SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018 10 sierpnia 2018 r ... · Glamping jest właśnie czymś dla...

16
SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018 numer 5 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty ORGANIZATOR PARTNERZY OGRÓD ZAMKNIĘTY W PUDEŁKU Zapraszamy do odwiedzenia Euro- pejskiego Centrum Solidarności, które choć z zewnątrz wygląda niepozornie, ma bardzo wiele do zaoferowania. Co skrywa to wielkie, rude, blaszane pudełko, mające imitować kadłuby stoczniowych statków? My już znamy odpowiedź. str. 6 GLAMPING, CZYLI JAK OBOZOWAĆ EKSKLUZYWNIE. Masz dosyć wbijających się szyszek w twoje biedne, delikatne plecy? Chcesz poczuć się jak pan i władca w środku lasu? Glamping jest właśnie czymś dla ciebie. W artykule dowiesz się jak wy- glądają ekskluzywne obozowiska i jak ulepszyć swoje namiotowe wnętrze. str. 13 KRZYŻÓWKA Pierwszy raz w wydaniu Skauta Gdań- skiego pojawia się krzyżówka. Sprawdź swoją wiedzę i znajomość języka. Chwi- la odprężenia po dniu pełnym zajęć. Zamknij się w swoim namiocie i daj ponieść się chwili relaksu. str. 10 SUPERBOHATEROWIE SŁUŻBY Przedstawiamy Wam drużyny, które wygrały w konkurs i uzyskały tytuł “Superbohaterów służby”. Niech ich historie was zainspirują do działania. Służba może mieć wiele wymiarów, a przyszłość zaczyna się dziś, nie jutro. str. 4 Scouts in the city of freedom fot. Karolina Pośnik Everyday, we explore more secrets of Gdańsk, and our Jamboree Site is blooming with an activities. Aren’t you tired? We hope you’re not! Lets keep up with an adventure and chase a new quests with a troops.

Transcript of SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018 10 sierpnia 2018 r ... · Glamping jest właśnie czymś dla...

SkautGdański Zlot ZHP Gdańsk 2018numer 510 sierpnia 2018 r., dzień piąty

ORGANIZATOR

PARTNERZY

OGRÓD ZAMKNIĘTY W PUDEŁKUZapraszamy do odwiedzenia Euro-pejskiego Centrum Solidarności, które choć z zewnątrz wygląda niepozornie, ma bardzo wiele do zaoferowania. Co skrywa to wielkie, rude, blaszane pudełko, mające imitować kadłuby stoczniowych statków? My już znamy odpowiedź.

str. 6

GLAMPING, CZYLI JAK OBOZOWAĆ EKSKLUZYWNIE.Masz dosyć wbijających się szyszek w twoje biedne, delikatne plecy? Chcesz poczuć się jak pan i władca w środku lasu? Glamping jest właśnie czymś dla ciebie. W artykule dowiesz się jak wy-glądają ekskluzywne obozowiska i jak ulepszyć swoje namiotowe wnętrze.

str. 13

KRZYŻÓWKAPierwszy raz w wydaniu Skauta Gdań-skiego pojawia się krzyżówka. Sprawdź swoją wiedzę i znajomość języka. Chwi-la odprężenia po dniu pełnym zajęć. Zamknij się w swoim namiocie i daj ponieść się chwili relaksu.

str. 10

SUPERBOHATEROWIE SŁUŻBYPrzedstawiamy Wam drużyny, które wygrały w konkurs i uzyskały tytuł “Superbohaterów służby”. Niech ich historie was zainspirują do działania. Służba może mieć wiele wymiarów, a przyszłość zaczyna się dziś, nie jutro.

str. 4

Scouts in the city of freedom

fot. Karolina Pośnik

Everyday, we explore more secrets of Gdańsk, and our Jamboree Site is blooming with an activities. Aren’t you tired? We hope you’re not! Lets keep up with an adventure and chase a new quests with a troops.

strona 2 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty SkautGdańskiINFORMATOR ZLOTOWY

Spotkanie ze Zbigniewem Niemczyckim

Polski przedsiębiorca znajdujący się na według tygodnika Wprost na liście 100 najbogatszych Polaków. Biznesman z krwi i kości. Właściciel wielu przedsiębiorstw i laureat nagród takich jak: Krzyż Ofi cerski Orderu Odrodzenia Polski (2015) czy Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1998).

Zapraszamy wszystkich o 21.00

OdwiedzinyRzecznika Praw ObywatelskichWczoraj odwiedził nas Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Działacz na rzecz praw człowieka, prawnik, autor wielu publikacji. Swoim spotkaniem zainspirował wielu z nas.

Muzyczne gwiazdy na zlotowej scenieczyli Wszyscy Byliśmy Harcerzami (WBH)Coś dla wszystkich fanów harcerskich piosenek i troszkę ostrzejszego brzmienia. Goście tegorocznego przystanku Pol’and’Rock Festival. Zaprezentowali się tam w świetnym stylu, dali niesamowity koncert, a publiczność dała porwać się do-bremu, rockowemu brzmieniu - teraz na pewno również będzie moc. Połączenie idealne, dajcie się ponieść!

Start o 20.30

Szymon Hołownia na Wyspie Sobieszowskiej Człowiek z niesamowitym poczuciem humoru, autor wielu książek i publikacji znany również jako prezenter programu Mam talent. Laureat wielu prestiżowych nagród. Został również odznaczony przez Rzecznika Praw Dziecka Odznaką Honorową za Zasługi dla Ochrony Praw Dziecka w 2016 roku. Czeka więc na nas bardzo interesujące spotkanie, które skłoni do przemyśleń i rozważań niejednego uczestnika.

Spotkanie odbędzie się o 18.00 w Centrum Duchowym.

KAWIARENKA PRASOWA RUSZYŁA

fot. Karolina Pośnik

strona 3SkautGdański 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty RUBRYKA TOWARZYSKA

Tekst piosenki zlotowejMarzenia mogą spełnić się tymco odważą się zrobić coś, nie tylko marzyć.To droga nie łatwa lecz warto być kimś,kto nie traci czasu i działa już dziś.

Refren:Niech wartości wskażą Ci,Którą drogą wejść na szczytStyl harcerski da Ci znakZostaw trochę lepszy świat

Można odmienić czyjś losniosąc chętną pomoc i braterstwa moc.Podejmij wyzwanie i spróbuj swoich sił,bo przyszłość zaczyna się dziś

Bridge:Zapatrzyć się w ogniska czarWspominać czas ten sprzed stu latGdy w Polsce to zaczęło sięKiedy powstało ZHP

Grzybiarz poszukuje swojej Królowej Grzybów, informacja w gnieździe ślą-skim.

DRODZY ZASTĘPOWI, DRUŻYNO-WI I WYCHOWAWCY! Bardzo proszę o sprawdzanie, czy macie wszystkich swoich harcerzy w namiotach po ciszy nocnej. Wczo-raj pomiędzy 23 a 24 „powyganiałem” z terenu zlotu kilkoro uczestników. Nie wiem, czemu szczególnie upodobali so-bie krawężnik przy drodze głównej.

UWAGA!Na terenie gniazda śląskiego, jak rów-nież całego zlotu, grasuje dealer żartów

i sucharów, recydywista znany w całej Polsce jako „Grzybiarz”. Będzie wam proponował opowiedzenie jednego ze swoich żartów, ale nie dajcie się! Z gardeł wyrwie wam się śmiech nie do opanowania. Jeśli spotkacie poszu-kiwanego czy tylko usłyszycie okrzyk „GRZYBIARZU!” - uciekajcie! Chyba, że chcecie umrzeć śmiechu...

Pozdrawiam serdecznie media zlotowe, Grzybiarz

Uprasza się o dbanie o WSPÓLNE sani-tariaty. Pozostawione pod prysznicem opatrunki, waciki, wilgotne chusteczki, gumki do włosów czy folijki, wkłada-

ne w pojemniki na papier do rąk (na szczęścia same, czyste folijki) powinny lądować w kosztu. Przyniosłeś? To wy-nieś. To nie prezent czy pamiątka, żeby zostawiać takie rzeczy dla następnych. W sanitariatach tak kadry, jak i uczest-ników.

OGŁOSZENIE BIURA ZLOTOWE-GO:Drodzy! Bardzo Was prosimy o zakle-jenie identyfikatorów przezroczystą ta-śmą, aby uniknąć rozmazania - Biuro nie jest w stanie na bieżąco drukować kolejnych kopii identyfikatorów.

DZIĘKUJEMY ORGANIZATOROM ZA DBANIE O NASZE BEZPIECZEŃ-STWO, TERAZ JUŻ WIEMY, ŻE NIE PŁYWAMY POD SCENĄ... PRZYNAJ-MNIEJ NIE BEZ RATOWNIKA. ;)

Kochani Zlotowicze! W kolejnej odsłonie naszej wesołej Rubryki Towarzyskiej kolejne historie, ogłoszenia i ciekawostki. Niestety nikt nie rozwiązał naszej ukrytej zagadki “znajdź mail do redakcji, kiedy nie podają go przy ogłoszeniu” (odpowiedź brzmi: mail, na który możecie przesyłać wiadomości do redakcji, znajdziecie na ostatniej stronie “Skauta”, w stopce redakcyjnej, niemniej jednak cieszy nas wasza zaradność i to, że pisaliście po prostu do naszych redaktorów lub osobiście przychodziliście z ogłoszeniem do namiotu mediów). Dziękujemy, że jesteście z nami! Piszcie dalej!

Ponadto wspólnie z przyrodnikami z fundacji „pro Natura” prowadzimy unikatową na skalę Europy akcję „Ener-getycznych obrączkarzy”, dzięki której nasi pracownicy zaobrączkowali ponad 5 tysięcy bocianich piskląt. Obrączki pozwalają ornitologom śledzić losy bo-cianów w trakcie ich wędrówek oraz dostarczają cennych informacji doty-czących zagrożeń, na które narażone są ptaki. Dzięki takim informacjom możliwa jest ich lepsza ochrona.

W przypadku zauważenia bociana z obrączką i odczytania jej numeru, moż-na zgłosić ten fakt do bazy prowadzonej przez Stację Ornitologiczną Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk - http://ring.stornit.gda.pl/.

W trakcie akcji pracownicy Energi sprawdzają i usuwają z gniazd sznur-ki rolnicze, które stanowią ogromne

niebezpieczeństwo dla młodych osob-ników. Zaciśnięta na nodze młodego pi-sklaka linka wrasta w nogę, powodując groźne urazy, a w konsekwencji nawet jego śmierć.

We współpracy z przyrodnikami Grupa Energa powołała bezpłatną infolinię 801 BOCIAN (801 26 24 26), na którą można zgłaszać ranne ptaki, czy uszkodzone gniazda. Dodatkowo konsultanci do-radzają, w jaki sposób można uratować bociana i wskazują również do kogo na-leży zgłosić się po dalszą pomoc, jeśli zachodzi taka konieczność. W ciągu pięciu lat istnienia na infolinię doko-nano blisko siedmiu tysięcy zgłoszeń.

Źródło: Energa

Energa chroni bocianyOd ponad 20 lat Grupa Energa prowadzi działania na rzecz ochrony bociana białego w Polsce. Nasi elektromonterzy zakładają specjalne platformy pod bocianie gniazda, które ratują ich przed porażeniem prądem i chronią pisklęta podczas nieudolnych prób nauki latania. Do tej pory udało nam się zamontować ponad 11 tysięcy podestów, na których gniazduje ok. 20 tysięcy ptaków.

strona 4 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty SkautGdańskiZ ŻYCIA ZLOTU

Wszystko zaczęło się rok temu na Zlo-cie Kadry Wędrowniczej. Tam też grupa instruktorów z całej Polski postanowiła stworzyć poradnik służby wędrowni-czej. Odpowiedzialną za to zadanie zo-stała druhna Agata Prus z Wielkopol-ski. Pierwsza część poradnika została przesłana do uczestników zlotu drogą mailową. Dotyczyła ona wstępnych zagadnień związanych z opisywaniem tego, jak ta służba powinna wyglądać i czym tak naprawdę jest. Następnie powstała idea przeprowadzenia plebi-scytu na „Superbohatera służby”.

Część druga poradnika będzie wyda-niem bardziej praktycznym, zawiera-jącym liczne opowieści z życia środo-wisk harcerskich. Nie zabraknie tam też przykładów zaczerpniętych od laureatów plebiscytu, dlatego też jest składana na bieżąco, a wersja fi nalna ukaże się dopiero po zlocie.

Zanim jednak opisy tych osiągnięć tra-fi ą do poradnika, postaram się przy-bliżyć je naszym czytelnikom. Na po-trzeby tego reportażu spotkałem się z przedstawicielami nagrodzonych śro-dowisk. Ich historie robią na słuchaczu ogromne wrażenie, czasem bawią, ale co najważniejsze - inspirują do wyjścia

z własnymi inicjatywami. Bierzemy tu-taj pod uwagę np. akcje charytatywne, pomoc władzom miast i innym orga-nizatorom przedsięwzięć lokalnych, mieszanie galaretek (ale o tym póź-niej), a nawet organizację meczu towa-rzyskiego z udziałem drużyny Śląsk Wrocław! Najważniejsze jest to, że ich działania już „zaraziły” chęcią niesienia pomocy wiele osób i to nie tylko z krę-gu harcerskiego.

Na pierwszy ogień bierzemy pod lupę drużynę dh Roberta Piotrowskiego z Oławy. Wspierając osoby chore po-przez organizację zbiórek zarobko-wych, drużyna z Oławy często prze-łamuje magiczną barierę bezradności, a towarzysząc osobom potrzebującym sprawia, że nie czują się samotne. Każ-dy rok harcerski harcerze rozpoczynają od organizacji meczu charytatywne-go. Akcja ta odbywa się w pierwszą sobotę września, nieprzerwanie od 2013 roku! Akcja miała na celu pomoc Grzegorzowi Galasińskiemu, któremu przeszczepiono skórę twarzy. Podobno teraz drużyna doszła do takiej wprawy w organizacji meczu, że już nawet nie odczuwają trudów z tym związanych. Z początku napotykali problem z zaan-gażowaniem młodszych harcerzy, ale ta

tendencja nie jest już dłużej spotykana, bowiem druhny i druhowie sami pytają swojej kadry: „Kiedy zaczynamy?”.

Ich zapał jest jak najbardziej godny pochwały, ale też zaraźliwy. Od kil-ku sezonów drużyna bierze aktywny udział w pomocy organizacji maratonu, podczas którego zbierane są pieniądze dla osób chorych na raka. Tak mówią o swojej pracy: „Witamy uczestników biegu, udzielamy informacji. A po-tem oklaskujemy biegaczy na mecie, wręczamy medale, rozdajemy wodę, zbieramy chipy, pokazujemy drogę na stadion. Gdy bieg dobiega koń-ca i wszyscy przechodzą na stadion, gdzie jest finał, my zdajemy firmie mierzącej czas chipy i błyskawicznie sprzątamy rynek, likwidujemy taśmy, zbieramy butelki, ściągamy banery, ła-dujemy sprzęt na ciężarówkę. Gdy po wydarzeniu, w którym bierze udział kilkaset osób, nie ma śladu, pędzimy na stadion i tam, po wszystkim, także robimy porządek. Dzięki nam wszystko przebiega sprawnie, a krótko po biegu można uruchomić ruch samochodów w miejscu imprezy. Tę służbę pełnimy cyklicznie od 4 lat”. Ich pomoc zosta-ła dostrzeżona i śmieci z roku na rok jest coraz mniej, ponieważ członkowie

maratonu nie rzucają odpadków, gdzie popadnie, a lokalni mieszkańcy dołą-czają do harcerzy w coraz większych ilościach. Jak też o sobie mówią: „Lu-dzie nam ufają i w nas wierzą, do nas pierwszych zwracają się o prośbą o po-moc. Rozpoznają właśnie nasza druży-nę i wiedzą, że jesteśmy niezawodni”.

To również harcerze z Oławy byli za-palnikiem dla zbiórki pieniężnej rzędu 6 milionów złotych dla chorej na raka mieszkanki ich miasta. Kiedy wszyscy głowili się, jak zarobić na tę niezwykle drogą kurację, oni zaczęli robić gala-retki! I tak ruszyła ogromna akcja za-robkowa, której nikt z dorosłych nie potrafi ł rozpocząć. Później były loterie, kawiarenki, plakaty i ulotki. Dzięki nim cel został osiągnięty! Oprócz tego od lat pomagają na WOŚPie (już 24 lata), gdzie udało im się zebrać łącznie aż 30 tysięcy złotych na sprzęt medyczny dla dzieci i osób starszych. Prowadzą także akcję „Historia Misia”, która ma skłaniać do zaprzestania przemocy i na-wołuje do miłości.

Z kolei przedstawiciele 17 Łódzkiej Drużyny Wędrowniczej opowiedzieli mi o tym, jak promują lokalną kulturę. Ich działania zwiększyły zaintereso-

Superbohaterowie służbyKonkurs na Superbohaterów Służby miał wyłonić środowiska harcerskie, które najlepiej realizują program związany z dewizą wędrowniczą, ukazując tym samym sposób, w jaki oni rozumieją założenia hasła te-gorocznego zlotu: „Przyszłość zaczyna się dziś”.

strona 5SkautGdański 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty Z ŻYCIA ZLOTU

wanie tańcem wśród lokalnej społecz-ności i przysłużyły się polepszeniem PR-u miasta. Stało się tak w ramach zdobywania znaku służby kulturze. W tym celu harcerze i harcerze z Ło-dzi zorganizowali festiwal „Bafl ok.pl”. Drużyna zdecydowała się na organiza-cję przedsięwzięcia, gdyż należy do Ru-chu Drużyn Odkrywców i postanowiła połączyć zdobywanie tytułu z realizacją znaku służby. W celu przeprowadzenia festiwalu zaproszone zostały zespoły taneczne z całego świata! Rola druży-ny opierała się na prowadzeniu biura, kontroli biletów, budowy fotobudki, przygotowaniu i montażu scenografi i. Nie obyło się też bez barier podczas tworzenia eventu dla międzynarodowej społeczności: „Największą trudnością dla drużyny było współorganizowanie po raz pierwszy tego typu festiwalu. Do tego odczuwalne były bariery ję-zykowe. Trudno było się porozumieć między przyjezdnymi z zagranicy, po-nieważ pokonanie bariery językowej wymagało czasu. Jak dodają harcerze, są chętni do dalszego planowania tego typu imprez i rozwoju: „Chcemy dalej

angażować się w wolontariat na festi-walach i mamy chęć zorganizowania własnej imprezy w postaci Miejskiej Nocy Świętojańskiej”. Impreza ta przede wszystkim pozwoliła im spoj-rzeć na takie przedsięwzięcie z oczu organizatora i zdobycie szacunku do ich pracy – mówią przedstawiciele dru-żyny druhny Emilii Wadas.

Przechodząc dalej - nie zatrzymujemy się, ponieważ „Wychodzimy w świat” razem z druhnami z 25-tej GDH Sza-rotki i 28-mej GDH Stokrotki, które postanowiły wybrać się na tygodnio-wą wędrówkę o nietypowej organiza-cji. „Spontaniczność” mogłaby być ich hasłem przewodnim. Druhenki posta-nowiły realizować w praktyce domenę wędrowniczą, działając „do zewnątrz”. „Dzięki swojej wędrówce zmiany za-szły zarówno w naszym najbliższym środowisku, w którym podzieliliśmy się refl eksjami, jak i dalszym, bo starały-śmy się wywierać wpływ również <<na trasie>>, gdyż tak wiele w życiu zależy od zbiegów okoliczności - miejsce do służby jest zawsze tuż obok”. Dlatego

też z dewizy wędrowniczej, brzmiącej „Wyjdź w świat, zobacz, pomyśl – po-móż, czyli działaj” zaczęły właśnie od wyjścia w świat, a resztę spotkały na harcerskim szlaku. Wyruszyły z chęcią niesienia pomocy, ale okazało się, że nie tylko to się liczy. Nauczyły się bowiem, że czasem trzeba bezinteresownie dać sobie pomóc, ponieważ „dla wielu osób dawanie jest cenniejsze od bra-nia i w paru momentach musieliśmy to docenić, stanąć po drugiej stronie” – zaznaczały. Dla druhem przełomo-wy był także fakt, że pierwszy raz od wielu lat w ich środowisku odbyło się coś, co było dopasowane do ich grupy wiekowej, mówiąc także, że na tym nie koniec!Została nam jeszcze jedna drużyna, tym razem Starszoharcerska. 280 Drużyna Starszoharcerska „Desant”, której dru-żynową jest druhna Marzena Wasilew-ska, obdarowuje swoją dobrocią osoby starsze, samotne i chore. Z pierwszą dużą inicjatywą wyszli 22 stycznia, w Dzień Babci, kiedy to odwiedzili samotne starsze osoby, wręczając im własnoręcznie stworzone podarun-

ki i ciesząc ich harcerskim śpiewem. Podjęli się także pomocy w organizacji kilkudniowego biwaku historyczne-go „Bitwa pod Legnicą”. Dodatkowo członkowie drużyny nabyli na stałe bardzo dobrą cechę, którą jest dbanie o porządek i tym samym – naturę. Podczas zlotu w wielokrotnie schylają się po „walające się” po terenie zloto-wym papierki, dając tym samym wzór do naśladowania. Pamiętajmy jednak o porządku i nieśmieceniu tak, aby nikt nie musiał się za nas po nie schylać. Nie każdy o tym pamięta, więc całe szczę-ście, że mamy takie drużyny jak ta! „Desant” kultywuje także lekko zapo-mnianą tradycję „Niewidzialnej ręki”.

Nie martwmy się więc, bracia harcerze, bowiem mamy wśród nas bohaterów, którzy zawsze są gotowi pomóc nam, gdy zajdzie taka potrzeba!

Kamil Kmieć

Harcerze mieli okazję podziwiać lub zwiedzić stare kamieniczki i inne bu-dynki Gdańska oraz wykorzystać technologie, z którymi zapoznali ich pracownicy tutejszej uczelni ścisłej. Uczestnicy aktywnie brali udział w za-jęciach poznając pracowanie z wydzia-łu głównego i nanotechnologii oraz taj-niki programowania robotów. Po sporej dawce wiedzy nadszedł czas na wielkie wyścigi robotów, które dzięki użyciu podczerwieni i umiejętności rozpozna-wania kolorów pokonywały trasę toru. Pomimo atrakcyjności zajęć z małymi maszynami największą popularnością

cieszył się zajęcia, które miał miejsce na malowniczym dziedzińcu Heweliusza. O pokazach elektryczności i najróżniej-szych doświadczeniach głośno jeszcze było w drodze powrotnej.

Niepodważalnym atutem modułu była jego różnorodność, dzięki której każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Wszyscy mieli szanse wystawić na próbę swo-ją kreatywność oraz precyzję i myślę, że nie jedna próba została zakończona sukcesem. Część harcerzy wyraziła na-wet chęć do wykorzystania nabytych umiejętności w czasie cotygodniowych

zbiórek. Organizatorom modułu ser-decznie gratulujemy!

Jedynym czynnikiem, który mógł dzi-siaj działać na niekorzyść zajęć była pogoda, która nie oszczędzała na-szych harcerzy – wysokie temperatury nie ustąpiły dzisiaj na chwilę. Mimo to uczestnicy jeździli po Gdańsku w po-szukiwaniu wrażeń, nie przejmując się trudnymi warunkami. Osobiście nigdy nie byłem zbyt technicznym człowie-kiem, a zajęcia wywarły na mnie bar-dzo pozytywne wrażenie. Jeśli naukę można przedstawiać w taki ciekawy

Politechnika Gdańska

i nowoczesny sposób, nie mamy co się martwić o przyszłe pokolenia oraz o rozwój naszych wychowanków.

Bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem, jak pozytywnie nastawiony jest do nas, harcerzy, personel politechniki. Widać było, że chcieli dać nam jak najwięcej możliwości i że traktują poważnie na-szą chęć rozwoju. Takie zajęcia bardzo dobrze wyglądają w oczach ludzi „z ze-wnątrz”. Świetnie, że pokazujemy się właśnie jako aktywni i żądni wiedzy.

Szymon Gajdziński

Zlot zapewnia jednocześnie edukację i zabawę, wykorzystując przy tym mnóstwo pięknych, trójmiejskich placówek. Dzisiaj harcerze uczestniczyli w różnorodnych zajęciach na Politechnice Gdańskiej w ramach modułu CYWILIZACJA. Brali udział w doświadczeniach fi zycznych, chemicznych oraz programowaniu robotów - to ostatnie wykorzystali w późniejszym etapie zajęć do wyścigu swoich małych elektronicznych wychowanków.

fot. Karolina Pośnik

strona 6 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty SkautGdańskiLOKALNE POLECAJKI

Dwupoziomowa wystawa muzealna w Centrum poświęcona jest gdańskim (choć nie tylko) strajkom stoczniowym i ruchom opozycyjnym z lat 70-tych i 80-tych. Po salach opowadza nas automatyczny audioprzewodnik, do-myślnie prezentujący różne nagrania w zależności od sali i miejsca, w którym przebywamy. Podróż rozpoczyna się w pierwszej sali, stylizowanej na pra-cownicze wejście do Stoczni Gdańskiej, wraz z zegarem do podbijania kart pra-cowniczych i metalowymi szafkami na narzędzia i ubrania. W jej centrum znaj-duje się mapa stoczni, a w połowie sali zawieszone są postulaty Międzyzwiąz-kowego Komitetu Strajkowego zapisa-ne na dyktowych płytach. Płyty te są oryginalne, dlatego też zostały wpisane na listę UNESCO “Pamięć świata”.

Kolejna z sal przybliża historię pierw-szych wybuchów niezadowolenia lud-ności nie tylko w Polsce, ale również w Europie, która częściowo przeby-wała pod moskiewskimi wpływami, np. W NRD czy na Węgrzech. W tej sali przez wizjer można zajrzeć do sali więziennej, w której przetrzymywano

więźniów politycznych, zobaczyć salę przesłuchań albo wnętrze typowego PRL-owskiego mieszkania z nadawa-nymi przez media komunikatami pro-pagandowymi.

Większość prezentowanej w tej sali wy-stawy przybliża Czarny Czwartek, czyli 17 grudnia 1970 roku. Najbardziej po-ruszającym elementem tej części wysta-wy jest prawdopodobnie prezentowana w gablocie skórzana kurtka Ludwika Piernickiego, 20-letniego stoczniow-ca. Kurtka jest przestrzelona na wy-lot. W jej kieszeni znaleziono medalik z Matką Boską i książeczkę krwiodaw-cy z hasłem: Oddanie krwi jest najwyż-szym czynem humanitarnym świadczą-cym o wielkiej solidarności społecznej.

Nie będę opisywać wszystkich po-ruszających lub inspirujących ekspo-natów i zagadnień prezentowanych na salach - to zadanie dla tych z was, którzy zdecydują się na odwiedzenie ECS. Powiem tylko, że dalsze sale pre-zentują drogę, jaką pokonali Polacy od dramatycznych chwil opresji i przemo-cy do nadziei i wolności. Wystawa daje możliwość zapoznania się z politycz-

nymi aspektami historii: utworzeniem wspominanego już MKS, Komitetu Obrony Robotników, a potem także Niezależnego Samorządowego Związ-ku Zawodowego “Solidarność”. Przy-bliżone są działania konspiracyjne i te ofi cjalne, wpływ kościoła katolickiego, działania opresyjne władzy, ale także kultura i codzienne życie w tamtych, nie tak odległych, czasach.

Wycieczka kończy się w białych salach pełnych światła. W jednej z nich na ścianie zawieszone są tysiące karteczek, białych i czerwonych. Układają się one w napis SOLIDARNOŚĆ. Każdy zwie-dzający może zostawić od siebie wia-domość, która stanie się elementem tej olbrzymiej układanki. Warto zwrócić uwagę na to, że notatki od zwiedza-jących zapisane na karteczkach są nie tylko po polsku, ale w końcu o to cho-dzi - przecież Centrum jest europejskie. ECS to coś więcej niż tylko muzeum, choć brzmi to dość banalnie. W prezen-

Europejskie Centrum SolidarnościEuropejskie Centrum Solidarności to ogród ukryty w blaszanym pudełku - i to dosłownie. Jego fasada i wnętrze swoją stylistyką nawiązują do kadłubów stoczniowych statków, poprzez zardzewiałe metalowe elementy i industrialne wstawki. Kiedy już wejdzie się do środka, naszym oczom ukazuje się bujna, soczysta zieleń, wspaniale kontrastująca z pomarańczową rdzą. Ma to swoją symbolikę - budynek to historia, a ro-śliny są wolnością. Wolność i historia, oto kwintesencja ECS.

towanych wystawach czuć pulsującą historię, czasami po plecach przebiega dreszcz. Aspekt historii, którą są walki z komunizmem, jest dość zaniedba-ny w szkołach, przynajmniej w moim odczuciu. Każdy zna historię choćby powstania warszawskiego, ale o dal-szych staraniach o wolność naucza się już o wiele mniej.

Po wyjściu z wystawy można pojechać windą na 6. piętro, gdzie znajduje się punkt widokowy. Widać stamtąd za-równo pracujące dźwigi, jak i nowo-czesne biurowce. Warto tam, na dachu miejsca opowiadającego o trudnej dro-dze, jaką przebył nasz naród, zastano-wić się. Zastanowić nad tym, czym jest nasza wolność, od kogo ją otrzymali-śmy i przede wszystkim – co możemy zrobić, aby jej nie zmarnować.

Agnieszka Forysiak

fot. Karolina Pośnik

fot. Karolina Pośnik

strona 7 10 sierpnia 2018 r., dzień piątySkautGdański SYLWETKI TRÓJMIASTA

Czy będąc w liceum, był Pan już zde-cydowany na pracę w teatrze? Jak poukładały się Pana kolejne wybory edukacyjne, że dotarł pan aż do Mu-zycznego w Gdyni?Nie, pracą w teatrze nie byłem zain-teresowany. W czasie nauki w liceum grałem trochę na gitarze klasycznej i próbując nagrywać tę moją gitarę (miałem wtedy magnetofon szpulowy Aria), odkrywałem kolejne sposoby na udoskonalanie nagrań, szukałem naj-lepszego miejsca dla mikrofonu i tym podobne. To była sztuka dla sztuki, taka prosta ciekawość - zawsze lubiłem eks-perymentować (śmiech). Jakichś audio-filskich skłonności raczej nie miałem, ale uzbierałem na wyjątkowo udane ko-lumny głośnikowe Tonsil ZG30C i mo-głem tych nagrań słuchać w dobrych warunkach. Nawiasem mówiąc, to są obecnie kultowe zestawy głośnikowe poszukiwane na aukcjach, a ja nadal je posiadam i cały czas zamierzam przy-wrócić do życia! Dodatkowo cała ściana w tym pokoju, vis-à-vis tych głośników, to plecy olbrzymiej szafy w przedpo-koju, które działały jak membrana tłu-miąca. Tam naprawdę wszystko fajnie brzmiało! Słuchanie przy pełnej głośno-ści “Dzieci Sancheza” Chucka Mungio-ne do dzisiaj wspominają moi koledzy, którym wtedy opadały szczęki oraz na pewno moja babcia… w niebiosach (śmiech). Czyli mamy już tu wszystko, czego potrzebuje realizator dźwięku: sprzęt nagrywający, system odsłucho-wy, studio nagraniowe i reżyserkę.

Smykałkę do elektroniki też miałem, lutownicą potrafiłem się posługiwać - zbudowałem nawet graficzny korektor barwy. Myślę, że to wtedy zdecydowa-łem, że po maturze wybiorę kierunek “inżynieria dźwięku” na Politechnice Gdańskiej.

Teatr Muzyczny pojawił się, jak to zwy-kle bywa, przypadkowo. Akurat gdy kończyłem studia, dyrektor technicz-ny teatru (również absolwent inżynierii dźwięku na PG) szukał nowego szefa sekcji akustycznej. Zostałem polecony przez doc. Gustawa Budzyńskiego, bo, cóż... dałem się na studiach zauważyć. Cały czas przesiadywałem w czytelni zagranicznych pism, przez którą prze-chodziło się do jego gabinetu (śmiech). I od razu po rocznej służbie wojskowej wpadłem na głęboką wodę. Można nawet powiedzieć, że to była głębia oceaniczna, taki Rów Mariański. Mia-łem opracować system dźwiękowy do przedsięwzięcia o skali trudności niespotykanej dotąd w polskich te-atrach – do premiery “Les Misérables”, w czerwcu 1989 roku. Z teatru odsze-dłem po zmianach, gdyż nowa dyrek-cja wolała we mnie widzieć zwykłego akustyka, a nie kogoś, kto również chce współtworzyć sztukę...

Jak pan wspomina swój pierwszy spektakl oraz początki pracy w tym wyjątkowym miejscu?„Nędznicy” to musical, którego, przy-najmniej dla mnie, nic nie przebije.

I to nie tylko dlatego, że to był „ten pierwszy”. Przypomnijmy, że tam każde słowo jest śpiewane i to zawsze z towarzyszeniem wielkiej orkiestry symfonicznej. Spektakl był obwaro-wany licznymi prawami oraz wyśru-bowanymi wymaganiami londyńczy-ków dotyczącymi jakości nagłośnienia. „Jesus Christ Superstar”, wystawiony w Gdyni dwa lata wcześniej, to rock opera, w której aktorzy śpiewają do zwykłych mikrofonów, wtedy jeszcze przewodowych, a tu miał być wielki zespół aktorski korzystający z wielo-kanałowego systemu mikroportowego! Używanie mikroportów było już wtedy na porządku dziennym, ale na szes-nastu kanałach – zdecydowanie nie. W dodatku mikrofony miały być pra-wie niezauważalne, a wszystko miało być zrozumiałe i brzmieć tak naturalnie jakby nagłośnienia nie było! To był ten Rów Mariański... Na szczęście miałem duże wsparcie i zaufanie ze strony dy-rektora technicznego. Przydała się też znajomość technicznego języka angiel-skiego z wydawnictw fachowych w... czytelni na PG.

Potem nastąpiło coś, na co nikt w te-atrze nie był przygotowany. Poprosiłem kierownika muzycznego o... partyturę (zapis nutowy przedstawienia – przyp. red.)... Jak to? Akustyk? Nagłaśniacz? Po co mu partytura? Starsi koledzy sek-cji też spojrzeli na mnie jak na wariata... Od razu nadmienię, że nuty znałem tyl-ko z lekcji gry na gitarze. I tu należało-by zrobić pewne rozróżnienie: akustyk, realizator dźwięku, reżyser dźwięku. Ktoś potocznie zwany akustykiem sprawia, że słychać: lepiej lub gorzej, bardziej lub mniej przypadkowo, cza-sem nawet całkiem dobrze. Realizator dźwięku realizuje jakąś zadaną koncep-cję (reżysera, dyrygenta, kierownika lub producenta muzycznego) dostosowując się na bieżąco do okoliczności. Reżyser dźwięku to osoba całkiem samodziel-nie lub we współpracy z dyrygentem i wykonawcami decydująca o brzmie-niu. Reżyser dźwięku zwykle ma wy-kształcenie muzyczne, za to mniej się zna na technice. Uważałem, że ktoś nagłaśniający tak skomplikowany mu-sical jak np. “Les Misérables” powinien być kimś pomiędzy realizatorem a re-żyserem dźwięku. Ktoś taki potrzebuje mieć i partyturę, i lutownicę! Nie musi czytać nut jak z nut, ale to w partyturze widać obraz całości, można ją śledzić, złapać dynamikę, pozaznaczać ważne fragmenty, partie solowe itp. Podczas przygotowań do premiery trzeba było nagrać wiele utworów, aby aktorzy mo-gli próbować także bez orkiestry i już

wtedy, korzystając właśnie z partytury, zdobyłem szacunek ówczesnego dyry-genta i kierownika muzycznego Teatru Muzycznego – wspaniałego i przemiłe-go Wiesława Suchoplesa. Chodziło cza-sem o rzecz trywialną, np. wznowienie nagrania od jakiegoś wskazanego miej-sca w partyturze!

Jakie przemiany techniczne zastały pana podczas tej dekady pracy w Te-atrze Muzycznym, a także przy innych projektach? Jakie nowinki, całkowicie zrewolucjonizowały pana pracę?Mogę nieskromnie i z dumą powie-dzieć, że to również ja wprowadza-łem te nowinki do polskich teatrów muzycznych. A to dlatego, że Teatr Muzyczny w Gdyni ze względu na repertuar musiał być najlepszym tego typu teatrem w Polsce, dorównującym innym najlepszym scenom światowym. I to się chyba udało! Wystawiane tu ty-tuły i talent zespołu artystycznego już wcześniej sprawiły, że zaczęto mówić o nim „Broadway nad Bałtykiem”, ale dopiero od premiery „Les Misérables” nie było powodów do wstydu także pod względem technicznym. Oczywi-ście, wiele jeszcze można było zrobić, gdyby nie zbyt niskie fundusze. By-łem wtedy na bieżąco z nowinkami technicznymi West Endu i Broadway. Na przykład bardzo chciałem wprowa-dzić system aktywnej korekcji akusty-ki widowni, coś co chyba nadal nie jest u nas stosowane ze względu na koszt i słabe zrozumienie tematu – chyba tylko my, realizatorzy wiemy, jak spek-takl potrafi zupełnie inaczej zabrzmieć z dnia na dzień, a nawet w kolejnym akcie, chociaż wszystko jest tak samo ustawione. Trudno mi też powiedzieć, że coś zrewolucjonizowało moją pra-cę, bo ja zacząłem od rewolucji i nie miałem wcześniejszych doświadczeń (śmiech). Myślę, że era cyfrowa - moż-liwość automatyzacji, zapamiętywania i przywoływania wielu konfiguracji stołu mikserskiego - stanowiłaby taką rewolucję. Zanim odszedłem z teatru rozważałem ten kolejny, nieunikniony krok, ale zrobili to już moi następcy. Nowy Teatr Muzyczny jest większy, jeszcze wspanialszy, jeszcze lepiej wy-posażony, zdarzają się istne perełki musicalowe, prawie wszystko brzmi jeszcze pełniej i naturalniej, pracują w nim nadal wspaniali ludzie, ale to już jest inny czas niż wtedy, za czasów Jerzego Gruzy, gdy historia tworzyła się na moich oczach i przy moim udziale...

Małgorzata Woźniak

Na głęboką wodę„Trudno mi powiedzieć, że coś zrewolucjonizowało moją pracę, bo ja zacząłem od rewolucji i nie miałem wcześniejszych doświadczeń” - cho-ciaż w gdyńskim Teatrze Muzycznym nie pracuje już od lat, Marek Pio-trowski ma na swoim koncie kilka bardzo ciekawych spektakli, ogrom praktycznego doświadczenia przy realizacji dźwięku, a w głowie mnó-stwo anegdot i wspomnień z czasów aktywnej pracy zawodowej.

fot. Karolina Piotrowska

strona 8 SkautGdańskiFOTOREPORTAŻ 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty

W tej części programu modułowego czestnicy skupiają się na możliwo-ściach, jakie daje nam współczesna na-uka i technika. Harcerze stawiają wy-zwania nauce i rozwijają swoją wiedzę o nowoczesnych technologiach poprzez wykonywanie różnych doświadczeń i zadań.

Na terenie Modułu Cywilizacji można spotkać m.in. wioskę Słowian, punkt strzelania z łuku czy wytwarzanie bi-żuterii. Jeśli chcecie zrobić słodycze bez cukru, zatańczyć irlandzkie tańce, na-uczyć się organizować swój czas i stać się przedsiębiorczym oraz wielu, wielu innych rzeczy, musicie odwiedzić ich namioty.

Jakub Kamiński

Moduł Cywilizacja

fot. Patryk Sikorafot. Sebastian Strachowski

fot. Sebastian Strachowski

fot. Sebastian Strachowski

strona 9 SkautGdański FOTOREPORTAŻ 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty

fot. Sebastian Strachowski

fot. Sebastian Strachowski fot. Sebastian Strachowski

fot. Patryk Sikora

strona 10 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty SkautGdańskiTROCHĘ KULTURY

Wspomnijmy, w ramach oczywiste-go przypomnienia, jak wygląda herb Gdańska – znajduje się na nim tarcza z koroną, pod którą umiejscowione są dwa krzyże. Całość trzymana jest przez dwa lwy, spoglądające na siebie. Oczywiście każdy artysta pragnie, by jego dzieło było najpiękniejsze i jedy-ne w swoim rodzaju. Podobnie było przy tworzeniu herbu miasta Gdańsk. Po kilku tygodniach wytężonej pracy rzeźbiarskiej, herb został ukończony. Ruszyły zatem prędkie przygotowa-nia do uroczystego odsłonięcia nowe-go dzieła. Radni miejscy postanowi-li zrobić z tego huczne wydarzenie, które miało podtrzymywać na duchu przygnębionych mieszczan. Gdy jed-nak odsłonięto dzieło mistrza Daniela, zachwyt który zawładną na początku ludność miasta, ustąpił miejsca niedo-wierzaniu i zdziwieniu. No bo jak to tak- krzyż jest, tarcza i korona również, ale lwy nie spoglądają na siebie, tylko ich wzrok jest skierowany w jednym kierunku.

Czy to możliwe, że mistrz Daniel aż tak się pomylił? Coraz głośniej było słychać pomruki oburzenia. Nie wiadomo jak to by się w ostateczności dla autora her-bu skończyło, gdyby z tłumu nie wy-stąpił sędziwy mistrz kamieniarstwa

Krzysztof. Zawiesił on wzrok na dziele, po czym odwrócił się w stronę zebra-nych mieszczan, a z jego ust dało się słyszeć słowa wytłumaczenia ,,czyż nie widzicie w którą stronę spoglądają na-sze lwy? Patrzą tam, gdzie zaczyna się Droga Królewska, ku Wyżynnej i Złotej Bramie. Stamtąd od strony Rzeczpospo-litej od króla Stanisława Poniatowskie-go przyjdzie pomoc i wsparcie dla na-szego Gdańska”. Wszyscy zgromadzeni podążyli wtedy za spojrzeniem lwów i dopiero wtedy zrozumieli zamysł mi-strza Daniela.

Choć jego dzieło faktyczni podniosło na duchu mieszkańców Gdańska, lwy nadaremno wypatrywały tępym wzro-kiem polskiego władcy. Oczekiwana pomoc nie nadeszła, a po niedługim czasie Gdańsk dostał się pod rządy pruskich zaborców. Ale po ponad 150 latach Gdańsk powrócił do Rzeczpo-spolitej. A lwy? Cóż, dalej zdobią fasa-dę Ratusza Miejskiego, patrząc w tym samym kierunku. Legenda o powstaniu Gdańska uczy, by manifestować swo-ją niezależność. To czyny kształtują rzeczywistość, a legendy pokazują ją nam barwnie, bajecznie i wyraźnie, w ogromnym szkle powiększającym.

Karolina Van Bulck

Herb GdańskaBrak chyba takiego miasta, które obok swej historii, nie posiadałoby legend z nim związanych.

POZIOMO1. Na północy zachód od Rozwoju.2. Wyspa, na której odbywa się Zlot.3. NS albo dycha.4. Przepłynął kajakiem Atlantyk.5. Miejsce, gdzie jada kadra.6. Nad Motławą. Stałby na jednej nodze, gdyby ją miał.7. Duży żaglowiec handlowy.8. Znajdziesz w niej spokój, książki i naszą gazetę.9. Pora do spania.10. Charakterystyczny objaw boreliozy.11. Nie przeciągaj…12. ZHP jest jego organizacją założycielską.13. Butelkę … przed wyrzuceniem.14. Mieszkają w nich uczestnicy.15. W upał warto nosić nakrycie…16. …Idei albo Inspiracji.17. Zlot skautowy.18. Rezerwat Ptasi …19. Skautowa kadra na Zlocie.

PIONOWO 1. Mam szczerą wolę całym życiem pełnić…2. Nazwisko komendanta Zlotu.3. Autorka „Sprawy Niny Frank”4. Moduł, który ma miejsce na terenie Zlotu.5. Jedz codziennie … i warzywa.6. Obowiązkowe szkolenie internetowe dla kadry.7. W okolicy tej bramy znajduje się Pomnik Harcerek i Harcerzy.8. Druhna na diecie roślinnej.9. Nazwa naszej gazety.10. Prowadził go Karol Krawczyk w „Miodowych Latach”.11. 14 sierpnia będzie koncert Studia...12. Zlot w … był największym zlotem ZHP w historii.13. Trwa w dniach 6.08. - 16.08.14. Świeć…15. Nazwisko dhny Naczelnik.16. Na mapie Zlotu na pomarańczowo.17. Autor „500 zdań polskich”, profesor nauk humanistycznych.

9.

fot. Karolina Pośnik

strona 11 10 sierpnia 2018 r., dzień piątySkautGdański POLEMIKI INSTRUKTORSKIE

I have a friend who has a motto “Do a good deed every single day”. I have never really put my attention to her saying, but this year which was my fi rst as a Section Leader I learnt about the importance of service concerning the development of members of the troop. THE FEELING OF FULFILLMENTAt the beginning of the previous year my scouts started they adventure with trying to be eco-friendly. We collected rubbish in the local forest, we helped homeless and poor people with getting clothing and food during winter season, we collected some items for animals in the local shelter and took care of ke-eping the beach as clean as possible. At fi rst they were very sceptical about it but with time it changed. Every week when we had our troop meetings they told me stories about their service with fl ushed faces. I remember the fi rst time they saw the results of their work - 23 people had a warm meal thanks to their

help. It showed them the power of wor-king together. For them it was a type of confi rmation that they are able to do amazing things that can really change something.

The best thing is that they really started to care. Seeing thankful people or ani-mals that became friendly with them gave the feeling of responsibility which became something they were proud of. At the same time the happiness of both my scouts and people they were hel-ping made them somehow connected and created new, beautiful relatoins.

GETTING EXPERIENCE FOR FUTU-RETwo of my eldest scouts came to me once with confused eyes asking whether it’s normal that they know how to plan their work, manage their time and say how much time they need for certain activity. I wanted to know why they asked such questions and I fo-

Service is also for youI have a friend who has a motto “Do a good deed every single day”. I have never really put my attention to her saying, but this year which was my fi rst as a Section Leader I learnt about the importance of service concerning the development of members of the troop.

und out that classmates of my scouts were all puzzled with their skills. Girls explained that they were used to such situations thanks to their voluntary ro-utine. Without realizing it, they became more mature. Working with others and preparing directions for them moved from being a temporary extra activity to something natural and simple.

This is a part of the impact that they are now aware of. However there is some-thing more - future life. When it comes to looking for a job, applying for a uni-versity or collage, such voluntary acti-vities are always regarded as attractive. FINDING YOURSELF IN A CROWD Many times I heard that involvement in local service even the easiest tasks is pointless or that it takes to much time. Fine, it sometimes takes a lot of time but it defi nitely is not pointless. Engaging in diff erent activities helps you with fi nding what you really want to do in

your life. Thanks to such experience it is easier to determine what type of pe-ople you would like to work with or what sort of tasks are most interesting for you.

This is one of ways in which scouting opens another door for you, helping with fi nding your own place in the so-ciety.

NOT ONLY OTHERS BUT ALSO YOU Naturally, the fact that we changed so-mething for the better is the main po-int of voluntary work and developing compassion is another benefi cial “side eff ect” of chipping in with local service. But what most of us forget about is how it infl uences the ones doing the job and I think it is something worth giving it a little thought.

Rebeka Bączyk

fot. Patryk Sikora

strona 12 SkautGdańskiSKAUTING 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty

Zostały mi, na tamten czas licząc, za-ledwie 3 lata. Później – żegnaj, ZHPie, który mnie wychowałeś. Nie będę dłu-żej twoją wychowanką. Ale chcę zostać, rozwijać Cię, dawać coś od siebie. Ale jeśli nie chcę sama stać się wychowaw-cą, to… muszę odejść?

Odchodzenie z harcerstwa, gdy speł-ni już ono swoją rolę w naszym życiu jako organizacja (nie idea – ta zostaje na zawsze; wiadomo, to styl życia), jest czymś naturalnym, ale to dalej temat tabu. Nigdy nie słyszałam, że ktoś od-szedł, że dorósł i opuścił szeregi orga-nizacji. Zawsze za tym było coś więcej: „musiał, bo wyjechał na studia”, „bo urodziło mu się dziecko”, „bo zaczął pracować”. Jakby było to karą i nie-samowitym pechem, który trafia się coraz większej ilości osób. A przecież to naturalna część procesu wychowaw-czego – że kiedyś wychowywany staje się wychowanym. A przecież poradnik drużynowego drużyny wędrowniczej mówi o tym, jak zorganizować piękny obrzęd wyjścia z drużyny…

Tak czy owak, niektórzy odchodzą. Są i tacy, którzy zostają i stają się instruk-torami. Tylko co z tymi, którzy nie chcą odejść, ale nie czują też powołania do pracy z dziećmi?

Kręgi akademickie to też inny temat – bardzo ciekawy, ale wciąż jest ich nie-wiele i tylko w dużych miastach. Zosta-ją więc ci, którzy chcą zostać, robić coś, mieć swoje miejsce, działać… No tylko że nie będąc drużynowym. Dla więk-szości droga zdaje się być zamknięta. Dla mnie też taka była. A przynajmniej tak sądziłam. Ale coś odkryłam.

Misją harcerstwa jest wychowanie mło-dego człowieka, czyli wspieranie go we wszechstronnym rozwoju i kształ-towaniu charakteru przez stawianie wyzwań. Wszechstronny rozwój. Czy stwierdzenie to ogranicza się wyłącznie

do rozwinięcia nas do „poziomu uży-walności”? Oczywiście, że nie, wie to każdy. Z zasady harcerstwo ma rozwi-jać zainteresowania, pomagać w poszu-kiwaniach pasji i jej pogłębianiu. Więc skoro Jaś nauczył się w drużynie kodo-wania, bo przejął po Zbyszku funkcję webmastera drużyny, a Kasia prowadzi kronikę zastępu, to będą mogli te umie-jętności wykorzystać w życiu również poza harcerskim, może nawet zawodo-wym. Tylko czemu nie mieliby wyko-rzystywać tego dalej w harcerstwie, na trochę większą skalę?

Podczas wieczornych rozmów na wę-drówce drużyny zauważyliśmy, że wę-drowników nie uświadamia się, że są mile widziani w organizacji również „u swego kresu”. Jeżeli ktoś chce być instruktorem, to załapie się do druży-ny czy gromady lub otworzy swoją. Na polu bitwy zostają nie-wychowawcy. Gdy stuknie im 21 lat, to pewnie nie zostaną (i sobie pójdą, bo co mają robić – często nie wiedzą).

A ty – jakim będziesz harcerzem, gdy dorośniesz, kim chcesz zostać w (har-cerskiej) przyszłości?

A kto by pomyślał, że moje zabawy w Photoshopie mogą przerodzić się w pracę na rzecz zespołu promocji i przygotowywanie graficznych mate-riałów promocyjnych ZHP? Że marze-nia o byciu architektem wnętrz mogą stać się realne już dziś, bo przygotuję projekt remontu swojej harcówki? Albo będę pomagał komendantowi ośrodka obozowego, może kiedyś sam się nim stanę? Że moja pasja taneczna może być wykorzystywana podczas zbiórek, bi-waków i zlotów – mogę przecież pro-wadzić zajęcia i warsztaty taneczne? Że dzięki pasji dziennikarskiej stworzę magazyn harcerski? Że moją pasję do ratownictwa mogę przekazywać dalej, nie tylko swoim wychowankom w gro-madzie czy drużynie, ale też działając

w HPRze i organizując kursy (nawet niekoniecznie dla młodzieży – każdy przewodnik musi taki odbyć!)? Kto po-myślał (tu pewnie większość z Was zna taką jedną druhnę), że jej zamiłowanie do robótek ręcznych i wyrobu biżuterii również może przybrać harcerski ton, a dzięki jej sztuce wiele osób znajdzie pomysły na harcerskie prezenty, dzię-ki którym wyrazi swoją wdzięczność i zmotywuje swoją kadrą?

Kto by pomyślał, że skoro piszę wier-sze, mogę je wykorzystać, by w pe-wien sposób wpłynąć na organizację i pomóc innym harcerzom? W zasa-dzie, pierwsza pomyślała o tym moja drużynowa harcerska. „Hej, ty piszesz wiersze. Nie napisałaś może jakiegoś o harcerstwie”? Jedno „luźne” pytanie. I objawienie. Bo „Służba nie wyraża się

A gdy dorosnę harcersko będę…Miałam dopiero 19 lat, byłam w drużynie wędrowniczej od półtora roku, a już zastanawiam się nad tym, co ze sobą zrobić. Może to przez odejście z ZHP najstarszych członków mojej drużyny? A może to po prostu moje wieczne wybieganie w przyszłość i zamartwianie się na zapas. Ale skoro po 21 roku życia nie jestem już wędrowniczką-wy-chowanką, to… kim będę?

w wykonanych czynnościach”, „Służ-ba to każdy oddech/Wzięty i oddany po coś/I dla czegoś”. To korzystanie z własnego potencjału i rozwijanie go, to dawanie innym tego, co umiemy, co mamy w sobie najlepszego.

Ja już znalazłam (brzmi, jakbym ogła-szała, że złapałam jakiegoś legendarne-go pokemona, ale trochę tak się czuję) – a w czym Ty jesteś dobry i dzięki cze-mu możesz się przydać ZHPowi, nawet i po 21? Korzystając nie tylko w życiu poza harcerskim z tego, co harcerstwo ci dało, ale i na odwrót – wykorzystując wiedzę zawodową i hobbystyczną dla ZHP?

Maja Rosińska

fot. Arkadiusz Wydro

strona 13 10 sierpnia 2018 r., dzień piątySkautGdański OBIEŻYŚWIAT

NOWY-STARY POMYSŁ NA ODPOCZYNEKSłowo powstałe ze zbitki angielskich słów glamour (szykowny, ekskluzyw-ny) i camping (obozowanie, biwak) oznacza luksusowy kamping, czyli taki, na którym jesteśmy w wygodnym miejscu i często z dodatkiem usług ho-telarskich.

Wbrew pozorom glamping narodził się już dłuższy czas temu, bo w 2005 roku w Wielkiej Brytanii. Nazwa jest nowa, ale sama idea luksusowego obozowania pochodzi z dawnych czasów - monar-chowie podczas podróży często zatrzy-mywali się w bogato strojonych namio-tach pośród lasu (np. taki Kara Mustafa podczas bitwy pod Wiedniem korzystał z takiego wygodnego kampingu).

NIE TYLKO NAMIOTChoć glamping kojarzy się przede

wszystkim z wypasionymi namiotami, to określenie to dotyczy biwakowania również w domkach na drzewach, w stodołach czy drewnianych chatkach, czyli wszystkich tych miejscach, które w pierwszej kolejności kojarzą się raczej z niskim standardem.

Miejsca glampingowe urządzone są w stylu łączącym glamour (czyli wnę-trza pełne przepychu, dużych i wygod-nych sof czy foteli obitych w miękkie płótna), skandynawskiego (jasne wnę-trza, naturalne drewno, spokojne kolo-ry – szary, błękit) oraz przytulny klimat (naturalne drewno, ciepłe światło).

Ale jak to wygląda w przypadku tego namiotu, który harcerz doskonale zna? Zamiast łóżka polowego, znajdziemy łóżko duże, z wygodnym materacem i pościelą, najprawdopodobniej jasną lub w ogóle białą. Poza tym - oświe-

Obozowanie dla wygodnychHarcerze śpią w namiotach. Nie-harcerze albo harcerze poza imprezami harcerskimi również. Skauci, jak i cywile mają w związku z obozo-waniem pewien dylemat wewnętrzny. Z jednej strony, kamping jest cudowny - bliskość z naturą, świeże powietrze cały czas, piękne widoki. Z drugiej strony – komary, niewygoda, obniżony standard wypoczywania w stosunku do tego, co zapewniają nam hotele. Dla tych, którzy zastanawiają się, jaki kamping urządzić, by móc cieszyć się wszystkimi jego plusami, a jednocześnie nie musieć rezygnować z wygód, powstał glamping.

tlenie lamp lub girland świetlnych, kolorowe poduchy, dywan na ziemi... Elegancki pokój, z naturalnym prze-wiewem.

Że o glampingu mówi się jako o tury-styce ekologicznej, glamper (czyli osoba udająca się na wakacje glampingowe) nie będzie ciągnął nad baseny, do re-stauracji, ZOO czy udziału w innych typowych atrakcjach. Jego sposobem spędzenia czasu będzie korzystanie z uroków bycia na świeżym powietrzu - kontemplacja przyrody, grillowanie.

PO CO KOMBINOWAĆ, SKORO MOŻNA SPAĆ W NORMALNYM NAMIOCIEZaletą takiej formy spędzenia wolnych dni jest łatwość dostępu - miejsc glam-pingowych nie jest na razie dużo, ale również w Polsce stale ich przybywa. Taki relaks można zorganizować za-

równo za granicą, w egzotycznych rejonach, jak i w lesie niedaleko naszej miejscowości.

Wyprawa glampingowa wymaga więcej niż zwykłe obozowanie - wię-cej przygotowania, a więc i czasu, no i pieniędzy. Skoro tak, to czemu uwa-żam to pomysł wart uwagi? Myślę, że korzystanie z wygód i niechęć do re-zygnowania z nich to nic złego. Jeżeli możemy sobie odpocząć w warunkach dalekich od survivalowych, to czemu by nie pozwolić sobie na odrobinkę ek-skluzywności, nawet w lesie czy nad jeziorem?

Maja Rosińska

strona 14 SkautGdańskiPERSPEKTYWY 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty

Czasami są takie dni, że nie chce nam się ruszyć z domu, wydaje się jakby-śmy nie mieli na nic siły. No właśnie. Której siły wtedy nie mamy? Tej fi -zycznej czy psychicznej? Łatwo jest usprawiedliwiać niemoc brakiem siły fi zycznej. Zawsze można powiedzieć, że mieliśmy ciężki tydzień albo po pro-stu mamy zły humor. Znacznie trudniej jest sobie uświadomić, ze nie jesteśmy zmotywowani i brakuje nam siły psy-chicznej. Jeśli jednak ją znajdziemy, to nagle okazuje się, że Newtonów trochę jednak mamy.

Siła mentalna/psychiczna - to na niej chciałem się skupić. To ona mówi nam, co jesteśmy w stanie zrobić, a czego nie. To pojęcie jest ściśle związane z moty-wacją, ponieważ ujawnia się w nas za-raz po tym, jak zostaniemy do czegoś

zmotywowani. Wtedy okazuje się, że jednak jesteśmy w stanie wstać z łóżka. Nie ma siły bez motywacji. Dla przykła-du podam, do czego doszli naukowcy. Nie korzystamy z możliwości naszych mięśni w 100%. Jednak jeśli zagraża nam bezpośrednie niebezpieczeństwo, to nasz mózg potrafi przesunąć granicę naszych możliwości i jesteśmy w stanie podnieść czy przesunąć masy o wiele cięższe niż dotychczas. Tak jakby do użycia tej siły trzeba było zgody mó-zgu, a on daje ją tylko w momencie za-grożenia życia. Podsumowując, mamy czynnik wymuszający, czyli motywację, a efektem jest siła.

Jak to z nią jest, że każdy z nas znajdzie paru takich znajomych, którzy wyda-waliby się, że nie mają w ogóle proble-mu z siłą do działania? Zazwyczaj ci

SiłaPrzez ostatni czas nauczyłem się o sile o wiele więcej niż na dotychczasowych treningach. Ciekawe, jak blisko jest od siły fi zycznej, takiej mie-rzonej w Newtonach [N], do tej, która siedzi w naszej głowie. Ona jest tam od zawsze w niezliczonych ilościach i tylko od nas zależy to, na ile pozwolimy się jej uwolnić. Siły, które drzemią w nas, nie mają wielkości fi zycznej, nie jesteśmy w stanie ich w żaden sposób zmierzyć. Jestem przekonany, że każdy, kto zapalił się do nowego pomysłu/projektu/celu, w danym momencie czuje jakby złapał Boga za nogi i chce jak najszybciej działać. Co ma do tego siła? To właśnie ona pozwala nam wstać rano z pełnią energii do działania i to ona generuje tę siłę znaną z tablic fi zycznych.

ludzie po prostu nauczyli się doceniać to, co mają i nie zastanawiają się, jacy nie są, ale jacy mogą być dzięki temu, co już osiągnęli. Jest to jedno z najbanal-niejszych stwierdzeń, ale kiedy ostatnio zastanawialiście się ile jest w tym głębi?

„Musisz sobie odpowiedzieć na jedno […] ważne pytanie, co chcesz w życiu robić, a potem zacznij to robić” - kolejny cytat, z którego wszyscy się śmiejemy, ale nikt nie zastanawia się, że właśnie na tym polega wybór drogi życiowej. Dlatego musimy znaleźć sobie ów cel i motywację, aby go osiągnąć, chociaż z tym każdy ma inaczej. Następnie wy-zwala się w nas siła psychiczna do osią-gnięcia celu, a potem gdy już zaczniemy działać, korzystamy z siły fi zycznej. To jest oczywiście moja interpretacja, któ-ra działa w mojej głowie, możliwe, że wasze rozumienie siły jest inne i działa zupełnie inaczej. Zachęcam do zastano-wienia się, z czego czerpiemy motywa-cje i siłę psychiczną do działania.

Michał Czajkowski

fot. Piotr Rodzoch

fot. Arkadiusz Wydro

strona 15 10 sierpnia 2018 r., dzień piątySkautGdański MŁODZI KORESPONDENCI

ZUZIA I JULIA Z HUFCA KIELCE

“Zajęcia były bardzo ciekawe, dużo się tam nauczyliśmy. Rozmawialiśmy o zuży-ciu wody na świecie, o naturze, jak oszczędzać wodę i ile jest wody w przedmio-tach. Grałyśmy też w grę, w której musieliśmy ocalić ziemię przed kosmitami.”

Pierwsze ekspedycje fot. Piotr Rodzoch

MARYSIA RADKOWSKA Z HUFCA KROSNO CHORĄGIEW PODKARPACKA

“Nasza pierwsza ekspedycja to zaję-cia z Modułu Rozwój. Najpierw mie-liśmy zajęcia z Coca Colą, które doty-czyły doradztwa zawodowego, naszej przyszłej kariery. Oceniam je bardzo dobrze. Miały bardzo wysoką wartość merytoryczną. Dużo rzeczy się do-wiedzieliśmy, dużo o sobie, o innych, o tym, co chcemy robić w przyszłości. Przede wszystkim,była super atmosfe-ra. Podczas zajęć poznaliśmy harcerzy z innych chorągwi i razem dobrze się bawiliśmy.”

PATRYCJA KONIECZNA Z DRUŻYNY “LEŚNI LUDZIE” HUFIEC WIELICZKA CHORĄGIEW KRAKOWSKA

“Na pierwszych zajęciach programowych mieliśmy grę z Modułu Rozwój. W fa-bule gry chodziło o to, żeby odnaleźć magiczny kamień, który mógłby uratować nasz świat przed obcymi. Ta cywilizacja z innego świata chciała nas sklonować. Do zdobycia kamienia potrzebna była magiczna mikstura. Musieliśmy wykonywać różne zadania, które polegały głównie na zrozumieniu pojęć, np. oglądaliśmy film o kobiecie z chorobą Alzheimera, z którą rozmawiają dzieci. Okazywało się jed-nak, że taka rozmowa to niełatwa sprawa, bo kobieta wiele rzeczy zapominałam. Był także film o różnych religiach. W tych zadaniach chodziło przede wszystkim o to, aby zrozumieć innych ludzi. Przy tym wszystkim wykonywaliśmy ciekawe zadania, dobrze się bawiliśmy i poznawaliśmy nowych ludzi. Pod koniec udało się nam wykonać zadanie i uratować cały świat.”

Jakub Kamiński

MATEUSZ Z HUFCA TRZEBINIA CHORĄGIEW KRAKOWSKA

“Na zajęciach uczyliśmy się gry zespo-łowej, było dużo logicznego myślenia. Jeśli chodzi o rodzaj zajęć, to można powiedzieć, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Rozkład zajęć w stosunku do czasu wolnego jest bardzo zoptymali-zowany. Zajęć nie jest ani za dużo, ani za mało.

Zajęcia są prowadzone na niesamowi-tym poziomie, dosłownie każde jest interesujące i trudno byłoby wybrać najlepsze.”

ADA WOŹNIAK Z HUFCA KIELCE-MIASTO

“Wczoraj byliśmy na Module Rozwój i mieliśmy zajęcia o ekologii i zdrowych produktach. Była ciekawa gra, która nam się podobała, jednak późniejsze zajęcia z Harcerskim Instytutem Ba-dawczym podobały nam się bardziej. Były one bardzo rozwijające, polegały na stawianiu sobie celów i motywowa-niu się. Podyskutowaliśmy sobie i było naprawdę super.”

FILIP Z CHORĄGWI KUJAWSKO-POMORSKIEJ

“Niestety nasza aplikacja odmówiła posłuszeństwa, ale wtedy zaczęliśmy zwiedzać Gdańsk. Odbyliśmy zajęcia w muzeum bursztynu. Był to bardzo ciekawy dzień.”

strona 16 SkautGdańskiTEATIME 10 sierpnia 2018 r., dzień piąty

Wydawca: Główna Kwatera ZHP

Ul. Konopnickiej 6 00-491 Warszawa

[email protected]

Redaktor Naczelny: Kamil Jasiński

Redaktorki:

Martyna Radomska

Alicja Krawczun-Rygmaczewska

Skład i łamanie: Magdalena Bróż

Redakcja:

Agnieszka Forysiak

Maja Rosińska

Małgorzata Woźniak

Zuzanna Buczak

Karolina Van Bulck

Rebeka Bączyk

Jakub Kamiński

Szymon Gajdziński

Łukasz Góralski

Kamil Kmieć

Karol Prabucki

There is a place where you can fi nd scouts everytime. And this is not the chilling tent (odpoczywalnia) at all. It is the reception where almost every pos-sible problem you can imagine can be solved. This is where I met the guides from Bourne Valley Salisbury Explorer Scout Unit from England. They came to Gdańsk by two airplanes.

The scouts in age between 13 and 18 years were taking part in sustainable city workshops together with swedish scouts. You will fi nd out, when you see one of them, for he or she will have

a scarf in british national colours - blue, red and white – or even more scarfs. When I was talking with Merlin from the Bourne Valley Salisbury ESU he had already 5 scarfs on the neck. He would love to exchange one of his badges for your scarf if he did not already have the one like yours.

The sustainable city workshops was also where the swedish Wallinum Väp-narna Stockholm unit could be found. Theodor is the educational leader in his section and the team leader of the sco-uts here on our jamboree.

We have scouts from all around the world on our campsite. They have travelled to Gdańsk by air, land and sea to take part in the activities for the international guests. How can you fi nd them? Who can write in our newspaper?

Salisbury, Stockholm, Gdańsk

- We came here because polish scouting caught my attention on Internet. I ap-prieciate the way that polish scouting creates challenges adapted to the sco-ut’s age group. I wanted to learn so-mething about the way ZHP does the work. I think that the swedish scout camps look a bit more like a festival.

Theodor has already one specifi c thing from Poland. It is a polish scout uni-form, that he really likes and bought it as a part of his collection. He has alrea-dy a swedish, norwegian and now the polish one.

In the next Skaut gdański you will fi nd even some texts written by Theodor and his scouts. Do not miss the opportunity. What is more, not only Poles and Swe-des are welcome to write to our new-spaper. The next text in Skaut gdański can be yours! We are waiting for your mails on the adress: [email protected]

Karol Prabucki

fot. Arkadiusz Wydro