Port Morski
-
Upload
piotr-szencel -
Category
Documents
-
view
233 -
download
0
description
Transcript of Port Morski
Port Morski
AnnA krztoń
3
4
5
8. Gert
10. Wrzesień
12. Przypływy
14. na krawędzi łóżka
16. Pod powierzchnią
18. znów dowiaduję się
20. Cudzoziemcy
22. nad nami
24. Wiersz dla Łukasza Loskota
28. ten wiersz jest nieudolnie skrywaną nagością
30. Chłopcy od oscara
32. W przeddzień końca świata
34 Płoną biblioteki
36. kraków o szóstej nad ranem
38. za morzem
40. zakochani w secesji
42. Widok na Plac Wolności
44. rafał Wojaczek
46. 22 noce lipcowe
50. impresja - wschód słońca
52. tarnowskie Góry - Port Morski
54. oddechy
56. niewysłane listy szkodzą wątrobie
58. na granicy
60. ostatnia noc drukarzy
62. tryptyk z widokiem na morze
spis treści
Częś
ć i
Częś
ć ii
Częś
ć iii
6
7
Część
i
8
Gert
9
tymczasem nic o tym nie wiedząc
sześcioletni Gert
bawi się ze swoim prawdziwym przyjacielem
ich szepty drążą drewno
słońce zaszło za szafę i teraz
noc rozbija kaganki okien
ulica strzelecka jest jeszcze taka
jakby wyśnili ją poeci
piwonie mdleją na parapetach
roniąc lepkie łzy na rowerzystów
ściany cicho tęsknią za ojcem
wyruszył głosić dobrą nowinę postępu
do Pekinu Moskwy odessy kijowa
żona wychowa mu synów
podobnych jak dwa kotły
wyrosną silni i dumni
jak kominy otwierające śląskie niebo
tymczasem nic o tym nie wiedząc
mój sześcioletni ojciec
bawi się ze swoim zmyślonym przyjacielem
ich szepty drążą drewno
słońce zaszło za szafę i teraz
wyruszą głosić dobrą nowinę postępu
płodzić synów i córki
budować domy, sadzić drzewa
i zapomnieć o piwoniach plujących na rowerzystów
na ulicy strzeleckiej śniącej o poetach
Gert
11
dni opinają się złociście
na moich włosach
gdy po raz pierwszy
długo słowami odgarniam
samotność
w ciche noce
szukam na udach odcisków dłoni
kończy się sierpień
do świtu daleko
Wrzesień
12
13
Przypływy
niebo podkrada się nam pod okna
na zewnątrz pachnie solą morską
to sygnał
osiedle zamgliło słońce
schody odwieszono na hak
dziewczyny wydają się po cichu
w słabo oświetlonych kałużach
trzeba przeczekać przypływ
myśl zdryfuje nasze poddasze
gdzie niczyj oddech nie wydobędzie
śladów kobiet
z czasów twojej świetności
14
krAWędzi
15
nA
ŁóżkA
na krawędzi łóżka
na krawędzi łóżka
pomiędzy ścianą a paczką papierosów
w powietrzu ciężkim od potu
moje list szarzeją na parapecie
mówisz, że definitywnie
rzeczywistość pełźnie po podłodze
głos Ci się zestarzał
królowo przydługich swetrów
w zimne noce
czuję dwie miękkie dłonie
na mojej twarzy
16
PodPoWierzChnią
17
Pod powierzchnią
w tym mieście coraz częściej
jeżdżą karetki na sygnale
zapominam słowa
i obietnice, których nie było
włosy - lśniące welonki
prześlizgują się leniwie pomiędzy palcami
kolejny raz nie jestem sama we własnej głowie
słyszysz?
na naszej werandzie
odległe westchnienia
mają moc wrzasku
18
znóWdoWiAdujęsię
19
znów dowiaduję się
znów dowiaduję się
że jestem za młoda
by mówić o miłości
więc szeptem cytuję Wojaczka
kiedy nasze ciała
przestaną być dopasowane jak puzzle
a zmysły odmówią współpracy
wyślizgnę się z Ciebie tylnymi drzwiami
pozostawiona do ostygnięcia
w wilgotnych uliczkach
ale będę przemykać
przez nie napisane wiersze
z nadzieją na dzieci
albo przynajmniej psa
któremu co rano mogłabym napełniać miskę
tym samym
warunkując swoje istnienie
20
zieMCy
21
Cudzoziemcy
daleko stąd, mój miły, do Paryża?
zabierz mnie tam autobusem
koleją transsyberyjską i ogonem gwiazdy
już i tak nie kocham Cię na trzeźwo
zapewnimy sobie nieskończoność
zamawiając kolejne minuty
jak zmarszczki na twojej twarzy
tak samo je pieszcząc
liczę po cichu
że w ogólnym rozrachunku
zostanie mi to wybaczone
22
nAMin
Ad
23
nad nami
w oddali wyje zraniona ciemność
dzisiaj znów było za zimno
by mówić o miłości
cisza zabiega mi drogę
gdy wracam sama
ubrana w ciepło twojego zapachu
a miasto śpi
snem barbarzyńcy
tylko czerwone niebo pochyla się nisko
nad naszą samotnością
24
Wiersz
ŁukAszALoskotA
25
pozwól że zwymiotuję doczesnością
znów wypływają ze mnie wiersze
jak krew i księżyc
czekam aż we śnie przyjdą po mnie
wielcy poeci z twoich opowieści
będą mieli włosy przyprószone
śniegiem i sadzą
ręce brudne i pół litra wódki
którą wypijamy w namiocie z kołdry
żeby nikt nie odkrył
kolejności zdrady
Wiersz Łukasza Loskota
26
27
Część
ii
nieudoLnie skryWAną
28
tenWierszjest
nAGośCią
29
ten wiersz jest nieudolnie skrywaną nagością
ten wiersz jest nieudolnie skrywaną nagością
spodnie tułacza i tytoń za paznokciami
łapiemy woń kwiatów do słoików
do butonierek wkładamy papierowa róże
ptaki omijają nasze balkony
diabeł nie proponuje cyrografów
drżą słowa na drutach telefonicznych
podchmieleni winą wiemy
w naszych głowach wciąż śpią baletnice
30
ChŁoPCyod osCArA
31
Chłopcy od oscara
ulepię z gliny słowa
mężczyzn jak hiacynty
rogatki z różu i złota
nabrzmiałe nieśmiałym muśnięciem
powleczeni patyną zdań
przemierzają w tańcu
niewidoczne przecznice miast
gdzie dzień nigdy nie dotyka nocy
ci stworzeni z jego żebra
aby przydawać mu blasku
o skórze jak płatki
zielonych goździków
czekają na lepsze zawsze
32
W Przeddzień
końCA
śWiAtA
33
W przeddzień końca świata
werble w mojej głowie
dni depczą po sobie
na dnie bębnów
rytm kroków rozszerza ulice
dłonie tamtych kobiet
nie poprowadzą was już
ciepłym szelestem dotyków
jutro umiera bezdźwięcznie
świat tych przyszłych
to świat przed nadejściem wiosny
34
PŁonąbibLioteki
35
Płoną biblioteki
płoną biblioteki
giną balzac, Wilde, Woolf
muzea walą się w gruzy
poezja
odbija się echem po lesie
i gaśnie
noc ciemna, noc radosna,
depcze gwiazdami czas
kruszy się tempo historii
zegary topnieją na drzewach
200 tys. lat wstecz
krAkóW
nAd rAneM
36
o szóstej
37
kraków o szóstej nad ranem
kraków o szóstej nad ranem
zmyśla mnie przestarzałymi
pamiątkami
w abażurze kurzu i zszarzałych koronek
staję się tancerka z bajki
opowiadanej przez rozsypujące się
kobiety
w milknących kamienicach
zapomniałam urodzić się na dobre
38
zA MorzeM
39
za morzem
ty jako Wenus w futrze
królowa nocy
zielona baletnica na tle otwartego okna
rozchylająca okiennice moich wierszy
zapadamy się w deszcz i mgłę
w śpiworze wilgotnego mchu
zatrzymujemy ostatnie oddechy
przed dekonstrukcją
finałowych spojrzeń
40
zAkoChAniW
seCesji
41
zakochani w secesji
następstwo dnia po nocy
jako pęk kluczy
do kolejnych furtek zawieszonych w chmurach
Wasze są wiosenne przeciągi
w ozłoconych pokojach
łasice bezmyślnie wylizują młode
zatopione w morzu tkanin
pozwalacie uciekać wielobarwnym muchom
po uprzedni pozbawieniu ich skrzydeł
koty śpią we włosach
w legowiskach z zagubionych kolczyków
na skraju jawy czeka
radosna pajęczyna z pyłu
stare płótna w objęciach szelestów
tracą dawne barwy
42
Widok nA PLAC WoLnośCi
43
Widok na plac wolności
piękni dwudziestoletni
to przez twój postmodernistyczny bełkot -
mówi z. odpalając papierosa
grzejemy się w świetle spojrzeń
chcąc pozbyć się dymu
przesłaniającego słońce
dziewczyna o włosach koloru miodu
pierwsza przeczytała “ulissesa”
zgłębiła już zagadkę sensu życia
ale wciąż nie może pojąć
że nie piszę wierszy o mężczyznach
odmienne stany optymizmu
wciąż z jimem w tle
podróż po płaszczyznach
czarno - białych klatek
jesteśmy dalecy od raju
i chyba tylko
nasza niezachwiana wiara
pozwala widzieć drogę
prostą - jak w amerykańskim filmie
44
rAfAŁWojACzek
45
rafał wojaczek
piekło XXi wieku
piekiełko, bar
biodra kobiety kołyszą spojrzeniem
mężczyźni nieporuszeni
patrzą w głąb siebie
szukają nieba
46
noCeLiPCoWe
22
47
22 noce lipcowe
twoje oczy smakuję miętą
przed świtem zakradniemy się
do łona naszej matki
wielkiej, konającej parą, zielonej
by niepostrzeżenie wydrapać z jej
wnętrzności
ciągle miękkie nasiona
może przeznaczeniem
naszych nawilgłych dotyków
jest zatrzymać się tutaj
w połowie
tak myślę zawsze, gdy mówisz
o niebie
i o tym
że po prostu pójdziemy gdzieś indziej
48
49
Część
iii
50
iMPresjA
51
impresja − wschód słońca
największą niespodzianką będzie zapach
uczepiony końcówek nozdrzy
gdzieś po szóstej rano
z młodym słońcem
obiecuję ci poznanie
dobra i zła
gdybyś zapomniał
jak smakuje wino
52
tArnoWskieGóry
PortMorski
53
tarnowskie Góry − port morski
morze wyrzuciło nas właśnie tutaj
puste skorupy i łupiny
na dzikiej plaży
w podróży od portu do portu
nawet Cendrars nie opisał
miejsc takich jak to
kutry rybackie przepływają obojętnie
wielkie tankowce
widziane tylko z daleka
szybko zasnuwa mgła
fale wybijają rytm kroków
z wypłukanych wodą konarów
budujemy tratwy
by kiedyś wyruszyć znowu
na nowe nieodkryte plaże
54
oddeChy
55
oddechy
nagłym zakrętem zieleni
brzaskiem ruchu wśród liści
szelestem bosych stóp
oddechem poranka
ostygła w śladach rosy
twoich ust i oczu
wrastam z mchem
w wilgotne jądro ziemi
gdzie będzie tylko woda
bulgotała rytmem
mojego westchnienia
56
nieWysŁAneListyszkodząWątrobie
57
nie wysłane listy szkodzą wątrobie
niewysłane listy szkodzą wątrobie
przytulam ciało do wszystkich
kropek kresek i przecinków
których nie dotkniesz wzrokiem
bezmyślnie uśmiecham się
do swego odbicia w ścianie
tańczę walca na dnie butelki
chrupiąc rogal księżyca
w finale zasypiam na schodach
może nie znajdą mnie do rana
58
nA
GrAn
iCy
59
na granicy
ojciec zabierał nas tam
gdzie rosną teraz domy
spoglądające uprzejmie w głąb osiedla
nasze idaho z betonowych płyt
na których węże wygrzewały
swoje leniwe serpentyny
palcem po polu narysuję linię
za którą otwierała się
paszcza wieloryba
a wszechświat robił się płaski
jak myśli blokowiska
teraz odkrywam
surową drogę
i skurczona chatę z kobietą na progu
śniącą sny prawdziwe
jak kamień na czarnej ziemi
60
ostAtniA
drukArzynoC
61
ostatnia noc drukarzy
Pod sercem miasta umierają drukarze
ślepymi oczami głaszczą papier
nocne zmory farby
duszą ludzi we śnie
świeży druk chrupie jak pieczywo
miasto budzi się oślizłe
litery oddychają ciepłym płomieniem
na smutnych ciężkich drukarzy
spływają iskry kochanek
62
WidokieM nA Morze
tryPtyk z
63
tryptyk z widokiem na morze
czerwiectam skąd przyjeżdżamnikt nie zamyka okientak naturalnie jak tutaj
ten balkon to nasz widok na morzeniezliczone kutry przycichających głosówi przystanie klatek schodowychczas się nie zatrzymujetylko zatacza kołojak wstęga Moebiusa z gwiazd i węgorzy
sierpieńmoje okno uzurpuje
widok na morzetwój okręt na nim
jest wierszemopowiada o krainach
śpiących pod ciepłą pianąelektryczność wisi w powietrzu
pan pozwoli do tańcapod łopoczącymi żaglami
krótki przecinekmiędzy codziennością rozstań
to będzie nasze pierwsze i ostatniewidzi pan
wciąż jest pomiędzy namichemia przeciwbólowa
październikjesteś podobna do tej ryby, tam - mówiszsłowa są zwierzętamiwodorostami schnącymi na moich plecachszukam dłońmi śpiącego wieloryba twojego ciałaz myślami jak światła latarni morskiejpod niebem kruszonego szkłaodbijającego nasz widok na morzetrochę innyw języku migowym waleni
64
65
design by Piotr Szencel