Poezja serca i duszy łukasza przelaskowskiego

61
1 Poezja serca i duszy Łukasza Przelaskowskiego „2012 „2012 „2012 „2012 – 40 i 4 40 i 4 40 i 4 40 i 4” Wrocław 2012

description

 

Transcript of Poezja serca i duszy łukasza przelaskowskiego

1

Poezja serca i duszy

Łukasza Przelaskowskiego

„2012„2012„2012„2012 –––– 40 i 4 40 i 4 40 i 4 40 i 4””””

Wrocław 2012

2

Spis treści

1. Cisza …………………………………………………………………… 4

2. Czym jest miłość ? …………………………………………………….. 5

3. Egzensis ……………………………………………………………….. 6

4. Kiedy zamykam oczy ………………………………………………….. 7

5. O Trzy …………………………………………………………………. 9

6. Patos …………………………………………………………………… 10

7. Urok …………………………………………………………………… 11

8. Walentynki …………………………………………………………….. 12

9. Smacznego łakomczuszku (dla Angeliki) ……………………………... 14

10. O Jasiu urwisie …….…………………………………………………. 15

11. Krawiec i szewc ……………………………………………………… 17

12. Wiedza ……………………………………………………………….. 19

13. Twierdza Wrocław …………………………………………………... 21

14. Zima …………………………………………………………………. 23

15. Laura …………………………………………………………………. 24

16. Nuty życia ……………………………………………………………. 25

17. Plakat …………………………………………………………………. 26

18. Wędrówka dusz ………………………………………………………. 27

19. Trzydzieści trzy………………………………………………………. 30

20. Nic – Tabula rasa ..……………………………………………………. 31

21. Młodzi buntownicy ………………………………………………….... 32

22. Narodziny ……………………………………………………………... 34

23. Ząb Horacego …………………………………………………………. 35

24. Zdrajca ………………………………………………………………… 36

25. Zdrada …………………………………………………………………. 37

26. Samotność ……………………………………………………………... 38

27. Morderca …………………………………….………………………… 39

3

28. Klawiatura ……………………………………………………………. 40

29. Karetka ……………………………………………………………….. 41

30. Śmierć kroczy ulicą …………………………………………………... 42

31. Mój Dom ……………………………………………………………... 43

32. Księżyc ……………………………………………………………….. 45

33. Frankenstein ………………………………………………………….. 46

34. W oczach wspomnień ……………………………………………….... 47

35. Rozmowa ……………………………………………………………... 48

36. Rower …………………………………………………………………. 49

37. Studnia życzeń ……………………………………………………….... 50

38. Cybernetycy …………………………………………………………… 51

39. Człowiek Duch – Anioł ……………………………………………….. 54

40. 40 ……………………………………………………………………… 56

41. Wojna …………………………………………………………………. 57

42. Zaraza …………………………………………………………………. 58

43. Głód …………………………………………………………………… 59

44. Śmierć …………………………………………………………………. 61

4

Cisza 2012

Cisza, sza, cichuteńko, po policzku, płynie łza.

Muska delikatnie Twój policzek,

dalej zmierza ku Twym ustom.

One zawsze, jak korale

w swej czerwieni rozgorzałe.

Dziś uśpione, jak na rozkaz,

niczym przez Neptuna morskie fale.

Jedna warga w swej wymowie delikatnie muska drugą.

Mimo, że ten głos jest cichy, prawie bezszelestny,

niesie słowa prawdy.

Ona sprawia, że Ty siedzisz, gdzieś na ławce

w cieniu dębu, zamyślona.

W swoich oczach widzisz obraz matki, ojca,

innych z domu.

Miejsca stałego, którego od dawna w Twej wędrówce nie ma.

Jak często brakuje Tobie tego ciepła serc?

Oni są gdzieś hen daleko,

a Ty ręce swoje ranisz w bólu pracy.

W myślach mówisz, że to dla nich,

ten pot, ta krew.

A tymczasem będąc zwykłą kurwą,

Siebie i swój kraj strasznie hańbisz!

Zamiast wrócić do Ojczystej Twojej Ziemi!

A tam właśnie w pocie, krwi i bólu o swój honor, racje i też lepszy byt,

dla kolejnych już pokoleń móc wywalczyć!

Obudź się więc już ze snu bo Ojczyzna wzywa Cię!

5

Czym jest miłość?

Czym jest miłość?

Jest pożądaniem.

Chcesz Ją zasmakować niczym rajski owoc.

Chcesz Ją mieć dla siebie, poczuć, doznać, czule kosztować.

Kawałek po kawałku schrupać.

Nakarmić swój wzrok, smak, czucie, myśli.

Usłyszeć Jej głos, nutę melodii miłości.

Ona wielokroć Twoje zmysły mami jak syrena,

Skazując marynarzy na rozbicie statku,

Kierującego się nie do portu, swej przystani,

Celu podróży,

A roztrzaskuje się o zdradzieckie skały,

Niosąc w podzięce odwzajemnionej miłości ofiary.

6

Egzensis 7.02.2012

Nonkwiwalentny nonsens

niewiarygodnych nieprawd.

Nieistniejąca nagana,

nakierowana niewyjaśnionym

natłokiem nonszalancji.

Nomenklaturyzowany nakład

najpiskliwszych nielotów,

numerowany narcyzmem.

Naszkicowana nirwana

neptunowskiego nieładu,

nurzającego się w egzensis.

7

Kiedy zamykam oczy

Kiedy zamykam oczy, nie zamykam się na świat.

Otwieram wtedy wzmocniony zmysł słuchu,

Świat nabiera nowych kolorów.

Słyszę, jak przez ściany w bloku przenosi się melodia,

Sąsiedzi mają dobry gust,

Dźwięki są spokojne, klasyczne, pełne opanowania,

Niosą ciepło, radość i zadumę.

Za oknem robotnicy ocieplają budynki,

Stawiają rusztowania, kotwią w ścianach, poziomują.

Wir wiertarek, mieszadeł do kleju,

To na nim przymocują płyty styropianu,

Wzmocnią hakami i przyłożą cienką siatkę plastikową.

Na koniec naniosą warstwę otuliny z zaprawy.

Wszystko to odbywa się przy nowych dźwiękach,

Piły tną styropian, który trzeba czasem pomniejszyć,

Stukot rur i podestów mocowanych do siebie,

Tnące powietrze krzyki robotników.

Słyszę też jakby głos kołowrotka,

Możliwe, że zamontowali go, na którymś poziomie,

Łatwiej wtedy wciągać elementy rusztowań i wiadra z klejem.

W pewnym momencie wdziera się nowy element w tym zgiełku,

Bicie dzwonu kościoła, wybiła dwunasta w południe.

Niedaleko są drogi,

łatwo rozpoznaje przejeżdżające autobusy,

Mają charakterystyczne sposoby wydawania dźwięku przy jeździe,

Szczególnie kiedy zwalniają, przyspieszają lub wchodzą w zakręt,

Silniki mówią same za siebie.

Niedaleko także znajduje się lotnisko,

Z nieba dolatują moich uszu znane odgłosy,

Silniki samolotów podchodzących do lądowania, startu lub manewru.

Pstryk włącznika do światła,

8

przekręcenie kurka od wody,

w łazience urzęduje już sąsiad.

Gorączka trawiła mnie dwa dni, jestem zmęczony.

Pora powoli znów otworzyć oczy, powrócić do życia.

Jestem głodny!

9

O Trzy

Biała karta, przeplatana w poziome linie,

Koloru błękitnego o numerze O Trzy.

Sięgasz po Nią wiele razy,

Zanurzasz w Jej głębię,

Niczym w tonie morskiej wody.

Ona kryje w sobie niejedne skryte historie,

Pełne przygody, trudu, zdrady, obłąkania,

Pełne przelanej krwi,

Tej dobrej i tej złej.

Niczym rybak zanurzasz swoją sieć myśli,

Wynurzasz skarby przeszłości, skarby wiedzy.

Niczym nurek dajesz susła w wodę,

Wiesz, że masz ograniczoną ilość powietrza i czasu.

Szukasz swojej białej perły,

W którą ciągle tak też się wpatrujesz,

A Ona leży zanurzona w ciszy,

Leży przed Tobą o numerze O Trzy.

10

Patos 16.01.2012

Pracownik, Robotnik,

Ludzkie dłonie, ręce.

Uczony, naukowiec,

Ludzkie myśli, rozum.

Sportowiec, atleta,

Ludzkie ciało, mięśnie.

Artysta, twórca i piewca,

Ludzkie zmysły, uczucia.

Polityk, biznesman,

Ludzkie prawa, rządy.

Ksiądz, święty,

Ludzka wiara, dusza.

Dziecko, potomstwo

Ludzka miłość, szczęście.

Żołnierz, mundurowy,

Ludzka chęć obrony i przetrwania,

Droga ku samozagładzie i zniszczeniu.

Nie!

Kwiat pokoju!

Ludzka Ziemia,

Ludzkie Życie,

Ludzkie Koło,

Ludzka Wola,

Ludzki Los,

Przetrwamy!

11

Urok 13.01.2012, piątek

Przemilczę Twe słowa,

Zimne i twarde, jak lód.

Przemilczę Twe gesty,

Ciężkie i martwe, jak głaz.

Przemilczę i zniosę wiele,

Stojąc oddany torturom , jak klif.

Jednak tak jak i On ulega falom,

Tak i Ja z czasem ulegnę Tobie.

Twemu urokowi, rzuconemu w Me Oczy…

W Me Serce….

Niczym czar, a wszystko, co złe,

Zamieni się w piach.

12

Walentynki

I tak oto mija, już lat, dwadzieścia kilka,

Gdy do drzwi polskich, prosto z Ameryki,

to urocze święto zapukało.

Amor i Kupidyn patronują nad Nim,

w herbie serce jest czerwone,

obowiązkowo też przebite złotą strzałą.

W ten to oto, dzień wyjątkowy,

każdy chłopiec niczym rycerz,

w pancerz zbroi serca stroi,

staje z konkurencją w szranki,

dumnie swoje cechy, niczym pawie pióra, prezentuje,

śpiewa, tańczy, gestykuluje

niczym sceny teatralne,

wprost na żywo inscenizuje.

Czule wzdycha, popisuje,

wielkie czyny dokonuje,

wręcza kwiaty, bombonierki,

a to wszystko

z przekazaniem swej wierności i miłości,

nad tą jedną, nad wybraną,

nad swą ukochaną.

W rytmie serca oraz śpiewu ptaków,

recytuje proste słowa,

ukrywane przez okrągły roczek,

w swojej duszy.

Staje się poetą, romantykiem,

dżentelmenem z melonikiem.

Za ten moment wyjątkowy,

tak szczęśliwy, tak ulotny,

który pali go po sercu

i po duszy,

13

i po piętach

tli w nim żar

i iskrę wojny.

Niczym sam Kościuszko,

gotów wzniecić też powstanie,

taka siła niewybuchu siedzi w każdym Polskim Panu na dnie.

A tymczasem,

Piękne Panie, Damy i Dziewczęta,

upiększone w barwne stroje,

malowane kolorowo jak pisanki,

z biżuterią i bucikiem na obcasie,

uczesane w swoim stylu lub pod modę,

każda grzeczna, skromna, uśmiechnięta,

wzrokiem swoim jak lisica kusi

z myślą jedną:

„szkoda, że ten dzień raz do roku Im też o Nas przypomina”

po czym

wybierają sobie jak w przecenie na wystawie,

wprost pod siebie delikwenta zalotnika.

14

Smacznego łakomczuszku 16-02-2012

(dla Angeliki)

W ten dzień słodki,

dobrze wcześnie z rana umyć ząbki,

włożyć ciepłe kalesonki,

aby potem zająć grzecznie miejsce,

do cukierni w kolejeczce,

jak te dzieci na wycieczce,

i z uśmiechem w swej pokorze,

dotrwać do samego końca,

choćby to czekanie było do zachodu słońca,

a w momencie zamawiania niech nie w głowie będą te kalorie,

które spalisz w drodze do mnie,

oby tylko Twoja pamięć była długa oraz trwała,

byś już przy zakupie pączków nie stwierdziła,

że portfela zapomniała.

15

O Jasiu urwisie 17.02.2012

Do przedszkola chodził Jaś,

co nie lubił chodzić spać.

Bazgrał w swym kajecie,

wiercił ciągle przy obiedzie,

podszczypywał koleżanki,

opowiadał brzydkie bajki,

poduszeczki porozrywał,

Paniom miny pokazywał.

Wszyscy wielce zatroskani,

poszukują Jasia Mamy,

dodzwonili do Jej pracy,

powiedzieli całą prawdę,

teraz wszyscy nasłuchują.

Mama wielce jest zmartwiona:

„Tak to jest z moim Jasiem,

że kłopoty ciągle ma się,

rada jedna jest jedyna

dać mu klapsa i do wyra”.

Nikt uderzyć chłopca nie chce,

a ten psoci, broi, biega,

tak szaleje jak torpeda.

Zadzwonili więc po księdza,

aby ten go opamiętał

chwilę potem był na miejscu,

przybył ze swą walizeczką,

spotkał z Jasiem sam na sam,

a gdy wyszedł urwis cicho spał.

16

Zachwyceni i zdziwieni,

poszukują odpowiedzi,

ksiądz walizeczkę swą otwiera,

dookoła cisza wielka,

ksiądz z uśmiechem mówi tak:

„To nie pierwszy, nie ostatni,

każde dziecko zanim zaśnie,

czujnie słucha moje baśnie,

a do tego daje misia,

Który do snu ukołysia”.

Ksiądz walizkę swą zamyka,

wstaje cicho na paluszkach,

dorośli oraz dzieci śpią już,

utuleni w swych poduszkach,

gasi światło, drzwi domyka,

koniec bajki, bajka prysła.

17

Krawiec i Szewc 17-02-2012

Raz do krawca przyszedł szewc.

Pierwszy stary, mądry i bogaty,

drugi młody, głupi i biednawy.

Obie strony ukłoniły nisko,

ręce swoje uścisnęli,

w oczy też spojrzeli szybko.

Stary pyta: „cóż się stało?”.

Młody przy stoliku siada,

na pytanie odpowiada:

„Interesy mnie tu niosą”.

W krawcu jest krew spokojna,

dobrym winem poczęstował.

Dalej siada przy koledze,

sięga po swe okulary,

czyta papier mu podany.

Rzecze ze spokojem cichym:

„Widzę, że spółkę ze mną chcesz,

pomysł niezły, nawet dobry,

może nawet dochodowy”.

Oczy szewca jak talarki,

uśmiech nabrał większej rangi,

dwa rumieńce na policzkach,

opowiada swoje plany.

Krawiec bardzo pilnie słucha,

głową kiwa, poklepuje,

do kubeczka wina leje,

czasem nawet się uśmiechnie.

Tak przy trunku mija nocka.

Przyszedł ranek, kogut zapiał,

szewc za głowę swoją złapał,

pobiegł szybko do wspólnika.

18

Puka do drzwi, a tam cisza,

przez okienka też zagląda,

tam nikogo nie dostrzega,

wszystkich wokół wypytuje,

w głowie swojej spiski snuje.

Dopiero gdzieś w południe,

widząc ławkę tuż przy barze,

siada smutny i zmartwiony.

Patrzy na stół, tam gazety,

W nich fotografie krawca,

szybko chwyta, na głos czyta:

„Krawiec szefem nowej firmy,

nagle tuż w południe zmarł”.

Tak to oto podsumował:

„Człowiek młody to naiwny,

Kiedy stary już jest cwany,

Wczoraj wino mi polewał,

Jutro nim podleję kwiaty,

które swym kolorem całym,

będą grób przyozdabiały”.

19

Wiedza 17-02-2012

Tak jak świat jest stary,

różne w nim są kraje i zwyczaje,

jednych uczy zdobywania wiedzy,

drugich poszerzania władzy.

Wiedza raz nabyta to rzecz święta,

w niej zawarta jest historia pokolenia cała.

Dawniej była malowana oraz ryta gdzieś w jaskiniach,

na przedmiotach, skórach,

później na kamiennych kręgach.

Babilonia miała swoje pismo też klinowe,

które dużo wcześniej używali Sumerowie.

Forma trójwymiarowego zapisu,

określane pismem węzełkowym,

używana w Ameryce Południowej,

poprzez Indian Inków,

miała nazwę prostą Kipu.

Egipt wypisywał w hieroglifach papirusy,

dużo także wyrył w swoich świętych miejscach,

choćby w znanych piramidach.

Aborygeni wyśpiewują ją w piosenkach,

rozpisują w australijskich piaskach.

Bardziej znane już kultury Greków, Rzymian,

spisywały swe historie i legendy do ksiąg świętych.

Była słynna biblioteka w Aleksandrii,

której los nie szczędził i tak ogień ją też strawił.

Z czasem przyszły nowe czasy i religie

razem z nimi napisano Biblię.

I tak przez dwa tysiące lat kolejnych,

papier był w użyciu już niezbędny.

Lecz jak to bywa, rozum ludzki nie śpi

razem z nim rozwija się nauka,

20

która ciągle coś wymyśla, czegoś szuka.

Zanim człowiek się obejrzał,

nie minęło jedno pokolenie,

a już dzisiaj mamy przekaz wiedzy w Internecie.

21

Twierdza Wrocław 19.02.2012

Na zachodzie południowym Polski

wielkie województwo dolnośląskie stoi,

A w nim powiat oraz gmina,

Wrocław, czyli jej stolica.

Miasto tysiąc lat ma historii swojej,

różne miało też podboje.

Podczas dawnych wojen,

przechodziło z rąk do rąk.

Swą legendę rozpoczyna,

gdy słowiańskie plemię Ślężan tu przybywa,

gród warowny na Ostrowie Tumskim wznosi,

z czasem prace budowlane nad katedrą wszczyna.

Nazwę nosi od czeskiego księcia Vratislava,

a ponadto miasto wzmiankowane,

podczas zjazdu gnieźnieńskiego,

roku panieńskiego tysięcznego.

Z czasem jest pod panowaniem Piastów,

i tak się rozwija wielce,

aż do roku pamiętnego

tysiąc dwieście czterdziestego

i pierwszego,

gdy spodziewa się najazdu mongolskiego.

Nad obroną zamku dzielnie czuwał,

książę Henryk II Pobożny.

Dzięki modłom dominikanina,

którego Odrowążem wszyscy zwali,

z niebios boskie ognie wielkie na Tatarów poleciały.

Później Czesław został pobłogosławiony

i wybrany na patrona miasta.

Pamiętajmy także o dwóch drogach,

jakie się ze sobą we Wrocławiu krzyżowały,

22

Via Regia i Szlak Bursztynowy – tak się nazywały.

Zaś w szesnastym wieku

zarządzali nim już Habsburgowie.

Potem w osiemnasty

przyszły wojny śląskie

i zajęli je Prusowie.

Roku tysiąc osiemset szóstego,

Wrocław miesiąc cały,

wojska napoleońskie oblegały,

po pokoju w Tylży,

Prusom znów oddały.

Z końcem drugiej wojny

roku czterdziestego i czwartego

Niemcy dali jemu nazwę Festung Breslau

i tak dziewięć miesięcy opór swój stawiali,

że poddali się w tej wojnie już ostatni.

Miasto wielce ucierpiało,

bo zrównane z ziemią było prawie cało.

Tuż po wojnie znów do Polski przywrócone,

na wzór Lwowa pięknie odtworzone.

Dumnie dziś też się rozwija,

Kulturalną i wzorcową piersią swą oddycha,

Z podobieństwem słynnych miast

Wenecji, Amsterdamu, Petersburga,

setki mostów ją pokrywa.

Tutaj także klub sportowy i ligowy

Śląsk Wrocław na boisku dominuje.

Każdym razem kiedy je opuszczam,

Serce za nim cicho moje wzdycha.

23

Zima 2-02-2012

Nadszedł styczeń, mrozy srogie,

aż trzydzieści na minusie.

Lody rzeki skuły wszystkie,

odleciały kaczki dzikie,

rzadko też kto na dwór wyjdzie.

Nie obeszło się bez ofiar,

taka jest kostuchy rola,

nie ma serca ani duszy,

ciągle się po świecie włóczy,

zbiera żniwo bardzo srogie,

nigdy też się nie zapowie.

I tak minął miesiąc cały,

przyszedł luty, mrozy spadły,

śniegiem chmury posypały,

aż utkały dywan biały.

Wielkie święta obchodzono,

Walentynki serca grzały,

Tłusty Czwartek brzuchy karmił,

każdy pysznie się też bawił,

gdy nadeszły już Ostatki,

dały rytm do tańca, picia,

do pełnego się wyżycia.

W nowe dni coraz cieplej,

i na twarzy też weselej,

mrozów nie ma, śniegów nie ma,

była zima, zimy nie ma.

24

Laura 24-02-2012

We Wrocławiu,

na ulicy Waligórskiego,

usłyszałem pierwszy raz,

Jej głos,

Jej imię,

Jej śmiech,

Jej spojrzenie.

Kiedy tylko Ją ujrzałem

coś cichutko,

w mym serduszku zapukało.

Rozmawiała przez telefon,

taka zagubiona,

jakby przestraszona.

Wiał zimny wiatr,

a Ona

w spódniczce szła.

Razem pojechaliśmy na plan filmowy,

tam graliśmy swoje ustalone role,

ciągle patrząc w oczy swoje.

Kiedy jestem wśród ludzi,

dziwna siła usta moje budzi.

Najzwyczajniej me gadanie Ją nudzi,

a ponadto Ona ma już kogoś,

uszanuję i zrozumiem.

Lecz nikt nie zabroni

abym spisał myśli i czucia,

które są rozgrzane jak silniki.

Dawniej laury nosili Cesarzowie,

dziś Ja noszę Laurę w sobie.

25

Nuty życia 1.03.2012

http://www.youtube.com/watch?v=IJzQPuelBBU&feature=related

Oddajmy się chwili zapomnienia,

zamknijmy swe oczy,

spoglądając powoli

w pamięci przeszłości,

która krocząc ścieżką czasu

tka pajęczy dywan,

wyłapuje w nim

te lepsze,

te świeższe

krople rosy

i tworzy,

jak mistrzowi przystało,

nuty uczuć,

wzburzające,

swym powiewem,

swym dialektem,

w wielu sercach,

przyszłych uniesień,

niespełnionej miłości….

Drgającej,

przemijającej,

w pięciolinii

zapisane nuty życia.

26

Plakat 3.03.2012

Czerwony kwiat w Jej włosach,

które w czerni są całe.

Oczy iskrzą bielą, brązem

na tle twarzy malowanej.

Usta kuszą swoim smakiem,

zanurzone w sokach wiosny,

malinowa róż je sączy.

Obudzona ze snu wstaje,

kiedy światło gaśnie to zasypia.

Zawsze patrzy w lewo,

czego Ona tam też szuka?

Jak posąg zastygła myśli,

ale o kim? O czym? Nad czym?

Nigdy wargi nie otworzy,

słowa też żadnego nie wypowie.

Swą postawą wielce wzrusza

do zapisu tych słów zmusza.

Może jutro zmieni zdanie,

patrząc prosto na Mnie,

odezwie się niespodziewanie:

„Dzień dobry Kochanie”.

27

Wędrówka Dusz 1.03.2012

Wędrujemy, tak samotnie,

Wędrujemy, tak swawolnie,

Wędrujemy, tak uroczo,

Wędrujemy, tak ochoczo,

Wiosna budzi się, a My wraz z Nią,

Kiedy poród nowe życie daje,

Wtedy Nowa dusza w ciało wciska.

Pierwszy krzyk, spojrzenie,

Każdej matki serce ukojenie,

Wielki skarb, szczęście niepojęte

Cud nad cudy, boskie tchnienie.

Dojrzewamy i obserwujemy,

Słuchamy i powtarzamy,

Powoli mówimy i chodzimy,

Pierwsze szczęście oraz ból,

Próba zrozumienia słów,

Czym jest dobro, a czym zło.

Niczym pąki kwiatów drzew,

Rozkwitamy, kwitniemy,

Przechodzimy metamorfozy.

Oddziałuje na Nas

Esencja energii słońca i wody

Esencja energii żywicznych korzeni przodków,

Esencja chwil i miejsc,

Esencja doświadczeń i przemyśleń,

Esencja poznanych osób i zwierząt,

Esencja życia budzi Nasze uśpione zmysły,

Esencja życia budzi Nasze uśpione umysły,

Mija rok po roku, lat przybywa,

Lata nauki, lata miłości,

Lata buntów, lata szalone.

28

Lata poświęceń, lata marzeń.

Ktoś coś stracił,

ktoś coś zyskał.

W pewnym momencie kroczymy wolniej,

Dostrzegamy spadające kolorowe liście,

Dostrzegamy ptaki lecące w klucz na południe,

Słyszymy krople deszczu zamieniające się w kałuże,

Słyszymy wiatr wdzierający się w szpary drzwi i okien,

Czujemy chłód poranka przynoszący gęsią skórkę,

Czujemy różnicę esencji wiosny, lata i jesieni.

Przychodzi moment, raz jedyny,

Kiedy śnieg okryje swoją szatą pejzaż,

Kiedy mróz zatwierdzi swoje dyrektywy.

Przypominamy sobie nagle, jakby z wczoraj

o dawnych kolegach, przyjaciołach, znajomych

o dawnych miłościach, kłótniach, wrogach

o marzeniach niedokończonych.

Wstając oparci o laskę kroczymy do kuchni,

chcemy zaparzyć herbatę dla Nich, dla gości,

przypominamy sobie po chwili, że Ich już nie ma.

Nie przyjdą, nie napiszą, nie zadzwonią

Powoli w Naszych wspomnieniach kroczą,

Tak, jak Ich zapamiętaliśmy

Tak, jak razem z Nimi żyliśmy.

Siadamy w swym starym wysłużonym fotelu,

Nasłuchujemy,

Jak z radia lecą świąteczne przeboje,

jak na zewnątrz ludzie zabiegani,

oddają się kolejnej nowej modzie,

jak kolejne pokolenia dzieci rzucają się śnieżkami.

My tymczasem igramy z czasem,

Z Nową Towarzyszką Zabaw gramy w różne gry,

Kto zwycięży, Może Ja, Może Ty?

Przyjdzie czas, gdy nie będzie Także Nas,

29

Ulotni się dusza, zgaśnie iskra życia.

Czy będzie jeszcze ktoś, kto zechce zaparzyć dla Nas herbaty?

30

Trzydzie ści trzy

Jeden, jest tylko w życiu

prawdziwy serca ścisk.

Dwa, uczucia muszą zakwitnąć

jak kwiat, aby realnym się stał.

Trzy, osoby Boskie towarzyszą Im

Wiążąc niewidzialnym sznurem przysięgi.

Cztery, pory roku miną

Zanim poznają się lepiej.

Pięć, palców w ręce,

Która ściskać będzie tą wybraną.

Sześć, będzie wskazywał zegarek,

Gdy wstaną z rana do pracy.

Siedem, dni tygodnia minie,

Aby wypocząć mogli.

Osiem, godzin dzień w dzień

Pracowali w pocie czoła ciężko.

Dziewięć, wieczorem wykuka kukułka

Dla przypomnienia o wspólnym śnie.

Dziesięć, lat tak zleci,

Jakby z bicza trzasnął.

Jedenaście, świeczek na torcie,

Ich syna lub córki zapłonie.

Dwanaście, osób na obrazku Komunijnym dziecka,

Czuwający wiecznie Apostołowie.

Trzynaście, zmieni wszystko

Jeśli tylko uwierzą w pecha.

Czternaście, promiennych łez po Jej twarzy spłynie,

Gdy spojrzy w lustro i pomyśli o Nim, o Dzieciach.

Piętnaście, gwiazd spadających zliczą

W piękną, ciemną noc, na dalekiej wyprawie.

Szesnaście, błyskawic w ten czas zagrzmi jasno po niebie,

Z którego deszcz smutku swą gorycz wyleje.

31

Siedemnaście, wielkich malowanych postaci

Zawiśnie na ścianach w nowym domu.

Osiemnaście, krzykną wszyscy symbolicznie

Podczas przemiany Ich pięknego łabędzia.

Dziewiętnaście, kwiatów rozkwitnie w ogrodzie,

Symbolizując nadejście nowej wiosny.

Dwadzieścia, nowych zmarszczek

Troszkę więcej wspomnień i fotografii.

Dwadzieścia jeden, biały ptak w tym wieku

podróż studencką swą długą odbędzie.

Dwadzieścia dwa, drzewa zasadzone w alei

Pokryje wielobarwny kolor szczęścia i przemian.

Dwadzieścia trzy, świec ustawionych w oknach

Zapłonie w momencie utraty prądu i energii.

Dwadzieścia cztery, zęby zabłysną

Ukazując szczerozłoty uśmiech.

Dwadzieścia pięć, pokoi wypełnią goście

Wznoszący toast ćwierć wiecznej pary.

Dwadzieścia sześć, par butów zimowych

Znoszonych do tej pory.

Dwadzieścia siedem, państw na świecie,

Które zwiedzili razem.

Dwadzieścia osiem, na dworze przy minusie

A Oni dalej ogrzani swym ciepłem.

Dwadzieścia dziewięć, zrealizowanych marzeń

Spisanych w notesie z dzieciństwa.

Trzydzieści, fajerwerków na Sylwestra,

Składają sobie nowe życzenia i nowe obietnice.

Trzydzieści jeden, jakby kamieni,

Doczepionych do nóg obu spowolnia tempo.

Trzydzieści dwa, wspomnienia młodości

Ulatującej i gasnącej, jak żar w kominku.

Trzydzieści trzy, ostatnie iskry

Wypalone, zastygłe w opuszczonej i cichej izbie.

32

NIC – Tabula rasa 25.03.2012

33

Młodzi buntownicy 25.03.2012

Młodzi buntownicy,

Przez rok cały szkoła, egzaminy,

Każdy uczeń oczekuje wiosny,

Która rodzi nowe wakacyjne plany i pomysły.

Jedni chcą nad morze, inni w góry,

Stopem do Hiszpanii lub do Dziadków w odwiedziny.

Młodzi buntownicy,

Jadąc pociągiem, hen w nieznane,

Poznają nowe miejsca, osoby,

Szukają swojej wakacyjnej przygody,

Budzą się w tym czasie niezaspokojone rządze miłości,

Razem z nią rosną skrzydła niewinności.

Młodzi buntownicy,

Nigdy Ich nie zliczysz,

Nigdy nie przewidzisz,

Co planują, czego chcą, dokąd idą.

Nigdy nie zrozumiesz

Dopóki sam tego nie poczujesz.

Młodzi buntownicy.

34

Narodziny 28-03-2012

Otwieram zmęczone oczy,

Odtykam zatkane uszy,

Obmywam zasuszony nos,

Odzywam zamilkły język,

Odczuwam nieczucie rąk.

Oczy wypatrują,

Uszy nasłuchują,

Nos węszy,

Język dźwięczy,

Ręce wyczuwają,

Na czym to się wszystko skończy?

Od po prostu,

kolejne dziecko,

po urodzeniu

ze szczęścia beczy.

35

Ząb Horacego 28/29/30.03.2012

Razu pewnego, niedawnego

Horacego złapał ból zęba,

Po chwili spuchła mu gęba,

Na zewnątrz wyszły mu oczęta.

Biega, wyje, cierpi katusze,

Z powodu, że sam nie może,

Do dentysty on nie zadzwoni,

Sekundo, może też go boi.

Żadne tabletki nie pomogły,

Porady Babci oraz Mamy,

Użycia piołunu lub szałwi,

Dobrych efektów nie przyniosły.

W tej rozpaczy słyszy dźwięki,

Myśli: „skąd się biorą te jęki”?

W brzuchu grają marsza kiszki,

Przypominają tym o sobie,

W jakim wielkim cierpią głodzie.

Nerw za nerwem idzie w parze

Myśli: „wyleczę się w barze!”

Chwycił za swój portfel, a tam dno,

Myśli: „Wezmę na kreskę, trudno”.

Włożył buty, potem czarny płaszcz,

Krople deszczu spadały na twarz,

Mieszały z kroplami potu.

Kiedy doszedł na swoje miejsce

Znany szyld uspokoił myśli,

Ludzie wchodzili, wychodzili,

Wydawali się jacyś mili.

Barman przywitał: „To, co zawsze?”

Spytał: „A jak często bywam tu?”

„Od zawsze, kiedy masz ból zęba,

Od zawsze, kiedy drga Twa ręka”

36

Zdrajca 29.04.2012

Szelest liści do snu ukołysa jak głos Matki,

Ona czule zawsze dobre rady daje,

W ciężkie chwile wspiera.

A Ty jak Cham zapominasz o tym,

Nie jest to skleroza, a jedynie Twa głupota.

Lekceważysz Jej starania, poświęcenie

Kochające czule i prawdziwie Matki Serce.

Oślepiony sztucznym szczęściem,

Pędzisz za karierą szmalu,

Jesteś niewolnikiem swojej pracy,

Swoim ciałem za tytuły i nagrody płacisz.

Pasożytniczy tryb życia,

Pijawka w stawie społeczeństwa,

Kość rzucona na pożarcie dla stada wściekłych psów,

Wrak statku przeżarty rdzą,

Śmierdząca wydalina moczu i kału, której każdy się wystrzega,

Margines człowieka,

Judasz!

37

Zdrada 29.04.2012

Trzydzieści srebrników

A Ty, za ile jesteś gotów lub gotowa zdradzić?

Zdradzić swoją żonę lub męża?

Zdradzić swój kraj lub rodzinę?

Zdrada wynagradza, ale też kosztuje,

zdrowie, siły, honor, godność,

Zesłanie duszy na potępienie,

Jeśli wierzysz,

A jeśli nie, może dowiesz się po śmierci, czy warto było.

38

Samotno ść 29.04.2012

W samotnym pokoju, mieszka samotny człowiek,

Samotnie spogląda w swą samotną przyszłość,

Samotnie wspomina przeszłość, gdy nie był taki samotny,

Samotne myśli przewijają się w jego samotnym umyśle,

Samotnie toczy się jego życiowy film, pełen samotnych obrazków,

Samotnie stwierdza różne poglądy, przemyślenia, kontempluje, rozważa

Samotnie spaceruje wieczorami po samotnym mieście,

Samotnie spogląda w niebo pełne samotnych gwiazd,

Samotnie identyfikuje się z samotnym księżycem,

Samotnie zasypia w łóżku,

Samotnie wita nowy dzień,

Samotnie przygląda się przemijającym samotnym porom roku,

Samotnie stwierdza:

„Zostałem sam na sam z własnym Ja”.

39

Morderca! 29.04.2012

Zbroczony krwią niewinności trzymasz nóż,

Ostrze stali zimne jak lód przebiło gorące serce.

Nie uciekasz, wpatrujesz się w martwe oczy,

Jeszcze przed chwilą tak pełne życia, czaru i blasku.

Chciałbyś biec, ale nogi zamarły jak to ciało,

Jeszcze przed chwilą tak pełne życia, uroku i pokusy.

Ona zahipnotyzowała Twój morderczy umysł,

Kazał Tobie coś czego nie chciałeś, a to zrobiłeś,

Wykorzystałeś ją wpierw gwałcąc, cicho szepcząc,

Obietnice bycia dobrym, że tak jest dobrze,

A nie było!

Chciała uciec, ale nie miała już sił,

Poddała się chwili uniesienia,

Poddała zwierzęciu jakim byłeś wobec niej i siebie.

Nagle z jej ust rozległ się krzyk i płacz,

W Twoim sercu pojawił się gniew i strach,

One wydały wyrok,

Ty, go wykonałeś.

Morderca!

40

Klawiatura 29.04.2012

Klikane klawisze klawiatury,

Kroczą ku korzystnemu końcu,

Kłusują ku kwintesencji kształtu,

Kiełkują ku krańcu kosmosu,

Krzyczą kwadraturą kiczu.

Kres każdego kresem kolejnego.

Kaprys kogoś kto klika,

Kontynuuje kolejne kity.

Każdy kto korzysta,

Klaruje kwas kłamstw.

Kilometry krętych kształtów,

Kostium kapryśnego klauna,

Kwarantanna królika kurdupla,

Krzesło, które krzyczy,

Kolejne kurwy i krwiopijcy.

Krótki kurs komentowania,

Kopnij komputer!

Koniec.

41

Karetka 4.05.2012

Pędząca karetka niesie dźwięk zdolny obudzić ze snu żywego,

Pędząca karetka niesie dźwięk zdolny uśpić do snu umarłego.

Karetka jedzie bez ograniczeń, ale przepisowo,

Karetka niesie pomoc, ale nie każdemu,

Karetka ma znak krzyża, ale nie Jezusowego.

Światła karetki oświetlają drogę, padają na Twą twarz,

Światła karetki prześwietlają Twoje kościste ciało i ulotną duszę,

Śmierdzący smród przypalonych kół podczas hamowania na Twym ciele,

Wymieszany ze smrodem spalin wydalonych ze zżartej rdzą rury,

Wplątują się w reakcję chemiczną z rozlaną krwią po ulicy, chodniku i przechodniach,

Ubarwiając życie miasta na biało i czerwono, zamieniają je w burdel,

Każdy jest na sprzedaż, do kupienia i licytacji, jak arbuzy na targu,

Zielony na zewnątrz, a w środku czerwony i wodnisty.

Karetka zamienia się z czasem w karawan,

Wioząc martwe trupy, oczekujące na zgon w więziennej agonii.

Karetka przepoczwarza się w handlarza ludzkimi ciałami, ludzkimi organami,

Paliwo do karetki ma swoją cenę, tak jak wnętrzności człowieka.

Pokerowa rozgrywka migających kierunkowskazów karetki do świateł drogowych,

Szachowe ruchy kierowcy karetki, niemożliwe do cofnięcia,

Przekładają się na los pacjenta i innych czekających w kolejce.

Karetka odbiera tylko tych z numerkami, czy Ty już odebrałeś swój?

42

Śmier ć kroczy ulic ą 7.05.2012

Śmierć kroczy ulicą.

Kac poniedziałkowy, kac weekendowy,

Ciśnienie nosi me myśli w dalekie krainy,

Śmierć kroczy ulicą.

Praca pachnie więzienną celą,

Wzrok każdego śledzi wszystkie moje ruchy,

Śmierć kroczy ulicą.

Oczy błądzą po ścianach, podłodze, suficie,

Uszy nasłuchują rosnącego bicia serca,

Śmierć kroczy ulicą.

Zegar wybija minuty, godziny, wieki,

W radio muzykę żałobną nadali,

Śmierć kroczy ulicą.

Powrót do domu autobusem przeciąga latami,

Zwalniamy, mijamy miejsce wypadku,

Śmierć kroczy ulicą.

Martwe ciało leży na środku w czarnym worku,

Na boku przy krawężniku chłopak zalany łzami,

Śmierć kroczy ulicą.

Karetka stoi pod ciałem, policja ruchem zarządza,

Ulica wypchana setkami aut, tysiącami żywych,

martwie na przód podąża,

Śmierć kroczy ulicą.

43

Mój Dom 7.05.2012

Mój dom jest wielki, dwupiętrowy,

Dwu spadzisty dach i kamienny komin nad nim wznosi,

Weranda wsparta kolumnami z tympanonem,

Drzwiami otwartymi na gości i dużym u szczytu oknem.

Woń kwiatów okalających dom w powietrzu go unosi,

Wschód słońca maluje barwnie ściany w zmieniających się kolorach,

Zachód na powrót je przemalowuje niczym nadchodząca wiosna.

W Nim życie płynie jak krew w żyłach,

W Nim gry, zabawy, tańce, chrzciny, urodziny, święta, zaręczyny i wesela,

W Nim obrazy Wielkich Króli, Chrobrego, Batorego, Sobieskiego,

Wielkich Ludzi o pokroju Żółkiewskiego, Kościuszki, Piłsudskiego,

Papieża św. Jana Pawła II.

Zapach potraw kusi i zaprasza w skromne progi,

utrudzonych podróżników wędrowników,

Smak jedzenia otula do snu jak głos śpiewającej Mamy.

Na jednym z dachów stodoły bociany gniazdo zbudowały,

Teraz klekoczą do siebie zalotnie i miłośnie,

Coś im z tego pewnie też wyrośnie.

Kiedy dookoła cisza wielka,

Znak to, że już ciasto w domu dobrze rośnie.

Gdzieś po części jest drewniany, gdzieś tam murowany,

Ale stoi dzielnie Dworek cały, wartę swoją pełni dumnie,

Na niewielkim wzgórzu, tuż przy lasie oraz sadzie,

Każdy czeka tylko na soczyste jabłka, grusze, śliwki, wiśnie i czereśnie,

A tymczasem trzy kocięta myszy gonią,

Dwa psy dziki, szabrowniki,

A w oddali,

Konie powóz ciągną,

Między wjazdowymi, alejowymi Dębami

z Panienkami wprost z Warszawy,

Martą oraz Olgą,

Pełne życia, czaru i młodzieńczej fascynacji odkrywania świata,

44

Dzisiaj siedzą skromnie w piękne suknie ozdobione,

Tuż za Nimi goni na Arabie wierny kompan

z ziemi raciborskiej,

Jurek, Czaja zwany,

Jest to wielki wokalista i poeta,

innymi słowy artysta.

Dalej pędzą już kolejne wozy kolorowe,

Wielu ludzi z zaproszeniem, ciekawością,

Ja tymczasem wesół siedzę w swym bujanym krześle,

I tak na spokojnie obraz Domu nad jeziorem piórem kreślę.

45

Ksi ężyc 9.05.2012

Księżyc w pełni, puszcza oczko na wieczorne ziemskie stepy,

Jest tak blisko, że aż czuję jego oddech bieli na mej skórze,

Dziwne lub też nie, ale w tym momencie słyszę ptaka śpiewającego serenadę,

Troszkę piwa jeszcze siedzi na mym samym dnie oraz w głowie,

Nie jest to też żadne rozwiązanie, ale każdy chce być spoko,

Luz blues i majonez,

Gra gitara,

Luzik bluesik,

Paczula lub Siema,

A Ja w tym czasie mam bombeczkę,

Moje słońce probóbowała to,

Ma lepszą główkę,

Dała radę,

Noc Kupały, czekamy na to Oboje,

Wiemy, że to Nas wzmocni i połączy w mocniejsze nici życia zwoje.

46

Frankenstein

Znana wszystkim jest historia Frankensteina.

Doktor Frankenstein zaślepiony swą nauką,

Postanowił zawrzeć sojusz z wielką burzą.

W ciemne noce wykopywał martwe ciała,

Każde mierzył, ważył, badał, także kroił,

W pocie czoła wiele już cmentarzy schodził.

Jeden cel, jedną myśl i marzenie miał,

Z pocałunku śmierci ożywienia ludzi.

O północy wielki hałas go obudził,

Deszcz po dachu strasznie głośno dudnił,

Wiatr okiennic swym podmuchem też nie szczędził,

Wielki rozbłysk z okna w oczach się rozświetlił.

Ta jedyna chwila myśl uczonego wnet zmieniła,

Dobrał części ciał najlepsze i połączył w jedno,

W swojej wierzy zamku stworzył wielkie dzieło.

Gdy nadeszła wielka burza w jej piorunach monstrum nurzał,

Przyszła chwila kiedy bestii ręce ożywiła.

Lud strapiony odkrył jego straszne zamiary,

Ruszył tłumnie z pochodniami na zamkowe bramy,

Staranował wrota i domagał się wydania im potwora.

Doktor w skrytce ukrył szybko swoje plany,

A następnie tajnym wyjściem przez swojego sługę był ewakuowany.

Tłum nie wytrzymał i podpalił włości wielkie,

A na szczycie rozpalonej wierzy krzyki doszły ich nieziemskie,

Oczy więc motłochu szybko też się tam zwróciły,

I dojrzały skaczącego człeka nad człowieka,

Rzucił się w objęcia podzamkowej rzeki,

Tak też powiadają dzisiaj przy ognisku stare ćwieki.

Co też stało się z doktorem Frankensteinem,

Odpowiedzą może inne pokolenia lub też wieki.

47

W oczach wspomnie ń 13.05.2012

W oczach wspomnień słyszę pociąg,

Turkot i stukot toczonych po torach wagonów,

Jednostajny, prosty, niezmienny,

Zawsze przyprawiał mnie o sen.

Za szybą wyglądam mijającego świata,

Ucieka tak szybko, jak by coś go goniło.

Zapach przedziałów, kolor siedzeń i firanek,

Wszystko to przez tyle lat niezmienne,

A On dalej pędzi, zostawiając za sobą chmurę dymu,

Często wdzierającego się do wagonów przez otwarte okna.

Brak miejsc w przedziałach, brak w przejściach,

Konduktor z ledwością przedziera się dalej.

Smak kanapek z serem i gorącej herbaty z termosu,

Bezcenne, tak jak głos dziadka i babci,

Ich śmiech, ciepłe słowa, spojrzenia.

Ktoś pali papierosa i patrzy przez okno,

Czy czegoś szuka?

Czy tylko się zamyślił?

Postój na stacjach, gwizd gwizdka, odjazd,

W międzyczasie stłoczeni ludzie wsiadają lub wysiadają,

Witają, żegnają, przyjeżdżają, odjeżdżają.

Każdy wiezie swój własny bagaż doświadczeń i wspomnień,

Siedzimy w różnych, ale podobnych wagonach,

Każdy z Nas jak i wagonów jest jednak inny,

Jedziemy tym samym pociągiem i trasą,

Ale każdy zmierza we własnym kierunku,

Po własnej, obranej drodze.

Wysiądziesz kiedy zechcesz,

zmienisz pociąg, drogę,

Ja, jadę dalej…

48

Rozmowa 13.05.2012

Rozmowa jest, jak lekarstwo,

Gdy coś Cię dusi na sercu, na duszy,

Gdy kłębek nerwów uciska Twój mózg,

Gdy masz więcej pytań niż odpowiedzi,

Gdy świat wali się z nóg,

Gdy masz ochotę głośno krzyknąć lub przekląć,

Gdy szczęście idzie w parze,

Gdy nieszczęście przynosi zły los,

Gdy odnosisz sukces lub porażkę życiową,

Gdybanie nie pomoże, tak jak szczera rozmowa,

Lekarstwo jedyne i najlepsze,

Wyrzuć to z siebie, popij piwem,

Z uśmiechem przywitaj nowy dzień.

49

Rower 14.05.2012

Zielony rower, ekologiczny,

Czerwony rower, przodujący,

Czarny rower, umierający.

Zielony rower, zgnił jesienią,

Czerwony rower, rozkurwił się pod latarnią,

Czarny rower, zmartwychwstał na wiosnę.

Zielony rower, zjada go rdza robactwa,

Czerwony rower, nosiciel HIVA,

Czarny rower, jeździec Apokalipsy.

50

Studnia życzeń 21.05.2012

W każdym momencie życia,

W każdej przeżytej chwili,

Wrzucam coś do swojej studni życzeń.

Jeden szczero złoty uśmiech,

Przeplatany rumieńcami zawstydzenia.

Dwie szczero złote łzy,

Okupione bólem szczęścia.

Pięć szczero złotych marzeń,

Wyrosłych pod deszczem kropli młodzieńczych uniesień.

Podrzucone do góry wydają specyficzny dźwięk,

Obracają się,

jak Ziemia wokół swojej osi,

a następnie opadają w dół,

jak nurkujący kormoran,

nurzając swoje zimne oblicze w lodowatej wodzie.

Plum!

Toną powoli opadając na dno,

Niczym spadające jesienne liście.

Sięgają głębin ludzkiej wyobraźni,

Pomiędzy nimi ukrytych jest więcej życzeń,

Wartych

jednego,

kilku,

kilkunastu,

kilkudziesięciu groszy,

złotych,

straconych na moment pracy,

straconych na moment wyrzucenia Jej części

do Studni Życzeń,

a w niej

tylko Echo wspomina młodość…..

51

Cybernetycy 22.05.2012

Wschód słońca otwiera jego cybernetyczne oczy,

Linia internetowego życia prowadzi ubranego i najedzonego do autobusu,

Czterokołowy pojazd jedzie przypisaną trasą,

Jak w nawigacji,

od punktu do punktu,

Siedzący w nim stworzenia zatracają swoje ja,

Człowieczeństwo,

Hipnoza prowadzi każde z tych obezwładnionych ciał

do zaprogramowanego we śnie celu,

Nie rozmawiają między sobą,

nie uśmiechają do siebie,

Siedzą lub stoją z otwartymi oczami,

Patrząc na wprost lub przez okno.

Młode istoty zagłusza na otaczający Je świat,

Szum słuchawek,

dźwięków,

słów,

Obrazków na ekranach,

Chodź je chwalą,

są ich fanami,

uwielbiają,

Często też bronią,

Gotowi stoczyć waleczny bój,

Jeśli tylko ktoś,

coś powie,

zadeklamuje,

określi,

zaprezentuje na ich temat złego,

A tymczasem …

Tymczasem Wielu nie potrafi przytoczyć z pamięci tego,

co tak podąża,

wzoruje się,

52

i gloryfikuje,

Nie potrafi przetłumaczyć z innego języka,

którego nie rozumie,

Wielu opartych na chwili,

medialnych racji,

A nie na historii czasu,

Wartości nut,

Znaczeniu książek,

Poezji,

ukrytych tam cennych słów!

Kto zawinił?

Rodzice?

Nauczyciele?

Szkoła?

Politycy?

Kościół?

Państwo?

A może Oni sami, że tak łatwo temu się poddali?

Tymczasem…

Deszcz oczyszcza powietrze z pyłków,

Jest teraz świeższe i lżejsze,

Bez zbędnych śmieci napromieniowanych megabajtów.

Jeśli taki świat Cybernetyków podoba się Tobie,

Kliknij,

Lubię To!

Jeśli nie,

Na chwilę wyloguj,

Zobacz na nowo ten prawdziwy świat,

Poczuj woń kwiatów,

Zapach kobiet,

Dojrzyj kolory szczęścia,

Prawdziwej miłości,

Zacznij żyć,

korzystaj z życia,

53

chwil,

uniesień,

odkrywania samego siebie,

postawionych celów,

w górach marzeń!

Jeśli masz wybór,

Nie bądź trybikiem w maszynie.

Usuń konto!

Zacznij od nowa,

Prawdziwą grę życia!

54

Człowiek Duch - Anioł 22.05.2012

Człowiek Duch,

Aniołem czasem zwany,

jest to ktoś taki,

Kto rozmawia z Tobą,

śmieje,

płacze,

żartuje,

bawi,

rozrabia,

tańczy,

w gry grywa,

czasem przeklina,

na różnych imprezach bywa,

dużo pomaga,

wspiera,

w złe dni pociesza,

czasem i modli,

ze swoim bagażem doświadczeń dorasta,

niby zwyczajne życie uprawia,

Każdy go dostrzega,

Traktuje na różne sposoby,

jak równego sobie człowieka,

Niby jest tu, a jednak go nie ma.

Człowiek Duch jest dla wszystkich,

Każdy widzi jego posturę i cechy,

Jednak,

Od pewnego czasu,

Odwrócone jest od niego każde serce kobiety,

Los?

Fatum?

Przeznaczenie?

Kara Boska?

55

Przekleństwo rodu?

Każdy zwierza się mu,

Coś chce,

Ufa.

Ludzie szybko zapominają,

że On też swojej połówki szuka,

że jemu też potrzebna jest czasem otucha,

że w byciu Aniołem nie wystarczą same skrzydła i pióra.

56

„40” 22.05.2012

1,2,3,4,

Cyfry,

5,6,7,8,

Cyferki,

9,10,11,12,

Cyfereczki,

13,14,15,16,

Liczby,

17,18,19,20

Policzmy,

21,22,23,24,

Przeliczmy,

25,26,27,28,

Wyliczmy,

29,30,31,32,

Ponumerujmy,

33,34,35,36,

Pomnóżmy,

Podzielmy,

Dodajmy,

Odejmijmy,

37,38,39,40

Wyliczmy,

czas życia,

czas śmierci,

czas szczęścia,

czas bólu,

Wystawmy rachunek dla swego Boga.

57

Wojna 22.05.2012

Tak Ich wiele było,

Tak Ich wiele będzie,

Kto zawinił?

Kto, co z tego zyskał?

Silni przetrwają,

Słabi odpadną,

Niewinne małe,

Winne dorosłe.

Dzieci jak winogrona,

Pną do góry,

Do promieni słońca.

Smak młodego owocu,

Smak dojrzałego wina.

Wonny zapach polnych kwiatów,

Przeplatany z kurzem pożogi wojny,

Unoszącej zapach spalonych domostw,

Rozkładających ludzkich ciał w błocie z zastygłej krwi,

Z przydrożnym krajobrazem kwitnącej łąki,

Uginającego od ciężaru owoców sadu,

A w Nim Dzieci jedzące pełne energii witamin granaty,

Nadzienie tryska czerwienią w twarze i ubrania,

Otarte o ostrze miecza.

Cichy śmiech,

Uśpionych,

Młodych owoców

w zamrażalce

Kostnicy.

58

Zaraza 22.05.2012

Raz przyjdzie niespodziewanie

Za raz pociągnie kosą,

Zbierze żniwo,

Zaraz wejdzie w Twoje progi domu,

Nie uciekniesz,

Pod Jej wodzą są miliony,

Niewidoczni dla oka,

Mikroskopijni zabójcy.

Zaraz poczujesz Ich moc niszczenia,

Po chwili,

Krew nos i uszy Twoje wypełnia,

Po chwili,

Palą Twoje skażone ciało,

Po chwili,

Palą ciała Ich,

Po chwili,

Nie ma już kogo palić,

Cisza wokół….

A Ona gna na skrzydłach wiatru dalej…

59

Głód 22.05.2012

Czarny kruk kołuje nad padliną,

Jest głodny.

Nie wiesz,

co to jest prawdziwy głód.

To nie moment przerwy,

Między śniadaniem,

a obiadem.

To nie moment bycia głodnym,

po pracy.

To nie efekt wyrzeczenia mięsa,

dla bycia wegetarianinem.

Brak jedzenia jest wynikiem braku myślenia.

Prawdziwie głodny doceni smak jedzenia.

Wpierw czujesz lekki głód,

Potem następuje burczenie brzucha,

Powoli przechodzi,

Ale po nim nadchodzi złe samopoczucie,

Lekkie omdlenia,

chęć spania,

czucie zmęczenia,

z jednej strony myślisz wolniej,

z drugiej działasz odruchowo,

szybciej,

zmuszasz do wysiłku,

znalezienia rozwiązania na głód,

jego zaspokojenia.

Przekraczasz granice,

Których nigdy wcześniej byś nie złamał,

Łamiesz zasady spisanego prawa ludzi.

Pozostawiony na przetrwanie,

w rozbitym samolocie na Alasce,

z martwym ciałem pilota,

60

wpierw go chowasz pod resztkami wraku,

potem karmisz resztkami prowiantu.

Cztery dni później,

łakomisz się myślami zaspokojenia,

nadchodzącej pomocy,

po tygodniu odkopujesz zamarznięty grób,

po chwili rozkoszujesz się smakiem pieczonego mięsa.

Witamy w McAlaska, smacznego.

61

Śmier ć 22.05.2012

Kto będzie miał siły i chęci,

Do pracy w sześćdziesiątym siódmym roku życia?

Czy będziemy później,

W pełni życia

realizowali swoje młodzieńcze plany?

Ile i jak się tym nacieszymy?

Co z tego mamy?

Rodzimy się niewolnikami,

Żywi, a jednocześnie, jak Martwi.

Umieramy wolni,

Śmierć, jest wygraną wycieczką w nieznane…