Nexus 18

61

Transcript of Nexus 18

Page 1: Nexus 18
Page 2: Nexus 18

NEXUSNOWE CZASY

Ludzkość przeżywa obecnie okres ogromnych przemian. Mając to na uwadze NEXUS stara się docierać dotrudno dostępnych informacji, które mogłyby pomóc ludziom w pokonywaniu związanych z nimi trudności.NEXUS nie jest związany z żadnym ruchem religijnym, filozoficznym, polityczną ideologią oraz organizacją.

ROK IV, NUMER 4 (18) • LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

NR INDEKSU 346 179 WYDANIE POLSKIE ISSN 1506-0284

WIEŚCI Z GLOBALNEJ WIOSKI 3Przegląd wiadomości, których prawdopodobnie nieczytaliście.

RAPORTY 7Kolejne argumenty wskazujące na wyraźny związekpołączonej szczepionki przeciwko śwince-odrze-róży-czce z autyzmem oraz omówienie niezwykłych właś-ciwości leczniczych rosnącego na dalekim wschodziezioła noszącego nazwę babći.

Ruth CaplanGATS – W CZYIM INTERESIE? 10

Po niepowodzeniu negocjacji w zakresie WielostronnejUmowy w sprawie Inwestycji (MAI) ponadnarodowekorporacje przypuściły kolejny atak na nasze swobodyobywatelskie próbując narzucić nam swoje reguły gryw postaci Traktatu Ogólnego w sprawie Handlu w Usłu-gach (GATS).

Dr Lynette J. DumbleCHOROBA SZALONYCH KRÓW – GLOBALNAKATASTROFA 16

Przemysłowy chów bydła i chemizacja rolnictwa w celumaksymalizacji zysków doprowadziły do przeniesieniasię na człowieka bydlęcej odmiany choroby Creutzfeld-ta-Jakoba, która może już wkrótce zacząć zbierać swojeżniwo na całym świecie.

Jeane ManningWILHELM REICH – ODKRYWCA ORGONU 22

Odkrycie przez austriackiego uczonego Wilhelma Re-icha pierwotnej energii życiowej otaczającej całą Zie-mię nazwanej przezeń orgonem okazało się dla elitrządzących tak poważnym zagrożeniem, że musiałyone go uwięzić i zniszczyć wszystkie jego publikacje.

NAUKA: przegląd interesujących nowinekz pogranicza nauki 28

W tym numerze Tony Cuthbert przedstawia pomysł naosiągnięcie prędkości nadświetlnych, zaś dr Robert

Adams próbuje dociec, kto tak naprawdę skonstruowałtranzystor.

Dr Zbigniew WiśniewskiTAJEMNICA RAKA, cz. 4 (dokończenie) 32

Przedstwiona w trzech poprzednich numerach teoriawyjaśniająca istotę raka znajduje silne oparcie w spek-takularnych przypadkach wyleczeń osób, które kon-wencjonalna medycyna skazała wcześniej na śmierć.

James MaxlowROZSZERZAJĄCA SIĘ ZIEMIA – OSTATECZNYDOWÓD 36

Wszystkie dotychczasowe odkrycia naukowe dotycząceprzeszłości naszej planety dostarczane przez różnedziedziny nauki wskazują jednoznacznie z niezwykłązgodnością, że Ziemia co najmniej od archaiku stale sięrozszerza.

Harry MasonROZŚWIETLONE NIEBO – CZYŻBY TESTYSUPERTAJNYCH BRONI?, cz. 3 41

Czy zakup przez japońską sektę Najwyższej Prawdyfarmy w Australii miał na celu prowadzenie tam włas-nych eksperymentów z bronią elektromagnetyczną, czyteż śledzenie cudzych eksperymentów w tym zakresie?

Wm Michael MottMIESZKAŃCY GŁĘBOKICH PODZIEMI, cz. 2 50

Liczne religie oraz mitologie starożytnych kultur ob-fitują w opisy spotkań ludzi z mieszkańcami podziem-nych światów, które wykazują wiele podobieństw dorelacji ze współczesnych spotkań tego typu.

STREFA MROKU: dziwne opowieściz nie tego świata 56

W tym numerze przedstawiamy dalsze informacje nanurtujący wielu naszych Czytelników temat „StwórcówSkrzydeł”.

LISTY DO REDAKCJI 60

POWIEDZ SWOIM PRZYJACIOŁOM O „NEXUSIE”!

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 1

Page 3: Nexus 18

WYDAWCAAgencja Nolpress

Skrytka pocztowa 4115-959 Białystok–2tel. (085) 6535511

e-mail: [email protected]://www.nexus.media.pl

REDAGUJERyszard Z. Fiejtek

WSPÓŁPRACAMirosław Kościuk

Jerzy Florczykowskidr Elżbieta Pląskowska

DRUKDrukarnia „Perfekt”Janusz Banasiewiczul. Połczyńska 9901-303 Warszawa

Zam. 23/01————————————

WYDAWCA WERSJI ORYGINALNEJDuncan M. Roads

P.O. Box 30Mapleton, QLD 4560

Australiatel. +61 75442 9280fax +61 75442 9381

e-mail: [email protected]://www.nexusmagazine.com

GRAFIKA NA OKŁADCEJohn Cook

e-mail: [email protected]

OŚWIADCZENIE W SPRAWIE PRZEDRUKÓWZachęcamy wszystkich do rozpowszechniania

zamieszczanych w Nexusie informacji.Zabrania się jednak powielania publikowanych

w nim artykułów, zarówno w formiedrukowanej, jak i elektronicznej (z Internetem

włącznie) bez pisemnej zgody redakcji!

Wszystkie opinie wyrażane na łamachNexusa są opiniami ich autorów

i niekoniecznie odzwierciedlają punktwidzenia wydawcy.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialnościza treść zamieszczanych na łamach

Nexusa reklam i ogłoszeń.

FILIEWIELKA BRYTANIANEXUS Magazine

55 Queens Road, East GrinsteadWest Sussex, RH19 1BG

Wielka Brytaniatel. +44 (0) 1342 322854fax +44 (0) 1342 324574

e-mail: [email protected]

EUROPANEXUS Magazine

P.O. Box 3728250 AJ Dronten

Holandiatel. +31 (0)321 380558fax +31 (0)321 318892

e-mail: [email protected]

NOWA ZELANDIANEXUS

RD 2, KaeoNorthland

Nowa Zelandiatel. +64 (0)9 405 1963fax +64 (0)9 405 1964

e-mail: [email protected]

USANEXUS Magazine

2940 E. Colfax, #131Denver, CO 80206

USAtel. +1 303 321 5006fax +1 603 754 4744

e-mail: [email protected]

OD REDAKCJICzęsto zastanawiam się, jaki oddźwięk mają zamieszczane w Nexusie artykuły. I oto

okazało się, że udało nam się zupełnie nieświadomie wsadzić przysłowiowy kij w mrowis-ko. Tym kijem okazał się zamieszczony w 12 (4/2000) numerze artykuł autorstwa SallyFallon i Mary G. Enig „Produkty sojowe – obietnice i zagrożenia”. Za jego sprawązostaliśmy przywołani do tablicy i skarceni przez Janinę Sodolską-Urbańską, która zarzuciław swoim artykule „Sojagate” zamieszczonym na łamach zaprzyjaźnionego z nami Nie-znanego Świata (nr 124, 4/2001) autorkom naszego artykułu nierzetelność i manipulację.

Pominąłbym tę sprawę milczeniem, gdyby nie przebijające wyraźnie przez silnieprzesiąknięty emocjami artykuł J. Sodolskiej-Urbańskiej typowe dla każdego ruchu, niewyłączając wegetarianizmu, doktrynerstwo, które wyraźnie zaważyło na sposobie pre-zentacji przez nią jej argumentów. Doktrynerstwo to objawia się w takiej interpretacjifaktów, która pasuje do z góry przyjętej tezy mówiącej, że mięso jest „be”, natomiast soja„okej”. Z braku miejsca przytoczę tylko jeden przykład takiego irytującego rozumowania.Otóż autorka „Soigate” twierdzi, że wyniki badań przytoczonych przez S. Fallon i M.G. Enigmuszą być błędne, ponieważ ci, którzy je prowadzili na pewno czegoś nie uwzględnili. Niebardzo wiadomo czego, ale na pewno czegoś nie uwzględnili, bo uzyskane przez nichwyniki są odmienne od tych, jakich oczekiwałaby J. Sodolska-Urbańska. Inaczej mówiąc,ludzie, którzy prowadzili dane badania, to idioci, którzy nie wiedzą, co robią, lub oszuści,którzy tak prowadzą badania, aby uzyskać z góry zamierzony efekt. A zasłużyli na takąopinię, ponieważ poważyli się źle mówić i pisać o świętym pokarmie wegetarian – soi.

Nie chcę wdawać się w spory na temat zdrowotności lub szkodliwości soi, ponieważnie jestem specjalistą od żywienia. W artykule S. Fallon i M.G. Enig znalazła się jednakpewna informacja, która nie została zakwestionowana przez J. Sodolską-Urbańską, copozwala mi sądzić, że jest ona prawdziwa. Informacja ta w zasadzie rozstrzyga spórw sprawie zdrowotności lub szkodliwości soi i na dobrą sprawę można by na niej gozakończyć. Chodzi o to, że soja znana jest na Dalekim Wschodzie od wielu tysięcy lat,jednak wykorzystywana jest – i to głównie jako dodatek – dopiero od około 3000 lat, odkądChińczycy nauczyli się ją fermentować albowiem w procesie tym unieczynnianiu ulegajązawarte w soi różne szkodliwe związki. Otóż, pokładam większe zaufanie w wiedzynaszych starożytnych przodków niż współczesnych uczonych, albowiem nasi praprzod-kowie żyli w czasach, w których nie było środków masowej manipulacji (telewizji, radiai wysokonakładowej prasy) oraz wszechobecnej, natrętnej reklamy, które są na usługachfinansowo-politycznych oligarchów. Starożytni swoją wiedzę o wpływie poszczególnychroślin na życie człowieka gromadzili przez setki lat zdobywając ją metodą prób i błędów (towłaśnie im zawdzięczamy wiedzę o leczniczym działaniu poszczególnych ziół) i jeśli niespożywali soi do czasu odkrycia sposobu jej fermentacji, to widocznie mieli ku temuwyraźny powód. Nasi praprzodkowie nie mieli żadnego interesu w manipulowaniuinformacjami na temat żywności, natomiast współczesne koncerny żywnościowe są tymjak najbardziej zainteresowane.

Jako ciekawostkę mogę podać, że w książce poświeconej sznaucerom jest mowao tym, że jeśli chcemy, aby nasz pies miał ładną sierść, należy dodawać mu do posiłku razdziennie łyżkę oleju... z jednym zastrzeżeniem. Otóż, nie może to być w żadnymprzypadku olej sojowy! Skoro zatem ten olej nie jest dobry dla psów, to może również dlaludzi. A jeśli olej nie jest dobry, to może i sama soja.

Wyciągnięcie wniosków z obu artykułów pozostawiam Państwu, ja zaś życzę ze swejstrony autorce artykułu „Sojagate” smacznego, kiedy będzie spożywała kotlety lub inneprodukty wytwarzane z izolowanych protein sojowych.

Przy okazji mowy o soi pragnę zwrócić Państwa uwagę na kuriozalną informacjęo czosnku zamieszczoną w „Wieściach z globalnej wioski” i prosić jednocześnie o własnekomentarze. Bardzo jestem ciekaw, co Państwo o tym sądzą.�

Ryszard Z. Fiejtek

Korespondencję do nas kierować prosimy na skrytkę pocztową podaną przy adresieredakcji bądź za pośrednictwem Internetu ([email protected] lub [email protected]).

2 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 4: Nexus 18

DOWÓD NA WYŻSZOŚĆ UMYSŁUNAD MATERIĄ

P rowadzone w ostatnim czasieprzez zespół z Uniwersytetu Prin-

ceton eksperymenty okrzyknięto naj-bardziej przekonywającą demonstrac-ją psychokinezy, czyli zdolności wpły-wania myślą na nieożywione obiekty.

Profesor Robert Jahn prowadziwraz ze swoimi współpracownikamiw ramach projektu Princeton Engi-neering Anomalies Research serięcoraz doskonalszych eksperymentów,które dotyczą elektronicznych gene-ratorów liczb przypadkowych, gene-rujących niemożliwą do przewidzeniasekwencją jedynek i zer.

Przed ekranami tych urządzeń sa-dzani są ludzi, którzy skupiają nanich swoją uwagę, starając się zmie-nić liczby, które tworzy generator.Jeśli nikt nie oddziałuje na generatory,wytwarzają one w długim ciągu cyfr tęsamą liczbę zer i jedynek. Autorzy projek-tu zakładają, że jeśli psychokineza istnieje,za sprawą „woli” ludzi uwidoczni się w po-staci odstępstwa od wyniku, jaki powstałbyw przypadku zupełnej przypadkowości.

Po dwunastu latach eksperymentów,w których wzięło udział stu ludzi w ramachtysięcy prób, profesor Jahn i jego zespółuważają, że mają dowód na to, iż urządze-nia elektroniczne można kontrolować przypomocy umysłu.(Źródło: Sunday Telegraph, Wielka Brytania,16 listopada 1997)

KONFLIKTY INTERESÓW WŚRÓDAMERYKAŃSKICH LEKARZY

J ak donosi New England Journal of Me-dicine, praktycznie wszyscy lekarze,

którzy bronią pewnej klasy leków stosowa-nych w leczeniu zawałów serca, mają ukry-te związki z ich producentami.

Periodyk ten podaje, że zespół docho-dzeniowy odkrył, iż niemal wszyscy leka-rze, którzy wystąpili w roku 1995 w obro-nie blokerów wapnia, głosząc ich nieszko-dliwość, byli powiązani finansowo z pro-ducentami tych leków.

„Zastanawiamy się, jak opinia publicznazinterpretowałaby debatę na temat anta-gonistów blokerów wapnia, gdyby ludziewiedzieli, że większość dyskutantów bio-rących udział w debacie na ten temat maniejawne powiązania finansowe z produ-centami tych farmaceutyków” – pisze zespółbadawczy, który przekonuje, że „profesjalekarska winna wytworzyć silne mechanizmyprzeciwdziałające konfliktom interesów”.

Blokery wapnia są stosowane główniew leczeniu zawałów serca charakteryzują-cych się skurczem arterii. Blokery nie po-zwalają na wniknięcie wapnia do komórekmięśni gładkich, powodują relaksację tychmięśni i redukują skurcze.

Państwowy Instytut Serca, Płuc i Krwi(National Heart, Lung and Blood Institu-te) ostrzegał w roku 1995 lekarzy, że jedenz leków – krótko działający specyfik o na-zwie nifedipine – winien „być przepisywa-ny z wielką ostrożnością, jeśli w ogólezachodzi konieczność jego stosowania”.

Instytut uważa, że krótko działające bloke-ry wapnia zwiększają ryzyko śmierci w wy-niku zawału serca. Ostrzeżenie to byłozasadniczą przyczyną debaty na ten temat.(Źródło: Gene Emery, Agencja Reutera; stro-na internetowa: ‹www.nando.net›, 7 stycznia1998)

WYKŁADANIE PODŁÓG„INTELIGENTNYMI DYWANAMI”

Z ajmująca się produkcją materiałów wy-kończeniowych firma Messet opraco-

wała dywan, który jest wyczulony na dotyki zdolny do monitorowania pracy serca,oddechu oraz tętna leżącej na nim osoby.

Możliwości te dywan zawdzięcza spec-jalnej, czułej na ciśnienie, warstwie maleń-kich banieczek otoczonych polami elekt-rycznymi, które ulegają zakłóceniom, kie-dy ktoś po nim chodzi. Niewielki kom-puter dokonuje analizy zmian każdegoz pól, określając w ten sposób miejsce,w którym znajduje się chodząca osoba.

Dywan jest poddawany próbom w domuopieki w Tuusula w Finlandii. Używa sięgo w nocy, kiedy w domu jest mniej pielęg-niarek i ograniczona możliwość wezwaniapomocy, w przypadku gdy ktoś wstaniez łóżka i upadnie.(Źródło: The Sunday Telegraph, Sydney, Au-stralia, 14 grudnia 1997)

FLUOR, ZĘBY I BOMBA ATOMOWA

S etki niegdyś tajnych dokumentówz okresu II wojny światowej, łącznie

z odtajnionymi dokumentami dotyczącymiProjektu Manhattan, czyli amerykańskie-go przedsięwzięcia, którego celem byłozbudowanie bomby atomowej, dostarczyłydalszych dowodów na wysoką szkodliwośćfluoru w wodzie pitnej.

Duże ilości tego pierwiastka były konie-czne do wytwarzania broni jądrowej– wzbogaconego uranu i plutonu – w cza-sie trwania Zimnej Wojny. Fluor jest jed-ną z najbardziej toksycznych substancji,zaś ujawnione dokumenty głoszą, że szyb-ko dał się poznać jako jedno z najwięk-szych chemicznych zagrożeń dla zdrowiaw amerykańskim programie budowy bom-by atomowej, zarówno dla pracownikówprogramu, jak i okolicznych społeczności.

Dokumenty dowodzą, że większośćdowodów na „nieszkodliwość” fluorupodawanego ludziom w niewielkichdawkach została stworzona przeznaukowców biorących udział w pro-gramie budowy bomby atomowej,którzy zostali potajemnie poinstruo-wani, aby dostarczyć „użytecznychdowodów w sporze” z prawnikamiwytaczającymi władzom procesy o za-trucie fluorem obywateli, których re-prezentowali.

Dokumenty ujawniają, że pierwszeprocesy przeciwko programowi ame-rykańskiej bomby atomowej nie doty-czyły szkód wywołanych przez pro-mieniowanie, lecz szkód wywołanychprzez fluor!

Naukowcy z programu budowybomby atomowej odegrali zasadnicząrolę w szeroko zakrojonych bada-

niach efektów fluoryzowania wody pitnejw publicznych wodociągach. Badania tebyły prowadzone w Newburgh w stanieNowy Jork w latach 1945-1956. Następniew ramach tajnej operacji o nazwie kodowejProgram F zgromadzili w tajemnicy i prze-analizowali przy udziale personelu Stano-wego Wydziału Zdrowia próbki krwi i tka-nek pochodzące od obywateli Newburgha.

Oryginalna „tajna” wersja badań z roku1948 opublikowana przez naukowców bio-rących udział w Programie F w Journal ofAmerican Dental Association wskazuje, żedowody na niekorzystne efekty ubocznefluoru zostały ocenzurowane i usuniętepod naciskiem Amerykańskiej KomisjiEnergii Atomowej, która uzasadniała towzględami bezpieczeństwa państwa.

Dokumenty ujawnione przez dwóchnaukowców Joela Griffithsa i Chrisa Bry-sona zostały całkowicie zignorowane przezczołowe media.(Źródło: The Australian Fluoridation News,vol. 33, nr 7, listopad 1997; GPO Box 935G,Melbourne, Vic. 3001, Australia)

ZEGAREK, KTÓRY NOSIMY W RĘCE

T o doniesienie zapewne bardzo się spo-doba zwolennikom teorii spiskowej!

Naukowcy testują nowy rewolucyjny rę-czny zegarek, który można wszczepiać podskórę nadgarstka. Urządzenie, któregopojawienie się na rynku jest spodziewanew ciągu trzech lat, będzie wszczepianeprzy pomocy taniej i stosunkowo bezbole-snej procedury prowadzonej w ośrodkachzdrowia. Ponieważ skóra jest częściowoprzezroczysta, wyświetlacz czasu i daty bę-dzie przez nią widoczny.

Wynalazek ten, opracowywany przezkalifornijską firmę komputerową IntervalResearch, wykorzystuje wyświetlacz ciek-łokrystaliczny wbudowany w cienką warst-wę plastykową wyposażoną w warstwęochronną. Zegarek jest kontrolowanyprzez mikroukład i zasilany przez małąbaterię, również wszczepianą pod skórę.Bateria jest ładowana poprzez umieszcze-nie nadgarstka pod indukcyjnym urządze-niem do ładowania.

Zegarek będzie na tyle inteligentny, żesam będzie wiedział, kiedy jest konieczne

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 3

Page 5: Nexus 18

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .przestawienie czasu (czas letni i zimowy)i dokona tego sam, lecz, jeśli zajdzie tegopotrzeba, będzie można go przestawiaćzdalnie.

Naukowcy uważają, że tę samą techno-logię można będzie zastosować do wypro-dukowania całego wachlarza elektronicz-nych identyfikatorów dla kryminalistów.Można ją także zaadoptować do pomiarudanych medycznych, takich jak ciśnieniekrwi i temperatura.

Prototypy zegarka są już podobno testo-wane. Mózg się lasuje!

(Źródło: Daily Mail, Wielka Brytania, 29marca 1997)

TOKSYCZNY CZOSNEK!

P owodem, dla którego czosnek jest taktoksyczny, jest zdolność do przenika-

nia przez barierę krew-mózg jonu sulfo-nohydroksylowego, podobnie jak ma tomiejsce w przypadku DMSO*, który jesttrucizną dla wyższych form życia i komó-rek nerwowych. Odkryliśmy to, ku swemuprzerażeniu, kiedy byliśmy największymna świecie producentem aparatury do ety-cznego EEG.

Ludzie wracali po lunchu i otrzymywaliś-my na encefalografie obraz, który służyłnam do oceny ich postępów. Przypominałon obraz ludzi w stanie śmierci klinicznej.„Co się stało?” – pytaliśmy. W odpowiedzisłyszeliśmy: „No, byliśmy we włoskiej re-stauracji i w mojej sałatce znalazło siętrochę czosnku!” Zmusiliśmy więc ich dopodpisania zobowiązania, że nigdy nie tknączosnku przed zajęciami, w przeciwnymrazie będzie to znaczyło, że tylko marnuje-my ich pieniądze i czas oraz swój czas.

Przypuszczam, że ci z państwa, którzy sąpilotami lub poddawali się testom lotni-czym... W latach pięćdziesiątych byłemw grupie doktora Hallana prowadzącejtesty lotnicze. Co miesiąc odwiedzał naslekarz lotniczy i przypominał wszystkim:„Nie ważcie się tknąć czosnku na 72 godzi-ny przed pilotowaniem któregokolwiekz naszych samolotów, ponieważ wydłuży todwu lub nawet trzykrotnie czas waszejreakcji. Będziecie trzy razy wolniejsi, jeślizjecie kilka kawałków czosnku”.

Przez dwadzieścia lat nie wiedzieliśmy,dlaczego tak jest, aż do momentu kiedystałem się właścicielem firmy Alpha-MetrixCorporation. Budowaliśmy przyrządy z bio-logicznym sprzężeniem zwrotnym i okazałosię, że czosnek prowadzi do kompletnejdesynchronizacji fal mózgowych.

Opłaciłem więc badania w Stanfordzie.Badania te dowiodły, że czosnek to truciz-na. Można wetrzeć ząbek czosnku w pode-szwy stóp i po niedługim czasie będą ciśmierdziały nim nadgarstki, ponieważ czo-snek penetruje całe ciało. Dlatego właśnieDMSO pachnie podobnie do czosnku, tensulfonohydroksylowy jon przechodzi przezwszystkie bariery, w tym barierę spoidławielkiego mózgu.

Każda osoba zajmująca się ogrodnict-wem ekologicznym wie, że zamiast DDT

może zastosować czosnek, który zabijewszystko, łącznie z insektami.

Większość ludzi przez całe życie słyszałoopinie, że czosnek jest zdrowy. Ludzi,którzy dają posłuch tego typu głosom,traktujemy jako takich samych ignoran-tów, co matki, które na przełomie XIXi XX wieku kupowały w aptece siarczanmorfiny i podawały go swoim niemow-lętom, aby zmusić je do zaśnięcia.

Jeśli macie jakichkolwiek pacjentów,którzy cierpią na migreny lub niezdolnośćdo skupienia uwagi – na przykład nie są oniw stanie skupić się na komputerze popołudniu – zróbcie eksperyment. Usuńciez ich diety czosnek i zobaczcie, co sięstanie. Potem, po około trzech tygodniach,pozwólcie im zjeść odrobinę czosnku.Z pewnością powiedzą: „Mój Boże, niemiałem pojęcia, że to było przyczyną moichproblemów”. Dotyczy to również czosnkupozbawionego zapachu Kyolicu (nazwahandlowa) i innych podobnych produktów.

Wiem, że wielu ludziom się to nie spo-doba, niemniej muszę to powiedzieć.———* Bezbarwna higroskopijna ciecz o wzorze(CH3)2SO i nazwie dwumetylosulfotlenek stoso-wana w przemyśle jako rozpuszczalnik, zaśw medycynie do ułatwiania penetracji leków dotkanek. – Przyp. tłum.

(Źródło: Fragment odczytu wygłoszonegoprzez dra Roberta C. Becka na konferencjiWhole Life Expo, która odbyła się w Seattlew stanie Washington w USA w marcu 1996roku)

AMERYKAŃSCY UCZENI UMIESZCZAJĄESTROGEN I PROMIENIOWANIE

ULTRAFIOLETOWE NA LIŚCIECZYNNIKÓW RAKOTWÓRCZYCH

K omitet doradczy Narodowego Pro-gramu Toksykologicznego Stanów

Zjednoczonych (US National ToxicologyProgram) zdecydował ostatnio stosunkiemgłosów 8 do 1, że steroidalny estrogenstosowany w leczeniu po menopauziei w pigułkach zapobiegających ciąży powi-nien być umieszczony na liście środkówrakotwórczych ze względu na jego związekz rakiem śluzówki macicy i piersi.

Inny rodzaj estrogenu – estrogen sprzę-żony – również stosowany w okresie pomenopauzie już od pewnego czasu znaj-duje się na federalnej liście środków rako-twórczych.

Lekarze znają już związek tego środkaz rakiem i dlatego estrogen stosowanyw kuracji po menopauzie jest podawanyrazem z innym syntetycznym hormonempodobnym w działaniu do progesteronu.Ta kombinacja zmniejsza ryzyko raka ślu-zówki macicy.

Komitet naukowy pełniący rolę ciaładoradczego NTP, filii Narodowych Insty-tutów Zdrowia (National Institutes of He-alth), co dwa lata aktualizuje listę substan-cji podejrzanych o własności rakotwórczei mających udowodnione własności rako-twórcze.

Komitet ten głosował również za włą-czeniem promieniowania ultrafioletowegona listę czynników rakotwórczych.

Promieniowanie UV może uszkadzaćwzrok i skórę. Wyróżniamy trzy rodzajetego promieniowania w zależności od dłu-gości fali, od UVA o stosunkowo dużejdługości do UVC o najkrótszych długo-ściach fal. UVA to głównie ultrafioletowepromieniowanie słoneczne, którego niepochłania atmosfera, UVB to promienio-wanie, które jest w przeważającej ilościpochłaniane przez warstwę ozonową, zaśUVC to promieniowanie, które jest po-chłaniane całkowicie.(Źródło: Agencja prasowa Associated Press,Waszyngton, 18 grudnia 2000)

SINGAPUR MA WPROWADZIĆBEZGOTÓWKOWĄ GOSPODARKĘ

N iedługo może okazać się, że nastałaostatnia godzina banknotów i monet.

Singapur ma zamiar wprowadzić elektro-niczny pieniądz i zmusić wszystkie swojeprzedsiębiorstwa do przyjęcia tego syste-mu do roku 2008.

Transakcje finansowe będą dokonywaneprzy pomocy pieniędzy zmagazynowanychw komputerowych chipach. Gotówka zosta-nie wycofana, jako że pieniądze będą prze-chodzić z ręki do ręki za pośrednictwemcyfrowego sygnału przekazywanego przypomocy telefonów komórkowych, przenoś-nych komputerów, a nawet zegarków.

Kupujący będzie mógł nakierowującswój telefon komórkowy na dany artykułzarejestrować jego cenę. Telefon sprawdzipoprzez Internet konto bankowe właści-ciela telefonu i przekaże pieniądze z jegokonta, jeśli wyrazi on chęć zakupu danegoartykułu. Rząd Singapuru twierdzi, że toposunięcie zaoszczędzi sporo pieniędzyzwiązanych z produkcją, transportem i za-bezpieczeniem banknotów i monet.

— Fizyczne banknoty i monety staną sięprzeszłością — stwierdził Low Siang Kok,dyrektor ds. waluty w Singapurskiej Ra-dzie Komisarzy Waluty. — Walka z po-stępem nie ma sensu.

— Jeśli ktoś będzie chciał dać swoimdzieciakom kieszonkowe, przekaże je tele-fonicznie, one zaś będą mogły zużyć je naopłaty autobusowe, w szkolnym bufecielub w inny sposób. Elektroniczny pieniądz(e-money) będzie różnił się od kart kredy-towych lub kart debetowych, które są ko-mercyjnym produktem wydawanym przezbanki — stwierdził, przekonując, że takipieniądz będzie znacznie bezpieczniejszyw przenoszeniu i że można go chronić przypomocy haseł, kodów i innych sposobówzabezpieczających.

Rząd Singapuru jest zdecydowanymzwolennikiem elektronicznego handlu (e-commerce) i przygotowuje szybką, szero-kopasmową sieć internetową mającą połą-czyć elektronicznie wszystkie domy, szko-ły, przedsiębiorstwa i biura rządowe.(Źródło: Metro, Wielka Brytania, 20 grudnia2000)

4 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 6: Nexus 18

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .GRUPA LEKARZY PROTESTUJE

PRZECIWKO OBOWIĄZKOWYMSZCZEPIENIOM

C złonkowie Stowarzyszenia Amery-kańskich Lekarzy i Chirurgów (As-

sociation of American Physicians andSurgeons; w skrócie AAPS) uchwalili naswoim 57 corocznym zjeździe w SaintLouis rezolucję nawołującą do położeniakresu nakazanym przez rząd szczepie-niom wieku dziecięcego. Rezolucja prze-szła bez jednego głosu sprzeciwu. (Stro-na faktograficzna opisująca rezolucjęw sprawie obowiązkowych szczepieńznajduje się pod adresem ‹www.aapson-line.org›).

— Nasze dzieci stoją przed niebezpie-czeństwem śmierci lub poważnych, długo-terminowych niekorzystnych efektów wy-nikających z obowiązkowych szczepień,które wcale nie są potrzebne lub którychzalety są bardzo ograniczone — oświad-czyła dr Jane M. Orient, dyrektor wykona-wczy AAPS. — To nie jest głosowanieprzeciwko szczepieniom — stwierdziła.— Nasza rezolucja usiłuje położyć kresobowiązkowi szczepienia dzieci narzuco-nemu przez rząd i kręgi szkolne, którypomija prawa rodziców i indywidualne ce-chy zdrowotne dziecka.

W 42 stanach USA istnieje obowiązekszczepień i wiele dzieci otrzymuje 22 za-strzyki jeszcze przed wstąpieniem do pier-wszej klasy. Szczytem wszystkiego jest tra-ktowane tego jako warunku przyjęcia doszkoły — wiele okręgów szkolnych wyma-ga poddania się szczepieniom, między in-nymi przeciwko takim chorobom jak he-patitis B (zapalenie wątroby typu B, ina-czej wszczepienna żółtaczka – przyp.tłum.), która jest chorobą występującą głó-wnie u ludzi dorosłych i co ważne dzieciponiżej 14 roku życia są trzykrotnie bar-dziej podatne na wystąpienie u nich nieko-rzystnych efektów (w tym zgonu) z powo-du szczepienia przeciwko tej chorobie niżna zarażenie się nią.

Pod koniec października uczniowiew Utice w stanie Nowy Jork zostaliodesłani do domu z uwagą, że nie wolnoim wrócić do szkoły, dopóki nie pod-dadzą się szczepieniu przeciwko hepati-tis B. Co więcej, instytucja nosząca na-zwę Usługi Ochronne Dzieci (Child Pro-tective Services) zagroziła rodzicom, żeich dzieci mogą być im zabrane z powo-du „uchylania się od obowiązku szkol-nego”.

— To niegodne straszyć usunięciemdziecka jedynie z tego powodu, że jegorodzice nie chcą poddać go leczeniu, którejest najwyraźniej niepotrzebne, a być mo-że nawet niebezpieczne — twierdzi drOrient. — AAPS uważa, że to rodzicepowinni za radą lekarzy podejmować de-cyzje w sprawie opieki lekarskiej swoichdzieci a nie rządowi biurokraci. Właśnietaki pogląd wyraża nasza rezolucja.(Źródło: ‹www.healthmall.com/newsletter.cfm›, 2 listopada 2000)

WIRTUALNA TRÓJWYMIAROWAWIZUALIZACJA

C hirurdzy i konstruktorzy będą mogliniedługo manipulować trójwymiarowy-

miobrazamizawieszonymiw powietrzu,aniena ekranie komputera, twierdzą inżynierzyz DERA (Defence Evaluation and ResearchAgency – Agencja Opracowań i BadańObronnych), brytyjskiegolaboratorium wojs-kowego, które zostanie wkrótce sprywatyzo-wane. Twierdzą oni, że konstruktorzy będąmogli wizualizować karoserię samochodumachnięciem różdżki i niemal natychmiastobejrzeć ją wszczegółach, zaś chirurdzy będąmogli wykonywać skaning mózgu, aby zloka-lizować miejsce jego uszkodzenia.

— Potrafimy stworzyć rzeczywisty obrazunoszący się w trójwymiarowej przestrzeni— twierdzi Chris Slinger, szef działu holo-grafii DERA w Malvern w hrabstwie Wor-cestershire.

Współpracując w ramach spółki typujoint-venture z Ford Motor Company,DERA głosi, że wypuści na rynek swojepierwsze produkty oparte na generowanejkomputerowo holografii (Computer-Ge-nerated Holography; w skrócie CGH)w roku 2003.

W przeciwieństwie do innych techno-logii, takich jak stereografia lub wirtualnarzeczywistość, w przypadku CGH ludzienie będą musieli nosić specjalnych niepo-ręcznych hełmów umożliwiających ogląd-nie obrazów, zaś długie oglądanie obrazównie będzie prowadziło do żadnych obja-wów chorobowych. Użytkownicy będą ste-rowali obrazami przy pomocy urządzeń,które częściowo są rzeczywiste, a częścio-wo wirtualne. Slinger twierdzi, że nigdydotąd nie było czegoś takiego.(Źródło: New Scientist, 16 grudnia 2000;‹www.newscientist.com›)

KOMPUTERY ZASILANE DNAREWOLUCJONIZUJĄ INTERNET

B ell Laboratories twierdzą, że sztuczneDNA napędzające malutkie proceso-

ry komputerowe, 100 000 razy mniejsze odgłówki szpilki, mogą zrewolucjonizowaćInternet i elektroniczny handel. Techno-logia ta będąca wciąż jeszcze w powijakachma potencjalną możliwość ogromnegoprzyspieszenia przetwarzania danych w ra-mach Internetu i dostarczenia tak skom-plikowanych urządzeń szyfrujących, że ża-den hacker nie będzie miał szans na wła-manie się do systemu.

Hari Haran, wiceprezes i główny spec-jalista ds. technicznych na Europę, Środ-kowy Wschód i Afrykę firm Lucent Tech-nologies i Bell Labs Innovations, przema-wiając na Gitex stwierdził, że nowa tech-nologia jest zdolna do zrewolucjonizowa-nia technologii komputerowej.

— Sztuczne DNA jest produkowanew laboratorium metodami chemicznymina wzór ludzkiego DNA. Pomysł polegana tym, aby zmusić procesory do pracyw sposób podobny, jak czyni to mózg,który działa w oparciu o procesy chemicz-

ne. Ponieważ funkcje procesorów są rzą-dzone raczej reakcjami chemicznymi, a niemechanicznymi, procesory mogą być zna-cznie mniejsze niż w przypadku innychtechnologii, co oznacza, że możemy za-stosować ich więcej i zwiększyć ich moc.Internet, który dziś mamy, jest niczymw porównaniu z systemami, jakie będzie-my mieli jutro — oświadczył Hari Haran.(Źródło: Gulf News, Dubajj, ZjednoczoneEmiraty Arabskie, 31 października 2000;‹www.gulf-news.com›)

RYZYKO ZACHOROWANIA NA vCJDZ POWODU SZCZEPIONEK

ZAINFEKOWANYCH BSE

W ątpliwej jakości produkty pochodze-nia bydlęcego dostały się do pożywie-

nia dla niemowląt, pożywienia dla zwierza-ków domowych, kosmetyków, dodatkówpoprawiających zdrowotność i do szczepio-nek. Tylko w okresie ostatniego listopadabrytyjskie władze lekarskie wycofały dostawyszczepionek przeciwko polio po odkryciu, żezostały one wyprodukowane na bazie serumbydlęcego, w czasie gdy BSE lub inaczejchoroba wściekłych krów osiągnęła apo-geum. Jedenaście milionów dzieci i podróż-nych otrzymało szczepionkę doustną. Szcze-pionki przeciwko odrze, śwince, różyczce,dyfterytowi i kokluszowi również były pro-dukowane na bazie brytyjskiego materiałubydlęcego i to co najmniej do roku 1993.

Rząd utrzymywał, że ryzyko zakażeniasię chorobą Creutzfelda-Jakoba (vCJD) odszczepionki jest tak niewielkie, iż pozostaje„poza możliwością określenia”, lecz niebyło to zgodne z tym, co powiedział SirRichard Southwood, autor pierwszego bry-tyjskiego dochodzenia w sprawie chorobywściekłych krów. Ostrzegł on w wewnętrz-nym piśmie, że niebezpieczeństwo zakaże-nia od szczepionek jest „stosunkowo wyso-kie” i zalecał usunięcie materiału bydlęcegoz produkcji szczepionek, traktując to jakopriorytetowe zadanie akcji prewencyjnej.

Szacunki określające przewidywaną li-czbę zgonów spowodowanych chorobąCreutzfelda-Jakoba (vCJD) wahają się od„kilkudziesięciu”, według francuskiego se-kretarza ds. zdrowia, Dominique’a Gillo-ta, do 250 000, według najnowszych sza-cunków brytyjskiego rządu.

— Jest możliwe, że będziemy świadkamiepidemii, która dotknie setki tysięcy ludzi— oświadczył John Collinge, członek brytyj-skiegokomitetu doradczego ds. gąbczastegozwyrodnienia mózgu. — Miejmy nadzieję,że tak nie będzie, niemniej jest to możliwe.

John Kent, profesor statystyki na Uni-wersytecie w Leeds, który starał się osza-cować ilościowo kryzys, stwierdził, że niejest możliwe zbudowanie modelu matema-tycznego, ponieważ naukowcy nie wiedzą,jak określić dawkę powodującą infekcjęi nie wiedzą, ilu ludzi spożyło zainfekowa-ne mięso.(Źródło: The International Herald Tribune,Wielka Brytania, 7 grudnia 2000; ‹www.iht.com›)

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 5

Page 7: Nexus 18

NIEZALEŻNY GŁOS W SPRAWIE POLITYKI WOBEC AIDSMichael P. Wright

J ako korzystający niegdyś ze stypen-dium na badania AIDS pragnę wy-

razić swój podziw dla postawy prezyden-ta Południowej Afryki, Thabo Mbeki,który oświadczył publicznie, że chce wy-słuchać naukowców, którzy rzucili wy-zwanie ortodoksyjnym poglądom naAIDS.

Przez 9 lat, począwszy od roku 1987,brałem udział w badaniach AIDS-HIV.W latach dziewięćdziesiątych przyznanomi dwa granty na prowadzenie tych prac,ufundowane przez program Badań Inno-wacyjnych Małego Biznesu (Small Busi-ness Innovation Research) realizowanyprzez Narodowy Instytut Raka StanówZjednoczonych (US National Cancer In-stitute). Pod koniec badań zacząłem pat-rzeć sceptycznym okiem na oficjalne po-glądy na temat AIDS.

Moje zadanie polegało na napisaniuprogramu komputerowego zdolnego dooceny ryzyka zarażenia się wirusem HIV.Po obliczeniu prawdopodobieństwa za-infekowania w oparciu o odpowiedziudzielane przez użytkownika programocenia, czy powinien on poddać się tes-towi na obecność przeciwciał HIV.

W celu uzyskania tych grantów mu-siałem dokonać przeglądu literatury epi-demiologicznej i opracować wiarygodnekryteria ryzyka zarażenia się wirusemHIV dla różnego rodzaju stosunkówpłciowych oraz dokonać rozsądnego sza-cunku częstości infekcji wirusem HIVw różnych grupach amerykańskiego spo-łeczeństwa.

Na podstawie badań doszedłem downiosku, że nie ma najmniejszych obawwybuchu epidemii HIV w USA w wynikuheteroseksualnych stosunków płciowych.Mimo iż ten wniosek wynika z rozlicz-nych badań, Ośrodki Kontroli Chorób(Centers for Disease Control; w skrócieCDC) nagminnie go ignorują i podtrzy-mują oszukańczą kampanię lęku, którejcelem jest utrzymywanie większości ame-rykańskiego społeczeństwa w przekona-niu, że ludziom aktywnym seksualniegrozi poważne ryzyko zarażenia się HIV.

Tę kampanię strachu zapoczątkowa-no pod koniec lat osiemdziesiątych i niebyła ona niczym innym niż politycznązagrywką mającą na celu zdobycie szero-kiego poparcia dla rosnących wydatkówrządu na różne programy dotycząceAIDS, w tym pogoni za iluzją w postacicudownego leku. Firmy farmaceutyczneosiągnęły znaczne zyski z tych prób i obe-cnie starają się rozszerzyć swoje przed-sięwzięcia na Południową Afrykę i krajeTrzeciego Świata.

Istnieje obszerna literatura na rzeczpoglądu, że możliwość wybuchu epidemiiHIV w wyniku heteroseksualnych sto-sunków płciowych jest bardzo niewielka.[Z braku miejsca pominęliśmy w tymopracowaniu przytoczoną literaturę.Osoby pragnące się z nią zapoznać od-syłamy na podaną na końcu stronę inter-netową. – Redakcja]

W jednym z porywów głównego nurtuamerykańskiej prasy do rzetelnego relac-jonowania faktów Wall Street Journal uja-wnia w obszernym artykule opublikowa-nym 1 maja 1996 roku polityczny charak-ter tej kampanii zastraszania. Journalprzedstawił kampanię CDC jako „kam-panię marketingową”, której celem byłowpojenie ludziom przekonania o powsze-chności zagrożenia przez AIDS. W ar-tykule podano, że federalne subsydia nabadania medyczne związane z AIDS uro-sły do sumy 1,65 miliarda dolarów w roku1996, podczas gdy w roku 1987 wynosiłyzaledwie 341 milionów dolarów, zaś fun-dusz zapobiegawczy CDC w tym samymokresie wzrósł z 136 milionów do 584milionów dolarów. Co ciekawe, wedługdanych samych CDC występowanie HIVw znacznej części populacji, którą usiło-wały one zastraszyć, w rzeczywistości spa-da wraz z eskalacją tej kampanii.

Kiedy dostrzegłem rosnący rozziewmiędzy wiarygodnością poglądów głoszo-nych przez przywódców kampanii zastra-szania a tym, co podaje prasa naukowa,stałem się otwarty na argumenty wyta-czane przeciwko innym aspektom oficjal-nie promowanego poglądu na AIDS.Mówiąc prościej: Jeśli tak bezwstydniekłamią w sprawie stosunków heterosek-sualnych, czy można im wierzyć w od-niesieniu do innych aspektów problemuAIDS?

Robert Root-Bernstein, naczelny fiz-jolog stanu Michigan i autor książki Re-thinking AIDS (Nowe przemyślenia na te-mat AIDS; Free Press, 1993), był pierw-szym autorem sceptykiem, pod któregowpływem zacząłem zadawać sobie pyta-nie, czy HIV jest rzeczywiście wyłącznąprzyczyną AIDS. Goszcząc na łamachWall Street Journalu w artykule redakcyj-nym z 17 marca 1993 roku podkreślił, żeAIDS utrzymuje się w obrębie szczegól-nych grup ryzyka: mężczyzn homosek-sualistów i „ciągle rosnącej miejskiej po-pulacji uzależnionych od narkotyków,nękanych nędzą, niedożywionych i bez-nadziejnie upośledzonych z punktu wi-dzenia medycyny ludzi”.

Root-Bernstein podkreśla dalej, żeosoby chore na AIDS „cierpią na wiele

innych czynników immunosupresyjnych,które predestynują je do zakażenia cho-robą”. Lista przykładów, którą przytacza,zawiera w sobie wywołaną przez nasienieautoalergię powstałą w wyniku seksu ora-lnego bez zabezpieczenia, transfuzjekrwi, wielokrotnie powtarzające się in-fekcje, używanie narkotyków, zarównow celach relaksacyjnych, jak i medycz-nych, niedożywienie oraz anemię.

Według niego HIV nie może byćprzyczyną AIDS przy nieobecności pozo-stałych, sprzyjających tej chorobie, czyn-ników. To oznacza, że eliminacja tychczynników a nie faszerowanie chorychtoksycznymi lekami antywirusowymi mo-że być skuteczną metodą walki z AIDS.

W przedmowie do książki Inventingthe AIDS Virus (Wynalezienie wirusa po-wodującego AIDS) (Regnery Publishing,1997) autorstwa znamienitego przeciw-nika AIDS, Petera Duesberga, laureatnagrody Nobla, Kary Mullis, podaje, żenie udało mu się znaleźć ani jednej pub-likacji naukowej głoszącej, że HIV jestprzyczyną AIDS.

Oficjalna definicja AIDS ma charak-ter rozwijającego się dramatu politycz-nego, którego scenariusz został napisanyprzez biurokratów mających na wzglę-dzie maksymalizację korzyści swoich de-partamentów. W Stanach Zjednoczo-nych od roku 1983 pojawiły się czteryoficjalne definicje AIDS. Dr Duesbergpowiada: „Za każdym razem, kiedy CDCpotrzebuje wyższej liczby przypadkówAIDS, poszerza definicję o nowe choro-by, które zostają przeklasyfikowane jakoobjawy tego zespołu”.

W Afryce używana jest zupełnie innadefinicja. Definicja ta, stworzona przezŚwiatową Organizację Zdrowia (WorldHealth Organization; w skrócie WHO),nie stawia nawet wymogu wykrycia wiru-sa HIV, aby dany przypadek zaliczyć dokategorii AIDS.

Mając na względzie taki właśnie stanrzeczy, bardziej prawdopodobne brzmie-nie dającej się obronić hipotezy naukowejmiałoby następującą postać: jakie czynni-ki wyjaśniają poważne choroby i wysokąśmiertelność tych, którym nadano etykie-tkę pacjentów z „AIDS”? Czy zostałyopublikowane jakiekolwiek przypadkipacjentów, u których wszystkie propono-wane przyczyny niewydolności układuimmunologicznego, poza infekcją wiru-sem HIV, są niezgodne z dowodami?�

(Źródło: Michael P. Wright, San FranciscoChronicle, 24 maj 2000; strona internetowa:‹www.lightparty.com/Health/Health.html›)

. . .WIEŚCI Z GLgBALNEJ WIOSKI. . .

6 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 8: Nexus 18

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . RAPgRTY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .ZWIĄZEK SZCZEPIONKI MMR (MUMPS-MEASLES-RUBELLA – ŚWINKA-ODRA-RÓŻYCZKA) Z AUTYZMEMCORAZ WYRAŹNIEJSZYLorraine Fraser

Brytyjscy lekarze ogłosili w lutym 1988 roku, że są w posia-daniu solidnych dowodów na istnienie związku międzyszczepionką przeciwko śwince, odrze i różyczce a autyz-mem i chorobą przewodu pokarmowego u dzieci. Prze-prowadzone następnie pod kierownictwem profesora JohnaO’Leary’ego badania wykazały obecność wirusa odryw przewodzie pokarmowym 24 spośród 25 dzieci, u którychrozwinęło się autystyczne zapalenie jelita cienkiego i okręż-nicy po wyraźnie zdrowym okresie niemowlęctwa.

Z eznając pod przysięgą w trakcie przesłuchań przedpotężną Kongresową Komisją ds. Reform Rządo-

wych Stanów Zjednoczonych, profesor John O’Leary opo-wiedział, w jaki sposób wykryto w jego nowoczesnymlaboratorium wirusy odry w próbkach pobranych z jelit 24spośród 25 badanych dzieci, których nie powinno tam być.

Wyniki jego doniosłych badań ogłoszono po raz pierw-szy 6 kwietnia podczas przesłuchania komisji kongresuw sprawie autyzmu, które dostarczyło nowych danychwiążących wirusową infekcję odry z tą okropną przypad-łością. Przesłuchania te zapoczątkowały kolejną falę obawdotyczących szkodliwości szczepionki MMR (połączonejszczepionki przeciwko śwince, odrze i różyczce podawanejrutynowo co roku setkom tysięcy dzieci w Wielkiej Bryta-nii, a także w innych częściach świata, nie wyłączającPolski).

Minęło już ponad pięć lat od chwili, gdy zdesperowanaRosemary Kessick rozpoczęła poszukiwanie przyczyn,z powodu których jej zupełnie zdrowe dziecko nabawiłosię nieprzyjemnej choroby jelit i zaczęło nagle zachowy-wać się w sposób niemożliwy do przewidzenia, oraz znala-zła człowieka, który dostarczył profesorowi O’Leary’emubardzo ważnych biopsji pobranych od autystycznych dzie-ci, dra Andrew Wakefielda, honorowego konsultanta gast-roenterologicznego szpitala Royal Free Hospital w Lon-dynie, uznanego badacza stanów zapalnych w chorobachjelit.

Dr Wakefield nigdy dotąd nie widział takiego dziecka,jak William, który zapadł na autyzm niemal z dnia nadzień. Kiedy zbadał nabłonek jego jelit przy pomocykamery światłowodowej, był bardzo zdziwiony jego nieno-rmalnym wyglądem. W lutym 1998 roku po obejrzeniunastępnych 11 pacjentów z identycznymi objawami od-ważył się wyrazić opinię, że rodziców, takich jak Rosema-ry, którzy uważają, że u ich dzieci rozwinął się autyzmw wyniku podania im szczepionki MMR, należy traktowaćpoważnie.

W artykule opublikowanym na łamach prestiżowegoprzeglądu lekarskiego The Lancet dr Wakefield i jegokoledzy opisali, w jaki sposób udało im się odkryć podob-ne objawy zakażenia jelit u 12 dzieci, które uznali za nowyrodzaj choroby – autystyczne zapalenie jelita cienkiegoi okrężnicy. Podali, że według rodziców ośmiorga dzieci

początek zmian w zachowaniu dzieci nastąpił po wstrzyk-nięciu im szczepionki MMR. Mimo braku jednoznacznychdowodów ich bezpośredniego związku z tą szczepionką drWakefield stwierdził, że wymaga to dokładnego zbadania.Podkreślił jednocześnie, że nie jest przeciwnikiem pro-gramu szczepień dzieci.

W ramach społeczności lekarskiej nie istnieje większaherezja od poddawania w wątpliwość słuszności szczepieńwieku dziecięcego. Wkrótce oskarżono dra Wakefieldao podrywanie zaufania rodziców do MMR i wystawianiena ryzyko życia dzieci, ponieważ coraz więcej rodzicówpostanowiło nie szczepić swoich dzieci. Od tego czasuzaczął być bojkotowany przez środowisko lekarskie. Jegoskrupulatne badania 12 dzieci, a w konsekwencji setekdalszych takich jak one, zostały zignorowane przez rządbrytyjski i odrzucone przez „ekspertów” z Rady ds. BadańMedycznych (Medical Research Council). Jego przełożeniz University College w Londynie zakazali mu ponadtokontaktów z przedstawicielami prasy.

Obecnie, jak powiada profesor O’Leary, niezależny,czołowy patolog z Irlandii, dowody uzyskane w jegolaboratorium muszą to wszystko zmienić. Jego niepokójpowiększają wyniki badań niezależnej grupy z Japonii,która znalazła wirusa grypy we krwi trzech pacjentów draWakefielda. Uczeni ci twierdzą, że kod genetyczny tegowirusa jest zgodny ze szczepem wykorzystywanym w szcze-pionkach MMR, co oznacza konieczność przeprowadze-nia dalszych badań.

— Wyniki, które zaprezentowałem Kongresowi— stwierdza profesor O’Leary — są rezultatem niezależ-nych prac przeprowadzonych przez moje laboratorium namateriale dostarczonym nam przez dra Andrew Wakefiel-da. Dostarczony nam materiał wybierany był losowo. Nieznaliśmy ani nazwiska pacjenta, ani diagnozy ani wiekuprzed zakończeniem naszych testów. Nie dokonywanorównież żadnych zmian diagnozy z racji preferencji lubuprzedzeń, tak aby pasowały do określonej hipotezy.

Profesor O’Leary powiedział także, że spośród 25pacjentów z autystycznym zapaleniem jelita cienkiegoi okrężnicy, których obserwowało jego laboratorium, 24miało dodatni wynik testu genetycznego na wirusa odry.Jedynie jedno dziecko z piętnastoosobowej grupy kontrol-nej (bez autyzmu) miało tego wirusa.

— Jest to zatem 96 procent w porównaniu do 6,6procenta, co jest wysoce istotne statystycznie i oznaczaistnienie związku między wirusem odry i tą chorobą— stwierdził profesor O’Leary. — Wirus odry jestobecny w jelicie tych dzieci. Nie powinno go tam być.Następne pytanie brzmi: co on tam robi? Zachodzipotrzeba przeprowadzenia właściwych, dobrze udoku-mentowanych badań.

Brytyjscy rodzice znaleźli się pod silną presją inspek-torów ds. zdrowia i lekarzy, którzy namawiają ich dozaszczepienia dzieci szczepionką MMR. Doszło do tego,że niektóre rodziny zostały skreślone z listy pacjentów zaodmowę wykonania szczepienia. Rząd z kolei zablokowałimport pojedynczej szczepionki przeciwko odrze. Jeślipotwierdzi się, że infekcja wirusem odry – bez względu na

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 7

Page 9: Nexus 18

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . RAPgRTY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

BABĆI(Psoralea corylifolia)

jej źródło – powoduje chroniczne zapalenie jelita cien-kiego i okrężnicy oraz jest przyczyną uszkodzeń mózgu,przynajmniej w tej grupie dzieci autystycznych, być możeuda się znaleźć metodę leczenia. Wielu rodziców odkryłojuż, że zachowanie ścisłej diety pomaga ich dzieciom.

Chociaż Ministerstwo Zdrowia Wielkiej Brytanii potę-piło badania profesora O’Leary’ego, na początku kwietniaRada ds. Badań Medycznych ogłosiła rozpoczęcie maso-wego ankietowania dwóch milionów ludzi w całym kraju,którego celem jest zebranie dokładniejszych danych natemat autyzmu, które „pozwoliłyby na zbadanie moż-liwych związków między autyzmem i szczepionką MMR”.Istnieje zatem nadzieja, że wyniki badań profesoraO’Leary’ego nie zostaną wykorzystane wyłącznie do pro-

wadzenia spraw przez adwokatów około 200 dzieci– w większości autystycznych – którzy przystąpili właśniedo skażenia producentów szczepionki MMR.

Profesor O’Leary, który rozszerzył obecnie swojąwspółpracę z drem Wakefieldem, skomentował to na-stępująco:

— Nadszedł czas na poważne badania. Musimy dowie-dzieć się w końcu, co się dzieje.

Dla setek rodziców, takich jak Rosemary Kessick,badania te na pewno nie będą przedwczesne.�

(Źródło: The Mail on Sunday, Wielka Brytania, 9 kwietnia 2000)

Przełożył Jerzy Florczykowski

BABĆI – INDYJSKIE ZIOŁO NA BIELACTWOMiłosz Woźniak

M edycyna akademicka uważa bielactwo za chorobępraktycznie nieuleczalną. Na świecie cierpi na nią

coraz więcej osób. Występuje często również w niektórychrejonach Polski. Dlatego można ją zaliczyć do choróbspołecznych.

Przyczyna bielactwa jest nieznana. Może być ono naby-te lub dziedziczne. Choroba polega na zaniku brunatnegobarwnika skóry zwanego melaniną lub pigmentem, któryjest hormonem wydzielanym przez szyszynkę (gruczołdokrewny leżący w międzymózgowiu). Najpierw powstająmałe odbarwione białe plamy. Stopniowo powiększają sięi łączą ze sobą, mogąc nawet zajmować duże obszary ciała.Chory nie odczuwa żadnych dolegliwości, powstaje jednak

problem natury psychologicznej związany z niekorzystnymwpływem bielactwa na urodę.

Jak wspomniano, dotychczas nie znano skutecznegośrodka na tę chorobę. Stosowanie leków steroidowychdaje jedynie ograniczone wyniki. Ponadto wywierają onedziałania niepożądane. Dopiero niedawne odkrycie przeznaukę niezwykłych właściwości indyjskiej rośliny babći(Psoralea corylifolia) stworzyło realną możliwość całkowi-tego wyleczenia.

W Indiach bielactwo nazywa się „białym trądem”.Ajurweda (tradycyjna medycyna indyjska) jako jego przy-czynę wymienia następujące czynniki: nieprawidłowe od-żywianie; wykonywanie ćwiczeń fizycznych lub spółkowa-nie bezpośrednio po przyjęciu substancji oleistych lubwymiotach; spółkowanie podczas niestrawności; zimnakąpiel po wysiłku, doznaniu uczucia strachu lub wystawie-niu organizmu na działanie wysokiej temperatury; nie-prawidłowe łączenie rzeczy zimnych i gorących; regularnespanie w dzień; tłumienie naturalnych odruchów, zwłasz-cza wymiotów; niewłaściwe używanie tłuszczów; nadmier-ne nacieranie ciała; nieprawidłowe stosowanie pięciu me-tod oczyszczających; niewdzięczność; dawanie fałszywegoświadectwa; znieważanie poważanych osób; bluźnienieprzeciw bóstwu; czynienie zła, a nawet grzeszne uczynki.Należy pamiętać, że według tego systemu medycyny cho-roba powstaje w wyniku niewłaściwego trybu życia i jestpostrzegana jako naruszenie równowagi organizmu.

Babći jest pospolitą rośliną trawiastą o niebieskawopur-purowych kwiatach. Występuje na obszarze Indii, Paki-stanu, Iranu, Sri Lanki i Chin. Starożytny traktat ajurwedyj-ski Suśrut-samhita zaleca ją jako skuteczny lek na bielactwo.Wymieniana jest również w innych traktatach. Ze względuna swoją wysoką skuteczność babći zyskała nazwę „niszczy-ciela trądu”. Miejscowi zielarze przypisują jej działanieprzeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwwirusowe,czyszczące krew, gojące rany oraz odradzające skórę, włosyi paznokcie. Stosują ją z dobrymi wynikami od dawnychczasów także w innych chorobach skóry: łuszczycy, trądzie,wyprysku, świerzbie, zakażeniach paciorkowcami, zapale-niach i owrzodzeniach, chorobach pasożytniczych, łysieniu,słoniowaciźnie, ukąszeniu przez węża, użądleniu przezskorpiona. Tak więc w Indiach bielactwo jest uleczalne.

8 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 10: Nexus 18

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . RAPgRTY . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .Surowcem leczniczym są nasiona. Stosuje się je ze-

wnętrznie w postaci papki do przykładania na odbarwionemiejsca na skórze – same lub w połączeniu z naświet-laniem promieniami słonecznymi. Zamiast papki możnaużywać do wcierania olej otrzymywany z nasion. Równo-legle wewnętrznie przyjmuje się sproszkowane nasiona.Nie jest to jednak wymagane. Wyniki pojawiają się zwyklejuż po kilku dniach leczenia! Białe plamy stopniowo stająsię różowe lub czerwone, aż w końcu skóra odzyskujeswoją normalną brunatną barwę.

Zadziwiające właściwości babći przyciągnęły uwagęuczonych już w XIX wieku. Pierwsi rozpoczęli badanianaukowcy indyjscy. Jak wykazał K.L. Dey, wyciąg oleo-żywiczny z nasion stosowany zewnętrznie powoduje nietylko zanik plam bielaczych, ale hamuje także rozwójświeżych odbarwień! Podobne wyniki uzyskano używającsamego olejku eterycznego.

Według dra N.C. Basu ze Szkoły Medycyny Tropikal-nej w Kalkucie olej z babći powoduje zanik białych plami siwizny w ciągu zaledwie trzech miesięcy! Skóra, włosy,paznokcie odzyskują normalną barwę. Olej ten przebadaliw praktyce i zapisują swoim pacjentom wybitni lekarze.

Działanie lecznicze roślina zawdzięcza olejkowi etery-cznemu obecnemu w nasionach. Wcierany w skórę pobu-dza ją wywołując zaczerwienienie. Zjawisko to następujew wyniku rozszerzenia naczyń włosowatych. Skóra jestlepiej odżywiona, a pobudzane komórki naskórka, mela-noblasty, zaczynają wytwarzać pigment.

Nasiona przyjmowane wewnętrznie pobudzają czyn-ność błony śluzowej jelit. Powoduje to zwiększenie wchła-niania aminokwasów, z których powstaje pigment. Istniejerównież prawdopodobieństwo działania przeciw drobno-ustrojom w żołądku i jelitach.

Wyizolowano szereg związków czynnych. Najważniej-szy z nich to zaliczany do furanokumaryn psoralen, którywystępuje w olejku eterycznym. A. Rashid i S.C. Agarwalawykazali jego fotodynamiczne działanie. Na czym onopolega? Otóż psoralen, gromadząc się w komórkach barw-nikowych – melanocytach – zwiększa wrażliwość skóry naświatło i pochłania promieniowanie słoneczne lub nad-fioletowe z lampy kwarcowej. Pod wpływem promieniowa-nia w komórkach naskórka, melanoblastach, z amino-kwasu powstaje pigment. Psoralen zwiększa jego wytwa-rzanie i ułatwia odkładanie w skórze. Powoduje to jejprzebarwienie – staje się ona brunatna i choroba ustępuje.

Należy zaznaczyć, że przedstawiony pogląd tłumaczytylko niektóre mechanizmy, ponieważ efekt leczniczy uzy-skuje się również używając zewnętrznie samych nasion luboleju, a więc bez naświetlania!

Naukowcy zdołali wyodrębnić szereg różnych związ-ków fotodynamicznych z innych ziół. Wyprodukowanez nich drogą chemiczną preparaty roślinne stosuje sięw bielactwie wraz z naświetlaniem. Jednakże w trakcieleczenia mogą występować powikłania, które zmuszają dozaprzestania terapii. Zabiegi te mogą wywoływać równieższkodliwe objawy. Potwierdza to pogląd ziołolecznictwaajurwedyjskiego, że zioła w postaciach tradycyjnych,a więc naturalnych, zawierają wszystkie niezbędne skład-

niki – związki chemiczne – w odpowiednich ilościachi proporcjach, oddziałują całościowo na organizm, a właś-ciwie stosowane nie wywierają działań niepożądanych.Ponadto są o wiele bardziej skuteczne od roślinnychpreparatów z izolowanymi związkami czynnymi.

Działanie babći sprawdzili w praktyce, uzyskując pozy-tywne wyniki, ajurwedyjski lekarz Bh. Dash i lekarz medy-cyny G. Khanna. W USA zalecają ją lekarze medycynyorientalnej D. Frawley i wybitny zielarz M. Tierra. Są oniuznanymi autorytetami w dziedzinie ziołolecznictwa orazautorami poczytnych książek o tej tematyce.

Ponieważ babći wywiera działanie odmładzające, zgod-nie z zasadami ziołolecznictwa ajurwedyjskiego przedrozpoczęciem kuracji należy odtruć organizm z toksyn,czyli substancji trujących. Są one nie strawionym pokar-mem. Neutralizuje się je zażywając odpowiednie mie-szanki ziołowe.

Skuteczność babći zależy od przestrzegania właściwegosposobu użycia. Za najbardziej właściwą uważa się spraw-dzoną recepturę ajurwedyjską. Olej można wytwarzaćsposobem domowym.

Reasumując, należy stwierdzić, że zarówno analizabiochemiczna, jak i badania kliniczne w pełni potwier-dzają zasadność stosowania w ziołolecznictwie ajurwedyjs-kim babći do leczenia bielactwa. Nauka po raz kolejnymusiała przyznać rację zielarzom, którzy od wieków wype-łniają zadanie niesienia pomocy cierpiącej ludzkości.�

Bibliografia:• Encyklopedia zdrowia, pod redakcją W.S. Gomułki i W. Rewer-skiego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 1997.• The Sushruta Samhita, przekład K. Bhishagratna, ChowkhambhaSanskrit Series Office, Varanasi, 1991.• Caraka-Samhita, przekład P. Sharma, Chaukhambha Orientalia,Varanasi, 1994, 1955, 1996.• R.N. Chopra, K.L. Handa, L.D. Kapur, Chopra’s Indegenous Drugsof India, Academic Publishers, Kalkuta, 1982.• L.D. Kapoor, CRC Handbook of Ayurvedic Medicinal Plants, CRCPress, Inc., Boca Raton, 1990.• Dr. K.M. Nadkarni’s Indian Materia Medica, przejrzane i poszerzoneprzez A.K. Nadkarni, Popular Prakashan Private Ltd, Bombaj, 1991.• Ziołolecznictwo – poradnik dla lekarzy, pod redakcją A. Ożarows-kiego, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa, 1976.• A. Ożarowski, W. Jaroniewski, Rośliny lecznicze i ich praktycznezastosowanie, Instytut Wydawniczy Związków Zawodowych, War-szawa, 1987.• Sri Swami Sivananda, Home Remedies, The Divine Life Society,Shivananda Nagar, 1985.• Folk Medicine, pod redakcją R.P. Steinera, American ChemicalSociety, Waszyngton, 1986.• G. Khanna, All About Herbal Remedies, Vikas Publishing House PvtLtd, Delhi, 1994.• D. Frawley, Ayurvedic Healing, Passage Press, Salt Lake City, 1989.• M. Tierra, Planetary Herbology, Lotus Press, Santa Fe, 1988.• Bh. Dash, Ayurvedic Cures for Common Diseases, Hindi PocketBooks (P) Ltd, Delhi, 1989.

Osoby zainteresowane poradami leczniczymi proszone są o kon-takt z autorem: Miłosz Woźniak, ul. Bol. Krzywoustego 6 m. 6,70-244 Szczecin; tel. (091) 4346155 (osoby chcące uzyskaćinformacje drogą listowną, do swojego listu winny dołączyćkopertę z podanym adresem zwrotnym i naklejonym znacz-kiem).

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 9

Page 11: Nexus 18

Negocjacjew sprawie GATS

ujawniająprawdziwe intencjeponadnarodowych

korporacji, zaktórymi kryją się

chęć monopolizacjirynku

i maksymalizacjazysków bez liczenia

się z interesamilokalnych

społeczności.

Ruth CaplanCopyright 2001

autorka książkiGATS Handbook

(Przewodnik po GATS)

3407 34th Place NWWashington, DC 20016

USA

[email protected]

WIDMO GLOBALIZACJI WOLNEGO HANDLU W USŁUGACH

T raktat Ogólny w Sprawie Handlu w Usługach (General Agreement onTrade in Services; w skrócie GATS) osiągnięty w ramach Światowej

Organizacji Handlu (World Trade Organization; w skrócie WTO) jest po-strzegany jako kolejna wersja Wielostronnej Umowy w sprawie Inwestycji(Multilateral Agreement on Investment; w skrócie MAI). Dotyczy on znacznieszerszego zakresu „usług” niż wiele (nie demokratycznych) międzynarodowychumów w sprawie handlu i inwestycji. Silne lobby na rzecz biznesu pomogłoStanom Zjednoczonym i Unii Europejskiej (EU) w przeforsowaniu GATSw krajach rozwijających się.

Jak twierdzi raport Ruchu Na Rzecz Rozwoju Świata (World DevelopmentMovement; w skrócie WDM) zatytułowany „Na czyich usługach?”, wprowadze-nie w życie GATS będzie miało „niszczący efekt na zdolność rządów dozaspokojenia potrzeb najbiedniejszych i najsłabszych obywateli”. Raport dowo-dzi, że istnieją obawy co do całego szeregu kwestii, w tym między innymi:

1. GATS obejmuje podstawowe usługi, takie jak dostarczanie wody, ochronęzdrowia i edukację. Są to podstawowe potrzeby, a nie rzeczy, które możnazaspokajać w oparciu o prawa rynku. Obowiązkiem rządów winno być zapew-nienie dostępu do tych usług nawet najbiedniejszym, bez względu na to, czy ichstać na ich opłacenie, czy nie. Mimo to zaopatrzenie w wodę w krajachrozwijających się zdaje się być w ramach obecnych negocjacji głównym celemeuropejskich spółek.

2. Zasady GATS nie ograniczają się do ponadgranicznego handlu i usług, aledążą również do ograniczania możliwości interwencji rządu w działalnośćzagranicznych inwestorów, to znaczy wielonarodowych spółek zakładającychsklepy w jego kraju. Tak więc GATS ma znacznie szerszy zakres od innych umówhandlowych, uniemożliwiając rządom realizację ich własnych strategii rozwojui pilnowanie, aby miejscowi ludzie rzeczywiście odnosili korzyści z obecnościwielonarodowych spółek.

3. Zobowiązania rządów w ramach GATS mają charakter nieodwracalny.Chociaż prywatyzacja i zniesienie ograniczeń w usługach jest zagadnieniembardzo kontrowersyjnym, obecne rządy nie tylko zrzekają się swoich praw doregulacji polityki ekonomicznej, ale robią to w imieniu przyszłych pokoleń,pozbawiając je możliwości realizacji własnej polityki.

Rozpoczęcie negocjacji ma nastąpić w marcu 2001 roku z perspektywązawarcia ostatecznego układu pod koniec roku 2002.

(Źródło: http://www.globalissues.org/TradeRelated/FreeTrade/GATS.asp)

PRZEWODNIK PO GATSCo to jest GATS?

Traktat Ogólny w Sprawie Handlu w Usługach jest jedną z piętnastu częściRundy Urugwajskiej negocjacji w sprawie handlu przyjętej w roku 1994, któraznacznie poszerzyła zawarty w roku 1947 Traktat Ogólny w Sprawie Ceł i Handlu(General Agreement on Tariffs and Trade; w skrócie GATT). Runda Urugwajs-ka stworzyła również WTO jako organ czuwający nad przestrzeganiem po-stanowień zawartych umów. Obecnie członkami WTO jest 139 krajów. Każdyczłonek WTO jest sygnatariuszem GATS.

Usługi zawierają w sobie wszystko, od hamburgerów McDonald’sa zaczyna-jąc, a na międzynarodowych bankach kończąc. Opieka medyczna, szkolnictwo,usługi prawnicze, księgowość, reklama, media, podróże, a nawet usługi komunal-ne, takie jak kanalizacja i wodociągi, są usługami, które w chwili obecnejstanowią 70 procent gospodarki Stanów Zjednoczonych.

Celem, jaki przyświeca wprowadzeniu usług do WTO, jest ich „liberalizacja”,co oznacza promowanie prywatyzacji usług o charakterze publicznym, takich jakna przykład szkolnictwo. Oznacza to również wyjęcie usług spod kontroli na

10 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 12: Nexus 18

Kiedy wiedza zostaniesprywatyzowana, przestaniebyć wspólnym dziedzictwem

używanym dla wspólnegodobra... „Zasady ochrony

dóbr intelektualnych zawartew układach NAFTA i GATTtraktują wiedzę jako towari jako wyłączną własnośćspółki posiadającej na nią

patent lub prawa autorskie”.

poziomach lokalnym, stanowym i państwowym i poddanieich globalnym zasadom ujętym w WTO – wszystko to w celuumożliwienia odnoszenia korzyści przez ponadnarodowekorporacje.

Stany Zjednoczone bardzo mocno obstawały przy włą-czeniu usług do negocjacji Rundy Paragwajskiej, lecz nieudało się im włączyć do niej wszystkich usług. Kraje człon-kowskie przeciwstawiły się zagrożeniu, jakie stanowi prywa-tyzacja usług publicznych, i oświadczyły, że zgodzą się naGATS, pod warunkiem że będą mogły wybrać, które z usługbędą do GATS włączone. Tak więc GATS ma w przypadkukażdego kraju inny zakres zobowiązań określający, któreusługi są włączone do układu. W ten sposób GATS tworzyprawne zobowiązania, które są wspierane poprzez sankcjehandlowe.

WTO głosi, że GATS stanowi pierwszy wielostronnyukład, który określa prawa legalizujące handel wszelkimiusługami. W układ wbudowano zobowiązanie ciągłej libera-lizacji poprzez okresowe negocjacje. Jest to również pierw-szy międzynarodowy układ w sprawie inwestycji, jako żedotyczy on nie tylko ponadgranicz-nego handlu, lecz wszelkich formdostarczania usług, a w tym prawodo ustanowienia obecności handlo-wej na rynku eksportu.

Zasada ta stanowi prawa bezodpowiedzialności dla korporacji,w tym prawo dla korporacji StanówZjednoczonych do prowadzeniaoperacji w innych krajach nie pod-legających prawodawstwu StanówZjednoczonych.

„Wbudowany” programProponuje się obecnie olbrzy-

mie zmiany. GATS stanowi część„wbudowanego” programu. Negoc-jacje idą pełną parą, mimo iż „Runda Millenijna” nowychnegocjacji WTO w Seattle w grudniu 1999 roku utknęław martwym punkcie. Stało się tak, ponieważ oryginalnawersja GATS wymaga powtórnych negocjacji na początkuroku 2000, aby zrealizować „zobowiązanie ciągłej liberaliza-cji”.

Korporacje przemysłowe usług widzą w tym wielkiemożliwości. J. Robert Vastine, prezes Amerykańskiej Koali-cji Przemysłu Usług (US Coalition of Service Industries)powiedział 13 maja 1999 roku w Tokio: „Nadrzędnymcelem globalnej społeczności biznesu w zbliżających sięnegocjacjach powinno być, zarówno poszerzenie, jak i po-głębienie zobowiązań poszczególnych krajów, sygnatariuszyGATS, do liberalizacji handlu”. Rezultatem tego scenariu-sza będą rządy korporacji, dla korporacji i poprzez korpora-cje. Resztki publicznych usług, które się uchowają, będązmuszone do ciągłego konkurowania z korporacjami, cobędzie prowadziło do obniżania kosztów robocizny orazograniczania usług dla biedoty.

Jak działa GATS?Ministrowie handlu krajów członkowskich WTO spoty-

kają się na regularnych sesjach i w czasie negocjacji naspecjalnych sesjach. Kraje mianują również swoich przed-stawicieli do Rady Handlu Usługami, która spotyka sięczęściej, wykonując „czarną robotę” na rzecz ministrów.WTO posiada swój własny personel i jej Sekretariat mieścisię w Genewie. Biuro Handlowego Przedstawiciela StanówZjednoczonych (US Trade Representative’s Office; w skró-

cie USTR) jest jedną z wiodących amerykańskich agencji,która także utrzymuje swój personel w Genewie.

Jeśli któryś z krajów członkowskich uważa, że inny krajczłonkowski pogwałcił zasady GATS i kraje te nie sąw stanie rozwiązać sporu między sobą, poszkodowany krajmoże złożyć skargę do ciała rozjemczego WTO, które niejest władne jednak rozpatrywać szkód związanych z ochronąśrodowiska, opieką lekarską oraz innymi społecznymi po-trzebami. Zebrania tego ciała są zamknięte, co sprawia, żedziała ono, jakby było tajnym trybunałem. Decyzje sąwykonywane przez kraj wygrywający poprzez sankcje eko-nomiczne w stosunku do kraju przegrywającego, dopóki niepodporządkuje się on zasadom GATS.

W jaki sposób GATS wpłynie na nasze życie?Prywatyzacja usług ma duży wpływ na sposób kształcenia

dzieci, w jaki sposób jest rozwiązywana opieka nad ludźmistarzejącymi się, jak są traktowani robotnicy, a nawet w jakisposób uzyskujemy pitną wodę. Zasady GATS przyspiesząprywatyzację usług dla ludności, co już ma miejsce w Sta-

nach Zjednoczonych.W ustroju demokratycznym lu-

dzie powinni mieć możność decy-dowania, jakie usługi dla ludnościmają pozostać w gestii rządu. Kiedydany kraj zdecyduje się na włącze-nie usług do „wykazu szczególnychzobowiązań”, zgodnie z postano-wieniami GATS będzie później ba-rdzo trudno zmienić ten porządekrzeczy. Kraj ma jeszcze trzyletniokres, w czasie którego może wyco-fać się ze zobowiązań, ale musizgodzić się na „wszelkie koniecznerekompensujące regulacje” związa-ne z wycofaniem się. W przypadkuStanów Zjednoczonych, kiedy będą

one przyjmować zobowiązania, będą mogły wyłączyć z nichistniejące w poszczególnych stanach prawa, lecz kiedy zobo-wiązania zostaną już podpisane, żaden ze stanów nie będziemógł już przyjąć takich praw nie gwałcąc jednocześnieGATS.

• EdukacjaKorporacje już zdążyły poważnie naruszyć nasz system

edukacyjny. Szkoły średnie wchodzą w stosunki z prywat-nym biznesem przy zatrudnianiu nauczycieli, zaś podręcz-niki są opatrywane korporacyjnymi znakami firmowymi.Zap Me! oferuje szkołom bezpłatny sprzęt komputerowyw zamian za wyświetlanie na ekranach ciągu reklam, zaśCoca-Cola zawarła umowę ze szkołami w Colorado Springs,które w zamian za 8,4 miliona dolarów funduszu roz-łożonego na 10 lat zobowiązały się do sprzedawania swoimuczniom 70 000 pojemników z produktami tej firmy rocznie.

Według Davida Kearnsa, amerykańskiego prezesa firmyXerox: „Biznes będzie musiał ułożyć program... kompletnejrestrukturyzacji pod kątem konkurencji i dyscypliny rynko-wej, dziedziny zupełnie obcej nauczycielom”.

Kiedy wiedza zostanie sprywatyzowana, przestanie byćwspólnym dziedzictwem używanym dla wspólnego dobra.Mude Barlow pisze w The Ecologist: „Zasady ochrony dóbrintelektualnych zawarte w układach NAFTA i GATT trak-tują wiedzę jako towar i jako wyłączną własność spółkiposiadającej na nią patent lub prawa autorskie”. Wtrącaniesię do edukacji pod auspicjami GATS przyspieszy tenproces i utrudni obywatelom odwrócenie go.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 11

Page 13: Nexus 18

Dyrektor wykonawczyfirmy Azurix będącej filiąkorporacji Enron, RebeccaMark, oświadczyła, że niespocznie, dopóki całość

światowych zasobów wód niezostanie sprywatyzowana.

• Opieka medycznaAgnes Bertrand stwierdza na łamach The Ecologist: „to

nie zdrowie robi pieniądze, ale «chore zdrowie»” PersonelWTO twierdzi, że kraje powinny rozważyć „głębokość i za-kres swoich zobowiązań” w dziedzinie ochrony zdrowiai usług publicznych, które „wloką się w ogonie pozostałychsektorów”, co oznacza szerszy zakres prywatyzacji, deregu-lacji i konkurencji ze strony zagranicznych dostawców.

Prywatyzacja publicznej służby zdrowia zwiększa nierów-ność. WTO przyznaje, że „prywatne ubezpieczenia zdro-wotne konkurujące między sobą o klientów mogą angażo-wać się w pewien rodzaj «zbierania śmietanki»... prywatnekliniki mogą mieć możliwość przyciągania wykwalifikowa-nego personelu z publicznych szpitali bez... oferowania tegosamego zakresu usług tym samym grupom mieszkańców...”

Według Międzynarodowych Usług Publicznych (PublicServices International; w skrócie PSI): „Elitę będzie stać nadostęp do prywatnych, kontrolowanych przez ponadnaro-dowe korporacje, usług medycznych, natomiast reszta bę-dzie musiała obejść się kurczącym się sektorem publicz-nym”. Właśnie to robią obecnie amerykańskie korporacjemedyczne w Ameryce Łacińskiej.

Ponieważ istnieją zachęty do przenoszenia się wysoko-kwalifikowanego personelu lekarskiego, powstanie natural-ny nacisk na równanie w dół stan-dardów medycznych kwalifikacjii praktyki, co doprowadzi ostatecz-nie do obniżenia standardów opiekilekarskiej. Co więcej, dostarczycie-le usług medycznych mogą przycią-gać bogatych, zagranicznych klien-tów, nie zwracając uwagi na bied-niejszych, miejscowych, jak to majuż miejsce w północnym Meksyku.W końcowej części raportu PSI czy-tamy: „prywatyzacja niesie ze sobąpogląd, że robocizna jest elementem kosztów, a nie inwesty-cją w umiejętności”, co prowadzi do tego, że do wykonywa-nia tej samej pracy w miejsce pracowników o wyższychkwalifikacjach będą zatrudniani pracownicy o mniejszychumiejętnościach.

• WodaWraz z szerzącym się brakiem wody, częściowo w wyniku

skażenia i niewłaściwego jej użytkowania przez różne kor-poracje, spółki takie jak Bechtel i Enron chcą ciągnąć zyskiz tego braku i robią to dostarczając hurtowo wodę tym,których na to stać. Podczas gdy sama woda jest towarem,dostarczanie jej za pomocą rurociągów i statków jest jużusługą.

Dystrybucja wody w warunkach lokalnych jest równieżusługą. W Stanach Zjednoczonych zajmują się tym głównieinstytucje samorządowe. Obecnie ponadnarodowe korpora-cje chcą sprywatyzować te systemy i dokonały już tegow takich krajach jak Francja i Wielka Brytania.

Dyrektor wykonawczy firmy Azurix będącej filią kor-poracji Enron, Rebecca Mark, oświadczyła, że nie spocznie,dopóki całość światowych zasobów wód nie zostanie spry-watyzowana. Przeciwstawmy jej oświadczeniu słowa Van-dana Shivy: „Prywatyzacja i sprowadzenie wody do rolitowaru stanowi zagrożenie prawa do życia”.

To zagrożenie stanęło u progu naszych drzwi. Zasadyprawa kalifornijskiego gwarantują ludziom prawo do po-siadania wody, lecz tragedia polega na tym, że ludzietracą je na rzecz agrobiznesu, prywatnych spółek posia-daczy ziemskich i spekulantów wodą, takich jak Azurix.

Od roku 1992 kilka spółek działających z upoważnieniarządu federalnego otrzymało prawo do sprzedaży na wo-lnym rynku pewnej części kalifornijskich zasobów wody.W roku 1995 także władze stanowe udzieliły przedsię-biorstwom działającym z ich upoważnienia prawa dosprzedaży zasobów wody.

Europejscy negocjatorzy GATS chcą mieć pewność, żezasoby wody pitnej będą włączone do traktatu GATS,ponieważ posiadają wielkie ponadnarodowe korporacje,takie jak Suez Lyonnaise des Eaux i Générale des Eauxbędącą filią Vivendi SA, które są zaangażowane w prywaty-zację samorządowych usług związanych z wodą na całymświecie, w tym w Indianapolis.

Obecnie negocjatorzy ze Stanów Zjednoczonych zasta-nawiają się, jak na to zareagować. Wiedzą, że w StanachZjednoczonych kwestia włączenia zasobów wody do GATSstanowi kontrowersyjny temat. Amerykańskie korporacjechciałyby ograniczyć zasięg w obszarach, w których sąkonkurencyjne wobec europejskich korporacji. Zwolennicyochrony środowiska i sprawiedliwości nie chcą włączeniawody do GATS. Stany Zjednoczone szukają kompromiso-wego wyjścia i ich negocjatorzy pragną zaproponować „o-krojenie GATS”, to znaczy wykluczyć zeń transport wodyprzez granice przez prywatne spółki. Byłoby to korzystne

z punktu widzenia obywateli i or-ganizacji, które uważają, że dostępdo wody jest prawem, a nie po-trzebą dostarczaną na rynek w celuosiągania zysków.

Stany Zjednoczone rozważająjeszcze bardziej kompromisowerozwiązanie w sprawie usług zwią-zanych z wodą, takich jak jej uzdat-nianie oraz odprowadzanie i oczy-szczanie ścieków w ramach kraju.Proponują one ograniczenie GATS

w Stanach Zjednoczonych do obszarów komercyjnych. Nie-stety, takie podejście nie bierze pod uwagę faktu, że innekraje mogą mieć problemy w przeciwstawieniu się nacis-kowi ze strony ponadnarodowych korporacji, które dążą dowłączenia systemów wodnych do listy zobowiązań. Jeśli jakiśkraj zgodzi się na to, a później dojdzie do wniosku, że tobyła pomyłka, może być już za późno na zmianę kursu.

Zachęcanie prywatnego sektora do realizowania dostawwody na cele komercyjne może prowadzić do zmniejszeniailości wody dostępnej dla takich celów jak publiczne wodo-ciągi i ochrona dzikiej przyrody. Jeśli masowi komercyjniodbiorcy wody będą ją kupować u prywatnych producen-tów, publiczne systemy dostarczania wody będą musiaływ coraz większym stopniu korzystać z zasobów przeznaczo-nych na publiczną infrastrukturę, co doprowadzi do konie-czności zwiększenia podatków. Jest to jeszcze jeden sposób„zbierania śmietanki”.

Podsumowując, należy stwierdzić, że GATS piękniepasuje do programu Międzynarodowego Funduszu Mone-tarnego i Banku Światowego, które promują prywatyzację.W Boliwii pod naciskiem tych dwóch instytucji rząd wydałprawo, na mocy którego sprywatyzowano wodę w głównymmieście Cochabamba. Miasto podpisało kontrakt z prywat-nym konsorcjum, którego większościowy pakiet akcji zna-lazł się w rękach firmy Bechtel. Rachunki za wodę urosływkrótce do niebywałej wysokości. Spółdzielcze systemy do-starczania wody upadły. Ludzie początkowo odmówili pła-cenia rachunków, a następnie wyszli na ulice protestując.W końcu, po brutalnych interwencjach policji, ludzie wy-grali i kontrakt został zawieszony.

12 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 14: Nexus 18

Nie tylko więzienia sąprywatyzowane. 36 stanów

zezwoliło korporacjomna otwieranie fabrykw więzieniach, gdzie

płace są bardzo niskie,zaś więźniów zmusza się

do uległości.

• WięziennictwoTrend ku prywatyzacji więziennictwa w Stanach Zjed-

noczonych przybrał w ostatnim dziesięcioleciu zastraszającerozmiary. Według AFSCME jest obecnie 193 „dochodo-wych” działających i będących w stadium organizacji wię-zień w trzydziestu stanach, w tym 43 w Teksasie i 24w Kalifornii. Ogólnie znajduje się w nich siedem procentwszystkich więźniów, zaś ich dochód wyniósł w roku 19981 miliard dolarów.

Dwie największe prywatne korporacje więziennictwaw Stanach Zjednoczonych to Wackenhut i Correction Cor-poration of America (CCA). Korporacje te już zyskałystatus ponadnarodowy. Samo tylko CCA prowadzi 82 wię-zienia z 73 000 miejsc w 26 stanach, Puerto Rico, WielkiejBrytanii i Australii. Wackenhut obejmuje swoim zasięgiemPołudniową Afrykę i Kanadę.

Nie tylko więzienia są prywatyzowane. 36 stanów ze-zwoliło korporacjom na otwieranie fabryk w więzieniach,gdzie płace są bardzo niskie, zaś więźniów zmusza się douległości. New York Times z 19 marca 2000 roku (str. 22)doniósł: „Programy sektora prywatnego, które istnieją w 36stanach i zatrudniają 3 500 pracowników, podwoiły od roku1995 swoje rozmiary, przy prawiezerowym wzroście w poprzednichlatach”.

Ostatnie badania dowodzą, żesystem sądownictwa jest ukierun-kowany na mniejszości narodowe:w stanowych więzieniach pod za-rzutem pogwałcenia prawa o nar-kotykach osadza się trzynastokrot-nie więcej murzynów niż białych,mimo iż białych jest pięć razy wię-cej. Członkowie mniejszości dostającięższe wyroki i są ostrzej traktowa-ni od białych. Te trzy trendy: prywatne więzienia, zgoda naprowadzenie prywatnych fabryk w więzieniach oraz systemprawny nastawiony na ściganie mniejszości narodowych– tworzą system równoznaczny z niewolniczą pracą.

• Robotnicy i związki zawodoweGATS prowadzi do przyspieszenia użycia taniej siły

roboczej za granicą, czemu sprzyja Internet dostarczającwielu usług. Prywatyzacja usług sektora publicznego po-zwoli na wymianę robotników zrzeszonych w związkachzawodowych na nie zrzeszonych. Ta utrata znaczenia i siłyrobotników jeszcze bardziej przyspieszy wyścig do dna, jeślichodzi o płace.

Nie może być mowy o sprawiedliwości w systemie,w którym usługi dla ludności są wyłączane z sektora publicz-nego i oddawane korporacjom rządzącym się prawem zysku.Taki trend jest promowany w ramach GATS jako ostatecznycel prywatyzacji wszystkich usług. Wkrótce przekonamy się,ile z tego uda się osiągnąć w obecnej rundzie negocjacji.

Czyżby usługi rządowe nie były wyłączone?Biuro Przedstawicielstwa Handlowego Stanów Zjedno-

czonych (USTR) oraz sekretariat WTO utrzymują, że niema powodu do niepokoju. Wszystkie rządowe usługi sąwyłączone z GATS na mocy Artykułu I, dział 3 (b) i (c). Czyjest to jednak prawda? Aby odpowiedzieć na to pytanie,należy zastanowić się, o czym rzeczywiście mówi się w tychdziałach.

W dziale (b) czytamy: „pod słowem «usługi» rozumie sięwszelkie usługi we wszystkich sektorach, z wyjątkiem usługdostarczanych pod nadzorem rządu”. Brzmi to właściwie,

prawda? Czytajmy jednak dalej. W dziale (c) pisze: „przezusługę dostarczaną pod nadzorem rządu rozumie się wszel-kie usługi, które nie są dostarczane na zasadzie komercyjnejani w konkurencji z jednym lub większą liczbą dostawcówusług”.

Tak się składa, że pojęcie „zasada komercyjna” nie jestwyjaśnione w GATS. Personel USTR twierdzi, że nie możepodać definicji, nie potrafi tego zrobić również personelWTO. Kraje członkowskie będą musiały zatem uzgodnić tędefinicję. Jeśli więc powstaną kontrowersje na temat tego,gdzie kończą się usługi rządowe, rozstrzygnięcie sporuspadnie na ciało rozjemcze WTO, które będzie musiałookreślić jej znaczenie.

Bez wyjaśnienia stosowany jest również termin „kon-kurencja”. Jeśli w danym zbiorowisku jest tylko jedna szkołaprywatna, czy to znaczy, że jest konkurencja i systempubliczny nie jest wyłączony? Jeśli jakaś społeczność mawyłącznie system komunalny, a druga posiada prywatnąszkołę, która przyjmuje uczniów z obu społeczności, czyw takim przypadku jest konkurencja? Również i w tymprzypadku ani USTR, ani WTO nie są w stanie podaćścisłej definicji.

Reasumując, wyjątek ten jesttak pełen dziur, że jest wręcz nie-możliwe określenie, które z lokal-nych, stanowych lub federalnychusług się w nim mieszczą. Jednarzecz jest pewna: policja i wojsko sąwyłączone z GATS w ramach ogól-nego wyłączenia określonego jako„bezpieczeństwo publiczne”.

• Dostawy rządoweArtykuł XIII GATS wzywa do:

„wielostronnych negocjacji w spra-wie właściwości rządu odnośnie dostaw usług w rozumieniuniniejszego traktatu w okresie dwóch lat od daty wejściaw życie traktatu WTO”. Sześć lat po podpisaniu traktatuGATS wyżej wymienione negocjacje nadal trwają. Jestjednak umowa na temat dostaw rządowych w ramachGATT, lecz dotyczy ona jedynie towarów.

Co to są warunki GATS?Niektóre z warunków GATS są znane wszystkim, którzy

zaangażowali się w walkę przeciwko Wielostronnej Umowiew sprawie Inwestycji (Multilateral Agreement on Invest-ments). W ramach GATS niektóre z nich dotyczą wszyst-kich sektorów, bez względu na to, czy zostały włączone dowykazu zobowiązań danego kraju. Inne dotyczą tylko tychsektorów, które są włączone do harmonogramu.

• Zasady najwyższego uprzywilejowania przez krajZgodnie z Artykułem II wszystkie kraje członkowskie

WTO muszą traktować usługi i ich dostarczycieli z dowol-nego kraju członkowskiego tak, jak są oni traktowani w po-zostałych krajach członkowskich. Dotyczy to wszystkichusług, bez względu na to, czy znajdują się one, czy nie, naliście zobowiązań danego kraju. Jedynym wyjątkiem sądostawy usług rządowych (patrz wyżej). W chwili podpisywa-nia traktatu kraje miały jednak prawo do jednorazowegoustanowienia okresowych wyjątków, które będą obecniepoddawane przeglądowi.

• Zasada najwyższego uprzywilejowania wewnątrz krajuZgodnie z Artykułem XVII usługi i dostawcy usług

krajów członkowskich muszą cieszyć się nie mniejszym

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 13

Page 15: Nexus 18

Weźmy na przykładwięzienia. Kiedy Stany

Zjednoczone umieszczą jużten sektor na liście, wydanie

przez społeczność danegokraju zakazu budowania

więzień przez prywatne lubmiejscowe korporacje będzie

zgodnie z zasadami WTOnielegalne.

uprzywilejowaniem od tego, jakim cieszą się ich lokalneusługi i ich dostawcy. Dotyczy to wyłącznie sektorów włą-czonych do zakresu zobowiązań danego kraju.

Podobnie jak w przypadku MAI kraj może traktowaćzagraniczne korporacje bardziej przychylnie od krajowych.Weźmy na przykład więzienia. Kiedy Stany Zjednoczoneumieszczą już ten sektor na liście, wydanie przez społecz-ność danego kraju zakazu budowania więzień przez prywat-ne lub miejscowe korporacje będzie zgodnie z zasadamiWTO nielegalne.

• JawnośćArtykuł III stawia wymóg ogłaszania przez wszystkich

sygnatariuszy układu wszelkich danych istotnych dla GATS.Dane te dotyczą „centralnych, regionalnych i lokalnychwładz oraz organizacji pozarządowych, którym powierzonyzostał przez władze centralne, regionalne lub lokalne jakiśzakres władzy”. Pełne wdrożenie tego obowiązku stanowinajważniejsze zadanie z punktu widzenia Stanów Zjed-noczonych, które pragną posunąć się jeszcze dalej i ustano-wić wymóg publikacji tych danych(patrz niżej).

Nawet w ramach samorządulokalnego każde prawo lub prze-pis odnoszące się do usług jestprzedmiotem analizy zgodnościz zasadami GATS, natomiast ko-rporacje są chronione przed mo-żliwością odkrycia przez rząd po-ufnych informacji, „co mogłobynarazić na szkodę legalne handlo-we interesy poszczególnych przed-siębiorstw”.

• Prawa wewnątrzkrajoweArtykuł VI stanowi, że prawa

wewnątrzkrajowe „nie mogą zawierać niepotrzebnych dlahandlu i usług barier”. Narzucona w ramach tego artykułudyscyplina przewiduje możliwość obalenia lokalnych, stano-wych lub krajowych zasad, nawet jeśli nie wiążą się onez dyskryminacją określoną w Zasadach najwyższego uprzy-wilejowania przez kraj i Zasadach najwyższego uprzywilejo-wania wewnątrz kraju.

• Zobowiązania ogólneArtykuł VI może również stanowić podstawę do stwo-

rzenia „zobowiązań ogólnych”, które nie będą ograniczałysię do specyficznych dla danego kraju zobowiązań, które jużstały się prerogatywą Sekretariatu WTO. Może to byćogólna ingerencja w niezależność na poziomie narodowym,stanowym i lokalnym.

• Jeszcze większa jawnośćNegocjatorzy Stanów Zjednoczonych chcą, aby wszyscy

sygnatariusze układu i ich polityczne frakcje opublikowałypropozycje swoich zasad w celu umożliwienia innym kra-jom zapoznania się z nimi i skomentowania ich. Byłobyto znaczne obciążenie lokalnych społeczności, które mu-siałyby przeanalizować tego typu komentarze z całegoświata przed wprowadzeniem zmiany do swoich zasad do-tyczących na przykład recyklingu lub uzdatniania wody.A kto będzie komentował? Prawdopodobnie ponadnaro-dowe korporacje, jako że to one posiadają możliwośćanalizy wpływu tych zmian na swoje interesy. Ten bez-podstawny mandat nie jest wyrazem demokracji, ale po-tęgi korporacji.

• KoniecznośćRada ds. Handlu Usługami (Council for Trade in Services)

otrzymała upoważnienie do „opracowania wszelkich koniecz-nych środków dyscyplinarnych” zapewniających, że tego rodzajuzasady „nie stanowią ciężaru większego niż jest to konieczne dozapewnienia jakości usług” i „bazują na obiektywnych i przejrzy-stych kryteriach, takich jak kompetencja i zdolność dodostarczenia usług”. Obecnie kraje interpretują to jako wymógudowodnienia konieczności wprowadzania swoich własnychprzepisów. Daje to Radzie pełną swobodę do tworzeniamiędzynarodowych zasad, które mogą deptać lokalne zasady.

Ustanowiony przez Radę Zespół Roboczy ds. LokalnychZasad rozważa uzasadnione cele, które niekoniecznie mu-szą pozostawać w zgodzie z testem konieczności. WspólnotaEuropejska (EC) wniosła opracowanie wymieniające „ko-nieczności”, w którym umieszczono listę proponowanychaspektów prawnych zagadnień o dużym znaczeniu, takichjak „ochrona konsumenta”, „ochrona środowiska”, „pro-mowanie opieki społecznej, w tym celów polityki socjalnej”oraz „zapewnienie pluralizmu i systemu mediów bazujących

na zasadach wolności i demokracjioraz systemu publicznych stacji na-dawczych”.

Sekretariat WTO zareagowałwłasnym opracowaniem, któregogłównymi punktami są: „wydajnośćekonomiczna”, „promowanie kon-kurencji”, „efektywność administ-rowania” i „rozwój ekonomiczny”.Jeśli to one zostaną przyjęte, będzieto stanowiło atak na zasady ochro-ny miejscowych środowisk, ochronękonsumenta i ochronę zdrowiaczłowieka. Proszę wyobrazić sobie,jak może to wpłynąć na lecznictwo,edukację, traktowanie więźniów

i zasady dostarczania pitnej wody. Na szczęście negoc-jatorzy Stanów Zjednoczonych są przeciwni przyjęciu wyka-zu „uzasadnionych celów”, jako że istnieje zagrożenie, żepozostaniemy z opracowaniem WTO.

• TrybunałyNa dobitkę Artykuł VI zawiera lokalną wersję zabezpie-

czeń na linii inwestor-państwo, która spowodowała szaleństwow ramach umowy NAFTA i została odrzucona w układzieMAI. GATS nawołuje, aby każde państwo powołało swojewłasne trybunały, do który dostarczyciele usług będą mogliwnosić swoje żale i oczekiwać od nich właściwego ichrozwiązania.

Nie jest niespodzianką, że potężne korporacyjne lobby,takie jak mająca siedzibę w Stanach Zjednoczonych Koali-cja Przemysłu Usług (Coalition of Service Industries) i Eu-ropejskie Forum Usług (European Service Forum) umieś-ciły poszerzające GATS zabezpieczenia lokalne na szczycieswoich list postulatów.

• Ogólne wyłączenia (spod GATS)Przynajmniej tu, w Artykule XIV, środki „konieczne do

ochrony życia ludzkiego, zwierzęcego i roślinnego lub zdro-wia” są wyłączone z GATS, tyle że jego preambuła zawierauwarunkowania, które tworzą wystarczająco szerokie wrota,aby mogła przejść przez nie potężna ciężarówka. Inaczejmówiąc, środki te nie mogą być „ukrytymi ograniczeniamihandlu usługami”. To właśnie taki język doprowadził trybu-nały WTO do wydawania orzeczeń sprzecznych z zasadamiochrony środowiska w sprawach przez nie rozpatrywanych.

14 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 16: Nexus 18

Kiedy Renato Ruggieroprzechwalał się, mówiąc,

że „my piszemy konstytucjęjedynej, globalnej

gospodarki”, zaimka „my”użył w odniesieniu do

ministrów handlu, którzydzielą łoże z korporacjami,

a nie do nas, obywateli.

Podczas gdy artykuł XIV jest w zasadzie odpowied-nikiem artykułu XX GATT, nie ma w nim ani słowa natemat zasobów naturalnych, które w GATT są włączone dodziału ogólnych wyłączeń. Niestety, tak jak mieliśmy okazjęprzekonać się na przykładzie wody, zasoby naturalne mogąpodlegać zasadom GATS. Skoro działanie rurociągu jestusługą, to czyż nie jest usługą działanie pociągu wiozącegowęgiel? Czy przez brak wyłączenia takich usług GATS nienarusza wyłączeń zawartych w GATT?

• Harmonogram szczególnych zobowiązańHarmonogramy szczególnych zobowiązań państw syg-

natariuszy zostały dołączone do traktatu GATS w momen-cie jego przyjęcia. Obecnie wywierany jest nacisk na po-szczególne kraje, aby bardziej „zliberalizowały” swoje sek-tory usług poprzez przyjmowanie większych zobowiązań.

W myśl artykułu XX, jeśli kraj nie określi ograniczeńw stosunku do lokalnych warunków i dostępu do miejs-cowego rynku wraz z harmonogra-mem, to już wszystko przepadło.Dotyczy to zarówno warunkówi kwalifikacji specyfiki narodowejna poziomie stanu, prowincji, jaki całego państwa.

Wniosek: najwyższy czas na roz-poczęcie działań

Poprzez promowanie prywaty-zacji i usunięcie ograniczeń z wszys-tkich usług GATS jest przyczynązasadniczych zmian w globalnej go-spodarce oraz utraty niezależnościna poziomie lokalnym, stanowymi państwowym. Kiedy Renato Ruggiero przechwalał się,mówiąc, że „my piszemy konstytucję jedynej, globalnejgospodarki”, zaimka „my” użył w odniesieniu do ministrówhandlu, którzy dzielą łoże z korporacjami, a nie do nas,obywateli.

Obywatele Stanów Zjednoczonych i reszty świata muszązjednoczyć się w potężnym ruchu mającym na celu po-wstrzymanie dalszej liberalizacji i prywatyzacji usług. Dlazainicjowania takiego ruchu można bardzo wiele zdziałać napoziomie lokalnym. Oto kilka pomysłów:

• Należy uświadomić negocjatorom Stanów Zjednoczo-nych, że nie chcemy, aby GATS obejmowało wodę. Proszępisać do przedstawiciela handlowego Stanów Zjednoczo-nych, Charlene Barshefsky, zaś kopię proszę przesłać dowiadomości Chrisa Rosettiego, dyrektora Multilateral Ser-vices Investment Affairs. List należy przesłać na adres:USTR, 600 17th Street, NW, Washington, DC 20508, USA.

• Sprawmy, aby miejscowa rada miejska podjęła rezolu-cję w sprawie GATS. Modelowy wzór takiej rezolucji będziewkrótce dostępny w Alliance (patrz poniżej) Prosimy o skon-taktowanie się z Ruth Caplan z Waszyngtonu, numertelefonu służbowego: (202) 244 0561 – lub za pośrednict-wem e-maila: ‹[email protected]›.

• Podpiszcie państwo list adresowany do WTO zatytuło-wany „Okrojcie To” lub „Utopcie To”, którego celem jestwymuszenie na GATS przyznania, że „obszary takie jakzdrowie, edukacja, energia i pozostałe, podstawowe dlaczłowieka, usługi nie mogą być poddane prawom między-narodowego wolnego handlu”. Prosimy o kontakt z Mar-garete Strand pod adresem [email protected], gdziemożna uzyskać kopię tego listu.

• Przyłączmy się do Alliance for Democracy (Przymie-rze na rzecz Demokracji), aby uzyskać listę tematów GATS

– edukacja, zdrowie, woda, więziennictwo – i informacjew sprawie podjętych działań: adres poczty elektronicznej:‹[email protected]›. Alliance posiada również Pakiety Dzia-łań (Action Packets) dotyczące każdego z tych tematów.Można je uzyskać w ogólnokrajowym biurze pod adresem:681 Main Street, Waltham, MA 02451, USA; telefon: 1 888466 8233 (wolny od opłat w Ameryce Północnej) – lub nastronie internetowej: ‹www.thealliancefordemocracy.org›.

• Czytajcie i analizujcie raporty na temat prywatyzacji.Dla początkujących polecamy następujące źródła poświęco-ne temu zagadnieniu:

➤ Edukacja: The Nation, 27 września 1999 roku;➤ Zdrowie: „The WTO and the GATS: What is it at

stake for public health?” („WTO i GATS – jakie ryzykostanowią one dla zdrowia społeczeństwa?”), Public ServicesInternational, ‹www.world-psi.org›;

➤ Woda: Maude Barlow, Blue Gold (Niebieskie złoto),dostępne poprzez IFG, telefon: (415) 229 9350;

➤ Więziennictwo: Mother Jo-nes, maj-czerwiec 2000 roku.

• Śledźcie sposób wdrażaniaprywatyzacji usług w waszej społe-czności. Jakie zmiany zaszły w sto-sunkach własnościowych i zarzą-dzaniu wodą, szkołami, lecznict-wem i więziennictwem? Co zapro-ponowano? Czy kwatery główne ja-kichś korporacji znajdują się pozagranicami Stanów Zjednoczonych?

• Po określeniu gorących zaga-dnień w waszej społeczności zwołaj-cie forum społeczne i przyjrzyjciesię zagadnieniom z zarówno miejs-

cowej, jak i globalnej perspektywy, w tym pod kątemdodatkowego zagrożenia, jakie stanowi dalsza „liberaliza-cja” pod auspicjami GATS. Posegregujcie materiały uzys-kane z Alliance (Action Packets) i użyjcie ich jako ulotek.

• Przyłączcie się do innych organizacji istniejącychw waszej społeczności w celu stworzenia kampanii na rzeczmiejscowych zadań, łącząc je z ekspansją GATS.�

Przełożył Jerzy Florczykowski

Od wydawcy:Więcej informacji na temat GATS można uzyskać z:

1. World Development Movement (Ruch na rzecz Rozwoju Świata)• „Stop the GATSastrophe campaign” („Powstrzymać kampanię GATStrofy”),‹www.globalissues.org/TradeRelated/FreeTrade/GATS.asp›.• „In Whose Service?” („Na czyich usługach?”), raport w sprawie celów i zadańGATS: ‹www.oneworld.org/wdm/cambriefs/WTO/Inwhoseservice.htm›.• WTO Campaign (Kampania WTO) dostarcza artykuły i raporty w sprawachdotyczących GATS. Adres strony z zagadnieniami dotyczącymi WTO:‹www.oneworld.org/wdm/campaign/WTO.htm›.

2. Third World Network (Sieć Trzeciego Świata)• „New GATS talks threaten democracy” („Nowe negocjacje GATS zagroże-niem demokracji”): ‹www.oneworld.org/wdm/campaign/WTO.htm›.• „Not so foolproof GATS safeguards and prudential rights” („Zabezpieczeniai rozwaga GATS nie tak całkiem uodpornione na głupotę”): ‹www.twnsi-de.org.sg/title/gats-cn.htm›.• „Clear North-South divide on services negotiations” („Wyraźny podział naPółnoc-Południe w negocjacjach dotyczących usług”): ‹www.twnside.org.sg/tit-le/serv-cn.htm›.

3. Consumers International (Światowi Konsumenci)• „Consumers and the Liberalisation of Services” („Konsumenci a liberalizacjausług”): ‹www.consmersinternational.org/trade/trade—brief/services.html›.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 15

Page 17: Nexus 18

Spóźnionedziałania rządu

Wielkiej Brytaniioraz szerzona

przezeńdezinformacja

doprowadziły dotego, że choroba

Creutzfelda-Jakobazaatakowałajuż Europę

i kontynuujeswój pochód

rozprzestrzeniającsię na resztę świata.

Dr Lynette J. DumbleCopyright 2001

koordynatorGlobal Sisterhood Network

[email protected]://home.vicnet.net.au/~globalsn

TŁO KRYZYSU

O d chwili przyznania1 w roku 1996, że brytyjskie bydło cierpiące na bydlęcegąbczaste zwyrodnienie mózgu (BSE2 lub inaczej chorobę wściekłych

krów) wprowadziło do ludzkiego łańcucha pokarmowego czynnik powodującyśmiertelną chorobę mózgu (wariant choroby Creutzfeldta-Jacoba, której skrótbrzmi vCJD), BSE rozprzestrzeniło się na bydło Austrii, Belgii, Danii, Francji,Niemiec, Włoch, Irlandii, Lichtensteinu, Luksemburga, Holandii, Polski, Po-rtugalii, Hiszpanii, Szwajcarii i przypuszczalnie Szwecji.

Raport będący wynikiem dochodzenia przeprowadzonego na zlecenie rząduprzez lorda Phillipsa3 w sprawie BSE w Wielkiej Brytanii utrzymuje, że skażonakarma zwierząt o objętości ziarnka pieprzu jest w stanie przenosić BSE wśródbydła. Niektóre źródła podają, że do chwili obecnej BSE zarażonych zostałoponad 200 000 sztuk bydła. Większość przypadków tej choroby wystąpiło w Wiel-kiej Brytanii, gdzie liczba zakażonych sztuk przekroczyła 180 000. W ramach akcjizapobiegawczej mającej na celu ochronę zdrowia społeczeństwa wyrżniętodalszych 5 milionów sztuk w wieku nie przekraczającym 30 miesięcy i bezfizycznych oznak BSE.

Od czasu pierwszych dziesięciu przypadków vCJD wiązanych z zakażeniemw wyniku spożycia zainfekowanej BSE wołowiny, które miały miejsce w roku1996, choroba ta zabrała do lutego 2001 roku dalszych 90 ofiar, którychwiększość to stali lub okresowi mieszkańcy Wielkiej Brytanii. Szacunki spodzie-wanej liczby zejść śmiertelnych wśród ludzi w wyniku zakażenia mięsem bydłachorego na BSE różnią się między sobą, lecz od momentu zakończenia do-chodzenia lorda Phillipsa administracja premiera Blaira ostrzegła, że z upływemczasu ich liczba może dojść do 250 0004 – to olbrzymi skok w stosunku dopierwotnych przewidywań w wysokości 136 000. To listopadowe oświadczaniez roku 2000 dowodzi, że władze Wielkiej Brytanii rozważają możliwość wy-stąpienia „najgorszego scenariusza”, zgodnie z którym z 250 obywateli WielkiejBrytanii jeden umrze w wyniku zakażenia tą chorobą.

Mikrobiolog dr Stephen Dealler wyjaśnia, że nowa liczba przewidywanychprzypadków śmiertelnych jest oparta na przypuszczeniu, że przeciętny Brytyjczykzjadł mięso zakażone BSE co najmniej 50 razy, i przyznaje, że „w chwili obecnejliczba wykrytych przypadków CJD podwaja się każdego roku. Jeśli to podwajanieprzeciągnie się w czasie, to ostatecznie będziemy mieli do czynienia z milionamiprzypadków, natomiast jeśli proces ten potrwa tylko kilka lat, to ich liczbaograniczy się do tysięcy. W chwili obecnej nie sposób przewidzieć, jak się topotoczy”.

W przeciwieństwie do znanej od dwustu lat scrapie5 (owczy odpowiednikchorób mózgu, takich jak BSE u bydła i CJD u ludzi) o BSE nie słyszano aż doroku 1986, czyli 10 lat po tym, jak brytyjskie bydło zaczęto żywić bogatymiw proteiny resztkami zakażonych scrapie owiec, aby przyśpieszyć jego wzrost,i jednocześnie 4 lata po tym, jak brytyjskie bydło wystawiono na działaniefosforoorganicznych pestycydów.

Ludzka gąbczasta encefalopatia (gąbczaste zwyrodnienie tkanki mózgowej),czyli CJD, jest również chorobą XX wieku i była nieznana aż do momentu,w którym dwaj niemieccy lekarze, Creutzfeldt i Jakob, ogłosili w latach dwudzies-tych niezależnie od siebie wykrycie jej pierwszych przypadków.

Czynnik wywołujący gąbczastą encefalopatię inkubuje się w zwierzęcychi ludzkich organizmach do momentu pojawienia się pierwszych, zewnętrznychoznak schorzenia przez długi czas – w przypadku bydła okres ten wynosi średniopięć lat, zaś u ludzi przypadki CJD, będące wynikiem iniekcji przysadkowegohormonu niepłodności lub zakażonych materiałów chirurgicznych, ujawniają sięw okresie od kilku do 40 lat.

W momencie pojawienia się zewnętrznych objawów mózg zmieniony jest jużprzez czynnik chorobotwórczy w podobną do gąbki masę, co początkowo

16 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 18: Nexus 18

Zainfekowany BSE łańcuchpokarmowy to znaczniewięcej niż stek z kością

(karkówka) i stek z szynkiwołowej, pieczony befsztykz polędwicy i hamburger,które dominują w menu

mięsożernych społeczeństw.

powodowało klasyfikowanie tej choroby jako gąbczastychzwyrodnień wywoływanych przez powolnego wirusa. Sym-ptomy BSE u bydła to dezorientacja, konwulsje, trudnościz ustaniem na nogach, co znajduje swój finał w piecu.Ludzie cierpiący na CJD również mają trudności z chodze-niem i w po pewnym czasie, różnym w poszczególnychprzypadkach – u jednych po kilku tygodniach, a u innych pomiesiącach lub nawet latach – są stopniowo pozbawianimożliwości komunikowania się, tracąc słuch, wzrok i mowę.Następnie tracą zdolność rozumienia mowy i pisma, a wrazz tym całą swoją ludzką godność.

W przeciwieństwie do sporadycznych przypadków CJD,które wstępują u jednego na milion ludzi i zazwyczajatakują w wieku sześćdziesięciu lub siedemdziesięciu lat,CJD pochodne od BSE było początkowo określane jakochoroba atakująca znacznie młodsze ofiary: nastolatki, dwu-dziestolatki i trzydziestolatki. Podobnie jak wiele innychpostulatów odpowiedzialnych za zaciemnienie rzeczywis-tego obrazu tej katastroficznej choroby teoria ta rozpadłasię pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy odnotowanośmierć 74-letniego mężczyzny spowodowaną CJD pochod-nym od BSE, co sprawiło, że zaczęto się zastanawiać, czysymptomy choroby Alzheimera przypominające CJD, którestanowią 10 procent błędnych rozpoznań przypadków spo-radycznego CJD, nie są lub nie były w rzeczywistościprzypadkami vCJD u starszych osób.

Zainfekowany BSE łańcuch pokarmowy to znaczniewięcej niż stek z kością (karkówka) i stek z szynki wołowej,pieczony befsztyk z polędwicy i hamburger, które dominująw menu mięsożernych społe-czeństw. Wszystkie one razem sta-nowią jedynie wierzchołek góry lo-dowej, która składa się z ogromnejliczby produktów wytwarzanych nabazie wołowiny będących częściącodziennego życia każdego z nas,że wspomnę tylko o mleku, śmieta-nie, serach, szczepionkach, dodat-kach i słodyczach zawierających że-latynę.

Podobnie jest z implikacjami dlazdrowotności społeczeństwa wyni-kającymi z BSE, które są znacznie szersze od tych, jakiewynikają ze spożywania zainfekowanych produktów wy-twarzanych na bazie wołowiny. Prowadzone od lat siedem-dziesiątych doświadczenia laboratoryjne dowodzą, że w po-równaniu z zakażeniem przez system krwionośny, drogaoralna jest mało wydajna, jeśli chodzi o przenoszenie tegotypu chorób z jednego zwierzęcia na drugie. To oznacza, żevCJD dopadnie ostatecznie więcej kobiet niż mężczyzn,z uwagi na to, że znacznie więcej kobiet niż mężczyznpracuje w kuchni, przez co jest narażonych na ryzykozakażenia w wyniku drobnych zacięć nożem.

Co więcej, zakażony BSE konsument mięsa wołowegostaje się żywym inkubatorem vCJD. Podobnie jak innibezobjawowi nosiciele infekcji wprowadzanych poprzez sys-tem krwionośny, takich jak zapalenie wątroby (żółtaczkazakaźna) i syfilis, bezobjawowi nosiciele czynnika wywołują-cego vCJD są potencjalnym źródłem przekazywania vCJDdo biorców krwi i transplantowanych organów.

Biorąc pod uwagę zainfekowanie BSE łańcucha pokar-mowego oraz prawdopodobieństwo istnienia zakażonychBSE banków krwi i organów przeznaczonych do transplan-tacji, twierdzenie, że BSE wyłania się obecnie jako pan-demia, która może usunąć w cień zagrożenie HIV-AIDS,ma jak najbardziej racjonalne podstawy.

KORZENIE ORYGINALNEGO WYBUCHU EPIDEMII BSEOpracowano cały szereg teorii wyjaśniających wybuch

epidemii BSE w Wielkiej Brytanii w roku 1985. Niewielki,lecz godny szacunku, zespół twierdzi, że zarówno bydło, jaki ludzie zostali zatruci poprzez szerokie stosowanie fosforo-organicznych pestycydów, z kolei inna, jeszcze liczniejszagrupa ekspertów głosi pogląd, że brytyjska epidemia BSEwynika ze zmian w żywieniu bydła, jakie miały miejscew latach osiemdziesiątych i polegały na produkcji zwierzę-co-pochodnych protein używanych do wzbogacania paszydla bydła.

Poczynając od roku 1985, kiedy to tajemnicza chorobaznana pod nazwą BSE wystąpiła u Daisy, mlecznej krowyz Kentu, liczba zainfekowanych BSE sztuk bydła wzrosław ciągu trzech lat do 731. W roku 1989 każdego tygodniawykrywano 400 nowych przypadków, a w roku 1992 100nowych przypadków pojawiało się każdego dnia. W latachdziewięćdziesiątych na BSE i podobne do CJD chorobymózgu zaczęły umierać również inne zwierzęta karmionepaszą zawierającą przetworzone lub surowe mięso i kościbydlęce. Wśród nich znalazły się afrykańskie antylopy orazudomowione i dzikie koty.

• Pestycydy fosforoorganiczneNajpierw rozpatrzmy, jak to wszystko mogło się zacząć,

biorąc za podstawę „teorię organofosforanów”. Trzy lataprzed wystąpieniem pierwszego przypadku BSE w Kenciewładze brytyjskie wydały rozporządzenie o obowiązkowymspryskiwaniu bydła fosforoorganicznym pestycydem o na-

zwie fosmet w celu zwalczania plagigzów. Środek ten, produkowanyprzez firmę Zeneca, filię brytyjskie-go chemicznego giganta ICI,a opracowany przez nazistów, jestsilną neurologiczną toksyną. Spok-rewniony z niesławnej pamięci le-kiem thalidomide, który powodo-wał wady wrodzone u ludzi, byłstosowany w Wielkiej Brytaniiprzez 8 lat w okresie od roku 1982do 1990.

W roku 1996 Mark Purdey, far-mer prowadzący gospodarstwo organiczne w Somersetw Anglii, wysunął przypuszczenie, że przyczyną brytyjskiegokryzysu BSE i vCJD mogą być fosforoorganiczne pestycydy,takie jak fosmet.6 Jego nagminnie odrzucana, lecz zupełnieprawdopodobna, teoria głosi, że wystawienie embrionówbydła na działanie wysokich dawek lipofilicznych prepa-ratów organofosforowych mogło zainicjować deformacjębydlęcej proteiny prionowej i w ten sposób wywołaćBSE. Rzeczywiście, dystrybucja oraz czas i dynamikastosowania fosmetu w Wielkiej Brytanii pokrywają sięz wystąpieniem BSE.

W Europie agrochemiczny oddział szwajcarskiej firmySandoz wypuścił w roku 1986 tony innego organofosfatu doRenu, zabijając w nim całość wodnych form życia naodcinku od Bazylei do Morza Północnego. Przywracanierzeki do życia zajęło 7 lat. Również w tym przypadku możnaprzypuszczać, że organofosfatowy wylew odegrał istotnąrolę w tworzeniu BSE, która zaatakowała w konsekwencjipod koniec lat dziewięćdziesiątych bydło w Szwajcarii,Francji i Niemczech.

Purdey zbadał skupiska występowania BSE wśród bydłaoraz skupiska tradycyjnych i sporadycznych przypadkówludzkich CJD w Wielkiej Brytanii, jak również skupiskapodobnego niszczycielskiego schorzenia występującego

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 17

Page 19: Nexus 18

Dopiero w lipcu 1988 rokuWielka Brytania wydała zakaz

żywienia bydła paszązawierającą zmielone resztki

krów, lecz przez większączęść następnych 8 lat władze

uparcie twierdziły, żejedzenie brytyjskiej

wołowiny nie stanowiżadnego niebezpieczeństwa.

w skupiskach zwierzyny płowej (jelenie, sarny) w StanachZjednoczonych. Odkrył, że wspólną cechą występującąu tych zwierząt był wysoki poziom manganu – metalunatryskiwanego w wysokich dawkach na bydło przy okazjispryskiwania go fosforoorganicznymi środkami owadobój-czymi. Zasugerował, że nadmiar manganu mógł miećoprócz aktywizacji mutacji prionów u bydła również wpływna intensyfikację tradycyjnych form CJD, co może tłuma-czyć występowanie vCJD u ludzi młodszych o kilkadziesiątlat niż to ma miejsce w przypadku ofiar sporadycznegoCJD. Według Purdeya7 finansowanie badań dotyczącychorganofosforanów może nigdy nie dać wyników, albowiem„nikt nie jest przygotowany, aby to przyznać, ponieważspowodowałoby to masowe żądania wypłat odszkodowań.Jeśli uda się utrzymać przekonanie, że czynnikiem spraw-czym było coś tajemniczego, nie będzie można nikogo o toobwiniać”. I pewnie właśnie o to chodzi.

Ponadnarodowe spółki prowadzące handel pestycydami,z Syngenta AG znajdującą się w czołówce handlu fosforoor-ganicznymi pestycydami, mają ogromne wpływy polityczne.Marsz Syngenty na pierwsze miejsce w agrochemikaliach(herbicydach, fungicydach i insektocydach), drugie miejscew przetwarzaniu nasion i trzecie w dostawach nasion,przekłada się na wręcz astronomiczne liczby. Początki tegogiganta sięgają roku 1996, w którym nastąpiło połączenieagrochemicznych oddziałów firmSandoz i Ciba z siedzibą w Bazylei.8Następnie w kwietniu 1999 rokufuzji dokonały agrochemiczne filieszwedzkiej Astra AB i brytyjskiejZeneca Group PLC dając początekfirmie AstraZeneca. W grudniu1999 roku AstraZeneca i duet z Ba-zylei, występujący wówczas już podnazwą Novartis, połączyły się two-rząc firmę o nazwie Syngenta. Im-perium Novartis-AstraZeneca cheł-piące się tytułem „pierwszegow skali globalnej agrobiznesowegoprzedsiębiorstwa” odnotowałow roku 1998 łączną sprzedaż nasumę 8 miliardów dolarów. Dzięki zmianie nazwy naSyngenta z pamięci społeczeństw skutecznie usunięto pięt-no oragnofosforanów, jakie ciążyło na firmach Zenecai Sandoz.

• Pasza wzbogacona zwierzęcymi proteinamiZajmijmy się obecnie teorią „zainfekowanego pożywie-

nia dla zwierząt”, która jest bardziej popularna i głosi, żeBSE wyłoniło się z brytyjskiej powojennej strategii zmierza-jącej do zwiększenia produkcji mleka i stad mlecznych.Krótko mówiąc, krowy były żywione wzbogaconymi protei-nami granulatami sporządzanymi z mięsa i kości uzys-kiwanych z tusz zwierzęcych, które stanowiły odrzuty z rze-źni, oraz resztek wyrzucanych przez restauracje i zakładyusypiające stare zwierzęta. Do wzbogacanej proteinamipaszy dla zwierząt włączono w latach 1985-1988 równieżtusze owiec zarażonych scrapie i krów zainfekowanych BSE,co zmieniło bydło w mięsożerców, a ostatecznie w kanibali.

W procesie uzdatniania tusze były mielone, a następnierozkładane poprzez gotowanie w wielkich kotłach podciśnieniem atmosferycznym lub większym, co przekształcałoje w proteinową ciecz pokrytą warstwą tłuszczu. Po od-dzieleniu tłuszczu roztwór proteinowy był suszony i zamie-niał się w mięsno-kostne pożywienie. Ogólnie mówiąc,brytyjskie zakłady przetwórcze stanową część potężnej gałę-

zi przemysłu, który dostarcza wzbogaconego proteinamipożywienia dla inwentarza domowego, właścicieli psówi kotów, ogrodów zoologicznych i całego szeregu zwierząttrzymanych w niewoli.

Pod koniec lat siedemdziesiątych proces uzdatnianiapoddano modyfikacji, kiedy to w celu obniżenia kosztówprodukcji zaniechano stosowania rozpuszczalników usuwa-jących tłuszcz oraz obniżono temperaturę gotowania. Mniejwięcej tym samym czasie w podobny sposób zmienionotechnologię przetwarzania również w innych krajach.

Działaniu fosforoorganicznych pestycydów poddawanobydło w wielu innych krajach, lecz jedynie brytyjskie bydłozostało w latach osiemdziesiątych dotknięte zarazą BSE– zjawisko to przypisano dużej liczbie owiec zainfekowa-nych scarpie, które znalazły się wśród przetwarzanychw Wielkiej Brytanii tusz zwierzęcych. Mimo to dopiero 20maja 1996 roku brytyjski premier John Major publicznieprzyznał, że BSE najwyraźniej pokonało barierę gatunkowąi przeniosło się z krów na ludzi i Wielka Brytania wydałaostatecznie zakaz eksportu mięsno-kostnej paszy dla zwie-rząt.

Z BYDŁA NA LUDZIWraz z eskalacją epidemii BSE, której początek znaczy

przypadek mlecznej krowy Daisy, narastały obawy o zdro-wie ludzi.9 Niestety, środki zmierza-jące do pozbycia się BSE i niedopu-szczenia, by potencjalnie zakażonetkanki przeniknęły do ludzkiegołańcucha pokarmowego, były wdra-żane bardzo opieszale. Dopierow lipcu 1988 roku Wielka Brytaniawydała zakaz żywienia bydła paszązawierającą zmielone resztki krów,lecz przez większą część następnych8 lat władze uparcie twierdziły, żejedzenie brytyjskiej wołowiny niestanowi żadnego niebezpieczeńst-wa. Mało kto zapomni obraz ów-czesnego ministra rolnictwa, JohnaGummera, wpychającego w usta

swojej ośmioletniej córki hamburgera, demonstrując w tensposób swoje zaufanie do brytyjskiej wołowiny.

Od czasu kiedy podobne do BSE choroby zaczęły atako-wać zwierzęta w ogrodach zoologicznych oraz domowei dzikie koty, niemożliwe stało się dalsze ignorowaniemożliwości, że BSE mogło przekroczyć granice między-gatunkowe i przeniosło się na ludzi spożywających woło-winę lub produkty mleczne bądź tych, którzy tak jak far-merzy oraz pracownicy rzeźni i mleczarni mieli zawodowykontakt z bydłem zarażonym BSE.

Co więcej, mimo iż zakładano, że BSE pochodzi odchoroby scarpie, która nie jest powodowana przez ludzkipatogen, szczep scarpie, który przeniósł się na myszy,rozprzestrzenił się wśród nich, dopiero kiedy przeszedłprzez chomiki, uzyskując w ten sposób możliwość atakowa-nia gryzoni.10 Podobnie ludzkie szczepy kuru11 lub CJD nieprzeniosły się na fretki oraz kozy, dopóki nie przeszły przeznaczelne lub koty12. Analogicznie bydlęcy szczep BSE prze-kształcił się za sprawą laboratoryjnych modyfikacji z nieprzechodzącego na chomiki poprzez myszy na przechodzą-cy.13

W maju 1990 roku ustanowiono Zespół ds. ŚledzeniaCJD (CJD Surveillance Unit) i trzy lata później praktyka tazostała przyjęta w Europie w celu wykrywania możliwychzmian w brytyjskiej i europejskiej epidemiologii. W roku

18 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 20: Nexus 18

Mając na względzieolbrzymią liczbę ludzi

wystawionych na działaniepodejrzanej o BSE brytyjskiej

wołowiny i dużegoprawdopodobieństwa, że

znaczna liczba ludzi już dziśnieświadomie inkubuje tę

chorobę, potencjalnamożliwość przekazywania jej

z człowieka na człowiekawzrasta, zwłaszcza biorącpod uwagę krwiodawstwo

i przeszczepianie organów.

1995 Zespół ds. Śledzenia CJD z Edynburga odnotowałtrzy przypadki CJD u ludzi w wieku 16, 19 i 29 lat.Brytyjskie przypadki mogą nie być pierwszymi śmiertelnymiprzypadkami BSE, bowiem pięć lat wcześniej w Polsceodnotowano trzy przypadki CJD u młodych pacjentów.14

Neuropatologia wszystkich trzech brytyjskich przypadkówwykazywała amyloidalne pola, cechę występującą tylkow pięciu do dziesięciu procent przypadków sporadycznejCJD. Do grudnia 1995 roku Zespół ds. Śledzenia CJDzostał powiadomiony o podejrzeniu CJD u dziesięciu osóbponiżej pięćdziesiątego roku życia. Okazało się, że nie-którzy z nich cierpią na sporadyczne lub znane formyCJD, inni na choroby nie mające związku z CJD, przyczym w jednym przypadku chodziło o osobę dwudzie-stodziewięcioletnią a w drugim trzydziestoletnią. Badanianeuropatologiczne w obu tych przypadkach potwierdziłyCJD i podobnie jak we wspomnianych wcześniej trzechprzypadkach z roku 1995 stwierdzono w nich rozległedepozyty w postaci amyloidalnych pól.

W pierwszych miesiącach roku 1995 odnotowano dwakolejne przypadki CJD u młodych ofiar – w obu wystąpiłyneuropatologiczne pola amyloidalne. Od tego momentuzaczął się wyłaniać wyraźny zespółkliniczny towarzyszący diagnozievCJD: młody wiek, wczesne objawyo charakterze psychiatrycznym, da-leko posunięta ataksja15, brak okre-sowej aktywności elektroencefalo-graficznej i stosunkowo wydłużonyokres trwania choroby. Pod konieclutego 1966 odnotowano dwa kolej-ne przypadki vCJD i raport16 opisu-jący dziesięć przypadków oraz wy-suwający wniosek, że nie rozpozna-na wersja CJD, wyjątkowegow owym czasie, jeśli chodzi o miesz-kańców Wielkiej Brytanii w wiekuponiżej 45 lat, jest prawdopodobniewynikiem wystawienia na działaniezainfekowanego BSE bydła.

Ostatecznie związek międzyvCJD i BSE został udowodnionyw badaniach laboratoryjnych17, któ-re wykazały identyczną charakterystykę patologicznychczynników wyizolowanych z zainfekowanego BSE bydłai ludzi z vCJD.

Badania laboratoryjne wykazały również, że czynnikpowodujący BSE dociera do ludzkiego łańcucha pokar-mowego poprzez produkty wołowe, które są skażone tkankąnerwową. Mogło to mieć miejsce w związku ze stosowanieminstrumentów ogłuszających bydło uderzeniem w głowęprzed ich zabiciem przez wykrwawienie bądź w wynikuinkluzji tkanki nerwowej znajdującej się wokół kręgosłupaw kawałkach mięsa, to znaczy w tych, których używa się nasteki z kością (kawałkiem kości kręgosłupa), lub w wynikuobecności resztek rdzenia kręgowego i tkanki przykręgos-łupowej nerwowej w masie mięsa uzyskiwanego metodamimechanicznymi, które w okresie przed nastaniem chorobywściekłych krów było dodawane do gotowanych produktówmięsnych, takich jak paszteciki i wołowa kiełbasa, oraz docałego szeregu mięsnych wyrobów puszkowanych.

Aż do grudnia roku 2000 wszystkie przypadki vCJD,z wyjątkiem trzech przypadków we Francji, to mieszkańcyWielkiej Brytanii lub ci, którzy ją odwiedzili, co dowodzi, żeich infekcja pochodzi z brytyjskiej wołowiny lub jej produk-tów. Brytyjska wołowina może być również powodem fran-

cuskich przypadków vCJD, jako że w przybliżeniu 10 pro-cent wołowiny spożywanej przez ludzi we Francji pochodziz importu z Wielkiej Brytanii. Mniejsza, lecz znacząca, ilośćbrytyjskiej wołowiny jest spożywana w większości europejs-kich krajów. Mając na względzie olbrzymią liczbę ludziwystawionych na działanie podejrzanej o BSE brytyjskiejwołowiny i dużego prawdopodobieństwa, że znaczna liczbaludzi już dziś nieświadomie inkubuje tę chorobę, potencjal-na możliwość przekazywania jej z człowieka na człowiekawzrasta, zwłaszcza biorąc pod uwagę krwiodawstwo i prze-szczepianie organów.

Dwoje neurologów z Uniwersytetu Yale w StanachZjednoczonych, Laura Manuelides i nieżyjący już Eli Ma-nuelides, wykazali już w roku 1975, że iniekcje ludzkiej krwipobranej od ofiar CJD mają zdolność do przenoszenia tejchoroby poprzez bariery międzygatunkowe na laboratoryj-ne zwierzęta. Implikacje eksperymentu Manuelidesów umy-kały uwadze władz przez większą część lat dziewięćdziesią-tych, chociaż władze kanadyjskie w roku 1995 wydały 15milionów dolarów kanadyjskich na wycofanie zgromadzonejplazmy krwi, którą przetaczano tysiącom ludzi w całymkraju, ze względu na to, że znalazła się w niej plazma od

dawcy, który zmarł na CJD.18 Podo-bnie gorzką pigułkę przełknęływ roku 1996 pod naciskiem opiniipublicznej władze Nowej Zelandiii obłożyły kwarantanną produktyna bazie krwi, które zostały skażonekrwią pobraną od dawcy zainfeko-wanego CJD.19

Długi okres inkubacji poprze-dzający objawy CJD potęguje trud-ności w znalezieniu związku międzyCJD biorców krwi i źródłem w po-staci dawcy i upada w świetle moż-liwości ujawnienia się wtórnegoCJD u biorcy krwi miesiące a nawetlata przed ujawnieniem się pierwo-tnego CJD we krwi dawcy, jak tomiało miejsce w przypadku CJDu pacjenta, któremu przeszczepia-no wątrobę i które przypisano osta-tecznie chorobie przypominającej

CJD, na którą cierpiał jeden z dawców przetaczanej mukrwi.20

Zanim się zorientowano, całą krew i produkty krwio-pochodne pochodzące od dawców, którzy zmarli później navCJD, podano w Wielkiej Brytanii dużej i niemożliwej dościsłego określenia liczbie biorców. W rezultacie WielkaBrytania importuje obecnie całość plazmy potrzebną dotransfuzji, zaś cała krew pochodząca od dawców z WielkiejBrytanii jest filtrowana w celu usunięcia z niej białychkrwinek, które są najprawdopodobniej nosicielami infekcjivCJD. Duża liczba krajów, w tym Australia, Kanada, Niem-cy, Japonia, Nowa Zelandia, Szwajcaria i Stany Zjednoczo-ne wykluczają pobieranie krwi od kogokolwiek, kto miesz-kał w Wielkiej Brytanii przez sześć miesięcy lub dłużejw latach 1980-1996. Podobna polityka jest realizowanaw stosunku do organów przeznaczonych do transplantacji,zaś w Wielkiej Brytanii również w stosunku do powtórnegoużycia narzędzi chirurgicznych, zwłaszcza tych, których uży-wa się w neurologicznych i oftalmicznych operacjach.

Z WIELKIEJ BRYTANII DO EUROPY I DALEJPierwsze brytyjskie posunięcie zmierzające do zastopo-

wania epidemii BSE pojawiło się w roku 1988, kiedy

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 19

Page 21: Nexus 18

We wrześniu 1996 rokufrancuska gazeta Libérationujawniła, że wystosowane

w roku 1990 pismofrancuskiego przedstawiciela,

Gilberta Castille’a,sugerowało konieczność

żądania, aby Wielka Brytanianie publikowała wynikówswoich badań, co znalazłowyraz w sformułowaniu:

„...byłoby lepiejzminimalizować BSE stosując

dezinformację”.

wydano zakaz liczącej sobie pięćdziesiąt lat praktyki ży-wienia bydła paszą wzbogaconą w proteiny pochodzącez resztek bydła, owiec i innych zwierząt. Rok później władzeWielkiej Brytanii zapewniły, zarówno własną, jak i między-narodową społeczność, że choroba wściekłych krów jest podkontrolą i jednocześnie zebrały naukowców z głównychlaboratoriów na świecie zajmujących się badaniem ludzkichi zwierzęcych form gąbczastego zwyrodnienia mózgu orazuznanych neurowirusologów w celu zasięgnięcia ich rady.

Rozwiązanie zaproponowane przez ekspertów bezwied-nie ukształtowało wydarzenia, które przyczyniły się do roz-przestrzenienia się choroby na cały świat. Wszystkich eks-pertów zobowiązano do utrzymania tajemnicy, zwłaszczaw kwestii eksportu krów i zakażonej żywności na cały świat.Jeden z ekspertów, dr Laura Manuelides, lekarz i profesorneurologii na Uniwersytecie Yale, zaproponowała szybkiepołożenie kresu chorobie poprzez natychmiastowe odstrze-lenie zainfekowanych stad. Stosunek władz brytyjskich dojej propozycji wyraził się określeniem jej rady jako „mądrejza pena i głupiej za funta” (czyli wartej funta kłaków).Oczywiście propozycję tę odrzucono, ponieważ nie chcianowypłacać odszkodowań dla właści-cieli stad przeznaczonych na od-strzał, co byłoby w takim przypadkukonieczne.

Od tego momentu rozprzestrze-nianie się choroby wściekłych krówruszyło pełną parą. Brytyjczycy sta-nęli przed perspektywą jeszcze wię-kszego ryzyka zapadnięcia navCJD, kiedy około 700 000 sztukzakażonego BSE bydła trafiło doich łańcucha pokarmowego, zwłasz-cza że zasadniczy wiek rzeźny zwie-rząt – poniżej trzech lat – był tym,w którym nie występowały jeszczesymptomy infekcji BSE.21

Następnie obłudny wydział bry-tyjskiego ministerstwa rolnictwao nazwie Fishers and Food (Rybacyi Żywność), znany pod skrótemMAFF, wystawił kontynent euro-pejski na nieznaną ilość skażonej BSE cielęciny w postacidwóch milionów cieląt przewiezionych na europejskie tar-gowiska w latach 1990-1995.22 MAFF sabotował równieżw roku 1990 prawa ustanowione w Brukseli w celu unik-nięcia rozprzestrzenienia się BSE poza Wielką Brytanię,kiedy oddelegował urzędników z tajnym poleceniem ig-norowania komputerowego rejestru weterynaryjnego cieląt,który stworzono w celu wykluczenia z obrotu zwierzątzainfekowanych BSE.

Wielka Brytania nie była osamotniona w lansowaniuprocesów, które udanie zglobalizowały chorobę wściekłychkrów. We wrześniu 1996 roku francuska gazeta Libérationujawniła, że wystosowane w roku 1990 pismo francuskiegoprzedstawiciela, Gilberta Castille’a, sugerowało koniecz-ność żądania, aby Wielka Brytania nie publikowała wynikówswoich badań, co znalazło wyraz w sformułowaniu: „...było-by lepiej zminimalizować BSE stosując dezinformację”.Zamiast wystąpić przeciwko Wielkiej Brytanii Brukselaostrzegła poprzez Guya Legrasa, szefa dyrektoriatu rolnegoKomisji Europejskiej, przed możliwością finansowych re-perkusji w następstwie paniki dotyczącej wołowiny i wyci-szyła informacje na temat sytuacji związanej z BSE.23

W sensie moralnym globalizacja choroby wściekłychkrów narastała. Kiedy rynek zbytu dla brytyjskich wzboga-

conych proteinami pasz dla bydła dosłownie wysechł w Eu-ropie w latach 1988-1992, będące w długach kraje TrzeciegoŚwiata stały się zastępczym rynkiem zbytu mięsa pode-jrzanego o zakażenie BSE sprzedawanego po atrakcyjnieniskich cenach i wzbogaconych w proteiny granulatów,które uważano za przyczynę problemów związanych z BSEw Wielkiej Brytanii. Niektóre kraje europejskie, takie jakBelgia, Holandia i Francja, które importowały brytyjskążywność, po prostu przesyłały ją dalej w formie skoncent-rowanej na Środkowy Wschód i do północnej Afryki, gdzieprzed podaniem jej miejscowym krowom mięsno-kostnykoncentrat mieszano z paszami miejscowego pochodzenia.Dopiero w roku 1996 Wielka Brytania wydała zakaz ekspor-tu mięsno-kostnych mieszanek.

Obroną Wielkiej Brytanii jest dziś to, że jej władzeodpowiedzialne za rolnictwo i zdrowie rozważały właściwośćzezwolenia na kontynuowanie eksportu przez brytyjskiprzemysł wytwarzający mieszanki mięsno-kostne po wyda-niu zakazu ich stosowania wewnątrz kraju. W końcu decyzjępozostawiono władzom weterynaryjnym w krajach impor-tujących i w charakterze argumentu na korzyść Wielkiej

Brytanii przytacza się fakt, żeprzedstawiciele tych krajów byliw pełni poinformowani o ryzyku!

Historia globalizacji nie zakoń-czyła się na krajach Europy i Trze-ciego Świata. W latach 1988-1996,w swej żądzy coraz większych zys-ków uzyskiwanych z hybrydowychszczepów, Wielka Brytania wyeks-portowała 3,2 miliona żywych sztukbydła do 32 krajów reprezentują-cych wszystkie regiony świata.Utrzymywano, że bydło było wolneod BSE, lecz po latach chorobawściekłych krów pochodząca od im-portowanego z Wielkiej Brytaniibydła została odnotowana nie tylkow Europie, ale również w Kana-dzie, Omanie, a nawet Falklan-dach. Inne kraje członkowskie UniiEuropejskiej również wyeksporto-

wały miliony sztuk żywego bydła na cały świat. W grudniu2000 roku Kuwejt doniósł o podejrzeniu przypadku BSEu trzyletniej krowy mlecznej przywiezionej z europejskiegokraju, którego nazwy nie ujawniono.

Kończąc należy stwierdzić, że sprzedaż po zaniżonychcenach produktów podejrzanych o skażenie BSE, któreuznano za niedozwolone w Wielkiej Brytanii, będzie kolej-ną wstydliwą kartą brytyjskiego imperializmu.

Francuski minister rolnictwa, Jean Glavany, postrzega tozagadnienie w takich właśnie kategoriach i ostatnio sko-mentował tę sprawę następująco: „...z moralnego punktuwidzenia powinno się ich kiedyś osądzić. Pozwolili sobienawet na luksus zakazu sprzedaży takiej żywności [w Wiel-kiej Brytanii] i jednocześnie zezwolili na jej eksport”.

Kontynentalna Europa przywiązuje duże moralne zna-czenie do globalizacji BSE, tym niemniej mimo zastopowa-nia eksportu wzbogaconej o zwierzęce proteiny paszy dlazwierząt przez Wielką Brytanię, należące do niej krajewywoziły tony swoich własnych pasz tego rodzaju i dopierow styczniu 2000 roku wydały kategoryczny zakaz ich ekspor-tu.24

Są już doniesienia o wykryciu przypadków chorób przy-pominających vCJD w Indiach, Korei, Pakistanie, Połu-dniowej Afryce i Tajlandii. Jedno jest pewne, jak to pod-

20 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 22: Nexus 18

kreślają ostatnio WHO (Światowa Organizacja Zdrowia)i dr Manuelides, społeczne i odnoszące się do środowiskanaturalnego koszty związane ze skażonym BSE łańcuchempokarmowym w regionach rozwijających się znacznie prze-ważą szacowane na wiele miliardów dolarów obecne kosztyEuropy związane z kryzysem BSE.

Władze Australii, podobnie jak Stanów Zjednoczonych,utrzymują, że zezwoliły jedynie na niewielki import z WielkiejBrytanii lub w ogóle go zabroniły, zarówno żywego bydła, jaki produktów wytwarzanych na bazie wołowiny, a takżedodatków wzbogacających pasze dla inwentarza, i przechwala-ją się, że ich kraje nie należą do krajów wysokiego ryzyka BSE.Historia może pokazać jednak coś zupełnie przeciwnego.

Stojąc w obliczu psychozy panicznych zakupów, jakaogarnęła świat za sprawą brytyjskiego niedostatku mięsa,z tej będącej dziełem człowieka pandemii BSE, która doty-czy nie tylko ceny, jaką musimy zapłacić za stawianie zyskunad publicznym dobrem i integralnością świata zwierzęce-go, płynie ważna lekcja.

Wkrótce może okazać się zupełnie nieistotne, czy pan-demię BSE u bydła zainicjowały fosforoorganiczne pes-tycydy, czy pokarm zwierzęcego pochodzenia zainfekowanyscarpie lub BSE, ponieważ oba te czynniki rozprzestrzeniłysię już na cały świat w atmosferze radosnej beztroski i brakuopamiętania. Jeśli sprawcą są organofosforany, osiągnięcieprzez epidemię BSE na całym świecie rozmiarów, jakieprzybrała ona w Wielkiej Brytanii, jest tylko kwestią czasu.Jeśli winowajcą jest jednak wzbogacona w proteiny paszadla zwierząt, wówczas będzie to oznaczało, że brytyjskaekonomika praktycznie uniemożliwiła innym regionomucieczkę przed tym zagrożeniem.�

O autorce:Dr Lynette J. Dumble jest naukowcem zajmującym się medy-

cyną i ochroną środowiska. Obecnie pełni rolę międzynarodowe-go koordynatora organizacji Global Sisterhood Network. Jestbyłym wykładowcą chirurgii na Uniwersytecie Stanowym w Hou-ston w Teksasie, a obecnie starszym adiunktem prowadzącymzajęcia z historii i filozofii nauki na uniwersytecie w Melbourne.Można się z nią skontaktować pisząc na adres e-mailowy:‹[email protected]›.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Philip Webster, Jeremy Laurence, „New infection linked to mad cow

disease” („Związek nowej infekcji z chorobą wściekłych krów”), The Times,Londyn, 21 marca 1996, str. 1.

2. Bovine Spongiform Encephalopathy (BSE).3. „The BSE Inquiry: report, evidence and supporting papers of the

inquiry into emergence and identification of Bovine Spongiform Encep-halophaty (BSE) and variant Creutzfeldt-Jakob Disease (vCJD) and theaction taken in response to it up to 20 March 1996” [„Dochodzeniew sprawie BSE: raport, dowody i materiały pomocnicze zgromadzonew wyniku dochodzenia w sprawie pojawienia się i rozpoznania bydlęcegogąbczastego zwyrodnienia mózgu (BSE) oraz wariantu choroby Creutzfel-dta-Jacoba (vCJD), a także podjętych w związku z tym działań do dnia 20marca 1996 roku”], Lord Phillips of Worth Matravers, przewodniczący,The Stationery Office, Londyn, 26 października 2000.

4. Julie Hyland, „British government warns variant CJD death may riseto 250 000” („Rząd brytyjski ostrzega, że liczba śmiertelnych zejść w wyni-ku zachorowań na vCJD może urosnąć do 250 000”), World Socialist WebSite, 3 listopada 2000, www.wsws.org/articles/2000/nov2000/bse-n03.shtml.

5. Choroba owiec wywoływana prawdopodobnie przez powolnego wi-rusa. – Przyp. tłum.

6. Mark Purdey, „The UK epidemic of BSE: slow virus or chronicpesticide-initiated modification of the prion protein? Part 2: An epidemio-

logical perspective” („Epidemia BSE w Zjednoczonym Królestwie – od-działywanie powolnego wirusa czy też chroniczna, zainicjowana przezpestycydy, modyfikacja prionowej proteiny? Część 2: Perspektywa epide-miologiczna”), Medical Hypotheses, 1996, 46:445-454.

7. Elizabeth Piper (wywiad), „Could the scientists be wrong on madcow disease? („Czy naukowcy mogą się mylić w sprawie choroby wściek-łych krów?”), Agencja Reutera, 1 lutego 2001.

8. Lynette J. Dumble, „Feeding the world via biotechnology: A failedneo-Malthusian ploy?” („Wyżywienie świata przy pomocy biotechnologii– czyżby nieudana neo-malthusiańska [chodzi o teorię Malthusa, któragłosi, że ilość mieszkańców Ziemi rośnie szybciej niż środki na ichutrzymanie, chyba że nadmierny przyrost zostanie ograniczony przezwojny, głód i zarazy lub zostaną poczynione odpowiednie kroki w celuograniczenia przyrostu naturalnego – przyp. tłum.] sztuczka?”), Proce-edings of 8th International Women in Leadership Conference, Edith CowanUniversity, Perth, Zachodnia Australia, listopad 1999.

9. „BSE and scarpie: agents for change” („BSE i scarpie – wymienneczynniki”), artykuł redakcyjny, Lancet, 1988; 2:607-608.

10. R.H. Kimberlin, S. Cole, C.A. Walker, „Temporary and permanentmodifications to a single strain of muse scarpie on transmission to rats andhamsters” („Tymczasowe i stałe modyfikacje pojedynczego szczepu mysie-go scarpie przy przenoszeniu się na szczury i chomiki”), Journal of GeneralVirology, 1987, 68:1875-81.

11. Kuru to zapalenie mózgu występujące na Nowej Gwinei.12. C.J. Bibbs, D.C. Gajdusek i H. Amyx, „Strain variation in the viruses

of Creutzfeldt-Jakob disease and kuru” („Różnorodność szczepów wiru-sów wywołujących chorobę Creutzfeldta-Jakoba i kuru”), w: Slow Trans-missible Diseases of the Nervous System (redaktorzy S.B. Prusiner i W.J.Hadlow), Academic Press, Nowy Jork, 1979, tom 2, str. 87-110.

13. J.D. Foster, J. Hope, I. McConnel, M. Bruce, H. Fraser, „Transmis-sion of bovine spongiform encephaopathy to sheep, goats and mice”(„Przeniesienie bydlęcego gąbczastego zwyrodnienia mózgu na owce, kozyi myszy”), Annals of the New York Academy of Sciences, 1994, 724:300-3.

14. J. Kulczycki, H. Jędrzejowska, K. Gajkowski, E. Tarnowska-Dzidu-szko i W. Łojkowska, „Creutzfeldt-Jacob disease in young people” („Cho-roba Creutzfeldta-Jakoba wśród młodych ludzi”), European Journal ofEpidemiology, 1991, 5:501-4.

15. Ataksja to niezborność ruchowa, upośledzenie zdolności dokładnegoi sprawnego wykonywania ruchów będące następstwem uszkodzenia móż-dżka i błędnika. – Przyp. tłum.

16. R.G. Will, J.W. Ironside, M. Zeidler, S.N. Cousens, K. Estibeiro, A.Alperovitch i inni, „A new variant of Creutzfeldt-Jacob disease in the UK”(„Nowa odmiana choroby Creutzfeldta-Jakoba w Zjednoczonym Królest-wie”), Lancet, 1996, 347:932-5.

17. J. Collinge, K.C. Sidle, J. Heads, J. Ironside, A.F. Hill, „Molecularanalysis of prion strain variations and the aetiology of ‘new variant’ CJD”(„Molekularna analiza wariacji szczepów prionu i etiologia «nowegowariantu» CJD”), Nature, 1996, 383:685-90.

18. Anne Picard, „Blood withdrawal to costs 15 million” („Wycofaniekrwi kosztem 15 milionów dolarów”), Toronto Globe and Mail, Toronto,5 października 1995, str. A1, A2.

19. Sonja Slinger, „Suspect blood product withdrawn” („Wycofaniepodejrzanych produktów krwiopochodnych”), The Daily News, NowaZelandia, 11 maja 1996.

20. Alain Créange, Françoise Gray, Pierre Cesaro, Homa Adle-Biasset-te, Christophe Duvois, Daniel Cherqui, Jeanne Bell, Piero Parchi, PierluigiGambetti, Jean-Denis Degos, „Creutzfeldt-Jakob disease after liver trans-plantation” („Choroba Creutzfeldt-Jakoba po transplantacji wątroby”),Annals of Neurology, 1995, 38:269-271.

21. Tim Radford, „700 000 BSE cattle ‘fed to humans’”, The GuardianWeekly, Londyn, 8 września 1996, str. 9.

22. John Hooper, „Britain evaded BSE checks for Europe” („Brytaniauchyla się od testów BSE dla Europy”), The Guardian Weekly, 1 września1996, str. 9.

23. Stephen Bates, „EU hushed up BSE scandal for five years” („UniaEuropejska przez pięć lat wycisza skandal w sprawie BSE”) , The GuardianWeekly, 8 września 1996, str. 1.

24. Steve Stecklow, „UK’s exports may have expanded the boundaries ofmad cow disease” („Eksport ze Zjednoczonego Królestwa przekraczagranice choroby wściekłych krów”), Wall Street Journal, 23 stycznia 2001.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 21

Page 23: Nexus 18

Tragicznedzieje losu

Wilhelma Reichapokazują, żeprzełomowe

odkrycia, któremogłyby uczynić

nasze życiełatwiejszym,nie są mile

widziane przezrządzące elity.

Jeane Manning

A genci federalni działali z zapałem mścicieli, kiedy otrzymali poleceniezniszczenia owoców pracy naukowca Wilhelma Reicha w jego laboratorium

w Maine. W sądowym orzeczeniu z 1956 roku stwierdzono, że materiały użyte dobudowy przypominającego wyglądem skrzynkę „akumulatora orgonowego” dasię uratować, z wyjątkiem płyt celotexu, które agenci roztrzaskali na kawałki.

Nowojorscy współpracownicy Reicha, dr Michael Silvert i dr Victor Sobey,zostali zmuszeni do zebrania całej literatury znajdującej się w archiwum InstytutuOrgonu i załadowania jej do wielkiej ciężarówki, która pojechała stamtąd prostodo spalarni na Dolnym Manhattanie, gdzie wszystkie papiery spalono zgodniez poleceniem Urzędu ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration;w skrócie FDA).

Amerykański Związek Swobód Obywatelskich przystąpił do działania, gdybyło już za późno. W wydanym przez siebie oświadczeniu dla prasy stwierdził, żenakaz sądu stanowił pogwałcenie wolności słowa, ponieważ zaledwie jednaspośród spalonych książek mogła być uznana za materiał promujący bądźwyjaśniający zasady działania kontrowersyjnego akumulatora orgonowego. (Or-gon to nazwa nadana przez Reicha życiowej sile, która przenika i otaczawszystkie żywe organizmy, nie wyłączając Ziemi). W oświadczeniu tym możnabyło przeczytać między innymi: „Kiedy agencja rządu wykorzystuje tak wątpliwepreteksty do tłumienia wiedzy, bez względu na to, jak bardzo jest ona ekscent-ryczna czy niepopularna, stanowi to poważne zagrożenie dla wolności prasy orazzasad wolnej myśli, na jakich opiera się nasz demokratyczny ustrój”.

MEDIA PATRZYŁY W INNĄ STRONĘŻadna z większych gazet nie opublikowała tego oświadczenia. Ponadto

sześciu uczonych wystosowało do wszystkich większych gazet w Anglii protestprzeciwko paleniu książek i skazaniu Reicha. Wszystkie gazety bez wyjątkuzachowały jednak milczenie.

O co chodziło tak naprawdę w zniszczeniu naukowej pracy Reicha? Bezwątpienia o coś więcej niż tylko o odpowiedzialność FDA za ochronę naiwnychkonsumentów przed wydawaniem pieniędzy na zupełnie bezużyteczne zdaniemFDA urządzenie. Wilhelm Reich trafił do sądu, ponieważ inny lekarz przewiózłorgonowe akumulatory jego konstrukcji przez granicę stanu wbrew federalnemuzarządzeniu FDA. Reich był przekonany, że sąd nie miał kompetencji, abyzajmować się podstawowymi badaniami naukowymi ani też nakazać mu znisz-czenie dzieła całego życia. Wrócił więc do laboratorium i kontynuował pracę.W rezultacie takiego zachowania został ukarany wysoką grzywną za obrazę sądu,skazany na dwa lata i cztery miesiące więzienia oraz zmuszony do niezwłocznegoodbycia kary mimo poważnych kłopotów z sercem. Reich zmarł w więzieniu nakrótko przed planowanym zwolnieniem warunkowym.

Jak dotąd, historia ta jest zrozumiała, nawet przy całym swoim tragizmie.Dlaczego jednak jeszcze dziś pisarze pomijają milczeniem najważniejsze od-krycia Reicha związane z kosmiczną siłą życiową, kontrolą pogody czy demonst-racją niebezpiecznych efektów promieniowania atomowego? Nawet mieniący siębadaczami uczeni, pisząc o Reichu, dopuszczają się zniekształceń jego idei. Jegobiografowie, W. Edward Mann i Edward Hoffman, wspominają o wydanymw roku 1980 podręczniku, w którym na dwóch stronach poświęconych Reichowiznajduje się szesnaście poważnych błędów merytorycznych. „Większość z nich tozłośliwe przeinaczenia... mające na celu wywołanie wrażenia, że Reich byłszarlatanem lub pomyleńcem”.

Inni autorzy pisujący do popularnych magazynów zajmują się zwykle wy-szukiwaniem różnych dziwnych rzeczy, a najchętniej sprośnych. W strzępachukazujących się na przestrzeni czterdziestu lat opinii, osobistej korespondencjioraz spontanicznych wypowiedzi płodnego i odważnego wolnomyśliciela scep-tykowi nietrudno znaleźć kilka stwierdzeń, które można przedstawić jako zabaw-

22 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 24: Nexus 18

Obok pytania o to,dlaczego jego przeciwnicywciąż usiłują pomniejszaćjego znaczenie, rodzi się

następne, nie mniejniepokojące: dlaczego rząd

Stanów Zjednoczonych spaliłhurtem wszystkie należące do

niego książki oraz notatki?

ne. Nieustanne ośmieszanie Reicha pomniejsza jego histo-ryczną rolę i ukazuje go wyłącznie jako psychiatrę i „dok-tora od seksu”.

Etykietki te nie oddają prawdy o Reichu. Jego dobrzeznane prace z zakresu potencjału orgazmu (pomiar bio-elektrycznego ładunku w związku z emocjami relacjono-wanymi przez pacjentów) stanowiły zaledwie niewielki etapna drodze ewolucji, jakiej uległy zainteresowania tego bada-cza. Każdy etap jego kariery, od pozycji najbardziej obiecu-jącego ucznia Zygmunta Freuda ustalającego, w jaki sposóbw ludzkim ciele ujawniają się neurozy, poprzez odsłonięciepatologii faszyzmu i odkrycie pod mikroskopem form stano-wiących według niego ogniwo pośrednie między światemożywionym i nieożywionym, wiódł go do szeregu odkryćzwiązanych z pierwotnym substratem, który nazwał orgo-nem. Dostrzegł jego ruchy w żywych organizmach i wokółnich, widział jak pulsuje w „bionach” pod mikroskopem,obserwował, jak w ciemnościach lśni orgonowy akumulator.W wolnych od zanieczyszczeń oceanach oraz atmosferzeenergia ta skrzy się żywym, błękitnym kolorem. Przyciąga jąwoda, natomiast cofa się przed pewnymi czynnikami wywo-łanymi przez człowieka. Jego późniejsze odkrycia w zakresiepreatomowego atmosferycznegosubstratu, a zwłaszcza jego wpływuna zdrowie i środowisko, zaćmiewa-ją cały jego wcześniejszy dorobek.

Obok pytania o to, dlaczego je-go przeciwnicy wciąż usiłują po-mniejszać jego znaczenie, rodzi sięnastępne, nie mniej niepokojące:dlaczego rząd Stanów Zjednoczo-nych spalił hurtem wszystkie nale-żące do niego książki oraz notatki?Ogień zniszczył mnóstwo egzemp-larzy jego dwudziestu książek.Dzieło jego życia pakowano doskrzyń, gdziekolwiek natrafiono najego ślad, i wrzucano do pieca. Roczniki naukowych czaso-pism, prace z zakresu polityki, psychiatrii, edukacji, so-cjologii, seksuologii, mikrobiologii, meteorologii oraz in-nych dziedzin obróciły się w popiół.

KTO CZUŁ SIĘ ZAGROŻONY?Niektórzy zastanawiają się, czy zszargana reputacja i zni-

szczony dorobek naukowy Reicha nie pozostają w związkuz wynalezieniem przezeń urządzenia do wytwarzania bez-płatnej energii. Reich utrzymywał, iż jest w stanie zasilaćsilnik elektryczny skoncentrowaną energią atmosferyczną.Czy kręgi ekonomiczne chciały zapobiec takiej ewentu-alności?

A może słusznie dostrzegał opór przed bardziej psy-chologicznym sposobem życia – odruchową reakcję zestrony ludzi, których określał mianem „uzbrojonych prze-ciwników życia”, którym zależało na zaprzeczeniu jegoafirmującym życie odkryciom? Czy stojący u steru władzyludzie o mechanistycznych umysłach lękali się, że ktośwykaże im, iż ich samych, całą Ziemię i wszechświat przeni-kają strumienie wibrującej, pulsującej, nie dającej się prze-widzieć życiowej siły? Eksperymenty Reicha dowiodły, żeową siłę można mierzyć, podobnie jak ciepło czy ruch, a jejwielkość zależy od stanu zdrowia danego organizmu. Oka-zało się również, że ów życiodajny substrat jest wrażliwy naobecność sieci wysokiego napięcia, a już szczególne zabu-rzenia wywołuje nienaturalny poziom radioaktywności.

Trzecia ewentualność zakłada, że ten bezprecedensowyopór został zainicjowany przez ortodoksyjną społeczność

medyczną. Akumulator orgonowy, źródło jego kłopotówz prawem, był prostym aparatem leczniczym koncentrują-cym nieznaną dotychczas energię dzięki odpowiedniemuukładowi warstw organicznej substancji pochłaniającej oraznieorganicznych materiałów odbijających. Eksperymentywykazały nienormalny wzrost temperatury wewnątrzskrzynki, czego doświadczył również sam Albert Einstein,kierując się wskazówkami Reicha. Chociaż Reich nigdy nietwierdził, że akumulator leczy raka, pacjenci wielu lekarzyutrzymywali, że po pobycie w akumulatorze bądź też pokontakcie z jego mniejszą wersją odczuli poprawę stanuzdrowia w wielu schorzeniach.

FDA pracowała nad tą sprawą przez wiele lat, zanimostatecznie ludzie szeryfa przyprowadzili zakutego w kaj-danki Reicha do małego sądu w Maine. W trakcie procesuo obrazę sądu uczony bronił się sam, lecz nie pozwolono muprzedstawić zeznań potwierdzających leczniczą skutecznośćakumulatora organowego ani nawet wyjaśnić znaczeniaterminu „orgon”. Dr Myron R. Sharif napisał później, żegdy podczas rozprawy doszło do omówienia najbardziejfundamentalnych kwestii, dyskusję przeciął agent FDA,Joseph Maguire, z pogardą odnosząc się do odkrytej przez

Reicha pierwotnej energii: „Onimówią o energii preatomowej. Cóżto takiego? My posunęliśmy sięznacznie dalej, mamy energię ato-mową, a teraz nawet wodorową[bombę jądrową]”.

Sharif i inni wiedzieli, że pod-czas testów bomb atomowych do-szło do zakłóceń w eksperymentachReicha. Pomiary dokonane we-wnątrz akumulatorów wykazały dzi-wne wahania, co oznaczało wedługniego gwałtowną reakcję życiowegopola Ziemi na próby jądrowe.

Wyraźnie poruszony tym, co zo-baczył, Sharif odnotował, że podczas procesu omawiano niemające większego znaczenia drugorzędne szczegóły, staran-nie unikając rozmowy o znajdujących się w dyspozycjiReicha dowodach naukowych. Najwyraźniej sąd, a takżeława przysięgłych nie byli nawet w stanie dostrzec radykal-nej różnicy w spojrzeniu na świat – nowego pojmowaniauniwersalnej siły – co znalazło odzwierciedlenie w krótkimczasie trwania procesu.

Po jego zakończeniu Reich miał mnóstwo czasu narozważanie, dlaczego znalazł się w takim dołku.

REICH W NIEBEZPIECZEŃSTWIEUrodzony w ukraińskiej części Austrii Reich zaczął

interesować się biologią jeszcze w gospodarstwie ojca, gdziemieszkał do wybuchu I wojny światowej, kiedy to na trzylata został wcielony w szeregi armii austriackiej. Formalnąedukację rozpoczął od studiowania prawa, potem przerzuciłsię na medycynę ze specjalizacją w zakresie psychoanalizy.Został bliskim współpracownikiem Zygmunta Freudaw Wiedniu. W latach dwudziestych uważano go nawet zakandydata na spadkobiercę mistrza. W tym czasie zaczął teżaktywnie zajmować się polityką i wówczas oddalił się odtradycyjnych freudowskich metod psychoanalizy. Demonst-rując niezależność myślenia, której hołdował przez całeżycie, zaczął rozwijać własne systemy terapeutyczne.

Na początku lat trzydziestych pracował w Berlinie. Bę-dąc przeciwnikiem faszyzmu wstąpił do Niemieckiej PartiiKomunistycznej i stał się członkiem komórki skupiającejodważnych pisarzy i artystów. Spotykali się potajemnie, gdy

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 23

Page 25: Nexus 18

[Reich] doszedł do konkluzji,że pogorszenie sytuacji

społecznej wcale nie skłanialudzi ku lewicowej orientacjipolitycznej. To raczej obawaprzed wolnością popycha ich

ku osobom sprawującymwładzę, które obiecują

im lepsze życie.

po ulicach maszerowali nazistowscy szturmowcy. W miaręupływu lat naziści uzyskiwali w Niemczech coraz większąwładzę i Reichowi groziło rosnące ze strony hitlerowcówniebezpieczeństwo. Miał żydowskie pochodzenie, był psy-chiatrą i na dokładkę komunistą, a więc skupiał w sobie trzycechy, których nienawidził Hitler.

Równolegle prowadził studia nad faszyzmem i doszedłdo konkluzji, że pogorszenie sytuacji społecznej wcale nieskłania ludzi ku lewicowej orientacji politycznej. To raczejobawa przed wolnością popycha ich ku osobom sprawują-cym władzę, które obiecują im lepsze życie.

W roku 1933, a więc w roku dojścia Hitlera do władzyw Niemczech, Reich miał odwagę opublikować Psychologięmas a faszyzm (The Mass Psychology of Fascism). W lutymtego roku studencka organizacja zaprosiła go do Kopen-hagi, gdzie wygłosił wykład na temat „Reforma seksualnaa kryzys społeczny”. Po jego powrocie do Berlina 28 lutegodoszło do podpalenia, w wyniku którego następnego dniarano aresztowano ponad tysiąc lewicowych intelektualistów.Przyjaciele Reicha przeszli do podziemia, zostali aresz-towani bądź zastrzeleni. Przebrany za wyjeżdżającego nanarty turystę Reich uciekł do Austrii.

Tamtejsze środowisko psychoanalityków odnosiło sięz wrogością do jego poglądów, toteż po dwóch miesiącachwyemigrował do Danii. Pod koniectego samego roku został wykluczo-ny z duńskiej partii komunistycznej,do której nigdy nie wstąpił. Pierw-szym powodem tego wykluczeniabył artykuł na temat edukacji sek-sualnej, który zrobił prawdziwą fu-rorę. Po wtóre, wdał się w spórz władzami partii, która mając z za-łożenia pomagać imigrantom, od-wróciła się od pewnego młodegoczłowieka, ponieważ nie posiadałniezbędnych dokumentów, co osta-tecznie pchnęło go do samobójst-wa. Reich zdecydowanie zaprotes-tował przeciwko tak nieludzkiemu postępowaniu. Po trze-cie, założył wydawnictwo bez zgody partii. Czwartym wy-mierzonym w niego zarzutem było uznanie jego książkiPsychologia mas a faszyzm za kontrrewolucyjną.

BEZ OJCZYZNYPomimo tych doświadczeń Reich zachował intelektualną

uczciwość do końca życia, nie bacząc na konsekwencje. Wizjaseksualnej rewolucji zakładająca coraz wyższą dojrzałośćludzi w znacznej mierze została bez jego winy zatraconaw tym, co rzeczywiście dokonało się w społeczeństwie. Reichbył przeciwny pornografii z uwagi na jej perwersyjne, infanty-lne i destrukcyjne elementy. Biograf David Boadella twier-dzi, że Reich pragnął usunąć bariery, aby doprowadzić do„ponownego wyłonienia naprawdę spersonalizowanej seksu-alności zdolnej pogłębić i wzbogacić ludzkie życie w takimstopniu, że «wycieczki» do stanu podwyższonej świadomościza pomocą narkotyków stałyby się... bezsensowne”.

Badając związek seksualności z niepokojem, psycho-analityk Reich rozwinął teorię traktującą orgazm w kate-goriach wzrostu powierzchniowego napięcia elektrycznego.Ten kierunek badań doprowadził go do obserwacji ruchówplazmy u zwierząt jednokomórkowych. Stwierdził, że u nichrównież występował rytm sięgania na zewnątrz do światai cofania się do własnego wnętrza.

W grudniu 1933 minister sprawiedliwości Danii odmówiłmu przedłużenia zgody na pobyt, co było wynikiem oskar-

żeń wysuwanych pod jego adresem przez psychiatrów niezgadzających się z tezami jego nieszablonowych prac. Uczo-ny przeniósł się wówczas do leżącego po drugiej stronieszerokiej na trzy mile cieśniny szwedzkiego Malmo i wieluduńskich studentów zaczęło pływać do niego na wykładyłodziami. Dwóch kopenhaskich psychiatrów nawiązało jed-nak kontakt ze swoimi szwedzkimi kolegami i od tegomomentu zarówno Reicha, jak i jego studentów śledziłypolicje obu krajów. Szwedzcy policjanci przetrząsnęli jegodom w Malmo mimo braku nakazu rewizji. Chociaż niewysunięto przeciw niemu i jego studentom żadnych za-rzutów, także w Szwecji nie uzyskał zgody na przedłużeniepobytu. Za radą jednego z przyjaciół wrócił wówczas niele-galnie do Danii.

W tym czasie jego nieszablonowe poglądy podzielałaczęść psychoanalityków, jednak brakowało im odwagi, abysię do tego otwarcie przyznać. W roku 1934 XIII Między-narodowy Kongres Psychoanalizy wykluczył Reicha, czło-wieka nazwanego przez Zygmunta Freuda „twórcą współ-czesnej techniki psychoanalizy”, ze swojego grona.

W połowie i pod koniec lat trzydziestych przebywał jakouchodźca w Norwegii, dokąd zaprosił go znajomy profesorz Oslo. Jako psychoanalityk Reich kontynuował tam pracenad rozwojem nowych technik wyzwalania zablokowanych

emocji. Zmiany potencjału człowie-ka i dzisiejsze terapie oparte naćwiczeniach fizycznych wywodzą sięwłaśnie z jego prac.

ORGANIZMY BIOELEKTRYCZNEPrzebywając w Norwegii Reich

odkrył „biony” – mikroskopijnecząsteczki – będące według niegoformą przejściową między materiąnieożywioną i żywymi organizma-mi. Społeczność naukowa odrzuciłajego raporty o spontanicznym gene-rowaniu życia, podobnie jak po-gląd, że dopóki uczeni badać będą

martwą tkankę, dopóty będą pojmować żywe organizmyjedynie w ograniczonym stopniu.

Do odkrycia doszło dzięki temu, że przyjaciel umożliwiłmu korzystanie z laboratorium Instytutu Psychologii Uni-wersytetu w Oslo. Z pomocą pracującego tam asystentaprzystąpił do pomiarów elektrycznego potencjału skóry.Chciał uzyskać potwierdzenie swoich pomysłów w zakresiebioelektryczności. Znowu okazał się pionierem.

Za pieniądze uzyskane z wykładów Reich zbudowałnowy przyrząd wyposażony w elektrody i próżniowe rurki,który połączył z oscylografem. Ogólnie rzecz biorąc, uzyskałpotwierdzenie swojej teorii powstawania ładunków w wyni-ku napięcia. Wykazał również, że organizm działa jaksystem elektrolityczny posiadający ciągłe pole bioelektrycz-ne wywołane pobudzeniem między ośrodkami nerwowymiwewnątrz ciała i powierzchnią skóry.

Ważny był również holistyczny aspekt tych prac, ponie-waż po raz pierwszy naukowiec wykazał, że organizm stano-wi jedną całość, w której zaburzenia w jakiejś części odziału-ją na całą resztę. Te bioelektryczne eksperymenty dowiodłyistnienia jednej energii biopsychologicznej. W swoich wcze-snych pracach Reich wykazał, że energia ta jest w cielepoczątkowo gromadzona, a następnie wyzwalana. Terazpomiary udowodniły, że doznanie przyjemności powodujewzrost dającego się zmierzyć ładunku bioelektrycznego,natomiast doznania nieprzyjemne pociągają za sobą jegospadek.

24 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 26: Nexus 18

Obserwując kultury bionówpod mikroskopem, dostrzegł

emanowane przez niepromieniowanie, które nie

miało charakteru nuklearnegoi które znalazł późniejrównież w atmosferze.

Ten niezwykle płodny uczony pragnął zgłębić jeszczejedną gałąź wiedzy. Chciał zbadać procesy rozszerzaniai kurczenia oraz towarzyszące im zmiany ładunków bioelek-trycznych u pierwotniaków – prymitywnych form życia. Czyprądy sił biologicznych działają w ten sam sposób u wszyst-kich żywych stworzeń?

ŻYCIE POD MIKROSKOPEMPrzyjaciele pomogli Reichowi zakupić sprzęt do mikro-

fotografii, sterylizacji i wykrywania ładunków elektrycznych,a także zatrudnili do pomocy asystentów. W roku 1936fotografowanie pierwotniaków w pewnych odstępach czasubyło pomysłem zupełnie nowatorskim, co Reichowi wcalenie przeszkadzało. Jego krytycy nie mogli pojąć, do czegopotrzebował mikroskopów o wielkim powiększeniu, skoroistniała górna granica, powyżej której obserwowany obiektstawał się zupełnie zamazany. Reichowi zależało tymczasemna śledzeniu ruchu wewnątrz pierwotniaków, a nie nawychwytywaniu drobnych szczegółów ich budowy.

Ciąg przypadkowych bądź też zamierzonych zmianw procedurach badawczych doprowadził do zdumiewające-go odkrycia ruchomych, przypominających żywe organizmyform zdolnych do wzrostu w kulturach i rozwijających sięz różnych nieożywionych materia-łów umieszczonych w roztworachpowodujących rozrost mikroskopij-nych cząsteczek. Sztucznie stworzo-ne drobne, niebieskozielone pęche-rzyki (torebki), ochrzczone przezReicha „bionami”, rosły w wystery-lizowanych preparatach takich ma-teriałów jak węgiel lub piasek. Przyznacznym powiększeniu widać było,że pęcherzyki te obracały się, pul-sowały, wirowały i kurczyły. Kont-rolowane doświadczenia potwierdziły, że biony nie mogłypowstać w wyniku infekcji z powietrza.

Obserwując kultury bionów pod mikroskopem, dostrzegłemanowane przez nie promieniowanie, które nie miałocharakteru nuklearnego i które znalazł później równieżw atmosferze. Był to typ promieniowania nieznany w fizycei zdawał się odpowiadać hinduskiej koncepcji prany lubchińskiej chi. Reich nazwał je orgonem – energią organiz-mu. Jest to promieniowanie biologiczne a nie elektromag-netyczne. Pewien radiolog z Oslo potwierdził, że w kulturzebionów nie występowało standardowe promieniowanie nuk-learne. W ciemnościach kultury te świeciły przyćmionym,szarobłękitnym światłem.

Reich oglądał również w powiększeniu tkankę nowo-tworową i pokazał wiodącemu badaczowi w tej dziedzinieporuszające się komórki rakowe. Badacz zabrał próbkętkanki do swojego laboratorium i potraktował ją wedługstandardowej procedury, zabijając komórki w procesie su-szenia i barwienia. Potem najspokojniej na świecie napisał,że „kontrolnie powtórzył” eksperyment Reicha i ustalił, żejego biony to „jedynie gronkowce”. Rzecz w tym, że niepowtórzył procedur stosowanych przez Reicha.

Reich przystąpił tymczasem do badań nad patologiąraka, zaś grupa wpływowych Norwegów rozpoczęła kam-panię prasową wymierzoną przeciwko jego wszystkim pra-com. Po raz kolejny wpływowi psychiatrzy zaczęli naciskaćna swój rząd, domagając się wydalenia Reicha z Norwegii– tym razem poprzez zmianę przepisów licencyjnych. Obec-na nagonka nie miała nic wspólnego z jego wcześniejszymiskłonnościami do komunizmu. Reich dostrzegł jego praw-dziwe oblicze i stał się zdeklarowanym antykomunistą.

W samym środku intensywnych badań nad bionami musiałpospiesznie spakować całe laboratorium i na pokładzieostatniego statku, który opuścił Norwegię przed wybuchemII wojny światowej, udał się na kolejną emigrację.

Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych zamieszkał ra-zem z trzecią żoną na Long Island w Nowym Jorku. Piwnicajego domu została przekształcona w salę eksperymentalną,jadalnia w laboratorium, a pokój służącej na biuro orazpracownię przygotowującą kultury laboratoryjne. Do zajęćz psychoterapii służyła dodatkowa sypialnia. Do roku 1941Reich zarabiał na życie wykładami w New School for SocialResearch jako profesor psychologii medycznej.

W ciągu tych lat jego zainteresowania skoncentrowałysię na raku oraz właściwościach promieniowania bionów.Chcąc się upewnić, że widzą je także inni, kazał asystentomstać w ciemnościach i wybierać próbówki wydzielającebłękitnawą poświatę właściwą promieniującym kulturombionów. Dzięki incydentowi z gumową rękawicą przypa-dkowo odkrył, że substancje organiczne wchłaniają to pro-mieniowanie.

Jego kolejny eksperyment polegał na zaprojektowaniumetalowego pojemnika zapobiegającego rozpraszaniu pro-mieniowania kultur. Eksperymentalne pudełka okładał od

zewnątrz materiałami organicznymi– bawełną lub drewnem. W eks-perymencie używano kontrolnieidentycznego metalowego pojemni-ka bez kultury bionów w środku.Ku swemu zaskoczeniu odkrył, żekontrolna (pusta) skrzynka świeciłatak samo jak pojemniki zawierającepromieniujące kultury. Oznaczałoto, że przyciągała identyczne pro-mieniowanie wprost z powietrza.

Następnym krokiem było odkry-cie, że w pojemnikach tych koncentrowało się ciepło, które-mu towarzyszyło mrowienie podobne do tego, jakie wywoły-wała kultura bionów umieszczona na skórze... Jeszcze póź-niej ustalił, że metal przyciągał to niezwykłe promieniowa-nie, a następnie je odbijał, natomiast materiały organicznepochłaniały je.

Wtedy zaprojektował akumulator ze szklanym wizjerem,za którym można było umieścić termometr. Identycznytermometr, zamocowany na takiej samej wysokości nazewnątrz skrzynki, wskazywał temperaturę pomieszczenia.Reich stwierdził, że temperatura w akumulatorze była za-wsze o około pół stopnia Celsjusza wyższa niż temperaturaotaczającego go powietrza. Oznaczało to, że życiowa siła,którą najpierw znalazł w bionach, mogła być gromadzonawprost z atmosfery w akumulatorze orgonowym. W naj-prostszej, jednowarstwowej wersji jest to drewniana skrzyn-ka obłożona blachą. Taki akumulator działa jak jedno-kierunkowa sieć wychwytująca orgon podobnie jak szklar-nia, gdzie promieniowanie bez przeszkód wnika do wnętrza,po czym większa jego część ulega odbiciu do wewnątrz, niżprzedostaje się na zewnątrz, powodując wzrost jego koncen-tracji. Reich i jego współpracownicy przekonali się, żesiedząc wewnątrz takiej skrzyni, wchłaniali większą ilość siłyżyciowej, niż pozostając na zewnątrz, dzięki czemu stan ichzdrowia ulegał poprawie.

Jedno z doświadczeń wykazało, że w akumulatorze ele-ktroskop rozładowuje się wolniej niż poza nim. Zjawiskatego nie da się wytłumaczyć przy pomocy aktualnej teoriidotyczącej elektryczności atmosferycznej. Inny ekspery-ment potwierdził, że temperatura ciała ludzi przebywa-jących w akumulatorze ulegała wyraźnemu podwyższeniu.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 25

Page 27: Nexus 18

Winą za osłabienieatmosferycznej siły życiowej

naszej planety obciążawzrost zanieczyszczeńspowodowany testami

nuklearnymi oraz pracąelektrowni atomowych.

Badania kontrolne wykluczyły wszelkie standardowe wyjaś-nienia tego faktu.

Reich twierdził, że jeśli jakiś uczony chce pójść w jegoślady, musi odrzucić cały intelektualny bagaż związanyz drugim prawem termodynamiki. W przeciwnym razie,„nie zrozumie tej różnicy temperatur i będzie usiłowałtłumaczyć ją wyłącznie poprzez konwekcję cieplną... Niezdoła uchwycić jej aspektu orgonicznego, atmosferyczne-go”. Zwolennicy hipotezy pustej przestrzeni także nie zro-zumieją jego zdaniem, że próżnia może świecić i że efektten może się zmieniać wraz ze zmianami pogody.

W akumulatorze orgonowym, wyjaśnił Reich, ciepło niewytwarza się z niczego. To jedynie przepływający przezwewnętrzne ścianki akumulatora orgon, który jest w nimzatrzymywany i manifestuje się w postaci ciepła.

Reich kontynuował swoje doświadczenia z bionami.W jednym z nich promieniowanie bionów wywołało za-mglenia na kliszy rentgenowskiej.

AKUMULATOR ORANURUW ciągu następnych lat pacjenci Reicha donosili, że

akumulator orgonowy okazał się pomocny w leczeniu wieluchorób, między innymi artretyzmu,a zwłaszcza raka. Reich nigdy nietwierdził, że jest to lekarstwo naraka, jednak powszechnie się utar-ło, że coś takiego rozgłaszał.

Przeniósł się z Nowego Jorku doRangeley, małego miasteczka w ro-lniczym regionie Maine, gdzie zało-żył instytut zwany Orgononem.W latach czterdziestych prowadziłbadania nad orgonem. Równolegleutrzymywał praktykę i wydawałwłasne czasopismo The International Journal of Sex Econo-my and Orgone Research.

Doniósł również o wynalezieniu silnika. Utrzymywał, żew akumulatorze orgonowym gromadzi się dość energii, abyzapewnić napęd silnikowi elektrycznemu wielkości poma-rańczy. Plany tego silnika nigdy nie zostały opublikowane,ponieważ ludzkość nie była jeszcze jego zdaniem na togotowa. Podobnie jak wszystko, co wiązało się z orgonem,działanie orgonowego silnika zmieniało się wraz z pogodą.W muzeum Wilhelma Reicha znajduje się film ukazującyjego działanie.

Dzieje Orgononu przybrały niepokojący obrót, kiedyw roku 1954 Reich podjął próbę umieszczenia w akumula-torze niewielkiej ilości materiału radioaktywnego – radu.Jego hipoteza zakładała, że potężny orgon usunie wszystkieniekorzystne efekty promieniowania jądrowego. Niestety,był w błędzie. Jakaś nieznana siła, potężniejsza niż sammateriał radioaktywny, rozszalała się ze straszliwą mocą.

Reakcja obszaru naładowanego orgonem z materiałemroszczepialnym wywołała lokalną katastrofę. Eksperymentz „oranurem” doprowadził do skażenia laboratorium, spo-wodował śmierć doświadczalnych myszy i pogorszenie stanuzdrowia wszystkich obecnych w nim osób (sam Reichkilkakrotnie zemdlał). Jeden z pracowników po włożeniugłowy do akumulatora był bliski śmierci. Kamienie w obu-dowie kominka w tajemniczy sposób pokruszyły się, a od-dalone o kilkaset metrów od domu granitowe głazy wyraź-nie poczerniały.

Przez wiele dni nad okolicą wisiały ciężkie, ciemnechmury. Wydawały się być związane z efektem antyżycio-wym, gdyż zdrowie wielu ludzi uległo pogorszeniu. Przezkilka tygodni poziom promieniowania mierzony za pomocą

licznika Geigera w promieniu 3000 mil od Orgononu byłznacznie podwyższony. Reich dokładał wszelkich starań,aby zdezaktywować budynek wraz z przyległym terenem,musiało jednak upłynąć sporo czasu, zanim wszystko wróci-ło do normy.

ZAKLINACZ CHMURKatastrofa pociągnęła za sobą pewien efekt uboczny.

W trakcie prób rozproszenia zalegających nad miastemprzygnębiających chmur Reich wynalazł urządzenie, któ-remu nadał później nazwę „zaklinacza chmur”. Jego budo-wa jest niezwykle prosta – jest to wiązka pustych w środkumetalowych rur jednym końcem wymierzonych skośniew niebo a drugim zanurzona w płynącej wodzie, ponieważwoda przyciąga siły życiowe. Wiązka rur ma wyciągaćz nieba orgon.

Dlaczego Reich chciał to zrobić? Zarówno on, jak i jegowspółpracownicy odpowiadali, że radioaktywny opad, a tak-że inne zanieczyszczenia przekształciły żywy, naturalny or-gon w nieruchomą martwą formę, której nadali nazwęDOR (Deadly Orgone Radiation – Śmiertelne Promienio-wanie Orgonowe). Według Reicha DOR jest czynnikiem

wywołującym suszę poprzez po-wstrzymywanie deszczu i formowa-nia się chmur. Jedna z teorii głosi,że wyciągając DOR z powietrza zapomocą zaklinacza chmur i odblo-kowując tym samym przepływ zdro-wego orgonu, pomaga się atmosfe-rze powrócić do naturalnych cyk-lów, a więc i opadów.

Przez kilka lat badał, jak przyużyciu chmur zmieniać pogodę i nakoniec oświadczył, że wie, w jaki

sposób podnieść poziom energetyczny otaczającej atmo-sfery, zamiast go obniżać. Kiedy zabrał swój sprzęt doArizony, doszło tam do naprawdę dziwnych zdarzeń, podo-bno ze spotkaniem z UFO włącznie. Dziennik podróżyz roku 1954 zawiera zapisy ujawniające jego niezwykłezdolności wyczuwania naturalnego krajobrazu oraz jegonastroju, zbliżone do wrażliwości aborygenów.

Reich uważał wytwarzanie chmur za działalność pozyty-wną. W styczniu 1955 roku wywołał deszcz na południowymzachodzie. Któregoś ranka w Tucson opady były tak inten-sywne, że na miejscowym lotnisku nie mogły lądować samo-loty. Natomiast w poprzednich tygodniach pustynia okryłasię preriową trawą, czego nawet najstarsi ludzie nie pamię-tali. Eksperymenty te nie zostały dobrze udokumentowane,być może dlatego, że właśnie zaczynały się jego kłopotyz agentami rządowymi.

W międzyczasie Urząd ds. Żywności i Leków (FDA)zaczął gromadzić materiały przeciwko stosowaniu akumula-tora orgonowego w lecznictwie. FDA i lekarze nie wierzyli,że to urządzenie w ogóle działa, z góry uznając je zaoszustwo. W roku 1954 FDA nakazało wycofać z obieguwszystkie książki Reicha w twardej oprawie, a publikacjew oprawie miękkiej, w tym wszystkie czasopisma, spalić.Ponadto nakazano mu zaprzestanie wytwarzania i dystrybu-cji akumulatorów orgonowych. Za naruszenie zakazu pub-likacji Reich został skazany na dwa lata więzienia. Zmarłw więzieniu w roku 1957 na krótko przed zwolnieniemwarunkowym.

WCIĄŻ IGNOROWANYWiele lat później główny nurt nauki nadal nie zaakcep-

tował bionów Reicha jako jednego z najważniejszych odkryć

26 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 28: Nexus 18

związanych z atmosferą. Akumulator orgonowy spoczywaw Muzeum Oszustów w Saint Louis i tylko nieliczne grupkientuzjastów rozrzucone po różnych krajach kontynuują jegoprace. Paru europejskich lekarzy otwarcie korzysta z aku-mulatorów orgonowych.

Uczony i były meteorolog, dr Charles R. Kelley, napisałw roku 1960 Nową metodę kontroli pogody (A New Methodof Weather Control) i do roku 1965 wydawał jedyny periodykzwiązany z pracami Reicha. Inny student Reicha, nieżyjącyjuż Elsworth F. Baker, założył Amerykańską Szkołę Or-gonomii (American College of Orgonomy), a w dziesięć latpo śmierci Reicha zaczął wydawać Journal of Orgonomy.Siedziba tego niewielkiego college’u mieści się obecniew Princeton w stanie New Jersey. W jego skład wchodzigrupa uczonych, głównie psychiatrów. Muzeum WilhelmaReicha w Rangeley w stanie Maine można zwiedzać latem.Niestety, zgodnie z ostatnią wolą uczonego, jego archiwamają pozostać zamknięte do roku 2007. Reich miał na-dzieję, że nowe pokolenie lepiej doceni jego dokonania.

Na przestrzeni lat niektóre spośród głoszonych pub-licznie poglądów Reicha, jak choćby oskarżenia z czasówMcCarthy’ego, że pewni rządowi agenci są czerwonymifaszystami, opowieści o kontaktach z NOLami, czy op-towanie za dojrzałą swobodą seksualną, były kłopotliwe dlajego następców. Część z nich utrzymuje, że ostatnie latażycia były dla Reicha zbyt dużym obciążeniem. BiografBoadella pisze, że „gdzieś od roku 1955 aż do śmierciw roku 1957 w umyśle Reicha obok zupełnie racjonalnychkoncepcji lęgły się paranoiczne idee”.

Największe odkrycia Reicha wciąż pozostają żywe, choćnie nagłaśnia się ich w mediach. Niewielkie grupy ludziw różnych krajach zgłębiają „eteryczną modyfikację pogo-dy”. Jak twierdzą praktycy, takich eksperymentów z proce-sami atmosferycznymi nie wolno zbywać machnięciem ręki.Ich zdaniem nieodpowiednie manipulacje zamiast przywró-cić pogodzie naturalny rytm mogą doprowadzić do poważ-nych zaburzeń.

Różne badania Reicha miały jeden element wspólny– prowadziły do odkrycia najważniejszego. Rosnąca liczbadowodów potwierdzała istnienie Siły Życiowej, którą możnabyło zademonstrować w naukowy sposób. Pozwoliło toReichowi ustalić, że jeśli na znacznym obszarze atmo-sferyczna siła życiowa zostanie zbyt mocno skażona, prze-kształci się w zjawisko nieruchomego, wywołującego suszępowietrza.

Wyznający poglądy Reicha uczony z Michigan oraz innimu podobni dodają ponurą uwagę o postępującej degrada-cji atmosfery. Herman Meinke z okręgu Detroit oszacowałw roku 1993, że od czasu, gdy Reich prowadził swojeeksperymenty, siła życiowa w atmosferze zmalała czter-dziestokrotnie. Powtarza te doświadczenia od wielu lati ostatnio stwierdził, że nie uzyskuje rezultatów takich jakdawniej. Winą za osłabienie atmosferycznej siły życiowejnaszej planety obciąża wzrost zanieczyszczeń spowodowanytestami nuklearnymi oraz pracą elektrowni atomowych.

REICH I SCHAUBERGERBiografowie Reicha podkreślają, że wyciszenie jego gło-

su w sprawie dynamicznej siły w atmosferze w latachpięćdziesiątych pozostawało w związku z narodzinami ener-getyki jądrowej. Nie było wówczas rzeczą wskazaną, abyspołeczeństwo wdawało się w debatę, czy reakcja jądrowai jej produkty uboczne przeobrażają siłę życiową w naszymśrodowisku w niszczycielski czynnik nazwany przez ReichaŚmiertelnym Promieniowaniem Orgonowym (DOR). Prze-mysł atomowy nie chciał, żeby ludzie łączyli susze i inne

anomalie pogodowe z atmosferycznym DOR-em. Współ-czesny Reichowi Austriak, Wiktor Schauberger, równieżdobrze rozumiał, że obserwuje pewną energię, której ist-nienie może zostać zagrożone przez wzrost atomowegopromieniowania w atmosferze.

Podobnie jak Schauberger, Reich zdobywał wiedzę, ob-serwując przyrodę. Gdy publikował fotografie drzew umie-rających od wierzchołka z powodu zatrucia biosfery, którenazywał opadem DOR na drzewa, był jednym z pierwszychuczonych przestrzegających przed przekształceniem się na-szej planety w martwe pustkowie. Jego prace wykazały, żesiła życiowa organizmu jest stymulowana przez zewnętrznyorgon w atmosferze. Czy osłabienie siły życiowej w atmo-sferze spowodowane zanieczyszczeniami znajduje odzwier-ciedlenie w ludziach oraz innych gatunkach? Liczne osła-bienia systemów odpornościowych, od raka wśród stworzeńmorskich po AIDS u ludzi, zdają się to potwierdzać.

Następcy Reicha twierdzą dzisiaj, że jego metody naodblokowanie atmosfery będą skuteczne, jeśli usunie sięrównież przyczyny powstawania DOR-u (Reich zaliczał donich także traktowanie niemowląt i dzieci prowadzące doemocjonalnego wyjałowienia). Przedstawiają scenariusz ku-racji atmosfery, między innymi przy użyciu zaklinaczychmur, prowadzący do odbudowy witalności powietrza i or-ganizmów oraz zazielenienia pustyń.

Pod koniec życia Reich zaprzyjaźnił się blisko z angiels-kim pedagogiem A.S. Neillem ze słynnej Summerhill Scho-ol, pionierem afirmującego życie podejścia do dzieci. W ro-ku 1958 Neill napisał: „Jeśli wrodzy życiu ludzie u władzynie zniszczą tego świata, być może ci, którzy jeszcze się nienarodzili, zrozumieją dzieło Reicha”.�

Przełożył Mirosław Kościuk

Bibliografia:• Richard A. Blasband, „Orgone Energy as a Motor Force”, New EnergyTechnology, Planetary Association for Clean Energy, Ottawa, Ontario, 1988.• David Boadella, Wilhelm Reich: The Evolution of His Work, Arkana,Londyn, 1985.• David Boadella, Załącznik nr 1, „The Trial of Wilhelm Reich” autorstwaMyrona A. Sharifa, po raz pierwszy wydane nakładem Ritter Press, 1958.• Harold Saxton Burr, Blueprint for Immortality: The Electric Patterns ofLife, C.W. Daniel, Essex, 1972.• Jerome Eden, Orgone Energy, Hicksville, Exposition Press, Nowy Jork,1972.• Albert Einstein, Korespondencja z Wilhelmem Reichem z lat 1941-1944, Archiwum Instytutu Orgonu.• The History of Orgonomy, „Wilhelm Reich on the Road to Biogenesis”,autor nieznany, Archiwum Instytutu Orgonu.• Peter Ind, Cosmic Metabolism and Vortical Accretion, publikacja wydanawłasnym sumptem, Wielka Brytania, 1964.• Charles A. Kelley, A New Method of Weather Control, Westport, Radix,Connecticut, 1960.• Edward W. Mann, Edward Hoffman, The Man Who Dreamed ofTomorrow, J.P. Tarcher, Los Angeles, 1980.• Jeane Manning, „A Cause of Droughts? Interview with Dr. James DeMeo”, Explore! Magazine, vol. 4, nr 1, 1993.• Jeane Manning, „Travels Across the Continent”, Explore! Magazine, vol.5, nr 3, 1994.• Pulse of the Planet Journal, Orgone Biophysical Research Laboratory,Kalifornia, 1991.• The Wilhelm Reich Foundation, The Orgone Energy Accumulator,Orgone Institute Press, 1951.• „A Motor Force in Orgone Energy. Preliminary Communications”,Orgone Energy Bulletin, vol. 1, nr 1.

Od wydawcy:Były uczeń Wilhelma Reicha, dr Charles R. Kelley, prowadzi

korespondencyjny kurs zatytuowany „Nauka i Siła Życiowa”. Adres:Dr. Charles R. Kelley, 13715 SE 36 St., Steamboat Landing, Van-couver, WA 98685, USA.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 27

Page 29: Nexus 18

NAUKAWIEŚCI Z POGRANICZA NAUKI

Rysunek 1a

Rysunek 1b

impuls

PRZEZWYCIĘŻANIE BEZWŁADNOŚCIW NAPĘDZIE UMOŻLIWIAJĄCYM

PODRÓŻOWANIE Z PRĘDKOŚCIAMIWIĘKSZYMI OD PRĘDKOŚCI ŚWIATŁA

Tony Cuthbert

T o kontrowersyjny temat, jako żemieści w sobie uzupełnienia do zna-

nych praw fizyki. Podkreślam jednak, że sąto tylko uzupełnienia i wcale nie zamie-rzam obalać ich obecnego rozumienia.

Rozmawiałam z wieloma ludźmi napoziomie. Niektórzy z nich odnosili się domoich hipotez sceptycznie, jednak po do-kładnym przyjrzeniu się im zaczęli przy-znawać mi rację – przynajmniej na tyle, naile moje hipotezy mają według nich jakiśsens.

Jestem wdzięczny BAE Systems, DE-RA (Defence Evaluation and ResearchAgency – Agencja Opracowań i BadańObronnych) i całemu szeregowi uniwer-sytetów za udzieloną mi pomoc. BAE Sys-tems udzieliło mi finansowej i technicznejpomocy, zaś DERA zapewniło samolotbadawczy (BAC 111).

Oto podsumowanie prac objętych pro-jektem:

1. Zbudowano urządzenie, które spra-wowało się dobrze na wahadle, w wodzie,na kołach i na powietrznym stole.

2. Wykonano rysunki przyrządu mie-rzącego napięcie.

3. Przygotowano bezgrawitacyjny sa-molot do lotów testowych.

4. Obmyślono eksperyment z elemen-tami półprzewodnikowymi, laserami i ob-wodem o dużej prędkości.

Zaproponowane urządzenie w jegoobecnym stanie może napędzać satelitęlub umożliwiać mu pozostawanie na or-bicie bez używania paliwa. W bardziejzaawansowanych zastosowaniach zasadajego budowy może być wykorzystana donapędu statków kosmicznych.

W chwili obecnej jednak, mimo wyko-nania wszystkich modeli eksperymental-nych i zgromadzenia dowodów rzeczo-wych, koncepcja ta nadal pozostaje jedy-nie hipotezą. Celem tego opracowania jestzainicjowanie dyskusji na temat jej po-prawności.

Przeprowadziłem setki eksperymen-tów z różnymi modelami, w tym jedeneksperyment z elementami półprzewodni-kowymi. Sądzę, że posiadam urządzenie,

które dołączone do satelity przedłuży czasjego użytkowania o cztery lub nawet pięćlat, co przekłada się na około 200 000funtów na jednego satelitę. Ponieważ sąich setki, a dalsze mają być wypuszczone,mój projekt może przynieść wymierne ko-rzyści finansowe. Z pewnością DERA niepożyczałaby samolotu, a BAE Systems nieudzieliłby mi wsparcia, gdyby było to nie-realne.

Zasada bezwładnościCała materia cechuje się bezwładnoś-

cią. Aby zrozumieć zasadę bezwładnościdobrze jest wyobrazić sobie układ, w któ-rym pojedynczy elektron krąży wokół po-jedynczego jądra wodoru i stosując klasy-czny model atomu wyobrazić sobie, żew stanie równowagi, to znaczy w staniestałoenergetycznym, elektron ten orbitujeze stałą prędkością kątową (rysunek 1a).

Przypuśćmy teraz, że temu układowinadamy impuls (przyłożymy siłę) (rysunek1b), który trwa dokładnie tyle samo, coczas potrzebny na jedno pełne okrążeniejądra przez elektron. W tym okresie czasuprzez jego połowę siła działa zgodniez kierunkiem poruszania się elektronu, zaśprzez pozostałą połowę kierunek siły jestprzeciwny do kierunku ruchu elektronu.W rezultacie przez połowę okresu obrotupraca jest wykonywana przeciwko sile od-środkowej działającej na elektron, albo-wiem porusza się on w kierunku przeciw-nym do przyłożonej siły. Właśnie ta drugapołowa orbity manifestuje obecność siłybezwładności.

Modele i analogieDo wyjaśnienia najlepiej posłużyć się

prostą analogią, wyobrażając sobie, żeelektron jest małym łożyskiem kulkowymprzymocowanym do znacznie od niegowiększej kuli, jądra, przy pomocy fikcyjnejelastycznej taśmy o określonej długościi sztywności. Podobnie jak w przypadkudowolnych, wzajemnie oddziałujących na

siebie cząstek (takich jak jony odartez elektronów, protony i elektrony, cząstkisubatomowe etc.) wytwarzających efekt,który nazywamy inercją lub bezwładnoś-cią, zasada ta obowiązuje również w bar-dziej złożonych modelach, jak choćbyw tych, które opisują równania fizykikwantowej.

Podane poniżej wyjaśnienie dowodzi,że inercja, grawitacja i siły magnetyczne sątym samym i stanowią jedynie różne mani-festacje tego samego zjawiska. Rysunek2 przedstawia wolny atom wodoru z elek-tronem na symetrycznej orbicie. Elektronkrąży wokół jądra na określonym pozio-mie energetycznym i z określoną prędkoś-cią kątową. Zgodnie z naszą analogią dużakula reprezentuje jądro, elastyczna taśma– siły, które utrzymują elektron na orbicie,zaś małe łożysko – elektron. Dla celówniniejszego wywodu załóżmy, że panująwarunki jak w próżni.

Wyobraźmy sobie stałą masę wodorui oznaczmy ją jako „Masa 1”. Wyobraźmysobie teraz, że do Masy 1 przykładamyrezonansowe pole magnetyczne w celuzsynchronizowania wszystkich elektronówmiędzy sobą. Jeśli Masa 1 zostanie przy-spieszona ze stanu spoczynku do prędko-ści 10 metrów na sekundę, wówczas zaob-serwujemy wystąpienie efekt bezwładnoś-ciowego. Kiedy już prędkość osiągnie 10m/s i będzie utrzymywana na tym pozio-mie, efekt bezwładnościowy zaniknie. Tenstan rzeczy będzie się utrzymywał, dopókinie zwiększmy prędkości o dalsze 10 m/sdo 20 m/s, to znaczy dopóki masa niebędzie przyspieszać. A zatem efekt bez-władnościowy występuje w tym przypadkujedynie w czasie przyspieszania.

Eliptyczne zniekształceniei opóźnienie elektronu

Zaobserwujmy teraz efekty na modelupojedynczego atomu i elektronu, takimjak na rysunku 3. Duża kula reprezen-tująca jądro jest przyspieszana w rzeczywi-stym świecie. Wraz z jej ruchem elastycznataśma rozciąga się i łożysko oddala się od

28 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 30: Nexus 18

Rysunek 5

grawitacja

siła

eliptycznaorbita

elektronu

Rysunek 4

Rysunek 3

duża sferaelastyczna

taśma małełożyskokulkowe

jądroorbita

elektron

Rysunek 2

jądra. Taśma wciąż się rozciąga, aż domomentu ustania przyśpieszenia, i wtedyelastyczna taśma kurczy się, ściągając łoży-sko na stabilną pozycję.

Jeśli chodzi o elektron, to z chwiląpojawienia się przyspieszenia jego orbitaulega zniekształceniu i zmienia się w elip-tyczną. Ulega „spłaszczeniu”, co powodu-je wytworzenie nie zrównoważonej siłydziałającej w jednym kierunku (rysunek 4).W czasie przyspieszania siła ta ma kieru-nek przeciwny do przyłożonej siły. Kiedyprzyspieszenie ustaje, elektron dostosowu-je się do atomu i cały system wraca dorównowagi.

Wytwarzane w tym procesie eliptycznezniekształcenie jest siłą, którą określamyjako bezwładność. To właśnie ta nie zrów-noważona siła usiłuje pchnąć atom w kie-runku przeciwnym do przyłożonej siły.Można to nazwać opóźnieniem elektronu.

Limit grawitacjiZasadę tę można również rozciągnąć

na teorię grawitacji. Elektrony znajdującesię w polu grawitacyjnym można trakto-wać jak każdą inną cząstkę. Opierając sięna rysunku 5, wyobraźmy sobie, że elek-trony wirują wokół osi X, zaś grawitacjadziała wzdłuż osi Y. Siła grawitacji od-działująca na elektron powoduje nieskoń-czenie mały przyrost jego prędkości, kiedyporusza się on w kierunku Ziemi, oraznieskończenie mały spadek jego prędko-ści, kiedy porusza się do góry. Powodujeto przyrost momentu w kierunku ku doło-wi a więc powoduje ruch obiektu w kie-runku większej masy, to znaczy w kierun-ku Ziemi. Ten efekt można by nazwaćlimitem grawitacji.

Tak więc w polu grawitacyjnym elip-tyczna orbita elektronu jest zniekształcanaprzez dwa czynniki. Jeśli układ przyspie-sza, tor elektronów może ulec zniekształ-ceniu w płaszczyźnie poziomej, w odnie-sieniu do sąsiednich cząstek (opóźnienie

elektronu). Ponadto w związku z siłą cią-żenia tory elektronów są zniekształcane kudołowi (limit grawitacji). Jak z tego wyni-ka, orbita elektronu jest kształtowanaprzez dwa czynniki powodujące jej znie-kształcenie.

Czas wyprzedzenia elektronuCo stałoby się, gdyby było możliwe

stworzenie eliptycznej, nie zrównoważonejsiły, przeciwnej do wyżej opisanej? Nietylko zostałaby wyrugowana bezwładność,ale wystąpiłoby również napięcie wstępneo znaku przeciwnym do bezwładności.Zjawisko to nazwijmy czasem wyprzedze-nia elektronu.

Weźmy wysokoenergetyczny układ, ja-ki przedstawia rysunek 2, w którym po-czątkowa prędkość kątowa jest stała, zaśorbita elektronu kołowa. Wyobraźmy so-bie teraz, że układ ten zostaje nagle wy-trącony ze stanu równowagi i to nie przypomocy przyspieszania jądra, ale poprzezpobudzanie elektronu. Powoduje to przy-rost prędkości elektronu i zakładając, żenie opuszcza on orbity, jego tor staje siębardziej eliptyczny (rysunek 6). Jeśli elek-tron posiada wystarczający pęd, może lek-ko przesunąć jądro.

Można to sobie wyobrazić jako łożyskokulkowe, które początkowo obracało sięwokół dużej kuli zamocowane na końcuelastycznej taśmy. Nagle łożysko zostajeuderzone zgodnie z kierunkiem swojegoruchu, co nadaje mu przyspieszenie. Gdy-by mogło ono przemieścić się z dużą pręd-kością obok dużej kuli bez rozerwaniataśmy, wówczas pociągnęłoby ją za sobąw tym samym kierunku. Kiedy łożyskozawróci w drugą stronę, kula przesunie sięna swoje początkowe położenie, lecz niema już wystarczającego pędu, aby je osiąg-nąć. W rezultacie jądro doznaje przesu-nięcia w stosunku do swojego początkowe-go położenia.

Ponieważ elektron jest na swojej „wy-muszonej” orbicie, musi upłynąć trochęczasu, zanim układ wróci do stanu równo-wagi. Zanim zostanie on osiągnięty, elek-tron może obrócić się kilkakrotnie, cozwiększa szansę wychylenia w przeciwnymkierunku. Kolejne wychylenie ma jednakzawsze mniejszy zakres od poprzedniego,jako że system powoli wraca do równo-wagi. Jeśli jednak przyłożona siła jest zgo-dna w fazie z kierunkiem przesuwania sięelektronu, wówczas czas wyprzedzeniaelektronu może utrzymywać się przez dłu-ższy okres czasu wytwarzając wzmocnionyefekt wymuszania pędu.

Wyobraźmy sobie teraz, że ten czaswyprzedzenia elektronu zastosujemy doukładu przyspieszającego. Kiedy jądro za-czyna przyspieszać, elektron zostaje z tyłui jego orbita wydłuża się w kierunku prze-ciwnym do ruchu, przyjmując kształt elip-sy. Potem przykładamy jednocześnie im-puls do elektronu, który może w ten spo-

sób przyspieszyć w tym samym tempie cojądro. To posunięcie niweluje bezwład-ność. Jeśli jednak impuls odchyla elipsęelektronu w tym samym kierunku, w któ-rym następuje przesunięcie, obiekt prze-mieszcza się znacznie łatwiej.

Ponieważ elektron porusza się z pręd-kością bliską prędkości światła, jakakol-wiek siła generowana w kierunku przeciw-nym do bezwładności powoduje następu-jące zjawisko: w interwale czasu, w którymimpuls wpływa na orbitę elektronu, pręd-kość równa jest prędkości światła lub jąprzewyższa. (Patrz zaawansowany ekspery-ment w dodatku zamieszczonym na stronieinternetowej).

Zastosowanie teoretycznych zasadWynika z tego, że efekt bezwładnoś-

ciowy jest bezpośrednim wynikiem pozo-stawania orbity elektronu za jądrem ato-mowym podczas przyspieszania w konkre-tnym kierunku. Poprzez pokonanie tegoefektu pozostawania w tyle elektronu mo-żna efekt bezwładnościowy zminimalizo-wać i w ten sposób osiągnąć przyspiesze-nie do niesamowicie wysokich prędkościprzy minimalnym nakładzie mocy.

Przypuszcza się, że to odchylenie orbitelektronów można wykorzystać do ułat-wienia ruchu w dowolnym kierunku orazże w zjawisku grawitacji ma miejsce tensam mechanizm przyciągania mas, co su-geruje, że siła grawitacji jest niczym innymjak niezrównoważoną „siłą odśrodkową”działającą na poziomie atomowym.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 29

Page 31: Nexus 18

Rysunek 6

impuls (siła)

Przypuszczać można również, że polemagnesu, aczkolwiek oddziałujące na róż-ne materiały w różnym stopniu, jest podo-bne do bardzo ograniczonego pola grawi-tacyjnego. Siła magnesu bierze się z chara-kterystyki kształtów samych orbit elektro-nowych, zaś molekularna struktura same-go magnesu pozwala na zachowanie mag-

netycznych własności w nieskończoność.Magnesy zdają się nie wywierać żadnegowpływu na ciała niemetaliczne, lecz w rze-czywistości wywierają go, aczkolwiekw niektórych przypadkach wręcz minimal-ny. Jeśli wystarczająco silne pole przyłoży-my do dowolnego ciała, możemy spowo-dować jego lewitację.

W sferze pytań pozostaje kwestia moż-liwości wzmocnienia i kontroli tego efektupo to, aby wykorzystać go do celów tech-nicznych. Poprzez stymulowanie cząste-czek, kiedy są one w fazie zgodnej z kie-runkiem ruchu, możliwe jest uzyskaniezjawiska lewitacji lub napędzania danegomateriału oraz, tak się składa, pozbycia sięefektów przyspieszania (bezwładności).Ponieważ napęd pochodzi z poziomu ato-mowego wszystkich pojedynczych atomówdanego pojazdu, siła oddziałuje na każdyz atomów i dlatego nie będzie żadnychefektów związanych z przyspieszaniem.

Einstein sformułował swój słynny wzórE = mc2, bazując na stałości bezwładności.Mówiąc prościej, powyższe równanie mó-wi, że po to, aby przyspieszyć masę jednej

tony do prędkości światła, konieczna jestenergia o nieskończonej wielkości. Biorącpod uwagę wyżej przedstawione zasadybyłoby możliwe przyspieszenie masy jed-nej tony do prędkości podświetlntych przypomocy źródła energii tak małego jak, naprzykład, bateryjka do latarki.

Kończąc informuję, że jeśli ten artykułkogoś zainteresuje, proszę o kontakt zemną. Będę mógł wówczas dostarczyć tejosobie bardziej dokładne informacje. Jeśliktoś chce uzyskać informacje od nauko-wców popierających dalsze badaniaw podjętym przeze mnie kierunku, chętnieprzekażę odpowiednie adresy.�

Od wydawcy:Tony Cuthbert i jego wynalazki przedsta-

wione zostały w artykule „Niezwykłe wynala-zki Tony’ego Cuthberta” autorstwa Tony’egoEdwardsa opublikowanym w 12 numerze Ne-xusa. Z Tonym Cuthbertem skontaktować sięmożna za pomocą poczty elektronicznej: ‹[email protected]› – lub poprzez stro-nę internetową: ‹http://www.cuthbert-phy-sics.com/sussex.html›.

ZAGADKA TRANZYSTORADr Robert Adams

Kto naprawdę „wynalazł”tranzystor?

P o przejrzeniu w poszukiwaniu histo-rii tranzystora wszystkich encyklope-

dii oraz specjalistycznych naukowych i te-chnicznych opracowań uderzyły mnie nie-zborności w różnych zapisach o charak-terze historycznym. Każdy z nich rodziwątpliwości z racji pomijania zarówno da-ty, jak i tego, kto rzeczywiście go wynalazł.Historia tego wynalazku jest niejednozna-czna i kontrowersyjna.

Ten potężny kryształ otacza skompli-kowana historia i podczas gdy jej korzeniekryją się gdzieś w początkach lat dwu-dziestych, większość opisów umieszcza jąw latach 1947-1948, przy czym przeważapogląd, że „tranzystor” (proszę pamiętać,że to słowo wprowadzono znacznie póź-niej!) „wynalazła” grupa naukowcówz Bell Laboratories.

W swoich poszukiwaniach odwołałemsię do Dictionary of Radio and TelevisionTerms (Słownik terminów radiowych i tele-wizyjnych) autorstwa Ralpha Strangera,międzynarodowego autorytetu w zakresieterminologii elektronicznej (Wielka Bry-tania, 1941), a także do opracowania TheOutline of Wireless (Zarys radia) (WielkaBrytania, 1932-1937). Przejrzałem równieżPractical Radio Communication (Praktycz-ne zasady przekazu radiowego) autorstwaNilsona i Hornunga (Wielka Brytania,1943), Receiver Circuitry and Operation(Obwody odbiorników i ich działanie) Alf-reda A. Ghiradiego (Stany Zjednoczone,1951-1956) oraz The Modern Electrical En-

gineer (Nowoczesny inżynier elektryk) Cax-tona (Wielka Brytania, 1927-1951). Ter-min „tranzystor” nie istnieje w żadnejliczącej się publikacji wydanej na prze-strzeni lat 1947-1948, co dowodzi, że ter-min ten bardzo powoli wchodził do językatechnicznego, i poddaje w wątpliwość ca-łość odnotowanej historii tego urządzeniai jego opracowania.

The D. Van Nostrand Scientific Encyc-lopedia (Encyklopedia naukowa D. VanNostranda) (Kanada, 1947-1958) zawieraobszerny rozdział na temat tranzystorów,w tym wiele opisowych rysunków fizycz-nych struktur i obwodów, nie ma w niejjednak ani słowa na temat historii tegowynalazku, ani komu go zawdzięczamy.

Charles Susskind z Uniwersytetu Kali-fornii w Encyclopedia of Electronics (En-cyklopedia elektroniki) (Stany Zjednoczo-ne, 1962, str. 881), który stosuje termin„tranzystor”, twierdzi: „Tranzystor złączo-wy wynalazł w roku 1948 Shockley w wyni-ku teoretycznych rozważań elektroniczne-go procesu, jaki ma miejsce w półprzewo-dnikowym złączu typu PN”. Nie ma jed-nak ani słowa na temat Nagrody Noblaz roku 1956.

W Colliers Encyclopedia (EncyklopediaColliera) (Stany Zjednoczone, 1972, tom22, str. 408) czytamy: „To opracowaniepowstało w wyniku prac prowadzonychprzez naukowców z Bell Telephone Labo-ratories, takich jak John Bardeen i WalterH. Brattain, którzy wynaleźli tranzystor,oraz Williama Shockleya, który kierowałprogramem badawczym Laboratoriów do-tyczącym półprzewodników oraz sformu-łował wiele fizycznych teorii, które stwo-rzyły podstawy do zrozumienia materiałów

półprzewodnikowych i ich zachowania.Ich szturm na problem półprzewodnikówbył możliwy dzięki pracom naukowcówi inżynierów Laboratoriów, w szczególno-ści Russella S. Ohla, Jacka H. Scaffai Henry’ego C. Theuerera, których pionie-rskie prace w dziedzinie krzemu pozwoliłyna wykonanie nowej klasy półprzewodni-ków dostępnej fizykom. Bardeen, Shock-ley i Brattain otrzymali wspólnie NagrodęNobla z fizyki za swoją pionierską pracęw dziedzinie tranzystorów”.

W Funk and Wagnalls Encyclopedia(Encyklopedia Funka i Wagnallsa) (StanyZjednoczone, 1973, tom 23, str. 8617)pisze: „Tranzystor został opracowanyw Bell Laboratories przez amerykańskichfizyków Williama Shockleya, WalteraBrattaina i Johna Bardeena. Shockley jestuważany za inicjatora i kierownika pro-gramu badań materiałów półprzewodni-kowych, który doprowadził do odkrycia tejgrupy urządzeń, natomiast jego współpra-cownikom Brattainowi i Bardeenowi przy-pisuje się wynalezienie tranzystora waż-nego typu”.

Proszę zwrócić uwagę na słowo „o-pracowany”. Nie użyto tu słowa „wynale-ziony”, poza tym w treści nie ma wzmiankio Nagrodzie Nobla w dziedzinie fizykiz roku 1956.

Encyclopedia Britannica (EncyklopediaBritannica) (Wielka Brytania, 1973) poda-je, że Nagrodę Nobla w roku 1956 otrzy-mali wspólnie: William Shockley, dr Bar-deen i dr Brattain – lecz nie podaje za co.

W Macmillan Encyclopedia (Encyklo-pedia Macmillana) (Stany Zjednoczone,1983-1996) pod hasłem „tranzystory” czy-tamy: „Zostały po raz pierwszy opracowa-

30 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 32: Nexus 18

ne w roku 1948 przez Shockleya i jegowspółpracowników z Bell Telephone La-boratories w USA”. Znowu użyto słowa„opracowane”, a nie „wynalezione”. Brakrównież jakichkolwiek dalszych komenta-rzy oraz wzmianki o Nagrodzie Nobla.

Kontrowersyjne twierdzeniaJack Shulman, prezes American Com-

puter Company (ACC), w odczycie opub-likowanym w Nexusie (w polskim wydaniu:„Odtwarzanie obcych technologii”, kwar-talnik UFO, nr 3, 2000, str. 29-41) oświad-czył, że tranzystor powstał w wyniku rzą-dowego programu amerykańskiego. Opra-cowanie to było rzekomo efektem wspól-nego wysiłku co najmniej sześciu ludzi:Shockleya, Bardeena, Brattaina, Ohla,Scaffa i Theuerera.

Według Shulmana AT&T utrzymuje,że Shockley uzmysłowił sobie nagle, iżprostownik ma „niezwykłe właściwości”.Rzecz w tym, że te „właściwości” były znaneod czasu kryształowych zestawów stosowa-nych już blisko 100 lat temu. Shockley nicnie odkrył, ponieważ te „niezwykłe właści-wości” są nieodłączną cechą kryształów – towłaśnie dlatego kryształy są prostownika-mi! (Nazywa się to często efektem Peltiera,od nazwiska Jeana Peltiera, 1785-1845).Od kiedy to właściwości pojedynczego kry-stalicznego prostownika są wynalazkiemlub reprezentatywne dla tranzystora?

Również twierdzenie AT&T mówiąceo powoływaniu się drów Bardeena i Brat-taina na człowieka nazwiskiem Case, którymówił o tranzystorach w roku 1931, budziwątpliwości, bowiem jakim cudem mógłon o nich mówić, skoro słowo „tranzystor”jeszcze nie istniało?

Jack Shulman zdaje się jednak trzymaćstronę Jacka Mortona, w owym czasiedyrektora administracyjnego projektu do-tyczącego tranzystorów w AT&T, nazywa-jąc Shockleya „bezrozumnym bufonem”i twierdząc, że „nie mógł on w żadensposób wynaleźć tranzystora”.

W swoim odczycie Shulman wspomi-na, że ACC spekulowało na swojej stronieinternetowej, pisząc: „Czy AT&T uzyskałood rządu Stanów Zjednoczonych w roku1947 przejęte od obcych istot technologiei dzięki temu wynalazło tranzystor, laser,obwód scalony... i inne rzeczy?”

Wszystko to rodzi pytanie: kto jest (naplanecie Ziemia) prawowitym i oryginal-nym wynalazcą tranzystora? A co za tymidzie, komu tak naprawdę należała się zańNagroda Nobla?

Eksperymenty z obwodamikrystalicznymi

Przez wiele lat dokładnie badałem naj-wcześniejsze eksperymentalne i teoretycz-ne prace prowadzone na kryształach w la-tach 1920-1950 oraz ludzi związanychz nauką krystalografii działających w tymokresie. W rzeczywistości cofnąłem się

w swoich poszukiwaniach o 100 lat, wer-tując różne encyklopedie i naukowe opra-cowania. Szukałem wszelkich wzmianeko kimkolwiek, kto dokonał jakiegokolwiekodkrycia, które odnosiłoby się do tranzys-tora. Udało mi się odnaleźć tylko jednątaką osobę – rosyjskiego uczonego O. Ło-siewa z Niżniego Nowgorodu.

Łosiew wydał doniosłe oświadczenie,w którym oznajmił, że „kryształowy pros-townik/detektor może być również stoso-wany jako wzmacniacz (czyż nie jesteśmyjuż blisko zbudowania wielostopniowegoodbiornika wykonanego w całości z krysz-tałów?)”. Zdanie to przytoczył brytyjskimagazyn Wireless World (Świat Radia)w 271 numerze z 22 października 1924roku.

Prowadząc doświadczenia na kryszta-łach Łosiew nigdy nie rościł sobie jakich-kolwiek pretensji do dokonania jakiegoko-lwiek wynalazku ani przed, ani po opub-likowaniu swoich spostrzeżeń. Brak jestrównież w jego teoretycznym, intuicyjnymoświadczeniu danych, które odnosiłyby siędo udanej próby zbudowania krystalicz-nego obwodu w rodzaju tego, jaki widzia-łem i sam zbudowałem w roku 1933.

Półprzewodnikowy wzmacniacz(odbiornik) Adamsa

W młodości bardzo interesowałem sięmożliwościami kryjącymi się w natural-nych kryształach i stałych magnesach. Mo-je najwcześniejsze zainteresowania ześro-dkowały się początkowo na kryształach.Byłem nimi tak zafascynowany, że wkrótceprzeniosłem się w sferę eteru i kolejnow sferę emitowania, ogólnych zasad ko-munikowania się i ferromagnetyków.

Był koniec grudnia 1929 roku, kiedyrozpocząłem eksperymenty z naturalnymikryształami w różnych, dostrajanych i sele-ktywnych kombinacjach obwodów z wielo-ma kryształowymi zestawami, które opra-cowałem. Spędziłem wiele czasu nad kon-strukcją wzmacniaczy z rurą próżniowąi eksperymentalnie odkryłem podobieńst-wo między krystalografią i technologiąopartą na rurze próżniowej. Wymyśliłemsposób wykorzystania możliwości kryszta-łów do uzyskania wzmocnienia radiowychsygnałów i uzyskałem zachęcające rezul-taty. Wszystko to miało miejsce na długoprzed zabraniem się chłopców Bella dosprawy. (Nawiasem mówiąc, kiedy już mo-wa o krystalografii i rurach próżniowych,należy podkreślić, że to Henry Moray wy-konał w latach trzydziestych pionierskąpracę w dziedzinie zastosowania kryształo-wych płytek w rurach próżniowych, którebyły mu potrzebne do budowy teslows-kiego urządzenia emitującego energiępromienistą).

W roku 1933 wystąpiłem z metodąwzmacnia szczególnych własności kryszta-łów. Łącząc fizycznie dwa podobne krysz-tały i wykorzystując połączenie jako pod-

stawę modułu (można to było zastosowaćdo siatki wzmacniacza próżniowego), pod-łączyłem do każdego kryształu niskonapię-ciowy akumulator zgodnie z kierunkiempolaryzacji kryształów. (Tak się składa, żew tym czasie zbudowałem już cały szeregtriodowych wzmacniaczy klasy A na bazierury próżniowej). Połączenie uzyskałemprzy pomocy drucików stykowych podpar-tych na dostępnych wówczas wspornikachprzypominających kształtem odwróconąliterę L.

W rezultacie uzyskałem doskonały pół-przewodnikowy wzmacniacz o niesamowi-tym wzmocnieniu. Wyjście było przyłączo-ne do starego, niewydajnego głośnika.

W roku 1933, w wieku trzynastu lat,nie miałem pojęcia o niezwykłości tego, cozbudowałem. Miałem przed sobą półprze-wodnikowy moduł wzmacniania mocyzdolny do dużego jej podwyższania – byłoto coś, co dziś nazywamy „tranzystorem”.Budowa nie zajęła mi wielu tysięcy godzinpracy, nie potrzebowałem zespołu doros-łych asystentów. Wszystko to zabrało mipięć dni.

Było to wynikiem mojej ciekawościa nie „przypadkowym odkryciem”, któredoprowadziło mnie do opracowania wyna-lazku. Nie zdawałem sobie wówczas z tegosprawy, lecz ten niewielki model był pre-kursorem tego, co udało mi się zbudowaćtrochę później, a mianowicie odbiorczegoaparatu o znacznie zmniejszonej masie.�

O autorze:Dr Robert Adams swój pierwszy kryształ-

kowy odbiornik zbudował w wieku dziewięciulat w roku 1929, półprzewodnikowy wzmac-niacz w roku 1933, zestaw głośników doinstalacji interkomu w roku 1963 oraz – w tymsamym roku – modułowy, półprzewodnikowyobwód drukowany. Dr Adams zrobił wspania-łą karierę w Nowej Zelandii jako inżynier,konstruując moduły potrzebne w systemachnadawczych radia i telewizji oraz do komuni-kacji z samolotami. Jego teorie eteru doprowa-dziły go do wynalezienia impulsowego potrój-nego silnika-generatora Adamsa (patrz 16 nu-mer Nexusa, str. 28-31) oraz całego szereguinnych wynalazków.

Z drem Adamsem można skontaktowaćsię pisząc na adres: Aethmogen Technologies,91 Domain Road, Whakatane, Bay of Plenty,New Zealand – lub poprzez stronę interneto-wą: ‹www.aethmogen.com›.

Od wydawcy:Niniejszy tekst jest skrótem artykułu „Ap-

plied Modern 20th Century Aether Science,Special Update 2001 – Second Edition” („Sto-sowana, nowoczesna, dwudziestowieczna na-uka o eterze – uaktualnienie specjalne na rok2001 – drugie wydanie”), którego pełny tekstmożna znaleźć na stronie internetowej draAdamsa: ‹www.aethmogen.com›.

Przełożył Jerzy Florczykowski

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 31

Page 33: Nexus 18

Istnieje wiele teoriiwyjaśniających

naturę i przyczynyraka, jednak żadna

z nich nie czynitego w tak

kompleksowyi trafny sposób,

jak przedstawionatu koncepcja,

która zrodziła się,jak większość

wielkich odkryć,z przypadkowej

obserwacji.

Część 4(dokończenie)

Dr Zbigniew WiśniewskiCopyright 1998

Zaczerpnięto z 4 rozdziału książkiOdkryłem tajemnicę raka

(książkę tę można nabyć wysyłkowo za pośrednictwemnaszej redakcji – patrz wkładka w środku numeru)

Kontakt z autorem:Box 35

71-376 Szczecin-11tel. (091) 4526052

WYLECZENIA

P an Mieczysław K. z Nysy pisze: w maju 1992 roku stwierdzono u mnie rakaw głowie trzustki o φ-60mm. Poszedłem do szpitala, gdzie zrobiono mi operację.

Mojej żonie i bratu lekarze powiedzieli, że otworzyli jamę brzuszną i zaszyli, nic niewycięli, a według ich opinii zostało mi miesiąc lub dwa życia. Po przyjeździe do domuorganizm nie przyjmował żadnego pokarmu, a bóle miałem takie, że musiałem braćzastrzyki. Trafiłem do szpitala ponownie, gdzie podawano mi kroplówki wzmacniająceorganizm. W międzyczasie zrobiono mi badania. Okazało się, że już są przerzuty na ogontrzustki (φ-37mm), jelito grube oraz utworzył się duży guz koło pęcherza. Stwierdzonorównież wodę w płucach. Po powrocie do domu wyglądałem jak szkielet, tak byłemosłabiony i wychudzony.

Przeczytawszy w gazecie wywiad z drem Wiśniewskim, pojechałem do niego po pomocw sierpniu tego roku. Po 10-12 dniach kuracji dostałem apetytu, zacząłem jeść, przybyłosił, a po upływie 6 tygodni pojechałem do rodziny w woj. pilskie na grzyby.

USG z października wykazało, że został pusty torbiel w głowie trzustki. Lekarzprowadzący nie chciał temu wierzyć. Dzwonił do tego lekarza, który mi robił USG i pytałsię, czy to jest możliwe, a lekarz ten potwierdził.

W styczniu 1993 r. badania kontrolne USG wykazały, że mam wszystkie narządyczyste oraz żadnych przerzutów. Chciałbym dodać, że od 20 lat miałem przetokęokołoodbytniczą, a w tym okresie przebyłem 4 operacje bez żadnego skutku, a po sześciumiesiącach leczenia kompleksowego, przetoka się zamknęła. Teraz czuję się świetnie,jestem zdrowym człowiekiem.

Mówi Elżbieta Sz.: Mieszkam w D. W zeszłym roku (w styczniu 1993 r.) dostałaminformację od moich rodziców, że ciotka została przywieziona do szpitala w P.Rozpoznano u niej nowotwór mózgu, bardzo głęboko usadowiony, na lewej półkuli. W tymczasie paraliż objął całą prawą połowę ciała, mowa była bełkotliwa, nastąpiła blokadaw oddawaniu stolca, moczu i żadnych szans jej nie dawano, rokowano tylko 2 tygodnieżycia i czekano, co będzie dalej.

W lutym tego roku udałam się do Szczecina i przedstawiłam panu doktorowiprzypadek mojej ciotki. Doktor zapisał zioła, a od środy będąc w szpitalu rodzina zaczęłapodawać tylko krople A-V pacjentce, ponieważ była nieprzytomna. Na polecenie panadoktora przysłano zdjęcie pacjentki do Szczecina, po to by mógł ją wspomagaćenergetycznie na odległość. Dostałam informację od rodziny, że nastąpiło gwałtownepolepszenie, że przytomność wróciła, a ciotka zaczęła w miarę normalnie reagować. Jużpo tygodniu ciotka siedziała na łóżku, mogła nawet pójść do toalety. Co prawda proceschorobowy był jeszcze bardzo zaawansowany, ale nastąpił jakiś przełom w jej organizmie.Po tygodniu zaczęto podawać jej zioła z kropelkami. W marcu zrobiono jej 3 tomografykomputerowe i każdy potwierdzał, że jest nowotwór, bardzo głęboko usadowiony. Lekarzeodwlekali termin operacji, gdyż praktycznie nie dawali jej żadnych szans.

W połowie kwietnia zrobiono jej piąty tomograf, który wykazał, że nowotwór zniknąłi nie ma po nim śladu. Wysłano ją na 3 tygodnie na przepustkę do domu, bo lekarze niewiedzieli, co się stało. Profesorowie wzruszali ramionami i z tego, co wiem, w strasznezakłopotanie ta pacjentka ich wprawiła.

Po trzech tygodniach ciotkę przewieziono do kliniki i zrobiono szósty tomografściągając sławnego profesora z Warszawy do odczytu. Specjalista ten stwierdził, że nie wie,co się stało, ale nowotworu po prostu nie ma. Z taką też diagnozą ciotka wróciła do domu.W karcie informacyjnej nie ma śladu, że to był nowotwór, po prostu stwierdzono, żew mózgu powstał jakiś zawał.

W tej chwili cofa się paraliż prawej strony, ciotka mówi powoli, ale zupełniezrozumiale, jej kontakt z otoczeniem jest zupełnie normalny. Potrafi przejść – oczywiścietrochę kulejąc – prawie 2 km, wraca jej też pomalutku sprawność ręki prawej, która byłazupełnie sparaliżowana. Z dnia na dzień ciotka czuje się lepiej, postęp w leczeniu jestbardzo szybki.

We wrześniu ciotka była na kontroli w P., gdzie stwierdzono, że jeszcze jest obrzękmózgu, ale nie ma guza. Czyli jednym słowem cud. Medycyna konwencjonalna nie

32 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 34: Nexus 18

dawała jej żadnych szans, a w tej chwili jest matką i żoną, więc tocud na pewno.

Karol K.: Mieszkam w D. w województwie szczecińskim.Byłem u pana doktora w 1991 roku ze stwierdzonym torbielemprawej nerki, średnicy 3 cm. Udałem się do dr Wiśniewskiego,mając nadzieję, że uda się to wyleczyć ziołami bez operacji.Otrzymałem przepis na mieszankę ziół, którą piłem systematycznieprzez 3 miesiące razem z kropelkami A-V, tzw. „wodą życia”.

Po trzech miesiącach leczenia kompleksowego na badaniukontrolnym okazało się, że torbieli nie ma. Lekarze zaczęlizastanawiać się, jak to możliwe, że torbiel była, a w tej chwili jejnie ma. Nie dowierzali i skierowali mnie na kontrastowe zdjęcia.Na zdjęciach też nic nie stwierdzili. Nerki są teraz zdrowe. Piłem tezioła jeszcze przez dwa miesiące według zaleceń dra Wiśniews-kiego. Dzisiaj nie mam kłopotów ze zdrowiem.

Jadwiga S.: Moja siostra mieszka w województwie przemys-kim. Miała cukrzycę i raka trzustki, ale wyraźnie jej tego niepowiedziano. Siostra bardzo długo przebywała w szpitalu i bardzoźle się czuła. Lekarze nie dawali jej nadziei na wyzdrowienie.

Z jej wynikami przyjechałam do pana doktora po pomoc w maju1991 roku. Po 5 miesiącach leczenia kompleksowego okazało się, żerak zniknął. Siostra teraz bardzo dobrze się czuje, wszystko je,a cukrzyca również minęła całkowicie. To było 6 lat temu.

Barbara O.: Nazywam się Barbara O. Mieszkam w Poznaniumam 63 lata. Przyszłam do pana doktora po raz pierwszyw styczniu 1993 roku. Diagnoza – guz lewej nerki, 3,5 cm, rakzłośliwy. Ten wynik potwierdziłam w drugim szpitalu, gdyż niechciałam wierzyć, że mam raka. Tam dowiedziałam się o istnieniudoktora Wiśniewskiego i dosłownie na drugi dzień pojechałam doniego. Dostałam przepis ziołowy i kropelki, zażywałam oprócz tegoregularnie owoce i warzywa według zaleceń.

Po dwóch miesiącach, kiedy poszłam na kontrolę tomografukomputerowego, to mi powiedziano, że im się chyba aparatpopsuł, ponieważ guz zaczął się zmniejszać. Badania te po-wtarzałam co 2 miesiące przez pół roku, żeby samą siebie i swojenerwy uspokoić. Dzisiaj, gdy stosuję z przerwami zioła i krople niema śladu po guzie. Przedtem badania wykazywały zrosty, teraz niema już nawet ich. Czuję się dobrze, pracuję, żyję.

Przed leczeniem kompleksowym byłam bardzo słaba, schody byłydla mnie ogromnym problemem, pociłam się, a nawet upadałam.O fizycznej pracy nie było mowy. Po 10 dniach stosowania leczeniakompleksowego i kąpieli chciało mi się już ubrać, wstać z łóżka.Później zdawało mi się, że mogę już wszystko. Trzy piętra nie były jużdla mnie problemem. Dziś chodzę na działkę, koszę sama trawę,robię to bardzo ostrożnie, bo trochę się jeszcze boję, ale robię wszystkoi czuję się pełna sił. Termin operacji wycięcia nerki miałam jużprzecież wyznaczony, a że nerki obydwie były chore więc bałam siętego, a dzięki doktorowi Wiśniewskiemu mam obie nerki i to zdrowe.

Wielu lekarzy dosłownie się śmieje. Kiedy wejdę na terenjednego czy drugiego szpitala to mi mówią: „jak tam ziółka,kropelki bierzesz?” i śmieją się, ale jest pewna, malutka grupalekarzy, którzy twierdzą, że to jest dobre i mam to nadal robić, bomam dokumentację, że rak cofnął się całkowicie!

Widząc cudowne efekty terapii naturalnej, przysłałam do panadoktora znajomego z chorobą Parkinsona, który zaczął ściśleprzestrzegać zaleceń. Teraz normalnie chodzi, pracuje a chorobacofnęła się całkowicie po upływie 6 m-cy. Żona jego z ogromnymimięśniakami wyszła z tego wspaniale bez operacji. Państwo cimieszkają również w Poznaniu. Są moimi sąsiadami.

Następny fakt. Starszy pan, 75 lat miał raka krtani. Powie-dział, że jest za stary na operację i nie podda się jej. Poszedł moimśladem do doktora Wiśniewskiego i po pięciu miesiącach, nie byłośladu raka. Miał początki prostaty, to też minęło. Wszyscy jednakbardzo ściśle stosowaliśmy się do zaleceń doktora.

Teresa J.: O panu dowiedziałam się przypadkowo od kolegi,przyjechałam do Szczecina w trakcie leczenia chemią mojej

choroby, tj. białaczki. Po zastosowaniu leczenia kompleksowegoza pół roku wszystko odeszło. Po terapii chemią byłam bardzoosłabiona. Po intensywnej kuracji picia ziół po jakiś 10 dniachguzki pod pachwinami znikły, a samopoczucie znacznie siępolepszyło i teraz czuję się świetnie.

Krystyna Sz.: Mój mąż nazywa się Zbyszek Sz. zam. w K.niedaleko Częstochowy. U męża został stwierdzony nowotwórw 1982 roku, który rozwijał się. Wszyscy sugerowali operację, alemąż się tej operacji lękał i na nią nie poszedł. Guz przybrałniebezpieczne rozmiary, mąż źle się czuł. Był to podłużny guzdługości 20 cm i szerokości około 6 cm na prawym udzie. W opisiestwierdzono nowotwór o gładkich ściankach.

W maju 1992 r. przyjechałam do doktora Wiśniewskiego popomoc dla męża. Po dwóch tygodniach stosowania przepisanejkuracji na guzie rakowym utworzyły się dwa duże, ropne wrzody,które zaczęły ściągać konsystencję z guza nowotworowego. Poupływie następnego miesiąca wrzody pękły, zostały wyczyszczone,a guz się zmniejszył o połowę i przybrał galaretowatą postać.W styczniu 1993 r. przyjechałam do doktora Wiśniewskiego ponastępną porcję kropelek.

Muszę przyznać, że z nadmiaru obowiązków mąż nie pił ziółsystematycznie. W lipcu 1993 r. stanowczo wmusiłam w mężacałościową kurację kompleksową ze szklanką czarnych porzeczeki malin codziennie. Guz zniknął 28 lipca 1993 r. Skóra w miejscuguza przybrała dziwną, ciągnącą postać. W związku z tym zaczęłamrobić intensywne okłady z nagietka z dodatkiem kropelek A-V. Po24 godzinach nikt by nie powiedział, że w tym miejscu był guz; skórabyła identyczna jak reszta ciała. Na koniec chciałabym dodać, żemąż w dzieciństwie został kopnięty przez konia właśnie w tymmiejscu, na którym po wielu latach utworzył się guz nowotworowy.

Kiedy w styczniu 1993 r. przyjechałam po kropelki do panadoktora, przywiozłam ze sobą innego chorego. 37-letni mężczyznamiał ponad 330 tłuszczaków na całym ciele i oczywiście wstydziłsię wyjść na plażę. Po 8 miesiącach niesystematycznej kuracjipozostało tylko 80 guzów.

Mówi pani Urszula W. z Gorzowa: W 1993 r. przeczytałamw prasie o działalności doktora Wiśniewskiego. Dowiedziałam sięnumeru telefonu i zadzwoniłam do niego z prośbą o przyjazd doGorzowa, ponieważ wiele osób z mojego najbliższego otoczeniachciało skorzystać z jego porad.

Dr Wiśniewski zgodził się, ustaliliśmy termin przyjazdu. Jednąz jego pierwszych pacjentek była moja znajoma pani D. z bardzopoważnie zaawansowanym nowotworem złośliwym macicy. We-dług opinii lekarzy i dra Wiśniewskiego, jej dni były policzone. Byłatak słaba, że na wizytę musiały prowadzić ją pod pachę dwiekoleżanki. Chora była bardzo załamana psychicznie i nie wierzyła,że można jej pomóc. Ponieważ była to kuzynka mojej serdecznejprzyjaciółki nalegaliśmy na nią, aby ściśle stosowała się dowskazówek. Pani D. była tak chora, że zwracała nawet po wypiciuzwykłej przegotowanej wody.

W ciągu 3-4 dni odzyskała apetyt, zaczęła wszystko jeśćzgodnie z zaleceniami, stąd ten nieprawdopodobny wręcz nawrótsił witalnych. Dziewczyna zaczęła powoli wracać do równowagi.Po okresie dwóch tygodni była już tak silna, że mogła przejśćodległość 8 km do swojej kuzynki, ponieważ zabrakło jej kropelek– z prośbą o pożyczenie 1 buteleczki tego eliksiru.

Następny przypadek mojej serdecznej przyjaciółki, która zgłosi-ła się do dra Wiśniewskiego w styczniu 1994 r. z nieoperacyjnymnowotworem złośliwym umieszczonym blisko tchawicy. Zastoso-wano u niej leczenie kobaltem. Po dwóch miesiącach przyszłaponownie do doktora po następną porcję kropelek, już w dosko-nałej kondycji psychicznej i fizycznej.

W czerwcu 1994 r. po pięciu miesiącach kuracji kompleksowejpacjentka udała się do onkologa po komplet dokumentacji,o które prosił dr Wiśniewski. Onkolog wręczając jej pełnądokumentację stwierdził następująco: „Proszę pani, pomyłka

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 33

Page 35: Nexus 18

w diagnozie, pani nie ma żadnego raka”. Sformułowanie toniezmiernie ucieszyło moją koleżankę, ale nie do końca byłaprzekonana o wyleczeniu.

W międzyczasie przyjechał do Gorzowa lekarz medycynydr Henryk S. znany uzdrowiciel, do którego moja koleżankaudała się po diagnozę. Dr Henryk S., jasnowidz, z odległości3-4 m opisał wszystkie aktualne dolegliwości mojej koleżankii powiedział do niej: „Proszę pani, miała pani raka na płucach,obecnie pozostała tylko blizna oraz ślad po naświetlaniu ko-baltem”. Koleżanka moja dopiero po tej diagnozie uwierzyław to, że raka po prostu nie ma.

W grudniu 1991 r. przyjechała do mnie córka pana AntoniegoB., który miał raka złośliwego płuc i według opinii lekarzymaksimum 2 miesiące życia. Córka dbała o to, żeby tata stosowałsię ściśle do moich wskazówek, gdzie między innymi w leczeniukompleksowym stosowane były również inhalacje. Samopoczuciechorego było zmienne, ale po 2 tygodniach zaczął stawać z łóżka.Po okresie 3 miesięcy chory poszedł na powtórne zdjęcie płuc,które wykazało, że nie ma śladu po nowotworze. Lekarze określilito jako cud. A lekarz prowadzący stwierdził, że gdyby nie fakt, żeleczył chorego od samego początku, nigdy by nie uwierzył w takoczywisty przypadek wyleczenia.

Mówi pani Dorota J., której mama miała nowotwór złośliwywielkości głowy dziecka na lewym udzie: Przyjechałam do draWiśniewskiego w lutym 1992 r. z diagnozą lekarską (pobranywycinek). Według opinii ordynatora pozostało mamie 1,5 miesią-ca życia. Natychmiast po powrocie do domu rozpoczęłam leczeniekompleksowe, stosując się bardzo ściśle do wskazówek. Po okresie12-14 dni na górze nowotworu utworzył się ropny, duży czyrakw formie dzioba, z którego zaczęła lecieć ropa i gęsta krew orazwychodziły krupy, tak jakby ktoś wątrobę rozdzierał.

Po upływie miesiąca guz zmniejszył się o połowę, a krewleciała czystsza. Przedtem mama nie miała czucia w całej zaata-kowanej nodze. Po miesiącu zaczęło wracać mrowienie. Podwóch miesiącach, w kwietniu chora zaczęła wychodzić przeddom, aby posiedzieć w słońcu. Dr Wiśniewski nie tylko nogęuratował, ale także życie.

Przypadek małej Małgosi Rychter. Mówi mama dziewczyn-ki: Od siedmiu lat moja córka chorowała na raka nozdrza.Leczona była bezskutecznie środkami farmakologicznymi, łączniez łyżeczkowaniem i przypalaniem. 16 marca 1992 r. udałam się dodra Wiśniewskiego po poradę. Po 2 tygodniach leczenia komplek-sowego nowotwór przybrał formę kurzajek, które zaczęły siękruszyć. Po trzech miesiącach nowotwór zginął całkowicie i niema śladu do dzisiaj (maj ’97).

Mówi Ludwik D.: Syn mój Marcin D. urodził się w roku 1974,a w 1983 stwierdzono wodogłowie i założono zastawkę. Przyczynaoczywiście nieznana. Po wszczepieniu zastawki syn rozwijał sięprawidłowo, aż do roku 1990, w którym wymieniono 3 razyzastawki, ponieważ się zatykały. W 1992 r. dowiedzieliśmy się, żeprzyczyną choroby syna jest nieoperowalny guz pnia mózgu, któryblokował płyn między 3-cią a 4-tą komorą. Guz miał wtedyśrednicę 2,5 cm. Na początku października 1993 syn był naświet-lany dawką 2.500 Rtg. Badania w lutym 1994 r. wykazały, że guzzniknął, ale samopoczucie syna systematycznie się pogarszało,a badania kontrolne w lipcu 1994 r. wykazały, że guz miał jużśrednicę 4,5 cm.

Ponieważ guz był w miejscu nieoperacyjnym, żadna klinikaw Polsce i na świecie nie podjęła się operacji. Stan syna nieustanniesię pogarszał, a krytyczny stan wystąpił w listopadzie 1994 r. Synbardzo słabo widział i słyszał, bardzo dużo spał – trwał w stanieśpiączki, a praktycznie spał cały dzień.

Na początku listopada 1994 r. dowiedziałem się o działalnościdra Wiśniewskiego i pojechałem do niego z kartami informacyj-nymi choroby syna. Od chwili rozpoczęcia leczenia komplek-sowego cała rodzina zauważyła, że stan syna zaczął się poprawiać.

Już święta Bożego Narodzenia 1994 r. były spokojniejsze, ponie-waż syn usiadł z nami do stołu.

W styczniu 1995 r. zaczęliśmy wyprowadzać syna na małespacery przed blok mieszkalny. Spacery wraz z upływem czasuwydłużały się. Pierwszy rezonans magnetyczny (MR) wykonanyw lipcu 1994 r. wykazał guza wielkości 4,5 cm, a w styczniu 1995 r.wykonany powtórny (MR) wykazał guz o średnicy 3,5cm. Badanie(MR) w lipcu 1995 r. wykazało, że guz ma średnicę tylko 1,5 cmi od tego momentu samopoczucie i kondycja fizyczna syna byłacoraz lepsza i syn zaczął samodzielnie chodzić na spacery.

Badanie wykonane w styczniu 1996 r. wykazało że guz zniknąłcałkowicie. Syn studiował na Akademii Ekonomicznej, a zewzględu na chorobę musiał przerwać studia. Obecnie złożyłpapiery, że zamierza studiować dalej. Syn czuje się ekstra i jestnormalnym członkiem społeczeństwa. Cieszę się, że trafiłem dopana doktora.

Myślę, że tych kilka przykładów wystarczy, aby dowieśćskuteczności terapii kompleksowej. Obecnie wiem o kilkudzie-sięciu uratowanych, a liczba ta nieustannie wzrasta, gdyż ludzieinformują mnie o konkretnym przypadku wyleczenia któregośz członków rodziny lub znajomego. Od wielu lat przyjeżdżają popomoc ludzie (lub ich bliscy z informacją szpitalną), którym pozastosowaniu chemii, promieniowania czy chirurgii dawanokilka tygodni czy miesięcy życia. Część udało się uratować, częśćzmarła, ponieważ przyjechali oni (lub ich rodziny) po prostu zapóźno. Zdarzało się, że w imieniu zarejestrowanego choregoprzyjeżdżał sąsiad z wioski, ponieważ tamten zmarł, nie docze-kawszy wizyty, nawet gdy wyznaczony był kilkudniowy termin.

W wypadku, kiedy zdążymy zatrzymać proces rozwojuchoroby, człowiek zostanie uratowany. Wszystko zależy od:stanu zaawansowania choroby, wieku pacjenta, zastosowanegoleczenia, ilości sił witalnych, trybu życia (czy palił, pił alkohol)itd. Każdy przypadek jest inny. Trzydziestoletni człowiek możebyć staruszkiem, ale i niekiedy 60-latek może mieć sił witalnychtyle, co 20-letni mężczyzna.

Porównuję tę trudną sytuację do ogniska w lesie. W wypad-ku kiedy to jest mały płomień, zgasić go możemy jednymwiadrem wody, natomiast jeśli płonie 100 hektarów lasu, toi 100 wozów strażackich nie zdoła go ugasić! Nigdy nie wiado-mo również, jaki jest aktualny stan chorego. Badanie załóżmyUSG sprzed 3 czy 4 tygodni może być już nieaktualne, ponie-waż komórki nowotworowe mnożą się co 15-20 minut w po-stępie geometrycznym.

W bardzo wielu wypadkach, kiedy przewody pokarmowenie pracują i zbiera się woda w brzuchu (tworząc tzw. wodo-brzusze), trzeba ograniczyć ilość płynów do 3-4 szklanek ziółdziennie oraz dostarczać ryż i pęczak (higroskopijne) na wpóługotowane, które wchłaniać będą nadmiar wody podobnie jakgąbka. Trzeba więc natychmiast wykonać dwie czynności jedno-cześnie:

• uruchamiać pracę przewodów pokarmowych, aby pacjentzaczął normalnie przyswajać pokarmy, które dodadzą mu sił;

• niszczyć komórki nowotworowe.Powtórzę po raz kolejny, że łatwiej jest zlikwidować 100

małych guzków nowotworowych rozsianych po całym organiz-mie niż jeden guz o średnicy 10-20 cm.

Kiedy jednak atak nowotworowy rozwinie się nadmiernie,do leczenia kompleksowego trzeba koniecznie dołączyć modlit-wę. Jezus Chrystus powiedział „Proście a będzie wam dane”.Należy więc modlić się z wiarą i nadzieją, bo w takim wypadkutylko Bóg może zmienić przeznaczenie.

Co ma robić człowiek np. z rakiem płuc, któremu lekarzpowiedział, że: na każde działanie jest za późno, proszę czekaćna śmierć! Ma się pogodzić z wyrokiem? Dlaczego? Znamludzi, którzy otrzymali 30 lat wstecz diagnozę; „pół roku życia”– i żyją do dzisiaj. O tym, kiedy kto ma umrzeć, decyduje Bóg,

34 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 36: Nexus 18

a nie człowiek. W wielu beznadziejnych wypadkach mówię dopacjentów lub do członków rodziny, którzy w imieniu choregoprzyjechali do mnie z dokumentacją: „Proszę stosować leczeniekompleksowe oraz modlić się o życie chorego, ponieważ ja dajęzero szans i w tym wypadku pomóc może jedynie Siła Wyższa”.Znam panią, która na stole operacyjnym tak się modliłaprosząc Boga o życie, „że ta pacjentka po prostu wyprosiłażycie” – stwierdzili po operacji chirurdzy.

W związku z powyższymi słowami, chciałbym podać Państ-wu niezmiernie ciekawy przypadek.

Mówi chory: Nazywam się Jan Sz., mieszkam w Drezdenku.Choroba moja rozpoczęła się w 1989 r., był to toczeń układowy,choroba nieuleczalna. Początkowo przebieg choroby był łagodny,ale we wrześniu 1993 r. toczeń zaatakował nerki i nastąpiłbezmocz. Pod wpływem stosowania leków nerki zostały zabloko-wane. Ponieważ nerki nie pracowały w 100%, musiałem więc byćdializowany 3 razy w tygodniu. Podczas pobytu w klinice w Po-znaniu stan mojego zdrowia pogorszył się tak znacznie, że lekarzenie dawali mi szans na przeżycie. Żona moja widząc stankrytyczny zawiozła mnie do WAM w Ł. Tamtejszy profesor, wrazz całym zespołem, nie dawali mi najmniejszych szans przeżycia.Ponieważ poziom kreatyniny w moim organizmie przekraczał3-krotnie dawkę śmiertelną, zawieziono mnie na oddział reanima-cji, gdzie powoli tracąc przytomność umierałem.

Pewnego dnia wieczorem zobaczyłem stojącego przy moimłóżku Jezusa Chrystusa. Wiedziałem, że to był On, ponieważ miałna sobie charakterystyczne szaty, tak często spotykane na świętychobrazach. Jezus Chrystus odezwał się do mnie słowami: „Człowie-ku, módl się przez całą noc”. Odpowiedziałem Mu, że „zapom-niałem słów modlitwy”. Na to Jezus Chrystus rzekł: „Przyślę ciwięc ducha twojego zmarłego ojca, który będzie tobie pomagałw modlitwie”.

Tak się też stało. Zjawił się mój ojciec, z którym przez całą nocodmawiałem modlitwę. Kiedy zaczęło się robić jasno, duchmojego ojca zniknął, natomiast pojawiła się przy moim łóżkupostać Matki Boskiej. Była to pani o tak niezwykłej piękności, żenie można tego opisać ludzkimi słowami. Powiedziała ona domnie: „Będziesz uratowany.” I zniknęła.

W ciągu godziny poczułem gwałtowny przypływ energii i szalo-ny apetyt. Krótko po godzinie 6.00 usłyszałem krzątaninę sprząta-czki na korytarzu, zawołałem więc ją prosząc o jakikolwiekposiłek. Oddała mi ona z życzliwością swoje kanapki z serem,które zjadłem z apetytem, popijając zwykłą wodą. Od razupoczułem się silniejszy, potem jadłem już normalnie.

Tej nocy nastąpił oczywisty cud. Jezus Chrystus wyrwał mnieze szponów śmierci. Myślę, że moja modlitwa sprawiła ten cud.Tego dnia podczas kontrolnej wizyty, lekarze nie mogli zrozumieć,co się stało, kiedy umierający ich zdaniem człowiek został przy-wrócony do życia.

Życie mi darowano, pozostała choroba. Po kilku dniach żonaprzywiozła mnie do domu, gdzie byłem w dalszym ciągu dializowany3 razy w tygodniu. W lutym 1994 r. dowiedziałem się o działalnościdr medycyny alternatywnej Zbigniewa Wiśniewskiego. W umówio-nym terminie zgłosiłem się na wizytę, gdzie usłyszałem nieprawdo-podobne wprost słowa: „Proszę pana, jesienią będzie pan normalnieoddawał mocz”. Byłem zaszokowany i niezmiernie zdumiony tymstwierdzeniem. Myślałem sobie w duchu: „Co ten człowiek mówi.Czy on zdaje sobie z tego sprawę, że jest to choroba nieuleczalna?”

Po powrocie do domu zacząłem systematycznie stosowaćleczenie kompleksowe. Po upływie około 2 miesięcy oddałempierwsze krople moczu. Wraz z upływającym czasem pojawiało sięw pojemniku coraz więcej moczu, a im było jego więcej, tymradośniej przyjmowała to moja cała rodzina. Człowiek, którynigdy nie miał problemu z oddawaniem moczu, nie zrozumienaszej wspólnej radości. W czerwcu tego roku byłem dializowanyjuż tylko 2 razy w tygodniu, w sierpniu 1 raz, a w październiku

– zgodnie z przewidywaniami dra Wiśniewskiego – zaprzestałemdializowania.

Od stycznia następnego roku piłem nadal 1 raz dziennieszklankę ziół z kropelkami według zaleceń przez cały rok. Obecnienerki funkcjonują sprawnie. Jestem całkowicie wyleczony. Wedługstwierdzenia prof. L. mój przypadek jest jednym z pięciu opisa-nych w literaturze medycznej świata.

Dla mnie wniosek jest oczywisty, że Jezus Chrystus zmart-wychwstał i pomaga ludziom w warunkach ekstremalnych,niekiedy równocześnie ze Swoją Matką, kiedy już wyłączniepomoc Sił Wyższych niezbędna jest do uratowania czyjegośżycia. Znam kilka takich przypadków.

W Biblii jest napisane, że gdy trzej mędrcy przybyli zeWschodu aby ofiarować skarby Jezusowi, były to: złoto, mirrai kadzidło. Są to oczywiście symbole. Jedno z tłumaczeń mówi,że są to symbole: mądrości, pobożności i woli. Moim zdaniem,są to symbole trzech rzeczy niezbędnych dla normalnej egzys-tencji człowieka:

• Złoto symbolizuje pieniądze, których brak w skrajnychprzypadkach może prowadzić do śmierci głodowej (15 mln ludzirocznie umiera z głodu na kuli ziemskiej). Jest to więc symbolzabezpieczenia finansowego. Z drugiej jednak strony złoto to nicinnego, jak to zło, o które na ziemi ciągle toczy się walka. Zawszew historii Ziemi toczyły się walki o skarby i przelewano krewmilionów ludzi w imię kilku skrzyń z zawartością złotego kruszcu.Wprawdzie wojna trojańska rozpoczęła się o piękną Helenę, niewykluczam jednak, że mogło chodzić o zawartość jej bagażu.

Faktem jest, że istnieją na Ziemi dwie grupy ludzi: plemięjasności i bracia ciemności. Pierwsi traktują złoto jako środekdo osiągnięcia celu, jakim jest, załóżmy: samochód, dom, jachtczy wycieczka na Bahamy, dla drugich natomiast celem jestosiągnięcie największego konta w banku i poświęcają całe życiena gromadzenie bogactwa, które przynosi tylko kłopoty, troski,niezadowolenie i nadużycia. Pierwsi istnieją po to aby być,drudzy aby mieć. Proszę sobie jednak wyobrazić, jakie katuszemuszą przeżywać ci drudzy w chwili śmierci, kiedy muszązostawić tutaj to, co gromadzili przez całe życie. TAM niezabiorą ani grosza.

Dla pierwszych oczywiście bogiem jest Bóg i do niego sięmodlą, dla drugich bogiem jest złoto. Modlą się o nie ciąglei oczywiście to zło dostają. W języku angielskim God = Bóg.Go(l)d = złoto.

• Mirra jest symbolem ziół, tych 21 000 lekarstw, któreodrzucono w XX wieku zachłystując się chemicznymi lekami.

• Kadzidło natomiast to moim zdaniem uwolnienie domuz wszelkich robactw, pasożytów, drobnoustrojów itp. Pamiętaćmusimy o okresie, w jakim rozgrywały się tamte wydarzenia.Chemiczne zwalczanie szkodników znane było już od co naj-mniej 5 000 lat. Polegało na spalaniu w domach i spichlerzachwonnych żywic, takich jak mirra i kadzidło.

Jak się dzisiaj okazało, pierwotne stosowanie kadzideł w ce-lach higienicznych nie było pozbawione sensu. Najnowszebadania potwierdzają, że kadzidło jest aktywnym insektycydem.Stosowana jest w tym celu żywica terpentynowa i olejek z kłączytataraku, który zwalcza wszy głowowe i muchy domowe.

Olejek cytronellowy odpędza komary, a olejek z nasionkopru – chrząszcze mąki ryżowej. Natomiast olejek z jagódjałowca działa w większych stężeniach zabójczo na mszycei skośnika zbożowiaczka. To nie przypadek, że w krajachDalekiego Wschodu stosuje się tak szeroko pachniczki, czylikadzidełka. Niszczy się w ten sposób drobnoustroje, które przywysokich temperaturach otoczenia mnożą się o wiele szybciejniż np. za kręgiem polarnym.

Rozumiemy również dzisiaj, dlaczego przed wiekami i obec-nie stosuje się jałowiec do wędzenia mięs i ryb, olejek nie tylkokonserwuje, ale równocześnie zabija drobnoustroje.�

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 35

Page 37: Nexus 18

Informacjeuzyskane w trakcie

badań warstwskalnych wewnątrz

oceanów orazrozmieszczenia

starożytnej faunyi flory wskazująjednoznacznie,

że Ziemia przezcały czas się

rozszerza.

James MaxlowCopyright 2000

Terrella ConsultantsWestern Australia

[email protected]/CapeCanaveral/Launchpad/6520

WSPÓŁCZESNE DANE DOWODZĄ ROZSZERZANIA SIĘ ZIEMI

Z mojego wstępu do artykułu „Teoria rozszerzającej się Ziemi” opublikowane-go w przedostatnim numerze Nexusa wynika, że modelowe badanie ekspansji

Ziemi obejmujące okres ostatnich 200 milionów lat, od triasu do chwili obecnej,obejmuje zaledwie 4 procenty historii Ziemi. W czasie tych 4 procentów historiiZiemi miał miejsce proces tworzenia i kształtowania wszystkich obecnych basenówoceanicznych, poszerzających się od rozmiaru, jaki miały one w okresie przed-triasowym (Pangea), kiedy to promień Ziemi stanowił około 50 procent obecnejwielkości. Należy wiedzieć, że rozszerzanie się Ziemi zachodziło również w czasiepozostałych 4 300 milionów lat, czyli w pozostałym okresie jej istnienia stanowiącym96 procent jej historii.

Fakt ten nie jest właściwie rozumiany i zazwyczaj przez większość nie do-strzegany. Do tych 96 procent historii Ziemi, od archaiku aż do triasu, przykłada sięwysoce dyskusyjną teorię przemieszczania się płyt kontynentalnych i o ile miwiadomo, nigdy nie prowadzano badań ani nie przyglądano się temu okresowiz punktu widzenia teorii rozszerzającej się Ziemi. Sprawa ta jest dyskusyjna,ponieważ niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z elastyczności naszych kontynentóww okresie 4 300 milionów lat, zaś większość wciąż uważa, że kontynenty zachowująstałą powierzchnię, która stopniowo wzrasta na obrzeżach pod wpływem osadzaniasię oceanicznych odpadów.

Podczas gdy klucz do zrozumienia rozszerzania się Ziemi został zobrazowany naprzykładzie rozwoju oceanów w okresie od triasu do chwili obecnej, do skwan-tyfikowania tego procesu musimy użyć danych geologicznych i geofizycznychz całego okresu historii Ziemi, czyli od archaiku do chwili obecnej. Rutynowozbierane współczesne dane są rzadko włączane do teorii tektoniki płyt i to bezbrania pod uwagę koncepcji alternatywnych, takich jak teoria rozszerzającej sięZiemi. Wszystkie współczesne dostępne dane dostarczają środków umożliwiającychskwantyfikowanie ekspansji Ziemi oraz – w zależności od chęci zaakceptowaniaprzez badającego zmian – konkretnego na nią dowodu.

MODELE ROZSZERZAJĄCEJ SIĘ ZIEMIDo chwili obecnej skonstruowano 24 sferyczne modele Ziemi, z których 23

obejmują okres od początku archaiku do chwili obecnej, zaś jeden obrazujeprognozowany wygląd Ziemi za pięć milionów lat (rysunek 1). Wyjściową mapązastosowaną do konstrukcji tych modeli była Geologiczna Mapa Świata (GeologicalMap of the World) wydana w roku 1999 przez CGMW i UNESCO (rysunek 1 w 15numerze Nexusa, str. 37), która dostarcza jasnego obrazu geologii kontynentówi oceanów.

Zgodnie z informacją podaną w przedostatnim numerze Nexusa skompletowa-nie oceanicznych danych magnetycznych oraz danych dotyczących datowaniaskorupy ziemskiej pod oceanami stanowi istotny wkład geofizyczny do kwantyfikacjiprocesu rozszerzania się Ziemi. Sporządzenie takich map oceanów umożliwiłodokładne określenie czasu ruchu płyt we wszystkich basenach oceanicznych aż dookresu dolnojurajskiego i jest stosowane do ilościowego określenia procesu rekon-strukcji płyt oraz tempa generowania skorupy w modelach rozszerzania się Ziemi.

W celu skonstruowania modeli, posuwając się wstecz w czasie, usuwane sąkolejno starsze okresy geologiczne, które układają się równolegle do rozszerzającychsię środkowooceanicznych grzbietów. Następnie każdej płycie jest przywracany jejpierwotny, poprzedzający powiększenie, kształt, odpowiadający zmniejszonemupromieniowi Ziemi. Przekształcenia te są prowadzone wzdłuż wspólnych krawędzipłyt i kontynentów. Stopniowo usuwając podoceaniczne skorupy oraz łącząckontynentalne i oceaniczne płyty w każdym z potriasowych modeli otrzymujemydopasowanie sąsiadujących ze sobą płyt z dokładnością wynoszącą ponad 99 procent.

W okresie triasu kontynentalna skorupa oraz osady odłożone w basenachwzdłuż granic kontynentów zamykają Ziemię w pełnej kontynentalnej skorupie

36 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 38: Nexus 18

To wyjątkowe dopasowanielądów i mórz w okresachmezozoiku i kenozoiku

dowodzi, że ekspansja Ziemijest procesem wiarygodnym

i stanowi podstawę dobudowy modeli wstecz

w czasie, aż do archaiku.

o promieniu wynoszącym około 52 procent jej obecnegopromienia. Te osadowe baseny utworzą później globalną siećpłytkich mórz otaczających i nakładających się na dawniejistniejące kontynenty.

To wyjątkowe dopasowanie lądów i mórz w okresachmezozoiku i kenozoiku dowodzi, że ekspansja Ziemi jestprocesem wiarygodnym i stanowi podstawę do budowy mode-li wstecz w czasie, aż do archaiku.

Budowa modeli sięgających aż do archaiku wymaga konie-czności uznania, że kontynenty są zbudowane ze starych,granitowo-łupkowych (łupek zielony) fragmentów skorupyzwanych kratonami, zerodowanych starych gór lub sfałdowa-nych pasów zwanych orogenami (górotworami) oraz basenówosadowych o różnym okresie powstawania. Rozszerzanie sięZiemi ma miejsce wewnątrz kontynentów zgodnie z roz-szerzaniem się skorupy w sieci kontynentalnych basenówosadowych i stref pęknięć. Przesuwając się wstecz w czasie,stopniowo usuwane są osady odkładające się w powiększają-cych się basenach i strefach wokół szczelin, a skorupieprzywracany jest jej kształt, taki jaki miała ona przed roz-szerzeniem. Usuwając wszystkie osady w basenach i w strefieszczelin dochodzimy do kształtu pierwotnej Ziemi, jaki miałaona na początku proterozoiku górnego (około 1 600 milionówlat temu), składającego się z połączonych archaicznych krato-nów i proterozoicznych skał podsta-wowych, przy promieniu liczącymokoło 1 700 kilometrów1.

Modele ekspandującej Ziemi do-wodzą, że rozkład kontynentalnychbasenów osadowych i płytkich mórzkontynentalnego magmatyzmu orazkoncentracji ruchów skorupy tworząglobalną sieć otaczającą zespolonąskorupę prekambryjską. Prekamb-ryjska globalna sieć stanowi lokaliza-cję nie kończącego się procesu po-szerzania skorupy, basenów sedy-mentacyjnych i mobilności skorupyw okresie er proterozoicznej i paleozoicznej i jest pierwotnąlokalizacją rozpadu kontynentu i tworzenia nowoczesnychoceanów w czasie er mezozoicznej i kenozoicznej.

Ten proces progresywnego poszerzania kontynentalnejskorupy w trakcie procesu ekspansji Ziemi stanowi upro-szczony obraz rozwoju kontynentów i oceanów przez cały okreshistorii Ziemi, kiedy to kontynentalna skorupa powiększała sięz wyprzedzeniem w stosunku do spękania kontynentów, ichrozłamania i rozproszenia, aż do czasów współczesnych.

ZIEMIA TO GEOLOGICZNA JEDNOSTKAWszystkie skały zawierają ogromną ilość geologicznych

i geofizycznych informacji, które dla wytrawnego oka mówiąo złożonej i różnorodnej historii ich formowania, zmianachmetamorficznych, chemicznej i pogodowej erozji, oddziały-waniu żywych organizmów i zawartości metali. Na podstawietych geologicznych i geofizycznych informacji możemy w skaliglobalnej wydedukować dawne położenie biegunów i rów-ników (paleomagnetyka), rozkład dawnych lądów, gór, czaplodowych, mórz i linii brzegowych (paleogeografia), dawnyrozkład wymarłej flory i fauny oraz klimaty (paleobiogeo-grafia), rozkład dawnych stref klimatycznych wyznaczonychprzez zależne od szerokości geograficznej skały położonemiędzy biegunami i strefą okołorównikową (paleoklimatolo-gia) oraz tworzenie i zasoby metali i węglowodorów (metalo-organika).

Informacje uzyskane z każdej z tych geologicznych i geofi-zycznych dyscyplin można przedstawić w postaci wizualnej na

modelach ekspandującej Ziemi, tak aby unaocznić, jak za-chodziło dane zjawisko i gdzie miało ono miejsce. I tak naprzykład ślady organizmów żywych i stref klimatycznychistniejących przed rozczłonkowaniem kontynentów są roz-rzucone zgodnie z harmonogramem rozchodzenia się kon-tynentów. Nowe organizmy zajmują miejsce starych lub od-działują na istniejące, zaś strefy klimatyczne nakładają się naustabilizowane typy klimatów.

Dobry przykład stanowi tu umiejscowiona na równikuprzez większą część historii Ziemi Antarktyda, na którejzachowały się skamieniałości świata roślinnego i zwierzęcegowłaściwe tropikalno-umiarkowanej skali temperatur oraz od-powiadające temu klimatowi typy skał. Od okresu permu (260milionów lat temu) Antarktyda przesuwała się w kierunkupołudniowym, co doprowadziło do radykalnych zmian klima-tu, a wraz z nim flory i fauny.

Właśnie te geologiczne i geofizyczne informacje są trady-cyjnie wykorzystywane jako ograniczenia możliwości dopaso-wania płyt przy rekonstruowaniu kontynentów przy pomocyteorii tektoniki płyt zakładającej stałość promienia ziems-kiego. W wielu przypadkach informacje te mają sprzecznycharakter, w szczególności rozkład flory i fauny charakterys-tycznej dla danego typu klimatu oraz rozkład zależnych odklimatu skał takich wapienie, węgiel i pozostałości po lodow-

cu. Na modelu rozszerzającej sięZiemi jest tylko jedna możliwość do-pasowania kontynentów. Jeśli infor-macje o charakterze geologicznymi geofizycznym nie są zgodne z zało-żonym modelem rekonstrukcji, zna-czy to, że rekonstrukcja jest niewłaś-ciwa – nie istnieją alternatywne moż-liwości dopasowania kontynentów.

Opublikowane dane paleomag-netyczne można wprowadzić do mo-deli rozszerzającej się Ziemi i w tensposób uzyskać miejsce położeniabiegunów oraz równika. Po zlokali-

zowaniu biegunów okazuje się, że są one zawsze biegunamipołudniowym i północnym, położonymi po przeciwnych stro-nach w każdej z er, poczynając od archaiku aż do czasówwspółczesnych. Lokalizacja równików jest zasadniczo zgodnaz lokalizacjami konwencjonalnymi, bazującymi na sympto-mach o charakterze klimatycznym. Grupowanie biegunówpółnocnego i południowego jest z kolei niemożliwe w ramachmodeli konwencjonalnej teorii tektoniki płyt. Okazuje się, żedane paleomagnetyczne można znacznie efektywniej wyko-rzystać do określenia miejsca położenia dawnych biegunówna modelach rozszerzającej się Ziemi.

PALEOGEOGRAFIAGeografia zamierzchłej przeszłości naszej planety daje

podstawy do określenia wewnętrznych zależności międzyobszarami lądów, powstawaniem mórz, ruchami górotwó-rczymi i ruchami skorupy i umożliwia rozmieszczenie namodelu rozszerzającej się Ziemi dawnych kontynentów: Pan-gei, Gondwany, Laurentii, Baltici, Laurussii i Rodinii.

W rekonstrukcji kontynentów, zgodnie z teorią tektonikipłyt, wielkie starożytne oceany, Panthalaski, Tetydzki i Iape-tuski, są konieczne w czasach, kiedy kontynenty były połączo-ne w superkontynenty, natomiast granice wynikające z geo-grafii dawnych linii wybrzeży i wpisane na modele rozszerza-jącej się Ziemi (patrz rysunek 1) dowodzą, że istnienie wiel-kich oceanów, Panthalaskiego, Tetydzkiego i Iapetuskiego,nie jest konieczne, ponieważ wszystkie współczesne oceany sąusunięte, zaś kontynenty sprowadzone do postaci jednej

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 37

Page 39: Nexus 18

Rys. 1. Modele rozszerzającej się Ziemi od archaiku do czasów przyszłych ukazujące linie wybrzeży (linie pogrubione), wyłaniające sięlądy i płytkie kontynentalne morza. Kolejne obrazy przesunięte są o 15 stopni długości geograficznej, aby ukazać szeroki obraz zmianzachodzących od prekambru i kenozoiku.

połączonej kontynentalnej skorupy Ziemi o znacznie zredu-kowanym promieniu. Zamiast nich na tym modelu są mniej-sze morza, Panthalaskie, Tetydzkie i Iapetuskie, zlokalizowa-ne na lub między dawnymi kontynentami.

Na rozszerzającej się Ziemi wczesne morza, Panthalaskiei Iapetuskie, wytworzyły się w okresie wczesnego permu i jury(260 do 160 milionów lat temu) w postaci płytkich basenówosadowych w regionach – odpowiednio – obecnego północno-zachodniego Pacyfiku i północnego Atlantyku. Baseny teotwierały się stopniowo i powiększały w czasie er mezozoicz-nej i kenozoicznej, aż do postaci obecnych oceanów Spokoj-nego i Atlantyckiego.

Z Morzem Tetydzkim sprawa miała się inaczej. Jegopoczątki w postaci kontynentalnego morza położonego w gra-nicach Europy i Azji sięgają początków ery proterozoicznej.Morze to rozwijało się stopniowo w czasie er proterozoicznej,paleozoicznej i mezozoicznej. Obecnie jest to obszar konty-nentu europejskiego i azjatyckiego oraz Morza Śródziemnego.

Zmiany w poziomie mórz na rozszerzającej się Ziemizachodziły w wyniku zmian klimatycznych, zmian w dys-trybucji mórz kontynentalnych, ruchów skorupy, procesówgórotwórczych, erozji, otwarcia się popermskich współczes-nych oceanów i wytwarzania nowej wody w środkowooceani-cznych grzbietach.

Zmiany te modyfikowały starożytną linię brzegową i w ichwyniku zmieniały się kształty i wielkość lądów, rozkład zależ-nych od klimatu skał, takich jak wapień, oraz rozkład pew-nych morskich i lądowych gatunków, których istnienie jestzależne od warunków klimatycznych.

Rekonstrukcja oryginalnych superkontynentów Rodinii,Gondwany i Pangei oraz mniejszych subkontynentów namodelach rozszerzającej się Ziemi dowodzi, że zamiast byćwynikiem przypadkowego procesu rozdzielania i łączenia lubzderzeń każdy zespół kontynentalny rozwijał się progresywnie

w czasie. Istotną cechą kontynentów zrekonstruowanych nakażdym z modeli rozszerzającej się Ziemi jest zależnośćmiędzy kontynentalnymi basenami osadowymi, siecią kon-tynentalnych mórz oraz siecią ruchów skorupy. Zmiany każ-dego z tych czynników w czasie powodowały zmiany powierz-chni lądów.

Konfiguracja superkontynentu jest zatem zdefiniowanaprzez postępujące zmiany w kontynentalnych basenach osa-dowych, ruchy skorupy oraz zmiany w poziomie mórz, gdynagle otwierają się współczesne oceany i powiększają doobecnego kształtu.

Zamiast formowania gór w wyniku kolizji kontynentów namodelach rozszerzającej się Ziemi są one formowane zasprawą pionowego wynoszenia tworzącego płaskowyże.Zmiany krzywizny powierzchni w czasie poszerzania się Zie-mi powodują pozostanie wnętrz kontynentów na poziomiepodwyższonym lub wysklepionym w stosunku do otaczającychwygiętych ku dołowi basenów osadowych. Okresowe grawita-cyjne zapadanie wnętrz każdego z kontynentów powodujewysklepienie i zaburzenia na ich krańcach oraz wytworzenieuskoków. Proces ten ma w trakcie ciągłego powiększaniacharakter cykliczny i daje wielokrotne i nakładające się fazygórotwórcze, erozji, wyrównywania, osadzania, wynoszeniaoraz kolejnej erozji.

PALEOBIOGEOGRAFIAPaleobiogeografia jest nauką zajmującą się badaniem

rozmieszczenia starożytnej flory i fauny. W przypadku modelirozszerzającej się Ziemi, starożytną florę i faunę możnawykorzystać do zilustrowania ich rozkładu w powiązaniu zestarożytną geografią i w stosunku do ustalonych miejsc biegu-nów i równików.

Rozkład fauny morskiej – na przykład pochodzącychz kambru i ordowiku2 (560 do 440 milionów lat temu)

38 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 40: Nexus 18

trylobitów (zbudowane z segmentów, podobne do karalu-chów stworzenia morskie) – wykazuje w odniesieniu dopowiększającej się Ziemi łatwość i znaczne uproszczenieprocesu migracji oraz rozwoju tych stworzeń w czasie erypaleozoicznej, bez konieczności wprowadzania skomplikowa-nych, tradycyjnie stosowanych procesów łączenia się i roz-padu kontynentów. Bariery migracji trylobitów i innych mors-kich gatunków ograniczają się w przypadku przyjęcia modelurozszerzającej się Ziemi do uwarunkowań narzucanych przezwarunki bytowania w głębinach oraz w ograniczonym stopniuuwarunkowań związanych z szerokością geograficzną i eks-tremaliami klimatycznymi.

Miejsca bytowania dinozaurów występujących od triasu dokredy dowodzą po naniesieniu ich na modele rozszerzającejsię Ziemi, że ich dystrybucja jest wyraźnie ograniczona dotrzech prowincji i zbieżna z dystrybucją ich gadzich przodkówz permu. Prowincje te to Europa i region śródziemnomorski,środkowa i wschodnia Północna Ameryka oraz sąsiedniepołudniowoafrykańskie i południowoamerykańskie regionyw połączeniu z Indiami. Występują również izolowane ośro-dki ich występowania we wschodniej Australii, południowychChinach i zachodniej części Południowej Ameryki.

Rozkład występowania dinozaurów i ich przodków, perm-skich gadów, dowodzi w ujęciu modeli rozszerzającej sięZiemi bliskich związków między gatunkami występującymiw permie, triasie i jurze. Związki te zostały potem zakłóconewe wczesnym permie w okresie przełamywania się kontynen-tów i w okresie kredy, kiedy podniósł się poziom mórz i miałomiejsce zakłócenie ustabilizowanych poprzednio stref klima-tycznych, habitatów i dróg migracji.

Przyczyny wyginięcia dinozaurów są zagadnieniem kont-rowersyjnym. Kreda zbiegła się z okresem powiększaniakontynentalnych mórz, czemu towarzyszyło podniesienie po-ziomu wód, powiększenie rozmiarów obecnych oceanów i wy-stąpienie stopniowych zmian klimatycznych. Morza konty-nentalne osiągnęły maksymalny poziom w okresie górnejkredy, lecz potem nastąpił okres gwałtownego opadania wóddo ich obecnego poziomu, w wyniku kontynuacji otwieraniasię oceanów.

Modele rozszerzającej się Ziemi sugerują, że w cza-sie ery mezozoicznej mogły istnieć dwa lub więcejoddzielnych oceanów, które mogły mieć różne poziomywód. Rozdzielanie się i łączenie tych oceanów zbiegłosię w czasie z wydarzeniami związanymi z wyginięciemflory i fauny pod koniec zarówno triasu, jak i kredy.

Sugeruje to, że wyginięcie dinozaurów, które trwałood ośmiu do dziesięciu milionów lat, może wiązać sięz okresem gwałtownych zmian w poziomie mórz, a nie,jak się powszechnie uważa, ze zderzeniem z asteroidą.

Kopalniana paproć z permu, glossopteris, występujeczęsto w złożach węgla na całej południowej półkulii jest zwykle używana do określania położenia starożyt-nego kontynentu Gondwany. Za miejsce jej bytowaniauważa się południową Afrykę i sąsiadujące z nią rejonyIndii.

W okresie permu wschodnia Antarktyda znajdowałasię na równiku i jednocześnie w sąsiedztwie południo-wej Afryki. Wschodnia Antarktyda była otoczona skupi-skami glossopteris z Australii, zachodniej Antarktydyi Indii. Sugeruje to, że flora typu glossopteris mogłasięgać poniżej obecnej czapy lodowej wschodniej Antar-ktydy.

Naniesiona na modele rozszerzającej się Ziemi per-mska flora glossopteris zajmuje tereny okołopaleorów-nikowe i rozciąga się od wysokich północnych do wyso-kich południowych szerokości geograficznych na super-

kontynencie Gondwany. Sugeruje to również, że flora typuglossopteris była gatunkiem egzystującym zarówno w klimacietropikalnym, jak i chłodnym, co potwierdzają dowody w po-staci skamielin, które dowodzą z kolei, że klimat Gondwany,zapoczątkowany przez epokę lodowcową, przechodził stop-niowo w zakres zimnego, lecz wilgotnego, umiarkowanegoklimatu, a następnie, pod koniec ery paleozoicznej, ciepłego,umiarkowanego klimatu.

Przedstawione przykłady z dziedziny paleobiogeografiiilustrują łatwość i prostotę migracji, rozwój gatunków floryi fauny oraz wpływ klimatycznych i geograficznych zmian narozszerzającej się Ziemi. Te wewnętrzne uzależnienia międzyglobalnymi i regionalnymi rozkładami są ze sobą spójne bezpotrzeby tradycyjnie wprowadzanego skomplikowanego łą-czenia i rozdzielania kontynentów.

Podczas rozłamywania się kontynentów i otwieraniawspółczesnych oceanów tradycyjny rozkład i drogi migracjiczęsto ulegały zakłóceniom, co umożliwiało endemicznymgatunkom wielu regionów na wzajemne oddziaływanie, po-szerzenie granic ich występowania lub ich ograniczenie, albowręcz po pewnym czasie wyginięcie.

Określenie czasu rozwoju oceanów w wielu z tych regio-nów ma swoje odzwierciedlenie w zmianach poziomu mórzumożliwiających migracje fauny w wyniku powiększenia i po-szerzenia dróg migracji i złagodzenia różnic klimatycznych.

PALEOKLIMATOLOGIAArchaiczny klimat jest określany na rozszerzającej się

Ziemi poprzez wprowadzenie do modeli rozkładu zależnychod klimatu skał oraz porównanie miejsc ich występowaniaz położeniem archaicznych biegunów i równików. Węglotwór-cze mokradła, grube warstwy piaskowca oraz skały pochodze-nia lodowcowego stanowią doskonałe wskaźniki klimatówmokrych, klimaty suche są z kolei znakowane przez obszarypowstałe w wyniku odparowania wód, takie jak złoża soli, zaśregiony okołorównikowe przez złoża węgla i wapienie.

Dane dotyczące zlodowaceń wskazują na cztery ichgłówne okresy: dolnoproterozoiczny, dolno- i górnopa-leozoiczny i górnokenozoiczny (ostatnie zlodowacenie).

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 39

Page 41: Nexus 18

Modele rozszerzającej sięZiemi skonstruowane przy

zastosowaniu danychpochodzących z geologiioceanicznej dowodzą, żepłyty skorupy ziemskiejpasują do siebie przy

zredukowanym promieniuZiemi ze zgodnością

przekraczającą 99 procent.

Rozkład depozytów polodowcowych na modelach rozszerza-jącej się Ziemi jest we wszystkich przypadkach zbieżnyz lokalizacją biegunów magnetycznych, których miejsce zo-stało ustalone na podstawie danych paleomagnetycznych.

Rozkład wielu prekambryjskich morskich osadów lodow-cowych występuje w połączeniu z wapieniami i skałami boga-tymi w żelazo zlokalizowanymi na równiku. Stanowi to dlarekonstrukcji wykonanych na podstawie teorii tektoniki płytzagadkę. Na modelach rozszerzającej się Ziemi widać, żestosunkowo niewielka odległość między biegunami i rów-nikiem, która miała w tym czasie miejsce, pozwalała na łatwyprzepływ morskiego lodu po sieci płytkich mórz do rejonówrównikowych i odkładanie tam skalnego gruzu w miarętopnienia lodu.

Rozkład dolno- i górnopaleozoicznych depozytów lodow-cowych zbiega się z okresem, kiedy biegun południowy znaj-dował się w zachodniej części środkowej Afryki, przy czymistniały również izolowane górskie ośrodki zlodowaceniaw Europie, Australii i PołudniowejAmeryce. Przesunięcie ku północystref klimatycznych i brak wyraźnejczapy lodowej na biegunie północ-nym stanowi ważny wskaźnik roz-mieszczenia lodowców, wapienii węgla w czasie tej ery. Przesunięcieku północy stref klimatycznych suge-ruje, że pochylenie osi obrotu Ziemiustabilizowało się już na początkuery paleozoicznej i pozostaje nie-zmienne do chwili obecnej.

Rozkład złóż ropy naftowej i ga-zu w trakcie er paleozoicznej, mezo-zoicznej i kenozoicznej zbiega sięw czasie z rozwojem głównych base-nów osadowych zlokalizowanych wewnątrz kontynentów orazwzdłuż ich granic. Szeroka strefa depozytów na modelachrozszerzającej się Ziemi jest bardzo wyraźna i mieści sięw strefie okołopaleorównikowej rozciągając się od niskichpołudniowych do średnich północnych szerokości geograficz-nych. Ta szeroka strefa sugeruje przesunięcie ku północy strefklimatycznych i jest zbieżna z obserwacjami odnoszącymi siędo rozkładu lodowca.

Kiedy na rozwój złóż ropy i gazu ziemnego spojrzymyw kontekście globalnych i kontynentalnych zmian poziomumórz, okaże się, że zbiega się on z okresem, kiedy poziommórz podnosił się i morza wkraczały na kontynenty. Początkikredy szczególnie koincydują z okresem popermskiego top-nienia lodowców, gwałtownego otwierania się współczesnychoceanów, ocieplenia klimatu i gwałtownego różnicowania sięflory i fauny.

Rozkład złóż węgla w okresie od dolnej do górnej kredyma postać dwóch szerokich pętli zlokalizowanych w strefieumiarkowanego klimatu na północ i na południe od paleo-równika, przy czym znacznie większą ilość depozytów obser-wujemy na półkuli północnej. Na modelach rozszerzającej sięZiemi ta zmiana w odkładaniu złóż węgla ma swoje uzasad-nienie w gwałtownym otwieraniu się współczesnych oceanówi migracji kontynentów w kierunku północnym w czasie ermezozoicznej i kenozoicznej. Dominację odkładania węgla napółkuli północnej należy przypisać większej masie lądówwpływającej na ilość opadów oraz rozmiary kontynentalnychbasenów odpowiednich do formowania złóż węgla.

FAKT CZY PRZYPADEK?Modele rozszerzającej się Ziemi skonstruowane przy za-

stosowaniu danych pochodzących z geologii oceanicznej do-

wodzą, że płyty skorupy ziemskiej pasują do siebie przyzredukowanym promieniu Ziemi ze zgodnością przekracza-jącą 99 procent. Tak więc w okresie triasu każdy z kon-tynentów łączy się na modelu odpowiadającym temu okre-sowi, jak gdyby był jednym z kawałków sferycznej układanki,zaś kontynentalne baseny osadowe tworzą globalną siećbędącą obrazem płytkich, kontynentalnych mórz. Poprzezstopniowe usuwanie osadów z basenów osadowych i przy-wracanie konfiguracji istniejącej przed rozszerzeniem wszy-stkie archaiczne fragmenty skorupy ziemskiej można połączyćrazem na modelu pierwotnej Ziemi o promieniu liczącym1 700 kilometrów.

Kiedy dane zaczerpnięte z paleomagnetyki wprowadzimyna modele rozszerzającej się Ziemi, będziemy mogli określićmiejsca przeciwlegle położonych biegunów. Nie jest to moż-liwe przy zastosowaniu zasad proponowanych w teorii tek-toniki płyt. Miejsca archaicznych równików ustalone na pod-stawie położenia biegunów współgrają ze wskaźnikami typu

klimatycznego, jak rozkład skał po-lodowcowych, wapienia i węgla, orazzależnymi od szerokości geograficz-nej gatunkami flory i fauny. Położe-nie klimatycznych wskaźników suge-ruje stałe przesunięcie stref klimaty-cznych w kierunku północy, co z ko-lei wskazuje na nachylenie osi obro-tu Ziemi.

Fauna i flora ma w uproszczeniurozkład zbieżny ze strefami klimaty-cznymi i rozkładem mórz kontynen-talnych. Zakłócenia w rozwoju ga-tunków i wydarzenia związane z ichwyginięciem są zbieżne z rozrywa-niem się kontynentów, otwieraniem

współczesnych oceanów, zmianami klimatu i gwałtownymizmianami w poziomie mórz. Rozkład i zachowanie złóż ropynaftowej, gazu ziemnego i węgla jest zbieżne z gwałtownymrozwojem form roślinnych, zmianami w poziomie mórz i roz-chodzeniem się kontynentów. Wszystkie te fakty nie mogąbyć jedynie przypadkowym zbiegiem okoliczności. Każdyz nich stanowi sam w sobie konkretny dowód na to, że Ziemiasię powiększa, zaś wzięte razem kwantyfikują prosty processtałego rozrostu skorupy poprzedzający pękanie, rozrywaniei rozpraszanie kontynentów do ich obecnego położenia.�

O autorze:James Maxlow jest geologiem mającym za sobą ponad dwudzies-

topięcioletnią praktykę w zakresie badań polowych i górniczych. Matytuł magistra geologii i obecnie kończy pisać pracę doktorską z tejdziedziny. Jest głównym konsultantem Terrella Consultants, firmykonsultingowej z siedzibą w Zachodniej Australii, która w ostatnimczasie usilnie promuje hipotezę Tektoniki Globalnej Ekspansji (czyliteorię rozszerzającej się Ziemi) oraz badania w tym zakresie. Firmajest otwarta na współpracę ze światową społecznością badaczyrozszerzania się Ziemi.

Dalsze informacje na ten temat można uzyskać bezpośrednio odautora za pośrednictwem poczty elektronicznej: ‹[email protected]› – lub odwiedzając jego stronę internetową: ‹www.geoci-ties.com/CapeCanaveral/Launchpad/6520/›.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Obecny średni promień Ziemi wynosi 6371 kilometrów. – Przyp. tłum.2. Ordowik do drugi okres ery paleozoicznej, który charakteryzuje się

pojawieniem się prymitywnych ryb. – Przyp. tłum.

40 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 42: Nexus 18

Czy japońskasekta NajwyższejPrawdy zakupiła

farmę naaustralijskim

outbacku w celuprowadzenia tameksperymentów

z broniąelektromagnetyczną,czy w celu śledzenia

eksperymentówprowadzonych przez

kogoś innego?

Część 3

Harry MasonCopyright 1997

1313 Armstrong RoadJarrahdale, WA 6203

Australia

[email protected]

„BUM W BANJAWARN” RAZ JESZCZE

W pierwszym artykule z tego cyklu opisałem anomalne zjawisko, na którezłożyły się: jasna kula ognista mknąca po płaskiej trajektorii, potężny błysk

białego światła, silna eksplozja, czerwona flara wznosząca się na dużą wysokośćoraz trzęsienie ziemi o sile od 3,6 do 3,9 stopnia w skali Richtera. Wszystko tomiało miejsce późnym wieczorem 28 maja 1993 roku na terenie lub w pobliżuowczej farmy Banjawarn położonej w północno-wschodniej części Złotodajnych Pólpołożonych w Zachodniej Australii.

Większość naocznych świadków umieszcza punkt zetknięcia się kuli z ziemią,czyli tak zwany „punkt zero”, na północno-zachodnim krańcu terenu należącego dofarmy Banjawarn.

Następnie w „punkcie zero” pojawiła się duża półkula (około dwukrotniewiększa od na wpół schowanego za horyzontem słońca) pomarańczowoczerwonegokoloru w srebrnej otoczce i utrzymywała się przez około dwie godziny, po czymnagle zniknęła, jak gdyby ktoś ją wyłączył.

Farma Banjawarn stała się wkrótce ośrodkiem zainteresowania w związkuz zakupem i zajęciem jej przez japońską sektę Najwyższej Prawdy (Aum Shinrikyo– Aum Supreme Truth) zawdzięczającą złą sławę atakowi gazowemu na tokijskiemetro. Sekta kupiła tę farmę w celu „prowadzenia tam eksperymentów dla dobraludzkości”. W roku 1995 media podały, że jej członkowie eksperymentowali tam naowcach z sarinem, gazem porażającym układ nerwowy, przed przystąpieniem doataku na tokijskie metro, który nastąpił 20 marca 1995 roku.

Zastępca przywódcy sekty, Kiyohide Hayakawa, odwiedził Perth1 w kwietniu1993 roku. Wspomagany przez japońską tajną agentkę Mahikari2, zamieszkałąw Perth Yasuko Shimadę, wynajął lekki samolot i odleciał z konsultantem do sprawnieruchomości, pół-Japończykiem, pół-Australijczykiem, Micky’em Webbem,w kierunku północno-wschodniej części Złotodajnych Pól na przegląd kilkuwystawionych na sprzedaż owczych farm.

Co warte podkreślenia, przed wstąpieniem do sekty Aum, Hayakawa uzyskałtytuł magistra na Uniwersytecie w Osace w dziedzinie „Technologii Odnawiania”(„Greening Technology”). Tezy jego pracy są utajnione i niedostępne. Władzeuniwersyteckie oświadczyły początkowo, że studiował „przeciwdziałanie pustyn-nieniu” na wydziale inżynierii klimatycznej, jednak japońskiemu dziennikarzowio zacięciu dochodzeniowym, Yoichi Shimatsu (patrz strona internetowa ‹www.pela-go.com›) udało się odkryć niepodważalne dowody na to, że nazwa tego wydziału jestjedynie przykrywką, pod którą kryją się tajne japońskie badania broni elektromag-netycznych.

Reagując na opublikowane ostatnio przez Shimatsu artykuły opisujące praw-dziwe zainteresowania Hayakawy, Uniwersytet w Osace utrzymuje, że Hayakawastudiował inżynierię krajobrazu. Rezultatem dyslokacji pewnych typów bronielektromagnetycznej może być rzeczywiście – jeśli ktoś woli taką terminologię– zaawansowana „inżynieria krajobrazu”!

Systemy broni tego rodzaju zdają się kandydować, wśród wielu innych, do mianageofizycznych broni niszczących środowisko, których oryginalnym wizjonerem jestprofesor Gordon McDonald opisany w książce Nigela Caldera z roku 1968zatytułowanej Unless Peace Comes (Jeśli nie zapanuje pokój).

Hayakawa odszedł z Uniwersytetu w Osace i wkrótce trafił do ZjednoczonegoKościoła, koreańskiej filii sekty Moona. Wielebny Moon3 był wieloletnim przyjacielemzmarłego niedawno północnokoreańskiego „Wielkiego Przywódcy” (Kim Ir Sena)i jest obecnie znanym współpracownikiem George’a Busha w nowych przedsięwzię-ciach sekty prowadzonych na obszarze Ameryki Południowej. Po kilku latachHayakawa dochrapał się wysokiej pozycji w sekcie, po czym w roku 1987 zerwał z nią,i to w bardzo niejasnych okolicznościach. Opuścił ją (za ich przyzwoleniem?) z 20milionami dolarów pochodzącymi z jej funduszy, aktami własności do wielu tokijskichdomów i prawami do prowadzenia jej interesów, po czym wstąpił do sekty Aum.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 41

Page 43: Nexus 18

Znaczna częśćzgromadzonych danych

sugeruje, że obie japońskiesekty, Aum i Mahikari,

stanowią odrośla tajnychjapońskich grup wyznającychkult „Cesarza-Boga” i służą

głównie jako grupypolitycznego nacisku...

dążące do narzucenia światujapońskiej hegemonii.

Według pewnego analityka pracującego na rzecz japońs-kiej policji Hayakawa był w tym czasie śledzony, ponieważsądzono, że może być północnokoreańskim szpiegiem, i bez-wiednie zaprowadził ich do mało znanej wówczas sekty Aum.

Swój posag wzięty z sekty Moona Hayakawa przeznaczyłnajprawdopodobniej na wkupienie się do sekty Aum, doktórej przeciągnął również 35 członków sekty Moona. Niemalnatychmiast awansował na stanowisko zastępcy jej przywódcyi otoczywszy się kadrą byłych członków sekty Moona stał sięszefem niemal zupełnie oddzielnej organizacji o nazwie „Mi-nisterstwo Konstrukcji Aum”. Zaczął podobno używać jejjako wygodnej przykrywki dla działalności związanej z hand-lem narkotykami, bronią oraz najnowocześniejszą aparaturąi oprzyrządowaniem naukowym (stosowanym głównie w prze-myśle zbrojeniowym). W czasie wojny w Zatoce Perskiejjednym z jego handlowych partnerów był na przykład SaddamHusajn.

Od roku 1992 Hayakawa odwiedził 22 razy Rosję, zaśKoreę Północną 17 razy. Handlował z wysokim rangą funk-cjonariuszem KGB, Witalijem Masenką, który piastował sta-nowisko ministra Przemysłu i Handlu Ukrainy. Masenkościśle współpracował wcześniej z ukraińskim oddziałem Zjed-noczonego Kościoła, i to co najmniej od połowy lat osiem-dziesiątych.

JAPOŃSKIE KULTY I SKRYTE WSPARCIE POLITYCZNEPrzebieg kariery Yasuko Shimady, pomocniczki Hayaka-

wy w Zachodniej Australii, w okresie poprzedzającym rolę,jaką odegrała w incydencie z Ban-jawarn z roku 1993, był według Gar-ry’ego Greenwooda równie interesu-jący.

W swojej wydanej w roku 1997książce All the Emperor’s Men (Wszy-scy ludzie cesarza) Greenwood oma-wia własne przeżycia związane z ja-pońskim oddziałem międzynarodo-wego kultu Mahikari. Był przez 17lat wiernym wyznawcą tej religii du-chowego uzdrawiania, w tym przez10 lat drugim w jej hierarchii przy-wódcą na obszar Australii.

Kilka lat temu Greenwood wy-stąpił z sekty, kiedy odkrył, że jejzałożyciel, podpułkownik YoshikazuOkada, były ochroniarz cesarza i członek Straży Imperialnej,brał udział w planowaniu niesławnej pamięci akcji armiijapońskiej, która miała miejsce w Chinach przed wybuchemII wojny światowej i zyskała miano „Gwałtu Nankinu” („Ra-pe of Nankin”). Odkrył również, że na wyższych poziomachhierarchii japońskiego oddziału Mahikari kult dotyczył tylkojednego celu – stworzenia warunków umożliwiających umie-szczenie cesarza Japonii na „należnym” mu miejscu, czylipodniesienia go do godności Imperatora Planety Ziemia, i tojeszcze w czasie życia obecnego pokolenia. Ludzie ci naj-wyraźniej wierzą, że w swoich wcześniejszych wcieleniach,wiele tysięcy lat temu, obecny cesarz Japonii rządził całąnaszą planetą i jego uświęconym przeznaczeniem jest powrótdo tej godności.

Greenwood podaje, że Yasuko Shimada, pomocniczkaHayakawy w Perth w roku 1993, miała swój udział w or-ganizowaniu kultu Mahikari w Australii w roku 1974. Kult tenma tu jedynie około 2 000 wyznawców, lecz są to osoby bogatei wpływowe.

Jo Court, żona premiera Zachodniej Australii, RichardaCourta, była członkiem tego kultu przez około 15 lat. Wraz ze

swym mężem przez cały następny dzień po wyborach w roku1993 świętowała jego wygraną w świątyni Mahikari w Perth,a w dwa tygodnie później pojechali na dwutygodniowe waka-cje do Japonii, w trakcie których odbyli podobno wielespotkań z wpływowymi, sponsorowanymi przez Mahikari,japońskimi „biznesmenami”.

To ciekawe jak wiele wydarzeń z początku roku 1993wiążących się z wypadkami w Banjawarn miało wyraźniesekwencyjny charakter.

W kwietniu 1993 roku jeszcze jedna japońska grupaprzybyła do Zachodniej Australii. Zespół Japońskiego Mini-sterstwa Ochrony Środowiska przedłożył Rządowi Zachod-niej Australii plan podjęcia badań dotyczących „działań prze-ciwko pustynnieniu” na terenie Wschodnich Pól Złotodaj-nych w Zachodniej Australii. Po wybuchu w światowychmediach afery z sektą Aum projekt ten nie był nagłaśnianyprzez media i z pomocą Richarda Courta oraz wicepremieraHendy’ego Cowana jest obecnie w fazie rozruchu i obejmujetereny położone wokół Kalgoorie i Laverton. Japońscy stu-denci studiów podyplomowych doglądają elektronicznej apa-ratury monitorującej zainstalowanej na tych terenach, którama pomóc „w uzyskaniu odpowiedzi na pytanie, jak zaziele-nić pustynie Trzeciego Świata”.

Połączone badania Yoichi Shimatsu w Japonii i Garry’egoGreenwooda ujawniły powiązania między tajnymi japońskimizausznikami finansowo-politycznymi oraz sektami Aum i Ma-hikari. Okazało się, że są to prominenci Partii Liberalno-Demokratycznej, politycy tacy jak Shintaro Ishihara, współ-

autor (z ostatnio zmarłym prezesemfirmy Sony, Akio Moritą) wydanejw roku 1989 książki The Japan ThatCan Say No (Japonia, która potrafipowiedzieć nie). Jej główna teza gło-si, że Japonia powinna sprzymierzyćsię z Rosją i poprzez dostosowaniejapońskich mikroukładów elektroni-cznych do rosyjskich superbroni po-łożyć łapę na Stanach Zjednoczo-nych, i wspólnie z Rosją rządzićświatem. Wygląda na to, że opisujeona tę właśnie ideę, którą realizujeobecnie tajna grupa finansowo-poli-tyczna kontrolująca japoński rząd.

Znaczna część zgromadzonychdanych sugeruje, że obie japońskie

sekty, Aum i Mahikari, stanowią odrośla tajnych japońskichgrup wyznających kult „Cesarza-Boga” i służą głównie jakogrupy politycznego nacisku (i popierania rozwoju wojskowejtechnologii) dążące do narzucenia światu japońskiej hege-monii. Jest mało prawdopodobne, aby członkowie tych ku-ltów rozrzuceni po całym świecie zdawali sobie sprawę z te-go, do jakich celów są wykorzystywani. Jo Court zostałapoinformowana o prawdziwej treści tego scenariusza „Ma-hikari-Cesarz” przez jej – obecnie już byłego – przyjaciela,Garry’ego Greenwooda, lecz nie chciała mu uwierzyć.

DZIAŁANIA POLOWE HAYAKAWYWspomagany przez agenta sprzedaży nieruchomości

z Perth Hayakawa spędził w kwietniu 1993 roku 12 dnidokonując przeglądu owczych farm położonych na terenachoutbacku w regionie Leonora-Laverton w Zachodniej Au-stralii. Lecąc do poszczególnych farm Hayakawa całkiemotwarcie żądał, aby pokazać mu natychmiast zasoby uranu,które tam zlokalizowano. Hayakawa zbierał niewielkie próbkiskał z każdej lokalizacji złóż uranu, jaką mu pokazano, w celupoddania ich analizie. Potem poprosił o samochód z napę-

42 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 44: Nexus 18

W połowie roku 1995 głównydoradca prawny śledztwa

prowadzonego przez senatUSA w sprawie sekty Aum

poinformował mnie o wielkimjej zainteresowaniu pracami

Nicoli Tesli z zakresuelektromagnetycznej broni

umożliwiającej wywoływanietrzęsień ziemi.

dem na cztery koła, aby móc „obejrzeć farmę samemui przekonać się o potencjale jej terenu, a następnie podjąćewentualnie decyzję o jej zakupie”.

Według informacji uzyskanych od jego konsultanta Haya-kawa jeździł do miejsc położonych w centrum konkretnejposiadłości, często tam, gdzie skały granitowe były pokrytewarstwą gleby. Początkowo próbował wywiercić dwie małedziury w ziemi małym podręcznym świdrem do skał, leczświder wkrótce się popsuł i musiał kopać małe otwory łopatą.W każdej dziurze umieszczał po jednej elektrodzie, podłączałją do małego przyrządu elektrycznego wielkości faksu i rejest-rował jakieś dane. Robił to przez kilka godzin w każdymmiejscu, w którym kopał dziury. W czasie tego procesu nieruszał elektrod. Po powrocie na kwaterę przez całą nocanalizował dane na przenośnym komputerze o dużej mocyobliczeniowej.

Hayakawa czuł się dotknięty, kiedy konsultant zapytał go,czemu służą te czynności, i wymamrotał coś na temat potrze-by wyboru właściwej lokalizacji przyszłych eksperymentówsekty Aum, które miały służyć „dobru ludzkości”. W rzeczywi-stości prowadził geofizyczne badania gruntu bez wiedzy właś-cicieli farm, którzy sądzili, że rozgląda się on jedynie po ichposiadłościach, jeżdżąc po nich samochodem terenowym.

Będąc geofizykiem, który często uczestniczył w pomiarachgeofizycznych służących wielu celom poszukiwawczym, z po-czątku nie bardzo wiedziałem, jakiego rodzaju pomiarówdokonywał Hayakawa i w jakim celu. Normalne elektrycznei elektromagnetyczne pomiary gruntu polegają na przesuwa-niu sensorów nad złożem rudyi w niczym nie przypominają wielo-godzinnego pomiaru jakichś para-metrów w jednym miejscu i nie wią-żą się z trwającym całą noc numery-cznym przetwarzaniem zgromadzo-nych danych.

Hayakawa powtarzał procedurępobierania próbek uranu, pomiarówgeofizycznych gruntu i numeryczne-go przetwarzania zmierzonych para-metrów na każdej farmie, którą od-wiedził.

Ostatecznie, po dodatkowych ba-daniach Banjawarn z powietrza,uznał, że właśnie ta farma najlepiejbędzie się nadawała do celów sekty Aum. Wygląda na to, żewybrał farmę Banjawarn raczej ze względu na jej odosob-nienie niż zawartość złóż uranu, które, jeśli w ogóle tam były,były znacznie uboższe od tych na innych farmach, któreodwiedził.

Banjawarn jest niewątpliwie najbardziej odludną owcząfarmą na terenie Wschodnich Pól Złotodajnych, zaś terenypołożone wzdłuż jej północnych, północno-wschodnichi wschodnich granic są jeszcze bardziej odludnym, piaszczys-to-wydmowym terenem łączącym się jednym bokiem z Pus-tynią Gibsona. Tereny te są niemal całkowicie bezludne.

Hayakawa usiłował wtedy, w połowie kwietnia 1993 roku,na miejscu kupić farmę, pokazując jej właścicielowi walizkępełną australijskich banknotów. Właściciel, człowiek roztrop-ny, dobrze znający możliwości kolorowych drukarek i kopia-rek, odmówił prowadzenia negocjacji w tym stylu i zażądałzgodnie z wymogami prawa podpisania umowy kupna-sprze-daży oraz czeku któregoś z cieszących się dobrą opiniąbanków australijskich.

Hayakawa był zdecydowany jeszcze w połowie kwietnia1993 roku przejąć farmę Banjawarn na rzecz sekty Aum, cosugeruje, że działał naglony czasem.

Zaraz potem wrócił do Perth a stamtąd do Tokio. Napoczątku maja 1993 roku udał się do radzieckiej bazy mary-narki wojennej w zatoce Cam Ranh w Wietnamie, co ustaliłajapońska policja po prześledzeniu celów jego podróżyw agencji turystycznej.

Zaraz po nim, jeszcze w kwietniu 1993 roku, dwaj inniprzedstawiciele sekty Aum przybyli z Tokio do Perth, gdzieskorzystali z usług firmy prawniczej w celu założenia w Za-chodniej Australii spółki i sporządzenia dokumentów kupna-sprzedaży, które zadowoliłyby właścicieli farmy Banjawarn.Przedstawiciele ci słabo mówili po angielsku i byli bardzopodenerwowani długim i wolnym procesem prawnym konie-cznym do uprawomocnienia się aktu kupna-sprzedaży, coznowu sugeruje, że bardzo im się spieszyło.

W końcu 23 kwietnia 1993 roku dokumenty zostały pod-pisane. Na akcie własności farmy Banjawarn w charakterzewspółsygnatariuszki złożyła również podpis będąca stałą mie-szkanką Australii Yasuko Shimada, co miało ułatwić sekcieAum przebrnięcie przez australijskie przepisy dotyczące włas-ności ziemi. Bez tej pomocy agentki Mahikari, sekta Aummiałaby wiele problemów z uzyskaniem tytułu własności dofarmy Banjawarn i prowadzeniem na jej terenie eksperymen-tów „dla dobra ludzkości”.

Wydaje mi się sprawą interesującą, że wśród członkówMahikari znalazła się żona premiera Zachodniej Australii,tego samego, który wdrożył dochodzenie w sprawie działalno-ści sekty Aum w związku z „Banjawarnańskim Bum”. Pobu-dził go do tego mój raport, który skierowałem do niego

w roku 1995 i w którym podałemdane dotyczące wcześniejszych wy-darzeń z udziałem ognistych kul,eksplozji i trzęsień, z wnioskiem, żeto wydarzenie mogło mieć charakternuklearny, a z całą pewnością dotego stopnia podejrzany, by zasługi-wać na wdrożenie dogłębnego do-chodzenia naukowego.

W piśmie z 15 maja 1996 rokuskierowanym do mnie premierCourt napisał, że dochodzenie poli-cji Zachodniej Australii ustaliłoprzyczynę wydarzenia w Banjawarnjako naturalnego pochodzenia. Cociekawe, żaden z naocznych świad-

ków, których relacje były wymienione w moim raporcie, niezostał przesłuchany w trakcie owego rzekomego śledztwapolicji. Sprawa ta wskazuje na interesujący scenariusz i nasu-wa co najmniej kilka istotnych pytań bezwzględnie wymagają-cych odpowiedzi.

Doręczenie czeku sekty Aum właścicielowi farmy Ban-jawarn nastąpiło 1 czerwca 1993 roku i od tego momentusekta stała się jej rzeczywistym właścicielem za pośrednict-wem fasadowej firmy. Było to trzy dni po zdarzeniu z ognistąkulą, do którego doszło 28 maja 1993 roku. W umowiepodpisanej 35 dni przed wydarzeniem z ognistą kulą w Ban-jawarn znalazła się klauzula gwarantująca możliwość wcześ-niejszego zajęcia farmy.

Komisja Rolna rządu Zachodniej Australii zarejestrowałaostatecznie przejście praw własności do farmy Banjawarn nasektę Aum 1 września 1993 roku.

SEKTA AUM, KTÓREJ NIGDY NIE BYŁOW połowie roku 1995 główny doradca prawny śledztwa

prowadzonego przez senat USA w sprawie sekty Aum poin-formował mnie o wielkim jej zainteresowaniu pracami NicoliTesli z zakresu elektromagnetycznej broni umożliwiającej

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 43

Page 45: Nexus 18

Wygląda na to, że sekta Aumzostała wytypowana na

sprawców ataku gazowego,aby nie dopuścić do

ujawnienia kompromitującychdanych będących

w posiadaniu wywiadu,i ukrycia faktycznego stanu

rzeczy wskazującego naPółnocną Koreę jako sprawcę.

wywoływanie trzęsień ziemi. Sugerowało to interesujący kie-runek badań i zrodziło pytanie, czy istnieje związek międzyniezwykłymi zdarzeniami z udziałem ognistych kul z 28 maja1993 roku, zainteresowaniami Hayakawy i działalnością sektyAum na farmie Banjawarn.

26 maja 1993 roku grupa australijskich i japońskich astro-nomów amatorów spotkała jadąc przez Złotodajne Poladrogą prowadzącą z Leonory do Meekatharry kilku Japoń-czyków obozujących w buszu na północ od Leonory. Japońscyastronomowie poinformowali swoich australijskich kolegów,że ludzie ci są dziwni, zarówno jeśli chodzi o ich wygląd,zachowanie, jak i sposób prowadzenia konwersacji, i że ichubiór jest również bardzo dziwny. Możliwe więc, że byli toczłonkowie sekty Aum, którzy są znani w Japonii z dziwacz-nych strojów i zachowania.

Z miejsca, w którym obozowali, była tylko godzina drogileśnymi duktami pojazdem z napędem na cztery koła domiejsca „zero” wydarzeń z 28 maja położonego na farmieBanjawarn. Ludzie ci byli idealnie rozlokowani, gdyby ichcelem miało być śledzenie wydarzeń z ognistą kulą, doktórych doszło dwa dni później. Japońscy turyści bardzorzadko zapuszczają się na ten położony z dala od utwar-dzonych dróg teren.

Australijska Policja Federalna poinformowała mniew kwietniu 1995 roku, że personel sekty Aum, w tym ichminister nauki, Hideo Murai (fizykjądrowy uważany za najinteligent-niejszego żyjącego Japończyka),przebywał na farmie Banjawarn 28maja 1993 roku, zaś do Australiiprzybył w połowie tego miesiąca.Warto tu wspomnieć, że przed wstą-pieniem do sekty Aum Murai inte-resował się technologią wykorzystu-jącą promieniowanie elektromagne-tyczne. Pracował w hucie Kobe Ste-el, gdzie zajmował się badaniaminad zastosowaniem mikrofal orazinnych rodzajów elektromagnetycz-nego promieniowania do formowa-nia stali na zimno. Swój stopień nau-kowy uzyskał z astrofizyki i specjalizował się w analiziekosmicznych promieni X. Jego laboratorium w Kobe znalazłosię w epicentrum potężnego trzęsienia ziemi, jakie dotknęłoto miasto w roku 1995.

Po miesiącu Federalna Policja odwołała swoje poprzednieoświadczenie, stwierdzając, że nie ma dowodów na to, żejakikolwiek członek sekty Aum przebywał na terenie farmyBanjawarn (lub w ogóle w Australii) w czasie wydarzeńz udziałem ognistej kuli. Z tego oficjalnego oświadczeniawynika zatem, że sekta Aum nie mogła być zamieszanaw wydarzenia z 28 maja.

Z informacji astronomów amatorów wynika natomiast,że policja, w najlepszym wypadku, się myli. Rzecz w tym,że nie rozpoznani członkowie sekty Aum mogli z łatwościąprzybyć do wschodniej Australii pod płaszczykiem turystówi uniknąć zauważenia przez australijskie władze imig-racyjne.

Australijska Policja Federalna twierdziła później także, żeprzekazanie sekcie Aum prawa własności do farmy Ban-jawarn nastąpiło dopiero we wrześniu 1993 roku, co wykluczajej związek z wydarzeniami z udziałem ognistej kuli. Wniosekten jest formalnie poprawny, jako że Komisja Rolna rząduZachodniej Australii właśnie wtedy zarejestrowała zmianętytułu własności, jednak informacja ta jest bardzo myląca,ponieważ umowa kupna-sprzedaży została podpisana przez

obie strony 23 kwietnia i sekta przekazała należność za niąw postaci czeku 1 czerwca 1993 roku.

W czasie wydarzeń z udziałem ognistej kuli w piątek 28maja 1993 roku o godzinie 23.03 sekta Aum wiedziała, że namocy legalnego aktu kupna Banjawarn należy do niej. Wie-działa również, że w zabudowaniach farmy rzadko kto bywał,zwłaszcza w weekendy, kiedy to jej właściciel zwykł wsiadaćz żoną do samochodu i jechać 100 kilometrów na południowyzachód w odwiedziny do swoich krewnych i wracać dopierow poniedziałek.

Grupa dziwnie ubranych Japończyków (być może z sektyAum) mogła z łatwością sprawdzić, czy wszystkie drogi naterenie, na którym miał znaleźć się punkt zero, są puste,gdyby uznano, że takie środki ostrożności są konieczne. Mogliwięc sfilmować całe zdarzenie i zarejestrować wszystkie po-trzebne im parametry naukowe.

Pod koniec września 1993 roku Shoko Asahara, brodatyprzywódca sekty Aum, pojawił się w Perth w towarzystwieswojego zastępcy, Hayakawy, oraz innych członków sekty (wtym nastoletnich dziewcząt), z których wszyscy mieli nadlicz-bowy bagaż, którego transport kosztował podobno około330 000 australijskich dolarów.

„Bagaż” ten zawierał wyposażenie laboratoryjne i „gór-nicze”, które to zostało przewiezione w lukach bagażowych,oraz niebezpieczne chemikalia (kwas solny) ukryte w pojem-

nikach na środki czystości i w butel-kach zawierających rzekomo japońs-ką wódkę sake przewożonych w ba-gażu ręcznym. Znaczna część tegobagażu została skonfiskowana przezaustralijskich celników, zaś dwóchczłonków sekty zatrzymano za naru-szenie przepisów bezpieczeństwa li-nii lotniczych.

Świta szefa sekty Aum wynajęładwa dwusilnikowe samoloty, któreprzewiozły ich na Banjawarn. Póź-niej samoloty te wykorzystano dorekonesansu lotniczego przeprowa-dzonego z niewielkiej wysokości,którego celem było obejrzenie tere-

nów należących do farmy, jak również terenów sąsiadującychz nią od wschodu, południa i północy.

Australijska Policja Federalna podejrzewa, że członkowiesekty Aum testowali na owcach w czasie pobytu na farmieBanjawarn we wrześniu 1993 roku gaz sarin. Dowody po-twierdzające to przypuszczenie są wątpliwej jakości i praw-dopodobnie zostałyby odrzucone, gdyby sprawą zajął się sąd.Co więcej, są liczne dowody na to, że gazem użytym w atakuna tokijskie metro nie był sarin.

Gazowe ataki na japońskie koleje oraz dziwne (praw-dopodobnie przeprowadzone przez terrorystów) „wypadki”w japońskich elektrowniach jądrowych były kontynuowane poosadzeniu Asahary w więzieniu. Są pewne dowody wskazują-ce na to, że odpowiedzialnością za te wszystkie zdarzenianależy obciążyć północnokreańskich terrorystów, włączniez atakiem gazowym na tokijskie metro.

Obecnie Asahara jest cały czas zniesławiany przez japońskiei światowe środki masowego przekazu i trzymany w zimnej celi,natomiasto Hayakawie,który jestosadzony w areszcie domowym,wszyscy milczą, zaś jego strażnicy zwracają się do niego „Sir”!

Wygląda na to, że sekta Aum została wytypowana nasprawców ataku gazowego, aby nie dopuścić do ujawnieniakompromitujących danych będących w posiadaniu wywiadu,i ukrycia faktycznego stanu rzeczy wskazującego na PółnocnąKoreę jako sprawcę.

44 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 46: Nexus 18

Późniejsze doniesieniaprasowe, których źródłem był

jeden z zatrzymanychi uwięzionych w Tokioczłonków sekty Aum,sugerowały, że sekta

próbowała wyekstrahowaćrozszczepialny uran z rudypozyskanej w Banjawarn.

SCENARIUSZ Z BOMBĄ JĄDROWĄRelacje naocznych świadków eksplozji na farmie Ban-

jawarn, do której doszło tam 28 maja 1993 roku, przypomina-ją opis nuklearnego wybuchu przeprowadzonego nocą. Ob-liczenia wykonane na podstawie sejsmicznych sygnałów od-notowanych w całej Zachodniej Australii sugerują, że energiawyzwolona w czasie tej eksplozji była rzędu co najmniej od1 do 2 kiloton TNT, to znaczy odpowiadała wybuchowiniewielkiej bomby atomowej. Po doniesieniach prasowychz połowy roku 1995 wiążących sektę Aum z próbami zdobyciabroni jądrowej uznałem, że ta możliwość jest na tyle praw-dopodobna, że należy zainteresować nią zespół dochodzenio-wy senatu USA i władze australijskie. Jednak brak radioak-tywnych cząsteczek w australijskich kolektorach z tego mie-siąca, jak również informacje pochodzące ze służb specjal-nych, a także inne względy zmusiły mnie do wykluczeniamożliwości wybuchu jądrowego, tym niemniej senat USAwciąż zajmuje się badaniem tej możliwości.

W czasie swojej krótkiej bytności w roku 1993 na farmieBanjawarn członkowie sekty Aum założyli w jednym z budyn-ków polowe laboratorium chemiczne. Zbudowali równieżutwardzoną drogę do obrzeża dużego słonego jeziora położo-nego na południe od zabudowań farmy, prawdopodobniew celu ułatwienia sobie zwożenia próbek uranu.

Australijska Policja Federalna jest w posiadaniu dowodówna to, że członkowie sekty Aum powtórnie pobrali próbkiz okolicznych miejsc występowania rud uranu i przesłalifrachtem lotniczym całą ich ciężarówkę do Japonii. Próbki tejrudy, które pozostały w laboratorium zlokalizowanym nafarmie Banjawarn i zostały znalezio-ne przez funkcjonariuszy Policji Fe-deralnej, poddano analizie w labora-torium rządowym Zachodniej Au-stralii w Perth. Zawierają one takznikome ilości uranu, że policyjnichemicy śmiali się do rozpuku z wy-raźniej głupoty sekty, która miałanadzieję wykorzystać tę rudę doskonstruowania własnej bomby jąd-rowej. Nie ma żadnych dowodów nato, że sekta wszczęła nielegalne wy-dobycie rudy lub zaczęła pobieraćpróbki na dużą skalę na terenie far-my Banjawarn lub w jej pobliżu.

Tak więc Hayakawa rozpoczął pobieranie geochemicz-nych próbek w lokalnych miejscach występowania rud uranu,zarówno przed, jak i po wypadkach, które miały miejsce 28maja 1993, czyli po wydarzeniach z udziałem ognistej kuliwraz z towarzyszącą jej eksplozją, trzęsieniem ziemi i utrzy-mującą się w powietrzu przez dwie godziny pomarańczowo-czerwoną półkulą.

Późniejsze doniesienia prasowe, których źródłem był je-den z zatrzymanych i uwięzionych w Tokio członków sektyAum, sugerowały, że sekta próbowała wyekstrahować roz-szczepialny uran z rudy pozyskanej w Banjawarn.

Ta nuklearna wersja pasuje do wcześniejszych oświadczeńprasowych amerykańskiego senatora Sama Nunna, który jakostarszy członek senackiej komisji dochodzeniowej badającejaferę sekty Aum i broni masowej zagłady (październik-listopad 1995 roku) przekonywał, że są dowody na to, iż sektaAum usiłowała uzyskać broń jądrową od swoich rosyjskichwspółpracowników, jak również opracować własną broń jąd-rową w fabrykach będących w jej posiadaniu.

Oceniając sytuację na podstawie posiadanych dowodów,Nunn obawiał się, że sekcie Aum udało się osiągnąć oba celei w związku z tym posiada broń jądrową. Jego obawy były

uzasadnione, biorąc pod uwagę informację, która ukazała sięw mediach, sugerującą, że przywódca sekty, Asahara, nietylko przepowiedział przyszłą wojnę jądrową między Japoniąi Stanami Zjednoczonymi, ale również spiskował z zamiaremwywołania takiej wojny poprzez potajemne zdetonowaniebomby jądrowej na terenie Stanów Zjednoczonych.

Ruda dostępna sekcie Aum na farmie Banjawarn byłabardzo niskiej jakości i podobnie do wszystkich rud uranuzawierała 99,999 procenta 238U i zaledwie mikroskopijneilości 235U – wysoce reaktywnego, rozszczepialnego izotopuuranu, z którego można wytwarzać bomby jądrowe. Do czasuostatnich odkryć w dziedzinie procesu laserowego ekstraho-wania, uzyskanie użytecznych ilości tego izotopu z tej rudyw zakładach przetwarzających olbrzymie jej ilości i zużywają-cych potężne ilości energii elektrycznej – przy zastosowaniuwirówek i procesu gazowego ekstrahowania – trwałoby całelata. Przy obecnych technologiach nadal potrzeba olbrzymichilości rudy, lecz proces ekstrahowania trwałby już tylko mie-siące, a nie lata.

Jest oczywiste, że sekcie Aum nie mogło udać się uzy-skanie w ich laboratorium polowym przy pomocy ograni-czonych środków wydobywczych dostępnych na farmie Ban-jawarn odpowiedniej do skonstruowania standardowej bombyjądrowej ilości 235U, natomiast mogło się im udać uzyskanieodpowiednich surowców do skonstruowania tak zwanej „bru-dnej” bomby (pokrytej 238U bomby taktycznej lub mikro-bomby).

Mimo to Hayakawa wkładał dużo wysiłku w geofizycznepomiary i trwające całe noce, numeryczne analizowanie ich

wyników oraz pobieranie geochemi-cznych próbek z miejscowych złóżuranu. Jaki był tego cel i czy był jakiśzwiązek między jego działaniamii zdarzeniami z 28 maja?

Zestawione razem możliwe zwią-zki między sektą Aum i wydarzenia-mi na farmie Banjawarn przedsta-wiają się następująco:

1. Zbieżność w czasie zaintere-sowania sekty Aum tym samym skra-wkiem Ziemi, nad którym pojawiłasię dziwna „ognista kula” wraz z to-warzyszącymi jej zjawiskami.

2. Zbieżność wcześniejszychprac Hayakawy z zakresu „inżynierii krajobrazu”, to znaczynad broniami elektromagnetycznymi, na Uniwersyteciew Osace z pracami Murai z zakresu elektromagnetyzmuw hucie w Kobe.

3. Uwaga głównego doradcy prawnego senatora Nunnaw sprawie zainteresowania sekty Aum pracami Tesli dotyczą-cymi systemu broni elektromagnetycznych wywołujących trzę-sienia ziemi.

4. Dziwna natura wydarzeń z udziałem „ognistej kuli”,zupełnie nie pasująca w świetle relacji świadków do scena-riusza upadku meteoru.

SCENARIUSZ Z ROSYJSKO-JAPOŃSKĄ BRONIĄELEKTROMAGNETYCZNĄ

Pierwsze podejrzenia japońskich sejsmologów w sprawieelektromagnetycznych broni wywołujących trzęsienia ziemizrodziły się po ich spotkaniu z sejsmologami radzieckimi,które odbyło się po potężnym trzęsieniu ziemi w Armeniiw roku 1988.

Przekonywające dowody na temat tych broni nadeszłyz moskiewskiego źródła rozpracowanego przez japońskiegodziennikarza z zacięciem dochodzeniowym. Osoba ta była

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 45

Page 47: Nexus 18

W... styczniu 1991 roku,Gorbaczow zaoferował

Japończykom zapośrednictwem Jakowlewa za900 milionów amerykańskich

dolarów supertajną brońZwiązku Radzieckiego,

międzykontynentalną brońelektromagnetyczną zdolną

do wywoływania na odległośćtrzęsień ziemi.

obecna na konferencji w Moskwie w styczniu 1990 roku, kiedyto japońska delegacja na najwyższym szczeblu, pod przewod-nictwem Ministra Spraw Zagranicznych Japonii, ShintaroAbe, spotkała się z Prezydentem Związku Radzieckiego,Gorbaczowem, i jego pomocnikiem, członkiem Biura Poli-tycznego, Aleksandrem Jakowlewem. Celem spotkania byłonawiązanie „bilateralnej współpracy”.

W trakcie kolejnych spotkań w styczniu 1991 roku, Gor-baczow zaoferował Japończykom za pośrednictwem Jakow-lewa za 900 milionów amerykańskich dolarów supertajnąbroń Związku Radzieckiego, międzykontynentalną broń elek-tromagnetyczną zdolną do wywoływania na odległość trzęsieńziemi. System tej broni znajdował się na uzbrojeniu ZSRR odpoczątku lat sześćdziesiątych.

Gorbaczow uzgodnił również z członkiem japońskiegoDietu4, Toshio Yamaguchi, powołanie połączonego japońs-ko-rosyjskiego uniwersytetu w Moskwie, który miał zająć siękaptowaniem najbłyskotliwszych umysłów wśród fizyków jąd-rowych obu krajów w celu opracowania drugiej i trzeciejgeneracji elektromagnetycznych superbroni poprzez połącze-nie japońskich mikroukładów scalonych i elektroniki z rosyjs-kim systemem tej broni pierwszej generacji. Proszę zaważyć,że jest to scenariusz bardzo podobnydo tego, jaki został opisany w książceThe Japan That Can Say No (Japo-nia, która potrafi powiedzieć nie).

Uniwersytet ten został wkrótcezałożony pod przykrywką „studiówkulturowych” i był administrowanyprzez sektę Aum i niejakiego Lobo-wa. Lobow był za czasów Jelcynaprzewodniczącym Rady Bezpieczeń-stwa – po nieudanym puczu w roku1991, w wyniku którego Gorbaczowmusiał ustąpić z urzędu. Personelsekty Aum przybył po raz pierwszydo Moskwy pod koniec roku 1991.Za sprawą poparcia Lobowa orazdzięki przydzieleniu sekcie wielu go-dzin bezpłatnego czasu antenowego w Radiu Moskwa oraznie skrępowanemu dostępowi do rosyjskiej armii sekta miaławkrótce więcej rosyjskich członków (ponad 50 000) niż japoń-skich (około 30 000).

Sekty Aum użyto do ukrycia wielu tajnych zakupówbroni w Rosji. Posłużyła ona za parawan dla rządu Japonii.Jakowlew wciąż zarządzał stosunkami japońsko-rosyjskimi,lecz za plecami Lobowa, głównie ze względu na jego bliskiestosunki z nie będącym w tym czasie w łaskach Gorba-czowem. W ciągu kilku następnych lat obaj wielokrotniespotykali się z Hayakawą.

Cena wywoławcza za technologię broni elektromagnetycz-nej wyniosła 900 milionów dolarów, lecz nie wpłynęła ona doskarbca ZSRR. W ramach dochodzenia prowadzonego przezsenat USA w sprawie sekty Aum znaleziono dowody na to, żebardzo duże sumy pieniędzy przekazano na konto Lobowaw szwajcarskim banku! Wielu ludzi spotkał w Rosji marnykoniec, kiedy usiłowali ustalić szczegóły tej sprawy.

Logiczne rozumowanie podpowiada, że kupujący potrze-bował poligonu testowego do sprawdzenia międzykontynen-talnego zasięgu i efektywności owych broni. Broń należało„odpalić” z istniejącej bazy transmitera (Tx) znajdującego sięgdzieś w Rosji i zarządzanej przez KGB lub z kontrolowanejprzez KGB jednostki wodnej. (Proszę pamiętać, że Hayakawaodwiedził bazę rosyjskiej marynarki wojennej w Zatoce CamRanh i to wkrótce po swojej kwietniowej wizycie w Zachod-niej Australii). Do kontrolowania ognistej kuli i towarzyszą-

cych jej zjawisk potrzebne były prawdopodobnie dwa lub trzytransmitery. Tego rodzaju poligonu testowego nie dałoby sięznaleźć z oczywistych przyczyn w gęsto zaludnionej Japonii.Poligon położony na terenie Rosji również nie wchodziłw grę, ponieważ znajdowałby się on pod kontrolą Rosjani Japończycy mogliby ich podejrzewać o oszustwo zaaran-żowane w celu wyłudzenia od nich pieniędzy.

Zachodnia Australia jest położona w podobnej odległościod, powiedzmy, syberyjskiego półwyspu Kamczatka, jak leżą-ce na wschodnim wybrzeżu USA miasta od Japonii.

Na Kamczatce znajduje się gigantyczny okrągły nadajnikbroni elektromagnetycznej (Tx) o średnicy 30 kilometrów,o którym dane wywiadowcze usiłował zebrać strącony przezrosyjski samolot wojskowy 31 sierpnia 1983 roku samolotpasażerski Koreańskich Linii Lotniczych lot KAL 007.

Przed przekazaniem 900 milionów dolarów będących na-leżnością za kupowaną broń konieczne było oczywiście jednolub nawet kilka odpaleń demonstrujących możliwości tejżebroni. Cóż lepszego można było wymyślić od zakupu położo-nej na odludziu w australijskim outbacku farmy, która peł-niłaby rolę niezależnego od nikogo japońskiego celu i poli-gonu testowego? Na tej pustyni praktycznie nie mieszka nikt,

kto mógłby zaobserwować prowa-dzone tam testy, a nawet gdyby ktoścoś zauważył, to i tak przypisano byto zjawiskom towarzyszącym upad-kowi meteoru. Najpotężniejszy i naj-bardziej „wybuchowy” test, któremutowarzyszyło silne trzęsienie ziemi,przeprowadzono jeszcze, zanim sek-ta Aum uzyskała oficjalnie prawowłasności do farmy.

Amerykański fizyk jądrowy i jed-nocześnie były podpułkownik armiiamerykańskiej, Tom Bearden, odponad dwudziestu lat bada systemsowieckich broni elektromagnetycz-nych. Swoje badania udokumento-wał zeznaniami wielu naocznych

świadków z całego świata, którzy opisują „teslowskie kuleogniste” i ogromne kuliste lub półkuliste pomarańczowoczer-wone „teslowskie tarcze”. Bearden sądzi, że wydarzeniaz Banjawarn doskonale pasują do znanych cech radziec-kich/rosyjskich broni elektromagnetycznych.

Ognista kula Tesli jest tworzona przy pomocy emisjiz dwóch lub większej liczby transmiterów promieni Tesli, copozwala na wytworzenie zbitki wysoko „uwarstwionej” ener-gii elektromagnetycznej, która jest przemieszczana w trój-wymiarowej przestrzeni przy pomocy manipulacji paramet-rami promieniowania. Po znalezieniu się w pożądanym celulub nad nim, zawarta w niej energia elektromagnetycznazostaje wyzwolona w ciągu mikrosekund, wywołując eksplozjęodpowiadającą mocą wybuchowi jądrowemu lub silne trzęsie-nie ziemi.

Tarcza Tesli składa się z plazmy generowanej przez wyso-ko naładowane skalarne pole elektromagnetyczne zdolnej doprzepalenia obwodów elektrycznych zawartych w pociskachlub samolotach, co powoduje ich upadek bądź zboczeniez celu, na który zostały skierowane. Panuje również pogląd, żetarcza Tesli jest zdolna do wywoływania zmian w jądrzeatomowym w ten sposób, że powolne przyłożenie nisko-poziomowej energii elektromagnetycznej zamienia izotopyznajdujące się w bojowej głowicy, na przykład z 235U na 238U,czyli że można w ten sposób „rozbroić” głowice jądrowejeszcze w silosach lub już w czasie lotu. Alternatywą jestspowodowanie przedwczesnej detonacji głowic.

46 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 48: Nexus 18

W trzech odbiornikachradiowych wysokiej

częstotliwości, komputerzei trzech pojazdach z napędem

na cztery koła przepaleniuuległy pewnego dnia

o godzinie 11.00 obwodyelektryczne. Wszystkie te

urządzenia i pojazdyznajdowały się w odległości

od 10 do 50 kilometrówod siebie.

RZECZYWISTY CEL POBYTU HAYAKAWYW BANJAWARN

W jakim celu Hayakawa prowadził w kwietniu 1993 rokugeofizyczny rekonesans na owczych farmach położonych wo-kół Banjawarn?

Musiał zapewne poznać miejscowe telluryczne lub mag-netotelluryczne parametry. Dane te pozwalały na dokładnewycelowanie rosyjskich broni elektromagnetycznych orazumożliwiały badanie zmian zachodzących w czasie i po teściez eksplodującą kulą ognistą i trzęsieniem ziemi. Jest oczywis-te, że Japończycy chcieli wiedzieć jak najwięcej o nabywanejbroni.

Hayakawa potrzebował również do celów badawczychznajomości stosunku między 235U i 238U w miejscowychzłożach uranu. Wykonanie analizy tego stosunku przed i poeksplozji pozwalało na ocenę zdolności promieni Tesli do„rozbrajania” głowic jądrowych w obszarze objętym ogromnąpomarańczowoczerwoną półkulą, która powstała na północod Banjawarn w nocy 28 maja 1993 roku.

Jeśli tak było, wówczas proste laboratorium polowe sektyAum w Banjawarn mogło z łatwością dokonać odpowiednichanaliz i określić stosunek między zawartością 235U i 238Uw próbkach pobranych z miejscowych złóż rudy uranowej.Jakiekolwiek zmiany tego stosunku dowodziłyby słuszności(lub nie) rosyjskich twierdzeń od-nośnie transmutacji radioaktywnegomateriału znajdującego się w bojo-wych głowicach. Taki scenariusz wy-daje się znacznie bardziej prawdo-podobny od tego, który zakłada, żeczłonkowie sekty Aum usiłowali wy-ekstrahować w swoim polowym la-boratorium 235U ze złóż dostępnychna farmie Banjawarn.

Podobno druga kula ognista po-jawiła się nad farmą Banjawarn tejsamej nocy o północy. Wyglądało nato, że pojawiła się na poziomie grun-tu, uniosła wysoko nad Banjawarn,po czym rozpadła się wewnątrz po-marańczowoczerwonego półkuliste-go tworu. Czyżby był to mały pocisktestowy sterowany elektronicznie z ładunkiem rud uranuskonstruowany po to, aby umożliwić sprawdzenie zdolnościtarczy Tesli do dezaktywacji zarówno elektroniki, jak i radio-aktywnych jąder?

SCENARIUSZ Z TESTOWANIEM AMERYKAŃSKIEJBRONI ELEKTROMAGNETYCZNEJ

Trzecia wielka kula ognista została zaobserwowana przezkierowców ciężarówki nad Banjawarn o godzinie 5.00 w majulub czerwcu 1993 roku. Leciała po identycznej, niskiej, rów-noległej do powierzchni ziemi trajektorii jak pierwsza (z 28maja 1993 roku). Wyglądała tak samo jak pierwsza, tyle tylko,że nie wiemy, czy emitowała dźwięki podobne do odgłosusilnika dieslowskiego. Kolejną lecącą na niewielkiej wysokościi emitującą porykiwania kulę ognistą zaobserwował dogger5.Kula ta leciała tym samym kursem z Laverton do Banjawarnw bliżej nie określonym okresie, mniej więcej w latach1988-1989. Inne twory typu „tarcze Tesli”, złożone z poma-rańczowoczerwonych półkul lub pełnych kul, obserwowanona północ od Banjawarn znacznie wcześniej, zarówno napoczątku lat osiemdziesiątych, pod koniec lat 1988-1989 orazw roku 1992.

Powyższe dane sugerują, że w regionie tym uaktywnił siębardzo dziwny, naturalny, ziemski układ elektromagnetyczny

albo że ma tu od pewnego czasu miejsce działalność obcychistot bądź jakaś grupa, lecz nie japońska sekta Aum, wykorzy-stuje ten teren jako poligon doświadczalny, i to od dobrychkilku lat.

Posiadam liczne relacje złożone przez osoby, które byłyświadkami dziwnych zdarzeń, jakie rozegrały się na zachód odtych terenów w roku 1988, w czasie gdy pracowałem tam przyposzukiwaniu złóż złota. W trzech odbiornikach radiowychwysokiej częstotliwości, komputerze i trzech pojazdach z na-pędem na cztery koła przepaleniu uległy pewnego dniao godzinie 11.00 obwody elektryczne. Wszystkie te urządzeniai pojazdy znajdowały się w odległości od 10 do 50 kilometrówod siebie. Żartowaliśmy wówczas między sobą, że to skutekdziałania nuklearnych pulsów elekromagnetycznych orazUFO, mimo iż nie zaobserwowano żadnych obiektów tegotypu!

W świetle obecnie posiadanych danych ten incydentz przepaleniem obwodów elektrycznych wygląda na uderze-nie systemów plazmowych fal OTHR EMP6, jakie zlokalizo-wane są w Laverton w Zachodniej Australii, Alice Springs naTerytorium Północnym i Longreach w Queenslandzie.„Sprzedane” społeczeństwu jako „radary pozahoryzontalne”(Over-the-Horizon Radar; w skrócie OTHR) wykorzystującefale hertzowskie wysokiej częstotliwości, urządzenia te pełnią

inną, ukrytą rolę. Wytwarzając pu-lsacyjne wiązki radarowe dużej mo-cy, mogą one tworzyć i przesyłaćnaładowaną plazmę elektromagne-tyczną przez przewodzące fale ra-diowe warstwy jonosfery. Plazma tamoże być użyta do indukowaniaw dielektrycznej Ziemi niebezpiecz-nych prądów niszczących urządzeniaelektroniczne oraz rażących prądemczłowieka, a także do niszczenia in-nych celów oddalonych o tysiące mil.Inaczej mówiąc, są to zaawansowaneprzetworniki generujące energię od-powiadającą wybuchowi bomby ją-drowej.

W ostatnich latach w rejonie La-verton odnotowano występowanie

dziwnych zjawisk o charakterze elektrycznym, takich jakprzepalenie generatorów prądu w elektrowni, wyładowanianadmiaru napięcia z linii przesyłowych, interferencje na mik-rofalowych łączach telefonicznych oraz wyłapywanie przezodbiorniki radiowe w określonych godzinach dziwnych i bar-dzo silnych prądów powodujących ich iskrzenie.

Możliwe że Hayakawa i sekta Aum w rzeczywistościpodsłuchiwali lub podpatrywali czyjeś testy z bronią elekt-romagnetyczną prowadzone na tamtym terenie. Jeśli takwłaśnie było, najlepszym kandydatem na ich wykonawcę jest„była baza USA” położona na półwyspie Exmouth w północ-no-zachodniej Australii będąca miejscem usytuowania mikro-falowego nadajnika VLF-HF. Właśnie stamtąd zdaje siępochodzić wiele świateł typu ognistych kul. Widywano teżinne kule ogniste, które leciały w kierunku tego miejsca(może w wyniku zmienionej biegunowości emitera fal Tesli?).Wygląda na to, że kule ogniste z Banjawarn też leciały kursemna Exmouth.

Baza na Exmouth posiada także duży „grzybiasty” (po-chodny HAARP) system antenowy i uważa się, że jest oneksperymentalnym prototypem broni plazmowej OTHR.Prawdopodobnie przy pomocy tego systemu prowadzone sąod lat testy z propagacją fal przez tereny outbacku do celówzlokalizowanych w innych miejscach Australii.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 47

Page 49: Nexus 18

Przewodnik zauważył, żezainteresowania zespołu

japońskiego nie ograniczająsię wyłącznie do geologii

outbacku, lecz koncentrująsię bardziej na zlokalizowaniu

urządzeń typu OTHR Tx(transmitery fal Tesli) na

Exmouth, w Laverton, AliceSprings (Pine Gap)

i Longreach (planowanychlub istniejących).

W tym scenariuszu Hayakawa potrzebowałby ponadtosprawdzenia siły przesyłanych ziemią fal Tesli i zwykłych falhertzowskich wysyłanych z Exmouth, aby określić, któraz owczych farm stanowi najlepsze miejsce do podglądaniatych – najprawdopodobniej amerykańskich – testów. SektaAum nadal pragnęłaby zapewne sprawdzić możliwość zdal-nego „rozbrajania” głowic jądrowych poprzez zebranie pró-bek z miejscowych złóż rud uranu i zbadanie efektów działa-nia lokalnie zastosowanej tarczy Tesli.

Pewna notatka o pokrewnej tematyce podaje, że w kwiet-niu 1993 roku japońska Korporacja Mitsui wysłała do Austra-lii zespół do polowego badania danych uzyskanych na pod-stawie zdjęć wysokiej rozdzielczości przedstawiających „praw-dziwą” geologię wykonanych przez japońskiego satelitę prze-znaczonego do badania zasobów Ziemi. (Obrazy uzyskiwaneprzy pomocy tego satelity mają bardzo wysoka rozdzielczośći są raczej przeznaczone do celów wywiadowczych, a nie dobadania zasobów Ziemi).

Japoński zespół wynajął australijskiego przewodnika, abypomógł im przetrwać w outbacku i wykonać topograficznezdjęcia lotnicze półwyspu Exmouth.

Prośba japońskiego zespołu o sprzedaż zdjęć lotniczychzostała początkowo zakwestionowa-na przez Canberrę7, lecz w końcuzakaz ten cofnięto, kiedy australijskiprzewodnik poświadczył, że są onepotrzebne do poszukiwań ropy naf-towej.

Przewodnik zauważył, że zainte-resowania zespołu japońskiego nieograniczają się wyłącznie do geologiioutbacku, lecz koncentrują się bar-dziej na zlokalizowaniu urządzeń ty-pu OTHR Tx (transmitery fal Tesli)na Exmouth, w Laverton, AliceSprings (Pine Gap) i Longreach(planowanych lub istniejących).

Wyglądało na to, że pewne koław Japonii traktują urządzeniaOTHR jako zagrożenie, które nale-ży poddać inwigilacji. Widać KGB mocno zaniepokoiło nimiich członków.

Ten zakładający działania wywiadowcze i szpiegowskiescenariusz wyjaśnia również znaczną liczbę japońskich moto-cyklistów, którzy od roku 1990 aż do chwili obecnej pilniesporządzają mapy całego systemu dróg leśnych ZachodniejAustralii i Terytorium Północnego nanosząc je na zdjęciasatelitarne Korporacji Mitusi wykonane w skali 1:50 000(może w poszukiwaniu ukrytych amerykańsko-australijskichbaz obronnych?).

Podobne wnioskowanie może wyjaśnić dziwne japońskiebadania w sprawie „odnawiania pustyń” prowadzone naterenie Wschodnich Pól Złotodajnych. Czyżby chodziło o za-słonę dymną skrywającą rozmieszczenie w tym regionie od-powiednich przyrządów służących do obserwacji systemubroni elektromagnetycznych OTHR w Laverton oraz emisjize źródła fal Tesli w Exmouth? Proszę sobie tylko przypo-mnieć tematykę badań Hayakawy na Uniwersytecie w Osacew dziedzinie „technologii odnawiania”, czyli mówiąc prościejbroni elektromagnetycznych?

ZDZIWIENIE STANÓW ZJEDNOCZONYCHZ POWODU OBLICZEŃ DOTYCZĄCYCH „PUNKTU ZERO”

Komisja dochodzeniowa amerykańskiego senatu kiero-wana przez senatora Sama Nunna przesłała mój początkowy,pochodzący z roku 1995, raport w sprawie ognistych kul

z Banjawarn do Zjednoczenia Instytutów Sejsmologicznych(Incorporated Research Institutions for Seismology; w skró-cie IRIS). Zadaniem IRIS jest opracowywanie i rozwijaniesejsmologicznych metod ustalania naruszeń traktatu ONZw sprawie zakazu prób z bronią jądrową. Dokonuje ono tegoprzy pomocy sieci sejsmografów rozlokowanych na całymświecie.

IRIS opublikowało wstępny raport opracowany przezGregory’ego van der Vinka i jego współpracowników. Suge-rował on, że mimo znacznych podobieństw do scenariuszatajnych prób zjawisko z Banjawarn nie zostało wywołaneprzez eksplozję (nuklearną lub jakąkolwiek inną), nie było toteż normalne trzęsienie ziemi. Przyczyną tych wydarzeń byłich zdaniem najprawdopodobniej upadek trzymetrowego me-teorytu żelazoniklowego.

Australijska stacja radiowa ABC przeprowadziła wywiadz van der Vinkiem, który upiera się przy teorii upadkumeteorytu, mimo braku jakichkolwiek śladów, takich jakkrater, i mimo bardzo szczególnej charakterystyki zacho-wania się ognistej kuli sporządzonej na podstawie relacjinaocznych świadków oraz towarzyszących jej zjawisk (naprzykład wielkiej pomarańczowoczerwonej półkuli), a także

mimo opisów kolejnych ognistychkul podążających tym samym szla-kiem nad Banjawarn, z których ka-żda wystąpiła w innym czasiei przejawiała bardzo dziwne jak nameteoryt zachowanie.

Kontynuując swoje badania IRISustaliło najbardziej prawdopodobnąlokalizację epicentrum trzęsieniaz 28 maja 1993 roku. To znakomiteopracowanie zostało wykonane zapomocą badania dróg rozchodzeniasię energii sejsmicznej z ostatnichwybuchów w nowo założonej kopa-lni złota położonej w odległości oko-ło 50 kilometrów na zachód od Ban-jawarn.

IRIS powtórnie obliczyło lokali-zację epicentrum trzęsienia w Banjawarn posługując się no-wymi algorytmami opracowanymi na podstawie badania ście-żek sejsmicznego zapisu wybuchów we wspomnianej kopalniuzupełnionego sejsmograficznymi danymi dostarczonymiprzez sieć sejsmografów Australijskiego Urzędu PomiarówGeologicznych (Australian Geological Survey Organisation;w skrócie AGSO).

Dane AGSO za każdym razem wskazywały na trzęsienieo sile od 3,6 do 3,9 stopnia w skali Richtera i lokalizowałyjego epicentrum na południe od Banjawarn, lecz niestety trzyróżne obliczenia dały diametralnie różne wyniki z powodubraku danych na temat lokalnego wzoru rozchodzenia się falsejsmicznych. Średni błąd określenia epicentrum przy pomo-cy standardowych algorytmów ustalony na podstawie obliczeńprzeprowadzonych przez AGSO w oparciu o wcześniejszewybuchy w kopalniach Leonora-Laverton wynosił 100 kilo-metrów.

IRIS z dumą przesłało mi mapy z naniesionym na nichmałym prostokątnym obszarem, który z dziewęćdziesięciopię-cioprocentową pewnością zawierał epicentrum trzęsieniaw Banjawarn z 28 maja 1993 roku. Lokalizacja ta dokładnieodpowiadała granicom bazy Rx Laverton-Jindalee.

IRIS najprawdopodobniej współpracowało z kołami rzą-dowymi USA na zasadzie ograniczonego dostępu do pewnychdanych i nie było świadome istnienia bazy OTHR Rx La-verton.

48 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 50: Nexus 18

W rzeczywistości to ja dostarczyłem im większość szczegó-łowych map tego regionu, ale nie dołączyłem do nich informa-cji o istnieniu na tym terenie bazy Rx Laverton-Jindalee, jakoże jeszcze wtedy informacja ta nie wydawała mi się istotna.

Ta baza składa się że stacji Tx zlokalizowanej na wschódod Laverton w White Cliffs oraz stacji Rx na zachód odLaverton w pobliżu południowej granicy farmy Banjawarn.

Około 5 procent naocznych światków „Banjawarnańskie-go Bum” utrzymywało, że położenie „punktu zero” (miejsca,w którym kula zderzyła się z ziemią i wybuchła w postaciolbrzymiej czerwonej flary) odpowiadało lokalizacji stacji Rx.

Większość pozostałych świadków umieszczała „punkt ze-ro” bardziej na północ, co sprawiło, że odłożyłem na bok tychkilku doniesień, niemniej na wszelki wypadek przeszukałemtamto miejsce w połowie roku 1995.

Powód tej niezgodności między relacjami 95 procentświadków w sprawie miejsca eksplozji a obliczeniami okreś-lającymi miejsce epicentrum do dzisiaj pozostaje nie wyjaś-niony. (5 procent naocznych świadków, którzy wskazywalimiejsce eksplozji w rejonie stacji Rx, znajdowało się owejnocy pośród tych, którzy określali to miejsce jako położoneznacznie bardziej na północ).

28 maja 1993 roku w czasie „Banjawarnańskiego Bum”w miejscu, w którym do niego doszło, znajdował się dziewiczybusz, zaś na miejscowych mapach Wydziału Górnictwa byłnakreślony prostokąt informujący poszukiwaczy, że na tymterenie nie wolno zakładać żadnych kopalń, w związku z pla-nowaną w przyszłości budową w tamtym miejscu stacjiOTHR.

Poszukując w połowie roku 1995 z pokładu samolotu„krateru meteorytowego” w Banjawarn, przeleciałem nadtym terenem, a później przemierzyłem go przemieszczając sięlądem. W miejscu, w którym wypadało epicentrum, buldożeryczyściły teren z buszu na obszarze kilku kilometrów kwad-ratowych.

Niestety, wbrew ustaleniom IRIS nie było tam żadnychśladów zderzenia meteorytu z powierzchnią ziemi, nie byłoich również w promieniu 300 kilometrów od Banjawarn. Cowięcej, buldożery wcale go nie zasypywały!

Analizując to miejsce nie trudno dojść do wniosku, że nienadaje się ono na wojskową bazę OTHR z powodu wyjąt-kowego charakteru i wysoce dokładnych „uderzeń meteo-rytów”, gwałtownego nasilania się „naturalnych” zjawisko charakterze elektromagnetycznym, dziwnie zbieżnych z ni-mi trzęsień ziemi (których w ogóle nie notowano tam od roku1900) oraz innych zjawisk.

A może jest ktoś, kto wie, że to jest nie tylko systemradarowy, lecz również system broni wysyłających plazmę,i uderzył w tamto miejsce 28 maja 1993 roku o godzinie 23.03własną bronią elektromagnetyczną, dając do zrozumienia:„Jestem w stanie dosięgnąć waszych wojskowych instalacji,kiedy tylko zechcę”.

Być może ten ktoś jest także odpowiedzialny za ponadtysiąc przypadków pojawień się w ciągu ostatnich czterech latnad Australią ognistych kul (do 24 czerwca 1997 roku),z których stu towarzyszyły potężne, nadziemne eksplozjeo sile porównywalnej z wybuchem bomby jądrowej, zaśw dziesięciu przypadkach potężnym wybuchom nadziemnymtowarzyszyły średniej mocy trzęsienia ziemi o sile od 3,6 do4,0 stopni w skali Richtera (odpowiadające wybuchowi ładun-ku o wadze od 1 do 2 kiloton TNT).

Kim lub czym jest ten „ktoś”?Jakiekolwiek są źródła lub przyczyna tych zjawisk, nie

ulega wątpliwości, że wydarzenia te stanowią rosnące za-grożenie dla ludzkiego życia i dóbr. Naziemne lub napowiet-rzne eksplozje bądź indukowane zdalnie trzęsienia ziemimogą stać się przyczyną wielu zgonów w „punkcie zero”, jeśliktóreś z tych zjawisk wystąpi na gęsto zaludnionym terenie.

Niestety, jak na razie, wygląda na to, że będziemy musielipoczekać, aż któraś z ognistych kul zniszczy Canberrę, abyrząd nasz podjął jakieś kroki zapobiegawcze. Niewykluczoneże wcale nie będziemy musieli długo na to czekać!�

ciąg dalszy w następnym numerze

O autorze:Harry Mason jest urodzonym w Wielkiej Brytanii geologiem

i geofizykiem zamieszkałym obecnie w Perth w Zachodniej Australii.W czasie swojej trzydziestoletniej pracy zawodowej obejmującejbadania złóż mineralnych odwiedził wiele miejsc na świecie, w tymAlaskę, Indie, Norwegię, Meksyk, Maroko i Sudan. Posiada rozległedoświadczenie w zakresie badań geologicznych, tworzenia geologi-cznych map, geofizyki, geochemii, zdalnego wykrywania złóż, kom-puterowych technik odwzorowawczych, a także badań sejsmicznychi elektromagnetycznych. Specjalizuje się w geologii i eksploracjizasobów mineralnych Wschodnich Pól Złotodajnych położonychw Zachodniej Australii. Ostatnio sporo czasu poświęca na opracowy-wanie ekspertyz dotyczących tajemniczych zjawisk naturalnegoi sztucznego pochodzenia występujących na australijskim outbacku.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Duże miasto portowe w południowo-zachodniej części Australii – sto-

lica stanu Zachodnia Australia. – Przyp. tłum.2. Jedna z japońskich sekt – filia międzynarodowej sekty o nazwie Nowa

Cywilizacja. – Przyp. tłum.3. Sun Myung Moon, przywódca jednej z największych sekt religijnych

na świecie. – Przyp. tłum.4. Japońskie ciało ustawodawcze. – Przyp. tłum.5. Australijska nazwa trapera polującego na psy dingo. – Przyp. tłum.6. Skrót od Over-the Horizon Radar Electromagnetic Pulse (puls

elektromagnetyczny radaru pozahoryzontalnego). – Przyp. tłum.7. Obecna stolica Australii. – Przyp. tłum.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 49

Page 51: Nexus 18

Mieszkańcypodziemnych

światówwystępujący

w mitologiachstarożytnych kultur

oraz licznychreligiach wykazująwiele podobieństw

do istotzamieszkującychwnętrze Ziemi

opisywanych przezosoby, którym

dane było spotkaćje w obecnych

czasach.

Część 2

Wm Michael MottCopyright 2000

[email protected]://mpi.mpi-softtech.com/~mott/

DeepDwellersRevis2.htm

WSPÓŁCZESNE ZWIĄZKI KRYPTOZOOLOGICZNE I TYPU FORTOWSKIEGO

W raz z nastaniem „stulecia nauki”, czyli XX wieku, zdarzeniom, którewcześniej zyskałyby miano „magicznych”, demonicznych lub będących

dziełem sił nadprzyrodzonych, bogów lub czarownic, zaczęto nadawać opisy i nazwypomniejszające ich niewytłumaczalną naturę oraz szukać sposobu wtłoczenia ichw wytłumaczalny „nowoczesny” świat.

Problem polegał na tym, i trwa to do dzisiaj, że te wydarzenia o anomalnymcharakterze były odporne na próby nawet najbardziej racjonalnych, sceptycznychi „naukowych” wyjaśnień. Wydarzenia, które często określa się mianem „fortows-kich”, od nazwiska najbardziej znanego badacza zjawisk anomalnych, CharlesaForta, nieustannie wsadzają filozoficzny pręt w ważne tryby naukowych dogmatów.Inaczej mówiąc nauka nie może znaleźć wytłumaczenia dla tych zdarzeń lub odkryći w związku z tym ignoruje je, ośmiesza lub oddala bez żadnego zastanowienia.

Nie ma najmniejszych wątpliwości co do autentyczności niektórych z tychzdarzeń oraz tego, że w chwili obecnej nie mieszczą się one w zakresie wiedzyumożliwiającej wyjaśnienie ich metodami naukowymi. Odnosi się to do pierwszejkategorii badań (omówionej w części pierwszej), która traktuje te zdarzenia jakoczęść naszej historii.

KRYPTYDY I TAJEMNICZE STWORZENIA„Kryptozoologia” jest terminem, który wymyślił belgijski biolog Bernard Heuve-

lmans w celu oznaczenia pola badań obejmującego nie znane stworzenia lubzwierzęta, które często nazywa się „kryptydami” („ukrytymi” zwierzętami). W ni-niejszym artykule termin „kryptydy” nie będzie używany do oznaczenia znanych lubuważanych za znane zwierząt, które nie występują normalnie w danym środowiskulub znalazły się poza swoim naturalnym środowiskiem, ale wyłącznie w odniesieniudo stworzeń, które są rzeczywiście „nieznane”.

Pojawienia się i odejścia takich stworzeń, ich nagłe ukazywanie się w odludnychbądź gęsto zamieszkałych regionach, a także ich równie nagłe i niespodziewaneznikanie, prawie bez pozostawiania jakichkolwiek śladów po sobie, od dawnawprowadzają w konsternację kryptozoologów. Dzięki uważnym badaniom ściśleokreślonych, nieznanych zwierząt bądź istot i ich środowisk udało się odkryć ichinteresujące związki ze starożytnymi podaniami.

1. Jeziorne potwory i morskie wężeWiele słodkowodnych jezior na całym świecie posiada na swój temat legendy

mówiące o zamieszkujących je różnego typu „potworach”, od wyposażonychw garby lub zmienne kształty zaczynając, a na pokrytych łuską lub pancerzem,o skórze „takiej jak u słonia” i sierści „takiej jak u konia” kończąc. Większość z tychstworzeń ukazuje się sporadycznie, często w wysokogórskich jeziorach lub dużychi zarazem głębokich jeziorach z niewielkim bądź w ogóle bez połączenia z morzem,położonych z dala od często uczęszczanych szlaków. W związku z tymi stworzenia-mi nasuwa się automatycznie kilka pytań:

1. W jaki sposób stworzenia te są zdolne do zapewnienia wystarczającej ilościosobników do zachowania biologicznej różnorodności i przedłużania gatunku,skoro zamieszkują tak ograniczone i zamknięte środowiska?

2. W jaki sposób ich populacjom, zwłaszcza gdy stworzenia te są olbrzymichrozmiarów, udaje się wyżywić i utrzymać wysoką temperaturę, szczególnie gdybytują w zimnych wodach o ograniczonych zasobach pokarmowych?

3. Jaki jest związek między „jeziornymi potworami” i „morskimi wężami”?4. Jeśli są to stworzenia migrujące, w jaki sposób duże populacje tych stworzeń

wędrują z jeziora do jeziora lub z jeziora do oceanu i z oceanu do jeziora?Niewątpliwie najbardziej znaną ze wszystkich tych bestii jest „potwór” z Loch

Ness, dużego i głębokiego jeziora położonego w północnej Szkocji. Loch Ness łączyz morzem rzeka Ness, jednak obserwacje potwora zdarzają się w niej bardzo

50 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 52: Nexus 18

Czy istnieje związek międzygadami lub być może ssakami

w postaci „smoków”występującymi w dużych,

zimnych jeziorach,a systemem potężnych jaskiń,

które mogą się pod nimiznajdować? Dowody zdają się

wskazywać na istnienietakiego związku.

rzadko. Samo jezioro, jak wiele innych w Szkocji, Irlandii,Skandynawii i Północnej Ameryce, posiada wieloletnią trady-cję i reputację nawiedzonego przez „brunatniaków” lubzmiennokształtne, koniogłowe, wężowate istoty. Stworzeniate często są opisywane jako posiadające głowę i grzywępodobną do końskiej, długie wężowate szyje i olbrzymiegarbate cielska z czterema płetwami.

Mając na względzie bytowanie w zimnych wodach je-ziora (średnia temperatura wody w Loch Ness wynosi5,5° C) oraz duże podobieństwo tych stworzeń do ssaków,wydaje się rozsądne założenie, że są to ssaki lub jakiśrodzaj ciepłokrwistych potomków plezjozaurów lub dino-zaurów (wiele dinozaurów z podgrupy theropodów byłozwierzętami endotermicznymi, jak ma to również miejscew przypadku ich następców, ptaków). Biorąc też pod uwagęfakt, że czasami paradują one w ozdobie rogów lub „szty-wnych wypustków”, takich jakie mają żyrafy, hipoteza mó-wiąca o ich przynależności do ssaków (że są potomkamina przykład zeuglodonów, prymitywnych wielorybów) możeokazać się trafnym przypuszczeniem.

Pytania dotyczące ich pochodzenia oraz tego, dokąd sięudają, kiedy znikają, i w jaki sposób udaje się im zachowaćstabilną dietę, wciąż pozostają bez odpowiedzi. Pewnychwskazówek w tej sprawie może do-starczyć struktura samego jeziora.

Ustalono, że w dawnych czasachLoch Ness było połączone z morzemi stanowiło coś w rodzaju fiordu.Obecnie jego głębokość rzadko spa-da poniżej 90 metrów, zwykle wynosiokoło 120 metrów. W wielu miejs-cach jego dno pokryte jest podwod-nymi skałami, zaś boki są przedłuże-niem stoków otaczających je gór.Wskazania sonaru mówią, że powie-rzchnia tych skał jest w wielu miejs-cach podobna do plastra miodu, któ-rego otwory stanowią wejścia dopodwodnych jaskiń o nieznanej głę-bokości i zasięgu. Czy mogą one prowadzić do jeszcze więk-szych podwodnych grot położonych pod górami, z którychczęść może zawierać powietrze i łączyć się z innymi jezioramilub morzem? Taki stan rzeczy z pewnością pozwoliłby wyjaś-nić tajemnicze ruchy i zniknięcia tych stworzeń i być możewytłumaczyłby problem ich pożywienia, którym mogłyby byćzwierzęta morskie.

Być może normalne jeziora i typu „loch”1 istniejącew innych częściach świata, które szczycą się posiadaniemtego rodzaju stworzeń, są po prostu bezpiecznym miejscemrozrodu lub składania ikry, z dala od wielkich morskichdrapieżców.

Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że w wielu pozostałych„nawiedzanych przez wiry” jeziorach na całym świecieodkryto głębokie groty, które są, jak się przypuszcza,przyczyną występowania wirów (wywoływanych zasysaniemwody do jeszcze większych wypełnionych wodą grot i ru-chami olbrzymich mas wody), cała sprawa zaczyna nabieraćsensu.

Do tych szczycących się wirami, kryjących w sobie jaskiniejezior należy między innymi Jezioro Świętej Janiny (Lake St.Jean) i Jezioro Błękitnego Morza (Blue Sea Lake) w Kana-dzie (to ostatnie jest siedliskiem Misiganebica, smoka o końs-kiej głowie), a także jeziora Pohenegamook, Massawippa,Memphremagog etc. O Loch Ness i jeziorze Walchenseew Bawarii mówi się na przykład, że mają tego samego typupołączenie z morzem.

Znając odległość tych zbiorników wodnych od morza, nieod rzeczy jest przypuszczenie, że wiele głębokich warstwwodonośnych stanowi w rzeczywistości dopływy lub częściolbrzymich podziemnych słodkowodnych oceanów, które mo-gą być obecnie zagrożone z powodu ludzkiej działalności napowierzchni.

Czy istnieje związek między gadami lub być może ssakamiw postaci „smoków” występującymi w dużych, zimnych jezio-rach, a systemem potężnych jaskiń, które mogą się pod nimiznajdować? Dowody zdają się wskazywać na istnienie takiegozwiązku. Kryptydowy smok z jego podziemnymi leżami i pod-wodnymi do nich wejściami jest najwyraźniej równie aktywnyi tajemniczy jak jego chińskie i japońskie odmiany.

2. Owłosione humanoidy (istoty człekokształtne)W ciągu minionych lat zebrano i udokumentowano wiele

relacji naocznych świadków pochodzących z różnych środo-wisk i reprezentujących różne zawody, które mówią o zaob-serwowaniu pokrytych sierścią humanoidalnych stworzeń.Podczas gdy opisy Wielkiej Stopy (Bigfoot) i Sasquatch2 sąpowszechnie znane i posiadają odpowiednik w postaci hima-lajskiego Yeti, w literaturze znajdziemy opisy dowodzące, żenie są to jedyne typy żywych stworzeń z krwi i kości, że jest

jeszcze cały szereg ich różnorodnychodmian. Podobnie jak potwory z je-zior zdają się one ukazywać i znikaćz naszej rzeczywistości na powierz-chni ziemi i są niesamowicie trudnedo wyśledzenia, mimo ich ogrom-nych rozmiarów.

Oprócz zwalistego, kudłategoBigfoota są jeszcze karłowate,uzbrojone w pazury formy o dzi-kich predyspozycjach, czarne „u-skrzydlone” poczwary (meksykańs-kie Ixale), skrzeczące maszkaryo pokrytych zmierzwioną sierściątwarzach, giganci, przy których Sa-squatch wygląda jak karzełek (na

przykład chińskie Yereny) i cały szereg innych stworów.W dodatku do smrodu „zepsutego jaja” lub odoru „po-dobnego do wydzielanego przez skunksa”, które często to-warzyszą tym osobnikom, na przykład Bigfootowi, ShampeIndian Choctawowi i „skunksowej małpie” z Florydy, wieleobserwacji dokonano w jaskiniach lub w ich pobliżu, a tak-że w regionach bogatych w pieczary, opuszczonych kopa-lniach i innych będących dziełem człowieka tunelach bądźmiejscach stanowiących potencjalne wejście do nieznanych,podziemnych obszarów.

Kiedy rozważamy Enkidu, panującą w podziemnym świe-cie piekieł chińską małpę, włochate skandynawskie trolle,pawiana z dużymi kłami lub psiogłowe potwory Sumeru,Egiptu i innych kultur, związki stają się oczywiste. Stworzeniate pojawiają się w naszym świecie zazwyczaj nocą, a następniewycofują się do „niewidzialnej” jaskini lub podziemnegoświata, które tylko one znają, nie pozostawiając po sobienajmniejszego śladu.

Nie zawiera to w sobie niczego, co by sugerowało cośnadnaturalnego, i kojarzy się raczej z naturalnym zjawiskiem.Nie tylko wskazuje na związek ze światem podziemnym, alerównież na inteligentny sposób zacierania śladów oraz moż-liwości przekraczające zdolności zwykłych zwierząt. Działaniate noszą wyraźne piętno dobrze zaplanowanych i są porów-nywalne do ludzkich, a przynajmniej równie pomysłowe.Nasuwa to również myśl o możliwości włączania ludzi – napewnym poziomie – w jakieś skryte działania dotyczące

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 51

Page 53: Nexus 18

Być może zamiast wpatrywaćsię w niebo w poszukiwaniu

„obcych najeźdźców”powinniśmy zacząć

spoglądać w dółw poszukiwaniu naszychstarożytnych pasożytów,które są w mniejszymlub większym stopniunaszymi rodzimymi,

ziemskimi stworzeniami.

„owłosionych humanoidów” lub inne, bardziej niezwykłesprawy.

Czasami w grę może również wchodzić dezinformacja,zarówno w formie ośmieszania, podważania dowodów, jaki mistyfikacji. I jeśli nawet tak jest, nie musi to wcaleoznaczać, że dane zjawisko jest zmyślone – może jedyniekomplikować zadanie, wprowadzając do równania dodatkowąniewiadomą w postaci celowego zagmatwania sprawy.

3. Chupacabry i inne „hybrydowe” istotyPuerto Rico jest niewielką wyspą o długości zaledwie 240

i szerokości 72 kilometrów, która skupia na sobie taką ilośćdziałań paranormalnych i tajemniczych, że można by nimiobdzielić cały kontynent.

Tubylcy z wyspy Taino, członkowie plemienia Arawak,obawiali się stworzeń o nazwie Araidai, leśnych goblinów,oraz Konokokuyuhy, swego rodzaju karzełkowatego, złegodiabła. Wyspa ta od dawna jest nawiedzana przez owłosionehumanoidalne stwory, tajemnicze, skrzydlate poczwary (nie-którzy opisują je jako pterodaktyle) i niezidentyfikowaneobiekty latające (UFO) i to w takim stopniu, że ludnośćniektórych regionów żyje w ciągłym strachu przed nimi.

W roku 1975 Puerto Rico nawiedziła fala tajemniczychokaleczeń bydła z jednoczesną falą obserwacji UFO. W wieluprzypadkach znajdowano zwierzętapozbawione krwi i pozostawione jakpuste naczynia, nad którymi głowilisię liczni badacze. Dwadzieścia latpóźniej, w roku 1995, sytuacja taprzybrała jeszcze bardziej niesamo-wity obrót.

Powróciły uporczywe okalecze-nia i odsysanie krwi. W ciągu dwóchlat dziesiątki ludzi miały okazjęujrzeć „sprawcę” tych aktów prze-mocy. Nazwane „chupacabrą” lub„odsysaczem kóz” stworzenie to wy-glądało, jakby wyskoczyło z maka-brycznego snu rysownika komiksów.Ma od 1,2 do 1,5 metra wzrostu,podobne do kangurzych biodra, kol-ce wzdłuż grzbietu i humanoidalną głowę z wyłupiastymi,świecącymi oczami, które przypominają kształtem oczy ob-cych istot zwanych potocznie „Szarakami”. Ogólnie przypo-mina gada. Według jednych relacji jest szarozielone i bezowłosienia, a według innych ma jednolitą czarną lub szarąsierść. Ma pod ramionami luźne fałdy skóry łączące sięz klatką piersiową, które umożliwiają mu szybowanie podob-nie do latających wiewiórek lub wręcz latanie. Ma równieżtrójzębne, wysuwane narządy gębowe używane do cięcia,kawałkowania oraz wysysania krwi i innych płynów.

Początkowo sądzono, że te opisy są produktem chorejwyobraźni lub skłonności histerycznych niektórych ludzi. Sy-tuacja zmieniła się, kiedy liczba zdarzeń z udziałem tychstworzeń osiągnęła niepokojące rozmiary. W jednymz miejsc masowych okaleczeń zwierząt znaleziono nawetnależącą do nich sierść, którą Japończycy poddali analiziew swoich laboratoriach. Stwierdzono, że chociaż „przypo-mina ona sierść wilka”, pochodzi od „nieznanego” gatunkuzwierząt.

Stworzenie to było z pewnych względów typowym „kryp-tydem” – ukazywało się tylko na chwilę i znikało, przy-prawiając całą wyspę o dreszcz przerażenia. Chupacabryszybko rozprzestrzeniły się na całą Amerykę Łacińską, prze-nosząc się również do Meksyku, na południową Florydę orazpustynne obszary na południowym zachodzie Stanów Zjed-

noczonych. Lokalizacja ta spowodowała przypisanie im cha-rakteru kulturowego (latynoskiego), co jednak w żadnymwypadku nie oznacza, że te zdarzenia nie były rzeczywiste.

Wkrótce na Puerto Rico udało się znaleźć związek międzytym zjawiskiem i górskim rejonem lasów tropikalnych, noszą-cym nazwę El Yunque, który podziurawiony jest jak serszwajcarski w większości nie zbadanymi jaskiniami. Co więcej,jaskinie te położone są pod przeważającą częścią wyspy.Wielu świadków utrzymuje, że widziało, jak stworzenia teuciekały w kierunku El Yunque, ilekroć zorientowały się, żezostały zauważone, lub gdy były ścigane. Podobne spostrzeże-nia napłynęły wkrótce również z innych części hiszpańskojęzy-cznego świata. Podobnie jak to było w przypadku demonówstarożytności, stworzeniom tym często towarzyszył gryzący,powodujący osłabienie, nieprzyjemny odór.

Pewien dzielny człowiek, Jesus Sanchez, stał się nawet ichczęstą ofiarą – bestie te porywały jego króliki i wysysały z nichkrew. Pewnego dnia o godzinie 4 nad ranem udało mu sięzaskoczyć rabusia oślepiając go bardzo jasnym światłem.Kiedy bestia zaczęła uciekać, dopadł ją i zaczął ciąć maczetą.Okazało się, że jedynym efektem tego cięcia był dźwięk,„który brzmiał jak uderzanie w bęben”. Nietknięty stwórzniknął w identyczny sposób jak poprzednio.

Jak traktować takie doniesienia? Jakim cudem stworzeniemoże mieć sierść i jednocześnie ude-rzone lub trafione pociskiem wyda-wać dźwięk podobny do bębna, a na-stępnie uciec nietknięte?

Skąd ten niemal metodyczny i se-lektywny sposób dokonywania oka-leczeń zwierząt? Czasami jest wysy-sana jedynie krew, w innych przypa-dkach są zabierane określone orga-ny, takie jak na przykład wątroba.Co ciekawe, krew z „umięśnionychorganów” była tym szczególnym da-rem składanym w ofierze ponurymbogom starożytnego ŚrodkowegoWschodu, a także w przedkolumbijs-kiej Ameryce. Opis chupacabr bar-dzo przypomina sumeryjskiego

Utukku bądź Galatura oraz egipskiego Ushabtiu – stworzo-nego jako „sztuczna” forma życia do realizacji rozkazówPanów Świata Podziemi. Być może w królestwie podzieminastały ciężkie czasy i „bogowie” zabrali się do podkradaniasubstancji, których już nikt nie chce im ofiarowywać, alboNagowie wychodzą na powierzchnię dla zabawy?

Utukku tak jak chupacabry mają wygląd częściowo gadzii trochę humanoidalny oraz coś, co przypomina skrzydła. Tenwygląd przywodzi na myśl chimeryczne, genetyczne hybrydy,o których mówi Księga Henocha3, stworzone przed Potopemprzez Nefilim (sumeryjscy Annunaki i Igigi), którzy „zgrze-szyli przeciwko ptakom, dzikim zwierzętom, gadom i rybom”,tworząc hybrydowe stworzenia, aby im służyły. Monstra teterroryzowały również ludzi, co może potwierdzić ludnośćPuerto Rico.

Być może zamiast wpatrywać się w niebo w poszukiwaniu„obcych najeźdźców” powinniśmy zacząć spoglądać w dółw poszukiwaniu naszych starożytnych pasożytów, które sąw mniejszym lub większym stopniu naszymi rodzimymi, ziem-skimi stworzeniami.

4. Inne formyStworzenia podobne z wyglądu do chupacabr są obser-

wowane na całym świecie, od humanoidalnych gadów („Love-land Frog” – „Żaba Loveland”, „Lizard Man” – „Człowiek

52 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 54: Nexus 18

Stworzenia podobnez wyglądu do chupacabr są

obserwowane na całymświecie, od humanoidalnych

gadów... różnych „małychludzi” z bulwiastymi głowami

i oczami jak u insektóworaz cienkich jak patykihumanoidów zaczynając,

a na uskrzydlonych formachantropomorficznych kończąc.

Wybrane okładki magazynów, w których opublikowano „prawdziwe” opowieścii komentarze Richarda S. Shavera.

jaszczurka” etc.), różnych „małych ludzi” z bulwiastymi gło-wami i oczami jak u insektów oraz cienkich jak patykihumanoidów zaczynając, a na uskrzydlonych formach ant-ropomorficznych kończąc. Okresy pojawiania się tych istotbądź wzmożonej aktywności „kryptydów” lub „obcych” częstopokrywają się z przypadkami okaleczeń zwierząt, która tonazwa obejmuje precyzyjne – o wręcz chirurgicznej dokładno-ści – ekstrahowanie wewnętrznych organów i odsysanie krwi,a czasami masowe znikanie zwierząt domowych (psów, ko-tów) oraz trzody chlewnej.

Nie da się wszystkich tych przypadków skwitować stwier-dzeniami w rodzaju halucynacje lub zmyślenia, zwłaszczarelacji potwierdzonych przez wielu niezależnych świadków.Liczba tych obserwacji jest zbyt duża, aby można było jebagatelizować, zaś liczba nie wyjaś-nionych przypadków okaleczeń i za-ginięć zwierząt, która pokrywa sięz falami obserwacji tych stworzeń,zdaje się być argumentem na rzecztego wniosku.

Czasami stworzenia te są atako-wane, jednak prawie zawsze uderze-nie ich generuje dźwięk, którybrzmi, „jakby były puste w środku”,są wręcz nieczułe na uderzenia ludz-kiej broni, tak jak to miało miejscew przypadku „goblinów z Hopkins-ville” w stanie Kentucky, do którychstrzelali świadkowie. „Mothman”(„Człowiek-Ćma”) z ZachodniejWirginii, wysokie skrzydlate, huma-noidalne stworzenie, które nawiedziło rejon Point Pleasant,upodobało sobie teren starych magazynów wojskowych, gdzieznajdowały się „podziemne bunkry”, wydawało w locie me-chaniczny warkot nie machając przy tym w ogóle skrzydłami.Wszechobecne obecnie „Szaraki” wykonują w czasie prze-mieszczania się „sztywne” i „gwałtowne” ruchy. Wszystko tobędzie jeszcze dokładnie omówione, niemniej już teraz nasu-wa się oczywiste pytanie.

Czy te wszystkie „stworzenia” nie są, po prostu, różnymimodelami Utukku lub Galaturów? Czy są one Golemamii Ushabtiu starożytności i czy mają całkowicie mechanicznycharakter i sztuczną inteligencję. A może są połączeniemżywych organizmów i techniki?4 Ludzie są dopiero na po-czątku drogi prowadzącej do opanowania tego typu tech-nologii. Jaką technologię mogły zatem posiąść na przestrze-ni dziejów wcześniejsze, poprzedzające człowieka, cywilizo-wane gatunki, które mają za sobą setki tysięcy a nawetmiliony lat rozwoju?

Stworzenie zwane Mothmanem, które terroryzowało oko-lice Point Pleasant przez 13 miesięcy w latach 1967-1968 (co

dokładnie opisał w swojej książce The Mothman PropheciesJohn A. Keel), składało wizyty w Zachodniej Wirginii, którajest, co ciekawe, jednym z najbogatszych w jaskinie obszarówPółnocnej Ameryki. Podobnie ma się sprawa ze zdarzeniemz Hopkinsville w Kentucky, gdzie zjawiły się „gobliny”z UFO.

To samo można powiedzieć na temat wielu regionówNowej Anglii, która została nawiedzona przez „Demonaz Dover” (termin wymyślony przez kryptozoologa LorenaColemana), „Ludzi jaszczurki”, kudłate humanoidy, „szalo-nych gazowników” o gadzim wyglądzie i wielu innych przera-żających intruzów.

W Nowej Anglii znajdują się tereny zwane „Morehed-moodus” położone w pobliżu East Haddam w stanie Connec-

ticut. Na obszarze tym ziemia trzęsiesię i ryczy, jak gdyby pod wpływem„podziemnych burz” bądź pracy ty-tanicznych maszyn. To głośne, nie-pokojące zjawisko nazywane jest„Hałasami Moodus” („Moodus Noi-ses”) i do dziś czeka na wyjaśnienieprzez uczonych, rząd lub kogokol-wiek innego, kto chciałby się tymzająć.

Niedaleko Zachodniej Wirginiii Nowej Anglii znajduje się inny,równie słynny z „kryptydów”, „de-monów” i dziwnych „stworów”, re-jon. Nazywa się Pine Barrens i leżyna terenie New Jersey. Królujew nim słynny „Diabeł z Jersey”.

Stworzenie to ma cechy wspólne nie tylko chupacabrą i Moth-manem, ale w wielu opisach przypomina skrzydlatych, ga-dzich sumeryjskich Utukku, smoka, średniowiecznego cockat-rice5 bądź bazyliszka.

Przy ich skłonnościach, podobnej charakterystyce (w ob-rębie ich grupy oraz w porównaniu ze starożytnymi formami)i złośliwym zwyczaju pobierania organów, krwi lub materiaługenetycznego, nie mówiąc już o ich ogólnej awersji dodziennego lub innych rodzajów intensywnego światła, scena-riusz, w którym mamy do czynienia z kryptydami i „mon-strami”, staje się bardziej oczywisty. Wielość tych stworzeńnie powinna zbytnio dziwić – prawdopodobieństwo, że są toistoty ziemskie, jest bardzo duże, jeśli weźmiemy pod uwagęogromną różnorodność form, jaka wyłoniła się z ziemskiejbiosfery. Naukowa zasada znana jako „Brzytwa Ockhama6”głosi, że mając do czynienia z niezliczoną liczbą istot mogą-cych pochodzić z niezliczonej ilości światów rozrzuconych wewszechświecie, a naturalną (bądź nawet sztuczną) różnorod-nością form życia, które wyłoniły się z jednego systemuekologicznego, to drugie miejsce musi stanowić najbardziej

racjonalny i logiczny wybór, jaki należy przyjąćrozważając ich pochodzenie (a więc dwunożne,dwuręczne, dwuskrzydłe czy czworonożne warian-ty istot mogą być wariacjami ziemskich kręgow-ców). Obecnie stworzenia te pojawiają się i od-chodzą według własnej woli z jakiegoś niezbytodległego miejsca, zaś dowody zdają się wskazy-wać, że jest nim nieznane nam wnętrze naszejwłasnej planety.

„TAJEMNICA SHAVERA” – PRAWDACZY FIKCJA?

W grudniu 1943 roku magazyn Amazing Sto-ries otworzył puszkę Pandory, która wywołała falęoskarżeń, ośmieszeń, zaprzeczeń i oburzenia.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 53

Page 55: Nexus 18

Shaver twierdził, że wieleskał i głazów zlokalizowanych

w różnych miejscach naświecie to w rzeczywistości

wielkie zrujnowanebiblioteki starożytnych

kryształów zawierającychtrójwymiarowe obrazy

lub holograficzne zapisy.

Jeden ze „skalnych obrazów” wydobytych na światło dzienne przez Richarda S.Shavera.

Nieznany nikomu spawacz, Richard S. Shaver, opowie-dział na łamach tego pisma historię, która zabrzmiała jakmieszanina panaroidalno-schizofrenicznych urojeń, halucy-nacji i tandetnej fantastyki. Wspierany przez Raya Palmera,wydawcę Amazing Stories, Shaver opowiadał, rzekomo „praw-dziwe”, historie na temat cywilizacji zamieszkujących głębo-kie groty, genetycznie zdegenerowanych i technologiczniezaawansowanych troglodytów, oraz o starożytnej, bardzowysoko rozwiniętej technice, która dawała tym istotom niesa-mowitą przewagę nad nieświadomymi ich istnienia mieszkań-cami powierzchni.

Co ciekawe, Shaver wspomina o „promieniach śmierci”(broń laserowa lub elektromagnetyczna), „promieniach my-śli” (telepatia), iluzjach (holografia) i „mechach” lub machi-nach (maszynach). Te nowe wcielenia konceptu „mieszkań-ców głębin” posiadały bezgłośne latające statki w kształcie„dysków”, które były trzymane pod powierzchnią Ziemi i czę-sto używane. Historia ta ujrzałaświatło dzienne zaledwie pięć latprzed słynną, przełomową obserwa-cją Kennetha Arnolda, który byłświadkiem przelotu dziewięciu obie-któw w pobliżu góry Rainier w sta-nie Washington. Obiekty te okreś-lone zostały jako „podobne do spod-ków” i od tego momentu zaczętonazywać je „latającymi spodkami”(lub „latającymi talerzami”).

Troglodyci potrafili wytwarzać„trwałe iluzje” stworzeń i przedmio-tów, a nawet swoich podobnych dodysku pojazdów, które przez pewienczas zachowywały się jak obiekty fizyczne, po czym rozpływałysię w powietrzu lub były „wyłączane”. Ileż to razy UFO„znikały” ni stąd, ni zowąd z ekranów radarów?

Podziemny świat Shavera był zasiedlony przez dwie staro-żytne rasy, które stanowiły niegdyś jedną rasę. Jedną z nichzwał „dero” od „detrimental robots” („szkodliwe roboty”),chociaż bardziej właściwy byłby tutaj termin „degeneraterobots” („zdegenerowane roboty”), a drugą „tero” od „integ-rative energy robot” („roboty zintegrowanej energii”), któ-rych przedstawiciele byli usposobieni przyjaźnie. Shaver nietylko nawiązał z nimi kontakt, ale był również dręczony przez„dero” przy pomocy wiązek promieniowania. „Tero” poma-gali mu odpierać ataki „dero” i umożliwili odwiedzenie światajaskiń.

Czytelnicy zareagowali na opowieść Shavera dwojako:jedni obrzucali go obelgami i wyśmiewali jego podziemnyświat, często opisywany jako seksualnie i fizycznie bardzobrutalny, drudzy popierali go i opisywali własneprzeżycia, aby uwierzytelnić jego historię!W końcu „Tajemnica Shavera”, jak nazwano tenfenomen, spowodowała wycofanie się Raya Pa-lmera z Amazing Stories i założenie przezeń wła-snego wydawnictwa, które narobiło dużo szumuwokół ich obu (i przyniosło im niezły dochód).Stan ten trwał, choć w ograniczonym zakresie,aż do zgonu ich obu, który nastąpił w latachsiedemdziesiątych.

Czy Richard Shaver był niezrównoważony psy-chicznie i miał zwidy, czy też był utalentowanymi wręcz bezczelnym blagierem? A może opowiadałhistorie, które były w połowie prawdziwe a w poło-wie zmyślone? W młodości przez pewien czasprzebywał w szpitalu psychiatrycznym, co byłoprzez całe jego życie powodem pogardy i kpin ze

strony ludzi, lecz czyż rzeczywiste, powtarzające się kontaktyz takimi istotami jak jego „dero” nie pchnęłyby kogoś o najsil-niejszej nawet psychice na krawędź obłąkania? Konfabulacjajest pospolitą reakcją, za pomocą której umysł człowiekabroni się przed uświadomieniem sobie jakiegoś traumatycz-nego wydarzenia.

Bez względu na proporcje prawdy i fantazji występującew opisach Shavera dobór używanych przezeń słów do opisujego ciemiężycieli – „robotów” – jest bardzo interesujący.Mimo iż są oni „istotami z krwi i kości” wyposażonymiw animalistyczne żądze, zarówno „dero”, jak i „tero” są„zaprogramowanymi” ofiarami, które zmuszone są, w mniej-szym lub większym stopniu, do szkodliwego (destrukcyjnego,zdegenerowanego etc.) sposobu myślenia. Shaver przypisujedegenerację istot świata podziemnego niszczącemu działaniusłonecznych i kosmicznych promieni (przed którymi wciążukrywają się pod ziemią) oraz ich własnym „stimom” – ma-

szynom służącym do seksualnej sty-mulacji i innych rodzajów pobudza-nia. Porywają one mieszkańców po-wierzchni – głównie kobiety, dlauciech seksualnych (a może do pro-kreacji?) – których także jedzą. Lu-bują się w tworzeniu zjaw (hologra-mów) powodujących chaos, destruk-cję, niepokoje i przerażenie wśródmieszkańców powierzchni.

Twierdzenia Shavera na tematmożliwości maszyn „dero” mogłybywyjaśnić wiele nie zbadanych dotądzagadek. Zastanówmy się na przy-kład nad jedną z nich, przypadkiem

„Bell Witch” („Wiedźmy Bellów”) z okręgu Robertson w sta-nie Tennessee, w którym występuje wroga i brutalna istota,która terroryzowała pewną rodzinę w XIX wieku. „WiedźmaBell” zawdzięcza swoją nazwę od nazwiska rodziny, którągnębiła, tworząc iluzję, że jest wszechobecna i wszechwiedzą-ca, chociaż jej ofiarom udawało się często ją oszukać i uciecspod jej wpływu. Zaczynając od prostych czynności właś-ciwych złośliwym duchom, tajemniczy intruz przechodził doniewidzialnych, ale czysto fizycznych uderzeń i ataków i przezcały okres tej gehenny, która trwała przez wiele lat, przema-wiał, śpiewał i obrzucał obelgami członków rodziny Bellów.Setki osób były świadkami poczynań tej istoty, włączniez Andrew Jacksonem, siódmym prezydentem Stanów Zjed-noczonych.

Zaledwie niedawno, w obecnych czasach, zauważono, żepoczątkowo „głos” „wiedźmy” brzmiał głucho, pusto i metali-cznie i dopiero po pewnym czasie przybrał właściwą modula-

54 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 56: Nexus 18

„Skalny obraz” wydobyty na światło dzienneprzez Richarda S. Shavera ukazujący kobietęwalczącą z gadzim humanoidem przypomi-nającym chupacabrę.

cję. Twierdzono, że to coś pochodzi z „Bell Witch Cave”(„Jaskini Wiedźmy Bellów”), głębokiego i w znacznej częścinie zbadanego zespołu jaskiń, który znajdował się w owymczasie na terenie posiadłości Bellów. Sama „wiedźma” utrzy-mywała, że jaskinia jest jej domem i zabroniła komukolwiekdo niej wchodzić. Miejscowi Indianie stronili od niej i otacza-jących ją terenów, gdyż uważali ten teren za nawiedzonyi przeklęty, i to na długo przed pojawieniem się pierwszychbiałych osadników. Czeluść tej jaskini do dzisiaj jest niezbadana i uważana za nawiedzoną bądź strzeżoną przez tęsamą złą istotę.

Ta mrożąca krew w żyłach historia jest doskonałym przy-kładem przestrogi przed szukaniem krótkiej i bezpośredniejdrogi do podziemnego matecznika wy-pełnionego sprzętem do wytwarzania „e-fektów specjalnych” lub „mechami”(maszynami). Przed speleologami i in-nymi odważnymi ludźmi wciąż stoi zada-nie rzetelnego zbadania zespołu jaskiń„Bell Witch”. Wygląda na to, że zamie-rzony cel, jakim ma być odstraszanieludzi przed wchodzeniem do jaskiń, zo-stał osiągnięty.

Richard S. Shaver był jednym z nie-wielu „łączników” „obcych” lub poza-ludzkich sił, którzy starali się dostarczyćfizyczne dowody na potwierdzenie praw-dziwości swoich kontaktów. Shaver twie-rdził, że wiele skał i głazów zlokalizowa-nych w różnych miejscach na świecie tow rzeczywistości wielkie zrujnowane bib-lioteki starożytnych kryształów zawiera-jących trójwymiarowe obrazy lub holo-graficzne zapisy.

Aby udowodnić to twierdzenie,podjął w późniejszych latach poszuki-wania takich „obrazkowych skał” i roz-cinał je przy pomocy pił, aby odsłonićto, co, jak twierdził, stanowiło ślad sta-rożytnego zapisu. Stosował farbę douwypuklania lub „wyodrębniania” tychobrazów, nakładając ją wzdłuż istniejących krawędzi lubwarstw kształtów. Niektóre z jego „obrazkowych skał” byłyrzeczywiście bardzo dziwne i przestawiały ludzi lub podo-bne do ludzi istoty, hybrydy ludzi i zwierząt oraz ludziwalczących ze stworzeniami podejrzanie podobnymi dotych, które nazywa się obecnie Nagami i chupacabrami.W roku 1975 Ray Palmer przedstawił wiele z tych obrazówwraz z komentarzami Shavera w książce The Secret World(Tajemniczy świat).

Formy opisane przez Shavera nie powinny być dziś dlanikogo tajemnicą. „Dero” (ciemne elfy, trolle, Nagowie lubUtukku/Ushabtiu) i „tero” („szlachetni wróże”, Tutha deDanaan lub „Aryjscy/Nordyccy Mistrzowie”) objawiają sięw bardziej współczesnej, pseudonaukowej formie. Dysko-kształtne pojazdy Nagów, wimany, są dziś na porządku dzien-nym, zaś w porwaniach (wzięciach) występuje również motywgenetycznego gwałtu w wykonaniu wszystkich przedstawicielipodziemnego świata, Nagów, goblinów i wróżów. „SkarbNibelungów” lub skarbce smoków zostały zastąpione staro-żytnymi i supernaukowymi „mechami”, technologią, któraobdarza wręcz boską mocą jej posiadaczy. Podobnie jaktrolle, gobliny, wampiry i cała reszta liczących sobie wiekimieszkańców podziemnego świata, te podziemne istoty kryjąsię przed słońcem i żyją jak krety w obawie przed jegopromieniami.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że związek między mie-szkańcami podziemnego świata opisanymi przez Shavera,a tymi, którzy występują w dawnych przekazach, jest bardziejarchetypowy niż dosłowny i wynikający z jakiejś koszmarnejrzeczywistości.�

dokończenie w następnym numerze

O autorze:Wm Michael Mott jest dyrektorem jednej z amerykańskich

firm wytwarzających oprogramowanie komputerowe. Jest rów-nież niezależnym artystą i pisarzem, tworzącym zarówno belet-rystykę, jak i literaturę faktu. Pracuje jako grafik dla czołowychfirm amerykańskich oraz wydawców książek i czasopism. Jego

prace publikowane były w takich pismach,jak Computer Graphics World Magazine,Computer Artist, IEEE Computer Graphicsand Applications, Dragon Magazine, UFOMagazine i wielu innych. Stworzył wielenagrodzonych dzieł sztuki i grafik prze-znaczonych na okładki książek, CD-ROM-ów, plakaty, opakowania etc., a także nastrony internetowe. Jego prace były pre-zentowane między innymi na wystawie InDreams Awake: Art of Fantasy (Rozbudzo-ne sny – sztuka fantazji) w Olimpii i GaleriiYork w roku 1988.

Jego satyryczne powieści Pulsifer: A Fa-ble i Land of Ice, A Velvet Knife, którezostały wydane w formie elektronicznejprzez SoftBook Press/Gemstar (www.soft-book.com), będą wkrótce dostępne u au-tora w luksusowej wersji na CD-ROM-ie.Pierwsza seria jego krótkich ilustrowanychopowiadań ukazała się we wrześniu 2000roku w wydaniu kieszonkowym nakłademUndaunted Press(www.undauntedpress.com).

Mott od ponad 20 lat zajmuje się bada-niem zjawisk paranormalnych i niedawnopostanowił przedstawić wyniki swoich do-ciekań w formie pisemnej w postaci boga-

to ilustrowanej książki i CD-ROM-u pod wspólnym tytułemCaverns, Cauldrons, and Concealed Creatures, która jest dostęp-na na stronie internetowej ‹http://www.hiddenmysteries.com›).

Z autorem można się skontaktować za pomocą poczty elekt-ronicznej, pisząc na adres: ‹[email protected]›.

Przełożył Jerzy Florczykowski

Przypisy:1. Jeziora typu „loch” to jeziora lub wąskie zatoki morskie, niemal

całkowicie otoczone lądem – innymi słowy coś bardzo podobnego doskandynawskiego fiordu. – Przyp. tłum.

2. Indiańska nazwa dużego owłosionego humanoidalnego stworzeniazamieszkującego podobno odludne, dzikie tereny USA i Kanady, w szcze-gólności pacyficzny Północny Zachód (stany Washington, Oregon, Idahooraz Brytyjską Kolumbię), tożsame z Wielką Stopą. – Przyp. tłum.

3. Henoch był przedpotopowym patriarchą, synem Kaina, któremuprzypisywane jest autorstwo słynnej księgi nazwanej jego imieniem, któranie weszła do kanonu ksiąg Starego Testamentu. – Przyp. red.

4. Organizmy tego typu określa się w literaturze science fiction mianemcyborgów. – Przyp. red.

5. Legendarne monstrum, w połowie wąż, w połowie ptak, które byłow stanie zabijać wzrokiem, podobnie jak bazyliszek. – Przyp. tłum.

6. William of Ockham, średniowieczny filozof i teolog pochodzeniaangielskiego, który głosił, że jedynie intuicja (jako bezpośrednia i doświad-czalna percepcja istnienia rzeczy) jest podstawą poznania nauk.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 55

Page 57: Nexus 18

NOWE DANE NA TEMAT„STWÓRCÓW SKRZYDEŁ”

J. Harmon Grahn

Często jesteśmy pytani, czy jest coś no-wego w sprawie „Stwórców Skrzydeł”, któraporuszona była na łamach Nexusa [w pol-skim wydaniu w numerach 6 (4/1999),7 (5/1999), 8 (6/1999), a następnie uzupeł-niona w numerze 14 (6/2000)]. Poniżej dru-kujemy kolejne uzupełnienie oparte na ma-teriałach pochodzących z Internetu i ksią-żki, której część jest obecnie dostępnaw Sieci i może być zeń pobrana.

Wydawca

D odatkowe informacje dotycząceStwórców Skrzydeł umieszczone

ostatnio na stronie internetowej Ker-ry’ego Knighta (patrz www.wmrese-arch.cjb.net/) z jednej strony jeszcze ba-rdziej gmatwają tę już i tak mocno zamo-taną sprawę, a z drugiej rozjaśniają ją,dostarczając istotnych szczegółów.

O ile mi wiadomo, zarzut, że sprawaStwórców Skrzydeł jest zwykłą mistyfika-cją, nie został jak dotąd ani udowod-niony, ani obalony. Charakter tego zaga-dnienia jest taki, że istniejące na jegotemat kontrowersje mogą nigdy nie byćwyjaśnione, co, jak sądzę, usatysfakcjo-nowałoby wszystkich. Tak się jednakskłada, że mamy tu do czynienia z kilko-ma dającymi wiele do myślenia informac-jami pochodzącymi z nieznanego źródłalub źródeł.1 Uważne przyjrzenie się imdoprowadziło mnie do kilku wniosków,które przedstawiam poniżej.

„Nowe informacje”, te najbardziejmnie w tej chwili interesujące, zawarte sąw książce o Stwórcach Skrzydeł zatytuło-wanej The Ancient Arrow Project, która

stanowi według Marka Hempla pierwsze250 stron liczącego 1050 stron będącegow jego posiadaniu manuskryptu. Jak do-tąd otrzymał on pozwolenie na opub-likowanie jedynie jego pierwszej części.3 lipca 2000 roku napisał, że umieści jąna stronie internetowej Stwórców Skrzy-deł (www.wingmakers.com) za „okołodwa tygodnie”, jednak nie ukazała sięona tam w zapowiedzianym terminie.2Można ją jednak ściągnąć bezpłatniew formacie PDF ze strony internetowejKerry’ego Knighta.

Hempel twierdzi, że skontaktowałasię z nim anonimowa grupa i poprosiłago, aby zajął się administrowaniem ichdomeny w sieci, na której będzie zamie-szczał dostarczane mu materiały. Hem-pel utrzymuje, że nie zna nazwisk jejczłonków ani tego, gdzie ma ona swojąsiedzibę. Grupa płaci mu za jego usługi,zaś on postępuje zgodnie z jej instrukc-jami, które określają, co i kiedy ma pub-likować. Najwyraźniej istnieje jakiś plankolejnych publikacji materiałów dotyczą-cych Stwórców Skrzydeł i ten, kto się zatym kryje, jest zainteresowany w jak naj-szerszym ich (lub ich części) rozpowsze-chnieniu z ominięciem zwyczajowych ka-nałów przepływu informacji.

Według Hempla istnieją podobnodwie wersje książki: wersja faktograficz-na i wersja „zbeletryzowana”, w którejpodane są fikcyjne nazwiska i nazwymiejscowości, chociaż opowiada pełnąhistorię odkrycia i badań miejsca An-cient Arrow (Starożytna Strzała) położo-nego w północnej części Nowego Meksy-ku prowadzonych przez Organizację Wy-wiadu Zaawansowanego Kontaktu (Ad-vanced Contact Intelligence Organiza-tion; w skrócie ACIO) oraz przez super-

tajną komórkę tej organizacji zwaną (we-wnętrznie) Grupą Labiryntu (LabyrinthGroup). Hempel posiada drugą (zbelet-ryzowaną) wersję książki. Jak dotąd do-stępnych jest jej osiem pierwszych roz-działów.

Są niewielkie różnice między opisempodanym w książce, a tym, co zostałopierwotnie opublikowane na stronie in-ternetowej Stwórców Skrzydeł. Zasadni-cza różnica polega na tym, że książka jestbardziej szczegółowa. Została napisanaw formie powieści i może stanowić zna-komitą podstawę dla scenariusza filmo-wego dreszczowca. Czyta się ją z zapar-tym tchem, jest doskonale skonstruowa-na, wątki łączą się ściśle ze sobą i z pew-nością stanowi fascynującą rozrywkę, je-śli nie coś więcej, dla każdego, kto lubitakie dzieła jak Polowanie na CzerwonyPaździernik lub serial Z archiwum X.

Co więcej, istnieje prawdopodobień-stwo, że fabuła nie jest fikcją, z wy-jątkiem drobnych szczegółów, lecz spra-wozdaniem z rzeczywistych zdarzeń.„Beletrystyczny” aspekt opisanej tam hi-storii może wynikać z chęci zaspokojeniapotrzeb tych, którzy nie czują potrzebytraktowania poważnie opowieści z po-granicza fikcji.

Główny bohater tej historii, któregopoznaliśmy w wersji pochodzącej z siecijako „dra Andersona”, występuje w ksią-żce pod nazwiskiem dra Jamissona Neru-dy, syna wysoko postawionego inżynieraelektryka z Soraty w Boliwii. W roku1956 ojciec Nerudy natknął się w czasiepolowania na wrak latającego spodkai przy pomocy swoich ekspertów elektro-ników oraz kontaktów na szczeblu rządo-wym dobił targu z ACIO w Ameryce.Ojciec Jamissona był wdowcem, zaś on

56 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 58: Nexus 18

sam jedynakiem, który miał wówczascztery lata i dorastał pod skrzydłami tejsupertajnej agencji.3

Jamisson Neruda miał ogromne zdol-ności językowe i został lingwistą krypto-logiem w ACIO osiągając tam najwyższemożliwe stanowiska. W momencie roz-poczęcia się tej historii był w tajemnicyprzed nim samym przygotowywany doobjęcia najwyższego stanowiska zajmo-wanego wówczas przez człowieka o kryp-tonimie „Piętnastka” („Fifteen”).

W ACIO jest piętnaście poziomówdostępu do tajemnic. Ci, którym przy-dzielono wyższe poziomy (SL), mają do-stęp do informacji niedostępnych dlaosób z niższych poziomów. „Piętnastka”z SL-15 jako jedyny w całej organizacjima dostęp do wszystkich informacji.Z dwunastym poziomem (SL-12) Nerudaznajdował się na poziomie przydzielonymdyrektorom, z których wszyscy są człon-kami Grupy Labiryntu, i kierował zada-niem o kodowej nazwie Ancient Arrow.

Istotną osobliwością ACIO jest jejwspółpraca z pozaziemską rasą określanąmianem „Corteum”. Dotyczy ona „eg-zotycznych technologii” pozaziemskiegopochodzenia mających wojskowe zasto-sowania wywiadowcze i ewentualnie ko-mercyjne. ACIO pozostawia na swój wła-sny użytek „czystą technologię”, którą pobardzo wyrafinowanym przetworzeniuprzekazuje w „rozcieńczonej wersji” in-nym rządowym i przemysłowym agenc-jom. To właśnie tym czystym technolo-giom, dostępnym wyłącznie Grupie Labi-ryntu (nikt inny ich nie posiada), grupata zawdzięcza swoją dominującą, nieza-chwianą pozycję w stosunku do innychagencji i grup interesu na Ziemi.

Sednem tej emocjonującej historiijest przepowiednia – przekazana częś-ciowo, jak przypuszczam, przez rasę Cor-teum, a częściowo pochodząca ze źródeło charakterze mitologicznym – mówiąca,że Ziemia zostanie w roku 2011 naje-chana przez rasę syntetycznych, agresyw-nych istot pozaziemskich, które podbijąi zniewolą całą planetę oraz narobią przyokazji wiele szkód.

„Piętnastka”, którego Neruda uważaza najinteligentniejszego i najpotężniej-szego człowieka na Ziemi, jest od dawnaprzekonany, że jedyną technologią umo-żliwiającą przeciwstawienie się tej zapo-wiadanej inwazji jest tak zwana „Techno-logia Czystej Tablicy” („Blank Slate Te-chnology”; w skrócie BST) umożliwiają-ca interaktywne podróże w czasie. Jejposiadacz może dokonywać selektyw-nych zmian wydarzeń w czasach innychniż „teraźniejszy”.

Dla „Piętnastki” BST jest „ŚwiętymGraalem”, szczytowym osiągnięciem te-chnologicznym, i zabezpieczenie go sta-

nowi zasadnicze zadanie Grupy Labiryn-tu. Posiadacz BST jest rzeczywiście „wol-ny” od wszelkich zagrożeń i niebezpie-czeństw i „Piętnastka” misję udoskonale-nia tej technologii przed przewidywanąinwazją postrzega jako najbardziej wital-ne zadanie, ponieważ zapewnia ona śro-dki umożliwiające zmianę kierunku eks-pansji rasy najeźdźców tak, że nie będzieona nawet świadoma istnienia Ziemi.

Wraz z rozwojem akcji Nerudai „Piętnastka” zdają sobie sprawę, żeStwórcy Skrzydeł, niewidzialne i niezna-ne istoty, które stworzyły Ancient Arrow,mogą być przedstawicielami „CentralnejRasy”, „bogów”, którzy są praźródłemi twórcami wszystkich ludzkich ras wewszechświecie, w tym, oczywiście, i nas.

Tak się składa, że filozofia StwórcówSkrzydeł pozostaje w harmonii z zapisa-mi „Nowego Paradygmatu” i że są onizainteresowani ewolucją duchową i in-nego rodzaju ludzkości na Ziemi, jakrównież całej planety i wszystkich ist-niejących na niej form życia. Aby dobrzepoczuć „zapach” filozofii i cele StwórcówSkrzydeł należy przeczytać „Life Prin-cipals of the Sovereign Integral” („Pryn-cypia życia integralnego suwerena”)i „The Shifting Model of Existence4

(„Wznoszący model istnienia”).Sądzę, że warto w tym miejscu pod-

kreślić, iż „Piętnastka” i Grupa Labiryn-tu nie są w tej historii przedstawiani jako„źli chłopcy” z powodu pielęgnowaniaswojej szczególnej siły i starannego do-glądania swoich sekretów. Stanowią onijedyny w swoim rodzaju zespół wysokorozwiniętych wizjonerów, którym przy-świecają szlachetne cele i idee. Chociażfabuła dotyczy głównie ich oraz tego, jakpozyskują technologiczne, analitycznei intuicyjne zasoby w celu poznania nie-odgadnionych, wielopoziomowych taje-mnic Stwórców Skrzydeł, i mimo iż natemat Stwórców Skrzydeł niewiele siębezpośrednio mówi, z historii tej wyłaniasię „wyraźny kontrast” między mental-nością ich i Stwórców Skrzydeł.

W miarę rozwoju sytuacji okazuje się,że studenci uniwersytetu z Nowego Mek-syku, którzy dokonali odkrycia komplek-su sztucznych jaskiń w pustynnym kanio-nie, które zapoczątkowało późniejsze wy-darzenia, stanowią „potencjalne” zagro-żenie mogące doprowadzić do ujawnie-nia tej sprawy, a co za tym idzie, utratyjej tajnego charakteru i zwrócenia uwagirywalizujących agencji rządowych na po-tajemną działalność Grupy Labiryntu.Jedynym rozwiązaniem tego dylematu,na jakie stać tych wizjonerów, jest „star-cie studentów z powierzchni ziemi”.

— Są dni kiedy wydaje mi się, że celenaszej misji kolidują z moralnością w ta-kim stopniu, że każdy atom mojego ciała

wzdraga się przed tym zderzeniem— uskarża się „Piętnastka” — i to jestwłaśnie jeden z tych dni.5

Mimo wyrzutów sumienia podpisujerozkaz likwidacji studentów, w następst-wie którego studenci giną w swoim mie-szkaniu.

Potem dochodzi do spisku przeciwkoSamancie, najbardziej utalentowanej zdal-nej obserwatorce, jaka kiedykolwiek służy-ła w szeregach ACIO. To młoda, niewin-na, uczciwa, lojalna i w pełni oddanazdalnemu postrzeganiu oddalonych w cza-sie i przestrzeni miejsc osoba. Nie posiadawysokiego SL, takiego jak dyrektorzy, leczjest dla nich nieocenioną pomocą. Towłaśnie ona pilotuje pozostałych członkówzespołu do wykopalisk Ancient Arrowpołożonych w ścianie kanionu, a późniejnawiązuje obserwacyjny kontakt z isto-tami, które są, jak się przypuszcza, Stwór-cami Skrzydeł i których „Piętnastka” uwa-ża za przedstawicieli Centralnej Rasy.

„Piętnastka” cały czas nalega, aby Sa-manta nie nawiązywała w czasie swoichzdalnych obserwacji kontaktu z istotami,które napotyka, ani nie zwracała uwagitych istot na siebie, a jedynie dokonywałaobserwacji i zdawała z nich sprawozda-nia. W „normalnych” warunkach nie po-winno być z tym problemu, ponieważzdalny obserwator jest niewidzialnyw środowisku, które obserwuje. Jednakistoty, które napotyka Samanta, z miejscawyczuwają jej obecność i usiłują nawią-zać z nią kontakt. A są to istoty, które sązdolne do tworzenia światów i systemówsłonecznych.

Ta sytuacja bardzo niepokoi „Piętnas-tkę”, ponieważ jest on przekonany, żejeśli Centralna Rasa dowie się o jegoplanach rozwijania BST, podejmie wszel-kie środki, jakie uzna za stosowne, abytemu zapobiec, uważając, że ta technolo-gia jest zbyt zaawansowana, aby pozwolićnią dysponować takim istotom, jak miesz-kańcy Ziemi. To z kolei rodzi jego obawy,że w wyniku ich interwencji Ziemia staniesię bezbronna, niezdolna do odparciainwazji. Obawia się, że bez względu na to,jakie środki podejmie Centralna Rasa doobrony Ziemi przed najeźdźcami, mogąone okazać się niedostateczne.

„Piętnastka” znajduje rozwiązanie:umysł Samanty należy oczyścić z wszel-kich wspomnień z jej spotkań z Central-ną Rasą. Ostatecznie zostaje całkowicieodsunięta od zadania i zmuszona dopoddania się kompletnemu wykasowaniuze swojej pamięci danych o jego istnieniui swoim w nim udziale.

Nie wiem, jak dalej potoczyła się tasprawa, ponieważ w chwili obecnej do-stępnych jest tylko osiem rozdziałów.Najbardziej uderzającą mnie cechą tejhistorii jest to, że „Piętnastka” i Grupa

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 57

Page 59: Nexus 18

Labiryntu okazuje się charakterologicz-nie niczym nie różnić od zapowiedzianychna rok 2011 najeźdźców Ziemi, aczkol-wiek na mniejszą skalę. Nawet jeśli „Pięt-nastka” jest najbystrzejszym, najprzebie-glejszym i najpotężniejszym człowiekiemna Ziemi, jest najwyraźniej pełen lękówi niepewności i nieprzejednanie nietole-rancyjny w sytuacjach, w których ktośinny wie coś, w co nie jest wtajemniczony.Nie jest to, że tak powiem „postawadwukierunkowa”. Na przykład każdyczłonek Grupy Labiryntu jest podłączonydo podskórnego komputerowego chipa,przy pomocy którego można w każdejchwili sprawdzić miejsce jego pobytu naZiemi i zarejestrować jego najcichszyszept. Proszę zgadnąć, czyje ręce spoczy-wają na przyciskach kontrolujących całątę technologię? Kto jest władny i używaswoich prerogatyw bez wahania, z jedyniechwilowymi „moralnymi kolizjami”, abywykasować z umysłów innych ludzi pa-mięć wybranych przeżyć, a nawet skaso-wać ich fizycznie przy najmniejszym po-dejrzeniu „zagrożenia” swoich preroga-tyw z ich strony? Jak nietrudno domyślićsię, tym człowiekiem jest „Piętnastka”.

Zdający sobie sprawę ze swojej pozy-cji „następcy tronu” Neruda ucieka, cojest jedynym prawdopodobnie powodem,dla którego powinniśmy zastanowić sięnad tą historią. Dostępne rozdziały pro-wadzą nas do momentu, w którym Neru-da podejmuje nieodwołalną decyzję ucie-czki, nie wyjaśniając przyczyn swojegoodejścia ani wynikających z tego konsek-wencji.

To, czy ta historia jest prawdziwa, czynie, jest moim zdaniem nieistotne. Jejsukces tkwi w tym, co ja jako czytelnikpostrzegam jako jej najbardziej prawdo-podobny cel: stawia ona przed nami lust-ro i pokazuje nam w nim przejrzystywybór między tym, czym byliśmy i jesteś-my, a tym, czym możemy się stać. „Pięt-nastka” mimo całej swojej potęgi i błys-kotliwości oraz arsenału egzotycznych te-chnologii pozostających do jego dyspozy-cji jest przesiąknięty strachem. Podobniejest z Nerudą. Ostatecznie, jak mogłobybyć inaczej? Został praktycznie od dziec-ka wychowany w cieniu ACIO i zawszetraktował „Piętnastkę” jak drugiego ojca.Mimo to, kiedy już dostrzega „alternaty-wy”, „odchodzi”. Dokonuje innego „wy-boru”, takiego, jakiego każdy z naschciałby dokonywać codziennie – wyboru„Integralnego Suwerena”.

Kontrast starego i nowego paradyg-matu (przyjętego sposobu widzenia rze-czywistości) – między mentalnością„Piętnastki” i mentalnością StwórcówSkrzydeł – jest według mnie wyraźniezaakcentowany, kiedy czyta on z książkinapisanej przez Corteum urywek skiero-

wany do Nerudy. Przewraca kartki doodpowiedniej strony i jego oczy uśmie-chają się jak u skrzata, kiedy zaczynaczytać: „Centralna Rasa jest błogosławio-na osobowością Boga, który się w niejumocnił, podobnie jak silny człowiek jestwspomagany przez zwierzęcą naturę,upokorzoną przez ego, tak nieodpartą,że aż zdolną do pozbawienia go możliwo-ści zrozumienia jego stwórcy”.6

Następnie przewraca kilka kolejnychstron i ponownie czyta: „Nie ma rasybardziej rozwiniętej niż rasa archetypówludzkich, znana pod nazwą CentralnejRasy. Mimo iż nie ma nikogo w naszejgalaktyce, kto zna tę rasę, jej obecnośćma charakter uniwersalny i całe życiew naszej galaktyce jest przesiąknięte jejkulturą i wizjami”.

Tak więc zarówno Corteum, jaki „Piętnastka” uważają że: „człowiek jestwspomagany przez zwierzęcą naturę,upokorzoną przez ego, tak nieodpartą,że aż zdolną do pozbawienia go możliwo-ści zrozumienia jego stwórcy”.

Oto, co mają z kolei do powiedzeniaStwórcy Skrzydeł, częściowo o ludzkości:

„Pierwotnym Źródłem jest protoplas-ta wszystkich istot i form życia, i w tejprawdzie mieści się jedność, z której sięwszyscy wywodzimy. Droga ku jedności– stworzenia szukającego swojego stwo-rzyciela – leży w sercu ludzkiej duszyi osiągane na tej drodze uczucie speł-nienia stanowi niezmiennie nagrodę. Ka-żdy impuls każdego elektronu współgraz całym wszechświatem i jego wiecznymdążeniem do Boga. Nie ma innego kie-runku, w którym moglibyśmy się udać”.7

Nie tylko każdy człowiek – powiadająStwórcy Skrzydeł (i ja także) – ale rów-nież każde stworzenie, a nawet każdyelektron wykazuje „wieczne dążenie kuBogu”. Nie ma możliwości, aby mogłobyć inaczej, bo nie ma innego Źródła,z którego moglibyśmy wytrysnąć, a zatemnie ma też „innego kierunku, w którymmoglibyśmy się udać”. „Piętnastka”, jegokoledzy, Corteum i niezliczona liczbainnych, nękanych lękiem i niepewnością,może mieć wątpliwości co do tego, za-przeczać temu lub kompletnie tego niepojmować, lecz nie zmieni to faktu, żetaka jest prawda. (Jeśli tak nie jest, wów-czas ja pierwszy znajdę się w beznadziej-nej rozterce).

Jeśli chodzi o zagrożenie zbliżającąsię inwazją Ziemi, jest oczywiste, że„Piętnastka” przy jego zdeterminowa-nym sposobie myślenia musi zdawać so-bie z niej sprawę i przyciągać ją ku sobiei swemu światu.

Oto jeszcze jedno, co mają do po-wiedzenia Stwórcy Skrzydeł:

„Wszystkie wierzenia posiadają sys-temy energetyczne, które działają jak iz-

by porodowe przejawów wiary. We-wnątrz tych systemów energetycznychpłyną prądy, które ukierunkowują naszeżyciowe doświadczenia. Każdy z nas zda-je sobie sprawę z istnienia tych prądów,świadomie lub podświadomie, i pozwala,aby niosły go one w dziedzinę doświad-czeń, które stanowią najlepszą egzemp-lifikację, ucieleśnienie jego prawdziwegosystemu wierzeń. Kiedy ktoś wierzy i po-wiada: «Jestem częścią Pierwotnego Źró-dła i jestem przepojony jego możliwoś-ciami» – wówczas angażuje energię właś-ciwą w ramach uczucia jedności, włączado swojej rzeczywistości poczucie związ-ku ze swoim Źródłem i wszystkimi jegoatrybutami. Wiara jest nierozdzielną jegoczęścią, ponieważ jej system energetycz-ny zostaje wpleciony w jego duszę w po-staci nici świetlnej”.8

Jak z tego wynika, najefektywniej-szym sposobem „obrony” przed najeźdź-cami, których oczekuje się w roku 2011,będzie zaniechanie oczekiwania na nich.Zamiast na nich swoje oczekiwania nale-ży skierować na treści zawarte w stwier-dzeniu: „Jestem częścią PierwotnegoŹródła i jestem przepojony jego moż-liwościami”. Szczerze mówiąc, czuję sięznacznie bardziej bezpieczny w ramachtej ostatniej alternatywy, niż gdybym miałpokładać nadzieje w tym, że jakiś genial-ny kosmiczny strateg opracuje BST w te-rminie pozwalającym odwrócić od Ziemiuwagę najeźdźców i przy okazji pozbawipamięci bądź życia wszystkich, którzymogliby pokrzyżować jego wysoce tajnezamiary.

Mam nadzieję, że nie opowiedziałempaństwu zbyt dużo, przynajmniej nie ażtyle, aby zniechęcić państwa do przeczy-tania tej historii. Napisałem to wszystkogłównie dlatego, że to, co napisał MarkHempel, wywołało u mnie niejasne wra-żenie, że źródło, z którego nastąpił prze-ciek materiałów dotyczących StwórcówSkrzydeł, uważnie obserwuje naszą reak-cję na nie. Przeto właśnie wyraziłem swójstosunek do tych materiałów, bez wzglę-du na to, ile ta opinia jest warta i kto jąprzeczyta.

Istnieje duże ryzyko odnoszące się dodecyzji, które ludzkość musi podjąć w cią-gu kilku następnych lat. Nikt nie potrafiich powziąć za całą ludzkość, tym nie-mniej każdy z nas może dokonać tegow swoim własnym zakresie i na swójwłasny użytek, bez względu na to, kim jesti w jakiej znajduje się sytuacji, ponieważ,w ostatecznym rozrachunku, bez względuna to, czy sobie z tego zdajemy sprawę,czy też nie, każdy z nas jest suwerenem.Przypuszczam, że Stwórcy Skrzydeł prag-ną zachęcić każdego z nas do wyciągnię-cia właśnie takiego wniosku.�

Przełożył Jerzy Florczykowski

58 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001

Page 60: Nexus 18

C.T.N. i D.U. „CRYSTAL”w Poznaniu

Prowadzi kursy:podstawowy i II stopnia

przygotowujące do zaistnieniaw Czwartym Wymiarze

Informacja i zapisy:tel. 061-661 44 33 i 0609-264 763

60-247 Poznań, ul. Cybulskiego 13awww.crystal.digisign.pl

AURA-AKTYWATORBISCH’a do nauki widzeniaenergii duchowych i AURYwokół ludzi w warunkach domowych orazsynchronizacji półkulowej, energetyzacjii terapii antystresowej. Działa na zasadziepatrzenia przez specjalne filtry. Polecanyprzez Międzynarodowe StowarzyszenieAuryczne. Cena: 127,40 zł wraz z broszurąi kosztem przesyłki. ZAMÓWIENIApisemne lub telefoniczne w godz. 8-20:Telefon (0-71) 319-61-91 (pon.-sob.).FIRMA „CYBERNETON”, BRZEGDOLNY, ul. SŁOWACKIEGO 18 lok. 1kod: 56-120. Katalog wysyłamy bezpłatnie.

W POPRZEDNICH NUMERACH „NEXUSA”

UWAGA: Poniższe numery można zakupić bezpo-średnio z naszej redakcji za pomocą przekazu za-mieszczonego w środku numeru! Numerów 1, 2, 3,4, 5 i 6 już nie posiadamy. Informacje o nich możnauzyskać dzwoniąc do naszej redakcji pod numer(085) 6535511.

Nr 7 (5/1999), cena 7,00 złKontrola umysłów i Nowy Porządek Świata; Ban-ki centralne i prywatna kontrola pieniądza, cz.2 (dokończenie); Zanieczyszczenia szczepionek;Technologia genu terminacyjnego; Przekaźnikenergii Ziemi; Gwiezdny ogień – złoto bogów, cz.1; Młot i wahadło, cz. 2 (dokończenie); Bliskiespotkanie z ludźmi w czerni, cz. 2 (dokończenie);Stwórcy Skrzydeł, cz. 2.

Nr 8 (6/1999), cena 7,00 złChemiczne smugi – trucizna spadająca z nieba;Zasłona dymna nad śmieciami; Pokarm dla skóry;Tajemnice generatora Rife’a, cz. 1; Od pamięciwody do biologii numerycznej; Gwiezdny ogień– złoto bogów, cz. 2; Antarktyda – zaginionaAtlantyda?, cz. 1; Podróż do wiedzy o życiu pośmierci; Stwórcy Skrzydeł, cz. 3 (dokończenie).

Nr 9 (1/2000), cena 7,00 złKontrola umysłów z powietrza; Budowa WielkiejPiramidy w Gizie; Blaski i cienie teorii HIV, cz. 1;Tajemnice generatora Rife’a, cz. 2 (dokończenie);Transmutacja rtęci w złoto; Gwiezdny ogień – zło-to bogów, cz. 3 (dokończenie); Antarktyda – zagi-niona Atlantyda?, cz. 2 (dokończenie); Kontaktyz obcymi istotami w „Zgromadzeniu”, cz. 1; Staro-żytne pojazdy latające.

Nr 10 (2/2000), cena 7,00 złSieć szpiegowska Echelon, cz. 1; Sposób na astmę;Blaski i cienie teorii HIV, cz. 2; Ogniwo Joe’ego– akumulator energii orgonalnej; Jednolita TeoriaMaterii; W królestwie władców pierścienia, cz. 1;Noc czerwonego nieba; Kontakty z obcymi is-totami w „Zgromadzeniu”, cz. 2 (dokończenie);Nowy francuski raport w sprawie UFO i obrony.

Nr 11 (3/2000), cena 7,00 złSieć szpiegowska Echelon, cz. 2 (dokończenie);Narkotyki i polityka, cz. 1; Gaston Naessens i so-matydy; Blaski i cienie teorii HIV, cz. 3 (dokoń-czenie); Transmutacje nuklearnych odpadów;W królestwie władców pierścienia, cz. 2 (dokoń-czenie); Zapowiedź klęsk żywiołowych w latach2000-2001; Ukryte elementy w muzyce i dźwię-kach; Tajemnice pochodzenia człowieka; UFOa bezpieczeństwo narodowe.

Nr 12 (4/2000), cena 7,00 złNarkotyki i polityka, cz. 2 (dokończenie); PułapkiŚwiatowej Organizacji Handlu, cz. 1; Produktysojowe – obietnice i zagrożenia; Elektryczny mo-tor E.V. Graya; Blaski i cienie psychiatrii; Nie-

zwykłe wynalazki Tony’ego Cuthberta; Neoast-rologia; Pamięć wdrukowana; „Rurociągi na Eu-ropie oraz UFO nad stacją „Mir” i poligonemBajkonur; Supertajne badania prowadzone przezMonsanto i „zasiewanie” Ameryki.

Nr 13 (5/2000), cena 8,00 złPułapki Światowej Organizacji Handlu, cz. 2 (do-kończenie); Międzynarodowy Kompleks Narkoty-kowy, cz. 1; Przyczyna choroby Alzheimera; Czydrobnoustroje są rzeczywiście przyczyną chorób?;Silnik Johna Bediniego napędzany energią pró-żni; Homeopatia i bioenergoterapia; Koewolucja;Tajemnica spontanicznego zapłonu ludzi; Kolejnyrzekomy świadek katastrofy w Roswell; Starożyt-ne miasto pod kalifornijską Doliną Śmierci.

Nr 14 (6/2000), cena 8,00 złMiędzynarodowy Kompleks Narkotykowy, cz.2 (dokończenie); Środki masowego przekazu i ichokrucieństwa; Śmiercionośne dźwięki; Rafinowa-ny cukier – najsłodsza trucizna; Jak kontrolujęgrawitację; Starożytne wojny atomowe, cz. 1;Śmieszny pieniądz; Uzdrowienia przez obce isto-ty; Nowe informacje na temat Stwórców Skrzydeł.

Nr 15 (1/2001), cena 8,00 złKorporacja Narkotyki; Promienie rentgenowskiei ich związek z rakiem i chorobami serca; Tajem-nica raka, cz. 1; Essiac – remedium na raka, cz. 1;Wysokowydajny obwód zbierający Collowaya; No-wa teoria grawitacji; Teoria rozszerzającej sięZiemi; Starożytne wojny atomowe, cz. 2 (dokoń-czenie); Antygrawitacja i generator efektu Searla;Fatimagate!; Odkrycie starożytnej świątyni podjeziorem Titicaca; Syryjskie ruiny zmuszają dorewizji poglądów na początki cywilizacji miast.

Nr 16 (2/2001), cena 8,50 złTelefony komórkowe – czas na ostrzeżenia; Roz-świetlone niebo – czyżby testy supertajnych bro-ni?, cz. 1; Adjuwanty – trucizna zawarta w szcze-pionkach, cz. 1; Wstęp do stosowanej energiieteru; Tajemnica raka, cz. 2; Essiac – remediumna raka, cz. 2 (dokończenie); Znaleziska archeo-logiczne Carlosa Ribeiro; Paraseti – kontakt z ob-cymi istotami poprzez subtelne energie; Ostatniwywiad dra Wolfa; Dr Wen Ho Lee i tajnebadania międzywymiarowych portali; Dziewięćdni w przestrzeni między światami.

Nr 17 (3/2001), cena 8,50 złImperium narkotykowe spółki Bush-Cheney;Dźwięki kontra patogeny; Adjuwanty – truciznazawarta w szczepionkach, cz. 2 (dokończenie);Wytwarzanie piorunów kulistych na życzenie; Ta-jemnica raka, cz. 3; Zabójcze fale z jądra galak-tyki; Rozświetlone niebo – czyżby testy supertaj-nych broni?, cz. 2; Mięszkańcy głębokich pod-ziemi, cz. 1; Rewelacje byłego konsultanta NSA;Czyżby dzień sądu ostatecznego w roku 2030?Powrót dziesiątej planety; Rewizja daty ujawnie-nia prawdy na temat UFO.

Przypisy:1. Strona internetowa Stwórców Skrzydeł

(www.wingmakers.com), „Ancient Arrow”,część I, nr 10, 12 kwietnia 1999 roku; część II, nr11, 22 kwietnia 1999 roku; część III, nr 12, 26kwietnia 1999 roku.

2. Nexus, vol. 7, nr 5, ‹www.nexusmagazi-ne.com/WingMakers.html› (dotyczy wydania au-stralijskiego).

3. „Trzeci wywiad z drem Jamissonem Neru-dą”, str. 35-37.

4. Strona internetowa Stwórców Skrzydeł(www.wingmakers.com/arrow/indexr.html). Na-leży kliknąć najpierw na „Indexes to Artifacts”a następnie na „Philosophy”.

5. WingMakers: The Ancient Arrow Project(Stwórcy Skrzydeł – Projekt Starożytna Strzała),WingMakers LLC, 1999, str. 112.

6. Tamże, str. 210. Cytat z książki Corteum,Liminal Cosmogony (Kosmogonia progowa).

7. Tamże, str. 121. Wyjątek z „Habitat ofSoul” („Siedlisko Duszy”), tom (komora) 21,

preambuła do rozdziału piątego, „Disclosures”(„Ujawnienia”).

8. Tamże, str. 26. Ustęp z „Beliefs and theirEnergy Systems” („Wierzenia i ich systemy ene-rgetyczne”), tom (komora) 4, preambuła dorozdziału 2, „Homebase” („Macierzysty port”).

(Źródło: J. Harmon Grahn, 11 stycznia 2001, e-mail: ‹[email protected]›; strona internetowa:‹www.olypen.com/harmon/np405.htm›; wstęp M.Hempla, e-mail: ‹[email protected]›).

LIPIEC-SIERPIEŃ 2001 NEXUS • 59

Page 61: Nexus 18

LISTY DO REDAKCJI

Witam!Biorąc pod uwagę

fakt, że w końcu zaję-liście się sprawami świata podziemnego,czyli zaświata, świata ukrytego, czy teżzwanego przez Prasłowian Welą [ist-niała według nich Ziemia, Niebo (wtym „niebo wysokie” zbudowane z ka-mienia, zwane też „kamiennym niebem”– czyżby jakaś planeta?) i Wela, czyliświat zamieszkiwany przez bogów], po-stanowiłem zwrócić wam uwagę na dwieistotne książki.

Pierwszą być może znacie. Jest nią„Tajemnica pustej Ziemi” Aleca MacLel-lana, która ukazała się w amberowskiejserii „Ksiąg tajemnic”. Autor opisujew niej teorię, wedle której wszystkie plane-ty powstały na skutek wirowego obrotukosmicznej materii, która scaliła się dziękizjawisku obserwowanemu na przykładw umywalce podczas spuszczania wody.Obserwujemy wtedy wir, który jest w śro-dku pusty i otoczony wodą, która jestwokół niego najbardziej „zagęszczona”(jeśli mogę się tak wyrazić). Pozostałościąpo tym są ponoć pierścienie Saturna.Wejście do wewnętrznego świata znaj-dować się więc powinno na biegunach, coautor udowadnia w swojej książce takżezdjęciami. Przez wejścia te od czasu doczasu wypada zorza powstająca dziękipromieniom wewnętrznego „słońca” ist-niejącego dzięki tarciu energii wytwarza-nej przez ruch obrotowy, która kondensujew geometrycznym środku Ziemi.

Podobny opis znalazłem w rozdziale„Opisanie Weli” książki Czesława Biał-czyńskiego „Mitologia słowiańska – księ-ga tura” (mają powstać jeszcze 3 tomy).Dodatkowo w opisie Weli znajduje sięwiele ciekawostek, jak na przykład taka,że w świecie wewnętrznym również ist-nieją 4 jego strony, które różnią się jed-nak od naszych, albowiem w każdej z nichzawsze występuje jedna pora roku, a mię-dzy nimi strefy przejściowe. Być może naskutek stabilnej pozycji „słońca” wewnęt-rznego.

Biorąc pod uwagę najnowsze teoriezwiązane z Atlantydą, które podawali-ście jakiś czas temu w „Nexusie”, mó-wiące, że Atlantyda znajduje się naAntarktydzie, wydaje mi się, że tennadmiar zbieżności powinien skłaniaćdo myślenia.

W końcu Atlantyda miała zapaść siępod Ziemię. Jeśli wejście na biegunie prze-sunęło się i objęło Atlantydę, to faktyczniemogła się ona zapaść „pod ziemię” doświata wewnętrznego, przynajmniej częś-ciowo. Wtedy Antarktyda musiałaby byćmniejsza od Atlantydy.

W każdej legendzie jest ziarnko pra-wdy.

Chciałbym, aby ktoś się zajął tymikorelacjami. Liczne podobieństwa sugeru-ją, że mógłby powstać z tego niezły ar-tykuł. Kto wie – może ten tekst ukazałbysię nawet w australijskim (i innych) pier-wowzorze?

Michał AntosiewiczTarnowskie Góry

Szanowny panie Redaktorze!Jestem stałym czytelnikiem „Nexusa”

od stycznia 1999 roku. Pismo to cenię zaobiektywność i za to, że pomogło mi ot-worzyć oczy na rzeczywistość, w którejprzyszło mi żyć. Pozwoliło mi zrozumieć,że politykom i koncernom chodzi o zysk,nawet za cenę życia ludzi, którzy są ichklientami. Pismo to cenię również za ar-tykuły, które ukazują także pokusy płyną-ce z rozwoju cywilizacyjnego będące za-grożeniem dla życia człowieka i środowis-ka, w którym wszyscy żyjemy. DziękujęWam za poruszanie kontrowersyjnychi trudnych tematów.

Proszę, aby w piśmie ukazywały sięczęściej artykuły mówiące o zagrożeniachpłynących ze spożywania żywności pro-dukowanej przez koncerny nastawione nazysk. Żywności, która zawiera szkodliwedla ludzi związki chemiczne. Chciałbym,aby wyjaśnieniu uległy dodatki do żyw-ności, jak na przykład środek konserwują-cy E 116 powszechnie uważany za nie-szkodliwy dla organizmu człowieka, podo-bnie jak nieszkodliwa była także wołowi-na w Wielkiej Brytanii, która wywołujegąbczaste zwyrodnienie mózgu.

Chciałbym, aby Wasze wolne od cen-zury pismo wypowiedziało się na tentemat w obiektywny sposób.

Jarosław SzewczakBruskowo Wielkie

Artykuły dotyczące zdrowia są na-szym przysłowiowym oczkiemw głowie i bardzo chętnie je pub-likujemy, zwłaszcza takie, które mó-wią o mało znanych lub przemilcza-nych sprawach dotyczących tego te-matu.

Co się tyczy dodatków do żywno-ści pragnę przypomnieć, że w dru-gim numerze (2/1998) zamieściliś-my artykuł („Gorzka prawda o sztu-cznych słodzikach”) o amerykańs-kim „cudownym” słodziku nagmin-nie dodawanym do wszystkich po-traw i napojów typu „light” – aspar-tamie – który jest w rzeczywistościbardzo niebezpieczną trucizną legal-nie dopuszczoną do spożycia (oczy-

wiście za sowitą łapówkę, bo prze-cież nie z głupoty).

Mamy przetłumaczony jeszcze je-den artykuł o tym słodziku i innychdodatkach, który niebawem zamieś-cimy. Poza tym w następnym nume-rze opublikujemy artykuł o napro-mieniowywaniu żywności, który niezmieścił się nam do tego numeru.Jest to artykuł, który nie jednemuczytelnikowi zmrozi krew w żyłach.

Emulgatory dodawane do żywnoś-ci, o których Pan wspomniał (E 116),stały się w ostatnich latach wraz z na-szym otwarciem się na Zachód praw-dziwą plagą, wręcz nieszczęściem.Kiedy czyta się składy różnych napo-jów lub produktów żywnościowychwymienianych na etykietach, włossię jeży na głowie. Jakiś czas temuwpadła mi w ręce książka FranciszkaDąbrowskiego Margaryna czy masłowydana nakładem Studia Astropsy-chologii w Białymstoku. Polecam jąPanu, ponieważ na jej końcu wymie-nionych jest kilkadziesiąt emulgato-rów z zaznaczeniem, jaki wpływ wy-wierają one na nasz organizm. Pole-cam ją Panu i innym również.

W tym miejscu zwracam się z ape-lem do naszych Czytelników. Jeśliktoś z Państwa dysponuje pełną listądodatków do żywności typu E wrazz informacjami, jak dany środek od-działuje na nasz organizm, proszęo udostępnienie nam tych danych,abyśmy mogli opublikować je na ła-mach Nexusa i wskazać w ten sposóbinnym, czego mają unikać.

Mam nadzieję, że ten apel nie po-zostanie bez odpowiedzi.

Ryszard Z. Fiejtek

Moi Mili!Jestem czytelnikiem „Nexusa” od same-

go początku jego ukazywania się w Polsce.Chcę bardzo prosić redakcję o zamiesz-czenie w dziale „Listów do redakcji” mojejprośby do klanu stałych czytelników.

Kochani, odstąpcie lub pożyczcie minumer 5 (3/1999). Pożyczyłem go zda-wałoby się pewnej osobie, lecz ta zgubiłago! Nie zdążyłem go nawet dokładnieprzeczytać.

Osoby, które chciałyby mi odstąpić tennumer lub tylko go wypożyczyć, proszonesą o kontakt listowny lub telefoniczny.Z góry dziękuję, ufając w solidarnośćczytelników „Nexusa”.

Pozdrawiam, A.M. Janickiul. Goławicka 9 m. 17

03-550 Warszawatel. (022) 6795422

60 • NEXUS LIPIEC-SIERPIEŃ 2001