Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

55

description

 

Transcript of Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Page 1: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook
Page 2: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Gena Showalter

Mroczna noc

Page 4: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Śmierć przychodziła każdej nocy, powolna,bolesna. Rano Maddox budził się ze świadomością,że znowu będzie musiał umierać. Oto najgorszeprzekleństwo, mająca trwać po wiek wieków kara.

Przesunął językiem po zębach. Gdyby tak mógłwrazić ostrze w gardło wroga... Czas płynął op-ieszale słyszał w głowie jego ciurkanie, jak tykaniezegara odliczającego kolejne minuty, naigrawa-jącego się z jego cierpienia.

Jeszcze trochę i poczuje ból przeszywającyżołądek. Cokolwiek by zrobił, cokolwiek powiedzi-ał, nic nie mogło tego odmienić. Wiedział, że śmi-erć przyjdzie tak czy tak.

– Przeklęci bogowie – mruknął, zwiększającprędkość mechanizmu do podnoszenia ciężarów.

– Wszyscy to sukinsyny – zawtórował mu głos zzapleców.

Maddox ćwiczył dalej. Po co Torin się wtrąca? Corobi na siłowni? Do diabła z nim. W górę. W dół.W górę. W dół. Ćwiczył od dwóch godzin, grzmociłworek treningowy, katował się na bieżni mechan-icznej, teraz przyszła kolej na ciężary. Spływał

Page 5: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

potem, był wyczerpany fizycznie, ale nie mógł sięuwolnić od udręki, nastrój miał coraz gorszy, corazmroczniejszy.

– Nie powinieneś tu przychodzić – warknął.– Nie chciałem przeszkadzać – z westchnieniem

oznajmił Torin – ale coś się wydarzyło.– To się tym zajmij. Spróbuj. Na mnie nie licz.

Nie pomogę ci. – W ostatnich tygodniach byle dro-biazg doprowadzał go do furii. Mógłby zabićkażdego, kto akurat znalazł się w pobliżu, nawetprzyjaciela. Nie, nie nawet. Najchętniej wymor-dowałby przyjaciół. Nie chciał, nie zamierzał, alestawał się bezradny wobec miotającej nim po-trzeby starcia na miazgę Bogu ducha winnegonieszczęśnika.

– Maddox...– Jestem na krawędzi, Torin. Nie miałbyś ze mnie

żadnego pożytku. – Znał swoje ograniczenia. Miałtysiące lat, żeby dobrze je poznać. Tak, tysiące latminęło od tamtego przeklętego dnia, kiedy bogow-ie do wypełnienia zadania, które on powinienwypełnić, wybrali kobietę.

Pandora była silna, sławiono ją jako najsilniejsząz wojowniczek, ale on był silniejszy. Sprawniejszy.Bardziej się nadawał. A jednak uznano, że jest zbytsłaby, by strzec dimOuniak, świętej puszki,

4/53

Page 6: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

w której zamknięte były demony tak potężne, takzłowrogie, że moce piekielne przy nich bladły.

Jakby Maddox nie potrafił ich ustrzec. Spotkał gostraszliwy afront. Nie tylko jego, ale i wszystkichwojowników, którzy z oddaniem walczyli dla królabogów. Ich rzemiosłem było zabijać, ich służbąstrzec i chronić. Do nich należała piecza nadpuszką, a jednak nie zostali wybrani. Nie moglipuścić w niepamięć tak sromotnego upokorzenia.

Tamtej nocy, kiedy wykradli Pandorze puszkęi uwolnili hordy demonów, chcieli po prostu daćnauczkę bogom. Nie mogli zrobić nic głupszego.Niczego nie dowiedli, na domiar złego puszkagdzieś się zawieruszyła w zamieszaniu i nie po-jmali żadnego złego ducha. Zapanował chaos, świ-at pogrążył się w mroku, w końcu król bogów rzu-cił klątwę na swoich wojowników. Od tego dniakażdy z nich miał nosić w sobie demona.

Dobrze obmyślana kara. Powodowani pychąspuścili złe moce z uwięzi, więc teraz musieli żyćz nimi na co dzień.

Maddoksowi przypadła Furia. Zrosła się z nim,jej obecność stała się czymś tak oczywistym jakoddychanie czy bicie serca. Nie mógł już funkc-jonować bez demona, demon nie mógł

5/53

Page 7: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

funkcjonować bez niego. Człowiek i demonspleceni w jedno – dwie połówki nierozdzielnejcałości.

Od samego początku Furia popychała Maddoksado czynów mu nienawistnych, a on je spełniał.Usłuchał nawet wówczas, gdy musiał zabić kobi-etę, zgładzić Pandorę...

Zacisnął kurczowo palce na sztandze. Z czasemnauczył się panować nad najgorszymi podszeptamidemona, ale okupywał to nieustanną z nim walką.W każdej chwili mógł pęknąć, poddać się.

Dałby wszystko za jeden dzień spokoju. Dzień bezdręczącej potrzeby zadawania bólu, czynienia krzy-wdy innym. Bez toczenia wewnętrznej walkiz samym sobą. Dzień bez udręki. Bez umierania.Dzień spokoju...

– Nie powinieneś tu przychodzić, Torin. Narażaszsię. Idź już. – Zamocował sztangę w uchwytachi usiadł. – Tylko Lucien i Reyes mogą się do mniezbliżać, kiedy nadchodzi koniec. – Mogli sięzbliżać, bo byli tak samo uwikłani jak Maddox.I jak on bezsilni wobec swoich demonów.

– Została jeszcze godzina. – Torin rzucił Maddok-sowi ręcznik. – Zaryzykuję.

Maddox chwycił ręcznik i otarł twarz.

6/53

Page 8: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Woda. – Butelka zmrożonej wody poszybowaław jego stronę, zanim zamknął usta. Złapał jąw locie, wypił całą zawartość i spojrzał na Torina:czarny strój, rękawiczki, zawsze tak się nosił, jasnewłosy spływające na ramiona, zmysłowa twarz,która wprawiała w zachwyt śmiertelniczki. Niedomyślały się, że widzą diabła w skórze anioła,chociaż powinny, tyle w nim było lekceważeniai pogardy dla innych. Do tego zły błysk w zielonychoczach wskazywał na kogoś, kto wyrwie ci sercez piersi, zanosząc się śmiechem. Albo będzienaigrawał się z ciebie, kiedy w swojej naiwnościbędziesz próbował go unicestwić.

Musiał się śmiać, jeśli miał znieść swój los. Jakoni wszyscy, potępieńcy z budapeszteńskiej twier-dzy. Wprawdzie jak Maddox nie umierał co noc,ale nie mógł dotknąć żadnej żyjącej istoty, nie za-rażając jej.

Torin nosił w sobie demona Zarazy.Od ponad czterystu lat nie zaznał pieszczoty

kobiety. Dowiedział się, co to znaczy, kiedy zdjętypożądaniem przesunął dłonią po policzku dziew-czyny, która mu się spodobała. Jedno niewinnemuśnięcie sprowadziło zarazę, która zabiła i dziew-czynę, i zdziesiątkowała nieprzeliczone wsie.

7/53

Page 9: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Poświęć mi pięć minut, o więcej nie proszę –powiedział tonem nieznoszącym odmowy.

– Myślisz, że czeka nas dzisiaj kara od bogów? –Maddox puścił mimo uszu prośbę Torina. Udając,że nie słyszy, nie musiał odmawiać i cierpieć po-tem wyrzutów sumienia.

Torin westchnął.– Każda minuta naszego życia jest karą.Maddox uśmiechnął się cierpko. Karzcie mnie,

karzcie, dranie, dla waszej uciechy, pomyślał.Może wreszcie skończy się moja męka.

Wątpił, by bogowie robili sobie wiele z jegowezwań. Kiedy rzucili już na niego przekleństwośmierci, przestał ich obchodzić, nie docierały donich błagania o przebaczenie i odpuszczenie winy.Na darmo składał obietnice, na darmo się z nimiukładał.

Niczym już nie ryzykował, bo czy mogli gobardziej ukarać?

Było coś gorszego od wiecznego umierania?Pozbawiony wszystkiego, co dobre, co uczciwe,znosił stałą obecność Furii w swoim ciele, w duszy.

Zerwał się na równe nogi, wrzucił ręczniki butelkę po wodzie do kosza, po czym podszedł dookna w półokrągłej wnęce na końcu sali, założyłdłonie na kark, wyjrzał w noc.

8/53

Page 10: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Widział raj.Widział piekło.Widział wolność i więzienie, wszystko i nic.Widział... swój dom.Z posadowionej na szczycie wzgórza twierdzy

roztaczał się widok na całe niemal miasto jarzącesię różnokolorowymi światłami, na Dunaj,w którym przeglądało się aksamitne niebo, napokryte białymi czapami drzewa u podnóżagmaszyska. W powietrzu kołowały płatki śniegunoszone tam i sam powiewami wiatru.

Twierdza dawała jej mieszkańcom namiastkę pry-watności, poczucie odosobnienia. Tutaj nie musielina każdym kroku odpowiadać na lawiny pytań:„Dlaczego się nie starzejesz?”. „Dlaczegokrzyczysz co noc?”. „Dlaczego wyglądasz jakpotwór?”.

Okoliczni trzymali się z daleka, czuli przed nimirespekt i coś na kształt zbożnej trwogi.

– Anioły... – słyszał pełne bojaźni szepty przyokazji rzadkich spotkań ze śmiertelnymi.

Gdyby wiedzieli...Paznokcie wydłużyły się, wbijały w parapet. Bud-

apeszt miał w sobie majestatyczne piękno. Możnaw nim było znaleźć czar przeszłości i zupełniewspółczesne uciechy, ale czuł się tu obco. Obco

9/53

Page 11: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

w dzielnicy wokół zamku, na ulicach, którymiwędrujesz od jednego klubu nocnego do drugiego,na targowiskach, gdzie handlują przekupki,w barach, gdzie kupczą ciałem prostytutki.

Może poczucie oddalenia zniknęłoby, gdyby mógłswobodnie zagłębić się w miasto, ale był uwięzionyw twierdzy, zamknięty w niej na cztery spusty, jakkiedyś, przed tysiącami lat Furia zamknięta byław puszce Pandory.

Paznokcie wydłużyły się jeszcze bardziej, up-odobniły do szponów. Na myśl o puszce zawszewpadał w czarny nastrój. Rąbnij w ścianę, pod-szeptywała Furia, zniszcz coś. Bij, zabij. Jakżechciał wystąpić przeciw bogom, unicestwić ich.Jednego po drugim. Pościnać im głowy. Wyszarpaćserca z piersi. Skończyć z nimi raz na zawsze.

Demon zamruczał z aprobatą.Jasne, że Furia będzie mruczała, pomyślał z nies-

makiem. Byle lała się krew, wszystko jedno czyja.Wobec takiej perspektywy zawsze mógł liczyć napoparcie bestii. Skrzywił się i znowu spojrzałw górę. Od dawien dawna miał ją za nieodłącznątowarzyszkę, ale doskonale pamiętał tamten dzień.Szalejącą wokół rzeź, krzyki konających. I duchyz piekła rodem, ogarnięte gorączką mordu, pożera-jące niewinnych.

10/53

Page 12: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Dopiero kiedy Furia została zamknięta w jegociele, stracił poczucie rzeczywistości. Nic już niesłyszał, nic nie widział. Ogarnęła gonieprzenikniona ciemność. Odzyskał zmysły, gdytrysnęła mu na pierś krew Pandory. Dotarło doniego, że zabił. Nie po raz pierwszy zabijał, i nieostatni, ale nigdy przedtem, nigdy też potem, niepodniósł miecza przeciwko kobiecie. Koszmarnybył to widok patrzeć, jak pada martwa. Koszmarnaświadomość, że on zadał jej śmierć. Nadal nosiłw sobie wyrzut, poczucie winy, wstyd i ból, którychczas ani trochę nie złagodził.

Poprzysiągł sobie wówczas, że będzie starał siępowściągać szaleństwa demona, ale było już zapóźno. Uniesiony gniewem Zeus rzucił na niegojeszcze jedną klątwę: codziennie o północy Maddoxmiał umierać tak, jak umierała Pandora, od sześciupchnięć ostrzem prosto w żołądek. Różnica poleg-ała na tym, że męka Pandory trwała ledwie kilkaminut.

Jego będzie trwała całą wieczność.Rozluźnij się, nakazał sobie, czując, jak wzbiera

w nim agresja. Nie ty jeden cierpisz. Inni wo-jownicy też mają swoje demony, dosłowniei w przenośni. Torinowi przypadła Zaraza,

11/53

Page 13: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Lucienowi Śmierć, Reyesowi Ból, Aeronowi Gniew,Parysowi Rozwiązłość.

Dlaczego on jej nie dostał? Szedłby do miasta,kiedy wola, brał kobietę, jaką tylko by chciał,chłonął każdy dźwięk, każdą pieszczotę.

Nigdy nie posuwał się tak daleko. Nie ufał sobie.W każdej chwili mógł przecież zawładnąć nim de-mon. A niechby się zdarzyło, że nie zdążyłby wró-cić do twierdzy przed północą... Ktoś postronnyzobaczyłby jego zbroczone krwią ciało, pochowałgo lub też, co gorsza, skremował.

Gdyby to mogło zakończyć jego mękę! Ale nie.Choćby go żywcem przypiekali na ogniu, choćbyrzucił się z najwyższego okna twierdzy i roztrza-skał czaszkę, a mózg rozbryzgał się wokół, i takznów by się obudził. Nic nie mogło położyć kresukatuszom.

– Od dłuższej chwili gapisz się przez okno. Niejesteś ciekaw, co się stało? – wyrwał goz zamyślenia Torin.

– Ty ciągle tutaj?Torin uniósł kruczoczarne, mocno kontrastujące

z bielutkimi włosami brwi.– Rozumiem, że twoja odpowiedź brzmi nie.

Uspokoiłeś się przynajmniej?Czy kiedykolwiek był spokojny?

12/53

Page 14: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Tak spokojny, na ile to możliwe w moimprzypadku.

– Przestań jęczeć. Chcę ci coś pokazać, a ty mnienie zbywaj. Po drodze wytłumaczę, dlaczego zabi-eram ci czas. – Torin odwrócił się na pięcie i ruszyłdo wyjścia.

Maddox stał jeszcze przez chwilę przy okniei patrzył za znikającym przyjacielem, który napom-niał go, by przestał jęczeć. To prawda, jęczał,skomlał. Ciekawość i rozbawienie wzięły górę,dogonił Torina na korytarzu. Owiało go chłodnepowietrze, wilgotne, pachnące zimą.

– O co chodzi?– Wreszcie się zainteresowałeś. – Więcej Torin

nie raczył powiedzieć.– Jedna z twoich sztuczek... – Kiedyś Parys pos-

karżył się nieopatrznie, że brakuje mu towarzystwakobiet, na co Torin zamówił kilkaset nadmuchiwa-nych lalek, zapełnił nimi całą twierdzę i plastikowe„damy” z usteczkami gotowymi do obciąganiapatrzyły na człowieka z każdego kąta.

Torin potrafił wyczyniać najdziwniejsze rzeczy,kiedy się nudził.

– Ciebie na pewno bym nie podpuszczał –mruknął, nie odwracając się do Maddoksa. – Strata

13/53

Page 15: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

czasu. Jesteś kompletnie wyprany z poczuciahumoru.

Prawda, temu nie dało się zaprzeczyć.Szli długimi korytarzami rozświetlonymi

blaskiem łuczyw. Dom Potępionych, jak nazwałtwierdzę Torin, zbudowano przed kilkuset laty.Wprowadzili tu mnóstwo ulepszeń, modernizowali,co się dało, ale i tak czas zrobił swoje.

– Co tak tu pusto? – Dopiero teraz Maddox za-uważył, że nie spotkali nikogo.

– Parys powinien robić zakupy, zapasy jedzeniasię kończą, zaopatrzenie to jego działka, ale gdzietam. Znowu poszedł w kurs, tylko jedno muw głowie.

Szczęściarz. Rozwiązłość sprawiała, że nie po-trafił iść dwa razy z tą samą kobietą do łóżka, miałczasami dwie, trzy jednego dnia. A tak zwaneskutki uboczne wywoływane przez demona? O tym,co Parys wyprawiał z kobietami, Maddox wolałnawet nie myśleć. Każdego normalnego wieśćo tych ekscesach przyprawiłaby o odruch wymiot-ny. Maddox jakoś mniej zazdrościł wówczasParysowi, ale gdy słuchał jego opowieścio kochankach, zazdrość wracała. Poczućdotknięcie uda... żar skóry... słyszeć jękirozkoszy...

14/53

Page 16: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Aeron czeka... Przygotuj się – uprzedzał Torin. –Po to cię szukałem.

– Coś mu się stało? – Maddox poczuł, że ogarniago mrok, znowu wzbiera w nim agresja. Niszcz,unicestwiaj, podszeptywała Furia. – Jest ranny?

Aeron był nieśmiertelny, ale to nie znaczyło, żenie mogło mu się przytrafić coś złego. Mógł nawetzginąć, każdy z nich tego doświadczył w taki czyinny sposób, ale zawsze najokrutniejszyz możliwych.

– Nic z tych rzeczy – zapewnił go Torin.Maddox odetchnął, Furia przycichła.– Co zatem? Szlag go trafił, że znowu sprząta? –

Każdy z mieszkańców twierdzy miał swój zakresobowiązków. Starali się utrzymywać porządekwokół siebie, jakby w ten sposób chcieli uporać sięz chaosem panującym w ich duszach. Aeron pełniłrolę kogoś na kształt posługacza, zresztą wieczniesię uskarżał na to zajęcie. Maddox był złotą rączką,majstrem od wszystkiego, Torin miał w swojejpieczy akcje giełdowe i obligacje skarbowe, in-westował wspólne pieniądze, zapewniając przyja-ciołom życie w dostatku. Lucien zajmował się ro-botą papierkową, a Reyes dbał o broń.

– Wezwali go... bogowie.

15/53

Page 17: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Maddox potknął się, z szoku zaniewidział namoment.

– Co takiego?! – Z pewnością się przesłyszał, jaknic, tak musiało być.

– Bogowie go wezwali – powtórzył Torin.Od dnia śmierci Pandory jakby przestali istnieć

dla Greków.– Czego chcieli? Dlaczego dopiero teraz

dowiaduję się o tym?– Po pierwsze, nikt nie wie. Oglądaliśmy film.

Aeron nagle się wyprostował, twarz muzmartwiała, jakby już pożegnał się z ciałem, pochwili wrócił, że tak powiem, do siebie, i oznajmił,że został wezwany. Zanim ktokolwiek zdążył zare-agować, już go nie było. Po drugie, gdypróbowałem ci powiedzieć, to usłyszałem, żebymnie zawracał ci głowy.

Odezwał się tik pod okiem.– Mimo wszystko powinieneś był mi powiedzieć.– I oberwać ciężarkiem w łeb? Daj spokój. Noszę

w sobie Zarazę, nie Głupotę.To jakieś... jakieś... Maddox wolał nie za-

stanawiać się co, ale mózg i tak pracował. CzasamiAeron, strażnik Gniewu, tracił kontrolę nad de-monem, wpadał w dziką furię i doświadczał śmier-telnych za popełnione i niepopełnione grzechy.

16/53

Page 18: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Czyżby dostał drugą karę, jak Maddox przedwiekami?

– Jeśli nie wróci w takiej kondycji, w jakiej gostąd zabrali, sam deleguję się do niebios i zgładzękażdego boga, który nawinie mi się pod rękę.

– Masz w oczach krwawe błyski – mitygował goTorin. – Wszyscy jesteśmy oszołomieni, ale Aeronniedługo wróci i powie nam, o co chodzi.

Jasne. Uspokój się, człowieku, nakazał sobie.Znowu to samo.

– Wezwali jeszcze kogoś?– Nie. Lucien przeprowadza inwentaryzację,

Reyes podziewa się nie wiadomo gdzie, pewnieznowu się pociął.

Maddox każdej nocy cierpiał katusze, alewspółczuł serdecznie Reyesowi, który nieustanniemusiał zadawać sobie ból.

– Co jeszcze chciałeś mi powiedzieć? – Dotknąłkońcami palców kolumny przy schodach i zacząłwspinać się po kamiennych stopniach.

– Pokażę ci, zamiast gadać.Czyżby było to coś gorszego niż zniknięcie Aer-

ona? Minęli pokój wypoczynkowy, ich azyl i sank-tuarium. Urządzili go, jak potrafili najwygodniej,nie żałowali pieniędzy. Obite pluszem fotelei kanapy, dobry sprzęt, lodówka z winami i piwem,

17/53

Page 19: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

stół bilardowy, wielki telewizor plazmowy, naktórego ekranie rozgrywała się właśnie jakaś orgiaz udziałem trzech dam.

– Widać, że Parys tu był – mruknął Maddox, leczTorin przyspieszył tylko kroku, nie spoglądającnawet na ekran. – Nieważne... – Każde napomkni-enie o uciechach cielesnych było niepotrzebnymokrucieństwem wobec Torina. Żyjąc w celibacie,tęsknił za rozkoszą, której z wyroku bogów zostałpozbawiony.

Nawet Maddox od czasu do czasu pozwalał sobiena seks.

Zwykle dostawały mu się panie po Parysie. Po-jawiały się pod twierdzą, licząc na jeszcze jednąnoc z kochankiem. Nie wiedziały, rzecz jasna, że toniemożliwe. Były tak podniecone, że w istocieniewiele je obchodziło, dla kogo rozchylą nogi. Ak-ceptowały Maddoksa w charakterze substytutu,erotycznego zastępcy. Takie kontakty, bezosobowei płytkie, dawały jednak fizyczne zaspokojenie.

Wojownicy pilnie strzegli swojego sekretu, toteżnikt nie miał wstępu do twierdzy, dlatego Maddoxzabierał kobiety do lasu i tam z nimi kopulował. In-aczej tego nazwać nie sposób. Kazał im klękać,padać na czworakach, i brał od tyłu. Nie śmiałspojrzeć żadnej w twarz, bał się prowokować

18/53

Page 20: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Furię. Obudzona, mogłaby go zmusić do aktów ok-rucieństwa, które potem prześladowałyby go przezcałą wieczność, a nawet dłużej.

Kiedy kończyli, odsyłał chwilową partnerkę dodomu, ostrzegając, by nigdy nie ważyła się wracać,jeśli jej życie miłe. Gdyby pozwolił sobie na cośtrwalszego, przywiązał się do śmiertelnej, w końcuby ją skrzywdził, skazując się na sromotę i wyrzutysumienia.

A przecież pragnął raz chociaż kompletnie sięzatracić, zapomnieć, nie lękać się, że demon sięodezwie, każe skrzywdzić kobietę.

Gdy dotarli do mieszkania Torina, Maddox za-kończył swój monolog wewnętrzny. Nie było sensuroztkliwiać się nad sobą, tęsknić za tym, coniemożliwe.

Rozejrzał się po pokoju. Był tu wcześniej, ale niepamiętał rozbudowanego systemu komputerowegoz kilkunastoma monitorami i mnóstwem gadżetów,których zastosowania nie potrafił odgadnąć. In-aczej niż Torin, był na bakier z technologią. Nienadążał za jej błyskawicznym rozwojem, a każdainnowacja zdawała się oddalać go bardzieji bardziej od czasów, gdy był beztroskim wo-jownikiem. Skłamałby jednak, twierdząc, że nie

19/53

Page 21: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

bawią go nowe gadżety i nie cieszą ułatwienia,które oferowały.

Spojrzał na Torina.– Próbujesz kontrolować świat?– Ani trochę. Tylko mu się przyglądam. To na-

jlepszy sposób, żeby nas chronić, przy okazji zara-biając kilka groszy. – Rozsiadł się w fotelu obro-towym przed największym monitorem, kliknął kilkarazy myszką i ekran rozbłysnął. – Tu masz to, cochciałem ci pokazać.

Maddox podszedł bliżej, uważając, by niedotknąć przyjaciela.

Drzewa...– Bardzo ładne – mruknął – ale nie powiem, żeby

fascynował mnie ich widok.– Cierpliwości.– Nie ma jej we mnie. Do rzeczy.– Skoro uprzejmie prosisz... – Torin skrzywił się. –

Zainstalowałem wokół twierdzy czujniki ciepłaoraz kamery. Tym sposobem wiem, kiedy ktośnarusza nasz teren. – Wystukał polecenie na klawi-aturze i widok na ekranie zmienił się nieznacznie,jakby obiektyw kamery przesunął się trochę w pra-wo. Przez ułamek sekundy coś zamigotało naczerwono.

20/53

Page 22: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Wróć w lewo. – Maddox nie był ekspertem odpodglądu i monitoringu, jego specjalnością byłozabijanie, ale nawet on wiedział, że błysk czer-wieni oznacza obecność człowieka. Gdy na ekranieznowu pojawił się rozmyty czerwony kształt, spytałdla pewności: – Człowiek?

– Nie ma wątpliwości.– Kobieta, facet?– Chyba kobieta. W każdym razie ktoś niezbyt

wysoki, drobny.Kto odważył się podejść pod twierdzę w środku

nocy? Nawet w dzień nikt się nie kwapił czy toz lęku, czy przez respekt, tego Maddox nie potrafiłpowiedzieć, ale na palcach mógł policzyć tych,którzy z takich czy innych powodów pojawiali siętu przez miniony rok: dostawcy, kobiety szukająceseksu, ciekawe wszystkiego dzieciaki.

– Kochanka Parysa?– Możliwe – mruknął Torin. – Chyba że...– Chyba że co...?– Chyba, że to Łowca. Ściślej mówiąc, Przynęta.– Wygłupiasz się. – Maddox zacisnął usta.– Nie wygłupiam się. Pomyśl tylko, dostawcy za-

wsze coś niosą, panienki Parysa idą prosto dobramy, a ta ma puste ręce, krąży wśród drzew,

21/53

Page 23: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

zatrzymuje się, pochyla, jakby podkładała ładunkiwybuchowe albo instalowała kamerki.

– Sam mówisz, że ma puste ręce...– Kamery i ładunki można schować

w kieszeniach. – Potarł kark. – Łowcy nie nękalinas od greckich czasów.

– Może nas szukali, ciągle szukali, z pokolenia napokolenie, i wreszcie znaleźli.

Nagły skurcz strachu w żołądku. Najpierw Aeron,teraz niezapowiedziany gość. Zwykły zbiegokoliczności? Maddox pomyślał o dawno minionychdniach w Grecji, dniach wojny, pełnych okrucieńst-wa i śmierci, kiedy wojownicy ogarnięci żądzą zn-iszczenia bardziej przypominali demony niż ludzi.

Pośród dziesiątkowanych śmiertelnych pojawilisię wówczas Łowcy. Stawali przeciwko wo-jownikom, którzy uwolnili zło, rozpoczęła się kr-wawa walka. W iluż okrutnych bitwach brał wów-czas udział. Jeszcze miał w uszach szczęk mieczy,jeszcze widział tamte płomienie, czuł swądprzypiekanych ciał. Czasy pokoju przeszły do le-gend, wspominano je już tylko w opowieściach.

Łowcy byli przebiegli, imali się każdego pod-stępu, to była ich najgroźniejsza broń. WyszkoliliPrzynętę. Uwodziła, odwracała uwagę wo-jowników, a Łowcy zabijali. Tak zginął Baden,

22/53

Page 24: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

strażnik Nieufności. Jednak jej nie udało się imzgładzić. Uwolnili ją tylko z ciała Badena, wtedy nadobre się rozszalała.

Maddox nie potrafił powiedzieć, gdzie się terazpodziewała.

– Bogowie muszą nas naprawdę nienawidzić –odezwał się Torin – skoro zsyłają na nas Łowców,teraz, kiedy wydawało się, że wreszcie będziemymogli zaznać trochę spokoju.

– Nie zależy im przecież na tym, żeby demonyznowu grasowały po świecie niestrzeżone przeznikogo.

– Z bogami nigdy nic nie wiadomo. – Nigdy dokońca nie potrafili zrozumieć bogów i boskichzamysłów. – Trzeba coś z tym zrobić, Maddox.

– Dzwoń po Parysa. – Spojrzał na zegar ścienny.– Próbowałem, ale wyłączył komórkę.– Dzwoń po...– Myślisz, że ciągnąłbym cię tutaj w środku nocy,

gdybym miał pod ręką kogoś innego? – Torin obró-cił się razem z fotelem. – Zostałeś mi tylko ty –oznajmił z determinacją.

– Niedługo moja pora umierania. – Pokręciłgłową. – Nie mogę wyjść z twierdzy.

– Ja tym bardziej. – W zielonych oczach Torinapojawił się mroczny, groźny błysk. – Ty

23/53

Page 25: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

przynajmniej nie niesiesz ludziom zagłady, nie roz-siewasz zarazy.

– Torin...– Nie próbuj mnie przekonywać, marnujesz tylko

czas.Maddox przeczesał włosy palcami, nie bardzo

wiedząc, co robić. Niech to sczeźnie, zginie, prze-padnie, szeptała Furia. To istota ludzka...

– Jeśli to Łowca albo Przynęta... – Torin jakbyczytał w myślach przyjaciela. – Nie może nam ujść.

– A jeśli zabiję kogoś niewinnego? – Maddox mo-cował się z demonem.

Przez twarz Torina przebiegł skurcz, jakby nagleogarnęły go wyrzuty sumienia na myśl o tychwszystkich, którzy odeszli za jego sprawą.

– Zaryzykujemy. Nie jesteśmy potworami, ale mu-simy się bronić.

Maddox zacisnął zęby. Nie, nie był potworem, de-mon nie zamienił go w bestię, nie pozbawił serca.Zmagał się z Furią, nienawidził czynów, do którychgo zmuszała, myśli, do których prowokowała.

– Gdzie jest ten człowiek? – Trudno, wyjdziez twierdzy, nawet jeśli będzie musiał za to drogozapłacić.

– Nad rzeką.

24/53

Page 26: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Piętnaście minut biegiem. Zdąży wziąć broń,odnaleźć człowieka. Jeśli to niewinna istota, każejej zabierać się precz, jeśli nie, będzie musiałzabić. Potem szybko wróci do twierdzy. Gdyby cośmiało go zatrzymać, będzie umierał w lesie,a wtedy biada każdemu, kto pojawiłby się w pob-liżu. Kiedy przychodził pierwszy ból, Maddoxprzestawał panować nad Furią, był całkowiciewydany na pastwę jej mrocznych żądz. Potrafił jużtylko siać zniszczenie.

– Jeśli nie wrócę przed północą, wyślij kogoś pomoje ciało. Pamiętaj o Lucienie i Reyesie. – Każdejnocy, w porze umierania, pojawiały się przy nimdemony Śmierci i Bólu, gdziekolwiek by był. Bólwymierzał kolejne ciosy, Śmierć prowadziłaumęczoną duszę do piekieł. Dopiero rano przy-chodziło wyzwolenie.

Maddox nie mógł zagwarantować, że nie uczynikrzywdy tym, którzy po niego przyjdą. Świado-mość, że winien jest śmierci przyjaciół, przyprawigo o kolejne męki, nie mniej okrutne niż katuszewiecznego umierania.

– Obiecaj – poprosił.– Obiecuję. Uważaj na siebie. – Torin spojrzał na

monitor i zawołał do wychodzącego przyjaciela: –Wróć, powinieneś to zobaczyć.

25/53

Page 27: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Co jeszcze? Mogło być coś jeszcze gorszego niżto, co już widział? Stanął przed komputerami,uniósł brwi, jakby nakazywał Torinowi, żeby siępospieszył.

Torin wskazał głową jeden z ekranów.– Jest kolejna czwórka. Sami mężczyźni albo

amazonki. Nie było ich wcześniej.– Cholera. – Maddox przyglądał się ruchomym

czerwonym kształtom. Okazuje się, że nie ma takźle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej, pomyślałkwaśno. – Zajmę się nimi. – Wybiegł z pokoju.

Po chwili był już u siebie. Oprócz łóżka i szafy niebyło tu nic. Owszem, miał kiedyś stół, krzesła, lus-tro. Miał nawet kwiaty i jakieś drobiazgi służąceozdobie. Myślał, głupiec, że stworzy przytulne,promieniejące spokojem wnętrze. W przypływie sz-ału zniszczył wszystko. Od tego czasu zadowalałsię minimalistycznym wystrojem, jak to zwał Parys.

Łóżko ostało się tylko dlatego, że było metalowe.W końcu Reyes musiał go do czegoś przykuwaćz nadejściem północy. W sąsiednim pokojutrzymali zapas pościeli, dodatkowe materace, za-główki do łóżka, łańcuchy, tak na wszelki wypadek.

Szybciej, szybciej! Włożył czarny T-shirt, donadgarstków i kostek przymocował sztylety. Nigdynie tykał broni palnej. Wróg powinien ginąć

26/53

Page 28: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

w sensie dosłownym z jego ręki, potrzebny był mubezpośredni kontakt z ofiarą, rozkosz zadawaniaciosu. W tym akurat zgadzał się z Furią.

Jeśli w lesie rzeczywiście pojawiła się Przynętaw towarzystwie Łowców, nie było dla tych istotratunku.

27/53

Page 29: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

ROZDZIAŁ DRUGI

Ashlyn Darrow trzęsła się z zimna. Targane wi-atrem włosy wpadały do oczu. Odgarnęła je zauszy, ale i tak niewiele widziała. Noc była ciemna,do tego mgła, śnieg... I tylko mdły blask księży-cowego rogala, żeby cokolwiek dojrzeć pośróddrzew.

Taki piękny krajobraz i taki wrogi człowiekowi.Westchnęła, i z ust wydobył się obłoczek pary.

Powinna teraz drzemać spokojnie w samolociepowrotnym do Stanów, ale wczoraj usłyszała cośwspaniałego i nie mogła się oprzeć. Niewielemyśląc, bez zastanowienia pojawiła się tutaj pełnanadziei, że prawdą jest to, co usłyszała. Wreszcienadarzała się okazja, by to osobiście sprawdzić.

Gdzieś tutaj mieszkali mężczyźni obdarzeniniezwykłymi zdolnościami, których pochodzenianikt nie potrafił wyjaśnić. Nie wiedziała nawet, naczym te ich zdolności polegają. Wiedziała tylko, żerozpaczliwie potrzebuje pomocy. Była gotowa nakażde ryzyko, byle tylko porozmawiać z tymiludźmi.

Page 30: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Nie mogła dłużej znieść głosów, nie mogła dalejtak żyć.

Gdziekolwiek weszła, słyszała wszystkie roz-mowy, które się odbyły w danym pomieszczeniu odchwili, gdy wzniesiono jego ściany. Rozmowydawne i niedawne, we wszystkich możliwychjęzykach. Słyszała, co kiedykolwiek tam powiedzi-ano, potrafiła nawet przekładać obco brzmiącefrazy, które dla niej, o dziwo, obco nie brzmiały.Niektórzy uważali, że to dar, ale dla niej głosy byłykoszmarem.

Chroniąc się przed kolejnym porywem lodowat-ego wiatru, przywarła do drzewa. Przyleciała doBudapesztu wczoraj, z kilkoma kolegamiz Międzynarodowego Instytutu Parapsychologii.Na ulicy w centrum miasta doszły ją urywkijakiegoś dialogu. Nic dla niej nowego... Tym razemjednak posłyszane słowa przykuły jej uwagę:

– Potrafią zniewolić człowieka jednymspojrzeniem.

– Jeden z nich ma skrzydła i wzbija się w nieboprzy pełni księżyca.

– Ten z bliznami potrafi zniknąć w jednej chwili.W głowie jakby otworzyła się jakaś zapadka.

Napływały do niej słowa z różnych czasów, zbijałysię w jedno. Zaczęła wsłuchiwać się w nie uważnie,

29/53

Page 31: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

chłonęła ich znaczenie, oddzielając ziarno od plew,to, co ważne, od tego, co pozbawione znaczenia:

– Oni w ogóle się nie starzeją.– Muszą być aniołami.– Mieszkają w takim domu, że ciarki człowieka

przechodzą na sam widok. Całkiem jak z jakiegośhorroru. Ponure gmaszysko na szczycie wzgórza.Nawet ptaki omijają to miejsce.

– Może trzeba ich pozabijać?– Mają cudowną moc. Uwolnili mnie od

cierpienia.Tyle ludzi, żyjących i tych, którzy dawno odeszli,

wierzyło w cudowną moc tych mężczyzn. Może i jejbędą umieli pomóc?

„Uwolnili mnie od cierpienia” – powiedział ktoś.Może uwolnią i ją? Przez całe lata w różnych za-kątkach świata słuchała głosów wampirów,wilkołaków, skrzatów, wiedźm, bogów i bogiń, de-monów i aniołów, potworów i wróżek.

Udawało się jej nawet czasami pokazać którąśz tych istot badaczom z Instytutu, dawała im doręki dowody, że baśniowe stworzenia istniejąnaprawdę, nie tylko w ludzkich fantazjach.

Celem Międzynarodowego Instytutu Parapsycho-logii były wszak lokalizacja, obserwacja i analizazjawisk paranormalnych. Badano, na czym

30/53

Page 32: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

polegają, i zastanawiano się, jak można jewykorzystać z pożytkiem dla ludzkości. Tym razembyć może to ona, instytutowy paraaudiolog, będziemogła wykorzystać je dla ratowania samej siebie.

O dziwo, przyleciała do Budapesztu, nic niewiedząc o tajemniczych mężczyznach. Instytutprzysłał ją tutaj, by pośród zwykłego zalewu róż-nych głosów postarała się wyłowić rozmowyo demonach.

Przyjęła polecenie, nie zadając żadnych pytań.Misja, jak to działo się zazwyczaj, była ściśle tajna.

Już na miejscu przekonała się, że raczej niechodzi o demony. W mężczyznach ze wzgórzaludzie widzieli anioły. Mieszkańcy twierdzy,mówiono jej, trzymają się na uboczu, z wyjątkiemjednego, który co wieczór schodził do miastaw poszukiwaniu kolejnych dam do łóżka. Jakieśtrzy rozchichotane panny, które spędziły z nimkiedyś „cudowną” noc, nazwały go NauczycielemOrgazmu.

Anioły, słyszała, strzegły miasta, nie dopuszczałydo przestępstw, wspierały ludzi pieniędzmi,karmiły biednych i bezdomnych.

Niemożliwe, by tacy dobroczyńcy byli opętaniprzez złe moce, myślała, słuchając bud-apeszteńskich opowieści. Demony nie troszczyły

31/53

Page 33: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

się przecież o nikogo, nikomu nie przychodziłyz pomocą. Wszystko jedno, czy mieszkańcy twier-dzy okażą się aniołami, czy tylko ludźmi obdar-zonymi niezwykłą mocą, miała nadzieję, że jej po-mogą. Dotąd nikt nie był w stanie nic dla niejuczynić. Modliła się, by nauczyli ją, jak uciszyćgłosy, nie dawać im do siebie dostępu.

Oszołomiona tą myślą, uśmiechnęła się do siebie,ale kolejny poryw lodowatego wiatru starł uśmiechz twarzy. Podejście na szczyt wzgórza zabrało jejponad godzinę, przemarzła do szpiku kości.Zatrzyma się na chwilę, odpocznie...

Podniosła głowę. Przez chmury przebiło się świ-atło księżyca, dzięki czemu wyraźniej zobaczyłamasywną sylwetę zamku. Mroczny, spowity mgłą,z mnóstwem wieżyc, basztami w narożach, nibyscenografia do horroru, wyglądał literalnie tak, jakopisywały go głosy.

Nie budził w Ashlyn lęku, wręcz przeciwnie.Jestem prawie na miejscu, pomyślała z otuchą i za-częła znowu się wspinać, nie zważając nazmęczenie, mróz, wiatr.

Jeszcze dziesięć minut mozolnej wędrówki i musi-ała się poddać. Zlodowaciałe nogi odmówiłyposłuszeństwa.

32/53

Page 34: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Tylko nie teraz... – szepnęła, rozcierając uda.Oceniała, ile podejścia musi jeszcze pokonać.Zgroza... Miała wrażenie, że nie była ani metrbliżej, twierdza zdawała się raczej oddalać.

Pokręciła bezradnie głową. Niech to diabli! Nig-dy nie dotrze do tego zamczyska. Ma sobie przyp-iąć skrzydła i pofrunąć?

Wiedziała jednak, że nawet jeśli jej się nie uda,i tak nie będzie żałować. Nie przygotowała się, niezaplanowała wyprawy jak należy, ale musiałaspróbować. Przyszłaby tu choćby nago i boso, nicjej nie mogło powstrzymać. Walczyła wszak o sz-ansę na powrót do normalnego życia.

Fakt, że mogła pomagać ludziom, czyniąc użytekze swojego – niech go cholera – „daru”, wiele dlaniej znaczył, ale płaciła zbyt wysoką cenę. Przecieżbędzie mogła pomagać nadal, w inny sposób, nienarażając się na katusze. Kiedy głosy umilkną, napewno coś wymyśli. Już teraz techniki oddechowei medytacje przynosiły chwile spokoju, pozwalałyna wyciszenie się.

Ruszyła dalej.– Ök itt. Tudom ?k.Są tutaj. Wiem, że są, przetłumaczyła

machinalnie.A potem inny głos:

33/53

Page 35: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Jesteś śliczna, wiesz?– Dziękuję – mruknęła z nadzieją, że jej głos za-

głuszy inne. Nic z tego. Wdech, wydech.Gdy tak wspinała się krok po kroku, docierały do

niej kolejne strzępy zdań z różnych czasów. Niek-tóre wypowiadane po węgiersku, inne po angiel-sku, tworzyły chaotyczne zbitki.

– Pieść mnie, pieść. O tak, tutaj.– Bárhol as én kardom? En nem tudom holvan.– Jeszcze jeden pocałunek i zapomnę o nim. Chcę

jeszcze jednego pocałunku.Ashlyn przedzierała się przez zarośla, potykała

o kamienie i gałęzie. Słowa zlewały się z sobą,huczały w głowie, coraz głośniejsze, donośniejsze.Serce waliło jak młot. Zmęczona i zawiedziona, mi-ała ochotę krzyczeć na całe gardło. Oddychajgłęboko, oddychaj...

– Zapukaj do bramy. Wystarczy zapukać,a będziesz się pieprzyć jak królica. Mówię ci,ekstra...

Zasłoniła uszy, chociaż wiedziała, że to nic niepomoże, bo głosy nie napływają z zewnątrz. Idź,poganiała się. Musisz ich znaleźć. Przeszła takikawał drogi, pokona jeszcze ten ostatni odcinek.Znajdzie ich.

34/53

Page 36: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Kiedy powiedziała doktorowi McIntoshowi, wice-prezesowi Międzynarodowego Instytutu Parapsy-chologii i jej mentorowi, czego się dowiedziała,kiwnął głową i rzucił krótko:

– Spisałaś się. – W jego ustach była to najwyższapochwała.

Wówczas poprosiła, by ktoś ją zaprowadził dozamku na wzgórzu.

– Wykluczone – odparł. – Możemy mieć do czyni-enia z demonami. Przed chwilą sama miopowiadałaś, że niektórzy tak o nich mówią.

– Równie dobrze możemy mieć do czynieniaz aniołami – oponowała. – Część miejscowych takwłaśnie uważa.

– Nie pozwolę, żebyś ryzykowała, Darrow.Zamówił taksówkę, która miała odwieźć ją na lot-

nisko, i kazał się spakować. Zawsze tak było, kiedywykonała w danym miejscu swoją część pracy,wysłuchała, co było do wysłuchania.

„Standardowa procedura”, tak to nazywał, a jed-nak pozostałych uczestników instytutowych misjinie odsyłał do domu. Tylko ją. McIntosh troszczyłsię o nią, dbał o jej bezpieczeństwo. Opiekował sięAshlyn od piętnastu lat. Przyjął pod swoje skrzydła,kiedy była jeszcze wystraszonym dzieciakiem. Rod-zice zwrócili się wówczas do niego, nie wiedząc,

35/53

Page 37: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

jak pomóc „wyjątkowej” córce. Czytał jej baśnie,wprowadzał w świat magii, świat nieskończonychmożliwości, świat, w którym nikt, nawet ktoś takijak ona, nie powinien, nie mógł czuć się obco.

Troszczył się o nią, to prawda, ale wiedział teżdoskonale, jak użyteczny może być jej dar. Instytutbez niej nie byłby nawet w połowie tak prężnymi efektywnym ośrodkiem badawczym. Ashlyn byłaoczkiem w głowie McIntosha co najmniej w tymsamym stopniu, co pionkiem w jego grze. Dlategonie czuła specjalnych wyrzutów sumienia, że zami-ast wsiąść do samolotu, wyprawiła się do twierdzy.

Po raz nie wiadomo który odgarnęła włosyz twarzy. Może powinna była zapytać kogoś, jaknajłatwiej dostać się do zamczyska, ale tam, nadole, głosy zagłuszały myśli, poza tym nie miałaczasu na rozpytywanie, bała się, że ktoś z kolegówją zatrzyma, zanim zdąży zrealizować swój plan.A jednak może trzeba było zaryzykować, zamiastdrapać się po stromym stoku i walczyć z porywamilodowatego wiatru.

– Jest tylko jeden sposób, by poznać prawdę,ugodzić prosto w serce i czekać, czy umrze –odezwał się jakiś głos.

– Świetnie! Mów jeszcze!

36/53

Page 38: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Wystarczyła chwilą dekoncentracji, i leżała jakdługa na ziemi. Przez długą chwilę nie była w stan-ie się poruszyć, nie mówiąc o tym, by się podnieść.Za zimno, mruknęła do siebie. Czuła pulsowaniew skroniach, głosy nadal bombardowały uszy, roz-sadzały czaszkę. W końcu zebrała na tyle siły, bypodczołgać się do najbliższego drzewa.

– Nie powinniśmy się tu pojawiać. Oni widząwszystko.

– Co ci się stało? Jesteś ranna?– Popatrz, co znalazłem! Śliczne stworzenie.– Zamknijcie się! Zamknijcie! – krzyknęła, ale

głosy nie umilkły. Nigdy nie milkły.– Spróbuj pobiec między drzewami nago.– Éhes vagyok. Kaphatok volami eni?Rozległ się łoskot, świst. Otworzyła oczy. Zaraz

potem doszedł ją przeraźliwy krzyk. Krzykmężczyzny. I trzy kolejne.

To nie głosy z przeszłości. To dzieje się teraz. Podwudziestu czterech latach potrafiła rozpoznać.

Ogarnęło ją przerażenie. Znowu głuchy odgłosprzyprawiający o mdłości... Próbowała zerwać się,uciekać, ale powstrzymał ją świst powietrza. Nie,poprawiła się, świst ostrza tnącego powietrze.W pień drzewa, tuż nad jej ramieniem, wbił sięnóż. Skrwawione ostrze jeszcze sprężynowało...

37/53

Page 39: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Nie zdążyła odsunąć się, nie zdążyła nawetkrzyknąć – i kolejny świst. Jasne, co za precyzja...Nad lewym ramieniem utkwił drugi nóż.

Co...? Jak... Zanim zdołała sformułować jednązborną myśl, coś wyskoczyło z zarośli. Coś?Mężczyzna. Wielki, mocno zbudowany. Ciemnewłosy, dziki wzrok. Gnał ku niej.

– Dobry Boże! – zatchnęła się, a potem już moc-niejszym głosem zawołała: – Stój, stój!

Był już przy niej. Przyklęknął, przyparł ją do pniai obwąchał.

– To byli Łowcy – odezwał się po angielskuz lekkim obcym akcentem. Miał surowe rysy, głosteż brzmiał odpowiednio surowo, chropawo. – A tykim jesteś? – Podciągnął mankiet jej kurtki,wymacał puls, spojrzał na nadgarstek. – Nie masztatuażu, jak oni.

Oni? Łowcy? Tatuaż? Ciarki przebiegły jej po ple-cach. Mężczyzna był potężny. Ogromny. I groźny.

Miał krew na twarzy. Bo chyba była to krew.Zdrętwiała z przerażenia.

To jego dzikie, drapieżne spojrzenie...Może powinnam była posłuchać McIntosha,

myślała w popłochu. Może to rzeczywiście demony.– Jesteś jedną z nich? – pytał agresywnie.

38/53

Page 40: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

W śmiertelnym przerażeniu dopiero po chwilidotarło do niej, że coś się zmieniło. Nie było już...Jak to nazwać? W każdym razie nagle wszystko sięuspokoiło. Zdumiona otworzyła szeroko oczy.

Głosy umilkły, jakby bały się odzywaćw obecności tego mężczyzny. Zapanowała cisza.

Cisza nie z tych martwych, głuchych, ale pełnaspokoju. Cudowna, błoga. Kiedy ostatnio zaznałatakiej ciszy? Czy w ogóle kiedykolwiek zaznała?

Ciche granie wiatru, szelest gałęzi, mruczandosypiącego gęsto śniegu – jak kołysząca do snumelodia. Drzewa zdawały się oddychać, ożywać,kłoniąc lekko korony.

Czy może być coś równie wspaniałego jak sym-fonia natury?

Ashlyn zapomniała o strachu. Czy ten olbrzymmógł być demonem, skoro przynosił z sobą takąciszę? Demony zadawały ludziom męki, nie niosłyspokoju.

Byłby aniołem miłosierdzia, jak sądzili tutejsiludzie?

Przymknęła oczy, rozkoszując się spokojem, za-padała w błogostan.

– Kobieta? – W głosie anioła zabrzmiałozdziwienie.

39/53

Page 41: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Ciii. – Upajała się ciszą. Nawet w swoim domuw Karolinie Północnej, przy którego wznoszeniu ro-botnicy mieli zakaz rozmawiania ponad potrzebę,słyszała jakieś szepty idące z przeszłości. – Nic niemów. Ciesz się ciszą.

– Śmiesz mi nakazywać milczenie? – odezwał siępo dłuższej chwili, jeszcze bardziej zaskoczony, złynawet.

– Ciągle gadasz. – Zacisnęła usta. Anioł czy nie,nie powinna zwracać mu uwagi. Pomijając jużwszystko inne, nie chciała go rozzłościć.Podarował jej ciszę. I ciepło. Dopiero terazuświadomiła sobie, że ziąb nie przenika już ciała.

Powoli uniosła powieki.Zobaczyła jego twarz tuż przy swojej, czuła na

policzku jego oddech. Skóra lśniła w świetleksiężyca nieziemskim wręcz blaskiem. Twarderysy, wydatny, prosty nos, kruczoczarne brwi, dłu-gie rzęsy.

Wpijał w nią drapieżne spojrzenie, które zdawałosię ostrzegać: „Mogę zabić każdego, bez wahania,bez chwili namysłu”.

Demon. Nie, żaden demon, ustaliła to już samaz sobą. Dał jej przecież ciszę. Nie był więc de-monem, ale aniołem też nie. Piękny

40/53

Page 42: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

i niebezpieczny. Ktoś, kto potrafi tak ciskaćnożem...

Kim jest?Przyglądała mu się uważnie. Przypominał jej

baśniowego smoka, jedno z tych niezwykłychstworzeń, o których czytał jej McIntosh, kiedy byładzieckiem. Nie dają się ujarzmić, strach się do nichzbliżać, ale nie sposób też odwrócić się i odejść,taki rzucają czar.

Miała ochotę położyć głowę na jego ramieniu, za-rzucić mu ręce na szyję, wtulić się w niego i nigdyjuż nie wypuścić z objęć. Nachyliła się bezwiednie,jakby rzeczywiście chciała pofolgować zrodzonemunagle pragnieniu.

Opanuj się, nakazała sobie.Właściwie nie wiedziała, co to czułość, czym jest

dotknięcie. Miała pięć lat, gdy trafiła do Instytutu,a tam wszyscy koncentrowali się na badaniu jejzdolności, nikt nie myślał o zwykłych dziecięcychpotrzebach.

McIntosh był Ashlyn najbliższy, ale nawet on nieprzytulał jej zbyt często, jakby w tej samej mierzelękał się małej „jasnosłyszącej”, co troszczył o nią.

Kochanków czy narzeczonych też nie miała. Re-jterowali jeden po drugim, gdy tylko usłyszeli

41/53

Page 43: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

o darze. A zawsze się dowiadywali, nie potrafiłatego ukryć.

Jeśli ten tutaj był tym, za kogo go uważała, jej sk-romny talent go nie odstraszy. Kto wie, może poz-woli się dotknąć? Byłoby to na pewno potężnedoznanie, jeszcze wspanialsze niż cisza.

– Kobieta? – powtórzył.Zamarła. Co się dzieje...? W oczach olbrzyma

dojrzała... pożądanie? Zniknął morderczy błysk.Chyba że wzięła żądzę zabijania, zapowiedź rychłejśmierci, za pożądanie. Bała się, ogarniało ją przer-ażenie, ale i zwykła kobieca ciekawość. Niewielewiedziała o mężczyznach, jeszcze mniejo pożądaniu.

Co za pomysł, by pochylić się ku niemu. Mógłbyodczytać niewczesny gest jako zaproszenie.Mógłby odpowiedzieć podobnym gestem, zaprag-nąć dotknąć jej twarzy lub ust.

Niechby dotknął. Taka możliwość nieprzyprawiała jej o histerię.

Dopuszczała, że może się mylić i olbrzym wcalenie jest smokiem, tylko księciem, który zabijasmoki, ratując niewinne księżniczki przed okrutnąśmiercią.

– Jak masz na imię? – usłyszała własny głos.

42/53

Page 44: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Minęła sekunda, następna i następna. Jużmyślała, że nie odpowie. Twarz stężała, jakbybliskość obcej kobiety była trudna do zniesienia.

– Maddox – odezwał się wreszcie. – Nazywająmnie Maddox.

Maddox... Miłe imię. Miło brzmiące. Pełne obiet-nic. Uśmiechnęła się.

– Ashlyn Darrow.Na czole Maddoksa, mimo mrozu, pojawiły się

krople potu.– Nie powinnaś była tu przychodzić, Ashlyn. –

Trzymał na jej ramionach dłonie, przesunął je kuszyi, jakby Ashlyn szykowała się do ucieczki.Wyczuł kciukiem puls, lekko ucisnął arterię.

– Proszę... – wykrztusiła.Ku jej zdumieniu natychmiast opuścił dłonie.– Niebezpieczne – mruknął po węgiersku.Nie była pewna, czy mówi o sobie, czy o niej.– Jesteś jednym z nich? – zapytała albo po angiel-

sku, albo po węgiersku, nie zwróciła na to uwagi,chociaż nie musiał wiedzieć, że posługuje sięrównie płynnie obydwoma językami.

W oczach Maddoksa pojawiło się zaskoczenie,drgnął mięsień na twarzy.

– Co masz na myśli?

43/53

Page 45: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Ja... ja... – Nie potrafiła znaleźć odpowiednichsłów. Olbrzymem nagle zawładnęła furia. Nigdynie widziała nikogo aż tak rozjuszonego. Dosłownieział wściekłością. Smok, tak jak pomyślała w pier-wszej chwili.

Ciągle klęcząc, odsunął się od niej, odetchnąłgłęboko. Dłoń zawisła nad cholewą wysokiegobuta, jakby olbrzym się wahał, czy ma za niąsięgnąć.

– Co tutaj robisz, kobieto? Tylko nie kłam. Zori-entuję się, że nie mówisz prawdy, i nie spodoba cisię moja reakcja.

– Szukam mężczyzn, którzy mieszkają na szczyciewzgórza – powiedziała z trudem.

– Dlaczego? – To słowo było jak smagnięcie.Jak wiele może mu powiedzieć? Był jednym

z nich, musiał być. Wyczuwała w nim moc, którejnie posiadałby zwykły człowiek. Samym swoim po-jawieniem się uciszył natrętne głosy, nikomuwcześniej nie udało się tego dokonać.

– Potrzebuję pomocy – wyznała.Spojrzał na nią podejrzliwie, ale z krztą

pobłażliwości.– Tak? O co chodzi?

44/53

Page 46: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Otworzyła usta... Co ma powiedzieć? W os-tatecznym rachunku nie miało to żadnegoznaczenia.

Powstrzymał ją gestem dłoni.– Nieważne. Nie musisz się tłumaczyć, i tak nikt

cię nie wysłucha. Wracaj do miasta. Z czymkolwiekprzychodzisz, nie otrzymasz pomocy.

– Ale... – Nie mogła pozwolić, by odesłał jąz niczym. Potrzebowała go. Prawda, dopiero gopoznała. Nic o nim nie wiedziała, poza tym, że mana imię Maddox i rzuca nożami ze śmiertelnąprecyzją. Myśl, że lada chwila głosy wrócą,napełniała ją przerażeniem. – Chcę tu zostać. –Zabrzmiało to żałośnie, desperacko, ale było jejwszystko jedno. – Tylko trochę, proszę. Dopóki sięnie nauczę, jak samej kontrolować głosy.

Prośba rozjuszyła go jeszcze bardziej.– Nie zwiedziesz mnie. Jesteś Przynętą! Musisz

być, skoro nie uciekłaś przede mną.– Nie jestem żadną przynętą – zaoponowała,

cokolwiek miał na myśli. – Przysięgam na Boga. –Położyła mu dłonie na ramionach. – Nie wiemnawet, o czym mówisz.

Chwycił ją za kark i obrócił twarz ku światłuksiężyca. Nie poczuła bólu, tylko jakiś dziwny im-puls przebiegający przez ciało.

45/53

Page 47: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Oglądał ją w milczeniu, uważnie, jak ogląda siępreparat w laboratorium. I ona przyglądała mu siębacznie, gdy wtem... Jego twarz zaczęła się zmieni-ać, przez skórę przebijała się maskaprzyprawiająca o zgrozę... Inna twarz. Ashlynpoczuła, że serce zatrzymało się na moment. Toniemożliwe, żeby był demonem. Niemożliwe.Uciszył głosy. Ci z twierdzy czynili wiele dobra, po-magali ludziom. Musiało się jej przywidzieć.

Nadal obserwowała twarz Maddoksa, dostrzega-jąc coś jeszcze: czerwone oczy, nieobciągnięteskórą kości policzkowe, ostre kły.

To tylko przywidzenie. Proszę, niech to będzieprzywidzenie, gra księżycowej poświaty, prosiław duchu, choć była pewna, że nie ulega złudzeniu.

– Chcesz umrzeć?Niewyraźne pytanie zabrzmiało jak zwierzęcy

pomruk. Nie wiedziała, czy wyszło od Maddoksa,czy wycharczała je zjawa.

– Nie. – Nawet gdyby miał ją zabić, umrzez radością. Kilka minut ciszy więcej było warte niżżycie z kakofonią głosów. Wystraszona, ale zdecy-dowana uniosła brodę. – Potrzebuję pomocy. Pow-iedz, jak zapanować nad moim darem, a wtedyodejdę. Albo pozwól mi zostać i naucz kontrolowaćgłosy.

46/53

Page 48: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Puścił ją, znowu podniósł ręce, zawahał się.– Nie wiem, nad czym się zastanawiam –

warknął, ale w oczach pojawiło się coś miękkiego...Pragnienie, tęsknota? – Zbliża się północ. Powin-naś uciekać ode mnie jak najdalej. – Spochmurniał.– Za późno. Ból już mnie dosięgnął. – Odsunął sięod Ashlyn. Koszmarna maska majaczyła pod skórą,lepiej już teraz widoczna. – Biegnij! Wracaj domiasta. Natychmiast!

– Nie. – Tylko głupcy uciekają z nieba, nawet jeślito niebo zamieszkują piekielne zjawy, jak ta przezi-erająca przez twarz Maddoksa.

Zaklął, wyciągnął noże wbite w pień drzewa,wstał i zaczął się cofać. Jeden krok, drugi...

Ashlyn też się podniosła. Kolana ugięły się podnią, omal nie upadła. Znowu czuła lodowate zimno,głosy na powrót odezwały się w głowie. Miałaochotę krzyczeć z rozpaczy.

Trzeci krok, czwarty...– Dokąd idziesz? – zawołała. – Nie zostawiaj

mnie.– Nie mogę ci pomóc. Musisz radzić sobie sama.

– Odwrócił się i rzucił jeszcze przez ramię: – Niewracaj na wzgórze, kobieto. Następnym razem niebędę dla ciebie taki łaskawy.

47/53

Page 49: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Nie odejdę. Dokądkolwiek ruszysz, pójdę za to-bą – rzekła zdecydowanym tonem.

Spojrzał na nią, na twarzy pojawił się groźnygrymas.

– Powinienem cię zabić, Przynęto. Wtedy niepójdziesz już za mną.

Znowu ta „przynęta”... Serce waliło jej jak sza-lone, ale patrzyła mu proso w oczy. Miała nadzieję,że dobrze gra upartą, zdeterminowaną kobietę, niezdradza swego przerażenia.

– Wolę, żebyś mnie zabił, niż wydał znowu napastwę głosom.

Zaklął, syknął z bólu i zgiął się wpół.Podbiegła do niego. Nie myślała już o sobie. Cios

musiał być potężny, skoro wywołał tak gwałtownąreakcję. Położyła dłoń na plecach olbrzyma, szuka-jąc rany, ale odepchnął ją brutalnie.

– Nie – warknął. Mogłaby przysiąc, że usłyszaładwa różne głosy. Pierwszy bez wątpienia należałdo niego, drugi... do jakiejś istoty znaczniepotężniejszej. Zabrzmiał jak grzmot, przetoczył sięechem w nocnej ciszy. – Nie dotykaj.

– Jesteś ranny? Mogę ci jakoś pomóc? Ja...– Zostaw mnie, odejdź, jeśli nie chcesz zginąć. –

Zniknął w mroku.

48/53

Page 50: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Głosy odezwały się natychmiast, jakby tylkoczekały na jego odejście, teraz, po kilku minutachbłogosławionej ciszy, głośniejsze niż wcześniej:

– Langnak ithon kel moradni.Potykając się o kamienie, zasłaniając uszy,

ruszyła za Maddoksem.– Zaczekaj – błagała. Zamknijcie się, zamknijcie,

klęła harmider w głowie. – Zaczekaj, proszę.Zawadziła stopą o korzeń i upadła. Poczuła ostry

ból w kostce. Dalej posuwała się na czworakach.– Ate ĕtéleted let minket veszejbe.Nie chciał się zatrzymać. Jak ma go dogonić?

Walczyła z wiatrem, ostrym jak noże Maddoksa.Głosy nie przestawały dudnić w głowie.– Proszę! – krzyknęła. – Proszę.Straszliwy ryk rozdarł nocne powietrze. Zadrżała

ziemia, zachybotały się korony drzew.Nie wiedzieć jak, kiedy, Maddox pojawił się obok

niej.– Głupia Przynęta. – I dodał jakby do siebie: –

Głupi wojownik.Ogarnęła ją taka ulga, że się rozpłakała. Zarzu-

ciła mu ręce na szyję i objęła mocno. Już go niepuści. Nie odstraszała jej nawet upiorna maskaprzezierająca przez twarz Maddoksa. Łzy spływałyjej po policzkach, zastygały na mrozie.

49/53

Page 51: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

– Dziękuję, dziękuję, że wróciłeś. – Wtuliła głowęw jego ramię, jakby spełniała to, o czym pomyślaławcześniej, i poczuła mrowienie.

– Będziesz żałowała. – Zarzucił ją sobie na plecyniczym worek ziemniaków.

Nieważne, pomyślała. Ważne, że jest z nim, żenie słyszy głosów, tylko to ją obchodziło.

Maddox ruszył szybko przed siebie, od czasu doczasu wydając cichy pomruk bólu, to znowuprychając wściekle. Ashlyn prosiła, przekonywała,żeby ją puścił, nie męczył się dźwiganiem, ale ontylko zacisnął mocniej dłoń na jej udzie, jakbyw ten sposób nakazywał milczenie.

W końcu rzeczywiście się uciszyła, uznawszyniezwykły sposób podróżowania za całkiemprzyjemny i wielce ekscytujący.

Gdyby tylko ta przyjemność mogła trwać...

50/53

Page 52: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Tytuł oryginału:The Darkest Night

Pierwsze wydanie:Harlequin Books, 2008

Redaktor prowadzący:Grażyna Ordęga

Opracowanie redakcyjne:Władysław Ordęga

Korekta:Ewa Popławska, Władysław Ordęga

© 2008 by Gena Showalter

© for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Har-lequin Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2010

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem re-produkcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiekformie

Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniuz Harlequin Enterprises II B.V.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne.Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – ży-wych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin Polska sp. z o.o.02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harlequin.pl

Page 53: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

ISBN 9788323897125

Konwersja do postaci elektronicznej:Legimi Sp. z o.o.

52/53

Page 54: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

@Created by PDF to ePub

Page 55: Mroczna noc - Gena Showalter - ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.