Masówka - marzec 2013

4
Masówka Masówka Gazetka Krakowskiej Masy Krytycznej Kraków, marzec 2013 Drogie Rowerzystki, drodzy Rowerzyści! Zima musi mieć o nas dobre zdanie, skoro tak wytrwale stara się towarzyszyć nam w pierwszej WIOSENNEJ Masie Krytycznej A.D. 2013. Powitajmy ją więc gorąco (w końcu też jest rodzaju żeńskiego) – może nasze ogniste pozdrowienie na dobre roztopi lód i obudzi drzemiące pod nim krokusy, przebiśniegi i wiosenne rowerowe plany. Już lada chwila będzie nam dane – nam, bohaterkom Kobiecej Masy Krytycznej – odsłonić rąbek spódnicy, pokazać obcasik lub fantazyjnie przystroić nasz jednoślad prawdziwymi (bo sztuczne kradną) kwiatami, ale póki co, pozostaje nam czekanie i dodawanie sobie otuchy w towarzystwie innych szykownych (na tyle, na ile się da w puchowej kurcie i czapie z pomponem) Rowerzystek. Z dzisiejszej Masówki dowiecie się, co jest najlepszym przyjacielem kobiety (i dlaczego rower), przeczytacie relację naszej rodaczki z rowerowej Belgii, a także poznacie przepis... nie, nie na rowerowe ciasteczka, tylko na alternatywną do „spalinówki” rowerową trasę z północy Krakowa na Rynek. Trasa wymaga niemałej orientacji w terenie oraz momentami zdolności kaskaderskich (może się zakręcić w głowie), ale jest tego warta – umożliwia dotarcie do centrum przy minimalnym ryzyku nabycia chorób płuc. Zapraszamy także do przeczytania refleksji nt. realizacji kontrapasów w naszym mieście w poprzednim roku. Dzięki za przybycie! Ekipa Masy Krytycznej życzy Wam radosnych, spokojnych, rodzinno-rowerowych, a przede wszystkim wiosennych świąt Wielkiej Nocy! Magda TRASA MASY Kobieca Masa Krytyczna pojedzie trasą „Jadwiniu!” ulicami, noszącymi imiona sławnych przedstawicielek płci pięknej. Jest wśród nich nie byle kto: jedyna w naszej historii kobieta-król, babcia Jezusa z Nazaretu, nauczycielka zasłużona w krzewieniu oświaty wśród kobiet, a także utalentowana pisarka komediowa – specjalistka w dziedzinie mieszczańskiej moralności. Długość trasy to 11,3 km – bagatela, nawet w najgłębszym kopnym śniegu damy radę! Rynek Główny (objazd wokół) – św. Anny – Królowej Jadwigi – Piastowska – Jadwigi z Łobzowa – Gabrieli Zapolskiej – Łobzowska – Rynek Główny (rowery w górę!) CO SDZIEJE Zapraszamy na pierwszy w tym roku masowy konkurs z nagrodą! Kto przyprowadzi (a raczej: przywiedzie) najwięcej osób towarzyszących (może być na rowerach lub w saniach), z czego przynajmniej połowa to osobniki płci pięknej, wygra stylowy dodatek rowerowy od BikeBelle. Powodzenia! W Radzie Miasta trwa debata na temat poszerzenia strefy płatnego parkowania. Prezydent proponuje włączenie do strefy starego Podgórza i reszty Grzegórzek, a także utworzenie tzw. strefy buforowej (gdzie obowiązywałyby opłaty niższe, niż w zwykłej strefie) w kilku regionach nieobjętych dotąd strefą. Zdania radnych w tej sprawie są podzielone, jednak z punktu widzenia rowerzystów rozszerzenie strefy to strzał w dziesiątkę: mniej spalin, więcej przestrzeni, wzrost bezpieczeństwa. W ślad za strefą powinien pójść rozwój komunikacji miejskiej oraz budowanie parkingów przy punktach przesiadkowych na obrzeżach miasta, by umożliwić wygodne podróżowanie typu Park&Ride. W XIV LO w Krakowie odbyła się debata panelowa na temat: „Odkorkować miasto – perspektywy rozwoju komunikacji w Krakowie, czyli o możliwościach oddolnych inicjatyw”. W debacie udział wzięli m.in. przedstawiciele miasta oraz stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów. Cieszymy się, że rośnie świadomość potrzeby popularyzowania alternatywnych środków transportu.

description

Gazetka Krakowskiej Masy Krytycznej, marzec 2013

Transcript of Masówka - marzec 2013

MasówkaMasówkaGazetka Krakowskiej Masy Krytycznej

Kraków, marzec 2013

Drogie Rowerzystki, drodzy Rowerzyści! Zima musi mieć o nas dobre zdanie, skoro tak wytrwale starasię towarzyszyć nam w pierwszej WIOSENNEJ Masie Krytycznej A.D. 2013. Powitajmy ją więc gorąco(w końcu też jest rodzaju żeńskiego) – może nasze ogniste pozdrowienie na dobre roztopi lód i obudzidrzemiące pod nim krokusy, przebiśniegi i wiosenne rowerowe plany.

Już lada chwila będzie nam dane – nam, bohaterkom Kobiecej Masy Krytycznej – odsłonić rąbek spódnicy,pokazać obcasik lub fantazyjnie przystroić nasz jednoślad prawdziwymi (bo sztuczne kradną) kwiatami,ale póki co, pozostaje nam czekanie i dodawanie sobie otuchy w towarzystwie innych szykownych(na tyle, na ile się da w puchowej kurcie i czapie z pomponem) Rowerzystek.

Z dzisiejszej Masówki dowiecie się, co jest najlepszym przyjacielem kobiety (i dlaczego rower), przeczytacierelację naszej rodaczki z rowerowej Belgii, a także poznacie przepis... nie, nie na rowerowe ciasteczka, tylkona alternatywną do „spalinówki” rowerową trasę z północy Krakowa na Rynek. Trasa wymaga niemałejorientacji w terenie oraz momentami zdolności kaskaderskich (może się zakręcić w głowie), ale jest tego warta– umożliwia dotarcie do centrum przy minimalnym ryzyku nabycia chorób płuc. Zapraszamy takżedo przeczytania refleksji nt. realizacji kontrapasów w naszym mieście w poprzednim roku.

Dzięki za przybycie! Ekipa Masy Krytycznej życzy Wam radosnych, spokojnych, rodzinno-rowerowych,a przede wszystkim wiosennych świąt Wielkiej Nocy!

Magda

TRASA MASY

Kobieca Masa Krytyczna pojedzie trasą „Jadwiniu!” – ulicami,noszącymi imiona sławnych przedstawicielek płci pięknej. Jestwśród nich nie byle kto: jedyna w naszej historii kobieta-król,babcia Jezusa z Nazaretu, nauczycielka zasłużona w krzewieniuoświaty wśród kobiet, a także utalentowana pisarka komediowa –specjalistka w dziedzinie mieszczańskiej moralności.

Długość trasy to 11,3 km – bagatela, nawet w najgłębszym kopnymśniegu damy radę!

Rynek Główny (objazd wokół) – św. Anny – Królowej Jadwigi –Piastowska – Jadwigi z Łobzowa – Gabrieli Zapolskiej –Łobzowska – Rynek Główny (rowery w górę!)

CO SIĘ DZIEJE

• Zapraszamy na pierwszy w tym roku masowykonkurs z nagrodą! Kto przyprowadzi (a raczej:przywiedzie) najwięcej osób towarzyszących (możebyć na rowerach lub w saniach), z czego przynajmniejpołowa to osobniki płci pięknej, wygra stylowydodatek rowerowy od BikeBelle. Powodzenia!

• W Radzie Miasta trwa debata na temat poszerzeniastrefy płatnego parkowania. Prezydent proponujewłączenie do strefy starego Podgórza i resztyGrzegórzek, a także utworzenie tzw. strefy buforowej(gdzie obowiązywałyby opłaty niższe, niż w zwykłejstrefie) w kilku regionach nieobjętych dotąd strefą.

Zdania radnych w tej sprawie są podzielone, jednakz punktu widzenia rowerzystów rozszerzenie strefyto strzał w dziesiątkę: mniej spalin, więcejprzestrzeni, wzrost bezpieczeństwa.

W ślad za strefą powinien pójść rozwój komunikacjimiejskiej oraz budowanie parkingów przy punktachprzesiadkowych na obrzeżach miasta, by umożliwićwygodne podróżowanie typu Park&Ride.

• W XIV LO w Krakowie odbyła się debata panelowana temat: „Odkorkować miasto – perspektywyrozwoju komunikacji w Krakowie,czyli o możliwościach oddolnych inicjatyw”.W debacie udział wzięli m.in. przedstawiciele miastaoraz stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów.Cieszymy się, że rośnie świadomość potrzebypopularyzowania alternatywnych środków transportu.

ROWER NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM KOBIETY

Marylin Monroe śpiewała, że diamenty są najlepszymprzyjacielem dziewczyny. Pięknie śpiewała i piękniewyglądała w tej zjawiskowej sukni z kokardą w kolorzewściekłego różu. Muszę jednak z przykrością stwierdzić,że Marylin kompletnie nie miała pojęcia, o czym mówi.

Przede wszystkim, jako szczęśliwa posiadaczka diamentowegookrucha o wielkości siedemnastej części główki od szpilkistwierdzam, że zdecydowanie nie jest on moim najlepszymprzyjacielem. Nie, żeby coś - ślicznie się błyszczy - ale niemogę powiedzieć, żeby można było na nim polegać, albo żebyspecjalnie poprawiał mi humor, a o to chodzi w przyjaźni,prawda?

Po drugie, wiadomo, Hollywood - glamour i blichtr, a do tegojeszcze złoty okres miłości ludzkości do samochodów... Jesttylko kilka zdjęć Marylin na rowerze, z czego wnioskuję,że Rowerzystka Miejska z niej raczej nie była. Gdyby jednakmiała - jak my - szczęście urodzić się w lepszych czasach,na pewno zmieniłaby zdanie. Oto, dlaczego to rower jestnajlepszym przyjacielem dziewczyny:

Rower poprawia humor

Przynajmniej mnie. Milion razy moje samopoczucie wyruszałow podróż gdzieś w głąb Rowu Mariańskiego, a krótkaprzejażdżka rowerem wyciągała je stamtąd w takim tempie,że prawie dostawało choroby kesonowej. Nie chodziło naweto to, żeby dostać się w konkretne miejsce - pedałowanieuspokaja, daje czas na myślenie, a że jednocześnie trzeba siękoncentrować - pozwala szybko zapomnieć o nieprzyjemnychrzeczach.

Rower przyspiesza i udostępnia fajne rzeczy

Tymczasem rzeczy fajne - rzeczy, które się dzieją, rzeczy,na które czekamy z niecierpliwością - dzięki dwóm kółkom sąbliżej. Po prostu dlatego, że jazda na rowerze jest szybsza,niż chodzenie, a także dlatego, że rower ułatwia dostęp

do fajnych rzeczy - jeśli fajna rzecz dzieje się w Śródmieściu,nie dotrę tam autem, a rowerem i owszem, Jeśli fajną rzecznapotkam przypadkiem, wystarczy, że się przy niej zatrzymami już jest dostępna - tymczasem ani samochód, ani zbiorkomnie dają takiej możliwości - zawsze trzeba szukaćalbo przystanku, albo miejsca do parkowania.

Rower nie marudzi i nie zniechęca

No dobra, czasem. Ale umówmy się, że okazjonalnetrzeszczenie łańcucha jest mniej irytujące, niż narzekaniena prace, kredyty, partnerów lub ich brak, które każdy/az nas zbyt często słyszy od tych, których/e nazywaprzyjaciółmi. Rower nie powie Ci "a przemyślałaś to dobrze?","nie wierzę, że ci się to uda", tylko grzecznie zakręci kółkiemi zaniesie Cię tam, gdzie chcesz.

Rower broni, rower radzi, rower nigdy cię nie zdradzi

Z rowerem nie musisz prowadzić idiotycznych podchodów.Układ jest prosty - Ty dbasz o jego części, a on odwdzięcza siędostarczaniem Cię w różne miejsca. Rower nie odjedziez kimś innym tylko dlatego, że ten ktoś inny ma fajniejszeczęści ciała. Rower nie będzie robił z Ciebie idioty/kiprzed znajomymi. Rower będzie przy tobie, na każde twojezawołanie, gotowy do pomocy. Czego chcieć więcej?

Rower dodaje +10 do wszystkich atrybutów

Zapomniałabym o najważniejszym. Rower lojalnie pomagadobrze wyglądać. Nie chodzi tylko o to, że pomaganam trzymać formę, ale też o to, że człowiekna rowerze PO PROSTU DOSKONALE WYGLĄDA.Dowód? Rozejrzycie się wokół siebie!

Gosia RadkiewiczZałożycielka butiku rowerowego

Bike BelleKraków, Ludwinowska 7

A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE. O KONTRAPASACH.Minął już ponad rok od przekazania przez KMR do ZIKiTutworzonej przy Waszej pomocy listy ponad 80 ulic,na których wnioskowaliśmy o jak najszybsze utworzeniekontrapasów. Początkowo zapewniano nas, że każda z uliczostanie pomierzona, zinwentaryzowana i wszędzie tam,gdzie to możliwe, kontrapasy zostaną wyznaczone.

Urzędnik myśli o wszystkim

Po pół roku okazało się, że w terenie zmierzono ledwie kilkaulic, a w pozostałych przypadkach, bazując na... usłudzeStreetView i NORC(!) urzędnicy uznali, że na większościwnioskowanych ulic ‘niedasię’ (urzędnicy myślą naprawdęo wszystkim: “trzeba by zlikwidować nielegalne parkowanie;a tutaj to sygnalizację trzeba by postawić, a to drogie!; tutajnie, bo autobusy jeżdżą; a tu po co? przecież 500m dalej jestDDR; a tu, panie, tu to krawężnik jest za wysoki” etc., etc.).

Cofamy się do przodu

W efekcie w roku 2012 wyznaczono kontrapasy na 5 ulicach,jednocześnie wprowadzając ruch jednokierunkowy na 9!Oficjalny raport ZIKiT za rok 2012 o tej drugiej liczbiemilczy. A szkoda, bo to drugi rok z rzędu, gdy podczasobowiązywania “uchwały kontrapasowej”, ZIKiT de facto

pogarsza warunki ruchu rowerowego w Krakowie. Na dodateknie zdaje sobie z tego sprawy lub – co gorsza – tłumaczy,że to dla bezpieczeństwa rowerzystów.

Zza urzędniczego biurka to wszystko wydaje się takie proste.A gdyby tak perspektywę urzędniczego fotela i monitorakomputerowego ze statyczną mapą (nawet jeśli jestze zdjęciami!) osoby decyzyjne zamieniły na wizję w terenie,najlepiej na rowerze? To powinno pomóc odpowiedziećna pytanie, co jest jest bardziej niebezpieczne: jazda ulicamiosiedlowymi o znikomym ruchu, czy objeżdżanie kwartałumiasta drogami, na których teoretycznie obowiązujeograniczenie prędkości do 50km/h. Teoretycznie.

I żeby zaczęło “wychodzić”

Wracając do listy ulic, na których jednak “udało się”.Najciekawszym przykładem jest ul. Batorego, na którejnie trzeba było zmieniać NICZEGO (tzn świętych miejscparkingowych), wystarczyło wymalować pasy i powiesićdodatkowe znaki, a i tak planowany na marzec kontrapaspojawił się... we wrześniu. Ale to wciąż za mało. W dalszymciągu nie ma alternatywy dla Al. Mickiewicza i Słowackiego,po stronie Starego Miasta. Brakuje ciągłości – kontrapasów

na ul. Szlak, Łobzowskiej, Michałowskiego, Garncarskiej(i wielu innych!). Krakowskiemu urzędnikowi brakujeteż podejścia kompleksowego i umiejętności spojrzeniana nasze wnioski z szacunkiem i zrozumieniem,a nie z nastawieniem: “a co oni tam mogą wiedzieć”.

Wierzę, że nastawienie urzędników takie nie jest, tylkotak im po prostu jakoś od lat nie wychodzi...

nil

ROWEREM DOOKOŁA ŚWIATA: BELGIA

Królestwo Belgii dzieli się na dwa regiony zróżnicowanepod względem językowym: Flandrię, gdzie używa się językaholenderskiego, oraz francuskojęzyczną Walonię. Jednak czyto Flamand, czy Walończyk, mieszkańców Belgii łączyzazwyczaj fakt posiadania jednośladu. Kultura jazdyna rowerze sięga tutaj lat 50-tych XX wieku i od tego czasurozwija się tak dynamicznie, iż obecnie 33% belgijskichdomostw wyposażonych jest w minimum dwa jednoślady.Dlatego wśród ok. 10 milionów mieszkańców tego państwaze świecą można szukać osób, które nie są właścicielami„fiets”, czyli po flamandzku roweru.

Europejska czołówka

Rower jest często używany podczas rekreacyjnych wycieczekw słoneczne weekendy, jednak najważniejsza jego funkcjato codzienny środek transportu, pomagający dotrzeć do sklepu,do pracy, do szkoły czy na uczelnię, w odwiedzinydo znajomych lub na wieczorne spotkanie w mieście.Ponieważ jest on tak wszechobecny, w kwestii liczbykilometrów pokonywanych każdego roku na rowerzeBelgowie plasują się na 3. miejscu wśród narodóweuropejskich (zaraz po Duńczykach i Holendrach).

Festiwal różnorodności

Jednoślady są tutaj używane przez wszystkich, niezależnieod wieku i płci. Na ulicach z łatwością można dojrzećstudentów, spieszących na bicyklach na zajęcia, rodziców,podwożących swoje pociechy do przedszkola lub do szkoły,biznesmenów z aktówkami pod pachą, czy emerytów,wybierających się do centrum miasteczka na małe zakupy.W zależności od właściciela, belgijski rower to czasem„składak” z wymalowanymi przez studenta kolorowymiwzorami (jako wyraz kreatywności), a czasami sportowyrower na wycieczki, którego rolą jest pomoc właścicielowiw utrzymaniu kondycji. Kiedy indziej bicykl ma doczepionyspecjalny koszyk lub sakwy, pozwalające przewieźć niemałezakupy. W końcu, może on także posiadać specjalne krzesełkolub przyczepkę, która doczepiona z przodu lub z tyłujednośladu, pozwala podróżować nawet maluchom. Jegoużytkownicy nie są „zawodowymi” rowerzystami –nie posiadają specjalnych sportowych kombinezonów –nierzadko zdarza się nawet cyklista w pełnym garniturzelub kobieta w krótkiej spódniczce i szpilkach. Ale przecieżchodzi tutaj nie o to, w jakim stylu, lecz o to, aby sprawniei z przyjemnością poruszać się na rowerze!

Warunki sprzyjają

Jest kilka powodów, dla których kultura rowerowatak znacząco rozprzestrzeniła się w Belgii. Po pierwsze, krajten jest niewielki, małe są także obszary zabudowane,w związku z czym codzienne dystanse pokonywane przezprzeciętnego obywatela są niewielkie – do wielu z nichmieszkańcom jest naprawdę blisko. Większość miasteczekmożna przejechać w całości, pedałując nie dłużej, niż 20minut. Ponadto, 90% powierzchni tego kraju jest płaskie,co znacznie ułatwia pokonywanie dystansów na rowerze.Pogoda w Belgii, choć często nieprzewidywalna i obfita

w mżawki, jest mniej zróżnicowana pod względemtemperatury, niż w Polsce, co pozwala na bezpiecznei wygodne użytkowanie bicykli niezależnie od pory roku.Jazda na rowerze w Belgii sprawia szczególną przyjemnośćrównież z powodu poczucia bezpieczeństwa. Inni użytkownicydróg (głównie kierowcy samochodów) zachowujątam szczególną ostrożność w stosunku do rowerzystów,a większość dróg posiada obustronne ścieżki rowerowe.Nierzadko w centrum miasta można znaleźć uliczki,na których obowiązuje zakaz ruchu z wyjątkiem rowerów,co niesamowicie usprawnia rowerzystom dotarcie do celu.Na zakończenie tej listy zalet można wymienić fakt,że belgijskie jednoślady rzadko staja się ofiarami kradzieży –prawdopodobnie z jednej strony ze względuna ich popularność, a z drugiej – na możliwości wygodnegoi skutecznego ich zabezpieczenia: na ulicach, przy sklepach,na przystankach, czy na stacjach kolejowych zawsze znaleźćmożna stojaki, pozwalające bezpiecznie pozostawić rower.

Czarna owca

Wszystko to sprawia, że rower to obecnie najszybsza(szczególnie w niezwykle zurbanizowanej Belgii), najbardziejekonomiczna oraz najprzyjemniejsza forma codziennegotransportu. Jednak zawsze znajdzie się wyjątek od reguły,którym w tym przypadku jest Bruksela – wielka, pełnasamochodów metropolia, gdzie podróżowanie na rowerzenie jest już tak popularne i dużo bardziej niebezpieczne.

Rowerowe przyjemności – kiedy u nas?

Obserwując belgijską kulturę rowerową i sama w niejuczestnicząc, stwierdzam, że bycie jej częścią dajeniesamowitą przyjemność. Ta krótka chwila o poranku, kiedypokonuję dystans pomiędzy miejscem zamieszkania i pracą,pozwala mi porządnie się obudzić i nastawić pozytywniedo nowego wypełnionego obowiązkami dnia. Będąc bogatszaw to doświadczenie, mam cichą nadzieję, że infrastrukturarowerowa i mentalność w Polsce zmienią się niedługo na tyle,że i u nas będzie można doświadczać codziennychrowerowych przyjemności.

Agnieszka Deja

ROWEROWE KSIĄŻKI NA WIOSENNE (CZY TO JUŻ?) PORANKI

Coś dla dzieci i młodzieży

Wolfgang Taubmann, Peter Schiffer, Rower moje hobby –dla wszystkich, chcących zarazić pasją rowerową dziecii młodzież. Zawiera propozycje zabaw i ćwiczeń rowerowych.

Bajki

Paulette Bourgeois, Brenda Clark , Franklin i kask rowerowy

Paulette Bourgeois, Franklin uczy się jeździć na rowerze

Horst Janosch, Tygrysek musi mieć rower

Idziaczek

NIERÓWNA WALKA Z ZIMĄ

Dlaczego nierówna – zapytasz czytelniku? No, bo zima zarazprzerżnie koncertowo, i tyle z tego będzie. Np. w finałowychwystępach, które miały rzucić na kolana wiosenną eksplozjęroweryzmu (zapowiadałem …) zima uprzejma była zapomniećo tym, że mróz jest suchy i plucha wysublimuje w powietrzetak, jak nasze ulubione 6 milionów z firmy na literę „Zi”.No i wysublimowała, zima sama sobie strzeliła samobója,my zaś jeździmy po mrozie i się z niej śmiejemy. Stannaroweryzowania przestrzeni jest tak znaczny, że za dniatrudno jest zatrzymać się w mieście w takim miejscu, z któregonie byłoby widać co najmniej jednego rowerzysty. Jako bacznyobserwator odnotowuję też istotny postęp w uprzejmościpieszych, do czego (oddajmy sprawiedliwość) walnieprzyczynia się przykład dawany przez turystów przybyłychze starej Europy i – RODAKÓW, przybyłych ze starejEuropy wraz z nowymi już (na szczęście) przyzwyczajeniamirowerowo-pieszymi.

Niestety wiosna sprawi też, że samochoderia odmroziswoje zimowane samochody i wyjedzie nimi na ulice.To z kolei będzie nas skłaniać do szukania przejazdów do-i odśródmiejskich, które nie wiązałyby się z łykaniem spalin.A że szczególnie wielu rowerowych skazańców zmuszonychjest używać bezalternatywnej Alei 29. Listopada, podam dziśjeden przepis wypraktykowany osobiście,który przy niewielkim nadłożeniu drogi zamienia tę toksycznąudrękę w pouczający spacer. Niestety od ul. Ks. Meiera(START …) aż do ul. Powstańców nie uciekniemy przed „29.Ave.” Ale zjechawszy z górki skręcamy za „Biedronką”w lewo, w Powstańców, potem natychmiast w prawo, w ślepysięgacz (znak rozpoznawczy – salon Husqvarna; przed nim

trzeba skręcić w prawo). Na jego końcu lekko w lewoi wyjeżdżamy na ul. Łepkowskiego – jednokierunkową.Tą w prawo, aż do ul. Dobrego Pasterza. Nią znów w prawo –i po 200 m. w lewo, w uliczkę Jezuitów. Tą po 60 m.dojeżdżamy do prowadzącej w lewo uliczki Dominikanów(w sam raz dla rowerów …) Tą przejeżdżamy 120 m.i jesteśmy na uliczce Rezedowej. Nią w prawo i do końca.Na końcu w prawo, w ul. Woronicza. Po 60 m. Skręcamyw lewo (nadążasz Czytelniku?) w ul. Marii Jasnorzewskiej.Ta doprowadza nas do arterii ul. Lublańskiej. Po chodnikuw lewo, do przejścia dla pieszych przy stacji Statoil. Obokstacji przemykamy na południe, na ul. Bosaków. Nią w lewook. 170 m, by skręcić prawo, w ul. Brogi. Tą do końca.Tu niestety musimy przeturlać rower przez przejściepodziemne (są zjazdy dla wózków). Pokonujemy urokliwymostek na potoku Prądnik, zwany w tym miejscu Białuchą –i jesteśmy na ul. Rakowickiej. To piękna trasa: małosamochodów, rzadko tramwaje, mnóstwo zieleni. Dojeżdżamynią aż do ul. Lubicz. Na Lubicz w prawo - i po 130 metrachskręt w lewo, w ul. Strzelecką (za policją - a przed browarem).Strzelecką do Kopernika i jesteśmy w domu: w prawokontrapas prowadzi nas do ul. Mikołajskiej (META ...) Jeślizaś chciałbyś Czytelniku dotrzeć wieczorem na KiełbaskiZ Niebieskiej Nyski pod Halą Targową, to przed samymwiaduktem kolejowym skręć z Kopernika w lewo, w ul. Blich(lekki zjazd). Ona doprowadzi Cię na miejsce. Najkrótsza„spalinowa” droga powrotna przez ul. Westerplatte, Pawiąi Al. 29 Listopada: 4800 m. Trasa opisana: 5520 m. Wybórnależy do Państwa.

Konrad Myślik

KĄCIK LINGWISTYCZNY

Dziś w kąciku lingwistycznym krzyżówka. Kto bywałna wcześniejszych Masach, miał już szansę zmierzyć sięz krzyżówkowym wyzwaniem. Tym razem nie wymagamyod Was zdolności rozwiązywania łamigłówek. Zamiast tegomożecie wykazać się – jakże przydatną w bliskich już letnichpodróżach – znajomością angielskich terminów rowerowych.Pomoże Wam w tym pamięć – wszystkie poniższe słówkapojawiły się w dwóch poprzednich Masówkach.

Jak w jęz. angielskim nazywają się poniższe części rowerowe?

Poziomo:

1. bagażnik

5. dzwonek

7. nóżka

8. amortyzator

9. zapięcie

13. błotnik

14. kask

15. światło tylne

Pionowo:

2. odblask

3. siodełko

4. licznik

6. osłona koła

10. światło przednie

11. koszyk

12. pompka

Magda

BĄDŹ NA BIEŻĄCO

fb.com/KrakowMiastemRowerowfb.com/KrakowMiastemRowerowibikekrakow.com