M3m 2 2015

48
3 3 Rodzinny Magazyn Trójmiasta 3 egzemplarz bezpłatny www.maluchy3miasta.pl Będziesz lub jesteś rodzicem? Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12? Ten magazyn jest DLA CIEBIE! 3 (32) numer kwiecien/maj 2 2015 WIOSNA czas rodzinnych wyjazdów

description

Wiosna - czas rodzinnych wyjazdów, Wagary - szkolne wygłupy czy poważny problem, Rewa, nieznany klejnot Wybrzeża, Wiekanoc-tradycje i zwyczaje.

Transcript of M3m 2 2015

Page 1: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl47

Rodzinny Magazyn Trójmiasta

3eg

zem

plar

z bez

płat

ny

www.maluchy3miasta.pl

Będziesz lub jesteś rodzicem?Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12?

Ten magazyn jest DLA CIEBIE!

3 (32) numer

kwiecien/maj 2 2015

WIOSNA czas rodzinnych wyjazdów

QR CODEWygenerowano na www.qr-online.pl

Rodzinny Magazyn Trójmiasta

3eg

zem

plar

z bez

płat

ny

www.maluchy3miasta.pl

Będziesz lub jesteś rodzicem?Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12?

Ten magazyn jest DLA CIEBIE!

3 (32) numer

kwiecien/maj 2 2015

WIOSNA czas rodzinnych wyjazdów

QR CODEWygenerowano na www.qr-online.pl

Page 2: M3m 2 2015

48www.maluchy3miasta.pl

Zdrowych Pogodnych Świąt Wielkiej Nocy,

pełnych wiary, nadziei i miłości.

Radosnego nastroju,

serdecznych spotkań w gronie Rodziny

i wśród Przyjaciół.Zarząd i pracownicy

firmy „Memling Security”

Franio

Page 3: M3m 2 2015

„Wszystkie nasze marzenia mają szansę się spełnić, jeśli mamy odwagę je realizować” - to słowa Walta Disney’a.

Takim właśnie moim marzeniem było to czasopismo i to, co robimy w redakcji dla dzieci i ich rodziców. Właśnie odwaga, upór i pasja pcha nas do przodu i pomaga działać w dobrym kierun-ku. Niektórych z nas zniechęcała do działania mijająca właśnie pora roku. Natomiast budząca się wiosną przyroda sprzyja działaniu i optymi-zmowi. Dlatego zachęcam - marzenia się spełniają jeśli tylko tego bardzo chcemy. Warto takie warto-ści przekazywać naszym dzieciom i po prostu pozwolić im marzyć.Życząc Wam i sobie kolorowej, optymistycznej i pełnej zrealizowanych pomysłów wiosny - zapraszam do lektury M3M.

Małgorzata Tysarczyk-DarskaRedaktor naczelna

W numerze: 2 Wiosenne zwyczaje i święta 4 Majówka, czyli czas wyjechać z domu 6 Gdański weekend za pół ceny już po raz siódmy 8 Wielkanoc - tradycje i zwyczaje 10 Przepisy wielkanocne i ....nie tylko wielkanocne 11 Zaprzeczenie ojcostwa - porady prawne 12 Zadbaj o swoją odporność 14 Ruszamy z dzieckiem w świat- Felieton Magdy Popek 16 Pierwsza komunia - święto duchowe czy komercyjne? 19 Poduszki dla kobiet w ciąży 20 Wagary - szkolne wygłupy czy poważny problem?22 Kąpiel w wiaderku 24 Humor - maluchowe cytaty 25 Będzie się działo - czyli polecane wydarzenia26 Z wizytą w oliwskim zoo 29 Rewa - nieznany klejnot Wybrzeża30 Rodzinna wyprawa rowerowa 32 My to mamy - z cyklu Jestem z Trójmiasta34 Bliżej kultury 35 Nietypowe pisanki - czyli Twój czas z dzieckiem 36 Relacja z targów Mother & baby37 Kolabusy - czyli strony dla dzieci

Aktualna lista punktów kolportażu czasopisma „Maluchy3miasta i okolic” na www.maluchy3miasta.pl

od redakcji

Redakcja:

Magazyn rodzinny Trójmiasta i okolic „Maluchy 3 miasta i okolic”ul. Do Studzienki 34 b80-227 Gdańske-mail: [email protected]. + 48 506 104 536

Wydawca:

DASKO MEDIAGdańsk

www.maluchy3miasta.plwww.facebook.com/maluchy3miasta.plwww.issuu.com/maluchy3miasta.pl

Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i materiałówredakcyjnych oraz nie ponosi odpowiedzialnościza treść nadesłanych materiałów reklamowych.

Skład, projekt okładki: www.raczynska.com

3Zespół:

Małgorzata Tysarczyk-DarskaRedaktor naczelnae-mail:[email protected]. + 48 506 104 536 + 48 501 515 413

Katarzyna PancKierownik działu reklamy / Z-ca redaktor naczelnej e-mail: [email protected] [email protected]. + 48 506 036 170

Kinga JatkowskaSekretarz redakcji / wydarzeniae-mail: [email protected] [email protected]. + 48 504 236 250

Magda Bukowska - PopekRedaktor Prowadzący i nadzór dziennikarskie-mail: [email protected]

Anna MackiewiczKorekta

oraz fantastyczny zespół specjalistów

DOWIESZ SIĘ WIĘCEJ, ZESKANUJ KOD

QR CODEWygenerowano na www.qr-online.pl

Page 4: M3m 2 2015

2www.maluchy3miasta.pl

W marcu przyroda budzi się do życia. Po zimowej szarości budzimy się także my. Nie bez powodu od wieków w marcu ludzie świętowali nadejście wiosny. Właściwie cały marzec poświęcony był obrzędom związanym z żegnaniem zimy i szykowaniem się do kolejnego przebudzenia przyrody. Również kwiecień obfitował w tego typu zwyczaje.

Topienie marzanny to dziś najbardziej znana tradycja kojarzona z powitaniem wiosny. Marzanna, słowiańska bogini, przez niektórych uważana za demo-na, symbolizuje zimę. Kukłę marzanny wykonuje się ze słomy, owija płótnem i ozdabia wstążkami, koralami, bibułą. Kiedyś dzieci, trzymając kukłę i gałązki jałowca, obchodziły wszystkie domy we wsi i podtapiały lalkę w różnych źródłach wody. Wieczorem marzannę przejmowała młodzież, wyprowadzała ją z miasta, podpalała i wrzucała do wody. Następnie zapalano ogniska na wzgórzach, aby przywitać wiosnę. Dziś to raczej zabawa.

Marzannę topi się 21 marca, w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Tego dnia uczniowie organizują – nie zawsze za zgodą rodziców i nauczycieli – Dzień Wagarowicza. Ten zwyczaj stał się tak powszechny, że w niektórych szkołach doczekał się legalizacji i placówki same organizują zbiorowe „wagary” pod opieką nauczyciela.

Dawni Słowianie byliby zapewne zmartwieni, że z ich bogatych zwyczajów ostał się tylko ten. Dawniej wiosnę witano już od początku marca. Pierwsze-go dnia tego miesiąca obchodzono Święto Jaskółki. Dzień ten rozpoczynał okres „nawoływania wiosny”. Ostatniego dnia zimy, czyli 20 marca, spotykano się ze zmarłymi podczas tzw. Wiosennych Dziadów. Zmarli przybywali z zaświatów, by uczestniczyć w kąpielach lub oblewaniu się wodą (koniecznie przed świtem), które miały pomóc zmyć z siebie zimowe troski i zapewnić moc oraz zdrowie w nadchodzącym roku.

Oczywiście 21 marca witano wiosnę. Tak jak dziś, palono marzannę, ale także rozpalano ogniska, a chaty były przystrajane gałązkami. Ich świeżo wypuszczone pąki symbolizowały początek nowego życia.

Zwyczajem związanym z topieniem marzanny jest Gaik, czyli obchód dziewczyn, najczęściej nastolatek i małych dziewczynek, a z rzadka też młodych chłopców. Osoby te w ręku trzymają gałązkę sosny lub całego iglaka. Z reguły jest ona przystrojona w różne wstążeczki, kwiaty, dzwonki i świecidełka. Tak ustrojone drzewko obnosi się po wsiach, śpiewając przy tym piosenki.

Wiosna to bardzo ważny czas dla ludzi żyjących z ziemi. Od tego, czy będzie dostatecznie ciepła i deszczowa, zależy w dużej mierze to, jak udadzą się plony. Dlatego 23 kwietnia dawni Słowianie obchodzili święto Perkuna – boga burzy, dawcy wody. W tym dniu chodzono po polach i dzielono się tradycyj-nym ciastem, a także proszono o wodę. Burza lub deszcz w tym dniu był znakiem, że bóg próśb wysłuchał i zbiory będą obfite.

Niektóre zwyczaje straciły dziś na znaczeniu, pojawiły się jednak nowe. Wiosenne porządki stały się inspiracją do ustanowienia kolejnego święta – Dnia Sprzątania Świata. Ta fantastyczna inicjatywa już kilkanaście lat temu na stałe wpisała się w marcowy kalendarz. Nikogo już nie dziwią tłumy dzieci i dorosłych zbierających śmieci przy drogach, na łąkach i w lasach. W końcu okres, gdy po zimie śnieg odsłoni butelki, złom i plastikowe śmieci, zanim jeszcze przykryje je bujna zieleń, jest najlepszy na tego typu porządki. Niestety, choć Sprzątanie Świata organizowane jest co roku, ilość zbieranych śmieci wciąż pozostaje ogromna. Smutne, że edukacyjna rola tej akcji jest tak ograniczona.

Nie możemy też zapominać o najważniejszych wiosennych świętach – Świętach Wielkiej Nocy. To czas licznych ceremoniałów i obrzędów: malowania pisanek, oblewania wodą, święcenia koszyczków. Niestety coraz częściej bierzemy w nich udział zupełnie bezrefleksyjnie. Nie pamiętamy o ich znaczeniu i symbolice. A warto się nad tym zastanowić. W przeciwnym wypadku wielkanocne pisanki będą tylko kolorowymi jajkami, a nie symbolem odrodzenia, zwycięstwa życia nad śmiercią.

Wiosenne zwyczaje i święta

Tekst: Ewa Łuczak

Page 5: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl3

czas wolny

Page 6: M3m 2 2015

4www.maluchy3miasta.pl

Majówka, czyli czas wyjechać z domu

temat numeru

Początek maja kojarzy się jednak głównie z zapachem dymu i potraw przygotowywanych na grillu. Najrozmaitsze przepisy na pieczone mięsa, ryby i warzywa cieszą się w tym okresie ogromną popularnością. A przecież jeszcze kilka-naście lat temu nie znaliśmy zwyczaju pieczenia potraw nad wolnym ogniem i spędzaliśmy czas aktywnie, wypoczywając z całą rodziną na łonie przyrody. Może nadeszła już pora na przypomnie-nie sobie i pokazanie dzieciom tych zabaw na świeżym powietrzu?

Podwórkowe gry

Majówki to znakomity czas na zorganizo-wanie pikniku. Pakujemy do koszy przygotowane pieczone wędliny, kurczaki, sery, dobre pieczywo, owoce i sałatki warzywne i wyruszamy za mia-sto. Z Trójmiasta bardzo łatwo i szybko dojedzie-my na Kaszuby, gdzie znajdziemy jedne z najpięk-niejszych terenów wypoczynkowych w naszym kraju. Stężyca, Gołubie, okolice Sierakowic czy

Gniewina to od lat najchętniej wybierane kierunki na majówki nie tylko rodzinne, ale także organizo-wane przez szkoły czy różne stowarzyszenia. Nad jeziorem lub w lesie rozkładamy koc i raczymy się przywiezionymi z domu smakołykami. To także znakomita sposobność do spróbowania swych sił w zapomnianych już grach towarzyskich, które kiedyś były przecież bardzo popularne.

Las jest wprost wymarzonym miejscem na zorganizowanie podchodów. Ta harcerska zaba-wa może być doskonałą rozrywką dla całej ro-dziny. Jedna z dorosłych osób opracowuje trasę: wyznacza punkt startu, wyrusza wcześniej, aby przygotować zagadki i pozostawić wskazówki, w którym kierunku iść dalej. W niektórych punk-tach można także umieścić nagrody-niespodzian-ki. Strzałki ułożone z szyszek, skrytki pod liśćmi i kamieniami to stałe atrybuty podchodów.

Majówkowy piknik to także świetna okazja, by pokazać dzieciom ulubiony przyrząd sporto-wy dziewczynek w latach 80. i 90. – gumę do

skakania. Do zabawy wystarczy zaledwie kilka metrów gumy, którą kupimy w pasmanterii albo – gotową do gry i bardzo estetyczną – w dzia-łach sportowych lub zabawkowych wielu super-marketów. W grze biorą udział przynajmniej trzy osoby, ale może ich być więcej lub też mniej, gdy zaczepimy gumę np. o ławkę, słupki albo drzewo. Przez gumę można skakać na wiele sposobów: pojedynczo, parami, w trójkę... Można też grać w pająka, tworząc z gumy sieć, którą należy przejść bez jej dotykania.

Jeśli nie mamy ochoty skakać w gumę, po-stawmy na sznur. W zależności od jego długości, jednocześnie może przez niego skakać – na róż-ne sposoby – nawet kilkanaście osób. Zabawa przednia, a przy okazji można też zgubić trochę zbędnych kilogramów.

Inną z zapomnianych dziś gier dla całej ro-dziny jest wojna o państwa. Na ziemi rysujemy patykiem koło, które dzielimy na równe części jak tort (tyle kawałków, ilu jest graczy). Każdy uczest-

foto: Lidia Skuza

Długi weekend majowy stał się już polską tradycją. W tym roku kalendarz ułożył się tak, że biorąc tylko jeden dzień urlopu, możemy mieć pięć dni wolnego z rzędu. Polacy wykorzystują ten czas na różne sposoby – spotykają się ze znajomymi, wyjeżdżają w plener, a nawet na zagraniczne wycieczki.

Tekst: Magda Popek

Page 7: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl5

nik zabawy wybiera państwo, które reprezentuje, i jego nazwę zapisuje na swojej części świata. Celem zabawy jest powiększenie swojego te-rytorium. Pierwsza osoba staje w środku koła, bierze do ręki piłkę (lub lekki patyk) i podrzuca ją do góry, wywołując nazwę któregoś z państw. Wywołany gracz stara się jak najszybciej złapać rzucony przedmiot, a w tym czasie pozostali się rozbiegają. Łapiąc piłkę lub patyk, uczestnik woła stop i reszta musi się zatrzymać. Wtedy gracz z piłką wskazuje jedno dziecko i próbuje w nie trafić piłką. Jeśli mu się to uda, ma prawo zająć część terytorium jego państwa.

Kolejną grą niesłusznie odesłaną do lamusa jest gra w kapsle. Na ziemi lub chodniku rysujemy patykiem bądź kredą tor – ważne, by był on jak najbardziej skomplikowany, miał zakręty, górki. Kilka kapsli i wyścigi można zacząć!

Jeśli zabraliśmy na piknik piłkę, możemy się trochę poruszać, grając w zbijaka.

Majówka bez granic

Przedstawione gry są znakomitym spo-sobem na aktywne spędzanie wolnego czasu. Dziś jednak, gdy większość granic nie istnieje, a w świat możemy wyruszyć praktycznie z dnia na dzień, bardzo popularne w naszym kraju stały się weekendowe lub kilkudniowe wypady zagra-niczne.

Oczywiście w pięć–sześć dni nie mamy szans zwiedzić Tajlandii czy Chin, ale to dość czasu, by poznać którąś z europejskich stolic lub zrelaksować się na jakiejś ciepłej wyspie.

Ostatnio modne stały się wycieczki lotnicze. Tanie linie łączą Gdańsk między innymi ze Skan-dynawią. Norweskie Bergen i Oslo, szwedzkie Malmo czy stolica Danii, Kopenhaga, świetnie sprawdzą się jako miejsce na dwu-, trzydniowy wypoczynek. Warto rezerwować loty już dziś, bo to niezwykle popularne kierunki majowych wy-cieczek. W każdym z tych miast znajdziemy mnó-stwo atrakcji dla całej rodziny: piękną przyrodę, place zabaw, muzea i galerie. Kopenhaga to tak-że brama do Legolandu – jednego z najbardziej znanych na świecie parków rozrywki dla dzieci. Dwa dni spędzone w królestwie klocków w zu-pełności wystarczą, by dzieci naładowały akumu-latory przed ostatnimi miesiącami szkolnej nauki.

Jeśli nasze dziecko jest miłośnikiem świata czarodziejów, możemy zrobić mu przyjemność i wybrać się na kilka dni do Londynu, a tam odwie-

dzić WB Studio, w którym mieści się fantastyczne muzeum Harry’ego Pottera. W tej prawdziwej krainie czarów spotkamy hipogryfa, który faktycz-nie nam się ukłoni, zobaczymy miniaturę – wcale nie taką małą – zamku Hogwart, będziemy mogli przelecieć się na miotle i odnaleźć ukryte znicze.

Wizyta w świecie czarodziejów zajmie nam cały dzień. A co z pozostałymi? Wybór atrakcji jest ogromny i z pewnością zadowoli i dorosłych, i dzieci. Londyńskie muzea gwarantują ciekawą naukę i zabawę. W muzeum ziemi najmłodszych z pewnością zachwyci gigantyczny, ruchomy T. Rex. W muzeum nauki będą miały okazję sprawdzić, jak będą wyglądały za 20 lat. Do po-pularnych atrakcji należy też wizyta w londyńskim zoo, głaskanie płaszczek w pięknym akwarium nad Tamizą i przejażdżka słynnym diabelskim mły-nem London Eye.

Według firm oferujących wyjazdy turystycz-ne, w tym roku dużym zainteresowaniem będą się cieszyły także tygodniowe wycieczki na Wy-spy Kanaryjskie i na Maltę. Przepiękne wulka-niczne Wyspy Kanaryjskie są celem i marzeniem wielu osób. Można tu obserwować bujną przy-rodę, wygrzewać się na plaży, pływać w morzu i w hotelowych basenach. Słowem – raj. Z kolei Malta to od niedawna jeden z najmodniejszych kierunków wyjazdowych Polaków. Przez lata na tę śródziemnomorską wyspę trudno było się do-stać – trzeba było lecieć do Włoch, a potem albo samolotem, albo promem dotrzeć do celu. Dziś, gdy mamy bezpośrednie loty z Polski na Maltę, jest to o wiele prostsze. Malta, znana turystom od dawna, oferuje mnóstwo atrakcji: wyprawy statkiem na obserwację delfinów, starożytne zabytki, przepiękne widoki, znakomite jedzenie i, przede wszystkim, spokój.

Innym pomysłem na wypad z Gdańska jest zwiedzanie Pragi. Do stolicy Czech dojedziemy bezpośrednio z Gdańska, np. Polskim Busem. Bilety nie są drogie, autobus jedzie niecałe 10 godzin, a w Pradze czeka nas wiele niezapo-mnianych wrażeń. Dzieciom spodoba się ogród zoologiczny, jeden z najstarszych w Europie, Złota Uliczka z domkami jak dla krasnoludków, dorośli zachwycą się wspaniałymi zabytkami, muzeami i galeriami. Poruszanie się po Pradze jest dziecin-nie łatwe, do każdego ciekawego miejsca do-wiezie nas znakomicie zorganizowany transport publiczny, przede wszystkim metro.

Pomysłów na majówkę może być dużo wię-cej. Najważniejsze jest jednak, by niezależnie od tego, gdzie się wybierzemy, spędzić ten czas ra-zem, aktywnie i wesoło.

Majówka, czyli czas wyjechać z domu

rekla

ma

Page 8: M3m 2 2015

6www.maluchy3miasta.pl

Kulinarne smaki GdańskaTradycyjnie najliczniejszą grupę uczestników akcji stanowią gdańscy

restauratorzy, którzy na czas jej trwania obniżają ceny wybranych pozycji z menu o 50%. Będzie można zatem posmakować tradycyjnych gdańskich potraw, dań śródziemnomorskich, egzotycznych zakąsek z Azji czy kuchni regionalnej. Nie zabraknie też oferty słodkich deserów oraz aromatycznych kaw.

W zdrowym ciele zdrowy duchGdańskie gabinety SPA i salony fryzjerskie oferują za pół ceny szereg

zabiegów upiększających i masaży.

Rodzice wraz dziećmi będą mogli wybrać się do Filharmonii Bałtyckiej na koncert familijny „Taneczny Świat Chopina”. Również Opera Bałtycka pro-ponuje bilety za 50%, m.in. na operę Otello czy Carmen.

Centrum Hewelianum zaprasza na zajęcia edukacyjne w „Laboratorium Pana Kleksa” oraz zachęca do zwiedzania interaktywnych wystaw.

Ceny obniża również Muzeum Archeologiczne, gdzie na zwiedzających czeka wieża widokowa, Piwnica Romańska oraz Centrum Edukacji Archeolo-gicznej „Błękitny Lew”.

Muzeum Historyczne Miasta Gdańska zaprasza do odwiedzenia za pół ceny wszystkich swoich oddziałów, czyli Ratusza Głównego Miasta, Dworu Artusa, Domu Uphagena, Muzeum Poczty Polskiej oraz Muzeum Bursztynu.

Moc sportowych atrakcji oferuje Stadion PGE Arena Gdańsk i Fun Arena. Najmłodsi będą mogli poskakać na trampolinach lub zjechać kolejką tyrolską. Na czas weekendu ceny obniżają również:

tor gokartowy Pit Stop Gdańsk paintball elektroniczny „Zoltar” pub „Sports Pub T29”

Dokładne informacje o wszystkich partnerach akcji i ich ofercie znajdują się na http://www.gdansk.pl/rozsmakujsie

Gdański weekend ZA PÓŁ

CENY W dniach 18–19 kwietnia już po raz siódmy gdańszczanie oraz przebywający w mieście turyści będą mogli skorzystać ze specjalnej oferty zniżki o 50% w wybranych restauracjach, gabinetach fryzjerskich i SPA, a także w miejskich instytucjach kultury i sportu.

redakcja poleca

Live cooking przy NeptunieW trakcie tego specjalnego weekendu odbędzie się dwudniowy „Wielki

Show Kulinarny”. Idea przewodnia tegorocznych pokazów brzmi: „Jemy zdrowo, lekko i regionalnie”.

W programie m.in.: Pokazy kuchni żuławskiej – „Królik w depresji” Warsztaty przygotowywania zdrowych i kolorowych koktajli zgodnie

z ideą „Slow food” Wspólne gotowanie włodarzy miast Konkurs dla kucharzy black box Występy teatru ulicznego „Scena C”

Organizatorzy przygotowali też warsztaty dla najmłodszych zatytuło-wane „Jak samodzielnie przygotować zdrowe śniadanie – kanapki i musli”.

Poprowadzi je Natalia Daszewska, która opracowała m.in. pierwszy autorski cykl szkoleń dla dzieci „Zdrowe śniadanie”, realizowany w szkołach podstawowych w Trójmieście i okolicy. Natalia Daszewska należy do Koła Gospodyń Wiejskich Leszkowy, kultywującego tradycję regionu. Jest lau-reatką programu kulinarnego TVN „Ugotowani”, w czasie którego zaprosiła gości na prawdziwą żuławską ucztę.

A w niedzielę na wspólne gotowanie rodziców i dzieci zaprasza Michał Turek – dziennikarz Radia Plus, który prowadzi audycję kulinarną „Turek Po-może od kuchni”.

Wszystkich tych, którzy wezmą udział w gdańskim „weekendzie za pół ceny”, zapraszamy na konkurs na miejskim profilu Facebooka.Szczegóły na: https://www.facebook.com/events/365422993640836/

Z oferty „za pół ceny” będzie też można skorzystać w sobotę 18 kwietnia, robiąc zakupy na „Wolnym Targu” przy ulicy Ogarnej, który oferuje m.in. zdrową żywność od lokalnych wytwórców. Na najmłodszych czekają liczne warsztaty, zapewniające dobrą zabawę, a dorośli w tym czasie będą mogli odpocząć na leżakach w strefie relaksu. „Wolny Targ” realizuje ideę wolnego życia.

Dokładny program dwudniowego „Wielkiego Show Kulinarnego” można znaleźć na: www.gdansk.pl/rozsmakujsie

Page 9: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl7

Gdańsk

18 - 19.04

Dowiedz się więcej na: gdansk.pl/rozsmakujsie

OgrodnictwoLawenda

Gdańsk

18 - 19.04

Dowiedz się więcej na: gdansk.pl/rozsmakujsie

OgrodnictwoLawenda

Page 10: M3m 2 2015

8www.maluchy3miasta.pl

Nie wyobrażamy sobie Wielkanocy bez malowania pisanek, święcenia pokarmów, przy-strajania Grobu Pańskiego, bez śmigusa-dyngu-sa czy dzielenia się jajkiem. Z kolei dzieci, tak jak przed Bożym Narodzeniem czekają na świętego Mikołaja, tak przed Wielkanocą z niecierpliwo-ścią wypatrują Zajączka, który przynosi drobne upominki.

Często zastanawiamy się, skąd się wzięły wielkanocne zwyczaje, bo przecież nie są one przypadkowe. Symbolika Wielkanocy jest oczy-wiście chrześcijańska, ale nawiązuje też do po-gańskich, prastarych wierzeń i praktyk powsta-łych u zarania historii człowieka.

Po długim okresie postu, zakończonym ceremoniami przypominającymi mękę i śmierć Chrystusa, następują trzy dni wypełnione obrzę-dami. Wielka Sobota to dzień święcenia pokar-mów, które w pięknie przystrojonych koszykach niesie się do kościoła. Zawartość koszyczka zależy od regionu Polski. Mogą to być cukrowe baranki, a w innych regionach – baranki z ma-sła lub z ciasta. Jednak w każdym koszyku po-winny się znaleźć: chleb, sól, chrzan, wędlina. Obowiązkowe są też pisanki. Te najstarsze nam znane pochodzą z terenów Mezopotamii. Zwy-czaj malowania jajek sięga czasów cesarstwa rzymskiego. Na ziemiach polskich najstarsze

pisanki, pochodzące z końca X wieku, odna-leziono podczas wykopalisk archeologicznych w pozostałościach grodu na opolskiej wyspie Ostrówek. Wzór rysowano na nich roztopionym woskiem, a następnie wkładano je do barwnika – łupin cebuli, które nadawały im brunatnoczer-woną barwę.

Dawniej w niektórych regionach przyno-szono do święcenia w wielkich torbach do-słownie wszystkie pokarmy, jakie przygotowano na świąteczny stół – teraz to raczej zapomniany zwyczaj.

Według jednej z tradycji w Wielką So-botę palono także wielkanocne palmy – te, które święcono w ostatnią niedzielę przed Wielkanocą – by popiół z nich wykorzystać w następnym roku, podczas Środy Popielcowej. Obecnie zwyczaj ten nie jest kultywowany, a palmy zatrzymujemy w domu na kolejny rok, by chroniły ludzi, zwierzęta, domy i pola przed ogniem i wszelkim złem. Część osób wierzy też, że krzyżyki z palmowych gałązek zatknięte w ziemię bronią pola przed gradobiciem i burza-mi, a wysoka palma przyniesie jej twórcy dłu-gie i szczęśliwe życie. W niektórych regionach Polski do dziś przygotowuje się palmy liczące nawet kilka metrów wysokości. Na przykład na Kurpiach robi się palmy wielkanocne z pnia ścię-

tego drzewka (jodły lub świerka), oplecionego na całej długości widłakiem, wrzosem, borów-ką, zdobionego kwiatami z bibuły i wstążkami.

Pierwszy dzień Wielkanocy, Wielka Nie-dziela, rozpoczyna się uroczystą mszą świętą z procesją, zwaną rezurekcją, co oznacza do-słownie zmartwychwstanie. Później nastę-puje świąteczne śniadanie, podczas którego domownicy składają sobie życzenia, dzieląc się jajkiem. Ta tradycja przypomina bożonaro-dzeniowe dzielenie się opłatkiem i jest dla ro-dziny znakiem pojednania, miłości i życzliwości.

W nocy z soboty na niedzielę grzeczne dzieci odwiedza zając, który do symboli wielka-nocnych dołączył w XVII wieku, a na początku XX także w Polsce stał się jednym ze znaków Wielkanocy. Zając przynosi prezenty i zostawia je w tajemniczych miejscach, tak więc dzieci same muszą te upominki znaleźć. Na wsiach zając ukrywał prezenty w ogrodzie, zatem nie-dzielne przedpołudnie dzieci musiały spędzić na świeżym powietrzu, jeśli oczywiście chciały odszukać niespodzianki.

Drugi dzień Wielkanocy kojarzy się głównie ze śmigusem-dyngusem i bywa nazywany la-nym poniedziałkiem. Do XV wieku śmigus-dyn-gus oznaczał dwie osobne czynności: śmigus

Święta wielkanocne

Wielkanoc – tradycje i zwyczaje

Tekst: Ewa Łuczak

Wielkanoc jest najważniejszym i najstarszym świętem chrześcijańskim.

Obchodzimy ją zawsze wiosną – w czasie, gdy odradza się przyroda, gdy rośliny

i zwierzęta budzą się do życia. Doskonale oddaje to charakter tych świąt, głoszących zwycięstwo życia nad śmiercią.

Święta wielkanocne przebiegają w Polsce bardzo uroczyście i jak chyba żadne inne

związane są z wieloma tradycjami i ludowymi obrzędami.

Page 11: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl9

– smaganie wierzbową gałązką, a dyngus – wy-muszanie datków pod groźbą oblania wodą. Dzisiaj przekształciło się to w zabawę, w której symbolicznie polewamy się wodą. Kiedyś znany był także zwyczaj skrapiania wodą święconą pól przeznaczonych pod uprawę, co miało gwa-rantować obfite plony.

Śmigus-dyngus ma także swoje regionalne „odmiany”. Kujawskie przywoływki dynguso-we praktykowane były w okolicach Inowro-cławia. Wieczorem w Niedzielę Wielkanocną mieszkańcy zbierali się na centralnym placu, a kawalerowie wstępowali na podwyższenie, skąd wygłaszali wierszyki na temat okolicznych panien. W przywoływkach również oznajmiano, ile wody będzie wylane na poszczególne panny w lany poniedziałek. Z kolei dziady śmigustne to zwyczaj występujący na terenie południowej Małopolski, związany jest z wsią Dobra koło Li-manowej.

W nocy z niedzieli na poniedziałek we wsi pojawiają się owinięte w słomę maszka-ry. Twarze ukryte mają za futrzanymi maskami lub osmolonymi pończochami, z wycięciami na

oczy i nos. Nie odzywają się, tylko wydają po-mruki, trąbią na blaszanym rożku. Gestykulując, proszą o datki, polewając przy tym wodą.

Innym zwyczajem wielkanocnym jest Siuda Baba, nawiązująca do wiosennych słowiańskich obrzędów wypędzania zimy. Kapłanka, która strzegła zimą ognia, wychodziła raz do roku na wiosnę w poszukiwaniu następczyni. Wybrana przez nią dziewczyna nie mogła się wykupić. Siuda Baba jest czarna od sadzy, bo przez cały rok pilnowania ognia nie wolno jej było się myć. Zwyczaj ten obecnie zachował się jedynie w okolicach Krakowa, tradycyjnie w każdy Po-niedziałek Wielkanocny widowisko jest wysta-wiane we wsi Lednica Górna koło Wieliczki. Siu-da Baba to mężczyzna przebrany za usmoloną, niechlujną kobietę w podartym ubraniu. Trzyma w dłoni duży krzyż, na szyi ma sznury korali z kasztanów lub ziemniaków, na plecach kosz owinięty płachtą, a w ręce bat unurzany w sa-dzy. Chodzi od domu do domu w towarzystwie drugiego mężczyzny, przebranego za dziada, i zbiera datki. Obaj nagabują przechodniów, czerniąc im twarze sadzą i oblewając ich wodą z sikawki.

W drugi dzień świąt w niektórych regio-nach Polski obchodzony jest emaus. Ten naj-popularniejszy to emaus krakowski, czyli rodzaj odpustu odbywającego się przy klasztorze Nor-bertanek na Zwierzyńcu. Odpustowi towarzyszy kiermasz zabawek ludowych, dostępne są też różne atrakcje, np. strzelnice sportowe, karu-zele dla dzieci, loterie fantowe. Na straganach wyłożone są plastikowe zabawki, pierścionki z kolorowymi oczkami, słodycze, w tym tra-dycyjne serca z piernika. Osobliwość krakow-skiego odpustu stanowią drewniane figurki żydowskich grajków i Żydów studiujących Torę. Odpust wziął nazwę od biblijnej wsi Emaus, do której podążał zmartwychwstały Chrystus.

We wtorek, zaraz po świętach, w okolicach Krakowa do dziś praktykowany jest mało znany zwyczaj rękawka. Nazwa pochodzi od usypa-nego z ziemi kopca – właśnie Kopca Rękawka. Już od średniowiecza bogaci mieszczanie i wło-ścianie spuszczali ze szczytu kopca w ręce bie-doty jajka, placki, obwarzanki, bułki, jabłka, pier-niki i owoce. Dziś ta tradycja wiąże się głównie z festynami i jarmarkami.

Symbolika wielkanocnego koszyczka:

Jajko to symbol życia, odradzania się i zmartwychwstania. W mitologiach pojawia się często jako coś, z czego stworzony jest wszechświat, źródło i początek wszystkiego.

Chleb symbolizuje Ciało Chrystusa, chleb życia. Jego obecność

w koszyczku ma nam zagwa-rantować dobrobyt

i szczęście.

Baranekjego obecność w koszykach

i na stołach uosabia obecność Chrystusa. To przez krew Baranka Bożego, Jezusa,

zyskaliśmy wyzwolenie od śmierci.

Wielkanocna baba symbolizuje umiejętności,

powodzenie i dostatek.

Chrzan to z kolei symbol siły fizycznej i witalności, a także pokonania goryczy męki Zbawiciela.

Wędliny oznaczają dobrobyt. Mają zagwarantować zdrowie i dostatek całej rodzinie.

Sól chroni przed zepsuciem, symbolizuje oczyszczenie i prawdę, ma też moc odstraszania złych mocy i sił nieczystych.

Page 12: M3m 2 2015

10www.maluchy3miasta.pl

smacznego

Jajka faszerowane z łososiemSkładniki: 4 jajka 2 cienkie plastry wędzonego łososia 4 łyżki majonezu 2 łyżeczki soku z cytryny koperek sól i pieprz

Przygotowanie:Jajka gotujemy na twardo, obieramy i przecinamy na połówki. Żółtko wyjmujemy i mieszamy z drobno posiekanym łososiem, majonezem, cytryną i koperkiem, doprawiamy solą i pieprzem. Przygotowaną pastę umieszczamy na białku i po-sypujemy koperkiem.

Sałatka warzywnaSkładniki: 2 marchewki 1 jabłko 1 ogórek kiszony pół selera 1 duża pietruszka kawałek pora (z białej części) 3 ugotowane na twardo jajka 2 ziemniaki

Przygotowanie:Wszystkie warzywa obieramy i gotujemy. Po ugotowaniu czekamy aż warzywa ostygną i kroimy je w małą kostkę. Następnie mieszamy warzywa w dużej misce z posiekanymi jajkami, przyprawami, majonezem i musztardą. Do smaku dopra-wiamy sokiem z cytryny.

1 puszka zielonego groszku 1 łyżeczka czarnego pieprzu 1 łyżeczka cukru 1 łyżeczka soli 150g majonezu sok z połówki cytryny 2 łyżki musztardy sarepskiej do smaku

Przepisy nie tylko wielkanocne

ŻurekSkładniki: 6 lasek białej kiełbasy włoszczyzna 2 butelki żurku – gotowego kilka jajek 2 cebule

Przygotowanie:W 2 litrach wody ugotować włoszczyznę i kiełbasę , do wody dodać przyprawy: sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy. Po ugotowaniu wyjąć warzywa. Następ-nie dodać żurek i zagotować. Dodać przyprawę do żurku. Na twardo ugotować jajka. Pokroić boczek w kosteczkę, podsmażyć razem z cebulą i czosnkiem. Dodać do żurku. Na sam koniec dodać majeranku i śmietanę. Podawać z jajkami pokro-jonymi w ćwiartki oraz z kiełbasą biało pokrojoną w plasterki.

2 ząbki czosnku 20 dag boczku śmietana przyprawy: sól, pieprz, ziele angielskie,

liść laurowy, majeranek, przyprawa do żurku

Page 13: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl11

Zaprzeczenie ojcostwa

Tak jak napisałyśmy powyżej w przypadku, gdy dziecko urodziło się w czasie trwania mał-żeństwa albo przed upływem trzystu dni od jego ustania lub unieważnienia, istnieje domniema-nie, iż pochodzi ono od męża matki.

Celem postępowania o zaprzeczenie ojco-stwa nie jest ustalenie kto jest biologicznym oj-cem dziecka, a jedynie obalenie domniemania, że jest nim mąż matki.

Powództwo w tej sprawie może wnieść do sądu matka dziecka, jej mąż lub partner – co do zasady w terminie do 6 miesięcy od mo-mentu porodu lub dowiedzenia się o nim, nie później jednak niż do dnia osiągnięcia pełno-letności przez dziecko. Wyjątek od zachowania w.w. terminu stanowią sytuacje, gdy osoba uprawniona do dochodzenia tego roszczenia została całkowicie ubezwłasnowolniona lub jest osobą chorą psychicznie. Tu odsyłamy bezpośrednio do przepisów kodeksu rodzinne-go i opiekuńczego, który bardzo szczegółowo reguluje te kwestie.

Samo dziecko ma możliwość zaprzeczenia ojcostwa w terminie trzech lat od uzyskania pełnoletności.

Pozew w tej sprawie, powołując się na do-bro dziecka lub ochronę interesu społecznego, wnieść może także prokurator. Jego uprawnie-nie nie jest ograniczone żadnymi terminami, jed-nakże powództwo prokuratora wyłączone jest z chwilą śmierci dziecka.

W ostatnich latach coraz częściej zdarzają

się przypadki, że rodzice, nie mogący począć dziecka w sposób naturalny, decydują się na wy-korzystanie medycznego wspomagania w tym zakresie. Można mieć oczywiście zastrzeżenia co do dopuszczalności sztucznego zapłodnienia kobiety nasieniem męża ( także już nie żyjące-go) lub innego anonimowego dawcy, nie ozna-cza to jednak, że prawo ogranicza możliwości rozstrzygnięcia pochodzenia tak narodzonego dziecka. Zgoda męża matki na poczęcie dziecka w wyniku zabiegu medycznego, bez względu na rodzaj tego zabiegu wspomagającego prokre-ację, wyłącza jego uprawnienie do wniesienia powództwa o zaprzeczenie ojcostwa.

Ustalenie i zaprzeczenie macierzyństwa

Do niedawna wydawać by się mogło, że matka zawsze pozostaje pewna. W dobie no-woczesnej, wciąż rozwijającej się medycyny coraz częściej zdarzają się przypadki, w których nie można jednoznacznie ustalić matki dziecka. Dlatego też do sądów coraz częściej wpływają pozwy o zaprzeczenie macierzyństwa. Coraz częstsze są przypadki wynajmowania własne-go ciała, w celu urodzenia dziecka. Nie jest to jedyna przyczyna uzasadniająca zaprzeczenie macierzyństwa. Zdarzają się przypadki wpisania w akcie urodzenia innej matki, niż kobieta która dziecko urodziła.

Według prawa macierzyństwo powstaje od momentu wpisania kobiety do aktu uro-dzenia dziecka. Podstawą takiego wpisu jest zaświadczenie lekarskie.

Powództwo o zaprzeczenie macierzyństwa

może w każdym czasie wytoczyć dziecko, do-mniemana matka, mężczyzna bezpośrednio za-interesowany wynikiem postępowania, osoba, która dziecko przysposobiła oraz prokurator.

Dagmara Szydzińska-Leszczewicz

Adwokat

Kancelarie Adwokackie ul. Przebendowskich 40/4

tel. +48 58 746 34 37 /[email protected]

www.lmadwokaci.pl

KatarzynaGałecka-Meissner

Adwokat

Kancelarie Adwokackie ul. Przebendowskich 40/4

tel. +48 58 746 34 37 /[email protected]

www.lmadwokaci.pl

Ciąg dalszy artykułu z numeru 1/2015

Cały artykuł na www.maluchy3miasta.pl

prawo

W jaki sposób ustala się ojcostwo? Jak zaprzeczyć ojcostwu? Czy możliwe jest zaprzeczenie macierzyństwa?Tekst: Dagmara Szydzińska-Leszczewicz, Katarzyna Gałecka-Meissner

Page 14: M3m 2 2015

12www.maluchy3miasta.pl

Witaminki, witaminki

W pracy nad poprawą odporności ogromną rolę odgrywa witamina C. Po takim stwierdzeniu wszyscy mają przed oczami cytrynę, a przecież natka pietruszki ma tej witaminy jeszcze więcej. Dodatkowo dietę należy wzbogacić o paprykę, szpinak, brokuły i kiszoną kapustę. W trakcie przygotowywa-nia posiłku należy pamiętać, aby warzywa wrzucić do wrzątku, a potem gotować, ale krótko. Długa obróbka termiczna może spo-wodować utratę witamin. Warto pamiętać, że odpowiednia ilość witaminy C w naszym organizmie zwiększa przyswajalność żelaza, które znajdziemy m.in. w czerwonym mięsie, żółtku jaj, szpinaku.

A czy to prawda, że nie powinno się łączyć pomidora z ogórkiem, ponieważ do-starczy nam wówczas mniej witamin? Fak-

tem jest, że świeży ogórek zawiera enzym askorbinazę, który rozkłada witaminę C, ale w pomidorze tej witaminy nie jest znowu tak dużo, aby unikać tego połączenia.

O naszą odporność zadba również wita-mina E, której źródłem są nasiona, orzechy, oleje roślinne i ryby. Pamiętajmy o wszystkich witaminach z grupy B, których większą część znajdziemy w produktach pełnoziarnistych, rybach, awokado, jajach. Z kolei witamina A, zawarta w maśle, wątróbce, nabiale, zadba o wzrost białych ciałek krwi, poprawiając tym samym działanie układu immunologicznego.

Kiedy zimą brakuje nam w sklepie świe-żych owoców i warzyw, korzystajmy z mrożo-nek. Tracą tylko do 5% na przyswajalności wi-tamin. Dobrym rozwiązaniem będzie również spożywanie kapusty i ogórków kiszonych, które oprócz witaminy C zawierają duże ilości

bakterii kwasu mlekowego. Te ostatnie znaj-dziemy także w fermentowanych napojach mlecznych, np. jogurcie naturalnym i zsia-dłym mleku.

Cenne pierwiastki

Jeśli chcecie być zdrowsi, koniecznie dodawajcie do posiłków orzechy, migdały, pestki dyni. Warto również pamiętać o kaszy gryczanej. Wymienione produkty są bogate w magnez i pozytywnie wpływają na układ krążenia i układ nerwowy. Coraz bardziej popu-larny staje się dzień cynkowy, który powinno się stosować w okresie jesieni i zimy. W jego trakcie należy się skupić na żytnim pieczywie, wątróbce, brązowym ryżu, ostrygach. Cynk jest niezbędny do produkcji białych krwinek, odpowiedzialnych za wzrost odporności orga-nizmu. Pierwiastek ten jest słabo przyswajalny i nie można go przedawkować.

porady specjalisty

Tekst: Kamila Ziemann

Zadbaj o swoją

odporność

Intensywna końcówka roku zawsze wiąże się ze spadkiem odporności. Aby żadna choroba nie rozłożyła nas na łopatki, powinniśmy popracować nad sobą, skupiając się między innymi na zdrowej diecie. Tylko co wybrać, po jakie produkty sięgnąć.

Page 15: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl13

Naturalne antybiotyki

Antybiotyki farmaceutyczne są związ-kami jednochemicznymi, przez co bakteriom łatwiej uodpornić się na ich działanie. Dla porównania, czosnek zawiera 33 związki siarki, 17 aminokwasów i 12 innych związ-ków. Czosnek wraz z cebulą są szczególnie cenione za właściwości bakteriobójcze, grzybobójcze i odtruwające, dodatkowo obniżają ciśnienie krwi. Najlepiej jeść je na surowo, dodając do potraw, lub w postaci nalewki: szklankę zmiażdżonej cebuli należy zalać szklanką czystego alkoholu 40-pro-centowego, następnie odstawić w chłodne miejsce na 2 tygodnie, a po tym czasie prze-cedzić.

Na szczególną uwagę zasługują miody, które można wykorzystywać do przyrządza-nia sosów, kanapek czy jako dodatek do ka-szy jaglanej. Pamiętajmy jednak, aby zawsze dodawać miód do letniego posiłku, nigdy do wrzątku, ponieważ wtedy straci swe cenne

właściwości. Dużą popularność zyskał nie do końca

lubiany przez dzieci tran. Zawiera witaminy A i D, a także nienasycone kwasy tłuszczowe i jod. W trakcie jego przyjmowania nie wolno włączać kolejnych preparatów zawierających wymienione witaminy. Należy go zażywać zgodnie z informacjami na ulotce.

Ogólne zasady

Warto pamiętać o spożywaniu pięciu posiłków dziennie oraz o tym, aby przynaj-mniej jeden z nich był na ciepło. Jeśli wiemy, że przez cały dzień będziemy bardzo zajęci, zjedzmy chociaż gorące śniadanie. Może to być owsianka lub kasza jaglana. Zimą nie mamy zbytniej ochoty na picie wody, ale zmuśmy się do tego. Filtrując organizm, wypłukujemy zbędne produkty przemiany materii, a oczyszczając go, zwiększamy od-porność. Duży wpływ na nasze zdrowie ma również aktywność fizyczna. W dotlenio-nym organizmie substancje odpornościowe szybciej dostarczane są do błon śluzowych i narządów. Najlepszym wyjściem jest ćwi-czenie pół godziny dziennie lub trenowanie trzy razy w tygodniu po minimum godzinie. Polecane jest bieganie, fitness, marsze – im więcej sportu na świeżym powietrzu, tym lepiej jesteśmy zahartowani. Unikajmy używek! Alkohol, papierosy, kawa niszczą witaminy A, C, E i B, upośledzając układ od-pornościowy.

Zadbaj o siebie

Trzymanie się wymienionych zasad po-winno zapewnić nam zdrowie i siły witalne przez najbliższe miesiące. Nie musimy od razu drastycznie zmieniać całego swojego ży-cia, wystarczy pilnować spożywania około pół kilograma warzyw dziennie, wzbogacić dietę o orzechy, pestki, a co drugi dzień wybrać się na godzinny marsz.

mgr inż. Kamila Ziemannwłaściciel Centrum Dietetycznego EFEKT

dyplomowany dietetyk, psychodietetyk

www.efektcentrum.plwww.fb.com/efekt.centrum

rekla

ma

Page 16: M3m 2 2015

14www.maluchy3miasta.pl

Co z tymi wakacjami? Muszę być nieda-leko, bo dziecko nie zniesie długiej podróży. Koniecznie w niezłym hotelu, no bo prze-cież trzeba zapewnić dziecku komfort. Jeśli maluch wyrósł już z okresu niemowlęctwa, niezbędne stają się dodatkowe atrakcje – basen na terenie hotelu, dostęp do znanej maluchom, europejskiej kuchni... Bez tego wakacje z dziećmi – według powszechnego mniemania – są zwyczajnie niemożliwe.

Słucham tych rewelacji i myślę o naszych rodzinnych wyjazdach. Pierwsze wakacje Agaty. Ma 6 miesięcy i jeszcze za wiele nie umie. Skazani jesteśmy na wózek, pieluchy. Mleko na szczęście mamy przy sobie. Gdzie jedziemy?

Do lasu. W moje ukochane Bory Tu-cholskie, gdzie w środku lasu nad jeziorem każdego lata ustawiamy naszą starą, maleń-ką przyczepę kempingową. Luksus żaden. Powierzchnia całkowita: około 5 metrów kwadratowych. W środku dwa rozkładane łóżka i szafka, a także maleńka, dwupalni-kowa kuchenka na gaz. Światło z akumula-tora, który co kilka dni trzeba naładować, bo ma już swoje lata. Ale to przecież bez znaczenia.

Nie po to wyruszamy z domu, by sie-dzieć w zamkniętej przestrzeni. A wokół morze możliwości. Wielki sosnowy las, a w nim tyle ciekawych rzeczy: dzięcioły od rana stukające w pnie, sarny, które o brza-sku spokojnie podchodzą pod same okna, ćmy wpadające wieczorem do przyczepy. No i jezioro. Pływamy rowerem wodnym, pluskamy się w ciepłej wodzie, patrzymy, jak wędkarze wyciągają płotki i okonie, roz-kładamy kocyk na trawiastym brzegu. W tej części lasu jesteśmy zupełnie sami.

Ale 200 metrów dalej jest pole biwako-we, a w centrum – o ile można tak to na-zwać – wioski, liczącej 40 mieszkańców, jest sezonowy sklep i kilka stołów, przy których wieczorami spotykają się tubylcy i turyści. Są wspólne śpiewy, ogniska, wspólne kibi-cowanie (akurat odbywały się mistrzostwa świata w piłce nożnej). Agata, gdy nadcho-dzi jej pora, zwyczajnie zasypia w wózku, nie przejmując się wcale dźwiękami z grającego kilka metrów dalej akordeonu. Przeciwnie, chyba jej się podoba... Zresztą tak jak kąpie-le w plastikowej misce, bo przecież łazienki nie mamy, podnoszenie bosymi stópkami sosnowych szyszek i cała ta przyroda, która w tym miejscu po prostu człowieka pochła-nia. Zero luksusów, niby żadnych atrakcji, a tyle radości.

Każdego roku moja coraz starsza córka znajduje w tym miejscu coś nowego. Dzie-więcioletnia dziś Agata uwielbia chodzić na grzyby (i zna się na nich doskonale), tropi śla-dy zwierzyny, zbiera i suszy kolejne gatunki

Dzi

ec

ko

w

ple

ca

ku

Często przysłuchując się rozmowom znajomych na temat wakacyjnych planów, zastanawiam się, jak wielkim obciążeniem dla rodziców może być dziecko. Oczywiście nie dziecko samo w sobie, tylko nasze wyobrażenia o jego potrzebach, oczekiwaniach i możliwościach.

z dzieckiem w świat

Tekst: Magda Popek

Plecaki, dwulatek, wózek i podróż bez rezerwacji? To naprawdę da się zrobić

Page 17: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl15

mchów (nawet nie wiedziałam, że jest ich tyle). Nieograniczone możliwości daje też je-zioro. Nie jesteśmy już skazani wyłącznie na rower wodny. Zabawy na ciągniętym wzdłuż plaży bananie, kajakowe wyprawy Brdą, no i oczywiście szaleństwa na kąpielisku... To się nigdy nie nudzi. A wieczorami – po-gawędki przy ognisku, wspólne czytanie w łóżku, leśne opowieści. Do tego proste, wiejskie jedzenie, mnóstwo świeżego po-wietrza i żadnego pośpiechu. W takich wa-runkach naprawdę można wypocząć.

Sielskie wakacje są po to, by naładować baterie. Z kolei wyprawy z plecakiem w nie-znane mają inny cel – poznawanie świata. My z mężem kochamy i jedno, i drugie. Na-sza córka także. W swoją pierwszą wielką podróż wyruszyła z nami jako dwulatka. Dwa plecaki, lekka spacerówka, bilety na samolot do Singapuru i rezerwacja na pierwsze trzy noce. Co potem? Zobaczymy. W ciągu mie-siąca zjechaliśmy Tajlandię, Malezję i oczy-wiście Singapur. Jeździliśmy na słoniach, przeprawialiśmy się promem, spaliśmy w kuszetkach tajskiego pociągu. Co na to nasze dziecko? Było zachwycone. Od ma-łego nauczone, że spać można wszędzie, nigdy nie wybrzydzało. Wprost przeciwnie – im dziwniejszy nocleg, tym większa frajda. W tym wieku łatwo też namówić dziecko do próbowania rzeczy, których nie zna.

Do dziś Agata bardzo lubi azjatycką kuchnię, a mąż na szczęście gotować umie i lubi, więc korzystamy wszyscy. Czy takie podróżowanie z dzieckiem jest trudne? Wca-

le nie. Oczywiście każda pociecha jest inna. Jeden malec zasypia w dworcowej pocze-kalni, opierając głowę o ramię mamy, inny zaś potrzebuje całkowitej ciszy i ciemności, a najlepiej jeszcze własnego łóżka. Jeże-li jednak nie damy dziecku szansy, to nigdy się nie dowiemy, jak wiele może, potrafi i jak wielką frajdą mogą być dla niego zupełnie nieoczywiste atrakcje, takie jak podróż tuk--tukiem do tajskich świątyni z równolatkiem z innego kontynentu. Agatę same świątynie, choć wspaniałe, interesowały nieszczegól-nie, za to ściganie razem z egzotycznym ko-legą przechadzających się między budowlami kogutów – już tak. A ile satysfakcji, kiedy po kilku próbach udaje się w końcu wypracować nazwę dla tego zwierzaka i znaleźć wspólny

język komunikacji! Dla mnie największą rado-ścią była poranna pobudka, kiedy to Agata siadała na hotelowym łóżku lub na rozwie-szonym w wenezuelskiej dżungli hamaku z pytaniem: „Co dziś robimy, dokąd ruszamy?”

Za tymi niewinnymi pytaniami kryje się cała dziecięca ciekawość świata i otwartość na wszystko, co nowe i inne – na ludzi o in-nym kolorze skóry, mówiących innymi języ-kami, na nieznane smaki, zwyczaje, kulturę, przyrodę.

Czasem myślę sobie, że niezabicie tej na-turalnej ciekawości świata jest największym darem, jaki rodzice mogą ofiarować swojemu dziecku.

Małe dzieci nie mają jeszcze żadnych zahamowań - to doskonały czas, by poznały nowe smaki.

Moja córka uwielbia być w drodze, a gdy dopadnie ją zmęczenie zwyczajnie zasypia… bez względu na sytuację.

Inny język, kolor skóry - dla nas może to być problem. Dzieci te różnice zwyczajnie akceptują.

Page 18: M3m 2 2015

16www.maluchy3miasta.pl

między nami

Dla dzieci (i ich rodziców) przystą-pienie do Pierwszej Komunii Świętej jest jednym z najważniejszych wyda-rzeń w życiu. Pod okiem księży i katechetów młodzi ludzie przez cały rok przygotowują się do przyjęcia tego sakramentu – uczą się modlitw, dowiadują się, jakie znaczenie ma opłatek, czemu służy spowiedź. Okazuje się jednak, że te wszystkie kwestie dla części osób mają mniej-sze znaczenie niż towarzysząca temu wydarzeniu otoczka. Stroje, kwiaty, przyjęcie, prezenty – to wszystko odciąga naszą uwagę od istoty sakramentu i zmienia podniosłe wydarzenie w targowisko próżności.

Celebrowanie tej powierzchownej strony Pierwszej Komunii Świętej nie tylko oddala dzieci od duchowego przeżywania uroczystości, ale też uczy je próżności i konsumpcjoni-zmu. Ponadto jest przyczyną ogrom-nego stresu, a często i upokorzenia uboższych rodzin. Bo jak postrze-gane jest ich dziecko – w skromnej, używanej sukni, w prostej fryzurze i z prezentem, którym nie można się pochwalić?

Wielu duchownych apeluje do rodzi-ców, by nie przesadzali z przepychem ceremonii. Niektórzy księża proponu-ją rozwiązania mające odwieść myśli dzieci od prezentów, np. żeby komu-nijne podarki trafiły do maluchów kilka dni wcześniej. Dzieci zdążą się wtedy nacieszyć prezentami i w tym wyjątkowym dniu będą mogły skupić się na duchowej stronie sakramen-tu. Inny ksiądz poprosił dzieci, by podzieliły się swoimi prezentami z uboższymi kolegami – w ten sposób mogły one nie tylko pomóc, ale też odczuć, jak wielką radość daje dzie-lenie się z innymi.

Pierwsza komuniaświęto duchowe czy komercyjne?

Rozmawiała: Magda Popek

Page 19: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl17

Niestety takie praktyki to rzadkość, a wielu rodziców nie bierze sobie do serca uwag duchownych i organizuje maluchom uroczystości godne zaślubin książęcej pary.

Dla jednych komunijne zakupy i przygotowania są prawdziwą ra-dością, dla innych to wręcz budżetowa katastrofa. Jednak nawet ci gorzej sytuowani często postępują zgodnie z polską zasadą „zastaw się, a postaw się”. A ile taka komunia może kosztować?

Ostateczna kwota – choć z zasady dość wysoka – zależy od

podejścia, zamożności i rozsądku rodziców. Niektórzy mieszczą się w kilkuset złotych, większość wydaje od 1,5 do 2,5 tysiąca. Ale są i takie rodziny, które przeznaczają na ten cel znacznie wyższe sumy.

Niektórych wydatków nie da się uniknąć. Różaniec, książeczka do nabożeństwa... to niezbędne wyposażenie dziecka przystępującego do Pierwszej Komunii Świętej. Potrzebne jest także odpowiednie ubranie.

Wyspecjalizowane sklepy oferują całą gamę przepięknych, ele-ganckich i wykwintnych sukienek. Większość z nich kosztuje około 200 złotych, ale znaleźć możemy i takie, które z dodatkami kosztować będą nawet 1000 złotych. I, o dziwo, chętnych nie brakuje. Podobnie wygląda sprawa chłopięcych garniturków. Ceny zaczynają się od 150 złotych, a kończą nawet na 2000 złotych. Do tego dochodzą: koszula, muszka i oczywiście buty. I tak na ubranie dla naszego malucha wy-damy co najmniej 400 złotych. Sporo, jeśli wziąć pod uwagę, że alba kosztuje mniej więcej 100 złotych.

Wielu rodziców przy okazji I Komunii Świętej kupuje również kre-acje dla siebie. No bo przecież w kościele ludzie będą patrzeć nie tylko na dzieci, ale także na dorosłych. To kolejne kilkaset złotych, więc le-piej zastanowić się, czy eleganckie ubrania, które mamy w szafie, nie będą wystarczające.

Rodzice dziewczynek na sukni często nie poprzestają. Ich zdaniem konieczna jest wizyta u fryzjera, który wyczaruje na głowie pociechy pasemka, farbowane loki, a nawet trwałą. Powinniśmy się jednak zastanowić nad skutkami. Przede wszystkim w ten sposób uczymy dziecko próżności, a poza tym pamiętajmy, że dziecięce włosy są bar-dzo delikatne i niektóre środki chemiczne używane przez fryzjerów mogą je zniszczyć. Lepiej więc, a na pewno skromniej, pozostawić na głowie dziecka zwykłą, codzienną fryzurę.

Niektórzy rodzice dodatkowo fundują dzieciom kosmetyczkę. To kolejny spory wydatek i krok w kierunku uczenia dziecka próżności.

Strój – choć kosztowny – stanowi zazwyczaj tylko jedną z wielu pozycji na liście komunijnych wydatków. Najwięcej pieniędzy pochła-nia przyjęcie, które od lat coraz częściej organizowane jest w loka-lu. Takie rozwiązanie jest wygodne, zwłaszcza w przypadku bardzo licznych rodzin. Pozwala też gospodyni spędzić czas z gośćmi, a nie w kuchni. Niestety jest też kosztowne. Jeśli zdecydujemy się na tańszy lokal, skromniejszy poczęstunek i zarezerwujemy miejsce odpowiednio wcześniej, to możemy nakarmić gości już za 40–50 zł od osoby. Za-zwyczaj jednak cena jest dwa, a czasem i trzy razy wyższa. Licząc średnio po 100 zł za osobę, przy 20 osobach wydamy 2000 złotych.

Na koniec to, co dla wielu dzieci jest najistotniejszą częścią przy-

jęcia – prezenty. W tym wypadku ciężarem zakupów rodzice dzielą się z gośćmi. Ale co kupić? Rowery i zegarki dawno już wyszły z mody, no chyba że nasz brzdąc jest zapalonym cyklistą, a rower będzie napraw-dę „wypasiony”. Na liście dziecięcych życzeń taka pozycja występuje jednak coraz rzadziej. Maluchy, doskonale obeznane z nowinkami tech-nicznymi, wolą raczej komputery, tablety, konsole do gier i tym podob-ne sprzęty. Ich ceny niestety są dość wysokie, ale przecież większość z nas uważa, że prezent na taką okazję musi być wyjątkowo okazały.

To spory problem dla mniej zamożnych gości. Co im pozostaje? W modzie jest gotówka. Nie wypada jednak – podobno – dać mniej, niż zostało wydane na poczęstunek, a najlepiej, żeby „jeszcze coś zo-stało”. Jeśli więc idziemy na uroczystość czteroosobową rodziną, to 400 zł pokryje koszty naszego obiadu, wypada więc dorzucić przynaj-mniej 100 zł.

Prezenty związane z okazją, takie jak Pismo Święte, traktowane są tylko jako dodatek.

Mądrzy rodzice potrafią jednak pogodzić oczekiwania dziecka i własną chęć sprawienia mu radości z troską o zachowanie ducho-wego charakteru uroczystości. Dbają przy tym o portfele krewnych. Przede wszystkim warto dowiedzieć się, o czym dziecko napraw-dę marzy. Nawet jeśli prezent będzie drogi, to gdy złoży się na nie-go cała rodzina, wydatek nie okaże się aż tak duży. Podarunek można wręczyć dziecku dzień wcześniej, by podczas uroczystości w kościele mogło ono się skupić, a nie niecierpliwie wyczekiwało prezentów

.Jeśli dziecko nie ma jednego marzenia, zaproponujmy gościom

przygotowanie kopert, ale zasugerujmy też maksymalną kwotę, jaka może się w nich znaleźć – biorąc pod uwagę możliwości finansowe naszych gości. Najlepiej jednak „zrobić zrzutkę” do wspólnej świnki. W ten sposób nikt z rodziny nie będzie czuł się skrępowany, dając mniej niż bogatszy krewny. W takiej sytuacji miłym dodatkiem do prezentu w gotówce będą drobne, osobiste upominki, które dziecko zachowa jako wspaniałą pamiątkę.

Umówmy się z naszą pociechą, że pieniądze, które otrzymała, będzie mogła – w granicach zdrowego rozsądku – spożytkować we-dług własnego uznania. Nie ma jednak niczego złego w podsuwaniu maluchowi swoich propozycji. Może zamiast drogiego telefonu warto kupić tańszy, a pozostałą sumę przeznaczyć np. na fantastyczny obóz, rodzinny wyjazd, zakup mebli do dziecinnego pokoju... Może uda nam się też wytłumaczyć synowi czy córce, że są na świecie dzieci, które nigdy nie dostały takiego prezentu, i przekonać malucha, by podzie-lił się tym, co ma, z innymi. Nawet jeśli dziecko zdecyduje się prze-znaczyć na pomoc dla potrzebujących niewielką część zgromadzonej kwoty, będzie to wielki sukces zarówno rodziców, jak i samego dziec-ka. Nie przelewajmy jednak pieniędzy na konto wybranej organizacji. Lepiej dowiedzieć się, jakie ta organizacja ma potrzeby, wybrać się z dzieckiem na zakupy i pozwolić mu samemu zawieźć podarki na miej-sce. W ten sposób będzie miało okazję zobaczyć, jak wielką radość sprawiło innym.

Nie narzucajmy jednak dziecku swojej woli. To ma być jego ra-dość i jego wielkie święto! Ale nie tylko w wymiarze materialnym, lecz przede wszystkim duchowym!

Rozmawiała: Magda Popek

Page 20: M3m 2 2015

18www.maluchy3miasta.pl

3Z okazji Świat Wielkanocnychżyczymy Naszym Czytelnikom wszystkiego najlepszego,prawdziwie wiosennego nastroju,ciepłej i radosnej atmosfery, a także osobistego szczęscia i wszelkiej pomyslnosci. zespół redakcyjny M3M

,,,

,

Page 21: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl19

Dla zdrowia Jest wiele powodów, dla których war-

to wyposażyć się w poduszkę dla ciężar-nych. Nie ulega wątpliwości, że regularne korzystanie z jej dobrodziejstwa bardzo dobrze oddziałuje na organizm przyszłej mamy. Jak to się dzieje? To proste- zgodnie twierdzą eksperci. Dobrze zaprojektowana poduszka dba o komfort kobiety w każdej sytuacji. Pozwala wygodnie ułożyć się do snu, odpowiednio wspiera głowę, plecy i brzuszek, odciąża stawy biodrowe, lekko unosi kolana, troszczy się o właściwe uło-żenie kręgosłupa, dzięki czemu mama może odpoczywać bez bólu. Efekt jest tym szyb-szy i tym bardziej zadowalający, im lepiej dobierze się poduszkę do własnych oczeki-wań. Okazuje się bowiem, że uniwersalne rozwiązania nie są dobre. Warto sięgać po te, które są w pełni dostosowane do in-

dywidualnych potrzeb i oczekiwań. Co to oznacza w praktyce? Sięganie po podusz-ki tworzone przez Super Mami. Ten polski producent poduszek dla przyszłych mam przygotował rozwiązania dla każdej z nas. W swojej ofercie posiada poduchy w wielu formach i kształtach. Dzięki temu każda mama może znaleźć to, czego naprawdę potrzebuje i szybko pozbyć się dolegliwości i odczuwa-nego dyskomfortu.

Dla wygodyPoduszki Super Mami zostały zaprojek-

towane z myślą o komforcie kobiet w ciąży. W czasie, gdy niemal każdy dzień przynosi nowe wyzwania, wsparcie jest potrzebne, to oczywiste. A wygodne poduszki Super Mami z lekko zaokrąglonymi końcami dbają o wygodę przyszłej mamy jak żadne inne. Wykonane z antyalergicznych materiałów,

otoczone bawełnianą poszewką, z ozdobną, ale i wzmacniającą lamówką (jak w najnow-szym modelu poduszki typu C z wypustką), są bardzo wygodne.

Warto? Warto!Ci, którzy na co dzień zajmują się opie-

ką nad ciężarnymi, nie mają wątpliwości, że dobrze dobrana poduszka dla przyszłej mamy potrafi zdziałać cuda. Nie dość, że nie powo-duje podrażnień, to dodatkowo jak żadna inna dba o to, by mama była w dobrej formie każ-dego dnia. To pewne i skuteczne antidotum na ból pleców i inne ciążowe przypadłości. Działa szybko i dokładnie. A przy tym jest w pełni bezpieczna zarówno dla mamy, jak i maleństwa.

Więcej informacji o poduszkach dla ko-biet w ciąży Super Mami www.supermami.pl

polecany produkt

Poduszki dla kobiet

w ciąży.

Poduszki dla kobiet w ciąży cieszą się niesłabnącą popularnością. Czy słusznie? Specjaliści zgodnie twierdzą, że tak. Dlaczego warto zainwestować w poduszkę dla przyszłych mam? Już wyjaśniamy!

foto

: ww

w.su

perm

ami.p

l

Page 22: M3m 2 2015

20www.maluchy3miasta.pl

z życia szkoły

Czy chodziła Pani na wagary?

– Na wagarach byłam tylko raz. Z całą kla-są uciekliśmy ze szkoły w Dniu Wagarowicza. To była tylko zabawa, ale gdy ja byłam uczennicą, stosunek nauczycieli do tego święta był inny niż dziś i musiałam ponieść surową karę za ten wy-bryk. Jako gospodyni klasy uznałam, że jeśli taka jest wola większości, to nie mogę się wyłamać i powinnam pójść ze wszystkimi. Ruszyliśmy więc do pobliskiego lasu. Nasza wychowawczyni długo nas szukała, a gdy w końcu znalazła, skło-niła nas do powrotu. Dyrektorka była wściekła. Wzywała nas kolejno na dywanik. Mnie, jako go-spodyni klasy, za odmowę wskazania prowodyra ucieczki obniżyła ocenę z zachowania i pomimo

WAGARY szkolne wygłupy czy poważny problem?

Tradycyjnie pierwszy dzień wiosny to także Dzień Wagarowicza. 21 marca młodzi ludzie przebierają się, tłumnie opuszczają szkoły, palą marzanny i doskonale się bawią na łonie natury. Większość szkół postanowiła usankcjonować ten uczniowski zwyczaj i orga-nizuje młodym ludziom wagary. Całe klasy pod okiem nauczyciela wyruszają w plener, idą do kina, wyjeżdżają na wycieczki, biorą udział w dniu sportu... Tam, gdzie Dzień Wagarowicza nie został uznany przez dyrekcję, młodzi ludzie „urywają się” z lekcji sami. O ile jednak wagary w tym niezwykłym dniu to zazwyczaj niegroźna dziecięca zabawa, o tyle samo opuszczanie zajęć lekcyjnych może być poważnym problemem. Dlaczego dzieci chodzą na wagary, kiedy powin-niśmy się zacząć tym martwić, jak rozwiązać ten problem? Na te pytania odpowiada Renata Ka-czyńska-Maciejowska, doświad-czona psycholog i szefowa firmy szkoleniowo-doradczej Prospera Consulting, a prywatnie mama dwóch córek w wieku szkolnym.

Rozmawiała: Magda Popek

Page 23: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl21

doskonałych ocen ze wszystkich przedmiotów nie dostałam wtedy świadectwa z czerwonym paskiem. Dziś wydaje się to drobnostką, ale wte-dy bardzo to przeżywałam, bo uważałam, że kara była niesprawiedliwa, zbyt surowa.

To były Pani jedyne wagary?

– Tak. Nie uciekałam ze szkoły, nie miałam powodu.

No właśnie, to jak to jest z tymi powoda-mi? Ja czasem urywałam się z lekcji, ale raczej były to ucieczki „do” niż „z”. Za wa-garami stała zazwyczaj jakaś ciekawsza od lekcji alternatywa – próby w teatrze, uwielbiane w tym czasie przeze mnie gry strategiczne, nad którymi siedziało się wie-le godzin, książka, od której zwyczajnie nie dało się oderwać...

– Takie wagary „do”, inspirowane pasją, rozwojem dodatkowych zainteresowań, na które szkoła nie odpowiada, to niestety ogromna rzad-kość. Szczególnie dziś, gdy większość placówek oferuje naprawdę bogaty i ciekawy program roz-wijania zainteresowań. Większość młodych ludzi ucieka, bo ma jakieś problemy. Albo z nauką, albo z relacjami interpersonalnymi, a często i jedne, i drugie. Wagary wynikają z niechęci do szkoły i z lęku. Może to być też wynik wpływu grupy rówieśniczej. W tym wieku przychodzą do głowy najgłupsze rzeczy, nastolatki chcą imponować kolegom, więc dochodzi do licytacji na najbar-dziej szalone pomysły – kto wymyśli coś bardziej ekstremalnego i kto taki projekt wcieli w życie? Ulegają też presji, wstydzą się lub boją odmó-wić, gdy koledzy proponują wagary. I to często jest początkiem spirali problemów. A im częściej i dłużej nie ma nas w szkole, tym trudniej jest do niej wrócić, bo problemy narastają.

Po czym rodzice mogą poznać, że dzieje się coś złego? Czy to tylko takie typowe zachowania, jak narzekanie na stan zdro-wia: „Mamo, źle się czuję, zostanę dziś w domu”? Czy powinno nas zaalarmować coś więcej?

– Oczywiście, wymówki, o jakich pani wspo-mniała, to często pierwszy znak, że dziecko nie lubi szkoły. Zazwyczaj tę metodę stosują młodsze dzieci. Nastolatki zwyczajnie wychodzą z domu, ale nie docierają do szkoły. Jednak dziś monitoro-wanie zachowań dziecka, nawet jeśli przebywa ono poza zasięgiem naszego wzroku, nie jest niczym trudnym. Mamy elektroniczne dzienniki, do których rodzice mają dostęp i w każdej chwili

mogą sprawdzić oceny ucznia i jego frekwencję. Warto wdrożyć zasadę: ufaj, sprawdzaj i reaguj szybko, gdy tylko pojawiają się niepokojące symptomy! Uważam też, że dla dobra dziecka konieczna jest współpraca nauczycieli i rodziców. Jeśli dziecko choruje czy z innego powodu nie może chodzić do szkoły, odpowiedzialny rodzic powinien poinformować o tym nauczyciela. Po-dobnie w drugą stronę. Dobry wychowawca sam zadzwoni z pytaniem, co się dzieje, jeśli dziecko od 2 czy 3 dni nie pojawia się na zajęciach. W ten sposób wykrywamy problem w zarodku, a wtedy najłatwiej jest sobie z nim poradzić.

Jak powinni zareagować rodzice, gdy do-wiadują się o wagarach? Czy można unik-nąć awantury?

– Trzeba jej uniknąć. Pamiętajmy, że dziecko ucieka ze szkoły z jakiegoś powodu, ma problem, z którym sobie nie radzi. Jeśli do tego spotka się z brakiem oparcia w domu, to co mu pozosta-nie? Dziecko musi czuć, że rodzice są dla niego wsparciem, a dom to miejsce, w którym jest bezpieczne. Awantura nie doprowadzi do nicze-go dobrego. Konieczna jest rozmowa – szczera, otwarta, wspierająca. Najważniejsze, by udało nam się przekonać dziecko, by zwierzyło się ze swoich problemów, wyjaśniło, co jest powodem ucieczek. Tylko mając taką wiedzę, możemy dziecku faktycznie pomóc.

Brzmi pięknie, ale jak nakłonić nastolatka do zwierzeń? Zwłaszcza gdy przyczyną wagarów nie są trudności w nauce, ale np. problemy sercowe czy ataki ze strony rówieśników. Młodzi ludzie wstydzą się o tym rozmawiać.

– Jedna rozmowa z pewnością niczego nie rozwiąże. Wszystko zależy od tego, jaką relację z dzieckiem udało nam się wypracować. To cud ciężkiej pracy. I mądrej miłości. Na szczerość i zaufanie pracuje się całe życie. Jeśli nie mieli-śmy dla dziecka czasu, nie rozmawialiśmy z nim, faktycznie mamy problem. Nie można jednak re-zygnować. W szczególnie trudnych przypadkach niezbędna może się okazać pomoc specjalisty.

Pamiętajmy jednak, że każdy człowiek ma prawo do swoich sekretów, dziecko również. Nie zmuszajmy więc młodego człowieka, by zwierzał nam się ze wszystkiego. Wystarczy, że pozna-my charakter problemu. Nawet jeśli dziecko nie zdradzi nam szczegółów, to wiedząc ogólnie, co się dzieje, będziemy mogli sięgnąć po środki za-radcze, a przy okazji uświadomić dziecku, jak po-ważne konsekwencje może mieć unikanie szkoły.

W tym wieku mało kto zastanawia się nad tym, że wyniki szkolne mogą mieć wpływ na dalsze życie dziecka – szanse na dostanie się na dobre studia, a po nich na ciekawą pracę.

Załóżmy, że przyczyną kłopotów jest mob-bing w szkole. Co zrobić w takiej sytuacji? Jak pomóc dziecku, które nie jest akcepto-wane przez rówieśników?

– To bardzo trudna sytuacja. Czasem dorośli zapominają, jak ważna w tym wieku jest grupa rówieśnicza, i bagatelizują problem. Tymczasem dla nastolatka nie ma niczego ważniejszego od relacji z kolegami. Jak sobie poradzić? Nie będę odkrywcza – niezbędna jest rozmowa. Ewentu-alnie także z rodzicami uczniów, którzy zatruwają naszej latorośli życie – jeśli, oczywiście, wykażą się oni mądrością i będą otwarci na taką roz-mowę. Należy pamiętać, że dziecko wynosi pewne zachowania, także agresję i zwyczajne chamstwo, z domu – naśladując nas, dorosłych. Trzeba się cierpliwie dowiedzieć, z czego wynika wzajemna niechęć. O wsparcie warto poprosić też nauczycieli, którzy są na miejscu i mogą mo-nitorować sytuację. Nie możemy rozwiązać pro-blemu za dziecko, to przede wszystkim ono musi włożyć wysiłek w normalizację sytuacji, ale nasze wsparcie jest bardzo pomocne.

Zdarzają się jednak sytuacje, gdy po dru-giej stronie, np. u rodziców pozostałych dzieci, brakuje zrozumienia i chęci współ-pracy. Na wysokości zadania może nie stanąć także szkoła. Co wtedy?

– Uważam, że powinniśmy uczyć dzieci pokonywać trudności, a nie je omijać. Inaczej w dorosłym życiu nie będą umiały stawić czoła przeciwnościom. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy zdecydowanie mądrzej będzie się wycofać. Sama znam chłopca, który był w szkole zaszczuty przez inne dzieci. Rodzice starali się rozwiązać problem, ale nie uzyskali wsparcia od innych do-rosłych. Po wielu bezowocnych staraniach, żeby konstruktywnie rozwiązać konflikt, zdecydowali się przenieść mobbingowanego syna do innej szkoły. Chłopiec odżył. Bez problemu odnalazł się w nowym środowisku, znalazł przyjaciół, odzyskał chęć, by do szkoły chodzić. Uważam, że w skraj-nych sytuacjach, a takie się niestety zdarzają, ra-dykalna zmiana może być dobrym rozwiązaniem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Magda Popek

Page 24: M3m 2 2015

22www.maluchy3miasta.pl

kształt wiaderka kojarzy się dziecku z łonem matki przebywając w wiaderku maluch przybiera pozycję embrionalną,

ma optymalnie ograniczoną przestrzeń , co sprawia, że może na chwilę powrócić do cudownych chwil spędzonych w łonie mamy ciepła woda i pozycja przypominająca tę z brzucha mamy pozwala

dziecku się wyciszyć, uspokoić, zrelaksować, daje poczucie szczęścia i radości kąpiąc dziecko w wiaderku można mieć pewność, że nie będzie mu

zimno, gdyż zagłębia się w wodzie, aż po same ramiona maluch ma możliwość patrzenia na kąpiącego go rodzica, co sprawia

że czuje się bezpiecznie, nawiązuje kontakt. Rodzic natomiast może w tym czasie prócz mycia i zabawy z wodą zaśpiewać dziecku, po wiedzieć wierszyk itp. Takie zachowania wpływają pozytywnie na rozwój mowy, co dla mnie jako logopedy jest niezmiernie istotne. kąpiel w wiaderku łagodzi kolki, a poprzedzona masażem Shantala

na pewno pomoże złagodzić brzuszkowe dolegliwości odprężająca kąpiel w wiaderku pozwala dziecku spokojniej zasnąć z przyczyn czysto technicznych: wiaderko łatwo zabrać ze sobą

w podróż, gdyż nie jest tak duże jak wanienka w wiaderku dziecko nie siedzi! Jest wypierane przez wodę.

Wyporność ta daje dziecku bardzo wiele stabilności, więcej niż pod czas kąpieli w wanience. Dlatego można kąpać dzieci, które jeszcze nie potrafią samodzielnie siedzieć bez obawy dla obciążenia kręgosłupa nie ma obawy, aby wiaderko się przewróciło, jego specjalna

konstrukcja uniemożliwia to rodzicowi w czasie takiej kąpieli łatwo kontrolować głowę dziecka.

Kąpiąc dziecko w wiaderku należy przede wszystkim pamiętać o pod-trzymywaniu podwiniętej miednicy i tułowia lub barków. Ten aspekt typowo fizjoterapeutyczny jest bardzo istotny dla prawidłowego rozwoju i pielęgnacji neurorozwojowej malca. Wyjmując dziecko z wiaderka nadal należy pod-trzymywać zawiniętą miednicę. Nie można także zapominać o własnym kręgosłupie, a więc drodzy rodzice: kąpiąc w wiaderku pamiętajcie, aby sta-ło ono na odpowiedniej wysokości względem was, najlepiej na krześle. Na takiej wysokości wasz kręgosłup na pewno będzie bezpieczny.

Jest wiele zalet potwierdzających zasadność kąpania dziecka w wia-derku – co jeszcze raz podkreślę: nie typowo higienicznych, a emocjonal-nych, szczególnie u noworodków, którym na pewno takie kąpiele pomogą oswoić się z nowym środowiskiem poza łonem mamy.

Zachęcam przyszłych i obecnych rodziców ma-lutkich dzieci, aby masowali swoje pociechy i oswajali kąpiele w wiaderku dla poczucia ciepła, bezpieczeństwa i miłości.

Kąpiel maleństwa w wiaderku? - Tak! To możliwe, chociaż w naszym kraju cały czas mało praktykowane. W wielu miejscach na świecie np. w Holandii kąpanie dzieci w spe-cjalnych wiaderkach jest normą i to właśnie wiaderko znajduje się na pierwszym miejscu tzw. wprawki dla malucha. Natomiast tra-dycyjna wanienka jest rzadkim akcesorium używanym do pielęgnacji dziecka.

Oswajamy kąpiel w wiaderku!!!!

Martyna JabłońskaLogopeda,

pedagog-terapeuta

Gabinet Logopedyczno-Edukacyjny „Teraz Potrafię”www.logopedagdynia.edu.pl

www.facebook.com/TerazPotrafie

Jako logopeda i instruktor masażu Shantala, na co dzień pra-cujący z malutkimi dziećmi i uczący przyszłych i obecnych ro-dziców masażu Shantala, zawsze polecam kąpiel maluszka w wiaderku, nie ze względu na aspekt higieniczny, ale przede wszystkim emocjonalny, dający poczucie bezpieczeństwa dziecku i będący również wspaniałym zakończeniem masażu jako dopełnienie relaksu, bliskości i spokoju dziecka. Jest wiele zalet tego typu kąpania dziecka:

porady specjalisty

Tekst: Martyna Jabłońska

Page 25: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl23

Tekst: Martyna Jabłońska

Wszystkie nasze marzenia mają szansę się spełnić,

jesli mamy odwagę je realizować.Walt Disney

,

Page 26: M3m 2 2015

24www.maluchy3miasta.pl

Każde dziecko jest skarbnicą powiedzonek: trafnych, mą-drych, odkrywczych, świe-żych i zazwyczaj – przez to, że padają z ust malucha – zwyczajnie zabawnych. Nie-stety szybko je zapominamy.Warto zachować te dziecięce mądrości. Dlatego zachęca-my naszych Czytelników, by przysyłali do nas co ciekaw-sze fragmenty wypowiedzi swoich dzieci. Będziemy je publikować w naszej rubry-ce „Maluchowe cytaty”. Na zachętę garść dziecięcych spostrzeżeń – dzieci na-szych i zupełnie nam obcych, których rodzice podzielili się uwagami swoich pociech w internecie.

humor

Maluchowecytaty

Synek nie chciał sprzątać pokoju, więc jego mama poprosiła go o pochowanie zabawek. – Nie, mama popsiątaj – od-powiedział chłopiec. – Kochanie, ty tu nie rządzisz. W domku rządzi mama – odpo-wiedziała rodzicielka. A co na to maluch? – Mama nie rządzi, pszczoła rządzi!

Mama z synkiem sprzątają w łazience. – Jesteś rybka – mówi chłopiec. – A ty je-steś moje kochane słoneczko – odpowia-da mama. – A ty jesteś (synek rozgląda się po łazience w poszukiwaniu inspira-cji)... ty jesteś papier toaletowy!

Rozmowa małego łasucha z rozsądną mamą:– Mama ja scem chipsy.– Teraz nie dostaniesz.– Ale ja scem, scem, scem!– Oj dziecko, gdybyś ty wiedział, co ja chcę...

– Ale ja wiem, milion euro.

Córka do taty: – Tato, ty jesteś fajny, wiesz?Tata odpowiada: – Ty też jesteś fajna.Córka na to: – Ja jestem tylko trochę faj-na, bo jestem nieucesana.

Mama, tata i synek wybierają się razem do kina. Tata decyduje się pójść na Avata-ra, mama z synkiem – na Reniferek Niko ratuje święta.Tuż przed zgaszeniem świateł maluch roz-gląda się po sali i stwierdza:– To ja już wiem, o co chodzi... Mężczyzny idą na film dla dorosłych, a mamy muszą się opiekować!

Trzyletni maluch znalazł gdzieś pięcio-

groszówkę. Podchodzi z miedziakiem do

mamy i mówi: – Przelej mi tą kasę na

konto. Z konta łatwiej można operować

kasą...

Rozmowa przed wycieczką do zoo:Synek: – A pójdziemy do żyrafy?Mama: – Tak.Synek: – A będę mógł ją pogłaskać?Mama: – Kochanie, w zoo nie mają takiej długiej drabiny.Synek: – A po kolanach?

Synek do mamy: – Mamo, a jak ty właści-

wie zarabiasz pieniądze, skoro tylko przy

komputerze siedzisz? Co ty właściwie ro-

bisz dla ludzi pożytecznego?

Page 27: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl25Więcej wydarzeń dla dzieci i rodziny znajdziesz na www.maluchy3miasta.pl/wydarzenia

18-19 kwietnia br. odbędzie się już VII edycja „Rozsmakuj się w Gdańsku- Weekend za pół ceny”. Jak co roku adresatami tej akcji są gdańszczanie oraz przebywający w mieście turyści.

Formuła całego „Weekendu” jest otwarta, w związku z czym, zapraszamy do udziału wszystkich gdańskich resturatorów, hote-larzy, miejskie instytucje kulturalne i sportowe, którzy w trakcie trwania akcji zadeklarują obniżenie cen wybranych usług lub pro-duktów o 50%.

Blisko 30 lokali gastronomicznych! Bogata oferta Muzeów na te-renie Gdańska, propozycje Filharmonii Bałtyckiej, Centrum Hewe-lianum, PGE Areny i FUN Areny, Opery Bałtyckiej… 7 gabinetów SPA ze specjalną ofertą

Gdańsk

18 - 19.04

Dowiedz się więcej na: gdansk.pl/rozsmakujsie

OgrodnictwoLawenda

Rozsmakuj się w Gdańsku

Zapraszamy Was na wieczorny przejazd rolkarski „Wyroluj raka” organizowany w ramach projektu DOTKNIJ PIERSI Akademickiego Stowarzyszenia Onkologicznego oraz Studenckiego Koła Nauko-wego Chirurgii Onkologicznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycz-nego.

Kiedy jedziemy?25 kwietnia 2015 rok, godzina 19:00

Start i meta: Gdańsk, Plac Zebrań Ludowych

Długość trasy: 15,4 kmOpis trasy: Przejazd rozpoczyna się i kończy na Placu Zebrań Ludo-wych. Pętla prowadzi ulicami: aleja Zwycięstwa, aleja gen. Józefa Hallera, Czarny Dwór, Obrońców Wybrzeża, Chłopska, aleja Rzeczy-pospolitej, Legionów, Tadeusza Kościuszki i ponownie aleja gen. Józefa Hallera, aleja Zwystęstwa.

więcej na:www.dotknijpiersi.pl/wyroluj-raka

Miasto, przyroda i sopoccy artyści budzą się z zimowego le-targu. Z wiosenną werwą i entuzjazmem kulturalnie witają rozpoczynający się sezon. Warto zaplanować sobie ten czas w Sopocie, bo każdy, i duży i mały, dorosły i ten, który do-rosłym dopiero się stanie, każdy tu coś dla siebie znajdzie.

Szczegółowy program wydarzenia zosta-nie podany wkrótce.

Sopocka Majówka realizowana jest przy wsparciu finansowym Miasta Sopotu.

Pierwsze dni maja w Sopocie tradycyjnie już rozpoczynają wyczekiwany sezon letni.

Wielkanoc ze smoczym jajem w Loopy’s WorldZbliżające się święta to okazja do rodzinnych spotkań, wypoczynku i …wspólnej zabawy! Najlepiej wiedzą o tym animatorzy z Loopy’s World, którzy już szykują dla nas wielkanocne atrakcje. Czym zaskoczą nas tym razem?Wielkanoc w Rodzinnym Centrum Rozrywki Loopy’s World potrwa od 2 do 6 kwietnia w godzinach od 11-18.00. W roli głównej oczywiście jaja, ale zdziwi się ten, kto spodziewał się kurzych. W tym roku, materiału do loopysowych zabaw dostarczą smoki! Gotowi na świąteczną dawkę moc-nych wrażeń?

W programie m.in.: Poszukiwanie smoczego jaja Jajeczny tor przeszkód Twardy bój na niezłomne skorupki Smocze kręgle Rzeżuchowy smok

Nie przegap wyjątkowych wielkanocnych atrakcji i koniecznie odwiedź Loopy’s World wraz z rodziną. Dodatkowe zabawy i animacje będą całkowicie darmowe, a rodzice i opiekunowie jak zawsze bawią się gratis!

BĘDZIE SIĘ DZIAŁO

Page 28: M3m 2 2015

26www.maluchy3miasta.pl

Choć od mojej ostatniej wizyty w oliw-skim zoo minął niespełna miesiąc, w tym czasie wiele się wydarzyło. Przede wszystkim przyszła wiosna... Oczar już niemal przekwita, przebiśniegi, krokusy i szafirki cieszą oczy, a zwierzę-ta... one chyba już zupełnie zapomniały o zimie i z impetem rozpoczęły nowy sezon. O tym, co dokładnie wydarzyło się w tym krótkim czasie w świecie zwie-rząt, opowiada dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego „Wybrzeża” w Gdańsku, Michał Targowski.

Przełom lutego i marca upłynął nam przede wszystkim na łączeniu rodziny lwów. Przyznam szczerze, że sam się nie spodziewałem, że ta kocia familia pokocha się tak szybko i tak bardzo (śmiech). Pracownicy, a szczególnie asystentka Małgorzata Kościelak, już od pewnego czasu przekonywali mnie, że pora połączyć te zwie-rzęta. Mieliśmy już nawet wyznaczony termin w styczniu, ale przyznaję uczciwie, że po pierwszej nieudanej próbie, która skończyła się śmiercią jednej z samic, zwyczajnie się bałem i zrezygnowałem. W końcu jednak trzeba było

spróbować. Lepiej przygotowani nie mogliśmy już być. Od czasu wypadku w październiku, opiekunowie lwów wykonali gigantyczną pracę. Każdego dnia przez wiele godzin obserwowali zwierzęta i notowali swoje wnioski. Przeczytali kilogramy książek na ich temat i raporty przy-gotowane przez inne ogrody, które przechodziły przez to co my. Nauczyli też lwy wielu zachowań. Oczywiście motywacją dla zwierząt była nagro-da – kawałek mięsa. Najbardziej chętny do nauki, albo najbardziej łakomy (śmiech), okazał się Arco. Żeby dostać upragniony kąsek, reaguje na każdą komendę bez najmniejszego sprzeciwu. Z kolei Berghi, młodsza lwica, jest najbardziej przyjazna i komunikatywna. Sama nawiązuje relacje z resz-tą stada i opiekunami. Binga, najstarsza, jest naj-większą indywidualistką. Lubi chodzić własnymi drogami, ale nie objawia się to agresją.

Efektem całej tej pracy było przygotowa-nie tablicy, na której pracownicy w punktach wypisali problemy do rozwiązania. Przy każ-dym zrealizowanym zadaniu stawiali ptaszka. W końcu okazało się, że znaczka brakuje już tylko przy jednym zadaniu – połączeniu rodziny. Lwy też zdawały się tylko czekać na moją de-

cyzję. Kiedy spotykały się w przejściu między wybiegami, oddzielone kratą, łasiły się do siebie, ocierały, jakby poirytowane, że coś je od siebie odgradza. Nie było więc na co czekać. Mimo wszystko przygotowaliśmy wiele zabezpieczeń. Wokół małego wybiegu, na który zdecydowa-liśmy się wypuścić zwierzęta, stali pracownicy z bronią, zarówno ostrą, jak i na gumowe kulki. Mieliśmy też pistolet z ładunkiem elektrycznym, działającym paraliżująco. Do hydrantów przymo-cowaliśmy węże z wodą... Tak przygotowani, z duszą na ramieniu, wypuściliśmy zwierzęta. Najpierw wyszły lwice. Potem dołączył Arco. Przyznam szczerze, że pierwszych kilkadziesiąt minut kosztowało mnie sporo nerwów. Zwierzęta były podekscytowane, zdenerwowane. Samiec gonił samice po wybiegu, były pomrukiwania, a nawet ryki. W pewnej chwili przewrócił jedną z samic i przycisnął do ziemi. Na szczęście była to tylko zabawa. Po pewnym czasie zwierzęta się uspokoiły, zaczęły się ocierać i łasić.

Okazało się, że największym problemem jest namówienie lwów, żeby wracały z wybiegów. Po prostu nie chciały się rozstawać. Znaleźliśmy jed-nak na to sposób. Małgorzata Kościelak, o której

Wielkanocne jaja, foczątko i lwów marcowanie, czyli co nowego w gdańskim zoo

Tekst: Magda Popek

Michał Targowski

zwierzyniec

Page 29: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl27

już wspominałem, ma zasłużonego dla naszego zoo psa – kundelka Pirę. Pira wykarmiła kiedyś małe serwale, a dziś znów mogła nam pomóc. Małgorzata przechadzała się z nią koło wejścia z wybiegu do lwiarni. Dla wielkiego kota taki pies to potencjalna ofiara. Skradał się więc, by zapo-lować, i wtedy otwieraliśmy szyber. Kiedy nie było Piry, w taki sam sposób pomagał nam foks-terier Andrzeja Gutowskiego, Łatka. Można więc powiedzieć, że stosowaliśmy podstęp „na psa” (śmiech). Oczywiście żadnemu z piesków nic nie groziło, w ogóle niewiele sobie robiły ze skradają-cych się za ogrodzeniem lwów. Na szczęście lwy nauczyły się reagować na gwizdek i nie musimy już prosić psów o pomoc.

Nasze lwy zaprzyjaźniły się błyskawicznie. Trafiliśmy akurat w okres rui najpierw u jednej lwicy, potem u drugiej. Samice nie dawały więc Arco spokoju. Gdy leżał, wypoczywając, podcho-dziły i go zaczepiały. Przez blisko dwa tygodnie na wybiegu było tyle kociej miłości, że zaczęliśmy się obawiać, czy Arco to wytrzyma. Codziennie rano zwierzęta były karmione, by mieć siły na igraszki i żeby żaden niemądry pomysł nie przyszedł im do głowy... Co z tych zalotów wynikło? Pewności jeszcze nie mamy, ale biorąc pod uwagę inten-sywność ich uczuć, istnieje duże prawdopodo-bieństwo, że w czerwcu doczekamy się lwiątek.

To stawia przed nami kolejne wyzwania. Zwierzęta są młode, żadne z nich nie było jesz-cze rodzicem, nie wiadomo, jak odnajdą się w tej roli. Nawet matka może odrzucić albo skrzywdzić młode. Nie wiemy też, jak zareaguje Arco. Chcie-libyśmy, żeby uczestniczył w opiece, ponieważ izolowanie matki z dziećmi oznaczałoby koniecz-ność ponownego łączenia stada. Decyzji jeszcze nie podjęliśmy, ale zaczynamy się już przygoto-wywać do narodzin lwiątek.

Do czerwca mamy jednak jeszcze około trzech miesięcy. W tym czasie na wielu wybie-gach pojawią się młode. Będą małe antylopy, małpy... Zresztą sezon porodów już się rozpoczął. W ostatnich tygodniach przybyło nam 10 pin-gwinów. Cieszymy się też z narodzin foki. Kiedy przyszła na świat (na początku marca), ważyła około 9 kg i była takim niewielkim chudzielcem. Jednak tłuste mleko matki robi swoje... Każde-go dnia nasza foczka jest o blisko 2 kg cięższa. Dosłownie rośnie w oczach. Ale wciąż ma jesz-cze białe, miękkie futerko, z jakim rodzą się foki, i budzi wielki entuzjazm wśród odwiedzających, szczególnie dzieci.

Zbliża się też okres Wielkanocy, a więc i sezon na jajka... Przyglądając się jajom różnych

ptaków, można dojść do wniosku, że natura też lubi pisanki. Jaja nie tylko różnią się wielkością, ale przede wszystkim kolorem. Niektóre są jed-nolite – białe lub pastelowe, inne mają skorupki o bardziej intensywnych barwach, są nakrapia-ne, wzorzyste. Oczywiście w przyrodzie nic nie dzieje się bez powodu. Zazwyczaj te jaja, które składane są w dziuplach czy w innych ukrytych, bezpiecznych miejscach, mają jasną, pastelową barwę. Jaja ptaków gniazdujących na ziemi, wśród rozmaitych roślin, muszą się wtapiać w otoczenie. Są więc plamiste – brązowo-zielone.

Różni się też liczba jaj składanych przez określone gatunki. Duże ptaki, takie jak orły, sępy

czy kondory, składają zazwyczaj tylko jedno jajo, często raz na dwa lata. Tymczasem małe ptaki mają jajek znacznie więcej, bo też przeżywalność piskląt tych gatunków jest znacznie mniejsza.

My czekamy na jaja Ary. W ubiegłym roku doczekaliśmy się, ale młoda samica nie umiała jeszcze wypełniać obowiązków matki. Może w tym roku jej się to uda?

W tej chwili mamy w inkubatorze dwa jaja żurawia koroniastego. Niestety matka zmarła w trakcie składania jaj, co samiec okropnie prze-żył. Postaramy się znaleźć naszemu żurawiowi nową żonę, ale nie będzie to łatwe, bo te piękne ptaki są monogamiczne i bardzo przywiązują się do swoich partnerów. Mamy też nadzieję, że jaja są zapłodnione i że doczekamy się pisklaków.

Jak widać, w zoo przyroda już całkowicie zbudziła się po zimie. Zwierzęta cieszą się słoń-cem, planują powiększanie rodzin, są pobudzone i aktywne. I oczywiście czekają na gości.

Page 30: M3m 2 2015

28www.maluchy3miasta.pl

REWA

SUBSKRYPCJA wygodny i szybki dostęp

czytaj magazyn w wersji elektronicznej do pobrania z:

www.maluchy3miasta.pl http://issuu.com/maluchy3miasta

wystarczy zapisać się do newslettera na stronie www.maluchy3miasta.pl a magazyn będziesz otrzymywał na bieżąco!

Page 31: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl29

Wyprawa do Rewy to znakomity pomysł na spędzenie czasu dla każde-go członka rodziny. Najlepiej wybrać się tam rowerem. Trasa z Gdyni przez Kosakowo i Mosty nie sprawi trudności nawet najmłodszym dzieciom, po drodze mijamy piękne kaszubskie domy, kwitnące łąki i pola. Warto się kilka razy zatrzymać i poobserwować przyrodę.

Wiosną na podmokłych łąkach w tej okolicy zaczyna się niesamowity spektakl. Setki biało-czarnych ptaków co rusz wzbijają się w powietrze, by po chwili znów zanurkować w wysoką trawę. To czajki – rzadko spotykane dziś ptaki, które w okolicach Rewy żyją w bardzo licznych stadach. Jeśli dobrze się przyjrzymy, znajdziemy na ziemi gniazda utworzone z gnijących roślin, w których leżą małe, zielonobrązowe jaja. Musimy jednak uważać, bo zdarza się, że broniąca gniazda czajka zaatakuje.

Na drodze do Rewy spotkamy nie tylko czajki. Jest tu też sporo bo-cianów, przylatują żurawie, nad łąkami powoli szybują jastrzębie, które nie mogą narzekać na brak pożywienia. Jednak to nie ptaki robią tu na nas największe wrażenie. Wiosną, gdy kończą się roztopy i powstają płytkie je-ziorka, zobaczymy w Rewie – a przede wszystkim usłyszymy – tysiące żab, zbierających się na gody.

Miłośnicy tych zwierząt będą usatysfakcjonowani. Oprócz najpopu-larniejszych żab trawnych możemy tu spotkać żaby moczarowe, których samce w porze godów są... błękitne! Warto wybrać się na wycieczkę do Rewy choćby po to, by żabki w takim kolorze zobaczyć. Przyroda jest tu tak wspaniała, że utworzono nawet rezerwat przyrody „Rzeczne Łąki”.

Ale Rewa to przede wszystkim plaża, a także miejsce, w którym niemal zawsze wieje. Dlatego też stojące wzdłuż plaży drewniane domki zajmu-ją głównie miłośnicy windsurfingu i kitesurfingu. W sezonie sami możemy spróbować tych sportów, korzystając ze sprzętu z jednej spośród kilku dzia-łających tu wypożyczalni.

Z okolic Rewy wybiega w głąb Zatoki Puckiej piaszczysty Cypel Rewski, zwany też Mewią Rewą, a przez Kaszubów – Szpyrkiem. Od strony Rewy jego lądowy fragment liczy ok. 1 km długości. Pozostała część chowa się pod wodą, biegnąc niemal w prostej linii aż do Kuźnicy, położonej na Półwy-spie Helskim. Takie cyple powstają dzięki falom morskim, które wzbudzają z płytkiej zatoki piaszczyste osady i formują z nich podwodny wał mierzei. Głębokość Zatoki Puckiej w rejonie Szpyrku spada poniżej jednego metra. Przy niższych stanach wód nieraz odsłaniają się piaski mielizny, załamują się na nich fale, a pojawiające się na kilka godzin wyspy obsiadają stada mew.

Na cyplu zobaczymy bardzo ciekawy monument – krzyż poświęcony ofiarom morza. Ufundowany przez mieszkańców gminy Kosakowo, poświę-cony przez abp. Tadeusza Gocłowskiego w lipcu 2004 roku, jest jednym z najbardziej charakterystycznych punktów na Wybrzeżu. Obok krzyża zaczy-na się aleja zasłużonych ludzi morza. Wmurowane są w nią gwiazdy, przed-stawiające kompasową różę wiatrów, upamiętniające m.in. gen. Józefa Hallera, Olgierda Borcharda, Josepha Conrada, Eugeniusza Kwiatkowskiego czy Mariusza Zaruskiego.

Rewa jest znana z jeszcze jednego powodu – zdaniem wielu osób tylko tutaj na Wybrzeżu zjemy naprawdę świeżą rybę! Małe, rodzinne kutry rybac-kie wypływają w morze praktycznie codziennie i dostarczają do miejscowych barów i restauracji świeże dorsze, śledzie, flądry i węgorze. Bar Nadmorski w Rewie to znakomite miejsce na romantyczną kolację albo rodzinny obiad. Latem można usiąść na drewnianym tarasie, z którego wystarczy zeskoczyć, by znaleźć się na plaży. Dzieci spokojnie mogą grzebać w piasku, a dorośli w tym czasie raczyć się pyszną kawą, wystawiając twarz do słońca.

Spacerując plażą w kierunku Gdyni, mijając stosy wyrzuconego przez morze drewna, zbierając muszle i obserwując kaczki, perkozy, wielkie sta-da mew i łysek, po około ośmiu kilometrach dochodzimy do Mechelinek. Znajduje się tu przystań rybacka z charakterystycznymi kaszubskimi kutrami, mały targ rybny i piaszczysta plaża. Ta stara kaszubska wieś wygląda, jakby czas się w niej zatrzymał. Do dziś ostało się tu kilka typowych domów ka-szubskich, zbudowanych z drewna, które z biegiem lat, od wiatru i morskiej wody, nabrało ciemnego koloru. Tuż obok Mechelinek coś dla siebie znajdą miłośnicy zwierząt. To rezerwat Mechelińskie Łąki – jedno z nielicznych już, niestety, miejsc w Polsce, gdzie zobaczyć możemy przepięknego mikołajka nadmorskiego, roślinę podobną trochę do ostu, ale o wiele bardziej okazałą. W podmokłej części rezerwatu gnieżdżą się rzadkie i chronione gatunki pta-ków: żuraw, bąk, rybitwa i błotniak stawowy.

Gdy zobaczymy przepiękne wydmy, nie wchodźmy na nie – to tam bowiem schronienia szukają inne rzadkie ptaki. Może się zdarzyć, że w Mechelinkach natkniemy się nawet na ostrygojada – dość sporego ptaka z długim, czerwonym dziobem, widywanego w Polsce tylko sporadycznie. Po spacerze możemy usiąść w Tawernie Dary Morza, by skosztować ryb, przygotowywanych w tradycyjny sposób. Smażona flądra nigdzie nie sma-kuje tak dobrze jak tu. A potem tylko powrotny spacer do Rewy i można zakończyć wspaniały dzień nad polskim morzem.

nieznany klejnot Wybrzeża REWA

Z Gdyni do Rewy jest tylko 16 kilometrów. Niby niedużo, ale bardzo niewiele osób trafia z Trójmiasta do tej jakże

urokliwej miejscowości. A szkoda, bo nie ma tu zbyt wielu turystów, za to atrakcji jest całe mnóstwo.

Tekst: Ewa Łuczak

podróże

czytaj magazyn w wersji elektronicznej do pobrania z:

www.maluchy3miasta.pl http://issuu.com/maluchy3miasta

wystarczy zapisać się do newslettera na stronie www.maluchy3miasta.pl a magazyn będziesz otrzymywał na bieżąco!

Page 32: M3m 2 2015

30www.maluchy3miasta.pl

na sportowo

Wiosna, wiosna…. słońce i coraz wyż-sze temperatury, zieleń powoli budząca się do życia. To wszystko zachęca nas do odkurzenia rowerów po zimie i planowa-nia wycieczek. Jazda na rowerze to je-den z najprostszych sposób do aktywno-ści dla całej rodziny, nierzadko widujemy już trzy pokolenia na wspólnej rekreacji na dwóch kółkach. Przygotowaliśmy dla Was przegląd użytecznych gadżetów ro-werowych – dla każdego!

Najmłodsi

Wczesną wiosną, gdy temperatury jeszcze nie są za wysokie i szybki wiatr owiewający dło-nie podczas jazdy może powodować dyskomfort, małemu rowerzyście przydadzą się ocieplacze nasuwane na kierownicę. Dla rodzica jest to ulga, bo nie musi za każdym razem mozolnie umiesz-czać dziecięcych paluszków w rękawiczkach, a malec jednym ruchem wsuwa dłoń w ocieplacz przymocowany do kierownicy i już jest gotowy do drogi.

O tej porze roku przydatne będą także chus-

ty Buff. To wielofunkcyjne nakrycie głowy lub szyi

w kształcie komina, wykonane z polaru, można je uformować jak czapkę, bandamkę, golf, opaskę czy kominiarkę. Dobre na jesień, zimę i wiosnę. Będą pasować także jako nakrycie głowy pod rowerowy kask.

Podczas dłuższych wypadów rowerowych musimy pamiętać o nawodnieniu. W tym celu najmłodszym przydadzą się nie tylko bidony, ale także pokrowce czy uchwyty na nie, przymoco-wane bezpośrednio do roweru. Na spakowanie przekąsek dobre będą kolorowe sakwy, plecaczki i koszyki montowane do ramy lub bagażnika. Mo-żemy do nich spakować np. specjalną pelerynkę na rower, jeśli spodziewamy się deszczu podczas naszej wycieczki.

Dziecięce oko na pewno ucieszą kolorowe wstążki przymocowane do kierownicy, śmieszne dzwonki i klaksony albo „tablice rejestracyjne” z możliwością przymocowania do każdego pojaz-du. Do bezpiecznego poruszania się po zmierzchu przydatne będą kamizelki odblaskowe, dla całej rodziny, dla najmłodszych można kupić ozdobione śmiesznymi rysunkami. Nie zaszkodzi też umie-ścić odblaski na szprychach koła czy zapinane na rzepy przy różnych częściach garderoby.

Na koniec ciekawy gadżet o nazwie contrail. Dzięki niemu… dziecko narysuje za sobą trasę przejazdu lub stworzy kolorowy rysunek. Polega on na mocowaniu specjalnego pojemniczka z ko-lorową kredą do tylnego koła – i gotowe!

Dla mamy i taty

Dorośli uprawiający jazdę na rowerze wspól-nie z dziećmi, przede wszystkim cenią sobie dobre sakwy i torby mocowane do roweru. Ciekawost-ką jest, że obecnie można dostać wersje sakw dla eleganckich kobiet tzn. przypominające wyglądem dużą damską torebkę. Są one tak samo pakowane jak sakwy o tradycyjnym wyglądzie.

Polecamy także saszetki na smartfony mocowane na nowoczesne rzepy do rękawa. Zapinane także na rzep, posiadają specjalną folię--szybkę, która przewodzi dotyk palca. Dzięki temu możemy podczas jazdy korzystać z ciekawych aplikacji dla rowerzystów. Można dostać też sa-szetki wodoszczelne.

Każdemu przydadzą się okulary chroniące nie tylko przed mocnym słońcem, ale także… owadami. Niektóre modele posiadają ruchome

Rodzinna WYPRAWA ROWEROWA

Tekst: Edyta Sochacka

foto: www.kogis.pl

Page 33: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl31

noski, dzięki którym dopasujecie je wygodnie do kształtu każdego nosa. Saszetki na biodra lub mocowane do ramy roweru. Pozwolą bez-

piecznie przewozić niezbędne dokumenty i mieć je zawsze pod ręką. Oczywiście gdy zamierzamy oddalić się od roweru, saszetkę zabieramy ze sobą.

Dla całej rodziny przydatne będą uniwersalne pokrowce na ro-wery, wykonane z wytrzymałej folii. Jako efektowny bajer, mający jednak wpływ na widoczność naszego roweru, a więc poprawiający bezpieczeństwo, możemy zamontować oświetlenie rowerowe led na szprychach kół. Zestaw składa się ze świetlówek led i pojemniczka na baterie, które łatwo montuje się za pomocą śrubokręta na kołach. Efek-ty niesamowite, podczas jazdy widać całe wnętrze koła mieniące się ognistymi barwami.

Dla mężczyzn atrakcyjne będą gadżety mogące produkować energię czyli na przykład zestawy umożliwiające naładowanie telefonu podczas jazdy. Istnieją liczne wersje takich urządzeń. Przydatnym urzą-dzeniem podczas jazdy wśród komunikacji miejskiej może być cyfrowe lusterko. Jest to zestaw składający się z małej kamerki montowanej na tylnym siedzeniu lub kole oraz lusterka odbierającego obraz mon-towanego na kierownicy. Dzięki temu możemy obserwować drogę za nami bez konieczności odwracania głowy do tyłu. Zamiast cyfrowego lusterka można nabyć też „rogi” montowane na kierownicy, z których w razie potrzeby wyjmiemy boczne lusterka.

Dla pasjonatów dwóch kółek, pracjących na dobrą formę fizyczną, dostępne są różne wersje urządzeń rejestrujących prędkość przejazdu, czas, pokonaną odległość, spalone kalorie i z czujnikami GPS. Z kolei na rodzinne wycieczki oraz wypady w piękne okolice przydadzą się kamer-ki montowane na kierownicy, odporne na różne warunki atmosferyczne oraz wstrząsy, nagrywające bardzo dobrej jakości obraz i dźwięk.

Nie trzeba dodawać, że szukając atrakcyjnego wyglądu dla nasze-go roweru w nadchodzącym sezonie, przede wszystkim należy zadbać o jak najlepsze oświetlenie. Nie tylko my powinniśmy być widoczni dla innych, ale także my musimy dobrze widzieć drogę przed sobą, w każ-dych warunkach.

PH DAMIul. Pucka 11, 81-036 Gdynia

tel. 58 663 01 27

www.manfi.pl

Edyta Sochackaspecjalista ds. turystyki

dzieci i młodzieży, właścicielka Portalu Turystyki

Dziecięcej www.kogis.pl

Tekst: Edyta Sochacka

rekla

ma

Page 34: M3m 2 2015

32www.maluchy3miasta.pl

foto: archiwum prywatne

Sylwia Shrestha – pedagog, mama 2-letniej Prishy

– Pochodzę z Kołobrzegu, niewielkiej nadmorskiej miejscowości. Od ponad trzech lat jestem szczęśliwą żoną mojego męża Pragoona, który po-chodzi z Nepalu. Niespełna dwa lata temu na świecie pojawiła się nasza córeczka Prisha, która jest dla mnie główną motywacją do działania. Choć córka zawładnęła moim światem, staram się nie zapominać o sobie, o swo-ich pasjach i potrzebach. Wiem, że wiele mam ma z tym kłopot, dlatego razem z koleżankami stworzyłyśmy fundację „My to mamy”.

Moje zainteresowania i doświadczenia zawodowe są bardzo szero-kie. Przez długi czas moją największą pasją był taniec współczesny. Bli-skie były mi też różne inne aktywności fizyczne. Dla kontrastu interesuję się również ekonomią.

Sporo podróżowałam, co pozwoliło mi odkryć, jak ważne są dla mnie potrzeby innych ludzi, a moje serce jest wyjątkowo otwarte na dzieci niepełnosprawne umysłowo – dlatego zrobiłam dyplom z oligofrenope-dagogiki.

W fundacji pełnię funkcję „ogarniacza” (prezesa) (śmiech). Staram się rozbudowywać sieć kontaktów, żeby docierać do jak największej licz-by mam, prowadzę zajęcia głównie w Klubie Rodzica, dbam o naszą dru-żynę również pod względem pozyskiwania środków finansowych. Dniami i nocami główkuję, w jaki sposób zdobyć środki na działania fundacji oraz jak bez dodatkowych nakładów ją wypromować.

Ewelina Patoleta – mama 2-letniej Nel, absolwentka AWFiS w Gdańsku, której pasją jest ruch i podróże

jestem z Trójmiasta

Sylwia, Ewelina, Agata i Asia to cztery

młode mamy, które nie chcą, by macie-

rzyństwo ograniczało się do gotowania zupek i zmieniania pieluch.

A że razem można więcej, skrzyknęły się i stwo-rzyły fundację „My to mamy”. Fundacja realizuje

projekty dotyczące różnych sfer życia młodych mam: psychicznej, zawodowej, artystycznej i fi-

zycznej. Ponieważ aż trzy spośród założycielek są trenerkami, nic więc dziwnego, że właśnie przez sport, np. zajęcia fitness, najlepiej się wyrażają

i odreagowują wszystkie rodzicielskie troski. Or-ganizowane przez nie zajęcia nie tylko pozwalają

młodym mamom wrócić do figury sprzed ciąży, ale też mają na celu budowanie i pogłębianie

więzi między mamą i dzieckiem, a także między samymi mamami. To także sposób na zabawę

dla dzieci i uczenie ich funkcjonowania w grupie innych maluchów.

My to MAMY

Dziewczyny organizują też Kluby Rodzica, konsultacje ze specjalistami, warsztaty i szkolenia dotyczące tematyki dziecięcej i rodzicielskiej. – Ce-

lem fundacji jest pokazanie, że macierzyństwo to ogromna siła, z której można czerpać energię, angażując się w różne przedsięwzięcia, by

rozwijać siebie i dziecko – przekonują twórczynie „My to mamy”.

Kim są te zwariowane dziewczyny? Poznajmy je.

Wysłuchała: Magda Popek

Page 35: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl33

– W fundacji prowadzę zajęcia sportowe oraz plastyczne. Staram się zaszczepić w moim dziecku aktywny styl życia już od najmłodszych lat, natomiast innym mamom pokazać, że z dzieckiem można wiele zdziałać. Kiedy kobieta zostaje mamą, czuje się wspaniale, ale po pewnym czasie wdziera się rutyna – dzień za dniem wyglądają tak samo. Ile można prać, sprzątać i spacerować w te same miejsca?

Kiedy po narodzinach Nel zaczęłam spotykać się z innymi mamami na ćwiczeniach i pogaduchach, zwyczajnie odżyłam. Nareszcie ja, kobie-ta bardzo aktywna przed ciążą i w trakcie, poczułam, że to jest to. Gdy więc pojawiła się propozycja założenia fundacji na rzecz aktywizacji innych kobiet, nie musiałam się długo zastanawiać. Nareszcie mamy też mogą zrobić coś dla siebie, angażując w to te małe istoty, które pojawiły się w naszym życiu. Swoją energią i optymizmem staram się zarażać inne mamy i pokazać im, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

Agata Kozak – mama 1,5-rocznej Lenki, mgr wychowania fizycznego, fotograf dziecięcy, grafik komputerowy

– W fundacji prowadzę zajęcia sportowe i plastyczne. Uwieczniam wszystko na zdjęciach, tworzę stronę internetową i fanpage fundacji na FB. Na dołączenie do fundacji „My to mamy” nie trzeba było mnie długo namawiać. Jestem sportowym, ruchliwym, „stadnym” i jednocześnie ar-tystycznym typem człowieka. Nie umiem jednak powiedzieć, która część mnie – ta sportowa czy ta artystyczna – jest przeważająca. Współtwo-rzenie fundacji daje mi mnóstwo frajdy i, co chyba ważniejsze, poczucie, że mam wpływ na jakość macierzyństwa innych mam. Chciałabym, aby nasza aktywność była przykładem fajnego, zdrowego, świadomego stylu życia. Chcę dzielić się energią i pomysłami na wspólne spędzanie czasu z dzieckiem. Mam też nadzieję, że edukuję w ten sposób moją córkę, że nie tylko zaszczepiam w niej sportowego ducha, ale też uczę ją społecz-nych zachowań w grupie, tolerancji, że dostarczam jej bodźców do rozwo-ju, bo na tym nam, założycielkom fundacji, również zależy.

Joanna Bortkiewicz – mama niespełna 2-letniego Maksy-miliana, żona Marcina

– Pochodząca z Węgorzewa przyszła fryzjerka i przyszła księgowa. Skromna i uczciwa, zabiegana mama pracująca wieczorami na pół etatu. Uczennica dwóch szkół – to właśnie ja, w skrócie (śmiech).

Rola mamy jest dla mnie największą rolą mojego życia i sprawia mi niezwykłą radość. Chcę się nią dzielić z innymi mamami, dlatego bez wa-hania przyjęłam propozycję współtworzenia fundacji „My to mamy”. Dzia-łania fundacji są bardzo ważnym elementem w moim życiu, gdyż wierzę w to, że robimy coś niezwykłego i pomagamy innym.

Macierzyństwo jest wielkim wyzwaniem dla każdej kobiety. Chcemy po-kazać, że ten czas można spędzić z innymi mamami i wspierać się nawzajem, a przy okazji zrzucić zbędne ciążowe kilogramy – taki mały bonus (śmiech).

W fundacji zajmuję się przede wszystkim sprawami finansowymi, ad-ministracyjnymi i biurowymi, a poza tym oczywiście wspieram koleżanki w realizacji wszystkich naszych projektów.

– Fundacja „My to mamy” powstała z potrzeby serca oraz z chęci przełamania stereotypów dotyczących Matki Polki – przekonują wszystkie dziewczyny. – Jako założycielki chcemy pokazać, że okres macierzyństwa może być pięknym i inspirującym czasem, a aktywność fizyczna przynosi korzyści zarówno mamie, jak i dziecku.

Osobiście chciałabym, aby fundacja w przyszłości poprzez swoje działania aktywizowała i integrowała również mamy z dziećmi niepełno-sprawnymi – dodaje Sylwia. – Wierzę, że taka integracja od pierwszych dni życia oraz nawiązywanie relacji między mamami przyniosłyby duże ko-rzyści całemu społeczeństwu.

Page 36: M3m 2 2015

34www.maluchy3miasta.pl

bliżej kultury

rekla

ma

HISTORIA BEZ SŁÓW

KACPER NIEWYPAŁ. TOTAL(NA) PORAŻKAAutor: Stephan PastisWydawnictwo: Znak

Niedźwiedź, zając, kogut, kury i pisklęta żyją spokojnie na skraju lasu. Nagle z krzaków wy-pada lis i na oczach wszystkich porywa jedną z kur. Niedźwiedź, zając i kogut rzucają się w pościg za złodziejem. Gdy wreszcie wpadają do domu lisa, czeka ich niemałe zdziwienie…

Seria HISTORIA BEZ SŁÓW to książki, które dzieci mogą czytać na długo, zanim opanują alfabet. Historia zbudowana z obrazów pozwala na to, by dziecko, używając wyobraźni i od-nosząc się do swoich emocji, znajdowało dla niej własne słowa i tym samym współtworzyło opowieść. HISTORIA BEZ SŁÓW za każdym razem i przez każdego może być opowiedziana inaczej. HISTORIA BEZ SŁÓW to gimnastyka dla oka, języka i wyobraźni – dobra zabawa niezależnie od wieku.

Jestem założycielem, prezesem i głównym dyrektorem agencji detektywistycznej, którą na-zwałem własnym nazwiskiem, czyli Niewypał Sp. z o.o. Moim wspólnikiem jest niedźwiedź polarny Total. Jeśli kiedyś zdecydujesz się zatrudnić niedźwiedzia, to pamiętaj, że będzie spał dwanaście godzin na dobę. Nigdy nie waż się mu tego wypominać, bo inaczej obrazi się i zapadnie w zimowy sen. Jest okropnym łasuchem, więc gdy chcesz, żeby współpracował, pamiętaj o kokosankach. Dla nich zrobi wszystko!

Przed Wami bombowy dziennik genialnego detektywa!Dlaczego warto sięgnąć po książkę?Niesamowicie zabawne historie.Komiksowe ilustracje autora.Znakomita zabawa dla dzieci w wieku 8-12 lat, które kochają Koszmarnego Karolka i Cwaniaczka!

Autor ilustracji: Béatrice RodriquezWydawnictwo: ZAKAMARKI

Page 37: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl35

czas z dzieckiem

1. Do zrobienia pisanki-kurczaczka potrzebne będą:

bibuła (żółta, czerwona, biała), klej, czarny pisak, i oczywiście jajko (na twardo

lub wydmuszka).Przyda się też kieliszek do jajka, w którym ustawimy pisankę podczas dekorowania.

2. Z żółtej bibuły wycinamy 7-8 pasków o szerokości około 3 - 4 cm. Każdy z nich ciasno zwijamy, żeby wyglądał jak papierowy sznurek. Czubek jajka smarujemy klejem i przyklejamy początek pierwszego sznureczka, który wcześniej uformowaliśmy w małego ślimaka.

3. Całe jajko oklejamy pozostałymi paskami z żółtej bibuły. Następnie wycinamy kolejne elementy. Z czerwonej bibuły robimy dzióbek. Z białej wycinamy dwa kółeczka - oczy, na których czarnym pisakiem rysujemy źrenice. Z żółtej bibułki wycinamy dwa (najlepiej podwójne) skrzydełka.

4. Wszystkie elementy przyklejamy kolejno do jajka. Jeśli nasz kurczaczek jest czupurny, możemy na czubku głowy dokleić mu kilka bibułkowych „piórek” i gotowe!Pisankę możemy ustawić w ładnym kieliszku lub wielka-nocnym gniazdku.

1.Do zrobienia pisanki-króliczka potrzebne będą:

biała bibuła, włóczka lub sznurek, klej, czarny i różowy pisak i oczywiście jajko (wydmuszka

lub jajko na twardo).Przyda się też kieliszek do jajka, w którym ustawimy pisankę podczas dekorowania.

2. Ustawiamy jajko w kieliszku i nakładamy klej na jego czubek. W palcach zwijamy włóczkę w małego ślimaczka i przykleja-my. Smarujemy klejem kolejny centymetrowy pasek skorupki i owijamy go włóczką. Cały czas dociskamy, by sznurek dobrze przylegał.

2. Ustawiamy jajko w kieliszku i nakładamy klej na jego czubek. W palcach zwijamy włóczkę w małego ślimaczka i przykleja-my. Smarujemy klejem kolejny centymetrowy pasek skorupki i owijamy go włóczką. Cały czas dociskamy, by sznurek dobrze przylegał.

4. Wszystkie elementy przyklejamy do jajka i pisanka-królik gotowa! Ozdobną podstawę można zrobić samemu np. z bibuły lub gałązek bukszpanu lub wykorzystać ceramiczną podstawkę.

Pisanka – kurczaczek Pisanka – króliczek

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. Już teraz warto pomyśleć o wykonaniu nietypowych ozdób świątecznych. Podpowiadamy jak zrobić pisanki-zwierzątka, które będą wspaniałą ozdobą każdego wielkanocnego koszyka.

Nietyp we pisanki

Więcej inspiracji i pomysłów, jak spędzić kreatywnie czas z dzieckiem na stronie: www.facebook.com/czaszdzieckiem

Na życzenie czytelników powtarzamy!

Page 38: M3m 2 2015

36www.maluchy3miasta.pl

Dwudniowe targi skierowane do rodzi-ców małych dzieci były dla nas doskonałą okazją do spotkania z Czytelnikami. Mieli-śmy nadzieję, że będziemy mogli spotkać się z Wami twarzą w twarz, zapytać o to, jak Wam się podoba nasz magazyn w nowej od-słonie, i dowiedzieć się, jakie jeszcze macie oczekiwania. Nie zawiedliśmy się. Dziękuje-my, że byliście z nami, dziękujemy za wszyst-kie miłe słowa i ciepłe przyjęcie nowej wersji gazety. Cieszymy się też bardzo, że spodobał się Wam prezent, który przygotowaliśmy…

Doskonała fotograficzka specjalizująca się w robieniu zdjęć dzieciom, Agnieszka Dróżdż, przyjęła nasze zaproszenie i zupeł-nie za darmo wykonywała zdjęcia wszystkim odwiedzającym, którzy mieli ochotę na pro-fesjonalną sesję. Pani Agnieszce dziękujemy za serdeczność i… wytrwałość, bo zain-teresowanie jej usługami było ogromne, a wszystkim Państwu życzymy, by zrobione na naszym stoisku zdjęcia zawsze przywoły-wały tylko najpiękniejsze wspomnienia.

Choć dzięki Waszemu zainteresowaniu przez całe dwa dni mieliśmy pełne ręce robo-ty, oczywiście znaleźliśmy czas, by odwiedzić innych wystawców. A tegoroczna oferta była naprawdę bogata.

Podczas Targów można było wykonać za darmo USG i KTG dla kobiet w ciąży, skorzy-stać z konsultacji medycznych, spotkać się ze specjalistami z różnych dziedzin. W tym roku ofertę medyczną poszerzono o bezpłatne ba-danie słuchu i wzroku u dzieci, a także o kon-sultacje logopedyczne i dietetyczne.

Ogromnym powodzeniem cieszyła się debiutująca na targach strefa pielęgnacji ko-biety. Panie bardzo chętnie korzystały z porad wizażystów i stylistów oraz uczestniczyły w warsztatach brafittingu, pielęgnacji skóry w trakcie i po ciąży, badaniu struktury wło-sów… Niespodzianek dla kobiet było oczywi-ście znacznie więcej.

Mnóstwo fantastycznych atrakcji przy-gotowano też w strefie rodzica. Nam najbar-dziej podobały się warsztaty wiązania chust, warsztaty „fotelikowe“, wyścigi raczkujących maluchów, tatusiowie w ciąży, pokazy mody, fitness z maluszkami i warsztaty udzielania pierwszej pomocy dziecku. Rodzice mogli też wziąć udział w wielu ciekawych wykła-dach. Nowością na targach były warsztaty gotowania i strefa bezglutenowa dla dużych i małych.

Organizatorzy nie zapomnieli również

o najmłodszych gościach. Dzieciom zapew-niono świetną rozrywkę na placu zabaw – były animacje z bohaterami edukacyjnej bajeczki Agi Bagi, Strefa Lego Duplo, Stre-fa Playmobil, dmuchańce-skakańce i wiele innych.

Najlepsze marki zaprezentowały nowości

rynkowe i oferowały zakupy w supercenach, a na scenie odbywały się animacje i konkursy z wyjątkowymi nagrodami.

Wszyscy świetnie się bawili. My tak-że. Już czekamy na następne targi i kolejną możliwość spotkania z naszymi Czytelnikami. Do zobaczenia!

Relacja

z Targów

Tekst: Kasia Panc

Mother and Baby

W weekend 7–8 marca w Amber Expo odbyły się

Targi Mother and Baby. Oczywiście wśród wystawców

nie mogło zabraknąć Maluchów 3 Miasta!

Page 39: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl37

kolabusy

Znajdź 10 różnic.

Page 40: M3m 2 2015

38www.maluchy3miasta.pl

kolabusy

Pokoloruj rysunek według wzoru.

Page 41: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl39

kolabusy

Rozwiąż rebusy.

Page 42: M3m 2 2015

40www.maluchy3miasta.pl

kolabusy

1. Ogon najpiękniejszy ma - więc dumny jest z niego jak ... .2. Lody, ciastka lub owoce - na jaki posiłek składają się te łakocie?3. ... manna każdemu doda siły, lecz to nie powód, by ją wszystkie dzieci lubiły.4. Rzadko bywa fioletowa, mleko dać - zawsze gotowa.5. ..., srebrny, czy brązowy - każdy medal jest morowy!6. Cytrynek to piękny...., więc czasem polują nań koty.7. Nie drzewko, nie trawa, nie kwiat, ta roślina to po prostu ... (np. róży).8. Najważniejsza (obok ojca) jest dla malutkiego brzdąca.9. Drewniany lub plastikowy - chłopczyk - zabawka gotowy (był nim Pinokio).10. Nóg ma osiem, tułów nie tyci, domek upleciony z nici.11. Pod kominem, nad rynnami, chroni dom przed opadami.

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Page 43: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl41

Krzyś mieszka we wsi Białej, ale jego szkoła znajduje się w Złotej. Między wsia-mi kursuje autobus. Po zabraniu Krzysia, kierowca musi zabrać jeszcze pięcioro dzieci: Hanię ze Srebrnej, Kasię z Różowej, Agnieszkę z Pomarańczowej, Tomka z Czerwonej i Kubę z Zielonej. Wyznacz kierowcy najkrótszą trasę z Białej do Złotej w taki sposób, by mógł zabrać wszystkie dzieci. Ile kilometrów przejedzie autobus?

BiałaNiebieska Czerwona

Pomarańczowa

Złota

Beżowa

Różowa

Zielona

Żółta

SrebrnaFioletowa

8 km

3 km4 km

Brązowa

3 km

3 km

3 km

Czarna

5 km

5 km 5 km

5 km

5 km

6 km

4 km

2 km

2 km

2 km

6 km

7 km

5 km3 km9 km

4 km

3 km7 km

6 km

kolabusy

Page 44: M3m 2 2015

42www.maluchy3miasta.pl

kolabusy

Pokoloruj rysunek.

Page 45: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl43

kolabusy

A

B

C D

Tajemnicza kostka

Do podanego powyżej fragmentu kwadratu, dopasuj jeden z czterech pokazanych niżej elementów (A, B, C lub D), w taki sposób, by wspólnie utworzyły kwadrat o boku składającym się z pięciu kostek.

Page 46: M3m 2 2015

44www.maluchy3miasta.pl

Pokoloruj rysunek.

kolabusy

Pokoloruj rysunek.

Page 47: M3m 2 2015

www.maluchy3miasta.pl49

Zdrowych Pogodnych Świąt Wielkiej Nocy,

pełnych wiary, nadziei i miłości.

Radosnego nastroju,

serdecznych spotkań w gronie Rodziny

i wśród Przyjaciół.Zarząd i pracownicy

firmy „Memling Security”

Franio

Zdrowych Pogodnych Świąt Wielkiej Nocy,

pełnych wiary, nadziei i miłości.

Radosnego nastroju,

serdecznych spotkań w gronie Rodziny

i wśród Przyjaciół.Zarząd i pracownicy

firmy „Memling Security”

Franio

Page 48: M3m 2 2015

46www.maluchy3miasta.pl

Rodzinny Magazyn Trójmiasta

3eg

zem

plar

z bez

płat

ny

www.maluchy3miasta.pl

Będziesz lub jesteś rodzicem?Oczekujesz dziecka lub masz dziecko do lat 12?

Ten magazyn jest DLA CIEBIE!

3 (32) numer

kwiecien/maj 2 2015

WIOSNA czas rodzinnych wyjazdów

QR CODEWygenerowano na www.qr-online.pl