List nie tylko do Parafian nr 5 (82) marzec 2008 nie tylko do... · Mia³ racjê Zbigniew Herbert,...

32

Transcript of List nie tylko do Parafian nr 5 (82) marzec 2008 nie tylko do... · Mia³ racjê Zbigniew Herbert,...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 33333

W tym numerze:

Listu nie tylkodo Parafian:

Parafia Œw. Karola Boromeuszai Sanktuarium Matki Bo¿ej £askawej

OO. Franciszkanieul. Krucza 58 53-411 Wroc³aw

tel. (071) 361 52 65,faks (071) 338 06 14

e-mail: [email protected]

„LIST NIE TYLKO DO PARAFIAN“ jest tworzony przez zespó³ redakcyjnyw sk³adzie: Kinga Tomaszewska, Bo¿enna Korczyñska, Rafa³ Ignaszewski, AnetaModrzewska, Alicja Gêbarowska;wspó³praca: Iwona Piniasz, grupy dzia³aj¹ce przy parafii;zdjêcia: Agnieszka Jalowska, Katarzyna Garncarz, o. Piotr Mica³;

Serdecznie zapraszamy osoby chêtne do wspó³pracy z naszym pisemkiem.Redakcja zastrzega sobie prawo skracania tekstów i zmiany tytu³ów.

Redaktor naczelny: o. Piotr Mica³Adres redakcji:ul. Krucza 58, 53-411 Wroc³awe-mail: [email protected]

4. Pismo Œwiête i ja (cz.L):

Jefte najemnik

6. Litania Loretañska

8. ¯eglowaæ moc¹ Ducha

9. O Zes³aniu

Ducha Œwiêtego

10. Pogrzeb br. Wenantego

11. Œp. br. Wenanty Loranc

12. Odcinek szósty

historii naszej parafii

14. Maraton Biblijny.

Refleksje po zakoñczeniu

15. List nie tylko do Dzieci

16. Niestrudzeni wêdrowcy

18. Eko - msza

19. Dru¿yna Chrobrego

w Bolkowie

20. Wroc³awscy

grekokatolicy

23. O homeopatii

24. Œwiêci mniej znani:

œw. Apolonia z Aleksandrii

26. Epizody z ¿ycia parafii

28. Nieziemskie Stworzenie

Pocz¹tek maja w roku bie¿¹cym doœæ in-tensywnie wpisuje siê w kalendarzu litur-gicznym. „Miesi¹c maj Maryj¹ silny”. Bar-dzo wyraŸnie zaznacza siê ten akcent Ma-ryjny w mijaj¹cych dniach. Piszê ten listw dniu Uroczystoœci Matki Bo¿ej £aska-wej, dzieñ po Uroczystoœci Zes³ania Du-cha Œwiêtego, z refleksj¹ i pewnoœci¹ uprzedzaj¹cego (zwiastuj¹cego)dzia³ania Maryi, pojawiaj¹cej siê w ró¿nych momentach historii Zba-wienia. Tak by³o w Kanie Galilejskiej. Tak by³o w wieczerniku przyZes³aniu Ducha Œwiêtego. Tak by³o w naszym koœciele, o którym pio-nierzy nie œnili, ¿e w ma³ej bocznej kaplicy Jej dzia³anie bêdzie wa¿nymznakiem czasu, daj¹cym nam oparcie w trudnych latach wielkiego kry-zysu ma³¿eñstwa i rodziny. Tam gdzie zatrzymuje siê Maryja, tam dziej¹siê wielkie rzeczy. Czy zdajemy sobie sprawê, ¿e Ona wybra³a nie tyl-ko miejsce, ale przede wszystkim nas, którzy obdarzeni zostaliœmy przezMaryjê wielkim kredytem zaufania? Wybra³a nas, abyœmy byli œwiad-kami nauczania Jej Syna o ma³¿eñstwie, macierzyñstwie, ojcostwie,rodzinie, mi³oœci, wiernoœci, czystoœci, odpowiedzialnoœci, wytrwa³o-œci, ufnoœci. Bez wiernych i nieugiêtych Rycerzy Maryi nie o¿yje ¿adnemiejsce naznaczone przez Boga, choæby zst¹pi³y na nie zastêpy anio-³ów. Bóg za spraw¹ Maryi powierzy³ nam wielkie zadanie, o którymmówili: Jan Pawe³ II, Brat Roger, Prymas Tysi¹clecia Stefan Kardyna³Wyszyñski. Postawieni zostaliœmy na pierwszej linii frontu walki o god-noœæ cz³owieka, o wartoœæ nowo poczêtego i w staroœci gasn¹cego¿ycia. B¹dŸmy dobrymi uczniami Chrystusa, abyœmy czuwaj¹c z mo-dlitw¹ w sercu nie stracili ¿adnej okazji danej nam przez Boga dla roz-s³awiania Imienia Matki Bo¿ej £askawej.

Niech Wam Bóg b³ogos³awi na ka¿dy dzieñ z Maryj¹, Matka nasz¹.Amen.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 44444

Pismo Œwiête i jaPismo Œwiête i jaPismo Œwiête i jaPismo Œwiête i jaPismo Œwiête i jacz. L:cz. L:cz. L:cz. L:cz. L:

JEFTE NAJEMNIK

„Czy¿ nie wyœcie mnie znienawidzili i wyrzuciliz domu mego ojca? Dlaczegó¿ to przybyliœcie do mnieteraz, kiedy popadliœcie w ucisk?” (Sdz 11,7)

Czy pokój mo¿e byæ owocem wojny? „Chyba tak” -odpowiedz¹ ci, którzy maj¹ ju¿ dosyæ ucisku, ci¹g³ychnajazdów, pustoszenia w³asnej krainy przez wojowniczychs¹siadów. Tak czuli Izraelici, którzy przez osiemnaœcielat cierpieli przez nieustanne klêski zadawane im przezAmmonitów za czasów Jeftego, w epoce Sêdziów (Sdz10 - 12). Pomyœleli sobie: „Czas z tym skoñczyæ!”. Oczy-œcili siê z pogañskich kultów, „zawrócili” do swego Bogai postanowili zmierzyæ siê zbrojnie z oprawcami. Pewniemieli nadziejê na pokój w wyniku zwyciêstwa.

Nielubiany najemnik

Nie potrafili jednak walczyæ. Byli wieœniakami, a nie¿o³nierzami. Nie umieli zabijaæ, a tym bardziej prowadziæwojny. Postanowili wiêc kogoœ wynaj¹æ - specjalistê, za-wodowca. Obiecali nawet, ¿e zostanie wodzem nadwszystkimi mieszkañcami Gileadu - w ich w³asnej kra-inie. I okazuje siê, ¿e byli gotowi poœwiêciæ bardzo wieledla tego najemnika. Ludzie rzeczywiœcie poœwiêcaj¹ wieleze swoich dóbr dla tych, którzy dla nich prowadz¹ woj-nê. Je¿eli kogoœ przekonasz, ¿e walczysz dla jego dobra,to hojnie ciê wyposa¿y, pob³ogos³awi, usprawiedliwi,a nawet uzna twoje prawa do pewnej hegemonii, do od-grywania „nadrzêdnej” roli, do stania na stra¿y porz¹d-ku. I to niezale¿nie od tego, jak przedtem by³eœ krytyko-wany czy nielubiany.

Jednak sympati¹ najemników siê nie darzy. Zw³aszczagdy docieraj¹ obrazy ich krwawej roboty.

Chyba takimi cechami ludzkiej natury nale¿y t³uma-czyæ powo³anie przez mieszkañców Gileadu na swojegowodza w³aœnie Jeftego. By³a to bowiem kontrowersyjnanominacja. Wezwali nielubianego cz³owieka (tekst mówinawet o znienawidzonym, por. Sdz 11,7), a w ka¿dymrazie takiego, który mia³ prawo nie darzyæ ich sympati¹.Dlaczego?

Jefte by³ dzieckiem nierz¹dnicy. Wychowywa³ siê jed-nak w domu swojego ojca Gileada, lecz kiedy synowie

Gileada z legalnego ma³¿eñstwa doroœli, to wypêdzili Je-ftego. Chodzi³o oczywiœcie o prawo do dziedziczenia. Wy-gnany Jefte uszed³ do prawdopodobnie s¹siaduj¹cej z Gi-leadem krainy nosz¹cej nazwê Tob. Widaæ mia³ g³owêna karku i zdolnoœci organizacyjne, bowiem przy³¹czylisiê do niego jacyœ nicponie (Sdz 11,3). Jefte stan¹³ naich czele i trudni³ siê walk¹ zbrojn¹, trochê jak Janosik.

Jednak¿e Jefte nie by³ prymitywnym rzezimieszkiem.Posiada³ pewn¹ kulturê religijn¹, pamiêta³ o tradycjachswojego narodu. Pewnie dlatego, choæ zraniony przezswoich, wzniós³ siê ponad poczucie krzywdy i zgodzi³ siêna bycie ich wodzem.

Jednak Jefte, m¹¿ doœwiadczony, daleki od idealizo-wania swoich wspó³ziomków, podejmuj¹c siê przewo-dzenia wojskom, proponuje coœ w rodzaju umowy, sta-wia warunki. Polegaæ one maj¹ na tym, ¿e w wypadkuzwyciêskiej wojny on pozostanie przy w³adzy i bêdziesêdzi¹ nad mieszkañcami Gileadu. Uk³ad zosta³ zawarty,

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 55555

trzeba go by³o poœwiadczyæ przed Bogiem. Sta³o siê tow Mispa, w obecnoœci Pana (Sdz 11,11).

Konsekwencje zwyciêskiej wojny

Rozpoczyna on swoje rz¹dy bardzo dyplomatycznie— wysy³a pos³ów do Ammonitów. Trzeba przecie¿ zy-skaæ na czasie i przemieniæ ch³opów w ¿o³nierzy. S¹ tozwyk³e zabiegi poprzedzaj¹ce decyduj¹ce starcie. Jed-nak w ramach przygotowania do walki robi coœ jeszcze.Mianowicie sk³ada Bogu œlub: Jeœli wydasz ca³kowicieAmmonitów w moje rêce, sprawiê, ¿e ktokolwiek wyj-dzie [pierwszy] z drzwi mego domu na moje spotka-nie, gdy powrócê zwyciêsko po walce z Ammonitami,bêdzie nale¿a³ do Pana; z³o¿ê go w ofierze ca³opal-nej. (Sdz 11,30)

Najemnik jest po to op³acany (niekoniecznie pieniêdz-mi), by zwyciê¿y³. W tym celu ma zrobiæ wszystko, cosiê da. Tak te¿ postêpuje Jefte. Poœwiêca coœ dla siebienajcenniejszego. Okazuje siê bowiem, ¿e - wype³nij¹cswoje slubowanie - zabija jedyne dziecko, w³asn¹ córkê.Czyli, w jêzyku biblijnym, poœwiêca samego siebie, w³a-sne ¿ycie.

Nie czas teraz rozwa¿aæ zasadnoœæ sk³adania i do-trzymywania tego typu œlubów, ale chyba warto zauwa-¿yæ, ¿e kto idzie na wojnê, nigdy nie wraca taki sam.Zabijaj¹c przeciwnika, zabijasz te¿ siebie! ̄ o³nierze wra-caj¹ z wojny ze „zranionym” sercem. Szeroko zajê³a siêtym sztuka po wojnie wietnamskiej. Widzimy tam wete-ranów niepotrafi¹cych siê przystosowaæ do ¿ycia w po-koju, nielubianych przez spo³eczeñstwo, chorych na woj-nê noszon¹ w sobie. Zawsze uwa¿a³em partyzantów zabohaterów i dziwi³o mnie to, ¿e nie chc¹ opowiadaæo swoich wojennych zas³ugach, a¿ spotka³em jednego,który p³aka³, gdy w koñcu wyduszono z niego, jak to bê-d¹c w obs³udze cekaemu, przyczyni³ siê do spalenia ko-œció³ka, w którym zabarykadowali siê Niemcy (i sp³onêli¿ywcem).

Bywaj¹ równie¿ bohaterowie wojenni niepotrafi¹cywróciæ do „cywilnego szeregu”. Na wojnie powierzanoim najnowoczeœniejszy sprzêt i ¿ycie kolegów. Dowo-dzili. A teraz maj¹ byæ szarymi pracownikami? To trud-ne. Jefte domaga siê w³adzy dla siebie i po wojnie. Raznajêty najemnik, nigdy nim byæ nie przestanie. Chyba ¿ego zabijesz, ale to wymaga nowej „wojny”.

Mia³ racjê Zbigniew Herbert, gdy o zwyciêskich ¿o³-nierzach ateñskich pisa³, ¿e po wygranej kampanii wo-jennej, wracaj¹c do Aten, przynieœli na swoich butachzarazki przysz³ej klêski. I to chodzi³o o klêskê polityczn¹.Widzieli upadek idea³ów, dla których siê nara¿ali. W ¿o³-nierzach zazwyczaj po walce jest wiêcej w¹tpliwoœci ni¿przed ni¹, w¹tpliwoœci co do s³usznoœci sprawy. Propa-ganda, której zostali poddani, traci na swej ostroœciw zetkniêciu z okropnoœciami przemocy, w zetkniêciu zeœmierci¹ cz³owieka, kimkolwiek by on nie by³. Mo¿e dla-

tego Stalin zdobywców Berlina wysy³a³ bezpoœrednio naSyberiê. Pozbywa³ siê ich. Podobn¹ logikê mo¿na zna-leŸæ w filmie „Zabiæ Segala”.

Znacz¹ce jest to, ¿e w opowiadaniu o Jeftem, po wy-granej wojnie, nie nastêpuje pokój, lecz bratobójcza wal-ka, porachunki za to, ¿e ktoœ nie pomóg³, ¿e nie by³z nami. Gin¹ wspó³plemieñcy, masowo zarzynani. S¹ takpodobni do swoich, ¿e nie mo¿na ich odró¿niæ. Tylko bar-dzo lekka ró¿nica w brzmieniu wypowiadanego s³owa„k³os” (szibbolet czy sibbolet - por. Sdz 12,6) decydujeo ¿yciu lub œmierci. Jedna wojna prowokuje najczêœciejinn¹. Gdy ludzie ju¿ raz przekrocz¹ granicê przemocy,wszystkie problemy chc¹ za³atwiæ za jej pomoc¹.

St¹d chyba zasadn¹ wydaje siê w¹tpliwoœæ: Czy po-kój mo¿e byæ owocem wojny? Wojna mo¿e byæ pacyfi-kacj¹. Bo tak wielu wrogów zosta³o unicestwionych,¿e reszta jest zastraszona, a wiêc nie ma kto walczyæ. Tooznacza³oby pokój. W praktyce najczêœciej jednak oka-zuje siê, ¿e ofiary zaczynaj¹ byæ uwa¿ane za mêczenni-ków, a ich œmieræ wo³a o pomstê i ci zastraszeni karmi¹swoj¹ wyobraŸniê pragnieniem zemsty. A to szykuje now¹wojnê.

ks. Jacek Siepsiak SJ

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 66666

Litania wzorem pobo¿noœci maryjnej

Litanie poœwiêcone Matce Bo¿ej powstaj¹ ju¿ od XIIwieku. Litaniê Loretañsk¹ zatwierdzi³ Sykstus V w 1587roku i zwi¹za³ z ni¹ ³askê odpustu. Powsta³a ona w XVIwieku we w³oskim mieœcie Loreto, gdzie znajduje siêsanktuarium Domku Nazaretañskiego. W œrodku bazyli-ki umieszczony jest prostok¹tny domek, ob³o¿ony bia³ymmarmurem ze scenami z ¿ycia Œwiêtej Rodziny z Naza-retu.

Mo¿emy powiedzieæ, i¿ œpiewaj¹c wezwania litanii,wchodzimy do domu Maryi, pozdrawiamy J¹ coraz le-piej poznajemy i uczymy siê naœladowaæ Dziewicêz Nazaretu w naszym codziennym ¿yciu. Uk³ad i treœæLitanii Loretañskiej jest wzorem i szko³¹ ka¿dej modli-twy do NMP. Zasadnicza czêœæ wezwañ rozwija trzytematy: podstawowe prawdy wiary, odnosz¹ce siê doMaryi, rola Matki Zbawiciela w historii Zbawienia orazMaryja jako Królowa niebios.

Wezwania do Matki i Panny

Wstêp do Litanii Loretañskiej zaczerpniêty jest z Lita-nii do Wszystkich Œwiêtych, która jest pierwowzorem dlawszystkich litanii. Wezwania s¹ w jêzyku greckim; Ky-rie eleison - Panie oka¿ litoœæ, oka¿ ³askê. Tytu³ Kyriosodnosi siê do Boga w Trzech Osobach, ale tak¿e jestpodkreœleniem boskiej natury Jezusa Chrystusa, Panai Zbawiciela. To wezwanie znajduje swe Ÿród³o w Ewan-gelii: Jezusie, Mistrzu, Synu Dawida, ulituj siê nade mn¹!Apeluje ono do Bo¿ej dobroci i Bo¿ego mi³osierdzia. Wy-ra¿a potrzebê wybawienia przychodz¹cego z góry, jeststukaniem do bram niebios. Jest pokorn¹ pieœni¹ wygnañ-ców, przebywaj¹cych w obcej ziemi.

Pierwszy temat rozpoczynaj¹ trzy wezwania: ŒwiêtaMaryjo, Œwiêta Bo¿a Rodzicielko, Œwiêta Panno nadpannami. Stanowi¹ one podstawê litanii, nastêpne we-zwania rozwijaj¹ dwa dogmaty, dwie prawdy wiary do-

LITANIA LORETAŃSKA

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 77777

tycz¹ce Maryi:Bo¿e macierzyñ-stwo - 11 wezwañMatko..., orazDziewictwo -szeœæ wezwañ roz-poczynaj¹cych siêod s³owa Panno...Bo¿e Macierzyñ-stwo jest Ÿród³emwszystkich przy-wilejów, któreotrzyma³a Maryja.

Pierwsza czêœælitanii pomaga nam odkrywaæ zasadê Bo¿ego planu zba-wienia. Maryja otrzymuje od Boga dar na miarê zadania,które Bóg dla Niej przewidzia³. Ka¿dy z nas otrzymujeod Boga ³askê na miarê zadania, do którego zosta³ po-wo³any: matka, ojciec, nauczyciel czy kap³an. Tak jestrównie¿ z ka¿d¹ prac¹ czy zawodem rozumianym jakopowo³anie. W tej czêœci litanii b³agamy Maryjê o to, abyna drogach naszego powo³ania pomog³a nam kszta³to-waæ w sercu takie cechy, jakie Ona posiada³a, aby onestawa³y siê podstaw¹ naszego ¿ycia.

Naœladowanie Maryi

Drugi w¹tek objawia rolê Maryi w dziejach zbawieniana ziemi. Zawiera 17 inwokacji. Ukazuje, ¿e w Najœwiet-szej Maryi Pannie spe³ni³y siê pierwowzory (typy) Sta-rego Testamentu, s¹ to porównania: zwierciad³o, stolica,przybytek, dom, który w biblijnych obrazach ukazuje du-chowe piêkno Maryi i Jej rolê w zbawieniu. Porównaniapos³uguj¹ siê te¿ obrazami rzeczy: Dom, który wznosii ozdabia Bóg, Maryja jako przybytek czy narzêdzie Du-cha Œw. To pozwala odkrywaæ prawdê, ¿e zbawieniejest darem i pomaga nam otworzyæ siê na ³askê, w ró¿-nych sytuacjach naszej historii zbawienia.

Wezwania drugiej czêœci wskazuj¹ na nasze zadaniaw ¿yciu chrzeœcijañskim. Na podobieñstwo Maryi chrze-œcijanin winien d¹¿yæ do sprawiedliwoœci, m¹droœci, po-bo¿noœci, radoœci i piêkna swego ¿ycia. To jednak wy-maga duchowych zmagañ, na wzór wojen Pana Zastê-pów w Starym i Nowym Przymierzu. Dlatego koñcowewezwania drugiego w¹tku wyjaœniaj¹, kim jest Maryjadla cz³owieka krocz¹cego drog¹, Ucieczk¹ grzeszników.

Maryja jest wzorem, który naœladujemy, ale jednocze-œnie T¹, która pomaga nam w tym d¹¿eniu.

Oddawanie czci Królowej

Trzecia czêœæ wezwañ litanii ukazuje Maryjê ponadziemsk¹ rzeczywistoœci¹ i ziemskim czasem, ukazujeMaryjê w niebie, jako Królow¹. Okreœla Jej miejscaw chwale, stosunek do zbawionych i ca³ego stworzenia.

Inwokacja do Maryi jako Królowej ma swoje korzeniew Litanii do Imienia Jezus i w hymnie „Te Deum”, gdzieJezus jest Królem chwa³y. Jezus jako Król obdarzy³ swoj¹Matkê godnoœci¹ Królowej Niebios. Pierwsza czêœæ we-zwañ wyznacza zakres królestwa Maryi, do bogactwaJej wewnêtrznego królestwa, wskazuje na dogmaty przy-pisane Jej w historii przez Koœció³: Niepokalanie Po-czêta, Wniebowziêta, ods³ania ró¿ne nurty pobo¿noœcimaryjnej: Królowo Ró¿añca œwiêtego, ostatni Królo-wo Rodzin. Wezwanie Królowo Korony Polskiej po-jawi³o siê po cudownej obronie Jasnej Góryw XVII wieku, a w litanii - po ustanowieniu œwiêta litur-gicznego dla ca³ej Polski w roku 1930.

Zakoñczenie Litanii, podobnie do innych, nawi¹zujedo Apokalipsy, czyli wype³nienia dziejów zbawienia. Jestte¿ zakorzenione w liturgii mszalnej. Baranek Bo¿y topostaæ Jezusa Chrystusa w niebieskiej liturgii, która jestkresem historii zbawienia. Wstêp i zakoñczenie Litaniiwi¹¿¹ rolê Maryi w historii zbawienia z ca³¹ Trójc¹ Prze-najœwiêtsz¹, a szczególnie z Jezusem Chrystusem, Ba-rankiem Bo¿ym, Odkupicielem i Poœrednikiem.

o. Franciszek Dryhusz

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 88888

Chrzest w Jordanie: otwiera siê nieboi Duch Œwiêty zstêpuje na Jezusa w po-staci go³êbicy. Golgota: Jezus odda³ Du-cha - relacjonuje œw. Jan. Wieczór wiel-kanocny: Jezus przychodzi do swoichuczniów z wezwaniem: Przyjmijcie Du-cha Œwiêtego. Ten sam apel Jezus kierujetak¿e do nas i posy³a nam swojego Ducha.

„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, a¿ do skoñ-czenia œwiata”- us³yszeli aposto³owie tu¿ przed Wniebo-wst¹pieniem Jezusa. Kiedy nadszed³ dzieñ Piêædziesi¹tni-cy, przekonali siê, ¿e s³owa te znalaz³y potwierdzeniew rzeczywistoœci. „Nagle da³ siê s³yszeæ z nieba szum,jakby uderzenie gwa³townego wichru (...), ukaza³y im siête¿ jêzyki ognia (...) i wszyscy zostali nape³nieni DuchemŒwiêtym” - tak œw. £ukasz w Dziejach Apostolskich opi-suje wydarzenie Zes³ania Ducha Œwiêtego na aposto³ów.Tchnienie Ducha Œwiêtego ogarnê³o nie tylko obecnychwtedy aposto³ów, ale i ogarnia ca³y Koœció³ dzisiaj. Mylisiê ten, kto s¹dzi, ¿e odt¹d wszystkie nasze sprawy - po-ra¿ki, problemy, trudy codziennego ¿ycia - mo¿emy zrzu-ciæ na barki Ducha Œwiêtego.

To fakt - jest On o¿ywczym Tchnieniem, Dawc¹ wielo-rakich darów, ale to od nas zale¿y, czy bêdziemy chcieliz nich skorzystaæ. Dar m¹droœci, rozumu, umiejêtnoœci,rady, mêstwa, pobo¿noœci, bojaŸni Bo¿ej - sp³ywaj¹ na nasobficie. Jednak oka¿¹ siê one przydatne tylko wtedy, gdyrozstawimy ¿agle naszego ¿ycia i bêdziemy wspó³praco-waæ z objawiaj¹c¹ siê w postaci tych darów ³ask¹ Bo¿¹.Jeœli zaœ, id¹c po najmniejszej linii oporu, pozwolimy, bynasz ¿yciowy ¿aglowiec dryfowa³ swobodnie w bli¿ej nie-okreœlonym kierunku, mo¿emy byæ pewni, ¿e - prêdzejczy póŸniej - osi¹dzie on na mieliŸnie. I nie bêdzie to wcale

wina Ducha Œwiêtego, tylko nasza. On ju¿ wykona³ swojezadanie - „wszyscy zostali nape³nieni Duchem Œwiêtym”.Reszta zale¿y od nas.

Mo¿e zachêt¹ do odwa¿nego wykorzystywania wielo-rakich darów Ducha bêd¹ s³owa Jana Paw³a II spisanew Tryptyku Rzymskim: „Jeœli chcesz znaleŸæ Ÿród³o, mu-sisz iœæ do góry, pod pr¹d. Przedzieraj siê, szukaj, nie ustê-puj, ono musi tu gdzieœ byæ”. Ono jest, a o Jego istnieniuwielokrotnie przekona³ siê pewien francuski kap³an GuyGilbert, pracuj¹cy na co dzieñ z trudn¹ m³odzie¿¹. W jed-nej ze swoich ksi¹¿ek pisze tak: „Co sprawi³o, ¿e pewnakobieta, która opuœci³a Koœció³ trzydzieœci lat temu, nagle,pewnej niedzieli, na dŸwiêk dzwonów wst¹pi³a do koœcio-³a, obok którego przechodzi³a, a gdzie ja odprawia³em aku-rat Mszê œwiêt¹? Przy przekazywaniu sobie znaku pokoju,podszed³em do niej, by uœcisn¹æ jej d³oñ. Sta³a w g³êbi, tu¿przy drzwiach wejœciowych. P³aka³a. Wzruszony nie wie-dzia³em, co robiæ. Powiedzia³a do mnie: - Odzyska³am ¿yciechrzeœcijanki po trzydziestu latach pustyni. Co mnie sk³o-ni³o, bym wesz³a do koœcio³a? – Duch Mi³oœci - odpowie-dzia³em po prostu”.

Mo¿e warto – tak po prostu - ¿eglowaæ moc¹ Ducha pofalach naszego ¿ycia i pomimo wielorakich przeszkód po-szukiwaæ •ród³a i zbli¿aæ siê do niego ka¿dego dnia? Poprostu...

Alicja Gêbarowska

Zesłanie Ducha Świętego

ŻEGLOWAĆMOCĄDUCHA

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 99999

Drodzy bracia i siostry,

obchodzimy dziœ uroczystoœæ Piêædziesi¹tnicy, prasta-rego ¿ydowskiego œwiêta, które by³o wspomnieniem Przy-mierza, zawartego przez Boga ze swoim ludem na górzeSynaj (por. Wj 19). Sta³o siê ono tak¿e œwiêtem chrze-œcijañskim w³aœnie ze wzglêdu na to, co wydarzy³o siêprzy tej okazji, piêædziesi¹t dni od Paschy Jezusa. Czyta-my w Dziejach Apostolskich, ¿e uczniowie zgromadzilisiê na modlitwie w Wieczerniku, gdy zst¹pi³ na nichz moc¹ Duch Œwiêty jako wiatr i jako ogieñ. Wówczaszaczêli oni g³osiæ w wielu jêzykach dobr¹ nowinê o zmar-twychwstaniu Chrystusa (por. 2, 1-4). By³ to „chrzestw Duchu Œwiêtym”, który zapowiada³ ju¿ Jan Chrzci-ciel: „Ja was chrzczê wod¹ – mówi³ do t³umu – lecz Ten,który idzie za mn¹, mocniejszy jest ode mnie... On waschrzciæ bêdzie Duchem Œwiêtym i ogniem” (Mt 3, 11).W istocie ca³a misja Jezusa mia³a na celu obdarzenieludzi Duchem Bo¿ym i ochrzczeniem ich w Jego odra-dzaj¹cym „obmyciu”. Nast¹pi³o to wraz z Jego uwielbie-niem (por. J 7, 39), to jest przez Jego œmieræ i zmar-twychwstanie: wówczas Duch Bo¿y zosta³ rozlanyw sposób obfity, niczym wodospad zdolny oczyœciæ ka¿-de serce, zgasiæ po¿ar z³a i rozpaliæ na œwiecie ogieñBo¿ej mi³oœci.

Dzieje Apostolskie ukazuj¹ Zes³anie Ducha Œwiêtegojako wype³nienie tej obietnicy, a zatem jako uwieñczenieca³ej misji Jezusa. On sam, po swym zmartwychwsta-niu, nakaza³ uczniom, by pozostali w Jerozolimie, ponie-wa¿ – jak powiedzia³ – „wkrótce zostaniecie ochrzczeni

Duchem Œwiêtym” (Dz 1, 5); i doda³: „Gdy Duch Œwiêtyzst¹pi na was, otrzymacie Jego moc i bêdziecie moimiœwiadkami w Jerozolimie i w ca³ej Judei, i w Samarii, i a¿po krañce ziemi” (Dz 1, 8).

Zes³anie Ducha Œwiêtego jest wiêc w sposób szcze-gólny chrztem Koœcio³a, który podejmuje swe powszechnepos³annictwo, poczynaj¹c od ulic Jerozolimy, przez cu-downe przepowiadanie w ró¿nych jêzykach ludzkoœci.W tym chrzcie Ducha Œwiêtego wystêpuj¹ nierozerwal-nie wymiar osobisty i wspólnotowy, „ja” ucznia i „my”Koœcio³a. Duch uœwiêca osobê i czyni j¹ jednoczeœnie¿ywym cz³onkiem mistycznego Cia³a Chrystusa, uczest-nikiem misji dawania œwiadectwa o Jego mi³oœci. To zaœrealizuje siê przez Sakramenty inicjacji chrzeœcijañskiej:Chrzest i Bierzmowanie.

W Orêdziu na najbli¿szy Œwiatowy Dzieñ M³odzie¿y2008 roku zaproponowa³em m³odym ludziom odkrycie nanowo obecnoœci Ducha Œwiêtego w ich ¿yciu, a zatemtak¿e znaczenia tych Sakramentów. Dzisiaj chcia³bymzaproszeniem tym obj¹æ wszystkich: odkryjmy na nowo,drodzy bracia i siostry, piêkno bycia ochrzczonymiw Duchu Œwiêtym; uœwiadommy sobie na nowo wagênaszego Chrztu i naszego Bierzmowania, Ÿróde³ stale ak-tualnej ³aski.

Proœmy Maryjê Pannê, by wyjedna³a tak¿e dziœ Ko-œcio³owi nowe Zes³anie Ducha Œwiêtego, który wleje wewszystkich, a zw³aszcza w m³odych, radoœæ ¿ycia i œwiad-czenia o Ewangelii.

O Zesłaniu Ducha ŚwiętegoPrzemówienie Benedykta XVI

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1010101010

28 kwietnia nasza wspólnota wroc³awska prze¿ywa³apogrzeb br. Wenantego Loranca, który spêdzi³ we wro-c³awskim klasztorze blisko 34 lata. Pracuj¹c w kuchni,ogrodzie i koœciele, a w ostatnim czasie z³¹czony z cier-pi¹cym Chrystusem w chorobie, swoim ¿yciem wyku-wa³ czêœæ historii naszej wspólnoty.

Poniedzia³ek by³ tym dniem, gdy poprzez modlitwê, s³o-wa o nim i wspomnienia staraliœmy siê podziêkowaæ do-bremu Bogu za obecnoœæ br. Wenantego wœród nas.O godzinie 9.00 zebraliœmy siê w kaplicy klasztornej, abyprzy trumnie naszego wspó³brata modliæ siê za jego zba-wienie, œpiewaj¹c jutrzniê. Potem w indywidualnej mo-dlitwie ka¿dy mia³ chwilê czasu, by po¿egnaæ siê i wsta-wiæ u Dobrego Pasterza za zmar³ym. Po godz. 10.00nast¹pi³o przeniesienie br. Wenantego do koœcio³a, abyi nasi parafianie, wœród których ¿y³ i którym pos³ugiwa³nasz wspó³brat, mogli w modlitwie oddaæ go w rêce Maryii Boga.

O godz. 12.00 rozpoczê³a siê msza œw. pogrzebowa,której przewodniczy³ prowincja³ o. Jaros³aw Zachariasz.Eucharystiê celebrowa³o ponad 50 kap³anów. Obecni bylirównie¿ bracia zakonni z naszej prowincji, klerycy, nowi-cjusze i prenowicjusze. Bezpoœrednio po mszy œw. udali-œmy siê na cmentarz Grabiszyñski, gdzie cia³o naszegowspó³brata zosta³o z³o¿one w grobowcu klasztornym.

POGRZEB BR. WENANTEGOPodczas ca³ej uroczystoœci pad³o bardzo wiele ciep³ych

s³ów pod adresem br. Wenantego. Wspominaliœmy s³o-wa z jego proœby o przyjêcie do zakonu, opinie o nimwyra¿ane przez wychowawców, a tak¿e wspomnieniarodzinne.

Nasz zmar³y wspó³brat na pewno zapisa³ siê w pamiê-ci bardzo wielu ludzi. Niech Dobry Pan wynagrodzi muza wszelkie dobro. Nam pozostaje modlitwa - ten piêknydar, który jeszcze mo¿emy ofiarowaæ br. Wenantemu jakowsparcie na drogê do Domu Ojca.

o. Rados³aw D³ugi

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1111111111

W godzinach wieczornych 25 kwietnia2008 r. w wieku 83 lat, w 53. roku ¿yciazakonnego, zmar³ brat Wenanty WojciechLoranc.

Brat Wenanty urodzi³ siê 1 marca 1925 r.w £odygowicach k. ¯ywca jako syn Woj-ciecha i Anny z domu Paluch. Dzieciñstwoi m³odoœæ spêdzi³ w swojej rodzinnej miej-scowoœci, tam uczêszcza³ tak¿e do szko³ypowszechnej. W 1942 r. zosta³ z ca³¹ ro-dzin¹ wysiedlony do obozu w Boguminie(Czechy). Po dwóch tygodniach zosta³ od³¹-czony od rodziców i zosta³ wywieziony naroboty. Trafi³ do Œwiêtoch³owic, gdzie pra-cowa³ w hucie „Florian”. Wkrótce potemzosta³ wywieziony do Niemiec i tam praco-wa³ na roli u niemieckiego gospodarza. Poskoñczeniu wojny powróci³ do ojczystegodomu i pomaga³ ojcu w gospodarstwie.

W 1953 r. zg³osi³ siê na aspiranturê donaszego Zakonu w Radomsku. W proœbieo przyjêcie do Zakonu tak pisa³: „Ja LorancWojciech przesy³am proœbê do Was w imie-niu Matki Najœwiêtszej Niepokalanej i pro-szê Was gor¹co o przyjêcie mnie do Wa-szego grona, abym razem z Wami móg³ ¿yæ,pracowaæ i chwaliæ Boga naszego JezusaChrystusa”. Po zakoñczeniu aspiranturyrozpocz¹³ w Jaœle postulat, a nastêpnie no-wicjat. Pierwsz¹ profesjê z³o¿y³ 4 paŸdzier-nika 1955 r. w Jaœle. W opinii magistra przedz³o¿eniem profesji czytamy: „Usposobieniemia³ delikatne, uczuciowe, nieco powa¿ne.Z braæmi ¿y³ w najlepszej zgodzie. Ka¿d¹ pracê spe³niachêtnie i ta praca jest wydajna. Jest pobo¿ny, kocha mo-dlitwê i æwiczenia duchowe. ¯ycie zakonne mu odpo-wiada”. Po œlubach czasowych odby³ trzyletni¹ forma-cjê zakonn¹ w Radomsku i Jaœle. Œluby wieczyste z³o¿y³4 paŸdziernika 1958 r. w Jaœle.

Po z³o¿eniu œlubów wieczystych Br. Wenanty praco-wa³ najpierw w Jaœle, potem w Krakowie, Przemyœlu,Kalwarii Pac³awskiej i Sanoku. Ostatnie swoje lata ¿yciazakonnego spêdzi³ w klasztorze we Wroc³awiu.

ŚP. BR. WENANTY WOJCIECH LORANC(1925-2008)

Brat Wenanty by³ zawsze spokojny i ma³omówny.W klasztorach, gdzie pos³ugiwa³, da³ siê poznaæ jako do-bry kucharz i zakrystian. We wszystkim by³ dok³adnyi lubi³ porz¹dek. Mimo cierpienia i chorób by³ zawsze dodyspozycji innych wspó³braci. Po d³ugiej chorobie bratWenanty odszed³ do Pana.

Niech Zmartwychwsta³y Jezus Chrystus obdarzy gowiecznym pokojem.

oprac. o. Robert Kie³tyka

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1212121212

Historia naszej parafiiODCINEK SZÓSTY

lata 1995 - 1999

Miêdzynarodowy Kongres Eucharystyczny

W 1996 roku na dobre rozpoczê³y siê przygotowania doMiêdzynarodowego Kongresu Eucharystycznego – m.in.postanowiono, ¿e z tej okazji zostanie zrobiona nowamonstrancja dla naszego Sanktuarium. Jej wykonaniepowierzono poznañskiemu jubilerowi, a jej kszta³t – zgod-nie z zamys³em o. Pado – odzwierciedlaæ mia³ Pierwsz¹Radoœæ Matki Bo¿ej, czyli Zwiastowanie. Parafianie oka-

zali du¿¹ hojnoœæ i z zebranych sk³adek starczy³o nie tyl-ko na „kongresow¹” monstrancjê, ale tak¿e na zakupnowej monstrancji i cyborium dla parafii w Pariacoto(Peru).„Statio Orbis”, czyli uroczysta Msza œw. koñcz¹ca Miê-dzynarodowy Kongres Eucharystyczny, której przewod-niczy³ Jan Pawe³ II, odbywa³a siê na placu miêdzy hote-lem „Wroc³aw” a (stoj¹cym wówczas jeszcze) budyn-kiem Poltegoru. Dlatego nasz koœció³ – jako jeden z naj-bli¿szych wyznaczonemu miejscu – pe³ni³ dodatkowefunkcje. W Kronice Parafialnej m.in. zanotowano:„W naszym koœciele odby³o siê spotkanie kap³anów i dia-konów, którzy w czasie Mszy œw. na zakoñczenie Kon-gresu, bêd¹ udzielaæ Komuniê œw. Po spotkaniu w ko-œciele duchowni przeszli na plac z o³tarzem, przy którymOjciec Œwiêty bêdzie celebrowa³ Mszê œw. 1 czerwca”.Podczas samej uroczystoœci ojcowie z naszego koœcio³abyli odpowiedzialni za tzw. „Namiot Eucharystii”.Podczas kongresowych dni nasza œwi¹tynia wyznaczo-na by³a jako miejsce spotkañ grup jêzyka rosyjskiego.

PowódŸ stulecia

Kilkadziesi¹t dni po wyj¹tkowym tygodniu kongresowymi wizycie Papie¿a we Wroc³awiu, nasze miasto znów tra-fi³o na czo³ówki gazet. Tym razem za spraw¹ powodzi,która w lipcu’97 zdominowa³a wszystko. W KroniceParafialnej 12 lipca zanotowano: „Wielka powódŸ dotar-³a do Wroc³awia. W parafiach, których nie dotknê³a po-wódŸ, organizowane s¹ zbiórki pieniê¿ne oraz darów dlapowodzian. Nasza parafia czynnie w³¹czy³a siê w akcjepomocy”. Mieszkañcy naszej parafii, choæ uniknêli bez-poœredniego zagro¿enia zalania domów, to tak jak wszy-scy odczuwali skutki ¿ywio³u. Najboleœniejszy by³ brakwody w kranach i powszechnym widokiem sta³y siê ko-lejki do miejskich studni i pomp. Okaza³o siê, ¿e na tere-nie klasztoru te¿ jest pompa! Ówczesny proboszcz –o. Roman Pa³aszewski – udostêpni³ j¹ okolicznym miesz-kañcom. Niestety, studnia nie jest bardzo g³êboka, wiêctylko co jakiœ czas mo¿na z niej by³o korzystaæ, ale wte-dy ka¿da kropla by³a cenna. Z dobrodziejstwa klasztor-nego „Ÿróde³ka” korzystali przede wszystkim mieszkañ-cy ul. Oficerskiej i £¹cznoœci.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1313131313

24 lipca Kronikarz zapisa³: „Druga fala powodziowaszczêœliwie ominê³a nasze miasto i ¿ycie bardzo powoliwraca do normy”.

Personalia

Przez nasz¹ wspólnotê parafialn¹ przewinê³o siê wieleosób, kilka razy odbywa³y siê u nas prymicje: w czerwcu1995 o. Jacka Szeligowskiego, w maju 1996 o. BrunonaLewandowskiego, w styczniu 1997 o. Witolda Pobiedziñ-skiego, który u nas odbywa³ swoj¹ praktykê, w czerwcu1998 – o. Jaros³awa Zachariasza (po rocznej diakoñskiejpracy duszpasterskiej na Kruczej). O. Jaros³aw to obec-nie nowy prowincja³ krakowskiej prowincji franciszkanów.9 lutego 1998 roku we wroc³awskim klasztorze zmar³o. Wincenty Paryna. To on, jako pierwszy, administro-wa³ franciszkañsk¹ parafi¹ zaraz po wojnie. W uroczy-stoœciach pogrzebowych wzi¹³ tak¿e udzia³ ks. Kardyna³Henryk Gulbinowicz.Latem 1996 roku nast¹pi³a zmiana proboszcza i gwardiana. Po7 latach wytê¿onej pracy we Wroc³awiu o. W³odzimierz Padozosta³ przeniesiony do Pieñska, a prze³o¿onym wroc³awskiejwspólnoty (parafialnej i klasztornej) zosta³ 41-letni wówczaso. Roman Pa³aszewski.

Nowe pomys³y

W tym okresie pojawia³y siê nowe inicjatywy duszpa-sterskie. Jedne z nich ¿yj¹ do dzisiaj, inne nie przetrwa³ypróby czasu. I tak 2 stycznia 1999 roku zapisano: „Oddziœ w naszym sanktuarium we wszystkie dni powsze-dnie bêdziemy odprawiaæ Mszê œw. w po³udnieo godz. 12.00. To wotum wdziêcznoœci sk³adane MatceBo¿ej £askawej za jej orêdownictwo. Jest to te¿ naszduchowy dar na Jubileusz 2000 lat chrzeœcijañstwa i 1000-lecia diecezji wroc³awskiej”.W paŸdzierniku 1996 roku pojawi³ siê pierwszy numergazetki parafialnej „List nie tylko do Parafian” – wtedyliczy³ on… 4 strony.

W 1995 roku planowano coniedzieln¹ Mszê œw. dla ma-tek z maleñkimi dzieæmi (o. godz. 14.15), ale inicjatywaupad³a. Równie¿ na zasadzie eksperymentu w 1997 ko-lêda rozpoczê³a siê… 10 grudnia. Opinie parafian by³yró¿ne i wkrótce wrócono do tradycyjnego terminu.

Materialne straty i zyski

W naszym koœciele wci¹¿ coœ nowego siê pojawia³o –m.in. Rada Parafialna zadecydowa³a o zainstalowaniuwiatro³apów przy wejœciach bocznych oraz ustawieniukraty oddzielaj¹cej sanktuarium Matki Bo¿ej £askawejod reszty koœcio³a. Na placu wokó³ koœcio³a zamonto-wano kapliczki do odprawiania nabo¿eñstwa Dró¿ek Sied-miu Radoœci Matki Bo¿ej.Zdarza³y siê te¿ straty materialne - oto kronikarski zapisjednej z nich (z 1995 roku): „W uroczystoœæ Trzech Królinieznany sprawca spali³ kilka sztandarów pod chórem.Po¿ar ugaszono. Ojcowie radzili, aby sprawy nie roz-dmuchiwaæ. Niestety 21 lutego, równie¿ w pi¹tek, pod-palono resztê sztandarów i chor¹gwi. Przyjecha³y 2 wozystra¿ackie i policja. Po¿ar ugaszono, choæ zaczê³y siê ju¿paliæ krzes³a. O. Proboszcz nakaza³ sta³e dy¿ury pilno-wania koœcio³a”.

Lato w namiocie

Wyj¹tkowe by³o lato 1999 roku. Postanowiono bowiemo po³o¿eniu nowej posadzki w ca³ym koœciele, wiêc od21 czerwca do naszej œwi¹tyni wstêp mieli tylko pra-cownicy, a wszystkie msze œw., nabo¿eñstwa, sakramentyodbywa³y siê w ustawionym na placu koœcielnym wiel-kim namiocie (pow. 750 m2). W trakcie prac zadecydo-wano, ¿e warto wykorzystaæ fakt, i¿ koœció³ jest pusty,bez ³awek, wiêc te¿ pomalowano wszystkie œciany.31 sierpnia odprawiono pierwsz¹ Mszê œw. w odnowio-nym koœciele.

oprac. Kinga Tomaszewskana podst. Kroniki Parafialnej

Pogrzeb œp. o. Wincentego Paryny

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1414141414

Publiczne czytanie i s³uchanie S³owa Bo¿ego bardzo misiê spodoba³o. Ale nie od razu by³o „lekko, ³atwo i przy-jemnie”. W czasie maratonu zrozumia³am, ¿e S³owo Bogajest jakby „skarbem ukrytym w roli” - trzeba by³o siê doniego najpierw niejako „dokopaæ”. Pierwsze fragmenty, któ-re czyta³am, prawie wcale do mnie nie przemawia³y, by³ytrudne do zrozumienia i przeczytania - nasycone du¿¹ ilo-œci¹ skomplikowanych imion i nazw miejscowoœci, prze-pisów dotycz¹cych sk³adania ofiar, itp. Podczas ich lektu-ry mia³am wra¿enie, ¿e czytam ci¹gle ten sam akapit,z drobnymi tylko zmianami. By³a to chyba próba cierpli-woœci, po której nast¹pi³o „oœwiecenie” - zrozumienie. S³o-wo Bo¿e zaczê³o do mnie przemawiaæ w sposób wyraŸny,mocny i osobisty, jakbym czyta³a we w³asnych myœlachalbo tekst przeznaczony specjalnie dla mnie - zarówno pod-czas czytania, jak równie¿ gdy, przechodz¹c obok koœcio-³a, s³ysza³am czasami dobiegaj¹ce mnie z g³oœnika urywkiS³owa. Nie wiem, czy by³ to wyj¹tkowy czas dzia³ania³aski Bo¿ej przez S³owo, ale mam nadziejê, ¿e nadal w takisposób bêdzie Ono do mnie przemawiaæ.

Trochê zazdroszczê ¯ydom, ¿e ju¿ za ¿ycia Jezusa mielizwyczaj publicznego czytania S³owa Bo¿ego w synago-dze, np. wtedy, gdy ktoœ poczu³ ku temu wewnêtrzn¹ po-trzebê. Nie wiem, czy pielêgnuj¹ oni nadal tê tradycjê, alez pewnoœci¹ jest ona godna naœladowania. W czasie mara-

tonu, gdy g³os S³owa Bo¿ego nieustannie rozbrzmiewa³ zeœwi¹tyni, by³o to dla mnie miejsce jeszcze bardziej cudow-ne ni¿ zwykle - mia³am wra¿enie, ¿e koœció³ ten ¿yje, ema-nuje swym ¿yciem, rozkwita, i… ¿e tak byæ powinno za-wsze. Przez to nieraz tylko przypadkowe s³uchanie, us³y-sza³am du¿o wiêcej S³owa Bo¿ego, ni¿ by³abym w stanieprzeczytaæ samodzielnie w tym czasie. S³owo Bo¿e po-winno zawsze rozbrzmiewaæ w naszych uszach. A czyta-nie publiczne z ambony tylko wzmaga Jego ogromn¹ si³êperswazji.

Jak wiemy, wiara rodzi siê ze s³uchania. I to nie tylkow wymiarze religijnym. O tym wiedzieli te¿ np. hitlerow-scy twórcy propagandy. Goebbels twierdzi³, ¿e ludzieuwierz¹ nawet w najwiêksz¹ g³upotê, jeœli siê im bêdzie toczêsto powtarzaæ. Je¿eli si³y z³a umia³y tak przewrotniewykorzystaæ wiarê rodz¹c¹ siê ze s³uchania, to dlaczegonie mo¿na by spo¿ytkowaæ jak najlepiej tej w³aœciwoœciw s³u¿bie dobru i dla budowania naszej wiary?

Mam nadziejê, ¿e mój zapa³ do czytania i s³uchania s³ówBo¿ych nie ostygnie. Tym bardziej, ¿e jest to nasz codziennypokarm - „Nie samym chlebem ¿yje cz³owiek, ale ka¿dyms³owem, które pochodzi z ust Bo¿ych” (Mt 4,4). S³ysza-³am o pewnym w³aœcicielu biblioteki, który co roku czyta³jedno wydanie Biblii. Mo¿e mi te¿ uda siê chocia¿ raz prze-czytaæ ca³¹ Bibliê? To mój plan na najbli¿sze wakacje.

A.

MARATON BIBLIJNYREFLEKSJE PO ZAKOŃCZENIU

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1515151515

nie tylkodo DzieciLis t

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1616161616

NIESTRUDZENI

WĘDROWCY26 kwietnia o 6 rano zgromadziliœmy siê na wroc³aw-

skim Dworcu G³ównym, po czym wsiedliœmy do poci¹-gu zmierzaj¹cego do Kudowy Zdroju. Tak w³aœniezacz¹³ siê nasz dwudniowy wyjazd w Góry Sto³owe.

Podczas podró¿y poci¹giem siedzieliœmy w trzech ró¿-nych wagonach, wiêc wzajemne poznawanie siê by³outrudnione. Na (nie)szczêœcie musieliœmy spêdziæ dwiegodziny na stacji w Dusznikach Zdroju, poniewa¿ trze-ba by³o poczekaæ a¿ przyjedzie poci¹g z naprzeciwka.Tak¹ okazjê trzeba by³o wykorzystaæ - stoj¹c obok to-rów uroczyœcie odœpiewaliœmy nasze „Œwiate³ko” zespecjaln¹ dedykacj¹ dla Angeliki, która obchodzi³a swojeurodziny. Potem mogliœmy spokojnie porozmawiaæ i le-piej siê poznaæ. Kiedy poci¹g ponownie ruszy³, to ju¿

zwart¹ grup¹ dojechaliœmy do Kudowy. St¹d czeka³a nasd³uga droga do schroniska.

Wszyscy byli przygotowani na to, ¿e bêdzie du¿o wê-drowania, wiêc na pocz¹tku nikt nie narzeka³. Droga wy-dawa³a siê prosta, lekka i przyjemna. Ale do czasu… Na-gle pojawi³o siê wzniesienie. Du¿e wzniesienie. Po godzi-nie wchodzenia pod strom¹ górê wiele osób mia³o doœæ.Do tego zrobi³o siê gor¹co, wszystkie bluzy i kurtki wyl¹-dowa³y albo w rêkach, albo w plecakach. Nasi duchowiprzewodnicy, czyli ojciec Piotr i ojciec Darek dzielnie naswspierali i dodawali otuchy. O godz. 15.00 wspólnie od-mówiliœmy koronkê do Mi³osierdzia Bo¿egoi z nowym zapasem si³ pod¹¿yliœmy dalej szlakiem.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1717171717

Po po³udniu zacz¹³ padaæ deszcz, a wraz z nim w wie-lu oczach pojawi³y siê ³zy. W koñcu przemoczone rzeczyi b³oto to ¿adna przyjemnoœæ. Kiedy dotarliœmy do „Pa-sterki”, miejsca naszego noclegu, od razu zabraliœmy siêza suszenie ubrañ. Czêœæ z nas posz³a szykowaæ kolacjê– nie byle jak¹, bo spaghetti! Nasyceni i wypoczêciuczestniczyliœmy w wieczornej Eucharystii, któr¹ Ojco-wie odprawili w schronisku. To by³a nasza najwiêkszaradoœæ. Wreszcie mo¿na by³o szczerze podziêkowaæ Boguza wytrwa³oœæ i poprosiæ o si³y na dalsz¹ wêdrówkê.

Nastêpny dzieñ, czyli niedzielê, zaczêliœmy od Eucha-rystii, tym razem w pobliskim koœciele. Ojciec Darek pod-czas kazania opowiada³ nam o Duchu Œwiêtym i jegodzia³aniu w naszym ¿yciu. Potem by³o œniadanie i wielkiepakowanie. Ojciec Piotr postanowi³ nas zabraæ na Szcze-liniec. Tak wiêc zostawiliœmy plecaki i poszliœmy. Jaka toby³a przyjemnoœæ móc wêdrowaæ bez ogromnego ciê¿a-ru na plecach! Nareszcie mo¿na by³o spokojnie podzi-wiaæ widoki. Na szczycie, zgodnie z tradycj¹, konsumo-waliœmy suchary z d¿emem. Potem chodziliœmy miêdzyska³kami. Czasem z wielkim trudem przeciskaliœmy siêprzez w¹skie szczeliny, niejednokrotnie wype³nione jesz-cze œniegiem. Potem zeszliœmy po swoje plecaki i ruszy-liœmy na przystanek autobusowy. Trzeba by³o pokonaækilkanaœcie kilometrów. Jednak my, niestrudzeni wêdrow-cy, dzielnie przemierzaliœmy kolejne odcinki drogi. Po kil-ku godzinach dotarliœmy i z wielk¹ radoœci¹ przywitali-œmy autobus, którym dotarliœmy do K³odzka.

Nastêpnym etapem by³o samo K³odzko. Do odjazdupoci¹gu mieliœmy prawie dwie godziny, wiêc poszliœmyna Rynek i tam przy fontannie raczyliœmy siê naszymikanapkami. Dla mieszkañców miasta byliœmy chybaatrakcj¹ turystyczn¹. W koñcu 5-osobowa grupa siedz¹-ca na schodach w samym centrum i spo¿ywaj¹ca posi-³ek, to nie jest dla nich codziennoœæ.

W poci¹gu, zmêczeni, ale szczêœliwi, dzieliliœmy siêwra¿eniami z wyjazdu. Mimo kompletnego wykoñcze-nia fizycznego, wszyscy chcieli „jeszcze”.

W ten sposób kolejny wyjazd M³odzie¿y Franciszkañ-skiej zaliczamy do udanych!

Weronika Juszczak

Ruch Ekologiczny Św. Franciszka z Asyżuzaprasza na Warsztaty Ekologiczne REFA 2008

w Roztoczańskim Parku Narodowym

Zapraszamy m³odych ludzi na10 - dniowe spotkanie z Bogiemi przyrod¹. Podczas licznych wê-drówek po ³agodnych pagórkachbêdziemy chcieli poznaæ przyrodêurokliwego Roztocza i spróbowaæzrozumieæ zale¿noœci w niej panu-j¹ce. Na spotkaniach warsztato-wych zapoznamy siê z bie¿¹cymiproblemami ekologicznymi nasze-go kraju, poznamy mo¿liwoœci ochrony przyrody dostêpne dlaka¿dego z nas. Na modlitwie i Eucharystii nauczymy siê spo-gl¹daæ na dar Stworzenia oczami œwiêtego Franciszka i dziêko-waæ Bogu za bioró¿norodnoœæ i piêkno naszej przyrody.

TERMIN: 14 – 23 lipca 2008 r.MIEJSCE POBYTU: Dom rekolekcyjny w Górecku Koœciel-

nymKOSZT UCZESTNICTWA: 390 z³.ZG£OSZENIA I INFORMACJEAgnieszka JalowskaREFA Wroc³aw, ul. Krucza 58, 53-411 Wroc³awtel. 661269111mail: [email protected]êcej informacji: www.refa.franciszkanie.pl

zmar³ 12 maja br. w wieku 50 lat w Krakowie. W ostatnich latach pe³ni³ funkcje:Wikariusza Prowincji, Gwardiana

w D¹browie Górniczej,Mistrza Junioratu w G³ogówku.

Wielokrotnie goœci³ w naszym Sanktuariumi g³osi³ S³owo Bo¿e.

Polecamy Go Waszej modlitwie.

ŒP. O. ZENON SZUTY

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1818181818

25 kwietnia br. w koœcie-le sw. Karola Boromeuszazosta³a odprawiona MszaŒwiêta w intencji wszyst-kich, którzy troszcz¹ siêo œrodowisko naturalne.Pomys³odawcami oraz or-ganizatorami tego wyda-rzenia byli cz³onkowie Krê-gu REFA (Ruch Ekologicz-ny Œw. Franciszka z Asy-¿u) we Wroc³awiu.

Mszy Œwiêtej przewodni-czy³ o. Stanis³aw JaromiOFM Conv, przewodnicz¹-cy REFA, a w przygotowa-niu oprawy liturgii udzia³wziêli tak¿e cz³onkowieM³odzie¿y Franciszkañskiejoraz DA Porcjunkula.

Swoj¹ modlitw¹ ogarnê-liœmy – poza osobami trosz-cz¹cymi siê o œrodowisko naturalne – tak¿e duchowieñ-stwo, sprawuj¹cych w³adzê, ofiary katastrof ekologicz-nych, m³odzie¿ i dzieci oraz tych, którzy nie dostrzegaj¹piêkna przyrody.

Zapewne wielu osobom zapad³a w pamiêæ wyj¹tkowaprocesja z darami, podczas której wspólnie dziêkowali-

EKO – MSZA

œmy Stwórcy za ziemiê, chleb, wino, powietrze, ogieñoraz za wszystko, co piêkne w naszym ¿yciu.

Po komunii œwiêtej uwielbiliœmy Boga s³owami „Po-chwa³y Stworzenia” œw. Franciszka.

Na tym nie koniec – po Mszy Œwiêtej nast¹pi³o oficjal-ne otwarcie wystawy fotograficznej „Bóg ukry³ siê dla-

tego, ¿e œwiat by³o widaæ”. Mo-tywem przewodnim wystawyby³ wiersz ks. Jana Twardow-skiego „Œwiat”. Wystawê, naktórej mo¿na by³o obejrzeæ fo-tografie, przedstawiaj¹ce dzie-³o Stworzenia, przygotowalicz³onkowie WarszawskiegoKrêgu REFA. Przy wystawiemo¿na by³o równie¿ zaopatrzyæsiê w ksi¹¿kowe wydawnictwaREFA. PoŸniej cz³onkowie Krê-gu oraz inni zainteresowanispotkali siê na wspólnym poczê-stunku oraz rozmowie.

Ci¹gle jeszcze mo¿na obej-rzeæ fotografie przyrodniczew koœciele – zapraszamy ser-decznie wszystkich, którzy jesz-cze nie mieli okazji tego zrobiæ!

AB

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 1919191919

„Nad Gnieznem zapada ju¿ mrok,Cieñ warty w oddali siê snuje,Znu¿eni rycerze zapadli w sen,Snu Polan sam ksiê¿ê pilnuje…

Czuwaj! Czuj!Œwita ju¿!Wojowie id¹ w bój!”

S³owa tej piosenki wprowadzaj¹ nas w klimat tego-rocznego Turnieju Zastêpów œw. Jerzego. Ten turniej,odbywa siê w naszym okrêgu co roku dla uczczenia pa-trona wszystkich skautów i harcerzy - œw. Jerzego. Za-wsze w drugiej po³owie kwietnia, do wyznaczonej miej-scowoœci zje¿d¿aj¹ siê harcerki i harcerze z ca³ego Dol-nego Œl¹ska, by tam zawalczyæ o miano najlepszego za-stêpu. W tym roku wyznaczonym miejscem by³ Bolków...

Przyjecha³o wiêc prawie 400 cz³onków dolnoœl¹skie-go ZHR-u, by na 2 dni staæ siê gromad¹ Boles³awa Chro-brego i pomóc mu w budowaniu pañstwa. Ka¿dy zastêpmia³ przygotowanie stroje dopasowane do epoki, nie za-brak³o te¿ proporców. Uroczyste ropoczêcie turnieju od-by³o siê w pi¹tek podczas wieczornego ogniska. Kolejnydzieñ rozpocz¹³ siê uczt¹, stylizowan¹ na zjazd w GnieŸ-nie. Rozpoczyna³a ona ca³odzienn¹ grê, podczas którejuczestnicy symbolicznie zdobywali ziemiê jako wojowieChrobrego. Ka¿dy zastêp otrzyma³ mapê z zaznaczony-mi punktami, do których trzeba by³o dotrzeæ i „zdobyætamtejsze ziemie”, tzn. wykazaæ siê odpowiedni¹ wiedz¹b¹dŸ umiejêtnoœciami. Zastêpy ruszy³y zatem do boju.I choæ pogoda zupe³nie nie dopisa³a (ca³y czas pada³o), niezabrak³o zapa³u i zaanga¿owania ze strony uczestników.

Gra zakoñczy³a siê po po³udniu. Zmêczeni i zmokniêciwojowie wracali do bazy, gdzie czeka³a na nich ciep³astrawa. Ju¿ wkrótce po posi³ku rozpoczê³y siê kolejnekonkurencje. Mo¿na by³o postrzelaæ z ³uku, nauczyæ siêœredniowiecznych tañców, walczyæ o ksiê¿niczkê i spró-bowaæ jeszcze wielu innych ciekawych rzeczy. Wieczo-rem uczestnicy spotkali siê na stylizowanym apelu, pod-czas którego odby³a siê koronacja Boles³awa Chrobre-go. Tym wydarzeniem zakoñczono obrzêdow¹ czêœæ tur-

nieju. Ca³y dzieñ uwieñczy³a wspólna MszaŒwiêta.

W niedzielny poranek ka¿dy z niecierpliwo-œci¹ wyczekiwa³ na upragniony apel, podczasktórego podano wyniki gry i rozdano nagrody.Pierwsze miejsce wœród dziewcz¹t zaj¹³ za-stêp „Kap³anki Œwiatowida” z 13. Wroc³aw-skiej Dru¿yny Harcerek „Bukowina”; wœródmêskiej czêœci najlepszy okaza³ siê zastêp„£osie” z 14. Wroc³awskiej Dru¿yny Harce-rzy „Bukowina”. Wygrana na Turnieju œw. Je-rzego to zawsze presti¿ dla zastêpu. Taki suk-ces wspomina siê przez nastêpne lata i powra-ca siê do niego myœl¹ przy ka¿dym kolejnymturnieju.

pwd. Katarzyna Garncarz wêdr.

DRUŻYNA CHROBREGO W BOLKOWIE

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2020202020

Okaza³y, strzelisty, gotycki

koœció³ przy pl. Nankiera

przez wiele lat po ostatniej woj-nie pozostawa³ w ru-inie, dopiero w l. 90.XX wieku odbudo-wa ruszy³a i œwi¹ty-nia pe³ni³a funkcjêkoœcio³a garnizono-wego. Jednak kiedypowsta³a z popo¿a-rowych zgliszczybazylika œw. El¿bie-ty, to tam przenios³osiê duszpasterstwowojskowe. A w 1997

roku Ks. Kardyna³ Henryk Gulbinowicz prze-kaza³ œwi¹tyniê dla parafii i biskupstwa grec-kokatolickiego, dot¹d mieszcz¹cego siê w dol-nym koœciele œw. Krzy¿a (pw. œw. Bart³omieja).

Historia tej œwi¹tyni siêga XIII/XIV wieku,kiedy zosta³a wybudowana dla franciszkanów,którzy wówczas przybyli z Pragi do Wroc³a-wia. Z tego w³aœnie klasztoru w swoj¹ d³ug¹podro¿ do chana mongolskiego wyruszy³ za-konnik znany do dziœ jako Benedykt Polak.W czasie reformacji, kiedy franciszkanów by³ocoraz mniej, a równoczeœnie zburzone zosta³os³ynne Opactwo o³biñskie (po drugiej stronieOdry), to bracia œw. Franciszka przenieœli siêdo koœcio³a œw. Doroty, Wac³awa i Stanis³awa,natomiast do koœcio³a œw. Jakuba przenieœli siê„bezdomni” o³biñscy zakonnicy – norbertanie.I zmienili patrona koœcio³a na œw. Wincentego.

Wœród wyznañ chrzeœcijañskich mo¿na wy-ró¿niæ 21 wschodnich Koœcio³ów katolickichi 1 zachodni Koœció³ katolicki, czyli rzymsko-katolicki. Wœród tych koœcio³ów wschodnichtylko dwa maj¹ swoje wspólnoty w Polsce: Ka-

tolicki Koœció³ Ormiañski i Koœció³ Greckokatolicki.Koœció³ greckokatolicki jest autonomiczny, nieza-

le¿ny. Jego zwierzchnikiem jest Papie¿, natomiast g³ow¹

WROC AWSCY

We Wroc³awiu jest 5 katedr, czyli siedzib biskupów, dla piêciu wyznañ. Powszech-

nie znana jest katedra koœcio³a rzymskokatolickiego na Ostrowie Tumskim, ale

ju¿ mniej osób wie o tych pozosta³ych - Koœcio³a prawos³awnego, Koœcio³a grec-

kokatolickiego, Koœcio³a polskokatolickiego oraz ewangelicko-luterañskiego.

Wnêtrze wroc³awskiej œwi¹tyni

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2121212121

koœcio³a dla dwóch pol-skich diecezji jest arcy-biskup wiêkszy kijow-sko-halicki z siedzib¹ wKijowie. Diaspora gre-kokatolików rozrzuco-na na ca³ym œwiecie li-czy ok. 7-8 mln wier-nych, w Polsce: 250-300 tys., natomiastwroc³awska parafia took. 500 osób (nie licz¹cpojawiaj¹cych siê cza-sowo studentów orazpracowników sezono-wych). Na terenie Pol-ski jest metropolia prze-mysko-warszawskaz siedzib¹ arcybiskupaw Przemyœlu oraz die-cezja (nazywana epar-chi¹) wroc³awsko-gdañska. Obaj biskupi bior¹ udzia³w synodach biskupów Koœcio³a greckokatolickiego (naj-czêœciej na Ukrainie), ale tak¿e s¹ cz³onkami KonferencjiEpiskopatu Polski.

Wierni to w du¿ej mierze przymusowi przesiedleñcyw ramach akcji „Wis³a” z 1947 roku oraz ich potomko-wie, dlatego najwiêcej ich jest na Dolnym Œl¹sku, na Po-morzu, na Warmii i Mazurach.

Koœció³ ten nazywany by³ te¿ koœcio³em unickim -w nawi¹zaniu do Unii Brzeskiej z 1596 r., na którejczeœæ biskupów wschodnich uzna³a zwierzchnoœæ Pa-pie¿a przy zachowaniu w³asnego rytu, strojów liturgicz-nych, jêzyka.

Oczywiœcie Koœció³ greckokatolicki swe korzenie wi-dzi w wieku X, kiedy pojawi³o siê chrzeœcijañstwo naterenach ówczesnej Rusi Kijowskiej. Misjonarze przy-bywali wówczas z zachodu i ze wschodu, ale przyjê³osiê bardziej w wersji wschodniej, bizantyjskiej.

Koœció³ unicki trwa³ przede wszystkim na wschodnichterenach Rzeczpospolitej i po rozbiorach znalaz³ siê czê-œciowo na terenie zaboru rosyjskiego, czêœciowo – au-striackiego. Jednak¿e w Rosji car zadekretowa³ likwi-

GREKOKATOLICY

dacjê tego koœcio³a (w 1875 r.), zmuszaj¹c do przejœciana prawos³awie i w rezultacie wierni mogli swobodniesprawowaæ kult tylko na terenie zaboru austriackiego.To zreszt¹ austriacka cesarzowa Teresa w 1807 rokujako pierwsza u¿y³a terminu „Koœció³ greckokatolicki”zamiast „Koœció³ unicki”. Galicja sta³a siê terenem roz-kwitu koœcio³a, zwi¹zanych z nim by³o wiele znanych na-zwisk, np. metropolita halicki Andrzej Szeptycki, któryswoj¹ siedzibê mia³ we Lwowie.

Historia powojenna okaza³a siê dla grekokatolikówszczególnie dramatyczna. Na terenie ZSRR komuniœcidoprowadzili do pseudosoboru lwowskiego, na którymszanta¿owani kap³ani zadeklarowali przejœcie na prawo-s³awie. W tym czasie wszyscy biskupi byli aresztowani.Oznacza³o to de facto likwidacjê Koœcio³a greckokato-lickiego, a nieliczni musieli siê ukrywaæ – rozpocz¹³ siêtzw. okres katakumbowy.

W Polsce po 1946 r. po prostu zabrak³o ksiê¿y obrz¹d-ku greckokatolickiego, nieliczni pozostali w zasadzie niepodjêli pracy duszpasterskiej. Wyj¹tkiem by³ ks. Myro-s³aw Lipecki, który oprawia³ nabo¿eñstwa niedaleko E³ku.Dopiero po 1956 r. pozwolono na powstawanie placó-wek duszpasterskich – wtedy greckokatolicka parafia po-

>>

Tetrapod

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2222222222

wsta³a tak¿e we Wroc³awiu. Diametralna poprawa sy-tuacji nast¹pi³a po 1989 roku.

Jêzykiem liturgii greckokatolickiej jest jêz. ukraiñski,u¿ywany jest kalendarz juliañski, a wiêc œwiêta sta³e (np.Bo¿e Narodzenie) przypadaj¹ zawsze 13 dni póŸniej ni¿w Koœciele rzymskokatolickim, a œwiêta ruchome „wê-druj¹”. W tym roku wschodnia Wielkanoc przypad³a a¿5 tygodni póŸniej ni¿ œwiêtowali j¹ wierni Koœcio³a rzym-skokatolickiego, ale za 2 i za 3 lata wszyscy bêd¹ obcho-dziæ Zmartwychwstanie Pañskie w tym samym dniu.

Ka¿da greckokatolicka œwi¹tynia podzielona jest nachram wirnych i prezbiterium. Dzieli je ikonostas, przezktóry prowadz¹ 3 wejœcia. Centralne, zwane carskimiwrotami, u¿ywaæ mo¿e tylko kap³an i to otwieraj¹c jewy³¹cznie od stron prezbiterium, natomiast boczne to tzw.drzwi diakoñskie (pó³nocne i po³udniowe). Tylko ka-p³anom i diakonom wolno przejœæ za ikonostas.

Przed ikonostasem na œrodku stoi tetrapod, czyli sto-lik, na którym wy³o¿ona jest ikona (nawi¹zuj¹ca do okre-su liturgicznego). To przy tetrapodzie odbywaj¹ siê cere-monie sakramentu chrztu i bierzmowania (razem), ma³-¿eñstwa. Za ikonostasem jest o³tarz, na którym stoi ky-wat, czyli odpowiednik tabernakulum (w kszta³cie cer-kwi), ksiêga Ewangelii, krzy¿.

W œwi¹tyni wszechobecne s¹ ikony: na ikonostasie, naœcianach. We wroc³awskiej œwi¹tyni autorem ikon jestJerzy Nowosielski, a ikonostas (pochodz¹cy z 1983 roku)nale¿y do doœæ skromnych. Cztery g³ówne ikony wro-c³awskiego ikonostasu to Jesus Chrystus, Matka Bo¿a,

œw. Paraksewia oraz ikona Podwy¿szenia Krzy¿a – ta-kie jest wezwanie wroc³awskiej parafii.

Od pocz¹tku maja br. œwi¹tyniê przy pl. Nankiera mo¿nazwiedzaæ, jest otwarta w dni powszednie w godz. 11-15.Warto!

Kinga Tomaszewska

Ikona B³ogos³awionych Mêczenników XX w.

Ikonostas

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2323232323

Zespó³ ekspertów NRL w sk³adzie:1. Prof. W³odzimierz Buczko (AM Bia³ystok)2. Prof. Tadeusz Chruœciel (NRL Warszawa)3. Prof. Zbigniew Gaciong (AM Warszawa)4. Prof. Pawe³ Górski (UM £ódŸ)5. Prof. Wies³aw Jêdrzejczak (AM Warszawa)6. Dr hab. Romuald Krajewski (NRL Warszawa)7. Prof. Jerzy Kruszewski (NRL Warszawa)8. Prof. Cezary Szczylik (WIM Warszawa)9. Prof. Piotr Zaborowski (AM Warszawa)po zapoznaniu siê z obecnym stanem wiedzy o za³o¿eniach, sku-

tecznoœci, bezpieczeñstwie i konsekwencjach praktyk homeopatycz-nych stwierdza, ¿e ta metoda leczenia nie spe³nia wymagañ stawia-nych metodom stosowanym we wspó³czesnej medycynie i ¿e jejzasady nie s¹ zgodne z aktualn¹ wiedz¹ medyczn¹. W szczególnoœciZespó³ zwraca uwagê, ¿e:

1. Podstawy homeopatii s¹ sprzeczne ze wspó³czesn¹ wiedz¹ natemat patogenezy chorób oraz patofizjologii.

2. Za³o¿enie homeopatii, ¿e pobudzanie organizmu do walkiz chorob¹ mo¿na uzyskaæ przez stosowanie homeopatycznych da-wek substancji, jest sprzeczne ze znanymi i dobrze udowodnionymimechanizmami dzia³ania œrodków leczniczych. Wed³ug dostêpnejwiedzy, potwierdzonej w ogromnej liczbie przeprowadzonych zgod-nie z wymogami nauki badañ, wszystkie substancje w „dawkachsymbolicznych” s¹ po prostu pozbawione dzia³ania.

3. Homeopatyczna zasada „podobne leczyæ podobnym’’ nie znaj-duje potwierdzenia na gruncie empirycznym.

4. Twierdzenie homeopatów, ¿e ta sama choroba u ka¿dego pa-cjenta przebiega zupe³nie inaczej i ¿e dlatego w tych samych scho-rzeniach nale¿y u ró¿nych pacjentów stosowaæ odmienne leki, jestsprzeczne z wiedz¹ medyczn¹. Tak rozumiane „indywidualizowa-nie” postêpowania uniemo¿liwia obiektywn¹ weryfikacjê skutecz-noœci leczenia homeopatycznego.

5. T³umaczenie mechanizmu dzia³ania leków homeopatycznychjest sprzeczne z zasadami wspó³czesnej chemii, farmakologii i im-munologii, zw³aszcza z zasad¹ zale¿noœci efektu leczniczego od dawkileku. Zasada ta sprawdzi³a siê w odniesieniu do wszystkich lekówstosowanych w medycynie, których skutecznoœæ wielokrotnie po-twierdzono w œciœle kontrolowanych warunkach.

6. Wspó³czesna wiedza z zakresu chemii i fizjologii wskazuje, i¿nieprawdziwym jest twierdzenie, ¿e lek homeopatyczny ma naby-waæ w³aœciw¹ si³ê dzia³ania poprzez wielokrotne rozcieñczanie pier-wotnej substancji, zwykle wod¹ lub s³abym roztworem alkoholu,czêsto a¿ do rozcieñczenia „symbolicznego”. Twierdzenie, ¿e dopie-ro homeopatyczne rozcieñczanie substancji pozwala na uzyskaniebodŸca („potencji”), który jest zdolny uaktywniæ zaburzone funkcjeorganizmu do walki z chorob¹, jest nie do zaakceptowania na grunciewspó³czesnej fizjologii. Poniewa¿ wiadomo, ¿e reakcje chemicznei receptorowe wymagaj¹ stê¿eñ substratu powy¿ej 1:107, nie jestmo¿liwe dzia³anie leków otrzymanych poprzez rozcieñczenie dopotencji np. C12 (co odpowiada 1:1013) i wiêkszych, gdy np.w rozcieñczeniu D22 (1:1022) w 100 ml „leku” mo¿e wystêpowaæzaledwie 1 cz¹steczka pierwotnej substancji, a tym bardziej przyjego jeszcze dalszym rozcieñczaniu (homeopaci stosuj¹ nawet pre-paraty o „potencji” D200).

7. Zwiêkszanie si³y dzia³ania leku homeopatycznego poprzez tzw.„potencjalizowanie”, czyli np. wstrz¹sanie nim w okreœlony spo-sób, nie da siê wyjaœniæ na gruncie jakiegokolwiek efektu znanegow fizyce lub chemii. Przytaczane analogie z medycyn¹ akademick¹

w aspekcie zalecania wstrz¹sania leków przed u¿yciem s¹ myl¹ce,bowiem wstrz¹sanie s³u¿y jednie uzyskaniu jednorodnej zawiesiny.

8. Stwierdzenie homeopatów, ¿e dzia³ania ich leków nie da siêwyjaœniæ utartymi, obecnymi uniwersyteckimi wyobra¿eniami, po-woduje, ¿e czêsto szukaj¹ oni t³umaczenia mechanizmu dzia³aniaproduktów homeopatycznych poprzez tworzenie spekulatywnychkoncepcji, odwo³uj¹cych siê do magii. W tych spekulacjach nie jestwa¿na obecnoœæ materialnej substancji w podawanych lekach, alepozostawione przez ni¹ „piêtno”, „pamiêæ” lub „informacja”, bo-wiem to ona ma mieæ zasadnicze znaczenie dla uzyskania efektuleczniczego. Jest to sprzeczne z wiedz¹ z zakresu chemii, fizyki,fizjologii i farmakologii.

9. Niew³aœciwe jest okreœlanie preparatów homeopatycznych mia-nem „leki”, poniewa¿ nie maj¹ one udowodnionej skutecznoœci oraznie spe³niaj¹ wymagañ stawianych przy rejestracji produktom lecz-niczym.

10. Brak zgodnoœci co do rodzaju, dawek oraz jakoœci produktówstosowanych w homeopatii i brak jasnych kryteriów stosowanialeczenia uzupe³niaj¹cego czyni¹ metody homeopatyczne praktyka-mi tzw. medycyny alternatywnej lub naturalnej oraz uniemo¿liwiaj¹przeprowadzenie badañ kontrolowanych zgodnych z przyjêtymii sprawdzonymi zasadami nauki.

11. Obecnie brak jest wysokiej jakoœci dowodów przeprowadzo-nych wed³ug zasad medycyny opartej na dowodach (EBM) doku-mentuj¹cych skutecznoœæ kliniczn¹ leczenia homeopatycznego prze-wy¿szaj¹c¹ placebo.

12. ¯adne z wytycznych opracowanych przez ekspertów pol-skich naukowych towarzystw medycznych nie zalecaj¹ stosowaniametod homeopatycznych.

13. Fakt, ¿e polskie przepisy prawne nie przewiduj¹ konieczno-œci przedstawienia dowodów skutecznoœci i bezpieczeñstwa orazuzasadnienia wskazañ do stosowania „leków homeopatycznych”przed ich rejestracj¹ i dopuszczeniem do wprowadzenia na rynek,nie zwalnia lekarza od odpowiedzialnoœci za mo¿liwe skutki zanie-chania leczenia metodami zgodnymi ze wspó³czesn¹ wiedz¹ me-dyczn¹.

14. Zasady etyki lekarskiej nakazuj¹ lekarzom stosowanie wy-³¹cznie metod zweryfikowanych naukowo. Poniewa¿ zastosowaniametod homeopatycznych nie da siê uzasadniæ naukowo, w przypad-ku niekorzystnego wyniku leczenia lub braku efektu leczenia zarzutniew³aœciwego postêpowania by³by trudny do oddalenia.

15. Nie da siê równie¿ uzasadniæ postêpowania opartego na stwier-dzeniu, ¿e „lek homeopatyczny nie zaszkodzi”. W przypadku scho-rzeñ skutecznie leczonych lekami stosowanymi w medycynie obo-wi¹zkiem lekarza jest zastosowanie postêpowania zgodnego zewspó³czesn¹ wiedz¹ medyczn¹. Je¿eli zaœ zdaniem lekarza zastoso-wanie leku nie jest konieczne, u¿ycie metod homeopatycznych nie-potrzebnie nara¿a pacjenta na koszty i mo¿e podwa¿aæ zaufanie dolekarzy i medycyny.

Bior¹c pod uwagê powy¿sze stwierdzenia, które nie wyczerpuj¹wszystkich problemów zwi¹zanych ze stosowaniem metod home-opatycznych, Zespó³ zgodnie stwierdza, ¿e lekarze nie powinni sto-sowaæ tych metod. Obowi¹zkiem lekarzy jest rzetelne informowaniepacjentów domagaj¹cych siê stosowania produktów homeopatycz-nych o braku ich skutecznoœci leczniczej. Lekarze, lekarze dentyœci,instytucje i organizacje medyczne nie powinny organizowaæ szkoleñi innych dzia³añ promocyjnych w zakresie homeopatii i metod wy-wodz¹cych siê z homeopatii.

www.fronda.pl

Stanowisko zespołu ekspertów Naczelnej Rady Lekarskiejw sprawie stosowania oraz promowania metod homeopatycznych

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2424242424

ŚW. APOLONIA Z ALEKSANDRIIpatronka stomatologów

Œw. Apolonia nale¿y do œwiêtych pierwszychwieków, dlatego o jej ¿yciu brak dok³adnych wia-domoœci. Urodzi³a siê pod koniec II wiekuw Aleksandrii w Egipcie. W 249 r. chrzeœcija-nie cieszyli siê wzglêdnym spokojem, do momen-tu kiedy poganie postanowili urz¹dziæ pogromw Aleksandrii. Zaatakowano domy chrzeœcijan,wywlekano ich si³¹ z mieszkañ, a dobytek gra-biono. Apolonia zosta³a pojmana razem z inny-mi i poddana okrutnym torturom. Zginê³a. Byæmo¿e Dionizy by³ naocznym œwiadkiem wyda-rzeñ. Na pewno zna³ œwiadków. W jednymz fragmentów jego listu znajduje siê opis mê-czeñstwa œw. Apolonii: „(Apolonia) by³a ju¿w podesz³ym wieku. A jednak poganie, nie zwa-¿aj¹c na to, rzucili siê na ni¹, zmia¿d¿yli jej szczê-kê i powybijali zêby. Nastêpnie rozszala³y ¿¹dz¹krwi dziki t³um rozpali³ stos za miastem i zagro-zi³ œwiêtej, ¿e j¹ spali ¿ywcem, je¿eli nie bêdziez³orzeczyæ Chrystusowi. Na to œwiêta poprosi³ao chwilê do namys³u i niespodziewanie sama rzu-ci³a siê w ogieñ”.

Mia³o siê to wydarzyæ pod koniec roku 248lub na pocz¹tku roku 249. Œw. Apolonia zdoby³asiê na ten heroiczny akt z obawy, by poganienowymi katuszami i powoln¹ œmierci¹ na stosienie z³amali jej woli. Dlatego by³o to bohaterskieoddanie ¿ycia za najwy¿sz¹ wartoœæ, to znaczyza Chrystusa i wieczne zbawienie. Da³a w tensposób poganom dowód, ¿e nie tylko nie boi siêœmierci, ale jest gotowa oddaæ ¿ycie dla Chry-stusa. ¯ar jej mi³oœci do Chrystusa by³ tak po-tê¿ny, ¿e st³umi³ w niej obawê przed mêk¹ ogniadoczesnego. Równoczeœnie œw. Apolonia da³apoganom piêkny przyk³ad, ¿e nie tylko nie lêka œw

. Apo

loni

a, m

al. F

ranc

isco

de

Zur

bará

n

>>

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2525252525

siê pogró¿ek, ale sama jest gotowa oddaæ ¿ycie dla sprawyBo¿ej. Jej heroiczny czyn by³ tak¿e zachêt¹ dla chrzeœcijan,by dla Chrystusa byli gotowi na wszelkie ofiary.

Z powodu mêczeñstwa œw. Apolonia zosta³a uznanaza patronkê dentystów oraz orêdowniczkê w przypadkubólu i chorób zêbów i dzi¹se³.

Jej kult znalaz³ odbicie nawet w filatelistyce, gdy¿z okazji Miêdzynarodowego Kongresu Stomatologiczne-go poczta San Marino emitowa³a znaczek przedstawia-j¹cy œw. Apoloniê (1979).

W Polsce imiê Apolonii jest znane od dawna. Œwiêtama sporo w naszej OjczyŸnie o³tarzy i obrazów. Jedenz nich, pochodz¹cy z XVIII w. znajduje siê w koœcieleNMP w Krakowie, ale jest ich znacznie wiêcej. OskarKolberg w swoim dziele o zwyczajach ludu polskiegopisze: „We wigiliê œw. Apolonii, panny i mêczennicy, nie-które osoby poszcz¹, ¿eby ta patronka od bólu zêbówzachowaæ je raczy³a”.

W ikonografii przedstawiana jest najczêœciej z obcê-gami i zêbem, albo te¿ w chwili, kiedy rzuca siê w ogieñ.Znane s¹ te¿ jej wizerunki jako ksiê¿niczki b¹dŸ królo-wej, co nawi¹zuje do tradycji g³osz¹cej, ¿e by³a córk¹króla. Jej atrybuty to: korona, ksiêga, palma mêczeñstwaoraz stos, na którym sp³onê³a.

Imiê Apolonia pochodzi od ³aciñskiego s³owa apolina-ris – poœwiêcony Apollinowi. Wspomnienie liturgiczneobchodzimy 9 lutego.

Relikwie œw. Apolonii to g³ównie pojedyncze zêby lubod³amki koœci. Znaczna czêœæ jej relikwii by³a przecho-wywana w nieistniej¹cym ju¿ koœciele œw. Apoloniiw Rzymie.

oprac. o. Dariusz Sowa

Rel

ikw

iarz

z z

êbem

œw

. Apo

loni

i, ka

tedr

a w

Por

to, P

ortu

gali

a

W Szwajcarii zosta³o uchwalone prawo karz¹ce obywa-teli, którzy nie stwarzaj¹ swym zwierzêtom odpowiedniohumanitarnych warunków ¿ycia. Dla przyk³adu: poten-cjalny nabywca psa zobowi¹zany bêdzie ukoñczyæ kursopieki nad psami, zakoñczony egzaminem zarówno teo-retycznym, jak i praktycznym. Wêdkarze zobowi¹zanizostan¹ do odbycia kursu „humanitarnego wêdkowania”,tak, by zapobiec okrucieñstwu wobec ryb. Bardzo re-strykcyjnej ochronie podlegaæ bêd¹ te¿ zwierzêta hodow-lane. Jednak na tym nie koniec. Komisja etyczna szwaj-carskiego rz¹du pracuje nad zapewnieniem „godnegotraktowania” roœlinom.

Rozwa¿ania na temat „godnoœci roœlin” maj¹ swe Ÿród³ow prawie z roku 2004 dotycz¹cym technologii genetycz-nych, gdzie od naukowców wymagane jest zapewnienie„prawa do godnoœci” stworzeniom podlegaj¹cym bada-niom.

Na razie nie istnieje definicja, czym jest „godnoœæ roœli-ny” i jak j¹ nale¿y chroniæ, jednak prace nad tym proble-mem ju¿ siê rozpoczê³y. Jednoczeœnie od 2002 roku szwaj-carskie prawo pozwala na aborcjê dziecka w pierwszymtrymestrze ci¹¿y, jeœli lekarz orzeknie, ¿e jego matka jest

„w stanie stresu”, przy czym definicja„stanu stresu” pozostaje w uznaniu

lekarza.www.fronda.pl

W OBRONIE GODNOŚCIKURY I PELARGONII

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2626262626

Epizody z życia parafii

W sobotê 19 kwietnia w Kalwarii Pac³awskiej zakoñczy³a siêI czêœæ Kapitu³y Prowicjalnej, podczas której dokonano wybo-ru Zarz¹du Prowincji na kolejne 4 lata. Nowym Prowincja³emzosta³ o. Jaros³aw Zachariasz. Do Zarz¹du Prowincji wybranotak¿e naszego proboszcza o. Bronis³awa Staworowskiego, któryzosta³ ekonomem prowincji. Podczas nastêpnej czêœci kapitu-³y, która odbêdzie siê pod koniec maja b.r. dokonane zostan¹wybory prze³o¿onych klasztorów, a zmiany na placówkachnast¹pi¹ na prze³omie czerwca i lipca.

***Uroczyœcie zakoñczyliœmy Prolog Maratonu Biblijnego.

Zwieñczeniem Maratonu Biblijnego jest wznowienie Peregry-nacji Pisma Œwiêtego. Osoby i rodziny chêtne do przyjêciai intronizacji w swoim domu Pisma Œwiêtego prosimy o zapisy-wanie siê w zakrystii lub kancelarii parafialnej. Peregrynacjabêdzie mia³a charakter ustawiczny, a jej celem jest zachêta domodlitewnego, osobistego i rodzinnego, czytania Pisma Œwiê-tego w domu.

***27 kwietnia w przededniu wspomnienia Œw. Joanny Beretty

Molli, po wszystkich Mszach Œwiêtych wystêpowali pp. Ewai Lech Kowalewscy, obroñcy rodziny i ¿ycia poczêtego, wspó³-organizatorzy Miêdzynarodowego Kongresu Rodzin w War-szawie. Przerowadzona zosta³a tak¿e kwesta na wspieranie ro-dzin i obronê poczêtego ¿ycia ludzkiego („Human Live Inter-national”) – zebrano 4.348 z³.

***W ostatnich miesi¹cach wykonanych zosta³o kilka drobniej-

szych robót. Dziêki nim w koœciele mamy: nowy kredens naparamenty liturgiczne, szafê na sprzêt muzyczny, okiennicew konfesjona³ach (dla zwiêkszenia komfortu spowiedzi), czê-œci rynien spustowych. Przyciêto naro¿niki podestów ³awek.W zakrystii odnowiono czêœæ mebli. W oœrodku duszpaster-skim wymieniono tablice zasilania energetycznego wraz z czê-œci¹ instalacji elektrycznej, wymieniono dalsz¹ czeœæ okien, na-prawiono przeciekaj¹cy dach. Na ukoñczeniu jest remont piê-ciu toalet i modernizacja kawiarenki. Ca³kowity koszt wymie-nionych robót wyniesie ok. 100 tys. z³. W zwi¹zku z tym taca zniedzieli 11 maja przeznaczona zosta³a na pokrycie kosztówwymienionych remontów.

***11 maja w koœciele zaprezentowano nowy kontuar organo-

wy, czyli stó³ gry, o trakturze klawiszowej pneumatycznej i trak-turze rejestrowej elektronicznej, który zostanie przetranspor-towany na chór.

***Uwaga!Duszpasterstwo Przedszkolaków zaprasza dzieci, które nie

uczêszczaj¹ do przedszkola na katechezy w pi¹tki na godz. 16.00do sali nr 5. Zapraszamy równie¿ chêtnych do pomocy w pro-wadzeniu zajêæ dla dzieci.

Od dnia dzisiejszego uaktywniamy nowe adresy e-mailowe zwi¹zane z duszpasterstwemprowadzonym przez franciszkanów z parafii Œw. Karola Boromeusza we Wroc³awiu.W ka¿dej sprawie mo¿na zwracaæ siê do nas drog¹ internetow¹.

1. W sprawach parafialnych i duszpasterskich ........................................ [email protected]. W sprawach kancelaryjnych .............................................................. [email protected]. Proœby, podziêkowania, doznane ³aski i inne sprawy zwi¹zane

z Sanktuarium Matki Bo¿ej £askawej ......................................... [email protected]. Proœby, podziêkowania, doznane ³aski i inne sprawy zwi¹zane

z kultem Œw. Joanny Beretty Molli ............................................ [email protected]. Do klasztoru franciszkanów ............................................................... [email protected]. Oœrodek duszpasterstwa anglojêzycznego ......................................... [email protected]. Redakcja „Listu nie tylko do Parafian”................................................. [email protected]. Administrator strony internetowej www.boromeusz.franciszkanie.pl ....... [email protected]

Oraz bezpoœrednie adresy do pe³ni¹cych urzêdy:

9. Proboszcz parafii ............................................................................. [email protected]. Kustosz Sanktuarium Matki Bo¿ej £askawej .................................... [email protected]. Gwardian klasztoru franciszkanów ................................................... [email protected]. Ekonom ds. gospodarczych ............................................................ [email protected]

Rozwi¹zanie zagadekze strony 15

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2727272727

Sakrament Małżeństwa zawarli:

Odeszli do Pana:Sakrament Chrztu św. przyjęli:

Panie, wspomóż swoją łaską te dzieci, któreprzez Chrzest zostały włączone do Kościoła

Świętego, aby całym swoim życiem świadczyłyo Tobie.

Pan Jezus, ktory zaszczycił swoją obecnościąwesele w Kanie Galilejskiej, niech Wam udzieli

swego błogosławieństwa

Módlmy się za wszystkich, którzy zasnęliz nadzieją zmartwychwstania, aby Bóg pozwolił

im oglądać swoje oblicze.

Po³ó¿ w g³êbi sercakorzeñ mi³oœci.

Z tego korzeniawyrosn¹æ mo¿etylko dobro.

— œw. Augustyn z Hippony

KWIECIEÑ (20 – 27 IV 2008):

Adam Dudra, s. Paw³a i AnnyMaciej Zdzis³aw Ko³odziejczyk, s. Daniela i AgnieszkiOliwia Gra¿yna Chowaniec, c. Andrzeja i IwonyMaja Osiadacz, c. Mariusza i AnettyJulia Agnieszka Sotkowska, c. Mariusza i Karoliny£ucja Pla¿uk, c. Krzysztofa i EwyMaja Ma³gorzata Mazurek, c. Damiana i MagdalenyJustyna Wilk, c. Arkadiusza i AnetyNicola Maria Bogiel, c. Seweryna i JoannyJakub Miko³ajczyk, s. Franciszka i DanutyPiotr Stryjewski, s. Jaros³awa i KatarzynyJakub Tomasz Szeptycki, s. Roberta i JustynyMilena Weronika Worobij, c. Jaros³awa i AnnyHanna Karolina Tyborowska, c. Adama i AgnieszkiKacper Szymon Drzazga, s. Paw³a i EdytyJakub Roland Lielbriedis, s. Rolanda i Alicji

MAJ (03 – 11 V 2008.)

Daniel Satkowski, s. Dariusza i AlicjiEmilia Teresa Osika, c. Rafa³a i AnetyJakub Sylwester Hirowski, s. Jacka i SylwiiKonrad Mateusz Colavincenzo, s. Marka i MagdalenyHubert Micha³ Colavincenzo, s. Marka i MagdalenyFabian Waldemar LêdŸwa, s. £ukasza i AnetyZuzanna Ignaszewska, c. Rafa³a i Katarzyny

KWIECIEÑ:

Witolda Kurowska, ur. 20.07.1925, zm. 13.04.2008W³adys³aw B³oniarczyk, ur. 11.01.1935, zm. 13.04.2008 Agnieszka Go³oœ, ur. 30.03.1928, zm. 15.04.2008Kazimierz Mazurek, ur. 06.02.1926, zm. 12.04.2008Daniela Siarka, ur. 13.08.1916, zm. 14.04.2008Maria Jaroszewicz, ur. 28.08.1924, zm. 17.04.2008Stanis³aw Maæków, ur. 01.04.1924, zm. 18.04.2008Tadeusz Radzik, ur. 19.07.1931, zm. 20.04.2008Ryszard Werkun, ur. 30.11.1928, zm. 18.04.2008Stanis³aw Radys, ur. 13.11.1943, zm. 18.04.2008Aleksander Urbañski, ur. 11.12.1943, zm. 18.04.2008Waldemar Suska, ur. 01.09.1927, zm. 21.04.2008Stanis³aw Rydel, ur. 25.01.1929, zm. 20.04.2008Henryk Uramowski, ur. 16.01.1936, zm. 22.04.2008Genowefa Rynkiewicz, ur. 07.06.1925, zm. 26.04.2008Micha³ Wowczak, ur. 17.12.1930, zm. 27.04.2008Stanis³awa Zaj¹c, ur. 18.01.1927, zm. 28.04.2008Krystyna Lachowicz, ur. 01.06.1957, zm. 30.04.2008

MAJ:

Wies³aw Chmielowski, ur. 22.08.1963, zm. 03.05.2008Eugenia Kurzyñska, ur. 12.12.1928, zm. 03.05.2008Zbigniew Baranowski, ur. 15.05.1950, zm. 07.05.2008W³adys³awa Chojnacka, ur. 22.05.1931, zm. 08.05.2008Marek Kozaczkiewicz, ur. 29.09.1955, zm. 08.05.2008

KWIECIEÑ: (25 – 26.IV.2008r.)

Tomasz Aleksander Okiñczyc i Ma³gorzata Alicja Mazur

Tomasz Jacek Osiadacz i Natalia Izabela Zygad³o

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2828282828

¯yjemy w dobie kryzysu wartoœci i pomieszania pojêæ.To, co by³o pewne, sta³e i s³u¿y³o dobru cz³owieka, jestobecnie wypaczone, przekrêcone, zrelatywizowane. S³o-wa otrzymuj¹ nowe znaczenie. Cywilizacja ³aciñska jestatakowana przez obce jej normy. Pod publicznym prêgie-rzem wystawiono na poœmiewisko cnotê, skromnoœæ,uczciwoœæ, wiernoœæ. Ostatnio pojawi³y siê w autobusachMPK we Wroc³awiu uchwyty do trzymania z napisem„Dziewice, rêka w górê”. Ta sama firma reklamowa nadu¿ych bilbordach prezentowa³a twarz uduchowionegom³odzieñca, mo¿e seminarzysty… Ale na innym bilbordzieten sam m³odzieniec w jak¿e zmienionej postawie: wyszcze-rzony, z rogami na g³owie. Szkoda zrobi³o mi siê m³odzie-¿y, bo ona ch³onie te ³atwo dostêpne treœci jak g¹bka. Trzebadzisiaj odwagi, by inwestowaæ w wartoœci chrzeœcijañ-skie.Ciekaw¹ promocj¹ takich wartoœci mo¿e byæ film FrancaZeffirellego, zrobiony w 1996 r. na podstawie powieœciCharlotte Bronte pt. „Dziwne losy Jane Eyre”. Akcja toczysiê w latach czterdziestych XIX wieku. Bohaterka tej hi-storii to sierota powierzona opiece okrutnej ciotki, którawzglêdami i trosk¹ otacza tylko swoje w³asne dzieci.

Dziewczynka prze¿ywa wiele upokorzeñ i krzywd. Odda-na przez ciotkê na wychowanie do szko³y o znamionachzak³adu poprawczego przechodzi kolejn¹ próbê hartowa-nia ducha. Dziêki wytrwa³oœci i pokorze zdobywa wykszta³-cenie, które pozwala jej podj¹æ pracê guwernantki i usa-modzielniæ siê. Spotyka j¹ niezwyk³a odmiana losu. Nowydom, w którym podejmuje siê nauczania, jest dla niej bez-pieczn¹ przystani¹. Znajduje w nim szacunek, radoœæ, cie-p³o, spokój i... mi³oœæ. Pewnego letniego wieczoru Janes³yszy wyznanie: „Ty... prawie nieziemskie stworzenie! Cie-bie kocham jak siebie samego. Ciebie: biedn¹ i nieznan¹,ma³¹ i nie³adn¹, ciebie b³agam byœ przyjê³a mnie za mê¿a”.Niezwyk³a jest prostota tej sceny, s³owo wiêcej tu znaczyni¿ obraz. Na tle ciemnego nieba widzimy spaceruj¹c¹ poangielskim ogrodzie zwyczajn¹ m³od¹ dziewczynê w d³u-giej czarnej sukni. Zaskoczona oœwiadczynami z powag¹patrzy na pana Rochestera, swojego chlebodawcê. Dla ja-kich zalet tak j¹ wyró¿nia? Odwaga, m¹droœæ w g³oszeniuswoich przekonañ, pokora uczyni³y j¹ dobr¹, inteligentn¹i urocz¹ w oczach pana Rochestera.Niestety los szykuje Jane ciê¿k¹ próbê, bo pan Rochesterma ju¿ ¿onê. Jest ni¹ ob³¹kana, chora kobieta. Kilkanaœcie

lat wczeœniej, przed m³odymwówczas Edwardem Roche-sterem zatajono fakt chorobypsychicznej narzeczonej. Dzi-siaj nie by³oby ¿adnego pro-blemu z uniewa¿nieniem ta-kiego zwi¹zku - z bardziej b³a-hych powodów rozwi¹zujesiê dziœ ma³¿eñstwa, np. zewzglêdu na niedojrza³oœæ i nie-odpowiedzialnoœæ (a s³owa teobecnie s¹ bardzo pojemne,a ich interpretacja bywa czê-sto nadu¿ywana). Bohaterkapowieœci jest rzeczywiœciewyj¹tkowa. Odrzuca propo-zycjê ¿ycia bez œlubu, a tymsamym wszystkie materialnedobrodziejstwa, jakimi by ob-darowa³ j¹ pan Rochester. Po-zostawia kochanego przez sie-bie cz³owieka. T³umaczy, ¿enie mo¿e z nim pozostaæ.„Niech pan uczyni to, co i ja:

NIEZIEMSKIE STW

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 2929292929

niech pan zaufa Bogu i samemu sobie. Niech pan uwierzyw niebo!” i dalej: „Urodziliœmy siê na walkê i cierpienie,tak pan jak i ja”. Ale w swoim sumieniu prowadzi taki dia-log: „ZgódŸ siê! Pomyœl, jak on cierpi, pomyœl, jakie grozimu niebezpieczeñstwo, pomyœl, czym bêdzie jego ¿ycie,gdy zostanie sam; zwa¿, jak jest gwa³towny z natury, jakienieobliczalne skutki poci¹ga za sob¹ rozpacz! Ach, pocieszgo, ocal, ukochaj; powiedz mu, ¿e go kochasz, ¿e bêdziesznale¿eæ do niego. Kto na ca³ym œwiecie dba o ciebie? Komuwyrz¹dzisz krzywdê tym, co uczynisz?”. Jednak odpierate argumenty. „Ja sama dbam o siebie. Im bardziej samot-na jestem, im mniej bêdê mia³a przyjació³ i oparcia, tymbardziej strzec bêdê w³asnej godnoœci. Trzymaæ siê bêdêprawa nadanego przez Boga, uznanego przez ludzi. Trzy-maæ siê bêdê zasad przyjêtych przeze mnie, gdy by³amprzy zdrowych zmys³ach, a nie szalona jak w tej chwili.Prawa i zasady nie s¹ stworzone na okresy wolne od po-kus, ale na takie w³aœnie chwile jak obecna, gdy cia³oi dusza buntuj¹ siê przeciw ich surowoœci; s¹ surowe, lecznie bêd¹ pogwa³cone”.Jaka jest dalsza droga Jane Eyre? Ucieka. Bez pieniêdzy,bez jedzenia tu³a siê po nieznanych œcie¿kach. Wêdrujeprzez wrzosowiska i wsie, obca i niechciana. Gdy ma ju¿paœæ z wycieñczenia, podnosi j¹ ¿yczliwa rêka. To nie ko-niec opowieœci. Bóg wynagradza tak wielkie wyrzecze-nie...

W ¿yciu Jane Eyre odnajdujemy w¹tki biograficzne Char-lotte Bronte, autorki ksi¹¿ki. W dzieciñstwie straci³a mat-kê. Wraz z siostrami i bratem powierzona zosta³a opiececiotki i razem z siostrami - Mari¹ i Elizabeth - zosta³a wy-s³ana do szko³y o bardzo z³ych warunkach bytowych. Po-byt w tej placówce przyczyni³ siê do œmierci jej dwóchstarszych sióstr - nied³ugo po powrocie do domu umieraj¹na gruŸlicê. Charlotte pracowa³a jako nauczycielka w Bruk-seli. Charlotte, Emily i Anne znane s¹ razem jako „Brontesisters”. Obdarowane talentami literackimi podjê³y siê pi-sania ju¿ w dzieciñstwie. Charlotte wraz z bratem napisa³ahistoriê wymyœlonego królestwa Angri, a Emily i Anne pi-sa³y artyku³y i poematy o królestwie Gondal. Do historiiliteratury przesz³y jako autorki powieœci „Wichrowe wzgó-rza” (Emily), „Dzier¿awca dworu Wildfell” (Anne).

Czy dzisiaj m³ody czytelnik siêgnie po klasykê powieœci?Czy wyœmieje postêpowanie Jane Eyre jako niemodnei przestarza³e? Czy mo¿e raczej wybierze film polskiej pro-

dukcji pt. „Lejdis”? Mia³am okazjê zobaczyæ „Lejdis”. Jestto wspó³czesna historia przyjaŸni czterech m³odych ko-biet. Narrator opowiada, i¿ s¹ oryginalne, bo urz¹dzaj¹ syl-westra w œrodku lata. Pracuj¹. Goœka w ministerstwie,£ucja w szkole katolickiej, Korba w redakcji gazety kobie-cej, Monia ma mê¿a milionera. Mê¿owie dwóch z nich towieczne Ÿród³o zmartwieñ - m¹¿ Goœki to homoseksuali-sta, a m¹¿ Moni to niedojrza³y ch³opiec, urz¹dzaj¹cy zaba-wy historyczne. £ucja ma partnera, który j¹ zdradza,a Korba wpl¹tuje siê w przygodne znajomoœci, w którestara siê nie anga-¿owaæ emocjo-nalnie i uczucio-wo. Dziewczynyratuj¹ siê przedm o n o t o n i ¹i mêsk¹ perfidi¹wykorzystuj¹cwszelkie mo¿li-woœci. Solidarniesiê wspieraj¹w zastawianiu pu-³apek na niegodzi-wych facetów.W akcjê filmuwplecione s¹ sce-ny profanacji.Jedne dotycz¹ re-ligii katolickiej,inne walk niepod-leg³oœciowych. Widzimy, jak nauczycielka kocha siêz uczniem w szkole katolickiej pod figur¹ œw. Andrzeja Bo-boli albo s³yszymy jak nudne s¹ zrywy patriotyczne Pola-ków. Takim w³aœnie przymiotnikiem okreœlaj¹ - ma³e wów-czas dziewczynki - zdarzenie z lat osiemdziesi¹tych, które-go s¹ naocznymi œwiadkami, kiedy to zomowcy ok³adaj¹pa³ami ludzi ze sztandarem „Solidarnoœæ”. Korzystaj¹c z re-miniscencji filmowych kole¿anek dowiadujemy siê, sk¹d wzi¹³siê taki, a nie inny tytu³. „Dziewczynki” postanawiaj¹ za³o-¿yæ klub dla modnych pañ, którego nazwa jest zapisem fo-netycznym angielskiego s³owa „ladies”. Dodatkowo auto-rzy tego obrazu ka¿¹ czêsto swoim bohaterom u¿ywaæ siar-czystych przekleñstw. W ustach m³odych, atrakcyjnych ko-biet brzmi¹ one niesmacznie i nie czyni¹ zeñ dam.

WORZENIE

>>

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . .List nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do ParafiaList nie tylko do Parafian n n n n 3030303030

Z ca³oœci wy³ania siê proponowany model wspó³czesnejLady. To kobieta nowoczesna, nosi na zmianê plastry an-tynikotynowe i antykoncepcyjne. Wyrzuca do kosza wpa-jane za m³odu zasady. Przynale¿noœæ do ojczyzny jest zu-pe³nie przypadkowa. Akcenty patriotyczne s¹ nie na miej-scu. D¹¿y do maksymalizacji przyjemnoœci. Bliskie s¹ jejpogl¹dy feministyczne. Obce s¹ im idea³y kszta³towane

w oparciu o cnotê, uczciwoœæ, wiernoœæ. Poszukiwanaprzez nie mi³oœæ, to g³ównie hedonistyczna potrzeba, czylitymczasowa przyjemnoœæ. A taka mi³oœæ jest niedojrza³ai nieodpowiedzialna. Niecierpliwa i nie³askawa, pe³na za-zdroœci, szukaj¹ca poklasku, unosz¹ca siê pych¹, bezwstyd-na, szukaj¹ca swego, zagniewana, nie wybaczaj¹ca, cie-sz¹ca siê z niesprawiedliwoœci, nie raduj¹ca siê z prawdy.Taka mi³oœæ jest krucha, ³amie siê pod ciê¿arem kryzysui w koñcu wygasa. Jak¿e kontrastuj¹ce s¹ lejdis w po-równaniu z Jane Eyre.Po obejrzeniu „Lejdis”, s³uchaj¹c opinii widzów zrozumia-³am, dlaczego w naszym kraju dzieje siê tak, a nie inaczej.Publicznoœæ reagowa³a œmiechem i akceptowa³a postêpo-wanie czterech przyjació³ek, bo przecie¿ one musz¹ sobieradziæ! ¯ycie jest pod³e, wiêc ¿yj tak, jak chcesz, bylebyœby³ szczêœliwy. Nic dziwnego, ¿e w oparciu o takie kre-acje wygrywaj¹ czêsto trendy obce naszej kulturze. Rela-tywizm, kosmopolityzm, egocentryzm, nihilizm. Dosko-na³a socjotechnika wychowywania i sterowania spo³eczeñ-stwem. Gusta ukszta³towane w oparciu o tak niskie wy-magania estetyczne i moralne nie wystawiaj¹ naj-lepszego œwiadectwa takiemu spo³eczeñstwu.

Jakie szanse na przetrwanie i bycie wzorem ma po-stawa Jane Eyre wobec manipulacji pogl¹dami, gu-stami, przekonaniami? Czy postaæ Jane Eyre to wy-³¹cznie wytwór minionych czasów, które ju¿ nie po-wróc¹? Czy w polskich kinach zobaczymy jeszczenormalne kobiety? Czy uda siê zmieniæ rzeczywi-stoœæ? A mo¿e takie dziewczyny ¿yj¹ wœród nas,tylko promowanie takich bohaterek wymaga talen-tu Charlotte Bronte i odwagi wielkich re¿yserów,jak Franco Zeffirelli. Myœlê, ¿e warto poszukaæ. Jakpokazuje historia, zapisuj¹ siê one na sta³e w klasy-ce literatury. I to jest najlepszy sprawdzian z warto-

œci. One bowiem nie przemijaj¹. Byæ mo¿e obok nas ¿yjetakie „nieziemskie stworzenie”...

P.S.Podró¿uj¹c ostatnio ze swoj¹ rodzin¹ prze¿y³am coœ nie-zwyk³ego. Jecha³a z nami m³oda dziewczyna, która wioz³aze sob¹ niecodzienne przekonania. Polska to piêkny kraj,

w którym jest wiele do zrobienia. Chce tutaj ¿yæi pracowaæ dla swojej ojczyzny. Wspomnia³a, i¿byæ mo¿e jej pogl¹dy s¹ przestarza³e. Studencidziwi¹ siê potrzebie wartoœci uniwersalnych -wielopokoleniowych. Wiêkszoœæ kolegów i ko-le¿anek z wydzia³u nie widzi dla siebie ¿adnychperspektyw i chce wyjechaæ na zachód. Dla niejmiejscem docelowym jest w³aœnie Polska. Przy-jecha³a do nas z dalekiego Kazachstanu, do swo-ich rodziców. Pierwsza wróci³a do ojczyzny jejbabcia i rozpoczê³a sprowadzanie bliskich napolsk¹ ziemiê. Tak naprawdê powrót zapocz¹t-kowa³ jej pradziadek, który wraca³ z zes³ania sy-beryjskiego. Niestety, zosta³ wcielony do ArmiiCzerwonej i zagin¹³ na nieznanym froncie.Sk¹d siê wziê³a u m³odej, atrakcyjnej kobiety tê-

sknota za polskoœci¹? Nie s¹dzê, aby by³a ona spowodo-wana wy³¹cznie pragnieniem polepszenia bytu. To by³o coœwiêcej, coœ niewymiernego… Wychowanie w zasadachwiary i mi³oœci ojczyzny, jakie przekaza³a jej babcia. Od-ró¿nianie z³a od dobra, wolnoœci od zniewolenia. Naszawspó³towarzyszka podró¿y wspomnia³a, jak t³umaczy³am³odszemu bratu, dlaczego podniesienie œmieci z ziemiœwiadczy o wewnêtrznej wolnoœci, niepodniesienie ich zaœjest brakiem wolnoœci. To, ¿e wszyscy œmiec¹, bo tak imsiê podoba, œwiadczy tylko o u³omnoœci ich sumienia. Niebêdê siê wychyla³, gdy¿ wszyscy tak robi¹. Ciê¿ka praca,surowe warunki - nie tylko klimatyczne, ale i wrogi nacjo-nalizm kazachski przyczyni³y siê do têsknoty za prawdziw¹ojczyzn¹. Ch³ód syberyjski, trudnoœci w znalezieniu pracydla Polaków, edukacja w szkole œredniej w Omsku – towszystko ukszta³towa³o postawê m³odej Polki.¯yczê m³odej podró¿niczce, aby znalaz³a w Polsce po-krewn¹ duszê i wiernego towarzysza ¿ycia.

Danuta Maksymowicz-Ma³aszuk