Liberałowie i Demokraci nr 12

15
1

description

Liberałowie i Demokraci nr 12

Transcript of Liberałowie i Demokraci nr 12

Page 1: Liberałowie i Demokraci nr 12

1

Page 2: Liberałowie i Demokraci nr 12

2

Page 3: Liberałowie i Demokraci nr 12

3

POLITYKA musi przestać być teatrem

- rozmowa z ROBERTEM SMOLENIEM, wiceprzewodniczącym SDPrzedterminowe wybory na burmistrza w I turze wy-grał kandydat SD a lista do rady miasta zdobyła 15% głosów i aż 5 na 21 mandatów. Co zadecydowało o tym sukcesie ?Przesądziła determinacja i sprawność członków Stronnictwa w Żaganiu. Jasno powiedzieli: „Dość!” paraliżującemu roz-wój miasta lokalnemu konfliktowi politycznemu, sformowali komitet na rzecz referendum w sprawie odwołania Rady – i uzyskali poparcie mieszkańców dla tego postulatu. Uznali, że Żagań nie może pozwolić sobie na zmarnowanie bieżą-cej kadencji władz samorządowych. W tym celu trzeba było wybrać radnych zdolnych do współdziałania z burmistrzem, kierujących się dobrem miasta – a nie, jak to było wcześ-niej, zdolnych jedynie do kłótni i kierowania się własnym interesem. I taką propozycję SD złożyło obywatelom. Tych czterdziestu dwóch kandydatów, to były osoby obdarzone zaufaniem, cieszące się autorytetem, przedstawiciele różnych profesji i śro-dowisk, ludzie w różnym wieku, w tym spora grupa młodych. Na marginesie dodam, że prawie 43% osób na liście SD i połowę „jedynek” stanowiły ko-biety. Widać, że wyrażane tu i ówdzie obawy o trudności w znalezieniu kan-dydatek do zajmowania publicznych stanowisk są całkowicie niezasadne. W wybranej piątce znaleźli się doświad-czeni samorządowcy (były burmistrz, pani komisarz zarządzająca miastem w okresie „bezkrólewia” oraz była radna), przedsiębiorca i nauczyciel. Trafiliśmy też z programem. Najwyraźniej 13 postulatów za-proponowanych wyborcom odpowiadało oczekiwaniom Ża-ganian. Ta kadencja wcale nie musi być stracona – pozostałe półtora roku można i trzeba wykorzystać do przygotowa-nia nowych inwestycji, w tym ze środków UE po roku 2014, do stworzenia zachęt dla przedsiębiorców skutkujących po-wstawaniem nowych miejsc pracy oraz do unowocześnienia i usprawnienia pracy Urzędu Miasta. I w końcu Stronnictwo przeprowadziło bardzo udaną kam-panię. Postawiono na bezpośredni kontakt z obywatelami, na rozmowy. Odbyło się „wielkie publiczne wysłuchanie”

w sprawach miasta. Myślę, że wyborcy docenili odwagę. Przejawiała się ona również w tym, że SD uczestniczyło w wyborach pod własnym szyldem. Nie chowało się pod na-zwami w rodzaju „Platforma Żagańska” czy „Prawo i Samo--rządność”.Kiedyś powiedziałem, że dla zbudowania skutecznego ruchu politycznego niezbędne są trzy warunki: ludzie, pieniądze i… sprzyjający zbieg okoliczności. Nasi rywale zrobili całą masę błędów. Od zżerającej ambicji nie popartej kompetencjami po banalne potknięcia techniczne.

Wybory w Żaganiu to spektakularna klęska PO. Partia Donalda Tuska w ogóle nie ma ostatnio powodów do radości.Dzisiejsza Platforma przypomina mi SLD z roku 2004. Jej politycy muszą mieć podskórne przekona-nie, że są na równi

pochyłej, a jednocześnie coś paraliżuje niezbędne działania, by wyprowadzić ugrupowanie z poślizgu. Odbywają po-siedzenia, ogłaszają „nowe otwarcia” – ale natychmiast pojawia-ją się kolejne hiobowe dla tej partii wieści. Zawodzi marketing polityczny, dotąd bardzo mocna strona PO. Upubliczniane są wewnętrzne pęknięcia, a takie infor-macje chętnie podchwytywane są przez media. Wyborcy się odsuwają, sonda-że – stale pogarszają. Słowa i deklara-cje przestają wystarczać. Potrzebne są

decyzje. Obywatele chcą mieć pewność, że na statku płynie kapitan, który ma busolę, zna kurs i ma pomysł, jak przepro-wadzić statek przez burzliwe wody.Inaczej mówiąc, pojawia się zapotrzebowanie na „partię racjonalnego programu”. To idealny czas dla Stronnictwa Demokratycznego. Przypadek Żagania także to potwierdza. Wyborcy nie są głupi. Wie-dzą, że mamy kryzys, że jego prze-zwyciężenie może wymagać także trudnych decyzji. Żądają jednak pokazania mapy drogowej wyjścia z kryzysu i zapew-nienia bezpiecznej przyszłości. Chcą także mieć pewność, że związane z tym ciężary będą rozkładane sprawiedliwie.

Walka wyborcza jeszcze się nie skończyła. Czy II tura

Polityka musi prze-stać być teatrem i znów stać się spo-sobem podejmowania najważniejszych, stra-tegicznych decyzji. Sposobem jawnym, przejrzystym i włącza-jącym obywateli.

Page 4: Liberałowie i Demokraci nr 12

4

wyborów na burmistrza to duże wyzwanie? Każde wybory są wyzwaniem. Przewaga kandydata Stronni-ctwa Demokratycznego Sławomira Kowala nad jego konku-rentem nie jest wielka. Nie wiadomo, jak zachowają się wy-borcy oficjalnej kandydatki Platformy Obywatelskiej, która

w I turze zajęła trzecie miejsce. A Daniel Marchewka – z któ-rym nasz kandydat zmierzy się w ostatecznym wyborczym starciu – jest „renegatem” wywodzącym się z tego środowi-ska. Reprezentował PO w poprzedniej Radzie, pełnił z jej ramienia funkcję przewodniczącego i ubiegał się o popar-cie Platformy w wyborach. Kiedy jednak tej nominacji nie uzyskał, stanął na czele żagańskiej wersji ruchu oburzonych i sfrustrowanych. Stawia to, swoja drogą, pytanie o jego wia-rygodność.Sławomir Kowal góruje też nad kontrkandydatem kompe-tencjami i doświadczeniem. To naprawdę znakomity samo-rządowiec. Łączy empatię polityka z umiejętnościami mene-dżerskimi bankowca, bo to właśnie z banku przyszedł do Urzędu Miasta w 2002 roku, po wygranych pierwszych bez-pośrednich wyborach burmistrza. W ciągu 10 lat jego pra-cy dla Żagania miasto się zmieniło: przyciągało inwestorów dających miejsca pracy, budowało potrzebne mieszkańcom obiekty, z sukcesem wykorzystywało środki z Unii Europej-skiej, umacniało swoją pozycję na kulturalnej mapie Polski

– jak podkreślili członkowie Społecznego Komitetu Obro-ny Dobrego Imienia Sławomira Kowala. W gronie tym byli m.in. Władysław Frasyniuk, prof. Genowefa Grabowska z Uniwersytetu Śląskiego, prezes Instytutu Rozwoju Regio-nalnego Zbigniew Zychowicz, dyrektor Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego „Amicus Europae” Irek Bil czy Milo Kurtis – legenda polskiej muzyki alternatywnej. Mam nadzieję, że to wszystko uda się przekazać mieszkań-com Żagania w ciągu pozostającego tygodnia kampanii.

Już za rok o tej porze będziemy na finiszu kampanii przed wyborami do PE. Jak Pan widzi perspektywę udziału SD w tych wyborach?Przykład żagański pokazuje, że Stronnictwo ma potencjał, jest – jak to się mówi – „wybieralne”. Ordy-nacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego jest maksymalnie proporcjo-nalna, premiuje mniejsze ugrupowania. W tym przypadku próg pięciu procent naprawdę oznacza 5%. Z drugiej strony sens bycia w polityce jest tylko wtedy, gdy ma się szansę na realny wpływ na bieg spraw. Mam nadzieję, że powstanie sil-ny blok centrolewicowy wokół Aleksandra Kwaśniewskiego – na tyle silny, że w 2015 roku będzie mógł być głównym, bądź przynajmniej równorzędnym, partnerem w postępowej, promodernizacyjnej i mocno proeuropejskiej koalicji, spra-wującej rządy w Polsce. Miejsce SD powinno być w tym cen-trolewicowym bloku. Polskę trzeba pchnąć na tory nowoczesności. To wielkie wy-zwanie stojące przed światem dzisiejszej polityki. Mało kto sobie to uświadamia, ale jeśli nie zaczniemy – szybko, niemal natychmiast – podejmować decyzje przygotowujących przy-jęcie EURO przez Polskę, realnie wspierać innowacyjność i zmiany w systemie edukacji, działać na rzecz zapewnienia polskiej gospodarce niezbędnych ilości energii oraz zasobów siły roboczej – to w perspektywie 20 lat Polska znów będzie na peryferiach Eu-ropy, a Polacy będą wykonywać proste i słabo opłacane prace na europejskim rynku. Historia nam tego nie wybaczy!

O tych sprawach dyskutujemy podczas spotkań Konwersa-torium „Dialog i Przyszłość”, odbywających się w siedzibie Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego. Uczestniczą w nich

Page 5: Liberałowie i Demokraci nr 12

5

osoby z różnych środowisk lewicowych i centrowych, od so-cjaldemokratów, poprzez socjalliberałów, po liberałów. Ge-neralnie zgadzamy się co do diagnozy oraz założeń koniecz-nej nowej polskiej polityki w poszczególnych kwestiach. Bardzo wyraźna bliskość jest między programem SD przyję-tym na ostatnim Kongresie Stronnictwa a tezami programo-wym Europy Plus ogłoszonymi 9 maja.Wybory do Parlamentu Europejskiego mogą być znakomi-tym przetarciem się tego środowiska przed wyborami samo-rządowymi, prezydenckimi oraz do Sejmu i Senatu.

Na ile realne jest powstanie takiej właśnie szerokiej ko-alicji w ramach Europy Plus?Wierzę, że stworzenie takiej koalicji się powiedzie. Aleksan-der Kwaśniewski mówił mi, że chodzi mu o nową jakość na scenie politycznej. Zostanie to osiągnięte tylko wtedy, gdy bę-dzie to szeroki blok ugrupowań. W tym przypadku, jak rzad-ko kiedy, możemy mieć do czynienia z efektem synergii: każ-dy z partnerów wnosi do projektu inne atuty, i jest w tym nie do zastąpienia. Nie ma też tak naprawdę sprzeczności intere-sów. Rywalizacja nie służy na przykład ani SLD, ani Ru-chowi Palikota. Nie przejmą one swoich elektoratów. Gdy-by – hipotetycznie – doszło do wyeli-minowania jednej z tych partii ze sce-ny politycznej, tak-że osłabnie – a nie wzmocni się – po-zycja drugiej. Duży blok, nawet gdyby nie rządził samodzielnie, miałby przemożny wpływ na politykę. Małe ugrupowanie, nawet gdyby zostało doproszone do koalicji przez większego partnera, będzie skazane na rolę „przystaw-ki”. A – powtarzam – Polska potrzebuje zmiany! Polityka musi przestać być teatrem i znów stać się sposobem podejmowa-nia najważniejszych, strategicznych decyzji. Sposobem jaw-nym, przejrzystym i włączającym obywateli. Choćby w takich sprawach, jak usprawnienie funkcjonowania państwa, doko-nanie skoku w nowoczesność, stworzenie nowego systemu opieki zdrowotnej (takiego, który poprawiałby jakość i do-stępność usług medycznych, a jednocześnie bilansował się – co jest w pełni możliwe), korekta systemu emerytalnego z zachowaniem jego trójfilarowości, zapewnienie skuteczno-ści reakcji państwa wobec zaburzeń na rynku pracy. Obsza-rów wymagających przebudowy jest sporo. Musi pojawić się inicjatywa polityczna, która złoży wiarygodne i przemyślane

propozycje.Wspólnie łatwo będzie nam zablokować ewentualny powrót do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Jak się okazuje, to wciąż ważne zadanie dla świata racjonalnej polityki.Warunkiem powodzenia jest mocne zaangażowanie się w to przedsięwzięcie Aleksandra Kwaśniewskiego. Liczę też na Włodzimierza Cimoszewicza.

Kampania do PE będzie także na pewno koncentro-wać się nad przyszłością, wyzwaniami i koniecznymi zmianami w UE. Jakie jest Pana zdanie w tej sprawie ?Unia przechodzi znaczące przeobrażenia. Już widać, że no-wym centrum integracji stanie się strefa EURO. Nie chodzi tylko o to, że jej członkowie uznają wspólną walutę za wiel-ką wartość i zamierzają jej bronić i ją umacniać. Kluczowe jest to, że wiedzą już, iż niezbędne jest osiągnięcie nowego poziomu zintegrowania. Także w dziedzinach uważanych dotąd za wrażliwe i zastrzeżone dla władztwa państw. Na przykład uchwalanie budżetów narodowych, podatki, ak-tywność na rynku pracy, systemy emerytalne i opieki spo-

łecznej.Unia kilku prędkości jest nieuchronna. Jest w in-teresie Polski i Polaków, abyśmy znaleźli się w naj-bardziej zintegrowanej części Europy. Czyli w strefie EURO. Drugi krąg będą stanowić pań-stwa UE, które nie chcą bądź nie mogą – bo nie są w stanie spełnić kry-teriów – przyjąć wspól-nej waluty. Trzeci krąg mogłyby stanowić kraje leżące dziś poza Unią,

ale chcące związać się z nią nierozerwalnymi więzami go-spodarczymi i cywilizacyjnymi. Choćby w przyszłości nasi wschodni sąsiedzi – Ukraina i Białoruś –jeśli przeszłyby proces demokratycznej transformacji.Kolejnym Rubikonem w procesie europejskim będzie po-wstanie wspólnej polityki zagranicznej. Musiałaby ona być prowadzona w interesie całej Unii oraz wszystkich jej człon-ków. Wymagałoby to szczególnych procedur uzgadniania tre-ści polityki zagranicznej, ale bez prawa weta któregokolwiek z państw członkowskich. Na pierwszy rzut oka wygląda to na kwadraturę koła, ale w historii integracji nie raz mieliśmy do czynienia ze znajdowaniem rozwiązań dla „nierozwiązywal-nych równań”. Wspólna polityka zagraniczna otworzy drogę do federacji sui generis – unikalnej, nieznanej dotąd formy zorganizowania wspólnoty międzynarodowej.

Dziękujemy za rozmowę.

Page 6: Liberałowie i Demokraci nr 12

6

Zacznę od wspomnień. Przypomniała mi się historia, jaką opowiedział mi kiedyś prof. Bro-nisław Geremek. Jest zresztą chyba dość znana. Profesor spotkał, już jako eurodeputowany, jed-nego z kolegów – robotnika, działacza Solidar-ności, z którym był internowany. Po radosnym powitaniu, kolega powiedział z pełną szcze-rością: „Bronek, skąd wiedziałeś, że to się tak skończy. My chodzący po ziemi, słuchaliśmy was inteligentów, jak fantastów, nikt nie wierzył, że wolność przyjdzie tak szybko. Mówiłeś nam o demokracji, Unii Europejskiej…, myśleliśmy, że pocieszasz! Skąd wiedziałeś?”

Wielu z nas idąc 4 czerwca 1989 roku do wy-borów, przecierało oczy z niedowierzaniem, lę-kiem, że zaraz zacznie się kolejne nieszczęście, że nie pozwolą, oszukają. Pamiętacie stoliki „na-szych” z informacjami, a potem Joannę Szczep-kowską w Dzienniku TV, powołanie pierwszego rządu z naszym Premierem, powszechną zbiórkę na Fundusz Premiera, pierwszych biznesmanów z ich szczękami i łóżkami polowymi, cudowny koncert dla Wolnej Polski, na którym senator Gustaw Holoubek pokłonił się Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, Danuta Rinn zaśpiewała pieśń Polskie skrzydła, a Michaił Barysznikow przyje-chał, mimo nogi w gipsie, żeby być z polskimi przyjaciółmi! Potem akcja aktorów „Nie stój, nie

czekaj, pomóż!” Pamiętacie łzy radości, entu-zjazm, wiarę!

Dalej mozolne budowanie, wspólne radości i smutki, uczenie się wolności, funkcjonowania w demokracji, profesor Geremek i Margaret Al-bright na Placu Zamkowym (NATO), referen-dum przed wejściem do UE i pierwsze europej-skie wybory. UDAŁO SIĘ!

Drodzy Moi! Cieszmy się! Jest z czego! Minęło 24 lata od tych pierwszych (nie w pełni wolnych, ale tak istotnych) wyborów, 14 od przystąpienia do NATO, 9 od wejścia do Unii Europejskiej. Spotkajmy się 4 czerwca 2013 roku. Będziemy czekać na Was o godzinie 20.00 w warszawskim Forcie Sokolnickiego nieopodal domu Jacka Ku-ronia i kamienia, który go upamiętnia. Kto bę-dzie mógł, wcześniej pójdzie pod „Niespodzian-kę” na MDM.

Wszystkich, którzy nie mogą przyjechać do War-szawy namawiam, aby w swoich regionach zor-ganizowali Święto Demokracji. Umówmy się na wspólny toast za Najjaśniejszą Rzeczpospolitą, za jej obywatelki i obywateli!

Elżbieta Bińczycka Wiceprzewodnicząca Partii Demokratycznej

Drogie Demokratki, Drodzy Demokraci!

Idee liberalno-demokratyczne w Europie XXI wiekuW dniach 31.05.13 - 1.06.13 w hote-lu Radisson Blue Sobieski w War-szawie przy Placu Artura Zawiszy 1 odbędzie się konferencja „Idee liberalno-demokratyczne w Europie XXI wieku”.

Konferencja jest współorganizowana przez Instytut Społeczno - Liberalny, Fundację Samorządność i Demokra-cja oraz Fundację Industrial, przy wsparciu European Liberal Forum i Fundacji Friedricha Naumanna.

Osoby zainteresowane udziałem proszone są o potwierdzenie obecno-ści: [email protected] bądź telefo-nicznie tel. 22 33 55 800, 665 888 622

Piątek, 31 majaGodz. 16.00 – 18.00 - Ralf Dahrendorf Round-table (konferencja międzynarodowa, tłumaczenie symultaniczne z języka angielskiego)Otwarcie konferencji - Janusz OnyszkiewiczSłowo wstępne - Dr Jürgen Martens - V-ce Prze-wodniczący European Liberal Forum, Minister Stanu rządu SaksoniiTematyka: Gordyjski węzeł kryzysu w Europie - jakie możliwe drogi wyjścia? Państwo solidarne czy liberalne, ile rynku a ile państwa w gospo-darce, czy kryzys w Europie jest wynikiem zbyt rozbudowanego programu socjalnego czy złej polityki finansowej i jakie są drogi wyjściaModerator – Andrzej OlechowskiPanel dyskusyjny: Dariusz Rosati, Jerzy Osiatyń-ski, Guy Verhofstadt (b. premier Belgii, przewod-niczący Grupy ALDE w PE

Sobota, 1 czerwcaGodz. 9.00 - 11.00 Sesja 1 (krajowa)Tematyka: Idee socjalliberalne i liberalno-demo-kratyczne w polskimdyskursie politycznym ostatniej dekadyModerator - prof. Jerzy SzackiPanel dyskusyjny: Jan Hartman, Tomasz Jastrun, Piotr BeniuszysGodz. 11.00 - 11.30 - przerwa kawowaGodz. 11.30 - 13.30 Sesja 2 (krajowa)Tematyka: Rola i przyszłość politycznej centro--lewicy i orientacji liberalno-demokratycznej w PolsceModerator - Janusz OnyszkiewiczPanel dyskusyjny – Marek Borowski, Andrzej Ce-liński, Aleksander Kwaśniewski, Janusz Palikot, Paweł Piskorski13.30 - konferencja prasowa

Page 7: Liberałowie i Demokraci nr 12

7

OŚWIADCZENIEPrzewodniczącego Regionu Mazowieckiego SD Sławomira POTAPOWICZA

i Przewodniczącego Rady Stołecznej SD Włodzimierza CAŁKIw sprawie udziału Stronnictwa Demokratycznego w akcji referendalnej zmierzającej

do odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji Prezydent m.st. Warszawy

Stronnictwo Demokratyczne weźmie udział w zorgani-zowanej przez Warszawską Wspólnotę Samo-rządową akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowa-dzenie referendum w sprawie odwołania Hanny Gron-kiewicz-Waltz z funkcji Prezydenta m.st. Warszawy.Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że pełna błędów i zanie-dbań prezydentura Hanny Gronkiewicz-Waltz doprowadzi-ła do paraliżu rozwojowego miasta.Po pierwsze, prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie przedstawiła jakiejkolwiek wizji rozwoju miasta czego wy-mownym przykładem jest brak zagospodarowania ścisłego centrum miasta usytuowanego przy pl. Defilad.Po drugie, należy podkreślić nieudolność inwestycyjną kie-rowanej przez Hannę Gronkiewicz-Waltz ekipy. Ciągnąca się latami budowa mostu Północnego oraz opóźniona i rea-lizacja II linii metra, to przykłady braku właściwego nadzo-ru i odpowiedniej umiejętności przygotowania niezbędnych dla rozwoju miasta inwestycji.

Po trzecie, Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiada za roz-rost administracji oraz niespotykaną dotychczas w Warsza-wie skalę nepotyzmu w zatrudnianiu działaczy własnej par-tii w urzędzie miasta. Po czwarte, prezydent Hanna Gronkiewicz–Waltz ponosi odpowiedzialność za chaos przy wdrażaniu przepisów tzw. ustawy śmieciowej oraz ogromne podwyżki cen biletów ko-munikacji miejskiej.Po piąte, prezydentura Hanny Gronkiewicz-Waltz charak-teryzuje się marnotrawstwem pieniędzy publicznych i za-dłużeniem miasta sięgającego 50% rocznych dochodów.Kolejne lata rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz mogą je-dynie skutkować pogłębianiem się zapaści inwestycyjnej i organizacyjnej Warszawy. Stąd też Stronnictwo Demokra-tyczne, w poczuciu odpowiedzialności za Warszawę, weź-mie udział w akcji zmierzającej do odwołania Hanny Gron-kiewicz-Waltz z funkcji Prezydenta m.st. Warszawy.

Warszawa, 23/5/2013

Wybory w Żaganiu

SPEKTAKULARNY SUKCES STRONNICTWA DEMOKRATYCZNEGOStronnictwo Demokratyczne zdobyło aż 5 spośród 21 man-datów w przedterminowych wyborach do Rady Miasta Ża-gania, które odbyły się 19 maja. Lepszy wynik uzyskał tylko lokalny komitet. Kandydaci SD pozostawili daleko w tyle Platformę Obywatelską, która w Radzie Miasta będzie mieć zaledwie dwóch radnych. Pra-wo i Sprawiedliwość nie uzy-skało ani jednego mandatu radnego. Z listy Stronnictwa Demokratycznego radny-mi Żagania zostali: Sebastian Galasiak, Krystyna Hucał, Sławomir Kowal, Małgorzata Kuźniar i Tomasz Szewczyk. Stronnictwo już przystąpiło

do rozmów dotyczących stworzenia większościowej koalicji w Radzie Miasta Żagania.

Równocześnie z głosowaniem na kandydatów do Rady Miasta odbyły się także wybory Bur-mistrza Żagania, które wygrał kandydat Stronnictwa Demo-kratycznego Sławomir Kowal uzyskując blisko 28% głosów. Kandydat SD zmierzy się w II turze wyborczej, która odbę-dzie się 2 czerwca z kandyda-tem lokalnego komitetu Danie-lem Marchewką. Z wyborczego

wyścigu odpadła kandydatka Platformy Obywatelskiej, która zajęła dopiero trzecie miejsce.

Page 8: Liberałowie i Demokraci nr 12

8

PISKORSKI dla tygodnika Wprost:Albo wygra Kwaśniewski albo wygra PiS

Tusk jest w pułapce. Rząd będzie słabnąć, ale dotrwa do końca kadencji. Platforma będzie się pocieszać: a nuż PiS zrobi coś głupiego, a nuż wybuchnie jakaś afera, któ-ra utrudni opozycji funkcjonowanie, a nuż Kwaśniewski nie stworzy koalicji na lewo od PO - mówił w rozmowie z tygodnikiem Wprost przewodniczący Stronnictwa Demo-kratycznego Paweł Piskorski.

Michał Olech: Czy przyspieszenie we-wnętrznych wyborów w Platformie po-może Donaldowi Tuskowi?

Paweł Piskorski: Nie, bo wewnętrzne konflikty nie są najważniejsze. Kluczowym problemem jest zła ocena rządu. Donald Tusk nie może przyznać, że jego notowania spadły do najniż-szych, odkąd jest premierem. Próbuje odwrócić uwagę od problemu złego rządzenia i coraz gor-szych sondaży. Mówi tak: ani ja, ani Platforma, nie jesteśmy problemem, bo przecież ciężko pracujemy. Problemem są ludzie, którzy narze-kają i robią kłopoty. To np. Schetyna czy Gowin. I trzeba jak najszybciej rozstrzygnąć, kto jest prawdziwym liderem.

Donald Tusk będzie próbował skrócić kadencję Sejmu?

Gdyby Tusk mógł ogłosić przedterminowe wy-bory, już by to zrobił. Ale Polsce premier nie ogłasza wyborów. Samorozwiązania Sejmu nie będzie, bo PiS woli poczekać, aż Tusk się wypali. Głosowanie przeciwko własnemu budżetowi też nie wchodzi w grę. Z kolei dymisja rządu i tzw. trzy konstytucyjne kroki oznaczają 92 kompro-mitujące dni, w czasie których trzeba odrzucać kandydatury na premiera, prezentowane przez własnego prezydenta.

Grzegorz Schetyna wejdzie do rządu?

Raczej jest to niemożliwe. Tusk będzie chciał doprowadzić do konfrontacji ze Schetyną, do zderzenia i zwycięstwa. Nie ma wątpliwości, że

na tym etapie Tusk wyraźnie z nim wygrywa, więc nie będzie dążyć do porozumienia.

Tusk nie chce go wzmacniać?

Premier musiałby przyznać się do błędu: niepo-trzebnie go zdymisjonowałem. Poza tym Schety-na nie przyjąłby ministerstwa sportu. Tusk mu-siałby zaproponować mu ważny resort i powrót na stanowisko wicepremiera, czego zrobić nie może. Tusk nie będzie ryzykować, że jeśli Sche-tyna wejdzie do rządu i notowania się poprawią, wszyscy będą uważać, że to zasługa Schetyny. Tusk, odsuwając go na wiele lat zrobił błąd. I teraz Schetyna triumfuje, bo wraca.

Ucieczka Tuska, jak twierdzi opozycja, na stanowisko szefa Komisji Europej-skiej, to realny scenariusz?

To element propagandy, która jest prowadzona na bardzo prostym skojarzeniu: Tusk wszędzie jest uznawany za świetnego fachowca, w związ-ku z czym wy Polacy, też powinniście zobaczyć, jaką gwiazdę macie u siebie i przestać marudzić, bo to świetny facet. Nie wyobrażam sobie, żeby Donald Tusk został szefem KE. Zarówno z po-wodów charakterologicznych, jak i z tego, że byłoby to powszechnie uznawane za ucieczkę z polskiej polityki w momencie, w którym statek zaczyna tonąć. Tusk nie może sobie na to po-zwolić, więc to trik propagandowy, a nie realnie rozważany wariant.

Zakładając, że nie będzie skrócenia ka-dencji Sejmu, kto wygra wybory parla-mentarne w 2015 roku?

Jeśli powstanie koalicja wokół Aleksandra Kwaś-niewskiego, to ona wygra wybory. Drugi będzie PiS, trzecia Platforma. Jeśli koalicja nie powsta-nie, wtedy wygra PiS.

źródło: http://www.wprost.pl/ar/401091/Piskorski--albo-wygra-Kwasniewski-albo-PiS/

Page 9: Liberałowie i Demokraci nr 12

9

TUSK NIE LUBI RYNKUUmacniając w Polakach gospodarcze mity i fobie, na krótką metę Platforma wygrywała, na długą - napędzała wiatr w ża-gle PiSW pierwszej dekadzie III RP po jednej stronie stali reformatorzy, zwolennicy prywatyzacji, za-granicznych inwestycji i poszerzenia obszarów, gdzie działa rynek. Po drugiej - politycy nieufni wobec rynku i prywatnego, zwłaszcza zagranicz-nego kapitału, zwolennicy kontroli państwa nad gospodarką, a zwłaszcza jej „strategicznymi” obszarami. Pierwsi byli zwolennikami małego budżetu i zrównoważonych finansów - choć nie zawsze udawało im się to realizować. Dru-dzy uważali, że każdy problem da się rozwiązać, jeśli państwo hojniej sypnie groszem. Pierwsi twierdzili, że otwarcie na świat jest korzystne dla Polski, według drugich Zachód i Wschód marzą tylko o tym, by się dobrać do polskich bogactw.

Zapomniane reformy Podziały często przechodziły w poprzek ugru-powań. W czasach premiera Jerzego Buzka w klubie AWS przeciwko rządowym reformom głosowała zwykle grupa 21 posłów żartobliwie zwana „oczkiem”. Byli to na ogół politycy uwa-żający się za katolicką prawicę, ale swymi głosa-mi wspierali opozycyjny SLD. Ale na lewicy też był podział na rynkowców i antyrynkowców. W 2003 roku Jerzy Hausner zaproponował pakiet reform mających naprawić finanse publiczne. SLD bez entuzjazmu popierał swego wicepre-miera, lecz pakiet ustaw nie przeszedł, gdyż nie poparła go Platforma Obywatelska, uważana wówczas za zdecydowanie reformatorską. Do-nald Tusk tłumaczył odmowę względami po-litycznymi, a nie merytorycznym sprzeciwem wobec cięć wydatków socjalnych. Do wyborów w roku 2005 i 2007 PO szła, nie unikając po-mysłów tak odważnych jak generalna reforma podatkowa i wprowadzenie podatku liniowego. Gdy pytałem Tuska w 2007 roku, jaką ma re-ceptę na to, by spółki skarbu państwa nie były upolityczniane, odpowiedział: - Żadne konkursy, żadne komisje nie pomogą. Jedynym sposobem, by odsunąć polityków od wpływów w spółkach, jest ich szybka prywatyzacja. (…) Ale już pierw-sza kadencja rządów PO-PSL rozczarowała tych, którzy uważają, że bez kolejnego pakietu pro-rynkowych reform gospodarka ugrzęźnie(…)

(…) Wielokrotnie zapewniał, że jego reformy „nie będą prowadzone przeciwko ludziom”. - Polityka nie jest po to, by bolało - mówił. Opor-tunizm okazał się skutecznym narzędziem wy-grywania wyborów.(…)

Kto jest bardziej wiarygodnym antyrynkow-cem? „Większego oszustwa nie było” - mówił Jaro-sław Kaczyński o otwartych funduszach emery-talnych. Wcześniej wicepremier Jacek Rostowski stwierdził: „Moralna i intelektualna konstrukcja OFE runęła”. Obaj politycy mówią o nieco innych sprawach - Kaczyński o tym, że gdy w końcu lat 90. wpro-wadzano reformę, nikt przyszłych emerytów nie ostrzegał, że świadczenia mogą być niższe niż w starym systemie. Rostowski zaś krytykuje sposób funkcjonowania OFE, za który skądinąd sam jest współodpowiedzialny. Bo fundusze działają tak, jak im pozwalają i nakazują regulacje, których twórcą jest rząd. Jednak dla przeciętnego czło-wieka obie wypowiedzi są bliźniacze: PO i PiS są dziś przeciwko OFE. Która krytyka fundu-szy jest bardziej wiarygodna - polityka, który do 2010 roku uważał reformę emerytalną za sukces, czy tego, który krytykował fundusze od dawna? Jeśli Platformie uda się przekonać wyborców, że OFE to czyste zło, moralna i intelektualna nę-dza, to ci zagłosują na PiS, który krytykuje fun-dusze jeszcze mocniej i od dawna.(…)

Przypadek Azotów „Przejęcie Azotów oznaczałoby utratę przez Polskę dużej części suwerenności ekonomicznej. Kreml uzyskałby potężne narzędzie umożliwia-jące dyktowanie Polsce cen gazu, utrudnianie eksploatacji gazu łupkowego, a nawet wpływ na ceny żywności” - napisała „Gazeta Polska”. Po-dobne zdania padają z ust polityków PiS. Pogląd ten uważam za absurdalny. Każdy kraj, który ma konkurencyjną gospodarkę, jest suwe-renny ekonomicznie, a kraj, który ma gospodar-kę chorą, jak Grecja czy Cypr, naraża się na utra-tę suwerenności. Gospodarczej witalności służy konkurencja, a nie monopol chroniony przez

Page 10: Liberałowie i Demokraci nr 12

10

instytucje państwowe. Rząd miał okazję tłumaczyć społeczeństwu, jak działa gospodarka w epoce globalizacji. Mógł powiedzieć, że kapitału zagranicznego nie trze-ba się bać, nawet jeśli jest rosyjski, bo państwo jest na tyle silne, że nie dopuści do monopoli-stycznych praktyk, zagrożenia dla środowiska lub łamania praw pracowniczych. Mógł pokazać korzyści płynące z inwestowania Acronu - na przykład wzrost cen akcji Azotów w portfelach funduszy emerytalnych, obniżenie kosztów pro-dukcji dzięki dostępowi Acronu do tańszego gazu. Zamiast tego minister Mikołaj Budzanow-ski przeprowadził histeryczną akcję ratowania Azotów (…)

Edukacja, głupcze Opowiadam się za rozwiązaniami rynkowymi nie z powodów ideologicznych, ale dlatego, że uwa-żam je za najlepsze dla gospodarki, a tym samym dla Polski. Od wielkości naszego PKB zależy, czy coś będziemy w świecie i Europie znaczyć, czy nie. A PKB będzie tym większy, im bardziej dynamiczna i efektywna będzie nasza gospodar-ka. To nie premier i nie minister sprawiają, że gospodarka rośnie szybciej, ale przedsiębiorcy, którzy konkurują na rynku. (…)(…) W Polsce etos przedsiębiorcy nigdy nie był w wielkim poważaniu. Niski jest poziom wiedzy ekonomicznej. Polacy za to chętnie wierzą w

cuda - na przykład w to, że gaz łupkowy uczyni z Polski drugą Norwegię, o czym jeszcze niedaw-no zapewniał Donald Tusk, zapominając dodać, że Norwegowie nie dlatego są bogaci, że mają gaz i ropę, tylko dlatego, że przez stulecia ciężko i wydajnie pracowali.Politycy albo będą mówić Polakom prawdę o stanie gospodarki, poziomie przyszłych eme-rytur, o konsekwencjach prywatyzacji i otwar-cia się na kapitał zagraniczny, o tym, dlaczego utrzymuje się wysokie bezrobocie i co zrobić, aby było niższe, albo też będą nas karmić mita-mi - o narodowym przewoźniku lotniczym, bez którego Polska zginie, o tym, że emerytury mogą być większe, jeżeli wypłacać będzie je tylko ZUS, że dobry rząd może każdemu zapewnić wysoko płatną pracę, że Polska zawsze będzie „zieloną wyspą”, bo o to już zadba minister finansów. Platforma mogła przez sześć lat wiele zrobić dla ekonomicznej edukacji społeczeństwa. Im lepsze rozeznanie wyborców w tym, co realne, a co jest mitem, tym rozumniej decydują przed urną. Zamiast tego PO dla krótkowzrocznych celów (słupki poparcia) umacniała w Polakach gospodarcze mity, fobie i nieracjonalne postawy. Na krótką metę wygrywała, na długą - napędzała wiatr w żagle PiS.

źródło: http://wyborcza.pl/magazyn/1,132518,13933048,Tusk_nie_lubi_rynku.html

Rząd szykuje zagranie w stylu Orbána. Ostrzegam PO - są granice manipulacji

BALCEROWICZ

(…) Kiedy zdejmie Pan licznik długu publicznego?

Nigdy, gdyż zakładam, że jakiś dług będzie. Zresztą nie o to chodzi, by ten dług miał szyb-ko zniknąć, lecz o to, by rósł wolniej niż nasza gospodarka. Można to osiągnąć bądź poprzez podnoszenie podatków, bądź przez obniżanie wydatków. Wiadomo, że w sytuacji gdy podatki są wysokie - a w Polsce takie są - dalsze ich podnoszenie przynosi tylko chwilowy efekt, a na dłuższą metę hamuje wzrost gospodarki.

Na tle europejskim wcale takie wysokie nie są. Według danych Eurostatu z 2011 r.

łączne obciążenie podatkami Polaka wy-nosi 32,4 proc., podczas gdy średnia UE to 40 proc.

To jest wadliwe porównanie. Polskę trzeba po-równywać z krajami o podobnym do naszego poziomie dochodu na mieszkańca i wtedy wi-dzimy, że podatki u nas są wyższe, niż były w Szwecji wtedy, gdy ten kraj znajdował się na naszym obecnym etapie rozwoju. Należy więc - poprzez reformy - ograniczać wydatki, szcze-gólnie te, które szkodzą rozwojowi gospodar-ki, np. zniechęcając ludzi do pracy. Ale żeby to osiągnąć, trzeba wejść na drugi poziom i budo-wać silną przeciwwagę obywatelską dla rozma-

Page 11: Liberałowie i Demokraci nr 12

11

itych grup roszczeniowych.(…)(…) Akurat rząd w ubiegłym roku obniżył zadłużenie kraju - dług publiczny zmalał z 53,5 proc. PKB do 52,7 proc., licząc według metodologii krajowej. To sygnał, że wydatki maleją mimo braku obywatelskiego nacisku. Może więc licznik nie jest potrzebny?

Proszę pamiętać, że gdybyśmy stoso-wali metodologię Eurostatu, to polski dług publiczny byłby powyżej ustawo-wego progu. Po Węgrzech mamy naj-wyższy dług publiczny w naszej części Europy, dużo wyższy niż na przykład jest w Bułgarii czy krajach nadbałty-ckich. Poza tym dla różnych krajów różne są poziomy długu, które rynki finansowe spokojnie tolerują. Niemcy płacą odsetki od 10-letnich obligacji na poziomie 1,27 proc., choć mają wyższą relację długu do PKB, a Polska - 3,10 proc. (…)

(…) Ale fakt, że obsługa polskie-go długu bardzo staniała, jest bezsporny - i to jest jedna z naj-większych zasług rządu Donalda Tuska.

O zasłudze można mówić wtedy, gdy określone działania danego rządu były przyczyną pozytywnej zmiany. Trud-no natomiast mówić o szczególnych zasługach, gdy mamy równoległy spadek ceny długu w grupie państw regionu. To raczej dowód na to, że relatywna ocena ryzyka w tej grupie krajów zmalała albo ocena ryzyka w innych krajach wzrosła. Nie wszystko, co jest dobre albo złe w poszczegól-nych krajach, jest wynikiem działań poszczególnych rządów. Oczywiście, nietrudno sobie wyobrazić gorszą po-litykę fiskalną niż za rządów obecnej koalicji, tyle tylko, że wtedy złamana zostałaby konstytucja, która zakazu-je długu wyższego niż 60 proc. PKB. Trzeba o tym pamiętać, by nie popa-dać w prymitywne schematy, według których za wszystko, co dobre czy złe, odpowiedzialny jest rząd.

(…) Taka formuła wygodnie po-

rządkuje scenę polityczną. Niczego nie porządkuje, tylko robi lu-dziom wodę z mózgu. Od rządzących i opozycji trzeba wymagać poprawia-nia sytuacji w tych dziedzinach życia kraju, gdzie nie jest dobrze. Proszę się zastanowić, czy można było robić systematyczne reformy w wymiarze sprawiedliwości, jeśli w Polsce było 22 ministrów sprawiedliwości od 1989 r.? Za rządów PO-PSL mamy już piątego ministra - rotacja większa niż w spół-kach Skarbu Państwa. Konsekwen-cją tego jest fakt, że w tym resorcie wprowadzono mało konsekwentnych reform. Albo brakowało reformato-rów, albo - jak już się pojawiali - to nie mieli wystarczająco dużo czasu, by program zmian przeprowadzić. (…)

(…) O tym, że gospodarka w tym roku wpadnie w turbulencje, wia-domo było od dawna. Antidotum na to miały być narzędzia, które Donald Tusk zaproponował w drugim exposé. Widać, że to się nie powiodło. Czy w ogóle była możliwość zamortyzowania tego upadku?

Nigdy nie da się dokładnie przewi-dzieć, jak duże będzie spowolnienie gospodarcze - dużo łatwiej jest prze-prowadzić lot rakiety na Marsa. Dlate-go nie można winić ministra finansów za to, że nie był w stanie dokładnie oszacować głębokości załamania. Przesadnie natomiast eksponowano poprzedni sukces, pomijając to, że jego część brała się - jak powiedziałem - z czynników przejściowych. Wtedy można było ostrzec społeczeństwo, powiedzieć: idzie nam dobrze, ale cały czas tak nie będzie. Można było to powiedzieć przy układaniu budżetu na ten rok. Ponadto, w chwili gdy go przyjmowano, wskazywano, że jest on oparty na napiętych, optymistycznych założeniach. Może warto było przy-gotować bardziej realistyczny budżet i w ten sposób przygotować Polaków na gorszą rzeczywistość, zamiast dziś szukać usprawiedliwień i lekarstw, które są gorsze od choroby?

Co Pan w ten sposób określa? Rząd PO-PSL w 2011 r. po kampanii czarnej propagandy w sprawie II fila-ru emerytalnego drastycznie ograni-czył wpłaty do OFE - i już z tego ty-tułu zwiększyły zależność przyszłych emerytów od ZUS. Teraz niektórzy ministrowie powtarzają stare i nie-prawdziwe zarzuty, tak jak gdyby przy-gotowywali następny skok na oszczęd-ności emerytalne Polaków - zamiast przygotować więcej reform, których polska gospodarka bardzo potrzebuje. Przykładem są pomysły o tym, by na 10 lat przed wypłaceniem emerytury z II filaru skierować do ZUS - czyli wydać. To byłby krok w stylu Viktora Orbána na Węgrzech, którego wielbią niektórzy politycy PiS.

Nikt w rządzie tego nie powie-dział, nawet nie zasugerował.

Jak to nie - to jest propozycja Mini-sterstwa Finansów! Są granice ma-nipulacji, po przekroczeniu których traci się zaufanie do manipulatorów - z ogromnymi konsekwencjami po-litycznymi. To jest moje ostrzeżenie pod adresem Platformy Obywatel-skiej. Chyba nie wszyscy wyborcy PO pragną, aby zbliżała się programowo do Orbána? (…) Tym bardziej że PO w 2008 r. przygotowała propozycję ustawy dotyczącej wypłaty emerytur z II filaru - i była to uczciwa propozy-cja, bez skoku na OFE. Ten projekt został jednak zawetowany w 2009 r. przez Lecha Kaczyńskiego, ale póź-niej partia nigdy do niego nie wróciła. Co takiego stało się z Platformą przez dwa lata, skoro kiedyś takie propozy-cje zgłaszała, a teraz jej minister pro-ponuje ruch w stylu Orbána? (…)

(…) Minister Fedak najostrzej sprzeciwiał się minister Boni, niedługo jednak przestanie być członkiem rządu. OFE traci ostatniego obrońcę w gabinecie Tuska?

Tu nie chodzi o OFE, ale o oszczęd-ności emerytalne Polaków oraz o przyzwoitość w życiu publicznym. Do

Page 12: Liberałowie i Demokraci nr 12

12

Michała Boniego mam wiele sympatii, ale muszę zauważyć, że zrobił dziwną woltę. Najpierw bronił dobrej sprawy, a potem zaczął występować wspólnie z ministrem Rostowskim i bronić złej. Tak się zachowują osoby, dla których lojalność wobec konkretnych osób jest ważniejsza niż lojalność wobec określonej sprawy. Ja uważam, że w takich sytuacjach należy powiedzieć „nie” i odejść.

(…) A czy w ogóle trzeba jeszcze grzebać w systemie emerytalnym w poszukiwaniu pieniędzy? Nie łatwiej je znaleźć, pobudzając gospodarkę?

Polska stoi przed serią problemów, które grożą trwałym spowolnieniem rozwoju gospodarki. Pierwszy to kwestia demografii. Coraz szybciej się starzejemy. Bez dodatkowych reform w 2020 r. w Polsce będzie o milion rąk do pracy mniej niż obecnie. Po drugie, mamy bardzo niską stopę inwestycji prywatnych. Jeśli inwestorzy prywatni mało inwestują, to nie dlatego, że nie lubią, tylko dlatego, że nie ma do tego odpowiednich warunków. Są na przy-kład zbyt skomplikowane podatki lub mało przewidywalne prawo. W Pol-sce są ustawy blokujące inwestycje, na przykład ustawa nadmiernie chro-niąca lokatorów, co blokuje budowę mieszkań na wynajem. (…)

Mówił Pan o problemach z inwe-stycjami.

W Polsce zbyt niski odsetek naszego PKB przeznaczamy na inwestycje. Jedną z przyczyn to blokujących jest niski poziom oszczędności Polaków. Na to jeszcze nakłada się inny nie-pokojący czynnik. Po 1989 r. szybko podnosiliśmy efektywność gospo-darki, ale ostatnio jednak ta poprawa słabnie.

Inwestycje chce wpierać rząd - w tym celu stworzył Program „In-westycje Polskie” i za jego po-średnictwem chce wpompować w gospodarkę 40 mld zł. To do-

bre rozwiązanie? Dużo skuteczniejsze byłoby usunię-cie barier dla inwestycji prywatnych, zamiast powoływanie nowej instytu-cji, na dodatek narażonej na naciski polityczne. Po co sięgać lewą ręką do prawego ucha?

Jednym z pomysłodawców PIR jest Jan Krzysztof Bielecki. Ra-zem tworzyliście liberalny rząd w 1991 r., a teraz krytykuje Pan zgłaszane przez niego pomysły.

Z samego faktu, że ktoś kiedyś nale-żał do KLD, nie wynika, że on prze-myślał, co to znaczy „liberalizm”, i od czego zależy rozwój gospodarki. Nigdy nie słyszałem, by Jan Krzysz-tof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze, mery-torycznie odniósł się do groźby trwa-łego spowolnienia wzrostu gospo-darczego w Polsce. A to największy problem.(…)

(…) Czy wprowadzenie euro w Polsce byłoby - według Pana - antidotum na to spowolnienie? Czy raczej drogą na skróty?

Aby móc dobrze wejść do strefy, trze-ba wykonać reformy, które i tak są nam niezbędne - nawet gdyby euro nie istniało. Czyli trzeba uzdrowić finan-se publiczne, uelastycznić gospodar-kę, usunąć przeszkody stojące przed inwestorami, dokończyć prywatyzację itp. Te wszystkie zmiany trzeba na po-litykach wymusić poprzez obywatelski nacisk.

W dyskusji o wejściu do strefy euro przewija się wątek dużego zmniejszenia długu publiczne-go.

Nie mam z tym problemów. Poza jednym wyjątkiem - by ten postulat nie stał się pretekstem do kolejnego zamachu na oszczędności Polaków zgromadzone w II filarze, czyli do ru-chu w stylu Orbána.

(…)Wymienił Pan listę reform, które dla Polski są niezbędne.

Czy według Pana gabinet Do-nalda Tuska ma jeszcze siłę, by te reformy wprowadzić w życie? Bo dziś zachowuje się tak, jakby chciał udowodnić, że władza na-prawdę zużywa.

To przesada. Znam polityków, któ-rzy dobrze rządzili przez kilkanaście lat. Choćby John Howard w Australii. Oni są dowodem na to, że władza nie zużywa się w równym tempie. Ona zużywa się wtedy, gdy się źle organi-zuje pracę - wtedy jest więcej chaosu, a to rzeczywiście zużywa. Nawet kie-rowanie małą firmą wymaga elemen-tarnej organizacji i właściwego dobo-ru współpracowników.

(…) Dziś w Polsce nie ma żadne-go ugrupowania liberalnego. Jak Pan to tłumaczy?

Rywalizacja partii w Polsce często przypomina rywalizację w Grecji, gdzie politycy licytowali się, kto da więcej. Dlatego tym bardziej istotny jest nacisk obywatelski na wszystkie partie, aby nie udawały świętych mi-kołajów, a zajęły się poprawą warun-ków do pracy i przedsiębiorczości. Trzeba pilnować, by państwo się nie rozrastało i nie zabierało nam kolej-nych kawałków wolności.

(…) Rządy najlepszego z najgor-szych nie są rozwiązaniem.

Zgadzam się. Partia, która będzie gra-ła argumentem, że inni są gorsi od niej, długo nie pociągnie. Zwolenni-cy takiego ugrupowania potrzebują czegoś więcej. I trzeba im to dać. Nie dlatego, że istnieje wielkie ryzyko, iż przeniosą swój głos na kogoś inne-go. Istnieje też ryzyko, że oni w ogó-le nie zagłosują. Dlatego trzeba dbać o własnych wyborców, swój twardy elektorat. Nie można go traktować jak masy, którą da się zmanipulować.

źródło: http://www.polskatimes.pl/artykul/899311,balcerowicz-rzad-szykuje--zagranie-w-stylu-orb-na-ostrzegam,id,t.html?cookie=1

Page 13: Liberałowie i Demokraci nr 12

13

Siedem grzechów głównych Hanny Gronkiewicz-Waltz

Rozpoczęta właśnie akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta Warszawy ma spore szanse powodzenia, gdyż coraz więcej warszawiaków widzi co-raz więcej powodów, by pani prezydent pokazać czerwoną kartkę. Oto siedem grze-chów głównych Hanny Gronkiewicz-Waltz, które zauważa każdy, kto na co dzień mieszka w Warszawie.

Grzech pierwszy to INWESTYCYJNA NIE-UDOLNOŚĆ. Tu dobrym (a dla pani prezy-dent – fatalnym) przykładem jest budowa II linii metra. Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecy-wała 6 lat temu, że z budową zdążymy na Euro 2012. Dziś już wiemy, że opóźnienia na budo-wie są tak znaczne, że najwcześniejszy i w miarę realny termin otwarcia II linii to wrzesień 2014 roku. Towarzyszy temu zakorkowanie centrum miasta związane z trudno wytłumaczalnym za-mknięciem na kilka lat praktycznie całej ulicy Świętokrzyskiej – jednej z najważniejszych, śródmiejskich arterii Warszawy. Budowa zo-stał niewłaściwie przygotowana od strony dokumentacji geologicznej, co skończyło się zalaniem budowanej stacji Powiśle i zamknię-ciem (do dzisiaj) tunelu Wisłostrady. Budowa jest też wadliwe nadzorowana. Błędy w sztuce budowlanej doprowadziły do pęknięć ścian w budynkach przy Świętokrzyskiej. Trudni za suk-ces uznać też ukończony Most Północny – bo trzeba zapytać, dlaczego był tak drogi i dlacze-go jego budowa trwała tak długo, skoro mosty Świętokrzyski i Siekierkowski powstawały w dwa lata.

Grzech drugi to MARNOTRAWSTWO PUB-LICZNYCH PIENIĘDZY. Najbardziej kom-promitujący panią prezydent przykład to budo-wa stadionu Legii. Hanna Gronkiewicz-Waltz zarzuciła przygotowaną jeszcze przeze mnie i mojego następcę Wojciecha Kozaka koncepcję

modernizacji stadionu Legii w ramach part-nerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Gdyby trzymać się naszego pomysłu, to znacząca część środków na ten cel pochodziłaby nie z budże-tu miasta lecz od prywatnego inwestora, a – co ważne – ukochana przez warszawiaków Legia też miałaby gdzie grać. Podobnie rzecz wygląda z budową II linii metra. Tu również Hanna Gron-kiewicz zrezygnowała z gotowej już koncepcji budowy metra w ramach PPP i budując metro z pieniędzy budżetowych doprowadziła miasto do finansowej niewydolności, gdyż zadłużenie miasta sięgnęło niespotykanego wcześniej po-ziomu – jest to już blisko 50% w stosunku do rocznych dochodów Niefrasobliwości w wyda-waniu publicznych pieniędzy towarzyszą „dzia-dowskie” oszczędności na przedszkolach oraz wzrost „danin” nakładanych na mieszkańców – od biletów komunikacji miejskiej począwszy na podatku od nieruchomości skończywszy.

Grzech trzeci to BRAK WIZJI ROZWOJU WARSZAWY I PLANISTYCZNY CHAOS. Tu warto spojrzeć na najbardziej ścisłe centrum Warszawy, jakim jest pl. Defilad. Prawie cztery lata temu władze Warszawy zdecydowały się na konfrontacje z kupcami z pl. Defilad. Blaszana hala, w której handlowali – tzw. Kupiecki Dom Towarowy – została rozebrana. Szpecący mia-sto blaszak miał być zastąpiony przez gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej, zaprojektowany przez szwajcarskiego architekta Christiana Ke-

Page 14: Liberałowie i Demokraci nr 12

14

reza. Jednak Hanna Grronkiewicz-Waltz zerwa-ła umowę ze szwajcarskim projektantem i nigdy zresztą nie podając przekonujących powodów takiej decyzji. A na pl. Defilad, gdzie wcześniej stał blaszak należący do kupców, stoi dzisiaj – zamiast gmachu muzeum – jeszcze brzydszy blaszak.

Grzech czwarty to „ODPUSZCZENIE BIE-RUTOWI”. Stosunki własnościowe w przewa-żającej części Warszawy reguluje dekret komu-nistycznego prezydenta Bieruta z 1945 roku, na mocy którego odebrano ówczesnym właścicie-lom wszystkie nieruchomości. Dawni właścicie-le dochodzą swych praw na drodze sądowej, a koszty tego ponosi wyłącznie miasto. Poziom dzisiejszych roszczeń przekracza możliwości fi-nansowe warszawskiego samorządu. Widać, że nie uchwalenie w Polsce ustawy reprywatyzacyj-nej uderza najbardziej w samorząd Warszawy. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz żali się, że samorząd warszawski nie ma w tej sprawie inicjatywy ustawodawczej. Ale Hanna Gronkiewicz-Waltz jest także wiceprzewodni-czącą rządzącej Platformy Obywatelskiej. Nie zrobiła nic – ani publicznie ani też kuluarowo – by zmusić rząd do jakiegokolwiek ruchu w tej sprawie.

Grzech piąty to „ODPUSZCZENIE JANO-SIKOWI”. Grzech piąty jako żywo przypomina grzech czwarty i podobnie jak tamten jest grze-chem zaniechania. Warszawa olbrzymie kwoty z własnych dochodów oddaje do budżetu pań-stwa z tytułu tzw. „janosikowego”. To ponad 800 mln zł rocznie. Pieniądze te rząd przekazuje potem gminom biedniejszym. „Janosikowe” nie bierze pod uwagę, że gminy niby-bogatsze – ta-kie jak np. Warszawa – mają też innego rodzaju wydatki. W Warszawie są to np. koszty budowy metra i infrastruktury wynikającej z pełnienia przez miasto funkcji stołecznej. I tu – podobnie jak z dekretem Bieruta – Hanna Gronkiewicz--Waltz w żaden sposób nie wpłynęła na partię,

której jest wiceprzewodniczącą, by coś w tej sprawie zmienić na lepsze.

Grzech szósty to AROGANCJA WŁADZY. Znakomicie arogancję tę Hanna Gronkiewicz--Waltz ujawniła odmawiając radnemu informa-cji, z kim i za ile miasto podpisywało umowy cywilno prawne. Hanna Gronkiewicz-Walz da-nych nie ujawniała nawet wtedy, gdy nakazywał jej to prawomocny wyrok sądowy. Pani prezy-dent i – bądź co bądź – profesor prawa – po-kazała, że władza w jej wydaniu może zarówno ustawę o dostępie do informacji publicznej jak i sądowe wyroki.

Grzech siódmy to HOŁDOWANIE ZASA-DZIE „KTO NIE OD NAS TEN PRZE-CIW NAM”. Ta zasada nakazywała pani prezy-dent zwalniania urzędników „z innego nadania” i zatrudniania na potęgę swoich – często mier-nych ale wiernych. Hanna Gronkiewicz-Waltz rozwinęła kolesiostwo i nepotyzm w urzędach i spółkach miejskich na skalę wcześniej nie-spotykaną. Towarzyszyła temu prowadzona na pograniczu prawa i dobrych obyczajów wojna z burmistrzami dzielnicowymi, którzy nie byli z nadania Platformy. Pani prezydent dobitnie po-kazała, jak dalece podległe sobie urzędy można traktować jako prywatno-partyjny folwark. Ale ta zasada prowadziła też panią prezydent do małostkowości, gdy pominęła całkowitym mil-czeniem inicjatywę, by planowany na przedłu-żeniu ul. Krasińskiego (a więc żoliborski) most przez Wisłę nazwać imieniem Jacka Kuronia. A powodem tego było tylko to, że inicjatywę zgłosiło Stowarzyszenie Obywatele dla Warsza-wy, traktowane przez panią prezydent jako „nie swoje” a więc wrogie.

Te siedem grzechów mogą warszawiacy uznać za wystarczający powód, by pokazać Hannie Gronkiewicz-Waltz. czerwoną kartkę.

Paweł Piskorski

Page 15: Liberałowie i Demokraci nr 12

15

ALDE: szansa dla UkrainyW dniu, w którym Komisja Europejska dała zielone światło dla Rady w sprawie pod-pisania umowy o stowarzyszeniu z Ukrai-ną, ALDE zorganizowała „dzień Ukrainy” w celu omówienia bieżącej sytuacji w tym kraju.Leonidas Donskis, który zorganizował to wy-darzenie, powiedział: „Dzisiejsza decyzja Komisji Europejskiej, mimo że jest natury technicznej, to silny sygnał polityczny do władz Ukrainy, że stowarzyszenie nie dotyczy skorumpowanych urzędników i dysfunkcyj-nego sądownictwa, lecz jest stowarzyszeniem z i dla na-rodu ukraińskiego. Działacze społeczni, dziennikarze i intelektualiści, którzy zebrali się dzisiaj w Brukseli, podkreślali szansę UE na przywiązanie Ukrainy do europejskich wartości.”Hans van Baalen, rzecznik ALDE ds. Ukrainy,

dodał: „ALDE chce widzieć wyraźne sygnały ze stro-ny Kijowa. Domagamy się nieodwracalnych zmian w or-dynacjach wyborczych i reformy sądownictwa. Władze Ukrainy muszą też znaleźć rozwiązanie sprawy Julii Tymoszenko zgodnie z linią misji Parlamentu Europej-skiego byłego przewodniczącego PE Pata Coxa i byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Zbliżające się wybory na burmistrza Kijowa będą okazją dla władz ukraińskich, aby wykazać, że demokracja nie jest w od-wrocie.”Donskis podsumował: „Program antydyskrymina-cyjny ma również ogromne znaczenie dla UE. Niezbęd-ne przepisy w zakresie ochrony mniejszości muszą być wprowadzone i osadzone w ramach systemu prawnego Ukrainy.”

Andrzej Potocki

Hans van Baalen

Leonidas Donskis

Ratunkiem dla Europy jest zmianaOstatnia Rada Europejskiej Partii Demo-kratycznej odbyła się 16 maja w Parlamencie Europejskim w Brukseli, niemal dokładnie rok przed kolejnymi wyborami europejski-mi. Polskę reprezentowali Paweł Piskorski i Andrzej Potocki oraz jako goście Jan Arty-mowski i Janusz Onyszkiewicz.Przystępując do tworzenia programu polityczne-go EDP na następną kadencję, delegaci jedno-głośnie zgodzili się co do potrzeby dokonania istotnych zmian w funkcjonowaniu Europy.W obliczu niekończącego się kryzysu Europa nie proponuje jednolitego modelu postępowa-nia swoim narodom. Jak przypomniał François Bayrou, Europa jest postrzegana przez obywa-teli jako „główne narzędzie narzucania ludziom globalizacji” - globalizacji postrzeganej jako za-grożenie dla przyszłości, gospodarki i sposobu życia Europejczyków. Co więcej, funkcjonowa-nie instytucji europejskich przestaje być zrozu-miałe. Wynika to, zdaniem Marielle de Sarnez, z poważnego błędu ojców założycieli Europy, którzy uważali ją jako „sprawę elit, której ludzie nie mogą zrozumieć i powinni być od niej trzy-mani na dystans.”Powstanie „nowej Europy”Francesco Rutelli podkreślił konieczność zapro-ponowania konkretnych i wymiernych działań politycznych przez Europejską Partię Demo-kratyczną w odpowiedzi na obawy Europejczy-ków. Rozwiązania te muszą być perspektywicz-

ne i ofensywne, a nie tylko defensywne. Sama obrona idei Europy bez nowych perspektyw na przyszłość, skazana jest na klęskę. Ofensywna strategia wymaga założenia „nowej Europy” op-artej na prawdziwej demokracji, ponieważ nie możemy decydować o przyszłości kontynentu, bez ludzi, których jest własnością.Program EPDSwoje raporty na temat głównych kierunków programu politycznego przedstawiły grupy ro-bocze EPD. Jesienią 2013 przy okazji Konwencji Europejskiej w Paryżu program EPD zostanie ostatecznie przyjęty. Główne założenie progra-mu to większa integracja planów politycznych, gospodarczych i społecznych, aprobata przejścia do gospodarki ekologicznej i wola uczynienia z Europy ważnego gracza w świecie XXI wieku.Nowi członkowieRada EPD przyjęła do grona swych członków Koalicję Kanaryjską (Coalición Canaria), liberal-ną partię z Wysp Kanaryjskich, reprezentowaną w Kortezach przez siedmiu parlamentarzystów i przez 20 w Parlamencie Kanaryjskim. CC pro-gramowo żąda większej autonomii Wysp Kana-ryjskich, sprzeciwiając się jednocześnie ich nie-podległości. Od 1993 CC stale sprawuje władzę na Wyspach.Przewodniczącą Koalicji Kanaryjskiej jest Clau-dina Morales.

Andrzej Potocki