Gazeta Uliczna 2/2005

40

description

 

Transcript of Gazeta Uliczna 2/2005

Page 1: Gazeta Uliczna 2/2005
Page 2: Gazeta Uliczna 2/2005

Inicjatywa Wspólnotowa EQUAL

Ka˝dy mo˝e byçposzukiwanym pracownikiem

Ka˝dy dobry pomys∏ mo˝estaç si´ rozwiàzaniem systemowym

www.equal.org.pl

Page 3: Gazeta Uliczna 2/2005

3

czerwiec/lipiec200502 nu

mer

Drodzy Czytelnicy,Gdy kolejny numer Gazety wychodzi do druku, z jednej strony odczuwamy ulgę, że wreszcie skończył się etap „porodu”. Z drugiej – towa-rzyszy nam niepokój czy świat odzwierciedlany przez nas odpowiada prawdzie, czy poruszane przez nas kwestie pobudzać będą rozwój i po-stęp, wyzwalać kulturę i dobro. Bardzo się o to staramy. I mamy nadzieję, że kupią Państwo naszą Gazetę nie tylko, dlatego, że jest waż-nym przedsięwzięciem ekonomii społecznej, ale również dlatego, że znajdą w niej Państwo coś ciekawego i inspirującego dla siebie. Ży-czymy więc ciekawej lektury.Z radością też zawiadamiamy, że Pan Woje-woda Andrzej Nowakowski objął naszą Gazetę patronatem. Jego list na s. 38.

Redaktor prowadzący numer:Barbara Sadowska + 48 505 833 [email protected]: Barbara Dudzińska, Halina Skibińska, Wojciech Zarzycki, Ewa Sadowiska, Jerzy Łuksza, Leszek Bó[email protected]; [email protected]: Brygida Jałowa, Barbara SadowskaSzef dystrybucji: Krystyna Mieszkowicz-AdamowiczSzef sprzedawców: Mirek Zaczyński

Reklama: Przemysław Sołenczew + 48 505 560 [email protected] Skład: Daniel MajchrzakDruk: Graphus PachWydawca: Fundacja Pomocy Wzajemnej BARKAul. Św. Wincentego 6/9 Poznań, www.barka.org.plKontakt z Redakcją: 61 872 02 86, [email protected] z Fundacją: 61 872 02 [email protected]

4-8 Gazeta Uliczna w Argentynie

8 Jacy będziemy?

9-11 „Świadectwa są potrzebne”

12-15 FOTO Watykan: Widziane oczami pielgrzyma

16-19 TEGO JESZCEZ NIE BYŁO Najważniejsze to nie rezygnować z marzeń

20-21 Nasza twórczość: Heniek, Jadzia

EKONOMIA SPOŁECZNA – NOWE WYZWANIA

22-25 Czy ekonomia i ewangelia to dwa odrębne światy?

Wydanie gazety było możliwe dzięki wsparciu:

Dział Ekonomia Społeczna zostal sfinansowany przez Inicjatywę Wspólnotową

W następnym numerze:

> Wywiad z Wojewodą Andrzejem Nowakowskim >>>

> o włoskich spółdzielniach socjalnych > o konferencji budownictwa socjalnego> o IV Zjeździe w Brukseli Osób

Doświadczonych Ubóstwem

26-29 Zakładamy spółdzielnię socjalną!

30-33 Pamiętając „o szerszej perspektywie”: społeczeństwo współczesne i ruchy spółdzielcze

34-35 GALERIA Mistrzostwa Polski w Piłce Nożnej Ulicznej w Poznaniu

36-37polemika! polemika! polemika! polemika!

Niebezpieczni obywatele?

38 Gazeta Uliczna czeka na reklamodawcówPatronat Wojewody Andrzeja Nowakowskiego

Page 4: Gazeta Uliczna 2/2005

4

GAZETA ULICZNA W ARGENTYNIE

Uroczyste otwarcie spotkania- rozpoczęte ideowym wystąpie-niem Mela Younga – przewodni-czącego INSP, nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z obchodami Światowego Dnia Wolności Prasy (World Press Freedom Day) przy-padającego 3 maja.

Nieprzypadkowo też jednym z kluczowych gości był Vice-prze-wodniczący Międzynarodowej Organizacji Dziennikarzy – Osval-do Urriolabetia oraz prof. Adol-fo Perez Esquivel, uhonorowany w 1980 roku pokojową nagrodą Nobla za zaangażowanie w obro-nę praw człowieka w Ameryce Ła-cińskiej.

W czasie spotkania przyjęto do Międzynarodowej Sieci nowych członków – Gazetę Uliczną z Pol-ski, Brazylii i Argentyny

Międzynarodowa Sieć Gazet Ulicznych INSP

Międzynarodowa Sieć Gazet Ulicznych – organizator spotkania, powstała w 1994 roku wyrastając ze szkockiej gazety ulicznej Big Issue. Gazeta stanęła po stronie bezrobotnych, by rozpowszech-niać idee wartościowej, oddolnie tworzonej gazety, która daje pra-

cę. Wyrosła z ideałów, że gazeta współtworzona i sprzedawana przez bezrobotnych może przy-czynić się do poważnych zmian w swoim regionie. Celem Sieci jest wspieranie dążeń gazet ulicznych w wielu krajach, by stały się inno-wacyjnymi i samowystarczalnymi przedsiębiorstwami społecznymi. Dziś INSP ma 55 członków w 30 krajach na całym świecie.

Sytuacja gazet ulicznych na świecie

Większość uczestników spo-tkania to reprezentanci krajów Ameryki Łacińskiej: Chile, Boliwii, Urugwaju, Brazylii, Kolumbii, Peru i samej Argentyny, którzy chcą powołać gazetę uliczną w swo-ich krajach i przyjechali się uczyć. Z Europy Środkowo-Wschodniej reprezentowana była Polska, Sło-wacja i Ukraina. Każdego dnia po zakończeniu części oficjalnej, od-bywały się specjalne warsztaty do-tyczące procesu budowania gazety jako społecznego biznesu.

Robert z kanadyjskiej gazety ulicznej „L’itineraire” opowiadał o początkach ich gazety w Mont-realu. Działają od 5 lat. Najpierw otrzymali 40.000 dolarów kana-

dyjskich dotacji, którą przeznaczyli na stworzenie biura wydawnicze-go i dystrybucyjnego gazety. Biu-ro powstało i świetnie funkcjnuje. Gazeta na ulicy kosztuje 2 dolary kanadyjskie za egzemplarz. Sprze-dawcy kupują gazetę za 1 dolar, sprzedają – za dwa. Zarabiają 50% z ceny gazety. Nakład wynosi 23.000 egzemplarzy miesięcznie. Przy tym zarejestrowanych jest 75 sprzedawców. Wśród nich wszyscy są czynnymi sprzedawcami. Gaze-ta „L’itineraire” jest sprzedawana tylko w Montrealu.

W trakcie spotkania był czas na przeglądanie i czytanie gazet ulicznych z różnych części świata. Jedne są wydawane jak kolorowe magazyny inne jak tradycyjne, czarno-białe gazety bez okładki. Gazety w większości mają wie-loletni staż: 7 – 10 lat. Sprawy techniczne związane z produkcją i dystrybucją są poukładane i po-organiowane. Zespoły redakcyjne są zatrudnione na etatach, a ga-zety potrafią w dużej mierze na siebie zarobić. Sprzedawcami są bezdomni i bezrobotni mężczyź-ni, (rzadko kobiety), w niektórych krajach, np. w Austrii i Holandii sprzedawcami są imigranci z Pol-

BYŁO TO DZIESIĄTE SPOTKANIE 70 GAZET ULICZNYCH Z 30 KRAJÓW ŚWIATA. REDAKTORZY NACZELNI, DYSTRYBUTORZY, DZIENNIKARZE, SPRZEDAWCY… WSZYSCY ZRZESZENI POD EGIDĄ MIĘDZYNARODOWEJ SIECI GAZET ULICZNYCH INSP. SZCZEGÓLNĄ ATMOSFERĘ SPOTKANIE ZAWDZIĘCZA RÓWNIEŻ MIASTU: TONĄCEMU W KOLORACH UROKLIWYCH ULICZEK, ROZTAŃCZONEMU TANGIEM, PRZYCIĄGAJĄCEMU JAKĄŚ NIEOKIEŁZNANĄ PASJĄ ŻYCIA, KOMPLETNIE ROZBRAJAJĄCEMU – BUENOS AIRES.

Page 5: Gazeta Uliczna 2/2005

5

ski, uchodźcy i cyganie. W wielu gazetach barierą trudną do prze-brnięcia jest mała motywacja i nie-trzeźwość sprzedawców.

„Zmartwieniem jest to – mówi-ła Hildegard z niemieckiej gazety ulicznej – że osoby, które od wielu lat zajmują się sprzedażą gazety, często nie czynią w życiu postę-pu. Założenia były takie, że ga-

zeta jest przejściowym miejscem pracy, że sprzedawcy przechodzić będą do bardziej wymagających zajęć i ustąpią miejsca kolejnym”. W Niemczech, ta idea nie do koń-ca się spełniła, chociaż działa tu wiele gazet ulicznych. Łączą się one w sieci narodowe, ich przedstawi-ciele odwiedziają się nawzajem, wymieniają artykułami i zdjęciami.

Wiele gazet organizuje dla sprze-dawców warsztaty rozwijające umiejętności teatralne czy wolność ekspresji, ale mało kto pracuje nad

ich postawami etycznymi, pod-trzymaniem motywacji. W struktu-rze organizacyjnej istnieje podział ról i każdy odpowiada za swoją działkę: zespół redakcyjny za wy-danie gazety, a sprzedawcy za dys-trybucję. Często te dwa zespoły niewiele mają ze sobą wspólnego, a ich przedstawiciele się nawet nie znają.

Taka sytuacja grozi „odfrunięciem” gazety od spraw i temtów, którym ma służyć, grozi odejściem od pod-stawowej misji. Na spotkaniu obec-ny był tylko jeden przedstawiciel gazety ulicznej, który doświadczył bezdomności i alkoholizmu. Jimmy z USA, który kiedyś dotknął życio-wego dna, teraz jest redaktorem naczelnym gazety ulicznej w Ohio, znanym pisarzem i fotografem, or-ganizatorem warszatów fotograficz-nych z młodzieżą, wystaw zdjęć, w których porusza temat ubóstwa.

Poruszającym doświadczeniem było odwiedzenie biura argentyń-skiej gazety ulicznej – organizatora spotkania w Buenos Aires. Biuro wynajmowane jest za symboliczne pieniądze od zakonu Dominika-nów. Urządzone bardzo skromnie. Przez dziury w ścianach widać ulicę, a na czterech komputerach pracuje dwanaście osób. Biuro

służy jednocześnie za centrum kulturalne sprzedawców. W kory-tarzu wisi plakat wykonany przez jednego ze sprzedających przed-stawiający anioła ze złamanymi skrzydłami. Plakat wykorzystany był w misterium męki pańskiej zor-ganizowanym przez sprzedawców. Rozmawiam z redakcją. Mówią, że pracują w gazecie Hecho en Buenos Aires od początku tzn. od pięciu lat, do niedawna byli wolno-tariuszami, a teraz są zatrudnieni. Zarabiają niewiele, ale śmieją im

Page 6: Gazeta Uliczna 2/2005

6

się oczy i mówią, że nie oddali by tej pracy za żadne skarby. Wszyst-ko zaczęło się od Patrycji i Jorge, małżeństwa. Oni są inicjatorami gazety i powszechnie uważa się, że dodają jej „trzeci wymiar”- du-chowy. Na początku biuro mie-ściło się w ich jedno-pokojowym mieszkaniu. Dzisiaj gazeta ma 250 czynnych sprzedawców, ale zare-jestrowanych jest aż 1900.

Nowe PomysłySzwedzi oprócz wydawania ga-

zety ulicznej „Faktum”, zaprojek-towali kalendarz w cenie 1 EURO za sztukę, z czego połowa przezna-czona jest dla sprzedawcy. W ka-lendarzu umieścili zdjęcia swoich sprzedawców. Miesiąc Grudzień to Sven – na zdjęciu w schludnej kamizelce sprzedającego. Obok zdjęcia widnieje opis o treści: „Sven ma 69 lat. Przez 40 lat praco-wał jako taksówkarz. Obecnie jest na bezrobociu. Ma 9 dzieci. Jest bezdomnym od 1994. Jest jednym z najlepszych i najuczciwszych sprzedawców gazety „Faktum”. W grudniu sprzedał 360 kalenda-rzy. W tym samym czasie sprzedał 78 egzemplarzy gazety ulicznej”. Każdy miesiąc w kalendarzu to inny sprzedawca. Ludzie wykazują duże zainteresowanie kalendarza-

mi. Szwedzki zespół redakcyjny gazety ulicznej postanowił po-dzielić się tym projektem z innymi gazetami ulicznymi. Wkrótce po-wstanie międzynarodowy kalen-darz, z umieszczonym zdjęciem i historią życia sprzedawców gazet ulicznych z różnych krajów. Kalen-darz zostanie przetłumaczony na wiele języków i sprzedawany bę-dzie w skali międzynarodowej.

„Słyszcie dźwięk zrywanych kajdan”1

Kiedy mówiłam, że mam na imię Ewa, Argentyńczycy uśmie-chali się i mówili, że to tak samo jak Ewa Perón, żona prezydenta, Juana Domingo Perón, łącznicz-ka między prezydentem a robot-nikami w okresie przewrotów wojskowych, działaczka zawsze podkreślająca swoją solidarność z ludem. Zmarła w bardzo mło-dym wieku. Jej pomniki widnie-ją na głównych ulicach miasta. Kiedy mówię, że jestem z Polski, pytają o Papieża Juana Pablo Se-condo i wspominają rok 1979, kiedy Argentyna była bliska woj-ny z Chile i kiedy Papież rozpo-czął mediacje, które doprowa-dziły do zażegnania konfliktu. Znają też historię polskiej Soli-darności.

Argentyna jest krajem, w którym demokracja była regularnie prze-rywana rządami wojsk. Ginęło bez śladu tysięce ludzi, którzy byli nie-wygodni dla władzy. Po II Wojnie Światowej sytuacja ekonomiczna Argentyny bardzo się pogoryszyła. Zaczęło się od kryzysu w sąsied-nich krajach Ameryki Południowej np. w Brazylii, gdzie Argentyna wy-syłała na eksport duże ilości towa-rów. Kiedy olbrzymie korporacje zaczęły wycofywać z Brazylii swój kapitał, eksport argentyński prze-stał się opłacać. Argentyna już nie była w stanie spłacać zaciągniętych długów. Rząd wprawadził dekret, który zakazywał wypłat pieniędzy z lokat i kont. Szerzyło się ubóstwo i głód zaczął zaglądać ludziom w uczy. Doprowadziło to do ma-sowego powstania w grudniu 2001 roku. Po raz pierwszy w historii Argentyny, wybrany w sposób de-mokratyczny rząd został obalony przez ludzi. Ogłoszono stan wo-jenny. Ale ludzie się nie bali już re-presji i masowo wylegali na ulice. Obywatele widzieli, że rząd nic już nie wskura, więc zaczęli podej-mować działania na własną rękę i powoli rozwiązywać roblemy. Zaczęły powstawać zgromadzenia dzielnicowe, robotnicy powróci-li do fabryk, które zbankturowały i były zamknięte od lat i ponownie je uruchamiali. Zaczęli sami pro-dukować towary i je sprzedawać.

Organizatorzy spotkania zabra-li nas do dwóch okupowanych przez robotników fabryk. W jednej wyrabia się dzisiaj obuwie skórza-ne, a druga służy za Dom Kultury. Wszędzie wisiały obrazy z podobi-zną Ewy Perón. Obecnie w Argen-tynie ponownie wróciło do użytku ponad 200 fabryk, które albo były zamknięte albo groziło im ban-kructwo.

Wolność tematem przewod-nim

Tematem przewodnim spotkania w Buenos Aires była wolność pra-sy. Dla Argentyny, która podobnie

Page 7: Gazeta Uliczna 2/2005

7

jak Polska, okupiła swoją wolność życiem wielu ludzi, wolność prasy jest szczególnie cenna, jest jed-ną z najważniejszych manifesta-cji praw człowieka. „Kiedy prasa jest wolna, może ona być bardzo dobra czy też kiepska –mówili uczestnicy, ale nie ma wątpliwości, że bez wolności może być tylko zła. Dla prasy jak i dla ludzkości wolność jest szansą na poprawę i rozwój, a służalczość może tylko utwierdzić jej regres”. Prawo do wolności zobowiązuje dziennika-rzy do ciągłej samo-kontroli i re-orientacji swoich przekonań oraz do ustawicznej edukacji. Społe-czeństwo powinno być świadome, że bez wolności prasa zaniknie, a wraz nią zaniknie demokracja. Niektórzy uważali, że wolna prasa podąża za przyjętym status quo. Inni twierdzili, że wręcz przeciw-nie, wskazywali na opiniotwórczą rolę prasy i jej misję w kształtowa-niu systemów wartości.

Gazeta Uliczna a ubóstwoMel Young zwrócił uwagę na fakt,

że jeden miliard ludzi na świecie żyje bez dachu nad głową, a sytu-acja mieszkalnictwa na świecie jest coraz gorsza. Na przedmieściach

miast burzone są slumsy w celu wybudowania tam wielkich cen-trów handlowych. W wielu krajach np. w Indiach coraz szybciej rośnie klasa średnia i w związku z tym po-szerza się przepaść pomiędzy bied-nymi a bogatymi. W 8 milionowym Buenos Aires 350 tys. ludzi żyje w niepewnych warunkach miesz-kaniowych, w tym 120 tys. mieszka w slumsach, 200 tys. żyje nielegal-nie w suterynach, 150 tys. miesz-ka w hostelach i schroniskach. To jest wielkie wyzwanie dla mediów,

polityków i światowego biznesu i zaczyna być uświadamiane. Na Światowym Szczycie Ekonomicz-nym w Davos biznesmeni uznali, że ubóstwo w skali globalnej jest naj-poważniejszym problemem świata.

Jaka w tej sytuacji może być rola INSP? Uczestnicy podkreślali, że praca nad gazetą uliczną realizo-waną lokalnie nie wystarczy. Nale-ży budować instytucje i struktury, by pokazać efektywność i odpo-wiedzieć na problem w większej ska-li. Zwrócono uwagę na biurokrację,

GAZETY ULICZNE Z RÓŻNYCH STRON ŚWIATA

Page 8: Gazeta Uliczna 2/2005

8

?W ielu zastanawia się czy Pontyfikat Jana Pawła II i przeżycia

związane z Jego śmiercią były tylko uniesieniem, chwilo-wym wzruszeniem, poczuciem jedności, które wkrótce minie? Czy też doświadczenia te zmienią w sposób trwały

nasze życie i naszą ojczyznę?Pierwsze tygodnie budzą niepokój. Szkoda, że znowu wracamy do sta-

rych nawyków, do kłótni, wytykania sobie win i błędów, a nasze przeżywa-nie śmierci Ojca Świętego zakłócają coraz bardziej sensacyjne doniesienia mediów, które znów po swojemu prezentują świat i sens człowieczeństwa.

Na pewno jednak są środowiska w Polsce, które trwają w podjętych w tamte dni postanowieniach i zobowiązaniach, angażują się w sprawy dobra wspólnego i solidarności z tymi, którym jest gorzej.

Biskupi apelują, aby „nie ze spiżu pomnik budować, ale z własnego ży-cia”, bo taki pomnik ucieszyłby najbardziej Ojca Świętego.

Redakcja Gazety Ulicznej prosi Drogich Czytelników o nadsyłanie reflek-sji dotyczących przemiany, postanowień i działań zainspirowanych świa-dectwem życia Jana Pawła II.

Jacy

Teksty prosimy nadsyłać na adres:

Fundacja Barkaul. Św. Wincentego 6/961-003 Poznań z dopiskiem „Gazeta Uliczna – dla Ojca Świętego”

będziemy? ?1 Cytat pochodzi z hymnu narodowego Argen-tyny.

która nie przyczynia się do rozwoju osób ani grup. Jak uniknąć biuro-kratyzacji przy tworzeniu instytucji działąjących w szerszej skali? Roz-wiązaniem jest budowanie sieci współpracy, tak by ciężar i kontrola nad działaniami rozkładała się na barki wielu podmiotów, by budo-wała się solidarność i pomoc.

W swoim przemówieniu po-żegnalnym na końcu spotkania Mel opowiedział o swojej wizji Sieci Gazet Ulicznych. Dla wy-jaśnienia użył skrótu „PPWJ”. Pierwsze „P” to – PASJA, drugie to – PROCES. Będziemy w nie-bezpieczeństwie, gdy struktury wyprzedzą pasję – mówił. „W” to – WŁĄCZENIE , Sieć Gazet Ulicz-nych jest rodziną otwartą na no-wych, innych, zagubionych, a „J” – to JEDNOŚĆ.

TangoW czasie każdej przerwy w pro-

gramie, wybiegałam na ulicę La Recoleta w centrum

Buenos Aires, by stać z zapartym tchem i chociaż przez parę mi-nut patrzeć na tango argentyńskie w wykonaniu młodych i starych, kobiet i mężczyzn, pojedyńczych osób. Ich pasja i zaangażowanie w tańcu przeradza się w krzyk, w wołanie. Wołanie tańcem. Po-tem już nie wiadomo, czy to jest taniec, choreograficzny układ po-zycji zmieniających się jak w kalej-doskopie, czy to jest wyrażanie sie-bie, swoich pragnień, potencjału...

Argentyna jest ojczyzną tanga, które narodziło się 150 lat temu wśród najniższych i najbiedniej-szych klas społecznych. Byli wśród nich m.in. imigranci z Europy,

głównie z Hiszpanii i Włoch, ale i z Polski. Tańcząc szukali wy-tchnienia od pracy. Przygrywali sobie na grzebieniach. Nauczyciel tanga, którego spotkałam w Buenos Aires powiedział, że w słowie „tan-go” słychać brzmienie bębnów, na których kiedyś grali ciemnoskórzy indianie.

Ostatni wieczór w Argentynie uwieńczyłam lekcją tanga. Cóż, daleko mi do argentyńskiego ideału, ale wróciłam z postano-wieniem, że w Polsce będę się dalej uczyć.

Z Buenos Aires relacja

Ewy Sadowskiej

Page 9: Gazeta Uliczna 2/2005

9

?

Był słoneczny czerwiec 1987 roku. Na obozie żeglarskim w Iła-wie nad Jeziorkiem uczyliśmy się żeglarstwa z grupą osób, które doświadczały różnych kryzysów. Część z nich to osoby po szpita-lach, osamotnione, uzależnione, po przejściach. W tym czasie Oj-ciec Święty Jan Paweł II odbywał trzecią pielgrzymkę do Ojczyzny. Szukaliśmy dróg zrozumienia człowieka i samych siebie; z jed-nej strony doskonałość otaczającej natury, z drugiej ułomności i sła-bości człowiecze. „Każdy winien znaleźć w życiu swoje Wester-platte” – te słowa Ojca Świętego padały na podatny grunt.

Żeglarstwo ma w sobie coś, co wyzwala, płyniesz niesiony wia-trem i czujesz opór wody na ste-rze. To zmaganie się z przyrodą pozwala człowiekowi sprawdzić samego siebie. Dodaje odwagi i siły. Załoga tworzy wspólnotę, która uważnie reaguje na zmie-niające się sygnały przyrody. Rodzi się pokora wobec Stwórcy i potęgi natury, poczucie, że nie należymy sami do siebie i potrzebujemy się nawzajem.

Już wtedy krystalizowały się na-sze postawy w stosunku do osób, które nie radziły sobie w życiu: odrzucić psycho- i socjotechniki i umożliwić doświadczanie praw-dziwych sytuacji, autentycznych więzi i trudu, pokonania swoich

„Świadectwa są potrzebne”

Page 10: Gazeta Uliczna 2/2005

10

słabości. Poszukiwaliśmy w so-bie odwagi, aby podjąć wyzwa-nie budowania wspólnoty. Takiej, wspólnoty, w której człowiek się przemienia. Takiej, która „dźwi-ga wzajemnie swoje brzemiona”. Ojciec Święty przyjeżdżając do Polski przybliżał nas stopniowo do zrozumienia naszej misji i podję-cia decyzji. Weźcie odpowiedzial-ność w swoje ręce, każdy powinien mieć swoje Westerplatte, każdy powinien znaleźć w życiu słusz-ną sprawę, o którą nie sposób nie walczyć i ponosić dla niej ofiary.

Czy naszym Westerplatte ma być braterstwo z tymi, którzy zo-stają w tyle? Tworzenie w wol-nej ojczyźnie nowych środowisk, struktur społecznych i ekonomicz-nych, w których trzeba znaleźć miejsce dla wszystkich?

„Nie lękajcie się” W 1989 roku dojrzała decy-

zja do wspólnego zamieszkania z grupą 25 osób we wsi Włady-sławowo koła Lwówka, 60 km od Poznania. Szkoła tysiąclatka zdumiewała swoją okazałością. Przez 20 lat stała nie wykorzysta-na, bo we wsi było za mało dzie-ci. A więc wożono je do szkoły w sąsiedniej wsi tzw. budą przy-czepioną do ciągnika. Tymcza-sem budynek niszczał i czekał na zagospodarowanie.

Tu osiedliła się wspólnota Barka tworzona przez ludzi, który przy-chodzili z różnych stron i z różnych powodów. 94-letnia babcia Stasia

nie chciała iść do domu pomocy społecznej, Hania z synem Piotru-siem uciekła z domu przed alko-holem, Heniu opuścił więzienie we Wronkach i nie miał się gdzie podziać, Gosia nie chciała wra-cać do szpitala psychiatrycznego, a bezdomna Ewa piła przez całe życie. Gdy rodzice zginęli w wy-padku samochodowym wycho-wywała ją ciotka, potem oddała ją do domu dziecka. Któregoś dnia Ewa trafiła do wspólnoty. Ziuta żyła na ulicy. Do wspólnoty przy-szła z lasu. Był jeszcze Andrzej, który mieszkał w bunkrze ponie-

mieckim, Zbyszek wytatuowany od stóp do głów i wielu innych.

Wkrótce pojawiły się poważne wyzwania: z jednej strony wypra-cowanie zasad życia naszej nowej rodziny i współpracy z sąsiadami, z drugiej utrzymanie materialne powiększającej się wspólnoty.

Człowiek może zrozumieć sie-bie i sens ludzkiego życia

Członkowie wspólnoty mieli rożne umiejętności; jedni upra-wiali ziemię i hodowali zwierzęta, inni remontowali zniszczony dom, jeszcze inni gotowali i utrzymywali czystość. Wspólnota utrzymywała się ze sprzedaży produktów, mia-ła wspólną kasę. Ten, kto posiadał jakieś środki dokładał do wspólne-go życia. Najistotniejszym jednak zadaniem było zrozumienie eta-

pu własnego życia. W jaki sposób radzić sobie z nałogami i słabo-ściami, w jaki sposób kształtować gotowość do poświęceń i troskę o innych, w jaki sposób doskona-lić siebie i innych?

Upłynęło wiele lat zanim człon-kowie wspólnoty zaczęli rozumieć własny rozwój i stawiać wymaga-nia sobie i innym. Najpierw zaczę-li dostrzegać swój egoizm i bardzo go sobie wytykali. Potem pojawił się etap dostosowywania do przy-jętych zasad, najpierw trochę na zasadzie, „żeby mnie zaakcepto-wali”, ale stopniowo ze zrozumie-

CHCIELIŚMY BARDZO

ZASŁUŻYĆ NA OKREŚLENIE,

KTÓREGO UŻYWAŁ OJCIEC

ŚWIĘTY: „WSPÓLNOTA CNÓT

I CHARAKTERU”.

Page 11: Gazeta Uliczna 2/2005

11

niem i przekonaniem. Dostrzegli, że człowieczeństwo rośnie w czło-wieku. Zaczyna się od pokonania chęci podporządkowania świata sobie i swoim potrzebom przez poprawne wykonywanie swoich powinności uwzględniając oczeki-wania innych, aby gdzieś pod ko-niec tej drogi dotrzeć do chęci czy-nienia dobra wspólnego A z tego miejsca można spojrzeć w górę, jak na ciągle nieosiągalny szczyt, by zobaczyć, że „nie masz więk-szej miłości, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.

Gdy potrafili odnaleźć siebie na drodze do wzrostu człowieczeń-stwa i rozumieć, że nie można ustawać i że rozwój wymaga wy-siłku, byli uratowani.

Chcieliśmy bardzo zasłużyć na okre-ślenie, którego używał Ojciec Święty: „wspólnota cnót i charakteru”.

„Swoją Barkę pozostawiam na brzegu”

Rybacy pozostawili swoje barki na brzegu, chociaż pewnie na po-

czątku nie byli pewni swojej decy-zji i lękali się. Szli na niepewny byt. Wszyscy mamy zakodowany lęk o swoje bezpieczeństwo. Bezpie-czeństwo biologiczne i socjalne, o życie i o przetrwanie. Często ten lęk jest przeszkodą w rozwo-ju. Trzyma nas w rozpoznanym miejscu. Boimy się wchodzić w nowe obszary, podejmować wysiłek w jakieś sprawie, szcze-gólnie gdy, tak po ludzku, nie ma pewności czy się ona powiedzie. Często zamiast serca i miłosier-dzia zastawiamy się brakiem możliwości. Członkowie wspól-noty, aby wyrwać się z degradacji, pozostawiają wcześniejsze życie. Próbują zaufać nowej drodze. Zmusza ich do tego doświad-czenie: bezrobocie, wymęczenie alkoholem, więzienia, poniżenia i tłuczka.

W „Dialogach Karmelitanek” pisarz francuski Georges Berna-nos pisze, że „rozbójnik ma dużą szansę, by przemienić swoje ży-cie, bo sięgnął dna i może się od

niego odbić. Gorzej jest z tymi, którzy mają mniej powodów do zmiany i nawrócenia”.

W roku 2000 „jubileuszowym” 45-osobowa grupa bezdomnych z Polski pojechała na pielgrzymkę do Watykanu. Ojciec Święty Jan Paweł II przyjął ich na osobistej audiencji.

Dzisiaj nasze liczne wspólnoty budują stowarzyszenia, własne spółdzielnie i mieszkania. Wszyst-ko to wydarzyło się w niespełna 20 lat, podążając tropem wy-zwań, które stają przed każdym z nas.

Wszyscy jako współcześni piel-grzymi powinniśmy podejmować trud budowania wspólnot, no-wych środowisk społecznych , no-wych struktur i odnowionych in-stytucji. Następnym pokoleniom potrzebne są nowe działania i no-we świadectwa.

Basia i TomekSadowscy

Page 12: Gazeta Uliczna 2/2005

12

Widziane oczami pielgrzyma

FOTOWatykanBarbara Sadowska

łochy są kolebką europejskiej cywilizacji i kultury, onie-śmielają zabytkami, których nie sposób zliczyć. Do najcenniejszych należy Bazylika Św. Piotra w Watykanie (San Pietro in Vaticano). Nad budowlą pra-cowali liczni, znani na całym świecie architekci – prace nad świątynią roz-poczęte zostały z woli cesarza Konstantyna Wielkiego, następnie nadzór nad budową w XVI w przejęli kolejno Bramante, Rafael i Michał Anioł. Ostatnich ważniejszych przeróbek kościoła dokonał w 1526 roku papież Urban VIII.

Plac przed bazyliką zaprojektowany i wybudowany został w latach 1656--1667, a pomysłodawcą projektu był Bernini. Największe wrażenie na pla-cu robią otaczające go 284 toskańskie kolumny stojące w 4 rzędach. Nad nimi górują posągi świętych. Plac zrealizowano jako dwa wnętrza, jedno w kształcie trapezu i drugie owalne. W dniu dzisiejszym Bazylika św. Piotra jest największą rzymskokatolicką świątynią na świecie. Jej powierzchnia wynosi 23,000 m². Miejsce to, uważane jest za święte, ze względu na grób św. Piotra znajdujący się pod głównym ołtarzem kościoła. Wewnątrz bazyli-ki, w podziemiach znajdują się też grobowce papieży.

W

Page 13: Gazeta Uliczna 2/2005

13

Page 14: Gazeta Uliczna 2/2005

14

Tereny tzw. Vaticanus Ager mieściły się na prawym brzegu Tybru. Znajduje się tutaj między innymi nekropolia pogańska , ogro-dy Domicjana i Arypiny. Cesarz August wybudował tam naumachię, którą Kaligu-la przekształcił w cyrk, gdzie następnie za czasów Nerona w 64 roku został zamęczo-ny Św. Piotr.

Cyrk rozciągał się ze wschodu na zachód i był od północy ograniczony nekropolią,

gdzie znajdowały się groby chrześcijańskie, również grób św. Piotra. Miejsce pochówku apostoła zostało usytuowane wśród innych grobów chrześcijańskich po wschodniej stronie wzgórza watykańskiego przy dro-dze via Cornelia, która biegła wzdłuż cyrku. W II i III wieku memorię otaczały coraz licz-niejsze groby.

Podczas badań archeologicznych trwa-jących od 1940 do 1949 roku odkryto pod

bazyliką nekropolię z okresu przedchrze-ścijańskiego. Odnaleziono pod ołtarzem w miejscu gdzie znajduje się dzisiaj grób Św. Piotra tzw. czerwony mur z II wieku (nazwa pochodzi od koloru tynku), który biegł w kierunku północnym. Mniej więcej w połowie długości muru znaleziono nie-wielką półkolistą niszę. Naprzeciwko niszy archeolodzy odnaleźli pusty grób z I wieku. Prawdopodobnie Konstantyn kazał prze-

Problem grobu św. Piotra

PLAC ŚW. PIOTRA

Page 15: Gazeta Uliczna 2/2005

15

nieść ciało Piotra do marmurowej wnęki znajdującej się w murze. Kompleks wokół miejsca pochówku świętego, cesarz Kon-stantyn nakazał ograniczyć murem i wy-budował na tym miejscu kapliczkę, wokół której następnie powstała na zlecenie ce-sarza bazylika.

Konstantyn, by wznieść nad grobem apostoła bazylikę musiał zasypać naziemny cmentarz. Zniwelowano teren za pomocą

usypiska od południowej strony i zabezpie-czono fundamentami.

Budowa bazyliki rozpoczęła się w 324 roku, prace zakończono w 354 roku. Bazylika miała wymiary 120 m długości i 66 m szero-kości. Była to bazylika pięcionawowa. Nawy były oddzielone od siebie czterema rzędami kolumn. W każdym rzędzie znajdowały się 22 kolumny, w nawie głównej zwieńczone architrawem natomiast w nawach bocznych

archiwoltami. Kapitele kolumn były różne (korynckie i kompozytowe), prawdopodob-nie przeniesione w wcześniejszych rzym-skich budowli cywilnych. Nawa główna była znacznie wyższa, opatrzona oknami, kryta dachem dwuspadowym. Nawy boczne były kryte dachem pulpitowym.

Bazylika została rozebrana w XIV wieku na polecenie papieża Julisza II, wtedy też rozpoczęto budowę dzisiejszej bazyliki.

Page 16: Gazeta Uliczna 2/2005

16

TEGO JESZCZE NIE BYŁO>>

Budowa domów kojarzy nam się z dużymi pieniędzmi, z kosztowny-mi firmami i technologiami. W jaki sposób można dojść do zbudowa-nia osiedla składającego się z 32 mieszkań, kiedy jest się organiza-cją pozarządową? A te dysponu-ją małymi środkami na realizację swoich zamierzeń. Z inicjatywą budowy osiedla wyszła przed laty Fundacja Barka. Drabina, po któ-

rej wspina się człowiek prowadzi od wspólnoty poprzez edukację i pracę do mieszkania. Dążenie do zbudowania struktur umożliwiają-cych rozwój stało się wielkim wy-zwaniem tej organizacji.

Trochę historiiPrzez parę lat uporczywie po-

wtarzana była informacja o budo-wie osiedla na Kobylim Polu w Po-

znaniu. Nie do końca wydawało się to realistyczne. Dotychczaso-we doświadczenia były takie: re-monty i adaptacje zrujnowanych domów, warsztatów, magazynów, zbieranie materiałów budowla-nych, narzędzi, sprzętów i własna praca. Idea budowy osiedla jed-nak rosła. W czerwcu 2000 roku odbyła się konferencja w Pozna-niu pt. „Każdy ma prawo do god-

Najważniejsze to nie rezygnować z marzeń

Page 17: Gazeta Uliczna 2/2005

17

TEGO JESZCZE NIE BYŁO

nego miejsca do życia” z pokazem domu zbudowanego w panelowej technologii drewnianej. Pamięta-my ówczesnego Marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego i Prezydenta Ryszarda Grobelnego (przyjęli oni honorowy patronat nad budową osiedla), którzy symbolicznie wbi-jali gwoździe w przygotowywany kolejny fragment ściany. To był przełom.

W 2001 roku Rada Miasta Po-znania przeznacza 5 ha ziemi na ul. Darzyborskiej-Borówki na obszar intensywnych działań socjalnych, a w 2002 władze lo-kalne Poznania użyczyły Funda-cji „BARKA” gruntu pod budowę mieszkań socjalnych. Działania nabierały tempa: powstały ze-społy architektów i specjalistów, którzy zaangażowali się społecz-nie w wykonanie projektów, roz-poczęta została kampania w kra-ju i zagranicą, żeby zgromadzić fundusze na budowę. To był też czas bardzo intensywnego zaan-gażowania Barki w lobbowanie

na rzecz nowej ustawy o finanso-wym wsparciu i budowie domów socjalnych, którą udało się wpro-wadzić życie w 2004 r. Stopniowo dojrzewał też pomysł realizacji budowy osiedla we współpracy z samorządem miasta Poznania. Pomysł zbudowania partnerstwa publiczno-społecznego: z jednej strony administracja publiczna, z drugiej organizacja obywatel-ska. W marcu br. zostało podpi-sane porozumienie o współpracy. Stopniowo dochodzili inni partne-rzy i rząd i firmy prywatne i ludzie dobrej woli.

– Skąd wzięły się środki na bu-dowę – pytam Jarosława Południ-kiewicza, członka zarządu Funda-cji Barka, który wiele czasu i serca poświęcił sprawie budowy.

– Fundacja Barka pozyskała część środków z zagranicy. Na Szczycie Ekonomicznym w Davos znalazła się holenderska firma, która zainteresowała się projek-tem. Reszta to praca społecznie zaangażowanych zespołów archi-

tektów i specjalistów oraz praca samych zainteresowanych. 1/3 środków pochodzić będzie z do-tacji rządowej. Miasto Poznań, którego jesteśmy partnerem, zło-żyło wniosek do Ministerstwa In-frastruktury o dofinansowane pro-jektu w ramach „ustawy o finan-sowym wsparciu tworzenia lokali socjalnych. Projekt został przyję-ty, jako jedyny realizowany we współpracy samorządu z organi-zacjami i biznesem – mówi. Mamy więc taką sytuację, że trzej główni partnerzy: Fundacja Barka, samo-rząd i ministerstwo infrastruktury dokładają po 1/3 kosztów. Ogól-nie koszt budowy osiedla wynosić będzie ok. 2 mln zł.

Osiedle „Darzybór”Po wielu dyskusjach, przerób-

kach projektów i technologii zrodziła się wreszcie ostateczna koncepcja osiedla o nazwie „DA-RZYBÓR” składającego się z 32 mieszkań ułożonych po cztery w kształcie litery L.

Plan osiedla DARZYBÓR

Page 18: Gazeta Uliczna 2/2005

18

– Wszyscy zaakceptowali tę nazwę, bo kojarzy się z powo-dzeniem i błogosławieństwem – mówią przyszli mieszkańcy osiedla. Dzisiaj mieszkają jeszcze w hostelu Pogotowia Społecznego przy Darzyborskiej w małych po-koikach, a czasem nawet w salach wieloosobowych. Wiedzą jednak, że żeby dostać się na listę miesz-kańców osiedla trzeba pracować, by mieć środki na utrzymanie mieszkania i rodziny. To będzie egzamin z samodzielności. Nie-którzy są już gotowi. Leszek Bud-kowski założył własną firmę intro-ligatorską, zatrudnia nawet pięć osób i ma systematyczne zlecenia od różnych firm. Żona Sabina, chociaż jest jednoręka, dzielnie mu towarzyszy. Wychowują

3-letnią córeczkę. Inna rodzina uzyskała stabilizację dzięki przed-siębiorcy, który zatrudnił Dawida. Pracuje od wielu miesięcy w fir-

mie i pracodawca jest z niego za-dowolony. Jego żona spodziewa się drugiego dziecka. Najważniej-sze to nie rezygnować z marzeń – mówią.

– System budowy składa się z elementów murowanych oraz z lekkiej drewnianej technologii panelowej. Stąd istnieje możli-wość wykonania wielu elementów w warsztatach „Barki”. Osoby za-interesowane uczestniczą w pro-gramie edukacyjno-przedsiębior-czym, którego jednym z elemen-tów jest praca nad osiedlem pod okiem specjalistów. Umiejętności w ten sposób przyswojone po-zwolą mieszkańcom osiedla dbać o ich domy, wykonywać nie-zbędne naprawy i utrzymywać je – mówi Beata Benyskiewicz, która w Pogotowiu Społecznym na ul. Darzyborskiej pracuje z rodzina-mi. Wpływa to też na obniżenie kosztów budowy.

Wypracować modelTomasz Sadowski podkreśla, że

głównym celem projektu Darzy-bór jest wypracowanie modelu współpracy. Niezwykle istotne w projekcie jest współdziałanie różnych podmiotów oraz zaan-gażowanie osób potrzebujących i wolontariuszy. Model ten dopro-wadzić ma do rozwoju projektów budownictwa socjalnego w więk-szej skali w całej Polsce. Działa-nia tekie mogą być wzmacniane ze środków UE. Chodzi o to, aby rodziny i osoby o niskich docho-dach miały możliwość wpływania na swoją sytuację mieszkaniową. Oprócz tego sektor budownic-twa dostępnego (z zaangażowa-niem organizacji obywatelskich) może mieć wpływ na tworzenie nowych miejsc pracy i różnych typów aktywności ekonomicznej, w tym przedsiębiorczości spo-łecznej – mówi. Możemy też być

Page 19: Gazeta Uliczna 2/2005

19

inspirujący dla środowisk lokal-nych i organizacji obywatelskich, wzmacniać ich w tworzeniu tego typu programów.

Obszar intensywnych działań socjalnych

Projekt Osiedla „Darzybór” po-wstaje w obszarze określonym przez władze lokalne Poznania

jako obszar intensywnych dzia-łań socjalnych, gdzie na 20 hek-tarach gruntu zlokalizowane są liczne instytucje. Jest tam Szkoła Pracowników Służb Społecznych, firmy produkcyjne i usługowe, Hostel Stowarzyszenia Pogotowie Społeczne, Schronisko Markotu, rozwija swoją działalność Stowa-rzyszenie na rzecz Tworzenia Spół-dzielni Socjalnych oraz Stowarzy-szenie Dostępnego Budownictwa Barka-Darzybór. Budowa osiedla mieszkań socjalnych stała się pre-tekstem do wspólnych spotkań i planowania strategii współpracy na tym obszarze. Kluczową rolę w lobbowaniu na rzecz nowych form budownictwa i współpracy odgrywa Stowarzyszenie na rzecz Dostępnego Budownictwa „Bar-ka – Darzybór”, które powstało, aby wzmocnić dotychczasowe działania Fundacji Barka w tym obszarze.

– W Polsce i na świecie wzro-sła liczba osób, dla których do-stępne mieszkanie nie jest realne a wykluczenie społeczne staje się problemem całego społeczeństwa – mówi Jarosław Południkiewicz. Idąc śladami UE wyszliśmy z ini-cjatywą powołania związku orga-nizacji ds. dostępnego budownic-twa jako partnera dla samorządu. Tak naprawdę temat ten w Polsce dopiero nabiera znaczenia. Z jed-nej strony konkretne przykłady współpracy i działania, a z drugiej stworzenie platformy oddziaływań

mogą wyzwolić postęp w temacie dostępne budownictwo.

30 czerwca br. na placu budowy zostanie wmurowany i poświeco-ny kamień węgielny pod osiedle Darzybór. Inwestycja ma być za-kończona w grudniu br. Nadzór nad osiedlem sprawować będzie komisja składająca się z przed-stawicieli organizacji i instytucji, które współdziałały w ramach partnerstwa w budowie. Ona też będzie kwalifikowała osoby do zamieszkania na osiedlu.

Barbara Gorczyńska

Realizacja Osiedla Darzybór możliwa jest dzięki społecznemu zaangażowaniu i wsparciu wielu instytucji i osób. Wśród nich znajdują się:

1. Pracownia Architektoniczna „KONTRAPUNKT”, Poznań, wykonanie wstępnego projektu architektonicznego osiedla2. Biuro Projektowo-Badawcze Budownictwa Ogólnego „MIASTOPROJEKT”, Poznań, wykonanie projektu budowlanego3. Akademia Rolnicza im. Augusta Cieszkowskiego w Poznaniu, Katedra Geotechniki, wykonanie dokumentacji geotechnicznej warun-

ków gruntowych i wodnych terenu4. NIRAS POLSKA Sp. z o.o., Biuro Projektów Inżynieryjno-Konsultingowe, Oddział Poznań , wykonanie projektu dróg i parkingów5. Przedsiębiorstwo Techniczno-Budowlane „NICKEL”, Poznań, umowa o nieodpłatne świadczenie usług w zakresie zarządzania pro-

jektem, inwestor zastępczy6. Stowarzyszenie na Rzecz Dostępnego Budownictwa Barka-Darzybór, Poznań, uzgodnienia przyłączy oraz koordynacja budowy

osiedla)7. Wielkopolska Spółka Gazownictwa Sp. z o.o., Oddział – Zakład Gazowniczy Poznań wykonanie przyłącza gazu, dokumentacji pro-

jektowej wewnętrznej instalacji gazowej, dostarczenie kotłów gazowych c.o. oraz ( w planie) wykonanie wewnętrznej instalacji gazowej8. Przedsiębiorstwo Usługowo-Budowlane „MARKHEN +” – nadzór techniczny nad realizacją obiektu9. Fundacja Klaus Schwaba – Szwajcaria, wsparcie finansowe

10. Hanna Kulczak – Misiak, architekt, koncepcja osiedla11. CNF – Holandia wsparcie finansowe12. Urząd Miasta Poznania – prace koordynacyjne, wsparcie finansowe13. Ministerstwo Infrastruktury – wsparcie finansowe

Page 20: Gazeta Uliczna 2/2005

nasza twórczość

20

DZIEWCZYNA z WŁOSAMI jak ZBOŻE

PIOSENKA o TYSIĄCU i JEDNEJ NOCY

Kiedy w życiu ci się czasem nie układaI spotykasz się ze złością i z wymówką,Wtedy często robisz, bracie, z siebie dziadaI uciekasz na ulicę z reklamówką.

REF. A to życie na gigancie nie jest lekkie, To pozorna wolność i pozorny luz, Bo gdy noc zapuka w płyty chodnikowe A przed tobą kac i z twego życia gruz?

Rano budzisz się kompletnie skacowany, W głowie szum a w oczach obłęd, stara gra,I próbujesz myśleć, lecz mózg zlasowanyI pytanie jedno – „kto mi fajkę da?”

REF.

Gdy przeżyjesz takich nocy może z tysiąc,A ta jedna wciąż przed tobą ciągle jest, Bo uciekasz przed nią, gotów jesteś przysiąc, I’m fine! I ciągle jestem gość na fest!

REF.

I przychodzi noc ta jedna z tych tysiąca, Gdy pytanie w głowie wreszcie rodzi się –Czy ja muszę żyć w tym bólu już do końca?Czy w mym życiu nic nie może zmienić się?

REF.

autorem tekstów piosenek jest Heniek Gutowski

Hej chłopaku z włosami jak len!Porzuć dworzec i ławkę i wódzię!Spójrz przed siebie, daleko hen,Przecież można żyć tak jak ludzie, Jak ludzie!

Hej dziewczyno z włosami jak zboże!Porzuć dworzec i ławkę i wódzię!Chodź, pójdziemy dzisiaj nad morze,Pochodzimy po piasku jak ludzie, Jak ludzie!

Posiedzimy na ławce przy plaży, Opowiemy, o czym każde z nas marzy.Popatrzymy na ludzi z bliska,Przecież nam nadzieja też błyska, Też błyska!

U nas ręce znajdziecie pomocne,Kącik w sercu jest dla każdego,Chociaż życie jest trudne dla wszystkich,Chleba starczy, chlebusia zwykłego Chlebusia zwykłego!

Page 21: Gazeta Uliczna 2/2005

21

Chłopiec na ulicy w Bangkoku

Z serii: DZIECIfot. Jadzia Sadowska, lat 14

Page 22: Gazeta Uliczna 2/2005

22

Niniejszy artykuł zainspirowany został książką pt. „Biznes i Ewan-gelia” napisaną przez Richarda Neuhausa duszpasterza z mu-rzyńskich slumsów, uznawanego za jednego z najwybitniejszych intelektualistów amerykańskich, redaktora miesięcznika „First Things” („Pierwsze Rzeczy”). Au-tor dokonuje analizy nowatorskiej i niezwykłej Encykliki Jana Pawła II CENTESIMUS ANNUS, której tematem jest pokazanie znacze-

nia chrześcijańskiego przesła-nia w epoce demokratycznego kapitalizmu. Encyklika stanowi podstawę do przemyślenia nauki społecznej Kościoła w dziedzinie gospodarczej w czasach współ-czesnych.

1. O ekonomiiNie stanowi moralnego wykro-

czenia fakt, w którym niektórzy ludzie posiadają więcej niż inni. Jan Paweł II mówi: „Wykroczenie

stanowi natomiast stan, gdy bar-dzo wielu ludzi nie ma wystar-czająco dużo, by żyć w warun-kach odpowiadających godności osoby ludzkiej”. Proponowanym przez Papieża rozwiązaniem nie jest redystrybucja bogactwa od bogatych do ubogich, lecz włącze-nie ubogich „do kręgu wymiany” wytwarzającego bogactwa. Jana Pawła II martwi fakt, że w świe-cie rośnie obszar ubóstwa. Papież wskazuje go w różnych regionach:

EKONOMIA SPOŁECZNA – NOWE WYZWANIAROZPOCZYNAMY DYSKUSJĘ WOKÓŁ NOWEJ DZIEDZINY, KTÓRA ZACZĘŁA ROZWIJAĆ SIĘ W EUROPIE W LATACH 80-TYCH. OKREŚLONO JĄ MIANEM EKONOMIA SPOŁECZNA LUB SOLIDARNA. ROZWÓJ JEJ JEST ODPOWIEDZIĄ NA ZAWIEDZIONE NADZIEJE DOTYCZĄCE SPEŁNIENIA MARZEŃ O SPRAWIEDLIWOŚCI SPOŁECZNEJ I OGÓLNYM DOBROBYCIE.W OSTATNICH DWÓCH LATACH, DZIĘKI WYSIŁKOM WIELU ŚRODOWISK WPROWADZONE ZOSTAŁY NOWE ROZWIĄZANIA PRAWNE, KTÓRE UMOŻLIWIAJĄ ROZWÓJ EKONOMII SPOŁECZNEJ W POLSCE. ROZWIĄZANIA TE MAJĄ NA CELU WŁĄCZENIE OSÓB BEZROBOTNYCH I WYKLUCZONYCH „DO KRĘGU WYMIANY” DÓBR I USŁUG.W NAJBLIŻSZYCH NUMERACH GAZETY ULICZNEJ BĘDZIEMY PREZENTOWAĆ WIEDZĘ NA TEMAT EKONOMII SPOŁECZNEJ, ROZWIĄZANIA PRAWNE FUNKCJONUJĄCE W POLSCE I UNII EUROPEJSKIEJ, PROGRAM UNII EUROPEJSKIEJ W RAMACH INICJATYWY WSPÓLNOTOWEJ EQUAL SŁUŻĄCY WSPARCIU POLSKIEGO MODELU GOSPODARKI SPOŁECZNEJ ORAZ NAJLEPSZE PRAKTYKI REALIZOWANE W TEJ DZIEDZINIE W POLSCE I EUROPIE. DZISIAJ PRZEDSTAWIAMY GŁOS JANA PAWŁA II W SPRAWIE TZW. WOLNEJ EKONOMII, KTÓRY TWORZY FUNDAMENT DO BUDOWANIA EKONOMII SOLIDARNEJ W ŚWIECIE I WZMACNIANIA ODWAGI SPOŁECZEŃSTW DO SAMOORGANIZACJI. W WYWIADZIE Z GRUPĄ PRZYGOTOWUJĄCĄ SIĘ DO ZAKŁADANIA SPÓŁDZIELNI SOCJALNYCH POKAZANE SĄ DROGI UWŁASZCZENIA OSÓB NIE POSIADAJĄCYCH ZASOBÓW ANI WŁASNOŚCI ORAZ HISTORIA RUCHU SPÓŁDZIELCZEGO W EUROPIE W ARTYKULE IANA PHERSONA Z UNIWERSYTETU WIKTORII.

REDAKCJA

Czy ekonomia i ewangelia to dwa odrębne światy?

Page 23: Gazeta Uliczna 2/2005

23

„w społeczeństwach postkomu-nistycznych, narodach biednych oraz w społeczeństwach zasob-nych, ze sprawnie działającym wolnym rynkiem . Niepodobna tolerować istniejącego stanu rzeczy nade wszystko dlatego, że obecny ład ekonomiczny

i społeczny nie odpowiada po-trzebom miliardów znajdują-cych się poza nim ludzi”. Papież pragnie ładu społecznego zbudo-wanego w oparciu o „zasadę so-lidarności”. „Zasada solidarności wymaga, by bogaci i biedni zro-zumieli, iż rozwój ekonomiczny dokonywany jest dla wspólnego dobra i we wspólnym interesie. Odsunięci na margines nie tylko nie są wrogami, ale nawet po-tencjalnymi współpracownikami w budowaniu bardziej sprawie-dliwego porządku świata”. Nowa kultura, w której Jan Paweł II po-kłada nadzieję, „pomnaża wiarę w ludzkie możliwości człowieka ubogiego, a zatem w zdolność do polepszenia własnej sytuacji przez pracę”.

Papież apeluje do nas, aby ska-pitalizować potencjał ubogich i postawić sobie jako cel włą-czenie odsuniętych na margines w proces rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego.

2. O własności prywatnejUniwersalne przeznaczenie

dóbr oznacza, że cała ziemia sta-

nowi dobro należące do wszyst-kich. Pojęcie to skłania nas do po-szukiwania możliwie najlepszych sposobów do wykorzystania całej ziemi dla wszystkich. Jan Paweł II zauważa, że możliwość powie-dzenia, że coś jest „moje własne” stanowi warunek konieczny oso-

bowej tożsamości. Jednak identy-fikuje ona osobę nie tyle jako po-siadającego, ile jako osobę dzia-łającą, która jest zarządcą. Jednak dzisiaj twierdzi Jan Paweł II wła-sność musi być pojmowana nie w kategoriach statycznych, lecz dynamicznych. „Własność nie jest kwestią znalezienia i przypisania sobie”. Własność jest produktem pracy i kreatywności. Poprzez pracę osoba „przywłaszcza sobie część ziemi” i to stanowi początek własności indywidualnej. Jest tu też zawarte zobowiązanie do nie przeszkadzania innym, aby posie-dli część daru Bożego, jakim jest ziemia i do współdziałania z nimi by wspólnie opanowywać ziemię.

Posiadanie własności może i po-winno być poddawane testowi moralnemu. Kryterium stanowi „rozwój kręgu wymiany i pro-duktywności”. Czy własność przyczynia się do ożywienia eko-nomii, „wolnej pracy, przedsię-biorczości i uczestnictwa? Czy rozwija „łańcuch solidarności”. Richard Neuhaus podkreśla, że nieproduktywność i wyklucze-nie innych „z kręgu wymiany” są

przejawami bezmyślności w pro-wadzeniu przedsiębiorstwa. Na krótką metę wykluczające środki mogą niekiedy wydawać się ko-rzystne, lecz ostatecznie mocno podkopują one same system, dzięki któremu zostały osiągnięte korzyści.

Gdy mówimy o własności i po-siadaniu Jan Paweł II pokazuje, że musimy kierować naszą uwagę na „własność wiedzy, techniki i umiejętności”. Bogactwo kra-jów uprzemysłowionych pole-ga o wiele bardziej na tym typie własności, aniżeli na zasobach naturalnych. Papież zastanawia się dlaczego jedne kraje są bogate inne żyją w nędzy.

Richard Neuhaus formułuje kon-cepcję „kultury ekonomicznej” obejmującej nastawienia, dyspo-zycje, instytucje, wzory zachowań oraz sposoby bycia w świecie, które warunkują rozwój całych społeczeństw. Ojciec Święty wska-zuje na zdolność rozpoznawania w porę potrzeb innych ludzi oraz układów czynników produkcyj-nych najbardziej odpowiednich do ich zaspokojenia jako kolejne ważne źródło bogactwa współ-czesnego społeczeństwa. Mówi też o ulepszaniu rynku, które polegać powinno na „udzieleniu ludziom pomocy w zdobywaniu wiedzy, we włączaniu w system wzajemnych powiązań, w rozwi-nięciu odpowiednich nawyków,

ZASADA SOLIDARNOŚCI WYMAGA, BY BOGACI I BIEDNI ZROZUMIELI, IŻ ROZWÓJ EKONOMICZNY DOKONYWANY JEST DLA WSPÓLNEGO DOBRA I WE WSPÓLNYM INTERESIE. ODSUNIĘCI NA MARGINES NIE TYLKO NIE SĄ WROGAMI, ALE NAWET POTENCJALNYMI WSPÓŁPRACOWNIKAMI W BUDOWANIU BARDZIEJ SPRAWIEDLIWEGO PORZĄDKU ŚWIATA

Page 24: Gazeta Uliczna 2/2005

24

które pozwolą im lepiej wykorzy-stać własne zdolności i zasoby”. Papież mówi o potrzebach, które

nie powinny się znaleźć na rynku. Wspomina tu o narkotykach i por-nografii, prostytucji, handlu czę-ściami ludzkiego ciała i martwymi płodami oraz „wynajmowaniu ko-biet” do porodu.

3. Potencjał ubogichPapież mówi: „stoimy wobec

zjawiska rosnącego ubóstwa czy mówiąc ściślej, pozbawienia wła-sności prywatnej, które występuje w wielu częściach świata. Innymi słowy ubóstwo jest równoznacz-ne z odcięciem od źródeł bogac-twa tworzonego przez wolną go-spodarkę”. W Encyklice Jan Paweł II wyjaśnia, że ubóstwo może wy-nikać z wykluczenia społecznego przez innych lub samo-wyklucze-nia, albo z obu tych zjawisk łącz-nie. Synonimem wykluczenia jest odsunięcie na margines.

„Istotnie wielu, może nawet znaczna większość ludzi, nie rozporządza takimi narzędzia-mi, które pozwoliłyby im rze-czywiście i w sposób godny przeniknąć do wnętrza systemu przedsiębiorstwa, w którym pra-ca zajmuje miejsce centralne. Nie jest dla nich dostępne zdo-bycie podstawowych wiadomo-ści, które pozwoliłyby im wyra-zić ich zdolność tworzenia i roz-

winąć swe możliwości. Nie mają oni możliwości wejścia w układ wzajemnych powiązań, które by

im pozwoliły cieszyć się uzna-niem i wykorzystywać posiada-ne przymioty. Krótko mówiąc są oni, jeśli nie wyzyskiwani, to w znacznej mierze pozostawieni na marginesie, i rozwój gospo-darczy dokonuje się, rzec moż-na, ponad ich głowami”.

Papież niepokoi się istniejącymi przepaściami we współczesnym świecie i mówi: „przepaść nie może istnieć wiecznie. Także obecnie nie wolno jej tolerować. Zadaniem osób znajdujących się po obu stronach przepaści jest wprowadzenie miliardów ludzi do kręgu wymiany i produktyw-ności, wprowadzenie do nowo-czesnej gospodarki”.

Encyklika Centesimus Annus przedstawia rozwiązania, które rzucają wyzwanie przyzwyczaje-niom naszych umysłów i przyjętym stylom życia. Richard Neuhaus podkreśla, że często ludzie bogaci przyjmują style życia, które kierują się ku umocnieniu własnych pozy-cji oraz ku izolacji i obronie przed odsuniętymi na margines. Przebu-dowa tej sytuacji wymaga zmian intelektualnych i moralnych. Jan Paweł II mówi: „Żaden człowiek nie powinien twierdzić, że nie jest odpowiedzialny za los swo-jego brata. Ludzie mogą mówić,

że nie są odpowiedzialni, czy-nią to jednak kosztem swojego człowieczeństwa, ponosząc od-

powiedzialność za zaniedbanie potrzeb bliźnich”. Jan Paweł II przytacza wiele argumentów, któ-re zachęcają by o wykluczonych nie myśleć w kategoriach brze-mienia, zagrożenia czy patologii, ale w kategoriach włączenia ich w krąg wymiany, w kategoriach potencjału i możliwości.

Ojciec Święty wie, że potrzeba długiego czasu dla takich prze-mian, nawołuje do światowej współpracy sił na rzecz rozwoju, zaangażowanie środków i władzy by umożliwić dostęp do wymiany jak największej liczbie ludzi i aby całe narody uzyskały równopraw-ny dostępu do rynku międzynaro-dowego.

4. Samoorganizacja społeczeń-stwa

W dyskusji nad sposobami reali-zacji wspomnianych celów Papież zwraca uwagę na „nieskrępowany proces samoorganizowania się społeczeństwa, który wytworzył skuteczne mechanizmy solidar-ności, dzięki którym możliwy stał się wzrost gospodarczy w więk-szym stopniu respektujący war-tości osoby”. Papież podkreśla podmiotowość społeczeństwa, w którym istnieją wolność pracy, przedsiębiorczość i uczestnictwo.

ŻADEN CZŁOWIEK NIE POWINIEN TWIERDZIĆ, ŻE NIE JEST ODPOWIEDZIALNY ZA LOS SWOJEGO BRATA. LUDZIE MOGĄ MÓWIĆ, ŻE NIE SĄ ODPOWIEDZIALNI, CZYNIĄ TO JEDNAK KOSZTEM SWOJEGO CZŁOWIECZEŃSTWA, PONOSZĄC ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA ZANIEDBANIE POTRZEB BLIŹNICH

Page 25: Gazeta Uliczna 2/2005

25

Swoją myśl o społeczeństwie kie-ruje Jan Paweł II do osoby dzia-łającej, aktywnej we wspólnocie, wspomaganej w razie potrzeby przez państwo. Rząd powinien pozostawać w służbie społeczeń-stwu, pomagać społeczeństwu w samoorganizacji. Dlatego pań-stwo nie może być zrównane ze społeczeństwem. Państwo jest tylko jednym z ważniejszych ak-torów wewnątrz społeczeństwa, zawsze grającym rolę służebną, nigdy natomiast pana. Kluczowe założenie stanowi teza, że społe-czeństwo jest przed państwem, zarówno czasowo, jak i z punk-tu widzenia godności. Jan Paweł II podkreśla, że „uprawnienia do tworzenia zrzeszeń są natu-ralnym prawem istoty ludzkiej, które wyprzedzają jej integrację w społeczność polityczną”.

Podmiotowość społeczeństwa chroniona jest i wzmacniana przez zasadę pomocniczości, sformu-

łowaną po raz pierwszy przez Piusa XI. Zasada ta zostaje moc-no wzmocniona przez Jana Paw-ła II, który mówi: „społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne spra-wy społeczności niższego rzędu, pozbawiając ją kompetencji, lecz raczej winna ją wspierać w razie konieczności i pomóc w koor-dynacji jej działań z działania-mi innych grup społecznych dla dobra wspólnego”. Papież zwra-ca uwagę, że lepiej zna potrzeby

ten, kto styka się z potrzebującymi z bliska i kto czuje się ich bliźnim. Inna kwestia poruszana przez Ojca Świętego dotyczy polityki społecznej oraz tzw. „dostarcza-nia usług”. Zwrot ten wywodzi się z ekonomicznego modelu popytu i podaży. Tymczasem Jan Paweł II twierdzi, że istnieje wiele potrzeb wymykających się myśleniu ryn-kowemu. Edukacja, stałe towarzy-szenie pokrzywdzonym, wspoma-ganie osób starszych, serdeczny stosunek do złożonych chorobą nie mogą być dostarczane jako „usługi”. Osoby te potrzebują przeżycia, które dają im „wspól-noty charakteru i cnót, wspólnoty ciągłego kształcenia”.

W myśl Jana Pawła II państwo w hierarchii zorganizowanej wła-dzy w społeczeństwie usytuowa-ne jest wyżej niż rodzina. Rodzina natomiast jest wyżej w kategorii priorytetów i praw. Często w Pol-sce mylono co jest pomocnicze

względem czego, czy państwo wobec społeczeństwa czy od-wrotnie. Papież nie pozostawia wątpliwości. To państwo pełni rolę pomocniczą wobec społeczeń-stwa, ponieważ wywodzi się ze społeczeństwa i posiada jego mo-ralną legitymację. Nie wystarczy mówić, że państwo dzieli prze-strzeń publiczną ze społeczeń-stwem obywatelskim. Jedynym usprawiedliwieniem istnienia państwa jest fakt, że służy ono społeczeństwu obywatelskiemu.

5. Na koniecPowszechnie uważa się, że je-

steśmy zmuszani do dokonywa-nia wyboru pomiędzy czynie-niem dobra i tworzeniem dóbr. Jan Paweł II w swojej Encyklice pokazuje, że nie istnieje sprzecz-ność między tymi światami. Nie pozostając na przeciwstawnych pozycjach mogą się one wzajem-nie potrzebować. Takie podejście wymaga jednak sprostania moral-nym wyzwaniom stawianym przez życie w wolnym społeczeństwie, podejmowanie codziennego tru-du budowania ładu społecznego zgodnego z wymaganiami „god-ności osoby ludzkiej”.

Myślę, że przedstawiony tu za-rys Encykliki Jana Pawła II może ubogacić i zreformować nasze myślenie o wzajemnym współży-ciu, o poszukiwaniu ładu społecz-nego, w którym jest miejsce dla wszystkich, o budowaniu nowej

ekonomii, która opiera się o zasa-dę solidarności. Myśl Ojca Świę-tego pomoże nam w rozumieniu współczesnej rzeczywistości oraz w rozwijaniu właściwych inicja-tyw.

Opracował Tomasz Sadowski

Bibliografia:Jan Paweł II, Centesimus annus (1991).R. J. Neuhaus, Biznes i Ewangelia

– wyzwanie dla chrześcijanina kapitalisty, W drodze, Poznań 1993.

UPRAWNIENIA DO TWORZENIA ZRZESZEŃ

SĄ NATURALNYM PRAWEM ISTOTY LUDZKIEJ,

KTÓRE WYPRZEDZAJĄ JEJ INTEGRACJĘ

W SPOŁECZNOŚĆ POLITYCZNĄ

Page 26: Gazeta Uliczna 2/2005

26

Nowe ustawy kładą nacisk na integrację społeczną przez pracę, umożliwiają prowadzenie wspól-nego przedsiębiorstwa osobom, które są jego pracownikami.

– Kto może założyć spółdziel-

nię socjalną? – kieruję to pytanie do osób, które przygotowują się w Szkole Barki – Centrum Integra-cji Społecznej do założenia spół-dzielni. Ryszard Kołodziejczak uczestniczy w zajęciach w warsz-tacie stolarskim oraz uczy się przedsiębiorczości. Utracił miesz-kanie i próbuje życie ułożyć so-bie na nowo. Z czterema innymi bezrobotnymi kolegami zakłada stolarską spółdzielnię socjalną. Jacek Białkowski, który doświad-czył bezdomności i uzależnie-nia, nabywa umiejętności, które pozwolą mu z innymi założyć spółdzielnię budowlaną, a Mirek Zaczyński, długotrwale bezrobot-ny, będzie tworzył spółdzielnię

drukarską i dystrybucji Gazety Ulicznej.

– Członkiem spółdzielni so-cjalnej może zostać osoba, któ-ra pozostaje bez pracy przy-najmniej przez 2 lata, ale też

taka, które doświadczyła przy okazji najtrudniejszych sytuacji życiowych jak bezdomność, uzależnienie czy pobyt w zakła-dzie karnym. Chodzi o to, aby osoby te miały świadomość, że

Zakładamy spółdzielnię socjalną!SPÓŁDZIELNIA SOCJALNA TO NOWY RODZAJ SPÓŁDZIELNI W POLSCE. OSOBY BEZROBOTNE, ZAMIAST CZEKAĆ NA ZASIŁEK LUB BEZSKUTECZNIE POSZUKIWAĆ PRACY, MOGĄ ZAŁOŻYĆ SWOJĄ WŁASNĄ SPÓŁDZIELNIĘ SOCJALNĄ. TAKĄ SZANSĘ DAJE OD KILKU MIESIĘCY USTAWA O PROMOCJI ZATRUDNIENIA I INSTRUMENTACH RYNKU PRACY.OSOBY DOTĄD BEZ PRACY, MOGĄ ZOSTAĆ WŁĄCZONE „DO KRĘGU WYMIANY” USŁUG I DÓBR. ZE WZGLĘDU NA WAGĘ TEGO DZIAŁANIA RZĄD PRZYGOTOWAŁ NIEZALEŻNY PROJEKT USTAWY O SPÓŁDZIELNIACH SOCJALNYCH, KTÓRY MA PRZYCZYNIĆ SIĘ DO ROZSZERZENIA I WZMOCNIENIA TENDENCJI NA RZECZ TWORZENIA TEGO TYPU PRZEDSIĘWZIĘĆ W POLSCE. POWAŻNYM WZMOCNIENIEM JEST TEŻ WSPARCIE ORGANIZACJI OBYWATELSKICH ZE ŚRODKÓW UNII EUROPEJSKIEJ W RAMACH PROGRAMU EQUAL.

Page 27: Gazeta Uliczna 2/2005

27

poprzez pracę mogą stać się współwłaścicielami firmy, a ich los w dużej mierze zależy od ich zaangażowania. Osoby takie tworzą grupy, które oprócz tego, że znają się na jakiejś robocie, to jeszcze mają do siebie zaufa-nie. Przynajmniej 5 osób jest potrzebnych, żeby złożyć taką spółdzielnię socjalną.

– W jaki sposób mogą utrzymać się na rynku firmy, prowadzo-ne przez osoby, które nie mają przecież dużych doświadczeń w funkcjonowaniu na rynku?

Po pierwsze firmy te działają w obszarach, które nie leżą w za-interesowaniu dużego biznesu– mówi Tomasz Sadowski. Poszu-kujemy nisz na rynku, w których mogą działać małe przedsiębior-

stwa. Mamy już pewne doświad-czenia w tym zakresie. Sprawdzają się riksze na cmentarzach, sklepy z drugiej ręki, punkty skupu zło-mu, czy wreszcie nowa inicjatywa Gazeta Uliczna, której dystrybu-cją zajmują się osoby długotrwale bezrobotne, zarabiając 50% z ce-ny gazety. Trzeba też podkreślić, że zysk nie jest głównym moty-wem działania spółdzielni socjal-nych, jak to jest w przypadku firm komercyjnych. Spółdzielnie mają za zadanie wypracowywać środki na pokrycie kosztów działalności i zatrudnienia pracowników, ale mogą też mieć wolontariuszy, czy praktykantów, którzy ćwiczą w ta-kim przedsiębiorstwie różnego typu umiejętności, a jednocześnie są wsparciem w funkcjonowa-

niu przedsiębiorstwa. Ważna jest też innowacyjność i umiejętność „rozbudzania rynku lokalnego”. We Włoszech takie spółdzielnie tworzone są od 1991 roku. Po-wstało blisko 6000 spółdzielni, co dało prawie milion miejsc pracy dla osób wcześniej pozostających w bardzo trudnej sytuacji. Wło-si rozbudowali bardzo działania aktywizujące np. spółdzielnie obejmują opieką osoby niepełno-sprawne, starsze, począwszy od drobnych działań aż po wielogo-dzinne profesjonalne usługi, rów-nież takie jak towarzyszenie star-szym osobom w drodze na spacer czy do kościoła.

Najciekawsze jest jednak to, że biznes włoski nie buntuje się na obecność nowych spółdziel-ni nawet wtedy, gdy spółdziel-nie socjalne mają pierwszeństwo w przetargach (co włoskie prawo gwarantuje). Włoski biznes uznał spółdzielnie socjalne za partnera, któremu można zlecać zadania i który wypełnia luki w różnych obszarach. W Polsce stoimy przed ogromną szansą umożliwienia po-wrotu na rynek pracy setkom ty-sięcy bezrobotnych.

– Co trzeba zrobić, żeby zare-jestrować spółdzielnię socjalną?

Ryszard ma z kolegami już w tym zakresie sporo doświadczeń. Mają opracowany statut i złożyli potrzebne dokumenty w sądzie. Najlepiej wymienić w statutach kilka pól działalności – wyjaśnia, żeby w momencie, gdy nie ma zamówień na usługi stolarskie, móc realizować innego typu zle-cenia np. koszenie trawników, czy sprzątanie, czy jeszcze jakieś inne. To oznacza, że dobrze jest dobrać członków spółdzielni tak, żeby mieli różne umiejętności. Tak jest w przypadku spółdziel-ni, którą tworzy Jacek i Andrzej z grupą prawie 15 osób. Będzie to wielobranżowa spółdzielnia socjalna funkcjonująca w zakre-sie budowlanym, porządkowym, ogrodniczym i gastronomicznym.

Page 28: Gazeta Uliczna 2/2005

28

Statut od strony formalnej po-winien zawierać też takie infor-macje jak, gdzie znajduje się sie-dziba spółdzielni, jakie są prawa i obowiązki członków, zasady ich przyjmowania i wypowiadania członkostwa, wysokość wpiso-wego i udziałów, które członek, obowiązany jest zadeklarować oraz zasady zwoływania walnych zgromadzeń.

Niektóry statuty mogą np. uza-leżniać przyjęcie nowych człon-ków po odbyciu okresu kandy-dackiego. Wpisowe i udziały są ważne, ponieważ podkreślają współudział i współwłasność ma-jątku spółdzielni.

– Jeśli mowa o majątku, zasta-nawiam się w jaki sposób można dojść do majątku spółdzielnia, skoro osoby, które ją tworzą na-leżą do grupy nie posiadającej zasobów ani żadnej własności.

– Majątek będzie się budo-wał przez lata, ale na początek każda spółdzielnia może dostać wsparcie z urzędu pracy na wy-posażenie spółdzielni w sprzęty

i narzędzia, na uruchomienie biura, zakup komputera – mówi Mirek, przyszły członek spółdziel-ni drukarskiej. Urząd pracy może przeznaczyć na każdego członka spółdzielni do 7 000 zł. Wysokość dofinansowania zależy od reali-

stycznego biznesplanu, który trze-ba przedstawić. To wsparcie może być bezzwrotne jeżeli spółdzielnia będzie działała przez rok. Ta zasa-da ma uniemożliwić markowanie działalności w celu „wyrwania” pie-niędzy z urzędu. Wiemy, że na po-czątku będzie trudno, ale też mamy poczucie, że możemy liczyć na po-moc Barki, która uzyskała na ten cel wsparcie z Unii Europejskiej w ra-mach programu EQUAL.

To jest właśnie program, któ-ry ma na celu wyrównanie szans dostępu do rynku pracy dla osób bezrobotnych i doświadczonych problemami socjalnymi – dodaje Tomasz Sadowski. Barka otrzy-mała wsparcie finansowe na utworzenie trzech modelowych Centrów Ekonomii Społecznej (CES), które będą się specjalizo-wać w udzielaniu różnego typu wsparcia nowo powstającym spółdzielniom socjalnym, ale nie tylko, również firmom zakłada-nym przez osoby bezrobotne czy przedsiębiorstwom społecznym

PROGRAM EQUAL MA NA CELU WYRÓWNANIE SZANS DOSTĘPU DO RYNKU PRACY DLA OSÓB BEZROBOTNYCH I DOŚWIADCZONYCH PROBLEMAMI SOCJALNYMI

Page 29: Gazeta Uliczna 2/2005

29

prowadzonym przez organizacje obywatelskie. Jedno takie Centrum będzie funkcjonować w Poznaniu, drugie w gminie Kwilcz k/ Pniew na obszarach wiejskich, a trzecie w Bogatyni, 30-tysięcznym mia-steczku na południu Polski. Te trzy Centra mają doprowadzić do wypracowania modelowych form działań, przyjaznych instytucji, które przez dłuższy okres będą pomagać w okresie startu i kryzy-sów nowo powstającym przedsię-biorstwom społecznym. Chodzi o to, aby w przyszłości rozwijać takie działania w całej Polsce.

Ciekawym rozwiązaniem jest to, że projekt ten jest tworzony w partnerstwie z innymi organi-zacjami obywatelskimi, niektóre z nich wyodrębniły się z Barki, ale również z firmami bizneso-wymi i wyższą uczelnią. Unia Europejska przyjęła szczególną nazwę dla tego programu „Part-nerstwo na rzecz Rozwoju”, co

wskazuje na aspekt współpra-cy różnych środowisk i instytu-cji w lokalnych wspólnotach na rzecz rozwoju.

– A co się stanie jeśli spółdziel-nia socjalna się nie utrzyma, bo przecież nie można wykluczyć takich sytuacji?

Z dnia na dzień spółdzielnia nie pada – wyjaśnia Jacek. To jest proces. W razie gospodarczej ko-nieczności trzeba podejmować elastyczne działania, które mogą uchronić spółdzielnię przed ban-kructwem np. można skrócić rów-nomiernie czas pracy i zmniejszyć odpowiednio wynagrodzenie członków, czasem może to być likwidacja jakieś nierentownych działań, które nie znajdują zain-teresowania rynku. Spółdzielnia może w razie potrzeby też zatrud-niać osoby o potrzebnych kwalifi-kacjach, które mają umiejętności dotyczące marketingu i zarządza-nia oraz reklamy (jeden na pięciu

członków), co może nas w ja-kiś sposób zabezpieczać przed popełnieniem błędu. Poza tym będziemy mieli też możliwość uzyskiwania konsultacji od ludzi, którzy prowadzą własne firmy, a działać będą z nami w koopera-cji. Tacy specjaliści będą zaangażo-wani we wspomnianych wcześniej Centrach Ekonomii Społecznej i w miarę potrzeby będą nam po-magać w rozwiązywaniu bieżą-cych spraw ale i podejmowaniu decyzji na przyszłość Myślę, że najwięcej zależy od zespołu, czy potrafimy współpracować i się dogadać. Są różne zagrożenia np. że jeden zdominuje grupę, albo, że będziemy podejrzliwi wzglę-dem siebie lub może okazać się, że nasze umiejętności są nie wy-starczające dla niektórych zadań. W spółdzielniach socjalnych ist-nieje też fundusz zasobowy, który powstaje z nadwyżki bilansowej gromadzonej w okresach dobrej prosperity spółdzielni. Z funduszu tego pokrywa się straty finansowe w spółdzielni. Jeśli, mimo tych wszystkich zabiegów spółdzielnia padnie, to ta część majątku, która zakupiona została ze środków pu-blicznych musi wrócić na fundusz pracy.

– Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Z Tomaszem Sadowskim, Mirkiem Zaczyńskim,

Ryszardem Kołodziejczakiem i Jackiem Białkowskim

rozmawiała Barbara Gorczyńska

Page 30: Gazeta Uliczna 2/2005

30

1. Wprowadzenie

Na Kongresie Manchester w 1995 roku, Międzynarodowy Sojusz Spółdzielczy (ICA) przy-jął Kartę Indentyfikacyjną jako dokument, określający charakter dzisiejszych spółdzielni. Doku-ment porusza tematy aktualne przez ponad wiek i jest konse-kwencją różnic historycznych i sprzecznych przekonań pomię-dzy Europą północą a południo-wą i innymi częściami świata. Odzwierciedla też różne punkty widzenia reprezentowane przez istniejące już spółdzielnie: konsu-menckie, pracownicze, rolnicze, finansowe, rybackie i mieszka-niowe, a także „nowe” spółdziel-nie – socjalne, środowiskowe czy rekreacyjne.

W historii budowania ruchu spółdzielczego występowały drażliwe napięcia pomiędzy spół-dzielczością a innymi ideologiami, włączając tradycje socjaldemo-kratyczne, marksistowskie, libe-ralne, konserwatywne czy anar-chistyczne. Rodziły się ponownie niepokoje o naturę demokracji w spółdzielniach na całym świe-cie; zainicjowana została dysku-

sja na temat relacji spółdzielni z administracją rządową

Dokument odpowiadał na za-gadnienia równości płci i niepo-koje związane z wyłączeniem społecznym. Wskrzesił też to, co w kanadyjskim ruchu spółdziel-czym, nazwane zostało „szerszą perspektywą” – pytanie o cel fundamentalny i zaangażowanie, które powinno charakteryzować rozwój spółdzielni i inspirować instytucje spółdzielcze.

Poddał też testowi jeszcze jed-no dawno postawione pytanie – o relacje spółdzielni ze środo-wiskami, którym służy, o społecz-ne zobowiązania ruchu.

Następnym dokumentem waż-nym dla spółdzielni była Dekla-racja Tożsamości

Spółdzielni, która była odpo-wiedzią na cztery główne kie-runki tamtego czasu: upadek centralistycznie zarządzanej ekonomii w Europie Środkowej i Wschodniej; niejasno określone role spółdzielni w wielu krajach południowych; obezwładniająca przewaga ideologii rynkowych i klasycznej myśli liberalnej; na-silająca się globalna integracja

poprzez technologię – narodziny globalnej wioski. W dokumencie zidentyfikowano kilka wyzwań stojących przed spółdzielniami, między innymi: obniżający się poziom zaangażowania człon-ków; słabnące uczestnictwo de-mokratyczne; nieefektywne sys-temy komunikacyjne; niejasne role liderów; niepewność, co do sposobu, w jaki spółdzielnie mają służyć biednym; nierówne zasady w zatrudnianiu oraz nie-zorganizowanie sektora. Wszyst-kie te problemy odzwierciedlały ówczesną sytuację spółdzielni, sposób, w jaki były odbierane przez środowiska, jak udawało im się [lub nie udawało] zachę-cać członków do zaangażowania i odpowiadać na potrzeby wspól-not lokalnych. (...)

Lars Marcus, przewodniczą-cy Międzynarodowego Sojuszu Spółdzielczego w roku 1988 wziął pod uwagę wszystkie do-tychczasowe dokumenty i ra-porty i uzupełniając je o swoje doświadczenie, rzucił wyzwanie spółdzielczemu ruchowi mię-dzynarodowemu, by raz jeszcze rozważyć jego podstawowe war-

Pamiętając „o szerszej perspektywie”:społeczeństwo współczesne i ruchy spółdzielczeIan MacPherson1

Page 31: Gazeta Uliczna 2/2005

31

tości i fundamentalne zobowią-zania.

Podjął wysiłki rozszerzenia dzia-łalności Sojuszu Spółdzielczego poza obszar Północnego Atlanty-ku, a szczególnie poza jego bazę europejską. Zobowiązał się także poszerzyć zakres Sojuszu, (któ-ry wówczas zrzeszał spółdzielnie

stricte konsumenckie) włącza-jąc różne inne rodzaje przedsię-biorstw spółdzielczych. Proces ten rozpoczął się w 1950 roku. Wkrótce powstało biuro Między-narodowego Sojuszu Spółdziel-czego w Indiach i w Ameryce Środkowej. Struktura zarządzania Sojuszem została poddana prawu regionalizacji, co zapoczątkowało powstawanie projektów rozwoju spółdzielni w wielu krajach.

Wyzwania, z którymi zderzy-ły się spółdzielnie były jednak większe niż to przewidywano. Starsze spółdzielnie, zaczęły zmieniać swój charakter, ude-rzone falą globalizacji w 1990. Rozpoczął się wtedy proces wzmocnienia rynków międzyna-rodowych, tworzenia ogromnych bloków ekonomicznych takich jak Wspólny Rynek Europejski czy Obszar Wolnego Handlu Ameryki Północnej, gwałtownej transformacji systemów komuni-kacyjnych, zwiększenia mobilno-

ści kapitału, popularyzacji leasin-gu pracowniczego, zmniejszenia znaczenia administracji rządowej i jej uprawnień. W wyniku tych procesów zwiększył się nacisk w spółdzielniach na aspekty eko-nomiczne, a nie na te związane z polityką społeczną. Dla jednych liderów spółdzielni sprawy te sta-

nowiły niepożądany bieg wyda-rzeń i odciągały od codziennych obowiązków. Inni z kolei, szcze-gólnie ci pochodzenia północno--atlantyckiego, traktowali prądy globalizacji jako rzecz zasadniczą i angażowali się w nie z dużym entuzjazmem.

Kolejnym etapem procesu był

międzynarodowy dialog na te-mat systemu wartości spółdzielni. Punktem kulminacyjnym dialogu, którego najważniejsze etapy wy-stąpiły w latach 1988-1992, była książka pt. „Wartości spółdziel-ni w zmieniającym się świecie” – (Co-operative Values in a Chan-ging World) napisana przez Szwe-da Sven’a Ake Book. Książka była konsekwencją przeprowadze-nia przez autora licznych badań i spotkań na całym świecie. Au-tor skupia się w dużej mierze na międzynarodowym ruchu spół-dzielni i jego instytucjach.

Zauważa on ważność tworzenia nowych spółdzielni, szczególnie

spółdzielni socjalnych; dostrzega znaczenie spółdzielni w wyciąga-niu ludzi z ubóstwa i opresji oraz potrzebę, by powzięły one nową, szerszą wizję działania.

Jeszcze przed kongresem w Manchester pojawiły się ten-dencje nowego formułowania

zasad w relacjach między wspól-notą lokalną a spółdzielniami. Jako że spółdzielnie muszą nie-przerwanie demonstrować umie-jętność osiągania celów bizneso-wych, to jednocześnie funkcjo-nują w kontekstach i tradycjach historycznych i są wprzęgnięte w ramy kulturowe, ideologiczne swoich członków i środowisk.

Kiedy Kongres w Manchester wzmacniał społeczny wymiar ruchu spółdzielczego, to utwier-dził w ten sposób długie tradycje „wspólnoty”, które „wyblakły” i traciły na znaczeniu.

Niektóre spółdzielnie były czę-ścią kultury klasy pracującej i po-dzielały jej światopogląd, kształ-towany przez całe dziesięciolecia. Spółdzielnie pracownicze, które pojawiły się w dziewiętnastym wieku we Francji i we Włoszech były czymś w rodzaju wzmoc-nienia aktywności środowiska, opartej na motywacjach religij-nych czy politycznych. Dawniej,

SPÓŁDZIELNIE PRACOWNICZE, KTÓRE POJAWIŁY SIĘ W DZIEWIĘTNASTYM WIEKU WE FRANCJI I WE WŁOSZECH BYŁY CZYMŚ W RODZAJU WZMOCNIENIA AKTYWNOŚCI ŚRODOWISKA, OPARTEJ NA MOTYWACJACH RELIGIJNYCH CZY POLITYCZNYCH.

Page 32: Gazeta Uliczna 2/2005

32

wiele spółdzielni finansowych rodziło się z niepokojów środo-wisk i marzeń, jak te niepokoje naprawić. Spółdzielnie rolnicze, które powstały w dziewiętnastym i dwudziestym wieku w Europie, a ostatnio również w innych czę-ściach świata, odzwierciedlały kryzys na obszarach wiejskich; spółdzielnie te wyrażały niepo-

kój o sprawy kobiet i młodzieży, edukacji oraz kultury na wsi.

2. Struktury

W spółdzielniach poszukiwa-no alternatywnych sposobów zarządzania. Jedyne dostępne modele próbowano podpatrzeć od wojska, rządu czy prywatne-go biznesu. Była to jednak raczej metoda „wytnij – wklej”, niż sa-modzielnie budowana, unikalna metoda zarządzania, oparta na wypracowanych przez spółdziel-nie wartościach i zasadach. (…)

Największym chyba wyzwa-niem dla spółdzielni był rozwój prywatnych przedsiębiorstw.

Spółdzielnie zaczynały funkcjo-nować według zasad swojej kon-kurencji, ale często traktowane były jako „dziwny” wariant tra-dycyjnego biznesu.

Trend ten wzmacniali pracow-nicy administracji rządowej, re-

prezentanci świata akademickie-go i grupy biznesowe, manifestu-jąc wyższość firm inwestycyjnych i czyniąc je miarą do oceniania spółdzielni. Zbyt często rządy postrzegały spółdzielnie jako śro-dek do wdrażania swojej polityki, popychały ich rozwój w kierunku użytecznym dla celów rządo-wych. Takie działania osłabiały sektor spółdzielczy, bo naciskały na jego biznesowe ukierunkowa-nie kosztem jedności i spójno-ści całego ruchu spółdzielczego. Instytucje rządowe zachęcały spółdzielnie do funkcjonowania

w taki sam sposób jak ich konku-renci na rynku: na przykład spół-dzielnie finansowe miały działać jak banki czy spółki ubezpiecze-niowe, a spółdzielnie rolnicze jak agro-biznesy. W ten sposób kurczyły się struktury kontroli demokratycznej i poddawane były w wątpliwość idee i zasady „wspólnego kapitału”. (…) Rze-czywiście, by być poważnie trak-towanym i szanowanym przez instytucje rządowe, spółdzielnie musiały podkreślać swoje role ekonomiczne i wskazywać na sukcesy finansowe bardziej ani-żeli na ich wkład i zaangażowa-nie społeczne.

Komunitarystyczna tradycja spółdzielni nigdy nie osiągnęła pełnej jasności i głębi intelektu-alnej, często wpadała w różne tradycje socjalistyczne. Ideowo, komunitaryzm spółdzielczy opiera się na inicjatywach od-dolnych i na zasadach pomocy wzajemnej. Podkreśla się też taki rodzaj indywidualizmu, który stawia na rozwój osoby ludzkiej uznając, że jest on tak samo zależny od grup zrzeszo-nych jak od pojedynczych ini-cjatyw.

Kongres w Manchester odbudo-wał społeczny wymiar spółdzielni poprzez włączenie słów „potrze-by społeczne” i „aspiracje” w de-finicję, na którą zgodził się ruch międzynarodowy. Włączył poję-cie „społecznej odpowiedzialno-ści” i „troski o innych” w deklara-cję wartości ruchu spółdzielczego, zachęcał do postawy partycypacji i członkostwa, podkreślał zasa-dę „wspólnego kapitału” zamiast postrzegania spółdzielni jedynie jako sumy członków. W końcu sprecyzował też zasadę dążenia do budowania „samowystarczal-nych wspólnot” lokalnych.

Od roku 1995 międzynarodo-wy ruch spółdzielczy nieprze-rwanie pracował w polu spo-

IDEOWO, KOMUNITARYZM SPÓŁDZIELCZY OPIERA SIĘ NA INICJATYWACH ODDOLNYCH I NA ZASADACH POMOCY WZAJEMNEJ. PODKREŚLA SIĘ TEŻ TAKI RODZAJ INDYWIDUALIZMU, KTÓRY STAWIA NA ROZWÓJ OSOBY LUDZKIEJ UZNAJĄC, ŻE JEST ON TAK SAMO ZALEŻNY OD GRUP ZRZESZONYCH JAK OD POJEDYNCZYCH INICJATYW.

Page 33: Gazeta Uliczna 2/2005

3333

łecznym. Zbiegło się to w czasie z ostatnimi przemianami myśli ekonomicznej, która zaczęła do-strzegać znaczenie kapitału spo-łecznego i cenić takie obszary jak ekonomia społeczna. Co więcej, rola administracji rządowej zma-lała, powstały nowe spółdziel-nie odpowiadające na potrzeby społeczne w obszarze zdrowia, ochrony środowiska naturalnego, opieki nad starszymi czy niepeł-nosprawnymi i uwzględnienia wspólnych społecznych zobo-wiązań.

3. Wyzwania

Droga prowadząca do wzmo-żonej odpowiedzialności spo-łecznej nie jest łatwa.

Dawniej powstałe, dobrze zor-ganizowane spółdzielnie są od-zwierciedleniem dawniejszych czasów, a ukształtowane przez swoich członków mogą posze-rzać swoje możliwości stopnio-wo, krok po kroku. Jednak nie przejdą od razu do rewolucyjnej transformacji. Nowo powstałe spółdzielnie tworzone na gorą-co, w odpowiedzi na potrzeby społeczne są bardziej elastyczne. Również w tym wypadku jednak należy być czujnym, bo często spółdzielnie, które rozpoczynają działalność z szeroko zakrojoną wizją społeczną, później bardzo ograniczają swoje cele i założe-nia. Jak więc spółdzielnie, w mia-rę upływu czasu, mają zachować swoje pierwotne zobowiązania i nie obniżać lotów?

To nie jest pytanie, na które ła-two znaleźć odpowiedź.

Wypełnianie zobowiązań spo-łecznych przywołuje na myśl sprawę podstawowych praktyk demokracji. Główny nurt ruchu spółdzielczego kieruje się dzie-więtnastowiecznym konceptem demokracji opartym o roczne wybory, jeden głos na osobę itp. Te praktyki różnią się od siebie w zależności od rodzaju spół-dzielni. W każdym razie dopro-

wadziły one do dobrze zorgani-zowanych struktur zarządzania opartych o zasadę partycypacji członków, zarówno konsumen-tów jak i producentów. Choć takie systemy zawsze mogą być ulepszane, czy nawet zmienia-ne, by umożliwić innym dostęp do zarządzania, to proces mo-dyfikacji struktur nie jest prosty. Wyzwaniem jest reformowanie ich w taki sposób, by wymiar społeczny był zachowany i roz-ważnie pielęgnowany.

Wiele ciekawych tematów po-jawia się w związku z powsta-waniem nowych spółdzielni na przykład wprowadzenie roli udziałowca do spółdzielni socjal-nych, integrujących ze sobą w ten sposób różne profesje, grupy i wspólnoty oraz „tradycyjnych” członków. Istnieją wątpliwości: ile władzy, w czyje ręce i w ja-kich okolicznościach? Jak moż-na pogodzić sprzeczne poglądy i priorytety? Jak w strukturze za-rządzania należy odzwierciedlić interes całej wspólnoty? Ruch międzynarodowy powinien bli-żej przyjrzeć się istniejącym już modelom, w północnych Wło-szech i krajach basenu Morza Śródziemnego, Francji i Belgii, czy nieznanym jeszcze doświad-czeniom Ameryki Łacińskiej oraz ostatnim eksperymentom w Azji i Ameryce Północnej. Wzrasta też zainteresowanie tematyką spółdzielni w krajach Europy Wschodniej. Rozważanie sposo-bów, w jaki ludzie dzisiaj orga-

nizują spółdzielnie jest bardzo ważne, bo nasze społeczeństwo i wspólnoty zmieniają się dość dynamicznie. Masowa urbaniza-cja, (szczególnie w krajach po-łudniowych), większa mobilność ludzi, izolacja spowodowana no-wymi technologiami…, wszystko to wskazuje na to, że „wspólnota” - słowo zawsze niejednoznaczne, teraz ma wiele znaczeń i inter-pretacji, i w istocie, jest wciąż na nowo odkrywane.

Z perspektywy spółdzielni, jest to być może najważniejszy po-wód, dlaczego poszukiwanie no-wych form działalności spółdziel-czej, odpowiadających na po-trzeby i interesy wspólnoty jest głównym wyzwaniem naszych czasów. Nie zapominając oczy-wiście o szerszej perspektywie...

Tłumaczenie z j. angielskiego:Ewa Sadowska

1 Autor jest naukowcem na Uniwersy-tecie Victorii, British Columbia Institut, wydział studiów spółdzielczych.

Artykuł pochodzi z książki prof. Carlo Borzagi, Trendy i wyzwania dla spółdzielni i przedsiębiorstw społecz-nych w krajach rozwiniętych i rozwijających się, Trento 2004.

CZYTAJ!

Page 34: Gazeta Uliczna 2/2005

34

MISTRZOSTWA POLSKI W PIŁCE NOŻNEJ ULICZNEJ W POZNANIU

G L R A

zdjęcia: Brygida Jałowa

Page 35: Gazeta Uliczna 2/2005

35

Byli już w Graz w Austrii. W Getebor-

gu w Szwecji zajęli III miejsce. W tym roku pojadą do Edynburga,

do Szkocji, gdzie w lipcu odbędą się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Ulicz-

nej. Reprezentacja polska wyłoniona została podczas eliminacji krajowych. Do Szkocji po-jadą zawodnicy wybrani spośród trzech zwy-cięskich klubów piłkarskich: Football Club – Barka, Opoka – Katowice, Monar – No-

wolipsk. Gazety Uliczne z 30 krajów objęły Mistrzostwa Świata w Pił-

ce Nożnej Ulicznej swo-im patronatem.

Organizatorem wydarzeń piłki nożnej ulicznej jest Stowarzyszenie Sportowe na rzecz Integracji Społecznej „BARKA”

Page 36: Gazeta Uliczna 2/2005

36

polemika! polemika! polemika! polemika!

Historia poznańskich osiedli Na początku lat dziewięćdzie-

siątych Rada Miasta Poznania za-decydowała, że jednostkami po-mocniczymi Miasta będą osiedla, nie dzielnice. Tworzone oddolnie osiedla, stanowić miały organiza-cję wspólnot mieszkańców. W ten sposób, w ciągu kilkunastu lat po-wstało ich aż 67. Jako pierwsze w 1991 r. powstało Osiedle Krzy-żowniki – Smochowice. Najmłod-szym, powstałym dzięki niezwy-kłej determinacji mieszkańców w bieżącym roku, jest Osiedle Antoninek Dolny.

Poszczególne osiedla różnią się od siebie pod względem licz-by mieszkańców, powierzchni i struktury terenu. Do najwięk-szych terytorialnie osiedli należą: Szczepankowo – Spławie – Krze-sinki oraz Głuszyna – ok. 15 km. Najmniejsze to: Osiedle Zagroda (0,1 km kw). Najwięcej mieszkań-ców liczą osiedla: w. Łazarz (po-nad 32 tys. osób), Jeżyce (ponad 27 tys. osób), najmniej osiedla Zagroda (486) i Powstańców Ślą-skich (503 osoby).

Powołując do życia osiedla wła-dze Poznania chciały stworzyć struktury demokracji uczestni-czącej, stanowiące przestrzeń dla budowy społeczeństwa obywatel-skiego.

Powstawaniu kolejnych osiedli towarzyszył zawsze niepowta-

rzalny entuzjazm mieszkańców. Szybko przychodziły jednak roz-czarowanie i zawód, a wynikało to z prostego faktu. Zapomniano o podstawowej zasadzie – praw-dziwe upodmiotowienie obywa-teli ma zawsze swój kompetencyj-ny i finansowy wymiar. W ramach osiedli nie pozwolono obywate-lom na uczestniczenie w określa-niu przedsięwzięć priorytetowych służących zaspokajaniu najpil-niejszych potrzeb dzielnic. Na bazie bardzo skromnych środków i uprawnień, pozwolono jedynie mieszkańcom na realizację nie-wielkich inicjatyw np. remonty chodników, łatanie dziur w uli-cach, budowę progów spowalnia-jących, zakup drzewek i krzewów dla potrzeb osiedlowych zieleń-ców czy też organizowanie fe-stynów i pikników. Zablokowano w ten sposób tkwiący we wspól-notach obywatelskich kapitał spo-łeczny.

Społecznikowski mit, zniechę-ceni mieszkańcy

15 kwietnia 2004 r. dr Piotr Matczak z Zakładu Społeczności Lokalnych i Regionalnych Insty-tutu Socjologii UAM przedstawił opinii publicznej raport pt.: „Sa-morządy pomocnicze. Funkcjo-nowanie, bariery efektywności. Raport ten sporządzono na zlece-nie Miasta Poznania i jest on efek-

tem pracy grupy naukowców oraz studentów socjologii UAM. Celem projektu był opis funkcjonowania poznańskich samorządów po-mocniczych i określenie barier ich funkcjonowania. Badani członko-wie 64 samorządów nie szczędzili słów krytyki obecnych rozwiązań. Wedłu nich powodem kryzysu jednostek pomocniczych są m.in. następujące zjawiska:• generalny brak pieniędzy,• rzucanie „kłód pod nogi” przez

Urząd Miasta Poznania,• samorządy pomocnicze to dziś

„społecznikowski mit”, który upada wskutek działania kon-kretnych przepisów prawa, wią-żących ręce,

• odczuwalna nieufność ze strony miasta,

• rozdrobnienie samorządów po-mocniczych powoduje, że nie mogą one wiele załatwić,

• brak wizji w Urzędzie Miasta Poznania, co z samorządami pomocniczymi zrobić.Warto dodać, milczą o tym

socjologowie, iż istotną barierą w rozwoju samorządów pomoc-niczych jest ich częste upolitycz-nienie. Wielu radnych miejskich jest dziś jednocześnie członka-mi rad osiedlowych. Piastują oni niejednokrotnie funkcje ich prze-wodniczących. Rodzi to szereg zagrożeń polegających m.in. na wykorzystywaniu rad osiedli jako

GŁĘBOKI KRYZYS RAD OSIEDLOWYCH W POZNANIU. MIESZKAŃCY CZEKAJĄ NA ZMIANY.

Niebezpieczni obywatele?WOBEC POGŁĘBIAJĄCEGO SIĘ KRYZYSU SAMORZĄDÓW OSIEDLOWYCH W POZNANIU, MIESZKAŃCY CORAZ CZĘŚCIEJ OPOWIADAJĄ SIĘ ZA UTWORZENIEM KILKUNASTU SILNYCH FINANSOWO I KOMPETENCYJNIE DZIELNIC W MIEJSCE KILKUDZIESIĘCIU SŁABYCH I NIEWYDOLNYCH OSIEDLI. PODEJŚCIE WŁADZ POZNANIA DO NOWEJ INICJATYWY OBYWATELI BĘDZIE „SPRAWDZIANEM Z DEMOKRACJI”, KTÓREGO WYNIK ODKRYJĄ OPINII PUBLICZNEJ CZY TRAKTUJĄ ONE ZORGANIZOWANE WSPÓLNOTY MIESZKAŃCÓW JAKO PARTNERÓW, CZY TEŻ JAKO ZAGROŻENIE. JAK JEST NAPRAWDĘ, CZAS POKAŻE.

Page 37: Gazeta Uliczna 2/2005

37

środka do budowania wpływów wśród mieszkańców czy wykorzy-stywanie ich w grze politycznej.

13 marca br. odbyły się wybo-ry do 27 poznańskich rad osiedli. Średnia frekwencja w wyborach wyniosła 6,57 %. Oznacza to, że spośród 142 583 tys osób upraw-nionych, jedynie 9371 poszło do urn. W niektórych przypadkach rady wybrane zostały nawet przez 2% mieszkańców. Katastrofalnie niska frekwencja w wyborach unaoczniła brak zainteresowania wśród Poznaniaków jednostkami pomocniczymi. Mieszkańcy nie uczestniczyli w wyborach, ponie-waż nie widzą efektów działań osiedli. Zdrowy rozsadek podpo-wiada im, iż tak naprawdę rady osiedlowe w obecnym kształcie to tylko „społecznikowski mit”.

Powyższe badania oraz wyniki niedawnych wyborów ukazują skalę rozgoryczenia mieszkańców, którzy chcieliby działać na rzecz swojego miasta, lecz skutecznie im się to uniemożliwia.

Lepsze silne dzielnice, niż nie-wydolne osiedla

Wobec postępującego kryzysu jednostek pomocniczych miasta, wśród obywatelsko zorientowa-nych poznaniaków powstał pro-jekt powołania, wzorem Krako-wa, kilkunastu silnych finansowo i kompetencyjnie dzielnic w miej-sce kilkudziesięciu słabych i nie-wydolnych osiedli.

Do zadań dzielnic, oprócz moż-liwości zgłaszania wniosków i po-stulatów, należałoby określanie przedsięwzięć priorytetowych, służących zaspokajaniu najpilniej-szych potrzeb dzielnic. Dziedzina-

mi, którymi w szczególności zaj-mowały by się dzielnice w ramach zadań priorytetowych są: remonty dróg i chodników, parkingi, place, oświetlenie ulic, zakupy i remonty w szkołach, zakupy do bibliotek, przedszkoli, żłobków, zakupy i re-monty domów kultury, organiza-cje imprez sportowych, dofinan-sowanie badań profilaktycznych, opieka społeczna, działania na rzecz bezpieczeństwa ludności. W Krakowie na realizację zadań priorytetowych w bieżącym roku przeznaczono 10 260 000 zł (570 000 tys. zł na dzielnicę).

Oprócz zadań priorytetowych dzielnice realizowałyby także za-dania powierzone m.in. prace remontowe szkół podstawowych, przedszkoli i żłobków, prace re-montowe lokalnych dróg i chod-ników, modernizacja ogródków jordanowskich, tworzenie zie-leńców i skwerków wraz z małą architekturą, budowa i moderni-zacja ulic lokalnych wraz z oświe-tleniem, organizowanie lokalnych wydarzeń kulturalnych. W Krako-wie w bieżącym roku przeznaczy się na ten cel 24 780 000 tys zł.

Uprawnienia i kompetencje dzielnic oraz wysokość środków będących w ich dyspozycji dały by wspólnotom mieszkańców prawdziwy wpływ na społeczny rozwój otoczenia w którym żyją.

Obywatelski Poznań, to jest możliwe

Zdaniem prof. Jerzego Regul-skiego, autora polskiej reformy samorządowej, a obecnie preze-sa Fundacji Rozwoju Demokra-cji Lokalnej, w wyniku przemian demokratycznych po 1989 roku

wytworzył się w Polsce model de-mokracji reprezentacyjnej. Polega on na tym, że tak na prawdę oby-watele są zauważani przez wła-dze lokalne i państwowe jednie w czasie wyborów. Wtedy to szta-by partyjne prześcigają się w za-bieganiu o ich poparcie. Po wy-borach wszystko wraca jednak do „normalności”. Politycy i urzęd-nicy rządzą, a obywatele niech najlepiej nie wtrącają w sprawy publiczne. W opinii prof. Regul-skiego taki stan rzeczy jest bardzo niepokojący. Nie wykształcił się jeszcze w naszym kraju model demokracji uczestniczącej tzn. takiej, w której obywatele byliby autentycznie upodmiotowieni i włączeni w sprawy publiczne.

Odpowiednio zbudowane dziel-nice w Poznaniu mogłyby stać się prawdziwą szansą dla rozwoju demokracji uczestniczącej funk-cjonującej w oparciu o kapitał społeczny tkwiący w wspólnotach mieszkańców. Poprzez umożli-wienie poznaniakom określania przedsięwzięć priorytetowych oraz realizację zadań powierzo-nych obywatele uzyskaliby praw-dziwy wpływ na rozwój otoczenia w którym żyją.

Powodzenie inicjatywy zależy jednak przede wszystkim od Rady Miasta Poznania, do której kom-petencji należy określanie bu-dowy jednostek pomocniczych. A może przede wszystkim od tego czy poznańscy radni traktują obywateli jako zagrożenie czy też jako partnerów w działaniach na rzecz miasta. Jak jest naprawdę, czas pokaże.

Adam Stasiński, socjolog

OGŁOSZENIE O BEZPŁATNYCH PORADACH PRAWNYCHUPRZEJMIE INFORMUJEMY, ŻE W SIEDZIBIE SZKOŁY BARKI PRZY UL. ŚW. WINCENTEGO 6/9 MOŻNA UZYSKAĆ BEZPŁATNE PORADY PRAWNE, ŚWIADCZONE PRZEZ PRACOWNIKÓW WSPÓŁPRACUJĄCEJ OD LAT Z „BARKĄ” KANCELARII MECENASA TOMASZA GRZYBKOWSKIEGO I MECENASA GUZKA. DYŻURY PRAWNIKA ODBYWAJĄ SIĘ CO DRUGĄ ŚRODĘ, W GODZINACH PRZEDPOŁUDNIOWYCH.INFORMACJA DOTYCZĄCA NAJBLIŻSZEGO DYŻURU DOSTĘPNA POD NUMEREM TELEFONU: (61) 877-22-65 W. 27

Page 38: Gazeta Uliczna 2/2005

38

Nasi Przyjaciele

Gazeta Uliczna czeka na reklamodawców!

POWIERZCHNIA REKLAMOWA WEDŁUG POTRZEBARTYKUŁY SPONSOROWANEKRÓTKIE OGŁOSZENIA PRASOWE

Zapraszamy wszystkie firmy i instytucje!

Kontakt z działem reklamy: [email protected] Przemysław Sołenczew 0505 56 08 67

List Wojewody Andrzeja Nowakowskiego,który objął Gazetę Uliczną swoim patronatem:

Page 39: Gazeta Uliczna 2/2005

39

Page 40: Gazeta Uliczna 2/2005

W C

entr

um In

tegr

acji

Społ

eczn

ej

przy

goto

wuj

emy

się

do z

akła

dani

a w

łasn

ych

prze

dsię

bior

stw

fot: s. Brygida Jałowa