Fakty Białystok 017

52
ISSN 2299-4580 bezpłatny magazyn mieszkańców NR 17 fakty.bialystok.pl Białystok W życiu trzeba spokojności

description

Listopadowy numer bezpłatnego magazynu mieszkańców Białegostoku

Transcript of Fakty Białystok 017

Page 1: Fakty Białystok 017

ISSN 2299-4580

bezpłatny magazyn

mieszkańców

NR 17 fakty.bialystok.plBiałystok

W życiu trzeba spokojności

Page 2: Fakty Białystok 017
Page 3: Fakty Białystok 017

- Bal -

Sylwestrowy

SYLWESTROWE MENU:• 4 dania gorące• bufet zimnych przekąsek • sałatki, pikle• owoce i desery• tort noworoczny• napoje bez limitu• 0,5 l białej wódki lub wino dla pary• bąbelki do wystrzału o północy

Goście balu sylwestrowego otrzymają 20% rabatu na rezerwację noclegów

PODCZAS WIECZORUPOKAZ TANECZNY ORAZLOSOWANIE NAGRÓD NIESPODZIANEK!

SZAMPAŃSKĄ ZABAWĘDO BIAŁEGO RANA POPROWADZI• DJ Paweł Bałtyk • DJ Piotr Kuźma

Cena balu: 210zł od osoby!

Rezerwacja: Hotel 3Trio, ul. Hurtowa 3, 15-399 Białystoktel. 85 745 54 22, e-mail: [email protected]

POCZĄTEK BALU GODZ. 20.00

Page 4: Fakty Białystok 017

4 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

faktyBiałystok

WYDAWCA Grupa Optima Sp. z o.o. ul. Ciepła 1 lok. 16 15-472 Białystok

SPIS TREŚCIMUZYCZNA JESIEŃ

TRAKTORZYSTKA, KOMANDOSKA I KOCHANKA

ANDRZEJ NIE ZNALAZŁ MI MĘŻA

DEGUSTACJA PIWA. TAK! DEGUSTACJA

MIEJSCE NA RZEŹBĘ I KULTURĘ

ZAPOMNIANY CMENTARZ Z ULICY WASILKOWSKIEJ

SIEDEM FILMÓW POD KOCYK

SIEDEM KSIĄŻEK POD KOCYK

ESENCJA CLUBBINGU W DOBRYM STYLU

NA BOGATO I W OSTROGACH

NIECH ŻYJE BAL

ZAMOTANE

Z WIZYTĄ W PRACOWNI BIŻUTERIA NATURALNIE

RAJDY JAK NARKOTYKI

INTELIGENCJA UKRYTA W SPORCIE

JESZCZE ZAGRAMY U WAS

ŚMIERĆ METAL

NAJWAŻNIEJSZA JEST MIŁOŚĆ

W TYM ROKU ŚWIĘTA BĘDĄ ZIELONE!

NAJBARDZIEJ KOCHANY GRUBASEK NA ŚWIECIE?

PODLASIANKA WŚRÓD „POLAKÓW Z WERWĄ”

CO TO JEST CHIPTUNING?

JAK PODKRĘCIĆ BARSZCZ?

DWA LATA Z FUTU

KLIMATYZACJA NA KAŻDĄ PORĘ ROKU

ZYSKAJ WODĘ CIEPLEJSZĄ NAWET O 15 STOPNI!

ZIMOWE FOTOGRAFOWANIE

FELIETONY

5 6810121416171819202225262830323435363839404344454648

12

26

46R E K L A M A

NR 17 LISTOPAD 2013 ISSN 2299-4580

ADRES REDAKCJI ul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok, tel. 85 87 121 80 www.fakty.bialystok.pl

KOORDYNATORZY PROJEKTU Maciej Słupski Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska

P. O. SEKRETARZA REDAKCJI Marta Starzyńska

FOTO DreamLightz Studio Maciej Słupski, Piotr Narewski

SKŁAD SOBO Paweł Sobolewski [email protected]

ONLINE Paweł Waliński [email protected]

ZESPÓŁ Grzegorz Grzybek, Radek Oryszczyszyn, Radek Puśko, Karol Rutkowski, Agnieszka Sienkiewicz (aga’s stuff), Krzysztof Szubzda, Paweł Waliński

REKLAMA [email protected] Maria Snarska

BIURO Urszula Bondaruk [email protected]

DRUK: Buniak DrukRedakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania oraz redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Opinie i poglądy autorów nie zawsze są zbieżne z opiniami i poglądami Redakcji. Copyright © Grupa Optima Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony.

Foto na okładce: DreamLightz Studio, Piotr Narewski

Treści reklamowe w numerze na stronach: 2, 3, 4, 6, 8, 10, 12, 14, 16, 18, 19, 21, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 32, 34, 36, 38, 40, 42, 43, 44, 45, 47, 49, 51, 52

4 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

nR 10 kwiecień 2013ISSN 2299-4580

Adres redAkcji ul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok, tel. 85 87 121 80www.fakty.bialystok.pl

Sekretarz redakCjIMagdalena szewczuwianiec

FOtOPiotr Narewski, Maciej słupski

SkŁadŁukasz słupski, Magdalena szewczuwianiec

ONLINeewelina Oszmian [email protected]

zeSPÓŁIwona i rafał Bortniczukowie (Mr & Mrs Sandman), Grzegorz Chlebowicz, agnieszka Sienkiewicz (aga’s stuff), krzysztof Szubzda, Paweł Waliński

[email protected] kowalczuk

MarketINGŁukasz słupski

PrOjekt GraFICzNy LayOutu BeiNG.PL

BIurOMagdalena różycka [email protected]

druk: Buniak drukredakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam. redakcja nie zwraca ma-teriałów nie zamówionych i zastrzega sobie prawo do skracania oraz redakcyjnego opracowania tekstów przyjętych do druku. Opinie i poglądy autorów nie zawsze są zbieżne z opiniami i poglądami redakcji. Copyright © Grupa Optima Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie i w jakimkolwiek języku bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabroniony.

Foto na okładce: Piotr Narewski, Maciej słupski

reklamy nieoznaczone w numerze na str: 2, 3, 13, 15, 23, 26, 28, 29, 39, 43, 44

fakty.bialystok.pltwoRzymy nowe miejsce w sieci,

gdzie każdy z nas codziennie znajdzie coś ciekawego do poczytania.

a to dopieRo początek :)

to s ię czy ta

spis tReści

r e k L a M a

5610121415161820222324262830323436384040

wstępniak

podlaskie blogowanie z kuchni Rodem

zRób dobRze sobie i światu

lodówkowy suRvival

teatR dla doRosłych

baRmani little hell polecają – the ugly…

w sieci

nominacja 2013

uczyłem się na własnych doświadczeniach

dni hiszpańskie 2013

eneRgia odnawialna

RozRywka made in białystok

zdRowy zestaw

dlaczego twój pupil jest wyjątkowy

kaczka confit i kRokodyle łzy

dzieło stwoRzenia

gRamy dosyć dziwne Rzeczy

hemp gRu – czas podsumowań

shoRtlist

dowody na nieistnienie dowodu

w słońce wchodzą gRillowce

6

16

20

wydAwcA Grupa Optima Sp. z o.o.ul. Ciepła 1 lok. 16, 15-472 Białystok

bezpłatne ogłoszenianowość!

Page 5: Fakty Białystok 017

Muzyczna Jesień

F O T O R E L A C J A

REKL

AMA

Page 6: Fakty Białystok 017

6 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

C Z Ł O W I E K

TEKST Paweł Waliński FOTO DreamLightz Studio, Piotr Narewski

O magii Podlasia, współczesnej kobiecie, teatrze i życiu z Andrzejem Beją-Zaborskim rozmawiał Paweł Waliński

Na dniach andrzejki. Kultywuje Pan jakieś obyczaje?ABZ: Kiedyś oczywiście laliśmy wosk, bawili-śmy się w takie rzeczy. Teraz, kiedy stuknę-ła już sześćdziesiątka, ten wosk... (śmiech)

Nie to pokazuje, co trzeba?ABZ: Dokładnie. Jakieś lęki, depresyjne sta-ny... Po co mi to potrzebne? Ale jak sięgam pamięcią, andrzejki zawsze jakoś obchodzi-ło się uroczyście.

Jest Pan kojarzony – głównie przez rolę komendanta w filmach Jacka Bromskiego z serii „U pana Boga...” – jako symbol Podlasia, a z Podlasia Pan nie jest...ABZ: Generalnie to jestem Podlasiakiem. Moja mama i żona stąd pochodzą, a i ja większość życia spędziłem na Podlasiu. Ko-cham te tereny, Podlasiem jestem cały czas zauroczony. Wczoraj wróciłem od siebie, z lasu, i jest genialnie. Szkoda, że zima idzie i nie będzie jak w buszu posiedzieć.

Czy można mówić o jakiejś magii Podlasia?ABZ: Oczywiście, że tak. Gdzie się nie ru-szysz, to jest jakaś magia. Wystarczy poje-chać za Białystok, na wieś, porozmawiać z tubylcami. Mieszkam na Czarcim Uro-czysku, więc – kochany – to nie jest zaba-wa. Każda z tych społeczności ma swoje

tradycje: kulturowe, religijne. I na ich sty-ku wszystko się miesza, powstaje tygiel – ale fantastyczny.

Tak już zupełnie w kontekście realizmu magicznego... Zna Pan jakieś naprawdę odjechane zabobony?ABZ: Oczywiście. U siebie na wsi biorę od pewnej pani jajka. Bo lepsze od sklepowych, „kurzęcze”, „nasze”, niepędzone sztucznie. Pani oczywiście rozmawia „po naszemu”. Ostatnio na polu zobaczyła odcięte kurze łapki. „Oj, ta swołocz już rzuca na mnie czary!” – mówi. Pytam: „Pani Nino, jaka swołocz?!”. „O, to pan nie wie? Ta swołocz rzuci czary i nie będzie nic rosło, ozimina nie wzejdzie”. Oczywiście, że żyjemy w ja-kimś magicznym kulcie. Jak porozmawiasz z „tutejszymi”, to niby XXI wiek, Europa – a oni żyją w tym swoim świecie. I to jest fantastyczne.

Taki Królowy Most, tylko na trzysta tysięcy ludzi?ABZ: Tak! Jak mówił Krzysiek Dzierma [w se-rii „U pana Boga...” grał proboszcza – red.]: po co nam ten świat? To raczej on nas po-trzebuje, a nie odwrotnie. I coś w tym jest. Skąd ten ciąg ludzi na prowincję? Kupują domy, przesiedlają się. Bo ile można patrzeć na te samochody? Na prowincji inaczej się

żyje. Usiądę, posłucham ciszy i jest genial-nie. A tu gonitwa, kasa... Zawał zawałem po-gania. W życiu potrzeba trochę spokojności.

Żona kisi kapustę nogami?ABZ: Nie! Moja małżonka jest normalną ko-bietą: matką, żoną, babcią, kiedyś była biz-neswoman...

Czyli kobieta współczesna, nie magiczna?ABZ: Nie! Ona cała jest magiczna. Głównie dlatego, że nie ma nic wspólnego z typową bizneswoman. Bo w typowej, współczesnej kobiecie sukcesu – jaka jest magia?

Finansowa?ABZ: Chyba tylko taka. Dzisiejsze kobiety są tak wyemancypowane, że same nie wiedzą, kim są. Taka chciałaby być naraz i trakto-rzystką, i komandosem, i kochanką. I wiel-bioną, i delikatną... To są sprzeczności, że kie-dy dziś patrzysz na świat, na kobietę, to... Nikt nie wymaga od niej, żeby była zawsze krucha i delikatna jak bławatek. Ale nieraz kobieta jest dziś bardziej męska niż mężczyzna.

Coś o tym wiem... Zmieniając temat – czy z Białegostoku do Warszawy jest dalej, niż z Wrocławia do Warszawy? Czy stąd trudniej się przebić do stolicy? Do mainstreamu?

Traktorzystka, komandoska i kochanka

Page 7: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 7

C Z Ł O W I E K

ABZ: Może i tak. Ale może i dzięki Bogu, że tak. Bo na dwoje babka wróżyła. Może dla-tego nie zatraciliśmy tego, co jest najistot-niejsze: wzajemnej tolerancji, otwartości, magii, gościnności, szczerości. Fatalnie się czuję w dużych miastach. Kilka propozycji już w życiu miałem, żeby się przenieść do Warszawy. Ale nie chcę tam być.

Mamy jeden z najlepszych teatrów lalkowych w Polsce, jeśli nie w Europie. Niezły Teatr Dramatyczny. I te teatry jeżdżą, zbierają nagrody. Ale aktorzy, k tórzy chcieliby pograć w filmach, w telewizji, jakoś się nie przebijają.ABZ: Po pierwsze, trzeba mieć niemało szczę-ścia. Po drugie: w zawodzie jest olbrzymia konkurencja. Więc trzeba siedzieć „tam” i pilnować swoich interesów, chodzić po ca-stingach i opowiadać, jaki to jest człowiek fantastyczny. Bo teraz nie ma tak, że reżyser gdzieś kogoś zobaczył i przyjedzie specjal-nie się tu z kimś spotkać. Wielu genialnych artystów siedzi gdzieś w Polsce i nikt o nich nie usłyszy. Po trzecie: może ktoś nie chce fil-mów i telewizji? Może teatr mu wystarczy...

A jak z popularnością teatru dziś?ABZ: Masa białostoczan – inteligentnych, wy-kształconych, nie bywa w ogóle w teatrze. To dla mnie kuriozum. Nawet spośród moich kolegów. Może jedna na dwadzieścia osób z ulicy powie, że była w teatrze lalek. Reszta będzie przeświadczona, że to teatr dla dzie-ci. To też kwestia nośnika. Film można zo-

baczyć na DVD, włączyć radio... Teatr do ciebie nie przyjdzie. To kwestia przestrzeni, kontaktu żywy aktor-widz; taśma czy płytka tego nie oddadzą...

No i trzeba się wybrać, pachę umyć, człowiek nastawia się na pewne sacrum...ABZ: Tak. Przynajmniej jest okazja, żeby za-jąć się osobistą higieną… (śmiech). Ale cho-dzi o to, że światła gasną i jest magia, a po-tem zapalają, i magia pryska. Inny świat. Nie ma, że pauzujemy i wychodzimy na siusiu.

Pana najbliższe plany artystyczne?ABZ: Pracuję teraz z panią Jolantą Rogow-ską nad swoim benefisem. Będzie to spek-takl „Krzywa wieża” Nadieżdy Ptuszkiny. Premierę planujemy w grudniu. Poza tym gram po całej Polsce w bardziej komercyj-nych przedsięwzięciach – bo z czegoś muszę żyć. To plany najbliższe, bo ja raczej w ogóle nie planuję. Co Bogu skapnie z talerza – za to dziękuję...

Pytanie, które słyszał Pan milion razy – jakieś anegdotki związane z policją...ABZ: Policję traktuję poważnie: jak swoich, a oni mnie podobnie. Oczywiście tego nie wykorzystuję, ale są skłonni łagodniej pa-trzeć na drobne przewinienia, za co serdecz-nie dziękuję. Bo chyba jestem najbardziej znanym „policjantem”...

A za co Pan kocha „Fakty Białystok”?Jak to za co? Za fakty!

REKL

AMA

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

Page 8: Fakty Białystok 017

8 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

O B Y C Z A J E

J ako dziecię pochodzące z prawego łoża, z ojca – Andrzeja zrodzone, wiedziałam od razu, że trzydzie-stego listopada trzeba było coś lać. Skoro w poprzedniej epoce o wosk

łatwo nie było, musiała wystarczyć procen-towa woda na kartki. Zwłaszcza że tatko do-brze zaznajomiony był z personami, które zawsze w chwilach kryzysu mogły trunkiem poratować. W moim domu wosku na An-drzeja się nie lało. Imieniny głowy rodziny – owszem – były lane, ale zawsze czym in-nym; na pewno nie woskiem i na pewno nie przez klucz.

Wróżby i lanie wodyChoć inne panny pod koniec listopada ci-

sną się po wróżby do Andrzejów, mój tata Andrzej nigdy nie wiedział, co i kiedy się ze mną stanie. Nie mówił nic, że kiedyś wyjdę za mąż. Może żeby mi coś wywróżył, po-winnam na ową okoliczność złożyć jakiś po-darek? Może złota chciał? Albo banknotów zielonych duży plik? Ale nie mówił nigdy, że potrzebuje tego ode mnie. Tak czy owak, najbliższy memu sercu Andrzej niczego nie wiedział i niczego nie przepowiedział.

Za wróżbę wzięli się za to inni. Na sean-sach lali wodę, i to wcale nie ognistą. Tam, gdzie u wejścia do domów wiszą dzwonecz-ki, gdzie na stole stoi kryształowa kula, a już od progu unosi się zapach kadzidełek mają-cych oczyszczać wszystkich i wszystko do-okoła, lała się słowna woda. Prawie jak ta ognista na imieninowym stole mojego pro-toplasty. Panny przychodziły i zostawiały podarki, pieniądze, kosztowności, by dowie-dzieć się, kiedy w końcu spotka je szczęście w postaci „tego” mężczyzny. A ów – wia-domo – wcześniej czy później i tak będzie chodził w rozklapanych papciach, z klinem od galotów w okolicy kolan, i będzie chciał, żeby mu jeść podano po pracy. Po co to? Na co ta wiedza? I czy warta ona tych wszyst-kich podarków i kosztowności? Chyba coś jest na rzeczy, bo od dawien dawna po dziś dzień wróżki i inne czarownice swoje złote plony mają w okolicy święta Andrzeja.

Gąsior prawdę Ci powiePanny, którym mąż potrzebny był „na

gwałt”, sprowadzały do domu gąsiora. Ten miał za zadanie podejść do jednej z nich. Ot, i całe wszystko. Wybranka nie posiadała się ze szczęścia, bowiem to ona jako pierwsza miała zostać mężatką. Dziwne to były oby-czaje. Chodzący gąsior na Andrzeja? Naj-pierw trzeba chyba było z jeden opróżnić, żeby widzieć, jak drugi – inny – sam chodzi i pannę wybiera. Ale cóż, domostwa różne, to i obyczaje różne. W moim gąsior zazwy-czaj stał nieruchomo i nikomu nie wolno się było do niego zbliżać. Mało tego: zabezpie-czony był jeszcze, aby zimno mu przypad-

Wiadomo. Każda panna na wydaniu nie marzy o niczym innym, jak tylko o wy jściu za mąż. K iedy to na stąpi? K im on będzie? I le dzieci z tego wyniknie? Na te pytania od lat znają odpowiedzi różnej maści wróżki i – nie wiedzieć czemu – niejaki Andrzej.

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska

Andrzej NIE ZNALAZŁ MI MĘŻA

FOT.

SXC.

HU

Page 9: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 9

R E K L A M A

O B Y C Z A J E

kiem nie było. Koce miał na sobie oraz ko-żuch dziadkowy, a tatko doglądał co kilka dni, czy aby z nim wszystko dobrze.

Tak pielęgnowany gąsior stał w cieple pod strażą dorosłych, aby w święto Andrzeja za-bawić zgromadzonych gości. Nie widziałam nigdy, żeby chodził i żeby do panien coś mó-wił, ale widziałam za to, jak życia z niego ubywa. Im więcej życia mu ubywało, tym więcej radości panowało przy imieninowym stole. Panny jakoś o nic nie pytały i nie cze-kały. Za to solenizant nosił go z dumą, czę-stował tym, co było w środku i chełpił się owym gąsiorem, aż niektórym sił brakło i musieli opuścić zacne grono imienino-wych gości. Może tata za mało tego gąsiora trenował? Może przegrzał pod kożuchem dziadkowym? Bo gąsior nie chodził i żadnej panny nie wybierał. Jako dziecko słyszałam tylko kilka razy, że „chodzi w gąsiorze”. Ale co to mogło być? Tego ustalić się nie dało…

Lewy but pod drzwiamiW poszukiwaniach męża liczy się przede

wszystkim wytrwałość. Można chodzić, błą-dzić, ale finalnie liczy się dojście do celu. Nie wiem, jak się ma to do sukcesu, ale szwęda-nie się w jednym bucie raczej do przyjem-nych nie należy. Zwłaszcza w listopadzie. Jednak dla przyszłego męża wypada się poświęcić. Niegdyś panny ustawiały swoje lewe buty w odległym końcu domu i rusza-ły nimi naprzemiennie, by wiedzieć, która pierwsza narzuci ślubny welon. Na Andrzeja w moim domu butów było co niemiara. Na-wet w odległych jego częściach. Zwłaszcza

kiedy pora opuszczenia lokalu mieszkalne-go solenizanta się zbliżała, zdarzało się, że goście wychodzili w dwóch lewych butach, inni w dwóch prawych, jeszcze inni w jed-nym sznurowanym, a w drugim na rzepy. Muszę powiedzieć, że dojście do drzwi było nie lada wyzwaniem. A zejście po schodach urastało do miana wyższej lekkoatletyki czy wręcz gimnastyki artystycznej.

Tata – wróżbita Andrzej – miał za to póź-niej do rozwikłania prywatną zagadkę. Mu-siał bowiem dopasować do siebie wszystkie części garderoby, które goście nieroztrop-nie pozamieniali między sobą z powodu wcześniej opisywanego gąsiora oraz lania wody ognistej. Trzeba było znaleźć posia-dacza dwóch lewych trzewików. Dopaso-wać do niego ciotkę, która wyszła w dwóch prawych, w tym jednym mojej rodzicielki. Takie zdolności może mieć tylko wróżbita Andrzej, nawet jeśli głowa go bolała i słyszał, jak kot za oknem za głośno człapie. Panny, które zjawiały się na zabawie andrzejkowej, jakoś zapominały na drugi dzień o powo-dzie, dla którego przyszło im zmierzać do drzwi w lewym bucie. Radości zaś nie było końca z powodu nie rychłego zamążpójścia, a z powodu odzyskanego obuwia. Taka ma-gia na Andrzeja się dzieje.

Pochodzenie andrzejkowych wróżb ma-trymonialnych nie jest do końca znane. Źródła historyczne nie mówią, skąd się to wzięło. Dla mnie andrzejki znane są od uro-dzenia. Co roku przeżywamy magię tego dnia.

Page 10: Fakty Białystok 017

10 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

B R O WA R

DEGUSTACJA PIWA. TAK! DEGUSTACJA

v

10 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Dobre piwo musi być schłodzone – jeśli Twoja wiedza o piwie ogranicza się do tego stwierdzenia, sporo tracisz. Sam przekonałem się o tym, odwiedzając w towarzystwie pasjonata domowego piwowarstwa trzy białostockie knajpy.

Wspólnie z kolegą Piotrem wybraliśmy trzy miejsca, o których już od jakiegoś czasu słyszę, że w temacie piwa oferują coś ponadprze-ciętnego. Piotr nie należy do Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych, nie skończył kursu sensorycznego, ale za to od ponad roku sam przyrządza w domowym zaciszu piwo własnej roboty. Pasjonuje się tym, fantastycznie opowiada o piwie i procesie jego powstawania. Przez ostatni rok wyprodukował około dwustu litrów tego trunku. Poprosiłem go o wybór i przetestowanie trzech piw w każdym z lokali. Specjalnie dla Czytelników „Faktów Białystok” zdobyłem krótką recenzję i oceny w skali od 1 do 10.

Zamojskie jasne Magnus Wiśniowy Mahr WeisseOCENA SENSORYCZNA: 3ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 5,2% Za krótko leżakowało, przez co pachnie dia-cetylem. Smak: OK, ale diacetyl dyskwalifi-kuje to piwo.

OCENA SENSORYCZNA: 4ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 6% W zapachu nie czuć nic poza syropem wiśnio-wym. Osobiście wolę mniej monotonne piwa. W smaku wiśniowe, rumowe – nic więcej.

OCENA SENSORYCZNA: 5ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 4,9%Przyjemny zapach. Czuć banana i goździki. Smaczne. Kwaskowate i cytrusowe. Brak pia-ny, słabo nagazowane.

Kolega Piotr – zdolny i skromny młody człowiek. Zastrzegł, że pomoże mi przygotować artykuł, tylko jeśli nie podam jego nazwiska. Nie podaję. Na co dzień pasjonuje go piwo-warstwo domowe.

KAJAR GRAMOFON MULTIBROWAR

TEKST Grzegorz Grzybek, citybranding.natemat.pl

FOT.

Z ARC

H. LO

KALI

Page 11: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 11

ŻyweOCENA SENSORYCZNA: 6ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 6%Bardzo smaczny lager. Niezepsuty. Lekka gorycz-ka, słodowy smak. Bez zastrzeżeń.

BaltasOCENA SENSORYCZNA: 6ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 5,4% Bardzo delikatne. Czuć banany i goździki. Pach-nie gorzej od Mahra, ale za to ma lepszą pianę. W smaku kwaskowaty, trochę cytrusowy. Gdyby nie zapach, ocena wyniosłaby 7/10.

Kormoran jasne niefiltrowaneOCENA SENSORYCZNA: 7ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 4,9%Aromat: drożdże, słód, chmiel (nie za dużo). Smak – przede wszystkim chmielowa goryczka, porząd-nie nachmielony lager.

B R O WA R

R E K L A M A

Grand Imperial PorteOCENA SENSORYCZNA: 8ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 8%Aromat: śliwka, ciemna czekolada, wiśnia. Smak: kawa, gorzka czekolada, trufla. Bardzo złożony smak, pełne, palone. Mocne, duża zawartość al-koholu. Typowo polskie.

Fantastycznie jest wybrać się ze znajo-mymi jednego wieczoru do kilku miejsc w różnym klimacie. Każde, które wymie-niam w artykule, oferuje nie tylko szeroki wybór piw z całego świata, ale też bardzo klimatyczne rozmowy z barmanami i bar-mankami. Przytulny, knajpiany charakter Gramoffonu zupełnie różni się od Multi-browaru, doskonale nadającego się na np. wyjście z kumplami na mecz. Zupełnie za-skoczył mnie Kajar w Operze i Filharmonii Podlaskiej przy Odeskiej – degustacja piwa w knajpie za 220 milionów złotych zakoń-czona np. premierą „Traviaty” to naprawdę ciekawa propozycja.

Namysłów białe pszeniczneOCENA SENSORYCZNA: 7ZAWARTOŚĆ ALKOHOLU: 5%Aromat: typowy dla piw belgijskich – trochę przyprawowy, trochę cytrusowy. Smak: deli-katne, kwaskowate, cytrusowe.

Page 12: Fakty Białystok 017

12 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

C hoć budynek przy ul. Polnej 20 na Zawadach wygląda dość niepozornie, mieści się tu zarówno pracownia rzeźbiarska (na parterze), jak

i miejsce, które można nazwać prywatnym domem kultury (na piętrze). Jeszcze do niedawna działała tu nawet szkoła tańca.

– Zapraszam ludzi, którzy mają ciekawe pomysły, np. na wystawy, spotkania, czy warsztaty. Można organizować tu kame-ralne koncerty. Kilka już się zresztą odbyło. Trzy lata temu gościliśmy nawet Jose Torre-sa. Razem z grupką znajomych zawiązali-śmy wtedy inicjatywę Mała Havana. Zanim Torres wystąpił w Spodkach, przywieźliśmy go tutaj. I jak to z Latynosami bywa, kolacja zmieniła się w imprezę taneczną – śmieje się Michał Jackowski.

Prywatna inicjatywa kulturalnaPrzy Polnej 20 działa też młodzieżowy

klub łuczniczy. – Na osiedlu znalazło się dwoje starszych zawodników łucznictwa, którzy powiedzieli, że chcą podzielić się swą pasją. Mam piątkę dzieci, z łuku strzela czwórka. Klub działa już od dwóch lat. Na-leży do niego piętnastka dzieciaków. Ostat-

nio byliśmy na mistrzostwach Polski. Wysta-wiliśmy najmłodszego uczestnika zawodów – sześciolatka, który zmagał się z dwuna-stolatkami. Jako że moją pasją jest ojcostwo, prowadzone są tu też warsztaty w ramach ogólnopolskiej inicjatywy „tato.net” – opo-wiada Michał Jackowski.

Na parterze budynku (jeszcze cztery lata temu był tu kurnik) znajduje się pracownia rzeźbiarska. Łatwiej powiedzieć, czego tam nie ma, niż co tam jest. Obok siebie stoją mo-dele Matek Boskich, aniołów, rycerzy, a nawet Księżniczka-Truskawka, której rzeźba zdobi rynek w Korycinie. W sąsiadującym pomiesz-czeniu pracują dwaj koledzy Michała: Łukasz Giersberg i Andrej Bakumenko. Co ciekawe, ten ostatni jest nie tylko rzeźbiarzem, ale też piosenkarzem. Gdy odwiedziliśmy ich pra-cownię, heblowali właśnie czterometrową rzeźbę w drewnie, która stanie w kościele NMP Matki Kościoła przy ul. Pogodnej 63. Zanim jednak rzeźbiarze zaczną pracować nad konkretną postacią, tworzą modele – za-zwyczaj z gliny ceramicznej. Skale są różne – 1:3, czy nawet 1:1. W pracowni widzieliśmy modele dwóch trzymetrowych rzeźb, które staną na zapleczu Pałacu Branickich.

– Pierwsza będzie przedstawiała Pana, greckiego boga opiekuńczego lasów i pól, którego atrybutem była fletnia. Obok nie-go ustawiona będzie nimfa Syrinks. Według legendy, gdy Pan ją ujrzał, zapragnął ją po-siąść. Nimfa, uciekając przed nim, w ostat-niej chwili zamieniła się w trzcinę rosnącą nad brzegiem rzeki Ladon. Pan postanowił zerwać roślinę i połączyć poszczególne ło-dygi woskiem. W ten sposób powstał instru-ment muzyczny, wspomniana fletnia Pana – opowiada Michał Jackowski.

Rzeźbiarz i konserwatorOtoczenie Pałacu Branickich zna jak wła-

sną kieszeń. To spod jego ręki wyszły też ele-menty rzeźbiarskie, które zdobią przepiękny Pawilon pod Orłem. Co ciekawe, ma wła-sny pomysł na okołopałacową przestrzeń. – Namawiałbym władze miasta do stworzenia czegoś na wzór Central Parku w Londynie, gdzie lokalni artyści mogliby pokazywać swoje prace. Można byłoby stworzyć takie miejsce na dziedzińcu Pałacu Branickich. W Wersalu obok rzeźb historycznych usta-wiane są współczesne (oczywiście czasowo). Mijamy szpaler klasycznych postaci, aż tu

TEKST Krzysztof Romaniuk FOTO DreamLightz Studio, Piotr Narewski

Pracownię ma w dawnym kurniku jego taty. Występował u niego sam Jose Torres. Jego prawdziwą pasją jest zaś ojcostwo. Kto taki? Michał Jackowski, białostocki rzeźbiarz, którego prace zdobią nasze miasto.

MIEJSCE NA RZEŹBĘ I KULTURĘ

S Z T U K A

Page 13: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 13

nagle wyłania się wielki, złoty królik. Kon-trast jest świetny. Myślę, że u nas też by się to sprawdziło – twierdzi Michał Jackowski.

Oprócz rzeźbienia (a robi to w takich ma-teriałach, jak: biały marmur, piaskowiec, granit i drewno), zajmuje się też konser-wacją. – Kilka ładnych lat zajęło mi kon-serwowanie oryginalnych rzeźb z Ogrodu Branickich. Najbardziej kręci mnie jednak rekonstrukcja. Mamy z nią do czynienia na przykład przy dwóch wspomnianych rzeź-bach. Z jednej strony odtwarzam coś w stylu klasycznym, ale dodaję też sporo od siebie – twierdzi nasz rozmówca.

Podróż na LipowejOczywiście nie zajmuje się on wyłącz-

nie odtwarzaniem. Stworzył też na wskroś współczesną rzeźbę „Podróż”, która stanęła przy ul. Lipowej. To – symbolizujące podró-żowanie – wielkie koło.

– Można postrzegać tę rzeźbę jako histo-rię życia. Koło jest popękane, w szprychy ma wplecione liście. Na przedzie siedzi zaś ku-kła, którą nazwałem nawigatorem. Jedno oko ma zasłonięte. Nie wiadomo więc, czy dobrze nas prowadzi. Na górze siedzą dwaj pajace. A koło pcha król. Czyli wszystko jak w życiu – śmieje się rzeźbiarz.

Co ciekawe, rzeźba ma zamontowanych dziesięć wizjerów. Jeśli się w nie zajrzy, zoba-czymy slajdy z różnych przedstawień Biało-

stockiego Teatru Lalek. To zresztą nie koniec ciekawych pomysłów. – Złożyłem ostatnio podanie do urzędu miejskiego, by mój pro-jekt był kontynuowany. Z pierwotnego zało-żenia wynikało bowiem, że koło będzie jak-by odciskało na posadzce chodnika napis: „Navigare necesse est”, czyli: „Żeglowanie jest rzeczą konieczną”. Litery pokazywałyby przechodniom kierunek do Białostockiego Teatru Lalek. Na trasie miało być też ustawio-nych kilka mniejszych rzeźb przedstawiają-cych kukły wykorzystywane w przedstawie-niach BTL-u – mówi Jackowski.

Znany jest też z rzeźb sakralnych. – Naj-pełniejsze z moich realizacji to rzeźby usta-wione w kościele Matki Bożej Fatimskiej przy ul. Kraszewskiego 15b. Pracowaliśmy razem z Tomaszem Czajkowskim, który był odpo-wiedzialny za wystrój wnętrz – opowiada Jackowski.

Główną ozdobą świątyni jest ponado-śmiometrowa kompozycja z marmuru. Na skale klęczą dzieci z Fatimy. Nad nimi unosi się Madonna. W tle zlokalizowana jest z ko-lei ponadstumetrowa mozaika z kamienia i złota. W świątyni można też podziwiać niekonwencjonalne stacje drogi krzyżo-wej. Rzeźbiarz celowo zaburzył tu propor-cje i zastosował spore zbliżenie twarzy. Robi to piorunujące wrażenie, szczególnie kiedy odpowiednio zastosuje się podświetlenie po-staci.

REKL

AMA

S Z T U K A

Page 14: Fakty Białystok 017

14 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

PA M I Ę Ć

W ielu z nas pewnie mija to miej-sce nie podejrzewając nawet, że pobliżu znajduje się nekro-polia. Choć tak naprawdę to jedynie jej skrawek. Cmentarz

ewangelicki rozciągał się na znacznej części dzisiejszego osiedla w okolicy ul. Pułkowej. Bloki zaczęto tu stawiać w latach 70. dwu-dziestego wieku. Cmentarz był już wówczas ruiną.

Zaraz po II wojnie światowej, jako odwet na wszystkim, co kojarzyło się z Niemcami, niszczono i rozkradano kamienne nagrobki. Przed całkowitą dewastacją uratował cmen-tarz Antoni Oleksicki, konserwator zabyt-ków, który w 1989 roku wstrzymał decyzję ówczesnych władz o likwidacji cmentarza. Jeszcze w tym samym roku urzędnicy miej-scy zlecili opracowanie koncepcji architek-tonicznej dla utworzenia tu lapidarium. To ostatnie powstało w latach 1994-96. Stwo-rzyli je rzeźbiarz Jerzy Grygorczuk i Tadeusz Baks. Zbudowano murowane ogrodzenie, do którego przymocowane zostały fragmenty dawnych nagrobków. Kamienie tworzą bar-dzo ciekawą mozaikę, która z pewnością za-chwyci wszystkich miłośników historii. Czy-tając zamieszczone na grobach inskrypcje można się przekonać, jak znamienitych oby-wateli naszego miasta tu chowano. Wśród nich są groby tak znanych fabrykanckich rodów, jak: Commichau, Moesowie, czy Hasbachowie. Co ciekawe, z grobowca tych ostatnich zachował się – stojący na terenie lapidarium – krzyż z czarnego granitu.

Kobieta bez głowyTrzeba jednak pamiętać, że nie chowano

tu tylko Niemców. Był to cmentarz dla wy-znawców Kościoła ewangelicko-augsburskie-go, a więc również Rosjan czy Polaków. O ile zachowane inskrypcje pisane są w większo-ści po niemiecku, to zachowała się także jed-na po polsku. To nagrobek Klary Dądziło, z którego dowiadujemy się, że żyła ona 65 lat, a zmarła 3 stycznia 1937 roku. Uwagę prze-chodnia przykuwa też ciekawa rzeźba, którą ustawiono w jednej z wnęk muru. Przedsta-wia ona odzianą w długą szatę kobietę. Rzeź-ba jest niekompletna, posąg nie ma głowy.

Cmentarz powstał pod koniec XIX wie-ku, kiedy zapełniała się już protestancka ne-kropolia zlokalizowana na dzisiejszym Ryn-ku Siennym. Wybrano akurat miejsce przy dzisiejszej ulicy Wasilkowskiej, bo w tam-tych czasach były to tereny leżące już poza miastem. Pierwszy pogrzeb odbył się tu do-kładnie 27 maja 1885 roku. Najważniejszym punktem cmentarza było wzgórze z grobow-cem Hasbachów oraz nieistniejąca już ka-plica. Do dziś przetrwało za to mauzoleum poświęcone niemieckim żołnierzom, którzy w 1915 roku walczyli w bitwie pod Tannen-bergiem. Miejsce pamięci powstało w 1916 roku. Stoi tu granitowy obelisk zwieńczo-

„Pocztówki z Białegostoku” – taki tytuł nosi komiks o naszym mieście autorstwa Joanny Karpowicz. Oglądając poszczególne plansze (które jak luźne scenki rodzajowe składają się w opowieść o Białymstoku), natkniemy się na tę o cmentarzu ewangelicko-augsburskim u zbiegu ul. Wasilkowskiej i 42. Pułku Piechoty (dawna ul. 27 Lipca). Znajduje się on tuż za stojącym przy skrzyżowaniu marketem.

TEKST Krzysztof Romaniuk FOTO Karol Rutkowski

ZAPOMNIANY CMENTARZ Z ULICY WASILKOWSKIEJ

FOT.

SXC.

HU

Page 15: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 15

P A M I Ę Ć

R E K L A M A

ny żołnierskim hełmem. Wbrew obiegowej opinii, nie leżą więc w tym miejscu żadni hitlerowcy. W 2002 roku niemiecka funda-cja „Pamięć” ekshumowała zwłoki żołnierzy pochowanych podczas II wojny światowej i przeniosła je na cmentarz niemiecki w miej-scowości Bartosze koło Ełku.

Hetman fanem niemieckiego rzemiosłaFaktu obecności Niemców w Białymsto-

ku nie należy łączyć tylko z trzecim rozbio-rem Polski (kiedy nasz region przypadł na krótko Prusom), czy obydwiema wojnami światowymi. Mniejszość niemiecka zaczęła się w naszym mieście formować już w cza-sach Jana Klemensa Branickiego. Hetman sprowadzał bowiem niemieckich rzemieśl-ników do budowy i obsługi jego wystawnej rezydencji. Takie nazwiska, jak Herman czy Blum nikogo w XVIII-wiecznym Białymsto-ku nie dziwiły. W XIX wieku Niemcy współ-tworzyli lokalny przemysł włókienniczy, dzięki któremu pod koniec tamtego stulecia Białystok nazywany był Manchesterem Pół-nocy. Wtedy już jednak niemieckich fabry-kantów zastępowali Żydzi, którzy w swych zakładach wyrabiali towar jakościowo gor-szy, ale znacznie tańszy w produkcji.

Pisząc ten tekst, korzystałem z książki Bar-bary Tomeckiej i Jolanty Szczygieł-Rogow-skiej „Cmentarz ewangelicki w Białymstoku przy ulicy Wasilkowskiej”.

Lapidarium zabytkiem Służby konserwatorskie zdecydowały w tym roku o wciągnięciu lapidarium cmentarza przy ul. Wasilkowskiej do rejestru zabytków. Dotychczas cała dawna nekropolia figurowała w ewidencji zabytków. Była to jednak dość iluzoryczna ochrona, bo na znacznej części terenu nagrobków nie ma już od dawna. Sytuacja została więc uporządkowana. Na terenie dawnego cmentarza, gdzie nie postawiono bloków, rośnie obecnie zieleń miejska.

Page 16: Fakty Białystok 017

16 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

K U L T U R A

SIEDEM FILMÓW POD KOCYK

FORREST GUMPNierozgarniętego Amerykanina po-kochały miliony widzów na całym świecie. Razem z tytułowym bohaterem wędrujemy przez epokę hipisów, walczymy w Wietnamie, by w końcu przekonać się, jak rokujący na nieudacznika dzieciak staje się... krewet-kowym milionerem. Pełna uroku, humoru i wzruszających momentów historia „ameri-can dream” to absolutny klasyk w domowej wideotece.

8. MILATylko nieliczni muzycy mogą po-chwalić się wybit-ną grą aktorską. Eminema bez wątpienia należy do tej wąskiej grupy zaliczyć. Na opowieść o chłopaku z przyczepy kempingowej, dla którego hip-hop stał się sensem życia, wie-lu fanów rapera czekało z zapartym tchem. Było warto, bowiem Slim Shady nie tylko perfekcyjnie wcielił się w główną rolę, ale za-dbał też o odpowiednią ścieżkę dźwiękową. Za utwór „Lose Yourself” jako pierwszy MC w historii otrzymał Oscara. Ponadto warto zaznaczyć, że scenariusz czerpie wiele wąt-ków z życiorysu artysty.

PULP FICTIONFilmy Quentina Taran-tino zawsze wzbudzają emocje. Nie inaczej jest w tym przypadku. Pośród iście gwiazdor-skiej obsady pojawili się John Travolta, Sa-muel L. Jackson oraz Bruce Willis. Nieza-pomniane dialogi, legendarne postaci i nie-samowite zwroty akcji zapisały się grubą czcionką w historii kinematografii. Film jest świetną propozycją dla tych, którzy chcą dać się ponieść magii reżysera z Knoxville, ale nie bardzo wiedzą, co wybrać na początek.

GLADIATOR Do czego zdolny jest zaprawiony w bojach legionista, pozbawiony wszystkiego, co w ży-ciu ważne? Jak daleko mogą posunąć się lu-dzie owładnięci chorą żądzą władzy? Kim tak naprawdę byli z pozoru brutalni i wyszkoleni wyłącznie do walki gladiatorzy?Osadzona w realiach imperium rzymskiego produkcja Ridleya Scotta może okazać się niezwykle pomocna przy znalezieniu odpo-wiedzi na każde z tych pytań. Perfekcyjna scenografia, realistyczne pojedynki i świet-na rola tytułowa Rusella Crowe’a na długo zostają w pamięci.

KRÓL LEWNie było w latach 90. lepszego filmu animowanego. Historia młode-go króla zwierząt i jego przyjaciół na przemian bawi i wzrusza. Chociaż lata mija-ją, produkcja nie straciła ani trochę na swej aktualności. Świetny scenariusz, genialna ścieżka dźwiękowa i cytowane już dziś z pa-mięci teksty Timona i Pumby to absolutny klasyk dla widzów w każdym wieku.

BRAVEHEART: WALECZNE SERCENajcenniejszą war-tością każdej nacji jest wolność. W XIII wieku Szkoci musieli przejść jednak nie-zwykle krwawą drogę, aby wyrwać się spod jarzma angielskiej do-minacji. Trzask oręża, widowiskowe krwawe bitwy i Mel Gibson w roli bohatera narodowego to tylko nie-które z atutów dzieła. Chociaż akcja filmu znacznie rozmija się z faktami historycz-nymi dotyczącymi Williama Wallace’a, to bez wątpienia jest to jedna z największych perełek kinematografii.

MIASTO BOGANa pozór piękna i in-trygująca Brazylia nie zawsze jest przyja-znym miejscem. Naj-lepiej wiedzą o tym mieszkańcy biednych dzielnic Rio de Janeiro. Film oparty na historii Paolo Linsa „Cidade de Deus” pokazuje prawdziwe oblicze slumsów, gdzie młodzi ludzie wplątani w wojny gan-gów nie mają zbyt wielu perspektyw. Warto zaznaczyć, że wydarzenia, które oglądamy, nie są literacką fikcją. Dzieło Fernando Me-irellesa porusza brutalnością, jednocześnie uświadamiając widza, że świat znany z po-łudniowoamerykańskich telenowel wygląda zupełnie inaczej.

Ogródki piwne dawno zniknęły z centrum. Kapryśna pogoda niespecjalnie zachęca też do dłuższych spacerów parkowymi alejkami. Korzystając z coraz dłuższych wieczorów, warto na nowo przeżyć

niezapomniane chwile z bohaterami największych dzieł dużego ekranu.

TEKST Karol Rutkowski

Page 17: Fakty Białystok 017

SIEDEM FILMÓW POD KOCYK Siedem książek pod kocykI NIE BYŁO JUŻ NIKOGOAgatha Christie, Kryminał

Klasyka kryminału. Najpo-pularniejsza powieść autorki, dawniej znana pod tytułem „Dziesięciu małych Murzyn-ków”. Dziesięć osób, podejrza-nych o morderstwo, zostaje zaproszonych do domu na wyspie. Gdy ginie druga osoba, goście szybko zdają sobie sprawę, że to, co początkowo uważali za nieszczęśliwy wypa-dek, jest robotą zabójcy. Postanawiają odkryć jego tożsamość, ale okazuje się, że nikt nie ma alibi. Odizolowani od społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca pobytu, umierają jeden po drugim w sposób opisany w dziecięcej rymowance, która wywieszona jest w ich pokojach.

Przeminęło z wiatremMargaret Mitchell, Romans

Rok 1861. Czas wojny secesyj-nej – Ameryka przechodzi głę-bokie wewnętrzne przemiany, które na zawsze zmienią jej ob-raz. Świat Południa, wielkich plantacji, możnych panów i czarnoskórych niewolników odchodzi w zapomnienie, po-chłaniany przez industrialną, nastawioną na przemysł rzeczywistość. Scarlett O’Hara, cór-ka zamożnego plantatora bawełny z Georgii, ma zaledwie szesnaście lat, jednak jej duma, upór i energia wydają się nie znać granic. Kiedy jej ukochany Ashley Wilkes zaręcza się z inną kobietą, Melanią, dziewczyna na złość jemu i sobie wychodzi za mąż za jej brata.

Książka legenda, której niesłabnącą popular-ność przyniosła doskonała ekranizacja oraz niezapomniana postać głównej bohaterki, która nie ma sobie równych w całej historii literatury.

Bez mojej zgody Jodi Picoult, Powieść obyczajowa

Anna została poczęta, by zostać dawczynią szpiku dla swej siostry, Kate. Nigdy nie kwestionowała tej roli, choć musi żyć tak, jakby była ciężko chora. Ma dopiero trzynaście lat, a już przeszła niezliczone zabiegi operacyjne, by jej starsza siostra miała szansę wyleczyć się z białaczki. Jak większość nastolatków, Anna zastanawia się, kim jest; inaczej jednak niż przeciętna nastolatka ma poukładane życie: istnieje właściwie wyłącznie jako dopełnie-nie siostry. Dlatego podejmuje decyzję, która zagrozi jej rodzinie i prawdopodobnie będzie mieć fatalne konsekwencje dla Kate.

GWIEZDNY PYŁNeil Gaiman, Fantasy

Pewnej nocy młody Tristan Thorn obiecuje swej narzeczonej gwiazd-kę z nieba. Jednak by ją zdobyć, musi udać się do magicznej krainy elfów, wróżek i goblinów, z której nikt jeszcze nie powrócił. Pozycja dla czytel-ników kochających niesamowite przygody i czarny humor.

HYPERIONDan Simmons, Sci-fi

W obliczu zbliżającej się nie-uchronnie międzygalaktycznej wojny na planetę Hyperion przy-bywa siedmioro pielgrzymów: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul. Mają za zadanie dotrzeć do mitycznych grobowców, by znaleźć w nich budzącą grozę istotę. Zna ona metodę, która pozwoli zapobiec zagładzie całej ludzkości. Każdy z pielgrzymów będzie mógł przedsta-wić jej swoją prośbę, lecz wysłuchany zostanie tylko jeden. Pozostali będą musieli zginąć.

COCO CHANEL. ŻYCIE INTYMNELisa Chaney, Biografia

Była szpiegiem czy ofiarą nie-szczęśliwej miłości? Lisa Cha-ney dotarła do niepublikowa-nych wcześniej pamiętników i listów miłosnych Chanel. Dzięki nim ta książka to podróż w dotychczas nieznany i niedostępny świat. Zakazana miłość, narko-tyki i sekrety artystycznej bohemy. Tego nie ma w żadnej innej książce o tej projektantce.

GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMIONWojciech Cejrowski, Reportaż

Mądra, a jednocześnie pełna humoru książka przygodowa i podróżnicza. Sprawia, że czy-telnik zaczyna się głośno śmiać. Jest to tak-że album niezwykłych fotografii z wypraw w najdziksze rejony świata.

Długie jesienne wieczory najchętniej spędza się w domu, pod ciepłym kocem z kubkiem parującej herbaty w dłoni. Właśnie teraz mamy największą ochotę zanurzyć nos w książce. Polecimy Wam kilka lektur idealnych na jesienną aurę. Każdy znajdzie coś dla siebie.

K U L T U R A

R E K L A M A

TEKST Ewelina Oszmian

Page 18: Fakty Białystok 017

18 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

K lub mieści się przy Legionowej 14/16, w miejscu starego Kontaktu, ale już z innym właścicielem. Od samego wej-ścia – schodami wyłożonymi czerwonym dywanem – moż-na poczuć smak luksusu. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to kontrast między stylowymi, znanymi z angielskich pubów

ceglanymi ścianami, a nowoczesnym designem mebli, które przy-wołują na myśl najlepsze tradycje skandynawskiego minimalizmu. Wrażenie robi też wielki, dobrze wyposażony bar.

Dla każdego coś dobrego– To ma być lokal dla ludzi w wieku 25+. W większości klubów

klienci to głównie ludzie młodzi. A nie każdy musi dobrze się czuć w towarzystwie dużo młodszych od siebie. Przewidujemy oczywiście drobne wyjątki, ale zależy nam na klientach, którzy dotąd nie mogli znaleźć sobie w mieście miejsca. Stawiamy na ludzi, którzy potrafią się zachować, dysponują pewną klasą – mówi nam właściciel lokalu.

Muzyczna oferta klubu zapowiada się interesująco. W Esencji nie będzie rezydenta, przy każdej kolejnej imprezie o muzyczną oprawę postara się ktoś inny – miejsca na nudę więc nie będzie. Dodatkowo w Esencji będzie można posłuchać koncertów.

– W każdy piątek i sobotę będzie muzyka na żywo. Jako dodatek do muzyki granej przez didżeja będzie można usłyszeć saksofon, wokal czy skrzypce. Natomiast we wtorki i środy oddajemy scenę młodym, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki na muzycznej sce-nie. Będą mogli się pokazać.

Esencja jest też przygotowana na eventy. W eleganckim VIP-ro-omie można będzie zorganizować bankiet czy uroczystość: np. z oka-zji obrony pracy magisterskiej, doktorskiej, czy zwyczajnych urodzin. Jest też miejsce na panele dyskusyjne, prelekcje i pokazy. Właściciele są otwarci na propozycje.

Rewia smaków– Chcemy, by Esencja funkcjonowała też jako klubokawiarnia.

W środku tygodnia można u nas liczyć na dobrą kawę czy dobre piwo. Na dziś mamy go aż 34 rodzaje, a planujemy mieć więcej. Sta-wiamy na małe dobre browary regionalne, piwa litewskie i belgijskie. Co do kawy – w menu będziemy mieli kilka stałych pozycji, ale co tydzień w ofercie będzie jakaś specjalność. Podobnie z jedzeniem: szarlotka na płatkach owsianych czy smażone banany, ale i przysma-ki, które pojawiać się będą wyjątkowo w danym tygodniu. Tak samo z przekąskami wytrawnymi. W jednym tygodniu będą sakiewki, a w następnym trójkąty z ciasta do pizzy wypełnione nietypowym farszem – zachwala właściciel.

Do tego solidna paleta drinków. Niżej podpisany na wejściu został poczęstowany doskonałym słodkawo-wytrawnym żurawinowym specyfikiem, z którego unosił się dymek suchego lodu. Co warto zauważyć, miłe barmanki słomki podają szczypczykami. Co już samo w sobie dowodzi, że Esencja oferuje wysokie standardy ob-sługi klienta.

Jeśli maturę zdaliście już ładnych parę lat temu, a od innych klu-bów odstraszało Was chamstwo i pijaństwo, właśnie znaleźliście miejsce dla siebie. Warto sprawdzić.

ESENCJA CLUBBINGU W DOBRYM STYLUTEKST Paweł Waliński FOTO DreamLightz Studio, Piotr Narewski

L O K A L

W Białymstoku co rusz otwierają się nowy pub albo klub. Mimo to osoby, które cenią sobie elegancję i kulturę, musiały decydować się albo na statyczne wieczory z lampką wina, albo ścierpieć nie zawsze sympatyczne i dobrze wychowane towarzystwo. Esencja ma ten stan zmienić.

Page 19: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 19

H A N D E L

Na bogatoI W OSTROGACH

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska

FOTO Dreamlightz Studio, Piotr Narewski

Polskie powiedzenie mówi: „Idzie luty,

podkuj buty”. Ale jak na luty, skoro zimno

robi się już w październiku, a w listopadzie

mogą czekać już pierwsze zawieje śnieżne

i oblodzone chodniki? Buty na zimę trzeba

kupić natychmiast.

W łaśnie dzwoni ostrzegawczy dzwo-nek, aby nie chodzić jak ostatni bał-wan, czyli zimą w sandałach czy

japonkach. Z trudem co roku przychodzi pożegnać się na kilka miesięcy z jedwabny-mi bluzkami, lnianymi spodniami i krótki-mi spódniczkami. Niestety, listopad to nie lipiec, choć to i to na „L”. Przecież nikt bez sensu nie będzie marzł, kiedy za oknem po-jawia się szron, a rano trzeba skrobać szyby samochodu. Mimo to, sporo osób zwleka do ostatniego momentu, żeby kupić to co mod-ne, i to najlepiej tanio. Wydaje się, że tego co modne nie można kupić tanio. A jednak…

Klamerki, zameczki, ostrogiZanim kupimy buty, trzeba wiedzieć, co

się w danym sezonie nosi. Skrzynki poczto-we każdego tygodnia zapychane są gazet-kami ze wszelkiej maści sklepów. To z nich najlepiej dowiedzieć się, jakie fasony królują w obecnym sezonie, ale czy kupować? To już sprawa trudniejsza. Ostatnimi czasy dało się słyszeć sporo negatywnych opinii na temat marek obuwniczych znanych w całej Polsce, a obecnych w dużych galeriach handlowych. Tymczasem w Centrum Handlowym Park można kupić lepiej i nie płacić dodatkowej marży za błyszczące galeryjne podłogi. Sko-ro potrzebne jest nam obuwie, trzeba zadać

sobie pytanie: czy będzie ciepłe i nie rozleci się przy pierwszych roztopach? Patrząc na cieniutkie podeszwy oraz brak dodatkowej nitki trzymającej but w kupie, nie wydaje się, że ów przetrzyma zimę.

W tym sezonie warto wybrać się zatem nie do galerii, w której sprzedawany jest towar dokładnie i wszędzie taki sam, ale poszukać czegoś oryginalnego w lepszym rzemiośle, z gwarancją, która zostanie przyjęta w razie problemów. Centrum Handlowe Park oferu-je modne obuwie. W tym roku są to przede wszystkim różnego rodzaju trzewiki i kow-bojki. Mogą być nawet takie z ostrogami. Na pewno modna jest grubsza podeszwa oraz delikatny obcas. Koturny są zdecydowanie w odwrocie. Dobrze, jeśli na górnej części buta znajdują się ćwieki lub zameczki. Można powiedzieć – takie typowe obuwie na motor, choć ze zdobieniami. Jeśli chodzi o panów, to podobnie jak u kobiet – w lokalach niedaleko dworca mogą bez problemu kupić tradycyjne kowbojki lub ich wersję ze ściętym czubem. Jeśli nie przypadną im do gustu, ciągle mod-ne są trapery. Bardziej eleganckie fasony to oczywiście czarne, skórzane, wiązane buty, które można nałożyć nawet do garnituru.

Kobiety powinny bez problemu odnaleźć w lokalach Centrum szpilki idealne na noc sylwestrową oraz karnawałowe bale i dysko-teki. W tym sezonie dominują wszelkiego ro-

dzaju błyszczące buciki na wysokiej szpilce. Im więcej w nich błyszczy, tym lepiej. Cekiny i cyrkonie mieniące się wszystkimi kolorami tęczy to hit nadchodzącego sezonu karnawa-łowego. Panie, które chcą wyglądać naprawdę zjawiskowo, powinny zaopatrzyć się w szpilki z motywami haftowanych kwiatów. Takich nie brakuje w lokalach Centrum Handlowego Park. Warto o tym pamiętać, jeśli dana pani ma awers do koleżanki, która przyszłaby na dyskotekę w identycznych szpileczkach. Ku-powane masowo obuwie prędzej zobaczymy u koleżanki ze stolika obok, niż w miejscach handlowych oddalonych od sieciówek.

Kobiece perpetuum mobileDziecinnie prosty mechanizm kobiety

działa następująco: kupiłam buty – nie mam spódnicy. Kupiłam spódnicę – nie mam bluzki. Kupiłam bluzkę – nie mam płasz-cza. Kupiłam płaszcz – nie mam torebki. Kupiłam torebkę – buty nie pasują. Zatem jeśli już kobieta ma buty, to w tym samym miejscu trzeba kupić dodatki w postaci paska i torebki. Inaczej konto bankowe zacznie się kurczyć. Tak działa owo perpetuum mobi-le. Centrum Handlowe Park mieści się przy ulicy Św. Rocha. Jeśli komuś nie odpowiada fason butów modnych, bez problemu znaj-dzie w pawilonach na przykład buty do nart. Dla każdego coś dobrego.

Page 20: Fakty Białystok 017

20 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

B uszować po sklepach można już od tej chwili. Bez umiaru dobierać suknie, które mają ociekać przepy-chem w tę wyjątkową, jedyną noc w roku. Sylwester to szał ciał, szał kolorów, szał długości, szał blasku i szał przepychu. Tu oszczędności w niczym być nie

może. Suknie powinny więc być naznaczone blichtrem. Damy po-winny założyć klejnoty, dżentelmeni muchy! Kreacje mają ociekać złotem, pióra mienić się kolorami, wzory wirować jak w kalejdosko-pie. Hafty oraz kamienie muszą błyszczeć na purpurze, szmarag-dach i błękitach. Noc sylwestrowa upłynie pod silnymi inspiracjami baroku, Bizancjum, z dodatkiem etno i retro.

Przełom rokuA jeśli bez szmaragdów i złota? Jak ktoś kicha na piórka i pió-

reczka? Zawsze może zgodnie z trendem odziać się w skórę i futra. Do tego obowiązkowo musi pamiętać, że co dwie długości w jednej sukience, to nie jedna. To konieczny w tym sezonie modowym ma-riaż dwóch długości pozwalający zachować i skromność, i pokazać nogi. Przezroczyste, lekkie tkaniny mają obowiązek romansować przekornie właśnie ze skórami i futrami.

Bale, balami, ale sylwestra można spędzać także w operze, teatrze lub na wykwintnym przyjęciu wyłącznie dla dystyngowanych osób. Wówczas nie za bardzo wypada wpaść z piórami rzuconymi wokół szyi czy w złotej sukni do samego parteru. W tego typu miejscach zawsze sprawdzi się mała czarna, także modna w tym sezonie kar-nawałowym. Ale skoro jednak przyjdzie nam witać nowy rok, mała czarna musi być co najmniej z falbanami, drapowaniami, bogato zdobiona, w macie lub połysku. A długość? Jak kto woli: mini i maxi, w zależności od tego, co warte jest do pokazania.

Sylwestrowa noc to także bale i przyjęcia wśród nieco młodsze-go grona. A młodość rządzi się swoimi prawami. Kobiety, które nie czują ucisku pierwszych cyfr PESEL, mogą puścić wodze fantazji. Aby było to skuteczne, muszą mieć na sobie kreację w stylu „lady in red”. Krwista czerwień od stóp do głów. Czerwień w towarzystwie zamków, haftów, żakardu, piór, ćwieków, cekinów, brokatu. Czer-wień i burgund są wisienką na torcie tegorocznych trendów.

Za pół roku maturaOczywiście licząc od teraz, a nie od balu studniówkowego. Od-

powiedniej kreacji na ten wyjątkowy wieczór należy zacząć szukać już teraz. Aby wyglądać naprawdę olśniewająco, trzeba wiedzieć, co jest modne. W najnowszym sezonie modne zaś są przede wszystkim połączenia czerni i bieli, przy czym biel ma być tą dominującą bar-wą. Taka dwukolorowa tonacja w różnych proporcjach oraz op-art w dodatkach są hitem. Znakomity, elegancki duet barw powraca z triumfem na studniówkowe bale. Także połączenie czerni z grana-tem sprawdzi się podczas zabawy przedmaturalnej. Jeśli młoda kobie-ta ma wyglądać elegancko i poważnie, to właśnie w takiej stylistyce.

Dziewczęta, które nie gustują w tradycyjnych długich sukniach balowych, doskonale poradzą sobie z inną modną kreacją. To także w najbliższym sezonie będzie królowało na parkietach karnawało-wych. Powraca oto właśnie gorączka disco. Zarysowane ramiona i asymetria przeniesie płeć piękną w lata 80. W tym trendzie naj-ważniejszy jest mocny kolor: fuksja, błękit, czerń, biel, złoto oraz srebro. Metaliczne dodatki podkreślą klimat disco, a naturalne fry-zury i makijaż pozwolą uniknąć karykaturalnego efektu.

Można w czasie przenieść się jeszcze dalej i nadal będzie to w zgo-dzie z trendem jesień-zima obecnie trwającego sezonu modowego. Uwspółcześnione lata 40. i 50. fascynują i eksponują kobiecość przez duże „K”. Przyciągają wzrok mocnym kolorem, piękną tkaniną i ory-ginalnym wzorem. Takich kreacji, w tym właśnie stylu, nie powinno zabraknąć podczas balu studniówkowego.

Niech ży je bal

I M P R E Z A

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska (pomagała i doradzała Elwira Horosz)

Przygotowując się do wielkiego wyjścia nigdy nie wiadomo, czy „to ostatnia niedziela”, czy „drugi raz nie zaproszą nas wcale”. Na wszelki wypadek warto wiedzieć, jak zrobić piorunujące wrażenie na wszystkich obecnych.

Zaczynamy metamorfozy!Wyślij do nas zdjęcie całej sylwetki z prawdziwymi wymiarami na adres [email protected]

Pracujemy z najlepszymi stylistami i projektantami. Zrobimy z Ciebie prawdziwą boginię.

FOT.

Z ARC

H. EL

WIR

Y HOR

OSZ

Page 21: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 21

Nie bójmy się bawić modąKolory znamy, ozdoby z piór i futer także, ale wypadałoby jesz-

cze poznać fasony oraz dodatki, które koniecznie należy właściwie dobrać, by wyglądać modnie, a nie śmiesznie. Dlatego też trzeba wiedzieć, że w bieżącym sezonie liczy się przede wszystkim obfitość. Nie ma miejsca na minimalizm. Suknie mają być rozkloszowane; im więcej, tym lepiej. Nie ma znaczenia, czy kobieta będzie bawiła się na balu sylwestrowym czy studniówkowym – klosz w sukni ma być i już. Jeśli z różnych powodów nie da się przekonać do takiego stroju, pozostają już tylko dwa warianty. Opcja „tulipan”, czyli coś, na co może sobie pozwolić wyłącznie kobieta odważna i szczupła, albo „wąska tuba”, która nie może się kończyć niżej niż w połowie łydki.

Zostają jeszcze akcesoria niezbędne przy każdym stroju. Jeśli cho-dzi o buty, to obojętne, czy będą zakrywały palce, czy nie – mają błyszczeć. Mogą być złote, srebrne, w multikolorze, z połyskiem la-kieru, ale mają błyszczeć i basta. Jakby tego było mało, wokół kostki także powinna znaleźć się ozdoba w postaci cienkiego lub grubego paska, który podkreśli i uwydatni długie nogi.

Z innych ciekawych trendów dotyczących dodatków do stroju, modne w tym sezonie będą torebki z haftowanymi kwiatami. Niech to będą trójwymiarowe, multikolorowe kwiaty, które można prze-nieść także na obuwie lub we włosy. A teraz… Marsz na bal!

I M P R E Z A

REKL

AMA

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Page 22: Fakty Białystok 017

22 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

M O D A

ZAMOTANETEKST Ewelina Oszmian

Kiedy na dworze coraz zimniej i szarzej, aż chce się założyć ciepły sweter i owinąć się wełnianym szalem. Dzianiny są oporne na modę, a każda kobieta powinna je w swojej szafie mieć.

D zianina to materiał, który w przeciwień-stwie do tkaniny jest rozciągliwy w każ-dym kierunku. Dzianiny zadomowiły się

na dobre w naszych garderobach, ponieważ są miękkie i dobrze układają się na sylwetce. Są bardzo wygodne, przyjemne w noszeniu i nie wymagają prasowania.

Dziewiarstwo to jedna z najstarszych tech-nik wyrobu ubrań. W Europie popularna już od czasów średniowiecza, dzisiejszy kształt przybrała w połowie XIX wieku, wraz z wy-nalezieniem jerseyu i pojawieniem się mody na wełnianą bieliznę. Początek XX wieku to z kolei rozwój zainteresowania aktywnością fizycz-ną, a co za tym idzie, odpowiednim ubiorem. Miękko układające się dzianiny były wprost idealne do tego celu. To właśnie wtedy powstał dom mody Coco Chanel, która jako pierwsza promowała proste sukienki, cardigany i swetry wkładane przez głowę, podpatrzone u brytyj-skich marynarzy. Uznanie zdobywają też dzier-gane stroje kąpielowe i materiały tworzone z włókien syntetycznych.

Lata 50. i 60. to złote lata dzianin. To era dzianinowych sukienek i słynnych pastelo-wych bliźniaków, które tak lubiła Jacqueli-ne Kennedy. Jednocześnie kwitła subkultu-ra hipisów, którzy kochali dziergane swetry. Późniejszy punk z kolei lansował swetry po-dziurawione. W latach 90. projektanci szukali inspiracji wśród subkultur, to właśnie wtedy powstała słynna grunge’owa kolekcja Marca Jacobsa.

Jak jest dziś? Dzianiny mamy pod ręką w każdej postacią i na każdą okazję. Zimą z ciepłej włóczki projektanci stworzyli pra-wie całą garderobę: długie swetry, dzianino-we sukienki, płaszcze, kurtki z grubej wełny

i kamizelki. Przedstawiamy Wam ponad-czasowe dziergane must haves.

Dzianinowa sukienka 1.Proste, dzianinowe sukienki pasują do każ-

dej figury – bez wyjątku! Potrafią ukryć brak talii, nadmiar czy niedobór centymetrów tu i ówdzie oraz rewelacyjnie podkreślają ko-biece atuty.

Taką sukienkę można zestawić z ramo-neską czy legginsami, ozdobić dużą chustą lub wąskim paskiem zsuniętym na biodra. Będzie wyglądać świetnie zarówno z butami na płaskiej podeszwie, kozakami, czy bardzo wysokimi szpilkami.

Sweter 2.Ten element stroju opracowany został przez

gaelickich rybaków z wysp Aran u zachod-nich wybrzeży Irlandii i do dzisiejszych cza-sów wyrób swetrów jest jednym ze źródeł utrzymania tamtejszych mieszkańców. Tego rodzaju swetry modne były także w XX wie-ku, np. jako element stroju narciarskiego. Z tego okresu pochodzą norweskie kolorowe wzory ozdabiające swetry. Obszerny, gruby sweter z warkoczowym splotem to od lat hit każdego jesiennego sezonu. Najlepiej szary lub w kolorze jasnego beżu. Idealny na długie jesienne wieczory w domowych pieleszach, ale równie szykownie będzie się prezentował w górskim schronisku tuż po zejściu ze sto-ku. Fason unisex – świetnie zaprezentują się w nim zarówno panie, jak i panowie.

Getry 3.Kto by pomyślał, że świat raz jeszcze osza-

leje na punkcie getrów, symbolicznych dla lat 80.? Oszalał i obok legginsów to kolejny hit tego sezonu. Getry nosimy do kozaków, szpi-lek czy baletek. Dziergane ocieplacze można założyć do legginsów, wąskich rurek, spód-niczek oraz na rajstopy. Getry można zakła-dać na kozaki – fajnie wyglądają i dodatkowo docieplają buty.

Warto mieć w swojej szafie kilka par tych wełnianych dodatków. Mogą się przydać na łyżwy czy na spacer w mroźny dzień. Powin-ny jakby od niechcenia opadać, w żadnym wypadku nie powinnyśmy ich naciągać!

Oprócz swojej ozdobnej roli pełnią też funkcję ocieplaczy – można założyć lek-kie buty, włożyć getry wychodząc z domu, komfortowo dotrzeć na miejsce nie marz-nąc, a w biurze, na przyjęciu czy w teatrze po prostu je zdjąć.

Wy też możecie mieć jedyną w swoim rodzaju rzecz w swojej szafie. Specjalnie dla Was – prosty wzór na dziergany komin. Nie bójcie się – to wzór dla absolutnie początkujących.FOTO Raverly

1.

2.

3.

FOTO Zara

Page 23: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 23

REKL

AMA

M O D A

Materiały• Cztery motki grubej włóczki (nie więcej niż 100 m na 100 gramów)• Druty na żyłce numer 7• Marker do oczek (wystarczy zwykły spinacz do papieru)

WykonanieNabierz na drut 47 oczek i połącz je w kółeczko łącząc pierwsze i ostatnie (ma zostać 46). Na połączeniu zawieś marker (spinacz).Rząd 1.– oczka praweRząd 2. – czka leweRząd 3. – oczka praweRząd 4. – oczka leweRząd 5. – oczko prawe, podwójny narzut, powtarzać do końca rzęduRząd 6. – oczka lewe przez cały rząd. Narzuty spuszczać z drutu bez przerabiania.Przerabiać rzędy 1.-6. cztery razy. Przerobić jeszcze raz rzędy 1.-4. Zakończyć.Miłego dziergania!

Czapka 4.Nie każdy kocha czapki, ale zdrowy rozsądek nakazuje je no-

sić. Na kształt, fason i kolor czapki duży wpływ ma panują-ca w danych czasach i na danej przestrzeni moda. Dziergana czapka z wyraźnym splotem to zawsze strzał w dziesiątkę. Nie tylko pasuje do niemal każdej stylizacji, to jeszcze nigdy nie wyjdzie z mody.

Komin 5.Szalik typu komin to must have sezonu jesień-zima 2013/2014.

Komin jest ulubieńcem blogerek i fashionistek, ale jego najwięk-szy plus to wygoda. Ten szalik nie pałęta się wokół Ciebie, ale grzecznie trzyma się szyi, dzięki czemu świetnie grzeje!

5.

4.

FOTO New Yorker

FOTO H&M

FOTO Gatta

FOTO Stefanel

Page 24: Fakty Białystok 017

24 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Page 25: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 25

S klep i pracownia mieszczą się na podda-szu. Nie jest to oczywiste miejsce, gdyż brak tu witryny i trzeba wspiąć się na

trzecie piętro. Jest jednak w centrum i ma swój niepowtarzalny, warsztatowy charak-ter. Kamienica jest częścią historii miasta. Na poddaszu, które teraz zajmuje pracow-nia, był kiedyś strych. To tworzy klimat ta-jemnicy, poszukiwania skarbów, wywołuje dobre wspomnienia, uruchamia wyobraźnię i wzbudza emocje.

Zaczęło się od wełny. Pierwsze kulki (dużo pierwszych kulek!) powstawały w domu. Później przyszedł czas na len, a z nim na ka-mienie, perły, muszle, bursztyny. Apetyt rósł w miarę jedzenia. Nasze mieszkania stały się za małe na warsztat twórczy, i tak zapadła decyzja o założeniu pracowni. Kiedy trafi-łyśmy w to miejsce, od razu wiedziałyśmy, że tu powstanie nasze atelier. W południe słychać nawet hejnał. Tu bije serce miasta.

Domownicy odetchnęli z ulgą, a my zy-skałyśmy przestrzeń do realizacji naszych projektów. I to na cały etat! Początek był trudny; bałyśmy się, że się nie uda. Jednak potrzeba realizacji pasji i satysfakcja z two-rzenia przezwyciężyły strach. Działaniami twórczymi zajmowałyśmy się zresztą od czasów szkoły średniej. Przerabianie, szy-cie, wykonywanie ozdób, pocztówek, biżu-terii, fotografia, dekoracja wnętrz – zawsze były nam bliskie. Zajęcia te są dla nas bar-dzo naturalne.

Naturalne są także materiały, z których tworzymy nasze dzieła. Wełna i len są tra-dycyjne dla naszego regionu. Na takich nam najbardziej zależy, i – jak się okazuje – na takich zależy naszym klientkom i klientom.

Połączenie sklepu z pracownią to duża atrakcja dla klientów, którzy mogą zobaczyć,

jak powstaje biżuteria. Wielu z nich intere-suje się jej elementami, dopytuje o szczegóły wykonania. Bywa tak, że właśnie z takiego przeglądania powstają nowe, ciekawe pomy-sły na biżuterię, dopasowaną dokładnie do potrzeb i gustu klientki czy klienta.

Realizujemy także konkretne zamówie-nia. Dopasowujemy, przerabiamy, naprawia-my. Od jakiegoś czasu wykonujemy biżuterię w nurcie recykling/upcykling. Wykorzystu-jemy elementy starych zegarków, śrubki, klu-czyki. Przerabiamy także starą, nienoszoną już biżuterię. Zamiast kupować coś nowego, warto poszperać w szufladzie i wykorzystać to, co mamy, a z rozsypanych elementów po-wstaną nowe kompozycje i formy.

Mamy stałe klientki, które wracają do nas po kolejną biżuterię, zamawiają coś na pre-zent albo polecają nas innym. Bardzo to so-bie cenimy.

Doświadczenie zdobywałyśmy w różnych miejscach, na wielu warsztatach. Dużo na-uczyłyśmy się same, szukając sposobów re-alizacji naszych pomysłów, próbując różnych materiałów, eksperymentując. Teraz same prowadzimy szkolenia z tworzenia biżute-rii i rękodzieła. Ciekawym doświadczeniem była również współpraca z białostockimi projektantkami mody – nasza biżuteria była częścią ich pokazów.

Myślimy, że nasze fascynacje – czyli su-rowe minerały, naturalny len i recykling pozostaną z nami. Piękno natury jest poza czasem. Rozwijamy za to formy naszych prac, pojawiają się nowe pomysły, szuka-my niepowtarzalnych okazów oraz nowych połączeń różnych materiałów. Najbliższy miesiąc to okres wytężonej pracy i przygo-towań do sezonu prezentów świątecznych. Zapraszamy na nasze poddasze.

R Ę K O D Z I E Ł O

BIŻUTERIA NATURALNIE

Z WIZYTĄ W PRACOWNI

TEKST i FOTO: Elżbieta i Daria – projektantki i założycielki pracowni Biżuteria naturalnie

REKL

AMA

Page 26: Fakty Białystok 017

Sezon powoli dobiega końca. Jak oceniasz tegoroczne starty?PD: Najbardziej zadowolony jestem z Rajdu Rzeszowskiego. Udało nam się zająć pierw-sze miejsce w grupie N i podreperować stan punktów w klasyfikacji. Podczas oesów było tak gorąco, że temperatura w aucie dochodziła do pięćdziesięciu stopni. W takich warunkach ciężko utrzymać koncentrację. Dodatkowo zmagałem się z anginą. Najgorzej wspomi-nam przeprawę przez rozmoknięte oesy na Rajdzie Polski w Mikołajkach, gdzie trudno byłoby przebić się terenowcem, nie mówiąc o rajdówce. Sam Kubica narzekał na fatalne warunki.

Walczyłeś o tytuł wicemistrza grupy N. Nie czujesz niedosytu?PD: Mieliśmy na celu równą i czystą walkę. Nie tytuł, bo jeszcze nie ten poziom doświadcze-nia. Chcieliśmy nabić kilometry i podszkolić się. W efekcie końcowym udało się zdobyć wi-cemistrzostwo Polski. Dla mnie to duża na-groda i satysfakcja.

Przez kilka lat współpracowało z Tobą aż pięciu pilotów. Jak dobierasz sobie drugą „rajdową połówkę”?PD: Wraz ze zmianą auta i klasyfikacji rosną wymagania, którym trzeba sprostać. Maćka Gleixnera poznałem za pośrednictwem swoje-go mechanika. Od razu przypadł mi do gustu. Tutaj zadziałała intuicja. Mam trudny charak-ter i osoba siedząca obok musi być opanowana i tolerancyjna. Maciek jest naprawdę wspa-niałym człowiekiem i fantastycznym pilotem. Dzięki jego uwagom i wskazówkom jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Naprawdę jestem mu bar-dzo wdzięczny za cały sezon.

Nie wydaje Ci się, że media za często skupiają się na kierowcach, zapominając o tym, kto siedzi obok?PD: Załogę zawsze tworzą kierowca i pilot. Me-dia zazwyczaj chcą rozmawiać z tymi pierw-szymi. Niestety trzeba się z tym pogodzić. A Maciek nie potrzebuje barw splendoru. Czasem wręcz go zmuszam, by się gdzieś po-jawił i powiedział do kamery parę słów.

Dbacie o swój wizerunek. Skąd czerpiecie pomysły na filmy promocyjne?PD: Jeden scenariusz mi się przyśnił. Innym ra-zem miałem wizję podczas spotkania bizneso-wego. Mam też świetną ekipę, która urozma-ica moje propozycje. Potrafimy się w tym celu zdzwonić o pierwszej w nocy. Innym razem wprowadzamy poprawki już na planie. Cza-sem czerpiemy inspirację z innych filmów. Sta-ramy się jednak zachować oryginalność. Na-sza grupa budzi kontrowersje. Jesteśmy chyba jedynymi, którzy w trakcie rajdu nagrywają takie scenki rodzajowe. A że nam nieźle wy-chodzi – o tym świadczy oglądalność.

Kilka lat startowałeś w BMW. Od jakiegoś czasu jeździsz mitsubishi. Skąd taka zmiana?PD: Tylnonapędowe auto było moją pierwszą rajdówką. Mogłem nią rywalizować zarówno w KJS, jak i Pucharze Polski. Zawsze chciałem jednak wziąć udział w mistrzostwach Polski. W tym celu kupiliśmy BMW M3 E30, które przygotowaliśmy bardzo profesjonalnie. Nie uważam tej decyzji za dobrą. Samochód nie

R O Z M O WA

TEKST Karol Rutkowski FOTO Ewa Manasterska, Creatum, Jakala

Każdy facet, będąc niegdyś młodym kajtkiem, marzył o rajdowej przygodzie. Z Pawłem „Felixem” Danilczukiem, który miał na tyle determinacji i siły, by spełnić swoje młodzieńcze marzenia i dziś rywalizuje z najszybszymi w Polsce, rozmawiał Karol Rutkowski.

RAJDY JAK NARKOTYKI

Page 27: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 27

R O Z M O WA

spełniał moich oczekiwań. Zamieniłem go na EVO IX i jestem w pełni zadowolony z mojej obecnej rajdówki.

Wielu młodych ludzi rozpoczyna rajdową przygodę, ale brak im determinacji. Co spra-wiło, że Ty dalej jesteś w grze?PD: Głównym powodem są wysokie koszty. Mnie to nie załamało. Kiedy koledzy chodzili na dyskoteki, ja harowałem. Przyłożyłem się na początku i dzięki temu mam teraz pienią-dze między innymi na kolejne starty. Ten sport jest jak narkotyk. Jak zmęczony nie wróciłbym z rajdu, po dwóch dniach mogę myśleć tylko o kolejnym starcie.

Na Podlasiu nie słychać zbyt wiele o rajdach. Czy pod tym względem odstajemy od reszty Polski?PD: Nasz Automobilklub Podlaski tłumacząc się, że nie ma środków i pozwoleń, organizuje zaledwie kilka KJS-ów rocznie. To zdecydo-wanie za mało. Inne automobilkluby potrafią znaleźć sponsorów czy partnerów. Nie ma nic, co mogło by zachęcić ludzi do startu. Staram się pojawiać na lokalnych imprezach, ale kie-dy widzę, jak wyglądają poszczególne próby, to opadają mi ręce. Wielka szkoda, bo ludzie chcą jeździć i doskonalić swoją technikę. Daj-my im szansę wyszaleć się na takich impre-zach, bo wcześniej czy później dadzą upust swoim emocjom na drogach publicznych.

Sporty motorowe też wymagają kondycji? Chodzisz na siłownię? PD: Tak, ćwiczę regularnie. Dwa razy w tygo-dniu gram też w squasha. Wszystkim wydaje się, że jazda polega tylko na kręceniu kierow-nicą. Często jednak sposób prowadzenia auta potrafi tak zmęczyć, że na końcu trzynasto-kilometrowego oesu wysiadam cały mokry i zmęczony.

Nie miałeś momentów, w których myślałeś, żeby odpuścić?PD: Były takie. Po moim ubiegłorocznym da-chowaniu. Z jednej strony rozbiłem samochód i byłem wściekły z powodu głupiego błędu. Z drugiej strony – naciski mojej rodziny, któ-ra widząc ten wypadek bardzo go przeżywała. Wielokrotnie przypominała mi, że ten sport jest bardzo niebezpieczny i dobrze by było, bym pożegnał się z nim, zakończył to jak naj-szybciej. Co zrobiłem? Kupiłem nowe auto – tylko że lepsze. I problem zniknął.

Rok 2013 powoli dobiega końca. Czego może-my spodziewać się w przyszłym roku?PD: Chciałbym walczyć o tytuł mistrza w gru-pie N, ale najpierw musimy zebrać budżet, bo bez wsparcia nie jesteśmy udźwignąć kosz-tów, jakie trzeba ponieść w trakcie sezonu. W tej chwili przygotowujemy się do grudnio-wego Rajdu Barbórki.

REKL

AMA

Page 28: Fakty Białystok 017

28 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

S P O R T

T enis stołowy kusi swoją prostotą. Nic dziwnego, że nawet nieskomplikowany umysł Forresta Gumpa bez reszty zatopił się w tej dyscyplinie. Okazuje się jednak, że nie bez przypadku nasz mózg z ciekawością absorbuje ruch małej piłeczki, która w grze w przypadku zawodowców może

osiągnąć prędkość do 200 km/h. Podobnie jest ze spadającą gwiazdą. Machinalnie oderwiemy uwagę od wszelkich trosk doczesnych, gdy tylko kątem oka zauważymy niewielki obiekt błyskawicznie spalający się w atmosferze. Widocznie nasz umysł potrzebuje pewnych niestatycznych bodźców.

Sport dla każdegoTenis stołowy to drugi lub trzeci (według różnych źródeł) najpo-

pularniejszy sport na naszym globie. Malkontenci powiedzą, że to przecież narodowa dyscyplina w ponadmiliardowych Chinach, co zresztą jest prawdą. Prawdą jednak jest również to, że zalety tenisa stołowego są coraz bardziej doceniane w kulturze Zachodu. Przede wszystkim grać może każdy. Przeszkody nie stanowią wiek, spraw-ność fizyczna, czy też budżet (potrzebny jest stół, siatka, piłka i… partner do grania). Trenują dzieci, emeryci oraz niepełnosprawni (najlepszym przykładem jest Natalia Partyka startująca z sukcesami zarówno na olimpiadzie, jak i paraolimpiadzie). Okazuje się jednak, iż sport ten ma również jeszcze jedną, bardzo istotną zaletę.

Ping-pong dla inteligentnychCoraz częściej tenis stołowy wymienia się jako dyscyplinę kształtującą inteligencję fizyczną. Poprawia on koordynację ruchową, dynamikę,

czy refleks. Dodatkowo jest mało kontuzjogenny. Gra w ping-ponga, co najciekawsze, przekłada się również na ludzki intelekt. Przede wszystkim chodzi o antycypację (umiejętność przewidywania). Aby precyzyjnie uderzyć piłeczkę, musimy przecież wyobrazić sobie zarówno jej tor lotu, jak również zakładaną prędkość. Do tego dochodzi też pewien „współczynnik humanistyczny”, a mianowicie nasze oczekiwania względem reakcji przeciwnika. Wszystkie te kalkulacje nasz mózg musi oszacować w niecałe pół sekundy. Mniej więcej tyle wynosi czas między uderzeniami.

I co z tego?

Na pewno znacie osoby, które potrafią w każdej sytuacji jak na za-wołanie sypać żartami, albo takie, które momentalnie reagują w nie-spodziewanych sytuacjach. Osoby błyskotliwe, sprytne, spostrze-gawcze mają zazwyczaj dobrze wyćwiczone śródmózgowie. To taki przewodnik między pniem mózgu a półkulami mózgowymi i mię-dzymózgowiem. Zawiera także centra odruchów słuchowych oraz wzrokowych. Okazuje się, iż ping-pong doskonale stymuluje właśnie tę część mózgu, rozwijając też wyczucie czasu, koncentrację, kontro-lę emocji i nieustępliwość. Wszystkie te cechy na pewno przydadzą nam się w szkole czy w pracy. No i sprawa dość istotna: po solidnym meczu ubędzie nam nawet kilogram wagi ciała.

Ostatnimi czasy pojawiły się dziesiątki „wspomagaczy”, które za-pewniają poprawę funkcjonowania naszej mózgownicy. Chodzi o na-ukę szybkiego czytania, tudzież zapamiętywania, szkoły języków obcych z wykorzystaniem powonienia, joga, magiczne diety, religie new age... A może by tak zwyczajnie pograć w ping-ponga?

TEKST Grzegorz Trykozko FOTO za zgodą pingpong.com.pl

Ze świecą przyszłoby szukać osoby, która choć raz nie trzymała w ręku rakietki do tenisa stołowego. W ping-ponga grało się w szkole (co ciekawe, częściej na przerwie, aniżeli na lekcji WF-u), przy osiedlowych placach zabaw, na których gdzieniegdzie do dziś stoją betonowe stoły pamiętające poprzedni ustrój. Gdy głód gry dopadał w domu, wykorzystywało się meble stołowe. Za siatkę dobrze służyły wówczas kasety VHS.

28 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

INTELIGENCJA UKRYTA W SPORCIE

Page 29: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 29

S P O R T

Ile miał Pan lat, kiedy zaczął trenować ping-pong?

LK: Mam 54 lata, ale za-cząłem trenować 55

lat temu. Chodzi o to, że moja mama, mistrzyni Polski w tej-że dyscyplinie, grywała jeszcze, kiedy ja byłem w jej łonie. I tak już z tym ping-pongiem zosta-ło. Nawet nie pamiętam swoje-go pierwszego treningu, bo po-dobno pierwsze kroki stawiałem przy stole tenisowym.

Czy jako dziecko zauważał Pan jakiś pozytywny wpływ ping-ponga na kształtowanie swojej osoby?

LK: Na pewno tak. Zarów-no psychofizyczny, jak

i typowo intelektualny. Nasze szare komórki zawsze pracują efektywniej, gdy uprawiamy ja-kikolwiek sport. Ping-pong jest jednak w tym przypadku szcze-gólną dyscypliną. Zauważyłem na przykład, że wielu dobrych matematyków świetnie radzi so-bie z rakietką tenisową.

Jest już Pan po pięćdziesiąt-ce. Czy wiek w jakiś sposób ogranicza Pana jako tenisistę stołowego?

LK: Oczywiście moja gra nie jest już taka sama, jak

kilkadziesiąt lat temu. Na na-sze treningi przychodzą jednak panowie po siedemdziesiąt-ce, a i osiemdziesięciolatek się znajdzie.

Modne są obecnie wszelkie kluby fitness. Czy tenis stoło-wy może zastąpić właśnie taką aktywność fizyczną?

LK: Najważniejsze, aby tre-nować to, co się lubi.

Chodzi po prostu o przyjem-ność. Jeśli ktoś lubi fitness i uprawia go, to świetnie. Je-śli jednak taka aktywność nie przynosi przyjemności, zmień ją na inną. Ja odnalazłem się w ping-pongu.

Leszek Kucharski skazany na ping-pong

Leszek Kucharski (ur. 8 lipca 1959 w Gdańsku) – polski tenisista stołowy, medalista mistrzostw świata. Dwukrotnie uczestniczył w igrzyskach olimpijskich (1988, 1992). Najlepszym rezultatem osiągniętym na tych zawodach było szóste miejsce w grze deblowej (z Andrzejem Grubbą) w Seulu. Od 1991 r. jest trenerem.

Page 30: Fakty Białystok 017

30 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

M U Z Y K A

„Universal” – najnowsze, koncertowe dzieło grupy Anatema powstało w Bułgarii. Podsumowuje dotychczasową działalność zespołu. W pierwotnej wersji miało powstać w Białymstoku. O tym wydawnictwie, nowej płycie i wspomnieniach z naszego miasta z Vincentem Cavanaghem, wokalistą i gitarzystą zespołu, rozmawiał Konrad Sikora, dyrektor muzyczny Radia Akadera.

JESZCZE ZAGRAMY U WAS

Pamiętasz, co powiedziałem rok temu? Że to nie tak miało być...VC: No jasne... Pamiętam, jak kilka lat temu rozmawialiśmy o tym, aby zrobić takie wy-dawnictwo w Białymstoku. W pewien sposób pomysł takiej płyty właśnie wtedy się narodził. Tak się złożyło, że dostaliśmy wkrótce potem konkretną propozycję od ludzi organizujących festiwal w Bułgarii. Była bardzo konkretna. Miasto Plovdiv wyłożyło pieniądze. Chwilę wcześniej zagraliśmy koncert w Sofii. Zostali-śmy niesamowicie przyjęci przez publiczność. I klocki tak się poskładały, że zdecydowaliśmy się na nagrywanie właśnie tam. Przepraszam Białystok… (śmiech). Ale pamiętasz Wasz koncert w naszym mieście? VC: Pamiętam, że u Was byliśmy. To był klub na terenie jakiejś uczelni [Gwint – red.]. To zapewne tam po raz pierwszy zetknąłem się z żubrówką... Mam nadzieję, że jeszcze tam kiedyś zagramy. Obiecałeś nam to. Trzyma-my cię za słowo.

Obejrzałem sobie ostatnio „Universal” i Wasz koncert uwieczniony na płycie „Were You The-re?”. Widać ogromną przepaść, jaka dzieli ze-spół wtedy i dziś.VC: Na pewno tak jest. Minęło wiele lat. Doj-rzeliśmy. Wiele się zmieniło. Ale nadal naj-ważniejsza jest muzyka. Nasza ciężka praca procentuje. Dziś jesteśmy mądrzejsi, więcej rozumiemy i wiemy, gdzie zmierzamy. Mie-liśmy czas się wyszumieć. Teraz jest inaczej. Jesteśmy zespołem, który wciąż tkwi w proce-sie twórczym. Można powiedzieć, że każdego dnia piszemy i komponujemy.

No i produkcyjnie widać różnicę. Teraz chyba na więcej Was stać?VC: Przy nagraniu tego koncertu pracowało po-nad 120 osób. Mam tu na myśli orkiestrę, całą ekipę techniczną i producencką. Jeśli chodzi o pieniądze, to ten jeden dzień kosztował nas więcej niż cała praca nad „Weather Systems”. Uwierz mi, poszła na to masa kasy.

Ale efekt chyba jest zadowalający?VC: Podobno tak. Jeszcze nie miałem okazji obejrzeć. Widziałem tylko te promocyjne fragmenty, które są dostępne w internecie. Jak skończy się ta trasa, to mam nadzieję odrobić zaległości. Wiem tylko, jak to wszystko brzmi, bo siedziałem w studiu przy miksie dźwięku. Z brzmienia jestem bardzo zadowolony. Obraz też zapewne wyszedł dobrze.

Denerwowałeś się przed tym koncertem? To nie był zwykły występ. Towarzyszyła Wam orkiestra symfoniczna.VC: Nie denerwowałem się, bo byliśmy napraw-dę dobrze przygotowani. Dużo ćwiczyliśmy. Co prawda nie mieliśmy żadnego koncer-tu wcześniej, żeby wszystko to przetestować i sprawdzić, a tak zazwyczaj się robi, ale mimo to wiedzieliśmy, że powinno się udać. Mia-łem delikatną tremę. Pojawiła się już w trakcie pierwszego utworu, kiedy koncentrując się na śpiewaniu nagle zdałem sobie sprawę, że za moimi plecami gra nie czterech, a czterdziestu FO

T. Z A

RCH.

ZESP

OŁU

Page 31: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 31

M U Z Y K A

REKL

AMA

muzyków. Poczułem wielką moc tej muzyki, mój mózg zaczął to mocno przeżywać i na-prawdę mocno musiałem się starać, aby nie zawalić śpiewania.

Za kilka tygodni wchodzicie do studia, aby zacząć nagrywać nowy album. Na jakim etapie jesteście, jeśli chodzi o ten materiał?VC: Mamy gotowe jakieś sześć piosenek, ale one na pewno jeszcze zmienią swoją formę i brzmienie. Jak wspomniałem wcześniej, na-sza muzyka powstaje każdego dnia. Drobne pomysły, teksty. Potem wszystko ewoluuje. Wiemy już, co chcemy na nowym albumie osiągnąć. Płyta będzie na pewno dla fanów pewnym wyzwaniem. Ale mogę cię zapewnić, że to będzie nasz najlepszy album.

Rozmawiamy tuż po Waszym akustycznym koncercie. Jesteście na takiej akustycznej trasie. Może czas na kolejną płytę z cyklu „Hindsight”?VC: Nie. Na razie nie mamy tego w planie. Kon-centrujemy się już na nowym albumie i nie bę-dziemy teraz nagrywać żadnego wydawnictwa akustycznego. Może potem do tego wrócimy. Jesteśmy teraz bardzo podekscytowani nowym materiałem. Wstępny plan jest taki, że płyta pojawi się na rynku w maju.

Promujecie nowy album Anathemy, ale Ciebie ostatnio można usłyszeć również na nowych płytach grup Blackfield i Long Distance Calling. Jak do tego doszło?VC: Przede wszystkim muszę powiedzieć, że bardzo się cieszę z tych nagrań. To dwie róż-

ne historie. Bardzo cenię sobie twórczość Aviva Geffena z Blackfield. Stevena Wilsona miałem okazję poznać wcześniej. Jakoś tak się złożyło, że graliśmy razem na trasie. I które-goś dnia Aviv zaproponował mi zaśpiewanie jednej piosenki na nowym albumie Blackfield. Bardzo się ucieszyłem z tej propozycji i z niej skorzystałem.Natomiast jeśli chodzi o Long Distance Cal-ling, to swego czasu dołączyli do nas na trasie. To było niesamowite doznanie. Bo jeszcze za-nim wyszli po raz pierwszy w ogóle na scenę jako nasz support, byliśmy przyjaciółmi. Choć spędziliśmy wcześniej razem zaledwie kilka godzin. Zadziałała magia. Spotykasz kogoś i po chwili czujesz, jakbyś znał go całe życie. Potem wreszcie ich posłuchałem i bardzo mi się spodobali. Kiedy więc padła taka propozy-cja, nie mogłem odmówić.

Śpiewasz w utworze „Welcome Change” wspólnie z Peterem Carlsenem.VC: Taki był mój warunek, że mogę zaśpiewać, ale razem z Peterem. To niesamowity gość. Ma wyjątkowy głos. Nagrywaliśmy nasze woka-le w Norwegii. Tego dnia Peter musiał rano gdzieś pójść. Chyba do dentysty. Więc ja mu-siałem zaśpiewać pierwszy swoje partie. Kie-dy przyszedł, to ich posłuchał. I powiedział: „Aha. No nieźle, ale posłuchaj tego”. I nagrał swoją część. Na co ja mu powiedziałem, że te-raz niech to on lepiej posłucha. I tak rywali-zowaliśmy ze sobą do późnego popołudnia. W efekcie powstał naprawdę niezły utwór. Jeśli jeszcze nie słyszeliście płyt Petera, to koniecz-nie musicie po nie sięgnąć.

85 733 33 33Skontaktuj się z nami:

www.koba.plwww.koba.pl

Biuro Obsługi Klienta: Chrobrego 1d lok. 1 Białystok

InternetInternetTelewizjaTelewizja

TelefonSprawdź nasze

Skontaktuj sięSkontaktuj się z nami: z nami:

Sprawdź naszepromocje!

Page 32: Fakty Białystok 017

32 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl32 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

TEKST Paweł Waliński

Ściana wschodnia jest podobno, obok Podkarpacia, bastionem

polskiej zachowawczej religijności. Mimo to ciężko

w Polsce znaleźć takie zagłębie składów parających się

śmierć-metalem i pokrewnymi gatunkami, co u nas.

Z uwagi na mijające niedawno Święto Zmarłych, pokuśmy

się o krótki i niewyczerpujący przegląd.

M U Z Y K A

DEAD INFECTION (1990+)

PIONIERZY POLSKIEGO GOREGRINDU I PIERWSZY PO VADERZE POL-

SKI ZESPÓŁ, KTÓRY PODPISAŁ KONTRAKT Z ZAGRANICZNĄ WY-

TWÓRNIĄ. ICH DRUGI ALBUM „A CHAPTER OF ACCIDENTS” PRZEZ

WIELU UWAŻANY JEST ZA KAMIEŃ MILOWY GATUNKU. NIEJEDEN

MŁODY ZESPÓŁ POWOŁUJE SIĘ NA NICH JAKO INSPIRACJĘ.

DYSKOGRAFIA:

- SURGICAL DISEMBOWELMENT (1993)

- A CHAPTER OF ACCIDENTS (1995)

- BRAIN CORROSION (200.)

HERMH (1993-1998, 2003+)

JEDEN Z PIERWSZYCH W POLSCE ZESPOŁÓW GRAJĄCYCH

SYMFONICZNY BLACK METAL. JEDNOCZEŚNIE KAPELA, PRZEZ

KTÓRĄ PRZEWINĘŁO SIĘ CHYBA NAJWIĘCEJ RÓŻNEJ MAŚCI

MUZYKÓW. LIDERUJE JEJ CHARAKTERYSTYCZNY I CHARYZMA-

TYCZNY WOKALISTA, BARTŁOMIEJ „BART” KRYSIUK.

-TARAN (1996)

-ANGELDEMON (1997)

-EDEN’S FIRE (2006)

-COLD BLOOD MESSIAH (2008)

- THE SPIRITUAL NATION BORN (DVD, 2008)

VIA MISTICA (1998+)ZESPÓŁ GOTYCKO-METALOWY POWSTAŁY NA FALI ZAINTERE-

SOWANIA ŁĄCZENIEM ROMANTYCZNYCH WĄTKÓW, KOBIECE-

GO ŚPIEWU I KLASYCZNEGO INSTRUMENTARIUM Z METALEM.

JAKO JEDEN Z NIEWIELU PODOBNYCH W KRAJU, PRZETRWAŁ

DO DZIŚ. JEDNOCZEŚNIE EKIPA BARDZO PECHOWA, OD ZA-

WSZE PARAJĄCA SIĘ Z PROBLEMAMI Z WYDAWCĄ. JAK DO-

NOSI ICH FACEBOOKOWY PROFIL – ŻYJĄ I WŁAŚNIE SZUKAJĄ

KOLEJNEGO.-TESTAMENTUM (IN HORA MORTIS NOSTRE) (2003)

-FALLEN AGELS (2004)

-UNDER MY EYELIDS (2006)

SQUASH BOWELS (1994+)

KOLEJNI LOKALNI REPREZENTANCI GOREGRINDU. PODOBNIE

JAK DEAD INFECTION, W RAMACH GATUNKU ZNANI POZA NA-

SZYM KRAJEM. KONCERTOWALI W NIEMCZECH, CZECHACH,

BELGII, A ICH PŁYTY UKAZYWAŁY SIĘ NAWET W TAK DALEKICH

REJONACH, JAK JAPONIA. CO AKURAT MOŻE NIE DZIWI –

WSZAK ZNANA JEST ONA ZE SWOJEJ MIŁOŚCI DO WSZELKIEJ

MAŚCI EKSTREMIZMÓW.

-TNYRIBAL (1999)

-THE MASS ROTTING – THE MASS SICKENING (2002)

-NO MERCY (2004)

-LOVE SONGS (2005)

-GRINDVIRUS (2009)

DOMINIUM (1995-2006)JEDEN Z LEPIEJ ZNANYCH W KRAJU SKŁADÓW GRAJĄ-CYCH TECHNICZNY POST-DEATH METAL. SZKODA, ŻE FOR-MACJA GRAJĄCA Z TAKĄ WYOBRAŹNIĄ ZAWIESIŁA DZIA-ŁALNOŚĆ. SZCZEGÓLNIE, ŻE GRANICE GATUNKÓW ŁAMALI Z LEKKOŚCIĄ, Z JAKĄ POLITYCY ŁAMIĄ DANE SŁOWO.-UNKNOWN DIMENSIONS (2000)-STIGMATA (2001)-PSYCHO PATH FEVER (2002)-MOHOCKS CLUB (2003)

IN EXTREMIS (1996+)LAUREACI BIAŁOSTOCKIEJ WIOSNY MUZYCZNEJ

‚98 I

‚99. POZA GRANIEM KLIMATYCZNEGO DEATH METALU BRZMIĄCEGO PO SKANDYNAWSKU ZESPÓŁ – A WŁAŚCIWIE JEGO LIDER, MARYO, JEST NIESTRUDZONYM PROMOTOREM EKSTREMALNEGO BIAŁO-STOCKIEGO GRANIA. TO ON STAŁ ZA SZEŚCIOMA EDYCJAMI FE-STIWALU BLACKSTOK, A ODGRAŻA SIĘ, ŻE NA OWEJ SZÓSTCE NIE KONIEC!

-SCREAMING POETRY (2013)

ABUSED MAJESTY (1998+)ZESPÓŁ LOKUJĄCY SIĘ NA GRANICY BLACK I DEATH META-LU Z ODROBINĄ SYMFONICZNEGO ZACIETRZEWIENIA SPOD ZNAKU DIMMU BORGIR. GRANIE MONUMENTALNE I ZABAR-WIONE PATOSEM, KTÓRE ŁATWO POMYLIĆ Z PRODUKCJAMI Z ZIMNEJ SKANDYNAWII.-SERPENTHRONE (2004)-...SO MAN CREATED GOD IN HIS OWN IMAGE (2008)

Page 33: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 33

TEKST Paweł Waliński

Ściana wschodnia jest podobno, obok Podkarpacia, bastionem

polskiej zachowawczej religijności. Mimo to ciężko

w Polsce znaleźć takie zagłębie składów parających się

śmierć-metalem i pokrewnymi gatunkami, co u nas.

Z uwagi na mijające niedawno Święto Zmarłych, pokuśmy

się o krótki i niewyczerpujący przegląd.

M U Z Y K A

CALM HATCHERY (2002+) JEDEN Z PIERWSZYCH W POLSCE ZE-SPOŁÓW GRAJĄCYCH SYMFONICZNY BLACK METAL. JEDNOCZEŚNIE KAPELA, PRZEZ KTÓRĄ PRZEWINĘŁO SIĘ CHYBA NAJWIĘCEJ RÓŻNEJ MAŚCI MUZYKÓW. LIDERUJE JEJ CHARAKTERYSTYCZNY I CHARYZMATYCZNY WOKALISTA, BARTŁO-MIEJ „BART” KRYSIUK.-TARAN (1996)-ANGELDEMON (1997)-EDEN’S FIRE (2006)-COLD BLOOD MESSIAH (2008)- THE SPIRITUAL NATION BORN (DVD, 2008)

HERTZ STUDIO (1999+)PISZĄC O BIAŁOSTOCKIM METALU, TRUDNO NIE WSPOMNIEĆ O STUDIO HERTZ, W KTÓRYM NIEJEDEN LOKALNY (I NIE TYLKO) ZESPÓŁ PARAJĄCY SIĘ CIĘŻSZYMI ODMIANAMI MUZYKI CHCIAŁBY NAGRYWAĆ. A ZDARZAJĄ SIĘ TEŻ KLIENCI SPOZA GRANIC NASZEGO KRAJU. WY-STARCZY WSPOMNIEĆ, ŻE TO W TYM STUDIU WŁAŚNIE OSTATNIE ALBUMY NAGRYWALI NAJ-WIĘKSI NA POLSKIEJ METALOWEJ SCENIE: VADER I BEHEMOTH (ALE TAKŻE NA PRZYKŁAD PIDŻAMA PORNO). JEŚLI JESTEŚCIE STĄD I ZAMIERZACIE NAGRAĆ PŁYTĘ, HERTZ JEST NA MIEJSCU. PRZY UL. STRUGA 9.

TRUDNO ORZEC DLACZEGO, ALE O ILE NA PALCACH JEDNEJ RĘKI MOŻNA WYMIENIĆ BIAŁOSTOCKIE ZESPOŁY GRA-

JĄCE NIEMETALOWĄ MUZYKĘ, KTÓRE WYSZŁY POZA NASZE MAŁE PODLASKIE PIEKIEŁKO, O TYLE METALOWA SCENA

(I HIPHOPOWA, ALE O TYM KIEDY INDZIEJ) WYDAJE SIĘ W NASZYM MIEŚCIE BARDZO MOCNA, NIEWIELE USTĘPUJĄC

WARSZAWIE, WROCŁAWOWI, CZY SCENIE ŚLĄSKIEJ. CZY OZNACZA TO, ŻE W NASZYM MIEŚCIE CZORT STRUNY TRĄCA?

MOŻE NIE AŻ TAK, TYM NIEMNIEJ NIEJEDEN MUZYK TRĄCA TU STRUNY JAK CZORT. POZOSTAJE SIĘ CIESZYĆ, BO JAK

UCZY DOŚWIADCZENIE, JEŻELI KTOKOLWIEK Z NASZEGO KRAJU ZROBIŁ JAKĄŚ RZETELNĄ KARIERĘ ZA GRANICĄ, BYŁY

TO WŁAŚNIE FORMACJE METALOWE. W PRZEDDZIEŃ DOROCZNEGO ŚWIĘTA ZWIĄZANEGO ZE ŚMIERCIĄ, TRZYMAMY

WIĘC ZA NASZYCH ŚMIERĆ-METALOWCÓW KCIUKI!

VON

TROB

A (2

012+

)RZ

ADKO

SPO

TYKA

NY U

NAS

MAR

IAŻ

GRIN

DCOR

E’A Z

CRU

-

STEM

. PRO

JEKT

NA

POŁY

MUZ

YCZN

Y, NA

POŁ

Y SA

TYRY

CZ-

NY. C

HŁOP

AKI B

OWIE

M PO

TRAF

IĄ G

RAĆ

GRIN

D NA

WET

NA

AKUS

TYKA

CH. W

ARTO

SPR

AWDZ

IĆ W

IDEO

DO

ICH

UTW

ORU

„GOR

E PUP

A”. V

ON TR

OBA N

IEDŁ

UGO

WYD

AJE D

EBIU

TANC

KIE

WYD

AWNI

CTW

O ZA

TYTU

ŁOW

ANE

WDZ

IĘCZ

NIE:

„M

URDE

R,

TORT

URE,

VIOL

ATIO

N AN

D DI

STOR

TION

”. KI

BICU

JEM

Y!

THE GROWLING STONES (2001+)SAMI O SOBIE MÓWIĄ: ZESPÓŁ PIOSENKI I TAŃCA,

A SWOJĄ MUZYKĘ OKREŚLAJĄ JAKO NECRO-PORNO-

-GRIND-GORE-CORE. W ISTOCIE JEST TO OKRASZONA

BEZKOMPROMISOWYM HUMOREM FORMACJA NA PO-

GRANICZU GRINDCORE’A I DEATH METALU Z TEKSTAMI

TRAKTUJĄCYMI O MORDERCACH I WSZELAKICH ZBO-

CZENIACH.-DON’T SPEAK JUST LISTEN (2009)

BRIGHT OPHIDIA (1998+)PROGRESYWNY METAL, MOCNO ZANURZONY W THRASHOWYCH TRADYCJACH, ALE Z HORY-ZONTAMI WYKRACZAJĄCYMI POZA GRANICE GATUNKU. KAPELA PERSONALNIE I WOKALNIE POWIĄZANA Z DOMINIUM. NA UWAGĘ ZASŁU-GUJE SZCZEGÓLNIE ZBLIŻAJĄCA SIĘ NIERAZ DO WYCZYNÓW MIKE’A PATTONA ROBOTA WO-KALISTY, ADAMA BOGUSŁOWICZA, ZNANEGO (POZA DOMINIUM) TAKŻE Z RED EMPREZ ORAZ NIEISTNIEJĄCEGO JUŻ, A FANTASTYCZNEGO ZESPOŁU JUDY4.-COMA (2003)-RED RIOT (2004)-SET YOUR MADNESS FREE (2009)

REKL

AMA

FOT.

Z ARC

H. ZE

SPOŁ

ÓW

Page 34: Fakty Białystok 017

34 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

TEKST Karol Rutkowski FOTO BI-FOTO

M U Z Y K A

Reggae cieszy się coraz większą popularnością. O tym, jak liczba fanów na Facebooku ma się do sprzedaży płyt, wartościach rastafarian i legalizacji opowiedział nam jeden z członków legendarnych East West Rockers – Adam Tersa, czyli Ras Luta.

Kilka lat w grze i przy tym całkiem spory dorobek artystyczny. Skąd czerpiesz ener-gię, by wypuszczać kolejne nieszablonowe produkcje?AT: Taki styl życia sobie wybrałem. Każ-dy musi coś robić. Tak jak inni siedzą nad projektami w biurze, ja nagrywam kolejne płyty. Zdarzy ł o C i s ię wspó łpracować z wieloma skrajnie różnymi artystami. Jak udaje Ci się znaleźć wspólny język z tak odmiennymi charakterami?

AT: Łatwo jest kreować podziały. Trud-niej jednak przychodzi spotykać się na wspólnym gruncie. Zawsze podobało mi się łączenie nietuzinkowych arty-stów ze sobą. Stąd chociażby połącze-nie Pokahontaz z Mrozem czy moje z HG. Spotykamy się dlatego, że ko-chamy muzykę i kochamy tworzyć.W najbliższym czasie możemy spodzie-wać się jakiejś niezwykłej kolaboracji?AT: Takowa już ujrzała światło dzienne. Na fanpage wrzuciłem alternatywną wersję utworu „Jak daleko”, w której pojawił się Krzysztof Krawczyk. Na-grałem również kawałek z Khari Kil-l’em. W przyszłości chciałbym coś po-robić z jamajskimi artystami. Na razie to jednak sfera projektów.Jesteś kojarzony z nurtem, który od niedaw-na był zupełnie niszowy. Dziś nasze lokalne reggae szturmem zdobywa listy przebojów. Skąd to się wzięło?

AT: Nie zgodzę się z tym. Zespoły, któ-re znalazły się na listach, nie spopula-ryzowały reggae, tylko siebie. Dzięki temu więcej ludzi niezwiązanych z tą muzyką dziś po nią sięga. Niestety nie-wiele osób zagłębia się w nią bardziej.Podobno każdy rastafarianin marzy o po-dróży na Jamajkę. Masz w planach mały trip?AT: Chciałbym tam popłynąć. Jednak dla rastafarian o wiele ważniejsza jest Etiopia. Tam bardziej chciałbym poje-chać. Powiem jednak, że w tej wierze nie liczą się dready, symbole czy flagi. Najważniejsza jest miłość i szacunek do tego, co żyje, jak i do siebie same-go. Sednem tego, co robimy i o czym śpiewamy, jest miłość. To jest najważ-niejsze.

Pojawiłeś się na „Grubych jointach 2” w 2011 roku pośród grona artystów popierających „legalizację”. Ten postulat da radę przejść?AT: Legalizacja narkotyków, nie tylko tych miękkich, jest jedną z oznak doj-rzałości całego społeczeństwa. Odpo-wiedzialni obywatele sami są w sta-nie zadecydować, w jakiego rodzaju związku chcą być i czy popierają eu-tanazję. W Polsce politycy chcą brać odpowiedzialność za życiowe wybo-ry mieszkańców. To anachronizm i straszna głupota. Każdy z nas jest od-powiedzialny za swoje czyny. Będzie-my z nich rozliczeni po śmierci przez Boga. Coraz więcej osób pali, rośnie przyzwolenie społeczne. Nie sądzę jed-nak, by ta bądź następna ekipa coś zro-biła. Jeśli zmiany nadejdą, to zostaną przeprowadzone w świadomości zwy-kłych ludzi.Twój fanpage liczy blisko 120 tysięcy osób. Jak ta liczba ma się do ilości sprzedanych płyt?AT: Nijak. Wydaje mi się że Facebook stworzył kategorię fana „klikającego”. Ta osoba nie interesuje się muzyką, tylko dostaje link na YouTube’a, kli-ka i słucha sprawdzając plotki. Nieste-ty sprzedaż płyt jest niska. Słuchacze nie chcą aktywnie wspierać tego, co im dajemy. Poza tym ludzie nauczy-li się konsumpcji, ale zapomnieli, że treści ukazujące się w internecie nie wyrastają same z siebie. Ktoś musiał je nagrać czy zapłacić za studio. Gdy-by jeden na dziesięciu z tych fanów na FB kupił płytę, miałbym dziś złoto. Jak widać, nie mam. Sporo koncertujecie. Kilka razy odwie-dzałeś Białystok. Jak nasza publika wypada na tle innych części Polski? AT: Wschód Polski jest bardzo przyjem-nym miejscem, mieszkańcy są bardzo otwarci. Widzimy, że chcą nas słuchać, co bardzo cieszy. Twoje solo już śmiga. Czy jest jeszcze szan-sa na nowe kawałki EastWest Rockers?AT: Zawiesiliśmy bezterminowo dzia-łalność. Póki co skupiamy się na wła-snych projektach. Musimy odpocząć od tego, zrobić coś swojego. Potem może znów nabierzemy ochoty, aby tworzyć razem.

Najważniejsza jest miłość

Page 35: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 35

ZERO CHEMII

NATURY

100%

KAWY

z całego

świataCZEKO

LADY do100% kakao

olejki naturalneBUCIKI UBRANKA

DZIECIĘCEmiody

owocowe przetworyKOSMETYKI

kule KĄPIELOWEczekolady na gorąco

zdrowe smakołykiherbaty eko nowości

największywybórekologicznych produktówdladzieciiniemowląt

żywnośćspecjalistyczna organicznekosmetyki suplementydiety hypoalergiczneśrodkiczystości

ul. Grochowa 11, lok. 2 www.benatural.pl

dziecko zdrowie dom

Szukanie prezentupod choinkę

wyjdzie Ci na zdrowie!

REKL

AMA

W tym roku święta będą zielone!Balsam w kostce. Woda z tlenem. Bambusowe szczoteczki do zębów. Organiczna cola. Czekoladowa płyta CD. Muffinka do kąpieli. Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak! Takie wyjątkowe i w dodatku zdrowe produkty są na wyciągnięcie ręki.

Z D R O W I E

Z a sprawą promocji zdrowego stylu ży-cia pojawiają się w Białymstoku miej-sca, w których można kupić wszystko, co eko. Zwrot ku naturze nie jest już kwe-stią mody. To coraz częściej świadomy

wybór, choć bywa, że niekiedy i… przymus. Jak wynika z badań TNS OBOP, w Polsce odnoto-wuje się najwyższy odsetek alergików na świecie. Dlatego też powstają takie miejsca jak Be Natural. W ofercie sklepu znajdują się produkty specja-listyczne (począwszy od środków czystości, po kosmetyki, żywność), ale i bardziej uniwersalne.

– Mamy mnóstwo ciekawych rzeczy dla tych, którzy szukają zdrowych produktów, ale jedno-cześnie pragną tych wyjątkowych, oryginalnych – mówi pomysłodawca sklepu Jarosław Zajkow-ski. – Przybliżamy smak i aromat towarów re-gionalnych oraz z odległych zakątków świata. Dla przykładu: czekolady na gorąco pochodzą z Wybrzeża Kości Słoniowej, a nierafinowany cu-kier trzcinowy z Mauritiusa. Sprowadzamy także wszelkie ekonowinki i artykuły trudno dostęp-ne, jak liofilizowane owoce i warzywa, bezglute-nowe ciastka owsiane czy makarony konnyak. Klienci poszukują produktów pochodzących z upraw ekologicznych, zwracają uwagę na to, gdzie i w jakich warunkach dany towar wypro-dukowano oraz czy posiada certyfikat Fair Trade. Kupując produkty z tym znakiem wspierają oni handel oparty na uczciwych zasadach, walcząc z wyzyskiem pracowników oraz przedsiębiorców z krajów Trzeciego Świata.

Wszystko to dowodzi, że nasza wiedza i świa-domość ekologiczna zmieniły się. Ale nie tylko potrzeby ewoluowały, sam produkt również uległ zmianie. Nie tyle zawartość, ile opakowanie. Pro-ducenci dbają o wzornictwo, są kreatywni i co ważne, myślą o środowisku naturalnym. Opa-kowania coraz częściej poddawane są recyklin-gowi i zyskują ponowne życie w postaci ławek ogrodowych czy doniczek. Biodegradowalne są zarówno miski dla psów, pieluchy, jak i szczo-teczki do zębów.

Nie dość, że produkty bio są przyjazne środo-wisku, to sprawiają radość innym. Idealnie nadają się na prezent. Wśród upominkowych hitów w Be Natural przodują organiczne kosmetyki pachną-ce tak, że chce się je zjeść, kulinarne „wynalazki” typu czekoladowe płyty CD oraz artykuły dzie-cięce. Milusińscy mają tu prawdziwe eldorado: zdrowe smakołyki, pyszne kaszki, obiadki oraz piękne ubranka z bawełny organicznej. Są natu-ralne kosmetyki do pielęgnacji (w tym do skóry atopowej, pieluszkowego zapalenia skóry), środki czystości, płyny do dezynfekcji zabawek i mycia owoców, a także pieluszki bambusowe, jedno- i wielorazowe oraz szereg akcesoriów.

Jeśli czujecie zapach choinki – to znak, że idą święta. Może warto podsunąć Mikołajowi pomysł na oryginalny ekoprezent. Nie bez powodu cho-inka jest zielona…

Page 36: Fakty Białystok 017

36 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

Najbardziej kochany grubasek na świecie?

G rudzień to długo wyczekiwany miesiąc obfitujący w niespodzian-ki. Niektórzy jeszcze jesienią pró-

bują odłożyć kilka złotych i już w listo-padzie, kuszeni kolorowymi reklamami, rzucają się w wir zakupów. Oczywiście większość z nas i tak poczeka na pierw-szą wigilijną gwiazdkę i dopiero wtedy dopadnie do choinki, zgarniając skar-by z paczki, na której będzie widniało jego imię. Jednak już 6 grudnia mamy pierwszą okazję, by zafundować drugiej osobie uśmiech na twarzy.

Powiesić czerwoną skarpetęImieniny obchodzi wtedy Mikołaj.

W przeddzień tej szczególnej daty każ-dy, kto żyw, wiesza w domu czerwone skarpety w nadziei, że rankiem następ-nego dnia znajdzie w nich coś miłego. Ludzie mówią, że w nocy do domu za-krada się po kryjomu pewien grubas w czerwonym stroju z długą siwą bro-dą i stęka przeciskając się przez komin. Zdawałoby się, że w ciemnościach, nie znając wszystkich mieszkań, musi co rusz strącić wazonik babci, popchnąć krzesło, uderzyć się najmniejszym pal-cem u nogi w regał z książkami... On

jednak robi to w absolutnej ciszy. To zagadka nie do rozwiązania. A i Sher-lock Holmes zakończyłby karierę de-tektywa znacznie wcześniej, gdyby ko-muś wpadło do głowy powierzenie mu zadania wytropienia śladów reniferów na niebie...

Rodem z PataryMyślicie, że rzeczony tłuściutki bro-

dacz przyjeżdża do nas z zimnej Finlan-dii? Nic bardziej mylnego. Prawdziwy Mikołaj przybył na świat w Patarze (dzi-siejsza Turcja), w 270. r. naszej ery. Był ponoć tak pobożny i wielkoduszny, że cały odziedziczony po dość zamożnych rodzicach majątek roztrwonił na prezen-ty – niczym antyczny Mike Tyson, choć ten drugi majątku sam się dorobił. Druga różnica, że Mikołaj niegrzeczny jak Tyson nie był. Nie ma doniesień o tym, że kogoś pobił, zgwałcił czy odgryzł kawałek ucha. Można więc przypuszczać, iż prowadził się jak należy, modlił się i pomagał ubo-gim (takich świętych i teraz przydałoby się więcej). Mało tego, zdążył jeszcze ratować żeglarzy i jedno z miast ówczesnego świata od głodu. Dlatego nazywany jest Mikoła-jem Cudotwórcą.

Jako dziecko zaczajałam się wielokrotnie, by wytropić dziadka w czerwonych gaciach z długą brodą. Nie udało mi się do tej pory. Może dlatego, że ów jegomość naprawdę niekoniecznie był grubaskiem, a jego gacie mogły tak naprawdę mieć inny kolor.

Ś W I Ę T A

TEKST Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska FOTO DreamLightz Studio, Piotr Narewski

FOT.

SXC.

HU

Page 37: Fakty Białystok 017

REKL

AMA

Choć w początkach naszej ery nie było internetu, ani TVN24, ani Polsat News, dobre uczynki Mikołaja rozniosły się sze-rokim echem po całej okolicy. Nie było wyjścia – w takich okolicznościach Mi-kołaj musiał zostać biskupem. I został. Ale biskupem nie swojej rodzinnej miej-scowości. Już wtedy znane były „słoiki” i Mikołaj, by awansować społecznie, mu-siał przenieść się do większej Miry. Był tak serdeczny i miły, a ludzie zapamiętali go na tyle życzliwie, że zaraz po śmierci za-częli sami oddawać mu hołd. Szybko stał się jednym z głównych świętych. I to od razu w pakiecie, bo w Kościołach katolic-kim i prawosławnym naraz. Nic dziwne-go, że wkrótce zaczęły powstawać świą-tynie pod jego wezwaniem. Jedną z nich mamy także w Białymstoku.

Sobór na LipowejTradycyjna bryła z cebulkowatymi ko-

pułkami, znajdująca się w samym sercu naszego miasta, jest jednym z najstarszych białostockich obiektów sakralnych. Jej bu-dowa rozpoczęła się jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku. Pierwotna cerkiew św. Mikołaja w Białymstoku, położona w pobliżu dzisiejszego soboru, była filią świątyni w Dojlidach. Koniecznie trze-ba było ją postawić, bo w czasach zaboru rosyjskiego wraz z rozwojem przemysłu włókienniczego osiedlało się tutaj coraz więcej wiernych prawosławnych. Skoro Mikołaj jest w Cerkwi najważniejszym świętym, nie było wątpliwości, pod jakim wezwaniem wzniesiony zostanie obiekt. Łączny koszt budowy wyniósł wówczas ponad 36 tys. rubli w srebrze.

Kto zaprojektował bryłę, nie da się dziś ustalić. Wiadomo natomiast, że najpierw

cerkiew była drewniana. Pracami bu-dowlanymi kierował Dawid Zabłudow-ski. Sobór został zbudowany w stylu kla-sycystycznym, na planie krzyża greckiego, tak jak większość cerkwi. Okna budynku wieńczą łuki pełne. Posiada jedną cen-tralnie umieszczoną półsferyczną kopu-łę na wysokim cokole oraz zwieńczoną kopułowym hełmem i iglicą dzwonnicę nad przedsionkiem. Dziś Białystok nie wyglądałby tak samo bez tego budynku. Sobór św. Mikołaja wsiąkł w pejzaż miasta tak samo, jak Pałac Branickich. To dobry punkt orientacyjny dla turystów i zara-zem architektoniczna perełka. Szczegól-nie przybywający do nas z Zachodu go-ście, którzy nie mają żadnych cerkwi na własnym terenie, chętnie zaglądają na Lipową. Nie mogą się nadziwić pięknu świątyni.

Mało kto wie, że w podziemiach cer-kwi istnieje druga świątynia, której patro-nem jest św. Serafin z Sarowa. Znajduje się w niej ikonostas z początku XX wieku złożony z czterech ikon: Chrystusa, Matki Boskiej, św. Serafina z Sarowa i św. Alek-sandra Newskiego. Sobór św. Mikołaja od 1951 r. jest katedrą diecezji białostocko--gdańskiej. Tam odbywają się najważniej-sze uroczystości liturgiczne. Obok mieści się siedziba Najprzewielebniejszego Arcy-biskupa Białostockiego i Gdańskiego Ja-kuba, który kieruje ową diecezją.

I pomyśleć, że tak piękna historia, zwią-zana ze św. Mikołajem z Patary sprzed siedemnastu wieków, dotrze do Białego-stoku... Więcej – że będzie stanowiła nie-odłączny element kultury i historii na-szego miasta. Wiemy już, że grubaskiem prawdziwy Mikołaj nie był, ale skarpety i tak warto napełnić.

Ś W I Ę T A

Page 38: Fakty Białystok 017

38 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

O S O B A

Do dziś jestem pod wrażeniem plebiscytu „Polacy z werwą”. Orlen zaprosił w tym roku swoich gości – w tym mnie – do Teatru Wielkiego w Warszawie. Wśród nich znalazła się międzynarodo-wa gwiazda: Beth Ditto z zespołu Gossip. Prawdziwymi gwiazdami wieczoru byli jednak młodzi ludzie nominowani do nagrody, a wśród nich Basia Chrabołowska.

PODLASIANKA WŚRÓD „POLAKÓW Z WERWĄ”TEKST Grzegorz Grzybek, citybranding.natemat.pl

Z nominowaną do nagrody „Polacy z we-rwą” w kategorii design Basią Chrabo-łowską rozmawiałem o tym, jak miasto

– nie tylko Białystok – wpływa na jej pra-cę artystyczną i jak Basia reaguje na słowo „prowincja”.

Jak wspomina Pani Białystok? Widzi Pani jakieś zmiany? Inspirują Panią jako artystkę?BC: Bardziej czuję się związana z samym re-gionem Podlasia. Edukacja, którą rozpoczy-nałam w Białymstoku, na pewno w dużej mierze mnie ukształtowała, a osoby, które tam poznałam, miały duży wpływ na mój rozwój. Jestem zdania, że osoby pochodzą-ce z Podlasia mają szczególną wrażliwość, biorącą się z wyjątkowej natury, która nas otacza. To potrzeba zaspokojenia natural-nego piękna, bez względu na to, gdzie się znajdujemy.

Jak ocenia Pani estetykę polskich miast? Z jednej strony miasta zalane są reklamami, z drugiej coraz częściej na ścianach budynków można obserwować murale.BC: Wiele polskich miast osadzonych jest w różnych kontekstach historycznych i kul-turowych. Wystarczy spojrzeć na Podlasie z terenami Krynek, Kruszynian i Tykocina czy na Śląsk i Opolszczyznę. Stąd ich wyjąt-kowość. Niestety czasy powojenne, PRL, za-mknięcie na inne rozwijające się rynki zde-waluowały poczucie estetyki i to nie tylko tej w przestrzeni publicznej. Proces odkry-wania tego piękna na nowo jest powolny, ale

już zauważalny (przynajmniej w większych miastach Polski). Przejawia się w szczerym dialogu mieszkańców z tkanką miasta i co-raz większym pielęgnowaniu lokalnego wy-miaru społeczności.

Nie wydaje się Pani, że polskie miasto zdominowały samochody i termomodernizacja?BC: Polska jest jeszcze w fazie konsumpcyj-nego zachłyśnięcia. Na szczęście powoli świadomość społeczna rośnie, co przekłada się na coraz mądrzejsze decyzje władz miast.

Termomodernizacja może być dla artysty inspirująca? Bloki z wielkiej płyty po wielu latach okazały się dla artystów ciekawe.BC: Każde zjawisko na swój sposób może być inspirujące, bowiem zachęca nas do zadawa-nia pytań i szukania odpowiedzi.

W ostatnim plebiscycie firmy Orlen „Polacy z werwą” znalazła się Pani wśród nominowanych. Jak to możliwe, że dziewczyna z prowincji rozumie wielki świat mody?BC: Nie przepadam za określeniem „dziew-czyna z prowincji”. Określiłabym się raczej jako dziewczyna z Podlasia, ponieważ to bardziej obrazuje mój charakter, powiązanie z naturą i hart ducha. A jeśli chodzi o sze-roko rozumianą modę, zawsze sądziłam, że chodzi o wewnętrzną wrażliwość na piękno, a nie pochodzenie.

Podobno z Białegostoku pochodzi wiele modowych talentów.

BC: Znowu wracamy do tematu szczególnej wrażliwości Podlasian...

Na co dzień prowadzi Pani własną firmę?BC: Tak, założyłam ją w zeszłym roku w War-szawie. Zatem na co dzień oprócz zajęć zwią-zanych z B SIDES HANDMADE zajmuję się również koniecznymi obowiązkami związa-nymi z działalnością gospodarczą.

Nie cierpi na tym dusza artysty?BC: Wyróżnia mnie ciekawa cecha – łączenie potrzeby kreatywnego spełnienia z codzien-nym pragmatyzmem. Dzięki temu zacho-wuję harmonię.

Kiedy możemy liczyć na to, że białostoczanka pokaże swoje dzieła w Białymstoku?BC: Nie można tego wykluczyć. Możliwe, że już niebawem…

Basia Chrabołowska jest założycielką i projektantką marki B SIDES, która obecnie rewolucjonizuje materiał, jakim jest wełna. Wychodząc od tradycji dziewiarskiej przekazanej przez babcię, autorka sięgnęła po peruwiańską wełnę z merynosów i wykorzystała ją w niestandardowy sposób. Marka B SIDES to nie tylko sweter. To wykonana w całości ręcznie damska kolekcja zawierająca sukienki, tuniki, spódnice, tuby czy bieliznę. Ubrania charakteryzują się oryginalnym krojem, minimalizmem detalu, ekspresją koloru i – ponad wszystko – doskonałą jakością.

bsideshandmade.com

FOT.

Z ARC

H. B

ASI C

HRAB

OŁOW

SKIE

J

Page 39: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 39

C hiptuning to zwiększenie mocy oraz momentu obrotowego poprzez modyfikację oprogramowania w kompute-rze silnika. Twoje auto staje się dużo bezpiecz-

niejsze podczas wyprzedzania i przyspieszania, a przy mądrym użytkowaniu może zmniej-szyć się także spalanie. To nowocze-sne rozwiązanie wykorzystujące w rozsądny sposób rezerwy pozostawione przez pro-ducentów samochodów.

Zdaniem Grzegorza Kondziora, właściciela firmy Cartronic, takie zmiany są bezpieczne dla silnika: – Po przeprowa-dzonej modyfikacji klient zyskuje szybszy, spraw-niejszy oraz oszczędniej-szy samochód. Do tego gwarantujemy, że nasze modyfikacje nie wpły-ną w jakimkolwiek stop-niu na awaryjność oraz żywotność silnika. Są to doskonale przygotowane rozwiązania przetesto-wane na setkach samo-chodów.

Jak to możliwe?Komputer silnika od-

powiada za jego prawidło-wą pracę w każdych wa-runkach klimatycznych oraz obciążeniowych. Dodatkowo każdy sil-nik zbudowany jest z ele-mentów o różnej wytrzy-małości materiałowej. Konstruktorzy tworzący nowoczesny silnik muszą znaleźć złoty środek mię-dzy elementami silnika, emisyjnością spalin, wa-runkami klimatycznymi i osobowością użytkow-nika. W tym celu tworzo-ny jest program znajdu-jący się w ECU, którego zadaniem jest kontrolowanie i ograniczanie parametrów silnika w taki sposób, aby wyeliminować szko-dliwe i niebezpieczne procesy.

– Warto również zwrócić uwagę na fakt, że teore-tycznie takie same nowe silniki nigdy nie będą miały iden-

T E C H N O L O G I E

CHIPTUNING?Co to jest

Chiptuning, ecotuning, czy power box… To, co się kryje pod tymi zwrotami, może pozytywnie

wpłynąć na Twoje auto. Jeżeli samochód to Twoja pasja, a rosnące ceny paliw psują Ci przyjemność z jazdy,

powinieneś zastanowić się nad jedną z usług oferowanych przez firmę Cartronic z Księżyna.

tycznych charakterystyk mocy i momentu obrotowego. Wynika to z rozrzutu produkcyjnego, który jest normalnym zja-

wiskiem przy masowej produkcji. Każdy samochód to jednostka, którą musimy traktować bardzo

indywidualnie. Tylko takie podejście daje gwarancję żywotności i jakości – do-

daje właściciel firmy Cartronic.Innym czynnikiem jest

ciągła potrzeba obniża-nia kosztów produkcji. Występują na rynku przypadki, w których producent oferuje sa-mochody dokładnie z tym samym silnikiem, ale o innej mocy. Różnica jest tylko w oprogramo-waniu sterującym jego pracą.

Jak to wygląda?Pierwszym podsta-

wowym krokiem jest dogłębna diagnostyka komputerowa wszyst-kich niezbędnych do modyfikacji parametrów samochodu oraz pomiar mocy i momentu obroto-wego na hamowni pod-woziowej w celu spraw-dzenia zużycia pojazdu i oceny bezpiecznych granic modyfikacji. Na-stępnie dokonuje się od-czytu oprogramowania z komputera silnika. Program poddawany jest modyfikacji, zmie-niane są odpowiednie parametry. Już zmody-fikowany program za-pisywany jest w kompu-terze silnika. Ponownie wykonywany jest pomiar mocy i momentu obro-towego w celu spraw-dzenia efektów pracy i poprawności działania

zmodyfikowanego progra-mu. Klient otrzymuje wyniki po-

twierdzone na wykresie z hamowni. Na stronie www.cartronic.pl znajdują się przy-

kładowe modyfikacje przeprowadzone w firmie Cartronic. FO

T. Z A

RCH.

FIRM

Y

Page 40: Fakty Białystok 017

40 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

K U C H N I A

Jak podkręcić barszcz?TEKST Renata Czyżewska-Siewko FOTO Michał Kulesza

Czy pamiętasz, jak Twoja babcia gotowała rosół – pewnie długo pyrkał na ogniu? A jak gotowała pomidorówkę, barszcz? Długo się zastanawiałam: dlaczego teraz te same zupy nie smakują jak w czasach naszego dzieciństwa. Oprócz oczywiście psychologii – najwcześniej doznane smaki pamięta się najbardziej, sekret tkwi w starych przepisach. I własnych warzywach…

M oje dzieciństwo to zupa ogo-nowa. Z torebki. Lub pomido-rowa. Z torebki. Za to w szkole była stołówka i tu szał – maka-ron z truskawkami, twarogiem,

naleśniki, rosół, kotlety mielone z pieczarka-mi. Wszystko smaczne, nic nie zostawało na talerzach. Ten typ gotowania to na przykład wyśmienity bar w ścisłym centrum Białego-stoku, znany wszystkim mieszkańcom: do-skonały barszcz ukraiński, serniczki z brzo-skwiniami, grochowa, buraczki. Dlaczego to wszystko jest takie smaczne? Dlaczego kolej-ki z baru ciągną się aż na ulicę?

Nie żałujWszystko uczciwie gotowane – oczka

tłuszczu w rosole powinny być. Duże i dużo. I nie ma zmiłuj. Niech nikt Wam nie wmó-wi, że istnieje rosół light. Rosół to rosół. Do-bry na przeziębienie, wzmocnienie, na kaca. Gotowany długo na małym ogniu, powinien wolno pyrkać – jak pan Bóg przykazał. Naj-lepiej z różnego rodzaju mięs (wołowiny, cielęciny, kurczaka), włoszczyzny (najlepiej z własnego ogródka). Moja babcia dodawała do niego opalaną nad ogniem cebulę – dla pięknego złotego koloru, ja dodaję grzyb-ki suszone, lubczyk, majeranek, tymianek. Ostatnim moim odkryciem są pasternak (li-ście) i arcydzięgiel (także liście). Pasternak to zapomniane warzywo, niegdyś pospolicie uprawiane, a arcydzięgiel znany jest ze swo-ich właściwości odtruwających i regenerują-cych wątrobę. Lubczyk – drogie żony, Wy już wiecie, po co się go do zupy dodaje… U mnie jak na razie działa bez zarzutu.

Lubczyk ma niesamowity aromat – nie od parady nazywany jest polskim maggi. Nie trzeba używać nieobojętnych dla naszego zdrowia dodatków, które obciążają nasz or-ganizm nadmiarem soli – przyprawę do zup możemy wyprodukować sami! A smakuje ona tak samo, a nawet lepiej… Wybór nale-ży do nas. Z własnego doświadczenia wiem, że od kiedy nie używam kostek rosołowych, zupy smakują o niebo lepiej. Ale trzeba nie-stety trochę potrenować, żeby wiedzieć, jakie zioła i warzywa zastąpią ten znany z kostek smak, zwany przez Chińczyków umami.

Dziś rosół, jutro pomidorowaTak mawia mój mąż – i nie myli się zazwy-

czaj. Każda kobieta przyzna, że czasami po prosto nie chce się stać przy garach. I dlatego rosół jest bazą dla innych zup – dodajemy to, co mamy akurat pod ręką. Jeśli nie mamy czasu – zamrażamy. Przyda się na później, a nawet zyska na aromacie.

Oczywiście zupa pomidorowa według Włochów powinna być na prawdziwym to-macie – ale nasz polski jest naprawdę dobry i nie mamy się czego wstydzić. Jeśli mamy bazę – rosół, dodajemy nasz polski koncen-trat pomidorowy. Uwaga – im bardziej bę-

Page 41: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 41

K U C H N I A

dzie on koloru „zgniłego” pomidora, tym lep-szy. Wiemy, że to nasz, polski pomidor, a nie barwnik spożywczy identyczny z natural-nym. Silikon w biuście też jest podobno iden-tyczny z naturalnym, ale czy to to samo…

Dodatek świeżej bazylii, majeranku i ty-mianku znacznie podkręci smak naszej po-midorowej. Nie zapomnijmy także o doda-niu cukru i soli – w proporcji 3:1; kwaśne pomidory muszą się zrównoważyć ze sma-kiem słodyczy cukru. Dodatki – makaron lub ryż. Pamiętajmy, że podwajają one swoją objętość; jedna torebka na cały garnek zupy wystarczy. Dodatek selera naciowego, tartej marchewki, pokrojonego pora – to ozdoba naszej pomidorówki.

Czerwony jak cegłaBarszczyk jaki jest, każdy widzi. Przez

cały czas zastanawiałam się, dlaczego mój barszcz jest blady jak pośladki Norweżki w słońcu szwajcarskiego Gstaad. Kombino-wałam, sypałam, zmieniałam i nic. Do cza-su, gdy zaczęłam mieć własny ogródek. Nic się nie równa buraczkom wielkości piłeczki do ping-ponga i o czerwieni sztandaru Zrze-szenia Studentów Polskich. Dobrze pokręca nasz barszcz zmiażdżony czosnek roztarty z solą. Zapach co prawda ulatnia się bardzo szybko, ale działa potem jak bomba z opóź-nionym zapłonem – czuć jego zachęcający aromat dopiero następnego dnia.

Ale jest jeszcze jeden sekret. Czy zapach octu przyprawia Was o mdłości? Barszczyk trzeba przecież czymś zakwasić. Mnie tak, i to bardzo. Dopóki nie odkryłam octów: winnego i balsamicznego. Kiedyś myśla-

łam, że to luksus nie dla nas, maluczkich. Teraz zarówno i oliwa extra vergine, czer-wony ocet – winny, jak i balsamiczny – są dla nas, normalnych Podlasian, dostępne ceno-wo. Nie zarabiamy po kilka tysięcy złotych miesięcznie, ale nareszcie możemy się raz na jakiś czas szarpnąć, zjeść dobrze i smacznie. Jak we Włoszech.

Ocet winny jest uniwersalny – przyda się zarówno do barszczu, jak i marynat. Jest de-likatny i lekko kwaśny zarazem. Ocet balsa-miczny pasuje nawet do lodów, ale proponu-ję poeksperymentować najpierw z sosem do sałat, a potem próbować łączyć go ze śliw-kami, cebulą, pomidorami ze śmietaną, so-sem grzybowym itd. Trening czyni mistrza.

Krupnik bez procentówZupa ta to właściwie odrobina naszego ro-

sołu, kasza jęczmienna, grzyby i cebula. Naj-lepsza jest oczywiście następnego dnia po przygotowaniu. Pamiętajmy, że kasza bar-dzo mocno wchłania wodę i niewykluczo-ne, że nazajutrz w dotychczas fajnej zupce łyżka stanie na sztorc… Krupnik doskonale działa na żołądek, kłopoty z trawieniem, za-parcia. Dobrze komponuje się z roztartym w dłoniach majerankiem, grzybami, rozgo-towaną cebulką. Dodatek wędzonego bocz-ku sprawi, że rodzina chętnie skonsumuje cały garnek po mroźnym dniu. Pieczarki – nadadzą głębokiego aromatu i doskonale połączą się smakowo z kaszą. Zieloną pie-truszką lub świeżym koperkiem możemy posypać nasz krupnik bezpośrednio przed podaniem na stół. Sukces i zazdrość teścio-wej – murowane!

• włoszczyzna (suszone liście pora, selera, pietruszki; marchewka, pietruszka i seler – pokrojone w plastry i ususzone)

• pasternak (suszone liście)• suszone grzyby (zmielone na proszek lub drobno pokrojone)• lubczyk (suszone liście)• majeranek• tymianek• oregano• pierz ziarnisty, świeżo zmielony• kilka pokruszonych liści laurowych• ziele angielskie

Uniwersalna przyprawa do zup

REKL

AMA

Page 42: Fakty Białystok 017

42 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

K U C H N I A

U rodził się w greckich Atenach, całą młodość spędził w Daytona Beach na Florydzie, gdzie w wieku piętnastu lat zaczął pracować w rodzinnej restauracji.

Mając prawie 20 lat doświadczenia przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie objął stanowisko zastępcy szefa kuchni w jednej z naj-sławniejszych nowojorskich restauracji – Tavern on the Green.

Gotował m.in. dla rodziny Kennedych, Arnolda Schwarzenegge-ra, Johna Travolty, Madonny, Charliego Shenna, Danny’ego de Vito, sułtana Brunei, zespołu Aerosmith i wielu innych.

Po ośmiu latach w Nowym Jorku wrócił na rodzinną Florydę, by otworzyć restaurację, okrzykniętą przez prasę jako jedna z naj-lepszych na Florydzie: „US 1 Restaurant and Grill”. Ostatnie lata w Stanach Zjednoczonych spędził jako generalny menadżer i szef kuchni korporacji IHOP, mającej pod sobą kilkanaście restauracji. Zajmował się głównie szkoleniem kucharzy i szefów kuchni podle-głych mu placówek.

Do Polski sprowadziła go miłość – żona Katarzyna. Mają dwój-kę dzieci: Petera jr. i Gabriele. Prywatnie Vrochopoulos jest fanem swojej rodzimej kuchni śródziemnomorskiej. W wolnych chwilach zajmuje się ogrodem. Polską kuchnię chwali za dobrą jakość wie-przowiny oraz świeże warzywa i owoce.

W białostockim Restaurant & Bar Cristal pracuje od sierpnia 2013 roku.

Peter Vrochopoulos

Duszone policzki wołowe PORCJA DLA 4 OSÓB

• 1 kg policzków wołowych • 4 łyżki oliwy z oliwek • 1 średnia cebula • 1 średnia marchew • 4 łodygi selera naciowego • 800 g pomidorów bez skóry• 1 łyżeczka naturalnego kakao • 2 szklanki czerwonego wytrawnego wina• sól, pieprz

Policzki wołowe oczyścić z błon i usmażyć na oliwie z oliwek po ok. dwie i pół minuty na każdą ze stron. Na patelnię wrzucić pokrojone w plastry: cebulę, marchew, seler naciowy i pomidory, a następnie poczekać, aż zmiękną. Do miękkich warzyw dodać wino, naturalne kakao oraz przyprawy. Dusić na wolnym ogniu pod przykryciem przez około trzy godziny, aż mięso zrobi się miękkie i delikatne. Podawać z puree z ziemniaków lub kaszą gryczaną.

Page 43: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 43

J U B I L E U S Z

2 grudnia 2011 roku otworzyliśmy FUTU SUSHI. Restauracja FUTU SUSHI powstała z myślą tworzenia tradycyjnej kuchni japońskiej okraszonej elementami fusion. Dbamy o najwyższą jakość produktów i obsługi. Nowoczesne, ascetyczne wnętrze tworzy niepowtarzalną atmosferę w styluFutu. Jesteśmy z Wami już dwa lata. Z tej okazji 2 grudnia przez cały dzień zapraszamy na sushi tańsze o 50%. Do zobaczenia!

Dziękujemy naszym K lientom.

Białystok, ul. Lipowa 12, tel. 690 990 212

Magda

Bartek

Emila OlekPiotrek

Marlena Radek

Sylwia MaciekKamil

Dwa lata z FUTU

R E K L A M A

Page 44: Fakty Białystok 017

KLIMATYZACJA NA KAŻDĄ PORĘ ROKUWbrew pozorom, klimatyzator może nam służyć nie tylko latem. Niewielu z nas zda-je sobie bowiem sprawę, że tego typu urzą-dzenia posiadają również funkcję grzania.

FOT.

Z ARC

H. FI

RMY O

PTIM

A

T E C H N O L O G I A

K limatyzatory chłodzące są dziś oferowane niemal wy-łącznie przez profesjonal-

nych producentów klimatyzacji. Wbrew powszechnej opinii, to nie one dominują na rynku – najpo-pularniejsze klimatyzatory są za-zwyczaj standardowo wyposaża-ne w funkcję grzania. Jeśli zależy nam na modelu z tą właśnie funk-cją, powinniśmy dokonać zakupu klimatyzatora z możliwie jak naj-większym współczynnikiem COP, który informuje, jak dużo ciepła uzyskamy z jednostki energii po-branej przez klimatyzator z sieci. Przelicznik jest prosty – w kli-matyzatorze o wartości COP = 4,3 każdy kW pobrany przez kli-matyzator z sieci elektrycznej zo-stanie przetworzony na 4,3 kWh mocy cieplnej.

Najpopularniejszym rodzajem klimatyzatora jest ścienny split, składający się z jednostki we-wnętrznej zamocowanej na ścia-nie w pomieszczeniu oraz agrega-tu znajdującego się na zewnątrz. Ponadto na rynku można znaleźć agregaty, do których można pod-łączyć 2, 3, 4, a nawet 5 jednostek wewnętrznych, tzw. multi splitów. Oprócz jednostek wewnętrznych ściennych w ofercie producentów

klimatyzacji dostępne są jednostki kasetowe przeznaczone do mon-tażu w sufitach podwieszanych, jednostki kanałowe do zabudowy w kanałach wentylacyjnych, kon-sole podłogowe, montowane po-dobnie jak kaloryfer, oraz jednost-ki podsufitowe, które ze względu na duże moce i silny wentylator stosowane są w długich i wąskich pomieszczeniach.

Dogodna lokalizacjaPlanując umiejscowienie kli-

matyzatora, powinniśmy dążyć do tego, by linia freonowa, która łączy jednostkę wewnętrzną z agrega-tem, była możliwie jak najkrótsza. Chodzi tu nie tylko o koszt, lecz również o wydajność urządzenia. Wartości graniczne dla danego urządzenia podane są w specyfi-kacji technicznej. Pamiętajmy, że istotna jest nie tylko odległość, lecz także różnica poziomów. Nie moż-na również zapomnieć o tym, że w trybie chłodzenia w jednostce wewnętrznej urządzenia zbierają się skropliny, które należy odpro-wadzić grawitacyjnie lub wypom-pować. Jeśli klimatyzacja monto-wana jest w już wykończonym, używanym pomieszczeniu, po-mocne jest użycie korytek klima-

tyzacyjnych, w których możemy ułożyć przewody freonowe. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy za-dbać o estetykę. Możemy również zaplanować takie rozmieszczenie urządzeń, by przebicie ściany znaj-dowało się między nimi.

W mojej codziennej pracy wiele osób pyta mnie, jaką markę klima-

tyzatora wybrać. W firmie, w któ-rej pracuję, zdecydowaliśmy się na wprowadzenie do asortymen-tu produktów marki SAMSUNG, ponieważ jest to koncern prężnie się rozwijający, wprowadzający do swojej oferty wiele nowości i ofe-rujący bardzo dobry współczyn-nik ceny do jakości.

TEKST Krzysztof Łazarski, dyrektor handlowy firmy OPTIMA POLSKA

Page 45: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 45

R E K L A M A

ZYSKAJ WODĘ CIEPLEJSZĄ NAWET O 15 STOPNI!Czy wiesz, że dzięki usłudze czyszczenia piecy-ka gazowego możesz zaoszczędzić na ciepłej wodzie nawet kilkaset złotych w ciągu roku?

T E C H N O L O G I A

W gazowych przepływo-wych podgrzewaczach wody, zwanych potocz-

nie piecykami gazowymi, prze-pływająca przez wężownicę pod-grzewacza woda ulega ogrzaniu. W trakcie tego procesu na we-wnętrznej ściance wężownicy odkłada się osad. To między in-nymi od ilości tego osadu, nazy-wanego fachowo kamieniem ko-tłowym oraz od twardości wody zależy, jak długo podgrzewacz będzie funkcjonował popraw-nie. Obecność kamienia w wę-żownicy powoduje, że woda nie osiąga odpowiedniej temperatu-ry (następuje izolacja termiczna, w efekcie której zbyt ciepłe spa-liny uciekają do komina), a czas,

który poświęcamy na uzyskanie ciepłej wody w kranie po odkrę-ceniu kurka, ulega wydłużeniu, czasami nawet o kilkadziesiąt se-kund. To z kolei skutkuje więk-szym zużyciem wody i gazu, co rzecz jasna nie jest korzystne dla naszego portfela.

Większość pracowników firm serwisujących przepływowe podgrzewacze wody ogranicza podejmowane przez siebie czyn-ności do przeczyszczenia jego zewnętrznych elementów oraz regulacji palnika. Mało kto pro-ponuje jednak użytkownikowi urządzenia usunięcie kamienia z wężownicy. Wbrew pozorom jest to nieskomplikowana ope-racja, która polega na podpięciu

wymiennika ciepła do specjalnej stacji i płukaniu tej właśnie części urządzenia środkiem odkamie-niającym. Korzyści wynikające z czyszczenia kotła są wymier-ne. Z przeprowadzonego przez pracowników firmy OPTIMA POLSKA eksperymentu wyni-ka, że dzięki wykonaniu tej czyn-ności, w tym samym czasie pra-cy urządzenia możemy uzyskać wodę cieplejszą niż przed odka-mienianiem – nawet o 15 stopni Celsjusza!

Usługa czyszczenia gazowe-go przepływowego podgrzewa-cza wody kosztuje zazwyczaj od 100 do 250 złotych (jeśli prze-prowadzamy odkamienianie). Pamiętajmy jednak, że właści-

wa konserwacja tego urządze-nia daje oszczędności w postaci zmniejszenia kosztów ogrzania wody nawet o 34 proc., co z kolei oznacza, że operacja ta zwraca się już po kilku miesiącach! W przy-padku elektrycznych przepływo-wych podgrzewaczy wody zwrot jest jeszcze szybszy. Co praw-da w przypadku starych modeli podgrzewaczy konieczna może okazać się wymiana grzałek lub wężownic na nowe (w niektórych modelach może pojawić się koro-zja), jednak i tak w dalszym ciągu taka wymiana jest opłacalna. Jak się okazuje, mocno zakamienio-ne wężownice mogą mieć spraw-ność nawet poniżej 50% spraw-ności czystej wężownicy!

Page 46: Fakty Białystok 017

46 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

H O B B Y

ZIMOWE FOTOGRAFOWANIE

J ak wiadomo, niska temperatura nie jest sprzymierzeńcem naszego narzędzia „optomechaelektronicznego”. Wszyscy producenci gwarantują bezpieczne temperatury pracy w zakresie 0-40 stopni Celsjusza. Chcemy Wam przypo-mnieć kilka zasad, które umożliwią długie i bezpieczne

fotografowanie zimą, gdy temperatury spadają nawet poniżej rze-czonego zera.

Zanim wyjdziemy z ciepłego pomieszczenia:• Zabierzmy ze sobą szczelną torbę – tylko markowe produkty

zapewnią bezpieczeństwo sprzętu w trudnych warunkach atmos-ferycznych. Nie zaszkodzi umieścić w niej granulek pochłania-jących wilgoć.

• Jeśli posiadamy pokrowiec chroniący przed deszczem, śniegiem czy kurzem, warto go spakować – padający śnieg sam w sobie nie jest szczególnie niebezpieczny, o ile nie jest zbyt intensywny. A jeśli jest, należy skorzystać z pokrowca. Współczesne pokrowce w niewielkim stopniu ograniczają komfort fotografowania, a ich ceny wahają się w granicach od ok. 80 do 200 zł za dobrej jakości ochronę.

• Dodatkowe zasilanie aparatu – koniecznie naładowane; do-świadczenie uczy, że sprzęt elektroniczny działa lepiej, jeśli ma zasilanie.

• Pędzelek do oczyszczenia aparatu ze śniegu.• Dobrej jakości filtr UV – tu również tylko markowe produkty

zapewnią nam przyzwoitą jakość, ceny wahają się od ok. 60 do 400 zł – soczewka przednia obiektywu nie będzie narażona na częste tarcie, które może uszkodzić powłoki antyrefleksyjne.

Na rześkim powietrzu:• Aparat śmiało możemy wyciągnąć, bo przejście z ciepłego miejsca

do zimnego nie jest aż takim szokiem dla sprzętu.• Akumulatory zapasowe – tego nie powinno zabraknąć. Dość istot-

ną kwestią jest, by były one schowane, najlepiej gdzieś blisko Wa-szego ciepłego ciała. Ciało może być i obce, byle ciepłe. Akumu-latory LI-ION, czy też NI-MH cechują się spadkiem sprawności/wydajności w niskich temperaturach, skutkiem tego jest mniejsza ilość zrobionych zdjęć na jednym ładowaniu danego akumulatora.

• Nie ma potrzeby chowania sprzętu np. pod kurtkę, bo nic istot-nego takie działanie nie zmieni – chyba że brak jest pokrowca chroniącego przed śniegiem/deszczem.

• Markową torbę ze sprzętem śmiało możemy postawić na suchym śniegu, materiały użyte do jej produkcji są na tyle zaawansowane, by nie dopuścić go do kontaktu ze sprzętem.

• Pilnuj torby! Aparaty fotograficzne, jak i ich akcesoria, są bardzo chodliwe wśród amatorów cudzej własności.

Wracamy do pomieszczenia:• Torba/plecak muszą być zamknięte. Kiedy wchodzimy z zimnego

pomieszczenia do ciepłego następuje kondensacja pary wodnej (po to były nam potrzebne granulki od nadmiaru wilgoci). Para wodna jest bardzo szkodliwa dla układów elektronicznych i za-mkniętych tubusów obiektywów, a najbardziej ich soczewek.

• W żadnym wypadku nie otwieraj torby/plecaka natychmiast po wejściu do pomieszczenia! Odłóż torbę przynajmniej na trzy-dzieści minut. Dzięki szczelności torby temperatura na tyle się wyrówna, by nie nastąpiła kondensacja pary wodnej. Oczywiście uszkodzenie sprzętu nie jest regułą, gdy pominiesz ten krok, lecz ryzyko jest bardzo wysokie.

TEKST Karol Kundzicz FOTO BI-FOTO

Biały puch, rześkie powietrze, piękne widoki dziewiczej śnieżnej okrywy, zwierzyna grzejąca się w słońcu na otwartych przestrzeniach. Zima to miesiące obfitujące w mnóstwo okazji do fotografowania: mikołajki, Boże Narodzenie, sylwester, ferie zimowe i walentynki...

Page 47: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 47

H O B B Y

Gdy pójdzie coś nie tak:• Aparat upadł nam w błoto – natychmiast wyciągnij akumulator,

bo napięcie podawane przez ogniwo może spowodować zwarcie w układach elektronicznych aparatu. Naprawa sprzętu będzie dość kosztowna. Zgłoś się niezwłocznie do serwisu celem wyczyszczenia i konserwacji sprzętu.

• Aparat podczas pracy cały jest w śniegu – użyj pędzelka, który wcześniej spakowałeś/łaś, wyczyść obudowę i tubus obiektywu.

• Pierścienie obiektywów pracują z dużym oporem – nic na siłę. Często jest tak, iż smar użyty do smarowania obiektywu tężeje pod wpływem niskiej temperatury; gdy opór staje się niezdrowo ciężki, obiektyw wymaga ogrzania. Ogrzanie takiego sprzętu po-lega na przemieszczeniu go w zamkniętej torbie do pomieszczenia o normalnej temperaturze. Po około 30 minutach wszystko wróci do normy.

• Podczas fotografowania wyskakują błędy, które nigdy się nie pojawiały w normalnej temperaturze – niektóre podzespoły (np. migawka, mechanizm podnoszenia lustra, przysłona) mają elemen-ty, które są nasmarowane specjalnym środkiem zmniejszającym tarcie (smarem), sytuacja podobna jak opisana wyżej.

• Aparat się nie włącza – nie wpadaj w panikę; często się okazuje, iż usterka jest błaha. Wyjmij akumulator, zgłoś się do serwisu, opisz dokładnie okoliczności przed, jak i w momencie wykrycia usterki.

• Dziwna rosnąca plamka w wizjerze lub na soczewce obiektywu – tu nie ma żartów, najprawdopodobniej jest to grzyb. Z biegiem czasu się rozrasta. Trzeba zaaplikować czyszczenie części w serwisie fotograficznym, i to piorunem. Mały grzyb daje się z powodzeniem wyczyścić.Nie wszystkie sytuacje jesteśmy w stanie przewidzieć. Pozosta-

je nadzieja, że żadna z wyżej wymienionych sytuacji się Wam nie przytrafi.

Ważne!Adresy serwisów fotograficznych producentów znajdziecie na stronach internetowych właściwej marki aparatu. Jeśli Twój aparat jest po gwarancji, w Białymstoku polecamy specjalistyczny Serwis Sprzętu Fotograficznego NJFoto.eu

R E K L A M A

Page 48: Fakty Białystok 017

48 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

F E L I E T O N

INSPIRUJĄCY ROGAL Z KMINKIEM

SUPERBOHATEROWIE NA MIARĘ NASZYCH

MOŻLIWOŚCITEKST Krzysztof Szubzda TEKST Paweł Waliński

P oważnie traktując swój fach felietonowy, za każdym razem, zanim siądę do pisania, nabywam sporą ilość prasy, by znaleźć inspi-racje. Dziś postanowiłem zaszaleć i do pół kilograma gazet do-

rzuciłem rogal z kminkiem. Gdy doszedłem do kasy, rozpoczęło się rzecz jasna ogólnosklepowe dochodzenie, jaki jest kod na rogala. Bo wiecie Państwo, że dla ekspedientki rogal z kminkiem nie kojarzy się z pysznym śniadaniem, tylko z jakąś pięciocyfrową liczbą typu 22085. Nie wiem, jak to ułatwia życie, ale nie po raz pierwszy doświadczyłem, jak utrudnia. I tak zamiast w gazetach, inspirację znalazłem w rogalu.

Drążąc temat, odkryłem, że utrudniające i bezsensowne kody sprawdzają się w wielu instytucjach. Na przykład strażnik więzien-ny, zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów w sprawie szczegó-łowych warunków stosowania środków przymusu bezpośredniego oraz użycia broni palnej lub psa służbowego przez funkcjonariuszy Służby Więziennej z 20 listopada 1996 r., przypisuje piętnaście ko-dów piętnastu czynnościom osadzonego. Nigdy bym nie zaryzykował ograniczenia czynności osadzonego do piętnastu, ale być może jest to taka lista TOP 15! Ustalono więc z mocy prawa, że osadzony może szarpać się lub uderzać, wykrzykiwać, płakać, spokojnie spać, śmiać się, śpiewać, mamrotać, jeść, pić, stać bez ruchu, chodzić, leżeć lub siedzieć, załatwiać się, odbywać chwilowe zwolnienie lub wykonywać rzeczy inne. Ale nie dotknęliśmy jeszcze dna bezsensu; owym dnem jest przypisanie każdej czynności kodu cyfrowego. Być może służba więzienna zajęta baczną obserwacją pensjonariuszy nie ma czasu na zbędną gadaninę w stylu: „Uwaga, włamywacz Jerzy śpiewa”, tylko raportuje: „12 wykonuje 6”.

My, ludzie spoza kryminału, przypisaliśmy kody tylko dwóm czyn-nościom, zwanym pieszczotliwie: jedyneczką i dwójeczką. Rozporzą-dzenie akurat tych jakże odmiennych kwestii nie rozdziela, opisując obie czynności trzynasteczką. Kody są też specjalnością ankieterów. Pewien natarczywym ankieter, któremu kończył się termin zlecenia i nie mógł znaleźć aktywnego zawodowo czterdziestolatka, posiadacza czteroletniej terenówki w dieslu, poprosił mnie ostatnio, bym dla do-bra polskiej statystyki wcielił się w rolę poszukiwanego respondenta. Najpierw były rutynowe pytania w stylu: „Czy jako czterdziestoletni posiadacz terenówki w dieslu wyżej sobie cenię widok z okna, udany seks czy niepodległość Polski?”. Potem przeszedł do tzw. przebiegu dnia. Usłyszawszy, że po przebudzeniu zjadłem śniadanie, upewnił się, czy w domu, i wpisał „2304”.

– 2304 to kod śniadania we własnym domu – wyjaśnił. – A śniadanie u wujostwa? – zapytałem. – Nie ma takiego wyszczególnienia. Jest śniadanie w punkcie ga-

stronomicznym/poza miejscem zamieszkania/inne wyżej niesklasy-fikowane.

Postanowiłem sprawdzić wydolność systemu kodów i powiedzieć prawdę o moim dniu.

– Po śniadaniu odwiedziłem zaprzyjaźnionego iluzjonistę, zamkną-łem się z nim w szafie do rozcinania ludzi i napiliśmy się bimbru.

Ankieter wpisał dziewięć cyferek we wszystkie przewidziane w for-mularzu kratki, co niechybnie oznaczało, że wykonałem ekstremalnie dziwną czynność przynajmniej jak na czterdziestoletniego właściciela czteroletniej terenówki w dieslu.

K ilka dni temu oglądałem „Człowieka ze stali” i „Wolverine’a”. Czy-li kolejne odsłony niekończącego się pochodu superbohaterów przez nasze ekrany. Oba filmy były moim zdaniem średnie, ale

stanowiły przyczynek, by zajrzeć na pewien poważny portal filmowy i sprawdzić, ile jeszcze szykuje się nam podobnych premier. Wyliczać nie ma sensu, poprzestańmy na stwierdzeniu, że dużo. Pewnie nawet więcej, niż by się chciało. A co z polską sceną superbohaterską?

Nie ma takowej. Poza ostatnimi, nieśmiałymi próbami komiksowy-mi w postaci Białego Orła i mniej poważnych: Wilqa, czy Ratmana, polscy superbohaterowie to Szarik i Borewicz. Jeden – pies. Drugi – pies na baby. Jeden walczył z Niemcem, drugi z cinkciarzami handlu-jącymi niemiecką walutą. Jeden używał do walki paszczy, drugi używał kobiety podłej reputacji i Old Spice’a. Nie stawali w szranki z żadnymi kosmitami, Jokerem, cyborgami, czy nazistami-zombie. Co najwyżej Fronczewski jakąś babę w Chałupach czy na innych Mazurach utopił i trzeba było mu to udowodnić. Jaki kraj, takie superbohaterstwo. Ot, zupełnie na miarę naszych możliwości.

Ale Polska Polską, PRL PRL-em. A gdyby tak mieć superbohatera z Podlasia? Naszego własnego, białostockiego? Puśćmy wodze fantazji. Nasz lokalny superczłowiek musiałby mieć sumiasty wąs w manierze prezydenckiej – wpół drogi między Wałęsą a dawnym Komorow-skim. Nie nosiłby trykotów jak koledzy z Zachodu – miałby sumiennie wpuszczoną w spodnie koszulę opinającą obowiązkowy piwny ban-dzioch. Jak Supermana zmóc może tylko kryptonit, naszego fachurę zmagałby jeno metanol i nieświeże śledzie. W biografii, miast tragedii i morderstwa rodziców wzorem Batmana, miałby historie o likwida-cji podlaskiego zagłębia włókienniczego, pośredniaku i mieszkaniach socjalnych. Imię też miałby jakieś lokalne... Na przykład Mietek. To znaczy po cywilnemu Mieczysław. Jego superbohaterska ksywka mo-głaby brzmieć „Mocarz”. Pierwsze polskie tłumaczenie imienia Super-mana brzmiało (z przyczyn niewiadomych) „Burzan”, więc „Mocarz” jest jak znalazł.

Mocarz miałby w mieście dużo roboty. Ale dzięki niemu inwestycję, o której pisze mój felietonistyczny sąsiad po prawej, zrealizowano by w ciągu tygodnia. Jednym uderzeniem z bańki bowiem przewiercił-by choćby i dwa tunele. Mocarz siłą swojego autorytetu zmusiłby też menażerów spożywczych dyskontów do zaprzestania wyzysku pra-cowników. Wziąłby za mordę nazioli z Leśnej i Zielonych. Podwyższył emerytury i renty. Zrównał nam zarobki do średniej w innych dużych miastach. Chroniłby Dojlidy przed amebą, przeciągnął small business z galerii z powrotem do centrum miasta. Adoptował wszystkie bez-pańskie koty. Zrobił tak, żeby kartę miejską wystarczyło podbić raz po doładowaniu. Rozprowadziłby karty parkingowe po wszystkich skle-pach i kioskach. Sumiennie odtykałby fontannę przy cerkwi świętego Mikołaja. Zmusiłby odpowiedzialnych do planowego odbioru śmieci. Sprawiłby, że w kebsach nie dorzucaliby oszukańczo frytek zamiast mięsa. Poszerzyłby Białkę na tyle, żebyśmy jak w Paryżu mieli plażę w samym centrum. Samego Konona przekonałby, że coś jednak będzie.

Tak. Mocarz miałby dużo roboty.

Page 49: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 49

R E K L A M A

Bilety kupione za pomoc¹ portmonetki s¹ tañsze od kupionych w kiosku lub u kierowcy w autobusie.Kupuj¹c bilet w kasowniku mo¿na zaoszczêdziæ od 10 groszy

na jednym przejeŸdzie! TO SIÊ OP£ACA!do nawet 7 z³otych

Jedna karta zastêpuje wszystkie bilety papierowe.Mo¿na na niej zakodowaæ bilet trzymiesiêczny, miesiêczny i dekadowy oraz zakupiæ bilet 3-dniowy weekendowy, 24-godzinny i jednorazowy na wszystkie strefy taryfowe.

W jednym z 24 punktów sprzeda¿y biletów mo¿na wgraæ na kartê bilet okresowy lub do³adowaæ portmonetkê.Do³adowanie portmonetki jest równie¿ mo¿liwe w jednym z 50 punktów do³adowania portmonetki.Bilet okresowy mo¿na równie¿ zakupiæ przez Internet, za pomoc¹ strony www.ekarta.bialystok.pl

1. Antoniukowska 24/12. Boh. Monte Cassino 5 lok. U-23. Gajowa 68a p.14. Kolejowa 125. Ko³³¹taja 756. Mickiewicza 147. Pozioma 28. Rumiankowa 21

DLACZEGO BILETY NA ELEKTRONICZNEJ KARCIE MIEJSKIEJ

TO ROZWI¥ZANIE OSZCZÊDNE, WYGODNE I £ATWO DOSTÊPNE?

OSZCZÊDNOŒÆ

WYGODA

DOSTÊPNOŒÆ

PUNKTY SPRZEDA¯Y BILETÓW BKM

9. Rzymowskiego 2210. Sienkiewicza 1/1 - budynek BCMB11. Sienkiewicza 512. Sienkiewicza 55A13. Sienkiewicza 81/3 lok. 1414. Sk³adowa 1115. Sk³odowskiej 2/1 Central16. S³onimska 6

17. Swobodna 5418. Upalna 1A lok. 619. Wasilkowska 49A20. Wiejska 60 lok. 421. Zagumienna 7A22. Zaœcianki 123. KLEOSIN, ul. Ojca Tarasiuka 224. WASILKÓW, ul. Koœcielna 69

PSS Spo³em Bia³ystok16. Bema 89/2 17. Brzechwy 318. Dojlidy Fabryczne 819. Gajowa 6820. Ko³³¹taja 5021. Mieszka I 622. Pietrasze 223. Rynek Koœciuszki 1524. Warszawska 7925. Wroc³awska 526. Wyszyñskiego 627. Sk³odowskiej 628. S³onimska 2/129. Traugutta 130. Wiejska 70a

TRAFIKA-NORD31. Andersa 3832. Wyszyñskiego 633. Lipowa3434. Mickiewicza 1535. Wasilkowska 436. Tysi¹clecia Pañstwa Polskiego 8C

1. 42. Pu³ku Piechoty 22. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. Zwierzyniecka 19/115.

Kolporter S.A.

Boles³awa Chrobrego 16AChoroszczañska 24Dubois 6/5Klepacka 4Kolejowa - dworzec PKP Legionowa 28Ryska 1Sienkiewicza 81Œwiêtojañska 15/46 CH ALFA, poziom 0Œwiêtojañska 15/46 CH ALFA, poziom 1Wysoki Stoczek 54Upalna 3

¯abia 20

PUNKTY DO£ADOWANIA PORTMONETKI

INNE37. Antoniukowska 138. Antoniukowska 5639. Boh. Monte Cassino 8: na dworcu PKS40. Boh. Monte Cassino 8: przed dworcem PKS41. Edukacyjna 142. Pogodna 11A/1U43. Rzymowskiego 2244. Sienkiewicza 545. Warszawska 16-1846. Choroszcz, Sienkiewicza 29A47. Choroszcz, Powstania Styczniowego 8C48. Juchnowiec, Klonowa 249. Wasilków, Plater 250. Wasilków, Bia³ostocka 7A

www.komunikacja.bialystok.pl

F E L I E T O N

N iedawno zwiedziłem kolejny spektakularny sukces naszych drogowców, którzy w pocie czoła wykopali tunel pod skrzyżowa-niem między aleją Piłsudskiego a ulicą Sienkiewicza. Inwestycja

wygląda imponująco. Nie dość, że kompletnie sparaliżowała ruch w centrum miasta, to na pewno bardzo dużo kosztowała.

Dzięki niej Białystok nabierze jeszcze bardziej wielkomiejskiego cha-rakteru. Będzie, jak nie przymierzając, pod warszawską Rotundą. Albo w londyńskim czy tokijskim metrze. Gwar, tłum, grajkowie, bary z ka-napkami, ogólne zamieszanie, zgiełk i hałas – czyli to wszystko, czego nam w Białymstoku od zawsze brakowało.

Nie mogę pojąć sensowności tej kosztownej i kompletnie niepo-trzebnej inwestycji. Wszędzie na świecie z centrów miast konsekwent-nie ruguje się indywidualny ruch samochodowy na rzecz pieszych, rowerzystów i komunikacji publicznej.

Tymczasem w samym śródmieściu realizowana jest inwestycja, która kompletnie przeczy logice. Przejścia podziemne – nie dość, że drogie i niepraktyczne – są samym źródłem kłopotów. Kwitnie w nich przestępczość. Utrudnione możliwości korzystania z nich mają oso-by niepełnosprawne, a także rowerzyści. Prawie zawsze pojawiają się w nich problemy z czystością i odpowiednią klimatyzacją.

Po co więc robi się z alei Piłsudskiego kolejną trasę szybkiego ru-chu, gdzie piesi i rowerzyści spychani są do podziemia, aby umożliwić kierowcom mknącym w wygodnych i klimatyzowanych autach prze-jazd bez zatrzymywania się? Dlaczego nie bierzemy przykładu z miast, w których śródmiejskie trakty są tak zaprojektowane, by to pieszy był najbardziej uprzywilejowanym uczestnikiem ruchu?

Na takich ulicach, jak Lipowa, Legionowa, Sienkiewicza, Skłodow-skiej czy aleja Piłsudskiego, powinni oni bezpiecznie przekraczać jezd-nię na pasach zbudowanych w formie progów zwalniających, by kie-rowca nie miał możliwości przyspieszenia, widząc osobę zbliżającą się do zebry. A dozwolona prędkość poruszania się po drogach – zredu-kowana do 30 kilometrów na godzinę.

Jest dosyć symptomatyczne, że ten pierwszy tunel w centrum mia-sta jest tworzony obok budynku, w którym powstała pierwsza w Bia-łymstoku winda. Małomiasteczkowe ambicje zwyciężyły z poczuciem zdrowego rozsądku i racjonalnym wydatkowaniem publicznych pie-niędzy.

Jak ktoś niedawno słusznie zauważył na Facebooku, to mieszkaniec wsi musi wszędzie dojechać wozem albo bryczką. Jakże typowym i wiele mówiącym o naszej mentalności jest widok McDonaldsów czy KFC, gdzie do dziury w ścianie, gdzie obsługiwani są klienci zmoto-ryzowani, stoi ogromna kolejka, podczas gdy w środku, przy kasach, nie ma nikogo. A na parkingach stoją dziesiątki aut, w których ludzie, w barbarzyńskich warunkach, zażerają się tymi hamburgerami i kur-czakami, zamiast kulturalnie spożyć posiłek przy stole.

Samochody to jeden z największych fetyszy małych miast, którym wydaje się, że za pomocą kilku prostych machnięć łopatą, wylania tu i ówdzie betonu, położeniu granitowych krawężników oraz poświe-ceniu w oczy gawiedzi kolorowymi neonami da się dokonać zmiany w głowach. Być może jesteśmy dużym miastem, bo mieszka tu nas trzysta tysięcy, mamy galerie handlowe i obwodnice, ale przez cały czas jesteśmy mali w naszych ambicjach i mentalności.

MAŁE MIASTO BIAŁYSTOK

TEKST Radek Oryszczyszyn

Page 50: Fakty Białystok 017

50 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl

KAWELIN Legionowa 10

KIERMUSY Dworek nad Łąkami Kiermusy 12 Legionowa 30 lok. 103

KRAINA SMYKA Kopernika 42

KULA HULA Jurowiecka 31

LABALBAL Warszawska 21 lok. 3

MIĘDZY ZĘBAMI Świętokrzyska 5 lok. U3

MOTOPUB Młynowa 14

NEW OPTICA Antoniukowska 56 lok. 38

TCHIBO Alfa Centrum, parter, lok. 24

Golf Park Lipowy Most Borki 29

LITTLE HELL Lipowa 4

LONDON ACADEMY Białówny 9/1

MANIAC GYM Warszawska 79a

INSTYTUT ZDROWEGO ODŻYWIANIA Częstochowska 18 lok U1

OPERA I FILHARMONIA PODLASKA Odeska 1

PIZZA HUT Sienkiewicza 3

PIZZA SAVONA Rynek Kościuszki 8 Pogodna 11F Legionowa 9/1

POLIKLINIKA ARCISZEWSCY Zamenhofa 19

PRUSZYNKA Grochowa 3 Berlinga 17a

QMEDICA Waszyngtona 30/1U

POLSKIE RADIO BIAŁYSTOK Świerkowa 1

QUATTRO PIZZERIA Wysoki Stoczek 54

RETROSPEKCJA Wiejska 65 lok. 2

SPONTI Alfa Centrum

SPÓŁDZIELNIA Skłodowskiej-Curie 8 /1

SUPERNOVA DENTAL CLINIC Warszawska 39 lok. 8

TAKE2GO Atrium Biała

TANIA KSIĄŻKA Kolejowa 12/3

TEATR DRAMATYCZNY Elektryczna 12

TOKAJ Malmeda 7

VILLA TRADYCJA Włókiennicza 5

WARSZAWSKA 39 Warszawska 39

WILLA PASTEL Waszyngtona 24a

ZDROWA SPIŻARNIA Świętojańska 8

7 POKUS Słonimska 2

T U N A S Z N A J D Z I E S Z

ALCHEMIA PUBul.Lipowa 4

6-ŚCIAN PUB Warszawska 30

AKCENT Rynek Kościuszki 17

ALCHEMIA Lipowa 4

ALFA CENTRUM GUNGA CAFE p. 0 lok. 13 ESPRESSO BAR p. 2 lok. 27

ARISTO HOTEL Kilinskiego 15

TRATTORIA CZARNA OWCA Lipowa 24

BIAŁOSTOCKI TEATR LALEK Kalinowskiego 1

BOK Legionowa 5

CENTRUM ZDROWIA KEN 50/U4 Mickiewicza 39/U7

CHAMPIONS SUPLE SHOP Mickiewicza 27

COLOSSEUM Kopernika 5

CZARCI PUB&JADŁO Skłodowskiej-Curie 3

EFEKT PROFFESSIONAL Częstochowska 3 Św. Mikołaja 1 lok.

EMPIK Sienkiewicza 3 Świętojańska 15 Miłosza 2 Hetmańska 16

ESKULAP Nowy Świat 11c Malmeda 6 Białówny 9/1

FITNESS PLACE PEJO Leszczynowa 25

FORD BIACOMEX Elewatorska 39

FREE – WAY Św. Rocha 14a lok. 11 Lipowa 37

FUKS PIZZERIA Grochowa 3

FUTU SUSHI Lipowa 12

GOSPODA PODLASKA Żelazna 9

GRAM OFF ON Malmeda 17

GRAN VIA Lipowa 6

GRODNO Sienkiewicza 28

GRYFAN Lipowa 6

GUSTO ITALIANO Starobojarska 12 lok. 8u ul. Sienkiewicza 46

HOMESCHOOL Żelazna 9 lok. 12a

HOTEL 3 TRIO Hurtowa 3

HOTEL BRANICKI Zamenhofa 25

HOTEL POD HERBEM Wiejska 49

HOTEL PODLASIE 27 Lipca 24/1

INSTYTUT URODY Warszawska 57 lok. 4

JUBILECH Słonecznikowa 21

KAMELEON Białówny 4 lok. 19 Białówny 5 lok. 11 Malmeda 13 lok. 25

BTL

Page 51: Fakty Białystok 017

fakty.bialystok.pl faktyBiałystok 51

POLIKLINIKA ARCISZEWSCY Zamenhofa 19

PRUSZYNKA Grochowa 3 Berlinga 17a

QMEDICA Waszyngtona 30/1U

POLSKIE RADIO BIAŁYSTOK Świerkowa 1

QUATTRO PIZZERIA Wysoki Stoczek 54

RETROSPEKCJA Wiejska 65 lok. 2

SPONTI Alfa Centrum

SPÓŁDZIELNIA Skłodowskiej-Curie 8 /1

SUPERNOVA DENTAL CLINIC Warszawska 39 lok. 8

TAKE2GO Atrium Biała

TANIA KSIĄŻKA Kolejowa 12/3

TEATR DRAMATYCZNY Elektryczna 12

TOKAJ Malmeda 7

VILLA TRADYCJA Włókiennicza 5

WARSZAWSKA 39 Warszawska 39

WILLA PASTEL Waszyngtona 24a

ZDROWA SPIŻARNIA Świętojańska 8

7 POKUS Słonimska 2

r a d i o

87.7 FM

www.akadera.bialystok.pl

Page 52: Fakty Białystok 017

52 faktyBiałystok fakty.bialystok.pl