Zła matka

22
To nie tylko rewelacyjna lektura, to tak e pomoc dla tysi cy kobiet. Wzmocni ona wi kszo znanych mi matek (szczególnie tych szczerych, zm czonych i zagubionych). Odnajd tutaj siebie, dostan wsparcie. Elizabeth Gilbert, autorka Jedz, módl si , kochaj

description

Ayelet Waldman: Zła matka. Kronika matczynych wykroczeń, drobnych katastrof i rzadkich momentów chwały

Transcript of Zła matka

Page 1: Zła matka

To nie tylko rewelacyjna lektura, to tak e pomoc

dla tysi cy kobiet. Wzmocni ona wi kszo znanych mi matek

(szczególnie tych szczerych, zm czonych i zagubionych).

Odnajd tutaj siebie, dostan wsparcie.

Elizabeth Gilbert, autorka Jedz, módl si , kochaj

Page 2: Zła matka
Page 3: Zła matka
Page 4: Zła matka
Page 5: Zła matka

1111

1. Zła Matka

Swoją pierwszą Złą Matkę przyłapałam wiosną 1994 roku w pociągu miejskim w San Francisco. Siedziała na brzegu

fotela i ustawiła córeczkę między kolanami. W ustach miała dwie spinki, a w dłoni trzymała gumkę do włosów. Drugą cze-sała długie ciemne włosy dziewczynki, próbując zebrać wy-mykające się kosmyki w koński ogon. Nie szło jej najlepiej. Gdy tylko poradziła sobie z włosami po jednej stronie głowy, traciła kontrolę nad tymi po drugiej stronie, a gdy zebrała już wszystkie włosy z przodu – wyślizgiwały się te z tyłu. Wagon telepał się na boki, przez co dziewczynka co jakiś czas traci-ła równowagę, a kiedy maszynista zbyt ostro wszedł w zakręt, zatoczyła się do przodu i gwałtowny ruch sprawił, że mat-ka znów wypuściła włosy z rąk. W tym momencie kobieta cmoknęła z frustracją, szarpnęła mocno za włosy dziewczynki i syknęła:

– Stój prosto!A wtedy ja, oburzona i głęboko przekonana, że gdy w przy-

szłości nadejdzie moja kolej na czesanie córeczki, nigdy nie będę tak agresywna, pochyliłam się do przodu na siedzeniu,

Page 6: Zła matka

12

Zła Matka

spojrzałam kobiecie w oczy i powiedziałam na tyle głośno, by usłyszeli wszyscy w wagonie:

– Nie jest tu pani sama.Nigdy nie jesteśmy same – wydział ścigania Złych Matek

widzi wszystko i jest nieodmiennie w najwyższym stopniu go-towości. Czasami wcielenia matczynego zła, które spędzają nam sen z powiek, są naprawdę przerażające, jak na przykład Andrea Yates, która utopiła pięcioro swoich dzieci w wannie, lecz uznano ją za niepoczytalną i uniewinniono. Czasami fi ksacja na jakiejś Złej Matce związana jest z rasizmem. Tak było w latach osiem-dziesiątych, gdy cały naród dostał obsesji na punkcie mitycznej królowej opieki społecznej, którą Ronald Reagan opisał jako ko-bietę z „osiemdziesięcioma nazwiskami, trzydziestoma adresa-mi [i] uprawnieniami do dwunastu zasiłków”. Podobne źródło ma obecna histeria związana z nielegalnymi imigrantkami, któ-re rodzą „dzieci kotwice”, by uniknąć deportacji. Czasami mat-czyna zbrodnia jest tak szaleńcza, że nabiera cech przerażającej wzniosłości, jak w przypadku Wendy Cook, prostytutki z Sara-toga Springs, która wciągała kokainę z brzuszka swojego dziec-ka podczas karmienia piersią. (A ja zawsze byłam taka dumna, że potrafi ę karmić i czytać jednocześnie!)

Gdy tylko jedna Zła Matka znika z horyzontu, natychmiast kolejna zdobywa miejsce przed trybunałem opinii publicznej. Nie tak dawno najnowszą agentką wszelkiego zła została uzna-na głupiutka gwiazdka pop Britney Spears. Jej kartoteka jest obszerna i zróżnicowana. Można w niej znaleźć przyjęcie do kliniki psychiatrycznej, utratę prawa do odwiedzin, gdy nie dostarczyła nakazanych przez sąd badań na obecność narko-tyków, prowadzenie samochodu z niemowlęciem na kolanach oraz przejechanie tymże samochodem stóp fotografów i zastęp-ców szeryfa. A przecież oprócz problemów prawnych pozosta-je kwestia niezliczonych występków w jej stylu życia. Wieczne

Page 7: Zła matka

13

1. Zła Matka

imprezowanie, rozrzutność (wydaje 737 tysięcy dolarów mie-sięcznie!) oraz, być może najbardziej naganna, notoryczna od-mowa noszenia bielizny. Wszyscy na pewno się zgodzimy, że Britney Spears to w najlepszym wypadku matka niekompetent-na, a w najgorszym – poważnie zaniedbująca swoje dzieci. Jest dużo gorsza niż moja pierwsza oskarżona, Medea z wagonu ko-lejki miejskiej, która pociągnęła swoją córkę za włosy na trasie J Church w San Francisco. Czemu więc przyłapuję się na myśli, że potraktowałam ją trochę za ostro?

Być może dlatego, że w dużo mniejszym stopniu, gdzieś na peryferiach życia publicznego, ja sama zostałam naznaczona jako Zła Matka. Podczas moich piętnastu minut sławy stałam się pożywką dla telewizji śniadaniowej i rubryk plotkarskich, byłam wytykana palcami i wyszydzana jako przykład matczynej perfi dii. Dlaczego? Gdyż na stronach „New York Timesa” przy-znałam, że bardziej kocham swojego męża niż dzieci.

W owym tekście zastanawiam się, czemu tak wiele zna-nych mi kobiet przestało uprawiać seks ze swoimi mężami, podczas gdy ja wciąż to robię. Doszłam do wniosku, że być może, w przeciwieństwie do mnie, przeniosły ciężar swojej pa-sji z mężów czy partnerów na dzieci. Napisałam: „Libido, któ-rego kiedyś doświadczały, zniknęło, a na jego miejscu pojawi-ło się wszechogarniające pragnienie macierzyństwa”. A potem zastanawiałam się chwilę, co w takim razie ze mną jest nie tak – dlaczego nie udało mi się dokonać skutecznego „erotycz-nego przeniesienia, które powinna przeprowadzić każda dobra matka”? Napisałam, że jeśli Dobra Matka to taka, która kocha swoje dzieci najbardziej na świecie, bardziej nawet niż swojego męża, to ja jestem Złą Matką, gdyż kocham swojego męża bar-dziej niż swoje dzieci.

Wydział ścigania Złych Matek dał o sobie znać natychmiast. Spekulowały publicznie, w toksycznym błocku komentarzy na

Page 8: Zła matka

14

Zła Matka

blogach, że jestem szalona, zła, że jestem zagrożeniem dla mo-ich dzieci i powinno się je mi odebrać. Zostałam przesłuchana w Oprah Winfrey Show. A elitarny nowojorski wydział ścigania Złych Matek do zadań specjalnych – wojownicze jędze z UrbanBa-by.com, zacisnęły swoje ostre kły na moich wirtualnych kostkach.

Dotknęła mnie wystarczająca dawka cierpienia tak dobrze znanego Britney, bym zaczęła się zastanawiać nad źródłem na-szej obecnej obsesji na punkcie różnorodnych archetypicznych przejawów matczynego zła. Do pewnego stopnia oczywiście za-wsze byliśmy przerażeni i podekscytowani Złą Matką. Pomyśl-cie o Medei i Agawe Eurypidesa, o Jokaście, o Joan Crawford. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, być może tylko dlate-go, że sama zostałam oskarżona i skazana za tę zbrodnię, że jest coś szczególnie ostrego i histerycznego w jadzie wylewanym na współczesną Złą Matkę. Częstotliwość, z jaką demaskowane są kolejne zbrodniarki, i ilość zainteresowania, jakie im okazuje-my, są moim zdaniem czymś więcej niż tylko symptomem upad-ku dobrych manier. Chociaż oczywiście nie można porównywać poglądów ludzkich pocisków dum-dum w postaci forów takich jak UrbanBaby.com z poglądami przeciętnych, przyzwoitych i kulturalnych Amerykanów, jednak zdają się one wydestylowa-ną jadowitą esencją szeroko obecnej w społeczeństwie obsesji na punkcie Złych Matek.

Istnieje pociągające socjopolityczne uzasadnienie dla naszej obsesji na tym punkcie, opisane przez feministyczną naukowiec i adwokatkę Lynn Paltrow, założycielkę i dyrektorkę Natio nal Advocates for Pregnant Women*. Twierdzi ona, że skupianie na-szej uwagi na Złych Matkach jest częścią większego politycznego

* Organizacja działająca na rzecz potrzebujących kobiet, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet w ciąży, z nizin społecznych, uzależnionych od nar-kotyków i narażonych na prześladowania ze względu na rasę (przyp. tłum.).

Page 9: Zła matka

15

1. Zła Matka

planu, którego celem jest odciągnięcie naszej uwagi od prawdy – że to nie matki nas zawiodły, ale rząd. Patriarchat i podległe mu maszynerie polityczne, medialne i biznesowe zachęcają nas do szukania kozłów ofi arnych w postaci kolejnych strasznych mamusiek, bo zamartwianie się przerysowanymi przypadkami Wendy Cook i Britney Spears odwraca naszą uwagę od tego, że – na przykład – prezydent George W. Bush bez wahania zaweto-wał ustawę, która zapewniłaby ubezpieczenie zdrowotne czte-rem milionom nieubezpieczonych dzieci.

Mimo że uważam argumentację Paltrow za przekonującą, coś we mnie buntuje się przeciwko idei, iż winą za naszą wspól-ną obsesję mamy obarczyć głównie patriarchat. Zgadzam się z nią, że jesteśmy dopiero na początku drogi do przyswojenia idei równości płci (jak sama powiedziała, to dopiero „mikro-sekunda w skali historii”). Tyle że gromkie potępienie, które zagłusza dużą część społecznej dyskusji na temat macierzyń-stwa i wychowania dzieci, ma swoje źródło nie w biurze jakie-goś wielkiego patriarchalnego inkwizytora, lecz w dużej mierze w pojedynczych kobietach. I mimo że z perspektywy historycz-nej kobiety zawsze były stróżami społecznie akceptowanych za-chowań, nawet gdy działało to na ich niekorzyść (pamiętacie Abigail Williams, główną oskarżycielkę w procesach czarownic z Salem?), kilka godzin surfowania po blogach matek dostarcza przekonującego uzasadnienia dla tezy, iż – przynajmniej na tym obszarze – to my, kobiety, jesteśmy głównymi sprawczyniami swojej podległości. Agenci ścigający Złe Matki mogący pochwa-lić się najbardziej agresywnymi „aresztowaniami” to kobiety.

Dlaczego? Bo wszystkie Andree Yates i Susany Smith, ćpun-ki i królowe opieki społecznej wyświadczają nam niezwykle ważką przysługę. Dzięki temu, że dostarczają defi nicji matek, którymi nie jesteśmy, ułatwiają nam przełknięcie tego, jakie je-steśmy naprawdę.

Page 10: Zła matka

16

Zła Matka

Gdy przeprowadziłam mało profesjonalny sondaż wśród moich przyjaciółek i rodziny, nikt nie miał problemów ze zde-fi niowaniem, co to znaczy być Dobrym Ojcem. Jego zasadni-czą cechą jest po prostu obecność. Pojawia się. Na sali porodo-wej, w porze kolacji (gdy tylko może), na szkolnych koncertach i meczach (kiedy jest to wykonalne). Zapewnia utrzymanie i nie wzdraga się przed zmianą pieluszki oraz paradowaniem z nosi-dełkiem. Służy też silnym ramieniem, na którym można się wypłakać, a jednocześnie jest świetlanym przykładem radze-nia sobie z krytyką. Ta defi nicja wydaje się mieścić w sobie bez wewnętrznej sprzeczności zarówno starszą sentymentalną ideę „O j c i e c w i e n a j l e p i e j”, jak i nowoczesne założenia „Wo l n o ś c i w b y c i u s o b ą”.

Jednak moje respondentki miały zdecydowaną trudność w opisaniu Dobrej Matki bez odwoływania się do hiperboli, pod którą można było wyczuć odrobinę gniewnego samobiczowania.

– Mary Poppins, ale połączona z tobą więzami krwi, no i nie znika pod koniec fi lmu.

– Żyje wyłącznie czasem teraźniejszym i całkowicie dla swo-ich dzieci.

– Ma niewyczerpane pokłady cierpliwości. – Pamięta o podaniu owoców na śniadanie, zawsze jest po-

godna i nigdy nie krzyczy, powstrzymuje się przed projektowa-niem swoich nerwic i niedoskonałości na dzieci, jest aktywną i uwielbianą członkinią społeczności. Pamięta o organizowaniu zabaw, wszystkie ubrania jej dzieci pasują na nie doskonale, an-gażuje się w projekty artystyczne i uwielbia się bawić. I nigdy nie jest zbyt zmęczona na seks.

– Jest tym wszystkim, czym ja nie jestem.Wpływ na te odpowiedzi może mieć fakt, że moja prób-

ka respondentów, pomimo pewnego zróżnicowania rasowego,

Page 11: Zła matka

17

1. Zła Matka

wyznaniowego i socjoekonomicznego, składała się głównie z ko-biet w podobnym wieku (od trzydziestu paru do czterdziestu lat) i o zbliżonym poziomie wykształcenia (który można zwięź-le opisać jako „wyższy, niż naprawdę potrzebują”). Mimo to wspólne elementy wszystkich składają się na jasny komunikat zarówno na temat wszechogarniającej mocy staroświeckiej wi-zji macierzyństwa w stylu June Cleaver*, jak i na temat tego, jak bardzo do niej nie dorastamy.

Najważniejszą cechą charakteryzującą ikoniczne Dobre Ma-cierzyństwo jest wyrzeczenie się siebie. To potrzeby dzieci są najważniejsze, ich zdrowie i szczęście znajdują się w centrum zainteresowania. Zajmują wszystkie myśli matki, cały jej czas i są motorem wszelkich jej działań. Jej własne potrzeby, ambi-cje i pragnienia mają znaczenie tylko w odniesieniu do nich. Do-bra Matka dba o siebie, tylko jeśli nie odbiera to czasu dzieciom. Jak powiedziała jedna z moich respondentek: „Potrafi wygospo-darować czas dla siebie bez narażania uczuć i poczucia własnej wartości swoich dzieci”. Jeśli Dobra Matka pracuje zawodowo, to tylko jeśli nie przynosi to szkody jej dzieciom, albo gdy jej zarobki są niezbędne do utrzymania godnego poziomu ich życia. Co więcej, nawet branie pod uwagę własnych potrzeb i pragnień ma na celu głównie uczynienie jej dzieci lepszymi ludźmi. Jak powiedziała mi pewna kobieta: „Dobra Matka jest w świetnej formie i pracuje zawodowo, aby być wzorcem do naśladowania”.

Bycie Dobrym Ojcem jest celem możliwym do osiągnięcia – wystarczy tylko być obecnym i zapewniać wsparcie. Bycie Do-brą Matką, zgodnie z defi nicją samych matek, jest niemożliwe.

* Główna bohaterka amerykańskiego serialu z przełomu lat pięćdziesią-tych i sześćdziesiątych pt. Leave It to Beaver (Wiercipięta), przedstawia-jącego tradycyjną wizję rodziny (przyp. tłum.).

Page 12: Zła matka

18

Zła Matka

Kobiety, które przepytałam na tę okoliczność, poproszone o po-danie przykładowej Dobrej Matki przytaczały June Cleaver i Marmee z Małych kobietek. Obie są, nieprzypadkowo, posta-ciami fi kcyjnymi. Dobra Matka nie istnieje, nigdy nie istnia-ła, nawet w tych cudownych zamierzchłych czasach, do któ-rych sędziowie matczynych zachowań uwielbiają się odwoływać. Gdyby producenci serialu Leave It to Beaver pragnęli stworzyć prawdziwy obraz macierzyństwa późnych lat pięćdziesiątych i wczesnych sześćdziesiątych, June miałaby w kąciku ust po-plamionego szminką papierosa, w dłoni szklankę dżinu z toni-kiem, a na stoliku nocnym egzemplarz Miasteczka Peyton Place*. Mimo to właśnie owa zmyślona postać, do której matki z mojego sondażu się odwoływały, oraz ich niezdolność do dorównania jej ideałowi sprawiały, że czuły się Złymi Matkami.

Zupełnie jakby pływaczka Tracy Caulkins, trzykrotna zdo-bywczyni złotego medalu olimpijskiego i pięciokrotna rekor-dzistka świata, zadręczała się faktem, że jest powolniejsza niż Andersenowska Mała Syrenka.

Wszystkie matki, które znam, absolutnie bez wyjątku, czu-ją, że zdradziły ideał. Jak to doskonale opisała Judith Warner w swojej książce Perfect Madness. Motherhood in the Age of Anxiety (Doskonałe szaleństwo. Macierzyństwo w czasach niepokoju), „ten wszechobecny, obezwładniający koktajl poczucia winy i nie-pokoju, i niezadowolenia, i żalu (…) zatruwa macierzyństwo”.

Zastanawiałam się nad przyczyną tych matczynych niepo-kojów, odkąd po raz pierwszy stały się one moim udziałem. Sie-działam na placu zabaw, zamiast aktówki trzymając w ręce torbę

* Bestsellerowa powieść Grace Metalious o tytułowym fi kcyjnym miastecz-ku w Nowej Anglii, obnażająca hipokryzję i mroczne sekrety mieszkań-ców bogatych amerykańskich przedmieść (przyp. tłum.).

Page 13: Zła matka

19

1. Zła Matka

z pieluszkami, cała moja uwaga skupiona na dziecku, moja am-bicja karlejąca do rozmiarów czegoś, co wtedy wydawało mi się złością, a co teraz rozpoznaję jako rozpacz. Zawsze byłam pra-cowita i ambitna, krótkowzrocznie zapatrzona w swoją karierę. Pracowałam po godzinach i po całym dniu zajmowania się zde-sperowanymi ludźmi, których miałam ratować od spędzenia lat, dekad, a nawet reszty ich życia w więzieniu, nie miałam w ogóle energii dla swojego dziecka. Zazdrościłam pracującemu w domu Michaelowi, który mógł spędzać długie leniwe godziny z naszą córką, przebierając ją w nowe ubranka i transportując z placu za-baw do biblioteki. Pewnego dnia po prostu spakowałam wszyst-ko z biurka, schowałam oprawione dyplomy na strych i zostałam pełnoetatową mamą.

Było dokładnie tak, jak przewidywałam. Plac zabaw, czy-tanie w bibliotece, wyprawy do sklepów z ubrankami, długie spacery z wózkiem i moimi przyjaciółkami – pełnoetatowymi matkami. A następnego dnia plac zabaw, biblioteka, ubranka, a potem długie spacery z moimi przyjaciółkami matkami. I na-stępnego dnia, i następnego, i następnego.

Po tygodniu byłam bliska szaleństwa.Sprawiało mi pewną satysfakcję, że nareszcie stałam się naj-

ważniejszą osobą w codziennym życiu mojego dziecka, ale by-łam też znudzona i nieszczęśliwa. I ten fakt mnie przerażał. Do-bra Matka nigdy nie jest znudzona, prawda? I nigdy nie jest nieszczęśliwa. Dobra Matka nie ma pretensji, że musi oderwać się od książki, by ocenić rysunek dziecka. Nie gapi się na zegar podczas lekcji muzyki, próbując pchnąć wskazówki do przo-du z determinacją czwartoklasisty czekającego na przerwę. Nie chowa przed dzieckiem farbek do malowania palcami, bo nie może znieść bałaganu. Dobra Matka nie tylko wynosi potrzeby i zainteresowania dziecka ponad swoje, ale jeszcze sprawia jej

Page 14: Zła matka

20

Zła Matka

to przyjemność. A jeśli mi nie sprawia przyjemności, nie jestem Dobrą Matką. Wręcz przeciwnie – jestem beznadziejna.

Ten głęboki niepokój związany z byciem Złą Matką, któ-ry odczuwałam razem z wieloma znanymi mi kobietami, do-skonale ujęła dziennikarka Peggy Orenstein, autorka książki Flux. Women on Sex, Work, Love, Kids, and Life in a Half-Changed World (Zmiany. Refl eksje kobiet o seksie, pracy, miłości, dzie-ciach i życiu w na wpół przemienionym świecie): „dokonywa-nie wyborów sprzed Betty Friedan* w świecie po Betty Friedan”. Gdy byłyśmy małymi dziewczynkami z pokolenia późnych lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, żadna z nas nie chciała zostać żoną i matką. Żadna z nas nie mówiła, że chcemy być przewodniczącymi komitetu rodzicielskiego w przedszkolu albo lukrować perfekcyjnie babeczki, albo spędzać całe dnie, trans-portując dzieci z meczów hokeja na lekcje muzyki. Wszystkie miałyśmy ambicje wykraczające daleko poza ograniczenia włas-nego domu. Chciałyśmy pracować, robić karierę, rozwijać się zawodowo. Ale dla wielu z nas rzeczywistość pracy i życia ro-dzinnego albo zniweczyła, albo drastycznie zmieniła te ocze-kiwania. Kiedy robienie kariery wymaga sześćdziesięcio- lub siedemdziesięciogodzinnego tygodnia pracy, kiedy wynagrodze-nie opiekunki zbliża się lub przekracza wysokość pensji, kiedy utrzymanie domu wymaga drugiego etatu – żonglowanie pra-cą i domem nagle z wyzwania staje się niemożliwością. Ktoś ostatecznie musi do jakiegoś stopnia poświęcić swoją karierę, a w świecie gdzie kobiety wciąż zarabiają około 70 centów na

* Jedna z czołowych postaci feminizmu drugiej fali, autorka przełomo-wej Mistyki kobiecości (1963), w której po raz pierwszy zakwestionowała ograniczanie ambicji i marzeń kobiet wyłącznie do prowadzenia domu (przyp. tłum.).

Page 15: Zła matka

21

1. Zła Matka

każdego dolara zarobionego przez mężczyznę i gdzie tożsamość mężczyzny jest określana niemal wyłącznie przez jego pracę, tym kimś prawie zawsze jest matka.

Taka jest więc nasza sytuacja: albo zostajemy w domu, albo idziemy na poważne kompromisy zawodowe, by być bardziej dostępnymi dla naszych dzieci, i czujemy się jak potworne mat-ki, które nie umieją wystarczająco się poświęcić. Wyobrażam so-bie, że istnieją kobiety, które bez żalu skanalizowały całą swoją ambicję i energię w zabawę plasteliną, organizowanie zbiórki w przedszkolu i kierowanie komitetem rodziców piątoklasistów, ale nigdy takiej nie spotkałam. Większość kobiet, które znam, czuje pod skórą destrukcyjne rozczarowanie i niepokój. Kobie-ty, które znam, są przynajmniej częściowo niespełnione. I spę-dzają dużo czasu, próbując uciec od zastanawiania się, czy warto było się poświęcać.

Właśnie to zastanawianie się, to poczucie niespełnienia są dla nas najgorsze i budzą największy niepokój. Poczucie roz-czarowania, nudy i nieszczęścia jest niemiłe, ale co najbardziej nas przeraża, to sam f a k t, że jesteśmy rozczarowane, znudzo-ne i nieszczęśliwe. Bo matka, której nie wystarczy bycie matką, matka, która chce więcej, niż tylko spędzać całe dnie ze swoi-mi dziećmi, matka, która wyobraża sobie więcej – jest egoistką. I tak jak Dobrą Matkę defi niuje samowyrzeczenie, tak główną cechą Złej Matki jest egoizm.

Nawet jeśli współczujemy Andrei Yates z powodu jej depre-sji poporodowej, nawet jeśli same miałyśmy podobne przeżycia, nawet jeśli jesteśmy gotowe przyznać, że uczenie piątki dzieci w przerobionym autobusie szkolnym samo w sobie wystarczy-łoby, by doprowadzić nas do morderstwa – potępiamy Yates, że poddała się rozpaczy. Postawiła swoje nieszczęście wyżej niż ży-cie własnych dzieci. Potępiamy Złą Matkę, nawet jeśli jest przede

Page 16: Zła matka

22

Zła Matka

wszystkim ofi arą własnej tragedii, jak na przykład Carol Anne Gotbaum, matka trójki dzieci z Upper West Side, która w dro-dze do ośrodka odwykowego została zatrzymana na lotnisku w Phoenix i zmarła w areszcie. „Tak, na pewno była matką roku –skomentowała jedna z mamusiek z wydziału ścigania na Ur-banBaby.com po tym, jak ktoś umieścił pełen współczucia post o Gotbaum – zwłaszcza z ciężkim alkoholizmem, próbami sa-mobójczymi i tendencją do nadużywania przekleństw”. Inna określiła całe to zdarzenie jako „nonsensowne pobłażanie sobie”.

Kiedy Susan Smith utopiła dwójkę swoich dzieci w jeziorze, prasa skupiła się na jednej informacji i bez końca ją powtarzała: zrobiła to, bo jej partner nie lubił dzieci. Mamy tu do czynienia z kobietą w oczywisty sposób niepoczytalną, ale narracja medial-na na jej temat podkreślała, że doceniała satysfakcję dostarczaną przez kochanka, jego bogactwo i uwagę bardziej niż życie włas-nych dzieci. Zamiast przeprowadzić poważną analizę psycholo-gii jej zbrodni, zostaliśmy uraczeni informacją, że Susan Smith zabiła swoje dzieci, by być kochaną i bogatą. Egoistyczna suka.

Nawet matczyne zbrodnie głupich gwiazdek w stylu Brit-ney Spears w gruncie rzeczy sprowadzają się do egoizmu. Woli chodzić do klubów, niż zajmować się dziećmi. Woli się wyspać, niż dostarczyć wyniki badań na obecność narkotyków. Jest rozpuszczona do granicy zepsucia i jest zepsutą matką, bo jest rozpuszczona.

Nie tak dawno przeczytałam ponownie Annę Kareninę we wspaniałym nowym przekładzie Richarda Peveara i Larissy Volokhonsky. W powieści jest pewna boleśnie smutna scena: Anna, która porzuciła męża i ukochanego syna dla kochanka, potępia się w najboleśniejszy możliwy sposób – nazywa siebie „nienaturalną” matką. Naturalna matka, która rozumie relatyw-nie małą wagę własnego szczęścia, nigdy by za nim nie podążyła.

Page 17: Zła matka

23

1. Zła Matka

Większość z nas oczywiście nie jest bliska rzucenia się pod koła pociągu, ale strach przed byciem nienaturalną matką, Złą Mat-ką, jest nam doskonale znany. Powinnyśmy nie tylko poświęcić się dla swoich dzieci, ale zrobić to z własnej woli, radośnie, bez jakiegokolwiek poczucia żalu, a jeśli nam się nie udaje, co jest oczywiste, czujemy się winne i zawstydzone.

Najważniejsze staje się pytanie, jak znaleźć pocieszenie w obliczu całej tej porażki i poczucia winy? Jednym ze sposo-bów jest upajanie się występkami matek, które są daleko gorsze od nas. Mamy obsesję na punkcie sławnych strasznych mamu-siek, bo dzięki nim oceniamy się przez chwilę nie w kontekście nieosiągalnego standardu Dobrej Matki, ale haniebnego anty-przykładu Złej Matki. Im bardziej rygorystyczne są zasady by-cia Dobrą Matką, im boleśniejsza nasza porażka w jej naślado-waniu, tym bardziej skrajna musi być Zła Matka. Przerażone własnym egoizmem i porażkami szukamy przykładów bardziej niż my oddalonych od ideału. Może i jesteśmy niezadowolone i poirytowane, może i puszczają nam nerwy po sześćdziesiątym siódmym „Puk puk! Kto tam?”, może i nasze dzieci oglądają telewizję po trzy godziny dziennie, bo przejrzawszy informację o przestępcach seksualnych, boimy się wysłać je na podwórko, może właśnie obchodziłyśmy drugą rocznicę ostatniego sek-su z mężem, może i zapomniałyśmy zabrać z sobą przekąskę na plac zabaw, lub, broń Boże, wzięłyśmy coś nafaszerowanego tłuszczami nasyconymi, może i jesteśmy rozwiedzione, może i nasze dzieci w ogóle nie mają ojców, śpią z nami w łóżku albo nie śpią z nami w łóżku, może karmiłyśmy je sztucznie, a może zbyt długo karmiłyśmy piersią, może nie osiągają wymaganego minimum na testach rozwojowych, może zbyt wcześnie zaczę-łyśmy dawać im masło orzechowe i truskawki i dostały alergii, a może mamy taką obsesję na punkcie alergenów, że nasze dzieci

Page 18: Zła matka

24

Zła Matka

odmawiają jedzenia czegokolwiek, co nie jest białe, może ciąg-niemy nasze córki za włosy podczas czesania i może mamy po-czucie, że świat zauważa i odnotowuje każdą naszą macierzyń-ską porażkę, ale przynajmniej nie jesteśmy Andreą Yates ani Susan Smith. Nie jesteśmy Wendy Cook czy Britney Spears. Do cholery, nie jesteśmy nawet Ayelet Waldman.

Nie, w y nie jesteście.Inną strategią radzenia sobie z poczuciem porażki i winy

jest bunt – zaakceptowanie znienawidzonej tożsamości i głośne przyznanie, że jesteśmy złe. My złe mamy dumnie obnosimy się ze swoimi niejednoznacznymi uczuciami. Głośno sprzeciwiamy się i potępiamy gloryfi kację matki pełnej wyrzeczeń. Wzdraga-my się na wspomnienie serialu Dora poznaje świat* czy piose-nek Raffi ego**. Irytuje nas widok pomarańczowych okruszków z cheetosów na ustach naszych dzieci. Wymieniamy opowieści o hipermarketowych horrorach („Dziecko uciekło ci w hiper-markecie? To jeszcze nic. Ja wrzasnęłam na moje na parkingu przed Ikeą i ktoś wezwał policję!”). Dzielimy się swoją niena-wiścią do plagiatorek Dobrej Matki, z ich agresywnym szkol-nym wolontariatem, markowymi wózkami i torbami na pielu-chy. Przyznajemy się nawet, że od czasu do czasu, ale tylko pod wielką presją, dajemy naszym dzieciom klapsa.

My złe mamy cieszymy się z wyznawania swoich win, bo jesteśmy przekonane, że to właśnie najbardziej zagorzałe i fa-natyczne naśladowczynie skromnego, poświęcającego się, ła-godnego, radosnego i nieskończenie cierpliwego ideału Dobrej Matki są p r a w d z i w y m i Złymi Matkami. W końcu co można

* Amerykański serial animowany dla dzieci (przyp. tłum.). ** Popularny kanadyjski autor piosenek dla dzieci Raffi Cavoukian (przyp.

tłum.).

Page 19: Zła matka

25

1. Zła Matka

powiedzieć o dziecku, którego matka spłonęła na ołtarzu po-święcenia dla jego dobra? O dziecku, którego matka bezintere-sownie zrezygnowała z siebie na rzecz realizacji każdej jego po-trzeby i pragnienia? Czy jest grzeczne i życzliwe, pełne empatii i zdolne postawić potrzeby innych ponad swoimi? Czy też prze-pełnione poczuciem własnej wartości, tak potwornie egoistycz-ne, że nie można z nim wytrzymać? Może i nasze dzieci chodzą w skarpetkach nie do pary – krzyczymy głośno – ale przynaj-mniej są lepszymi ludźmi niż wasze pociechy.

Moda na szczerość, na odsłanianie i akceptację ciemnych stron macierzyństwa nie jest nowością. Już w czasach felietonów Ermy Bombeck czy książki Peg Bracken I Hate to Cook Book (Nie cierpię gotować) kobiety próbowały znaleźć pocieszenie w akcie pełnego żalu wyznawania swoich macierzyńskich porażek. Je-den z najważniejszych tekstów dla ruchu złych mam, opubliko-wana w 1993 roku książka Anne Lamott Operating Instructions (Instrukcja obsługi), opisuje matkę, która tak bardzo potrzebuje snu, że nie zauważa nawet, gdy jej dziecko wpada w dziurę mię-dzy łóżkiem a ścianą. Dział Mothers Who Think na stronie Salon.com zadebiutował w 1997 roku i stał się forum dla tego rodza-ju ruchu oporu, chociaż czasami przynosi dokładnie odwrot-ne skutki. Antologia opowiadań The Bitch in the House (Zdzi-ra domowa) jest manifestem Złych Matek, tak samo jak stosy tomów o tytułach takich jak Confessions of a Slacker Mom (Wy-znania leniwej mamuśki) czy Mommies Who Drink (Mamusie pijaczki). Sama zaczęłam karierę pisarską od serii kryminałów „A Mommy-Track Mystery” (Mama na tropie) o kobiecie, któ-ra jest tak znudzona siedzeniem w domu, że postanawia roz-wiązywać zagadki kryminalne, by nie stracić zmysłów. Jako an-tidotum na strony takie jak UrbanBaby.com czy Babble.com ruch Złych Matek założył pełne rozkosznego zrzędzenia blogi

Page 20: Zła matka

26

Zła Matka

Crabmommy czy Dooce autorstwa Heather Armstrong, gdzie można wyczytać, że „większość dni spędzonych z niemowlę-ciem emocjonalnie dorównuje przejeżdżaniu sobie samocho-dem po czaszce”.

Prowokujemy świat do wymyślania przestępstw, na które same wcześniej nie wpadłyśmy. Uprzedzanie ciosów jest zdecy-dowanie efektywną metodą radzenia sobie z atakami. Jak bardzo może mnie zaboleć oskarżenie o bycie Złą Matką, skoro zaty-tułowałam w ten sposób moją książkę? Ale w naszym ciągłym buncie my, zdziry i obiboki, jesteśmy tak samo skoncentrowane na archetypie Złej Matki jak najzacieklejsze agentki wydziału ścigania. Gdyby naprawdę nic nas to nie obchodziło, nie pisa-łybyśmy tych artykułów, wspomnień i książek. Nie prowadziły-byśmy blogów. Nie usiłujemy udowodnić, że jesteśmy Dobrymi Matkami pomimo naszych porażek. Wręcz przeciwnie, mówimy po prostu: no dobrze, jesteśmy złe. I co z tego?

Mimo że ta technika jest niezwykle efektywna, mimo jej siły w zaszczepianiu się przeciw atakom, pozwala ona defi niować sie-bie tylko poprzez negatywy. Nie kwestionujemy całego projektu identyfi kowania się jako Zła Matka – po prostu godzimy się z tą rolą. Ale ta strategia pozostawia pustkę – antidotum na truciznę nie ma żadnych wartości odżywczych.

Co więcej, po dokładnej analizie cały ten opór zaczyna brzmieć fałszywie. Mogę arogancko chwalić się swoimi poraż-kami i egoizmem, ale i tak czuję się winna. Mimo że w każdej chwili jestem gotowa zostać Królową Potępionych Matek, ja-kaś część mnie wciąż wierzy, że moje dzieci byłyby szczęśliwsze z June Cleaver.

Czy naprawdę we współczesnym amerykańskim społeczeń-stwie nie można być matką bez wpadania w zero-jedynkowy schemat „ja jestem okej, a ty do bani”?

Page 21: Zła matka

1. Zła Matka

Mimo potęgi internetu, technologii umożliwiającej i uła-twiającej nam zarówno ocenianie innych, jak i zinternalizowa-nie własnej samooceny, czy nie moglibyśmy choć spróbować zdobyć się na pozytywne i humanitarne spojrzenie na matki, które weźmie pod uwagę zarówno dobro ich, jak i dzieci? Czy też jest to pomysł nieskończenie naiwny, a samo jego rozważanie skazuje mnie na nagłówki autorstwa metahipokrytek z Gawke-ra* w stylu „Ayelet znów jęczy: Czy możemy się pogodzić?”.

Nie powinno być tak ciężko. W końcu mamy do dyspozycji idealny wręcz model, który działa sprawnie, prawie niedostrze-galnie, bez jadu czy strasznego bólu: Dobrego Ojca. Nie istnieją żadne „wojny tatusiowe” i choć Alec Baldwin i Michael Jack-son odsiedzieli swoje na oddziale Złych Ojców, rzadko się zda-rza, by jakiś ojciec czuł, że jego tożsamość jest powiązana z ich wykroczeniami. Samobiczowanie nie jest sednem doświadcze-nia ojcostwa.

Nie wzywam bynajmniej do ogólnonarodowego obniżania standardów dla matek do raczej minimalnego poziomu, który społeczeństwo akceptuje w przypadku ojców. Zasadniczo, gdyby zacząć więcej wymagać od ojców, matki nie musiałyby zmagać się same z nadmiernym ciężarem doskonałości. A jest wystarcza-jąco trudno dbać o potrzeby dzieci nawet bez jednoczesnej próby osiągnięcia nieosiągalnych standardów. Jest wystarczająco trud-no osiągnąć przyzwoitą równowagę między domem i pracą za-wodową bez poczucia, że nasze niemożliwe do uniknięcia błędy narażają dzieci na nieodwracalne uszczerbki. Jest wystarczają-co trudno zapleść warkocz dziecku w trzęsącym się pociągu bez przejmowania się publicznością cenzurujących pasażerów.

Czy nie możemy choć s p r ó b o w a ć odpuścić sobie i innym?

* Niezwykle popularny nowojorski blog plotkarski (przyp. tłum.).

Page 22: Zła matka

Gdy Ayelet Waldman wyzna a, e bardziej kocha m a ni swoje dzieci,„dobre matki” chcia y j pobi w programie Oprah Winfrey Show.

Domaga y si , aby dzieci jej odebra ! Incydent wywo a ogólnonarodow dyskusj ,a Waldman napisa a ksi k , która sta a si bestsellerem.

Waldman szczerze i otwarcie mówi o tym, e nie atwo jest yw cieniu matki czy te ciowej. Trudno jest rzuci prac , a jeszcze trudniej

zostawi maluchy pod czyj opiek . Do tego dochodzi zazdro o synów,brak wsparcia ze strony m a i powszechne przekonanie,

e kobieta musi radzi sobie ze wszystkim.

Dawno nie opublikowano tak yciowej i m drej ksi kio macierzy stwie i wychowywaniu dzieci.

kocha m a bardziej ni dziecko

woli realizowa swoje pasje, ni sp dza czas w piaskownicy

nie jest ekspertem od wychowania

cz sto si myli

Matka

Cena detal. 34,90 z

Ayelet Waldmanto z zawodu prawniczka, a z zami owania pisarka,prywatnie ona laureata Nagrody PulitzeraMichaela Chabona, o którym du o opowiada w ksi ce.Wraz z m em i czwórk dzieci mieszka w Berkeley w Kalifornii. Publikuje m.in. w „Elle”, „Vogue”,„New York Timesie”. Jest autork kilku powie ci.

facebook.com/ZlaMatkaFot.

Reen

ie R

asc

hke