Wspomina - Raclawice.Netraclawice.net/download/kolej/...Ottmachau) do Goświnowic (niem....
Transcript of Wspomina - Raclawice.Netraclawice.net/download/kolej/...Ottmachau) do Goświnowic (niem....
-
Wspomina
Stanisław Stadnicki
Publikacja wydana w ramach realizowanego przez Stowarzyszenie Rozwoju Dorzecza
Osobłogi oraz partnerów społecznych projektu “Koleją po pograniczu polsko-czeskim”.
Zawiera wspomnienia z przygotowań i przebiegu pikniku kolejowego w Racławicach
Śląskich, w dniach 6-7 września 2008.
Skład tekstu, opracowanie techniczne, zdjęcia: Stanisław Stadnicki.
Wydawca: Stowarzyszenie Rozwoju Dorzecza Osobłogi.
Racławice Śląskie, 2008r.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji
w dowolnej postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii powoduje naruszenie praw
autorskich.
STOWARZYSZENIE ROZWOJU DORZECZA
OSOBŁOGI
48-200 Prudnik
ul. Tadeusza Kościuszki 76
WWW: dorzecze.europradziad.pl
email: [email protected]
-
Wstęp
Racławice Śląskie to miejscowość
licząca około 1600 mieszkańców, położona
w gminie Głogówek, w miejscu, w pobliżu
którego przebiega granica powiatów
prudnickiego i głubczyckiego. Miejscowość
leżąca przy samej granicy z Republiką Czeską,
znana z wielu unikalnych zabytków, wzgórz
będących swego rodzaju podnóżem Gór
Opawskich i rozległej doliny z rzeką Osobłogą.
Życie tutaj toczy się spokojnie.
W pobliżu brak dużych zakładów
przemysłowych. Ciszę przerywa tylko śpiew
ptaków lub odgłos wjeżdżającego na nasyp
kolejowy pociągu.
Od chwili, gdy w 1874 roku rozpoczął
się wykup ziemi pod budowę traktów
kolejowych dawne Racławice zmieniły się nie do
poznania. Miejscowość przecięły dwie potężne
skarpy kolejowe o łącznej długości około dwóch
kilometrów. Krajobraz ozdabiały wysoko
usytuowane wiadukty kolejowe. Nad rzeką
wzniesiono kamienny, 130-metrowy most.
W północno-zachodnim krańcu miasteczka
pojawił się masywny budynek dworca
kolejowego, do dziś uważany za jeden
z najładniejszych w promieniu kilkuset
kilometrów.
Przez dziesięciolecia nieustannie
rozbudowywany, największy węzeł kolejowy
powiatu prudnickiego dał pracę tysiącom osób.
Znad racławickiego dworca z dumą unosił się
dym buchający z kominów parowozów. Gwizd
wjeżdżającego w perony pociągu niósł się po
całej dolinie rzeki Osobłogi.
Wspaniałe czasy racławickiej kolei już
odeszły. Pozostały po nich stare zapiski,
archiwalne zdjęcia, relacje żyjących świadków,
zachowane, unikalne w swoim rodzaju obiekty
inżynierii kolejowej. Cudem ocalone przed
zniszczeniem i rozbiórką.
Łagodnie potraktowane przez czas.
Przetrwały do dzisiejszych czasów prosząc by
nie zostały zapomniane. Wszak to one stały się
wyróżnikiem racławickiej ziemi. Elementami na
zawsze wpisanymi w jej krajobraz. Krajobraz
kolejarskiej miejscowości.
Gdzie indziej, w jednym miejscu można
przenieść się w czasie, by zobaczyć
architektoniczne i inżynieryjne cuda dawnej
kolei? “Żyjące” do dziś, z wielką dumą
świadczące o minionych czasach?
Dzięki zaangażowaniu kilkudziesięciu
osób: mieszkańców Racławic Śląskich,
Głogówka, Głubczyc, miłośników kolei
województwa opolskiego oraz mieszkańców
terenów pogranicza polsko-czeskiego to, co
zostało zapomniane udało się przywrócić do
życia w 2008 roku.
Dworzec w Racławicach ożył jak za
dawnych lat. Przez jego odnowione perony
przetoczyły się tysiące pasażerów. Na
zapomnianą linię kolejową i nieugięty, stalowy
most jak dawniej wjechał parowóz. W oczach
kolejarzy i osób pamiętających lata świetności
kolejowego węzła w Racławicach Śląskich
pojawiły się łzy.
Stało się tak dzięki organizacji imprezy
kolejarskiej pt. “Koleją po pograniczu polsko-
czeskim”, która została sfinansowana ze środków
Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
oraz ze środków budżetu państwa -
PRZEKRACZAMY GRANICE.
Impreza została zorganizowana
w dniach 6-7 września 2008 roku na południowej
stronie dworca kolejowego w Racławicach
Śląskich. Poprzedziły ją długie przygotowania.
Dworzec kolejowy w Racławicach Śląskich, strona północna. Widoczny szynobus SA103
relacji Kędzierzyn-Koźle – Nysa.
Kratownicowy most kolejowy nad rzeką Osobłogą to jedna z największych atrakcji
turystycznych Racławic Śląskich.
-
3
Niniejsza publikacja poświęcona została
historii kolejnictwa w Racławicach Śląskich
i temu, jak poprzez organizację pikniku
kolejarskiego oraz wspólną pracę
mieszkańców udało się zapomniany dworzec
wskrzesić po wielu latach zapomnienia
i degradacji.
Trud podjęty przez organizatorów nie
poszedł na marne. Ich ciężka praca przyczyniła
się do uratowania wielu zabytków inżynierii
kolejowej i udowodnienia, iż nadal mogą one
być w pełni funkcjonalne jako atrakcje
turystyczne. Impreza umożliwiła mieszkańcom
pogranicza oraz miłośnikom kolei, poznanie
historii węzłów kolejowych południa
Opolszczyzny. Umożliwiła wzajemne poznanie
się w miejscu będącym swego rodzaju żywym
muzeum. Zobaczenie na żywo tego, co można
oglądać jedynie w skansenach, czy w filmach.
Stanisław Stadnicki
www.kolejpodsudecka.pl
www.raclawice.net
www.stadnicki.pl
email: [email protected]
Panorama zachodniej części Racławic Śląskich. Dobrze widoczne nasypy kolejowe rozdzielające miejscowość na kilka części. W środku nasyp jednotorowej linii kolejowej
w kierunku Głubczyc, a u dołu dwutorowa magistrala podsudecka. Widoczny również nasyp tak zwanej “łącznicy” pozbawionej torowiska. Foto: Stanisław Królikowski
-
Rozdział 1.
Krótka historia kolejnictwa w Racławicach Śląskich
Tereny pogranicza polsko-czeskiego
opisanego przez obecne ziemie powiatu
prudnickiego oraz powiatu głubczyckiego
włączone zostały do rozwijającej się sieci
kolejowej jako jedne z pierwszych na dawnym
Śląsku. Nie obyło się to bez kłopotów:
przerywania budowy z powodu braku środków
finansowych, czy oporu ze strony władz
wojskowych mających w połowie XIX wieku
duże wpływy na zarządzanie państwami.
Niechętne one były budowie nowoczesnego
środka transportu w pobliżu swoich obiektów
militarnych. Działo się tak głównie w tak
zwanych miastach-twierdzach jak Nysa (niem.
Neisse) czy Koźle (niem. Cosel).
Pierwszą linią kolejową wybudowaną
na terenie dawnego Śląska była Kolej
Górnośląska (niem. Oberschlesische
Eisenbahngesellschaft) łącząca Wrocław (niem.
Breslau), Oławę (niem. Ohlau), Brzeg (niem.
Brieg), Opole (niem. Oppeln), Kędzierzyn (niem.
Kandrzin), Gliwice (niem. Gleiwitz), Mysłowice
(niem. Myslowitz). Uroczyście do użytku trakt
ten oddano w 1846 roku.
Z kolei spółka Kolej Wilhelma (niem.
Wilhelms-Bahngesellschaft) w 1846 roku
uruchomiła linię kolejową łączącą Kędzierzyn
z Raciborzem (niem. Ratibor) i dalej
Boguminem (niem. Oderberg). Ta sama spółka
w 1855 roku wybudowała linię kolejową łączącą
Racibórz z Głubczycami (niem. Leobschütz).
Planowo dalsze przedłużenie traktu z Głubczyc
przez Racławice Śląskie (niem. Deutsch
Rasselwitz), Prudnik (niem. Neustadt in
Oberschlesien) aż do Nysy, gdzie od 1848 roku
istniało połączenie z Brzegiem.
W połowie XIX wieku Kolej Wilhelma
popadła w kłopoty finansowe spowodowane
nieurodzajem płodów rolnych, z których
przewozu spółka czerpała największe wpływy.
Prace budowlane nad linią kolejową do Nysy
wstrzymano na blisko 20 lat. Sytuacja poprawiła
się na początku lat 70-tych XIX wieku.
Wtedy już za sprawą spółki Kolej
Górnośląska rozpoczęto prace budowlane przy
tak zwanej Magistrali Podsudeckiej. Miała to być
linia kolejowa o najwyższym znaczeniu
państwowym, łącząca tereny Przedgórza
Sudeckiego z terenami Górnego Śląska. Linia
miała rozpoczynać się w Legnicy (niem.
Liegnitz) i kończyć w Głubczycach, gdzie
wcześniej dotarła Kolej Wilhelma, a później
w Kędzierzynie, dokąd od Racławic planowano
wyprowadzić dodatkową nitkę szyn.
Ważną stacją węzłową Magistrali
Podsudeckiej miały być Ząbkowice Śląskie
(niem. Frankenstein). W tej miejscowości
planowano przecięcie się linii podsudeckiej
z traktem kolejowym łączącym Wrocław
z Kłodzkiem (niem. Glatz) i dalej granicą
z Monarchią Austrowęgierską. Prace nad
budową linii do Kłodzka rozpoczęto we
Wrocławiu już w 1871 roku.
Budowniczowie mieli do pokonania
liczne pasma górskie. Okazało się, że wstępne
plany usytuowania dużego węzła kolejowego
w Ząbkowicach nie będą możliwe do
zrealizowania. Zmieniono koncepcję budowy
stację węzłową zamiast w Ząbkowicach Śląskich
budując w niewielkiej miejscowości Kamieniec
(niem. Camenz). Do niej, od strony zachodniej w
1874 roku, przez Jaworzynę Śląską (niem.
Königszelt), Świdnicę (niem. Schweidnitz),
Dzierżoniów (niem. Reichenbach)
doprowadzono pierwszą nitkę szyn Magistrali
Podsudeckiej.
Podobnie było z częścią wschodnią
począwszy od Kamieńca Ząbkowickiego przez
Nysę, Prudnik, Racławice do Głubczyc. Prace
przy budowie trwały równolegle w kilku
miejscach, a poszczególne odcinki były
oddawane do użytku etapami.
28 grudnia 1874 uruchomiono
30-kilometrowy odcinek z Kamieńca przez
Paczków (niem. Patschkau) i Otmuchów (niem.
Ottmachau) do Goświnowic (niem.
Friedensthal-Giesmannsdorf). 12 czerwca 1876
otwarto dwa kolejne odcinki: z Nysy do
Goświnowic oraz z Nysy do Prudnika. Ten drugi
wykorzystywał wybudowaną rok wcześniej linię
z Nysy przez Nowy Świętów (niem. Deutsch
Wette) do Głuchołaz (niem. Bad Ziegenhals).
Pierwszy pociąg trasę Prudnik -
Racławice - Głubczyce przejechał w dniu 15
sierpnia 1876 roku. Już rok wcześniej
w okolicy gdzie miał zostać wzniesiony dworzec
w Racławicach Śląskich usypano wysokie na
około 18 metrów nasypy kolejowe przecinające
miejscowość. Nieopodal, w celu pokonania
przeszkody, jaką była nieobliczalna rzeka
Osobłoga, wybudowano ogromny, kamienny
-
5
most kolejowy. Później już bez przeszkód
doprowadzono tory do Głubczyc. Magistrala
Podsudecka była gotowa. Nie była to jednak
ostateczna realizacja pierwotnej koncepcji.
W Kędzierzynie od kilkunastu lat
gwałtownie rozwijał się tamtejszy węzeł
kolejowy. Pobliskie Koźle będące wcześniej
podobnie jak Nysa czy Kłodzko miastem-
twierdzą, nadal pozbawione było dostępu do
kolei. Z powodu oporu ze strony władz
wojskowych Koźla zmieniono kilkanaście lat
wcześniej przebieg linii z Wrocławia do
Mysłowic, przeprowadzając tory przez malutki
Kędzierzyn.
W połowie lat 70-tych XIX wieku
twierdza kozielska utraciła na swoim znaczeniu
militarnym i tylko kwestią czasu wydawało się
doprowadzenie kolei do tego miasta. Rozwój
kędzierzyńskiego węzła był jednak tak duży, że
Koźle miało stać się jedynie stacją przelotową.
W Racławicach równolegle z budową
ostatniego fragmentu Magistrali Podsudeckiej,
który miał połączyć Prudnik z Głubczycami
rozpoczęto prace budowlane nad osobną nitką
szyn łączącą Racławice, a zarazem wszystkie
inne stacje położone na zachód (Prudnik, Nysę,
Świdnicę itd.) z Kędzierzynem. Budowę nowej
linii ukończono 1 grudnia 1876 roku. Racławice
stały się węzłem kolejowym, trzykierunkowym.
Z czasem okazało się, iż dużo
ważniejszy jest odcinek magistrali łączący
Racławice z Kędzierzynem, niżeli linia kolejowa
w kierunku Głubczyc.
W związku z tym Magistralą
Podsudecką przyjęło się nazywać linię kolejową
Legnica-Gliwice, a później Legnica-Katowice.
Linię Racławice Śląskie – Głubczyce – Racibórz
traktowano jako osobny trakt, cały czas jednak
zaliczany do najważniejszych linii kolejowych
państwa pruskiego.
Tereny powiatu prudnickiego stały się
miejscem, przez który przebiegała linia kolejowa
o ogromnym znaczeniu strategicznym. Łączyła
bogate w węgiel tereny przedgórza sudeckiego
z równie bogatymi w „czarne złoto” terenami
Górnego Śląska. W miejscu obecnego powiatu
prudnickiego powstał jej szczególnie ważny
fragment. Linia na odcinku Prudnik-Racławice
przebiegała bowiem zaledwie kilkanaście
metrów od granicy państwowej.
Najważniejszym ośrodkiem kolejowym
powiatu prudnickiego stały się Racławice
Śląskie. Miejscowość położona tuż przy samej
granicy, w ciężko dostępnym terenie otoczonym
przez niewielkie wzniesienia znajdujące się na
obrzeżach rozległej doliny.
Doprowadzenie kolei do tej
miejscowości było zadaniem szczególnie
trudnym. Włączenie do sieci kolejowej
Racławic, a co za tym idzie przedłużenie
Magistrali Podsudeckiej do Głubczyc
i Kędzierzyna, przyczyniło się nie tylko do
usprawnienia transportu towarów oraz ludności.
Gwarantowało szybki przerzut wojska w rejony
przygraniczne, co miało szczególne znaczenie
w razie wybuchu konfliktu zbrojnego.
Budowa traktu kolejowego w okolicy
Racławic trwała około 2 lata i rozpoczęta została
w 1874 roku. Wielu mieszkańców miejscowości
dorobiło się sprzedając zmienię na potrzeby
kolei.
W 1875 roku ukończono wznoszenie
około 130-metrowego, kamiennego wiaduktu
nad rzeką Osobłogą. Był to jednoprzęsłowy most
wspierany pięcioma filarami, złączonymi
poprzez zastosowanie łuków pełnych (arkad).
W pobliżu tego mostu, z jego północnej
Pochodząca z około 1903 roku, tak zwana “księżycówka” przedstawiająca północą stronę
dworca w Racławicach.
Południowa strona dworca w Racławicach. Fragment pocztówki wydanej w latach
20-stych XX wieku.
-
i południowej strony usypano potężne nasypy
kolejowe. Ich łączna długość wynosiła około 1,5
kilometra. Wysokość dochodziła do 18 metrów.
Licząc od miejsca usytuowania
racławickiego dworca, linia kolejowa do
Głubczyc składała się z dwóch wiaduktów,
jednego potężnego mostu, jednego dużego
i jednego mniejszego tunelu. Te elementy
inżynierii kolejowej rozmieszczono na długości
zaledwie 1,5 kilometra. Wszystko po to, by
pokonać dolinę rzeki Osobłogi.
Racławicki dworzec kolejowy powstał
w najwyżej położonej części miejscowości, na
jej północno-zachodnim krańcu. Budowę tego
obiektu ukończono w 1876 roku. Był to
masywny budynek mieszczący prócz
pomieszczeń obsługi ruchu kolejowego również
posterunek żandarmerii pocztowej (niem.
Gendarmerieposten), poczekalnię, bufet oraz
mieszkania dla kolejarzy. W pobliżu dworca
wybudowano trzy nastawnie wykonawcze.
W roku 1898 oddano do użytku
obrotnicę parowozów, dla której urządzenia
sprowadzono z fabryki H.Prolliusa, mającej
swoją siedzibę w Goerlitz. W tym samym roku,
na zachodnim krańcu dworca powstała
3-stanowiskowa lokomotywownia.
Dworzec dzielił się na część południową
z linią kolejową w kierunku Głubczyc oraz część
północną z linią kolejową w kierunku Nysy
i Kędzierzyna.
Z racji gwałtownie rosnącego ruchu
kolejowego na początku XX wieku rozpoczęły
się prace przy budowie drugiego toru Magistrali
Podsudeckiej na całym jej odcinku.
W lipcu 1903 roku tereny Racławic
nawiedziła największa powódź w historii tej
miejscowości. Niektóre domy zalane były aż po
sam dach. Podobno wówczas woda sięgała
schodków lokalnego kościoła, co nigdy
wcześniej i nigdy później nie miało miejsca.
Pod naporem wody w rzece Osobłodze,
10 lipca około godziny 2:00 w nocy zawalił się
kamienny most na linii kolejowej w kierunku
Głubczyc. Przerwało to ruch pociągów do
Głubczyc na dwa lata.
W latach 1903-1905 Racławice
przypominały wielki plac budowlany. Najwięcej
pracy wymagała naprawa zniszczeń
popowodziowych na kolei. Już w 1905 roku
ukończono budowę nowego, stalowego mostu
nad rzeką Osobłogą. Ta niebotyczna konstrukcja
miała 132 metry długości i składała się z jednego
przęsła zbudowanego z charakterystycznej
kratownicy dolnej. Most wsparty był dwoma
potężnymi filarami oddalonymi od siebie
o 85 metrów. Do dziś most ten uważany jest za
swojego rodzaju perłę architektury kolejowej
dawnego Śląska.
W 1905 roku na terenie dworca
ukończono budowę wieży ciśnień oraz pięciu
żurawi wodnych używanych do napełniania
lokomotyw wodą. W okolicy rzeki powstał
unikalny system doprowadzający wodę na teren
stacji. Unikalny z racji swojego umiejscowienia
i techniki budowy.
Pochodząca z 1898 roku obrotnica parowozów nadal jest w pełni sprawnym urządzeniem.
Unikalna fotografia przedstawiająca powodziowe zniszczenia z lipca 1903 roku. Z kamiennego wiaduktu na linii kolejowej do Głubczyc pozostała tylko
zwisająca nitka szyn.
Stalowy most kolejowy z charakterystyczną kratownicą dolną oddano do użytku
w 1905 roku.
-
7
Rzeka w Racławicach oddalona jest od
dworca o ponad kilometr. Osobłoga położona
jest w dolinie. Różnica wysokości między
dworcem kolejowym a traktem wodnym
wynosi od 20 do 30 metrów.
W innych miejscowościach wieże ciśnień
znajdują się bliżej rzeki (np. w Nysie, Kłodzku).
Sposób w jaki rozwiązano problem
doprowadzenia wody na potrzeby parowozów do
racławickiego dworca kolejowego jest
szczególny.
W pobliżu rzeki, dokładnie pod nowym
kratownicowym mostem, powstało siedem
dużych studni. W samej miejscowości,
w sąsiedztwie skarpy kolejowej wybudowano
pompownię, w której znajdowała się maszyna
parowa. Umożliwiała ona transport wody
z rzeki na dworzec za pomocą systemu rur. Od
pompowni w kierunku dworca biegły one przy
skarpie kolejowej. W okolicy pompowni, na
nasypie wybudowano specjalny, betonowy spust
zachowany do czasów obecnych. Pociąg
z ładunkiem węgla oraz drewna wyruszał
z dworca w Racławicach jadąc linią kolejową
w kierunku Głubczyc i z pomocą spustu
dostarczał pracownikom pompowni niezbędny
materiał umożliwiający pracę całego systemu
wodnego.
O tym, jak ważne strategiczne znaczenie
miał racławicki węzeł kolejowy świadczą
wydarzenia z lat 20-stych XX wieku.
Wraz z zakończeniem I wojny
światowej, w 1918 roku i po podpisaniu
w 1919 roku traktatu wersalskiego, pojawił się
problem ustalenia zachodnich granic
odradzającego się państwa polskiego. Pokonane
państwo niemieckie nie wyrażało chęci oddania
Górnego Śląska. Znajdujące się tam złoża węgla
były potrzebne do odbudowy zniszczeń
przegranego państwa. W traktacie wersalskim
zapisano, że o ostatecznej przynależności
Górnego Śląska do Niemiec lub Polski zdecyduje
plebiscyt nadzorowany przez Międzysojuszniczą
Komisję Plebiscytową.
Nim przeprowadzone zostało
głosowanie, w 1919 oraz, w 1920 roku wybuchły
dwa powstania, nazwane powstaniami śląskimi.
Sam plebiscyt odbył się 20 marca 1921 roku
i zakończył się zwycięstwem strony niemieckiej,
głównie dzięki dowiezieniu specjalnymi
pociągami na teren plebiscytowy byłych
niemieckich mieszkańców Górnego Śląska. To
ich głosy ostatecznie zdecydowały o polskiej
porażce. Racławice były jedną z najbardziej
wysuniętych na zachód miejscowości Górnego
Śląska, w których przeprowadzono plebiscyt.
W związku z niekorzystnym dla Polski
wynikiem głosowania Górny Śląsk miał znaleźć
się na terenie Niemiec. Po opublikowaniu
w polskiej prasie tej wiadomości, w nocy z 2 na
3 maja 1921 roku wybuchło III powstanie
śląskie. Część działań przeprowadzona została
na terenie i w sąsiedztwie racławickiego węzła
kolejowego.
Działania powstańcze prowadziła tam
grupa dywersyjna pod dowództwem Konrada
Wawelberga (tak naprawdę kpt. Tadeusza
Puszczyńskiego).
Jej zadaniem było przeprowadzenie
akcji polegających na przecinaniu linii
telefonicznych, uszkadzaniu torów, czy
wysadzaniu mostów na terenie objętym
plebiscytem. Grupa Wawelberga składająca się
z kilku oddziałów działała na terenie powiatów:
prudnickiego i głubczyckiego. Na noc z 2 na 3
maja zaplanowano akcję “Mosty”. Akcja
rozpoczęła kolejne powstanie, a jej celem było
uszkodzenie obiektów mostowych w ważnych
liniach kolejowych.
Pierwszy oddział około godziny 1:00
podłożył ładunki wybuchowe i wysadził most
nad rzeką Białą koło wsi Dobra, na linii
kolejowej Prudnik - Krapkowice - Gogolin.
Druga grupa, około godziny 3:00
w nocy podłożyła ładunki wybuchowe na
torowisku w Racławicach Śląskich, pod
wiaduktem z szosą prowadzącą do Prudnika
(przy wylocie ze stacji na Prudnik i Nysę).
Wybuch nastąpił o godzinie 3:07.
Dokładnie w momencie, gdy przez torowisko
przejeżdżał niemiecki pociąg towarowy. Efektem
tego zdarzenia był całkowicie zablokowany
wyjazd z Racławic w kierunku zachodnim.
Zadaniem kolejnej grupy było
wysadzenie kratownicowego mostu nad rzeką
Racławicka wieża ciśnień pochodzi z 1905 roku. Znajduje się w pobliżu budynku dworcowego.
-
Osobłogą. Most miał być pilnowany przez
żołnierzy włoskich, ale w momencie kiedy
dywersanci dotarli do niego obiekt był pusty.
Ładunki zostały podłożone, a wybuch nastąpił
o godzinie 2:55. Most ocalał, ale zniszczenia
były na tyle poważne, iż ruch pociągów na długi
czas zawieszono.
Ostatnia grupa wysadziła most kolejowy
nad rzeką Osobłogą w pobliżu Dzierżysławic, na
odcinku Racławice - Głogówek.
W sumie, w akcji “Mosty” wysadzono
sześć mostów i wiaduktów kolejowych oraz dwa
niemieckie pociągi towarowe. Zdarzenia te miały
duży wpływ na przebieg III powstania śląskiego.
Strona niemiecka została zaskoczona. Nie była
przygotowana do prowadzenia działań anty-
powstańczych. Zdezorganizowano ruch kolejowy
między Kędzierzynem a Nysą, Racławicami
a Raciborzem oraz Krapkowicami a Prudnikiem.
Uniemożliwiło to stronie niemieckiej szybkie
przerzucenie wojska w rejon objęty powstaniem.
W 1927 r. na obszarze Śląska
przeprowadzono podział linii kolejowych na
główne o dużym znaczeniu państwowym
i lokalne. Do głównych linii kolejowych (niem.
Hauptbahnen) zaliczono odcinek Kędzierzyn -
Racławice Śl. - Nysa i Racibórz - Głubczyce -
Racławice Śl.
W latach 30-tych zbudowano tor nr 4,
czyli tak zwaną “łącznicę”. Umożliwiła ona
zjazd z odcinka linii kolejowej Głogówek-
Racławice, na tory po południowej stronie
dworca.
W tym czasie w racławickim węźle
kolejowym pracowało około 100 osób
z samych Racławic plus osoby dojeżdżające.
Przed dworcem znajdował się postój taksówek
dowożących pasażerów do centrum
miejscowości lub okolicznych wiosek. Dworzec
tętnił życiem. W małym magazynie znajdującym
się przy torach północnych przeładowywana była
poczta i stamtąd transportowano ją już z pomocą
wozów konnych lub samochodów do innych
miejscowości.
W racławickiej lokomotywowni
naprawiano uszkodzone parowozy lub
przygotowywano je do służby. Przez Racławice
przejeżdżały pociągi łączące tą miejscowość
bezpośrednio z Nysą, Kamieńcem,
Dzierżoniowem, Świdnicą, Jaworzyną Śląską,
Legnicą, Kłodzkiem, Kędzierzynem, Gliwicami,
Katowicami, Głubczycami i Raciborzem.
Do marca 1945 roku miejscowość nie
odczuła bezpośrednio skutków II wojny
światowej. Jedynie na początku 1945 roku przez
Racławice od strony Głubczyc przejechał
transport Żydów. Transportowano ich
zakrytymi wagonami z Oświęcimia.
W dniach 17 i 18 marca 1945 roku na
terenie Racławic Śląskich trwały zacięte walki –
także w okolic stacji kolejowej. Szczęśliwie
sam budynek dworca jak i ogromna większość
zabudowań kolejowych ocalały.
Pierwsi polscy kolejarze dotarli do
Racławic w dniu 11 maja 1945 roku. Byli to
absolwenci I kursu Adiunktów Kolejowych
w Lublinie: Jan Dominiewski, Stanisław Nossek
i Roman Stański. Oni przejęli racławicki węzeł
kolejowy od wojsk radzieckich. Pierwsze służby
pełnili mając przydzielone karabiny kbk. Po
kilku dniach do polskich kolejarzy dojechał Piotr
Mucek, który został pierwszym polskim
zawiadowcą stacji.
Pod wiaduktem widocznym w tle powstańcy wysadzili pociąg towarowy udający się
w kierunku Prudnika. Fotografia z czasów obecnych.
Tradycyjny, przedwojenny skład pociągu osobowego na linii kolejowej do Głubczyc
-
9
Od czerwca 1945 roku do Racławic
dojeżdżały pierwsze transporty ludności
z Kresów Wschodnich. W jednym transporcie,
pochodzącym z miejscowości Buszcze,
położonej dziś na Ukrainie mieszkańcy
przywieźli w ukryciu przed wojskami
radzieckimi łaskami słynący obraz Matki Boskiej
Buszczeckiej. Do dziś znajduje się on
w racławickim kościele. Ostatnich niemieckich
mieszkańców wywieziono z Racławic koleją
w czerwcu 1946 roku.
W czasie działań wojennych między
Kędzierzynem a Nysą w wielu miejscach
uszkodzeniu uległy tory. Pełna przepustowość
magistrali została przywrócona dwa lata po
wojnie.
Od 1947 roku kursował z Racławic do
Katowic przez Głubczyce i Baborów specjalny
pociąg. Woził on mieszkańców na wypoczynek
do lasku głubczyckiego nazywanego popularnie
Marysieńką. Od tego roku ruch pociągów we
wszystkich kierunkach przebiegał już normalnie.
W kwietniu 1965 roku, w wyniku
obfitych opadów deszczu trwających bez
przerwy kilkanaście dni, osunęła się skarpa pod
torem numer 1 (północnym), łączącym
Racławice z Głogówkiem. Tor ten został
zamknięty dla ruchu. Po kilku dniach, tuż po tym
jak przez jedyny czynny tor przejechał pociąg
towarowy, skarpa usunęła się z drugiej strony.
Odcinek Racławice-Głogówek został zamknięty.
Prace remontowe trwały miesiąc. Wszystkie
pociągi dalekobieżne wytrasowano przez
Głubczyce i Baborów. W przypadku pociągów
lokalnych, między Racławicami a Głogówkiem
kursowała autobusowa komunikacja zastępcza.
Do naprawy zniszczeń zużyto około 400
wagonów materiałów utwardzających.
W październiku 1973 roku między
Racławicami, a Dytmarowem doszło do
niecodziennego zderzenia dwóch pociągów.
Pociąg towarowy wyruszył z Racławic
w stronę Prudnika. Przed stacją Dytmarów, gdzie
pociąg wspina się na duże wzniesienie, część
wagonów odczepiła się i zaczęła wracać do
Racławic. Dyżurny z Dytmarowa nie zorientował
się, iż do jego stacji dojechał niekompletny
skład. Dał sygnał, że tor jest wolny. W związku
z tym dyżurny z Racławic wyprawił w trasę
kolejny skład towarowy. Tuż za dworcem
w Racławicach zderzył się on z wracającymi
wagonami. Ruch kolejowy został przerwany na
kilka godzin. Parowóz prowadzący drugi skład
został uszkodzony.
W racławickiej lokomotywowni
stacjonowały niewielkie parowozy. Używane
były one do niecodziennej pracy. Po tym, jak do
Racławic, od strony Kędzierzyna dojechał skład
towarowy, jeden z racławickich parowozów
przyczepiany był do jego końca jako tak zwany
“popych”. Pomagał on lokomotywie
prowadzącej przeprawić skład przez strome
wzniesienie. Rozpoczyna się ono zaraz za
racławickim dworcem i ciągnie przez około
3 kilometry. Na szczycie tego wzgórza
lokomotywa służąca jako “popych” była
odczepiana i wracała do Racławic.
Kursy pasażerskie na linii kolejowej do
Głubczyc i Raciborza obsługiwane były przez
lokomotywy serii TKt48 i OKl27 z czterema,
a później dwoma wagonami Bhp nazywanymi
popularnie “bipami” (były to wagony piętrowe).
Pociągi w relacjach do Nysy, Kamieńca,
Jaworzyny Śląskiej, Jeleniej Góry, Kędzierzyna,
Katowic od końca lat 70-tych obsługiwały
lokomotywy spalinowe serii SU45 oraz SU46
stacjonujące w nyskiej lokomotywowni.
Wcześniej między Nysą, a Kędzierzynem
królowały przede wszystkim parowozy Pt47
(popularne “pety”). Bardzo długo pociągi relacji
Bytom-Brzeg (przez Racławice Śląskie, Nysę)
obsługiwane były przez parowóz Ty2.
W tych czasach, w budynku
racławickiego dworca mieściły się: nastawnia
dysponująca z dyżurnym ruchu i biurem
zawiadowcy stacji, kasa biletowo-bagażowa,
poczekalnia, bufet, urząd Poczty Polskiej. Na
piętrze znajdowały się mieszkania dla trzech
kolejarskich rodzin.
W kwietniu 1986r. rozpoczęto prace
związane z wymianą semaforów kształtowych na
Parowóz serii OKl27 na racławickiej obrotnicy parowozów. Jedno z pierwszych zdjęć wykonanych po zakończeniu II wojny
światowej. Budynek znajdujący się za parowozem już nie istnieje i został zburzony
kilka lat po zakończeniu wojny.
-
świetlne. Dla potrzeb całego dworca, w nastawni
wykonawczej znajdującej się przy wyjeździe
w kierunku Nysy zainstalowano agregat
prądotwórczy.
W 1987 roku zamknięty został bufet.
We wrześniu 1994 roku trasę Racławice
Śląskie – Głubczyce – Racibórz przejechał
specjalny pociąg Retro prowadzony przez
parowóz serii Ty42-107. Parowóz ten wcześniej
stacjonował w Kędzierzynie i był obsługiwany
przez wielu racławickich kolejarzy.
Powódź z lipca 1997 roku przerwała na
kilka miesięcy kursowanie pociągów między
Kędzierzynem, a Racławicami. Uszkodzony
został most w pobliżu Koźla. Woda podmyła
torowisko na odcinku Kędzierzyn-Koźle –
Twardawa. W związku z tym pociąg pośpieszny
relacji Jelenia Góra – Kraków skierowano drogą
okrężną przez Racibórz, Głubczyce do Racławic.
Ruch lokalny między Twardawą, a Koźlem
obsługiwały autobusy.
Pod koniec 1997 roku rozebrano tor
numer 4 (“łącznicę”).
W maju 1998 roku zmniejszono
prędkość kursowania pociągów między
Raciborzem, a Racławicami z 70km/h do
60km/h. Stopniowo ograniczano liczbę wagonów
w składzie z czterech do dwóch. W 1999 roku po
raz pierwszy do obsługi połączeń Racławice
Śląskie – Głubczyce – Racibórz skierowany
został szynobus SN81-002 zwany popularnie
“Kolzamem”.
W 1998 roku została zamknięta
nastawnia wykonawcza numer 2 znajdująca się
przy południowym peronie. W roku następnym
budynek ten rozebrano. Urząd Pocztowy
zlikwidowano w 1999 roku.
W poniedziałek 3 kwietnia 2000 roku
zawieszono kursowanie pociągów na linii
Racławice Śląskie – Głubczyce – Racibórz.
Tak niechlubnie, dla bogatej historii
kolejnictwa Racławic Śląskich zakończył się
XX wiek.
Mieszkańcy miejscowości leżących
wzdłuż linii kolejowej z Racławic do Głubczyc
i dalej do Raciborza nigdy nie pogodzili się
z nagłym zawieszeniem kursowania pociągów.
Kilkakrotnie organizowano komitety, których
zadaniem miało być działanie na rzecz
przywrócenia kursowania pociągów. Niestety,
mimo wysiłku wielu osób przez 9 lat żaden
pociąg nie pojawił się na tej linii. Na innych
traktach, gdzie kursowanie pociągów zostało
zawieszone również w 2000 roku udało się już
przywrócić ruch kolejowy. Powiat Głubczycki
pozostał jedynym powiatem województwa
opolskiego pozbawionym dostępu do kolei.
Ciemne chmury pojawiły się również
nad połączeniami łączącymi Kędzierzyn-Koźle
z Nysą. Od 2005 roku lokomotywy spalinowe
z składami wagonowymi zostały zastąpione
szynobusami. W przypadku awarii szynobusów
w ich zastępstwie nie podstawiano tradycyjnego
składu (lokomotywa plus wagony), lecz
spóźnione po kilka godzin autobusy zastępcze.
Przez to wielu pasażerów odwróciło się od usług
kolei. Wszystkie połączenia dalekobieżne:
Katowice-Legnica, Kędzierzyn-Legnica,
Kędzierzyn-Jaworzyna itp. zostały skrócone do
relacji Kędzierzyn – Nysa. Każdego roku
zmniejszano ilość pociągów dojeżdżających do
Kamieńca. Dawna Magistrala Podsudecka
straciła wiele z swojego uroku i renomy.
W wakacje 2007 roku ostatni raz Magistralą
Podsudecką przejechał pociąg pośpieszny relacji:
Przemyśl/Lublin – Katowice – Nysa –
Kamieniec Ząbkowicki – Kłodzko – Jelenia
Góra. Mimo apeli ze strony mieszkańców
Racławic Śląskich oraz Prudnika nie udało się
przywrócić tego pociągu do rozkładu jazdy.
Planowy pociąg relacji Racławice Śląskie – Racibórz. Lata 90-te XX wieku.
Foto: Andrzej Cichowicz.
Lokomotywy serii SU46 (na zdjęciu) i SU45 królowały między Nysą, a Kędzierzynem od lat 70-tych do roku 2005. Widoczny skład
wyruszy z Racławic i uda się w kierunku Nysy. Foto: Andrzej Cichowicz.
-
1
1
Na początku 2007 roku historia kolei
w Racławicach Śląskich została przedstawiona
w programie „Lapidarium Opolskie” w TVP3
oddział Opole. Tym samym racławicki dworzec
jest prawdopodobnie jedynym tego typu
obiektem w okolicy, którego bogata historia
została przedstawiona w programie
telewizyjnym.
Ostatni, gruntowny remont Magistrala
Podsudecka przeszła w połowie lat 70-tych
ubiegłego wieku. W 1997 roku wielka woda
podmyła torowisko na odcinku Twardawa-
Koźle, które wcześniej dodatkowo zostało
uszkodzone przez pociąg towarowy. Do dziś
udało się w tamtym miejscu przywrócić do
użytku tylko jeden tor. Pociągi kursują po nim
z prędkością zaledwie 30km/h.
We wrześniu 2008 roku pociąg
towarowy uszkodził 3 kilometry toru
południowego między Prudnikiem,
a Racławicami. Szczęśliwie remont tego traktu
rozpoczął się jeszcze w listopadzie tego samego
roku. Gruntowna modernizacja Magistrali jest
konieczna.
W 2007 roku rozebrano definitywnie
linię łączącą Głubczyce z Krnovem likwidując
jedyne trans-graniczne połączenie Głubczyc.
Istniało zagrożenie, iż to samo stanie się z linią
kolejową Racławice-Głubczyce.
Dzięki wspólnemu zaangażowaniu
mieszkańców torowisko uchroniło się od
zniszczenia i rozkradzenia. W zabezpieczeniu
linii przed zarastaniem nie pomogły nawet
okresowe przejazdy kontrolne drezyny z Nysy.
Torowisko zarosło trawą. Skrajnia kolejowa
obrosła w liczne, gęste krzewy, a w okolicy
głubczyckiego lasu, w międzytorzu pojawiły się
niewielkie drzewka. Wszystko wskazywało na
to, że piękna historia kolei Racławic Śląskich
gasła w obliczu obecnych “nowoczesnych”
czasów.
Dzięki okolicznym mieszkańcom,
przedstawicielom stowarzyszeń udało się we
wrześniu 2008 roku uratować to, co przyczyniło
się do rozwoju okolicy, dało pracę tysiącem osób
i stało się elementem na zawsze wpisanym
w krajobraz Racławic Śląskich.
Bibliografia:
Bochenek Paweł, Historia kolei na Ziemi Prudnickiej, [w:] Rocznik Ziemia Prudnicka 2003,
Prudnik 2003
Jerczyński Michał, Koziarski Stanisław, 150 lat kolei na Śląsku, Opole 1992,
Kopczyk Piotr, Historia węzła kolejowego w Racławicach Śląskich [w:] Rocznik Ziemia
Prudnicka 2007
Kopczyk Piotr, Polskie oddziały dywersyjne w maju 1921 roku na ziemi prudnickiej [w:] Rocznik
Ziemia Prudnicka 2005
Rataj Alfons Dr inż., Powstanie i rozwój kędzierzyńskiego węzła kolejowego i jego wpływ
na znaczenie i rozwój gminy
Scheer Andrzej, Zapomniane linie kolejowe w województwie wałbrzyskim, [w:] Rocznik
Świdnicki, Towarzystwo Regionalne Ziemi
Świdnickiej
Szymiczek Franciszek, Moja pierwsza podróż służbowa do Nysy w 1945 R., [w:] Szkice Nyskie,
Instytut Śląski w Opolu 1979
Ślęzok Robert, Koleje za Ziemi Głubczyckiej., [w:] Koleje Małe i Duże, Katowice 2005,
Woźny Jarosław, RailMap - historyczna mapa sieci kolejowej., http://www.kolej.one.pl/
Ponadto artykuł napisano w oparciu
o liczne materiały: skany dokumentów, ksera,
rozkłady jazdy, plany stacyjne, notatki służbowe
będące w posiadaniu autora jak i materiały
użyczone przez wiele osób. Szczególne
podziękowania kieruję dla panów: Piotra
Kopczyka i Pawła Bochenka.
Wiele interesujących informacji dotyczących
historii kolejnictwa pogranicza polsko-czeskiego
w rejonie powiatu prudnickiego i głubczyckiego,
zwłaszcza takich, które z racji ograniczonej
objętości niniejszej publikacji nie mogły zostać
przytoczone znajdziesz na internetowej stronie
Racławic Śląskich dostępnej pod adresem:
www.raclawice.net.
Na początku 2009 roku pojawiła się specjalna
strona internetowa poświęcona historii kolei
południa Opolszczyzny i Przedgórza
Sudeckiego, którego centralną linią kolejową jest
Magistrala Podsudecka. Na stronie znajdziesz
artykuły historyczne, bieżące informacje
kolejowe, galerię zdjęć, rozkłady jazdy, apele
społeczne dotyczące poprawy rozkładu jazdy,
wspomnienia byłych kolejarzy. Możesz także
podzielić się swoimi kolejarskimi
wspomnieniami, wysłać do nas historyczne
zdjęcie, sprostować informacje. Strona dostępna
jest pod adresem:
www.kolejpodsudecka.pl
-
Rozdział 2
Uratować to, co zostało zapomniane - pomysł organizacji pikniku
Jestem szczęściarzem
Dane było mi uczestniczyć od samego
początku do samego końca w przygotowaniach
pikniku kolejarskiego w Racławicach Śląskich.
Byłem w miejscu, w którym narodziła się idea
ratowania naszej stacji kolejowej i w miejscu,
z którego na zakończenie imprezy odjechał
parowóz TKp “Śląsk” 4422.
Odwiedziłem miłośników kolei
w Pyskowicach, gdzie znajduje się bardzo ciekawy
skansen kolejowy. Byłem u naszego czeskiego
partnera w Krnovie. Znam doskonale trudności
z jakimi borykali się organizatorzy. Wiem ile
pracy wymagało przygotowanie imprezy.
15 sierpnia 2006 roku minęło 130 lat od
kiedy do Racławic dotarła kolej. Spacerując
owego, rocznicowego dnia po holu dworca wpadł
mi do głowy pomysł, by w Racławicach Śląskich,
miejscu, gdzie kolej ma 130-letnią historię
zorganizować imprezę o charakterze pikniku
kolejarskiego. Wszystko po to, by mieszkańcom
Racławic, powiatu prudnickiego, głubczyckiego
oraz naszym sąsiadom z Czech przypomnieć
i uświadomić to jak ważne znaczenie miała
budowa kolei w mojej miejscowości.
Swój pomysł przedstawiłem Piotrowi
Kopczykowi z Głubczyc, który w tym czasie
pracował na naszym dworcu kolejowym. Był to
znany w okolicy miłośnik kolei, autor licznych
tekstów historycznych, a przede wszystkim osoba,
na którą wiedziałem, że mogę liczyć. Nasza
pierwsza rozmowa zaowocowała licznymi
pomysłami uatrakcyjnienia imprezy. Dwa lata
później ogromna większość z nich została
zrealizowana.
Marzył się nam pociąg retro, wystawa
i wykłady. Przede wszystkim zależało nam na tym,
by odnowić zapomniany dworzec. Pokazać
wszystkim, że linia kolejowa do Głubczyc (mimo
pechowego zawieszenia kursowania pociągów
osobowych w 2000 roku) uchroniła się od
zniszczenia i rozkradzenia. Byliśmy sami. Od
początku wierzyliśmy, że nasz pomysł ma
potencjał, ale problemy jakie trzeba było pokonać
odstraszały tych, których prosiliśmy o pomoc. Idea
jednak nie umierała.
Poznałem Henryka Remisza, producenta
drezyn ręcznych, a zarazem członka Opolskiego
Towarzystwa Miłośników Kolei na stałe
mieszkającego w Białej. W swoim miasteczku od
dawna organizował wyścigi drezyn ręcznych.
Każdego roku można było spotkać go na imprezie
harcerskiej “ŚCITOR”, organizowanej
w Ściborzycach Małych. Małej stacyjce położonej
na linii kolejowej do Głubczyc.
Mimo wielu obowiązków służbowych
zawsze znalazł czas, by tylko porozmawiać z nami
o planowanym pikniku. Od jakiegoś czasu
uczestniczył w imprezach kolejarskich. Miał spore
doświadczenie w ich organizacji. Szybko
uzmysłowił nam jak trudne może być uzyskanie
odpowiednich zezwoleń. Było nas trzech i nikt się
nie poddawał.
Pod koniec 2007 roku przedstawiłem
pomysł organizacji imprezy kolejowej w Józefowi
Skibie oraz Piotrowi Dancewiczowi.
Pierwszy z nich pełni funkcję
Wicestarosty powiatu prudnickiego oraz Prezesa
Stowarzyszenia Rozwoju Dorzecza Osobłogi.
Stowarzyszenie to znane było z wydania świetnych
map prezentujących walory polsko-czeskiego
pogranicza, w dorzeczu przygranicznej rzeki
Osobłogi. Druga osoba zajmowała się pisaniem
projektów i pozyskiwaniem funduszy potrzebnych
na ich realizację. Ponadto Piotrek był miłośnikiem
historii. Trudno było o lepsze osoby do pomocy.
Obaj od razu zauważyli, że pomysł
imprezy kolejarskiej może być świetną promocją
naszej okolicy, a zarazem sposobem wymiany
doświadczeń z stroną czeską w zakresie turystki
kolejowej. Pokazałem im racławicką stację i jej
zabytki. Byli zachwycani.
Wtedy też zapadła ostateczna decyzja
organizacji kolejowej imprezy w Racławicach.
Ustaliliśmy, że środków finansowych potrzebnych
do jej realizacji poszukamy w funduszach
unijnych.
Po wstępnym ustaleniu przebiegu imprezy
udaliśmy się do Czech, by tam znaleźć partnera do
współrealizacji projektu. Wiedzieliśmy już
wcześniej, iż będzie to zadanie bardzo łatwe.
Tuż za miedzą, w czeskiej Osobłodze (cz.
Osoblaha) działa czynna kolejka wąskotorowa. Od
5 lat stowarzyszenie Slezské zemské dráhy o.p.s.
przewozi tam zabytkowym składem tysiące
turystów. Na czele stowarzyszenia stoi Jaromir
Foltyn. Na spotkanie umówiliśmy się z nim
w Krnovie, na tamtejszym dworcu kolejowym.
-
1
3
Udaliśmy się (ja oraz Józef Skiba) tam 8 maja
2008 roku.
Jaromir przywitał się z nami i po
pierwszych jego słowach wiedzieliśmy, że
współpraca z nim nie zakończy się na realizacji
tylko jednego projektu. Był to prawdziwy miłośnik
kolei, od lat realizujący podobne inicjatywy jak
nasza.
Jaromir od razu zaprowadził nas do
dawnej, ogromnej lokomotywowni kolejowego
węzła w Krnovie. Przed nią znajdowała się dość
dobrze zachowana duża obrotnica parowozów. Po
wejściu do środka naszym oczom ukazał się
niezwykle zadbany ośrodek, w którym prywatna
firma przywraca do życia pojazdy z minionej
epoki: parowozy, lokomotywy, wagony, a nawet
autobusy. Jeden eksponat zainteresował nas
szczególnie. Był to rumuński, wąskotorowy
parowóz sprowadzony niedawno z Austrii. Jaromir
pokazując go nam powiedział: - tym parowozem
za kilka lat dojadę do Racławic.
Wiedzieliśmy, że 100 lat temu kiedy
budowano wąskotorówkę do Osoblahy
budowniczowie planowali przedłużyć ją do
Racławic. Wiedzieliśmy również, że strona czeska
od kilku lat myśli o realizacji dawnych planów
i pokonaniu granicy. Wiedzieliśmy, że po wejściu
naszych krajów do Unii Europejskiej jest to jak
najbardziej możliwe. Nie wiedzieliśmy jednak, że
nasz partner sprawę posunął tak daleko.
Po zwiedzaniu lokomotywowni
usiedliśmy w przestronnym biurze, by dokładnie
opowiedzieć Jaromirowi o naszych planach. Był
zachwycony. Bez wahania zaoferował swoją
pomoc i zaznaczył, że jako partner aktywnie
włączy się w realizację projektu.
Sam zaproponował kilka atrakcji. Chciał
do Racławic przyjechać swoim zabytkowym
wagonem motorowym z lat 30-tych XX wieku,
odnowionym kilka lat wcześniej. Wygłosić
wykład, opowiedzieć o historii kolei na pograniczu
polsko-czeskim oraz o tym, dlaczego dawniej nie
udało się doprowadzić wąskiego toru do Racławic.
Przede wszystkim zależało mu na tym, by
opowiedzieć o swoich planach przedłużenia
kolejki wąskotorowej Polakom. Wiedział, że nie
wszyscy znają historię tego połączenia. Był
pewien, iż ów pomysł spotka się z aprobatą
ludności, ponieważ taka kolejka byłaby atrakcją
turystyczną na skalę światową. Umożliwiłaby
wszystkim zwiedzenie pięknych terenów
pogranicza polsko-czeskiego znajdującego się na
wschodnim krańcu Gór Opawskich. Pozwoliłaby
mieszkańcom poznać się nawzajem. Umożliwiłaby
Czechom dojazd do Racławic, gdzie można
przesiąść się na pociągi jadące do Kędzierzyna,
czy Nysy. Polacy za to mogliby dojechać do
Osoblahy na basen, czy zwiedzić Krnów. Impreza
kolejarska była idealną okazją, by ten pomysł
przedstawić i odpowiednio nagłośnić.
Do domu wracaliśmy pełni optymizmu.
Kolega z Czech podsunął nam wiele pomysłów.
Na swoim przykładzie udowodnił, iż warto
ponosić trudy organizacji tego typu imprez.
Kilka dni po naszej wizycie
w Czechach okazało się, że projekt organizacji
pikniku kolejarskiego nazywanego już oficjalnie
“Koleją po pograniczu polsko-czeskim” uzyskał
dofinansowanie z środków przyznawanych przez
Euroregion Pradziad. Pomysłodawcą tej nazwy był
Piotr Dancewicz. Projekt miał być realizowany
przez Stowarzyszenie Rozwoju Dorzecza
Osobłogi. Partnerem czeskim było stowarzyszenie
Slezské zemské dráhy o.p.s..
W przygotowaniu imprezy aktywnie
udział mieli wziąć mieszkańcy pogranicza oraz
lokalni miłośnicy kolei. Projekt zakładał m. in.:
przyjazd pociągu w stylu retro, wykłady, wystawę,
konkursy, przejażdżki drezynami, konkurs
“wyścigi drezyn ręcznych”, poczęstunek oraz
wydanie krótkiej publikacji opisującej przebieg
imprezy i jej przygotowania.
W ciągu następnych dni mieliśmy już
zebrany komitet organizacyjny i wyznaczone role.
W skład komitetu weszli: Józef Skiba
(Wicestarosta powiatu prudnickiego, Prezes
Stowarzyszania Rozwoju Dorzecza Osobłogi),
Piotr Dancewicz (Sekretarz Stowarzyszenia
Rozwoju Dorzecza Osobłogi), Jaromir Foltyn
(przedstawiciel partnera czeskiego), Stanisław
Stadnicki (pomysłodawca imprezy, administrator
portalu Raclawice.net), Piotr Kopczyk (miłośnik
kolei i historii ziemi głubczyckiej, mieszkaniec
Głubczyc, starszy dyżurny węzła kolejowego
Racławic Śląskich), Henryk Remisz (producent
drezyn ręcznych, członek Opolskiego
Stowarzyszenia Miłośników Kolei). Członkowie
Grupy Odnowa Wsi Racławice Śląskie: Maria
Stadnicka, Józef Raczkowski, Fryderyk Strzeduła,
Tomasz Zalewski, Ewa Poremba. Tadeusz Wrona
(sołtys Racławic Śląskich), Andrzej Łukaszewicz
(przedstawiciel Ochotniczej Straży Pożarnej
Racławic Śląskich). Dariusz Przybylski – członek
Stowarzyszenia Rozwoju Dorzecza Osobłogi.
Arkadiusz Korus – przedstawiciel Stowarzyszenia
Krótkofalowców Pogórza Opawskiego. Wiesław
i Beata Adamów – mieszkańcy Racławic Śląskich.
W maju zamieściliśmy informację
o planowanej organizacji imprezy w prasie po
czym zabraliśmy się do pracy.
-
Rozdział 3
Tak niewielu, zrobiło tak wiele, dla tak wielu – trudy przygotowań i organizacji imprezy
W momencie, w którym mieliśmy
zapewnione finansowanie projektu oraz
zorganizowany zespół ludzi chętnych do pracy,
wydawało się nam, że najtrudniejsze już za nami.
W ciągu najbliższych dni okazało się jednak jak
bardzo się myliliśmy.
Na początku należało uzyskać zgodę od
władz kolei na organizację imprezy. Racławicki
dworzec pod względem przynależności był
specyficznym miejscem. Gmach główny, wieża
ciśnień, obrotnica parowozów i niemal całe
torowisko po południowej stronie należały do
Dyrekcji Nieruchomości Kolejowych we
Wrocławiu. Tory numer 1 i 2 będące fragmentem
traktu kolejowego Racławice Śląskie - Głubczyce
należały do Opolskiego Zakładu Linii Kolejowych.
W nieużywanej części dworca, czyli tej,
w której chcieliśmy zorganizować wykłady,
wystawę i rozdawać gadżety, pechowo kilka lat
temu wyłączono prąd. Potrzebne było nam
zasilanie na rampie kolejowej, gdzie chcieliśmy
ustawić namioty, podać jedzenie, podłączyć
nagłośnienie. Należało dodatkowo zwrócić się do
zakładu PKP Energetyka w Gliwicach.
Do wspomnianych zakładów wysłaliśmy
łącznie kilkanaście pism. Pisałem je w nocy, po
pracy. Sprawdzał je Józef Skiba, a część z nich
doręczał Piotr Kopczyk, który wcześniej został
przeniesiony z Racławic do podopolskich
Groszowic. Mieliśmy zatem swojego człowieka
przy samej kolejowej dyrekcji. Do dziś
zachowałem całą teczkę pism, notatek,
odpowiedzi, wzorów itp. Kiedyś z pewnością
ponownie się przydadzą.
Odpowiedź z Wrocławia przyszła bardzo
szybko. Była pozytywna. Kilka dni później
spotkaliśmy się z przedstawicielami Wrocławskiej
Dyrekcji Nieruchomości, którą reprezentowały
osoby z oddziału w Nysie. Wizytowaliśmy
wszystkie pomieszczenia: bufet, poczekalnię, kasy
oraz korytarz.
Dworzec w Racławicach Śląskich jako
jeden z ostatnich na Magistrali Podsudeckiej jest
cały czas otwarty. Kasę biletowa została zamknięta
w 2001 roku, poczekalnia kilka lat wcześniej.
Bufet był nieużywany od połowy lat 90-tych. Te
pomieszczenia zamykano na klucz i poza bufetem
zachowały się w bardzo dobrym stanie. Do
korytarzy i holu, gdzie oczekiwano na przyjazd
pociągu, dostęp miał każdy. Ściany były bardzo
zniszczone. W wielu miejscach odpadł tynk.
Ponieważ poczekalnia wymagała tylko
odmalowania ścian, zdecydowaliśmy się, iż to
właśnie w niej zaprezentujemy kolejowe
eksponaty.
Kasa była dobrym miejscem na
ulokowanie centrum informacyjnego. Na jej tyłach
znajdowały się małe pomieszczenia na nagrody
konkursowe i gadżety. W niej mogliśmy też chwilę
odsapnąć i napić się kawy w czasie trwania
imprezy.
Bufet był dla nas prawdziwym
wyzwaniem. Pechowo w miejscu usytuowania
bufetu (z zachodniej strony budynku) brakowało
rynny. Woda w czasie deszczu ściekała po ścianie
niszcząc ją systematycznie przez kilka lat.
W pomieszczeniu brakowało gniazdek
elektrycznych, ściany były odrapane, a podłogi
nikt nie mył od dobrych kilku lat.
W czasie spotkania z przedstawicielami
kolejowych nieruchomości uzgodniliśmy, iż
nieodpłatnie możemy wykorzystać teren dworca
wraz z torowiskiem w czasie imprezy
i przygotowań. Warunkiem było zbadanie stanu
technicznego torów i wzięcie na swoje barki
zabezpieczenia uczestników imprezy. Oczywiście
zgodziliśmy się na to.
Torowisko południowej strony dworca w Racławicach Śląskich z początkiem lata
2008 roku przypominało bardziej las, niżeli miejsce, w którym za 2 miesiące miał odbyć się
piknik kolejarski.
-
1
5
W lipcu teren dworca w Racławicach
wizytowała grupa osób z Dyrekcji Zakładu Linii
Kolejowych w Opolu. Wcześniej na spotkaniu
w Opolu otrzymaliśmy od nich wstępną zgodę na
użytkowanie torowiska i organizację imprezy.
Szczegóły mieliśmy uzgodnić w późniejszym
czasie.
Osoby, które lipcowego popołudnia
zobaczyły dworzec w Racławicach, a szczególnie
torowisko na linii kolejowej do Głubczyc, były
zaskoczone tym, co zastały. Na torach pojawiły się
krzewy i chwasty dochodzące do 2 metrów
wysokości. Samego torowiska w wielu miejscach
nie było widać. Rampa zarosła gęstą trawą.
Przejazd do Głubczyc był niemożliwy. Im dalej
w kierunku tego miasta, tym gorzej. Gdzie
niegdzie grubość korzeni krzewów, jakie pojawiły
się przy torowisku, dochodziła do kilku
centymetrów. Przedstawiciele z Opola mieli
obawy co do organizacji imprezy w tak
zapomnianym miejscu.
Wierzyliśmy cały czas w powodzenie
naszej inicjatywy. Jeszcze w lipcu spróbowaliśmy
dojechać drezyną głubczycką linią kolejową
możliwie najdalej, nie bacząc na trudności.
Optymiści zakładali dojazd do Głubczyc. Ja
wiedziałem, iż przejechanie dwóch kilometrów
należało będzie uznać za cud. Miałem rację. Nasza
drezyna zatrzymała się kilkaset metrów za
Wielkim Mostem Kolejowym, po tym jak jej koła
nie mogły poradzić sobie z pokonaniem gęstego
bluszczu. W tej próbie uczestniczyło wiele osób,
którym od początku zależało, by impreza
w Racławicach wypadła jak najlepiej. Byli to
mieszkańcy Racławic, Głubczyc i Białej. Mimo
nieudanego podejścia, po powrocie do Racławic
wszyscy zgodnie powiedzieli: - czeka nas wiele
pracy, damy radę i pokażemy innym, że można.
Współpraca z Opolskim Zakładem Linii
Kolejowych układała się bardzo dobrze. Po tym,
jak w dniach 2 i 3 sierpnia wynajęte przez nas
osoby oczyściły z krzewów południową część
dworca, zakład opolski bezinteresownie wykonał
diagnostykę torów na odcinku 2 km licząc od
dworca w Racławicach, w kierunku Głubczyc.
Odmalował linie na peronie i profesjonalnie
przygotował przejście dla uczestników imprezy
łączące dworzec z rampą kolejową.
Jeszcze przed samą imprezą spotkaliśmy
się z przedstawicielami Zakładu Linii Kolejowych
w samych Racławicach, by dobrze przygotować
się do zabezpieczenia miejsca, po którym
kursować miał pociąg oraz drezyny.
Największą atrakcją kolejowej imprezy
miał być przyjazd pociągu w stylu retro.
Początkowo zakładaliśmy przyjazd czeskiego
pociągu. Jak wspomniano wcześniej, nasz czeski
partner posiadał odnowiony zabytkowy wagon
motorowy i nim chciał dojechać do Racławic.
Okazało się, iż aby wjazd do Polski był w ogóle
możliwy, konieczne jest uzyskanie kilku zezwoleń.
Staraliśmy się o nie kilka tygodni. Każda osoba, do
której dzwoniliśmy odsyłała nas dalej nie
udzielając przy żadnych konkretnych informacji.
Ostatnia osoba poproszona przez nas o pomoc
powiedziała, iż potrzebne zezwolenie można
otrzymać najwcześniej za rok.
Kolejnym pomysłem miał być pociąg
retro z Wrocławia, prowadzony przez parowóz
serii TKt48. Pociąg miał przez Oławę, Brzeg, Nysę
i Prudnik dotrzeć do Racławic. Marzyło się nam,
by dojechał później do Głubczyc. Wielu
miłośników kolei na samą myśl organizacji takiego
przejazdu zacierało ręce.
Tak wyglądał bufet dworca kiedy pierwszy raz znaleźliśmy się w jego wnętrzu.
Dziś trudno uwierzyć w to, że na kilka tygodni przed piknikiem południowa strona dworca
kolejowego bardziej odstraszała niżeli zachęcała do organizacji czegokolwiek.
-
Wysłaliśmy odpowiednie pismo do
Wrocławia czekając na zgodę i warunki przyjazdu
lokomotywy. Odpowiedź nadeszła bardzo szybko.
Było pozytywna, ale organizacja pociągu była
bardzo kosztowna. Przewyższała cały budżet
naszej imprezy. Z żalem zrezygnowaliśmy.
Postanowiliśmy pomysł pociągu z Wrocławia
odłożyć na następny raz.
Do imprezy pozostało kilka tygodni,
a my nie mieliśmy największej atrakcji –
zabytkowego pociągu.
Pewnego razu przypomniałem sobie, że
w 2007 roku dworzec w Racławicach odwiedził
miłośnik kolei z Zabrza. Pani pracująca wtedy
w nastawni dysponującej zadzwoniła do mnie
i poprosiła bym zjawił się na dworcu, ponieważ
ów kolejowy turysta chciał porozmawiać o historii
lokalnego węzła.
Nowopoznanemu koledze opowiedziałem
o kolejowych atrakcjach Racławic. W rewanżu
przedstawił mi Towarzystwo Ochrony Zabytków
Kolejnictwa i Organizacji Skansenów z Pyskowic.
Opowiedział o posiadanych przez nich
parowozach i problemach związanych z ich
prezentacją na imprezach kolejowych.
Rozstaliśmy się w nadziei kolejnego spotkania.
Niemalże dokładnie po roku od tamtych
wydarzeń przypomniałem sobie o Januszu
Nowaczewskim z Zabrza. W Internecie znalazłem
stronę miłośników kolei z Pyskowic. W dziale
kontakty podane były numery gadu-gadu
członków stowarzyszania. Tylko jedna osoba była
dostępna, Roman Gołębiowski. Napisałem do
niego. Wyraził swoje zainteresowanie. Obiecał
sprawę przedstawić szefostwu. Następnego dnia
wszystko było już jasne. Koledzy z Pyskowic
obiecali pomóc. Deklarowali chęć włączenia się
w organizację imprezy: chcieli pokazać swój
parowóz, zaprezentować pokaz obsługi
lokomotywy parowej. Radzili, gdzie należy
zwrócić się, by uzyskać zgodę na ich przyjazd.
W sierpniu wraz z Józefem Skibą oraz
Piotrem Kopczykiem udaliśmy się do Pyskowic,
by uzgodnić szczegóły przyjazdu parowozu na
racławicką imprezę. Członkowie Towarzystwa
Ochrony Zabytków Kolejnictwa i Organizacji
Skansenów z Pyskowic pokazali nam swój skarb.
Byliśmy zafascynowani odnowionym parowozem.
Wyglądał tak, jakby chwilę wcześniej wyjechał
z fabryki. Wiedzieliśmy, że będzie największą
atrakcją naszej imprezy.
Mając zgody od kilku dyrekcji
i załatwiony parowóz wydawało się nam, że dalsza
praca nad organizacją to przysłowiowy “spacer”.
Najtrudniejsze było dopiero przed nami.
Parowóz TKp 4422 “Śląsk” posiadał
wszelkie dokumenty i dopuszczenia umożliwiające
pokazanie się na imprezie. Poza jednym:
pozwalającym na przejazd używanymi torami
(czyli takimi, po których cały czas kursują pociągi)
z Pyskowic do Racławic.
Towarzystwo starało się od dawna
o odpowiedni dokument, jednak bez skutku.
Jedynym wyjściem, jakie nam pozostało, na które
zezwalały przepisy ruchu kolejowego, było
dopięcie parowozu jako tak zwanego “podsyłu”
do pojazdu posiadającego brakujący dokument.
Mogła to być dowolna lokomotywa kursująca po
polskich torach będąca na stanie licencjonowanego
przewoźnika.
Do imprezy zostały 2 tygodnie. W tym
czasie wysłaliśmy listy do kilku znanych firm
z prośbą o darmowy lub możliwie tani przewóz
lokomotywy. Wszystkie odpowiedzi były
negatywne. Szczerze powiedziawszy, na
kilkanaście dni przed dniem 6 września zaczęliśmy
wątpić w to, iż uda się nam sprowadzić parowóz.
Stał się jednak cud.
Zadzwonił do nas pracownik PKP Cargo
z Katowic. Zakład ten zaoferował pomoc za
relatywnie niską cenę. Zgodziliśmy się bez chwili
wahania.
Próba przepchania drezyny kolejowej z Racławic do Głubczyc zakończyła się kilkaset
metrów za mostem kratownicowym.
Zdjęcie wykonane podczas naszej pierwszej wizyty w Pyskowicach. Z prawej strony
parowóz TKp “Śląsk” 4422.
-
1
7
Dalsza organizacja przejazdu przebiegła
już bardzo sprawnie. Tydzień przed piknikiem
wiedzieliśmy, że “Śląsk” zawita do naszej stacji.
Równolegle z załatwianiem zgody na
przejazd lokomotywy parowej trwało oczyszczanie
torowiska na linii głubczyckiej, od dworca
kolejowego w Racławicach za Wielki Most
Kolejowy. Prace trwały miesiąc. Były
wykonywane społecznie przez kilkanaście osób.
Jednego dnia pracowano do godziny 22 w nocy.
Kilka osób miało ręce zakrwawione od kolców
czy poniszczone ubrania. Nikt się nie oszczędzał
mimo ciężkiej pracy w trudnych warunkach.
W pracach przy oczyszczaniu torowiska
szczególnie wyróżnili się: Henryk i Paweł Remisz
z Białej (udostępnili oni posiadaną drezynę
kolejową i swój sprzęt), Arkadiusz Korus oraz
Krzysztof Skwarek z Głubczyc, Stanisław
Stadnicki z Racławic Śląskich, który uczestniczył
we wszystkich pracach związanych
z oczyszczeniem torowiska, Eugeniusz
Raczkowski, Bogdan Rawski, Tomasz Cichocki
z Racławic Śląskich.
Najtrudniejszy był pierwszy etap.
Należało wykosić wysoką trawę, bluszcz oraz
dzikie krzewy znajdujące się w torowisku. Później
oczyszczono skrajnię kolejową i międzytorze na
dwukilometrowym odcinku. Ostatnie prace
polegały na wykoszeniu najniższej trawy przy
pomocy kos żyłkowych.
W piątek 5 września razem z Tomaszem
Cichockim z pomocą użyczonego sprzętu udało się
nam idealnie wykosić kilometrowy odcinek torów.
Dzięki temu torowisko wyglądało lepiej niżeli
niejedno na czynnej linii kolejowej. Kiedy byliśmy
20 metrów przed końcem pracy zabrakło
w kosiarce paliwa. Resztę trawy wyrwaliśmy
ręcznie lub wydeptaliśmy.
W pracach przy oczyszczeniu torowiska
na południowej stronie dworca wyróżnili się:
Fryderyk Strzeduła, Henryk Makselan, Bogdan
Rawski, Tadeusz Wrona oraz mieszkańcy ulicy
Prudnickiej, których domy położone są przy
rampie kolejowej.
W pracach przy oczyszczeniu peronów
oraz terenu wokoło dworca wyróżnili się: Fryderyk
Strzeduła, Andrzej Żabski, Państwo Gąsior, Maria
i Andrzej Narwid, Bożena Petryk-Soroczyńska,
Józef Raczkowski, Tadeusz Wrona, Bogdan
Rawski, Eugeniusz Raczkowski, Tadeusz
Stadnicki, Mieczysław Kołodziej, Pan Janik oraz
Stanisław Stadnicki.
Teren o powierzchni kilkuset metrów
kwadratowych został wykoszony. Peron
pozamiatano i oczyszczono z chwastów. Alejki
prowadzące do wieży ciśnień i wzdłuż torów
przypominały park.
Nie bez znaczenia była również praca
pracowników kolei, którzy wykosili
kilkusetmetrową, kameralną alejkę prowadzącą od
centrum miejscowości do dworca. Tak czysto nie
było od kilkudziesięciu lat. Momentalnie dworzec
kolejowy stał się najładniejszym miejscem
Racławic Śląskich.
Racławicka obrotnica parowozów
znajduje się na zachodnim krańcu stacji. Prowadzi
do niej droga o długości około 300 metrów. Droga
ta przez kilka lat nie była używana. Zarosła do
tego stopnia, iż przypominała afrykański busz.
W trakcie przygotowań mówiono
wielokrotnie o konieczności jej oczyszczenia, ale
zadanie to było tak trudne, iż brakowało
odważnych by się go podjąć.
Ostatecznie w czwartek, 4 września razem
z Panem Fryderykiem Strzedułą oraz moim ojcem,
Tadeuszem Stadnickim, wyposażeni w dwie
kosiarki do trawników, siekierę i kosę o godzinie
11:00 rozpoczęliśmy akcję żartobliwie nazwaną
Pierwsza część koszenia torowiska była najgorszym etapem. Kilka osób okupiło ją
skaleczeniami i zniszczeniem ubrań.
Sprawnie przebiegały prace w pobliżu dworca. W nich uczestniczyło najwięcej osób.
-
przez nas “Akcją obrotnica”. Zadanie polegało na
oczyszczeniu na szerokość 2 metrów całej drogi
prowadzącej do obrotnicy parowozów.
Po kilkudziesięciu minutach pracy udało
się nam przedrzeć do obrotnicy na szerokość
kosiarki. W tym momencie wiedzieliśmy, że damy
radę. Około godziny 13 cała droga była
oczyszczona. Praca szła tak dobrze, że udało się
nam jeszcze wykosić teren wokoło obrotnicy.
Później wygrabiliśmy alejkę i podziękowaliśmy
sobie za pracę.
Wiele pracy wymagało przywrócenie do
stanu używalności pomieszczeń wewnątrz dworca.
Ostatni remont wykonano tam w 1993 roku.
Z pomocą zakupionych materiałów odmalowano
korytarz, wnętrze dawnej poczekalni i bufetu.
W tych pracach szczególnie wyróżnił się Pan
Czesław Maciaszczyk, który pracując bez
wytchnienia w ciągu kilku dni z pomocą swoich
znajomych zmienił oblicze racławickiego dworca.
Mieszkanki Racławic dokończyły jego prace
myjąc szyby i podłogi. Na koniec wszyscy
oczyścili portal kasy biletowej. Wyglądała ona tak,
jakby nadal w tym miejscu można było zakupić
bilet.
W czasie trwania pikniku kolejarskiego
do Pań zajmujących się dystrybucją gadżetów
przychodziło wielu turystów z prośbą zakupu
biletu. Był to najlepszy dowód na to, iż trud
włożony w odnowienie wnętrz był uzasadniony.
W poczekalni, jeszcze zanim ustawiono
kolejowe eksponaty, zawieszono firanki
i odmalowano drzwi. Wstawiono brakujące szyby
oraz naprawiono elektrykę. Podobnie w dawnym
bufecie. Tam dodatkowo powieszono siatki
maskujące, zainstalowano nowe gniazdka
elektryczne. Jedna z mieszkanek na zachodniej
ścianie tego pomieszczenia namalowała parowóz.
Świetnym pomysłem było odnowienie
starego rozkładu jazdy pociągów. Do dziś
zachowała się duża tablica, do której wkładało się
blaszki z godzinami odjazdu pociągów oraz
stacjami docelowymi. Stary rozkład oczyszczono.
Włożono oryginalne godziny odjazdów pociągu,
w tym godziny odjazdu ostatnich pociągów do
Raciborza i Głubczyc. Dodano kilka ciekawych
stacji, do których można było dostać się
z Racławic: Osoblaha, Krnov, Włoszczowa,
Warszawa, Moskwa. W czasie trwania imprezy
kolejowej rozkład cieszył się większym
zainteresowaniem niż wcześniej się tego
spodziewaliśmy.
W pracach wewnątrz dworca szczególnie
wyróżnili się: Fryderyk Strzeduła, Andrzej Żabski,
Państwo Iwona i Henryk Makselan, Barbara Herla,
Maria Stadnicka, Grażyna Mikulska, Państwo
Maria i Andrzej Narwid, Państwo Gąsior, Józef
Raczkowski, Piotr Kopczyk, Piotr Zalewski,
Szymon Morawski, Tadeusz Wrona, Izabela
Szewczyk, Danuta Bukowska, Janina Raczkowska,
Ala Bracka, Bogdan Rawski, Tadeusz Stadnicki,
Mieczysław Kołodziej oraz Pan Janik.
Panie z własnych domów przyniosły firanki i pracując po kilka godzin dziennie ozdobiły
bufet i poczekalnię.
Najtrudniejszą pracą było przygotowanie bufetu do wykładów. Pomieszczenie
odmalowano, później ubytki zakryto siatkami maskującymi.
Proszę uwierzyć, że cała ścieżka do obrotnicy parowozów była tak zarośnięta jak fragmenty
widoczne z prawej i lewej strony.
-
1
9
Jaromir Foltyn wraz z grupą kilku osób
wielokrotnie odwiedzał nas w czasie przygotowań.
Pomagał i doradzał. Kilka dni przed imprezą
wpadł na bardzo ciekawy pomysł. Narysował
i wydał unikalną pocztówkę. Prezentowała ona
racławicki most kolejowy, na którym wklejono
czeski pociąg wożący turystów do Osoblahy. Po
prawej stronie umieszczono godło Czech, po lewej
Polski. Nie zapomniano również o emblematach
Unii Europejskiej. Pocztówka ta odnosiła się do
planów przedłużenia wąskiego torów do Racławic
Śląskich.
Czesi brali udział w przygotowaniu
wystawy. Obok eksponatów historycznych
wystawili swoje plansze prezentujące historię linii
kolejowej Osoblaha-Tremešna opisane w kilku
językach.
Około 2 tygodnie przed imprezą pojawił
się oficjalny plakat. Prace nad nim trwały kilka
tygodni. Z pomocą wielu osób plakat pojawił się
w większości miast południa Opolszczyzny oraz
w kilku czeskich miejscowościach.
Piątek 5 września 2008r. był ostatnim
dniem przygotowań. Pozostało nam jedynie ułożyć
krzesełka dla słuchaczy wykładów, w poczekalni
ustawić eksponaty, wywiesić regulamin imprezy.
Ostatnim etapem przygotowań było
rozwieszenie na dworcu dużego banera
zawierającego tytuł imprezy oraz informacje
dotyczące rodzaju jej finansowania. Wszyscy,
którzy ciężko pracowali przez ostatnich
kilkanaście dni zgromadzili się na peronie, by
asystować w wywieszeniu tej dużej planszy. Było
to swego rodzaju podsumowanie całych prac.
Mieszkańcy pełni optymizmu udali się do
swoich domów w oczekiwaniu na następny dzień.
Dzień, na który czekali od kilku miesięcy.
Również drzwi do pomieszczeń zyskały
nowy blask.
Korytarz chwilę po odmalowaniu. W oddali widoczna kasa, z której kilkanaście minut po
wykonaniu tego zdjęcia zniknęły grafity, a wnętrze zostało oczyszczone.
Pomysł z prezentacją starego rozkładu jazdy w odświeżonej wersji był strzałem w dziesiątkę.
Baner informujący o finansowaniu imprezy, zawierający jej nazwę w dwóch językach (polskim i czeskim) został wywieszony na
zakończenie prac.
-
Na kilka dni przed imprezą południowa strona dworca wyglądała tak samo jak w chwili kiedy zawieszono kursowanie pociągów do Głubczyc.
Tak wyglądało torowisko na odcinku 2 kilometrów po zakończeniu koszenia.
Plakat reklamujący imprezę
-
2
1
Rozdział 4
„Koleją po pograniczu polsko-czeskim”
6 września 2008r. przywitał wszystkich
piękną pogodą. Od godziny szóstej rano na dworcu
kolejowym trwały ostatnie przygotowania. Przed
godziną siódmą zjawili się pierwsi miłośnicy kolei.
Zwiedzali racławicki dworzec, podziwiali
oczyszczoną linię kolejową do Głubczyc
i zachwycali się monumentalnością
kratownicowego mostu kolejowego nad Osobłogą.
Po godzinie dziewiątej otrzymano
informację, że parowóz TKp 4422 “Śląsk”
wyjechał już z Kędzierzyna i jest w drodze do
Racławic. Spodziewano się go lada moment. Na
wieść o tym amatorzy kolejowej fotografii
rozstawiali się ze swoim sprzętem w pobliżu
torowiska, by tylko uwiecznić moment wjazdu.
Przed godziną dziesiątą rumak ze stali pojawił się
w Racławicach, witając wszystkich gwizdem.
Mimo, iż do oficjalnego rozpoczęcia
pikniku pozostały jeszcze dwie godziny, na
dworcu obecnych było kilkaset osób. Większość
z nich interesowały przygotowania parowozu do
imprezy.
Po odczepieniu od lokomotywy
spalinowej serii SM42, “Śląsk”, o własnych siłach
zjechał na nieużywane torowisko na południową
stronię stacji. Tam nawęglono go oraz uzupełniono
w wodę.
Na dworzec z każdą chwilą przybywało
coraz więcej osób. Wielu z nich przywiozły
pociągi. Inni dojechali samochodami. Pojawili się
też pierwsi czescy goście.
Najwięcej osób obecnych było na
oficjalnym rozpoczęciu o godzinie 12:00.
Uroczystość rozpoczęli Panowie: Radosław
Roszkowski – starosta prudnicki, Józef Skiba –
wicestarosta, prezes Stowarzyszenia Rozwoju
Dorzecza Osobłogi. Józef Skiba podziękował
wszystkim za przybycie. Przedstawił zarys
projektu i sposób jego sfinansowania. Gratulował
mieszkańcom Racławic, pogranicza polsko-
czeskiego, a także miłośnikom kolei wielkiego
zaangażowania i dziękował za ciężką pracę
włożoną w rewitalizację zapomnianej linii
kolejowej do Głubczyc. Opowiedział pokrótce
historię kolei pogranicza polsko-czeskiego
zaznaczając, iż dawne linie kolejowe, będące
niegdyś siłą napędową tych ziem, dziś mogą stać
się nie lada atrakcją turystyczną.
Przywitano zaproszonych gości, którymi
prócz wspomnianego wcześniej starosty byli m.
in.: burmistrz Głubczyc Jan Krówka, radni powiatu
prudnickiego, przedstawiciele strony czeskiej,
współorganizatorzy pikniku, członkowie
stowarzyszenia Slezské zemské dráhy o.p.s. na
czele z Jaromirem Foltynem, znani działacze
społeczni i przedstawiciele prasy. Starosta
Radosław Roszkowski pochwalił ideę ratowania
kolejowych zabytków. Był pod dużym wrażeniem
wykonanej pracy. Tego, że zapomniany od ośmiu
lat dworzec zyskał nowy blask. Prezentował się
ładniej niż inne, nadal czynne i w pełni
funkcjonalne dworce. Życzył wszystkim udanej
zabawy.
Wjazd parowozu TKp “Śląsk” 4422 na południową stronę dworca kolejowego
w Racławicach Śląskich Józef Skiba (z prawej) przywitał wszystkich gości, podziękował organizatorom za pracę
i poinformował o sposobie finansowania projektu.
-
W części oficjalnej uczestnikom
przedstawiono Pana Stanisława Nosska.
Pierwszego polskiego kolejarza, który w 1945
roku trafił do Racławic i tu, na lokalnym dworcu,
odprawił pierwszy polski pociąg. Pan Stanisław
otrzymał kwiaty. W podzięce za wieloletnią pracę
odśpiewano mu zasłużone “Sto lat”.
Przy dźwiękach grającej orkiestry dętej
z Racławic Śląskich, Dzierżysławic oraz
Mochowa, najstarszy kolejarz Racławic przyjął
wjeżdżający na południowy peron parowóz. Od
tego momentu oficjalnie rozpoczął się piknik
kolejowy.
W dawnej poczekalni otwarto ekspozycję
historyczną. Swoje eksponaty zaprezentowali
przede wszystkim lokalni pasjonaci kolejnictwa:
Piotr Kopczyk z Głubczyc oraz Stanisław
Stadnicki z Racławic Śląskich. Największa
atrakcją był oryginalny, niemiecki plan
o wymiarach trzy metry długości, jeden metr
wysokości prezentujący węzeł kolejowy
w Racławicach. Plan pochodził z 1938 roku.
Ponadto zaprezentowano dawne plany węzłów
głubczyckiego i nyskiego.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się
archiwalne fotografie i książki. Zachwyt budziły
odrestaurowane lampy i osprzęt kolejowy.
Wiele osób wykonywało pamiątkowe
fotografie przy mundurach kolejowych, a Piotr
Kopczyk przez kilka godzin odpowiadał na pytania
zadawane przez zwiedzających. Również
w dawnej poczekalni swoje stanowisko miała
strona czeska. Stowarzyszenie Slezské zemské
dráhy o.p.s. prezentowało ofertę turystycznych
przejażdżek na linii kolejowej Třemešná –
Osoblaha. Można było zaopatrzyć się w ulotki,
foldery czy kolejowe pamiątkowe karty pocztowe.
Te ostatnie cieszyły się największym
zainteresowaniem.
W dawnym bufecie odbywały się
prelekcje. Jaromir Foltyn opowiedział
o funkcjonowaniu wąskotorowej przygranicznej
kolejki Třemešná – Osoblaha. O tym, jak w ciągu
kilku lat stała się ona turystycznym hitem. Tak, jak
wcześniej obiecał, publicznie zaprezentował plany
rozbudowy czeskiego traktu do Polski.
W dzisiejszych czasach realizacja tego
przedsięwzięcia wydaje się realna. Należy
wybudować około dwukilometrowy odcinek linii
kolejowej z Osoblahy do miejsca, w którym linia
Racławice Śląskie-Głubczyce przechodzi najbliżej
granicy. Od tego momentu przez około trzy lub
cztery kilometry linia wąskotorowa będzie biegła
wewnątrz linii normalnotorowej przy
wykorzystaniu dodatkowej, środkowej szyny.
Dzięki temu koszty budowy będą relatywnie
niskie. Nie trzeba wznosić nowych mostów, czy
nasypów kolejowych. Nie zniszczy się również
traktu kolejowego do Głubczyc. Jedną linią
jednocześnie będą mogły podróżować pociąg
wąskotorowe z Racławic do Osoblahy i dalej, oraz
normalnotorowe z Racławic do Głubczyc.
Znany miłośnik historii pogranicza,
doktor Paweł Szymkowicz w swoim godzinnym
wykładzie połączonym z dyskusją przedstawił
historię lokalnych linii transgranicznych.
Podkreślił, jak duże znaczenie miało dawniej
połączenie tych terenów z Pragą, Wiedniem
i Berlinem.
Stanisław Nossek (w środku). Najstarszy i pierwszy polski kolejarz w Racławicach
Śląskich.
Jaromir Foltyn opowiedział o swoich planach przedłużenia kolei wąskotorowej do Racławic
Śląskich.
Dużym zainteresowanie cieszyła się wystawa pamiątek kolejarskich.
-
2
3
Przed dworcem Opolski Zakład Linii
Kolejowych rozdawał darmowe ulotki, uczył jak
ważne jest zachowanie należytej ostrożności przy
przejeżdżaniu przez przejazd kolejowy. W pobliżu
pasjonaci modelarstwa kolejowego mogli
zaopatrzyć się w kartonowe modele sklejanych
dworców, zakupić czasopisma i literaturę
kolejową.
Na torowisku południowej części dworca
królował parowóz TKp 4422 “Śląsk”. Przez
kilkadziesiąt minut wszyscy chętni mogli wykonać
pamiątkowe zdjęcie. Przy nim lub wewnątrz
kabiny maszynisty z klimatyczną, ubraną
w kolejowe ubrania obsługą parowozu. Około
godziny 13:00 parowóz jako pierwszy pociąg od
ośmiu lat wyruszył z dworca w Racławicach linią
kolejową w kierunku Głubczyc. Wjechał na
racławicką skarpę kolejową, przejechał przez dwa
wiadukty, by po kilku minutach znaleźć się na
wielkim moście. Wydarzenie to fotografowało
kilkadziesiąt osób. Była to swego rodzaju nagroda
dla tych, którzy pracując społecznie oczyścili linię
i od lat wierzyli, że kiedyś znów na “wiszącym
moście” ponownie będzie można zobaczyć pociąg.
Blisko 100 osób wystartowało
w konkursie wyścigów drezyn ręcznych. Ścigano
się w kilku kategoriach: rodziny, młodzież, open.
Rywalizacja była zacięta, a o zwycięstwie
decydowały sekundy. Wyścigi były obsługiwane
przez Sowiogórskie Bractwo Kolejowe.
Opolskie Stowarzyszenie Miłośników
Kolei drezynami woziło wszystkich chętnych na
wielki most kolejowy oraz obrotnicę parowozów.
Aby przejechać się unikalną trasą należało
kilkanaście minut oczekiwać w długiej kolejce.
Chętnych nie brakowało do późnych godzin
wieczornych.
Każdy, kto wracał z takiej podróży, był
zachwycony widokami rysującymi się
z racławickiej skarby kolejowej. Większość osób
była pod wrażeniem rozmiarów stalowego mostu
nad Osobłogą. Mało komu wystarczyła jedna
przejażdżka.
Ciekawy przebieg miał konkurs
zapowiadania przyjazdu pociągu przez megafon
kolejowy. Widać było, że kilku uczestników
przygotowywało się do niego dużo wcześniej.
Pociągi zapowiadano w czapce kolejowego
dyspozytora. Zwyciężył mieszkaniec Głuchołaz,
który powiedział: “Pociąg osobowy z Racławic
Śląskich do Głubczyc i Raciborza jest opóźniony
osiem lat, opóźnienie pociągu może się zwiększyć”.
Najlepsi w konkursie zapowiadania przyjazdu
pociągu, podobne jak zwycięzcy konkursu
“wyścigi drezyn ręcznych” otrzymali pamiątkowe
puchary.
Pierwszego dnia rozdano kilkaset
darmowych gadżetów. Mapy Dorzecza Osobłogi,
powiatu prudnickiego, Euroregionu Pradziad.
Ponadto karty pocztowe, widokówki, długopisy,
smycze. Wszystkie prezenty można było otrzymać
w kasie biletowej, w której na czas imprezy
urzędowały panie w czapkach kolejarskich.
Każdemu kto tylko chciał, na otrzymanym
gadżecie przybijały datownikiem datę imprezy
wraz z nazwą stacji.
Goście licznie korzystali z posiłków,
przede wszystkim lokalnej kuchni. Nie zabrakło
atrakcji dla najmłodszych: dmuchanych zjeżdżali,
popcornu i waty cukrowej.
W tym dniu obecni byli dziennikarze
wszystkich liczących się mediów województwa
opolskiego: gazet, telewizji, portali internetowych
i stacji radiowych. Część z nich nadawała relacje
Pierwszy od ośmiu lat pociąg na racławickim moście. 6 września 2008, godzina 13:00.
Opolskie Stowarzyszenie Miłośników Kolei niezliczoną ilość razy przewiozło wszystkich
chętnych w kierunku kratownicowego mostu.
-
na żywo z naszego dworca. Inni zbierali materiał
do poniedziałkowych wydań.
Przez cały dzień z peronu 3 łączność ze
światem nawiązywali krótkofalowcy z Głubczyc.
O godzinie 19, kiedy planowano
zakończenie imprezy, na dworcu znajdowało się
jeszcze około 200 osób. Nikt nie chciał wracać do
domu.
Najbardziej wytrwali byli miłośnicy kolei,
którzy do późnej nocy w towarzystwie członków
Towarzystwa Ochrony Zabytków Kolejnictwa
i Organizacji Skansenów z Pyskowic wspominali
przy usypiającym parowozie dawne czasy
kolejowej świetności lokalnych dworców.
Drugi dzień imprezy przypadł na
niedzielę. Kiedy tylko zabił kościelny dzwon,
dworzec zaczął wypełniać się gośćmi. Przyjechała
część osób, która w Racławicach była dnia
poprzedniego, jak i nowi goście.
Również w niedzielę do przejażdżek
drezynami ustawiały się długie kolejki. Tego dnia
po terenie dworca można było przejechać się
wewnątrz parowozu, który kilka razy niedzielnego
popołudnia wjeżdżał również na Wielki
Kratownicowy Most.
W dawnym bufecie wykład
dotyczący historii kolei w Racławicach
i Głubczycach wygłosił Piotr Kopczyk.
Krótkofalowcy w Głubczyc na czele
z Arkadiuszem Korusem opowiedzieli o historii
łączności oraz o swojej pasji. W holu Przemysław
Jarocki zaprezentował komputerowe
odwzorowanie linii kolejowej Kędzierzyn-Koźle –
Głogówek – Racławice Śląskie – Prudnik – Nysa.
Każdy, kto tyko chciał, mógł przez chwilę poczuć
się jako maszynista prawdziwego pociągu
prowadząc skład lokomotywami czy parowozami
kursującymi po lokalnych liniach kolejowych.
Najmło