Wiez daje sile

12
5 █ Spis treści Słowo wstępne 7 Wprowadzenie: Czym właściwie jest udana więź między rodzicami a dziećmi 11 Część I: Więź daje siłę. Zręby sukcesu na przyszość 23 1. Bezpieczna więź to coś więcej niż tylko ochrona przez pierwsze lata życia 25 2. „Rodzicielska wrażliwość” – magiczne słowo teorii więzi 33 3. Kompetentni rodzice – kompetentne dzieci, czyli jak wspierać wrażliwość 49 Część II: Rodzice i dzieci – jedna drużyna. Naturalne umiejętności tworzenia więzi 55 4. Miłość od pierwszego wejrzenia, czyli jak powstaje więź 57 5. Jak wzrasta więź – dwie strony medalu 61 6. O więzi niemowlęcej. Budowanie więzi przez dziecko 83 Część III: Więź – praca zespołowa pod przewodnictwem rodziców 89

description

Fragment ksiazki "Wiez daje sile" Evelin Kirkilionis

Transcript of Wiez daje sile

Page 1: Wiez daje sile

5

█ Spis treści

Słowo wstępne 7

Wprowadzenie: Czym właściwie jest udana więź między rodzicami a dziećmi 11

Część I: Więź daje siłę. Zręby sukcesu na przyszość 231. Bezpieczna więź to coś więcej niż tylko ochronaprzez pierwsze lata życia 252. „Rodzicielska wrażliwość” – magiczne słowo teorii więzi 333. Kompetentni rodzice – kompetentne dzieci, czyli jak wspierać wrażliwość 49

Część II: Rodzice i dzieci – jedna drużyna. Naturalne umiejętności tworzenia więzi 55

4. Miłość od pierwszego wejrzenia, czyli jak powstaje więź 575. Jak wzrasta więź – dwie strony medalu 616. O więzi niemowlęcej. Budowanie więzi przez dziecko 83

Część III: Więź – praca zespołowa pod przewodnictwem rodziców 89

Page 2: Wiez daje sile

7. Przygotowanie do udanego początku więzi. Rozdział dla matek, który powinni też przeczytać ojcowie 918. Doula – nie tylko wsparcie dla matki 110

Część IV: Marzenie i rzeczywistość. Kiedy rodzinę dopadnie proza życia 113

9. Zdrowe dziecko = szczęśliwa matka? Marzenia i rzeczywistość 11510. Na najwyższych obrotach, czyli dwudziestoczterogodzinny dyżur „nowoczesnej matki” 12111. O dzieleniu się opieką. Rozwiązania rodzinne i pozarodzinne 12913. Nierówne szanse wcześniaków – choć niesprzyjające, to wcale nie beznadziejne 146

Podziękowania dla dzieci 156

Przypisy 159

Page 3: Wiez daje sile

11

█ Wprowadzenie

Czym właściwie jest udana więź

między rodzicami a dziećmi

Więź, bonding i attachment

Dla zdrowego rozwoju dziecko potrzebuje związku emo-cjonalnego przynajmniej z jedną osobą, pełniącą funkcję ro-dzica. Opisujący ten związek naukowy termin „więź” szyb-ko przyjął się również w języku ogólnym. Oczywiście, nie tyl-ko dziecko przywiązuje się do rodziców, ale również w rodzi-cach rozwija się emocjonalna więź z dzieckiem. W języku an-gielskim przywiązanie ze strony dziecka opisuje się słowem attachment, a przywiązanie ze strony rodziców terminem bonding. Po niemiecku1 natomiast pojęcie „więź między rodzi-cami a dziećmi” podkreśla raczej wzajemność związków uczu-ciowych rodziców i ich pociech.

Chciałabym podkreślić, że słowa „rodzice” używam w tej książce w jak najszerszym znaczeniu: określam nim osoby, które stale opiekują się dzieckiem, a nie tylko rodziców bio-logicznych. Jednocześnie pojęcie „matka” oznacza tu „głów-nego opiekuna”. W rzeczy samej to matki, przede wszystkim

Page 4: Wiez daje sile

12

w pierwszym roku życia (czasem z przyczyn czysto biologicz-nych, z powodu karmienia), odgrywają rolę najważniejszego opiekuna dziecka. Zaangażowanych ojców proszę o wybacze-nie – dla większej płynności czytania najczęściej nie wspomi-nam o nich bezpośrednio.

Więzi oparte na zaufaniu i więzi oparte na lęku –klasyczne obserwacje

Rodzice dają swoim dzieciom poczucie bezpieczeństwa psychicznego, co oznacza, że są źródłem pewności siebie i rów-nowagi. W okresie niemowlęcym poczucie to zależy przede wszystkim od obecności rodziców. Dalszy rozwój dziecka i zwiększanie się jego zdolności kognitywnych krok po kroku pozwala mu również w inny sposób upewniać się co do emo-cjonalnej bliskości i dostępności ważnych osób.

Uwaga i troska, z jaką rodzice reagują na sygnały dziec-ka, już w pierwszych miesiącach życia pozwala niemowlęciu upewnić się, że troszczą się o nie i znają jego potrzeby, że je ak-ceptują i chronią. Rodzice okazują się w ten sposób godnymi zaufania partnerami więzi. Już z zachowania raczkującego ma-lucha można wywnioskować, czy rodzice stanowią dla niego bezpieczną bazę. Dzieci o bezpiecznej, ufnej więzi z matką nie tylko z większą ciekawością i samodzielnością odkrywają oto-czenie, ale potrzebują też bardziej wyważone proporcje mię-dzy samodzielną zabawą i własnymi zainteresowaniami z jed-nej strony, a czerpaniem przyjemności z kontaktu z rodzica-mi z drugiej. Są ogólnie zrównoważone, rzadziej płaczą i nie-mal nie wykazują zachowań lękowych, nerwowych czy agre-

Page 5: Wiez daje sile

13

sywnych. Skrzywdzone, szukają bliskości z rodzicami, ale dają się pocieszyć bez wczepiania się w nich, co oznacza, że kiedy smutek i ból mijają, potrafią odejść do swoich spraw. Wiedzą, skąd wziąć pomoc, i znajdują ją, jeśli tylko czują, że sytuacja je przerasta.

Chyba najłatwiej uzmysłowić sobie, czym jest prawidłowa więź rodzice–dzieci, porównując ją z więzią lękową za pomo-cą testu obcej sytuacji (nawet jeśli na samym początku da nam to nieco „suchą” wiedzę naukową; patrz s. 14). Badanie po-lega na tym, że dzieci w wieku ok. jednego roku stawia się w sytuacjach budzących stopniowo coraz większy niepokój. W ściśle określonych warunkach badawczych maluchy pozo-stawia się przez pewien czas częściowo w towarzystwie osoby obcej, a częściowo zupełnie same, w nieznanym sobie otocze-niu. Im bardziej zaniepokojone jest dziecko, tym bardziej po-trzebuje uspokajającej bliskości matki, a także, co zrozumiałe, tym mniej wykazuje zachowań poznawczych i tym mniej się bawi, mimo że dostępne zabawki są przecież bardzo interesu-jące. Można wyobrazić sobie tę sytuację na przykładzie wagi: po jednej stronie zachowania poznawcze, a po drugiej potrze-ba bliskości. Im pewniej i bardziej beztrosko czuje się dziecko, tym wcześniej włączają się u niego zachowania poznawcze. Je-śli dziecko staje się coraz bardziej niepewne czy wystraszone, bawi się coraz mniej i intensywniej szuka wsparcia u opieku-na, który przywraca mu poczucie bezpieczeństwa i pokazuje, że je chroni i że wszystko jest w porządku2.

Organizując test, przede wszystkim oczekuje się, że praw-dopodobnie najciekawsze będą wyniki obserwacji dzieci pod-czas rozstania z matką. Tymczasem sposób, w jaki maluchy ra-

Page 6: Wiez daje sile

14

dziły sobie w sytuacji rozstania, okazał się, owszem, ważny, jednak szczególnie pouczające przy ocenie jakości więzi były zachowania dzieci podczas powrotu matki.

Test obcej sytuacji – metoda oceny więzi

Badanie to, stworzone przez Mary Ainsworth3, pozwa-la uchwycić jakość więzi z opiekunem u dzieci w wieku roku–półtora na podstawie ustandaryzowanej procedury, któ-ra zakłada okresy przebywania w obcym otoczeniu wspólnie z matką i po rozstaniu z nią. Znajdujące się w pomieszczeniu badawczym zabawki są co prawda ciekawe i zachęcają do za-chowań poznawczych, ale z drugiej strony obce otoczenie tro-chę jednak dzieci niepokoi. Dlatego często potrzebują dodat-kowego wsparcia ze strony matki, co łatwo rozpoznać po tym, że swoim zachowaniem sygnalizują potrzebę bliskości, to zna-czy np. częściej nawiązują kontakt wzrokowy z matką czy do-magają się bezpośredniej bliskości fizycznej. Ponieważ pod-czas badania matka siedzi daleko od kącika zabaw, zachowa-nia dzieci, które mają na celu nawiązanie kontaktu, są łatwe do zaobserwowania.

W ośmiu trzyminutowych etapach dziecko stawia się w sy-tuacjach, które w różnym stopniu je niepokoją (oczywiście tyl-ko, jeśli nie reaguje zbyt gwałtownie). Etap 1: matka z dziec-kiem zostają przyprowadzone do pomieszczenia obserwacyj-nego przez osobę prowadzącą badanie. Najpierw więc (etap 2) tylko w obecności matki dziecko musi się zdecydować, czy woli trzymać się blisko niej, czy badać ciekawe zabawki. Etap 3: po

Page 7: Wiez daje sile

15

trzech minutach do pomieszczenia wchodzi obca osoba. Etap 4: po ustalonym czasie matka wychodzi z pokoju, a gdy wraca po kolejnych trzech minutach (etap 5), obcy wychodzi.

Następnie matka znów się oddala i dziecko zostaje samo (etap 6). Po trzech minutach jeszcze raz wraca obcy (etap 7), a na koniec wychodzi z pokoju w momencie powrotu matki (etap 8).

Każdy etap wywołuje u dzieci coraz silniejszy niepokój. Rośnie ich potrzeba bliskości z matką, a gotowość do zabawy maleje stopniowo, w miarę, jak narasta ich lęk – szczególnie, gdy matka odchodzi i zostają same w obcym otoczeniu. Rów-nież po powrocie matki dzieci wciąż, co zrozumiałe, są moc-no zaniepokojone i nie bawią się tak intensywnie, jak w sytu-acji początkowej.

Typowa reakcja dzieci, których więź z matką jest oparta na zaufaniu: najpierw maluchy z zainteresowaniem badają zabawki w ką-ciku zabaw, od czasu do czasu podejmując kontakt z matką, która siedzi trochę z boku. Kiedy matka wychodzi z pokoju, dzieci co prawda protestują, ale nie zaczynają od razu płakać ani krzyczeć. Najpierw zaczynają ją wołać, a kiedy nie wraca, stopniowo tracą zainteresowanie zabawkami. Zaczynają mat-ki szukać, często z płaczem, którego nie są w stanie ukoić pró-by pocieszania podejmowane przez osobę obcą. Kiedy tylko matka wraca, dzieci witają ją, promieniejąc radością. Malu-chy szukają fizycznej bliskości z matką i chcą, by je pociesza-ła. Po chwili w końcu się uspokajają i powoli znów zaczyna-ją się bawić.

Page 8: Wiez daje sile

40

Noszeniaki – praktyczne konsekwencje rozwoju gatun-kowego

Czy nam się to podoba, czy nie, nasze wyposażenie gene-tyczne wciąż predestynuje nas do życia zbieracko-łowieckie-go. I naturalnie dotyczy to również noworodków, które mu-szą korzystać ze swojego wyposażenia biologicznego intensyw-niej niż my, dorośli. Od początku rozwoju naszego gatunku (ok. 5 milionów lat temu)19 z powodu koczowniczego trybu życia matki musiały nosić swoje dzieci ze sobą. Pozostawie-nie samemu sobie było dla niemowlęcia w prehistorycznych czasach ogromnym zagrożeniem życia, gdyż oznaczało rozłąkę z matką i grupą, a co za tym idzie, wystawiało na łatwy łup dla drapieżników. Niemowlę, które poczuło się opuszczone, stara-ło się więc przywołać matkę wszelkimi dostępnymi mu sposo-bami. Z drugiej strony wyczuwanie kontaktu fizycznego i ru-chu oznaczało dla dziecka, że znajduje się pod opieką i pod ochroną. Nie bez powodu kołyski są tak skutecznym sposo-bem uspokajania niemowląt – symulują sposób poruszania, który był możliwy tylko wtedy, kiedy ktoś dziecko nosił20.

Biologiczne wyposażenie ludzi jako przystosowaniedo życia zbieracko-łowieckiego

Większość ludzkich zachowań o podłożu genetycznym, wykształconych jako przystosowanie do otoczenia, rozwinęła się, gdy ludzkość żyła w społecznościach zbieracko-łowieckich, a więc w neolicie. Dzisiejszy człowiek pojawił się na Ziemi około 40 tysięcy lat temu17, a osiadły tryb życia zaczął prowa-

Page 9: Wiez daje sile

41

dzić przed mniej więcej 10 tysiącami lat – to o wiele zbyt krót-ki okres czasu, by mogły pojawić się jakieś genetyczne przysto-sowania do zmienionych warunków życia. Ponadto wiele tra-dycyjnych kultur do dziś pielęgnuje koczowniczy lub na wpół koczowniczy tryb życia.

Współczesny człowiek jest zatem nadal przystosowany do życia w małych grupach zbieracko-łowieckich. Nasi przodko-wie początkowo żyli najprawdopodobniej we wspólnotach, składających się z około 40 osób, później maksymalnie ok. 150 osób. Ok. 6 000 lat temu charakter tych wspólnot za-czął się zmieniać, dając początek większym, bardziej skom-plikowanym społecznościom. Nasze współczesne warunki ży-ciowe niemal zupełnie rozmijają się z warunkami, do których jesteśmy najlepiej przystosowani genetycznie – te najłatwiej znaleźć u współcześnie istniejących ludów zbieracko-łowiec-kich. John Bowlby nazwał warunki życiowe, odpowiadające naszemu wyposażeniu genetycznemu, „środowiskiem ewolu-cyjnego przystosowania”. Z tego podstawowego pojęcia roz-winęła się tak zwana teoria niezgodności, która wychodzi z założenia, że niezgodność między środowiskiem, do które-go jesteśmy przystosowani genetycznie, a naszym rzeczywi-stym otoczeniem, może się wyrażać w zachowaniach wykra-czających poza normę lub patologicznych. Przykładem może być depresja poporodowa albo wrodzone dysplazje bioder u noworodków, spowodowane pielęgnacją nieodpowiednią dla noszeniaków18.

Dzisiaj jest tak samo: jeśli niemowlę nie dostrzega obok sie-bie żadnej bliskiej osoby – nie widzi jej, nie słyszy, nie wyczu-

Page 10: Wiez daje sile

42

wa zapachu, dotyku ani ruchu – czuje się porzucone. Z punk-tu widzenia dziecka to sytuacja w sposób oczywisty niepoko-jąca, bo stwarzająca zagrożenie życia. Wobec tego nie powin-no dziwić, że dziecko w pierwszych miesiącach życia zaczyna płakać, jak tylko odłoży się je do snu w osobnym, cichym po-koju. Jeśli rodzice kierują się tu potrzebami dorosłego, dla któ-rego spokój tworzy najlepsze warunki do zasypiania, stawia-ją swoje dziecko w trudnej emocjonalnie sytuacji. Przez płacz maluch sygnalizuje poczucie opuszczenia i chce przywołać ro-dziców – to spuścizna po zbieracko-łowieckim etapie rozwo-ju ludzkości.

Noszeniaki – jeden z trzech typów potomstwa

Potomstwo różnych gatunków ssaków można podzielić na trzy duże grupy, w zależności od stopnia rozwoju w chwili na-rodzin. Młode tak zwanych gniazdowników21, do których za-liczamy myszy, koty czy króliki, przystosowane do trybu ży-cia swojego gatunku, przychodzą na świat niezbyt rozwinię-te. Ślepe, nagie – przynajmniej w typie pierwotnym – i nie-mal niezdolne do samodzielnego przemieszczania się, pierw-szy okres życia spędzają w cieple i schronieniu gniazda. Matka wraca na karmienie co jakiś czas, zdarza się, że tylko raz dzien-nie. Zawartość tłuszczu i białka w jej mleku jest odpowiednio wysoka, jako że dawka pożywienia musi wystarczyć na dłużej. Poza tym małe pozostają głownie same. Kiedy stają się w koń-cu bardziej mobilne i potrafią już badać otoczenie, zaniepoko-jone nie szukają matki, ale schronienia w swojej norce.

Tak zwane zagniazdowniki, do których m.in. należą zwie-rzęta stadne, np. źrebięta koni, antylopy gnu czy słonie, przy-

Page 11: Wiez daje sile

43

chodzą na świat tak dobrze rozwinięte, że kilka godzin po na-rodzinach podążają za matką i szybko potrafią wrócić pod ochronę stada. Stosownie do tego ich zmysły już w chwili na-rodzin są w pełni sprawne, zwierzęta muszą bowiem dyspo-nować dojrzałym systemem regulacji temperatury i być zdol-ne do poruszania się w sposób odpowiadający ich gatunkowi. Matki i młode nie odstępują się na początku niemal na krok, również w razie niebezpieczeństwa dzieci pozostają możliwie najbliżej matki.

Noszeniaki, np. różne gatunki małp, leniwce i mrówkoja-dy, a także nasi najbliżsi krewni, tacy jak szympansy, bonobo i goryle, przychodzą co prawda na świat ze sprawnymi narzą-dami zmysłów, nie są jednak zdolne do poruszania się samo-dzielnie w sposób odpowiedni dla ich gatunku. Są jednak do-brze rozwinięte fizjologicznie; wczepiają się łapkami w sierść matki i w ten sposób wciąż pozostają z nią w bliskim kontak-cie, podczas gdy matka przemieszcza się w poszukiwaniu poży-wienia. Samotne pozostanie w tyle oznacza dla młodego zwie-rzęcia zagrożenie życia, nawet kiedy już samo potrafi biegać. W razie niebezpieczeństwa natychmiast ucieka do matki i mocno się jej czepia.

Powtórzmy więc: dając dziecku w pierwszych miesiącach życia dużo fizycznej bliskości i uwagi, nie rozpieszczamy go, ale raczej zaspokajamy jego podstawowe zapotrzebowanie na bezpieczeństwo i bliskość. Jak już wspomnieliśmy, dziecko w pierwszych miesiącach życia nie potrafi zrozumieć, że kiedy zostaje samo, nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo. Dzieje się tak dlatego, że nie jest jeszcze w stanie pojąć, że jego opie-

Page 12: Wiez daje sile

44

kunowie wciąż istnieją i wciąż się o nie troszczą, nawet jeśli ono samo ich nie dostrzega. Pojęcie stałości przedmiotu, czy-li zdolność do zrozumienia, że rzeczy i osoby istnieją niezależ-nie od tego, czy się je aktualnie dostrzega, czy nie, pojawia się w wieku ok. pół roku. Około dziewiątego miesiąca życia dziec-ko rzeczywiście zaczyna szukać przedmiotów, które zniknęły mu z pola widzenia.

Wobec tego należałoby gruntownie przemyśleć wymaga-nia, wysuwane przez wielu rodziców, by dziecko zasypiało samo już od pierwszych miesięcy życia. Żądając tego, wyma-gamy od niemowlęcia wyczynu, do którego nie jest zdolne na tym etapie rozwoju poznawczego. Oczywiście dziecko może się nauczyć, że jego płacz nie odnosi skutku. To jednak nic nie zmienia w jego obecnym położeniu, potrzebach i lękach. Pew-nego dnia w końcu pogodzi się z faktem, że na wezwania kie-rowane do rodziców nie dostaje odpowiedzi, wpłynie to jed-nak niekorzystnie na budowę ufnej więzi z opiekunami.

Z faktu, że należymy do ssaków–noszeniaków, wynika ko-lejny fakt: potrzeba bliskości i fizycznego kontaktu z rodzi-cami jest potrzebą podstawową, i jako taka powinna zostać zaspokojona. Potrzeba ta jest zakorzeniona w naszych gene-tycznych wzorcach zachowań tak samo głęboko, jak potrze-ba przyjmowania pożywienia. Rodzice powinni nadać potrze-bie bliskości taką samą rangę, jaką nadają karmieniu, przewi-janiu i innym, wykonywanym codziennie, czynnościom pie-lęgnacyjnym. Szczególnie noszenie nabiera w tym kontekście specjalnego znaczenia, bo jest dla dziecka bliskie, przyjemne i pożyteczne.