W białych baletkach wychylona - JUNIOR MEDIA · 2015. 3. 16. · Praska Wiosna, przez Mirsk...

4
WWW.JUNIORMEDIA.PL PARTNER ORGANIZATOR PROJEKTU Szkoła Podstawowa im. Osadników Ziemi Mirskiej Betleja 32 59-630, Mirsk Numer 14 03/15 Takie bale - tylko w karnawale W białych baletkach wychylona... bal klas I-III 12 lutego, w Tłusty Czwartek, w świetlicy szkolnej odbył się bal karnawałowy. Pojawili się na nim uczniowie przebrani w piękne i zaskakujące stroje. Był pingwin z Madagaskaru, zombi, dziewczyna z Hawajów, kowboj, czarownica, dzidzia, pani redaktor i śmierć. Bawiliśmy się przy muzyce, którą serwował pan Wojciech Firek. Nad bezpieczeństwem czuwali nauczyciele, którzy też bawili się w najlepsze, bo również zadbali o swoje przebranie. W przerwach mogliśmy uczestniczyć w ciekawych konkursach: utrzymanie balonu, puste krzesło. Osobno zostali nagrodzeni uczniowie, którzy bawili się przez całą zabawę. Na przerwy między konkursami a tańcem Rada Rodziców ufundowała słodki poczęstunek: batoniki, czekolady oraz szampany Piccolo dla zwycięzców w konkursach. Mnie udało się zgarnąć główną nagrodę, czyli szampana. Wszyscy dobrze się bawili, aż nie chcieli iść do domów. Błagali o więcej, więcej… zabawy. Wróciliśmy do domów zadowoleni i szczęśliwi. Już nie możemy się doczekać kolejnego balu. Iga Fill Julka podczas występu W sobotę 21 lutego, w Lwóweckim Ośrodku Kultury odbył się casting do festiwalu talentów. Miałam przyjemność w nim uczestniczyć, ponieważ udało mi się przejść do półfinału. Chciałam podzielić się uczuciami, które mi tam towarzyszyły. Występ przed tak ogromną publicznością wcale nie jest łatwy i przyjemny. Miałam dużą tremę i uczucie niepewności, czy mój występ spodoba się jurorom i jak zostanę oceniona. Jednak sam udział w tym półfinale był dla mnie już dużym sukcesem. Cieszyłam się, że ktoś docenił mój talent. Wykonałam utwór „Laleczka z saskiej porcelany” i zagrałam fragment na flecie. Niestety nie przeszłam do finału. Jednak zostałam wyróżniona przez jurorów, gdyż zastosowałam się do ich uwag z castingu. Przez cały czas wspierała mnie moja mama, dzięki której czułam się bezpiecznie oraz pani Danuta Stojanowska, nauczycielka, która pocieszała mnie i podniosła na duchu. Bardzo wiele nauczyłam się dzięki temu wystąpieniu i jestem zadowolona, że mogłam wziąć w nim udział. Choć nie zdobyłam głównej nagrody, było to dla mnie duże doświadczenie, a uwagi na pewno pomogą mi się stać jeszcze lepszą, w tym co robię. Julia Kreis . .

Transcript of W białych baletkach wychylona - JUNIOR MEDIA · 2015. 3. 16. · Praska Wiosna, przez Mirsk...

Page 1: W białych baletkach wychylona - JUNIOR MEDIA · 2015. 3. 16. · Praska Wiosna, przez Mirsk jechały czołgi. Pamiętam, że nas dzieci, zbudził w nocy ogromny huk. Przerażające

WWW.JUNIORMEDIA.PL PARTNERORGANIZATORPROJEKTU

Szkoła Podstawowa im. OsadnikówZiemi MirskiejBetleja 3259-630, Mirsk

Numer 14 03/15

Takie bale - tylko w karnawale

W białych baletkach wychylona...

bal klas I-III

12 lutego, w Tłusty Czwartek, w świetlicy szkolnejodbył się bal karnawałowy. Pojawili się na nimuczniowie przebrani w piękne i zaskakujące stroje. Byłpingwin z Madagaskaru, zombi, dziewczyna zHawajów, kowboj, czarownica, dzidzia, pani redaktor iśmierć. Bawiliśmy się przy muzyce, którą serwowałpan Wojciech Firek. Nad bezpieczeństwem czuwalinauczyciele, którzy też bawili się w najlepsze, borównież zadbali o swoje przebranie. W przerwachmogliśmy uczestniczyć w ciekawych konkursach:utrzymanie balonu, puste krzesło. Osobno zostalinagrodzeni uczniowie, którzy bawili się przez całązabawę. Na przerwy między konkursami a tańcemRada Rodziców ufundowała słodki poczęstunek:batoniki, czekolady oraz szampany Piccolo dlazwycięzców w konkursach. Mnie udało się zgarnąćgłówną nagrodę, czyli szampana. Wszyscy dobrze siębawili, aż nie chcieli iść do domów. Błagali o więcej,więcej… zabawy. Wróciliśmy do domów zadowoleni iszczęśliwi. Już nie możemy się doczekać kolejnegobalu.

Iga Fill

Julka podczas występu

W sobotę 21 lutego, w Lwóweckim Ośrodku Kultury odbył się casting do festiwalutalentów. Miałam przyjemność w nim uczestniczyć, ponieważ udało mi się przejśćdo półfinału. Chciałam podzielić się uczuciami, które mi tam towarzyszyły. Występprzed tak ogromną publicznością wcale nie jest łatwy i przyjemny. Miałam dużątremę i uczucie niepewności, czy mój występ spodoba się jurorom i jak zostanęoceniona. Jednak sam udział w tym półfinale był dla mnie już dużym sukcesem.Cieszyłam się, że ktoś docenił mój talent. Wykonałam utwór „Laleczka z saskiejporcelany” i zagrałam fragment na flecie. Niestety nie przeszłam do finału. Jednakzostałam wyróżniona przez jurorów, gdyż zastosowałam się do ich uwag z castingu.Przez cały czas wspierała mnie moja mama, dzięki której czułam się bezpiecznieoraz pani Danuta Stojanowska, nauczycielka, która pocieszała mnie i podniosła naduchu. Bardzo wiele nauczyłam się dzięki temu wystąpieniu i jestem zadowolona, żemogłam wziąć w nim udział. Choć nie zdobyłam głównej nagrody, było to dla mnieduże doświadczenie, a uwagi na pewno pomogą mi się stać jeszcze lepszą, w tym corobię. Julia Kreis

.

.

Page 2: W białych baletkach wychylona - JUNIOR MEDIA · 2015. 3. 16. · Praska Wiosna, przez Mirsk jechały czołgi. Pamiętam, że nas dzieci, zbudził w nocy ogromny huk. Przerażające

www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Numer 14 03/2015 | Strona 2

WWW.JUNIORMEDIA.PLOsadniczek

Nasze miasto - wczoraj i dziśPani Alina Sołtys - z wykształcenianauczyciel historii, ale przede wszystkim -lokalna patriotka, prywatnie babcia naszejredaktorki - Igi. Specjalnie dla naszychczytelników udzieliła wywiadu, w którymopowiada o początkach naszego miasta,tajemniczych miejscach i burzliwychdziejach.

Red: Nasza szkoła mieści się przy ulicykapitana Stanisława Betleja. Czy mogłabypani przybliżyć nam tę postać?A.S. To bardzo barwna i ciekawa postaćhistoryczna, a przede wszystkim związana znaszym miastem. Stanisław Betlej byłżołnierzem, kapitanem piechoty II ArmiiWojska Polskiego. Bardzo znaczącąpostacią. Poza tym powiązany był z mojąrodziną. Zginął on w roku 1945, tuż przedzakończeniem wojny. Jego ciałoprzywieziono do Mirska i tu pogrzebano, alena dość krótko. Bowiem jego żona-wdowa,przyjechała ze środkowej Polski, aby to jegociało przenieść do rodzinnego miasta. Gdyprzybyła do Mirska, zaprzyjaźniła się z mojąbabcią. Moja babcia też była wdową, a jejmąż, mój dziadek, walczył w tej samej armii,co kapitan Betlej. I również zginął, w kwietniu1945 roku. Zatem panie bardzo sięzaprzyjaźniły, łączyły ich wspólne losy.

Pewnego dnia miał spotkanie z innymiwielkimi panami, a przy okazji polowanie. Igdzieś w okolicach obecnego Rębiszowazobaczył sokoła. Sokoły były wtedyspecjalnie hodowane i odpowiednioprzyuczane, bowiem brały udział wpolowaniach. Henryk ujrzał sokoła, którytrzymał ptaka w dziobie i w tym momenciespodobały mu się te ziemie. Postanowił, żenada tej osadzie prawa miejskie. Tak teżuczynił. Miasto otrzymało herb – sokołatrzymającego w dziobie ptaka.

Red: Jakie byłypoczątki miasta? A . S . Trzeba wrócićdo legendy i historii,do XIVw. Jedna z nichmówi, że Henryk IJaworski - książęziemi jaworskiej i pannaszej ziemi, częstotu polował.Herb Mirska

Dzieje Mirska związane są również z zamkiemGryf w Proszówce. Legenda opowiada omłodzieńcu, prawdopodobnie pochodzeniarycerskiego. Nazywał się Gotschalk. Pewnegodnia napadnięto na zamek, w którym mieszkałz rodzicami (prawdopodobnie znajdował sięna terenach dzisiejszej Kotliny). Wtedy jegosłużący wywiózł chłopca i dał naprzechowanie do rodziny pasterskiej. Tobędzie dość istotne, ponieważ ta rodzinahodowała owce. Gotschalk zakochał się wksiążęcej córce. Książę nie mógł pozwolić namałżeństwo pasterza i księżniczki. Jednakwtedy na tej górze, gdzie jeszcze zamku niebyło, gniazdo urządził sobie gryf. Gryf to byłozwierzę, skrzyżowanie orła z lwem. Tenpotężny potwór grasował w okolicy i porywałzwierzęta, a nawet dzieci, żeby karmić swojepotomstwo. Książę wtedy powiedział, że ktozabije gryfa, to dostanie jego córkę za żonę.Zakochany pasterz postanowił zgładzić gryfa,a zrobił to w przebiegły sposób. Zabił jego imałe w gnieździe, aby nie było następnychgryfów. Książę musiał dotrzymać słowa ioddał mu swoją córkę. Tam wybudowanozamek, a ziemie obok, razem z obecnymMirskiem przeszły we władanie pana nazamku. To jest legenda, prawdą natomiast jestpostać Gotsche Schaffa. Gotsche to jest imię,Schaff to przydomek, a oznacza on „owcę”. Zczasem zrobiono z tego nazwisko, i takpowstał ród Schaffgotschów. W herbie mielioni między innymi gryfa i owcę, a byliwłaścicielami zamku i Mirska (wtedyFriedebergu).

Red: To legenda, a co na to historia?A.S. Historia nam mówi o tym, że tutaj byłkiedyś folwark, czyli taki rodzaj gospodarstwarolnego. Gospodarstwo należało do pana,właściciela zamku Czocha, a cała ziemia - doksięcia Henryka Jaworskiego. Najpierw była tomała osada, kilka domków, a potem zrobiła sięmała wioska - Sowia Wieś. Położenie byłobardzo dobre, ponieważ obok była rzeka iprzechodził tędy szlak handlowy z JeleniejGóry do Czech. Zatrzymywało się tu więcwielu kupców i podróżnych.

gryf - orzeł z lwem

Rycina z XIX w. - próba odgadnięcia wyglądu

Ciekawostką jest natomiast to, że w dawnychczasach wsie miały inne prawa niż miasto. Naprzykład na wsi nie wolno było produkowaćpiwa, mówiło się na to „warzenie piwa”.Natomiast w mieście taki przywilej był. Możnabyło je warzyć i sprzedawać we wszystkichkarczmach i zajazdach. Nie znano jeszczewtedy innych napojów, herbata nie byłajeszcze znana, zatem piwo było jednym znajważniejszych napitków. Nie był to jednaknapój wysoko alkoholizowany, jak dziś. Miałbardzo małą zawartość alkoholu i byłmętny. Henryk Jaworski polując tutajpostanowił nadać prawa miejskie, a tospowodowało rozwój miejscowości. Podajesię różne daty. Nie mamy dokładnychdokumentów, które to potwierdzają, aleprzyjęto rok 1337. Choć mogło być to trochęwcześniej. Jednak zachowały się wzmianki obardzo uroczystych obchodach 600-leciamiasta z roku 1937.

Red: Początki naszego miasta były dośćburzliwe, czy to prawda?A.S. Tak, miasto, kiedy Henryk Jaworski nadałmu prawa, było drewniane. Domy budowanotylko z drewna i były dość ciasno ustawiane,ponieważ Mirsk prawdopodobnie nie miałmurów obronnych. Dlatego domy stawianoblisko siebie, na wypadek najazdównieprzyjaciela. I taki najazd Mirsk przeżył. WXV wieku miasto najechali Husyci, czyliwyznawcy trochę innych zasad religii niżnasza. Toczyły się wtedy wojny religijne i falabuntowników przechodziła wzdłuż linii Mirsk– Gryfów – Lubomierz. Husyci podpalali domy,mordowali ludzi, burzyli kościoły. Mirsk zostałwtedy spalony i zniszczony, łatwo było możnago podpalić, ponieważ był drewniany. Domystały zwarte koło siebie i wystarczyło podpalićjeden dom, a paliły się wszystkie.

.

.

.

Page 3: W białych baletkach wychylona - JUNIOR MEDIA · 2015. 3. 16. · Praska Wiosna, przez Mirsk jechały czołgi. Pamiętam, że nas dzieci, zbudził w nocy ogromny huk. Przerażające

www.gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska | Numer 14 03/2015 | Strona 3

WWW.JUNIORMEDIA.PL Osadniczek

zdjęcia miasta z ok.1940 r. jeszcze ze starym kościołem i zabytkowym brukiem

Red: Mirska nie ominęły również pożary, ileich było?A.S. Dużych pożarów Mirsk przeżył około 8, zmniejszymi było ich 12. Dopiero w XVIII wiekuzaczęto stawiać domy murowane. Do tej poryzachowały się kliny nad drzwiami i naniektórych kamieniczkach są daty powstania,np. 1783. Niektóre domy mają prawie 300 lat.Rynek zatem jest zabytkowy. Niestety ktośpozwolił, aby w rynku wybudować bloki, którezupełnie nie pasują do zabytkowychkamieniczek. W ogóle sam rynekwybrukowany był kiedyś czarną, granitowąkostką – z kopalni, która jest w Rębiszowie.Później na tych kostkach wylano asfalt, cobyło pewnym architektonicznymprzestępstwem, ponieważ brukówzabytkowych nie zalewa się asfaltem. A wMirsku, zamiast zamknąć wjazd dlasamochodów, to zrobiono parkingi, wprawdziedla wygodny mieszkańców, ale tym samym,zalano zabytkowy bruk.

Red: Jakie są dzieje ruin kościoła, któryznajduje się przy ulicy Betleja?A.S.To był kościół ewangelicki, nie był przezPolaków użytkowany. W XVIII wieku, te ziemienależały do Niemiec, dlatego Niemcywybudowali sobie kościół. Po 1945 rokuprzerobiono go na magazyn i tam składowanozboża, nawozy. Jako mała dziewczynka,miałam okazję go zobaczyć. W środkupomalowany był w barwach kremowo-żółto-błękitnych. Zdobienia były złote i błękitne. Napoczątku lat sześćdziesiątych, podczas burzy,w wieżę uderzył piorun. Kościół spłonął. Miasto dostało dużo pieniędzy na remontkościoła. Były plany, aby go odnowić, gdyż wśrodku był przepiękny. W latach 90-tychodbudowano potężny dach. Wydawało się, żekościół zostanie uratowany. Pamiętam jednakdokładnie, że pewnego dnia wyszłam przeddom wywieszać pranie i usłyszałam ogromnyhuk. Huk był tak straszny, że nic podobnegonigdy nie słyszałam. Nie wiedziałam, co sięstało, ale potem okazało się, że zawalił siędach kościoła. Później już zabrakło pieniędzyna jego odratowanie. I chyba nie zostanie jużodratowany, gdyż teraz ściany są zbyt słabe,aby utrzymać kolejny dach. Są jednak plany,aby odnowić chociaż wieżę. Zamontować tamschody i zrobić z tego punkt widokowy.

Red: A co było wcześniej w wieży widokowej,koło budynku gimnazjum i liceum?A . S . Była to wieża ciśnień. Na górze byłzbiornik z wodą. Wodę wtłaczało się do góry, apotem rozprowadzało do miasta, aby dotarłado mieszkańców.

ruiny wieży starego kościoła

Ale jest to ciekawe miejsce. W XIX wieku, kiedynie było jeszcze budynku liceum, blisko szłaarmia Napoleona (trasa Bolesławiec – Lwówekdo Drezna). Gdy polscy i francuscy żołnierzewracali z wyprawy na Rosję, część z nichzatrzymała się tutaj. Wybudowano baraki, abymogli oni się wyleczyć rany, trochę nabrać sił.Był tam zatem obóz polskich żołnierzy.Natomiast teraz mamy tu przepiękny punktwidokowy.

Red: A czy w Mirsku były jakieś działaniawojenne?A.S. Podczas II wojny światowej, w samymMirsku - nie. Fala wojsk przetoczyła się przezZgorzelec, a stamtąd poszła na Pragę, czylitakim łukiem ominęli nasze miasto. Wojskajednak były, stacjonowały, polskie i rosyjskie.Żołnierze szli na Berlin, a zatrzymywali się podrodze, w okolicznych miejscowościach.Jednak w roku 1968, kiedy była ta zwanaPraska Wiosna, przez Mirsk jechały czołgi.Pamiętam, że nas dzieci, zbudził w nocyogromny huk. Przerażające dudnienie.

W domu wszystko się trzęsło i myśleliśmy, żezaczęły się jakieś działania wojenne. Rodzicienie pozwalali nikomu wychodzić. Baliśmy się ipłakaliśmy, że wybuchła wojna. Rano sięokazało, a raczej zobaczyliśmy wszyscy naasfalcie ślady ogromnych gąsienic. Zostawiłyje czołgi, które jechały z inwazją na Pragę.

Red: Jacy sławni ludzie przez Mirsk sięprzewinęli, czy coś o tym wiadomo?A.S. Na ulicy Mickiewicza pod numerem 13, toten budynek z uskokiem, był to kiedyś domrajcy, czyli radnego. Podobno w tym domunocował kiedyś J.W.Goethe – niemiecki poeta,takiej sławny jak nasz Adam Mickiewicz.Goethe był miłośnikiem gór, schodził całeKarkonosze i zatrzymał się kiedyś w Mirsku nanocleg. Innym ważnym człowiekiem jestpostać Leopold Schaffgotsch – pana na zamkuGryf. Leopold Schaffgotsch chrzcił swojącórkę, miał ich więcej. Ojcem chrzestnym miałzostać szlachcic, jeszcze mało zanany, anazywał się Jan Sobieski, czyli późniejszy królPolski. Zatem przyszły król Polski był nazamku w Proszówce. Natomiast chrzestnądrugiej córki Leopolda, była żona JanaSobieskiego – Marysieńka. Przyjeżdżała onado Cieplic, do posiadłości Schaffgotschów,gdyż były tam gorące wody. W dawnychczasach już bowiem wiedziano, że te wodytermalne są dobre dla człowieka, a kąpieleratują zdrowie. Marysieńka miała dużo dzieci iw tych wodach leczyła się.

Red: Jak wspomina pani naszą szkołę?A.S. Budynek i układ pomieszczeń niewiele sięzmienił. Jest oczywiście czyściej i wszystkiesale są odremontowane. Pamiętam jednakprzedmioty i lekcje, których teraz nie ma. Wpiwnicy był gabinet, w którym odbywały sięzajęcia techniczne. c.d. na s.4

.

.

Page 4: W białych baletkach wychylona - JUNIOR MEDIA · 2015. 3. 16. · Praska Wiosna, przez Mirsk jechały czołgi. Pamiętam, że nas dzieci, zbudził w nocy ogromny huk. Przerażające

www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Numer 14 03/2015 | Strona 4

WWW.JUNIORMEDIA.PLOsadniczek

Sport na wiosnę

Nie-recenzja

Wykonywaliśmy wtedy karmniki, deski dokrojenia, naprawialiśmy gniazdka, prosteurządzenia. Były też zajęcia z gotowania – bardzo ciekawe i pouczające. Szyłyśmy teżna maszynie. Pamiętam, że uszyłam sobiewtedy pierwszą bluzkę. Robiliśmy równieżsałatki, kanapki. Potem weszła ustawa, żedzieci obowiązkowo musiały pić mleko.Zrobiono w tym gabinecie stołówkę i nadługiej przerwie dzieci dostawały szklankęmleka. W szkole był też sklepik prowadzonyprzez uczniów. Pamiętam też, że w budynkustarej stacji PKP, utworzono świetlicęśrodowiskową. Po szkole tam zachodziłam.Można było pograć w różne gry, poczytaćksiążki. Był tam też ogromny piec kaflowy.

Red: A czy zna pani jakieś tajemniczemiejsca w naszym mieście?A.S.Gdy byłam dzieckiem, pamiętam jakopowiadali chłopcy, mówili, że jestpołączenie zamku Gryf w Proszówce zMirskiem. To tajne przejście było w okolicachwodospadu na Kwisie. Można było wejśćpod wodospad i tam znajdowała się takawnęka, coś w rodzaju drzwi. Opowiadaliśmysobie wtedy niestworzone rzeczy. Podobnomożna było znaleźć tam skarby, ukrytepodczas wojny. Natomiast, w Kaolinie, wpobliskim lesie, był kiedyś piękny leśnydworek. Właścicielem był oficer Wermachtu.Gdy wojna kończyła się, to ten oficer uciekł.Powrócił jednak samolotem i rozbił się wKaolinie. Wszyscy zastanawiali się, po co onpowrócił, skoro było tu już pełno Rosjan. ANiemcy Rosjan bardzo się bali. Domyślać sięmożna, że powrócił on po coś cennego, cowcześniej tu ukrył. Mój brat opowiadał mi, żegdy był małym chłopcem, i w lesie z kolegamirozbijali namioty, to widzieli jeszcze wraktego samolotu. Teraz już po tym nie maśladu. Innym miejscem, dość mrocznym byłagóra straceń. To miejsce znajdowało się zabudynkiem mleczarni, na trasie w stronęGiebułtowa. Są tam ogródki działkowe, aprzed rzeczką jest taki uskok.Prawdopodobnie tam wykonywano wyroki.

Pani Alinie dziękujemy za poświęcony czas,za podzielenie się wiedzą i ciepłe przyjęcie.

wywiad przeprowadziły: Zuzanna Dolińska,Korina Kutycka

Jazda na rolkach to dynamiczny sport –średnia prędkość może wynosić nawet 20km/h, a ilość spalanych kalorii podczas jazdyna rolkach jest większa niż podczasintensywnej gimnastyki. W czasie godzinnejjazdy można spalić nawet 800 kcal, czyli tyle,ile podczas dwugodzinnego aerobiku.Wszystko zależy od intensywnościwykonywanych ruchów, indywidualnychpredyspozycji i długości treningu. Jazdarow erem poprawia funkcjonowanie układuoddechowego i układu krążenia, zwiększawentylację całego organizmu. Sprawia, że udai łydki stają się smuklejsze. Do wysiłkuzaangażowane są również biodra, mięśniebrzucha i grzbietu. Pobudzone do pracymięśnie pobierają zapasy energii z komórektłuszczowych, dzięki czemu nie tylkochudniemy, ale też normalizuje się poziomcukru we krwi. Zatem podsumowując, sportywiosenno-letnie nie są tylko dobrą zabawą, aletakże dobrą okazją na spalenie zbędnegotłuszczu.

Aleksandra Konsur

Zimowy marazm powoli ulatuje, a w powietrzuczuć pierwsze oznaki wiosennej świeżości, wgłowie kłębią się marzenia o upalnym lecie.Wiosna za oknem, a większość uczniów przedkomputerami i telewizorami. Jednak jest wieleinnych rzeczy do robienia. Mowa tu jeździe narolkach, na rowerze, bieganiu czy też skakaniuw gumę. Przy uprawianiu takich sportówmożna także zrzucić trochę kilogramów.

Redakcja "Osadniczek",Redaktor naczelny: Diana Dolińska, korekta: Beata Firek,skład redakcji: Zuzanna Pieluszczak, JuliaKreis, Aleksandra Konsur, Wiktoria Machnik,Martyna Krakowska, Zuzanna Dolińska,Korina Kutycka, Iga Fill. kontakt: [email protected], tel:75 78 34 223

Ola i jej ulubione zajęcie

Ostatnio bardzo popularne na rynku sąpublikacje „Zniszcz ten dziennik” i „To nieksiążka”. Miałam okazję przejrzeć jedną znich. Są to pozycje dość kontrowersyjne.Przeciwnicy sądzą, że jest to profanacjaksiążek i szkoda pieniędzy na zakup takichksiążek, a zwolennicy, że pobudzawyobraźnię. Keri Smith - jest pisarką iilustratorką. Napisała wiele książekdotyczących kreatywności i poznawaniaświata. Na każdej stronie jest jedno zadaniedo wykonania, np.: noszenie "Nie-książki"codziennie przy sobie, noszenie jej nadgłową. Wszystko zależy od naszejwyobraźni. Mamy wpływ na jej zawartość iefekt końcowy. Aby powołać ją do życia,musimy otworzyć się na świat i wykonaćzadania. Jeśli to nie książka, to co towłaściwie jest?Odpowiedź pozostawiam Wam. ZuzannaPieluszczak

Zuzia z "Nie-książką"

.

.

.