Test

62

description

Test

Transcript of Test

Page 1: Test

Numer 13, lipiec

...i jego powrót do domuALEIX VIDALGEOGRAFIA HISZPAŃSKIEJ EKSTRAKLASY JAKIE HISZP. REGIONY BĘDĄ REPREZENTOWANE W PRIMERA DIVISION?

MACIEJ

KRAWCZYKFootroll &

Hala Dzieci

FC Barcelona | La Liga

CATALOLGA: WYBORY 2015 NA PREZYDENTA FC BARCELONY W PIGUŁCE BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

VLADIMIRPEREZ

POMOCNIKPOSZUKIWANYOD ZARAZ

MARCBARTRAI JEGOPERYPETIE

JAK KIBICEKOCHAJĄMESSIEGO

LUIS SUAREZTRANSFEROWYSTRZAŁ W “10”

COPAAMERICA

CHILETRIUMFUJE

Page 2: Test
Page 3: Test
Page 4: Test
Page 5: Test
Page 6: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 6

ALEIX VIDALDROGA DO DOMU

Page 7: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 7

ALEIX VIDALDROGA DO DOMU @Kr4juRadosław Krajewski

To najważniejszy dzień od naro-dzin mojej córki – powiedział wy-raźnie szczęśliwy Aleix Vidal na konferencji po podpisaniu kon-

traktu. Choć Hiszpan oficjalnie nie może zostać zgłoszony do rozgrywek w rundzie jesiennej, to w niczym nie przeszkodziło mu to w wykorzysta-niu swojej wielkiej szansy i ponow-nego założenia bordowo-granatowe-go trykotu. Nowy nabytek Barcelony sam stwierdził, że ten transfer jest dla niego niczym „powrót do domu”.

Burzliwe początkiDla niektórych synonimem piłkarza często zmieniającego barwy klubo-we jest Bojan Krkić. 24-latek w swojej jeszcze dość krótkiej karierze zdołał zwiedzić takie miasta jak Barcelona, Rzym, Mediolan, Amsterdam czy Stoke. Jednak jego dorobek blaknie w starciu z Aleixem Vidalem, który tylko w juniorach zmieniał barwy aż ośmiokrotnie, choć nigdy nie wyje-chał poza obręb Hiszpanii.

Swoje pierwsze kroki stawiał w wie-ku 4 lat w rodzinnym mieście Valls

na południu Katalonii. W krótkiej drodze na trening zawsze towarzy-szył mu tata, często też doglądając jakie postępy uczynił jego syn. Aleix wyróżniał się na tle innych zawodni-ków, a to nie uszło uwadze skautom Barcelony, którzy szybko zaintere-sowali się zdolnym Hiszpanem. Ka-talończyk zamiast trafić do Alevin A, trafił do Infantil B. Tam spotkał Jordiego Albę, jednak nie stworzyli oni duetu bocznych obrońców. Tre-ner postanowił wystawiać Vidala w roli klasycznej „9”. Ta pozycja mu w zupełności nie odpowiadała i nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca w podstawowym składzie. Piłkarz nie otrzymał także żadnego wsparcia ze strony klubu. Jasne stało się, że Bar-celona będzie chciała pozbyć się nie-potrzebnego młodzika.

Zaledwie po sezonie wrócił do ro-dzinnych stron, ale tym razem wy-stępował w FC Cambrils. Dla młode-go Vidala rok w Barcelonie należał do straconych, ale z pomocą przy-szedł mu Ramon Llobet, który do-prowadził go do jego formy sprzed

Aleix Vidal jeszcze kilka tygodni wcześniej świętował wraz z Sevillą wywal-czenie pucharu Ligi Europy. Mało kto przypuszczał, że doskonała druga część sezonu pozwoli 25-letniemu Hiszpanowi na transfer do jednego z największych klubów. To był transfer-instant. Katalońskie media zaledwie zdołały liznąć temat Vidala, żeby kilkadziesiąt godzin później FC Barcelona oficjalnie potwier-dziła zakup gracza Sevilli. Łatanie dziury na prawej obronie można uznać za proces zakończony.

Podstawowe informacjePełne nazwisko: Aleix Vidal ParreuData urodzenia: 21 sierpień 1989 roku (25 lat)Miejsce urodzenia: Valls, Katalo-nia, HiszpaniaWzrost: 1,76 mWaga: 70 kgPozycja: prawy pomocnik, prawy obrońcaNoga: prawonożnyMenadżer: promoesport bcnReprezentacja: od 11 czerwca 2015 roku

roku. Trener młodzieżowej sekcji klubu obdarzył go zaufaniem i Aleix stał się drugim najlepszym strzelcem w swojej kategorii wiekowej. Równie dobrze co w lidze, młody Hiszpan zaprezentował się w Cerdanya Cup, gdzie dostrzegł go Manolo Romero, skaut Realu Madryt w Katalonii. Sto-łeczny klub zaproponował mu treno-wanie w szkółce w Nàstic. Vidal bez wahania spróbował szczęścia po raz drugi.

Z Realem Madryt związał się trzylet-nim kontraktem, lecz nie dane mu było go wypełnić. Już na samym po-czątku zrodziły się problemy, tym ra-zem natury pozasportowej. Okazało się, że w ośrodku przy szkółce nie ma już wolnych pokoi i Aleix zmuszony był zamieszkać w internacie szkoły Colegio Internacional SEK, do której >

Page 8: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 8

zresztą uczęszczał. Vidal nie potrafił dostosować się do warunków pa-nujących w szkole (wysoki poziom nauczania, obowiązkowe mundurki czy zajęcia pozaszkolne), co utrud-niało mu skupienie całej uwagi na treningach. Trener sekcji młodzieżo-wej - Dani Parejo widział potencjał w młodym zawodniku na skrzydłach, gdzie zresztą tam go umieszczał. Hiszpan stał się jedną z ważniejszych postaci w finale Pucharu Króla ka-detów. Radość z trofeum nie trwała jednak długo. Jakiś czas później jadąc wraz z ojcem samochodem, zadzwo-nił dyrektor szkoły z informacją, że Vidal nie może dłużej mieszkać w in-ternacie, bo nie przykłada się do na-uki. Aleix miał odpowiedzieć „przy-szedłem tu grać, a nie uczyć się”. Tak zakończyła się przygoda młodego Hiszpana z Realem Madryt.

Ponownym ratunkiem dla Vidala miał być Ramon Llobet. Hiszpan tymczasowo trenował w FC Cam-brils. Vidal długo szukał swojego no-wego domu. W końcu trafił do dru-żyny młodzieżowej Reus latem 2006 roku. Trener pierwszego zespołu- Naxto González – widział potencjał w młodym zawodniku i włączył go do swojego składu. Od tego momen-tu Vidal występował w trzecioligowej drużynie.

W międzyczasie Hiszpan pracował w drukarni i przygotowywał się do zawodu elektryka. Aleix przestał wierzyć, że kiedykolwiek zostanie profesjonalnym piłkarzem, dlatego szukał dla siebie innej drogi zawodo-wej. Skoro szkółki FC Barcelony jak i

Realu Madryt odtrąciły go, oznacza-ło to dla wielu mniejszych klubów, że nie warto interesować się młodym zawodnikiem, bo coś z nim musi być nie tak. Jednak piłkarzowi nie dane było bawić się elektrycznością. Drzwi jego kariery otworzył kolejny wielki hiszpański klub, tym razem była to Espanyol Barcelona.

Katalończyk ma tendencje do pro-blemów i tym razem nie obyło się bez nich. Młodzieżowa kadra Espanyolu była już kompletna i nie było miejsca na kolejnego gracza. Vidal pozostał bez drużyny. Jedynym rozwiązaniem było wypożyczenie i Aleix już kilka tygodni później grał dla CF Damm.W sezonie 2008/2009 trafił do Espa-nyolu Barcelona B, i w rundzie jesien-nej nic nie zwiastowało kolejnych problemów. Choć Vidal nie występo-wał zbyt często (zagrał zaledwie w dwóch meczach), to mógł normalnie skupić się na treningach, a przynaj-mniej do pewnego czasu. Narasta-jący konflikt pomiędzy dyrektorem sportowym Paco Herrerą a odpowiedzialnym za piłkę młodzieżową Jose Manu-elem Casanovą, odbił się również na Vidalu. Dy-rektor sportowy chciał zachować Vidala, lecz Casanova nie wi-dział przyszłości dla młodego piłkarza i postanowił się go pozbyć. Vidal tra-fił na półroczne wypożyczenie do greckiego Panthrakikos, gdzie jako 18-la-tek mógł za-smakować naj-wyższej klasy rozgrywek.

Występy w lidze grec-kiej nie p r z e k o -nały do Vida-la wło- d a r z y E s p a n y - olu i po raz kolejny Hiszpan był na dnie. Wtedy wrócił do Nàstic gdzie rozegrał dwa

mecze. Szybko został włą-czony do składu Pobla Mafumet należącej do Nàstic, która grała w Segunda División A. Vidal rozegrał 31 spotkań zdobywając 7 bramek, rozgrywa-jąc nawet 11 mi-nut przeciw Rayo Vallecano. Choć Hiszpan podpisał kontrakt na dwa lata, znów nie zagrzał swo-jego miejsca dłużej niż rok.

Latem 2010 roku trafił do Mallorki B, gdzie przez cały rok mógł spokojnie odzy-skiwać dawno utraco-ną formę. Łącznie wystąpił w 35 meczach

Vidal w liczbach (od 11/12)Almeria: 130 występów, 19 bra-mek, 14 asyst, 11 żółtych kartek.Sevilla: 47 występów, 6 bramek, 11 asyst, 10 żółtych kartek.Ogółem: 177 występów, 25 bra-mek, 25 asyst, 21 żółtych kartek.

Sukcesy: - awans z Almerią do Primera Division w sezonie 2012/2013,- zdobycie Pucharu Ligi Europy 2014/2015.

>

Page 9: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 9

>

Piłkarski ObieżyświatCzy w wieku 25 lat można mieć bagaż doświadczeń z (aż) 16 klubów piłkarskich? Osoba Aleixa Vidala to potwierdza. Zanim tego lata dołączył do FC Barcelony, w swojej juniorskiej, jak i seniorskiej karierze, zanotował swój udział w 16 zespołach

hiszpańskich. Sylwetka z lewej strony przedstawia wszyst-kie te kluby w kolejności chronologicznej.

strzelając 6 goli. Od czasu do czasu tre-nował z pierwszym zespołem Mallorki, której ówczesnym

trenerem był Michael Laudrup. Ale i tu nie dane było mu grać dłu-żej i już po sezonie tra-f i ł do Almerii B.

Presezon przepracował nie z rezer-wami, ale z pierwszą drużyną Alme-rii. Po drugim treningu trener pierw-szego zespołu zapytał prezydenta klubu, dlaczego najlepszy gracz w kadrze ma kontrakt z drugą druży-ną. Takim o to sposobem Vidal zagrał zaledwie jeden mecz w drużynach rezerw, przy czym zachwycił wszyst-kich zdobywając aż dwie bramki. Lucas Alvarez zaczął naciskać na przenosiny piłkarza do pierwszej

drużyny, a dzięki opóźnieniu się rozgrywek przez strajk LFP, było to możliwe.

Szczyt22-letni Aleix zade-biutował w inaugu-racyjnym meczu Segunda Division z

Cordobą, z którą zagrał pełne 90

minut. Nie był to jednak de-biut marzeń, bo Almeria

z r e m i s o -wała ten mecz 1:1. W trze-ciej ko-lejce z Realem

Murcią w 49 minucie meczu zdobył swoją pierwszą bramkę dla nowego klubu, dzięki czemu Almeria wygra-ła to spotkanie 2:0. Alcaraz obdarzył Vidala niezbędnym zaufaniem i dał mu możliwość zaprezentowania swojej gry na prawym skrzydle. Pod jego dowództwem, a później Esteba-na Vigo, Aleix zagrał w 43 meczach z 46 w sezonie, strzelając przy tym 5 bramek.

Drugi sezon dla Hiszpana był jeszcze lepszy. Wystąpił łącznie w 45 me-czach zdobywając 7 bramek i 9 asyst. Ówczesny trener Javi Garcia nauczył Vidala gry zespołowej co zaowocowa-ło niezłą liczbą podań do partnerów, które kończyły się bramką. Aleix był ważną postacią drużyny, która po sezonie 2012/2013 awansowała do najwyżej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Tym samym spełniły się marzenia Vidala o pozostaniu w pełni profesjonalnym piłkarzem. Choć Almeria z większością rywali z Primera Division dostawała lekcje futbolu, to Aleix Vidal prezentował się ponadprzeciętnie. W 42 meczach uzbierał 7 bramek i 5 asyst, tym sa-mym przyczyniając się do zwycięstw chociażby przeciwko Valencii czy Realem Sociedad. Szybko stało się jasne, że wracająca do drugiej ligi Al-meria stała się zbyt ciasna dla talen-tu Hiszpana.

Drugi sezon dla Hiszpana był jeszcze lepszy. Wystąpił łącznie w 45 me-czach zdobywając 7 bramek i 9 asyst. Ówczesny trener Javi Garcia nauczył Vidala gry zespołowej co zaowocowa-ło niezłą liczbą podań do partnerów, które kończyły się bramką. Aleix był ważną postacią drużyny, która po sezonie 2012/2013 awansowała do najwyżej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Tym samym spełniły się marzenia Vidala o pozostaniu w pełni profesjonalnym piłkarzem. Choć Almeria z większością rywali z Primera Division dostawała lekcje futbolu, to Aleix Vidal prezentował się ponadprzeciętnie. W 42 meczach uzbierał 7 bramek i 5 asyst, tym sa-mym przyczyniając się do zwycięstw chociażby przeciwko Valencii czy Realem Sociedad. Szybko stało się

Page 10: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 10

jasne, że wracająca do drugiej ligi Al-meria stała się zbyt ciasna dla talen-tu Hiszpana.

16 lipca 2014 roku Vidal przeszedł do Sevilli za 3 mln euro. Unai Emery po-czątkowo wystawiał go na jego nomi-nalnej pozycji prawoskrzydłowego. Hiszpan konkurować musiał z wy-pożyczonym z Barcelony Gerardem Deulofeu i w bezpośrednim starciu to Vidal okazał się górą, występując częściej od młodszego Katalończy-ka. Pierwsze eksperymenty z pozy-cją Hiszpana Emery przeprowadził na początku października w meczu przeciw HNK Rijeka w ramach roz-grywek grupowych Ligi Europy. Po-godzenie ze sobą w jednym składzie Vidala i Deulofeu zabiło potencjał starszego z rywali. Aleix nie czuł się zbyt dobrze na lewym skrzydle, wy-stępując na nim cztery razy i ani razu nie zdobywając bramki czy asysty.

Dużo lepiej wyszło przesunięcie Hisz-pana do tyłu na prawą obronę. Nie dość, że otworzyła się przed nim cała prawa strona, to dodatkowo zadania defensywne wykonywał bez żadnych zarzutów. Największym minusem zmiany pozycji Vidala była mała licz-ba zdobyczy bramkowych czy decy-dujących podań, dlatego też gdy Coke był zdolny do gry, Aleix wracał na swoją nominalną pozycję. Jednak to dzięki wystawieniu Katalończyka na obronie w meczach Pucharu Europy przyczyniły się do wielkiego trium-fu Sevilli w tym rozgrywkach. Vidal został bohaterem pierwszego meczu półfinałowego przeciw Fiorentinie, w którym miał udział przy wszystkich trzech strzelonych tamtego wieczoru bramkach. Również w finale przeciw Dnipropetrovsk był bardzo ważną postacią ofensywną w zespole Eme-

ry’ego, która napędzała całą prawą stronę, często tworząc świetne sytu-acje podbramkowe kolegom.

Król prawej stronyAleix Vidal miał wspaniały sezon w Sevilli, ale nie zanosiło się, że zale-dwie po roku odejdzie z kolejnego klubu. Ni stąd ni zowąd Barcelona po cichu zgłosiła się po otrącanego przed laty zawodnika, kupując go za 19 mln euro na pięć lat. Vidal jednak nie został sprowadzony jako alterna-tywa na prawe skrzydło, ale na pra-wą obronę. Luisowi Enrique na tyle spodobała się gra Hiszpana w defen-sywie, że zdecydował, że jest piłka-rzem mogącym godnie zastąpić od-chodzącego Daniego Alvesa. Problem polegał na tym, że los Brazylijczyka nie był pewny. Ostatecznie klub w tej chwili dysponuje aż czterema prawy-mi obrońcami po przedłużeniu kon-traktu z Alvesem.

Jednak Vidal rywalizować będzie je-dynie z Brazylijczykiem. Montoya najprawdopodobniej pożegna się z Camp Nou, a Douglas albo przez pół roku będzie zmiennikiem Alvesa, albo zostanie gdzieś wypożyczony. Vidal przez połowę sezonu będzie musiał znieść brak rytmu meczowe-go. Jeżeli Hiszpan nie zdecyduje się na półroczne wypożyczenie, klub na pewno zorganizuje dla niego mecz towarzyszki, aby mógł zaprezento-wać się kibicom w akcji. Jednak po tym czasie Aleix może stać się bardzo ważną postacią drużyny dowodzonej przez Enrique.

Vidal imponuje przede wszystkim ogromnym przyśpieszeniem, co jest bardzo ważną cechą, tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę, że Bar-celona Enrique bardzo często gra z

kontrataku. Hiszpan dysponuje rów-nież doskonałymi dośrodkowaniami w pole karne, co przysparzało Alve-sowi spore problemy w poprzednich sezonach. Ale nie tylko prawi obroń-cy Barcelony muszą bać się nowego nabytku Dumy Katalonii. Niepewny jest los Pedro, który i tak niewiele grał w poprzednim sezonie. Vidal może załatać dziurę nie tylko na pra-wej obronie, ale i na prawym skrzy-dle, będą zmiennikiem dla któregoś z wielkiego tridente ofensywnego.

Nowy rozdziałVidal na swój oficjalny debiut w bor-dowo-granatowych barwach będzie musiał czekać do stycznia przyszłego roku. Enrique ma sporo czasu, aby włączyć Hiszpana do swojej ukła-danki taktycznej, jak i postanowić na jakiej pozycji Aleix będzie częściej wykorzystywany.

Kilka dni po ogłoszeniu transferu Vi-dal pojechał na zgrupowanie kadry Hiszpanii. Decyzja o jego powołaniu przez Vincente del Bosque nie była podyktowana transferem do Barce-lony, a znakomitą grą w Sevilli, ale to Barcelona ma kolejnego reprezen-tanta Hiszpanii w swoim składzie. Choć drużyna od kilku lat nie jest już budowana na wychowankach, tak do tego ruchu transferowego ciężko mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Bar-celona pozyskała zdolnego, młodego i co najważniejsze pasującego pro-filem piłkarza, który może jeszcze namieszać zarówno w hiszpańskiej ekstraklasie jak i w Lidze Mistrzów.

>

Page 11: Test

Barça Flash 11

TRANSMISJE | VIDEO |INFORMACJE SPORTOWE

KLIKNIJ I ZOBACZSPORT.TVP.PL

REKLAMA

Page 12: Test

FELIETON

Barça Flash 12

Page 13: Test

FELIETON

13BARçA FLAsh

POMOCNIK POTRZEBNYOD ZARAZ

Kamil D. Sikora @KamilSikora

To pewnie zabrzmi dziwnie, wszak Barcelona pod wo-dzą Luisa Enrique pod względem statystycznym, jest najlepszym zespołem w historii Dumy Katalonii (50

wygranych w 60 meczach). Niemniej miniony, le-dwie zakończony sezon pokazał, że nie wszystko w drużynie z Katalonii funkcjonowało bez zarzu-

tu. To trochę jak szukanie igły w stogu siana i sianie prawdopodbnie zbędnego fermentu,

ale w moim odczuciu, kampania 2014/15 pokazała, że linia pomocy Azulgrany nie

działała należycie i idzie tu głównie o wkład w ofensywę, ale o tym później.

Jak powinna wyglądać linia pomocy w nowym sezonie 2015/16, biorąc pod uwagę szereg czynników, na czele z zakazem transferowym oraz coraz

to starszym wiekiem Iniestą oraz w kontekście odejścia z Barcy

Xaviego Hernandeza?

Page 14: Test

FELIETON

Barça Flash 14

Felieton ten nie skupia się na in-nych formacjach, choć z dzienni-karskiego obowiązku zaznaczyć należy, że również linia obrony

oraz ataku potrzebują wzmocnień – widmo odejścia Montoyi, Adriano, Douglasa; niepewna przyszłość Ro-berto i Rafinhi, mimo zapewnień, że nie odejdą z zespołu; czy w końcu po-siadania w kadrze tylko czterech no-minalnych napastników, przy trzech miejscach w ataku. Fakty są jednak takie, że to pomocnicy w minionej kampanii, po raz pierwszy od kilku lat, nie byli tak decydujący, jak być powinni.

Era Xaviego i IniestyTrzy sezony, które na zawsze nazna-czyły historię Barcelony i reprezen-tacji Hiszpanii. Wszystko zaczęło się podczas pamiętnych Mistrzostw Europy w Piłce Noznej w 2008 r. w Austrii i Szwajcarii. Xavi został mianowany przez Luisa Aragonesa dyrygentem reprezentacji La Roja i walnie przyczynił się do wygrania całego turnieju przez Hiszpanów, zo-stając przy okazji wybranym najlep-szym zawodnikiem Euro.

W tym samym czasie do Barcelony zawitał Pep Guardiola, który z dwój-ki Iniesta-Hernandez uczynił funda-

ment Dumy Katalonii. Oczywiście Xaviego i Andresa nie rozliczano tylko z suchych statystyk, ponieważ ich rola i wpływ na drużynę miało o wiele większe znaczenia, niż bramki czy asysty. Niemniej aby zilustrować problem, z którym Barcelona będzie się borykała w nowym sezonie, war-to prześledzić statystyki tej dwójki na przestrzeni ostatnich 7 sezonów. Czy da się ich w ogóle zasątpić?

Powyższy wykres ilustruje staty-styczne osiągnięcia dwóch pomocni-ków Barcelony. Najlepszy sezon Xavi zanontował w kampanii 2008/09, kiedy to trafił do bramki przeciwni-ka 10 razy, a przy okazji asystował przy 30 bramkach kolegów z druży-ny. Z kolei Iniesta najlepsze indywi-dualne statystyki wykręcił w sezonie 2012/13 – 6 bramek i 23 ostatnie po-dania.

Nowy Xavi Francesc Fabregas – przez wielu na-maszczony jako następca Xaviego w środku pola Barcelony i reprezenta-cji, w Katalonii spędził trzy relatyw-nie chude lata. Fabregas miał tego pecha, że podczas swojej przygody z Blaugraną grał u trzech trenerów (Guardiola, Vilanova, Martino) i u żadnego z nich nie stał się liderem i

kluczowym zawodnikiem, choć sta-tystyki miał na bardzo zbliżonym po-ziomie. W klasyfikacji kanadyjskiej odpowiednio: 35 za sezon 2011/12, 29 za 2012/13 i ponownie 35 w ostatniej kampanii 2013/14.

W tym miejscu można by jeszcze wspomnieć o Thiago, ale ten za-wodnik nigdy nie uzyskał statusu zawodnika pierwszej jedenastki i po sezonie 2012/13 odszedł do Bayernu Monachium. Poszukiwania następ-cy Xaviego trwały i trwają nadal. Obecny sezon pokazał jednak, że bez Creusa można grać i wygrywać.

Pojawił się Ivan Rakitić, który wraz z Sergio Busquetsem i Andresem In-iestą, stworzyli tercet pomocników w sezonie 2014/15. 2014/2015Barcelona za czasów Guardioli po-mocnikami stała. Apogeum wizji Pepa był finał Klubowych Mistrzostw Świata w 2011 r., kiedy to przeciwko Santosowi w składzie Barcelony za-grało pięciu nominalnych pomocni-ków (Busquets, Xavi, Iniesta, Fabre-gas, Thiago), którzy wspomagani byli przez grającego na skrzydle Alvesa i rzecz jasna Messiego.

Page 15: Test

FELIETON

Barça Flash 15

Kilka lat później, kiedy w Dumie Katalonii nie było już Fabregasa i Thiago, a rola Xaviego została spro-wadzona do rezerwowego, linia po-mocy Barcy przeżyła istną rewolucję kulturową. Nowym pomocnikiem sprowadzonym na Camp Nou przed rozpoczęciem sezonu 14/15 został Ivan Rakitić. Dzisiaj, rok od czasu tego transferu, można uznać, że była to transakcja bardzo udana. Ivan nie jest najlepszym pomocnikiem na świecie, to jasne, ale Chorwat nadra-bia swoje braki pasją, walką i zaan-gażowaniem. Koniec końców minio-ny sezon zakończył z 8 bramkami na koncie, w tym z tą najważniejszą w berlińskim finale LM, i z 10 asystami.

Gołym okiem widać, że statystyki wszystkich pomocników Barcelony w rozgrywkach 14/15 nie były naj-bardziej okazałe, ale wiąże się to z zmianą sposobu gry Dumy Katalonii pod wodzą Lucho. Teraz głównym ce-lem pomocników jest jak najszybsza dystrybucja futbolówki w kierunku trójki ofensywnej oraz walka w środ-ku pola. To już nie jest linia pomocy kreująca grę, ale bardziej skupiają-ca się na aspektach defensywnych – Busquets z Rakiticiem wspaniale zabezpieczali środek pola Barce-lony. Szczególnie Chorwat udanie

asekurował czy to pozycję Messiego czy Alvesa. Łatwo domyślić się, że ta zmiana charakterystyki gry pomoc-ników Azulgrany nie była łatwa do przyjęcia. Widać to po statystykach Iniesty, który zanotował zaledwie trzy trafienia i 8 ostatnich podań, ale znowu, oddać trzeba, że Andres od-palił w najważniejszym momencie sezonu – asysty w fazie pucharowej LM i w samym finale.

Potencjalni kandydaci Sezon ogórkowy w pełni, więc po-zostaje pytanie, kto w najbardziej wymierny sposób może wzmocnić linię pomocy Barcelony? W mediach przewija się mnóstwo nazwisk, ale na najgłośniej słychać szczegółnie o kilku graczach. Na pierwszy ogień idzie İlkay Gündoğan z Borussi Do-rtmund. Kluczowy zawodnik BVB w sezonie 2012/13, w ostatnich dwóch sezonach borykał się z problemami zdrowotnymi, skutkiem czego dzi-siaj, jest cieniem zawodnika sprzed kilku sezonów. To pomocnik typu box to box z świetną wizją gry i ostatnim podaniem, który z powo-dzeniem mógłby zastąpić Iniestę w wyjściowym składzie.

Kolejnym kandydatem jest Marco Verratti z Paris Saint Germain. Nie-

spełna 23-letni pomocnik z roku na rok pokazuje, że jest w stanie godnie zastąpić Andreę Pirlo w reprezenta-cji Włoch. Niski wzrostem Verratti obecnie jest jednym z najlepszych pomocników o charakterystyce szóstki. Kapitalny przegląd pola, regulacja tempa gry, gra na jeden kontakt – gdybym miał wybierać, to wybrałbym właśnie Włocha, który idealnie mógłbym zastąpić w pierw-szym składzie tak Xaviego, jak i Inie-stę. Wydaje się, że to idealne uzupeł-nienie dla Busquetsa oraz Rakiticia i chyba jedyną wadą Marco są jego niskie gabaryty.

W prasie przewija się także duet z Juventusu Turyn - Arturo Vidal oraz Paul Pogba. Chilijczyk ustawiany jest jako typowa ósemka, choć w Juven-tusie gra również na pozycji dzie-siątki. Z pewnością nie można mu odbierać umiejętności, ale pozostaje jego charakter, który może budzić wątpliwości. Z kolei jego młodszy ko-lega, Pogba, na pewno ma potencjał na zawodnika wielkiego formatu – wystarczy obejrzeć kilka jego wy-stępów, żeby zobaczyć jaki potencjał drzemie w tym zawodniu. Osobiście uważam, że zarówno Pogba jak i Vi-dal nie sprzwdziliby się w Barcelonie. >

Page 16: Test

FELIETON

Barça Flash 16

Pozostaje jeszcze lokalne podwór-ko. W hiszpańskiej prasie ostatni-mi dniami mówi się o tajemniczym transferze pomocnika światowej klasy i padają dwa nazwiska – Isco z Realu Madryt oraz Koke z Atletico. To plotki, ale jeżeli jest w nich choćby ziarnko prawdy, to transfer jednego bądź drugiego, mógłby potencjal-nie wzmocnić Barcelonę. Niemniej jednak problem jest taki, że Koke jest filarem drużyny Diego Simeone i ciężko będzie o taki transfer. Co do Isco – w sytuacji, kiedy wszyscy zawodnicy Królewskich są zdrowi, to Hiszpan trafia na ławkę rezerwo-wych, a w pierwszym składzie grają Modrić, Kroos oraz James. Można się zastanawiać, czy sytuacja zmieni się wraz z przyjściem Beniteza. Mówi się o zmianie ustawienia na 4-2-3-1, gdzie Isco mógłby grać na swojej no-minalnej pozycji, czyli dziesiątce, ale znowu nie można zapominać o tym, że na tej pozycji mogą grać także Mo-drić, Kroos, James, Benzema a nawet Bale.

Innym kandydatem jest Denis Su-arez, wypożyczony do Sevilli. Młody Hiszpan nie wydaje się być z miejsca wskoczyć do pierwszego składu – to podobny przypadek jak z Sergim Ro-

berto czy Rafinhią. To dobra opcja na zawodnika rezerwowego, który pod skrzydłami starszych kolegów może spokojnie się rozwijać.

KonkluzjaW moim odczuciu najlepszym kan-dydatem do wzmocnienia linii po-mocy jest Marco Verratti, który charakterystyką gry bliźniaczo przy-pomina Xaviego. Problemem jest jed-nak zakaz transferowy oraz fakt, że w PSG Marco jest liderem drużyny, która z roku na rok budzi coraz to większy postrach w Europie.

Inną kwestią, której nie sposób zi-gnorować, jest fakt, że Barcelona bardziej potrzebuje pomocnika o charakterystyce Xaviego, czy nawet Iniesty, który w tym sezonie bardziej odpowiadał za kreację gry i tempo akcji wzorem Creusa, niż kolejnego ofensywnego pomocnika, pokroju Pogby czy Vidala.

Spekulacji nie będzie końca do cza-su finalizacji konkretnego tranferu. Niemniej i tak ten nowy pomocnik zadebiutuje dopiero w styczniu 2016 r.

Aktualizacja: Arda Turan

W związku z bardzo dynamicznie pojawiającymi się plotkami trans-ferowymi, należałoby jeszcze - za-nim magazyn zostanie opubliko-wany - zastanowić się nad osobą Ardy Turana. Turek waleczność wypisaną ma na twarzy, jednak-że nie przekłada się to na efekty bramkowe. W ostatnim sezonie strzelił tylko 3 gole i zaliczył, co ważniejsze, zaledwie sześć asyst. Czy piłkarz z takim dorobkiem byłby w stanie, choć odrobinę za-stąpić Xaviego Hernandeza?

>

Page 17: Test

Barça Flash 17

REKLAMA

Page 18: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 18

Ubiegły sezon był pod pewnym względem wyjątkowy - 20 zespołów z Primera Division reprezentowało zaledwie sześć regionów. Dzięki

awansowi Sportingu Gijon z Asturii i Las Palmas z Wysp Kanaryj-skich, liczba nowych regionów w czołówce La Liga wzrosła o dwa.

GEOGRAFIAHISZPAŃSKIEJEKSTRAKLASY

Page 19: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 19

Ubiegły sezon był pod pewnym względem wyjątkowy - 20 zespołów z Primera Division reprezentowało zaledwie sześć regionów. Dzięki

awansowi Sportingu Gijon z Asturii i Las Palmas z Wysp Kanaryj-skich, liczba nowych regionów w czołówce La Liga wzrosła o dwa.

GEOGRAFIAHISZPAŃSKIEJEKSTRAKLASY

Page 20: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 20

Mapa La Liga 2015/2016Najbliższy sezon będzie reprezentowany przez kluby z ośmiu regio-nów: Galicji, Asturii, Baskonii, Katalonii, Madrytu, Walencji, Andaluzji i Wysp Kanaryjskich.

Znana jest już obsada sezonu 2015/2016 w Primera Division. Jako ostatni zespół w gronie naj-lepszych zameldował się klub z

Wysp Kanaryjskich – Las Palmas. Wielu obserwatorów zauważa, słusz-nie zresztą, że awans tego klubu to niemałe zaskoczenie, ale tak napraw-dę jest to powrót drużyny, która przez długi czas w historii hiszpańskiej pił-ki grała na jej najwyższym poziomie. To samo można powiedzieć o innym z świeżo upieczonych uczestników Primera Division, czyli Sportingu Gijon. Asturia długo nie musiała cze-kać na drużynę w La Liga, ponieważ poprzednim razem ten zespół grał w niej w sezonie 2011/2012. Awans tych

dwóch ekip można potraktować jako złamanie hegemonii kilku wspól-not autonomicznych w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii. Poprzednia kampania była pod tym względem wyjątkowa.

Tylko dla nielicznych W sezonie 2014/2015 mogliśmy oglą-dać 20 ekip bijących się o mistrzo-stwo kraju. Miejsca w tym zaszczyt-nym gronie podzieliło zaledwie sześć wspólnot autonomicznych – Anda-luzja (5 przedstawicieli), Madryt (4), Walencja (4), Kraj Basków (3), Kata-lonia (2) i Galicja (2). Był to pierwszy taki przypadek w historii ligi od mo-mentu, kiedy przestało brać w niej

udział zaledwie 10 zespołów. Odwrot-na sytuacja miała miejsce w sezonie 1993/1994, kiedy w Primera Division byli reprezentanci aż 14 regionów. W nadchodzącym sezonie liczba ta bę-dzie prawie o połowę mniejsza. Trze-ba jednak wspomnieć o tym, że każ-da ze wspólnot miała swój mniejszy lub większy epizod w La Liga.

Region regionowi nierówny Spoglądając na karty historii moż-na odnaleźć parę ciekawych cieka-wostek. W lidze były regiony, takie jak Kantabria czy Aragonia, które dostarczyły na najwyższy poziom tylko po jednej drużynie, ale zespo-ły te godnie i długo reprezentowały mieszkańców tych terenów. Racing Santander brał udział przy powsta-waniu ligi i nawet kiedy opuszczał

@KubaLokietekJakub Łokietek

Page 21: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 21

ją, to zawsze był w stanie wygrzebać się z dołka. Ostatnimi czasy sytuacja się jednak zmie-niła, a klub po-pada w marazm i w tej chwili nie wydaje się, żeby Kantabria mogła szybko odzyskać pozycję w elicie. Z kolei Real Zara-goza na ostatniej prostej przegrał awans w barażu z Las Palmas, ale nadal znajduje się wśród tych ekip, które pukają do drzwi Primera Divi-sion. Na mapie Hiszpanii odnajdzie-my również regiony, w których szan-sa na największą piłkę upadła chyba bezpowrotnie. Nawarra, Baleary i

Murcja w najwyższej klasie rozgryw-kowej w kraju gościły za sprawą ko-lejno: Osasuny, Realu Mallorca oraz Realu Murcia. Pierwszy z zespołów boryka się z ogromnymi kłopotami finansowymi, drugi zginął gdzieś wśród średniaków Segunda, a ten ostatni osunął się jeszcze poziom ni-żej.

Niekategoryzowani Najmocniejsi, czyli Katalonia, Ba-skonia oraz do niedawna Madryt do Primera delegowali jedynie po dwie drużyny. W tej chwili w stolicy wy-gląda to trochę inaczej, ponieważ w niedawnych czasach mocną pozycję w czołówce osiągnęły ekipy Rayo oraz Getafe i w tej chwili ten region reprezentują cztery zespoły. Skrom-ne i dość nieoczekiwane epizody za-liczyły Kastylia-La Mancha, Estrema-dura czy La Rioja, które pojawiły się na mapie futbolowej elity jedynie na moment, aby znów zgasnąć i czekać kolejne dekady na swoją szansę. Sy-tuację Wysp Kanaryjskich oraz Astu-rii jednak ciężko wpisać do którejkol-wiek kategorii. Z jednej strony nie są one jak Andaluzja, która obecnie do La Ligi wprowadza pięciu reprezen-tantów, ale nie można również po-wiedzieć, że drużyny z tego regionu zaliczają jedynie epizody, ponieważ stworzyły one bardzo bogatą historię. Nie są one nieudacznikami z Pampe-luny, kopciuszkami z Logrones czy też hegemonami z Sewilli. Dlatego z ich powrotu należy się cieszyć.

Podium szczytem możliwości Przygoda Asturii z Primera Division zaczęła się od sezonu 1933/1934, czyli bardzo wcześnie. Był to sezon, kiedy ligę poszerzono z 10 drużyn do 12 i miejsce w niej znalazła również eki-

pa Realu Oviedo. Obecnie ten klub ma problemy z zebraniem pieniędzy i sprzedaje swoje akcje kibicom, któ-rym zależy na podtrzymaniu zespo-łu przy życiu. Ostatni raz piłkarze tego klubu grali w La Liga w sezonie 2000/2001 i nie osiągnęli większych sukcesów. Ich największym osiągnię-ciem było trzecie miejsce w kampanii 1962/1963. Mimo to stali się regular-nym członkiem śmietanki klubowej w Hiszpanii. Strzelec tej drużyny – Isidro Langara aż trzy razy z rzędu zgarniał trofeum Pichichi (1933-1936). Trochę ponad 10 lat później w elicie pojawiła się ekipa Sportingu Gijon. Rojiblancos osiągali trochę lepsze wyniki niż znajomi z Oviedo, ale nie mogli się również poszczycić niczym więcej niż podium. Asturia poza tymi dwoma drużynami nie zdołała już wpuścić kolejnego zespołu do gro-na najlepszych, ale trzeba przyznać, że kibice tych klubów nie mogą być zawiedzeni. Region ten nie znikał z mapy piłkarskiej na długo. W latach pięćdziesiątych opuścił on elitę jedy-nie na trzy sezony, a w następnej de-kadzie tylko na cztery. Mały kryzys przyszedł na początku XXI wieku, ale i on został chwilowo opanowany.

Szybki comeback Sporting powraca do ligi po zaledwie trzech latach. Ostatni pobyt piłka-rzy z Gijon w hiszpańskiej ekstra-klasie trwał cztery sezony. W 2012 roku w kadrze zespołu znajdowali się między innymi tacy zawodnicy

jak David Barral, Damian Suarez, Ayoze, Migel De Las Cuevas czy też Nacho Novo. Drużyna w se-zonie 2011/2012 spisywała się jednak bardzo słabo, mimo że Barral zdobył 9 bramek, a resz-ta napastników

razem dołożyła prawie drugie tyle. Do bezpiecznego miejsca zabrakło jednak Sportingowi aż 5 oczek. Po trzech sezonach walki w Segunda Division Asturyjczycy powracają w glorii, kończąc ostatni sezon na

Nawarra, Baleary i Murcja w najwyższej klasie rozgryw-kowej w kraju gościły za sprawą kolejno: Osasuny, Realu Mallorca oraz Realu Murcia. Pierwszy z zespołów boryka się z ogromnymi kłopotami finansowymi, drugi zginął gdzieś wśród średniaków Segunda, a ten ostatni osunął się jeszcze poziom niżej.

>

Page 22: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 22

drugiej lokacie. Inna drużyna z tego samego regionu, czyli Oviedo, wła-śnie wskoczyła na zaplecze Primera mimo swoich kłopotów. Czy to ozna-cza odrodzenie asturyjskiej piłki? Po-żyjemy, zobaczymy.

Las Palmas zmorą hisz-pańskich gigantów Razem ze Sportingiem awans do La Ligi wywalczyła drużyna z Las Pal-mas. W oczach wielu wygląda ona na kopciuszka, który dotarł na naj-wyższy szczebel w podobnym stylu co Eibar, ale te dwie drużyny łączy to, że Baskowie w poprzednim sezo-nie zaliczyli swój debiut w Primera, a zawodnicy z Wysp Ka-nar yjskich to marka, która już wielokrotnie w historii grała wśród najlepszych. Pojawiła się tam w 1951 roku, a wy-stępy w 2015 i 2016 roku będą dla Kanaryjczyków 32. okazją na walkę o mistrzostwo Hiszpanii. Choć drużyna stawia pewnie sobie niższe cele, to na pewno teren, na którym przyjdzie grać rywalom Las Palmas nie jest przychylny nawet dla Barcelony czy Realu Madryt. Aby dotrzeć na Estadio de Gran Cana-ria, mistrz kraju, Barcelona, będzie musiała pokonać ponad 2300 kilo-metrów. To więcej niż Katalończycy pokonują zazwyczaj w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Ta sytuacja ma też jednak drugą stronę medalu. Każdy wyjazd dla piłkarzy Las Palmas to będzie ciężka przeprawa i niewyklu-czone, że kluczem do utrzymania się na następny rok będzie po prostu twarda i bezkompromisowa gra na własnym obiekcie. Pokazały to wła-śnie niedawno zakończone baraże. Real Saragossa w pierwszym meczu na własnym stadionie wygrał wyso-ko – 3:1, ale w rewanżu w Las Palmas gospodarze odnieśli wygraną 2:0 i to właśnie ona dała im przepustkę do elity.

Klimat dodatkową prze-szkodą Warto też wspomnieć o klimacie, jaki panuje na Wyspach Kanaryj-skich. W Las Palmas zima jest zgoła inna niż w kontynentalnej części Hiszpanii. Przede wszystkim tem-peratury nie spadają raczej poniżej 20 stopni Celsjusza, a opady deszczu to rzadka sytuacja w tym miejscu. Mrozów nie ma w ogóle, co spra-wia że na Estadio de Gran Canaria będzie można bez przeszkód grać przez cały rok, podczas gry w resz-cie miast hiszpańskich temperatura będzie utrudniała grę. Ciepła zima oznacza jednak również upalne lato.

Początek sezonu może być ciężki dla ekip, które przyjadą na Wyspy Kana-ryjskie. Drużyny nie będą jeszcze w pełni rozkręcone po serii sparingów, a będą musiały pokonać długą drogę i zmierzyć się z wielkimi temperatu-rami. To jest nadzieja dla graczy z Las Palmas na zdobycie trochę punktów na początku rozgrywek, które osta-tecznie mogą się okazać bardzo waż-ne. Bardzo dobrze wiedzą o tym w Eibarze, gdzie znakomita jesień spo-wodowała, że okropna seria porażek nie spowodowała spadku z Primera Division, choć powinna, gdyby nie zdegradowanie Elche.

Gigant zachowuje pozycję Od kilku lat w statystyce liczebno-ści reprezentantów na najwyższym szczeblu przoduje Andaluzja. W ze-szłym sezonie ten region miał aż pię-ciu przedstawicieli (Sevilla, Malaga, Almeria, Cordoba, Granada). W tym roku wspólnota autonomiczna An-daluzji nie będzie jedyną najliczniej-

szą w Primera Division, ponieważ w miejsce spadkowiczów – Cordoby i Almerii – awansował tylko Betis, a taką samą liczbę drużyn będzie po-siadał Madryt (Real, Atletico, Rayo i Getafe). Jednak powrót Verdiblancos do La Ligi to bardzo dobra wiado-mość dla wszystkich kibiców piłki iberyjskiej. Przede wszystkim bę-dziemy znów mogli oglądać derby Sewilli. Poza tym historia Betisu na najwyższym poziomie jest jeszcze dłuższa niż rywala z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Rozłąka zawodni-ków z Benito Villamarin z Primera trwała jeszcze krócej niż ta Sportingu Gijon. Verdiblancos spadli do Segun-da w sezonie 2013/2014 i zaledwie po

roku nieobec-ności powrócili na szczyt hisz-pańskiej piłki.

Odmienne cele Tym razem be-n i a m i n kow i e Primera Divi-sion wydają się silniejsi niż rok temu. Aspiracje

Betisu na pewno sięgają wyżej niż walka o utrzymanie, a z pewnością znajdą się zawodnicy, którzy swoim poziomem zapewnią spokojny byt w środku tabeli. Sporting Gijon na pewno tak wielkich ambicji nie ma, ale patrząc na poziom takich drużyn jak Eibar, Getafe czy też Deportivo, to niewykluczone, że klub z Asturii za-pewni sobie utrzymanie w okolicach 15 lokaty w tabeli. Trochę inaczej wygląda sytuacja Las Palmas, bo po tym zespole nie wiadomo czego się spodziewać. Z jednej strony każdy mecz domowy będzie dla ich rywa-li utrapieniem, ale z drugiej strony sami będą musieli wytrzymać spore zmęczenie podczas meczów wyjaz-dowych. Pokazali jednak w Segun-da Division, że dalekie wyjazdy nie przeszkadzają w odnoszeniu sukce-sów, więc wygląda na to, że już daw-no nie mieliśmy tak silnych „na pa-pierze” beniaminków.

W Las Palmas zima jest zgoła inna niż w kontynentalnej części Hiszpanii. Przede wszystkim temperatury nie spadają raczej po-niżej 20 stopni Celsjusza, a opady deszczu to rzadka sytuacja w tym miejscu. Mrozów nie ma w ogóle, co sprawia że na Estadio de Gran Canaria będzie można bez przeszkód grać przez cały rok, podczas gry w reszcie miast hiszpańskich temperatura będzie utrudniała grę.

>

Page 23: Test

Barça Flash 23

REKLAMA

Page 24: Test

FELIETON

Barça Flash 24

Olga Juszczyk @OlgaJuszczyk

Page 25: Test

FELIETON

Barça Flash 25

@OlgaJuszczyk W swoim autorskim cyklu „CatalOlga”

Page 26: Test

FELIETON

Barça Flash 26

Na początku stycznia Josep Ma-ria Bartomeu poinformował, że nie wypełni do końca manda-tu, a nowy prezydent zostanie

wybrany jeszcze w 2015 roku. Co to formalnie oznaczało? Powodem zwo-łania wyborów, które mają wyłonić włodarza klubu nie jest wygaśnięcie mandatu, więc na 20 dni przed ich dniem, obecny zarząd musi podać się do dymisji. Na początku czerwca Bar-tomeu zrezygnował z fotela pre-zydenta i od razu zapowiedział, że będzie starał się o reelekcję. Powołana została Komisja Za-rządzająca, która ma za zadanie przeprowadzić klub przez czas wyborów. Jej przewodniczącym został Ramon Adell.

Termin wyborów został usta-lony na 18 lipca, chociaż sta-tut klubu przewiduje, że najlepszą datą jest taka, gdy w danym dniu na Camp Nou odbywa się oficjalny mecz pierwszej drużyny. Po raz drugi w hi-storii prezydent zostanie wybrany w sobotę. Dla socios spoza Barcelony, dla których problemem będzie do-tarcie na Camp Nou, klub zapewnia dojazd autokarem. Głos będzie moż-na oddawać od 9 rano do godziny 21. Uprawnionych do głosowania jest 109 637 socios, którzy spełniają trzy warunki – są pełnoletni, co najmniej od roku są zarejestrowani i opłaca-

ją składkę członkowską (170 euro). Wstępne wyniki są podawane już w dniu wyborów, około godziny od zakończenia głosowania. Aby zostać prezydentem FC Barcelony wystar-czy mieć chociażby jeden głos więcej niż przeciwnicy.

Istnieje jednak wymóg, który stano-wi, że kandydatem na stanowisko prezydenta może zostać taki czło-

wiek, który zbierze wymaganą licz-bę podpisów. W tegorocznych wybo-rach trzeba ich mieć 2534. Aspirujący na stanowisko muszą dostarczyć li-sty do 4 lipca.

Josep Maria Bartomeu w trakcie se-zonu w sondażach wyraźnie tracił do Joana Laporty, ale wraz z sukce-sami, jakie klub w tym roku osią-gnął i transferami, które udało się zagwarantować, jego pozycja zaczęła się umacniać. W końcówce swej pre-zydentury udało mu się przedłużyć

umowy z Pedro, Jordim Albą, Danim Alvesem, a także z trenerem Luisem Enrique. Mimo zakazu transferowe-go, który zabrania Barcy rejestrowa-nia zawodników do 1 stycznia 2016, udało mu się zakontraktować Aleixa Vidala z Sevilli. Bartomeu zapowia-da, że ma w zanadrzu kolejny, wielki transfer. Podobno jest to hiszpański piłkarz, grający na pozycji pomocni-ka w Primera Division. Były wicepre-

zydent rozpoczął kandydaturę od przemówienia na tle trzech pucharów oraz logo z gigantycz-nym „B”, które do złudzenia przy-pomina wielką trójkę, która stała się symbolem sukcesów drużyny Luisa Enrique. Bartomeu zapo-wiada, że jego ekipę tworzą w większości ludzie z poprzedniego zarządu klubu, jedynie wzmoc-nieni przez kilka nowych osób.

Swoją kampanię ma zamiar oprzeć na poparciu byłych piłkarzy, takich jak Miguelini.

Joan Laporta w swojej kampanii mówi o przywiązaniu do tradycji. Jego hasło to „Za Barçę, za Katalonię, za la Masię, za UNICEF, za przyszłość, Laporta president”. Zapewnia, że zro-bi wszystko, aby szkółka znowu do-starczała pierwszej drużynie utalen-towanych zawodników. Jeśli wygra, dyrektorem La Masii znowu zostanie Jose Ramon Alexanko, a jego sekreta-

Josep Maria Bartomeu w trakcie sezonu w sondażach wyraźnie tracił do Joana Lapor-ty, ale wraz z sukcesami, jakie klub w tym roku osiągnął i transferami, które udało się zagwarantować, jego pozycja zaczęła się umacniać.

Bartomeu swoje relatywnie wyso-kie poparcie zawdzięcza głównie dobremu wynikowi sportowemu,

co zresztą wykorzystuje w swojej kampanii.

Page 27: Test

FELIETON

Barça Flash 27

rzem technicznym będzie Eric Abi-dal. Laporta z dumą mówi, że jego kandydatura wspiera proces niepod-ległości Katalonii. Były prezydent zrobi co w jego mocy, by logo Unicefu wróciło na przód koszulek. Katar na-tomiast ma zniknąć na dobre. Lapor-ta zaznacza, że „łączenie wizerunku Barçy z państwem, które swoją obec-ność na świecie sprowadza w dużej mierze do kupowania wszystkiego, nie jest dobre. My uważamy, że pieniądze to nie wszystko. Są ważne, ale nie jeśli zaprzecza-ją wartościom, których broni-my.” Wśród sportowców, którzy udzielą poparcia Laporcie są m.in. Albert Luque, Enric Ma-sip, Gaby Cairo i Roger Esteller. Trzeba oczywiście wspomnieć słowa Pepa Guardioli, który ja-sno wskazał swoje preferencje- „Wszyscy kandydaci, którzy startują mają kwalifikacje, życzę wszystkim powodzenia. Nie mogę jednak za-przeczyć, że czuję wielką sympatię do Joana Laporty. Byłem nikim i na mnie postawił”.

Toni Freixa obiera taktykę, która ma wesprzeć socios. Proponuje 25% zniż-ki na bilety dla socios bez abonamen-tu oraz 50% dla socios, którzy są na liście oczekujących na abonament. Freixa chce także ułatwić im wypra-wy na mecze wyjazdowe. Aby do tego

doszło, proponuje stworzenie biura podróży, które byłoby własnością klubu, a Barca pokrywałaby część kosztów. Dodatkowo kładzie nacisk na rozwój Barcy B i pragnie, aby La Masia znów odgrywała kluczową rolę. Twierdzi, że po swojej wygra-nej bardziej dbałby o dobrą twarz klubu w organizacjach takich jak RFEF, UEFA i FIFA. Freixa również jawnie sprzeciwia się współpracy z

Katarem, ponieważ nie współgra ona z wartościami reprezentowanymi przez klub.

Agusti Benedito w razie wygranej również chciałby natychmiastowego zerwania współpracy z Katarem. Po wypełnieniu umowy, która wyga-sa za rok, pragnie poszukać innego sponsora. Nie zgodziłby się nawet na większe pieniądze od Katarczyków, ponieważ są oni instytucją, która narusza prawa pracowników, dys-kryminuje kobiety a także finansu-

je Państwo Islamskie. Oprócz walki ze sponsorem kandydat chciałby zamrozić ceny abonamentów oraz wprowadzić darmowe wejściówki na stadion dla dzieci poniżej siódmego roku życia.

Oprócz opisanych kandydatów, w walce o fotel prezydenta stanęli tak-że Jordi Majó (przedstawiający siebie jako „kandydat neutralny”), Jordi

Farré, który stoi na czele ruchu Som Gent Normal i Joan Batista Cuberta - przedstawiciel stowa-rzyszenia „Seguiment FCB”

Cała siódemka prowadzi swoje kampanie według upodobań, cech charakteru i możliwo-ści finansowych. Każdy z nich mógł wykupić 5 namiotów, ustawionych w sąsiedztwie

Camp Nou, po 1000 euro każdy. Nie-stety nie każdego stać na tak cenne podpisy. Kandydaci pojawiają się w mediach, są aktywni na Twitterze. Dobrym sposobem na przekonanie socios są wizyty w penyach. W ma-łych katalońskich miasteczkach bar-dzo często szef miejscowej penyi ma większą władzę i poszanowanie niż burmistrz.

Laporta zaznacza, że „łączenie wize-runku Barçy z państwem, które swoją obecność na świecie sprowadza w dużej mierze do kupowania wszyst-kiego, nie jest dobre.

Jeśli Joan Laporta wygra, dyrekto-rem La Masii znowu zostanie Jose Ramon Alexanko, a jego sekretarzem technicznym będzie były gracz FCB, Eric Abidal.

Page 28: Test

FELIETON

Barça Flash 28

Page 29: Test

FELIETON

Barça Flash 29

Page 30: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 30

Page 31: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 31

PERYPETIEMARCA BARTRYFinał Pucharu Króla w sezonie 2013/2014. Estadio Mestalla w Walencji. Na murawie piłkarze Barcelony i Realu Madryt. Można powiedzieć: finał marzeń. W 85. minucie do podawanej po linii pił-ki biegnie z ogromną prędkością Gareth Bale. Na jego drodze staje Marc Bartra. Wydaje się, że Hisz-pan ma wszystko pod kontrolą. Podręcznikowa akcja - piłka może przejść, ale rywal już nie. Obojęt-nie, czy można go powstrzymać w sposób przepisowy, czy nale-ży sfaulować. Po prostu gracz drużyny przeciwnej nie może cię w żaden sposób ominąć. Tym bardziej że za Bartrą był już tylko bramkarz. Jak rozwinęła się ta sytuacja? Walijczyk ostatecznie wyprzedził defensora, pognał w kierunku bramki i pokonał Jose Manuela Pinto. Był to ostateczny cios, Królewscy wygrali 2:1.

@HubertBochynskiHubert Bochyński

Na nic zdało się trafienie, które Bartra zaliczył siedemnaście minut wcześniej. Gol, który wówczas wyrównywał stan ry-

walizacji (w pierwszej połowie Real na prowadzenie wyprowadził Di Ma-ria), był w ostatecznym rozrachunku mało ważny. Z finałów zapamiętuje się bowiem wyłącznie zwycięzców. 23-letni wtedy Hiszpan przeszedł z kolei często spotykaną drogę od bo-hatera do zera.

Po ostatnim gwizdku obraz stopera był jednym z najsmutniejszych, jaki mogliśmy zaobserwować w swoich telewizorach. Marc, zalany łzami, przeżywający to, co stało się kilka chwil wcześniej, pocieszany po kolei przez kolegów - przede wszystkim przez Carlesa Puyola, który całe spo-tkanie obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych. To kapitan, doświad-czony dzięki różnym wydarzeniom z własnej kariery, doskonale wiedział, co może czuć jego młodszy kompan. Zdjęcia obu zawodników obiegły cały świat. Mistrz i uczeń. Wielu kibiców widzi(ało) w Marcu następcę popu-larnego Tarzana. Wychowanek klu-bu, często grający z poświęceniem, zawsze w pełni skoncentrowany i przeżywający każde spotkanie jak finał. Do tego obaj są skromni - nie szukają błysku fleszy, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że od tego jest kilku innych piłkarzy, sami zaś usuwają się w cień. Podobizn jest na-prawdę wiele.

Błąd, który niewątpliwie popełnił Bartra w nieszczęsnej osiemdziesią-tej piątej minucie finału, dla niektó-

rych z jego dotychczasowych fanów był wystarczającym pretekstem do tego, by wszystkie przywołane po-dobieństwa do Puyola wyrzucić do kosza. Marc z wielkiej nadziei na przyszłość stał się jednym z wielu wychowanków, którzy zakotwiczą w pierwszej ekipie na 2-3 sezony, a następnie uciekną podbijać ligę hisz-pańską w innych klubach lub wyjadą nawet za granicę. Popadanie ze skraj-ności w skrajność to wśród ludzko-ści jedna z najczęściej spotykanych złych cech. Wszystkim obrońcom zdarza się jednak popełnić błąd, na-wet tym najlepszym. Mało kto pa-miętał, że rok wcześniej w półfinale hiszpańskiego pucharu Carles Puyol został brutalnie położony przez An-gela Di Marię (chwilę później padła bramka). Zasługi, które w ciągu wie-lu lat gry zdążył uzbierać, przykryły jednak nieco tamtą wpadkę. W przy-padku Bartry nie można było o tym mówić, ponieważ on dopiero wcho-dzi w poważny futbol. Przyjrzyjmy się, jak wyglądała jego kariera.

Hiszpan urodził się 15 stycznia 1991 roku w katalońskim Sant Jaume. W wieku dziesięciu lat dołączył do szkółki Espanyolu, lecz wytrzymał tam ledwie rok, po którym wstąpił w szeregi znacznie bardziej utytuło-wanego sąsiada. Na przestrzeni lat piął się coraz wyżej, aż w 2009 roku został członkiem drugiego zespołu. Ledwo stał się zatem pełnoletni, a już znajdował się na zapleczu pierwszej drużyny. Od razu stał się ważnym punktem ekipy. W pierwszym sezo-nie (2009/2010) rozegrał 30 spotkań, natomiast w trzech kampaniach łącz- >

Page 32: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 32

nie - 83. Talent defensora zauważył Pep Guardiola, ówczesny szkole-niowiec Azulgrany, który przez te trzy lata sprawdził go ośmiokrotnie (4 razy w lidze i po 2 w Lidze Mi-strzów oraz Pucharze Króla). W rezerwach stworzył żela-zną parę z Andreu Fontasem (obecnie graczem Celty Vigo). Obaj zapowiadali się na bar-dzo dobrych piłkarzy, którzy w przyszłości mogli stanowić o linii obronnej Barcy. Fontas miał jednak wielkiego pecha związa-nego z kontuzjami, które nieco przy-hamowały jego rozwój. Więcej szczę-ścia miał Bartra, który w hierarchii plasował się coraz wyżej. Ostatecznie awansował do pierwszego zespo-łu przed sezonem 2012/2013, kiedy obejmował go Tito Vilanova.

Kampania ta nie była jednak bardzo udana. Pomijając fakt choroby Tito i jego amerykańskiej terapii oraz konieczność objęcia posady tymcza-sowego trenera przez Jordiego Ro-urę, sam Hiszpan nie był pierwszym wyborem. Ba, nie był nawet drugim i trzecim. Bardzo rzadko znajdował swoje miejsce w meczowej osiemna-stce, a jeśli już tak się stało, zazwy-czaj oglądał kolegów z perspektywy ławki przez pełne 90 minut. 8 spo-tkań ligowych, 2 w pucharze i 6 w Lidze Mistrzów to dorobek, który na kolana nie powala. Bartra wystąpił chociażby w pamiętnym półfinało-wym dwumeczu Champions League

z Bayernem, przegranym 0:7. Nie zaprezentował się wtedy tragicznie, choć cały zespół został przez Bawar-czyków stłamszony, zgnieciony i roz-jechany.

W końcu nadeszła era Taty Martino. U Argentyńczyka piłkarz rozegrał w sumie 30 spotkań w całym sezo-nie, często uczestniczył w rotacjach. Odejście Abidala i ostatecznie po-zbycie się Fontasa oraz Marca Mu-niesy sprawiły, że stał się czwartym wyborem na pozycji środkowego obrońcy. Należy jednak pamiętać, ja-kie problemy ze zdrowiem miał Puy-ol. Uwzględniając ten fakt, można stwierdzić, że Bartra był pierwszym zastępcą dla Pique i Mascherano. W jego grze było widać coraz większą pewność i dojrzałość. Jego interwen-cje z meczu na mecz były przemyśla-ne, wykonywane z rozwagą. Z każdą kolejną minutą zyskiwał luz. Do jego niewątpliwych zalet zaliczyć można wyprowadzenie futbolówki z linii defensywnej do ataku oraz umiejęt-ność dochodzenia do sytuacji strze-leckich po dośrodkowaniach ze sta-łych fragmentów gry. Najlepsze miało zatem nadejść przed

niedawno zakończoną temporadą. Karierę zakończył Puyol, więc dy-rekcja sportowa, mając jeszcze na względzie zakaz transferowy, mu-siała w końcu sprowadzić nowego

środkowego obrońcę. Wybór padł na Jeremy’ego Mathieu i Thoma-sa Vermaelena. Wydawało się, że status Bartry nie ulegnie zmianie i nadal pozostanie pierwszym rezerwowym. Tym bardziej że reprezentant Belgii przychodził do Katalonii kontuzjowany i - jak

wiemy - zdołał zagrać tylko w jed-nym spotkaniu. Z kolei Francuz był sprowadzany na dwie pozycje, ponie-waż w Valencii, oprócz gry na środ-ku, często występował także z lewej strony. Wiek (31 lat) oraz nierówna forma nie były jego sprzymierzeń-cem. Rudowłosy zawodnik trakto-wany był jako ktoś, kto w niektórych spotkaniach pozwoli odciążyć czę-ściej grających kolegów - w skrócie: cenny w rotacji.

Początek kampanii zredukował jed-nak te rozważania. Pierwszym wy-borem nowego szkoleniowca, Luisa Enrique, była para Mascherano-Ma-thieu. Dopiero pod koniec roku 2014 coraz lepiej spisywał się Gerard Pi-que, który z czasem wygryzł Francu-za. Wszystkiemu z boku przyglądał się Bartra, który zaliczył co prawda kilka występów, ale w całym sezonie zatrzymał się na liczbie 25 (5 mniej niż rok wcześniej). Trzeba jednak przyznać, że jeśli już Lucho decydo-

To kapitan, doświadczony dzięki różnym wydarzeniom z własnej kariery, doskonale wiedział, co może czuć jego młodszy kompan. Zdjęcia obu zawodników obiegły cały świat.

>

Mistrz i uczeń. Marc Bartra miał od kogo brać przykład, szczególnie w momentach trudnych...

Page 33: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 33

wał się na najmłodszego w tym ze-stawieniu Marca, ten nie zawodził. Popisowym w jego wykonaniu me-czem była potyczka z PSG, w drugim spotkaniu obu ekip w fazie grupowej Champions League. Katalończycy, by awansować z pierwszej pozycji, musieli wygrać. Trener zdecydował się na niespotykane ustawienie, w którym Hiszpan zagrał jako stoper, będąc przyklejonym bardzo blisko prawej flanki. Bartra odnalazł się tam znakomicie i po meczu został przez kibiców uznany za jedną z naj-jaśniejszych postaci zespołu. W dru-giej połowie fenomenalnie uratował zespół przed utratą gola, stając na li-nii strzału. Jego grę doceniła publicz-ność, która nagrodziła go owacją na stojąco, kiedy Enrique dokonał zmia-ny już w doliczonym czasie gry.

Występ ten nie pomógł jednak Bar-trze w dalszej fazie rozgrywek. Cały czas odgrywał mniejszą rolę niż sam pewnie sobie wy-marzył. W końcówce sezonu nie wychylał zaś nosa z ławki rezerwowych, bowiem Lucho grał cały czas żelaznym zesta-wieniem, zmieniając jedynie golkiperów. Nasuwa się zatem pyta-nie: czy Bartra odegrał rolę współ-mierną z jego potencjałem, który niewątpliwie jest sporego rozmiaru? Odpowiedź prawdopodobnie jest przecząca. Z jednej strony był inte-gralną częścią zespołu, która po raz kolejny przeszła do historii, sięgając

po tryplet. Z drugiej - wszyscy zdają sobie sprawę, że z liczbą jego minut i rozegranych meczów mogło być le-piej. Nie można jednak wchodzić w kompetencje trenera, ponieważ to on najlepiej wie, w jakiej formie są jego piłkarze i jak prezentują się na treningach.

Po zakończeniu sezonu pojawiła się informacja, że klauzula jego wykupu spadła do 12 milionów euro, co jak na tak klasowego i młodego stopera by-łoby niewiarygodną promocją. Zaraz jednak tę pogłoskę zdementowano, choć sam zawodnik stwierdził, że jest ona prawdą. Prawdopodobnie jednak nie dowiemy się, kto ma ra-cję. Piłkarz miał się zastanawiać nad swoją przyszłością w Dumie Katalo-nii, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przynajmniej na kolejny rok będzie zakładał koszul-kę w granatowo-bordowe pasy, tym

razem poziome. Racjonalnym wytłu-maczeniem jego pozostania w domu byłby także fakt, że wraz ze swoją partnerką, Melissą Jimenez, spodzie-wają się narodzin dziecka, więc zawi-rowania związane z przeprowadzką byłyby dla młodych rodziców bardzo stresujące i niepotrzebne.

Natomiast jeśli chodzi o kwestie czy-sto sportowe, Lucho nie chce stracić defensora już teraz, mając na uwa-dze fakt, że nikogo w jego miejsce nie sprowadzi. Ponadto z drużyny odejść mają Montoya i Adriano, co oznacza, że Mathieu częściej będzie operował na boku. Niewiadomą pozostaje też forma Vermaelena, który powróci na boisko po dość długim rozbracie. To wszystko może skłonić Hiszpana do pozostania w klubie. Wydaje się, że może być to kluczowy sezon dotyczą-cy jego przyszłości. Za rok klub bę-dzie mógł już dokonywać transferów, więc ewentualne przyjście kolejnego stopera może mu dać do myślenia i skłonić do podjęcia decyzji o spaso-waniu. Jeżeli będzie otrzymywał po-dobną liczbę szans na grę lub jeszcze niżej spadnie w zestawieniu stope-rów, z pewnością głęboko zastanowi się nad losami swojej kariery. Liczba

wychowanków, którzy mają wy-mierny wkład w osiągane rezul-taty, w ostatnim okresie maleje, więc każdy zawodnik “stąd” jest mile widziany. Jeśli na dodatek oferuje taką jakość i ma przed sobą przynajmniej kilka sezonów gry na wysokim poziomie, nie

można go tak łatwo odpuścić. Ale by nie dać mu wątpliwości, należy na niego stawiać. Każda kolejna minuta posłuży nabieraniu potrzebnego do-świadczenia. Doświadczenia, które pozwoli w sytuacjach podobnych do tych z finału hiszpańskiego pucharu zachować się prawidłowo.

Nasuwa się zatem pytanie: czy Bartra ode-grał rolę współmierną z jego potencjałem, który niewątpliwie jest sporego rozmiaru? Odpowiedź prawdopodobnie jest przecząca.

...jak i tych radosnych.

Page 34: Test

FELIETON

Barça Flash 34

Począwszy już od fazy grupowej dzia-ło się naprawdę dużo, zarówno na murawach, jak i poza nim. Chodzi tu naturalnie o kontrowersyjną sankcję nałożoną na Neymara w zaledwie drugim spotkaniu Brazylii podczas Copa America, od której, moim zda-niem, warto zacząć. Jeżeli chcieliby-ście się jednak dowiedzieć, jaka była jej prawdziwa geneza, może się to okazać nieco trudne. W Internecie czytamy bowiem, że pierwszym pro-blemem dla Canarinhos była żółta kartka Neymara za zagranie ręką. Później, po meczu z Kolumbią kop-nął on piłkę w plecy Pablo Armero, wykonywał prowokacyjne gesty pod adresem sędziego, a podobno też ob-rażał go i oskarżał, iż ten próbuje się

rozsławić jego kosztem, a może do-szło do rękoczynów – czemu jednak Brazylijczyk stanowczo zaprzecza. Wydaje mi się zresztą trochę dziwne, by Neymar był impulsywny i lekko-myślny do tego stopnia, by łapać ar-bitra za gardło. Nie do końca nadaje się do roli kapitana drużyny – moim zdaniem przydałoby mu się jeszcze trochę doświadczenia. Ciężko powie-dzieć również, że jest oazą spokoju. Myślę jednak, że rzeczywiście, tak surowa kara dla Brazylijczyka jest po prostu przesadzona.

Confederação Brasileira de Futebol, czyli Brazylijska Konfederacja Pił-karska nie odwoływała się jednak od decyzji, którą podjęła CONMEBOL.

Jeśli smutno Wam, bo ligi europejskie zakończyły już sezon, wszystkie wielkie finały za nami, a Euro dopie-ro za rok – zawsze musicie pamiętać, że jest jeszcze Ameryka Południowa. Tam, od połowy czerwca trwało ich własne "Euro", znane raczej jako Copa America. A czy może być coś lepszego, niż turniej między krajami, które żyją i oddychają dla piłki nożnej? Dla takich me-czów nie straszne są nawet nieprzespane noce.

Mary Kowalik @MaryKowalik

Sposób na udany wieczór? Podróż do Chile!

Page 35: Test

FELIETON

Barça Flash 35

CBF, idąc na rękę Barcelonie, pozwo-liła udać się napastnikowi na waka-cje, by ten zdążył wypocząć przed Superpucharem Europy. Według Mundo Deportivo tymże gestem Bra-zylijska Konfederacja usiłuje zdobyć przychylność Barcelony, aby Neymar mógł dołączyć do kadry narodowej na przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich, które odbędą się w sierpniu.

Myślę, że to największa sensacja w czasie tych rozgrywek. Teraz więc możemy przystąpić do analizowania wyników chronologicznie. Grupa A należała do gospodarzy, którzy zano-towali remis dwa zwycięstwa – stra-cili dwa punkty w starciu z Meksy-kiem 3:3, wygrywali z kolei w meczu otwarcia, przeciw Ekwadorowi, kie-dy wygrali 2:0 po rzucie karnym w

wykonaniu Arturo Vidala i bramce Eduardo Vargasa, a także przeciwko Boliwii, notując swoistą manitę. To jednak nie przeszkodziło tym ostat-nim w awansowaniu do fazy pucha-rowej z drugiego miejsca.

Ci natomiast, licząc wspomnianą już porażkę z Chile, także zremisowali z Meksykiem bezbramkowo oraz zwy-ciężyli z Ekwadorem 3:2. Możecie więc dalej wnioskować, iż tegorocz-ne Copa America okazało się wiel-ką porażką dla piłkarzy z Ameryki Środkowej. Pamiętamy, że czuli się potraktowani bardzo niesprawiedli-wie w czasie Mundialu w Brazylii, kiedy mierzyli się z Holandią – arbi-ter podyktował wówczas rzut karny dla zawodników Guusa Hiddinka, który zupełnie przeważył losy tam-tego ćwierćfinału, teraz zaś zapre-

zentowali się jeszcze słabiej, kończąc turniej na ostatnim miejscu w tabeli, zdobywając tylko dwa punkty przy dwóch wymienionych już remisach i jednej porażce (przeciw Ekwadorowi 1:2, który, suma sumarum, odpadł z Copa America jako najsłabsi zajmu-jący trzecią pozycję).

W grupie B zaś najsilniejsze były re-prezentacje Argentyny i Paragwaju. Jeśli odniesiemy się do tych, którzy awansowali do półfinałów, znajdzie-my obie te drużyny, co tylko potwier-dza moje słowa. Messi i jego drużyna wygrali dwukrotnie, przeciwko Uru-gwajowi i Jamajce, dwa razy z wyni-kiem 1:0, Paragwaj z kolei zwyciężył tylko raz, również przeciw Jamajce i również jedną bramką. W bezpro-średnim starciu między Albicelestes i Guarani natomiast obejrzeliśmy re-

Sposób na udany wieczór? Podróż do Chile!>

Page 36: Test

FELIETON

Barça Flash 36

mis 2:2, gdzie, swoją drogą, najlepszy piłkarz na świecie strzelił swojego jedynego gola w fazie grupowej, wy-korzystując rzut karny.

Myślę też, że ostatnie miejsce Jamaj-ki nie jest jakimś wielkim zaskocze-niem. Nie licząc niespodzianek i na-głych zwrotów akcji, wydaje mi się, że można było przewidzieć, kto w tej grupie będzie "chłopcem do bicia". Urugwaj zaś odczuwa brak Luisa Suareza w ekipie, tak przynajmniej ocenił to Jorge Sampaoli, selekcjoner reprezentacji gospodarzy, podczas konferencji prasowej przed ćwierć-finałem z Urugwajczykami. Do owe-go zdobyli jednak awans z trzeciego miejsca w grupie.

Ostatnia, grupa C, bynajmniej nie pozbawiona gwiazd, składała się z Brazylii, Peru, Kolumbii i Wenezueli. Awans do fazy pucharowej zapewniły sobie trzy pierwsze z wymienionych reprezentacji. Na pierwszym miejscu uplasowali się Canarinhos, choć nie obyło się bez potknięcia – wygrali dwa spotkania, z wiceliderami gru-py oraz Wenezuelą (dwukrotnie 2:1) , stracili punkty z kolei przeciwko Kolumbii, dokładnie wtedy, gdy ową żółtą kartkę dostał Neymar, by na-stępnie pożegnać się z Copa America.

Kolumbijczycy ugrali dokładnie tyle samo punktów, co Peru, wygrywając, przegrywając i remisując jednokrot-nie. Nawet bilans bramek zanotowa-li taki sam, Los Incas jednak zdobyli jednego gola więcej. Co ciekawe, spo-

tkanie pomiędzy Peruwiańczykami a Cafeteros zakończyło się remisem 0:0, chociaż do fazy pucharowej awansowała zarówno Kolumbia, jak i Peru – ci pierwsi na tej samej zasa-dzie, co Urugwaj, a Rojiblancos z dru-giej pozycji.

Mamy tym samym osiem najlep-szych drużyn fazy grupowej tego-rocznych rozgrywek o Puchar Ame-ryki Południowej. Po rozlosowaniu pary układały się następująco: go-spodarze turnieju mierzyli się obroń-cami tytułu sprzed czterech lat, Boli-wia grała z Peru, Kolumbia z drużyną Leo Messiego, a Canarinhos z Para-gwajem. Ten etap także obfitował w ogromnie dużo emocji, tak więc jestem przekonana, iż każdy, kto za-rywał noc przynajmniej dla dwóch ostatnich ćwierćfinałów bynajmniej tego nie żałuje – było co oglądać! Po kolei jednak.

Jak już wiemy, Chile okazało się pierwszym półfinalistą turnieju roz-grywanego u siebie. Zwycięstwo nad Urugwajczykami było skromne, nie zabrakło jednak nerwów, a w efekcie niesportowego zachowania między Gonzalo Jarą a Edisonem Cavanim, co mogliście widzieć już gdzieś w Internecie. Cavani nie skończył tego spotkania, dostając drugą żółtą kart-kę po tym, jak dał się sprowokować Chilijczykowi, co tylko zadziałało na sporą niekorzyść Urugwaju – stracili bowiem bramkę dopiero w 81. minu-cie. Możemy więc określić gospoda-rzy jako jednego z faworytów Copa America.

Pierwszym z najbardziej emocjo-nujących spotkań był ćwierćfinał między Argentyną a Kolumbią. Czas podstawowy upłynął przy bezbram-kowym remisie, dlatego też zwy-cięzcę musiały wyłonić "jedenastki". Pierwszy rzut karny wykonywał James Rodriguez i bez problemu po-konał Sergio Romero. Jakby w odwe-cie drugi strzelał Leo Messi – i cho-ciaż serca kibiców mogły na chwilę zwątpić – nie dał Davidowi Ospinie szans. Potem przekonaliśmy się, że przez zdecydowaną większość strza-łów obaj bramkarze nie zanotowali udanych interwencji, widowisko na szczęście nie straciło na tym uroku – sprawa zaczęła się komplikować po stronie Cafeteros, gdy Luis Muriel znacznie, znacznie przestrzelił. Był to przedostatni z pięciu jedenastek, tak więc prowadzenie na moment wpadło do Argentyny, jednak gdy ci pierwsi, przy piątym rzucie, raz jesz-cze wyrównali wynik, waga awansu zmiażdżyła Lucasa Biglię, który rów-nież nie trafił między słupki. Roz-poczęto więc bezpośrednią walkę o gola, którą zwyciężył Carlos Tevez.

Ostatni półfinalista również musiał przebrnąc przez rzuty karne. Warto jednak zauważyć, iż Brazylia, któ-ra w nich poległa, prowadziła przez większość czasu podstawowego. Do wyrównania doprowadziła jedenast-ka podyktowana w 72. minucie, któ-ra przybiła pięciokrotnych mistrzów świata do tego stopnia, iż nie zdołali się już pozbierać aż do końca spotka-nia. O ile rzuty karne bardzo dobrze otworzył Fernandinho, do przegra-nej Canarinhos przyczyniły się zmar-nowane szanse Ribeiro i Costy, co zaowocowało tym, iż Paragwajczycy wyeliminowali Brazylię drugi raz z rzędu w Copa America, drugi raz w ćwierćifnale i drugi raz po rzutach karnych.

Wygląda na to, że najłatwiejszą prze-prawę miało Peru, które w półfinale zmierzy się z Chile. Hat tricka kla-sycznego zanotował Jose Paolo Guer-rero, Boliwia zdołała jedynie zdobyć bramkę honorową na kilka minut przed końcem meczu... po jedenast-ce. I tak właśnie docieramy do półfi-

>

Page 37: Test

FELIETON

Barça Flash 37

nałów. W nich nie powtórzyl się ani razu konkurs jedenastek, uważam jednak, że i tak było na co popatrzeć – 30. czerwca oglądaliśmy bardzo wyrównane spotkanie między Chile a Peru, choć jednocześnie względnie spokojne, następnego dnia zaś, a wła-ściwie następnej nocy – goleadę w wykonaniu Albicelestes.

Był to bez wątpienia ten ciekawszy półfinał, ponieważ padło aż siedem goli – podopieczni Gerardo Martino weszli do finału wybitnie efektow-nie, gromiąc reprezentację Paragwa-ju 6:1. Strzelał Di Maria, Higuain, Aguero, co ciekawe jednak, nie Mes-si; on ugrał trzy asysty.

Przez pierwszą połowę jednak Argen-tyna nie była poza zasięgiem rywali – możecie zerknąć na listę strzelców w tym meczu i zauważycie tam, że pierwsze 45. minut tego starcia za-kończyło się rezultatem zaledwie 2:1. Paragwaj poległ tak naprawdę w na-stępnej partii meczu, mówiąc krótko. Angel Di Maria trafił w 47. minucie, a po sześciu minutach powtórzył swój wyczyn. Wisienką na tym imponują-cym torcie był natomiast gol Sergio Aguero w końcówce meczu, drugą zaś bramka Gonzalo Higuaina – trzy minuty po nim. To bez dwóch zdań nie pomogło Paragwajczykom ani w gonieniu wyniku, ani bynajmniej ze strony psychicznej. Koniec końców, 3 lipca nie dali również rady wywal-czyć choćby brązu. Już nie tak miaż-dżąco, przegrali z Peruwiańczykami 2:0 w meczu o trzecie miejsce.

Jak wspomniałam, półfinał między gospodarzami turnieju a Peru nie ob-fitował w równie wiele emocji. Chi-lijczycy powoli, kroczek po kroczku dążyli do zwycięstwa, ale na pewno nie możemy stwierdzić, że domino-wali – nie przeważał właściwie nikt, bo dość sporadycznie jedni czy dru-dzy wyprowadzali akcje, które były-by niebezpieczne. Z drugiej strony zaś ciężko nazwać ten mecz nudnym – zarówno Los Incas, jak i Chile wal-czyli o gole, nie umieli jednak zna-leźć na siebie nawzajem sposobu. Tę ciszę przełamał Eduardo Vargas na parę minut przed końcem pierwszej

połowy, by swój wyczyn powtórzyć jeszcze w drugiej połowie.

W rezultacie zanosiło się na napraw-dę wyborny finał, który, wyjątkowo, rozpoczął się nieco wcześniej, niż mecze dotychczas. Naprzeciw siebie stanęły reprezentacje, które rzeczy-wiście w zupełności zasłużyły na grę w finale. Jednocześnie nie tak łatwo było określić, kto jest faworytem, choć większość kibiców skłaniała się ku ekipie Leo Messiego. Warto przy tej okazji zaznaczyć, iż ten finał był w pewnym sensie wojną domową, gdy naprzeciw siebie stanął Pchła i kapitan gospodarzy, Claudio Bravo. Mieliśmy więc pewność, że wśród mistrzów znajdziemy barceloński akcent.

Na szczęście dla nas, i nieco mniej-sze szczęście dla zawodników, czas podstawowy zakończył się bezbram-kowym remisem. Znów jednak nie oznacza to, iż widowisko było słabe – wręcz przeciwnie, emocji było bar-dzo dużo, nerwów też nie mniej. Kibi-ce wstrzymywali oddech dosłownie do ostatniej sekundy, ponieważ fan-tastyczną sytuację stworzyła sobie Argentyna już w doliczonym czasie, po której sędzia od razu zakończył tę część spotkania. "Piłkę meczową" jednak spektakularnie zmarnował Higuain. Niestety, nie była to jego ostatnia szkodliwa pomyłka tego wieczora. Gdy przekonaliśmy się, iż dogrywka również nie wyłoniła zwycięzcy Copa America, rozpoczął się kolejny w tym turnieju konkurs

rzutów karnych, tak więc prawdziwe "delicje" dla kibiców na całym świe-cie. Obie drużyny dobrze go rozpo-częły, wicemistrzowie świata jednak szybko zaczęli popełniać błędy, pod-czas gdy gospodarze czuli się jak naj-bardziej pewni siebie.

Nie zgubiła ich ta pewność, jak zakła-dało wielu z nas. Mieli jednak podsta-wy do czucia się silnymi – stanowią obecnie wyjątkowo zgraną drużynę, która spisywała się świetnie od sa-mego początku turnieju, a przede wszystkim grali u siebie, przed wła-sną publicznością. Podobnie, jak reprezentacja Polski we wrześniu ubiegłego roku, podczas siatkarskie-go mundialu, Chilijczycy nie mogli wymarzyć sobie lepszego triumfu, który jednocześnie trzymał nas w napięciu aż do rzutu karnego Alexi-sa Sancheza, kończącego tę serię je-denastek, mecz, oraz Copa America 2015. Pozostaje mi więc trochę współ-czuć Albicelestes, którzy drugi rok z rzędu odbierają srebrne, najmniej chciane medale w historii sportu, a także szczerze pogratulować Chile za pierwsze takie zwycięstwo w historii.

Page 38: Test

FELIETON

Barça Flash 38

URUGWAJSKISTRZAŁ W DZIESIĄTKĘ

Page 39: Test

FELIETON

Barça Flash 39

URUGWAJSKISTRZAŁ W DZIESIĄTKĘ

Gdy w lipcu ubiegłego roku świat obiegła informacja, że Luis Suarez, zawodnik Liverpoolu, przechodzi do Barcelony, część cules nie była zbyt zachwycona. Nie można było odmówić mu umiejętności piłkar-skich, jednak to, co zrobił niespełna trzy tygodnie wcześniej, mogło zastanawiać, czy na pewno powinien on dołączać do Dumy Katalonii. Dziś już nie ma żadnych wątpliwości. Lepszego napastnika, choćby gryzł nie tylko trawę, nie można było kupić.

W sezonie 2013/14, tuż przed transferem, Luis Suarez był gwiazdą Barclays Premier Le-ague. To on ciągnął Liverpool

przez cały sezon do przodu, strzela-jąc wiele bramek, co doprowadziło do zajęcia wysokiego, drugiego miej-sca, a zarazem zakwalifikowania się do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Zo-stał królem strzelców i królem asyst Premier League, we wszystkich eu-ropejskich ligach nikt nie strzelił od niego więcej bramek, tyle samo miał jedynie Cristiano Ronaldo. El Pistole-ro został także wybrany najlepszym piłkarzem ligi. Przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w Brazy-lii kibice reprezentacji Urugwaju byli w znakomitych nastrojach - pił-karz w takim gazie powinien pomóc drużynie osiągnąć dobre wyniki. Co prawda Charruas nie zaczęli turnieju zbyt dobrze - w pierwszym spotka-niu przegrali 1-3 z rewelacją turnieju, Kostaryką. Kolejny mecz, z Anglią, wygrali 2-1, gdzie autorem obu tra-fień dla Urugwaju był Luis Suarez. Sielanka skończyła się w drugiej po-łowie trzeciej potyczki z Włochami, gdzie toczyła się bezpośrednia walka o awans do fazy pucharowej. El Pi-stolero nie wytrzymał napięcia i pod-czas jednego z pojedynków ugryzł Giorgio Chielliniego. Jakiś czas póź-niej dostał najwyższą karę w historii mistrzostw świata - zawieszenie na 9 spotkań reprezentacji Urugwaju i 4-miesięczną dyskwalifikację z gry w klubie. Przez ten czas nie mógł nawet trenować z kolegami z drużyny.

Dwa tygodnie później został ogło-szony jego transfer do Barcelony. Budziło to wiele wątpliwości - nie-

którzy mówili wręcz, że jest niezrów-noważony psychicznie, niektórzy łagodniejszymi słowami pisali, że to nie jest zbyt dobry pomysł. Słychać było także głosy, że on jednak może się przydać, jednak były one mniej-szością. W transferze był także je-den bardzo duży minus - Suarez nie mógł trenować z nowymi kolegami z zespołu. Trudno się jest wprowadzić do nowej drużyny, a gdy nie moż-na szlifować pewnych schematów, to jest już naprawdę duży problem. Barcelona jednak odwołała się od za-wieszenia i Urugwajczyk po pewnym czasie mógł trenować z ekipą Luisa Enrique.

Dziennikarze szybko wyliczyli, na kiedy może przypaść debiut Luisa Suareza w koszulce Blaugrany - oka-zało się, że jest to jeden z najbardziej emocjonujących meczów w sezonie - El Clasico na Santiago Bernabeu. El Pistolero dostał wielką szansę od trenera - w meczu zagrał od pierw-szej minuty. Duma Katalonii niestety przegrała, jednak Luis Suarez już w swoim debiucie asystował przy ho-norowym golu Neymara. Nic więk-szego nie pokazał, jednak cała linia ataku Barcelony była w tym meczu nieefektywna.

Kolejne mecze Suareza większości kibiców kojarzą się prawdopodobnie z wieloma zmarnowanymi sytuacja-mi, mnóstwem upadków i taką samą liczbą pretensji do arbitrów. Nie ma co ukrywać - Suarez nie był tak dia-belsko skuteczny jak w Liverpoolu i często symulował faule.

Marysia Wyrzykowska @MarysiaWyrzykow

>

Page 40: Test

FELIETON

Barça Flash 40

W którymś z kolejnych spotkań La Liga w linii ataku Barcelony nastąpi-ła znacząca zmiana - Messi powędro-wał na prawe skrzydło, a El Pistolero znów znalazł się na swojej ulubionej pozycji – środku ataku. Wiązało to się z wieloma korzyściami - Messi na prawej stronie częściej wymie-niał piłkę z Danim Alvesem. Między dwoma zawodnikami z Ameryki Południowej podczas meczu widać zgranie - znacząca część asyst Brazy-lijczyka jest notowana właśnie przy trafieniach Messiego.

Kilka bramek zdobytych w zakoń-czonym już sezonie można było rozrysować jednym schematem - Ar-gentyńczyk dostaje piłkę na prawej stronie boiska, w tym czasie Luis Suarez skupia na sobie uwagę defen-sorów przeciwnika, jednak to nie do

niego kierowana jest futbolówka - zza linii obrońców wybiega Neymar, dostaje piłkę, która jest podkręcona w kierunku bramki, więc wystarczy ją trącić, aby zatrzepotała w siatce. Mogłoby się wydawać, że po kilku takich trafieniach kolejni przeciwni-cy będą przygotowani na taką sytu-ację, jednak niezmiennie po takich akcjach padały bramki. Takie roze-granie stało się firmową akcją Barce-lony, która wiele razy pieczętowała tym sposobem wygraną, tak ważną w późniejszej części sezonu.

Od momentu roszady pomiędzy Messim a Suarezem, ten drugi za-czął zdobywać więcej bramek. Nic dziwnego, w końcu w Liverpoolu to środek ataku był jego nominalną po-zycją, na której występował.

Kiedy myślę o momencie, w którym Suarez definitywnie się przełamał i zamiast zmarnowanych stuprocen-towych okazji widzieliśmy bram-ki, od razu na myśl przychodzi mi pierwszy mecz ⅛ finału Ligi Mistrzów z Manchesterem City. El Pistolero chyba poczuł klimat wysp i wpa-kował The Citiziens dwie bramki, które postawiły Katalończyków w doskonałej sytuacji przed rewanżem. Kolejny etap rozgrywek to dwie na-stępne bramki Suareza, tym razem na Parc des Princes w meczu z Paris--Saint Germain. Mecz zakończony wynikiem 3-1 był prawie zapewnie-niem awansu do półfinału. Co praw-da w rewanżu ani w ½ finału Ligi Mistrzów bramki nie zdobył, jednak udało mu się to w ostatnim meczu sezonu - finale Ligi Mistrzów z Juven-tusem. Gol strzelony przez Suareza

Kibice kochają takich napastników, którzy nie zawodzą w najważniejszych momentach.

Suarez dał zwycięstwo Barcelonie przeciwkoManchesterowi City...

...Paris Saint-Germain...

>

Page 41: Test

FELIETON

Barça Flash 41

zmienił wynik na 2-1 i dał Barcelonie prowadzenie, którego nie oddała już do końca meczu, pieczętując tryplet bramką Neymara zdobytą w doliczo-nym czasie gry.

Trio Messi-Suarez-Neymar stało się najbardziej bramkostrzelnym ata-kiem, zdobywając 122 bramki. Pobi-li tym samym rekord tercetu Realu Madryt z sezonu 2011/12 - Cristiano Ronaldo, Benzema i Higuain strzelili łącznie 118 goli. Ciekawa była także statystyka, w której można było zo-baczyć, że w pewnym momencie se-zonu Tridente miało więcej bramek od wielu topowych klubów Europy, między innymi od Bayernu, Arsena-lu czy Chelsea. I to wszystko pomimo długiej absencji Suareza na początku sezonu.

We wszystkich rozgrywkach więcej asyst od Suareza miał tylko Messi. Urugwajczyk wyprzedził w tej kla-syfikacji między innymi Neymara, pomimo tego, że były gracz Santosu zagrał około 600 minut więcej od no-wego nabytku Barcelony.

Na trudniejsze potyczki drugiej czę-ści temporady był wystawiany za-zwyczaj taki sam skład. O ile zamiast Mascherano mogliśmy się czasem spodziewać Mathieu, co jakiś czas widzieliśmy Xaviego w miejscu Inie-sty, a zależnie od rozgrywek zmieniał się bramkarz, to trójka napastników Barcelony była nie do zastąpienia. Sam Suarez kilka miesięcy nieobec-ności nadrobił w pozostałej części sezonu, w ostatecznej klasyfikacji ro-zegranych minut plasując się nad In-iestą, Claudio Bravo czy Rakiticiem.

Podsumowując: Suarez to ostatecz-nie najlepszy transfer letniego okna. Kupno Urugwajczyka wiązało się z pewnym ryzykiem dotyczącym jego niesportowych zachowań, jednak sam piłkarz zachował się bardzo profesjonalnie. Bez pomocy El Pi-stolero tryplet byłby dużo trudniej-szy do zdobycia. Był on też kupiony, aby zastąpić Alexisa Sancheza, który przeszedł do Arsenalu. Poprawił jed-nak wszystkie statystyki chilijskiego skrzydłowego, tworząc zabójczy ter-cet z Messim i Neymarem. Mało kto wyobraża sobie kolejne sezony bez Urugwajczyka w podstawowej jede-nastce. Diabelnie skuteczny, żądny wygranej i walczący do końca - to jest napastnik, którego w składzie Blaugrany brakowało.

...Realowi Madryt...

...i wreszcie przeciwko Juventusowi Turyn w fi-nale Ligi Mistrzów.

Page 42: Test

FELIETON

Barça Flash 42

VLADIMIRZarówno Real Madryt, jak i Barcelona są klubami, w których w okresie letnim dzieje się równie wiele, co w sezonie zasadniczym. A jednak bardzo często dzieje się tak, że wydarzenia wakacyjne wokół klubu stają się główną atrakcją dla mediów i prasy, bo potem zostaje im już tylko skupienie się na kwestiach spor-towych, a nie ukrywajmy - to nie jest coś, na czy mediom szczególnie zależy, i od czego do redakcyjnych kas spły-wa najwięcej pieniędzy. W Madrycie - szczególnie za przerywanej kadencji Florentino Péreza - termin "spokojne lato" to oksy-moron.

Page 43: Test

FELIETON

Barça Flash 43

PEREZPiotr Szewczun @p_szewczunGościnnie:

Były redaktor RealMadryt.pl, a teraz właściciel sklepu

piłkarskiego Futbolero.pl

Page 44: Test

FELIETON

Barça Flash 44

Na włoskiego szkoleniowca wszechpotężny Floro Pérez za-sadzał się trzykrotnie. Do trzech razy sztuka, więc w 2013 roku

się udało. Po burzliwym okresie José Mourinho, Carlo Ancelotti miał wprowadzić spokój, zacząć rozma-wiać, a nie rozkazywać piłkarzom i, nie ukrywajmy, trochę bardziej pod-porządkować się madryckiej prasie. I rzeczywiście tak było - w wywiadach prasowych, radiowych i telewizyj-nych mało brakowało, a dziennika-rze zaczęliby się z Ancelottim przy-tulać.

On pozwalał im na troszkę więcej, oni nie wyolbrzymiali każdej bzdu-ry do rangi instytucjonalnego trzę-sienia ziemi. Był dla zawodników raczej starszym bratem - wysłuchał, przekonywał, ale jak trzeba było - postawił na swoim. Zaczął ich trak-tować niemal jak równych sobie, a nie zwykłych podwładnych. Piłkarze darzyli go inną formą szacunku niż jego poprzednika. Taka forma miała swoje dobre i złe strony, jedni potra-fili to wykorzystać, drugim wyrzą-dziło, wedle ich opinii, bardzo wielką krzywdę.

Ancelotti wiedział, że miłość Floren-tino, nawet gdyby starał się o niego razy osiemnaście, ma swoją cenę. Ra-zem z Carlo do Madrytu trafił Gareth Bale i plan był prosty: masz, chłopie, piłkarzy i musisz zrobić to, co twoje-mu poprzednikowi nie wyszło. I uda-ło się. W Pucharze Króla triumf nad Barceloną przyszedł po koronkowej (jak mawia Szpaku) akcji Walijczyka.

Problem tym taki, że Copa del Rey z takim składem, jakim dysponował w roku 2014 Real Madryt z dużą dozą prawdopodobieństwa zdobyłby Jurij Szatałow.

Punktem zwrotnym, który pomógł niedowiarkom i fanom Mourinho na chwilę zapomnieć o swoim idolu, a dużej części kibiców po prostu prze-konać się, że zmiana nie zawsze jest na gorsze, był półfinałowy dwumecz z Bayernem Monachium.

A miało być tak pięknieWygrany w zwariowanych okolicz-nościach finał Ligi Mistrzów z Atleti dał nadzieję, że będziemy świadkami tak długiego jak poprzedni lub nawet najdłuższego projektu w okresie za-rządzania klubem przez Florentino Péreza. Dług Ancelotti spłacił już w pierwszym roku, nie kazał na siebie czekać, nie potrzebował magicznego i tak w Realu Madryt irracjonalnego "czasu", więc wydawało się, że jeden szkoleniowiec na dwudziestu będzie miał na Chamartin do powiedzenia coś więcej niż: "Filozofia Realu Ma-dryt to zwycięstwa".

Nowy sezon, nowe transfery, nowe możliwości. Przy takich zwycię-stwach i tak byłoby to trudne, ale w ekipie z Madrytu nie było złego fe-elingu nie tylko z tego powodu. Ale rok 2014 to także rok Mundialu i świetnych występów Keylora Nava-sa. Po przesądzonej sprawie z Diego Lópezem jasne było, że Casillas wra-ca do łask na pełen etat. Keylor Na-vas godził się na kosmiczną wypłatę

wiedząc, że nie przychodzi tu bronić. Piękny sezon 14/15 skończył się w grudniu, a jednym z symboli były tra-gikomiczne występy Ikera Casillasa. Ancelotti wiedział, że zmienić można wiele, ale pewne rzeczy w Realu się nie zmieniają.

Być może zasugerował w rozmowie z przełożonym, że Real stać wciąż na wiele, ale jeden element musi zostać poddany natychmiastowej wymia-nie. Floro Pérez raz jeszcze pokazał, że mocny to on jest, ale w rozmo-wach z tymi, którym płaci. Nie jest w stanie podjąć decyzji uzdrawiają-cych samą drużynę, nie jest w stanie patrzeć na zespół w perspektywie dłuższej niż półroczna. Nie jest w sta-nie wyjść naprzeciw prasie, która już i tak walczy z nim całymi swoimi si-łami. Florentino Pérez zrobił w maju to, co potrafi najlepiej.

Zwolnił Ancelottiego.

W sieci zawrzało. Madrycki dziennik AS walił w prezesa Realu Madryt jak opętany, ale grupie PRISA (wydawca AS-a) akurat nie zależy na tym czy in-nym trenerze, tylko na odejściu Pére-za. Sytuacja była o tyle kuriozalna, że na rynku każdy lepszy trener był już zaklepany, a jedyna atrakcyjna opcja - Jurgen Klopp - była poza zasięgiem, bo były już szkoleniowiec Borussii Dortmund powiedział, że nie podej-mie się pracy w kraju, którego języka nie zna. A tak się akurat trafiło, że po hiszpańsku Jurgen Klopp umiał tylko zamówić piwo.

Jedynym odpowiednim momentem na zatrud-nienie Rafy był rok 2007, teraz zakrawa to na jakiś nieśmieszny żart z całego madridismo.

Page 45: Test

FELIETON

Barça Flash 45

Oczy kibiców Realu Madryt robiły się z każdym dniem większe, bo co-raz jaśniejsza stawała się rezydentu-ra wychowanka Królewskich, Rafy Beniteza. Biografię Beniteza każdy średnio rozgarnięty kibic zna, więc nie trzeba jej tu specjalnie przypo-minać. Jedynym odpowiednim momentem na zatrudnienie Rafy był rok 2007, teraz zakra-wa to na jakiś nieśmieszny żart z całego madridismo.

Na prezentacji trenera byliśmy świadkami szopki ze łzami w oczach dojrzałego faceta z sukcesami, który popłakał się chyba jak zobaczył, ile w tym wieku może jeszcze zarobić. Słowa Florentino sprzed prezentacji: "Dobrze byłoby, gdyby następny tre-ner mówił po hiszpańsku" pokazują, że nie ma kontroli nad sytuacją, któ-rą po części sam stworzył.

Hajs, hajs, hajsSergio Ramos czuje się chroniony przez prasę w takim samym pra-wie stopniu jak jego przyjaciel, Iker Casillas. Wie to doskonale, bo sam przez lata na taką reputację wśród dziennikarzy pracował. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że to ta dwójka wynosi z szatni najwięcej informacji do mediów. Sergio, który wcale nie ma dobrego sezonu za sobą, postano-wił o sobie przypomnieć. Siedział na kanapie w swoim madryckim domu i doszedł do wniosku, że w sumie za-sługuje na inkasowanie tyle, co Cri-stiano Ronaldo.

Bitwa o nowy kontrakt się rozpoczę-ła. Sergio wystawił swoje najcięższe działa. Nie, nie mówię tu o dobrej grze przez cały sezon. O tym repre-zentanci Ramosa nie wspominają, to nie jest główną kartą przetargową. Właściwie nie jest żadną kartą, bo

gdybyśmy mieli ustalać kontrakty na poziomie rzeczywistej formy, to Sergio zasłużył w sumie na obcięcie pensji (tak jak kilku innych piłkarzy, żeby było jasne).

Na główną scenę wkracza na białym koniu René Ramos, jego brat i agent i zaczyna przedstawienie. Najpierw mówi, że stoper Królewskich zasłu-guje na podwyżkę swoim oddaniem białej koszulce. To pozostaje bez echa, powoduje raczej śmiech u zdecydo-wanej większości kibiców, przynaj-mniej w internecie. W związku z tym otoczenie Sergio Ramosa angażuje w kampanię kompletnego outsidera w walce o fotel prezesa Barcelony, któ-ry wie, że w wyborach nie ma szans, a który mówi, że oferowano Ramosa Barcelonie, ale on nie chce wchodzić w polemikę, która ma na celu tylko i wyłącznie podwyżkę dla obrońcy. To zaczyna już środowisko kibiców lek-ko irytować.

Za Ramosem stoi oczywiście cała ar-mia dziennikarzy przekonująca, że przecież dlaczego Sergio nie może zarabiać tyle, co największe gwiazdy, skoro w rzeczywistości taką gwiaz-dą sam jest. Coraz poważniejsze i niezwiązane w żadne sposób z wro-go nastawioną do Florentino grupą

PRISA źródła mówią, że oferta Manchesteru United za obroń-cę jest poważna. Po raz kolej-ny nad operacją podwyżki dla jakiegoś zawodnika, nad Ber-nabéu unosi się nieprzyjemny zapach.

Inną kwestią są żądania samego Ra-mosa, a inną to, ile naprawdę może zarabiać klasowy nawet obrońca w dzisiejszym futbolu. Niektórzy wy-suwają w internetowych dyskusjach argument, że przecież taki Bale czy Jamés mieli zagwarantowaną na starcie wyższą pensję niż obrońca światowego topu, który siedzi w klu-bie już dziesięć lat. To prawda, ale entuzjaści żelaznej logiki muszą zro-zumieć, że w sporcie na najwyższym poziomie o pensji sam wynik spor-towy przestał decydować krótko po śmierci Hitlera.

Kibice Realu będą świadkami kolej-nego emocjonującego lata, które nie ma nic wspólnego z poukładaną grą Królewskich na murawie Santiago Bernabéu. Winni są po części wszy-scy - prezes, który uważa się za nie-omylnego. Prasa, która dawno prze-stała spełniać swoją rzeczywistą rolę oraz piłkarze, którzy wolą ułożone stosunki z tą właśnie prasą aniżeli z przełożonymi i z kibicami klubu, w którym grają.

Sergio, który wcale nie ma dobrego sezonu za sobą, postanowił o sobie przypomnieć. Siedział na kanapie w swoim madryckim domu i doszedł do wniosku, że w sumie zasługuje na inkasowanie tyle, co Cristiano Ronaldo.

Bitwa o nowy kontrakt właśnie się rozpoczęła. Sergio Ramos wystawił

swoje najcięższe działa.

Page 46: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 46

Page 47: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 47

WIELKIE NADZIEJEKiedy na nowo rozpoczyna się dys-kusja na temat cantery Barcelony i Realu, przypomina mi się jeden z odcinków Crackovii, w którym aktor parodiujący znanego madridistę Tomasa Roncero, wymienia wycho-wanków Królewskich. “Casillas, Guti…, a mówiłem już o Casillasie?” - mniej więcej tak wygląda jego “wyliczanka”. Oglądający ten skecz fani Dumy Katalonii mogli uśmiech-nąć się pod nosem z poczuciem wyższości, z dumą spoglądając na wyjściowy skład ich ukochanego klubu. Od emisji wyżej wymienio-nego odcinka minęło już kilka lat i Barcelona nadal góruje nad najwięk-szym rywalem pod względem liczby canteranos w pierwszej jedenastce. Jednak to, że nadal tak jest nie znaczy, że nadal będzie.

Pierwsze słowa tekstu piszę w dniu urodzin Leo Messiego. 28 urodzin. Z klubu odszedł już 35 - letni Xavi. Pozostali wycho-

wankowie to: Iniesta (31 lat), Pique (28), Pedro (27), Alba (26), Busquets (26). Barta z Montoyą mają 24 lata, Sergi Roberto zaledwie jedną wiosnę mniej, a Rafinha dwie. Z góry prze-praszam jeśli ktoś oceni moje wy-tykanie wieku za nieodpowiednie, mówiąc prawdę większość z wyżej wymienionych zawodników ma jesz-cze wiele długich sezonów do roze-grania, lecz juniorami już dawno nie są. Nieco gorzej wygląda sytuacja pod kątem jakości, gdyż regres jest zauważalny. Jasne, można powie-dzieć, że cudowne pokolenie trafia

się raz na jakiś czas, ale taka akade-mia jak La Masia powinna co kilka lat wypuszczać spod swoich skrzydeł 2-3 graczy o predyspozycjach do gry na najwyższym światowym pozio-mie. Zaliczając Busquetsa i Albę do starszej gwardii, takim potencjałem dysponuje tylko Rafinha, a Bartra szybko może popaść w zapomnie-nie jeśli od następnego sezonu nie zacznie notować regularnych wystę-pów.

Tu pojawia się ważna kwestia. Dawa-nie szansy to według mnie klucz do takich karier jak ta Messiego, Xavie-go czy Iniesty. Młody zawodnik musi czuć wsparcie, musi dostać więcej czasu niż ukształtowany piłkarz do pokazania pełni umiejętności. Dla-czego więc nowi canteranos to tylko epizody? Co z tego, że debiutują w dużej ilości jeśli niemal żaden z nich nie rozegra nawet trzech spotkań pod rząd w wyjściowej jedenastce?

Pod wodzą Luisa Enrique swój pierw-szy mecz w seniorskim zespole zali-czyło siedmiu wychowanków. Tyl-ko jeden spełnił postawiony przeze mnie wyżej warunek, był nim Munir. Po pierwszym mocnym wystrzale przyszły regularnie marnowane “set-ki”, potem kara Suareza przestała obowiązywać i na koniec niektórzy zadawali sobie pytanie kim jest w ogóle Munir. W tym miejscu nale-ży postawić ważne pytanie. Jak to wreszcie jest? Trenerzy są tacy źli i nie wystawiają wychowanków, czy wychowankowie są na tyle słabi, że nie warto na nich stawiać? Każdy na to pytanie niech odpowie sobie sam.

Gdzie oni są?Kończący się ban na transfery u sporej części cules nie wywołał ob-

jawów typowych dla zmartwienia czy choćby lekkiego zaniepokojenia. Wskazywali oni Barcelonę B jako źródło nieprzeciętnie zdolnych za-wodników, którzy sprawią, że żaden zakaz nie będzie odczuwalny. Pa-trząc na pierwszy zespół i znajdują-cych się tam wychowanków, pogląd wydaje się jak najbardziej słuszny. Rezerwy Barcelony zajęły jednak ostatnie miejsce w Segunda Division i z hukiem zleciały z ligi. Argument o kopalni talentów tuż pod nosem jest więc trochę inwalidą.

Nie będę jednak aż tak krytyczny. Spadli z ligi, fakt. Nie oznacza to wszakże, iż w całym zespole nie ma choć jednego gracza wartego uwa-gi. Nie oszukujmy się, nie każdy jest takim zapaleńcem by oglądać wszystkie mecze rezerw. Jak więc wypatrywać perełek? Tu z pomocą przychodzą kochane statystyki.

Wiadomo, najpierw patrzymy na najlepszego strzelca. Tym był Jean Marie Dongou. Zdobył 11 bramek, do-rzucił do tego 6 asyst. W pierwszym zespole już debiutował. Kiedy Barcę prowadził Gerardo Martino, młody Kameruńczyk w wieku 18 lat zagrał w Pucharze Króla z Cartageną. Co więcej, mimo, iż wszedł z ławki, to w 89 minucie wpisał się na listę strzel-ców. Debiut był chyba jednak zbyt sła-by skoro Dongou rozegrał do tej pory 29 minut w drużynie seniorskiej. Do jego głównych zalet należą atrybuty fizyczne - szybkość i siła. Może nie są to cechy szczególnie pożądane w Barcelonie, lecz jeśli dołączymy do tego instynkt strzelecki i dużą pra-cowitość, może okazać się, że taki napastnik byłby ciekawą opcją do wzbogacenia składu. Graham Hun-ter pytany o Kameruńczyka stwier-dził, iż w wieku 16 lat zrobił na nim

Tomasz Tybuś @TomaszTyb

>

Page 48: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 48

większe wrażenie niż szesnastoletni Messi. Według znawcy hiszpańskie-go futbolu Dongou to połączenie Ro-mario i Eto’o. Oczywiście zaznaczył, że przewidywania jakoby Jean Marie miał być lepszy od wyżej wymie-nionych są przesadzone. Trudno się nie zgodzić, bo gdyby wierzyć takim przewidywaniom, Messi miałby już co najmniej dziesięciu następców. Nie da się jednak ukryć, iż Dongou jest człowiekiem mającym predys-pozycje, aby być piłkarzem, jak to mawiał pewien dobrze znany trener - “international level”. Oczywiście, zbyt dużo słodyczy jest niewskazane. Kameruńczyk ma swoje wady, a fakt, iż jego idol to Samuel Eto’o może

nieco naprowadzić na cha-rakter tych przywar.

Poza tym, najlepszy strzelec Barcy B

jest na boisku nieco nieokrze-sany i w opinii kilku eksper-

tów, właśnie ta wada nie pozwa-

la mu skutecznie wedrzeć się do

pierwszego zespołu. M o ż e

jednak ten brak ogłady pomógłby w grze bez kompleksów?

Faworyci bukmacherówNajlepszego strzelca mamy już więc za sobą. Drugi w kolejności musi być najlepszy asystent. W naszym przy-padku to Adama Traore, który w klasyfikacji kanadyjskiej ma równą ilość oczek co Dongou. 14 ostatnich podań robi wrażenie. Jeszcze więk-sze wrażenie robią poszczególne występy Katalończyka z malijskim paszportem, dzięki którym stał się f a w o r y -tem do r ychłego zameldo-wania się w senior-skim ze-spole. Kto miał przy-j e m n o ś ć w i d z i e ć j a k i ś mecz Barcelony B lub czytać jakie-kolwiek podsumowanie, z pewno-ścią wie czemu Adama jest uważany za tak wielki talent. Większy rozgłos zapewniły mu jednak występy ze starszymi kolegami z klubu. Uwagę przykuł podczas presezonowego

starcia z Niceą. Rajd z piłką jaki tam zaprezentował wzbudził nie-mały podziw. Najwięcej ciepłych słów otrzymał jednak po spo-tkania Pucharu Króla z Huescą.

Traore zdobył bramkę, a poza tym zademonstrował publiczności nie-

przeciętne umiejętności techniczne. Wspomniany wyżej gol nie był tra-fieniem zwykłym. Poprzedził go bo-wiem efektowny rajd z futbolówką przy nodze i minięcie kilku zawodni-ków. Potem przyszedł jeszcze dobry mecz w La Liga z Granadą, a Adama stał się gorącym kąskiem na transfe-rowym rynku. Tak jak u Doungou za-letami tego uzdolnionego skrzydło-wego są atrybuty fizyczne. Tu jednak podobieństwa się kończą. Pod wzglę-dem techniki Traore jest wyraźnie lepszy. Wielka przebojowość łączy się jeszcze z nadmiernym efekciar-

stwem w niektórych z a g r a -niach, lecz p o t o c z n e “ p a p i e r y na granie” ten zawod-nik ma na pewno.

Tak samo zresztą mówi się o sprowadzonym rok temu Chorwacie Alenie Halilovi-ciu. To miała być odpowiedź Barcelo-ny na kupienie przez Real Odegaar-da, ale na razie ten młody pomocnik nic spektakularnego jeszcze nie po-kazał. Jednak fakt, iż jeszcze tego nie zrobił nie oznacza, że nie może eks-plodować w każdej chwili. Jako jeden z najmłodszych graczy w historii reprezentacji Chorwacji, wywodzą-cy się ze słynnej szkółki Dinama Za-grzeb jest jednym z głównych kandy-datów do gry w pierwszej drużynie. W seniorskim zespole zadebiutował meczem w Pucharze Króla z Elche, gdzie zmienił... Adamę Traore. Wielu

mówi, że Halilović to talent czystej wody i los kogoś takiego jak Jeffren nie może go spotkać. Trud-no się z takim zdaniem nie zgodzić. W odróż-nieniu od wyżej wy-mienionych pilkarzy Barcy B, atutami Alena są umiejętności tech-niczne. Doskonała gra z pierwszej piłki, do-bry przegląd pola i rzadka umiejętność wbiegania w pole

Jasne, można powiedzieć, że cudowne pokolenie trafia się raz na jakiś czas, ale taka akademia jak La Masia powinna co kilka lat wypuszczać spod swoich skrzy-deł 2-3 graczy o predyspozycjach do gry na najwyższym światowym poziomie.

Dzisiaj prawie pół składu to piłkarze grający

kilkanaście lat temu w La Ma-sii. Nie były to

jednostkowe wybryki.

Page 49: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 49

karne przeciwnika w odpowiednim momencie to tylko niektóre atrybu-ty mogące zachwycić obserwatorów. Oczywiście, jak większość “młodych gniewnych” ma jeszcze problem z podejmowaniem decyzji i dyscypli-ną taktyczną, lecz te wady można przy odrobinie pracy wyeliminować z czasem. Jeden ze znanych polskich trenerów stwierdził kiedyś, że do-brego zawodnika jest w stanie roz-poznać po tym jak ten wchodzi po schodach. Nie sądzę, żeby wiele osób miało takie zdolności, ale w przypad-ku Halilovicia faktycznie wystarczy niewielu czasu by zdać sobie sprawę z ogromnego potencjału tego chłopa-ka.

I inniOprócz Chorwata, Dongou i Adamy jeszcze czterech zawodników zasłu-guje na uwagę. Dwóch z nich mogli-śmy poznać nieco bliżej w ubiegłym sezonie. O Munirze nadmieniłem już wyżej. Szkoda, że trochę przygasł, gdy w końcówce dostawał swoje szansę. O ile pewien brak skuteczności jest do przyjęcia na wyższym szczeblu, o tyle 4 bramki w 17 meczach Segunda Division mogą trochę niepokoić. Pa-trząc jedynie na wartość rynkową to właśnie Munir jest jednak najdroż-szy. Portal “Transfermarkt” wycenia go na 10 milionów euro. W zbliżają-

cym się okresie przygotowawczym z pewnością dostanie kolejną szansę. Na to samo może też liczyć Sandro Ramirez, który wraz z El Haddadim dość często miał okazję trenować z pierwszą drużyną. Co więcej, znalazł się w wąskim i ekskluzywnym gronie trafiając do siatki zarówno w La Liga, Lidze Mistrzów i Pucharze. Zosta-nie też zapamiętany ze zwycięskiej bramki w spotkaniu z Villarreal. W mojej skromnej opinii obecnie San-dro jest w stanie dać więcej drużynie niż Munir. Widać u Ramireza więcej determinacji oraz chęci do pracy także w obronie. Wśród wielu uta-lentowanych graczy ofensywnych można znaleźć również ludzi z duży-mi umiejętnościami w defensywie. O jednym z nich - Sergim Samperze zrobiło się głośno przed jego debiu-tem w Champions League. Zagrał 90 minut z APOELem, zaliczył asystę w Copa del Rey z Huescą. Kreowany na następcę Busquetsa, obdarzony doskonałą techniką i boiskową inte-ligencją. W zespole rezerw wystąpił nawet kilka razy z opaską kapitana. Drugim wyróżniającym się zawod-nikiem o defensywnym profilu jest Alex Grimaldo. Absolutnie podstawy gracz Barcy B. Dobry także w ataku, o czym świadczą 4 gole i 4 asysty. H i s z p a ń s k i e m e d i a s u g e r u j ą , ż e

już od nadchodzącego sezonu może zawitać do pierwszego składu, aby zastąpić Adriano.

Messi jakich małoA teraz wstańmy, pójdźmy do ła-zienki i włóżmy głowę pod kran z odkręconą zimną wodą. W Barcelo-nie znajdują się fantastyczni młodzi piłkarze, nie oznacza to jednak, że każdy z nich ma predyspozycje do bycia graczem wielkim lub mówiąc inaczej - takim, którego sobie wyma-rzymy. Spójrzmy teraz na sprawę z drugiej strony. Dongou i Adama mogą wyglądać tak dobrze w rezerwach ze względu na to, iż przewyższają innych warunkami fizycznymi, a w Segunda duża szybkość czy siłą często wystarczają, aby się wyróżnić. Halilović, Mu-nir, Samper i Grimaldo mogą z kolei nie wyglądać już tak dobrze t e c h n i c z n e na tle graczy Primiera Divi-

Czy doczekamy się fali piłkarzy, których talent dopuści do gry w podstawowym składzie FC Barcelony? Póki co, niestety, mało na to wskazuje.

Staty

styki

2014

/201

5: Miejsce w tabeli: 22

Liczba zwycięstw: 9Liczba remisów: 9Liczba porażek: 23

Liczba strzelonych goli: 47Liczba straconych goli: 81

Liczba zwycięstw u siebie: 5Liczba remisów u siebie: 5

Liczba porażek u siebie: 11

Liczba zwycięstw na wyjeździe: 4Liczba remisów na wyjeździe: 4Liczba porażek na wyjeździe: 12

Najlepszy strzelec: Dongou (11)

Najwyższe zwycięstwo: 4:1 (vs. Zara-goza oraz vs. Alcorcon)

Najwyższa porażka: 0:7 (vs. Vallado-lid)Najwyższa liczba bramek w meczu: 4:5 (vs. Leganes)Najwyższa liczba goli na wyjeździe: 4 (4:4 vs. Ponferradina)

Najwyższa frekwencja: 12 356 (vs. Real BetisNajniższa frekwencja: 1 564 (vs. Alcorcon)

>

Page 50: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 50

sion lub być kompletnie bezradni wobec dobrze zorganizowanego przeciwnika. Owszem umiejętno-ści mają duże, ale ich dalsza kariera może nie potoczyć się najlepiej jeśli nie zrozumieją jednego. Najważniej-sza jest głowa. Można wiązać stopa-mi krawaty, można gołymi rękoma przestawiać szafę trzydzrzwiową albo mieć lepszy czas na 100 metrów niż Grzegorz Lato w najlepszych cza-sach (bez żadnych aluzji), lecz bez pokory i cierpliwości istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nie doj-dziemy daleko. Niestety aktualnie z trzeźwym myśleniem u młodych piłkarzy jest mały problem. Wy-starczy, by jakiś nastolatek pokazał jeden ciekawy drybling, strzelił ład-nego gola, a już zaczyna się wokół niego medialny cyrk. Wszyscy na-około pompują chłopaka jak dobrą sprężarką. Macierzysty klub chce jak najwięcej zarobić, kibicom marzy się nowy wielki talent w ich ukochanej drużynie i tak dalej i tak dalej. Potem powstają kilkuminutowe filmiki ma-jące potwierdzić ogromną klasę mło-dziana. Możemy na nich znaleźć dwa nieprzeciętne zagrania z trzydziestu kamer przeplatane cudownymi po-daniami na 5 metrów do kolegów. Tak właśnie powstaje nowy Messi. W głowach. Takie hołubienie zawcza-su nie wpływa najlepiej na adepta futbolu, który w wielu przypadkach faktycznie ma potencjał. Kiedy wszy-

scy mówią, że jest taki świetny, nagle sam zaczyna wierzyć, że już jest bo-giem piłki nożnej. Z wiarą we własne umiejętności łatwo można przesa-dzić. Ciężko stwierdzić dlaczego tak często słyszymy o nowym Messim. Rozwój Internetu? Może sukcesy Barcelony Pepa Guardioli sprawiły, że każdy chce mieć własnych świet-nych wychowanków? To wszystko to jednak tylko część problemu. Nie ma co generalizować, nie wszystkim młodym piłkarzom brakuje nieco rozsądku. Skupmy się na Dumie Katalonii. Wspomniana wyżej dru-żyna Guardioli, a wcześniej Franka Rijkaarda rozbudziła nadzieje cules. Po chudych latach przyszły czasy, w których nie wygranie każdych roz-grywek jest porażką. Jednocześnie chcemy, aby zespół nadal opierał się na wychowankach. Te sprawy nieste-ty się ze sobą gryzą. Nie ma chyba na świecie trenera, który będąc pod tak ogromną presją, będzie konsekwent-nie przez cały sezon stawiał na gra-czy cantery. Tu powstaje problem dla piłkarzy Barcelony B pukających do drzwi pierwszego zespołu. Tam nie ma już miejsca i czasu na naukę.

Drużyna widmoW związku z tym jedyną rozsądną opcją dla młodych graczy z poten-cjałem pozostaje wypożyczenie. Tym bardziej teraz, gdy przyjdzie im wy-stępować jedynie w Segunda B. Za-

interesowanie ze strony innych klu-bów jest dość silne, wystarczy tylko lub aż, dobrze pokierować negocja-cje. Taki na przykład Denis Suarez z pewnością nie otrzymałby tylu szans w Barcelonie co w Sevilli. Wszystko brzmi świetnie, ale co z zespołem rezerw? Kilku wypożyczyć, kilku odejdzie, następcy też się wykrusza-ją. Odszedł już Onana, transfery Ay-ouba czy Mohy też są dość zaawan-sowane. Na razie wszystko wskazuje na to, że Barcę B trzeba będzie bu-dować od podstaw. Gra w niskiej klasie rozgrywkowej nie jest już tak atrakcyjna, a Gerson i Malcolm, do których Duma Katalonii ma prawo pierwokupu mogą nie wystarczyć. Cały ten bałagan spoczywał będzie na barkach Francisco Javiera Garcii Pimienty. Po “wyczynach” Eusebio i Vinyalsa poprzeczka nie powinna być zawieszona zbyt wysoko pod względem sportowym. Nowy trener będzie jednak zmuszony do wspię-cia się na wyżyny swoich możliwości wychowawczych. Co jeśli taki Halilo-vić zostanie w zespole i nie otrzyma promocji do pierwszej drużyny? Bę-dzie grał bez szemrania w Segunda B skoro liga wyżej była w jego mniema-niu za ciasna? Przyszłość nie rysuje się w różowych barwach przed Barcą B. Czarne chmury zaczęły się zbierać już w trakcie sezonu, groźna burza wydaje się nieunikniona. Czy ktoś ją zatrzyma?

>

Niestety takich widoków w ubiegłym sezonie Liga Adelan-

te było jak na lekarstwo.

Page 51: Test

Barça Flash 51

TRANSMISJE | VIDEO |INFORMACJE SPORTOWE

KLIKNIJ I ZOBACZSPORT.TVP.PL

REKLAMA

Page 52: Test

FELIETON

Barça Flash 52

9, 10 i 11. Te numery w piłkarskim świecie są niezwykle. Nie trzeba szukać daleko – Suarez, Messi i Neymar – trójka graczy nosząca

te numery na plecach w Barcelonie. Wydawać by się mogło, że w repre-zentacji stworzenie takiej potęgi z przodu jest trudniejsze, ale wystar-czy cofnąć się do 2002 roku i spoj-rzeć na skład reprezentacji Brazylii z Mistrzostw Świata w Korei i Japonii.

Z numerem 9 na plecach grał 25 letni zawodnik Interu Mediolan – Ronal-do. Ogromny talent, który zapew-ne wykręciłby wiele rekordów nie do pobicia, gdyby nie dwie, fatalne kontuzje, które mu się przytrafiły. Z resztą… czy naprawdę trzeba go ko-mukolwiek przedstawiać? Mam na-dzieję, że nie.

Z numerem 10 grał doświadczony, 30

letni Rivaldo, gwiazda klubu FC Bar-celona. Kolejne nazwisko, którego nie powinno się przedstawiać, bo po-winno być doskonale znane nie tylko kibicom z Katalonii, ale również każ-demu kibicowi piłki nożnej.

Numer 11 – Ronaldinho. Wtedy miał 22 lata i występował w PSG, a na francuskich boiskach robił sobie z obrońców żarty mijając ich na wszel-kie możliwe sposoby. Utalentowany brzydal, przed którym cały świat stał otworem, i który zdecydowanie pod-bił ten świat. Może nie na długo, ale zdecydowanie w sposób nieosiągal-ny dla innych.

Świetna paka z przodu, ale ówcze-

sna Brazylia miała przecież wybit-nych graczy na każdej pozycji. Na prawej obronie Cafu, na lewej Rober-to Carlos, a w środku Lucio i Roque Junior… Błagam! Taka formacja na-wet dzisiaj nie miałaby problemów, by tworzyć linię obrony najlepszych klubów w Europie. A przecież w ka-drze byli jeszcze Edmilson, czy Bel-letti. Z innych nazwisk ówczesnej kadry wymienić można Gilberto Silvę, Denilsona, Luizao czy Kakę. Niesa-

Świetna paka z przodu, ale ówczesna Brazylia miała przecież wybitnych gra-

czy na każdej pozycji. Na prawej obronie Cafu, na lewej Roberto Carlos, a w środ-

ku Lucio i Roque Junior… Błagam!

Spokojnie. Teoretycznie nikt nie umarł, a wszystko jest w jak najlepszym porządku. Co najwyżej fani brazylijskiej reprezentacji, w tym niewąt-pliwie ja, mają powody do żałobnego nastroju. Wszyst-ko za sprawą Canarinhos, którzy w niczym nie przy-pominają ekipy, która przez dekady straszyła rywali samą nazwą. Na widok ich żółtych koszulek i niebieskich spodenek rywale dostawali bólu brzuchu. Dziś w sumie też dostają, ale nie ze stresu, lecz ze śmiechu…

Page 53: Test

FELIETON

Barça Flash 53

NA POGRZEBIE BRAZYLIImowita reprezentacja imponująca luzem i techniką, nie mająca sobie równych nie tylko na papierze, ale przede wszystkim na boisku. Mi-strzowie Świata z 2002 roku.

Krótka historia potęgiNie przymulając zbytnio i nie sięga-jąc za daleko wstecz, do czasów Pele-go czy innych wymiataczy, których znamy tylko z czarno białych filmów, porozmawiajmy o kadrze Brazylii na Mistrzostwa Świata w 1994 roku (zdobyte Mistrzostwo) i cztery lata później (wicemistrzostwo).

W Stanach Zjednoczonych w kadrze Canarinhos zagrały takie nazwiska, jak na przykład Dunga, Romario, Cafu, Roberto Carlos, Ro-naldo, Jorginho, Aldair, Be-beto, czy Leonardo. Wielu młodszych kibiców może nie kojarzyć niektórych nazwisk, ale wystarczy po-wiedzieć, że każdy z nich zaliczył w swojej karierze przynajmniej 60 występów w kadrze Brazylii, do której nie było łatwo się dostać. Nazwiska znane i szanowane, budzące respekt. Naprawdę warto prześledzić histo-rię niektórych graczy, by zobaczyć w jaki sposób grali w piłkę. A już na pewno obowiązkiem jest obejrzenie chociaż kilku spotkań tamtej ekipy Canarinhos, bo to piłkarski elemen-tarz.

Turniej we Francji, choć mniej uda-ny („jedynie” wicemistrzostwo świa-ta), to i tak pokazał siłę Brazylii. Wie-le znanych już nazwisk, jak Bebeto, Ronaldo, Leonardo, Rivaldo, Dunga, Roberto Carlos, Aldair, Cafu, czy Denilson. Skład, choć potężny, to i tak w finale musiał uznać wyższość Francuzów, którzy mieli w tamtym

okresie chyba najsilniejszy skład w historii (takie jest przynajmniej moje zdanie). Ale cóż… nie o nich ten arty-kuł, więc nazwisk nie będzie. Poza tym – może gdyby nie tajemnicza kontuzja Ronaldo przed finałem, to wszystko wyglądałoby inaczej? Ni-gdy się nie dowiemy.

Równia pochyłaFrancja pokonała Brazylię również osiem lat później, na Mistrzostwach Świata w 2006 roku. Obie drużyny spotkały się w ćwierćfinale i bram-ka, którą strzelił Henry, zadecydowa-ła o awansie Trójkolorowych. Skład Brazylijczyków? Patrząc na ich ka-drę z 2002 roku – dość dobrze zna-ny. Dida, Cafu, Lucio, Juan, Gilberto

Silva, Kaka, Juninho, Ze Roberto, Ronaldo i Ronaldinho. Można się za-stanawiać, czy wiele z tych nazwisk nie powinno przypadkiem ustąpić na tym turnieju miejsca młodszym graczom. Niektórzy z nich mieli już przecież swoje lata, lub zwyczajnie nie byli już w formie, którą prezento-wali kilka lat wcześniej. Ale niestety – musieliby mieć komu ustąpić.

W 2010 roku część nazwisk musiała odejść, a w ich miejsce wskoczyły ta-kie osobistości jak Robinho, Luis Fa-biano, Felipe Melo, czy Nilmar. Gra-cze niby w porządku, niby dobrzy piłkarze, ale nie oszukujmy się – w latach 1994-2002 nie byłoby dla nich miejsca nawet w szerokiej kadrze.

Tymczasem wystąpili w ćwierćfina-łowym meczu MŚ w RPA i przegrali z Holendrami 1:2, choć Robinho w 10. minucie dał Canarinhos prowadze-nie. Na silną ekipę Holendrów było to zdecydowanie za mało i trzeba było się pożegnać z turniejem.

To jednak nic w porównaniu z ka-tastrofą z 2014 roku, kiedy to wła-śnie Brazylia była gospodarzem Mistrzostw Świata. Brazylijczycy dotarli do półfinału, w którym zmie-rzyli się z Niemcami. Canarinhos do przerwy przegrywali 0:5, a po dzie-więćdziesięciu minutach na tablicy wyników widniało historyczne 1:7. Kto wystąpił w tym spotkaniu w drużynie gospodarzy? Fred, Bernard, Fernardinho, Dante, Luiz Gustavo,

Paulinho, Ramires i Willian. Brakuje Douglasa i mamy pakę, jak się patrzy. Nawet nie mam zamiaru ponow-nie wymieniać zawodników, którzy występowali w ka-drze 12 lat wcześniej. Nie ma co pastwić się nad chłopa-kami… tym bardziej po tym, co zaobserwować mogliśmy

podczas tegorocznego Copa America.

To nawet nie jest Brazylia B!Popatrzmy na 9, 10 i 11 Brazylii z Mistrzostw Ameryki Południowej z tego roku. Zacznijmy od największej gwiazdy zespołu, grającego z nume-rem 10 Neymara. Jego przedstawiać nie trzeba. Ma 23 lata, 62 występy w reprezentacji i 43 strzelone bramki. Jego zachowanie na boisku to inna sprawa, ale do tego dojdziemy nie-co później. Obok niego, z dziewiątką mamy Diego Tardelliego występują-cego w chińskim klubie Shandong Luneng, gdzie wbił już nawet dwie bramki w siedmiu meczach! Warto dodać, że ta tuza futbolu ma na swo-

Maciej Krawczyk @Dissblaster Twórca fanpage Hala Dzieci oraz serwisu Footroll

Naprawdę warto prześledzić historię niektórych graczy, by zobaczyć w jaki sposób grali w piłkę. A już na pewno obowiązkiem jest obejrzenie chociaż kilku spotkań tamtej ekipy Canarinhos, bo to piłkarski elementarz.

>

Page 54: Test

FELIETON

Barça Flash 54

im koncie również występy Anzhi Makhachkala, czy Al-Gharafa. Do-dajmy, że facet ma 30 lat i 9 wystę-pów w reprezentacji za sobą. U rywa-li plama w spodniach na samą myśl, że muszą się z nim mierzyć.

Z numerem 11 występował Roberto Firmino. Równieśnik Neymara, ale w kadrze rozegrał 15 razy mniej s p o t k a ń niż on i s t r z e l i ł ponad 20 razy mniej bramek… ale nie ma co się p a s t w i ć , bo jest p o m o c -n i k i e m . Jakby grał w napadzie, to bramek miałby pewnie miliard. W końcu wy-stępował w niemieckim Hoffenheim (ósma drużyna Bundesligi). Grubo. Od nowego sezonu ma jednak bronić barw The Reds. Do tego wymieńmy innych graczy, którzy piłkarzom dawnej reprezentacji co najwyżej po-dawaliby ręczniki. Mamy Eliasa, któ-ry jest tak dobry, że w trakcie dwóch sezonów w Sportingu rozegrał 34 mecze, a na trzeci już go wypożyczy-li. Fernardinho, Willian i Coutinho – solidni gracze kolejno Liverpoolu, Chelsea i Manchesteru City, ale, nie-stety - nic ponad solidność. Do tego mają stosunkowo małe doświadcze-nie w reprezentacji, a taki Fernan-dinho ma już przecież 30 lat…

Najwięcej ciepłych słów można pew-nie powiedzieć o formacji defensyw-nej (co za ironia, kiedy mówimy o Brazylii), ale jakoś specjalnie szału nie ma. Na prawej Alves, którego w kontekście przyszłych Mistrzostw Świata bym raczej nie rozpatrywał ze względu na wiek. Na lewej Filipe Luis, w środku Miranda i Silva, obaj mający po 30 lat. Na pewno niczego nie urywa, ale jak powiedziałem – lepsze to, niż Tardelli. Oczywiście kilku nazwisk zabrakło z powodu kontuzji, a na myśl o żadnym z nich

rywalom nie drżałyby kolana.

Brazylia, a sprawa kata-lońskaOdkąd kibicuję Dumie Katalonii (a nawet zaczęło się to wszystko trochę wcześniej), w jej składzie niemal za-wsze występował Brazylijczyk stano-

w i ą c y o sile e k i p y. Z a c z y-n a j ą c od Ro-m a r i o , poprzez k r ó t -ki, ale j a k ż e piękny e p i z o d Ro n a l -do, na-stępnie

Rivaldo i Ronaldinho (cóż to był za okres…), po którym nastąpiła prze-rwa spowodowana brakiem zapo-trzebowania na Brazylijczyków. Bo przecież jak wychowankowie lub Eu-ropejczycy grają kosmiczną piłkę, to po co sięgać za ocean?

Zarząd jakiś czas temu uznał, że znów trzeba wrócić do dawnej filo-zofii, więc zapłacono grube miliony (drugie tyle przewalając pewnie na boku) za Neymara, który ma czaro-wać, jak jego poprzednicy. Jest jed-nak pewien problem, otóż Neymar nazywa się Neymar. Jakby było Rey-maro, to ok, bo zaczynałby się na R, a kończył na O. Ale tak nie jest, więc wypada z pięknego szablonu i już na starcie coś mi przez to nie pasuje. Wydaje mi się, że z Reymaro na ko-szulce byłby zdecydowanie lepszym zawodnikiem, ale cóż… każdy wie, co ja wiem.

A tak na poważnie – do Brazylijczyka jest wiele pretensji o to, jak zachowu-je się na boisku. Chamskie odzywki do rywali (jak choćby to z ostatniego Copa America) i natarczywe, wręcz żenujące symulowanie. Są momen-ty, w których człowiek myśli: „ok, przeszło mu”, a on właśnie wtedy po kontakcie z rywalem (albo bez) wy-

Zarząd jakiś czas temu uznał, że znów trzeba wrócić do dawnej filozofii, więc zapłacono grube miliony (drugie tyle przewalając pewnie na boku) za Neymara, który ma czarować, jak jego poprzednicy. Jest jednak pewien problem, otóż Neymar nazywa się Neymar. Jakby było Reymaro, to ok, bo zaczynałby się na R, a kończył na O.

>

Page 55: Test

FELIETON

Barça Flash 55

skakuje w powietrze, jakby stanął na minie przeciwpiechotnej. Nie może-my też zapominać o tym, że Brazylij-czyk raczej nie umie przegrywać, a kopanie piłką w rywala po ostatnim gwizdku to najlepszy dowód na to, że tak właśnie jest.

Co jeszcze oddziela Reymaro… tzn. Neymara od reszty? Każdy z jego po-przedników miał na swoim koncie przynajmniej jeden tytuł Mistrza Świata. Co prawda Romario dołącza-jąc do Dumy Katalonii tego trofeum na swoim koncie nie miał, ale wy-walczył je po roku. Cóż… Neymarowi ta sztuka boleśnie się nie powiodła na zeszłych Mistrzostwach Świata. Chłopak jest jednak młody i ma spo-ro czasu na to, by w Brazylii wyrosły talenty na miarę tego trofeum, bo z obecnymi grajkami – raczej nie ma na co liczyć.

Abstrahując od tych wszystkich mi-nusów jest jednak coś, co łączy go ze swoimi poprzednikami – wyniki. O ile pierw-szy sezon w jego w y k o n a -niu nie był rewelacyj-ny, o tyle drugi już tak. Gdyby N e y m a r n a u c z y ł się poda-wać nie tylko do Messiego, gdy jest taka konieczność, to już w ogóle byłoby bajkowo. W kadrze Bra-zylii również ma genialną średnią bramek na mecz i jest na dobrej dro-dze, by zapisać się na stałe w historii Canarinhos.

Z prochu powstałeś – w proch się obróciszBrazylia została na dobre pogrzeba-na przed rokiem, a ceremonię po-przedzała kilkuletnia agonia, która musiała ostatecznie doprowadzić do zgonu. Wystarczy popatrzeć na róż-nice w szkoleniu piłkarzy w Niem-czech i w Brazylii, by zobaczyć, gdzie

popełniono błędy. Dziś nie wystarczy mieć utalentowanych graczy i hurto-wo sprzedawać ich do Europy. Dziś trzeba dodatkowo nauczyć ich dys-cypliny, a już na pewno pokory. I to za młodu!

Tegoroczny turniej był dowodem na to, że Brazylii nie tylko coraz dalej jest do zmartwychwstania, ale że jest w fazie głębokiego rozkładu. Nad ich grobem stoi co prawda garstka ne-kromantów z Neymarem na czele, próbująca ich wyciągnąć z piachu, ale najpierw sami będą musieli upo-rać się ze swoimi słabościami. Czy to nie ironia, że w okresie, w którym Brazylia ma do dyspozycji jednego z najbardziej utalentowanych graczy w swojej historii (patrząc nawet po samych statystykach), nie jest w sta-nie niczego wygrać? Przypadek? Nie sądzę. Raczej naturalna kolej rzeczy, gdy pycha bierze wyższość nad poko-rą.

Niech to będzie przestroga dla wszyst-k i c h z w y -cięzców oraz dla wszyst-k i c h utalen-t o w a -n y c h graczy, z Ney-m a -rem na c z e l e .

Niech hasło, które jest stare jak świat, w końcu zostanie wzięte przez niektórych do serca: wejść na sam szczyt jest naprawdę trudno, ale zlecieć z niego można bez żadnego wysiłku. Brazylijczycy udowadniali to wyjątkowo często, co po części wy-nika na pewno z ich temperamentu. Nie szukając daleko – Ronaldinho. Dziś Neymar jest tym, którzy może zdobyć wiele, ale który jednocześnie może zgasnąć przykryty pyłem swo-jego ego. Jego reprezentację już to spotkało. Cześć ich pamięci.

Tegoroczny turniej był dowodem na to, że Brazylii nie tylko coraz dalej jest do zmar-twychwstania, ale że jest w fazie głębokiego rozkładu. Nad ich grobem stoi co prawda garstka nekromantów z Neymarem na czele, próbująca ich wyciągnąć z piachu, ale najpierw sami będą musieli uporać się ze swoimi słabościami.

Page 56: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 56

Messi-legenda i człowiek kultu. Do czego zdolni są jego fani?Kibice, żeby wyrazić podziw i wdzięczność dla ulubionego piłkarza są w sta-nie bardzo się poświęcić. W przypadku takich gwiazd sportu, jak na przykład Leo Messi ich wyobraźnia naprawdę nie zna granic. Wybraliśmy najbardziej niesamowite, śmieszne, a czasami nieco dziwne przykłady oddawania hołdu Argentyńczykowi.

Adrianna Kmak @KmakAdrianna

Page 57: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 57

Page 58: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 58

Żeby się wyróżnić i dać zauważyć pośród miliona zdjęć, koszulek etc. kibic potrafi poświęcić dużo czasu, sił oraz pieniędzy, aby jego

pomysł można było określić jako niestandardowy. Swoje dzieła fani pokazują światu na Twitterze, Face-booku albo przemierzają setki kilo-metrów by móc się zaprezentować bezpośrednio przed piłkarzem czy ulubionym zespołem. W przypadku Messiego aktywni są kibice, ale też wielkie firmy z całego świata.

Messi na bogatoW jednej z najsłynniejszych restaura-cji na świecie „El Celler de Can Roca” można zjeść… bramkę Leo Messiego. Cytrusy, mięta, czekolada i słodkie mleko – tak smakuje gol Argentyń-czyka, którego zdobył w meczu z Ge-tafe. To trafienie Leo jest porównywa-ne z bramką Maradony na mundialu w Meksyku, przez wielu uważane również za jednego z najpiękniej-szych goli „La Pulgi” w karierze. – To luksus, na który pozwoliliśmy sobie razem z naszym piłkarskim idolem – mówi jeden z kucharzy restauracji Joan. Wśród branżowych nagród dla „El Celler de Can Roca” wisi również koszulka osobiście podpisana przez Messiego – „Dla braci z Roca. Messi”. Jak powstawał gol Messiego „od kuchni”? – Deser na wierzchu jest pokryty trawnikiem. Do niego doda-liśmy platformę w kształcę zygzaka i glinianą miskę. Obok niej znajduje się czekoladowa piłeczka, którą prze-suwa się po kolejnych punktach plat-formy – opowiada Joan. Obok talerza znajduje się również ipod, z którego

przemieszczając się po kolejnych ele-mentach deseru usłyszymy komen-tarz Joaquima Marii Puyala z radia „Catalunya”, z tamtego meczu.

Deser Messiego nie znajduje się w menu restauracji. Właściciele za-znaczają, że za każdym razem jest tworzony przy współudziale za-mawiającego klienta. – To deser z przymrużeniem oka, deser dla prawdziwych culé – zaznacza Joan. Wpadlibyście na taki pomysł?

W trakcie poszukiwań najbardziej nietypowych przykładów oddawania hołdu Messiego natrafiliśmy również na jeden bardzo wyjątkowy obraz. Kibic, który postanowił go stworzyć jest wielkim fanem Argentyńczyka i wręczył mu swoje dzieło osobiście. Mauricio Benitez (pseudonim arty-styczny „Mr. Bling”) wykonał obraz z podobizną Leo. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jest on zrobiony w całości z kryształów od Swarovskiego i wart bagatela 50 milionów euro. Kolum-bijczyk oczywiście w internecie po-dzielił się zdjęciami ze spotkania z Leo i zaprezentował całemu światu swój niezwykły obraz.

Messi legendaŻeby oddać hołd Messiemu firma Adidas przygotowała w 2014 roku także niezwykłe korki „Mirosar10”. Ich nazwa nawiązuje do rodzinnego miasta Argentyńczyka – Rosario, w którym Leo stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Dlaczego te korki są tak wyjątkowe? Ich design nawiązu-

je do dzieciństwa „La Pulgi”. Znajdu-ją się na nich pomarańczowe barwy jego pierwszego klubu. Na zielono oznaczono natomiast odwiecznych rywali, którym Messi strzelił cztery gole podczas swojego pierwszego oficjalnego meczu. Na wkładkach do butów jest także umieszczona mapa jego rodzinnego Rosario. Wyróżnio-no na niej miejsce Batallon, które jest opuszczoną bazą militarną z bo-iskiem piłkarskim, na które Leo za-kradał się przez dziurę w płocie, aby grać w piłkę. Korki Adidasa stano-wiły jedną z części kampanii, której celem było przekazanie legendy Leo całemu światu.

Messi na wesołoOprócz tak kosztownych wyrazów podziwu dla Argentyńczyka są też oczywiście bardziej przyziemne po-mysły jego fanów. Jednym z najczęst-szych są tatuaże z podobizną Mes-siego. Pomysłowość kibiców w tej kwestii również nie zna granic. Leo na ramieniu, Leo na nodze, Leo na plecach itd. Wybór jest ogromny i co warte podkreślenia na takie „cudeń-ka” na ciele decydują się nie tylko pa-nowie, ale bardzo często panie, które kibicują Argentyńczykowi. Leo jako jeden z najsłynniejszych piłkarzy na świecie ma także rzesze swoich sobowtórów albo naśladow-ców. W tym roku na dzień ojca furo-rę w internecie zrobił filmik argen-tyńskiego aktora Martina Bossiego, w który naśladuje Argentyńczyka m.in. jak mówi o byciu tatą, relacjach z Cristiano Ronaldo itd. Gesty i mi-

Deser z golem Messiego w restau-

Korki „Mirosar10”

racji „El Caller de Can Roca”

Page 59: Test

ARTYKUŁ

Barça Flash 59

mika aktora w połączeniu z żartami dały bardzo komiczny efekt. Półto-rej miliona wyświetleń na youtubie może mówić zresztą samo za siebie.

W Hiszpanii bardzo znany jest tak-że Miguel Martinez, często już na-zywany po prostu „Miguel Messi”. Hiszpan jest podobny do Leo i nie raz zdarzyło mu się już rozdawać au-tografy, robić sobie selfie z kibicami itd. Dla Miguela bycie sobowtórem Argentyńczyka powoli zaczęło także przynosić mu korzyści finansowe. – Wystąpiłem w około dwudziestu reklamach Leo. Dzięki temu zwiedzi-łem kawał świata – mówił w jednym z wywiadów z 2013 roku Hiszpan – Pamiętam jak kręciliśmy reklamę Gatorade. Scenariusz zakładał, że Leo podbija piłkę głową w deszczu. Za długo tego nie mógł robić, żeby się nie przeziębić. Leo nagrał więc kilka ujęć, a ja występowałem w kolejnych. Miguel dzięki swojej dorywczej pra-cy jako „drugi Messi” zarabia pienią-dze i zwiedza świat. Udało mu się poznać również Leo, a przy okazji m.in. kręcenia reklam wielu innych znanych piłkarzy. Jak więc widać Argentyńczyk i jego sława może za-inspirować do robienia niesamowi-tych rzeczy. Powyższe przykłady to tylko niektóre z miliona pomysłów jakie pojawiają się na cześć Leo. Kwe-stią czasu jest tyko, kiedy pojawią się kolejne kibicowskie „perełki” dla uczczenia talentu Messiego.

Fanka Leo z wytuatuowaną Mr. Bling z Leo i obrazem z

Messi vs Miguel Martinez

Martin Bossi naśladujący

na plecach podobizną kryształów Swarovskiego

Messiego

Argentyńczyka

Page 60: Test

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Barca Flash publikowane będą dwa (prawie) identyczne

zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Barca między oboma zdjęciami. Graficy Barca

Flash bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupi-

enia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa losową koszulkę

BlogFCB.com!

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawnie

wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj- ne i dokładne

określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa-

viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która wybierana będzie jedna osoba, która

poprawnie poda wszystkie pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Barca Flash. Życzymy powodzenia!

BYSTREOKO

Oto rozwiązanie z poprzedniego numeru

miesięcznika.

Poprawne odpowiedzi przesłała nam

Czytelnik o adresie email:

karlos.olej@*****.comkarlos.olej@*****.com

Witaj Luis! Dzisiaj wieczorem przyœlê

ci sms’a z nazwiskiem naszego nowego

zawodnika. To bêdzie prawdziwe wzmocnienie,

które pomo¿e mi które pomo¿e mi wygraæ wybory

O, wiado-moϾ od

bartomeu!

¯E CO?!

Witamserdecznie!

FOTOsTORY

60BARçA FLAsh

Page 61: Test

Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie!

Co miesiąc w magazynie Barca Flash publikowane będą dwa (prawie) identyczne

zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnicmiędzy oboma zdjęciami. Graficy Barca między oboma zdjęciami. Graficy Barca

Flash bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupi-

enia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta świeczki!

Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa losową koszulkę

BlogFCB.com!

Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na [email protected] poprawnie

wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj- ne i dokładne

określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xa-

viego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która wybierana będzie jedna osoba, która

poprawnie poda wszystkie pięć różnic.

Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Barca Flash. Życzymy powodzenia!

BYSTREOKO

Oto rozwiązanie z poprzedniego numeru

miesięcznika.

Poprawne odpowiedzi przesłała nam

Czytelnik o adresie email:

karlos.olej@*****.comkarlos.olej@*****.com

Witaj Luis! Dzisiaj wieczorem przyœlê

ci sms’a z nazwiskiem naszego nowego

zawodnika. To bêdzie prawdziwe wzmocnienie,

które pomo¿e mi które pomo¿e mi wygraæ wybory

O, wiado-moϾ od

bartomeu!

¯E CO?!

Witamserdecznie!

BYsTRE OKO

61BARçA FLAsh

Page 62: Test

Barça Flash 62