Talent – Biuletyn nr 1/2010

6
ISSN 1731-2043 ROK X, NR 1(34) 2010 Biuletyn Duszpasterstwa Przed si ę b i o r ców i P r a c o d a w ców et LABORA Modlitwa jest jedyną siłą, która zwycięża Boga. Tertulian Ora fot: © Robert Kneschke

description

Talent - pismo dla twórczych i przedsiębiorczych chrześcijan.

Transcript of Talent – Biuletyn nr 1/2010

Page 1: Talent – Biuletyn nr 1/2010

PRZYPADKI PREZESA CNOTY

I N F O R M A C J E O D U S Z P A S T E R S T W I E ,

K O N T A K T Z D U S Z P A S T E R Z A M I I R E D A K C J Ą ,

Z A M A W I A N I E B I U L E T Y N U

KSIĘŻA SERCANIETALENT – DUSZPASTERSTWO

PRZEDSIĘBIORCÓWI PRACODAWCÓW

30-715 Kraków, ul. Saska 2, tel. (012) 656-08-84e-mail: [email protected],

www.DuszpasterstwoTalent.plDziałalność Duszpasterstwa i publikowanie biuletynu „Talent”

są możliwe dzięki o arności uczestników spotkań.

O ary można wpłacać na konto: 09 1020 2892 0000 5102 0211 6978

nazwa: Księża Sercanie Talent Duszpasterstwo Przedsiębiorców i Pracodawców ul. Saska 2 30-715 Kraków

„Talent. Biuletyn Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców”

Wydawca: Zgromadzenie Księży Sercanów, Klasz tor w Krakowie,

30-715 Kraków, ul. Saska 2Redakcja: Anna Jaworek, ks. Przemysław Król SCJ, ks. Grze-

gorz Piątek SCJSkład i łamanie: Wydawnictwo DEHON

Nakład: 1000 egz.

ReRR

DOBRA KSIĄŻKAROZMOWA

Rozpoczynamy? W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Amen… Czym dla Ciebie jest modlitwa?To oddech dnia codziennego.

Bardzo poetycko powiedziane.Trochę fi zjologicznie. Bez oddechu nie ma życia. Bez modlitwy też nie ma życia. Jest tylko wegetacja duchowa.

Modlitwa jest więc niezbędna do życia, jednym słowem obo-wiązkowa? Nie odbieram modlitwy tylko jako obowiązku. To wielki dar móc po-rozmawiać ze swoim Stwórcą o sobie i świecie tak zwyczajnie, tak z serca do serca.

Skoro dar, to czy każdy go posiada, czy też jest to coś szczegól-nego, dostępnego na drodze doświadczenia życiowego?Nie jestem teologiem. Zakładam, że każdy człowiek może – jeśli tyl-ko zechce – nawiązać na swój sposób kontakt z Bogiem. Czasami jest to szczególny dar modlitwy, wielkie pragnienie, by być w nieustan-nym kontakcie z Panem. Myślę, że traktowanie modlitwy jako prak-tyki do wykonania, obowiązku do spełnienia to prawdziwy nonsens. Taka modlitwa niewiele daje. Nie pozwala oddychać, a nawet dusi. Buduje jakiś mur religijnego formalizmu oddzielający od Boga. A jeśli chodzi o doświadczenia życiowe – mogą nam bardzo w tym pomóc, ale mogą i przeszkodzić.

Dar modlitwy zobowiązuje też. Darami dzielimy się!Najpierw musimy się ucieszyć tym, że zostaliśmy obdarowani tym wielkim pragnieniem szukania Boga we wszystkich wydarzeniach naszego życia, w dzień i w nocy, w pracy i podczas wypoczynku; pragnieniem niestrudzonego poszukiwania Boga zakrytego. Czło-wiek poszukuje Boga, ale i Bóg nie przestaje szukać człowieka. Jaka wielka radość budzi się, kiedy spotkają się dwie osoby intensywnie poszukujące się! To jasne, że ta radość udziela się innym, promie-niuje na nich.

Modlitwa to trudny temat.Nie tyle trudny, co bardzo osobisty. Modlitwa i rozważanie Pisma Świętego to najlepsze lekarstwa na problemy i bolączki naszego życia.

A jakie są problemy i bolączki przedsiębiorcy?Zapewne jest ich wiele. Ale jednym z większych jest biurokracja, ro-snąca w tempie zawrotnym papierologia, która już nie widzi czło-wieka i jego problemu, a tylko papiery i zmieniające się nieustannie paragrafy.

A jak sobie radzisz z biurokracją?Przestałam się nią przejmować. Przecież to tylko papiery. Jaką one mają wartość wobec wieczności.

Ale w fi rmie ktoś musi się tym zajmować?Zawsze podziwiam te osoby, które rzetelnie się tym zajmują i nie tracą cierpliwości w czasie wypełniania coraz „mądrzejszych” formu-larzy, tabelek itp...

A jak określiłabyś rolę przedsiębiorcy?Przedsiębiorca- szef w fi rmie to człowiek, na którego wszyscy pa-trzą, od którego wszyscy czegoś oczekują. To taki mediator między Bogiem i ludźmi – pracownikami, klientami, kontrahentami na polu fi nansowym, ekonomicznym. Bóg obdarował go hojnie licznymi ta-lentami, czasami wielką kasą, którą musi z jednej strony uczyć się dzielić z innymi, a z drugiej nieustannie uczyć się ją pomnażać i roz-wijać swoją fi rmę.

Z wykształcenia jesteś fi lozofem. To dość nietypowe dla przed-siębiorcy. Skąd zainteresowanie biznesem?Nie da się ukryć, że studia fi lozofi czne w kraju i za granicą zajęły mi prawie jedną czwartą mojego życia i odbijają swoje piętno na moim myśleniu i działaniu. Na szczęście nie był to jedyny kierunek, który dane było mi studiować i poznawać. Zainteresowanie biznesem to sprawa „genetyczna” sprzed 70 laty. W 1939 roku dziadek założył fi rmę produkującą dachówki, a mnie przypadło w udziale kontynu-ować tradycję trzech pokoleń od 10 lat. Obchodziliśmy niedawno małe jubileusze 70 lecia i 10 lecia.

Gratuluję! Czy fi rma, którą prowadzisz, jest fi rmą rodzinną?Tak, to fi rma rodzinna. Pracujemy razem z bratem, siostrą i jej mę-żem. Ale wszyscy pozostali – rodzice i dzieci (czwarte pokolenie) – włączają się. Nasze rozmowy rodzinne często zaczynają się od be-tonu i kończą na betonie.

Jaka jest specyfi ka fi rmy rodzinnej?Dla mnie osobiście jest to świadomość tego, że trzeba tę fi rmę prze-kazać kolejnemu pokoleniu i to w dobrej kondycji, żeby później nie narzekali na nas. Pracując w innych fi rmach, nie czułam tego.

A czas na fi lozofowanie?Cudownym czasem na fi lozofowanie w tej branży jest zima, taka wła-śnie jak dziś, mroźna, -150C, oszroniona i słoneczna. To wspaniały czas na medytację i kontemplację w górach, do których dusza się rwie, oczy same wznoszą się ku górze do tego, co majestatyczne, ta-jemnicze, a serce pragnie rzeczy wielkich, czystych jak śnieg. Kocham zimę nie tylko dlatego, że z betonem mam spokój, ale też dlatego, że to szczególny czas z Panem Bogiem.

A czy masz jakąś ulubioną sentencję, życiowe motto?Sentencję, motto wybieram z Liturgii Godzin lub Ewangelii na bieżący dzień i próbuję ją nosić w sercu przez cały czas. Dziś właśnie to Psalm 8: „O Panie, nasz Panie, jak przedziwne jest Twoje imię na całej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. (…) Gdy patrzę na Twe nie-bo, dzieło palców Twoich, na księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?”.

Dziękuję za rozmowę.

CZAS ODDECHUZ Marią Grzesiakowską rozmawia Anna Jaworek

65

M. Grzesiakowska jest pasjonatką

jazdy na nartach.

„Kapitał” abpa Ma-rx’a jest ważnym i sta-nowczym głosem w de-bacie nad kształtem współczesnego życia społecznego i gospo-darczego. Arcy biskup Monachium stawia ja-sną diagnozę proble-mów, z którymi muszą się zmierzyć współ-czesne społeczeństwa, a których skutkiem są m.in. ubóstwo, niespra-wiedliwość, bezrobocie i kryzys rodziny.

Autor czyni to w spo-sób przystępny, odwołu-

jąc się do wielu współczesnych przykładów ze świata gospo-darki i ekonomii. Problemów tych nie rozwiąże wolny rynek sam z siebie. Jeśli nie znajdą one rozwiązania, jeśli celem ekonomii nadal będzie zysk, a nie człowiek, wówczas znaj-dziemy się w sytuacji podobnej do tej z XIX wieku, kiedy to narodził się marksizm. Nowy Kapitał przestrzega przed per-spektywą narodzin nowego marksizmu. Zbieżność z myślą Benedykta XVI pozwala czytać tę książkę jako swoisty prak-

tyczny komentarz do encykliki „Caritas in veritate”. Książka została wyróżniona prestiżową nagrodą CORINE Economic Book Award (2009).

Czy kapitalizm rujnuje Ziemię? I czy w XX wieku mamy szansę na osiągnięcie równości społecznej i dobrobytu dla wszystkich? Reinhard Marx, od 2008 r. arcybiskup Mona-chium i Fryzyngi, szuka odpowiedzi na te palące pytania. Au-tor książki, dawniej wykładowca chrześcijańskiej etyki spo-łecznej, wyznaje: „Istnieją nowe i poważne powody, aby nie uważać przypadku Karola Marksa za już ostatecznie za-mknięty”. Wojowniczy duchowny otwarcie przyłącza się do debaty społecznej i prezentuje krystalicznie jasne rezultaty swoich analiz: Kapitalizm nigdy nie triumfował bardziej aro-gancko niż dziś. Pod naciskiem dążenia do stałego wzro-stu zysku i wskutek procesów globalizacyjnych coraz wię-cej zakładów jest przenoszonych do krajów o niskiej płacy. Ludzie z dnia na dzień tracą swoje środki utrzymania. Nie-uchronną tego konsekwencją jest to, że biedni stają się jesz-cze biedniejsi, a bogaci jeszcze bogatsi. Poprzez tę polemi-kę Reinhard Marx maluje sugestywną wizję sprawiedliwości społecznej dla współczesnego świata. „Kapitalizm bez czło-wieczeństwa, solidarności i sprawiedliwości jest niemoralny i nie ma przed sobą przyszłości”.

Książka wydana nakładem Wydawnictwa Homo Dei w 2009 roku.

ISSN 1731-2043ROK X, NR 1(34) 2010

B i u l e t y n D u s z p a s t e r s t w a P r z e d s i ę b i o r c ó w i P r a c o d a w c ó w

etLABORAModlitwa

jest jedyną siłą, która zwycięża

Boga.

Tertulian

Oraks. Stephen J. Rossetti

Radość KAPŁAŃSTWA

Prezent dla Twojego księdza!Książka ta pozwala nam rozumieć, dlaczego księża tak często się uśmiechają, a dlaczego czasami widzimy ich płaczących! Mówi nam o tym, co czyni jednych skutecznymi w działaniu, a co niszczy pozostałych... Wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków

[email protected] www.wydawnictwo.net.pl

fot: © Robert K

neschke

Page 2: Talent – Biuletyn nr 1/2010

P

prośby. On jednak włożył ten różaniec do kie-szeni, a z drugiej wyciągnął inny, na którym w ci-szy i samotności modlił się w Dolinie Jarząbczej. Pamiętam, że w pewnym momencie naszej wę-drówki przez tę dolinę podszedł do nas ks. Dzi-wisz i dał nam do zrozumienia, żebyśmy zostali w tyle, bo Ojciec Święty chce być sam i nie wol-no mu przeszkadzać. Rzeczywiście, szedł, od-mawiając różaniec, a że trzeba było się wspinać w górę, to tym różańcem machał. Ten właśnie ró-żaniec dał mi w czasie podróży z Doliny Chocho-łowskiej. Mam go do dzisiaj. Jest to jedyna taka relikwia, której nikt nie ma, a związana jest z tym wyjątkowym momentem, jakim był odpoczynek Papieża w polskich górach.

Jeszcze raz przeżyłem podobne podróżowa-nie z różańcem, gdy w Roku Wielkiego Jubile-uszu przebywaliśmy razem z ks. prof. Styczniem w Castel Gandolfo. Przez cały czas martwiłem się, w jaki sposób dostanę się na plac Tor Ver-gata. Ostatecznie mój problem rozwiązał ks. Dziwisz, który powiedział: „Nie martw się. Je-dziemy na Tor Vergata razem z Papieżem. Jan Paweł II wyszedł z kaplicy i nie zamienił z nami ani jednego słowa. Podobnie było zresztą w cza-sie dojazdu do helikoptera, który czekał na nas w ogrodach watykańskich, a potem w helikopte-rze. Był milczący, całkowicie skupiony, z różań-cem w ręku. Cały czas trwał w milczeniu, jedynie z przerwą na wygłoszenie kazania do młodzieży, gdy poczuł się w swoim żywiole. Odezwał się do nas dopiero po powrocie, gdy już jedliśmy obiad. Tego fenomenu modlitwy w podróżowaniu nie dostrzegłem jeszcze w dobie krakowskiej kard. Wojtyły. Była to – tak myślę – zarówno umie-jętność, jak i potrzeba bycia z Panem Bogiem w trakcie podróżowania, czego symbolem było odmawianie różańca bez przerwy i w całkowitym oderwaniu od świata. Wsiadł, przeleciał, przybył, wrócił, przeleciał i słowa nie powiedział.

Fenomen modlitwy i zamodlenia Ojca Świę-tego zapisał się w mojej świadomości jako wy-kładnik jego wyjątkowej osobowości. Człowieka modlącego się w taki sposób nie spotkałem ni-gdy w życiu. (...) Zamodlenie podczas podróżo-wania było niewątpliwie stanem, który świadczył o głębi duszy i o głębokości jego przeżyć. W naj-wymowniejszy sposób ujawniło się to w ostat-nim okresie, a najbardziej w ostatnich godzinach życia, gdy swoim cierpieniem i konaniem pisał ostatnią – jak już wspomniałem – encyklikę swo-jego ponty katu – encyklikę umierania. To rów-nież jest ważny rozdział, który do pewnego stop-nia stanowi odpowiedź na pytanie, jak to było z jego modlitwą.

Fragmenty wspomnień Na drogach życia. Książka ukarze się wiosną br. nakładem Wydawnictwa Dehon

2 3 4

MODLITWA W KAZANIU NA GÓRZEZofi a Bijok

Początkujący w modlitwie musi traktować siebie jako kogoś, kto dla sprawienia przyjemności Panu zamierza przygotować ogród na najbardziej nieurodzajnej ziemi, porosłej chwastami. Jego Majestat wypleni chwasty i zasadzi na ich miejscu dobre rośliny. Uznajmy, że to się dokonuje, gdy dusza postanawia praktykować modlitwę i już to rozpoczęła. Musimy wówczas, jak dobrzy ogrodnicy, dopilnować z Bożą pomocą, by te rośliny rosły, podlewać je starannie, by nie uschły, lecz wydały kwiaty pięknie pachnące, aby sprawić radość naszemu Panu. A wówczas będzie On często przychodzić, by zażywać przyjemności w tym ogrodzie i cieszyć się jego skarbami.

św. Teresa z Avila, Twierdza wewnętrzna

ETYKA I EKONOMIAFORMACJA ŚWIADECTWO

Jan Paweł II i kard. Nagy w kaplicy w Castel Gandolfo. Fot. z archiwum Kardynała.

DRODZY PAŃSTWO!

W tegorocznych numerach na-szego biuletynu zamierzamy sze-rzej przedstawić poszczególne te-maty, które mogą zainteresować chrześcijańskich przedsiębiorców. Zaczynamy od zagadnienia funda-mentalnego dla duchowego życia człowieka, jakim jest modlitwa.

Czym jest modlitwa? Tertulian, jeden z wczesnych pisarzy chrze-ścijańskich, napisał, że „modlitwa jest jedyną siłą, która zwycięża Boga”. W tym zwięzłym sformuło-waniu wyraził głębię dramatu, jaki niejednokrotnie rozgrywa się mię-dzy człowiekiem, a Bogiem. W dra-matycznych okolicznościach życia ludzie zwracają się do Ojca w nie-bie, by wyrazić swój ból, żal, by pro-sić o wsparcie, by poczuć, że nie są osamotnieni. Pomiędzy człowie-kiem a Bogiem, a więc w spotkaniu osób, które ma charakter nadprzy-rodzonego dialogu, nawiązuje się szczególna, często trudna do okre-ślenia w słowach, więź. Wyraża się ona w dziękczynieniu, uwielbieniu, prośbie czy przebłaganiu. W wy-padku chrześcijan modlitwa powin-na być zawsze trynitarna, a więc zanoszona do Boga Ojca przez Je-zusa Chrystusa w Duchu Świętym.

Proponowane w biuletynie tek-sty pozwalają zapoznać się z na-uczaniem Pana Jezusa na temat modlitwy, a ponadto z przykłada-mi modlitwy konkretnych osób – papieża i osoby świeckiej – które w głębokiej relacji z Bogiem znala-zły siłę do aktywnego życia.

Życząc miłej lektury, zapew-niam o pamięci w modlitwie i pro-szę o modlitewne wsparcie dla wszystkich uczestników naszych spotkań.

ks. Grzegorz Piątek SCJkoordynator duszpasterstwa

Szef Banku Watykańskiego o kryzysie ekonomicznymNie chcieliście mieć dzieci, zaciskajcie pasa – mówi dyrektor Banku Waty-

kańskiego pod adresem Europy Zachodniej. Prof. Ettore Gotti Tedeschi przy-pomina, że niż demogra czny oznacza zmniejszenie produkcji, dochodu naro-dowego i oszczędności, przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków socjalnych. W takich warunkach nie można też ograniczyć podatków. Prof. Tedeschi sko-mentował światowy kryzys gospodarczy w świetle encykliki Caritas in veritate.

„Przede wszystkim myślę, że odpowiedzialnością za kryzys przesadnie ob-ciąża się banki i nansistów – powiedział watykański bankier. – Nie tam leży źródło kryzysu. Banki przyczyniły się jedynie do jego pogłębienia, starając się załagodzić problemy, które pojawiły się już wcześniej (...). Usiłowano sztucz-nie stymulować rozwój poprzez zwiększanie zadłużenia, zarówno publiczne-go, jak i rodzin. Dziś trzeba to zadłużenie obniżyć. W gospodarkach dojrza-łych, jak w Europie czy Stanach Zjednoczonych, może to potrwać z 5-7 lat. I oznacza niepopularne posunięcia. Istnieje tylko jeden sposób na przywró-cenie równowagi gospodarczo- nansowej, jest nim zaciskanie pasa” – powie-dział prof. Tedeschi.

Przypomniał również, że kryzys doprowadził do poważnych zmian w geo-polityce. Dziś na przykład od 35 do 40 proc. zadłużenia Amerykanów jest w rę-kach Chińczyków. Za 10 lat to właśnie Chiny będą dominowały na świecie – mówi prof. Tedeschi. Już dziś podbijają Afrykę. Jednakże ten, kto dominuje pod względem ekonomicznym, narzuca też światu swoją kulturę, mentalność, wartości i sposób działania – ostrzega prezes banku watykańskiego.

KEK krytycznie o unijnej strategii 2020Unia Europejska powinna wzmocnić wymiar etyczny swojej polityki eko-

nomicznej. Wskazuje na to Konferencja Kościołów Europejskich (KEK), odnosząc się krytycznie do dokumentu roboczego Komisji Europejskiej „UE 2020”. W specjalnym komunikacie ta ekumeniczna organizacja, zrze-szająca 120 różnych Kościołów i wspólnot wyznaniowych Starego Kontynen-tu, zauważa, że nie można myśleć o przyszłości Unii tylko w kategoriach spo-łeczno-ekonomicznych. Dyrektor komisji Sprawiedliwość i Pokój KEK, Reiger Noll, stwierdził, że struktury rynku powinny opierać się na popieranym przez wszystkich systemie wartości.

Abp. Migliore: zatrudnienie najlepszą promocją rozwoju społecznego

Rozwój społeczny i integracja nie następują wyłącznie dzięki rozwiązaniom technicznym, ale przede wszystkim dzięki relacjom międzyludzkim. Zwrócił na to uwagę stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ. Abp Celestino Migliore zabrał 4 lutego głos na 48. sesji komisji rozwoju społecznego, która obradowała w Nowym Jorku. Tematem obrad była promocja rozwoju społecznego.

Zdaniem watykańskiego dyplomaty, jako społeczeństwo stajemy się co-raz bardziej „zglobalizowani”. Rozwój techniczny sprawia, że jesteśmy coraz bliższymi sąsiadami, ale nie pomaga nam to być prawdziwymi braćmi. Kolejną trudnością, jaką należy brać pod uwagę w kwestii promocji rozwoju społecz-nego, jest uwidocznione przez kryzys nansowy i gospodarczy ubóstwo. Spo-sobem jego zwalczania, zdaniem abp. Migliore, jest zapewnienie wszystkim godnej pracy. Błędem jest postrzeganie wzrostu liczby ludności jako przyczy-ny ubóstwa. Myślenie takie, zdaniem watykańskiego dyplomaty, należy prze-zwyciężyć. Rządy powinny się raczej skupić na zapewnieniu ludziom odpo-wiednich warunków bytowych, na szkoleniu i podnoszeniu umiejętności, by potencjał ludzkiej pomysłowości wykorzystać w urzeczywistnieniu rozwoju społecznego.

(opracowanie na podstawie serwisu Radia Watykańskiego)

Po co się modlić?,,Proście, a będzie wam dane”

Bóg wie, czego nam trzeba, ale po to dał nam wolną wolę, abyśmy wyrażali swoje prośby (i nie tylko) w modlitwie. On chce, byśmy się u Niego dopominali (dzię-kowali, przepraszali). Ci, którzy tego nie czynią, nie otrzymają nawet tego, co im się należy. Przez ustawiczną modlitwę po prostu zbliżamy się do Boga.

Jak się modlić?,,Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz…”

Modlitwa ma być natarczywa i usilna oraz wyrażana gorącym sercem. Jezus zapewnia, że dzięki naszej natarczywo-ści (jak dzieci) otrzymamy to, o co prosi-my (jeśli oczywiście służy to dobru czło-wieka). Chrystus poleca nam modlitwę Ojcze nasz, która odmawiana świadomie dużo wyraża: że wszyscy jesteśmy rów-ni godnością (Ojcze nasz), chcemy uwiel-biać Boga swoim dobrym życiem (święć się Imię Twoje), pamiętamy o naszym ży-ciu przyszłym( w niebie, przyjdź króle-

stwo Twoje), chcemy pełnić Jego wolę (bądź wola Twoja), troszczymy się o rze-czy naprawdę ważne (chleba naszego po-wszedniego), prosimy Boga o przebacze-nie, ale też umiemy przebaczyć bliźniemu (i przebacz nam nasze winy jako i my od-puszczamy). Modlitwa może się rozciągać w czasie i powinna być wytrwała.

Kiedy modlitwa jest nieskuteczna?,,Żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi…”

Modlitwa na pokaz jest bezowocna. Należy wejść do swojej izdebki, czyli za-mknąć drzwi umysłu na obłudę. Niesku-teczne jest a szowanie się na modlitwie. Bogu nie jest też miłe wielosłowie, nale-ży raczej wypowiadać prośby pojedynczo. Bóg nie przyjmuje modlitwy (lub Euchary-stii), gdy mamy w nienawiści swojego bra-ta. Nie otrzymamy również tego, o co pro-simy, ale co nie jest dla nas dobre (Bóg wie, co nam potrzeba).

O co się modlić?,,Chleba naszego… odpuść nam nasze winy”

Z Modlitwy Pańskiej wynika, że nale-ży się modlić o dobra duchowe (np. o mą-drość), chleb powszedni (dobra niezbędne do życia) oraz przebaczenie naszych win. O dobra doczesne nie trzeba prosić, tyl-ko po prostu pracować, starać się, a Bóg sam udzieli nam wszystkiego, czego po-trzebujemy.

Inspiracją i źródłem dla powyższego tekstu jest Kazanie na Górze z Ewangelii św. Mateusza

oraz homilie św. Jana Chryzostoma (IV w.) do wspomnianej Ewangelii.

MODLITWA W ŻYCIU JANA PAWŁA IIkard. Stanisław Nagy SCJ

Modlitwa była niezwykle ważnym wymiarem życia ducho-wego Jana Pawła II, a widok modlącego się Papieża nie pozo-stawiał wątpliwości, czym ta modlitwa jest dla niego. Doświad-czyliśmy tego po przyjeździe do Rzymu w styczniu 1979 roku. Już w pierwszym dniu i przy pierwszym spotkaniu w papieskiej kaplicy wyraźnie zaznaczył się jego szczególny stosunek do modlitwy. Klęcząc przed ołtarzem, zamieniał się w coś, co moż-na by nazwać samą modlitwą i tylko modlitwą. Ten proces we-wnętrzny potęgował się w nim. Patrząc na jego modlitwę, na głębię tego przeżycia, coraz bardziej utwierdzałem się w prze-konaniu, że mamy do czynienia z prawdziwym mistykiem. Było to widać z biegiem czasu w wielu innych sytuacjach, na przy-kład na Słowacji, gdy przed Mszą Świętą i po jej zakończeniu klęczał na klęczniku, oderwany od całego świata, poza wszyst-kim, co go otaczało, a nawet poza sobą.

Msza Święta była przez niego odprawiana coraz bardziej dojrzale. Nigdy – nawet, kiedy był chory i bardzo słaby – nie po-zwalał sobie na pominięcie czegokolwiek. Z największym wysił-kiem starał się wypełnić wszystko, do ostatniej litery. (...) czuło się, że on jest w innym świecie. Nie dziwię się więc, że wier-ni uczestniczący w codziennych jego Eucharystiach wychodzili porażeni sposobem odprawiania przez niego tych misteriów.

(...)Jak już jesteśmy przy Mszy Świętej, to należy od razu po-

wiedzieć o adoracji Najświętszego Sakramentu. Najlepiej mo-głem to zaobserwować w Castel Gandolfo. Mieszkanie Ojca Świętego było tak zlokalizowane, że wystarczyło tylko otworzyć drzwi od jego sypialni, by wejść do kaplicy. Te drzwi często były otwarte przez cały czas, ponieważ adoracja Najświętszego Sakramen-tu stanowiła jeden z głównych wąt-ków życia Papieża. Zawsze wszy-scy uważali i przestrzegali tego, żeby się nie pojawiać w kaplicy pod-czas adoracji i by w niej nie prze-szkodzić. W tej modlitwie adoracyj-nej zawiera się tajemnica i ogromna waga posłania papieskiego z piel-grzymek do Polski, bo on je tam wła-śnie przygotowywał, patrząc przez otwarte drzwi swojego mieszkania na Najświętszy Sakrament, a więc przy stałej obecności Pana Jezu-sa. Warto, by rodacy pamiętali, że posłanie Jana Pawła II do Polaków czy Kościoła polskiego jest nie tylko owocem jego ogromnej znajomości spraw Polski i zapotrzebowania Ko-ścioła polskiego, ale w dużej mierze – w moim pojęciu – stanowiło efekt jego trwania przed Najświętszym Sakramentem. (...)

Wyszliśmy kiedyś z kaplicy, gdzie byliśmy wraz z ks. Tadeuszem

Styczniem albo z ks. Mieczysławem Jaworskim. Zaraz po wyj-ściu próbowałem zagadnąć Ojca Świętego. Wtedy chwycił mnie za ramię ks. Stanisław Dziwisz, dając do zrozumienia, bym nic nie mówił. Papież bowiem ciągle jeszcze był w innym świecie. Wyniósł z kaplicy to zapatrzenie w Jezusa i z tym zapatrzeniem szedł do windy przez szereg pokojów, które trzeba było prze-mierzyć. Wiele było takich momentów, że on wynosił swoje za-modlenie z kaplicy i jeszcze niósł je ze sobą przez pewien czas. Dla mnie było to częściowo zrozumiałe, ale myślę, że przyto-czenie takich okoliczności wskazuje na wyjątkowość jego spo-sobu modlenia się. (...)

Chodziliśmy między innymi do ogrodów w Castel Gandol-fo, gdzie spacerowaliśmy z Ojcem Świętym, kiedy jeszcze był zdrowy i silniejszy. On rozmawiał ze mną, z ks. Jaworskim albo z ks. Styczniem, no i oczywiście z ks. Dziwiszem. Początko-wo schodziliśmy również nad basen, do którego odległość wy-nosiła około dwóch kilometrów. Jan Paweł II siadał osobno, na placyku przed basenem. Miał tam klęcznik, fotel, całą masę książek, ale równocześnie śpiewnik kościelny ks. Siedleckie-go z pieśniami polskimi, które kochał i które niekiedy wyśpie-wywał, łącznie z litaniami. Bardzo lubił i podziwiał Litanię do Najświętszego Serca Jezusowego, podkreślając, że ma ona bogatą treść. Właściwie do końca, jak go pamiętam z tych po-bytów w Castel Gandolfo, potra ł się modlić tą swoją modlitwą mistyczną, co było widać. Ale modlił się też modlitwą prostych kobiet polskich, którą sobie bardzo cenił.

Jeszcze jedną modlitwą w jego wydaniu, która mi zosta-ła w świadomości, była modlitwa podróżnego. Podróżowałem

z nim różnymi środkami i w różnych okolicznościach. Bardzo mocno utkwiła mi w pamięci podróż do Do-liny Chochołowskiej podczas drugiej pielgrzymki do Polski. (...) Papież w trakcie lotu helikopterem w jedną i drugą stronę modlił się, ale ta mo-dlitwa w drodze powrotnej została mi w pamięci na zawsze. (...) W czasie lotu z Krakowa do Doliny Chocho-łowskiej Ojciec Święty siedział na fo-telu za malutkim biureczkiem, a na-przeciwko niego było miejsce dla gościa, które zajął kard. Franciszek Macharski. Natomiast w drodze po-wrotnej ks. Macharski siadł na ławie ze wszystkimi innymi, którzy, naśla-dując Jana Pawła II, chwycili za ró-żańce. On cały czas odmawiał róża-niec, patrząc z miłością i fascynacją na tę swoją dawną diecezję. Wyczu-wało się napięcie ciszy skłaniającej do kontemplowania świata. Po skoń-czeniu różańca, kiedy Papież chciał go schować do kieszeni w sutan-nie, ja wyciągnąłem rękę w geście

Page 3: Talent – Biuletyn nr 1/2010

P

prośby. On jednak włożył ten różaniec do kie-szeni, a z drugiej wyciągnął inny, na którym w ci-szy i samotności modlił się w Dolinie Jarząbczej. Pamiętam, że w pewnym momencie naszej wę-drówki przez tę dolinę podszedł do nas ks. Dzi-wisz i dał nam do zrozumienia, żebyśmy zostali w tyle, bo Ojciec Święty chce być sam i nie wol-no mu przeszkadzać. Rzeczywiście, szedł, od-mawiając różaniec, a że trzeba było się wspinać w górę, to tym różańcem machał. Ten właśnie ró-żaniec dał mi w czasie podróży z Doliny Chocho-łowskiej. Mam go do dzisiaj. Jest to jedyna taka relikwia, której nikt nie ma, a związana jest z tym wyjątkowym momentem, jakim był odpoczynek Papieża w polskich górach.

Jeszcze raz przeżyłem podobne podróżowa-nie z różańcem, gdy w Roku Wielkiego Jubile-uszu przebywaliśmy razem z ks. prof. Styczniem w Castel Gandolfo. Przez cały czas martwiłem się, w jaki sposób dostanę się na plac Tor Ver-gata. Ostatecznie mój problem rozwiązał ks. Dziwisz, który powiedział: „Nie martw się. Je-dziemy na Tor Vergata razem z Papieżem. Jan Paweł II wyszedł z kaplicy i nie zamienił z nami ani jednego słowa. Podobnie było zresztą w cza-sie dojazdu do helikoptera, który czekał na nas w ogrodach watykańskich, a potem w helikopte-rze. Był milczący, całkowicie skupiony, z różań-cem w ręku. Cały czas trwał w milczeniu, jedynie z przerwą na wygłoszenie kazania do młodzieży, gdy poczuł się w swoim żywiole. Odezwał się do nas dopiero po powrocie, gdy już jedliśmy obiad. Tego fenomenu modlitwy w podróżowaniu nie dostrzegłem jeszcze w dobie krakowskiej kard. Wojtyły. Była to – tak myślę – zarówno umie-jętność, jak i potrzeba bycia z Panem Bogiem w trakcie podróżowania, czego symbolem było odmawianie różańca bez przerwy i w całkowitym oderwaniu od świata. Wsiadł, przeleciał, przybył, wrócił, przeleciał i słowa nie powiedział.

Fenomen modlitwy i zamodlenia Ojca Świę-tego zapisał się w mojej świadomości jako wy-kładnik jego wyjątkowej osobowości. Człowieka modlącego się w taki sposób nie spotkałem ni-gdy w życiu. (...) Zamodlenie podczas podróżo-wania było niewątpliwie stanem, który świadczył o głębi duszy i o głębokości jego przeżyć. W naj-wymowniejszy sposób ujawniło się to w ostat-nim okresie, a najbardziej w ostatnich godzinach życia, gdy swoim cierpieniem i konaniem pisał ostatnią – jak już wspomniałem – encyklikę swo-jego ponty katu – encyklikę umierania. To rów-nież jest ważny rozdział, który do pewnego stop-nia stanowi odpowiedź na pytanie, jak to było z jego modlitwą.

Fragmenty wspomnień Na drogach życia. Książka ukarze się wiosną br. nakładem Wydawnictwa Dehon

2 3 4

MODLITWA W KAZANIU NA GÓRZEZofi a Bijok

Początkujący w modlitwie musi traktować siebie jako kogoś, kto dla sprawienia przyjemności Panu zamierza przygotować ogród na najbardziej nieurodzajnej ziemi, porosłej chwastami. Jego Majestat wypleni chwasty i zasadzi na ich miejscu dobre rośliny. Uznajmy, że to się dokonuje, gdy dusza postanawia praktykować modlitwę i już to rozpoczęła. Musimy wówczas, jak dobrzy ogrodnicy, dopilnować z Bożą pomocą, by te rośliny rosły, podlewać je starannie, by nie uschły, lecz wydały kwiaty pięknie pachnące, aby sprawić radość naszemu Panu. A wówczas będzie On często przychodzić, by zażywać przyjemności w tym ogrodzie i cieszyć się jego skarbami.

św. Teresa z Avila, Twierdza wewnętrzna

ETYKA I EKONOMIAFORMACJA ŚWIADECTWO

Jan Paweł II i kard. Nagy w kaplicy w Castel Gandolfo. Fot. z archiwum Kardynała.

DRODZY PAŃSTWO!

W tegorocznych numerach na-szego biuletynu zamierzamy sze-rzej przedstawić poszczególne te-maty, które mogą zainteresować chrześcijańskich przedsiębiorców. Zaczynamy od zagadnienia funda-mentalnego dla duchowego życia człowieka, jakim jest modlitwa.

Czym jest modlitwa? Tertulian, jeden z wczesnych pisarzy chrze-ścijańskich, napisał, że „modlitwa jest jedyną siłą, która zwycięża Boga”. W tym zwięzłym sformuło-waniu wyraził głębię dramatu, jaki niejednokrotnie rozgrywa się mię-dzy człowiekiem, a Bogiem. W dra-matycznych okolicznościach życia ludzie zwracają się do Ojca w nie-bie, by wyrazić swój ból, żal, by pro-sić o wsparcie, by poczuć, że nie są osamotnieni. Pomiędzy człowie-kiem a Bogiem, a więc w spotkaniu osób, które ma charakter nadprzy-rodzonego dialogu, nawiązuje się szczególna, często trudna do okre-ślenia w słowach, więź. Wyraża się ona w dziękczynieniu, uwielbieniu, prośbie czy przebłaganiu. W wy-padku chrześcijan modlitwa powin-na być zawsze trynitarna, a więc zanoszona do Boga Ojca przez Je-zusa Chrystusa w Duchu Świętym.

Proponowane w biuletynie tek-sty pozwalają zapoznać się z na-uczaniem Pana Jezusa na temat modlitwy, a ponadto z przykłada-mi modlitwy konkretnych osób – papieża i osoby świeckiej – które w głębokiej relacji z Bogiem znala-zły siłę do aktywnego życia.

Życząc miłej lektury, zapew-niam o pamięci w modlitwie i pro-szę o modlitewne wsparcie dla wszystkich uczestników naszych spotkań.

ks. Grzegorz Piątek SCJkoordynator duszpasterstwa

Szef Banku Watykańskiego o kryzysie ekonomicznymNie chcieliście mieć dzieci, zaciskajcie pasa – mówi dyrektor Banku Waty-

kańskiego pod adresem Europy Zachodniej. Prof. Ettore Gotti Tedeschi przy-pomina, że niż demogra czny oznacza zmniejszenie produkcji, dochodu naro-dowego i oszczędności, przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków socjalnych. W takich warunkach nie można też ograniczyć podatków. Prof. Tedeschi sko-mentował światowy kryzys gospodarczy w świetle encykliki Caritas in veritate.

„Przede wszystkim myślę, że odpowiedzialnością za kryzys przesadnie ob-ciąża się banki i nansistów – powiedział watykański bankier. – Nie tam leży źródło kryzysu. Banki przyczyniły się jedynie do jego pogłębienia, starając się załagodzić problemy, które pojawiły się już wcześniej (...). Usiłowano sztucz-nie stymulować rozwój poprzez zwiększanie zadłużenia, zarówno publiczne-go, jak i rodzin. Dziś trzeba to zadłużenie obniżyć. W gospodarkach dojrza-łych, jak w Europie czy Stanach Zjednoczonych, może to potrwać z 5-7 lat. I oznacza niepopularne posunięcia. Istnieje tylko jeden sposób na przywró-cenie równowagi gospodarczo- nansowej, jest nim zaciskanie pasa” – powie-dział prof. Tedeschi.

Przypomniał również, że kryzys doprowadził do poważnych zmian w geo-polityce. Dziś na przykład od 35 do 40 proc. zadłużenia Amerykanów jest w rę-kach Chińczyków. Za 10 lat to właśnie Chiny będą dominowały na świecie – mówi prof. Tedeschi. Już dziś podbijają Afrykę. Jednakże ten, kto dominuje pod względem ekonomicznym, narzuca też światu swoją kulturę, mentalność, wartości i sposób działania – ostrzega prezes banku watykańskiego.

KEK krytycznie o unijnej strategii 2020Unia Europejska powinna wzmocnić wymiar etyczny swojej polityki eko-

nomicznej. Wskazuje na to Konferencja Kościołów Europejskich (KEK), odnosząc się krytycznie do dokumentu roboczego Komisji Europejskiej „UE 2020”. W specjalnym komunikacie ta ekumeniczna organizacja, zrze-szająca 120 różnych Kościołów i wspólnot wyznaniowych Starego Kontynen-tu, zauważa, że nie można myśleć o przyszłości Unii tylko w kategoriach spo-łeczno-ekonomicznych. Dyrektor komisji Sprawiedliwość i Pokój KEK, Reiger Noll, stwierdził, że struktury rynku powinny opierać się na popieranym przez wszystkich systemie wartości.

Abp. Migliore: zatrudnienie najlepszą promocją rozwoju społecznego

Rozwój społeczny i integracja nie następują wyłącznie dzięki rozwiązaniom technicznym, ale przede wszystkim dzięki relacjom międzyludzkim. Zwrócił na to uwagę stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ. Abp Celestino Migliore zabrał 4 lutego głos na 48. sesji komisji rozwoju społecznego, która obradowała w Nowym Jorku. Tematem obrad była promocja rozwoju społecznego.

Zdaniem watykańskiego dyplomaty, jako społeczeństwo stajemy się co-raz bardziej „zglobalizowani”. Rozwój techniczny sprawia, że jesteśmy coraz bliższymi sąsiadami, ale nie pomaga nam to być prawdziwymi braćmi. Kolejną trudnością, jaką należy brać pod uwagę w kwestii promocji rozwoju społecz-nego, jest uwidocznione przez kryzys nansowy i gospodarczy ubóstwo. Spo-sobem jego zwalczania, zdaniem abp. Migliore, jest zapewnienie wszystkim godnej pracy. Błędem jest postrzeganie wzrostu liczby ludności jako przyczy-ny ubóstwa. Myślenie takie, zdaniem watykańskiego dyplomaty, należy prze-zwyciężyć. Rządy powinny się raczej skupić na zapewnieniu ludziom odpo-wiednich warunków bytowych, na szkoleniu i podnoszeniu umiejętności, by potencjał ludzkiej pomysłowości wykorzystać w urzeczywistnieniu rozwoju społecznego.

(opracowanie na podstawie serwisu Radia Watykańskiego)

Po co się modlić?,,Proście, a będzie wam dane”

Bóg wie, czego nam trzeba, ale po to dał nam wolną wolę, abyśmy wyrażali swoje prośby (i nie tylko) w modlitwie. On chce, byśmy się u Niego dopominali (dzię-kowali, przepraszali). Ci, którzy tego nie czynią, nie otrzymają nawet tego, co im się należy. Przez ustawiczną modlitwę po prostu zbliżamy się do Boga.

Jak się modlić?,,Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz…”

Modlitwa ma być natarczywa i usilna oraz wyrażana gorącym sercem. Jezus zapewnia, że dzięki naszej natarczywo-ści (jak dzieci) otrzymamy to, o co prosi-my (jeśli oczywiście służy to dobru czło-wieka). Chrystus poleca nam modlitwę Ojcze nasz, która odmawiana świadomie dużo wyraża: że wszyscy jesteśmy rów-ni godnością (Ojcze nasz), chcemy uwiel-biać Boga swoim dobrym życiem (święć się Imię Twoje), pamiętamy o naszym ży-ciu przyszłym( w niebie, przyjdź króle-

stwo Twoje), chcemy pełnić Jego wolę (bądź wola Twoja), troszczymy się o rze-czy naprawdę ważne (chleba naszego po-wszedniego), prosimy Boga o przebacze-nie, ale też umiemy przebaczyć bliźniemu (i przebacz nam nasze winy jako i my od-puszczamy). Modlitwa może się rozciągać w czasie i powinna być wytrwała.

Kiedy modlitwa jest nieskuteczna?,,Żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi…”

Modlitwa na pokaz jest bezowocna. Należy wejść do swojej izdebki, czyli za-mknąć drzwi umysłu na obłudę. Niesku-teczne jest a szowanie się na modlitwie. Bogu nie jest też miłe wielosłowie, nale-ży raczej wypowiadać prośby pojedynczo. Bóg nie przyjmuje modlitwy (lub Euchary-stii), gdy mamy w nienawiści swojego bra-ta. Nie otrzymamy również tego, o co pro-simy, ale co nie jest dla nas dobre (Bóg wie, co nam potrzeba).

O co się modlić?,,Chleba naszego… odpuść nam nasze winy”

Z Modlitwy Pańskiej wynika, że nale-ży się modlić o dobra duchowe (np. o mą-drość), chleb powszedni (dobra niezbędne do życia) oraz przebaczenie naszych win. O dobra doczesne nie trzeba prosić, tyl-ko po prostu pracować, starać się, a Bóg sam udzieli nam wszystkiego, czego po-trzebujemy.

Inspiracją i źródłem dla powyższego tekstu jest Kazanie na Górze z Ewangelii św. Mateusza

oraz homilie św. Jana Chryzostoma (IV w.) do wspomnianej Ewangelii.

MODLITWA W ŻYCIU JANA PAWŁA IIkard. Stanisław Nagy SCJ

Modlitwa była niezwykle ważnym wymiarem życia ducho-wego Jana Pawła II, a widok modlącego się Papieża nie pozo-stawiał wątpliwości, czym ta modlitwa jest dla niego. Doświad-czyliśmy tego po przyjeździe do Rzymu w styczniu 1979 roku. Już w pierwszym dniu i przy pierwszym spotkaniu w papieskiej kaplicy wyraźnie zaznaczył się jego szczególny stosunek do modlitwy. Klęcząc przed ołtarzem, zamieniał się w coś, co moż-na by nazwać samą modlitwą i tylko modlitwą. Ten proces we-wnętrzny potęgował się w nim. Patrząc na jego modlitwę, na głębię tego przeżycia, coraz bardziej utwierdzałem się w prze-konaniu, że mamy do czynienia z prawdziwym mistykiem. Było to widać z biegiem czasu w wielu innych sytuacjach, na przy-kład na Słowacji, gdy przed Mszą Świętą i po jej zakończeniu klęczał na klęczniku, oderwany od całego świata, poza wszyst-kim, co go otaczało, a nawet poza sobą.

Msza Święta była przez niego odprawiana coraz bardziej dojrzale. Nigdy – nawet, kiedy był chory i bardzo słaby – nie po-zwalał sobie na pominięcie czegokolwiek. Z największym wysił-kiem starał się wypełnić wszystko, do ostatniej litery. (...) czuło się, że on jest w innym świecie. Nie dziwię się więc, że wier-ni uczestniczący w codziennych jego Eucharystiach wychodzili porażeni sposobem odprawiania przez niego tych misteriów.

(...)Jak już jesteśmy przy Mszy Świętej, to należy od razu po-

wiedzieć o adoracji Najświętszego Sakramentu. Najlepiej mo-głem to zaobserwować w Castel Gandolfo. Mieszkanie Ojca Świętego było tak zlokalizowane, że wystarczyło tylko otworzyć drzwi od jego sypialni, by wejść do kaplicy. Te drzwi często były otwarte przez cały czas, ponieważ adoracja Najświętszego Sakramen-tu stanowiła jeden z głównych wąt-ków życia Papieża. Zawsze wszy-scy uważali i przestrzegali tego, żeby się nie pojawiać w kaplicy pod-czas adoracji i by w niej nie prze-szkodzić. W tej modlitwie adoracyj-nej zawiera się tajemnica i ogromna waga posłania papieskiego z piel-grzymek do Polski, bo on je tam wła-śnie przygotowywał, patrząc przez otwarte drzwi swojego mieszkania na Najświętszy Sakrament, a więc przy stałej obecności Pana Jezu-sa. Warto, by rodacy pamiętali, że posłanie Jana Pawła II do Polaków czy Kościoła polskiego jest nie tylko owocem jego ogromnej znajomości spraw Polski i zapotrzebowania Ko-ścioła polskiego, ale w dużej mierze – w moim pojęciu – stanowiło efekt jego trwania przed Najświętszym Sakramentem. (...)

Wyszliśmy kiedyś z kaplicy, gdzie byliśmy wraz z ks. Tadeuszem

Styczniem albo z ks. Mieczysławem Jaworskim. Zaraz po wyj-ściu próbowałem zagadnąć Ojca Świętego. Wtedy chwycił mnie za ramię ks. Stanisław Dziwisz, dając do zrozumienia, bym nic nie mówił. Papież bowiem ciągle jeszcze był w innym świecie. Wyniósł z kaplicy to zapatrzenie w Jezusa i z tym zapatrzeniem szedł do windy przez szereg pokojów, które trzeba było prze-mierzyć. Wiele było takich momentów, że on wynosił swoje za-modlenie z kaplicy i jeszcze niósł je ze sobą przez pewien czas. Dla mnie było to częściowo zrozumiałe, ale myślę, że przyto-czenie takich okoliczności wskazuje na wyjątkowość jego spo-sobu modlenia się. (...)

Chodziliśmy między innymi do ogrodów w Castel Gandol-fo, gdzie spacerowaliśmy z Ojcem Świętym, kiedy jeszcze był zdrowy i silniejszy. On rozmawiał ze mną, z ks. Jaworskim albo z ks. Styczniem, no i oczywiście z ks. Dziwiszem. Początko-wo schodziliśmy również nad basen, do którego odległość wy-nosiła około dwóch kilometrów. Jan Paweł II siadał osobno, na placyku przed basenem. Miał tam klęcznik, fotel, całą masę książek, ale równocześnie śpiewnik kościelny ks. Siedleckie-go z pieśniami polskimi, które kochał i które niekiedy wyśpie-wywał, łącznie z litaniami. Bardzo lubił i podziwiał Litanię do Najświętszego Serca Jezusowego, podkreślając, że ma ona bogatą treść. Właściwie do końca, jak go pamiętam z tych po-bytów w Castel Gandolfo, potra ł się modlić tą swoją modlitwą mistyczną, co było widać. Ale modlił się też modlitwą prostych kobiet polskich, którą sobie bardzo cenił.

Jeszcze jedną modlitwą w jego wydaniu, która mi zosta-ła w świadomości, była modlitwa podróżnego. Podróżowałem

z nim różnymi środkami i w różnych okolicznościach. Bardzo mocno utkwiła mi w pamięci podróż do Do-liny Chochołowskiej podczas drugiej pielgrzymki do Polski. (...) Papież w trakcie lotu helikopterem w jedną i drugą stronę modlił się, ale ta mo-dlitwa w drodze powrotnej została mi w pamięci na zawsze. (...) W czasie lotu z Krakowa do Doliny Chocho-łowskiej Ojciec Święty siedział na fo-telu za malutkim biureczkiem, a na-przeciwko niego było miejsce dla gościa, które zajął kard. Franciszek Macharski. Natomiast w drodze po-wrotnej ks. Macharski siadł na ławie ze wszystkimi innymi, którzy, naśla-dując Jana Pawła II, chwycili za ró-żańce. On cały czas odmawiał róża-niec, patrząc z miłością i fascynacją na tę swoją dawną diecezję. Wyczu-wało się napięcie ciszy skłaniającej do kontemplowania świata. Po skoń-czeniu różańca, kiedy Papież chciał go schować do kieszeni w sutan-nie, ja wyciągnąłem rękę w geście

Page 4: Talent – Biuletyn nr 1/2010

P

prośby. On jednak włożył ten różaniec do kie-szeni, a z drugiej wyciągnął inny, na którym w ci-szy i samotności modlił się w Dolinie Jarząbczej. Pamiętam, że w pewnym momencie naszej wę-drówki przez tę dolinę podszedł do nas ks. Dzi-wisz i dał nam do zrozumienia, żebyśmy zostali w tyle, bo Ojciec Święty chce być sam i nie wol-no mu przeszkadzać. Rzeczywiście, szedł, od-mawiając różaniec, a że trzeba było się wspinać w górę, to tym różańcem machał. Ten właśnie ró-żaniec dał mi w czasie podróży z Doliny Chocho-łowskiej. Mam go do dzisiaj. Jest to jedyna taka relikwia, której nikt nie ma, a związana jest z tym wyjątkowym momentem, jakim był odpoczynek Papieża w polskich górach.

Jeszcze raz przeżyłem podobne podróżowa-nie z różańcem, gdy w Roku Wielkiego Jubile-uszu przebywaliśmy razem z ks. prof. Styczniem w Castel Gandolfo. Przez cały czas martwiłem się, w jaki sposób dostanę się na plac Tor Ver-gata. Ostatecznie mój problem rozwiązał ks. Dziwisz, który powiedział: „Nie martw się. Je-dziemy na Tor Vergata razem z Papieżem. Jan Paweł II wyszedł z kaplicy i nie zamienił z nami ani jednego słowa. Podobnie było zresztą w cza-sie dojazdu do helikoptera, który czekał na nas w ogrodach watykańskich, a potem w helikopte-rze. Był milczący, całkowicie skupiony, z różań-cem w ręku. Cały czas trwał w milczeniu, jedynie z przerwą na wygłoszenie kazania do młodzieży, gdy poczuł się w swoim żywiole. Odezwał się do nas dopiero po powrocie, gdy już jedliśmy obiad. Tego fenomenu modlitwy w podróżowaniu nie dostrzegłem jeszcze w dobie krakowskiej kard. Wojtyły. Była to – tak myślę – zarówno umie-jętność, jak i potrzeba bycia z Panem Bogiem w trakcie podróżowania, czego symbolem było odmawianie różańca bez przerwy i w całkowitym oderwaniu od świata. Wsiadł, przeleciał, przybył, wrócił, przeleciał i słowa nie powiedział.

Fenomen modlitwy i zamodlenia Ojca Świę-tego zapisał się w mojej świadomości jako wy-kładnik jego wyjątkowej osobowości. Człowieka modlącego się w taki sposób nie spotkałem ni-gdy w życiu. (...) Zamodlenie podczas podróżo-wania było niewątpliwie stanem, który świadczył o głębi duszy i o głębokości jego przeżyć. W naj-wymowniejszy sposób ujawniło się to w ostat-nim okresie, a najbardziej w ostatnich godzinach życia, gdy swoim cierpieniem i konaniem pisał ostatnią – jak już wspomniałem – encyklikę swo-jego ponty katu – encyklikę umierania. To rów-nież jest ważny rozdział, który do pewnego stop-nia stanowi odpowiedź na pytanie, jak to było z jego modlitwą.

Fragmenty wspomnień Na drogach życia. Książka ukarze się wiosną br. nakładem Wydawnictwa Dehon

2 3 4

MODLITWA W KAZANIU NA GÓRZEZofi a Bijok

Początkujący w modlitwie musi traktować siebie jako kogoś, kto dla sprawienia przyjemności Panu zamierza przygotować ogród na najbardziej nieurodzajnej ziemi, porosłej chwastami. Jego Majestat wypleni chwasty i zasadzi na ich miejscu dobre rośliny. Uznajmy, że to się dokonuje, gdy dusza postanawia praktykować modlitwę i już to rozpoczęła. Musimy wówczas, jak dobrzy ogrodnicy, dopilnować z Bożą pomocą, by te rośliny rosły, podlewać je starannie, by nie uschły, lecz wydały kwiaty pięknie pachnące, aby sprawić radość naszemu Panu. A wówczas będzie On często przychodzić, by zażywać przyjemności w tym ogrodzie i cieszyć się jego skarbami.

św. Teresa z Avila, Twierdza wewnętrzna

ETYKA I EKONOMIAFORMACJA ŚWIADECTWO

Jan Paweł II i kard. Nagy w kaplicy w Castel Gandolfo. Fot. z archiwum Kardynała.

DRODZY PAŃSTWO!

W tegorocznych numerach na-szego biuletynu zamierzamy sze-rzej przedstawić poszczególne te-maty, które mogą zainteresować chrześcijańskich przedsiębiorców. Zaczynamy od zagadnienia funda-mentalnego dla duchowego życia człowieka, jakim jest modlitwa.

Czym jest modlitwa? Tertulian, jeden z wczesnych pisarzy chrze-ścijańskich, napisał, że „modlitwa jest jedyną siłą, która zwycięża Boga”. W tym zwięzłym sformuło-waniu wyraził głębię dramatu, jaki niejednokrotnie rozgrywa się mię-dzy człowiekiem, a Bogiem. W dra-matycznych okolicznościach życia ludzie zwracają się do Ojca w nie-bie, by wyrazić swój ból, żal, by pro-sić o wsparcie, by poczuć, że nie są osamotnieni. Pomiędzy człowie-kiem a Bogiem, a więc w spotkaniu osób, które ma charakter nadprzy-rodzonego dialogu, nawiązuje się szczególna, często trudna do okre-ślenia w słowach, więź. Wyraża się ona w dziękczynieniu, uwielbieniu, prośbie czy przebłaganiu. W wy-padku chrześcijan modlitwa powin-na być zawsze trynitarna, a więc zanoszona do Boga Ojca przez Je-zusa Chrystusa w Duchu Świętym.

Proponowane w biuletynie tek-sty pozwalają zapoznać się z na-uczaniem Pana Jezusa na temat modlitwy, a ponadto z przykłada-mi modlitwy konkretnych osób – papieża i osoby świeckiej – które w głębokiej relacji z Bogiem znala-zły siłę do aktywnego życia.

Życząc miłej lektury, zapew-niam o pamięci w modlitwie i pro-szę o modlitewne wsparcie dla wszystkich uczestników naszych spotkań.

ks. Grzegorz Piątek SCJkoordynator duszpasterstwa

Szef Banku Watykańskiego o kryzysie ekonomicznymNie chcieliście mieć dzieci, zaciskajcie pasa – mówi dyrektor Banku Waty-

kańskiego pod adresem Europy Zachodniej. Prof. Ettore Gotti Tedeschi przy-pomina, że niż demogra czny oznacza zmniejszenie produkcji, dochodu naro-dowego i oszczędności, przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków socjalnych. W takich warunkach nie można też ograniczyć podatków. Prof. Tedeschi sko-mentował światowy kryzys gospodarczy w świetle encykliki Caritas in veritate.

„Przede wszystkim myślę, że odpowiedzialnością za kryzys przesadnie ob-ciąża się banki i nansistów – powiedział watykański bankier. – Nie tam leży źródło kryzysu. Banki przyczyniły się jedynie do jego pogłębienia, starając się załagodzić problemy, które pojawiły się już wcześniej (...). Usiłowano sztucz-nie stymulować rozwój poprzez zwiększanie zadłużenia, zarówno publiczne-go, jak i rodzin. Dziś trzeba to zadłużenie obniżyć. W gospodarkach dojrza-łych, jak w Europie czy Stanach Zjednoczonych, może to potrwać z 5-7 lat. I oznacza niepopularne posunięcia. Istnieje tylko jeden sposób na przywró-cenie równowagi gospodarczo- nansowej, jest nim zaciskanie pasa” – powie-dział prof. Tedeschi.

Przypomniał również, że kryzys doprowadził do poważnych zmian w geo-polityce. Dziś na przykład od 35 do 40 proc. zadłużenia Amerykanów jest w rę-kach Chińczyków. Za 10 lat to właśnie Chiny będą dominowały na świecie – mówi prof. Tedeschi. Już dziś podbijają Afrykę. Jednakże ten, kto dominuje pod względem ekonomicznym, narzuca też światu swoją kulturę, mentalność, wartości i sposób działania – ostrzega prezes banku watykańskiego.

KEK krytycznie o unijnej strategii 2020Unia Europejska powinna wzmocnić wymiar etyczny swojej polityki eko-

nomicznej. Wskazuje na to Konferencja Kościołów Europejskich (KEK), odnosząc się krytycznie do dokumentu roboczego Komisji Europejskiej „UE 2020”. W specjalnym komunikacie ta ekumeniczna organizacja, zrze-szająca 120 różnych Kościołów i wspólnot wyznaniowych Starego Kontynen-tu, zauważa, że nie można myśleć o przyszłości Unii tylko w kategoriach spo-łeczno-ekonomicznych. Dyrektor komisji Sprawiedliwość i Pokój KEK, Reiger Noll, stwierdził, że struktury rynku powinny opierać się na popieranym przez wszystkich systemie wartości.

Abp. Migliore: zatrudnienie najlepszą promocją rozwoju społecznego

Rozwój społeczny i integracja nie następują wyłącznie dzięki rozwiązaniom technicznym, ale przede wszystkim dzięki relacjom międzyludzkim. Zwrócił na to uwagę stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ. Abp Celestino Migliore zabrał 4 lutego głos na 48. sesji komisji rozwoju społecznego, która obradowała w Nowym Jorku. Tematem obrad była promocja rozwoju społecznego.

Zdaniem watykańskiego dyplomaty, jako społeczeństwo stajemy się co-raz bardziej „zglobalizowani”. Rozwój techniczny sprawia, że jesteśmy coraz bliższymi sąsiadami, ale nie pomaga nam to być prawdziwymi braćmi. Kolejną trudnością, jaką należy brać pod uwagę w kwestii promocji rozwoju społecz-nego, jest uwidocznione przez kryzys nansowy i gospodarczy ubóstwo. Spo-sobem jego zwalczania, zdaniem abp. Migliore, jest zapewnienie wszystkim godnej pracy. Błędem jest postrzeganie wzrostu liczby ludności jako przyczy-ny ubóstwa. Myślenie takie, zdaniem watykańskiego dyplomaty, należy prze-zwyciężyć. Rządy powinny się raczej skupić na zapewnieniu ludziom odpo-wiednich warunków bytowych, na szkoleniu i podnoszeniu umiejętności, by potencjał ludzkiej pomysłowości wykorzystać w urzeczywistnieniu rozwoju społecznego.

(opracowanie na podstawie serwisu Radia Watykańskiego)

Po co się modlić?,,Proście, a będzie wam dane”

Bóg wie, czego nam trzeba, ale po to dał nam wolną wolę, abyśmy wyrażali swoje prośby (i nie tylko) w modlitwie. On chce, byśmy się u Niego dopominali (dzię-kowali, przepraszali). Ci, którzy tego nie czynią, nie otrzymają nawet tego, co im się należy. Przez ustawiczną modlitwę po prostu zbliżamy się do Boga.

Jak się modlić?,,Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz…”

Modlitwa ma być natarczywa i usilna oraz wyrażana gorącym sercem. Jezus zapewnia, że dzięki naszej natarczywo-ści (jak dzieci) otrzymamy to, o co prosi-my (jeśli oczywiście służy to dobru czło-wieka). Chrystus poleca nam modlitwę Ojcze nasz, która odmawiana świadomie dużo wyraża: że wszyscy jesteśmy rów-ni godnością (Ojcze nasz), chcemy uwiel-biać Boga swoim dobrym życiem (święć się Imię Twoje), pamiętamy o naszym ży-ciu przyszłym( w niebie, przyjdź króle-

stwo Twoje), chcemy pełnić Jego wolę (bądź wola Twoja), troszczymy się o rze-czy naprawdę ważne (chleba naszego po-wszedniego), prosimy Boga o przebacze-nie, ale też umiemy przebaczyć bliźniemu (i przebacz nam nasze winy jako i my od-puszczamy). Modlitwa może się rozciągać w czasie i powinna być wytrwała.

Kiedy modlitwa jest nieskuteczna?,,Żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi…”

Modlitwa na pokaz jest bezowocna. Należy wejść do swojej izdebki, czyli za-mknąć drzwi umysłu na obłudę. Niesku-teczne jest a szowanie się na modlitwie. Bogu nie jest też miłe wielosłowie, nale-ży raczej wypowiadać prośby pojedynczo. Bóg nie przyjmuje modlitwy (lub Euchary-stii), gdy mamy w nienawiści swojego bra-ta. Nie otrzymamy również tego, o co pro-simy, ale co nie jest dla nas dobre (Bóg wie, co nam potrzeba).

O co się modlić?,,Chleba naszego… odpuść nam nasze winy”

Z Modlitwy Pańskiej wynika, że nale-ży się modlić o dobra duchowe (np. o mą-drość), chleb powszedni (dobra niezbędne do życia) oraz przebaczenie naszych win. O dobra doczesne nie trzeba prosić, tyl-ko po prostu pracować, starać się, a Bóg sam udzieli nam wszystkiego, czego po-trzebujemy.

Inspiracją i źródłem dla powyższego tekstu jest Kazanie na Górze z Ewangelii św. Mateusza

oraz homilie św. Jana Chryzostoma (IV w.) do wspomnianej Ewangelii.

MODLITWA W ŻYCIU JANA PAWŁA IIkard. Stanisław Nagy SCJ

Modlitwa była niezwykle ważnym wymiarem życia ducho-wego Jana Pawła II, a widok modlącego się Papieża nie pozo-stawiał wątpliwości, czym ta modlitwa jest dla niego. Doświad-czyliśmy tego po przyjeździe do Rzymu w styczniu 1979 roku. Już w pierwszym dniu i przy pierwszym spotkaniu w papieskiej kaplicy wyraźnie zaznaczył się jego szczególny stosunek do modlitwy. Klęcząc przed ołtarzem, zamieniał się w coś, co moż-na by nazwać samą modlitwą i tylko modlitwą. Ten proces we-wnętrzny potęgował się w nim. Patrząc na jego modlitwę, na głębię tego przeżycia, coraz bardziej utwierdzałem się w prze-konaniu, że mamy do czynienia z prawdziwym mistykiem. Było to widać z biegiem czasu w wielu innych sytuacjach, na przy-kład na Słowacji, gdy przed Mszą Świętą i po jej zakończeniu klęczał na klęczniku, oderwany od całego świata, poza wszyst-kim, co go otaczało, a nawet poza sobą.

Msza Święta była przez niego odprawiana coraz bardziej dojrzale. Nigdy – nawet, kiedy był chory i bardzo słaby – nie po-zwalał sobie na pominięcie czegokolwiek. Z największym wysił-kiem starał się wypełnić wszystko, do ostatniej litery. (...) czuło się, że on jest w innym świecie. Nie dziwię się więc, że wier-ni uczestniczący w codziennych jego Eucharystiach wychodzili porażeni sposobem odprawiania przez niego tych misteriów.

(...)Jak już jesteśmy przy Mszy Świętej, to należy od razu po-

wiedzieć o adoracji Najświętszego Sakramentu. Najlepiej mo-głem to zaobserwować w Castel Gandolfo. Mieszkanie Ojca Świętego było tak zlokalizowane, że wystarczyło tylko otworzyć drzwi od jego sypialni, by wejść do kaplicy. Te drzwi często były otwarte przez cały czas, ponieważ adoracja Najświętszego Sakramen-tu stanowiła jeden z głównych wąt-ków życia Papieża. Zawsze wszy-scy uważali i przestrzegali tego, żeby się nie pojawiać w kaplicy pod-czas adoracji i by w niej nie prze-szkodzić. W tej modlitwie adoracyj-nej zawiera się tajemnica i ogromna waga posłania papieskiego z piel-grzymek do Polski, bo on je tam wła-śnie przygotowywał, patrząc przez otwarte drzwi swojego mieszkania na Najświętszy Sakrament, a więc przy stałej obecności Pana Jezu-sa. Warto, by rodacy pamiętali, że posłanie Jana Pawła II do Polaków czy Kościoła polskiego jest nie tylko owocem jego ogromnej znajomości spraw Polski i zapotrzebowania Ko-ścioła polskiego, ale w dużej mierze – w moim pojęciu – stanowiło efekt jego trwania przed Najświętszym Sakramentem. (...)

Wyszliśmy kiedyś z kaplicy, gdzie byliśmy wraz z ks. Tadeuszem

Styczniem albo z ks. Mieczysławem Jaworskim. Zaraz po wyj-ściu próbowałem zagadnąć Ojca Świętego. Wtedy chwycił mnie za ramię ks. Stanisław Dziwisz, dając do zrozumienia, bym nic nie mówił. Papież bowiem ciągle jeszcze był w innym świecie. Wyniósł z kaplicy to zapatrzenie w Jezusa i z tym zapatrzeniem szedł do windy przez szereg pokojów, które trzeba było prze-mierzyć. Wiele było takich momentów, że on wynosił swoje za-modlenie z kaplicy i jeszcze niósł je ze sobą przez pewien czas. Dla mnie było to częściowo zrozumiałe, ale myślę, że przyto-czenie takich okoliczności wskazuje na wyjątkowość jego spo-sobu modlenia się. (...)

Chodziliśmy między innymi do ogrodów w Castel Gandol-fo, gdzie spacerowaliśmy z Ojcem Świętym, kiedy jeszcze był zdrowy i silniejszy. On rozmawiał ze mną, z ks. Jaworskim albo z ks. Styczniem, no i oczywiście z ks. Dziwiszem. Początko-wo schodziliśmy również nad basen, do którego odległość wy-nosiła około dwóch kilometrów. Jan Paweł II siadał osobno, na placyku przed basenem. Miał tam klęcznik, fotel, całą masę książek, ale równocześnie śpiewnik kościelny ks. Siedleckie-go z pieśniami polskimi, które kochał i które niekiedy wyśpie-wywał, łącznie z litaniami. Bardzo lubił i podziwiał Litanię do Najświętszego Serca Jezusowego, podkreślając, że ma ona bogatą treść. Właściwie do końca, jak go pamiętam z tych po-bytów w Castel Gandolfo, potra ł się modlić tą swoją modlitwą mistyczną, co było widać. Ale modlił się też modlitwą prostych kobiet polskich, którą sobie bardzo cenił.

Jeszcze jedną modlitwą w jego wydaniu, która mi zosta-ła w świadomości, była modlitwa podróżnego. Podróżowałem

z nim różnymi środkami i w różnych okolicznościach. Bardzo mocno utkwiła mi w pamięci podróż do Do-liny Chochołowskiej podczas drugiej pielgrzymki do Polski. (...) Papież w trakcie lotu helikopterem w jedną i drugą stronę modlił się, ale ta mo-dlitwa w drodze powrotnej została mi w pamięci na zawsze. (...) W czasie lotu z Krakowa do Doliny Chocho-łowskiej Ojciec Święty siedział na fo-telu za malutkim biureczkiem, a na-przeciwko niego było miejsce dla gościa, które zajął kard. Franciszek Macharski. Natomiast w drodze po-wrotnej ks. Macharski siadł na ławie ze wszystkimi innymi, którzy, naśla-dując Jana Pawła II, chwycili za ró-żańce. On cały czas odmawiał róża-niec, patrząc z miłością i fascynacją na tę swoją dawną diecezję. Wyczu-wało się napięcie ciszy skłaniającej do kontemplowania świata. Po skoń-czeniu różańca, kiedy Papież chciał go schować do kieszeni w sutan-nie, ja wyciągnąłem rękę w geście

Page 5: Talent – Biuletyn nr 1/2010

PRZYPADKI PREZESA CNOTY

I N F O R M A C J E O D U S Z P A S T E R S T W I E ,

K O N T A K T Z D U S Z P A S T E R Z A M I I R E D A K C J Ą ,

Z A M A W I A N I E B I U L E T Y N U

KSIĘŻA SERCANIETALENT – DUSZPASTERSTWO

PRZEDSIĘBIORCÓWI PRACODAWCÓW

30-715 Kraków, ul. Saska 2, tel. (012) 656-08-84e-mail: [email protected],

www.DuszpasterstwoTalent.plDziałalność Duszpasterstwa i publikowanie biuletynu „Talent”

są możliwe dzięki o arności uczestników spotkań.

O ary można wpłacać na konto: 09 1020 2892 0000 5102 0211 6978

nazwa: Księża Sercanie Talent Duszpasterstwo Przedsiębiorców i Pracodawców ul. Saska 2 30-715 Kraków

„Talent. Biuletyn Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców”

Wydawca: Zgromadzenie Księży Sercanów, Klasz tor w Krakowie,

30-715 Kraków, ul. Saska 2Redakcja: Anna Jaworek, ks. Przemysław Król SCJ, ks. Grze-

gorz Piątek SCJSkład i łamanie: Wydawnictwo DEHON

Nakład: 1000 egz.

ReRR

DOBRA KSIĄŻKAROZMOWA

Rozpoczynamy? W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Amen… Czym dla Ciebie jest modlitwa?To oddech dnia codziennego.

Bardzo poetycko powiedziane.Trochę fi zjologicznie. Bez oddechu nie ma życia. Bez modlitwy też nie ma życia. Jest tylko wegetacja duchowa.

Modlitwa jest więc niezbędna do życia, jednym słowem obo-wiązkowa? Nie odbieram modlitwy tylko jako obowiązku. To wielki dar móc po-rozmawiać ze swoim Stwórcą o sobie i świecie tak zwyczajnie, tak z serca do serca.

Skoro dar, to czy każdy go posiada, czy też jest to coś szczegól-nego, dostępnego na drodze doświadczenia życiowego?Nie jestem teologiem. Zakładam, że każdy człowiek może – jeśli tyl-ko zechce – nawiązać na swój sposób kontakt z Bogiem. Czasami jest to szczególny dar modlitwy, wielkie pragnienie, by być w nieustan-nym kontakcie z Panem. Myślę, że traktowanie modlitwy jako prak-tyki do wykonania, obowiązku do spełnienia to prawdziwy nonsens. Taka modlitwa niewiele daje. Nie pozwala oddychać, a nawet dusi. Buduje jakiś mur religijnego formalizmu oddzielający od Boga. A jeśli chodzi o doświadczenia życiowe – mogą nam bardzo w tym pomóc, ale mogą i przeszkodzić.

Dar modlitwy zobowiązuje też. Darami dzielimy się!Najpierw musimy się ucieszyć tym, że zostaliśmy obdarowani tym wielkim pragnieniem szukania Boga we wszystkich wydarzeniach naszego życia, w dzień i w nocy, w pracy i podczas wypoczynku; pragnieniem niestrudzonego poszukiwania Boga zakrytego. Czło-wiek poszukuje Boga, ale i Bóg nie przestaje szukać człowieka. Jaka wielka radość budzi się, kiedy spotkają się dwie osoby intensywnie poszukujące się! To jasne, że ta radość udziela się innym, promie-niuje na nich.

Modlitwa to trudny temat.Nie tyle trudny, co bardzo osobisty. Modlitwa i rozważanie Pisma Świętego to najlepsze lekarstwa na problemy i bolączki naszego życia.

A jakie są problemy i bolączki przedsiębiorcy?Zapewne jest ich wiele. Ale jednym z większych jest biurokracja, ro-snąca w tempie zawrotnym papierologia, która już nie widzi czło-wieka i jego problemu, a tylko papiery i zmieniające się nieustannie paragrafy.

A jak sobie radzisz z biurokracją?Przestałam się nią przejmować. Przecież to tylko papiery. Jaką one mają wartość wobec wieczności.

Ale w fi rmie ktoś musi się tym zajmować?Zawsze podziwiam te osoby, które rzetelnie się tym zajmują i nie tracą cierpliwości w czasie wypełniania coraz „mądrzejszych” formu-larzy, tabelek itp...

A jak określiłabyś rolę przedsiębiorcy?Przedsiębiorca- szef w fi rmie to człowiek, na którego wszyscy pa-trzą, od którego wszyscy czegoś oczekują. To taki mediator między Bogiem i ludźmi – pracownikami, klientami, kontrahentami na polu fi nansowym, ekonomicznym. Bóg obdarował go hojnie licznymi ta-lentami, czasami wielką kasą, którą musi z jednej strony uczyć się dzielić z innymi, a z drugiej nieustannie uczyć się ją pomnażać i roz-wijać swoją fi rmę.

Z wykształcenia jesteś fi lozofem. To dość nietypowe dla przed-siębiorcy. Skąd zainteresowanie biznesem?Nie da się ukryć, że studia fi lozofi czne w kraju i za granicą zajęły mi prawie jedną czwartą mojego życia i odbijają swoje piętno na moim myśleniu i działaniu. Na szczęście nie był to jedyny kierunek, który dane było mi studiować i poznawać. Zainteresowanie biznesem to sprawa „genetyczna” sprzed 70 laty. W 1939 roku dziadek założył fi rmę produkującą dachówki, a mnie przypadło w udziale kontynu-ować tradycję trzech pokoleń od 10 lat. Obchodziliśmy niedawno małe jubileusze 70 lecia i 10 lecia.

Gratuluję! Czy fi rma, którą prowadzisz, jest fi rmą rodzinną?Tak, to fi rma rodzinna. Pracujemy razem z bratem, siostrą i jej mę-żem. Ale wszyscy pozostali – rodzice i dzieci (czwarte pokolenie) – włączają się. Nasze rozmowy rodzinne często zaczynają się od be-tonu i kończą na betonie.

Jaka jest specyfi ka fi rmy rodzinnej?Dla mnie osobiście jest to świadomość tego, że trzeba tę fi rmę prze-kazać kolejnemu pokoleniu i to w dobrej kondycji, żeby później nie narzekali na nas. Pracując w innych fi rmach, nie czułam tego.

A czas na fi lozofowanie?Cudownym czasem na fi lozofowanie w tej branży jest zima, taka wła-śnie jak dziś, mroźna, -150C, oszroniona i słoneczna. To wspaniały czas na medytację i kontemplację w górach, do których dusza się rwie, oczy same wznoszą się ku górze do tego, co majestatyczne, ta-jemnicze, a serce pragnie rzeczy wielkich, czystych jak śnieg. Kocham zimę nie tylko dlatego, że z betonem mam spokój, ale też dlatego, że to szczególny czas z Panem Bogiem.

A czy masz jakąś ulubioną sentencję, życiowe motto?Sentencję, motto wybieram z Liturgii Godzin lub Ewangelii na bieżący dzień i próbuję ją nosić w sercu przez cały czas. Dziś właśnie to Psalm 8: „O Panie, nasz Panie, jak przedziwne jest Twoje imię na całej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. (…) Gdy patrzę na Twe nie-bo, dzieło palców Twoich, na księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?”.

Dziękuję za rozmowę.

CZAS ODDECHUZ Marią Grzesiakowską rozmawia Anna Jaworek

65

M. Grzesiakowska jest pasjonatką

jazdy na nartach.

„Kapitał” abpa Ma-rx’a jest ważnym i sta-nowczym głosem w de-bacie nad kształtem współczesnego życia społecznego i gospo-darczego. Arcy biskup Monachium stawia ja-sną diagnozę proble-mów, z którymi muszą się zmierzyć współ-czesne społeczeństwa, a których skutkiem są m.in. ubóstwo, niespra-wiedliwość, bezrobocie i kryzys rodziny.

Autor czyni to w spo-sób przystępny, odwołu-

jąc się do wielu współczesnych przykładów ze świata gospo-darki i ekonomii. Problemów tych nie rozwiąże wolny rynek sam z siebie. Jeśli nie znajdą one rozwiązania, jeśli celem ekonomii nadal będzie zysk, a nie człowiek, wówczas znaj-dziemy się w sytuacji podobnej do tej z XIX wieku, kiedy to narodził się marksizm. Nowy Kapitał przestrzega przed per-spektywą narodzin nowego marksizmu. Zbieżność z myślą Benedykta XVI pozwala czytać tę książkę jako swoisty prak-

tyczny komentarz do encykliki „Caritas in veritate”. Książka została wyróżniona prestiżową nagrodą CORINE Economic Book Award (2009).

Czy kapitalizm rujnuje Ziemię? I czy w XX wieku mamy szansę na osiągnięcie równości społecznej i dobrobytu dla wszystkich? Reinhard Marx, od 2008 r. arcybiskup Mona-chium i Fryzyngi, szuka odpowiedzi na te palące pytania. Au-tor książki, dawniej wykładowca chrześcijańskiej etyki spo-łecznej, wyznaje: „Istnieją nowe i poważne powody, aby nie uważać przypadku Karola Marksa za już ostatecznie za-mknięty”. Wojowniczy duchowny otwarcie przyłącza się do debaty społecznej i prezentuje krystalicznie jasne rezultaty swoich analiz: Kapitalizm nigdy nie triumfował bardziej aro-gancko niż dziś. Pod naciskiem dążenia do stałego wzro-stu zysku i wskutek procesów globalizacyjnych coraz wię-cej zakładów jest przenoszonych do krajów o niskiej płacy. Ludzie z dnia na dzień tracą swoje środki utrzymania. Nie-uchronną tego konsekwencją jest to, że biedni stają się jesz-cze biedniejsi, a bogaci jeszcze bogatsi. Poprzez tę polemi-kę Reinhard Marx maluje sugestywną wizję sprawiedliwości społecznej dla współczesnego świata. „Kapitalizm bez czło-wieczeństwa, solidarności i sprawiedliwości jest niemoralny i nie ma przed sobą przyszłości”.

Książka wydana nakładem Wydawnictwa Homo Dei w 2009 roku.

ISSN 1731-2043ROK X, NR 1(34) 2010

B i u l e t y n D u s z p a s t e r s t w a P r z e d s i ę b i o r c ó w i P r a c o d a w c ó w

etLABORAModlitwa

jest jedyną siłą, która zwycięża

Boga.

Tertulian

Oraks. Stephen J. Rossetti

Radość KAPŁAŃSTWA

Prezent dla Twojego księdza!Książka ta pozwala nam rozumieć, dlaczego księża tak często się uśmiechają, a dlaczego czasami widzimy ich płaczących! Mówi nam o tym, co czyni jednych skutecznymi w działaniu, a co niszczy pozostałych... Wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków

[email protected] www.wydawnictwo.net.pl

fot: © Robert K

neschke

Page 6: Talent – Biuletyn nr 1/2010

PRZYPADKI PREZESA CNOTY

I N F O R M A C J E O D U S Z P A S T E R S T W I E ,

K O N T A K T Z D U S Z P A S T E R Z A M I I R E D A K C J Ą ,

Z A M A W I A N I E B I U L E T Y N U

KSIĘŻA SERCANIETALENT – DUSZPASTERSTWO

PRZEDSIĘBIORCÓWI PRACODAWCÓW

30-715 Kraków, ul. Saska 2, tel. (012) 656-08-84e-mail: [email protected],

www.DuszpasterstwoTalent.plDziałalność Duszpasterstwa i publikowanie biuletynu „Talent”

są możliwe dzięki o arności uczestników spotkań.

O ary można wpłacać na konto: 09 1020 2892 0000 5102 0211 6978

nazwa: Księża Sercanie Talent Duszpasterstwo Przedsiębiorców i Pracodawców ul. Saska 2 30-715 Kraków

„Talent. Biuletyn Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców”

Wydawca: Zgromadzenie Księży Sercanów, Klasz tor w Krakowie,

30-715 Kraków, ul. Saska 2Redakcja: Anna Jaworek, ks. Przemysław Król SCJ, ks. Grze-

gorz Piątek SCJSkład i łamanie: Wydawnictwo DEHON

Nakład: 1000 egz.

ReRR

DOBRA KSIĄŻKAROZMOWA

Rozpoczynamy? W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Amen… Czym dla Ciebie jest modlitwa?To oddech dnia codziennego.

Bardzo poetycko powiedziane.Trochę fi zjologicznie. Bez oddechu nie ma życia. Bez modlitwy też nie ma życia. Jest tylko wegetacja duchowa.

Modlitwa jest więc niezbędna do życia, jednym słowem obo-wiązkowa? Nie odbieram modlitwy tylko jako obowiązku. To wielki dar móc po-rozmawiać ze swoim Stwórcą o sobie i świecie tak zwyczajnie, tak z serca do serca.

Skoro dar, to czy każdy go posiada, czy też jest to coś szczegól-nego, dostępnego na drodze doświadczenia życiowego?Nie jestem teologiem. Zakładam, że każdy człowiek może – jeśli tyl-ko zechce – nawiązać na swój sposób kontakt z Bogiem. Czasami jest to szczególny dar modlitwy, wielkie pragnienie, by być w nieustan-nym kontakcie z Panem. Myślę, że traktowanie modlitwy jako prak-tyki do wykonania, obowiązku do spełnienia to prawdziwy nonsens. Taka modlitwa niewiele daje. Nie pozwala oddychać, a nawet dusi. Buduje jakiś mur religijnego formalizmu oddzielający od Boga. A jeśli chodzi o doświadczenia życiowe – mogą nam bardzo w tym pomóc, ale mogą i przeszkodzić.

Dar modlitwy zobowiązuje też. Darami dzielimy się!Najpierw musimy się ucieszyć tym, że zostaliśmy obdarowani tym wielkim pragnieniem szukania Boga we wszystkich wydarzeniach naszego życia, w dzień i w nocy, w pracy i podczas wypoczynku; pragnieniem niestrudzonego poszukiwania Boga zakrytego. Czło-wiek poszukuje Boga, ale i Bóg nie przestaje szukać człowieka. Jaka wielka radość budzi się, kiedy spotkają się dwie osoby intensywnie poszukujące się! To jasne, że ta radość udziela się innym, promie-niuje na nich.

Modlitwa to trudny temat.Nie tyle trudny, co bardzo osobisty. Modlitwa i rozważanie Pisma Świętego to najlepsze lekarstwa na problemy i bolączki naszego życia.

A jakie są problemy i bolączki przedsiębiorcy?Zapewne jest ich wiele. Ale jednym z większych jest biurokracja, ro-snąca w tempie zawrotnym papierologia, która już nie widzi czło-wieka i jego problemu, a tylko papiery i zmieniające się nieustannie paragrafy.

A jak sobie radzisz z biurokracją?Przestałam się nią przejmować. Przecież to tylko papiery. Jaką one mają wartość wobec wieczności.

Ale w fi rmie ktoś musi się tym zajmować?Zawsze podziwiam te osoby, które rzetelnie się tym zajmują i nie tracą cierpliwości w czasie wypełniania coraz „mądrzejszych” formu-larzy, tabelek itp...

A jak określiłabyś rolę przedsiębiorcy?Przedsiębiorca- szef w fi rmie to człowiek, na którego wszyscy pa-trzą, od którego wszyscy czegoś oczekują. To taki mediator między Bogiem i ludźmi – pracownikami, klientami, kontrahentami na polu fi nansowym, ekonomicznym. Bóg obdarował go hojnie licznymi ta-lentami, czasami wielką kasą, którą musi z jednej strony uczyć się dzielić z innymi, a z drugiej nieustannie uczyć się ją pomnażać i roz-wijać swoją fi rmę.

Z wykształcenia jesteś fi lozofem. To dość nietypowe dla przed-siębiorcy. Skąd zainteresowanie biznesem?Nie da się ukryć, że studia fi lozofi czne w kraju i za granicą zajęły mi prawie jedną czwartą mojego życia i odbijają swoje piętno na moim myśleniu i działaniu. Na szczęście nie był to jedyny kierunek, który dane było mi studiować i poznawać. Zainteresowanie biznesem to sprawa „genetyczna” sprzed 70 laty. W 1939 roku dziadek założył fi rmę produkującą dachówki, a mnie przypadło w udziale kontynu-ować tradycję trzech pokoleń od 10 lat. Obchodziliśmy niedawno małe jubileusze 70 lecia i 10 lecia.

Gratuluję! Czy fi rma, którą prowadzisz, jest fi rmą rodzinną?Tak, to fi rma rodzinna. Pracujemy razem z bratem, siostrą i jej mę-żem. Ale wszyscy pozostali – rodzice i dzieci (czwarte pokolenie) – włączają się. Nasze rozmowy rodzinne często zaczynają się od be-tonu i kończą na betonie.

Jaka jest specyfi ka fi rmy rodzinnej?Dla mnie osobiście jest to świadomość tego, że trzeba tę fi rmę prze-kazać kolejnemu pokoleniu i to w dobrej kondycji, żeby później nie narzekali na nas. Pracując w innych fi rmach, nie czułam tego.

A czas na fi lozofowanie?Cudownym czasem na fi lozofowanie w tej branży jest zima, taka wła-śnie jak dziś, mroźna, -150C, oszroniona i słoneczna. To wspaniały czas na medytację i kontemplację w górach, do których dusza się rwie, oczy same wznoszą się ku górze do tego, co majestatyczne, ta-jemnicze, a serce pragnie rzeczy wielkich, czystych jak śnieg. Kocham zimę nie tylko dlatego, że z betonem mam spokój, ale też dlatego, że to szczególny czas z Panem Bogiem.

A czy masz jakąś ulubioną sentencję, życiowe motto?Sentencję, motto wybieram z Liturgii Godzin lub Ewangelii na bieżący dzień i próbuję ją nosić w sercu przez cały czas. Dziś właśnie to Psalm 8: „O Panie, nasz Panie, jak przedziwne jest Twoje imię na całej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. (…) Gdy patrzę na Twe nie-bo, dzieło palców Twoich, na księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego?”.

Dziękuję za rozmowę.

CZAS ODDECHUZ Marią Grzesiakowską rozmawia Anna Jaworek

65

M. Grzesiakowska jest pasjonatką

jazdy na nartach.

„Kapitał” abpa Ma-rx’a jest ważnym i sta-nowczym głosem w de-bacie nad kształtem współczesnego życia społecznego i gospo-darczego. Arcy biskup Monachium stawia ja-sną diagnozę proble-mów, z którymi muszą się zmierzyć współ-czesne społeczeństwa, a których skutkiem są m.in. ubóstwo, niespra-wiedliwość, bezrobocie i kryzys rodziny.

Autor czyni to w spo-sób przystępny, odwołu-

jąc się do wielu współczesnych przykładów ze świata gospo-darki i ekonomii. Problemów tych nie rozwiąże wolny rynek sam z siebie. Jeśli nie znajdą one rozwiązania, jeśli celem ekonomii nadal będzie zysk, a nie człowiek, wówczas znaj-dziemy się w sytuacji podobnej do tej z XIX wieku, kiedy to narodził się marksizm. Nowy Kapitał przestrzega przed per-spektywą narodzin nowego marksizmu. Zbieżność z myślą Benedykta XVI pozwala czytać tę książkę jako swoisty prak-

tyczny komentarz do encykliki „Caritas in veritate”. Książka została wyróżniona prestiżową nagrodą CORINE Economic Book Award (2009).

Czy kapitalizm rujnuje Ziemię? I czy w XX wieku mamy szansę na osiągnięcie równości społecznej i dobrobytu dla wszystkich? Reinhard Marx, od 2008 r. arcybiskup Mona-chium i Fryzyngi, szuka odpowiedzi na te palące pytania. Au-tor książki, dawniej wykładowca chrześcijańskiej etyki spo-łecznej, wyznaje: „Istnieją nowe i poważne powody, aby nie uważać przypadku Karola Marksa za już ostatecznie za-mknięty”. Wojowniczy duchowny otwarcie przyłącza się do debaty społecznej i prezentuje krystalicznie jasne rezultaty swoich analiz: Kapitalizm nigdy nie triumfował bardziej aro-gancko niż dziś. Pod naciskiem dążenia do stałego wzro-stu zysku i wskutek procesów globalizacyjnych coraz wię-cej zakładów jest przenoszonych do krajów o niskiej płacy. Ludzie z dnia na dzień tracą swoje środki utrzymania. Nie-uchronną tego konsekwencją jest to, że biedni stają się jesz-cze biedniejsi, a bogaci jeszcze bogatsi. Poprzez tę polemi-kę Reinhard Marx maluje sugestywną wizję sprawiedliwości społecznej dla współczesnego świata. „Kapitalizm bez czło-wieczeństwa, solidarności i sprawiedliwości jest niemoralny i nie ma przed sobą przyszłości”.

Książka wydana nakładem Wydawnictwa Homo Dei w 2009 roku.

ISSN 1731-2043ROK X, NR 1(34) 2010

B i u l e t y n D u s z p a s t e r s t w a P r z e d s i ę b i o r c ó w i P r a c o d a w c ó w

etLABORAModlitwa

jest jedyną siłą, która zwycięża

Boga.

Tertulian

Oraks. Stephen J. Rossetti

Radość KAPŁAŃSTWA

Prezent dla Twojego księdza!Książka ta pozwala nam rozumieć, dlaczego księża tak często się uśmiechają, a dlaczego czasami widzimy ich płaczących! Mówi nam o tym, co czyni jednych skutecznymi w działaniu, a co niszczy pozostałych... Wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków

[email protected] www.wydawnictwo.net.pl

fot: © Robert K

neschke