Talent – Biuletyn nr 3/2010

6
ISSN 1731-2043 ROK X, NR 3(36) 2010 Biuletyn Duszpasterstwa P r z e d s i ę b i o r ców i P r a c o d a w ców Bo piękno na to jest, by zachwycało Do pracy – praca, by się zmartwych-wstało. Cyprian Kamil Norwid, Promethidion

description

Talent - pismo dla twórczych i przedsiębiorczych chrześcijan.

Transcript of Talent – Biuletyn nr 3/2010

PRZYPADKI PREZESA CNOTY

„Talent. BiuletynDuszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców”

Wydawca: Zgromadzenie Księży Sercanów,Klasz tor w Krakowie,

30-715 Kraków, ul. Saska 2Redakcja: Anna Jaworek, ks. Przemysław Król SCJ,

ks. Grzegorz Piątek SCJSkład i łamanie: Wydawnictwo DEHON

Nakład: 1000 egz.

DOBRA KSIĄŻKANAD KSIĘGĄ ŻYCIA

65

ISSN 1731-2043ROK X, NR 3(36) 2010

B i u l e t y n D u s z p a s t e r s t w a P r z e d s i ę b i o r c ó w i P r a c o d a w c ó w

Bo piękno na to jest, by zachwycałoDo pracy – praca, by się zmartwych-wstało.

Cyprian Kamil Norwid, Promethidion

[Jezus] powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia».I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje do-bra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem». (Łk 12,15-21)

www.DuszpasterstwoTalent.pl

BYĆ BOGATYM PRZED BOGIEMks. Grzegorz Piątek SCJ

Nie jest bogaty ten, kto dużo ma, lecz ten, kto dużo daje.

Erich Fromm

Należy dawać to, co jakoś kosztuje, wymaga poświęcenia, pozbawia czegoś, co się lubi – aby dar miał wartość przed Bogiem.

Matka Teresa z Kalkuty

KardynaStanis aw Nagyw rozmowie z ks. Zbigniewem Morawcem SCJ

wCJwem CJ

NA DROGACH ŻYCIAKardynał Stanisław Nagy w rozmowie z ks. Zbigniewem Morawcem SCJ

Książka Na drogach życia – to niezwykły dar, jaki ks. prof. dr Stanisław kard. Nagy o arowuje całemu Kościołowi, który był i jest największą miłością jego życia. Opowiadając własne dzieje, proponuje wę-drówkę w czasie i przestrzeni, od rodzinnego Bie-runia na Górnym Śląsku, przez Kraków, wschodnie rubieże przedwojennej Polski, Tarnów, Lublin, Stad-niki, a dalej Francję, Belgię, Afrykę, aż do Rzymu. Relacja Księdza Kardynała, w której nie braku-je barwnych anegdot, ale i bolesnych, a nawet tra-gicznych wspomnień, zmierza ku wydarzeniu rozpo-czynającemu nowy etap jego życia. To wybór Karola Wojtyły na Następcę św. Piotra. Po latach współpra-cy i przyjaźni, stał przy Ojcu Świętym przez cały jego

ponty kat i dlatego mógł tak autentycznie opowiedzieć o nim to, czego może nikt inny nie potra łby dostrzec. A na pogrzebie Jana Pawła II nie dziwił się, bo dobrze wiedział, dlaczego milionowa rzesza wiernych woła-ła: Santo subito!ZADZWOŃ I ZAMÓW! 12 290 52 98 (od pn. do pt. w godz. 8.00-16.00) Książkę można również zamówić: LISTOWNIE: Wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków PRZEZ INTERNET: [email protected], www.wydawnictwo.net.plDo ceny książki doliczamy koszty wysyłki.

JJs] powktoś opływ

opowieI rozwJ

NNNie jest bdużo daN

Każda epoka ma swoje zagrożenia duchowe, którym powinien sprostać chrześcijanin. Inaczej musieli zacho-wywać się wyznawcy Chrystusa w czasach prześla-dowań, a czego innego oczekuje od nich Boski Mistrz w czasach pokoju i dobrobytu.Przypowieść o zamożnym człowieku, któremu obrodziło pole i który snuł plany na spokojną i dostatnią przyszłość, jest szcze-gólnie aktualna dzisiaj. Żyjemy w niezwykłym okresie historii. Nigdy dotąd tak duża liczba ludzi nie cieszyła się tak wielkim dostatkiem, żyjąc w pokoju i mając możliwość realizacji wła-snych planów. Ciesząc się życiem, jego urokami i możliwościa-mi, jakie daje, można wszakże zapomnieć o Bogu i żyć tak, jakby On nie istniał. A taka postawa praktycznego nieliczenia się z Bogiem oznacza w rozumieniu biblijnym głupotę. Dlate-go Pan Jezus nazywa bohatera swojej przypowieści głupcem. Uległ on zaślepieniu przez bogactwo, uwierzył, że jest ab-solutnym panem swojego losu, może planować przyszłość i nie szukać woli Bożej. Przypowieść stawia słuchacza wo-bec podstawowego zagadnienia, jakim jest wykorzy-stanie własnego życia. Czemu i komu ono służy? Czy korzysta się z niego tylko dla własnych celów, czy przeciwnie, widzi się w nim dar, który pomnaża się, gdy jest rozdawany?

Chrześcijański przedsiębiorca powinien stawiać sobie pyta-nia o sens własnych dokonań i źródło motywacji. Podejmując twórcze decyzje, wykorzystując talenty, tworząc piękne i do-bre dzieła ma szansę być bogatym przed Bogiem, stworzyć najbardziej dochodową inwestycję w swoim życiu.

2 3 4

PIĘKNE DLA BOGAZ Januszem Kohutem rozmawia Anna Jaworek

FORMACJA

jakby na uwięzi. Można się zatracić, jeżeli szukamy piękna dla niego samego. Piękno polega na prawdzie. Przyznam, że daw-niej sztuka była dla mnie bogiem, dopiero z perspektywy życia wiecznego inaczej na nią spojrzałem. I teraz wiem, że sztuka, a szczególnie dla mnie muzyka, ma sens wtedy, gdy jest grana dla Boga, wtedy staje się pełna harmonii, porządku i piękna. W przeciwnym przypadku odwraca uwagę od spraw istotnych, rozprasza. Kwiaty rosną nie mając w tym żadnego interesu. Są piękne, bo tak postanowił ich Stwórca. Jeżeli człowiek tego nie wie, nie postrzega, wtedy „fałszuje”, wprowadza do swego życia zakłócenia.

Czym dla Pana jest muzyka?Muzyka jest moim językiem wypowiedzi. Środkiem przekazu. Środkiem ekspresji, w którym czuję się najlepiej. To, czego nie potrafi ę wyrazić słowami, mogę próbo-wać zagrać i podzielić się z innymi. „Tam gdzie kończą się słowa, tam zaczyna się muzyka”.

Czy można kogoś pięknem zarazić?Można i trzeba. Chciałbym być „listo-noszem”, który przynosi piękne paczki innym. Nadawcą jest Stwórca, a moim zadaniem jest dostarczenie paczek w nie-naruszonym kształcie, dzielenie się pięk-

nem, tak, aby ci, którzy go doświadczają promieniowali i przekazywali dalej. Piękna nigdy nie zabraknie. To fenomen: im wię-cej dajemy, tym więcej go mamy, tym wię-cej piękna jest na świecie.

Czy muzyka, sztuka może odmieniać życie?Niestety wielokrotnie przekonałem się, że sztuka nie ma takiej mocy, żeby odmienić ludzkie życie. Jako młody człowiek miałem marzenie, aby wstawić fortepian do knaj-py i graniem odmienić upijających się tam mężczyzn. To jednak Bóg jest wszechmo-gący, a nie sztuka. Tylko On może odmienić życie człowieka. Sztuka może być jedynie narzędziem, może przynieść owoc odmia-ny, inspiracji, jeżeli Bóg się nią posłuży. Osobiście, gdy dużo gram, jestem w lep-szym nastroju. Kiedy pracuję, ćwiczę, komponuję – czuję się bardziej szczęśli-wym. Obcowanie ze sztuką daje mi ra-dość. Pragnę dzielić się nią z innymi. Jeżeli nachodzą mnie złe myśli, wtedy muzyka pomaga mi „nie dać się diabłu”. Wtedy myślę: „niech tam sobie kłapie”, „Bóg jest mocniejszy – jest wszechmogący”, „przed Jezusem zegnie się każde kolano”, „wszyst-ko mogę w tym, który mnie umacnia”.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMOWA

Trud miłościŻycie człowieka jest związane z trudem. Jest to stwierdzenie tak oczywiste, że jakiekolwiek jego uzasadnianie mogłoby zostać uzna-ne za jałowe szukanie problemu, które może zadowolić tylko czy-stego intelektualistę, który tym więcej usiłuje mieć do powiedze-nia, im bardziej oczywiste zagadnienie podejmuje. Problem trudu zaczyna jednak być poważnym problemem i staje się wyzwaniem intelektualnym i egzystencjalnym, gdy zauważymy, że także miłość, a więc to najwznioślejsze i najbardziej zadowalające człowieka do-świadczenie duchowe jest związane z trudem, często wręcz nie-małym. Zauważył to święty Paweł w Pierwszym Liście do Tesaloni-czan, gdy pochwalając adresatów listu, z uznaniem wyraża się o ich „trudzie miłości” (1,3). Miłość nie jest niczym łatwym i prostym, ale duchowym i zbawczym doświadczeniem, do którego dochodzi się poprzez trudny, wytrwały, konsekwentny i nieustanny wysiłek. Problemem dzisiejszych czasów jest oczywiście to, że o tej bardzo podstawowej prawdzie zapomniano, obiecując człowiekowi miłość za „małą cenę”.O tym, że miłość jest naznaczona trudem, jest dogłębnie prze-konana cała tradycja chrześcijańska, która nigdy nie łudziła ni-kogo, ale wskazując człowiekowi drogę miłości Boga i bliźniego, jako drogę najbardziej dla niego odpowiednią, zawsze uczciwie podkreślała, że jest to droga, owszem, satysfakcjonująca i godna poszukiwania, ale pełna trudu i nieraz trzeba za nią drogo zapła-cić. Makary Egipcjanin w swoich homiliach mówi realistycznie: „Miłość do Boga nie chce narodzić się w nas w sposób prosty i automatyczny, ale przez wiele trudów i wielkich wysiłków oraz przez współdziałanie Chrystusa”. Podobnym realistą jest święty Bazyli Wielki, który poucza: „Zdrowie [duchowe] rodzi się z pra-cy, a zbawienie z potu”. Miłość jest trudem z tego zasadniczego powodu, że rodzi się na gruncie wolności prowadzonej do wy-pełnienia przez prawdę, a więc tej wielkiej zdolności duchowej człowieka, a zarazem jest wyzwaniem, które staje przed każdym z ludzi, demaskując kruchość i ograniczoność ludzkich zdolności duchowych. Cnota sama z siebie, do której zachęcają moraliści, nie przynosi łatwej satysfakcji i nie eliminuje szybko żadnej trud-ności.

Ciężar pracyTakże ludzka praca, w której wyraża się chrześcijańska miłość do Boga i drugiego człowieka jest nieodłącznie związana z trudem, którego najwyraźniejszym znakiem jest pot. Każda praca, zarów-no fi zyczna jak i intelektualna, wyciska pot z czoła, zostawiając na ciele i ubraniu białe ziarnka soli. Do wysiłku naznaczonego trudem dochodzą potem rozmaite bolesne doświadczenia: nie-powodzenia, ponoszone straty, zmęczenie, zniechęcenie, poczu-cie bezsensu itd. Niejednokrotnie zdarzy się, że wysiłek wielu lat pracy w ciągu jednej chwili pójdzie w rozsypkę, że wszystko pokryje się kurzem albo zarośnie pokrzywami. Człowiek musi się liczyć z tym faktem, który nie jest łatwy do wyjaśnienia ani prosty do uniknięcia. Trud, w rozmaitych formach wyrazu i o różnej sile oddziaływania, jest faktem wpisanym dogłębnie w naszą ludzką wędrówkę i nasze doświadczenia.

Gdy zatem mówimy o trudzie, pojawiają się rozmaite pytania. Czy mamy po prostu na niego się zgodzić? Czy istnieją jakieś środki zaradcze? Czy można go jakoś wykorzystać na rzecz rozwoju czło-wieka? Co człowiekowi trudzącemu się może pomóc?Gdy stawiamy takie pytania przypomina się zdanie zapisane przez Cypriana Kamila Norwida w Promethidionie:„Bo piękno na to jest, by zachwycałoDo pracy – praca, by się zmartwych-wstało”

Doświadczenie pięknaNa drodze każdego człowieka, wobec jego trudu, zwłaszcza tego związanego z pracą, pojawia się między innymi doświadczenie piękna, piękna zapisanego w naturze i piękna wyrażonego w ludz-kich dziełach, zarówno duchowych jak i materialnych. Najogólniej mówiąc, piękno to jest to, co zachwyca zmysły, a zwraca na siebie uwagę swoją proporcja, blaskiem i harmonią. Dostrzegamy piękno w kwiatach, śpiewie ptaków, górskim krajobrazie; nie bójmy się tego powiedzieć: w urodziwej kobiecie, czy przystojnym mężczyźnie; do-strzegamy je w harmonijnej kompozycji, w przyciągającym obrazie, w porywającej powieści, w eleganckiej kreacji, w majestatycznej ar-chitekturze. Ileż choćby kilometrów jest gotowy pokonać człowiek, by popatrzeć z zachwytem na piękne dzieło sztuki. Jaką cenę gotowy jest zapłacić, by móc zachwycać się jakimś pięknym przedmiotem u siebie w domu. Ileż jest gotowa dać kobieta za piękną kreację. Ile wysiłku poświęca mężczyzna, by znaleźć piękną kobietę.Jakże inaczej, przede wszystkim z jakim zapałem, przystępuje człowiek do pracy, gdy zachwycił się czymś pięknym. Piękno rzeczywiście za-chwyca, zachęca, pobudza, niekiedy wręcz zmusza „do pracy”. Nor-wid się nie pomylił, ponieważ był uważnym obserwatorem człowieka – zapewne najpierw siebie samego, a potem także innych. To jest po prostu fakt związany z ludzkim doświadczeniem – piękno zachwyca do pracy, pozwalając nie tylko nie poddawać się trudowi, ale coraz konsekwentniej go znosić, przekraczać, pokonywać i wykorzystywać dla swojego rozwoju duchowego. Piękno wpisuje się więc integralnie w rozwój człowieka, wzbudzając w nim miłość i pomagając prowa-dzeniu tej wędrówki, by osiągnęła ona autentyczną dojrzałość. W tym znaczeniu można powiedzieć nawet, że może ulżyć człowiekowi w jego trudzie.Papież Jan Paweł II w liście skierowanym do artystów, w którym przywołał wyżej cytowane zdanie Norwida, napisał takie zdanie: „Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra”. W swojej wę-drówce duchowej, aby człowiek nie zniechęcił się doświadczanym trudem, potrzebuje zobaczyć, że jego bolesny trud, ciągle dający znać o sobie i przygniatający swoim ciężarem, ma sens, a więc przede wszystkim że jest dobrem i sprawia dobro, samemu czło-wiekowi i jego bliskim. Sens piękna polega zatem również na tym, że pozwala człowiekowi wyraźniej dostrzec dobro zawarte w jego wysiłkach i dążenia, w jego trudzie i wysiłku, w jego codziennej pra-cy, która jest współnaturalna z jego losem.W tym sensie można również powiedzieć, że doświadczenie pięk-na wpisuje się w ludzką wędrówkę do zmartwychwstania, która rodzi się z miłości, a której elementem jest codzienna i zwyczajna praca, znacząca każdy dzień życia uczciwego człowieka.

PIĘKNO ZACHĘTĄ DO PRACYks. Janusz Królikowski

WIDZIALNOŚĆ DOBRA

Temat piękna jest istotnym elementem rozważań o sztuce. Pojawił się on już wcześniej, gdy wspomniałem o zadowoleniu, z jakim Bóg przyglądał się stworzonemu światu. Kiedy Bóg widział, że było dobre to, co stworzył, widział zarazem, że było piękne. Relacja między dobrem a pięknem skłania do re eksji. Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra, tak jak dobro jest meta zycznym warunkiem piękna. Rozumieli to dobrze Grecy, którzy zespalając te pojęcia ukuli wspólny termin dla obydwu: „kalokagathía”, czyli „piękno-dobroć”. Tak pisze o tym Platon: „Potęga Dobra schroniła się w naturze Piękna”.

Żyjąc i działając, człowiek określa swój stosunek do bytu, prawdy i dobra. Artysta w szczególny sposób obcuje z pięknem. W bardzo realnym sensie można powiedzieć, że piękno jest jego powołaniem, zadanym mu przez Stwórcę wraz z darem „talentu artystycznego”. Rzecz jasna, także ten talent należy pomnażać, zgodnie z wymową ewangelicznej przypowieści o talentach (por. Mt 25,14-30).

Tutaj dotykamy samego sedna problemu. Kto dostrzega w sobie tę Bożą iskrę, którą jest powołanie artystyczne – powołanie poety, pisarza, malarza, rzeźbiarza, architekta, muzyka, aktora... – odkrywa zarazem pewną powinność: nie można zmarnować tego talentu, ale trzeba go rozwijać, ażeby nim służyć bliźniemu i całej ludzkości.

Jan Paweł II, List do artystów, 4 kwietnia 1999, nr 3

Czy biznes jest piękny?Myślę, że biznes może być piękny, jeżeli człowiek realizuje w nim swoje życiowe powołanie. Praca daje mu wtedy poczucie szczęścia i spełnienia. Czuje się „na swoim miejscu”, gdy robi to, co „do niego należy”, zgodnie z własnym sumieniem. Biznes…, nie jest wtedy złem koniecznym, ale wielką przygodą i życiową pasją.

A jak odkryć powołanie – „to, co do mnie należy”?To czasami długi proces, doświadczany przez każdego człowieka inaczej. Rozpo-czyna się od poważnych pytań: po co żyję?, jaki jest prawdziwy sens mojego życia?, jak żyć? jak żyć godnie i pięknie? Zazwyczaj kiedy odkrywamy, że życie bez Boga jest pozbawione sensu, wówczas zaczynamy myśleć coraz bardziej poważnie o przy-szłości, o swoich planach: co dokładnie mam do zrobienia na tej ziemi!, czy jest coś takiego, co mogę wykonać tylko ja?, jak mogę to zrobić możliwie najlepiej?, czy rze-czywiście ja powinienem to robić? Przez wie-le lat wytrwale szukałem sensu własnego życia. Początkowo w sztuce, fi lozofi i, psy-chologii, religiach Wschodu itd. Z pewnej już perspektywy odkryłem, że wypełniły się w moim życiu słowa z Ewangelii: „szu-kajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a będzie wam otworzone”. Stały się one dla mnie tak ważne, że zamieściłem je jako motto na płycie „Narracje muzyczne”. Przyznam, że długo szukałem, aż wreszcie „spotkałem żywego Boga”. Stwórca przez modlitwę i studiowanie „Słowa Bożego” pozwolił mi się poznać. Teraz wiem, że Jezus zmar-twychwstał i żyje. To nie jest legenda, ani fi kcja literacka. To prawda. Wciąż tego doświadczam na nowo. To wielka radość, największa, jaka jest dostępna człowiekowi na ziemi.

A trudności napotykane na drodze?Jeżeli człowiek ma wyraźnie wyznaczony cel życia, wtedy zdecydowanie lepiej znosi trudności i życiowe przeciwności. Staje się coraz bardziej człowiekiem nadziei. Wie-rzący Bogu są w tej komfortowej sytuacji, że wiedzą, gdzie jest ich prawdziwa ojczy-zna. Droga przez pustynie i życiowe zakrę-

ty jest dla nich znacznie lżejsza, bo widzą i rozumieją ich sens.

Czym jest piękno?Piękno jest „kształtem miłości”, jak pisze mój ulubiony poeta Cyprian Kamil Norwid. Dodaje siły i ener-gii, aby żyć tak, jak to dyktuje „głos wewnętrzny” – jak najle-piej, jakby się każdą czynność wypełniało ostatni raz w życiu. Przykładowo: po dobrym, pięknym koncercie mam mocne postanowie-nie, aby więcej ćwiczyć na fortepianie, to mnie mobilizuje, pomaga odkrywać ciągle nowe możliwości i perspektywy. Jak pisał Norwid w poemacie „Promethidion”: „Piękno na to jest by zachwycało / Do pracy – praca, by się zmartwych-wstało”. Obcowanie z pięknem, słuchanie pięknej muzyki, rozmowa z pięknym człowiekiem poszerza horyzonty. Daje radość, uwalnia pokłady psychiczne, które w innym przy-padku rzadko są rozpoznawalne. Piękno, to pełnia życia. Jak kwiat. Jak każde dzie-ło Stwórcy. Jak dzieło sztuki zanurzone w Bogu. W ostateczności piękno prowa-dzi do Stwórcy, do Dawcy. Bóg jest piękny i to, co stworzył, jest piękne. Błogosławień-stwem jest zatem zdolność dostrzegania piękna, radowania się nim i fascynowania.

Czy piękno jest obiektywne, czy też subiektywne – zależy od gustów i upodobań?W tych kategoriach nie chciałbym mówić o pięknie. Zostawmy to historykom sztuki i estetykom. Na pewno jednak piękno po-chodzące od Stwórcy jest niepodważalne, jest nieskończenie doskonałe. Cała trud-ność polega na tym, aby umieć to zobaczyć. Piękno jest subiektywne, gdy człowiek potrafi się bezinteresownie zachwycić… na przykład drugim człowiekiem. Wtedy zbliża się do Stwórcy i odkrywa w sobie wyższy poziom człowieczeństwa. Ob-cowanie z pięknem inspiruje. Natomiast poznawanie rzeczy brzydkich degraduje człowieka i tak na prawdę niczemu dobre-mu nie służy. Co więcej – poznawanie zła prowadzi do frustracji, beznadziei i depre-sji. Oczywiście, można przekonać się, że

przepaść istnieje, ale cóż z tego? Przecież nie muszę skakać. Inaczej jest z dobrem. Odkrywanie go daje prawdziwe szczęście – jest piękne. Samo dobro jest piękne. I mi-łość jest piękna. To przecież sam Bóg jest miłością.

Czy do piękna potrzebna jest wrażli-wość?Piękno to Boży dar. Radowanie się pięk-nem to łaska. Błogosławiony człowiek, który potrafi czytać w księdze przyrody.

Czy można połączyć piękno z bizne-sem?Tak, nawet trzeba to koniecznie robić. Je-żeli oderwiemy biznes od piękna powsta-nie coś potwornego i nieludzkiego.

A piękno jest dobrym produktem?Bardzo dobrym. Najlepszym. Bo piękno jest dobrem. Piękno, które ma źródło w Bogu, nie może być złe. Nie zatrzymuje-my się jednak przy darach, ale idziemy dalej – do Dawcy. Rolą artysty, także przedsię-biorcy, jest dzielenie się pięknem otrzyma-nym od Stwórcy z innymi. Ludziom należą się dobre rzeczy, są przecież dziećmi Boga. Trzeba dawać im to, co wzmacnia, potęgu-je i dodaje nadziei, co podnosi na duchu.

Czy piękno może być złe, fałszywe?Nie mogę jakoś wyobrazić sobie fałszy-wego piękna. Chyba, że jego autorem jest ojciec kłamstwa. Może wtedy przybierać formy imitujące piękno, podszywać się pod dzieła Stwórcy, naśladować i uda-wać, że wszystko jest w porządku, ale to fałszywka, zwiedzenie. Jeżeli nie dostrze-gamy Dawcy, wówczas nasz umysł jest

2 3 4

PIĘKNE DLA BOGAZ Januszem Kohutem rozmawia Anna Jaworek

FORMACJA

jakby na uwięzi. Można się zatracić, jeżeli szukamy piękna dla niego samego. Piękno polega na prawdzie. Przyznam, że daw-niej sztuka była dla mnie bogiem, dopiero z perspektywy życia wiecznego inaczej na nią spojrzałem. I teraz wiem, że sztuka, a szczególnie dla mnie muzyka, ma sens wtedy, gdy jest grana dla Boga, wtedy staje się pełna harmonii, porządku i piękna. W przeciwnym przypadku odwraca uwagę od spraw istotnych, rozprasza. Kwiaty rosną nie mając w tym żadnego interesu. Są piękne, bo tak postanowił ich Stwórca. Jeżeli człowiek tego nie wie, nie postrzega, wtedy „fałszuje”, wprowadza do swego życia zakłócenia.

Czym dla Pana jest muzyka?Muzyka jest moim językiem wypowiedzi. Środkiem przekazu. Środkiem ekspresji, w którym czuję się najlepiej. To, czego nie potrafi ę wyrazić słowami, mogę próbo-wać zagrać i podzielić się z innymi. „Tam gdzie kończą się słowa, tam zaczyna się muzyka”.

Czy można kogoś pięknem zarazić?Można i trzeba. Chciałbym być „listo-noszem”, który przynosi piękne paczki innym. Nadawcą jest Stwórca, a moim zadaniem jest dostarczenie paczek w nie-naruszonym kształcie, dzielenie się pięk-

nem, tak, aby ci, którzy go doświadczają promieniowali i przekazywali dalej. Piękna nigdy nie zabraknie. To fenomen: im wię-cej dajemy, tym więcej go mamy, tym wię-cej piękna jest na świecie.

Czy muzyka, sztuka może odmieniać życie?Niestety wielokrotnie przekonałem się, że sztuka nie ma takiej mocy, żeby odmienić ludzkie życie. Jako młody człowiek miałem marzenie, aby wstawić fortepian do knaj-py i graniem odmienić upijających się tam mężczyzn. To jednak Bóg jest wszechmo-gący, a nie sztuka. Tylko On może odmienić życie człowieka. Sztuka może być jedynie narzędziem, może przynieść owoc odmia-ny, inspiracji, jeżeli Bóg się nią posłuży. Osobiście, gdy dużo gram, jestem w lep-szym nastroju. Kiedy pracuję, ćwiczę, komponuję – czuję się bardziej szczęśli-wym. Obcowanie ze sztuką daje mi ra-dość. Pragnę dzielić się nią z innymi. Jeżeli nachodzą mnie złe myśli, wtedy muzyka pomaga mi „nie dać się diabłu”. Wtedy myślę: „niech tam sobie kłapie”, „Bóg jest mocniejszy – jest wszechmogący”, „przed Jezusem zegnie się każde kolano”, „wszyst-ko mogę w tym, który mnie umacnia”.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMOWA

Trud miłościŻycie człowieka jest związane z trudem. Jest to stwierdzenie tak oczywiste, że jakiekolwiek jego uzasadnianie mogłoby zostać uzna-ne za jałowe szukanie problemu, które może zadowolić tylko czy-stego intelektualistę, który tym więcej usiłuje mieć do powiedze-nia, im bardziej oczywiste zagadnienie podejmuje. Problem trudu zaczyna jednak być poważnym problemem i staje się wyzwaniem intelektualnym i egzystencjalnym, gdy zauważymy, że także miłość, a więc to najwznioślejsze i najbardziej zadowalające człowieka do-świadczenie duchowe jest związane z trudem, często wręcz nie-małym. Zauważył to święty Paweł w Pierwszym Liście do Tesaloni-czan, gdy pochwalając adresatów listu, z uznaniem wyraża się o ich „trudzie miłości” (1,3). Miłość nie jest niczym łatwym i prostym, ale duchowym i zbawczym doświadczeniem, do którego dochodzi się poprzez trudny, wytrwały, konsekwentny i nieustanny wysiłek. Problemem dzisiejszych czasów jest oczywiście to, że o tej bardzo podstawowej prawdzie zapomniano, obiecując człowiekowi miłość za „małą cenę”.O tym, że miłość jest naznaczona trudem, jest dogłębnie prze-konana cała tradycja chrześcijańska, która nigdy nie łudziła ni-kogo, ale wskazując człowiekowi drogę miłości Boga i bliźniego, jako drogę najbardziej dla niego odpowiednią, zawsze uczciwie podkreślała, że jest to droga, owszem, satysfakcjonująca i godna poszukiwania, ale pełna trudu i nieraz trzeba za nią drogo zapła-cić. Makary Egipcjanin w swoich homiliach mówi realistycznie: „Miłość do Boga nie chce narodzić się w nas w sposób prosty i automatyczny, ale przez wiele trudów i wielkich wysiłków oraz przez współdziałanie Chrystusa”. Podobnym realistą jest święty Bazyli Wielki, który poucza: „Zdrowie [duchowe] rodzi się z pra-cy, a zbawienie z potu”. Miłość jest trudem z tego zasadniczego powodu, że rodzi się na gruncie wolności prowadzonej do wy-pełnienia przez prawdę, a więc tej wielkiej zdolności duchowej człowieka, a zarazem jest wyzwaniem, które staje przed każdym z ludzi, demaskując kruchość i ograniczoność ludzkich zdolności duchowych. Cnota sama z siebie, do której zachęcają moraliści, nie przynosi łatwej satysfakcji i nie eliminuje szybko żadnej trud-ności.

Ciężar pracyTakże ludzka praca, w której wyraża się chrześcijańska miłość do Boga i drugiego człowieka jest nieodłącznie związana z trudem, którego najwyraźniejszym znakiem jest pot. Każda praca, zarów-no fi zyczna jak i intelektualna, wyciska pot z czoła, zostawiając na ciele i ubraniu białe ziarnka soli. Do wysiłku naznaczonego trudem dochodzą potem rozmaite bolesne doświadczenia: nie-powodzenia, ponoszone straty, zmęczenie, zniechęcenie, poczu-cie bezsensu itd. Niejednokrotnie zdarzy się, że wysiłek wielu lat pracy w ciągu jednej chwili pójdzie w rozsypkę, że wszystko pokryje się kurzem albo zarośnie pokrzywami. Człowiek musi się liczyć z tym faktem, który nie jest łatwy do wyjaśnienia ani prosty do uniknięcia. Trud, w rozmaitych formach wyrazu i o różnej sile oddziaływania, jest faktem wpisanym dogłębnie w naszą ludzką wędrówkę i nasze doświadczenia.

Gdy zatem mówimy o trudzie, pojawiają się rozmaite pytania. Czy mamy po prostu na niego się zgodzić? Czy istnieją jakieś środki zaradcze? Czy można go jakoś wykorzystać na rzecz rozwoju czło-wieka? Co człowiekowi trudzącemu się może pomóc?Gdy stawiamy takie pytania przypomina się zdanie zapisane przez Cypriana Kamila Norwida w Promethidionie:„Bo piękno na to jest, by zachwycałoDo pracy – praca, by się zmartwych-wstało”

Doświadczenie pięknaNa drodze każdego człowieka, wobec jego trudu, zwłaszcza tego związanego z pracą, pojawia się między innymi doświadczenie piękna, piękna zapisanego w naturze i piękna wyrażonego w ludz-kich dziełach, zarówno duchowych jak i materialnych. Najogólniej mówiąc, piękno to jest to, co zachwyca zmysły, a zwraca na siebie uwagę swoją proporcja, blaskiem i harmonią. Dostrzegamy piękno w kwiatach, śpiewie ptaków, górskim krajobrazie; nie bójmy się tego powiedzieć: w urodziwej kobiecie, czy przystojnym mężczyźnie; do-strzegamy je w harmonijnej kompozycji, w przyciągającym obrazie, w porywającej powieści, w eleganckiej kreacji, w majestatycznej ar-chitekturze. Ileż choćby kilometrów jest gotowy pokonać człowiek, by popatrzeć z zachwytem na piękne dzieło sztuki. Jaką cenę gotowy jest zapłacić, by móc zachwycać się jakimś pięknym przedmiotem u siebie w domu. Ileż jest gotowa dać kobieta za piękną kreację. Ile wysiłku poświęca mężczyzna, by znaleźć piękną kobietę.Jakże inaczej, przede wszystkim z jakim zapałem, przystępuje człowiek do pracy, gdy zachwycił się czymś pięknym. Piękno rzeczywiście za-chwyca, zachęca, pobudza, niekiedy wręcz zmusza „do pracy”. Nor-wid się nie pomylił, ponieważ był uważnym obserwatorem człowieka – zapewne najpierw siebie samego, a potem także innych. To jest po prostu fakt związany z ludzkim doświadczeniem – piękno zachwyca do pracy, pozwalając nie tylko nie poddawać się trudowi, ale coraz konsekwentniej go znosić, przekraczać, pokonywać i wykorzystywać dla swojego rozwoju duchowego. Piękno wpisuje się więc integralnie w rozwój człowieka, wzbudzając w nim miłość i pomagając prowa-dzeniu tej wędrówki, by osiągnęła ona autentyczną dojrzałość. W tym znaczeniu można powiedzieć nawet, że może ulżyć człowiekowi w jego trudzie.Papież Jan Paweł II w liście skierowanym do artystów, w którym przywołał wyżej cytowane zdanie Norwida, napisał takie zdanie: „Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra”. W swojej wę-drówce duchowej, aby człowiek nie zniechęcił się doświadczanym trudem, potrzebuje zobaczyć, że jego bolesny trud, ciągle dający znać o sobie i przygniatający swoim ciężarem, ma sens, a więc przede wszystkim że jest dobrem i sprawia dobro, samemu czło-wiekowi i jego bliskim. Sens piękna polega zatem również na tym, że pozwala człowiekowi wyraźniej dostrzec dobro zawarte w jego wysiłkach i dążenia, w jego trudzie i wysiłku, w jego codziennej pra-cy, która jest współnaturalna z jego losem.W tym sensie można również powiedzieć, że doświadczenie pięk-na wpisuje się w ludzką wędrówkę do zmartwychwstania, która rodzi się z miłości, a której elementem jest codzienna i zwyczajna praca, znacząca każdy dzień życia uczciwego człowieka.

PIĘKNO ZACHĘTĄ DO PRACYks. Janusz Królikowski

WIDZIALNOŚĆ DOBRA

Temat piękna jest istotnym elementem rozważań o sztuce. Pojawił się on już wcześniej, gdy wspomniałem o zadowoleniu, z jakim Bóg przyglądał się stworzonemu światu. Kiedy Bóg widział, że było dobre to, co stworzył, widział zarazem, że było piękne. Relacja między dobrem a pięknem skłania do re eksji. Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra, tak jak dobro jest meta zycznym warunkiem piękna. Rozumieli to dobrze Grecy, którzy zespalając te pojęcia ukuli wspólny termin dla obydwu: „kalokagathía”, czyli „piękno-dobroć”. Tak pisze o tym Platon: „Potęga Dobra schroniła się w naturze Piękna”.

Żyjąc i działając, człowiek określa swój stosunek do bytu, prawdy i dobra. Artysta w szczególny sposób obcuje z pięknem. W bardzo realnym sensie można powiedzieć, że piękno jest jego powołaniem, zadanym mu przez Stwórcę wraz z darem „talentu artystycznego”. Rzecz jasna, także ten talent należy pomnażać, zgodnie z wymową ewangelicznej przypowieści o talentach (por. Mt 25,14-30).

Tutaj dotykamy samego sedna problemu. Kto dostrzega w sobie tę Bożą iskrę, którą jest powołanie artystyczne – powołanie poety, pisarza, malarza, rzeźbiarza, architekta, muzyka, aktora... – odkrywa zarazem pewną powinność: nie można zmarnować tego talentu, ale trzeba go rozwijać, ażeby nim służyć bliźniemu i całej ludzkości.

Jan Paweł II, List do artystów, 4 kwietnia 1999, nr 3

Czy biznes jest piękny?Myślę, że biznes może być piękny, jeżeli człowiek realizuje w nim swoje życiowe powołanie. Praca daje mu wtedy poczucie szczęścia i spełnienia. Czuje się „na swoim miejscu”, gdy robi to, co „do niego należy”, zgodnie z własnym sumieniem. Biznes…, nie jest wtedy złem koniecznym, ale wielką przygodą i życiową pasją.

A jak odkryć powołanie – „to, co do mnie należy”?To czasami długi proces, doświadczany przez każdego człowieka inaczej. Rozpo-czyna się od poważnych pytań: po co żyję?, jaki jest prawdziwy sens mojego życia?, jak żyć? jak żyć godnie i pięknie? Zazwyczaj kiedy odkrywamy, że życie bez Boga jest pozbawione sensu, wówczas zaczynamy myśleć coraz bardziej poważnie o przy-szłości, o swoich planach: co dokładnie mam do zrobienia na tej ziemi!, czy jest coś takiego, co mogę wykonać tylko ja?, jak mogę to zrobić możliwie najlepiej?, czy rze-czywiście ja powinienem to robić? Przez wie-le lat wytrwale szukałem sensu własnego życia. Początkowo w sztuce, fi lozofi i, psy-chologii, religiach Wschodu itd. Z pewnej już perspektywy odkryłem, że wypełniły się w moim życiu słowa z Ewangelii: „szu-kajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a będzie wam otworzone”. Stały się one dla mnie tak ważne, że zamieściłem je jako motto na płycie „Narracje muzyczne”. Przyznam, że długo szukałem, aż wreszcie „spotkałem żywego Boga”. Stwórca przez modlitwę i studiowanie „Słowa Bożego” pozwolił mi się poznać. Teraz wiem, że Jezus zmar-twychwstał i żyje. To nie jest legenda, ani fi kcja literacka. To prawda. Wciąż tego doświadczam na nowo. To wielka radość, największa, jaka jest dostępna człowiekowi na ziemi.

A trudności napotykane na drodze?Jeżeli człowiek ma wyraźnie wyznaczony cel życia, wtedy zdecydowanie lepiej znosi trudności i życiowe przeciwności. Staje się coraz bardziej człowiekiem nadziei. Wie-rzący Bogu są w tej komfortowej sytuacji, że wiedzą, gdzie jest ich prawdziwa ojczy-zna. Droga przez pustynie i życiowe zakrę-

ty jest dla nich znacznie lżejsza, bo widzą i rozumieją ich sens.

Czym jest piękno?Piękno jest „kształtem miłości”, jak pisze mój ulubiony poeta Cyprian Kamil Norwid. Dodaje siły i ener-gii, aby żyć tak, jak to dyktuje „głos wewnętrzny” – jak najle-piej, jakby się każdą czynność wypełniało ostatni raz w życiu. Przykładowo: po dobrym, pięknym koncercie mam mocne postanowie-nie, aby więcej ćwiczyć na fortepianie, to mnie mobilizuje, pomaga odkrywać ciągle nowe możliwości i perspektywy. Jak pisał Norwid w poemacie „Promethidion”: „Piękno na to jest by zachwycało / Do pracy – praca, by się zmartwych-wstało”. Obcowanie z pięknem, słuchanie pięknej muzyki, rozmowa z pięknym człowiekiem poszerza horyzonty. Daje radość, uwalnia pokłady psychiczne, które w innym przy-padku rzadko są rozpoznawalne. Piękno, to pełnia życia. Jak kwiat. Jak każde dzie-ło Stwórcy. Jak dzieło sztuki zanurzone w Bogu. W ostateczności piękno prowa-dzi do Stwórcy, do Dawcy. Bóg jest piękny i to, co stworzył, jest piękne. Błogosławień-stwem jest zatem zdolność dostrzegania piękna, radowania się nim i fascynowania.

Czy piękno jest obiektywne, czy też subiektywne – zależy od gustów i upodobań?W tych kategoriach nie chciałbym mówić o pięknie. Zostawmy to historykom sztuki i estetykom. Na pewno jednak piękno po-chodzące od Stwórcy jest niepodważalne, jest nieskończenie doskonałe. Cała trud-ność polega na tym, aby umieć to zobaczyć. Piękno jest subiektywne, gdy człowiek potrafi się bezinteresownie zachwycić… na przykład drugim człowiekiem. Wtedy zbliża się do Stwórcy i odkrywa w sobie wyższy poziom człowieczeństwa. Ob-cowanie z pięknem inspiruje. Natomiast poznawanie rzeczy brzydkich degraduje człowieka i tak na prawdę niczemu dobre-mu nie służy. Co więcej – poznawanie zła prowadzi do frustracji, beznadziei i depre-sji. Oczywiście, można przekonać się, że

przepaść istnieje, ale cóż z tego? Przecież nie muszę skakać. Inaczej jest z dobrem. Odkrywanie go daje prawdziwe szczęście – jest piękne. Samo dobro jest piękne. I mi-łość jest piękna. To przecież sam Bóg jest miłością.

Czy do piękna potrzebna jest wrażli-wość?Piękno to Boży dar. Radowanie się pięk-nem to łaska. Błogosławiony człowiek, który potrafi czytać w księdze przyrody.

Czy można połączyć piękno z bizne-sem?Tak, nawet trzeba to koniecznie robić. Je-żeli oderwiemy biznes od piękna powsta-nie coś potwornego i nieludzkiego.

A piękno jest dobrym produktem?Bardzo dobrym. Najlepszym. Bo piękno jest dobrem. Piękno, które ma źródło w Bogu, nie może być złe. Nie zatrzymuje-my się jednak przy darach, ale idziemy dalej – do Dawcy. Rolą artysty, także przedsię-biorcy, jest dzielenie się pięknem otrzyma-nym od Stwórcy z innymi. Ludziom należą się dobre rzeczy, są przecież dziećmi Boga. Trzeba dawać im to, co wzmacnia, potęgu-je i dodaje nadziei, co podnosi na duchu.

Czy piękno może być złe, fałszywe?Nie mogę jakoś wyobrazić sobie fałszy-wego piękna. Chyba, że jego autorem jest ojciec kłamstwa. Może wtedy przybierać formy imitujące piękno, podszywać się pod dzieła Stwórcy, naśladować i uda-wać, że wszystko jest w porządku, ale to fałszywka, zwiedzenie. Jeżeli nie dostrze-gamy Dawcy, wówczas nasz umysł jest

2 3 4

PIĘKNE DLA BOGAZ Januszem Kohutem rozmawia Anna Jaworek

FORMACJA

jakby na uwięzi. Można się zatracić, jeżeli szukamy piękna dla niego samego. Piękno polega na prawdzie. Przyznam, że daw-niej sztuka była dla mnie bogiem, dopiero z perspektywy życia wiecznego inaczej na nią spojrzałem. I teraz wiem, że sztuka, a szczególnie dla mnie muzyka, ma sens wtedy, gdy jest grana dla Boga, wtedy staje się pełna harmonii, porządku i piękna. W przeciwnym przypadku odwraca uwagę od spraw istotnych, rozprasza. Kwiaty rosną nie mając w tym żadnego interesu. Są piękne, bo tak postanowił ich Stwórca. Jeżeli człowiek tego nie wie, nie postrzega, wtedy „fałszuje”, wprowadza do swego życia zakłócenia.

Czym dla Pana jest muzyka?Muzyka jest moim językiem wypowiedzi. Środkiem przekazu. Środkiem ekspresji, w którym czuję się najlepiej. To, czego nie potrafi ę wyrazić słowami, mogę próbo-wać zagrać i podzielić się z innymi. „Tam gdzie kończą się słowa, tam zaczyna się muzyka”.

Czy można kogoś pięknem zarazić?Można i trzeba. Chciałbym być „listo-noszem”, który przynosi piękne paczki innym. Nadawcą jest Stwórca, a moim zadaniem jest dostarczenie paczek w nie-naruszonym kształcie, dzielenie się pięk-

nem, tak, aby ci, którzy go doświadczają promieniowali i przekazywali dalej. Piękna nigdy nie zabraknie. To fenomen: im wię-cej dajemy, tym więcej go mamy, tym wię-cej piękna jest na świecie.

Czy muzyka, sztuka może odmieniać życie?Niestety wielokrotnie przekonałem się, że sztuka nie ma takiej mocy, żeby odmienić ludzkie życie. Jako młody człowiek miałem marzenie, aby wstawić fortepian do knaj-py i graniem odmienić upijających się tam mężczyzn. To jednak Bóg jest wszechmo-gący, a nie sztuka. Tylko On może odmienić życie człowieka. Sztuka może być jedynie narzędziem, może przynieść owoc odmia-ny, inspiracji, jeżeli Bóg się nią posłuży. Osobiście, gdy dużo gram, jestem w lep-szym nastroju. Kiedy pracuję, ćwiczę, komponuję – czuję się bardziej szczęśli-wym. Obcowanie ze sztuką daje mi ra-dość. Pragnę dzielić się nią z innymi. Jeżeli nachodzą mnie złe myśli, wtedy muzyka pomaga mi „nie dać się diabłu”. Wtedy myślę: „niech tam sobie kłapie”, „Bóg jest mocniejszy – jest wszechmogący”, „przed Jezusem zegnie się każde kolano”, „wszyst-ko mogę w tym, który mnie umacnia”.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMOWA

Trud miłościŻycie człowieka jest związane z trudem. Jest to stwierdzenie tak oczywiste, że jakiekolwiek jego uzasadnianie mogłoby zostać uzna-ne za jałowe szukanie problemu, które może zadowolić tylko czy-stego intelektualistę, który tym więcej usiłuje mieć do powiedze-nia, im bardziej oczywiste zagadnienie podejmuje. Problem trudu zaczyna jednak być poważnym problemem i staje się wyzwaniem intelektualnym i egzystencjalnym, gdy zauważymy, że także miłość, a więc to najwznioślejsze i najbardziej zadowalające człowieka do-świadczenie duchowe jest związane z trudem, często wręcz nie-małym. Zauważył to święty Paweł w Pierwszym Liście do Tesaloni-czan, gdy pochwalając adresatów listu, z uznaniem wyraża się o ich „trudzie miłości” (1,3). Miłość nie jest niczym łatwym i prostym, ale duchowym i zbawczym doświadczeniem, do którego dochodzi się poprzez trudny, wytrwały, konsekwentny i nieustanny wysiłek. Problemem dzisiejszych czasów jest oczywiście to, że o tej bardzo podstawowej prawdzie zapomniano, obiecując człowiekowi miłość za „małą cenę”.O tym, że miłość jest naznaczona trudem, jest dogłębnie prze-konana cała tradycja chrześcijańska, która nigdy nie łudziła ni-kogo, ale wskazując człowiekowi drogę miłości Boga i bliźniego, jako drogę najbardziej dla niego odpowiednią, zawsze uczciwie podkreślała, że jest to droga, owszem, satysfakcjonująca i godna poszukiwania, ale pełna trudu i nieraz trzeba za nią drogo zapła-cić. Makary Egipcjanin w swoich homiliach mówi realistycznie: „Miłość do Boga nie chce narodzić się w nas w sposób prosty i automatyczny, ale przez wiele trudów i wielkich wysiłków oraz przez współdziałanie Chrystusa”. Podobnym realistą jest święty Bazyli Wielki, który poucza: „Zdrowie [duchowe] rodzi się z pra-cy, a zbawienie z potu”. Miłość jest trudem z tego zasadniczego powodu, że rodzi się na gruncie wolności prowadzonej do wy-pełnienia przez prawdę, a więc tej wielkiej zdolności duchowej człowieka, a zarazem jest wyzwaniem, które staje przed każdym z ludzi, demaskując kruchość i ograniczoność ludzkich zdolności duchowych. Cnota sama z siebie, do której zachęcają moraliści, nie przynosi łatwej satysfakcji i nie eliminuje szybko żadnej trud-ności.

Ciężar pracyTakże ludzka praca, w której wyraża się chrześcijańska miłość do Boga i drugiego człowieka jest nieodłącznie związana z trudem, którego najwyraźniejszym znakiem jest pot. Każda praca, zarów-no fi zyczna jak i intelektualna, wyciska pot z czoła, zostawiając na ciele i ubraniu białe ziarnka soli. Do wysiłku naznaczonego trudem dochodzą potem rozmaite bolesne doświadczenia: nie-powodzenia, ponoszone straty, zmęczenie, zniechęcenie, poczu-cie bezsensu itd. Niejednokrotnie zdarzy się, że wysiłek wielu lat pracy w ciągu jednej chwili pójdzie w rozsypkę, że wszystko pokryje się kurzem albo zarośnie pokrzywami. Człowiek musi się liczyć z tym faktem, który nie jest łatwy do wyjaśnienia ani prosty do uniknięcia. Trud, w rozmaitych formach wyrazu i o różnej sile oddziaływania, jest faktem wpisanym dogłębnie w naszą ludzką wędrówkę i nasze doświadczenia.

Gdy zatem mówimy o trudzie, pojawiają się rozmaite pytania. Czy mamy po prostu na niego się zgodzić? Czy istnieją jakieś środki zaradcze? Czy można go jakoś wykorzystać na rzecz rozwoju czło-wieka? Co człowiekowi trudzącemu się może pomóc?Gdy stawiamy takie pytania przypomina się zdanie zapisane przez Cypriana Kamila Norwida w Promethidionie:„Bo piękno na to jest, by zachwycałoDo pracy – praca, by się zmartwych-wstało”

Doświadczenie pięknaNa drodze każdego człowieka, wobec jego trudu, zwłaszcza tego związanego z pracą, pojawia się między innymi doświadczenie piękna, piękna zapisanego w naturze i piękna wyrażonego w ludz-kich dziełach, zarówno duchowych jak i materialnych. Najogólniej mówiąc, piękno to jest to, co zachwyca zmysły, a zwraca na siebie uwagę swoją proporcja, blaskiem i harmonią. Dostrzegamy piękno w kwiatach, śpiewie ptaków, górskim krajobrazie; nie bójmy się tego powiedzieć: w urodziwej kobiecie, czy przystojnym mężczyźnie; do-strzegamy je w harmonijnej kompozycji, w przyciągającym obrazie, w porywającej powieści, w eleganckiej kreacji, w majestatycznej ar-chitekturze. Ileż choćby kilometrów jest gotowy pokonać człowiek, by popatrzeć z zachwytem na piękne dzieło sztuki. Jaką cenę gotowy jest zapłacić, by móc zachwycać się jakimś pięknym przedmiotem u siebie w domu. Ileż jest gotowa dać kobieta za piękną kreację. Ile wysiłku poświęca mężczyzna, by znaleźć piękną kobietę.Jakże inaczej, przede wszystkim z jakim zapałem, przystępuje człowiek do pracy, gdy zachwycił się czymś pięknym. Piękno rzeczywiście za-chwyca, zachęca, pobudza, niekiedy wręcz zmusza „do pracy”. Nor-wid się nie pomylił, ponieważ był uważnym obserwatorem człowieka – zapewne najpierw siebie samego, a potem także innych. To jest po prostu fakt związany z ludzkim doświadczeniem – piękno zachwyca do pracy, pozwalając nie tylko nie poddawać się trudowi, ale coraz konsekwentniej go znosić, przekraczać, pokonywać i wykorzystywać dla swojego rozwoju duchowego. Piękno wpisuje się więc integralnie w rozwój człowieka, wzbudzając w nim miłość i pomagając prowa-dzeniu tej wędrówki, by osiągnęła ona autentyczną dojrzałość. W tym znaczeniu można powiedzieć nawet, że może ulżyć człowiekowi w jego trudzie.Papież Jan Paweł II w liście skierowanym do artystów, w którym przywołał wyżej cytowane zdanie Norwida, napisał takie zdanie: „Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra”. W swojej wę-drówce duchowej, aby człowiek nie zniechęcił się doświadczanym trudem, potrzebuje zobaczyć, że jego bolesny trud, ciągle dający znać o sobie i przygniatający swoim ciężarem, ma sens, a więc przede wszystkim że jest dobrem i sprawia dobro, samemu czło-wiekowi i jego bliskim. Sens piękna polega zatem również na tym, że pozwala człowiekowi wyraźniej dostrzec dobro zawarte w jego wysiłkach i dążenia, w jego trudzie i wysiłku, w jego codziennej pra-cy, która jest współnaturalna z jego losem.W tym sensie można również powiedzieć, że doświadczenie pięk-na wpisuje się w ludzką wędrówkę do zmartwychwstania, która rodzi się z miłości, a której elementem jest codzienna i zwyczajna praca, znacząca każdy dzień życia uczciwego człowieka.

PIĘKNO ZACHĘTĄ DO PRACYks. Janusz Królikowski

WIDZIALNOŚĆ DOBRA

Temat piękna jest istotnym elementem rozważań o sztuce. Pojawił się on już wcześniej, gdy wspomniałem o zadowoleniu, z jakim Bóg przyglądał się stworzonemu światu. Kiedy Bóg widział, że było dobre to, co stworzył, widział zarazem, że było piękne. Relacja między dobrem a pięknem skłania do re eksji. Piękno jest bowiem poniekąd widzialnością dobra, tak jak dobro jest meta zycznym warunkiem piękna. Rozumieli to dobrze Grecy, którzy zespalając te pojęcia ukuli wspólny termin dla obydwu: „kalokagathía”, czyli „piękno-dobroć”. Tak pisze o tym Platon: „Potęga Dobra schroniła się w naturze Piękna”.

Żyjąc i działając, człowiek określa swój stosunek do bytu, prawdy i dobra. Artysta w szczególny sposób obcuje z pięknem. W bardzo realnym sensie można powiedzieć, że piękno jest jego powołaniem, zadanym mu przez Stwórcę wraz z darem „talentu artystycznego”. Rzecz jasna, także ten talent należy pomnażać, zgodnie z wymową ewangelicznej przypowieści o talentach (por. Mt 25,14-30).

Tutaj dotykamy samego sedna problemu. Kto dostrzega w sobie tę Bożą iskrę, którą jest powołanie artystyczne – powołanie poety, pisarza, malarza, rzeźbiarza, architekta, muzyka, aktora... – odkrywa zarazem pewną powinność: nie można zmarnować tego talentu, ale trzeba go rozwijać, ażeby nim służyć bliźniemu i całej ludzkości.

Jan Paweł II, List do artystów, 4 kwietnia 1999, nr 3

Czy biznes jest piękny?Myślę, że biznes może być piękny, jeżeli człowiek realizuje w nim swoje życiowe powołanie. Praca daje mu wtedy poczucie szczęścia i spełnienia. Czuje się „na swoim miejscu”, gdy robi to, co „do niego należy”, zgodnie z własnym sumieniem. Biznes…, nie jest wtedy złem koniecznym, ale wielką przygodą i życiową pasją.

A jak odkryć powołanie – „to, co do mnie należy”?To czasami długi proces, doświadczany przez każdego człowieka inaczej. Rozpo-czyna się od poważnych pytań: po co żyję?, jaki jest prawdziwy sens mojego życia?, jak żyć? jak żyć godnie i pięknie? Zazwyczaj kiedy odkrywamy, że życie bez Boga jest pozbawione sensu, wówczas zaczynamy myśleć coraz bardziej poważnie o przy-szłości, o swoich planach: co dokładnie mam do zrobienia na tej ziemi!, czy jest coś takiego, co mogę wykonać tylko ja?, jak mogę to zrobić możliwie najlepiej?, czy rze-czywiście ja powinienem to robić? Przez wie-le lat wytrwale szukałem sensu własnego życia. Początkowo w sztuce, fi lozofi i, psy-chologii, religiach Wschodu itd. Z pewnej już perspektywy odkryłem, że wypełniły się w moim życiu słowa z Ewangelii: „szu-kajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a będzie wam otworzone”. Stały się one dla mnie tak ważne, że zamieściłem je jako motto na płycie „Narracje muzyczne”. Przyznam, że długo szukałem, aż wreszcie „spotkałem żywego Boga”. Stwórca przez modlitwę i studiowanie „Słowa Bożego” pozwolił mi się poznać. Teraz wiem, że Jezus zmar-twychwstał i żyje. To nie jest legenda, ani fi kcja literacka. To prawda. Wciąż tego doświadczam na nowo. To wielka radość, największa, jaka jest dostępna człowiekowi na ziemi.

A trudności napotykane na drodze?Jeżeli człowiek ma wyraźnie wyznaczony cel życia, wtedy zdecydowanie lepiej znosi trudności i życiowe przeciwności. Staje się coraz bardziej człowiekiem nadziei. Wie-rzący Bogu są w tej komfortowej sytuacji, że wiedzą, gdzie jest ich prawdziwa ojczy-zna. Droga przez pustynie i życiowe zakrę-

ty jest dla nich znacznie lżejsza, bo widzą i rozumieją ich sens.

Czym jest piękno?Piękno jest „kształtem miłości”, jak pisze mój ulubiony poeta Cyprian Kamil Norwid. Dodaje siły i ener-gii, aby żyć tak, jak to dyktuje „głos wewnętrzny” – jak najle-piej, jakby się każdą czynność wypełniało ostatni raz w życiu. Przykładowo: po dobrym, pięknym koncercie mam mocne postanowie-nie, aby więcej ćwiczyć na fortepianie, to mnie mobilizuje, pomaga odkrywać ciągle nowe możliwości i perspektywy. Jak pisał Norwid w poemacie „Promethidion”: „Piękno na to jest by zachwycało / Do pracy – praca, by się zmartwych-wstało”. Obcowanie z pięknem, słuchanie pięknej muzyki, rozmowa z pięknym człowiekiem poszerza horyzonty. Daje radość, uwalnia pokłady psychiczne, które w innym przy-padku rzadko są rozpoznawalne. Piękno, to pełnia życia. Jak kwiat. Jak każde dzie-ło Stwórcy. Jak dzieło sztuki zanurzone w Bogu. W ostateczności piękno prowa-dzi do Stwórcy, do Dawcy. Bóg jest piękny i to, co stworzył, jest piękne. Błogosławień-stwem jest zatem zdolność dostrzegania piękna, radowania się nim i fascynowania.

Czy piękno jest obiektywne, czy też subiektywne – zależy od gustów i upodobań?W tych kategoriach nie chciałbym mówić o pięknie. Zostawmy to historykom sztuki i estetykom. Na pewno jednak piękno po-chodzące od Stwórcy jest niepodważalne, jest nieskończenie doskonałe. Cała trud-ność polega na tym, aby umieć to zobaczyć. Piękno jest subiektywne, gdy człowiek potrafi się bezinteresownie zachwycić… na przykład drugim człowiekiem. Wtedy zbliża się do Stwórcy i odkrywa w sobie wyższy poziom człowieczeństwa. Ob-cowanie z pięknem inspiruje. Natomiast poznawanie rzeczy brzydkich degraduje człowieka i tak na prawdę niczemu dobre-mu nie służy. Co więcej – poznawanie zła prowadzi do frustracji, beznadziei i depre-sji. Oczywiście, można przekonać się, że

przepaść istnieje, ale cóż z tego? Przecież nie muszę skakać. Inaczej jest z dobrem. Odkrywanie go daje prawdziwe szczęście – jest piękne. Samo dobro jest piękne. I mi-łość jest piękna. To przecież sam Bóg jest miłością.

Czy do piękna potrzebna jest wrażli-wość?Piękno to Boży dar. Radowanie się pięk-nem to łaska. Błogosławiony człowiek, który potrafi czytać w księdze przyrody.

Czy można połączyć piękno z bizne-sem?Tak, nawet trzeba to koniecznie robić. Je-żeli oderwiemy biznes od piękna powsta-nie coś potwornego i nieludzkiego.

A piękno jest dobrym produktem?Bardzo dobrym. Najlepszym. Bo piękno jest dobrem. Piękno, które ma źródło w Bogu, nie może być złe. Nie zatrzymuje-my się jednak przy darach, ale idziemy dalej – do Dawcy. Rolą artysty, także przedsię-biorcy, jest dzielenie się pięknem otrzyma-nym od Stwórcy z innymi. Ludziom należą się dobre rzeczy, są przecież dziećmi Boga. Trzeba dawać im to, co wzmacnia, potęgu-je i dodaje nadziei, co podnosi na duchu.

Czy piękno może być złe, fałszywe?Nie mogę jakoś wyobrazić sobie fałszy-wego piękna. Chyba, że jego autorem jest ojciec kłamstwa. Może wtedy przybierać formy imitujące piękno, podszywać się pod dzieła Stwórcy, naśladować i uda-wać, że wszystko jest w porządku, ale to fałszywka, zwiedzenie. Jeżeli nie dostrze-gamy Dawcy, wówczas nasz umysł jest

PRZYPADKI PREZESA CNOTY

„Talent. BiuletynDuszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców”

Wydawca: Zgromadzenie Księży Sercanów,Klasz tor w Krakowie,

30-715 Kraków, ul. Saska 2Redakcja: Anna Jaworek, ks. Przemysław Król SCJ,

ks. Grzegorz Piątek SCJSkład i łamanie: Wydawnictwo DEHON

Nakład: 1000 egz.

DOBRA KSIĄŻKANAD KSIĘGĄ ŻYCIA

65

ISSN 1731-2043ROK X, NR 3(36) 2010

B i u l e t y n D u s z p a s t e r s t w a P r z e d s i ę b i o r c ó w i P r a c o d a w c ó w

Bo piękno na to jest, by zachwycałoDo pracy – praca, by się zmartwych-wstało.

Cyprian Kamil Norwid, Promethidion

[Jezus] powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia».I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje do-bra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem». (Łk 12,15-21)

www.DuszpasterstwoTalent.pl

BYĆ BOGATYM PRZED BOGIEMks. Grzegorz Piątek SCJ

Nie jest bogaty ten, kto dużo ma, lecz ten, kto dużo daje.

Erich Fromm

Należy dawać to, co jakoś kosztuje, wymaga poświęcenia, pozbawia czegoś, co się lubi – aby dar miał wartość przed Bogiem.

Matka Teresa z Kalkuty

KardynaStanis aw Nagyw rozmowie z ks. Zbigniewem Morawcem SCJ

wCJwem CJ

NA DROGACH ŻYCIAKardynał Stanisław Nagy w rozmowie z ks. Zbigniewem Morawcem SCJ

Książka Na drogach życia – to niezwykły dar, jaki ks. prof. dr Stanisław kard. Nagy o arowuje całemu Kościołowi, który był i jest największą miłością jego życia. Opowiadając własne dzieje, proponuje wę-drówkę w czasie i przestrzeni, od rodzinnego Bie-runia na Górnym Śląsku, przez Kraków, wschodnie rubieże przedwojennej Polski, Tarnów, Lublin, Stad-niki, a dalej Francję, Belgię, Afrykę, aż do Rzymu. Relacja Księdza Kardynała, w której nie braku-je barwnych anegdot, ale i bolesnych, a nawet tra-gicznych wspomnień, zmierza ku wydarzeniu rozpo-czynającemu nowy etap jego życia. To wybór Karola Wojtyły na Następcę św. Piotra. Po latach współpra-cy i przyjaźni, stał przy Ojcu Świętym przez cały jego

ponty kat i dlatego mógł tak autentycznie opowiedzieć o nim to, czego może nikt inny nie potra łby dostrzec. A na pogrzebie Jana Pawła II nie dziwił się, bo dobrze wiedział, dlaczego milionowa rzesza wiernych woła-ła: Santo subito!ZADZWOŃ I ZAMÓW! 12 290 52 98 (od pn. do pt. w godz. 8.00-16.00) Książkę można również zamówić: LISTOWNIE: Wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków PRZEZ INTERNET: [email protected], www.wydawnictwo.net.plDo ceny książki doliczamy koszty wysyłki.

JJs] powktoś opływ

opowieI rozwJ

NNNie jest bdużo daN

Każda epoka ma swoje zagrożenia duchowe, którym powinien sprostać chrześcijanin. Inaczej musieli zacho-wywać się wyznawcy Chrystusa w czasach prześla-dowań, a czego innego oczekuje od nich Boski Mistrz w czasach pokoju i dobrobytu.Przypowieść o zamożnym człowieku, któremu obrodziło pole i który snuł plany na spokojną i dostatnią przyszłość, jest szcze-gólnie aktualna dzisiaj. Żyjemy w niezwykłym okresie historii. Nigdy dotąd tak duża liczba ludzi nie cieszyła się tak wielkim dostatkiem, żyjąc w pokoju i mając możliwość realizacji wła-snych planów. Ciesząc się życiem, jego urokami i możliwościa-mi, jakie daje, można wszakże zapomnieć o Bogu i żyć tak, jakby On nie istniał. A taka postawa praktycznego nieliczenia się z Bogiem oznacza w rozumieniu biblijnym głupotę. Dlate-go Pan Jezus nazywa bohatera swojej przypowieści głupcem. Uległ on zaślepieniu przez bogactwo, uwierzył, że jest ab-solutnym panem swojego losu, może planować przyszłość i nie szukać woli Bożej. Przypowieść stawia słuchacza wo-bec podstawowego zagadnienia, jakim jest wykorzy-stanie własnego życia. Czemu i komu ono służy? Czy korzysta się z niego tylko dla własnych celów, czy przeciwnie, widzi się w nim dar, który pomnaża się, gdy jest rozdawany?

Chrześcijański przedsiębiorca powinien stawiać sobie pyta-nia o sens własnych dokonań i źródło motywacji. Podejmując twórcze decyzje, wykorzystując talenty, tworząc piękne i do-bre dzieła ma szansę być bogatym przed Bogiem, stworzyć najbardziej dochodową inwestycję w swoim życiu.

PRZYPADKI PREZESA CNOTY

„Talent. BiuletynDuszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców”

Wydawca: Zgromadzenie Księży Sercanów,Klasz tor w Krakowie,

30-715 Kraków, ul. Saska 2Redakcja: Anna Jaworek, ks. Przemysław Król SCJ,

ks. Grzegorz Piątek SCJSkład i łamanie: Wydawnictwo DEHON

Nakład: 1000 egz.

DOBRA KSIĄŻKANAD KSIĘGĄ ŻYCIA

65

ISSN 1731-2043ROK X, NR 3(36) 2010

B i u l e t y n D u s z p a s t e r s t w a P r z e d s i ę b i o r c ó w i P r a c o d a w c ó w

Bo piękno na to jest, by zachwycałoDo pracy – praca, by się zmartwych-wstało.

Cyprian Kamil Norwid, Promethidion

[Jezus] powiedział też do nich: «Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa [we wszystko], życie jego nie jest zależne od jego mienia».I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje do-bra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem». (Łk 12,15-21)

www.DuszpasterstwoTalent.pl

BYĆ BOGATYM PRZED BOGIEMks. Grzegorz Piątek SCJ

Nie jest bogaty ten, kto dużo ma, lecz ten, kto dużo daje.

Erich Fromm

Należy dawać to, co jakoś kosztuje, wymaga poświęcenia, pozbawia czegoś, co się lubi – aby dar miał wartość przed Bogiem.

Matka Teresa z Kalkuty

KardynaStanis aw Nagyw rozmowie z ks. Zbigniewem Morawcem SCJ

wCJwem CJ

NA DROGACH ŻYCIAKardynał Stanisław Nagy w rozmowie z ks. Zbigniewem Morawcem SCJ

Książka Na drogach życia – to niezwykły dar, jaki ks. prof. dr Stanisław kard. Nagy o arowuje całemu Kościołowi, który był i jest największą miłością jego życia. Opowiadając własne dzieje, proponuje wę-drówkę w czasie i przestrzeni, od rodzinnego Bie-runia na Górnym Śląsku, przez Kraków, wschodnie rubieże przedwojennej Polski, Tarnów, Lublin, Stad-niki, a dalej Francję, Belgię, Afrykę, aż do Rzymu. Relacja Księdza Kardynała, w której nie braku-je barwnych anegdot, ale i bolesnych, a nawet tra-gicznych wspomnień, zmierza ku wydarzeniu rozpo-czynającemu nowy etap jego życia. To wybór Karola Wojtyły na Następcę św. Piotra. Po latach współpra-cy i przyjaźni, stał przy Ojcu Świętym przez cały jego

ponty kat i dlatego mógł tak autentycznie opowiedzieć o nim to, czego może nikt inny nie potra łby dostrzec. A na pogrzebie Jana Pawła II nie dziwił się, bo dobrze wiedział, dlaczego milionowa rzesza wiernych woła-ła: Santo subito!ZADZWOŃ I ZAMÓW! 12 290 52 98 (od pn. do pt. w godz. 8.00-16.00) Książkę można również zamówić: LISTOWNIE: Wydawnictwo DEHON, ul. Saska 2, 30-715 Kraków PRZEZ INTERNET: [email protected], www.wydawnictwo.net.plDo ceny książki doliczamy koszty wysyłki.

JJs] powktoś opływ

opowieI rozwJ

NNNie jest bdużo daN

Każda epoka ma swoje zagrożenia duchowe, którym powinien sprostać chrześcijanin. Inaczej musieli zacho-wywać się wyznawcy Chrystusa w czasach prześla-dowań, a czego innego oczekuje od nich Boski Mistrz w czasach pokoju i dobrobytu.Przypowieść o zamożnym człowieku, któremu obrodziło pole i który snuł plany na spokojną i dostatnią przyszłość, jest szcze-gólnie aktualna dzisiaj. Żyjemy w niezwykłym okresie historii. Nigdy dotąd tak duża liczba ludzi nie cieszyła się tak wielkim dostatkiem, żyjąc w pokoju i mając możliwość realizacji wła-snych planów. Ciesząc się życiem, jego urokami i możliwościa-mi, jakie daje, można wszakże zapomnieć o Bogu i żyć tak, jakby On nie istniał. A taka postawa praktycznego nieliczenia się z Bogiem oznacza w rozumieniu biblijnym głupotę. Dlate-go Pan Jezus nazywa bohatera swojej przypowieści głupcem. Uległ on zaślepieniu przez bogactwo, uwierzył, że jest ab-solutnym panem swojego losu, może planować przyszłość i nie szukać woli Bożej. Przypowieść stawia słuchacza wo-bec podstawowego zagadnienia, jakim jest wykorzy-stanie własnego życia. Czemu i komu ono służy? Czy korzysta się z niego tylko dla własnych celów, czy przeciwnie, widzi się w nim dar, który pomnaża się, gdy jest rozdawany?

Chrześcijański przedsiębiorca powinien stawiać sobie pyta-nia o sens własnych dokonań i źródło motywacji. Podejmując twórcze decyzje, wykorzystując talenty, tworząc piękne i do-bre dzieła ma szansę być bogatym przed Bogiem, stworzyć najbardziej dochodową inwestycję w swoim życiu.