Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

25
gazetka literacka numer siódmy 2011/2012 www.zskamionka.prv.pl

description

gazetka literacka uczniów Zespołu Szkół w Kamionce 2012/2013 www.zskamionka.pl www.zskamionka.prv.pl

Transcript of Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Page 1: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

gazetka

literacka

numer siódmy 2011/2012

www.zskamionka.prv.pl

Page 2: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Dział I: Z biciem serca

1.List od redakcji…………………………………………………………………………………………………………..str.2

2.Nasz wkład na Euro……………………………………………………………………………………………………str.3

3.Katarzyna Piechnik, Kwiaty, Ulewa…………………………………………………………………………str.4

4.Julia Grymuza, …Można żyć bez powietrza?...........................................................str.5

Dział II: Po przemyśleniu

5.Kalina Słomińska, List otwarty…………………………………………………………………………………str.7

6.Artykuły uczniów klasy IIIa, Pomoc niesie radość……………………………………………..str.8

7.Aneta Kabała, Wyjątkowy czas Wigilii………………………………………………………………….str.9

8.ByJbr, Przemyślenia na temat wiary i niepokornej duszy ludzkiej………………...str.12

9.Gaja, Przyjaźń na wagę złota……………………………………………………………………………………str.13

10.Praca zbiorowa Oazy Młodzieżowej, Jeździec Apokalipsy……………………………..str.16

11.Julia Grymuza, Recenzja…………………………………………………………………………………………str.19

Dział III: Z przymrużeniem oka

12.Julia Grymuza, Nauczycielskie gadanie…………………………………………………..……………str.20

13.ByJbr, Przebiegłe buty……………………………….…………………………………………………………..str.21

14.Z humorem …………………………………………….………………………………………………………………….str.22

15.Językołamacze………………………………………………………………………………………………………….str.23

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 3: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Drodzy Czytelnicy!

Oddajemy do Waszych rąk kolejny- siódmy już numer naszej gazetki literackiej.

Bardzo się cieszymy, że w naszej szkole pojawiają się wciąż nowi autorzy i to już

w nauczaniu zintegrowanym. Gratulujemy wszystkim, którzy chcieli podzielić

się z odbiorcami ,,Świetlika’’ swoimi emocjami, refleksjami oraz poczuciem

humoru.

Zapraszamy do współpracy również w następnym roku!

Życzymy Wam, Drodzy Czytelnicy, miłej lektury, a może też inspiracji do własnej

twórczości….

Redakcja

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

2

Page 4: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

3

Nasz wkład na EURO…

Uczniowie grupy I, klasy Ia Gimnazjum w Kamionce stworzyli projekty koszulek w konkursie „Tydzień języków”. Pierwszy projekt „Play this game” przedstawili uczniowie: Magda Flisiak, Magda Furtak, Julia Grymuza, Natalia Siwek oraz Magdalena Zbiciak. Drugi projekt „Different languages – one word EURO” został wykonany przez: Aleksandrę Mika, Rafała Kołodzieja oraz Sebastiana Budzyńskiego. Opiekunem uczniów zgłaszających prace jest Pan Bartosz Świderek. Internauci mogą

oddawać swoje głosy na prace od 4 do 17 czerwca na stronie www.tydzienjezykow.pl.

Obecnie oczekujemy na wyniki konkursu.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 5: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Katarzyna Piechnik kl.IV b

,,Kwiaty’’

Rosły sobie kwiaty, piękne kolorowe, Urwałam szybko, bukiet z nich zrobiłam,

Po trzech dniach przekwitły, Bukiet nowy zrobić trzeba.

,,Ulewa’’ Siedzę w domu, patrzę przez okno

jak deszcz spływa na szybie, chmura w obłokach śpiewa..

Ulewa! Straszna ulewa!

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

4

Page 6: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

5

Inspiracje literackie…. Julia Grymuza

kl.Ia gimnazjum

…Można żyć bez powietrza?

Był mroźny, zimowy dzień. Zjeżdżałam na snowboardzie z dość wysokiej góry. Chciałam zrobić zdjęcie, kiedy nagle poczułam ogromny ból. Zderzyłam się z wysoką sosną. Wypuściłam telefon komórkowy. Nie mogłam wstać – złamałam nogę. Wołałam o pomoc, jednak w pobliżu nie było nikogo. Po pewnym czasie nie miałam siły ani na płacz, ani na krzyk. Zasnęłam bez nadziei na to, że jeszcze kiedykolwiek się obudzę… We śnie ujrzałam ogromną łąkę. W jej centrum rosła potężna, kwitnąca lipa. Słyszałam plusk wody. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę. Powiedział: -Witaj, skarbie! Był to wysoki, przystojny brunet. Chłopak moich marzeń. Pocałował mnie w policzek. Wszystko wydawało się tak realne, że… otworzyłam oczy. Obok siedział mój rówieśnik. Po chwili uświadomiłam sobie, że widziałam go tylko raz – we śnie, z którego właśnie się otrząsnęłam. „Umarłam” – pomyślałam. Spojrzałam na otaczające mnie przedmioty. Leżałam na białym łóżku, podłączona do jakiejś aparatury. Nie pamiętam, co działo się potem. Byłam bardzo, bardzo słaba. Miesiąc później opuszczałam szpital. Maciek szedł obok, niosąc walizkę. To właśnie on ocalił mi życie. -Szedłem na spacer, kiedy zobaczyłem aniołka śpiącego pod drzewem…-opowiadał. Od tamtej pory często się spotykaliśmy. Opowiadaliśmy sobie o naszych radościach i kłopotach. Nadszedł lipiec, rozpoczęły się wakacje. -Masz jakieś plany na nadchodzący tydzień? – zapytał Maciek. -Jeszcze o tym nie myślałam… - odrzekłam. -W takim razie zabieram cię na spacer. – oznajmił - Znam świetne miejsce! Wysiadłam z auta i popatrzyłam przed siebie. Ujrzałam ogromną łąkę. W jej centrum rosła potężna, kwitnąca lipa. Słyszałam plusk wody. Widok wydał mi się dziwnie znajomy… Rozpaliliśmy ognisko. Stopniowo robiło się coraz ciemniej, aż w końcu dolinę oblał zupełny mrok. Wpatrywałam się w syczące języki ognia. Maciek przytulił mnie. Wyjął gitarę i zaczął śpiewać: -Jesteś dla mnie niebem, światem, jesteś moją, tą jedyną… Nucił dalej, ale zdołałam zapamiętać tylko pierwszy wers. Potem rozmawialiśmy przez kilka godzin…Zakochałam się bez pamięci. W czerwcu Maciek wyjechał na kilka dni w trasę koncertową. Po powrocie nie był dawnym sobą… -Wciąż rozmyślasz… - stwierdziłam. Chłopak zaczął się śmiać, ale inaczej niż dotychczas.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 7: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

-Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym. Patrzysz w niebo na rzeźby obłoków… Przecież ja jestem niebem i światem? Przecież mnie kochasz nad życie? Sam mówiłeś przeszłego roku… Po policzku spływały mu łzy. Subtelnie mnie pocałował, zupełnie jak wtedy, w szpitalu. I wyszedł. Nigdy więcej nie wrócił. Teraz siedzę pod znajomą, potężną lipą. Samotnie wpatruję się w języki ognia. Przytula mnie tylko wiatr… Drogi Maćku! Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, lecz widać można żyć bez powietrza!

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

6

Page 8: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Kamionka, 15.01.2012r.

Drodzy Obywatele!

Piszę ten list, aby zachęcić Was do uczestniczenia w akcjach charytatywnych. Mam nadzieję, że

poświęcicie chwilę czasu, aby go przeczytać, ponieważ jest to ważna sprawa.

Wszyscy powinniśmy być świadomi tego, że na świecie jest wiele osób potrzebujących, które tylko

czekają na pomoc z zewnątrz, bo innej nadziei nie mają, a nawet są takie osoby, które straciły wszelką

nadzieję na jakąkolwiek pomoc. Dlatego powinniśmy postarać się im tą nadzieję dać i zapewnić im

pomoc. Jest wiele akcji charytatywnych, które dają nam szansę ,aby pomóc innym. Dlatego warto

w nich uczestniczyć. Jest dużo sposobów pomagania: darowanie pieniędzy, kupno jedzenia lub innych

środków potrzebnych do życia, poświęcenie swego wolnego czasu na pracę dla innych, oddawanie

krwi oraz praca na rzecz organizacji charytatywnych. A więc nie tylko (choć to też jest bardzo

szlachetne) można wrzucać pieniądze do puszki wolontariusza, ale również możemy zgłosić się

do wolontariatu. Wolontariat to ofiarowanie pomocy bez wynagrodzenia. Należy zwrócić uwagę

na to, że nie tylko ludzie potrzebują pomocy. Jest wiele zwierząt, które na skutek ludzkiego

zaniedbania lub nieodpowiedzialności cierpią. Im też możemy pomóc. Są akcje, które zajmują się tego

typu sprawami. Ratują i uszczęśliwiają tysiące zwierząt.

Warto pomagać, warto brać udział w akcjach charytatywnych. Wiadomo, że nie pomożemy

wszystkim w jednej chwili, ale małymi krokami można też dużo zdziałać. Ważne jest każde

uratowane życie, zdrowie człowieka, uśmiechnięta twarz, czy szczęśliwe i syte zwierzę. Zachęcam

do brania udziału w akcjach charytatywnych, ponieważ sami możemy trochę zdziałać, ale razem

możemy czynić cuda.

Z pozdrowieniami,

Kalina Słomińska

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

7

Page 9: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Jagoda Aleksandra Sienkiewicz

kl.IIIa

„Pomoc niesie radość”

W naszej szkole jest organizowanych wiele akcji charytatywnych. Dzięki nim możemy pomóc wielu

osobom, także dzieciom. Ostatnio nasza klasa zbierała makulaturę ,aby wesprzeć Dom Dziecka

w Przybysławicach . Ja też przyniosłam sporą paczkę makulatury . Co roku przynoszę dary na akcję

Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę . Wiem , że biedne rodziny potrzebują pomocy, zwłaszcza zimą.

Czekam na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Lubię tę akcję dlatego ,że w całej Polsce

panuje radosna atmosfera. Chętnie biorę udział w akcjach charytatywnych, bo wiem, że w ten

sposób pomagam tym , którzy na to bardzo czekają .

Agnieszka Kozieł

kl.IIIa

„Pomoc niesie radość”

Biorę udział w wielu akcjach charytatywnych .Daję pieniądze wolontariuszom Wielkiej Orkiestry

Świątecznej Pomocy . Kupuję świece na stół wigilijny w akcji Wigilijne Dzieło Świątecznej .Przynoszę

produkty na akcję Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę. Zbieramy grosze na Górę Grosza . Uczestniczę

w zbiórce makulatury na rzecz Domu Dziecka oraz korków dla Hospicjum dla Dzieci.

Jestem zdrowa, mam rodzinę i dom ,lecz inni tego nie mają. Chcę w jakiś sposób trochę im pomóc, a

szczególnie dzieciom . Bardzo mi ich żal.

Dawid Szpanbrukier

kl.IIIa

„Pomoc niesie radość”

Biorę udział w różnych akcjach charytatywnych. Najaktywniej uczestniczyłem w zbiórce makulatury.

Była to akcja, z której dochód ze sprzedaży makulatury był przeznaczony na pomoc dla Domu Dziecka

w Przybysławicach . Zbierałem makulaturę od siebie z domu, od znajomych i również od dziadka .

Biorę udział w takich akcjach, ponieważ chcę pomagać potrzebującym dzieciom . Ja mam wszystko ,a

one bardzo mało.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

8

Page 10: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

1

9

Aneta Kabała kl. IIIa gimnazjum

Wyj ątkowy czas Wigilii

Michał był kiedyś dobrym chłopcem i potrafił cieszyć się życiem. Miał wspaniałą rodzinę i przyjaciół, na których zawsze mógł liczyć. Wszystko zmieniło się, gdy jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Chłopak nie miał nikogo bliskiego, dlatego trafił do domu dziecka. Spotkał nowych „przyjaciół”. Zaczęły się imprezy do białego rana, alkohol i narkotyki. Na początku miał wyrzuty sumienia, ale one malały z każdym dniem. Był pełen niechęci do świata, który jeszcze nie tak dawno stał przed nim otworem. Mijały dni. Święta Bożego Narodzenia zbliżały się nieubłaganie. Kiedyś był to dla Michała czas radośnie spędzony z rodziną, wspólne gotowanie i śpiewanie kolęd. Uwielbiał te momenty i czekał na nie z utęsknieniem. Od śmierci rodziców stały się prawdziwym przekleństwem. Chłopak, jak co dzień, szedł ulicą w kierunku starych magazynów. Było już dosyć późno, alewiedział, że jego znajomi jeszcze na niego czekają. Nie obchodziło go to, że opiekun będzie się martwić, gdy chłopak znów nie wróci na noc. Zagłębiając się w niebezpieczne zaułki osiedla, zdawał sobie sprawę, że może spotkać bandytów, narkomanów, dealerów. Mimo to nie bał się ani trochę. To byli teraz jego dobrzy znajomi. Otworzył drzwi. W pomieszczeniu panowała dziwna atmosfera. Zobaczył znajome twarze. Na stole leżały radia samochodowe i kilka portfeli. Ale nie chodziło tylko o to. Ten wieczór był inny. Michał poczuł to od razu, gdy tylko wszedł. Wszyscy byli pochyleni i zacięcie o czymś dyskutowali. Na środku znajdowało się coś czarnego. Broń! Prawdziwa. Było jej tyle, że mogło wystarczyć dla każdego. Chłopak był pewny, że to wszystko pochodzi z przemytu, jednak mu to nie przeszkadzało. Po alkoholu wszystko wydawało się wspaniałe. Młodzi zgodnie postanowili, że trzeba wypróbować nowe zdobycze. Tylko jak? To musi być coś niezwykłego. Kilka butelek później wpadli na „genialny” plan napadu na centrum handlowe. Wymagał on dopracowania, ale sądzili, że do Wigilii powinni sobie poradzić. Moment wydawał im się idealny. Tak jak Michał nienawidzili świąt. Poza tym mnóstwo ludzi robiących ostatnie zakupy w pośpiechu – nawet nie zauważą, kiedy ich portfele znikną. Tego byli pewni. Broń brali tylko po to, aby wzbudzić panikę. Nie zamierzali nikogo krzywdzić, nie byli mordercami. Wracając do bidula znaną sobie tylko drogą, nagle usłyszał swoje imię. Odwrócił się w kierunku nieznajomego głosu. Na końcu ulicy stała dziewczyna, mniej więcej w jego wieku, z długimi blond włosami opadającymi luźno na plecy. Nigdy wcześniej jej nie widział, jednak jej oczy zdawały mu się znajome. Chłopak nie miał pojęcia, co ktoś taki robi o czwartej nad ranem w tak ponurej okolicy. Może potrzebuje pomocy? – pomyślał. Nie, wcale go to nie obchodziło, zganił się. Nurtowało go po prostu jedno pytanie: skąd zna jego imię? Postanowił za nią pójść. Michał obudził się następnego dnia z potwornym bólem głowy. Nie był to jego pierwszy raz. Wydarzenia z poprzedniego dnia pamiętał jak przez mgłę, a dziewczyna wydawała mu się po prostu halucynacją lub dziwnym snem. Idąc do szkoły, spostrzegł ją znów, a jeszcze rano wydawała mu się wytworem własnego umysłu. Tym razem nie czekał ani chwili i zaczął przebijać się przez tłum, aby ją dogonić.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 11: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

2

10

Usłyszał krzyki dobiegające z drugiej strony ulicy. Odwrócił się i zobaczył młodzieńca, który podbiegł do staruszki i wyrywał jej torebkę, a gdy ta zaczęła wygrażać mu pięścią , popchnął ją na chodnik tak, że kobieta głową uderzyła w krawężnik. Michał niewiele myśląc, podbiegł do staruszki, która nieruchomo leżała na ziemi. Wyglądała bardzo krucho, więc nie mógł przejść obok i nie zareagować. Szybko zadzwonił na pogotowie. W tłumie ujrzał znajomą dziewczynę uśmiechającą się do niego przyjaźnie. Odprowadził ją do domu, po drodze zadając mnóstwo pytań. Gabrysia, coś mówiło mu to imię. Dwie godziny, które spędzili na rozmowie o szkole, znajomych, zbliżających się feriach, minęły mu jak pięć minut. Nie sądził, że tak miło może spędzić czas bez głośnej muzyki i alkoholu. To miła odmiana, pomyślał. | Kolejny dzień Michał jak zawsze spędził ze swoimi przyjaciółmi w starych magazynach. Tym razem mieli konkretny cel: omawiali plan napadu na galerię handlową. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Chłopak jednak nie cieszył się już na ten pomysł. Zastanawiał się, co powiedziałaby na to Gabrysia. Był prawie pewny, że stwierdziłaby, iż jest taki sam jak chłopak, który ukradł staruszce torebkę. Zdawał sobie sprawę, że zawsze się tak zachowywał, ale nigdy mu to nie przeszkadzało. Teraz w jego sercu zrodziły się wątpliwości. Wiedział jednak, że nie może zawieść kolegów. To byli jego jedyni przyjaciele. Postanowił wrócić wcześniej. Musiał odpocząć, jutro zapowiadał się fascynujący dzień. Był pewny, że to będzie niezła zabawa i świetny temat do rozmów przez najbliższy miesiąc. Wychodząc z magazynu, ujrzał znajomą dziewczynę. Po jej twarzy ciekły łzy. Nic nie mówiąc, wzięła go za rękę i zaprowadziła na róg dwóch najbardziej ruchliwych ulic. Nie wiedział, co się stało. Chciał jej pomóc, ale nie potrafił. Dziewczyna nie odezwała się do niego ani słowem. Ujrzał światła samochodu. Auto ledwie „trzymało” się jezdni. Nagle wszystko zwolniło. Michał zobaczył małe dziecko goniące uciekającego psa. Wybiegło na ulicę. Chłopak zdążył zobaczyć przerażenie rysujące się na jego twarzy i usłyszeć krzyk matki, gdy czas znów wrócił do normalnego tempa. Ta Wigilia miała być wyjątkowa. Jeszcze kilka dni temu Michał był tego pewny. Teraz nic nie było dla niego takie samo. Mnóstwo wątpliwości kłębiło się w jego głowie. Po wczorajszym dniu zrozumiał, że jest tak wiele zła na świecie i że nie może patrzeć na to bezczynnie, a co dopiero brać w tym udział. Postanowił porozmawiać z kolegami i powiedzieć im, co czuje. Wiedział, że nie będzie to łatwe, ale nie zamierzał się poddawać. Spotkali się o określonej porze. Parking przed galerią wydawał się być idealnym miejscem. Część z nich dostała broń. Ich zadaniem było wystrzelić z ukrycia, wzbudzając ogólną panikę. Reszta miała czekać na dogodną okazję. Wszyscy, oprócz Michała, byli niezmiernie podekscytowani. Nie rozumieli jego wątpliwości i nie poznawali dawnego kolegi. Nie mieli zamiaru rezygnować z tak wspaniałej zabawy w imię moralności czy sumienia. Oznajmili, że jeśli chłopak się boi, może się wycofać, ale zastrzegli, że jeśli to zrobi, ma zapomnieć o wstępie do starych magazynów. Rozpętała się prawdziwa burza. Michał chciał siłą wyrwać im broń. Zaczęli się przepychać. Nagle czas zwolnił, jak poprzedniego wieczoru. Michał zobaczył Gabrysię stojącą kilka metrów od niego. Skąd ona się tu wzięła? Broń wystrzeliła, trafiając dziewczynę w pierś. Chłopcy słysząc krzyki i widząc strażnika biegnącego z drugiej strony parkingu, uciekli. Tylko Michał podbiegł do dziewczyny, chociaż był pewien, że już nie żyje. Chłopak wiedział, że ten wigilijny wieczór będzie inny. Jego przypuszczenia sprawdziły się. Nie myślał jednak o konsekwencjach. Zdał sobie sprawę, że ostatnio mało myślał. Dopiero teraz, gdy było już za późno dostrzegł własną głupotę. Swoim zachowaniem doprowadził do śmierci bliskiej mu osoby. Był pewny, że nie będzie mógł sobie tego wybaczyć.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 12: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

3

11

W domu dziecka, mimo późnej pory ktoś na niego czekał. Od kilku lat pierwszy raz miał gościa i to właśnie dziś, w taki wyjątkowy wieczór, w Wigilię. Okazało się, że to jego bardzo daleki krewny, który przyjechał, aby przekazać mu prezent. Było to małe pudełko z pamiątkami rodzinnymi. Michał otworzył je delikatnie. Czuł, że będzie to teraz najważniejszy przedmiot w jego życiu. W środku zobaczył zniszczony pamiętnik swojej matki, karty do gry ojca, sygnet rodzinny, który nosił jego dziadek i mnóstwo czarno - białych fotografii. Chłopiec podniósł jedną z nich i z ze zdumieniem stwierdził, że widzi na niej dziewczynę łudząco podobną do Gabrysi. Te same rysy twarzy, uśmiech. Jak to możliwe? Spytał gościa, kim jest kobieta przedstawiona na zdjęciu. Okazało się, że jest to Gabriela Dobrucka, babka Michała. Na fotografii była mniej więcej w tym samym wieku co chłopiec obecnie. W czasie wojny pracowała jako sanitariuszka w szpitalu. Była bardzo wrażliwa na ludzką krzywdę. Została postrzelona podczas powstania warszawskiego. Wydarzenia wigilijnego wieczoru bardzo wpłynęły na Michała. Były dla niego zarazem niesamowite, przerażające, i fascynujące. Zmieniły jego życie, nadały mu sens. Na nowo poczuł w sobie wrażliwość i dostrzegł wokół siebie przyjaznych mu ludzi. Cudowny wigilijny wieczór przywrócił mu radość życia.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 13: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Przemyślenia na temat wiary i niepokornej duszy ludzkiej

Analizując historię maluchów, księdza i dorosłych, wiersza ks. Jana Twardowskiego, ciężko sprecyzować,

która z nich jest najciekawsza. Każda z nich ma w sobie pewną intrygującą cząstkę, jednak uważam, że najbardziej

interesująca wydaje się być historia dorosłych. Czy są oni w stanie skupić się w kościele, mimo rozrabiających dzieci,

niweczących nastrój? Czy fakt, że maluchy zachowują się głośno, zwracając na siebie uwagę, usprawiedliwia to,

że dorośli nie uczestniczą całym sobą w nabożeństwie? Może to zachowanie maluchów niż dorosłych bardziej

podoba się Bogu. Oni ostatnio coraz częściej przychodzą do kościoła z przyzwyczajenia niż z powodu wiary. Bo tak

naprawdę nie wiemy, co myśli dana osoba siedząca na mszy – czy jest żarliwą katoliczką z niecierpliwością

wyczekującą na Słowo Boże, a może bliską ateizmu nowoczesną. Bo ostatnio chodzić do kościoła nie oznacza

„bezgranicznie wierzyć”. Czy to strach przed „wiecznym potępieniem” zagarnia tak masowo ludzi do

kościoła? Chociaż ostatnio wcale nie tak masowo. Maleje liczba praktykujących katolików, rośnie liczba ateistów.

Kościół przedstawia nam obraz Boga miłosiernego, kochającego, wybaczającego. Zarazem narzuca nam różne zakazy,

których jest o wiele więcej niż dziesięć , znanych nam powszechnie, Przykazań Bożych. Czyli jak to jest? Muszę

wystrzegać się grzechów (pewnie popełniam wiele nieświadomie) i liczyć na Boże miłosierdzie? Ale co wtedy, jeśli

nie zgadzam się z niektórymi uczynkami, które są uznane przez Kościół za grzech? Wtedy powinnam przestać

uczęszczać na nabożeństwa, ponieważ podważam słowa Kościoła. Dobrze, odchodzę i grzeszę, to łatwe i przyjemne,

więc nie ma problemu. Ale jest pewna kwestia, która dręczy serce „nowego” niewierzącego coraz głębiej i głębiej. Co

wtedy, gdy okaże się, że nie mieliśmy racji – istnieje Bóg, a zatem cała reszta tego, czego się właśnie wyparliśmy.

Skoro za życia byłem niewiernym grzesznikiem i nie poprawiłem się przed śmiercią – czy nie czekam mnie

przypadkiem wieczne potępienie? Zakładając, że piekło jest takie jak to biblijne – aż włos staje na głowie, nie lepiej

jakoś temu zapobiec? Oczywiście.

Wracamy więc do punktu wyjścia – lepiej jednak chodzić do kościoła. Ale czy czynię to z prawdziwej wiary, czy

z lęku przed tym, co mnie może czekać po śmierci? Pojawiają się zatem kolejne sprzeczności. Można ciągnąć wątek

wiary bez końca i za każdym razem dojść do różnych wniosków. Wiara to niewyczerpany, kłopotliwy temat. Moim

skromnym zdaniem jednak, człowiek potrzebuje mieć do kogo się zwracać– nie mam tu na myśli innych ludzi, lecz byt

wyższy, lepszy, wszechobecny, a zatem cóż innego jak Bóg? W razie niepowodzeń możemy prosić Go o poprawę

sytuacji, w razie szczęścia – dziękować mu za nie. Większość z nas nawet , jeśli nie do końca zgadza się z Kościołem

– od czasu do czasu uczęszcza do niego. Może to złe postępowanie, ale biorąc pod uwagę, w co wierzymy, jeśli

okażemy skruchę, Bóg chyba powinien nam wybaczyć, prawda?

By JBR

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

12

Page 14: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

1

13

Gaja

Przyjaźń na wagę złota

Maks lubi huczne zabawy do białego rana. Wiele by za nie dał. Jego sytuacja zmienia się, gdy zostaje przyłapany i ukarany. Czy zdoła wytrwać

wśród starszych ludzi?

Nie ma to jak zabawa

Warszawska ulica nocą. Cisza, spokój. I nagle z cienia wyłania się grupka młodocianych imprezowiczów. Mają za sobą huczną zabawę, kolorowe światła, dobrane towarzystwo. Teraz skradają się chodnikiem, żeby jak najszybciej wrócić do domu dziecka. W końcu nikt nie wie, gdzie są ani co robią. Każdy myśli o tym, co mogłoby się stać, gdyby jednak ktoś się dowiedział. Uśmiechają się, w końcu każdy z nich kocha adrenalinę. To niesamowite uczucie, przyspieszony puls. Jeden z nich wpada na świetny pomysł. Widzi stojący przed szkołą samochód znienawidzonego nauczyciela. Po cichu wyciąga scyzoryk. Myśli jeszcze o zdziwionych i zafascynowanych minach swoich kumpli i nie waha się ani chwili dłużej. Wbija ostrze w opony wysłużonego auta, a później przejeżdża nożem po jego masce. Niezły prezent dla „ukochanego” wychowawcy. I nagle włącza się alarm. Nikt nie musi nic mówić. Wszyscy rzucają się do ucieczki. Muszą teraz działać szybko.

Powrót do codzienności Dom dziecka. Kolejny nudny tydzień. Te same osoby, te same twarze, niezmienne sytuacje, tak jakby wszystko było z góry zaplanowane. Maks z tęsknotą wybiega w przyszłość, tę niedaleką. Już marzy mu się następna sobota, jeszcze lepsza impreza. W końcu życie w domu dziecka jest takie monotonne. A tam może spotka kogoś nowego, może się coś wydarzy? Na pewno razem z kumplami wywiną jakiś numer... „- Wszystko wydawało mi się takie proste, łatwe, wszystko było czarne albo białe, dobre albo złe. Teraz dopiero widzę, jaki byłem naiwny i bezmyślny. Myślałem, że gdy zaszpanuję przed paroma kolegami, będę kimś. Teraz wiem, że to nie była prawda, a życie napisało mi własny scenariusz” – mówi po latach chłopak. Polowanie na … staruszkę I znowu to samo uczucie – niesamowita wolność, oderwanie od rzeczywistości, jakie czuje się tylko podczas tych nielicznych, strzeżonych pilną tajemnicą „wypadów”. Wszyscy bawią się w najlepsze i wtem jeden, starszy o dwa lata chłopak, rzuca mu wyzwanie. Kończą się pieniądze, a trzeba za coś dostać picie, jakoś to wszystko zorganizować. Chłopak nie za bardzo wie, jak mógłby pomóc, w końcu nigdy nie trzeba było płacić „biletów wstępu”. Coś się zmieniło? Wtedy starszak z uśmiechem podsuwa mu pomysł. No tak – to takie proste. Jak mógł sam na to nie wpaść? I już znajduje się przy stacji metra. Tu jest tak dużo ludzi. Na pewno nikt się nie zorientuje. Musi tylko działać szybko. Widzi staruszkę w czerwonym berecie rozglądającą się niepewnie we wszystkich kierunkach.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 15: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

2

14

Idealna. Podchodzi do niej, udaje, że się z nią zderzył. Wyrywa jej torebkę. Nie ma czasu na myślenie. Rzuca się biegiem do przodu. Słyszy za sobą krzyk kobiety, zdenerwowane głosy innych. I wpada na policjanta.

Nawarzone piwo Ma już dosyć przesłuchań. Powiedział im już wszystko. Szkoda mu tylko smutnych oczu swojej opiekunki, wpatrujących się w niego od czasu do czasu. – „Maks był dobrym chłopakiem” – mówi nam dzisiaj. „Potrafił narozrabiać, ale wiedziałam, że ma dobre serce. Dlatego tak bardzo zdenerwowałam się, gdy dowiedziałam się o tym incydencie” – dodaje. Jakie to dziwne uczucie. Wstyd. Musi ponieść za wszystko odpowiedzialność. Wie o tym. Tylko jak słyszy „wyrok”, ma ochotę zamknąć się w pokoju i nigdy z niego nie wychodzić. Dobrze przynajmniej, że nie wsadzili go do poprawczaka. Mówią, że to dlatego, że nigdy nie był karany. Teraz będzie musiał społecznie popracować w domu opieki. Cały miesiąc. Na samą myśl o tym chce mu się płakać.

Złe miłego początki Dobrze, przetrwał tydzień. Żaden z kolegów nawet do niego nie zadzwonił. Nie zapytał, co u niego. A tu jest dokładnie tak, jak sobie wyobrażał. Nudno, monotonnie, jeszcze gorzej niż w domu dziecka. Kolejnego dnia, podczas zmywania podłogi widzi staruszkę – tę samą, której próbował ukraść torebkę. „Chciałem zapaść się pod ziemię, nie mogłem znieść widoku jej oczu, takich żywych w kontraście z pomarszczonym ciałem”. I wtedy kobieta, jak gdyby nigdy nic, uśmiecha się do chłopaka, a on czuje radość pomieszaną ze zdziwieniem. „Może nie będzie tak źle?”- myśli.

Wymówki nie masz, gdy przyjaciel prosi Następne dni nie są już tak okrutne jak poprzednie. Chłopak przyzwyczaja się do obowiązków. Poznaje nowych ludzi. Każdy ma jakąś pasję, przeszłość, coś godnego uwagi. Coraz bardziej pochłania go praca w ośrodku. Nie z obowiązku, ale z czystych chęci. Uwielbia słuchać historii tych starszych osób. A w szczególności owej kobiety – pani Jadwigi. Już nie widzi w niej niepewnej staruszki w czerwonym berecie, ale bratnią duszę. Sam się sobie dziwi. Przecież dawniej uważał, że starsi ludzie nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Są nudni i bez życia. Teraz zmienia zdanie. W towarzystwie tej kobiety czuje się potrzebny. Często jej pomaga. Nie jest to nic wielkiego, ale cieszy się na myśl, że może jej jakoś ułatwić życie. Wydaje mu się, że kobieta zna go od dawna, wie o nim więcej niż mógłby się spodziewać. Interesuje się nim. Pyta, jak w szkole, co dzisiaj robił, jak się czuje. Zauważa nawet jego znamię na ramieniu. Dotychczas nikt się nim nie przejmował. Teraz czuje się tak, jakby znalazł kogoś bliskiego.

Historia jednej świeczki Już tylko parę dni do świąt. Jest inaczej. Weselej. Chociaż Maks już nie musi, to jednak przyjeżdża do domu opieki. Jak mógłby przegapić ubieranie choinki, czy pakowanie prezentów? Pomaga swojej ulubionej staruszce. Zabiera ją, gdzie tylko kobieta chce - na zakupy, do lekarza. W dzień Wigilii jadą na cmentarz. Kobieta chce zapalić świeczkę na grobie syna i synowej. Chłopak już teraz wie, dlaczego staruszka jest sama. Ona też straciła bliskich. Maks żałuje, że nie wie, gdzie są pochowani jego rodzice. Nigdy nie pytał. Chciał być niezależny, twardy. Teraz oddałby bardzo wiele, aby pomodlić

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 16: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

3

15

się na ich grobie. Jest zimno. Martwi się o panią Jadwigę. Jest taka blada, krucha. Chce jeszcze zapytać ją o syna. Ona uprzedza go. Daje mu drobną szkatułkę. Prosi, żeby otworzył dopiero pod choinką. Chłopak czuje się wyróżniony. To pierwszy prezent specjalnie dla niego. Przyjaźń szczera nigdy nie umiera Tym razem nie leniuchuje. Pomaga sprzątać i gotować. Wszyscy się do niego uśmiechają. Po raz pierwszy podekscytowany zasiada do stołu. Wszystko zmienia się, gdy dzwoni telefon. Maks dziwi się, że to do niego. Okazuje się, że to nie daleka ciotka, ale właścicielka domu pomocy. Pani Jadwiga źle się poczuła i miała zawał. Jej serce nie wytrzymało takiego obciążenia… Po raz pierwszy w życiu chłopak nie może znaleźć słów. Uświadamia sobie, jak ważną osobę stracił. Przecież dopiero ją poznał, a ona już odeszła. „Nagle cała radość prysła. Byłem zupełnie zdołowany. Musiałem zobaczyć, co było w tej szkatułce, to była moja jedyna pamiątka po Niej”.Gdy chłopak otwiera pudełko, widzi stare fotografie, listy, książki z pożółkłymi kartkami, medalion, zegarek - wszystko bardzo stare. Poczuł się wzruszony. To jej rodzinne pamiątki. Teraz były dla niego na wagę złota. „Wiedziałem już - mówi - co mam zrobić ze swoim życiem. Nabrałem pewności siebie, skończyłem studia. Przez cały ten czas czułem opiekę staruszki, wiedziałem, że nade mną czuwa. Chciałem, żeby była ze mnie dumna. Teraz mam własną rodzinę, ale za każdym razem, gdy odwiedzam jej grób, przypomina mi się, jak ważną rolę odegrała w moim życiu i jak bliską dla mnie osobą stała się w tak krótkim czasie. Teraz wiem, że wystarczą szczere chęci, żeby zyskać prawdziwego przyjaciela. Przyjaciela bez względu na wiek”.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 17: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Jeźdźcy Apokalipsy

Kopyta galopującego konia, ciężko uderzają w ziemię. Dziki tętent i złowieszczy

gwizd powietrza wyrzucanego chrapami olbrzymiego konia przeraża, napełnia lękiem serca

ludzi, istot grzesznych. Pięty jeźdźca mocno wpijają się w boki białego konia, by jak

najszybciej ogłosić światu, że Baranek już zasiadł na tronie! Że złamał pierwszą pieczęć.

Dziwny jest ten jeździec… Jego twarz nie mówi nic, oczy zdają się być puste, jedyna myśl,

jaka kołacze w jego głowie, mówi: Boże! Co oni zrobili ze światem, który im dałeś! Już

czas... Baranek zbyt długo zwlekał. Zatrzymał się dyszący gniewem koń, patrząc oczami

pełnymi obłędu na krzyż kościoła w Kamionce…

O jakiego jeźdźca tu chodzi? Dlaczego trzyma łuk w ręku? Wyobraź sobie, co

mogłoby się dziać z człowiekiem patrzącym na tak przerażający obraz… A może, aby

współczesny człowiek przypomniał sobie o końcu świata i w ogóle o istnieniu Boga,

potrzeba czegoś więcej… Może, gdyby jeździec apokalipsy przyjechał czarnym mercedesem,

w adidasach, wtedy dopiero wyrwałby ludzkie sumienia z konsumpcyjnej hipnozy?

Apokalipsa mówi nam o czterech jeźdźcach posłanych przez

Baranka. Pierwszy na białym koniu jest zwycięski i galopuje,

by „zwyciężać”. Symbolizuje Chrystusa, który powraca na

ziemię a biel - barwa konia, mocno kontrastuje z brudem

grzechu, z obliczem współczesnej źle pojmowanej wolności.

Wiele jest zła, które zakłamuje, obraz dobra kwalifikując je do

mniejszości. Tak wiele mówi się o zbrodniach, gwałtach,

morderstwach, podczas gdy tak niewiele potrzeba, by to

zmienić. Potrzeba tylko chcieć, ale czy człowiek dwudziestego

pierwszego wieku potrafi chcieć? Potrafi. Nawet, jeśli nie

własną siłą to siłą wiary… Pierwszy jeździec zwiastuje powrót

Boga na ziemię. Żywym dowodem na Jego obecność jest Sokółka, gdzie przechowywany jest

mięsień sercowy sprzed dwóch tysięcy lat. Serce Jezusa. Mamy je w Sokółce od nieco ponad

roku… Błogosławieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli, jednak Bóg miłuje także tych,

którzy szukają znaków Jego obecności.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

16

Page 18: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

17

„ I wyszedł drugi koń – ognisty. Jego jeźdźcowi pozwolono odebrać ziemi pokój, żeby ludzie

się wzajemnie pozabijali. Dano mu więc wielki miecz” (Ap 6,4).

Ruszył w galop, drugi sługa Baranka, szukając w sercach ludzkich gniewu,

nienawiści, zazdrości, egoizmu. Ognisty koń przynosi czas wojny. Różne oblicza mają

współczesne wojny. Niektóre są militarne, niektóre z Kościołem, jeszcze inne rodzinne.

Żadne z nich nie są łagodne, nieistotne. Ludzki gniew, nienawiść potrafią być bardziej

straszliwe niż ognisty koń. Bardziej przerażające. W Norwegii ludzie udawali martwych, aby

przeżyć. Chowali się w zaroślach albo w wodzie. To, co się tam wydarzyło, nie powinno mieć

miejsca. Co się mogło stać z sercem Brevika, który nawet teraz nie potrafi żałować tego, co

zrobił. Człowieka ranić można jeszcze subtelniej i boleśniej, atakować jego religię,

moralność, przekonania, siać niepokój i zamęt. Można oferować ludziom taką wolność, która

nie szanuje wolności innych, prowadząc polityczną walkę medialną. Najgorsze jest to, że tacy

ludzie nie żałują swoich czynów. Zupełnie się już zatracili.

Z hukiem grzmotu pęka trzecia pieczęć. Rozlega się nieludzki głos: „przyjdź!”.

Galopuje w szaleńczym amoku trzeci jeździec Apokalipsy. Rozszalały mija lubelską Plazę,

myśli tylko o jednym: „kiedyś tu był cmentarz, miejsce poświęcone a teraz jest miejscem

zatracenia.” Olbrzymi czarny koń wbiega w drzwi Tesco. Przerażająco wychudła twarz

jeźdźca zwraca się w stronę półek sklepowych. Wyciąga rękę, a dzierży w niej wagę.

Jeździec głodu… przybył. Gdyby tylko chodziło o głód ciała, wszystko byłoby proste, ale co

zrobić, kiedy głód dotyka duszy?

Podczas pielgrzymki Jana Pawła II drugiego do Meksyku podbiegł do niego

spracowany człowiek o skórze spalonej od słońca i popękanych wargach. Powiedział: „Ojcze

święty, psy panów są lepiej karmione niż moje dzieci.” I zapłakał. Tak naprawdę nie chodzi o

brak wody czy pożywienia w krajach trzeciego świata, ale o wrażliwość tych ludzi, którzy

mają tego nadmiar. Umiejętność dzielenia się to przecież umiejętność kochania. Głodnym i

spragnionym ludziom jest źle. Ale mają coś bardziej cennego niż najbardziej wytrawne

jedzenie. Mają miłość Boga, której głód tak wielu ludzi odczuwa. Chętnie tą miłością się

dzielą…

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 19: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

18

I wreszcie przybywa czwarty jeździec na trupio bladym koniu, jeździec straszny i

bezwzględny, który zbiera plon tego, co zasiali na świecie dwaj jego poprzednicy. Wszelkie

wojny i głód ten fizyczny i ten duchowy, zwykle łączą się ze śmiercią i to ona, będąca

czwartym jeźdźcem Apokalipsy, jest ich finałem. Makabrycznym dopełnieniem galopu

jeźdźca na zielonym koniu jest podążająca za nim kraina umarłych, żniwo , które zebrał.

Współcześnie wielu młodych ludzi w zachodnich krajach europejskich, posiadając

nadmiar dóbr materialnych, tak często nie widzi sensu swojego istnienia i coraz częściej

wybiega na spotkanie czwartemu jeźdźcowi, który porywa ich do Otchłani, skąd już nie ma

powrotu, nawet gdyby się tego bardzo chciało...

Nie pomagają najnowocześniejsze technologie, portale społecznościowe, gadu-gadu,

sms’y. Człowiek woła człowieka i wciąż się od niego oddala, umierają prawdziwe relacje,

przyjaźnie, a zastępują je złudne, wirtualne.

Kilka lat temu w Anglii pewna młoda dziewczyna w święta Bożego Narodzenia

napisała na swojej tablicy na Facebooku, że za bardzo boli ją to życie i już nie ma siły żyć

z tym bólem. Napisała: żegnajcie wszyscy... Na profilu miała kilkuset wirtualnych

znajomych, pewnie z tego samego miasta, może z tej samej ulicy i nie znalazł się ani jeden w

realu, który by do niej poszedł czy zadzwonił i zapytał, co się dzieje, serdecznie z nią

porozmawiał. Odjechała więc na trupio bladym koniu...

Czterech jeźdźców jest poddanymi Baranka. To On jest Alfą i Omegą, do Niego

należy ostatnie słowo. On ma Moc. Jeżeli mu zaufam, nie muszę się lękać, nie muszę się

trwożyć nawet najstraszliwszą wizją. Chcę Mu wierzyć, bo On ma moc, aby przezwyciężyć

zło świata, ludzi, mojego serca. On ma właśnie taką Moc...

Praca zbiorowa Oazy Młodzieżowej

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 20: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Julia Grymuza kl.Ia gimnazjum

Recenzja Już od 8 października 2004 roku w teatrze „Buffo” w Warszawie wystawiany jest musical pt. „Romeo i Julia”. Sztuka została wyreżyserowana przez słynny polski duet: Janusza Józefowicza

i Janusza Stokłosę. Rolę postaci tytułowych odegrali Krzysztof Rymszewicz oraz Maria Tyszkiewicz.

Muszę przyznać, że niniejszy spektakl był jednym z najlepszych, jakie do tej pory miałam okazję podziwiać. Akcja została przeniesiona do czasów współczesnych, dzięki czemu stała się bardzo bliska młodemu widzowi. Aktorzy często posługiwali się młodzieżowym slangiem. Scenariusz był łatwy w odbiorze, niewątpliwie zwracał uwagę na tzw. „konflikt pokoleń”. Dzięki znakomitej grze aktorskiej, publiczność nie miała problemów z uczuciowym utożsamieniem się z występującymi postaciami. Widzowie mogli przeżyć wiele wzruszających i niezwykle zabawnych momentów. Zdarzało się, że mimo woli – łzy same napływały nam do oczu.

Przejście do punktu kulminacyjnego – kiedy Julia odmawia pójścia do ołtarza z Parysem u boku – przyspieszyło bicie mojego serca. Wściekły pan Kapulet rozpętał domową awanturę: zewsząd słychać było krzyk, płacz, po scenie fruwały różne przedmioty, padały „mocne” słowa. Dopiero po zakończeniu tego aktu uświadomiłam sobie, że od kilku minut wstrzymuję oddech…

Sądzę, że gromkie oklaski należą się także scenografom. Podczas musicalu widoczna była innowacyjność tych ludzi: na deski teatru wjechał motor, samochód terenowy, kelnerzy na rolkach… Aktorzy unosili się nad publicznością, przymocowani do specjalnych lin. Niezapomniane wrażenie pozostawia „prawdziwy” deszcz. Znakomita choreografia – to kolejna z wielu zalet sztuki.

Uważam, że „Romeo i Julia” jest spektaklem godnym uwagi, obejrzenia. Mimo że na początku może wydać się nieco gorszący, szczególnie dla dorosłej części publiczności, to jego druga część zwraca nasze oczy „ku dobremu”. Przytoczę tutaj postać ojca Laurentego – byłego zakonnika, uzależnionego od narkotyków, a zarazem przyjaciela Romea. Kiedy chłopak przychodzi prosić go o ślub, ten stanowczo odmawia i poważnieje. Chociaż bardzo lubi tytułowego bohatera – wie, że ważnej decyzji nie można podjąć pod wpływem emocji i młodzieńczych wyobrażeń. Tłumaczy, jak wysoka jest ranga tego sakramentu. Laurenty nadal pamięta, że najważniejszy jest Bóg. Musical mogliśmy obejrzeć dzięki realizacji w naszej szkole projektu ze środków EU pt. ,,Wiejska szkoła, wielka szansa” , oraz pomocy urzędu Gminy w Kamionce. W ramach projektu dwunastoosobowa grupa gimnazjalistów przez cały rok szkolny bierze udział w warsztatach ,,Czytanie i odbiór tekstów kultury” oraz wyjazdach do kina i teatru.

19 gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 21: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Nauczycielskie gadanie…

1. W roku 1992 w szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się… Bartek i Patryk!!!

2. Jeśli chcesz odpowiadać, odsuń krzesło i wyjmij te łapy z rąk!

3. Mój drogi kolego! Nie jestem twoją koleżanką!!!

4. W poniedziałek szykuje się niezapowiadana kartkówka…

5. Tak, mów dalej, a ja się zdrzemnę…

6. Jeżeli nadal sądzisz, że w jedynce mieszczą się trzy trójki - wsadź sobie słonia do puszki po

konserwie!!!

7. Mówisz do rzeczy… chyba jak staniesz przed szafą!

8. Wymieniłam z wami myśli i teraz mam pustkę w głowie.

9. Nie przesadzaj, bo zabraknie ci doniczek…

10. Szybko, ustawiamy się parami! Ale powoli!!!

11. JA jestem BARDZO spokojnym człowiekiem… dopóki się nie zdenerwuję…

12. Zabłysnąłeś tym sprawdzianem! Normalnie jak Gwiazda Betlejemska…

13. Macie być cicho, bo zaraz wyjdę za drzwi!

14. I zapamiętaj to do końca życia! Kalkulator na matematyce to narzędzie szatana!!!

15. Po powrocie z gabinetu pielęgniarki stwierdzam, że dziewczyny słabo umieją symulować…

16. …a dyżurny niech mi wymoczy kredę!

Mówiąc między nami…

1. -300 p.n.e. – i co się wtedy stało?

-Ona zabrała mi piórnik!

2. -…było dla niego źródłem natchnienia, tak Magda?

-Yyy… tak!

-To nie zapomnij tego napisać w SMSi’e…

3. –Więc była to poetka XX-wieczna…

-Proszę pani! To można żyć dwadzieścia wieków?!

4. Glony ze względu na substancje, które w sobie skrywają, cenione są jako składnik galaretek,

majonezów, lodów i leków. Niekiedy wykonuje się z nich tkaniny bawełniane…

5. Dokończ przysłowie:

-Gdyby kózka nie skakała…

-…toby miała pałę z wuefu!

6. –Nie podlewacie kwiatków! Uschną wam w końcu!!!

-…bo my robimy martwą naturę!

7. Kopernikowi zawdzięczamy nie tylko doprowadzenie Układu Słonecznego

do porządku, ale także odkrycie Ameryki, czy założenie Akademii Jagiellońskiej…

8. Olej i wodę możemy rozdzielić za pomocą takiego oszklonego czegoś.

9. –Nie wierzę! Nauczyłeś się wzorów!!!

-Tak. Gdzie pani idzie?

-Zapisać to w kronice szkolnej!!!

10. –Proszę księdza, ona była wczoraj w Kościele!

-Serio?! WSTAJEMY, modlitwa dziękczynna!!!

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

20

Page 22: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

21

„Przebiegłe buty” Parę miesięcy temu, miałam zabawny przypadek. Wstałam rano,

ponieważ musiałam iść do szkoły. Gdy byłam już na drodze do mojej szkoły, zauważyłam, że coś jest nie tak. Oczywiście! Zdałam sobie sprawę z tego, że moje buty nie był takie same! „Och, jesteś taka

niezdarna i głupia”, pomyślałam o sobie. Gdy moja najlepsza przyjaciółka zobaczyła mnie, zaczęła się śmiać. Jej uśmiech był jak

lekarstwo na mój zły nastrój i ja również zaczęłam się śmiać. Po wszystkim, pomyślałam, że mam naprawdę przebiegłe buty, chociaż

w sumie – nie przeszkadza mi to!

By JBR

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

Page 23: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Uwagi w dzienniku

Rysuje trumny na marginesach twierdząc, że zakłada przedszkolny zakład

pogrzebowy, a ja mogę być pierwszym klientem.

Michalina upomniana, żeby się nie denerwowała, ponieważ złość piękności szkodzi

odpowiedziała, "To pani juz nie zaszkodzi".

Uczeń Tomasz pomalował kolegę Radka flamastrem po głowie. Jednocześnie

informuję , że Radkowi wpisuję uwagę o treści "Uczeń Radek cieszy się z tego, że

został pomalowany przez kolegę Tomka".Radek na moje uwagi odpowiedział

"Spoko, luzik".

Podtapia kolegę na basenie twierdząc, że tamten ma skrzela i sobie poradzi

Marek szpanuje nowym telefonem.

Przywiązał koleżankę do krzesła i żąda okupu.

Naraża kolegów na śmierć rzucając kredką po klasie.

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

22

Page 24: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Językołamacze – spróbuj powtórzyć ☺☺☺☺

Ząb zupa zębowa - dąb zupa dębowa

Jola lojalna - Jola nielojalna.

Nie pieprz Piotrze wieprza pieprzem, bo bez pieprza wieprze lepsze.

To cóż, że cesarz ze Szwecji?

Tracz tarł tarcicę tak takt w takt, jak takt w takt tartak tarcicę tarł.

Czy tata czyta cytaty Tacyta?

Cóż potrzeba strzelcowi do zestrzelenia cietrzewia drzemiącego w dżdżysty

dzień na strzelistym drzewie.

Chłop pcha pchłę, pchłę pcha chłop.

Matka tka i tatko tka, a tkaczka czka i też tam tka.

Czy rak trzyma w szczypcach strzęp szczawiu, czy trzy części trzciny?

gazetka literacka ”Świetlik”, numer siódmy, 2012, www.zskamionka.prv.pl

23

Page 25: Świetlik nr 7 - gazetka literacka (ZSKamionka) (pl)

Zespół redakcyjny:

Katarzyna Banucha,

Katarzyna Trajda,

Monika Górna,

Jowita Janek,

Sebastian Majchrzak,

Mikołaj Grela

Opiekunowie:

p. Halina Rybicka, p. Grzegorz Wojciechowski, ks. Arkadiusz Kot