Rolnictwo13

8
[17] www.panorama.media.pl 31 I 2013 PANORAMA LESZCZYŃSKA REKLAMA Wystarczy mieć login i hasło Złóż wniosek przez internet Kupując ciągniki, rolnicy coraz częściej zwracają uwagę na dodatkowe udogodnienia Klimatyzacja to dziś standard A gencja Restrukturyzacji i Moderni- zacji Rolnictwa zachęca rolników, by przez internet składali wnioski o przyznanie tegorocznych płatności bezpośrednich, ONW i rolnośrodowi- skowych. Jak przyznaje Janusz Perski, kierownik biura powiatowego ARiMR w Lesznie, do tej pory niewiele osób się na to decydowało. Rolnicy woleli przyjść do biura osobiście. Przyjmowanie wniosków rozpo- cznie się 15 marca. Już teraz jednak agencja wysyła do rolników, którzy wcześniej korzystali ze wspomnia- nych dopłat, tzw. wnioski spersona- lizowane. Są one wypełnione zgod- nie z informacjami, jakie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa posiada z poprzednich lat. Obecnie rolnik musi tylko je podpisać i wypełnić załączniki graficzne doty- czące upraw na użytkowanych przez niego działkach. – Rolnicy nie muszą jednak tych wniosków składać czy przesyłać do agencji w formie papierowej. Można je bowiem dużo łatwiej i wy- godniej złożyć przez internet. By uzy- skać taką możliwość, rolnik musi je- dynie wystąpić wcześniej do ARiMR o login i kod dostępu do systemu tele- informatycznego agencji – tłumaczy Janusz Perski. Osoby, które zdecydują się na takie rozwiązanie, muszą w biurze powiato- wym ARiMR złożyć specjalny wniosek (można go pobrać ze strony interne- towej agencji). – Teraz w biurach powiatowych nie ma wielu interesantów, zatem załatwienie tej sprawy i otrzymanie loginu oraz kodu dostępu odbędzie się sprawnie – dodaje kierownik biu- ra powiatowego ARiMR w Lesznie. Rolnicy posiadający dostęp do sy- stemu teleinformatycznego agencji mogą nie tylko składać wnioski o przyznanie dopłat bezpośred- nich, wsparcia ONW i płatności rolnośrodowiskowych, lecz także dokonywać zmian w Rejestrze Zwie- rząt Gospodarskich. – Ponieważ login i kod dostępu do systemu teleinformatycznego ARiMR są nadawane bezterminowo, z takich możliwości można korzystać także w kolejnych latach – podkreśla Janusz Perski. Wypełnienie wniosku za pośredni- ctwem internetu nie jest trudne. Gdy zainteresowany zaloguje się do syste- mu, na ekranie komputera pokaże mu się wstępnie wypełniony wniosek, zawierający informacje, które rolnik podał w ubiegłorocznym wniosku. Pracownicy ARiMR podkreślają, iż wypełnianego wniosku o przyznanie płatności nie trzeba od razu zatwier- dzać, co byłoby równoznaczne z jego przekazaniem do agencji. Można go zapisać i wrócić do niego w wolnej chwili, wprowadzić korektę i dopiero wówczas wysłać do ARiMR. Wypeł- niając wniosek, można wspomóc się instrukcją, jak podkreślają specjali- ści agencji – przygotowaną bardzo przejrzyście. Prezentuje ona bowiem w graficzny sposób kolejne etapy wy- pełniania formularzy oraz wysyłania ich za pośrednictwem internetu. Osoby, które wolą złożyć wnioski w tradycyjny sposób, mogą oczywi- ście wypełnić papierowe wersje wraz z potrzebnymi załącznikami. – Rolnicy, którzy w 2012 r. zło- żyli wniosek o przyznanie płatno- ści przez internet nie otrzymają w 2013 r. wniosku spersonalizowa- nego w wersji papierowej. Dla tych rolników wstępnie wypełniony wnio- sek udostępniony zostanie od razu na stronie internetowej agencji – mówi kierownik biura powiatowego ARiMR w Lesznie. Niezależnie od tego, czy rolnicy zdecydują się złożyć wnioski osobiście, wysłać je pocztą czy też za pośredni- ctwem internetu, muszą pamiętać, że powinny one dotrzeć do ARiMR od 15 marca do 15 maja. (ama) S pecjaliści szacują, że polscy rolnicy w ubiegłym roku sporo zainwestowali w zakup sprzętu. Zdaniem przedsta- wicieli lokalnych firm zajmujących się sprzedażą maszyn rolniczych, taki trend utrzymuje się od 2004 r., kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej. Rolnicy mogą bowiem starać się o unijne dotacje. Coraz większe wymagania Najważniejsze jest to, by sprzęt do- brze służył w gospodarstwie. Rolnicy coraz częściej zwracają też uwagę na dodatkowe udogodnienia. – Zdecydowana większość, ok. 90% naszych klientów, wybie- ra już ciągniki z klimatyzowanymi kabinami – przyznaje Mateusz Ku- nert, współwłaściciel firmy Kunert z Poladowa k. Śmigla. Wpływ na to ma m. in. fakt, iż w ostatnich czasach również w Pol- sce często trzeba zmagać się z nie- mal tropikalnymi temperaturami. A w takim upale praca w nieklima- tyzowanej kabinie, gdzie jedynym „ratunkiem” są otwarte okna przez które do środka dostają się zazwyczaj spore ilości kurzu, nie należy do zbyt komfortowych. – Jeśli porównać sytuację obecną do tej sprzed dziesięciu lat, można powiedzieć, że sprzedaż ciągników znacznie wzrosła – podkreśla Ma- teusz Kunert. Nowinki z automatem Jedną z najczęściej wybieranych marek pozostaje Zetor. Czeski pro- ducent ciągników ma długą trady- cję, o czym świadczy chociażby fakt, że bardziej wiekowe egzemplarze można oglądać m. in. podczas or- ganizowanego co roku w podlesz- czyńskich Wilkowicach na festiwalu starych ciągników i maszyn rolni- czych (pierwsze ciągniki tej marki wyprodukowano krótko po II wojnie światowej). Jak podkreśla Mateusz Kunert, w ostatnim czasie Zetor wprowadził sporo zmian i dziś i ofe- ruje najnowocześniejsze ciągniki wy- korzystujące funkcjonalne i trwałe rozwiązania techniczne. – Ciągniki Zetor w XXI wieku przeszły również oryginalny lifting, który dał wszystkim maszynom nowoczesny wygląd odpowiadają- cy współczesnemu wizerunkowi tej marki – dodaje współwłaściciel firmy Kunert. Równie sporym zainteresowaniem cieszą się ciągniki marki Deutz Fahr. W rolnictwie pracują od 75 lat. Są one dostępne zarówno w większym przedziale mocy jak i z bogatszą listą opcji dodatkowych. Jak podkreśla Mateusz Kunert, nadal podstawowym kryterium przy wyborze ciągnika pozostaje moc. Naj- częściej wybierane modele sytuują się w przedziale od 90 do 160 KM. Choć często ze względu na ograniczenie kosztów klienci decydują się również na zakup większych maszyn. Stosunkowo nowym rozwiąza- niem są ciągniki z automatyczną (bezstopniową) skrzynią biegów. Za to udogodnienie trzeba dopłacić, ale – podobnie jak w aucie – również się do niej przekonać. Na rynku wtórnym również nie brakuje „wypasionych” modeli. – Młodsze mają już klimatyzację w standardzie. Starsze – niekoniecz- nie mówi Adam Sobierak, właściciel firmy z Naratowa w powiecie górow- skim, trudniącej się sprzedażą uży- wanego sprzętu rolniczego, sprowa- dzanego z krajów Europy Zachodniej (głównie z Niemiec). – Jeśli klient szuka modelu kosztującego nie więcej niż 50 tys. zł, wówczas zazwyczaj nie zależy mu tak bardzo na dodatkowych udo- godnieniach. Jeżeli może pozwolić sobie na większy wydatek, zwykle przywiązuje do nich większą wagę i chce, by model miał jak najwięcej „dodatków” – dodaje Adam Sobierak, przyznając, iż wśród jego klientów najbardziej popularne marki to John Deere, Ferguson oraz Deutz Fahr. Nowinki na targach Portal maszynydlafarmera.pl po- dał niedawno, że w Polsce ubiegły rok był rekordowy pod względem sprzedaży ciągników rolniczych. W porównaniu z 2011 r. jest to wynik lepszy. Jeśli chodzi o liczbę ciągników poszczególnych marek sprzedanych w Polsce w ubiegłym roku, na pierw- szym miejscu sytuuje się New Hol- land. Firma, której początki wiążą się z miejscowością New Holland w sta- nie Pensylwania, powstała w 1895 r. Na drugim miejscu pod względem sprzedaży znalazł się wspomniany już Zetor, a na trzecim – John De- ere. Jeśli chodzi o ostatnia markę, początki firmy datuje się na rok 1937. Z danych, obejmujących liczbę reje- stracji, udostępnionych przez por- tal maszynydlafarmera.pl, wynika, że w ubiegłym roku sprzedano 3831 maszyn marki New Holland, 2738 marki Zetor i 2674 – John Deere. Również w tym roku nie zabrak- nie nowinek jeśli chodzi o sprzęt rolniczy. Z pewnością będzie moż- na je zobaczyć na różnego rodzaju targach. Nowinki można oglądać co roku m.in. podczas wystawy Rol- technika, przygotowywanej przez Międzynarodowe Targi Poznańskie. Ekspozycja towarzyszy festiwalowi rolniczych wiekowych perełek w Wil- kowicach. (ama)

description

rolnictwo,rolniczy

Transcript of Rolnictwo13

Page 1: Rolnictwo13

[17]www.panorama.media.pl 31 I 2013PANORAMA LESZCZYŃSKA

REKLAMA

Wystarczy mieć login i hasło

Złóż wniosek przez internet

Kupując ciągniki, rolnicy coraz częściej zwracają uwagę na dodatkowe udogodnienia

Klimatyzacja to dziś standardAgencja Restrukturyzacji i Moderni-

zacji Rolnictwa zachęca rolników, by przez internet składali wnioski o przyznanie tegorocznych płatności bezpośrednich, ONW i rolnośrodowi-skowych. Jak przyznaje Janusz Perski, kierownik biura powiatowego ARiMR w Lesznie, do tej pory niewiele osób się na to decydowało. Rolnicy woleli przyjść do biura osobiście.

Przyjmowanie wniosków rozpo-cznie się 15 marca. Już teraz jednak agencja wysyła do rolników, którzy wcześniej korzystali ze wspomnia-nych dopłat, tzw. wnioski spersona-lizowane. Są one wypełnione zgod-nie z informacjami, jakie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa posiada z poprzednich lat. Obecnie rolnik musi tylko je podpisać i wypełnić załączniki graficzne doty-czące upraw na użytkowanych przez niego działkach.

– Rolnicy nie muszą jednak tych wniosków składać czy przesyłać do  agencji w  formie papierowej. Można je bowiem dużo łatwiej i wy-godniej złożyć przez internet. By uzy-skać taką możliwość, rolnik musi je-dynie wystąpić wcześniej do ARiMR o login i kod dostępu do systemu tele-informatycznego agencji – tłumaczy Janusz Perski.

Osoby, które zdecydują się na takie rozwiązanie, muszą w biurze powiato-wym ARiMR złożyć specjalny wniosek (można go pobrać ze strony interne-towej agencji).

– Teraz w biurach powiatowych nie ma wielu interesantów, zatem załatwienie tej sprawy i otrzymanie loginu oraz kodu dostępu odbędzie się sprawnie – dodaje kierownik biu-ra powiatowego ARiMR w Lesznie.

Rolnicy posiadający dostęp do sy-stemu teleinformatycznego agencji mogą nie tylko składać wnioski o przyznanie dopłat bezpośred-nich, wsparcia ONW i płatności rolnośrodowiskowych, lecz także

dokonywać zmian w Rejestrze Zwie-rząt Gospodarskich.

– Ponieważ login i kod dostępu do  systemu teleinformatycznego ARiMR są nadawane bezterminowo, z takich możliwości można korzystać także w kolejnych latach – podkreśla Janusz Perski.

Wypełnienie wniosku za pośredni-ctwem internetu nie jest trudne. Gdy zainteresowany zaloguje się do syste-mu, na ekranie komputera pokaże mu się wstępnie wypełniony wniosek, zawierający informacje, które rolnik podał w ubiegłorocznym wniosku. Pracownicy ARiMR podkreślają, iż wypełnianego wniosku o przyznanie płatności nie trzeba od razu zatwier-dzać, co byłoby równoznaczne z jego przekazaniem do agencji. Można go zapisać i wrócić do niego w wolnej chwili, wprowadzić korektę i dopiero wówczas wysłać do ARiMR. Wypeł-niając wniosek, można wspomóc się instrukcją, jak podkreślają specjali-ści agencji – przygotowaną bardzo przejrzyście. Prezentuje ona bowiem w graficzny sposób kolejne etapy wy-pełniania formularzy oraz wysyłania ich za pośrednictwem internetu.

Osoby, które wolą złożyć wnioski w tradycyjny sposób, mogą oczywi-ście wypełnić papierowe wersje wraz z potrzebnymi załącznikami.

– Rolnicy, którzy w  2012  r. zło-żyli wniosek o przyznanie płatno-ści przez internet nie otrzymają w 2013 r. wniosku spersonalizowa-nego w wersji papierowej. Dla tych rolników wstępnie wypełniony wnio-sek udostępniony zostanie od razu na stronie internetowej agencji – mówi kierownik biura powiatowego ARiMR w Lesznie.

Niezależnie od tego, czy rolnicy zdecydują się złożyć wnioski osobiście, wysłać je pocztą czy też za pośredni-ctwem internetu, muszą pamiętać, że powinny one dotrzeć do ARiMR od 15 marca do 15 maja. (ama)

S pecjaliści szacują, że polscy rolnicy w ubiegłym roku sporo zainwestowali w zakup sprzętu. Zdaniem przedsta-

wicieli lokalnych firm zajmujących się sprzedażą maszyn rolniczych, taki trend utrzymuje się od 2004 r., kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej. Rolnicy mogą bowiem starać się o unijne dotacje.

Coraz większe wymaganiaNajważniejsze jest to, by sprzęt do-

brze służył w gospodarstwie. Rolnicy coraz częściej zwracają też uwagę na dodatkowe udogodnienia.

– Zdecydowana większość, ok. 90% naszych klientów, wybie-ra już ciągniki z klimatyzowanymi kabinami – przyznaje Mateusz Ku-nert, współwłaściciel firmy Kunert z Poladowa k. Śmigla.

Wpływ na to ma m. in. fakt, iż w ostatnich czasach również w Pol-sce często trzeba zmagać się z nie-mal tropikalnymi temperaturami. A w takim upale praca w nieklima-tyzowanej kabinie, gdzie jedynym

„ratunkiem” są otwarte okna przez które do środka dostają się zazwyczaj spore ilości kurzu, nie należy do zbyt komfortowych.

– Jeśli porównać sytuację obecną do tej sprzed dziesięciu lat, można powiedzieć, że sprzedaż ciągników znacznie wzrosła – podkreśla Ma-teusz Kunert.

Nowinki z automatemJedną z najczęściej wybieranych

marek pozostaje Zetor. Czeski pro-ducent ciągników ma długą trady-cję, o czym świadczy chociażby fakt, że bardziej wiekowe egzemplarze można oglądać m. in. podczas or-ganizowanego co roku w podlesz-czyńskich Wilkowicach na festiwalu

starych ciągników i maszyn rolni-czych (pierwsze ciągniki tej marki wyprodukowano krótko po II wojnie światowej). Jak podkreśla Mateusz Kunert, w ostatnim czasie Zetor wprowadził sporo zmian i dziś i ofe-ruje najnowocześniejsze ciągniki wy-korzystujące funkcjonalne i trwałe rozwiązania techniczne.

– Ciągniki Zetor w  XXI wieku przeszły również oryginalny lifting, który dał wszystkim maszynom nowoczesny wygląd odpowiadają-cy współczesnemu wizerunkowi tej marki – dodaje współwłaściciel firmy Kunert.

Równie sporym zainteresowaniem cieszą się ciągniki marki Deutz Fahr. W rolnictwie pracują od 75 lat. Są one dostępne zarówno w większym przedziale mocy jak i z bogatszą listą opcji dodatkowych.

Jak podkreśla Mateusz Kunert, nadal podstawowym kryterium przy wyborze ciągnika pozostaje moc. Naj-częściej wybierane modele sytuują się w przedziale od 90 do 160 KM. Choć często ze względu na ograniczenie kosztów klienci decydują się również na zakup większych maszyn.

Stosunkowo nowym rozwiąza-niem są ciągniki z automatyczną (bezstopniową) skrzynią biegów. Za to udogodnienie trzeba dopłacić, ale – podobnie jak w aucie – również się do niej przekonać.

Na rynku wtórnym również nie brakuje „wypasionych” modeli.

– Młodsze mają już klimatyzację w standardzie. Starsze – niekoniecz-nie – mówi Adam Sobierak, właściciel firmy z Naratowa w powiecie górow-skim, trudniącej się sprzedażą uży-wanego sprzętu rolniczego, sprowa-dzanego z krajów Europy Zachodniej (głównie z Niemiec).

– Jeśli klient szuka modelu

kosztującego nie więcej niż 50 tys. zł, wówczas zazwyczaj nie zależy mu tak bardzo na dodatkowych udo-godnieniach. Jeżeli może pozwolić sobie na większy wydatek, zwykle przywiązuje do nich większą wagę i chce, by model miał jak najwięcej

„dodatków” – dodaje Adam Sobierak, przyznając, iż wśród jego klientów najbardziej popularne marki to John Deere, Ferguson oraz Deutz Fahr.

Nowinki na targachPortal maszynydlafarmera.pl po-

dał niedawno, że w Polsce ubiegły rok był rekordowy pod względem sprzedaży ciągników rolniczych. W porównaniu z 2011 r. jest to wynik lepszy. Jeśli chodzi o liczbę ciągników poszczególnych marek sprzedanych w Polsce w ubiegłym roku, na pierw-szym miejscu sytuuje się New Hol-land. Firma, której początki wiążą się z miejscowością New Holland w sta-nie Pensylwania, powstała w 1895 r. Na drugim miejscu pod względem sprzedaży znalazł się wspomniany już Zetor, a na trzecim – John De-ere. Jeśli chodzi o ostatnia markę, początki firmy datuje się na rok 1937. Z danych, obejmujących liczbę reje-stracji, udostępnionych przez por-tal maszynydlafarmera.pl, wynika, że w ubiegłym roku sprzedano 3831 maszyn marki New Holland, 2738 marki Zetor i 2674 – John Deere.

Również w tym roku nie zabrak-nie nowinek jeśli chodzi o sprzęt rolniczy. Z pewnością będzie moż-na je zobaczyć na różnego rodzaju targach. Nowinki można oglądać co roku m.in. podczas wystawy Rol-technika, przygotowywanej przez Międzynarodowe Targi Poznańskie. Ekspozycja towarzyszy festiwalowi rolniczych wiekowych perełek w Wil-kowicach. (ama)

Page 2: Rolnictwo13

[18] 31 I 2013 www.panorama.media.pl

PANORAMA LESZCZYŃSKA

REKLAMA

Rekordowy rok dla plantatorów buraków cukrowych

Plony, jakich nie byłoC zegoś takiego jeszcze nie

było! – twierdzi Jan Szkud-larczyk, wiceprezes Ośrodka Hodowli Zarodowej w Garzy-

nie, gm. Krzemieniewo. – Tegoroczne plony należałoby wpisać do księgi re-kordów Guinnessa. Gdy w poprzed-nich latach zbiory osiągały od 70 do 80 ton z hektara, to każdy myślał, że złapał Pana Boga za nogi. W tym roku średnia u nas wyniosła aż 90 ton buraków z hektara. Wynik ten jest historyczny i szybko nie będzie pobity.

Ośrodek Hodowli Zarodowej w Ga-rzynie w ubiegłym roku burakami obsiał 280 hektarów. Pierwsze do-stawy do cukrowni rozpoczęły się już we wrześniu. Wówczas średnia wynosiła 83 tony. W następnych mie-siącach wykopki prowadzono na ko-lejnych polach. Przez jakiś czas buraki leżały na pryzmach, czego skutkiem było odparowywanie wilgoci. Pomimo tego październikowe i listopadowe ich transporty do cukrowni wynio-sły średnio 90 ton z hektara. Rekord w masie buraka potwierdzają również cukrownicy.

– W tym roku naprawdę obrodziło – przyznaje Jacek Pietrowiak, dyrektor Cukrowni Gostyń, należącej do kon-cernu Pfeifer & Langen. – Kampanię rozpoczęliśmy we wrześniu, a  jej koniec nastąpił w drugiej połowie stycznia. W tym czasie plantatorzy dostarczyli nam 720 tys. ton bura-ków, z  czego wyprodukowaliśmy ok.  115 tys. ton cukru. Średnia z hektara wyniosła prawie 72 tony, co jest rekordem. Nie pamiętam, aby

kiedykolwiek były tak wysokie plony. Niestety, niższa jest trochę niż przed rokiem polaryzacja, czyli zawartość

cukru. W naszej cukrowni wyniosła 17,1%.

O tak wysokich plonach według

specjalistów zadecydowała pogoda. W okresie wzrostu było pod dostat-kiem wody. Częste opady przyczyniły

się jednak do niższej polaryzacji, ponieważ trochę brakowało słońca. Według Jana Szkudlarczyka, zwięk-szonej zawartości cukru sprzyjają również duże różnice temperatur: w nocy i w dzień. Ubiegłoroczna jesień była w tym względzie jednak łagodna.

Tegoroczna kampania buraczana – zdaniem dyrektora Pietrowiaka – była udana pod wieloma względami. Gostyńska cukrownia nie odnotowała jakiejś poważnej awarii, a dzięki sprzy-jającej aurze zgodnie z harmonogra-mem surowiec docierał na przerób. Zakład skupuje buraki z wielu powia-tów m.in. gostyńskiego, kościańskie-go, leszczyńskiego czy jarocińskiego. Jak dodaje Jacek Pietrowiak, duża część wyprodukowanego przez Gos-tyń cukru trafi na eksport.

– Nadwyżki cukru muszą być wy-słane poza Unię Europejską – tłuma-czy Jacek Pietrowiak. – Wcześniej trzeba jednak otrzymać odpowied-nią koncesję. Z polskich cukrowni naszego koncernu to właśnie Gos-tyń produkuje na eksport. Wago-nami, kontenerami i drogą morską nasz cukier wysyłany jest na cały świat. W tym roku globalna produk-cja jest duża, więc problemu z zaku-pem czy wyższą ceną cukru raczej nie będzie.

Jak oceniają plantatorzy i cukrow-nicy, uprawa buraków jest opłacal-na. Jan Szkudlarczyk uważa nawet, że bardzo. Z tego względu w gospodar-stwie przez niego kierowanym w tym roku też zostanie obsiane nimi 280 hektarów.

GERWAZY KONOPCZYŃSKIFO

T. S

ŁAW

OM

IR S

KR

OB

AŁA

Tegoroczne plony buraków cukrowych należałoby wpisać do księgi rekordów Guinnessa

Page 3: Rolnictwo13

[19]www.panorama.media.pl 31 I 2013PANORAMA LESZCZYŃSKA

REKLAMA

Można składać wnioski o dopłaty do materiału siewnego

Po kasę do agencji

Choć boom minął, wciąż nie brakuje chętnych do nauki tego zawodu

Rolnik nastawiony na egzaminOd 15 stycznia rolnicy mogą skła-

dać wnioski do oddziałów te-renowych Agencji Rynku Rolnego o dopłaty z tytułu zużytego materiału siewnego lub sadzeniowego kategorii: elitarny lub kwalifikowany. Tak jak w poprzednich latach mogą to zro-bić gospodarze, którzy już zakupili i wysiali (lub zrobią to do 15 czerwca 2013) materiał siewny takich roślin jak: zboża jare, ozime, rośliny strącz-kowe, ziemniaki, mieszanki zbożowe i pastewne.

Pracownicy Agencji Rynku Rol-nego podkreślają, że dopłaty te mają charakter pomocy de minimis – czyli są udzielane bez konieczności zgody Komisji Europejskiej. Z tego względu każde gospodarstwo w ciągu trzech lat, może wykorzystać maksymalnie kwotę 7,5 tys. euro. Dotyczy to jed-nak także innych dopłat z pozosta-łych agencji rolnych. Jeżeli jednak po otrzymaniu dopłat do materiału siewnego okazałoby się, że kwota ta została przekroczona, wówczas beneficjent powinien powiadomić

ARR. Jeżeli tak nie uczyni będzie musiał zwrócić ostatnią dopłatę wraz z odsetkami. Nowe wnioski i formularze załączników można zna-leźć na stronie internetowej Agencji Rynku Rolnego.

– Głównym zadaniem wprowa-dzenia dopłat do zakupu materia-łu siewnego kategorii elitarny lub kwalifikowany było zachęcenie rolników, aby częściej go wymie-niali – twierdzi Stanisław Banaszak, dyrektor ds. produkcji nasiennej w spółce „Danko” Choryń. – Niestety, na tle innych państw Europy, w tym względzie cały czas wyglądamy bar-dzo słabo. Dla porównania w Cze-chach co roku wymienia się ok. 80% materiału siewnego, w Niemczech połowę, a u nas tylko 10%. W Wiel-kopolsce oraz na Kujawach wiel-kość ta wynosi ok. 25%, natomiast najgorzej jest na wschodzie kraju. A że warto to robić, świadczą o tym fakty. Plony są wyższe, a ziarno lep-szej jakości.

GERWAZY KONOPCZYŃSKI

W regionie leszczyńskim kilka szkół oferuje naukę w zawodzie rolnika. Dziś nie cieszy się on takim

boomem jak jeszcze kilka lat temu. Chętnych jednak nie brakuje. Wśród absolwentów gimnazjum decydują-cych się na zdobycie rolniczego wy-kształcenia, przeważają młodzi ludzie, którzy w przyszłości planują przejąć gospodarstwa swoich rodziców.

Chętnych nie brakujeZespół Szkół Rolniczo-Budowla-

nych w Lesznie swego czasu urucha-miał dwie klasy technikum rolniczego.

– Od niedawna otwieramy jeden oddział liczący od 28 do 32 osób – przyznaje Szymon Tabert, dyrektor Zespołu Szkół Rolniczo – Budowlanych w Lesznie.

Placówka współpracuje z około trzy-dziestoma gospodarstwami, w których młodzież odbywa praktyki zawodowe.

Podobnie sytuację ocenia Ewa Bayer, wicedyrektorka Zespołu Szkół Rolniczych w Grabonogu.

– Dziś w rolnictwie nie potrzeba już tylu rąk do pracy. Stąd w rodzi-nie, która dysponuje gospodarstwem, zazwyczaj jedno z dzieci decyduje się na kształcenie w zawodzie technika. Pozostali wybierają inne kierunki

– dodaje Ewa Bayer. – Stąd np. popu-larność takich zawodów jak: technik weterynarii, technik żywienia i usług gastronomicznych czy też technik architektury krajobrazu.

Zdecydowanie mniej młodych ludzi stawia na zdobywanie rolniczych szli-fów w zasadniczej szkole zawodowej.

– Cały czas oferujemy kształcenie w zawodzie rolnika w ZSZ, jednak zainteresowanie jest niewielkie. W ostatnich latach zgłaszały się zale-dwie jedna, czasem dwie osoby – do-daje Szymon Tabert.

Czas na kwalifikacjeW obu szkołach potwierdzają,

że młodzież zdobywająca zawód tech-nika rolnika skupia się głównie na eg-zaminie potwierdzającym kwalifikacje zawodowe.

– To właśnie on jest przepustką do uzyskania tytułu technika. A mło-dy człowiek legitymujący się takim wykształceniem, któremu rodzice przepiszą gospodarstwo, ma szansę na bezzwrotną pożyczkę rzędu 80 tys. zł – przyznaje dyrektor Zespo-łu Szkół Rolniczno – Budowlanych w Lesznie.

– Zdarza się, że młodzież kończą-ca naukę w technikum w pierwszej kolejności przystępuje do egzaminu potwierdzającego kwalifikacje zawo-dowe, natomiast dopiero w kolejnych latach skupia się na maturze – mówi wicedyrektorka Zespołu Szkół Rolni-czych w Grabonogu.

Obecnie uczniowie przystępują do egzaminu zawodowego po ma-turze, w czerwcu. Wkrótce to się jednak zmieni. Obecni pierwszo-klasiści przystąpią już do egzaminu

na nowych zasadach. W czasie nauki młodzież będzie zdawała egzaminy na poszczególne kwalifikacje. Jeśli chodzi o rolnika – ucznia zasadni-czej szkoły zawodowej – młody czło-wiek musi zaliczyć jedną kwalifika-cję. Potwierdza ona, iż posiada on umiejętność w zakresie prowadzenia produkcji rolniczej. Inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o ucznia tech-nikum. Technik rolnik jest już zawo-dem dwukwalifikacyjnym, przy czym pierwsza kwalifikacja pokrywa się z tą, z którą musi zmierzyć się uczeń ZSZ. Kolejna natomiast poświadcza umiejętność w zakresie organizacji i nadzorowania produkcji rolniczej. Dopiero „zaliczenie” obu jest gwa-rancją, że uzyska się tytuł technika. Poprzeczka zawieszona jest wysoko, bowiem na ucznia czeka egzamin pi-semny oraz praktyczny. Warto jednak się do niego przyłożyć, by uzyskać stosowne zaświadczenia.

A po technikum...Część absolwentów technikum koń-

czy naukę na etapie ponadgimnazjal-nym. Ci, którzy decydują się na dalszą naukę, wybierają zwykle kierunki rol-nicze albo pokrewne. Jeśli chodzi o re-gion leszczyński, spora grupa młodych ludzi decyduje się na studia na Uniwer-sytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Na miejscu natomiast mają do dyspo-zycji studia w Instytucie Rolnictwa Państwowej Wyższej szkoły Zawodowej w Lesznie. (ama)

Gatunki roślin Wysokość dopłaty na 1 hektar

Zboża, mieszanki zbożowe 100 zł

Rośliny strączkowe 160 zł

Ziemniaki 500 zł

Wysokość dopłat do materiału siewnego kategorii elitarny i kwalifikowany poszczególnych gatunków roślin

Page 4: Rolnictwo13

[20] 31 I 2013 www.panorama.media.pl

PANORAMA LESZCZYŃSKA

REKLAMA

REKLAMA

Od 1 stycznia weszły przepisy dotyczące dobrostanu zwierząt

Do kojca z piłkąW iększe kojce dla loch, od-

powiednia ilość światła czy przedmioty, którymi będą mogły się zająć tucz-

niki, to tylko niektóre ze zmian, któ-re będą musieli uwzględnić w swych oborach i chlewniach rolnicy, także z naszego regionu. 1 stycznia tego ro-ku wszedł w życie trzeci obszar będący częścią zasad wzajemnej zgodności. Dotyczący on dobrostanu zwierząt. Nowe przepisy, których realizowanie będzie sprawdzała inspekcja wetery-naryjna, dotyczą wielu gatunków zwierząt. W regionie leszczyńskim gospodarze najczęściej jednak hodują trzodę chlewną oraz bydło.

– O tym, iż przepisy te weszły już w  życie i  obowiązują, większość rolników powinna wiedzieć – mówi Marek Marciniak, rolnik z Borowa w gm. Czempiń, prezes Grupy Pro-ducentów Trzody Chlewnej „Razem”.

– Dotyczą one wielu kwestii. W ostat-nich latach nasi hodowcy poczyni-li jednak ogromne postępy. Myślę więc, że w większości gospodarstw zwierzęta mają dobre warunki życia, a inspekcja nie będzie czepiała się jakichś mało istotnych szczegółów.

Region leszczyński to przede wszystkim zagłębie trzody chlewnej. Hodowców interesuje, jakie standardy muszą zapewnić swym stadom. Prze-pisy jednoznacznie mówią, iż dopiero po 28 dniu od urodzenia prosięta mo-gą być odsadzone od macior, chyba

że nastąpi zagrożenie życia dla nich lub lochy. W przypadku grupowego trzymania trzody, rolnik powinien podjąć działania minimalizujące agre-sję między nimi. W kojcach powinny się znajdować przedmioty absorbu-jące ich uwagę. Może to być słoma, siano, drewno czy trociny.

– Niektórzy rolnicy do  kojców przywiązują łańcuchy – dodaje Ma-rek Marciniak. – Ja sam widziałem na rynku czerwone piłki, z kulką me-talową w środku, które można rzucić tucznikom. Dzieki temu zwierzta są bardzo zaabsorbowane zabawą.

Nowe przepisy nakazują rolnikom trzymać świnie w pomieszczeniach oświetlonych co najmniej przez 8 go-dzin dziennie światłem naturalnym, lub sztucznym o specjalnym natęże-niu. Podłoga powinna być twarda, równa i stabilna, a jej powierzchnia gładka. Przepisy o dobrostanie mó-wią także, jakiej wielkości powinny być kojce. Rolnik powinien zapewnić im swobodę ruchu, a w szczególności możliwość kładzenia się, wstawania i leżenia.

Dla hodowców bydła istotny może być przepis mówiący, iż cielęta nie mogą być przetrzymywane na uwięzi. Jedynym odstępstwem jest przypadek karmienia cieląt, które przebywają w kojcu grupowym i trwa ono ponad godzinę. Gospodarze muszą swoim zwierzętom zapewnić także odpowied-nią wentylację.

– Kontrole dotyczące dobrostanu będą prowadzić pracownicy inspek-cji weterynaryjnej – tłumaczy Bole-sław Ratajczak, kierownik biura po-wiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kościanie.

– Konsekwencją za nieprzestrzega-nie może być zmniejszenie płatności bezpośrednich. Wysokość sankcji będzie zależała od rodzaju i skali naruszenia norm.

Gdy zostanie stwierdzona nie-zgodność wynikająca z zaniedbania rolnika, obniżka ta może wynieść 3% całkowitej kwoty płatności. W zależ-ności od stopnia naruszenia, sankcja może być obniżona do 1% lub podwyż-szona do 5%. W przypadku, gdy gospo-darz celowo dopuści się niezgodnoś-ci, obniżka będzie z zasady wynosiła 20% całkowitej kwoty. W najbardziej radykalnych sytuacjach rolnik nie otrzyma nic.

Gdy kontrolerzy stwierdzą tzw. drobną niezgodność, czyli taką, któ-ra nie powoduje zagrożenia dla śro-dowiska, zdrowia ludzi czy zwierząt, mogą zobowiązać rolnika do szybkie-go jej usunięcia. Jest to na przykład niedokonanie wpisu w ciągu 7 dni w księdze rejestracji, czy uzupełnienie zgubionego przez zwierzę kolczyka.

Po zrealizowaniu zaleceń gospo-darz w biurze powiatowym ARiMR będzie musiał złożyć odpowiednie oświadczenie.

GERWAZY KONOPCZYŃSKI

FOT.

SŁA

WO

MIR

SK

RO

BA

ŁA

Rejon leszczyński to przede wszystkim zagłębie trzody chlewnej

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu

Page 5: Rolnictwo13

[21]www.panorama.media.pl 31 I 2013PANORAMA LESZCZYŃSKA

P odstawowym celem produkcji żyw-ca wieprzowego jest uzyskanie do-

brej jakości tusz, charakteryzujących się dużą zawartością mięsa posiadają-cego wysokie walory odżywcze, tech-nologiczne oraz kulinarne. By popra-wić jej dochodowość warto korzystać z dobrego materiału genetycznego.

Problemem w wielu stadach jest ciągle niska efektywność tuczu, która wpływa negatywnie na wyniki eko-nomiczne. Dzisiaj, kiedy koszty paszy w cyklu zamkniętym sięgają prawie 70 proc. kosztów ogólnych, znacząca po-prawa wyników tuczu powinna wpływać na ograniczenie kosztów wytworzenia kilograma żywca.

– Przy zakupie loszek należy zwrócić uwagę, aby zwierzęta należały do ras i linii matecznych, które powinny się charakteryzować bardzo dobrymi ce-chami użytkowości rozpłodowej, wyka-zując jednocześnie wysoką płodność, plenność, mleczność i  troskliwość macierzyńską – tłumaczy Marian Ka-myczek, główny specjalista ds. produkcji zwierzęcej Zakładu Doświadczalnego Pawłowice. – Bardzo ważnymi są także stan zdrowotny, dobry pokrój, mocna konstytucja, prawidłowa liczba sutek, minimum czternaście, oraz odporność na stres. Ponadto loszki powinny się charakteryzować dobrym tempem wzrostu, który w wysokim stopniu po-wiązany jest z wykorzystaniem paszy.

Powszechnie uważa się, że knur od-grywa kluczową rolę dla wyników pro-dukcyjnych stada. Zdaniem M. Kamycz-ka powinno wybierać się go spośród tzw. ras i linii ojcowskich lub ich mieszań-ców, które osiągają wysokie przyrosty dzienne, bardzo dobrze wykorzystują paszę oraz charakteryzują się wysoką zawartością mięsa w tuszy. Cechy tuczne odznaczają się średnią odziedziczalnoś-cią, natomiast cechy rzeźne są wysoko odziedziczalne i przekazywane są na po-tomstwo właśnie za pośrednictwem knurów. Marian Kamyczek podkreśla, że zastosowanie jednego z możliwych wariantów krzyżowania pozwala

oczekiwać wystąpienia zjawiska hete-rozji, przejawiającego się zwiększonym wigorem mieszańców w porównaniu ze zwierzętami pokolenia rodzicielskiego.

– Heterozja występuje w cechach związanych z  płodnością, przeży-walnością oraz wzrostem zwierząt. Loszki mieszańcowe w porównaniu z loszkami czystorasowymi znacznie wcześniej osiągają dojrzałość płcio-wą, rodzą i odchowują liczniejsze mio-ty charakteryzujące się większą masą ciała oraz lepszą przeżywalnością.

Natomiast knury mieszańce w sto-sunku do osobników ras czystych charakteryzują się wcześniejszym dojrzewaniem płciowym, większą masą i wielkością jąder, lepszym li-bido oraz produkują większą ilość nasienia o lepszej jakości. W porów-naniu z knurami czystorasowymi knury mieszańce odznaczają się lepszą sprawnością w kryciu oraz wyższą skutecznością krycia i miota-mi o większej liczebności – zapewnia Marian Kamyczek. (ram)

REKLAMA

REKLAMA

Bardzo mało rolników stosuje przy zasiewach materiał kwalifi kowany

Pozorne oszczędności

Dobra genetyka to większa efektywność produkcji

Knur w głównej roli

T ylko kupujący kwalifikowany ma-teriał siewny opłacają jego licen-cję w cenie towaru. W przypadku

zbóż robi to zaledwie 12 proc. rolni-ków, a kwalifikowanymi sadzeniakami ziemniaków tylko 4 proc. Pozostali muszą zapłacić połowę stawki opłaty licencyjnej. Nie robiąc tego narażają się na sprawę sądową.

Aż ok. 90 proc. areału kukurydzy obsiewane jest materiałem kwalifiko-wanym, w przypadku rzepaku można mówić o 70 proc. Zdecydowanie gorzej jest w przypadku zbóż – to tylko śred-nio 12 proc. areału.

– Łatwość uzyskania materiału siewnego z własnego zbioru powodu-je, że zbiory z plantacji towarowych używa się do ponownego siewu pod pretekstem oszczędności na zakupie materiału kwalifikowanego – infor-muje Paweł Kochański, prezes Agencji Nasiennej w Lesznie. – Podejście z po-zoru słuszne, lecz rolnik prowadzą-cy wieloletnie obserwacje zauważy systematyczny spadek efektywno-ści takich upraw i  sam dochodzi do wniosku, że z kwalifikowanego materiału siewnego uzyskuje o 10-15 proc. wyższy plon niż z własnego.

Na szczęście przybywa gospo-darstw obsiewających cały areał kwalifikowanym materiałem siewnym, choć zdaniem Pawła Kochańskiego

w uprawie ziemniaków sytuacja jest wręcz tragiczna. Tylko 4 proc. areału prowadzone jest z kwalifikowanych sa-dzeniaków, niemal wyłącznie są to du-że plantacje przemysłowe. Mniejsze plantacje ziemniaka konsumpcyjnego są obsadzane materiałem z własne-go zbioru. Ziemniak rozmnaża się wegetatywnie, a z każdej plantacji towarowej zostaje „drobnica”, którą wykorzystuje się do ponownego sadze-nia. O takim wyborze rolnika decyduje pozorna oszczędność.

- Największym zagrożeniem dla ziemniaka są choroby. Większość rolników, którym ziemniaki się „wy-rodziły” szuka sadzeniaków u sąsia-da lub na targu. Wówczas choroby rozprzestrzeniają się w sposób nie-kontrolowany. Stwierdzenie bakte-riozy w gospodarstwie grozi kwa-rantanną z urzędu i zakazem uprawy ziemniaka na wiele lat – tłumaczy P. Kochański.

Prezes Agencji nasiennej twierdzi, że korzyści ze stosowania kwalifiko-wanego materiału siewnego są ewi-dentne. Gotowy materiał, profesjo-nalnie wyczyszczony i zaprawiony, oszczędza czas, gwarantuje wysoką jakość i wysokie parametry użytko-we zbioru, wprowadza też oryginalny potencjał biologiczny zapewniający możliwość uzyskania optymalnego

plonu. Nie można też zapomnieć o ko-rzyściach ekonomicznych, czyli więk-szej liczbie składników pokarmowych dla zwierząt uzyskanych z hektara.

W cenie kwalifikowanego mate-riału siewnego wliczona jest opłata licencyjna (dla pszenicy wynosi od 14 do 24 zł za 100 kg materiału siewne-go). Rolnicy, którzy na własną rękę pozyskują materiał, korzystają z tzw. odstępstwa rolnego. W takim przy-padku muszą zapłacić połowę stawki opłaty licencyjnej dla danej odmia-ny wysianej jako materiał uzyskany wcześniej z własnego zbioru.

– Siejąc nasiona kupione od sąsia-da czy na targu, nawet jako paszowe, rolnik podejmuje ogromne ryzyko naruszenia prawa, a takie narusze-nie jest niestety przestępstwem. Można wysiać tylko kwalifikowany materiał siewny lub nasiona z pro-dukcji własnej. W tym drugim przy-padku należy pamiętać o uiszczeniu opłaty w wysokości połowy licencyj-nej – tłumaczy Paweł Kochański.

Szef Agencji nasiennej przyznaje, że opłatę uiszcza z roku na rok coraz większa liczba rolników. W 2012 r. AN pozwała do sądu prawie 600 rolników. Każdy z nich musiał oprócz zapłaty odszkodowania dodatkowo pokryć znaczne kwoty kosztów postępowania sądowego. (ram)

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu

Page 6: Rolnictwo13

[22] 31 I 2013 www.panorama.media.pl

PANORAMA LESZCZYŃSKA

REKLAMA

Klub „Traktor i maszyna” świętuje w tym roku dziesięciolecie

Prawie dwustu pasjonatów

Nie będzie drastycznej podwyżki cen pasz

Uprawiać: nie. Handlować: tak

D ziesięciolecie istnienia obchodzi w tym roku Klub Miłośników

Starych Ciągników i Maszyn Rolni-czych „Traktor i maszyna”, który jest jednym z głównym organizatorów festiwalu starych rolniczych perełek odbywającego się co roku w podlesz-czyńskich Wilkowicach. Jubileuszo-wy zjazd zaplanowano 2 marca. Z tej okazji uhonorowani zostaną człon-kowie klubu, który działają w nim od początku, a także ludzie wspie-rający „TiM”.

Wszystko zaczęło się w 2002 r. Wte-dy to Jerzy Samelczak, kolekcjoner z Targowiska, wspólnie z gminą Lipno zorganizował w Wilkowicach pierwszy w Polsce festiwal starych ciągników. Impreza cieszyła się nad wyraz du-żym zainteresowaniem. Stąd zrodziła się idea, by zawiązać stowarzyszenie zrzeszające kolekcjonerów rolniczych staroci nie tylko z najbliższej okolicy, lecz z całej Polski. Jerzy Samelczak zmarł nieoczekiwanie w 2002 r. Grupa kolekcjonerów – zapaleńców postano-wiła jednak zrealizować jego pomysł. W maju 2003 r. udało się zarejestro-wać stowarzyszenie noszące nazwę Klub Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych „Traktor i maszy-na”. Jego prezesem został syn Jerzego Samelczaka, Rafał Samelczak.

– Gdy dziesięć lat temu zaczynali-śmy działalność, do „TiM-u” należa-ło dwudziestu kilku kolekcjonerów. Teraz klub zrzesza blisko dwieście osób z całej Polski. Wśród członków mamy również Duńczyka – mówi pre-zes Klubu Miłośników Starych Ciąg-ników i Maszyn Rolniczych „Traktor i maszyna”.

„TiM” działa prężnie nie tylko w re-gionie. Jego przedstawiciele biorą udział w różnych imprezach, podczas których prezentowane są wiekowe ciągniki i sprzęt rolniczy, a których z roku na rok jest coraz więcej. Tyl-ko w ubiegłym roku klubowicze pre-zentowali się m. in. w podpoznańskiej Szreniawie, a także w Czechach czy na Węgrzech. Również w tym roku nie zabraknie imprez z ich udziałem.

Klub przygotowuje się także do ko-lejnej, dwunastej już edycji festiwalu w Wilkowicach. Mimo że do sierpnia pozostało jeszcze sporo czasu, trwają rozmowy w tej sprawie z gminą Lip-no, która jest współorganizatorem imprezy, a także Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, które co ro-ku przy okazji festiwalu organizują w Wilkowicach wystawę nowego sprzętu rolniczego Roltechnika.

– Mimo że mamy już sporą grupę członków, jesteśmy otwarci na kolej-ne zgłoszenia. By należeć do „TiM-u”, nie trzeba być posiadaczem sprzę-tu rolniczego. Zapraszamy również sympatyków, interesujących się hi-storią mechanizacji rolnictwa – za-chęca Rafał Samelczak.

Więcej informacji o klubie „Traktor i maszyna” można znaleźć na stronie internetowej www.traktorimaszyna.pl. Zamieszczane tam są fotorelacje z imprez, w których biorą udział klu-bowicze. Ze wspomnianej strony moż-na pobrać deklarację członkowską dla kandydatów do klubu. Na bieżąco zamieszczane są tam również infor-macje o nadchodzących imprezach, w których mogą wziąć udział pasjo-naci starego sprzętu rolniczego. (ama)

28 stycznia weszła w życie jedna z naj-bardziej kontrower-syjnych ustaw doty-

czących rolnictwa, jakimi zajmował się nasz parlament w ostatnich latach

– ustawa o nasiennictwie. Mówiło się o niej już od dawna, ponieważ ma ona regulować kwestie związane z uprawą roślin modyfikowanych genetycznie

– GMO. Zdaniem wielu specjalistów jest ona kom-promisem pomiędzy prze-ciwnikami i zwolennikami tego typu roślin.

– Nowa ustawa o  na-siennictwie zezwala na rejestrację i obrót na-sionami zmodyfikowany-mi genetycznie – tłuma-czy Stanisław Banaszak, dyrektor ds. produkcji na-siennej w spółce „Danko” Choryń. – Jednocześnie rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi do tej ustawy zakazują tego typu upraw w Polsce. Zgodnie z nimi nie będzie już można na tere-nie naszego kraju uprawiać kukury-dzy MON 810 oraz ziemniaków amfo-ra, a do tej pory było to dopuszczalne. Szacuje się, że mogły one zajmować areał około 3 tys. hektarów, głównie w południowej części kraju.

Temat roślin genetycznie modyfi-kowanych jest dość często podnoszo-ny na leszczyńskiej wsi. Sprowadzana przez mieszalnie pasz śruta sojowa w znacznej części jest wytwarzana z GMO. Wielu rolników – ale i przed-stawicieli branży paszowej – ostrze-gało, że jeżeli nowa ustawa zakaże nawet obrót produktami z GMO, wówczas mieszalnie będą musiały

bazować na śrucie z tradycyjnych odmian. Dodatkowo możnaby uzu-pełniać białko z takich roślin jak: bób, bobik, łubin czy wyka. Ich wadą jest jednak to, że są znacznie droższe, a ponadto ich jakość odbiega od biał-ka soi modyfikowanej. Odbiłoby się to na wyższej cenie pasz, a co za tym idzie – jeszcze niższej opłacalności produkcji trzody chlewnej.

Zagrożenie to zostało jednak od-dalone. Wytwórcy pasz w dalszym ciągu będę mogli sprowadzać dotych-czasowy surowiec. Nowa ustawa daje też większe możliwości kontrolne Państwowej Inspekcji Ochrony Ro-ślin i Nasiennictwa. Gdy zajdzie podejrzenie, że na polu jest zasiana roślina GMO, jej kontrolerzy będą mogli to zweryfikować. W przypad-

ku potwierdzenia rolni-ka czekać będzie kara w tym m.in. likwidacja uprawy na swój koszt.

– Wchodząca w życie ustawa o nasiennictwie zmienia także zasady oceny nowych odmian – dodaje Tadeusz Spurtacz, dyrektor Zakładu Na-sienno-Rolnego „Danko” w Kopaszewie. – Do tej pory zajmował się tym wojewódzki inspektorat

roślin i nasiennictwa. Zgodnie z no-wymi przepisami oceniać będą mo-gły także podmioty, które wytwarza-ją nowe odmiany roślin. Warunkiem jest jednak to, że muszą posiadać akredytowane laboratorium. Nasza firma takie ma. Dzięki temu nowe odmiany szybciej trafią do rolnika, do wysiewu.

GERWAZY KONOPCZYŃSKI

GMO – organizmy modyfikowane genetycznie. To organizmy, których genom został zmieniony metodami inżynierii genetycznej w celu uzyskania nowych cech fizjologicznych. Pierwsze GMO zostało stworzone w 1973 roku, a pierwsze próby polowe miały miejsce w 1986 roku i dotyczyły tytoniu

Page 7: Rolnictwo13

[23]www.panorama.media.pl 31 I 2013PANORAMA LESZCZYŃSKA

Produkcja bydła rzeźnego jest wreszcie opłacalna

Cena zachętą dla hodowców

REKLAMA

REKLAMA

Jak się pozbyć uciążliwych mieszkańców pastwisk i łąk?

Śledziem w kretaŻ erowanie kretów na łąkach i pa-

stwiskach jest uciążliwe dla rolników, ale zwalczanie tych zwie-rząt jest tam zabronione. Widoczne wiosną kopczyki będą więc zmar-twieniem dla wielu osób. Ssak w cią-

gu godziny potrafi wykopać 12-13 metrów nowego tunelu, jednorazowo może wypchnąć nawet dwa kilogramy ziemi, a w ciągu dnia usypać około 70 kretowisk.

Zgodnie z prawem kret jest zwierzęciem objętym cało-roczną ochroną, z wyjątkiem terenów zamkniętych: ogrody, szkółki i lotniska, gdzie zwie-rzęta te można zwalczać.

– Szkodliwość kreta polega na drążeniu tuneli, wykopy-waniu z ziemi i zasypywaniu roślin, erozji gleby spowo-dowanej wodą wyciekającą z krecich korytarzy, utrud-nionym koszeniem oraz nie-zbyt estetycznym wyglądem terenu. Kret jest owadożerny

i bardzo żarłoczny. Może zjeść tyle ile sam waży – tłumaczy Dorota Pięk-na–Pasterczyk, główny specjalista ds. ogrodnictwa Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.

Odstraszająco na krety działają drewniane lub blaszane kołatki po-ruszane przez wiatr, wiatraczki, szkla-ne lub plastikowe butelki zakopane po szyjkę w ziemi, które na wietrze rozbrzmiewają prawie niesłyszalny-mi dla człowieka gwizdami. Można też kupić odstraszacie lub pułapki. Dobrym sposobem jest zbieranie zie-mi z kopczyków i nie zasypywanie otworów.

– Odstraszająco działają również zapachy wydzielane przez aksa-mitkę, bazylię, komosę, czosnek i  wilczomlecz, dlatego rośliny te warto posadzić w rzędach między uprawianymi roślinami – mówi Do-rota Piękna –Pasterczyk. – Do kopca można włożyć kawałek tkaniny na-sączonej naftą, fenolem lub olejem napędowym. W sklepach dostępne są łagodne środki chemiczne o dzia-łaniu odstraszającym tzw. repelenty, które sypie się do nor.

Można też odpalać w tunelach świe-ce dymne, wydzielające odstraszający lub trujący gaz. Są również ludowe sposoby zwalczające kreta: wkładanie do tuneli kawałków śledzia, skórek cytryny, pociętych gałązek tui oraz suszonej lub świeżej mięty. Podobno zapach ludzkich włosów również dzia-ła odstraszająco na tego ssaka (ram)

H odowla bydła od dłuższego czasu jest opłacalna. Zdaniem ekspertów rynku rolnego sytuacja na rynku wołowiny

w 2012 r. była względnie stabilna i tak też ma być w roku bieżącym. Tak dzieje się od 2011 r., gdy znacząco wzrosła opłacalność produkcji żywca i mleka.

Produkcja żywca wołowego od dwóch lat jest wreszcie dla rolni-ków opłacalna.

– Sytuację rynkową żywca woło-wego w 2012 r., w odróżnieniu od sy-tuacji rynkowej trzody i mleka, moż-na ocenić jako dobrą, nawet mimo spadku cen skupu w ostatnich miesią-cach – informuje Jan Brożek z działu ekonomiki Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. – Zapewnia ona gospodarstwu rolnemu o tej spe-cjalizacji produkcji parytet dochodu, czyli zapłatę za pracę, na poziomie większym od wynagrodzenia śred-niego krajowego netto, w tym rów-nież na pokrycie kosztów produkcji i amortyzacji majątku gospodarstwa.

Znaczącą podaż na rynku mięsa wołowego potwierdza Polski Koncern Mięsny Duda. Firma skupuje bydło rzeźne w całym kraju, choć głównie w Wielkopolsce. Zwierzęta trafiają do ubojni w Hucie koło Czarnkowa. Producenci zmagają się z wysokimi kosztami produkcji i niskimi marżami. Ten drugi czynnik sprawia, że zakłady mięsne zarabiają głównie na ilości ku-powanych zwierząt. Dla PKM Duda rok 2012 był rekordowy – wzrost uboju byd-ła wyniósł aż 70 proc. W 2011 r. średnio ubijano 1400 sztuk miesięcznie, w ub.r. było to nawet ponad 2600 sztuk.

– Obecnie utrzymujemy skup bydła na wysokim poziomie, choć w porów-naniu z końcówką 2012 roku, jest on mniejszy – mówi Miłosz Nowacki, dy-rektor zakładu uboju bydła w Hucie, należącego do PKM Duda. – Zmniej-szyła się podaż bydła, na co wpływ mają niskie temperatury, ale także

fakt, że rynek wydaje się być w tym momencie nasycony.

Jan Brożek podaje jeszcze jeden powód mniejszego obecnie poziomu uboju żywca wołowego. Trybunał Kon-stytucyjny orzekł pod koniec listopada ub.r., że sprzeczny z konstytucją jest przepis, który pozwala na rytualny ubój zwierząt przez wykrwawienie, bez ich wcześniejszego ogłuszenia. Jedną z firm, która tym wcześniej zajmowała się jest właśnie PKM Duda – część mię-sa trafiała na eksport do Turcji.

Rolnicy zwiększają stada, bo zara-biają na tym znacznie więcej niż kilka lat temu.

– Wzrost cen żywca wołowego w  2011  r. poprawił opłacalność tego kierunku produkcji. Ceny te po wzrostach w 2011 r. wykazywały w ub.r. tendencję lekko zniżkową z małymi wahnięciami, w porówna-niu do cen z końca 2011 r. – informuje Jan Brożek z WODR.

W 2012 r. ceny netto skupu żywca wołowego były stabilne i za 1 kg pła-cono w grudniu przeciętnie 6,49 zł, tj.

o blisko 6 proc. więcej niż rok wcześ-niej. Za krowy średnio płacono więcej o blisko 17 proc. a za byki – o prawie 7 proc. Ceny skupu byków klasy A były jeszcze wyższe i w regionie wielkopol-skim osiągnęły poziom średnio 7,59 zł za 1 kg wagi żywej. Maksymalne ceny dochodziły do 7,85 zł za 1 kg dla bydła ras mięsnych.

Przy analizie produkcji i spożyciu mięsa wołowego należy uwzględnić fakt, że z wyprodukowaniem kilogra-ma mięsa wołowego wiążą się znacznie większe nakłady finansowe niż w przy-padku wieprzowiny czy mięsa drobio-wego. Specjaliści tłumaczą, że w opasie bydła zużywa się na kilogram przyro-stu ponad dwukrotnie więcej jednostek paszowych niż w tuczu tuczników i po-nad czterokrotnie więcej niż w produk-cji kurcząt brojlerów. Z drugiej strony, po uboju krów zyskujemy niższy tzw. wskaźnik wydajności rzeźnej, a więc mniejszy udział tuszy niż przy uboju tuczników i drobiu. Dlatego też ceny detaliczne wołowiny są znacznie wyż-sze niż innych gatunków mięsa. (ram)

FOT.

PK

M D

UD

A

Miłosz Nowacki, dyrektor ubojni bydła PKM Duda: „Utrzymujemy wysoki poziom skupu bydła”

Page 8: Rolnictwo13

[24] 31 I 2013 www.panorama.media.pl

PANORAMA LESZCZYŃSKA

REKLAMA