riviera_sopot_22

16
Rok II Nr 12(21) grudzień 2007 MYŚL GLOBALNIE – CZYTAJ LOKALNIE www.riviera 24.pl Naturalna dieta uj ędrniaj ą ca Dostarcza skórze kwasy Omega 3+6, magnez oraz witaminy NOWOŚĆ ! www.kosmetykiAA.pl NUTRI UJ Ę DRNIANIE Skiba na Święta >> s. 10 Fot. Kosycarz. Druga odsłona >> s. 11 Szczęśliwych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia Naszym Czytelnikom, Mieszkańcom Trójmiasta, a w szczególności Sopocianom, a także Współpracownikom naszej gazety, Reklamodawcom i Sponsorom wraz z podziękowaniami za dotychczasowe wsparcie składa Redakcja miesięcznika „Riviera” Każdy niemal mieszkaniec Polski zapytany, jakie są jego ulubione święta, bez wahania wskaże Boże Narodzenie, a przede wszystkim poprzedzający je dzień Wigilii. W hierarchii kościelnej wyżej stoi Wielkanoc, symbolizująca zmartwychwstanie Chrystusa i jego tryumf nad siłami ciemności, ale dla przeciętnego mieszkańca Ziemi nie ma nic bardziej wzruszającego i radosnego ponad moment zapalenia świeczek na choince, dzielenie się opłatkiem z najbliższymi, stół z sianem ukrytym pod obrusem. >> O kaszubskiej Wigilii czytaj na s. 8 POL Brokers sp. z o.o. www.polbroker.pl Spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu sukcesów w realizacji wszystkich planów w nadchodzącym Nowym Roku 2008 wszystkim swoim Klientom i osobom współpracującym życzy POL Brokers sp. z o.o. Sopot, ul. Grunwaldzka 23/6 Tel. 058 551-72-57, 550-79-78

description

 

Transcript of riviera_sopot_22

Page 1: riviera_sopot_22

Rok II Nr 12(21) grudzień 2007

M YŚ L G L O B A L N I E – C Z Y T A J L O K A L N I E w w w. r i v i e r a 2 4 . p l

Naturalna dieta ujędrniająca

Dostarcza skórze

kwasy Omega 3+6,

magnez oraz

witaminy

NOWOŚĆ!

ww

w.k

osm

etyk

iAA

.pl

NUTRI UJĘDRNIANIE

Skiba na Święta>> s. 10

Fot. Kosycarz. Druga odsłona>> s. 11

Szczęśliwych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia Naszym Czytelnikom, Mieszkańcom Trójmiasta, a w szczególności

Sopocianom, a także Współpracownikom naszej gazety, Reklamodawcom i Sponsorom wraz z podziękowaniami

za dotychczasowe wsparcie składa

Redakcja miesięcznika „Riviera”

Każdy niemal mieszkaniec Polski zapytany, jakie są jego ulubione święta, bez wahania wskaże Boże Narodzenie, a przede wszystkim poprzedzający je dzień Wigilii. W hierarchii kościelnej wyżej stoi Wielkanoc, symbolizująca zmartwychwstanie Chrystusa i jego tryumf nad siłami ciemności, ale dla przeciętnego mieszkańca Ziemi nie ma nic bardziej wzruszającego i radosnego ponad moment zapalenia świeczek na choince, dzielenie się opłatkiem z najbliższymi, stół z sianem ukrytym pod obrusem.

>> O kaszubskiej Wigilii czytaj na s. 8

POL Brokers sp. z o.o.www.polbroker.pl

Spokojnych i radosnychŚwiąt Bożego Narodzenia

oraz wielu sukcesóww realizacji wszystkich planów

w nadchodzącym Nowym Roku 2008wszystkim swoim Klientomi osobom współpracującym

życzy

POL Brokers sp. z o.o.

Sopot, ul. Grunwaldzka 23/6

Tel. 058 551-72-57, 550-79-78

Page 2: riviera_sopot_22

2 Sopot www.riviera24.pl

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego roku, wszystkim Mieszkańcom i Przyjaciołom Sopotu, a także czytelnikom „Riviery”, życzymy zdrowia i powodzenia w życiu osobistym i zawodowym.

7.11 – 2.12 VII Konkurs o Nagrodę im. Daniela Chodowieckiego – PGS29.11 – 15.12 wystawa Hanny Treblińskiej-Kubicz „Malowane pastelami, czyli krótkie

historie z życia wzięte”, Galeria Triada do 1.12 „Czarownice w bajkach mieszkają, na miotłach latają i na konkurs

zapraszają!” – konkurs plastyczny dla dzieci, MBP, Filia Nr 6 do 31.12 „Powspominać zawsze warto, czyli jak zmieniało się osiedle i piękniała

biblioteka” – wystawa z okazji 60-lecia biblioteki, MBP, Filia Nr 6 do 31.12 „60 lat z Biblioteką. Rodzinne fotografie czytelniczych pokoleń” – konkurs

fotograficzny, MBP, Filia Nr 8 do 31.12 Galeria w korytarzu „60 lat minęło” wystawa o bibliotece, MBP Biblioteka

Głównado 31.12 „Sopockie wschody i zachody słońca” – konkurs fotograficzny, MBP, Filia

Nr 1 do 11.01 „Lalki mają głos!” – konkurs plastyczny dla dzieci, MBP Biblioteka Główna do 31.11 „Bajkowi przyjaciele na co dzień i na niedzielę” – wystawa prac plastycznych

uczestników konkursu, MBP, Filia Nr 7 1.12 g. 20.00 premiera książki Wojciecha Fułka i Romana Stinzing-Wojnarowskiego

„Kurort w cieniu PRL-u Sopot 1945-1989”, Krzywy Domek1.12 g. 19.00 premiera spektaklu „Visitores” – Julia Mach i Filip Szatarski. Klub

Atelier, Sopocka Scena Off De Bicz 1.12 g. 21.00 DJ Romero i Fox, klawiszowiec, który dotychczas grał z Kayah, Reni

Jusis czy 15 Minut Projekt w ramach cyklu Fuzja didżejów z muzykami, Zielony Dwór, al. Niepodległości 78, wstęp wolny!

2.12 g. 12.00 „Zielona babcia” Teatr Klapa z… szopką zaprezentuje przedstawianie pt. „Klimek i Koperek w Betlejem”, Zielony Dwór, al. Niepodległości 78

2.12 g. 20.00 koncert zespołu Orchid (www.myspece.com/orchidband), Dworek Sierakowskich

3 – 7.12 FESTIWAL POEZJI – SOPOT 2007 szczegóły programu s. 13.3.12 g. 17.00 Teatrzyk Pacynka zaprasza na przedstawienie „Jaś i Małgosia”, MBP,

Biblioteka Główna 3 – 6.12 MIKOŁAJKI W OFF DE BICZ 03.12 i 05.12 g. 9.00 i 11.00 „Braciszek i siostrzyczka” wg braci Grimm – Stacja

Szamocin04.12 i 06.12 g. 9.00 i 11.00 „Pan Huczek” wg opowiadań Hannu Makaeli – Stacja

Szamocin 3.12 – 30.01 zapisy na III edycję kursu komputerowego dla seniorów i bezrobotnych, MBP,

Filia Nr 8 4.12 g. 19.30 Biesiada Literacka z Jackiem Fedorowiczem, Urząd Miasta Sopotu 4.12 g. 20.30 DKF Kurort, „Nóż w wodzie”, reż. R. Polański, Polska, 1961, 90 min.,

kino Polonia 5 – 30.12 g. 18.00 otwarcie wystawy fotografii Witolda Węgrzyna pt. „Obecność

sytuacje V”, PGS 5.12 g. 20.30 „War Zone”, reż. Tim Roth, Sarah Radclife – UK / Włochy, 1999, 98

min, DKF Marcello, Kino Polonia6.12 g. 17.00-20.00. Festyn Rodzinny dla mieszkańców Sopotu. Gimnazjum nr 2 7.12 g. 17.00 Mikołajki, MBP, Filia Nr 7 7.12 g. 19.00 Koncert z poezją. Polska Filharmonia Kameralna – Sopot – Sala

Koncertowa PFK 7 i 8.12 g. 19.00 premiera spektakli „Bio-obiekt. Intro” i „Tak”, Teatr Okazjonalny,

Sopocka Scena Off De Bicz 8.12 g. 17.00 wernisaż wystawy Anny Nowińskiej i Krystyny Wantuch „Tkanina

i Rysunek”, Dworek Sierakowskich 8.12 Rajd Samochodowy o Puchar Lotosu III – Automobilklub Orski 10.12 g. 17.00 Wesołych Świąt – wieczór opowiadań o Św. Mikołaju, wykonanie

ozdób na choinkę; dla młodszych dzieci, MBP, Filia Nr 2 10.12 g. 18.30 Teatr przy stole: Henning Mankell „Antylopy” czytają: Marzena

Nieczuja – Urbańska, Jarosław Tymański, Krzysztof Gordon – Dworek Sierakowskich

11.12 – 31.01 11.12 g. 17.00 uroczysty finał konkursu „Zwierzęta pluszowe, nasi przyjaciele”. Wystawa prac konkursowych, MBP, Filia Nr 5 11.12 g. 20.30 DKF Kurort, „Mordercze lato”, reż. Spike Lee, USA, 1999, 142 min.,

Kino Polonia12.12 g. 17.00 Dyskusyjny Klub Książki – Kazuo Ishiguro „Nie opuszczaj mnie” MBP,

Biblioteka Główna 12.12 g. 18.30 mecz piłki siatkowej SPK Kamionka vs. Trefl II Gdańsk, Szkoła

Podstawowa nr 912.12 g. 20.30 „Moje życie beze mnie”, reż. Isabel Coixet – Hiszpania / Kanada,

2003, 106 min, DKF Marcello, Kino Polonia 13.12 g. 11.30 spotkanie z przedszkolakami 6-latkami z Przedszkola nr 10 w Sopocie

poświęcone tradycjom Bożego Narodzenia, MBP, Filia Nr 5 13.12 g. 12.00 „Czarownice w bajkach mieszkają, na miotłach latają i na konkurs

zapraszają!” – finał konkursu plastycznego, MBP, Filia Nr 6 14.12 g. 18.00 promocja książki Hanny Cygler „Czas zamknięty”, Dworek

Sierakowskich 14 i 15.12 g. 19:00 Premiera spektaklu „Punkt” Teatr Cynada i Eltermann /

Chmielewska, Sopocka Scena Off De Bicz 18.12 g. 20.30 DKF Kurort, „Jazda”, reż. J. Sverák, Czechy, 1994, 85 min., Kino

Polonia28.12 g. 18.00 promocja książki Beaty May „To dla ciebie – This is for you”, Dworek

Sierakowskich

wtorki 4, 11, 18 grudnia – g. 17.00 „KSIĄŻKA NA PIĄTKĘ” głośne czytanie, zabawy dla dzieci, Miejska Biblioteka Publiczna, Filia Nr 5 każdy czwartek – g. 18.00 Czwartkowy Wieczór Muzyczny w Dworku Sierakowskich każdy piątek 7, 14, 21, 28 grudnia – g. 18.00 „Baśnie, Bajki, Bajeczki – czytane, słuchane i oglądane” – impreza dla dzieci, MBP, Filia Nr 6 listopad – marzec 2008 – „Paul Puchmüller. Architekt, który przemienił Sopot w miasto”, Muzeum Sopotu; szczegóły na s. 4.

kalendarium

Jacek Karnowski

Prezydent Miasta Sopotu

Wieczesław Augustyniak

Przewodniczący Rady Miasta Sopotu

Sopot Film FestiwalW dniach – listopada odbyła

się siódma edycja Sopot Film Festiwal. Na Festiwal zgłoszonych zostało ponad filmów krótkometrażowych z krajów. Do pokazów jury dopuściło filmy. Najwyższy poziom reprezento-wały filmy animowane, choć na Festi-walu wyświetlono również wiele cieka-wych fabuł. Grand Prix zdobyły cztery

obrazy. W dziedzinie fabuły nagrodę otrzymał „Armando” włoskiego twór-cy Massimiliano Camaitiego, zaś na-grodę dla filmu animowanego „Cara-cas” Anny Błaszczyk. Najlepszą fabułą polską okazała się „Teczka” Jakuba Kossakowskiego. Natomiast za najcie-kawszy film twórcy pochodzącego z Wybrzeża uznano „x” Bartosza Pa-ducha. (bs)

MOPS nagrodzony listopada Minister Pracy i Poli-

tyki Socjalnej uhonorował pracowni-ków Działu Pomocy Socjalnej sopo-ckiego MOPS listem gratulacyjnym. Wyróżnienie to zostało przyznane za szereg nowatorskich rozwiązań po-mocy podopiecznym MOPS, szcze-

gólnie w dziedzinie projektu Asystent Rodziny. Program ten jest realizowa-ny od wiosny roku. W jego ra-mach osoby bezrobotne, po przeszko-leniu, zostają asystentami rodzinnymi i sami pomagają innym, znajdującym się w trudnych warunkach życiowych. (bs)

Bartek Sasper

Wiceprezydent Gdańska do spraw polityki socjal-nej, mieszkanka Sopotu,

Katarzyna Hall została ministrem edukacji narodowej w rządzie Do-

nalda Tuska. Na stanowisku wice-prezydenta zastąpiła ją Ewa Ka-mińska. Absolwentka psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickie-wicza w Poznaniu i fi lozofi i KUL, znana działaczka samorządowa, ostatnio pełnomocnik wojewody do spraw kobiet i rodziny.

Nowa pani minister edukacji urodziła się marca r.

Sopocianka w rządzie Donalda Tuska

Katarzyna Hall do MENw Gdańsku. Ukończyła VIII Li-ceum Ogólnokształcące w ro-dzinnym mieście. Po maturze rozpoczęła studia matematycz-ne na Uniwersytecie Gdańskim. Karierę zawodową rozpoczęła jako nauczycielka w Zespole Sportowych Szkół Ogólnokształ-cących. Później pracowała jako wykładowca w Instytucie Mate-

matyki Uniwersytetu Gdańskie-go. Po roku uczestniczyła w tworzeniu gdańskiej oświaty niepublicznej. Współtworzyła koncepcję programową pierw-szego prywatnego liceum na Pomorzu – Gdańskiego Liceum Autonomicznego; była również jego pierwszym dyrektorem. Katarzyna Hall znalazła się wśród założycieli Gdańskiej Fundacji Oświatowej. W powołała Sopocką Autonomicz-ną Szkołę Podstawową, została również pełnomocnikiem za-rządu GFO. W latach - pracowała na rzecz Rady Kon-sultacyjnej ds. Reformy Eduka-cji Narodowej. lutego prezydent Gdańska, Paweł Ada-mowicz powołał ją na stanowi-sko wiceprezydenta miasta ds. polityki społecznej. listopada br. premier Donald Tusk zapro-ponował jej stanowisko Ministra Edukacji Narodowej. Nowa pani minister jest żoną Aleksandra Halla, znanego polityka, założy-ciela Ruchu Młodej Polski, posła na Sejm w latach - oraz -. Ma trzech synów z pierwszego małżeństwa (pierw-szy mąż zmarł). Nie należy do żadnej partii.

Katarzyna Hall jedzie do Warszawy po tekę ministra edukacji.

fot. K

rzys

ztof M

ystk

owsk

i / KF

P

Page 3: riviera_sopot_22

Adres redakcji:81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61tel. (058) [email protected]

Redaktor naczelny:Krzysztof Maria Załuskitel. 0 668 17 77 63

Wydawca:PPHU RIVIERA SOPOTGabriela Łukaszuk81-703 Sopot, ul. Kościuszki 61

Dział reklamy:[email protected]

Druk:Polskapresse sp. z o.o.80-720 Gdańsk, ul. Połęże 3

Niezamówionych materiałów redakcja nie zwraca, zastrzega sobie także prawo do ich redagowania.Za treść reklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności

Nr 12(21) grudzień 2007 Gdańsk 3

Wszystkim mieszkańcom Metropolii Gdańskiej

składam serdeczne życzenia ciepłych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia

oraz spokoju w Nowym Roku

Paweł AdamowiczPrezydent Miasta Gdańska

Koncert kursu dyrygenckiego grudnia w sali koncertowej

Akademii Muzycznej w Gdańsku odbędzie się koncert fi nałowy kursu dyrygenckiego Polskiej Filharmonii Kameralnej. W kon-cercie wystąpi czterech dyrygen-tów. -letni Adi Bar z Izraela, oraz trzech Niemców: -letni Mathias Krueger urodzony w Rottweil, -letni Ingo Stadt-mueller i -letni Sebastian Zie-rer z Regensburga. Jako solista wystąpi -letni Białorusin, Ki-rył Kieduk, cudowne dziecko fortepianu, który karierę rozpo-czął już w wieku lat. Dziś jest on laureatem wielu konkursów pianistycznych, występował w kra-

jach całej Europy, grając między innymi koncerty Bacha, Mozar-ta, Bartoka, Beethovena, Chopina i innych. Drugą solistką będzie urodzona w Darmstadt -letnia Nina Zedler.

W programie wieczoru prze-widziano uwerturę z opery „Cza-rodziejski fl et” Mozarta i koncert fortepianowy A-dur tego samego kompozytora, uwerturę koncerto-wą „Egmont” i koncert skrzypcowy D-dur Bethovena, oraz uwerturę z operetki „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa. Koncert wspie-ra Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej, zaś realizuje go Aka-demia Muzyczna w Gdańsku, wraz z Wyższą Szkołą Muzyczną z Frankfurtu nad Menem.

Rocznica bitwy listopada minęła rocz-

nica bitwy morskiej pod Oliwą. Stoczyły ją w roku fl oty pol-ska i szwedzka. Okrętami polski-mi dowodził admirał Arend Di-ckmann, a Szwedami admirał N. Stiernskold. Eskadra szwedzka została rozbita i zmuszona do ucieczki. Zwycięstwo to zaowoco-wało przerwaniem trzyletniej blo-kady morskiej Gdańska. Od jed-nej z ostatnich kul wystrzelonych przez nieprzyjaciela zginął admi-rał Dickmann. Rocznicę bitwy uczciła Poczta Polska. W Urzędzie Pocztowym przy ulicy Długiej w Gdańsku można było z tej oka-zji kupić okolicznościowe karty, a w okienku fi latelistycznym ostemplować stemplem z wize-runkiem admirała Dickamanna i herbem Gdańska. Inicjatorem wydania kart i stempla było Sto-warzyszenie Żeglarsko-Szantowe GEITAWY w Kielcach. Akcji pa-tronował Prezydent Gdańska Pa-weł Adamowicz.

Okolicznościowe karty pocz-towe upamiętniające roczni-cę bitwy pod Oliwą wydała Po-czta Polska

Uczciwi chłopcy nagrodzeni listopada -letni Paweł i -

letni Marcin szli ulicą Poznańską w Oliwie. W pewnej chwili za-uważyli leżącą na ulicy paczkę. Pro-fesjonalnie zapakowaną, z adresem nadawcy i odbiorcy. Nie zastana-wiając się długo zabrali ją i zanie-śli na najbliższy komisariat policji na Przymorzu. Policjanci ustalili, że paczkę zgubił przewoźnik fi r-

my kurierskiej, a wewnątrz są wy-sokiej klasy telefony komórkowe, ładowarki i karty startowe. War-tość zguby wynosiła około ty-sięcy złotych. Po tym wydarzeniu chłopcy zostali zaproszeni do Urzędu Miasta, gdzie w obecności Prezydenta Gdańska, Komendan-ta Policji, przedstawiciele fi rmy kurierskiej i Fundacji Żyć Bez-piecznie złożyli im podziękowa-nia i wręczyli upominki.

Wreszcie przestaną truć listopada w siedzibie Fa-

bryki Fosforów w Gdańsku odby-ła się konferencja, na której eks-perci z Politechniki Gdańskiej, Włodzimierz Cichy i Tadeusz Su-

kowski przedstawili projekt osta-tecznego zamknięcia hałdy fo-sfogipsów w Wiślince. Przeciwko istnieniu tej hałdy, na której „Fo-sfory” zgromadziły setki tysięcy ton odpadów poprodukcyjnych, od dawna protestują ekolodzy.

Spływające z niej wody deszczo-we zatruwają okoliczne kanały, a także przedostają się do Mar-twej Wisły. Aby temu zapobiec naukowcy zamierzają obsadzić hałdę wierzbami. Drzewa te po-chłaniają ogromne ilości desz-

czówki, co ma przyczynić się do obniżenia poziomu wód grunto-wych i tym samym odcięcia ich od zanieczyszczeń. Nieczynna już hałda zostanie pokryta ziele-nią. Prace rekultywacyjne mają się zakończyć w roku .

Poszerzone JelitkowoOpiekujący się trójmiejskimi

plażami Urząd Morski w Gdyni systematycznie umacnia zagrożo-ne przez Bałtyk plaże. Prace pro-wadzone są przy pomocy refulera, który pobiera piasek z dna mor-skiego i przenosi go wraz z wodą rurociągiem na ląd. W ten sposób przed kilkoma laty utworzono sztuczną plażę w Gdyni. W ubie-głym roku zastrzyk z piasku otrzymała plaża w Sopocie, na-

przeciw klubu żeglarskiego He-stia. W tym roku przyszła kolej na gdańskie plaże. Na wiosnę prace prowadzono w Brzeźnie, a w listo-padzie refuler niemal dwukrotnie poszerzył plażę w Jelitkowie. Daje to gwarancję, że zimowe sztormy nie zdemolują obsadzonych ro-ślinnością nadmorskich wydm. Również plażowicze będą mieli w przyszłym sezonie znacznie więcej powierzchni do opalania i wypoczynku.

fot. m

ater

iały K

WP

fot. m

ater

iały U

rzęd

u Mias

ta

fot. K

rzys

ztof M

ystk

owsk

i / KF

P

Powołanie ECS listopada w Dworze Artusa

zostało uroczyście powołane Eu-ropejskie Centrum Solidarności. Jego dyrektorem został domini-kanin, ojciec Maciej Zięba. Ma on pokierować zespołem osób stanowiących pierwszą „załogę” Centrum. ECS powstaje na tere-

nach postoczniowych, w rejonie Placu Solidarności. Koszt budo-wy tej placówki wyniesie mi-lionów złotych, z czego mi-lionów stanowić będą fundusze unijne. Planowane otwarcie pierwszego obiektu ECS, którym będzie budynek muzeum wyzna-czono na rok .

Uroczystość podpisania umowy założycielskiej Europejskiego Centrum Solidarności. Nz. dyr. ECS o. Maciej Zięba i Pawel Adamowicz.

Nagrodzeni chłopcy w towarzystwie rodziców, prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza i Komen-danta Miejskiej Policji w Gdańsku – podinsp. Krzysztofa Szymika.

Page 4: riviera_sopot_22

4 Sopot Zygmunt August zdetronizowanyPosąg króla Zygmunta Augu-

sta ozdabiający szczyt wieży Ra-tusza Głównego Miasta ufundo-wali mieszczanie gdańscy wdzięczni królowi za mediację podczas zamieszek religijnych. W marcu roku, podczas szturmu Gdańska przez Armię Czerwoną posąg został całkowi-cie zniszczony. Kopię wykonano po wojnie dość szybko. Już w ro-ku pokryty dwoma kilogra-mami złota król znów spoglądał na gród nad Motławą z wysoko-

ści ratuszowej wieży. Obecnie nadszedł czas remontu rzeźby. Aby ją zdjąć z wysokości me-trów trzeba było zatrudnić trzech alpinistów i sprowadzić dźwig z odpowiednio długą wysięgnicą. Mający centymetrów wzro-stu król stanął na ziemi w piątek listopada. Nim przetranspor-towano go do pracowni, która przeprowadzi jego renowację, z ostatnim z Jagiellonów sfoto-grafowało się spore grono gdań-szczan. Odmłodzony król ma powrócić na swój podniebny tron wiosną roku.

Taksówkarz skazanyZakończył się proces -let-

niego Jerzego P., taksówkarza z Rumi. W nocy z na paź-dziernika ubiegłego roku przeje-chał on swoim mercedesem leżą-cego na jezdni ulicy Powstańców Warszawy studenta Bartosza Star-czewskiego. Wcześniej grupa chu-liganów z Przymorza ciężko pobi-ła studenta, pozostawiając go bez przytomności na ulicy. Również Jerzy P. odjechał z miejsca wypad-ku nie udzielając rannemu pomo-cy, a następnie usiłował zetrzeć ślady krwi ze swego wozu. Star-czewski jeszcze tej samej nocy zmarł w szpitalu. Podczas rozpra-wy w Sądzie Rejonowym proku-

rator Marek Wasilewski zażądał dla oskarżonego maksymalnej kary – lat pozbawienia wolno-ści. Taką karę sędzia Radomir Boguszewski uznał za zbyt wyso-ką. Przypomniał, że Jerzy P. naje-chał na Starczewskiego nieumyśl-nie. Jego wina polega na ucieczce z miejsca zdarzenia i próbie zatar-cia śladów. Dlatego sąd zdecydo-wał wymierzyć mu karę lat wię-zienia. Prócz tego oskarżony ma zakaz prowadzenia pojazdów me-chanicznych przez okres lat i musi zapłacić na rzecz fundacji wspierającej ofi ary wypadków drogowych tysięcy złotych. Wy-rok nie jest prawomocny.

Grubo ponad sto elewacjiTrwa rewitalizacja sopockich ka-

mienic. Miało być „sto elewacji na stulecie”, jest już około . Ostatnio nową szatę zewnętrzną otrzymały domy przy ulicy Haff nera i Chopi-na . Od roku program ten pochłonął ponad milionów złotych i cieszy się niesłabnącą popularnoś-cią. Z własnej inicjatywy odświeżają swoje kamienice wspólnoty miesz-kaniowe, a fi nansowo wspiera je

miasto. Mieszkańcy wystąpili także do władz miejskich z propozycją umieszczania na odnowionych do-mach reklam. Byłoby to połączone z partycypowaniem przez reklamo-dawcę w remont. Sprawą tą zajęli się radni na XI Sesji Rady Miasta w dniu listopada. Projekt uchwały zakła-dał, że reklama zostanie umieszczo-na na budynku po zakończeniu re-montu na okres trzech lat. Będzie to dotyczyło budynków stojących przy alei Niepodległości. (bs)

Hala rośnie, na razie ulic brakBudowa hali sportowo-wido-

wiskowej na granicy Sopotu i Gdańska dawno już wyszła spod ziemi. Ukończone są żelbetowe pylony, na których wspierać się będzie stalowa konstrukcja da-chu. Budynek ma zostać oddany do użytku za miesięcy, tzn. grudnia roku. Wiosną roku będą tam mogły odbyć się pierwsze imprezy. Aktualnie prowadzone są rozmowy na temat udzielenia koncesji przedsiębior-stwu, które wykona instalacje energetyczne: ogrzewanie, klima-tyzację, wentylację itp. Sopoccy

urzędnicy przygotowują także przetarg mający wyłonić fi rmę, która zostanie głównym operato-rem hali. W pierwszym okresie funkcjonowania obiektu będą jednak kłopoty z dojazdem do niej. Z dolnym Sopotem łączy ją ulica Łokietka – na razie jest to droga gruntowa. Do Gdańska do-jazd ma zapewnić Droga Zielona, biegnąca wzdłuż Żabianki do alei Grunwaldzkiej w rejon ulicy Czyżewskiego. Będzie to związa-ne z wybudowaniem tunelu pod torami kolejowymi. Budowa obu tras rozpocznie się wiosną przy-szłego roku i potrwa kilkanaście miesięcy.

Paul Puchmueller w Muzeum Sopotu listopada w Muzeum Miasta

Sopotu została otwarta wystawa prezentująca dorobek Paula Puchmuellera, zmarłego w roku sopocianina. Puchmueller był przez ponad dwadzieścia lat bu-downiczym miejskim w sopockim

magistracie. Jest uważany za naj-wybitniejszego architekta wzno-szącego sopockie budowle. Według jego projektów powstał Zakład Ką-pielowy przy molo, Łazienki Pół-nocne i Łazienki Południowe, Ra-tusz, oraz trzy budynki szkolne. Wystawa będzie czynna do mar-ca roku. (bs)

Arkady po remoncieDobiegł końca remont pawilo-

nów przy arkadach sopockiego mola. Inwestycję fi nansowało Ką-pielisko Morskie Sopot, dzierżaw-ca mola. Z prawej strony arkad powstała restauracja o nazwie „Fregata”. Może ona pomieścić konsumentów, na parterze i na piętrze. W sezonie ilość miejsc zwiększy się o – na tarasie

i w ogródku letnim. Budynek wieńczący lewą stronę arkad po-mieści sklep z bursztynami, kasy mola, oraz na piętrze kawiarnię „Bursztynową” dla gości. W le-cie, podobnie jak we „Fregacie” w „Bursztynowej” będzie mogło zasiąść dodatkowo osób na tara-sie piętra oraz w ogródku. W obu lokalach znajdzie stałe zatrudnie-nie osób, a sezonowo. (as)

Kłopoty z pawilonemBudowa Centrum Haff nera

w Sopocie postępuje naprzód, wszystkie budki z rybami, keba-bami i pizzami znajdujące się nie-gdyś na terenie przyszłego Cen-trum dawno już zostały rozebra-ne. Z jednym wyjątkiem. Jest nim pawilon byłego supersamu na rogu ulicy Monte Cassino i Po-wstańców Warszawy. Nie można go do końca wyburzyć, ponieważ grunt, na którym stoi jest prywat-ną własnością, zaś właściciele są nieuchwytni. Część działki należy

do podejrzanego o morderstwo i poszukiwanego listem gończym Janusza L., część do nieżyjących od dawna małżonków Ilków. Miejsca pobytu ich spadkobier-ców też nie daje się ustalić. Prezy-dent Sopotu, Jacek Karnowski nie wyklucza, że jeśli osoby te szybko się nie odnajdą, trzeba je będzie wywłaszczyć, a pozostałą część zawalidrogi rozebrać. Na szczęś-cie na miejscu pawilonu ma być plac, tak więc jego obecność nie zawadza na razie fi rmie budującej Centrum Haff nera.

Hotel w miejsce „Marago”Na rogu ulicy Powstańców War-

szawy i Morskiej w Sopocie była w czasach PRL kawiarnia „Marago”, nie ciesząca się specjalnie dobrą re-putacją. Potem lokal został zamie-niony na salon gry i towarzystwo tam uczęszczające było jeszcze mniej ciekawe. Działkę o po-wierzchni metrów kwadrato-wych, na której stał pawilon kupił bi-znesmen Andrzej Grzechnik i obec-

nie buduje w tym miejscu trzypię-trowy hotel. Wykonawcą jest fi rma wznosząca Centrum Haff nera, czyli Spółka NDI. Hotel będzie mógł przyjąć pierwszych gości w roku . Będzie niewielki, zaledwie -pokojowy. Na parterze znajdzie się restauracja na miejsc, a w pod-ziemiu garaż na samochodów. Właściciel nie wyklucza sprzedaży obiektu. Liczy, że za metr kwadrato-wy dostanie od nabywcy nawet tysiące złotych.

Zdjęcie figury Zygmunta Augusta z ratuszowej wieży wymagało nie lada precyzji.

fot. W

ojtek

Jaku

bows

ki /K

FP

Gdańsk

Pylony, na których wspierać się będzie dach hali, górują nad dawnymi łąkami. Okoliczni mieszkańcy czekają z utęsknieniem na drogę, która skróci dystans pomiędzy Sopotem a Gdańskiem.

fot. k

mzfot

. kmz

Sopocki ratusz – jedno z dzieł Paula Puchmuellera

Windą na peronOd listopada na peron SKM

w Sopocie można wjechać windą. Stanowi to ogromne ułatwienie, przede wszystkim dla ludzi star-

szych i niepełnosprawnych. Win-da została zainstalowana w tune-lu, przy wejściu od strony ulicy Chopina. Na podstawie porozu-mienia pomiędzy władzami mia-sta a PKP renowacji zostaną pod-dane wszystkie stacje kolejowe w Sopocie. Dotyczy to w pierw-szym rzędzie najbardziej zanie-dbanego przystanku Sopot Wy-ścigi. Zostanie on radykalnie przebudowany. Również tam, po-dobnie jak w Sopocie Głównym i na Kamiennym Potoku będzie zainstalowana winda. Kosztami tych inwestycji miasto i PKP po-dzielą się po połowie. Istnieje możliwość zrefundowania części wydatków z puli programu Infra-struktura i Środowisko Unii Euro-pejskiej. (as)

fot. k

mz

Nowa winda ułatwi życie podróżnym, zwłaszcza starszym i niepełnosprawnym

fot. k

mz

„Fregata” to nie tylko miejsce gdzie można dobrze zjeść, nowa restauracja to także nowe miejsca pracy.

Pawilon handlowy szpecący przez dziesięciolecia centrum Sopotu i przejście dla pieszych przecinających jezdnię, to juz historia, wkrótce powstanie tu urokliwy skwer.

fot. k

mz

Nagroda dla MarszałkaMarszałek Województwa Po-

morskiego, Jan Kozłowski uhono-rowany został w tym roku ogólno-polską nagrodą samorządową im. Grzegorza Pałki. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się li-stopada w Warszawie. Prócz Mar-szałka otrzymali je: komisarz Unii Europejskiej Danuta Huebner, b. minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka i prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Jan

Kozłowski nie jest pierwszym działaczem Wybrzeża odznaczo-nym nagrodą im. Pałki. W ubie-głym roku nagrodą taką przyzna-no przewodniczącemu Sejmiku Województwa Pomorskiego Bru-nonowi Synakowi, a dwa lata temu prezydentowi Sopotu, Ja-ckowi Karnowskiemu. Jeszcze wcześniej, bo w roku to za-szczytne wyróżnienie otrzymał aktualny wicemarszałek woje-wództwa Mieczysław Struk, wów-czas burmistrz Jastarni.

Tramwaje z DortmunduPół roku temu Gdańsk zakupił w

Dortmundzie dwa używane tram-waje NC. Obecnie władze miasta negocjują z Niemcami zakup jeszcze takich samych wozów. Dortmund wymienia swój tabor na nowy, przy-stosowany do jazdy w podziemnych tunelach i sprzedaje dotychczasowe tramwaje po rewelacyjne niskiej ce-nie tysięcy złotych (nowy, nisko-

podłogowy tramwaj kosztuje grubo ponad milion złotych). Prócz ceny, zaletą dortmundzkich tramwajów jest ich umiejętność „wspinania się” nawet na strome wzniesienia. A taka będzie właśnie nowa trasa, prowa-dząca ze Śródmieścia na Chełm. I to z myślą o niej dokonany został zakup NC. Pierwszych dziesięć wozów przybędzie do Gdańska w przyszłym roku. Reszta – sukcesywnie – do roku .

Konsultant wybrany listopada w Urzędzie Mia-

sta Gdańska została podpisana umowa z fi rmą Ernst & Yuong, która będzie konsultantem do spraw budowy stadionu Baltic Arena. Zadaniem konsultanta jest przygotowanie dokumentacji przetargowej na wykonawcę sta-dionu. Firma sporządzi także

studium wykonalności Baltic Areny, programu jej użytkowa-nia, oraz zajmie się doradztwem technicznym i ekonomicznym. Ernst & Young to fi rma zatrud-niająca ponad sto tysięcy specja-listów różnych specjalności w państwach świata. W Pol-sce działa od roku .

Page 5: riviera_sopot_22

Nr 12(21) grudzień 2007 Gdańskie Święta 5

W tym roku uroczystość powitania świętego Mikołaja w Gdańsku

odbędzie się jak zwykle na Dłu-gim Targu, tuż przy Fontannie Neptuna. Obok bożonarodzenio-wego drzewka stanie scena, na którą 5 grudnia o godzinie 16.30 wstąpi konferansjer prowadzący imprezę. Opowie on zgromadzo-nym dzieciom o zbliżającej się wizycie, a także o historii Gdań-skiej Choinki. Obok sceny będzie ustawiony kufer, do którego dzie-ci mogą wrzucać listy do Święte-go Przyjaciela Maluchów.

O godzinie . na Motławie ukaże się statek z Mikołajowym Orszakiem. Prócz Świętego znaj-

5 grudnia rozbłyśnie Gdańska Choinka

Święty Mikołaj na Długim Targu Gdańsk był pierwszym miastem w Polsce, gdzie narodziła się tradycja witania świętego Mikołaja i zapalania światełek na choince ustawionej w centrum miasta. To inauguracyjne powitanie miało miejsce w roku 1989, u samego zarania III RP. Od roku 1999 organizatorami imprezy są: Miasto Gdańsk, Fundacja Choinki Gdańskiej i Młodzieżowy Klub Twórczy „Plama” Archipelag Kultury. Organizują one dwie imprezy: Gdańską Choinkę i Gdańską Wigilię.

dent wraz z Mikołajem przejdą pod Zieloną Bramą i zajmą miej-sce na scenie. Martwa do tej pory choinka rozbłyśnie tysiącami świateł, wydobywając z mroku zawieszone na niej ozdoby.

Zdradzając tajemnice scena-riusza imprezy możemy zapew-nić, że ozdoby będą szczególnie piękne i z pewnością wzbudzą podziw Mikołaja. Zapewne ze-chce on poznać ich wykonawców. Prezydent wyjaśni, że są one

dziełem dzieci z gdańskich szkół i przedszkoli. Mikołaj wybierze najładniejsze ozdoby, po czym, wraz z Prezydentem wręczy au-torom nagrody.

Święty Mikołaj nie będzie mógł długo zabawić w Gdańsku. Będzie go czekała długa podróż po Polsce i spotkania z dziećmi z innych miast i wsi. Wobec tego Prezydent zapro-ponuje, aby we dwóch odprowadzili dzieci Drogą Królewską ku Złotej Bramie. Barwny bajkowy orszak

przejdzie Długim Targiem i ulicą Długą. Około godziny . Gdańsk pożegna Mikołaja. Nie na długo. Święty z pewnością odwiedzi jesz-cze Wybrzeże, aby swoją obecnoś-cią uświetnić Gdańską Wigilię.

Wigilia, podobnie jak Gdań-ska Choinka, odbędzie się na Długim Targu. Trochę nietypo-wo, bo nie , lecz grudnia. W dniu tym ulicą Długą przej-dzie orszak Aniołów i Kolędni-ków, przebranych w starogdań-

skie stroje. Pochód zatrzyma się przy Gdańskiej Choince, przy której tym razem stanie symbo-liczny stół wigilijny. Aniołowie obdarują przybyłych na uroczy-stość mieszkańców miasta opłat-kiem i zimnymi ogniami. Pośród tysięcy ogników zebrani będą mogli przełamać się opłatkiem, oraz wysłuchać życzeń świątecz-nych, które złożą im ojcowie miasta, oraz przedstawiciele Kościoła.

dzie się w nim Królowa Śniegu, Królewna Śnieżka, Kai, Gerda, Krasnoludki, Mróz i Śnieżynki. Na Zielonym Moście, obok re-stauracji Tawerna, otoczony dziećmi będzie czekał na Mikoła-ja Prezydent Miasta, Paweł Ada-mowicz. Zagra orkiestra, hukną petardy, w kłębach dymu Prezy-

fot. m

ater

iały p

romo

cyjn

e UM

Gdań

skfot

. mat

eriał

y pro

mocy

jne U

M Gd

ańsk

fot. m

ater

iały p

romo

cyjne

UM

Gdań

sk

fot. m

ater

iały p

romo

cyjne

UM

Gdań

sk

fot. m

ater

iały p

romo

cyjne

UM

Gdań

sk

Page 6: riviera_sopot_22

www.riviera24.plbiznes6

Konrad Franke

Przeciwności towarzyszyły rodzinie od początku. Naj-pierw hitlerowcy zmusili

protoplastę rodu, Józefa Szyd-

Sześćdziesięciolecie fi rmy „Szydłowski”

Amerykański sen po polsku Historia grupy „Szydłowski” to rzadki w naszym kraju przykład połączenia rzemieślniczej tradycji, ludzkiej wytrwałości i obywatelskiej uczciwości. W ciągu zaledwie sześćdziesięciu lat, trzy pokolenia rodu Szydłowskich, z małej piekarni, przekształciły rodzinną firmę w potężną grupę kapitałową.

Przez pół roku prowadziłem ją jeszcze jako kierownik, później z Gdańska przyjechał mój kole-ga, który namówił mnie na prze-prowadzkę na Wybrzeże.

Pierwsza gdańska piekarnia pana Józefa znajdowała się na ulicy Traugutta we Wrzeszczu. Prowadził ją od do roku. Wówczas to komuniści po-zbawili go własności i miejsca pracy po raz drugi. Aby z czegoś żyć p. Józef zatrudnił się przy bu-dowie lotniska w Pruszczu Gdań-skim. Razem z nim pracowali tam jego piekarze. Karierę bu-dowlańca zakończył w roku, wraz z końcem stalinizmu.

– Kiedy Gomułka wszedł na tron, znowu ruszyłem z piekar-niami – śmieje się pan Józef. – Najpierw na Traugutta, potem na Słowackiego gdzie w tej chwili pracuje mój najmłodszy syn Jan.

Pod koniec lat siedemdziesią-tych Szydłowscy rozpoczęli bu-dowę kolejnej piekarni przy ulicy Słowackiego . Pierwszy bochen chleba opuścił piec w stanie wo-jennym, w roku . Piekarnię tę prowadzi do dziś syn pana Jó-zefa, Andrzej Szydłowski.

Drugie pokolenie Synowie pana Józefa – An-

drzej, Marek i Jan z powodze-niem kontynuują dzieło ojca.

– Jak to się mówi w gwarze piekarskiej: „po piekarni uczyli-śmy się chodzić, praktycznie od urodzenia” – żartuje p. Andrzej. – Pamiętam, że mając lat zosta-łem sam w zakładzie. Rodzice wyszli na jakieś spotkanie i dłu-go nie wracali. W pewnej chwili pomyślałem sobie, że o tej godzi-

nie powinien być już przerabiany kwas. Wdrapałem się na jakiś stołek i chciałem wymieszać kwas ręcznie, byłem jednak za sła-by. Bardzo się tym zmartwiłem, na szczęście w tym momencie do pie-karni wszedł mój tato i sam do-kończył przerabianie kwasu.

Pan Andrzej i jego bracia pie-karnictwo mają we krwi. Miesz-kanie ich rodziców graniczyło z piekarnią dosłownie przez próg. Wychodząc z jednego z po-koi wchodziło się wprost do za-kładu.

– Największy problem miała z tym nasza mama, bo na ubra-niach i butach wnosiliśmy do po-koi mąkę, którą bez przerwy mu-siała sprzątać – wspomina p. An-drzej. – My za to mieliśmy ogrom-

ną frajdę, taki nietypowy plac za-baw, na którym mimo woli uczy-liśmy się warzenia, narabiania i formowania bochenków.

W roku Andrzej Szyd-łowski po raz pierwszy dostał możliwość samodzielnego pro-wadzenia rodzinnej piekarni. Z propozycji ojca jednak nie sko-rzystał. Postanowił spróbować sił zupełnie sam. Wyjechał na ro-dzinne Podlasie, do Międzyrze-cza, gdzie przez parę lat prowa-dził piekarnię. Tęsknił jednak za rodziną i za morzem. Do piekar-ni na ul. Słowackiego wrócił w roku. Osiem lat później przejął ją od niego młodszy brat, Jan Szydłowski.

Pan Andrzej przeniósł się do nowo wybudowanego zakładu, mieszczącego się przy ul. Słowa-ckiego .

W roku powstaje kolejna piekarnia Szydłowskich, tym ra-zem na gdańskiej Żabiance. Ob-jął ją Marek, najmłodszy syn Jó-zefa Szydłowskiego. Od tej chwili istnieją już trzy fi rmy pod jed-nym szyldem. Jak przysłowiowe grzyby po deszczu, powstają tak-że punkty sprzedaży pieczywa, należące do rodziny.

Wszystkim naszym Klientom, Partnerom oraz Pracownikom firmy składamy życzenia

Spokojnych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia

oraz Pomyślności i Sukcesów w Nowym 2007 Roku

Grupa Szydłowski

Café Ferber to miejsce, w którym tradycja przenika się z nowoczesnością.

fot. k

mz

Sopocka Café Ferber – najnowszy nabytek rodziny Szydłowskich, lokal prowadzi Paweł Szydłowski

fot. k

mz

łowskiego, do opuszczenia ro-dzinnej Wielkopolski i wyjazdu na Podlasie. Potem, po wkrocze-niu bolszewików do Polski ko-munistyczne państwo dwukrot-nie odbierało mu dorobek życia. A jednak udało mu się nie tylko przetrwać, lecz także – wraz ze swoimi synami i wnukami – znacznie poszerzyć zakres dzia-łalności. Obecnie w posiadaniu rodziny, poza macierzystą Piekar-nią-Cukiernią, znajduje się sieć sklepów na terenie Gdańska i Gdyni, hotel w centrum Wrzesz-cza oraz dwie kawiarnie Café Fer-ber – jedna na Starym Mieście, druga na Monciaku w Sopocie.

Senior roduJózef Szydłowski urodził się

w roku w rodzinie rzemieśl-niczej. Ojciec wpoił mu, że w tej profesji najważniejsza jest kon-sekwencja i solidność. Gdy miał czternaście lat wiedział już, że zostanie piekarzem. W tym celu rozpoczął naukę zawodu. Kiedy ją ukończył wybuchła II wojna światowa. Aby uniknąć wcielenia do Wehrmachtu, przeniósł się wraz z rodziną na Podlasie, do wsi Trzebieszów. Tam wynajął dom i piekarnię.

– Niemcy dali nam przydział razówki i piekliśmy chleb na kartki dla Polaków wysiedlonych z Poznańskiego, w ten sposób udało nam się jakoś przeżyć – opowiada Józef Szydłowski. – Po zakończeniu wojny mój wspól-nik, pan Knady wyjechał do Po-znania, a ja otworzyłem swoją pierwszą piekarnię. Trwało to jednak krótko, bo po dwóch la-tach komuniści mi ją zabrali.

W roku p. Andrzej posta-nowił poszerzyć zakres działalno-ści. Otworzył hotel położony przy al. w Gdańsku Wrzeszczu. Hotel „Szydłowski”, to -gwiazdkowy, usytuowany najbliżej lotniska w Rębiechowie obiekt tego typu w Trójmieście. Specjalizuje się w obsłudze klientów biznesowych i grup turystycznych.

Andrzej Szydłowski nie jest wyłącznie rzemieślnikiem. Od wielu lat działa również społecz-nie. Od pracuje w rzemieśl-niczych samorządach, nie tylko w regionie pomorskim, lecz tak-że w ogólnopolskim Związku Rzemiosła Polskiego. W roku od podstaw budował Stowa-rzyszenie Rzemieślników Piekar-stwa RP. Organizacja ta wkrótce

została przyjęta do Światowej Unii Piekarstwa, a sam Szydłow-ski znalazł się w ścisłych wła-dzach zarządu. W roku, z uwagi za zasługi wybrany zo-stał III wiceprezydentem Unii; w roku był już prezydentem Światowej Unii Piekarzy. Funkcję tę pełnił dwa lata.

– W tym czasie starałem się promować na arenie międzynaro-dowej nie tylko pomorskie pie-karnictwo, lecz również kulturę regionu – mówi p. Andrzej. – Zre-zygnowałem, bo czas uciekał. Żeby dobrze wykształcić swoich następców musiałem bardziej po-święcić się pracy zawodowej. Teo-ria teorią, ale to praktyka czyni mistrza. Mam nadzieję, że kolejne pokolenie Szydłowskich, będzie nadal kierować się zasadami wpo-jonymi nam przez mojego ojca.

Trzecie pokolenie Bracia Paweł i Jacek, to już

trzecie pokolenie rodu Szydłow-skich. Synowie p. Andrzeja przejęli po ojcu nie tylko doświadczenie za-wodowe. Świadomi są również faktu, że tradycja zobowiązuje do jakości i dbałości o klienta. Konty-nuując dzieło dziadka i ojca hołdu-

sem zazdrościłem kolegom wol-ności, teraz nie żałuje dzieciństwa spędzonego przy kadziach z za-kwasem. Ojciec wiedział jak prze-kazać nam swoja wiedzę i do-świadczenie. I że to jedyna droga do zawodowej perfekcji i zadowo-lenia klienta, a to w naszej fi rmie najważniejsze sprawy.

Podobnie jak Andrzej Szyd-łowski, jego synowie odeszli nieco od kursu wyznaczonego przez se-niora rodu p. Józefa. Jacek otwo-rzył kawiarnię Café Ferber na ul. Długiej w Gdańsku, Paweł w Sopo-cie przy najsłynniejszym w Polsce deptaku – ul. Monte Cassino.

– Nasze kawiarnie to tradycja i nowoczesność – podkreśla Paweł Szydłowski. – To doskonałe miej-sce na spotkania z przyjaciółmi, na randki, czy rozmowy bizneso-we. W Café Ferber staraliśmy się stworzyć przyjazny niezobowią-zujący, a jednocześnie elegancki klimat. Nasze zabiegi doceniają nie tylko ludzie, szukający wy-tchnienia od codziennego zgiełku. Przychodzą tu również gwiazdy fi lmu, teatru, estrady i sportu. Lu-dzie młodzi i nieco starsi.

Paweł i Jacek, mimo młodego wieku mają już sprecyzowane plany

ją zasadzie, że receptura i surowce użyte w produkcji pieczywa to jed-na strona medalu, druga zaś, to serce włożone w pracę.

– Uczyliśmy się tego, podob-nie jak ojciec, od samego począt-ku – wspomina Paweł Szydłowski. – Kiedy inni bawili się w Indian, policjantów czy berka, my piekli-śmy chleb, bułki i rogaliki. Cza-

na przyszłość fi rmy „Szydłowski”. Chcą iść szlakiem wytyczonym przez seniora rodu. Nie rezygnują jednak z poszukiwania własnej dro-gi, którą ich zdaniem jest gastrono-mia sieciowa. Stąd pomysł na Café Ferber. Sądząc z rozmachu z jakim ruszyli, jest to pomysł znakomity, dobrze rokujący kolejnemu pokole-niu rodu Szydłowskich.

Page 7: riviera_sopot_22

Nr 12(21) grudzień 2007 Gdynia 7

Przyjazny przedsiębiorczościDyplom i złotą statuetkę otrzy-

mał w Warszawie Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. Wyróżnienie zostało przyznane miastu za zwy-cięstwo w konkursie „Samorząd

przyjazny przedsiębiorczości” w kategorii gmin miejskich. Gdy-nia należy do miast, gdzie syste-matycznie są realizowane przed-sięwzięcia pobudzające przedsię-biorczość i zachęcające fi rmy do lokowania kapitału właśnie tu.

Muzeum Miasta Gdyni otwarte listopada w Gdyni przy uli-

cy Zawiszy Czarnego nastąpiło uroczyste otwarcie Muzeum Mia-sta Gdyni. Przecięcia wstęgi do-konał prezydent RP Lech Kaczyń-ski. Przy okazji powiedział, że jako sopocianinowi, czyli czło-wiekowi osadzonemu w pół drogi pomiędzy Gdańskiem i Gdynią, bliżej mu do tej drugiej. Muzeum gdyńskie będzie obrazowało hi-storię i przemiany miasta doko-nujące się na przestrzeni ostatnich lat. Jest ono tak zagospodaro-wane, aby zwiedzający poczuli klimat zaprzeszłej epoki, zarówno przedwojnia, jak okresu PRL. Bu-

Nowy dowódca dla marynarzyMarynarka Wojenna ma nowe-

go szefa. Dotychczasowy dowódca – admirał Roman Krzyżelewski podał się do dymisji. Jego rezygna-cję przyjął były już minister obro-ny narodowej Aleksander Szczy-gło. W sobotę listopada na po-kładzie ORP „Błyskawica” nastąpi-

ło zaprzysiężenie nowego dowód-cy. Został nim kontradmirał An-drzej Karweta. Karweta ma lat, jest żonaty i ma troje dzieci. Jego syn i dwie córki aktualnie studiują. Do chwili powołania na obecne stanowisko pełnił funkcję dowód-cy okrętu, potem dywizjonu, a ostatnio był zastępcą szefa sztabu Marynarki Wojennej.

Myśliwski po raz kolejny laureatem Niekwestionowanym królem

literatury polskiej w roku został prozaik najstarszego po-kolenia, Wiesław Myśliwski. Jego słynna już powieść „Traktat o łu-skaniu fasoli” otrzymała dwie najważniejsze, przyznawane w kraju nagrody. W październi-ku Myśliwskiemu przyznano na-grodę NIKE, a listopada pre-zydent Gdyni, Wojciech Szczu-

rek, wręczył mu Nagrodę Litera-cką Gdyni w dziedzinie prozy. Tę samą nagrodę w dziedzinie poe-zji otrzymał Wojciech Bonowicz z Krakowa za tomik „Pełne mo-rze”, a w dziedzinie eseju Krzysz-tof Środa za książkę „Projekt handlu kabotyńskiego końmi”. Każda z gdyńskich nagród wyno-si tysięcy złotych. Laureaci otrzymują także pamiątkową sta-tuetkę wykonaną przez Dobroch-nę Surajewską.

Straszak na pijanych kierowcówTegoroczna policyjna akcja

„Znicz” przyniosła na Pomorzu wyjątkowo przerażający plon. W ciągu „długiego weekendu” od października do listopada br. na drogach województwa zatrzy-mano pijanych kierowców. Podczas ubiegłorocznych zadu-szek takich osobników bez wyob-raźni było . Każda sprawa kie-rowcy „z promilami” trafi a do sądu. Zwykle, jeśli nie doszło do wypadku i obyło się bez ofi ar w ludziach, wyrok opiewa na karę więzienia w zawieszeniu, czaso-wego odebrania prawa jazdy, cza-sem także nazwisko „pirata dro-gowego” zostaje opublikowane w prasie. Gdzie, zdaniem adwo-katów, należy w pierwszym rzę-dzie kilkakrotnie się zastanowić, nim po spożyciu alkoholu siądzie

ORP „Błyskawica” wśród arystokratów listopada Gdynia gościła

prezesa stowarzyszenia „Th e World Ship Trust”, lorda Ambrose Greenway’a. Udekorował on okręt-muzeum „Błyskawica” me-dalem International Maritime Haritage Award. To prestiżowe odznaczenie przyznawane jest najsłynniejszym okrętom świata. Między innymi medalem tym od-znaczony został okręt admirała

Nelsona HMS „Victory”, „Mary Rose” – jednostka fl agowa króla Henryka VIII, oraz słynny szwedzki okręt wojenny „Vasa”. „Błyskawica”, która brała udział w II wojnie światowej ma na swo-im koncie dwa zniszczone i sześć uszkodzonych okrętów wojen-nych, sześć zestrzelonych samolo-tów (w tym na pewno i praw-dopodobnie), trzy uszkodzone łodzie podwodne i dwa zatopione statki transportowe wroga.

Do Orłowa Drogą Różową listopada drogowcy ukoń-

czyli budowę kolejnego odcinka Drogi Różowej, która stanowi al-ternatywę dla alei Zwycięstwa na odcinku od centrum Gdyni do Orłowa. Droga kosztowała mi-liony złotych, jest w obu kierun-kach dwupasmowa, a w rejonie skrzyżowań ma po trzy pasy. Na

odcinkach zabudowanych będzie posiadała ekrany akustyczne, chroniące mieszkańców przed nadmiernym hałasem. Dla kie-rowców utrudnieniem jest odci-nek od ulicy Przemyskiej do Stryjskiej. Tam, na razie, ruch może się odbywać tylko po jed-nym pasie ze względu na trwają-ce jeszcze prace przy budowie chodników.

Wszystkim naszym

Klientom, Partnerom,

Pracownikom firmy i ich Rodzinom

oraz Mieszkańcom Trójmiasta

składamy życzenia zdrowia ciała i spokoju ducha,

a także harmonii w domu i w miejscu pracy.

Pracownicy

Centrum Sportowo-Rekreacyjnego Sopot

CENTRUM SOPOT Sp. z o.o.ul. Zacisze 7/9 81-823 Sopot

tel. (058) 551-23-11

fot. m

ater

iały U

rzęd

u Mias

ta G

dyni.

Droga Różowa tuż przed oficjalnym otwarciem

fot. K

rzys

ztof M

ystk

owsk

i / KF

P

Niszczyciel ORP Błyskawica otrzymał od międzynarodowego stowarzyszenia The World Ship Trust najwyższe wyróżnienie International Maritime Hertage Award.

się za kierownicą? Jak się okazuje miastem takim jest Gdynia. W tamtejszym Sądzie Rejonowym wyroki wydaje sędzia Andrzej Węgłowski. Powszechna fama głosi, że nie ma on miłosierdzia dla drogowych piratów. I chwała mu za to.

fot. m

ater

iały K

WP

fot. W

ojtek

Jaku

bows

ki /K

FP

Prezydent Lech Kaczyński otworzył Muzeum Miasta Gdyni

dowa muzeum pochłonęła mi-lionów złotych. Normalny bilet wstępu kosztuje złotych, ulgowy złotych. Dyrektorem placówki została Dagmara Płaza-Opacka.

Page 8: riviera_sopot_22

www.riviera24.plPomorze na Święta8

Krzysztof M. Załuski

Dla starożytnych, którzy nie tylko nie znali żarów-ki, ale nawet nie posiada-

li lampy naft owej, moment prze-minięcia najkrótszego dnia sta-nowił zwycięstwo światła ponad ciemnością, życia ponad śmier-cią. Takiego święta młody koś-ciół chrześcijański nie mógł zlek-ceważyć i musiał je jakoś zago-spodarować. Ponoć z tamtych czasów wywodzi się obyczaj sta-wiania dodatkowego nakrycia na wigilijnym stole. Było ono, nie jak dziś, przeznaczone dla nie-spodziewanego gościa, lecz dla duchów zmarłych przodków.

Podobnie, ale inaczejWigilijne zwyczaje na Kaszu-

bach są podobne do ceremonii pielęgnowanych w innych częś-ciach kraju, tu i ówdzie można jednak dojrzeć znaczące różnice. Polskie tradycje uczty wigilijnej

Kaszubska Wigilia wczoraj i dziś

Nim zaniknie tradycjaSłowo „wigilia” wywodzi się z łaciny. Vigilia oznacza straż, czuwanie. Czuwanie przed narodzeniem Dzieciątka… Oczywiście nikt nie jest w stanie wskazać dnia, w którym Jezus Chrystus przyszedł na świat. Przecież nawet rok Jego urodzenia nie został dokładnie ustalony i na pewno nie jest to rok zerowy. Ustanawiając święto Bożego Narodzenia Kościół nawiązywał do starych tradycji świata pogańskiego, gdzie jednym z najważniejszych wydarzeń było przesilenie dnia z nocą. To właśnie w dniach po 20 grudnia dzień przestaje się skracać i, po paru dobach wahania, zaczyna się wydłużać, co polskie przysłowie kwituje słowami: „Na Nowy Rok przybyło dnia na barani skok”.

Na Kaszubach choinka zado-mowiła się stosunkowo późno, bo dopiero z początkiem XX wie-ku. Również powoli, w stosunku do innych dzielnic, wchodziła tradycja łamania się opłatkiem. Z początku zwyczaj ten prakty-kowano tylko w ziemiańskich dworach i w domach zamożniej-szych gospodarzy. Być może był to wyraz pewnego konserwaty-zmu Kaszubów, niechętnie przyj-mujących obce nowinki. Lud tu przecież pobożny, może bardziej niż gdzie indziej przywiązany do wiary rzymsko-katolickiej i od wieków uroczyście obchodzący święta Bożego Narodzenia.

Przygotowania do Wigilii roz-poczynały się na kaszubskiej wsi już z początkiem adwentu. Do tego czasu należało ukończyć wszystkie prace polowe, nie ucho-dziło, aby gospodarz w grudniu wychodził na swój zagon z końmi. W kościołach wczesnym rankiem odprawiano roraty, w których obowiązkowo brały udział wiej-skie kobiety z dziećmi. W szkołach organizowano bożonarodzeniowe

pasterzy, zwierząt. Centralną po-stacią szopki była oczywiście fi gur-ka Chrystusa. Kolędników musiało być minimum trzech. Byli ucha-rakteryzowani na bociana – sym-bol zbliżającego się Nowego Roku, kozła – płodności i niedźwiedzia – przedstawiciela wrogich sił przy-rody. Chłopcy chodzili od domu do domu, a wpuszczani do izby śpie-wali kolędy. Tradycyjnie obdarowy-wano ich drobnymi monetami.

grupę uzupełniał dziad i baba, Żyd lub Cygan, wesoły diabełek Purtk i śmierć z kosą. Towarzy-szył im akordeonista, który po wejściu do chałupy wygrywał skoczne melodie. Niedźwiedź pląsał, bocian szczypał dziew-częce pośladki drewnianym dziobem, inni członkowie grupy porywali domowników do tańca. Główny gwidżdż rozdawał grzecz-nym dzieciom cukierki i orzechy, niegrzeczne chłostał korbaczem, czyli słomianym powrósłem. Gwiżdże, podobnie jak kolędnicy byli wynagradzani miedziakami, a ponieważ byli to już dorośli pa-robcy częstowano ich „na roz-grzewkę” kieliszkiem wódki. W jakim stanie znajdowali się po obejściu całej wsi, lepiej nie wspominać.

Gwiżdże jeszcze raz dawali o sobie znać w przeddzień Nowe-go Roku. Był to czas na psoty. Gwiżdże potrafi li nie tylko wy-prowadzić gospodarzowi wóz na środek zamarzniętego jeziora, ale nawet rozebrać go na elementar-ne części. Wyjmowali bramy z za-wiasów, odstawiając je na bok, podobno zdarzały się przypadki, że psia buda razem z jej lokato-rem lądowała na dachu stodoły. Psotnicy zatykali także przewody kominowe. Jeszcze nie tak dawno w Chwaszczynie omal nie dopro-wadziło to do tragedii. Na skutek niedrożności komina cała rodzina podtruła się czadem.

Hej kolęda, kolędaW dniu wigilijnym Kaszubi

pościli od rana. Uczta rozpoczy-nała się o godzinie -ej, lub wcześniej, z chwilą zabłyśnięcia pierwszej gwiazdy. Z tym, że sło-wo „uczta” użyte jest nieco na wyrost. Gospodarząc na lichych ziemiach Kaszubi nie mogli so-bie pozwolić na wystawne posił-ki. Na zasłanym białym obrusem stołem (siano pod spodem mo-gło być, ale niekoniecznie), znaj-dowało się najczęściej to, co wy-hodowano w polu i w ogrodzie. A więc kasza, groch, pierniki z marchwi, zbożowa kawa, lub miętowa herbata. Obowiązkową potrawą musiała być zupa brza-dowa, gotowana na suszonych owocach z kluskami.

W miarę jak podnosiła się stopa życiowa miejscowej ludno-ści, Wigilie stawały się coraz ob-fi tsze. Po zupie podawano trzy rodzaje śledzi: z jabłkami, ze śmietaną na słodko i z olejem. Do tego „pulki”, czyli ziemniaki w mundurkach. Główne danie stanowił karp, lub karaś. Rybacy z Półwyspu Helskiego często ra-czyli się węgorzem z kluskami i śliwkami. Na deser był mako-wiec, babka drożdżowa, czasem sernik, owoce. W żadnym szanu-jącym się domu nie pito do Wigi-lii alkoholu. Przy stole zabawiano się rozmową, śpiewano kolędy. Potem całe rodziny szły na pa-sterkę. Dopiero po nabożeństwie

można było napić się piwa lub wódki, przegryzając wędlinami z własnego chlewa i kurnika. W tym celu przed świętami zabi-jano świniaka, oraz kilka gęsi. Mięsne wyroby musiały starczyć jako okrasa aż do wiosny.

Ponieważ, zgodnie z tradycją, świadkami narodzin Chrystusa były zwierzęta, Wigilia stawała się dniem szczególnej troski o to co fruwa, skacze, biega, ryczy, gdacze, szczeka, lub miauczy. Domowe zwierzęta dostawały dodatkowy posiłek, do którego dodawano okruchy z wigilijnego stołu – chleb, kluski. Ptakom go-spodynie wystawiały do ogrodu snop niemłóconego zboża.

W drugi dzień świąt do koś-cioła przynoszono nieco owsa do poświęcenia. Owies był następ-nie rozrzucany po polach, co miało zapewnić urodzaj w nad-chodzącym Nowym Roku. Świę-conym zbożem karmiono także inwentarz żywy. Na Kaszubach nie było natomiast zwyczaju, aby prezenty dzieciom wręczał świę-ty Mikołaj. Rolę tę spełniał Gwiazdor. Miał on na sobie ko-żuch, wywrócony włosiem na wierzch i przepasany słomianym pasem. Na twarzy maskę, wyko-naną z cielęcej skóry, tak zwaną „larwę”. Maska pozwalała Gwiaz-dorowi zachować anonimowość wobec ciekawskiej dzieciarni.

Ważna słomaWażną rolę w kaszubskich

obyczajach świątecznych odgry-wała słoma. Snopy z żyta, pszeni-cy, owsa i jęczmienia stawiano w kątach izby i ozdabiano kolo-rowymi wstążkami. Zwyczaj ten obowiązywał zarówno w chłop-skich chatach, jak w dworskich salonach. Również w Wigilię go-spodarze opatulali drzewa owo-cowe słomianymi chochołami, aby zabezpieczyć je przed mro-zem i leśnymi gryzoniami. Właś-ciciel sadu uderzał przy tym obu-chem siekiery w pień, grożąc drzewu, że je zetnie, jeśli będzie się leniło z wydaniem owoców. Stukano także laskami w ule,

przypominając pszczołom o cze-kającym je obowiązku groma-dzenia miodu. Słomę z wigilij-nych snopów rzucano potem w zasiane jesienią oziminy, co miało je chronić przed wymar-znięciem i, podobnie jak święco-ny owies, zapewnić dobry przy-szłoroczny plon.

Słoma służyła też do wypeł-niania sienników, a nawet podu-szek pod głowę. W myśl kaszub-skiego porzekadła, które mówi: „Na słomie człek sa rodzy i na słomie umiro”.

WróżbyW okresie od Wigilii do święta

Trzech Króli we wsiach powstrzy-mywano się od prac domowych, takich jak pranie, szycie, przędze-nie. Był to czas zabawy, tańców, śpiewów, wróżenia sobie przy-szłości. Wróżby odnosiły się zwy-kle do przepowiadania pogody na przyszły rok, długiego życia, czy też prędkiego zgonu, ożenku lub zamążpójścia. Był zwyczaj lania roztopionego ołowiu na wodę. Rzucano trzewikiem ponad głową w kierunku drzwi. Jeśli trzewik upadł nosem ku wyjściu, rzucają-cy mógł się spodziewać opuszcze-nia domu w niedługim czasie – skutkiem własnego ślubu, ale także i pogrzebu. W niektórych wsiach wpuszczano do izby gąsio-ra. Do której dziewczyny ptak naj-pierw podszedł, ta jako pierwsza miała wyjść za mąż.

Cios starym obyczajom zadała telewizja. Wprawdzie i dziś w nie-których tradycyjnych rodzinach kaszubskich w wigilijny wieczór zarówno radio jak telewizor są wyłączone, a biesiadnicy umilają sobie czas śpiewaniem kolęd, ale domów takich jest coraz mniej.

Trudno jeszcze powiedzieć, jaki wpływ na zanik tradycji bę-dzie miał komputer, internet, te-lefon komórkowy. Świat zmienia się w tempie, jakiego nie znały ubiegłe wieki. To pewne, że glo-balizacja nie służy regionalizacji. Warto więc zawczasu pielęgno-wać stare tradycje.

mają około trzystu lat. Niewiele krótszy jest obyczaj stawiania w domu i ubierania choinki. Świąteczne drzewko przywędro-wało do nas z Niemiec. Miało symbolizować rajskie Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego, dlatego powinny na nim wisieć jabłka – pamiątka owego fatalne-go owocu, który wbrew bożemu zakazowi zerwała nasza biblijna pramatka – Ewa.

przedstawienia, czyli jasełka. Właściciele gospodarstw dopro-wadzali swe obejścia do porządku: chałupa, podwórze, budynki in-wentarskie – wszystko musiało błyszczeć jak nowe.

Już na dwa tygodnie przed Wi-gilią po wsi chodzili chłopcy z szopką. Szopki były drewniane, przyozdobione domowym sposo-bem. Z papieru formowano posta-cie Świętej Rodziny, Trzech Króli,

fot. k

fpfot

. kfp

GwiżdżeW wigilijne przedpołudnie

we wsi pojawiali się gwiżdże. Była to, podobnie jak w przypad-ku kolędników grupa przebie-rańców, ale znacznie liczniejsza. Przewodził główny gwiżdż, w czapce ze słomy, którego atry-butami był dzwonek i gwizdek używany przez nocnych stróżów. Prócz tradycyjnego bociana, ko-zła i niedźwiedzia na łańcuchu,

Page 9: riviera_sopot_22

Nr 12(21) grudzień 2007 Pomorze na Święta 9

Andrzej Stanisławski

Płynąc przez jeziora Radu-nia robi pętlę, najpierw zmierzając ku północy, aby

z Kłodna zawrócić o 180 stopni na południe. Wypływ z komplek-su jezior ma miejsce obok wsi Ostrzyce. Stamtąd Radunia kie-ruje się na północny-wschód do Żukowa. Z początku płynie spo-kojnie meandrami pośród łąk, od Somonina przyspiesza, aby w okolicach Babiego Dołu zmie-nić się w niemal górski potok.

Za Żukowem rzeka coraz wy-raźniej zatacza łuk ku wschodo-wi, a następnie aż do Pręgowa wytycza sobie koryto w kierunku południowym. Dalej Radunia meandruje nieustannie aż do Pruszcza Gdańskiego, mijając po drodze kolejne zbiorniki wodne, tym razem sztuczne, powstałe dzięki spiętrzeniu wód zaporami. Za Pruszczem rzeka ostro zawra-ca na północ, w kierunku Gdań-ska, rozdzielając się równocześ-nie na dwa koryta. Część wód spływa na Żuławy, aby we wsi Krępiec wpaść do Motławy, część sztucznym kanałem dociera do centrum Gdańska i tu również łączy się z wodami Motławy.

Trochę statystykiOgólna długość Raduni wy-

nosi około , km (według róż-nych źródeł od , km do , km). Podobnie różnie jest oce-niana wielkość jej dorzecza – od do km kwadratowych. Średni przepływ na wysokości Pruszcza Gdańskiego wynosi , metra sześciennego na sekundę. Z reguły najwyższy poziom wody jest wiosną, kiedy topnieją śnie-gi, najniższy latem. Od tej reguły bywają jednak odstępstwa. Bo-leśnie przekonali się o tym mieszkańcy Gdańska w lipcu roku, kiedy po wielkiej bu-rzy połączonej z oberwaniem chmury Radunia przerwała wał przeciwpowodziowy, zalewając dzielnicę Orunia.

Jezioro Stężyckie, z którego rzeka wypływa, znajduje się na wysokości metrów ponad po-ziomem morza. Ujście do Motła-wy to poziom praktycznie zero-wy. Przez wymienionych powyżej jezior Radunia płynie na dłu-gości kilometrów i na tym odcinku spadek rzeki jest mini-

Wędrówki po Rivierze Północy

Radunia, pracowita rzeka Radunia, główna rzeka Kaszubszczyzny bierze swój początek na torfowych łąkach, nieco powyżej jeziora Stężyckiego. Szybko ginie w jego wodach, aby wynurzyć się tuż przed miejscowością Stężyca i po kilkuset metrach przepaść ponownie w otchłani znacznie większego jeziora Raduńskiego Górnego. Takie wyłanianie się i znikanie powtarza się jeszcze pięciokrotnie, kiedy nurt rzeki mija jeziora Raduńskie Dolne, Kłodno, Małe i Duże Brodno, oraz Ostrzyckie.

malny. Również powolny jest jej bieg na odcinku Ostrzyce – Kieł-pino. Dalej mamy dwa przełomy, pierwszy na odcinku Babi Dół – Borkowo (tzw. Jar Raduni), oraz od Łapina do Pruszcza Gdań-skiego, gdzie jednak zapory wod-ne, tworzące sztuczne jeziora, nie pozwalają Raduni zbytnio się rozpędzić.

Cud natury Z pewnością nie można przy-

równać Jaru Raduni do Wielkie-go Kanionu Kolorado. Inna wielkość rzeki i inna głębokość wąwozu. Jest to jednak jeden z najpiękniejszych zakątków Ka-szubszczyzny, kto go nie widział, niech żałuje. Na długości kilo-metrów rzeka wżyna się na głę-bokość do – metrów w po-lodowcowe wzgórza morenowe. Spadek na tym odcinku wynosi – procent. Nurt jest gwałtow-ny, pienisty, rzeka skacze po gła-zach i zwalonych w jej koryto pniach drzew. Jar jest w całości porośnięty lasem, drzewostan mieszany, z przewagą liściastego. Rosną tu dęby, graby, olchy, rza-dziej buki. Nachylenie stoku wy-nosi do stopni, w niektórych miejscach brzegi są urwiste, nie-mal pionowe. Temperatura tu wyraźnie niższa niż poza jarem, wilgotność powietrza przekracza znacznie przeciętną dla tych te-renów.

Jar Raduni to raj dla roślin i zwierząt. Występuje tu ga-tunków roślin, wśród nich ga-tunki chronione, jak storczyk obuwnik pospolity, tojad dzióba-ty, naparstnica zwyczajna, pier-wiosnek lekarski, listeria jajowa-ta i wiele innych, na ogół rozpo-znawanych tylko przez botani-ków. Ze zwierząt można spotkać borsuki, łasice, tchórze, norniki północne, a także zagrożonego wyginięciem bezkręgowca – skójkę gruboskorupkową. Jar Raduni znalazł się w programie Natura , jako ostoja specjal-nie chronionych siedlisk.

Ciekawym pomnikiem tech-niki jest żelazny most kolejowy, przerzucony ponad Jarem obok wsi Rutki. Kiedyś jeździły po nim pociągi na trasie Pruszcz Gdański – Kartuzy. Od kilku lat linia jest nieczynna, stanowiąc wyrzut su-mienia dla PKP, które chyba zbyt pochopnie rezygnują z rzekomo nieopłacalnych szlaków. Linia ta przez blisko km biegnie rów-nolegle do Raduni i mogłaby sta-

nowić idealny ekologiczny środek transportu zarówno dla miesz-kańców położonych nad nią wsi, jak i dla turystów. Tory powoli za-rastają trawą, most w Rutkach na razie się trzyma, choć brakuje już w nim kilku desek. Roztacza się z niego wspaniały widok na doli-nę rzeki. Most upodobali sobie miłośnicy sportów ekstremal-nych. Alpiniści wspinają się po konstrukcji pamiętającej czasy cesarstwa niemieckiego, zaś ama-torzy bungee skaczą na linie z po-mostu w przepaść jaru.

Jar służy również kajakarzom. Od lat każdego roku odbywa się Zimowy Spław Przełomem Raduni. Ze względu na wartkość prądu, stosunkowo małą ilość wody, oraz sterczące z dna głazy jest to jedna z trudniejszych tras kajakowych w Polsce, a już na pewno najtrudniejsza w północ-nej części kraju. Preferowane są kajaki lekkie, jednoosobowe, o małym zanurzeniu.

Rzeka pracuje dla ludzi Od siedmiu wieków Radunia

pracuje dla ludzi. Już w pierwszej połowie XIV wieku zaczęły na niej powstawać młyny, kuźnie, kaszarnie, folusze. Do zmiany wy-korzystania spadu wód rzeki do-szło w pierwszej połowie XX wie-ku. Niemal równocześnie, w tym samym roku na miejsce młynów i innych drobnych obiektów powstały pierwsze dwie elektrownie wodne: w Straszynie i w Rutkach. Pierwsza miała moc prawie , MW, druga zaledwie kilowatów. Po pierwszej woj-nie światowej Rutki, jako jedyna z raduńskich elektrowni znalazła się w granicach państwa polskie-go. Zaplanowana jako elektrownia mająca zaopatrywać w prąd oko-liczne miejscowości powiatu kar-tuskiego, w latach dwudziestych ubiegłego wieku musiała wspo-móc powstającą właśnie Gdynię.

Spiętrzenie wody poprzez bu-dowę zapory w Straszynie spo-

wodowało powstanie najwięk-szego w tym rejonie zbiornika wodnego. Po II wojnie światowej zaczęły nad nim powstawać ośrodki wczasowe, które jednak zlikwidowano po roku . W tym czasie Jezioro Straszyń-skie stało się źródłem zaopatrze-nia w wodę pitną dla Gdańska. Z tego też powodu Straszyn pra-cuje aktualnie jako elektrownia szczytowa przez sześć godzin na dobę, dzieląc się raduńską wodą z przedsiębiorstwem Saur Nep-tun. Są tu zainstalowane dwie turbiny, z których przynajmniej jedną można potraktować jako techniczny zabytek. Skonstruo-wano ją w roku . Mimo swe-go wieku wciąż jest sprawna i wciąż produkuje prąd.

Pierwsza wojna światowa po-stawiła przed władzami Wolnego Miasta kwestię zaopatrzenia Gdań-ska w energię elektryczną. Chcąc się uniezależnić od Polski, Senat Gdańska postanowił wybudować na Raduni szereg elektrowni, do maksimum wykorzystując energe-tyczne możliwości rzeki. Wyku-piono wszystkie pracujące na niej młyny i rozpoczęto budowę elek-trowni. Jako pierwsze (nie licząc Straszyna) w latach - po-wstały zakłady w Bielkowie i w Ła-pinie. Zapora ziemna w Łapinie, uszczelniona ekranem glinowym, ma ponad pół kilometra długości, zaś wysokość spadu sięga , me-trów. Ciekawostką jest rozwiązanie techniczne otwierania i zamykania włazu odprowadzającego wody burzowe. Stalowy segment podnosi się i opada automatycznie poprzez wykorzystanie siły wyporu wody działającej na pływaki zainstalowa-ne w komorach przyczółka jazu. Moc Łapina to prawie , MW.

Największa z działających obecnie na Raduni elektrowni stoi we wsi Bielkowo. Spiętrzenie wód wynosi tam blisko me-trów. Uzyskano je poprzez budowę sztucznego kanału na szerokim zakolu rzeki. Zapora, w odróżnie-niu od pozostałych, jest betono-wa. Powstały w sąsiedztwie Kol-bud zbiornik wodny ma ha. Moc Bielkowa to , MW – prawie połowa mocy wszystkich elektro-wni tzw. „Kaskady Raduni”.

Trzecią pod względem wieku jest elektrownia w Pruszczu Gdańskim. Wybudowano ją w roku w miej-scu, gdzie rzeka rozwidla się na Starą Radunię, spływającą na Żuławy i Nową, czyli Kanał Raduni. Jest naj-mniejsza z ośmiu tu omawianych, ma moc zaledwie KW.

W latach – powstały na Raduni jeszcze trzy niewielkie elektrownie. W Prędzieszynie, Kuźnicy i Juszkowie. Wykorzystu-ją spadek wody pomiędzy Stra-szynem, a Pruszczem. Ich łączna moc nie przekracza MW.

Kościół z kamieni polnych

Wędrując brzegiem Raduni warto odwiedzić położone nad nią

wsie. Bodaj najciekawsze jest Prę-gowo. Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z roku . W roku wielki mistrz krzyżacki Konrad von Jungingen podarował Pręgo-wo klasztorowi sióstr Brygidek, które gospodarowały tam do końca I Rzeczpospolitej. Wieś jest malowniczo położona na wzgórzu, ponad wijącą się w dole Radunią. Osobliwością Pręgowa jest kościół z początku XIV wie-ku. Jeden z najstarszych na Po-morzu. Oryginalny, bo zbudowa-ny z kamieni polnych. Wewnątrz znajduje się ołtarz z lat -, uzupełniony w wieku XIX. W kruchcie można obejrzeć gra-nitową kropielnicę z połowy XIV wieku, zaś na jednym z bocznych ołtarzy gotyckie fi gury św. Doroty i św. Małgorzaty. Jeden z dwóch zawieszonych na kościelnej wie-ży dzwonów ma wypisaną in-skrypcję z roku .

We wsi przetrwał także kamien-ny obelisk z roku z wykonaną w barokowym stylu fi gurą św. Jana Nepomucyna. Wieś była zawsze za-mieszkana przez Kaszubów. Jak wynika ze spisu mieszkańców z ro-ku Pręgowo zamieszkiwało katolików, ewangelików i osób wyznania mojżeszowego.

Dwa razy „naj”Przybysza z głębi Polski,

wjeżdżającego do Gdańska dzi-siejszym Traktem Świętego Woj-ciecha intrygować musiała wyso-ka skarpa po lewej stronie, towa-rzysząca mu niemal od Pruszcza, aż do dzielnicy Orunia. Gdyby zadał sobie trud, aby wspiąć się na ową skarpę, ujrzałby w obra-mowaniu wałów rzekę, płynącą bystro wysoko ponad ulicą. Do dziś niewielu pewnie wie, że owa rzeka, tzw. Nowa Radunia, jest najstarszym w Polsce ręką ludz-ką wykonanym kanałem wod-nym. Zbudowali go w XIV wieku Krzyżacy, ma zatem już blisko lat.

Budowa kanału Raduni, roz-wiązała wiele ważnych kwestii. Radunia stanowiła nie tylko źródło zaopatrzenia Gdańska w wodę pitną. Dzięki niej można było również napełnić fosy ota-czające miasto i zamek krzyża-cki. Najważniejszym jednak za-daniem jakie postawiono przed rzeką było wykorzystanie jej siły energetycznej. Około połowy XIV wieku, wkrótce po ukończe-niu Kanału Raduni, w samym sercu Gdańska, powstał Wielki Młyn. Jego maszynerie napędza-ła ujarzmiona przez ludzi rzeka. Był to wówczas największy za-kład przemysłowy Europy.

Jak do tej pory Radunia nie doczekała się osobnej monogra-fi i, jak choćby sopockie Molo. Warto chyba aby historię tej naj-pracowitszej pomorskiej rzeki wzięli na warsztat gdańscy pisa-rze i historycy.

Elektrownia w Łapinie – jej wały sięgają wysokość 13,8 metra.

Pręgowo – Najstarszy murowany kościół na Pomorzu, wybudowany z kamieni polnych

Żelazny most kolejowy nad Jarem Raduni w pobliżu wsi Rutki stanowi pomnik techniki. Kiedyś jeździły po nim pociągi na trasie Pruszcz Gdański – Kartuzy, dziś do treningów używają go miłośnicy sportów ekstremalnych.

Rezerwat nad Radunią to raj dla roślin i zwierząt; botanicy doliczyli się 537 gatunków roślin, wśród nich wiele chronionych.

Jar Raduni – prawie jak Wielki Kanion Kolorado. Rzeka wżyna się w polodowcowe wzgórza morenowe nawet na głębokość do 40 – 50 metrów.

fot. k

mzfot

. kmz

fot. k

mz

fot. k

mz

fot. k

mz

Page 10: riviera_sopot_22

www.riviera24.plfelieton10

Wojciech Fułek

Ostatnie wybory parlamen-tarne całkowicie przemo-delowały polską scenę po-

lityczną i przyniosły Pomorzu, a zwłaszcza Trójmiastu nie tylko ogromną satysfakcję z zaangażo-wania obywatelskiego mieszkań-ców, bowiem tak wysokiej fre-kwencji nie odnotowano tu jesz-cze nigdy (liderem znów okazał się Sopot z ponad 70% udziałem swoich mieszkańców). Trudno bowiem nie kryć też zadowolenia, kiedy gdańszczanie, gdynianie czy sopocianie trafi ają tak licznie do ław sejmowych czy ministe-rialnych gabinetów. Jakby to hu-morystycznie nie zabrzmiało, naj-większe stężenie władzy na 1 m2 powierzchni przypada znów w Sopocie, bowiem w tej chwili nie tylko Prezydent RP pochodzi z tego miasta, ale i nowy Premier podkreśla na każdym swoje gdań-skie korzenie i sopocką przystań rodzinną. A tu przecież jeszcze w odwodzie ważny minister no-wego rządu – Katarzyna Hall, to też sopocianka. Mało znana do tej pory w polityce, bo bezpartyjna, wywołała falę zainteresowania swoją osobą i dziennikarze wprost prześcigali się, aby opisać jej syl-wetkę. I to w tak ciepłych, pastelo-wych kolorach, że aż boję się tro-chę, aby jej na samym początku nie zagłaskano. Ale to zapewne sam Donald Tusk winny jest tego zamieszania nie tylko przez nie-spodziewaną dla większości ob-serwatorów sceny politycznej no-minację, ale i określenie, iż to „ge-nialna kobieta”. Tygodnik „Polity-ka” poświęcił jej cały artykuł pod wielce wymownym tytułem „Pani poukładana”, zatem zainteresowa-nych odsyłam do tego artykułu, trzymając zaciśnięte kciuki za po-wodzenie nowej misji dotychcza-sowej Wiceprezydent Gdańska. Gdzieś w tle Katarzyny Hall mamy ważnych gdańszczan w kancelarii Premiera – Tomasza Arabskiego (niegdyś szefa „Radia Plus” i Redak-tora Naczelnego „Dziennika Bałty-ckiego”) czy Sławomira Nowaka.

Czy ta silna pomorska repre-zentacja rządowa przełoży się ja-koś na korzyści dla naszego wo-jewództwa i poszczególnych miast? Czy oprócz prestiżu i splendoru Gdańsk i Sopot będą mogły czuć się jakoś specjalnie wyróżnione?

Z pewnością sam fakt, iż Pre-mier jest stąd, dla Pomorza stano-

kulturaSopockie co nie co

Niech moc będzie z Wami!

wi bezcenny prezent wizerunkowy, zwłaszcza, jeśli Donald Tusk potra-fi wykorzystać ogromny potencjał zaufania społecznego, jaki właśnie złożono w jego ręce. Jeszcze nigdy w historii Najjaśniejszej Rzeczypo-spolitej (i dajmy już spokój jej nu-meracji) po roku wyłonione w demokratycznych wyborach nowe władze nie dysponowały tam ogromnym kapitałem poparcia i zaufania. Dlatego też samo słowo „zaufanie” było odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki w nieco przydługim – przynaj-mniej moim zdaniem – inaugura-cyjnym expose Premiera. Jak nie zawieść tego zaufania i sprostać wszystkim wyzwaniom, jakie dzi-siaj stoją przed rządem – oto jest pytanie, na które zapewne jeszcze nikt nie ma gotowej odpowiedzi.

Jestem jednak dziwnie spo-kojny, iż nowe władze – nawet jeśli Pomorza nie będą jakoś spe-cjalnie faworyzować (co byłoby zresztą dość krótkowzroczną po-lityką), to – przekazując więcej władzy samorządom, wyzwolą obywatelską aktywność i uwolnią ją przynajmniej częściowo z cias-nych gorsetów absurdalnych cza-sami przepisów, procedur i ad-ministracyjnych barier. A zwłasz-cza uwolnią na tyle, na ile się da, gospodarkę od bezpośredniego wpływu polityków i przywrócą partnerskie relacje na linii woje-wodowie – samorządy woje-wódzkie i marszałkowie. A jeśli odpowiednio wykorzysta się jeszcze – co jest przecież przez Donalda Tuska właśnie zapowia-dane – ogromną „moc rażenia” takich międzynarodowych po-staci i autorytetów jak Lech Wa-łęsa czy prof. Władysław Barto-szewski (co prawda profesor nie jest gdańszczaninem, ale trzeba było widzieć te tłumy, które przy-chodziły na spotkania z nim w roku ubiegłym, kiedy wręczano mu zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Sopotu), to o opinio-twórczą i skuteczną politykę za-graniczną będziemy spokojni.

Czy to wszystko wystarczy, aby mieszkańcy Pomorza po latach wspominali z wdzięcznością Pre-miera z Sopotu i ministrów z Gdańska? Na pewno potrzebne jest jeszcze wyraźne wsparcie rzą-dowe w takich sprawach, jak Euro i budowa Baltic Areny, auto-strada A-, czy tzw. tunel średnico-wy, który udrożniłby z pewnością komunikacyjny układ Trójmiasta. Dobrze by było przy okazji nie za-pominać, jak duży (do tej pory praktycznie niewykorzystany) po-morski potencjał tkwi też w Pałacu Prezydenckim. Gdyby tylko moż-na było go uwolnić, z korzyścią dla naszego regionu…

Niech zatem w Nowym, Roku, pomorska moc będzie z Wami i niech politycy nie prze-chodzą nigdy na ciemną stronę mocy, czego czytelnikom „Rivie-ry”, mieszkańcom Pomorza i so-bie nieustająco życzę.

Krzysztof Skiba

Barbara Klamot była właści-cielką największego sklepu rybnego w mieście. Sklep

ten miał bardzo dobrą opinię u klientów. Ryby zawsze były tu świeże, a obsługa miła i fachowa.

W okresie przedświątecznym sklep rybny zwiększał swe obro-ty. Naród ogarniał istny szał za-kupów. Obok prezentów pod choinkę ludzie masowo kupowali karpie, które po zamordowaniu zjadali życząc sobie pokoju i mi-łości.

Organizacje zrzeszające kar-pie jak również wegetarianie i pacyfi ści od lat protestowali przeciwko tej zbrodniczej trady-cyji. Wznoszono słuszne hasła: „Uwolnić karpie! Zamknąć grube ryby!”. Protesty te niestety nie spotykały się ze zrozumieniem społeczeństwa, a policja często je rozganiała. Zawiódł także rzecz-nik praw obywatelskich, który oświadczył, że dzieci, ryby i Mandaryna głosu nie mają.

Opowiadanie wigilijne

Dzień zemsty W tej sytuacji pomóc mogła

tylko mafi a karpi. Ojciec chrzest-ny mafi i – stary karp Ogonek zwołał naradę szefów wszystkich mafi jnych rodzin. Mafi a posta-nowiła ukrócić zabijanie swoich współbraci dając odstraszajacy przykład. Wybór padł na właści-cielkę sklepu rybnego Barbarę Klamot.

Wieczór wigilijny pani Kla-mot spędzała w gronie rodzin-nym. Nic nie zapowiadało mają-cej niebawem nastąpić tragedii. Wszystkim biesiadnikom udzie-lał się miły, świąteczny nastrój. Dzielono się opłatkiem, śpiewa-no kolędy i opowiadano sobie najnowsze dowcipy. W pewnym momencie zgodnie z tradycją podano karpia. Nikt z uczestni-ków wieczerzy nie wiedział, że podany na półmisku karp jest członkiem mafi i. Z rozkazu Ogonka jeden z jego goryli udał martwego karpia, dał się przy-rządzić w potrawę i w trakcie konsumpcji stanął Barbarze Kla-mot w gardle. Sprzedawczyni wybałuszyła oczy, zakrztusiła się i zaharczała. Jej twarz przybrała kolor niemodnej tapety w kwiat-

ki. Rodzina Barbary Klamot wpadła w panikę. Pechowa sprze-dawczyni zatańczyła jak na roz-żarzonym węglu i padła martwa na wigilijny stół rozbijając po drodze trzy najładniejsze bomb-ki na choince. Był to swoisty akt zemsty za tysiące sprzedanych przez nią karpi. Rodzina Barbary Klamot długo nie mogła dojść do siebie po tym wstrząsającym wy-darzeniu. Do dziś na wspomnie-nie rozbitych bombek wszystkim

wilgotnieją oczy. Gdy wieść o po-nurej egzekucji rozniosła się w środowisku właścicieli skle-pów rybnych na sprzedawców padł blady strach.

Od czasu śmierci Barbary Klamot nie zniknęła świąteczna tradycja zjadania karpi. Właści-ciele sklepów rybnych zmuszani są jednak do płacenia Ogonkowi słonego haraczu.

fot. a

rchiw

um au

tora

Bartek Sasper

Biennale Malarstwa i Tkani-ny Unikatowej organizowa-ne są w Trójmieście już po

raz czwarty. Dotychczas impreza odbywała się na terenie Między-narodowych Targów Gdańskich w Oliwie. Tym razem jej gospoda-rzem będzie Gdynia, a dokładnie nowo wybudowane Muzeum Mia-sta Gdyni. Podobnie jak w po-przednich latach, tegoroczne biennale spotkały się z ogrom-nym zainteresowaniem zarówno artystów, jak i instytucji kultural-nych z Polski i zagranicy. Do kon-kursu stanęli twórcy z całego kra-ju. Do drugiego etapu konkursu jury zakwalifi kowało 166 prac, w tym 112 obrazów i 54 tkaniny unikatowe. 5 grudnia wybrane zostaną najlepsze prace z obu dziedzin. Rozdanie nagród nastą-pi 7 grudnia podczas wernisażu. Tego samego dnia będzie można zobaczyć także autorski pokaz mody Agnieszki Gruszki oraz bi-

IV Ogólnopolskie Biennale

Malarstwa i Tkaniny Unikatowej

– Trójmiasto 2007

Gdyńska uczta sztuki

żuterię wykonaną przez Aleksan-dra Gliwińskiego. Od 8 grudnia do 30 stycznia w Muzeum Miasta Gdyni prezentowana będzie wy-stawa pokonkursowa. Jej twórcy liczą, że będzie to nie tylko prze-gląd najlepszych prac z dziedziny malarstwa i tkaniny unikatowej, lecz również miejsce spotkań mi-łośników sztuki z wiodącymi pol-skimi artystami. Chcieliby także, aby następne biennale w 2009 roku było już stałą gdyńską im-prezą o zasięgu międzynarodo-wym. Nad IV Ogólnopolskimi Biennale Malarstwa i Tkaniny Unikatowej – Trójmiasto 2007 pa-tronat objęli Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Mar-szałek Województwa Pomorskie-go oraz Prezydenci Gdańska, Gdyni i Sopotu. Organizatorem imprezy jest Stowarzyszenie Pro-mocji Artystów Wybrzeża ERA-ART oraz Muzeum Miasta Gdyni. Imprezę sfi nansowano ze środ-ków Ministerstwa Kultury i Dzie-dzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego i Centrum Kultury w Gdyni.

Z okazji świąt Bożego Narodzenia

składamy Państwu, członkom naszego

Towarzystwa, wszystkim Miłośnikom

tenisa, Waszym Rodzinom i Bliskim

– najserdeczniejsze życzenia.

W Nowym 2008 Roku życzymy

wszystkim Sopocianom szczęścia, pogody

ducha, sukcesów w pracy i w życiu

osobistym

SOPOCKIE

TOWARZYSTWO TENISOWE

„Kurort w cieniu PRL-u...” już w księgarniach

grudnia odbyła się premiera książki: „Kurort w cieniu PRL-u Sopot – ”. Jej autorami są Wojciech Fułek i Roman Stin-zing-Wojnarowski. „Kurort…” to nostalgiczna opowieść o historii Sopotu, tej najnowszej, o której nie do końca chcemy pamiętać. Jednak autorzy bardzo zgrabnie z nią sobie radzą.

Page 11: riviera_sopot_22

Nr 12(21) grudzień 2007 kultura 11

Krzysztof M. Załuski

Pierwsza część albumu spot-kała się z niezwykle dobrym przyjęciem czytelników.

– Opowiadano mi historie, w których rodzice dawali album swojemu dziecku, jako świątecz-ny prezent, a w chwilę potem znajdowali pod choinką ten sam album, tyle że inny egzemplarz, jako upominek od swojego dzie-cka – śmieje się Maciej Kosycarz. – Dla rodziców były to wspo-mnienia z młodości, dla młode-go człowieka przybliżenie tego, o czym uczył się w szkole, czy słyszał od rodziców.

Już kilka dni po ukazaniu się pierwszego albumu, wiele osób pytało autora o następny, z kolej-ną fotografi czną wędrówką przez historię i wspomnienia, wędrów-kę szczególnie bliską nam – mieszkańcom Gdańska, Gdyni czy Sopotu, bo związaną z Trój-miastem, z Pomorzem.

– Przez ostatni rok bardzo in-tensywnie pracowałem nad dru-gą częścią „Fot. Kosycarz…” – mówi autor. – W tym czasie przygotowałem i opisałem kolej-ną porcję zdjęć z lat – . Do przejrzenia miałem kilkana-ście tysięcy klatek, wybrałem zdjęć.

Większość z tych fotografi i nie była nigdzie publikowana. Trudno powiedzieć, które z nich są najciekawsze. Jak zwykle w ta-kich wypadkach o ocenie zdecy-dują emocje – dla jednych tymi naj, naj będą zdjęcia, na których odnajdą kawałek swojego życia lub życia rodziców czy dziadków. Być może będzie to dawno zapo-mniana zabawa sylwestrowa w zgrzebnej scenerii lat siedem-dziesiątych, albo magiczny za-ułek w betonowej dzielnicy, gdzie spędziło się dzieciństwo. Dla in-

Fot. Kosycarz – Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia

Trójmiejska nostalgia – odsłona drugaRówny rok temu z maszyn drukarskich zszedł album „Fot. Kosycarz – Niezwykłe Zwykłe Zdjęcia”. Nim trafił do księgarń wiadomo już było, że jego pomysłodawca, Maciej Kosycarz, trafił w dziesiątkę. Nie wiele jest bowiem wydawnictw albumowych tak sugestywnie przedstawiających trójmiejski czas przeszły i zaprzeszły. Pod tegoroczną choinkę znany gdański fotografik przygotował drugą odsłonę swoich i swojego ojca wspomnień.

nych najwymowniejsza okaże się scenka z rozpalonego słońcem Sopotu – tandetnego, komuni-stycznego wczasowiska, które na naszych oczach przemienia się w europejski kurort. A może coś jeszcze bardziej banalnego – np. rodzinny wypad na włoskie lody z „automatu”, albo spotkanie w barze z kumplami na małym jasnym. Na pewno wielu czytel-ników na zdjęciach Zbigniewa i Macieja Kosycarzy rozpozna siebie albo swoich bliskich – zna-jomych z pracy, ze szkolnej ławy, z podwórka…

Album „Fot. Kosycarz – Nie-zwykłe Zwykłe Zdjęcia” to jed-nak nie tylko zdjęcia, to również świetny tekst – podpisy pod foto-grafi ami, dzięki którym autor przybliża, szczególnie młodym ludziom, komunistyczne parano-je i fobie. Na zdjęciach widzimy bony PeKaO, napój cytroneta sprzedawany w foliowych wo-

Jakuba Wejhera, w pobliżu wyra-stającej z ziemi hali widowisko-wo-sportowej, stał na przełomie lat . i . pomnik… szybowca. Dzisiejsi -latkowie wrócą pa-mięcią na karuzelę ustawioną w miejscu, gdzie obecnie stoi ho-tel Mercure Hevelius, lub pod studnię Neptuna na Długim Tar-gu, gdzie u ulicznego sprzedawcy kupowali lody Calypso. Zdziwie-nie zapewne wzbudzą zdjęcia okolicy Dworca Głównego PKP w Gdańsku, która przez ostatnie lat aż trzykrotnie całkowicie zmieniała swoje oblicze.

– Album nie jest adresowany wyłącznie do mieszkańców Trój-miasta i Pomorza, moim zda-niem doskonale oddaje klimat tamtej, zamkniętej na szczęście, epoki, zresztą nie tylko w Polsce, ale w całej Europy Wschodniej – mówi Maciej Kosycarz.

I ma racje, bo te nostalgiczne historie, o których tak wspaniale obiektywem aparatu opowiadają ojciec i syn Kosycarzowie, rów-nie dobrze mogły się zdarzyć w Berlinie Wschodnim, w No-wosybirsku lub w Bukareszcie.

Album „Fot. Kosycarz – Nie-zwykłe Zwykłe Zdjęcia – część II”; zdjęć z lat – z Gdań-ska, Trójmiasta i Pomorza; autor: Maciej Kosycarz; s. , oprawa twarda; wymiary: x mm; wydawca: Kosycarz Foto Press / KFP; Gdańsk ; ISBN/ EAN ----; cena detalicz-na zł; w sprzedaży od grudnia

Sopot. Ul. Bohaterów Monte Cassino. Po prawej, w miejscu parterowych pawilonów znajdują się obecnie nowoczesne apartamentowce. Warto zwrócić uwagę na reklamę ośrodków Praktyczna Pani, gdzie sopocianki mogły skorzystać z różnych usług oraz zasięgnąć porad. 18 kwietnia 1978 roku.

Typowy bufet z piwem i wódeczką w jednym z trójmiejskich lokali gastronomicznych. 3 grudnia 1974 roku.Sopot jako pełnomorski port. Przy molo po prawej zacumowany okręt wojenny, a po lewej „Mazowsze”, największy statek wycieczkowy Żeglugi Gdańskie, tzw. Białej Floty. Statek „Mazowsze” miał kabiny pasa-żerskie i odbywał również pełnomorskie rejsy zagraniczne, głównie do portów Związku Radzieckiego i NRD. Można śmiało powiedzieć, że ten, kto odbył taki rejs podczas sztormu, zaliczył prawdziwą morską przygodę, ponieważ statkiem niesamowicie bujało i jedynie nieliczni opierali się chorobie morskiej. Rok 1960.

Kiedy wagi łazienkowe nie były jeszcze tak popularne, wystarczyło 50 groszy i można było na ulicy sprawdzić wagę swojego ciała. Waga osobowa przed kinem Leningrad (dzisiaj Neptun) na ul. Długiej w Gdańsku. Lata 60.

1 grudnia br. w centrum handlowym „Manhattan” odbyła się promocja albumu „Fot. Kosycarz – Niezwykle Zwykle Zdjęcia część II”. Nz. Maciej Kosycarz (autor albumu), Jacek Karnowski (prezydent Sopotu), Lech Wałesa (b. prezydent RP) i Ryszard Kokoszka (gdański restaurator).

Zabawa sylwestrowa w Trójmieście przy samodzielnie wykonanych dekoracjach. Żadnej z pań nie popsuł humoru fakt, że koleżanki miały prawie identyczne kreacje. 31 grudnia 1976 roku.

fot. Z

bignie

w Ko

syca

rz

reczkach, polski samochód Mi-krus, a także żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza w pełnym rynsztunku pilnujących opalają-

cych się plażowiczów. Starsi być może przypomną sobie, że Zaspa wcale nie tak dawno była lotni-skiem, a na Osiedlu Młodych im.

fot. Z

bignie

w Ko

syca

rzfot. Z

bignie

w Ko

syca

rzfot

. Zbig

niew

Kosy

carz

fot. Z

bignie

w Ko

syca

rz

fot. K

rzys

ztof M

ystk

owsk

i / KF

P

Page 12: riviera_sopot_22

www.riviera24.plinwestycje12

Krzysztof M. Załuski

33 lata temu posesja została oddana w użytkowanie To-warzystwu Przyjaciół Sopo-

tu. Jak się okazało, było to na wskroś trafne posunięcie lokal-nych władz. Statutowymi celami Towarzystwa jest ochrona i pie-lęgnowanie dziedzictwa kulturo-wego Sopotu. Ludzie, którzy w nim działają, nie tylko starają się nie dopuścić do dewastacji zabytkowego obiektu, lecz robią wszystko by przywrócić mu daw-ny blask.

Między marzeniem, a rzeczywistością

Od początku istnienia Towa-rzystwa jego zarząd i kolejni pre-

Sopockie centrum kultury czeka na remont

Drugie życie Dworku Sierakowskich Dworek Sierakowskich jest najstarszym w całości zachowanym zabytkiem Sopotu. Usytuowany na końcu ulicy Czyżewskiego, tuż przy skarpie, nawet w najgorętsze dni lata, kiedy na oddalonym o zaledwie sto metrów Monciaku kłębią się tłumy turystów i wczasowiczów, stanowi oazę ciszy i spokoju.

zesi mieli spójną wizję funkcjo-nowania Dworku. Chcieli uczy-nić z niego prężny ośrodek kultu-ry, promieniujący na całe miasto. Z wielkim rozmachem organizo-wali tu koncerty, wystawy, spot-kania autorskie, spektakle tea-tralne, prelekcje i festiwale poe-zji. Za prezesury Jana Kozłow-skiego, doprowadzono też do powstania przytulnej kawiarenki z najlepszą w Sopocie herbatą.

Obecna dyrektorka biura TPS, pani Izabela Jakul, urzędująca w Dworku od roku, z powo-dzeniem kontynuuje obrany kie-runek.

– Przez te wszystkie lata stara-my się jak najpełniej realizować nasze marzenia, ale ze względu na ciasnotę, nie zawsze wychodziło nam tak, jak byśmy sobie tego wszyscy życzyli – mówi.

Rzeczywiście większość z nie-

zliczonych imprez, jakie odby-wają się w Dworku, wygląda po-dobnie: wszystkie salki zatłoczo-ne ludźmi do granic możliwości (a pewnie i do granic tolerancji Straży Pożarnej), wieszaki prze-wracają się pod ciężarem okryć, zaś przed toaletą ustawia się ko-lejka pań i panów. Wbrew inten-cjom działaczy TPS, przez lata Dworek się dekapitalizował i wy-magał przebudowy. Sytuacja zmieniła się dopiero po śmierci ostatniego sublokatora, mieszka-jącego na piętrze. Od tego mo-mentu TPS stało się jedynym użytkownikiem zabytku.

Dobra nowinaW roku całkiem wyraź-

nie zarysowała się szansa na peł-ną realizację zamierzeń twórców stowarzyszenia.

– Dostaliśmy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodo-wego prawie tysięcy złotych na sporządzenie wszystkich wy-maganych dokumentów i eks-pertyz mówi p. Jakul. – Prace te, łącznie z kosztorysem remontu, są już zakończone. Mamy też po-zwolenie konserwatora zabytków na przebudowę obiektu i teraz czekamy na nabór wniosków w ramach Regionalnego Progra-mu Operacyjnego. Ma to nastą-pić wiosną nadchodzącego roku.

W opracowaniu wniosku od strony merytorycznej Towarzy-stwu Przyjaciół Sopotu pomoże Urząd Miasta. Jeśli wniosek zo-stanie rozpatrzony pozytywnie, TPS zrealizuje projekt moderni-zacji o wartości prawie milio-nów złotych, z czego procent będą stanowić fundusze Unii Eu-ropejskiej.

– Po przeprowadzeniu rewi-talizacji, obiekt będzie piękniej-szy, niż gdybyśmy go wybudowa-

li od nowa – mówi z zadowole-niem dyrektor Jakul. – Na górną kondygnacje przeniesiemy biura Towarzystwa, oraz redakcje „To-posu” i „Rocznika Sopockiego”, stwarzając tym samym dogod-niejsze warunki pracy obu ze-społom. Natomiast cały parter zostanie przeznaczony na szero-ko pojętą działalność kulturalną.

Rewolucja w centrum kultury

Projekt przebudowy zakłada likwidację dotychczasowych toa-let i wyburzenie prowizorycz-nych ścianek. W ten sposób zwiększy się powierzchnia sali wystawienniczej i koncertowej – ta ostatnia pomieści w przyszło-ści nawet stu słuchaczy na raz. Kawiarnia zostanie usytuowana w północnym skrzydle i będzie miała dwa wejścia: od ulicy i z sali wystawowej. Prawdziwa rewolucja czeka piwnice. Będą one powiększone i pogłębione. Dzięki temu znajdą się w nich nie tylko pomieszczenia magazy-nowe, ale także szatnia z praw-dziwego zdarzenia, oraz toalety. Bezpieczne zejście do nich za-pewnią nowe, wygodne schody.

Poważne zmiany zajdą rów-nież w otoczeniu Dworku.

– Znajdujący się na tyłach posesji ogród zostanie powięk-szony – tłumaczy Izabela Jakul. – Powstanie w nim letnia scena na koncerty, spektakle teatralne i „kino pod gwiazdami”. Dzieci otrzymają wspaniały plac zabaw z karuzelą, huśtawkami, zjeż-dżalniami i piaskownicą.

Inne też będzie użytkowanie budynków gospodarczych. Ma w nich zostać zainstalowana kot-łownia, wentylatornia, zaplecze dla sceny letniej, toalety dla gości ogródkowej kawiarni. Do tego

trzeba dodać wymianę konstruk-cji i więźby dachowej, unowo-cześnienie ogrzewania i wentyla-cji, przebudowę sieci wodno-ka-nalizacyjnej. Poszerzone zostaną drzwi wejściowe, tak aby umożli-wić przejazd przez nie wózkom inwalidzkim. Cała posesja zosta-nie otoczona nowym ażurowym parkanem. Symbolem nawiąza-nia do dawnych czasów stanie się pomnik Kajetana hrabiego Siera-kowskiego, pierwszego właści-ciela i fundatora Dworku.

– Remont Dworku może po-trwać dość długo, ale nie damy się zamknąć całkowicie – mówi

dyrektor Jakul. – Prace będą pro-wadzone etapami, tak abyśmy, mimo wszystko, mogli działać. Myślę, że warto się przemęczyć, aby potem móc zakosztować twórczej przestrzeni.

Gruntownie przebudowany obiekt przy ulicy Czyżewskiego nie utraci swej historycznej tkan-ki typowego dworu polskiego, będzie za to mógł w pełni służyć sopockiej kulturze, stając się magnesem dla środowisk twór-czych, oraz dla wszystkich, któ-rzy ponad krzykliwą tandetę współczesności przekładają spo-kój i elegancję.

Po remoncie sala koncertowa pomieści nawet do stu osób.

Konrad Franke

Wyróżnienie przyznano za „Uznanie za Dosko-nalenie – poziom 4

gwiazdki”. Pod tą enigmatyczną

Elektrociepłownie Wybrzeże S.A. nagrodzone

Praca, jakość i satysfakcja11 listopada na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się uroczystość wręczenia Polskich i Europejskich Nagród Jakości przyznawanych przez Krajową Izbę Gospodarczą, Polskie Centrum Badań i Certyfikacji oraz EFQM z siedzibą Brukseli. Nagrody te przyznawane są od roku 1995 i stanowią podsumowanie osiągnięć najlepszych firm polskich w dziedzinie zarządzania jakością. Zaszczytne wyróżnienie Europejskiej Fundacji dla Zarządzania Jakością – EFQM przypadło w tym roku gdańskiej firmie Elektrociepłownie Wybrzeże S.A.

i trudną dla laika do zrozumie-nia nazwą kryje się poparta wyni-kami ogromna praca zarządu i wszystkich pracowników EC Wy-brzeże. A także ich satysfakcja z sukcesu. Nagrodę osobiście odebrał Prezes Zarządu Elek-trociepłowni, Waldemar Duna-jewski.

Poziom pierwszy europej-skiego zarządzania jakością EC Wybrzeże osiągnęły już przed ro-kiem. Dzisiaj poszły dalej, sięga-jąc po drugi stopień, stanowiący zewnętrzne uznanie dotychcza-sowych osiągnięć Spółki. W czerwcu Zarząd EC Wybrzeże zapoznał się z wynikami we-

wnętrznej samooceny fi rmy i zdecydował rozpocząć proces aplikacyjny na drugi poziom wy-różnienia EFQM. Już we wrześ-niu do Elektrociepłowni przybyli asesorzy EFQM i odbyli ponad dwadzieścia spotkań z pracowni-kami wytypowanych obszarów. Na podstawie ich raportu EFQM w Brukseli postanowiła o przy-znaniu wyróżnienia. Warto do-dać, że takie wyróżnienie otrzy-mało do tej pory zaledwie kilka przedsiębiorstw w Polsce.

Podczas warszawskiej uroczy-stości europejskie nagrody wyróż-nionym fi rmom wręczał Robert Leloup Wiceprezydent Dyrekcji Zarządzania i Organizacji Grupy EDF we Francji, zarazem członek Rady Dyrektorów EFQM. W swo-im wystąpieniu zwrócił on uwagę, że wyzwaniem dla nowoczesnego zarządzania są nie tylko podejmo-wane inicjatywy, ale przede wszyst-kim osiągane dzięki temu wyniki produkcyjne. Tu, jako bizneso-

wych liderów wymienił Volkswa-gen Motor Polska i gdańskie Elek-trociepłownie Wybrzeże.

Prezes Dunajewski zadekla-rował, że EC Wybrzeże nie po-przestaną na dotychczasowych osiągnięciach i będą dalej dosko-

nalić jakość zarządzania. Podzię-kował też Wiceprezesowi EC Wybrzeże Jean-Noel Reimerin-gerowi, oraz wszystkim pracow-nikom fi rmy za pełne zaangażo-wanie w jej rozwój.

Uroczystość wręczenia wyróżnienia „Uznanie za Doskonalenie – poziom 4 gwiazdki” – Prezes Zarządu Elektrociepłowni, Waldemar Dunajewski (po środku), Robert Leloup, (po prawej), Agnieszka Toczko-Gierszewska, Tadeusz Buchacz – Umbrella Stowarzyszenie Konsultantów, (po lewej) Swietłana Reszka, Piotr Szczepański.

Dworek Sierakowskich już od 33 lat daje schronienie sopockim twórcom kultury.

Przytulna kawiarnia zostanie przeniesiona z południowego do północnego skrzydła

fot. Ł

ukas

z Gaw

rońs

ki

fot. k

mzfot

. kmz

fot. m

ater

iały E

C Wyb

rzeż

e S.A

.

Page 13: riviera_sopot_22

Nr 12(21) grudzień 2007 literatura 13

Andrzej Stanisławski

Janko pochodzi z rodziny poe-tów. Zarówno matka – Teresa Ferenc, jak ojciec – Zbigniew

Jankowski, to czołowi polscy poe-ci. Wiersze pisze także jej młod-sza siostra – Milena Wieczorek. Ich mieszkanie na sopockim Brodwinie (na X piętrze z wido-kiem na morze) przez lata było uznawane za najbardziej poety-ckie miejsce nie tylko na Wybrze-żu, ale w całym kraju. Potem Jan-ko wyszła za mąż i przeniosła się do Wrocławia, a następnie do Warszawy. Nigdy jednak nie utra-ciła kontaktu z Wybrzeżem. Jej ostatnia książka, omawiana tu „Dziewczyna z zapałkami” sygno-wana jest miejscem i datą: „Gdańsk, styczeń 2007”.

„Dziewczyna z zapałkami” to rzecz, którą powinna przeczytać każda kobieta, żyjąca w związku z mężczyzną, a także każdy męż-czyzna na tyle inteligentny, aby zależało mu na wniknięcie w du-szę najbliższej mu kobiety. Po-wieść można odbierać wielorako. W pierwszym rzędzie jako mani-fest feministyczny. Niesłychanie mocny i barwny w opisie. Oto żona biznesmena, niepracująca, ale urobiona po łokcie w codzien-nym trudzie: dzieci, zakupy, sprzątanie, pranie, gotowanie, nad nią mąż – pan-władca i obo-wiązkowa rola myszki domowej: „żona to jest rzeźba kamienna, zawsze stoi w tym samym kącie”. Feministki, z pełną satysfakcją powinny zaaprobować końcowe zdania powieści, w których narra-torka mówi o swoim mężu: „Prze-grałam, ale wygrałam… Co nas zabija, to nas wzmacnia. Sprze-dam Pawia, w książce go zamknę i sprzedam, sprzedam całe tamto uszkodzone życie i kupię sobie coś za to, kupię sobie nowy los.”

„Dziewczynę z zapałkami” można uznać za krzyk rozpaczy kobiety, która widzi jak w niedo-branym związku zatraca samą siebie, młodzieńczą miłość, inte-lekt, dawne i dzisiejsze marzenia. „Pawiu, mój Pawiu – zwraca się do męża narratorka. – Jak ja mogę cię kochać? Nie mogę. Mu-szę… To już jest co innego niż miłość, to związek chemiczny. Jak NaCl, HO, CO. Jeśli się roz-padnie, to sól nie posoli mięsa, woda nie ugasi pragnienia, od-dech udusi, świat przestanie działać, zacznie się apokalipsa”.

W powieści można wreszcie widzieć pastisz pamiętnika, spi-sywanych na gorąco notatek, ka-pitalny w swoim autentyzmie. Janko pisze w pierwszej osobie, tak sugestywnie, że – podejrze-wam – większość czytelników (czytelniczek – przede wszyst-kim) uzna „Dziewczynę z zapał-kami” za autentyk, za osobiste przeżycia autorki. W każdej po-

Prozatorski debiut Anny Janko

Być kobietą, być…Annę Janko namaścił sam król polskiej krytyki literackiej, nieżyjący już Artur Sandauer. To on uznał tom wierszy młodziutkiej wówczas poetki: „List do królika doświadczalnego” za jedno z najważniejszych wydarzeń literackich roku 1977. Dziś na półki trafia kolejny znakomity debiut sopockiej pisarki – tym razem prozatorski.

wieści zawarta jest jakaś cząstka życia i psychiki pisarza. Na to nie ma rady. Gdyby więc przyjąć, że autorka przedstawiła w powieści własny los, świadczyłoby to o jej niesłychanej odwadze. Któż bo-wiem pozwoli sobie publicznie powiedzieć o swym mężu: „Dwa metry wzrostu, duży fi ut, ale gło-wa nieustawna i serce słabo oświetlone”; albo o teściowej: „Koścista, zawinięta w ciemną wyświeconą skórę. I tylko te usta mięsne, szerokie, a za nimi w płaskiej jaszczurczej szczęce osadzone solidne uzębienie”?

Sądzę, że przeważająca część przedstawicielek płci pięknej, po-ruszona lekturą „Dziewczyny z zapałkami” (książkę tę napisaną w sposób niesłychanie emocjo-nalny, trudno czytać z dystansem) zakrzyknie, jeśli nie głośno, to gdzieś w głębi duszy: „Boże! Prze-cież to o mnie. To moje (nasze) życie!” Niektóre czytelniczki, przyrównując siebie do narratorki uśmiechną się pewnie gorzko: „No, trochę przesadziła ze swoimi nieszczęściami. W końcu on jej nie bił, jak mój bije mnie. A że wrzasnął, że kopnął nocnik z siu-siami dziecka, których nie zdążyła wylać do sedesu, bo akurat za-dzwonił telefon. To od biedy moż-na znieść. Taki już nasz kobiecy los”. Natomiast słuchaczki Radia Maryja zarechoczą radośnie: „Po-winna była na mszę chodzić. Do Boga się modlić. Wtedy i teściowa byłaby przystępniejsza i mąż wię-cej szanował”.

Książka Janko, poza niezwykle subtelną analizą kobiecej duszy i psychologiczną wiwisekcją współ-czesnego małżeństwa, to przede wszystkim język: bogaty w słowa i w metafory, iskrzący się porówna-

niami. W „Dziewczynie z zapałka-mi” odnalazłem jeden z najpięk-niejszych opisów przyrody w litera-turze polskiej. Nie sposób nie przy-toczyć go w całości, zwłaszcza, że odnosi się on do naszego Trójmiej-skiego Parku Krajobrazowego, do Sopotu, konkretnie do okolic Brod-wina: „W ciemności nie widać poje-dynczych drzew, ale czuje się potęż-ny magnetyzm lasu. Czuje się, jak ten olbrzym wstrzymuje swój ciężki oddech, jak ten oddech gęstnieje, zawiesza się coraz wyżej, by po chwili opaść szerokim poszumem gdzieś w głębi. Życie zbiorowe drzew, we dnie oczywiste i przyja-zne, nocą staje się obcym rytuałem. Las pije noc jakoś zwierzęco, strasz-nie, potężnie, jednocześnie jest bo-leśnie nadczuły, nadwrażliwy, zdaje się reagować na każdy najcichszy dźwięk, na trzask gałęzi, dreszcz poszycia pełnego śpiących stwo-rzeń, krzyknięcie przebudzonego ptaka. Jakby był przestraszony sam sobą, zdziwiony, że jest tym, czym jest, że ta niepojęta ilość istnień – od jednokomórkowców po wielozło-żone, od pleśni i grzybów w ziemi przez szybko bijące serduszka jeży i ptaków, śpiące czujnie ciepłe ciała saren i zajęcy, po sosny i świerki, których czubki rysują chaotyczne wykresy w chmurach – że to wszyst-ko jest właśnie nim – lasem.”

Tylko wybitny poeta potrafi pisać równie barwnie i sugestyw-nie. Artur Sandauer nie mylił się tak wysoko oceniając poetycki debiut Anny Janko. Nie dane było mu niestety doczekać debiutu prozatorskiego pisarki.

Anna Janko,„Dziewczyna z za-

pałkam”, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa r., s. , cena zł.

Andrzej Stanisławski

Festiwal połączony jest z roz-strzygnięciem VI Ogólnopolskie-go Konkursu Poetyckiego im. Rainera Rilkego. Konkurs poety-cki sięga tradycjami roku i jest organizowany raz na dwa lata. Festiwal jest nieco młodszy, jego pierwsza edycja przypada na rok . Tym razem Festiwal odbędzie się pod hasłem „Po-znań nad morzem”. Do Sopotu przybędzie wielu znanych poe-tów poznańskich starszego i młodszego pokolenia. Czytelni-cy poezji będą mogli zobaczyć i usłyszeć swoich ulubionych au-torów, między innymi Bogusławę Latawiec, Edwarda Balcerzana, Mariusza Grzebalskiego, Marka Wasilewskiego. Swoje sale na spotkania autorskie i prelekcje użyczył Urząd Miasta i Muzeum Sopotu. Imprezy festiwalowe od-bywać się także będą w Dworku Sierakowskich i w sopockim Spa-tifi e, zaś koncert galowy na za-kończenie Festiwalu grudnia w sali koncertowej Polskiej Fil-harmonii Kameralnej na terenie Opery Leśnej. Koncert ten zosta-nie poświęcony twórczości naj-bardziej znanego poety pocho-dzącego z Poznania – Stanisła-wowi Barańczakawi. Wiersze poety recytować ma znany aktor Mariusz Benoit. Podczas koncer-tu uhonorowani zostaną laureaci Konkursu im. R. M. Rilkego.

W tym roku jury miało nie lada orzech do zgryzienia, mu-siało przeczytać i ocenić prawie trzy tysiące nadesłanych wierszy. Nagrodę główną wysokości ty-sięcy złotych otrzymała krakow-ska poetka Joanna Lech. I nagro-dę i tysiąc złotych – Maciej Plata z Łomianek. II nagrodę i zło-tych – Marcin Cielecki z Olszty-na. III nagrodę i złotych – Piotr Tomczak z Myszkowa. Wiersze laureatów zostaną opub-likowane w dwumiesięczniku li-terackim „Topos”.

Poznań zaprezentuje się nad Bałtykiem

Początek grudnia w Sopocie upłynie pod znakiem kolejnego festiwalu, tym razem literackiego. Od 3 do 7 grudnia odbywał się tu będzie Festiwal Poezji – Sopot 2007. Jego bohaterem jest Poznań i jego poeci. W kurorcie zawitają m.in. Marek Wasilewski, Mariusz Grzebalski, Jerzy Grupiński, Edward Pasewicz, Roman Bąk, Jan Kasper, Sergiusz Sterna-Wachowiak, Tadeusz Żukowski i Bogusława Latawiec.

Patronat honorowy nad im-prezą sprawuje Marszałek Woje-wództwa Pomorskiego Jan Ko-złowski, Prezydent Poznania Ry-szard Grobelny, oraz Prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Organi-

zatorami Festiwalu są Urzędy Miast Sopotu i Poznania, Biblio-teka im. Raczyńskich w Pozna-niu, Bałtycka Agencja Artystycz-na BART, Towarzystwo Przyja-ciół Sopotu, oraz „Topos”.

PROGRAM FESTIWALU POEZJI – SOPOT 2007

Poniedziałek (3 XII)18.00 Muzeum Sopotu, ul. Poniatowskiego 8 – Spotkanie z Markiem Wasilewskim, Redaktorem

Naczelnym „Czasu Kultury”.20.00 Muzeum Sopotu, ul. Poniatowskiego 8 – Spotkanie z poetami Mariuszem Grzebalskim

i Edwardem Pasewiczem. Prowadzenie: Tadeusz Dąbrowski.

Wtorek (4 XII)12.00 Urząd Miasta Sopotu, ul. T. Kościuszki 25/27 – Otwarcie wystawy o Stanisławie Barańczaku

ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu pt. „Stanisław Barańczak. Tytan w świecie bez granic”.

12.30 Urząd Miasta Sopotu, ul. T. Kościuszki 25/27 – Sesja naukowa dedykowana Stanisławowi Barańczakowi. Udział biorą: prof. Stanisław Stabro, Sergiusz Sterna Wachowiak, Joanna Roszak. Prowadzenie: Artur Nowaczewski.

18.00 Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, ul. Czyżewskiego 12 – Prezentacja serii książek Stowarzy-szenia Pisarzy Polskich Oddział Poznań. Udział biorą: Roman Bąk, Wojciech Gawłowski, Jerzy Grupiński, Jan Kasper, Tadeusz Żukowski. Prowadzenie: Sergiusz Sterna-Wachowiak.

20.30 Teatr Na Plaży, al. Mamuszki 2 (na plaży obok Grand Hotelu) – Recital Jarosława Jar Choj-nackiego.

Środa (5 XII)18.00 Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, ul. Czyżewskiego 12 – Prezentacja antologii „Rzeczywi-

ste”: Roman Bąk, Jan Kasper, Sergiusz Sterna-Wachowiak, Tadeusz Żukowski. Prowadze-nie: Wojciech Kudyba.

20.30 Teatr Na Plaży, al. Mamuszki 2 – Performance „Opowieść o Truposzu”. Wykonawcy: Roman Puchowski – Krzysztof Kuczkowski. Prezentacja fi lmu muzycznego Barbary Świąder „Halu-cynacje hrabiego Von Zeit”.

Czwartek (6 XII)17.00 Café del Arte, Krzywy Domek, ul. Bohaterów Monte Cassino 53 – Premiera nowego tomu

wierszy Bogusławy Latawiec „Odkrytki”. Prowadzenie: prof. Kazimierz Nowosielski19.00 SPATiF, ul. Bohaterów Monte Cassino 54 – Biblioteka „Toposu”: Przemysław Dakowicz

„Albo-Albo”, Jarosław Jakubowski „Pseudo”, Wojciech Kudyba „Gorce Pana”. Prowadzenie: Artur Nowaczewski.

21.00 SPATiF, ul. Bohaterów Monte Cassino 54 – Slam poetry/ prowadzi Wojciech Boros. Na za-kończenie recital Jacka Kuleszy (Von Zeit).

Piątek (7 XII)17.00 Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, ul. Czyżewskiego 12 – Wspólne czytanie wierszy Jurorów

Konkursu, Juliana Kornhausera, Wojciecha Kassa i Krzysztofa Kuczkowskiego oraz laurea-tów Konkursu im. Rilkego.

19.00 Sala Koncertowa Polskiej Filharmonii Kameralnej – Sopot, ul. Moniuszki 12 – Gala połączona z wręczeniem nagród laureatom Konkursu im. R. M. Rilkego. Esej o Stanisławie Barańczaku wygłosi prof. Edward Balcerzan. Wystąpi Polska Filharmonia Kameralna – Sopot pod dyr. Andrzeja Straszyńskiego. W programie Mieczysław Karłowicz, Edward Grieg i Benjamin Brit-ten. Poezje S. Barańczaka czytać będzie Mariusz Benoit.

Jak co roku Bałtycka Agencja Artystyczna BART zaprasza na niezwykły Bal Sylwestro-

wy w sopockiej Operze Leśnej. Organizatorzy zapowiadają prze-pyszna zabawę do białego rana. Sala Koncertowa PFK rozbrzmie-wać będzie największymi prze-bojami ostatnich dekad. Nowy Rok goście powitają przy pieczo-nym dziku i grzanym winie, po-dziwiając niezwykle widowisko-

Bałtycka Agencja Artystyczna BART zaprasza

Bal sylwestrowy w Operze Leśnej wy pokaz fajerwerków. Wykwin-tne menu dogodzi podniebieniu najbardziej wymagających sma-koszy. Nie zabraknie też konkur-sów i innych niespodzianek.

grudnia, godz. :; Sala Koncertowa PFK, Opera Leśna. Ilość miejsc ograniczona. Zapro-szenia w cenie PLN/osoba. Szczegółowe informacje i rezer-wacje: Bałtycka Agencja Arty-styczna BART, tel. / --; / --; [email protected]; www.bart.sopot.pl

Poczuj w Sylwestra magiczny klimat miejsca, w którym pojawiają się największe polskie i zagraniczne gwiazdy estrady.

Page 14: riviera_sopot_22

www.riviera24.plporady14

dr Maria Slott

Dźwięk towarzyszy czło-wiekowi zawsze i wszę-dzie. W każdym miejscu

pracy i w domu. W sklepie, tea-trze, na zakupach. Dźwiękiem jest muzyka, mowa, szmery. Ha-łas i cisza. Świat i człowiek.

Nie wszyscy uświadamiamy sobie, jak ogromne oddziaływanie na nasz organizm mają odgłosy świata, w którym żyjemy. Można się o tym przekonać testując naj-nowszą propozycję masażu, jaka pojawiła się w ofercie Kosmetycz-nego Instytutu Dr Irena Eris w Sopocie. Zabieg o nazwie C – energia dźwięku, to masaż, u któ-rego podstaw leży prastara wiedza o istocie oddziaływania dźwięku.

Kosmetyczny Instytut Dr Irena Eris proponuje

Wszystko jest dźwiękiemPonad lat temu znalazła ona swoje zastosowanie w hinduskiej sztuce uzdrawiania. Zgodnie z wyobrażeniami ludzi wschodu człowiek powstał z dźwięku, za-tem sam jest dźwiękiem. Jedynie żyjąc w harmonii ze sobą i swoim otoczeniem jest w stanie tworzyć swoje życie w sposób wolny i kre-atywny.

C – Energia dźwięku, którego istotą jest bezdotykowy rytuał, głęboko i trwale relaksuje, wpro-wadza w stan wewnętrznej rów-nowagi. Pod wpływem subtelnego dźwięku tybetańskich mis, prze-nikającego kolejne części ciała, stres i napięcie ustępują miejsca głębokiemu uspokojeniu.

Masaż dźwiękiem wzmacnia jednocześnie siły i energię potrzeb-ne do realizowania zadań w co-dziennym życiu, poprawia zdolno-ści koncentracji, stymuluje krea-

tywność i twórcze siły. Zabieg po-siada cechy terapeutyczne: likwi-duje napięcia karku i pleców, usu-wa bóle głowy, uspokaja i pogłębia oddech. Badacze twierdzą, że re-guluje także przemianę materii i uwalnia od skurczów podbrzu-sza. Wykonywany jest samodziel-nie lub w wersji z masażem częś-ciowym, co szczególnie polecane jest osobom będącym zwolennika-mi tradycyjnych metod masażu.

Nowy zabieg na ciało sprzyja dobremu samopoczuciu i uro-dzie, dlatego raz w tygodniu – w każdy czwartek – w Kosme-tycznym Instytucie Dr Irena Eris w Sopocie przez najbliższe trzy miesiące będą się odbywały bez-płatne pokazy dla klientek, które w tym dniu skorzystają z innych zabiegów kosmetycznych. Zapra-szamy do instytutu na jesienno-zimowe spotkania z dźwiękiem.

Adwokat radzi

Zachowek dla wnukówAleksandra Cichowicz-Pietrzak

Pan Zbyszek był dzieckiem z drugiego małżeństwa swojego ojca; Andrzej

z pierwszego. Starszy syn, miesz-kał w Krakowie, gdzie przeprowa-dził się mając 3 lata wraz z matką, zaraz po rozwodzie rodziców. Ro-dzice Zbyszka również się roz-wiedli, mieszkali jednak nadal na jednej posesji, z dwóch stron domu. Kiedy Zbyszek, osiągnąw-szy pełnoletniość, oznajmił ojcu, że nie chce przejąć po nim prowa-dzenia restauracji, a zamierza pracować w branży stoczniowej, został przez niego wyklęty. Na ja-kiś czas musiał nawet wyprowa-dzić się z domu rodzinnego, cho-ciaż w okazałym budynku rodzi-ców, w którym na dole mieściła się restauracja było 10 pokoi wy-najmowanych letnikom. Zbyszek wrócił, kiedy miał już żonę i 2 dzieci i wówczas zamieszkał w budynku gospodarczym, w jed-no pokojowym mieszkaniu, które sam przystosował do celów miesz-kalnych. Pomagał ojcu w prowa-dzeniu restauracji, pomagał w re-montach pokoi na wynajem, cho-ciaż ojciec nigdy nie rozliczał się z nim tak, jak na początku obie-cywał. Bywało, że nie odzywali się do siebie tygodniami, a potem znowu było prawie normalnie. Andrzej – przyrodni brat Zbyszka przyjeżdżał raz na kilka lat, na weekendy. Dopiero od 2000 r. An-drzej częściej odwiedzał ojca, praktycznie co roku, a w ostatnich latach nawet zabierał ojca do sie-

bie, do Krakowa. Na początku 2006 r. Andrzej załatwił ojcu po-byt w szpitalu w Krakowie, czym ojciec bardzo się szczycił. Osta-tecznie ojciec zmarł w szpitalu w Gdańsku, do końca opiekowała się nim córka i synowa – żona Zbyszka, ponieważ Zbyszek pra-cował już od roku w Irlandii. Na pogrzeb przyjechali obaj synowie, formalnościami zajął się Andrzej i w całości, włącznie ze stypą, po-krył wszystkie koszty. Po pogrze-bie Andrzej, żegnając się ze Zbysz-kiem poinformował swego przy-rodniego brata, że u dzielnicowe-go zostawił dla niego kserokopię testamentu ojca. Z treści testa-mentu (sporządzonego w 2000 r.) wynikało, że do całości spadku zmarły powołał swego najstarsze-go syna – Andrzeja, natomiast Zbyszka wydziedziczył tj. pozba-wił prawa do zachowku. Powody wydziedziczenia spadkodawca podał nieprawdziwe i łatwo było-by udowodnić przed sądem, że Zbyszek nigdy swoim postępowa-niem nie dał powodów do wy-dziedziczenia go. Ojciec zarzucał synowi, że nie zajmował się nim, kiedy ten leżał w 1984 r. w szpita-lu, chociaż Zbyszek zawiózł go do szpitala, odebrał i odwiedzał co drugi, trzeci dzień na zmianę z matką i siostrą. Ojciec miał rów-nież do niego żal, że sprzedał jego samochód, chociaż faktycznie był to samochód jego matki. Zbyszek sprzedał go, posiadając pełno-mocnictwo matki do sprzedaży, a pieniądze w ten sposób uzyska-ne w całości jej oddał. Pomimo takiej sytuacji Andrzej oświad-czył, że nie wypłaci Zbyszkowi za-chowku, i że może najwyżej skie-rować sprawę do sądu. Gdyby to

zrobił i gdyby sąd uznał, że wy-dziedziczenie było bezpodstawne dostałby ½ tego, co uzyskałby gdyby dziedziczył z ustawy tj. bez testamentu. Ostatecznie uznali-śmy, że o zachowek wystąpią dzie-ci p. Zbyszka. W chwili śmierci dziadka tj. w lipcu 2007 r. jedno z nich było jeszcze małoletnie – miało 17 lat, ma więc prawo do zachowku w 2/3, a nie jak dorosły tj. 1/2. Ponieważ nieruchomość jest b. duża – powyżej 5.000 m2, a w połowie stanowi spadek odziedziczony przez p. Andrzeja, wnuki zmarłego dostaną prawie 50.000 zł, a więc więcej niż do-stałby p. Zbyszek.

Autorka prowadzi kancelarię adwokacką w Sopocie przy al. Niepodległości ; tel. () ; , mail: [email protected]

Art.991 § 1 KC Zstępnym, małżonkowi oraz rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy, należą się, jeżeli uprawniony jest stale niezdolny do pracy albo, jeżeli zstępny uprawniony jest małoletni 2/3 wartości udziału, który by mu przypadał przy dziedziczeniu ustawowym w innych zaś wypadkach połowa udziału wartości tego udziału (zachowek).

Art. 1008 KC Spadkodawca może w testamencie pozbawić zstępnych, małżonka i rodziców zachowku (wydziedziczenie), jeżeli uprawniony do zachowku:1. wbrew woli spadkodawcy postępuje

uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego,

2. dopuścił się względem spadkodawcy, albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko zdrowiu, życiu lub wolności albo rażącej obrazy czci,

3. uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych.

Art. 1011 KC Zstępni wydziedziczonego zstępnego są uprawnieni do zachowku, chociażby przeżył on spadkodawcę

Koniec roku jest doskonałą okazją do podsumowań i przygotowania planów

na przyszłość. W roku 2007 wzrosła liczba naszych usatys-fakcjonowanych klientów. Więk-szość z nich odwiedza sklepy Flügger farby z polecenia mala-rzy, wykonawców, znajomych. Dziękujemy wszystkim klientom sklepów Flügger farby za zakupy w naszych placówkach handlo-wych w mijającym roku.

Przez cały rok obserwo-waliśmy wzrost sprzedaży naszych produktów, a także większą znajo-mość i rozpoznawalność marki Flügger. Marka ta jest kojarzona z bardzo dobrą jakością produk-

Flügger farby to jakość, na którą Cię stać!

Udany rok 2007 tów, doskonałą obsługą i facho-wym doradztwem. Marka Flügger to również rzetelność, uczciwość i przyjaźni handlowcy. Klienci za-uważają także, że ceny naszych produktów są porównywalne z ce-nami innych farb na rynku.

W mijającym roku udało nam się wprowadzić na rynek wiele no-wych wyróbów. Wśród nich poja-wiła się farba do ścian wewnętrz-nych i sufi tów, która od razu stała się bestsellerem – Flutex Plus. Ta dyspersyjna akrylowa farba nadaje powierzchni kolor czystej bieli, jest matowa i ma doskonałe parametry zmywalności.

Wśród asortymentu Flügger zadebiutowała również marmu-

nych na płaskich powierzchniach ścian i sufi tów oraz ozdabianie elementów architektonicznych wnętrz, nadając im indywidual-ny wygląd. Dzięki zawartym w tynku składnikom m.in. mar-murze Carrara i spoiwie polimero-wym, możliwe jest uzyskanie zróż-nicowanych powierzchni o cha-rakterze rustykalnym, w tym przypominającym piaskowiec.

W mijającym roku pojawiły się również nowe wzory tapet. Na wiosnę ukazała się kolekcja Geometric. W kolekcji znajduje-my odważne wzory: zarówno małe, dyskretne kwadraty, jak i duże, imponujące okręgi i dzię-ki temu formy kolekcji Geome-tric naturalnie pasują do wystro-ju biur, restauracji i prywatnych domów.

W listopadzie ukazała się ele-gancka kolekcja Nordic Leaves. Wzory tapet nawiązują do deli-katnej skandynawskiej roślinno-ści, która jednocześnie potrafi

zaskoczyć swymi niebanalnymi kształtami.

Od lat obserwujemy stały wzrost popularności farby do ścian wewnętrznych Flutex . Zaletami tego produktu są: mato-wa, mocna i zmywalna powierzch-nia, łatwość aplikacji i renowacji, doskonałe krycie. Flutex to również pełna paleta kolory-styczna, do wyboru na każde żą-danie klienta. Naszym klientom podoba się również możliwość barwienia farby na dowolny ko-lor wg NCS, RAL i wg własnych wzorników producenta.

Klient sam decyduje o kolo-rach, nie narzucamy mu goto-wych barw. Służymy za to zawsze poradą, co do odpowiedniego doboru kolorów i efektów, jakie można uzyskać na ścianie.

W związku z tym próbki ko-lorów stanowią doskonałą pomoc przy podejmowaniu decyzji o za-kupie farby. Próbka koloru to , l farby wybarwionej na ko-

lor wskazany przez klienta. Prób-ką można wymalować - m powierzchni i sprawdzić, czy dany odcień będzie się dobrze prezentować.

Zapraszamy Państwa do od-wiedzin sklepów Flügger farby w kolejnym roku. Gwarantujemy przyjazną atmosferę, pełen asor-tyment produktów do dekoracji wnętrz oraz wygodny dojazd i parking w pobliżu sklepu.

Flügger Sp. z o.o.www.fl ugger.pl

W związku z nadchodzącymi Świętami

Bożego Narodzenia chcemy Państwu życzyć

wielu sukcesów i zadowolenia z podjętych

wyzwań oraz dalszej owocnej współpracy

w nadchodzącym roku

rowa masa szpachlowa Stucco fi no oraz tynk dekoracyjny Pro-vencale.

Stucco fi no jest gotową do użycia masą wapienno-gipsową z pyłem marmurowym, umożli-wiającą uzyskanie powierzchni przypominającej włoskie stiuki. Idealnie gładka powierzchnia stiuku odbija światło i powoduje efekty przestrzenne, można ją wykorzystać przy zdobieniu ścian, jak również sufi tów. Nadaje się do różnego rodzaju pomieszczeń: pokojów, przedpokojów, koryta-rzy, kolumn, kominków i innych.

Tynk dekoracyjny Provencale pozwala na uzyskiwanie prze-strzennych efektów struktural-

Page 15: riviera_sopot_22

Nr 12(21) grudzień 2007 Trójmiasto czyta dzieciom 15

Reklama Słońca

W maju, wczesnym rankiem, Ziózio wybrał się nad Zatokę Wulkaniczną, aby obejrzeć wschód Słońca. Stanął na wyso-kiej wydmie ponad plażą i cze-kał. Niebo na wschodzie rozjaś-niało się, srebrzyło, złociło, ró-żowiało. Wreszcie spoza hory-zontu wysunęło się coś białego. Nie było to jednak oczekiwane przez Ziózia Słońce, lecz pasa-żerski statek, który płynął pro-sto ku wyspie Umpli Tumpli. Ziózio obserwował go nieco zdziwiony, bo statki z Letnikami zwykle zaczynały przypływać dopiero w połowie czerwca. Jego zdziwienie powiększyło się, gdy za pierwszym statkiem ukazał się drugi, za drugim trzeci, czwarty i piąty.

„Co się dzieje?” – myślał Ziózio. – Dlaczego wszyscy Let-nicy postanowili równocześnie odwiedzić naszą wyspę? I to o tak wczesnej porze roku. Dla tylu ludzi nie starczy miejsc w hotelach, pensjonatach i w na-szych domach. Chyba, że będą spali pod namiotami.”

Statków nadpływało coraz więcej. Zbliżały się do wyspy ze wszystkich stron. Ziózio nie mógł nadążyć z liczeniem. Było ich ze sto albo więcej.

– Dosyć! – wołał Ziózio na widok każdego okrętu wyłania-

Mirosław Stecewicz, Leon Korn

Przygody na wyspie Umpli Tumplijącego się zza horyzontu. – To prawdziwa inwazja! Gdzie my was wszystkich pomieścimy? Zabraknie ziemi pod namioty. Co się stało? Skąd ten najazd?

Spojrzał w niebo i nagle wszystko zrozumiał. Oto nad wyspą unosiła się reklama Słońca. Słońce wycięte z papie-ru, pomalowane złotą farbą i przypięte do błękitu agrafka-mi. Reklama była olbrzymia. Na pewno widać ją było na całym świecie, a przynajmniej na jego połowie. Ziózio nie zwlekając ani chwili popędził do miasta Turmo i zaczął walić w drzwi Pękatego Domu Burmistrza, Pana Dymka. Po chwili na pro-gu ukazała się okutana szlafro-kiem okazała postać plantatora dyń.

– Grozi nam wielkie niebez-pieczeństwo! – zawołał Ziózio. – Słońce powiesiło nad wyspą swoją reklamę. Wielką na pół nieba. Do takiej reklamy Letni-cy ciągną, jak muchy do miodu. Pewnie myślą, że u nas Słońce świeci przez całą dobę i będą mogli opalać się w dzień i w no-cy. Cała Zatoka Wulkaniczna roi się od statków. Niedługo pasaże-rowie zaczną schodzić na ląd. Trzeba coś zrobić, żeby chociaż część okrętów popłynęła gdzie indziej.

Pan Dymek nie tracąc czasu, tak jak stał: w piżamie, kapciach i szlafroku pobiegł do Ratusza. Tam uderzył w dzwon, wzywa-jąc mieszkańców na bardzo pil-

ne zebranie. Wyspiarze zjawili się jak kto stał. Babcia Drepcia miała na głowie ciepły wełniany szalik. Pan Ziele plątał się w długiej zielonej koszuli noc-nej. Ojciec Małej Ali zjawił się z twarzą pokrytą mydlaną pia-ną, bo właśnie zaczynał się go-lić. We włosach Cioci Titli tkwi-ły papiloty, a w kudłach Stra-szydły Dydłonia pełno było sło-my, bo na tę chłodną majową noc Straszydło zagrzebało się w ogromnej stercie.

– Drodzy mieszkańcy Umpli Tumpli! – przemówił Burmistrz. – Właśnie dostałem wiadomość, że grozi nam najazd Letników, jakiego jeszcze nie było. Letnicy są u nas zawsze mile widziani, ale co za dużo, to niezdrowo. Dlatego należy zdjąć reklamę Słońca, która przywabia zamor-skich gości. Niestety reklama wisi wysoko na niebie i nie wia-domo, jak się do niej dostać. Może ktoś ma pomysł, jak to zrobić?

– Ależ to proste! – zawołała Mała Ala. – Wystarczy kogoś, na przykład Ziózia, zamienić w kondora. Pani od przyrody mówiła nam w szkole, że kondo-ry żyją w jednych z najwyższych gór świata – w Andach, w Ame-ryce Południowej. Są więc przy-zwyczajone do lotów na ogrom-nych wysokościach. Ziózio-Kon-dor wzbije się w górę, odczepi reklamę Słońca od nieba i ściąg-nie ją na ziemię. I będzie po wszystkim.

– Podoba mi się twój pomysł, Alu – pochwalił dziewczynkę Pan Dymek. – Muszę tylko wie-dzieć, czy twoje czary są na tyle mocne, aby zamienić Ziózia w kondora, a kondora z powro-tem w Ziózia. No i nie wiadomo, czy Ziózio się zgodzi…

– Oczywiście, że się godzę! – wykrzyknął Ziózio. – Zawsze marzyłem, żeby obejrzeć naszą wyspę z góry, czyli z lotu ptaka.

– To leć! – zawołała Ala. – Wyjęła zza paska sukienki cza-rodziejską różdżkę i machnęła nią w kierunku Ziózia. Z różdż-ki wytrysnął szmaragdowy pro-mień, a Ziózio, jakby w odpo-wiedzi na to machnięcie zatrze-potał skrzydłami, w które zmie-niły się jego ręce i wzbił się w powietrze. Wyspiarze obser-wowali go, dopóki nie stał się maleńki, jak czarna kropka na tle błękitnego nieba. Wreszcie znikł z oczu nawet najbystrzej-szych dalekowidzów.

– Żeby tylko powrócił – szep-nęła Ciocia Titli.

– Wróci, Ciociu, wróci – uspokoiła ją Mała Ala. – Nie ta-kie żeśmy rzeczy wyprawiali i nic złego się nie stało.

Czekali z zadartymi głowami kilkanaście minut, ale Ziózia ni-gdzie nie było widać. A potem zobaczyli, że reklama Słońca odczepiła się od błękitu i płynie w kierunku białej chmurki. Zió-zio-Kondor postąpił inaczej niż mu radziła Ala. Zamiast ściąg-nąć reklamę na ziemię, odczepił

ją od nieba i tymi samymi agraf-kami przyczepił do białej chmurki. Właśnie powiał wiatr i chmurka odpłynęła od wyspy Umpli Tumpli, holując reklamę za sobą. W Zatoce Wulkanicznej powstało zamieszanie. Pierwsze statki stały już przy nabrzeżu i marynarze szykowali się do rzucenia trapów, po których Letnicy mieli zejść na ląd. Teraz trapy zostały ponownie wciąg-nięte na pokłady, odczepiono także cumy. Śruby zaczęły mącić wodę, statki ustawiały się dzio-bami do pełnego morza. Wkrót-ce cała flotylla odpłynęła, podą-żając w ślad za reklamą Słońca.

– Hurra! – krzyknęli zgro-madzeni przed Ratuszem wy-spiarze. – Niech żyje Ziózio!

– I Mała Ala Czarodziejka! – dodał Pan Ziele.

Ala dygnęła skromnie, ale Ziózio nie mógł dosłyszeć okrzyków wznoszonych na jego cześć. Wciąż jeszcze bujał wyso-ko, sam na sam ze Słońcem, któ-re uważnie obserwowało jego poczynania.

– Sprytny jesteś, Zióziu – po-chwaliło go. – Niewiele brako-wało, a wasza wyspa zostałaby rozdeptana przez Letników na placuszek. Ten placuszek ryby obgryzłyby dookoła i pozostał-by z niego tylko środek. A na środku wyspy trudno byłoby się wam wszystkim pomieścić. Na każdego wyspiarza przypadłby kawałek lądu wielkości znaczka pocztowego. Chyba nie chciał-byś, Zióziu, mieszkać na znacz-ku pocztowym?

– Hm! – mruknął Ziózio, który słuchał grzecznie, latając zwrócony dziobem ku swemu rozmówcy. Czuł, jak od lawiny gorących promieni dziób czer-wienieje i myślał, że jeszcze trochę i zacznie się brzydko łuszczyć. Więc wreszcie zama-chał Słońcu na pożegnanie skrzydłami i runął w dół, aby za chwilę, już nie jako Kondor, lecz zwykły chłopiec prosić Ciocię Titli o tłusty krem, dobry na bąble wykwitające mu właś-nie na nosie.

Zestawienie imprez

świątecznych MOPS

Sopot dla potrzebujących Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przygotował szereg spotkań

i akcji pomocowych dla swoich podopiecznych z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia:

2 grudnia, godz. 11.00 w Urzędzie Miasta Sopotu – Zabawa Mikołajkowa dla 62 dzieci z rodzin korzysta-jących z pomocy MOPS.

10 – 21 grudnia – 30 dzieci otrzyma paczki świąteczne od niespokrewnionych rodzin zastępczych. 14 grudnia, godz. 16.00 w Dziennym Domu Pomocy Społecznej – spotkanie opłatkowe członków Sto-

warzyszenia Stwardnienia Rozsianego.16 grudnia, godz. 14.30 w Urzędzie Miasta Sopotu – spotkanie opłatkowe dla 100 starszych i samotnych

osób organizowane przez Polski Komitet Pomocy Społecznej.16 grudnia, godz. 11.00 – 14.00 przy ul. Bohaterów Monte Cassino – poczęstunek świąteczny dla miesz-

kańców Sopotu organizowany przez Karczmę Polska Zagroda wspólnie z Urzędem Miasta Sopotu, MOPS-em oraz „Caritasem”.

18 grudnia, godz. 15.00 w Dziennym Domu Pomocy Społecznej – spotkanie opłatkowe Polskiego Związ-ku Emerytów i Rencistów.

19 grudnia, godz. 17.00 w Dziennym Ośrodku Adaptacyjnym – spotkanie opłatkowe Klubu dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi.

20 grudnia – spotkanie świąteczne dla młodzieży uczestniczącej w projekcie „Można inaczej” w siedzi-bie ZHP Hufcu Sopot.

20 grudnia– spotkanie wigilijne w Domu Dziecka na Wzgórzu21 grudnia, godz. 12.30 spotkanie dla pensjonariuszy Dziennego Domu Pomocy Społecznej i Dziennego

Ośrodka Adaptacyjnego. 22 grudnia, godz. 16.00 w Dziennym Domu Pomocy Społecznej – spotkanie opłatkowe dla 30 stałych

podopiecznych MOPS-u.24 grudnia, godz. 10.00 – 14.00 w „Caritasie” odbędą się „Jasełka” dla wszystkich samotnych oraz po-

trzebujących wsparcia mieszkańców Sopotu; organizatorzy: Urząd Miasta Sopotu, „Caritas”, MOPS w Sopocie.

23–24 grudnia, akcja „Zostań Świętym Mikołajem” – wolontariusze MOPS odwiedzą z paczkami świą-tecznymi ok. 300 rodzin znajdujących się pod opieką MOPS (osoby starsze, samotne, dzieci).

Page 16: riviera_sopot_22

www.riviera24.plsport16

Bartek Sasper

Dla sopockiego klubu był to ważny rok. Już w styczniu rozpoczęto

przygotowania do utworzenia pierwszej w Polsce klasy żeglar-skiej o specjalności katamara-nów. Jej zawodnicy rekrutują się z uczniów Gimnazjum Sporto-wego Nr. 3 w Sopocie. Projekt jest realizowany ze środków Unii Europejskiej, przy współ-udziale władz miasta i szkoły. W styczniu odbył się chrzest tri-marana Exploder 25. Uczestnicy klubu testowali go wiosną na wodach Zatoki Gdańskiej. W minionym sezonie odbyło się aż pięć ogólnopolskich regat or-ganizowanych przez NAVIGO. Sezon otworzyły regaty „O Pu-char Charzyków”. Odbyły się one w dniach 5 – 6 maja. Człon-kowie klubu zajęli w nich 5 i 8 miejsce, startując razem z se-niorami, ale zwyciężyli w kate-gorii juniorów. W regatach So-pot Catamaran Cup w dniach 22–24 czerwca uczestniczyło 30 katamaranów z całego kraju. W poszczególnych wyścigach tryumfowali członkowie Klubu: Adam Skomski, Jakub Kopyło-

Sopot. Podsumowanie roku

w Uczniowskim Klubie

Sportowym NAVIGO

Katamarany do hangarów

Bartek Sasper

W sobotę 24 listopada od-było się podsumowanie sezonu Klubu Żeglar-

skiego Hestia Sopot. W ostatnim roku Klub zorganizował dziesięć imprez sportowych, w tym tak pre-stiżowe jak Regaty o Puchar Prezy-denta Sopotu w dniach 21–24 czerwca, Regaty o Puchar Preze-sa Grupy Ergo Hestia w dniach 20–22 lipca, Mistrzostwa Świata Junio-rów w olimpijskiej klasie RS:X w dniach 27 lipca – 4 sierpnia, czy też Mistrzostwa Europy w klasie %0% w dniach 25 sierpnia – 2 września.

Rok był bardzo udany dla zawodników Hestii. W sumie zdoby-li oni medale na Mistrzostwach Świata, Europy i Polski. Tradycyjnie już najlepszym okazał się Przemek Miarczyński, zdobywca srebrnego medalu na Mistrzostwach Świata w klasie olimpijskiej RS:X, złoty me-dalista Mistrzostw Europy w tej sa-mej klasie, oraz złoty medalista Mi-strzostw Polski w klasie Neil Pryde RS:X i w Formule Windsurfi ng.

Srebrny medal Mistrzostw Świata Juniorów RS:X wywalczy-ła Maja Dziarnowska. Wicemi-strzem świata Techno – U został Paweł Tarnowski, a w kla-sie Techno – U Marcin

Sopot. Upominki

dla najlepszych

sportowców

Zakończenie sezonu żeglarskiego

Kandydaci do olimpijskiej kadry narodowej: Przemek Miarczyński – Mistrz Świata w klasie olimpijskiej RS:X, Max Wójcik – 12. w Mistrzostwach Świata w klasie olimpijskiej RS:X, Łukasz Grodzicki – Mistrz Polski Młodzieży w klasie RS:X, Małgorzata Białecka – Mistrzyni Polski w długich dystansów w olimpij-skiej klasie RS:X, Marta Hlavaty – 10. miejsce w Mistrzostwach Europy seniorów.

fot. k

mz

Urbanowicz. Również srebro zdobył Paweł Frydrychowicz w Mistrzostwach Świata RCB Grand Masters. Brązowy medal Mistrzostw Świata Techno -U przypadł Mateuszowi Hoppe.

Prócz Miarczyńskiego złote medale na Mistrzostwach Polski zdobywali: Paweł Hlavaty w sla-lomie, Łukasz Grodzicki w olim-pijskiej klasie Neil Pryde RS:X, Młodzież i na długim dystansie w klasie RS:X. Mistrzynią dłu-gich dystansów w olimpijskiej klasie RS:X została Małgorzata Białecka, a Mistrzynią Polski Ju-niorów w tej samej klasie Maja Dziarnowska. Paweł Tarnowski wywalczył złoto na Ogólnopol-skiej Olimpiadzie młodzieży w klasie Techno . Zawodni-kom osobiście gratulował prezy-dent miasta Jacek Karnowski. Najlepszym wręczył upominki.

W sezonie roku SKŻ He-stia będzie organizatorem również dziesięciu imprez. Najważniejsze z nich to Mistrzostwa Europy For-muły Windsurfi ngu na początku czerwca, Regaty o Puchar Prezy-denta Sopotu w dniach – czerwca, Regaty o Puchar Prezesa Grupy Ergo Hestia, Puchar Bałty-ku w dniach – lipca i Mistrzo-stwa Świata Techno RCB Ma-sters, które odbędą się w dniach od do sierpnia.

wicz, Wojciech Kaliski, Jerzy Białek, oraz Marek Żebrowski.

W lipcu pięciu zawodników NAVIGO, w tym juniorzy Kaja Morawiec i Jerzy Białek uczestni-czyli w długodystansowych rega-tach w Szwecji. Również w lipcu odbyły się wyścigi „Trzy mola”, na trasie Brzeźno – Sopot – Orło-wo. Kulminacją sezonu były Morskie Mistrzostwa Katamara-nów w dniach – sierpnia. I tutaj tryumfowali sopocianie: Skomski i Kopyłowicz na Explo-derze , Maja Kos, Kaja Mora-wiec i Maciej Stasiak w klasie A-Cat, oraz Tymoteusz Bendyk i Tomasz Żędzianowski, którzy zostali młodzieżowymi mistrza-mi Polski. Sezon zakończyły re-gaty rozegrane w dniach – września. Pozostaną one dłu-go w pamięci uczestników ze względu na sztormowy wiatr i przenikliwe zimno. Prócz wyżej wymienionych młodych zawod-ników, w całym sezonie na wy-różnienie zasługują jeszcze Alicja Czykiel i Zuzanna Golińska, Marcin Badzio, Marcin Kamiń-ski, Mateusz Kobylański, Maciej Siemko i Piotr Weltrowski. Obec-nie klub współpracuje przy kon-struowaniu nowego katamarana „Sopot”. Będzie on stanowił nową klasę żeglarską.

foto.

kmz

Czołowe zawodniczki sopockiego NAVIGO Maja Kos i Kaja Morawiec zwyciężyły w Morskich Mistrzostwach Katamaranów

Krzysztof Kuliński

W dniu 24 listopada br. od-była się czwarta elimina-cja Rajdowego Pucharu

Prezydenta Sopotu. Wśród zgłoszo-nych załóg, oprócz kierowców ama-torów, w klasie „Gość” pojawili się również licencjonowani zawodnicy rajdowi i wyścigowi. Mariusz Ma-łyszczycki pilotowany przez Pawła Raczaka w samochodzie Subaru Impreza STI nie dał żadnych szans konkurencji i wygrał klasę „Gość”

IV Rajdowy Puchar Prezydenta Sopotu

Na drogach sprawnie i bezpiecznieprzed drugim Tomaszem Barwi-kiem w VW Golfi e III GTI z prze-wagą 53 sekund. W tym miejscu warto przypomnieć, że Mariusz Małyszczycki zdobył w swoim de-biutanckim sezonie 2007 mistrzo-stwo Polski w wyścigach górskich oraz rajdowy Puchar Polskiego Związku Motorowego.

Wśród kierowców amatorów w klasyfi kacji generalnej triumfo-wał Piotr Sikorski z Piotrem Bary-szem w Oplu Astrze GSI. Kierow-ca z Olsztyna pokonał Andrzeja Krawczyka, również jadącego Astrą, różnicą zaledwie sekund. Trzecie miejsce przypadło załodze

Piotr Falęcki – Andrzej Witecki w Skodzie Favorit ..

Podsumowując rajd trzeba po-wiedzieć, że walka o zwycięstwo w poszczególnych klasach trwała do

ostatniego odcinka specjalnego, a sytuacja w punktacji ulegała cią-głym zmianom. Zarząd Automobil-klubu Orski dziękuje wszystkim za-łogom za stawienie się na starcie za-wodów i zaprasza na kolejne Kon-kursowe Jazdy Samochodem, dzięki którym można podnieść swoje umiejętności prowadzenia samo-chodu w bezpiecznych warunkach.

Bartek Sasper

17 listopada, w hali sporto-wej III Liceum Ogólno-kształcącego na Brodwinie

rozpoczęły się rozgrywki VII edy-cji Sopockiej Ligi Halowej im. Pawła Orlińskiego. Do udziału w rozgrywkach zgłosiło się 14 drużyn. Tytułu mistrza z ubie-głego sezonu broni zespół Old-boje Sopot. Zawody odbywać się będą przez całą zimę w hali lice-um przy ulicy Kolberga w każdą sobotę od godziny 9 rano do 16-ej. Pięcioosobowe drużyny grają systemem „każdy z każdym” – mecz i rewanż. Spotkania trwają dwa razy po dwanaście minut.

Na inaugurację rozgrywek przybyli przedstawiciele władz Sopotu, oraz wielu znanych spor-towców i działaczy. Inauguracyjny mecz rozegrany został pomiędzy drużyną Urzędu Miasta, a Gwiaz-dami Ligi. W drużynie samorzą-dowców wystąpił prezydent Sopo-tu, Jacek Karnowski i wiceprezy-dent Paweł Orłowski. Gwiazdy nie przestraszyły się Ojców Miasta i wygrały :. Otwarcie sezonu urozmaicono pokazami fi tness i kulturystyki. Wystąpił m.in. mistrz Polski Henryk Kryszkie-wicz z Sopockiego Stowarzyszenia Kulturystyki i Rekreacji.

W listopadzie rozegrano trzy kolejki spotkań, w tym dwie w ciągu jednego dnia. Po trzech

Współpraca z KopenhagąSopockie Gimnazjum Spor-

towe Nr. odwiedziła w listopa-dzie drużyna koszykarska Vaer-leose Basketball Club z Kopen-hagi. Młodzi koszykarze są mi-strzami swego kraju z rocznika . Ich obecność na Wybrzeżu

to rewizyta za bytność uczniów Gimnazjum w Danii. Podczas bytności w Sopocie Duńczycy rozegrali mecze towarzyskie w Sopocie, Gdańsku i Gdyni. Sopoccy uczniowie zostali po-nownie zaproszeni do Kopenha-gi. Termin wizyty, to wiosna . (bs)

Lechia na III miejscu w lidzeW dobrym nastroju zakoń-

czyli sezon jesienny piłkarze gdańskiej „Lechii”. Drużyna z ulicy Traugutta po rozegraniu spotkań ( w rundzie jesien-nej i awansem z rundy wiosen-nej) jest na trzecim miejscu w tabeli II ligi piłkarskiej. Do prowadzących Śląska Wrocław i Piasta Gliwice „Lechia” traci po dwa punkty. Wiosną, konkretnie

w kwietniu roku „Lechiści” wezmą również udział w ćwierć-fi nałowych rozgrywkach Pucha-ru Polski. Do ćwierćfi nału Pu-charu zakwalifi kowała się także gdyńska „Arka”. W lidze „Arka” zajmuje czwarte miejsce o punkt za „Lechię”. Wiosną obie wybrze-żowe drużyny będą próbowały wywalczyć awans do ekstraklasy piłkarskiej. Na ligowe boiska pił-karze powrócą marca. (as)

fot. a

rchiw

um

Młodzi duńscy i sopoccy koszykarze

rundach na czele, z pełnym do-robkiem punktowym znalazły się dwie drużyny. Zeszłoroczny mistrz, czyli Oldboje Sopot, oraz dość niespodziewanie Saur Nep-tun Gdańsk. Kolejne miejsca w tabeli zajmują: Microsystem Gazeta Gdańska Sopot z punk-tami, oraz SPK Sopot i KS ZG Tor-pedo Sopot mające po punktów. punktów zgromadziło PKP Car-go Gdynia. Na dalszych miejscach są: KP Sopot i Karlikowo Sopot – po punkty, Kamionka Sopot i Balticon Sport Gdańsk – po punkty. Alfa PMedia Sopot i Al-bert Gdańsk mają po punkcie. Tabelę zamyka drużyna MCHV – na razie bez punktu.

Organizatorami turnieju są Studencki Klub Sportowy Torpe-do Sopot, oraz Instytut Informacji Publicznej przy współpracy z Urzędem Miasta Sopot. Od sa-mego początku Ligę pilotuje Pre-zydent Sopotu, Jacek Karnowski i jego pełnomocnik do spraw uza-leżnień Małgorzata Pobłocka. Do gości honorowych Sopockiej Ligi Halowej dołączył w tym roku Marszałek Województwa Pomor-skiego Jan Kozłowski i Rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzej Ceynowa. Partnerami Ligi są Saur Neptun Gdańsk, PTK Centertel, PKP Cargo CM Gdynia, Microsystem, Towarzystwo Po-mocy św. Brata Alberta, Lechia Gdańsk. Patronat medialny za-pewniają: Gazeta Wyborcza, Ga-zeta Gdańska, Radio Kaszebe, platforma medialna PMedia. Pl oraz miesięcznik „Riviera”.

Pod naszym patronatem

Ruszyła Sopocka Liga Halowa

Mariusz Małyszczycki w Subaru Impreza STI nie dał żadnych szans konkurencji

Fot.

Macie

j Kur

czals

ki