PoEzja Londyn. Żyjące legendy.

1
Nr 22(105) / 7 - 13 June 2011 12 W poezji Pauliny Krzyża- niak możemy przeglądać się jak w tęczy - a tam są barwy i ciepłe, i zimne. tęsknota za miłością, obserwacja dorastania, nie- możność rozmowy. swoisty monolog. sprawdzanie, czy jeszcze się żyje. Jeśli tak, to na jakim poziomie wrażliwości. Nie jest to jednak krzyk. Wszystko jest łagodne. Przecież tęcza występuje po burzy. Czy wtedy Paulina pisze? Kto jest odbiorcą? Psychoanaliza będąca nie leczeniem, a poszukiwaniem toż- samości? Więc nie jest to rozmowa. raczej odczytywanie automatycznego pisma. Przyglądanie się sobie. impre- sje, które poprzez brak szukania fabu- ły, pozwalają na znalezienie kropelek siebie, które komponują się w barwę. Nadmierna przejrzystość? Cukierko- wość koloru? Nie, gdyż tęcza jest wte- dy, gdy deszcz jeszcze pada. Już zaraz wszystko odejdzie. Powstanie chwila nowa, inna. Przestrzał i czystość ko- loru pokazuje, że nie ma smolistości, która uwikła i zatrzyma życie. tęcza ucieka od nas, gdy chcemy w nią wejść. Pogoń świata, być może emigracja, zabiera nam czas, miejsce i emocje. stajemy się coraz bardziej dorośli, a umiejętność przeżywania miłości wciąż pozostaje w embrional- nym stanie rozwoju. Pozostaje tylko wyginać się w łuk. Nad ranem, jesz- cze w samotności. Chłonąć resztki ciepła, nasiąknąć nimi, by już za chwi- lę zmierzyć się z dniem. By potem znów dostrzec upływ czasu i mimo zaangażowania w życie, pracę, co- dzienne staranie wciąż nie wiedzieć nic o drugiej stronie tęczy. o miłości. Jest mostem. Łączy dorosłość i dzieciństwo. Świadomość kształto- wanej wrażliwości „dawniej-kiedyś” pozostaje. teraz jest oczekiwanie na chwile, które znów zmienią, do- dadzą wewnętrznej urody. Pozwolą wiedzieć, że piękno się pomnaża, a nie tylko blaknie wskutek utracanego dzieciństwa. Czy dorosłość to tylko pusta rozmowa i czasem ujawniane wyuzdane myśli, pozwolenie sobie, by rządziły nami instynkty? tęcza- -most daje złudę, by myśleć, że moż- na nią stąpać do drugiej osoby. Jest to jednak jak miłość autyka, którego sygnały nie są widoczne. Czy to nie- właściwy sposób zapisu? Czy adresat nie ten? możemy sobie tylko wyobra- zić, co czuje Paulina czytając, na wi- trynie okolicznego „korner szopu”, ogłoszenie „dwójka do wynajęcia.” Nie mamy wpływu na to, kiedy tę- cza się rozświeci, a kiedy zniknie. Jak sen z wierszy Pauliny. Nieznany jest jednak tylko czas snu, to że nastąpi, wiadomo na pewno. to może czasem trudne złączenie z rzeczywistością. a on nie zawsze chce się pojawić, cóż dopiero wyśnić. słodycz marzenia, mimo swej ulotności jest ważna. Jest jakby niezbywalnym elementem jej życia. Coś, czego nie można jej ode- brać. Przydana jej byciu tworzy schro- nienie, daje punkty odniesienia do świadomości, że wrażliwość nie zo- staje utracana. Zazwyczaj widzimy tylko początek łuku tęczy. Jakby była to postać schy- lona w poszukiwaniu drugiej osoby. Poetka wychyla się, zapisuje słowa. Czy ten ktoś je poznał? Jeśli tak, czy właściwie je odebrał. Być może. „my” jednak, pojawia się w jej poezji tyl- ko we śnie. Brak tej drugiej osoby w otaczającej rzeczywistości. Jest wypo- wiedź, nie dialog - czy gdyby zaistniał, wiersze by powstawały nadal? Cóż. Pozostaje tylko wspólnie z nią usiąść i powiedzieć: „Popijamy wi- śniowy kompot, doszukując się reflek- sów tęczy w słoiku”. to cytat z wiersza „sen popołudnia letniego, zupełnie bezsensownego”… tęcza ucieka od nas, gdy chcemy w nią wejść. Pogoń świata, być może emigracja, zabiera nam czas, miejsce i emocje. stajemy się coraz bardziej dorośli, a umiejętność przeżywania miłości wciąż pozostaje w embrionalnym stanie rozwoju. POEZJA LONDYN Czy dorastamy na wszystkich płaszczyznach równomiernie? Czy czas to jedyny czynnik dojrzewania? Do czego służą słoiki? Czego możemy dowiedzieć się o sobie, patrząc na ławki w parku? Czy wiersz jest dialogiem, jeśli nie czyta go TA osoba? adam Siemieńczyk poezja@mail.com 0 7939 965 569 Z teki plastyka - Erwin Michalec „Oda do młodości Nabokova” Warkoczyki i końskie ogonki, czerwone kokardki we włosach, złote piegi na noskach. Siedzą na ławkach w parku, rozchylają nogi, odsłaniają nagie kolana. Dziewicze a już brudne. Różowe balony strzelając rozbryzgują ich DNA, DNA nimfetek, DNA lolitek… Dziewicze a już brudne. Poprawiają majteczki wrzynające się w krocza. Na ich palcach pozostaje słodki zapach, zapach nimfetek, zapach lolitek… Wśród oparów dezodorantów, panowie Humbertowie, rozpaczliwie wywąchują ich naturalnych zapachów. Rozchylają usta, lecz na językach pozostaje jedynie smak talku. Dziewicze a już brudne. Jak smakuje nimfetka? Jak smakuje lolitka? Rozdrapane strupki na łokciach, resztki lakieru do paznokci na paluszkach, czerwone lizaki zanurzone w słodkich usteczkach. Dziewicze a już brudne. Autorka: Paulina Krzyżaniak Wiersz oprócz błękitnego nieba błękitne niebo przystrojone w białe obłoki rozpięłło się nad łąką łąka upaja się błękitu widokiem patrzę na ten cud natury śpiewam cicho oprócz błękitnego nieba… marzy mi się błogi spokój łzy kryształek zastygł w oku chwilo trwaj… Autorka: Bożena Helena Mazur-Nowak OBIECUJĄCY… fot. Archiwum prywatne

description

Dzięki uprzejmości The Polish Observer PoEzja Londyn co tydzień ma możliwość prezentacji wspaniałych twórców. Prezentuję żyjące legendy. Doceńmy artystów jeszcze za ich życia.

Transcript of PoEzja Londyn. Żyjące legendy.

Nr 22(105) / 7 - 13 June 201112

W poezji Pauliny Krzyża-niak możemy przeglądać się jak w tęczy - a tam są

barwy i ciepłe, i zimne. tęsknota za miłością, obserwacja dorastania, nie-możność rozmowy. swoisty monolog. sprawdzanie, czy jeszcze się żyje. Jeśli tak, to na jakim poziomie wrażliwości. Nie jest to jednak krzyk. Wszystko jest łagodne. Przecież tęcza występuje po burzy. Czy wtedy Paulina pisze? Kto jest odbiorcą? Psychoanaliza będąca nie leczeniem, a poszukiwaniem toż-samości? Więc nie jest to rozmowa. raczej odczytywanie automatycznego pisma. Przyglądanie się sobie. impre-sje, które poprzez brak szukania fabu-ły, pozwalają na znalezienie kropelek siebie, które komponują się w barwę. Nadmierna przejrzystość? Cukierko-wość koloru? Nie, gdyż tęcza jest wte-dy, gdy deszcz jeszcze pada. Już zaraz wszystko odejdzie. Powstanie chwila nowa, inna. Przestrzał i czystość ko-loru pokazuje, że nie ma smolistości, która uwikła i zatrzyma życie.

tęcza ucieka od nas, gdy chcemy w nią wejść. Pogoń świata, być może emigracja, zabiera nam czas, miejsce i emocje. stajemy się coraz bardziej dorośli, a umiejętność przeżywania miłości wciąż pozostaje w embrional-nym stanie rozwoju. Pozostaje tylko wyginać się w łuk. Nad ranem, jesz-cze w samotności. Chłonąć resztki ciepła, nasiąknąć nimi, by już za chwi-lę zmierzyć się z dniem. By potem znów dostrzec upływ czasu i mimo

zaangażowania w życie, pracę, co-dzienne staranie wciąż nie wiedzieć nic o drugiej stronie tęczy. o miłości.

Jest mostem. Łączy dorosłość i dzieciństwo. Świadomość kształto-wanej wrażliwości „dawniej-kiedyś” pozostaje. teraz jest oczekiwanie na chwile, które znów zmienią, do-dadzą wewnętrznej urody. Pozwolą

wiedzieć, że piękno się pomnaża, a nie tylko blaknie wskutek utracanego dzieciństwa. Czy dorosłość to tylko pusta rozmowa i czasem ujawniane wyuzdane myśli, pozwolenie sobie, by rządziły nami instynkty? tęcza--most daje złudę, by myśleć, że moż-na nią stąpać do drugiej osoby. Jest to jednak jak miłość autyka, którego

sygnały nie są widoczne. Czy to nie-właściwy sposób zapisu? Czy adresat nie ten? możemy sobie tylko wyobra-zić, co czuje Paulina czytając, na wi-trynie okolicznego „korner szopu”, ogłoszenie „dwójka do wynajęcia.” Nie mamy wpływu na to, kiedy tę-cza się rozświeci, a kiedy zniknie. Jak sen z wierszy Pauliny. Nieznany jest jednak tylko czas snu, to że nastąpi, wiadomo na pewno. to może czasem trudne złączenie z rzeczywistością. a on nie zawsze chce się pojawić, cóż dopiero wyśnić. słodycz marzenia, mimo swej ulotności jest ważna. Jest jakby niezbywalnym elementem jej życia. Coś, czego nie można jej ode-brać. Przydana jej byciu tworzy schro-nienie, daje punkty odniesienia do świadomości, że wrażliwość nie zo-staje utracana.

Zazwyczaj widzimy tylko początek łuku tęczy. Jakby była to postać schy-lona w poszukiwaniu drugiej osoby. Poetka wychyla się, zapisuje słowa. Czy ten ktoś je poznał? Jeśli tak, czy właściwie je odebrał. Być może. „my” jednak, pojawia się w jej poezji tyl-ko we śnie. Brak tej drugiej osoby w otaczającej rzeczywistości. Jest wypo-wiedź, nie dialog - czy gdyby zaistniał, wiersze by powstawały nadal?

Cóż. Pozostaje tylko wspólnie z nią usiąść i powiedzieć: „Popijamy wi-śniowy kompot, doszukując się reflek-sów tęczy w słoiku”. to cytat z wiersza „sen popołudnia letniego, zupełnie bezsensownego”…

tęcza ucieka od nas, gdy chcemy w nią wejść. Pogoń świata, być może emigracja, zabiera nam czas, miejsce i emocje. stajemy się coraz bardziej dorośli, a umiejętność przeżywania miłości wciąż pozostaje w embrionalnym stanie rozwoju.

pOEZJa LONDYN

Czy dorastamy na wszystkich płaszczyznach równomiernie? Czy czas to jedyny czynnik dojrzewania? Do czego służą słoiki? Czego możemy dowiedzieć się o sobie, patrząc na ławki w parku? Czy wiersz jest dialogiem, jeśli nie czyta go TA osoba?

adam Siemieńczyk

[email protected] 7939 965 569

Z teki plastyka - Erwin Michalec

„Oda do młodości Nabokova” Warkoczyki i końskie ogonki,czerwone kokardki we włosach,złote piegi na noskach. Siedzą na ławkach w parku,rozchylają nogi,odsłaniają nagie kolana. Dziewicze a już brudne.Różowe balony strzelając rozbryzgują ich DNA,DNA nimfetek, DNA lolitek… Dziewicze a już brudne.Poprawiają majteczki wrzynające się w krocza.Na ich palcach pozostaje słodki zapach,zapach nimfetek, zapach lolitek… Wśród oparów dezodorantów,panowie Humbertowie,rozpaczliwie wywąchują ich naturalnych zapachów.Rozchylają usta, lecz na językach pozostaje jedynie smak talku. Dziewicze a już brudne.Jak smakuje nimfetka? Jak smakuje lolitka? Rozdrapane strupki na łokciach,resztki lakieru do paznokci na paluszkach,czerwone lizaki zanurzone w słodkich usteczkach. Dziewicze a już brudne. Autorka: Paulina Krzyżaniak

Wiersz

oprócz błękitnego nieba błękitne niebo przystrojone w białe obłoki rozpięłło się nad łąką łąka upaja się błękitu widokiem patrzę na ten cud natury śpiewam cicho oprócz błękitnego nieba… marzy mi się błogi spokój łzy kryształek zastygł w oku chwilo trwaj…Autorka: Bożena Helena Mazur-Nowak

OBIECUJĄCy…

fot.

Arch

iwum

pry

wat

ne