Pielgrzym Pielgrzym Lichenski - Sanktuarium Maryjne w Licheniu · szóstoklasistów, aby dobrze...

36
Pielgrzym Lichenski Informator nr 9 WIOSNA 2009 www.lichen.pl ISSN 1895-5622 POCHYLIĆ SIĘ BY DAĆ NADZIEJĘ Rozmowa z ks. Piotrem Lachem MIC PIKNIK Z MAMĄ I TATĄ 2 lipca odpust NMP Licheńskiej

Transcript of Pielgrzym Pielgrzym Lichenski - Sanktuarium Maryjne w Licheniu · szóstoklasistów, aby dobrze...

Pielgrzym PielgrzymLichenski

Informator nr 9 WIOSNA 2009 www.lichen.pl ISSN 1895-5622

POCHYLIĆ SIĘ BY DAĆ NADZIEJĘRozmowa z ks. Piotrem Lachem MIC

PIKNIK Z MAMĄ I TATĄ

2 lipca odpust NMP Licheńskiej

Fot. M. Ciesielski

Modlitwa PielgrzymaModlitwa

Matko Boża LicheńskaJesteś moją drugą mamą.

Matko Boża Licheńska Modlę się za wszystkich ludzi na ziemi.

Matko Boża Licheńska Modlę się za całą moją rodzinę i żeby mój tata wrócił do nas.

Matko Boża Licheńska Modlę się o zdrowie dla moich rodziców a dla mnie o mądrość w nauce.

Matko Boża LicheńskaModlę się za moją babcię, za chorych, za dzieci z domu dziecka i za kibicaklubu…. pseudonim ….

Matko Boża LicheńskaModlę się za dzidziusia mojej mamy w brzuchu, żeby urodził się zdrowy.

Matko Boża LicheńskaModlę się za mnie, żebym był dobry i słuchał rodziców, za mamę i za tatę.

Matko Boża Licheńska Modlę się za ludzi, którzy kradną, żeby byli dobrzy i nie kradli.

Matko Boża LicheńskaModlę się za nauczycieli i za wszystkich szóstoklasistów, aby dobrze napisali egzamin.

Matko Boża Licheńska Modlę się za ludzi potrzebujących i za tych, którzy nie uznali miłości.

Gimnazjaliści

Na modlitwę złożyły się prośby do Matki Bożej Licheńskiej złożone przez gimnazjalistów w Kancelarii dla Pielgrzymów we wrześniu 2008 r.

Modlitwa gimnazjalistów

2

@

PielgrzymLichenski

Kochani!Witamy Was bardzo serdecznie. Czas szybko mija - za nami miesiące zimowe, które nam, pracu-

jącym w Sanktuarium, pomagają trochę zwolnić tempo życia i odpocząć, a przed nami nowy sezon pielgrzymkowy. Cały poprzedni rok w dużej mierze przeżywaliśmy w Sanktuarium w aspekcie be-atyfi kacji o. Stanisława Papczyńskiego, Założyciela Zgromadzenia Księży Marianów. Obszerną re-lację z tamtych wydarzeń zamieściliśmy w ostatnim „Pielgrzymie licheńskim”. Wielu z Was pytało jednak o fi lm z tychże uroczystości. I tu mamy dla Was dobrą wiadomość - udało nam się go zreali-zować. Płyta z nagraniem stanowi dodatek do tego wydania informatora.

Drodzy Przyjaciele, łącząc się z Wami za pomocą „Pielgrzyma licheńskiego”, staramy się i tym razem jak najrzetelniej poinformować o tym, co dzieje się w Sanktuarium. W sposób szczegól-ny pragniemy zwrócić Waszą uwagę na zapowiedź rekolekcji, które będą się odbywały w Li-cheniu. Dzięki nim można jeszcze bardziej zbliżyć się do Boga, dlatego radością jest dla nas coraz większe zainteresowanie uczestnictwem w sesjach.

Na kolejnych stronach pisma spotkacie się również z nami, niżej podpisanymi pod tym li-s t e m . Ks. Eugeniusz Makulski w wywiadzie opowiada o swoim jubileuszu i o pracy w Sanktuarium, a ks. Wiktor Gumienny przybliża nowe przedsięwzięcie Księży Marianów - hospicjum powsta-j ą c e w dawnym domu zakonnym.

Życzymy miłej lektury!

Lichenski

3

@

Na okładce: Na stronie 36:

Szczęść Boże!Czytając o Sanktuarium Maryjnym w Licheniu

dowiedziałem się, że odpust został przeniesiony na 2 lipca. Czy 15 sierpnia jest jeszcze odpust w Li-cheniu, tak jak to pamiętają okoliczni mieszkańcy, którzy tłumnie zjeżdżali do Sanktuarium tego dnia? A jeśli tak, to który odpust jest ważniejszy? Czy ten w dniu 2 lipca, czy ten z 15 sierpnia?

PozdrawiamMarek

Szanowny Panie!Datę 2 lipca zaproponowali Księża Marianie.

Zrobili to nieprzypadkowo. W tym właśnie termi-nie przed laty obchodzono święto Matki Bożej Ja-godnej - Królowej Natury. Uroczystości odpustowe połączono z oficjalnym nadaniem licheńskiemu kościołowi imienia bazyliki mniejszej pod wezwa-niem Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej. Po przeniesieniu Cudownego Obrazu do bazyliki licheńskiej odpust ten jest obchodzony w licheń-skim sanktuarium. Dla Kościoła w diecezji wło-cławskiej jest to dzień liturgicznego wspomnienia Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej.

A w naszym sanktuarium jest to uroczystość.Natomiast 15 sierpnia jest dniem uroczystości

Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Tego dnia świętujemy razem z całym Kościołem i dlate-go ten dzień cieszy się taką popularnością. W tym dniu czciciele Matki Bożej zbierają się w licznych sanktuariach, w tym także w licheńskim.

Odpust 2 lipca jest, więc tylko świętem wła-snym Matki Bożej Licheńskiej.

Te dwa dni cieszą się wielką czcią naszych piel-grzymów. Trudno mówić o ważności, raczej moż-na mówić o liczniejszym udziale wiernych w sierp-niowych uroczystościach, zupełnie proporcjonalnie do tego jak to święto cieszy się dłuższą i powszech-ną tradycją świętowania wśród Polaków.

Z Maryjnym pozdrowieniemks. Robert Krzywicki MIC

duszpasterz Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom UzależnionymFot. X

Listydo Sanktuarium

4

SPIS TREŚCI2 MODLITWA PIELGRZYMA

3 SŁOWO WSTĘPNE

4 LISTY DO SANKTUARIUM

5 SPIS TREŚCI

6 Z LICHEŃSKIEJ KSIĘGI ŁASK

7 MARYJA NASZA POŚREDNICZKAKatecheza Maryjna ks. Wikto-ra Gumiennego MIC – kusto-sza Sanktuarium.

8 POCHYLIĆ SIĘ, BY DAĆ NADZIEJĘRozmowa z ks. Piotrem Lachem MIC – duszpaste-rzem i dyrektorem hospicjum.

12 WIARA JAK ODDECHOpowieść o ks. Krzysztofie Jędrzejewskim MIC – nowym ekonomie Domu Zakonnego w Licheniu.

14 SAMI NIE DAMY RADYCo zrobić by nasza rodzina była szczęśliwa?

18 RODZINA NA PIERWSZYM MIEJSCURenata Matczak opowiada o swoim życiowym powołaniu.

20 PIKNIK Z MAMĄ I TATĄZapraszamy na pierwsze Licheńskie Spotkanie Rodzin.

22 SIŁA WIELU POKOLEŃCzytelnikom „Pielgrzyma” pro-ponujemy poznanie nowej formy pielgrzymowania – zjazdy rodzinne.

24 NIE MA LICHENIA BEZ GRĄBLINACo łączy dwa miejsca kultu – Licheń i Grąblin?

26 ŚWIADECTWO

27 KALENDARZ REKOLEKCJI

28 ŚWIĘTO PAR MAŁŻEŃSKICHZapraszamy pary małżeńskie świętujące swój jubileusz na sobotnią Mszę św. za rodziny.

29 Z INTENCJAMI DO BŁ. STANISŁAWA PAPCZYŃSKIEGOInformacja o czwartkowym nabożeństwie.

30 ROK PAMIĘCI

31 KALENDARIUM PIELGRZYMAUroczysty koncert w dziesiątą rocznicę pielgrzymki Jana Pawła II do Lichenia.

32 KALENDARZ WYDARZEŃ

33 INFORMACJE PRAKTYCZNE

34 W DRODZE NA LEDNICELicheńskie spotkanie młodych wędrujących na Lednicę.

5

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Latem 2005 roku z żoną pojechaliśmy do Liche-nia do sanktuarium, żeby odpocząć i w ciszy po-modlić się. Było to kolejne sanktuarium, do które-go pielgrzymowaliśmy. Byliśmy w sanktuariach maryjnych nie tylko w kraju, ale też i za granicą. Modliliśmy się o dziecko, na które przyszło nam bardzo długo czekać. Może nie tak długo jak Abra-ham i Sara, ale czekaliśmy 13 lat. Powoli tracili-śmy nadzieję, że będziemy rodzicami. Jednak w głębi serca tkwiła nadzieja i wiara, że kiedyś się doczekamy.

W trakcie pobytu w bazylice licheńskiej coś mi mówiło, żeby iść do spowiedzi. Ksiądz, który był w konfesjonale po wysłuchaniu spowiedzi i krót-kiej rozmowie poradził, żeby iść przed obraz Matki Bożej Licheńskiej, chwycić żonę za rękę i wspól-nie się pomodlić . Żonie nic o tym nie mówiłem tylko poprosiłem, żeby ze mną poszła do kościoła św. Doroty. Zaraz po wejściu pierwsze moje spoj-

rzenie padło na ten mały, ale jakże cudowny obraz. Wiedziałem, że Najświętsza Panien-ka nie zostawi mnie samego i pomoże. Pierwszy raz w życiu coś takiego poczu-łem. Wiedziałem, że spowiedź i modlitwa

w tym miejscu to jest to, czego mi brako-wało.

Teraz już wiem, że to na pewno było mi po-trzebne, gdyż Najświętsza Panienka wysłuchała naszej prośby. Dziś nasza córcia ma już półtora roczku. Była w Licheniu już dwa razy; pierwszy

raz jeszcze pod sercem u mamy, a drugi raz, i na pewno nie ostatni, w zeszłym roku. Jak Bóg po-

zwoli i da siłę, to będziemy wspólnie dzięko-wać za tak wielki dar, jakim jest dar nowego życia wiele razy. Naszej córci daliśmy na imię Sara, tak jak miała na imię żona Abrahama. Do napisania tego listu skłonił mnie artykuł ks. dr. Michała Kozaka zamieszczony

w wiosennym „Pielgrzymie Licheńskim”. Czu-łem się tak, jak Ksiądz opisuje: zapomniany przez

Pana Boga. Teraz wiem, że była to próba, której Bóg nas poddał. Patrząc na nagrodę jaką żeśmy od Niego za wstawiennictwem Najświętszej Panienki otrzymali – na naszą córcie Sarusię, myślę, że tę próbę zdałem.

Jarek z Gdyni, marzec 2008 r.

Z licheńskiejKsiegi Łask

6

wadzeni do szczęśliwej ojczyzny. Dlatego też do Błogosławionej Dziewicy stosuje się w Kościele tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocni-cy. Pośredniczki.” (KK 62)

Maryja jest tą, która razem z nami prosi o po-trzebne dla nas łaski, ale sama nie może ich nam udzielić. Dawcą wszelkich łask jest zawsze Bóg.

Przybywając do sanktuarium licheńskiego, oglądając dziękczynne wota dziękujmy Bogu za Maryję, która jest naszą najlepszą Matką, Królo-wą, Mistrzynią, Przewodniczką, Patronką i Uciecz-ką. Razem z Nią wielbmy Boga za cuda, które jako nasz Najlepszy Ojciec czyni dla nas.

Ks. Wiktor Gumienny MICkustosz

Sanktuarium Maryjnego w Licheniu

nasza

Fot. Archiwum

MaryjnaRefleksja

Od ubiegłego roku wysoko w prezbiterium ba-zyliki licheńskiej a także na ścianach przy drodze prowadzącej wokół Cudownego Obrazu wiszą ga-bloty z wotami. Liczba tych gablot i liczba umiesz-czonych w nich wotów świadczą o łaskach, któ-rych doświadczyli pielgrzymi zwracający się do Boga za pośrednictwem licheńskiej Matki.

Trudno byłoby zliczyć wszystkie wota, które pięknie ułożone i umocowane w gablotach tworzą postacie świętych. Trudno także zliczyć cuda, któ-re dzieją się w licheńskim sanktuarium, których doświadczają pątnicy po powrocie z pielgrzymek. Licheńska Księga Łask, której wydano już pięć części, zawiera tylko nieliczne z nich. Czytając je możemy dowiedzieć się o różnego rodzaju uzdro-wieniach, nawróceniach i innych łaskach, które otrzymali modlący się przed Cudownym Obrazem wierni.

W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na pewną fundamentalną prawdę. Wielu pielgrzy-mów przybywających do licheńskiego sanktuarium zwraca się do Maryi w sprawach, po ludzku my-śląc, beznadziejnych. Proszą Maryję o cud. I oto już tu w sanktuarium, czy po powrocie do domu, ktoś z naszych pielgrzymów doświadcza nadzwy-czajnej łaski - cud się zdarza. Gdyby ktoś prze-żywszy podobne doświadczenie myślał, że to wła-śnie Matka Jezusa go dla niego uczyniła, muszę mu powiedzieć, że nie jest to prawda. Maryja nie może zdziałać cudu. Cud może zdziałać tylko Bóg i jeże-li takowy się zdarzy to zawsze nasz Dobry Ojciec – Pan Bóg jest jego autorem.

Na czym zatem polega rola Maryi?Aby odpowiedzieć na to pytanie pozwolę sobie

zacytować fragment Konstytucji Dogmatycznej o Kościele „Lumen Gentium”, która jest jednym z dokumentów Soboru Watykańskiego II. Ojcowie soborowi mówiąc o roli Maryi w Kościele pisali w ten sposób: „Albowiem wzięta do nieba, nie za-przestała tego zbawczego zadania, lecz przez wie-lorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednu-je nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną dopro-

7

Pochylić się, by

ROZMOWA Z KSIĘDZEM PIOTREM LACHEM MIC, DYREKTOREM HOSPICJUM IM. BŁ. STANISŁAWA PAPCZYŃSKIEGO W LICHENIU

Dlaczego w Sanktuarium Ma-ryjnym w Licheniu powstało hospicjum? To placówka me-dyczna, a Sanktuarium koja-rzy się z działaniami duszpa-sterskimi.

W Licheniu prowadzimy róż-ne dzieła duszpasterskie, jest parafia i jest Sanktuarium, dzia-ła Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnio-nym. Pojawiła się potrzeba, a może i znak czasu, zrealizo-wania konkretnego dzieła cha-rytatywnego, wyjścia na wzór Chrystusa do ludzi: ludzi potrze-bujących, biednych, chorych. Pomysłów było kilka. Może dom samotnej matki? Dom dziennego pobytu dla trzeźwie-jących alkoholików? Dom reko-lekcyjny? Może hospicjum? Władze zakonne zdecydowały, że w Licheniu powstanie hospi-cjum stacjonarne dla ludzi nie-uleczalnie chorych, w stanie ter-minalnym, jak się teraz mówi „u schyłku życia”. Czyli dla osób, które są u kresu tego pierwszego etapu życia. Dla nas, wierzących jasne jest, że życie jest jedno i nigdy się nie kończy. W momencie śmierci kończy się tylko pewien etap – ziemskiej pielgrzymki. Następuje przej-ście przez próg życia doczesne-go do życia wiecznego.

Czym jest hospicjum? Zdarza się, że ludzie mylą je z domem spokojnej starości albo zakła-dem opiekuńczym.

Hospicjum jest miejscem, do którego przyjmuje się ludzi nie-uleczalnie chorych, aby ten czas jaki im pozostał spędzili w możliwie najlepszych wa-runkach, aby mogli godnie umrzeć. Zewnętrznie przy-pomina raczej pensjonat niż szpital, chociaż we-wnątrz udzielana jest po-moc medyczna, nie po to by wyleczyć pacjenta, ale po to by zapewnić mu dobre warunki i towarzyszenie aż do spokojnej śmierci.

Jakie są kryteria przyjęcia do hospicjum?

Zaawansowana i postępująca choroba nowotworowa i inne choroby w ostatnim nieuleczal-nym stadium, w którym progno-za przeżycia jest krótka, niemoż-ność złagodzenia dolegliwości związanych z chorobą poza ho-spicjum, dostarczenie wypełnio-nego wniosku i kopii dokumen-tacji medycznej oraz skierowanie od lekarza.

Czyli o przyjęciu pacjenta nie decyduje ksiądz, tylko lekarz.

Wyłącznie. Muszą być speł-nione kryteria, o których wspo-mniałem przed chwilą: zakoń-czone leczenie przyczynowe, wniosek i skierowanie od leka-rza. Taki wniosek jest rozpatry-wany przez konsylium hospi-cjum. W jego skład wchodzą m.in. lekarz i pracownik socjal-ny.

Czy za pobyt w hospicjum pa-cjenci płacą?

Opieka hospicyjna jest dla chorych bezpłatna.

Jakie warunki zapewniacie pacjentom hospicjum?

Nasze hospicjum posiada 24 łóżka w dziewięciu pokojach dwu i trzyosobowych z łazienka-mi. Wyposażenie jest całkowicie profesjonalne o najwyższym standardzie technicznym, speł-niającym wymogi medycyny pa-liatywnej. Do dyspozycji naszych pacjentów oddajemy dwie sale pobytu dziennego, terapii zaję-ciowej i rehabilitacyjną, gabinety zabiegowe, kaplicę, ogród z alej-kami do spacerów, z oczkiem wodnym i altanką. Nasi pod-opieczni są objęci opieką wy-kwalifikowanego personelu,

RozmowaPielgrzyma

8

w którego skład wchodzą lekarze różnych specjalności, pielęgniar-ki, opiekunowie, salowe, rehabi-litanci, psycholodzy, kapelan, dietetyk, pracownik socjalny i w przyszłości również wolonta-riusze. Pragniemy zapewnić jak najlepszą pomoc medyczną, psy-chologiczną i duchową wszyst-kim, którzy zamieszkują w na-szym domu. Rodzina, bliscy pacjentów mogą skorzystać z po-koi gościnnych, aby towarzyszyć swoim bliskim.

Wspomniał Ksiądz o wolonta-riuszach. W Licheniu też poja-wią się „ciche anioły”?

Jan Paweł II mówi tak: – Mi-łość i służba nadają sens nasze-mu życiu i czynią je pięknym, ponieważ wiemy czemu i komu je poświęcamy. Wolontariat jest istotnym elementem pracy ho-spicjum, dlatego będziemy chcie-li, aby u nas również się rozwi-nął, zarówno medyczny, jak i akcyjny. W medycznym będą mogły działać osoby przygoto-wane po odpowiednich szkole-niach i kursach. Będą przebywać z chorymi. Będą mogli poczytać im książkę, pójśćz nimi na spa-cer, zrobić zakupy, potrzymać za rękę, słowem: stwarzać poczucie bezpieczeństwa i obecności. Zdajemy sobie sprawę, że będą tacy pacjenci, których nikt nigdy nie odwiedzi, będą czuli się osa-motnieni. Wolontariusz zastąpi im kogoś bliskiego.

Nie każdy ma predyspozycje psychiczne, by z chorymi prze-bywać. Czy hospicjum można pomóc w inny sposób?

Tym właśnie zajmuje się wo-lontariat akcyjny, który organi-zuje zbiórki na rzecz hospicjum, akcje charytatywne, czy spotka-nia w szkołach, uświadamiające młodzieży, że istnieje coś takie-

go jak hospicjum. Tacy wolonta-riusze mogą również pomagać w administracji – zajmować się korespondencją, redagować biu-letyn wolontariusza, zajmować się stroną internetową hospicjum czy innymi sprawami.

Wszystkie hospicja skarżą się, że kontrakt z NFZ nie pokry-wa całości kosztów funkcjono-wania placówki i powołują do życia fundacje.

W Licheniu również powsta-ła Fundacja „Spem Donare”, co znaczy „Dawać nadzieję”. To Fundacja powołała do istnie-nia NZOZ „Licheń” z oddziałem Hospicjum im. bł. Stanisława Papczyńskiego. Fundacja patro-nuje też działającemu w Sanktu-arium Centrum Pomocy Rodzi-nie i Osobom Uzależnionym. W przyszłości będzie miała pod swoją opieką ewentualne inne dzieła charytatywne, które po-wstaną. Fundacja zajmuje się m.in. pozyskiwaniem funduszy, szukaniem sponsorów, organizo-waniem koncertów charytatyw-nych, akcji promocyjnych i in-nych. Od 2010 na fundację jako organizację pożytku publiczne-

go będzie można przekazać 1 procent podatku dochodowego.

Patronem hospicjum został be-atyfikowany w 2007 roku oj-ciec Stanisław Papczyński, za-łożyciel Zgromadzenia Księży Marianów. Co zdecydowało o wyborze tego patrona?

Nasz Ojciec Założyciel wy-chodził do człowieka potrzebu-jącego. W Jego czasach sytuacja polityczna, ekonomiczna, spo-łeczna była inna. Nasz Założy-ciel zabiegał o szerzenie kultu Matki Bożej i modlitwę za dusze w czyśćcu cierpiące. Wtedy lu-dzie ginęli przez szalejące zarazy, liczne wojny. Działo się to nagle. Umierali bez pojednania z Bo-giem. Dlatego ojciec Stanisław Papczyński, pamiętając o tych lu-dziach, dał nam w charyzmacie modlitwę za zmarłych. Hospi-cjum doskonale wpisuje się w tę ideę. Wiąże się z towarzyszeniem człowiekowi w tej trudnej chwili przejścia. Hospicjum to jest bycie z tym człowiekiem, to jest obec-ność. Często padają pytania: co trzeba mówić takiej osobie, jak się zachowywać, co robić? My-ślę, że wystarczy być.

Ks. Piotr Lach MIC duszpasterz i dyrektor licheńskiego hospicjum i Katarzyna Muzykiewicz zastępca dyrektora hospicjum 6 stycznia 2009 r. w dniu uroczystego otwarcia domu

Fot. K. Pakuła

RozmowaPielgrzyma

9

Nawet ludzie wierzący w życie wieczne bardzo boją się umrzeć.

Człowiek boi się śmierci. Może nie tyle samej chwili, ile tego co będzie potem. Rozwój cywilizacji dokonujący się na naszych oczach nie eliminuje tego strachu. Nieraz go zagłusza, lecz mimo tego, człowiek w chwilach szczerości odczuwa wielki lęk. „Nasz wiek XX jest wiekiem strachu” – pisał Albert Camus. Ów lęk przed śmiercią wynika z braku nadziei.

Czy pacjenci hospicjum odnaj-dą tu tę utraconą nadzieję?

Po to tutaj jesteśmy, aby człowiekowi w ostatnich chwi-lach, dniach, tygodniach życia dać nadzieję na to, że istnieje nowe życie, życie bez cierpie-nia. Wpisuje się w to motto na-szego hospicjum. Są nim słowa błogosławionego Stanisława

Jak czuje się duchowny w roli szefa placówki medycznej?

Mierzę się z tym nowym wy-zwaniem. Uczę się. Zdobywam doświadczenie poprzez kontakty z innymi. Miałem możliwość nabrania doświadczenia w ho-spicjum im. ks. Dutkiewicza w Gdańsku i w hospicjum św. Łazarza w Krakowie.

Jakie wyciągnął Ksiądz z tych praktyk wnioski?

Kapelan hospicjum jest nie tylko potrzebny choremu, cho-ciaż udziela mu Sakramentów, rozmawia z nim, jest na jego wezwanie. Ogromne znaczenie ma też rozmowa z bliskimi, którzy łapią księdza za rękę i chcą z nim porozmawiać, szu-kają wsparcia, pomocy. Oni zmagają się z tym, że ktoś bli-ski odchodzi. To nie zawsze jest osoba starsza, z którą byli wiele lat związani. Czasami jest to ktoś młody, kto zostawia małe dzieci, to jest siostra, brat. Jak sobie z tym poradzić? Dla-tego do ich dyspozycji będzie w Licheniu kapłan i psycholo-gowie, którzy będą wspierać ich w trakcie choroby bliskich, ale też – co bardzo ważne – później, w czasie żałoby, w okresie osierocenia. Będzie-my chcieli z tymi ludźmi utrzy-mywać kontakt, zapraszać ich na spotkania, nabożeństwa, Msze św. za zmarłych. Raz w miesiącu będziemy odpra-wiać w kaplicy hospicjum Mszę św. za tych, którzy odeszli w poprzednim miesiącu. Również personel hospicjum będzie mógł liczyć na takie wsparcie. Oni wykonują swój zawód, swoje powołanie, ale to tylko ludzie i mają granice wy-trzymałości psychicznej. W pra-cy stykają się z ludzkim cierpie-niem, z trudnymi pytaniami,

Papczyńskiego widniejące na ścianie ołtarzowej kaplicy w hospicjum: – Jeśli Jezusowi towarzyszą na świecie w cier-pieniach, w niebie będą mu to-warzyszyć w pociechach. Na wzór Jezusa, który na tym świe-cie nie był wolny od cierpienia, od męki, który bardzo dobrze rozumie cierpienie, ból, strach człowieka i trwogę konania. On obiecuje nam radość i pocie-chę nieba, zmartwychwstanie, życie wieczne.

Jak Ksiądz został dyrektorem hospicjum w Licheniu?

Poszukiwałem swojej drogi powołania w powołaniu i zasta-nawiałem się, co mógłbym robić w zgromadzeniu? Wspomnia-łem księdzu Prowincjałowi, że chętnie spróbowałbym swo-ich sił jako kapelan w szpitalu lub przy osobach chorych, star-szych, samotnych. Wtedy Pro-wincjał zaproponował, że skoro w Licheniu powstaje hospicjum, to może będę jego kapelanem. A po pewnym czasie dołożył również obowiązki dyrektora tej placówki.

RozmowaPielgrzyma

www.lichen.pl strona HOSPICJUM

Hospicjuminformacje

Przecięcia wstęgi dokonali (od lewej) Andrzej Pleśniak dyrektor gabinetu wojewo-dy wielkopolskiego, ks. Wiesław Mering – biskup diecezji włocławskiej, ks. Paweł Naumowicz MIC – przełożony Prowicji Polskiej Zgromadzenia Księży Marianów

Fot. A. Tomczak

10

z nadzieją na spotkanie z Panem. Są przygotowani, uspokojeni przez Sakrament chorych, przez obecność bliskich, przez świado-mość, że personel medyczny zro-bił wszystko, by uśmierzyć ich ból, że dbał o nich. Muszę pod-kreślić, że w hospicjum nie do-minuje smutek, mówienie o śmierci, cierpieniu i umieraniu. Jest też wiele radości, nawiązują się przyjaźnie, obchodzone są święta, rocznice, imieniny, są ro-bione prezenty, przychodzą dzie-ci z laurkami, z jasełkami. Jest jak w domu.

Nigdy nie czuł się Ksiądz bez-silny wobec tego ogromu cier-

pienia, wobec nieuleczalnych chorób, wobec raka?

Odpowiem tekstem „Czego rak nie potrafi?” nieznanego auto-ra, który mnie osobiście pociesza. „Rak jest tak ograniczony: nie może skruszyć miłości, nie może zniweczyć nadziei, nie może na-ruszyć wiary, nie może zniszczyć spokoju, nie może zabić przyjaź-ni, nie może stłumić wspomnień, nie może uciszyć odwagi, nie może opanować duszy, nie może odebrać życia wiecznego, nie może zwyciężyć ducha”

Te słowa dają nadzieję, że to Pan Bóg jest wszechmocny, a nie rak.

Anna Tomczak

Dla personelu hospicjum dzień otwarcia domu był wielkim przeżyciem

Pracownicy hospicjum i jego szef na chwilę przed otwarciem domuFot. K. Pakuła

Fot. K. Pakuła

RozmowaPielgrzyma

nieraz może ich opanować znie-chęcenie, może i pokusa, by ulec rutynie i traktować to wyłącznie jako zawód.

Jakie są Księdza osobiste do-świadczenia z praktyk w ho-spicjach?

Bardzo chciałem być przy chorych, umierających. Ale do-padły mnie wątpliwości. Czy so-bie poradzę? Jak będę reagował na wygląd osoby, który zmienia się pod wpływem choroby? Na zmianę nastrojów pacjentów, ich emocje? Przełamałem się w so-bie, kiedy zobaczyłem, że oni są wdzięczni – powtarzam to już jak refren – za obecność. Za to, że się jest, że się nad nimi pochyli, że poda się rękę. To jest bardzo waż-ne. Pamiętam, jak bardzo przeży-łem odejście młodego, 33-let-niego człowieka. To było takie moje pierwsze doświadczenie. Nie byłem przy tym, ale godzinę wcześniej z nim rozmawiałem. Potem widziałem jak odchodzi młoda matka, którą odwiedzał oj-ciec z dwójką małych dzieci. Wi-działem odejścia ludzi starszych. Zaobserwowałem, że odchodze-nie jest bardzo różnie przeżywa-ne. Jedni buntują się, inni mają żal do Boga i do wszystkich, że muszą odejść. Inni z kolei odcho-dzą bardzo spokojnie, pokornie,

11

zaszczepić swoim dzieciom. – Na pierwszym roku w zakonie przechodziłem poważny kryzys – wspo-mina ks. Krzysztof. – Nie wiedziałem czy dam radę jako kapłan. Czy będę miał siłę służyć Bogu w taki sposób? Miałem wiele pytań. Rozmawiałem z Bo-giem i z mamą. To właśnie ona, swoją wiarą i za-ufaniem Bogu, wyprosiła mi potrzebne łaski: mo-dliła się i kryzys minął. Dzięki niemu dojrzałem do nieodwracalnej decyzji oddania się Bogu. Teraz wszystkie trudne zadania traktuję, jako wyzwania na drodze powołania.

Wybór bez fajerwerkówDo kościoła ze swojego domu miał około 5 km

drogi, czyli pół godziny jazdy rowerem w jedną stronę. Dotarcie na niedzielną Mszę św. wiązało się z pewnym wysiłkiem. W wieku 11 lat spróbował więcej modlić się sam. Jako 12-latek oprócz co-dziennych pacierzy odmawiał różaniec i wiele in-nych modlitw. Po pewnym czasie złapał się na tym, że za dużo się modli.

– Poczułem się zmęczony. Zacząłem się bać, że przez tę moją przesadzoną gorliwość utracę wiarę i prawdziwą więź z Bogiem. Kiedy sobie tro-chę „odpuściłem” przyszło cudowne uczucie tęsk-noty za Bogiem. Zacząłem się modlić mniej, ale więcej własnymi słowami. To było niezwykłe uczu-

Ks. Krzysztof Jędrzejewski MIC o swojej wie-rze i drodze do kapłaństwa opowiada z taką swobo-dą, jakby urodził się księdzem. W sierpniu 2008 r. przyjechał do Lichenia z Góry Kalwarii, gdzie był proboszczem. Objął obowiązki ekonoma Domu Zakonnego Zgromadzenia Księży Marianów w Li-cheniu.

Dom z okiennicamiWychował się w Wiskitnie pod Łodzią w drew-

nianym, zielonym domu z okiennicami położonym wśród drzew. Było dużo przestrzeni, dzikie zwie-rzęta, pola uprawne. W dwóch pokojach rosło pię-cioro dzieci: czterech chłopców i dziewczynka. Życie rodzinne toczyło się w kuchni z piecem z fa-jerkami oraz wielkim stołem. Tutaj mama piekła najlepszy pod słońcem placek drożdżowy z kru-szonką i robiła zalewajkę.

– Przy domu był piękny staw, 100 na 150 me-trów. Latem kąpaliśmy się w nim, a zimą, kiedy za-marzł, jeździliśmy na łyżwach. Co to była za frajda! Ale największą przyjemność sprawiało mi wędko-wanie. Mama wspominała, że nie mogła mnie ani na chwilę zostawić samego w ,,niedzielnym’’ ubra-niu, bo zaraz „leciałem” nad staw i wracałem cały ubłocony i mokry. Myślę, że to gdzie się wychowałem, miało wpływ na całe moje życie – mówi ks. Krzysztof.

Wiara i religijność były obecna w ich domu na co dzień. Najważniejszą rolę w sprawach wiary w życiu chłopca odegrała mama.

Ks. Krzysztof opowiada: – Wiara była dla nas tak ważna jak oddech. Pamiętam jak modliliśmy się, chodziliśmy do kościoła, czasami razem. Mama opowiadała nam historie religijne. Była osobą bar-dziej wierzącą i praktykującą niż ojciec, była stała w wierze. Bardzo mi tym imponowała. Jej wiara była prosta, zwyczajna, codzienna.

Mama ks. Krzysztofa strzegła wiary w sposób bardzo subtelny, nie nakazujący, choć stanowczy. Wszystko powierzała Bogu. Nawet jak coś było nie po jej myśli, nie wątpiła. Taką wiarę starała się

Wiara JEGO DROGA DO BOGA BYŁA ŁAGODNAI OCZYWISTA. ZACZĘŁA SIĘ W RODZINNYM

DOMU PRZEPEŁNIONYM ZAPACHEM DROŻDŻOWEGO PLACKA Z KRUSZONKĄ

Mojawiara

12

cie, które towarzyszy mi do dziś – mówi ks. Jędrze-jewski.

Poważnie o kapłaństwie zaczął myśleć w wieku 17 lat. Został ministrantem w nowo powstającej parafii. Do kaplicy miał około kilometr. Ciągnęło go do kościoła i służby liturgicznej. Wielkim prze-życiem było dla niego pierwsze dzwonienie dzwon-kami podczas Mszy.

– Chciałem być księdzem. Gdy podejmowałem tę decyzję nie było żadnych niezwykłych historii związanych z buntem, trudnym wyborem czy jakimś bolesnym przeżyciem. Moja droga do kapłaństwa była naprawdę łagodna i taka oczywista. Bóg sam mnie prowadził. Dawał mi w odpowiednim czasie odpowiednie światło. Nie miałem żadnych rozterek. Z mojej strony wymagana była tylko otwartość na Boże działanie. Bóg zrobił wszystko, ja starałem się z Nim tylko współpracować. Mojemu powoła-niu nie towarzyszyły fajerwerki i huczne wydarze-nia. Po prostu przyszła myśl i stało się – mówi ks. Krzysztof.

Najważniejsza pomyłkaNa początku chciał iść do franciszkanów. Zapla-

nował podróż do Niepokalanowa. Jego przyjaciel był zafascynowany Licheniem i dużo mu o nim opowiadał.

– Wtedy doświadczyłem nietypowego zdarze-nia. W świadomości zaplanowałem wyjazd do Nie-pokalanowa, a w rzeczywistości zrealizowałem podróż do Lichenia. Swoją pomyłkę uświadomiłem sobie dopiero, gdy pociąg wjeżdżał na dworzec w Koninie. Postanowiłem szybko ją naprawići udać się w kierunku Warszawy. Okazało się,że najbliższy pociąg mam za cztery godziny. Wtedy pomyślałem o Licheniu. Może warto tam pojechać? Czasu miałem sporo. Pomyślałem, że zdążę poje-chać, zobaczyć i wrócić na pociąg. Tak się stało. Ale do Niepokalanowa już nie pojechałem. Zosta-łem w Licheniu i postanowiłem wstąpić do maria-nów. Niezamierzone pomylenie drogi stało się dla mnie jednym ze znaków, jakie dał mi Bóg w poszu-kiwaniu miejsca realizacji powołania. Nigdy już nie szukałem innego – opowiada.

Wśród Marianów szlifował i nadal doskonali swoją wiarę. Mówi o tym z niezwykłą prostotą: – Wiara przyświeca wszystkiemu co robię: jakim człowiekiem jestem wobec drugiego, o czym myślę, jak się zachowuję, co planuję. Nieustannie odnoszę swoje życie do Boga. Dzięki wierze odkryłem bli-skość Boga i Jego wolę. Wiara daje mi wiele rado-

ści i spokoju. W niej odkrywam swoje człowieczeń-stwo i spełnienie. Nie szukam atrakcji. Realizuję się w pełni jako kapłan i zakonnik. Jeśli coś przeży-wam jako człowiek, przeżywam to także jako ka-płan i zakonnik.

W trudnych sprawach, które dzieją się nie po jego myśli, nie zadaje Bogu pytania ,,dlaczego?’’ Jak to robi: – Oddałem swoje życie Bogu i ufam Mu. Nigdy nie buntowałem się przeciw Bogu. Lu-dzie są dla mnie bardzo ważni. Staram się odpo-wiadać na ich pytania, potrzeby, zawiłości. Czasa-mi dzieją się jednak rzeczy nieprzeniknione dla ludzkiego umysłu i wtedy należy tylko zaufać. Pa-miętam, jak w Górze Kalwarii zamordowano 12-letnią dziewczynkę. Ta historia wstrząsnęła całą miejscowością. Trzeba było zmierzyć sięz bezsensownym cierpieniem dziecka i jego rodzi-ny. Tego nie da się zrozumieć i wyjaśnić. Można było tylko swoje cierpienie zawierzyć Bogu. Dużo czasu spędziłem z rodziną dziewczynki. Byłemz nimi całym sercem. Doświadczyłem, że w tym cierpieniu był obecny Bóg, On nas ciągle wspierał i leczył zadaną ranę. Nie stawiałem pytania „dla-czego”, ale jak można zaradzić cierpieniu. Bóg przyszedł z pomocą.

Ewangelizacja na boiskuEwangelizację czyni wszędzie tam, gdzie tylko

Bóg go pośle. Nawet na boisku piłkarskim. Wielką pasją ks. Krzysztofa jest piłka nożna. Gra w nią od dziecka. Na co dzień kibicuje Widzewowi Łódź, bo jest lokalnym patriotą a stamtąd pochodzi, ale utoż-samia się z każdą dobrą drużyną piłkarską. W Li-cheniu trenuje z drużyną strażaków i z nimi rozgry-wa mecze. Gra na pozycji pomocnika lub atakującego. W Górze Kalwarii powołał parafialną drużynę piłkarską. Grali w lidze szóstek. Byli świetni.

– Piłka to moja odskocznia, relaks, ale też miej-sce, gdzie świadczę o Bogu. Lubię ten sport i dlate-go gram – mówi ks. Jędrzejewski.

Najnowsze zadanie, jakie Bóg mu powierzył – pełnienie funkcji ekonoma Domu Zakonnego w Licheniu – traktuje jako wyzwanie. Siebiei swoją nową pracę całkowicie powierzył Bogu. – Nie mam obaw i lęków. Czuję dużą odpowie-dzialność. Chciałbym sprostać postawionym przede mną obowiązkom. Liczę przede wszystkim na Boga i dobrych ludzi, których mi Bóg zawsze podsyłał. Czego miałbym się lękać? – zadaje pyta-nie ks. Krzysztof. Odpowiedź jest tylko jedna:

Mojawiara

13

Znam wiele rodzin: są takie, przy których moż-na się ogrzać. W ich domach czuje się bliskość, zrozumienie, szacunek, miłość – mimo kłopotów i nawałnic, które ich nie omijają.

Znam też rodziny poranione, skłócone, obce so-bie bardziej niż obcy ludzie. Zamknięci w czterech ścianach swoich domów nie potrafią powiedzieć sobie nic miłego, nie mają dla siebie czasu, nie mają potrzeby bycia razem. I jedyne, na co ich stać, to wzajemne obwinianie się.

Co zrobić by nasza rodzina była tą szczęśliwą. Zapytaliśmy o to małżonków z 50-letnim stażem, dzieci, psychologa i księży.

Po pierwsze: rozmawiać

Pani Krystyna przeżyła ze swoim mężem pół wieku. Wychowali czwórkę dzieci, mają dziesię-cioro wnuków. Ich dom jest takim miejscem, do którego wszyscy się garną: wspólne święta, urodzi-ny, imieniny, niedzielne obiadki. Od zawsze.

– Kiedy dzieci były młodsze w naszym domu za-wsze było gwarno. Przychodziły koleżanki i kole-dzy ze szkoły. Razem się uczyli, razem się bawili, a jak ktoś był głodny, to zawsze znalazły się jakieś kanapki – z miodem, z dżemem albo serkiem. Co tam człowiek miał – wspomina pani Krystyna. – Widziałam, że te dzieciaki jakoś się do nas garnę-ły. Czułam, że brakuje im takiego rodzinnego cie-pła – tłumaczy. I przypomina sobie jak Gosia – przyjaciółka córki powiedziała jej kiedyś: u nas w domu to wszyscy tylko na siebie krzyczą. U No-waków też zdarzały się lepsze i gorsze dni – niepo-rozumienia, kłótnie, kryzysy. – Ale przecież to jest normalne. Jesteśmy tylko ludźmi – słabymi i grzesz-nymi. Jeśli człowiek nie wyzbędzie się egoizmu, je-śli będzie patrzył tylko na swój czubek nosa, jeśli nie będzie się liczył ze zdaniem drugich, to nigdy się nie uda – mówi pani Krystyna.

– Dlaczego nam się udało? – zastanawia się. – Bo zawsze znajdywaliśmy czas by ze sobą poroz-mawiać. Przez całe lata, gdy dzieciaki były małe

Sami WSZYSCY PRAGNIEMY ŻEBY NASZE RODZINY BYŁY SZCZĘŚLIWE.

BY BYŁY DLA NAS OPARCIEM I SCHRONIENIEM. MIEJSCEM, GDZIE CZULIBYŚMY SIĘ BEZPIECZNI, KOCHANI, POTRZEBNI. JAK TO ZROBIĆ?

Co sprawia, że rodzina jest silna?Fot. Archiwum

TematPielgrzyma

14

wstawałam razem z mężem o szóstej rano, szyko-wałam śniadanie. Dzieci jeszcze spały. A my sie-dzieliśmy przy stole i mieliśmy dla siebie pół godzi-ny na spokojną rozmowę. Dzień w dzień. Nawet jak się poróżniliśmy, to rano następnego dnia mówili-śmy sobie przepraszam i znów siadaliśmy razem do porannej kawy – opowiada pani Krystyna.

I zaraz dodaje: – Ale kiedyś było chyba łatwiej. Teraz ci młodzi to tylko pędzą i pędza, pracują, nie mają czasu odpocząć, odrobić z dziećmi lekcji, po-rozmawiać, wiecznie gonią za czymś. My nie mieli-śmy za czym gonić. No bo i za czym? Za tą biedą, która leżała na pustych półkach?

Po drugie: zaufać

Rodzin, które przeżywają kryzysy z roku na rok przybywa. Małżonkowie, którzy zaledwie kilka lat temu przyrzekali sobie trwać razem aż do śmierci – rozstają się. Czują się rozczarowani małżeń-stwem, bo zbyt wiele sobie obiecywali. W obliczu codziennych problemów, obowiązków, nieprzespa-nych nocy i zmęczenia – nie wytrzymują. Nagle okazuje się, że nie mają wspólnych zainteresowań, nie mają o czym rozmawiać, są sobą znudzeni, przestają być dla siebie atrakcyjni. I albo uciekają w nowy związek, przekonani, że teraz to już sobie wszystko poukładają, albo żyją pod jednym da-chem jak zupełni obcy ludzie.

– Małżeństwo jest wielkim, niemal desperackim krokiem zaufania Panu Bogu – mówi pallotyn ks. Adrian Galbas z Poznania. – Nim narzeczeni złożą przysięgę małżeńską pytamy ich: – Czy chcecie wy-trwać w tym związku, w dobrej i złej doli, w zdrowiu i chorobie aż do końca waszego życia? I oni zawsze chętnie odpowiadają: Tak, Tak.

– Bardzo łatwo jest wytrwać w zdrowiu i do-brej doli ale tu jest też pytanie o tę złą dolę i o chorobę. Zawsze jakoś, prędzej czy później, ta zła dola przyjdzie. Dlatego pierwszym wspólnym aktem małżonków chwilę po złożeniu przysięgi małżeńskiej jest modlitwa: „Tak mi dopomóż Pa-nie Boże wszechmogący...”. Gdyż to, na co się zdecydowaliśmy przekracza nasze siły i jedyna możliwość, że podołamy, to łaska Boża – tłuma-czy ks. Galbas.

Są też rodziny, w których pozornie wszystko jest w porządku: rodzice mają świetne posady, dzieci chodzą do dobrych prywatnych szkół, mają opiekunki, dodatkowe zajęcia, uczą się obcych ję-zyków, jeżdżą z rodzicami na zagraniczne wakacje. Ale są nieszczęśliwe.

– Chłopcom bardzo brakuje obecności ojców. Zamiast nowego komputera czy wakacji w Szwaj-carii woleliby z tym ojcem pograć w piłkę, poroz-mawiać, pójść do kina. Tylko, że oni nie mają na to czasu, bo po kilkanaście godzin dziennie siedzą w pracy przekonani o tym, że jak będą mieli jeszcze więcej pieniędzy, to ich dzieci będą szczęśliwsze – tłumaczy psycholog Jadwiga Gierczyk, która od 15 lat pracuje z młodzieżą i rodzinami.

Rolę nieobecnych ojców przejmują matki, które stają się nadopiekuńcze. Bywa, że w imię źle poję-tej miłości wychowują dzieci bezradne, bierne, nie-dojrzałe, życiowe kaleki skupione na sobie.

– I w jaki sposób ci młodzi chłopcy wychowani bez ojców mają w przyszłości stać się odpowie-dzialnymi ojcami? Przecież nie otrzymali żadnego wzorca. Nigdy nie usłyszeli od swojego taty: jesteś dla mnie ważny, wierzę w Ciebie. Trudno więc, by mówili to potem swoim dzieciom – mówi ks. Ma-riusz, który od kilku lat zajmuje się studentami. – Mam często poczucie, że przyjście do duszpaster-stwa na spotkanie to dla nich ucieczka przed wła-sną rodziną – zimną i obcą – dodaje.

Po trzecie: być razem

Siedmioletni Franek mówi, że najbardziej lubi soboty i niedziele. – Siedzimy sobie wtedy wszyscy razem przy śniadanku, mamy czas, nikt się nie spie-szy – opowiada. Zrobił nawet kiedyś taki rysunek w szkole, gdy pani prosiła, by dzieci narysowały swoją rodzinę: duży okrągły stół. Przy stole mama, tata, Franek, Amelka i Zuzia. Na stole talerzyki i kubeczki a na środku zapalona świeczka. – Bo jak

Państwo Krystyna i Wiesław Adamkiewicze świętowali 50-lecie swojego małżeństwa w Saktuarium

Fot. K. Pakuła

TematPielgrzyma

15

się palą świece, to wtedy jest tak przytulnie – tłu-maczy.

Największy problem w jego klasie z tym rysun-kiem miała Julka: – Jej rodzice mieszkają osobno, bo tato ma teraz inną żonę i dziecko. I Julka nie wiedziała co narysować – opowiada Franek. – W końcu narysowała siebie z babcią i dziadkiem, bo z nimi często jeździ na wakacje – wyjaśnia Fra-nek.

Rodzice Franka mają własną kancelarię adwo-kacką. – Był taki moment, że łączenie pracy zawo-dowej z byciem rodzicami zaczęło nas przerastać. W domu trójka dzieci z opiekunką a my poza do-mem – wspomina Joanna. Wracali późno wieczo-rem zupełnie wykończeni. Ale mieli wytłumacze-nie: trzeba wybudować dom, trzeba spłacić kredyt, trzeba to i tamto. Na szczęście przyszło opamięta-nie. – Kiedy opiekunka zadzwoniła do mnie na ko-mórkę i powiedział mi, że Amelka przeszła sama kilka kroków rozpłakałam się. Bo to przecież ja po-

winnam być przy moim dziecku i wiedzieć jak za-czyna chodzić – opowiada pani Joanna. – Odbyli-śmy wtedy z mężem poważną rozmowę, ustaliliśmy wspólnie, co w życiu jest najważniejsze i jakoś przez ostatnie 5 lat twardo się tego trzymamy.

Zdaniem duszpasterzy i psychologów proble-mem współczesnego człowieka jest brak więzi międzyludzkich. – Ciągle jesteśmy zabiegani, za-pracowani, nie mamy czasu dzielić się swoim ży-ciem – mówi marianin ks. Robert Krzywicki. – Je-steśmy nastawieni na robienie kariery, na sukces za wszelką cenę i zanika w nas duch ofiary, chęć wpa-trzenia się w inną osobę, poświęcenia się dla in-nych. To niszczy rodzinę – przekonuje ks. Robert.

Jadwiga Gierczyk dodaje: naszym problemem jest to, że nie potrafimy okazywać sobie uczuć, nie umiemy o nich mówić, nie spędzamy ze sobą cza-su. – Zamiast pójść na grzyby, upiec z dziećmi pier-niki czy zrobić ozdoby choinkowe my siadamy z nimi przed telewizorem – mówi Gierczyk. – I niby wszyscy są razem, ale każdy jest samotny.

Fot. Archiwum

Fot. Archiwum

Fot. Archiwum

Po czwarte: krok to tyłu

Pani Krystyna przez całe życie pilnowała, by rodzina miała dla siebie czas. – Staraliśmy się każ-dego dnia siadać razem do obiadu albo do kolacji. I rozmawialiśmy o tym, co było w szkole, co się komu miłego zdarzyło, kto miał jakieś kłopoty. A z kim dzisiaj dzieci mają rozmawiać jak rodziców przez cały dzień nie ma w domu? – mówi zatroska-na. Rośnie pokolenie dzieci z kluczem na szyi wga-pionych w ekran komputera. Nikt na nich nie czeka w domu, nie mają się komu zwierzyć, poskarżyć, nie mają kogo prosić o radę. – Efekt jest taki, że zaczynają tego szukać gdzie indziej. I niestety często kończy się to dramatycznie – kontynuuje tę samą myśl ks. Krzywicki

TematPielgrzyma

16

Jadwiga Gierczyk przyznaje: rodzice unikają trudnym tematów, bo te mogłyby prowadzić do konfliktów. A tych lepiej unikać. Ale rozmów uni-kają też małżonkowie. Jedynym pretekstem do roz-mowy staje się wymiana informacji na temat tego, co trzeba kupić i załatwić. Na poważniejsze rozmo-wy nie ma miejsca.

– W każdej rodzinie zdarzają się kłótnie. My też się z mężem kłóciliśmy. I zawsze potem tłumaczyli-śmy dzieciom, że ludzie mają prawo się kłócić, mają prawo być czasami na siebie źli, mają prawo mieć inne zdanie na jakiś temat. Najważniejsze jest to, by umieli dojść do porozumienia, umieli się po-godzić i powiedzieć sobie przepraszam – mówi pani Krystyna.

Zdaniem ks. Galbasa rzeczą najważniejszą w rodzinie są relacje między małżonkami. – Jeśli one są zakłócone, trudno się dziwić, że zakłócone są też relacje rodzicielsko-dziecięce. One są pochodną tej pierwszej relacji – mówi i przypomina sobie

jako to w czasach seminaryjnych, podczas rekolek-cji dominikanin o. Wojciech Giertych zapytał kle-ryków: „A kogo kobieta powinna bardziej kochać – męża czy dziecko?” Większość kleryków odpo-wiedziała oczywiście, że dziecko. – I wielki błąd – przekonuje ks. Galbas, – bo przecież jeśli małżon-kowie są szczęśliwi to szczęśliwe są też ich dzieci.

Dlatego ks. Galbas na każdym ślubnym kazaniu zawsze podkreśla, że od tej chwili wszyscy, którzy do tej pory towarzyszyli tym młodym – matki, oj-cowie, babcie, dziadkowie – muszą zrobić krok w tył. – Nikt nie może stanąć pomiędzy małżonka-mi, nawet dziecko, które pojawi się w ich rodzinie – przekonuje.

Na rysunku Franka wszystkie osoby siedzące przy stole mają nad głową narysowane czerwone serce. – To znaczy, że my wszyscy – mama, tata, Amelka, Zuza i ja kochamy się. No bo bez tego przecież nie ma rodziny, prawda?

Katarzyna Kolska

Fot. Archiwum

TematPielgrzyma

17

na pierwszym miejscuKIEDY ZEWSZĄD SŁYCHAĆ UTYSKIWANIA NA KONDYCJĘ

POLSKIEJ RODZINY I WYCHOWANIE MŁODZIEŻY, RODZINA TAKA JAK MATCZAKÓW RZUCA ŚWIATŁO NA TO STEREOTYPOWE MYŚLENIE.

Miłość, na jakiej opiera się rodzina to dawanie siebie, swego czasu i uwagi. I tak każdego dnia – uważa Renata Matczak.

Fot. M. Kosmowska

Moje powołanie

Rodzina Matczaków to mał-żeństwo z 16-letnim stażem – Renata i Tomasz oraz troje dzieci: 15-letni Patryk i 12-letnie bliźnięta Klaudia i Damian. Pani Renata jest lichenianką, mąż po-chodzi z sąsiedniej parafii. Teraz oboje są związani z Licheniem, ona na dodatek zawodowo. – Pochodzimy z kochających się rodzin, w których wiara zawsze zajmowała ważne miejsce. My-ślę, że wynieśliśmy z domów do-bre wzorce– opowiada pani Re-nata. Dlatego rodzina w jej życiu zajmuje bardzo ważne miejsce. – Na pewno nie poświęciłabym moich bliskich dla pracy. Wiele osób robi karierę, zarabia pienią-dze, ale to wszystko odbywa się kosztem rodziny. Ja nie wyobra-

żam sobie, żeby nie mieć czasu dla męża czy dzieci – mówi.

Rodzina ważniejsza

Kiedyś pani Renata pracowa-ła w urzędzie, praca ta była dla niej zbyt absorbująca. Dwa lata temu ofertę złożył jej proboszcz licheńskiej parafii. Teraz panią Renatę spotkać można w kance-larii dla parafian, gdzie prowadzi dokumentację, przyjmuje zamó-wienia na śluby, chrzty, pogrze-by, Msze św. indywidualne. – Śluby i chrzty to piękno, jakie dotyka człowieka, to sfera bar-dzo osobista. Jestem szczęśliwa, że mogę w tych radościach w ja-kimś stopniu uczestniczyć – wy-jaśnia. Taka praca daje czas i siły

na to, by realizować się w rodzi-nie. A Matczakowie wolny czas spędzają całą rodziną: chętnie wyruszają na jednodniowe wy-pady w teren, w wakacje jadą nad morze,

Nad rodziną trzeba pracować

Pani Renata ceni sobie wspól-ną modlitwę, wieczorami klęka-ją do niej wszyscy. Zaczęli, kie-dy najstarszy syn miał rok i tak to trwa do dziś. – Jestem dumna z tego, że mimo wieku dzieci z własnej woli odmawiają z nami pacierz. To zbliża rodzinę – cie-szy się. Ale, jak zaznacza, ro-dzinna sielanka nie trwa cały czas, trzeba się napracować, żeby utrzymać dobrą atmosferę. – Bywają też burze w naszym domu. Wtedy próbujemy się po-modlić, przedyskutować pro-blem, bo rozmowa jest najlep-szym sposobem rozwiązania konfliktu. Trzeba chwilę, ochło-nąć i dopiero z dystansem przejść do tematu, żeby nikt z nas nie po-wiedział niepotrzebnych słów – uzupełnia.

Stąd udział w rekolekcjach dla małżeństw, a potem wstąpie-nie do ruchu duchowości mał-żeńskiej Equipes Notre-Dame, który od niedawna istnieje także w licheńskiej parafii.

– Od zawsze staraliśmy się być dobrym małżeństwem, ale nasza wiara nie była zbyt głębo-

18

Renata i Tomasz Matczakowie z trójką swoich dzieci: 15-letnim Patrykiem, 12-letnimi bliźniętami Klaudią i Damianem

Rodzina Matczaków na nad morzem w czasie wakacji

Fot. Archiwum rodziny Matczaków

Fot. Archiwum rodziny Matczaków

Mojepowołanie

ka. Traktowaliśmy wszystko bar-dziej pobieżnie. Wierzyliśmy, że nasz los w dużej mierze zależy od nas. Chcieliśmy stworzyć dom ze stabilizacją materialną i bezpie-czeństwem, a Bóg? Był, ale w praktykach wyuczonych od lat, które wykonywaliśmy ze zbyt małą wiarą. – mówi. Dzięki spotkaniom w Equipes Notre-Dame regularnie czytają Pismo Święte. „Droga wiary”, jaką pro-ponuje ruch sprawiła, że Renata i Tomasz zbliżyli się do siebie jako małżonkowie, poprawiły się ich relacje z dziećmi. – Oczy-wiście bardzo daleko nam do do-skonałości! Ale Chrystus jest obecny w naszym życiu a my pracujemy nad sobą. Słowa „kocham, przepraszam, wyba-czam” używamy w życiu co-dziennym– dodaje z uśmiechem.

Oglądając się wstecz pani Renata dostrzega, że przełom w ich życiu związany jest ze spotkaniami w ruchu. – Przepra-

szamy dzieci, kiedy niepotrzeb-nie podniesiemy głos. Chcemy im pokazać, że nie można krzyw-dzić słabszych, a do błędu po-winni przyznać się również starsi – dodaje.

Co byłoby jej największą ży-ciową porażką? – Nieważne kim

moje dzieci będą w życiu, ale najgorsze byłoby dla mnie, gdy-by nie wyciągnęły ręki do kogoś w potrzebie, przeszły obok obo-jętnie. To uważałabym za swoją największą porażkę – kończy Pani Renata.

Magdalena Kosmowska

19

Jeśli wierzyć statystykom dziennie rodzice prze-znaczają na rozmowę ze swoimi dziećmi mniej czasu, aniżeli zajmuje wypalenie jednego papiero-sa. Zabiegani, zapracowani nie zauważają, kiedy dzieci dorastają, kiedy przeżywają kłopoty w szko-le czy pierwsze zauroczenia. Starając się zmierzyć z tymi problemami, mając za sprzymierzeńca hasło roku liturgicznego 2008/2009 „Otoczmy troską ży-cie” Księża Marianie z licheńskiego Sanktuarium zapraszają do udziału w Spotkaniu Rodzin, które odbędzie się 30 sierpnia 2009 r.

– Ludzie żyjący pod wspólnym dachem często się nie znają, nie wiedzą nic o swoich zaintereso-waniach, problemach. Obserwując to zjawisko, po-przez Spotkanie Rodzin chcemy stworzyć okazję ku temu, aby rodziny ze sobą poobcowały, aby odbu-dowały często nadszarpnięte więzi – tłumaczył ks. Robert Krzywicki MIC, duszpasterz Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnio-nym.

Spotkanie Rodzin odbędzie się w czasie, w któ-rym już tradycyjnie od wielu lat Sanktuarium za-praszało na odpust dla dzieci i młodzieży połączo-ny z ich błogosławieństwem. – Widziałem olbrzymie zainteresowanie ze strony rodziców i ich pociech, którzy uczestniczyli w Mszy św. Myślę, że taka szer-sza formuła, którą proponujemy też spotka się z aprobatą – dodał ks. Robert.

Spotkania to początek

– Zapraszamy do udziału w Spotkaniach wszystkich chętnych, ale liczymy najbardziej na rodziny z Wielkopolski, które będą miały najbliżej, aby tu dojechać. Wspólny pobyt w Sanktuarium może być doskonałym prezen-

tem od rodziców dla dzieci przed rozpoczęciem roku szkolnego – przekonywał duchowny. Piotr Kucal z Centrum, który pracuje przy organi-zacji Spotkania informuje: – Nie trzeba wcześniej anonsować swojego udziału, gdyż wszystko będzie się odbywało na świeżym powietrzu i starczy miej-

Piknik NA PIERWSZE LICHEŃSKIE SPOTKANIE RODZIN POŁĄCZONE Z KONCERTEM „ARKI NOEGO” ZAPRASZAJĄ W TYM ROKU,

W OSTATNIĄ NIEDZIELĘ SIERPNIA KSIĘŻA MARIANIE Z SANKTUARIUM MARYJNEGO W LICHENIU.

Ks. Robert Krzywicki MIC

Dzieci na stopniach ołtarza licheńskiej bazyliki

Fot. M. Kosmowska

Fot. Archiwum

Pomocrodzinie

20

sca dla każdego. Jednak my nie zapewniamy nocle-gów i aprowizacji. O to rodziny muszą same za-dbać.

Organizatorzy maja nadzieję, że to pierwsze Li-cheńskie Spotkanie Rodzin zapoczątkuje kolejne. Dlatego już dziś zapraszają do współorganizowa-nia następnego Spotkania instytucje i organizacje pracujące na rzecz rodziny. W tym roku w zorgani-zowaniu i przeprowadzeniu Spotkania uczestni-czyć będą osoby prowadzące portal internetowy tato.net, który walczy o prawa ojca w rodzinie

Przy dźwiękach Arki Noego

W momencie powstawania tego numeru „Piel-grzyma Licheńskiego” program Spotkań był jesz-cze budowany, ale wiadomo, że jego pewnymi punktami będą: Msza św. o godz. 12.00 w bazylice połączona z błogosławieństwem dzieci i młodzieży przed nowym rokiem szkolnym oraz wieczorny (o godz. 19.00) koncert Arki Noego – zespołu gra-jącego muzykę chrześcijańską, który zwieńczy Spotkanie. „Arki” chyba nie trzeba szczególnie przedstawiać, bo komu nie wpadły w ucho słowa jednej z piosenek „Taki mały, taki duży może świę-tym być...”?

Przygotowując program różnorodny, obfitujący w atrakcje, Księża Marianie chcą dać uczestnikom możliwość spędzenia wolnego czasu według wła-snego pomysłu. – Jesteśmy dalecy od tego, aby bratać wszystkich ze sobą. Bardziej zależy na tym, aby to rodzina się umacniała, aby jej członkowie skupili się nawzajem na sobie, a nie na otoczeniu – mówił ks. Krzywicki.

Impreza, mająca charakter rodzinnego pikniku połączona będzie z modlitwą, katechezą i – dla chętnych – z elementami poradnictwa rodzinnego. Dla zainteresowanych przygotowywany jest wy-kład dotyczący współczesnej rodziny. Na tych, któ-rzy będą chcieli porozmawiać o swoich rozterkach czekać będą psychologowie, doradcy rodzinni i wolontariusze pracujący w Licheńskim Centrum Pomocy. Będzie szansa, aby na spokojnie, w kame-ralnym otoczeniu spojrzeć na swój problem. Poja-wią się stoiska z książkami o tematyce rodzinnej.

Aby Spotkanie było atrakcyjne dla uczestników organizatorzy wymyślili także, że do udziału w za-bawie zaangażują goszczące w Licheniu rodziny. Każda z nich będzie miała okazję wypróbować się podczas wspólnych zabaw, gier zręcznościowych, które powinny dostarczyć wiele śmiechu. Poszcze-gólne punkty Spotkania przeplatane będą występa-

Błogosławieństwo dzieci i młodzieży przed nowym rokiem szkolnym w czasie południowej Mszy św.

Fot. Archiwum

mi małych muzykujących zespołów rodzinnych. Wszystko będzie się działo na placu przed licheń-ską bazyliką.

Magdalena Kosmowska

tel. 063 270 81 32e-mail: [email protected]

Licheńskie Spotkanie RodzinInformacje

Pomocrodzinie

21

Rodzina – grupa ludzi połą-czonych więzami krwi; „pod-stawowa komórka społeczna” – mówiąc językiem socjolo-gów; wielopokoleniowa mą-drość życiowa i silna tradycja warunkująca ciągłość rodu. Nikt z nas nie jest samotną wy-spa, każdy skądś i od kogoś pochodzi, każdy z nas ma na-zwisko określające jego przy-należność rodową. O tym, jak ważna jest znajomość wła-snych przodków, cioć, wujków i kuzynostwa przekonują uczestnicy zjazdów rodzin-nych, jakie do tej pory odbyły się w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu.

Pierwszym dużym spotka-niem był zjazd rodziny Teresy Łuczyńskiej z Konina zorgani-zowany kilka lat temu. Na międzypokoleniowe spotkanie zjechała się tu rodzina z całej Polski i z różnych stron świa-ta. Pobyt w Sanktuarium po-traktowano jako spotkanie – w przypadku niektórych ga-łęzi rodziny – odświeżające kontakty lub służące nawiąza-niu nowych. A było o czym rozmawiać – rodu nie ominęła bowiem tragedia – wywózka na Sybir. A kto lepiej przekaże młodym pokoleniom informa-cję o tej rodzinnej gehennie niż ci, którym udało się spo-

Siła wielu pokoleńSĄ ZAPRZECZENIEM PESYMISTYCZNYCH TEORII, ŻE RODZINA NIE JEST

MODNA! WIELOPOKOLENIOWE ZJAZDY RODZINNE ŚWIĘCĄ BOWIEM SWOJE TRIUMFY. CORAZ CZĘŚCIEJ NA MIEJSCE SPOTKANIA

WYBIERAJĄ LICHEŃSKIE SANKTUARIUM.

We wrześniu 2008 roku blisko 50 członków rodu Kabałów spotkało się w Sanktuarium na zjeździe rodzinnymFot. Archiwum

tkać bezpośrednio z historią zesłanych? Takiej siły nie mają żadne podręczniki historii. Dlatego podczas spotkań jest wiele wzruszeń i wiele odkryć. Dlatego te chwile są tak cenne dla uczestników zjazdów.

– Moi bliscy byli zachwyce-ni spotkaniem. Dostałam na-wet listy z podziękowaniami” – wspominała Teresa Łuczyń-ska.

Co powoduje, że na miejsce zjazdów wybierany jest Li-cheń? – Chcemy dziękować Bogu za rodzinę, za to, że jest z nami w dobrych i złych chwi-lach, że młode pokolenia za-dbają o ciągłość familijnych

Pielgrzymkilichenskie

22

tradycji – mówią przedstawi-ciele starszego pokolenia.

Spory i odkrywanie korzeni

Potem za ciosem poszli Ka-bałowie. We wrześniu 2008 roku około 50 członków rodu spotkało się w domu pielgrzy-ma ARKA. To połowa rodziny, o której istnieniu wiadomo. Niestety, z różnych względów – osobistych, zdrowotnych – nie wszyscy mogli na spotka-nie dojechać. Niemniej było ono udane i niewykluczone, że będą jeszcze kolejne odsłony.

Pomysł spotkania klanu Ka-bałów zrodził się dość przy-padkowo. – Kiedyś zobaczyłam w Sanktuarium swoje kuzynki. Z rozmowy wyniknęło, że war-to byłoby się spotkać w więk-szym gronie. Przy okazji kolej-nej wizyty padł termin, no i wyznaczono mnie na główne-go organizatora – wspominała Beata Jarecka, z domu Kabała.

Dla Kabałów był to pierw-szy tak liczny zjazd rodzinny. Dla wielu - okazja do pierw-szego spotkania. Na każdym kroku podkreślali, że wybór świadomie padł na Sanktu-arium, na spotkanie z Matką Boską z Lichenia, bo Jej – Orę-downiczce Rodzin – chcieli podziękować za to, że istnieją i wciąż trwają. Zjazd zainaugu-

rowali więc modlitwą przed Cudownym Obrazem i udzia-łem w Mszy św., której prze-wodniczył ks. Zbigniew Kroch-Zbigniew Kroch-mal MIC. Uwieńczeniem tego modlitewnego spotkania było zdjęcie grupowe przed Obra-zem. Potem wszyscy przeszli do ARKI na uroczysty obiad. Wspomnieniom, opowiada-niom nie było końca. Doszło nawet do kłótni o podłożu poli-tycznym między gdańską a krakowską gałęzią rodu. Tu zwyciężył jednak rozsądek oraz rodzinna ugodowość, i spór szybko zakończono.

Mów mi wujku!Ród Kabałów wywodzi się

z Ludwinowa, z małej wioski w Wielkopolsce. Tak zaczyna się drzewo genealogiczne, któ-re zaczęto rozrysowywać pod-

Eugenia i Kazimierz Kabałowie najstarsi uczestnicy zjazdu rodu

Dominik i Kacper, czwarte pokolenie rodu Kabałów, najmłodsi uczestnicy zjazdu ze swoimi rodzicami i dziadkiem

Fot. Archiwum

Fot. Archiwum

czas zjazdu. Tam mieszka do dziś jeden członek rodziny, reszta rozpierzchła się po kra-ju. Dziś mieszkają m.in. w Krakowie, Kamiennej Gó-rze, Gdańsku, Mielcu, Wydar-towie, Poznaniu, Kobylinie i w Koninie. Rolę seniora zjazdu pełnił wówczas 83-letni Kazi-mierz Kabała.

– Moja 86-letnia mama, sio-stra Kazimierza, nie mogła do-jechać ze względów zdrowot-nych, ale jak jej opowiedziałam o zjeździe, to była wyraźnie wzruszona. W ogóle moje kole-żanki z pracy, kiedy zobaczyły zdjęcia ze spotkania, były szczerze zdziwione, że można coś takiego zorganizować – mówiła Irena Wiśniewolska z Krakowa.

Nie obyło się też bez zabaw-nych historii. – Poznałem na zjeździe o rok starszą od mnie dziewczynę, która powinna mó-wić do mnie wujku. Ale jej od-puściłem – wspominał ze śmie-chem 17-letni Tomasz Jarecki.

– Wie pani, ten zjazd był nam bardzo potrzebny – dzieli-ła się wrażeniami Irena Wi-śniewolska – dotąd w liczniej-szym gronie widzieliśmy się jedynie na pogrzebach, a teraz w końcu mieliśmy okazję wspólnie spędzić czas w rado-snej atmosferze.

Magdalena Czapska

Pielgrzymkilichenskie

23

Nie zrozumie sensu objawień i historii Sanktu-arium ten, kto ani razu nie był w Lesie Grąbliń-skim. Bo w 1850 r. Matka Boża objawiła się nie w Licheniu, tylko w oddalonym o dwa kilometry borze. Gdyby nie tamte wydarzenia, nie byłoby dziś licheńskiego Sanktuarium.

Grąblińskie początki

Dzisiaj Las Grąbliński oddziela od ruchliwej drogi wysoki płot. Kiedyś było inaczej – pasterze wypasali bydło a bogactwa naturalne zapewniały skromne utrzymanie miejscowej ludności.

W borze wypasał bydło także staruszek Mikołaj Sikatka. Miał w zwyczaju zatrzymywać się i mo-dlić na różańcu przed zawieszoną na sośnie ka-pliczką z obrazkiem Maryi. To ten wizerunek czczony jest w licheńskiej bazylice. W 1844 r. po-zostawił go w lesie Tomasz Kłossowski – kowal z Izabelina, wsi niedaleko Grąblina. Był on żołnie-rzem napoleońskim. Dzięki żarliwej modlitwie do Maryi, poważnie ranny w bitwie pod Lipskiem w 1813 r., ocalał. Na prośbę Maryi, która wówczas mu się objawiła, odnalazł wizerunek najwierniej Ją przedstawiający i przybił na sośnie w Grąblinie.

Dla pasterza Mikołaja Sikatki przeło-mowy w życiu okazał się maj 1850 r. Pew-nego dnia, niedaleko kapliczki z obrazem,

Nie ma Lichenia bez GrąblinaTO NIE W LICHENIU, ALE W LESIE GRĄBLIŃSKIM MATKA BOŻA

OBJAWIŁA SIĘ PASTERZOWI MIKOŁAJOWI SIKATCE. CO ŁĄCZY DWA MIEJSCA KULTU - LICHEŃ I GRĄBLIN?

Jedno z miejsc objawień w lesie Grąblińskim

Fot. Archiwum

Dla pasterza Mikołaja Sikatki przeło-mowy w życiu okazał się maj 1850 r. Pew-nego dnia, niedaleko kapliczki z obrazem,

Odprawienie Drogi Krzyżowej w lesie Grąblińskim otwiera większość pielgrzymek

Fot. Archiwum

objawiła mu się Matka Boża. O swoich spotkaniach z Maryją, w obawie przed wyśmianiem przez ludzi opowiadał bardzo ostrożniej. Zachowały się relacje ówczesnego proboszcza ks. Floriana Kosińskiego, który swoim przełożonym napisał: – W tymże boru, w bliskości obrazu pasterz bydła (...) od dwóch lat miał widywać osobę nieznaną, jakoby z innego świata, która za pośrednictwem tegoż pasterza sta-rała się zachęcać lud do prawdziwej pokuty, od-miany dotychczasowego, z wielu miar nagannego życia (…) – przestrzegając zarazem, aby obraz wspomniany z miejsca tego, na ustroniu, bo tylko nad ścieżką położonego, został przeniesiony na inne, dla zabezpieczenia go od zniewag, które w boru przytrafiać się mogły (…). Polecenie to i zachęcenie miała ponawiać po kilka razy.

Maryja wędruje

Kiedy rozeszła się wieść o objawieniach lekarz powiatowy uznał pasterza Sikatkę za obłąkanego i skierował do szpitala. Nad słowami Mikołaja lu-dzie zastanowili się dopiero w 1852 r., kiedy to roz-szalała się epidemia cholery. Wtedy nawoływania Mikołaja, aby modlić się na różańcu i czcić Matkę Boską, bo to uchroni od zagłady, znalazły u ludzi posłuch. Tłumy gromadziły się w lesie, pod sosną. Las rozbrzmiewał modlitwą w dzień i w nocy. Kie-dy zagrożenie minęło, zgodnie z życzeniem Maryi,

Licheńskimi alejkami

24

mieszkańcy Grąblina przenieśli obraz w miejsce bliżej drogi, aby więcej osób mogło oddawać mu cześć. Kult maryjny rósł.

Władze kościelne, aby zapewnić wiernym wła-ściwą opiekę duszpasterską i czuwać nad prawidło-wym przebiegiem kultu postanowiły przenieść ob-raz z lasu w Grąblinie do kościoła w Licheniu. Tam hrabina Izabela Kwilecka – właścicielka majątku Licheń – rozpoczęła budowę nowej, murowanej świątyni. Wizerunek Maryi wywędrował z Grąbli-na do Lichenia 29 września 1852 r. Od tej daty można liczyć początek Sanktuarium Maryjnego w Licheniu.

Co z lasem?

Mimo przeniesienia obrazu do Lichenia piel-grzymi odwiedzali święty las. Mieli w zwyczaju odłupywać korę z sosny, na której kiedyś wisiał wi-zerunek Maryi, przypisując jej właściwości leczni-cze. Dlatego kikut drzewa został zabezpieczony i zamknięty w kapliczce. Można go oglądać do dziś.

Także dziś wielu pielgrzymów swoje spotkanie z Maryją Licheńską zaczyna właśnie od modlitwy w tym miejscu. Tym, którzy nigdy nie byli w lesie trudno zrozumieć specyfikę objawień i ogarnąć związki między Licheniem a Grąblinem. Dlatego to w lesie, przy kapliczce z kikutem sosny, każdego roku 1-go maja, na pamiątkę objawień, Księża Marianie oficjalnie zaczynają sezon pielgrzymkowy. Odpra-wiają tam Mszę św. podkreślając doniosłość i rolę, jakie to miejsce odegrało w historii kultu Maryi.

Święty las

Las Grąbliński jest doskonałym miejscem do modlitwy. Cisza, spokój, kontakt z naturą powodu-

Msza św. odprawiona 1 maja w lesie Grąblińskim przyciąga pielgrzymów z całej Polski

Fot. Archiwum

Już niedługo siostry Anuncjatki zamieszkają w lesie Grąbliń-skim i otoczą go swoją modlitwą

Fot. Archiwum

ją, że modlitwa sama wypływa z serca. Na miej-scach, gdzie Matka Boża objawiała się Sikatce wy-rosły strzeliste kapliczki. W głębi lasu – 15 stacji Drogi Krzyżowej. Mękę Pańską zawsze rozważają tam uczestnicy Ogólnopolskich Spotkań Trzeźwo-ściowych, pielgrzymki Ludzi Wsi i Solidarności. Miejscem szczególnej adoracji jest kaplica z ka-mieniem, na którym są odwzorowane kobiece sto-py. To symbol tego, że tutaj Maryja postawiła swo-je stopy. Kamień jest traktowany przez wiernych jak relikwia. Modlą się przy nim, dotykają, całują.

Nieopodal bramy wejściowej do lasu, z okazji 150. rocznicy objawień, wybudowano Kaplicę Jubi-leuszową. To kolejne miejsce darzone przez piel-grzymów sentymentem. Niski płot okalający budow-lę pokryty jest chusteczkami. W ten metaforyczny sposób pielgrzymi powierzają Maryi swoje zmar-twienia i troski, prosząc o pomoc w ich rozwiązaniu.

W najbliższych latach w lesie nastąpią zmiany. Już dziś na parkingu powstały toalety z prawdzi-wego zdarzenia. Planuje się budowę małego pen-sjonatu z niewielkim barem. Za 2-3 lata w lesie zamieszkają siostry anuncjatki z kontemplacyjne-go zakonu z Francji. Marianie, gospodarze sanktu-arium, zaprosili anuncjatki do Polski ze względu na podobieństwa łączące zakony. Oba opierają się na regule 10 Cnót Najświętszej Maryi Panny. Sio-strom bardzo spodobała się atmosfera Grąblina. 25 marca br. kilka z nich zamieszkało, za zgodą bi-skupa, w Sanktuarium w Licheniu. Do swojej dys-pozycji otrzymały wydzieloną część Centrum Po-mocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym. Nie czekając na zbudowanie swojego domu siostry już podjęły naukę języka polskiego. Pielgrzymi odwie-dzający Grąblin będą mogli liczyć na ich opiekę i modlitewne wsparcie.

Magdalena Czapska

Licheńskimialejkami

25

Świadectwo

Rekolekcjew Sanktuarium

Mam na imię Mariola. Mam 30 lat, wspaniałe-go, kochającego męża, dwie śliczne córeczki, dużą rodzinę, na którą mogę liczyć. Jesteśmy osiem lat po ślubie, przed ślubem spotykaliśmy się także osiem lat. Budujemy wymarzony dom. Mąż ma do-brą, stałą pracę. Ja wyjeżdżam raz na kilka lat za granicę, by nieco podreperować budżet.

19 sierpnia 2008 r. około godz.18.00 telefon. Wiadomość: Marek się utopił. Pierwsze myśli: – Co za bzdura? Głupi żart! Nieporozumienie! By-łam w pracy. Wrzeszczałam na swoją szefową – Kto dzwoni z taką wiadomością!? To nieprawda. Nie wierzę. Boże, o co chodzi? Nie! Nie! Nie! Na-stępne myśli: – Boże! Już nas rozdzieliłeś. Dlacze-go? Za co taka kara!? Mamy małe dzieci! Dom w budowie! Właśnie rozkręciliśmy działalność! Ja-dąc do domu jeszcze miałam nadzieję, że ktoś po-wie: to nieprawda, żart albo udało się go uratować. Niestety… Nikt tak nie powiedział. To była praw-da. Najbardziej gorzka, bolesna prawda, jaką kie-dykolwiek usłyszałam.

Kiedy się dowiedziałam o śmierci mojego męża umarłam razem z nim. I to nie przez to, że byłam na prochach i nic nie pamiętam. Nie dlatego, że inni podejmowali decyzje za mnie, bo nie byłam wstanie myśleć. Nie dlatego, że już nic mnie nie obchodziło. Ale dlatego, że dla mnie życie się skończyło, nie miało sensu. Wszystko co miałam, do czego dążyłam stało się nieważne.

Po kilku najgorszych dniach w moim życiu przyszedł czas na pogrzeb. Piękny pogrzeb, z mnó-stwem ludzi. Mąż był cudownym człowiekiem, kochał ludzi, nigdy nie odmówił pomocy, koleżeń-ski, uczynny, odważny, dobrze wychowany, nie raz

uratował ludzkie życie. Był strażakiem, został po-śmiertnie odznaczony złotym medalem za zasługi. I co z tego!? Ja już go nie mam i nigdy nie będę miała! Wszyscy mówili, że muszę być silna, są dzieci, Bóg tak chciał, zabrał Matka – był TAM po-trzebny. Tak, oczywiście – zgadzałam się. Pocho-dzę z wierzącej, pobożnej rodziny, modlimy się wspólnie każdego dnia, chodzimy do kościoła. Jeżeli Bóg tak chciał, niech tak będzie.

W sercu jednak czułam zupełnie coś innego. Je-żeli Bóg zabrał mi Marka, to nie mam Go już o co prosić. Niech „nie wchodzi” do mojego domu, bo znowu mi kogoś zabierze. Po co mi TAKI Bóg! Czułam ogromny żal. Chodziłam na Msze św. Mo-dliłam się za Marka. Ale to dziwne uczucie modlić się do Boga, który mnie skrzywdził. Rozbił moją rodzinę. Sprawił, że dzieci nie mają ojca. Czułam pustkę. Co z nami będzie? Jak sobie poradzę? Prze-cież Boga nie mogę o nic prosić.

Przez miesiąc, jeżdżąc z aktem zgonu Marka, za-łatwiłam mnóstwo spraw. Wiedziałam jedno – mu-szę jakoś wyglądać, nie pokażę nikomu że cierpię, że sobie nie radzę. Wszystko jest ok. Jak zapomnę, nie będę płakać – wszystko wróci do normy. Zapisa-łam się na gimnastykę, jeździłam na zakupy. Hałas wypełniał pustkę, którą miałam w środku. Chciałam ją zagłuszyć. Ale nie potrafiłam siebie oszukiwać, to było silniejsze ode mnie. Nienawidziłam małżeństw, które przechodziły obok mnie i śmiały się. Nie mo-głam chodzić na cmentarz, tam szczególnie czułam bezsens życia. Nienawidziłam Boga. Złościłam się na Marka, że mnie zostawił. Słowem: w sercu i w głowie „kocioł”. Marek w grobie! To straszne. Niedawno tak blisko, a teraz nieosiągalny. Nie przy-tuli mnie, nie zadzwoni, nie opowiem mu już nic, a był wspaniałym słuchaczem. Nikt mnie nie rozu-miał. Ludzie oczekiwali ode mnie rzeczy, o których nie byłam w stanie myśleć. Przestałam płakać. Za-częłam myśleć, że muszę przestać kochać. Myśla-łam, że zwariowałam. I tak parę miesięcy.

Mieszkam w Licheniu. Zawsze wiedziałam, że to miejsce nie tylko piękne krajobrazowo, ale też wyjątkowe dla ducha. Od koleżanki dowiedziałam się o rekolekcjach „Jak przeżyć żałobę?”. Powie-działa mi: – Musisz spróbować! Pomyślałam: to będzie przełom, ktoś mi pomoże, dadzą receptę na życie a może wrócą mi Marka? Coś na pewno się zmieni. Jednak gdy nadszedł termin zwątpiłam:

Fot. Archiwum

26

Aborcja: Kobieta, Mężczyzna, Dziecko.13 – 15 marca 23 – 25 września

Rekolekcje przygotowujące do spowiedzi generalnej.26 lutego – 1 marca 2 – 5 kwietnia 15 – 18 czerwca 10 – 13 sierpnia 5 – 8 listopada 10 – 13 grudnia

Jak przeżyć żałobę?17 – 19 kwietnia 13 – 15 listopada

Zachorowałem na nieuleczalną chorobę.Jak mam z tym żyć?10-12 września

Jak radzić sobie w sytuacji wypalenia duchowego i zawodowego?18 – 20 września

Dla małżeństw, które nie mogą mieć dzieci.16 – 18 października.

Poroniłam. Gdzie teraz jest moje dziecko?październik

Modlitwa Psalmami. 23 – 25 października

Mój bliski zachorował na nieuleczalną chorobę? Jak mu towarzyszyć?18-20 listopada

Informacje ZgłoszeniaBiuro Obsługi Pielgrzymatel. (+ 48 63) 270 81 63, 270 81 42e-mail: [email protected] Więcej informacji : www.lichen.pl na stronie REKOLEKCJE

KALENDARZ REKOLEKCJI

2009

Rekolekcje w Sanktuarium

– Po co to? Kto może wiedzieć, co ja czuję? Co oni mogą? Nikogo tam nie znam...

Ale spakowałam się i zgłosiłam. Na spotkaniu już po chwili chciałam zrezygnować, ale moja uparta koleżanka nie pozwoliła mi. Powtarzała: – Tylko spróbuj, zostań, a może… Dzisiaj wiem, że te rekolekcje, to co zrozumiałam podczas nich, to najlepsze co mnie spotkało po śmierci Marka. Niby nic takiego, a tak wiele się zmieniło: moje myślenie, postawa wobec Boga, wiary, Kościoła, moich bliskich, samej siebie.

Dowiedziałam się, że nie ucieknę przed żałobą – choćbym wyjechała na koniec świata. Żałobę trzeba PRZEŻYĆ. Powiedziano mi, że mogę pła-kać: kiedy jest mi smutno, kiedy najbardziej braku-je mi męża, zawsze kiedy czuję ból. Do tej pory mówiono mi: – Nie płacz, Marek by tego nie chciał! Jakie to było okropne. Jak mam nie płakać?! Do-wiedziałam się, że wcale nie muszę być silna, że nie zwariowałam, że to normalne. Straciłam tak bliską osobę, że nie zapomnę ot, tak sobie. A co najważniejsze, wiem, że Bóg mnie kocha, że jest miłością, dobrocią. Bóg nie chciał śmierci Marka – tak się po prostu stało. Na ziemi jest cierpienie, jest śmierć, są wypadki, ale one nie są od Boga. Bóg daje życie, nie śmierć. Bóg śmierci nie uczy-nił, ona po prostu jest, tylko my o tym zapomina-my. Teraz wiem, że nie zostałam sama. Wiem, że Bóg jest ze mną. Mogę mu wszystko ofiarować: moje cierpienie, tęsknoty, obawy, troski, dzieci, które mam, a On mi pomoże. Wiem, że wszystko co było dobre w moim życiu jest od Boga. Wiem, że nie można liczyć tylko na siebie, a tak do tej pory było. Dziękowałam Bogu, ale tak naprawdę w sercu czułam, że to my z Markiem na wszystko pracowaliśmy, że to ja urodziłam zdrowe dzieci. Nie! Nasze życie było błogosławione przez Boga. Za wszystko mogę Mu dziękować i jeszcze o wiele rzeczy mogę prosić. I choć już nie ma Marka, Bóg jest ze mną. Przecież powiedział „nie opuszczę Cię ani pozostawię” Hbr 13,5. Ten fragment Pisma Świętego znalazłam w portfelu Marka.

I tak będzie. Wiem, że nie mogę zapominać o Bogu, codziennie będę zapraszać Go do swojego domu, serca, życia. Mam wspaniałych rodziców, kochane córki, rodzeństwo. Żyję, oddycham. Je-stem wśród żywych i wiem, że Bóg da mi siły – będę Go o to prosić.

Dziękuję za uczestnictwo w tych rekolekcjach. Dziękuję Panu Bogu. Dziękuję mojej przyjaciółce. Dziękuję prowadzącym.

Mariola z Lichenia

27

Komunia św. w licheńskiej bazyliceFot. Archiwum

NabożeństwoPielgrzyma

W licheńskich alejkach można spotkać wiele par małżeńskich. Są małżeństwa, które przyjeżdża-ją tu, by dziękować za wspólnie spędzone lata, za szczęście i radość wspólnej drogi życia. Są też takie pary, które borykając się z trudnościami, wła-śnie przez Matkę Bożą Licheńską szukają u Boga pomocy.

Wychodząc naprzeciw potrzebom zarówno tych szczęśliwych małżeństw jak i tych przeżywających kłopoty, Księża Marianie pragną podziękować Bogu za wszelkie łaski, jakimi obdarza On mał-żonków i prosić Go o mądrość oraz siły do prze-trwania wszelkich kryzysów małżeńskich. Msza św. w intencji rodzin jest odprawiana w każdą so-botę o godz. 19.00 w kościele górnym licheńskiej bazyliki.

Ksiądz Wiktor Gumienny MIC, kustosz Sanktu-arium Maryjnego w Licheniu: – W trakcie tej so-botniej Eucharystii uroczyście witamy pary mał-żeńskie, które właśnie w Licheniu świętują okrągłe rocznice wspólnego życia i zgłoszą to w Biurze Ob-sługi Pielgrzyma. A po Mszy św. odprawiamy na-bożeństwo połączone z aktem zawierzenia Maryi wszystkich wspólnot rodzinnych.

Dla par małżeńskich uczestnictwo w tej wyjąt-kowej Eucharystii to szczególna okazja, by podzię-kować Bogu także za dar macierzyństwa i ojco-stwa, by powierzać dzieci i wnuki opiece Maryi.

Pielgrzymi uczestniczący w tych Mszach św. modlą także za te wszystkie pary małżeńskie, które właśnie w Licheniu zdecydują się świętować swoją 1., 5., 10., 15., 20. 25., 30. 35., 40, 45., 50 i kolejne rocznice ślubu. Coraz częściej zdarza się także, że to dzieci organizują swym rodzicom obchody rocz-

Święto par małżeńskich

nicy ślubu właśnie w Sanktuarium. W ten wyjątko-wy sposób dzieci dziękują rodzicom za lata trudu i wychowywania. Sobotnia Msza św. w intencji ro-dzin jest doskonałą okazją do uhonorowania rodzi-ców za ich poświęcenie i wysiłek. Jest też tą chwi-lą, kiedy do modlitwy może klęknąć cała rodzina: rodzice, dzieci, wnuki. Pobyt w Licheniu całej ro-dziny może być też okazją do wspólnego radosne-go świętowania. Dom pielgrzyma Arka ma już do-świadczenie w organizowaniu takich wyjątkowych uroczystości.

Po raz pierwszy w tym roku każda para małżeń-ska, która właśnie w Licheniu w trakcie sobotniej Eucharystii w intencji rodzin zdecyduje się święto-wać swoją 50 rocznicę ślubu, otrzyma na pamiątkę piękny dyplom gratulacyjny.

Jako tajemnica przymierza i komunii, związek jest dla małżonków wezwaniem, by czerpali siłę

z Eucharystii, źródła małżeństwa chrześcijańskiego

bazylika – kościół górnywtorek po Wielkanocy – październik

sobota godz. 19.00

Jan Paweł II Msza św.w intencji rodzin

– ŚLUBUJĘ CI MIŁOŚĆ, WIERNOŚĆ I UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ ORAZ ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ AŻ DO ŚMIERCI.

TAK MI DOPOMÓŻ PANIE BOŻE WSZECHMOGĄCY W TRÓJCY JEDYNY I WSZYSCY ŚWIĘCI – TE SŁOWA DLA WIELU LICHEŃSKICH PIEL-

GRZYMÓW MAJĄ FUNDAMENTALNE ZNACZENIE.

28

W każdy czwartek w licheńskiej bazylice odpra-wiane będzie Nabożeństwo, w którym pielgrzymi będą modlić się do Boga prosząc Go o potrzebne łaski za wstawiennictwem mariańskiego Błogosła-wionego – o. Stanisława Papczyńskiego.

Te wyjątkowe i niepowtarzalne Nabożeństwo będzie odprawiane w kaplicy dedykowanej Błogo-sławionemu założycielowi Zgromadzenia Księży Marianów, która mieści się na parterze licheńskiej bazyliki.

Jak powiedział kustosz Sanktuarium, ks. Wiktor Gumienny MIC: - Będziemy modlić się we wszyst-kich zanoszonych przez pielgrzymów intencjach jednak pomni na cud, jakiego Bóg dokonał za wsta-wiennictwem naszego Błogosławionego, będziemy polecać jego opiece szczególnie małżeństwa pra-gnące i oczekujące potomstwa.

Cud, o którym wspomniał Kustosz, miał miej-sce w 2001 r., kiedy to w łonie ciężarnej Polki ożył płód uznany wcześniej przez lekarzy za martwy. Po kilku miesiącach kobieta urodziła zdrowego chłop-ca. Medycyna nie potrafi tego wytłumaczyć. Nato-miast okazało się, że w czasie tych wydarzeń ojciec chrzestny ciężarnej modlił się w intencji uratowa-nia dziecka właśnie do ojca Stanisława Papczyń-skiego. Wydarzenia te powiązano ze sobą i ożywie-

nie płodu zaczęto przypisywać wstawiennictwu ojca Stanisława. Pod koniec 2006 r. papież Bene-dykt XVI uznał przytoczone wydarzenia za nad-przyrodzone i podpisał dekret o cudzie dokonanym za wstawiennictwem o. Papczyńskiego To otwo-rzyło drogę do beatyfikacji Założyciela marianów, którego 16 września 2007 r. w Licheniu wyniósł na ołtarze legat papieski kard. Tarcisio Bertone.

To pielgrzymi przyjeżdżający do licheńskiego sanktuarium i licheńscy parafianie dopytujący się o takie Nabożeństwo wskazali potrzebę jego wpro-wadzenia.

W czasie Nabożeństwa wierni będą odmawiać Koronkę 10 Cnót Ewangelicznych, na podstawie których Papczyński założył w XVII wieku Zgro-madzenie. Będą mogli także ucałować relikwie Błogosławionego, a na koniec przyjąć błogosła-wieństwo relikwiami. Kartki z prośbami do bł. Sta-nisława Papczyńskiego będzie można składać do specjalnego koszyczka ustawionego w kaplicy.

Z intencjami do błogosławionego o. Stanisława Papczyńskiego

Bazylika – kaplica Błogosławionegowtorek po Wielkanocy – paździenik

godz. 17:00

Nabożeństwow intencjach do bł. o. St. Papczyńskiego

Kaplica bł. Stanisława Papczyńskiego w dolnym kościele licheńskiej bazylikiFot. Archiwum

NabożeństwoPielgrzyma

29

Zgromadzenie Księży Marianów od Niepoka-lanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny po-wołał do istnienia żyjący w XVII w. kapłan – bł. Stanisław Papczyński. Założyciel nowej wspól-noty pragnął wraz ze swymi współbraćmi czcić Niepokalaną i uczyć innych zawierzenia i miłości do Maryi. Kolejnym charyzmatem marianów była modlitwa za dusze czyśćcowe oraz głosze-nie Ewangelii prostym ludziom, którzy byli po-zbawieni podstawowej znajomości prawd wiary.

Po śmierci bł. Stanisława Papczyńskiego na-stąpił okres próby, którą nowy zakon przeszedł zwycięsko. Marianie otwierali nowe placówki, również poza granicami Rzeczypospolitej. Przy swych klasztorach zakładali szkoły parafialne.

Rozwój zgromadzenia zahamowały zabory. Zaborcy likwidowali mariańskie klasztory dążąc do całkowitego zniszczenia zakonu. Przed rokiem 1864 kongregacja liczyła już tylko 55 zakonników zamieszkałych w siedmiu klaszto-rach na terenie Królestwa Polskiego. W 1908 r. w klasztorze w Mariampolu na Litwie pozostał przy życiu tylko jeden marianin – ojciec generał Wincenty Sękowski. Opatrzność Boża nie po-zwoliła jednakże na to, by zakon wymarł. Bł. ks. Jerzy Matulewicz (1871-1927), wicerektor Aka-demii Duchownej w Petersburgu, późniejszy bi-skup wileński, podjął dzieło odnowy zgroma-dzenia. Wraz ze swym przyjacielem ks. prof. Franciszkiem Buczysem zdecydowali się wstą-pić do zakonu i wieść w ukryciu życie jako ma-rianie. W sierpniu 1909 r. ks. Matulewicz na ręce bp. Kazimierza Ruszkiewicza, w obecności o. generała Sękowskiego, złożył śluby zakonne, a ks. Buczys został przyjęty do nowicjatu. Dzień ten jest uznawany za datę odnowienia Zgroma-dzenia.

W 1910 r. Pius X zatwierdził nowe konstytu-cje Zgromadzenia. Przystosowywały one reguły zakonu do życia w nowych warunkach. Biały ha-bit zastąpiono przez sutannę dla księży i strój świecki dla braci – marianie mogli więc praco-wać nie wyróżniając się. Śluby uroczyste zamie-niono na śluby proste, oficjum za zmarłych za-mieniono na inne pobożne praktyki w intencji dusz czyśćcowych. Braciom również powierzono obowiązki apostolskie. Marianie mieli też zajmo-

wać się edukacją dzieci i młodzieży. W 1911 roku, w chwili śmierci o. generała Sękowskiego, w zgromadzeniu było trzech zakonników i miało ono zabezpieczony byt prawny.

Bł. Jerzy Matulewicz kontynuował pracę. Otworzył nowicjat – najpierw w Petersburgu, a potem we Fryburgu. Marianie otworzyli rów-nież placówkę w Stanach Zjednoczonych. Gdy tylko Polska odzyskała niepodległość Ojciec Odnowiciel otwierał domy zakonne i nowicjaty w Polsce i na Litwie. Gdy w 1927 r. o. Matule-wicz umarł zgromadzenie liczyło 319 członków, którzy żyli i pracowali w 13 domach!

Rocznica odnowienia zgromadzenia będzie świętowana pod hasłem „pamięć – wdzięczność – wierność”. Obchodom towarzyszyć będą spo-tkania modlitewne i wydarzenia kulturalne ma-jące pomóc marianom w odnowieniu łaski po-wołania, życia wspólnotowego oraz przyczynić się do rozpowszechnienia wśród wiernych świeckich postaci bpa Jerzego Matulewicza. Szczegółowe informacje na www.marianie.pl na stronie Jubileusz.

Rok pamięciW TYM ROKU KSIĘŻA I BRACIA MARIANIE PRZEŻYWAJĄ WAŻNĄ

ROCZNICĘ – MIJA 100 LAT ODRODZENIA I REFORMY ZGROMADZENIA.

Błogosławiony Jerzy MatulewiczFot. X

KalendariumPielgrzyma

30

Papież Jan Paweł II i ks. Eugeniusz Makulski MIC kustosz senior licheńskiego sanktuarium

Kaplica 108 Męczenników w licheńskiej bazylice

Fot. Archiwum

Fot. Archiwum

KalendariumPielgrzyma

Jest ich 108. Męczennicy II wojny światowej. Księża, siostry zakonne i osoby świeckie; dwudzie-stolatkowie i osoby starsze – wszyscy oddali życie pozostając wiernymi swojej wierze. W tym gronie marianie: Jerzy Kaszyra (1904-1943) i Antoni Leszczewicz (1890-1943), którzy zginęli w płomie-niach razem ze swoimi parafianami podczas pacyfi-kacji wsi Rosica na Białorusi. Jest także ksiądz Henryk Kaczorowski (1888-1942), który w 1915 r. przez dziewięć miesięcy zastępował proboszcza w Licheniu. Po wybuchu wojny został aresztowany przez gestapo i przewieziony do hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Dachau. Ostatnie jego sło-wa brzmiały: My się nie łudzimy; my wiemy, co nas czeka. „Pan mym pasterzem, nie brak mi nicze-go”. Przyjmujemy z rąk Bożych to, co nas czeka. Módlcie się, abyśmy wytrwali, a my również bę-dziemy modlić się za was – tam – i wskazał ręką ku niebu. Został zagazowany w okolicach Linzu.

Męczenników wyniósł na ołtarze Jan Paweł II podczas Mszy beatyfikacyjnej 13 czerwca 1999 r. w Warszawie. W licheńskiej bazylice znajduje się kaplica dedykowana Męczennikom. Na jej ścianach są portrety Błogosławionych, a w ołtarzu obraz przedstawiający Chrystusa wśród Męczenników.

13 czerwca 2009 r. w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu odbędą się ogólnopolskie uroczystości ku czci Męczenników. Na Mszy św. o godz. 12.00 spotkają się wierni z miejsc, w których posługiwali i żyli Błogosławieni a także biskupi, księża, zakon-nicy i zakonnice z diecezji i zgromadzeń zakon-nych, z których pochodzili Męczennicy.

Ku czci Męczenników

Przed dziesięciu laty Sanktuarium Maryjne w Licheniu gościło przez trzy dni Wielkiego Pola-ka – papieża Jana Pawła II.

Ojciec Święty przyleciał do Lichenia w niedzie-le, 6 czerwca 1999 r. o zachodzie słońca. Wysiadł na lotnisku usytuowanym koło budowanej wów-czas bazyliki i papamobile wjechał na teren Sank-tuarium. Papieża witali uradowani pielgrzymi i zespół „Mazowsze” śpiewający piosenkę zaczy-nającą się od słów: Jadą goście jadą, do nas przy-jeżdżają, naszego Papieża w Licheniu witają... Przez całą noc, pomimo chłodu i ulewy, pielgrzymi czuwali modląc się. W poniedziałek, 7 czerwca, o godz. 5.00 przeniesiono Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej do ołtarza zbudowanego na schodach powstającej bazyliki. O godz. 6.00 roz-poczęła się Msza św. koncelebrowana przez 200 kapłanów mariańskich i około 300 kapłanów die-cezjalnych. O godz. 8.15 Ojciec Święty zwiedził świątynię, a następnie odprawił nabożeństwo, po-błogosławił budujący się kościół i zebranych na placu pielgrzymom. Po tej uroczystości poleciał do Bydgoszczy i Torunia, by wieczorem wrócić na nocleg do Lichenia.

W dziesiątą rocznicę tamtego wyjątkowego spo-tkania, 6 czerwca 2009 r. o godz. 19.30 w kościele górnym licheńskiej bazyliki odbędzie się koncert pieśni Maryjnych dedykowany Janowi Pawłowi II. Pieśni wykonają dzieci niedowidzące i niewidome - podopieczni Fundacji Inicjatyw na Rzecz Niepeł-nosprawnych Pro Omnibus z Ciechocinka.

Koncert pamięci

31

MARZEC2-8 Warsztaty. Poczucie wartości 7 Pielgrzymka pokutna z Konina 13-15 Rekolekcje Wielkopostne 20-22 Rekolekcje Wielkopostne 20-22 Rekolekcje dla organizatorów pielgrzymek25 Przybycie Sióstr Anunncjatek z Francji 27-29 Rekolekcje maryjne KWIECIEŃ2 4. rocznica śmierci Jana Pawła II4 Pielgrzymka pokutna z Konina11-14 Wielkanoc w Sanktuarium 17-19 Zjazd Rodziców Księży i Braci Marianów 24-26 Warsztaty dziennikarskie „Kościół bez tajemnic” 24-26 Warsztaty. O kryzysach i radzeniu sobie. Pielgrzymka NSZZ „Solidarność”30-03.05. Dni skupienia dla młodzieży męskiej MAJ1 159. rocznica objawień MB Licheńskiej Spotkanie Zespołu ds. Kontaktów między Konferencjami Episkopatów Polski i Litwy3 Pielgrzymka pokutna z Konina X Ogólnopolska Pielgrzymka Pracowników Wodociągów i Kanalizacji15-17 Rekolekcje maryjne 18 Wspomnienie bł. o. S. Papczyńskiego 23 III Ogólnopolski Zjazd Orkiestr i Chórów 24-28 Sympozjum z okazji 100- lecia Odrodzenia Zgromadzenia Księży Marianów29-31 Rekolekcje maryjne Ogólnopolska Pielgrzymka Sołtysów i Środowisk WiejskichCZERWIEC5-7 Rekolekcje maryjne 5-6 Spotkanie „W drodze na Lednicę.” 6 Koncert w 10. rocznicę pobytu Jana Pawła II w Licheniu7 Pielgrzymka pokutna z Konina12-14 Ogólnopolski Zjazd Diabetyków12-14 Rekolekcje maryjne 13 10. rocznica beatyfikacji 108 Męczenników 15-18 Rekolekcje. Spowiedź generalna 17-18 Ogólnopolska pielgrzymka Sybiraków 19-21 Rekolekcje maryjne 26-28 Rekolekcje maryjne 27-03.07. Rekolekcje powołaniowe Oaza chorych

Kalendarz wydarzeń 2009LIPIEC2 Odpust NMP Licheńskiej3-5 Rekolekcje maryjne 4 Pielgrzymka pokutna z Konina 6-8 Rekolekcje „Marianie z Maryją w Kościele”10-12 Rekolekcje maryjne 15-16 29. Piesza Pielgrzymka z Góry Kalwarii 16-17 V Pielgrzymka Rowerowa Słońsk – Licheń 17-19 Rekolekcje maryjne 25-26 XVI Ogólnopolskie Spotkania Środowisk Trzeźwościowych 26 Odpust dla kierowców27-29 Rekolekcje maryjne 31-02.08. Rekolekcje maryjne Oaza chorychSIERPIEŃ1 Pielgrzymka pokutna z Konina 3-5 Rekolekcje maryjne 5-14 Kolonie ministrantów z parafii mariańskich7-9 Rekolekcje maryjne 10-13 Rekolekcje. Spowiedź generalna 13-16 Rekolekcje maryjne 15 Odpust – Wniebowzięcie NMP Pielgrzymka Ludzi Pracy29-30 I Licheńskie Spotkania Rodzin WRZESIEŃ Piesza pielgrzymka pokutna z Konina VI Ogólnopolska Pielgrzymka Honorowych Dawców Krwi25-27 Pielgrzymka uczniów III klas gimnazjówPAŹDZIERNIK2-4 Warsztaty o współuzależnieniu 2-4 Rekolekcje różańcowe 3 Piesza pielgrzymka pokutna z Konina Inauguracja roku szkolnego OHP16-18 Rekolekcje różańcowe 27-29 Warsztaty dla DDA LISTOPAD 6-8 Rekolekcje dla Parafialnych Zespołów Caritas Archidiecezji Poznańskiej7 Piesza pielgrzymka pokutna z Konina27- 29 Warsztaty psychologiczne dla DDA Ogólnopolski Zjazd Ministrantów z Parafii Mariańskich GRUDZIEŃ 4-6 Rekolekcje adwentowe dla środowisk trzeźwościowych 5 Piesza pielgrzymka pokutna z Konina24.12.-01.01. Święta Bożego Narodzenia bezalkoholowy sylwester 28-2.01.10 Rekolekcje powołaniowe

32

Informacje praktyczne 2009

BAZYLIKAKościół górny – nawa główna

Msze Święte Dni powszednie 600, 730, 1000, 1200, 1600, 1900

Niedziele, święta 600, 730, 1000, 1200, 1600, 1800

Każdy wtorek 1900 w intencji dzieci poczętych Każda środa 1900 w intencji chorych,

po Mszy św. błogosławieństwo dla chorych w pierwszą środę miesiąca po Mszy – sakrament

namaszczenia chorych Każdy czwartek 1900 w intencji Księży Maria-

nów w 100. rocznice odnowienia Zgromadzania Każdy piątek 1900 w intencji Polaków na emi-

gracji i ich rodzin Każda sobota 1900 w intencji rodzin

Nabożeństwa Różaniec codziennie 1800, w maju i w czerwcu po

Nabożeństwie Różańcowym – Nabożeństwo Ma-jowe i Nabożeństwo Czerwcowe

Apel Maryjny poniedziałek – sobota 2100

Procesja ze świecami w piątki i soboty po Apelu Maryjnym

Kościół dolnykaplica Trójcy Św.

Adoracja Najświętszego Sakramentu poniedzia-łek – piątek 1300-1600, sobota-niedziela 900-1600

Koronka do Miłosierdzia Bożego codziennie 1500

Kaplica bł. St. Papczyńskiego Nabożeństwo do bł. Stanisława Papczyńskiego

Każdy czwartek 1700 w intencjach zanoszonych za pośrednictwem bł. Stanisława Papczyńskiego

KOŚCIÓŁ ŚW. DOROTY Msze Święte

Dni powszednie 700, 1800

Niedziele i święta 900, 1030, 2000

Spowiedź W czasie każdej Mszy Św. oraz Adoracji Naj-

świętszego Sakramentu Po każdej Mszy św. święcone są dewocjonalia

PROŚBY I PODZIĘKOWANIA Można składać w Kancelariach dla Pielgrzymów osobiście, listownie, telefonicznie lub e-mailowo tel. (+48) 063 270 81 43, 270 81 61, e-mail: [email protected] adres: Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej, ul. Klasztorna 4; 62-563 Licheń StaryNumer konta: 59 1320 1449 2769 6770 2000 0004

INFORMACJE I ORGANIZACJA POBYTU

Biuro Obsługi Pielgrzymaponiedziałek-piątek 800-1900, sobota 700-1900

niedziela 800-1600

Tel. (+48) 063 270 81 63, 063 270 81 42 Fax. (+48) 063 270 85 75 e-mail: [email protected], www.lichen.plOprowadzania

Zbiorowe bezpłatne: dni powszednie godz.: 900, 1030, 1400, 1645

w niedziele i święta godz.: 845 i 1400. Indywidualne płatne: po telefonicznym uzgod-

nieniu z Biurem Obsługi Pielgrzyma. Formularz rezerwacji przewodnika – www.li-

chen.pl w panelu Informacji dla pielgrzymówPOSŁUGI

Centrum Formacji Maryjnej: rekolekcje i kate-chezy maryjne, tel. 063 270 77 20;

www.maryja.pl e-mail: [email protected] Licheńskie Centrum Pomocy Rodzinie i Oso-

bom Uzależnionym: pomoc osobom uzależnio-nym i ich rodzinom, pomoc w przygotowaniu do małżeństwa, rekolekcje, warsztaty i szkole-nia tel. 063 270 81 32; www.pomoclichen.pl

e-mail: [email protected] Duszpasterstwo Powołań: rozmowy z księżmi

i siostrami zakonnymi o drogach życia tel. 503 079 511, 501 650 750; e-mail: [email protected]

Posługa egzorcysty: tel. 063 270 81 48 (po godz. 2000); e-mail: [email protected]

NOCLEGI WYŻYWIENIERecepcja domów pielgrzyma:tel.: (+48) 063 270 81 62 fax: (+48) 063 270 83 20 www.arka.lichen.pl, e-mail: [email protected]

Dom pielgrzyma ARKA łóżka w pokojach 2-10 osobowych wszystkie pokoje z łazienkami

Dom pielgrzyma BETANIA łóżka w pokojach 2-6 osobowychDoba hotelowa od 1500-1000

Całodzienne wyżywienie grup i osób indywidualnych Bar ARKA tel (+48) 063 270 83 23

fax(+48) 063 270 83 20 Gospoda Emaus tel. (+48) 063 270 81 88

fax.(+48) 063 270 77 00

Na terenie Sanktuarium obowiązuje strój właściwy dla miejsca.

OD WTORKU PO WIELKANOCY DO PAŹDZIERNIKA

33

W ubiegłym roku młodzież zmierzająca na XII Spotkanie Młodych na Lednicy pierwszy raz modliła się i bawiła w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu. Spotkanie prowadziła Mariańska Wspólnota Młodych. To oni tak energetycznie, jak widzicie na zdjęciach :-), grali i śpiewali za-grzewając wszystkich do głoooośnego! chwale-nia Pana. Członkowie Mariańskiej Wspólnoty dali też popis swoich umiejętności w kilku scen-kach ewangelizacyjnych, które prowadziły ku tematowi spotkania. Krótką katechezą wygłosił ks. Roman Frąckowiak MIC.

Tegoroczne XIII Spotkanie Młodych na Led-nicy, organizowane jak zawsze przez Duszpa-sterstwo Akademickie z Poznania i dominikani-na ojca Jana Górę, odbędzie się 6 czerwca pod hasłem „Lednica o czasie!”. Wędrujących na pola pod Bramę Rybną młodzi księża marianie zapraszają 5 czerwca na spotkanie w Licheniu.

W drodze na Lednice

18.00 Nabożeństwo pokutne 18.30 spowiedź 19.00 Msza św. – nawa główna bazyliki 20.00 Tańce, śpiewy, zabawa – amfiteatr „Pod dzwonami” 21.00 Apel Maryjny z procesją ze świecami – nawa główna bazyliki

Program5 czerwca 2009 r.

DuszpasterstwoPowołan

34

35

36