PAPIEROWY TYGRYS? [ANALIZA] - Defence24

11
aut. Jerzy Reszczyński 05.04.2021 PAPIEROWY TYGRYS? [ANALIZA] Najlepszy czołg II wojny światowej? Zamiast słowa „czołg” można podstawić inne: samolot myśliwski, bombowiec, okręt, karabin… To jedno z tych pytań, które zadawane będzie tak długo, jak długo będą chętni do toczenia takich sporów. I najpewniej nigdy nie doczeka się odpowiedzi, którą zaakceptują wszyscy pasjonujący się tym zagadnieniem. Zależnie od tego jakie kto ma sympatie polityczne, ale też i wiedzę techniczną oraz historyczną, na tak postawione pytanie padać będą całkowicie różne odpowiedzi, a każda poparta będzie setkami argumentów. Jednemu nie da się zaprzeczyć: nie da się tego sporu rozstrzygnąć, nie przyjąwszy wcześniej zasad, w oparciu o które czynione są analizy i porównania. Do innych wniosków dojdziemy, biorąc pod uwagę wyłącznie parametry techniczne, jak kaliber uzbrojenia, grubość i ukształtowanie pancerza, rozmiary i masę czołgu, moc jednostki napędowej, klasę i jakość przyrządów obserwacyjno- celowniczych. Do innych dojdziemy, jeśli skupimy się na takich elementach, jak awaryjność poszczególnych części i podzespołów i niezawodność całego systemu, podatność na naprawy w warunkach polowych, decydująca o odtwarzaniu gotowości bojowej, czy zdolność do aktywnego współdziałania czołgu z innymi rodzajami broni – artylerią, lotnictwem, wojskami inżynieryjnymi, piechotą, jeśli uwzględnimy jakość, skuteczność i zapas amunicji, systemy samoobrony, a jeszcze inne otrzymamy rezultaty, kiedy skupimy się na taktyce użycia konkretnego typu czołgu, zabezpieczeniu logistycznym działania jednostki pancernej, zasadach współdziałania czołgów w ugrupowaniu w ataku i obronie, systemach łączności i wymiany informacji pomiędzy pojazdami oraz wozami bojowymi i ośrodkami dowodzenia. Wreszcie – czynnikiem o olbrzymim znaczeniu jest także poziom wyszkolenia bojowego załogi, jej doświadczenie, morale. Historia wojen zna aż nadto wiele przypadków, kiedy będący w teoretycznie znacznie słabszym położeniu, słabiej uzbrojony i mniej liczny żołnierz odnosił sukces właśnie dzięki morale, mądrzejszej taktyce i wyższemu poziomowi wyszkolenia oraz lepszemu wykorzystaniu obiektywnych uwarunkowań, w jakich prowadzone są działania (ukształtowanie terenu, pogoda itp.). Czytaj też: Remont pancernego Lisa dobiega końca Wiele mitów narosło wokół jednego ze sztandarowych typów broni pancernej III Rzeszy, któremu nierzadko przypisywane są co najmniej niezwykłe cechy, syntetyzowane pod popularnym w końcowej fazie wojny określeniem Wunderwaffe. Czy tą „cudowną bronią” był, czy mógł stać się, największy i najcięższy czołg II wojny światowej, Panzerkampfwagen VI Ausf. B Tiger II, czasami określany jako Königstiger – w Polsce zaś często, acz błędnie jako Tygrys Królewski, w rzeczywistości Königstiger to tygrys bengalski. Należy ten typ uzbrojenia postrzegać jako ważny rozdział w rozwoju broni pancernych, czy raczej jako jedną z licznych ślepych uliczek, w które niemiecki przemysł wojenny brnął tym bardziej, im bardziej rozpaczliwa stawała się sytuacja strategiczna Niemiec?

Transcript of PAPIEROWY TYGRYS? [ANALIZA] - Defence24

aut. Jerzy Reszczyński 05.04.2021

PAPIEROWY TYGRYS? [ANALIZA]

Najlepszy czołg II wojny światowej? Zamiast słowa „czołg” można podstawić inne: samolot myśliwski,bombowiec, okręt, karabin… To jedno z tych pytań, które zadawane będzie tak długo, jak długo będąchętni do toczenia takich sporów. I najpewniej nigdy nie doczeka się odpowiedzi, którą zaakceptująwszyscy pasjonujący się tym zagadnieniem. Zależnie od tego jakie kto ma sympatie polityczne, aleteż i wiedzę techniczną oraz historyczną, na tak postawione pytanie padać będą całkowicie różneodpowiedzi, a każda poparta będzie setkami argumentów.

Jednemu nie da się zaprzeczyć: nie da się tego sporu rozstrzygnąć, nie przyjąwszy wcześniejzasad, w oparciu o które czynione są analizy i porównania. Do innych wniosków dojdziemy,biorąc pod uwagę wyłącznie parametry techniczne, jak kaliber uzbrojenia, grubość i ukształtowaniepancerza, rozmiary i masę czołgu, moc jednostki napędowej, klasę i jakość przyrządów obserwacyjno-celowniczych. Do innych dojdziemy, jeśli skupimy się na takich elementach, jak awaryjnośćposzczególnych części i podzespołów i niezawodność całego systemu, podatność na naprawy wwarunkach polowych, decydująca o odtwarzaniu gotowości bojowej, czy zdolność do aktywnegowspółdziałania czołgu z innymi rodzajami broni – artylerią, lotnictwem, wojskami inżynieryjnymi,piechotą, jeśli uwzględnimy jakość, skuteczność i zapas amunicji, systemy samoobrony, a jeszcze inneotrzymamy rezultaty, kiedy skupimy się na taktyce użycia konkretnego typu czołgu, zabezpieczeniulogistycznym działania jednostki pancernej, zasadach współdziałania czołgów w ugrupowaniu w atakui obronie, systemach łączności i wymiany informacji pomiędzy pojazdami oraz wozami bojowymi iośrodkami dowodzenia. Wreszcie – czynnikiem o olbrzymim znaczeniu jest także poziom wyszkoleniabojowego załogi, jej doświadczenie, morale.

Historia wojen zna aż nadto wiele przypadków, kiedy będący w teoretycznie znacznie słabszympołożeniu, słabiej uzbrojony i mniej liczny żołnierz odnosił sukces właśnie dzięki morale, mądrzejszejtaktyce i wyższemu poziomowi wyszkolenia oraz lepszemu wykorzystaniu obiektywnychuwarunkowań, w jakich prowadzone są działania (ukształtowanie terenu, pogoda itp.).

Czytaj też: Remont pancernego Lisa dobiega końca

Wiele mitów narosło wokół jednego ze sztandarowych typów broni pancernej III Rzeszy, któremunierzadko przypisywane są co najmniej niezwykłe cechy, syntetyzowane pod popularnym w końcowejfazie wojny określeniem Wunderwaffe. Czy tą „cudowną bronią” był, czy mógł stać się, największy inajcięższy czołg II wojny światowej, Panzerkampfwagen VI Ausf. B Tiger II, czasami określany jakoKönigstiger – w Polsce zaś często, acz błędnie jako Tygrys Królewski, w rzeczywistości Königstiger totygrys bengalski.

Należy ten typ uzbrojenia postrzegać jako ważny rozdział w rozwoju broni pancernych, czy raczej jakojedną z licznych ślepych uliczek, w które niemiecki przemysł wojenny brnął tym bardziej, im bardziejrozpaczliwa stawała się sytuacja strategiczna Niemiec?

PzKpfw VI Ausf. B Tiger II powstał niejako w ramach „korespondencyjnego pojedynku” pomiędzy,wiodącymi wówczas w świecie, przemysłami czołgowymi Niemiec i ZSRR. W lecie 1943 r. Rosjanieprzyjęli na uzbrojenie swój czołg ciężki IS-1 z armatą 85 mm. Dość szybko zastąpiony on został przez46-tonowy czołg ciężki IS-2 uzbrojony w armatę 122 mm, która – choć nie zadowalała w walce zczołgami (zbyt niska prędkość początkowa pocisku) – sprawdzała się jako skuteczny oręż do rozbijaniaciężkich umocnień. Czyniło to z IS-a skuteczny czołg przełamania, choć w walce manewrowejwyższość należało przyznać ruchliwym, dobrze uzbrojonym i nieźle opancerzonym średnim T-34/85.Analiza niedoróbek i błędów popełnionych przy pospiesznym wdrożeniu IS-2 doprowadziła dopowstania w 1943 r. doskonalszej konstrukcji, IS-2M, i, w końcowej fazie rozwoju konstrukcji, IS-3,który wszedł do produkcji już praktycznie w końcówce wojny w Europie.

Czytaj też: Świnoujście: minerzy neutralizują "zabójcę pancerników"

Tiger II był odpowiedzią na sformułowane na początku 1943 r. zlecenie, jakie Albert Speer skierowałdo zakładów Henschel i Porsche. Już w październiku tego roku światło dzienne ujrzały pierwszeprototypy nowego wozu, różniące się m.in. konstrukcją wieży. Opracowano je w obydwu firmach,Henschel (Tiger II H) i Porsche (Tiger II P). W odróżnieniu od twórców czołgów IS, konstruktorzy tegowozu „pojechali po bandzie”, wyposażając go w potężne opancerzenie. To musiało przełożyć się namasę wozu, która sięgnęła 68,8 tony (Porsche) i 69,9 tony (Henschel).

Ponieważ niemiecki przemysł nie był w stanie w tym okresie wygenerować napędu odpowiedniego dlatak ciężkiego wozu, wykorzystano pojedynczy silnik Maybach HL 230 P30 o mocy 700 KM,wykorzystywany w lżejszym aż o 11 ton czołgu Tiger i ważącym niespełna 45 ton czołguPanzerkampfwagen V Panther (Sd.Kfz.171). Musiało się to odbić zarówno na trwałości mechanizmówprzeniesienia napędu, jak i na słabych właściwościach trakcyjnych „Królewskiego” oraz jegomonstrualnym apetycie na paliwo, co z kolei przekładało się na mizerny operacyjny zasięg na polubitwy (czołg ten spalał w terenie nawet 750 l benzyny na 100 km).

Tygrys II należący do 503 batalionu czołgów ciężkich. Fot. Fapuel/Bundesarchiv/Wikimedia Commons

Podstawowym uzbrojeniem czołgu stała się armata kalibru 88 z lufą o długości 71 kalibrów (aż o 15kalibrów więcej niż w wypadku czołgu Tiger I). Wraz z przekonstruowaniem jej w stosunku dopoprzednika pozwoliło to uzyskanie skutecznej donośności na poziomie ponad 3 km i bardzo wysokiejcelności, także w wypadku prowadzenia ognia w ruchu. Te zdolności zapewniała nie tylko balistykadziała, ale też wysokiej jakości przyrządy celownicze i precyzyjne mechanizmy naprowadzania armatyoraz łatwość jej obsługi. Czołg dysponował też silnym pancerzem, de facto chroniącym go w przedniejpółsferze przed ogniem zdecydowanej większości alianckich środków przeciwpancernych, mocnoograniczającym też ich skuteczność z boków i z tyłu.

Jednocześnie jednak... nie miał racji bytu na polu walki. Gdyby wojna na Wschodzie toczyła się wedługniemieckiego scenariusza, na bezkresnych równinach Rosji ten czołg mógłby siać spustoszenie,pozostając nietykalnym. Jednak to Rosjanie narzucili narrację, doprowadzając do szybkiegoprzesuwania linii frontu na Zachód i, operując dużymi, manewrowymi zgrupowaniami czołgów i działpancernych, zmuszali wroga do działań odwrotowych i obronnych, w których ten typ czołgu niewykazywał swoich atutów.

Czytaj też: Pancerny Lis gen. Andersa przyleciał do Polski

Produkcję seryjną udało się uruchomić w 1944 r., kiedy sytuacja militarna Niemiec stawała sięopresyjnie trudna, zaś wojenny przemysł niemiecki dostawał coraz większej zadyszki, głównie zpowodu kurczącego się dostępu do surowców oraz coraz większych problemów z wykwalifikowanąkadrą przemysłową, wysysaną na front przez Wehrmacht. Ostatecznie wyprodukowanych zostałomniej niż 500 wozów tego typu. Tylko 50 z nich otrzymało wieżę typu Porsche, wzorowaną na wieżywczesnych wariantów T-34, pozostałe – kanciastą i większą wieżę opracowaną przez Henschla,konstrukcyjnie zbliżoną do wieży „małego Tygrysa”. Pośpiech przy opracowywaniu Tigera II musiałodbić się na jakości zarówno produkcji, zastosowanych technologii, jak i jakości rozwiązańkonstrukcyjnych. Piętą achillesową wozu był bardzo awaryjny i mocno przeciążony systemprzeniesienia napędu ze skrzynią biegów na czele. Wiele do życzenia pozostawiałaskomplikowana, nijak nie przystająca do realiów gospodarki czasu wojny technologia produkcji. Wózbył skomplikowany w produkcji i serwisowaniu, masę problemów przysparzało funkcjonowanianajbardziej elementarnych części i podzespołów.

Sytuacji nie ułatwiał obowiązujący w niemieckiej armii system organizacji logistyki serwisowaniaskomplikowanego sprzętu bojowego; w jednostkach mogły być usuwane tylko najprostsze usterkii uszkodzenia, do prowadzenia poważniejszych napraw serwisowych sprzęt należało odesłać dozakładu producenta, co w warunkach wojennych było nieomal absurdalnym pomysłem). Odrębnąsprawą były coraz mocniej odczuwalne niedostatki w zaopatrzeniu surowcowym, co powodowałocoraz większe trudności w uzyskiwaniu odpowiedniej jakości materiałów do produkcji. Dotyczyło togłównie deficytowych składników stopowych, takich jak wanad, wolfram, nikiel, chrom, bez którychnie da się uzyskać odpowiednich parametrów np. stali okrętowych, materiałów do produkcji silników,luf armatnich czy stali pancernych oraz „gorących” elementów silników.

Czytaj też: W cieniu snów o potędze. Historia błędów zatacza koło?

Odrębną sprawą są, ocierające się niejednokrotnie o szaleństwo, zapadające na najwyższychszczeblach III Rzeszy decyzje o charakterze politycznym, które doprowadzały do niezrozumiałych

opóźnień we wdrażaniu nawet skądinąd udanych wzorów uzbrojenia. Tak było np. z prekursorskimmyśliwcem odrzutowym Me-262, który, podobno za sprawą decyzji samego Hitlera – usiłowanouczynić… bombowcem. Opóźniło to o wiele miesięcy wykorzystanie tej maszyny na masową skalę dozwalczania alianckich bombowców. Inna decyzja: absorbujący gigantyczną część potencjałuprodukcyjnego III Rzeszy projekt samolotu He-177, za sprawą którego zabrakło środków i potencjałukadrowego do rozwijania innych, bardziej realistycznych projektów. Zaangażowanie przemysłu IIIRzeszy w szaleństwo związane z produkcją Tigera II nie pozostało bez wpływu na skalę produkcjisprawdzonych już w boju czołgów Tiger (zbudowano ich łącznie tylko ok. 1,3 tys.) i Panther (do końcawojny powstało ich ok. 6 tys.). Dodajmy: na szczęście.

Armia, która prowadziła w realiach II wojny światowej działania ofensywne, pozyskiwała teren. Pod jejkontrolę trafiały znajdujące się na podbijanych terenach zasoby – siła robocza, uprawy rolne, aleprzede wszystkim zapasy surowców, fabryki, kopalnie rud, magazyny surowców. W końcu – takżemagazyny i składy baz wojskowych, pola stoczonych bitew, na których zalegają tysiące egzemplarzyuszkodzonego lub zniszczonego sprzętu bojowego, własnego i przeciwnika. Każdy z nich to tony, lubdziesiątki ton, stali, nadającej się do przetworzenia w hutach. To potężny rezerwuar deficytowych idarmowych surowców. Armia walcząca w odwrocie traciła nie tylko terytoria, zabitych i rannych,którzy idą do niewoli, ale też bezpowrotnie składnice sprzętu i amunicji, których nie zdążyławykorzystać lub ewakuować, jak i bitewne pobojowiska, na których zalegają – w postaci uszkodzonegolub zniszczonego sprzętu – dziesiątki i setki tysięcy ton materiałów, nadających się do wykorzystaniaw przemyśle zbrojeniowym.

Jedna z pierwszych wersji Tygrysa II we Francji. Fot. Wikimedia Commons/Wagner/Bundesarchiv

Na marginesie: traf chciał – liczącym się „dostawcą surowców” dla przemysłu lotniczego IIIRzeszy stały się od 1944 r…. dowództwa alianckich strategicznych sił bombowych,prowadzących zmasowane naloty na ośrodki przemysłowe Niemiec, szlaki kolejowe, porty,miasta, tamy itp. Od 1944 r. specjalne służby ściągały z tzw. terenu wraki zestrzelonych nadNiemcami alianckich bombowców, stanowiących cenny rezerwuar deficytowego już wówczasaluminium, bez którego III Rzesza nie była w stanie zapewnić ciągłości produkcji myśliwców mającychbronić niemieckiego nieba… To była cena za… skok technologiczny, jakiego niemiecki przemysłlotniczy dokonał na początku lat 30., zarzucając technologię wykorzystania w lotnictwie surowcówdrzewnych na rzecz rozwijania konstrukcji metalowych. Kiedy zaczęło brakować aluminium, zaczęłysię schody. Rozpaczliwe próby stworzenia samolotu, który miałby być niemiecką kopią „drewnianego

cudu”, jakim był DH Mosquito, skończyły się kompletną porażką. Przemysłowi III Rzeszy najzwyczajniejzabrakło już w tym czasie kompetencji technologicznych, które – pozornie wbrew postępowidokonującemu się w przemyśle lotniczym – udało się zachować Brytyjczykom. Problemy ocharakterze surowcowym, ale także czas, stały się pośrednimi zabójcami Tigera B. Zabrakłoczasu (także – środków) na stworzenie dostatecznie silnego napędu – nie tylko silnika, ale też układuprzeniesienia mocy, przekładni. Wyobraźmy sobie: 700-konny silnik „dużego Tygrysa” musiałzapewnić możliwość przemieszczania się na polu walki maszynie o masie 70 ton.

Czytaj też: Kolejny atak rosyjskiej propagandy na polską historię [KOMENTARZ]

Tymczasem współczesne odpowiedniki tego monstrum poszczycić się mogą o niebo lepszymicharakterystykami: Abrams waży ponad 60 ton (w zależności od wersji), a napędza go jednostka omasie 1500 KM, C-1 Ariette waży 48 ton i ma 1300 KM, Leclerc – waży wprawdzie 62 tony, ale ma1500 KM, 55-tonowy Leopard 2A4 (jak i jego ponad 60-tonowe modernizacje) także dysponują mocą1500 KM, T-72 – waży tylko 41 ton, ale przy mocy napędu 780 KM, K2 Black Panther waży 55 ton przynapędzie o mocy 1500 KM, w końcu, dla porównania, choć to inna klasa wozów bojowych, którejstawia się wymagania niższe niż czołgom – polska sh Krab waży 48 ton, i ma „pod maską” 1000 KM.

W kontekście tych sprzeczności technicznych i problemów, które nosił w swoim DNA 70-tonowy TigerII zupełnym szaleństwem wydaje się być zrodzona jeszcze w 1942 r. koncepcja budowy 188-tonowego czołgu Panzerkampfwagen VIII Maus, który zaabsorbował na dwa lata potencjałwiększości czołowych filarów przemysłu zbrojeniowego Niemiec, a którego historia zakończyłasię na dwóch niedokończonych prototypach (jedyny zachowany podziwiać można w muzeum wKubince).

Jeden z prototypów czołgów Maus, eksponowany w muzeum w Kubince. Fot. Superewer/Wikimedia Commons.

Zabrakło czasu i potencjału, aby dla potrzeb batalionów czołgów ciężkich uzbrojonych w te czołgistworzyć… silne kompanie inżynieryjne, które miałyby potwornie ciężkim maszynom zapewnićmożliwość przemieszczania się. Nie zapominajmy, że lata końcowe II wojny światowej to nie był czasbudowania, skądinąd łatwych do zniszczenia przez dominujące w powietrzu lotnictwo alianckie,mostów o nośności 70 i więcej ton. Środkowoeuropejski teatr działań wojennych (a na nim odpoczątku 1944 r. toczyły się rozstrzygające działania frontu wschodniego) posiadał aż nadtoprzeszkód wodnych, i zbyt mało mostów o wysokiej nośności.

Do batalionów czołgów ciężkich oddelegowywano więc kompanie saperów, którzy mieli za zadaniepodążać na kierunku przemarszu pancerniaków i wzmacniać istniejące przeprawy. Mało tego – niebyło dostatecznie dużo dobrze rozpoznanych brodów, którymi można byłoby sprawnie przeprawiaćprzez przeszkody wodne (były nimi nawet małe i średniej wielkości rzeczki) tak ciężki sprzęt pancernywraz z niezbędnym zapleczem logistycznym (zaopatrzenie w amunicję, paliwa itp.). Odbierało tojednostkom pancernym to, co było ich siłą i atutem od początku wojny – swobodę manewru iszybkość operowania w przestrzeni taktycznej. Zdarzało się, że podczas przemarszu przezmiasta i miasteczka pod Tygrysami II załamywały się podziemne instalacje infrastrukturalne, i potężneczołgi grzęzły w ruinach zmiażdżonej kanalizacji.

Czytaj też: Świnoujście zagrożone pięciotonową bombą z II wojny światowej [ANALIZA]

Czołgi te były też bezradne w grząskim gruncie, po większych opadach deszczu. Nie zdołanoopracować i wdrożyć wozów technicznych, zdolnych np. ewakuować uszkodzonego 70-tonowca z polawalki. Słowem – wielki Tygrys musiał paść ofiarą własnej wielkości. Nie są do końca jasne i wiarygodneinformacje o tym, jak i kiedy „Tygrys Królewski” przeszedł swój chrzest bojowy. Najprawdopodobniejmiało to miejsce – tak podaje wiele źródeł, także niemieckich – latem 1944 r. w toku operacji wNormandii, gdzie operowały 503. Batalion Czołgów Ciężkich i 101. Batalion Czołgów Ciężkich SS,posiadające na swym uzbrojeniu czołgi tego typu. Można je zobaczyć na licznych niemieckichkronikach filmowych. Istnieją źródła, według których już w połowie lipca 1944 r. ciężkie Tigeryodebrały tam właśnie pierwsze lanie tracąc trzy wozy. Niedługo później, w sierpniu, Tiger Bprzeszedł niesławny debiut na froncie wschodnim. Do walki przeciwko Armii Czerwonejskierowano pierwszą formację, która miała być w całości uzbrojona w ten sprzęt, 501. BatalionCzołgów Ciężkich. To jedna z najlepszych niemieckich jednostek pancernych, mająca za sobą walkim.in. w Tunezji i na froncie wschodnim. Do Niemiec wycofano ją na odpoczynek, uzupełnienie strat iprzezbrojenie, aby mogła zostać użyta w najbardziej newralgicznym miejscu frontu.

Czytaj też: Ukraść Goeringowi… Acht komma Acht!

A ten akuratnie pojawił się tutaj, pomiędzy Staszowem a Oględowem. Na tym odcinku frontu sytuacjabyła wyjątkowo dla Niemców niekorzystna, ale zawierała też, potencjalnie, zalążki możliwego doosiągnięcia sukcesu. Potrzebny był jednakże odpowiedni do założeń potencjał bojowy. Ponieważ TigerB ulegał częstym awariom, niedobory uzupełniono wysłużonymi maszynamiPanzerkampfwagen IV. Stawiano, iż czołgiści podołają zadaniu zastopowania nacierającychjednostek Armii Czerwonej, które powoli zaczynały wyczerpywać swój potencjał po rozpoczętej narówninach środkowej Ukrainy ofensywie. Rozpoczęta 13 lipca operacja lwowsko-sandomierskadoprowadziła do sprawnego rozbicia niemieckiej obrony i błyskawicznego przesunięcia linii frontu nazachód. Po Lwowie i Brodach 22 lipca zdobyto Lublin, 27 lipca – Przemyśl, a 29 lipca radzieckie czołgidotarły do Wisły w rejonie Baranowa Sandomierskiego. Z marszu udało się zdobyć przyczółek nazachodnim brzegu Wisły, w czym nieoceniona okazała się pomoc Polaków, którzy pomogli gromadzić

środki przeprawowe, wskazywali najdogodniejsze podejścia do koryta rzeki, zapamiętane jeszcze zczasów działań wojsk rosyjskich w czasie poprzedniej wojny światowej. Po latach przyznawali to, idoceniali, radzieccy dowódcy, tacy jak generał Paweł Rybałko, dowódca 3. Gwardyjskiej ArmiiPancernej. Walki o pogłębienie i poszerzenie przyczółka były bardzo zacięte, i dla nacierających –skuteczne. Niemcy już 1 sierpnia 1944 r., atakami z rejonu Tarnobrzega i Mielca, usiłowali temuprzeciwdziałać. Nie tylko zostali odparci, tracąc m.in. Stalową Wolę z pobliskim lotniskiem orazrozszabrowanymi i zdewastowanymi Zakładami Południowymi (które jednak szybko stały sięzapleczem remontowym dla frontu), ale i dopuścili do tego, że Armia Czerwona już 3 sierpnia dotarłado Staszowa, odległego od zachodniego brzegu Wisły o ponad 20 km.

Czytaj też: Pancerna II RP [ANALIZA]

Groziło to Niemcom otwarciem dla Armii Czerwonej drogi na kierunku krakowsko-śląskim orazzagrażało wlaniem się dużych ugrupowań Armii Czerwonej na niziny centralnej Polski. Intensywnie nato zresztą pracowano, nie bacząc na fakt dramatycznie rozciągniętych dróg zaopatrzeniowych iosłabienia rezerw. O determinacji Rosjan niech świadczy to, że do 5 sierpnia, kiedyprzejęli Tarnobrzeg, na odcinku Wisły pomiędzy Tarnobrzegiem a Baranowem Sandomierskimzbudowano 13 mostów, przez które przeprawiały się oddziały I Frontu Ukraińskiego. Intensywnewalki toczyły się również nieco dalej na północ, na przyczółku warecko-magnuszewskim. Dla Niemcówutrata kolejnych strategicznych pozycji na Wiśle oznaczała załamanie się frontu. Dlategopostanowiono zdusić przyczółek baranowsko-sandomierski silnym uderzeniem pancernym,skierowanym na kierunek staszowski (podobną taktykę zastosowano zresztą na przyczółku warecko-magnuszewskim, gdzie stoczono ciężki bój pod Studziankami).

Po to ściągnięto tutaj nowe, wypoczęte jednostki, w tym 501. Batalion Ciężkich Czołgów uzbrojony wTigery B. Bojowych nastrojów niemieckich pancerniaków bynajmniej nie zmąciło to, że aż 15 nowychpotężnych maszyn zepsuło się podczas... załadunku na platformy kolejowe jeszcze wNiemczech. Kiedy Tigery B, opuściwszy lory na stacji Kielce, na własnych gąsienicach ruszyły wkierunku siedziby dowództwa 16. Dywizji Pancernej, skąd miały dotrzeć na miejsce planowanej bitwy,zrobiło się jeszcze smutniej. Kolejnych 10 czołgów zdefektowało, pozostałe brnęły wolniuteńkonaprzód, poprzedzane przez saperów sprawdzających i wzmacniających kolejne mosty na trasieprzemarszu batalionu. Mimo to duch bojowy nie zamarł, i w nocnej potyczce zgrupowanie zaatakowałoradzieckich piechurów. Ich lekkie armaty przeciwpancerne okazały się totalnie nieskuteczne wobecpotężnych pancerzy niemieckich kolosów.

Czytaj też: Żaryn: rosyjska propaganda ws. II wojny światowej stała się groteskowa

Utwierdziło to pancerniaków w przeświadczeniu, że – jak zapowiedział dowodzący 501. Batalionem mjrErhard von Legat – „to nie będzie atak, tylko polowanie na Iwana”. Rosjanie wycofali się, tworzącprzestrzeń, w której rankiem Niemcy mogli rozwinąć uderzenie na Oględów. Informacje o tym, że nakierunku niemieckiego natarcia pojawiło się silne ugrupowanie pancerne dysponujące nieznanymidotychczas, dużymi czołgami, Rosjanie szybko przetworzyli na plan oporu: 12 sierpnia na kierunkuniemieckiego uderzenia pancernego stanęła 53. Gwardyjska Brygada Pancerna uzbrojona w czołgiT-34, ze Staszowa ściągnięto 71. Samodzielny Batalion Ciężkich Czołgów Gwardii. Obydwie jednostkibyły solidnie poobijane w trakcie wcześniejszych, czterotygodniowych walk, ale stanowiły konkretnypotencjał bojowy.

Tygrys II w muzeum w Bovington. Fot. Hohum/Wikimedia Commons/CC BY 3.0.

Przede wszystkim – dysponowały dobrze wyszkolonymi załogami, potrafiącymi do perfekcjiwykorzystać walory terenu oraz możliwość organizowania zasadzek, czemu sprzyjała pora żniw(duża ilość stogów ze słomą i zbożem). Teraz to Rosjanie wcielili się w rolę myśliwych. Nietrudno byłoprzewidzieć, że główne uderzenie niemieckie zostanie skierowane doliną z drogą na Staszów. Tamrozstawiono kilka starannie zamaskowanych czołgów średnich, a najbliżej wyjścia z dolinki stał –zamaskowany słomą i sianem na podobieństwo zwykłego stogu – T34/85 lejtnanta Aleksandra Oskina.– Ogromny czołg pełzł przez dolinę. Wspinał się zrywami i buksował na piasku. Z lewego skrzydłamajor Korbow meldował: nadchodzą! Odpowiedziałem: bądź cierpliwy, otwórz ogień z 400 metrów. Zapierwszym czołgiem druga bestia wyszła z doliny, wkrótce pojawił się trzeci czołg – tak początek bitwywspominał po latach płk Wasyl Archipow, dowódca 53. Brygady Pancernej. Lejt. Oskin podpuściłNiemców na 200 metrów i gdy ustawili mu się jak na strzelnicy, otworzył ogień.

Czytaj też: Czy w Polsce odtwarzane są wojska balonowe?

Zanim z jego czołgu opadł słomiany kamuflaż, dwa „niezniszczalne” Tygrysy płonęły. – Przez lornetkęmogłem zobaczyć czarne dziury w bokach niemieckich czołgów. Najpierw zobaczyłem tylko dym,potem pojawiły się płomienie. Trzeci czołg skręcił na Oskina, ale został unieruchomiony strzałem wgąsienicę i po chwili znów trafiony, tym razem na dobre – opisał tę fazę bitwy płk Archipow. Oskinuszkodził jeszcze czwarty czołg. Pozostałe Tygrysy uciekły, nie podejmując walki. Ponoć w jednym znich – ale ta informacja może być jedną z niemożliwych dziś do zweryfikowania legend wojennych –znajdował się słynny konstruktor Ferdynand Porsche, twórca nie tylko VW garbusa i wielu cudów

niemieckiej motoryzacji, ale też „cudownego wielkiego Tygrysa”, który obserwował debiut nowychczołgów. Kolejny atak Niemców, który ruszył od strony Szydłowa, nadział się na radzieckie ciężkieczołgi IS-2 ze 122- milimetrowymi działami. – Siedem Królewskich Tygrysów zaatakowałoradzieckie pozycje. Porucznik Udałow, czekając w zasadzce blisko miejscowości Mokre, pozwoliłNiemcom podejść na odległość 700-800 metrów i zaczął strzelać. Po kilku trafieniach pierwszy czołgstanął w ogniu, a drugi został obezwładniony. Niemcy zaczęli się cofać. Udałow popędził zanieprzyjacielem i strzelił znowu. Zapalił kolejnego Tygrysa – to fragment kolejnego raportu radzieckichpancerniaków. Bynajmniej – nie był to koniec bitwy. W zajętym przez Rosjan Oględowie znaleziono…trzy nieuszkodzone Tygrysy Królewskie, porzucone przez ich załogi.

Tiger II w Kubince. Fot. Alan Wilson/Wikimedia Commons/CC BY SA 2.0.

Jedną z tych maszyn, oznaczoną numerem taktycznym „502”, można podziwiać w Muzeum BroniPancernej w Kubince koło Moskwy. W późniejszej fazie wojny „duże Tygrysy” miały kilka okazjizaprezentować się z nieco lepszej strony, jednakże z pewną ostrożnością należy podchodzić doniemieckich raportów o tych „gigantycznych sukcesach”, nierzadko kreujących propagandowąrzeczywistość „ku pokrzepieniu” słabnącego morale wojsk i ludności cywilnej. Niemieckie źródłaprzytaczają np. walki o Kłajpedę na początku października, w których Tigery II z 502. BatalionuCzołgów Ciężkich, wspólnie z 7. DPanc. i Gren. Panc. z dywizji „Grossdeutschland” miały zniszczyć 32radzieckie maszyny i wiele dział przeciwpancernych, tego samego dnia w Prusach Wschodnich 505.Batalion Czołgów Ciężkich miał zniszczyć bez strat 34 czołgi i działa pancerne, a tydzień później –kolejnych 9 czołgów ciężkich IS-2. Inny przykład: w październiku 22 maszyny Tiger II z 503. BatalionuCzołgów Ciężkich miały zniszczyć 36 dział radzieckich podczas przełamywania pozycji pod Turkeve.Rzekomo w walkach o Kłajpedę w styczniu 1945 r. czołgi Tiger II miały zniszczyć 20 czołgów rosyjskichbez strat własnych. Szczegółowej weryfikacji wymagałyby inne tego rodzaju raporty, jak np. o tym, jakto 12 stycznia czołgi Tiger II z 501. Batalionu Czołgów Ciężkich zniszczyły bez strat własnych 20maszyn rosyjskich, a oddział por. Eberbacha miał zniszczyć 12 czołgów T-34 i dział pancernych SU-85.

Z kolei w potyczce pod Lisowem grupa IS-2 doszczętnie zdemolowała batalion wozów Tiger II, któryutracił wszystkie pojazdy i został ewakuowany.

Czytaj też: Westerplatte odsłania kolejne tajemnice [FOTO]

Dla równowagi: 24 stycznia Tiger II plut. Carpenetto z 502. Batalionu Czołgów Ciężkich, walcząc wpojedynkę z 15 czołgami T-34 i IS-2, miał, wykorzystując zaledwie 15 pocisków, zniszczyć wszystkiesowieckie maszyny, zaś 6 kwietnia w okolicy wsi Norgau sierż. Kerscher wspólnie z załogą innegoTygrysa II miał zniszczyć aż 39 maszyn T-34/85 SU-85. Ogółem w czasie od 13 do 20 kwietnia 502.Batalion Czołgów Ciężkich miał zapisać na swoim koncie aż 102 zniszczone czołgi radzieckie.Podobnych sensacji można w niemieckojęzycznych źródłach znaleźć więcej, i można dyskutować o ichwiarygodności tak długo, aż dotrze się do dokumentów źródłowych i zestawi je z dokumentami stronyprzeciwnej. Wówczas można byłoby ocenić, czy faktycznie mogło dojść do sytuacji, gdy np. 24stycznia 1945 r. 3 czołgi Tiger II z 509. Batalionu Czołgów Ciężkich powstrzymały atak całej radzieckiejbrygady pancernej, niszcząc 34 czołgi, zaś 1 lutego 2 czołgi tego typu z 503. Batalionu za cenęjednego zniszczonego Tigera zniszczyły aż 17 maszyn radzieckich, a 13 kwietnia pod Zisterdorf 2czołgi Tiger II z tej samej jednostki zniszczyły aż 16 czołgów Armii Czerwonej. Dla jasności: takżeprzebieg i rezultaty bitwy pancernej pod Staszowem bywają kwestionowane przez tych, którzyniemieckim czołgom i niemieckim pancerniakom przypisywać są skłonni nieomal nadludzkie cechy imożliwości.

Gen. Dwight Eisenhower obok zniszczonego Tygrysa II w rejonie Chambois. Fot. Acme News Photos/AllisonCollection/Wikimedia Commons (Domena publiczna).

Rosjanie, podobnie jak Amerykanie, starannie przetestowali wszystkie zdobyczne czołgi Tygrys B,analizując – już we wrześniu 1944 r. na egzemplarzach zdobytych pod Staszowem – większość ichrozwiązań konstrukcyjnych. Podobnie jak zachodni Alianci, uznali, że głównym mankamentem czołgujest zbyt duża masa, powodująca niską manewrowość i podatność na uszkodzenia, wadykonstrukcyjne w układzie napędowym, przeciążony silnik, skomplikowany serwis. Co ciekawe,przebadali starannie pancerz wozu, dochodząc do wniosku, że jego jakość znacznie pogorszyła się wstosunku do czołgów wcześniejszych generacji, Panther i Tiger z początkowych lat ich produkcji.Uznano, że związane to było z istotną zmianą składu stali, użytej do produkcji pancerza. To był efektwspomnianych wcześniej deficytów surowców strategicznych, a i po części – oddziaływania sabotażuw zakładach zbrojeniowych III Rzeszy, działających na terenach okupowanych (np. w HermannGoering Werke w Stalowej Woli, gdzie ruch oporu skutecznie sabotował m.in. produkcję stalipancernych doprowadzając do znacznego obniżania jej parametrów).

Czytaj też: World of Tanks pokazuje historię polskich czołgów [FOTO]

Bilans debiutu „gąsienicowej Wunderwaffe” na nadwiślańskich równinach pod Staszowem był więcejniż wymowny: Niemcy nie tylko utracili inicjatywę i ponieśli porażkę w lokalnej kontrofensywie,mającej odepchnąć Rosjan poza linię Wisły, Stracili także 14 ciężkich czołgów Tiger B, nie liczącinnych maszyn. Straty Rosjan nie są znane. Ważne jest, że w sensie taktycznym to nie Niemcy, aleRosjanie okazali się triumfatorami. Łomot, jaki odebrały pod Staszowem potężne niemieckie cudatechniki pancernej, nie zmienił podejścia generałów do tej broni. Tiger B pojawił się znów w sporejliczbie podczas ostatniej poważnej operacji zaczepnej III Rzeszy w II wojnie światowej, czyli podczasofensywy w Ardenach w grudniu 1944 r., gdzie nie wykazał żadnych, ale to żadnych przewag nadrywalami. Ani ukształtowanie terenu, ani pora roku, ani taktyka użycia, ani morale Niemców, niestwarzały dla tej operacji jakichś zachęcających perspektyw. Znaczna część użytych w operacjiTigerów B została porzucona przez załogi, kiedy… zabrakło im paliwa. Potężne czołgi, grzęznące nawąskich dróżkach wśród zarośli, były skutecznie eliminowane przez piechotę z lekkimi granatnikamippanc. Amerykanie, testujący w USA – na zlecenie Departamentu Obrony – zdobyczne egzemplarzeTigera II, nie byli w stanie pojąć, co kierowało twórcami tych kolosów.

Czytaj też: Odnaleziono wrak lotniskowca USS Lexington

Według opinii ich ekspertów Königstiger był bardzo duży i ciężki, co w znacznym stopniu zmniejszałojego mobilność, dodatkowym problemem był jego zawodny silnik, który nie zapewniałwystarczających osiągów oraz spalał ogromne ilości paliwa, którego Niemcy mieli już niewiele. Wdodatku – palił potrzebną np. samolotom benzynę, a nie, jak silniki czołgów rosyjskich, „byle co”(wielopaliwowe diesle). Departament Obrony skonkludował więc, że masa i gabaryty czyniły TygrysaB „ślepą uliczką”.