Od cudu do cudu. Historia przetrwania

24
ALICIA FLEISSIG MAGAL HISTORIA PRZETRWANIA OPOWIEŚĆ O NICE KOHN FLEISSIG OD CUDU DO CUDU

description

Alicia Fleissig Magal , Nika Kohn Fleissig: Od cudu do cudu. Historia przetrwania Książka jest pełną dramatyzmu relacją Niki Kohn Fleissig - Żydówki ocalałej z Holokaustu. Jej historia opowiedziana jest przez córkę, której życie zostało głęboko naznaczone doświadczeniami matki. Nika Kohn Fleissig, wychowała się w kochającej rodzinie w Krakowie. Piękna, wysportowana, z zamiłowaniem do poezji, ukończyła w 1938 roku hebrajsko-polską szkołę średnią. Nazistowskie zarządzenia wymierzone przeciwko Żydom spowodowały, że jej ojciec stracił firmę i rodzina musiała wyprowadzić się z domu. W roku 1942 Nika została zupełnie sama po tym, jak naziści zamordowali jej rodziców i młodszego brata. Wykorzystując swój talent do języków, intuicję podpowiadającą, komu można zaufać, życzliwą pomoc sprawiedliwych i szczęście, zdołała przetrwać od jednego cudu do drugiego. Wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie wychowała dzieci, Alicię i Williama, oraz znalazła uko

Transcript of Od cudu do cudu. Historia przetrwania

Page 1: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

ALICIA FLEISSIG MAGAL

AL

ICIA

FL

EIS

SIG

MA

GA

L

H ISTORIA PRZETRWANIA

OPOWIEŚĆO NICE

KOHN FLEISSIGOD CUDU DO CUDU

Książka jest pełną dramatyzmu relacją Niki Kohn Fleissig – Żydówki ocalałej z Holokaustu. Opowiada ją córka, której życie zostało głęboko naznaczone doświadczeniami matki.

ALICIA FLEISSIG MAGAL dorastała, słuchając opowieści swojej matki o jej przejściach w Polsce w czasie II wojny światowej. Mimo szczęśliwego, bezpiecz-nego i uprzywilejowanego dzieciństwa Alicia zawsze żyła w cieniu dramatu tej historii. Po wielu latach podróży, studiów, pobycie w Izraelu i zaangażowaniu w żydowskiej wspólnocie w Los Angeles postanowiła poświęcić się niesieniu

„radosnego judaizmu” innym. Jest rabinem wspólnoty z Sedony i Verde Valley w Arizonie.

NIKA KOHN FLEISSIG, urodzona jako Bronisława Felicja Kohn w 1920 roku, wychowana została w kochającej rodzinie w Krakowie. Piękna, wysportowana, z zamiłowaniem do poezji, ukończyła w 1938 roku hebrajsko-polską szkołę średnią. Nazistowskie zarządzenia wymierzone przeciwko Żydom spowodowały, że jej ojciec stracił fi rmę i rodzina musiała wyprowadzić się z domu. W roku 1942 Nika została zupełnie sama po tym, jak naziści zamordowali jej rodziców i młodszego brata. Wykorzystując swój talent do języków, intuicję podpowiadającą, komu można zaufać, życzliwą pomoc sprawiedliwych i szczęście, zdołała przetrwać od jednego cudu do drugiego. Wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie wychowała dzieci, Alicię i Williama, oraz znalazła ukojenie w malarstwie. Rzadko opowiadała o swoich doświadczeniach – z wyjątkiem przedstawiania krótkich

„scenek” wywoływanych ze wspomnień przez bieżące wydarzenia. Scenki te połączone w całość przez jej córkę Alicię, gdy Nika była już po osiemdziesiątce, stały się kanwą tej książki.

Cena detal. 29,90 zł

Page 2: Od cudu do cudu. Historia przetrwania
Page 3: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

OD CUDU DO CUDUALICIA FLEISSIG MAGAL

HISTORIA PRZETRWANIA

OPOWIEŚĆO NICE

KOHN FLEISSIG przekładAgnieszka Babio

Wydawnictwo znakKraków 2012

Page 4: Od cudu do cudu. Historia przetrwania
Page 5: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

13

Spis treści

Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17Czerwona linia: perspektywa Drugiego Pokolenia Ocalonych z Holokaustu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19

Rower  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 271935 – Upadek z roweru prowadzi do Wiednia . . . . . . . . . . . . . 28

Rozpoznaję cię!  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 321939 – Rozpoznała mnie i to było niebezpieczne . . . . . . . . . . . . 32

Obraz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 351939 – Zachwycił się portretem i zajął mój pokój . . . . . . . . . . . 35

Suknia na szkolny bal . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 381939 – Od królowej balu do karalucha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38

Fascynacja zjawiskami paranormalnymi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 411939 – Przepowiednia: tobie nic się nie stanie . . . . . . . . . . . . . . 41

Tworzenie drzewa genealogicznego  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 441940–1942 – Nasza rodzina próbuje pozostać razem . . . . . . . . 45

Page 6: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

14

Zosia Poźniak . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 501942 – Nauczycielka gry na fortepianie uratowała mi życie  . . 51

Numery telefonów i adresy  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 561943 – Zapamiętaj mój adres  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56

Obserwowanie ludzi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 581943 – Zapach strachu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59

Koszerny posiłek  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 611943 – Koszerny posiłek? Odkryta tożsamość  . . . . . . . . . . . . . . 63

Metro w Paryżu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 651944 – Labirynt tuneli pod Warszawą  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 66

Przyjęcie urodzinowe  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 671944 – Niezapomniane urodziny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68

Nic do jedzenia  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 691944 – Głód . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69

Zupa  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 741944 – Zupa, jedzenie, handel wymienny  . . . . . . . . . . . . . . . . . 75

Pogadanka o narkotykach  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 781944–1945 – Obóz jeniecki  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78

Listy miłosne na strychu  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 801944–1945 – Listy miłosne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81

Prezydent Roosevelt  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 831945 – Wyzwolenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83

W amerykańskim mundurze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 881945 – Użyteczna w mundurze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89

Szkicowanie strojów  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 931945 – Dokumenty, szkice i opóźnienia  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94

Page 7: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

Szósty zmysł. Po prostu wiedziała . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 991945 – Po prostu wiedziałam, że pora jechać  . . . . . . . . . . . . . . 100

Powitanie po nieobecności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 1041946 – Pierwsza reklama: Jestem banan Chiquita  . . . . . . . . . . 104

Jak poznałaś swojego męża? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 1071946 – Poznałam swojego męża w Nowym Jorku . . . . . . . . . . . 108

Bliska nieznajoma  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112

Sięgnąć w przeszłość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114

Posłowie  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119

Ryszard Dzieszyński, Domek przy ulicy Księcia Józefa . . . . . . . . . 125

Natan Gross, Rabbi Alicia Magal . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131

Aneks . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137

Przypisy końcowe  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141

Page 8: Od cudu do cudu. Historia przetrwania
Page 9: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

17

Wprowadzenie

Cała rodzina zgromadziła się na wspólnych wakacjach w  domku letniskowym mojej mamy w Wellfleet na Cape Cod. Mama wzięła wydrukowany egzemplarz pierwszej wersji historii jej przetrwa-nia wojny, który jej przyniosłam, byśmy mogły popracować nad nim w wolnym czasie, poprawić błędy i wyjaśnić pewne szczegóły. Po skończonej lekturze wyszła ze swojej sypialni z zapłakanymi oczami.

– Czytam tę książkę, jakby to były przygody kogoś innego – po-wiedziała – i zastanawiam się, jak się to skończy.

Roześmiałam się i wskazałam na zebranych w pokoju ludzi, z któ-rych większość zawdzięczała życie właśnie jej: mojego brata Wil-liama i  jego żonę Wendy z dziećmi Arielem i Mią; Davida, syna Willa, naszą córkę Tali i  jej przyszłego męża Craiga oraz naszego syna Amira. Pomachałam do roześmianej gromadki kochających się osób w wieku od czterech do ponad sześćdziesięciu lat.

– Mamo, oto jak się to skończyło!

Page 10: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

Odpowiedziała ze łzami i uśmiechem: – Przeżyłam to wszystko, a nie mogę uwierzyć, że to prawda! Zu-

pełnie jak sen. To prawdziwy cud, że przetrwałam. Tak się cieszę, że mogę zobaczyć, jak nasza rodzina znowu się powiększa, jak się ko-chamy i jak jesteśmy sobie bliscy.

Page 11: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

19

Czerwona linia

Moja matka urodziła się jako Bronisława Felicja Kohn. Gdy ja przy-szłam na świat, nazywała się już Nika Fleissig. W międzyczasie stra-ciła całą rodzinę, wielokrotnie uniknęła śmierci, żyła pod przybra-nymi nazwiskami, korzystając z fałszywych dokumentów, a po drugiej wojnie światowej przeprowadziła się za granicę i wyszła za mąż.

Poznawałam wojenne i  powojenne przeżycia swojej mamy w krótkich fragmentach podczas codziennych wydarzeń, które przy-woływały jej wspomnienia. Jak wiele Dzieci Osób Ocalonych z Ho-lokaustu byłam pod olbrzymim wpływem jej doświadczeń. Jej opo-wieści kształtowały mój charakter i oddziaływały na moje decyzje.

Jako nastolatka zawsze czułam się winna, gdy denerwowałam się z powodu pryszcza czy czwórki plus zamiast piątki z klasówki lub nie układało mi się z chłopakiem, gdy zaczęłam już umawiać się na randki. Jak śmiem się smucić lub złościć, skoro moje problemy są tak drobne w porównaniu z tym, przez co przeszła matka? Trudno było traktować poważnie swoje „małe życie”, myśląc o dramatycz-nych doświadczeniach mojej pięknej i odważnej mamy.

Page 12: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

20

Za każdym razem, gdy w moim życiu zdarzało się coś pozornie bez znaczenia – uczyłam się jeździć na rowerze, wklejałam zdjęcia do albumu, słuchałam reklamy telewizyjnej – a moja matka przybie-rała „ten wyraz twarzy”, wiedziałam, że zaraz sięgniemy do tamtej przeszłości. Niektóre historie słyszałam tylko raz. Inne mama opo-wiadała wielokrotnie, za każdym razem w innym ujęciu, z dodatko-wymi informacjami, które pozwalały spojrzeć na opowieść z nowej perspektywy. Zamierałam wtedy w bezruchu, gdyż wiedziałam, że będzie mi wolno zajrzeć do świata, który istniał przed czerwoną linią.

Czym była czerwona linia? W moim dziecięcym umyśle utworzył się wyraźny obraz olbrzymiej stronicy, na której przedstawiono histo-rię mojej rodziny. Na górze są imiona i nazwiska bardzo wielu krew-nych z czasów normalnego, szczęśliwego życia licznej rodziny matki przed drugą wojną światową. Poniżej znajduje się gruba pozioma czerwona linia. Pod nią jest nowy obraz: matka, ojciec, córka, syn. Na brzegach tu i ówdzie widnieją małe postacie ciotecznych babek, dalekich kuzynów i przyjaciół z polskimi nazwiskami, którzy zastę-pują krewnych. Żyłam w tym ciasnym kręgu poniżej czerwonej linii.

W 2007 roku, w wieku osiemdziesięciu siedmiu lat, moja matka otwarła pierwszą wystawę swojego malarstwa, retrospektywę olej-nych i akwarelowych portretów i pejzaży, które namalowała w ciągu półwiecza. Sporządziłam jej krótką notę biograficzną dla prasy. Kilka osób, które przeczytały ten tekst, powiedziało: „Powinnaś na-pisać o niej książkę, opowiedzieć jej fascynującą historię”. Zgadza-łam się z nimi, ale czy byłam w stanie pisać o swojej matce? Nigdy nie wyrażała żadnych emocji, gdy po raz kolejny opowiadała o swo-ich spotkaniach ze śmiercią podczas wojny. Ukazywała tylko frag-menty wydarzeń – w tych rzadkich momentach, kiedy coś przywo-łało jej wspomnienia. Przeczytałam wiele książek osób ocalonych

Page 13: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

21

z Holokaustu i dziwiłam się, że można wyrażać się z taką szczeroś-cią i pamiętać wszystko tak dokładnie, łącznie z własnymi emocjami.

Jednym ze źródeł, do których mogłam sięgnąć, próbując ustalić chronologię wydarzeń, był trzygodzinny zapis wideo wywiadu, jaki Rosalie Franks przeprowadziła bardzo taktownie z moją mamą dla Fundacji Shoah Stevena Spielberga. Nie miałam jednak odwagi, by prosić mamę o ponowne przywołanie tych wspomnień. Wiedzia-łam, że wywiad dla Fundacji Shoah i związany z nim powrót do do-świadczeń wojennych ogromnie ją wyczerpały. W tym samym roku miała prelekcję o Holokauście dla uczniów piątej klasy ze szkoły na Nantucket Island niedaleko swojego domku letniskowego na Cape Cod. Wnioskując ze wzruszających listów z podziękowaniami od uczniów, mama wygłosiła bardzo inspirującą prelekcję, ale zapłaciła za nią wysoką cenę. Nie mogła potem spać przez kilka nocy i zdecy-dowała, że już nigdy nie będzie przemawiać. Za wiele ją to koszto-wało. Nie śmiałam zaproponować jej pracy nad książką o jej przed-wojennym i wojennym świecie. Czy nie musiałaby znów przeżywać tego koszmaru?

Gdy byłam nastolatką, ojciec powiedział mi, że nigdy nie zadaje mamie pewnych pytań, choć jest jego żoną. Czyż miałam prawo in-gerować teraz w jej życie i wypytywać o tamte mroczne czasy? Uryw-kowe informacje, do których dotarłam, a nawet zapis wywiadu, to jednak nie cała historia. Mama skończyła osiemdziesiąt dziewięć lat. Niemal wszyscy krewni i znajomi będący jej rówieśnikami już ode-szli. I mama prosi mnie teraz: „Alisieńko, napisz tę książkę”. Ma sil-niejszą motywację, by udokumentować to, przez co przeszła.

Każda historia, którą usłyszałam w ciągu tych lat, tworzyła ko-lejny mały rozdział. Wszystkie razem, splecione z sobą jak postrzę-pione włókna, tworzą grubszy sznur. Chciałam trzymać się tej liny

Page 14: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

22

życia, by czuć łączność z mamą i tymi nieznanymi krewniakami, po których brat i ja odziedziczyliśmy imiona: Alicia po babce Amalii, a drugie imię mojego brata Williama po bracie mamy Bertholdzie.

Chociaż dorastałam w latach sześćdziesiątych, moje życie nie kręciło się wokół seksu, narkotyków i rock and rolla. Daleka od hipisowskiego stylu życia, byłam ostrożna, nie podejmowałam żad-nego ryzyka, nigdy się nie buntowałam, nie brałam udziału w de-monstracjach i protestach, a także starałam się nie przysparzać zmar-twień rodzicom. „Oni już dużo wycierpieli i dużo stracili” – to była moja dewiza, choć od rodziców nigdy nie usłyszałam takich słów.

Gdy miałam ponad dwadzieścia lat, zamieszkałam w Jerozoli-mie. Przeczytałam wtedy książkę Helen Epstein Second Generation. Children of Holocaust Survivors (Drugie pokolenie. Dzieci Ocalo-nych z Holokaustu). Po raz pierwszy odniosłam wrażenie, że należę do grupy, która ma swoją nazwę. Czułam łączność z ludźmi o po-dobnych doświadczeniach. Lektura Second Generation była punk-tem zwrotnym w moim życiu. Deszcz padał przez dwa dni, pogrą-żyłam się w książce, a moja twarz była mokra jak świat za oknem.

Gdy czytałam, wyobrażałam sobie setki, może tysiące innych młodych ludzi, którzy dorastali, słuchając opowieści wojennych swoich rodziców, i w różnorodny sposób reagowali na konkretne historie o stracie i przerażeniu. Oni to rozumieli! Ich rodzice mówili z dziwnym akcentem. Ich matki gotowały potrawy o niezwykłym smaku i zapachu, kompletnie różne od zapiekanki z makaronu i tuń-czyka, od hamburgerów i kanapek z masłem orzechowym i dżemem, jakie podawano w domach ich przyjaciół. Nasi ocaleni rodzice wiele wycierpieli. Stanowili bohaterski ideał przewyższający ten, który obowiązywał w „normalnych” amerykańskich domach o mniej su-rowych regułach i mniej skomplikowanych relacjach rodzinnych.

Page 15: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

23

Trudno się zatem dziwić, że bardzo wielu młodych ludzi z Dru-giego Pokolenia Ocalonych z Holokaustu (czuję, że muszę pisać tę nazwę wielkimi literami) wybrało dla siebie takie zawody jak tera-peuta, pracownik opieki społecznej, nauczyciel pedagogiki specjal-nej, rabin lub kantor, dające okazję do pomagania innym ze współ-czuciem. Może to była próba „ratowania”. Niewykluczone, że wielu z nas czuło olbrzymią potrzebę, by leczyć i naprawiać to, co zostało złamane, by nieść ulgę w cierpieniu, skoro nie byliśmy w stanie cof-nąć się w czasie i ocalić naszych rodziców przed niebezpieczeństwem.

Nawet gdy miałam trzydzieści, czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, czułam, że żyję w  cieniu dokonań matki. Ludzie nazywali mnie pionierką. Podziwiali mnie za to, że po czterdziestce wróciłam do szkoły i zostałam rabinem. Moja reakcja często była taka: „Kto, ja? Odważna? Pionierka? Jesteście zainteresowani moją historią?!”. Dla mnie właściwą historią była jedynie historia mojej matki, zwłaszcza z okresu jej młodości.

Zawsze byłam grzeczną dziewczynką, która przestrzega zasad. Chociaż zyskiwałam za to pochwały w domu i w szkole, wiedzia-łam, że ta sama cecha, obecnie uznawana za pozytywną i pożądaną, w czasie wojny doprowadziłaby do mojej śmierci. Prawdopodobnie pomaszerowałabym posłusznie razem z innymi w długim szeregu do komory gazowej. Moja matka myślała samodzielnie, chodziła własnymi drogami i sama decydowała, jaki kierunek obrać. Nieza-leżne myślenie i silna wiara we własny instynkt przyczyniły się do jej przetrwania.

Kilka scen z dzieciństwa, które żywo stoją mi przed oczami, uka-zuje jej zdolność do przeciwstawiania się większości, powszechnie przyjętemu sposobowi myślenia oraz niezależność połączoną z po-czuciem humoru.

Page 16: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

24

• Mam dziesięć lat i biorę udział w próbach do szkolnego przed-stawienia w  chederze w  Centrum Wspólnoty Żydowskiej w White Plains w stanie Nowy Jork. Scenariusz wymaga, abym wystąpiła w „stroju, w jakim chodzi się po ulicy”. Mama szyje mi kostium: jaskrawoczerwoną suknię z błyszczącą lamówką. Trzymam w ręku scenariusz i mówię z powątpiewaniem: „Ma-musiu, tu jest napisane »strój, w jakim chodzi się po ulicy«. Czy ta sukienka nie jest zbyt elegancka?”. Mama odpowiada: „Prze-cież nie napisali, którą ulicę mają na myśli. A ta sukienka jest z Piątej Alei”. I tak ubrana występuję w sztuce.

• W ponurej i mokrej końcówce zimy mama wprowadza pewną tradycję rodzinną. Świętuje rocznicę swojego przybycia do USA 14 lutego 1946 roku oraz urodziny mojego ojca 15 lutego. Jest to pora, w której mój brat i ja jesteśmy bladzi i pozbawieni energii. Mama decyduje, że cała rodzina powinna wyjechać na narty. Ale co ze szkołą? Nie ma problemu. Mama umawia się na spotkanie z dyrektorem, zawiadamia go o planowanych dziesięciodniowych feriach i zapewnia, że weźmiemy z sobą podręczniki i wrócimy pełni entuzjazmu do nauki. Dyrektor nie jest zachwycony, lecz w końcu się zgadza. Mama wypo-wiada się lekceważąco o władzach szkoły i całym systemie edu-kacyjnym w Ameryce; twierdzi, że takie szkolnictwo „tworzy miernoty”. Jestem pod wrażeniem jej indywidualistycznego sposobu myślenia. Dyrektor otwarcie nie wyraża dezaprobaty, zauważam jednak, że w tych latach nie otrzymuję wyróżnienia za obecność w szkole, chociaż poza rodzinnymi wypadami na narty nie opuszczam żadnych lekcji.

• Pomiędzy moimi dziesiątymi a czternastymi urodzinami jeź-dzimy co roku zimą do North Conway w stanie New Hampshire.

Page 17: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

25

Przed południem uczęszczam na kurs narciarski, co kilka dni przechodząc do bardziej zaawansowanej grupy, a po południu szusuję ze stoków z bratem i rodzicami. Wyglądamy jak rząd kaczek ustawionych według wzrostu – najpierw tata, potem mama, następnie ja i mój młodszy brat Willy. Mama dokłada starań, by wzmocnić naszą odporność. „Taka aktywność fi-zyczna zapewni wam zdrowie na cały rok i da wam umiejęt-ności sportowe. Nigdy nie wiadomo, co może się wam przy-dać w życiu”. Później odkrywam, że siła i sprawność fizyczna pozwoliły jej przetrwać w trudnych warunkach wojennych.

• Willy i ja uczęszczamy na kurs pływacki organizowany przez Czerwony Krzyż na Gull Pond w Wellfleet na Cape Cod, gdzie spędzamy większość naszych wakacji. Metodycznie uczymy się pływać i po opanowaniu nowych stylów oraz pokonaniu pew-nej liczby długości basenu przechodzimy na wyższe poziomy. Moja matka natomiast nauczyła się pływać bez żadnych kursów i instruktorów. Jako mała dziewczynka obserwowała zawodni-ków w parku Krakowskim niedaleko swojego domu w Krako-wie. Mówiła sobie z przekonaniem: „Jeśli oni potrafią, to ja też”.

Założyła pas korkowy, wskoczyła do wody i naśladowała podpa-trzone ruchy pływaków. Próbowała wiele razy i stopniowo opano-wała tę umiejętność. Wyrobiła sobie tak doskonały styl pływac ki, że trener sportowy zapytał, czy chciałaby ćwiczyć do zawodów. Cho-ciaż miała wtedy dopiero osiem lat, bez wahania odmówiła udziału w sportowej rywalizacji. Kochała sport dla niego samego i nie za-leżało jej na miejscu w jakiejś drużynie. Pływała dla przyjemno-ści, nie dla współzawodnictwa. Ta zdolność samodzielnego uczenia się bez niczyjej pomocy lub zachęty bardzo się jej przydała pod-czas wojny.

Page 18: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

W miarę dorastania zdobywałam coraz więcej informacji o swojej matce. Każdy nowy szczegół pozwalał mi lepiej ją poznawać. Każdy z nich był oknem na jej świat sprzed i podczas wojny. Chcę napisać o matce, wychodząc od zdarzeń w moim życiu, które przywoływały jej wspomnienia. Przekażę jej słowa tak, jak je wypowiadała, i po-staram się oddać jej sposób mówienia. Opowiem, jak przedstawiła znaną mi już anegdotę z zupełnie innego punktu widzenia i z do-datkowym morałem. Swoją historię zapisywać będę czcionką prostą jako krótkie wprowadzenie do każdego rozdziału, a umieszczoną po niej narrację mamy wyróżnię kursywą.

Moja matka Nika Fleissig jest szalenie barwną postacią. Jej twarz pozostaje piękna i wyrazista. Mama wciąż ma doskonałą figurę, dłu-gie nogi i pewne ruchy. Zawsze jest elegancko ubrana, a najchęt-niej nosi spodnie, niebanalne bluzki, szale i biżuterię zgromadzoną podczas swoich podróży po świecie. Z łatwością nawiązuje kontakty i chętnie rozmawia o rozsądnym gospodarowaniu jedzeniem i pie-niędzmi, spożywaniu tylko świeżych i smacznych produktów, uro-kach podróżowania (oczywiście poza sezonem) i znaczeniu sztuki w życiu człowieka. Ludzie, którzy ją spotykają, są zafascynowani jej życiem, sztuką, przygodami i silną osobowością. Opis powojennych losów mojej matki wykracza poza zakres tej książki. Skupię się na jej przeżyciach od roku 1935, gdy miała piętnaście lat, do lat pięćdzie-siątych, gdy była po trzydziestce. To jest historia jej przetrwania od jednego cudu do drugiego.

Page 19: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

27

1Rower

Mam sześć i pół roku. Jestem zachwycona, że dostałam swój pierwszy rower – niebiesko-zielonego schwinna

na dwudziestocalowych kołach, z  dzwonkiem, światłami i  podpórką. Jesteśmy naprzeciwko naszego domu na du-żym parkingu Centrum Wspólnoty Żydowskiej na Sound-view Avenue w White Plains (obecnie kongregacja Kol Ami), doskonałym miejscu do ćwiczeń. Mój ojciec Alfred Fleis-sig, zazwyczaj w eleganckim garniturze i kapeluszu, pomaga mi w niedzielne przedpołudnie uczyć się jazdy bez dodat-kowych kółek. Podtrzymując tył roweru, biegnie kilka kro-ków i puszcza, a ja się chwieję, usiłując zachować równowagę. Tato klaszcze, gdy udaje mi się to przez dłuższy czas. Wra-cam do domu zarumieniona, zmęczona i triumfująca. Mama obserwowała nas przez okno i widziała, że zaczynam jeździć coraz pewniej.

Page 20: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

28

1935 – Upadek z roweru prowadzi do Wiednia

Masz wielkie szczęście, że uczysz się teraz, gdy możesz się prze-wracać i podnosić i nie musisz się bać próbowania. Moja matka Amalia (wszyscy nazywali ją Malą) chroniła mnie i nieustan-nie martwiła się, że coś mi się stanie. Rezultat tego był dużo gor-szy, niż mogła się spodziewać. Gdy miałam piętnaście lat, wciąż nie umiałam jeździć na rowerze. Wysoki chłopak z trzytygo-dniowego obozu letniego pożyczył mi swój rower. Podtrzymywał siodełko, gdy wsiadłam i zakręciłam pedałami. A potem nagle mnie puścił, a ja nie umiałam utrzymać równowagi. Siodełko było dla mnie za wysokie, nie dotykałam stopami ziemi i nie mogłam się podeprzeć. Upadłam na żwir i złamałam staw bio-drowy. Noga ruszała się i przesuwała. Miejscowy lekarz powie-dział rodzicom, że będę musiała nosić but ortopedyczny, gdyż moje nogi stały się nierówne, i że będę ciężko utykała. Mój oj-ciec nie chciał tego zaakceptować. Na rękach zaniósł mnie do pociągu i zabrał do Wiednia na wizytę u chirurga, który dawał nam jakąś nadzieję. Ponieważ w Polsce trudno było uzyskać paszport, użyliśmy paszportów brata i bratanicy ojca. Cały mój posag został wydany na tę wyprawę, gdyż mieliśmy sporo wy-datków związanych z podróżą i opieką medyczną, choć lekarz nie wziął pieniędzy za samą operację, która w tamtym czasie była zdecydowanie nowatorska.

Skąd mogłam wiedzieć, że w  sąsiednim przedziale tego po-ciągu do Wiednia jest kobieta, która będzie pełniła funkcję sekre-tarki w obozie jenieckim Oberlangen, gdzie będę przetrzymywana pod przybranym nazwiskiem w ostatnim półroczu wojny? Ale ona

Page 21: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

29

nigdy nie wyjawiła mojej prawdziwej tożsamości. Wiele lat póź-niej spotkałyśmy się w domu naszej przyjaciółki Dziuni (June) El-lington na Long Island i wtedy wydała się cała ta historia. Wiele było takich dziwnych przypadków podczas wojny.

Spędziłam długie miesiące w szpitalu w Wiedniu, leżąc na plecach z nogą na wyciągu po eksperymentalnej operacji do-konanej przez legendarnego obecnie doktora Boehlera, zna-nego pioniera w dziedzinie chirurgii ortopedycznej. Ból i nie-wygoda ogromnie mi dokuczały, ale to był jedyny sposób, by uniknąć wyraźnej dysproporcji nóg oraz inwalidztwa do końca życia. Następnie założono mi gips od biodra do palców i przez kilka miesięcy chodziłam o kulach, mieszkając w okazałej re-zydencji siostry ojca, Mali Wolf z domu Kohn, i swojego ku-zyna Mundiego (Edmunda) Wolfa, którego zaczęłam adoro-wać. Jako dwudziestoparolatek był już „dojrzałym mężczyzną”, pisarzem otoczonym aktorami i  przedstawicielami bohemy, którzy palili i wydawali się niezwykle egzotyczni wychucha-nej niewinnej nastolatce. Bardzo podobało mi się to, że ku-zyn dopuszcza mnie do swego magicznego kręgu i traktuje jak osobę, a nie jak utrapienie, które najlepiej jest ignorować. Po wojnie stał się znanym pisarzem i dramaturgiem współpracu-jącym z BBC.

W Wiedniu pogłębiałam swoją znajomość niemieckiego, za-równo w formie pisanej, jak i mówionej. Nie domyślałam się wtedy, jak istotna będzie kiedyś moja biegłość w tym języku. Ob-serwowałam wzrastającą liczbę „brązowych koszul”, grup nazi-stowskich, maszerujących po ulicach. Dało mi to większą świa-domość nadchodzącego niebezpieczeństwa, niż mieli moi rodzice w Polsce. Ale byłam tylko nastolatką. Kto by traktował mnie

Page 22: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

30

całkiem poważnie? Kiedy wróciłam do Krakowa, próbowałam ocalić naszą rodzinę i przekonać ją, byśmy uciekli z Polski do ja-kiegoś neutralnego kraju, ale starsi i na pozór mądrzejsi zlekce-ważyli moje obawy. W tym czasie nie byli nawet w stanie wyob-razić sobie zbliżającego się strasznego zagrożenia.

Na razie jednak koncentrowałam się na swojej rekonwale-scencji. Wciąż wtedy rosłam i gips spowodował, że moja lewa stopa stała się o numer mniejsza niż prawa, a lewa noga krót-sza od prawej o jakiś cal. Od czasu operacji w 1935 roku aż do wybuchu wojny miałam buty robione na zamówienie dwa razy do roku: na Rosh Hashanah* i na Paschę, u znanego szewca Warnera. Zamiast okropnie utykać, chodząc, kołysałam tylko lekko biodrami. Gdy po wojnie zamieszkałam w  Ameryce, gdzie wszyscy kupowali gotowe obuwie w odpowiednich roz-miarach, musiałam kupować buty w rozmiarze prawej stopy, a w lewym bucie nosić wkładkę, by pasował. Czasami cena była na tyle niska, że mogłam kupić dwie takie same pary w dwóch różnych rozmiarach i nosić po jednym bucie z każ-dej z nich!

Wiem, że gdyby nie tamta operacja, nigdy nie przetrwałabym wojny. To istny cud, że zastosowano tę nowatorską metodę, a re-konwalescencja przebiegła na tyle pomyślnie, że przetrwałam wojnę, wyszłam za mąż i urodziłam dzieci. A wszystko przez te dwie sekundy na zbyt dużym rowerze. Oto dlaczego chcę, byś uprawiała sport i uczyła się nowych rzeczy. Nie wolno mi cię nadmiernie chronić. Prawdziwą ochroną jest nauka, jak radzić sobie samodzielnie!

* Rosh Hashanah – żydowski Nowy Rok (przyp. tłum.).

Page 23: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

Gdy mama miała osiemdziesiąt pięć lat, wszczepiono jej pro-tezę prawego stawu biodrowego. Przy okazji poprosiła chi-rurga o wydłużenie lewej, krótszej nogi i zrównanie jej z prawą. Po raz pierwszy od siedemdziesięciu lat jej nogi były tej samej długości. Mama była tym bardzo podekscytowana! Powyjmo-wała ze swoich butów wszystkie wkładki!

Page 24: Od cudu do cudu. Historia przetrwania

ALICIA FLEISSIG MAGAL

AL

ICIA

FL

EIS

SIG

MA

GA

L

H ISTORIA PRZETRWANIA

OPOWIEŚĆO NICE

KOHN FLEISSIGOD CUDU DO CUDU

Książka jest pełną dramatyzmu relacją Niki Kohn Fleissig – Żydówki ocalałej z Holokaustu. Opowiada ją córka, której życie zostało głęboko naznaczone doświadczeniami matki.

ALICIA FLEISSIG MAGAL dorastała, słuchając opowieści swojej matki o jej przejściach w Polsce w czasie II wojny światowej. Mimo szczęśliwego, bezpiecz-nego i uprzywilejowanego dzieciństwa Alicia zawsze żyła w cieniu dramatu tej historii. Po wielu latach podróży, studiów, pobycie w Izraelu i zaangażowaniu w żydowskiej wspólnocie w Los Angeles postanowiła poświęcić się niesieniu

„radosnego judaizmu” innym. Jest rabinem wspólnoty z Sedony i Verde Valley w Arizonie.

NIKA KOHN FLEISSIG, urodzona jako Bronisława Felicja Kohn w 1920 roku, wychowana została w kochającej rodzinie w Krakowie. Piękna, wysportowana, z zamiłowaniem do poezji, ukończyła w 1938 roku hebrajsko-polską szkołę średnią. Nazistowskie zarządzenia wymierzone przeciwko Żydom spowodowały, że jej ojciec stracił fi rmę i rodzina musiała wyprowadzić się z domu. W roku 1942 Nika została zupełnie sama po tym, jak naziści zamordowali jej rodziców i młodszego brata. Wykorzystując swój talent do języków, intuicję podpowiadającą, komu można zaufać, życzliwą pomoc sprawiedliwych i szczęście, zdołała przetrwać od jednego cudu do drugiego. Wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie wychowała dzieci, Alicię i Williama, oraz znalazła ukojenie w malarstwie. Rzadko opowiadała o swoich doświadczeniach – z wyjątkiem przedstawiania krótkich

„scenek” wywoływanych ze wspomnień przez bieżące wydarzenia. Scenki te połączone w całość przez jej córkę Alicię, gdy Nika była już po osiemdziesiątce, stały się kanwą tej książki.

Cena detal. 29,90 zł