numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

12
numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 NAJMNIEJSZA I NAJMODNIEJSZA/ Czym przyciąga Koszutka? MIASTO - MASA - MUZEUM/ Alicja Knast, dyrektor Muzeum Śląskiego specjalnie dla „Sam Na Sam”zdradza plany współpracy z miastem i mieszkańcami. STREFA KULTURY OD A DO Z KUP TO SAM!/ Historia katowickich domów handlowych. Kto kupował w Supersamie, czym imponował Skarbek i co wspólnego z Francją ma Zenit?

Transcript of numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

Page 1: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

numer bezpłatny

MAGAZYN MIEJSKINR 1 LIPIEC 2015

NAJMNIEJSZA I NAJMODNIEJSZA/ Czym przyciąga Koszutka?

MIASTO - MASA - MUZEUM/ Alicja Knast, dyrektor Muzeum Śląskiego specjalnie dla „Sam Na Sam”zdradza plany współpracy z miastem i mieszkańcami.

STREFA KULTURY OD A DO Z

KUP TO SAM!/ Historia katowickich domów handlowych. Kto kupował w Supersamie, czym imponował Skarbek i co wspólnego z Francją ma Zenit?

Page 2: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

I Ty możesz zostaćSUPERSTAR.Dołącz do grona wiernych klientów Supersamu,zarejestruj swój akces i korzystaj z samych atrakcji i superokazji!

Zaloguj się przed innymi:www.supersam-katowice.pl/superstar-konto

dedykowane promocjei przywileje handlowe

specjalne zaproszenie naotwarcie Supersamu

pakiet

powitlany VIP

wydarzenia

Oddajemy w Państwa ręce pierwszy numer magazynu „Sam na Sam”. To nie będzie zwykła gazeta, bo też Katowice i Śląsk to miejsca niezwykłe. A właśnie o nich będziemy pisać. Chcemy mówić o tym, co dobrego dzieje się w mieście i regionie. Chcemy promować ciekawych ludzi.

Chcemy wreszcie zwrócić uwagę na to, jak wiele kulturalnych inicjatyw dzieje się wokół nas. Ale to nie wszystko. Chcemy też trochę edukować i pokazywać rzeczy, które inni nie zawsze dostrzegają.

W ”Sam na Sam” znajdziecie Państwo stałe cykle. Wśród nich m.in. ”Spacer po Katowicach”. Na czwartej stronie odwiedzamy ulubione miejsca Justyny Święs, czyli połowy odnoszącego coraz większe sukcesy ze-społu The Dumplings. Kolejny cykl to ”Katowice mniej znane”. Na początek zakamarki najmodniejszej ostatnio dzielnicy Katowic – Koszutki. Dobre jedzenie, ciekawe gadżety, stare studyjne kino, miejsca spotkań ze znajo-mymi. To wszystko do znalezienia na Koszutce i na stronie trzeciej.

Co miesiąc chcemy też zwracać Państwa uwagę na to, że warto upiększać sobie życie. Również w tej niematerial-nej sferze. Na stronie Super Styl będziemy podpowiadać jak się zachować w każdej sytuacji. Pomoże nam w tym Wojciech S. Wocław, popularyzator savoir-vivre’u, z któ-rym rozmowę można przeczytać na stronie dziesiątej.

”Sam na Sam” to także historia. Będziemy przypomi-nać ciekawe fakty z życia miasta i regionu. W pierwszym numerze historia modnych niegdyś domów handlo-wych, które istnieją do dziś (Zenit i Skarbek), a jeden z nich niedługo zostanie otwarty ponownie, choć już w nowej formie (Supersam).

W samym środku tego wydania magazynu znajdą Państwo tekst o nowym ulubionym miejcu katowiczan. Strefa Kultury, która powstała na terenie po kopalni

”Katowice”, w krótkim czasie stała się nową ikoną miasta. U nas znajdziecie najciekawsze fakty na jej temat, od A do Z.

Częścią Strefy Kultury jest Muzeum Śląskie, na którego otwarcie czekaliśmy najdłużej. Dlatego w ”Sam na Sam” nie mogło zabraknąć rozmowy z dyrektor muzeum Alicją Knast. Padają w niej m.in. zapowiedzi współpra-cy z mieszkańcami, przede wszystkim Bogucic, czyli najstarszej dzielnicy Katowic.

Jeśli komuś mało, to zapraszamy na strony Sama Kul-tura. Zawsze znajdziecie tam zapowiedzi zbliżających się najważniejszych i najciekawszych imprez. Dodatkowo w pierwszym numerze piszemy o akcji

”Rajza po Kato”. Wielu pewnie już o niej słyszało, ale my zdradzamy jaki będzie jej finał.

”Sam na Sam” to tytuł, z którym na pewno nikt nie poczuje się w mieście samotnie. I o to nam chodzi. Zapraszamy do lektury.

Redakcja magazynu ”Sam na Sam”

PIERWSZE SŁOWO Z DRUGIEJ STRONY

2 WSTĘPNIAK

MAG

AZYN

MIE

JSKI

Bezpłatny miejski magazyn

Wydawca: Dom Towarowy Supersam Katowice, ul. Piotra Skargi 6

Kontakt: [email protected]

Page 3: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

miasto3

TU KUPISZ DOBRY DIZAJN, KRAWAT, FRANCUSKĄ BAGIETKĘ I ZOBACZYSZ FILM POD CHMURKĄ. / TESKT: KATARZYNA GŁOWACKA

MODA NA KOSZUTKĘ

KATOWICE MNIEJ ZNANE

Historia Koszutki sięga XVII wieku, kiedy to młynarz Koczot zbudował młyn nad nieistniejącym jużdopływem rzeki Rawy. Nazwa dzielnicy pochodzi więc od jego nazwiska, a może bardziej od żony młynarza – Jadwigi – którą nazywano Koczotą. Ten, początkowo, mało atrakcyjny region, stracił dodatkowo na znacze-niu po pożarze kopalni Fanny w Michałkowicach. Teren się zapadł, zahamowane zostały uprawa ziemi i budownictwo mieszkalne. W 1924 roku Koszutkę i Bogucice włączono do Katowic. W czasach PRL-u zbudowano tu osiedle mieszkalne na pięć tysięcy osób, pierwsze tak wielkie w Polsce Ludowej, a dzielnica zmieniła nazwę na Osiedle Robotnicze im. J. Marchlewskiego. Tak było do 1989 roku. Dziś na Koszutce wiele jest willi przedwojennych, ale i osiedli robotniczych. W jej architekturę wpisują się także bloki, jak galeriowiec czy tzw. niebieskie bloki.

Idę na spacer po najmniejszej dzielnicy Katowic. Tam odpocznę w parku, zjem francuskiego croissanta, obejrzę film i kupię bluzę ze Spodkiem. Koszutka jest mała, a przez to bliska, przyjazna i sąsiedzka. Od niedawna też bardzo modna.

– Koszutka jest spokojna. Animujemy ją i wpisujemy się w jej rozwój. Chcemy, by była alternatywą dla gwarnej Mariackiej

i tamtej części miasta – mówi Maciej Skobel, właściciel Galerii Dwie Lewe Ręce przy ulicy Morcinka. Teraz modnie jest pokazywać się na Koszutce. Dzielnica zaczyna się na północ od ul. Chorzowskiej. To właśnie przy tej ulicy mieszczą się tzw. pawilony, a w nich dobra kawa w Kafeju, obiad w Stare i Nowe czy piwo w City Rocku.

Spacer zaczynam od skweru Asza, czyli Parku Alojzego Budnioka, zwanego też Rowem Wełnowiec-kim. Tam można poćwiczyć w plenerowej siłowni albo pojeździć po miasteczku rowerowym. Dzieci bawią się na placu zabaw wśród zieleni. Leżący obok Miejski Dom Kultury (nazywający się, a jakże, Koszutka), oferuje lek-cje salsy, angielskiego czy bibułkarstwa. Działają też klub filmowy i klub podróżnika.

Idąc dalej ulicą Grażyńskiego, przechodzę obok Wydziału Psychologii i Pedagogiki Uniwersytetu Śląskie-go i zatrzymuję się na Misjonarzy Oblatów. To właśnie tu od kilku miesięcy działa Lokal Bakery, serwujący m.in. pyszną kawę i gorące bagietki.– Bardzo dobrze nam się tu pracuje, spotkaliśmy się z dużą życzliwością mieszkańców. Na Koszutkę trafi-liśmy przez przypadek. Szukaliśmy wysokiego lokalu, takiego, w którym nie byłoby gorąco i przytłaczająco. Oglądaliśmy różne miejsca i znaleźliśmy to – z dużą witryną, przestronne, przytulne, trochę industrialne – mówi Aleksandra Misiek, właścicielka Lokal Bakery. Piekarnia wpisała się w klimat miejsca i każdego dnia przyciąga ludzi w różnym wieku.

– Koszutka nie jest oczywistą lokalizacją, ale za to kulturalnym centrum z nowymi ludźmi i fajnym sąsiedztwem. A my wniknęliśmy w tę lokalność i stali-śmy się jej częścią – dodaje Misiek.

Posilona brioszką z czekoladą, schodzę ulicą Sokol-ską do kina Kosmos. Jest poniedziałek, więc film można zobaczyć za 10 zł. Działa też Filmoteka Śląska z bogatym zbiorem dzieł filmowych, książek i czasopism. A latem za budynkiem kina, raz w tygodniu będą wyświetlane filmy pod chmurką. Także, podczas urodzin ulicy Mor-cinka, które odbędą się 27 i 28 sierpnia.

Czas na zakupy. Docieram do wspomnianej ulicy Morcinka. Tam mieści się Geszeft, którego marka znana jest nie tylko daleko poza Koszutką, ale też całymi Katowicami. To idealne miejsce, żeby kupić dobry dizajn, koszulkę ze Spodkiem, kubek z Kukurydzą czy mydło z węgla. Warto też zajrzeć do mieszczącej się w tym sa-mym budynku Galerii Dwie Lewe Ręce. Obok jest sklep Poszetka, gdzie dostaniemy jedwabną muszkę, krawaty i inne męskie akcesoria. – Otworzyliśmy się dwa lata temu, trochę przez przypadek, ale innego miejsca już sobie nie wyobra-żamy. Mamy fajne sąsiedztwo i się wspieramy. Klimat dzielnicy, jej architektura i dużo zieleni bardzo nam pasują – mówi Tomasz Godziek, który wraz z żoną prowadzi Poszetkę. – A biznesowo to przede wszystkim bliskość centrum, ronda i Spodka. To dla nas istotne, ponieważ mamy też klientów spoza Katowic, którzy bez problemu do nas trafiają – dodaje. A już niebawem pojawi się w okolicy sklep z konfiturami i przetworami od A to dobre! oraz butik z modą damską. Spacer kończę na Placu Grunwaldzkim, wśród rzeźb wy-

bitnych postaci z Katowic. Zatrzymuję się przy Zbyszku Cybulskim, Aleksandrze Śląskiej i Alfredzie Szklarskim. Tu znajduje się też pomnik Rodzina, autorstwa Jerzego Kwiatkowskiego, który stał się wizytówką dzielnicy. – Koszutka jest ciekawym miejscem z kilku powodów. Mieszkanie tutaj to bycie blisko centrum, które zaczyna się po przekroczeniu ulicy Chorzowskiej. Po drugie, sama Koszutka też ma powoli coraz więcej do zaoferowania. Można tu już kupić modne ciuchy i gadżety, wypić dobrą kawę, zjeść śniadanie czy tra-dycyjny śląski obiad – mówi Sebastian Pypłacz, koordy-nator akcji Pobudka Koszutka, który z Karoliną Skórką i Pawłem Jaworskim animuje życie mieszkańców dzielnicy. Niedawno odbył się tu kolejny Festyn Sąsiedzki. Był też pierwszy zlot rowerów miejskich. – Działania naszej inicjatywy miały początkowo integrować nowych mieszkańców z tymi, którzy mieszkają tu od wielu lat. Z czasem doszła chęć promocji dzielnicy na zewnątrz – dodaje Pypłacz. Paweł Jaworski podkreśla, jak duże znaczenie ma lokalizacja Koszutki. – Tutaj przede wszystkim wygodnie i spokojnie się mieszka. Dla mnie najważniejsza jest bliskość cen-trum, dworców oraz przystanków, a także przyjazna skala zabudowy i duża ilość zieleni. W tym nie ma niczego niezwykłego, to po prostu dobrze zaprojekto-wane osiedle z typowymi dla takich terenów proble-mami – tłumaczy Jaworski. I w tym odkrywam urok Koszutki. Małej, a przez to bliskiej, przyjaznej i sąsiedzkiej. To osiedle, na którym mieszkańcom zależy na budowaniu dzielnicowej wspólnoty.

Fot. Tomasz Kiełkowski

Fot. Tomasz Kiełkowski

Fot. Tomasz Kiełkowski

MAG

AZYN M

IEJSKI

Page 4: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

Fot. Tomasz K

iełkowski

miasto

Fot. Tomasz Kiełkowski

MCK, CZYLI MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KON-

GRESOWE/ To miejsce, do którego w słoneczne dni ciągną tłumy katowiczan. Bo w centrum miasta, bo zielone, ale też dizajnerskie i ostatnio najmodniejsze. Zwłaszcza jego dach. To miejsce jest też najnowszym zachwytem Ju-styny. – Budynek dosłownie porośnięty trawą, jest chyba moim ulubionym miejscem do przesiadywania wieczora-mi. Tam obmyśliłam ostatnio ze znajomymi plan stworze-nia wielopiętrowego klubu połączonego z biurowcem. W dzień byłby miejscem pracy, siedzibą jakiejś wielkiej korporacji. Wieczorami odbywałyby się w nim imprezy na kilku piętrach, z widokiem na miasto. Niestety, nie jestem milionerką, więc ten wspaniały plan zostawiłam na ławeczce tarasu widokowego na dachu mck.

KAFEJ (CHORZOWSKA 5)/ To właśnie tam często za-gląda Justyna. Nie tylko na kawę. – Kafeja pokazał mi nasz menadżer. Znajduje się dosłownie dwie minuty od mojego domu. I bez wahania powiem, że można się w nim napić najlepszej kawy w mieście! A do tego są pyszne śniadania. Latem malutka przestrzeń Kafeja poszerza się o ogródek z palmami, lampkami, które widać z ulicy i które zachęcają do zatrzymania się. No i mają tam najlepsze ciastka na świecie!

PLAC WOLNOŚCI/ – To nic takiego, to zwykły plac z ławeczkami. Ja jednak uwielbiam patrzeć na ludzi, a tam zawsze spotykam tych najciekawszych. Siadam na ławce od strony ulicy 3 Maja i obejmuję wzrokiem cały plac – mówi Justyna. . Stamtąd dobrze widzę wszystko, co się wokół mnie dzieje. To miejsce mnie inspiruje, tam można mnie często spotkać. Lubi też jeździć samochodom po drogach w okolicy placu. A czasami objechać go dookoła, wiele razy, trochę jak na karuzeli. To taki jej odpoczynek w drodze przez miasto.

LEN ARTE (MARIACKA 25)/ Ulubiona pizzeria Justyny, choć… nigdy nie jadła w niej pizzy! – W tym całym zamieszaniu z dobrą pizzą, najlepsze jest to, że nie zjadłam tam jeszcze ani jednego kawałka, bo uwielbiam makarony. A tam są prawdziwie włoskie. To, że pizze są najlepsze, wiem od znajomych, którzy zajadają się właśnie nimi. Może więc najłatwiej będzie powiedzieć, że to obowiąz-kowe miejsce dla wszystkich fanów Włoch i włoskich spe-cjałów. Dla mnie dobre na obiad lub kolację po pracowicie muzycznym dniu.

SPACER PO / TESKT: KATARZYNA GŁOWACKA

KATOWICACHChodzi po dachach, biega po hałdach, a w pizzerii nie jada pizzy. Z Justyną Święs z zespołu The Dumplings odwiedzamy jej ulubione miejsca w Katowicach.

Justyna Święs: Jest młoda, ale bardzo zdolna. Z Kubą Karasiem od czterech lat tworzy zespół The Dumplings. Grają muzykę będącą mieszanką elektroniki i popu. Śpiewa, komponuje, pisze piosenki. Ma na koncie album „No Bad Days” i Fryderyka za fonograficzny debiut roku. Choć dopiero kończy liceum, zdążyła już wystąpić na Open’er Festiwalu w Gdyni, Liverpool SoundCity i The Great Escape w Brighton. Niedawno wróciła z Japonii, w której chciałaby zamieszkać. Marzy jej się studiowanie archeologii. Ale swoją przyszłość widzi w barwach muzycznych.

KATOWICE MNIEJ ZNANE4

GALERIA RONDO SZTUKI/ Można powiedzieć, że tutaj The Dumplings narodziło się dla świata. W tym miejscu poznali Adriana Chorębałę, menadżera Ronda Sztuki, któ-ry stał się też ich własnym. – Adrian zaprosił nas do galerii na wywiad, który miał się ukazać w Ultramarynie. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że zostanie naszym menadżerem, ale od początku dobrze nam się rozmawiało. Po rozmowie zapytaliśmy go wprost, czy zechciałby pod-jąć z nami współpracę. Odpowiedział, że to przemyśli (śmiech). Szczęśliwie się zgodził. Pamiętam, że obejrzeli-śmy wtedy wystawę, a później film o pierwotnych ludziach i ich zderzeniu z cywilizacją. Nie miałam jeszcze 18 lat, ale Adrian wpuścił mnie na seans. A w filmie trup ścielił się gę-sto, ludzie zderzali się z autobusami, były też urwane głowy! Do dziś to wspominam. A do Ronda Sztuki przychodzę na każdą wystawę.

HAŁDA WEŁNOWIECKA/ – W sumie to mało biegam, ale jeśli już to właśnie na hałdzie wełnowieckiej. Jest zielo-na, dużo tam drzew i cudny widok z góry na miasto. Cza-sami wybiorę się na piknik, jeżdżę tam na rowerze. Tylko znajomych nie udało mi się tu zabrać, bo jak przyjeżdżają, to zawsze jest brzydka pogoda. Ale to miejsce to mój jedyny motywator do uprawiania sportu. Nie wiem skąd to się bierze, ale artystów trudno zmotywować do ćwiczeń fizycznych. Mam w rodzinie samych artystów, więc wiem co mó-wię (rodzice Justyny są aktorami – przyp. red.). Artysta pracuje umysłem i sercem, a nie ciałem. Sport go nudzi. Ja kiedyś pływałam, ale zrezygnowałam z tego dla muzyki. Jeśli miałabym się zająć jakąś aktywnością, to byłoby to nurkowanie. Fascynuje mnie podwodny świat.

Fot. Katarzyna Głowacka.

MAG

AZYN

MIE

JSKI

Page 5: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

Jan Liebner: Załóżmy, że nie jestem z Katowic i nie-wiele wiem o mieście. Po co miałbym przyjść do Muzeum Śląskiego?

Alicja Knast: Są trzy podstawowe powody. Pierwszy i najważniejszy, to gromadzona z przerwami od 80 lat ko-lekcja zawierająca blisko 119 tysięcy obiektów. To głów-nie malarstwo i sztuka polska od 1800 roku do współcze-sności. Drugi powód to przestrzeń, którą dysponujemy i sposób jej odczytania. To dość nietypowe rozwiązania, bardzo korzystne dla kolekcji, ponieważ ich głównym założeniem jest otwartość i dostępność. Trzecia rzecz to podejście naszych pracow-ników do klienta. Może zabrzmi to trochę górnolotnie, ale postanowiliśmy przeformatować ten dział Muzeum. Mam nadzieję, że to będzie instytucja, w której wszyscy będą się czuli dobrze przyjęci.

Przestrzeń na zewnątrz muzeum rzeczywiście jest otwarta. Czy jest już plan w jaki sposób będzie wykorzystywana?

Ostatnio podczas Industriady (święto Szlaku Zabytków Techniki – przyp. red.) odkryśliśmy, że w zaułku pomię-dzy warsztatem i kuźnią w części północnej wytwarza się bardzo przyjemna atmosfera. Uporządowaliśmy ten teren, wycięliśmy krzaki, wyrównaliśmy nawierzchnię i nasadziliśmy trawę. To fantastyczne miejsce do spotkań w plenerze.Chcemy tam zorganizować kino plenerowe, cykl wieczo-rów filmowych, które będą przyciągać publiczność. Będą to filmy o sztuce i industrialu. Chcemy sięgać po najważ-niejsze przykłady z tych dziedzin. Przygotowaliśmy też do zwiedzania budynki warsztatu i kuźni. Zostały odczyszczone, mają nowe oświetlenie, dodaliśmy kilka ekranów z materiałami filmowymi. W kuźni można zobaczyć stanowisko kopalnianego kowa-la. Na kompleksowy remont warsztatów i kuźni chcemy pozyskać pieniądze unijne z Regionalnego Programu Operacyjnego.

Co dalej z innymi poprzemysłowymi budynkami ?

Chcemy wyremontować wieżę ciśnień w partnerstwie publiczno-prywatnym. Koncepcja jej zagospodarowania została wyóżniona przez Polską Agencję Rozwoju Przed-siębiorczości. Liczymy, że w lipcu lub sierpniu dołączy do nas specjalista, którego pracę finansuje parp. Ta osoba

ma nam pomóc w przygotowaniu dokumentacji, przeli-czeniu wszystkiego i podpisaniu umowy z inwestorem. Wieża ciśnień świetnie nadaje się na prezentacje o charak-terze multimedialnym. Chodzi o stworzenie widowiska, które dotyczyłoby geologii historycznej. To bardzo ważna rzecz, której w muzeum nie mamy. Widowisko dawałoby odpowiedź na pytanie dlaczego Śląsk węglem stoi.

Taki seans jak w planetarium, tyle że nie do patrzenia w gwiazdy, a w głąb ziemi?

Można to tak określić. Byłoby to miejsce, które z jednej strony przenosiłoby nas w czasie, a z drugiej pozwalałoby zrozumieć czym tak naprawdę jest bogactwo Śląska.To jednak dalsza przyszłość. To co już się dzieje, to remont stolarni i łaźni głównej. W odnowionym bu-dynku stolarni powstanie wystawa stała, nawiązująca do spuścizny Alfreda Szklarskiego i jego bohatera Tomka Wilimowskiego oraz przestrzeń umożliwiająca organiza-cję przedstawień teatralnych, zajęć plastycznych i pokazów filmowych. Z kolei w łaźni znajdzie swoje miej-sce pracownia działów historii, archeologii i etnografii muzeum. Będziemy tu też organizować wystawy czasowe i koncerty. Obydwie inwestycje mają się zakończyć w przyszłym roku.

Waszym najbliższym sąsiadem jest najstarsza dziel-nica Katowic – Bogucie. Podczas trzydniowego festiwalu otwarcia, jej mieszkańcy mieli jednego dnia pierwszeństwo w zwiedzaniu ekspozycji. To taki kur-tuazyjny i jednorazowy ukłon w stronę Bogucic czy też zamierzacie częściej robić coś dla mieszkańców?

Chcemy nie tylko współpracy, ale i przyjaźni z sąsiadami. Pod koniec lipca planujemy zorganizować warsztaty pod nazwą ”Szychta kreatywna u nas”. Zaprosiliśmy liderów opinii z Bogucic, jak również urząd miasta oraz specjali-stów z Norwegii, którzy zajmują się tego typu projektami rewitalizacyjnymi. Ogłosiliśmy konkurs, w ramach które-go chcemy wyłonić trzy osoby, które będą uczestniczyły w tych kreatywnych warsztatach. Uczestnictwo będzie nagrodą za pomysły, które będą propozycją odpowiedzi na pytanie czego potrzebują Bogucice oraz jak ożywić lokalną społeczność. Zastanawiamy się jak odbudować stosunki społeczne, które niewątpliwie zostały tu zabu-rzone po zmianach w strukturze zatrudenienia. To będzie pierwszy z trzech warsztatów. Zaprosiliśmy też ludzi z Gdańska i Krakowa, którzy zajmowali się rewitalizacją.

Poniekąd odpowiedziała Pani na moje koleje pytanie o rolę jaką powinno pełnić Muzeum Śląskie w życiu Katowic. To przede wszystkim angażowanie w różne działania mieszkańców?

Jak się ma do dyspozycji przestrzeń, to zawsze trzeba dążyć do tego, żeby wykorzystać ją do spotkań. Po drugie, naprawdę czasem niewiele trzeba, żeby wspólnie z miesz-kańcami zrobić coś dobrego. Oczywiście jest jeszcze wspomniana już architektura i jej oddziaływanie na miasto. Kiedy przyjeżdżają tu ludzie, którzy wiele lat nie byli w Katowicach, to za każdym razem są zaskoczeni tym co widzą. Oczywiście w pozytywnym sensie. Natomiast to nie może się opierać na infrastruktu-rze, tylko musi to być inwestycja w relacje międzyludzkie. Takim naszym małym celem jest właśnie dobra współpra-ca z Bogucicami.

Otwarcie Muzeum Śląskiego zamknęło na tym etepie tzw. strefę kultury. Jak Pani ocenia tę przestrzeń. Coś by Pani w niej jeszcze zmieniła, coś dodała?

Strefa musi być bardzo dobrze skomunikowana z pozo-stałą częścią miasta na różnych poziomach. Powinna być dostępna dla rowerzystów, dla osób, które poruszają się samochodami, komunikacją miejską i dla tych, którzy chodzą pieszo. Niestety nie ma żadnego autobusu, którym można by dojechać do muzeum od strony ul. Dobrowol-skiego. Kolejna rzecz to przedłużenie tej ulicy do ul. Katowickiej. To z jednej strony jeszcze bardziej otworzy muzeum na zewnątrz, a z drugiej w ogóle usprawni ruch w tej części Katowic. Inna rzecz to lepsze połączenie gmachu nospr z Muzeum Śląskim. Teraz jest tu parking i słabej jakości zieleń. W tym miejscu jest jeszcze dużo do zrobienia.

Ma Pani swoje ulubione miejsce na terenie Muzeum Śląskiego?

Hol centralny. To miejsce magiczne. Kiedy w nim jestem, to odpoczywam. Bardzo podoba mi się też samo dojście do głównego gmachu od strony północnej. Obok dawnej maszynowni, w której teraz będzie restauracja, i starego platana, którego udało się utrzymać przy życiu. To zesta-wienie zieleni, starego i nowego jest bardzo kojące i też wypełnione nadzieją, że można te aspekty połączyć.

MAGICZNE MIEJSCE OTWARTE NA SĄSIADÓW/ Rozmowa z Alicją Knast, dyrektor Muzeum Śląskiego

Muzeum Śląskie zostało otwarte 26 czerwca. Można w nim oglądać pięć stałych wystaw. Do dyspozycji zwiedzających jest też wieża wyciągowa szybu Warszawa, na którą można wjechać panoramiczną windą. Do końca lipca zwiedzanie muzeum będzie bezpłatne.

miasto5 KATOWICE MNIEJ ZNANE

Fot. Tomasz Kiełkowski

Fot. Witalis Szołtys

MAG

AZYN M

IEJSKI

Page 6: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

Fot. Tomasz Kiełkowski

/TEKSTY: KAROL NOWAKSTREFA KULTURY OD A DO Z / TEKST: KAROL NOWAK

Muzeum Śląskie, otwarte w ostatni weekend czerwca, jest trzecim i ostatnim obiektem, który tworzy nową Strefę Kultury w Katowicach.

O najciekawszych faktach, związanych z jej powstawaniem, przypominamy alfabetycznie.

JAK AKUSTYKA

która była kluczowa w momencie projektowania i budowy sali koncertowej dla Narodowej Orkiestry Symfonicznej

Polskiego Radia. Architektom pomagała japońska Nagata Acoustics, jedna z dwóch najlepszych pracowni akustycznych na świecie, szereg rozwiązań

podpowiedział też Krystian Zimerman, światowej sławy pianista. – Zaprojektujcie architekturę tej sali koncertowej, aby pozostawała

w pamięci, a my doprojektujemy do tego akustykę – miał powiedzieć Yasuhisa Toyota, dyrektor Nagata Acoustics, do Tomasza Koniora,

którego biuro architektoniczne jest autorem projektu gmachu. Na potrzeby katowickiej inwestycji został stworzony pierwszy

w kraju prcyzyjny model sali, w skali 1:10, który posłużył do laboratoryjnego sprawdzenia akustyski wnętrza.

JAK BOGUCICE

najstarsza dzielnica Katowic, sąsiadująca ze Strefą Kultury. Ostatnio ”zagrała” w filmie Jestem Bogiem, opowiadającym historię

pochodzącego stąd rapera Piotra Łuszcza ”Magika”, współtwórcy Paktofoniki, jednego z największych, muzycznych fenomenów ostatnich lat.

Dzielnica mocno odczuła restrukturyzację przemysłu. Jest szansa, że powstanie Strefy Kultury wpłynie na rewitalizację

społeczną tej części miasta.

JAK CEGŁA KLINKIEROWA

(dokładnie 400 tysięcy cegieł), która pokrywa elewację gmachu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.

Nawiązuje do zabudowy Nikiszowca, zabytkowej, robotniczej dzielnicy Katowic. Cegły wypalono w XIX – wiecznym piecu na Dolnym

Śląsku i mają być bardziej wytrzymałe od tych produkowanych współczesnymi metodami. We wnękach okiennych cegły

są powlekane glazurą w kolorze czerwonym – takim jaki mają wnęki okien familoków na Śląsku.

JAK DOLINA

poprowadzona w poprzek dachu Międzynarodowego Centrum Kongresowego. Łączy plac przed Spodkiem z historyczną dziel-nicą Katowic, Bogucicami. Poprowadzenie takiej ”drogi do Bogucic” było

jednym z warunków, jakie Stowarzyszenie Architektów Polskich w Katowicach narzuciło uczestnikom międzynarodowego konkursu

architektonicznego.

JAK EKSPOZYCJA

Muzeum Śląskiego, o której dyskutowano na długo przed otwarciem obiektu. Na poziomie –2 znalazło się miejsce dla malarstwa

polskiego od 1800 do 1945 roku, malarstwa polskiego po 1945 roku i plastyki nieprofesjonalnej. Z kolei na kondygnacji P-4 dla historii Górnego

Śląska i śląskiej sztuki sakralnej. W osobnym, historycznym budynku, swoje zbiory prezentuje Centrum Scenografii Polskiej.

JAK FONTANNA

jest ich kilka na terenie Strefy Kultury. Największa na placu Wojciecha Kilara, przed wejściem do budynku nospr.

Mniejsza fontanna, też należąca do otoczenia tego obiektu, tryska z posadzki niedaleko wejścia do restauracji Cadenza.

W letnie dni bawią się w niej dzieci i… dorośli.

JAK GLASS BOXY

jedyna widoczna na zewnątrz część nowego obiektu Muzeum Śląskiego. Większość ekspozycji znajduje się w podziemnych salach,

a szklane boksy doświetlają wnętrza. Umożliwiają oglądanie wystaw w świetle dziennym, mimo iż umieszczono je na głębokości ponad

14 metrów poniżej poziomu terenu.

JAK HIP-HOP

który zabrzmiał w nowej sali Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Nietypowe połączenie muzyki symfonicznej i hip – hopu

w wykonaniu Miuosha i Radzimira jimka Dębskiego było – jak zapewniają sami artyści – pierwszym tego typu

eksperymentem na świecie.

JAK IMAGE

czyli wizerunek, który Katowice konsekwentnie zmieniają. Dawniej miasto przemysłu ciężkiego, dziś coraz częściej kojarzone jest

z kulturą i przemysłem spotkań, również dzięki Strefie Kultury.

MAG

AZYN

MIE

JSKI

miasto ALFABET STREFY KULTURY6

Page 7: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

JAK JEMS ARCHITEKCI

jedna z najlepszych europejskich pracowni, która jest autorem pro-jektu Międzynarodowego Centrum Kongresowego. Materiały, jakie

zastosowali architekci, to: siatka cięto – ciągniona, beton, drewno i… trawa.

JAK KŁADKA

nad ulicą Olimpijską, oświetlona i podgrzewana, zaprojektowana przez arch. Tomasza Koniora.

Liczy 120 metrów długości.

JAK LABIRYNT

który stanowi część założenia ogrodowego wokół gmachu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.

Zielony labirynt z grabów uformowany został w kształt planu Katowic z czasów międzywojennych. Jest nawet symboliczna rzeka Rawa

i torowisko, na którym w roli pociągów występują leżaki.

JAK NAGRODY

i nominacje dla obiektów zlokalizowanych w Strefie Kultury. Gmach nospr i nowe Muzeum Śląskie były nominowane m.in. do architektonicznych Oscarów

– konkursu im. Miesa van der Rohe. Projekt Konior Studio zdobył też nominację ”Polityki” w konkursie Architektura Roku i w plebiscycie Sztuka Architektury w kategorii xxl czy w plebiscycie ”Polska Architektura 2014”.

Za rok być może nominujący docenią mck?

JAK MILIARD

czyli łączna wartość inwestycji zrealizowanych na terenie Strefy Kultury, w tym prace związane z infrastrukturą podziemną, drogami i sieciami

energetycznymi czy parkingami.

JAK ORKIESTRA dokładnie Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, uznawana przez

wielu za najlepszą radiową orkiestrę na świecie. Wcześniej nie miała szczęścia do swoich siedzib. Przy ulicy Plebiscytowej znajdowała się zbyt mała, ”głucha” sala

koncertowa, a ta w Centrum Kultury Katowice – akustycznie nie sprzyjała występom zespołów bez dodatkowego nagłośnienia.

JAK STREFA KULTURY

– kiedyś teren kwk Katowice, dziś nowe centrum kulturalne miasta, miejsce spacerów i spędzania czasu

wolnego nie tylko dla katowiczan, ale też dla mieszkańców całego regionu.

JAK RIEGLER RIEWE ARCHITEKTEN

z Grazu, projektanci nowego Muzeum Śląskiego. Ich koncepcja polegała na maksymalnym wykorzystaniu

przestrzeni znajdującej się pod powierzchnią ziemi, a tym samym niewielkiej ingerencji

w poprzemysłowy krajobraz.

JAK TAURON NOWA MUZYKA

festiwal muzyczny, który odbywa się na terenie Muzeum Śląskiego. Jego kolejna edycja zaplanowana

jest na 20 – 23 sierpnia.

JAK UNIJNE WSPARCIE FINANSOWE

z którego skorzystano przy budowie każdego z obiektów na terenie Strefy Kultury. Wysokość dofinansowania dla mck to 182,1 mln zł

(wartość całego projektu wynosi 321,8 mln zł). W przypadku nospr, którego koszty oszacowano na 265 mln zł., dofinansowanie wyniosło 122

mln zł. Muzeum Śląskie, przy całkowitej wartości projektu szacowanej na 273,72 mln złotych, dostało z ue 181,49 mln zł.

JAK WIEŻA

wyciągowa szybu kopalnianego Warszawa, do której dobudowano panoramiczną windę. Platforma

widokowa znajduje się na wysokości 47 metrów.

JAK ZIELEŃ

która otacza i porasta nowe obiekty w Strefie Kultury. Wokół budynku nospr znajduje się starannie zakomponowany plac, na którym

rosną m.in. wiśnie, brzozy i platany. Zielony dach mck to już teraz jedno z ulubionych miejsc

spacerów katowiczan i ich gości. Różnorodnymi nasadzeniami imponuje też teren wokół Muzeum Śląskiego.

JAK POKOPALNIANE

obiekty na terenie Muzeum Śląskiego. W tym te wyremontowane, jak dawny budynek maszynowni,

zaadaptowany na restaurację oraz magazyn odzieży – obecnie siedziba Centrum Scenografii Polskiej. Na rewitalizację czekają: łaźnia Gwarek, łaźnia główna

i dawna stolarnia, warsztaty mechaniczne, kuźnia i wieża ciśnień.

miasto7 ALFABET STREFY KULTURY

Fot. Tomasz Kiełkowski

MAG

AZYN M

IEJSKI

Page 8: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

W Katowicach będzie można spotkać Patti Smith i Jamie Woona. Posłuchać Mikromusic i Pauliny Przybysz. Zobaczyć filmy i spektakle pod gołym niebem. Jeśli ktoś planuje urlop, to na pewno nie w wakacje!

WAKACJE W SKANDYNAWII/ Miłośnicy sztuki powinni odwiedzić Galerię Szyb Wilson w Nikiszowcu, w której przez całe lato trwać będzie Art Naif Festiwal. Skandynawia zagości na obrazach i fotografiach, które do 14 sierpnia można oglądać w Galerii. W programie znalazły się warsztaty kulinarne poświęcone kuchni fińskiej, a także czytanie bajek skandynawskich dla najmłodszych. Posłuchamy muzyki i podpatrzymy artystów przy pracy podczas ArtJarmarku, który 12 lipca odbędzie się w Niki-szowcu. Tam też koncert polsko-fińskiego duetu Duo Vitae.

To będzie gorące lato w mieście, nie tylko ze względu na temperaturę. Zwłaszcza w sierpniu, w którym dwa wielkie festiwale muzyczne będą obchodzić okrągłe urodziny.

SPĘDZASZ WAKACJE W MIEŚCIE? LEPIEJ BYĆ NIE MOŻE! / TESKT: KATARZYNA GŁOWACKA

OCH-TEATR I NIE TYLKO/ Tego lata warto przejść się nie tylko na koncert, ale też do kina czy teatru i… nie zakładać marynarki. Już prędzej ciepły sweter. Bo letnie wieczory bywają chłodne, a sztuka w plenerze nie ogrzeje, choć bez wątpienia dostarczy wrażeń. Tłumy chętnych pewnie znów zgłoszą się na 17. Letni Ogród Teatralny, któ-ry odbędzie się w podcieniach Centrum Kultury Katowice. Będzie też Chorzowski Teatr Ogrodowy na terenie Sztygar-ki, w stuletnim Magazynie Ciekłego Powietrza. A jeśli ktoś chce zobaczyć na scenie Marię Seweryn i Artura Barcisia, Małgorzatę Foremniak, Krzysztofa Pieczyńskiego i Cezarego Żaka, to powinien się wybrać na Wakacyjny Przegląd Przedstawień w chorzowskim Teatrze Rozrywki. Na 27, 28 i 29 lipca zaplanowano ”Mayday”, ”Mayday 2” i ”Truciciela”, spektakle Och-Teatru z Warszawy.

LATO Z TRAVIATĄ/ Kina plenerowe też są dobrym po-mysłem na letni wieczór. Mariacka, teren za kinem Kosmos czy Plac Miarki to miejsca, gdzie obejrzymy dobry film, aż do końca wakacji. W tym ostatnim miejscu będą pokazy kina festiwalowego, ze sportem czy spluwą w tle, od środy do niedzieli. W sumie 58 seansów. Centrum Sztuki Filmo-wej dodatkowo zaprasza na Operowe Lato, czyli pokazy premierowych przedstawień teatralnych z najlepszych bry-tyjskich scen oraz powtórkowe i premierowe retransmisje najgłośniejszych spektakli operowych z Nowego Jorku. W programie m.in. ”La Traviata” czy ”Wesoła wdówka”. Międzynarodowe zespoły teatralne, koncerty, warsztaty dla dzieci i dorosłych, a także plenerowe spektakle przed budynkiem – to wszystko zaplanował Teatr Śląski w ramach akcji ”Kato/Lato”.

NO TO OFF/ Patti Smith to bez wątpienia największa gwiazda tegorocznej, 10. już edycji off Festivalu. Zanim nagrała ”Because the night” i została okrzyknięta ”poetką rock’n’rolla”, pracowała w fabryce samochodów, potem w księgarni, w Paryżu występowała w ulicznej trupie teatralnej, a w Nowym Jorku publicznie recytowała swoje wiersze. A potem już był legendarny, punkrockowy krążek

”Horse”, który artystka w całości zagra w Katowicach. Kon-trowersyjna, znana z feministycznych poglądów, ostrych wypowiedzi politycznych czy religijnych, ma fanów na całym świecie, także w… Watykanie. Papież Franciszek zaskoczył zaproszeniem artystki do wzięcia udziału w świą-tecznym koncercie. Miłośnicy elektronicznych brzmień będą usatysfakcjo-nowani dawką tanecznego techno w wykonaniu Shawna O’Sullivana. Run The Jewels, czyli nowojorski duet, zagwarantuje sporą dawkę hip-hopu. A Acid Arab zmiksuje muzykę Wschodu z housem i techno. Nie można przegapić kaszubskiego projektu Ola Walickiego, Hańby, czyli orkie-stry podwórkowej z Krakowa i miejskiego folkloru w ich wykonaniu. No i Soni, która Pisze Piosenki, od niedawna, ale za to jakie!

Karnet na cały festiwal kosztuje 280 zł, ze jeden dzień muzycznych wrażeń w Dolinie Trzech Stawów trzeba zapłacić 140 zł.Festiwal odbędzie się od 7 do 9 sierpnia.

OFF FESTIWAL

TAURON NOWA MUZYKA TEŻ ŚWIĘTUJE!/ Sami wy-mawiają tę nazwę jako ”Ou-te-ker”, ale zaznaczają, że każdy może ją czytać po swojemu. Rob Brown i Sean Booth, czyli brytyjski duet Autechre będzie jedną z największych gwiazd Festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Przez niespeł-na 30 lat istnienia zespół nie zabiegał o zainteresowanie mediów czy fanów, kryjąc się pod przeróżnymi pseudoni-mami. Jednak miłośników połamanych dźwięków, muzyki eksperymentalnej i zawiłej, można bez trudu znaleźć na ca-łym świecie. Jedni muzykę Brytyjczyków określają mianem mrocznej i zimnej, inni powiedzą, że jest sentymentalna i przyjazna. Czy to nie wystarczająca zachęta, by samodziel-nie wyrobić sobie zdanie na jej temat? Gwiazdami festiwalu będą też raper Tyler The Creator czy Jamie Woon, który łączy soul z głębokimi basami. Ciekawie zapowiada się wspólny występ Jeffa Millsa, jednego z pionierów Detroit techno z orkiestrą aukso. Warto czekać na Portico, bo to smaczne połączenie jazzu i elek-troniki. Za to Ghostpoet odszedł od syntezatorów na rzecz żywych instrumentów. Smutek z ostatniej płyty minął i na jego koncercie nie zabraknie skocznych, tanecznych rytmów. Fatima pochodzi ze Szwecji i zaserwuje mieszaninę soulu, funky i hip-hopu. Dla uczestników festiwalu przewidziano warsztaty muzyczne. Także dzieci będą się dobrze bawić w pirackiej wiosce. Na terenie nowej siedziby Muzeum Śląskiego nie zabraknie też strefy mody i designu.

Kiedy? Od 20 do 23 sierpnia. Bilety 4–dniowe rozeszły się natychmiast. Za 3–dniowe karnety zapłacimy 280 zł, a za 2-dniowe – 230 zł.

TAURON NOWA MUZYKA

BACH W PARKU/ Są takie wydarzenia, na których trud-no o wolne krzesło. Cykl koncertów promenadowych

”Od Bacha do Beatlesów” cieszy się wielkim powodzeniem od kilku sezonów. Pewnie przez różnorodność muzyczną i repertuarową. W tym roku będą rosyjskie ballady i dźwię-ki akordeonu, tango, fragmenty musicali, a na zakończenie wielki finał ze Skaldami. Na niedzielne (godz. 11) koncerty do Parku Kościuszki zaprasza Centrum Kultury Katowice.

KALENDARIUM WYDARZEŃ KULTURALNYCH8 kultura

MAG

AZYN

MIE

JSKI

Page 9: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

W Katowicach będzie można spotkać Patti Smith i Jamie Woona. Posłuchać Mikromusic i Pauliny Przybysz. Zobaczyć filmy i spektakle pod gołym niebem. Jeśli ktoś planuje urlop, to na pewno nie w wakacje!

Katowice będą miały alternatywny przewodnik miejski. Premiera na OFF Festivalu. O ile Warszawa czy Kraków mają już za sobą fale dużego zainteresowania, o tyle Katowice są dopiero odkrywane. To ten moment – mówi Anna Klimczak z Fundacji Griffin Art Space, która jest mecenasem i organizatorem akcji „Rajza po Kato”.

Przed wyjazdem do nowego miasta, zwy-kle kupujemy przewodnik. I każde większe miasto taki przewodnik ma. Katowice też się doczekały. A wszystko dzięki akcji ”Rajza po Kato”, która od ponad roku robi kulturalny ferment w mieście. Jej zwieńczeniem będzie

właśnie miejski przewodnik. – Trafiliśmy na interesu-jący moment w historii miasta. Rodzący się dizajn, nowe inwestycje, zainteresowanie własną historią, odkrywanie perełek architektury i gwary śląskiej. Chcemy to pokazać w książce – dodaje Anna Klimczak.

Co dokładnie znajdziemy w przewodniku?Poczytamy o najważniejszych faktach z historii miasta. Dowiemy się, że jego dzieje zaczynają się nie w 1865, a prawie 20 lat wcześniej, kiedy to pociąg połączył Ka-towice z Berlinem i Wrocławiem. Dzięki temu nastąpiła ekspansja śląskiego przemysłu i handlu. Przewodnik przypomina czas, w którym Katowice przystępują do starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Bo był to moment zwrotny w historii miasta. Nastąpiło uwolnienie energii drzemiącej w mieszkańcach. Przewod-nik kończy się na nowych inwestycjach jak Strefa Kultury, rynek czy Supersam.

Zapytacie znajomych, jakie budynki kojarzą im się z Katowicami. Powiedzą pewnie, że Spodek, Superjed-nostka czy gmach Sejmu Śląskiego. Wszyscy je znamy, ale ile o nich wiemy? Kolejny rozdział przewodnika opowie o koloniach robotniczych, katowickiej modernie, budyn-kach modernizmu powojennego, architekturze przemy-słowej czy współczesnych architektonicznych ikonach. Paweł Jaworski, Krzysztof Krot, Raspazjan, Artur Rojek, Sophie Kula czy Patrycja Walter to osoby, które kawał serca oddały Katowicom. W części poświęconej miejskim aktywistom, działaczom i animatorom poznamy sylwetki 36 miłośników regionu, co ich w mieście inspiruje, a co wymaga zmiany. Bez nich Katowice nie byłyby takim miastem, jakim są dzisiaj.

Każdy porządny przewodnik po mieście to nie tylko in-formacja, jakie zabytki warto zobaczyć, ale też gdzie pójść na dyskotekę, do teatru czy kina. Książka wskaże sale koncertowe i galerie sztuki, instytucje kultury i oryginalne sklepy. Podpowie, jakie festiwale i wydarzenia kulturalne dzieją się w regionie w konkretnym miesiącu. Miejscowi będą mieć te informacje zebrane w jednym rozdziale, a przyjezdni dowiedzą się dodatkowo, gdzie mogą prze-nocować i dobrze zjeść w Katowicach. Nie tylko roladę z kluskami.

Piknik na hałdzie, a może wędkowanie na Tauze-nie? Rowerem po lasach czy szlakiem murali? Katowice mają różne oblicza i warto wybrać się na niesztampową wycieczkę po mieście. Przecież ‘rajza’ to nic innego, jak szwendanie czy włóczenie się. Można w wolny weekend przejść szlak katowickich wież ciśnień lub mozaik i rzeźb prl-u. Albo po prostu odpocząć pod największym i naj-cięższym pomnikiem w kraju, czyli katowickimi Skrzydła-mi. Zbiór pomysłów także do znalezienia w książce.Z przewodnika dowiemy się jeszcze, co robić, jeśli

na zwiedzanie Katowic mamy dwa tygodnie, dzień, albo jesteśmy tylko przejazdem. Nie zostawi też samych sobie tych, którzy ze śląskiej gwary znają tylko grubiorza czy myckę.

Ten alternatywny miejski przewodnik na rynku zadebiutuje podczas tegorocznego off Festivalu (7–9 sierpnia) w Dolinie Trzech Stawów. Później będzie do kupienia w dobrych księgarniach w cenie 39 złotych.Przewodnik jest zwieńczeniem ”Rajzy po Kato”, czyli niespełna dwuletniej akcji, obejmującej imprezy i wyda-rzenia, które działy się w Katowicach. Czy w niedalekiej przeszłości pozowaliście fotografom w plenerowym stu-diu fotograficznym? Albo spacerowaliście po katowickich cmentarzach w poszukiwaniu lokalnych osobistości? A może braliście udział w warsztatach ”Miasto-kolaż” fun-dacji Napraw Sobie Miasto lub słuchaliście występu Gór-niczej Orkiestry Dętej przy kwk ”Wieczorek”? Wszystkie te wydarzenia odbywały się w ramach ”Rajzy po Kato”. – Najbardziej jesteśmy zadowoleni ze spacerów po mieście, w których brali udział ludzie spoza Katowic, bo zapisywali się podczas ubiegłorocznego off Festi-valu. Świetnie wyszła też akcja fotograficzna, w której mieszkańcy wysyłali nam swoje zdjęcia z Katowic – mówi Tomasz Gutkowski z Fundacji Sztuk Wizualnych, która odpowiada za koncepcję i produkcję projektu.

Postępy akcji i jej kolejne odsłony można oglądać w największej galerii plenerowej w kraju, mającej 138 metrów wystawie zlokalizowanej przed powstającym centrum handlowym Supersam w Katowicach. Dowie-my się z niej o najważniejszych datach w historii miasta, zobaczymy ludzi, którzy budują jego tożsamość, poznamy najważniejsze budynki i wydarzenia kulturalne. A przede wszystkim zobaczymy, jak miasto łączy w sobie cechy śląskich korzeni i tradycji ze współczesnością i nowocze-snością. A to główny cel organizatorów akcji.

RAJZA PO KATO/ TESKT: KATARZYNA GŁOWACKA

9 ALTERNATYWNY PRZEWODNIK MIEJSKIkultura

to zdanie Zosi Oslislo–Piekarskiej, projektantki i kulturoznawczyni. Nie jest w nim odosobniona.

Katowice są wyjątkowe, ponieważ są nieoczywiste, jak cały Śląsk. Mają interesującą historię, ale myślę, że wiele jeszcze przed nimi. To miasto żywe, ciągle będące w procesie zmiany –

MAG

AZYN M

IEJSKI

Page 10: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

styl

Jan Liebner: Savoir vivre - co to w ogóle dzisiaj znaczy?

Wojciech S. Wocław: Dobre pytanie. Najprostsza odpo-wiedź jest taka, że savoir-vivre to umiejętność zachowania się w różnych sytuacjach. To dla mnie takie know how, wiedza bardzo użyteczna. Nie ukrywam, że to również próba estetyzacji życia, dążenie do tego, żeby było pięk-niej wokół nas. Ja zdecydowanie wolę np. kawę pić w filiżance, niż w papierowym kubku.

To Pan, a reszta Polaków? Obserwuję jednak domina-cję papierowych kubków nad filiżankami.

Pan wie jak się zachować, ale osoby z którymi się Pan spotyka niekoniecznie.

To prawda. Ale czy fakt, że większość społeczeństwa nie czyta powinien nas przekonać do nieczytania? Nasze dobre zachowanie docenią osoby starsze, które pamiętają inne czasy.Wszystko pięknie, ale nie wyobrażam sobie obecnych gimnazjalistów, którzy siedzą cały czas na FB czy w smartfonie, porozumiewają się skrótami i półsłów-kami, a potem nagle zaczynają się uczyć dobrych manier. Jest Pan chyba zbyt wielkim optymistą.

Jestem realistą i może właśnie dlatego pracuję obecnie nad podręcznikiem do szkoły, któremu nadałem roboczy tytuł

”33 pomysły na lekcję wychowawczą o savoir–vivrze”. Prowadziłem wcześniej autorskie spotkania z uczniami i nauczycielami w małopolskich gimnazjach i liceach. Kiedy opowiadałem uczniom między innymi o różnych rodzajach kołnierzyków w męskiej koszuli, widziałem, że byli tym nieco zdziwieni, ponieważ ta wiedza jeszcze ich w stu procentach nie dotyczy. Pierwszą okazją, kiedy włożą marynarkę i krawat będzie studniówka albo matura. Ale słuchali z zaciekawieniem, bo nikt im nigdy o takich rzeczach nie mówił. Dlatego jestem przekonany, że w przyszłości wykorzystają tą wiedzę.

Mimo wszystko jest Pan optymistą, bo dzisiaj dobre maniery trudno dostrzec gdziekolwiek, choć pewne zasady znają niemal wszyscy. Jak to, że mężczyzna zawsze powinien dawać pierwszeństwo kobiecie. Aktualne?

Można takie miłe gesty wykonywać, choć dzisiaj nie każda pani tego oczekuje. Myślę tu oczywiście o feminist-kach, które np. przepuszczanie w drzwiach traktują – tutaj powiem trochę na wyrost – jako wyraz męskiej dominacji. W biznesie sytuacja jest jasna: nie ma płci, są stanowiska. Pracownik, nawet jeśli jest to kobieta, daje pierwszeństwo szefowi.

Całowanie kobiecej dłoni też pewnie jest już passe?

To było passe już w latach 50. minionego wieku. Prof. Jan Kamyczek (pod takim pseudonimem pisała Janina Ipohorska, dziennikarka ”Przekroju”) w swoim podręcz-niku z lat 50. poświęca temu zagadnieniu duży akapit. Całowanie w dłoń nazywa ”cmok nonsensem”, tłumacząc, że to pamiątka czasów burżuazyjnych. Z całowania w dłoń możemy zrezygnować, rezerwując ten gest jedynie dla najbliższych nam kobiet: matki, babci, żony.

Idźmy dalej z tzw. powszechnym przekonaniem na temat savoir-vivre’u. Mężczyznom nie daje się w pre-zencie kwiatów. Prawda?

Kiedyś panowało takie przekonanie. Ja uważam zupełnie odwrotnie. Sam lubię kwiaty dostawać. Zawsze też robiło się wyjątek dla mężczyzn–artystów.

Połączenie sandałów ze skarpetami. To podobno takie polskie, ale z dobrym stylem nic wspólnego nie ma. Znowu zajrzyjmy do książki prof. Kamyczka, który w swoim podręczniku z 1953 roku pisze: jeśli ubierasz buty, które mają odsłonić stopę, to po co ją zakrywasz czymś innym? Zasady savoir-vivre’u w 90 proc. to logika.

Smoking ubieramy wyłącznie na imprezy, które zaczy-nają się najwcześniej o godz. 18. Skąd ta 18?

Ta godzina często jest określana jako modowy zachód słońca. Historycznie istniał podział na stroje dziennie i wieczorowe. Stąd też kolor smokingu, czyli czarny, koja-rzący się z wieczorem i nocą.

Ściąganie butów w tzw. gościach?

Czytałem kiedyś, że to chłopski zwyczaj. Chłopi, którzy pracowali w polu i mieli brudne buty, nie wchodzili w nich do swoich domów, żeby zwyczajnie nie nabrudzić. Arystokracja i ziemiaństwo nigdy tego nie robiło. Ten zwyczaj dotarł ponoć do miast razem z przeprowa-dzającymi się do nich ludźmi.Jeśli jesteśmy gospodarzami, to nie wymagajmy ściągania butów od gości. Natomiast jeśli idziemy do kogoś z wizy-tą, dajmy sobie sekundę, żeby rozpoznać sytuację.

Zostawmy historię. Nie denerwuje Pana, że np. w restauracji ludzie siedzą przy stole i zamiast ze sobą rozmawiać, wlepiają wzrok w smartfony?

To jest o wiele poważniejszy problem. Ludzie nie potrafią dziś ze sobą rozmawiać. Każdy z nas musi sobie odpowie-dzieć czy woli telefon, czy znajomych. A dlaczego savoir– –vivre uznaje, że to jest niegrzeczne? Bo zamiast skupić się na osobie, z którą się umówiliśmy i jej poświęcać czas, poświęcamy go na sprawdzanie Facebooka czy maila.

Coś jeszcze, jako popularyzatorowi wiedzy z savoir--vivre’u, nie daje Panu spać?

Etykieta ubioru. Ludzie dzisiaj nie wiedzą jak się ubrać w zależności od okazji. Problem bierze się stąd, że o ubieraniu się wypowiadają się w mediach prawie wyłącznie styliści. Ich zadaniem nie jest dobór stroju do okazji. Przez to niezależnie od tego, gdzie się idzie (czy na urodziny do babci, czy na dyskotekę albo własny ślub), myśli się w kategoriach: jak wyglądać oryginalnie. Funk-cjonuje też przekonanie, że coś jest uniwersalne, np. gar-nitur w kolorze czarnym. Szwankuje też savoir–vivre przy stole. Niektórzy pochylają się nad posiłkiem tak bardzo, że usta od talerza dzieli 15 cm. Łyżką posługują się przy tym jak koparką. Nie jedzą, tylko ładują jedzenie do ust.

W którym kierunku, Pana zdaniem, pójdzie znajo-mość dobrych minier. Czy to musi stać się modne, żeby było bardziej powszechne?

Na pewno tak. Może na zasadzie pozytywnego snobizmu, jak w przypadku czytania książek. Moda na savoir–vivre na pewno mogłaby się tej tematyce przysłużyć. Cel jest jeden: chodzi o to, żeby ludzie dzięki tej wiedzy byli pew-niejsi siebie. Jak mówią niektórzy specjaliści, znajomość savoir–vivre’u służy nie temu, żeby przestrzegać pewnych zasad, ale żeby wiedzieć kiedy je łamać. I choćby po to warto je znać.

O cmok nonsensie, modowym zachodzie słońca i o estetyzacji życia rozmawiamy z Wojciechem S. Wocławem, popularyzatorem savoir-vivre’u i etykiety w biznesie.

10 SAVOIR–VIVRE

To okres przejściowy. W ostatnim czasie kopiowaliśmy zachodnie wzorce, z założenia odrzucając własne. Weźmy za przykład architekturę, nadawanie imion dzieciom czy gotowanie i jedzenie. Powoli wraca to, czego się wyparliśmy w ostatnich dwudziestu kilku latach.Podobnie będzie z savoir -vivrem.

Zawsze będzie istnieć pewna grupa, która z założenia odrzuca dobre maniery i taka, dla której będą to sprawy oczywiste.

Wojciech S. Wocław - konferansjer (występował w 10 krajach na 4 kontynentach), popularyzator wiedzy z zakresu savoir-vivre’u i etykiety w bizne-sie. Współpracuje z radiem, prasą i tele-wizją. W kolejnych wydaniach magazynu „Sam na Sam” będzie pisał felietonyna temat dobrych manier

WARTO ZNAĆ ZASADY, ŻEBY WIEDZIEĆ KIEDY MOŻNA JE ŁAMAĆ

MAG

AZYN

MIE

JSKI

Page 11: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

historia11 DAWNE DOMY HANDLOWE

WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ OD/ TESKT: JAN LIEBNER

SUPERSAMU

Czyli o tym jak „bryła z kosmosu” zmieniła katowicki handel.

Supersam, nazywany ”bryłą z kosmosu” był pierwszym ka-towickim centrum handlowym. Nowatorski i odważny projekt

wpisał się w klimat miasta prącego do przodu i otwartego na zmiany. Potem dołączył pierwszy samoobsługowy Zenit. Skarbek zamiast okien dostał łuski i Katowicom zazdrościła go stolica. Tych trzech bohaterów zmieniło katowicki handel, stając się wizytówkami miasta.

Chociaż wszystkie źródła podają, że hala targowa przy ul. Piotra Skargi powstała w 1937 roku, w miejskim archi-wum zachowały się dokumenty, z których wynika, że handel w tym miejscu odbywał się już wcześniej. W tzw. księdze budynkowej pierwsza wzmianka pochodzi z sierpnia 1909 roku, kiedy Katowice były jeszcze mia-stem niemiecim. Na rysunku widać wysoką, składającą się jakby z dwóch pięter halę. W nagłówku widnieje napis: Markthalle Kattowitz, czyli hala targowa Katowice. W dokumentach dwa lata późniejszych jest dokładny plan wnętrza. Wiadomo, że sprzedawano tam głównie mięso. Świadczą o tym choćby zaznaczone na planie wagi do ważenia właśnie mięsa. Znajdowały się w niej 103 stoiska.Później przez długi czas w archiwalnych dokumentach jest przerwa aż do czerwca 1933 roku. Wówczas to Policja Budowlana rozpatruje wniosek o rozbudowę hali, w kró-rej miała się też mieścić m.in. restauracja.

W 1937 roku powstaje hala targowa ze stalowymi przęsłami projektu Stefana Bryły. To znany przedwo-jenny inżynier, który ma na koncie takie osiągnięcia jak pierwszy na świecie most spawany i katowicki ”drapacz

chmur”. Zaproponowane przez Bryłę konstrukcje są w la-tach 30. nowatorskie, a katowiczanie mówią o hali ”bryła z kosmosu”. Hala targowa jest mieszkańcom niezbędna, żeby handel uliczny nie tonął w błocie. Zanim powstała, handlowano pod gołym niebem, na rynku i wzdłuż rzeki Rawy. Produkty spożywcze, warzywa i odzież. Obok w hali mięsnej raz w miesiącu odbywał się targ zwierzęcy. W tym czasie sprzedaż była możliwa tylko do godziny 14, później sprzedawców i bałaganu miało nie być. Tyle założenia, bo praktyka była inna. Nowa hala powstała w miejscu stawu hutniczego, zaprojektował ją Lucjan Sikorski, a poświęcił ks. Emil Szramek.

Gdy powstaje, jest największym tego typu obiektem w Polsce. Mieści 12 basenów rybnych i 408 stoisk na dwóch kondygnacjach. 30 sklepów, urząd pocztowy i kasa oszczędności znajdują się na zewnątrz, a w podzie-miach są magazyny i chłodnie. W dni handlu, czyli w poniedziałki, czwartki i soboty robi tu zakupy od 8 do 10 tysięcy ludzi. Można tu dostać niemal wszystko, od jedzenia, przez tkaniny, firany, kafelki po łakocie w kąciku smakosza, w którym ustawiają się długie kolejki. Hala działa również w czasie II wojny światowej. – Supersam odwiedzałem jako dziecko z rodzicami, to były lata 50. Wspominam go jako wyjątkowe miej-sce. Obserwowałem halę i wszystko, co działo się wo-kół niej. Pokazywał się tam pan ze słabym wzrokiem, niepełnosprawny, który sprzedawał lepy na muchy i naftalinę. Warto dodać, że były to czasy stalinowskie. Pan głośno wołał i zwracał na siebie uwagę. A krzyczał tak niewyraźnie, że wszyscy słyszeli ”lep na muchy,

na Stalina”. Spytałem ojca, czym ten pan handluje i byłem zaskoczony, a ludzie dookoła śmiali się do rozpuku – wspomina ks. Paweł Buchta, emerytowany proboszcz kościoła parafii Piotra i Pawła w Katowicach. – Hala była bardzo dobrze zaopatrzona, chodziło się między tymi stanowiskami, od jednego do drugiego. Naprawdę duże centrum handlowe, w którym można było kupić niemal wszystko – dodaje.

To była pierwsza hala targowa w Polsce. W niej skupiało się życie, nie ograniczające się tylko do handlu, ale także do spotkań towarzyskich i rozmów z sąsiadami. Lech Szaraniec, historyk sztuki, autor wielu publikacji o historii i kulturze Górnego Śląska przypomina, że naj-starsze obiekty handlowe praktycznie zniknęły już z krajobrazu miast. Albo się przekształcają, jak Supersam.

Warto jeszcze wspomnieć o drewnianej hali w okolicach Parku Kościuszki, która powstała wcześniej. Odbywały się w niej targi rzemiosła i wyrobów przemysłowych, które przetrwały do wojny. Później halę rozebrano i w latach 50. powstała inna, parkowa, przeznaczona dla kultury, na imprezy masowe, teatry czy operetki.

Przęsła hali były wizytówką Katowic – mówi Szaraniec.

Zdjęcie ze zbiorów Marka Wójcika

MAG

AZYN M

IEJSKI

Page 12: numer bezpłatny MAGAZYN MIEJSKI NR 1 LIPIEC 2015 ...

FRANCJA W KATOWICACH/ Druga wojna światowa w istotny sposób zmienia wygląd Katowic. Spalone kamienice trzeba było wyburzyć. Rozpoczyna się modernizacja rynku. To właśnie budynki, które powstają po wojnie, świadczą o ówczesnej nowoczesności i sile Katowic. Do ocalałych XIX-wiecznych kamienic zostają dobudowane obiekty modernistyczne, funkcjonalne, brutalistyczne i socrealne.

Na miejscu wyburzonych w 1945 roku kamienic, w latach 1958–1962 zostają zbudowane Spółdzielczy Dom Handlowy Zenit i Dom Sportu, późniejszy Dom Prasy. Zenit, zaprojektowany przez Mieczysława Króla i Juranda Jareckiego, powstaje w miejscu przedwojenne-go katowickiego hotelu Welt, gdzie przed budową nie ma nawet chodnika, a ściany i mury ozdabiają portrety przodowników pracy. To pierwszy sklep samoobsługowy w mieście. Pomysł, by chodzić między półkami, wybierać towar i iść z nim do kasy, Jarecki przywiózł z Francji. Zenit wyróżnia elewacja przypominająca szachownicę, na której betonowe płyty układają się naprzemiennie ze szklanymi oknami. Budynek ma też pierwszą w Polsce ścianę kurtynową i pierwsze na Śląsku przeszklone drzwi taflowe, które wytrzymywały uderzenia kilkukilogramo-wej stalowej kuli. Nie wytrzymują tłumu napierającego w dniu otwarcia i… rozpadają się na kawałki. Jeden dom handlowy okazuje się jednak niewystarcza-jący i pod koniec lat 60. zapada decyzja o wyburzeniu XIX-wiecznej zabudowy między ulicami Mickiewicza i 3 Maja. – W miejsce kamienicy, w której mieściły się restauracja teatralna i delikatesy ”Boryński” z towarami kolonialnymi, zbudowano Skarbek, a rejon rynku został tym samym uporządkowany – tłumaczy Lech Szaraniec. – Jak na warunki polskie, oba sklepy były doskonale wyposażone przez Społem. Było dużo towaru i dużo ludzi. Nie tylko katowiczanie robili tam zakupy, ale także przyjezdni. Sprzedawano meble, odzież, arty-kuły spożywcze. Ja również przychodziłem na zakupy – wspomina.

Skarbek zostaje oddany do użytku w 1975 roku. Pokrywają go aluminiowe łuski, ściągnięte z Francji za węgiel. To dzięki nim dom handlowy staje się jednym

z najbardziej charakterystycznych budynków w mieście. Wyróżnia go brak okien na piętrach. Dzięki temu zabie-gowi, powierzchnia sprzedażowa jest większa. Ponadto, Skarbek ma pierwsze ruchome schody polskiej produkcji. Zazdrości go nawet Warszawa. – Robiłem tam zakupy, a jakże. Pamiętam granatowe adidasy. Niestety, musia-łem je reklamować, bo zafarbowały i całe stopy miałem niebieskie – opowiada pan Henryk, mieszkaniec Katowic. Ks. Buchta kupował w Skarbku ubrania. – Jestem nieprzeciętnej postury, więc panie sprzedawczynie pomagały mi dobrać płaszcz czy ko-szulę – mówi Buchta. To właśnie w Skarbku mama kupiła Ilonie Kanclerz, projektantce mody z Katowic, sukienkę studniówkową.– Ale jej nie ubrałam. Mama stała w ogromnej kolejce, bo przyjechały sukienki z szarej tafty.

W tych czasach rozbudowany był rynek krawcowych. Kupowało się materiały i szyło ubrania. Pamiętam nie-zwykłe kreacje z lnu i pofarbowanych… pieluch. To był jednak czas, gdy się nie kupowało, a raczej polowało – dodaje.

Dziś Skarbek inspiruje młodych artystów. Do jego fanów zalicza się Ewa Kucharska, absolwentka asp w Katowicach na wydziale projektowania graficznego. Dla niej to sztandarowy budynek miasta, do którego podchodzi z sentymentem. – Skarbek to jeden z naj-bardziej charakterystycznych symboli Katowic, który

leży w samym ich sercu. Odkąd pamiętam, fascynował mnie jego rozmiar, a przede wszystkim metalowa powierzchnia, niczym obudowa statku kosmicznego. Zawsze wiedziałam, że Skarbek ma swoje lata, ale rów-nocześnie miał w sobie coś z ducha nowoczesności – tłumaczy Kucharska. – A jeśli chodzi o Zenit, to jestem fanką stylistyki retro i najbardziej spodobała mi się typografia samego szyldu, który wieńczył budynek. Następnie moją uwagę zwracał uspokajający rytm okien i elewacji – dodaje. Kucharska zaprojektowała plakat ze Skarbkiem, nazywając go ”ikoną katowickie-go folkloru”.

IDZIE NOWE/ W swoje 50. urodziny, Zenit przechodzi gruntowny remont. Zmienia się wnętrze, wejście do skle-pu spożywczego, ale też elewacja, którą projektuje Rafał Król, syn Mieczysława Króla. Na dachu zostaje zamonto-wany neon z nazwą sklepu. Ostatnio, kontrowersje dosię-gają Skarbka, z którego mają zniknąć łuski. Są skorodowa-ne i wymagają wymiany. Jednak prawdziwie nowe oblicze zyskuje najstarszy dom handlowy Katowic.Najpierw, 27 lat temu, do Supersamu dobudowany zostaje dwupiętrowy biurowiec. W 2003 roku, zmoderni-zowana hala zamienia się w galerię handlową z pasażem butików, marketem i jednym z pierwszych polskich Empików. Sufit zostaje obniżony, a konstrukcji hali nie widać zupełnie. Budynek, obwieszony reklamami, po latach podupada, a 10 lat później znika stary Super-sam. W jego miejsce powstaje nowy obiekt projektu Tomasza Koniora. I tu nie obyło się bez kontrowersji, związanych z walką o wpisanie budynku do rejestru zabytków. Sprawa kończy się kompromisem, zgodnie z którym trzy przęsła z przedwojennej konstrukcji zostają zachowane i wyeksponowane. Reszta trafia do Muzeum Śląskiego, ale jeszcze nie zapadła decyzja w jaki sposób je wyeksponować.

Nowy Supersam będzie miał trzy kondygnacje, prze-szkloną elewację, sklepy, punkt fitness i parking. Otwarcie zaplanowano na połowę września. Czy będzie przyciągał do centrum mieszkańców, jak przed laty niezwykła ”bryła z kosmosu”?

Wtedy, jak się coś pojawiło w sklepie, to się kupowało bez względu na to, czy to się przyda czy też nie – wspomina Kanclerz.

DAWNE DOMY HANDLOWE12 historia

www.supersam-katowice.pl Kontakt: [email protected]

Widoków

ki ze zbiorów Marka W

ójcika

MAG

AZYN

MIE

JSKI

Już wkrótce!szczegóły na www.supersam-katowice.pl

Superokazje i pakiet powitalny

pod chmurkągastronomia

pysznościna ciepło i zimno

dla stu pociech

warsztaciki