Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

5
Egzemplarz bezpłatny 1 Wrzesień 2009 | Generacja Tpl | Kochani Czytelnicy, Wracamy do Was po wakacyjnej przerwie, choć i tak krótszej niż zazwyczaj. Tegoroczne lato nie było nieteatralne. Dzięki inicjatywie Teatru Polskiego we Wrocławiu zorganizowane zostały letnie warszta- ty, o których przeczytacie na dalszych stronach. Teraz wracamy z nową energią i jeszcze niezastygniętymi wspomnieniami letnich teatralnych doznań. Oprócz dotychczasowych działów informujących na bieżąco o życiu teatru przygotowaliśmy dla was nową rubrykę promującą cie- kawą literaturę teatralną oraz krzyżówkę z nagrodami. Redakcja Kapitalizm według Jana Klaty – premiera Ziemi obiecanej w Teatrze Polskim we Wrocławiu Jan Klata znany jest z nowatorskiego i odważnego odczy- tywania klasyki. Tym razem wziął na warsztat Ziemię obiecaną Władysława Reymonta i wraz z grupą stałych realizatorów (m.in. Sebastianem Majewskim, Maćkiem Prusakiem oraz Justyną Łagowską) rozpoczął nowy sezon w Teatrze Polskim. Efekty ich pracy mogliśmy zobaczyć już 25 września 2009, bo wtedy właśnie odbyła się wrocław- ska premiera Ziemi obiecanej. Jak można było się spodzie- wać, w inscenizacji Jana Klaty trudno jest szukać dosłow- nych odniesień do powieści Reymonta czy też filmu Andrzeja Wajdy. Jedynym punktem wspólnym jest kapitalizm, w inscenizacji Klaty jest to megakapitalizm XXI wieku. Bohaterowie spektaklu nie są róż- nicowani na podstawie tożsamości narodowej czy kulturowej, lecz na podstawie zasobności konta. Jedynym uznanym podzia- łem w świecie jest podział na tych, którzy mają pieniądze, a tym samym mają władzę, oraz na tych, którzy nimi nie dysponują. Ci, którzy pieniędzy nie mają, muszą je zdobyć – zaciągane kredy- ty i gra na giełdzie to codzienność bohaterów nierozstających się ze swoimi laptopami. Wszystko to oczywiście nie może pozostać bez wpływu na życie prywatne. Relacje międzyludzkie bohaterów oparte są tylko na chęci zysku. Kobiety są traktowane jako tańczące na rurze obiekty pożądania i sposób na zdobycie cennej gotówki. Klimat spektaklu bardzo dobrze oddaje wyświetlany przez cały czas, zwielokrotniony napis „Greed is good” (chciwość jest dobra), będący jednocześnie bardzo smutną diagnozą kapitalistycznego świata. Spektakl został wystawiony w postindustrialnej przestrze- ni nieteatralnej – w hali przepompowni Świątniki. W związku z tym goście zaproszeni na premierę zostali na miejsce zawiezieni specjalnie wynajętymi przez Teatr Polski autobusami, a po zakoń- czeniu spektaklu pojechali na bankiet, podczas którego wymienia- no się wrażeniami z Ziemi obiecanej; ponadto aktorzy i realizatorzy przyjmowali podziękowania oraz gratulacje, znaleźli również czas, żeby odpowiedzieć na kilka pytań. Inscenizację powieści Reymonta według pomysłu Klaty moż- na było zobaczyć już 10 września, jednak nie we Wrocławiu, lecz w Łodzi, podczas Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, który wraz z teatrem Hebbel am Ufer w Berlinie jest koproducentem spektaklu. Agnieszka Michalska Kultura Norwegii widziana przez teatr, film, dramat. Opowiedziana przez wykłady, czytania sztuk współczesnych, współpracę twórców polskich i norweskich. Uwiary- godniona obecnością Norwegów we Wrocławiu. Ukoronowana festiwalem, podczas którego obejrzymy spektakle oparte na dramatach Henrika Ibsena w reżyserii norwe- skich artystów. Nr 3/2009 (wrzesień) miesięcznik młodych miłośników Teatru (Polskiego we Wrocławiu) Strefa: Norwegia – międzynarodowy Pro- jekt Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz Grusomhetens Teater w Oslo fot. Bartosz Maz W numerze: Co w Polskim? – strona 2, 3, 4 i 5 W jakim stopniu polski ten Polski? – nowy projekt w Teatrze Polskim Stan podgorączkowy, czyli Krzysztof Mieszkowski o swoim teatrze Po premierze Ziemi obiecanej w reżyserii Jana Klaty Lato w teatrze Dialog festiwal – strona 5 Dobre/Niedobre – strona 6 Kuszenie cichej Weroniki Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty Odkurzacz Krytyczny – strona 7 Podsumowanie sezonu edukacyjnego 2008/2009 w Tpl – strona 8 Krzyżówka – strona 8

description

Kochani Czytelnicy, Wracamy do Was po wakacyjnej przerwie, choć i tak krótszej niż zazwyczaj. Tegoroczne lato nie było nieteatralne. Dzięki inicjatywie Teatru Polskiego we Wrocławiu zorganizowane zostały letnie warsztaty, o których przeczytacie na dalszych stronach. Teraz wracamy z nową energią i jeszcze niezastygniętymi wspomnieniami letnich teatralnych doznań. Oprócz dotychczasowych działów informujących na bieżąco o życiu teatru przygotowaliśmy dla was nową rubrykę promującą ciekawą literaturę teatralną oraz krzyżówkę z nagrodami. Redakcja

Transcript of Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

Page 1: Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

Egzemplarz bezpłatny

1Wrzesień 2009 | Generacja Tpl |

Kochani Czytelnicy,Wracamy do Was po wakacyjnej przerwie, choć i tak krótszej niż zazwyczaj. Tegoroczne lato nie było nieteatralne. Dzięki inicjatywie Teatru Polskiego we Wrocławiu zorganizowane zostały letnie warszta-ty, o których przeczytacie na dalszych stronach. Teraz wracamy z nową energią i jeszcze niezastygniętymi wspomnieniami letnich teatralnych doznań. Oprócz dotychczasowych działów informujących na bieżąco o życiu teatru przygotowaliśmy dla was nową rubrykę promującą cie-kawą literaturę teatralną oraz krzyżówkę z nagrodami.

Redakcja

Kapitalizm według Jana Klaty – premiera Ziemi obiecanej w Teatrze Polskim we Wrocławiu Jan Klata znany jest z nowatorskiego i odważnego odczy-tywania klasyki. Tym razem wziął na warsztat Ziemię obiecaną Władysława Reymonta i wraz z grupą stałych realizatorów (m.in. Sebastianem Majewskim, Maćkiem Prusakiem oraz Justyną Łagowską) rozpoczął nowy sezon w Teatrze Polskim. Efekty ich pracy mogliśmy zobaczyć już 25 września 2009, bo wtedy właśnie odbyła się wrocław-ska premiera Ziemi obiecanej. Jak można było się spodzie-wać, w inscenizacji Jana Klaty trudno jest szukać dosłow-

nych odniesień do powieści Reymonta czy też filmu Andrzeja Wajdy. Jedynym punktem wspólnym jest kapitalizm, w inscenizacji Klaty jest to megakapitalizm XXI wieku. Bohaterowie spektaklu nie są róż-nicowani na podstawie tożsamości narodowej czy kulturowej, lecz na podstawie zasobności konta. Jedynym uznanym podzia-łem w świecie jest podział na tych, którzy mają pieniądze, a tym samym mają władzę, oraz na tych, którzy nimi nie dysponują. Ci, którzy pieniędzy nie mają, muszą je zdobyć – zaciągane kredy-ty i gra na giełdzie to codzienność bohaterów nierozstających się ze swoimi laptopami. Wszystko to oczywiście nie może pozostać bez wpływu na życie prywatne. Relacje międzyludzkie bohaterów oparte są tylko na chęci zysku. Kobiety są traktowane jako tańczące na rurze obiekty pożądania i sposób na zdobycie cennej gotówki. Klimat spektaklu bardzo dobrze oddaje wyświetlany przez cały czas, zwielokrotniony napis „Greed is good” (chciwość jest dobra), będący jednocześnie bardzo smutną diagnozą kapitalistycznego świata.

Spektakl został wystawiony w postindustrialnej przestrze-ni nieteatralnej – w hali przepompowni Świątniki. W związku z tym goście zaproszeni na premierę zostali na miejsce zawiezieni specjalnie wynajętymi przez Teatr Polski autobusami, a po zakoń-czeniu spektaklu pojechali na bankiet, podczas którego wymienia-no się wrażeniami z Ziemi obiecanej; ponadto aktorzy i realizatorzy przyjmowali podziękowania oraz gratulacje, znaleźli również czas, żeby odpowiedzieć na kilka pytań.

Inscenizację powieści Reymonta według pomysłu Klaty moż-na było zobaczyć już 10 września, jednak nie we Wrocławiu, lecz w Łodzi, podczas Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, który wraz z teatrem Hebbel am Ufer w Berlinie jest koproducentem spektaklu.

Agnieszka Michalska

Kultura Norwegii widziana przez teatr, film, dramat. Opowiedziana przez wykłady, czytania sztuk współczesnych, współpracę twórców polskich i norweskich. Uwiary-godniona obecnością Norwegów we Wrocławiu. Ukoronowana festiwalem, podczas którego obejrzymy spektakle oparte na dramatach Henrika Ibsena w reżyserii norwe-skich artystów.

Nr 3/2009 (wrzesień)

miesięcznik młodych miłośników Teatru (Polskiego we Wrocławiu)

Strefa: Norwegia – międzynarodowy Pro-jekt Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz

Grusomhetens Teater w Oslo

fot.

Barto

sz M

az

W numerze:Co w Polskim? – strona 2, 3, 4 i 5

W jakim stopniu polski ten Polski? – nowy projekt w Teatrze PolskimStan podgorączkowy, czyli Krzysztof Mieszkowski o swoim teatrzePo premierze Ziemi obiecanej w reżyserii Jana Klaty

Lato w teatrze

Dialog festiwal – strona 5

Dobre/Niedobre – strona 6Kuszenie cichej Weroniki Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty

Odkurzacz Krytyczny – strona 7

Podsumowanie sezonu edukacyjnego 2008/2009 w Tpl – strona 8

Krzyżówka – strona 8

Page 2: Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

2 | Generacja Tpl | Wrzesień 2009

W jakim stopniu polski ten Polski?Choć wrocławski Teatr Polski zbiera liczne nagrody na festiwalach i w rankingach, choć uważany jest za jedną z najlepszych scen w Polsce, nie spoczywa na laurach i wciąż zaskaku-je nowymi pomysłami. Jednym z nich jest „Strefa: Norwegia” – międzynarodowy projekt Teatru Pol-skiego we Wrocławiu oraz Grusomhetens Teater w Oslo.

Norwegia większości z nas kojarzy się z soczystą zielenią, pięknymi klifowymi wybrzeża-mi i urokliwymi rybackimi wioseczkami. Kraj, choć o chłodnym klimacie, ma gorący temperament.

Temperament oczywiście teatralny. Dzięki projektowi „Strefa: Norwe-gia” poznamy ten kraj od zupełnie innej strony, która dla teatroma-nów jest jedną z najciekawszych do odkrycia. Projekt ten jest ponie-kąd rozszerzeniem o kolejną kulturę dotychczasowych zaintereso-wań Teatru Polskiego we Wrocławiu. Składa się z kilku części.

Wszechnica Teatralna i „Czynne poniedziałki”, które w poprzed-nim sezonie cieszyły się ogromną popularnością, w tym będą obfite w spotkania poświęcone dramaturgii i teatrowi norweskiemu. Odbywać się one będą od października 2009 do kwietnia 2010. Wszechnicowe wykłady z zakresu historii teatru norweskiego i twórczości Henrika Ibsena prowadzone będą wyłącznie przez znawców i ekspertów w tej dziedzinie. Jednym z nich będzie prof. Lech Sokół, historyk dramatu i teatru, dyrektor Instytutu Sztuki PAN, wykładowca warszawskiej Akademii Teatralnej. Już 17 październi-ka 2009 zapraszamy do teatru przy ul. Zapolskiej 3, gdzie dr Maria Sibińska z Uniwersytetu Gdańskiego opowie o historii teatru i dra-matu norweskiego, a fascynaci kultury norweskiej będą dyskutowali o chłodnych klimatach Skandynawii. Wśród nich Bente Kahan, aktor-ka wrocławska, acz światowa, bo urodzona w Norwegii, a pracująca w całej Europie. Podczas spotkania Łukasz Braun, zakochany w Norwegii, zaprezentuje swoje fotografie Oslo, a Bente Kahan zaśpiewa – a jakże – po norwesku. W ramach nowego projektu odbędą się trzy czytania współczesnych tekstów pisarzy norweskich. Autorką pierwszego z wybranych dramatów jest najbardziej znana w Norwegii obok Jona Fossego, choć bardziej kontrowersyjna, współ-czesna pisarka – Cecile Løveid.

Owe spotkania oprócz dostarczania wiedzy umożliwiają również obcowanie z artystami i twórcami, co daje możliwość nawiązania dialogu i głębszego poznania specyfiki pracy i kultury Norwegii. Przy okazji czytania sztuki Løveid, które odbędzie się na Scenie Kameral-nej 23 listopada 2009, widzowie będą mieli okazję spotkać się z dra-matopisarką osobiście.

Kolejny element „Strefy: Norwegia”, będący poniekąd odpowie-dzią na rozszerzającą się coraz bardziej multimedialność instytucji teatralnych, to projekcje spektakli i filmów produkcji norweskiej. Pierwszym z nich będzie prezentacja 17 października 2009 przedsta-wienia z Teatru Narodowego w Oslo.

Nie bez kozery Teatr Polski ma tak wysokie notowania. Kolejny sezon zapowiada się soczyście, a norweska egzotyka dodaje jeszcze pikanterii.

Zwieńczeniem całosezonowej współpracy z Grusomhetens Teater w Oslo będzie festiwal. Na zaplanowane na czerwiec 2010

3Wrzesień 2009 | Generacja Tpl |

Stan podgorączkowy, czyli Krzysztof Mieszkowski

o swoim teatrzeJoanna Witkowska: Jak podsumowałby pan poprzedni sezon? Był udany czy raczej nie?Krzysztof Mieszkowski: Nie mam żadnych wąt-pliwości co do tego, że był to sezon udany. Cięż-ko pracowaliśmy, co zaowocowało wyjazdami na wiele festiwali, nasi aktorzy uzyskali 27 nagród i wciąż jesteśmy zapraszani na najważniejsze polskie i zagraniczne imprezy. To jest jeden z elementów oceny naszej pracy. Jeśli natomiast

chodzi o moje wrażenia z tego, co się zdarzyło w planie artystycz-nym, są one jak najlepsze. Mam pewność, że najbardziej niedoce-nione przedstawienie Samsara Disco Agnieszki Olsten jest wybitne. To spektakl, który został odrzucony przez krytykę. W teatrze i sztu-ce zawsze jest tak, że artyści są dalej niż ci, którzy o sztuce piszą. Ich intuicja, wrażliwość, a także szczególna mądrość powodują, że możemy bez wielkiego ryzyka próbować oswoić się z tym świa-tem, który oni przybliżają, i dzięki temu jest jakoś łatwiej.J.W.: Obserwując pana działania na stanowisku dyrekto-ra Teatru Polskiego, bez trudu można zauważyć, że stawia pan na młodych, zdolnych reżyserów, a także mistrzów teatru jak Kry-stian Lupa, którzy rozprawiają się z zastaną rzeczywistością, często w sposób kontrowersyjny, dla zwolenników klasycznego teatru nie do zaakceptowania. W ubiegłym sezonie na afiszu nie pojawiła się żadna farsa ani spektakl po prostu miły i łatwy dla odbiorcy. Stawia pan na inteligentnego odbiorcę niż na weekendowych zwolenników teatru. Co teatr zyskuje dzięki temu?K.M.: Zbigniew Zapasiewicz zapytany kiedyś, dla jakiej publiczności robi teatr, odpowiedział, że dla inteligencji. Ja chciałbym powiedzieć, że robię teatr i dla młodej inteligencji, i dla ludzi, którzy mają jakąś szczególną wrażliwość. Jeżeli teatr nie podejmie poważnej dyskusji ze swoją publicznością, ze swoim partnerem, to to nie ma sensu. Innego teatru nie mogę i nie umiem uprawiać. J.W.: Inteligentny odbiorca zrozumie Szajbę Klaty, ale niektórzy mogą traktować ten spektakl jako teatralną wersję Świata według Kiepskich, jak to ujął któryś z recenzentów.K.M.: Uważam, że każdy ma prawo do takiego odbioru, na jaki zasłu-guje i na jaki zapracował.J.W.: Czy są jacyś artyści, których chętnie by pan gościł w Teatrze Pol-skim, a na razie nie było takiej okazji?K.M.: Jest ich wielu. Obecnie jestem w bardzo zaawansowanych rozmowach z Alvisem Hermanisem, wybitnym reżyserem z Łotwy, także z Kornelem Mundruczó, węgierskim reżyserem filmowym i teatralnym. Jest wielu artystów, których chętnie gościłbym w teatrze we Wrocławiu i nic złego by się nie stało, gdyby pojawiłby się tutaj na przykład Frank Castorf czy któryś z niemieckich reżyserów młodego pokolenia.J.W.: A tak bliżej, z Polski?K.M.: Myślę, że ani Krzysztof Warlikowski, ani Grzegorz Jarzyna do pracy do Teatru Polskiego nie przyjdą, bo mają swoje zespoły, pra-cują też za granicą, terminy mają pozajmowane na kilka lat do przo-du; rozmawiałem z jednym i drugim. Myślę natomiast, że z polskich reżyserów pracuję w tej chwili z najlepszymi.J.W.: W zeszłym sezonie, co drugi weekend miesiąca, organizowa-na była Wszechnica Teatralna. W tym sezonie podobnym projektem będzie „Strefa: Norwegia”. Proszę opowiedzieć coś na ten temat.

wydarzenie złożą się m.in. czytanie sztuki autorstwa Ariego Behna, prywatnie męża księżniczki Norwegii Marty Ludwiki; będzie rów-nież okazja zobaczyć spektakl Górski ptak z Grusomhetens Teater w reżyserii Larsa Øyno, który jest oparty na niedawno odkrytym tek-ście Henrika Ibsena, a także film En folkefiende na podstawie drama-tu Ibsena Wróg ludu w reżyserii Erika Skjoldbjærga. Kolejnym punk-tem festiwalu będzie prezentacja wyprodukowanego wspólnego projektu warsztatowo-performatywnego. Aktorzy Teatru Polskiego po zapoznaniu się z wizją norweskich twórców przygotują pod czujnym okiem reżysera Piotra Chołodzińskiego prezentację Pani z morza Henrika Ibsena, o którym będzie okazja dowiedzieć się wię-cej dzięki wcześniejszym spotkaniom. Festiwal zakończy panel dys-kusyjny z udziałem polskich i norweskich artystów oraz dyrektorów teatrów Polskiego i Grusomhetens. Tematem przewodnim rozmowy będzie oczywiście teatr norweski.

Po tym sezonie Norwegia nie będzie już tylko krainą ryb i skalnych wybrzeży.

Ada Stolarczyk

Wsparcie udzielone przez Islandię, Lichtenstein oraz Norwegię przez dofinansowanie ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskie-go Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finan-sowego.

Supported by a grant from Iceland, Liechtenstein and Norway through the EEA Financial Mechanism and the Norwegian Financial Mechanism.

nowy projekt w Teatrze Polskim

strefa norwegia

Więcej informacji na:

rozmowa(...,......)

K.M.: „Strefa: Norwegia” jest pomysłem Marty Kuźmiak i Kasi Mar-kowicz. Dostaliśmy na ten projekt niemałe fundusze norweskie i myślę, że to jest ważne, że w teatrze będziemy popularyzować kul-turę, która w Polsce jest nie za bardzo znana. Podczas „Czynnych poniedziałków” czytane będą sztuki norweskich dramaturgów, a także zaprezentujemy prapremierowy spektakl z Grusomhetens Teater oparty na nieznanej dotąd sztuce Ibsena. Będzie miał także miejsce projekt warsztatowo-performatywny, który przygotowuje Piotr Chołodziński, pracujący w Norwegii od wielu lat.J.W.: Wspomniane wcześniej projekty to próba wychodzenia do szerszego grona odbiorców ze względu na bezpłatność tego typu działań. Czy to się opłaca, czy organizując tego typu działania, myśli pan o tym, że teatr zyska nowych zwolenników?K.M.: Głęboko wierzę w to, że zyskamy nowych widzów, ale też war-to pamiętać o tym, że uczestniczenie w sztuce to wybór, do którego nie można nikogo zmusić. Bardzo zależy nam na tym, by nasza pub-liczność zechciała zrozumieć kody, języki, konwencje, style, którymi do niej przemawiamy w przedstawieniach. Dyskutujemy o tym pod-czas spotkań i czytań. Jest to szeroko pojęta edukacja, która ma spra-wić, by ludzie zechcieli przyjść do teatru i skonfrontować swą wiedzę z praktyką. To jest trudne, bo w Polsce nie ma dokładnego progra-mu edukacji artystycznej i robimy to we własnym zakresie, na tyle, na ile możemy. Młodzi ludzie przychodzą do nas, jest ich coraz wię-cej, i kojarzą Teatr Polski z jakimś systemem wartości. Mam nadzieję, że kiedyś do teatru przyjdą nauczyciele zaproszeni przez swoich ucz-niów, i będzie to sukces naszego programu edukacyjnego.J.W.: Na koniec proszę opowiedzieć w kilku słowach o sezonie 2009/2010 i zachęcić widza do przyjścia na nowe premiery.K.M.: Zapraszam do Teatru Polskiego na wielkich artystów, znakomi-ty zespół aktorski w Polsce, wybitnych reżyserów robiących świetne przedstawienia, których poziom, mam nadzieję, nie będzie gorszy niż w ubiegłym sezonie. I przede wszystkim mam nadzieję, że będziemy nadal gorącym teatrem, pełnym emocji, bo nie wyobrażam sobie, abyśmy robili letni teatr.

Rozmawiała Joanna Witkowska

fot.

N.K.

www.norwegia.teatrpolski.wroc.pl

Page 3: Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

4 | Generacja Tpl | Wrzesień 2009

Interesował nas człowiek, nie system – o współpracy z Janem Klatą, wirtualnych fortunach i kapitalistycznym syfie z Sebastianem Majew-skim, dramaturgiem, rozmawiają Joanna Witkowska i Aleksandra Kowalska

Aleksandra Kowalska: Ziemia obiecana nie jest pierwszym projek-tem, przy którym współpracuje pan z Janem Klatą. Czy wasza współ-praca tym razem się czymś różniła?Sebastian Majewski: To jest czwarta nasza wspólna praca. Z tego powodu, że jest czwarta, mogę powiedzieć z całą pewnością, że się nie różniła. Gdyby się różniły, tobyśmy pewnie nie pracowali ze sobą. Przez to, że nadajemy na podobnych falach i mamy podobne myślenie o rzeczywistości – po raz czwarty zabieramy się za wspólną pracę.A.K.: Zarówno Ziemia obiecana, jak i Trylogia, którą zrobili panowie wspólnie w Starym Teatrze w Krakowie, to niecodzienne teksty. Nad którym pracowało się trudniej?S.M.: Trylogia była naszą wcześniejszą realizacją, więc można powie-dzieć, że Ziemia... jest jakby z rozbiegu, dlatego była łatwiejsza. Trud-niejsza była na pewno z tego powodu, że powieść Reymonta nie jest prosta do adaptowania. Generalnie lepiej robiło się adaptację z Trylogii, bo ona jest i lepiej napisana, i wątki są oczywiste. Literacko natomiast Ziemia... nie jest żadnym majstersztykiem i trzeba dużo się nasilić, żeby powyciągać to, co jest istotne, i znaleźć na tych czterystu stronach końcówki tych wątków, które samemu chce się dokończyć. Na przykład wątek Trawińskich jest przez nas dokończony inaczej, niż zrobili to Andrzej Wajda czy sam Reymont.A.K.: Skąd więc pomysł na ujęcie Ziemi... w taki właśnie sposób? Odrzucili przecież panowie wiele wątków, skupiając się na obrazie człowieka w kapitalizmie.S.M.: Jest taki dokument, nazywa się Śmierć człowieka pracy. Mówi o tym, że w XXI wieku umarł, chyba już bezpowrotnie, ideał robot-nika. Dzisiaj nie mamy już robotników, którzy pracują w fabrykach. Wielki kapitał to nie jest kapitał wytwarzany przez przedsiębiorstwa. Myślenie o kapitale jako o olbrzymich fabrykach, wytwarzających coś namacalnego, które reprezentuje Reymont – już dziś nie istnie-je, tym bardziej w kręgu kultury europejsko-amerykańskiej, w jakim

Wąsy nie są wyznacznikiem mojej męskości – rozmowa z Michałem Majniczem, odtwórcą roli Moryca Welta

Ada Stolarczyk: Jak długo zapuszczałeś wąsy?Michał Majnicz.: Wąsy mam od premiery w Łodzi, czyli przeszło trzy tygodnie. Wyhodowanie ich to kwestia dwóch tygodni.A.S.: Jak się z nimi czujesz?M.M.: Na początku było fajnie, bo było to coś nowego. Mówi się, że wąsy wracają do łask. Aczkolwiek im dłużej z nimi obcuję, tym bardziej mi one przeszkadzają. Szczególnie gdy jem zupę lub piję napoje.A.S.: Masz wąsy po raz pierwszy czy był już w twoim życiu okres, w którym podjąłeś decyzję o zapuszczeniu wąsów?M.M.: Hmm... Po obejrzeniu filmów braci Coen myślałem o tym, by je mieć, bo wtedy wydawały mi się takie męskie i cool. Zresztą mój ojciec przez całe życie nosił wąsy i choć już ich teraz nie ma, to ja w dalszym ciągu mam przed oczami jegowąsaty wizerunek. Dla mnie to było coś męskiego, twardego, nie do zdarcia. Sam nigdy natomiast się nie zdecydowałem, dlate-go między innymi cieszę się, że jestem aktorem i od czasu do czasu mogę sobie pozwolić na to, by zapuścić wąsy, mówiąc wszystkim, że to do roli.A.S.: Z wąsami czujesz się bardziej męski?

M.M.: To zależy kiedy, ale na pewno nie są one wyznacznikiem mojej męskości.A.S.: Zamieniłbyś swoje życie aktora na życie finansisty?M.M.: Na pewno nie. Uważam, że niektórzy rodzą się finansistami, niektórzy nauczycielami, a niektórzy lekarzami. Co nie zmienia faktu, że ciekawe jest bycie finansistą przez dwie godziny. Ale na pewno nie mógłbym tego robić codziennie. Nuda, nuda, nuda.

Ziemi obiecanej w reżyserii Jana Klaty

zdj. Troilus i Kresyda w reżyserii Luka Percevala, fot. materiały prasowe festi-walu Dialog-Wrocław

5Wrzesień 2009 | Generacja Tpl |

Działo się pod koniec ostatniego sezonu, oj, działo. Między inny-mi „Lato w teatrze” się działo. Była to nie lada gratka dla młodych miłośników teatru. 6 lipca 2009 grupa żądnych wrażeń nastolatków z Dolnego Śląska zebrała się przy ulicy Bogusławskiego pod budyn-kiem Teatru Polskiego. Jedni chcieli wykazać się na scenie, współpra-cując z Mileną i Marcinem Czarnikami. Inni przyszli tworzyć muzykę z Samborem Dudzińskim. Jeszcze inni budować scenografię z Nata-lią Kabanow, Martą Sędłak i Eweliną Sośniak, a pozostali postanowili całą akcję promować z Michałem Matoszką i opisywać dzień po dniu z koordynatorem projektu Martą Kuźmiak. Połączył wszystkich jeden wspólny cel – stworzyć spektakl w dwa tygodnie.

Teatralne perypetie uczestników rozpoczęła konferencja. Co na warsztat, dlaczego i jak. Burza pomysłów. Ustalono plan działania. W pierwszym tygodniu każda z grup zaabsorbowana własnymi zadaniami pracowała przy ulicy Zapolskiej. Każda gru-pa miała wydzieloną przestrzeń, dzięki czemu nikt nie wchodził sobie w drogę. Muzyków wydelegowano do najdalszego zakątka teatru, ponieważ najbardziej hałasowali. Oni oczywiście nazwali te przedziwne dźwięki muzyką. Początki pracy, początki znajomo-ści, setki pomysłów. Testowanie nowych rozwiązań, wprowadzanie nowych instrumentów do repertuaru, przymierzanie strojów, rozmo-wy, notatki, obserwacje. Niedziela, dzień wolny, chwila wytchnienia.

Wraz z nowym tygodniem zmieniło się miejsce pracy. Wszystkie grupy przeniosły się na Scenę Kameralną przy ulicy Świdnickiej. Pół-metek. Plakaty gotowe, programy gotowe, ulotki gotowe. Wstępnie gotowe utwory do poszczególnych scen i scen, wstępny zarys. Wie-logodzinne próby, praca nad emocjami, wyciąganie sensu z szekspi-rowskich wersów. Dopracowywanie scen, dopracowywanie muzyki i scenografii. Po dwóch tygodniach ciężkiej pracy, stresów, ale też wspaniałej zabawy nadeszła ona: premiera.

Kiedy w roku 2001 Krystyna Meissner powołała do życia Dialog-Wrocław, nikt nie myślał, że festi-wal stanie się jedną z najbardziej rozpoznawal-nych marek w świecie teatralnym Europy. Od tego czasu minęło osiem lat, a podczas dotychczaso-wych edycji na wrocławskich scenach zaprezento-wali się najlepsi światowi twórcy, między innymi Luk Perceval, Robert Wilson, Alvis Hermanis, Chri-stoph Marthaler oraz czołowi polscy reżyserzy

teatralni: Krystian Lupa, Krzysztof Warlikowski, Grzegorz Jarzyna czy Jan Klata.

Tegoroczna, jubileuszowa edycja festiwalu Dialog-Wroc-ław odbywać się będzie od 10 do 17 października 2009. Wszyst-kie spektakle łączy temat przewodni „Wobec zła”. Przeważa-ją spektakle oparte na dramatach Shakespeare’a: teatromani będą mogli obejrzeć Hamleta w reżyserii Oskarasa Koršunova-sa, wrocławskiego Króla Leara Cezarisa Graužinisa czy Troilusa i Kresydę Luka Percevala. W repertuarze Dialogu znalazł się rów-nież nowatorski Baal w reżyserii Alize Zandwijk, w którym, po raz pierwszy na świecie, w tytułową rolę wcieli się kobieta. Dla sprag-nionych nowości z polskich scen w czasie festiwalu zostaną poka-zane dwa najnowsze spektakle Grzegorza Jarzyny: T.E.O.R.E.M.A.T. oraz Między nami dobrze jest, za które w tym roku reżyser otrzymał Nagrodę im. Konrada Swinarskiego, przyznawaną przez redakcję

Dialog festiwalowy Wobec zła

po premierze lato w teatrzemy się znajdujemy. Dzisiaj wielkie pieniądze robi się na wirtualnych interesach. Całą wytwórczość Billa Gatesa można zmieścić na malut-kiej płytce jakiegoś nośnika elektronicznego. To było nasze pierwsze myślenie – pieniądze robi się wirtualnie, wszystkie transakcje moż-na dokonywać poza wzorcem pracy. Stąd wziął się pomysł kawiar-ni, restauracji, gdzie ludzie się spotykają i jedzą. Widać to wyraźnie w Nowym Jorku, na Wall Street, gdzie wszyscy umawiają się na lun-che, brunche i inne przedziwne rzeczy i jedzą, a tak naprawdę zała-twiają swoje interesy. Dlatego takie, a nie inne wątki zaczęły być dla nas interesujące.Joanna Witkowska: To jest spektakl o dzisiejszej Polsce czy o rzeczywistości nowojorskiego Wall Street?S.M.: Nie, w Polsce dokładnie tak samo to funkcjonuje. Najbogat-szy mieszkaniec Wrocławia to Leszek Czarnecki. Dam paniom tysiąc złotych, jeśli mi panie powiedzą, jakim biznesem on się zajmuje. To są inwestycje w usługi bankowe, nieruchomości. Znajdujemy się w dokładnie takim samym obszarze. U nas nie ma Wall Street, tyl-ko jest warszawska giełda, ale to jest uniwersalne. Ten spektakl mówi o pewnych uniwersaliach, lecz w naszym myśleniu mówi też o ludziach, którzy są w to wplątani. Bardziej interesował nas człowiek, a nie system.J.W.: Czy jednak nie opierają się panowie na stereotypowym myśleniu o mężczyznach jako tych, którzy pragną pieniędzy,i kobietach, będących jedynie dodatkiem do nich?S.M.: Może i jest to stereotypowe, ale sam myślę, że to nie jest ste-reotyp. Bardzo bym chciał, żeby tak było, ale gdyby to myślenie było stereotypowe, to bylibyśmy zupełnie innym społeczeństwem. Tak jest, że przecież kłócimy się teraz o parytet dla kobiet, na każ-dym poziomie. To pokazuje pewną rzeczywistość. Tylko zwróćcie panie uwagę, że jednak to kobiety wygrywają w tym spektaklu. Tak naprawdę to one w tym całym kapitalistycznym syfie nie ugrzęzły, jedynie one się obroniły – zarówno Mada, Anka Kurowska, jak i Lucy, która postanowiła dokonać pewnej radykalnej, ale jednak zmiany. To Karol Borowiecki ucieka z tej rzeczywistości.

Rozmawiały Aleksandra Kowalska i Joanna Witkowska

18 lipca 2009 o godzinie 19:00 na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego odbyła się prezentacja spektaklu Romeo i Julia na motywach dramatu Williama Shakespeare’a. Czy można stworzyć spektakl w dwa tygodnie? Można. I można mieć przy jego tworzeniu mnóstwo frajdy.

Ewa Przepiórka

miesięcznika „Teatr”. W ramach festiwalu zobaczymy też Kaspara w reżyserii Barbary Wysockiej oraz świeżo po wrocławskiej premie-rze Ziemię obiecaną Władysława Reymonta, przeniesioną na deski sceniczne przez Jana Klatę. Przez cały czas trwania imprezy otwarty będzie klub festiwalowy Jazz Klub Rura, w którym odbywać się będą ciekawe wydarzenia towarzyszące głównemu nurtowi festiwalu.

Szczegółowy program Dialogu-Wrocław znajduje się na stronie www.dialogfestival.pl.

Karolina Babij

zdj. Troilus i Kresyda w reżyserii Luka Percevala, fot. materiały prasowe festiwalu Dialog-Wrocław

Rozmawiała Ada Stolarczyk, fot. Bartosz Maz

fot.

Ada S

tolar

czyk

Page 4: Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

6 | Generacja Tpl | Wrzesień 2009

Premiera Kuszenia cichej Weroniki odbyła się w Teatrze Polskim we Wrocławiu w 1997 roku jako druga część dyptyku zatytułowanego Dama z jednorożcem. Pod koniec sezonu 2008/2009 ponownie mieliśmy okazję zobaczyć ten spektakl, który został wznowiony w ramach festiwalu „Świat miejscem prawdy”. Krystian Lupa, na pytanie, co go popchnęło do wystawienia na deskach teatru opowiadania Roberta Musila, odpowiedział,

że „szaleńcze postanowienie, gdyż Kuszenie cichej Weroniki nie zawieraw sobie tego literackiego blasku, który czyni sztukę atrakcyjną dla teatru”. Opisy wewnętrznych przeżyć bohaterów były trudnym wyzwaniem, lecz powstał mocny teatr, z wyraźnie zarysowaną psy-chologią postaci. Opuszczony stary dwór gdzieś na prowincji. Zamieszku-ją go Weronika ze swoją podstarzałą ciotką oraz Johannesi Demeter. Między nimi a młodą kobietą toczy się pełna napięcia gra. Obaj rywalizują o względy Weroniki. W centrum spektaklu znajdu-je się jej ciało i osobowość. Opętana fantazjami erotycznymi boha-terka szuka swojej kobiecości, rozmyśla o zwierzęcych instynktach w ludzkiej naturze. Jest rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami, nie może się zdecydować, którego z nich wybrać. Johannes, pogrążony w melancholii, przeżywa kryzys tożsamości. Szuka własnej metafizy-ki, jest smutny i duchowo zagubiony. Demeter w oczach Weroniki jest władczy i męski, uosabia jej zwierzęce żądze, fascynuje ją. Weronika wciąż przywołuje w pamięci scenę, w której Demeter zachował się tak, jakby Johannes nigdy się nie ośmielił postąpić. Marazm miejsca,

Duet Strzępka&Demirski znany jest w Polsce z przepisywania na nowo klasyki literatury i dramatu. W Teatrze Polskim wciąż możemy oglądać ich Śmierć podatnika czy Dziady. Eks-humację. Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty, spektakl wystawiany w Wałbrzychu, to dopisany przez Demirskiego ciąg dalszy sztu-ki Antona Czechowa Wujaszek Wania. Kim jest Wania „after Czechow”, jak mówią realizatorzy?

Akcja dramatu rozgrywa się osiemnaście lat po zakończeniu oryginalnych wydarzeń. Już

od progu witają nas Sonia, siostrzenica Wani (Agnieszka Kwietniew-ska), oraz jej Niania (Sabina Tumidalska). Wszyscy domownicy oraz ich przyjaciele przygotowują się do przybycia profesora Sieriebriakowa, ojca Soni. Oczekiwany gość bardzo lubi kartofle, więc już na początku widzowie zostają włączeni w akcję spektaklu przez obieranie ziemnia-ków oraz wspólne biesiadowanie. Po tylu latach wszystko jest i musi być inaczej – jesteśmy świadkami zalotów Astrowa (Bogusław Siwko) do Soni, słuchamy absurdalnych dygresji Tielegina (Jerzy Gronow-ski). Wszystko dzieje się w domu stylizowanym na lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Wreszcie pojawia się Iwan Wojnicki – tytułowy bohater (Włodzimierz Dyła). To nie wokół profesora, ale właśnie wokół manii wujaszka na punkcie Sieriebriakowa skupia się akcja spektaklu. To on jest głównym bohaterem i zjednuje sobie gości (publiczność) swoimi niekiedy prostackimi żartami i anegdotami. Przyćmiewa wszystkich pozostałych bohaterów, dominuje nad nimi.

Ciche wołanie Weroniki

Wania „after Czechow”

7Wrzesień 2009 | Generacja Tpl |

Szanowni Czytelnicy! Nowy sezon teatralny w pełni, a wraz z nim postanowiliśmy nieco odmienić środki i metody, jakimi posługiwaliśmy się, dotychczas mówiąc o teatrze. Otóż teraz nie tylko piórem władać będziemy, ale i... odkurzaczem. Pomyślicie: prąd w teatrze mamy, zamiast dywanów zawsze napatoczy się parę zapylonych kurtyn, czemu więc nie spróbować? I słusznie, jednak naszą dychawicę wyciągniemy w zupełnie innym kierunku: ku miejscowej biblioteczce, gdzie pod zwałami kurzu zalega ogrom nie mniej interesujących obiektów jesiennych porządków. Buszowanie w stertach pożółkłych, starych, wysłużonych, spróchniałych, wyblakłych, śmierdzących, ale jakże poczciwych wydawnictw przyniosło niewymierne rezultaty! Tymi rezultatami postanowiliśmy się z Wami podzielić.Szanowni Czytelnicy! Nasz Odkurzacz Krytyczny pomoże nam odkryć trochę już zapomniany świat dawnego teatru i filmu, kwiatu aktorstwa przedwojennego, sztuki minionej, ale wciąż wzbudzającej emocje i tęsknotę. W tym celu zaprezentuje pozycje, do których warto sięgnąć. Jeśli lubicie podróże w czasie, czas zapiąć pasy!

A na pierwszy ogień nasz „czyściciel” wessał nie lada gratkę dla miłośników prawdziwego bie-gu z przeszkodami! Zdyszani szczęśliwcy, którzy wytrwale dotrą do mety, tym bardziej docenią urok tej lekkiej i barwnej autobiografii, skry-wającej na swoich kartach dość szczegółowy zapis życia teatralnego w największych polskich metropoliach czasów międzywojennych. Mowao Maratonie z Melpomeną Bolesława Mierze-jewskiego, wybitnego nestora polskiej sceny, artysty teatru, operetki i filmu niemego, któ-rego bogate życie zawodowe i prywatne stało się pożywką dla wspomnień upamiętniających piękne salonowe czasy elegancji i wykwintności

z pierwszej połowy XX wieku. Rozpoczynamy wolnym truchtem. Z okładki spoziera majestatycz-ne popiersie szarmanckiego jegomościa, twarz skupiona, spoglądają-ca w bok, uwydatniająca obrysowane oczy, wyszminkowane usta (jak to dawniej bywało w aktorskim zwyczaju charakteryzacyjnym), ele-gancki frak i ciasno uwiązana muszka wzbudzają pierwsze skojarze-nia. W powietrzu wyczuwa się już zapach antycznych mebli, w oddali słychać skrzypienie dębowych podłóg, tętent koni i dzwonek kontu-rowych tramwajów. W takim magicznym nastroju wkraczamy w dzie-ciństwo artysty. Tu czeka nas pierwsza niespodzianka: zamiast roz-wodzenia się nad lukrową beztroską owych czasów, autor wspomina o swoich młodzieńczych wystąpieniach w warszawskich buntach robotniczych przeciw wyzyskowi kapitalistycznemu. Szczegółową relację z zajść, opisy stolicy i jej mieszkańców przeplata nazwiskami ważnych person, polityków, artystów. Wartką akcję przyprawia wielo-ma interesującymi anegdotami. Owe dygresje i wtrącenia przerywa-jące płynny i wciągający tok opowiadania będą pojawiały się przez całą lekturę. Niewątpliwie taka forma ukształtowania rzeczywistości literackiej, poza walorami informacyjnymi i edukacyjnymi, podkreśla nieustanną obecność autora, dynamizuje treść i czyni ją jeszcze cie-kawszą. Zmienny pozostaje jedynie nastrój – na tym miejscu zadzi-wiają niezwykłe wyczucie artysty i umiejętność tworzenia natural-nego, adekwatnego do charakteru poszczególnych relacji klimatu. Jakkolwiek początek autobiografii maluje się w dość mrocznych bar-wach, dalsze, radośniejsze części nie stronią od dowcipnych perypetii i iście Zelwerowiczowskiego poczucia humoru.

Swój dozgonny bieg z Melpomeną artysta rozpoczyna w gronie amatorskiego teatru objazdowego. Szybko odnajdujew sobie talent, podejmuje studia aktorskie i zapoczątkowuje wystę-py na najlepszych przedwojennych polskich scenach teatralnychi operowych. Artysta objeżdża niemal wszystkie najważniejsze punkty na teatralnej mapie Drugiej Rzeczypospolitej. Pracuje u boku najwybitniejszych: Ludwik Solski, Arnold Szyfman, Mie-czysława Ćwiklińska, Ludwik Sempoliński, Danuta Szaflarska, Igor Śmiałowski to tylko garść jego artystycznych kontaktów. Plejady nazwisk, miejsc i twórczych dokonań najwyższej miary nie przerywa zawierucha wojenna, w której Mierzejewski bierze aktywny udział jako powstaniec warszawski. Bardzo plastycznyi obrazowy język, soczystość i finezja wypowiedzi wyłania-ją nam świat wyrafinowanego piękna i szarmancji. Czujemy go tuż za plecami. Mierzejewski bardzo skrupulatnie przybliża nam wybrane sylwetki oraz relacjonuje zdarzenia i sytuacje, wprowadzaw rzeczywistość artystyczną, polityczną, a nawet obyczajową przedwojnia (co jest szczególnie wyczuwalne, gdy opowiadao zawiłych losach swojej rodziny i najbliższych przyjaciół). Jest znakomitym gawędziarzem, rozbawia humorem sytuacyj-nym, zachowuje przy tym ogromny dystans do samego siebie i własnej twórczości. Nieustannie utrzymuje serdeczny interfejsz czytelnikiem. Przytacza fragmenty publikacji prasowych, listów (momentami nieco przesadzając ilościowo) i cytuje wypowiedzi, co uwiarygodnia akcję. Nie dziwi fakt, że obok wielkich artystów pojawiają się postacie Ignacego Paderewskiego, Georges’a Cle-menceau, Józefa Piłsudskiego, a nawet kapitana de Gaulle’a pod-czas jego krótkiej wizyty w pięknej Warszawie – aktor z każdymz nich zadzierzgnął więzi bezcennej przyjaźni. Całość opowiadania wieńczą piękne czarno-białe ilustracje wprost z rodzinnego albumu. Niniejsza pozycja to prawdziwa gratka dla miłośników daw-nego teatru. Pisana bez napuszenia i zbędnej górnolotności, lekko i z charakterem – czysta przyjemność z czytania. Nieprzypadkowo właśnie ta autobiografia otwiera cykl naszego Odkurzacza Krytycz-nego.

Mariusz Cisowski

Bolesław Mierzejewski, Maraton z Melpomeną, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1980.

dobre/niedobre odkurzacz krytyczny

w którym żyje, pęta ją. Chciałaby się z niego wyrwać, ale nie może. Kiedy Johannes proponuje jej, aby z nim odeszła, z infantylnym okru-cieństwem odpowiada, że nie może odejść, nie może kochać, chy-ba żeby miał umrzeć. Skutki tego są fatalne – Johannes odchodzi, a ona zdaje się, dopiero gdy go nie ma, rozumieć, co straciła. Staje się coraz bardziej zagubiona. Ciotka wypomina jej, że nigdy nie kochała, zawsze tylko czekała. Czemu Weronika jest cicha? Przecież z jej ust płynie potok słów. Cicha jest zakurzona przestrzeń, w której żyje, sytuacje,w których nie ma rozmów, a w głowach szaleje podniecona imagi-nacja. Jej nieokiełznany monolog, niebiorący pod uwagę drugie-go człowieka, wynika z głębokiej samotności. W starym dworze, w którym mieszkają, nie ma woli życia, bezpłodna, umierająca kobie-cość powoli dogasa, a dom się rozsypuje. Nie ma potomków, którzy by go odbudowali; jest tylko destrukcja. Scenografię tworzą parę sta-rych mebli, usypana góra gruzu i długi stół, przy którym odbywają się posiłki. Spektakl mówi o tym, jak trudne i zawikłane potrafią być relacje pomiędzy kobietą a mężczyzną oraz o zagadce kobiecości. Godne uwagi są bardzo dobre role Adama Szczyszczaja w roli Johannesa i Ewy Skibińskiej jako Weroniki. Momentami jednak brakuje napięcia między postaciami, a atmosfera stagnacji zaczyna się udzielać widzo-wi. Trzeba więc uważnie wsłuchiwać się w spektakl.

Milada Świrska

Teatr Polski we Wrocławiu, Kuszenie cichej Weroniki według opowia-dania Roberta Musila, reż. Krystian Lupa.

To właśnie siła aktorstwa Włodzimierza Dyły napędza Diamen-ty... Bez niego spektakl straciłby na wartości – to on trzyma widza w napięciu, prowadzi z nim chytre gierki. Momentami dorównują mu Siwko oraz wyborna Tumidalska. Wujaszek Wania „after Czechow”, czyli Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty w reżyserii Moniki Strzępki, nie pozostawia widzowi ani chwili odpoczynku od rozmyślań i porównań z dramatem Czecho-wa, jednocześnie śmiesząc dobrymi, czasami tylko nieco naciąganymi i absurdalnymi, żartami.

Karolina Babij

Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu, Paweł Demir-ski, Diamenty to węgiel, który wziął się do roboty, reż. Monika Strzępka.

fot. archiwum teatru

MARATON WYSTARTOWAŁ!

Page 5: Nr 6(9)/2009 (wrzesień) - 1212 Generacja Tpl

1. Kultowy monodram muzyczny Bartosza Porczyka2. Nazwisko nowej aktorki Teatru Polskiego 3. Imię odtwórcy roli Prof. Bralczyka w Szajbie4. Scena, na której grana jest Śmierć podatnika 5. Nowy projekt Bartosza Porczyka6. Najdłużej grany spektakl Teatru Polskiego (obecnie)7. Sprawa... w reż. Jana Klaty 8. Reżyser Juliusza Cezara 9. ...Ekshumacja w reż. Moniki Strzępki 10. Zbliżająca się premiera Krzysztofa Garbaczewskiego w Tpl11. Nazwisko odtwórcy roli Johannesa w Kuszeniu cichej Weroniki12. Nazwisko odtwórcy roli 99 Groszy w Szajbie 13. W stronę... – nowy projekt Krystiana Lupy 14. Przedostatnia premiera ubiegłego sezonu

Ubiegły sezon edukacyjny w Tpl był niewąt-pliwie czasem nowatorskich pomysłów, ude-rzających zmian oraz szczególnej aktywności na polu przybliżania sztuki teatralnej dolnoślą-skim widzom. Poniżej postaramy się pokrótce zrelacjonować, jak wyglądał kalendarz edu-kacyjny 2008/2009 i co zaproponowaliśmy naszym bywalcom teatralnym:

1. Dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego urucho-miliśmy Wszechnicę Teatralną, czyli otwarte

i bezpłatne sobotnie spotkania z twórcami, teoretykami, krytykami i historykami teatru. Dwa razy w miesiącu odbywały się wykłady z historii teatru, dyskusje panelowe na temat kondycji współczes-nego teatru, warsztaty dotyczące wybranej dyscypliny artystycznej, warsztaty aktorskie dla osób niepełnosprawnych, spotkania z akto-rami i projekcje spektakli. Ogółem miało miejsce piętnaście spot-kań wszechnicowych. Uczestnicy mieli okazję wysłuchać wystąpień m.in. na temat: teatru antycznego (prof. Mirosław Kocur), Wojciecha Bogusławskiego (prof. Anna Kuligowska-Korzeniewska), Jerzego Jarockiego (prof. Beata Guczalska), polskiego romantyzmu (prof. Dariusza Kosińskiego), Henryka Tomaszewskiego (Marek Oleksy), Jerzego Grzegorzewskiego (Rafał Węgrzyniak), Jerzego Grotowskie-go (Jarosław Fret), Gardzienic (dr Ireneusz Guszpit) czy współczesne-go dramatu rosyjskiego (Krzysztof Kopka). Odbyło się osiem paneli dyskusyjnych, skoncentrowanych wokół m.in. następujących tema-tów: rola dramaturga w teatrze, prowokacja, parafraza klasyki, rutyna teatralna, wojna w teatrze polskim oraz polityka i sztuka. Łącznie wzięło w nich udział dwudziestu ośmiu gości z całej Polski, m.in. Anna Augustynowicz, Michał Borczuch, Zbigniew Brzoza, Łukasz Chotkow-ski, Joanna Derkaczew, prof. Krystyna Duniec, Jolanta Kowalska, Paweł Łysak, dr Daniel Przastek, Wiktor Rubin, Michał Zadara i wielu innych. Dużym powodzeniem cieszyły się spotkania z aktorami: Mariuszem Bonaszewskim, Bartoszem Porczykiem, Kingą Preis, Haliną Rasiaków-ną, Ewą Skibińską i Zbigniewem Zamachowskim oraz z reżyserami Janem Klatą i Przemysławem Wojcieszkiem. W ramach Wszechnicy odbyło się sześć projekcji spektakli teatralnych oraz cztery warsztaty, w tym dwa dla osób niepełnosprawnych.

„1212 Generacja Tpl”[email protected]

Redakcja:Karolina Babij, Aleksandra Kowalska, Agnieszka Michalska, Ewa Przepiórka, Ada Stolarczyk, Milada Świrska,Joanna Witkowska

Grafika:Marta Streker, Dawid Krawczyk,Michał MatoszkoFotografie:Ewa Przepiórka, Ada Stolarczyk, Joanna Witkowska

8

REDAKCJA:

| Generacja Tpl | Wrzesień 2009

2. Miały miejsce dwie dwumiesięczne edycje warsztatów drama-turgicznych, w których uczestniczyli studenci wrocławskich uczelni, oraz kolejne trzy edycje warsztatów aktorskich i jedna krytyczno-teatralnych.3. Wydaliśmy osiem numerów bezpłatnego miesięcznika „1212 Generacja Tpl”, redagowanego przez dolnośląskich licealistów i studentów. Czasopismo w atrakcyjny sposób opisywało bieżące lokalne wydarzenia teatralne oraz przybliżało sylwetki ludzi teatru.4. Odbył się XLIII Wojewódzki Konkurs „Młodzież Poznaje Teatr”. W rywalizacji na najlepszą recenzję, jednoaktówkę, plakat i fotografię uczestniczyło w sumie czterdzieści pięć osób z całego regionu.5. Uroczyste podsumowanie sezonu edukacyjnego 2008/2009 miało miejsce 22 czerwca 2009 w wypełnionej po brzegi sali Sce-ny Kameralnej Teatru Polskiego przy ul. Świdnickiej. W pierw-szej części spotkania przyznano nagrody zwycięzcom konkursu w kilku kategoriach. W konkursie na plakat nagrodzono: Jakuba Wojtyniaka, Dawida Krawczyka i Joannę Koszałkowską; wręczono także cztery wyróżnienia: A. Adamskiej, Kindze Brodzik, Malwinie Łukasik oraz Barbarze Dubel. W konkursie na fotografię teatralną wyróżnienie otrzymał Paweł Cybulski. Z kolei jury recenzenckie doceniło następujących uczestników: Krzysztofa Diksa (I miejsce za tekst „Hamlet” oczyszczony), Martę Kaprzyk (II miejsce za tekst Never Again), Czesława Domarackiego (II ex aequo za tekst RRRe-wolucja) oraz Katarzynę Parchimowicz (wyróżnienie za pięć recen-zji). Autorzy najlepszych jednoaktówek to: Konrad Bęben (Mięso z kaczki), Magdalena Franczuk (Persefony, czyli dziecko dwugłowe) i Jowita Kukurudza (Spotkał raz Lucek Anioła... czyli krótka historia mar-ności). Na zakończenie tej części widzowie obejrzeli prezentację sce-niczną Mięsa z kaczki przygotowaną przez Halinę Rasiakównę wraz z zespołem: Moniką Bolly, Tomaszem Cymermanem, Marianem Czer-skim, Jakubem Gielem, Rafałem Kronenbergerem, Piotrem Łukaszczy-kiem, Stanisławem Melskim i Marcinem Pempusiem. Drugą, nieoficjal-ną część spotkania wypełniły słodki poczęstunek i wspólne rozmowy w kuluarach. Przed nami kolejny sezon edukacyjny, czas wytężonej pracy i nowe wyzwania. Mamy nadzieję, że i tym razem dołożymy skrom-ną cegiełkę do wciąż raczkującej w Polsce nowoczesnej edukacji teatralnej, a miłośnicy Tpl zdobędą okazję do poszerzenia swojego uczestnictwa w życiu teatralnym naszego regionu. Trzymajcie zatem kciuki... i przybywajcie!

Mariusz Cisowski

Podsumowanie sezonu edukacyjnego 2008/2009

Krzyżówka

Odgadnięte hasło prosimy przesłać na adres: [email protected]

Spośród poprawnych odpowiedzi wylosujemy 3 zwycięskie. Nagrodami będą zaproszenia na spektakle Teatru Polskiego. Nazwiska zwycięzców w następnym numerze.