Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

20
Wiersze dla Tybetu NR 3 - KWIECIEŃ 2015 Mój ojciec zginął, broniąc naszego domu, naszej wsi, naszej ojczyzny. Ja też chciałem walczyć. Ale jesteśmy buddystami. Ludzie powiadają, że powinniśmy być pokojowi, nie stosować przemocy. Wybaczam więc naszemu wrogowi. Tylko czasem czuję, że zdradziłem ojca. Zdrada, Tenzin Cunde (tłum. Adam Kozieł) 1

description

 

Transcript of Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Page 1: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Wiersze dla Tybetu

NR 3 - KWIECIEŃ 2015

Mój ojciec zginął, broniąc naszego domu,

naszej wsi, naszej ojczyzny. Ja też chciałem walczyć.

Ale jesteśmy buddystami. Ludzie powiadają, że powinniśmy

być pokojowi, nie stosować przemocy. Wybaczam więc naszemu wrogowi.

Tylko czasem czuję, że zdradziłem ojca.

Zdrada, Tenzin Cunde (tłum. Adam Kozieł)

1

Page 2: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

DALEKI TYBET, BLISKIE SPRAWYI tylko nie wiem czy będę umiał 

Znowu pojechać szosą E-ileś Gdy przyjdzie pora i co odpowiem 

Gdy ktoś mnie spyta “Gdzie wtedy byłeś?”Jan Krzysztof Kelus, Ballada o szosie E7

Symbolicznie bo w marcu, w miesiącu kiedy wybuchło największe powstanie w Tybecie przeciwko chińskiej okupacji, w 1959, chociaż niedokładnie i z pewnym rozluźnieniem, bo nie w punkt 10 marca. Raczej bliżej rocznicy opuszczenia przez Dalaj Lamę Tybetu - a to było 30 marca 1959 roku. Taka uroda działalności na poły podziemnej, jaką prowadzimy w ramach „Nowego BregArtu” i po trosze „Fragmentu”. Mamy we własnych krajach pewnie większe problemy z osiągnięciem stabilności finansowej i instytucjonalnego bezpieczeństwa niż siedem działających w Polsce przy uniwersytetach Instytutów Kunfucjusza. Takich sponsorów jak te Instytuty nie mamy, ale też po prawdzie byśmy nie chcieli mieć. Podobnie jak któraś z edycji Warszawskiej Jesieni Poezji miała honorowy i zapewne finansowy patronat Ambasady Chin. Też byśmy nie chcieli. Zrozumieć można, że literaci sobie wzięli patronat ale, żeby zaraz nazywać go honorowym to chyba gruba przesada. Honor podobno miał kiedyś jakąś wartość, podobno niewymierną, podobno w Polsce, ale niewymierna wartość nie oznacza braku wartości, ale wręcz odwrotnie. Tamta Warszawska Jesień Poezji działa się rok po olimpiadzie w Pekinie a rok przed przyznaniem Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, którego władze ChRL nie wypuściły na uroczystość noblowską, podobnie jak jego żony, bo bycie żoną dysydenta to także jest przestępstwo. A sport oczywiście jest zupełnie apolityczny i organizowanie międzynarodowych gigów sportowych nie ma nic wspólnego z uwiarygadnianiem się, promocją państwa i manifestacją władzy. Dowiodły tego olimpiady w Berlinie w 1936, w Moskwie w 1980 , w Pekinie w 2008 i Soczi w 2014. Dobrze być na marginesie, to daje dużą swobodę i spokój działania. W czasie gdy Mark Zuckerberg i Książę William w Internecie kalecząc język chiński pozdrawiają wielogłowego cesarza Chin i jego poddanych, my dajemy miejsce na osobiste głosy polskich poetów – najczęściej tych mniej znanych, do tych bardziej znanych trudno chwilowo znaleźć dostęp, chociaż pewnie to tylko kwestia czasu. Może te kilkadziesiąt wierszy będzie jak kamień rzucony w wodę - rozprowadzi kręgi i te kręgi będą się rozszerzać i może w jakiejś kolejnej edycji będzie nas już całkiem sporo, na tyle sporo by nas zauważyć.

Warto przy tym powtórzyć - to nie są wiersze o Tybecie, ale takie, które z tych czy innych względów autorzy i autorki chcieli Tybetowi i Tybetańczykom zadedykować. Coś im się wyśniło, wyiskrzyło, wyjawiło czasem z bardzo bliskiego, osobistego pejzażu. Coś, co tajemnymi drogami kieruje słowa ku płaskowyżowi pełnemu wojska, policji i tajniaków.

Nie raz w czasie tej i innych skromnych akcji pokazywania niezgody na fundamentalny porządek świata w którym nie ma wartości, której politycy nie byliby w stanie sprzeniewierzyć, sprzedać, zgnoić i zeszmacić – pytali się ludzie, dlaczego Tybet, dlaczego sięgać wzrokiem tak daleko, co my mamy do Tybetu, do Chin. Handel, pieniążki z rączki do rączki, inwazja disco-polo na Szanghaj gdyż majteczki są w kropeczki i a nuż znowu pięćset „Polonezów” sprzedamy jak za schyłkowego PRL, i będzie osiąg i będzie Polska rosła w siłę a ludności będzie żyło się dostatniej.

Otóż naszym zdaniem Tybet nie jest daleko a jego sprawy nie są odległe. Może pora sobie uświadomić, że obojętność świata na los więźniów sumienia, gdziekolwiek oni się nie znajdują to trening bezduszności. Im doskonalej, im w większej ilości będziemy oddawać temu ćwiczeniu w zatwardziałości, tym bardziej możemy być pewni, że ta masowo produkowana obojętność obróci się - prędzej czy później - przeciwko Tobie, mnie, nam. Jak napisał niemiecki pastor luterański Martin Niemoller w 1942, więzień KL Dachau:

Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem. Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą. 

Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem. 

Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.

A tak zupełnie na koniec – chciałoby się wierzyć, że w Polsce słowo „solidarność” szczególnie gdy chodzi o ludzi bitych, wsadzanych do więzienia, samopodpalających się w proteście przeciwko łamaniu ich podsta-wowych praw jednostek ludzkich, że to słowo ma jakieś znaczenie, że coś mu odpowiada. Chociażby takie drobne gesty jak wspólna edycja magazynu „Fragment” i art.-zina „Nowy Breg Art.”, jak akcja „Niewidzialne Kajdany” Helsinskiej Fundacji Praw Człowieka i stowarzyszenia Students for Free Tibet.

http://www.sft.org.pl/niewidzialne-kajdany/

Żeby nie było tak, że ktoś Ciebie albo mnie zapyta gdzie wtedy byłeś i nie będzie żadnej odpowiedzi.

2

Page 3: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Dawid Majer

NON-STOP MANTRA

Wiersz, bo ta dziewczyna przechodzi tędy codziernnie w południe. Wiersz, w dzieciństwie matka nie czytała bajek. Wiersz, bo trudno o lepsze usprawiedliwienie. Wiersz, nigdy nie wiesz z kim tańczysz. Wiersz, bo ta kobieta przechodzi tędy w południe w każdy wtorek, czwartek i piątek. Wiersz bo zawsze żyłem w pobliżu morza. Wiersz, bo nie wiem jak ci to powiedzieć. Wiersz, im mniej tematu tym więcej obrazu. Wiersz, bo pieniądze dostanę dopiero w poniedziałek.Wiersz, bo słowa są pustką i muzyka też jest pustką, ale jakoś musimy się dotrzeć. Wiersz, bo przestrzeń jest informacją, a nam pozostaje płonąć. Wiersz, nawet ślepe ulice odnajdują się w cieniu, kałuży albo śniegu. Wiersz, bo ta kobieta przechodzi tędy w każde niedzielne popołudnie.

ENKLAWA

Park jest czynny cały rok dla spacerowiczów.Park jest zamykany od zmierzchu do świtu.

Lubię być z niego wypraszany przez straż, albo zostać niezauważony i zamknięty. Wtedy

przez szczeliny ogrodzeń przeciskają się iskry lisów, a ławice gawronów i gołębii zasypiają cicho na bruku.

Silne bezpańskie psy kroczą ociężale po alejkach bzu. Są też pochody jeży i tępe chrapanie bezdomnych.

Wyostrzają sie zmysły, umysł staje się czysty i prosty.W świerszczeniu aut za płotem rośnie neonowe miasto.

Gdy przeskakuję przez płot pilnuję, aby zza pazuchy nie wypadł mi nóż.

BABILON

Babilon nie czuje bomb. Poszukiwanynie jest ani żywy ani martwy.

Jeżeli żywy jest ten, kto życie oddałza wiarę lub ustrój, ten jest martwy,kto odrodził się w wierze, lub uzyskał szerokie poparcie.

Ani-żywy-ani-martwy nie słyszy kuli,która go trafia. Raczej zaciąga siępapierosem, podaje rękę, ogląda telewizję,odbiera i wysyła mejle. Zamienia słowa.

Im mniej tematu, tym więcej obrazu.Im mniej obrazu, tym więcej prawdy.Im mniej prawdy, tym więcej śmierci.Im mniej śmierci, tym niemniej.

3

Page 4: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Łukasz Jarosz

SPRAWIEDLIWOŚĆ Bonowiczowi

Jedne narody wstępują do nieba.Inne (w nagrodę/za karę)nie muszą nigdzie iść.

IMPERIUM

Zima przyszła pod koniec stycznia, śnieg oblepił dach i koła. Wstaję, kroję w kosteczki ser, by je umocować w łapkach na myszy. Czarne dno ręki, skóra, którą czuję, gdy rozprostowuję dłoń.

Dzień był spokojny, dopiero wieczorem zacząłem wydzwaniać do znajomych, nadrabiać zaległości w kontaktach, aż nagle usiadłem, wyłączyłem telefon.

Cisza. Tyle pamiętam z życia: lepiliśmy kulę na bałwana. W końcu była tak duża i ciężka, że nie mogliśmy już ruszyć jej z miejsca.

Konrad Wojtyła

4

TY, JA I BETBudda był optymistycznym prowokatorem. Jakżemógł nie spostrzec, że bólem jest nie tylko to, co jest, ale ito wszystko, co nie jest? (CIORAN)

Śnieg i ty; niebo. W nocy Tybet skrapla się obficie. Światło latarni ściga się z ciemnością krwi. Księgabez szans, bo płynie w żyłach już tylko strach. Brokat starej architektury błyszczy się i lśni.

Pastylki łzy. W kąciku ust zbiera się śmierć. Bardo dla ucha. Proch na języku; tylko ssać i brać. Grzebać i bajki strzelać. W piach lub w sam środek tęczy. Wiesz już dlaczego nie należy tu żyć.

Obłęd; skutki Sutry. Himalaje bez zabezpieczenia. W najlepszym razie rak albo hipotermia. Kamyk żalu połknięty nieopatrznie tuż przed północą. Leci w dół do słonych jezior. Humor flegmy co nie bawi

nikogo poza zbawianym. Tukdam – mówisz zza pleców.Tak, to słowo otwiera drzwi. Wypadasz z ram wierszai spadasz w górę. Śpiący od wieków lama chwyta cięwprawnym ruchem i skreśla znak zapytania.

Page 5: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Elżbieta Lipińska

WELCOME TO ZHOUZHUANG

W samo południe przewodnik poganiał, bo tuż obok był kolejny cud chińskiej Wenecji.Siedziała z tą kartką na krawężniku jak Wayne ze swoim coltem,i tylko patrzyła. W przelocie zdążyłam przeczytać:we are prisoners, they beat us, help!Strażnik parę metrów od niej tępo patrzył w ziemię.

Dzisiaj niebo było ciemnoniebieskie z pomarańczowymi pasmamijak tamtego wieczoru, kiedy zastanawialiśmy się,która strzelba wypali.

DWIE STRONY

Ostatnio wszystko dzieli się na pół.

Zaczęło się od Buddy. Siedział sobiespokojny, wyrzeźbiony w drzewie roar,(patrzyłam i myślałam sobie, że drzewomusi mu być bliskie, choć to o myśl za dużo).Pewnego ranka stwierdziłam, że jakoś dziwnie jaśnieje.Cięcie biegło dokładnie przez połowę pleców.Podzieliło go na jasność i ciemność.

Następna była tęcza. Całkiem jak z kiczowatego obrazka(nie od dziś wiadomo, że żaden artysta,choćby nie wiem jak naiwny, nie przebije natury).Ona też ambitnie podzieliła niebona strefę światła i ciemności.

Tylko w kolędzie blask od wiekówwciąż ciemnieje. Jednostronnie.

WIERSZ POWSZEDNI

Zawsze jest jakaś Itaka, którą trzeba rozpieprzyć.

Każą nam wierzyć, że trzeba wracać do Itaki,a tu Itaka nie taka i wracać się nie chce.Więc zaczynamy od nowa i trafia nam siętelewizja Koran. Oraz kilkadziesiąt innychpodobnej orientacji. Nagle nasza biedna telewizja, której nazwa tak roi się od spółgłosek,jakby była wymyślona przez jakiegoś Serba,traci na wadze bez wchodzenia do wanny.

Zdezorientowani rozglądamy się uważniew poszukiwaniu nowych lepszych celów,ale albo wzrok nie ten albo cele takie sobie,więc jesteśmy w kropce, bo do czego tu wracać?Pójdźmy więc za głosem wieszczai rozpieprzmy Itakę, czymkolwiek jest.

5

JEZIORO PODWÓJNEGO NIEBA

Niektóre czujące istoty mówią, że widzą niebo,Ale jakże można ujrzeć „niebo”?

Sutra doskonałości mądrości

Woda połknęła chmury.Ryby wysypiają się na miękkich poduszkach,

a my z trudem przedzieramy się przez suche niebo.

Ptaki uczą się latać w wodzie,porządek odwraca się, miesza,

mała rybka rozcina światyi łączy je na powrót.

Page 6: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Dominik Rokosz

POLSKIE PSZCZOŁY NIE KĄSAJĄ MNICHÓW

Kupując miód z domieszką miodów spoza UE W zegarku, koszulce, butach rozmawiając przez iPhone Grając w xboxa Pisząc długopisem Wiersz nawet o tym Zostawcie w swoich sercach Miejsce na Tybet

***

Chińskie bandaże W mojej aptece taniej Tybet wciąż krwawi

ZNAKI CZASU

wybierz drogę środka, powiedział nauczycielnie musisz walczyć by zwyciężyć. Wszystko jestwzględne, nawet twój bóg może być niczyim więcejunikaj konfrontacji, ewentualnie spłońby trafić na okładkę zespołu, któremu wydaje się,że jeszcze walczy. Wszystko jest tylkostanem umysłu. Twoja wewnętrzna Lhasa, twoja świątyniaw lesie nieopodal Żnina. Dobij Buddę zostawionegoprzez tych, którym odechciało się chcieć.

Jarosław Klejnocki

***Jaka będzie nagroda za te upokorzeniaZa te wszystkie klęski nieudane wyprawyWędrówki w poszukiwaniu runa Za tę uwagępoświęconą chwilom Za serdeczność dla ludzi zwierząt i roślin Za te wszystkie próbybycia lepszym i dobrze zapamiętanym

Nie będzie żadnej nagrody

6

Page 7: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Marek Kołodziejski

LINIJKI O TYBECIE, HOLLYWOOD I O CZYMŚ JESZCZE

-Jak uratujesz Tybet? –Nie wiem!Jaskółki wysoko, odrzutowiec jeszczewyżej. Jest poniedziałek 24 maja.

Gelug, to młoda szkoła, ale zawłaszczyłasprawę Tybetu, mówi Jacek. Palimyw czasie przerwy w treningu i

gadamy, choć nie wolno gadać. Więc,jak uratujesz Tybet przed Dalaj Lamą,Chińczykami i globalną turystyką?

Hollywood, które chcieli spalić Braciaz Public Enemy wciąż istnieje. Więc,odtworzą Tybet z papier mache i sklejki.

Jak uratujesz samego siebie?- Nie wiem.Nie ma ratunku, sytuacja jest bez wyjścia.Puść się i wrzeszcz spadając w dół.

SKALANIE ECHEM

Więc kiedy czytam, ulegając złym podszeptomgrzesznej skłonności, będącej w istocie nałogiem,wtedy przypomina mi się jej wada wymowy

i zamiast tyrański czytam tybetański.Nie powinienem tak czytać, wiem o tym.Czytanie jest zgubną skłonnością,

która wiedzie na manowce i skłania do pisania,zaczem znów do czytania. Nie mam nicdo tyrana Tybetu, jak – też – on – się – nazywa?

Przecież tylko czytam, cudze, napisane,wydrukowane równą czcionką dla czytania,nie do przeinaczania, co jest grzechem głównym.

7

Page 8: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Dariusz Adamowski

KORA* Marcie

Odmierzasz tę zimę milionem pokłonówwokół każdego płatka śniegu. Raz za razem ziemia dotyka czoła, popiół dotyka ziemi. Kolana unoszą twój ciężar i chwilę potem się uginają. Ktoś wciąż powtarza, że nie ma w tym sensu. Milion razy w drgnieniu kryształków na wietrze słyszysz westchnienie, jęk zawodu. Kibice opuszczają stadiony. Rodzice nie potrafią jużkochać dzieci. Psy nie przychodzą po jałmużnę. Muzyka cichnie. Pisarze przestają pisać swe powieści na przedostatnim zdaniu i wyrzucają je na śmieci. Telewizja podaje wiadomość, że łączność zerwała się tuż po starcie. Marzec zamienia się w styczeń. Luty marzy o wiośnie. Kwiecień zawraca w pół drogi. Marzec śnieży. Jaśniej i jaśniej.

* obchodzenie świętych miejsc, w buddyzmie zgodnie z ruchem wskazówek zegara

WORD. WSTAW. SYMBOL

Drzewa jak namalowane ręką mistrza. Nieaktualne.Jesień jest, choć dopiero jutro. Żółcie, coraz mniej zieleni,żółć. Mknę, ale niezbyt szybko. Gdyby nałożyć ten pędna obroty sfer, zsumować, pomnożyć. Wtedy może coświęcej niż rozbryzg jesieni z mroźnych akordów.

Myślę o substancji umysłu. O polach, z których wyłaniamSię. O układance kwantów - turlającym się po zboczukalejdoskopie. Gdyby przerwać ten ruch. Najgwałtowniej.Czy umysł toczyłby się dalej? Czy choćby jedna myśl, która zapomniała, że nic. Najcichszy sygnał. Jakieś ∏

Karol Maliszewski

W PIWNICZNEJ

Wiersze, tylko ichpoczątki (z aniołami itd.) zabraćna wakacje. Rozmyślać w ciszybitej pracowicie na kowadlepotoku, w samym rdzeniu,Czerczu. Rozdzielić dzwonki między całątrzodę, ogłosić casting na pasterza. Wrócić

do rzeczownika, przeprosićza przymiotnik. Chuj z aniołami, ja o ludzi proszęrzeczowych do bólu, do kości,z krwią jak sakrament. Paść obce baranki,by swój się nie wyłonił, nie zebrał całej chwały;

i ma być po ludzku, jak z piwnicywyjęte zardzewiałe cęgi,by gwoździe wyciągać z zabliźnionych ran;coś pod skórą odkryć,wyszarpać na słońce Alleluja!

8

Page 9: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Grzegorz Kwiatkowski

ZĘBÓW

mówił że ze mną wygrałi że prawda jest aktualnie po jego stronie

umarliśmy obaj:w miejscu jego oka zamieszkał pająkw miejscu mojego podbrzusza znalazł norę lis

nie mam mu za złecieszę się że po śmierci osiągnęliśmy równośćnikt z nas nie jest już niczyim poddanym

chociaż żal mi czasem moich zębówmiałem bardzo piękne i silne zęby

MANDALA

sześć mew tworzy klucz i kieruje się w stronę pędzącego autaw tej samej chwili do miasta G. przyjeżdża podróżnypięć kilometrów w linii prostej zwierzęta w zoo napierają na ogrodzeniea mężczyzna który odebrał dzieci z przedszkolaoblewa się ropą i podpala:jaka prześliczna ofiarajaki rozgrzany asfalt i jaka płynność ciała!

w portowej dzielnicy miasta w piwnicy pani S.podłogę przebiło czarne źródłoa ona stoi i patrzy na nie urzeczona

pani S. nigdy nie widziała czegoś piękniejszegopołyka medalik zdejmuje ubraniei naciera się czarnym płynem

czarne źródło wylewa na ulicęmężczyźni nie mogą się opanowaćonanizują sięi źródło staje się jaśniejsze o jeden ton

kiedy podróżny próbuje porozumieć się z mieszkańcamiokazuje się że nikt nie zna języka w którym mówi

znajdźcie tłumaczato co mówi ten podróżnyto może nas uratować

oto podróżny rozbiera się do nagawchodzi do pobliskiego stawukładzie się na plecach i śpiewa

a przy brzegu pojawia się fakirna słoniu o sześciu nogach i czterech trąbach

cała trójka wznosi się w powietrze

kiedy są wysoko nad miastemsłoń przeraźliwie wyje czterema trąbami

i dzieje się:mandalasymetryczny anioł

powoli odrywają się od nas członkiale wierzymy że ktoś połączy nas na nowo

man da laniech się staniemandala

9

Page 10: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Witold Sułek

NIECH KAŻDY DOSIĄDZIE SWOJE ZWIERZĘ I BĘDZIE GOTÓW my zwierzęta mamy małe możemy wziąć je na ręce jak dzieci zarzucić na plecy w chusty po kieszeniach torbach za pazuchy lub pozostawić tak schowamy się potem sami gdzie jak kto umie i może bo nie mamy bunkrów ani schronów część się pewnie rozbiegnie ktoś może umrze naturalnie sam z siebie starości choroby zanim się zacznie to wszystko lub jego zwierzę razem przez przypadek jakby popełni się samobójstwo

***

pole pełne opadłych żołnierzy współobjęci jakby nie czuli ostrości badylków sterczących chwastów parzących nawet przez ubranie zastygła w ekstazie krew nie pozwala unieść się rosie krowa zaczyna przeżuwanie nieco z boku

Tomasz Pietrzak

PLENUM

Zróbmy sobie nową Hiroszimę, język się nam po tym rozwinie i będziemy mówić takie rzeczy, które dziś są nam jeszcze obce.

Wojna, choć krwawa, daje szansę układania zupełnie nowych zdań.

Napalmy więc gdzieś w Sajgonie lub wyrżnijmy zaspany Tybet,nic wielkiego, co przejdzie lekko

przez usta i pozwoli powiedzieć:dronkrieg pędnie jątrznął wieś,

cokolwiek, czego jeszcze nie było,czego nie usłyszano w kolejceza chlebem, czego nie podanow radio. Weź, spróbujmy tego,

były przecież błahsze wojen powody, niż języka nagłechęci i wzwody.

LEŻAK

Góro jak bochen, falo siejąca zamęt,lesie o głodnych oczach - przybliżcie się.jest przyzwolenie na poznanie się i decyzjędać się wchłonąć, pochłonąć czy ogarnąć?Już czuć, jak ciężko podnosi się tu słońcei z jakim upragnieniem kładzie się noc.Mniej nas tu. Gdzie jest więcej? Gdzieś.Póki co przypływ, mewy w głodzie ciągnąku zatoce, znów czeka nas rzeź ryb.

10

Page 11: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Janusz Radwański

ŚWIETLIKI

Chciał je tylko wziąć na ręce po tym całym strachu, to wszystko, co można było zrobić, a od niego czegoś można było oczekiwać w końcu. I w końcu właśnie przyszedł. W samą porę, żeby powyplątywać je ze wszystkich matni, skopanych kołderek, koców na wszelki wypadek, niekończących się kłębów koszul i prześcieradeł. I właśnie tak to było, czekaliśmy i się zjawił w słupie słonecznego grzyba, w obłoku ognia.

FACET, KTÓRY NIGDY NIE BĘDZIE TANKMANEM

Facet, który nigdy nie będzie tankmanem patrzy, jak maszyna wypluwa tysiąc serc na minutę. Każde błyszczy jak cekin. Przekłute igłąw następnej hali z lalczynych bucików będą bić blaskiemw stu kolorach ze straganów albo półek w markecie. Niedoszły tankman ma teraz w opiece najwięcej serc na świecie, w swoim mając kolorową mgłę i senność. Pod koniec zmianyjest mu wszystko jedno, nie zatrzyma kolumny,gdy w świat zaczną wychodzić serca ze skazą.

Fajrant, przychodzi zmiennik, tankman od razuidzie do szatni, z nikim nie gada. Bierze swoje torby, do jednej wkłada brudne ciuchy, do drugiej lalkę, bucikii garść serduszek. Przecina plac, łapie autobus, córka zaraz usypia a on chociaż przy tym musi być. Na poduszce położy jedno z tysiąca serc, przekłutych przez igłę i nić.

Piotr Gajda

ARSENAŁ

Wszystkie arsenały, jak dajmy na to u-boot i u-bóstwo,tylko pozornie znajdują się w ludzkich rękach. Jeśli człowiek jest jedynie żywą torpedą, którą śmierć odpala w zaświaty, a ciało opróżnione z ładunku opada na dno

ziemi, to na nic wyścig zbrojeń przy równoczesnym rozbrojeniu z bóstw. Wszyscy i tak będziemy unterseeboot, jakby każdego z nas zanurzono we krwi, jeżeli walka z tym światem już teraz przypomina prolog humanitarnego uboju. Nie dość, że darci

na pasy, to z duchowym naddatkiem passé, jesteśmy więźniami sumienia zamkniętego pod czaszką, której istnieniu przyznajemy wiarę, oglądając zdjęcie rentgenowskie, gdy równocześnie całkiem irracjonalnie obmyślamy, do czego przybić pinezką

duszę, aby na zawsze zamarła bez ruchu. Ale też liczymy nasze życiowe szanse przy pomocy całek, kalkulujemy na zimno, kiedy wreszcie spoczniemy na laurach i jacy? Nieśmiertelniczy śmiertelnie niebezpieczne niewypały?

11

Page 12: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Izabela Kawczyńska

GÓRA FUDŻI I CZUBEK MOJEGO MAŁEGO PALCA W CZERWIENI

każdego ranka mnisi budzą serca dzwonów,cierpliwie czerpią ze studni wodę,jakby wydobywali klejnot, dziecię z łona matki, niosą grubaski-wiadra na żerdziach długich jak ramiona, które już nigdy nikogo nie dotkną, w moim śnie

pola ryżowe jak wianuszek gejsz,twoja twarz to szczyt pokryty śniegiem,porządkujesz ogród jakbyś porządkowała moje serce:trochę czułości, trochę winy, nic użytecznego,kiedy chce ci się spać, śpisz, jesz, kiedy jesteś głodna,

to chyba twój ostatni list, wbijasz we mnie nóż,jakbyś mówiła: popatrz, znajdziesz mnie w twojej krwi,to nie 36 tydzień ciąży, to 36 widoków góry Fudżi,mówi wodospad Shiraito i wcale nie czujesz zimna ani smutku, że już nie jestem twoją córką, nie jesteś więcej moją matką,

ty, sala muszli, wielka fala, burza poniżej szczytu

ZDAWAŁO MI SIĘ, ŻE JESTEŚ, WCZORAJ

może w odległym szumie kosiarek, a może w dłoniach, co wprawiają je w ruch jak małe, mechaniczne serca, dobre, pracowite dłoniei jeszcze w nagłym, ptasim przelocie,jakby ktoś rozerwał sznur perełek,

wszystko jest lepsze niż język,

bo mówić do ciebie, to jak rozkazywać słońcu,nie wędruj, nie wędruj po obręczy światłai dwustu tysiącom pomniejszych oceanów, uczyć się pływać i coraz mniej umieć, coraz bardziej wcale

Jacek Mączka

WABI

Wyślizgana poręcz.Wymyka się. Odkrywaszże dłonie są puste.

Drogą idziekobieta z wiadrem.Rozległość

jesiennego krajobrazuchwyta za gardło.Wąskie pasemka

dymu drżąnad ścierniskiem.

WIEJE

Nad rzeką kładka z poczerniałychdesek. Wiatr roztrąca sitowie.Stąd dotąd twój ciemny zaśpiewi ani kroku dalej, aż wypali się

ze szczętem. Przy strumieniubażant – niewidzialny w jesiennejpożodze. Rozpływasz się w pręgachdymu nad ugorem. I właściwie

gdyby cię zabrakło, nie zaszłabyżadna zmiana. Tak doskonaleprzylegacie do siebie. Wymienniw każdym oddechu, w każdym podmuchu

12

Page 13: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Radosław Wiśniewski

VISBY, TYBET MIĘDZY NAMI

„Free Tibet” wymalowane olejną farbą na tyle plastikowego kosza rykszy w Visby trzymającej na uwięzi łysiejącego hipisa. O każdej porze dnia i nocy oferuje niedrogo podrzutkę w dowolne miejsce. Jeszcze nie żebrak, a już nie człowiek interesu. Sam w akcji, jest bez szans jak bezręki górnik w hełmie z bakelitu. To czarna niedziela. Przyjmijmy, że i nam, tutaj, wytwarzającym fantomy kraju, którego nie ma - wszystko skojarzyło się z figurą przejrzystego powietrza. Tak trudno przyznać, że ten cały Wolny Tybet to tylko miejsce między nami. To jego szukamy i modlimy się o jego wyzwolenie. I być może nawet naprawdę chodzi o jakieś wyzwolenie. Tym bardziej, że innego Wolnego Tybetu nie będzie. Na pewno.

Magdalena Nowicka

8051

To nie będzie osiem tysięcy pięćdziesiąty pierwszy wiersz o Broad Peaku, Karakorum, Himalajach, o koronie i berle,obozach śmierci i biwakach pod chmurką, o serakachi lawinach, o liofilizowanej żywności i sraniu pod siebie,o tracących łączność radiach i głuchych telefonach,o relacjach na żywo z helikoptera Śnieżnobiały 24i etyce, która na wyżynach trochę słabiej grzeje,o fair play i fair game, o legendarnym heroizmiei codziennej histerii, o nic nierozumiejących żonachi osieroconych dzieciach, o szczelinach czasu, w których tkwią pozwolenia na pierwszy/ostatni krok w chmurach.

To będzie niezliczony wiersz o miłościniewypowiedzianej, boniewysłuchanej, ażniedotykalnej, gdy.

13

Page 14: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Rafał Gawin

ZAMIAST WSPÓLNEJ NOCY

1. ZDAĆ

Jezus była kobietą i odwiedziła mnie zamiast snu.Dlaczego mi nie służysz?Czy nie tobie otworzyłam drzwi Królestwa i dałam szybki wybór?Nie umiesz być sobą i winić siebie,misiu? Jesteś tym, czego nie zjesz,ale zdążysz sobie wyobrazić, jak jedzą inni,że dla ciebie nigdy nie wystarczy, dopóki nie sięgniesz dna oka, gdzie spłynęły wszystkie moje obrazy, ludzkie kłamstwa w drewnie, kamieniu i płótnie.Ale nie staniesz się przez to do mnie podobny.Naśladując, zmniejszasz dystans do śmierci.I co z tego, że będziesz mógł przez to ją powtórzyć?

2. ZALICZYĆ

W mojej wyobraźni obowiązują twoje zasady.Zadaję trzy pytania:Wydać? Wyliczyć? Wypomnieć?

Mnogość rozwiązań przeraża mniejak twoja pasja. Gwóźdź programu:cwałuj całować całun! Miałbyś się jeszcze pokazać?

Nie wchodzi się dwa razydo tego samego świata?Poczekasz po drugiej stronie,aż włamiemy się od środka?

3. ZAPOMNIEĆ

Krótkimi zdaniami mnie stąd nie wygonisz;jestem asertywny, ponad kropki i wykrzykniki. Znaki zapytania? Czy widziałeś bardziej efekciarski strzał

na bramkę Boga? I jeszcze powrótdo pierwszego słowa:Amen,którego kiedyś ochrzciłem superbohaterem,dokonuje apostazji, mijającnaszych ojców. Już wszystko

stracone i nie mogę odliczać: nie ona,nie ona, nie ona. Wybór był łatwyi zmiażdżył mi kręgosłup.

Mogę, chcę umrzeć niczym programnaprawy pralki, na ekranie z czasówwielkiej orkiestry rezonuje jak gibon,giba się jak rezus, ukrzyżowanyna palmie. Pierwszeństwo dla pamięci,celibatu, ucieleśnienia śmierci!

14

Page 15: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

Paweł Podlipniak

PSO TEMA

Językmamrocze mantry i mrok w tych słowachdobrze oddaje wszystkie zaciemnienia umysłuDariusz Adamowski Tso Pema

możemy się spalić, a i tak nie zmieni to nawet na minutę świata pod złotą szatą – jest zaciemnienie w trakcie nalotu na Hamburg czy Bremę, potem miał z betonu i cegieł.

nie pragnę korony świata, nie pragnę już wiedzy.chciałbym tylko, by mój ostatni dzień był tak szczęśliwy jak labradora Duke’amogą zagrać na żywo Ramones, choć ich nie ma między żywymi, potem sangria w parku od Lou Reedai krótkie pożegnanie, bez słów,bo język mnie już dawno zdradził.

w środku mam małpę, która coraz głośniej wrzeszczy do siebie i nic się nie słucha.

VOYEUR Z BANG BANG CLUBto moje pudło, pełne wyschniętych owadówRoman Honet drzwi dziecinnego pokoju

pomarańczowe szaty mnichów falują, kiedy wytapiam z ich ciał kruszec, by wreszcie zaistnieć na giełdzie. świetny materiał na kolejne zdjęcie – twarze, a po nich pełznie pasek spleciony przez krople benzyny.

albo opona, która nie zejdzie z szyi, wypełnionażarem po brzegi bieżnika i ściana ze śladem po bezwiednym oparciu głowy (zanim ktoś ułoży się pod nią przecięty ostrym szeptem uzi).

zbliżenie co nie zbliża i dotyk co nie dotykawcale istoty złego, nie bardziej niż głosy wabiące – włóż palec w bok, a jutro przetnij źrenicę, bo i tak oszuka dziecko w zagazowanym parku

15

Page 16: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

VOTUM SEPARATUM

Maciek Froński

TAKI TYBET

Kilku braci, jedna żona,Najstarszego brata ciąża –Choćby w takich zabobonach Kiedyś Tybet się pogrążał.

Takich rodzin była lichaEgzystencja, bo gdy trzeba Wpierw utuczyć było mnicha,Brakowało potem chleba.

Smutne życie jest o głodzie,Gdy żre obok wąska zgraja,Lecz pojawił się dobrodziej,Co przepędził gang Dalaja.

Taki Tybet widzieć wolę,Równych ludzi chcę być bratem –Patrzcie: mają dzisiaj kolej,Drogi, pracę i oświatę!

16

Page 17: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

KONKURSOWNIA

VII Ogólnopolski Konkurs Poetycki “O Granitową Strzałę”

I Etap Zestaw 10 wierszy (w wersji papierowej), o dowolnej tematyce (1 egzemplarz).

Termin: 10 kwietnia 2015 roku.Adres: Strzeliński Ośrodek Kultury, 57-100 Strzelin, ul. Brzegowa 10a

z dopiskiem na kopercie: Ogólnopolski Konkurs Poetycki “O Granitową Strzałę”. Ten sam zestaw wierszy zapisany na płycie CD (Brak zapisu na płycie CD - eliminuje Autora z konkursu).

Wiersze należy oznaczyć godłem. Do zestawu dołączyć zamkniętą kopertę, opatrzoną tym samym godłem, zawierającą dane autora (imię i nazwisko, adres, telefon i e-mail).

Adres e-mail należy także umieścić, obok godła, na kopercie. Autor może wysłać tylko jeden zestaw.

KONKURS NA ZESTAW WIERSZY KLASYCZNYCHZestaw 10 wierszy o dowolnej tematyce (w formacie Word, 1 egzemplarz).

Termin: 10 kwietnia 2015 roku. Adres: Strzeliński Ośrodek Kultury , 57-100 Strzelin ul. Brzegowa 10a

z dopiskiem na kopercie: Ogólnopolski Konkurs Poetycki “O Granitową Strzałę – WIERSZ KLASYCZNY”.Wiersze nie mogą być publikowane ani nagradzane w innych konkursach.

Dopuszcza się teksty publikowane w Internecie. Ten sam zestaw wierszy zapisany na płycie CD . Brak zapisu na płycie CD - eliminuje Autora z konkursu).

Wiersze należy oznaczyć godłem Do zestawu dołączyć zamkniętą kopertę, opatrzoną tym samym godłem, zawierającą dane autora (imię i nazwisko, adres, telefon i e-mail). Autor może wysłać tylko jeden zestaw.

Informacje na temat konkursu: Strzeliński Ośrodek Kultury, Tel. 071/ 39 - 21-543, e-mail: [email protected]

I Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Zygmunta Krukowskiego

Do 1 czerwca 2015 roku, zestaw 5 wierszy w 3 egzemplarzach na adres:Miejska Biblioteka Publiczna w Nowej Rudzie, ul. Bohaterów Getta 10, 57-400 Nowa Ruda

z dopiskiem na kopercie „Konkurs im. Zygmunta Krukowskiego”.Nadesłane wiersze nie mogą być publikowane i nagradzane w innych konkursach.

Warunkiem otrzymania nagrody jest osobisty udział w imprezie finałowej.Utwory należy opatrzyć godłem (słownym), a w zaklejonej kopercie, sygnowanej tym samym

godłem, przesłać dane: imię i nazwisko, dokładny adres zamieszkania, numer telefonu, e-mail. Honorowane będą tylko prace na papierze formatu A4, nadesłane w formie wydruku komputerowego bądź maszynopisu,

dodatkowo w formie elektronicznej na adres [email protected]. Przesłanie prac konkursowych oznacza zgodę autora na nieodpłatne wykorzystanie tekstóww we wzmiankowanej antologii, prasie lokalnej bądź na stronie internetowej Organizatora

oraz na gromadzenie i przetwarzanie danych osobowych uczestników do potrzeb konkursowych.

24. Konkurs Literacki o Złoty Syfon Stowarzyszenia Żywych Poetów, Brzeg 2015

Konkurs odbędzie się w kategorii poezja. Tematyka prac jest dowolna.Zestaw 5 wierszy w 3 kopiach w terminie do dnia 30 lipca 2015 (liczy się data stempla pocztowego)

na adres: K.I.T. “Stowarzyszenie Żywych Poetów” , Miejska Biblioteka Publiczna w Brzegu, ul. Jana Pawła II 5 (NISZA), 49-300 Brzeg z dopiskiem: 24 Konkurs o Laur SŻP

Zestawy prosimy opatrzyć godłem autora. W osobnej kopercie oznaczonej tym samym godłem, przesłać szczegółowe dane autora. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do nieodpłatnej publikacji nadesłanych

tekstów. Utwory nadsyłane na konkurs nie mogą być wcześniej nagradzane w innych konkursach ani publikowane w prasie literackiej, drukach zwartych, prasie ogólnopolskiej. Dodatkowe informacje można uzyskać na stronie profilowej Stowarzyszenia

w serwisie www.facebook.pl oraz pod adresem e-mail: [email protected] oraz [email protected], a także pod numerami telefonów: 691 410 114 lub 693 854 745

17

Page 18: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

7. Konkurs na Zbór Wierszy im. Scherffera von Scherfersteina “O Syfon Scherfera”, Brzeg 2015

Zestaw nie więcej niż 45 utworów poetyckich, na nie więcej niż 54 stronach (nie licząc spisu treści i tytułowej), w 3 kopiach oraz na nośniku elektronicznym (płyta CD, dyskietka, pendrive). Do dnia 30 lipca 2015, liczy się

data stempla pocztowego na adres: K.I.T. “Stowarzyszenie Żywych Poetów”, Miejska Biblioteka Publiczna im. Ks. Ludwika I, ul. Jana Pawła II 5 (NISZA), 49-300 Brzeg, z dopiskiem “Syfon Scherffera 2015”.

Zestawy opatrzyć godłem autora w osobnej kopercie oznaczonej tym samym godłem, przesłać szczegółowe dane autora. Utwory nadsyłane na konkurs nie mogą być wcześniej nagradzane w konkursach na tomik wierszy ani publikowane w drukach zwartych. Mogą być publikowane częściowo w drukach ulotnych,

internecie, prasie lokalnej, radio i telewizji, prasie literackiej. Nadesłane zestawy wierszy oceni jury w składzie: Ryszard Chłopek, Joanna Mueller, Radosław Wiśniewski. Dodatkowe informacje można uzyskać na stronie

profilowej Stowarzyszenia w serwisie www.facebook.pl oraz pod adresem e-mail: [email protected] oraz [email protected], a także pod numerami telefonów: lub 691 410 114 lub 693 854 745

Nagrodzony tom wierszy zostanie opublikowany nakładem organizatora konkursu.Organizator zastrzega sobie prawo do poczynienia drobnych zmian o charakterze redakcyjnym i korektorskim

w nagrodzonym zestawie. Organizator zastrzega sobie prawo rezygnacji z przyznania nagrody i rozstrzygnięcia konkursu w przypadku braku zestawów spełniających kryteria estetyczne i formalne

lub z przyczyn od niego niezależnych.

2. Młodzieżowy Konkurs Literacki „Mały Syfon 2015”

Konkurs adresowany jest do młodzieży ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży gimnazjów oraz szkół ponadgimnazjalnych Brzegu, miejscowości powiatu brzeskiego oraz powiatów ościennych.

Tematyka i forma prac jest dowolna.Zestawu od 1 do 3 wierszy i/lub utworu prozatorskiego do 10 000 znaków (wraz ze spacjami)

w 5 kopiach do dnia 30 lipca 2015 (liczy się data stempla pocztowego) na adres: K.I.T. “Stowarzyszenie Żywych Poetów”, Miejska Biblioteka Publiczna w Brzegu, ul. Jana Pawła II 5

(NISZA), 49-300 Brzeg, z dopiskiem: Mały Syfon 2015Konkurs jest przeznaczony dla młodzieży w każdym wieku jednak prace zostaną ocenione

w dwóch kategoriach wiekowych:- kategoria do 15 lat (gimnazjalna i podstawowa

- kategoria powyżej 15 lat (ponadgimnazjalna i studencka)W jury zasiądą członkowie Stowarzyszenia Żywych Poetów: Radosław Wiśniewski, Kamil Osękowski,

Krystian Ławreniuk oraz dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Brzegu Katarzyna Oćwieja-Grądziel.Zestawy prosimy opatrzyć imieniem i nazwiskiem autora, nazwą szkoły, numerem telefonu/adresem e-mail.

Utwory nadsyłane na konkurs nie mogą być wcześniej nagradzane w innych konkursach ani publikowane w prasie literackiej, drukach zwartych, prasie ogólnopolskiej. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do

nieodpłatnej publikacji nadesłanych tekstów.

18

Page 19: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

W dobrych księgarniach internetowych

KRYSTIAN ŁAWRENIUK Ziemia Wróżek

Wydawca: Stowarzyszenie Żywych PoetówSeria: Faktoria Prozy

WOJCIECH BOROS Pies i Pan

Wydawca: Stowarzyszenie Żywych PoetówSeria: Faktoria Poezji

RYSZARD SŁONECZNY Odczyn

Wydawca: Stowarzyszenie Żywych PoetówSeria: Gniazdowniki

MACIEJ FILIPEK Rezystory

Wydawca: Stowarzyszenie Żywych PoetówSeria: Faktoria Poezji

19

Page 20: Nowy BregArt - nr 3 (kwiecień 2015)

ODKSERUJ, PODAJ DALEJPrenumerata

Papier – prosimy o przesłanie zaadresowanych do siebie i ofrankowanych znaczkami kopert formatu A5PDF – prosimy o przesłanie pustego emaila na adres: [email protected]

Skład Redakcji:Krystian Ławreniuk (skład), Radosław Wiśniewski (dodatki do pizzy)

Kamil Osękowski (podpora mostów), Ryszard Słoneczny (ideolo)Adam Boberski (przecinki)

Wydawnictwo:Strony Czarnoziemu

Adres redakcji:Stowarzyszenie Żywych Poetów,

Miejska Biblioteka Publiczna w Brzegu (NISZA), ul. Jana Pawła II 5, 49-300 [email protected], [email protected]

Nakład: Zamaszysty

Przekaż 1% swojego podatku

na Stowarzyszenie Żywych Poetów

KRS 0000061908

20

NIEWIDZIALNE KAJDANYwww.sft.org.pl/niewidzialne-kajdany

Stowarzyszeniu „Studenci dla Wolnego Tybetu”, wspólnie z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, udało się wypracować kontakty, które pozwalają na pewne i bezpieczne przekazywanie finansowego wsparcia byłym więźniom i najbliższym skazanych za przestępstwa polityczne w Tybecie.

Wyrok za „zbrodnie”, takie jak posiadanie zdjęcia Dalajlamy czy krzyknięcie „Wolność dla Tybetu”, oznacza tragedię dla całej rodziny: bicie i tortury za kratami oraz szykanowanie krewnych. Wyjście na „wolność” – to ciągła inwigilacja, przesłuchania, niemożność znalezienia pracy czy powrotu do klasztoru.

Pomoc prześladowanym i ich bliskim była fundamentem KOR-u i Solidarności oraz katalizatorem przemian, które dały nam wolność. Dziś możemy odwdzięczyć się za wsparcie, jakiego udzielał nam wtedy wolny świat, pomagając zrywać „niewidzialne kajdany” w Tybecie.

Numer rachunku bankowego: 73213000042001026966560001Z dopiskiem “Niewidzialne Kajdany”