Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

24
Pism o Kola Nauk ow ego Bib l iote k oznaw ców Z im a Nr 4(7)/2006 Fot. Inte rne t

description

Students newspaper about information & others topics.

Transcript of Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Page 1: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Pism o Koła Nauk ow ego Bibliote k oznaw ców Z im a Nr 4(7)/2006

Fot.

Inte

rnet

Page 2: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

2 Nr 4(7)W stępniak

Drodzy Czytelnicy,Do w aszych rąk trafia k olejny, już s iódm y num er „Nieczytelnej Sygnat-ury” . K iedy rozpoczynaliśm y przy-godę z pie rw szym w h istorii łódzk ich bibliote k oznaw ców pism em studenc-k im , m ało k to w ie rzył, że niew ielk a gazetk a stanie s ię regularnym k w artal-nik iem . Sam i redak torzy onieśm ieleni w łasnym , nieoficjalnym „czynem w y-daw niczym ”, as e k uracyjnie nazw ali Go „Niezgulnik iem Studenck im ” ... i tak zostało, w podtytule. Bieżący nu-m er (zim a, 2006-07) w prow adza czy-telnik ów i redak cję w trzeci już rok działalności!Tym czas em zbliżają s ię Św ięta, m agiczny czas . Życzym y W am , Dro-dzy Czytelnicy, abyście nigdy nie utra-

cili daru odczuw ania cudow ności W igilii i Bożego Narodzenia, aby ogrzew ało W as ciepło bijące z s e rc najbliższych , a błyszcząca ch oink a przenos iła w św iat spełniających s ię m arzeń. Co je szcze? Tradycyjnie : W e sołych Św iat i szczęśliw ego No-w ego Rok u, w k tórym obiecujem y W am tow arzyszyć!Z anim ruszycie do rozpak ow yw ania prezentów , oceńcie po raz s iódm y „Nieczytelną...”, pam iętając, że je st to „Niezgulnik ...” na m iarę naszych m ożliw ości... M oże otw orzym y nim oczy jak iegoś niedow iark a? Do zobaczenia w iosną!

Re dak tor H onorow yJ. Ladoruck i

4 Ilustrator5 Radio zagrożeniem dla k s iążk i?8 Prze k ład inters em iotyczny9 A m oże by tak po ch rześcijańs k u...11 W spom nienia rodzinne14 Cicer cum caule16 M oże w arto s ię stow arzyszyć18 Sem inarium w W ODN19 Listy do Redak cji20 M ow a o um iejętnym posługiw aniu s ię

k s iążk am i... (Jan Am os Kom eńs k i)

Na ok ładce : Św ięty M ik ołaj (ang. Santa Claus , Fath er Ch ristm as) - w g W ik ipedii - „baśniow a postać sym patycznego gruba-sa lub jak k to w oli dziadzia z białą brodą ubranego w czerw ony strój. W ok re s ie św iąt Bożego Narodzenia rozw ozi dzieciom prezenty saniam i ciągniętym i przez zaprzęg reniferów . W edług różnych w ersji zam ie szk uje w raz z grupą elfów Laponię, Grenlandię, północną Kanadę lub k s iężyc i biegun północny” . Na zdjęciu - z „Nieczytelną Sygnaturą” .

M yśl na Boże Narodzenie :„I pom yśl, jak ie to dziw ne ,/ że Bóg m iał lata dziecinne ,/ m atk ę, os iołk a, Betlejem ” .

k s . Jan Tw ardow s k i (19 16-2006)

Spis treści

Page 3: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 3M iędzy prze szłością, a przyszłościąFo

t.: w

ww

.god

ecoo

kery

.com

Page 4: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

4 Nr 4(7)

Król ilustratorów – Jan M ar-cin Szancer – urodził s ię w 19 03 r. O jciec jego był m atem atyk iem , brat fizyk iem , zaś M arcin m iał zostać ap-te k arzem , jednak nic nie zapow iada-ło tak iej k arie ry. Podobno zbieg ok oliczności zadecydow ał o los ie m łodego Szancera. Jego rodzice w ynajm ow ali m ie szk anie pew nem u k rak ow s k iem u m alarzow i, k tóry po-padłszy w długi, nie był w stanie pła-cić czynszu. W obec zaistniałej sytuacji zobow iązał s ię uczyć ich syna – M arcina – rysunk u. Później ch łopak , m im o sprzeciw u rodziców

podjął, studia na Ak adem ii Sztuk Pięk nych w Krak ow ie . O d tej pory jedyną jego pasją była sztuk a.

Najw cześniej zilustrow aną przez Szancera k s iążk ą była w yda-na w 19 35 r. w e Lw ow ie czytank a pols k a „Nasze m iasto”, przeznaczo-na dla uczniów szk ół pow szech -nych . Ilustracje zaw arte w k s iążeczce są je szcze dalek ie od tych , do k tórych przyw yk liśm y. M ożna w nich zaobs erw ow ać m iędzyw ojenną szk ołę – prostotę i k om pozycyjną dyscyplinę. Z cza-s em pojaw iają s ię na k artach

Ilus trator

Dw a dziuraw e buty s zły po podłodze . W k ażdym bucie było po je dne j nodze . A na dw óch nogach ubranych w spodnie Jan M arcin Szance r prze ch adzał s ię godnie .To te n artysta, słynny, ilustrator, Z nany od Am ste rdam u aż po Ułan Bator.Jan M arcin Szance r psa rude go m iał, Pie s te n był ras y, co s ię zw ie czau-czauI nie używ a język a h au-h au.Gdyż na prze k or ps im obyczajom Psy czau-czau m ruczą, ale nie s zczęk ają.Otóż pie s te n codzie nnie od ranaM ruczał u nóg sw e go pana I łas ił s ię do nie go dopóty Aż z m iłości zaczął obgryzać m u buty.Tak ą sobie w ym yślił zabaw ę.Dlate go w łaśnie buty te były dziuraw e .

Jan Brze ch w a

M iędzy prze szłością, a przyszłościąFo

t.: In

tern

et

Page 5: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 5

ilustrow anych k s iąże k ch arak tery-styczni dla jego stylu „szancerow -scy” ch łopcy w „k raciastych m aciejów k ach , sznurow anych trzew i-k ach i przyk rótk ich spodniach ”1. Każda ilustracja je st sygnow ana sygnaturą „jm s ”, co tw órca zaczął czynić dopiero od 19 44 r.

Szancer dos k onale czuł k li-m at epok i, z k tórej poch odzili jego boh aterow ie . Potrafił przedstaw ić k ażdy szczegół arch ite k toniczny, bez w zględu na to czy był to balk on czy gzym s . Jego k ostium y oddaw a-ły duch a epok i: rene sansow y w „O k rak ow s k im k ocie ”, am eryk ańs k i w „Tom k u Saw yerze ” itd., k aroce były iście k rólew s k ie , m eble stylo-w e . Styl szancerow s k i to śm iała k om -pozycja, k olorystyk a z przew agą brązu oraz pow ściągliw ość ge stów .

Szancer to nie tylk o ilustra-tor k s iąże k dla dzieci i dorosłych , ch oć zilustrow ał ich ponad 200! To tak że felietonista, pedagog w arszaw -

s k iej ASP, scenograf teatralny i fil-m ow y, pie rw szy dyre k tor artystyczny Telew izji, k iedy ta była je szcze w pow ijak ach . W spółzałoży-ciel tygodnik a dla dzieci Św ie rs z-czyk , w spółpracow ał z Płom yk ie m . Przez pew ien czas m ie szk ał w Ło-dzi w yk onując ilustracje dla Czyte l-nik a. Przyjaciel Brzech w y i Tuw im a.

M inęło nieco ponad sto lat od urodzin Jana M arcina Szancera, a jego ilustracje do k s iąże k dla dzieci w ciąż zach w ycają, zadzi-w iają i stapiają s ię w k om pozycyjną całość z te k stem . Nie bez pow odu nazyw a s ię go k rólem ilustratorów .

1 J. Olech , Król ilustratorów , „Tygodnik Pow szech ny” 2002 nr 50, s . 17.

Izabe la Ole jnik

Radio zagroże nie m dla k s iążk i?

Radio pow stało na początk u dw udzie stolecia w ojennego. Czy za-tem należy je nadal nazyw ać „no-w ym m edium ”? I czy m oże je szcze zagrozić k s iążce? Piotr W ojciech ow -s k i tw ie rdzi, że radio zm ienia s ię w olniej niż re szta naszej cyw iliza-cji. Pisze : Radio je st s ym patyczne , nie nazyw am y go jak te le w izji „zło-

dzie je m czasu” czy „ogłupiacze m ” . Radio tow arzyszy nam

praw ie od stu lat, w ięc m ożna pok u-s ić s ię o odpow iedź na pytanie , czy jego pojaw ienie w płynęło negatyw -nie na czytelnictw o. Sław a Bardi-jew s k a tw ierdzi zdecydow anie , że nie . Pisze naw et, że to m edium m oże służyć literaturze , stać s ię

Am or libris nos unit

Page 6: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

6 Nr 4(7)

dźw ięk ow ą k s iążk ą. Dzięk i niem u m ożna naw et popularyzow ać czytel-nictw o, poniew aż dźw ięk ow a form a odbioru je st łatw iejsza do przyjęcia przez m asow ego odbiorcę. Istnieje praw dopodobieństw o, że osoba, k tóra nie była zaintere sow ana litera-turą, s ięgnie po nią pod w pływ em słuch ow is k a. Literatura inspirow ała radio od zaw sze , a ono z k olei m iało duży w pływ na rozw ój i k szta-łt w spółcze snej sztuk i literack iej. Ra-dio pom ogło literaturze nie ulec w pływ om now szych m ediów , ra-tow ało ją przed zagrożeniam i z ich strony.

W raz z pojaw ieniem s ię „dźw ięk ow ego m edium ” w yłoniły s ię dw ie grupy k om entatorów – scep-tycy, w śród nich liczni pisarze , oraz entuzjaści, upatrujący w jego pojaw ieniu s ię szansy dla literatury. W ierzyli, że odrodzi s ię ona po-przez pow rót do prastarych k orzeni fonicznych . Z nów pojaw i s ię k s iąż-k a m ów iona, recytow ana, śpiew ana, odnow i s ię w ięź m iędzy nadaw cą, a odbiorcą.

W iele osób uw aża, że radio nie

ucze stniczy w k ulturze czytel-

niczej. Kojarzy je jedynie z m uzy-

k ą i to często w yłącznie k om ercyj-

ną, politycznym i spo-ram i, re k lam am i i

inform acjam i ze św iata. Czy rzeczyw iś-cie na antenie nigdy nie usły-szym y o lite -raturze? Aby odpo-w iedzieć na to pyta-nie przejrzałam ram ów k i w ybranych radiostacji oraz po-rozsyłałam e -m aile do redak cji. O to co udało m i s ię ustalić.

Bardzo ak tyw nie populary-zuje k s iążk ę Pols k ie Radio. W Je -dynce często spotk am y s ię z prozą czytaną, zapoznam y s ię z recen-zjam i now ości w ydaw niczych , usły-szym y rozm ow y z autoram i. W arta polecenia je st audycja „Ks ięgarnia Jedynk i”, em itow ana w soboty o 18.28. Na antenie Trójk i natom iast m ożna w ysłuch ać recenzji now ości, licznych rozm ów na tem at litera-tury. Z a przyczynianie s ię do propagow ania czytelnictw a ra-diostacja ta została w yróżniona przez Pols k ą Izbę Ks iążk i. Radio BIS odczytuje fragm enty w ybra-nych k s iąże k w program ach „Rusz głow ą”, „BIS UP”, „Dobry w ie -czór” . Przyznaje „Stem pel jak ości BIS Pols k iego Radia” . W śród laure -atów znajdują s ię rów nież pozycje k s iążk ow e . Na szerok ą s k alę propaguje czytelnictw o Pols k ie Ra-dio Łódź. Z ajm ują s ię tym dw ie dziennik ark i – Joanna Sik orzank a i Anna Groblińs k a. Inform acje na

Am or libris nos unit

Fot.:

Inte

rnet

Page 7: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 7Am or libris nos unit

tem at k s iążk i m ożna odnaleźć w program ach tak ich jak „Ks iąż-k om ania”, em itow ana w po-niedziałk i o godzinie 19 .30, „Pod-róże literack ie ” w czw artk i o 20.15 oraz „Niezbędnik k ulturalny” em itow any od poniedziałk u do piąt-k u o godzinie 10.30 i 15.15, w soboty o 13.30 oraz niedziele o 9 .40

RM F Clas s ic organizuje cie k aw e ak cje propagujące czytelnic-tw o. O dbyw ają s ię one głów nie na terenie Krak ow a. W śród nich była im preza zatytułow ana „O aza spo-k oju”, k tóra polegała na tym , że w w ybranych instytucjach , na przy-k ład w bank ach , m ożna było przy-s iąść na uboczu i poczytać proponow ane pozycje . Inna ak cja „Ks iążk a na w ydaniu”, k tórą zor-ganizow ano w k rak ow s k ich k aw iar-niach . Dostarczano do nich k s iążk i, k tóre m ogli czytać k lienci na m iej-scu, a naw et je w ypożyczyć.

Sw ój udział w popularyzacji k s iążk i m ają rów nież studenci Po-litech nik i Łódzk iej. Radio Żak na-daje audycję „Bibliote k a” . Program prow adzą Aga M ak uch i M ałgorza-ta Centk ow s k a. Polecają dobre k s iążk i - now e i te troszk ę starsze , dzieła sfilm ow ane i zapom niane . Z a-poznają słuch aczy z now ym i tw órcam i.

Radio nie stanow i zagroże -nia dla k s iążk i. Z naczące pols k ie radiostacje podejm ują s ię popularyza-cji literatury – prow adzą audycje

sprzyjające rozw ojow i czytelnic-tw a, na przyk ład odczytują fragm en-ty utw orów , rozm aw iają z autoram i, przytaczają na antenie recenzje k s i-ąże k . Dw a odm ienne m edia nie ry-w alizują ze sobą, a w ręcz przeciw nie – uzupełniają s ię i w spie rają. W ydaje s ię, że Um berto Eco m iał rację pisząc: (… ) pojaw ie nie s ię now e go środk a prze -k azu nie tylk o nie zabija poprze d-nie go, ale zaw sze uw alnia go od tak ich czy innych s e rw itutów . Pozo-staje m i tylk o życzyć m iłej le k tury przy radioodbiornik u!

Bibliografia:Bardijew s k a, Sław a: Nagie słow o: rze cz o słuch ow is k u. W arszaw a 2001 s 18.Eco, Um berto: Now e środk i m asow e go prze k azu a przys złość k s iążk i. W arszaw a 19 9 6 s 15.W ojciech ow s k i, Piotr: Głosy nad nam i. [w :] „W ięź” 2000, nr 5 s 39 .

Ale k sandra M arciniak

Page 8: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

8 Nr 4(7)Strefa półcienia

Prze k ład inte rs e m iotycznyW spółcześni pedagodzy bar-

dzo często w yk orzystują prze k ład in-ters em iotyczny.Niew tajem niczonymw proce sy eduk acji w yjaśnię, że m etoda ta polega na oddaniu treści za pom ocą obrazu. Tak a tech nik a pracy w yk orzystyw ana je st na różnych le k cjach np. język a pol-s k iego (uczeń tw órcą k om ik su), bibliotecznych (w yk onyw anie pa-lim ps e stu), biologii (tw orzenie ulo-te k dotyczących prom ow ania zdro-w ia). Czy je st ona ow ocna i przyno-s i w ym ierne k orzyści? Dow iem y s ię w przyszłości, k iedy spotk am y sw o-ich uczniów i zobaczym y, na k ogo w yrośli. Ja tylk o raz zetk nęłam s ię z niech ęcią ze strony m oich w ych o-w ank ów , k tórzy stw ierdzili, że „język pols k i, to nie le k cje pla-styk i” . O becnie je stem dopiero na etapie w yrabiania sw ojego stylu na-uczania. Głow a pełna pom ysłów , ale i w ątpliw ości - czy zrobiliśm y w szystk o, tak jak należy?

Pocie szam s ię i uspraw iedli-w iam , że w ybrałam tak ą tech nik ę pracy, za spraw ą w ypow iedzi Jana M arcina Szancera. Pozw ólcie , że w ram ach propagow ania prze k ładu in-ters em iotycznego zacytuję fragm ent k s iążk i „Teatr cudów ” tegoż autora.„(… ) Z aw sze k och ałe m k s iążk i i jak ie k olw ie k były m oje poszuk iw a-nia w różnych dzie dzinach s ztuk i, gdzie tylk o poniosła m nie fantazja

czy zach ciank a, zaw sze je dnak w ra-całe m do te j głów ne j drogi, k tóra bie gła prze z całe m oje życie , do k s iążk i. Jak o dzie ck o czytałe m naj-ch ętnie j k s iążk i z obrazk am i.Są k s iążk i, k tóre pobudzają m oją w yobraźnię, te k st w yw ołuje obraz nie om al natych m iast w trak cie czy-tania, zdarza s ię to najczęście j, k ie dy znam dobrze autora, k ie dy s ię z nim i je go tw órczością za-przyjaźnię(… )”

Rodzi s ię tak że pytanie : Czy k ażde zagadnienie je steśm y w stanie przedstaw ić za pom ocą języ-k a obrazów ? Lek cje m atem atyk i, k tóre w zbogacane są jedynie przez w zory, w yk re sy, figury geom etrycz-ne . Problem uatrak cyjnienia rów nań pozostaw iam um ysłom ścisłym .

U progu XXI w ie k u należa-łoby s ię zastanow ić, czy obecny św iat nie je st już zbytnio prze syco-ny k om unik atam i w izualnym i? W spółcze sne opracow ania z zak re -su m etodyk i nauczania w w ięk szo-ści pozytyw nie oceniają w yk orzystanie pom ocy tego typu. W dobie k om puteryzacji i ciągłego postępu m am y w iele m ożliw ości, aby uatrak cyjnić nasze le k cje , za-rów no biblioteczne, jak i zajęcia z fizyk i czy ch em ii.

M yślę, że przede w szystk im należałoby uatrak cyjnić spotk ania z h istorią. Św iadczą o tym coraz

Page 9: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 9Luźny tem at

w ięk sze brak i w w iedzy h istorycz-nej nie tylk o w śród uczniów szk oły podstaw ow ej. O d k rólow ej nauk nie da s ię uciec. Dow odem na to są przedm ioty obligatoryjne na k ażdych studiach . Pozw ólcie , że w y-m ienię nie k tóre z nich : h istoria filo-zofii, k s iążk i i bibliote k , m edycyny, praw a pow szech nego, język a pol-s k iego itp.

M yślę, że najlepszy ch w yt zw iązany z obrazem , jego sym boli-k ą w yk orzystuje autor k s iążk i Kod Le onarda da Vinci – Dan Brow n. To znak i, ik ony przyczyniają s ię do poszuk iw ań praw dy, re k onstruk cji h istorii. O dsyłam tak że do k s iążk i

Klub Dum as – Revertego, na pod-staw ie k tórej pow stała adaptacja Rom ana Polańs k iego – Dziew iąte w rota.

W tej ch w ili w m ojej gło-w ie zrodziła s ię następująca idea - co za k ilk a lat pom oże nam przyw o-łać m iniony czas? Z apisane note sy czy fotografie , k tóre utrw alają za-ledw ie ch w ilę? Język z pew nością dok ładniej odzw ierciedli w spo-m nienia, ale nigdy nie w yw oła tyle w zruszeń, co zapis w izualny. Dzięk i obrazow i uczym y s ię m y-śleć, zapam iętujem y, przeżyw am y, dlatego w arto polecić w izualizację m etod pracy. Joanna Staw ińs k a

A m oże by tak po ch rze ścijańs k u...

M am w rażenie , że św ięta Bożego Narodzenia są w Polsce co-raz m niej św ięte . W igilia niczym , po-za m enu, nie różni s ię od zw yk łej „pos iaduch y” rodzinnej, tow arzyszą jej często odgłosy telew izora, czas em śpiew y nieposzczącego gościa. Gdzie leży przyczyna zanik u tradycji? M oże w brak u w iedzy na jej tem at. Z pew nością nie je stem e k s -pertem w tej dziedzinie , ale oczyta-łam s ię troch ę w tej tem atyce i spróbuję opisać w zorcow ą w ie -czerzę w igilijną.

Do stołu pow inniśm y za-s iąść po pojaw ieniu s ię pie rw szej gw iazdy, sym bolizującej gw iazdę betlejem s k ą, k tóra — jak czytam y w

Ew angelii w edług M ateusza — w s k azyw ała trzem m ędrcom drogę do Betlejem , „a doszedłszy do m iej-sca, gdzie było dziecię, zatrzym ała s ię” . Tem u ch rześcijańs k iem u zw y-czajow i przez długi czas tow arzy-szyły liczne pogańs k ie prze sądy, z k tórych przetrw ał jeden. O tóż przy stole w igilijnym pow inna zas iadać parzysta liczba osób, a jeśli tak ow ej nie było, pozostaw iało s ię w olne m iejsce dla nieprzew idzianego gościa lub też sym bolicznie dla Ch rystusa obecnego w śród bie s iad-nik ów . Nieparzysta bow iem liczba oznacza, że k toś z w ieczerzających um rze w najbliższym rok u (przeraża-jący zabobon!)

Page 10: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

10 Nr 4(7)Luźny tem at

Ale k sandra M arciniak

Przed rozpoczęciem w ie -czerzy w igilijnej pow inniśm y od-czytać peryk opę ew angelijną z te k -stem narodzin Ch rystusa Pana (najlepiej Łk 2, 1-20), a następnie podzielić s ię opłatk iem . Daw niej przypisyw ano opłatk ow i w łaściw o-ści m agiczne i daw ano go rów nież bydłu oraz rozrzucano w ogrodzie , aby uch ronić zw ierzęta i rośliny przed ch orobam i i w zm óc ich s iły rozrodcze . Podobne w łaściw ości przypisyw ano tak że potraw om w igilijnym i ich re sztk i podaw ano bydłu i k oniom . Dzieląc s ię białym opłatk iem , s k ładam y sobie życzenia, w ybaczając w zajem nie prze szłe urazy.

Często zastanaw iam y s ię, ile potraw m a znaleźć s ię na stole. W edług tradycji pow inna to być nieparzysta liczba. Alek sander Brück ner w słow nik u etym ologicz-nym język a pols k iego podaje, ze w ieczerza ch łops k a s k ładała s ię z pięciu lub s iedm iu potraw , szla-ch eck a z dziew ięciu, a u arystok ra-cji z jedenastu. W yjaśnienia tego w ym ogu były różne : 7 - jak o s iedem dni tygodnia, 9 - na cześć dziew ięciu ch órów aniels k ich itp. Dopuszczalne było 12 potraw - na cześć dw unastu apostołów . O bec-nie ch yba najpopularniejsza je st ta ostatnia opcja.

Po s k ończonej w ieczerzy w igilijnej je st czas na w zajem ne ob-darow yw anie s ię św iątecznym i

prezentam i (ubolew am , bo u m nie w dom u podark i otrzym ujem y z sam ego rana – nie k tórzy nie m ogą w ytrzym ać do w ieczora – co po-zbaw ia nas przyjem nej atm osfery ocze k iw ania). Następnie czas na w spólne śpiew anie k olęd. Cie k aw a je stem , w ilu dom ach je st to prak tyk ow ane .

O statnim punk tem spo-tk ania pow inna być pasterk a. Ucze stniczenie w niej, najlepiej całą rodziną, stanow i zasadniczy i centralny m om ent w szystk ich zw yczajów pow iązanych z obch o-dam i przyjścia Ch rystusa na św iat.

Z azdroszczę rodzinom , u k tórych dzień ten w ygląda tak , jak opisałam . Z e szłoroczne św ięta Bożego Narodzenia spędziłam w W ielk iej Brytanii. W ydaje m i s ię, że m agię w łasnych zw yczajów za-czyna s ię doceniać dopiero w ó-w czas , gdy znajdziem y s ię na obczyźnie . Anglicy w ogóle nie św iętują w igilii – zaczynają rado-w ać s ię dopiero 25 grudnia, na-tom iast firm ow e spotk ania bożonarodzeniow e pojaw iają s ię u nich już na początk u listopada. O czyw iście nik t tam nie je k arpia, bo przecież ryby słodk ow odne są niejadalne! Nie znają pierogów , grzybow ej i w ielu innych pols k ich pyszności, k tóre już w k rótce przyj-dzie nam s k osztow ać. Życzę sm acznego św iętow ania po ch rześcijańs k u!

Page 11: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 11Św iadectw o czytania

„Najpierw był em brion. Po-tem było w łonie m atk i zam k nięte pulsujące życie , w re szcie był… ”, tak rozpoczyna opow ieść o sw ojej rodzinie M elch ior W ańk ow icz w au-tobiografii pt. Z ie le na Krate rze .

M ój artyk uł będzie pośw ię-cony w spom nieniom , ale nie opiszę tu w łasnej fam ilii, (ch oć m ogłabym przyw ołać w iele cie k aw ych aneg-dot). W k ręgu m oich zaintere sow ań znajdą s ię rodziny M ick iew iczów , W ańk ow iczów i Papuzińs k ich . Pragnę przybliżyć św iat k s iąże k z całym bagażem dośw iadczeń le k -turow ych w ym ienionych przeze m nie zacnych rodów .

Pew ne fak ty z życia m ojej fam ilii pok ryw ają s ię z losam i nak re -ślonych tu rodzin. M yślę, że k ażdy z W as m iał podobne dośw iad-

czenia. W arto przecież przypo-m nieć sobie h istorię w łasnego czytelnictw a. M yślę, że czas św iąt to ok re s m agiczny, w k tórym m ożna pow spom inać, zapom nieć o tros k ach przy pach nącej ch oince , śpiew ając k olędy, czy czytając k s iążk i. Reflek sja przych odzi tak że z ch w ilą nadejścia Now ego Rok u. Cze k ając na 2007, proponuję za-topić s ię w św iecie proce sów le k -turow ych Adam a M ick iew icza.

W spom nijcie ciepło pod-czas tegorocznej W igilii postać na-szego w ie szcza, bow iem w tym w łaśnie dniu, 208 lat tem u, urodził s ię w Now ogródk u. Nie tylk o data je st znacząca, ale tak że sposób jego przyjścia na św iat. M ick iew icz na-rodził s ię w oryginalny i nieco-dzienny sposób, a w szystk o to za

W s pom nie nia rodzinne

Fot.:

Inte

rnet

Page 12: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

12 Nr 4(7)

spraw ą ak uszerk i - M ołodeck iej, k tóra pom agała przy porodzie poety. „Babk a” pow zięła m yśl, że m us i to być uczone dzieck o, k tóre m a „w yrosnąć na k s iążk ow ego czło-w ie k a”1. M iała na to niezw yk ły sposób - dok onała przecięcia pępow iny na k s iążce . M ic-k iew iczow ą zoperow ała na grubym , ciężk im tom ie „Proce su sądo-w ego” . To gusło w istocie uczyniło z Adas ia „człow ie k a k s iążk i”, nie przy-czyniło s ię jednak do w yboru k arie ry praw niczej. W ie szcz nie w yrósł na glebie jedynie tego typu k ode k sów . Jego podglebie je st bar-dziej zróżnicow ane i bogate, a to w szystk o dzięk i ojcu, M ik ołajow i. Codziennie um y-sł Adam a napaw ał s ię poezją Jana Koch anow s k iego, czy dziełem Tas -sa pt. Je rozolim a W yzw olona, w pięk nym tłum aczeniu Piotra Koch a-now s k iego, bratank a Jana z Czarnolasu. W zaciszu dom ow ym podczas przygotow yw ania pos i-łk ów , długich w ieczornych nocy nie brak ow ało spotk ań z k s iążk ą.

„M ały Adaś opuszcza w re szcie w yim aginow aną łódź. Staje na-przeciw ojca i słuch a z uw agą. W je -

go niebie s k ich oczach zapalają s ię jak ieś błys k i. O jciec czyta:Serce roście patrz na te czasy!M ałe przed tym gołe były lasy (… )Pani Barbara, z łyżk ą zaw ie szoną w pow ietrzu nad słojem , zapom ina

o zajęciu. (… ) Pan M ik ołaj za-trzym uje s ię na ch w ilę

dla złapania oddech u.— To pięk ne —

m ów i pani M ic-k iew iczow a. — Bardzo pięk ne ”2

M ały Adaś dosyć w cześnie ch w yta za pió-ro. Jego pie rw -sze w ie rsze poś-

w ięcone są Now o-gródk ow i. Gdy

m iał 12 lat został po-rów nany przez Jana

Czeczota do W ergiliusza. Szk olne w ypracow ania porów ny-w ane były z k unsztem pisars k im Tas sa czy Stanisław a Trem bec-k iego, k tórego często czytyw ał w dzieciństw ie , zach w ycając s ię stylem Sofiów k i.

O ile z zapałem w ie szcz tw orzy poezję, niech ętnie k aligrafu-je . Tak oto m atk a, Barbara, m otyw ow ała syna do pisania: „pa-m iętaj, gdybyś był panem , s e k re -tarz by za ciebie piórem m ach ał, ale żeś ubogim szlach cicem , sam m us isz pisać”3 M ożem y jedynie

Św iadectw o czytania

Fot.: Internet

Page 13: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

podzięk ow ać losow i, że M ic-k iew icz nie urodził s ię na dw orze .

Fak t zniech ęcenia pisaniem pojaw ia s ię tak że w życiorys ie profe -sor Joanny Papuzińs k iej. W ażny je st jej sposób podejścia do nauk i - nie poddaw ała s ię napotyk anym na drodze trudnościom , k tóre zw ią-zane były po trosze z lew oręczno-ścią, a um iejętność pisania piórem była dodatk ow ym utrudnieniem . Czytaniem zarów no M ick iew iczo-w i, jak i pani profe sor spraw iało m niej k łopotów . Jak w ięk szość z nas szlifow ali um iejętność s k łada-nia liter na szyldach s k lepow ych .

W arto tu w spom nieć rodzi-nę W ańk ow iczów - córk ę Krys ię - Don Kich ota, Tolę - Sanch o Pansę, ne stora rodu Kinga. Bibliofila, jak im niew ątpliw ie był M elch ior W ańk ow icz, córk i nazw ały tak , na pam iątk ę sceny uw ięzienia słonia Kinga z W pustyni i w puszczy H en-ryk a Sienk iew icza.

Cały czas w spom inam o rodzinie , a przecież w ięzy fam ilijne oparte są na m iłości. Do czego zm ierzam - m ow a teraz będzie o tym , jak zrobić dobre w rażenie na uk och anej osobie . W przypadk u M ick iew icza oczyw isty był „ch w yt na k s iążk ę” . Sprytnie w yk orzystał go rów nież M elch ior W ańk ow icz.„(… ) najgorszy, szantaż Kinga: po pie rw szym narzeczeńs k im pocałun-k u podsunął k s iążk ę, w k tórej jeden

rozdział k ończył s ię tym , że s ię po-całow ali, a drugi poczynał s ię tym , że m ieli dzieck o”

Rodzi s ię pytanie : Czy je st coś pięk niejszego od w spólnego czytania?

Na zak ończenie z ok azji zbliżających s ię św iąt Bożego Na-rodzenia pragnę życzyć w szystk im w spaniałych prezentów , pięk nych ch w il w gronie rodzinnym . Jak o bibliofil polecam k s iążk ę jak o św ią-teczny upom ine k . Tak ie podarunk i zaw sze znajdow ały s ię pod ch oink ą u W ańk ow iczów , M ick iew iczów i Papuzińs k ich . W łaściw ie nie w yobrażali sobie oni innego prezen-tu. Po cich u liczę, że i m nie Św ięty M ik ołaj obdarzy intere sującą k s ięgą.

Nr 4(7) 13

1 M . W ańk ow icz: Z iele na k raterze , W ydaw nictw o Nauk ow e PW N 19 9 3, s . 32 W . Grodzieńs k a: O pow iadania o M ick iew iczu, Nasza Ks ięgarnia W arszaw a 19 55, s . 7-83 K. Pruszyńs k i: O pow ieść o M ick iew iczu, Czytelnik W arszaw a 19 9 8, s . 17

Joanna Staw ińs k a

Św iadectw o czytania

Page 14: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

14 Nr 4(7)Cicer cum caule

Jan Parandow sk i pisał: „Poezja jest stara jak św iat. W ynaleziono pług, aby zaspok oić głód ch leba, w ynaleziono poezję, aby zaspok oić głód pięk na” . Przed k olejną daw k ą poezji nie w ypada nam zatem życzyć nic innego, jak sm acznego!

***Kolejny dzień m inąłPróbując pow alić m nie na k olanaAle ja jak zw yk le w stajęStrzepuję k urz ze spodni I jak co dzień idę dalejGdy słońce zach odzi za głow ąPlam iąc zdarte do k rw i pięściNa je szcze bardziej czerw ono

Bo za k ażdym razem gdyŻycie znów w e m nie uderzaJa padam tw arzą w ziem ięI tak sobie leżęBy jednak zaw sze znow u w staćI z cynicznym uśm iech em na ustachŚm ieję s ię św iatu gorzk o w tw arzIdę na sw ojej drodze przed s iebie

Żyjąc na prze k ór św iatuPrzyjm ując jego ciosy na s iebieKrzyczę w niebo nade m nąŻe ja nadal istniejęI że je szcze nie padłem ostatni razBo m am cel do k tórego dążęBo m am za dużo do spełnienia m arzeńI naw et gdybym ch ciałJest już za późno żeby s ię zatrzym aćDopók i nie dotrę do celu I nie zak rzyk nę na cały św iatże je stem , że istniejęJa coś znaczę i że zw yciężyłem

Pie rrot

Dotyk ulotny

Szuk am Jego zapach u w dłoniachLecz uleciał bezpow rotnieJak zapach k aw y rano

Szuk am śladu upojnych pocałunk ówLecz opadły puch em i ciszą jedynie w m ym s e rcu

ch oć dłonie jego w yrzeźbiły m nie na now ow yglądam jak w czoraj

M artyna

Fot.:

ww

w.g

odec

ooke

ry.c

om

Page 15: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 15Cicer cum caule

Z djęcie rozdarte

W ydzieram tw oją tw arz z dobrych w spom nieńTe złe juz daw no poszly w zapom nienia ogieńPow oli bezlitośnie m ija dzień za dniemA ciebie w m oim k rw iobiegu coraz m niejAż w re szcie k toregoś dniaZ obaczę na ulicy gdzieś tw oją tw arzI nie poczuję w tedy calk ow icie nicO prócz m oże sm utk u że tak m us ialo byćCzem u? Sam do k ońca nadal nie w iemCh oć rozm yślania pożarly niejeden dzieńPew nie zaw iniłem k iedyś, jak zaw szeNie um iałem cie k och ąć tak jak tego ch ciałaśAż znow u rozpadł s ię dom e k z k artA ja nie m iałem juz s ił ich pozbie raćA ty tylk o jak zaw sze cze k ałaśAż w szystk o napraw ięAle nigdy s ię nie zastanaw iałaśKto w re szcie napraw o m oje s e rce i m nie?

Pie rrot

Duszy taniec nocny

Z a snem tęs k nię, za snemI ciszą tą, i spok ojemZ a uk ojeniem trudów dniaI k ołysank ą nocyTam cze k a na m nie k tośUnos i m oją duszęI m k nie z nią przez Drogę M lecznąA Ja pragnę tak całą w iecznośćCzuć ciepło m ieć nadziejęZ nać tajem nice św iataSzalona być, szalenie pragnąćPonad gw iazdam i tańczyćDo ostatniego tch uKs iężyc w róg ucałow aćI śm iać s ię, i radow aći czuć tę przyjazną dłońCo odpędza ode m nie k oszm aryI nigdy nie doznać sam otnościLecz w raca dusza m ojaDo upadłego ciałaTa noc była za k rótk aNastępnej m nie odw iedź nocyGdy k s iężyc będzie w pełni...

Agnie s zk a Szk atuła

Fot.:

Inte

rnet

Page 16: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

16 Nr 4(7)Po godzinach

Może w arto s ię s tow arzys zyć

Stow arzyszenie Bibliote -k arzy Pols k ich (SBP) je st organiza-cją społeczną o ch arak terze fach ow ym i nauk ow ym . Z rze sza osoby zw iązane zaw odow o lub na-uk ow o ze spraw am i bibliote k arstw a i inform acji nauk ow ej. Do SBP na-leżą bibliote k arze różnych specjaliza-cji, jak rów nież studenci k ie runk ów bibliote k oznaw czych .

SBP w yw odzi s ię z pow sta-łej w 19 15 rok u w W arszaw ie Kom isji H istorii K s iążnic i W iedzy Bibliotecznej Tow arzystw a M iło-śnik ów H istorii. Członk ow ie tej k om isji pow ołali w 19 17 rok u Z w ią-ze k Bibliote k arzy Pols k ich , pie r-w szą organizację s k upiającą bibliote -k arzy w k raju odzys k ującym niepodległość. O becną nazw ę stow a-rzyszenie przyjęło w 19 53 rok u. Pierw szym przew odniczącym zw iąz-k u został Ignacy Tadeusz Baranow -s k i, dyre k tor Bibliote k i O rdynacji Kras ińs k ich . Pod k oniec 19 17 rok u Z BP liczył 117 członk ów .

W 19 27 rok u pow ołano do życia k w artalnik Prze gląd Bibliote cz-ny pod redak cją Edw arda Kuntzego. Pism o stało s ię oficjalnym w ydaw -nictw em zw iązk u, pośw ięconym teo-rii i prak tyce bibliote k ars k iej. O d 19 37 w ydaw ać zaczęto, w e w spółpracy z Bibliote k ą Publiczną

m .st. W arszaw y, drugi periodyk - Bibliote k arza.

W 2003 rok u Stow arzy-szenie Bibliote k arzy Pols k ich zrze szało ok . 9 000 członk ów . Reprezentują oni różne rodzaje bibliote k . SBP pos iada przedstaw i-cielstw a w całym k raju. Są to za-rządy ok ręgów (16) i zarządy oddziałów (50). Bezpośredni or-ganizator życia stow arzy-szeniow ego to k oła SBP. Je st ich 305. Funk cjonują one najczęściej w w ięk szych bibliote k ach , głów nie publicznych , aczk olw ie k w ostat-nich k ilk u latach pow ołano tak że k oła SBP w w ielu bibliote k ach na-uk ow ych .

Dla nas szczególnie w ażny je st łódzk i oddział stow arzyszenia, k tórego przew odniczącą je st pani Grażyna Rurow icz, dyre k tor M BP Łódź-W idzew . Na naszym terenie istnieje 12 k ół. Działają one przy bibliote k ach publicznych , ale rów -nież przy Bibliotece Uniw ersytetu Łódzk iego, Politech nik i Łódzk iej, W ojew ódzk iej Bibliotece Peda-gogicznej.

Łódzk i O ddział Stow arzy-szenia Bibliote k arzy Pols k ich prow adzi ak tyw ną działalność. W 2006 rok u był m .in. w spółorganiza-torem szk oleń, inicjatorem i realiza-

Page 17: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 17Po godzinach

torem w ielu cie k aw ych ak cji. 15 m aja 2006 r. m iała m iejsce im preza czytelniczo-plenerow a o ch arak te -rze eduk acyjnym „Pietryna, k s iążk a i m y” . O dbyła s ię ona z ok azji Tygo-dnia Bibliote k 2006, Św ięta Łodzi oraz w ram ach k am panii społecznej Fundacji ABCXXI „Cała Pols k a czy-ta dzieciom ” . 9 czerw ca 2006 r. w łódzk iej M anufak turze w k inie O ran-ge -IM AX zorganizow ano im prezę czytelniczą. Natom iast w dniach 5 i 6 październik a 2006 r. M iejs k ie Bibliote k i Publiczne Łódź-Poles ie i Łódź-W idzew , Stow arzyszenie Bi-bliote k arzy Pols k ich O ddział w Ło-dzi oraz Łódzk i O gród Z oologiczny zapros iły dzieci w ram ach ak cji „Cała Pols k a czyta dzieciom ” na im -prezę czytelniczo-plenerow ą pt. „W szyscy k och am y m is ia o m ałym rozum k u, czyli 80. urodziny Ku-bus ia Puch atk a” .

Ponadto Łódzk i O ddział SBP w ydał publik ację dr Jerzego An-drzejew s k iego „W spółcze sne tech no-logie biblioteczne na przyk ładzie rozbudow y Bibliote k i Uniw ersytec-k iej w Łodzi”, zorganizow ał prom ocję k s iążk i dr h ab. Jadw igi Koniecznej „Kultura k s iążk i pol-s k iej w Łodzi przem ysłow ej (1820-19 18)” w W iM BP im . J. Piłsud-s k iego, spotk anie prow adziła prof. H anna Tadeus iew icz. Przeprow adzo-no tak że zbiórk ę k s iąże k dla Peda-gogicznej Bibliote k i W ojew ódzk iej,

k tórej zbiory uległy w znacznej części zniszczeniu.

Je stem członk iem SBP od 2003 rok u. Cie szy m nie , że nasz od-dział podejm uje tak w iele inicjatyw . Nie stety nie m a bieżącej inform acji na tem at działalności stow arzy-szenia i jeśli nie je st s ię ak tyw nym członk iem , trudno dow iedzieć s ię o m ającej s ię odbyć im prezie . Je st jed-nak szansa, że pow stanie strona in-ternetow a naszego oddziału (w budow ie). W k rótce pow inna s ię pojaw ić rów nież strona O k ręgu Łódzk iego SBP. Jeśli spodobała Ci s ię, Czytelnik u, działalność stow a-rzyszenia, m oże sz s ię do nas przyłączyć.

Ale k sandra M arciniak

W ięcej inform acji na tem at h istorii SBP:

Elżbieta Stefańczyk : Stow arzy-szenie Bibliote k arzy Pols k ich : 85 lat działalności - spojrzenie w przy-szłość. „EBIB Elek troniczny Biu-letyn Inform acyjny Bibliote k arzy” [Dok um ent ele k troniczny] Nr 4/2003. Tryb dostępu: h ttp:// ebib.os s .w roc.pl/2003/44/sbp.ph p.

Page 18: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

18 Nr 4(7)

22 listopada część studentów IV rok u w ybrała s ię w ram ach zajęć Dydak tyk a w bibliote ce s zk olne j, prow adzonych przez dr M ariolę Ant-czak , na s em inarium zatytułow ane Bibliote k a s zk olna – bibliote k a pu-bliczna. M ożliw ości w spółpracy. Im -preza odbyła s ię w W ojew ódzk im O środk u Dos k onalenia Nauczycieli w Łodzi. O rganizatork am i spotk ania były panie Anna Iw ick a-O k ońs k a, k onsultant W ODN oraz M ałgorzata Janik , doradca m etodyczny ds . bibliote k szk olnych i pedagogicz-nych W ODN.

Celem s em inarium było usta-lenie , czy w spółpraca m iędzy bibliote -k am i szk olnym i, a publicznym i je st m ożliw a. Aby znaleźć odpow iedź na to pytanie poproszono o w ystąpienia przedstaw icieli obu środow is k . W im ieniu bibliote k publicznych w y po-w iadała s ię przew odnicząca łódzk ie -go oddziału Stow arzyszenia Bibliote -k arzy Pols k ich , pani Grażyna Ruro-w icz. O pow iedziała ona, w jak i spo-sób SBP ak tyw izuje łódzk ie środow i-s k o, głów nie uczniów szk ół podstaw ow ych . Pani Anna Ryźlak z M BP Filii nr 1 dla Dzieci i M ło-dzieży Łódź-Śródm ieście om ów iła sw oją w spółpracę z bibliote k arzam i szk olnym i, w spom inała o le k cjach bibliotecznych , k tóre przeprow adza w sw ojej placów ce, o różnorodnych zajęciach i k onk ursach , k tóre or-ganizuje . Jej bibliote k a specjalizuje

s ię w m agii. W ten sposób próbuje zach ęcić m łodych użytk ow nik ów do k orzystania ze zbiorów placów k i.

Bibliote k i szk olne były reprezentow ane przez panie Dorotę Poch ew ze Szk oły Podstaw ow ej nr 14 i Grażynę Stem pniak ze SP nr 51. Dośw iadczenia bibliote k are k szk ol-nych były podobne . O bie panie ak -tyw nie w spółpracują z poblis k im i bibliote k am i publicznym i, organizu-ją w spólnie z nim i m iędzyszk olne k onk ursy, le k cje biblioteczne itp. Po-dejm ują działania m ające na celu za-ch ęcenie użytk ow nik ów do k orzystania ze zbiorów zarów no bibliote k i szk olnej jak i publicznej.

Jak o ostatnia zabrała głos pani M ariola Soboń z Pedagogicznej Bibliote k i W ojew ódzk iej w Łodzi, przedstaw iając sw oją placów k ę jak o łączącą oba środow is k a – służącą za-rów no szk ołom , ich nauczycielom i uczniom , jak i bibliote k om publicz-nym .

Konk luzja spotk ania była następująca – w spółpraca bibliote k szk olnych i publicznych je st m ożli-w a. W ystarczy obustronna ch ęć i św iadom ość, że w szystk ie działania pow inny służyć dobru naszych użyt-k ow nik ów . W ystąpienia, k tórych m ieliśm y ok azję w ysłuch ać z pew no-ścią zach ęcą przyszłych bibliote -k arzy do integrow ania s ię ze sw oim środow is k iem zaw odow ym .

Ale k sandra M arciniak

Se m inarium w W ODNPo godzinach

Page 19: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 19Listy do redak cji

Przeczytałam artyk uł pani Alek sandry M arciniak dotyczący szk olenia internetow ego EBIB i m am co do całej spraw y k ilk a uw ag.

Po pierw sze bardzo m nie cie szy fak t, że obecnie studenci bibliote k oznaw stw a tak dobrze ra-dzą sobie z w yszuk iw aniem infor-m acji w internecie . Ch yba jednak nie w szyscy, s k oro studentk a k tórą m iałam w tam tym rok u przez pare dni „gościnnie ” na prak tyk ach w sw ojej bibliotece m iała o w yszk u-w ianiu w internecie tak ie sam e pojecie jak ja k iedy trzy lata tem u k iedy k ończyłam studia, czyli żadne .

Kurs EBIB pierw szy i dru-gi m oduł w yk upiłam dw a lata tem u. Jeżeli ch odzi o pie rw szą cześć byłam bardzo zadow olona. Było tam w ystarczająco dużo infor-m acji dla k om pletnego laik a. Nie -stety, i tu m a Pani rację, po zapoznaniu s ię z 2 częścią k ursu po-stanow ałm nie k upow ać trzeciej. Nie było tam nic now ego oprócz, jak Pani zauw ażyła, k ilk u pom oc-nych link ów , a i te pew nie sam a znalazłabym w razie potrzeby. Nie w iem jednak czy w ch odziła Pani

na Forum tego k ursu. Pam ietam , że czytałam z cie k aw ości nade sła-ne tam listy i w ynik ało z nich , że część bibliote k arzy (zapew ne tych starszych ) m a duże problem y na-w et z tak prostym k urs em . Jednym słow em nie był to k urs odpow ied-ni dla Pani, ale je st przydatny dla innych m niej zaaw ansow anych osób. (...)

A teraz ch ciałabym po-w iedzieć, że bardzo podoba m i s ię W asza stronk a i to co robicie . Trzym ajcie s ię i pow odzenia!

Katarzyna Karlińs k am ł. bibliote k arz

Bibliote k a Centrum Am erican Corner

ul. M atejk i 32/38 (BUŁ)bibliote k ac@ lib.uni.lodz.pl

Ps.: Jeżeli k tóreś z W as zna na tyle dobrze angiels k i, żeby czytać w tym język u, to zapraszam do bibliote k i w k tórej pracuję - BUŁ drugie piętro.

Lis t w s praw ie artyk ułu „Bibw e b - s z k ole nie dla s tude nta?” zam ie s zczone go

w nr. 2/2006 „Nie czyte lne j Sygnatury”

Od Re dak cji: Se rde cznie dzięk uje m y za w yraże nie opinii i zapraszam y w s zystk ich naszych Czyte lnik ów do nadsyłania uw ag, tak że tych k rytycznych .

Page 20: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

20 Nr 4(7)

Mow a o um ie jętnym pos ługiw aniu s ię k s iążk am i, najce nnie js zym narzędzie m

k s ztałce nia um ys łu w ygłos zona na w s tępie zajęć s z k olnych w w ie lk ie j auli Sz k oły

w Szaros z Patak 28 lis topada 1650 rok u.Kontynuacja te k stu Jana Am osa Kom eńsk iego, k tórego część pierw sza uk azała się w ostatnim num erze „Nieczytelnej Sygnatury"

Po drugie , trzeba czytać k s iążk i raczej prak tycznie niż teore -tycznie , tj. raczej tak ie , k tóre podają przyk łady i sposób postępow ania w prak tyce , niż te k tóre uczą rozw ażać sam e zasady. Pod tym w zględem bar-dzo grze szą szk oły. W ysuszają i zaw o-dzą um ysły abstrak cyjnym i praw idłam i gram atycznym i, logiczny-m i, retorycznym i, zam iast prostą drogą w yprow adzić jak najrych lej w s edno rzeczy. Bo i na cóż k ow alo-w i m łot, jeśli nie m a żelaza, k tóre by k uł? Na co przydadzą s ię k raw cow i tys iące ch ociażby igieł, naparstk ów , nożyc i łok ci, gdyby nie m iał m aterii, z k tórych m yłby szyć odzież? A tak często s ię dzieje z m łodym i adeptam i nauk i: przepojeni sam ym i zasadam i i przepisam i, gdy s ię zetk ną z rzeczy-w istością, stoją jak niem ow y, jąk ają s ię lub w ydają dźw ięk i bez s ensu. Bez jędrności, bez polotu, obcy praw -dziw em u zrozum ieniu rzeczy, nie m ów iąc już o prak tyce , w słow ie są bezpłodni i jałow i. Ta w ada szk ół, acz-k olw ie k zastarzała, m us i w ie być na-praw iona, a to w ten sposób, że na m iejsce tylu uczonych zasad w prow a-dzi s ię raczej le k turę autorów .

(… )III. Poza tym nie w ystarczy k s iążk i czytać – trze ba czytać uw ażnie , w tym ce lu, aby to co najistotnie js ze zaopatrzyć w uw agi i zapisać. Rób uw agi w sam ej k s iążce, jeśli je st tw o-ją w łasnością; sporządzaj zaś notatk i lub w ypisy ze sw ojej w łasnej, czy cudzej. W ybór bow iem tego co naj-bardziej użyteczne je st tak nieodzow -ną rzeczą, że nik t nie je st dobrym czytelnik iem k s iąże k , k to jedno-cześnie nie um ie w ybie rać! Nie k s iążk i prze cie ż zrobią cię uczonym , tylk o ich studiow anie . To zaś je st je -dynym trw ałym ow ocem le k tury: przysw oić sobie , co s ię przeczytało, za pom ocą w ypisów . To jedno tylk o zaostrza uw agę czytelnik a, podtrzy-m uje w um yśle zaintere sow anie , utrw ala zaobs erw ow ane rzeczy w pam ięci i rozjaśnia m yśl coraz w ięk -szym św iatłem . Nie ch cie ć nic z k s ią-że k w ybie rać, znaczy w s zystk o po-m ijać, a ch cie ć pow ie rzać w szystk o czyste j pam ięci, to zapis yw ać na w ie trze ; pam ięć nasza je st jak s ito, przyjm uje m nóstw o rzeczy, ale zaraz je znów w ypuszcza i traci, jeśli ich nie zatrzym ają szrank i pism a. Trzeba

Po godzinach

Page 21: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 21Po godzinach

jej w ięc czym m ożna pom agać w za-ch ow aniu użytecznych rzeczy, a niczym lepiej nie m ożna, jak w ypisu-jąc w szystk o, co godne zapam iętania i przenosząc do sw oich notate k , s k ąd z najw ięk szą łatw ością m ożem y je czerpać na k ażde zapotrzebow anie . O to w łaśnie je st droga, k tórą nad po-dziw uczeni ludzie doszli tak dalek o, iż zdum iew ają s ię tym ci, co nie -w iedzą, k tórędy s ię tam doch odzi.

O Pliniuszu napisano, że nig-dy nie w idział k s iążk i, k tórej by nie przeczytał; nic nie przeczytał godne -go uw agi, z czego by nie porobił nota-te k , nie notow ał zaś nić, czego by później w sw oich dziełach nie użyt-k ow ał. A Gelliusz m ów ił o sobie : s k oro tylk o w ziąłe m do ręk i jak ąk ol-w ie k k s iążk ę, czy to gre ck ą, czy łaci-ńs k ą, zaw sze sporządzałe m notatk i. Lips ius zaś pow iada: nie zbie ram , lecz w ybie ram , przyznając, że w ypisu-je nie na ch ybił trafił lecz z zastano-w ieniem , nie przecząc w szelak o, że w ypisuję. Sk ąd k toś inny w yraził s ię o nim : Lips ius m ów i rze czy w łasne , ale prze w ażnie nie w łasnym i ustam i.(… )IV. Prze ch odzę do k orzyści, jak ie przynie s ie k ilk ule tnia praca pośw ięco-na czytaniu i stre s zcze niu autorów . Pierw szą będzie jasny pogląd na rzeczy: k iedy będzie ci trzeba o czy-m ś pom yśleć, pow iedzieć lub coś zdziałać, nie będzie sz tego m us iał do-pie ro tu i tam poszuk iw ać, lecz będzie sz to m iał pod ręk ą i tow arzy-szyć ci będzie , gdzie k olw ie k s ię ru-

szysz, a to bardzo w ielk a rzecz. Po drugie , będzie sz zasobny w e w łasne , uczciw ie zdobyte bogactw a: nik t nie będzie ciebie m ógł os k arżyć, że nie -praw nie pos iadasz s k arby w iedzy. Po trzecie , s k arby tw e będą zaw sze do tw ojej dyspozycji i bardziej ci będą użyteczne niż s etk i cudzych w y-borów , antologii, s k arbczyk ów , fra-ze sów gotow ych itp. Bow iem czegośm y sam i nie w yk onali, tego za naszą w łasność nie uw ażam . Poza tym rzadk o k iedy znajdzie sz w tych cudzych zbiorach to, czego najw ięcej szuk asz, co zaś sam odzielnie , z roz-m ysłem zebrałeś, będzie sz m iał za-w sze w pogotow iu. Tam zaw sze je st m nóstw o rzeczy, k tóre ci nigdy nie będą przydatne, a jednak że , ile k roć szuk asz czegoś potrzebnego, m us isz je w szystk ie przeglądać, a stąd zbęd-ny w ys iłe k tylk o pow tarzany i je sz-cze m oże s ię zdarzyć, że bezow ocny. Tym czas em w łasne w ypisy nigdy cię na to nie narażą, a zaw sze dostarczą dobrych m yśli. Ponadto tam przyta-cza s ię te k sty cudzych św iadectw często tak zm ienione i prze k ręcone, że rzadk o k iedy m ożna na nich bez-piecznie polegać. O tym zaś, co sam w ynotow ałeś, żeś to czytał w łasnym i oczym a: to nieufności budzić nie m oże . Czw arta k orzyść będzie tak a, że dzięk i tem u bogatem u s k arbcow i w ypisów os iągnie sz rzecz nie do w iary – będzie sz m ógł w ciągu jedne -go dnia ch oćby k ilk us et autorów prze -glądnąć (tylu m ianow icie , ilu przeczytałeś i streściłeś) i w w ątpli

Page 22: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

22 Nr 4(7)Po godzinach

w ościach ich rady zas ięgnąć. Nie będzie niem al żadnej rzeczy, k tórej-byś ze szk odą sw oją nie w iedział; będzie sz m ógł być nazw any ch odzącą żyw ą bibliote k ą, będzie sz uw ażany za w szech w iedzącego jak w yrocznia przez tych , k tórzy tego s e k retu nie znają. A nie tylk o będzie sz uw ażany, ale i napraw dę nim będzie sz. Dobrze bow iem zaopatrzony w zbiór w szela-k ich w ypisów , potrafisz: (1) Na k ażdy podany te m at w ym ie nić autorów , k tórzy o nim pisali. (2) Gdyby cię proszono o rozpraw ę na dany te m at, nigdy ci nie zabrak nie m ate riału, czy trzeba to będzie zrobić na piśm ie , czy w ygłos ić ustnie , w ystarczy ci po-pros ić o ch w ilk ę czasu do nam ysłu przed tym . (3) Z dobędzie s z zdolność bystre go osądzania, k tóre poglądy au-torów w ydają s ię być praw dziw s ze lub praw dopodobnie js ze od innych . (4) Dzięk i te m u będzie s z m ógł być uży-te czny w ie lu ludziom s zuk ającym w s k azów e k w w ątpliw ościach . (5) Sam zaś będzie s z m iał stały środe k na nie pe w ność pam ięci. (6) Ile k roć zaj-dzie potrze ba, o dow olne j rze czy, po-trafis z m ów ić ch oćby prze z cały dzie ń, cze go ni dok aże nik t, k to nie zaopatrzy s ię w tak i s k arbie c. (7) W re s zcie , je śli przy tym potrafis z po-sługiw ać s ię s e nte ncjam i, uczoność tw a w yda s ię cała z k le jnotów . (… )

W idzicie , m oi m ili, jak szczerze w am radzę, jak bez obłudy odsłaniam w am tajem nicę dojścia do w ysok iego w szech stronnego w yk szta-łcenia.(… )

Czy to aż tak ą m a doniosłość? – po-w ie k toś. Z apraw dę tak . Z astanów cie s ię. Każdem u narodow i przybyw a blas k u, jeśli os iada m ądrych m ężów w ysław ionych w ydanym i dziełam i. Tyle narodów św ietnie s ię nim i ch lubi – a m y co? A dlaczego tak ? O tóż, bow iem nie rozbłysną ow e św iatłości, jeśli s ię nie zgrom adzą ze -w sząd św ietlane prom ienie , jak już w yk azaliśm y. Dotych czas rzecz ta u as była w zaniedbaniu, ale czyż uw a-żam y, że raz na zaw sze m a w nim po-zostać? Z aiste zgubą i m ojego i w aszego narodu było dotych czas , że tk w i przy strum yk ach , a nie dąży do źródeł, zadaw alał s ię k ropelk am i m ądrości, a pom ijał rze k i, jeziora, m orza – sam ocean. Sk rótem drogi do w yk ształcenia było dla nas zadow o-lenie s ię cudzym i broszurk am i, w ypi-s k am i, antologijk am i, postyllam i, rozpraw k am i, naw et słow niczk am i i gram atyczk am i. O nie szczęsne s k róty! O zgubne m anow ce! Cóż to spraw ia, że przew yższają nas w y-k ształceniem W łos i, H iszpanie , Fran-cuzi, Anglicy, Belgow ie itd.? Cóż innego, jeśli nie to, o czym m ów ili-śm y? Tam ci nie k s iążeczk i czytają lecz k s iążk i. I nie k s iążk i tylk o – całe bibliote k i. Nie poznajam iają s ię z pisarzam i jednego w ie k u, lecz prze -trząsają całą starożytność a pilni ba-czą na w szystk o, cok olw ie k now ego gdzieś s ię pojaw i. I to nie w jednym język u, lecz w e w szystk ich im dostęp-nych , s k oro tylk o spodziew ają s ię czegoś przydatnego.

A cóż m y, m ałoduszni? Czy

Page 23: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

Nr 4(7) 23Po godzinach

NIECZ YTELNA SYGNATURA Niezgulnik Studenck i 4(7)/2006R edak tor H onorow y: dr Jace k Ladoruck iR edak tor Num eru: Justyna O s ieck aR edak tor tech niczny, sk ład + efe k ty specjalne: Z bigniew Gruszk aKore k ta: M agdalena Kok os ińs k a, Alek sandra M arciniakGrafik a: Stefan Kunick i, Paulina M ajew s k a, M agdalena Szk ałubaR edak cja: Em ilia Biernat, M ałgorzata Czajczna, Z bigniew Gruszk a, M onik a Grzelk a, M arlena Karlińs k a, M agdalena Kok os ińs k a, Bogusław a Kuć, Stefan Kunick i, Agnie szk a

Lich aw s k a, Paulina M ajew s k a, Alek sandra M arciniak , Izabela Olejnik , Justyna O s ieck a, M agdalena Robak , Joanna Staw ińs k a, M agdalena Szk ałuba, Alek sandra Ślusarczyk , M ałgorzata W iśniew s k a-Olejnik .

Adre s R edak cji: Katedra Bibliote k oznaw stw a i Inform acji Nauk ow ej UŁ ul. J.M atejk i 34a, sala 8, 9 0-237 ŁódźRedak cja zastrzega, że artyk uły zam ie szczone w czasopiśm ie nie m uszą odzw ierciedlać stanow is k a redak cji. Z astrzegam y sobie praw o do s k racania nadsyłanych artyk ułów . Te k sty, oferty w spółpracy, re k lam y (i propozycje prenum eraty :-)) pros im y dostarczać na adre s e -m ailow y: nieczytelna_ sygnatura@ w p.pl. Z apraszam y tak że na w w w .bibliote k oznaw cy.uni.lodz.pl.

brak nam pięciu zm ysłów ? albo czyn-nej w yobraźni? albo pam ięci tego s k arbca różnych rzeczy? Nic podobne -go. Je steśm y tacyż jak oni, natura jed-nak o nas w yposażyła. Czym że s ię w ięc od nich różnim y? Jedynie pilno-ścią, k tóra u nich w zrasta, a u nas zanik ła. O puściła zaś nas gorliw ość, gdyż rozpanoszyło s ię lenistw o.(… )

Niech będzie dalek a ode m nie ch ęć poznania czegok olw ie k tyl-k o dla s iebie sam ego, a nie dla w spól-nego dobra, w e w spólnym dom u Kościoła! niech że w ięc i tobie , k im k ol-w ie k je steś, obca będzie gnuśność, dla k tórej, m ając sposobność poczy-nienia postępów , nie ch ciałbyś z niej k orzystać! Uk azałem w am dziś drogę, po k tórej k rocząc k ażdy z w as os iągnąć m oże w ysok ie w yk ształce -nie . Czyż nie w ejdziecie na nią? Gdy-byż to, gdybyż m i Jow isz m inione lata pow rócił. O , gdybyż m ię k to był nauczył tej um iejętności przed czter-dzie stu, trzydzie stu lub ch ociażby dw udzie stu laty! Czegóż nie m ógłbym s ię spodziew ać po sobie , gdyby m i tam ten w ie k pow rócił? Nie

było jednak nik ogo, k to by m ię o tak ich rzeczach pouczył. W y oto m acie tak iego nauczyciela. Bóg daje w am w s k azującego, jeśli ch cecie , przew odnik a na tej drodze , a posyła w am go z tak , gw oli w as zabie rając go tym czas em innym . Z apraw dę o sobie m ogę pow iedzieć to, co filozof Sene k a – Z nużony błądze nie m , innym w s k azuje dobrą drogę, k tórą sam późno poznałe m . Czyżbyście m ieli w y, k tórym nie za późno, lecz w sam ą porę tę drogę s ię w s k azuje, z niedbalstw a jej zaniech ać? Czy nie pośpie szycie tego sam ego je szcze dnia stre szczać k ażdą dobra k s iążk ę, k tóra w am w ręce trafi, i dalej tak jed-ną po drugiej przez całe życie? Niech s ię tak stanie , m ili m oi, proszę przez m iłość m ądrości, niech s ię tak stanie! Cały czas , k tóryście dotych czas zuży-w ali na studiow anie rozdrobnionych zbiork ów i w yciągów , albo traciliście w bezczynności, lub na m arne fraszk i i w szelk iego rodzaju bezużyteczne rozproszenie m yśli, s k upcie teraz, zgrom adźcie na to w łaśnie : abyście stali s ię żarłok am i nie tylk o k s iąże k , ale i czasu. Sk ąpym być co do czasu,

Page 24: Nieczytelna Sygnatura. Niezgulnik Studencki

24 Nr 4(7)Po godzinach

1 M . W alentynow icz: Działalność pedagogiczna bibliote k arza, przeł. Z . Abram ow icz, M . W alen-tynow icz. Toruń 19 56, s . 218-229 .

Ty zaś, o dobry Je zu, o całe nasze dobro, daj nam to dobro, do k tóre go już w zdych am y

udzie l nam św iatła m ądrości, abyśm y w Tw oje j s zk ole m ądrości z dnia na dzie ń

czynili postępy k u ch w ale Tw e gonajśw iętsze go Im ie nia!

Am e n.1

(W yszuk ał dr Jace k Ladoruck i)

to je dyne s zlach e tne s k ąpstw o – m ów i m ędrzec. Starajcie s ię, m oi m ili, aby w as nie spotk ało to, co spotyk a w ięk -szość śm iertelnik ów – że przez całe ży-cie nie zaczną być m ądrzy. Albo, co zdarza s ię nie k tórym , m iędzy innym i i m nie sam em u, że zaczynam y życie w tedy w łaśnie , k iedy m am y je s k ończyć. O w cześniej zacznij, ty, m ło-dzieńcze, k tóry słyszysz te rady! Z a-cznij być surow ym dla s iebie , abyś k iedyś m ógł zbie rać słodk ie plony! Je -śli zm arnuje s z czas życia, stracis z sam e go s ie bie . A je śli sam e go s ie bie stracis z - k to cię tobie zw róci? W ydaje m i s ię jednak , że słyszę cich e szem ranie nie k tórych , w idzę oci-ąganie s ię. Ktoś pow ie – To co ra-dzis z, dobre je st ale trudne . O dpow iadam : k to ch ce zje ść orze ch , m us i zgnie ść s k orupę, a k to ch ce pos i-ąść zak opany s k arb, m us i k opać. Kto zaś nie ch ce k opać, te m u pozostaje że -branina, a to rze cz s rom otna. A dalej: czy życie tych , co studiują nie je st w al-k ą? W szak że rzym s k i żołnierz, ów sta-ry, zw ycięs k i w ojak , z reguły dźw igał poczw órne brzem ię: po pie rw sze przedm ioty codziennego użytk u, po drugie broń odporną i zaczepną, po trzecie drąg albo palik dla um ocnienia szańców dok ądk olw ie k by przybył i w re szcie pożyw ienie na k ilk a dni.

O to żołnierze pięk nie obciąże -ni. A nie byliby zdolni do zw ycięs -tw a, gdyby nie to obciążenie . Niech że naśladuje ich k ażdy, k to w ojuje w obozie M uz!

A dlaczego w łaściw ie tak trud-na w ydaje s ię praca, do k tórej s ię nie

przyw yk ło, jeśli poda s ię przyk łady tak , by k ażdy m us iał pojąć s ens tego ćw iczenia? A poniew aż pojąć go m oże k ażdy, niech s ię w stydzi zdolny m łodzieniec, k tóry w oli stać s ię zdol-nym sługą lich ego w yk ształcenia, za-m iast rze te lnym pos iadacze m bogate go!

Ktoś inny m yśli: ale s k ąd w e -zm ę k s iążk i? Nie dostate k w dom u stoi na prze s zk odzie cnotom . O d-pow iadam : dopók i je steś przyjacielu, m oże sz m ieć dostateczną obfitość k s i-ąże k z bibliote k i szk olnej, k tórej za-soby będziem y s ię o ile m ożności starali pom nożyć. (… ) Gdzie indziej pom oże szczodrość innych , gdy zoba-czą człow ie k a pracow itego; bylebyś nie zaniech ał rozglądania s ię za spo-sobnością, bylebyś odłożył na bok zbytnią w stydliw ość i tutaj nie w stydził s ię żebrać. Bóg ci do-pom oże , jeśli pom oże sz sobie : m odli-tw ą i pracą zdobyw a s ię dary boże . Dlatego szuk aj a znajdzie sz, proś a będzie ci dano, puk aj a będzie ci otw orzono!