NaszeForum gruddzień 2010
-
Upload
miroslaw-nawrocki -
Category
Documents
-
view
212 -
download
0
description
Transcript of NaszeForum gruddzień 2010
Nr 12 - Wydanie internetowe - 1 grudnia 2010 r.
Dwa tygodnie temu w pi!tek, w za"nie#onym Winnipegu, mia$a miejsce bardzo udana
impreza kulturalna. Otó#, w domu
Darka Dawdyktórego sympatia do sztuki jest niew!tpliwie szeroko znana,
spotka$o si% paru poetow i artystów by wspólnie zaprezentowa& swoje utwory. Dzi%ki zaradno"ci Jacka Beimcika, który nas
wszystkich do udzia$u w tym wieczorze zaprosi$ zagra$o, zahucza$o ale i zaszepta$o polsk! nut!, fraz! i wersem.
Spotkanie by$o o tyle ciekawsze od innych, im podobnych, #e odby$o si% w bardzo dobrze nag$o"nionym i ciekawie na styl
klubowy urz!dzonym pomieszczeniu. Tak w$a"nie jest urz!dzony parter domu Darka. Od razu przy wej"ciu powia$o
atmosfer! artystycznej zadymy.
Darek Dawda wita go!ci(zdj"cie Polishwinnipeg.com)
Darek Dawda "Wind# do nieba"(zdj"cie Polishwinnipeg.com)
Marek Ring w utworze “SMUTNI”.
Na gitarze akompaniuje Boles!aw "ucki.
Zdecydowanie dobre wra!enie
cho" zupe#nie nieoczekiwane zrobi# na s#uchaczach kolega Marek
Ring. Tym razem jako
POETA! Marek jest bardzo uzdolnionym artyst$ rockowym i jak si% okazuje
równie! poet$. Jego wiersze pt: “Stan trwania” i “Nieuchwytno&"” to obraz prawie
niepoj%tego wysi#ku wyobra'ni twórczej. Dzisiaj to s$ klejnoty, a wówczas to po prostu kolejny,
niekokieteryjny zwitek my&li m#odego autora.Równie! na uwag% zas#uguje pie&( “Smutni”. Tutaj
Marek zilustrowa# swoj$ muzyk$ wiersz Adama Asnyka o tym samym tytule.
Z ciekawym podk#adem w kooperacji z Bolkiem )uckim, razem przedstwili odbiegaj$cy zdecydowanie od sztampowej atmosfery
imprezki, program na wysokim poziomie artystycznym. Tylko tak dalej... A dalej mo!e b%dzie, bo wiem, !e s$ ju! plany na nagrania
nast%pnych piosenek Marka u Bolka w Studio M1.
Chwila zadumy(?) w “CYRKU”
W lo#y honorowej od lewej: Rysiek Winogrodzki, Jola Czapli$ska i Ewa Beimcik
W swoim czasie rozmawia!em ze znajomym o dr"#"cej mnie pustce w temacie “ciekawe” filmy. Ot takie sobie odczucie, które co jaki$ czas zagl"da do mnie i w nadziei pyta, czy mam co$ nowego na swoim intelektualnym warsztacie tygodnia. Jak mam z!y dzie% to szybko odpalam, #e Tea Party to ciekawe zjawisko albo, #e na Haiti panuje cholera. Ale w g!&bi duszy wiem, #e nie o takie smako!yki mu chodzi.
Onegdaj, w Warszawie by!o znakomite kino o nazwie
“Wiedza”. Zlokalizowane by!o ciekawie, gdy# w Pa!acu Kultury i Nauki, na którym$ tam pi&trze. Nie mog!o to by' wysoko - pami&tam, #e !atwo si& stamt"d wychodzi!o. Chyba amfilad" ko%cz"c" si& spotykaj"cymi si& na dole schodami. Kino nie by!o du#e. Mo#e mie$ci!o si& tam z 500 osób, ale za to atmosfera by!a monumentalna. Sama obecno$' na sali, w$ród grona widzów spragnionych ciekawego $wiata filmu, przydawa!a skrzyde! cz!owiekowi.
W tamtych czasach, a mowa tu o wczesnych latach
siedemdziesi"tych, mia!o si& te dwadzie$cia lat i cz!owiek by! za pan brat z “Wikiem”. “WIK” to by! Warszawski Informator Kulturalny. Tam cz!owiek sobie zakre$la! ciekawe pozycje sceny teatralnej czy kinowej i zjawia! si&, okutany szalikiem, by dany film czy sztuk& sobie oceni'.
I poprzez takie zaznaczanie nieraz ko%czy!em tydzie%
rozsiadaniem si& wygodnie w fotelu kina “Wiedza” z niecierpliwo$cia oczekuj"c na prelegenta.
I poprzez takie zaznaczanie nieraz ko%czy!em tydzie%
rozsiadaniem si& wygodnie w fotelu kina “Wiedza” z niecierpliwo$cia oczekuj"c na prelegenta. Pisz& fotele bo to na prawd& by!y starej daty, szare ale bardzo
wygodne fotele. Wprawdzie po!"czone w rz&dy, ale na pewno wygodne.
Kiedy$ obejrza!em tam “Rzym, miasto otwarte”
Roberto Rosselliniego. To chyba by! pierwszy film “wojenny”, który ukaza! mi zmaganie si& dobra ze z!em w innym, bardziej jednostkowym, acz zarazam globalnym wymiarze “wyborów”, z jakimi si& musimy si& zmaga' w #yciu.
Po takim seansie, cz!owiek wychodzi! oczarowany czy
zdumiony albo zachwycony warsztatem, fabu!", czy w ogóle obezw!adniony ca!o$ci". Z ustawionym na dobre kr&gos!upem kinomana “p!yn&!o si&” w bezczasie do domu. Nic dziwnego, bo do tego kina mia!em 10 minut piechot". Po takim wieczorze wszystko inne stawa!o si& odleg!" szaro$ci" i z niecierpliwo$ci" czeka!o si& na dyskusje z kolegami i kole#ankami z roku, z którymi nie raz dywagowali$my na ró#ne tzw. “bie#"ce tematy” omawiaj"c tzw. “bie#"ce wydarzenia” albo, czasem po prostu, gdzie$ tam przytuleni do opas!ej butli miodu pitnego zmagali$my si& z autorytetami chwili. Fajnie by!o.
Dawno temu, gdy w Polsce nie istnia!y jeszcze multipleksy, a jedynie ma!e kina pachn"ce st&chlizn", rodzice, chc"cy zainspirowa' swoje dzieci, pokaza' im inne ni# codzienno$' obrazy, zabierali je do kina w Pa!acu Kultury i Nauki. W tej monumentalnej budowli ci&#kie kryszta!owe #yrandole przegl"da!y si& w ogromnych lustrach, wisz"cych na marmurowych $cianach. Dzieci&ca wyobra(nia pracowa!a na pe!nych obrotach, stymulowana wizjami W!och kreowanymi przez Giuseppe Tornatore w "Cinema Paradiso", czy portretami w!adców na wzór Pu Yi, przedstawionymi w filmie Bernarda Bertolucciego „Ostatni cesarz". Wspomnienie tak wyraziste towarzyszy!o mi przez osiemna$cie lat, sukcesywnie wzbogacane nowymi odkryciami filmowymi mistrzów kina. Pami&' pierwszych $wiadomych seansów w kinie "Wiedza" pozosta!a we mnie do dzisiaj, silniejsza od blichtru promocji multipleksów, wsz&dobylskiego zapachu popcornu i d(wi&ków !ykanej coca-coli.
Klub filmowy - dobry pomys!!Kino “WIEDZA”wg Aleksandry Weyna
Ryszard Tyborowski gra! m.in. swoje
w!asne kompozycje
Maestro Tyborowski
Od lewej: Marek Ring, Jacek Beimcik i Jacek J!drzejewski
Nareszcie, po d"u#szej przerwie, zespó" pokaza" si! na scenie i to w pe"nym sk"adzie. Mi"o by"o pos"ucha$. Pod batut% Marka wykonali par! znanych standartów bluesa i rocka. Szkoda tylko, #e nie mieli wi!cej czasu. Ch!tnie pos"ucha"bym d"u#ej ich ciekawego brzmienia.
Perkusistów by"o wielu, ale #aden nie &mia" zagra$ przy...
Piotrku Bujalskim
“ZADYMA”
Przyjemnie pos!ucha"
Od lewej: Marek Ring, Jacek Beimcik i Jacek J"drzejewski