Na Powiślu · Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle 75....
Transcript of Na Powiślu · Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle 75....
Na Powiślu
Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle
75. rocznica Powstania Warszawskiego
NR 48-49 czerwiec-wrzesień 2019 ISSN 1689-9091
Każdego roku hołd mieszkańcom i żołnierzom powstańczej Warszawy składa środowisko
warszawskich wiślaków organizując uroczysty rejs po Wiśle. W tym roku przedstawiciele
Oddziału Powiśle TPW zostali zaproszeni przez Pana Prezesa Roberta Jankowskiego i Zarząd
Fundacji ROK RZEKI WISŁY na wspólną uroczystość. c.d. na następnej stronie
Fo
t. P
. L
eszc
zyń
ski
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
1 sierpnia o godz. 1700
na warszawskiej Wiśle
W 75 rocznicę Godziny „W” z wielu łodzi wystrzelono w niebo race w kolorach narodowych. Popłynął też z prądem
Wisły wieniec biało-czerwonych kwiatów puszczony z łodzi. 2 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Fo
t. P
. L
eszc
zyń
ski
Fo
t. E
. D
om
ań
ska
Fo
t. E
. D
om
ań
ska
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Kompozytor urodził się 5 maja 1819 r. w majątku Ubiel,
w katolickiej rodzinie polskiej szlachty. Był jedynym
potomkiem Czesława Moniuszki i Elżbiety z pochodzenia
Węgierki.
Życie dziadka naszego kompozytora, również Stanisława,
to niezwykła historia. Miał on złą macochę i dlatego
w wieku 16 lat uciekł z domu. Głodny, bez pieniędzy
i ubrania na zmianę, dotarł do Wilna, gdzie zatrudnił się
w magnackim domu w charakterze lokajczyka przy
dzieciach. Był szlachcicem herbu „Krzywda” i uprosił, by
go z magnackimi dziećmi posyłali do szkoły.
Po pięciu latach ukończył szkołę z wyróżnieniem i został
aplikantem trybunału wileńskiego, a w wieku 25 lat – bez
protekcji i pieniędzy – dostał stanowisko podkomisarza
u hetmana Michała księcia Radziwiłła. Jednocześnie
objął zarząd majątku należącego do Ignacego Chodźki,
a już po paru latach dzierżawę mógł wziąć na siebie.
Stawał się coraz bogatszy i zawiązał spółkę z przyjacielem
Franciszkiem Osztorpem (rodzina szwedzka osiadła
w Polsce z czasów najazdu szwedzkiego). Wspólnie z nim
nabył klucz Smolonicki (majątki, folwarki, wsie). Gdy
z Franciszkiem dzielili majątek, Moniuszko wylosował
Smiłowice, które miały lepszą ziemię. Z upływem lat
doszedł do wysokich godności i olbrzymiego majątku.
Żeniąc się z ubogą Woyniłłowiczówną, miał już majątek
wart kilka milionów złotych i tytuł Sędziego Wojskowego
Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Zawsze mówił, że po oświacie i dobrobycie więcej
szczęścia dla kraju się spodziewa, niż po wojnach i pow-
staniach. Worki ze złotem i srebrem stały u niego pod
łóżkiem i biurkiem. Przywabiał rzemieślników, aby
osiedlali się na jego ziemiach. Dawał grunt za darmo,
pomagał zagospodarować się, a w zamian życzył sobie,
żeby uczyli oni chłopów zawodu. Sam uważał, że
należałoby już znieść pańszczyznę.
Dziadkowie Stasia mieli 6 synów i 4 córki. Ignacy,
Dominik, Kazimierz i najmłodszy Aleksander ukończyli
wyższe studia w Wilnie, a Józef i Czesław (ojciec Stasia)
posiadali uzdolnienia artystyczne.
Józefa interesowała sztuka teatralna, zaś Czesław miał
wielkie zdolności malarskie (malował portrety). W dzie-
ciństwie chorował na ospę i stracił jedno oko. Jedyny
z Moniuszków miał syna.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3
Stanisław Moniuszko – ojciec polskiej opery narodowej – żył w tragicznych latach historii Polski, co miało ogromny wpływ na jego twórczość.
Dla Chopina muzyka była jego drugą naturą, funkcją jego życia, bez której nie mógłby istnieć. Współcześni Chopina podziwiali go, ale nie mogli zrozumieć. Moniuszko tworzył, bo uznał to za swój obowiązek wobec Ojczyzny. Jego pieśni, muzyka religijna, opera była bliższa, bardziej zrozumiała. Wierzył, że muzyka bezpośrednio oddziałuje na człowieka, uszlachetnia go i uszczęśliwia. Mówił: „Nie potrafię miecza dzierżyć w dłoni, tylko muzyką mogę służyć memu narodowi. Muzyka to lek najskuteczniejszy”.
Stanisław Moniuszko – rysunek wykonany
przez Czesława Moniuszkę, ojca kompozytora
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Każdy syn po śmierci ojca otrzymał spory majątek,
na który składało się 100 chat i 100 tys. rubli. Żaden
z Moniuszków nie dbał o przysparzanie bogactw, tak że na
starość wszyscy znaleźli się w ciężkich warunkach
materialnych.
Dominik, zwany „pomylonym”, dr obojga praw, po odby-
ciu kampanii napoleońskiej zostawił sobie mały folwark
Pocieczoło, a resztę ziemi z lasem i łąkami rozdzielił rów-
no między swoich chłopów. Założył dwie szkoły i spro-
wadził nauczycieli nauk przyrodniczych. Przy szkołach
urządził biblioteki oraz umieścił lekarza i aptekę. Rodzice
mieli tylko obowiązek posyłania dzieci do szkoły, a dzie-
dzic żywił je i ubierał.
Gdy spostrzegł, że grozi mu ruina, nie ożenił się z panną
Pruszyńską, gdyż nie chciał jej narażać na życie w ubós-
twie. Oświata i wolność zrobiły z chłopów ludzi moral-
nych, nauczyły pracy dla siebie i dzieci, którą wykonują
nie pod batem. Chłopi u niego odzyskali godność
człowieka.
Kazimierzowi Adam Czartoryski powierzył stanowisko
wizytatora szkół na Litwie i Wołyniu. Miał on również
zainteresowania humanistyczne i przyrodnicze, zgodnie
z którymi założył szkółkę drzew i krzewów, które rozsyłał
potem bezpłatnie.
Matka Stasia, Elżbieta, choć nie była zawodowym
muzykiem stała się dla syna pierwszą nauczycielką gry na
fortepianie, odkrywając z jego ojcem muzyczne zdolności
jedynaka. Elżbieta Moniuszkowa miała piękny głos i śpie-
wała synowi patriotyczne pieśni ze „Śpiewników histo-
rycznych” Niemcewicza, m.in. do muzyki Kurpińskiego,
Deszczyńskiego, Szymanowskiej i innych. Mały Staś
nauczył się ich wszystkich na pamięć.
Czesław Moniuszko – ojciec Stasia, znany był z gościn-
ności, ale nie umiał objąć całości gospodarki i nie zdawał
sobie sprawy z tego, że dochód majątku z roku na rok
maleje.
A jak wyglądała Wigilia w domu Moniuszków?
W 1825 r. w Ubielu obchodzono Wigilię z całą rodziną.
Były haftowane obrusy i wiązki siana, a nawet nogi od
stołu okręcone powrósłem ze słomy. Nakryć miało być do
pary: 12 członków rodziny, rezydenci i służba. Razem
20 osób.
Podano 3 zupy: z drobnych ryb, grzybową z łazankami
i barszcz z uszkami, potem sandacz po polsku, polany
masłem, karp w szarym sosie z rodzynkami i szczupak
smażony na oleju. Następnie „kutia” z miodem i orze-
chami, kisiel żurawinowy i czekoladowy z mleczkiem
migdałowym. Potraw musiała być ilość nieparzysta, aby
cały rok się dobrze działo, więc jeszcze kompot z suszu,
ryż z sokiem malinowym i mak z łamańcami.
Choinkę ubrano w jabłuszka, orzechy, pierniki, cukierki
i świeczki.
Po rozdaniu prezentów chóralnie śpiewano kolędy , a po-
tem nastąpiły popisy dzieci. Sześcioletni Staś wyszedł na
środek salonu lekko utykając, gdyż od urodzenia miał
jedną nóżkę krótszą, i recytował wiersz Niemcewicza.
Polska jako państwo nie istniała, ale każda rodzina polska
pielęgnowała tradycję, miłość do ojczyzny i wiarę w jej
trwanie.
Przyszłego kompozytora w domu rodzinnym otaczała
atmosfera wrażliwości na sztukę, na postawy patriotyczne,
potrzebę zdobywania wykształcenia i troskę o ludzi z niż-
szej klasy społecznej. Dzięki stryjowi Kazimierzowi Staś
odziedziczył nie tylko bogatą, bo liczącą ponad 1000
książek bibliotekę, ale też poznał języki obce, podstawy
filozofii, medycyny i zdobył wiedzę przyrodniczą,
Stryjowie Dominik i Kazimierz byli dla niego przykładem
prawdziwej troski o los włościan, mieszkających na
terenie ich majątków. Czesław Moniuszko, choć nie miał
wyższego wykształcenia jak jego bracia, to bardzo dbał
o solidne wykształcenie jedynaka.
W 1827 r. po tragicznej śmierci szwagra, Czesław objął
opieką dzieci siostry.
15 listopada 1827 r. rodzina Moniuszków wraz z babcią
sędziną, wyruszyła własnymi końmi do Warszawy, gdyż
nie wypadało jechać wynajmowanym powozem.
Początkowo zamieszkali na Żoliborzu, a po roku przenieśli
się do Pałacu Staszica na 3 piętro.
Staś uczył się pilnie muzyki u Freyera (z pochodzenia
Niemca). Ojciec kupił synowi za 60 dukatów piękny
fortepian słynnej wówczas fabryki Wilhelma Troszla.
Kazał z worka dukatów wyjąć Troszlowi należność
i … wyszedł.
Warszawa w owych latach liczyła blisko 200 tys.
mieszkańców.
Co roku w lecie Moniuszkowie odbywali uciążliwą podróż
z Warszawy do Ubielu (ok. 800 km), a na zimę wracano
do stolicy.
W 1830 r. Staś zdał u oo. Pijarów egzamin do 4. klasy
i rodzice postanowili wrócić na stałe do Ubielu, gdzie Staś
lubił odwiedzać stryja Kazimierza w Smiłowicach, słuchać
opowieści o duchach w pałacu książąt Ogińskich oraz
kurantów uruchamianych przez sędziwego dozorcę,
pamiętającego czasy króla Stanisława Augusta.
Po skończonym lecie pp. Moniuszkowie zamieszkali
w Mińsku.
Chociaż w Warszawie Moniuszko i starszy od niego o 10
lat Chopin mieszkali na Krakowskim Przedmieściu – to
nigdy się nie spotkali.
Staś szczególnie cieszył się z niedzielnych wypraw na
Bielany lub na Pragę, gdzie odbywały się zabawy przy
polskiej muzyce ludowej, tak innej, niż ta na Litwie.
Podziwiał barwne korowody tańczących warszawiaków,
mazurki, krakowiaki, patriotyczne i ludowe piosenki pełne
temperamentu.
4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
W Mińsku uczył Stasia muzyki Dominik Stefanowicz,
który uświadomił mu, że muzyka może być również
źródłem dochodów.
Echa nieudanego powstania listopadowego dotarły do
Mińska, gdzie ludność była polska, ale od ostatniego
rozbioru w 1795 r. czuła się coraz bardziej oderwana od
macierzy. Gdy w Mińsku zamknięto szkołę polską i wpro-
wadzono rosyjski język wykładowy, rodzice wycofali
Stasia ze szkoły po zaledwie 6 klasach, ale jego edukacja
nie skończyła się.
Stryj Kazimierz uczył Stasia, że Moniuszkowie posiadając
wiedzę i majątek, mają specjalne obowiązki do spełnienia,
a mianowicie były to „służba społeczna” i „służba
Ojczyźnie”.
Staś z wielką przyjemnością jeździł też do stryja Józefa
w Skuplinie na amatorskie przedstawienia. Grano takie
sztuki, jak „Gaduła nad gadułami”, „Powrót Ojczyzny” lub
„Wieśniaczka u dworu”.
Zacofane ziemiaństwo czuło się zagrożone przez czyny
gorszące i niepoczytalne „tych Moniuszków”.
Stach rósł w atmosferze patriotyzmu, postępu, artyzmu
i pragnienia wiedzy. Mieszkał u stryja Kazimierza, który
podsuwał mu książki i poematy polskie oraz zagraniczne,
a potem ciekawie i mądrze je komentował. Pewnego dnia
stryj przyniósł małą książeczkę Adama Mickiewicza „Pan
Tadeusz”, którą przemycono z Paryża, a za którą szło się
do więzienia, albo nawet na Sybir, i wręczył ją z komenta-
rzem: „To wielki poemat patriotyczny, krwią i łzami
pisany, czytanie go w tych beznadziejnych czasach wraca
ludziom wiarę i otuchę. Gdy w narodzie żyje świadomość
i miłość Ojczyzny, oficjalne przekreślenie prawnego tytułu
„państwo”, nie ma żadnego znaczenia. Taka powinna być
literatura i muzyka nasza, polska, narodowa”.
Adam Mickiewicz pisał poemat w Paryżu, a widział,
pamiętał i kochał każdy kawałeczek opuszczonej ziemi.
… A koło mnie srebrzył się tu mech siwobrody,
Zlany granatem czarnej, zgniecionej jagody,
A tam się czerwieniły wrzosiste pagórki
Strojne w brzusznice, jakby z koralów paciorki…
Czasem wymkną się w górę przez bramy zieleni
Jakby dwa wodotryski, dwa rogi jelenie
I mignie między drzewa zwierz żółtawym pasem
Jak płomień, kiedy upadłszy, gaśnie między lasem”…
Stryj Aleksander widząc u Stacha wyraźne zdolności
kompozytorskie, zabrał go do Wilna, by „z bliska przyjrzał
się muzom”. A tam niemiecki zespół operowy grał
„Uprowadzenie z Seraju” Mozarta, „Cyrulika Sewilskie-
go” Rossiniego, „Wolnego strzelca” Webera i cały
ówczesny wielki repertuar operowy.
Stryj już nieraz mieszkał w Wilnie na ul. Niemieckiej
u pp. Müllerów. Był to ekskluzywny dom zajezdny dla
szlachty. Wynajęto dwa pokoje, a Staś w swoim zachwy-
cał się eolomelodykonem (instrument podobny do
fisharmonii), którego konstruktor Karol Fidelius Brunner
za swój wynalazek otrzymał od cara brylantowy pierścień.
Państwo Müllerowie mieli 16-letnią córkę Aleksandrę,
która namówiła rodziców, aby Stach udzielał jej lekcji
muzyki.
Może pod wpływem czułych spojrzeń Olesi i szczerych
słów, którymi wyrażała swe uczucia, zniknął u Stacha
kompleks niższości, wynikający ze słabej kondycji fizycz-
nej, a zrodziło się marzenie obdarowania Ojczyzny piękną,
narodową muzyką, aby dać światu znak, że naród polski
z całą swoją wielką przeszłością żyje i daje o sobie znać.
Teatr i muzyka – to połączenie zafascynowało Moniuszkę
po usłyszeniu oper w Wilnie, ale zdawał sobie sprawę, jak
bardzo nikła była jego muzyczna wiedza. Ani Mińsk, ani
Wilno nie stwarzały możliwości dalszego kształcenia
talentu, a w Warszawie szkołę Elsnera zamknięto.
Gdy ojciec Stacha pojechał do Wilna, aby prosić o rękę
Olesi dla syna, matka Olesi postawiła warunek: Stach musi
pojechać do Berlina, aby zdobyć wykształcenie muzyczne,
a próba czasu i odległości będzie najlepszą gwarancją
szczęścia. Wszak Stach miał zaledwie 17 lat! Była to
wielka mądrość życiowa.
W sierpniu 1837 r. Stach pojechał dyliżansem do Berlina,
aby tam zetknąć się z takimi sławami jak Mendelssohn
i Schumann. Martwił go brak pieniędzy i konieczność
długiego rozstania z Olesią, którą gorąco pokochał i prag-
nął poślubić.
W Berlinie konserwatorium nie istniało. Singakademia, do
której zgłosił się Stach, była instytucją o charakterze
filharmonijnym, która zajmowała się wykonywaniem
muzyki kościelnej i oratoryjnej. Stąd zapewne w twór-
czości Moniuszki, oprócz wielu różnych utworów
muzycznych jest 65 mszy oraz liczne litanie, psalmy
i utwory organowe.
Dyrektor Rungenhagen zaproponował mu mieszkanie
u siebie. Był społecznikiem i zwracał uwagę Stachowi, że
pisząc utwory, należy pamiętać, do kogo są adresowane
i jakiemu celowi mają służyć.
Moniuszko ulegał czarowi muzyki Mendelssohna, którego
twórczość miała ogromny wpływ na ówczesne pokolenie
kompozytorów. Wprawdzie bardzo dobrze czuł się w Ber-
linie, ale ten skromny, nieśmiały chłopak nie szukał tu
nowych znajomości ani łatwych zwycięstw u kobiet i był
wierny swojej jedynej w życiu miłości – Olesi. W ciągu
3-letniego pobytu w Berlinie tylko dwa razy wracał do
kraju. Zdobyta wiedza pozwalała już Moniuszce marzyć o
sławie. A oto fragmenty listów do Olesi:
…”Ty, która jesteś godną najświetniejszego losu, chcesz
złączyć się a artystą, którego zawód jest tak śliskim w
naszym kraju! Jest przysłowie: „Kto z kim przestaje, takim
się staje”. Spodziewam się więc, że Ty zostaniesz artystką,
a ja … lepszym człowiekiem”… … „Minął ten czas
skromności. Trzeba samemu zacząć siebie cenić, to
zaczną nas cenić”… _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Moniuszko wydał na własny koszt pieśni w tłumaczeniu
na język niemiecki, co spotkało się z bardzo pochlebnymi
opiniami.
W czasie wakacji w Wilnie w 1839 r. Moniuszko
zaprezentował swoją Mszę z towarzyszeniem chóru,
orkiestry i organów.
12 listopada tegoż roku w kościele oo. Karmelitów odbyła
się celebrowana przez biskupa uroczysta msza z muzyką
Moniuszki. Dwa tygodnie później była powtórzona w koś-
ciele św. Jana.
Nazajutrz, na prośbę Moniuszki, narzeczeni w Ostrej
Bramie przed obrazem Matki Boskiej wymienili obrączki.
Wobec siebie i swojego sumienia, od tej chwili byli
małżeństwem.
Jeśli wziąć pod uwagę, jak krótkie i niekompletne były
studia muzyczne Moniuszki, tym bardziej należy cenić
jego talent i dorobek.
Łagodny i nieśmiały Stach stał się nieugięty w najważniej-
szych sprawach: muzyki i miłości do Olesi, Omki jak ją
zaczął nazywać. Studiował muzykę, ożenił się z Olesią
i zamieszkał z nią u jej rodziców. Ślub odbył się 25
sierpnia 1840 r. w Kościele Pana Jezusa na Antokolu
w Wilnie.
Moniuszko wspominał swoje dotychczasowe dokonania:
wydane w Berlinie „3 pieśni” i „Trzech Budrysów”, potem
w Wilnie „Chochlik”, „Rozmowa”, „Świtezianka”,
operetka z tekstem Fredry „Nocleg w Apeninach”, grana
anonimowo, i operetka „Ideał” do słów Oskara Milewskie-
go, która podobała się publiczności i recenzentom. Pieśni
wydane własnym nakładem rozeszły się szybko i doma-
gano się więcej swojskich melodii.
Jednak było mu tego za mało. „To wszystko nie to, co
trzeba, nie to, co chciałbym”.
Z prośbą o napisanie libretta zwrócił się do J.I. Kraszew-
skiego, którego znał osobiście. Jednak Kraszewski nigdy
żadnego libretta Moniuszce nie przysłał.
W pierwszych latach wileńskich powstała druga operetka
do tekstu Fredry „Nowy Don Kichot”, później „Loteria”,,
„Woda cudowna”, „Żółta szlafmyca” oraz „Sielanka”.
Pamiętając o obowiązku utrzymania rodziny, 2 listopada
1840 r. w Dzień Zaduszny, w kościele św. Jana,
Moniuszko dyryguje „Requiem” Mozarta. Później daje
koncert w Sali ratuszowej, gdzie grano również utwory
Mendelssohna, Beethovena, Haydna, a on sam impro-
wizuje na eolomelodykonie.
Przy pomocy księdza Menue, który udzielał mu ślubu,
sprowadził z Połocka, ze zlikwidowanego klasztoru
Jezuitów, najpiękniejsze w kraju organy.
Gry wydatki rosną, Stach decyduje się zostać organistą,
choć wiąże się to z funkcją kościelnego, czyli sprzątaniem
świątyni i usługiwaniem proboszczowi. Pobiera za to
25 rb/mies. Udzielał również lekcji muzyki, ale
stanowisko organisty pomniejszało jego wartość, stąd
dostawał zaledwie 1 rb/godz. lekcji.
Nie minął rok od ślubu, a na świecie pojawiła się córka
Elżbieta.
Moniuszko miał niezwykle dobrą i mądrą teściową, która
radziła i pomagała młodym. Pieniądze na wydanie
„Śpiewnika domowego” postanowiła zdobyć dzięki
prenumeracie. Ona też zajęła się pozyskaniem prenumera-
torów, drukarnią, wyborem papieru, szaty graficznej itp.
W maju 1842 r. urodził się syn Kazimierz (imię patrona
Litwy), a w domu ciągle brakowało pieniędzy i trzeba było
zaciągać pożyczki.
Ogólna sytuacja w Wilnie stawała się coraz cięższa. Rósł
ucisk zaborcy, zamknięto Uniwersytet i Akademię
Medyczną, a Seminarium Duchowne przeniesiono do
Petersburga. Trwały aresztowania, zsyłki na Sybir. Życie
kulturalne zamierało, zastraszeni ludzie unikali większych
zebrań.
Moniuszko postanowił pojechać do Petersburga. Stryj
Dominik oburzał się: „Emigruje się do krajów neutral-
nych, a ty chcesz jechać w paszczę lwa”.
Petersburg – ta Wenecja Północy – zachwycił kompo-
zytora. Puszkin w wierszu „Jeździec miedziany” wspaniale
przedstawił to bardzo piękne miasto. Petersburg był
zaplanowany i zbudowany z rozmachem godnym swego
Założyciela Piotra Wielkiego w 1730 r. To miasto o dale-
kich perspektywach, szerokich ulicach, rzekach i kanałach,
monumentalnych, wspaniałych gmachach, świątyniach
i pomnikach zbudowanych przez włoskich mistrzów,
mówiło o potędze Rosji, a przez swe piękno, kazało
zapominać o barbarzyńskich metodach ucisku, stosowa-
nych wobec Polaków. Budziło aspiracje artystyczne,
zachęcało do tworzenia.
Moniuszko w jednym z listów tak opisuje cukiernię na
Newskim Prospekcie:
…”Wszystko w chińskim guście, meble, ściany, aż do
najdrobniejszych rzeczy: filiżanek, łyżeczek, szalek do
ważenia cukierków, papierków cukierkowych… Przy tym
mnóstwo kwiatów, klatek z ptactwem rozmaitym, mnogość
dzienników, robi z tego miejsca najrozkoszniejszą stację
dla zmęczonego”.
Moniuszko łudził się, że tu potrafi tworzyć, znajdzie
uznanie dla swej muzyki i pomoc. Szybko rozwiały się
jego złudzenia. Popierano tam jedynie Włochów,
ewentualnie Niemców. Muzyka ludowa uważana była za
prymityw godny uszu gminnych.
Pobyt w Petersburgu przyniósł jednak zgodę cenzury na
wydanie „Śpiewnika domowego”. Sprawa wydania tak
ważnej publikacji zrobiła milowy krok. Moniuszko
wkroczył do historii muzyki jako niekoronowany król
pieśni polskiej, a to, co w życiu osiągnął, zawdzięczał
wyłącznie własnemu talentowi i bardzo żmudnej pracy.
6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Prusinowski w pieśni „Entuzjasta” tak go charakteryzuje
jako człowieka:
„Może was śmieszy, że jeszcze wierzę
We wszystko wzniosłe, szczytne i piękne,
Że idę prosto, że mówię szczerze,
Że wszystko prawdzie niosąc w ofierze
Nigdy przed fałszem się nie ulęknę”…
Pierwszy zeszyt „Śpiewnika Domowego”, który ukazał się
w 1843 r. zawierał 18 pieśni, m.in. do słów Adama Mic-
kiewicza, Tomasza Zana i J.I. Kraszewskiego.
Gdy w maju 1843 r. umarł malutki Kazio, Moniuszko swą
rozpacz wylał w kompozycji do „Trenów” Jana Kocha-
nowskiego.
W czasie, gdy Moniuszko mieszkał w Wilnie, „Śpiewniki”
ukazywały się drukiem co kilka lat. Za życia wydał ich
sześć i po śmierci wyszło jeszcze sześć, co dało w sumie
około 300 pieśni. Śpiewniki były rozchwytywane,
Moniuszko nauczył Polaków śpiewać. Jest to wielki,
bogaty wkład w dorobek muzyki polskiej.
Pod koniec 1845 r. urodził się Bolesław, który jako jedyny
syn odziedziczył po ojcu talent muzyczny, ale nie został
kompozytorem - był doskonałym wiolonczelistą.
Stanisław uznał, że dojrzał już do napisania opery, co od
dawna było jego marzeniem, ale nie czuł się powołany do
napisania libretta. Prosił o to Kraszewskiego, Fredrę,
Korzeniowskiego, ale od żadnego z nich tekstu nie
otrzymał.
Życie artystyczne i polityczne skupiało się w salonach.
Jednym z nich był poniedziałkowy salon pp, Łusz-
czewskich, skupiający ok. 50 osób, do którego Moniusz-
ków wprowadził krytyk i kompozytor Józef Sikorski.
Włodzimierz Wolski wprawdzie obiecał napisać libretto,
ale wymigiwał się, wobec czego pewnego dnia Moniuszko
zamknął go w pokoju, zgromadziwszy tam przekąski,
wazę ponczu, papier, atrament, pióro, pudełko cygar
i kandelabr z 5 świecami. Obiecał, że go nie wypuści, póki
ten nie napisze libretta do „Halki”. Miały to być 4 sceny
w dwóch aktach. I tak libretto do opery, która jest
wydarzeniem w historii muzyki polskiej – zostało napisane
w ciągu jednej nocy! Moniuszko pełen zapału do pracy
nad operą, wraca do Wilna. Wagner twierdził, że dobrą
operę można skomponować tylko do dobrego libretta.
Widocznie libretto udało się Wolskiemu.
W listopadzie 1844 r. rodzi się kompozytorowi piąte
z kolei dziecko – Maria. Państwo Moniuszkowie mieli
6 córek i 4 synów.
Moniuszko w ciągu 7 miesięcy skomponował pierwszą,
2-aktową wersję „Halki” i na początku 1846 r. wyjechał
wraz z żoną do Warszawy, a dzieci zostały pod opieką
babci Müllerowej. Jednak nie udało mu się wystawić
opery, chociaż odbywały się już próby głosowe.
Brak finansów każe mu wrócić do Wilna i czekać aż do
jesieni wejścia „Halki” na afisz.
Musiało minąć jeszcze 10 lat, nim „Halka” została
wystawiona w Warszawie. A z ust do ust szła plotka
o operze „nielogicznej, szkodliwej, niechrześcijańskiej”.
Moniuszko wpadł w chwilową depresję i postanowił …
nigdy już oper nie pisać.
We wrześniu 1847 r. urodziło się szóste dziecko –
Jadwiga.
Pewnego dnia, zaproszony do domu gość Włoch Achilles
Bonoldi proponuje estradowe wykonanie „Halki”. I tak
1 stycznia 1848 r. „Halka” została wykonana przez
amatorów w Sali koncertowej w domu Moniuszków.
A już nazajutrz dopada kompozytora żmudna codzienność:
rachunki i lekcje, lekcje…
To wydarzenie zachęciło Stacha do napisania kantaty
(utwór na orkiestrę, chór i śpiewy solowe, taka namiastka
opery). Opierając się na „Witoloraudzie” Kraszewskiego,
napisał kantatę „Milda”, która została wykonana w Wilnie,
pod koniec 1848 r. z udziałem Bonoldiego i podobała się
publiczności.
Moniuszko chce znów wyjechać do Petersburga, ale skąd
wziąć pieniądze? I znów teściowa jest niezawodna.
Załatwiła pożyczkę u pewnego magnata (była to pokaźna
suma) … ale pod zastaw fortepianu kompozytora. Było to
ryzykowne posunięcie.
W styczniu 1849 r. Moniuszko, tym razem z żoną, jedzie
do Petersburga. Jest tam zapraszany, daje koncerty i cieszy
się dowodami uznania dla swego talentu. Z Petersburga
Moniuszko wywiózł dużo zadowolenia i otuchy, i …
żadnych pieniędzy. A co z fortepianem?
Studenci dowiedziawszy się, że Moniuszko może utracić
instrument, zrobili zbiórkę i wykupili go, ale w czasie jego
nieobecności nieżyczliwi ludzie rozpuścili plotkę, że
zostaje on na zawsze w Petersburgu, więc utracił
wszystkie lekcje.
Pobyt w Petersburgu nie dał korzyści materialnych, ale
miał wielkie znaczenie w postaci przyjaźni z Rosjaninem
Aleksandrem Dargomyżskim, czerpiącym natchnie-
nie z melodii ludowych.
W październiku 1849 r. do Wilna dociera wiadomość
o przedwczesnej śmierci Fryderyka Chopina (1810-1849).
Moniuszko bardzo przeżywa stratę, nieznanego osobiście
a gorąco wielbionego muzyka, który imię polskie roz-
sławił na cały świat.
Urodzonej w 1840 r. córce nadał imię Zofia, na cześć
pianistki Zofii Bohrer, której gra go zachwyciła.
Po śmierci matki w 1841 r. napisał mszę żałobną do słów
Felińskiego. W tym czasie powstało szereg utworów
religijnych, jak „Pod Twoją obronę”. Kolęda „My przed
wami dziś stajem” oraz kilka litanii, z których naj-
piękniejsze to „Litanie ostrobramskie”, ale te utwory miały
charakter marginesowy w twórczości kompozytora.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Drugi zeszyt „Śpiewnika…” obniżył swój poziom, na
skutek interwencji Kraszewskiego „aby Moniuszko się
zniżył do pojęcia ogółu”. Trzeci i czwarty zeszyt
„Śpiewnika…” dały już najpiękniejsze utwory. Czwarty
zeszyt zawiera już takie perły jak „Znasz li ten kraj”
i „Nad rzeką”. Utwór Goethego „Kennst du das Land”
wykorzystało przed Moniuszką kilku kompozytorów,
a mianowicie Beethoven, Schubert, i Schumann. Pisano:
„dopiero w tym utworze talent pieśniarski Moniuszki
stanął u szczytu rozwoju”.
Pisząc swe pieśni Moniuszko dobierał je do wykonawców.
I tak były dla dzieci lub wykonawców estradowych. To
dzięki pieśniom zyskał największą popularność i uznanie
w okresie wileńskim.
Czując potrzebę powiązania muzyki z teatrem, pisze dwie
operetki: „Cyganie” (do opowiadania Franciszka Kniaź-
nina) i „Bettly”, która zmieniła potem tytuł na „Jawnuta”.
Wiosną 1852 r. wystawił kantatę „Nijola”, jakby ciąg
dalszy „Mildy”.
Od roku 1850, każdego lata, Moniuszko jeździ do Drus-
kiennik, gdzie również daje koncerty, ale w 1852 r. nie
jedzie tam, bo Olesia oczekuje w lipcu ósmego dziecka –
Aleksandry, a kompozytor był przy narodzinach każdego
dziecka.
Gdy J.I. Kraszewski, człowiek zarozumiały, zaatakował
twórczość Chopina, Moniuszko w artykule do „Ruchu
Muzycznego” wziął kompozytora w obronę, pisząc:
„Chopin piękność swojej duszy, ból swego serca, grę
swoich uczuć swoim geniuszem wyśpiewał”. Młody
Moniuszko wykazał się wielkim instynktem muzycznym
i odwagą cywilną, nazywając Chopina geniuszem w cza-
sach, gdy jego twórczość była krytykowana.
Wreszcie w 1854 r. w Wilnie udało się wystawić 2-aktową
„Halkę”. Reakcja była wstrząsająca. „Kala własne
gniazdo”, „Bohaterka to upadła dziewczyna” – te ostre
sądy nie pozwoliły dostrzec piękna muzyki i nowoczesnej
kompozycji.
W roku 1856 w Petersburgu Moniuszko dał koncert, który
miał olbrzymie powodzenie i pochlebne opinie. Antoni
Pietkiewicz (pseud. Adam Pług) po wysłuchaniu jednego
z koncertów Moniuszki i zachwycony jego muzyką,
napisał wiersz mu poświęcony.
Lata 1857-58 - najszczęśliwszy okres w życiu
kompozytora – to próby „Halki” i przeżywanie wielkiego
powodzenia, koncert z udziałem Marii Kalergis,
nominacja na dyrygenta Opery Warszawskiej, wyjazd do
Paryża i przenosiny do Warszawy na stałe.
W trosce o zdobywanie pieniędzy Stach chce wydać
drukiem 10 pieśni z „Halki”, za co Sonnewald proponuje
mu 150 rb.
Tymczasem rankiem, w Hotelu Litewskim odwiedza go
Gebethner, członek dopiero co zawiązanej Spółki
Wydawniczej Gebethner i Wolff i za wydanie partytury
„Halki” oferuje mu tysiąc rubli, a jeśli Moniuszko da im
prawo powtórnego wydania trzeciego „Śpiewnika…”, to
jeszcze 200 rubli. Zostawia pieniądze, nie żąda pokwito-
wania i … wychodzi. Moniuszko wpada w euforię. Za te
pieniądze chce kupić „chałupę z gruntem”, ale marzenie to
nigdy się nie ziściło. Tysiąc rubli ledwie pokryło długi
i olbrzymie potrzeby 15-osobowej rodziny.
W 1857 r. nowy dyrektor Opery w Warszawie Włoch
Quattrini usiłując zyskać popularność i uznanie społe-
czeństwa polskiego zdecydował się wystawić „Halkę”.
Po 10 latach nauki i doświadczenia muzycznego
Moniuszko zdecydował się przerobić „Halkę”. Powstały
4 akty, zamiast przydługich dwóch i doszły tańce, by
ożywić ciężką atmosferę.
Premierę „Halki” wyznaczono ostatecznie na 1 stycznia
1858 r. Podobno to Maria Kalergis, uczennica Chopina, na
pół Polka, na pół Niemka, znana jako opiekunka sztuki
polskiej, przyczyniła się do jej wystawienia.
Operę rozpoczyna polonez. Świetnym pomysłem było
zakończenie I aktu mazurem, napisanym z niespotykanym
u Moniuszki temperamentem, gdyż gwałtowne okazywa-
nie uczuć nie leżało w charakterze kompozytora. Rzadko
się unosił i prawie nigdy nie mówił podniesionym głosem.
Drugi akt zaczynający się arią Halki „Gdyby rannym
słonkiem” wzruszył i rozgrzał widownię.
W trzecim akcie tańce góralskie wzbudziły zachwyt.
Należy podziwiać intuicję kompozytora, który nigdy
w górach nie był i tańców góralskich nie widział.
Charakter tańców oddał, studiując pieśni i melodie
zbierane przez Oskara Kolberga.
Publiczność klaskała stojąc i ociągała się z odejściem.
Kurtyna rozsuwała się niezliczoną ilość razy, a scena
zarzucona była kwiatami. Pani Rivoli (Halka) publicznie
ucałowała kompozytora, co w owych czasach nie było
w zwyczaju i co wywołało nową burzę oklasków. Tego
dnia weszła na scenę pierwsza znakomita opera
narodowa.
Głośnym echem rozeszła się po kraju wiadomość o nieby-
wałym sukcesie Moniuszki, co pomogło mu załatwić
szybkie wydanie następnych pieśni. Miało to duże
znaczenie – bo trudno dziś w to uwierzyć – opera nie
przyniosła kompozytorowi ani grosza. Nie istniało
wówczas prawo autorskie, nie wypłacano kompozytorom
tantiem za przedstawienia. Ulubienica publiczności Rivoli,
prócz kwiatów, dostała bezcennej wartości bransoletkę
z brylantami, a Moniuszce musiała wystarczyć satys-
fakcja! Stach po powrocie do Wilna dowiedział się
o śmierci córki Marii, a przecież przed niecałym rokiem
pochowali 5-letnią Aleksandrę.
Korzeniowski, ujęty rozgłosem „Halki”, zdobył się
wreszcie na napisanie libretta opery historycznej
pt.: „Król chłopów” o miłości Kazimierza Wielkiego do
Czeszki – Krystyny Rokiczanki. Prace nad operą się
rozpoczęły, ale Moniuszko, gdy poznał bliżej Czechów,
uznał, że ten temat może wywołać niepotrzebne
zadrażnienia między narodami i dalszych prac zaniechał.
8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Po tysiącu rubli, które otrzymał od Gebethnera, zostało już
tylko wspomnienie. I wtedy sytuację uratowała Maria
Kalergis. Zachwycona „Halką” urządziła koncert,
przeznaczając cały dochód na rzecz Moniuszki, któremu
wręczono 5 tys. rubli, mówiąc, że społeczeństwo w ten
sposób składa mu hołd.
O podróży do Niemiec i Francji kompozytor marzył od
dawna, ale dopiero teraz mógł zrealizować marzenie.
W drodze do Paryża zatrzymał się w Krakowie i chłonął
wspaniałą historię swej ojczyzny. Wstąpił też do Pragi,
gdzie poznał młodego Bedřicha Smetanę, któremu
wróżył wielką przyszłość. Przejeżdżając przez Niemcy,
przyjął zaproszenie Franciszka Liszta, mieszkającego
w Weimarze, który o jego polonezach wyraził się, że „są
bardzo urocze”, a o tańcach góralskich, że „dają pojęcie
o temperamencie tych dzikich ludzi”.
Do Paryża przybył w lipcu, w czasie wielkich upałów.
Mickiewicz, Słowacki, Chopin już nie żyli. Zamieszkał
przy ulicy Grammont 22 i rozpoczął prace nad operą
w jednym akcie „Flis” do libretta Stanisława Bogusław-
skiego, syna wielkiego twórcy polskiego teatru –
Wojciecha. Opera stanowiła wprawkę do „Strasznego
dworu”. Partytura była gotowa w ciągu tygodnia. Resztę
czasu poświęcił na zwiedzanie Paryża. Złożył bukiet róż
przed portretem Giocondy w Luwrze, ale Paryż go męczy,
nudzi i niecierpliwi. Może dlatego, że za wiele jest rzeczy
ciekawych i wielkich, a może dlatego, że nie zwiedza ich
z bliskimi? Wyjeżdża z Paryża na wiadomość, że ma objąć
stanowisko dyrygenta w operze warszawskiej.
Premiera „Flisa” 20 września 1858 r. stała się nowym
sukcesem kompozytora, a dekoracje przedstawiające
sylwetkę Warszawy i brzeg Wisły wzbudziły prawdziwy
entuzjazm.
Późną jesienią tegoż roku, liczna rodzina kompozytora
przeprowadziła się do Warszawy i zamieszkała na
Krakowskim Przedmieściu w kamienicy Macieja
Kurowskiego, naprzeciwko kościoła św. Anny.
Gdy po śmierci cara Mikołaja I na tron wstąpił jego syn,
Aleksander II, pojawiły się swobody. Otwarto Cytadelę
i inne więzienia polityczne, ułaskawiono wielu skazańców.
Pozwolono też na wydanie niektórych pism Mickiewicza,
a posiadanie poezji Z. Krasińskiego i J. Słowackiego nie
poczytywano już za zbrodnię. W Warszawie otworzono
Akademię Medyczną i pozwolono na założenie Towa-
rzystwa Rolniczego, którego prezesem został Andrzej hr.
Zamojski. Lata te zaznaczyły się rozkwitem Warszawy.
Budowano kolej, fabryki, powstawały nowe dzielnice,
rozwijał się przemysł.. Na scenę wprowadzono utwory
kompozytorów polskich.
Teatry rządowe Warszawy, mieszczące się przy pl. Tea-
tralnym cieszyły się subsydiami na operę i balet, co można
tłumaczyć wizytami w Warszawie cara, jego rodziny i gar-
nizonu, który również bywał w teatrze.
Moniuszko jako kapelmistrz opery zarabiał 1200 rb.
rocznie, co nie starczało dla tak licznej rodziny. Sytuację
ratowało wydawanie „Śpiewników” i koncerty. Wydatki
rosły. Dwóch synów i dwie córki umieścił w najlepszych
prywatnych szkołach.
Myślał o następnej operze, a na scenie chciał pokazywać
ludzi prawych i przenoszących polskość nad cudzo-
ziemszczyznę.
Libretto do opery „Hrabina Dyanna” (tytuł zmieniono
później na „Hrabina”). Napisał Włodzimierz Wolski.
Treść opery, raczej komicznej, jest błaha, a muzyka na
przemian lekko salonowa, liryczna lub marsowo-
staroszlachecka. Aluzyjność pewnych fragmentów była
z łatwością odczytywana przez publiczność. Gdy Chorąży
śpiewa mazurową piosenkę:
Pomnę, ojciec waści gadał:
Jeśli w sercu co zakole
Lub kto sęka w głowę zadał
Gdy masz troski, bole –
Ruszaj bracie, ruszaj w pole!
- to każdy rozumiał, że nie o polowanie chodzi, lecz jest
to zachęta do walki zbrojnej z ciemiężcą.
Duet Hrabiny z Kazimierzem jest majstersztykiem
śpiewanej konwersacji. 40 lat później Lehar wykorzystał
ten pomysł muzyczny w operetce „Wesoła wdówka”.
Premiera opery była wyznaczona na 1 stycznia 1860 r.
Większość swoich premier Moniuszko wystawiał 1 stycz-
nia, ale tym razem się nie udało, gdyż w Wigilię Bożego
Narodzenia Moniuszko zachorował i przeleżał dwa tygo-
dnie z jakimś dziwnym bólem serca, wobec tego premiera
odbyła się 7 lutego 1860 r. Operę przyjęto owacyjnie,
a „Gazeta Warszawska” zamieściła taką recenzję:
…”Hrabina” przedstawia nam nie tylko talent Moniuszki
w nowym świetle, w nowym rodzaju, ale nam wskazuje, jak
talent ten coraz bardziej staje się panem sztuki, jak panuje
nad sobą”…
Już w czasie pisania opery i pierwszych prób arystokracja
i plutokracja usiłowały utrącić operę. Moniuszko przeciw-
stawił się tym intrygom, lecz przypłacił to zdrowiem.
Skutkiem tych intryg był pierwszy atak sercowy, z którego
powagi jego otoczenie nie zdawało sobie sprawy. Był to
początek ciężkiej, nieodwracalnej choroby serca.
Po premierze „Hrabiny” Moniuszko bierze na warsztat
3 opery: „Rokiczanę” (z której wkrótce zrezygnował),
„Parię” i „Verbum nobile” (słowo szlacheckie), którą
skomponował w ciągu paru miesięcy. Libretto do niej
napisał Jan Chęciński (autor licznych komedii), który do
końca życia został głównym librecistą Moniuszki. Muzyka
do tej opery jest lekka, jakby mozartowska. Dużo w niej
radości życia, werwy i humoru.
„Verbum nobile” wystawiono tradycyjnie - w Nowy Rok
1861. Publiczność świetnie się bawiła, słuchając wesołej
muzyki, ale nadciągała burza polityczna.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Ujawnił się ruch wolnościowy. Z zapałem dyskutowano
sprawę narodową. W manifestacjach rej wodzili uczniowie
Szkoły Sztuk Pięknych. Na Woli uczczono pamięć po-
ległych w 1831 r.
W Warszawie zapowiedziano zjazd monarchów państw
zaborczych: cara rosyjskiego Aleksandra II, cesarza
austriackiego Franciszka Józefa i księcia pruskiego
Wilhelma. W dniu przyjazdu cara podpalono bramę
wjazdową. Cesarską lożę w teatrze oblano jakimś
śmierdzącym płynem i w ciągu jednej nocy trzeba było
zmienić obicia foteli i kotary.
Gdy trzej władcy zajęli lożę, publiczność wstała, odegrano
hymny i przedstawienie się zaczęło, ale w połowie II aktu
z galerii na widownię zaczęły spadać baloniki z cuchną-
cym gazem.
Na widowni byli głównie Rosjanie. Po II akcie honorowi
goście opuścili teatr i nie dokończywszy obrad wyjechali
z Warszawy. Teatr zamknięto na czas nieokreślony,
zwolniono większość aktorów i śpiewaków, a wielu
aresztowano.
25 lutego 1861r., w rocznicę bitwy grochowskiej
(25.02.1831 r.) tłum ludzi zebrał się na Rynku Starego
Miasta, aby udać się na pobojowisko, ale sotnia
(szwadron) Kozaków z nahajkami rozpędziła tłum.
Dwa dni później tłum zebrał się w kościele na Lesznie
i ruszył w stronę Starego Miasta. Kozacy wpadli w tłum
strzelając. Byli zabici i ranni. Pogrzeb ofiar odbył się
2 marca. Moniuszko dyrygował chórem podczas uro-
czystej mszy w kościele św. Krzyża, skąd wyruszył
kondukt na Powązki.
Na czele Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia
Publicznego stanął margrabia Wielopolski, który popeł-
niał jeden błąd za drugim. Skłonił namiestnika do
ogłoszenia m.in. Ustawy o „zbiegowiskach publicznych”.
I znów polała się krew.
W przeddzień rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki
(5.10.1817 r.) ogłoszono stan oblężenia w Warszawie,
a mimo to, 15 października ludność od rana zapełniła
kościoły: św. Jana, św. Anny i św. Krzyża. Gdy wojsko
okrążyło świątynie, wówczas od środka zaryglowano
drzwi. Dopiero wieczorem, gdy wojsko zagroziło
podpaleniem katedry, ludzie zgodzili się ją opuścić.
Nazajurz prałat Białobrzeski wydał cyrkularz (okólnik), że
wszystkie kościoły w mieście, nie tylko sprofanowane
przez wojsko carskie – będą zamknięte do czasu, aż rząd
zapewni im nietykalność. Władze carskie aresztowały
w Warszawie ponad 3000 osób.
Po cichu uchwalono żałobę narodową, obowiązującą
wszystkich Polaków w kraju, która nie pozwalała na żadne
rozrywki ani przedstawienia, więc Moniuszko znowu
został pozbawiony zarobków.
W życiu rodzinnym kompozytora nastał bardzo ciężki, pod
względem finansowym, okres. Z tych czasów zachowały
się dziesiątki listów kompozytora do wydawców, z prośbą
o pożyczkę w wysokości 10, 5, a nawet 2 rubli.
Wprawdzie opera była zamknięta, lecz odbywały się
próby, na które zapraszano „prywatnie” publiczność, co
dawało Moniuszce możliwość zarobienia na życie.
W Wilnie i Kownie wystawiano 4-aktową „Halkę”, we
Lwowie grano „Flisa”, w Rosji, Czechach i Poznaniu do
koncertów włączano pieśni Moniuszki, a mimo to nic nie
wpływało do kasy kompozytora.
W Warszawie życie kulturalne zamarło prawie zupełnie.
Wobec stanu bezrobocia zebrano pieniądze i namówiono
Moniuszkę, aby powtórnie udał się do Paryża i zabiegał
o wystawienie swoich oper. Bez powodzenia starał się
o wystawienie „Halki”, ale dzięki poparciu pianisty
Józefa Wieniawskiego ukazały się w Paryżu jego
34 pieśni „Echo de Pologne”, poznał G. Rossiniego, D.F.
Aubera i zaprzyjaźnił się z Ch. Gounodem.
Po powrocie do Warszawy dowiedział się o otwarciu
opery. Nie musiał już po kryjomu przed żoną sprzedawać
w antykwariacie cennych książek, by zdobyć parę rubli na
obiad.
W czerwcu 1862 r. wzmogła się w Warszawie akcja
zamachów. Strzelano do księcia Konstantego (syna cara
Rosji Mikołaja I), raniąc go. Dokonano dwóch nieudanych
zamachów na Wielopolskiego.
Po manifestacjach sierpniowych i październikowych na
pamiątkę Unii Lubelskiej i Horodelskiej oraz rosnących
reperkusjach, wyczuwało się rosnące napięcie.
W okresie bezpośrednio poprzedzającym wybuch powsta-
nia styczniowego, kompozytor dał wyraz swemu patriotyz-
mowi, biorąc czynny udział w wielu manifestacjach.
Moniuszko był nie tylko gorącym patriotą, ale też
świadomym społecznikiem i człowiekiem postępowym.
W okamgnieniu rozeszła się wiadomość w całym kraju, że
w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. rozpoczęło się
powstanie.
U Moniuszków spotykali się artyści z opery i inni znajomi.
Mówiono, że podobno pod bronią było już 20 tys. osób.
Broń stanowiły dubeltówki myśliwskie i tradycyjne kosy.
Rozbrojenie załóg rosyjskich nie udało się. Zdaniem
Moniuszki „już sama walka w naszych warunkach jest
zwycięstwem”
Francja popierała powstanie i żądała dla nas swobód,
w przeciwnym razie miała nie zawrzeć sojuszu z Rosją…
Kobiety zbierały się i szyły bieliznę dla powstańców.
Robiły szarpie, a młodsze pełniły rolę łączniczek, wożąc
zaopatrzenie do lasów, gdzie gromadzili się powstańcy.
Po krótkich rządach Langiewicza, w maju uformował się
Rząd Narodowy, jednak osobiste ambicje i różnice
poglądów nie sprzyjały porozumieniu.
10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Książę Władysław Czartoryski działając na emigracji,
uzyskał interwencję Francji i Anglii u cara w sprawie
polskiej. Aleksander II ogłosił amnestię dla powstańców,
którzy w ciągu miesiąca złożą na jego wezwanie broń,
ale nikt wezwania nie usłuchał. Ofiarne zrywy patriotów
szły na marne, mimo, iż coraz większe obszary objęte były
powstaniem. Na Litwie wodzem został Romuald Traugutt.
Brak amunicji, od początku zła organizacja, przeważające
siły przeciwnika – wszystko to przesądziło o losach
powstania, które i tak trwało długo, bo ponad półtora roku
i zakończyło się tragicznie 3.08.1864 r. W tym dniu
odbyła się egzekucja ostatniego dyktatora, wielkiego
patrioty, człowieka szlachetnego i światłego, Romualda
Traugutta, którego z czterema towarzyszami powieszono
na stokach Cytadeli w Warszawie.
Wynikiem powstania były tysiące mogił, osieroconych
rodzin, spalonych i rozgrabionych wsi i upadek ducha
społeczeństwa.
Tymczasem 22 listopada 1864 r. oddano do użytku
w Warszawie Most Kierbedzia.
Przed kilku laty Jan Chęciński wręczył Moniuszce libretto
do opery komicznej „Straszny Dwór”. I oto teraz – w cza-
sie tak tragicznym – Moniuszko natknął się znów na
poemat Adama Mickiewicza „Pan Tadeusz”, który po
powstaniu listopadowym pomagał ludziom odzyskać
spokój, a teraz wpłynął na decyzję kompozytora zabrania
się do pracy. Oto ten fragment:
…”Brzmi Polonez Trzeciego Maja! – Skoczne dźwięki
Radością oddychają, radością słuch poją,
Dziewki chcą tańczyć, chłopcy w miejscu nie dostoją,
Lecz starców myśli z dźwiękiem w przeszłość się uniosły,
W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posły
Po dniu Trzeciego Maja w ratuszowej sali
Zgodzonego z narodem króla fetowali.
Gdy przy tańcu śpiewano: „Wiwat król kochany!
Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!”…
Premiera „Strasznego Dworu” odbyła się we wrześniu
1865 r. W tej operze kompozytor nie wytyka grzechów,
wad lub śmiesznostek, lecz uwydatnia nastroje
patriotyczne. Miecznik w swej arii wskazuje, jakim
powinien być Polak:
…”Musi dzielnym człekiem być.
Piękną duszę i postawę
Niechaj wszyscy dojrzą w nim,
Śmiałe oko, serce prawe
Musi splatać w jeden rym.
Musi cnót posiadać wiele
Kochać Boga, kochać bratni lud”…
A gdy następnie Miecznik zaśpiewał na premierze:
…”Mieć w miłości kraj ojczysty,
Być odważnym jako lew
Dla swej ziemi macierzystej
Na skinienie oddać krew!”...
publiczność płakała ze wzruszenia, a owacja, jaką
urządzono Moniuszce, zamieniła się w manifestację
patriotyczną.
„Straszny Dwór” był utworem, w którym Moniuszko
osiągnął szczyt swych możliwości kompozytorskich
i ujawnił swój osobisty stosunek do świata i człowieka:
dobrotliwy uśmiech wobec słabostek ludzkich, pochwałę
dla cnót męskich i przywiązanie do tradycji.
By napisać taką operę, trzeba było samemu posiadać cnoty
zdobiące ówczesnego Polaka , trzeba było wyrastać
w przywiązaniu do kraju, do ziemi, do ogniska domowego.
Przepiękna aria Stefana (z kurantem) stała się szczytem
wypowiedzi lirycznej w muzyce.
Operę zamyka mazur tryskający energią i wesołością, być
może nawet bardziej artystyczny, niż ten z „Halki”.
Talent Moniuszki zajaśniał raz jeszcze w „Sonetach
krymskich”, lecz jeśli chodzi o operę, to nigdy już nie
osiągnął poziomu „Halki” i „Strasznego Dworu”.
Dzieci Moniuszki, nawet te najstarsze, nie zdawały sobie
sprawy z wielkości talentu ojca, ani miejsca, jakie zajmuje
w hierarchii muzycznej narodu. W 1865 r. kompozytor
pojechał do Lwowa z najstarszą córką Elżbietą, która doz-
nała tam olśnienia i powiedziała” „Ojcze, jesteś wielki!”.
Było to o tyle wzruszające, że przed laty jego ukochana
Omka powiedziała: „Stasiu, jesteś wielki”. Pobyt we
Lwowie był wielkim pasmem powodzenia i z dwóch
koncertów przyniósł dochód 5000 złotych polskich.
Po powrocie do Warszawy znów czeka go ciężka, ponad
siły praca, kłopoty, przykrości, intrygi. Nie był stworzony
do walki, więc zabiera mu to wiele energii i rujnuje
zdrowie.
Polityka rządowa spychała na dalszy plan wszystko, co
polskie. Zwalniano śpiewaków polskich a zatrudniano
włoskich.
Ogólne zmęczenie i zły stan zdrowia odbierały Moniuszce
pogodę ducha, chociaż „Halka” w samej Warszawie miała
już sto przedstawień.
Marząc o międzynarodowym uznaniu dla swych oper,
sięgnął do libretta „Parii” (wg książki Delavigne′a), które
napisał dla niego Jan Chęciński. Uważał, że Indie, pariasi,
największa krzywda człowieka, wynikająca z zacofanego,
kastowego ustroju – to powinno mieć powodzenie. Ta
muzyka miała mu utorować drogę w szeroki świat. Jakże
się mylił…
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Premiera „Parii” odbyła się dopiero po czterech latach od
wystawienia „Strasznego Dworu”, tj. 11 grudnia 1869 r.
Dekoracje i treść słowna przenosiły akcje do Indii, muzyka
zaś, dziwnie przypominała melodie litewsko-białoruskie.
Opera nie podobała się publiczności i po kilu przedsta-
wieniach zeszła z afisza. „Paria” nie utorowała Moniuszce
drogi na Zachód. Za to coraz większym uznaniem, na
szczęście, cieszyła się jego muzyka w krajach słowiań-
skich. W miarę, jak rozwijał się jego talent, Moniuszko
stawał się kompozytorem narodowym, zaś pod koniec
życia uznano go kompozytorem ogólnosłowiańskim.
„Halkę” pod kier. B. Smetany wystawiono w 1868 r.
w Czechach, gdzie przyjęto ją bardzo gorąco. Grano ją
również w Moskwie.
Wreszcie na początku 1870 r. premiera „Halki” odbyła się
w Petersburgu. Książę Konstanty grał w orkiestrze drugą
wiolonczelę. Wśród publiczności była obecna cesarzowa.
Gdy w asyście dwóch oficerów gwardii podeszła do
siedzącego w ostatnim rzędzie krzeseł Moniuszki i złożyła
mu gratulacje z powodu „przepięknej” opery. Moniuszko
pochylił się nad wyciągniętą dłonią dostojnej damy i spa-
dły mu przy tym okulary. Poczuł się zażenowany i bar-
dziej zgnębiony, niż wzruszony. Pobyt w Petersburgu był
ostatnią jasną chwilą w jego życiu.
Po powrocie do Warszawy otrzymał wiadomość o śmierci
ojca. Poczuł się nagle stary, nawet fizycznie gwałtownie
się zmienił.
W miarę przybywania lat Moniuszko stawał się coraz
bardziej drażliwy i nieodporny na najmniejszą nawet
przykrość, wobec czego rodzina chroniła go przed
czytaniem krytycznych recenzji. Jednak miał on swoje
małe słabostki: koniak i cygara. Nie można było nie
dostrzec, że kompozytor przeżywa zmierzch swych sił
twórczych, a ostatni koncert, po którym Moniuszko
spodziewał się pewnego dochodu – przyniósł deficyt.
Operetka „Beata” wyraźnie pisana dla szybkiego zdobycia
pieniędzy, też nie uratowała sytuacji materialnej. Nie przy-
niosła też satysfakcji artystycznej. Był to dość niefortunny
temat na operetkę – choroba i kalectwo. W dodatku, aby
objaśnić skomplikowaną akcję, zbyt często posługiwano
się recitativem (śpiew zbliżony do deklamacji). W operet-
ce zabrakło liryzmu i nie dopisały chóry. Krytyka
zaatakowała „Beatę” bardzo ostro, jakby recenzenci nie
zdawali sobie sprawy z tego, co zmusza kompozytora do
nieprzerwanej pracy nad pieśniami, operetkami,
urządzaniem koncertów, wykładami i dyrygenturą.
Chociaż żona Omka zdawała sobie sprawę z tego, jak
bardzo mąż potrzebuje odpoczynku, nie mogła mu pomóc,
gdyż nie były to czasy, aby kobieta należąca do wyższej
sfery mogła podjąć pracę zarobkową.
Czwarty czerwca 1872 r. był dniem gorącym i dusznym.
Wracając z kościoła Moniuszko z trudem wszedł na piętro.
Atak serca trwał do wieczora. Lekarz niewiele mógł
pomóc.
Jak pisała Maria Kalergis do córki – „jego trumnę na
Powązki odprowadziło 70 tys. osób”, a Warszawa liczyła
wtedy już około 350 tys. mieszkańców.
Na wielkiej, czerwonej płycie nagrobnej kompozytora, tuż
na tyłach kościoła Karola Boromeusza, wyryto tylko jedno
słowo MONIUSZKO, bez dat urodzin i śmierci i bez
podanego zawodu.
To piękny symbol! Całą resztę powinien znać każdy
Polak.
Gdyby Moniuszko ze swego pomnika na Placu Teatralnym
mógł przemówić, to zapewne by powiedział:
„Istnieją pomniki trwalsze, zdolne oprzeć się szaleństwom wojen – oto chociażby moja muzyka, moje opery, modlitwy kościelne, a nade wszystko – moje pieśni. Wiem, wiem, … śpiewacie je w szkole, w mieście, na wsi, przy kołysce i w czasie zabawy. Zawędrowałem pod strzechy, jak mój rodak, Adam i to cieszy mnie bardziej, niż te wianki u stóp mojego pomnika”.
Oprac. Krystyna Bielowska
Literatura:
Stanisław Łaniec. Stanisław Moniuszko. Olsztyn 2008
Witold Rudziński. Stanisław Moniuszko. PWN. Warsz. 1955
Witold Rudziński. Stanisław Moniuszko. Kraków 1972.
Nadzieja Drucka. Stanisław Moniuszko. Życie i twórczość. 1966
,,,
12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Dorobek kompozytora
65 mszy, litanii, psalmów
13 oper
11 operetek
12 tomów pieśni (268)
8 kantat i ballad
muzyka baletowa
oraz
bardzo liczne utwory: fortepianowe, orkiestrowe, organowe, kameralne
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Tablica Kołłątajowska
Na uroczystość, która odbyła się 17 czerwca 2019 r. Oddział Powiśle TPW otrzymał zaproszenie od Burmistrza Dzielnicy
Śródmieście m.st. Warszawy. Odsłonięcia tablicy dokonał Burmistrz Dzielnicy Pan Aleksander Ferens wraz
z Naczelnikiem Wydziału Kultury Panem Krzysztofem Czubaszkiem. Po uroczystości odbyła się, w Młodzieżowym
Domu Kultury przy ul. Łazienkowskiej 7, prelekcja prof. Bronisława Tregera poświęcona historii tamtych czasów.
Uroczyste odsłonięcie tablicy Kołłątajowskiej. Na zdjęciu (od lewej): Pan prof. Bronisław Treger, Burmistrz
Pan Aleksander Ferens, Naczelnik Wydziału Kultury Pan Krzysztof Czubaszek. W poczcie sztandarowym -
młodzież z XXI LO im. H. Kołłątaja.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13
W miejscu, gdzie stał dom, w którym spotykała się grupa
ludzi tworząca obóz reform w czasie Sejmu Czteroletniego,
tzw. Kuźnicę Kołłątajowską - odsłonięto tablicę
pamiątkową. Okazją do upamiętnienia była 230. Rocznica
Powstania Kuźnicy. Oprócz Hugona Kołłątaja –
duchownego i uczonego, w składzie Kuźnicy byli tacy
działacze społeczni jak:
kaznodzieja Franciszek Salezy Jezierski,
publicysta i poeta Franciszek Ksawery Dmochowski,
komediopisarz Franciszek Zabłocki,
powieściopisarz i historyk Julian Ursyn Niemcewicz,
poeta, filozof, matematyk i astronom Jan Śniadecki
oraz generał Jan Dembowski.
Dom, który zakupił Hugo Kołłątaj stał przy obecnej ulicy
Łazienkowskiej, naprzeciwko ośrodka sportowego Torwar.
Fo
t. A
. K
licz
kow
ska
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Kwiaty na Powiślu
Miłośnicy kwiatów ozdabiają swoje balkony rozmaitymi, pięknymi i kolorowymi gatunkami roślin. Jest wiele
takich miejsc na Powiślu i w Warszawie, ale nie zawsze można je dostrzec idąc ulicą, jak np. ten piękny balkon
znajdujący się na ósmym piętrze przy ul. Tamka 19/23, który także nie jest uwzględniany w konkursie
„Warszawa w kwiatach i zieleni”. A szkoda.
14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Piosenka
Kiedy pamięcią sięgam w przeszłość
I w mego życia czas miniony
To widzę ciebie uśmiechniętą
I czuje dotyk twojej dłoni.
Jesteś mi mamo świata obrazem
odbitym sercu moim maleńkim
Jesteś nadzieją, jesteś wytrwaniem
Jesteś kimś wielkim, czymś niemal świętym
Jesteś mi mamo wszystkim na świecie
Niebiańską gwiazdą promieniem złotym
Jesteś mi różą, co dała życie
Jesteś spełnieniem mojej tęsknoty
Chciałbym dziś mamo jak poeta
Wyrazić w słowach mego wiersza
że dla mnie byłaś i zostaniesz
ze wszystkich kobiet najpiękniejsza.
Srebrnowłosa
z ufnym spojrzeniem
z beztroskim uśmiechem
wolna od pytań o jutro
malutka staruszka
zanurzona w fotelu
i nieświadomości
pod czułą opieką
ziemskiego anioła
trwa w swojej
pogodnej starości
(A. Krysiak)
DZIEŃ MATKI – 26 maja
Fot. E. Wolffgram
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15
Jest przyjęte na świecie, że wszystkie tarcze drążące tunele metra mają imiona kobiece (dla
przeważnie 12 męskich pracowników podziemnej obsługi tarczy). Warszawskie mają imiona
kobiet powiązanych z historią Warszawy, np. Anna – Anna Mazowiecka, Maria – Maria
Skłodowska-Curie, Krystyna – Krystyna Krahelska, Elżbieta – wyjątek – imię żony dyrektora
nadzoru tuneli Marco Barbantiego, która wówczas powiła mu dziecko.
Na Powiślu przy wyjściu ze stacji Metra CNK stoi pomnik – herb i symbol Warszawy, który
zwrócił uwagę Francisco Paolo Scaglione - dyrektora naczelnego włoskiej firmy budowlanej
ASTALDI Sp. A., kierownika centralnego odcinka II linii Metra. Właśnie Dyrektor Scaglione
podejmował decyzje o nadaniu imion tarczom i to on poznał historię pomnika i wybrał
Krystynę Krahelską.
Krystyna od uruchomienia wydrążyła tunel od stacji Metro Dworzec Wileński do stacji
Centrum Nauki Kopernik, potem tunel ze stacji Księcia Janusza do Rondo Daszyńskiego.
Pracowała z szybkością 22 – 36,5 m/dobę nie licząc koniecznych przerw, wydrążyła w okresie
od 20 marca do 11 października 2013 (przez 25 tyg.) - 1959 m tunelu, od lutego do sierpnia
2018 (przez 116 dni) - 2541 m, razem 4.500 m. Tarcza Krystyna o symbolu S 646 ma 92 m
długości i 3 m średnicy.
Beata Tomecka
TARCZA KRYSTYNA
W II linii METRA budowanej w Warszawie jedną z tarcz
drążących tunel pod miastem, na odcinku zachodnim,
nazwano imieniem Krystyny Krahelskiej.
Fot. https://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_M2_metra_w_Warszawie
Z życia TPW
Z życia TPW
Z życia TPW
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Jubileusz Pani Barbary Jaszczyńskiej – wieloletniego skarbnika
Oddziału Powiśle TPW
16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Droga i kochana Pani Basiu
z okazji jubileuszu
- 80. rocznicy Twoich urodzin –
i w podziękowaniu
za pracę społeczną w Oddziale Powiśle
Towarzystwa Przyjaciół Warszawy
wyrażamy głęboką wdzięczność
Serdecznie dziękujemy
za wszystko, co uczyniłaś,
życząc Ci zdrowia i wszelkiej pomyślności,
dobrych przyjaciół i ludzkiej życzliwości.
Pielęgnuj swoje marzenia,
Trzymaj się ideałów i bądź szczęśliwa
Pani Barbara Jaszczyńska w lokalu biura na uroczystym Jubileuszu
zorganizowanym przez Zarząd Oddziału Powiśle TPW
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Kwiaty na grobach poległych Powstańców Warszawskich
Kombatanci z Koła nr 20 Energetyków Warszawy każdego roku w przeddzień rocznicy Powstania Warszawskiego
składają kwiaty na grobach swoich poległych kolegów. W tym roku, z ramienia Oddziału Powiśle, w tych czynnościach
brał udział Pan Paweł Leszczyński. Na zdjęciu górnym przy kwaterze powstańców Elektrowni Warszawskiej stoją: Pani
Helena Tomasik, Pani Helena Jabłońska, Pan Paweł Leszczyński i Pan Edward Tracewski.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
18 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Fragment mowy pogrzebowej
„Przyszliśmy, aby modlić się i towarzyszyć w ostatniej drodze zmarłej św. pamięci Czesławie.
Śmierć jej przyszła niespodziewanie, zaskoczyła i zasmuciła nas wszystkich. Odeszła bez słów
pożegnania tak jakby nie chciała swym odejściem nas smucić. Pani Czesia, Czesia tak mówiliśmy do
zmarłej, była osobą życzliwą, kochała ludzi, żyła dla drugiego człowieka. Z wykształcenia była
ekonomistką i całe życie pracowała jako księgowa. Do ostatnich dni swojego życia rozliczała
i naliczała należności. Praca była jej pasją. Poświęcała życie pracy ale na pierwszym miejscu był Syn
i Synowa, żyła dla nich i zawsze była gotowa nieść im pomoc.
Św. pamięci Czesia była zaangażowana w życie społeczne. Przez dwie kadencje pełniła funkcję
sekretarza Rady Nadzorczej SBM „Torwar”. Przez wiele lat była czynnym członkiem komisji
społeczno-kulturalnej. Z pełną odpowiedzialnością wykonywała polecone jej zadania i pracę. Była
osobą pogodną, wesołą, lubiła śpiewać i tańczyć. Należała do chóru „Pogodna Jesień” i przez ostatnie
3 lata śpiewała w parafialnym chórze. Swoim wdziękiem i radością zarażała innych. Tak liczna
obecność nas tutaj zgromadzonych jest wyrazem wdzięczności św. pamięci Czesławy za okazane
serce, codzienną radość. Wszyscy mamy w pamięci dobre i piękne chwile życia św. pamięci
Czesławy.
Droga Czesiu dziękujemy Ci za wszystko co robiłaś dla nas. Niech Bóg przyjmie Cię do swojej
chwały.
Cecylia Melnik
Pani
Czesława Olszewska
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19
Pani Janina Chołoniewska
Pani Janina pozostawiła wśród nas, członków Oddziału Powiśle
TPW, ogromną pustkę. Była osobą niezwykle życzliwą ludziom
i emanującą ciągle radością życia. Uczestniczyła we wszystkich
organizowanych przez Oddział imprezach i spotkaniach. Przez
kilka ostatnich lat pełniła funkcję w Komisji Rewizyjnej
Oddziału.
Miłym zaskoczeniem dla nas był fakt, kiedy pokazała nam
zebrane pieczołowicie wszystkie kolejne numery archiwalne
kwartalnika „Na Powiślu”. Ceniła to pismo, czemu dawała
niejednokrotnie wyraz. Poniżej drukujemy list, który niedawno
do nas przysłała. Dla takich ludzi warto więc pracować
Będzie nam Jej teraz bardzo brakowało.
EW
Szanowna Pani Prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Pani Elżbieta Wolffgram
Rozpoczął się rok 2019 i w związku z pięćdziesięcioleciem Towarzystwa na Powiślu chciałabym życzyć samych
sukcesów oraz nieustającego zadowolenia z pracy społecznej.
Jestem członkiem Towarzystwa od 1998 roku i pragnę podzielić się moimi odczuciami na temat Gazetki
„NA POWIŚLU”. Z niecierpliwością oczekuję każdego kolejnego egzemplarza, który dostarcza mi wspaniałej
lektury historycznej. Każdy artykuł jest świetnie opracowany, widać ogromne zaangażowanie całego Zespołu
Redakcyjnego. Dorobek pracy jest kolosalny.
Urodziłam się w Warszawie i do Powstania Warszawskiego mieszkałam na ulicy Bednarskiej. Po powstaniu
od 8 lutego 1945r. na ulicy Cichej na Powiślu, gdzie rozpoczęłam naukę w szkole na Drewnianej a następnie
u sióstr Szarytek i u Górskiego. Całe moje dziecięce i młodzieżowe życie związane było z Powiślem aż do roku
1957, kiedy to założywszy rodzinę wyprowadziłam się na Ochotę. Nadal jednak często przyjeżdżałam na
Powiśle odwiedzać mamę i krewnych a potem na spotkania w kole. Nastrój który panuje na tych spotkaniach
sprawia, że czuję się jak w innym świecie. Jest to świat kultury, wspomnień i wspaniałych obyczajów.
Niezwykle interesujące są dla mnie zeszyty wydawane przez redakcję towarzystwa o sławnych postaciach
z Powiśla. Z sentymentem także wspominam koncerty, które odbywały się w zamku Ostrogskich, a które
prowadził niezapomniany Bogdan Zalewski. Występy wybitnych artystów scen warszawskich wnosiły wiele
piękna do naszego życia. Coroczny konkurs „Warszawa w kwiatach”, w którym wielu mieszkańców Powiśla
zdobyło wyróżnienia był wspaniałą akcją promującą walory estetyczne naszego miasta.
Pragnieniem moim jest aby działalność oddziału Powiśle rozwijała się dalej w tak pomyślny i twórczy sposób.
Janina Chołoniewska
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Opowieści Warszawskiego Dziadka
„Zaczarowany ogród” (audycja radiowa z dn. 1.06.1993 r.)
Czy trafiają się dziś jeszcze zaczarowane ogrody?
Czy istnieją one tylko w wyobraźni autorów bajek dla
dzieci lub w wieczornych opowiadaniach i koły-
sankach? Istnieją, a spotkać je można nieoczekiwanie,
czy to w czasie sobotnio-niedzielnych spacerów, czy
dłuższych wypadów w krainę przeżyć, doznań i wzru-
szeń, po prostu w Polskę.
Niedaleko od Warszawy, niecałe 20 kilometrów
w górę Wisły, leży miejscowość Błota. Mimo tak
nieprzychylnej nazwy jest tam cienisty lasek i długa,
piaszczysta plaża. Gorący piasek parzył, a suche
igliwie z karłowatych sosenek kłuło stopy.
Wchodziłem na wznoszące się od Wisły, poro-
śnięte zagajnikiem, piaszczyste wzgórze, zmierzając
w kierunku Świdrów wielkich. Chciałem dotrzeć tego
dnia do Maciejowic, tragicznego pola bitewnego.
Głowę miałem pełną tych Maciejowic. Tadeusz
Kościuszko pieczętujący swą raną ostatni akt dramatu
i ksiądz Grzegorz Piramowicz, proboszcz maciejo-
wicki, otwierający nową erę w kulturze polskiej
inicjatywą założycielską Komisji Edukacji Narodo-
wej. Z tych stron, z ziemi Maciejowicko-Żelechow-
skiej, posłował Joachim Lelewel. Miał tu swoje
włości Ignacy Wyssogota Zakrzewski, prezydent
Warszawy, współtwórca Konstytucji 3 maja. Przeby-
wał tam również Romuald Traugutt, ostatni dyktator
Powstania Styczniowego. Jakież skupisko historii.
Tak zamyślonemu, cofniętemu w przeszłość,
zastąpiło drogę siatkowe ogrodzenie czyjejś posesji,
na tym piaskowym wzgórku zarośniętym młodym,
sosnowym zagajnikiem. Rozglądając się wokół,
szukając dogodnej ścieżki, zobaczyłem za tą siatką
zaczarowany ogród. Nie wyimaginowany, nie z bajki.
Prawdziwy zaczarowany ogród. Między sosenkami
kwitły piękne kwiaty. Olbrzymie storczykowate
smolinosy, wczesne gladiole, irysy, goździki, krzewy
róż. Małe jeziorka porośnięte wodorostami, z dużymi
liśćmi kwitnących nenufarów przetaczały swe
miniaturowe wodospady do tarasowo położonych
niższych partii. Jakieś misterium, krasnoludkowe
„wodogrzmoty Mickiewicza”. A wśród tego
zaczarowania, jakby na moment zastygłe w bezruchu
postacie. Średniowieczni rycerze w turniejowych
zapasach. Niezwyciężony Zawisza Czarny i obok
szarża ułańska. Wojowie polscy dążący pod
Grunwald i maciejowiccy kosynierzy ze swym
Naczelnikiem. Żołnierze księcia Józefa spod Raszyna
i husaria Skrzetuskiego w pełnym galopie. I ci
z września 1939 roku, którym deszcz, jesienny deszcz
bębnił w hełmu stal, na przemian z wrażą kulą, która
kładła ich pokotem pod brzozowymi krzyżami.
Przecieram oczy. Ogród, zaczarowany ogród nie
znika. Dotarłem do furtki. Zadzwoniłem. Głośne
szczekanie psów o tonie przyjaznym i gospodarze,
młodzi, życzliwi, zapraszający.
- Przepraszam państwa, ale nie mogłem oprzeć się
ciekawości. Przecież nie często trafia się do
zaczarowanych ogrodów. – Prosimy. To nie żadne
czary. To nasza praca i pasja. Ogrodnicza mojej żony
i rzeźbiarska moja.
Długa była rozmowa z Edmundem Majkowskim
i jego żoną. O pięknie przyrody, o jej rozumieniu
i umiłowaniu, o rozumieniu również wartości naszej
historii. Tej historii, której karty zapisywane były
męstwem i krwią, rejestrowane rzeźbami, które
wtopione w przyrodę tworzyły ten przedziwny ogród
zaczarowania.
Ileż takich zaczarowań i oczarowań możemy
spotkać w czasie naszych wędrówek po kraju. Ileż
możemy się z nich nauczyć prawdy, i tej historycznej
i tej ludzkiej.
Trzeba tylko pilnie śledzić wskazań igły kompasu
i wsłuchiwać się w drganie własnego serca
Bohdan Grzymała Siedlecki
20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Echa jubileuszu Pani Prezes Elżbiety Wolffgram
Zamieszczamy życzenia od zaprzyjaźnionego z nami Oddziału Stare Miasto oraz jego Honorowego Prezesa Pani
Krystyny Grzelak, które otrzymała Pani Prezes Elżbieta Wolffgram, a których nie udało nam się umieścić w poprzednim
numerze.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21
Zarząd Oddziału Powiśle Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Dziękujemy bardzo za zaproszenie na uroczystości Jubileuszowe pani Prezes ELżbiety Wolffgram, Jubileusz 80 –lecia urodzin oraz Jubileusz 15 lecia pełnienia funkcji Prezesa Oddziału. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem tej uroczystości, prezentacji życia i działalności
Pani Elżbiety, pięknie zorganizowanej przez Zarząd Oddziału Powiśle w Śródmiejskim Domu Kultury. Podziwiamy działalność Pani Elżbiety, zasługującej na życzliwość ludzi oraz na tak piękny benefis. Życzymy wielu jeszcze sukcesów w dalszej działalności i realizowaniu swoich pasji. Serdecznie pozdrawiam - Krystyna Grzelak - Honorowy prezes Oddziału Stare Miasto TPW.
Zarząd Oddziału Stare Miasto Tow. Przyjaciół Warszawy
składa serdeczne Gratulacje
pani Elżbiecie WOLFFGRAM
z okazji Jubileuszu 80 – lecia urodzin
wyraża wielkie uznanie za wszelkie osiągnięcia życiowe osobiste, zawodowe i rodzinne,
za osiągnięcia artystyczne - za malowanie pięknych obrazów i organizowanie wystaw ;
oraz
z okazji Jubileuszu 15 –lecia pełnienia funkcji Prezesa Oddziału Powiśle,
z wielkim oddaniem i zaangażowaniem prowadzenia Oddziału Powiśle -
Towarzystwa Przyjaciół Warszawy
w działalności na rzecz Towarzystwa, Dzielnicy Powiśle, Śródmieścia i całej Warszawy,
docenionej poprzez wyróżnienie otrzymaną nagrodą gazety “Śródmieście”
Składamy także najlepsze życzenia na dalsze lata życia i działalności.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------“Nie ma takich chwil, których nie można przeżyć uczciwie i być szczęśliwym-“ -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Zarząd Oddziału Stare Miasto TPW
NR 48-49 • czerwiec-wrzesień 2019 __________________________________________________________________________
Polskimi śladami na Białorusi
Wycieczkę historyczno-patriotyczną zorganizowała Pani Wiesława Dłubak-Bełdycka. Po Grodnie, które zwiedzaliśmy
pierwszego dnia oprowadzał nas miejscowy przewodnik. Piękna bazylika p.w. Św. Franciszka Ksawerego, Stary i Nowy
Zamek, zabytek architektury staroruskiej - cerkiew prawosławną p.w. Borysa i Gleba oraz złożenie kwiatów na grobie
Elizy Orzeszkowej. W miejscowości Bohatyrowicze, dokąd jeździła E. Orzeszkowa i gdzie pisała swoją powieść „Nad
Niemnem” odwiedziliśmy symboliczny grób Jana i Cecylii. Złożyliśmy kwiaty przy pomniku postawionym w miejscu,
gdzie zginął Jan Piwnik „Ponury” w miejscowości Bogdany (w pobliżu Jewłasze). Odwiedziliśmy w Starych
Wasiliszkach dom w którym mieszkał Czesław Niemen, zanim jako repatriant przybył do Polski. Później były ślady
Mickiewiczowskie: Nowogródek, Zaosie, Świteź. Zwiedziliśmy muzeum w odbudowanym dworku, w którym urodził się
Tadeusz Kościuszko w miejscowości Mereczowszczyzna oraz w Hruszkówce - popadający w ruinę dom Tadeusza
Rejtana, upamiętnionego przez Matejkę na obrazie. Były też zamki – w Mirze i w Nieświeżu związane z rodem
Radziwiłłów oraz ruiny po monumentalnym zamku Sapiehów w Różanie. Zakończeniem było zwiedzanie Brześcia oraz
Twierdzy Brzeskiej i pałacu Niemcewiczów w Skokach.
22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Bogdany – pomnik upamiętniający
Jana Piwnika „Ponurego”
Stare Wasiliszki - Muzeum
Czesława Niemena
Pani Wiesława Dłubak-Bełdycka
przy grobie Elizy Orzeszkowej
Mereczowszczyzna – miejsce urodzenia Tadeusza Kościuszki
_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle
Dworek Mickiewiczów w Nowogródku oraz dworek w Zaosiu, gdzie urodził się Adam Mickiewicz
Zamki Radziwiłłów w Mirze i Nieświeżu
Fot. A Kliczkowska
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23
Skoki – dworek, w którym urodził się Julian Ursyn
Niemcewicz. Tutaj także 15 grudnia 1917 r. podpisano
pokój pomiędzy Rosją i Niemcami
Twierdza Brzeska – Brama Kobryńska
W HOŁDZIE WARSZAWSKIM POWSTAŃCOM
Wydrukowano w Promo Print - poligrafia i reklama, ul. Zwycięzców 4d, 03-941 Warszawa www.promo-print.pl
Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Paweł Leszczyński
Korespondencję należy kierować na adres: TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem:
http://www.srodmiescie.warszawa.pl/strona-574-na_powislu.html
Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach
Fo
t. P
. L
eszc
zyń
ski
Fo
t. E
. D
om
ań
ska