Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

28
Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle Radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w miłym, rodzinnym gronie oraz dobrego, szczęśliwego Nowego 2015 Roku życzy Redakcja __________________________________________________________________________________________________________ NR 33 grudzień 2014 ISSN 1689-9091

Transcript of Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

Page 1: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

Na Powiślu

Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle

Radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w miłym, rodzinnym gronie

oraz dobrego, szczęśliwego Nowego 2015 Roku

życzy Redakcja

__________________________________________________________________________________________________________

NR 33 grudzień 2014 ISSN 1689-9091

Page 2: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Dziś już pewnie nikt nie potrafi sobie wyobrazić bożo-

narodzeniowego klimatu bez dźwięków kolęd, pastorałek.

Słuchanych, śpiewanych głośno, nuconych z cicha.

Ich początkiem staje się zachwyt nad Miłością, która

„Ciałem się stała”, i ten zachwyt serce ludzkie zapragnęło

wyśpiewać.

Z naszym obyczajem świątecznym wiąże się uroczysta

kolacja nazywana Wigilią, która zbiera wszystkich

domowników i zaproszonych gości przy wspólnym stole

oraz łamanie się opłatkiem i składanie życzeń.

Dlaczego jest święto

Bożego Narodzenia?

Dlaczego wpatrujemy

się w gwiazdę na niebie? Dlaczego śpiewamy kolędy?

Dlatego, żeby się nauczyć

miłości do Pana Jezusa.

Dlatego, żeby podawać

sobie ręce.

Dlatego, żeby

uśmiechać się do siebie.

Dlatego, żeby sobie

przebaczać. ks. Jan Twardowski

Termin kolęda pochodzi od łacińskiego słowa –

calendae, oznaczającego pierwszy dzień miesiąca. Po

reformie kalendarza dokonanej przez Juliusza Cezara w 45

r. p.Ch. caledae styczniowe rozpoczynały nowy rok.

Pierwsze dni nowego roku obchodzono bardzo uroczyście.

Z ową kalendą styczniową wiązał się zwyczaj odwiedzania

się, składania sobie nawzajem życzeń i wymieniania

prezentami. Noworoczne zwyczaje rzymskie dotarły

w VI – VII wieku na Bałkany do Greków, bałkańskich

ludów słowiańskich i dalej na Ruś, i do Polski. Dlatego

też na początku nazwa „kolęda” oznaczała pieśń

noworoczną , w której zawarte były życzenia pomyślności

i urodzaju na nowy rok.

Dopiero później wykształciła się kolęda rozumiana jako

„pieśń religijna o tematyce związanej z narodzeniem

Chrystusa”. W okresie od średniowiecza do XVI wieku nie

wyróżniała się ona spośród innych pieśni religijnych.

Obecnie w Polsce kolędy są śpiewane w okresie od 24

grudnia (Pasterka) do 2 lutego.

Od kolęd należy odróżnić pastorałkę. Jest to odmiana

kolędy o wątkach zaczerpniętych z życia codziennego

i motywie przewodnim – wędrówki pasterzy do Betlejem,

która w odróżnieniu od kolędy nie jest wykonywana w na-

bożeństwach religijnych ze względu na swój świecki

charakter.

Na ziemiach polskich termin kolęda posiadał wiele zna-

czeń i odnosił się do pieśni noworocznych i obrzędów,

podarków, metaforycznych kazań noworocznych, wizyt

duszpasterskich, modlitw do Boga oraz właściwych pieśni

bożonarodzeniowych.

Początkowo kolęda oznaczała pieśń związaną z obrzę-

dami noworocznymi. Przebierańcy w okresie od Bożego

Narodzenia do Trzech Króli odwiedzali domy, często

przebrani za tury, wilki, konie, kobiety – śpiewali pieśni

zwane godowymi (starosłowiański god – czas, rok).

Obok zwyczaju kolędowania istniał w dawnej Polsce

obyczaj przekazywania sobie nawzajem podarków.

Prezenty otrzymywały osoby tego samego stanu, a także

służba. Ubodzy i podwładni. Tego typu zwyczaj został

odnotowany w księgach dworskich oraz sylwach szlachec-

kich i mieszczańskich z czasów Władysława Jagiełły, i ko-

lejnych władców XV wieku.

Motyw symbolicznego prezentu pojawiał się w kaza-

niach noworocznych zwanych kolędami. Głoszący kazanie

kapłan „wręczał” zwierzę, ptaka czy też owada osobom

z różnych stanów, jednocześnie charakteryzując prezent.

I tak np. król otrzymywał lwa, szlachta kwokę, mieszcza-

nie żurawia, duchowni strusia, panny pszczółkę, a małżon-

kowie parę gołębi.

Termin kolęda odnosił się też do darów zbieranych

podczas wizyty duszpasterskiej przez księdza. Kolędę zaś,

w znaczeniu poetyckiej modlitwy do Boga, wprowadzają-

cej błagalny nastrój, zawierają pośmiertnie już opubliko-

wane „Fragmenty” pism Jana Kochanowskiego.

Tobie bądź chwała, Panie wszego świata….

W rozwoju kolędy – bożonarodzeniowej pieśni religij-

nej znaczącą rolę odegrali, przybyli do Polski w XIII wie-

ku franciszkanie, szczególnie pielęgnujący kult żłóbka.

Według tradycji, autorem pierwszej kolędy był św.

Franciszek z Asyżu i była ona śpiewana w zorganizowanej

przez niego szopce. W Polsce przygotowywane przez

zakonników jasełka przyciągały wiernych, którzy z bie-

giem czasu zaczęli w nich czynnie uczestniczyć.

Obok franciszkanów niezaprzeczalny wpływ na rozwój

kolęd mają także włoscy benedyktyni. Wraz z powstawa-

niem nowych klasztorów napływały też księgi zawierające

teksty pieśni bożonarodzeniowych. Tak więc kolędy nie są

naszym rodzimym wytworem, co na początku XX wieku

podkreślał Stanisław Dobrzycki. Ale, jak pisał :

„Przyszły do nas kolędy z Zachodu, to prawda, ale ta

roślina z pod innego nieba u nas przyjęła się tak dobrze, że

wytworzyła nowy typ, nową odmianę”.

Chodziło tu głównie w dużej mierze o pastorałki,

w których zagościły przede wszystkim elementy polskie-

go folkloru – polskie imiona pasterzy, polskie instrumenty

muzyczne czy też żłóbek przypominający polską szopę

oraz słowiańską nutę liryzmu w utworach.

2 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 3: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Najwcześniejsze zapisy tekstów kolęd w języku pol-

skim, jeszcze bez muzyki pochodzą z I połowy XV wieku.

Wśród pierwszych utworów znajdują się tłumaczenia

z łaciny i języka czeskiego oraz polskie teksty oryginalne.

Najstarsza zachowana polska kolęda, pochodząca z 1424

roku , to „Zdrów bądź, Królu Anielski”. Została ona spisa-

na przez spowiednika królowej Jadwigi, Jana Szczeknę.

„Zdrów bądź królu anielski,

K’ nam na świat w ciele przyszły,

Tyś zajisty Bóg skryty

W święte, czyste ciało wlity”.

Kolęda w odniesieniu do kompozycji muzycznej jako

„pieśń o narodzeniu Chrystusa” po raz pierwszy pojawia

się w połowie XVI wieku. Spotykamy, już wówczas,

drukowane teksty i melodie. Z XVI wieku pochodzi około

100 kolęd, a wśród nich znana wszystkim i śpiewana do

dziś kolęda „Anioł pasterzom mówił”.

Prawdziwy rozkwit polskiej kolędy nastąpił w renesan-

sie i baroku. Wtedy kolęda stała się popularnym gatun-

kiem literackim i muzycznym. W baroku zaś pojawiła się

pastorałka. Twórcą tego gatunku był Jan Żabczyc, który

stworzył typ kolędy opartej na melodiach tańców ludo-

wych i świeckich; do tekstów wprowadził elementy

komizmu i obyczaje ludowe.

Prawdziwy rozkwit kolęd – „złoty wiek polskiej

kolędy” przypada na barok Ogromna większość kolęd

śpiewanych do dziś, w polskich kościołach i domach,

pochodzi z tamtego właśnie okresu – XVII i XVIII wieku.

Kolędą barokową bez wątpienia jest „W żłobie leży”,

przypisywana Piotrowi Skardze - do melodii poloneza

koronacyjnego króla Władysława IV. Inną, bardzo popu-

larną kolędę „Bóg się rodzi”, także do melodii w rytmie

poloneza, napisał Franciszek Karpiński.

Twórcami kolęd w tamtym okresie byli także m.in.

Mikołaj Sęp Sarzyński i Andrzej Morsztyn, a w XIX

wieku Feliks Nowowiejski i Zygmunt Noskowski.

Kolędę „Lulajże Jezuniu” Fryderyk Chopin zacytował

w środkowej części scherza h-moll op.20. Z kolęd

XVI-wiecznych zachowała się do dziś żywa „Anioł

pasterzom mówił”.

W XIII wieku franciszkanie zapoczątkowali zwyczaj

kołysania dzieciątka kontynuowany przez siostry klaryski

i karmelitanki. Przy szopce lub żłóbku wystawiano

misteria bożonarodzeniowe i śpiewano. Ten gatunek kolęd

rozwinął się szczególnie w wieku XVII. Z tego czasu

pochodzą „Gdy śliczna Panna…”, „Lulajże Jezuniu” czy

kolędy o tematyce pasterskiej tj. „Dzisiaj w Betlejem”

i „Przybieżeli do Betlejem pasterze”.

Kolędy polskie są źródłem tradycji narodowych, napi-

sane do melodii polskich tańców: poloneza, kujawiaka czy

mazurka. Wyraźnie w XVII stuleciu następuje unarodo-

wienie kolęd. Zmieniono wówczas wszystkie realia w ten

sposób, że zamiast palm pojawiły się świerki i jodły, grotę

zastąpiła szopa, pasterze otrzymali polskie imiona. Są też

nawiązania do polskich realiów społecznych – w szopce

zjawiają się pasterze, wyraźnie uosabiający stan chłopski,

zaś Trzej Królowie symbolizują szlachtę.

Piękną i wzniosłą kolędą jest „Bóg się rodzi, moc

truchleje…” autorstwa Franciszka Karpińskiego z XVIII

wieku. Kolęda ta została napisana w roku 1787. Był to

okres po pierwszym rozbiorze Polski, w czasie przygoto-

wań do Sejmu Wielkiego. Charakteryzował się tym, że

w umysłach światłych ludzi tej epoki jawiła się potrzeba

głębokiej reformy państwa i ratowania niepodległości.

Ale był to również czas, kiedy drogi i sposób myślenia

władzy i elit intelektualnych diametralnie się rozeszły.

Elity władzy nie rozumiały istoty zagrożenia i wydawało

im się, że jakoś to będzie, a elity intelektualne, twórcy

reform Sejmu Wielkiego wiedziały, że nie ma już czasu,

i konieczne są radykalne zmiany. Tu i teraz! Dlatego też

w zakończeniu tej kolędy, w ostatniej zwrotce - napisanej

w takt poloneza - została umieszczona zwrotka ze

słowami:

„Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą,

W dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę Swą

siłą”

Twórca kolędy – Franciszek Karpiński ( autor „Kiedy

ranne wstają zorze”) w momencie, gdy okazało się, że na-

stąpił drugi i trzeci rozbiór Polski, przeżył ogromne roz-

czarowanie zachowaniem polskich elit w Warszawie, do

tego stopnia, że natychmiast z niej wyjechał i już nigdy nie

chciał powrócić. Był mocno zdegustowany, nie pojmował

ich myślenia .Na wieść o podpisaniu III rozbioru – w ciągu

jednej nocy osiwiał. Osiadł na stałe na Białostocczyźnie.

Zajął się pracą fizyczną i już nie napisał żadnego utworu.

Widział natomiast sens pracy wśród prostego ludu i dla

niego pracował. Jego twórczość znalazła też niesamowity

oddźwięk. Książeczki z pieśniami były rozchwytywane

i śpiewano je niemal w każdym kościele.

Popularny utwór „Mędrcy świata, monarchowie” to

dzieło Stefana Bortkiewicza, który napisał słowa i ks.

Zygmunta Odelgiewicza – kompozytora muzyki w XIX

wieku. Kolędy w tym czasie pisali wybitni literaci, poeci

i kompozytorzy. Np. „Mizerna cicha” jest autorstwa

Teofila Lenartowicza, a „Chrystus się nam narodził”

Juliusza Słowackiego. Drugie unarodowienie kolęd nastą-

piło właśnie w okresie zaborów, a dokładniej od Powstania

Listopadowego. Boże Narodzenie wiązano z nadzieją na

odzyskanie niepodległości.

Kolędami można opowiedzieć historię Polski od

Powstania Listopadowego aż do naszych czasów.

Są kolędy związane z okresem między powstaniami,

z powstaniem styczniowym, z 1918 r., np. „Przybieżeli do

Betlejem żołnierze”.

Jeden z najbardziej zasłużonych badaczy kolęd pol-

skich, którego już cytowałam, Stanisław Dobrzycki,

pisał:

„Chyba nigdzie pieśni na Boże Narodzenie nie stały się

czymś tak bardzo narodowym, tak dziwnie przez cały

naród ukochanym i pielęgnowanym, jak w Polsce”.

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3

Page 4: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Poeci romantyczni, jak również autorzy kolęd później-

szych, będą świadomie nawiązywać do konwencji

ukształtowanej w baroku. Albowiem, jak pisze Barbara

Krzyżaniak:

„Kolęda wieku XVIII jest już pieśnią o wyraźnie

skrystalizowanych cechach narodowych. Radosny nastrój,

jaki w niej panuje, ton czysto polski, wyrażony najczęściej

taneczną rytmiką w przebiegu melodii, i polska sceneria

jako tło wydarzeń betlejemskich, to elementy, które

przyczyniły się do popularności tego gatunku pieśni,

trwającej nieprzerwanie przez okres kilku wieków”.

Madonna z Dzieciątkiem

Bartolomé Esteban Pérez Murillo XVII w

W XIX wieku powstała też kolęda, która cieszy się

ogromną popularnością w Polsce – „Cicha noc”.

Przyszła do nas z Niemiec. Powstała w przeddzień Wigilii

1818 roku w małej wiosce Obendorf niedaleko Salzburga.

W czasie ostatniej próby przed uroczystą Pasterką w ma-

łym kościółku popsuły się organy. Josef Mohr – wikary

kościoła Św. Mikołaja, nie chcąc dopuścić aby parafianie

pozbawieni byli muzyki w ciągu kilku godzin napisał

kilkustronicowy wiersz, a Franz Gruber, organista z są-

siedniej wioski napisał muzykę na 2 głosy solo z akom-

paniamentem gitary. Jej prawykonanie odbyło się w cza-

sie Pasterki 1818 roku. Od tej pory popularność tej kolędy

z każdym dniem rosła. Do Drezna zabrali ją wędrowni

rzemieślnicy. Tam też wydrukowano po raz pierwszy jej

słowa i nuty. Nazwano ją „Stille Nacht”. Dziś dotarła do

niemal wszystkich zakątków świata.

Z końcem XVIII wieku rozpowszechnił się w Polsce

zwyczaj, blisko związany z kolędą, dzielenia się

opłatkiem. Obyczaj ten przywędrował do nas z Włoch, ale

znany był też na Litwie i w Czechach. Był symbolem

braterskiej więzi, miłości i oddania oraz powierzenia się

Bożej opiece. Szczególną wymowę miał w latach niewoli.

Pisał o tym Jan Ignacy Kraszewski:

„ Dosiego roku, życząc panu bratu,

Kiedy w rozłące pędzim dni ostatek,

(choć dziś ten zwyczaj obojętny światu),

- ślę Ci opłatek.

Dla nas on zawsze świętość wyobraża,

pamiątkę łaski udzielonej z nieba,

a oprócz skarbu branego z ołtarza

- własny kęs chleba.

To ojców naszych obyczaj prastary,

rodzinnej niwy maluje dostatek,

symbol braterstwa, miłości i wiary,

Święty opłatek!”

Ale wróćmy do kolęd polskich XX - wieku. Witold

Lutosławski opracował 20 polskich kolęd, które przetłu-

maczono na język angielski.

Jak już wspomniałam są kolędy związane 1918 rokiem,

ale też i 1939, np. „Kolęda warszawska” z tekstem

Stanisława Balińskiego, czy patriotyczne wersje kolęd

z okresu okupacji, jak „Lulajże, Jezuniu, na polskiej

ziemi”. Istnieje też piękna kolęda na melodię piosenki

„Serce w plecaku”, opowiadająca o tym jak żołnierz polski

z Powstania Warszawskiego przyszedł do Betlejem. Wielu

składało dary, Dzieciątku, a ono wybrało spośród

wszystkich darów serce polskiego żołnierza. Wcześniej,

jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, powstała

znana dziś kolęda „Nie było miejsca dla Ciebie…”.

Bardzo powszechna w czasie II wojny światowej,

śpiewana przeważnie w obozach koncentracyjnych.

Kolęda ta, napisana została w klasztorze Ojców Jezuitów

w Nowym Sączu przez ojca Mateusza Jeża. Zanotowana

w „Największej Kantyczce” z nutami na dwa głosy,

przez J. Gwoździowskiego, wydana w Tarnowie w 1938

roku. Na chór opracował ją ojciec Jan Łoś. Śpiewana była

publicznie od 1938 roku. Potem przyszedł tragiczny

wrzesień 1939 roku i wojna. Dużo sądeckiej młodzieży

stało się więźniami niemieckich obozów koncentracyjnych

i sowieckich łagrów. Sądecka kolęda szła wraz z nimi.

A śpiewana pośród towarzyszy niedoli zyskała niezwykłą

wśród nich popularność. Gdy autor pisał tę kolędę nie

myślał o wojnie i obozach czy gułagu. Zwracał się do nas,

do swoich rodaków. Ale, gdy wybuchła wojna śpiewano ją

w miejscach nienawiści, beznadziei i pogardy dla czło-

wieka. I wtedy zyskiwała ona nową głębię. Oto narodziło

się Dziecię Jezus. Przyszło na ziemię, by zbawić ludzi,

zbawić od grzechu cały świat.

Polskie Wigilie Wojenne (1939 -1945) i lat później-

szych, są wielką księgą świadectwa walki, wiary,

męczeństwa i nadziei narodu, który mimo piekła zgotowa-

nego przez okupantów: niemieckiego i sowieckiego nie

stracił ducha. 4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 5: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Miały w tym i swój udział polskie kolędy, które

towarzyszyły więźniom oflagów i stalagów, niemieckich

obozów koncentracyjnych i sowieckich łagrów oraz

polskim zesłańcom na dalekiej Syberii i w Kazachstanie,

a także polskim żołnierzom walczącym na wszystkich

frontach świata.

Aby prawdziwie przyjąć Jezusa i stać się świadkami

tajemnicy Bożego Narodzenia, trzeba mieć mądre,

kochające serce. Takie, jak Maryja i Józef, jak betlejemscy

pasterze.

W kolejnych pokoleniach, także i dziś, jest bardzo

wielu ludzi, którzy z wiarą i radością szeroko otwierają

serca przed nowonarodzonym Jezusem. Ale nie brak i

takich, którzy żyją w ciemności, jakby jeszcze nie było

Nocy Betlejemskiej.

I na koniec już, chcę powiedzieć, że tak obszernego

repertuaru kolęd patriotycznych, jak w Polsce nie ma

w żadnym innym kraju. Kolędy są świadectwem

minionych epok, ich wydarzeń i idei.

Z ostatnich czasów należy wspomnieć kolędy z okresu

stanu wojennego, z „Kolędą internowanych”, autorstwa

Macieja Zębatego na czele. Napisana została przez niego

podczas pobytu w więzieniu na Białołęce. Oto jej treść:

Bóg się rodzi, a rodacy po więzieniach rozrzuceni,

Bo marzyła im się Polska niepodległa na tej ziemi.

Solidarni i odważni górnik, rolnik i stoczniowiec

Dziś zanoszą do Cię modły: Daj nam wolność, Panie Boże.

Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą.

W trudnej chwili, w złej godzinie wspieraj jej siłę swą siłą,

By się zdrajcom nie zdawało, że zdobyli Polskę całą.

A Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami.

W polskich kolędach możemy dostrzec coś dziwnego,

swego rodzaju poufałość w stosunku do świętości.

W naszych kolędach słychać zatroskanie i współczucie,

które nie jest obce „słowiańskiej duszy”. Bo, co by tu nie

mówić, człowiek lubi rzeczy znane, które kojarzą mu się

z ciepłem, radością, śmiechem, przyjemnością – a przecież

takie właśnie są Święta Bożego Narodzenia, których

klimat opisuje polska kolęda. Śpiewajmy je!

Czasami łzy wzruszenia potrafią otworzyć zamki

w drzwiach do najbardziej zatwardziałego ludzkiego serca,

do którego Bóg może sobie utorować drogę.

„Niezwykłe jest bogactwo kolęd polskich i niepospolite są

ich wartości artystyczne. Nie wiem, czy inny kraj może

pochwalić się zbiorem podobnym do tego, który posiada

Polska”

– tak przed laty określił nasz dorobek dziejowy wieszcz

Adam Mickiewicz. Już wtedy wiedział, jak ogromną rolę

mogą spełnić tradycje w życiu narodu.

Nie zaprzepaśćmy tego, czego dokonali nasi

przodkowie, doceńmy ich niełatwą pracę w zbieraniu

naszego dorobku artystycznego.

Niech w każdym polskim domu w okresie Świąt

Bożego Narodzenia nie zabraknie tej pięknej tradycji –

tradycji śpiewania kolęd i pastorałek.

„ Gdzie usłyszysz śpiew tam wstąp,

Tam ludzie dobre serca mają,

Bo źli ludzie, ach wierzaj mi,

Ci nigdy nie śpiewają…..”.

( Wolfgang Goethe.)

Opracowała Mariola Bujak w oparciu o źródła:

- Mała encyklopedia muzyki. PWN. Warszawa 1970

- Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny. T.1.PWN.Warszawa

1984

- Boże Narodzenie w życiu i literaturze. Antologia. Wydawnictwo

Księży Marianów. Warszawa 1989.

- Ks. Krzysztof Sudoł. Zaczarowany świat kolęd. Niedziela. Nr 52/2010

(edycja sandomierska)

- Grzegorz Kubies. Boże Narodzenie. U źródeł kolęd. Przegląd

Powszechny nr 1/997 (styczeń 2003)

- Roman Mazurkiewicz. Z dziejów polskiej kolędy. Internet

/staropolska.pl/

- Elżbieta Żótkiewicz. Historia polskich kolęd. Internet.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5

Raz jeszcze przyjdziesz Jezu

w żłóbku cię położą

królowie cześć oddadzą

bydlęta przyklękną

pasterze oniemiali

do stajni przybiegną

a potem …

potem Ci koronę

cierniową założą

(1995)

W stajence się narodzisz

w betlejemskiej grocie

tam gdzie o Twoją Ziemię

krwawe wiodą boje –

jedni, którzy nie wiedzą

że jesteś Miłością

drudzy co wciąż czekają

na nadejście Twoje

(1istopad 2002)

Alicja Krysiak

Page 6: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Wystawa Polskie Solce w Warszawie

Pani Alina Bursze, Pani Elżbieta Wolffgram i Pan Krzysztof Czubaszek

W dniu 14 października 2014 roku w Bibliotece

Publicznej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego przy ulicy

Czerniakowskiej została otwarta wystawa, tematem której

były Polskie Solce. Uroczystego otwarcia wystawy

dokonała Dyrektor Biblioteki Publicznej w Dzielnicy

Śródmieście – Pani Anna Stępień.

Inaugurację wystawy zaszczycili swoją obecnością: Pan

Rafał Kubiak (Dyrektor Muzeum Kujawskiego oraz ini-

cjator i wykonawca wystawy), Pan Krzysztof Czubaszek –

wiceburmistrz Dzielnicy Śródmieście, Pani Elżbieta

Wolffgram (inicjatorka otwarcia wystawy w Warszawie),

Pani Wiesława Dłubak - Bełdycka (przewodniczka wy-

cieczki po Solcu Warszawskim i jego

historii) oraz Pani Alina Bursze (żona

architekta Teodora Bursze i autorka

wiersza, który zaprezentowano na wy-

stawie, pod tytułem ,,Rynek Solecki’’).

Otwarcie wystawy zostało poprzedzone

wycieczką po warszawskim Solcu,

o historii którego opowiedziała nam

Pani Wiesława Dłubak – Bełdycka.

Chodziliśmy po ulicach Solca warszaw-

skiego. Jak sama nazwa mówi, Solec

jest to warszawska ulica i osiedle,

będące obecnie częścią Śródmieścia.

Dzisiejsze granice Solca wyznaczają:

wiadukt mostu Średnicowego, Park im.

Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza,

ul. Myśliwiecka, ul. Łazienkowska i wybrzeże Wisły.

Południowa część to tzw. Powiśle Czerniakowskie.

Dlaczego jest nazwany Solcem? Pierwsza wieś powstała

w tym miejscu w XI w. Powstała w niej przystań a potem

port rzeczny, w którym cumowały barki między innymi

z solą, którą transportowano Wisłą z Wieliczki. W tym

miejscu przecinały się lądowe szlaki handlowe wschód-

zachód z wodnymi południe-północ. Wykopaliska

archeologiczne i pisana historia tych terenów mówią, że na

długo zanim powstała Warszawa, książęta mazowieccy

wystawili gród w Jazdowie, by strzegł brodu pomiędzy

Solcem a Kamionem.

6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Mapa polskich Solców

Pan Rafał Kubiak, twórca ekspozycji „Polskie Solce”

w towarzystwie Pani Anny Stepień - Dyrektora

Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Śródmieście

Page 7: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

We wsi, którą nazwano Solec, w XVI w. powstały

magazyny soli. Następnie na miejscu wsi wyrosło

miasteczko - jurydyka, które w 1675 roku otrzymało

prawa miejskie. Rynek tego miasta nazywano Soleckim

(dziś jest tam parking, a przy nim wzniesiono kościół

Przenajświętszej Trójcy - dzisiaj zwany kościołem Świętej

Trójcy) oraz ratusz. Nieopodal dawnego rynku zachował

się klasycystyczny Magazyn Solny. W pierwszej połowie

XVIII wieku jurydyka Solec liczyła około 5 000

mieszkańców.

W roku 1762 zbudowano na Solcu Pałac Symonowiczów,

a w 1772 roku położono kamień węgielny pod budowę

murowanego klasztoru Trynitarzy, którego budowę

zakończono przed 1790. W latach 1776-79 Kazimierz

Poniatowski (brat króla), urządził według projektu

Szymona Bogumiła Zuga, powyżej dzisiejszego

ośrodka sportowego przy ulicy Solec ogród zwany

„Na Książęcem" z romantycznymi ruinami, minaretem

i tzw Elizeum. Pod koniec XVIII wieku miasteczko

zostało włączone do Warszawy.

29 listopada 1830 r. sygnałem do wybuchu powstania

listopadowego było podpalenie browaru Weissa na Solcu

przez pchor. Wiktora Tylskiego. Browar Weissa znajdo-

wał się przy ul. Czerniakowskiej.

Przed II wojną światową Solec był jednym z 26 okręgów

Warszawy, a jego granice wyznaczały Aleja 3 Maja, Aleje

Jerozolimskie, ulice Marszałkowska, Piusa XI (obecnie

Piękna), Górnośląska, Czerniakowska na nieistniejącym

obecnie odcinku w kierunku Fabrycznej, również

nieistniejąca Mączna oraz brzeg Wisły. Według danych

z 1 stycznia 1939 r. Solec zajmował powierzchnię 203 ha

i był zamieszkany przez 56,4 tys. osób.

Między 12 a 24 września 1944 roku Solec był miejscem

zaciekłych walk Niemców z oddziałami powstańczymi

Zgrupowania "Kryska", Zgrupowania "Radosława",

batalionu "Zośka", batalionu "Parasol" oraz 2 Dywizji

Piechoty i 3 Dywizji Piechoty I Armii Wojska Polskiego.

Po 1958 roku na terenie Solca powstały osiedla mieszka-

niowe Ludna i Torwar.

Osobliwości Solca

Kościół Św. Trójcy - Fundatorem kościoła i klasztoru po

namowach królowej Marii Kazimiery był wojewoda

czernihowski Fryderyk Felkerzamb i jego żona Elżbieta

Windischgraetz, którzy przeszli z protestantyzmu na

katolicyzm. W kościele znajduje się duża figura Jezusa

Nazareńskiego (od 1726 r.). Legenda głosi, iż przypłynął

z Hiszpanii i został wyłowiony. Figura ma podobno praw-

dziwe włosy. W tym kościele 3 czerwca 1942 roku wzięli

ślub Barbara Drapczyńska i wspaniały poeta Krzysztof

Kamil Baczyński. 3 października 1893 roku został

ochrzczony przyszły prezydent Warszawy Stefan

Starzyński.

Fasada i wnętrze kościoła św. Trójcy na Solcu w Warszawie

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7

Page 8: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Pomnik Chwała Saperom w Warszawie. Pomnik

odsłonięto przed trzydziestą rocznicą zakończenia II

Wojny Światowej – 8 maja 1975 roku. Jego autorem jest

Stanisław Kulon. Pomnik składa się z trzech części:

1 - głównego monumentu symbolizującego eksplozję miny

(sześć siedemnastometrowych pylonów ustawionych

w okrąg) oraz postaci sapera rozbrajającego minę.

2 - tablicy umieszczonej w przejściu podziemnym pod

Wisłostradą (po stronie wschodniej).

3 - żelbetowego słupa wbitego w dno rzeki, przy wejściu

do portu czerniakowskiego. Na słupie znajdują się

postaci trzech żołnierzy wbijających pal

Bulwar Flotylli Wiślanej

Pochodzenie nazwy: Flotylla Wiślana to część polskiej

Marynarki Wojennej zorganizowana tuż po odzyskaniu

przez Polskę niepodległości. Powołano ją 23 grudnia

1918 r. Dysponowała czterema dywizjonami (5 statków

i kilka motorówek). Zadaniem jej była ochrona transpor-

tów żywności i innych artykułów spławianych Wisłą oraz

współdziałanie z wojskami lądowymi w trakcie przepraw

rzecznych. Przewidziana była również do ochrony mostów

w trakcie działań wojennych. Marynarze Flotylli Wiślanej

stanowili podstawę przyszłych kadr Marynarki Wojennej,

działającej na morzu. Flotylla brała udział w wojnie

polsko- rosyjskiej w trakcie Bitwy Warszawskiej 1920r.

Obsadę całej flotylli stanowiło 26 oficerów, 217 pod-

chorążych, podoficerów i marynarzy. Rozwiązana została

w końcu 1925 roku wskutek postępu technik wojskowych,

nowej sytuacji militarnej Polski i trudności ekonomicz-

nych kraju. Jej jednostki pływające przekazano Flotylli

Pińskiej, flocie morskiej oraz załodze Twierdzy Modlin.

8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 9: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle,

Upamiętnienie miejsca śmierci ks. Józefa Stanka oraz hm. kpt. Andrzeja Romockiego,, Morro’’ (15 września 1944 roku

zginął od kuli żołnierza Armii Czerwonej) na rogu ulic Solec i Wilanowskiej w Warszawie.

Po warszawskim Solcu uczestników spotkania

oprowadzała Pani Wiesława Dłubak-Bełdycka,

przewodnik warszawski. Na zdjęciu: przed

pomnikiem ku czci Księdza Stanka i Bohaterów

Powstania Warszawskiego.

..

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9

Paulina Czapska

i Martyna Jurczewska

uczennice II kl. XXIII LO

im. M. Skłodowskiej-Curie

w Warszawie.

Praca napisana jako reportaż

z ważnych wydarzeń

kulturalno-historycznych

w Warszawie

Fo

tog

rafo

wa

ła P

au

lin

a C

zap

ska

Pan Rafał Kubiak przy pomniku Jana Nowaka

Jeziorańskiego, znajdującym się przed Biblioteką

jego imienia.

Fo

t. E

. W

olf

fgra

m

Fo

t. A

. K

licz

kow

ska

Page 10: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Ksiądz Józef Stanek

Urodził się 6 grudnia 1916 roku w Łapszach

Niżnych, niewielkiej wsi położonej na Spiszu (obecnie

jest to województwo małopolskie), czyli na terenie

leżącym pomiędzy Tatrami, a Pieninami. Egzamin

dojrzałości zdał w roku 1935 w liceum w Wadowi-

cach. Zaraz po maturze wstąpił do Stowarzyszenia

Apostolstwa Katolickiego w Sucharach nad Notecią.

U Pallotynów odbył nowicjat oraz studia seminaryjne

(w podwarszawskim Ołtarzewie), by już podczas

drugiej wojny światowej, 7 kwietnia 1941 roku

uzyskać święcenia kapłańskie. Sześć dni później

odprawił swoją mszę prymicyjną w Łapszach

Niżnych. Dodajmy, że już na początku wojny, w 1939

roku, po agresji Związku Radzieckiego na Polskę,

dostał się do sowieckiej niewoli, ale udało mu się

z niej uciec.

Zaraz po ukończeniu studiów pojawił się

w Warszawie i wstąpił na Wydział Socjologiczny

Uniwersytetu Warszawskiego. Nauczanie socjologii

było przez hitlerowskiego okupanta zakazane; studia

te odbywały się więc w sposób tajny. Także w 1941

roku wstąpił do Związku Walki Zbrojnej. W chwili

wybuchu Powstania Warszawskiego pełnił funkcję

kapelana w Zakładzie Sióstr Rodziny Maryi przy

Hożej oraz w prowadzonym przez siostry z tego

zgromadzenia szpitalu. Natychmiast włączył się

w powstańcze walki. Służył zarówno jako kapelan dla

rannych i umierających powstańców, jak i jako

żołnierz – w tej roli nosił pseudonim „Rudy”.

Powstańcze dowództwo skierowało go do

zgrupowania „Kryska” na Powiśle. Mając szansę

ucieczki na prawy brzeg Wisły zrezygnował z niej,

aby pozostać przy powstańcach i cywilach, i służyć

im duszpasterską, żołnierską i ludzką pomocą.

W ostatnich dniach powstania nakazał podległym mu

powstańcom, aby zniszczyli posiadaną przez siebie

broń. Decyzja ta, wydana przez księdza Stanka na

jego własną odpowiedzialność, miała dwa cele –

uratować życie powstańcom (Niemcy każdego

schwytanego z bronią Polaka natychmiast

rozstrzeliwali) oraz nie dopuścić, by broń wpadła

w ręce Niemców. To sprawiło, iż ksiądz Stanek stał

się w oczach hitlerowców kimś szczególnie szkod-

liwym i niebezpiecznym. 23 września, podczas

pacyfikacji Przyczółka Czerniakowskiego, dostał się

w ręce członków oddziału SS. Został poddany

torturom, a następnie powieszony (wg niektórych

relacji na własnej stule) na tyłach budynku

pełniącego funkcję magazynu przy ulicy Solec.

Po egzekucji ciało księdza Stanka zakopano w pobli-

żu szubienicy. 14 kwietnia 1945 roku (a więc jeszcze

podczas wojny) jego zwłoki ekshumowano i złożono

w zbiorowym grobie przy Solcu. Następnie, 4 marca

1946 roku ciało księdza Stanka powtórnie

ekshumowano i pochowano na Powązkach

Wojskowych. Ostatecznie ksiądz Józef Stanek, po

ostatniej ekshumacji, która odbyła się w roku 1987,

pochowany został ponownie na Powązkach

Wojskowych, tym razem w kwaterze żołnierzy

zgrupowania „Kryska”.

Imię księdza Józefa Stanka w 1996 roku

nadano widocznej na naszym zdjęciu alei głównej

Parku Marszałka Rydza Śmigłego, zaś trzy lata 10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

P a t r o n i n a s z y c h u l i c

Rok 2014, w którym obchodzimy siedemdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania

Warszawskiego, to doskonały moment, by w rubryce „Patroni naszych ulic”

przedstawić postać Józefa Stanka – księdza, powstańca, warszawskiego bohatera,

a do tego męczennika i błogosławionego Kościoła Katolickiego.

Page 11: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

później, w roku 1999, papież Jan Paweł II, podczas

mszy odprawionej w Warszawie 13 czerwca, ogłosił

księdza Józefa Stanka błogosławionym Kościoła

Katolickiego. Pierwszym jednak aktem upamiętnia-

jącym postać bohaterskiego kapłana było

odsłonięcie pomnika u zbiegu ulicy Wilanowskiej

i Solca. Pomnik ten jest hołdem dla wszystkich

walczących na terenie Powiśla żołnierzy Armii

Krajowej i Wojska Polskiego, ze szczególnym

uwzględnieniem księdza Józefa Stanka, który swoje

bohaterstwo, odwagę i niezłomność przypłacił

męczeńską śmiercią w wieku zaledwie dwudziestu

ośmiu lat. Jego imię nosi także kaplica w sto-

łecznym Muzeum Powstania Warszawskiego.

O księdzu nie zapomniały też jego rodzinne

strony – w Kościele Św. Kwiryna w Łapszach

Niżnych wizerunek księdza Stanka umieszczony

jest w jednym z bocznych ołtarzy.

Na koniec, wracając do czasów całkowicie

nam współczesnych, warto dodać, że biegnąca od

pomnika „Chwała Saperom” aż do schodów

wiodących w kierunku ulicy Bolesława Prusa Aleja

Księdza Józefa Stanka to jedna z najpiękniejszych

parkowych alei na Powiślu, a co za tym idzie

ulubione miejsce spacerów i rowerowych

przejażdżek, gdyż właśnie tędy przebiega fragment

rowerowego Szlaku Wisły. Spacerując tamtędy

warto przypomnieć sobie postać

patrona alei – człowieka z południa

Polski, który swoim życiem pokazał, że

nie trzeba urodzić się w Warszawie, by

być warszawskim bohaterem i warsza-

wiakiem z krwi i kości.

Tekst i zdjęcia Rafał Dajbor

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11

Pomnik Księdza Józefa Stanka oraz Bohaterów Powstania

Warszawskiego poległych we wrześniu 1944 r.

Aleja Księdza Józefa Stanka

z widocznym u wylotu Pomnikiem

Sapera.

Page 12: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Opowieści Warszawskiego Dziadka

(audycja radiowa z dn. 23 listopada.1993 r.)

Dobry wieczór mili słuchacze ! Listopad, polski listopad, przysypujący opadającymi

liśćmi ziemię jak grubą kołdrą przed zimowym snem, jest jednocześnie zwiastunem nadejścia po zbliżającym się zimowym śnie, do wiosny, odradzającego się życia. Zacznie kiełkować rzucone w ziemię ozime ziarno.

Ileż to listopadowych dat wpisało się w listopadowy kalendarz Polski i Warszawy na przestrzeni ostatnich ponad dwustu lat. Dat wzniosłych i tragicznych, dat krwi i chwały.

24-ty listopada 1764 rok – koronacja ostatniego króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego, a trzy-dzieści lat później, 4-go listopada 1794 roku straszliwa rzeź Pragi przez Suworowa. I znów listopadowe nadzieje w roku 1806, wkroczenie wojsk francuskich Napoleona, Księstwo Warszawskie i Mazurek Dąbrowskiego „Jeszcze Polska nie umarła …”. I kolejna tragedia. 29-go listopada 1830 roku wybuch Powstania nazwanego Listopadowym.

W listopadzie – 26-go - 1855 roku umiera w Kon-stantynopolu wieszcz narodu Adam Mickiewicz, a w nie-spełna dziesięć lat później dogasa Powstanie Styczniowe.

Ale wiosna i życie musi wrócić, choćby przyszła nawet jesienią. W listopadowy 11 dzień 1918 roku jest wreszcie Polska wolna i niepodległa, a drogę do niej wyznaczały drogowskazami swych ramion cmentarne krzyże. Spod jednego z nich, dnia 2-go listopada 1925 roku, przewie-ziono symbol nieznanego żołnierza, prochy z cmentarza Orląt Lwowskich. Złożono je pod łukiem tryumfalnym, arkadami na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w War-szawie. A drogę do tej wolnej i niepodległej wyznaczała i muzyka Fryderyka Chopina, którego pomnik odsłonięto 14-go listopada 1926 roku w tych, rozbrzmiewających Etiudą Rewolucyjną Łazienkach Królewskich.

A i tegoroczny listopad 1993 roku też doczekał się swego, uroczystego warszawskiego dnia. W centrum stolicy, na Placu Bankowym, w dniu 10 listopada został odsłonięty pomnik prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego, który pełnił tę zaszczytną, ale jakże tragiczną funkcję od 2 sierpnia 1934 roku do chwili aresztowania go przez Gestapo w dniu 27 października 1939 roku. Zaledwie pięć lat prezydentury Stefana Starzyńskiego, a ile mu w tym okresie zawdzięcza Warszawa. Zapoczątkował jej nowe, wielkie perspektywy rozwoju przerwane tragicznym wrześniem 1939 roku.

W latach wojny Uchwałą emigracyjnego rządu polskiego w Londynie postanowiono nadać placowi Bankowemu imię Stefana Starzyńskiego. Uchwałę tę respektowały władze powstańczej Warszawy w 1944 roku. Po wojnie, jak wiemy, plac nazwano Placem Feliksa Dzierżyńskiego, lecz wrócił znów do swej przedwojennej nazwy Placu Bankowego. I na tym placu, przed ratuszem, siedzibą władz miejskich, na tle wielkiego, szklano-błękitnego wieżowca stanął pomnik bohaterskiego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.

Postać Stefana Starzyńskiego doczekała się wielu opracowań, m.in. ciekawej i bogatej monografii Mariana Marka Drozdowskiego, pt. Stefan Starzyński prezydent Warszawy.

Znane są chyba wszystkim Polakom kilku już pokoleń, dramatyczne, ochrypniętym już głosem mówione, radiowe przemówienia i apele Prezydenta w czasie wrześniowych dni bombardowanej Warszawy w 1939 roku. Jerzy Jurandot pisząc o wrześniowej roli Stefana Starzyńskiego zrobił analogię do czynów Jana Kilińskiego w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej, pisząc:

I być może na szańcach Warszawy spotkałbyś się ze swym nowym kolegą, z nowym wodzem ludu warszawskiego z dni pożogi i krwi i sławy. I schyliwszy głowy w ukłonie uścisnęlibyście sobie dłonie – pułkownik Jan Kiliński – prezydent Stefan Starzyński.

Pomnik pułkownika Kilińskiego, mimo zdjęcia go przez

Niemców, wrócił i stoi dziś przy murach obronnych starej Warszawy. Teraz stanął w centrum stolicy pomnik Stefana Starzyńskiego.

Dziś nie zadam wam żadnych pytań. A to dlatego, że

nie nadążam z wysyłaniem symbolicznych nagród za nadesłane dotychczas przez was prawidłowe odpowiedzi. W następnej gawędzie już wam nie daruję. Pytania będą. Ale nawet bez pytań i odpowiedzi zawsze czekam na wasze listy. Adres się nie zmienił: Polskie Radio „Radio dla Ciebie”, 00-950 Warszawa, z dopiskiem „Dziadek Warszawski”. A więc do usłyszenia za tydzień.

Bohdan Grzymała-Siedlecki

12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 13: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Jeszcze o Franciszku Salezym Jezierskim

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13

Czytelnicy piszą ...

F

ot.

Leo

nar

d S

emp

oli

ńsk

i

Page 14: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

Portret Krystyny Krahelskiej namalowany przez lubelską

artystkę malarkę Halinę Omłotek

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Jest mi miło poinformować, że dn. 11.12.2014 r.

w Muzeum Powstania Warszawskiego odbyła się bardzo

interesująca promocja książki–albumu, poświęconego

naszej Kochanej Syrenie Warszawskiej, stojącej dumnie

na Powiślu. Syrena, jako herb naszej Stolicy, został osta-

tecznie ustanowiony po długich naradach z naukowcami

i historykami. Zatwierdzony został przez Zarząd m. st.

Warszawy i Prezydenta Stefana Starzyńskiego w 1936 r.

Historia pokazała, że to jedyny i najstarszy symbol, pow-

szechnie znany i stosowany we wszystkich dokumentach,

dotyczących naszego miasta. Do Pomnika Syreny

pozowała Polka rodem z Mazurek k/Niedźwiedzicy na

Polesiu, które wtedy leżało w naszych granicach.

Tytuł promowanego w MPW albumu, to „Krystyna

Krahelska Bohaterka Warszawy rodem z Polesia”. Album

wydała Gminna Biblioteka Publiczna im. Krystyny

Krahelskiej w Sosnowicy, powiat Parczew, woj. lubelskie.

Autorami albumu są: Anna Czarnomska – dyr. GBP

w Sosnowicy, Maria Marzena Grochowska – wielce

oddana (od 31 lat) biografka Krystyny, z Warszawy,

Regina Jachimczuk, która osobiście znała Bohaterkę, gdy

obie w okresie wojny mieszkały we Włodawie i losy ich

się splotły, obecnie mieszkająca w Warszawie oraz

Stanisław Jadczak z Lublina, który całość zredagował

Spotkanie prowadziła pełna werwy i oddania temu

zadaniu Maria Marzena Grochowska - Prezes Honoro-

wy Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Na stole prezy-

dialnym były rozłożone pamiątki rodzinne i osobiste

Bohaterki wieczoru (m.in. Jej miniaturowe notesiki

z wierszami, zdjęcia i dokumenty), aby zebrani mogli

podejść i je obejrzeć. Wystawiono też książki wydane

o Krystynie i Jej twórczości, po Jej śmierci..

Prowadząca spotkanie M.M. Grochowska przywitała

przybyłych gości oficjalnych, przedstawicieli rodziny,

autorów, reżysera Włodzimierza Dusiewicza,

kombatantów, Beatę Michalec Prezes ZG TPW, dr Lecha

Królikowskiego Prezesa Honorowego i członków Towa-

rzystwa Przyjaciół Warszawy, Marka Bergera z Wielunia,

Stowarzyszenie Harcerzy Seniorów „Okęcie”, przedstawi-

cieli szkół noszących imię Bohaterki wieczoru,

przedstawicieli mediów i instytucji, kamerzystę z ekipą

i fotografów, oraz pozostałych przybyłych gości.

Spotkanie wzbogacili także: reżyser Włodzimierz

Dusiewicz (ps. Dusza), z Warszawy, który przed prelekcją

wyświetlił swój głęboko wzruszający, 18 min. film, o his-

torii pomnika sprzed wojny i okresu późniejszego, a na-

stępnie film pt. „Przerwana Pieśń” z 1977 r.; członkowie

Stowarzyszenia Harcerzy Seniorów „Okęcie”, którzy

recytowali wiersze Krystyny: Dzieciństwo – wyk. Henryk

Dąbrowski, Jakże Ci powiem najdroższy – wyk.

Małgorzata Nabarzys, oraz dwa utwory przy

akompaniamencie harmonijki ustnej Ryszarda Cudnoka:

O wojenko, wojenko - wyk. Andrzej Cudnok i Chryste

Panie… – wyk. Barbara Majewska. Wiersze te stanowiły

uzupełnienie tekstu referatu, wygłoszonego przez dyrektor

Gminnej Biblioteki Publicznej.

O uzupełnienie referatu poproszeni byli: pani Regina

Jachimczuk, która opowiedziała o przebiegu swojej

znajomości z nieco starszą Krystyną. Wprowadzała ona ją

i inne harcerki w tajniki pielęgniarstwa i służby sanitarnej

podczs wojny oraz w konspirację w AK. Odebrała także

od nich przysięgę, jak również śpiewała z nimi w chórze

kościelnym, który założyła. Informacjami o Krystynie

podzielił się także Marek Berger z Wielunia (syn Ludwi-

ka Bergera ps. „Goliat”, założyciela i dowódcy batalionu

AK „Baszta”), który jako 8-latek, był obserwatorem

konspiracyjnego koncertu w swoim rodzinnym mieszkaniu

przy ul. Czarnieckiego 39/41 na Żoliborzu. Tata jego i ok.

40 chłopaków z batalionu cichutko uczyli się na pamięć

słów i melodii hymnu „Baszty” który, na prośbę jego

taty, napisała i skomponowała dla nich Krystyna Krahel-

ska. Razem z przyjaciółką Janką Krassowską dopóty

powtarzały z nimi tekst i melodię, aż oni zapamiętali

(zapisywać nie mogli gdyż było to za duże ryzyko). I tak

piosenka poszła w Polskę… Odbył się także wówczas

koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu Krystyny.

14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Fo

t: S

tan

isła

w J

. S

zała

pa

k

Page 15: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Dyrektor Anna Czarnomska przedstawiła cały życiorys

Krystyny ze szczególnym uwzględnieniem jej pobytu na

terenie Lubelszczyzny, a więc (najpierw w Brześciu),

w Pieszej Woli, Puławach, Włodawie, potem Krakowie.

Ale też podkreśliła jak ważną rolę Krystyna pełniła tuż

przed wojną dla Warszawy, zbierając eksponaty dla

Muzeum Etnograficznego i pozując do Pomnika - co dla

niej było dużym poświęceniem. A potem, gdy wybuchła

wojna, kopała rowy przeciwczołgowe, wyciągała rannych

spod gruzów zbombardowanych domów, opatrywała

rannych, także w Grodnie. Nie tylko wstąpiła w szeregi

żołnierzy konspiracji, ale wypełniała (znając biegle 5

języków) bardzo trudne i odpowiedzialne misje kurierskie

Podróżowała na wschód, na znane jej tereny Polesia i Pod-

lasia. Będąc zaprzysiężoną w szeregach żołnierzy AK

”Danuta” podejmowała bardzo trudne zadania, których

inni nie mogli wykonać. Wychowana w wielopokole-

niowej tradycji rodziny patriotycznej, kiedy pracowała

w Puławach nie bacząc na godzinę policyjną, w nocy

razem z lekarzem chodziła do lasu by opatrywać rannych

żołnierzy i uciekinierów z obozu koncentracyjnego w So-

biborze, a nawet pomagała przeprowadzać operacje. Nigdy

nie liczyła się z własnymi potrzebami, ale zawsze była

otwarta na innych ludzi i potrzeby Ojczyzny.

Maria Marzena Grochowska dla uzupełnienia referatu

dodała, że Krystyna napisała i skomponowała jeszcze inne

piosenki wojenne np. Kołysankę o zakopanej broni lub

Smutną rzekę (śpiewaną dla przetrwania w obozie w

Oświęcimiu przez dziewczynę z Powstania Warszaw-

skiego), Kujawiak lub Kujawiaczek konspiracyjny

(wykonywany na zapożyczoną melodię ludową), oraz

W Afryce czy to w Europie. Poinformowała także, że dotąd

zostało z niemałym wysiłkiem odczytanych z rękopisów

247 wierszy. Są one przepisane i przygotowane do

wydania antologii, lecz aktualnie brak jest sponsorów

Dr Andrzej Chodacki, z Krakowa, autor opowiadania

„Usłyszeć ciszę” o śmierci Krystyny, (wielokrotnie nagra-

dzany literat z lekkim i ciekawym piórem), przeczytał pod

koniec swoje wzruszające opowiadanie, które spowodowa-

ło uruchomienie chusteczek do ocierania oczu. Przy

wierszu „Chryste Panie” słuchacze wstali i oddali hołd

Krystynie.

Uczestnicząca w uroczystości Beata Michalec Prezes

Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaciół Warszawy

w uznaniu historycznych zasług osób, dzięki którym

spotkanie się odbyło, wraz z dr Lechem Królikowskim

Prezesem Honorowym, wręczyli Annie Czarnomskiej,

Reginie Jachimczuk, Włodzimierzowi Dusiewiczowi,

Markowi Bergerowi i Andrzejowi Chodackiemu naj-

starsze, bo 50-letnie Złote Odznaki Honorowe TPW za

zasługi w rozpowszechnianiu kultury i historii Warszawy.

Następnie prowadząca spotkanie M.M. Grochowska

podziękowała przedstawicielowi Muzeum za gościnę

a obecnym za przybycie i zainteresowanie tematem.

Słuchacze zaś kwiatami i drobnymi upominkami podzię-

kowali prowadzącym za promocję książki wydanej z dota-

cji Unijnej. Spokojnie czekali, stojąc w długiej kolejce na

odebranie ofiarowanych przez GBP egzemplarzy z auto-

grafami autorów.

Należy dodać, że bacznymi uczestnikami spotkania

byli przedstawiciele urzędów Lubelszczyzny tj. wicestaro-

sta Parczewa Adam Domański, sekretarz Gminy

Sosnowica Beata Wachulik, przewodnicząca Komisji

Kultury Rady Gminy Sosnowica Krystyna Wiązowska

oraz Dyrektor Powiatowej Biblioteki Publicznej w Par-

czewie Bogumiła Sarnowska. Rodzinę Krystyny – acz

już dalszą, reprezentowali: Idalia Czarnocka i Zbigniew

Czarnocki, Kazimierz Hermanowicz z Wrocławia i Filip

Bednarek, który przyjechał z Danii.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15

Prowadząca spotkanie Pani

M.M. Grochowska, po jej

lewej stronie Pani Anna

Czarnomska i Pani

Regina Jachimczuk,

po prawej - Pan

Włodzimierz Dusiewicz

i Pan Andrzej Chodacki

Fo

t: S

tan

isła

w J

. S

zała

pa

k

Page 16: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Jako ciekawostkę dodam, że Maria Marzena

Grochowska została uznana przez rodzinę Krystyny za

osobę bliską i godną zaufania. Dlatego też oddano jej

wszystkie pamiątki rodzinne, ściśle z Krystyną związane.

Ponadto nestor rodziny z Gdańska scedował na nią pełne

prawa do dysponowania nimi.

Po spotkaniu tym rodzi się jednak gorzka refleksja,

dotycząca Krystyny Krahelskiej, której Rada Warszawy

nie przyznała tytułu Honorowego Obywatela Warsza-

wy, na który ona sobie z pewnością zasłużyła. Wniosek

taki, z uzasadnieniem, złożony został z okazji podwójnej

rocznicy: 100-lecia Jej urodzin i 70-lecia śmierci, a także

z okazji 70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego.

Dla Rady Warszawy nie miało znaczenia Jej oddanie

Warszawie, to że wcieliła się w Pomnik Symbol

Warszawy, a także to, że złożyła najwyższą ofiarę -

poświęciła dla niej swoje życie. A przecież niekoniecznie

trzeba urodzić się i wychowywać całe życie w Warszawie,

by otrzymać ten zaszczytny tytuł. Przykładem takim może

być Dalaj Lama, który w ten sposób został uhonorowany

w 2009 r. Większe zasługi dla Warszawy ma niewątpliwie

Krystyna Krahelska, więc odrzucenie wniosku o nadanie

Jej tytułu Honorowego Obywatela Warszawy

- to wielki wstyd !!!

Beata Tomecka

- piękna akcja Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Ks. Piotra Skargi

W ubiegłym roku 30 października uczniowie

klasy 3 Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Ks. Piotra

Skargi wraz z wychowawczynią Panią Joanną

Olędzką i rodzicami wybrali się na spacer po

warszawskich cmentarzach szlakiem dziecięcych

pisarzy. Przy każdym z grobów uczniowie czytali

przygotowane informacje biograficzne na temat

danego poety, odmówili krótką modlitwę, zapalili

znicz i zostawili kartkę z podziękowaniem za

twórczość tego pisarza. Tekst z kartki jest autorstwa

amerykańskiego poety i eseisty Ralpha Waldo

Emersona. Między innymi odwiedzili grób pani

Janiny Porazińskiej.

Kartkę tę (pieczołowicie zafoliowaną przed deszczem) znalazła delegacja TPW, odwiedzając we wrześniu br.

miejsce spoczynku Pani Janiny Porazińskiej. Ciesząc się z takiego wychowania naszych dzieci postanowiliśmy

podzielić się z naszymi czytelnikami tym niezwykle wzruszającym wydarzeniem.

16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 17: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Co z tą zimą?

Dawniej to zima

była zimowa

mróz mroźny trzymał

ziemię w okowach

śnieg śnieżył dróżki

drogi i pola

lód lodził rzeki

skuwał jeziora

w grudniu się grudą

grudziła ziemia

śniegowe czapy

czapiły drzewa

lód lodowaty

soplił soplami

a świat się w koło

zaspił zaspami

biel biała bielą

oczy bieliła

cisza dzwonkami

sanek dzwoniła

skrzypiały płozy

parskały konie

kulig wesoły

zające goni…

A dzisiaj ledwo

śniegiem poprószy

nie marzną nosy

nie marzną uszy

jak się przypatrzeć

to się wydaje

że teraz zima

zimę udaje!

Alicja Krysiak

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17

Page 18: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

O POWIŚLU

(migawki wspomnień)

We wrześniu 1939 roku Powiśle było tylko częściowo dotknięte nalotami i ogniem artyleryjskim. W gmach Gimnazjum Batorego uderzyła potężna bomba (500 kg). Na szczęście nie wybuchła, ale jeden z budynków, przy wejściu na teren szkoły, został naruszony pociskiem artyleryjskim. Po kapitulacji Warsza-wy uczniowie pomagali przy pracach porządkowych, jednakże wkrótce władze niemieckie urządziły tam swoją szkołę, a my rozpoczęliśmy naukę na tajnych „kompletach”. Po paru miesiącach przypadkowo zobaczyłem mojego kolegę z klasy Andrzeja Skarbek-Telszewskiego, jak wchodził na teren szkoły w mundurze Hitlerjugend. Nie chciałem wierzyć własnym oczom! Jednakże nie tylko on zdradził. W tej klasie mieliśmy jeszcze chłopca, który podobno w czasie okupacji został tłumaczem w Gestapo na ul. Szucha. Spotkałem go po wojnie, a kiedy do niego pod-szedłem, nie wiedząc o jego domnie-manej przeszłości, był przerażony. Więcej już nigdy go nie spotkałem i nie wiem co się z nim stało. To nie jedyna plama na honorze klasy. Po wojnie jeden z kolegów na-wiązał współpracę z komunistyczny-mi służbami specjalnymi. On znał mo-ją przeszłość konspiracyjną i party-zancką, jednakże mnie nie wydał. Pozostali koledzy z mojej klasy (było nas 44), brali udział w konspi-racji, walczyli, wielu zginęło, niektó-rzy z nich wybitnie utalentowani. Brakowało ich po wojnie. Większość nie przeżyła wojny. W czasie okupacji mówiono nam, że walka z wrogiem to faza przejś-ciowa, a ci co przeżyją muszą uczyć się i odbudować Kraj. Zacząłem pracować w Biurze Odbudowy Stolicy. Rozpocząłem studia na Politechnice… Było upalne lato 1948 roku, pracowałem już u „Tygrysów” –

trzech architektów, asystentów profesora Pniewskiego, którzy wy-grali konkurs na Dom Partii (jeszcze przed zjednoczeniem PPR i PPS). Obliczenia konstrukcji dokonywał inżynier profesor Hempel. Było potwornie gorąco, pot lał się na wilgotną kalkę kreślarską… W połud-nie, w czasie pracy „wyskakiwałem” z pracowni, i trolejbusem jechałem na basen Legii, żeby wyrwać się z lepkiego upału, ochłodzić i oprzy-tomnieć. Pewnego upalnego dnia w pracowni miała odbyć się kordy-nacja międzybranżowa. Wszyscy czekali na Hempla. Kiedy miałem wskakiwać do basenu zobaczyłem „profesora Filutka” jak, siedząc na trzcinowym fotelu z nieodłączną fajką, podglądał ładne dziewczyny przez wypaloną dziurkę w trzymanej gazecie, którą niby czytał. Udaliśmy, że nie widzimy siebie. Kiedy wróciłem do pracowni, profesor Hempel już tam był. Naprzeciwko basenu Legii na Łazienkowskiej był kościół, który został zbombardowany w czasie woj-ny. Przed wojną na lekcjach rysunku w szkole Batorego, szkicowaliśmy fasadę tego kościoła. Co to były za okropne bohomazy! Po wojnie, do ocalonego frontonu kościoła nieszczęśliwie dokompono-wano nową bryłę, zwaną złośliwie przez architektów „warszawskim Carcassonne”. Kościół został przekazany przez kardynała Glempa katolickiemu zakonowi Monastyczne Wspólnoty Jerozolimskie. Mnisi Wspólnoty pół dnia pracują jak inni mieszkańcy miasta, a drugą połowę dnia poświęcają na modlitwy i medy-tacje. A oto założenia tej „oazy ciszy, modlitwy i pokoju na pustyni miast”: WSPÓLNOTY JEROZOLIMSKIE „w procesji niesiemy ikonę na znak łączności z Kościołami Wschodnimi

i Pismo Święte w łączności ze wspól-notami protestanckimi. Monstrancja nawiązuje kształtem do krzyża kop-tyjskiego. Łączymy się w ten sposób z pierwszymi mnichami, którzy pochodzili z Egiptu. Nasze wspólnoty chcą żyć i modlić się w mieście , solidaryzując się z ty-mi, którzy tam mieszkają, śpiewają trzy oficja w ciągu dnia. Mnich to ktoś, kto modli się psalmami. To mo-dlitwa żydowska odmawiana przez Chrystusa, wyraża wszystkie stany duszy, przechodząc od trwogi do radości. Liturgia Wspólnot Jerozo-limskich, to liturgia mnisza i też dlatego śpiewana w chórze. Liturgia Kościoła Katolickiego ma dwa źródła: judaistyczne i modlitwę kościoła niepodzielnego. Nasza liturgia „oddycha”, zgodnie ze słowami papieża Jana Pawła II, „dwoma płucami” wschodnim i zachodnim. Stąd śpiewy, ikony, okadzanie, pokło-ny w liturgii, które pochodzą z tych dwóch skarbów kościoła. MENORA, świecznik siedmio-ramienny… jest umieszczany obok ołtarza w naszym kościele, aby przypominać o jedności z naszymi „starszymi braćmi w wierze” (J.P.) Gest pokłonu, czcząc ikony, nasze wspólnoty przyjęły z liturgii Kościoła Wschodniego. Postawa stojąca została przyjęta przez pierwsze wspólnoty chrześcijańskie”. Wnętrze tego kościoła jest piękne w swojej surowej prostocie. Atmosfera rodzinna, bez napuszenia i barokowego patosu. Przychodzi tu wiele młodych ludzi i kobiety z dzieć-mi w wózkach. Przypomina to wnętrze meczetów, gdzie wierni odpoczywają, czytają książki, uczą się, odprężają w ciszy i spokoju. To niezwykły, ciekawy świat – prawda?

Jerzy Bogusławski

18 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 19: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Z kart powiślańskiej filmografii

W powszechnym odczuciu kinomanów powtórki,

zwane z angielska remake’ami, nigdy nie są filmami

dobrymi. Podobno dwa razy do tej samej wody nie da się

wejść. W historii kina dość jest przykładów dzieł,

których tzw. „część druga” (i kolejne) okazywały się

klapami. Rocky, Rambo, Egzorcysta – każdy kinoman

sypnie przykładami jak z rękawa dodając przy tym, że

fenomen filmu Ojciec chrzestny 2 uważanego

powszechnie za film lepszy niż Ojciec chrzestny jest

tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Nie inaczej

bywało w kinie polskim – Vabank to film lepszy niż

Vabank 2, czyli riposta, Psy są lepsze niż Psy 2 –

ostatnia krew i tak dalej…

Czasem jednak, jeśli uda się wykreować

wyrazistego bohatera, można sobie pozwolić na

nakręcenie kontynuacji, która ma szanse

osiągnąć sukces. Takim właśnie bohaterem był

bez wątpienia Ryszard Ochódzki, bohater Misia

Stanisława Barei – filmu, którego władza ludowa

wprost nie cierpiała i który został niemiłosiernie

pocięty przez cenzurę. Było więc jasne, że w la-

tach PRL-u nie ma co marzyć o kontynuacji.

Gdy jednak sytuacja polityczna zmieniła się,

scenarzysta i wykonawca głównej roli Stanisław

Tym wyczuł, że warto do postaci Ryszarda

Ochódzkiego powrócić. Tak powstała nakręcona w 1991

roku komedia Rozmowy kontrolowane. Tym napisał

scenariusz i po raz drugi zagrał Ochódzkiego, zaś

reżyserii podjął się Sylwester Chęciński – wytrawny

reżyser mający w dorobku trylogię filmową o Kargulu

i Pawlaku, a także trzymający w napięciu film

sensacyjny Wielki Szu.

Rozmowy kontrolowane były, jak na czas w któ-

rym powstały, filmem odważnym i obrazoburczym.

W tym filmie śmieszni są wszyscy – i twardogłowi

partyjniacy, i teoretycznie groźni esbecy, i solidarno-

ściowi opozycjoniści. Ryszard Ochódzki, pragnący

jedynie nie narażając się nikomu przetrwać stan

wojenny, przypadkowo podpala czołg. Musi się ukrywać

i lawirować pomiędzy władzą, a opozycją, która

niespodziewanie uznaje go za bohatera. A ponieważ

lawirować umie, udaje mu się wyjść obronną ręką ze

wszystkich opresji. Nawet z katastrofy Pałacu Kultury

i Nauki – Ochódzki powoduje zawalenie się budowli

pociągnięciem za sznurek od spłuczki w pałacowej

toalecie

.

Tytuł filmu stanowi oczywiste odniesienie do

komunikatu, który w latach stanu wojennego słyszeli

korzystający z telefonów. Oto bowiem trener Jarząbek

(Jerzy Turek) odbywa pełną konspiracyjnych

niedomówień rozmowę telefoniczną z garderobianą

Lusią Wafel (Zofia Merle). Telefonuje z budki

telefonicznej, której pilnuje żołnierz (Ryszard Kotys).

Ów żołnierz służy przy budce jako „żywy automat” –

przeżuwając drugie śniadanie co jakiś czas bierze z ręki

Jarząbka słuchawkę, by powiedzieć sakramentalne

słowa: „rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana”.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19

Miejsce w którym stała budka telefoniczna w filmie „Rozmowy kontrolowane”

Page 20: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

piękne, okazałe drzewo, o srebrzystoszarej, gładkiej korze. Jest jednym z najważniejszych drzew

liściastych w Europie. W polskich lasach drzewostany bukowe zajmują niewiele mniejszą

powierzchnię od dębowych. Drewno buka jest cenne - nieznacznie tylko ustępujące dębowemu –

i często znajduje się w naszym otoczeniu pod postacią mebli, parkietów i schodów oraz drobnych

przedmiotów użytkowych, a także instrumentów muzycznych. Służy także do produkcji najwyższej

jakości węgla drzewnego.

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Jarząbek w końcu nie wytrzymuje i gdy żołnierz kolejny

raz sięga po słuchawkę – sam mówi do słuchawki

o „rozmowie kontrolowanej”, co znudzony swoją rolą

żołnierz przyjmuje z pełnym zadowoleniem. Jest to

jedna z najsłynniejszych scen z komedii Chęcińskiego.

Miejsce, w którym stoi owa budka telefoniczna, to

właśnie widoczny na zdjęciu placyk, położony w połu-

dniowej części Parku Marszałka Edwarda Śmigłego-

Rydza, tuż przy ulicy Józefa Marii Hoene-Wrońskiego.

Na naszym zdjęciu jest jesień – na filmie zaś widzimy

to miejsce zimą, pełne śniegu i lodu. Ciekawostkę zaś

stanowi fakt, że w tym miejscu nigdy nie było budki

telefonicznej. Jej obecność akurat tutaj to wyłącznie

wymysł filmowców.

Mieszkańcy i miłośnicy Powiśla bez trudu

rozpoznają także w filmie Chęcińskiego stację kolejową

Warszawa-Powiśle. To właśnie po peronie Powiśla idą

grana przez Irenę Kwiatkowską ciocia Ochódzkiego,

oraz jej sąsiadka, pani Halina – gra ją Alina Janowska –

i wymyślają sobie pseudonimy, bo skoro jest „wojna” to

pseudonim mieć trzeba.

Rozmowy kontrolowane to film interesujący

z jednego jeszcze powodu – otóż zagrało w nim troje

aktorów, którzy wówczas byli debiutantami, a dziś

należą do grona najbardziej znanych polskich gwiazd

kina i telewizji. Mowa o Grażynie Wolszczak, Piotrze

Gąsowskim i Cezarym Pazurze. Odszukanie ich

w Rozmowach kontrolowanych może być interesującym

zadaniem dla każdego kinomana, lubiącego tego typu

zagadki. Ich role są na tyle niewielkie, że jest to przy

tym zadanie wcale nie najłatwiejsze!

Tekst i fot. Rafał Dajbor

Dlaczego zatem tak ważny i popularny gatunek nie

pojawił się wcześniej w naszym cyklu artykułów, w

którym przedstawiamy gatunki drzew dekorujące nasze

ulice i parki?

Sprawa wydaje się dość prosta: otóż nie spotkamy

drzew bukowych w naszym najbliższym otoczeniu. Nie

ma ich nie tylko na Powiślu, ale i w Warszawie (oprócz

pojedynczych okazów w Ogrodzie Botanicznym i w Parku

Saskim). Buk nie występuje też w stanie naturalnym

w lasach Mazowsza i całej północno-wschodniej części

Polski.

Powodem takiej sytuacji są klimatyczne wymagania

tego gatunku. Dla dobrego wzrostu buk potrzebuje przede

wszystkim dużej wilgotności powietrza. Jest ponadto

wrażliwy na przymrozki wiosenne, na suszę i nadmierną

wilgotność gleby. Dobrze czuje się w klimacie morskim

– wilgotnym, o łagodnych zimach - i dlatego dużo jest go

na Pomorzu, gdzie jest nawet gatunkiem ekspansywnym,

rugującym dąb z jego naturalnych siedlisk. W górach

tworzy lasy regla dolnego – w Tatrach dochodzi do

wysokości 1300 m n.p.m., a w Alpach nawet kilkaset

metrów wyżej. A więc aby go zobaczyć w pełnej krasie

najlepiej pojechać na Pomorze lub w góry – tam buczyny

zajmują największe powierzchnie. Spotkać go można też

w zachodniej części Polski (tam klimat jest łagodniejszy

niż na wschodzie) oraz na wyżynach Polski południowej.

Wśród naszych drzew buk należy do drzew wysokich.

W dojrzałym wieku wyrasta ponad 30 m, a w dobrych

warunkach siedliskowych nawet ponad 40 m. Gdy rośnie

w zwarciu (tworząc las) wykształca wysoki i prosty pień,

natomiast na wolnej przestrzeni, gdy nie musi rywalizo-

wać o dostęp do światła słonecznego, pień jest grubszy,

nisko ugałęziony, a korona szeroka i kopulasta. System

korzeniowy buka jest dość rozległy i głęboki (może sięgać

do 1,5 m w głąb ziemi), co powoduje że drzewo to jest

odporne na działanie silnego wiatru.

20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 21: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Buk należy do drzew długowiecznych, żyje 300,

rzadziej 500 lat. Rośnie wolno i dojrzewa dość późno. Gdy

rośnie na otwartej przestrzeni osiąga dojrzałość w wieku

40-50 lat, natomiast w zwarciu owocowanie rozpoczyna

dopiero w wieku 60-80 lat. Owocuje każdego roku,

jednakże co 5-8 lat przypadają jego obfite lata nasienne.

Wiosną, zwykle w kwietniu pojawiają się na gałązkach

buka jasnozielone liście. Mają 5-10 cm długości. Są deli-

katne, owalne lub eliptyczne, na końcu zaostrzone, a na

brzegach orzęsione delikatnymi, białymi włoskami. W cią-

gu roku orzęsienie częściowo zanika (pozostaje tylko na

nerwach od spodu), a liście zmieniają swoją barwę od

intensywnie zielonych do żółtych, pomarańczowych,

rudych i złocisto-brunatnych jesienią.

Kwiaty pojawiają się wiosną, wkrótce po ukazaniu się

liści. Są niepozorne, tak jak u innych gatunków wiatropyl-

nych. Kwiaty męskie – tworzące pyłek – rosną w kątach

liści; zebrane są w główkowate kwiatostany o średnicy do

2 cm, zwisające na długich szypułkach. Kwiaty żeńskie,

zebrane po dwa, trzy lub cztery, tworzą filcowate główki,

stojące na krótkich i wyprostowanych szypułkach.

Owocem jest tzw. bukiew – zdrewniała torebka pokryta

kolczastymi wyrostkami, zawierająca 1 lub 2 trójgraniaste,

brązowe orzeszki. Orzeszki te są jadalne – dawniej, po

wyprażeniu używane były zamiast migdałów, a obecnie

olej z nich jest jednym ze składników margaryny. Są one

też wielkim przysmakiem leśnej zwierzyny, przede

wszystkim dzików i wiewiórek.

Jak można wyczytać, z cytowanej już we wcześniej-

szych artykułach książki Marii Ziółkowskiej „Gawędy

o drzewach”, o buku wzmiankują już mity greckie: „Buki

rosły na Olimpie – gnieździły się w nich mądre sowy

i wrony morskie”. Bukowi przypisywano też moce magi-

czne, właściwości odstraszania czarów i udaremniania

rzucanych uroków. „Buk przez długie wieki uchodził za

istotę uduchowioną, był drzewem czczonym przez naszych

przodków, ich opiekunem. Pod okapami gęsto ugałęzio-

nych, rozłożystych koron bukowych budowali swoje

siedziby w poczuciu bezpieczeństwa i spokoju”. Niektórzy

też sądzą, że drewniany instrument muzyczny fagot

zawdzięcza swoją nazwę bukowi, którego łacińska nazwa

brzmi Fagus.

Na kuli ziemskiej, w strefie umiarkowanej występuje

ok.10 gatunków buka. Natomiast w Polsce, w stanie

naturalnym, jest tylko jeden gatunek – buk zwyczajny

(Fagus sylvatica) i to on został opisany w tym artykule..

Ale należy wiedzieć, że w parkach i ogrodach można

spotkać kilka jego odmian. Najbardziej

popularna jest odmiana czerwonolistna buka

(częsta w parkach na Pomorzu i w miej-

scowościach podgórskich, pojedynczo w Parku

Saskim w Warszawie i w Parku w Żelazowej

Woli) oraz zwisająca (Park Saski). Rzadziej

spotykane są w Polsce odmiany: żółtolistna,

strzępolistna i stożkowata. Odmiany buka także

są wrażliwe na wahania temperatury i wy-

magają dużej wilgotności powietrza, dlatego

nie są polecane do stosowania w zieleni

miejskiej na terenach nizinnych wschodniej

części Polski

Tekst i zdjęcia Anna Kliczkowska

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21

Bukiew po wysypaniu się orzeszków pozostaje jeszcze

dłuższy czas na drzewie

Kwiaty męskie buka

Page 22: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Uroczyste odsłonięcie tablicy poświęconej pamięci

prof. Wiesława Chrzanowskiego

29 października 2014 roku została odsłonięta, na

ścianie budynku przy ulicy Solec 79 w Warszawie, tablica

poświęcona profesorowi Wiesławowi Chrzanowskiemu,

marszałkowi Sejmu, wybranego w wyborach 1991 roku.

W budynku tym Wiesław Chrzanowski mieszkał przez 40

lat i w tym budynku zmarł.

Wśród osób, które odsłaniały tablice byli m.in.

Marszałek Sejmu Radosław Sikorski, Prezydent m. st.

Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i Poseł na Sejm RP

Stefan Niesiołowski. W dużej grupie widzów nie zabrakło

pamiętających Profesora sąsiadów i przedstawicieli

Zarządu Spółdzielni SBM „Powiśle”.

Wielu mówców opisywało zasługi i szczególną

uczciwość charakteru prof. Wiesława Chrzanowskiego. Ja

szczególnie zapamiętałem część wypowiedzi Pani

Prezydent m. st. Warszawy o szykanach władz PRL-

owskich wobec Pana Profesora, przejawiających się m.in.

na nie dopuszczaniu przez kilkanaście lat do pracy

w charakterze adwokata, pomimo zdanych egzaminów na

adwokata. Ponadto utkwiła mi w pamięci wypowiedź Pana

Posła Stefana Niesiołowskiego, który przypominając

sylwetkę Pana Profesora mówił o jego skromności, o tych

samych niewygodnych krzesłach i blaszanym czajniku,

znajdujących się w mieszkaniu Pana Profesora zarówno

w czasach, gdy był On w opozycji antykomunistycznej,

jak również w czasach, gdy był ministrem, posłem,

senatorem i marszałkiem. Wszyscy zwracali uwagę na

cechy charakteru Pana Profesora, w tym nieprzywią-

zywanie wagi do spraw materialnych, bezinteresowność i

chęć do służenia Polsce bez względu na okoliczności

i z zupełnym pominięciem osobistych korzyści. Tablice

pamiątkową wystawiono z datków zebranych przez

komitet powołany w tym celu.

Wiesław Chrzanowski był marszałkiem i posłem na

Sejm I kadencji. Podczas okupacji walczył jako żołnierz

Armii Krajowej, brał udział w Powstaniu Warszawskim.

Później współpracował z opozycja antykomunistyczną, był

współzałożycielem Zjednoczenia Chrześcijańsko-

Narodowego. W 1991 r. został ministrem sprawiedliwości.

27 października 1991 r. w wyniku pierwszych w pełni

wolnych wyborów parlamentarnych został posłem, a 25

listopada 1991 r. marszałkiem Sejmu. Pracę parlamen-

tarną kontynuował jako senator IV kadencji w latach

1997-2001. 3 maja 2005 r. odznaczono go Orderem Orła

Białego. Zmarł 29 kwietnia 2012 r.

W tym miejscu chciałbym serdeczne podziękować

mieszkańcom budynku ul. Solec 79 i Zarządowi

Spółdzielni SBM „Powiśle” na czele z Panią Prezes

Małgorzatą Szatan, za natychmiastową zgodę na

umieszczenie tablicy i pomoc w organizacji uroczystości.

Od momentu, gdy poprosiłem władze spółdzielni o współ-

pracę z Dyrektor Zarządu Terenów Publicznych Panią

Renatą Kaznowską, w sprawie umieszczenia tablicy,

spółdzielcy wystarali się natychmiast o potrzebne zgody.

Mieszkańcy budynku i Spółdzielnia, pamiętając o swoim

sąsiedzie i członku spółdzielni, pomogli również

w organizacji uroczystości.

Daniel Łaga

Radny Dzielnicy Śródmieście

Sylwetka prof. Wiesława Chrzanowskiego była już przedstawiona w nr 23 Na Powiślu - artykuł Pani Marioli Bujak

22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Fo

t. D

an

iel

Łag

a

Page 23: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Sadzenie drzew pamięci - łagodzi historyczne spory, leczy rany pamięci

Jednym z najpiękniejszych, a niedocenianych parków warszawskich są Stare Powązki. Obecność wiewiórek, świergot ptaków, przypominają o życiu które trwa. Piękne rzeźby nagrob-ne budzą zainteresowanie; dojrzałe, stare drzewa, ich kojący szum, pozwalają spytać – a może po śmierci człowiek istnieje jako drzewo? Święte drzewa, święty las… Drzewo życia, krzyż – drewniany przecież… Uschnięte drzewo na Pawiaku obrosło tabliczkami z imionami męczenników, aż stało się drzewem symbolicznym, pomnikiem.

Wyciszony, dotleniony, dotknąwszy wieczności, wróciłem ze spaceru do domu. I miałem piękny sen…

Upalne lato w mieście, trochę dokuczliwe. Uroczyste obchody kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego. Lecz tym razem inne. Oto historycy, Warszawiacy, licealiści, harcerze, emeryci i wolontariusze z detektywistyczną dociekliwością ustalają życio-rysy wszystkich osób, które zginęły w Powstaniu. Jak brzmiały ich nazwiska, w jakich okolicznościach zginęli? Kim byli, jakie życie prowadzili wcześniej? Każda z tych osób będzie teraz miała swoje własne drzewo pamięci. Opatrzone tabliczką, z foto-grafią, notą biograficzną; drzewo zostanie posadzone na podwórku (na którym był powstańczy cmentarz); na ulicy (gdzie stracili życie), na skwerze. Sadzeniu drzew towarzyszyły spory – tym razem bardzo twórcze – architekt krajobrazu wraz z miesz-kańcami domu, starej kamienicy, ustalał jakie miejsce będzie najlepsze dla drzewa, gdzie umieścić tabliczkę z fotografią, imieniem i nazwiskiem, notą biograficzną, opisem okoliczności powstańczej śmierci.

Naukowcy z Ogrodu Botanicznego wytypowali całą listę drzew najbardziej odpornych na spaliny, trudne warunki życia w mieście. Przy okazji dokonywano wielu odkryć – odnajdywano nieznane dotąd pozostałości prowizorycznych grobów powstańczych, odnaleziono trochę zapomnianej broni. Kilka razy archeolodzy wkraczali do akcji, powodem były nieoczekiwane, a zaskakujące odkrycia śladów dawnej Warszawy.

Geolodzy z Instytutu Geologicznego doradzali, gdzie ziemia jest zbyt zatruta i wymaga rekultywacji – by zieleń w ogóle mogła rosnąć. Ku zdumieniu wszystkich – zaczęła powstawać jakaś nowa forma solidarności – jednocząca zwykłych mieszkańców miasta, urzędników miejskich, kombatantów, wolontariuszy, harcerzy, licealistów; można byłoby ją nazwać „zieloną solidarnością”… Wszystkich cieszyły nowe drzewka w betonowo-kamiennym krajobrazie miejskim; patos pamięci tragicznych wydarzeń został nieoczekiwanie urozmaicony ożywczą zielenią; puste, ślepe ściany murów miały się zazielenić pnączami bluszczu. Właściciele ogródków działkowych – dających przecież tlen miastu – dzielili się sadzonkami ozdobnych roślin, pomagali je sadzić na trawnikach i podwórkach. Sympatycy poezji ks. Jana „od Biedronki” postanowili zazielenić nieużytki pod mostami i betonowe słupy estakad. Grupa młodych ekologów

z Sankt Petersburga przywiozła całą ciężarówkę sadzonek rzadkich odmian drzew syberyjskich, sensacją dnia stał się też młody Berlińczyk, którego dziadek, żołnierz Wermachtu zginął w Warszawie – młody człowiek zrobił zbiórkę w swej parafii i przywiózł sporą ilość narzędzi ogrodniczych, sadzonek drzew i krzewów – a przede wszystkim grupę rówieśników, wolontariuszy pragnących pomagać przy sadzeniu drzew. Japońscy turyści zwiedzający Warszawę zaczęli się głośno za- stanawiać czy podobnej akcji nie podjąć w Hiroszimie i Nagasa-ki, czcząc każdego kto zginął – symbolicznym drzewem pamięci. Na łamach prasy pojawiły się też rozważania jakie duże miasta, zniszczone podczas wojny, mogłyby również być zainteresowa-ne ideą drzew pamięci – a właściwie nową formą miasta-ogrodu, lasu pamięci – trwały spory o nazwę najwłaściwszą.

Politycy zaczęli się fotografować z łopatą w ręku; nieoczeki-wanie odkrywając, że konstruktywne działanie, jakim było to sadzenie drzew pamięci – łagodzi historyczne spory, leczy rany pamięci

Niestety, w tym momencie zielony sen się skończył, obudziłem się. Lecz nadal – zielono mi!

PS. Z Gabinetu prezydenta Miasta Warszawy otrzymałem

list, że realizacja projektu nie jest możliwa… Co komentuję: spór o sens Powstania Warszawskiego jest nierozstrzygalny, dowo-dzą tego istniejące spory uczestników i mieszkańców. Sadzenie drzew pamięci byłoby działaniem konstruktywnym, łagodzącym spory, przywołującym ducha solidarności i pamięci o ofierze zmarłych powstańców i mieszkańców miasta. Uczczeniem ich, a zarazem poprawą warunków życia w mieście (w tabeli jakości życia w mieście, na co wpływ ma też ilość zieleni – Berlin zajmu-je miejsce 16, Warszawa 86!). Ustalanie faktów potrzebnych do tabliczek biograficznych tych którzy zginęli – byłoby żywą lekcją historii, pozwoliłoby ustalić losy i liczbę ofiar. Nowe drzewa w mieście „leczyłyby” pamięć o tragedii, jaką była śmierć miasta. Nadto: uczymy się na cudzych błędach – w latach 60. Amerykań-skie miasto Atlanta, wskutek pośpiesznej urbanizacji zniszczyło środowisko przyrodnicze, zajmując jedno z ostatnich miejsc w USA (ilość drzew w mieście). Nastąpił kryzys ekologiczny, po społecznej debacie podjęto działania naprawcze.

Nowe drzewa w mieście (owe drzewa pamięci) nie muszą być sadzone dokładnie tam, gdzie ktoś zginął – to oczywiście niemożliwe. Ale miejsca dla drzew mogą wskazać mieszkańcy. Tam, gdzie można, zamiast drzewa może zaistnieć np. ściana obsadzona pnączami, skwer, opatrzone tabliczką. Krótko mówiąc, gdyby władze Warszawy wykazały w tej materii dobrą wolę – to „realizacja byłaby możliwa”.

Paweł Zawadzki

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23

Page 24: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

Warszawa w kwiatach i zieleni

13 listopada 2014 roku, w Domu Kultury Śródmieście przy ul. Smolnej, odbyła się niecodzienna uroczystość, zorganizo-

wana dla uhonorowania mieszkańców Powiśla, którzy otrzymali nagrody w tegorocznym Konkursie Warszawa w Kwia-

tach i Zieleni. Na Powiślu była to już XLIV edycja, a w Warszawie XXXI. Konkurs o nazwie „Warszawa w Kwiatach”

jeszcze przed wojną zainaugurował prezydent Warszawy Stefan Starzyński .

Inicjatorami wydarzenia byli: zastępca burmistrza Dzielnicy Śródmieście Pan Krzysztof Czubaszek, dyrektor Domu

Kultury Pani Joanna Strzelecka, Pani Maria Marzena Grochowska – honorowy Prezes TPW oraz zarząd Oddziału

Powiśle TPW.

Serdecznie gratulujemy i dziękujemy!

24 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Nagrody Burmistrza Dzielnicy

Śródmieście za najpiękniejsze

balkony i najładniejsze podwórka

otrzymali: Magdalena Borkowska - Al.3 Maja

Agnieszka Chojnacka - Al.3 Maja

Krystyna Gawłowska - ul.Radna

Stanisława Hryniuk - ul.Okrąg

Andrzej Jaszczyński - ul.Tamka

Barbara Kiela - ul. Tamka

Felicja Kornatowska -ul.Radna

Krystyna Kozierowska - ul.Solec

Wiesław Kubasiak - Tereny SBM

POWIŚLE

Elżbieta Łukaszewicz - ul Radna

Honorata Pereta - ul.Kozmińska

Kunegunda Pielat - ul.Solec

Grzegorz Makuch - ul Okrąg

Wacław Sztyber - ul.Radna

Andrzej Trafny - ul.Radna

Teresa Winkowska - ul.Tamka

Listy gratulacyjne dla instytucji otrzymali: Spółdzielnia Budowlano Mieszkaniowa „DOMY SPÓŁDZIELCZE” - Al.3 Maja 2

Spółdzielnia Mieszkaniowa „RADNA” - ul .Radna 15

Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego - ul. Wiślana 2

Page 25: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Uroczystość odbyła się w bardzo miłej i serdecznej atmosferze. Całość poprowadziła Pani Joanna Strzelecka.

Nagrody wręczali burmistrz Pan Krzysztof Czubaszek, prezes Oddziału Powiśle Towarzystwa Przyjaciół

Warszawy Pani Elżbieta Wolffgram oraz Dyrektor Domu Kultury Śródmieście Pani Joanna Strzelecka.

Podziękowania i gratulacje złożyli także pani Maria Marzena Grochowska, długoletni Wiceprezes Zarządu Głównego

Towarzystwa Przyjaciół Warszawy (obecnie już Honorowy Prezes), przedstawiciele szkół i instytucji współpracujących

z Oddziałem Powiśle oraz członkowie naszego Oddziału. ____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 25

To już 10 lat Pani Elżbieta jako Prezes

przewodniczy Naszemu Oddziałowi

Powiśle.

Z tej okazji burmistrz Dzielnicy Śródmieście Pan

Wojciech Bartelski, przesłał list gratulacyjny. Został

on odczytany i przekazany - Pani Elżbiecie - przez

wiceburmistrza Pana Krzysztofa Czubaszka, który

osobiście również gorąco i serdecznie podziękował

Pani Elżbiecie, za wszelkie inicjatywy i pracę na

rzecz Powiśla i miasta Warszawy.

Pani Barbara Jaszczyńska otrzymała od Pani Prezes

Marzeny Grochowskiej specjalne podziękowanie za

ofiarną pracę w latach 2004-2013, przy organizacji

konkursu Warszawa w kwiatach i zieleni - list ten

odczytała znana aktorka Danuta Nagórna, wieloletnia

członkini Oddziału Powiśle (zdjęcie po prawej).

W uroczystości wzięli udział laureaci Konkursu oraz

licznie zgromadzeni członkowie Oddziału Powiśle TPW,

gdyż z inicjatywy Pani Marii Marzeny Grochowskiej

świętowaliśmy również jubileusz 10–lecia pracy Pani

Elżbiety Wolffgram.

Page 26: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

NR 33 • grudzień 2014 ____________________________________________________________________________________

W przygotowanym przez siebie programie artystycznym uczniowie XXIII Liceum Ogólnokształcącego : Patrycja Skoruch (zdjęcie po

lewej) oraz Hubert Wiszowaty, Klaudia Cndrowska i Borys Jabłoński (zdjęcie po prawej – kolejność od lewej)

Młodzież z XXIII Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej – Curie, przygotowała krótki program

artystyczny, podczas którego doszło do konfrontacji wiedzy historycznej. Kiedy uczniowie recytowali na scenie wiersz

Barbary Derlickiej „Warszawska Syrena”, w oryginale tekstu padło imię Krahelskiej – Halina, z sali tymczasem

odezwały się głosy - Krystyna! Impreza dla uczestniczącej młodzieży okazała się mocno edukacyjna. Od tej pory dla niej,

to na pewno już zawsze będzie Krystyna Krahelska! Chochlik drukarski został szybko usunięty.

Całość zaś zwieńczył fantastyczny program artystyczny w wykonaniu Marka Ravskiego, przy akompaniamencie

Marcina Mazurka. Mariola Bujak

Fot. Eliza Januszko

ogr dki

Kompozycje ogródków przy ul. Potockiego 4 i Al. 3 Maja 2

26 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 27: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

balkony

i okna Balkony domów przy ul. Solec, Koźmińskiej i al. 3 Maja 2

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 27

Page 28: Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału ...

ulice

i

SKWERY Reportaż z uroczystego rozdania nagród w konkursie Warszawa w kwiatach i zieleni na stronach 24 - 28. Wydruk gazety z projektu współfinansowanego przez Miasto Stołeczne Warszawa – Dzielnicę Śródmieście

Wydrukowano w: Copy Right ul. Okólnik 2, 00-368 Warszawa tel. 22/8277241 w. 293; www.crdruk.pl

Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk, Karolina Półtorak Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected] lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem: www.srodmiescie.warszawa.pl/cms/prt/view/glos-powisla.html

Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach