'Młodziez Seraficka' 1/2010

52
1 Młodzież Seraficka, nr 155 MŁODZIEŻ ŁODZIEŻ ŁODZIEŻ P P P ISMO ISMO ISMO MNIEJSZE MNIEJSZE MNIEJSZE Nr 1(155) 2010 r. Nr 1(155) 2010 r. Nr 1(155) 2010 r.

description

Pisma mniejsze

Transcript of 'Młodziez Seraficka' 1/2010

Page 1: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

1

Młodzież Seraficka, nr 155

MMMŁODZIEŻŁODZIEŻŁODZIEŻ

P PPIS

MO

IS

MO

IS

MO

MN

IE

JS

ZE

MN

IE

JS

ZE

MN

IE

JS

ZE

Nr 1(155) 2010 r. Nr 1(155) 2010 r. Nr 1(155) 2010 r.

Page 2: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

2

Młodzież Seraficka, nr 155

Z życia seminarium

Profesja wieczysta Braci Fabiana Zache-

Klerycki Klub Honorowych

dawców krwi„ Francbloodersi”

Inauguracja roku akademickiego

Page 3: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

3

Młodzież Seraficka, nr 155

„Młodzież Seraficka”„Młodzież Seraficka”„Młodzież Seraficka”

Wyższe Seminarium Duchowne

OO. Bernardynów

ul. Bernardyńska 25

34-130 Kalwaria

Zebrzydowska

Kontakt z redakcją:

[email protected]

CZYM WŁAŚCIWIE JEST

DLA NAS ZIMA?

Porą roku? Nastrojem? Starością Stworzenia? Pośród lo-dowatych mgieł, długich nocy, w lichej stajence narodził się Jezus Chrystus- Bóg Żywy… Zasiane zostało złote ziarenko, okruch Światła, z którego wyrosło Zbawienie dla całego świata. Tam, gdzie nie było nadziei, gdzie tylko nędza i czerń i stygnące powoli Słońce, we wszechświecie przypadku i ciemności, otwarły się bramy Niebios. NIE

LĘK, NIE INSTYNKT, NIE ŚLEPY TRAF, A MIŁOŚĆ, MIŁOŚĆ OSOBOWEGO BOGA- STWÓRCY OBJAWI-ŁA SIĘ I NIEUSTANNIE BĘDZIE SIĘ OBJAWIAĆ.

My, ludzie, mamy dom. Mamy Ojca. I całe Królestwo, by nim się cieszyć… I to wszystko, Ta Dobra Nowina, przy-szła do nas - ZIMĄ.

„O szczęśliwa zimo!” chciałoby się zawołać.

Oddajemy w Wasze ręce 155 NUMER naszego czasopisma. Znajdziecie w nim wiele intere-sujących tekstów. Warto też wspomnieć, że do naszej redakcji dołączyli bracia Amos Smola-rek, Cyryl Kowalczyk i Bonawentura Wierzejewski. Mamy nadzieję, że w jakiś sposób przybliżymy wam ducha świąt. Z racji których przyjmijcie od nas najszczersze życzenia.

Redakcja

Co w środku ???...

1 Tajemnica Greccio.

6. Bóg się rodzi, to nie takie proste.

15. Miłość wybrania.

21. Szary Brat.

24. Do końca życia Twoim Panie.

26. Ucz się serca Boga w słowach Boga.

33. Purpurowe ekscesy, czyli legalny sposób na rozlew krwi.

38. I Kurs się przedstawia.

41. Brzesze brzmią OK...

44. Bądź zdrów…

47. Kraina poezji.

48. Podziel się...

Page 4: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

4

Młodzież Seraficka, nr 155

Tajemnica Greccio.

Gdzie szukać źródła niezwy-kłości przesłania św. Franciszka? Jak to właściwie jest, że mimo upływu tylu lat od Jego śmierci, pozostaje on w jakiś przedziwny sposób bliskim każdemu z nas?

Bo czyż życie Biedaczyny nie porusza człowieka, nawet tego obojętnego w spra-wach wiary i religii? Czyż wiara Franciszka i umiłowanie Chrystusa nie są dla nas zachętą, ale i jed-nocześnie pewnym wyrzu-tem sumienia?

Co spowodowało, że pro-sty, niewykształcony Pove-rello (z wł. Biedaczyna) zo-stał jednym z największych świętych Kościoła, dając początek wielkiej rodzinie zakonnej?

Odpowiedź na te pytania daje nam sam św. Franciszek. W swoim Testamencie pisze do braci: „Sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według Ewangelii”. A więc to Ewange-lia i osoba Chrystusa są klu-czem do zrozumienia Francisz-kowego doświadczenia Boga, który nie jest jakąś ideą, kimś

niedostępnym, ale żywym Bo-giem, który jest obecny i działa w życiu każdego człowieka.

Niniejszym wstępem pragnie-my rozpocząć cykl artykułów, w których przyjrzymy się po-szczególnym wydarzeniom z życia Franciszka i spróbujemy dostrzec działanie Boga, który

prowadzi Biedaczynę ku wyży-nom świętości. A do której i my jesteśmy wezwani. Niech Duch Święty będzie dla nas przewod-nikiem na tej drodze.

Pierwszy artykuł poświęcimy z racji tematyki obecnego nume-ru Tajemnicy Greccio. Zanim jednak przejdziemy do sedna sprawy musimy poczynić krót-kie wprowadzenie.

Page 5: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

5

Młodzież Seraficka, nr 155

W swoim życiu św. Franciszek w sposób szczególny umiłował trzy Tajemnice z życia Chrystu-sa: Misterium Wcielenia, Eu-charystię i Krzyż. Dlaczego? W tych rzeczywistościach Seraficki Ojciec dostrzega niezwykłą po-korę i uniżenie Chrystusa, który oddaje się całkowicie dla czło-wieka: przyjmując ludzkie cia-ło, oddając się w Eucharystii i umierając dla niego tj. dla człowieka na krzyżu. Dla Fran-ciszka jest to najwyższy dowód miłości Boga do ludzi.

W Życiorysie większym św. F r a n c i s z k a c z y t a m y :

„Na trzy lata przed swoją śmiercią Franciszek chciał moż-liwie najuroczyściej przeżyć w Greccio pamiątkę narodzenia się Dzieciątka Jezus, aby pobu-dzić wszystkich do większej pobożności. By zaś nie oskarża-no go o wprowadzenie jakichś nowości, uzyskał najpierw po-zwolenie od Papieża. Kazał przygotować żłób, przynieść siano i przyprowadzić wołu i osła. Zwołują się bracia, scho-dzą ludzie, las rozbrzmiewa różnymi głosami. Owa błogo-sławiona noc, rozjaśniona licz-nymi i jasnym światłami, na-pełniona pochwalnym i harmo-

Page 6: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

6

Młodzież Seraficka, nr 155

nijnym śpiewem, staje się wspaniała i odświętna. Mąż Bo-ży stał przed żłobem przepeł-niony pobożnością, zalany łza-mi i rozpierany radością. Przy żłobie odprawiana jest uroczy-sta Msza święta, a Franciszek, diakon Chrystusa, śpiewa świę-tą Ewangelię. Następnie do sto-jących tam ludzi wygłasza ka-zanie o narodzinach ubogiego Króla, którego, gdy chciał na-

zwać po imieniu, w nadmiarze czułości nazywał Dzieciątkiem z Betlejem.” Tak przyjście Chrystusa przeżywał Franci-szek. A jak to jest obecnie? Obserwując zachowanie ludzi czy to w Święta Narodzenia Pańskiego czy to jeszcze w Ad-wencie, można czasem odnieść

wrażenie, że Pan Bóg dla nie-których chrześcijan jest tylko dodatkiem, który niekiedy nie jest nawet potrzebny do prze-życia świąt. Gorączka zaku-pów, przygotowania wieczerzy wigilijnej ( lub tego, co z niej pozostało), choinka, prezenty to dla wielu rzecz najważniejsza. Do tego narzekania na kolejki przed konfesjonałem (bo prze-cież wypada się wyspowiadać),

tłok w kościele i wiele innych rzeczy. Nieodłącznym towarzy-szem i animatorem życia ro-dzinnego staje się telewizor, to-warzyszy temu na ogół przysło-wiowa walka o pilota. I w ca-łym tym zamieszaniu, przygo-towaniach gubimy najważniej-szą Osobę, bez której to wszyst-

Page 7: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

7

Młodzież Seraficka, nr 155

ko traci swój sens. Gubimy Chrystusa. I wtedy chciałoby się wołać tak, jak to czynił św. Franciszek na ulicach Asyżu: „Miłość nie jest kochana.” Bóg, który jest Odwieczną miłością przyjmuje ludzkie ciało i staje się człowiekiem. Był bezbron-nym dzieckiem, jak każdy z nas. Czyż nie powinno to dla nas być dodatkową mobilizacją i zachętą do doskonalszej i głęb-szej miłości Boga? Chrystus przychodzi na świat w nędzy, zimnie, opuszczeniu. I właśnie tę tajemnice, wcielenia i uniże-nia Chrystusa, który, „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi”, w sposób szczególny adorował i przezy-wał św. Franciszek. Zdarzało mu się płakać, gdy przypomi-nał sobie ubóstwo Chrystusa i Jego Matki. Przesłanie Betle-jem dla Franciszka nie kończy się tylko na rozpamiętywaniu uniżenia Chrystusa. Łatwo jest coś przeżywać, rozważać. Fran-ciszek robi krok do przodu. Pragnie naśladować ubóstwo, pokorę Mistrza i wzywa do te-go swoich braci.

Wydaje się, że my żyjąc współ-cześnie, w czasach względnego spokoju i dobrobytu, zatracili-śmy w pewien sposób zdolność rozumienia i przeżywania Ta-jemnicy Narodzenia Chrystusa. Niektórzy ludzie podchodzą do tego bez emocji, wyobrażają sobie to jako coś prostego, przyjemnego. Aniołki, szopka, kolędy, dobre jedzenie - to naj-bardziej pospolite skojarzenia, jakie wywołuje u wielu ta uro-czystość. Tymczasem nie było to tak proste i łatwe, jak współ-cześnie zdarza się nam to od-bierać. Chrystus nie rodzi się w Rzymie, w cesarskich pałach, ale w gdzieś na judejskiej pro-wincji, w nędznej stajence. Po-kłonu nie oddają mu królowie, ale prości ludzie, których serce są otwarte i czyste. Bóg przy-chodzi do swoich, ale oni Go nie przyjmują.

Niedługo Bóg przyjdzie do nas ponownie.

Czy swoi znowu Go nie przyj-mą? Czy w zgiełku świata, co-dzienności usłyszą Jego dzie-cięce wołanie?

Fr. Cyryl Kowalczyk (I kurs)

Page 8: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

8

Młodzież Seraficka, nr 155

Bóg się rodzi, to nie takie proste !

Wchodząc pewnego ra-zu na furtę spotkałem redakto-ra tego czasopisma, i gdy na-wet nie zdążyłem zapytać, co u niego słychać, powiedział do mnie: „Napisałbyś jakiś arty-kuł, najlepiej o smutku w kon-tekście Bożego Narodzenia.” Dlatego korzystając z niedziel-nego popołudnia pomyślałem że tym się zajmę. Na samym początku pragnę przeprosić za wszelakie błędy i nieścisłości wyrażone w tej pracy, wynikają

one z tego ze pierwszy raz w życiu pisze artykuł do czasopi-sma.

Dla mnie, na pierwszy rzut oka, wydał się ten temat paradoksem. Ponieważ co ma wspólnego smutek z jednym z najszczęśliwszych okresów ro-ku. Z czasem w którym śpiewa-my najbardziej radosne i po brzegi wypełnione czułym sen-tymentalizmem kolendy. Jed-nak wchodząc głębiej w tą kwe-stie, temat smutku jest tu jak najbardziej na miejscu. Wystar-czy tylko cofnąć się dwa tysiące

Page 9: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

9

Młodzież Seraficka, nr 155

lat wstecz i popatrzeć na to wy-darzenie okiem rodziców Jezu-sa. W momencie gdy Chrystus przychodził na świat, Maryja z Józefem byli pozbawieni jakiej-kolwiek pomocy, oddaleni o tygodnie drogi od swego ro-dzinnego Nazaretu który w przeciwieństwie do Betlejem nie był wypełniony po brzegi przyjaciółmi i bliskimi. Byli zmuszeni aby przywitać swoje Dziecko w stajni, wśród zwie-rząt. I zapewne gdyby nie choj-ne dary Trzech królów nie mieli by się za co utrzymać.

Dla Maryi i Józefa chwile Bożego Narodzenia, patrząc na ich trudności były zapewne wy-pełnione obok radości z tego że Dziecię się nam narodziło, nie-pokojem, stresem i smutkiem.

A zresztą nie trzeba się nawet wracać aż do takiej dale-kiej przeszłości aby zobaczyć że dla wielu Boże Narodzenie jest czasem ogromnego osamotnie-nia, w którym wydawać by się mogło jedynym ich towarzy-szem jest właśnie smutek. Aby to zauważyć wystarczy otwo-rzyć oczy, i z poza gęstego dy-mu samozadowolenia wydoby-wającego się z ciepłego komin-

ka naszych „dobrych” wspól-not czy rodzin, dostrzec rzesze ludzi którzy doświadczają całej gamy negatywnych wydarzeń.

Wyjaśniając kontekst war-to teraz zadać pytanie: co to jest smutek? A jeśli to coś jest, to jak sobie z nim radzić? Otwie-rając pierwszy z brzegu słow-nik psychologiczny możemy dowiedzieć się ze smutek jest to „silny stan emocjonalny związany z utratą kogoś (lub czegoś), z kim (lub z czym) łą-czyła nas silna więź emocjonal-na”. Znając teraz definicje, mo-żemy wyobrazić sobie jaki smutek odczuwała Święta ro-dzina i jaki odczuwają wszyst-kie współczesne święte rodzi-ny. Widzimy jak dużo stracili. Zbędne jest aby to tutaj opisy-wać. Więc warto teraz docenić to co mamy. Ale wracając do naszego pytania umieszczone-go na początku tego akapitu warto dodać że, wielu (w prze-ciwieństwie do mnie) kompe-tentnych ludzi mówi że smutek (jak i wiele innych negatyw-nych emocji, stanów czy wyda-rzeń) jest ogromną szansą, i choć jest negatywny to jedno-cześnie dobry.

Page 10: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

10

Młodzież Seraficka, nr 155

Smutek jest aniołem który przychodzi nam pomóc - jak wy-raził się ks. Krzysztof Grzy-wocz (zaznaczam że wszystkie zdania pozostające – że wyrażę się tak lekko romantycznie – w objęciach cytatu w tym akapicie są autorstwa wyżej wspomnia-nego niezwykłego księdza.) . Od nas tylko zależy czy przyj-miemy pomoc jaką smutek w sobie niesie. Zauważmy że smutek przypomina nam o wartości tego co utracone. „Może pomóc nam on zachować w pamięci, jak w rodzinnym albumie, wartość tego co odeszło”. Nie smucimy się przecież z utraty byle czego. „Smutek przypominając nam stratę, jedno-cześnie zachęca nas do poszukania tego na nowo!”. Uwrażliwia nas aby w przyszłości doceniać każdą rzecz czy chwile której byliśmy pozbawieni w prze-szłości.

Omawiając zagadnienie smutku nie sposób pominąć jego – według mnie – najko-rzystniejszej cechy. Mam na myśli specyficzny nastrój jaki wytwarza, mianowicie nastrój zachęcający do refleksji. Smu-tek jest dobrym tłem do prze-

myśleń. Osobiście o wiele lepiej widzę rzeczywistość przez oku-lary smutku niż np. radości. W radości – można spostrzec – człowiek zapomina wiele ży-czy, często otumaniony nią za-pomina o innych, a smutek jak-by wyrywa człowieka z samego siebie, pokazuje mu jego samo niewystarczalność! Oczywiście nie musi być tak zawsze. Na szczęście (!) każdy z nas jest in-ny, Bóg nie stworzył nas seryj-

nie. Dlatego dla wielu ludzi idealnymi warunkami do prze-myśleń, do szukania odpowie-dzi będzie właśnie radość. War-to więc poznając samego siebie, zauważyć jaka mam „wadę” patrzenia na świat i ustosunko-wując się do niej włożyć odpo-wiednie „okulary”. Dla mnie takimi „okularami” pomagają-cymi lepiej popatrzeć na siebie i innych jest właśnie smutek, może jest tak dlatego że i na co dzień nosze okulary na oczach o minusowej wadzie.

Ważne jest aby smutek zaakceptować i pozwolić sobie na przeżywanie go. Uciekanie od rzeczywistości jest ogrom-nym błędem a uczucie smutku jest przecież częściom rzeczy-

Page 11: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

11

Młodzież Seraficka, nr 155

wistości której doświadczamy. Jeden z najmądrzejszych ludzi na świecie tzw. „Ktoś Kiedyś” powiedział: „Realne trudności

można przezwyciężyć, tylko te urojone są nie do pokonania.”. A właśnie takie ucieczki są naj-bardziej płodnym gruntem dla takich trudności. Uciekając od smutku w wszelaki używki, nadmierną aktywność czy prze-sadny uśmiech możemy być pewni że powróci ze zdwojoną siłom i jakby nieświadomie bę-dzie nas niszczył od środka. Czasem warto zjeść banana któ-rego mamy na twarzy i pokazać co naprawdę czujemy. „To bar-dzo wyzwalające mieć odwagę by-cia takim jaki rzeczywiście jestem.” dopowie Tomas Halik. Specjali-ści mówią że takie wypieranie smutku jest najprostszą i naj-szybszą droga do depresji.

Warto też zauważyć że, nie odczucie w niektórych przypadkach smutku może świadczyć o pewnej patologii. Sam w przeddzień pisania tego artykułu zepsułem jednemu ze współbraci zegarek i gdybym w związku z tym nie odczuł jakie-goś smutku mógłbym się uwa-żać za troszkę nienormalnego.

Na szczęście go odczułem i po-kazał mi, że bardzo zależy mi na moim współbracie. Wyra-żam nadzieje że dobrze się to wszystko skończy, ponieważ jeszcze mu o tym nie powie-działem… Wracając do tematu, pragnąłbym poruszyć jeszcze jeden aspekt smutku, mianowi-cie że ma on w sobie ogromny zasób sił, ogromny potencjał który możemy dojrzale wyko-rzystać.

Każdy kto czyta ten arty-kuł na pewno jest człowiekiem i jako ludzie jesteśmy bardzo skomplikowanymi stworzenia-mi. Dlatego prawie nigdy nie doświadczamy tylko jednej emocji, i tak jak np. przeżywa-my tytułowy smutek to oprócz niego przeżywamy jednocze-śnie choćby agresje, lęk czy nie-pokój. I często wiele dzieł na-szej kultury powstawało wła-śnie w towarzystwie takiego stanu. Przypomnijmy, że i Chrystus dokonał dzieła na-szego odkupienia właśnie prze-żywając ogromne cierpienia, przeżywając w pełni te uczucia umierał na krzyżu. Już jak pisa-łem na początku, także jego przyjście było wypełnione tru-

Page 12: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

12

Młodzież Seraficka, nr 155

dami, gdzie przychodząc na świat zrezygnował dla nas z wszystkiego z wyjątkiem ko-chających rodziców.

Smutek (tak jak i inne emocje) odchodzi gdy się go dobrze wyrazi. Kończy swoją misje gdy go wykorzystamy w służbie miłości. Tak jak po każ-dej nocy wstaje dzień tak po każdym smutku przychodzi światło nadziei. I dobrze zdając egzamin ze smutku możemy swobodnie wejść na „taneczny parkiet wielkanocnych radości” jak wyraził się Tomas Halik.

Podsumowując to co zo-stało napisane można zauwa-żyć że cała ta wiedza na nic się przydaje wówczas gdy do-świadczamy smutku, gdy jeste-śmy uwięzie-ni w jego s z p o n a c h . Szukanie w takim cierpie-niu czegoś po-z y t y w n e g o , jest jak szuka-nie owoców na drzewie w środku zimy. Jednak choć na nic się

przydają w momencie bólu, to jednak gdy nie wypierając się smutku, nie uciekając od niego, przyjmiemy go i – we wszyst-kich tego słowa znaczeniach – przeżyjemy go, będziemy mogli doświadczyć mocy słów (w przeciwieństwie do mnie) do-świadczonych i mądrych osób. I patrząc na wszystko już z per-spektywy radości będziemy mogli zauważyć liczne owoce na drzewie naszego cierpienia, co więcej będziemy je mogli skosztować i przekonać się, że mają smak szczęścia. Warto do-dać tu słowa samego Zbawicie-la: „Błogosławieni którzy się smucą, albowiem oni będą po-cieszeni.”, i dodając je pragnę życzyć sobie i wszystkim potencjalnym czytelnikom tego

artykułu aby jed-ną z naszych naj-większych rado-ści było umiejęt-ne przeżywanie jej braku!

Fr. Stefan Rymarczyk (II kurs)

Page 13: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

13

Młodzież Seraficka, nr 155

Ojcowie Kościoła

o Narodzeniu Pańskim.

Najtęższe umysły, najwięksi świę-ci, rozkładali bezradnie ręce, nie mogąc pojąć ogromu Bożej Miło-ści… Bóg- Człowiek! To niepojęty cud. Rzeczywistość!

Oto kilka fragmentów medytacji wokół Bożego Narodzenia…

PODWÓJNE PRZYJ-ŚCIE JEZUSA

(Cyryl Jerozolimski)

Głosimy nie jedno przyjście Chrystusa, ale i drugie, o wiele bardzie chwalebne. Pierwsze odsłoniło znaczenie jego wy-trwałej cierpliwości; drugie przynosi ze so-bą koronę Bożego Kró-lestwa.

Wszystko, co dotyczy naszego Pana Jezusa Chrystusa, jest dwojakie. Jego narodziny- pierwsze z Boga, przed począt-kiem, odwieczne; drugie z Dziewicy, gdy nadeszła pełnia czasów. Jego zstąpienie- jedno niepostrzeżone, jak rosa osiada-jąca na runie; drugie na oczach

wszystkich, to, które dopiero nastąpi.

Gdy przyszedł po raz pierw-szy, owinięto Go w pieluszki i położono w żłobie. Gdy na-dejdzie po raz drugi, będzie spowity blaskiem, jak płasz-czem. Za pierwszym przyj-ściem niósł krzyż, lekceważąc jego hańbę; przyjdzie raz drugi,

w chwale, z zastępami aniołów.

Nie poprzestańmy zatem na pierwszym Jego przyjściu. Cze-kajmy, w nadziei drugiego. Co rzekliśmy za pierwszym razem: „Błogosławiony, który przy-chodzi w Imię Pańskie”, po-wtórzymy, na końcu.

Page 14: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

14

Młodzież Seraficka, nr 155

ŚWIAT CZEKA NA ODPO-WIEDŹ MARYI

(Święty Bernard)

Usłyszałaś, że poczniesz i po-rodzisz Syna; usłyszałaś, że po-czniesz nie z człowieka, lecz z Ducha Świętego. Anioł czeka na twoją odpowiedź: już czas na niego, by powrócił do Boga, który go posłał. My także cze-kamy, Pani, na słowo miłosier-dzia; nawet my, którzy jeste-śmy przytłoczeni niedolą, przez wyrok potępienia.

I oto spójrz! Tobie zaoferowa-no cenę naszego zbawienia. Zgódź się, a natychmiast zosta-niemy uwolnieni.

Prosi Cię Adam, miłościwa Dziewico, biedny Adam, wy-gnany z Raju, i wszystkie jego nieszczęsne dzieci. Abraham błaga Cię o to, i Dawid. Błagają wszyscy święci ojcowie, nawet twoi ojcowie, którzy sami kro-czą ciemną doliną śmierci. Na twą zgodę czeka cały świat, klęcząc u twoich stóp.

I słusznie czyni, bo na twych wargach zawisło pocieszenie strapionych, wyzwolenie więź-niów, rychłe zbawienie wszyst-

kich, którzy inaczej- są zgubie-ni. Zbawienie wszystkich dzieci Adama, całej twej rasy- w twym słowie.

Dlaczego zwlekasz? Czemu drżysz? Uwierz, powiedz, otrzymaj! Niech twa pokora przywdzieje odwagę, niech twe dziewictwo owinie się w uf-ność.

Otwórz, o Błogosławiona Dziewico, swe serce na wiarę. Otwórz swe usta by przemó-wić. Otwórz swoje łono Twemu Stwórcy. Spójrz! Upragniony przez wszystkie narody stoi na

Page 15: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

15

Młodzież Seraficka, nr 155

zewnątrz, pukając do drzwi. Biada, jeżeli przez twą zwłokę odejdzie, i znów w smutku bę-dziesz musiała szukać- Tego, którego kocha twoja dusza! Po-wstań zatem, pobiegni j i otwórz. Powstań przez wiarę, pobiegnij przez gorliwość serca, otwórz przez twe słowo.

I Maryja rzekła: „ Oto ja, słu-żebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”.

PRAWDZIWE ŚWIATŁO

(Grzegorz z Nyssy)

Dziś ciemność zaczyna ustępo-wać, zaś światło wydłuża się; godziny nocy stają się krótsze. Nie jest przypadkiem, że zmia-na ta następuje teraz, w uroczy-stym dniu objawienia Boskiego życia… To raczej- dla uważ-nych- natura przez widzialne rzeczy objawia ukrytą rzeczy-wistość. Zdaję się słyszeć ją mó-wiącą: „ Uświadom sobie- ob-serwując, że niewidzialne jest ujawniane przez widzialne. Czyż noc nie stała się najdłuż-sza i, nie mogąc postąpić już ani trochę, nie zatrzymała się? Nie cofnęła?.. Czy widzisz- promie-nie światła błyszczą jaśniej, słońce jest wyżej niż było. Zro-

zum, prawdziwe Światło już nadeszło i przez promienie Ewangelii oświeca cały świat.

GODNOŚĆ

CHRZEŚCIJANINA

(Leon Wielki)

Dziś narodził się nasz Zbawi-ciel; weselmy się! Smutek po-winien ustąpić w dniu naro-dzin życia. Lęk przed śmiercią został pochłonięty; życie przy-nosi nam radość wraz z obietni-cą wiecznego szczęścia.

Nikt nie powinien stronić od tej radości; wszyscy dzielą ten sam powód, by się cieszyć. Nasz Pan, zwycięzca grzechu i śmierci, nie znajdując nikogo wolnym od winy, przybył by uwolnić nas wszystkich. Niech cieszy się święty- widząc palmę zwycięstwa- tuż. Niech raduje się grzesznik- otrzymując ofertę przebaczenia. Niech poganin wzmocni się odwagą- będąc powołanym do życia.

Chrześcijaninie, pomnij na swą godność i na to, że masz udział w naturze Boga, nie wracaj przez grzech do dawne-go swego upodlenia. Pamiętaj, kto teraz twoją głową, czyjego

Page 16: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

16

Młodzież Seraficka, nr 155

Ciała jesteś członkiem. Nie za-pominaj, że wyratowano cię z mocy ciemności, wprowadzając do światła Bożego Królestwa.

PRAWDA WYROSŁA

Z ZIEMI

(Święty Augustyn)

Zbudź się, człowiecze- dla ciebie to Bóg stał się człowiekiem! Zbudź się, o śpią-cy, i powstań z martwych, a zaja-śnieje ci Chry-stus. Bo, jak rze-kłem, dla ciebie Bóg stał się czło-wiekiem. Wiecz-na śmierć tobie, gdyby nie On, który narodził się w czasie. Ni-gdy nie stałbyś się wolny od twe-go grzesznego ciała, gdyby nie On, który przyjął jego podo-bieństwo. Wiecznotrwałą była-by twa nędza, gdyby nie On, który zmiłował się nad tobą. Nie powróciłbyś do życia, gdy-by nie On, który umarł twoją śmiercią. Złamany byłbyś, gdy-

by nie Jego pomoc. Stracony byłbyś, gdyby nie Jego przyj-ście.

Radośnie świętujmy nastanie naszego zbawienia.

KONIEC NIEWOLI

(Jan Chryzostom)

Chodź, uczcijmy dzień święty. Choć to dziwny sposób uczczenia go; jed-nakże zadziwiającą jest cała kronika Na-rodzin. Tego dnia przecież starożytna niewola dobiegła kresu, Szatan został zawstydzony, de-mony zmuszone do ucieczki. Moc śmier-ci złamana, raj znów otworzony, klątwa wyrzucona precz. Błąd usunięty , prawda przywie-dziona z powrotem,

rozlana mowa przyjemna, sze-rząc się na wszystkie strony. Niebiański sposób życia zasa-dzony na ziemi, aniołowie roz-mawiają z ludźmi, bez strachu, mężowie przemawiają do anio-łów.

Page 17: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

17

Młodzież Seraficka, nr 155

Miłość wybrania

Życie zakonne dla wielu staje się jakimś reliktem prze-szłości. Mamy XXI wiek, planu-jemy podbój innych planet, roz-wijamy najnowsze technologie a tu ktoś mówi o jakichś ślu-bach, ascezie, wyrzeczeniu, mo-dlitwie, poście. I niestety bar-dzo często do tego, sprowadza się wiedza ludzi na temat tej szczególnej formy życia chrze-ścijańskiego, jaką jest życie za-konne. Czym więc właściwie ono jest i gdzie należy szukać jego sensu?

Zakonnik to osoba w szczególny sposób poświęcona Panu Bogu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał (J 1,30). Te słowa z Ewangelii św. Jana mogą stanowić krótką defini-cję i określenie postawy życia oso-by konsekrowanej. W ciągu wie-ków życie zakonne ulegało różnego rodzaju zmianom, przeobraże-niom, powstawały nowe zakonny wraz ze swymi charyzmatami. Ale nigdy nie zmieniła się jego istota. Centrum takiego życia stanowił i nadal stanowi Chrystus, a czło-wiek, odpowiadając na Jego miłość i starając się Go naśladować, staje się Jego świadkiem w otaczającym go świecie. Poprzez złożenie ślu-bów zakonnych tj. posłuszeństwa, ubóstwa i czystości zakonnik odda-je całego siebie w ręce Pana Boga. Oddaje Mu swoje życie, które już wcześniej od Niego otrzymał. Do-skonale oddają to słowa św. Pawła, który w Liście do Galatów pisał: żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus ( Ga 2,20).

Współczesny człowiek, zagubiony w szumie medial-nym, zatracił sens pojęcia wol-ność i kojarzy ją z samowolą. Przysłowiowe rób ta co chceta. I niekiedy można spotkać się z

Page 18: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

18

Młodzież Seraficka, nr 155

zarzutem, że śluby zakonne są właściwie ograniczeniem ludz-kiej wolności. Traktuje się je jako więzy, pęta, które Bóg na-k ł a d a n a c z ł o w i e k a . Ale czy tak jest rzeczywiście? Czyż Bóg, który jest miłością mógłby pragnąć dla człowieka czegoś, co w jakiś sposób by ograniczało i pozbawiało go największego daru Bożego, ja-kim jest wolność?

Ale czy śluby zakonne nie są gwarantem i fundament prawdziwej wolności, do której wzywa nas Chrystus?. Czy całe życie zakonne nie jest naślado-waniem Chrystusa?. Przecież to sam Chrystus Pan wybrał do-browolne ubóstwo, czystość i całym swym życiem pełnił wo-lę Ojca. Również obecnie wzywa niektórych chrześcijan do pójścia tą samą drogą, która nazywamy drogą rad ewange-licznych.

Każdy zakonnik składa Panu Bogu (a nie przełożonym, jak myślą niektórzy) trzy śluby. Pierwszy z nich, ślub posłu-

szeństwa, daje nam pewność, że wszystko, co robimy w swo-im życiu jest zgodne z wolą Bo-żą, choć czasem możemy jej po

ludzku nie rozumieć.

Ślub ubóstwa chroni nas przed nadmierną żądzą posiadania, która często przysłania Boga i drugiego człowieka.

Ślub czystości jest gwarantem prawdziwej miłości, opartej oraz budowanej na Chrystusie, a nie na przyjemności, pożądli-wości i chwilowych upodoba-niach.

Teologowie duchowości podkreślają, że śluby zakonne są trzykrotnym TAK dla Chry-stusa i trzykrotnym NIE dla świata. I co jest bardzo ciekawe, ten świat który tak często wal-czy z życiem konsekrowanym, potrzebuje niezwykłego świa-dectwa osób poświęconych Bo-gu, które ukazują swoim ży-ciem zakorzenionym w Chry-stusie, że można żyć inaczej, nie koniecznie tak jak proponuje nam świat. Obecność i spotka-nie na ulicy zakonnika bądź za-konnicy stało się dla wielu lu-dzi bodźcem do nawrócenia, zmiany życia i skierowania go na właściwe tory. Nie na darmo habit czasem nazywany jest szatą świadectwa, które woła swoim milczeniem. Osoby kon-

Page 19: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

19

Młodzież Seraficka, nr 155

sekrowane i ich życie są bo-wiem znakiem, że można żyć inaczej i co więcej być szczęśli-wym. Stają się „żywą zapowie-dzią” Królestwa Bożego i wska-zują na niebo jako cel ziemskiej drogi każdego człowieka.

Podejmując życie zakonne człowiek często zastanawia się nad tym, co „traci”: możliwość założenia rodziny, decydowa-nia w wielu sprawach o sobie, itd. Ale z czasem odkrywa, że to, co pozostawił jest niczym w porównaniu z tym, co otrzymu-je od Pana Boga. On ciągle za-

skakuje, proponuje nowe drogi rozwoju i realizacji swego czło-wieczeństwa. Albowiem życie zakonne przebiega w dwóch „kierunkach” – ja oddaje siebie Panu Bogu, ale Pan Bóg nie zo-stawia mnie samego. On jest zawsze obecny przy mnie i wiem, że On mnie nigdy nie opuści. Ta świadomość życia dla Chrystusa napełnia czło-wieka niezwykłą radością i po-kojem, jakiego świat dać nie może. Albowiem, gdy jestem z Tobą nie cieszy mnie ziemia (Ps 73, 25).

Page 20: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

20

Młodzież Seraficka, nr 155

Niezwykłym darem osób konsekrowanych dla Kościoła jest modlitwa. To świadectwo jest szczególnie istotne w na-szych społeczeństwach, często w znacznym stopniu zlaicyzo-wanych, które nie dostrzegają sensu i celu modlitwy. Tymcza-sem to właśnie modlitwa dla każdego człowieka winna być czasem intymnego przebywa-nia z Bogiem, czasem komunii kochającego Ojca i dziecka. Zakonnicy winni być nauczy-cielami modlitwy, którzy uka-żą współczesne człowiekowi, jaka siła i moc wypływa z mo-dlitewnego doświadczenia Bo-ga i Jego miłości, utajonej w Eucharystii i Słowie Bożym. Te dwie rzeczywistości winny stanowić fundament życia du-chowego. Eucharystia jest dla nas znakiem jedności i pozwala budować wspólnotę całego Ko-ścioła, a Słowo Boże pozwala nam w Bożym świetle odczyty-wać i rozpoznawać to wszyst-ko, czego doświadczamy w na-szym życiu. Uzdalnia nas do odkrycia odpowiedzi na wiele pytań, które dręczą ludzi wszystkich czasów. Gdybyśmy jako chrześcijanie potrafili do-cenić ten wielki dar Słowa, któ-

re Bóg kieruje do na każdego człowieka, a już szczególnie do osób zakonnych. Świadectwo prawdziwej i głębokiej wiary oraz modlitwy są najskutecz-niejszym sposobem ewangeli-zacji.

Asceza, umartwienie. Te słowa są bardzo często naduży-wane i przez to ich sens staje się niezrozumiały i wypaczony. Co więcej kojarzą się nam one z czymś negatywnym. Warto jed-nak spojrzeć na to, jako na coś pozytywnego. Asceza i umar-twienie nie mogą bowiem być dla człowieka celem samym w sobie. Tzn. nie umartwiam się dla samej idei umartwiania. Ja-ki jest więc cel chrześcijańskiej ascezy? Jedną z konsekwencji grzechu pierworodnego była utrata pierwotnej harmonii między duszą i ciałem. I wła-śnie dobrze pojęta asceza (systematyczny wysiłek fizycz-ny, samozaparcie, drobne wy-rzeczenia, mądrze praktykowa-ny post) sprzyja tworzeniu i od-budowie zachwianej relacji między ciałem a duszą. Parafra-zując wypowiedź jednego z pu-blicystów katolickich, można powiedzieć, że asceza jest po to,

Page 21: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

21

Młodzież Seraficka, nr 155

aby to pies machał ogonem, a nie ogon psem. Poprzez asce-zę i umartwienie człowiek zdo-bywa coraz większą wolność i kontrole nad samym sobą, wy-zwalając się z stopniowo z wie-lorakich przyzwyczajeń i na-miętności, które niepohamowa-ne mogą zniszczyć życie czło-wieka. Dobrze pojęta i prakty-kowana asceza sprzyja popra-wie ogólnego stanu zdrowia. A jak wiadomo w człowieku mamy do czynienia z trzema sferami: ciałem, psychiką i du-szą. Jeśli któryś z elementów niewłaściwie funkcjonuje to za-burzona jest równowaga całego organizmu. Zatem asceza sama w sobie jest czymś pożytecz-nym i ko-niecznym dla wła-ś c i w e g o r o z w o j u k a ż d e g o człowieka. Zarówno dla zakon-ników, jak i d l a świeckich.

Ciężko byłoby sobie wy-obrazić świat bez osób konse-krowanych i świadectwa ich życia. Niemal każdy człowiek doświadczył kiedyś ich dobro-ci, bezinteresowności, uczynno-ści, miłości, może nawet tego nie dostrzegając. I właściwie to tak powinno być. Osoba zakon-na ma być kimś, kto, wskazuje na Boga, Chrystusa, ale nie mo-że Go przysłaniać. Ktoś kiedyś powiedział, że zakonnik ma być jak księżyc, to znaczy ma odbijać światło Słońca, którym jest Chrystus. Bo przecież po-trzeba, aby to On wzrastał, a osoba konsekrowana się umniejszała. I to wszystko z

miłości do Tego, które-mu dobro-wolnie od-dała swoje życie.

Trzeba niestety z bólem przy-znać, że nie zawsze oso-by konse-krowane ży-ją w sposób godny po-

Page 22: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

22

Młodzież Seraficka, nr 155

wołania, jakim obdarzył ich Pan. Nie ma człowieka wolne-go od grzechów, słabości, trud-ności. I właśnie świadomość tej ludzkiej nędzy, która dotyka również osoby konsekrowane-go winna być dla wszystkich wiernych zachętą do modlitwy w intencji osób, które postawiły Boga na pierwszym miejscu. Bóg wzywa nas do świętości. Jako Kościół pielgrzymujący podążamy w drodze wiary. Kroczymy wszyscy razem. Zarówno osoby konsekrowane jak i chrześcija-nie żyjący w świecie. Potrze-bujemy nawza-jem wsparcia, aby nasza droga stała się drogą błogosławieństw, abyśmy nie ustali i nie zagubili się gdzieś po drodze. Chrześcijanie tworzą jeden Kościół, odkupio-ny drogocenną krwią Chrystu-sa, który umarł za każdego człowieka. Powołanie zakonne. Spotkanie Boga i człowieka. Wielkość i małość, wszech-

moc i nicość. To Boża Tajemni-ca. Misterium miłości. I czło-wiek stający wobec własnej nie-mocy i ciągle pytający siebie: Czy ja Panie już żyje dla tylko dla Ciebie? Żyć dla Boga. To piękne, ale jakże wymagające. Zapomnieć o sobie, aby to On był na pierwszym planie. Obec-ność Boga nas przemienia. To On nam wszystko daje. W za-

mian oczekuje niewiele. Zaufa-nia i miłości. Po-wołanie to mi-łość wybrania. Rzeczywistość, która przekra-cza słabego człowieka i Bóg czekający, ni-czym żebrak, na odpowiedź czło-wieka. Życie z Bogiem to naj-większy dar,

jaki może On nam ofiarować.

Miłość wybrania… Czyż moż-na otrzymać większy dar od Boga?

Fr. Cyryl (I kurs)

Page 23: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

23

Młodzież Seraficka, nr 155

Szary Brat

Każdy z nas idzie swoją dro-gą. Każdy lepi swoje gniazdko. Tymczasem dla tylu ludzi drogi stały się za ciasne. Nie ma gdzie postawić stopy. Nie ma skrawka ziemi, który by można nazwać swoim. Nie ma kromki chleba, na którą by można zapracować. Nie ma dziecka, które by mo-gli wydać na świat z tym prze-świadczeniem, że nie będzie zawa-lidrogą. A my w tym wszystkim poruszamy się, zadufani w siłę ja-kiegoś powszechnego układu, który każe przemilczeć rzeczy krzyczące i tłumić usprawiedliwiony wybuch. Nie, nie. W nas wszystkich czegoś brak. Nie wiem jeszcze, czego. Mę-

czę się, aby odgadnąć. Ale wiem, że brak – i wiem, że to rozsadzi. Fragment zaczerpnięty z dramatu Brat naszego Boga streszcza rozterki duchowe, ja-kie towarzyszyły Adamowi Chmielowskiemu; jednocześnie wskazuje na dokonujący się proces nawrócenia w życiu ce-nionego artysty-malarza. Jest to opowieść o Szarym Bracie, który stał się dobrym jak chleb dla tych, którym chleba brakowało, wydziedziczonych z tego świa-ta, dla opuchlaków, jak byli na-zywani bezdomni i nędzarze Krakowa przełomu XIX i XX wieku. Jest to opowieść o czło-wieku ryzykującym dla sprawy Bożej, który doskonale odczytał duchowość Św. Franciszka z Asyżu. Tak jak on stał się Pa-triarchą Ubogich dla maluczkich tego świata. Zanim to się dokonało przeżył udział w powstaniu styczniowym w 1863 r., którego stygmatem już do końca życia stała się proteza nogi. Później wykorzystując swój talent arty-styczny podjął studia w zakre-sie malarstwa na uczelniach w Europie Zachodniej i we Lwo-

Page 24: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

24

Młodzież Seraficka, nr 155

wie. W tym też okresie tworzył dzieła religijne, a w tym Ecce Homo - wybitne arcydzieło uka-zujące Chrystusa, cierpiącego Sługę Jahwe. Niewykluczone, że kontemplacja wizerunku Chrystusa ubiczowanego i cier-niem ukoronowanego odcisnę-ła tak głębokie piętno na osobo-wości późniejszego Brata Alberta, a może raczej była to już konsekwencja procesu ra-dykalnego nawrócenia, jakie dokonywało się w synu Krako-wa (Adam Chmielowski uro-dził się w Igołomi pod Krako-wem 20 sierpnia 1845 r.). Realizacji swego powoła-nia szukał w zakonie jezuitów,

ale jak sam pisał: przechodziłem okropne męczarnie, katusze i skrupuły najstraszliwsze. Tro-ska o chorych i umarłych kazała mu zrezygnować z towarzy-stwa krakowskich salonów i z wytwornego pana w pelerynie – jak go nazywano – przekształ-cić się w mnicha w zgrzebnym habicie, który otrzymał 25 sierpnia 1887 r. w kaplicy lore-tańskiej u oo. kapucynów w Krakowie. Wtedy też przyjął imię Brat Albert. Od tego momentu za-mieszkał wśród najbiedniej-szych mieszkańców (często zdemoralizowanych) w ogrze-walni w Krakowie, poświęcając

Page 25: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

25

Młodzież Seraficka, nr 155

całe życie w ich służbie. Jednocześnie zobowiązał się do utrzymania ogrzewalni, zbiera-jąc jałmużnę podczas kwesty po ulicach miasta. Przykład ofiar-nej miłości Brata Alberta pocią-gnął innych: mężczyzn i kobie-ty (niejednokrotnie wśród po-dopiecznych), i tak powstały Zgromadzenia braci alberty-nów i sióstr albertynek. Ich główną formą działal-ności były przytuliska, czyli do-my, gdzie ludzie bezdomni, nędza-rze, niedołężni, żebracy…, znajdu-ją ratunek w swych potrzebach, a w dalszym celu mogą mieć popra-wę stanu materialnego przez do-

browolną pracę za-robkową. Bracia i siostry, tak mieli pełnić posługę, aby każdemu głod-nemu dać jeść, bez-domnemu miejsce, a nagiemu odzież… Pisma Brata Alberta odzwier-c ie dl a ją j ego wspaniałą ducho-wą sylwetkę, szczególnie umi-łowanie Chrystu-

sa Ukrzyżowanego i ukrytego w Białym Chlebie. Patrząc na Jezusa utajonego w Eucharystii, tak mówił: Czy Jego miłość obmyśliła coś

jeszcze piękniejszego? Skoro jest chlebem, i my bądź-

my chlebem, dawajmy siebie samych.

Podkreślał pierwszeństwo peł-nienia Woli Bożej: Wola Boża przede wszystkim i tylko to. Czyż ta myśl nie przypomina nam Franciszkowej: Bóg mój i wszyst-ko moje. W kaplicy na Kalatówkach, Szary Brat długie godziny spę-

Page 26: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

26

Młodzież Seraficka, nr 155

dzał na modlitwie przed Ukrzyżowanym i ukrytym w tabernakulum Chrystusie. To tam czerpał siły do walki z nę-dzą i ze swoimi słabościami przekonując się o roli modlitwy w życiu zakonnym. To jego sło-wa, iż bez modlitwy nie podobna wytrwać w powołaniu. Szczegól-nym nabożeństwem darzył Matkę Najświętszą, Św. Fran-ciszka z Asyżu i Św. Jana od Krzyża. Brat Albert zmarł w Uro-czystość Narodzenia Pańskiego 1916 r. Trzy dni później w dro-dze na Cmentarz Rakowicki żegnał go niemal cały Kraków. W orszaku żałobnym podążali ramię w ramię duchowni, pro-fesorowie, przedstawiciele władz miejskich, w końcu opuszczone duchowe dzieci Szarego Brata – osieroceni i za-smuceni jego odejściem ubodzy z przytulisk. Żal po śmierci Oj-ca ubogich i przekonanie o jego świętości choć na moment usu-nęło na dalszy plan różnice społeczne dzielące ludzi na bo-gatych i tych, którym on po-święcił życie bez reszty. Takim był nasz święty, Brat Albert, który dziś do nas przemawia swoim radykali-

zmem, nie godząc się na stwo-rzony przez nas świat na tych, co są u góry i na tych, na któ-rych spogląda się z góry (jeśli w ogóle się spogląda…). Przepeł-niony duchem Chrystusowym, Szary Brat woła do każdego z nas:

Fr. Kalikst (V kurs)

Bądź dobrym jak chleb,

który dla wszystkich

leży na stole,

z którego każdy może

dla siebie ukroić

i nakarmić się,

jeśli jest głodny.

Page 27: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

27

Młodzież Seraficka, nr 155

Do końca życia Twoimi Panie

Pewnego dnia św. Fran-

ciszek usłyszał od samego Boga te słowa: „Idź Franciszku i odbu-duj mój Kościół”. Poszedł więc Biedaczyna i z wielkim entuzja-zmem zabrał się do pracy nad malutkim Kościółkiem San Da-miano. Lecz Panu Bogu nie cho-dziło o materialny Kościół, ale o ten który tworzą ludzie. Franci-szek jednak dopiero po pew-

nym czasie zrozumiał zamysł Boga i wtedy z całkowitym od-daniem poświęcił Mu to co miał najcenniejsze a więc swoje życie. Pomimo wielu przeciw-ności i kłopotów nigdy się nie poddawał zawsze pamiętając to, że przed samym Bogiem wypowiedział TAK - i to na całe życie. Mijały dni, miesiące i lata a Franciszek coraz bar-dziej czuł się szczęśliwy ponie-waż wiedział, że to co robi po-doba się Bogu i nie tylko Bogu

bo wielu braci zbudowa-nych Jego osobą posta-nowiło pójść za Chrystu-sem. I tak dzisiaj na ca-łym świecie jest wielu naśladowców Świętego Ojca Franciszka, którzy pragną podążać Jego śla-dami i budować Chry-stusowy Kościół na zie-mi. Pewnego dnia również nas wezwał Pan po imie-niu mówiąc: „Pójdź za Mną” – no i proszę ja ciebie poszliśmy: Marcin,(Kalikst); Grzegorz,(Zacheusz); Łukasz,(Fabian).

Page 28: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

28

Młodzież Seraficka, nr 155

No i tak jak u św. Fran-ciszka mijał czas... Postulatu, gdzie jeszcze bardzo koślawo stawialiśmy pierwsze kroki w naszym życiu zakon-nym ucząc się codziennej wspólnotowej modlitwy, klasz-tornego porządku i podstawo-wych zadań które do nas miały należeć, kierując się zawsze sło-wami naszego drogiego Ojca Magistra: „Jeżeli wiecie co

chcecie, to róbcie co chcecie”. Czas Nowicjatu, gdzie już na zewnątrz upodobnieni do św. Franciszka poprzez otrzymany habit staraliśmy się, zatopieni w modlitwie umacniać nasze powołanie i wybór. Wykładów z filozofii, która w sposób wręcz ponad rozumo-wy przekazywana przez nasze-go jak że zacnego i wielkiego filozofa, Ojca Feliksa stawała się dla nas radością, która prze-chodzi ludzkie pojęcie. No i teologii, w której mogli-śmy już dojrzeć i poznać życie zakonne na tyle aby powie-dzieć Panu Bogu to już ostatnie i definitywne TAK.

Dzisiaj co prawd jeste-śmy jeszcze na progu naszego życia w Zakonie św. Ojca na-szego Franciszka, ale każdy z

nas może już dzisiaj powie-dzieć, że jest człowiekiem szczęśliwym, ponieważ odna-lazł w życiu to co może dać prawdziwą radość.

Na pewno na naszej ży-ciowej zakonnej drodze pojawi się jeszcze wiele trudności, wie-le chwil które może nie będą tak radosne jak ten dzień w któ-rym składaliśmy naszą profesję uroczystą, ale z pomocą Bożą pragniemy iść dalej tą drogą na której postawił nas Pan.

Dzisiaj nadal potrzebuje Bóg wielu takich szaleńców Bo-żej Miłości, którzy będą w sta-nie pozostawić rodzinny dom oraz radość tego świata i pójść śladami Biedaczyny z Asyżu aby budować Kościół.

Tym wszystkim, zaś któ-rzy pójdą tymi śladami oraz tym którzy przeczytają to …? życzymy, cała nasza trójka: Ka-likst, Zacheusz i Fabian abyście i wy odnaleźli w życiu drogę po której krocząc będziecie czu-li się szczęśliwi.

Fr. Fabian ( V kurs)

Page 29: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

29

Młodzież Seraficka, nr 155

Muszę postawić sobie w tym miejscu ważne pytanie, po co czytam Biblię?. Czytam bo muszę, czy chcę?. „Muszę” skutecznie niweluje owocowa-nie Słowa. Warto zapamiętać słowa jakie wypowiedział św. Hieronim kiedy mówił o lektu-rze Biblii: „Modlisz się, jesteś tym, który rozmawia z Oblu-bieńcem; czytasz, to Oblubie-niec mówi do ciebie”.

Tu dotykam konkretnej prawdy; w słowie jest Jezus – Słowo które stało się ciałem. Jeśli Słowo jest żywe, Muszę mieć do niego nastawienie rela-cyjne, jak osoba do osoby. Nie będę wobec Słowa jak chirurg wobec martwego ciała. Owszem mogę je badać, anali-zować, mierzyć, porównywać i komentować ale przede wszystkim muszę z nim wejść w relację. Staranne czytanie sa-mo wzniesie mnie ponad literę. Samo tylko literalne czytanie słowa może doprowadzić mnie do śmierci, bo litera zabija a Duch ożywia. Co mi z tego, że czytam, jak nie wprowadzam Słowa w życie, (Mt 13, 18-23) czytanie wówczas jest stratą czasu.

Ucz się serca Boga w słowach Boga…

Poznać słowo.

Nie wystarczy słuchać intelektualnie Słowa. Potrzebu-ję też karmić swojego ducha, który jest spragniony żywego Słowa dającego mi życie. Paweł Apostoł tak mówi o Słowie: Dla jednych jest to woń śmiercionośna, która zabija, dla drugich jest to woń ożywcza, która daje życie.(2Kor 2,16) Zapraszam do wej-ścia w szczególne doświadcze-nie Słowa. Słowa które jest Ży-we, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przeni-kające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.(Hbr 4,12-13)

Konieczne jest zwłaszcza,

aby słuchanie słowa Bożego sta-

wało się żywym spotkaniem, zgod-

nie z wiekową i nadal aktualną

tradycją lectio divina, pomagającą

odnaleźć w biblijnym tekście żywe

słowo, które stawia pytania, wska-

zuje kierunek, kształtuje życie.

(NOVO MILLENNIO INEUNTE)

Page 30: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

30

Młodzież Seraficka, nr 155

Słowo nieustannie

żywe.

Pragnę więc zobaczyć w Biblii list jaki Bóg kieruje do mnie. Tak, konkretnie i osobi-ście pisze w nim jak bardzo mnie miłuję. Żebym tylko chciał to zobaczyć i odczytać. Aby stało się to możliwe słowo muszę oswoić, by mnie nie przerażało gdy go nie rozu-miem. Często gdy czegoś nie rozumiem porzucam to. Mimo wszystko potrzebuję zaznajo-mić się ze słowem nawet gdy

Ojcowie Kościoła żyli słowem na codzień. By jeszcze bardziej zżyć się z nim uczyli się go na pamięć. Jeden z nich powiedział nawet, że gdyby spalono wszystkie księgi Biblii, nie zmartwi go to wcale bo w sercu zapisane ma wszystkie jej słowa. Św. Augustyn w swoich pismach cytuję fragmenty Pi-sma Świętego aż 50 tys. razy; on żyje Słowem, jego myślenie jest myśleniem Biblii. Słowo stało się wiatrem wypełniają-cym żagle jego życia, wiodąc go do brzegów zbawienia.

Page 31: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

31

Młodzież Seraficka, nr 155

go nie rozumiem, nie porzucać go, wiernie czekać aż w odpo-wiednim czasie wyda plon. Oswajanie się ze słowem pro-wadzi naturalnie do zapamię-

tywania Słowa. Słowo żyje w mojej pamięci, jest tam intym-nie obecne, czekając na wzrost. Jeśli słowo jest ze mną, żyje swoim życie we mnie, tworzy się intymna więź, zakochuję się w nim. Ten krok jest niezwykle istotny. Zakochując się w Sło-wie, nie wyobrażam sobie życia bez niego, święty tekst przenika mnie i moje myślenie. Miłość podporządkowuje osobę miłu-jącą obiektowi miłowania. Ro-dzi się we mnie pragnienie za-

chowywania Słowa, nie ze względu na coś ale na samo Słowo, dzięki któremu wiem, że jestem kochany. (oswoić – zapa-miętać – pokochać -zachować)

Słowo prowadzi mnie do nawrócenia.

Słowo jest święte, muszę pamiętać o pewnym szczególe. Często Słowo jest jak rozżarzo-ny węgiel, pali moje ręce, jest jak rozgrzany metal, który nie sposób jest utrzymać w dło-niach. Nie mogę wobec Pisma wypowiadać jedynie poboż-

nych życzeń: Że jutro poprawię swoje życie, że jutro się nawró-cę. Biblia pragnie bym brał ją w ręce czyste. Abym czytał czy-stymi wargami i oczyma, słu-chał czystymi uszami. Czy nie wiecie, że jesteście świątynią Boga, a Duch Boży mieszka w was. Jeżeli ktoś niszczy świątynię Boga, tego i Bóg zniweczy, ponieważ jest ona święta. Wy właśnie jesteście tą świątynią.(1Kor 3,16) Dotykam tu kolejnej prawdy, prawdy o nawróceniu. Gdy zapomnę, że jestem świątynią w której mieszka Duch Święty, i niszczę ją przez grzech niech mnie nie dziwi, że nie rozumiem Słowa. Nawrócenie serca będzie wa-runkiem odkrycia prawdziwej treści Pisma Św. Odejście do

Jezusa pozwala mi naprawdę odkryć moc ukrytą w Biblii. Pozwala zobaczyć, że jest ona Słowem zbawienia, które pro-wadzi mnie do nawrócenia a przez nawrócenie do Boga. Dam więc Słowu pierwszeń-stwo w życiu, czytając je tak dłu-go aż spotkam w nim Jezusa (św. Augustyn)

Czytać z miłością.

Zobaczę, że każde słowo, zdanie kryje w sobie

Page 32: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

32

Młodzież Seraficka, nr 155

osobę Jezusa, że poznanie pi-sma, dokonuje się przede wszystkim przez miłość i w mi-łości. A miłość jest zawsze kon-kretnym i osobowym doświad-czeniem. Najpierw dokonuje się spotkanie żywej osoby Jezu-sa, potem dopiero mogę zrozumieć Sło-wo jak uczniowie idą-cy do Emaus. (Łk 24, 13-35). Ks. Staniek ra-dzi by każde słowo ważyć na aptekarskiej wadze. Szukam więc sensu pojedynczego słowa ale też i całego zdania. Niekiedy Sło-wo będzie jasne i jego sens nie będzie trud-ny innym razem ciemne jak chmura burzowa. Jedyną radą jest tu po prostu trwanie przy Słowie, cierpliwość, nie szukanie na siłę pamiętając, że więcej much zwabi się kroplą miodu niż beczką octu.

Nie mogę wyrywać słów z kontekstu, muszę zawsze pa-trzeć na to jaka treść znajduje się przed czytanym fragmen-tem i zaraz po nim. Warto na to zwrócić uwagę gdy czytam sło-

wo otwierając przypadkowe stronnice, by nie przerazić się gdy otworzę Biblię na słowach: Zaprawdę mówię ci, dziś będziesz ze mną w raju.(Łk 23,43) Gdy czytam Ewangelię warto bym zwrócił uwagę na proroctwa

jakie w sobie zawiera. Moje czytanie Ewan-gelii musi być prorockie mówi ks. Staniek. Sło-wo odniosę do najbliższych dni, czasu jaki za mną i przede mną, Słowo na-da sens moim dniom. Ile razy biorę do rąk Ewangelię trze-

ba mi sobie zdać sprawę, że jest to Słowo zawsze aktualne, od-nosi się do mojego tu i teraz. Na koniec będę pamiętał, że stu-dium Biblii jeszcze nie jest mo-dlitwą. Nie studium, lecz moje osobiste spotkanie z moim Je-zusem potrzebne mi jest do przeżycia mojego dzisiaj mówi ks. Staniek.

Podzieliłem się z Tobą moim doświadczeniem ze spo-

Page 33: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

33

Młodzież Seraficka, nr 155

tkania ze Słowem. W doświad-czenie to miałem okazję wejść dzięki uczestnictwu w Szkole Biblijnej która odbyła się w ra-mach VII Dni Duchowości Bi-blijnej w Salwatoriańskim Cen-trum Formacji Duchowej. Mam nadzieję, w kolejnych artyku-łach opowiem Ci nieco więcej o drodze rozkochania się w Sło-wie.

Lectio Divina jest nie-zwykłą metodą by pokochać Biblię. Zakochać się w żywym Chrystusie, nieustannie prze-mawiającym do mnie w jej sło-wach. Nie bój się Pisma Święte-go, nie mów, że to nie dla cie-bie, że nie rozumiesz.

Słowo samo poprowa-dzi Cię do odkrycia głębi Ewangelii Jezusa Chrystusa w którym poznasz, swoją głębię, spragnioną Żywego Słowa. Naszą modlitwą niech staną się słowa psalmu 139:

Przenikasz i znasz mnie, PANIE. Wiesz, kiedy kładę się i wstaję, i czytasz z daleka w mo-ich myślach. Czuwasz nad moją pracą i odpoczynkiem i wiesz o wszystkich drogach moich. Zanim się zjawi słowo na moim języku, Ty, PANIE, znasz je w całości! Ze wszystkich stron mnie ogarniasz i kładziesz na mnie swą rękę. Prze-dziwna jest Twoja wiedza o mnie; przerasta mnie, nie mogę jej pojąć! Dokąd odejdę od ducha Twojego i gdzie ucieknę przed Twoim obli-czem? Jeśli wzniosę Siudo nieba, tam jesteś; gdy zejdę do krainy umarłych, i tu jesteś obecny! Choćbym wziął skrzydła jutrzenki i zamieszkał za najdalszym mo-rzem, nawet tam prowadzi mnie Twoja ręka i Twoja prawa ręka mnie podtrzymuje! Gdybym po-wiedział: Niech ciemność mnie ogarnie, niech światło wokół mnie stanie się nocą- to nawet ciemność nie będzie mrokiem dla Ciebie: noc jak dzień zajaśnieje, a ciemność będzie jak światło! To Ty ukształ-towałeś moje sumienie, przygarną-łeś mnie już łonie matki! Będę Cię sławić, bo dokonujesz potężnych cudów; przedziwne są twe dzieła i dobrze je poznałem (…)

Fr. Rufin ( IV kurs)

Page 34: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

34

Młodzież Seraficka, nr 155

oddajemy tylko osocze w ilości 600 ml w odstępach nie krót-szych niż 4 tygodnie, jednak nie więcej niż 15 l rocznie;

oddajemy tylko wybrane ele-menty komórkowe krwi (płytki, krwinki białe) w odstępach nie krótszych niż 4 tygodnie.

Pomimo ogromnego po-stępu medycyny i nauki (gdy np. dokonuje się przeszczepu sztucznego serca) nie udało się jeszcze zastąpić jej syntetycz-nym odpowiednikiem. Pozy-skuje się ją tylko dzięki dobroci wielu ludzi, którzy nawet wie-lokrotnie w ciągu roku dzielą się tym „życiodajnym napo-jem”. Ze względu na krótki ter-min trwałości poszczególnych komórek krwi nie można robić dużych jej zapasów – i tak płyt-

Purpurowe ekscesy – czyli legalny sposób na rozlew krwi Jest źródłem sił życio-wych u każdego człowieka już od momentu poczęcia. Jest ca-łym światem samym w sobie, tworzącym wysoko-rozwinięty system obronno-transportowy. Mowa oczywiście o krwi - ży-wej tkance złożonej z komórek (krwinek czerwonych, białych i płytkowych), które zawieszo-ne są w części płynnej krwi zwanej osoczem. Dorosły czło-wiek ma jej w swoim organi-zmie ponad 5 litrów, stanowi to 6-8% jego wagi. Zdumiewają-cym jest fakt, że zaledwie 10% z tych 5 litrów potrafi uratować drugiemu człowiekowi życie, a tyle jednorazowo każdy może honorowo oddać krwi. Aby nie zostać oskarżonym o brak pre-cyzji dodam, że krew można oddawać na 3 sposoby:

oddajemy krew pełną w ilości 450 ml, przy czym dla chcących oddawać ją częściej niż raz w życiu istotna jest in-formacja, iż do następnego od-dania krwi musi upłynąć dla mężczyzn 8 tygodni, a dla ko-biet 12 tygodni;

Page 35: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

35

Młodzież Seraficka, nr 155

ki krwi muszą być wykorzysta-ne do 5 dni od pobrania, krwin-ki czerwone do ok. 35, nato-miast osocze w stanie zamroże-nia do ok. 1 roku. Z pobranej krwi sporządza się także leki w formie preparatów krwi, które muszą zostać wykorzystane do 2 dni.

Rokrocznie w Polsce prze-prowadzanych jest około 2 mln transfuzji krwi, podczas któ-rych do organizmu pacjenta wprowadza się zdrową krew pobraną od wielu dawców krwi. Ilość potrzebna do prze-prowadzania transfuzji jest zróżnicowana w zależności od potrzeb – może być podane choremu tylko dwie jednostki krwi (900 ml) lub też kilkana-ście jednostek, gdy pacjent przechodzi poważniejszą ope-rację, np. przeszczepu jakiegoś narządu. Zapotrzebowanie na krew jest więc duże i nieustan-ne. Gdy jest jej w bankach krwi za mało, pacjenci muszą za nią płacić. Trudno też ocenić ilu lu-dzi poszkodowanych w wy-padkach na całym świecie po-trzebowało krwi, ale po prostu jej nie otrzymało z powodu bra-ku dawców. Życie każdego pa-

cjenta wymagającego transfuzji jest zagrożone, gdy nie otrzyma jej w porę.

Wiele osób wykazuje się na tym obszarze ogromną doj-rzałością w zrozumieniu sytua-cji milionów ludzi, których ży-cie zależy od tego czy krew otrzymają na czas. Słyszałem już wiele świadectw dawców, którzy oddają krew albo dlate-go, że sami kiedyś ją otrzymali i dzięki temu dzisiaj żyją. S t o -sunkowo duża ilość krwiodaw-ców nie poprzestaje tylko na jednym razie (zwłaszcza wśród młodzieży i studentów), ale tych nie jest nigdy za dużo. Nie słyszałem, żeby jakikolwiek od-dział Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznic-twa (RCKiK) narzekał na nad-miar krwi, z którym nie mogą sobie poradzić.

Kto może oddać krew? Każda pełnoletnia osoba, która jeszcze nie ukończyła 65 roku życia, waży więcej niż 50 kg oraz cieszy się ogólnie do-brym stanem zdrowia. Dawca powinien być wyspanym, spo-żyć lekki posiłek, przez poprze-dzającą dobę nie spożywać al-koholu i koniecznie zabrać ze

Page 36: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

36

Młodzież Seraficka, nr 155

sobą dokument stwierdzający tożsamość ze zdjęciem.

Pomimo jednak prężnej promocji idei honorowego krwiodawstwa prowadzonej przez Europejską Fundację Ho-norowego Dawcy Krwi KRW-NIACY oraz ogromnej ilości honorowych dawców krwi w Polsce, nadal jednak wiele osób krwi nie oddaje. Z czym to się wiąże? Nie bierzemy tutaj pod uwagę tych, którzy krwi, ze względu na medyczne prze-ciwwskazania krwi oddawać dla innych nie mogą. Wydaje się, że wiele osób zatrzymało się na przekazywanych z ust do ust mitach o oddawaniu krwi. Być może, że towarzyszą im typowe dla PRL-owskiej rzeczywistości obrazy jak to oddawanie krwi wygląda. Z przekazu starszych krwiodaw-ców wynika, że jeszcze w la-tach 80-tych pani pielęgniarka wkłuwała w żyłę samą igłę, przez którą krew sączyła się bezpośrednio do niewielkiego pojemniczka o objętości 200 lub 400 ml, trzymanego pod igłą przez ową pielęgniarkę lub sa-mego dawcę. Teraz tak jednak nie jest! Czasy, gdy krew pobie-

rano przy użyciu noża już daw-no minęły.

Sama procedura od-dania krwi nie jest skompliko-wana, chociaż wiadomo, że trzeba na to przeznaczyć przy dobrych warunkach przynajm-niej pół godziny. Każdy dawca przed pobraniem krwi jest ba-dany, aby ustalić czy odpowia-da wymaganiom zdrowotnym, po pobraniu natomiast krew każdego dawcy jest badana la-boratoryjnie na obecność zaraz-ków chorób wenerycznych, AIDS czy żółtaczki zakaźnej. Ostatecznie o przydatności krwi dawcy decyduje wynik badania i testy – profesjonalne zasoby techniczne pozwalają na szczegółową kontrolę dawcy. Dzięki temu wiele osób, które oddały krew, odpowiednio wcześnie dowiedziały się o po-siadanej chorobie, co umożliwi-ło wyleczenie jej. Bezpodstawne jest też twierdzenie, że jest to bolesny zabieg – to jest tylko niewielkie ukłucie, dużo mniej bolesne niż leczenie zęba. Nie trzeba się również obawiać, że jak raz oddam krew, to już zaw-sze będę do tego zobligowany. Jeśli ktoś chce oddawać ją czę-

Page 37: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

37

Młodzież Seraficka, nr 155

sto, to po prostu oddaje bez przymusu. Tak mały ubytek krwi w naszym organizmie już po 2-3 dniach zostaje wyrówna-ny i nie może być mowy o jej nadprodukcji, która skutkowa-łaby uzależnieniem – koniecz-nością oddawania jej. Tylko ubytek żelaza, by wrócić do normy potrzebuje około 8 tygo-dni.

Do wyżej wymienionych hipotetycznych przyczyn mara-zmu u wielu osób należy dodać również permanentny brak cza-su, będący już raczej chorobą naszej cywilizacji. Mam nadzie-ję, że nie przesadzę, jeśli dodam do tego również egocentryczne

podejście do życia i ograniczo-ne pole patrzenia na potrzeby innych. Prawdziwą jednak wartość poznajemy dopiero w obliczu straty. I tak, gdy krwi potrzebujemy sami lub ktoś z naszych bliskich, podnosimy szturm do nieba o ludzką wrażliwość.

Przywołajmy tutaj chyba znany wielu osobom przypa-dek polskiego aktora Radosła-wa Pazury. W styczniu 2003 roku zostaje ranny w wypadku samochodowym, w którym gi-nie, jako kierowca jednego z pojazdów, jego przyjaciel (też aktor, a nadto piosenkarz) Wal-demar Goszcz. Pazura, aby po-

Page 38: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

38

Młodzież Seraficka, nr 155

wrócić do zdrowia, potrzebo-wał dwóch transfuzji krwi, podczas których przetoczono mu ok. 10 litrów krwi. Przeżyty wypadek stał się dla niego punktem zwrotnym, impulsem do nawrócenia do Boga i dzia-łania zgodnie z przykazaniem miłości bliźniego. Od tamtej pory Radosław Pazura wspiera regularnie akcje charytatywne, dotyczące honorowego krwio-dawstwa w szeregach Europej-skiej Fundacji Honorowego Dawcy Krwi – Krewniacy. Głę-boka świadomość otrzymanej szansy dalszego życia zaowo-cowała w nim realizowanym

z wielką pasją pragnieniem ob-darowywania innych. Jak sam mówi:

„Żyję dzięki temu, że ktoś od-dał mi krew - lek, który ratuje życie, a którego nie można wy-produkować. Można go tylko dostać jako dar...” K a ż d y dawca krwi poniekąd naśladuje postawę patrona honorowych dawców krwi św. Maksymilia-na Kolbe, który oddał swoje ży-cie w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, by ratować ży-cie drugiego człowieka. Boha-terstwem nie jest więc mówie-nie o tym co mogę zrobić, ale wprowadzanie tych potencjal-nych możliwości w życie. Prawdziwym bohaterstwem jest pokonanie swych lęków i obaw, by przyczynić się do uratowania czyjegoś życia. Jed-nak w moim mniemaniu odda-nie krwi nie jest aż takim boha-terstwem, za które należą się laury. Trafne wydają się w tym miejscu słowa samego Jezusa: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy - wykonaliśmy to, co powinni-śmy wykonać” (Łk 17, 10). Po-trzeba częstego oddawania krwi powinna być wynikiem przeświadczenia, że krew bę-

Page 39: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

39

Młodzież Seraficka, nr 155

dzie komuś potrzebna i jest to raczej naszą ludzką powinno-ścią, za którą nie można poszu-kiwać czyjegoś uznania, a tym bardziej oczekiwać doraźnych korzyści i przywilejów. A na naszym seminaryjnym podwór-ku działamy zrzeszeni w Fran-ciszkański Klub Honorowych Dawców Krwi PCK o nazwie „Francbloodersi”, powstały w październiku 2009 roku.

Do klubu należy obecnie 45 osób, z czego tylko 10 z nich stanowią bracia mieszkają-cy w WSD – pozostali to miesz-kańcy Kalwarii i okolic. Dwa razy do roku przeprowadzamy w budynku WSD akcję zbiórki krwi, na które teraz przychodzi każdorazowo ok. 70 osób. Cie-szy nas to , że dzięki Bożej po-mocy mamy szansę pomagać innym. Zachęcamy wszystkich do jakiejkolwiek działalności pomocnej w popularyzowaniu honorowego krwiodawstwa, na miarę możliwości każdego z nas – choćby tylko swoją posta-wą zdeklarowanego dawcy krwi. Ufam, że tych kilka słów bardziej zachęci czytelników do oddania krwi lub rozpowszech-niania wiedzy na ten temat w

swoim środowisku, niż znie-chęci do tego. Z pewno-ścią tematu nie wyczerpałem z oczywistych przyczyn ograni-czonej przestrzeni, którą redak-cja mi udostępniła. Wszelki nie-dosyt należy zaspokoić indywi-dualnie, odwiedzając portal in-ternetowy oddajkrew.pl lub stronę internetową naszego Klubu HDK (wystarczy wpisać w G o o g l e f r a z ę „francbloodersi” i wybrać pierwszy link). Pamiętajmy, że być może sami kiedyś będzie-my krwi potrzebować, stąd nie czekajmy na ulotną „potrzebę serca”!

„Oddać własną krew, dobro-wolnie i bezinteresownie, to gest o wysokiej wartości mo-ralnej i obywatelskiej. To DAR ŻYCIA… Niech dawcy krwi, którym należy się wdzięczność wszystkich, będą coraz liczniejsi we wszystkich częściach świata.”

(Czcigodny Sługa Boży Jan Paweł II, Przemówienie na Światowy Dzień Krwiodawców w 2004r.)

Fr. Alojzy ( IV kurs)

Page 40: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

40

Młodzież Seraficka, nr 155

Br. Samuel Lacis, lat 43, pochodzi z Rygi.

Absolwent Prawa..

„Długo szukałem swojej drogi, którą powinie-nem pójść. Znalazłem ją dopiero teraz, w drugiej połowie swojego życia.”

Br. Bonawentura Wierzejewski z Poznania, lat 31. Absolwent kulturoznawstwa na UAM.

„Ja, Bonawentura Michał Wierzejewski oświad-czam, że wbrew nędznemu losowi, w który się sam wplątałem, Pan Bóg wyrwał mnie z mocy Złe-go i rzucił między szeregi czcigodnych oo. Bernar-dynów. Za co wieczna cześć Mu i chwała.”

Br. Wilhelm Maciejak – lat 26, pochodzi z Al-werni. Ukończyłem Technikum Zawodowe w Krako-wie. Zacząłem Policealne Studium Zawodowe w Krakowie (zaoczne) o profilu BHP gdzie uzyska-łem tytuł Technik BHP. W tym czasie studiowa-łem dziennie w Krakowie Pedagogikę, którą przerwałem. „W zakonie realizuje i odkrywam swoje powołanie.”

Br. Jonatan Szal – lat 26, pochodzi z Tylmanowej koło Łącka. Ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową o profilu stolarz w Starym Sączu. „Początki mojego powołania zrodziły się, gdy rozpocząłem pracę. Żyłem jak każdy młody czło-wiek, ale odkryłem, że to za mało. Pojechałem na rekolekcje do Kalwarii i tak zostało .”

Page 41: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

41

Młodzież Seraficka, nr 155

Br. Sewerian Ślusarz – lat 22, pochodzi z Okulic koło Bochni. Zastanawiając się co ja właściwie o sobie mam tu napisać, usiadłem….. tak tak ciągle siedzę.... to taki proces myślowy, w którym myśli-ciele dochodzą do genialnych rozwiązań… cierpli-wości… (cztery i pół chwili później) MAM! Uknu-łem iście onieśmielającą intrygę! Ale od tego sie-dzenia zrobiłem się głodny. A poza tym i tak nie ma miejsca, żeby to zapisać. Cdn—chyba, że zapo-mnę.

Br. Martynian Czechowski – lat 21, pochodzi z Jarosła-

wia. Ukończył Liceum Serafickie OO. Franciszkanów

„Pochodzę z Jarosławia, gdzie duchowieństwo moż-na spotkać w trzech kolorach: czarnym, brązowym lub białym i ten ostatni podobał mi się najbardziej, do czasu… I tak: ochrzcił mnie dominikanin, kate-chizowali reformaci, bierzmował biskup diecezjalny, kształcili w kolegium reformaci, w końcu poprzez współpracę z łaską Bożą i Kalwarię znalazłem się u bernardynów.”

Br. Kornel Cymerman – lat 20, pochodzi z Leżajska.

Absolwent LO im B. Chrobrego w Leżajsku

„Kiedyś moje życie wyglądało jak jazda na rowe-rze z kierownicą trzymaną w rękach. Teraz puści-łem kierownicę…”

Ps. Pozdrawiam ojca Arnolda :)

Page 42: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

42

Młodzież Seraficka, nr 155

Br. Cyryl Kowalczyk – lat 21, pochodzi z miejsco-wości Łazy Biegonickie koło Nowego Sącza. Ukończył I LO im. Jana Długosza w Nowym Sączu

„To Pan Bóg mnie znalazł i pokazał mi inną drogę. Pokrzyżował me marzenia, aby mi otworzyć szer-sze perspektywy. Bym żył prawdziwie i tylko dla Niego. Miłość wybrania…”

Br. Paschalis Rabcewicz— lat 21, pochodzi z

Szepetówki na Ukrainie.

„Pociągnięty przykładem życia braci mniejszych w mojej parafii, postanowiłem wstąpić do zakonu aby służyć Bogu i braciom.”

Br. Beniamin Synycja – lat 20, pochodzi z Ka-mieńca Podolskiego (Ukraina). Ukończyłem Salezjańską Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną II stopnia w Lutomiersku (koło Łodzi) i zdobyłem zawód organisty. „Przed wstąpieniem do Zakonu zajmowałem się muzyką, zwłaszcza organową. OO. Bernar-dynów poznałem w Kalwarii, tutaj gdzie mieszka najlepsza Matka, zapewne jak każdy przybywający na to miejsce, zawsze czułem się „jak w domu.” Tutaj często przyjeżdżałem, ro-zeznawałem… Tutaj tajemniczy, miłujący Bóg pociągnął mnie za Sobą.”

Page 43: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

43

Młodzież Seraficka, nr 155

Brzeszcze brzmią OK!

Pod takim hasłem roz-brzmiały na brzeszczańskim stadionie kojące dźwięki muzy-ki reggae, choć nie tylko. Była to już szósta edycja coraz bar-dziej popularnego Rock Reggae Festival. Jego początki sięgają 2005 roku. Wtedy to ruszyło wielkie marzenie Dominka i Widiego, którzy rozpaleni po-mysłem, przy współpracy z miejscowym Ośrodkiem Kultu-ry rozpoczęli dzieło, które trwa do dziś i ciągle się rozwija. Wte-

dy, u początku festiwalu, od-biorcy musieli zadowolić się jedną, jeszcze niezbyt dużą sce-ną i kilkoma koncertami w je-den wieczór.

Tegoroczny festiwal Rock Reggae to już spora impreza z obecnością obowiązkową dla miłośników jamajskich klima-tów w Polsce. Dwa dni dobrej zabawy ściągnęło bowiem spo-ro osób nie tylko z południa. Zresztą sam termin – 27 – 28 sierpnia – sprawił, że dla wielu było to atrakcyjne zakończenie

Page 44: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

44

Młodzież Seraficka, nr 155

wakacji. Piątek świecił takimi gwiazdami jak Happysad, Cała Góra Barwników, Zabili mi żół-wia, czy Komische Pilze. Był to także niewątpliwie dzień gości zza granicy – Dot Vibes (Włochy), Yellow Umbrella (Niemcy), Hornsman Coyote (Serbia). Na małej scenie zapre-zentowały się takie składy jak: Psychodelic Sexy Funk, Agre-ggat, Krzywa Alternatywa, Awariat na to, Panna Marzena i Bizony oraz Italian Scooters. Fanów soundsystemów zasmu-cił bardzo fakt choroby Grubso-na i związana z tym jego nieo-becność na festiwalu. Na otar-cie łez pozostali Mistah Lego i Gee Sista oraz Silesian Sound System. Całość zakończyła się ok. 2.00 w nocy. Dla wielu była to noc na polu namiotowym przygotowanym przez organi-zatorów. Drugi dzień, po przedpołudniowych opadach, rozpoczął się w mocno grzą-skiej atmosferze podłoża. Osta-tecznie, w nocy mieliśmy taki brzeszczański Woodstock. Za-proszeni na dużą scenę tego popołudnia to: Sound’s Good Baliama, Druga Strona Lustra, Kundle, GA GA/Zielone Żab-ki, Farben Lehre, Pablopavo i

Ludziki, Maleo Reggae Rockers i KSU. Mała scena była dla DiRt, Mirrordead, All Alone, Aranea, Variete, Skangur. Przy głównej płycie stadionu słuchaczy zabawiały soundsys-temy: Human Trinity, 3R Salam Sound System, Mioush, Bas Taj-pan, Bob One (Fandango Gang).

Niniejszy tekst nie może się obyć bez subiektywnego zdania autora. Niestety nie da-ne mi było uczestniczyć w cało-ści wydarzenia, czego bardzo żałuję. W Brzeszczach zjawiłem się dopiero późnym popołu-dniem w sobotę. Na podstawie tych zdawkowych obserwacji muszę postawić tu ocenę VI Rock Reggae Festivalowi. Nie jest to zadanie łatwe. Tym bar-dziej, iż ostatni RRF w jakim uczestniczyłem był pierwszym RRF w historii. Po pięciu latach widać ogromny przeskok. Z miejskiej imprezy o wielkich ambicjach, stał się wielką, dwu-dniową, trzyscenową, muzycz-ną Mekką, na której gromadzi się tyle gwiazd, że czasami trudno było wybrać, w którym miejscu się bawić. Oczywiście można zarzucić organizatorom

Page 45: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

45

Młodzież Seraficka, nr 155

pewne niedociągnięcia. Wyna-jęta firma ochroniarska, która wpuszczała „na lewo” ludzi bez biletów, wysokie ceny tychże ostat-nich (choć przy festiwalu takiej skali 56 zł za dwa dni to nie tak dużo), czy wreszcie kwe-stia rozmokłe-go podłoża. Choć to bar-dziej problem KS Górnik Brzeszcze, któ-re straciło boi-sko treningowe – ludzie w bło-cie bawili się świetnie. Jednak trzeba przy-znać, że RRF wyrobiło sobie re-nomę i stało się już tradycją. Dla miłośników reggae, ale tak-że punka, czy alternatywy jest wydarzeniem ważnym.

Osobiście nie zachwyciła mnie mała scena, sound syste-my trzymały poziom, choć bez wybijających się jednostek. Du-ża scena przyciągnęła mnie dźwiękami Maleo Reggae Roc-

kers, które pokonało 2 500 kilo-metrów przyjeżdżając na festi-wal prosto z występów w Hisz-

panii. Muszę jednak przy-znać, że ka-pela Darka M a l e j o n k a była u mnie od razu na w y g r a n e j pozycji. Mo-im osobi-stym odkry-ciem stał się Pablopavo z Ludzikami. Bardzo po-zytywny kli-mat. Za-chwycała też publiczność,

która poddawała się pulsom pozytywnego reggae’owego przekazu. Święto radości i ra-stamańskiego braterstwa. Wiel-ki SALUT za pomysł i organi-zację. Ufam, że niedociągnięcia zostaną poprawione i spotka-my się na RRF jeszcze szczę-śliwsi i przy równie dobrych kapelach.

Do zobaczenia za rok!

Fr. Amos ( IV kurs)

Page 46: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

46

Młodzież Seraficka, nr 155

Bądź zdrów

Brońmy się przed zgnu-śnieniem i zimową depresją! Miesiące zimowe nie muszą być miesiącami choroby czy zmarnowanego czasu. Świat nie przestaje być interesujący zimą!

Dla temperamentów go-rących najlepsze będą narty i sporty pokrewne (biegowe, zjazdowe, na łeb na szyję…), wojna na śnieżki lub, w osta-teczności, lepienie bałwana. Ca-

łej alei bałwanów, jeśli spełnią się tegoroczne prognozy meteo-rologiczne…

Spokojniejsi mogą obser-wować siostrę naturę, bynajm-niej nie próżnującą zimą. Mogą dokarmiać ptaki- sikorki, gile, jemiołuszki- gości ze Wschodu i z Północy… Zmieloną słoninę zmieszać z ziarnami zbóż, sło-necznika itp., i ulepić z tego kulkę. Włożyć w drobną sia-teczkę (SIEĆ, nie plastik ;), za-wiesić za oknem bądź w karm-

niku. Gwarantowany pełny przegląd ziarnolubnej awi-fauny. Ptaszków.

Nad miastami- szczególnie dużymi- wieczorami krążą chmary czarnych „glap”- gawronów, kawek, niesamo-wity widok- są ich często ty-siące…

W lasach- dużo saren, dzi-ków, będą podchodzić pod ludzkie sadyby. W parku, od czasu do czasu, mignie za-spana wiewiórka…

Warto też przyjrzeć się wła-snemu bratu osiołkowi- cia-łu… By wzmocnić go przed wiosennymi porządkami, warto pić regularnie herbat-

Page 47: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

47

Młodzież Seraficka, nr 155

kę z syropem z owoców dzikiej róży (znakomite źródło wita-min A, C, K, i tych z grupy wi-tamin B; i mikroelementów…). Najlepszy syrop to ten domo-wej roboty- kg świeżych owo-ców zasypać kg cukru i po dwóch tygodniach zlać ciecz. Owoce (ewentualnie) przepłu-kać niewielką ilością spirytusu i dolać go do syropu… Należy uważać na syropy sklepowe bo często z „róży” zachowały tyl-ko „aromat identyczny z natu-ralnym”…

Napar z suszonej dzikiej róży działa cuda (z przeziębie-niem…) w połączeniu z kwia-tostanem lipy. Zaparzać 10 min pod przykryciem.

Na zły humor i bezsenność warto dwa trzy razy dziennie pić herbatkę z MELISY, Z WA-LERIANY i z DZIURAWCA (do kupienia w aptece- osob-no).

Co z dietą? CYTRYNA, CZO-SNEK, SELER (korzeń), MIÓD(ale bez obróbki termicznej- podgrzewania- bo to zabija jego

Page 48: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

48

Młodzież Seraficka, nr 155

właściwości lecznicze!), ORZE-CHY WŁOSKIE…

Cytryna- wiadomo, witamina C, na reumatyzm, paradoksal-nie jest też dobra na nadkwa-śność! Jedna dziennie. Najlepiej w połączeniu z dwoma łyżka-mi MIODU- panaceum. Zabez-piecza przed choróbskiem, zwalcza już rozwinięte.

Czosnek-dobry na wampiry (zapach…) ale zawiera też wi-taminy (m.in. A i E ), jest zna-komitym antybiotykiem, działa też na wirusy. Obniża ciśnienie. By był skuteczny, musi być świeży, zmiażdżony i połykany w ilości 2-3 ząbków dziennie…

Orzechy to witaminy A, D, E, wspomagają pamięć, dużo cen-nych kwasów tłuszczowych (tych zdrowych!).

Seler to mikroelementy- te rzadkie, jak selen, cynk itp.

I trochę teorii czyli zima nau-kowo.

Nazwa, w językach pokrew-nych narzeczom nordyckim(WINTER), pochodzi od stare-go germańskiego wyrazu, który oznacza „czas wody”. Nato-miast w języku polskim- od zimna.

Na półkuli północnej jest to okres od momentu przesilenia zimowego (najkrótszy dzień roku; solstycjum zimowe), przypadającego na 22 lub 23 grudnia, do momentu równo-nocy wiosennej (ekwinocjum wiosenne)- 20 lub 21 marca. Na półkuli południowej zima trwa od 21- 22 czerwca do 22- 23 września.

Najsurowsze zimy (z czasów historycznych) przypadały na wieli XVII i XVIII (tzw. „mała epoka lodowcowa”). Pewnej zimy, na Bałtyku (!) zbudowano nawet karczmę dla wędrują-cych między Szwecją a Pol-ską…

Fr. Bonawentura ( I kurs)

Page 49: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

49

Młodzież Seraficka, nr 155

WSPOMNIENIE

Dawno temu...

Zimowy wieczór. Przed pierw-szą gwiazdą.

Kolory nieba. Przejmująca cisza wokół, odległy szum miasta.

Mróz. W zastygłe ciało próbo-wał przeniknąć lodowaty ziąb.

Pnie. Czerwone witki krzewów, cienie. Młodnik. I las.

Zaśnieżona ścieżka. Biel i zmrok.

Para z ust.

Odległe złoto, róż, blady błękit siniejący w granat. Rdzawy

blask nieobecnego już Słońca wgryzał się gdzieniegdzie po-

między czarne drzewa.

I brzozy.

Niedawno umilkł ptak. Sikorka.

Trwanie pór roku. I ja- żywy.

I ja, żywy…

PÓŹNIEJ

Stary kościół.

Niska trawa.

Mokro; mech, zgnilizna, pochy-lone nagrobki

żółte żonkile, białe przebiśnie-gi, fiołki.

Okruchy tajemnicy, ścieżki.

Pogański krąg stał się malut-kim cmentarzem.

Ukryta uliczka, stare krzywe domy.

Chłodne, wilgotne powietrze.

Koniec zimowego dnia.

Nad horyzontem złote niebo, niebieszczejące, ciemniejące…

Srebrna gwiazda, srebrzysty sierp Księżyca.

Czarne kształty bezlistnych gałęzi.

Ułamki, okruchy,

filtrowane przez zaciskający się krąg hałaśliwego miasta.

Z trudem przebija się wieczor-na pieśń.

Fr. Bonawentura ( I kurs)

Page 50: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

50

Młodzież Seraficka, nr 155

Podziel się!

Zbliża się okres Narodze-nia Pańskiego, kiedy Bóg przy-chodzi na ziemię aby nam się ofiarować. Jest to czas radości. Spotykamy się ze sobą, składamy sobie życzenia. Pamiętaj-my jednak o tym że nie jesteśmy sami, że ktoś potrzebuje na-szej ofiarności, na-szego czasu, naszego uśmiechu. Jakiś czas temu odszedł od nas Jan Paweł II – wielki papież. On pokazał nam że istotą czło-wieczeństwa jest być dla innych. „ Jest w ciele ludz-kim zdolność wyrażania miło-ści, tej miłości, w której czło-wiek staje się darem”/Jan Paweł II/. Jako pierwszy papież przemie-rzył wszystkie kontynenty, aby mówić nam o Bogu i dzielić się sobą. Cierpiał z nami, żartował z nami. Był jak ojciec, który wie co nam potrzeba. My jesteśmy jego pokoleniem. Czy pokazu-jemy innym to czego nas nau-czał? Czy umiemy przekazać wartości, którymi nas karmił? Teraz jest czas na działanie,

czas na bieg. Tak wiele osób czeka aby ktoś do nich wycią-gnął dłoń, tak jak Bóg wyciąga co dzień Swą dłoń. Bóg, w swym Wcieleniu, staje się czło-

wiekiem, aby być bliżej tego którego Stworzył, aby przeżyć to życie i ofiarować się nam całkowicie. Pokazał jak mamy żyć dla innych. Będąc młodym chłopcem mówił o Ojcu, kiedy doro-snął zaczął czynić cuda. Uzdrawiał tych, którzy tego

potrzebowali, wobec nikogo nie przeszedł obojętnie. A my?

Święta Narodzenia Pań-skiego są czasem radości, nie pozwólmy aby gdzieś zabrakło radości. Odwiedźmy osoby starsze, chore, samotne, które czekają aż ktoś przyjdzie. Ob-darzmy ich uśmiechem, pełnią życia, radością, która tak na-prawdę jest w każdym z nas.

Apel Chrystusa w człowieku:

Obdarz Mnie swoją osobą,

swoim uśmiechem. Proszę.

Page 51: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

51

Młodzież Seraficka, nr 155

Dokąd Mam i Panie ????

Page 52: 'Młodziez Seraficka' 1/2010

52

Młodzież Seraficka, nr 155

Ew

an

ge

lia

dz

ia

ła

mo

Bo

że

j a

tr

akc

ji…