Medium nr 22

75
Medium Nr 4 (22) 2015 dwumiesięcznik e-magazyn rozwoju osobistego Czy pieniądz zmienia człowieka? Wewnętrzne Dziecko Ciągłe bycie w szczęściu... Pies i kot O Duszy z Miłością

description

Zapraszamy do czytania :)

Transcript of Medium nr 22

MediumNr 4 (22) 2015dwumiesięcznik

e-magazyn rozwoju osobistego

Czy pieniądz zmieniaczłowieka?

Wewnętrzne Dziecko

Ciągłe bycie w szczęściu...

Pies i kot

O Duszy z Miłością

Po kilku miesiącach ciszy jesteśmy znowu z Wami,witając Was w nowym numerze magazynu. Czy-telnicy zmuszeni byli uzbroić się w cierpliwość, bood ostatniego wydania minęło sporo czasu. Tymrazem nie tylko dlatego, że redaktorów rozleni-wiło lato i piękna, ciepła jesień. Medium potrze-bowało odpoczynku także z powodówtechnicznych. Portal elektronicznej księgarni, naktórym umieszczaliśmy kolejne numery, przestałistnieć.

To tylko zmiana, która inspiruje do działania.Mnie zainspirowała do stworzenia nowego blogadla magazynu i poszukiwania jeszcze innych formdzielenia się wiedzą. Jestem wyraźnym przykła-dem, że zmiany są dobre i nie warto się ich oba-wiać. Zawsze przynoszą jakieś nowości. Nawetjesienią, kiedy wydawać by się mogło, że całyświat układa się do snu pod kołderką opadłychliści. A u mnie mnóstwo pozytywnej energii i po-mysłów.

Od Nowego Roku Medium będzie kwartalni-kiem, co pomoże staranniej przygotować dlaWas materiały. Pomiędzy wydaniami głównymi,pojawią się numery specjalne, które mam na-dzieję, sprawią Czytelnikom dużo radości.

A cierpliwość... Kto jej dzisiaj nie potrzebuje?Chyba każdy musi się tego nauczyć, ponieważw wielu życiowych sytuacjach trzeba się z niąmierzyć. W tym numerze redaktorzy Mediumprzyglądają się cierpliwości z różnych stron i za-stanawiają, czy coś ona człowiekowi daje i co?Bez wątpienia ma ona wiele twarzy...

Szczególnie polecam artykuł o Psie i kocie,bo moim zdaniem to właśnie nasze domowezwierzęta uczą nas najwięcej (często także cier-pliwości) i do tego z niepowtarzalnym wdziękiem.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że o czymkol-wiek piszę, materializuje się… Jakby wybieranetematy zmieniały moją rzeczywistość. Decyzja,by pisać o cierpliwości sprawiła, że doświadczy-łam jej w przygotowywaniu Medium. Tak dziejesię wszędzie... I pewnie jest w tym kropelkaprawdy, skoro cały świat ulega zmianie, a nowewibracje dotykają ludzi coraz bardziej intensyw-nie. Czuję je bardzo wyraźnie w sobie i dookoła.

Moc myśli niech stanie się zatem przedmio-tem szczególnego zainteresowania. Warto zwra-cać uwagę na każde wypowiadane słowo.Nawet to, które pada w emocjach. Nie możnapozwalać sobie na to, by kląć co chwilę, szcze-gólnie publicznie. Dla własnego dobra i dladobra świata. Tak, jak pilnuje się, by w pobliżupachniały kwiaty, tak warto dbać o to, by ota-czała nas energia miłości, dobra i sympatii. Tonasz świat. To nasze życie. My je budujemy i chro-nimy. Dbajmy o jakość rzeczywistości najlepiej,jak potrafimy.

Mediumstr. 1

Medium

Pozwól sprawom przybrać ich naturalny bieg ....................................

Cierpliwość i cierpienie ......................

Cierpliwość i oczekiwania ..................

Cierpliwość i akceptacja ....................

Żyć wśród ludzi ..................................

Sekret szczęśliwego związkuSzacunek ...........................................

Tantra .................................................

Wewnętrzne Dziecko .........................

Ciągłe bycie w szczęściu ...................

Marzenia ............................................

Czy pieniądz zmienia czlowieka? ......

Jakie pyszne! .....................................

Magiczna kuchnia Małgosi ..................

Pies i Kot ............................................

Dąb Bolesław .....................................

Dlaczego Dwupunkt nie działa?..........

Kolorowe Motyle ................................

Moje Vedic Art ....................................

O Duszy z miłością ............................

Rozpostarłam skrzydła ......................

Refleksje o ReikiBezpieczeństwo ................................

Ich Dwoje ...........................................

Runa Naudiz.......................................

Tarot: osobista perspektywa ............

Bajka o bogatym człowieku ...............

Bractwo Dusz ....................................

Wielka niedźwiedzica ........................

Recenzja ...........................................

str. 2

47

48

49

51

55

59

61

63

70

71

3

5

7

9

11

15

16

17

21

25

27

29

30

33

36

37

41

45

– Co tu się dzieje? Dlaczego nic z tym niezrobisz ? – zapytał mąż.

Kobieta spoglądając mu prosto w oczy, od-rzekła:

– Zmęczona już jestem kochany mój, ciągłymspędzaniem czasu na ocenianiu, rozróżnianiupewnych rzeczy, a pozbywaniu się innych. Cza-sem coś tracimy, czasem coś zyskamy. Dawnozrozumiałam, że nie muszę mieć tego, co chcę,natychmiast.

– Co ty wygadujesz?! – wrzasnął poirytowanymąż – straciłaś taką dobrą pracę – kontynuował– świetnie płatną. Ja nie dam rady utrzymaćwszystkiego sam! Powinnaś iść do prezesai jeszcze raz z nim porozmawiać! Zrobić cokol-wiek, żeby teraz nie stracić tej pracy! Nie możesztak spokojnie siedzieć i czekać na nie wiadomoco!

– Mogę i czekam, i nie jest to wcale nie wia-domo co, ponieważ ufam, że wszystko ułoży sięwe właściwym czasie z korzyścią dla mnie.

– Chora kobieta! Ty i te twoje teorie! – ponow-

nie wrzasnął mąż w bezsilności, machając rękąi trzaskając drzwiami za sobą.

Kobieta westchnęła ciężko. Daleka była odzdenerwowania męża. Miała wewnętrzny spokójo jutro, przekonana, że spotka ją coś zdecydo-wanie lepszego od tego, co straciła.

Tymczasem jej mąż ani tego nie rozumiał, anitego nie przyjmował. Był bardzo zniecierpliwionyi przepełniony obawami. Fakt, że sytuacja niebyła łatwa. Kobieta straciła dobrze płatną pracęw czasie spłacania kredytu, ponadto bieżącychwydatków także nie było mało. Kobieta rozważyładokładnie, co może zrobić w tej sytuacji i posta-nowiła cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń.Wiedziała, że narzekanie i zniecierpliwienie wy-woła niepotrzebne blokady oraz przysłoni nowemożliwości. Była przekonana, że przygnębienie,zamartwianie się spowoduje rozdrażnienie i wy-woła u niej dodatkowo niską samoocenę spowo-dowaną oczekiwaniem błyskawicznych efektów,które są równoznaczne z jej niską wydajnościąi mało skutecznym działaniem.

str. 3 Medium

Pozwól sprawomprzybrac ich naturalny

bieg

Katarzyna Zamiarterapeutka d/s uzależnień,

bajkoterapeutka, doradca dietetyczny,

pasjonatka rozwoju osobistego.

Była też świadoma lekcji jaka do niej przy-szła: wypracowanie cierpliwego przeżycia po-wstałej sytuacji oraz uważniejszego działaniakażdego dnia. Obserwowała miotającego sięmęża, który oczekiwał natychmiastowego rozwią-zania. Codziennie narzekał, że nie wystarczy pie-niędzy, że będzie musiał więcej pracować, że tenkraj jest chory, a szef okazał się bydlakiem, wrę-czając jego żonie wypowiedzenie. Jego ogromnieniespokojny umysł, przepełniony obsesyjnie ne-gatywnymi myślami, nie pozwalał dostrzec ża-dnych nowych możliwości i rozwiązań, dlakobiety zaś była to podwójnie trudna sytuacja.

Coraz częściej wychodziła z domu, by całymigodzinami w samotności, całą sobą chłonąćświat takim, jaki jest. Fotografowała intuicyjnieotaczające ją piękno, a czasami zrobione zdjęciawysyłała do gazet i różnych redakcji. Wygrałanawet cztery konkursy fotograficzne. Pewnegodnia zupełnie nieoczekiwanie dostała propozycjępracy w dużym i znanym wydawnictwie redakcyj-nym. Proponowali gażę dwa razy większą od po-przedniej. Radość kobiety była przeogromna,zważywszy na fakt, że chcieli płacić jej niemałepieniądze za to, co kochała robić najbardziej.Teraz dopiero dostrzegła, że dzięki wypowiedze-niu z pracy odkryła w sobie wspaniały talent. Dziś

jest cenionym i dobrze zarabiającym fotografem.Czuje się naprawdę spełniona i wartościowa.

Mąż kobiety zrozumiał, że nauczenie się cier-pliwości wobec siebie i rzeczywistości, jest bar-dzo ważnym elementem rozwoju duchowegooraz pomocą w realizacji własnych pragnień.Mężczyzna nie miał pojęcia, że jego żona pasjo-nowała się chwytaniem pięknych momentóww obiektywie i zawsze marzyła o tym, by zostaćfotografem. Zrozumiał także, że pojawiający sięwarunek ciała jak i umysłu jest tylko warunkiemi odchodzi tak samo, jak się pojawił. Wiedział już,że trzeba pozwolić odejść rzeczom, wydarze-niom, sytuacjom oraz ludziom. Dostrzegł w żoniejej uwolnienie od nieustającej walki, sporu orazniespokojnego umysłu, z którym on sam nie mógłsobie poradzić. Olśnienie pokazało, że wszystkoprzyszło do nich we właściwym czasie.

Bez oceniania i trzymania wszystkiego na siłężyje się lżej, zwłaszcza wtedy, kiedy się tego nielubi i nie podoba nam się to, w czym tkwimy. Odtego doświadczenia życie męża było zdecydowa-nie spokojniejsze i wyzwolone od tarć, narzeka-nia, buntu, zamętu i własnego pomieszania.

Teraz mąż kobiety codziennie praktykuje cier-pliwość.

Temat numeru Pozwól sprawom przybrać ich naturalny bieg

Medium str. 4

Aby móc powiedzieć cokolwiek o tym co cierpli-wość niesie ze sobą nam ludziom i jak wpływa nanasze działanie i naszą wiarę w życie i siebie,trzeba najpierw dobrze zaznajomić się z sensemtego pojęcia. Odkąd pamiętam raziło mnie słowocierpliwość, lecz długo nie umiałem zrozumieć,skąd to odczucie się bierze? Kiedyś, jakiegośdnia, poczułem odpowiedź, moją własną oczywi-ście, ale z tego też powodu bliską mi. Zawszeduże znaczenie widziałem w energii słów, orazich przekazie. Dlatego słowo cierpliwość mroziłomnie, a moje wnętrze ponaglało mnie do poszu-kiwania odpowiedzi: o co w tym chodzi?

I wtedy zobaczyłem, słowo to bierze swójrdzeń – początek od słowa cierpieć. Od rdzenia– cierp. I dla mnie osobiście stało się oczywiste,że współcześnie milion-kroć powtarzane słowo:„cierpliwość”, sprowadza ludzi do poziomu cier-pienia i jakiegoś rodzaju męki. Zwrot: „bądź cier-pliwy” powoduje, że ludzie odczuwają w swoimwnętrzu, w swej podświadomości energię mó-wiącą im: „a teraz czas na cierpienie, bolesne

oczekiwanie zmiany, brak spokoju w oczekiwaniuna najlepsze rozwiązanie”. I co wtedy dzieje sięz ich życiem? Pojawia się potrzeba cierpienia.

Bądź cierpliwy!

Jakże piękne hasło, biorące swój początekw programowaniu języka przez religie, by zwią-zać ludzi z negatywnymi energiami, takimi jak:cierpienie, męka, poświęcenie, smutek, niena-wiść, zawiść itd. I ludzie to kupili. Ot tak, po pro-stu. I wydaje im się, że poprzez cierpienie stająsię lepsi. A tak nie jest. Lepsi stają się poprzezból duszy, poprzez niezgodę duszy na to, co wy-prawia z nimi ego. Nie przez cierpienie. Ktoś kiedyś mądrze to widział i o tym opowie-dział: jeśli cierpisz z powodu miłości, to oznacza,że to nie jest miłość… Stwórca nigdy by nie po-zwolił na cierpienie z powodu swego daru…jakże oczywiste i zapomniane przez nas w dzi-siejszych czasach.

str. 5 Medium

Krzysztof Matusiaktrener rozwoju osobistego

i biznesowego, praktyk Reiki,terapeuta

http://doradztwoartex.pl

Cierpliwość i cierpienie

Cierpliwość a spokój.

Gdy cierpię, nie osiągam spokoju, ani wiaryw to, że wszystko jest po coś. Po prostu cierpięi w tym nieszczęśliwym trwaniu ego nie ma chwilina refleksję: po co to wszystko? Człowiek w tymstanie jest opętany smutkiem, nieszczęściem od-dzielony od Stwórcy. Przeżywa wewnętrzną de-grengoladę. Cierpienie prowadzi do jeszczegłębszej depresji, głębszego smutku i większychwątpliwości w to, że Stwórca dał nam miłość jakonarzędzie do powrotu do siebie i braku cierpień,nieszczęść, rozdarcia i oddzielenia. W cierpieniunie ma miłości. Jest przejmujące nieszczęście,niezrozumienie miłości, wewnętrzna zapaść i kie-rowanie się widzimisię ego.

W ego jest ból, lęk, rozdzielenie, zatraceniei wątpliwości. W miłości tego nie ma. Ktoś pewniepowoła się na religijne przekazy cierpienia Je-zusa w imię odkupienia ludzi. Czy Jezus cierpiałczy odczuwał ból fizyczny? Czy był wrogiem tych,którzy mu ten ból zadawali? Nie, w obu kwes-tiach. Powiedział: „Panie/ Stwórco, wybacz im bonie wiedzą co czynią”. Rozumiał więc, że ludziew swej ślepocie duchowej zrobią wszystko dlapieniędzy, aby nakarmić swe ego, by wkraść się

w łaski rządzących tym światem, nawet jeśli ktośmówi im o prawdzie miłości i współczucia.A potem z życia Jezusa uczyniono przykład cier-pienia i odkupienia, aby usprawiedliwić wszelkie„grzechy” tych, którzy stworzyli religię chrześci-jańską i dalej nakazywali innym cierpieć, w imięswego wywyższenia ponad bliźnich.

Miliony ofiar z ludzi i miliony złotych cielcówdla tych, którzy dzierżą władzę. I to jest cierpieniei ból. Jezus ludzi umiłował jak i Stwórca, i nigdynie zgodził się na to, by ktokolwiek cierpiał i umie-rał w imię czegokolwiek i dla kogokolwiek. Bo tojest sprzeczne z miłością. Całe cierpienie jestz tym sprzeczne. Bierze się z ego, nie z duszy.Dlatego dusza – jako cząstka Stwórcy – nie bie-rze niczego do siebie, nie cierpi, nie ma potrzebywybaczania, bo wybacza zanim cos się wydarzy.Rozumie słabość i żądzę władzy ego i inne jegożądze. W duszy nie ma miejsca na cierpienie,a jedynie na spokój i oczekiwanie realizacji za-mierzeń duszy na dane wcielenie. Aż samadusza nie pojmie, że uwikłała się w koło wcielaniapo to, by uwolnić się z niego i więcej się nie wcie-lać, by nie przeżywać dylematu pod tytułem: peraspera ad astra – przez ciernie ( cierpienie ) dogwiazd…

str. 6Medium

Temat numeru Cierpliwość i cierpienie

str. 7 Medium

Brak cierpliwości to znak naszych czasów.Wszystko chcielibyśmy mieć już teraz, natych-miast. Jak osiągniemy..., dostaniemy..., zdobę-dziemy coś, to będziemy szczęśliwi. Oczywiścieszczęśliwi chcemy być już teraz, więc natych-miast chcemy otrzymać przedmiot naszego po-żądania.

Na rynku istnieje mnóstwo publikacji, któreprezentują nam różne metody spełniania marzeń,przyciągania upragnionego partnera, domu,pracy czy innych niezbędnych nam do szczęściarzeczy. Większość obiecuje nam prawie natych-miastowe efekty. Wystarczy zmienić sposób my-ślenia i już. Wszystko staje się proste i osiągamyto, o czym marzyliśmy i co miało nam przynieśćszczęście. Tutaj pojawiają się niestety pewne pu-łapki. Czasem udaje się przyciągnąć obiekt na-szego pożądania, a czasem nie. Czasemmusimy czekać krótką chwilę, a czasem trwa tolatami. Czy w tym wypadku cierpliwość i ciągłetłumienie naszych tęsknot będzie dla nas dobre?Czy to właśnie o to chodzi?

Często również się zdarza, że osiągniemy to,czego tak bardzo pragnęliśmy ale to również niedaje nam szczęścia i znów poszukujemy następ-nego obiektu, który tym razem już na pewno danam zadowolenie. O co tutaj chodzi? Przecieżbyliśmy cierpliwi, powinno to zostać nagrodzone.Czy jeśli nie otrzymamy tego, co sobie wymarzy-

liśmy, oznacza to, że metody nie działają? Czymoże z nami jest coś nie tak?

I tutaj właśnie pojawiają się kolejne tematy doprzemyślenia. Czy rzeczywiście to, czego takpragniemy, jest nam potrzebne i czy da namszczęście. Ileż to razy okazało się, że pożądanarzecz nie spełnia naszych oczekiwań, a praw-dziwe szczęście mieliśmy dużo wcześniej w za-sięgu ręki, tylko nie chcieliśmy go zauważyć. Ilerazy mówimy, że dobrze jednak się stało, że nieotrzymaliśmy tego, co chcieliśmy, bo przegapili-byśmy coś o wiele lepszego.

W tym wypadku, uważam, że zamiast cierpli-wości w dążeniu do osiągnięcia konkretnegocelu, lepsza będzie wiara i zaufanie w Siłę Wy-ższą (niezależnie czy chcemy ją nazwać Bogiem,Wszechświatem, Źródłem, Światłością itd.).Nasze ograniczone zmysły pozwalają nam do-strzec jedynie mały fragment rzeczywistości, dla-tego nasze wybory również są ograniczone.

Natomiast Wszechświat widzi i wie wszystko,dlatego to on zna najlepsze rozwiązanie. On za-wsze chce nas zaprowadzić do szczęścia naj-krótszą i najlepszą drogą, ale to my właśnienaszymi oczekiwaniami i brakiem zaufania prze-szkadzamy mu w tym. Tu właśnie cierpliwość wdążeniu do konkretnego, ale niekonieczniedobrego dla nas celu, uniemożliwia Wszechświa-towi dostarczenie nam czegoś, co dałoby namprawdziwe szczęście.

Cierpliwośći oczekiwania

Ewa Lenart– nauczyciel prosperityi rozwoju osobistego,

miłośniczka Reiki, Run, Tarota, Vedic Art.

Medium str. 8

Tu rodzi się następne pytanie. Skąd mamwiedzieć, co Wszechświat chce mi dostarczyć,co powinnam robić, a czego nie robić, do czegodążyć, a co odpuścić? Myślę, że każdy z nas,jeśli tylko znajdzie czas na wsłuchanie się w sie-bie, jest w stanie znaleźć te odpowiedzi we włas-nym sercu. Do tego, w czym Wszechświat chcenas wspomóc, będzie się rwało nasze sercei dusza. Co więcej, jeśli zaczniemy realizowaćwłaściwy cel, to wszystko będzie się dobrze ukła-dać, a nawet jeśli pojawią się jakieś przeszkody,to jeśli nie zachwieje się nasza wiara w pomocSiły Wyższej, one również zostaną rozwiązane wbardzo łatwy sposób.

Jeśli zaufamy Wszechświatowi całkowicie, tobędziemy wiedzieli nie tylko, że przyciągnie donaszego życia właściwe rzeczy, zdarzenia, osobyale również dostarczy je w najlepszym dla nasczasie.

Jednak trzeba pamiętać, że Wszechświat nielubi stagnacji, opieszałości i lenistwa. Nie możnależeć i czekać aż nam wszystko spadnie z niebatuż przed nosem, bo się po prostu nie docze-kamy. Wszechświat lubi aktywność, kreatywnośći ruch. Jeśli coś robimy, stwarzamy mu okazję nadostarczenie nam tego, co dla nas najlepsze. Abymieć pewność, że faktycznie otrzymamy najwyż-szą jakość, wszystko co robimy, róbmy najlepiej,jak potrafimy. Włóżmy w każdą czynność 100%siebie, włóżmy w każdą chwilę 100% siebie.Wtedy kiedy zagłębimy się całkowicie w „tui teraz”, zniknie niecierpliwość, ponieważ każdachwila dostarczy nam tylu wrażeń, że zwyczajniebraknie czasu na skupianie się na przyszłości.

Obserwując dokładnie każdą chwilę naszegożycia zauważymy, że już teraz mamy mnóstwopowodów do radości: mamy zdrowie, dom, ro-dzinę, przyjaciół. I nawet jeśli czegoś nam bra-kuje to mamy mnóstwo innych rzeczy, za któremożemy być wdzięczni. Może w domu przydałbysię remont, ale nie kapie nam na głowę. Możeauto nie jest najnowszej generacji, ale wiezie nasdo celu. Może mamy nie najlepszą sytuację fi-nansową, ale za to mamy przyjaciół, na którychmożemy liczyć. Zawsze w każdej chwili możnaznaleźć coś dobrego. Każda chwila dostarczanam również sposobności, aby coś dobrego zro-bić. Nawet jeśli to będzie zupełnie zwyczajnaczynność, możemy w nią włożyć całe serce.Zwykły posiłek ugotowany z miłością i podanyz uśmiechem zamienia się w ucztę, sprzątanie

domu z radością napełnia go dobrą energiąi sprawia, że wszyscy czują się w nim dobrze.W każdej chwili możemy żyć z miłością i radościąw sercu, a to jest właśnie to szczęście, któregonie zapewnią nam żadne zdobycze.

Ponadto jeśli na każde wydarzenie w naszymżyciu będziemy patrzeć jak na możliwość roz-woju, na cenną naukę, z której czerpiemy korzy-ści, to już nie będziemy z niecierpliwościąoczekiwać na jakąś nieokreśloną przyszłość,w której będziemy szczęśliwi, ponieważ zdamysobie sprawę, że szczęście tak naprawdę jestw nas i to tylko my decydujemy o tym, czy jes-teśmy szczęśliwi.

Czasem mówimy też, że potrzebujemy cier-pliwości, aby z kimś wytrzymać. W powszechnymrozumieniu cierpliwość będzie tutaj oznaczała za-ciskanie zębów, duszenie w sobie wybuchu zło-ści lub udawanie że nie ma negatywnych emocji.Tutaj również uważam, że tak pojęta cierpliwośćnie tylko nie jest najlepszym rozwiązaniem, alejest szkodliwa. Tłumiąc emocje powodujemy na-rastanie konfliktu, gromadzenie negatywnej ener-gii, a często nawet problemy zdrowotne. Kiedyzdamy sobie sprawę, że świat zewnętrzny jestodbiciem nas samych i to, co tak bardzo nas de-nerwuje u innych, jest tak naprawdę naszym pro-blemem, nie będziemy już potrzebowaćcierpliwości. Myśląc w ten sposób o osobie, którawywołuje w nas negatywne emocje, zobaczymynauczyciela, który pojawił się w naszym życiu,aby nas czegoś nauczyć. Z wdzięcznościąi otwartym sercem podziękujemy danej osobie zacenną lekcję, którą nam przekazał i jeśli zrozu-miemy, dlaczego dana osoba tak na nas wpływa,lekcja przestanie być potrzebna i po pewnymczasie okaże się, że problem przestał istnieć.Dlatego uważam, że zamiast cierpliwości lepiejpatrzeć na świat z miłością, wiarą i wdzięczno-ścią, a wtedy lekcje cierpliwości nie będą po-trzebne.

Zaczynając pisać ten artykuł, chciałam gozakończyć stwierdzeniem, że jedyna cierpli-wość jaka jest potrzebna, to cierpliwość dopracy nad własnym rozwojem, ale doszłam downiosku, że tutaj również nie trzeba cierpliwo-ści, ponieważ jeśli ktoś raz połknął bakcylapracy nad sobą, to staje się to pasją, stylemi radością życia, a wtedy nie ma potrzeby ćwi-czenia cierpliwości.

Temat numeru Cierpliwość i oczekiwania

Chciałam napisać o sztuce cierpliwości, bo uwa-żam, że to niezwykle ważna lekcja, której do-świadcza wielu spośród nas. Jednakdostrzegam, że często zastępuje je akceptacja.W gruncie rzeczy to chyba to samo, choć zna-czenie jest tu o wiele szersze. Osoba, która umiezaakceptować otaczającą ją rzeczywistość, po-trafi też cierpliwie czekać na to, co dla niej ważne.Sztuka czekania należy do kręgu lekcji związa-nych z umiejętnością spokojnego przyjmowaniawszystkiego, co przynosi los.

Nie ukrywam, że długo uczyłam się cierpliwo-ści. Moj Saturn w horoskopie bardzo wyraźniepokazuje, że tej lekcji nigdzie wcześniej mi niepokazano i dopiero w tym wcieleniu mam jej do-świadczyć całą sobą. Doświadczyłam. Pozna-łam. Na poziomie każdej komórki. Do bólui cierpienia – zgodnie z nazwą. Dramat się skoń-czył, kiedy nauczyłam się akceptacji.

Wbrew pozorom to wcale nie jest trudne. Totylko zmiana programu. Spojrzenie z innego po-ziomu. W przypadku oczekiwania wystarczyprzestać obsesyjnie myśleć o tym, czego tak nie-cierpliwie wypatrujemy, przestępując z nóżki nanóżkę. Świat jest taki piękny i tak bardzo fascy-nujący! Otacza nas takie bogactwo doznań! Zakażdym razem, kiedy czekam na coś, co sięspóźnia, przyjmuję, że oto dostałam w darze do-datkowy czas na wykorzystanie według upodo-bania. To prawdziwa magia, która sprawia, że

zamiast się martwić, jestem dodatkowo szczę-śliwa.

Znakomitym przykładem może być przygoda,jaka spotkała mnie w Trójmieście, kiedy po trzechdniach szkolenia, spieszyłam się na pociąg dodomu i okazało się, że nie ma wolnych miejsc,wszystkie bilety sprzedano. Następny pociąg, naktóry mogłam się załapać odjeżdżał dopiero za 8godzin... Tyle czekania! Bardzo szybko zorgani-zowałam sobie czas: oddałam bagaż do przecho-walni i ruszyłam na zwiedzanie gdańskiejStarówki. Przyznaję, że gdyby nie ten dar od losuw postaci wyprzedanych biletów, do dzisiaj nietrafiłabym w to piękne miejsce. Przeżyłam nieza-pomniane chwile, zobaczyłam niezwykłe rzeczyi w pewien sposób nie skupiałam się w ogóle naczekaniu. Ten czas nie był czekaniem, lecz do-świadczaniem.

Niektórzy ludzie w ogóle nie lubią podróżo-wać, bo uważają, że to wielka strata czasu. Na-tomiast inni czytają w pociągach książki, grają nalaptopach w gry lub kończą projekty. Traktują po-dróż jak naturalną sytuację. To właśnie cierpliwaakceptacja. Każdy czas jest nam dany po to, bygo wykorzystać. Człowiek szczęśliwy nie czujeupływu czasu i nie ma świadomości straty.Można patrzeć bezczynnie w okno lub medyto-wać spoglądając na mijane drzewa i budynki. Le-nistwo też jest nam potrzebne, choćby po to byodpocząć lub zrównoważyć twórcze siły.

str. 9 Medium

Bogusława M. Andrzejewskatrener rozwoju osobistego,

publicystka, nauczyciel Reiki,konsultant NAO,

astropsycholog, numerolog.http://prosperita.edu.pl

Cierpliwośći akceptacja

str. 10Medium

Świat gra z nami w grę pod tytułem: „Bezwzględu na okoliczności, nie trać wiaryi dobrego humoru”. Oznacza to przedewszystkim, by świadomie nie tworzyć nega-tywnych poglądów. Kontrolowanie własnychmyśli wymaga od nas pogodnego usposobie-nia i traktowania różnych doświadczeń z przy-mrużeniem oka. To też kwestia naszegoświadomego wyboru, bo jak już wiemy, powtarza-jące się sposoby reagowania, wytwarzająw mózgu nowe ścieżki neuronowe. Oznacza to,że jeśli zdecydujemy, by brać życie lekko, to popewnym czasie śmiech i podejście z dystansemdo rozmaitych spraw staje się po prostu nawy-kiem.

Sztuka cierpliwości przynosi prawdziwe uko-jenie. Pozwala na spokojne przyjmowanie róż-nych losowych wydarzeń. Uwalnia odniechcianych emocji. Jest pięknem samymw sobie, ponieważ tworzy w naszej duszy harmo-nię. Jest to naturalna odpowiedź w dyskusjiz Wszechświatem. Rzeczywistość jest zawszepełna harmonii, tylko nasza reakcja na nią bywasterowana przez nasze rozbrykane ego. To mystawiamy opór temu, co się dzieje, gniewając się,denerwując i narzekając. Im więcej w nas nega-tywnych emocji, tym mniej harmonii. Dopiero,kiedy w pełni przyjmiemy to, co się wydarza,wchodzimy na tę sama falę, na której nadaje Naj-wyższe Źródło.

Akceptacja jest odmianą miłości. Aby jejdoświadczyć, trzeba uświadomić sobie, żeczęsto rozdrażnienie, złość lub niepokój biorąsię z roszczeniowego podejścia do życia.Czasy mamy przebogate. Mnóstwo doznań ata-kuje nas z każdej strony. Internet i video pozwa-lają nam zobaczyć inne światy, w których ludziemają jeszcze więcej i doświadczają jeszczewspanialszej rozkoszy. Chcemy tego wszyst-kiego. Pragniemy więcej i więcej, nie zastanawia-

jąc się nawet nad tym, co jest prawdziwym sen-sem życia. Dążymy do nowych przyjemności,zanim ochłoniemy po poprzednich, wpędzającsami siebie w niepokój, niecierpliwość, niezado-wolenie, czasem nawet zazdrość o to, że ktoś macoś...

Jakże często brakuje nam tolerancji, która niejest niczym więcej, jak spokojnym akceptowa-niem drugiej osoby, z cała gamą jej różnych dzia-łań. Daje to prawo ludziom do tego, by bylidokładnie tacy, jacy chcą. Nie lubimy dawać tegoprawa. Oczekujemy. Pożądamy. Narzucamy.Chcemy, by inni postępowali tak, jak nam się po-doba. Co jest tylko fikcją rzecz jasna, bo gdybydany człowiek zrobił to, co – jak nam się wydaje– powinien zrobić, chcielibyśmy czegoś zupełnieinnego. W naszych szufladkach i naszej krytycesensem jest potrzeba oceny, dowartościowaniasiebie i zarządzania rzeczywistością. Warto na tozwrócić uwagę, bo osądzanie innych odbieranam spokój. Często cierpimy z powodu czyjegośzachowania. A w istocie cierpimy wyłącznie z po-wodu naszych negatywnych myśli o tej osobie...

Aby odnaleźć swój dobrostan, warto zacząćod akceptacji drugiego człowieka takim, jakimjest. Bez oceniania i krytykowania. Pierwsze, cowówczas zauważymy to fakt, że świat jest pełendobrych ludzi. Dobrze jest żyć w takim świecie!Szczęście jest tam, gdzie my jesteśmy i dokład-nie w tym, co już mamy, czym i kim jesteśmy. Jestnam ono dane od urodzenia i na zawsze. Aby godotknąć, trzeba jednak całkiem wyłączyć niecier-pliwe oczekiwanie na cokolwiek. Szczęście wy-rasta bowiem z akceptacji TU i TERAZ. Bezrozpaczliwego pożądania rzeczy, pieniędzy, mi-łości, władzy czy doceniania przez innych. Ak-ceptacja jest bezwarunkową miłością chwiliobecnej i aktualnego stanu – jakikolwiek by onnie był. Jest totalną zgodą na wszystko, co jest.

Temat numeru Cierpliwość i akceptacja

Mediumstr. 11

Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Żyjemyw społeczeństwie, przeglądając się w oczach in-nych i określając samych siebie poprzez pryzmatbudowanych relacji. To właśnie relacje są jednymz najważniejszych czynników naszego rozwoju,ponieważ określają emocje, inteligencję i umie-jętności interpersonalne. Każdy, kogo spotykamyna swojej drodze, zostawia w nas trwały ślad,nawet jeśli jest to całkiem przelotny kontakt.

Pisząc o relacjach, wspomniałam o tym, jakludzkie postawy pomagają nam odkryć w sobiewzorce wymagające uzdrowienia. Tym razemchciałabym zwrócić uwagę na trochę inny aspekt– na Prawo Przyciągania obecne wszędzie,także w tym, co łączy i dzieli różnych ludzi. Za-zwyczaj przejawia się ono w ten sposób, że ma-nifestuje się przed nami to, na czym skupiamymyśli. Jeśli w innych ludziach widzimy główniedobro, to są oni dla nas co najmniej uprzejmi.Jeśli wiecznie innych krytykujemy, to nie bądźmyzdziwieni, że spotykamy na swojej drodze osobyniemiłe i konfliktowe.

Dostrzeganie w ludziach ich wewnętrznegopiękna ma i tę zaletę, że rozwija w nas to, co po-dziwiamy. Zgodnie z zasadą, która mówi o tym,że zasilamy to, na czym skupiamy uwagę, działato w obrębie naszych cech osobistych. Kiedy wdobrych emocjach myślimy o kimś, że jest inteli-gentny, mądry, życzliwy, interesujący, błyskotliwy– to w nas wzrastają takie właśnie cechy. Łatwosię domyślić, jaki proces uruchamiamy, kiedy zezłością oceniamy kogoś jako debila czy idiotę…

Nasze spojrzenie na innych bywa subiek-tywne – to jasne. Ale można się postarać, by ówsubiektywizm wypływał z naszych najlepszychwartości. Kiedy jesteśmy w przepływie, kiedy łą-czymy się z Najwyższym Źródłem, wówczas pat-rzymy na siebie i innych oczami naszegoWyższego Ja – lub jak kto woli z poziomu czystejświadomości, spoza ego – poprzez pryzmat bez-warunkowej miłości. Dlatego też osoby, któresystematycznie medytują lub praktykują tę mi-łość, umieją bez problemu zobaczyć w drugimczłowieku prawdziwe Światło. To bardzo po-maga.

Sami też powinniśmy być niezależni od opiniiinnych. Właśnie dlatego, że kiedy ktoś nas kry-tycznie ocenia czy poniża, najczęściej sam jestbardzo daleko od Źródła. Jest w dysharmonii,a więc sam potrzebuje pomocy. Wiele osób znatę zasadę i spontanicznie reaguje na atak sło-wami: „mówisz o sobie”. Tak jest w istocie.

W emocjach wyrażamy najczęściej własnyból i kiedy kogoś rugamy to właśnie po to, by od-wrócić uwagę od swojego cierpienia. Szczerakrytyka, która przecież czasem jest potrzebna,zostaje wyrażona na zupełnie innej energii. Mó-wimy wówczas z sympatią: „lubię cię (kocham),ale wolę, kiedy robisz to inaczej, a ta opcja mi sięnie podoba”. Człowiek, który nie przenosi swoichproblemów na innego, podkreśla swoją akcepta-cję dla takiej osoby, a skupia się na przedmiocie,czynności, sposobie załatwienia czegoś. To niepowoduje konfliktów, jest tylko spokojną dyskusjąo danej sytuacji.

Żyć wśród ludzi

Bogusława M. Andrzejewska

Prawdę mówiąc nie warto uzależniać się odżadnej oceny – ani dobrej ani złej. Żyjemy tu dlasiebie, a nie po to, by innych zadowalać. Naj-ważniejsze jest szukanie własnej unikalnej drogii samorealizacja. Dobrze jest, kiedy działamyw harmonii z własnym sercem. Inni ludzie po-winni szukać swojego szczęścia w sobie, a niew nas. Dostrojenie do Najwyższego Źródła jestdostępne dla wszystkich, nie tylko dla wybranych.Każdy ma wszystko wewnątrz siebie, nie jes-teśmy niezbędni dla nikogo. Każdy ma też swójwłasny program.

Nawet wtedy, kiedy staramy się komuś nieśćpomoc, trzeba to robić w oparciu o nasze najlep-sze aspekty i zgodnie z zasadami, o których tumówimy. To oznacza, że podając rękę komuś,należy widzieć w nim Światło, moc i wartość. Po-magajmy z radością i entuzjazmem, że oto mo-żemy twórczo wzbogacić czyjeś doświadczenie.Kiedy kierujemy się litością, samą myślą zani-żamy tej osobie energię. Kiedy wrzucając groszżebrakowi do kapelusza, myślimy o tym, jakiż tonędzny i biedny człowiek, nasze myśli zasilająjego stan. Dlatego każdy gest wsparcia powinienwypływać z miłości bezwarunkowej, a nie z po-zycji przewagi nad kimś.

Podobnie współczucie, polegające na ubole-waniu nad czyimś nieszczęściem, nie pomagaenergetycznie. Lepiej jest pomyśleć, że ten czło-wiek jest mądry, silny i doskonale sobie poradzi.To działa. Doświadczam tego, kiedy zamiast sięzamartwiać trudnymi sprawami, na które niemam wpływu – ufam mocy Najwyższego Źródła.W każdym drzemie cząstka boskości – nazy-wana Wyższym Ja, Indywidualną Mocą, We-wnętrznym Źródłem. Odwołuję się do tej mocyi powtarzam spokojnie: „on/ona da sobie radę,przecież jest częścią Źródła”. To lepsze niż lito-

wanie się nad kimś i obawianie, że dojdzie dodramatu. I wtedy właśnie Wszechświat udowad-nia mi, że mam rację i ta osoba pokonuje wszyst-kie przeszkody. Życie jest piękne.

Najtrudniej nam poradzić sobie z akcepta-cją negatywnego zachowania innych. Czasemto rzeczy tak oczywiste, że nie podlegają żadnejdyskusji – np. przemoc wszelkiego rodzaju.Warto sobie uświadomić, że takie doświadczeniejest nam potrzebne, skoro się pojawia. Jeśli do-tyka nas, to głównie po to, byśmy uzdrowiliw sobie błędny wzorzec. Ale pozwala też określićnam Kim w Istocie Jesteśmy. Gdybyśmy żyliw raju, nie byłoby mowy o rozwoju, bo nie byłobyżadnego wyboru. Ciemna strona istnieje po to, bydawać nam prawo podejmowania decyzji.

Najprostszym przykładem może być surowyojciec, który bezlitośnie leje swoje dzieci pasemza najdrobniejsze przewinienie. Wierzy, że w tensposób wychowuje je na porządnych ludzi. Takiedziecko, gdy dorasta może podjąć decyzję, żebędzie tak samo postępować wobec swoich po-tomków. Ale może też obiecać sobie, że nigdy niepodniesie na nikogo ręki, bo jest to skrajnie złe.Może wychowywać swoje dzieci w miłości. Możezałożyć stowarzyszenie przeciwko przemocy lubwspółorganizować międzynarodowy ruch narzecz pokoju. Może stać się psychologiem lubduchowym nauczycielem. Możliwości ma tysiące,lecz za każdym razem punktem wyjścia będzietrauma płynąca z bycia bitym w dzieciństwie.Domniemywam, że bez tej traumy strefa kom-fortu poprowadziłaby takie osoby do spędzenianudnego życia na działkowym grillowaniu. Toz najtrudniejszych doświadczeń często wy-rastają najpiękniejsi ludzie, bo mocny szlifwydobywa z diamentu najwspanialszy blask.

str. 12Medium

Relacje Żyć wśród ludzi

str. 13 Medium

Pamiętajmy o tym, że spokojna akceptacjadrugiego człowieka z jego odmiennością poglą-dów i świadomością ubóstwa jest oparta na ro-zumieniu jego zagubienia i oderwania odwewnętrznej harmonii i nie ma nic wspólnegoz popieraniem negatywnego zachowania czy ja-kichś destrukcyjnych poglądów. W takim momen-cie nie potępiamy nikogo, nie użalamy się nadnikim, tylko skupiamy na połączeniu z Najwyż-szym Źródłem. Według duchowych nauczycielispotkanie człowieka, który niewłaściwie postę-puje jest dla nas pytaniem: "Kim w Istocie Jes-teś". Odpowiedź znajduje się we wnętrzunaszych serc i odkrywamy ją, jeśli tylko pozwo-limy sobie wejść w tę przestrzeń i zanurzyćw bezwarunkowej miłości. Jest to też automa-tyczne budowanie energetycznej przeciwwagi dlaniewłaściwych uczynków czy słów, które padająze strony takiej osoby.

Warto tutaj podkreślić, że szczęście nosimyw sobie. Możemy być więc całkowicie niezależniod zewnętrznych czynników. W tym także odludzkich zachowań i cudzej akceptacji. Niemożna być uwarunkowanym od czegoś na ze-wnątrz nas. Jeśli nie będziemy umieli być zado-

woleni bez słodkich pochwał i wyrazów podziwudla nas, to będziemy także emocjonalnie reago-wać na negatywną ocenę innych. A nie musimy.Wystarczy sobie uświadomić, że dobre słowapłyną do nas od ludzi harmonijnych, którzy jaklustra odbijają naszą więź z Najwyższym Źród-łem. Natomiast atakowani jesteśmy przez takieosoby, które nie mają kontaktu ze swoją we-wnętrzną boskością, są nieszczęśliwi i zagubieni.W relacjach z nimi dostrajamy się do bezwarun-kowej miłości wewnątrz nas. Co absolutnie nieoznacza nadstawiania drugiego policzka, a jedy-nie spokój i umiejętność odszukania swoich naj-wyższych wartości.

Często powtarzam, że droga do material-nego spełnienia jest zależna od umiejętnościpoczucia tego spełnienia w sobie. Kiedy ktośma poczucie bogactwa, zdrowia i bycia ko-chanym, to przyciąga to wszystko do siebie.Podobnie z ludźmi: wierząc w ich dobro, przy-ciągamy do swojego życia miłe i serdeczneosoby. Krytykując wszystkich dookoła –otwieramy się na najazd agresorów i stałekonflikty. To takie proste. Można mieć nad tymkontrolę.

Relacje Żyć wśród ludzi

Ilustracja: Tina Wieczorek

Polecamy doskonały podręcznik.

Zawiera dużo praktycznych ćwiczeń.http://prosperita.edu.pl

***Dostępny na

http://ebookpoint.pl

Nowa płyta z wykładami Prosperitydla zaawansowanych

http://prosperita.edu.pl

str. 14Medium

str. 15 Medium

Szacunek nie oznacza podporządkowaniasię drugiej osobie ani zachowania wobecniej dystansu. Nie wynika też z naszej obawyczy lęku.

Szacunek oznacza spojrzenie na drugąosobę taką jaką jest; z respektem dla jej toż-samości. W związku miłosnym szacunekoznacza spojrzenie na siebie oczami dru-giego, które ułatwia drogę ku świadomości.Szanować partnera to respektować jegowybory i jego czas kiedy kontynuuje swojądrogę z nami.

Szanować oznacza:- nie chcieć panować nad drugim czło-

wiekiem- nie wykorzystywać go do swoich celów- nie sądzić, że się wie, co dla drugiej bli-

skiej osoby jest najlepsze

Poprzez miłość i szacunek akceptujemydrugą osobę taką jaka jest. Jeśli naprawdękochamy nie dopuszczamy do siebie myśli,że ktoś drugi musi zasłużyć na naszą miłość,musi być nas godny aby nas uszczęśliwić.

Szacunek określa naszą odpowiedzial-ność za drogę jaką wspólnie przemierzamy.

Nie pozwala on brać władzy nad drugąosobą. To przez szacunek mówimy czasemdrugiej osobie „nie”, przez lojalność dla na-szej drogi i poszanowania prawdy. To dla sza-cunku wobec naszej świadomości, do którejzwiązek zmierza, nie stajemy się ulegli wobecdrugiej osoby.

Nierzadko tak jest, że osoby są ze sobą,aby wzajemnie się wykorzystywać lub nadkimś panować. Wtedy czują się bezpiecznie.Ten brak świadomości nie pozwala na au-tentyczną, bliską relację i często prowadzi dorozpadu związku.

Szacunek też jest mylony z równoupraw-nieniem. Równouprawnienia domagamy sięw problemach społecznych, prawnych czyekonomicznych. W związku miłosnym szacu-nek podkreśla różnice. Równouprawnieniepłci może oznaczać brak szacunku dla part-nera.

Poprzez szacunek i miłość dążymyw związku do osiągnięcia naszej świadomo-ści, pogłębienia naszej relacji, stajemy sięz każdym dniem dla siebie kimś wyjątko-wym i niepowtarzalnym.

Tomasz Sobolewskipomoc psychologiczna

http://tomaszsobolewski.pl

Sekret szczęśliwego związkuSzacunek

Prawdziwa relacjaAutentyczność związku

Bycie razem czy osobno... obok siebieGłęboka intymna relacja z samym sobąBez otwartego serca nie ma niczego...

Miłość do siebie samego – do siebie samej jest najgłębszym rodza-jem miłości intymnej,

jakiej może doświadczyć człowiek na płaszczyźnie ziemskiej ( materii ), na płaszczyźnie odczuć – na głębokim

poziomie uświadomienia. Jest to niczym innym jak Uniesieniem Ducha.

Od tego się wszystko zaczyna, od tego bierze swój początek i swójkoniec wszystko... od owego pierwowzoru świętości w sobie.

Potem dopiero może zaistnieć Prawdziwa – Głęboka relacja nieokraszona niczym innym, jak tylko czystym namaszczeniem Ducha.

Nie ma od tego „ucieczki”, nie ma udawania, nie ma powierzchowności... niczego nie ma poza tym;

poza czasem, poza autentyczną przestrzenią relacji… jeno czystyBYT, istniejący w dwóch ciałach... w jedności – w oddaniu siebie

nawzajem sobie. Bycie Jednością – to jest tantra.

str. 16Medium

Anita Katarzyna Wesner

Tantra

Według Analizy Transakcyjnej Erica Bernakażdy z nas dzieli się na trzy główne podoso-bowości: Rodzica, Dorosłego i Dziecka. Pod-osobowość Dziecka jest zbioremdoświadczeń pochodzących z naszegodzieciństwa, w których zawarte są naszepodstawowe potrzeby, pragnienia, intui-cyjne myślenie oraz kreatywność. Stamtądwywodzą się nasze emocje, odczucia i ener-gia.

Tak naprawdę mamy w sobie wiele ta-kich „dzieci” w różnym wieku, ze wszystkichokresów swojego dzieciństwa – od we-wnętrznego niemowlęcia aż do wieku doj-rzewania. Jest dziecko przystosowane, któreposłusznie wykonuje wszystkie polecenia.Jest dziecko magiczne, które widzi elfy uno-szące się nad listkiem paproci. Jest dzieckorozbawione, które nuci pod nosem piosenkii śmieje się przy każdej okazji. Jest i dziecko

zbuntowane, kapryśne, tupiące nóżkami. Dlaczego w ogóle wracamy do tych

symbolicznych postaci, które mamy gdzieś wśrodku? Otóż ta część, nazywana wewnętrz-nym dzieckiem, odpowiada przede wszyst-kim za naszą wrażliwość. Jeśli jestprawidłowo zintegrowana, daje nam otwar-tość emocjonalną i umiejętność mądregozarządzania tym wszystkim, co czujemy. Jeśliw dzieciństwie przeżyliśmy wiele trudnychi bolesnych doświadczeń, to pewna częśćnaszego dziecka mogła zastygnąć w takimbólu, nie pozwalając nam na to, byśmy nor-malnie funkcjonowali. Będzie wypływała napowierzchnię naszych uczuć w najmniejoczekiwanym momencie. Wówczas mo-żemy wpadać w histerię bez powodu, zło-ścić się, kaprysić, dokuczać innym, a potemze zdziwieniem pytać samych siebie: a co miodbiło, że się tak irracjonalnie zachowuję?

str. 17 Medium

Bogusława M. Andrzejewska

Wewnętrzne Dziecko

Wewnętrzne dziecko odpowiada takżeza twórczość. To małe dzieci widzą w gałę-ziach drzewa pięknie urządzone pokoje,w których mogą przyjmować gości, a ze sta-rego kartonu i dziurawego garnka zrobią po-jazd księżycowy. To dzieci malują, rysują,tańczą i wymyślają niesamowite historie.Mogą być kim chcą – od wesołego kota,przez żuczka do księżniczki, pirata i astro-nauty. Nie potrzebują do tego zupełnie ni-czego, poza kawałkiem przestrzeni. Jeśliwewnętrzne dziecko jest zintegrowanez nami, jesteśmy kopalnią wspaniałych po-mysłów i dzień bywa za krótki, by wszystkozrealizować. Ale jeśli ta mała cząstka w naszastygła w cierpieniu, wówczas zablokujenas także w tej sferze. Oznacza to brak krea-tywności, bierność i poczucie bezsensu.

Kolejną ważną dziedziną związaną z we-wnętrznym dzieckiem jest radość. To właśniedzieci umieją się cudownie bawić i cieszyćbezwarunkowo, dlatego szczęśliwe dzieciń-stwo tworzy optymistów i osoby pozytywniemyślące. Jak ważne to w prospericie niemuszę przypominać. Wiemy wszyscy dosko-nale, że punktem wyjścia jest dla nas po-godne spojrzenia na świat i ludzi. Jeśli jednakto maleństwo, które nosimy w środku, płaczei cierpi, bo tylko ból zapamiętało, wówczasblokuje rozwijanie prosperującej świadomo-ści. Jesteśmy smutni, ponurzy i skłonni do de-presji.

Warto także dodać, że to dziecko w nasmoże obdarzyć nas odwagą. Kiedy uświa-domimy sobie z jaką ogromną, nieskrępo-waną niczym ciekawością maluchyeksplorują świat, nie obawiając się niczego,zrozumiemy, jak bardzo niewinność pomaganam w przezwyciężaniu strachu. Niestety,jeśli wewnętrzne dziecko zostanie boleśniezranione, będzie reagować lękiem na zbliża-jące się doświadczenia. A lęk nie tylko blo-

kuje nasz rozwój, ale także zabiera nam ener-gię.

Zapewne każdy też się domyśli, że we-wnętrzne dziecko w dorosłym człowieku od-powiada za relacje z jego własnymipociechami. Jeśli jest ładnie zintegrowane,to umiemy rozmawiać z dziećmi, bawić sięz nimi, tłumaczyć zamiast karać. Dzieci prze-pięknie reagują na energię w dorosłym czło-wieku i wtapiają się w nią. Są takdoskonałym lusterkiem, że można je prosićo współpracę, kiedy naprawdę zależy namna własnym wzrastaniu. Jeśli mama jest ra-dosna, to i dziecko się cieszy. Jeśli rodzic jestzdenerwowany i spięty, to dziecko marudzi,dokucza, stawia opór i bywa nawet nie-znośne. To prosta metoda wychowawczadla wszystkich – chcemy mieć grzecznei uśmiechnięte dzieci? Rozwińmy świado-mość prosperującą i miejmy w sobie (nietylko na twarzy, ale w sercu) radosnyuśmiech i spokój wewnętrzny. Dziecko wtopisię w ten spokój, radość i poczucie bezpie-czeństwa i koło nas pojawi się kreatywny,wrażliwy i milusi aniołek.

Obserwuję często mojego wnuka, któryw mojej obecności staje się rozświetlony i wy-ciszony, a przede wszystkim pogodny, niesa-mowicie twórczy i kochający. Rozumiemy siętak doskonale, że nie musimy sobie nic tłu-maczyć. Rozmawiamy dla przyjemności.Czuję się z nim Jednością tak bardzo, jakz nikim innym. To taka magia, bo w obecno-ści innych dorosłych ten chłopczyk staje sięrozbrykany, a czasem nawet nieznośny i ma-rudny … całkiem jak nie to dziecko. Zdarzyłosię kiedyś, że dotarł do mnie nieszczęśliwyi spłakany z powodu jakiegoś dziecięcegodramatu. Nie musiałam robić nic, nie uspo-kajałam, nie tłumaczyłam – po prostubyłam, zachowując swoją energię na wyso-kim poziomie i już po chwili mój wnuczek wy-ciszył się i zaczął z radością bawić.

str. 18Medium

Relacje Wewnętrzne Dziecko

Wracając do tej małej, bezbronnejcząstki, którą mamy w sobie, łatwo się domy-ślić, że jeśli jest zraniona i nieszczęśliwa, to niebędziemy umieli dogadać się z własnymidziećmi. Wewnętrzne dziecko przekłada sięna nasze relacje i czasem widać wyraźnie,jak dorosły zachowuje się dziecinnie, kiedykrzyczy, tupie nogami i szarpie za rękaw swo-jego potomka. Bywa, że przez chwilęw dziecku jest więcej dojrzałości i spokoju niżw takim rodzicu…

Zatoczyliśmy w ten sposób krąg i wróci-liśmy do tematu emocji, które kształtujenasza wewnętrzna mała cząstka. Jeśli ktośnie umie nimi zarządzać, to będzie właśniewykrzykiwał nad maluchem i trącał go bez-silnie, nie umiejąc sobie poradzić z tymiwszystkimi odczuciami, które go zalewająwielka falą. A w tej fali często są zabloko-wane wspomnienia własnego dzieciństwa,kiedy to ktoś nas szarpał i obdzielał klapsami,bo nie umiał sobie poradzić z własnymi emo-cjami. Taki niekończący się łańcuch, bieg-nący przez całe pokolenia. Jeśli karcędziecko, to znaczy, że ja też byłam karconaprzez matkę, a ona przez swoją, a tamtaprzez swoją. Czasem trzeba się zatrzymaći powiedzieć: „dość”. Nie tędy droga! Tylkomiłością można cokolwiek uzdrowić, a nieklapsem.

Dlatego właśnie pracujemy z wewnętrz-nym dzieckiem, aby je zintegrować i wziąćodpowiedzialność za swoje odczucia, swojątwórczość i komunikację. To bardzo ważnei wiele osób dopiero wtedy, kiedy uzdrowi tekwestie może normalnie funkcjonować. Jed-nak zwracam uwagę na jedną niesłychanieważną sprawę: przechodzimy proces we-

wnętrznego dziecka najlepiej w obecnościdoświadczonego psychologa. Tyle razy, ilezaleci.

Podkreślam, że wewnętrzne dziecko jesttylko podosobowością (niektórzy używająokreślenia odosobowość), a nie odrębną odnas istotą. Kiedy je odnajdziemy, utulimy, po-kochamy i zintegrujemy się z nim, stajemy siępełnym dorosłym człowiekiem.

Zdarza się, że nie panujemy nad sobą,urządzamy awanturę i winą obarczamy we-wnętrzne dziecko, po czym zamiast wziąć sięw garść i przeprosić, zwijamy się z misiem nakanapie i szlochamy w poduszkę. Tymcza-sem pełna integracja sprawia, że we-wnętrzne dziecko daje nam swoją siłę,energię, wrażliwość, zdolności, roztapiającsię w nas niemal bez granic. Śmieje się na-szymi ustami, maluje naszymi rękami i czerpieszczęście przez nas. Bo to my sami. W istociewewnętrzne dziecko nigdy nie jest czymśosobnym. Jest integralną częścią nas i niewolno nadmiernie zajmować się tym poję-ciem, by nie dopuścić do ponownego roz-szczepienia. Każda przesada nam szkodzi,a nie pomaga.

Jednak ostateczny głos ma w tej sprawiepsycholog, ponieważ jesteśmy różni. Inaczejprzebiega uzdrowienie u przeciętnej osoby,której potrzeby bliskości i ważności nie byływ dzieciństwie zaspokajane, a inaczeju kogoś, kto był bity, katowany lub molesto-wany. Ja zwracam tylko uwagę, aby nienadużywać tematu do zrzucania z siebie od-powiedzialności oraz do ciągłego tkwieniaw stanie rozbicia. Integracja prawidłowoprzeprowadzona działa cuda, nawet wtedy,gdy przechodzimy przez nią tylko raz.

str. 19 Medium

Relacje Wewnętrzne Dziecko

Wyobraź sobie układ partnerski, w którym całkowita uwaga skupiona jest na Tobie, na tym, czegochcesz w życiu i na tym w jaki sposób osiągać zaplanowane cele.

Coaching indywidualny jest, jak posiadanie prywatnego pilota podczas podróży, jaką jest Twojeżycie, kogoś, kto pomaga Ci odnaleźć drogę i podążać nią. Coaching osobisty jest skierowany do

osób, które są gotowe, by przeprowadzić ważne zmiany w swoim życiu.

Czy potrzebujesz osobistego coacha?Jeśli już wiesz, kim jesteś naprawdę, określ swój cel. Postaraj się odkryć swoje pasje. W tym mo-

mencie możesz potrzebować pomocy coacha. Jeśli jesteś na drodze ku wykorzystaniu swoichpasji i dzięki nim zarobieniu pieniędzy, najprawdopodobniej coach nie jest Ci potrzebny. Jeśli zma-

gasz się z odkładaniem na później lub brakiem odpowiedzialności, jesteś zdezorientowany i niewiesz, co zrobić z własnym życiem, sięgnij po pomoc coacha.

http://www.coachingskype.com.pl/

str. 20Medium

str. 21

Droga K.

Po nocnej rozmowie z Tobą, gdy wykrzykiwa-łaś mi swoje prawa do drugiego człowiekai wszystkie oczekiwania względem niego,chciałam puścić to jako nie moją lekcję.

Jednak podsumowałaś rankiem naszą roz-mowę jednym zdaniem: „Dla mnie Kasiu,ciągłe bycie w szczęściu jest po prostu nie-prawdą”.

I drgnęła struna w mojej Duszy. Zaczęłam analizować moje życie. Sporo

czasu już tu jestem, doświadczyłam wieluosób, wiele dni.

Dały mi te doświadczenia siłę na dziś, mię-dzy innymi po to, by odpowiedzieć Ci, jak tojest z tym szczęściem.

Nie walczę.Nie walczę o związek, mężczyznę.

Nie oznacza to, że nie doświadczyłamzdrady, bólu rozstania czy samotnego wycho-

wywania dziecka. Te tematy były w moim życiubardzo istotne. Ale nie walczyłam o mężczyznę,bo wiedziałam, że jeśli chce odejść, to odej-dzie. Jeśli nie na zawsze do innej kobiety, toucieknie w pracę, alkoholizm, hazard lub cho-robę. Tego nie chciałam.

Nie chciałam zamykać tego mężczyznyw więzieniu mojego strachu, że odejdzie.

Zaczęłam od siebie – posłuchałam, co tenmężczyzna do mnie mówi. Odłożyłam na bokgniew na niego i wsłuchałam się w sens słów.I wszystkie one były dla mnie wskazówkami dopracy nad sobą. Rozpoczęłam tę pracę miesiącpo rozwodzie, a 2 lata po rozstaniu i pracujęnad tym już ponad 22 lata.

Wiem, że jeśli jest coś, o co musiałabymwalczyć, nie jest to dla mnie.

Nie mówię nikomu, jaki ma być i co powi-nien. Nie da się zmusić nikogo do byciadobrym ojcem czy mężem. Moja Babcia za-wsze mówiła – możesz przyprowadzić konia dowodopoju, ale nie zmusisz go, by się napił. Tojeden aspekt tego tematu – nic na siłę.

Medium

Ciągłe bycie w szczęściu

Katarzyna Hojan-Sitkowskakochająca życie nauczycielka Vedic Art

nauczycielka Reikihttp://nauczycielvedicart.blogspot.com

Wiedziałam, że moje oczekiwania nie za-wsze idą w parze z tym, co chce mi dać drugiczłowiek. Jako młoda osoba miałam w sobiefilm – on i ona czule obejmują się, tuląc w ra-mionach dzieci. To był mój film, ale nie jego.

Nie ma siły na świecie, by zmusić kogoś,by w nim grał. Zrozumiałam to po rozstaniui od tego czasu pracuję z tym tematem w róż-nych aspektach mojego życia.

Kolejny aspekt – co to znaczy być dobrymojcem? To kolejny film, który sobie odtwa-rzamy, a życie i czas go weryfikuje. Dziś dlamnie „dobry ojciec” to taki, który chce z włas-nej woli mieć twórczy i rozwojowy kontaktz dzieckiem. Bo nie chodzi o ilość wspólniespędzonego czasu, a o jakość tej relacji. Tegonie da się stworzyć na siłę.

Nie chciałam zamykać tego mężczyznyw klatce moich ciągłych oczekiwań względemniego.

Ale też nie pozwoliłam zamknąć siebie.

Jeśli przestajesz mieć oczekiwania w ja-kimś temacie, znika napięcie, a zaczyna sięproces twórczy wypełniony miłością.

Zatem: nie mam oczekiwań.Zapytasz: jak to robię? Spokojem. Tylko spokojem mogę zmienić siebie i dać

drugiej osobie szansę na zmianę. Tylko będącw spokoju, mogę zobaczyć coś z perspektywyi zdążyć wprowadzić zmianę. Bowiem zmianajest jedyną stałą w świecie.

Dziś jestem już inną osobą, niż byłamwczoraj. Jeśli komórki mojego ciała bezustan-nie się zmieniają i odnawiają, dostosowującdo nowej rzeczywistości, dlaczego nie możetego robić psychika? Może! I robi to! Wartomieć tego świadomość i zauważać to – to jestrozwój!

A jak z tym ciągłym poczuciem szczęścia?Zauważyłam, że mogę zmienić swoje my-

ślenie, swoje uczucia, jeśli postępuję spokojniei łagodnie względem siebie. Zatem, co się sta-nie, jeśli wejdę stopień wyżej i pokocham sie-bie?

Świat się nie zawalił!

Pokochanie siebie zajęło mi więcej czasu.Pojawiło się jakieś dwa lata temu.

Zaczęło się od dania wolności Synowi.Wydawało mi się, że wychowuję go jako

niezależnego człowieka. Cały czas świadomieprowadziłam go tak, by mój strach go w ni-czym nie ograniczał. By samodzielnie dokony-wał wyborów i był uczciwy względem siebiei innych.

Ale gdy wyjechał na studia do innegomiasta, pojawił się we mnie strach, że zostajębez niego.

I teraz podam Ci moją receptę na spokój.

1. pojawił się strach przed byciem bezSyna.

2. spojrzałam na niego, zadając sobie py-tanie czego on tak naprawdę dotyczy,

3. odpowiedziałam sobie – „stracę nadnim kontrolę”

4. pogłaskałam siebie po głowie z miło-ścią, mając świadomość, że tak naprawdęsama sobie ten strach nakręciłam. Nigdy niemiałam 100% kontroli nad Synem. Mój Synjest niezależną ode mnie jednostką – nie mamkontroli nad jego myślami, uczuciami, emo-cjami.

5. poboksowałam się z sobą chwilkę (tro-chę dla zasady ;) rozczulając się nad sobąi płacząc do poduszki.

6. puściłam strach, bo czego się bać, jeślitego nie ma?

7. pozwoliłam sobie żyć spokojnie, ufającże tam gdzie jest, jest bezpieczny.

Zajęło mi to 2 tygodnie.

str. 22Medium

Pozytywne Ciągłe bycie w szczęściu

Czy przez ten czas chodziłam smutna, przy-gnębiona? Nie! Bo wiedziałam, że jeśliwpadnę w studnię smutku, to dam tym uczu-ciom moją energię i one wzrosną. Będzie miciężko się wydostać z tej studni i stracę siłę naszamotaninę.

Tak sobie radzę ze wszystkimi „proble-mami” – kredytem, zusem i innymi zobowią-zaniami, które co miesiąc trzeba płacić.Ludźmi, którzy przelewają na mnie swoje pro-blemy i frustracje w trakcie terapii.

Kiedyś bym napisała jeszcze o niespodzie-wanych sytuacjach – ale odkąd wiem, żewszystko co zrobię, przynosi wymierny efekt,to uważniej i świadomie żyję i już niewiele rze-czy dzieje się niespodziewanie.

Mój dzień powszedni to:• uśmiech na dzień dobry do siebie

i osoby, która budzi się obok• posiłek jedzony z taką osobą, z którą

chcę go dzielić w spokoju, radości i przydobrej rozmowie.

• praca, w której się realizuję• zajęcia dodatkowe, które dodają mi

skrzydeł• ludzie, którzy mnie wzmacniają i napeł-

niają spokojem, uśmiechem i radością (mamtakich obok, bo ja taka jestem względem nich)

• Nie ocenianie – siebie i nikogo. To rodzi

spięcia na wszystkich możliwych poziomach.Bywa, że jestem wystawiana na próbę. Ale

każdą kolejną przechodzę swobodnie.

Kiedy zaczęłam być szczęśliwa? Tak bar-dzo obrzydliwie szczęśliwa, że to Cię irytuje...

Gdy pierwszy raz dałam sobie przyzwole-nie na to, by dać sobie i drugiej osobie wol-ność.

Wówczas tak tego nie widziałam – bałamsię o to jak poradzę sobie sama z dzieckiem (a jednak, oboje w zdrowiu i szczęściu żyjemy).Byłam sfrustrowana, że mój film się nie spełniłi zostałam odrzucona. I byłam pewna, żesłońce nie wzejdzie.

Wzeszło. I wschodzi już od ponad 20 lat :)A ja teraz maluję każdego dnia obraz mo-

jego życia. Jestem szczęśliwa, bo jestemwolna i daję wolność.

Wydaje mi się, że tego się nie da nauczyćw jeden dzień. Choć życzę Ci, by Tobie sięudało.

Ale spróbuj małymi kroczkami – dla siebiesamej i tych wszystkich ludzi, którzy mają dośćsłuchania o Twoim złym losie, życiu w bagniei próbach manipulowana emocjami.

To Ty decydujesz co jest Twoją prawdą.Szczęście też może nią być.

Z miłością Katarzyna

str. 23 Medium

Pozytywne Ciągłe bycie w szczęściu

str. 24Medium

[email protected]

Marzenia są nam potrzebne jak powietrze dooddychania. Pozwalają nam zapomnieć ocodziennych troskach i odprężyć się, jak przydobrym filmie. Zazwyczaj jest to szczególniewartościowy film, ponieważ opowiada do-kładnie o tym, czego pragniemy i co z całąpewnością bardzo nam się podoba. Myślęwręcz, że to wyjątkowo udany sposób naspędzenie wolnej chwili lub zakończenie pra-cowitego dnia.

Jeśli ktoś mówi nam, że to marnowanieczasu i zabawa dla dzieci, to jest w błędzie.Nasz organizm potrzebuje marzeń, aby pra-widłowo funkcjonować. Są one doładowa-niem wewnętrznego zbiornika, dzięki

któremu możemy sprawnie funkcjonować.Przeciwdziałają też nawet wypaleniu zawo-dowemu, ponieważ pozwalają nam przeno-sić sie w czasie i przestrzeni oraz odzyskiwaćsens życia. Kiedy oglądamy wymarzone ob-razy i sytuacje, w naturalny sposób podno-simy sobie nastrój, wprowadzając się w stanodprężenia i pogodne emocje. Myślę, żekażda metoda, która poprawia nam humori przywraca radość życia jest bardzo warto-ściowa wyłącznie dlatego, że przywołujedobre myśli i podnosi nam energię. Możnazatem nazywać marzenia zabawą dladzieci, bo także zabawa daje nam wiele ko-rzyści.

str. 25 Medium

Marzenia

Bogusława M. Andrzejewska

Jednak ich rola nie kończy się na odprę-żeniu i przyjemności. Marzenia rozwijająnaszą wyobraźnię, ucząc kreatywności,która jak wiemy, potrzebna jest w każdej sfe-rze działania. Uczą też szukania rozwiązańnajbardziej skomplikowanych problemów.Ludzie, którzy potrafią marzyć mają wyższyiloraz inteligencji i sprawniej znajdują sposobyna wyjście z trudnej sytuacji. Są też siłą mo-bilizującą nas do zmian. Pozwalają wyjść zestrefy komfortu, abyśmy znaleźli swój osobistysukces i spełnienie. Ludzie, którzy nie chcąmarzyć, tkwią w kołowrotku tych samychmiejsc i wydarzeń. Bywają smutni i zniechę-ceni. Są często popychani trudnymi do-świadczeniami - w ten sposób dusza próbujezmienić stagnację i bezruch w działaniei poznawanie nowego. Marzenia dają namtę odwagę, której tak bardzo potrzebujemy,by otworzyć się na zmiany.

To jedna z najcenniejszych zalet swobod-nego marzycielstwa - pomaga nam określaćnasze cele i ustalić, co naprawdę liczy sięw naszym życiu. Kiedy marzymy, odkrywamysiebie i swoje priorytety. Tutaj pragnę zwrócićuwagę, że nie warto żyć cudzymi marze-niami, bo to skazuje nas na gorycz niespeł-nienia i poczucie przegranej. Największysukces, który nie jest uwieńczeniem naszejwłasnej drogi, ma przykry smak. Wiele sław-nych i bogatych osób cierpi między innymiz tego powodu, że podążają cudzą ścieżką.Nie wystarczy być popularnym i bogatym,aby być szczęśliwym. Trzeba jeszcze umiećsłuchać pieśni własnego serca i realizowaćswoje największe pragnienia. Kiedy umiemymarzyć, stawiamy siebie w wyobraźni w róż-nych sytuacjach i odczuwamy prawdziweemocje. To one są najlepszym drogowska-zem, który prowadzi nas do samospełnienia.Marzenia pomagają nam uniknąć ślepychuliczek, w które prowadzi nas często niskiepoczucie wartości i potrzeba zaimponowa-nia komuś lub chęć udowodnienia czegośinnym. W marzeniach mamy odwagę byćsobą i robić dokładnie to, czego naprawdępragniemy. Trzeba tylko zaufać sobie i daćsię prowadzić swojemu sercu.

A teraz najważniejsza informacja: marze-nia są tym, co naukowo nazywamy wizuali-zacją. To potężne narzędzie kreowaniapomyślności i uruchamiania Prawa Przycią-gania. Wszystkie skuteczne metody zawie-rają w sobie ten element: tworzenie wizjitego, czego pragniemy. Oczywiście każdatechnika jest wzbogacona różnymi elemen-tami, które mają za zadanie zwiększyć jej sku-teczność. Często wprowadzamy umysłw stan wyciszenia, np. w stan alfa, w którymkażde wyobrażenie działa silniej niż w czasiecodziennej aktywności. Jednak zwykłe ma-rzenia także mają siłę kreowania rzeczywis-tości.

Wielu nauczycieli podkreśla, że obraz jestbardziej efektywny, ponieważ szybciej trafiado podświadomości, która daje nam ener-gię do realizacji. Ponadto jest bardziej oczy-wisty. Zanim słowami opiszemy wymarzonysamochód, możemy wyświetlić jego obrazi zobaczyć siebie z rękami na kierownicy.Kiedy chcemy przyciągnąć wymarzonegopartnera, również o wiele łatwiej jest poczućw sobie szczęście i zobaczyć sytuację, kiedyktoś kochany i ciepły trzyma nas w ramio-nach, niż wypisać wszystkie konieczne cechyczłowieka, jakie chcielibyśmy znaleźć u przy-szłego męża czy żony. Pamiętajmy przy tym,że w marzeniach pojawiają się najlepszeemocje, które zasilają nasze wizje. Nie ogra-niczają się one jedynie do obrazu. Ich dzia-łanie jest więc bardzo skuteczne.

Marzenia się spełniają, to oczywiste, a tespełnione dają nam radość i zadowolenie.Sprawiają, że wierzymy w pozytywną stronężycia i zaczynamy funkcjonować w zupełnieinnej optyce. Tej właściwej, która przyciągado nas kolejne cudowne zdarzenia. Czasemmusimy poczekać, bo dopiero jak odcho-wamy dzieci i mamy chwilę dla siebie odnaj-dujemy w sobie moc i chęć realizacji. Tozapewne jest zależne od tego, co jest przed-miotem naszych marzeń. Jednak nie istniejetu żaden limit wiekowy. Marzyć można z ra-dością całe życie, ciesząc się każdą stwo-rzoną wizją.

str. 26Medium

Pozytywne Marzenia

Od dziecka słyszymy mnóstwo negatyw-nych stwierdzeń na temat pieniądza i ludzibogatych. Każdy z nas słyszał choć jednoz powiedzeń:

„ Pieniądze szczęścia nie dają”„ Pieniądze nie są najważniejsze”„ Bogaci to oszuści”„ Pieniądze zmieniają ludzi”„ Wielkie pieniądze to wielkie kłopoty”„ Bogactwo to stres”„ Na biednego nie trafiło”„ Pieniądze śmierdzą”„ Jak będziesz bogaty to cię okradną”

Niestety, to, co zapisuje się w naszej pod-świadomości poprzez 'kodowanie' maogromny wpływ na naszą zamożność. Za-uważyłam, że ci wszyscy, którzy nie wyparlitych stwierdzeń ze swojej głowy-są biednialbo chociaż przeciętni, na pewno nie bo-gaci i bogaci nigdy nie będą.

Czy poszlibyście do lekarza, o którymwam powiedziano, że nie potrafi leczyćalbo, że truje ludzi ?

No właśnie...O bogactwie tylko marzymy, bo „poma-

rzyć można”. A ja chcę was przekonać, że

pieniądze nie zmieniają ludzi i są najważniej-sze! Jeżeli mi się uda – napiszcie ;)

Przedtem proszę was o ułożenie w odpo-wiedniej kolejności – wg hierarchii ważności,od najbardziej do najmniej ważnego – poniż-szych pojęć. W kratki wpiszcie liczby, ktoreodzwierciedlą wybraną przez was kolejność.Jedynka powinna znaleźć się przy tym, cowaszym zdaniem jest najważniejsze.

str. 27 Medium

Czy pieniądz zmieniaczłowieka?

Monika Wilma Wiśniewskamasażystka i terapeutka, konsultantka

ajurwedy, entuzjastka szkoleń,tańca orientalnego, fizyki kwantowej

i Vedic Art.http://www.oshin.pl/

Medium

U osób, które rekrutowałam, zazwyczajwędrowały na ostatnie bądź przedostatnie.Hm... Zapytałam wtedy, czy te osoby mog-łyby pracować jako wolontariusze? Bo skoropieniądze nie są tak ważne, to po co szukasię pracy? Dla miłości, wolności, przyjaźni?Wtedy dopiero zaczęła się prawdziwa dys-kusja.

Wyobraź sobie, że twoja mama, siostra,żona, tato, brat czy mąż śmiertelnie zacho-rują. Jedynym ratunkiem jest kosztowna ope-racja. Czy wówczas powiecie, że pieniądzenie są najważniejsze? Ważniejsza jest rodzina–oczywiście! Ale nie będzie jej bez pieniędzy– nikt nie przeprowadzi leczenia za darmo!

Wyobraź sobie, że nie masz pieniędzy nazapłatę czynszu...

Nie masz pieniędzy na kupno pożywienia,chleba....

Nie masz możliwości wyznania miłościukochanemu, bo nie masz telefonu, niemasz pieniędzy na bilet, nie masz internetu....

Wyobraź sobie, że nie możesz pójść doszkoły, na studia, uczyć się języka, bowszystko to kosztuje! Nie zostaniesz lekarzemani psychologiem, nikomu nie pomożesz ...

Czy nadal uważasz, że pieniądze nie sąnajważniejsze?

Może tak – w kosmosie, ale nie na ziemi,na której nie ma nic za darmo (i to jedyneprawdziwe powiedzenie).

Wszystko zależy od tego, jak wykorzystaszpieniądze. Można mieć pistolet, by strzelaćw 10-tkę na strzelnicy, a można też nim zabi-jać – wszystko zależy od intencji.

Dlatego też wierzę (i wiem), że pieniądzenie zmieniają ludzi – ukazują tylko to, jacy sąnaprawdę. Ktoś hojny, dobry, mając pienią-dze będzie jeszcze bardziej hojny, założy fun-dację, będzie pomagał ludziom, będziespełniał marzenia swoje i innych.

Natomiast ktoś chciwy i chytry stanie sięjeszcze bardziej chytry i zarozumiały, mającpieniądze.

Jaka teraz będzie kolejność powyższegotestu ?

Życzę wam wszystkiego, o czym marzycie– i w tym wszystkim obfitości.

My, kobiety wiemy, że 'pieniądze szczę-ścia nie dają, a dopiero zakupy.

P.S. Na którym miejscu wpisałeś/wpisałaśwolność. Z pewnością jest to bardzo ważne(jeśli nie najważniejsze).

str. 28

Pozytywne Czy pieniądz zmienia człowieka?

str. 29 Medium

Spód:- 1 i ½ filizanki (lub kubka, szklanki – ważne,aby wszystkie składniki były odmierzane tąsamą miarą) orzechów (fajnie wychodzi z la-skowych i włoskich),- ¾ filiżanki płatków owsianych- 15 szt. daktyli

Orzechy i daktyle należy namoczyć na noc.Wszystkie składniki łączymy ze sobą w robociekuchennym, czy też ręcznym blenderem lubw wyciskarce do soków, aby uzyskać jednolitązwartą masę. Całość wykładamy w foremce dotarty i wstawiamy do zamrażarki na czas przy-gotowania nadzienia.

Nadzienie:- 1 i ½ filiżanki tofu (miękkiego),- ½ łyżeczki ekstraktu wanilii,- ¼ filiżanki syropu klonowego,- sok z jednej cytryny,- 1 i ½ filiżanki owoców na wierzch – truskawkiczy też jagody będą idealne,

Tofu odsączyć z zalewy, pokroić na kawałkii wrzucić do miski. Dodać pozostałe składnikii zblendować na gładką masę. Wyłożyć na przy-

gotowany wcześniej spód i ponownie schowaćdo zamrażarki na ok. 30 min. Ułożyć na wierz-chu umyte i pokrojone wcześniej owoce. Deserek gotowy, smacznego!

Katarzyna Sołtysikspecjalistka terapii

naturalnych, praktyk Reiki,propagatorka dobrego wegańskiego jedzenia

TARTA Z TOFU BEZ PIECZENIA

Kurki w sosie własnym ze śmietaną

Kurki to bardzo smaczny grzybek i wiele osóbgo lubi. Najbardziej popularne są duszonew śmietanie, ale ile kucharek, tyle sposobów ichprzygotowania. Ja duszę je tak:

Składniki:500 g kurekdwie średnie cebule1 płaska łyżeczka masła

sól, pieprz10 ml śmietany 18% (można naturalnie

dodać bardziej tłustą, wg gustu)

Wykonanie:Kurki umyć, większe pokroić na małe kawałki.

Cebulę pokroić w piórka, dodać do grzybów.Dodać sól, pieprz i masło. Zalać wodą i dusićprzez 15 min od zagotowania. Zgasić gaz i gdypotrawa przestanie wrzeć, dolać śmietanę i za-mieszać. Podawać z ziemniakami lub pieczy-wem.

Medium str. 30

Małgorzata Kołakowska

Skrzydełka pikantne z nutą brzoskwiniową

Skladniki:16 skrzydełekmarynata:pół szklanki dżemu brzoskwiniowego - takiego z kawałkami owoców w środku2 łyżki musztardy miodowejdwie łyżki sosu sojowegopół łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu [najlepiej kolorowego]pół łyżeczki ostrej czerwonej paprykipół łyżeczki słodkiej paprykipół łyżeczki soli (solę mało, jeśli ktoś lubi więcej, można dodać całą łyżeczkę)

Robi się je prosto i szybko - należy tylko pamiętać, że trzeba przygotować je co najmniej na 3-4godziny przed podaniem - dopiero po takim czasie smak marynaty przejdzie na mięso.

Marynatę przygotowuję poprzez wymieszanie jej wszystkich składników. Skrzydełka myję i odcinam niejadalne końcówki. Suszę je dokładnie i wrzucam do marynaty.

Mieszam z marynatą przez chwilę, by wszystkie się nią dokładnie pokryły. Tak przygotowane skrzy-dełka wkładam do lodówki - im dłużej tam są, tym lepiej (ale bez przesady - kilka godzin wystarczy).

Następnie piekę skrzydełka w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni do momentu, kiedy będąbrązowe i lekko chrupiące. W czasie pieczenia skrzydełka obracam ze dwa razy, tak by się upiekłyrównomiernie.

Podawać można z towarzystwie sałaty z sosem vinegrette i bagietką. Bardzo smaczne daniei nieco inne niż zwykle przez połączenie ze słodyczą brzoskwiń.

str. 31 Medium

Natura Magiczna kuchnia Małgosi

str. 32Medium

Sałatka warstwowa na przyjęcie

Składniki:- sałata- pomidory- cebula czerwona- papryka żółta- papryka zielona - papryka czerwona- ogórek surowy- oraz do przybrania:- morelka- natka pietruszki

Wykonanie:Na dużym talerzu układamy: 1 warstwę porwanych liści sałaty; 2 warstwy pomidorów pokrojonych

w plasterki; 2 warstwy cebuli czerwonej, po 1 warstwie papryki żółtej, zielonej i czerwonej; kilka pla-sterków ogórka. Na to znów listek sałaty, tym razem już mały, jako dekoracja i na to pokrojona mo-relka; na sam wierzch listki natki.

Każdą warstwę lekko solimy i pieprzymy (poza dekoracją).

Smacznego!

Natura Magiczna kuchnia Małgosi

str. 33 Medium

Kocham zwierzęta i nie wyobrażam sobieżycia bez nich. Mam dla nich też wiele sza-cunku i uważam, że są naszymi wielkimi nau-czycielami. To zwierzęta pierwsze były naZiemi zanim pojawili się ludzie i mają nie-zwykle rozwiniętą inteligencję emocjonalną.

Do mojej rodziny od 11 lat należy For-tunka – cudowna sunia o wielkim sercu. For-tunka dba przede wszystkim o mój rytm dnia,wyprowadza mnie na spacery i pilnuje pórposiłków. Mam wolny zawód i jestem twórcą,gdy pracuję zapominam o potrzebach ciałai przerwach na odpoczynek. Wtedy moja

przyjaciółka przypomina mi, żebym zjadłai wyszła na świeże powietrze. Codzienne spa-cery po łąkach przynoszą mi wiele impulsówtwórczych, nie mówiąc już o dobroczynnymdziałaniu natury, powietrza i przytulania siędo drzew. To dzięki tym spacerom łąka prze-mówiła do mnie ziołami i motylami, co prze-łożyło się bezpośrednio na powstanie mojejautorskiej metody Kolorowe Motyle®.

Fortunka uczy mnie też jak ważna jest ra-dość i zabawa. Codziennie chociaż kilkana-ście minut musimy bawić się w rzucanie piłki,patyka lub zabawki. Poza tym jest niespożyta

Pies i KotIwona Mazurek

Iwona Mazurek- autorka nowatorskiej

metody Kolorowe Motyle®, arteterapeutka, malarka

i nauczycielka sztuki nowej ery:Mandala Vision i Vedic Art.http://kolorowe-motyle.com

str. 34

Natura Pies i kot

Medium

str. 35 Medium

w dopominaniu się o swoje potrzeby. To nau-czyło mnie, aby w życiu konsekwentniedążyć do celu i nie poddawać się. Zawszejest pogodna i w pełni uczestniczy w chwiliobecnej, nie istnieje dla niej nic, tylko TAchwila. Dzięki temu nauczyłam się byćuważna. Zawsze gotowa do pogłaskania,przytulenia, pocieszenia i czułości. Ma wraż-liwe serce pełne bezwarunkowej miłości, aleteż potrafi bronić swojego terytorium. To onanauczyła mnie, że mam prawo do własnychgranic i że czasami w życiu trzeba warknąć,„szczeknąć”, a nawet „ugryźć”, gdy ktoś na-rusza moją przestrzeń i że nie należy każdegowpuszczać do domu, bo dom to takie naszespokojne miejsce, do którego mogą wejśćtylko przyjaciele. Jej wierność i oddanie prze-łożyły się na moją wierność samej sobie i za-ufanie do swoich instynktów. Kto by mnietego wszystkiego mógł lepiej nauczyć, niżFortunka? Zawsze, gdy wracam do domu ra-dośnie merda ogonem, nawet jeśli wycho-dzę tylko na chwilę.

W lipcu 2012 roku do naszej rodziny dołą-czyła Vera – przepiękna kotka o niezależnymcharakterze i cudownym miękkim futerku. Jejimię pochodzi od słowa Wiara, ale też ozna-cza Prawdę. Z maleństwa wyrosła na nie-zwykłą szamankę – uzdrowicielkęi wojowniczkę. Ma niebywale szlachetny

charakter, potrafi walczyć o swoje, ale teżdba o członków rodziny. To właśnie dziękiniej uzdrowiłam swoje największe zranieniei to ona dba o czystość energii w naszymdomu. Gdy jest jakieś zaburzenie, potrafi topokazać. Przestrzega zasad panujących wrodzinie i potrafi przywołać do porządku po-zostałych członków rodziny, gdy ich nie sza-nują. Prychnie, wystawi pazury lubw pyszczku przeniesie jakąś rzecz z jednegomiejsca w drugie. Jest niezwykle kulturalna,taktowna i czysta. Nauczyła mnie delikatno-ści dla samej siebie, potrafi swoim mrucze-niem ułożyć mnie do snu, lecząc moje ciałoi czuję jej miłość w każdym geście i spojrze-niu. Ma niezwykłe poczucie humoru i uwiel-bia się bawić. Co rano ćwiczymy stretching,razem rozciągamy ciało i wygrzewamyw promieniach słońca. Zawsze pokazuje miPrawdę i spojrzenie na sprawy pod innymkątem. Odkrywamy razem tajemnice miesz-kania, ale też i duszy. Ma w sobie pewne do-stojeństwo i naturalną godność.

Fortunka i Vera stanowią niezwykły duet.Uważam, że to zwierzęta nas przygarniająi jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami, żeobydwie zechciały nami się zająć. Należą dorodziny i są jej pełnoprawnymi członkami, li-czymy się z ich zdaniem i nie wyobrażamsobie, żeby było inaczej.

Natura Pies i kot

Medium str. 36

Pewnego czerwcowego dnia, podczas pobytuz moim partnerem w Kołobrzegu, postanowiłamudać się na kolejną wycieczkę rowerową, aby od-naleźć Dąb Bolesław, gdyż dowiedziałam sięo jego istnieniu, przeglądając trasy rowerowe.Podjęłam decyzję, że go odnajdę i spędzę miłechwile, medytując przy nim. Do tego dniawszystko podczas naszego pobytu robiłamz moim partnerem. Tym razem było jednak ina-czej. Powiedział: „jedź, a ja zostanę”. Nic się niedzieje bez przyczyny.

Zabrałam butelkę wody, mapę rowerową i ru-szyłam w poszukiwaniu dębu. Jadąc zgodniez trasą, dojechałam do rozwidlenia, gdzie po pro-stu szlak rowerowy się skończył. Zasmuciłam się,zsiadłam z roweru i pomyślałam: „przecież jamuszę go znaleźć”. Zapytałam przechodzącą ko-bietę o drogę, a ona z uśmiechem powiedziała,jak mam jechać, ale dodała, że później będę mu-siała pytać, bo droga przez stare lotnisko jest za-mknięta, a jadąc dookoła trudno tam trafić.

Postanowiłam jechać dalej, prosząc Aniołyo wsparcie i opiekę. Kolejny mój przystanek i pro-śba o pomoc: bardzo miły chłopak powiedział –„jakiś 1 km prosto w las i będzie dąb”. Byłam bar-dzo szczęśliwa, że już prawie jestem u celu, po-mimo zmęczenia i upału, który mocno dawał misię we znaki.

Przejechałam kolejne 500 metrów i droga sięskończyła. Tymczasem dębu jak nie było, tak niebyło… Na rozwidleniu dróg intuicyjnie skręciłamw prawo i jechałam dalej, prosząc wciąż o opiekęAnioły oraz słysząc dudniące słowa mojego part-nera, który często powtarza, że trzeba mieć celei je osiągać. Ja miałam cel: chciałam odnaleźć

ten dąb! Jednak czułam się coraz bardziej słabai zmęczona.

Dojechałam do kolejnej krzyżówki dróg,zsiadłam z roweru i postanowiłam odpocząć, czy-tając tablicę leśną z napisem: "radio budzik ".Usiadłam na trawie i zamknęłam oczy, modlącsię i prosząc o pomoc Anioły. Po jakiejś chwili, niewiadomo skąd, pojawił się traktor wiozącydrewno. Wiedziałam już, że Anioły cały czas mniewspierają i są przy mnie. Z traktora zsiadł staru-szek i powiedział, że dąb, którego szukam, jestw głębi lasu i rowerem tam nie dojadę. Obiecałjednak, że mi pokaże, w którym momencie mamzjechać z drogi, by wejść w gąszcz i odszukaćniezwykłe drzewo.

Pojechałam za traktorem, dziękując Aniołomza pomoc i wsparcie. W pewnym momencie trak-tor znowu się zatrzymał, a staruszek pokazał kie-runek: „to tutaj, idź jakieś 100 metrów i zobaczyszten dąb”. Dróżka była wąska, wiodła wśród brzóz.Dopiero po dłuższej chwili dostrzegłam na którejśz nich znak niebieskiego szlaku. Obróciłam się,chcąc podziękować za wskazanie drogi, ale anistaruszka, ani traktora już nie było. Jakby rozpły-nęli się w powietrzu...

Spokojnie dotarłam do dębu, a tam z radościpopłynęły mi łzy. Osiągnęłam swój cel. Medytacjai przytulanie się do tego pięknego drzewa dały misiłę i odwagę do powrotnej podróży.

Zrobiłam tego dnia około 100 km na rowerze,ale co najważniejsze, nie poddałam się, bo mia-łam wsparcie w Aniołach. Życzę wszystkim, abywyznaczali sobie choćby małe cele, prosilio pomoc Anioły i razem z nimi je osiągali.

Adriana Sylwia Jończy- doradca życiowy, numerolog,

konsultantka i entuzjastka Kart Aniołów, pracuje z Aniołami.

Dąb Bolesław

W swojej pracy praktyka zaobserwowałampewne niejasności, przez które wiele osób wpadaw pułapkę niezrozumienia działania Dwupunktu,czy też podobnych metod kwantowych. Posta-ram się przybliżyć kilka z nich i wyjaśnić wątpli-wości.

Czytając o cudownej mocy Dwupunktu,o uzdrowieniach z “nieuleczalnych” chorób, o wy-jątkowych zmianach w relacjach, o nagłym i nie-oczekiwanym przypływie gotówki, wielu osobomwydaje się, że jest to metoda, która wyzwoli ichz wszelkich problemów i niczym magiczna róż-dżka zmieni ich życie w bajkę, w ciągu jednejchwili. Uważają, że po jednej sesji znikną ich pro-blemy ze zdrowiem, z relacjami rodzinnymi,z brakiem finansów. Myślą, że Pole Matrycywszystko za nich załatwi, a oni mogą dalej żyćtak, jak do tej pory.

Otóż nic bardziej mylnego.Prawdą jest, że działanie Dwupunktu ma nie-

ograniczoną moc i działa cuda, pod warunkiem,że my jesteśmy na nie otwarci i gotowi. A o tymjuż decydują zapisane w naszej podświadomościwzorce i schematy, w których tkwimy od początkunaszego życia.

Dlatego, jeśli nie zauważasz “namacalnej”zmiany po sesji Dwupunktu, zwróć proszę uwagęna kilka podstawowych rzeczy.

Przede wszystkim zapytaj siebie, co rozu-miesz pod pojęciem “odpuścić”. Jest to bowiemkluczowe po wykonanej zmianie w Polu Matrycy,aby odpuścić i żyć w świadomości, że powstałynowe połączenia neuronowe, a podświadomośćdziała według nowych programów. Jednak “od-puścić” nie oznacza “nie-działać”. Doskonalewyjaśnia to Siranus Sven von Staden w swojejksiążce “Energia Kwantowa”

"U wielu klientów po pewnym czasie po-wraca zaburzenie lub niezadowolenie. Na po-czątku zadawałem sobie pytanie, gdzie tkwiproblem i czy może sama metoda nie jestdość dobra. Kiedy jednak pytałem tych ludzi,czy regularnie wykonywali ćwiczenia, słysza-łem nieśmiałe zaprzeczenie wraz z całą masąpowodów, dla których nie ćwiczyli. Albo poćwiczeniach nie wzięli swojego życia aktyw-nie w ręce, lecz działali tak jak wcześniej.W tym miejscu powstaje błędne koło: jeślichcemy przemiany lub uzdrowienia, ale nicw tym celu nie robimy, wszystkie wysiłki idąna marne. Jeżeli natomiast widzimy te ćwicze-nia jako naszą szansę i stajemy się aktywni,zaczynamy kierować własnym życiem jakotwórcy, którymi jesteśmy, wtedy nasze życiezmienia się w sposób trwały."

str. 37 Medium

Dlaczego Dwupunkt nie działa?

Grażyna A. AdamskaCertyfikowany Praktyk Theta Healing,

Soul Body Fusion i Dwupunktu.Autorka serii książek "Bractwo Dusz"

http://grazynaadamska.pl/

“Odpuścić” oznacza uwolnić się od oczeki-wań, że nastąpią zmiany, które samemu sobiewymyśliłeś czy narzuciłeś. To nie ma nic wspól-nego z nie-działaniem. Jeśli dokonała się zmiana,musisz działać według nowego programu zako-dowanego w polu informacyjnym, inaczej dopro-wadzisz do samo-sabotażu.

Kolejną istotną sprawą jest fakt, że Twojapodświadomość “trzyma się” danych przekonań,bo czerpiesz z nich “korzyści”. Nie byłoby w tymniczego złego, gdyby nie to, że podświadomośćjest neutralna. Oznacza to, że zakodowane infor-macje nie są podzielone na “dobre” i “złe”. Pod-świadomość gromadzi je we wspólne zbiory podwzględem podobnych emocji, związanych z danąsytuacją. Pamiętaj też, że zawsze działa dla Two-jego dobra. Wyszukuje "korzyści" z danego stanui trzyma się ich bardzo mocno. Dlatego, jeśli niezauważasz zmian w temacie, z którym pracujesz,warto przyjrzeć się temu, co daje Tobie właśnieto doświadczenie.

Zobacz jak może to wyglądać w przypadkuchoroby:

Vianna: Nad czym chciałbyś popracować?Klient: Chcę wyzdrowieć. Mam dość cho-

roby. Chcę, żeby rak zniknął.V: Dlaczego chorujesz?K. Nie wiem. Po prostu chcę wyzdrowieć.V: Ale gdybyś wiedział, dlaczego zachoro-

wałeś, jaka byłaby odpowiedź?K: Nie wiem!V: Jaka była najlepsza rzecz, która przy-

trafiła ci się od momentu, w którym zachoro-wałeś?

K. Nic dobrego z tego nie wynikło. Tylkocierpienie.

V: Ale gdyby wynikło z tego coś dobrego,co to by było?

K: No poprawiły się stosunki międzyczłonkami rodziny. Matka do mnie dzwonii mogłem porozmawiać z ojcem. Wcześniejnie rozmawiałem z nim przez 15 lat. Przy-puszczam, że można powiedzieć, że popra-wiły się nasze stosunki. To jest najlepszarzecz, która przytrafiła mi się od momentu,w którym zachorowałem.

V: Czy gdybyś wyzdrowiał, twoje stosunkiz rodzicami wciąż byłyby równie dobre?

K: No nie, jestem pewien, że wszystko by-łoby po staremu.

V: Tak więc tak naprawdę, choroba cisłuży.

K: Nie... no może tak, przynajmniej jeślichodzi o stosunki z moimi rodzicami.

(...)V: A jaka najgorsza rzecz stanie się , jeśli

wyzdrowiejesz?K: Będę musiał wrócić do pracy, a jestem

bezrobotny. Nie mam pieniędzy i nie mogęo siebie zadbać. Teraz dostaję zadatek.

(fragment z Vianna Stibal "Theta Healing dlazaawansowanych")

Bardzo często w podświadomości są zako-dowane programy, przekonania i szereg wzor-ców, które blokują doświadczanie zmian. Twojapodświadomość może nie znać niektórych pojęćtj. uzdrowienie, cuda, działanie, natychmiastoweuzdrawianie.

Możesz mieć zakodowane, że tylko lekarzjest w stanie Ciebie wyleczyć. Dlatego też, nigdysamodzielnie nie podejmuj decyzji o rezygnacjiz leczenia metodami tradycyjnymi na rzeczmetod niekonwencjonalnych. Lekarz sam zade-cyduje o przerwaniu leczenia, gdy zauważy, żenastępuje poprawa.

str. 38Medium

Metody Dlaczego Dwupunkt nie działa?

Aby sprawdzić, które przekonania ograni-czają zmiany w Twoim życiu, wykonaj prosty testciała/test mięśniowy (instrukcję jak wykonać testciała/mięśniowy znajdziesz na stronie:www.kwantowecentrumprzemiany.com) dla na-stępujących stwierdzeń:

* Wiem, co oznacza działanie.* Wiem, że można działać.* Wiem, co to znaczy być natychmiastowo

uzdrowionym.* Wiem, co to znaczy uzdrowić siebie.* Wiem, co to oznacza doświadczyć cudu

uzdrowienia na sobie.* Wiem, że jest możliwe natychmiastowe

uzdrowienie.* Jestem szczęśliwy.* Jestem zdrowy.* Jestem silny.* Lubię samego siebie.* Wszystko jest w porządku.* Rozumiem jakie to odczucie uzdrawiać sie-

bie.* Wierzę w samego siebie. * Wierzę w cuda.* Doświadczam cudów w swoim życiu.* Uzdrowić mnie może tylko lekarz/doktor/chi-

rurg.

Dodaj też stwierdzenia, które same nasuwająsię Tobie do głowy, a będziesz wiedzieć ,co sa-botuje Twoje uwolnienie się od starych wzorców.

Pragnę Ci również zwrócić uwagę, że roląkażdego praktyka metod kwantowych jest bycieobserwatorem zmian w Polu Matrycy, a to, co za-czyna się dziać w Twoim życiu i czy to dostrze-gasz, czy też nie, zależy już wyłącznie od Ciebie,od Twojej otwartości na zmiany oraz od tego, czyjesteś gotowy przejąć całkowitą odpowiedzial-ność za to, co dzieje się w Twoim życiu.

Jeśli podchodzisz do sesji z przekonaniem,że i tak nic się nie zmieni, że to i tak nie podziała,to masz rację, dokładnie tak będzie. Twoja pod-świadomość o to doskonale zadba.

Jeśli od początku czujesz opór i podchodziszz ironią do tego typu metod, to sobie odpuść "tes-towanie". Dopóki Twój umysł będzie ukierunko-wany na dostrzeganie tylko braków, tylko tego,co nie-działa, dopóty nie zauważysz żadnychzmian w swoim życiu. W momencie, gdy od-puszczasz ego i "wiem lepiej", dopiero wtedy jes-teś w stanie doświadczać cudów.

Każda metoda kwantowa jest genialnaw swoim działaniu, ale nie każdy jest otwarty i go-towy na odpuszczenie oczekiwań, kontroli czy teżoporu, aby te zmiany dostrzec czy też ich do-świadczać. Najważniejsze są wewnętrzne głębo-kie pragnienia i determinacja w działaniu doprzejęcia całkowitej odpowiedzialności za swojeżycie.

str. 39 Medium

Metody Dlaczego Dwupunkt nie działa?

str. 40Medium

Polecamy podręcznikdo Nieinwazyjnej

Analizy Osobowości. Opowiada o interpre-tacji naszego wyglądu.

Jest dostępny nahttp://ebookpoint.pl

Nasze życie ma wiele wymiarów. Jesteśmy połą-czeni kilkoma nićmi istnienia. Każdy z nas po-dąża inną drogą. Ma do wykonania swój własnycel. Mamy pozostawić na świecie cudowny znak,ślad tego, kim byliśmy tu, na tej ziemi. Aby mócbezpieczniej i ciekawiej przejść naszą ścieżką,mamy do wykorzystania mnóstwo narzędzi. Na-rzędzi, dzięki którym lepiej poznajemy siebie.Swoje istnienie. Przeszłość, ale i również przy-szłość. Możemy słuchać i uczyć się, bądź wątpići śmiać, że cuda, które przytrafiają się nam tu naziemi, nie mają nic wspólnego z magią. Przecieżmagia istniała od wieków. Nasze życie może byćalbo magiczne i ciekawe, albo szare i smutne. Jawybieram tą pierwszą wersję. Wybieram ma-giczną stronę życia.

Metoda Kolorowe Motyle® twórczyni IwonyMazurek jest taką niewidzialną nicią łączącą nasz magią i z naszym przeznaczeniem. Dzięki jejtechnice, którą autorka klarowała i umacniałaprzez lata, dzięki dogłębnej analizie naszegoportretu, wnętrza, duszy, poznajemy niewidzialnegołym okiem pokłady szarych energii, które za-kłócają nasz spokój i nas ograniczają. Energii wy-czerpujących nas zarówno fizycznie, jaki duchowo. Zaś dzięki właściwościom kolorów,ich głębokiej tajemnej wiedzy, dostępnej dziś pra-

wie każdemu, możemy poznać nasze pozytywneaspekty osobowości i wprowadzić do życiaświatło. Kolor jest jak dźwięk. Pojawia się w wy-branych przestrzeniach, aby dać albo zabrać. Ko-lorem niczym słowem możemy opisać chwilę,nastrój, emocje. Bowiem światło rodzi kolory.Każdy z nas jest niczym pryzmat, przez któryprzebijają się blaski i cienie. Każde z nich ubierasię we właściwą sobie barwę. Cała gama tychwibracji otacza nas wszędzie. Kolor jest przekaź-nikiem naszych nastrojów. Kolorami malujemynasze domy, ciała, miejsca. Kolory możemy albolubić albo nie. Jedne dominują, a innych niechcemy stosować.

W metodzie Kolorowe Motyle® Iwony Mazu-rek kolory są wyznacznikiem. Motyl zaś jest sym-bolem uzdrawiania, przekaźnikiem, który łączynas z niewiadomą. Kolorowe Motyle to istoty od-najdujące naszą osamotnioną duszę. Dzięki nimodszukujemy tą dawno zagubioną lub przerwanąnić, która łączy nas z naszym sacrum. Motylestają się niewidzialną dłonią, która pozwala nampostawić diagnozę. Zobaczyć problem w wyso-kowibracyjnej przestrzeni. Pozwala nam poznaćsymbolikę głęboko skrywaną przez człowieka. Boprzecież ludzie od zawsze porozumiewali sięsymbolami.

str. 41 Medium

Kolorowe Motyle– wysłannicy Aniołów

Kaja Łuczak

str. 42Medium

Symbole otaczają nas wszędzie. Metoda tałączy barwę, symbol i głębię duszy, aby wyklaro-wać spójną całość i pomóc w odnalezieniu włas-nej wewnętrznej potęgi. Każdy z nas jestmistrzem własnego życia. My jako nauczycielemamy za zadanie pomagać ludziom w odnajdy-waniu ich diamentów.

Dzięki tej metodzie możemy: poznać po-tencjał jednostki, stworzyć totem dla firmy, abychronił bądź motywował, odnajdywać trudne za-kamarki relacji partnerskich, odpowiadać na py-tania, które wymagają głębszej analizy,transformować oraz uzdrawiać swoje życie.

Tu symbolem jest motyl. Motyl będący wy-słannikiem Aniołów. Motyl którego siłą jest siła mi-

łości. On przekazuje nam wiedzę, którą my prze-kazujemy Wam. Warto zaufać niewidzialnymsiłom, bo w końcu na samym początku byłoświatło. Dziś przekazy intuicyjne, gdy słuchamynaszej duszy, stają się tym światłem i uzdrawia-niem miłością – bo wszystko żyje i rodzi się siłąmiłości. Przekaz w tej Metodzie Uzdrawiania jestsumą światła i miłości zebraną podczas seansu.Suma ta staje się drogowskazem pozwalającymzrobić krok naprzód w stronę słońca.

Więcej informacji o metodzie Kolorowe Motyle® i jej autorce Iwonie

Mazurek na stronie: www.kolorowe-motyle.com

Metody Kolorowe Motyle®

"Kolorowe Motyle® to obrazy wyłaniające się z duchowych przestrzeni. Sąone czyste, żywe, świetliste, promieniujące i wibrujące. Jeszcze wiele mie-

sięcy po wydarzeniu działają w zadziwiający sposób na podświadomośćosoby, dla której są tworzone. Kolorowe Motyle® przynoszą na swoich

skrzydłach zakodowane przekazy i odpowiedzi. Są nośnikiem informacji,które przekazuje nam nasza dusza przemawiając formą i kształtem motylaoraz energią i wzorem kolorów na jego skrzydłach. Obrazy powstają pozaświadomością, są wolne od działania naszego ego i nie można w żadensposób wpłynąć na wybór kolorów czy jakość obrazu. Są najczystszymprzekazem duszy, dlatego tak mocno działają swoją energią i są uzna-

wane za nowatorskie."Iwona Mazurek

str. 43 Medium

KAJA ŁUCZAK o sobie: Nazywam sie Kaja Łuczak. Jestem instruktorem metody Kolorowe Motyle® i absolwen-tką Akademii Sztuk Kreatywnych. Dzięki mojej mistrzyni Iwonie Mazurek poznałam na-rzędzia do pracy życia. Mam do wykonania misje. Niedawno wyruszyłam za pierwszymdrogowskazem. Resztę pozostawiam przeznaczeniu. Taniec, którego uczę łączyw sobie fizyczność i emocje. Kolorowe Motyle pozwoliły mi ujrzeć więcej wymiarówżycia. Zapraszam do poznania własnych dróg. Warto wyruszyć w tą podróż. Niech Mi-łość uzdrawia.

Wiersz Kai „Kolorowe Motyle – cud życia”

najpierw jest światłokuliste pęczniejące magią

białe światło

potem jest błyskczerwień z pomarańczem wysyłają impuls światu

z żółci wyłania się kokon mocyuwikłanie nici prawdy

zieleń otwiera skrzydła magiipulsując niebieskim świtemłomocze skrzydłami indygowzbijając się coraz wyżej do tęczy fioletu spełnienia

z magenty powstaje inspiracja cały wachlarz pragnień podświadomych

drgań życia

w ostatnim tchnieniu marzenia słodki zapach różowego snu

wędruje ku aniołom tworząc jednobarwną przestrzeń

dla spełnienia..

i wtedy powstaje cud życia...

Metody Kolorowe Motyle®

str. 44Medium

Metody Kolorowe Motyle®

Moje Vedic Art

Dziś inaczej opowiem Wam o Vedic Art.

– Ciiiicho! – syknął przez zęby. Uśmiech-nął się jednocześnie tak, jakbym miała zoba-czyć ten uśmiech w ciemnościach.

Zamilkłam. Cóż miałam mówić siedzącw szafie?

Chwileczkę! Jak ja się w tej szafie znalaz-łam? Między jedwabnymi bluzeczkami,mając u stóp... kartony z pantoflami.

Usilnie próbowałam sobie przypomnieć,nic jednak nie pojawiało mi się w głowie.

Co za różnica, jak się znalazłam. Ważnejest, by się wydostać. Ale jak?

Strach narastał we mnie, obezwładniałrozum i ciało. Strach jest jak tabletka z cy-jankiem. Jeśli pozwolę sobie ją przegryźć, tonie będzie już odwrotu.

Ale nie poddawałam się.Przesuwałam palcami po drzwiach, szu-

kając jakiegoś wyjścia. Chaotycznie i ner-wowo, bo strach siedział mi na plecach.

Nie ma wyjścia. Nagle zobaczyłam promyk słońca wpada-

jący do wnętrza przez... dziurkę od klucza!Przesunęłam się do tego światła i juuuuż

prawie zerknęłam przez dziurkę, gdy nagleuświadomiłam sobie, że za drzwiami możebyć jeszcze większy Strach!

Nerwowe oddechy, płytkie i duszące...Przyłożyłam czoło do drzwi z zamknię-

tymi oczami. Chwilkę potrwało zanim odwa-żyłam się otworzyć oko i zerknąć.

Obraz świata na zewnątrz oglądany przezdziurkę od klucza:

- niczym przez pryzmat widać to co nor-malnie poukładane na półkach – emocje,strachy, radości.

- mogę obserwować, nie wchodząc w pro-ces, wszak oddzielają mnie bezpieczniedrzwi.

- widzę fragmentami, daje mi to szansęna przyjrzenie się konkretnym miejscomi przeanalizowanie ich.

- oglądanie świata przez dziurkę od klu-cza pozwala mi świadomie podjąć decyzję,by otworzyć drzwi - wyjść ze strefy nerwo-wego komfortu, odetchnąć pełną piersiąi wprowadzić zmiany w całości obrazu.

Tak właśnie robię.Jestem wolna. Doceniam ciszę szafy i obserwację frag-

mentów, jednocześnie cieszę się z całegoobrazu i świadomości zmian jakich mogę do-konać.

W trakcie warsztatu Vedic Art siedzimyw swoich szafach. Powoli podejmujemy de-cyzje, by z nich wyjść.

A oglądanie świata/obrazów przezdziurkę to jedna z zasad Vedic Art. Uczymysię w trakcie niej świadomych wyborów. Bo-wiem, gdy opanujemy podejmowanie decyzjina obrazie, to łatwiej nam z nimi w życiu.

To jest magia Vedic Art. Na pozór nic nie znaczące maziania na

płótnie zmieniają nasze podejście do życia.

str. 45 Medium

Katarzyna Hojan Sitkowska

str. 46Medium

Metody Moje Vedic Art

obraz Katarzyny Hojan-Sitkowskiej

Miłość – jak twierdził Platon – to rodzaj bo-skiego szaleństwa. Miłość jest miernikiem na-szego związku partnerskiego. Współcześniedo miłości podchodzimy jak do czegoś, co mo-żemy kontrolować; zastanawiamy się, czym jestmiłość i jak skutecznie możemy kochać.

Miłości stawiamy wygórowane żądania,oczekiwania i dziwimy się, że borykamy się z wie-loma problemami w związku miłosnym. Chcemy,by miłość wyrwała nas z pustki naszego istnieniai wyleczyła wszystkie nasze rany. Kiedy po razkolejny rozpada nam się związek, przyrzekamysobie nie powtórzyć nigdy tego samego błędu.Ale miłość za każdym razem, kiedy kochamyna nowo, uczy nas czegoś nowego. Zapomi-namy, że miłość jest wieczna i trwała. Ma mocodradzania się.

Może na miłość warto spojrzeć jako na dziejeludzkich związków i spostrzegać ją jako doświad-czenie naszej duszy? Bo miłość zawsze od-rywa nas od ziemi i powoduje wzrost naszejświadomości. W miłości wznosimy ukocha-nego/ukochaną na szczyty boskości naszej wy-obraźni. Chcemy folgować nieziemskimpotrzebom i apetytom. Nie dostrzegamy wtedywad ukochanego. Może miłość nie jest na miarętego świata?

I nasza dusza poprzez miłość chce nasycićswój głód.

Miłość chcemy traktować kierując sięziemskim rozsądkiem, a tymczasem miłość

ma w sobie już coś wiecznego. To miłość uwal-nia nas z pragmatycznego logicznego postępo-wania, trzeźwego życia. Miłość to nasze drzwi doboskości, droga do niebios. To wymiar duchowy.

Aby doświadczyć tego musimy się zgodzić,że miłość nie jest pojęciem romantycznym. Mi-łość w związku miłosnym ma swoje „cienie”.Często tracimy wiarę i nadzieję, myślami jes-teśmy przy rozstaniu. Ulegamy nierealistycznymideałom i wymaganiom. Gdy doświadczamy na-szych niepowodzeń, wtedy poznajemy pełnywymiar miłości.

Jedną z najsilniejszych potrzeb naszych, tobycie w związku. To dusza potrzebuje intymno-ści, bogactwa naszych osobowości i unikal-ności. Dusza również potrzebuje więzi – z innymiludźmi, przyrodą, społeczeństwem i poprzez mi-łość to wyraża. Potrzebuje wspólnoty. Poprzez tewięzi dusza nie musi domagać się swego. Miłośćwięc to nie tylko sprawa relacji międzyludzkich,ale również duszy.

Dusza mieszka w czasie – jest obecna w na-szym życiu – mieszka też w wieczności – to jejboski wymiar. I gdy jej część zanurzona w życiudoprowadza nas do rozpaczy, pomyślmy wtedyo jej wieczności.

Pamiętajmy również o tym – co podkreślałwłoski filozof Marsilio Ficino – ”jedynym strażni-kiem życia jest miłość, trzeba jednak samemukochać, by być kochanym”

str. 47 Medium

O Duszy z Miłością

Tomasz Sobolewski

str. 48Medium

Czasami bywają takie chwile w życiu, żema się wszystkiego dość...

Czasami życie nas po prostu w jakimśmomencie przerasta. W sumie to dobre do-świadczenie, a jednak czujemy pewnego ro-dzaju dyskomfort w sobie samych, jakbynam czegoś brakowało, jakbyśmy szukali''dziury w całym'' sobie. Tylko ciągle wzdy-chamy, by uwolnić się z owego koszmarnegonapięcia i jest to dobre samo w sobie.

Nie zawsze wszystko jest od razu takieoczywiste i jasne, czasem trzeba się lekkozagubić w tym całym ''koszmarnym odczu-ciu'', by odnaleźć Siebie Samego. A tak, właś-nie tak.

Konfrontacja z samym sobą bywa cza-sami bolesna, ale uwalnia całe pokłady na-gromadzone w nas od wielu lat. Pozwala sięodnowić w sensie ciała i ducha. By sprostaćowemu zadaniu, należy się sobą zaopieko-wać, by poczuć w sobie Moc.

Wsłuchanie się w sobie znany ton jestzbawienne. Nadaje nowy sens wszystkiemu,co ważne i mniej ważne. Wszystkiemu cosprawia nam radość, wszystkiemu, couwzniośla.

Prawda jest ożywcza, niczym woda zasi-lająca ziemię suchą i spękaną od braku owejwilgoci. Roślina, gdy nie ma dostatecznej ilo-ści wody, usycha i tak też usycha naszeserce, gdy nie ma w nim najmniejszegochoćby śladu miłości. Serce, nasze głównecentrum sprawcze – nasze centrum dowo-dzenia. Ożywa ono, gdy wlewamy weń mi-łość, jako ożywczy płyn, zasilający zarównociało jak i ducha. Rozchodzi się wtedy pocałym Naszym Istnieniu.

Zatem do dzieła – uwalniamy wszelkienapięcia. Leję miód na swoją własną Duszęi nie tylko swoją.

Jesteśmy Doskonali w Swym własnymIstnieniu dokładnie tacy, jacy Jesteśmy. Niema na świecie drugiej takiej Istności jak MySami. Taka jest prawda .

O Ukochana Moja Istności, wiesz, że Ko-cham Cię Najbardziej na świecie.

Jesteś – byłaś – będziesz zawsze, w każ-dym momencie życia, doskonałym urzeczy-wistnieniem Siebie jako Boga w Swej Kreacji.

Boskości Ma Najpiękniejsza, Jesteś Czy-stym Przejawieniem Czułości – Prawdy –Niewinności, wszystkiego naraz.

Pomagać innym jest Cudownym Do-świadczeniem. Pomagać sobie samemu –sobie samej – jest nie lada wyzwaniem.Trzeba się zmierzyć ze sobą, ze swoim cie-niem, a nie zawsze jest to miłe i przyjemne.Czasem bywa bardzo trudne. Jednak mimotrudności, warto zadać sobie ten wysiłek, po-nieważ Prawda bywa odkrywcza, bywa po-mocna – transformuje.

Muzyka niech wspiera ów proces.Tylko niech się takowa objawi.Jest…

Odczuwam zmęczenie ciała fizycznego,więc pewnie zaraz się położę, by zasnąć,a potem na nowo obudzić się do życia.

O tak! Dysonans w ciele bywa trudnyi niekomfortowy. Ale jakże zbawienny.

Cisza ...zapada cisza. Jest kojąca, dajeswego rodzaju otulenie…

Jakikolwiek dźwięk nie jest w stanie za-spokoić mnie na tyle, bym poczuła się w tymkomfortowo Jakikolwiek ruch nie ma znacze-nia. Liczy się tylko to, by nie myśleć – jenoodczuwać całą powierzchnią swego ciała fi-zycznego, to co jest, co się wydarza…

Dobranoc…

Anita Katarzyna Wesner

Rozpostarłam skrzydła

Ten artykuł powtórzy wiele z tego, o czym już pi-sałam. Jednak jest taka potrzeba, ponieważpewne tematy i pytania stale wracają. Być możeniektórym osobom trudno uwierzyć, że Reiki jestcudowną i bezpieczną energią, bo przyzwyczailisię do dualistycznego pojmowania świata i uwa-żają, że wszędzie i we wszystkim musi być cośszkodliwego. No cóż – moim zdaniem energiaReiki płynie z Najwyższego Źródła i jako taka niemoże nikomu zaszkodzić ani w ogóle nieść wsobie niczego złego.

Z energią Reiki pracuję od prawie 25 lat.Za jej największą zaletę uważam prostotę.Klarowność, która nie wymaga żadnej skom-plikowanej wiedzy, prowadzi nas w sposóbniesłychanie oczywisty. W żaden sposób niemożna zrobić Reiki źle. Można przyłożyć dłonieniezgodnie z opisami pozycji, oczywiście. I coz tego? Inaczej położone ręce nie sprawią, żeReiki zaszkodzi. Po prostu nie znajdą się na pun-ktach akupunkturowych. Pozycje dłoni w Reiki sąstarannie dopracowane pod kątem chińskiej me-dycyny i dopasowane do meridianów. Punktyakupunkturowe, to takie miejsca, w których ener-gia szybciej dociera do celu. Jednak możemyzrobić Reiki jedynie miejscowo – na jakiejś częściciała, gdzie tych punktów nikt nie ustalił – i teżsobie popłynie. Jakkolwiek położymy ręce, niczłego nie zrobimy.

Energia podąża za myślą. To podstawapracy z Reiki. Jeśli zatem przykładam dłonie,wierzę, że Reiki przyniesie przyjmującemu za-bieg tylko pozytywne efekty. Jeśli sama przyjmuję– otwieram się na dobro płynące w Reiki. Proste.A co się stanie, jeśli ktoś pomyśli sobie, że Reikito coś złego i może mu zaszkodzić? Taka myślwytworzy blokadę, która może objawić się nawetbólem. Dlatego jedna z ważnych zasad, to pyta-nie o zgodę na zabieg. Dotyczy to również prze-kazywania energii na odległość, co jest możliwepo drugim stopniu.

Jeśli jednak jesteś „reikowcem” , czyli samprzekazujesz innym Reiki i korzystasz z jej do-brodziejstwa, to oznacza, że ufasz tej energii i niewytworzysz w sobie takiej blokady. Zasadniczospontanicznie otworzysz się na tę energię, jeślitylko ktoś prześle ją w Twoim kierunku. Otwo-rzysz się z korzyścią dla siebie. Inaczej być niemoże. Reiki to Dobro, Miłość i Światło. Jeśli ktośpowiada, że razem z przesyłaną energią możnawysłać Ci coś złego, jakieś byty czy inne rzeczy– to jest to bzdura. Reiki sama w sobie jestczysta, a gości na sobie nie wozi. To Reiki jestdla nas narzędziem, które wykorzystujemy doochrony, a nawet do oczyszczania. Jaki miałobyto sens, gdyby Reiki „woziła” na sobie negatywneenergetycznie byty.

Bogusława M. Andrzejewska

Bezpieczeństwo

Refleksje o Reiki

str. 49 Medium

Jednak pamiętaj, że energia idzie za myślą.Każda energia, także energia klątwy, słów, ży-czeń. Jeśli ktoś myśli o Tobie negatywnie i zło-rzeczy Tobie, a Ty otwierasz się na tę osobę i jejenergie to niewykluczone, że dotknie Cię efekttakich wibracji. Ktoś, kto ma Reiki także powiniensię zabezpieczać przed takim doświadczeniem,pamiętając jednocześnie, że to nie z Reiki płynietaka energia, lecz z życzeniami tamtej negatyw-nie myślącej osoby. Niestety wśród tych, którzypracują z Reiki są też biedni ludzie, którzy nosząw sobie mnóstwo negatywnych emocji do całegoświata. Otwieraj się zatem na Reiki, a nie namyśli i życzenia innych ludzi. Jak to zrobić?Myślą. Pomyśl o tym, czego pragniesz i na cowyrażasz zgodę.

Te same zasady dotyczą „oczyszczania”.Oczyszczamy się po każdym skoku energetycz-nym – nie tylko przy Reiki. Wystarczy pójść nakurs, na którym są rozwnięci nauczyciele. Wy-starczy porządnie pomedytować. Och, wystarczypójść na imieniny i przez parę godzin siedziećobok osoby o wysokich wibracjach…. I już procesoczyszczania ruszy, bo łyknęliśmy energię. Niewarto zatem bać się Reiki, bo… „oczyszcza”. Niemożna tez przypisywać działaniu Reiki każdegospadku energetycznego i mówić, ze to efektoczyszczania. To słowo moim zdaniem jest total-nie nadużywane.

Oczywiście ma sens, bo ten proces jest czę-ścią naszego rozwoju, natomiast moim zdaniemnie jest przypisany tylko do Reiki. Nie można nimstraszyć siebie i innych. Czego się boimy, to przy-ciągamy. A ja jestem żywym przykładem dobregodzialania mocy słów. Mój nauczyciel Reiki nigdymnie nie straszył energią, lecz zapewniał, żeReiki będzie mnie wspierać i chronić. Nigdy sięnie oczyszczałam po zabiegach w taki sposób,by można tym straszyć dzieci. Jeśli gorzej sięczuję, to nie pytam, czy to oczyszczającyefekt wcześniejszego reikowania, tylko odrazu przykładam sobie dłonie i robię zabieg.Zawsze pomaga. Im bardziej się „oczysz-czam”, tym więcej zabiegów robię i dziękitemu czuje się znacznie lepiej. Uciekanie przedReiki, bo „będzie oczyszczanie”, jest jak ucieka-nie przed lekarzem, który ma w dłoni kojące le-karstwo, które uśmierzy ból.

Energia idzie za myślą. Jeśli wierzysz, że pozabiegu będziesz się „strasznie” oczyszczać, totak będzie. Jeśli wierzysz, że po przekazie, bę-

dziesz połamany i do niczego – będziesz. Twójumysł ma potężną moc, a Reiki go zasila. Jednakto Ty decydujesz, na co przeznaczysz energię.Proponuję w czasie zabiegu pomyśleć o tym, żebędziesz zdrowy, szczęśliwy i bogaty. Zobaczysz,co się stanie…

Po inicjacji potrzebujemy umownych 21 dni,aby nasz organizm przyzwyczaił się do pracyz energią. To szczególny czas, w którym należycodziennie robić zabiegi sobie i innym, poznawaćto, co „mówią” dłonie, oswajać się i doświadczać.Nie należy niczego się bać, lecz z ciekawościądziecka słuchać siebie, swojego ciała, swojegoserca i wszechświata. Niektórzy mówią, żew czasie tych dni nie wolno robić zabiegów innymosobom, bo będąc w procesie oczyszczania „sy-piemy na innych swoimi brudami”. Nic bardziejgłupiego! Jak pisałam wyżej, oczyszczamy sięprzez całe życie. Oznacza to, że rzadko kiedymoglibyśmy innym osobom przykładać ręce.Reiki tak nie działa, nie przekazuje naszych„brudów” innym osobom.

To tylko my sami możemy to zrobić poprzezbrak umiejętności zarządzania emocjami. Jed-nym z najczęściej spotykanych problemów przyoczyszczaniu jest rozdrażnienie. Ktoś, kto nadtym nie panuje, pokrzykuje i warczy na innych.Reiki łagodzi także te stany, więc im bardziejprzykre oczyszczanie, tym więcej Reiki zalecam.Przykładanie rąk innym – zaraz po inicjacji – po-maga nauczyć się pracy z energią. Na innychosobach lepiej czujemy energię niż na sobie. Tojasne. Powtórzę: nikomu nie zaszkodzimy – niema takiej opcji! Nigdy nikomu nie zaszkodzimy,robiąc Reiki.

W czasie tych 21 dni wyjątkowo ważne jest,aby pić dużo niegazowanej wody, która pomagaw gospodarowaniu energią. Ale możemy jeśćwszystko, na co mamy ochotę i apetyt. Nie każdypo zainicjowaniu przejdzie od razu na wegetaria-nizm, a wegetarianin i tak ma swój jadłospis, któ-rego powinien przestrzegać. Dajmy sobie prawobyć po Reiki sobą tak samo, jak byliśmy sobąprzed inicjacją. Jeśli z czegoś powinniśmy zre-zygnować, energia nas od tego odrzuci.

Najważniejsze, to zaufać sobie i energii.Uwierzyć, że niesie w sobie tylko Dobro, żejest Światłem miłości, dzięki któremu, możew naszym życiu być już tylko lepiej i lepiej,i lepiej... Myśl kreuje rzeczywistość. Dbajmyo nasze właściwe myślenie, także przy Reiki.

Rozwój duchowy Refleksje o Reiki

str. 50Medium

str. 51 Medium

Było ich dwoje, ona i on. Patrzyli na siebie i żalsię w sercach budził oraz tęsknota za zjednocze-niem, za stworzeniem pełni. Szli, tysiące lat mi-jało i jako dwoje szli, badając wciąż tęsknotęswoją i w niej stwarzali ciągłe pragnienie dopeł-nienia. Czasami udawało się im, już, już… dosięg-nąć tego stanu, a wówczas, wydarzało się coś, coprzerywało tę złudną sielankę. Śmierć, która ichrozdzielała nie była jednak przyczyną bólu po-nownej samotności, lecz stanowiła dzwon przy-pomnienia, że w nich, w każdym z osobna, nieodnaleźli tego, po co zeszli, jako dwoje.

Ci i tak szczęście mieli, ale i ból większy roz-stania niż ci, którzy nigdy nie spotkali swojej, jakw tym śmiesznym świecie nazywali – połówki.

Szli, więc dwoje, z których miliony powstały,jakby pączkowali w swej kobiecości i męskości.Z jednego dwoje, a z dwojga miliony, szli i zabawatrwała, wciąż zadania sobie wyznaczali, wciążpoznawać chcieli zależności, tworząc ból, zagro-żenie, zdrady, odrzucenie, niezasługiwanie na mi-łość, starzenie, formy ciała, porównywanie,rozmiary, przemoc, agresję, zabór, własność,znieważenie, ograniczenie, lekceważenie, lęk.

Tworzył to umysł, widząc, tylko widząc miaręświata tego, stwarzał ogień, w którym żądza lubniemożność rolę grały, stwarzając ciągłą iluzjęzwiązku. Bawili się ...i cierpieli. W pogoni za do-pełnieniem łzy lali i tęsknota rozdzierała ich

serca. Wciąż w bólu, w ckliwej tęsknocie, która,gdy dano im dotknąć drugiego, zamieniała sięw piekło i iluzję związku.

Ja muszę tak żyć, ja muszę to wypełnić, jamam zobowiązanie, ja się boję, znów mniekrzywdzi, żyć bez niej nie mogę, dlaczego on mito robi, znajdę sobie młodszą, wezmę bogat-szego… umysł, umysł, umysł i tak trwają, tańcząctaniec śmierci, zapomnieli, kim są i dlaczego.

I dzień nastał sądu, tak myśleli i bali się, lecznie był to dzień ostatni. Anioł Miłosierdzia ukazałim się jak Anioł Stróż, troszczący się o dwojei rzekł:

– Po cóż szukacie, skoro w sobie maciewszystko dzieci moje, tu cisza jest i pełnia.

Nie zgodził się mężczyzna – umysł światatego, nie zgodziła kobieta, choć w sercu drżeniepoczuła.

– Służyć chcę mężczyźnie memu i opiekowaćsię nim – wyznała. – To takie wzniosłe móc życiepoświęcić innym.

– Chcę jej, kobiety, bo cóż życie bez seksuwarte i troski, próbowałem w samotności żyć, lecznijakie to życie, choć starałem się, próbowałemwiele, Boga odnaleźć, wiele kobiet posiadać,bawić się życiem, lecz w sercu pojawiała sięw chwilach samotność i niezrozumiane dążeniedo posiadania tej jednej.

Ich Dwoje

Elen Elijahuzdrowiciel duszy, nauczyciel

duchowy, doradca życiowy, trener rozwoju osobistego, regreserka, w swojej pracy

często korzysta z channelinguhttp://epokaserca.pl

– A ja – pośpiesznie dodała kobieta – tak bar-dzo żyć chcę dla niego, być jego, rodzić dzieci jegoi należeć do kogoś, choć i złość mnie bierze częstona niego, na jego głupotę, nieumiejętność miłości,brak czułości i słabość.

– Nie jesteś lepsza – odparł szybko męż-czyzna – chcesz kochać, lecz nie potrafisz, chceszdawać, lecz nie umiesz, mówisz za wiele, żądaszwciąż czegoś, marudzisz, zapatrzona w swój wy-gląd zapominasz o mnie, o tym, co naprawdę po-łączyć by nas mogło i złości mnie to. Nie słyszysz,gdy mówię, słuchasz tylko tego, co sama wypo-wiadasz, a ja jak głuchy i ślepy nie wiem, dokądiść.

Trwało to dłuższą chwilę, aż Anioł Miłosier-dzia przerwał monologi umysłu starego i sercastarego, bo wciąż trwali w starym programieżycia.

– Jak długo chcecie w tym być – zapytał ichAnioł, lecz nie zrozumiali pytania.

– Jak długo w bitwie trwać – umysł męż-czyzna i serce kobieta?

Zdziwili się:– My w bitwie? Przecież chcemy być ze sobą

i stworzyć jedno, z dwóch połówek jedno. – Dość już mam gonienia za sercem – powie-

dział umysł, mężczyzna.– A ja, dość niezrozumienia mnie serca przez

umysł – odrzekła kobieta – serce, będąc nadalw grze pozorów świata.

I trwali by tak wieczność, bo żadne zbudzić sięnie chciało, gdyby nie nastał dobry czas na Ziemi,gdzie czas Czasów zaserwował nowe.

Ujrzeli OBRAZ – ona i on, w obliczu AniołaMiłosierdzia, ujrzeli obraz nowego. Zatrwożylisię, przerazili, pierwsze, co przyszło im w odczu-waniu to śmierć, śmierć poczuli i zapaść głęboką.

– Nie, nie może to być, nie może, nie, nie –nie mogli zrozumieć, pojąć, zaakceptować, przy-jąć.

Długo trwało nim wgląd, który dostali, prze-niknął ich nowym programem. Od tej chwili nieszukali już niczego, każde z nich stało się pełnią.

Byłem tam, widziałem, ciekawi jesteście, cosię wydarzyło?

Każde z nich spojrzało na siebie. Ona na sie-bie tylko i on tylko na siebie. Najpierw ona, gdyżbliżej stała Anioła, zobaczyła, że choć sercem jest,toć i umysł ma. Zdziwiła się, lecz przyjęła i nagle

mądrość swą poczuła i zrozumienie – nie musijuż dla nikogo życia poświęcać, nie musi dlakogoś żyć, nie musi szukać w zewnętrznym świe-cie mądrości umysłu, bo nagle zdała sobiesprawę, że właśnie za tym dążyła, szukała mądro-ści i w niej skryć chciała się, jako miłość. Gotowadać całą siebie, ba, życie nawet lub oczy wydra-pać, bo i to się zdarzało, a wszystko dlatego, gdyżnie uznawała swej mądrości.

Patrzył na to wszystko on. Z początku z lekce-ważeniem, bo za mądrego się miał, lecz gdy czasna niego przyszedł, mina zrzedła mu, gdyż poczułswoją pustkę i ciągłą gonitwę za sercem.

Jak mógł uznawać się za mądrego – pomyślał,skoro nie zauważył, że i on serce posiada i za ni-czym biec nie musi, a seks, jakże mu się w chwilitej, śmiesznym zdał. Jak mogłem mądrością swąnad świat wynosić się, nad innych, nad kobietęi dzieci, skoro nie spostrzegłem, że serce mam,a seks zabawą jest w przyciąganie i trwa takdługo, aż jedność znajdzie każde z nas. I ulgę po-czuł on – umysł, o jakąż ulgę.

I stanęli oboje nadzy – ona w mądrości i mi-łości nie musiała już niczego udowadniać, dla ni-kogo żyć, niczego szukać, przed niczym sięchronić.

– Eureka – zakrzyknęła – Nic nie muszę. Ko-cham, Kocham – skakała radosna w swej nowopoznanej wolności. Czuła jak rozpiera ją miłość,jak płomień miłości przenika jej ciało i rozpalażycie, świat, istnienie. Nagle poczuła, czym miłośćjest do siebie – wolnością, gdzie nic nie trzeba,gdzie nigdzie nie pędzi wewnętrzna potrzeba.

– Kocham Cię Boże – zawołała i ciepło przy-tuliła mężczyznę.

str. 52Medium

Duchowość Ich Dwoje

Zdziwiła się, bo to co poczuła w tej chwili,było niezwykłe – kochała, lecz nie było tutaj jużlęku, smutku, zależności. Kochała, lecz jakże byłato inna miłość, kochała SIEBIE, zrozumiała róż-nicę, kochała teraz siebie i to dało jej wolność,dało jej odczucie pełni i wdzięczność. Nie mogłanasycić się tą miłością, mężczyzna nie był już jejpotrzebny do szczęścia, gdyż wszystko miała wsobie: całą Miłość wszechświata, pełnię, zjedno-czenie. Lecz, poczuła to teraz wyraźnie, dopieroteraz wie, czym jest miłość i z radością podzielisię nią z nim, dla wspólnej zabawy, wspólnej ra-dości, dla tworzenia nowego, wspaniałego świata.Ekscytowało ją to – Nowe. I lęku ni innej zależ-ności w niej już nie było. Ponieważ stała się miło-ścią, nie musiała skupiać uwagi na sobie i stała sięjak słońce, promieniujące blaskiem najjaśniej-szym.

On patrzył i podziw w nim się tworzył. Jakpięknie wyglądała! Jasność tylko widział, blaski nic więcej nie mało znaczenia – ciało, wiek,strój, umiejętności, to co było starym progra-mem, zniknęło dla niego, gdyż stawał się jak onajednością.

I spojrzał na siebie i ujrzał swe serce, któredzięki jej przemianie, stało się świetliste i czyste,gorejące, niczym krzew objawiony Mojżeszowi,

wieczną miłością. I poczuł jak zmienia się, dobrzemu w tym było i spokój czuł.

Kochać, to takie proste – pomyślał i spojrzałna kobietę. Nie czuł pożądania, lecz czułość i chęćobdarowania jej tym, co teraz odczuł. Przepeł-niała go radość, dziwne uczucie miłości, w którejzniknęła znana mu seksualność, poczuł….. wol-ność i wdzięczność za uwolnienie się z tego. Namiejsce tamtego pojawiła się nieznana mu wcześ-niej światłość, która lekko i radośnie płynęław nim. Poczuł, zrozumiał, on – mężczyzna, kimjest, zrozumiał, że był jak dziecko domagające sięzabawek, używające przemocy, tupiące nogami,krzyczące lub zapijające swą słabość. Śmiał się, bozobaczył w sobie całość starego programu i wzru-szenie poczuł z wolności, która pojawiła sięw nim.

– Kochać, jak pięknie jest kochać siebie, jakwspaniale serce poczuć w sobie, jak …cudnie –zdziwił się jeszcze przez chwilkę, że słów tak eg-zaltowanych używa i zaśmiał zaraz. – Teraz mogę,jestem przecież miłością, sercem i mądrościąumysłu. A skoro mądrością jestem, zaopiekuję sięteraz kobietą i jeśli zechce, służył jej będą miło-ścią, którą poznałem i opieką, bo mężczyzną sięstałem.

str. 53 Medium

Duchowość Ich Dwoje

Medium str. 54

Dobrze się poczuł, siła w nim urosła i zrozu-miał, co znaczy być mężczyzną.

Nie żądać od świata niczego, nie wywyższaćsię ponad innych, nie oglądać za kobiecymiwdziękami, lecz służbę pełnić – świadczyć swojąboskość mądrością miłującą, prawością, odda-niem. Poczuł siłę, nigdy nie czuł się mężczyznątak, jak teraz. Charyzma – to słowo przyszło mudo głowy, wziął je i zwrócił się do kobiety:

– Czy zechcesz panią mą zostać?To dziwne, kiedyś nie powiedziałby słów ta-

kich, on panem chciał zostać, zawsze. A co będzie,jeśli – umysł stary przez chwilkę jeszcze powrócił– jeśli ona zawładnie mną?

I tu kobieta się odezwała, mądrość przecieżjuż odnalazła i jako serce mądrości pełne, rzekła:

– Tak, wielbić będę Boga w nas, światłośćnaszą, a teraz i ja proszę, abyś zechciał panemmoim zostać Boże.

Dziwnie się poczuł mężczyzna. On Bogiem…Nie miał już w sobie pychy ni próżności, więctylko ciepło serca poczuł i wdzięczność za tę ko-bietę, która w ten niezwykły sposób, w swej głę-bokiej mądrości, rozwiała jego maleńki lęk.Zrozumiał więcej – dzięki jej mądrości, zrozumiałwięcej.

Ona dla niego panią, a on dla niej panem, lecznie o fizyczność tu chodzi, a o boskość ich obojga.I zbliżyli się do siebie.

Ich miłości nie było końca, jak dwie spirale łą-czyli się w wiecznym tańcu, bo gdy poznali tajem-nicę, przestali być dwojgiem, stali się jednym,każde z nich w swej osobności. On serce odnalazłi stał się miłującym umysłem, a ona mądrośćumysłu i stała się mądrością serca i kiedy stali sięjednym – co uczynili?

Połączyli to, co nigdy nie było rozdzielone,stając się coraz głębiej jednością miłowania Bogaw sobie.

Nie ma końca ich miłości, bo to nie miłośćznana ze starego świata, lecz Bóg w całej swej ist-ności powrócił do siebie, miłującego siebie sa-mego. Powrócił do natury źródła, które w dwóchsiłach działa żeńskiej i męskiej, lecz nie kobietąi nie mężczyzną są oni.

Fragment książki "TAŃCZĄC ŻYCIE".

Duchowość Ich Dwoje

RunaNaudiz

str. 55 Medium

Dziesiąta runa starszego futharku.

Jej rysunek, to dwa kawałki drewna pocie-rane w celu rozniecenia ognia.

Wielu użytkowników kart lub kamieni runicz-nych obawia się tej runy. Niepotrzebnie.Owszem, wskazuje na trudne sytuacje, ale prze-cież one są nieodłączną częścią życia; nigdy niejest tak, że doświadczamy tylko dobrych wyda-rzeń. Wskazując je, zapala jednocześnie świa-tełko nadziei i uświadamia, że z każdej trudnejsytuacji jest wyjście. Trzeba tylko porzucić roz-terki, brak zdecydowania w podejmowaniu de-cyzji.

Naudiz zwraca uwagę na to, aby nie trwać wstanie niepewności i strapienia, tylko podjąć ja-kąkolwiek decyzję, która pozwoli wyjść z impasu.Jeśli coś ma się zdarzyć, nie wystarczy o tym my-śleć. Trzeba się zdecydować i zrobić pierwszykrok. A potem być konsekwentnym w działaniu.

Runa Naudiz będzie wspierać cię, aby podej-mowane decyzje były przemyślane i trafne. Do-pilnuje, by konsekwentnie podążać drogą, którąsię wybrało. Wtedy pojawi się sposób rozwiąza-nia trudności i wyjdziesz z najtrudniejszych sy-tuacji. Jeżeli czujesz się przyciśnięty do ściany,wydaje się, że nie ma już żadnego wyjścia – Nau-diz pomoże wziąć los w swoje ręce i zmienić takniekorzystny układ. Nie ma potrzeby trwać w cier-pieniu.

Małgorzata Kołakowskarunistka,

nauczyciel Reikihttp://mannaz.pl

str. 56Medium

Ezoteryka Runa Naudiz

Ezoteryka Runa Naudiz

str. 57

Runa osób urodzonych między 24 lipcaa 08 sierpnia.

Mają one wrodzoną umiejętność rozpozna-wania powinności i nie ulegają kaprysom, za-chciankom. Mało jest osób spod innych symbolirunicznych, które mają tak rozwiniętą dyscyplinęwewnętrzną. Zdają sobie sprawę z faktu, że życiema obie strony: jasną i ciemną. Najlepszy sposóbna życie - złoty środek - odnajdują w działaniu.Nie poddają się złości. W chwilach stresu lubtrudności nie zamykają się w cierpieniu, tylko na-tychmiast szukają wyjścia z impasu. I co ciekawe- znajdują je. Przeciwności tylko wzmacniają ichsilną wolę. Wewnętrzne przekonanie, że zmianyprzyniosą rozwiązanie i dobry rezultat pozwalaprzezwyciężyć zniechęcenie i stres, a w konsek-wencji umocni się kontrola nad życiem.

Do wad tych osób można zaliczyć występu-jącą czasem skłonność, aby narzucać innymswój punkt widzenia i uważać, że wiedzą lepiej,jakie postępowanie będzie dla innych dobre.

Naudiz wspomoże wszystkich niezdecydo-wanych, zastygłych w marazmie, aby ruszyćz miejsca. Odsunie rozterki dnia codziennego.Rozbudzi opór wobec wszystkiego, co staje namna drodze rozwoju duchowego.

Żywioł – powietrzeGłoska – NKolor – czarny

Energetyka terapeutyczna – Runa Naudizstosowana jest w przypadkach stresu, depresjioraz chorób psychicznych. Na wszelkie chorobysomatyczne, których przyczyna tkwi w psychice

również można oddziaływać runą Naudiz.

Talizman – dla osób, które zmagają sięz trudnościami życiowymi - dla polepszenia kon-centracji i skupienia się na sposobach wyjściaz impasu. Pomoże przezwyciężyć depresję orazprzyniesie ulgę w cierpieniu. Również dla osób,które chcą zerwać z jakimkolwiek nałogiem!

Może być także inspiracją dla osób, które idądrogą duchowego rozwoju, aby przeszkody, którenapotykają, traktowały jako doświadczenia i lek-cje. Na ich podstawie niech wyciągną korzystnewnioski.

Remedium Feng Shui Działa w rejonie północno-wschodnim, który

odpowiada za zdobywanie wiedzy.

Elementy – Isa, częściowo Ansuz i Iwaz.

Inna nazwa: Nauthiz, Nyd.

Interpretacja rozkładu – Jak już wspomnia-łam, nie należy się przerażać obecnością tej runyw rozkładzie. Wskazuje ona na trudny momentw "tu i teraz", lecz przy uważnym przyjrzeniu siękartom sąsiadującym, możemy znaleźć rozwią-zanie problemu. Gdy towarzyszą jej runy Raidoi Tiwaz, rozwiązaniem będzie zmiana miejsca za-mieszkania lub zmiana pracy. Gdy sąsiadująz nią Gebo i Wunjo, pomocy trzeba poszukaćwśród bliskich i życzliwych osób. Gdy obok są Isai Iwaz, trzeba przeczekać trudny czas, a potemnie wahać się, tylko konsekwentnie rozważyć zai przeciw, a potem ruszyć z miejsca i podjąć kon-kretne działania.

Medium

Medium str. 58

Tarot fascynuje i budzi zaciekawienie od dawna.Rozpoczynając nową serię artykułów, poświę-coną tej jakże ciekawej dziedzinie, przyświecałymi dwa cele. Po pierwsze: stworzyć meritummożliwie jak najbardziej pomocne, gdyż głównymcelem stawiania kart Tarota jest w moich oczachpomaganie ludziom. Drugim zaś składnikiem tejserii, będzie zweryfikowanie i wyjaśnienie pew-nych mitów, nadal panujących wokół tego, jakżeciekawego tematu.

Mając na uwadze powyższe, zadałem sobiepytanie o początek tej serii. Co takiego trzebai warto powiedzieć o Tarocie już na samym wstę-pie, aby umożliwić czytelnikowi wejście i głębszepoczucie, czym Tarot jest i dlaczego wielu taro-cistów i tarocistek reprezentuje często tak różnepodejście filozoficzne do Tarota i różne zasady,dotyczące ich własnej etykiety działania i pracyz kartami.

I co najważniejsze – jak czytelnik i osoba za-interesowana Tarotem może skorzystać na tejwiedzy.

Tarot jako dziedzina intuicyjna i osobista

Tarot to dziedzina niezwykle intuicyjna i jużz samej swojej natury – bardzo osobista.

Tarocista układając karty, korzysta ze swo-jego doświadczenia i wyczucia, które podpo-wiada mu jak uzyskane wyniki interpretować.Same karty składają się bowiem przecież z ze-stawu symboli, ale to tarocista odszukuje ichzwiązek z osobą, dla której układa karty. Samesymbole interpretować można na wiele różnychsposobów – możliwości są tak różne jak różne są

nasze własne życia i osobowości. Owe wynikibiorą się więc nie tyle z samych kart – te są tylkointerfejsem ułatwiającym tarociście kontaktz nadświadomością czy podświadomością (za-leżnie od sytuacji i osobistych przekonań). Jed-nak na to, co ktoś jest zdolny odczytywać i coodczytuje dzięki kartom Tarota, składa się przedewszystkim osobiste doświadczenie osoby, zdol-ność do określonego pojmowania i odbieraniaświata. W rzeczywistości prawidłowe używanieTarota, to przede wszystkim używanie tak zwa-nego Jasnowidzenia, czyli zdolności wglądu zapomocą poszerzonej świadomości. Świadomośćjak pryzmat inaczej potrafi rozszczepiać światłoinformacji zależnie od tego, pod jakim kątem pat-rzymy – czyli różnić się może zależnie od osobytarocisty, czy jasnowidza (te pojęcia w zasadziemożemy stosować tu zamiennie).

Tarot a osobiste doświadczenie i przeko-nania

Ta osobista perspektywa, która umożliwianam wgląd, nierozerwalnie jest związana z oso-bistym doświadczaniem i przekonaniami. Pamię-tać należy, że tarocista czy jasnowidz obojętniejak wolimy sobie nazywać taką osobę – to wciążczłowiek posiadający osobistą, określoną per-spektywę, preferencje i przekonania. Ma to o tyleduże znaczenie, że związanie jest nie tylkoz samym odbiorem informacji przez jasnowidzai tym jak widzi dane sprawy, ale również w kolej-nym kroku wpływa także na to, jak owe informa-cje przekazuje.

Tarot: osobistaperspektywa

Draxus

str. 59 Medium

Żeby nieco praktyczniej przedstawić Wam sy-tuację, posłużmy się tutaj przykładem:

Jasnowidz A, pod wpływem własnego do-świadczenia życiowego, wali prosto z mostui mówi na przykład: "nadchodzi katastrofa", czyna przykład: "wkrótce stracisz pracę". Jego spo-sób mówienia i decyzja o sposobie przekazywa-nia informacji podyktowana jego własnymżyciowym doświadczeniem i przekonaniamimoże sprawić, że skupi się na tych, a nie innychaspektach Twojego życia i przyszłości i poda jetak, a nie inaczej.

Jasnowidz B natomiast, mówiąc o tych sa-mych sprawach, może powiedzieć: „nadchodzisytuacja, która nagle sprawi, że odkryjesz to i to,co przyniesie zmianę", "pojawi się przed tobąotwarta możliwość zmiany sytuacji takiej i takiej".

Niby te same tematy i sytuacje ale widzianez zupełnie różnych perspektyw i różnoe interpre-towane. Oczywiście w obu przypadkach to praw-dam ale pamiętać należy, że to jak się sytuacjapotoczym zależeć będzie od tegom jak osobamdla której układamy kartym zareaguje i jak wyko-rzysta te informacje.

Piszę o tym dlatego, żeby już na wstępieuzmysłowić Ci Drogi Czytelniku czy Czytelniczko,iż choć sam w dalszej części serii o Tarocieprzedstawiać będę dość stanowcze oceny tego,co uważam za etyczne i właściwe, a co komplet-nie mi się nie podoba, to jednak pomimo tej sta-nowczości, podkreślić należy, że każdy z nasswoje oceny i interpretacje opiera na własnymdoświadczeniu i etapie rozwoju duchowego. A tatarociści i jasnowidzowie, wbrew obiegowej opi-nii, wciąż nie należą do grona istot doskonałych,pozbawionych własnych przekonań, które wpły-wają na ich ocenę.

Różne perspektywy i sposoby działania są

też bardzo cenne. Dzięki nim, różni ludzie poszu-kujący konsultacji u tarocisty mogą wybierać i tra-fić na kogoś, kto odpowiada ich własnemupostrzeganiu świata i etapowi rozwoju osobis-tego, na który są gotowi.

Tarot jest dla Ciebie

Oprócz jasnowidza, równie ważna jestosoba, która przychodzi po radę. Tu również oso-bista perspektywa wpływa na to, na ile umiemyi chcemy skorzystać z otrzymanych informacji.

Zawsze też podkreślam, że moja interpreta-cja układu to jedno, ale równie ważne jest też to,co Ty czujesz, jako osoba, dla której układ przy-gotowałem. Tu również osobista perspektywa de-cyduje o efekcie końcowym, czyli tym, na ile daneinformacje pomogą. Jeśli chcemy i jesteśmyotwarci, to każda informacja może zostać pozy-tywne zinterpretowana i okazać się bardzo po-mocna. Czasem nawet nie musimy nic robić,Tarot jest przede wszystkim po to, by nam cośuzmysłowić, zwrócić naszą uwagę. Dzięki nowonabytej perspektywie jesteśmy w stanie bardziejprzygotowani wejść w nowe sytuacje i lepiejsobie w nich radzimy.

W kolejnych częściach cyklu będę mówiłznacznie więcej o etyce układania kart Tarotaoraz rodzajach pytań i odpowiedzi, jakie mogąsię pojawiać. Pamiętajcie więc, że osobista per-spektywa tarocisty jak i Twoja własna jest zawszeobecna i stanowi wartościową część tego równa-nia. Powiedziawszy to, pozwolę sobie w kolej-nych częściach na przedstawienie Ci mojejwłasnej osobistej perspektywy i podejścia doukładania kart Tarota.

[email protected]

Ezoteryka Tarot: osobista perspektywa

str. 60Medium

str. 61

Bajka o bogatym człowieku

Był raz pewien starzec bardzo zadowolony zeswego życia. Wiele zarobił pieniędzy, majątekw ziemi też miał i synów wielu, no ...i kobiet, tro-chę, nazwijmy to – poznał. Czuł się syty, doglądałswojego i dawało mu to poczucie spełnionegożycia.

I czas przyszedł odejścia.Dusza z ciała wychodzi i przed tronem Boga

staje /niech tak będzie w opowieści/.Odszedł spokojnie, gdyż spełnienie czuł

i dobrze wypełnione życie.I pyta Bóg duszę bogacza:– Zadowolony jesteś, widzę?– Oj tak, życie przednie, spełnione, bardzo

rad jestem z niego.I tu mogłaby opowieść się skończyć, gdyby

nie to, że nie przez wszystkich zrozumiana byćmoże. Opowiadam więc dalej.

W świecie starym, Bóg zapytałby starca: – A cóż ze sobą wziąłeś, nic, po cóż więc

czas na gromadzenie trawiłeś, a nie na mod-litwę?

Lecz ta opowieść inna będzie.Pyta Bóg:– Czy dobrze zarządzałeś życiem?– Tak, starałem się, o żony dbałem, wiele mi-

łości mi dały i ja im też, opiekowałem się każdąz nich i w sercu je mam, jak i one mnie, w przy-jaźni głębokiej żyliśmy, gdy jedna odchodziła doCiebie, drugą pod dach przyjmowałem, bo wielew okolicy samotnych i biednych ich było, a ja mia-łem się czym dzielić.

Synowie, mądrości i troski o swe rodziny nau-czeni i o ziemię, bo o tę szczególnie dbałemi synów uczyłem, że Ziemia to nasza matka.

I biedaków zatrudniałem, choć jałmużny nie

dawałem, szanowali mnie tak, jak ja ich i pracę,którą wykonywali.

Majątek mnożyłem, gdyż Ciebie wziąłem zaPrzewodnika i Tobie się oddałem. To Ty myślipodsyłałeś, jaką decyzję podjąć. Pamiętałemdobrze fragment z Genesis, w którym o tymwspomniałeś i trzymałem się tego.

Tylko wówczas, gdy mężczyzna Boga weź-mie do serca swego, plon w życiu zbierze. Taksię stało i dziękuję Ci za tę wiedzę i prowadze-nie.

Ludzi mogłem wielu zatrudnić, z biedy wyszli,stali się szczęśliwymi, o rodziny troszczyli sięi dzieci w miłości do Ciebie chowali, bo muszę Cirzec, że i tego ich nauczyłem, kochałem ich jakswych synów.

Gdy patrzę za siebie, cóż....trudno mi nawetwdzięczność wyrazić Tobie, za tyle dobra i łask,to dzięki Tobie tylu uszczęśliwić mogłem, niemoja, lecz Twoja Boże, to zasługa.

Bóg spojrzał na starca, otworzył szeroko ra-miona, przytulił i rzekł:

– Dumny z Ciebie jestem synu, o więcej po-dobnych Tobie proszę, pięknie dar życia wyko-rzystałeś. Czy chcesz zostać ze mną, czy teżzejść, aby dalej nieść dobro na Ziemi?

– Zostanę, ale nie na długo, bo choć zmę-czony mocno nie jestem, chcę plan ułożyć i prze-myśleć, co mógłbym tym pięknym duszom naZiemi w darze od Ciebie dać jeszcze.

I to koniec opowieści.– Puenta, jaka spytasz? Prosta.Żyj całym sobą, twórz i pomnażaj, innych

tego ucz, a wszystko niech Bóg prowadzi.– Powodzenia – rzekł Duch.

Fragment książki "TAŃCZĄC ŻYCIE".

Medium

Elen Ellijah

str. 62Medium

http://trismegista.pl.http://pismolasombra.pl.

Polecamy !

Grażyna A. Adamska

Bractwo Dusz

Dwa dni później Maya i Peter z samego ranawbiegli zdenerwowani do domu cioci Beatrice.

– Co się stało? – zapytała staruszka, każąc imusiąść.

– W nocy była pełnia – mówiła, głośno dyszącMaya, a ciocia i Grace przytaknęły głową.

– Katherina zawarła jakiś układ z Lucyferemo przejęcie Energii Duszy Odyna! – dokończyłPeter.

– Że co? – zapytała przerażona ciocia Beat-rice, opadając bezwładnie na krzesło.

– Jak to, układ z Lucyferem? – zapytałaGrace, nie bardzo orientując się w temacie.

Ciocia Beatrice wytłumaczyła:– Według starej legendy Lucyfer na początku

istnienia Świata zapałał miłością i pożądaniem dopewnej ziemskiej kobiety. Został jednak strąconydo Otchłani, przez co nie mógł wyjść do niej, naziemię. Anioły Światłości, widząc jego tęsknotę,zdecydowały się poprosić Boga, by Lucyfer mógłsię związać z kobietą, którą kochał. Po wielu na-mowach Anioły zdołały Go przekonać. Jednak de-cyzja Boga była taka, że Upadły Anioł możewychodzić na Ziemię raz na sto lat. W ten sposóbLucyfer został upokorzony, ponieważ po stu la-tach spędzonych w Otchłani, gdy wreszcie wolnomu było wyjść na Ziemię, owa kobieta już dawnozakończyła życie. Jak legenda głosi, raz na sto latLucyfer błąka się po Ziemi, tęskni, szukając tej,która już dawno odeszła.

– A co to ma do przejęcia Energii DuszyOdyna? – dopytywała się Grace, pozostali patrzylizaciekawieni.

– Tylko siła wyższa może zmusić Duszę dooddania Energii, tą siłą wyższą może być Anioł,nawet Upadły – odpowiedziała ciocia.

– Bractwo nie domyśliło się, że ona może cośtakiego zrobić? – spytał nagle Peter.

– Myśleliśmy, że chce wykorzystać Dianę.Diana jest słaba, bez problemu udałoby się znisz-czyć Kamień Mocy i Drzewo Życia, zanim przeję-łaby Energię.

– A teraz? Co się teraz zmieniło? – dopyty-wała się Maya.

– Teraz Energię przejmie Katherina, a przypomocy Lucyfera... – pokręciła przecząco głowąBeatrice, nie kończąc zdania.

– Ale co obiecała mu w zamian? – spytałaGrace.

– Duszę jego ukochanej? – dopytał Peter i po-patrzył ze zmartwioną miną na dziewczyny.

W szkole Grace pojawiła się wcześniej niżzwykle. Zobaczyła Marcka wchodzącego do sali.Weszła tam zaraz za nim i krzyknęła wściekle, po-pychając go na ścianę:

– Okłamałeś mnie! Chłopak odbił się od ściany jak piłka, a ona

stanęła przed nim i wściekłym głosem dodała:– Powiedziałeś, że chcecie zniszczyć Kamień

str. 63 Medium

Mocy i Drzewo Życia, a tymczasem Katherina za-warła układ z Lucyferem i ten zmusi DuszęOdyna, aby przekazał jej Energię!

Marck chwycił Grace za ramiona:– Uspokój się! - Szarpnął dziewczynę i nie

puszczając dodał: – Musiała to zrobić, bo znisz-czyć Kamień Mocy i Drzewo Życia mogą tylkoosoby połączone z nim więzami krwi.

Puścił Grace, a ta, nie dając za wygraną, drą-żyła:

– Przecież była jego żoną!– Nigdy nie połączyli się żadną Energią. Wed-

ług Prawa Bractwa nie byli małżeństwem, niełączą ich żadne więzy krwi! – odpowiedział chło-pak.

– Jak to, nie byli połączeni? Mają przecieżcórkę, Dianę!

Chłopak się chwilę zawahał.– Diana nie jest córką Odyna – wyjaśnił po

chwili. Grace spojrzała zdezorientowana na chło-

paka.– Jak to, nie jest córką Odyna?– Oni tylko raz ze sobą – wytłumaczył ciszej

Mark. – Podobno był chory i nie mógł... Grace odwróciła się tyłem do Marcka, zasta-

nowiła się, po czym powiedziała:– Nie był chory.– Co? – zapytał Marck, bo nie dosłyszał.– Odyn nie był na nic chory – powtórzyła

głośniej. Odwracając się do chłopaka, wyjaśniła:– Ja jestem jego wnuczką.

Marck zrobił zaskoczoną minę, po czymusiadł w ławce.

– Katherina o tym nie wie – dodał po chwili,jakby coś analizował.

– Albo wie i chce przejąć Energię – odparłaze złością dziewczyna.

– Po co miałaby to robić? – zapytał zdziwionyMarck.

– Żeby być silniejszą od nas? I zniszczyć Brac-two? – wytłumaczyła dobitnie Grace.

– Co? – zaśmiał się chłopak. – Nikt wam niepowiedział, że połączeni Inicjacją macie całkowitąwładzę nad Energiami? – dodał swobodnie.

– Każdy z was ma swoją Energię – odbiła pi-łeczkę Grace. – Chyba po to stworzyliście Krąg,aby z nami walczyć? – dodała.

Marck dalej patrzył na nią z uśmiechem, poczym wstał i podchodząc do niej, odpowiedział:

– Krąg powstał, żeby zniszczyć Energię Duszy

Odyna, a nie was. – Czyli z przyciąganiem się Energii to też

bujda? – zapytała stanowczo dziewczyna.Chłopak spoważniał. Stanął przed nią i od-

parł:– To jest efekt uboczny, z którym to my mu-

simy się mierzyć, bo wy jesteście po Inicjacji Pię-ciu Energii i po Planetarnych Ślubach.

– Planetarnych Ślubach? – zdziwiła się Grace.Chłopak chwycił prawą rękę dziewczyny

i wskazał na pierścionek.– W tym jest moc, której żadna Energia nie

jest w stanie pokonać – dodał i puścił jej rękę, od-wracając się w stronę swojej ławki.

– Skąd o tym wiesz? – zapytała zdziwionadziewczyna, ale nie uzyskała już odpowiedzi, bowłaśnie do sali zaczęli schodzić się uczniowiei Marck zmienił wyraz twarzy na poważnyi wzgardliwy.

W ostatni weekend października Arthur zor-ganizował urodziny Peterowi. Tradycyjnie,w domku na plaży, w towarzystwie całej szkoły.Był tort i życzenia.

Lidia pojawiła się na imprezie tylko na chwilę.– Poczekaj – podbiegł do niej Arthur, zatrzy-

mując ją w drzwiach wyjściowych. – Nie wychodź– powiedział prosząco.

Lidia spojrzała na niego i poważnie odpowie-działa:

– Nie mam ochoty na zabawę.Chłopak dotknął delikatnie jej policzka. Lidia

przymknęła oczy, czuła, jak gromadzą się w nichłzy.

– Proszę – szepnął Arthur, zbliżając się, abyją pocałować.

Jednak dziewczyna odsunęła się i nie patrzącna niego, wyszła szybko z domu. Chłopak uderzyłpięścią w futrynę ze złości i zrezygnowania.

– Wszystko ok? – zapytała obserwująca całąsytuację Grace.

Chłopak odwrócił się do niej smutny.– Nie wiem, co robić – powiedział. – Daj jej czas – odpowiedziała poważnie, ale

z troską w głosie dziewczyna. – Bez niej to nie ma sensu – dodał ze łzami

w oczach. Grace podeszła i przytuliła chłopaka. – A myślałam, że taki z ciebie twardziel – po-

wiedziała cicho. Chłopak zaśmiał się i odsunął od dziewczyny.

str. 64Medium

Literatura Bractwo Dusz

– I dalej masz tak myśleć – puszczając doGrace oko, poszedł w kierunku konsoli.

Grace napotkała wzrok Marcka, który przyglą-dał się całej sytuacji z daleka. Uśmiechnął się doniej szyderczo i zniknął, gdy zabrzmiała szybszamuzyka. Grace dołączyła na parkiecie do Mai, Pe-tera i Davida. Przetańczyli kilka kawałków.Dziewczyna cały czas czuła wzrok Marcka na ple-cach. Potem chłopcy się ulotnili, a Grace i Mayadalej szalały. W końcu muzyka zaczęła zwalniać.

Grace rozejrzała się za Davidem, gdy poczuła,że ktoś ją ciągnie za rękę, i wpadła w objęcia Mar-cka.

– Zatańczymy? – zapytał.Grace trochę zdezorientowana spojrzała na Da-

vida, który przyglądał się całej sytuacji, stojącprzy stanowisku DJa, ale nie ruszył się z miejsca.

Marck też spojrzał na chłopaka.– Co, nie pozwoli ci? – szepnął do ucha, patrząc

pytająco.– Dobrze – odpowiedziała szybko Grace. – Za-

tańczmy – dodała, spoglądając mu w oczy, i ob-jęła go.

Marck zrobił zadowoloną minę i przysunął doniej. Muzyka była wolna, chłopak miał bardzodobre wyczucie rytmu, kołysali się. Grace co jakiśczas spoglądała na Davida, który stał razem z Ar-thurem i Peterem. Przyjaciele wyglądali jak wo-jownicy gotowi w każdej chwili do ataku. Dianateż obserwowała całą sytuację. Raz jej wzrok spot-kał się ze wzrokiem Davida. Wtedy popatrzyła po-gardliwie na niego, jednocześnie czując swójtriumf. Muzyka dobiegła końca. Marck odsunąłsię od Grace, ta nie potrafiła spojrzeć mu w oczy.Pocałował ją w rękę i podziękował, po czym od-szedł, zerkając jeszcze raz z szyderczym uśmie-chem na Davida.

David zdążył już podejść do dziewczyny i obej-mując ją od strony pleców, zapytał:

– Wszystko ok? Dziewczyna ocknęła się i potwierdziła głową.

Potem przytuliła się do Davida i podczas kolej-nych wolnych utworów tańczyli już tylko wedwoje. Grace w objęciach swojego chłopakaszybko zapomniała o tańcu z Marckiem. Pozatym, czarnowłosy chłopak już do końca imprezynie pokazał się.

– Jak to jest tańczyć z niedoszłym mordercą?– zapytała Diana, gdy spotkała Grace i Davidaprzy stole z napojami.

Para spojrzała na siebie zmieszana.– To on przeprowadzał Rytuał Przejęcia Twojej

Duszy –powiedziała wrednie Diana – i prawie musię udało was zabić. – Śmiejąc się, odeszła.

Grace spojrzała na Davida.– Myślisz, że Diana mówi prawdę? David, zły na siebie, że dopuścił do tego, aby

Grace się narażała, odparł:– Po co miałaby kłamać? Przybliżając się do dziewczyny, dodał:– Jakby chciała zemsty na mnie albo na tobie,

to zachowałaby to w tajemnicy. – Wziął napojei ruszył w stronę konsoli, by opowiedziećo wszystkim reszcie. Grace, idąc za nim, czuławzrastającą złość, że przeczucia ją tak zawiodły.

10 listopada był bardzo nerwowym dniem.Mimo tego, że poprzedniego dnia cała szóstkaćwiczyła na wyspie pana Wu pod jego okiem, na-pięcie było duże. Poza tym Lidia, mimo pogodze-nia z Arthurem, dalej potrzebowała czasu napozbieranie się. Wszyscy czuli, że nie stanowiątak silnego połączenia Energii, jakie jest po-trzebne do zniszczenia Runicznego KamieniaSerca i Drzewa Życia.

Byli pewni, że każde słowo Marcka było kłam-stwem i że Krąg Katheriny na ogromną przewagęnad nimi. Mieli wprawdzie Drzewo Życia Odyna,a Katherina tylko gałązkę, ale nawet, gdy palącDrzewo, na chwilę osłabią jego Duszę, to gałązkawystarczy kobiecie do przejęcia jego Energii.

str. 65 Medium

Literatura Bractwo Dusz

Wieczorem Krąg Czarnej Magii spotkał siępod jedynym drzewem na plaży, potężnym bu-kiem. Ognisko paliło się pośrodku, naokoło byływypisane znaki zaklęć i poszczególnych Energii,przy których stali kolejno Marck, Tamara, Timon,Diana i Nina. Katherina stała blisko ogniska i od-prawiała Rytuał, dokładnie od momentu, gdy roz-poczęła się pełnia.

– Nie pozwolimy ci na to! – krzyknął David,a za nim stanęli murem pozostali.

Katherina spojrzała zdziwiona. Także Marckzaskoczony patrzył na Grace, pytając o co chodzi.Ta patrzyła na niego wściekła.

– Nie możesz nic zrobić, David – odkrzyknęłakobieta i kontynuowała wymawianie zaklęcia.

W tym momencie ognisko zaczęło rosnąć,wszyscy zrobili krok do tył. Arthur i Peter próbo-wali zalać ogień wodą z morza, ale Nina przy po-mocy Tamary odepchnęły fale. Potem Lidiai Maya stworzyły trąbę powietrzną, ale Marki Timon powstrzymali je ogromną salwą ognia.Grace próbowała uspokoić ogień, ale w tym mo-mencie pojawiła się Dusza Odyna. Dziewczynaodskoczyła. Zobaczyła te same przerażające oczy,które się do niej zaczęły zbliżać. David i Marck za-słonili Grace. A Katherina zawołała Duszę, rozka-zując jej oddać swoją Energię.

Marck, stojąc plecami przed chłopakiemi dziewczyną, zapytał:

– Co wy wyprawiacie?– Okłamałeś mnie! – odpowiedziała wściekła

Grace.– Co? – zapytał Marck, odwracając się przez

ramię.– To ty prowadziłeś Rytuał Przejęcia Mojej

Duszy.Chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć,

ale David odrzucił go siłą powietrza. Marck wylą-dował pod drzewem. W tym czasie Dusza Odynakrzyknęła. Był to tak potężny wrzask, że wszyst-kich odrzuciło. Grace spojrzała na wyspę panaWu. W tym właśnie momencie stary Chińczykpodpalił Drzewo Życia Odyna. Po chwili pojawiłasię czarna poświata nad ogniskiem i Dusza usły-szała, że musi oddać swoją Energię Katherinie.

Wszyscy usłyszeli krzyk „Nieeee!!! i potężnywybuch, który powalił kobietę na plecy.

W międzyczasie wszyscy zaczęli walczyć zesobą. Grace i Marck zerwali się w stronę Kathe-riny, aby odebrać jej Runiczny Kamień Serca

i Gałązkę z Drzewa Życia. Marcka zatrzymałDavid potężnym uderzeniem wody. Chłopaka za-mroczyło. Grace podbiegła do leżącej kobiety ipróbowała wyrwać jej przedmioty z ręki.– Muszęprzejąć tę Energię – szepnęła kobieta. Była wy-czerpana, a Grace wściekła wyrywała jej z rękiprzedmioty. – Muszę ją zniszczyć. – Grace naglespojrzała na Katherinę zaskoczona.

– Co? – szepnęła.Kobieta resztką sił odpowiedziała:– Muszę zniszczyć tę Energię, bo ona zniszczy

was.Grace złagodniała.– Jak to? – zapytała. – Nie chcesz mieć wła-

dzy nad Energią Duszy Odyna? Kobieta lekko się podniosła i szepnęła dziew-

czynie do ucha:– Odyn jest zły, chce abyście przejęli jego

Energię i go ożywili, a potem będzie miał nadwami władzę. Władzę nad wszystkimi Energiami,władzę nad Ziemią i Kosmosem.

Grace zaczęła gorączkowo przypominać sobiesłowa babci Violet i łączyć fakty.

...to, co wydaje się złe, nie zawsze takie jest,a to, co dobre, może okazać się niebezpieczne...

– Babcia pisała o Odynie! – powiedziała dosiebie. – Nie tylko on przychodził do mnie weśnie, była tam też babcia, ona się go bała, dlategoczułam strach. To był jej strach przed nim!

– Muszę przejąć jego Energię! – usłyszałajeszcze Grace. – Tylko tak można go pokonać! –po czym kobieta wydała ostatnie tchnienie i jejDusza poleciała w czarną poświatę.

Nagle wszystko się uspokoiło, ustała walka.Dziewczyna myślała gorączkowo, spoglądając razna Marcka, raz na Davida.

Oczy Odyna zwróciły się na Grace.– Witaj wnuczko – powiedział nagle, przybie-

rając łagodniejszy ton głosu Odyn. Nina, Tamara,Timon i Diana spojrzeli zaskoczeni. – Jesteś tutaj– wyczuć można było zadowolenie – odnalazłaśRuniczny Kamień Serca i Drzewo Życia – powie-dział. Grace patrzyła na niego poważnie. – Przej-mij teraz moją Energię, chcę ci ją dać! – dodał.

Grace spojrzała na Davida, potem na Arthura,Petera, Lidię i Mayę, którzy ostrzegali ją głową,na końcu zwróciła wzrok w stronę Marcka, którypatrzył poważnie, nie domyślając się, co zamierzazrobić dziewczyna.

str. 66Medium

Literatura Bractwo Dusz

str. 67 Medium

Grace wstała z ziemi i zwróciła się do DuszyOdyna:

– Mam swoją Energię, po co mi jeszczetwoja? – Ognisko zaiskrzyło groźnie.

– Będziesz miała władzę absolutną nadwszystkimi Energiami – odpowiedział zachęca-jąco Odyn, a pozostali patrzyli z przerażeniem,nie ruszając się z miejsc.

– Władzę absolutną? – zastanowiła się Grace,spoglądając na Kamień i Gałązkę. – W ten samsposób przekonałeś babcię Violet, żeby tobie po-mogła? – zapytała dziewczyna.

Dusza Odyna spojrzała uważnie na Grace.– Pomogła? – roześmiał się Odyn. – Twoja

babcia była słaba, kochała tylko tego głupcaChanga, musiałem ją zastraszyć – dodał, zbliżającsię do twarzy dziewczyny. Arthur, Peter, Davidi Marck odruchowo wyrwali się w obronie, alecała czwórka została przez Duszę Odyna brutalnieodepchnięta. – Ale z tobą to co innego – konty-nuował starzec. – Masz w sobie potężną moc. –Uśmiechnął się. – Popatrz tylko – powiedział,wskazując na Davida i Marcka – ci kochają cię takgłęboko, że są w stanie oddać za ciebie życie –Grace patrzyła poważnie w oczy Duszy – a tamcisą gotowi się dla ciebie poświęcić. – Dusza zaczęłakrążyć wokół dziewczyny.

– Możesz mieć ich wszystkich na każde zawo-łanie – Odyn próbował połechtać jej ego. – MaszDuszę Gai, najpotężniejszej bogini na tym świe-cie, możesz mieć wszystko – mówił. – Wystarczy,że przejmiesz moją Energię.

– Dobrze – powiedziała Grace, a pozostali za-protestowali.

– Grace, nie! Co ty robisz! – Próbowali wstać,ale Odyn ich przytrzymywał.

Po czym powiedział:– Podejdź do ognia. – Grace, idąc powoli,

spojrzała na Marcka, ten patrzył uważnie.Stając przy ognisku, spojrzała na Duszę

Odyna i zaczęła bawić się gałązką z Drzewa Życia.Potem spojrzała na pierścionek od Davida i za-myśliła się chwilę.

– Wiesz co, dziadku – powiedziała, gdy przy-gotowywał się do oddania swojej Energii – wła-ściwie to wystarczy mi to, że kocham Davida. –Dusza odwróciła się szybko, a Grace w tymsamym momencie wrzuciła do ognia gałązkę,która w mgnieniu oka spłonęła.

Odyn krzyknął i odrzucił Grace od ognia,potem zamierzył się i chciał pchnąć w nią kulą

ognia, ale przejął ją Marck i skierował w bok,osłaniając dziewczynę. Kula przeleciała przezDuszę i potężny buk się zapalił. Marck uklęknął zbólu. Grace szybko się do niego przysunęła.

– Nic ci nie jest? – Zniszczcie Kamień – powiedział Marck,

trzymając się za serce. Osłabiony Duch Odyna resztką sił próbował

stworzyć ogromną falę wody, która zaczęła napie-rać na wszystkich, ale Arthur i Peter, przy pomocyTamary i Lidii, stworzyli ogromny mur z ziemii wody.

Grace rzuciła Kamień w górę, krzycząc: – Ogień – pojawiła się czerwona smuga wy-

łaniająca się z jej serca.Potem dołączyła Maya: – Powietrze.Lidia: – Ziemia.David: – Duch.Arthur:– Woda.Na końcu, puszczając obronny mur, dołączył

Peter:– Woda. Kamień rozprysnął się i wszystko ucichło.

Literatura Bractwo Dusz

Marck padł na ziemię. Grace podbiegła doniego, położyła jego głowę na kolanach.

– Wyleczę cię – powiedziała i chciała przyło-żyć ręce do rany.

– Nie – chwytając jej rękę, wskazał na palącysię buk.

– To twoje Drzewo Życia? – zapytała, a chło-pak przytaknął.

Grace spojrzała na Arthura, który zrozumiałi zalał wodą drzewo. Pozostali stali nad nimismutni.

– Za późno – szepnął Marck. Grace popłynęły łzy po policzkach.– Przepraszam, że... – powiedziała, szlochając

dziewczyna. Chłopak zamknął jej usta ręką i wycierając łzy

z jej policzków, resztką sił nakazał:– Weź resztę mojej Energii. – Dziewczyna po-

kręciła przecząco głową. – Weź! – powiedział do-bitniej chłopak.

Grace dotknęła jego serca i poczuła przepływenergii. Marck uśmiechnął się lekko i wymamro-tał:

– Miło było ciebie poznać.– A potem umarł.

Grace przytuliła jego głowę i się rozpłakała.Reszta patrzyła smutno. Lidii i Mai też popłynęłyłzy. David usiadł obok dziewczyny, objął ją ramie-niem, ta oparła się o niego.

Diana, Nina, Tamara i Timon pozbierali się. Ta pierwsza, stając przy Grace, powiedziała:– Nigdy ci nie wybaczę tego, że zabiłaś moją

matkę! Grace spojrzała na Dianę smutna, a David

krzyknął do niej wściekły:– Wynoś się stąd! – Cała czwórka odwróciła

się i odeszli.

„Bractwo Dusz, Księga 1”www.bractwodusz.comAutor: Grażyna A. AdamskaCertyfikowany Praktyk Theta Healing,

Soul Body Fusion i Dwupunktu,autorka serii książek dla młodzieży pt.

Bractwo Dusz, malarka Vedic Art

http://grazynaadamska.plwww.kwantowecentrumprzemiany.comhttp://www.bractwodusz.pl/

Ilustracje: Klaudia Bezak, Edyta Mi-lewska, Marzena Wiśniewska

str. 68Medium

Literatura Bractwo Dusz

str. 69 Medium

Do nabycia - http://www.amazon.com

Katarzyna Zamiar

Wielka NiedźwiedzicaTyle różnych wydarzeń ma miejsce w naszymżyciu i wszystko to dzieje się dla nas.

Kiedyś na jednym ze spotkań gabinetowychpewna samotna kobieta wyciągnęła trzy karty.Mówiły one, że znajdzie ona mężczyznę swychmarzeń, takiego jakiego szuka i sobie wyobraża.Mężczyzna ten będzie z daleka i żeby go spot-kać, będzie musiała do niego pojechać. Męż-czyzna ten będzie stateczny, opiekuńczy,troskliwy i silny jak niedźwiedź. Dlaczego właśnieniedźwiedź? Zamyśliła się kobieta, ale właśnietak skojarzył się ten człowiek interpretującej kartyosobie.

Minęło cztery miesiące, gdy doszło do ma-gicznego spotkania. Mężczyzna przyjechałz bardzo daleka, ale kobieta musiała do niegopojechać za miasto, bowiem tam właśnie praco-wał. Przypadkiem (wydawałoby się) kobieta tylkoraz w tygodniu pracowała w jego pomieszczeniu.Często rozmawiali i odkrywali dużo wspólnych te-matów i zainteresowań. Zaczęli się spotykać,z czasem zamieszkali razem. Mężczyzna jak sięokazało, idealnie pasował do wyobrażenia ko-biety i spełniał jej oczekiwania i marzenia. Mieliwrażenie, że znają się od zawsze, że to na siebieczekali tyle czasu. Pewnego weekendu wyjechaliw góry i zamieszkali na poddaszu bloku. Co wie-czór ukochany zabierał ją na kolację w magiczne,przytulne miejsce z kominkiem. Zadbał, by stolikprzy kominku był tylko dla nich. Przystrojonyw świeczniki w kształcie serca i drewienko narogu stołu, informujące o rezerwacji.

Jednego wieczoru, gdy wracali z restauracji,podziwiali piękne, gwieździste niebo. Mężczyznaobjaśniał gwiazdozbiory i szczególną uwagęzwrócił na wyraźnie widoczny układ gwiazd, pre-zentujący wielką niedźwiedzicę. Powiedział, żeze wszystkich gwiazdozbiorów, właśnie ten lubinajbardziej, bowiem w płd. Afryce, gdzie za-mieszkał jako dziecko z rodzicami, nie ma wiel-kiej niedźwiedzicy. Ten gwiazdozbiór jest tylkow Polsce. W tym momencie kobiecie przypo-mniały się wszystkie słowa interpretującej kartykobiety – człowiek z bardzo daleka, statecznyi silny jak niedźwiedź. To dlatego niedźwiedź.Zrozumiała istotę tego skojarzenia.

Kochali się między gwiazdami, a potem długowpatrywali w wielką niedźwiedzicę zaglądającąim przez okno na poddaszu. Połączeni z wszech-światem w energetycznym uścisku, przepełnio-nym bezgraniczną miłością oraz świadomościąsiebie, zasnęli.

Następnego dnia kobieta obudziwszy się,uświadomiła sobie pokrywające się z kartamifakty. Czuła całą sobą, że bezsprzecznie o tochodziło w przesłaniu. Nic nie było przypadkowei wszystko wcześniej zostało stworzone.

Było magiczne, cudowne i nieprawdopodob-nie boskie.

Czuli to samo, rozumieli się bez słów i wie-dzieli, że są jednością. Fantastyczne uczucie,być przekonanym, że to co się czuje, jest właśnietakie, jakie powinno być.

Odkrywali w sobie siebie i byli świadomi całejotulającej ich magii i miłości.

str. 70Medium

Recenzja

str. 71 Medium

Babtist de Pape

„Siła serca”Dom Wydawniczy PWN Sp. z o.o.

2015

Paweł Sołtysiktrener rozwoju osobistego,

nauczyciel reiki, propagator terapii naturalnych

i życia w zgodzie z naturąhttp://slowa-madrosci.pl

Niedawno będąc w księgarni, zauważy-łem książkę, która mocno mnie przyciąg-nęła: “Siła Serca”. Zaciekawionywymownym tytułem i krótkim opisemz tyłu publikacji, postanowiłem ją prze-czytać.

Okazało się, że powstała ona trochęnietypowo. Autor książki Babtist de Pape,kiedy skończył studia prawnicze czuł, żeto nie jest to, co chciałby robić w swoimżyciu. Zaczął pytać się swojego serca, comoże zrobić dla całego Życia - dla ludzi iświata. Po jakimś czasie dostał silny impulsi wskazówkę, żeby napisać książkę i na-kręcić film o duchowym sercu, o we-wnętrznej intuicji, która prowadzi ludziotwartych na jej głos. W tym celu odbyłwiele podróży po całym świecie rozma-wiając z najwybitniejszymi pisarzami i nau-czycielami duchowymi na świecie. W tensposób zebrał mnóstwo materiałów,które posłużyły do napisania książki „SiłaSerca”, jak również do nakręcenia filmu otakim samym tytule.

Aby lepiej uporządkować cenną wie-dzę, autor podzielił książkę na trzy części:drogi prowadzące do serca, moce we-wnętrzne i serce w świecie. Każda z czę-ści składa się z kilku rozdziałów, któredokładniej opisują dany temat. Na po-czątku książki autor opisuje między in-nymi, czym jest nasze duchowe sercei jak możemy się z nim połączyć.

“Możemy połączyć się z sercem,kiedy trwamy w ciszy. Na co dzień żyjemyw hałasie i jesteśmy wciąż tak zajęci, żebrakuje nam czasu, przestrzeni, ciszy dlaserca. Dlatego ludzie medytują albo sięmodlą – ponieważ potrzebują miejsca,chwili, żeby móc wysłuchać serca.”

Następnie podaje informacje i tech-niki jak zwiększać naszą wewnętrznąmoc, używając do tego naszego serca.

“Autentyczna moc to doświadczenieradości, poczucia sensu, spełnienia,bycia we właściwym miejscu we właści-wym czasie. To świadomość, że twojeżycie ma cel, a to, co robisz, kieruje ciędo tego celu. To zespolenie osobowościz duszą, harmonią i ze współdziałaniem,wspólnota i szacunek dla życia.”

W ostatniej części wyjaśnia między in-nymi jak polegając na sile serca tworzyćobfitość we wszystkich dziedzinach życia.

“Dobrze możesz robić tylko to, co ko-chasz. Nie czyń pieniędzy swoim celem.Rób raczej to, co lubisz robić, i rób takdobrze, żeby ludzie nie mogli się nadzi-wić.”

Każdy rozdział w książce kończy sięrozważaniami, będącymi najczęściejkrótkimi ćwiczeniami, czy pytaniami dokontemplacji. Ćwiczenia te pozwalają,poprzez własną pracę, na lepsze pozna-wanie i rozumienie sygnałów własnegoduchowego serca. Jest to bardzo ważne,ponieważ dobry kontakt z własną intuicją– własnym sercem jest podstawą doszczęśliwego, pełnego radości i spełnie-nia życia. Jeżeli ten kontakt jest prze-rwany i żyjemy na poziomie tylkoego-umysłu to niestety nawet, jeżeli po-siadamy wiele zewnętrznych bogactw,nie będziemy tak naprawdę szczęśliwi.

Podsumowując, oprócz bardzodobrze przekazanej i poukładanej wiedzyo sile naszego serca, książkę tą czyta siębardzo przyjemnie i lekko. Jest ładnie wy-dana i oprawiona, co zwiększa jej atuty.Co więcej, zawiera wiele pięknych cyta-tów, do których chętnie się wraca.

(Książka jest dostępna także w wersjielektronicznej i mobilnej)

str. 72Medium

Medium poleca szkołę!

str. 73 Medium

MediumRedaktor Naczelna: Bogusława M. Andrzejewska

Zastępca Redaktor Naczelnej:Monika Sieniawska

Zespół redakcyjny:Grażyna A. AdamskaKatarzyna Hojan-SitkowskaKatarzyna SołtysikKatarzyna ZamiarKrzysztof MatusiakPaweł SołtysikTina Wieczorek

Współpracują:Aneta Śladowska, Anita Wesner, Elen Elijah, Jakub Qba Niegowski, Krzysztof Jankowski,Małgorzata Kołakowska, Monika Wilma Wiśniewska, Tomasz Sobolewski.

Skład i łamanie:Bogusława M. Andrzejewska

Zdjęcia, ilustracje i grafiki:Bogusława M. Andrzejewska, Tina Wieczorek, zdjęcia autorów

Okładka:Bogusława M. Andrzejewska

Wydanie własne.Udostępnianie: strona – https://mediumblog.wordpress.com/Magazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY.Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.

Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium

magazyn elektroniczny rozwoju osobistegohttps://mediumblog.wordpress.com/

str. 74Medium