Masz coś przeciwko

download Masz coś przeciwko

of 4

Transcript of Masz coś przeciwko

  • 8/9/2019 Masz co przeciwko

    1/4

    - Masz co przeciwko, ebym ci dzisiaj odwiedzi?Spojrzaa na mnie zdezorientowana.- Nie, skd.- Mog teraz? Spytaem otwierajc przed ni drzwiczki furgonetki.- Jasne. Musz tylko po drodze wrzuci do skrzynki list do Renee. Zobaczymy si pod moim

    domem, dobra?Zerknem na wypchan kopert lec na siedzeniu. Wziem j do rk.Im szybciej, tymlepiej.- Pozwl, e ja to zaatwi. Szepnem. I tak bd na miejscu przed tob. Wysiliem sina umiech. Chyba jednak mi nie wyszo, bo zamiast odwzajemni umiech spojrzaa na mnie

    jeszcze bardziej zagubiona.- Skoro tak mwisz... Wymamrotaa. Wyranie si nad czym zastanawiaa. Pospieszniezatrzasnem za ni drzwiczki i ruszyem w kierunku mojego samochodu. Kiedy wsiadaem,ona ju wyjedaa z parkingu. Zacisnem mocno rce na kierownicy, ale po sekundzieopamitaem si i rozluniem ucisk. Nie powinienem jej uszkodzi.I tak oto nadszed ten dzie. Absolutnie wszystko bezlitonie zmierzao ku kocowi. Ju tylko

    kilkanacie minut dzielio mnie od rozstania z caym moim wiatem z t czci mnie, ktranie bya bezdusznym, zimnym drapienikiem. Bo to Belli j oddaem. I niewane jak wielce

    byo to nierozsdne, ta cz mnie uparcie pragna przy niej pozosta. Zreszt, jeli miaemy bez Belli, mogem i by jedynie bezdusznym drapienikiem przepenionym dz krwi.Skoro moje ycie bez niej i tak skazane byo na bezsens...Tak wic dzie wczeniej, kiedy Bella spaa, zgarnem wszystkie jej prezenty urodzinowe iupchaem je pod deskami podogi jej pokoju. Teoretycznie powinienem je zabra ze sob, ale

    bardzo zaleao mi by miaa je przy sobie, nawet jeli nie moga by tego wiadoma. To bywanie symbol tej czci mnie, ktr przy niej zostawiem.Skupiem si na planowaniu. Byem pewien, e bd musia okamywa j przez co najmniejkilka godzin, mwic, e jej nie kocham, a w kocu...

    Zrani j. Gdybym wyzna jej prawdziwy powd mojego wyjazdu, nigdy nie pozwolia by miodej. Wobec tego bd musia kama, i to bardzo dugo, by zacza wtpi w moje uczucia.

    Zbyt czsto przekonywaem j, e j kocham, by zwtpia od razu.Jechaem tak przez krtk chwil, po drodze wrzucajc list do Renee do skrzynki. Na miejscuzjawiem si sporo przed czasem. Bella przybya dopiero 10 minut pniej. Bl przygnitmnie do siedzenia, wic mimo i zamierzaem wyj z auta i otworzy przed ni drzwiczkifurgonetki, nie zrobiem tego. Te ostatnie kilka sekund przed absolutnym kocem zleciaozbyt szybko. Ukryem moje mki pod zimn, bezuczuciow mask obojtnoci. Wreszciewysiadem z samochodu jednoczenie z Bell. Ocigajc si, bezustannie skupiajc si na

    utrzymaniu kamiennego wyrazu twarzy, podszedem do niej. Chwyciem jej torb w do irzuciem j na siedzenie furgonetki.- Chodmy si przej. Zaproponowaem chodno, ujmujc jej do. Bio od niej bogieciepo, ktre w okamgnieniu rozeszo si po caym moim ciele. Bella spojrzaa na mniezdezorientowana. Przez uamek sekundy zajrzaem jej gboko w oczy. To by bd. Odrodka zmiadya mnie ogromna fala cierpienia. Pospiesznie obrciem si i pocignemmoj ukochan za sob. Szlimy rwnym krokiem w stron lasu. Po jakim czasie gwatowniesi zatrzymaem. Tu wystarczy. Jeli miaa wraca sama... - odrzuciem od siebie bolesnemyli lepiej eby bya blisko domu. Oparem si o pie drzewa. Bella patrzya na mnie

    przestraszona. Czuem si zbyt saby, by cokolwiek powiedzie.- Okej, porozmawiajmy. Wyszeptaa w kocu. Wyranie dra jej gos. Wziem gboki

    wdech. Jej zapach... rozpaczliwie uczyem si go na pami.- Wynosimy si z Forks, Bello. Powiedziaem. O dziwo, ani troch nie bya zaskoczona.

  • 8/9/2019 Masz co przeciwko

    2/4

    Tylko... zdenerwowana.Domylia si? Zacisnem zby.- Dlaczego tak nagle? Kiedy rok szkolny...- Bello, - Wymwiem jej imi starannie. Zabrzmiao to niemal jak egnaj. Wzdrygnemsi. - ju najwyszy czas. Carlisle wyglda gra na trzydzieci lat, a twierdzi, e matrzydzieci trzy. Jak dugo jeszcze kamstwo uchodzioby nam na sucho? I tak musielibymy

    niedugo zacz gdzie wszystko od nowa.Wszystko od nowa. Zamilka. Patrzya na mnie, a na jej twarzy kolejno pojawiay si:skupienie, zaskoczenie, smutek, bl.- Mwic... wynosimy si, Szepna z przeraeniem - masz na myli...- Siebie i swoj rodzin. Dokoczyem, akcentujc kade sowo. Musiao to do niej dotrze.Bella szybko potrzsna gow. Na kilka minut zapada cisza, w ktrej niemal dao siusysze jake uderzajce i ranice sowo koniec. Z trudem wziem wdech, po raz kolejnywcigajc w puca jej nieziemski zapach. To na moment ukoio nieznacznie mj bl.- Nie ma sprawy. Pojad z wami. Powiedziaa w kocu.

    Natychmiast zareagowaem.- Nie moesz, Bello. Tam, dokd si wybieramy... To nieodpowiednie miejsce dla ciebie.

    - Kade miejsce, w ktrym przebywasz, jest dla mnie odpowiednie. Wyszeptaa.- Ja sam nie jestem kim odpowiednim dla ciebie. Powiedziaem zgodnie z prawd.- Nie bd mieszny. - Zabrzmiao to niemale bagalnie. Jeste najwspanialsz rzecz, jakami si przydarzya w yciu.Ona sobie artuje. Rzeczywicie, wampir, ktry cigle musi si powstrzymywa przedzabiciem jej, jest naprawd najlepsz rzecz, jaka moga j spotka.- Nie powinna mie wstpu do mojego wiata. Mruknem. Cierpienie rozrywao mojemartwe serce na strzpy. Miaem wraenie, e moje puca skurczyy si do rozmiarw kroplikrwi. Coraz wicej trudnoci sprawiao mi oddychanie.- Suchaj, po co si tak przejmowa t histori z Jasperem? To by wypadek. Nic takiego. Zacza panikowa. Chwytaa si wszystkich moliwych argumentw, nawet takabsurdalnych jak ten.Nic-takiego?- Masz racj. Nic, czego nie naleao si spodziewa.- Obiecae! W Phoenix przyrzeke mi, e zostaniesz ze mn na zawsze! Wytkna. Ale

    pewien fakt przekrcia.- Nie na zawsze, tylko tak dugo, jak dugo swoj obecnoci nie bd naraa ciebie naniebezpieczestwo. Co tu kry, zawsze naraaem Bell na niebezpieczestwo. Dlaczegozrozumiaem to dopiero teraz? Myl, e przez to cierpi bardziej wymierzya mi bolesny,

    piekcy policzek.- Jakie niebezpieczestwo? Wybucha. Teraz zacza bagalnie krzycze. Wiem, tu chodzio moj dusz, prawda? Carlisle wszystko mi opowiedzia, -Dobrze. Moe to j zastanowio.

    ale dla mnie nie ma to znaczenia. To dla mnie nie ma znaczenia, Edwardzie! Na dwikmojego imienia wypowiedzianego jej cudownym gosem strzpki mojego serca poderway siw gr. Moesz sobie wzi moj dusz! Na co mi dusza po twoim odejciu? I tak junaley do ciebie.

    Nie odpowiedziaem. Wbiem wzrok w ziemi. Pozwoliem, by twarz cakowicie zakrya mikamienna maska. Musiaem okama Bell. I musiaem zrobi to na tyle bolenie, byuwierzya w tak obrzydliwe garstwo, mwice e jej nie kocham. Podniosem zimny wzrok ispojrzaem na jej wykrzywion blem twarz.- Bello Zaczem lodowatym, sztywnym tonem. Nie chc ci bra ze sob.- Nie... chcesz... mnie? Wyjkaa, powstrzymujc zy.- Nie. Oczywicie e chc!

    Miaem wraenie, e w przecigu jednej sekundy rozwiaem wszystkie jej wtpliwoci.Zyskaa pewno. Pewnie nawet nie przeszo jej przez myl, e mgbym kama.

  • 8/9/2019 Masz co przeciwko

    3/4

    - Hm. To zmienia posta rzeczy. Odpowiedziaa po chwili penym blu, ale mimo tospokojniejszym tonem.Uwierzya. Natychmiast uwierzya. A wic zwtpia w moj mio. Nie mogem wymyli

    bardziej absurdalnego kamstwa, a ona w nie uwierzya. To bya fala blu, ktra nieubaganieprowadzia mnie do oceanu cierpienia. Odwrciem wzrok, by nie dostrzega w nim moich

    odczu byem pewien, e byy zbyt silne, by dao si je ukry je pod t zlodowacia mask.

    - Oczywicie zawsze bd ci kocha... Zawsze, przez ca wieczno i o wiele duej. wpewien sposb. Ale tamtego feralnego wieczoru uzmysowiem sobie e czas na zmiandekoracji. Widzisz, zmczyo mnie ju udawanie kogo, kim nie jestem. Bo ja nie jestem

    przedstawicielem twojej rasy.Odwayem si spojrze jej w oczy. Zatonem w nich na moment.- Przepraszam, e nie wpadem na to wczeniej. Wyszeptaem i pospiesznie wrciemwzrokiem w poprzednie miejsce.- Przesta Wykrztusia. Nie rb tego. Moe by tak, jak dawniej.- Nie jeste kim dla mnie odpowiednim, Bello. Miaem nadziej, e odwrotno mojej

    poprzedniej wypowiedzi szybciej do niej dotrze. Na przemian otwieraa i zamykaa usta,starajc si co powiedzie ale milczaa. Nagle w jej oczach ujrzaem rezygnacj.- Skoro tak uwaasz...- Tak wanie uwaam. Powiedziaem ju mniej lodowatym tonem. Chciabym ci prosio wywiadczenie mi przysugi, jeli to nie za wiele.I wtedy na moment blu stao si za wiele. Nagle poczuem jak kamienna maska znika.Wykrzywiem usta w grymasie cierpienia, lecz po uamku sekundy opamitaem si iwrciem do poprzedniego wyrazu twarzy. Miaem nadziej, e Bella nic nie zauwaya.- Zgodz si na wszystko. Powiedziaa pewnie. Ucieszyem si, e nie stawiaa oporu.Musiaem znw zastosowa na niej si mojego spojrzenia. Przysunem si odrobin bliej,spogldajc jej gboko w oczy.- Pod adnym pozorem nie postpuj pochopnie. Mocno akcentowaem kade sowo. adnych gupich wyskokw! Rozumiesz co mam na myli?Kiwna gow. Szybko odsunem si, a lodowata maska znw zakrya moj twarz.- Prosz ci o to przez wzgld na Charliego. Bardzo ci potrzebuje. Uwaaj na siebie chobytylko dla niego.- Obiecuj. Szepna.- Przyrzekn ci co w zamian. Przyrzekam ci Bello, e dzi widzisz mnie po raz ostatni. Niewrc ju do Forks. Nie bd wicej ci na nic naraa. Moesz y dalej, nie obawiajc si,e niespodziewanie si pojawi. Bdzie tak, jakbymy si nigdy nie poznali. Miaemnadziej, e ta przysiga powstrzyma rwnie mnie samego przed powrotem. e oka si

    wystarczajco silny, by zostawi Bell sam, z jej wasnym yciem i wicej si do niego niewtrca. Sprbowaem si umiechn.- Nie martw si, jeste czowiekiem. Wasza pami jest jak sito czas leczy wszelkie rany.- A co z twoimi wspomnieniami? Spytaa drcym gosem.- C... Zawahaem si. Niczego nie zapomn. Ale nam... nam atwo skupi uwag naczym zupenie innym. Bzdura. Dobrze wiedziaem, e przez cay ten czas bd mylatylko i wycznie o Belli. Ponowiem prb umiechnicia si. Byem pewien, e ogrom blui tak znieksztaci ten umiech, czynic go sztucznym.Cofnem si jeszcze dalej.- To ju chyba wszystko. Nie bdziemy ci wicejniepokoi. Przyjrzaem si jej dokadnie. Tak, wszyscy ju wyjechali. Tylko ja zostaem

    si poegna. Odpowiedziaem na jej nieme pytanie.Poegna.- Alice wyjechaa na dobre... Wymamrotaa cicho.

  • 8/9/2019 Masz co przeciwko

    4/4

    - Chciaa si z tob spotka, ale przekonaem j, e bdzie dla ciebie lepiej, jeli odetniemysi od ciebie za jednym zamachem.Bella poblada. Spojrzaem na ni zaniepokojony, ale po sekundzie jej cera nabraanormalnych barw.- egnaj, Bello. Tak, to byo to waciwe egnaj.

    - Zaczekaj! Wycigna ku mnie rce w bagalnym gecie. Przysunem si do niej.Chwyciem j za nadgarstki i przycisnem je do tuowia. Delikatnie pocaowaem j w czoo,po raz ostatni rozkoszujc si jej zapachem.Kocham ci, Bello.- Uwaaj na siebie. Wyszeptaem, i w ucieczce przed ostateczn fal cierpienia pognaemdo mojego samochodu, odpaliem silnik i odjechaem, nim Bella si zorientowaa. Jadc,zostaem wcignity przez ocean alu, z ktrego nigdy miaem nie wypyn.