Magazyn FC-Porto.pl 9

17
FC-Porto.pl magazyn internetowy, nr 9 Żegnaj Ligo Europejska Smocze Oscary i Maliny Wielki powrót El Comendante Sylwetki piłkarzy FCP: Hulk Portugalia w Warszawie

description

Dziewiąty numer internetowego magazynu FC-Porto.pl

Transcript of Magazyn FC-Porto.pl 9

Page 1: Magazyn FC-Porto.pl 9

FC-Porto.pl

magazyn internetowy, nr 9

Żegnaj Ligo Europejska

Smocze Oscary i Maliny

Wielki powrót El Comendante

Sylwetki piłkarzy FCP: Hulk

Portugalia w Warszawie

Page 2: Magazyn FC-Porto.pl 9

Witajcie!

Miło nam zaprezentować kolejny numer magazynu FC-Porto.pl.

Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z treścią

przygotowanych specjalnie dla Was artykułów.

Redakcja FC-Porto.pl

1. Manchester City – FC Porto 4:0. Żegnaj Ligo Europejska…

2.-3. Podsumowanie 2011 roku cz.2: Smocze Oscary i Maliny

4. Sylwetki piłkarzy FC Porto: Hulk

5. Portugalia w Warszawie

6. Gwiazdy Ligi ZON Sagres: Marcelo Toscano

7. Wielki powrót El Comendante

8.-9. Pod ostrzałem pytań: umbro122

10. Młode diamenty FC Porto: Goncalo Paciencia

11. Nadchodzi „Goal-line Technology”

12. Udinese ubiegło Porto w staraniach o zdolnego bramkarza

13. Największe klasyki świata - piękny spektakl czy kabaret?

14. Piłkarski monopol?

Page 3: Magazyn FC-Porto.pl 9

Manchester City – FC Porto 4:0. Żegnaj Ligo Europejska…

Podczas treningu na

stadionie rywala piłkarzom

dopisywały humory

W trakcie meczu nie było

już tak wesoło

Rywalizacji przyglądał się

Pinto da Costa, a także…

Andre Villas-Boas

Czerwona kartka dla Rolando

przesądziła o losach spotkania

Helton aż 4 razy wyciągał

piłkę z siatki

To nie był szczęśliwy

wieczór dla Smoków

Przygotowała Futbolówka

1

Page 4: Magazyn FC-Porto.pl 9

Podsumowanie 2011 roku cz.2: Smocze Oscary i Maliny

Jak pewnie wiecie, Oscary i Maliny są to nagrody przyznawane

w dziedzinie kinematografii. Oscary to nagrody pozytywne –

walczą o tę statuetkę najlepsi z najlepszych. Z kolei Maliny to

przeciwieństwo Oscarów i raczej żaden aktor ani reżyser

filmowy nie marzy o nominacji do tej nagrody.

Podsumowanie roku to też w pewien sposób przyznawanie komuś

nagrody. 2011 rok był rokiem szczególnym dla FC Porto nie tylko

na arenie krajowej, ale i międzynarodowej. Choć w większości

obfitował w emocje pozytywne, to niestety negatywne też się

znalazły. Dlatego też z tej okazji, chciałbym symboliczne rozdać

nagrody w poszczególnych kategoriach. .

SMOCZE OSCARY: .

Najlepszy piłkarz: Radamel Falcao .

Pewnie wielu z was zastanawia się dlaczego Kolumbijczyk, a nie

Hulk. Wierzcie mi, decyzja w tej sprawie była trudna. W zeszłym

sezonie obaj byli kluczowymi postaciami. Falcao z 17 zdobytymi

bramkami, poprowadził Smoki do wygranej w Lidze Europejskiej.

Z kolei Hulk dzięki 23 bramkom w lidze, znacząco przyczynił się

do odzyskania tytułu mistrzowskiego. .

Najpiękniejszy gol: Radamel Falcao (Finał LE: FC Porto - SC

Braga 1:0). Być może to trafienie dla wielu nie jest symbolem

pięknego gola, jednak tutaj nie chodzi o piękno, lecz o ważność.

Bowiem ta bramka dała FC Porto zwycięstwo nie tylko w tym

meczu, ale w całych rozgrywkach. A lepszej rekomendacji chyba

nie trzeba. .

Najlepszy debiutant: Steven Defour .

Spoglądając na piłkarzy, których Porto pozyskało latem,

stwierdzam, że mało z nich pokazało szczególne umiejętności.

Ostatecznie wybór padł na Belga Stevena Defoura. Najczęściej

wchodzi on ławki rezerwowych, lecz nie przeszkadza mu to w

pokazaniu swoich nie przeciętnych umiejętności podczas tych

kilkudziesięciu minut.

Najlepszy Portugalczyk: Rolando .

Obecnie trudno sobie wyobrazić środek obrony bez Rolando.

Twardy oraz dobrze grający głową, takimi słowami zazwyczaj

określany jest Portugalczyk. Aż trudno wyobrazić sobie, żeby

mógł odejść z Estadio do Dragao. 30 milionów euro zapisane w

klauzuli odejścia, wydają się być i tak za mało, jak na jego

talent. .

Najlepszy obcokrajowiec: Hulk .

Kto miałby być najlepszym obcokrajowcem, jak nie on. Podaje,

strzela, drybluje, wykonuje rzutu wolne i rzuty karne. Po prostu

piłkarz od wszystkiego. .

Najlepszy transfer: Steven Defour .

Wyłonienie zwycięzcy w tej kategorii jest niezwykle trudne.

Głównie z tego powodu, że trener Vitor Pereira dawał nowym

nabytkom niewiele minut. Jedyny wyjątek od tej reguły stanowi

Kleber, lecz Brazylijczyk nie wywiązał się dobrze ze swojej roli.

Z kolei Defour, mimo iż najczęściej wchodził z ławki

rezerwowych, to gdy stąpał po murawie, można było zauważyć u

niego głód gry i to właśnie do niego powędrowało zwycięstwo w

tej kategorii. .

Najlepsza inwestycja: Zakup przez Somague udziałów w

klubie.

Obecne lata nie są dobre dla europejskiej jak i światowej

gospodarki. Ciągle zagrożona widmem bankructwa jest Grecja i

nie wykluczone, że do niej mogą dołączyć także inne kraje.

Dlatego obecnie ważne jest to, aby mieć u swojego boku

mocnego partnera, a takim bez wątpienia jest firma Somague,

która stała się drugim największym udziałowcem FC Porto.

SMOCZE MALINY: .

Najgorszy piłkarz: Cristian Rodriguez .

Z tym wyborem chyba większość się zgodzi. Urugwajczyk w

zeszłym roku poza paroma przebłyskami, nie pokazał nic

2

Page 5: Magazyn FC-Porto.pl 9

wielkiego. Dziwi, więc fakt, że trener Vitor Pereira mimo słabej

formy „Cebuli”, ciągle na niego stawia, zamiast dać szansę

innym zawodnikom. .

Najgorszy transfer: Kleber .

Także i do tego wyboru, chyba nikt nie ma większych

wątpliwości. O ile Brazylijczyk w meczach przedsezonowych

prezentował się całkiem przyzwoicie, o tyle mecze o stawkę

zweryfikowały jego prawdziwy potencjał. Kleber często zamiast

być tzw. „lisem pola karnego”, ginął w gąszczu obrońców, będąc

często przez 90 minut kompletnie nie zauważalny.

Najgorsza inwestycja: Vitor Pereira .

Z każdym kolejnym spotkaniem niestety, ale trzeba przyznać, że

ta inwestycja prezydentowi Porto, Pinto da Coście po prostu nie

wyszła. 43-latek przejął schedę po Andre Villasu-Boasie, którego

sukcesy wzbudzały u wszystkich podziw. Zadanie nowego

trenera było takie: kontynuować myśl trenerską byłego asystenta

Jose Mourinho. Z czasem okazało się, że być może postawienie

na niego, nie było takim świetnym pomysłem. O ile na początku

można go usprawiedliwić tym, że piłkarze jeszcze nie weszli w

dostateczny rytm, to teraz wytłumaczenie to po prostu nie

przejdzie. Usilne stawianie na Klebera, pomimo tego iż nie

pokazywał na boisku zbyt wielkich umiejętności strzeleckich

oraz częste przemianowanie Hulka ze skrzydłowego na

środkowego napastnika sprawia, że Smoki nie grają takiej piłki

do jakiej zawsze nas przyzwyczaiły.

domi

3

Page 6: Magazyn FC-Porto.pl 9

Sylwetki piłkarzy FC Porto: Hulk

Givanildo Vieira de Souza nazywany przez fanów po prostu

Hulkiem (jego pseudonim wziął się od Incredible Hulk,

jednej z postaci komiksów Marvela) urodził się 25 lipca

1986 roku w Campina Grande w Brazylii.

Obecnie jest czołowym napastnikiem i jednym z

najważniejszych piłkarzy FC Porto. .

Hulk swoją karierę juniorską rozpoczynał w Corinthians

Alagoano Maceio. Potem jako młodzik grał jeszcze w

Corinthians Sao Paulo, Vilanovense i Sao Paulo FC. Karierę

zawodniczą rozpoczął w Vitorii Salvador w 2005 roku. W tym

samym roku przeniósł się do Japonii, a dokładnie do Kawasami

Frontalne. W japońskiej ekstraklasie zadebiutował 17 kwietnia

w meczu z Nagoya Grampus Eight, a pierwszą bramkę dla

swojego klubu zdobył 2 lipca w spotkaniu z Jubilo Iwata. W

2006 roku został wypożyczony do Consadole Sapporo, gdzie

strzelił 25 bramek w 38 ligowych meczach. Sezon 2007 spędził

natomiast w Tokio Verdy, gdzie znowu popisał się imponującą

skutecznością zdobywając 37 goli w 42 spotkaniach, co dało

mu tytuł króla strzelców J-League 2. W 2008 deszczową

Japonię zamienił na słoneczną Portugalię, przenosząc się do FC

Porto. Do tej pory w 85 spotkaniach ligowych dla drużyny spod

znaku smoka, Brazylijczyk zdobył 43 bramki. W sezonie

2010/2011 zdobył z FC Porto wszystko co było do zdobycia,

czyli wygrał Ligę ZON Sagres, Puchar Portugalii i Superpuchar

Portugalii, a do tych sukcesów dołożył indywidualny - koronę

króla strzelców zdobywając 23 bramki (jeszcze 5 dołożył w

Lidze Europejskiej. Te sukcesy oraz spore umiejętności m.in.

fenomenalny drybling, doskonałe warunki fizyczne, szybkość i

piekielnie mocny strzał z dystansu zwróciły oczy wielu

europejskich klubów jak Manchester City, Chelsea, PSG, czy

Anżi Machaczkała. Ściągnięcie tego skrzydłowego będzie

jednak graniczyło z cudem. Hulk ma wpisaną w kontakcie

klauzulę odstępnego w wysokości 100 milionów euro,

a Pinto Da Costa często powtarza, że nie sprzeda swojej

gwiazdy za choćby jednego eurocenta mniej. .

Jak na razie dokonania Hulka w kadrze nie są tak imponujące

jak w klubach; do tej pory rozegrał 6 spotkań. Zadebiutował

14 listopada 2009 roku w zwycięskim (1:0) meczu z Anglią,

zmieniając w 66 minucie Luisa Fabiano. Jednak obecny

selekcjoner reprezentacji Canarinhos podkreśla, że Hulk ma

być jednym z filarów jego nowej, odmłodzonej reprezentacji.

Dopełniając, chciałbym zaznaczyć, że Hulk to, moim

zdaniem, jedna z najważniejszych, jak nie najważniejsza,

postać kadry FC Porto. Zawodnik od przybycia do klubu jest

w znakomitej formie i nigdy nie schodzi pod pewien poziom.

Znacznie przyczynił się do wszystkich trofeów wygranych

przez Smoki ostatnimi czasy. Obecnie wydaje się być w

minimalnie gorszej dyspozycji, co wielu tłumaczy albo

zmianą trenera, albo odejściem Falcao, jego głównego

partnera z ataku z poprzedniego sezonu. Liczę jednak, że

nasza bestia wróci jeszcze w tym sezonie do dyspozycji sprzed

roku i pokaże, że 100 milionów euro, jakie żąda za niego Da

Costa, nie są przesadzoną i bajońską ceną.

Michax9

4

Page 7: Magazyn FC-Porto.pl 9

Portugalia w Warszawie

29 lutego odbędzie się w Warszawie wielkie piłkarskie święto

- spotkanie towarzyskie pomiędzy Polską a Portugalią.

Będzie to pierwsze sportowe widowisko na Stadionie

Narodowym. Wraz z ekipą Paulo Bento do stolicy Polski zawita

trzech graczy FC Porto: Joao Moutinho, Rolando i Silvestre

Varela. .

Organizacja spotkania na Stadionie Narodowym długo stała pod

znakiem zapytania. Problemy z obiektem nie są żadną nowością.

Wraz z pojawiającymi się kłopotami komunikacyjnymi oraz

odwołaniem rywalizacji o Superpuchar Polski, pojawiły się

głosy, że mecz może zostać przeniesiony do Wrocławia.

Ostatecznie wydano zgodę na rozegranie spotkania zgodnie z

planem i już 29 lutego kibice będą mogli zobaczyć na żywo

portugalskie gwiazdy.

W Polsce zjawią się czołowi piłkarze Seleccao, czyli Cristiano

Ronaldo, Nani, Fabio Coentrao. Nie zabraknie także doskonale

znanych wszystkim kibicom FC Porto wcześniej wspomnianych

Moutinho, Rolando i Vareli oraz już byłych Smoków: Bruno

Alvesa, Pepe, Raula Meirelesa, Rubena Micaela, Ricardo

Quaresmy, Beto, Heldera Postigi, czy Hugo Almeidy. Stadion

Narodowy stanie się tego wieczoru niezwykłym miejscem dla

piłkarskich fanów, a w szczególności miłośników futbolu

portugalskiego.

Na pewno każdy chciałby zasiąść na stadionie i móc na żywo

obserwować poczynania zawodników. Niestety polityka biletowa

prowadzona od pewnego czasu przez PZPN utrudnia zdobycie

wejściówek. Początkowo bilety mogli nabyć jedynie członkowie

Klubu Kibica, natomiast dopiero pięć dni przed meczem ruszyła

otwarta sprzedaż biletów, które rozeszły się w mgnieniu oka. Ci,

którzy nie zdobyli wejściówki muszą zadowolić się obejrzeniem

tej ciekawie zapowiadającej się potyczki w telewizji.

. Futbolówka

Kadra Portugalii na mecz z Polską:

Bramkarze: Beto (CFR Cluj), Eduardo (Benfica Lizbona),

Rui Patricio (Sporting Lizbona);

Obrońcy: Bruno Alves (Zenit St. Petersburg), Pepe, Fabio

Coentrao (obaj Real Madryt), Joao Pereira (Sporting

Lizbona), Nelson (Betis Sewilla), Ricardo Costa (Valencia),

Rolando (FC Porto);

Pomocnicy: Carlos Martins (Granada), Joao Moutinho (FC

Porto), Manuel Fernandes (Besiktas Stambuł), Miguel

Veloso (FC Genoa), Raul Meireles (Chelsea Londyn),

Ruben Micael (Real Saragossa), Nani (Manchester United);

Napastnicy: Cristiano Ronaldo (Real Madryt), Hugo

Almeida, Ricardo Quaresma (obaj Besiktas Stambuł),

Helder Postiga (Real Saragossa), Nelson Oliveira (Benfica

Lizbona), Silvestre Varela (FC Porto).

5

Page 8: Magazyn FC-Porto.pl 9

Gwiazdy Ligi ZON Sagres: Marcelo Toscano

Kolejny zawodnik, który zostanie przez nas opisany to

brazylijski napastnik Vitorii Guimaraes - Marcelo

Aparecido Toscano. Piłkarz ten urodził się 12 maja 1985

roku w Areado w kraju kawy. Obecnie jest jedną z

ważniejszych postaci Conquistadores, co zwraca na niego

uwagę kilku czołowych klubów Europy m.in. Sportingu

Lizbona. .

Toscano jest wychowankiem Sao-Vicente. Zadebiutował w

nim w 2005 roku. Rok później przeniósł się do izraelskiego

Ahi-Nazareth, skąd po sezonie trafił do szwajcarskiego

Lausanne. Tam w sześciu meczach zdobył jedną bramkę w

meczu o Schweizer Cup, który odbył się 19 września,

wygranym przez jego drużynę 3:0. Potem grał jeszcze w

Uniao Sao Joao, Mirassolu i Pauliscie, skąd w 2009 roku trafił

do Parany, gdzie jego kariera nabrała rozpędu. W pierwszym

sezonie w 26 meczach dla tego klubu zdobył 10 bramek. Na

początku gry imponował niezwykłą skutecznością - w

pierwszych 10 meczach zdobył 8 goli. W następnym sezonie

w 15 widowiskach zdobył 5 bramek m.in. hat-tricka w meczu

z Duque de Caxias 25 maja. Przed sezonem 2010/2011

dołączył do Vitorii Guimaraes za kwotę 450 tys. Euro. Do tej

pory dla Konkwistadorów zdobył 10 bramek w 37 meczach.

Obecnie ten wszechstronny napastnik (może występować na

szpicy, ale również na skrzydłach i jako ofensywny pomocnik)

jest wyceniany na ok. 1,5 miliona euro. Nie mam jednak

wątpliwości, że jest wart dużo więcej. W tym sezonie w 17

meczach ligowych zdobył 6 bramek, więc jest w miarę

skuteczny. Oprócz tego ma nie najgorszy drybling, dobrze gra

w powietrzu jest szybki i dynamiczny. Myślę, ze jeśli dalej

będzie tak grał, jego dni w drużynie Konkwistadorów się

kończą. Moim zdaniem, jest w stanie grać z powodzeniem w

jednej z czołowych europejskich lig. .

Michax9

6

Page 9: Magazyn FC-Porto.pl 9

Wielki powrót El Comendante

Lucho, a raczej Luis Oscar Gonzalez to żywa legenda FC

Porto. Ten środkowy pomocnik w urodzony 19 stycznia 1981

w stolicy Argentyny Buenos Aires wrócił do drużyny spod

znaku Smoka 31 stycznia 2012 roku, aby pomóc jest w

obronie tytułu w lidze portugalskiej i Lidze Europejskiej.

Ale po kolei. .

Lucho jest wychowankiem Club Atletico Huracan. To w tym

klubie zadebiutował w lidze argentyńskiej 22 kwietnia 1999

roku. W tym sezonie zagrał jeszcze w sześciu meczach.

Ogółem w Huracanie w lidze rozegrał 140 spotkań zdobywając

12 bramek. W 2002 roku trafił do River Plate, gdzie rozegrał 69

spotkań zdobywając 14 goli. Zdobył z tym klubem Mistrzostwo

Argentyny w 2003 i 2004 roku. 21 lipca 2005 roku Lucho

przeniósł się do FC Porto za kwotę 4,6 mln euro. Początkowo

jednak portugalski klub wykupił tylko połowę praw do tego

zawodnika. Lucho podpisał wtedy 5-letni kontrakt i został

kapitanem drużyny. To podczas gry dla teamu z pod znaku

Smoka dostał przydomek El Comendante, który pochodził stąd,

że Argentyńczyk miał duży wpływ na całą drużynę. Z Porto

trzy razy z rzędu zdobywał mistrzostwo kraju w latach 2006-

2008. Podczas czterech sezonów pobytu w Portugalii zdołał

zagrać w dokładnie 111 spotkaniach zdobywając przy tym 32

bramki. 1 lipca 2009 roku podpisał kontrakt z OM gdzie trafił

za 18 mln euro. Z Marsylczykami zdobył Puchar Ligi

Francuskiej i mistrzostwo Francji w 2010 roku. Podczas całego

pobytu we Francji Gonzalez zdobył 14 goli w 70 spotkaniach.

W kadrze Lucho ma nie mniej sukcesów, niż w swoich klubach.

W kadrze Albiceleste zadebiutował 31 stycznia 2003 roku w

meczu z Hondurasem. Pierwszym jego turniejem było Copa

America w 2004 roku, gdzie zdobył srebrny medal z powodu

przegranej jego reprezentacji z Brazylią. Kolejną dużą imprezą

sportową w jakiej brał udział były Letnie Igrzyska Olimpijskie

w 2004, podczas których reprezentacja Argentyny zdobyła

złoty medal. Następnie Lucho brał udział w Pucharze

Konfederacji, gdzie Albiceleste ponownie ulegli swojemu

odwiecznemu Nemezis - Brazylii w finale. Pomocnik FC

Porto brał również udział w Mistrzostwach Świata w 2006

roku, jednak jego reprezentacja nie potrafiła pokonać w

rzutach karnych gospodarza turnieju. W pierwszym meczu

mistrzostw z Wybrzeżem Kości Słoniowej Lucho wszedł z

ławki rezerwowych. W drugim meczu doznał kontuzji w 17

minucie i został zastąpiony przez Estebana Cambiasso. Do

składu wrócił dopiero na przegrany, ćwierćfinałowy mecz z

Niemcami. Ostatnim jak na razie jego wielkim

reprezentacyjnym turniejem było Copa America w 2007 roku,

gdzie reprezentacja Argentyny obaliła mit pt.: „do trzech razy

sztuka”, przegrywając z Canarinhos 0:3. .

Podsumowując, moim zdaniem, powrót Lucho to przemyślane

i korzystne rozwiązanie. Myślę, że poniesie on poziom drugiej

linii i rozegrania Porto. Zawsze też gwarantuje około pięć

bramek w sezonie, często w ważnych dla klubu momentach.

Jest już na tyle doświadczony, że nie będzie bał się brać

odpowiedzialności na siebie. Może on zostać również wzorem

do naśladowania dla młodszych piłkarzy ponieważ jego

zachowanie na i poza boiskiem jest nienaganne. Mam

nadzieję, że Lucho zdecydowanie pozytywnie wpłynie na

drużynę i dumnie będziemy mogli mówić o naszym nowym

starym rozgrywającym El Comendante.

Michax9

7

Page 10: Magazyn FC-Porto.pl 9

Pod ostrzałem pytań

Nowy numer magazynu, a więc i czas na nowy wywiad z cyklu „Pod

ostrzałem pytań”?, w którym to przedstawiamy sylwetki ludzi

związanych ze serwisem FC-Porto.pl. Moim jak i państwa gościem

jest umbro122. Zapraszam do śledzenia wywiadu.

Witaj. Jak i kiedy rozpoczęła się twoja przygoda z drużyną FC

Porto?

Cześć. Po raz pierwszy usłyszałem o FC Porto 8 lat temu, kiedy

bardzo dobrze prezentowało się w Lidze Mistrzów. Wtedy tak na

prawdę zaczęła się moja przygoda z piłką nożną. Od tego czasu

zacząłem sprawdzać wyniki Smoków, ale tak naprawdę moja bliższa

przygoda ze Smokami rozpoczęła się w sezonie 2009/10. Dzięki

dobrym występom w LM i lidze portugalskiej zdałem sobie sprawę,

że ciągnie mnie do tego zespołu. Sezon później, już na początku drogi

po zwycięstwo w Lidze Europejskiej uznałem, że jest to mój ulubiony

klub.

Czy oprócz FC Porto, kibicujesz jeszcze jakiemuś zespołowi,

niekonieczne piłkarskiemu?

Jestem jeszcze kibicem Górnika Zabrze. Chociaż jestem z północnej

Polski byłem na kilku meczach Górnika. Lubię ich styl gry i

podziwiam trenera Nawałkę, że mimo bardzo małego budżetu

klubowego jest w stanie zrobić ciekawy zespół.

Rok 2011 za nami. Jak oceniasz ten okres jeżeli chodzi o ekipę

Smoków?

A czy może być lepiej? Ten sezon był fenomenalny. W lidze

portugalskiej żadnego przegranego meczu, a w Lidze Europy tylko 2

porażki na 17 meczów. Jednak to wszystko działo się w pierwszej

części roku. W drugiej po odejściu AVB i Falcao było już trochę

gorzej. Vitor Pereira moim zdaniem nie potrafi zrobić ze Smoków

sprawnie funkcjonującej maszyny. Jednak druga część też nie była

najgorsza. Co prawda odpadliśmy z LM i nie prowadzimy już w lidze,

ale gra Smoków nie jest najgorsza.

A czego oczekujesz w roku 2012?

Chciałbym, aby FC Porto wygrało ligę portugalską. Myślę, że

odpadnięcie z europejskich pucharów posłuży Smokom i skupią się

na obronie mistrzostwa. W następnym sezonie chciałbym, aby Porto

awansowało do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, Porto trafiło na silnego rywala,

jakim bez wątpienia jest Manchester City. Pierwszy mecz niestety

się nie udał dla gospodarzy. Jak oceniasz rewanż na Etihad

Stadium?

Rewanż był bardzo dobry. Prowadziliśmy grę przez cały mecz, jednak

zespół City pokazał klasę. Ten zespół na prawdę jest jednym z

głównych faworytów do zwyciężenia w Lidze Europy i angielskiej

Premier League. Porto pokazało, że jeżeli chcę, to potrafi. Szkoda tej

bramki straconej w pierwszej minucie, która bez wątpienia podłamała

trochę naszych zawodników. Wynik 0:4 nie jest sprawiedliwy, no ale

cóż ... Taka jest piłka nożna.

Podczas zimowego okna transferowego, Smoki dokonały dwóch

wzmocnień. Pozyskani zostali Marc Janko z Twente Enschede i

dobrze znany kibicom Lucho Gonzalez, który trafił z Olympique

Marsylii. Sądzisz, że to dobre posunięcia ze strony włodarzy?

Na pewno to dobre posunięcia. Może Lucho już nie jest takim bardzo

dobrym zawodnikiem jak kilka sezonów temu, jednak to na prawdę

klasowy pomocnik. Świadczy o tym to, że gra w reprezentacji

Argentyny. W OM też sobie dobrze radził. Co do Janko to myślę, że

jego dotychczasowe statystyki w barwach świadczą o tym, że to dobre

posunięcie. Trzy mecze trzy bramki, a myślę, że to dopiero początek

jego możliwości i z biegiem czasu będzie grał jeszcze lepiej.

Pozostając w temacie Lucho, a konkretnie powrotów zawodników -

ostatnio coraz więcej piłkarzy decyduje się na powrót do

poprzednich zespołów. Czasem taki zabieg przynosi pozytywny

skutek, a innym razem odwrotny. Jak będzie z Lucho?

Tak jak powiedziałem wcześniej Lucho to klasowy zawodnik. Ma

jeszcze przed sobą kilka lat gry. Myślę, że w tym przypadku ten

transfer przyniesie pozytywny skutek. Po powrocie zagrał już w pięciu

meczach, w którym się pokazał z dobrej strony. A jego bramka w

ponownym debiucie, stadiony świata!

Nie tak dawno z funkcji kapitana zrezygnował bramkarz Helton.

8

Page 11: Magazyn FC-Porto.pl 9

Opaska została przekazana jego rodakowi Hulkowi. Sądzisz, że

Hulk jest właściwą osobą, na właściwym stanowisku?

Z całym szacunkiem do Hulka, ale uważam, że kapitanem na boisku

powinien być pomocnik. W naszym przypadku Joao Moutinho, który

gra twardo, często w ważnych meczach na pograniczu kartki. W takich

przypadkach opaska kapitana pomaga. Hulk jest na trzecim miejscu w

mojej osobistej hierarchii kapitanów. Przed nim jest jeszcze Rolando. No

ale może jest coś czego nie wiemy, czyli może to właśnie Hulk

najbardziej motywuje zespół przed spotkaniem.

W lidze portugalskiej, po porażce 1:3 z Gil Vicente wydawać by się

mogło, że podopieczni Vitora Pereiry stracili definitywnie szansę na

obronę tytułu. Jednak potknięcie Benfiki w ostatniej kolejce z

Vitorią Guimaraes sprawiło, że w kibicach Smoków znowu pojawił

się promyk nadziei. Sądzisz, że na finiszu Porto przegoni Benfikę, a

być może będzie odwrotnie?

To tylko dwa punkty różnicy. W piłce jest wszystko możliwe.

Najważniejszym meczem tego sezonu będzie spotkanie z Benficą w

Lizbonie. Myślę, że obydwa kluby do końca sezonu już się nie potkną, a

wynik tej konfrontacji wyłoni mistrza Portugalii. Moim marzeniem jest

obejrzeć to samo co w sezonie 2010/11 czyli zwycięstwo Smoków 5:0.

Jednak ten mecz odbył się na Estadio do Dragao. Ale kto wie. Wszystko

jest możliwe.

Od tego sezonu, Portugalii przysługuje dodatkowe trzecie miejsce

gwarantujące start w Lidze Mistrzów. Wydaje się, że pierwsze dwa

są zarezerwowane dla FC Porto i Benfiki. Do kogo należeć będzie

ostatnia - trzecia lokata?

Bez wątpienia tym zespołem będzie Braga. Jednak nie wykluczałbym

tego zespołu w kontekście mistrzostwa, przecież tracą tylko 5 punktów

do lidera.

Ostatni gracz z Wielkiej Trójki - Sporting Lizbona ostatnio boryka

się z wielkimi problemami. Ogromny dług, słabe wyniki sportowe i

zwolnienie Domingosa Paciencii - to na pewno nie pomaga klubowi.

Uważasz, że ten klub zdoła jeszcze wyjść z kryzysu i znowu zacznie

czarować, tak jak za dawnych lat?

Póki co nie widać, żeby Sporting wychodził z kryzysu. We wczorajszym

meczu z Legią nic ciekawego nie pokazali, a ten mecz wygrali. Jednak

Sportingu nie można lekceważyć, a jeśli gracze zrozumieją i dostosują

się do zaleceń nowego trenera to na pewno niedługo Sporting wyjdzie z

kryzysu. Sądzę, że do LM w tym sezonie się nie załapią.

Minione tygodnie nie były miłe dla polskiego futbolu, głównie za

sprawą odwołania meczu o Superpuchar Polski, a jednocześnie

pierwszego widowiska sportowego na Stadionie Narodowym. Jak

myślisz, kto jest odpowiedzialny za to całe zamieszanie?

Rozumiem Warszawę, że odwołała mecz o Superpuchar Polski,

ponieważ wszyscy wiedzą jacy są nasi polscy kibice. Z jednej strony

najlepsi na świecie w kibicowaniu swojej ukochanej drużyny, a z

drugiej strony kibole często wszczynają burdy na stadionach i nie

tylko. Mecz został odwołany z powodów bezpieczeństwa, ponieważ

nie można było bezpiecznie oddzielić kibiców Legii i Wisły.

Teoretycznie odpowiedzialna jest Policja, jednak podzielam ich zdanie.

Stadion dopiero co wybudowany i już miał być zniszczony? Na Euro

będzie zupełnie inaczej bo nie będzie zorganizowanych grup.

Coraz więcej osób traktuje Stadion Narodowy nie jako naszą

wizytówkę, lecz jako przepłacone bubel. Jesteś podobnego zdania

w tej sprawie?

Byłem na otwarciu stadionu i jest on najpiękniejszą areną w Polsce.

Zobaczymy jak będzie się prezentował w meczu przeciwko Portugalii.

Moim zdaniem na pewno to nie jest bubel i może póki co nie jest

wizytówką. Ale z biegiem czasu na pewno się to zmieni.

A co myślisz o pani minister sportu Joannie Musze?

Widać, że pani minister się stara, robi co może. Jednak jestem tego

zdania, że ministrem sportu powinien być mężczyzna, ponieważ

bardziej zna się na sporcie. Pozostawię to pytanie bez szczegółowej

odpowiedzi.

Do Euro 2012 pozostaje niewiele czasu, a ostatnim poważnym

sprawdzianem przed tą imprezą, będzie mecz z Portugalią na

Stadionie Narodowym. Jaki obstawiasz wynik i czy wybierasz się

na to spotkanie osobiście?

Stawiam na wynik 2:1. Dwie bramki "Lewego", a dla Portugalczyków

Cristiano Ronaldo. Chciałbym, żeby powtórzył się wynik z

przedostatniego meczu tych zespołów, kiedy wygraliśmy na Stadionie

Śląskim w Chorzowie 2:1 po bramkach Ebiego. Na mecz się nie

wybiorę, ale ten czas spędzę z kolegami w knajpie oglądając go.

Dziękuje ci za poświęcony czas.

Również dziękuje za wywiad. Rozmawiał domi

9

Page 12: Magazyn FC-Porto.pl 9

Młode diamenty FC Porto: Goncalo Paciencia

Paciencia - to nazwisko większości brzmi znajomo, a

kojarzy się głównie z byłym piłkarzem FC Porto, a także

trenerem SC Bragi (wicemistrzostwo Portugalii oraz finał

LE), a ostatnio Sportingu Lizbona, Domingosem. Jednak to

nie on będzie głównym bohaterem kolejnego odcinka z

cyklu „Młode diamenty FC Porto”, a jego syn, Goncalo.

Goncalo urodził się 1 sierpnia 1994 roku w Porto. A więc

można by rzec, że Porto zagościło u niego w sercu wraz z

narodzinami. Podobnie jak jego ojciec, Goncalo, zaczął swoje

pierwsze kroki piłkarskie właśnie w szkółce FC Porto. Obecnie

mając 17 lat, piłkarz jest czołową postacią zespołu do lat 19.

Jeżeli chodzi o pozycję na boisku, to Goncalo poszedł w ślady

swojego ojca i również występuje na pozycji środkowego

napastnika. 17-latek mierzy 179 centymetrów i waży 73

kilogramy, czyli posiada odpowiednie parametry jak na tą

pozycję. Podczas gry preferuje on prawą nogę.

Portugalczyk zdołał już zachwycić wszystkich nie tylko

dobrymi występami w klubie, ale także w reprezentacji. W

ostatnim meczu Portugalii do lat 18 zdobył dwa gole. Ogólny

jego bilans dla kadry narodowej wynosi 28 trafień, czyli

całkiem sporo. Obecnie nikogo nie dziwi to, że Goncalo w

swoim kontrakcie ma zawartą klauzulę odejścia. Co prawda

opiewa ona na dwa miliony euro, jednak w piłce juniorskiej

suma ta jest dosyć wysoka. .

Przed kilkoma tygodniami z funkcji trenera Sportingu Lizbona

zwolniony został Domingos Paciencia. Nie wyklucza się, że i

obecnego szkoleniowca FC Porto, Vitora Pereirę wkrótce

spotka podobny los. Jako jednego z kandydatów wymienia się

właśnie ojca Goncalo. Czyżby drogi ojca i syna miałyby się

skrzyżować? Jeżeli by do tego doszło, to być może 17-latek

mógłby liczyć na nieco szybszą drogę do pierwszej drużyny

Smoków. A spoglądając na statystyki Domingosa, gdy był

piłkarzem, a także Goncalo, można odnieść wrażenie, że

niedaleko spadło jabłko od jabłoni.

domi

10

Page 13: Magazyn FC-Porto.pl 9

Nadchodzi „Goal-line Technology”

Goal-line Technology - rzecz, która w świecie futbolu wywołuje

niezwykłe kontrowersje. Wiadomo, jedni się cieszą inni z kolei się

smucą. Technologia ta ma zwolenników jak i przeciwników,

jednak wprowadzenie jej wydaje się być nieuchronne.

W grudniu ubiegłego roku, w wywiadzie dla El Mundo Deportivo

sternik FIFA, Sepp Blatter zapowiedział, że podczas mistrzostw

świata w 2014 r. w Brazylii sędziowie najprawdopodobniej będą

mogli korzystać z "Goal-Line Technology”. .

Czym jest Goal Line Technology. Jest to system, mający na celu

stwierdzenie, czy uderzona piłka w danym momencie przekroczyła

linię bramkową, czy też nie. Jak na razie FIFA zaproponowała dwa

systemy. Mianowicie Hawk-Eye (stosowany obecnie m.in. podczas

turniejów tenisowych) oraz Cairos GLT System. Oba mają podobne

zadanie, lecz ich działanie jest odmienne. .

Wszystko zaczęło się w miejscu, gdzie powstał ten piękny sport, a

więc w Anglii. Rozmowy na ten temat został zapoczątkowany w 2005

roku, po meczu Manchesteru United z Tottenhamem Londyn.

Kontrowersje wówczas wywołał strzał z 45 metrów Portugalczyk

Pedro Mendesa. Ówczesny golkiper Czerwonych Diabłów, Roy

Carroll źle chwycił futbolówkę, a ta wyskoczywszy mu z rękawic

wpadła do siatki. Chcąc naprawić ten błąd, bramkarz po chwili

wyrzucił piłkę z bramki. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji gol

powinien być ewidentny, lecz ani arbiter główny, ani tym bardziej

sędzia liniowy takiej decyzji nie podjęli. W odpowiedzi na ten

incydent, FIFA postanowiła przetestować pierwszy system Goal-line

Technology skonstruowany przez Adidasa. Technologia ta została

przetestowana podczas MŚ U-17 2007 w Peru. Testy podczas tego

turnieju szef FIFA, Sepp Blatter podsumował tak: - Robiliśmy testy

na MŚ U-17 w Peru, ale nie dostaliśmy jednoznacznych dowodów.

Dlatego też, będziemy nadal przeprowadzać testy w mniejszych

turniejach w 2007 roku. Do kolejnych prób jednak nie doszło i w rok

później Szwajcar odrzucił ten system, twierdząc jest on dokładny

jedynie w 95%. .

Kolejnym przypadek, w którym nie uznano przekroczenia piłki przez

linię bramkową miał miejsce w sierpniu 2009 roku podczas ligowej

potyczki Crystal Palace z Bristol City. W marcu 2010 roku, FIFA po

raz kolejny poddała pod głosowanie sprawę wprowadzenia systemu i

po raz kolejny zakończyło się ono wynikiem negatywnym. W

niedawnym sondażu, w którym udział wzięło 48 kapitanów klubów

Ligi Europejskiej, 90% z nich opowiedziało się za wprowadzeniem

Goal-line Technology. .

Najpoważniejszym przypadkiem, w którym to gol nie został uznany,

był strzał Franka Lamparda w meczu Niemcy vs Anglia podczas MŚ

2010 w RPA. Sytuacja wywołała tak dużą burzą w mediach, że Sepp

Blatter podjął decyzję o wznowieniu rozmów na temat Goal-line

Technology. Póki co Szwajcar obiecał, że w marcu tego roku

ogłoszone zostaną wyniki pierwszej fazy testów, a w lipcu ma zapaść

ostateczna decyzja. .

Kilkanaście dni po wypowiedzi Seppa Blattera dla El Mundo

Deportivo, głos w sprawie Goal-line Technology postanowił zabrać

także legenda niemieckiego futbolu, Franz Beckenbauer. Niemiec

uważa, że technologia ta może zniszczyć ludzki wymiar piłki nożnej.

W wywiadzie dla SkySports w zamian zaproponował korzystanie z

usług dwóch dodatkowych sędziów pracujących przy liniach

bramkowych. Wcześniej pomysł ten wprowadziła UEFA.

Cóż, co raz wielkimi krokami zbliża się koniec panowania w FIFA

Seppa Blattera. Szwajcar zapewne chciałby być zapamiętany przez

kibiców, współpracowników, a także przez inne osoby związane z

piłką nożną z jak najlepszej strony. By tak się stało, trzeba zrobić

pewne kroki. Jednakże w tym momencie trzeba zadać pytanie, czy

wprowadzenie Goal-line Technology przybędzie mu więcej przyjaciół

czy też wrogów. .

domi

11

Page 14: Magazyn FC-Porto.pl 9

Udinese ubiegło Porto w staraniach o zdolnego bramkarza

Tej zimy jednym z najbardziej rozchwytywanych graczy z

polskiej ekstraklasy był młody bramkarz Lechii Gdańsk,

Wojciech Pawłowski. Interesowały się nim największe

kluby europejskie. .

-Daliśmy nasze pełnomocnictwa dla agentów, którzy

współpracują z największymi klubami Hiszpanii czy

Portugalii, a także działają na trenie Wysp Brytyjskich i

Niemiec. Kandydatura Pawłowskiego trafiła m.in. do: Celticu

Glasgow, Wolfsburga, Manchester City czy Porto. W tym

ostatnim klubie przygotowywano dla bramkarza zaproszenie

na testy - mówi przedstawiciel dotychczasowej agencji

menedżerskiej Pawłowskiego. .

Gdy pojawiła się informacja, że Pawłowski podpisał wstępną

umowę agent młodego bramkarza poinformował media, że

gdyby jednak coś poszło nie tak z włoskim klubem Udinese

Calcio to chętnie sprawdzi go mistrz Portugalii, FC Porto.

Portugalczycy przygotowywali już nawet zaproszenie na testy

dla młodego lechisty. Ubiegło ich Udinese. Po otrzymaniu

zaproszenia na testy Pawłowski pojechał do Włoch i spodobał

się na tyle, że Udinese postanowiło go sprowadzić. Sam

zawodnik podpisał jednak umowę wstępną i w tym momencie

żadne inne oferty go nie interesują. Kilka dni później w

mediach pojawiły się informacje, że Pawłowski Udinese

dogadało się z Lechią i sprawie odstępnego, a sam bramkarz

dołączy do nich po tym sezonie. Chociaż na razie trudno

dokładnie określić, gdzie będzie grał. Pawłowski był na testach

medycznych we włoskim Udinese Calcio i z tym klubem

podpisał wstępną umowę. Tymczasem formalnie Lechia

zawarła umowę z Granadą CF, która występuje w hiszpańskiej

Primera Division. A Udinese i Granadę łączy osoba Gino

Pozzo, który jest właścicielem obu klubów. Kwota transferu jest

owiana tajemnicą, ale mówi się, że Lechia otrzyma 600-700

tysięcy euro. I to nie będzie koniec, bowiem w umowie

transferowej zostały zawarte dodatkowe klauzule. Gdański klub

ma otrzymać bonus kiedy Pawłowski zadebiutuje w pierwszym

składzie nowego zespołu oraz po rozegraniu określonej liczby

spotkań. I dla ważności tej umowy nie ma znaczenia, czy

będzie występował w Udinese, czy też w Granadzie. Lechia ma

też dostać 10 procent od kwoty kolejnego transferu

Pawłowskiego. .

Jak widać FC Porto chciało sprawdzić młodego polskiego

bramkarza, lecz nie było tak zdeterminowane jak włoskie

Udinese. W barwach portugalskiego zespołu do tej pory

występowało trzech polskich bramkarzy: Józef Młynarczyk,

który grał w latach 1986-89, Andrzej Woźniak (1996-97) i

Paweł Kieszek, który obecnie jest wypożyczony do Rody

Kerkrade. W Porto jest od sezonu 2010/11. .

umbro122

12

Page 15: Magazyn FC-Porto.pl 9

Największe klasyki świata - piękny spektakl czy kabaret?

W życiu każdego kibica piłkarskiego jest taki czas, kiedy

nieustannie czeka się na najważniejszy mecz sezonu, a kto

wie czy nawet nie roku. Piękne bramki, wypełnione stadiony,

reporterzy nie opuszczający piłkarzy nawet na krok, to

wszystko sprawia, że każdy z chęcią obserwuje takie

widowisko.

Za największy klasyk na świecie uważa się powszechnie Gran

Derbi, w którym to za każdym razem spotykają się te same

zespoły, czyli FC Barcelona i Real Madryt. Jedyne co ulega

zmianie, to miejsce zmagań obu ekip. Pojedynki te zasłużyły

sobie na miano najlepszych, ponieważ spotykają się w nim dwie

najbardziej utytułowane drużyny w Hiszpanii, a kto wie czy

nawet nie na świecie. Tego wieczora przekraczane są wszystkie

granice. Zaczynając od frekwencji, po ceny biletów, a

skończywszy na ilości widzów przed telewizorami. Jednak takie

mecze jak te oprócz dobrej strony, mają także tę gorszą. Liczne

skandale, brutalne faule czy pomyłki sędziów sprawiają, że

widowisko znacząco cierpi. .

W innych krajach sytuacja jest nieco inna. Najstarsze derby

świata, czyli Old Firm pomiędzy Celtikiem i Rangers, może nie

są tak atrakcyjnym kąskiem dla zagranicznych telewizji, jednak

w Szkocji panuje iście wybuchowa atmosfera. Z góry już

wiadomo, kto będzie walczył o mistrzostwo w Szkocji, jednak to

co każdego zastanawia, to kolejność. Póki co, na czele znajdują

się Celtowie, których barwy reprezentują dwaj Polacy - Łukasz

Załuska i Paweł Brożek. .

W Anglii mecze najważniejszych drużyn w kraju, określa się

mianem „bitew o Anglię”. Ostatnio na takie miano zasługiwał

mecz, pomiędzy Chelsea a Manchesterem United. Ten kto nie

oglądał niech żałuje, a ten co obejrzał pewnie został pozbawiony

części swoich paznokci. Ostatecznie padł remis 3:3, ale gonitwa

Czerwonych Diabłów naprawdę godna pochwały.

We Francji najbardziej medialnym spotkaniem jest pojedynek PSG

z Marsylią. W ostatniej batalii, zwycięsko wyszli Marsylczycy

aplikując paryżanom trzy gola, a samemu nie tracąc żadnego.

Włosi natomiast mają do wyboru trochę więcej spotkań, jednak i

tak uwagę wszystkich przykuwają derby Mediolanu, gdzie oprócz

mody, króluje też piłka. Niemcy z kolei cieszą się pojedynkami

Borussii Dortmund z Bayernem, a w Portugalii każdy z

zamiłowaniem oczekuje na hit Porto vs Benfica.

Poza kontynentem europejskim również mają miejsce takie

widowiska. W Argentynie słupki oglądalności podbija starcie

dwóch najstarszych klubów, mianowicie River Plate z Boca

Juniors. W Egipcie, kraju Faraonów meczem wybijającym się

ponad wszystkie jest pojedynek Al-Ahly z Zamalekiem. W Iranie,

kraju gdzie piłka nożna nie jest jakoś szczególnie rozwinięta,

największe zainteresowanie wzbudzają mecze Sepahanu z

Persepolis. Bywa czasami, że największy stadion w kraju - Azadi,

który ma pojemność 90 tysięcy, zapełnia się w 100 tysiącach

widzów! Republika Południowej Afryki, gdzie dwa lata temu gościł

Mundial, serca kibiców rozgrzewają spotkania Kaizer Cheifs z

Orlando Pirates. Co prawda obie drużyny jak na razie nie

zdecydowały się na przeniesienie widowiska do mogącego

pomieścić 94 tysiące widzów Soccer City, lecz są takie plany by w

przyszłości to zmienić. .

Wymienione mecze są z gatunku tych, które w danym kraju trzeba

obejrzeć. Czasami bywa jednak, że wspaniałe widowisko zamienia

się w teatrzyk, gdzie główni bohaterowie zamiast dawać popis

swojego talentu, po prostu walą głową w mur. Tłumacząc to na

język piłkarski znaczy to, że zamiast pięknych goli, wspaniałych

dryblingów oglądamy jedynie pustą kopaninę i przewracanie się w

polu karnym. Piękny spektakl czy też kabaret zależy przede

wszystkim od piłkarzy, a ci otrzymując nie rzadko ogromne pensje,

często zapominają za co im się tak naprawdę płaci.

domi

13

Page 16: Magazyn FC-Porto.pl 9

Piłkarski monopol?

Gdy spojrzymy na obecny kształt piłki nożnej, a na ten z

czasów jej początków, to zauważymy diametralną odmianę.

W dużej mierze w sensie pozytywnym, bowiem dla

przykładu mistrzostwa świata rywalizują pod względem

oglądalności z Igrzyskami Olimpijskimi czy finałem

SuperBowl. Jednak jak to zwykle bywa, każda rzecz ma swoje

zalety, jak i zalety. Ważne jest to, aby te pierwsze przewyższały

te drugie. .

Coraz większe grono ludzi uważa, że futbol ostatnimi laty stał

się zbyt skomercjalizowany. Gwiazdy sprowadzane za krocie i

za tyleż samo sprzedawane, ogromne gaże itd., na pewno nie

poprawiają wizerunku tego sportu, a wręcz przeciwnie. Można

sądzić, że wpływ na to miało m.in. rebranding Pucharu Europy

na Ligę Mistrzów. Pewnie nie wszyscy wiedzą, ale to właśnie

wraz ze zmianą nazwy rozgrywek, praktycznie z dnia na dzień

okazało się, że to właśnie gra w klubie stała się ważniejsza od

reprezentacji. Ponadto do świata piłki klubowej wkroczyły

ogromne pieniądze, nie tylko z tytułu praw telewizyjnych, ale

również tzw. match day'u, czy z kontraktów sponsorskich.

Gdy kilka lat temu zapytałeś się małego chłopca ganiającego za

piłkę, w jakim klubie chciałby grać, większość wskazałaby

Real Madryt. Obecnie ten trend się zmienił. Już nie Real, a

Barcelona wiedzie prym w marzeniach małych piłkarzy.

Również obraz piłkarskiego idola uległ zmianie. Większość

dzieciaków opowiada się za tym, że w przyszłości chcą być

tacy jak Lionel Messi. Ostatnimi laty FC Barcelona rozwinęła

się diametralnie. Poza dużą ilością trofeów zdobytych w

przeciągu kilku lat, klub przy tym niesamowicie urósł

marketingowo. Dla przykładu organizacja non-profit Qatar

Foundation, która widnieje na koszulkach Dumy Katalonii 10

grudnia 2010 roku, podpisała z hiszpańskim klubem kontrakt

sponsorski, na mocy którego Barca w ciągu pięć lat otrzyma

nawet 170 milionów euro!

Za najlepszy przykład na to, jak wielkimi pieniędzmi obraca się w

piłce nożnej, może posłużyć niedawno opublikowany ranking

najbogatszych klubów piłkarskich na świecie sporządzony przez

Deloitte. Wedle tego zestawienie, sezon 2010/11 z największym

przychodem zakończył Real Madryt. Królewscy zarobili w

ubiegłym sezonie, uwaga… aż 479,5 mln euro!. Na drugim

miejscu plasuje się Barcelona z wynikiem 450,7 mln euro.

Podium zamyka Manchester United z bilansem 367 mln euro.

Nie dziwi też fakt, że na wielkie kluby chrapkę mają bogaci

właściciele z Rosji, Stanów Zjednoczonych, ale przede wszystkim

z Bliskiego Wschodu. Wydaje, że przypadki, kiedy to kluby będą

miały zagranicznych, o wiele bogatszym właścicieli, prędzej czy

później będzie rozwijał się w niesamowitym tempie. W Portugalii,

pojawiają się nawet pogłoski mówiące o tym, że zadłużony po

uszy Sporting Lizbona miałby w niedalekim czasie przejąć

rosyjski multimiliarder Michaił Prochorov. Rosjanin co prawda

doświadczenia w prowadzenie klubu piłkarskiego praktycznie nie

ma, a warto dodać, że od 11 maja 2010 roku jest właścicielem

klubu NBA - New Yersey Nets. Od nowego sezonu drużyna ta

zamieni halę Prudencial Center w Newark na Barclays Center w

Brooklynie. Wracając jednak do Sportingu to pomysł przejęcia

przez Prochorova wydaje się być ciekawą wizją, jednak może ona

zostać pogrzebana w wyniku jednego wydarzenia. Chodzi o

przyszłe wybory prezydenckie w Rosji. W jednym z wywiadów,

Prochorov przyrzekł, że jeżeli zostanie prezydentem wówczas

większość majątku przeznaczy na cele charytatywne, a dla siebie

zostawi jedynie 1 mld $. .

Na dzień dzisiejszy każdy klub na świecie marzy o dogonieniu,

wydaje się być niedoścignionej FC Barcelony. By cel ten stał się

rzeczywistością, niestety potrzebne są pieniądze. Czy aby to

spełnić, warto narażać klub na sprzedaż, lub co gorsze na

zaciąganie kredytów? .

domi

14

Page 17: Magazyn FC-Porto.pl 9

To wszystko co przygotowaliśmy dla Was w tym numerze.

Dziękujemy za uwagę i do zobaczenia!

Redakcja FC-Porto.pl