Magazyn 10 mitow

18
na temat sprzedaży CZĘŚĆ 1 Sprzedaż jest pełna nonsensów i półprawd. Umiejętności przekazuje się tu wedle zasady mistrz-uczeń, a jedne badania przeczą drugim. Stąd wiele praktycznych wskazówek to niedorzeczności, które stały się mantrą szefów sprzedaży, trenerów i samych sprzedawców. Szkoda, bo gdyby się nad nimi zastanowić, można by poprawić wyniki sprzedaży, wkładając w nie często mniej wysiłku, niż obecnie. AUTOR: MICHAŁ GÓRNY Door.com.pl

description

 

Transcript of Magazyn 10 mitow

Page 1: Magazyn 10 mitow

na tematsprzedaży

CZĘŚĆ 1

Sprzedaż jest pełna nonsensów i półprawd. Umiejętności przekazuje się tu wedle zasady mistrz-uczeń, a jedne badania przeczą drugim. Stąd wiele praktycznych wskazówek to niedorzeczności, które stały się mantrą szefów sprzedaży, trenerów i samych sprzedawców. Szkoda, bo gdyby się nad nimi zastanowić, można by poprawić wyniki sprzedaży, wkładając w nie często mniej wysiłku, niż obecnie.

AUTOR: MICHAŁ GÓRNY Door.com.pl

Page 2: Magazyn 10 mitow

Mit nr 1Skoncentruj się

na swoich celach, a odniesiesz sukces

w sprzedaży

Mit nr 2Sprzedaż to prosta gra liczb – więcej wysiłku,

to więcej sprzedaży

Mit nr 3Trzeba mieć fajną,

krótką prezentację oferty - tzw. mowę

w windzie

Mit nr 4„My mamy

najlepszą jakość” i inne teksty...

Mit nr 5Wielkość w sprzedaży

to kwestia wrodzonego talentu

Page 3: Magazyn 10 mitow

Wstęp

Wśród wielu nonsensów funkcjonujących w sprzedaży, co najmniej 10 uważam za wyjątkowo szkodliwe. Chciałbym w tej serii artykułów rozprawić się z nimi po kolei oraz zaprosić do badania, które pozwoli raz na zawsze obalić nie-prawdziwe mity. Wcześniej jednak wyjaśnię, dlaczego ludzie tak obstają przy absurdach. W połowie lat 90., jako początkujący przedstawiciel medyczny, promowałem

wśród lekarzy nową metodę leczenia choroby wrzodowej, opartą na eliminacji bakterii znajdują-cych się w żołądku. Ci, którzy je odkryli, w 2005 r. dostali Nobla z medycyny, lecz w latach 90. wciąż pokutowało przekonanie, że w żołądku żywy organizm nie przeżyje, a choroba wrzodowa to wynik stresu i zaburzeń fizjologicznych. ▶

Page 4: Magazyn 10 mitow

Podczas jednej z moich pierwszych wizyt, u cenio-nego lekarza (dziś już pro-fesora), po przedstawieniu naukowych dowodów na rolę bakterii w rozwoju tej choroby, usłyszałem: „Panie kochany, już od kilku lat robię gastroskopię i żadnej, ale to żadnej bakterii tam na oczy nie widziałem, zatem to by było na tyle”. Te słowa mnie zaskoczyły: dobry lekarz, pracownik uczelni, przyzwyczajony do dowodzenia swoich racji w oparciu o badania nauko-we, tak bezceremonialnie kwestionuje twarde dane, ponieważ nie pasują do jego utrwalonych przekonań. Rzecz w tym, że bardzo trudno odrzucić nonsens, który stworzyliśmy lub nauczyliśmy się go od innych. Będziemy go bronić. Będzie wyznaczał kierunki naszych działań i wpływał na uzyski-wane rezultaty. Nasz mózg, jak słusznie zauważył Howard Gardner (autor Frames of Mind), jest jedynie narzędziem pomaga-jącym nam skutecznie prze-trwać w wymagającym śro-dowisku. Dla mojego klienta sprzed lat, wiedza wyniesio-na z uczelni i potwierdzana przez lata doświadczeń była wystarczająca, by radzić sobie w życiu. Wróćmy do 10 szkodliwych nonsensów sprzedaży, które

obserwowałem przez lata, jako handlowiec i szef sprze-daży, oraz jako konsultant i trener zespołów handlo-wych. Oto one: Skoncentruj się na swo-

ich celach, a odniesiesz sukces w sprzedaży.

Sprzedaż to prosta gra liczb – więcej wysiłku, to więcej sprzedaży.

Trzeba mieć fajną, krótką prezentację oferty - tzw. mowę w windzie.

„My mamy najlepszą jakość…” i inne „teksty” działają.

Wielkość w sprzedaży to kwestia wrodzonego talentu.

Każde kolejne doświad-czenie zwiększa kompe-tencje sprzedawcy.

W sprzedaży trzeba umieć improwizować.

„Lejek” rządzi. Sprzedawcę motywuje

głównie pieniądz. Utarte przekonania bran-

żowe, typu: ten rynek jest nasycony, nasi klien-ci nie kupują latem… itp.

Uważamy, że takie mądro-ści „jakoś działają”, choć może naukowcy by temu zaprzeczyli. Nadal wielu handlowców jest święcie przekonanych o sile dobrego zamknięcia czy niesamowitej roli pytań otwartych w roz-mowie handlowej.

Co z tego, że Neil Rackham wielokrotnie (35.000 obser-wacji, w ciągu 12 lat) udowod-nił, że zbyt duża skłonność do zamykania sprzedaży wręcz szkodzi wynikom (są o ok. 25% gorsze), a liczba pytań otwartych, zadanych w rozmowie, nie przekłada się na końcowy sukces. Niestety, przekonania lubią się utrwalać, a to, co im zaprze-cza, jest często odrzucane. Jednocześnie, w każdym dziale sprzedaży jego szef stoi przed wyzwaniem: jak zarobić więcej (wyższe plany) za mniej, bądź za tyle samo, co w minionym roku, kwar-tale, miesiącu. Żeby działać efektywniej, najpierw trzeba zweryfikować przekonania panujące w zespole, zaczy-nając od szefa. Czy tkwią tam zakorzenione nonsensy, które ograniczają potencjał ludzi i rynku? Dobra wiadomość jest taka, że choć nonsensowne prze-konania wrastają czasem głęboko, można je zmienić. Nasz profesor medycyny nie ma dziś żadnych wątpliwości, co do roli inkryminowanych bakterii. W przypadku działu handlo-wego, warto odwołać się do badania, by zweryfikować konkretne niedorzeczności. Otworzy to drogę do zmiany myślenia i szukania najlep-szych praktyk sprzedażo-wych. ▪

Zapraszamy do udziału w badaniu „Polski Benchmark Sprzedażowy” http://www.door.com.pl/formularz/badanie alibus.

Page 5: Magazyn 10 mitow

Mity...

Page 6: Magazyn 10 mitow

1 SKONCENTRUJ SIĘ NA SWOICH CELACH, A ODNIESIESZ SUKCES W SPRZEDAŻY

Zadziwiające, jak często sposób działania zespołów handlowych niszczy zaufanie klientów i w konsekwencji utrudnia realizację celów sprzedażowych. Od kilkuna-stu lat przyglądam się, jako menedżer, coach i trener temu, jak przedstawiciele setek firm z różnych branż prowadzą rozmowy z klienta-mi i kształtują z nimi relacje. Obserwuję przy pracy han-dlowców oraz ich szefów. Dostrzegam, że podczas tak zwanego „coachingu w terenie” menedżerowie nie poświęcają rozmowie o klien-tach, ich celach, metodach działania, potrzebach itp. więcej niż 16% czasu. Mimo, że firmy deklarują na swoich stronach internetowych, że to klient jest w centrum ich uwagi, zatrudnieni przez nich menedżerowie sprze-daży interesują się przede wszystkim własnymi celami, problemami, procedurami w pracy, relacjami z klientami wewnętrznymi itp. Eksperci od lat powtarzają, że kluczem do skutecznej

sprzedaży jest koncentracja na celach klienta. Kłopot w tym, że praktyka wciąż odbiega od założeń.Trudno się spodziewać, że handlowcy po coachingu, przestawią się w rozmowie z klientem na jego potrzeby i cele, gdy w uszach jeszcze brzmi: „stary, musisz podcią-gnąć wynik” albo „idzie nieźle, będzie bonus”. Co ciekawe, często padają słowa szefa,

w coachingowej atmosferze zaskakujące: „nie wiem, jak to zrobisz, ale wynik musi być”.Paradoks wszelkich relacji międzyludzkich polega na tym, że im bardziej starasz się poznać i zaspokoić cele drugiej strony, tym łatwiej jest ci osiągnąć twoje własne. Skąd zatem taka rozbieżność między marketingowymi deklaracjami, a praktyką sprzedaży?

Page 7: Magazyn 10 mitow

Moim zdaniem, szefowie zakładają, że wystarczy rozmawiać z handlowca-mi o tym, co jest dla nich szczególnie ważne, co wpływa na ich motywację i co najlepiej znają i rozu-mieją – czyli o celach sprze-dażowych. Takie myślenie przekłada się na planowanie i realizację. Budżetowanie zamienia się w koncert życzeń i twarde negocjacje między działami. Potrze-by klienta nie są punktem odniesienia, a co najwyżej argumentem, którym wali się w oponenta jak cepem.Na poziomie taktycznym, kluczowe prezentacje doty-czą liczb ważnych dla organi-zacji. Czasem wspomina się o satysfakcji klienta (nawet mierzonej), ale częściej po to, by zadbać o swoje liczby (premie itp.).To wszystko przekłada się, niestety, na rozmowę między handlowcem, a klientem. Z perspektywy handlowca, celem spotkania jest „zrobić swoje liczby”. I to jak najszyb-ciej. Zadaje więc klientowi

pytania w taki sposób, by uzyskać jedyną odpowiedź: „tak, biorę”. Gdy pojawiają się informacje utrudniające reali-zację tego celu, po prostu ich nie słyszy. Jeżeli to nie przyno-si rezultatu, zaczyna jeszcze bardziej naciskać („wciskać”) i koło się zamyka. W takich wa-runkach, klient raczej nie zaufa handlowcowi, nie otworzy się, nie pozwoli poznać swoich prawdziwych celów, potrzeb i możliwości. A przecież to pomogłoby sprzedawcy przy-gotować bardziej skuteczną ofertę.Charles Green, w swojej książce „The Trusted Advi-sor”, sprowadził to właśnie do kwestii zaufania (zdo-bytego, dzięki nastawieniu na klienta). Zaproponował ciekawy wzór: nasza Rze-telność, pomnożona przez Wiarygodność i pewien rodzaj Intymności, dzieli się przez zorientwanie naszych działań na samych siebie. Nie trzeba wielkiej wy-obraźni, by zauważyć, że im mniej takiej orientacji, tym lepiej. ▪

Z wykształcenia lekarz medycyny, jest współauto-rem szkoleń przygotowanych specjalnie dla firm działających w branży medycznej. Członek Business Processes Manage-ment Group, posiada dyplom MBA. Prowadzi firmę z branży farmaceutycznej.

Z DOOR Group związany jest od 12 lat. Ma za sobą bogate doświadczenie jako handlo-wiec i szef sprzedaży, które bardzo sobie ceni w pracy trenera i konsultanta. Pro-wadził zakrojone na szeroką skalę programy szkoleniowe dla wielkich firm, ale jest też konsultantem w projekcie „European Dynamic Salesman” - tworzenie paneuropejskiej platformy e-learningowej dla MSP.

Prowadził szkolenia dla takich firm jak m.in. Deloitte Polska, Impel S.A., Hiestand Polska, Roche Polska, KRUK SA , Unipharm, Kimball Electronics, Kulczyk Tradex Tovares Sp. z o.o., C&C Partners Telecom, Konica Polska.

Jest również konsultantem we FranklinCovey, gdzie zajmuje się budowaniem efektywno-ści menedżerów i zespołów pracowniczych

autorMichał GórnyProject Manager i trener w DOOR Group oraz prywatny przedsiębiorca

Page 8: Magazyn 10 mitow

2SPRZEDAŻ TO PROSTA

GRA LICZB – WIĘCEJ WYSIŁKU, TO WIĘCEJ

SPRZEDAŻY

1 Dane pochodzą z raportu „CSO Insight 2013”. Podobną wartość, około 50 proc.,

przyjmuje analogiczny wskaźnik w badaniu „Polski Benchmark Sprzedażowy 2013”

realizowanym przez DOOR Group.

43% – tyle średnio wyniósł w minionym roku odsetek zrealizowanych transakcji, które zapowiadały się w tzw. lejku sprzedaży1. To mniej, niż prawdopodobieństwo wyrzucenia orła lub reszki. Czyżby, bez względu na starania, ten wynik był i tak do osiągnięcia? A może w tym roku nic nie robić, to szanse na udaną sprzedaż będą lepsze? Na pewno nie warto robić jeszcze więcej. Może nawet mniej, za to koniecznie inaczej.

Page 9: Magazyn 10 mitow

Jeśli weźmie się pod uwagę ogromny wysiłek, jaki włożyli menedżerowie sprzedaży i sami handlowcy, a także koszty, jakie poniosły ich or-ganizacje, 43% rezultat jest jeszcze mniej imponujący.Co gorsza, na pytanie, co z tym wynikiem zrobić, naj-częstsza odpowiedź brzmi: „Musimy się bardziej przyło-żyć”. W praktyce oznacza to: „Musimy robić więcej tego, co dotychczas”. Czyli więcej nowych klientów, telefonów, wizyt, ofert, handlowców itp. Prosta wiara w magię liczb. Będziemy generować więcej okazji.Temu rozumowaniu z po-zoru nic nie brakuje. Poza uwzględnieniem najważniej-szego czynnika, jakim jest czas. A dlaczego najważ-niejszego? Bo nie da się go zmienić, np. wydłużyć. Zgod-nie z wiarą w magię liczb, będzie się robić więcej tego samego, w tym samym, co poprzednio, czasie. To jednak spowoduje spadek jakości podejmowanych działań i w konsekwencji – jeszcze gorsze wyniki.Pewnym usprawiedliwieniem części menedżerów sprze-daży jest to, że bardzo mało wiedzą o tym, jak naprawdę kupują ich potencjalni klienci. Dlatego nie potrafią wskazać w procesie sprzedaży miejsc, gdzie generuje się wartość oczekiwaną przez klienta, ani nie potrafią opisać, jak to się odbywa. Nie chodzi o opis

sekwencji działań (telefon do klienta, pierwsza wizyta, druga, złożenie oferty itd.). Chodzi o metody prowadze-nia tych działań przez sprze-dawców (klucz, według któ-rego zadają pytania, długość rozmowy, wsparcie procesu decyzyjnego klienta, umie-jętne odkrywanie zagrożeń, jakie mogą stanąć na drodze do transakcji i radzenie sobie z nimi, itp.). Rzecz bowiem nie w tym, że kontaktujemy się z klientem i wpisujemy dane do systemu CRM, ale w tym, co robimy podczas tych kontaktów, aby doprowadzić do kolejnych decyzji, które ostatecznie spowodują za-kup. Często nie wiemy, co się dzieje w środku „lejka”, za to widzimy, że za mało daje się z niego „wycisnąć”. Najpro-ściej uznać, że trzeba wrzucić więcej, żeby na końcu więcej uzyskać.Znacznie rzadziej menedże-rowie podejmują wysiłek, by gruntownie zmienić metodę, wedle której ich podwładni prowadzą sprzedaż.Przeanalizujmy to na przy-kładzie. Sprzedawcom (i ich menedżerom) zależy, by proces decyzyjny klienta był możliwie krótki, a praw-dopodobieństwo sprzeda-ży - możliwie wysokie. Gdy proces ten niepokojąco się wydłuża, przez co maleją szanse na sukces, tradycyjne rady są takie: „Musisz czę-ściej odwiedzać tego klienta”, „Trzeba dotrzeć do najważ-

niejszych decydentów”, „Trzeba ich przycisnąć” (co często zamienia się w „przy-ciskanie” własnej marży) itp. Może jednak warto przeanalizować poszcze-gólne elementy rozmów prowadzonych dotychczas z klientem. Bo często okazuje się, że przyczyna opóźnień jest po stronie sprzedawcy, który zadał o jedno pytanie za dużo. To dotyczy choćby pytań typu „dlaczego”, np. „Co jest przy-czyną, że macie Państwo takie potrzeby?”. Można je zadać, przygotowując rozwiązanie, ale w procesie sprzedaży jest przedwczesne, a wręcz spowalnia decyzje klienta. Bo gdy ten sobie na nie odpowie, zanim my (i on) dowiemy się, czy problem jest na tyle po-ważny, by warto było płacić za jego rozwiązanie, jeste-śmy, jako potencjalni sprze-dawcy, na straconej pozycji. Mogą się bowiem spełnić dwa scenariusze: klient wie już, jak rozwiązać

problem (bo zna przyczynę) i zrobi to sam (co zawsze wchodzi w grę), albo rozpi-sze przetarg, skazując nas na walkę za pomocą ceny;

klient nie zna odpowiedzi na to pytanie, a nie zaryzykuje, bez zrozumienia swojej sytuacji.

W każdym wypadku, cykl sprzedaży się wydłuża, a prawdopodobieństwo suk-cesu maleje. Wygrana zależeć będzie nie od liczby kontak-tów, ale od jakości rozmowy. ▶

Page 10: Magazyn 10 mitow

Może więc lepiej, by mene-dżerowie sprzedaży zwięk-szali nie tyle wydajność (wię-cej) ile efektywność (inaczej i lepiej) pracy działu handlo-wego. Do tego na początku trzeba się bardziej przyłożyć, za to potem wyniki są dużo lepsze. Oto, co warto zrobić: Poznaj sposób, w jaki kupu-

ją twoi klienci i staraj się go zrozumieć. Jakiej wartości szukają? Jak podejmują decyzje (kto i według jakich kryteriów)?

Przyjrzyj się codziennej aktywności swoich sprze-dawców i zadaj pytanie: „Jaka jest nasza metoda sprzedaży, gdzie i jak generujemy wartość dla klienta, na tyle dużą, że jest on gotów podejmować kolejne decyzje?” Porów-naj pracę tych najlepszych i tych z końca listy. Ci pierwsi robią coś, co czyni ich najlepszymi? Co to jest? Jakie zachowania czynią ich skutecznymi?

Warto też pamiętać, że to, co czyniło „mistrzem” w jednej branży czy niszy rynkowej, nie gwarantuje sukcesu w innej.

Gdy już zrozumiesz waszą efektywną metodę, naucz jej swoich ludzi i konse-kwentnie wspieraj pożą-dane zmiany zachowań. Skorzystaj też z podpowie-dzi, jakie daje rynek. Znaj-dziesz tam sporo spraw-dzonych metod sprzedaży. Tylko mądrze wybierz. ▪

Page 11: Magazyn 10 mitow

3 TRZEBA MIEĆ FAJNĄ, KRÓTKĄ PREZENTACJĘ OFERTY - TZW. MOWĘ W WINDZIE

Ta zwodnicza idea jest wyjąt-kowo szeroko rozpowszech-niona w całej organizacji i jest można powiedzieć taką podwójną pułapką. Dotyczy bowiem nie tylko niektórych szefów sprzedaży, ale też działu marketingu, product managerów czy nawet zarzą-du. Mami swoją prostotą sta-jąc się w oczach wyznawców, zarówno kluczem do sukcesu jak i z pozoru racjonalną wy-mówką w przypadku porażki. Wiedza o produkcie czy usłu-dze, bo o tym tu mowa, zawar-ta w dobrej jego prezentacji, czy ulotce staje się niekiedy takim fetyszem organizacji handlowej. Tylko po co?Ponad trzy dekady temu jedna z firm sprzedających zaawansowane technologie biurowe przeprowadziła ciekawy eksperyment. Jedną grupę sprzedawców wypo-sażyła w gruntowną wiedzę na temat technik sprzedaży i wiedzę o produkcie. Rów-nolegle inną grupę przygo-towano pod kątem technik sprzedaży i poskąpiono im informacji o ofercie. Otrzy-

mali jej tylko tyle, by w ogóle wiedzieli z czym mają do czynienia. Po kilku miesią-cach porównano wyniki obu grup i tu zaskoczenie - druga grupa była o 33% lepsza od pierwszej. Ta różnica jest na tyle duża, że można wykal-kulować inne zmienne i wciąż postawić udokumentowaną tezę: wiedza o produkcie w jakiś sposób przeszkadza w sprzedaży.Od tego czasu ukazało sie już kilka badań potwierdza-jących tą tezę (dotyczyły one usług finansowych, IT, logi-styki, FMCG, farmacji itp.), a jednak wysiłek wielu firm nadal koncentruje się wokół możliwie najlepszego przy-gotowania sprzedawców pod kątem wiedzy produktowej. Według badania BKL (Bada-nie Kapitału Ludzkiego) pro-wadzonego w Polsce w 2011 roku, można wywnioskować, że około 15% sprzedawców uczestniczy w szkoleniach z technik sprzedaży i prawie 90% otrzymuje szkolenia z produktu. Jakaś część tzw. wewnętrznych szkoleń

sprzedażowych, które mają doskonalić techniki pracy z klientem, jest tak skażona perspektywą produktu, że de facto utrudnia sprzedawcom dostarczanie wyników.Jest jeszcze jeden wymiar tego przekonania o cudownej mocy wiedzy produktowej. Otóż gdy nie ma wyników (może właśnie z powodu przesycenia informacjami o produkcie), często spraw-dza się właśnie tą wiedzę sprzedawców. W konsekwen-cji, gdy rezultaty testów są niezadowalające, rozwią-zaniem jakiego chwytają się zdesperowani szefowie jest dostarczenie jeszcze większej porcji cech i zalet produktu. Najlepiej w formie jeszcze lepszej, atrakcyjniej-szej prezentacji na tablecie.Cały ten galimatias, wynika z niezrozumienia jak ludzie kupują. Sprzedaż to de facto asystowanie, katalizowanie procesu zmiany w świadomo-ści klienta. To klient kupuje (po-dejmuje decyzje), a nie sprze-dawca sprzedaje. Być może swoisty skrót myślowy ▶

Page 12: Magazyn 10 mitow
Page 13: Magazyn 10 mitow

- „idę coś sprzedać” - jest ro-zumiany zbyt dosłownie - bo by zwiększyć szanse sprze-daży trzeba stwierdzić - „idę pomóc klientowi coś kupić”. Ta różnica niesie ze sobą istotne konsekwencje. Zaczynamy się zastana-wiać, nie dlaczego my mie-libyśmy kupić nasz produkt (bo przecież jest taki fajny i głęboko w niego wierzymy po szkoleniu produktowym), ile jaką wartość może on mieć dla klienta. To drugie da się ustalić tylko wówczas gdy szczerze wysłuchamy kupującego. To zachowanie samoistnie pojawiło się w grupie handlowców przy-gotowanej tylko z technik sprzedaży, a opisanej wyżej. Nie mając wiele do powiedze-nia o produkcie, po prostu pytali i słuchali. Klient odpo-wiadając weryfikował swoje przekonania o rzeczywisto-ści i w końcu decydował się na zmianę, czyli zakup. Grupa sprzedawców wyposażona w wiedzę o produkcie (ulot-ki, prezentacje itp.) wyszła jednak z założenia, że skoro oni, inteligentni ludzie prze-konali się do produktu na szkoleniu, to trzeba po pro-stu takie szkolenie urządzić klientowi i po sprawie. A jak

nie zrozumie taki czy owaki, tym gorzej dla niego lub dla produktu.Takie przekonanie jest też często wspierane przez całą organizację i wydaje się pieniądze na doskonalenie oferty oraz kolejne szkolenia z cech i zalet. Nie jest moją intencją deprecjonować innowacyjnych usprawnień produktów czy usług oraz edukacyjnych działań marke-tingowych. To jest potrzebne by być krok do przodu przed konkurencją, unikać utowa-rowienia oferty, pozyskiwać nowe szanse sprzedaży. Warto jednak pamiętać, że ta wiedza może mocno prze-szkadzać, gdy trzeba usiąść naprzeciw klienta i pomóc mu w decyzji o kupnie. Współ-czesne technologie przesu-nęły ciężar informowania czy prowokowania status quo klientów w obszar działań marketingowych. Dyspropor-cja w dostępie do informacji, kiedyś preferująca sprze-dawcę (co przydawało mu pewnej wartości dodanej), dziś zanika. Wiedzą, która pomaga w sprzedaży, jest dziś zrozumienie rynku na którym operują potencjalni klienci, mechanizmów bizne-sowych itp.

Jako szef sprzedaży przyj-rzyj się zatem tej kwestii. Przyda się tu kilka poniżej podanych pytań: Jak wiele wysiłku wkła-

dacie jako organizacja, zespół handlowy w do-skonalenie wiedzy pro-duktowej i jej „nośników” (ulotek, prezentacji itp.), a ile w rozwijanie technik sprzedaży czy zrozumie-nie realiów rynkowych klienta - umiejętności potrzebnych do wspie-rania klienta w procesie zakupu? Czy narzędzia marketingowe dotyczące produktów nie dominują rozmowy sprzedawcy z klientem?

Ile razy prowadząc co-aching rozmawiałeś z handlowcem o tym jakim argumentem (cechą, zale-tą oferty) mógłby przeko-nać klienta, a jak często poświęcałeś tę rozmowę na doskonalenie technik pytania i słuchania?

Czy szkolenia odpowied-nio rozkładają akcenty - techniki rozmowy, zrozu-mienie biznesu klienta, a wiedza produktowa?

Jeśli coś Cię niepokoi, szybko to zmień. Z pożytkiem dla wyniku. ▪

Page 14: Magazyn 10 mitow

4 „MY MAMY NAJLEPSZĄ JAKOŚĆ” I INNE TEKSTY...

Zachęcam do małego testu. Weź kilka swoich ofert. Pod-mień w nich swoje logo oraz inne elementy jednoznacznie identyfikujące ofertę z Twoją firmą (nazwę produktu/usługi, adres itp.) na dane konkurencji. Czym się teraz różnią oba dokumenty - Two-ja „zmodyfikowana” oferta i konkurencji? Jeśli nie za-uważyłeś istotnych wyróżni-ków, masz kłopot. Bo jeśli Ty ich nie dostrzegasz, to tym bardziej klienci. Skoro nie do-strzegają różnic w treści, to jedynym elementem odmien-nym w ich mniemaniu jest cena. Gdy tylko cena istotnie odróżnia Twoją i konkuren-cyjne oferty, to po co klient miałby się z Tobą spotykać? Wyśle zapytanie ofertowe i ma problem z głowy.Rynek niestety pełen jest takich ofert. Specjaliści od marketingu tworzą takie generyczne komunikaty marketingowe: zapewnienia o najlepszej jakości, niepo-wtarzalnym doświadczeniu, gwarancji sukcesu itp. Zresz-tą trudno się spodziewać

by ktoś się przyznał, że jest tańszy bo ma gorszą jakość.Takie komunikaty bom-bardują nas bez przerwy, ze wszystkich stron. Nie należy się zatem dziwić, że nasza wrażliwość na nie uległa pewnemu stępieniu. Przykre doświadczenia, co do istotnych różnic między tymi obietnicami, a rzeczy-wistością dodatkowo nas uodporniły. Żyjemy w świecie klientów-sceptyków. Ba, jako specjaliści od marketingu, sprzedawcy i managerowie sprzedaży, sami sobie ich wyhodowaliśmy.I jeszcze ten paskudny Internet, gdzie na forach dyskusyjnych nikt nie szanuje naszej ciężkiej pracy i lekce-waży sobie naszą najwyższą jakość, wypisując niestwo-rzone rzeczy jak to zawiedli się na naszych usługach czy produktach. I ci klienci, któ-rzy to czytają... w to bardziej wierzą, niż w nasze solenne zapewnienia.Może zatem, aby się wyróż-nić i jednocześnie otworzyć się na wrażliwość sceptyków

warto przyjrzeć się zarówno treści jak i językowi swoich ofert.Dla przykładu porównajmy te dwa stwierdzenia:

Ta opcja inwestycyjna jest dostępna od razu, ale nie wymagana. Jest nieobowiązkowa. Jeśli nie chcesz z niej korzy-stać lub po prostu nie odpowiadają Ci nasze sugestie, zawsze mo-żesz wybrać inne usługi dodatkowe lub nawet całkowicie z nich zrezy-gnować.

Nie chcemy mówić Ci co masz robić ze swoimi pie-niędzmi, dlatego dajemy Ci wybór różnych usług, co czyni ofertę wyjątko-wo korzystną. Chcemy, bowiem możliwie najpeł-niej pomóc Ci zrozumieć dostępne opcje i tym sa-mym optymalnie wyko-rzystać zainwestowane środki.

Page 15: Magazyn 10 mitow

Oba zdania mówią o tym samym, oba brzmią racjo-nalnie, a jednak pierwsze jest przekonywujące, a tym samym zachęcające do kupna w 40%, a drugie jedynie w 15% przypadków.* Pierwsze z nich, pozbawione natrętnych obietnic, pod-kreślające wolność wyboru okazało się skuteczniejsze.Współczesne oferty powinny być: Spersonalizowane, to zna-czy wyraźnie podkreślające indywidualne korzyści dla klienta. Tego nie da się zrobić bez efektywnej rozmowy handlowej, stałego dialogu jaki prowadzi się z rynkiem, który pozwala poznać obec-ne problemy i antycypować przyszłe rezultaty. W tym sensie nie ma dwóch takich samych klientów, a funkcja „kopiuj/wklej” w trakcie pi-sania oferty jest narzędziem wygodnym... i jedynie zmniej-szającym jej skuteczność.Bezpośrednie - bez owijania w bawełnę, prosto tłumaczą-ce zawiłe kwestie, nie uni-kające trudnych zastrzeżeń,

jakie zgłasza klient. Nawet tych, które na pierwszy rzut oka stawiają nas w nieko-rzystnym świetle. Klient i tak będzie podejmował decyzje wprowadzając swoje wątpli-wości do rachunku zysków i strat. Możemy być jednak bardziej godni zaufania, nie ukrywając niczego. Zaufanie to przecież jeden z kluczo-wych elementów tego rów-nania. Zatem przyjrzyj się swoim ofertom. Zwróć szczególnie uwagę na: Ile w treści oferty jest

o Tobie (Twojej firmie, produktach/usługach), a ile o kliencie - czy klient

znajdzie w niej informacje pozwalające mu stwier-dzić, że jest to rozwiązanie dopasowane do niego personalnie (jako osoby czy firmy). Czyli, czy poza swoim logo, nazwiskiem i adresem znajdzie tam coś więcej o sobie.

Czy treść jest jasna, nie zachęcająca do sceptycz-nych komentarzy i podej-rzeń.

Rozważ prezentowanie oferty osobiście. Tak zawsze masz większe szanse, bo możesz wyja-śnić wszelkie wątpliwości, co ułatwi klientowi podję-cie decyzji. ▪

Jeśli będziemy nieprecyzyjni, klienci sami sobie dopowiedzą. Napiszemy, że:

Nasze produkty są najtrwalsze...

klient sobie dopowie...

Pewnie mają mniej usterek, ale jak już się zepsuje to koszty naprawy są większe

Te inwestycje mają gwarancje najwyższego zwrotu z kapitału.

Tak... o wielkie 1, 2 procenta więcej... w tym tygodniu

Page 16: Magazyn 10 mitow

5WIELKOŚĆ

W SPRZEDAŻY TO KWESTIA

WRODZONEGO TALENTU

Istnieje przeświadczenie, że aby poprawić sprzedaż w fir-mie trzeba zatrudnić lepszych, bardziej utalentowanych sprzedawców czy managerów sprzedaży. Uzupełniając vaca-

ty w zespole sprzedaży rozglądamy się za

sprzedawcami mogącymi po-chwalić się po-nadprzeciętnymi rezultatami, a na

stanowiska sales managerów awan-

sujemy najlepszych sprzedawców lub podku-

pujemy tych, co odnosili sukce-sy u konkurencji. A tu rozczaro-wanie....

Page 17: Magazyn 10 mitow

Przyczyną porażek w reali-zacji takich strategii są prze-konania, niepoparte niestety twardymi danymi, że:- talent jest rzeczą stałą nie-podlegającą zmianie, czyli, że są gorsi i lepsi- ludzi da się sensownie posor-tować w oparciu o ich zdolno-ści i kompetencje- wyniki organizacji, w wielu kwestiach, są prostą sumą wysiłku poszczególnych jej członków; tym, co się liczy jest to, co poszczególne osoby robią, a nie systemy, w których działająCo do pierwszego założenia, jest wiele opowieści czy to w sporcie czy w biznesie, o ludziach, którzy zmieniając zespoły, trenerów czy firmy albo pozytywnie zaskakiwały ponadprzeciętnymi wynikami (choć wcześniej ich nie miały), albo niezwykle rozczarowy-wały (choć poprzednio świę-ciły triumfy). Skoro, zatem są wyjątki to nie ma reguły. Talent to kwestia praktyki, mądrej praktykiTalent zależy w dużym stop-niu od tego jak jest rozwijany i stymulowany. Pewne cechy genetyczne są oczywiście istotne - nigdy w historii ko-szykówki nie było znanych gra-czy niższych niż 1,5 metra czy dżokejów wyższych niż 1,9 me-tra. Jednak naturalny (czytaj: wrodzony) talent to zdecydo-wanie przeceniana zdolność. Liczne badania, prowadzone

w różnych dziedzinach ludzkiej aktywności wskazują jedno-znacznie na efekt systema-tycznego wysiłku i ciągłego ćwiczenia umiejętności, który stoi za mierzalnym sukcesem. Badania Ericsson’a wykazały, że za każdym talentem (po-twierdzonym rezultatami) kryje się mniej więcej 10 lat codziennych ćwiczeń i syste-matycznej, celowej praktyki (deliberate practice) wspiera-nej częstym i wartościowym (pochodzącym od dobrego mi-strza) feed-backiem. Mało kto wie, że Tiger Woods rozpoczął grę w golfa w wieku 4, a naukę pod okiem uznanego trenera w wieku 6 lat. Ben Feldman, swego czasu sześciokrotny zwycięzca konkursu na naj-lepszego sprzedawcę w USA, zaczął odnosić sukcesy po około 8 latach praktyki. Przy okazji warto zauważyć, że był niski, mało przystojny, seplenił i cierpiał na agorafobie (nie przeszedł przez proces rekru-tacji i zatrudnił się jako wolny strzelec). W praktyce działów sprzedaży, za talent uważa się sprzedawców czy managerów, którzy w minionym roku, czy dwóch odnieśli ponadprzecięt-ny sukces. Cóż, spora różnica....To samo dotyczy całych zespołów. Doświadczenie wspólnej pracy i wzajemna wymiana wiedzy poprawia wyniki, co ciekawie wykazali Richard Hackman i Ralph Katz w swoich badaniach nad managerami w firmach. Wraz z upływem czasu usprawnia

się komunikacja, wzrasta wza-jemny szacunek, łatwiej doce-niać różnice będące podstawą synergicznych rozwiązań. Buduje się zaufanie, które jest ukrytą, choć kluczową zmien-ną modelującą wyniki. Uważaj na metodę oceny talentówZ tym sortowaniem ludzi, czyli wybieraniem najlepszych na przykład w procesie rekruta-cji też warto się zastanowić. Z wielu badań wynika, że poziom IQ jest najsilniej sko-relowanym czynnikiem prze-widującym wyniki w pracy. Ale ta korelacja to tylko około 0.4, czyli około 16% wpływa na ewentualny sukces. Pozostałe 84% przyczyn przyszłych wy-ników pozostaje nieznanych. Inne, stosowane w rekrutacji zmienne mają jeszcze mniej-szy współczynnik korelacji. Mierzenie zaś talentu poprzez rezultaty w poprzedniej pracy (z ostatniego roku, dwóch czy trzech) jest zwykłym błędem metodologicznym (zbyt dużo zmiennych, niezależnych od kompetencji sprzedawcy wpływa na wynik -trendy rynkowe, cena, jakość produk-tu, działania promocyjne itp.). Dodatkowo w subiektywnej ocenie talentów innych ludzi ulegamy często wielu błędom poznawczym, co do których psychologia ma listę twardych, naukowych dowodów, a biznes jeszcze grubszą kartotekę spektakularnych porażek.Jak wykazała profesor Uni-

Page 18: Magazyn 10 mitow

wersytetu Columbia Carol Dweck przekonanie o nie-zmienności swoich talentów ma też inną ciemną stronę. Prowadzi bowiem do zacho-wań skoncentrowanych raczej na podtrzymywaniu swoje-go dobrego samopoczucia oraz nieposzlakowanej opinii wśród współpracowników. Równolegle unika się sytuacji, w których mogę poprawić wyniki poprzez naukę i stawia-nie sobie nowych, większych wyzwań. Wszak w takich momentach mogą zdarzyć się porażki i dobra opinia będzie wystawiona na próbę.

Niedopasowane systemy zabijają talentyCzęstą (jak nie najczęstszą) przyczyną braku wyników tzw. talentów w nowej organizacji są systemy, w jakich mają wy-korzystać swoje zdolności. Dla sukcesu bowiem, dobry sys-tem (proces, metoda sprzeda-ży, sposoby wynagradzania, zarządzania zespołem itp.) jest często dużo ważniejszy niż kompetencje jego uczestni-ków. Niedocenianie systemów, w jakich działają ludzie i ich wpływu na wynik pracy wiąże

się z podstawowym błędem poznawczym opisanym precy-zyjnie przez Lee Rossa. Ludzie przypisują nadmierne znacze-nie indywidualnym cechom charakteru czy czynionym przez jednostkę wysiłkom. Nie zwracają koniecznej uwagi na środowisko, w jakim ta praca się odbywa, a tym samym pomijają w swoich kalkulacjach wpływ czynników niezależ-nych od ludzi, a modyfikują-cych wynik ich działań. Wynik sprzedaży jest między innymi pochodną sposobu, w jaki klient kupuje w danej branży. Inaczej kupuje się samochód czy oprogramowanie lub produkt tej samej kategorii, ale droższy lub tańszy. Sprze-dawcy dobrze radzący sobie z jednym sposobem kupowa-nia swoich klientów, nie dają gwarancji dobrych wyników w konfrontacji nawet z tym sa-mym klientem, ale kupującym inny (dla przykładu bardziej innowacyjny, droższy) pro-dukt. Inna kultura organizacji, inne sposoby wynagradzania, inny szef - to wszystko może wpływać na rezultaty.Jak zatem rozwiązać dylemat- mam na oku utalentowanego (czytaj: mającego ponad

przeciętne wyniki handlowca) i chciałbym go zaprosić do zespołu sprzedaży w swojej firmie?

Ustala, jakie kompetencje (wiedzę, umiejętności, postawy) są potrzebne by zrealizować Twoją strate-gię sprzedaży.

Oceń nie wyniki (bo te zależą od wielu czynników, których prawdopodobnie nie odtworzysz w swojej firmie), ale kompetencje.

Przygotuj wydajny (czyli możliwie jak najlepiej, w jak najkrótszy cza-sie) program wdrożenia nowych ludzi, uwzględnia-jący rynek, kulturę organi-zacji, potrzebne umiejęt-ności, działające systemy itp.

Nie pozwól talentom spo-cząć na laurach, podnoś poprzeczkę, wspieraj war-tościowym feed-backiem i pozwalaj na porażki (bo jak mawiają górale - jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz).

Ciesz się dobrymi rezul-tatami i doceniaj wysiłek (nie tylko wyniki). ▪

DOOR Group S.A.ul. Włodarzewska 3302-384 Warszawa

Zadzwoń do nas:+48 662 287 112

Napisz wiadomość:[email protected]