listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy |...

24
listopad 2015 nr 10 (212) Fot. Halina Molik

Transcript of listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy |...

Page 1: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

listopad 2015 nr 10 (212)

Fot. Halina Molik

Page 2: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia
Page 3: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 1

Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnieMałe wiejskie cmentarze kryją czasem wielkie historie, wspaniałe życiorysy, ludzkie dramaty za życia tu spoczywających; nie-

kiedy są wspomnieniami szczęśliwych chwil spędzonych na ziemi. Wielkie kiedyś, dziś zapomniane nazwiska na marmurowych

tablicach lub drewniane krzyże z wyblakłymi napisami składają się na przeszłość, na którą powołujemy się sporadycznie, najczę-

ściej przy takich właśnie okazjach jak święto zmarłych. Na chwilę zatrzymujemy się przy grobach najbliższych, czasem poszuka-

my grobów przyjaciół, znajomych, nie przyznajemy się, że także wrogów za życia. No cóż… kto jest bez winy niech rzuci we mnie

kamieniem…

W tych dniach zajrzymy też czasem na większe nekropolie. Bywa, że los nas rzuci daleko od obecnego miejsca zamieszkania.

Spotkaliśmy się w Warszawie. Ona przyszła, by zapalić znicz na grobie zmarłego męża, ja – by zapalić świeczkę przyjacielowi,

z którym kiedyś w Warszawie blisko współpracowałem. Ona – starsza ode mnie o blisko 20 lat, była kiedyś moją szefową; wywar-

ła największy wpływ na kształtowanie mojego charakteru zawodowego i życiowego. Nie widzieliśmy się 20 – 25 lat. Rozmawiali-

śmy i rozmawiamy telefonicznie co dwa tygodnie: co słychać, jak zdrowie? Czasem banalnie, czasem dramatycznie, zawsze praw-

dziwie. Stała przy grobie małżonka podtrzymywana przez opiekunkę. Wystarczyło jedno spojrzenie by powróciła nasza wspólna

przeszłość, by na jakiś czas odeszło zmęczenie, apatia, myśl o końcu. Było jak za dawnych lat – serdecznie, nie obeszło się bez-

krytycznych uwag o marnowaniu talentu, braku konsekwencji w poszukiwaniu własnej drogi twórczej. Zawsze była taką. Chwali-

ła poprzez wyszukiwanie słabych stron podopiecznych. Bez nich czuł się człowiek jak kaleka, bo zbaczał z drogi skromności, któ-

ra w tym zawodzie jest tyle samo ważna co przekonanie, iż można więcej. Kiedy rozmowa przeszła na współczesność – więcej już

było w jej głosie goryczy i niepewności. Otoczona kiedyś wianuszkiem swoich uczniów – przyjaciół, dziś już prawie nie wychodzi

z domu. Dźwiga na swoich barkach dziewiąty krzyżyk;

– Czasem ktoś zatelefonuje, pogadamy, powspominamy. Są to głównie moi uczniowie. Rówieśnicy już nie dzwonią, może pa-

mięć ich zawodzi, może już nie mają siły. I pewnie niewielu zostało. – mówi. – Wspomnieniami też nie żyję, wolę rozmawiać

o pięknie życia, bo jakiekolwiek by ono nie było – jest zawsze piękne, bo jedyne. Drugiego człowiek nie dostanie. Kiedy przeszłam

na emeryturę najbardziej brakowało mi pracy, waszej w niej obecności. Strachliwa nigdy nie byłam, nawet wtedy, gdy wyrzucano

mnie z pracy za AK, Krzyż Walecznych czy ochronę was przed „wyższymi” szefami. W was widziałam to wszystko, czego ja nie

mogłam doświadczać. Łączyło nas jedno: pasja i optymizm. „Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie” – cytuje mi na pożegna-

nie fragment wiersza Gałczyńskiego.

Słucham jej słabego już głosu i słyszę jakby była to rozmowa sprzed 30 lat. Słucham urokliwych pięknie budowanych zdań, ser-

decznego nastroju i zastanawiam się, czy spełniłem jej wszystkie względem mnie oczekiwania, czy potrafiłem się jej za wszystko

odwdzięczyć. Wiem, że nigdy tego nie oczekiwała od nas. Nie musiała. Nasza wdzięczność była i jest nadal spontaniczna ale trwa-

ła. Rozumiałem to przed laty i utrwalam to przy grobie na cmentarzu. Czy jeszcze kiedyś się spotkamy, bo na pewno będziemy jesz-

cze nieraz rozmawiać telefonicznie. Nie może być inaczej. Oboje tego chcemy, oboje uczyliśmy się wzajemnie życia. Ona jest bo-

gatsza o lata, ja o jej obecność w moim życiu. Czy, żeby to zrozumieć trzeba stanąć przy mogile? W tym przypadku każda odpo-

wiedź jest bardzo osobista, bo i dzień jest szczególny…

Witold Ślusarski

Na kilka minut przed oddaniem gazety do druku publikujemy

wyniki wyborów w gminie Zabierzów spisane z list wywieszonych

przez poszczególne Komisje Wyborcze

SEJM

Nazwa KomitetuIlość glosów

oddanych na partięIlość biorących udział

w głosowaniu% glosów oddanych

na dany KW

KOMITET WYBORCZY PARTIA RAZEM 392 12458 3%

KONGRES NOWEJ PRAWICY 31 12458 0%

ZJEDNOCZONA LEWICA SLD+TR+PPS+UP+ZIELONI 518 12458 4%

POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE 325 12458 3%

KORWIN 740 12458 6%

KUKIZ 15 912 12458 7%

PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ 5019 12458 40%

PLATFORMA OBYWATELSKA 2956 12458 24%

KWW GRZEGORZA BRAUNA „SZCZĘŚĆ BOŻE” 29 12458 0%

KW NOWOCZESNA RYSZARD PETRU 1182 12458 9%

Page 4: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów2

Gminny Dzień Nauczyciela

Miejscem dorocznych obchodów gminnego Dnia Nauczy-

ciela była tym razem szkoła podstawowa w Kobylanach. Prze-

mawiało za tym faktem kilka powodów: dobre wyniki na-

uczania w zeszłym roku, sprawna organizacja całego procesu

szkolenia i zakończenie prac remontowych, po których szko-

ła wygląda jak zupełnie nowa, o czym mogliśmy się przekonać

zwiedzając cały budynek tuż po części oficjalnej nauczyciel-

skiego święta. A wypadło ono niezwykle okazale.

Przybyli na nie m.in. wójt Elżbieta Burtan, przewodniczą-

ca Rady Gminy Maria Kwaśnik, radny, przewodniczący Komi-

sji Oświaty Tadeusz Jojczyk, radny i sołtys Kobylan Kazimierz

Kapelan. Gości przywitały: dyrektor Gminnego Zespołu Eko-

nomiczno-Administracyjnego Janina Wilkosz i dyrektor szko-

ły Barbara Wietecha. Zanim wręczono nauczycielom nagrody

i podziękowania wszyscy z wielkim uznaniem obejrzeli mini

spektakl „W szkole jak w raju” przygotowany przez młodzież

szkoły. Rzadko kiedy nad tego rodzaju atrakcjami rozwodzi-

my się w naszych relacjach z takich i podobnych uroczystości,

tym razem musimy jednak odnotować nowatorskość i odwa-

gę animatorki całego przedsięwzięcia, polonistki Moniki Gór-

niak. Treścią tego występu była relacja pomiędzy uczniami

i nauczycielami, bez tak zwanego „owijania w bawełnę”. Do-

stało się obu stronom, ale ów pozorny konflikt okazał się w

końcu sympatycznym „przekomarzaniem się”, zaś finałowa

scena, czyli piosenka o tym dlaczego uczn iów i nauczycieli

czyli w sumie „szkołę zesłał Bóg” wywołała prawdziwe owa-

cje wszystkich uczestników nauczycielskiego święta. Piszemy

o tym, bo warto w rozmaitych inicjatywach lokalnych wspie-

rać się własnymi siłami, okazuje się, iż w cichych spokojnych

charakterach drzemie niekiedy prawdziwy wulkan talentu;

tekst napisany przez polonistkę szkoły w Kobylanach mógłby

być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu.

Ten występ wprowadził wszystkich w doskonały nastrój,

zwłaszcza, że potem wójt Elżbieta Burtan i Maria Kwaśnik

wręczyły dyrektorom szkół i nauczycielom podziękowania

i nagrody za dobrą pracę. „Wyniki naszej gminnej oświaty –

powiedziała Elżbieta Burtan – stawiają nas w gronie najlep-

szych nie tylko w powiecie. Zdajemy sobie sprawę, że mnie

przyszły one łatwo, że jest to wysiłek całego nauczycielskiego

grona, za co szczerze i serdecznie dziękuję. To też jest dowód

na systematyczny rozwój naszej gminy. Czekają nas w roku

przyszłym duże wydatki na oświatę, największe jak do tej pory

ale są one nieuniknione, by nie zaniedbać szans i możliwości

skutecznej edukacji naszego młodego gminnego pokolenia”.

Po oficjalnych uroczystościach w Kobylanach, w dwóch dal-

szych szkołach obyły się ślubowania uczniów klas pierwszych,

co też stało się już gminną tradycją.

/wś/

„Jakże nie pisać wierszy,

jakże nie płonąć w podzięce -

za dar najpiękniejszy, za SERCE” -

Święto KEN w Rząsce

Tymi słowami uczniowie Szkoły Podstawowej im. Wan-

dy Rutkiewicz w Rząsce przekazali najserdeczniejsze życze-

nia i podziękowania swoim nauczycielom za wielką cierpli-

wość, wyrozumiałość i trud włożony w ich wychowanie. Nasi

honorowi goście wójt Elżbieta Burtan oraz dyrektor GZEAS

Janina Wilkosz uczestniczyły w uroczystym pasowaniu dzie-

ci na przedszkolaka oraz ucznia klasy I Szkoły Podstawowej

w Rząsce. Przedszkolaki i pierwszoklasiści w galowych stro-

jach, z kolorowymi biretami na głowach zaprezentowali pro-

gram artystyczny przygotowany pod kierunkiem pani Barbary

Mieleckiej i Doroty Kupiec.

Po złożeniu ślubowania dyrektor szkoły dokonała symbolicz-

nego pasowania na przedszkolaka. Koledzy ze starszych klas

życzyli pierwszakom dużo sukcesów oraz zapewniali swoją

pomoc w szkole i poza nią.

Na zakończenie każde dziecko otrzymało, olbrzymi kosz

łakoci od wójta, drobny upominek od rodziców oraz dyplom

pasowania na przedszkolaka i ucznia.

Grażyna Bogacka

Page 5: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 3

Adam NAWAŁKAHistoria Rudawy jego nazwisko zapisze na trwale

H i s t o -

ria nie składa

się wyłącz-

nie z prze-

szłości, two-

rzy ją każdy

dzień, każde-

go dnia two-

rzą ją ludzie.

Nie wszyscy

zostają zapi-

sani w niej na

trwale z imie-

nia i nazwiska. Historyczne podręczniki przekazują potomnym in-

formacje o wybitnych, którzy dokonali czegoś na co nie każde-

go jest stać. Nikt do historii nie przechodzi bez zasług. Adam Na-

wałka jr dokonał czegoś, co zwykłym szarym ludziom przywróci-

ło na jakiś czas radość, a jego ziomkom z Rudawy, Pisar, Nielepic,

Niegoszowic, Radwanowic, Brzezinki, Młynki, Kochanowa ale

też – taką mam przynajmniej nadzieję – z dalszych sołectw gmi-

ny Zabierzów napawa dumą: „ to jest nasz chłopak”. Różne by-

wają kariery, niektóre przemijają jak mgła, inne zawirują jak wiatr

i nawet najbardziej wrażliwy biograf nie zdąży ich zauważyć. Na-

zwisko Adama przeżyje nas i następne pokolenia, będzie zapisa-

ne w encyklopediach nie tylko sportowych, bo dał ludziom wia-

rę w sukces, a jednocześnie przekazał prostą prawdę, że na suk-

ces trzeba zapracować, że sukces sam nie przychodzi, nie pyta czy

może się przysiąść choćby na chwilę. Sukces juniora jest też suk-

cesem jego rodziców; niewielu orientuje się ile wysiłku w karierę

syna włożył Adam Nawałka senior. Nawet jeśli bym, tego nie wie-

dział, to mógłbym wręcz być pewien, bo sam grałem z seniorem w

piłkę, wiem jaki miał wówczas charakter, a charakter nie przemija

z wiekiem: był ambitny, konsekwentny, trochę w sobie zamknię-

ty, żaden celebryta, choć na takie miano jako sportowiec – piłkarz

na pewno wówczas zasługiwał. Był wyróżniającym się zawodni-

kiem w ówczesnych ligach piłkarskich, występujących oczywiście

na poziomie amatorskim. Mógł sam zrobić karierę – nie chciał, nie

zdążył? Zrealizował się pomagając w karierze synowi. Do pewne-

go czasu, bo potem syn na wszystko zapracował już sam.

Mamy powód do dumy, pewnie nie zabraknie też takich, którzy

Adamowi jr będą zazdrościć sukcesu, sławy i… Niech zazdrosz-

czą ale Adam jr musi wiedzieć, a przynajmniej powinien wiedzieć,

że są też tacy, którzy Mu gratulują i cieszą się Jego sukcesem.

Wszystkiego najlepszego.

Witold Ślusarski

14 września br. odbyło się uroczyste otwarcie sali w Samorządnym Centrum Kultury i Promocji Gminy Zabierzów, w której Komitet PiS Gminy Zabierzów będzie pełnić dyżury, udzielać porad i organizować spotkania z mieszkańcami. Zapraszamy w drugi i czwarty poniedziałek każdego miesiąca od godz. 19.00 do 21.00 do sali „Galeria na Piętrze” w Samorządnym Centrum Kultury i Promocji Gminy Zabierzów przy ul. Szkolnej 2 w Zabierzowie.

W imieniu Komitetu PiS - Romana Maziej - Niewczas

Komitet PiS gminy Zabierzów zaprasza

Mieszkanka Zabierzowa

Agnieszka Rokita laureatką

Nagrody „Zacnego Uczynku”

Mamy przyjemność i satysfak-

cję poinformować Państwa, że

mieszkanka naszej gminy, Pani

Agnieszka Rokita została laureat-

ką Nagrody „Zacnego Uczynku”

– honorowego wyróżnienia Fun-

dacji „Zacny Uczynek”.

Kapituła w składzie:

Lech Wałesa, Jerzy Buzek, Ste-

fan Niesiołowski, ks. bp. Tadeusz

Pieronek, Andrzej Zoll, Janusz Korczyński, Roman Żela-

zny – jednomyślnie przyjęła rekomendacje do nagrody dla

Agnieszki Rokity, złożoną przez Fundację.

Uroczystość wręczenia wyróżnienia odbędzie się 5 grudnia

2015 r. w Muzeum Łazienki Królewski, Pałac na Wyspie –

byłej rezydencji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego

w Warszawie. Serdecznie gratulujemy!

Fundacja Zacny Uczynek

Listopad w SCKiP Gminy Zabierzów

7-8 listopada - Samorządowe Centrum Kultury i Pro-

mocji Gminy Zabierzów zaprasza miłośników szach-

ów do wzięcia udziału w Turnieju Szachowym o Pu-

char Wójta Gminy Zabierzów. Mistrzostwa odbędą się

w dniach 7-8 listopada w SCKiPGZ i zostaną roze-

grane w trzech grupach: Grupa A FIDE – zawodnicy z

rankingiem do 2200, Grupa B – gracze urodzeni w 2004

i młodsi, Grupa C – gracze urodzeni w 2007 r i młodsi.

Dla zwycięzców przewidziano atrakcyjne nagrody

rzeczowe. W turnieju będzie możliwość wypełnienia

wyższych kategorii szachowych. Szczegółowy regu-

lamin rozgrywek znajduje się na stronie internetowej

sckipgz.zabierzow.org.pl.

Serdecznie zapraszamy 11 listopada na obchody

Święta Odzyskania Niepodległości, które rozpoczną

się o godz. 17:00 w kościele św. Franciszka z Asyżu

w Zabierzowie mszą świętą w intencji Ojczyzny. Po

mszy świętej nastąpi przemarsz na Rynek w Zabier-

zowie na wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych.

Program poprowadzi Lidia Jazgar w towarzystwie

Gminnej Orkiestry Dętej oraz Chóru Voci di San Fran-

cesco.

Page 6: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów4

Uczniowie Gimnazjum

w Zabierzowie

zdobywcami

brązowego medalu

w konkursie

„DELTA 2015”

Od 9 d o 11 września 2015r. uczniowie

Gimnazjum im. Jana Matejki w Zabierzowie

przebywali w Warszawie, gdzie uczestniczy-

li w 6 Forum Matematyków Polskich. Ich

udział w tym prestiżowym forum wynika

z faktu, że w gimnazjum realizowany jest od

ubiegłego roku, we współpracy z Uniwersy-

tetem Pedagogicznym w Krakowie, projekt

pn. „Uniwersytet Młodych Wynalazców”.

Jego liderem jest pan dr hab. Tomasz Szem-

berg z UP.

Podczas tego trzydniowego pobytu ucznio-

wie wraz z opiekunką p. Anną Ochel uczest-

niczyli w wykładach i warsztatach popula-

ryzujących matematykę. Były one prowa-

dzone przez pracowników naukowych Uni-

wersytetów: Warszawskiego, Wrocławskie-

go i Jagiellońskiego. Na widowni zasiadali

liczni gimnazjaliści i licealiści z całej Pol-

ski, których połączyła jedna wspólna pasja

– zamiłowanie do matematyki. Poza wykła-

dami na uczniów czekały dodatkowe atrak-

cje, jak chociażby piękna wystawa prze-

różnych wielościanów, autorstwa nauczy-

ciela Piotra Pawlikowskiego z Kluczborka.

Jego kolekcja mieści się na co dzień w tam-

tejszym muzeum i należy do największych

w Europie. Na uwagę zasługuje również

koncert fortepianowy w wykonaniu Piotra

Pawlaka - laureata konkursów matematycz-

nych i fortepianowych, który zainauguro-

wał 6 Forum Matematyków Polskich.

Kulminacyjnym punktem forum był Finał

Ogólnopolskiego Konkursu Prac Matema-

tycznych „DELTA 2015”. Swój udział w fi-

nale odnotował z sukcesem zespół złożony

z ucznia Gimnazjum w Zabierzowie (Piotr

Sikorski kl. 3b) oraz kilku licealistów

z Krakowa. Uczniowie przedstawili i zre-

ferowali, przed szacowną komisją złożoną

z członków Polskiego Towarzystwa Mate-

matycznego oraz przed osobami zebranymi

w sali, swoją pracę pt. „Kolorowanie płasz-

czyzny”. Młodzież pięknie prezentowała

swój dorobek naukowy, co przyniosło ich

drużynie, pomimo dużej konkurencji, zdo-

bycie brązowego medalu oraz cennych na-

gród rzeczowych i pieniężnych.

Prace finalistów zostaną wydane drukiem

w ogólnopolskim czasopiśmie matematycz-

nym „Delta”.

Anna Ochel

Bezpieczniej w Gminie ZabierzówW tegorocznym konkursie grantowym „Wspieramy sąsiadów” organizowa-

nym cyklicznie przez Kraków Airport, jednym z beneficjentów została jednost-

ka Ochot-

niczej Stra-

ży Pożar-

nej z Zabie-

rzowa. W tej

edycji kon-

kursu pro-

jekt straża-

ków został

dopracowa-

ny, a jego

celem było

pozyskanie

zestawu ra-

townic twa

medyczne-

go PSP R 1. Po ogłoszeniu listy zwycięzców przedstawiciele Zarządu OSP Za-

bierzów podpisali stosowną umowę w siedzibie Kraków Airport, określającą

kwotę dotacji, termin realizacji i rozliczenia. W trakcie realizacji projektu po-

jawiła się możliwość rozbudowania zestawu o defibrylator AED do normy PSP

R 3, i dofinansowania zakupu ze środków sołectwa i Gminy Zabierzów. Kraków

Airport wyraził zgodę na modernizację projektu i zmianę finansowania. Zestaw

ratownictwa medycznego PSP R 3 spełniający wymagania norm branżowych

i wszystkie konieczne certyfikaty pojawił się w zabierzowskiej remizie w połowie

września. Po przeprowadzeniu szkoleń przypominających zasady obsługi i za-

stosowania defibrylatora podczas akcji ratowniczych, zestaw został odnotowany

w podziale bojowym jednostki. Jak zaznaczono we wniosku składanym do „Kra-

ków Airport” - pozyskanie nowego specjalistycznego sprzętu ma za zadanie po-

prawę bezpieczeństwa w zasięgu działania jednostki. Zabierzowscy strażacy są

wszechstronnie wyszkoleni - aktualnie uprawnienia z zakresy ratownictwa dro-

gowego i przed medycznego posiada 16 druhów. W bieżącym roku do wszelkie-

go rodzaju akcji zabierzowscy strażacy wyruszali już ponad 200 razy.

OSP Zabierzów jest pierwszą jednostką wśród gminnych straży pożarnych,

która zdecydowała się na zakup i używanie tak potrzebnego profesjonalnego

sprzętu. Mamy nadzieję, że przyczyni się on do zdecydowanej poprawy bezpie-

czeństwa mieszkańców i do bardziej efektywnego i skutecznego ratowania ofiar

wszelkich niebezpiecznych zdarzeń.

Tekst i zdj. Jerzy Banarski

Wspólne sprzątanie wsi Kochanów 3 pa ździernika 2015 we wsi Kochanów, z inicjatywy sołtysa i rady sołeckiej

odbyła się akcja sprzątania placu zabaw dla dzieci, boiska szkolnego, terenu wo-

kół zabytkowej willi i świetlicy środowiskowej. Chciałbym serdecznie podzię-

kować wszystkim osobom, które włączyły się w akcję sprzątania naszej miej-

scowości. Bardzo cieszy fakt, iż zaangażowała się grupa dzieci, młodzieży oraz

osób dorosłych w akcji sprzątania. Razem zrobiliśmy bardzo dużo (wymieniono

połamane deski w ławkach, pomalowano ławki wykoszono trawę na całym pla-

cu, zagrabiono liście, powycinana zbędne chaszcze, założono nową siatkę ogro-

dzeniową koło lasu).

Po ciężkiej a pożytecznej pracy zorganizowano pyszne jedzenie na grillu

i oprawę muzyczną.

Jeszcze raz serdecznie dziękuję i zachęcam do liczniejszego włączania się do

takich akcji.

Sołtys wsi Kochanów Mariusz Koźbiał

Page 7: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 5

Klasa medialna w działaniuOd września bieżącego roku szkolnego w Zespole Szkół

w Rząsce Gimnazjum im. W. Rutkiewicz jest realizowana in-

nowacja pedagogiczna „Między słowami”. Zakłada ona usys-

tematyzowanie i pogłębienie wiedzy z zakresu teatru, filmu

i dziennikarstwa oraz elementów filozofii i historii. Umożliwi

ona uczniom lepsze poznanie historii teatru, filmu, etapów ich

rozwoju, zdobycie wiedzy o warsztacie pracy aktora, dziennika-

rza, o różnych technikach teatralnych i gatunkach dziennikar-

skich. Ideą jest także uwrażliwienie uczniów na piękno ojczy-

stego języka oraz nabycie wiedzy i umiejętności z zakresu form

dziennikarskich i kultury żywego słowa, a także zastosowanie

zdobytej wiedzy w praktycznym działaniu.

Wprowadzenie innowacji pozwoli na urozmaicenie życia szko-

ły. W planach: założenie gazety, zorganizowanie warsztatów te-

atralnych i dziennikarskich, występy, pokazy multimedialne, za-

proszenie gości - osób związanych z filmem, teatrem, dzienni-

karstwem. Adresowana jest do uczniów o zainteresowaniach hu-

manistycznych i informatycznych oraz zdolnościach w sferze

kultury słowa.

25 września mieliśmy okazję po raz pierwszy poczuć smak

dziennikarskiej przygody. Wzięliśmy udział w mini konferencji

prasowej w wyjątkowej atmosferze kryjącej się w murach zabyt-

kowego zabierzowskiego młyna.

Jako pierwszy stanął przed nami redaktor naczelny krakowskiej

„Gazety Wyborczej”- pan Michał Olszewski. Zdradził nam kil-

ka tajników dziennikarskiego fachu, by osiągnąć sukces. Podał

receptę, jak przygotować się do wywiadu i skąd czerpać pomy-

sły na artykuły.

Główna część spotkania należała do pana Mirosława Dudzika,

naszego „sąsiada”, który w 57 dni pokonał na rowerze 6300 km,

z Brzezia do Maroka. Co udało nam się ciekawego dowiedzieć

o nim i jego przygodzie? Nie chorował - katar miał tylko raz,

w Alpach. W stronę Maroka jechał rowerem, a wracał samolo-

tem. Lepiej wychodzi mu jazda na rowerze niż pisanie. Jego re-

kord to 170 km w ciągu jednego dnia.

A oto kilka wprawek naszych młodych dziennikarzy, „gorące”

newsy zaraz po spotkaniu:

„Zaraziłam się….”

…pasją do jazdy na rowerze. Do tej pory zawsze patrzyłam na

rower z niechęcią, ale po spotkaniu z Mirosławem Dudzikiem

już wiem, że wsiądę i pojadę, może nie od razu do Maroko, ale

….do koleżanki z sąsiedniej miejscowości.

Wiktoria„Do Młyna nie po mąkę…”

Ale po kulturę. Młyn Zabierzowski to miejsce warte odwiedze-

nia, inspirujące wnętrze, które potrafi zachęcić do pracy i reflek-

sji. Niezapomniane wrażenia zapewnili nam panowie Michał

Olszewski- redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” oraz Miro-

sław Dudzik – strażnik miejski z pasją rowerową.

Dominika„ Nie spodziewałem się…”

że pan Mirosław Dudzik wytrwa w swojej podróży na rowerze,

śpiąc nieraz w mokrym śpiworze, w chłodzie i upale, zawsze sa-

motnie, ale do końca z uśmiechem na twarzy. To spotkanie za-

chęciło nas do szukania swoich pasji.

Adam M.

Tekst: Małgorzata Kuśtrowska

Jak Feniks z popiołów…

powstała Integracyjna Szkoła Podstawowa

w Radwanowicach na miejsce zlikwidowanej

w 2002 roku szkoły gminnej. Z każdym kolej-

nym rokiem działalności rozwija się i zdobywa

sukcesy na miarę najlepszych szkół w Polsce.

Nie można jej porównać z żadną inną, bo dru-

giej takiej po prostu nie ma.

14 października 2015 roku będzie należał do uczniów

klas pierwszych, którzy złożyli przed Panią Dyrektor ślu-

bowanie i stali się pełnoprawnymi uczniami Integracyjnej

Szkoły Podstawowej w Radwanowicach. 24 uczniów z kla-

sy Ia i Ib odświętnie ubranych – tego jeszcze w historii szko-

ły nie było!

Uroczyste spotkanie nauczycieli z ks. Prezesem Tade-

uszem Isakowiczem-Zaleskim oraz sołtysem Radwano-

wic Włodzimierzem Francuzem zaowocowało nowymi po-

mysłami mającymi usprawnić dotychczasową działalność

szkoły.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski składając nauczycielom

życzenia z okazji ich święta z dumą podkreślił, że: „Nasza

szkoła jest w dalszym ciągu jedyną w Polsce wiejską szko-

łą z oddziałami integracyjnymi, rozwijającą się w tak szyb-

kim tempie. 13 lat temu, kiedy szkoła powstawała liczyła za-

ledwie 56 uczniów. Obecnie jest ich 156 na trzech poziomach

edukacyjnych – w przedszkolu, szkole podstawowej i gimna-

zjum specjalnym”.

Z rąk Prezesa Oświatowego Towarzystwa Oświatowe-

go dyrektor Integracyjnej Szkoły Podstawowej otrzymała

podziękowania za zaangażowanie i rzetelną pracę na rzecz

rozwoju szkoły i podnoszenia jakości świadczonych w niej

usług.

Dyrektor Anna Stokłosa oprócz kierowania działalnością

szkoły podstawowej, koordynuje jeszcze pracą niepublicz-

nego przedszkola i niepublicznego gimnazjum specjalnego.

Tak więc jest się czym pochwalić.

Maria Madeja, która w radwanowickiej szkole pracuje

już od wielu lat, za swoją pracę na rzecz oświaty otrzymała

Złoty Medal Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który na specjal-

nej gali wręczył zasłużonym nauczycielom Małopolski Ku-

rator Oświaty.

Tekst: A. MitkaFot. K. Wystub

Page 8: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów6

Co za ziółko! Już listopad, pora pluchy, wiatrów, przymrozków i kata-

rów. Nadszedł więc czas aby pełnymi garściami czerpać z na-

szej ziołowej apteki. Najważniejsze o tej porze roku to ubierać

się ciepło, chronić przed wyziębieniem głowę i przemocze-

niem nogi. A gdy już dopadnie nas przeziębienie to pijmy zio-

łowe „herbatki”.

Herbatka z majeranku – rozgrzewa krew, daje poczucie

przyjemnego ciepła, a nawet przynosi ulgę w bólach reuma-

tycznych.

Herbatka z kwiatu lipy, kwiatu bzu czarnego i owoców

róży – dział napotnie i rozgrzewająco. Podnosi też „morale”

cierpiącego.

Dobrze jest też pić herbatę czarną z miodem lub sokiem mali-

nowym. Nie polecam tylko picia mięty i rumianku bo te zio-

ła wychładzają.

Gdy dopada nas kaszel zróbmy sobie tymiankowy syrop.

25 g suszonego ziela zalać 2 szklankami wrzątku. Po 15 min.

dodać szklankę cukru i szklankę miodu. Powoli podgrzewać aż

do zgęstnienia. Zebrać szumowiny. Po wystudzeniu przelać do

butelki. Zażywać 2 łyżeczki 3 razy dziennie.

Pamiętajmy też o dobrodziejstwie ciepłej kąpieli z olejkami

eterycznymi (eukaliptusowy, sosnowy). Po takiej kąpieli naj-

lepiej jest położyć się do łóżka i wypocić.

Ale najważniejsze jest aby nie tracić pogody ducha. Po-

maga w tym dziurawiec (działa antydepresyjnie), towarzystwo

bliskich osób i pozytywne nastawienie do siebie i bliźnich.

Trzymajmy się ciepło.

Wasza znachorka Halinka Raczyńska

Czytelnicy piszą

Page 9: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 7

Debata (?) nad planemTo miała być publiczna debata nad Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego sołectwa Bolechowice (osobny doku-

ment dotyczył Brzezia) w części obejmującej tereny od południowej krawędzi drogi powiatowej nr 2128K w kierunku południo-

wym. Miała być:

Po pierwsze przyszło na tę debatę zaledwie 20 osób, po drugie – i to jest znacznie ważniejsze – pewne nieporozumienia przekształ-

ciły tę debatę w listę wzajemnych oskarżeń i pretensji. Sytuację próbowała ratować jedna z uczestniczek, stwierdzając, że” lepiej

o wszystko dopytać teraz aniżeli później błądzić”. Co racja to racja, tyle tylko, że decydując się na udział w takiej debacie, nale-

żałoby wiedzieć co nieco o specyfice przygotowywania takiego pla-

nu. Dziwna to była debata, emocje raz wzrastały, innym razem słabły,

zwłaszcza wówczas, kiedy w sposób niezwykle merytoryczny, niekie-

dy drobiazgowy, prezentująca ów plan arch. Ewa Arvay-Podhalańska

wyjaśniała zawiłe niekiedy okoliczności i zasady jego powstawania.

Na marginalne tory tę debatę sprowadziło przeświadczenie, iż ponad

200 osób, mieszkańców Bolechowic, którzy podpisali się pod wnio-

skami do planu, może w sposób decydujący wpłynąć na jego zmia-

nę, albo przynajmniej korekty. Tymczasem okazuje się, iż – by taki

wniosek był rozpatrywany, osoba wnioskująca musi posiadać tak zwa-

ny „interes prawny” czyli być właścicielem danej działki, której mia-

łyby dotyczyć ewentualne zmiany. Nie ma co rozpisywać się w szcze-

gółach, bo były by one i tak zrozumiałe jedynie dla najmocniej zainte-

resowanych zmianami przeznaczenia swoich działek, skupmy się ra-

czej na wnioskach ogólnych, które przewijały się przez cały czas po-

nad trzygodzinnego spotkania. Najbardziej właścicielom działek w tym terenie przeszkadza możliwość powstania tam firm czy za-

kładów usługowych. Nadmierna zabudowa mieszkaniowo-usługowa – zdaniem zainteresowanych mieszkańców, może utrudnić im

codzienne życie; obawiają się oni, iż powstać na tym terenie mogą uciążliwe zakłady przemysłowe. W tym kontekście idea utwo-

rzenia na blisko 10 hektarach Parku krajobrazowego była by skutecz-

ną zaporą dla tego rodzaju inwestycji. Wyjaśnienia twórców projek-

tu planu, iż odpowiednie przepisy, których tu wyjaśniać nie będziemy,

bo są one zbyt zawiłe, by opisać je w krótkich słowach, stanowią za-

bezpieczenie przed powstawaniem wielkich hal, sklepów powierzch-

niowych czy czegoś tam jeszcze ponad normatywnego, nie przekona-

ły obecnych, którzy po kilka razy pytali czasem o jedną i tę samą kwe-

stię. Ten sposób debatowania jest zresztą dość charakterystyczny dla

zebrań wiejskich w całej gminie; przychodzimy na owe zebrania bez

wcześniejszego przygotowania merytorycznego z naszej strony. Bez

precyzyjnego planu o co mamy zapytać, przez co zebrania trwają nad-

zwyczaj długo, są prawie jak sejm polski z XVII wieku, kiedy to przez

trzy tygodnie „debatowano” o tym jako uprząż należy się szlacheckie-

mu koniowi podczas działań wojennych., Przecież nie było i nie jest

tajemnicą, iż wnioski rozpatrywane są w toku przygotowywania pla-

nu, pierwsze zebranie odbyło się już rok temu. Wnioski wówczas złożone zostały rozpatrzone. „Nie wyszliśmy nawet milimetr od

tego co zakreśla Studium” – powiedziała Ewa Arvay-Podhalańska, dodając, iż Zespół opracowujący plan czeka obecnie do 10 li-

stopada na pisemne uwagi dotyczące planu, które podlegać będą dalszemu rozpatrywaniu.

/wś/

Page 10: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów8

Z Balic do La Salettejest niedaleko

Zaledwie ok 3,5 tys. kilometrów.

To nic dla pielgrzymów, którzy wyruszyli przedostatniej wrześniowej soboty niezbyt wygodnym autokarem, by dotrzeć do

najwyżej położonego miejsca chrześcijańskiego kultu. Nie straszne były dla nich ani owe kilometry ani niezwykle strome, kręte

i wąskie drogi, by pokłonić się „Matce płaczącej”, która objawiła się dwojgu pastuszkom: piętnastoletniej Melanii Calvat-

Mathieu i jedenastoletniemu Maksyminowi Giraud w 1846 roku właśnie tam, daleko od domów, wysoko w górach. Wysoko, bo

ok. 1.800 m nad poziomem morza, we francuskich Alpach. Miała wówczas powiedzieć na wstępie: Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się. Przyszłam wam ogłosić wielką nowinę. Jeśli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię mojego syna. Jest ono tak mocne i tak ciężkie, że nie zdołam go dłużej powstrzymywać.

To wydarzenie ogarnia najpierw okolice, potem przenika poza granice Francji, obecnie jest własnością całego chrześcijań-

skiego świata.

Wyruszamy z Balic; droga do La Salette wiedzie przez

Paryż, Chartres, Lourdes, Carcassonne, Avinion; to zna-

komita okazja, by pielgrzymkę połączyć ze zwiedzaniem

nie tylko obiektów sakralnych ale także cennych zabytków

i skorzystać z rzadkiej okazji podziwiania widoków Pary-

ża z wysokości Wieży Eiffela. (Jest jeszcze jedna, osobista

moja korzyść – otóż przejeżdżamy tuż obok „linii Magino-

ta” , przez miejsca, w których podczas II wojny światowej

walczył bohater drukowanej w gazecie powieści faktogra-

ficznej: „Tułacz akordowy” Stefan Łobaczewski).

Była to już kolejna pielgrzymka organizowana przez

parafię w Balicach, których spirytus movens był zawsze

i jest ks. dr Damian Wąsek, przyjaciel balickiej parafii,

współpracujący z proboszczem Jerzym Zuberem. Sława

poprzednich, świetnie zorganizowanych pielgrzymek spo-

wodowała, że było więcej chętnych niż miejsc w autoka-

rze. Odwiedzenie tak wielu miejsc na trasie, zorganizowa-

nie mszy w najsłynniejszych kaplicach i kościołach Eu-

ropy wymagało ogromnego wysiłku od wielu ludzi zaan-

gażowanych w tę wyprawę; choćby ks. Jerzego Zubera

czy Marty Pająk. Nie często jest możliwość uczestnicze-

nia we mszy prowadzonej przez księży z parafii balickiej

w kaplicy Najświętszego Medalika w Dzielnicy Łacińskiej

czy w bazylice Sacre Coeur w Paryżu, największej kate-

drze w Chartres czy przy grocie w Lourdes.

Była też inna korzyść tej pielgrzymki, wręcz przyjem-

ność wysłuchania cyklu trzech mini wykładów ks. dr. Da-

miana, tematem których była – najogólniej rzecz ujmując –

filozofia i zagrożenia dla współczesnego świata wynikają-

ce z nieuchronnego rozwoju cywilizacji, przenikania wza-

jemnego kultury, obyczajów i radości życia. A ponieważ

w tym cyklu znalazła się relacja tuż po zakończeniu

w Rzeszowie konferencji naukowej na te właśnie tematy,

byliśmy jakby pierwszymi, którzy mieli sposobność me-

dialnego zapoznania się z tymi problemami współczesne-

go świata widzianego od strony naukowej (jak choćby pro-

blemy związane z uchodźcami z Afryki).

Pielgrzymki z Balic mają jeszcze jedną cechę; wzboga-

cają historyczną wiedzę jej uczestników. Nie inaczej było

i tym razem. Mająca dużą wiedzę na temat Francji prze-

wodniczka Marta Bielecka zasypywała nas informacjami

i anegdotami na temat każdego miejsca i każdego zabyt-

ku, zwłaszcza Paryża. Dowiedzieliśmy się m. in. dlacze-

go Paryż jest wyłącznie dwukolorowy: (jasne fasady do-

mów i ciemne dachy, dlaczego paryskie ulice mają taką,

a nie inną szerokość, a domy posiadają najwyżej sześć pię-

ter), kto i dlaczego postanowił wyburzyć ponad 600 do-

Page 11: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 9

mów i przebudować centrum tego miasta, kiedy i kto bu-

dował katedry, co wyrabiano z resztek murów zburzonej

Bastylii, kto podarował Paryżowi obelisk ze złoconą ko-

pułą i kto żąda dziś jego zwrotu pierwotnym właścicielom,

poznaliśmy szczegóły rodzinnej historii naszej noblistki

Marii Skłodowskiej Curie oraz dość skrzętnie pomijane-

go w podręcznikach historii okresu papiestwa we Francji

w Avinion. No i most, o którym śpiewała Ewa Demarczyk.

Na moście w tym mieście nikt oczywiście nie zatańczył

jak w słynnej piosence; zresztą byłoby to trudne, bowiem

z ponad 800 metrów tego mostu ostało się jedynie kilka-

dziesiąt metrów. Te kilkadziesiąt metrów jako ślad pierw-

szego w Europie mostu z betonu… A i historii Polski było

w tej pielgrzymce wiele. Obecność Polski i Polaków na

tych ziemiach zaznaczyła się polskim panowaniem kró-

la Leszczyńskiego w Lotaryngii i naukowymi odkryciami

naszej rodaczki Skłodowskiej Curie w Paryżu.

Nie sposób w tej relacji opisać wszystko czego do-

świadczyliśmy, co widzieliśmy i czego dowiedzieliśmy

się poza wiedzą czerpaną z lat szkolnych i z ewentualnych

późniejszych literackich odniesień. Ale widzieliśmy to,

o czym słyszeliśmy; czuliśmy zapach lawendy i ziół pro-

wansalskich właśnie w Prowansji, winnic, z których po-

chodzi prawdziwy szampan i miasteczko Cognac, z któ-

rego pochodzi nazwa znanego dziś na całym świecie trun-

ku, fragmentami przemierzaliśmy słynną drogą Napole-

ona, którą wędrował on do Paryża z wojskiem po ucieczce

z Elby, zobaczyliśmy Grenoble, gdzie odbywała się olim-

piada zimowa. Nie odda tego najbardziej dokładny na-

wet telewizyjny reportaż czy najpiękniejszym językiem

opowiadana przez radio historia, nie wzbogaci wyobraź-

ni najlepsza literatura na tyle, ile przekażą własne oczy.

Nie nawdycha się człowiek tych zapachów ile nagromadzi

węch z traw lawendy, rozmarynu czy macierzanki. Dopie-

ro zmieszane stanowią one prawdziwy rarytas znany jako

„mieszanka ziół prowansalskich”.

To tak w największym skrócie…

Pielgrzymka, choć termin to charakterystyczny bar-

dziej do wędrówek religijnych, ma także inne, niemniej

istotne wartości: uczy wzajemnego poszanowania, wzbo-

gaca ogólnoludzkie więzy i… uczy tolerancji, czasem na-

wet poprzez zabawne sytuacje jakie zdarzyły się niektó-

rym uczestnikom wyprawy podczas korzystania z obiek-

tów użyteczności publicznej w Paryżu.

Po ośmiu dniach wędrówki po Francji wracamy do Ba-

lic. Przed nami 24 godziny jazdy z krótkimi 15 minuto-

wymi postojami. Nikt nie narzeka. Wymieniamy się nu-

merami telefonów; tak rodzą się znajomości i przyjaźnie.

Przechodzimy obok tej prawdy, nie zauważając jej niekie-

dy zupełnie, dopiero wspólne przebywanie i przeżywanie

uświadamia nam potrzebę współistnienia, dzięki czemu

nasze życie i to odświętne i to codzienne staje się lżejsze,

ciekawsze i warte tego, czego doświadczamy przychodząc

na ten świat. Kiedy już dojeżdżaliśmy do miejsca skąd

wyruszyliśmy przyszła pora refleksji: czas odmierzają ze-gary i wydarzenia. Jeśli tak na to spojrzeć – czas ozna-cza nieuchronne przemijanie, zatem starzenie się, ale jest też cecha czasu, który odmładza. Odmładza duchowo… I dopiero wtedy nie czujemy ciężaru życia, bo nie ma co się przekonywać, że brzemię ludzkiego losu lekkie nie jest.

Witold Ślusarski

Page 12: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów10

Stefan Łobaczewski przedostaje się przez granicę , najpierw na Węgry i potem dalej na Zachód. Walczy w szeregach armii gen. Wła-dysława Andersa ale zanim udaje mu się wreszcie dotrzeć do tej armii, przedziera się przez poszczególne kraje, kilkakrotnie zosta-je więźniem rozmaitych niemieckich obozów jenieckich.

Witold Ślusarski

TUŁACZ AKORDOWY (odc. 3.)

Idziemy więc zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez mo-

jego kapitana. Uszliśmy jakieś półtora kilometra. Zoriento-

wałem się, że zamiast zbliżać się, to ja oddalam się od kana-

łu. A dowództwo batalionu było po przeciwnej stronie kanału.

Zaczynam się wahać...Ordynans pana kapitana patrzy na mnie

cielęcym wzrokiem.

– Słuchajcie Wnuczek – mówi – popatrzcie na ten zegareczek,

to będziecie wiedzieli dokąd pójść.

Dobre rady mi dawał. Ale ja ten “zegareczek” od pana kapita-

na schowałem do kieszeni. Postanowiłem iść na własny nos.

Uszliśmy około trzech kilometrów i słyszymy nagle, że tam,

gdzie zostawiliśmy naszą kompanię wybuchają pociski arty-

leryjskie. Nie liczyłem, ale było ich na pewno około siedem-

dziesięciu. Zawróciliśmy. Mój towarzysz odkrył nagle:

– Przecie Wnuczek...my idziemy z powrotem?

Spostrzegawcze było chłopisko. Wracamy więc lasem, wtem

niedaleko mnie spadł jakiś zabłąkany pocisk artyleryjski. Rzu-

ciło nami jak piłeczką pingpongową; drzewa pękały jak za-

pałki a świst odłamków tworzył symfonię, jaką może usły-

szeć tylko przerażony człowiek. Jeszcze raz uratował mnie

las. I płaszcz, jaki miałem na sobie.

– Płaszcz? W czerwcu?

– Czy wojna pyta człowieka, jak się ubierze do walki, a jak do

marszu? “Wojenka to cudna pani, żołnierza swego nie pieści”.

Proszę pana, myśmy wyfasowali tylko grube swetry i cięż-

kie zimowe płaszcze, bo akurat kiedy nam je rozdawano była

zima. Wojna tylko raz pamięta o człowieku – kiedy daje mu

mundur i karabin. Czasem nie pamięta nawet, żeby go pocho-

wać w ziemi. Dano nam więc te swetry i płaszcze, a potem...

o nas zapomnieli. Za żołnierzem w boju nigdy nie podąża gar-

deroba, co najwyżej kuchnia polowa. I też nie zawsze.

Dalej nie było po co iść. Nasi na pewno już stamtąd uciekli...

Pociski waliły nadal. Wróciliśmy więc w stronę kanału. Szli-

śmy lasem, potem przez otwarte pole z karabinami gotowy-

mi do strzału. Widzimy na horyzoncie jakieś zarośla. Nie wie-

rzę własnym oczom, wyskakuje z nich mój kapral Oślizło

i wrzeszczy:

– Do cholery, rzućta te karabiny. My poddajemy się Niem-

com!

Co ja mu wtedy powiedziałem, niech pozostanie moją tajem-

nicą. Chyba pierwszy i ostatni raz takie słowa przeszły mi

przez gardło. Tak...było coś tam jeszcze o jego matce...nawet

coś jeszcze gorszego.

– Ja się nie poddaję, baranie. Chcesz umierać w niewoli –

umieraj!

I wołam do innych:

– Co się stało?

– Niemiecka artyleria wytropiła naszą kompanię. Cała masa

naszych zabita. Kto żyw, to właśnie uciekł.

– Co na to kapitan? – pytam.

– Kapitan powiedział – mówią mi – kto umie pływać, niech

przepłynie kanał, a kto nie, niech sobie radzi jak chce. Może

się poddać.

Mnie wtedy szlag trafił zupełnie. To był pan kapitan Tarnow-

ski, imienia niestety nie pamiętam, ale nic z moim hrabią nie

mający wspólnego. Czarny, gęsto owłosiony, z garbatym no-

sem i szpiczastymi uszkami, rybie okrągłe oczka zdradzały

spryt kupca, ale nie żołnierza. Kiedyś, przed wojną był podob-

no zawodowym oficerem piechoty i przez jakąś babę strze-

lił sobie w łeb. Ale kula widocznie mózgu nie znalazła w gło-

wie...i dalej był oficerem. Niestety, nie był mądrzejszy po po-

strzeleniu się.

– Co z oficerami? – pytam.

– Wszyscy przepłynęli kanał. Reszta poddaje się.

– A co z mostem?

– Most wyleciał w powietrze.

– Widział to któryś z was?

– Nie, nikt nie widział, ale słyszeliśmy ten potężny huk.

– Chłopaki, kto z was chce jeszcze ratować się przed niewo-

lą, chodźcie ze mną.

Idziemy brzegiem kanału, który jest prawie zupełnie otwarty.

Gdzieniegdzie rosły tylko pojedyncze drzewa. Uszliśmy chy-

ba jakieś sto metrów, wybiega do nas niezwykle dzielny chło-

pak, podchorąży Mariusz Wilczyński, nauczyciel z zawodu

i krzyczy:

– Chłopaki, prędko, bo most lada moment wyleci w powie-

trze.

Jak się okazało, tenże Mariusz Wilczyński przepłynął kanał

w pierwszej grupie, ale kiedy zorientował się, że wielu na-

szych pozostało na drugim brzegu, podbiegł do mostu, zoba-

czył, że jest on cały, więc przebiegł szybko ratować pozosta-

łych.

– Wydostaniemy się stąd chłopaki. Jak Boga kocham, wydo-

staniemy się, tylko musicie prędko podczołgać się do mostu.

Nie ma ani chwili do stracenia.

Proszę pana, w wielkich operacjach wojennych decydujący

głos mają generałowie, w bezpośrednich sytuacjach, pojedyn-

czemu żołnierzowi mądrość generałów przydaje się, jak kwia-

tek do kożucha. Kiedy jest jakakolwiek szansa, nikt się nie za-

stanawia, czy starczy mu sił. Strach jest silniejszy od zmęcze-

nia. Czołgałem się i ja.

A jednak...nie mogę. Nie daję rady. Co podczołgam się kil-

ka metrów, serce zamiera mi w piersi, tracę oddech...Nie, nie

mogę dłużej....Boże...mamo....Niech się dzieje, co chce. Wsta-

łem i idę! I wtenczas, proszę pana, mówiłem na głos: “Pod

Twoją Obronę”.

Niemcy z lasu walili bez przerwy. Słyszałem świst przelatują-

cych obok moich uszu kul. Dopadłem jakieś drzewo, odpoczą-

łem chwilę i szedłem dalej.

– Chciał pan zginąć?

– Chciałem żyć! Rozpaczliwie chciałem żyć. Dotarłem do

mostu. Trzeba go było jeszcze tylko przebiec, a tam na hory-

zoncie był znowu las, jedyny prawdziwy mój przyjaciel. Wie-

działem, że on nie pozwoli mi zginąć.

– Pan ma obsesję lasu.

– Nic podobnego...lubię go tak, jak ludzi.

– Las panu zawsze pomagał. Ludzie...

– ..też mi pomagali.

– Czasem.

– Bo las nie zna uczucia nienawiści. Kiedy nie dawać ludziom

Page 13: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 11

pretekstów, też takiego uczucia nie znają. Nikt przecież nie ro-

dzi się ani dobry ani zły.

– Ludzie potrafią zapomnieć. Las tego nie umie.

– Toteż trzeba żyć z nim w wiecznej przyjaźni. J ja żyję z nim

w symbiozie do tej pory. On mnie bogacił i rujnował...Wie pan

co? Pan ma rację. Ludzie potrafią zapomnieć, ale do tego do-

chodzi się przez różne mosty świadomości.

– Ale były i takie mosty, przez które dochodził pan do... życia.

– Myśli pan o tym kanale Ren – Marna?

– Chociażby...

– Rzeczywiście, ja do niego doszedłem w świście kul niemiec-

kich i z Matką Częstochowską na ustach. Ale tak naprawdę

pomogło mi szczęście. Byłem akurat w górnej pozycji sinuso-

idy mojego szczęścia. Dzieliło mnie już ledwie kilka kroków

od mostu, kiedy z drugiego brzegu kapral Kierasiński wrza-

snął:

– Do jasnej cholery, szybciej! Lont się pali!

Resztką sił wbiegłem na most. Widzę, istotnie, dopala się lont

do pocisku dynamitu. Koniec z tobą, Stefan – myślę. Zginiesz

tu daleko od kraju, a tam czeka na ciebie matka. Obiecałeś

jej, że wrócisz za pół roku. Termin może się trochę wydłużyć,

ale ty musisz wrócić! Dałeś matce słowo. Widzę Kierasiński

już chowa się do schronu po drugiej stronie kanału. Nie mia-

łem już czasu, żeby z tego mostu zejść, więc skoczyłem te kil-

ka metrów w dół, wprost w ręce kolegów. I w tym momencie

rozległ się ogromny huk. Most wyleciał w powietrze. Rzucili-

śmy się wszyscy biegiem w stronę lasu, gdzie była linia naszej

obrony. Goniły nas niemieckie kule, kilku zostało po drodze

na zawsze na francuskiej ziemi. I wtedy jeden jedyny raz dali-

śmy Niemcom niezłego łupnia. Okazało się bowiem, że już po

naszej stronie kanału znalazła się jakaś kompania niemiecka,

która przeszła przed nami. Wie pan, to bardzo przyjemny wi-

dok, kiedy dostrzega się plecy uciekającego wroga. Chciało-

by się resztki niemieckiej kompanii gonić aż do samej Polski.

Trzy godziny trwała ta walka. Kto uratował się w biegu do

kanału, utonął w nim. Zginąć od kuli pod wodą – jakie to ma

znaczenie dla skazańca?

Po walce ruszyliśmy w dalszą drogę, do Ranletta, które jest

w Południowej Alzacji. Cały czas na piechotę i cały czas głod-

ni. Jedliśmy tylko to, co znaleźliśmy po drodze w domach.

A wszystkie domy stały puste. Francuzi uciekali z nich w po-

śpiechu, co nieco zostawiając. Ale dla nas to były “piękne

resztki”, des beau restes – jak mawiają Francuzi.

Pamiętam: na peryferiach małego miasteczka stało kilka do-

mów. W jednym z nich chcieliśmy ustawić karabin maszyno-

wy. Natarła na nas z furią właścicielka, szwargocąca po nie-

miecku i zaczęła się z nami bić. Kilku naszych chłopaków

skrępowało ją sznurem od bielizny. Ustawiliśmy ten karabin,

tam gdzie zamierzaliśmy i ja wtedy po raz pierwszy od moje-

go marszu spod granicy z Luksemburgiem położyłem się spać

do czystego łóżka. Zapadłem się w świeżą białą pościel, jak

w śnieg w Rudniku. Myśl o tym, co tam zostawiłem, nie da-

wała mi jednak spać. Przeleżałem dwadzieścia minut, oczy mi

się zamykały, a zasnąć nie mogłem. Głód dokuczał. Zacząłem

buszować po mieszkaniu. Znalazłem puszkę krewetek, zdą-

żyłem zjeść połowę i...wołają mnie na służbę. Stoję na war-

cie, raptem alarm! Okazuje się, że jesteśmy odcięci od swo-

ich. Niemcy są już przed nami 10 kilometrów. Wiedzieliśmy,

że niedaleko nas znajdują się resztki polskiego batalionu. Do-

trzeć do nich było naszą jedyną szansą.

Droga cały czas prowadziła pod górę, wśród lasów i zarośli.

Dalsza przeprawa z końmi, które ciągnęły cały bojowy sprzęt,

stała się niemożliwa. Zostawiliśmy je więc w lesie i pod osło-

ną drzew szliśmy ku naszej naprawdę wtedy jedynej nadziei.

Po dwóch godzinach marszu znaleźliśmy się na skraju lasu.

W dole, bo las kończył się stromym urwiskiem, zobaczyli-

śmy dość duże miasto. Major Michalak, który dowodził naszą

przeprawą, zawołał:

– Potrzebuję kilku chłopców na ochotnika.

Zgłosiło się nas kilkunastu.

– Przejść przez ten most, zbadać, czy tam są Niemcy! – rzu-

cił krótko.

Tak, to był bardzo dzielny człowiek. Mówił nieraz: “Chłopcy,

nasza krew chociaż żywi teraz ziemię francuską – ona przy-

bliża nam wszystkim naszą niepodległą Polskę. Ale nie daj-

cie sobie dużo tej krwi upuścić. Martwy Polak to tylko ciężar

dla ojczyzny”.

Poszedł z nami. Miasto było jak wymarłe. Po pustych ulicach

goniły się jakieś szmaty, jakieś papiery, trzaskały okna rwa-

ne wiatrem. Na ulicach leżało szkło, walały się obrazy. Schy-

liłem się nawet po jeden, żeby zobaczyć, jaki to mistrz ponie-

wiera się po tych wymarłych francuskich ulicach, gdy nagle ze

wszystkich stron usłyszałem serie karabinów maszynowych.

Dziś jestem pewien, że ten nieznany mi malarz, albo raczej

jego obraz, uratował mi życie. Warto czasem schylić się przed

kimś większym, żeby nie zginąć z ręki maluczkiego.

Mój kolega obok padł jak rażony piorunem. Dostrzegłem tyl-

ko krwawą, niewielką dziurę pod jego lewym okiem. Nawet

nie zdążył wydobyć z siebie głosu. Umarł, jakby na przekór

majorowi Michalakowi.

Rozpętało się prawdziwe piekło. Wycofałem się w boczną

uliczkę. Coś nagle trzasnęło nad moją głową. Instynktownie

chciałem strzelić w tamtą stronę, gdy nagle zobaczyłem, jak

z okna na pierwszym piętrze wychyla się jakaś kobieta. Wie

pan...jest jednak coś silniejszego od strachu: to głód. Pokazuję

jej, że jestem głodny. Zrozumiała. Wyrzuciła mi z okna jajko.

Nie zastanawiałem się, pakuję całe jajko do ust i połykam jak

Gargantua. Do dziś nie wiem, czy było to jajko gotowane czy

surowe. Na pewno było w skorupie.

Przetrzymaliśmy ten atak. Wyparliśmy Niemców z naszej tra-

sy. Ale trzeba było uciekać, w każdej chwili mogło się ich tu

pojawić więcej. Szeroką ulicą doszliśmy do bramy jakiejś fa-

bryki, zamkniętej na łańcuch. Przerwaliśmy go i ile sił w no-

gach, pobiegliśmy w stronę lasu.

Przy wąskiej ścieżce, po jakiej nieraz w Rudniku jeździłem

na rowerze, zauważyłem rannego żołnierza. Później okazało

się – Żyda, który miał przestrzelone płuco. Wielki chłop, wy-

glądem przypominał naszego “syberyjskiego niedźwiedzia”

z przeprawy przez Słowację. Płakał i błagał:

– Nie oddajcie mnie Niemcom. Dobijcie mnie sami.

Chociaż byłem potwornie zmęczony, wziąłem go na plecy

i wlokłem w kierunku lasu. Wreszcie wśród drzew dotarliśmy

do jakiejś farmy – a tam cała masa polskich samochodów stoi.

Oficerowie i żołnierze chodzą sobie spokojnie, bez karabinów,

bez plecaków, rozpięte koszule, istny piknik.

– Co jest? – Pytam jednego z nich.

– Jak to co? Od dwunastu godzin zawieszenie broni. Cała Ar-

mia Francuska się już poddała. Po coście się idioci bili? My

jesteśmy w niewoli.

Nie po to uciekałem, żeby się dostać do niewoli w obcym kra-

ju. A zresztą obiecałem matce, że wrócę.

– Nie – mówię – ja się nie poddaję.

Przyłączyło się do mnie jeszcze pięciu z mojego oddziału.

Wszyscy uciekinierzy z Polski jak ja.

Page 14: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów12

C.d. w następnym numerze

Z bibliotecznej półki

...czyli co słychać w literackim świecie…

– Dokąd teraz?

– Na Szwajcarię.

W sześciu poszliśmy “na Szwajcarię”.

Na granicy złapali nas Niemcy. Odstawili nas do Saint Dieu,

gdzie był punkt zborny jeńców. Stamtąd, już jako jeńcy, po-

maszerowaliśmy do Celesta. Jeszcze wówczas nie czułem się

jeńcem. Byłem raczej zadowolony, iż wreszcie mogłem chwil-

kę odpocząć. Tak myślałem, dopóki nie znaleźliśmy się na

miejscu.

W Celesta zebrali nas wszystkich na ogromnym placu. Oto-

czył nas kordon Niemców w granatowych mundurach, któ-

rzy pilnowali, żeby nikt nie uciekł, natomiast zupełnie nie ob-

chodziło ich, co się dzieje w środku tego pierścienia. Czegoś

podobnego jeszcze do tego momentu wojny nie widziałem.

Wszyscy rabowali, kradli, dźgali się nożami – wszystko dlate-

go, żeby zdobyć cokolwiek do jedzenia. Tylko jedni Hindusi

zachowywali się godnie. Ustawili się w czworobok, na stosie

worków siedział biały oficer z wielkimi wąsami i jak Pan Bóg

komenderował nimi. Nikt z pozostałych jeńców nie odważył

się podejść blisko nich.

Zauważyliśmy, że obok placu stoją samochody 4. Armii Fran-

cuskiej, jeszcze z prowiantem. Głodny człowiek nie zastana-

wia się czy ktoś mu strzeli w plecy. Nasi strażnicy byli tak

pewni, że nie zdołamy uciec (bo i dokąd uciekać, gdy wokół

Niemcy?), iż pozwolili kilku z nas zbliżyć się do tych samo-

chodów. Zabrałem sobie wtedy pół chlebaka papierosów “ca-

pral ordiner” i pół chlebaka topionych serków “nessla”. Po raz

pierwszy na tej wojnie byłem naprawdę szczęśliwy!

Wyskoczyłem z samochodu i wracam w kierunku moich to-

warzyszy. I wtenczas widzę: jakiś młody chłopak, Francuz,

mający najwyżej 16-17 lat, wskakuje na lorę i pakuje serki do

worka. Nagle do lory podchodzi dwóch młodych poruczników

niemieckich. Jeden z nich wyjmuje z kabury pistolet i strzela

chłopakowi prosto w plecy.

– Popatrz – mówi do drugiego – jak mój pistolet wspania-

le strzela.

Młody Francuz zeskoczył z lory, przebiegł kilka metrów i padł

na moje nogi.

Trzy godziny później Niemcy pognali nas jak bydło w dro-

gę ku wielkiej niewiadomej. Miałem już wtedy pełną świado-

mość: byłem jeńcem. Ściemniało się, nasi wartownicy zarzą-

dzili postój. Na jego miejsce wybrali otoczony wysokim mu-

rem cmentarz. Zasnąłem natychmiast na jakimś grobie, pod

głowę położyłem sobie plecak z papierosami i serkami. Kiedy

się obudziłem rankiem – plecaka już nie było.

Anthony Doerr -

„Światło, którego nie widać”

Nagrodzona tegorocznym Pulitzerem powieść Anthone-

go Doerra – „Światło, którego nie widać” w licznych plebi-

scytach czytelników na całym świecie uznawana jest za jedną

z najlepszych książek roku. Komitet Nagrody nazwał ją: po-

mysłową i skomplikowaną powieścią inspirowaną okropno-

ściami II wojny światowej i napisaną w krótkich, eleganckich

rozdziałach, które odkry-

wają ludzką naturę i kon-

trowersyjną moc techno-

logii”. Jej fabuła koncen-

truje się głównie na losach

dwojga młodych boha-

terów: Francuzki Marie-

Laure LeBlanc i żołnierza

elitarnej jednostki Wehr-

machtu Wernera Pfennin-

ga. Poznajemy ich, gdy są

jeszcze dziećmi.

Marie mieszka w Pa-

ryżu tuż przy Muzeum Hi-

storii Naturalnej, w któ-

rym pracuje jej ojciec.

W wieku sześciu lat

dziewczynka traci wzrok.

Wówczas ojciec buduje dla ukochanej córki wierną makietę

miasta i Marie, dotykając miniatur domów i sieci ulic, przy-

swaja sobie topografię Paryża. Dziewczynka uczy się tak-

że języka Braille’a by dzięki ukochanym książkom poznawać

miejsca, których nigdy nie zobaczy. W tym czasie siedmio-

letni Werner wraz z siostrą wychowuje się w domu dziecka

w niemieckim Zollverein. Pewnego dnia znajduje na wysy-

pisku śmieci zepsute radio, przemyca je do swojego pokoju

i „daje mu drugie życie”. Wkrótce okaże się, że Werner to nie-

zwykle zdolny chłopak, który potrafi wszystko naprawić, a tak-

że konstruować najróżniejsze urządzenia. Dzięki swoim umie-

jętnościom zostaje przyjęty do prestiżowej i surowej szkoły

w Narodowym Instytucie Edukacji Politycznej, w której nie

tylko uczą mechaniki i łamania szyfrów, ale przede wszystkim

wpajają młodym chłopcom ideologię nazistowską. Po takim

przygotowaniu bohater zostaje wcielony do Wehrmachtu, gdzie

służy w elitarnej grupie żołnierzy zajmującej się namierzaniem

wrogich transmisji radiowych… Kiedy hitlerowcy wkraczają

do Paryża, dwunastoletnia Marie-Laure i jej ojciec uciekają do

miasteczka Saint-Malo w Bretanii. W sierpniu 1944 roku trafia

tam również osiemnastoletni Werner Pfenning. Podczas oblę-

żenia miasta spotyka przypadkowo Marie-Laure …

Powieść Doerra czyta się znakomicie. Oprócz wciągającej

fabuły jest w niej prawdziwe bogactwo emocji, doskonale od-

dany klimat ogarniętej wojną Francji oraz obraz rodzącego się

w Niemczech faszyzmu. Jednak nade wszystko zachwyci nas

niezwykle realistyczny i przejmujący portret młodych i wraż-

liwych ludzi, którzy wbrew sobie zostali uwikłani w tragiczne

wydarzenia wojenne dwudziestego wieku.

Zofia Walczak

Page 15: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

ONI odpowiedzieli na apel Zabierzowskiej Karty Dużej Rodziny

Page 16: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów14

Na boisku

zamiast przed komputerem

Dzieci ze szkół podstawowych z terenu gminy Zabie-

rzów uczestniczyły w dorocznym turnieju piłkarskim jaki

odbył się na terenach Domu Pomocy Społecznej w Więc-

kowicach. Ta akcja zapoczątkowana niegdyś przez dyr. tej

placówki Henryka

Sikorę natychmiast

zyskała uznanie

młodzieży, władz

oświatowych i gmi-

ny Zabierzów, cze-

go dowodem może

być obecność pod-

czas całego turnie-

ju wójta gminy Elż-

biety Burtan i dyrektora Samorządowego Centrum Kultury

i Promocji Anny Domagały. Niezawodnym od wielu lat sę-

dzią turnieju był piłkarz wielu drużyn z terenu gminy Mi-

chał Całek. Były emocje, były gole, było głośne kibico-

wanie zespołom, była widoczna radość. Byli kibice, któ-

rzy wyrażali swoje uznanie pod adresem ambitnych mło-

dych piłkarzy. Turniej wygrali młodzi chłopcy ze szko-

ły w Bolechowicach wygrywając z reprezentacją Ruda-

wy 3:0. (Wszystkie bramki zostały zdobyte w drugiej poło-

wie meczu). Puchar, nagrody i medale wręczali: wójt Elż-

bieta Burtan, dyr. SCKiP Anna Domagała i dyr. Placówki

Henryk Sikora, główny organizator imprezy, który słusznie

podkreślał, iż bez pomocy całego personelu prowadzonej

przez niego placówki, pomocy sponsorów i przychylności

władz gminy nigdy nie doszłoby do tej imprezy.

Warsztaty Dziennikarskie

w… Starym MłynieWszystko zaczęło się jeszcze przed południem.

W Młynie zastaliśmy kilkunastu uczniów gimnazjum z Rząski,

którzy uzbrojeni w...długopisy, notatniki, dyktafony i aparaty

fotograficzne, zaczęli się przygotowywać do ataku pytań. Do tego

spotkania przygotowywali się od kilku dni, pod okiem polonistki,

EwelinyTrzaski i nauczycielki historii, Małgorzaty Kuśtrowskiej.

Klasa o profilu medialnym to jedna z innowacji jakie wystartowały

w tym roku w gimnazjum im. Wandy Rutkiewicz w Rząsce.

O dziennikarstwie, wyzwaniach i zagrożeniach tego za-

wodu opowiadał pierwszy gość Konferencji, Michał Olsze-

wski, który zdobywał swoje doświadczenie już w szkole

podstawowej. Dziś pracuje z jednej z największych redakcji

w Polsce na stanowisku redaktora naczelnego, a za zbiór 22

reportaży „Najlepsze buty na świecie” otrzymał nagrodę Ryszarda

Kapuścińskiego.

„Nie bójcie się zadawać pytań i pamiętajcie aby do wywiadu

dobrze się wcześniej przygotować i poznać swojego rozmówcę.

Możecie iść na żywioł ale to ryzykowne” - przestrzegał młodych

dziennikarzy.

Wrażenia z konferencji opisują sami młodzi dziennikarze w swoim

pierwszym artykule pt: „KLASA MEDIALNA W DZIAŁANIU”.

Impreza zakończyła się wspólnym pamiątkowym zdjęciem

i poczęstunkiem.

Konferencja była finałem Warsztatów Dziennikarskich „Pra-

sownia”, które zostały zorganizowane w ramach programu

Małopolskiego Instytutu Kultury „DIY Tryb Warunkowy”. To

pierwsze ale z pewnością nie ostatnie wydarzenie tego typu.

Prasownia już teraz zapowiada kolejne Konferencje, na

których pojawią się kolejni ciekawi goście, a tych nie

brakuje w naszej gminie.

Katarzyna Mroczek

Z Waszą pomocą…Dożynki, pikniki, spotkania seniorów, wernisaże, imprezy kul-

turalne – wszystkie te akcje, wydarzenia inspirowane przez Samo-

rządowe Centrum Kultury i Promocji nie mogłyby się odbyć bez

pomocy sponso-

rów z terenu na-

szej gminy. Po-

magają ilekroć

zwracamy się

do nich – mówi

Anna Domaga-

ła pełniąca obo-

wiązki dyrek-

tora SCKiP. –

I właśnie dla

nich postano-

wiliśmy zorga-

nizować imprezę kulturalną, by choć przez godzinę uczynić za-

dość tym, którzy poprzez pomaganie widzą swoją aktywną obec-

ność w gminie. Piątkowy wieczór 16.X. br. zaproszeni goście mo-

gli spędzić w towarzystwie artystów, oglądając program kabareto-

wy przygotowany we współpracy z dyrektorem biblioteki w Za-

bierzowie Elżbietą Mazur.

Page 17: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 15

Co słychać w Klubie Seniora

„Złota Jesień” w Zabierzowie

Klub Seniora „Złota Jesień” w Zabierzowie na przestrzeni

całego roku prowadzi intensywną działalność, ale III kwartał

br. był pod tym względem wyjątkowo ożywiony, gdyż obfito-

wał w wielorakie imprezy, wycieczki, występy i.t.p.

Lipiec, jakkolwiek jest to miesiąc urlopowy, to jednak

w miesiącu tym nie obyło się bez udziału naszego Klubu

w różnych imprezach; braliśmy udział w spotkaniu seniorów

w Radwanowicach, dając krótki występ wokalny, jednocześnie

zachęcając do powołania Klubu Seniora, jako sprawdzonego

sposobu na aktywizację starszej społeczności.

Również w lipcu Klub nasz został zaproszony do Brzezinki

na otwarcie i poświęcenie nowo wybudowanej świetlicy śro-

dowiskowej, gdzie również zaprezentowaliśmy kilka senior-

skich piosenek oraz króciutkie fragmenty z naszego programu

wiankowego. 30 lipca był uroczystym dniem dla całego nasze-

go Klubu, gdyż w tym dniu świętowaliśmy 80-te urodziny na-

szych trzech koleżanek, a to Mali Szelowskiej, Irenki Koma-

li i Krysi Ślufińskiej.

W sierpniu wyjechaliśmy do Chęcin na drugą wycieczkę

w tym roku. Zwiedziliśmy Zamek Królewski z 1295 roku.

Podczas Gminnych Dożynek w Nielepicach 30 sierpnia br.

przedstawiciele naszego Klubu wraz z sołtysem W. Caderem

reprezentowali Zabierzów, wręczając bochen chleba i żniwny

stroik Państwu Violettcie i Januszowi Apostolskim.

3 września br. Klub nasz wziął udział w kwartalnym ze-

braniu seniorów, organizowanym przez Centrum Kultury

w Zabierzowie, podczas którego zaprezentował humorystycz-

ną scenkę opracowaną na motywach „Kramu z piosenkami”

Leona Schillera p.t. „Dwie Ciotunie” a już 5 września współ-

uczestniczyliśmy w narodowym czytaniu fragmentów „Lalki”

B. Prusa.

Nie mogło też zabraknąć naszego Klubu na III Małopol-

skim Święcie Pstrąga w Kobylanach w dniu 12 września,

podczas którego przygotowaliśmy stoisko kulinarne z pstrą-

gami w tle. Na zaproszenie Niepublicznego Zakładu Opieki

Zdrowotnej Pasternik – Maluty w Modlniczce wystąpiliśmy

17 września z nowo przygotowaną scenką humorystyczną p.t.

„Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi”. Ledwie minął jeden dzień

od naszego przedstawienia w Modlniczce, a już 19 września

wyruszyliśmy z wycieczką na Słowację, aby tam pożegnać

lato. Zwiedziliśmy Zamek Orawski z 1241 roku. W ponie-

działek 21 września dwunastoosobowy Zespół Teatralno-Sa-

tyryczny naszego Klubu wyruszył na III Małopolski Przegląd

Sceniczny Klubów Seniora w Bartkowej. Występowały 22

zespoły prezentując różne formy sceniczne. Występ naszego

Zespołu z nową scenką humorystyczną p.t. „Wiedzą sąsiedzi,

jak kto siedzi”, a także inscenizowana piosenka K. Dauksze-

wicza bardzo się podobały.

Informując o tym wszystkim, chcę zachęcić starszą spo-

łeczność gminy Zabierzów do tworzenia Klubów, gdyż dają

one różnorakie możliwości zagospodarowania wolnego czasu,

rozwijania swoich umiejętności i realizacji pasji życiowych,

co z pewnością będzie miało wpływ na wzrost poczucia wła-

snej wartości.

Tekst: Barbara GolińskaFot: Wiesława Danielewska

Page 18: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów16

Zgrzebny

nasz polski patriotyzm...Szwedzi, chcąc pokazać, że są patriotami kupu-

ją samochody volvo. W wielu krajach Europy za-

chodniej spośród dostępnych produktów ludzie wy-

bierają te, które są wytwarzane w ich kraju, a na-

wet w ich regionie. Pewna Francuzka tłumaczyła

mi, że kupuje tylko makaron robiony w pobliskiej

rodzinnej wytwórni, bo jak kupi – może i lepszy, ale

włoski, sprowadzany, to przyczyni się być może do

upadku tej małej wytwórni pana Paula. My po la-

tach braku wszystkiego, w pewnym momencie za-

chłysnęliśmy się towarami sprowadzanymi z zagra-

nicy. Zresztą, tych polskich, rodzimych mamy nie

tak wiele. Zagraniczne, kupowane w hipermarke-

tach są tańsze i to podstawowy powód, że w kwe-

stii zakupów nie wykazujemy postawy patriotycz-

nej. Po prostu jesteśmy biedniejsi niż nasi zachodni

sąsiedzi i pewnie jeszcze długo wielu rodaków nie

będzie stać na ekonomiczny patriotyzm.

Patriotyzm w innej sferze – to znajomość i sza-

cunek dla historii własnego kraju. Z tym jest także

kiepsko. Polityk z pierwszych stron gazet nie wie,

kiedy było Powstanie Warszawskie. I nie jest wy-

jątkiem, o czym łatwo się przekonać, rozmawiając

np. z młodzieżą. Skąd mamy czerpać wiedzę o hi-

storii, skoro w szkole się tego nie nauczyliśmy?!

Z książek – ktoś powie. Tylko, że połowa Polaków

w ubiegłym roku nie przeczytała ani jednej książki.

Amerykanie dumni ze swej 200-letniej histo-

rii wywieszają flagi nie tylko w święta państwowe.

Flagi przez cały rok zdobią otoczenia domów i bu-

dynków stanowych. U nas mnóstwo biało – czerwo-

nych transparentów i flag zobaczyć można głównie

na stadionach. „Biało – czerwone – to barwy są nie-

zwyciężone” wołają kibice na zmianę z okrzykami

pod adresem sędziego (ale tych, niestety, zacytować

się nie da). Odnosi się to do rozgrywek Polski z in-

nymi państwami. Jednak, jakby tak się zastanowić

i policzyć ilu Polaków gra w tej naszej reprezenta-

cji... ilu zarabia w klubach obcych...

A skoro już o zarabianiu zagranicą: patriotycz-

nie tak emigrować i pracować dla obcych? Pewnie

nie całkiem, ale skoro u nas pracy nie ma, albo jest

za takie pieniądze, że przeżyć ciężko, to jak potę-

piać tych zaradnych i zapobiegliwych, którzy „za

chlebem” pojechali w świat?

Są i pozytywne zjawiska. Powstają od pewnego

czasu w Polsce grupy rekonstrukcyjne, które z oka-

zji różnych rocznic zgromadzonej publiczności de-

monstrują przebieg bitew i potyczek naszych daw-

nych rycerzy i żołnierzy. Powstało Muzeum Armii

Krajowej w Krakowie i Powstania Warszawskiego

w stolicy. Coraz więcej flag pojawia się na domach

i budynkach w Święta Narodowe.

Wedle stawu grobla – mówi stare porzekadło.

Wedle naszych polskich możliwości – mamy nasz

polski patriotyzm! Siermiężny, zgrzebny, raczej

smutnawy – jak nasza rzeczywistość.

Lucyna Drelinkiewicz

Pamięć o zmarłychListopad jest miesiącem szczególnej pamięci o bliskich zmarłych.

Różne są w świecie formy wspominania tych, co odeszli.

W Meksyku widać połączenie tradycji chrześcijańskiej i indiańskiej.

Święto zmarłych ma tam charakter bardziej radosny niż w Europie. Przed

początkiem listopada przygotowuje się głowy cukrowe, którym nadaje się

imię zmarłego i wypisuje na tejże głowie, i wraz z ciastkami i słodyczami

zanosi się 1 listopada na groby.

W Turcji nie ma szczególnego dnia zmarłych, a pamięć o nich przejawia

się w modlitwach zanoszonych w meczecie przez imama na prośbę rodzi-

ny w dowolnym czasie. W Turcji, podobnie jak w Egipcie, muzułmanie

w wigilię każdego święta odwiedzają cmentarze, zanoszą na groby kwia-

ty a po opuszczeniu cmentarza obdarowują jałmużną ubogich czekających

przed bramą.

Hindusi nie mają cmentarzy; ciała zmarłych palą a urny przechowują

w tzw. domach umarłych. Miejsce z urną dekorują kwiatami, ale nie ma

specjalnie wyznaczonego dnia pamięci o przodkach.

Japończycy obchodzą święto zmarłych 15 sierpnia. Zapala się wówczas

lampiony i znicze, które puszcza się na wodę. Na groby zanosi się jedze-

nie, głównie słodycze i alkohol.

Żydzi obchodzą święto zmarłych w różnych dniach, ze względu na rucho-

my kalendarz. Zwykle wypada ono we wrześniu. Jest to tzw. Sądny Dzień.

Wierni zbierają się w synagodze i odmawiają modlitwy w intencji zmar-

łych. W tym dniu nie zapala się świec. Pali się je w dzień poprzedni w do-

mach i synagogach.

Prawosławni obchodzą święto zmarłych w pierwszą niedzielę po Wielka-

nocy. Odwiedzają cmentarze i na grobach zapalają świece. Symbolicznie

pozdrawiają zmarłych słowami „Chrystus zmartwychwstał”. Jest to świę-

to zapowiadające zmartwychwstanie tych, którzy odeszli.

Mongołowie czczą pamięć swych zmarłych na wiosnę. Na grobach skła-

dają kwiaty, zapalają świece i kadzidła, a groby skrapiają mlekiem, które

w połączeniu z kadzidłem ma od zmarłego odpędzać złe moce.

Amerykanie traktują święto zmarłych jako dzień duchów. Halloween

obchodzi się 31 października. Symbolem święta jest wydrążona dynia

z otworami na nos, usta, oczy, w której umieszcza się świecę. Organizu-

je się bale maskowe, a uczestnicy przebierają się za kościotrupy, szkielety

i makabryczne postaci. To chyba najbardziej zlaicyzowane w świecie

święto zmarłych, nie mające nic wspólnego z pamięcią o przodkach. Zwy-

czaje te coraz chętniej przyjmowane są w Polsce.

W szczególny sposób pamięta się o bliskich zmarłych w krajach bałkań-

skich. W bułgarskich wsiach i mniejszych miastach w każdą rocznicę

śmierci kogoś bliskiego wywiesza się na drzwiach domu lub furtce klep-

sydrę tej osoby. W początkowych rocznicach śmierci na klepsydrze znaj-

duje się tylko tekst, natomiast od piątej rocznicy tekst opatrzony jest foto-

grafią zmarłego, by sąsiedzi i przechodnie przypomnieli sobie, jak ta oso-

ba wyglądała.

Jak czcimy pamięć bliskich zmarłych w Polsce nie muszę opisy-

wać – wszyscy wiemy. Być może jednak nie wszyscy zwracają uwa-

gę na zmieniające się zwyczaje dekorowania grobów. Jeszcze trzydzie-

ści, czterdzieści lat temu na mogiłach i płytach grobowców stawiało się

świece i kładło skromne wiązanki żywych kwiatów. Teraz wiele cmen-

tarzy przypomina w pierwszych dniach listopa-

da „kolorowe jarmarki”. Okazałe, wielo-

barwne wiązanki sztucznych kwiatów,

migające - kolorowe znicze o przedziw-

nych kształtach przykrywają groby i ra-

czej świadczą o dobrej kondycji finan-

sowej rodziny niż o żywej pamięci

o duszach zmarłych. Cóż, „bogatemu

wszystko wolno...”

Lucyna Drelinkiewicz

ta y p y

da

Page 19: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 17

To dla mnie bardzo miła niespodzianka – powiedzia-ła Pani Genowefa po odebraniu samochodu. O wy-granej dowiedziałam się telefonicznie i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że samochód trafi do mnie. Jestem zaskoczona tak cenną nagrodą od Kra-kowskiego Banku Spółdzielczego, z którego usług korzystam od wielu lat.

Główna nagroda w loterii wydana19 października przedstawiciele Krakowskiego Banku Spółdzielczego przekazali Pani Genowefie z Karniowic nagrodę główną w loterii promocyjnej AUTO LOKATA KBS - samochód osobowy marki Kia Rio wraz z nagrodą pieniężną.

Szczęście uśmiechnęło się także do kilu innych osób z terenu gminy Zabierzów, którzy wylosowali cen-ne nagrody w loterii promocyjnej AUTO LOKATA KBS. Pan Marian zamieszkały w miejscowości Rzą-ska – wylosował rower, a pani Helena zamieszkała w miejscowości Bolechowice – tablet.Każda osoba fizyczna, która założyła w okresie od 03.11.2014 r. do 31.12.2014 r. AUTO LOKATĘ KBS w Krakowskim Banku Spółdzielczym brała udział w losowaniu (15 września 2015 r.) jednej z atrakcyj-nych nagród:

• samochodu osobowego o wartości 45.000 zł oraz dodatkowej nagrody pieniężnej stano-wiąca równowartość podatku dochodowego,

• 5 telewizorów o wartości 1.800 zł każdy,• 5 aparatów fotograficznych o wartości 1.800

zł każdy,• 5 rowerów o wartości 1.800 zł każdy,• 10 tabletów o wartości 1.300 zł każdy,

Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom za udział w loterii, a zwycięzcom gratulujemy wygra-nych i zapraszamy wszystkich do korzystania z na-szych usług.

Page 20: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów18

Jesienny festiwal szachów

w Kraków Business Park Szachiści polubili przyjazdy do „Krakowskiego Przedmieścia” miesz-

czącego się na terenie Kraków Business Park w Zabierzowie. 19 – 20

września 2015 rozegrano 3 turnieje w ramach Jubileuszowego XV Po-

wiatowego Turnieju Szachowego o Puchar Starosty Krakowskiego.

Grało 85 szachistów z 17 miejscowości w różnych kategoriach wieko-

wych. Wśród dzieci urodzonych w 2007 r. i młodszych zwyciężył nie-

zrzeszony Kacper Winiarski z Krakowa. W kategorii zawodników do

1600 pkt zwyciężył Jakub Owoc z TS Wisła a 13 miejsce zajął Robert

Wydmański z Ujazdu. W najważniejszej kategorii Open do 2200 pkt Elo

pierwsze miejsce zajął zawodnik TS Wisła Jerzy Kyć przed Bartoszem

Warchałem także z TS Wisła i Piotrem Muchą z KSz Hetman Katowice.

10-11 pażdziernika 2015 r. w ramach Jesiennego Festiwalu Sza-

chów grało prawie 200 szachistów z całej Małopolski. Małopolski Zwią-

zek Szachowy organizował pierwszy zjazd III Małopolskiej Ligi Senio-

rów w szachach. To najwyższy stopień rozgrywek wojewódzkich. I i II

liga są ogólnopolskie. Grało 10 6-osobowych zespołów. W Krakow-

skim Przedmieściu rozegrano pierwsze 4 rundy mistrzostw. Prowadzi

KKSz 1893 Kraków z 8 pkt przed MKS MOS Wieliczka także 8 pkt, MO

TKKF Drogowiec Kraków 6 pkt i PUKS Karolina z Tarnowa także 6 pkt.

Największe emocje wzbudziły rozgrywane po raz pierwszy Drużyno-

we Mistrzostwa Małopolski do lat 8 i do lat 10. W mistrzostwach do lat

8 wzięło udział 17 4-os. zespołów z najmłodszą uczestniczką zawodów,

5 letnią Martyną Popiel z Chrzanowa. Najlepiej wypadli młodzi szachi-

ści z KKSZ Kraków, którzy wygrali wszystkie spotkania zdobywając

14 pkt. Drugie miejsce zajął zespół MKS MOS Wieliczka z 11 pkt,

a trzecie TS Wisła Kraków. Indywidualnie najlepsi byli zawodnicy

KKSZ Kraków Klaudia Bar 7 pkt i Dominik Pawlak także 7 pkt przed

Pawłem Wojtyło z MKS MOS Wieliczka, który zdobył 6,5 pkt.

W mistrzostwach do lat 10 grało 16 4-os zespołów. Emocje były

do ostatniej gry, która zadecydowała, że pierwsze miejsce zajął zespół

KKSZ Kraków 11 pkt przed TS Wisła także 11 pkt, UKS Goniec Staniąt-

ki 10 pkt i MKS MOS Wieliczka 10 pkt.

Indywidualnie zwyciężył Oskar Kołodziej z UKS Goniec Staniątki

7 pkt przed zawodnikami TS Wisła Kraków Mikołajem Krupińskim

7 pkt i Natalią Myśliwiec 6,5 pkt.

Dobrze byłoby aby w następnych mistrzostwach wzięły udział druży-

ny z Gminy Zabierzów.

Partnerami turniejów szachowych w Krakowskim Przedmieściu są Kra-

ków Business Park, Illinois, Jurajska Izba Gospodarcza, Jura Moto Sport.

Marek Rowecki

Bezrobotni

pracują...Słoneczne, październikowe przedpołudnie. Gru-

pa raczej starszych osób grabi trawę, sprząta przy ul.

Cmentarnej. Pracują rzetelnie, zbierają każdą gałąz-

kę i każdy badylek leżący na ziemi. Skoszoną trawę

układają w stosy, które później zostaną wywiezione

z placu wokół budynku.

56-letni pan Aleksander stwierdza filozoficznie:

praca czyni człowieka szlachetnym! Mieszka w Ko-

chanowie, po dwóch operacjach kręgosłupa miał ren-

tę – 540 zł, ale renta się skończyła, a teraz udaje mu

się od czasu do czasu znaleźć pracę dorywczą. Wie-

le umiem, potrafię pracować, ale na stałe zatrudnie-

nie chyba nie mam szans – mówi. Zabierzowski pro-

gram Aktywizacja i Integracja obejmuje wsparciem

grupę osób długotrwale bezrobotnych. Uczestnika-

mi są kobiety i mężczyźni z dużą przerwą w zatrud-

nieniu i z trudnościami w powrocie na rynek pracy.

Mają oni okazję podczas szkoleń przyjrzeć się bliżej

sobie: co potrafią, jakie mają kwalifikacje i umiejęt-

ności. Uczą się określać swoje kompetencje i mocne

strony. Mogą określić czym jest dla nich praca i jaką

rolę pełni w ich życiu. Określają jakie są ich osobi-

ste trudności w podjęciu zatrudnienia.

Pan Andrzej nie ma rodziny, sam musi zadbać

o siebie. Prowadzę cygańskie życie – opowiada.

Mam jedno płuco, ciężko chorowałem, przez 7 lat

byłem na rencie, teraz nie chodzę do lekarza, bo nie

mam za co pojechać. We wrześniu zarobiłem 250

zł, ale jeszcze wszystkiego nie wydałem – mówi

z dumą, jeszcze mam na parę dni życia. Teraz dosta-

nę 400 zł za prace społeczno – użyteczne. W toku re-

alizacji PAI uczestnicy nie tylko pracują, korzystają

też z porad jak sporządzić dokumenty aplikacyjne,

gdzie i w jaki sposób szukać zatrudnienia, jak przy-

gotować się do rozmowy z pracodawcą. Wspólnie

z doradcą zawodowym i psychologiem szukają ofert

pracy i uczą się na nie odpowiadać.

Pan Bogusław jest bezrobotnym od 1992 roku,

poprzednio przez 25 lat pracował w różnych firmach

jako kierowca. - Straciłem prawo jazdy przez alko-

hol – mówi szczerze. Teraz żyję od trze ch lat z tych

prac społeczno – użytecznych i z tego, co zarobię

„u ludzi”. Jakoś sobie radzę, na rodzinę nie mogę li-

czyć, bo to sama bieda...

Pani Teresa do Zabierzowa dojeżdża rowerem

z Balic. - Jak się rower zepsuł, to chodziłam piecho-

tą – mówi. Warto, bo to dobra praca, a pracę trze-

ba szanować! Poza pracami społeczno – użytecz-

nymi w Zabierzowie, na zlecenie sołtysa Szczyglic,

sprząta w sołtysówce, zamiata chodniki koło świetli-

cy i przystanki autobusowe. Poprzednio pracowała

u Helclów, w szpitalach jako salowa, sadziła drzew-

ka w nadleśnictwie. Ma 56 lat, skończoną jedynie

szkołę podstawową i martwi się, co będzie, jak skoń-

czą się w listopadzie prace społeczno – użyteczne. -

Może potem będzie jakiś następny program – wzdy-

cha.

Lucyna Drelinkiewicz

Page 21: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów 19

1 października 2015 r. ruszyła Narodowa Loteria Paragonowa organizowana przez Ministerstwo Finansów. Loteria ma zachęcać do wydawania i brania paragonów fiskalnych i tym samym uświadomić Polakom, jak dużą rolę pełnią w uczciwym obrocie gospodarczym.

Na uczestników pierwszej w Polsce loterii paragonowej czekają samochody Opel Astra oraz nowoczesne laptopy i iPady. Do-datkowo, co trzy miesiące do wygrania będzie auto Opel Insignia. Aby wziąć udział w loterii, wystarczy mieć ukończone 18 lat i paragon fiskalny na minimum 10 zł oraz zarejestrować go na stronie www.loteriaparagonowa.gov.pl (link otwiera nowe okno w innym serwisie).

Losowanie zwycięskich paragonów odbywa się co miesiąc. Dodatkowym losowaniem będą premiowane paragony z określo-nych branż usługowych. W pierwszych trzech miesiącach loterii są to paragony z zakładów fryzjerskich i kosmetycznych. W ko-lejnych kwartałach premiowane będą paragony za usługi z prywatnych gabinetów lekarskich i dentystycznych, warsztatów samo-chodowych oraz z restauracji i kawiarni.

Loteria ma przekonać Polaków, że codzienne wydawanie i branie prawidłowych paragonów fiskalnych podczas zakupów, w re-stauracji, barze czy u fryzjera ma znaczenie nie tylko przy dochodzeniu praw przez klientów w sytuacjach problemowych, ale tak-że dla uczciwej konkurencji i stanu wspólnego budżetu. To przekłada się na lepsze funkcjonowanie kraju i finansowanie oświaty, służby zdrowia, sportu czy kultury.

Izba skarbowa w Krakowie zaprasza do udziału w Narodowej Loterii Paragonowej. Najbliższe losowanie nagród odbędzie się 16 listopada, ale już od 1 października można zbierać paragony fiskalne i rejestrować je na stronie Loterii Paragonowej (link otwie-ra nowe okno w innym serwisie). Wszystkie informacje o Loterii dostępne są na stronie: www.loteriaparagonowa.gov.pl (link otwiera nowe okno w innym serwisie).

Bitwa „na żołądk i i śpiew”9 Kół Gospodyń Wiejskich, 12 zespołów (w skład Koła mógł

wchodzić na przykład Zespół Koronczarek jak choćby z Ruda-

wy, czy - gościnnie podobna do naszych organizacja wiejskich

gospodyń z Ukrainy) wzięło udział w II Międzygminnej Bitwie

Kulturalnej Kół Gospodyń Wiejskich. Gospodarzem „bitwy”

był Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Wielkiej Wsi, zaś pa-

tronat nad imprezą objęli: wójt Wielkiej Wsi Tadeusz Wójto-

wicz i wójt Zabierzowa Elżbieta Burtan. Gminę Zabierzów re-

prezentowali: Koło Gospodyń z Rudawy, KGW ze Szczyglic

i Klub Seniora z Zabierzowa. Było nie tylko czego popróbo-

wać, bo każde Koło przygotowało potrawy, że „palce lizać”

oparte często na przepisach babć ale było również na co po-

patrzeć i czego posłuchać. Popatrzeć choćby na oryginalne lu-

dowe stroje i posłuchać piosenek w wykonaniu uczestniczek

„bójki”. Nie ma co ukrywać – największe owacje spośród wy-

konawczyń zebrała 12 letnia Lisa Skopenko z Ukrainy, która

w sposób niezwykle profesjonalny wykonała ukraińską dumkę.

Aczkolwiek każda tego rodzaju „bójka” (skąd inąd bardzo ory-

ginalne określenie tej imprezy) jest rywalizacją o miano najlep-

szej, najlepszego – to jednak w tej imprezie liczy się poszano-

wanie tradycji, powrót do zdrowej rywalizacji, troska o „polski

dom”. Każdy mógł przyjść, zobaczyć, skosztować, porozma-

wiać, „wziąć” przepis na różne potrawy. Ciężkie zadanie mia-

ło jury konkursu, nie dość, że musiało popróbować wszystko,

co podawano, to jeszcze wytypować zwycięzców, co wcale nie

było takie łatwe. Przyznano więc nagrody wszystkim; najwy-

żej oceniono KGW z Białego Kościoła. Przedstawiciele gmi-

ny Zabierzów uplasowali się w czołówce tabeli, a zaprezento-

wana „kaczka nadziewana” mogła zaspokoić najbardziej wraż-

liwe podniebienia.

Page 22: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia

Znad RudawyMiesięcznik Gminy Zabierzów20

„Znad Rudawy” - Miesięcznik Społeczno-Kulturalny Gminy Zabierzów. Adres Redakcji: SCKiP Gminy Zabierzów, ul. Szkolna 2,

32-080 Zabierzów. Współpraca z Urzędem Gminy Zabierzów. ISSN 1505 2869. Strona internetowa: www.znadrudawy.com

e-mail: [email protected] [email protected] [email protected]

Redaktor Naczelny: Witold Ślusarski. Współpraca: Beata Baran, Lucyna Drelinkiewicz, Aleksander Płazak,

Tomasz Ziarkowski. Foto: H. Molik, U. Obydzińska, W. Wojtaszek, archiwum SCKiPGZ

Skład i łamanie tekstów, druk: Poligraficzny Zakład Usługowy „Drukmar”, 32-080 Zabierzów, ul. Rzemieślnicza 10.

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i zastrzega sobie prawo dokonywania zmian i skrótów w nadesłanych tekstach. Artykułów nie zamówionych nie zwracamy.

Finał Puchary Małopolski

w Krakowie

4 października w Krakowie na torach Płaszowianki odby-

ły się finały Pucharu Małopolski w łucznictwie w kategoriach

młodzików i dzieci.

W zawodach tych startowała tylko dwójka zawodników Gro-

ta Zabierzów. Piotr Szczepański zajął 3-cie miejsce zarówno

w ostatniej rundzie jak i całym cyklu zawodów w kategorii

dzieci. Aleksandra Dudek w finałach była 6-ta, a w cyklu za-

wodów 5-ta w kategorii młodzików. Zawody te były również

zakończeniem sezonu w okręgu Małopolski dla tych kategorii.

Gminny turniej halowej piłki nożnej

dziewcząt ze szkół podstawowych

17 października 2015 r. w hali sportowej Ośrodka Sportowo-

Rekreacyjnego w Zabierzowie, odbył się gminny turniej ha-

lowej piłki nożnej dziewcząt szkół podstawowych w ramach

Igrzysk Młodzieży Szkolnej.

Udział wzięło dziewięć drużyn ze szkół podstawowych z te-

renu gminy Zabierzów: z Balic, Bolechowic, Brzezia, Koby-

lan, Nielepic, Radwanowic, Rudawy, Rząski i z Zabierzowa.

1 miejsce zajęła drużyna dziewcząt z Zespołu Szkolno- Przed-

szkolnego Balice i tym samym zakwalifikowała się do zawo-

dów powiatowych, 2 miejsce zajęła drużyna z SP Rudawa,

a 3 miejsce z SP Brzezie.

Katarzyna MajkaGminny koordynator sportu szkolnego

Pierwsze sukcesy SKF Jura Basket

Zabierzów w nowym sezonie

koszykarskim

SKF Jura Basket Zabierzów ma już pierwsze kolejki roz-

grywek za sobą. Cieszy zapał zawodników i odpowiedzialne

podejście do treningów. Przynoszą rezultaty sparingi i turniej

przedsezonowy w Częstochowie jak również praca wykonana

na obozie w Nowym Targu.

Kadeci A w weekend 17-18.10.2015 r. są już po dwóch kolej-

kach, (pierwszy mecz został przeniesiony). Za obydwa zdoby-

wają po dwa punkty w klasyfikacji ogólnej. Widać motywację

chłopców na boisku. Wygrali w sobotę wysoko z nowym ze-

społem w lidze Skawą Wadowice, a w niedziele równie moc-

no skoncentrowani rozgromili AZK PK Korona Kraków wy-

soko bo 104:57

Zdobycze punktowe sobotniego meczu ze Skawą: Tyński Kon-

rad kpt. (38), Turakiewicz Dominik (32), Knap Bartłomiej

(15), Kwarciak Kamil (12), Latosiński Jakub (12), Markiewicz

Rafał (9), Dryja Stanisław (8), Grucela Filip (7), Brózda Piotr

(5), Owsiak Jakub (4).

Zdobycze punktowe niedzielnego spotkania z Koroną: Tyński

Konrad kpt. (42), Turakiewicz Dominik (22), Knap Bartłomiej

(13), Owsiak Jakub (7), Kwarciak Kamil (6), Grucela Filip (5),

Latosiński Jakub (5), Dryja Stanisław (2), Markiewicz Rafał

(2), Brózda Piotr.

Kadeci B z mocnym Regis Wieliczka niestety przegrali na

wyjeździe 79:58 pierwszy mecz w sezonie młodszego kade-

ta. Wynik o dziwo okazuje się korzystny. Wyjaśniając, krót-

ko ten sam zespół sezon wcześniej z Regisem przegrywał dużo

wyżej.

Łucznictwo

Koszykówka

Piłka nożna

Zdobycze punktowe: Knap Bartłomiej (23), Owsiak Jakub kpt.

(17), Markiewicz Rafał (8), Dryja Stanisław (6), Baryła Filip

(2), Piechota Jan (2), Brzostkiewicz Jakub, Moralewicz Kac-

per, Ptak Jakub, Skalny Łukasz.

Tekst Katarzyna Homoncik trener SKF Jura Basket ZabierzówZdjęcie SKF Jura Basket Zabierzów

Page 23: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia
Page 24: listopad 2015 nr 10 (212) - Miesięcznik Znad Rudawy | MZRznadrudawy.com/wp-content/uploads/2015/03/ZR_listopad_korekta.pdf · być doskonałym tekstem dla dobrego kabaretu. ... Historia