LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr...

40
LEXU § Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż prawnik? str. 22 30 słów czystego szaleństwa, czyli art. 196 KK str. 21 Przyjazd Niemców to zwykła rzecz - wywiad z dr. Adamem Bodnarem str. 28

Transcript of LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr...

Page 1: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

LEXU§Czasop i smo Studentów WPiA UW | nr I I (26) , s tyczeń- luty 2012

ISSN 1897-4759

Prawo a sztuka- mecenas to więcej niż prawnik?

str. 22

30 słów czystego szaleństwa, czyli art. 196 KK str. 21

Przyjazd Niemców to zwykła rzecz- wywiad z dr. Adamem Bodnarem str. 28

Page 2: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż
Page 3: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Kryzys, wybory, niedobory i potwory. Konflikt światłopoglądu i ciem-nogrobu. Problem stypendialny i nowe złoża paliw kopalnych. To tylko nie-którzy dręczyciele Rzeczypospolitej. Można być publicystą i udawać, że się z nimi walczy mądrym słowem; trzeba być politykiem, żeby wiedzieć, z któ-rymi wojna przyniesie najwięcej chwały; księdzem, by spojrzeć na rzeczy-wistość z przymrużeniem oka; członkiem elity, by mieć wpływy; w końcu wystarczy być człowiekiem, by mieć dosyć.

To przeciąża każdego. Stąd pod pozorami zdystansowania i ironii ata-kuje z każdej strony kicz i miernota. Śmiejemy się z nieśmiesznych żartów, poddajemy się wszelkim absurdom, w teleturnieju dmuchamy piłeczkę ping-pongową z miseczki do miseczki; lubimy udawać, że to na odreagowanie. Przecież wiemy, że to głupie, że jesteśmy inni i mamy swój sposób na rów-nowagę. Tylko czy na pewno? Przyzwyczajeni do pewnego przekazu, retory-ki, chcąc nie chcąc zaczynamy myśleć uproszczonymi kategoriami. Gdzieś znika prawdziwe poczucie humoru, przenikliwość, wyważenie.

Zastępuje je system imbecylizmu, czyli tolerowania głupoty i podłości pod pozorami inteligencji i ambicji. Tak przeżuty człowiek nie jest w stanie reagować na problemy. W momencie, gdy imbecylizm opanował grupy wy-mienione wyżej, wszyscy zostali zredukowani do tej ostatniej. Dbają tylko o siebie i w ten sposób tworzy się błędne koło. Zaraza rozprzestrzenia się nie w brudzie i smucie, ale w blasku jupiterów i przez pustosłowie.

Nie dajmy się zainfekować. Na studiach jest jeszcze na to szansa.

Redaktor naczelny,

Zaraza imbecylizmu

Spis treściWYDARZENIA

Liczy się wyobraźnia, czyli słów kilka o studenckim teatrzyku

wydziałowym5

Zagrali w „Grasz... tym razem nie o staż” i zwyciężyli! 6

Student też ma serce 6

II Prawnicze Targi Praktyk i Pracy już 20-21 marca !!! 7

Wiceminister z WPiA UW 8

Symulacja rozprawy karnej 8

INFORMACJE

Wieści z Rady Wydziału 9

Misja sesja 10

Odwiedzamy „Wydziałową” 11

Najważniejsze: zacząć pisać 12

Koniec to początek 13

Aplikacja ogólna, sędziowska, prokuratorska 13

O drodze do doktoratu słów kilka 14

Praktycznie o praktykach 15

Pójdź w prawo podatkowe 16

PUBLICYSTYKA

Dekalog makiawelicznego władcy 17

Król parkietu, Czyli o szkołach tańca w Warszawie 18

Prawna ochrona konsumenta a umowy zawierane na odległość 19

Kwestia wygaśnięcia mandatów poselskich prokuratorów w stanie

spoczynku19

Trzydzieści słów czystego szlaeństwa 21

Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż prawnik 22

WYWIAD

Studenci, na squasha - wywiad z Marcinem Karwowskim 24

Od studentów prawa należy wymagać pewnych wyższych

standardów- wywiad z dr Pawłem Skuczyńskim25

Przyjazd Niemców to zwykła rzecz - wywiad z dr Adamem Bodnarem 28

Równouprawnienie w teorii i praktyce - wywiad z Anną Wanią

Włodarczyk30

KULTURA

Zagraj to jeszcze raz, Woody 32

„Wymyk” 32

Co z tym teatrem? Naga dusza czy nagie ciało? 33

Karnawał - czas mięsa 33

Foremki 34

Co słychać zimą w sportach motorowych? 35

MISZ-MASZ

„Rozwój i godność ludzka” 36

Żołnierze wyklęci 37

Kochajmy się, studium miłości po polsku 38

Podmiotowo.

Od pierwszego roku na wstępie do prawoznawstwa wpaja nam się koncepcję praw podmiotowych. Prawa człowieka, prawa podstawowe, obywatelskie, uprawnienia kształtujące i wszystkie inne sformułowane wolnościowo i pod-

miotowo konstrukcje i instytucje nie mają dla nas tajemnic. Tylko czy to idzie w parze z przekonaniem o konieczności traktowania podmiotowo podmiotów praw podmioto-wych? Takie karkołomne konstrukcje to już mniej oczywista sprawa. Po semestrze z doktrynami polityczno-prawnymi dręczy mnie właśnie takie pytanie. Czy realizujemy imperatyw praktyczny Immanuela Kanta, czy traktujemy człowieczeństwo w swojej i innej osobie jako cel, a nie tylko jako środek do celu?

„Bardzo jestem zadowolona z tego kontaktu.”- ten cytat, to kwintesencja myślenia przedmiotowego w ustach studentki prawa. Znajomość bez fasady zawierana tylko na wypadek późniejszych możliwych z niej zysków. „Jestem kontaktem, no to idę się odłączyć”- tak skwitowała to jej zawiedziona rozmówczyni, także studentka WPiA. Zrozumiałe, że powszechna przyjaźń i braterstwo to hippisowskie ideały, dziś już tro-chę wytarte i obce przeważająco konserwatywnemu środowisku prawniczemu, jednak spłycanie tak wielu relacji społecznych do czystego, przedmiotowego „interesu”, upo-śledza nas na dłuższą metę.

Nie chodzi o bycie naiwnym. Naiwni mogą być nasi przyszli klienci, podsądni czy interesariusze. Prawnicy muszą być zdecydowani i pozbawieni złudzeń. To nie znaczy, że pozbawieni moralności. To kojarzące się z rygoryzmem słowo, na które jedni reagują alergicznie, dla innych tak ważne, że prowadzi nawet do fundamental-nych postaw, da się oswoić na gruncie cywilizacji „młodych gniewnych”. Wystarczy zachować jej minimum w postaci powstrzymania się od przedmiotowego traktowania drugiego człowieka. Okaże się nagle, że nie tak łatwo, kierując się tą zasadą, postąpić źle, a jednocześnie nie ma powodu sądzić, że będzie to przeszkoda w osiągnięciu godnego zarobku. Pracowanie „dla” pieniędzy, a „za” pieniądze, choć może nie od-czujemy tego w portfelu, to spora różnica w pojmowaniu siebie i swojej roli.

Można śmiać się z próżnych wysiłków teoretyków i filozofów prawa, by na pa-pierze uczynić świat idealnym, można nie zabierać podręczników etyki na każde profesjonalne spotkanie. Trzeba tylko pamiętać, że traktując przedmiotowo drugiego człowieka, sami traktujemy się jak rzecz i towar.

Redaktor naczelny, Konrad Leszko

LEXU§ Wydawca: Samorząd Studentów WPiA UWWspółpraca: Stowarzyszenie Absolwentów WPiA UW

Redaktor Naczelny: Konrad LeszkoZastępca Redaktora Naczelnego: Karolina DołęgowskaSekretarz Redakcji: Joanna FasulaDTP: Tomasz Klemt

Szefowie działów:Wydarzenia: Marcin Szlasa- Rokicki | [email protected]: Piotr Sobczyk | [email protected]: Karolina Dołęgowska | [email protected]: Magdalena Brodawka | [email protected]: Jakub Brzeski | [email protected]: Konrad Leszko | [email protected]

Autorzy: Rafał Baranowski, Jakub Brzeski, Monika Cygan, Karolina Dołęgowska, Iga Gajos, Adam Karpiński, Gabriel Kayzer, Adam Klimowski, Barbara Kowalska, Mikołaj Krolski, Paweł Krzeski, Maciej Kułak, Łukasz Kumkowski, Konrad Leszko, Anna Łukawska, Natalia Narejko, Krzysztof Olszak, Dominika Pietrzyk, Agnieszka Poniecka, Marek Skrzetuski, Piotr Sobczyk, Marcin Szlasa- Rokicki, Estera Winiarska, Małgorzata Wysocka, Patrycja Zawadzka, Marcel Zenowicz

Korekta: Jakub Brzeski, Karolina Dołęgowska, Maciej Kułak

Okładka: fotografia: Kamil Sudaopracowanie graficzne: Tomasz Klemt

Nakład: 2000 sztuk Kontakt: [email protected]

Numer powstał dzięki dofinansowaniu z II filara budżetu SS UW, przyznanemu przez ZSS UW

spis treści

3

Page 4: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

16 lutego zapraszamy Was serdecznie na Dzień Otwar-

ty Samorządu Studentów UW. Od godziny 9:00 do

17:00 będziecie mogli zobaczyć jak wygląda dzień

z życia samorządowca. Będzie to okazja do rozmowy i zapo-

znania się z zadaniami każdej z Komisji oraz studenckiej te-

lewizji internetowej Uniwerek.TV. Chcemy, abyście zobaczyli

jak działa największy Samorząd Studentów w Polsce.

Podczas Dnia Otwartego możecie porozmawiać z członka-

mi i przewodniczącymi poszczególnych Komisji o korzyściach

płynących z działalności samorządowej. Dowiecie się jakie

organizujemy imprezy i spotkania w ciągu całego roku akade-

mickiego i mamy nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie.

Chcemy zachęcić Was do pracy w Samorządzie i przeko-

nać, że jest to zarówno miejsce, w którym możecie zawrzeć

nowe znajomości, jak i nauczyć się wielu nowych, przydatnych

w przyszłym życiu zawodowym umiejętności.

Dla wszystkich studentów, którzy zdecydują się nas od-

wiedzić przygotowaliśmy drobne samorządowe upominki!

Więcej o programie Dnia Otwartego znajdziesz na www.

samorzad.uw.edu.pl oraz w serwisie Facebook facebook.com/

samorzad.studentow.uw.

Dzień Otwarty Samorządu Studentów UW

Zarząd Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego

Masz pomysł na inicjatywę kulturalną, konferencję naukową, a może chciałbyś zorgani-zować inne przedsięwzięcie, ale nie wiesz skąd wziąć fundusze? To proste! Zarząd Samo-rządu Studentów dysponuje budżetem, który przeznaczony jest na projekty konkursowe. Przyjdź do nas i dowiedz się więcej!Zapraszamy na dyżury Komisji Finansowej:Poniedziałek 16.30-17.30;Wtorek 18.00-20.00;Środa 13.30-14.30;Piątek - 12.00-13.00.

Tam uzyskacie dokładną odpowiedź w jaki sposób sfinansować zaplanowane wydarzenie. W razie pytań i wątpliwości napisz: Barbara BanasikPrzewodnicząca Komisji Finansowej ZSS [email protected].

Znasz świetnie języki francuski lub portugalski? Właśnie zaczynasz naukę ja-pońskiego lub angielskiego? A może nie używałeś niemieckiego od podsta-wówki i chcesz sprawdzić, czy wciąż go pamiętasz? Jeśli znasz jakikolwiek język obcy, to wydarzenie jest właśnie dla Ciebie!

Wieczory Tandemowe to świetna okazja do poznania nowych ludzi z całego świata, spędzenia wieczoru w miłej atmosferze i sprawdzenia swoich umiejętności językowych.

Komisja Mobilności i Współpracy Zagranicznej zaprasza w każdy poniedzia-łek o godzinie 19:00 do lokalu Herba Thea (ul.Pokorna 2), 4 minuty od Dworca Gdańskiego.

W każdą niedziele przypominamy o tandemie na www.samorzad.uw.edu.pl.

Samorząd Studentów to nie tylko organizacja wyda-rzeń kulturalnych, debat czy konferencji. Chcemy również brać czynny udział w ciągłych zmianach zachodzących na Uniwersytecie – oczywiście zmianach na lepsze. Dlatego Raport Studencki jest kolejnym pro-jektem realizowanym przez Samorząd Studentów. Już od kilku lat zajmujemy się jego redakcją. Zwaracmy w nim uwagę zarówno na problemy jak i pozytywne aspekty życia studenckiego na UW. Naszym celem jest wierny i rzetelny opis oraz propozycja dogodnych dla wszystkich, dlatego zależy nam na współpracy z jak największą liczbą studentów.

Zachęcamy do zapoznania się z zawartością strony raport.samorzad.uw.edu.pl Znajdziecie tu wiele cennych informacji dotyczących samego projektu, spotkań ze stu-dentami i dyskusji nad raportem.

Tandem - współpraca zagraniczna

wydarzenia

4

Page 5: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Sama koncepcja stworzenia teatrzyku studenckiego na Wydziale Prawa nie jest nowa. W ostatnich kilku latach

zdarzały się już próby stworzenia jakiegoś względnie trwałego ciała, zespołu, który gromadziłby osoby chętne do wspólnej pracy artystycznej. Naj-donioślejsza chyba z takich prób miała miejsce niespełna 2 lata temu – gdy przy samorządowej Komisji Kultury zebraliśmy się w nieco liczniejszym gronie, aby przygotować wielkanocny występ dla dzieciaków z jednego z war-szawskich domów dziecka. Pomi-mo drobnych perturbacji i zmian w zespole, barwną sztukę Izabeli Degórskiej „Wszystkie smoki wie-dzą o tym” udało się wystawić „na deskach” aż cztery razy, w tym tak-że w ramach charytatywnej akcji „Student Prawa Mikołajem”. Nie-stety, dalsze plany działalności tro-chę się rozpełzły, a wielu z naszych dzielnych aktorów porozjeżdżało się po Europie w ramach programu LLP Erasmus.

Na szczęście pomysł nie zamarł zupełnie i już od początku tego semestru znów udało się zebrać gro chętnych do pra-cy w teatrze studenckim. Szczególnie cieszy fakt, że na pierwsze spotkanie stawili się za-równo studenci starszych roczników, jak i ci dopiero swą przygodę z WPiA zaczynający. Jako pierwszy cel, już niemal tradycyjnie, obraliśmy sobie występ dla dzieciaków. Nie ma co kryć, że jest to chyba najwdzięcz-niejsza publiczność, choć jednocześnie naj-bardziej nieprzewidywalna. Przygotowania, choć trwały już od października, niosły za sobą dużo emocji, śmiechu, a niekiedy na-wet zwątpienia. Muszę przyznać, że już za sam ten proces wszystkim, którzy dotrwali do końca prób, należą się olbrzymie brawa – zwłaszcza za znoszenie moich humorów, uwag, nieustannych zmian koncepcji i scena-riusza. Łatwo zrozumieć jak silna musi być determinacja dla znoszenia cotygodniowych prób, mających niekiedy miejsce nawet w

niedzielne wieczory.

Efekt przerósł moje oczekiwania. I muszę się tu pokajać wszystkim, w których nie uwie-rzyłem wystarczająco – wybaczcie, takie już w e

mnie tkwi fabryczne spaczenie pesymizmem. 20 grudnia, wraz z ekipą odpowiedzialną za tegorocznego „Stu-denta Prawa Mikołajem”, wybraliśmy się do Domu Dziecka w Józefowie, by po raz pierwszy publicznie zaprezentować naszą nową sztukę, będącą satyryczną kompilacją kilku najbardziej znanych, dziecięcych bajek. Szybko okazało się, że sprawiła ona dosko-nały ubaw nie tylko dla dzieciaków, ale i dla dorosłych – i to dokładnie w tych aspektach, w których było to zaplanowane.

Nie zamierzamy bynajmniej spocząć na laurach. Już teraz planujemy kolejne wystę-py, w letnim semestrze, z naszą sztuką dla najmłodszych. Nie chcemy jednak naszej działalności do tego tylko ograniczać. Powo-li klaruje się w naszych umysłach koncepcja wystawienia sztuki „poważniejszej” w tym sensie, że kierowanej do widza w wieku nie-co bardziej dojrzałym. Szalenie pozytywnym

zaskoczeniem było dla mnie to, że wśród stu-dentów naszego wydziału jest aż tyle osób nie tylko zainteresowanych grą (a także pracą bardziej techniczną – taką jak choćby przy-gotowanie scenografii), ale również mających po temu niesamowite predyspozycje oraz niemałe doświadczenie we wcześniejszych występach na amatorskich i pół-amatorskich scenach.

Wszystkich zainteresowanych pracą (i za-bawą, rzecz jasna!) w wydziały teatrzyk, któ-

rzy czują powołanie do teatralnych desek bądź równie istotnych ele-mentów zakulisowych – zapraszam oczy-wiście do wspólne-go z nami działania. Wszelkie informacje na temat otwartych prób, spotkań czy wy-stępów będzie można znaleźć co czas jakiś na facebookowym profilu samorządo-wej Komisji Kultury: www.facebook.com/kultkom.

Notka informacyjna o naszym spektaklu:

„Nie ma tego złego”

Spektakl inspirowany oryginalnym tekstem Zofii Wójcik.

Reżyseria: Marek SkrzetuskiScenariusz: Marek Skrzetuski, Anna Esty-mont

Scenografia: Magdalena Jarco, Joanna DataWystąpili: Klaudia Brzezińska, Anna Esty-mont, Barbara Kowalska, Katarzyna Kowal-ska, Daria Łojszczyk, Daria Mikołajskia, Anna Pasik, Dominika Pietrzyk, Klaudia Rył, Michał Dorociak, Szymon Dworzycki, Radek Nowakowski, Maciej Pleban, Maciej Tomec-ki, Michał Winiarek.

Premiera: 20 grudnia 2011 r.

Liczy się wyobraźnia, czyli słów kilka o studenckim teatrzyku wydziałowymMarek Skrzetuski

Tak jak pisarzowi nie wypada oceniać napisanej przezeń książki, reżyserowi zreali-zowanego przez siebie spektaklu, a malarzowi swego obrazu, tak i ja odczuwam pewne skrępowanie w wypowiadaniu się na temat tego małego teatrzyku, w którym mam niezmierną przyjemność działać. Jest to jednak rzecz warta co najmniej wspomnienia na tutejszych łamach… Pozwolę więc sobie – zamiast nieobiektywnie oceniać – po prostu opisać emocje, jakie wzbudziła we mnie ta inicjatywa.

wydarzenia

5

Page 6: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Noc Sushi-żercówAgata Kwapińska

wydarzenia

6 lutego 2012 r. rozpocznie się kolejna, 17. edycja ogólnopolskiego konkursu „Grasz o staż”. Jednak organizatorzy

już jesienią zadbali o to, aby jego ideę przy-bliżyć studentom i absolwentom z całej Pol-ski, dając jednocześnie szansę na wygranie atrakcyjnych nagród w projekcie specjalnym pod hasłem „Grasz... tym razem nie o staż”.

Konkurs „Grasz o staż” wpisał się już na stałe w wiosenny kalendarz wielu studen-tów, którzy rozwiązując zadania o tematyce biznesowej, mają szansę na zdobycie mery-torycznie przygotowanych, płatnych praktyk i atrakcyjnych nagród dodatkowych. Jego or-ganizatorzy chcieli być obecni na uczelniach także na jesień, jednocześnie szerząc wiedzę o konkursie, dlatego po raz drugi zorganizo-wali akcję specjalną „Grasz… tym razem nie o staż”.

„Ubiegłoroczna - pierwsza odsłona „Grasz … tym razem nie o staż” okazała się strzałem w dziesiątkę i spotkała z entu-zjazmem studentów, dlatego postanowili-śmy kontynuować tę inicjatywę. Uczestnicy jesiennego projektu odpowiadali na pytania dotyczące konkursu „Grasz o staż”, dzięki czemu poznali jego historię, zasady, a tym sa-mym, mogli zwiększyć swoje szanse na wy-graną w 17. edycji, która wystartuje 6 lutego 2012 r.”- mówi Anna Łukawska, koordynator konkursu w PwC.

Organizatorzy otrzymali ponad 1600 zgłoszeń, przybliżyli ideę konkursu, a jed-nocześnie nagrodzili grono młodych ludzi atrakcyjnymi nagrodami. Ze wszystkich na-desłanych rozwiązań komisja konkursowa wyłoniła szczęśliwych zwycięzców:

- nagrodę główną - voucher na wyciecz-kę zagraniczną o wartości 5000 zł ufundo-wany przez firmę TUI Poland oraz nagrody książkowe ufundowane przez wydawnictwo Wolters Kluwer Polska otrzymała Magdalena Nowak.

- drugie miejsce- możliwość udziału w szkoleniu otwartym „Prezentacje” prowadzo-nym przez firmę Grupa training & consulting oraz pióra wieczne ufundowane przez firmę Newell Rubbermaid Poland otrzymała Wio-leta Starczewska.

- trzecie miejsce- możliwość udziału w szkoleniu otwartym „Skuteczne negocjacje” prowadzonym przez firmę Szkoła Negocjacji oraz pióra wieczne ufundowane przez firmę Newell Rubbermaid Poland otrzymała Marta Glubowska.

- czwarte miejsce - możliwość udziału w szkoleniu otwartym „Trening interper-sonalny” prowadzonym przez firmę Szkoła Treningu Grupowego oraz pióra wieczne ufundowane przez firmę Newell Rubbermaid Poland otrzymała Anna Nastarewicz.

- piąte miejsce - możliwość udziału w szkoleniu specjalistycznym ufundowanym przez Akademię PwC oraz pióra wieczne ufundowane przez firmę Newell Rubberma-

id Poland otrzymują Zuzanna Kopidurska, Anna Mozer, Anna Wysocka.

- szóste miejsce - pióra wieczne ufundo-wane przez firmę Newell Rubbermaid Poland oraz nagrody książkowe ufundowane przez wydawnictwo Wolters Kluwer Polska otrzy-mują Monika Banyś, Bartosz Baran, Bartosz Boniecki, Piotr Chwiedziewicz, Liwia Deliń-ska, Przemysł Kot, Michał Nowak, Dominika Słodkowska, Marcin Walków, Anna Żere-biec.

* * *O konkursie„Grasz o staż” powstał w 1996 roku.

Konkurs co roku umożliwia spotkanie praco-dawców z wyróżniającymi się na rynku stu-dentami i absolwentami.

Do udziału w „Grasz o staż” organiza-torzy zapraszają studentów III roku studiów licencjackich i inżynierskich, III, IV, V roku jednolitych studiów magisterskich oraz I i II roku studiów uzupełniających, jak również absolwentów do 30 roku życia.

Dotychczas odbyło się szesnaście edycji „Grasz o staż”. Nagrody ufundowało w nich prawie 500 pracodawców ze wszystkich sek-torów gospodarki, z różnych branż a laureata-mi konkursu zostało ponad 2300 osób.

17. edycja konkursu „Grasz o staż” rusza już 6 lutego 2012 r. Więcej informacji: www.grasz.pl

Zagrali w „Grasz... tym razem nie o staż” i zwyciężyli!Anna Łukawska

Wybierając ośrodek odwiedziliśmy placówki zajmujące się dziećmi, które znalazły się w trudnej sy-

tuacji życiowej. Jedną z tych placówek był Ośrodek Wsparcia Dziecka i Rodziny w Jó-zefowie-Michalinie. Pomimo problemów z dojazdem, od „pierwszego wejrzenia” wie-dzieliśmy, że to miejsce jest wyjątkowe. Pięk-ny teren przed Ośrodkiem przypominał nieco tajemniczy ogród, a budynek wyglądał jak typowy znany z bajek sierociniec. W środ-ku zostaliśmy powitani przez przemiłą Panią Dyrektor, która opowiedziała nam o Ośrodku oraz jego planach, potrzebach i marzeniach jego małych mieszkańców. Po budynku opro-

wadziła nas sympatyczna czternastolatka (jak sądzimy - w przyszłości znana malarka :)). Po rozmowie z dziećmi i Panią Dyrektor wiedzieliśmy już, że tegoroczną akcję zorga-nizujemy dla Nich.

Z zapałem i radością ruszyliśmy do pra-cy. W zbiórce trwającej od 28 listopada do 12 grudnia uczestniczyło 61 wolontariuszy, którzy pomimo chorób, opadów deszczu i powszechnej ludzkiej niechęci do oddawania pieniędzy, z uśmiechem na twarzy pienią-dze te dzielnie pozyskiwali, spacerując po Kampusie, holu BUWu i CI II na Lipowej. Szczególne podziękowania należą się Domi-

nice Pietrzyk i Fryderyce Falandysz, które są wręcz tytanami pracy!

Jak przystało na nasz Wydział, akcja mu-siała zakończyć się imprezą. Impreza finało-wa SPM, organizowana przez Agatę Czer-niak, odbyła się 8 grudnia w Klubie Karmel przy ul. Kredytowej 6. Dochód ze sprzedaży biletów został rzecz jasna przekazany na za-kup prezentów dla dzieci.

Później nie bylo niestety juz tak różowo... Przyszedł bowiem czas na godziny spędzo-ne w centrach handlowych przy wybieraniu prezentów i na staniu w kilometrowych ko-lejkach. Pozornie- zajęcie całkiem przyjem-ne, jednak biorąc pod uwagę przedświątecz-ną gorączkę i zakupowy szał ogarniający wówczas ludzi, łatwo nie było. Zabijano nas wzrokiem, gdy setki złotych wykładaliśmy w dwuzłotówkach. Co ciekawe jednak, nawet takie wycieczki potrafią człowieka w wiedzę ubogacić- można się na przykład dowiedzieć czym różni się zwykła piłka do nogi od piłki Tango 12.

STUDENT TEŻ MA SERCE Małgorzata Wysocka, Barbara Kowalska

Na przełomie listopada i grudnia już po raz kolejny odbyła się na naszym Wydziale akcja Student Prawa Mikołajem (SPM) polegająca na zbiórce pieniędzy na prezenty gwiazdowe dla dzieci z wybranego przez organiza-torów domu dziecka.

wydarzenia

6

Page 7: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

BCSystems, Samorząd Studen-tów WPiA UW oraz Wydział Prawa i Administracji UW

już po raz drugi zapraszają studentów prawa na Prawnicze Targi Praktyk i Pracy.

20 i 21 marca 2012 roku w budyn-ku Biblioteki Uniwersytetu Warszaw-skiego odbędzie się II edycja Prawniczych Targów Praktyk i Pracy. Swoją ofertę skierowaną do studentów i absolwentów prawa zaprezentują mię-dzynarodowe i polskie kancelarie praw-ne oraz przedstawiciele działów praw-nych firm.

Udział w drugich Prawniczych Targach Praktyk i Pracy potwierdzili już pierw-si wystawcy - pracodawcy z czołowych kancelarii i firm min: Accreo Legal, Ba-ker & McKenzie, BCSystems Legal Re-cruitment & Business Advisory, Chajec Don-Siemion & Żyto, Deloitte, DLA Piper, eInIwIc, Ernst & Young, FKA-Furtek Komosa Aleksandrowicz, Gide Loyrette Nouel, KPMG, Linklaters, Ma-gnusson, MDDP.Targi odbędą się w tej samej lokaliza-cji, co pierwsza edycja, w sali 097 Bi-blioteki Uniwersytetu Warszawskiego (Warszawa, ul. Dobra 56/66), tuż przy Wydziale Prawa i Administracji UW w godz. 10.00-17.00 (20 marca, wtorek) i 10.00-15.00 (21 marca, środa).Studenci i absolwenci prawa będą mogli spotkać się z potencjalnymi pracodawca-mi i uzyskać aktualne informacje na temat pracy, praktyk i staży w branży prawnej. Dla uczestników targów przewidziano cykl bezpłatnych szkoleń i warsztatów umożliwiających min. rozwój umiejęt-ności miękkich. Podczas dwóch dni Tar-gów firma BCSystems uruchomi punkt konsultacyjny, w którym studenci będą mieli możliwość zweryfi-kowania swojego CV oraz uzyskania po-rady dotyczącej kariery zawodowej.Organizatorzy zaplanowali także wie-le dodatkowych atrakcji, wśród których znajdą się min. konkurs fotograficzny oraz Turniej Negocjacyjny. Podczas Tar-gów zostanie przeprowadzone także ba-danie dotyczące wzajemnych oczekiwań studentów prawa i pracodawców.

Do śledzenia aktualności dotyczących Targów zapraszamy na stronę Targów www.targiprawnicze.pl, oraz na profil Targów na Facebooku.

Partnerem Instytucjonalnym Targów jest Polskie Stowarzyszenie Prawników Przedsiębiorstw .

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że trzeba przecież jeszcze było zapakować 40 prezentów i 20 paczek ze słodyczami... (na szczęście papier do pakowania szybko oswo-iliśmy).

Ostateczny finał akcji (który odbył się 20 grudnia) przybrał formę dość osobliwą. Do Domu Dziecka pojechał z nami bowiem nasz Wydziałowy Teatrzyk, czyli członkowie Komisji Kultury w charakterze bajkowych postaci, którzy przedstawili alternatywną wersję znanych dzieciom bajek (wszystkie-mu przewodził nasz Mistrz - reżyser Marek Skrzetuski). Otwarte buzie i wytrzeszczone oczy maluchów, które na to patrzyły poczy-tujemy jako oznakę zadowolenia i uznania dla naszych aktorskich wysiłków (obawiamy się jednak, że dzieci mogą od tej pory bać się Kopciuszka...). Mimo wszystko - próby w niedzielne wieczory się opłaciły! Największą jednak zapłatą były uśmiechy dzieci, które otrzymywały wymarzone prezenty od bajko-wych postaci.

W jednej sekundzie zapomnieliśmy o wieeeelu godzinach spędzonych na przygoto-

II Prawnicze Targi Praktyk i Pracy już 20-21 marca !!!

waniach do tej chwili. Uwierzcie nam, radość dzieci była ogromna. Wzruszająca.

WSZYSCY, którzy wrzuciliście grosz do puszki - te uśmiechy były dla Was! Dzięku-jemy!

Ponadto, dziękujemy wymienionym już wyżej: tytanom pracy - Dominice Pietrzyk i Fryderyce Falandysz, świetnej organizatorce Agacie Czerniak, wspaniałemu Panu Reży-serowi Markowi Skrzetuskiemu i wszystkim aktorom, a także Maćkowi Plebanowi za dzielenie się doświadczeniem, Marcie Solar-skiej za pozyskanie sponsorów, Bartkowi Ba-bańczykowi za nieocenioną pomoc, jak rów-nież Oli Kozak, Ani Kordalskiej, Maćkowi Tomeckiemu i Damianowi Norembergowi.

Bez Was ta akcja nie wyszłaby tak świet-nie!

Do zobaczenia za rok, podczas kolejnej edycji akcji Student Prawa Mikołajem ;)

wydarzenia

7

Page 8: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Z dumą obwieszczamy, że dnia 14 grudnia 2011 roku adiunkt w Kate-drze Prawa Karnego Porównawczego

Wydziału Prawa i Administracji – dr Michał Królikowski na wniosek Jarosława Gowina, został powołany przez premiera Donalda Tu-ska na stanowisko Podsekretarza Stanu w Mi-nisterstwie Sprawiedliwości.

Informujemy również, że Michał Kró-likowski zastąpił pełniącego dotychczas tę funkcję Zbigniewa Wronę. Nowy wicemini-ster obejmie nadzór nad tymi samymi komór-kami organizacyjnymi co były Podsekretarz Stanu. Będą to: Departament Legislacyjno-Prawny, Departament Organizacyjny, Instytut Ekspertyz Sądowych im. Prof. dr Jana Sehna w Krakowie oraz Instytut Wymiaru Sprawie-dliwości.

Panu Doktorowi serdecznie gratuluje-my oraz życzymy dalszych sukcesów!

Michał Królikowski (ur. 1977 r.)

- doktor nauk prawnych, adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Porównawczego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu War-szawskiego, visiting fellow w Cardiff Law School (2004, 2005) i Departament of Philo-sophy at University of Stirling (2006). Sty-pendysta Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w 2006 r. i Bednarowski Trust. Do tej pory peł-nił również funkcję dyrektora Biura Analiz Sejmowych. Na WPiA dra Królikowskiego można spotkać na ćwiczeniach i wykładach oraz seminarium z prawa karnego, a także na przedmiocie specjalizacyjnym Internacjona-lizacja prawa karnego. Zajęcia z nowym wi-ceministrem autor niniejszego tekstu szczerze poleca.

Dwunastego grudnia 2011 roku w jednej z sal Sądu Apelacyjnego w Warszawie odbyła się symulacja roz-

prawy karnej zorganizowana przez założone latem Koło Naukowe Prawa Procesowego. Sprawa dotyczyła czynu z art. 148 § 2 pkt 1 k.k., czyli zabójstwa ze szczególnym okru-cieństwem. W symulacji uczestniczyła spora grupa osób: pięcioosobowy skład sędziowski, protokolantka, po trzech adwokatów i proku-ratorów (niewielkie uchybienie przepisom kodeksowym), oskarżyciel posiłkowy, oskar-żony, świadkowie, biegła oraz oczywiście publiczność. Przebieg rozprawy zgodziła się obserwować i opatrzyć końcowym ko-mentarzem dr Katarzyna Girdwoyń. Ale po kolei…

Zgłębiając kodeksy i podręczniki, a tak-że uczestnicząc w zajęciach uniwersyteckich, zyskujemy wiedzę teoretyczną. Praktyczne zastosowanie przepisów Kodeksu postępo-wania karnego możemy zaobserwować, uda-jąc się do sądu i przyglądając się rozprawie w charakterze publiczności. Jako studenci nie mamy jednak możliwości znalezienia się po tej ciekawszej stronie stołu sędziowskiego, ani też wygłoszenia płomiennej mowy obron-nej po zamknięciu przewodu sądowego. Wy-chodząc naprzeciw chęci studentów do czyn-nego uczestniczenia w „zabawie w proces sądowy”, wymyślono tzw. moot courts, czyli symulacje rozpraw sądowych. Ten sposób zgłębiania wiedzy prawniczej i przyswaja-nia potrzebnych w przyszłej pracy zawodo-wej umiejętności jest popularny zwłaszcza w krajach systemu common law. Ponadto na całym świecie odbywają się liczne między-narodowe konkursy oparte na tego rodzaju symulacjach – zainteresowanych odsyłam do informacji zamieszczonych w Internecie. W Polsce moot court nie zdobył póki co szerszej popularności, co nie oznacza oczywiście, że pomysł nie jest w ogóle wykorzystywany. Moot court jako metoda dydaktyczna znalazł zastosowanie choćby na zajęciach „Oględzi-ny miejsca zdarzenia - fikcja a rzeczywistość. CSI Warsaw”, organizowanych przez Katedrę Kryminalistyki na naszym Wydziale.

Czas jakiś temu grupa członków Koła Naukowego Prawa Procesowego uznała, że dobrym pomysłem będzie zorganizowanie symulacji procesu karnego dla zainteresowa-nych studentów WPiA UW. Autorzy pomysłu wymyślili ciekawy stan faktyczny – do rze-

czonego zabójstwa dojść miało podczas suto zakrapianej alkoholem imprezy, na której ba-wili się studenci prawa. Ponadto stworzono materiał dowodowy z postępowania przygo-towawczego, obejmujący wyjaśnienia podej-rzanego, zeznania świadków, opinię biegłej oraz wyniki badania świadków alkomatem. Dla prokuratury przygotowano akt oskar-żenia. Po uprzednim ogłoszeniu na stronie i fanpage’u Koła zamiaru zorganizowania sy-mulacji, w połowie listopada rozdzielono role pomiędzy osoby chętne do wzięcia udziału w przedsięwzięciu. Następnie każdy miał pra-wie miesiąc na gruntowne przygotowanie się w oparciu o dostępne materiały do „zagrania” swojej roli.

Trzeba przyznać, że każdy z uczestni-ków symulacji podszedł do sprawy bardzo profesjonalnie. Na sali sądowej mieliśmy do czynienia z popisami gry aktorskiej, do-ciekliwymi pytaniami oraz świetnie przygo-towanymi argumentami. Powagi dodawała specyfika miejsca, w którym się zebraliśmy oraz togi, które udało się zdobyć dla niektó-rych uczestników symulacji. Oczywiście roz-prawa toczyła się zgodnie z przepisami obo-wiązującego Kodeksu postępowania karnego, nad czym czuwał przewodniczący składu sę-dziowskiego. Po ponad trzech godzinach to-czenia sporu Sąd zebrał się na krótką naradę, po której ogłosił wyrok uniewinniający. Na-stępnie wszyscy uczestnicy symulacji udali się na piwo, aby porozmawiać o rozprawie i swoich wrażeniach w mniej formalnych wa-runkach. Warto zauważyć, że nastroje były mocno entuazjastyczne.

Koło Naukowe Prawa Procesowego przy-gotowało w związku z opisaną symulacją konkurs na najlepszą apelację od wydane-go wyroku. Na początku stycznia na stronie internetowej Koła znajdzie się uzasadnienie wyroku i od tego momentu rozpocznie swój bieg dwutygodniowy termin na sporządzenie apelacji. Trzy najciekawsze prace zostaną na-grodzone książkami o tematyce związanej z procesem karnym. Zwycięska apelacja stanie się natomiast podstawą do przeprowadzenia symulacji rozprawy apelacyjnej. Zachęcamy do wzięcia udziału w konkursie!

Jeśli ominęła Cię symulacja lub nie zdą-żyłeś wziąć udziału w konkursie – głowa do góry. Zachęcamy do śledzenia strony inter-netowej oraz facebookowego profilu Koła (adresy poniżej). Znajdziecie tam aktualne informacje o spotkaniach, warsztatach i deba-tach. Wiosną odbędzie się symulacja procesu cywilnego – zapraszamy wszystkich zaintere-sowanych do wzięcia czynnego udziału!

http://knpproces.wpia.uw.edu.pl/https://www.facebook.com/pages/Kolo-Nau-k o w e - P r a w a - P r o c e s o w e -go/274594652552662

Symulacja rozprawy karnejJakub Brzeski

Wiceminister z WPiA UWMarcin Szlasa-Rokicki

wydarzenia

8

Page 9: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

14 listopada 2011r. odbyła się II Rada Wydziału w bieżącym roku akademickim. Na po-

czątku dziekan poinformował, iż nagro-dy jubileuszowe z okazji 35-lecia pracy otrzymali p. Krystyna Podniesińska, prof. dr hab. Krzysztof Rączka, p. Danuta Ru-dzińska, zaś z okazji 30-lecia pracy – p. Irena Onoszko.

Ponadto Dziekan pogratulował prof. dr hab. Tomaszowi Giaro, który został laureatem Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w 2011 roku w obszarze nauk humanistycznych i społecznych a także mgr. Adamowi Luranc i mgr. Pau-linie Hutkowskiej, którzy zostali laure-atami Nagrody im. A. Semkowa, przy-znawanej przez Komisję Konkursową im. Andrzeja Semkowa na WPiA UW za najlepsze prace magisterskie o tematyce związanej z ochroną środowiska, a tak-że dr Michałowi Raczkowskiemu, który został laureatem w kategorii prawo pra-cy i ubezpieczeń społecznych w 5 edy-cji Konkursu Złote Skrzydła „Dziennika Gazety Prawnej”, który promuje mło-dych, obiecujących i wyróżniających się autorów książkowych publikacji specja-listycznych. Poinformowano również że Senat Uniwersytetu Warszawskiego pod-jął uchwałę aprobującą przekształcenie Zakładu Prawa Karnego w Katedrę Prawa Karnego.

Dr Kacper Gradoń i dr Konrad Osaj-da otrzymali stypendium naukowe dla wybitnego młodego naukowca, przyzna-wane przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

P. Agnieszka Jasińska otrzymała III nagrodę za pracę magisterską napisaną pod kierunkiem dr Rudolfa Ostrihan-sky’ego w III edycji Konkursu Prezesa UOKIK na najlepszą pracę magisterską poświęconą ochronie konkurencji, orga-nizowanego we współpracy ze Stowarzy-szeniem Prawa Konkurencji.

Dziekan przekazał również wiado-mość, że na Prezesa Międzynarodowego Trybunału Karnego ds. Byłej Jugosławii został wybrany [rof. Theodor Meron, doktor honoris causa Uniwersytetu War-szawskiego.

Mgr Małgorzata Darmas otrzymała I wyróżnienie w IV edycji konkursu na pracę magisterską o tematyce gender, organizowanym przez Podyplomowe /Gender Studies/ im. Marii Konopnickiej i Marii Dulębianki przy Instytucie Badań Literackich PAN, za rozprawę pt.: „Prze-rywanie ciąży w Polsce i Hiszpanii” na-

pisaną pod kierunkiem prof. dr hab. Ele-onory Zielińskiej.

W ramach komunikatów członkom Rady Wydziału została udzielona infor-macja na temat programów L.L.M. Nasz Wydział planuje otwarcie dwóch tego typu programów od przyszłego roku aka-demickiego.

Rada Wydziału podjęła decyzję w spra-wie wszczęcia przewodów habilitacyj-nych dr Katarzyny Myszony – Kostrzewy oraz dra Andrzeja Wiśniewskiego. Wyra-żono również zgodę na dopuszczenie do kolokwium habilitacyjnego dra Roberta Grzeszczaka i dra Jacka Wiercińskiego. Rada powołała recenzentów rozprawy doktorskiej mgra Roberta Kochańskiego, mgr Edyty Tkaczyk, mgr Joanny Wegner, mgra Piotra Jaglaka oraz trzeciego recen-zenta rozprawy mgr Krzysztofa Sadow-skiego. Ponadto nadano stopień naukowy doktora nauk prawnych mgr Liwiuszowi Lasce i wyrażono zgodę na nostryfikację dyplomu ukończenia wyższych studiów prawniczych przez p. Monikę Cornell .

Rada zgodziła się na zatrudnienie w charakterze profesora wizytującego w Instytucie Prawa Karnego WPiA UW prof. dr hab. Wojciecha Cieślaka Obni-żyła także pensum w roku 2011/2012 na-stępującym nauczycielom akademickim: doc. Zbigniewowi Banaszczykowi, doc. Małgorzacie Barzyckiej – Banaszczyk i doc. Ryszardowi Piotrowskiemu.

Ponadto jednogłośnie przyjęto spra-wozdanie Kolegium Dziekańskiego za rok 2011/2012. Na koniec prodziekan ds. studenckich, doc. Elżbieta Mikos – Sku-za, przedstawiła wyniki ankiet na temat jakości studiowania na WPiA UW, prze-prowadzonych w semestrze letnim roku akademickiego 2010/2011. III Rada Wy-działu w bieżącym roku akademickim odbyła się 12 grudnia. Rozpoczęła się od podanie przez Dziekana komunika-tów. Prof. dr hab. Michał Pietrzak został odznaczony w dniu 21 listopada 2011 r. Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Or-deru Odrodzenia Polski. Dziekan przy-pomniał również że w dniu 18 listopada 2011 r. odbyła się uroczystość Jubileuszu 65-lecia urodzin prof. dr hab. Tadeusza Erecińskiego Prezesa Sądu Najwyższego połączona z wręczeniem Księgi Pamiąt-kowej.

Nagrodę Rektora Uniwersytetu War-szawskiego za zaangażowanie w orga-nizację XVI Akademickich Mistrzostw Polski w Programowaniu Zespołowym otrzymał mgr Rafał Sikorski. Dziekan poinformował również o sukcesach pra-

cowników, absolwentów i studentach naszego Wydziału w konkursach. Dr Barbara Godlewska-Bujok i mgr Anna Ziętek zostały laureatkami konkursu na najlepsze prace doktorskie i magisterskie w dziedzinie problemów pracy i polityki społecznej organizowanego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych pod patronatem Ministra Pracy i Polityki Społecznej.

Tegoroczna absolwentka WPiA UW p. Joanna Szolc wygrała konkurs na najlepszą pracę magisterską z zakresu własności intelektualnej, organizowany przez Urząd Patentowy RP. Nagrodzono również następujących absolwentów: p. Agnieszkę Choromańską, p. Ewelinę Ja-rosz, p. Sylwię Duszyńską, p. Mateusza Knechta, p. Michała Sałajczyka, p. Grze-gorza Sobczaka.

Natomiast p. Jakub Chowaniec otrzy-mał nagrodę za najlepszy referat sekcji anglojęzycznej na międzynarodowej kon-ferencji naukowej nt. „Legal regulation in the context of statehood modernization: national and intenational legal aspects”, która była zorganizowana przez Wydział Prawa Kazańskiego Federalnego Uniwer-sytetu (Federacja Rosyjska).

Dziekan, powołał na pełnomocników Dziekana na rok akademicki 2011/2012 te same osoby, które dotychczas zajmo-wały te stanowiska. Wysoka Rada po-wołała zespół przygotowujący wnioski dotyczące czynności przewodu habilita-cyjnego dra Marcina Krajewskiego oraz pozytywnie zaopiniowała dopuszczenie do kolokwium habilitacyjnego dr Mag-dalenę Szczepańską. Nie dopuszczono natomiast do kolokwium habilitacyjne-go dr Rentę Włodarczyk, która uzyskała negatywną rekomendację recenzentów. Rada wszczęła postępowanie o nada-nie tytułu naukowego profesora dr hab. Monice Dąbrowskiej. Podjęto decyzję o zatrudnieniu dr hab. Ewy Gruzy na sta-nowisku profesora nadzwyczajnego w Katedrze Kryminalistyki Instytutu Prawa Karnego WPiA UW. Stopień naukowy doktora nauk prawnych nadano mgr Ra-dosławowi Tymińskiemu oraz mgr Da-riuszowi Kotłowskiemu. Rada Wydziału powołała recenzentów rozprawy doktor-skiej mgr Małgorzaty Wilińskiej oraz mgr Marii Nowak oraz wyraziła zgodę na nostryfikację dyplomu magisterskiego p. Tomasza Antonowicza oraz p. Olesi Me-khovskiej.

W dalszej części obrad Rada przyjęła uchwałę dotyczącą szczegółowej proce-dury wszczynania oraz zamykania prze-wodów doktorskich. Wybrano również Wydziałową Komisję Wyborczą, której przewodniczącym został prof. Marek Zu-bik, zaś przedstawicielem studentów – Jakub Kowalczyk z III roku prawa.

Wieści z Rady WydziałuKarolina Dołęgowska

informacje

9

Page 10: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Styczeń to miesiąc zaskoczeń. Zima zaskakuje drogowców, a sesja studen-tów. Pierwsza z „pań” jest w tym roku

wyjątkowo łaskawa i grzecznie obchodzi się z dbającymi o ulice. Co do drugiej jestem przekonana, że aż tak uprzejma nie będzie i zjawi się niespodziewanie, mimo że od poło-wy grudnia jest na ustach wszystkich (wyłą-czając oczywiście studentów 2 roku, którzy mogą cieszyć się 3 tygodniami wolnego). Dlatego mamy dla Was pomysł jak obez-władnić tego potwora i wyjść cało z opresji. Jak nie dać się zaskoczyć sesji? To proste: zaskoczyć ją swoim zorganizowaniem i przygotowa-niem. Przynajmniej w kwestiach formalnych …

Początki (nie) są trudne

Pierwszym miejscem, któ-re powinniśmy odwiedzić w związku z przygotowaniami do sesji jest dziekanat. Tutaj po-bieramy kartę egzaminacyjną. Uzupełniamy ją potrzebnymi informacjami, z otchłani szu-flady wygrzebujemy indeks i tak wyposażeni możemy udać się do prowadzących zajęcia po potrzebne wpisy zaliczeń. Za-równo na karcie jak i w indek-sie musze znaleźć się zaliczenia z wszystkich przedmiotów, na które uczęszczaliście w danym semestrze. Przede wszystkim zaliczenia obowiązkowych ćwi-czeń – bez takiego wpisu nie zo-staniecie dopuszczeni do egzaminu. Ćwicze-nia można zaliczać na ocenę – to opcja dla tych, którzy wybierają się na egzamin w ter-minie zerowym lub na ‘zal’ - taki wpis musi się pojawić we wszystkich indeksach. Oprócz tego na karcie i w indeksie muszą znaleźć się oceny z zaliczeń wykładów specjalizacyj-nych i zajęć ogólnouniwersyteckich. Jeżeli zamiast oceny prowadzący wpisze wam ‘zal’ będzie to równoznaczne z oceną dostateczną. Ponadto potrzebne są wpisy z WF-u i lekto-ratów – jeżeli oczywiście uczęszczacie na takie zajęcia. Osoby z pierwszego roku nie mogą zapomnieć o udokumentowaniu zali-czeń z BHP, Technologii informacyjnej oraz Podstaw ochrony własności intelektualnej.

Danie główne

Egzaminy, czyli największe zło sesji, któ-re zawsze jest o dzień za wcześnie. Każde-mu przysługują dwa podejścia do zaliczenia danego przedmiotu, a egzaminy odbywają się w 3 terminach tj. zerowym, zwykłym i poprawkowym. Zerówka jest dobrym roz-wiązaniem dla tych, którzy chcą rozłożyć sobie egzaminy na dłuższy okres czasu albo

mieć wcześniej ferie. Aby móc przystąpić do egzaminu w tym terminie najczęściej trze-ba spełnić warunki, które określa Katedra. Przeważnie jest to uzyskanie odpowiedniej oceny z ćwiczeń. Trzeba pamiętać, że zerów-ka to pierwszy termin egzaminu, więc jeżeli niestety nie uda się przebrnąć przez pytania egzaminacyjne to kolejne spotkanie z tym przedmiotem nastąpi w sesji poprawkowej. Aby przystąpić do egzaminu w terminie zwy-kłym wystarczy ‘zalka’ z ćwiczeń, które były obowiązkowe. Jeśli były one fakultatywne i

nie uczestniczyliście w nich, aby zdawać eg-zamin wystarczy się na niego zarejestrować. Poprawka to druga szansa dla tych, którym za pierwszym razem się nie powiodło lub w ogóle nie dotarli na egzamin i nie zwrócili się o przywrócenie terminu.

Na egzaminy rejestrujemy się przez USO-Sa w zakładce rejestracja na egzaminy. Jeżeli egzamin jest ustny to zapisy odbywają się na zasadzie kto pierwszy ten lepszy (vel. kto ma szybsze łącze i większe grono znajomych, ten się potem może chwalić na FB). Mniej stresu i nerwowego klikania myszką będziecie mieć przy rejestracjach na egzaminy pisemne – tu-taj nie wybieracie konkretnego egzaminatora, a miejsc jest zawsze tyle, ile osób mających prawo zaliczać dany przedmiot.

Telefon do przyjaciela

Jeżeli nie wszystko pójdzie tak jak zakła-daliście, nie traćcie nadziei. Zasad studiowa-nia niczym Hubert Urbański w Milionerach „rzucają” wam kilka kół ratunkowych. Po pierwsze: przywrócenie terminu. W przypad-ku nieobecności na egzaminie spowodowanej

szczególnie uzasadnionymi przypadkami ta-kimi jak choroba (potwierdzona zwolnieniem lekarskim) czy sytuacje losowe, możliwe jest przywrócenie terminu. Podanie w tej sprawie należy złożyć do Dziekana ds. studenckich w ciągu 7 dni od daty opuszczonego egzaminu.

W sytuacji, gdy egzamin odbył się w spo-sób nieprawidłowy i macie zastrzeżenia, co do jego formy lub przebiegu możecie ubiegać się o jego powtórzenie. W tym celu w ciągu 7 dni od egzaminu powinniście złożyć podanie o egzamin komisyjny. Należy w nim dokład-nie opisać wydarzenia, które niekorzystnie wpłynęły na przeprowadzenie egzaminu. O egzamin komisyjny można się również ubie-gać, gdy macie wątpliwości, co do bezstron-ności oceny egzaminu. W takim wypadku na złożenie podania mamy 7 dni od momentu

ogłoszenia wyników. O przyznaniu „komisa” decyduje Dziekan, a egza-min odbywa się w ciągu 14 dni od daty złożenia wniosku przez studenta.

Z egzaminu warunkowego można skorzystać wtedy, gdy wykorzystany został tylko jeden z przysługujących wam dwóch terminów egzaminu. Dla-tego nie można się o niego ubiegać, gdy oblaliście zarówno 1 termin jak i poprawkę. Podanie do Dziekana ds. studenckich w tej sprawie należy zło-żyć do 30 września, tak aby jeszcze w październiku zmierzyć się z egzami-nem. W trakcie studiów możecie sko-rzystać z tej możliwości maksymalnie 2 razy.

W ostateczności możecie wykorzy-stać wpis warunkowy, gdy z egzaminu z jednego przedmiotu w obu termi-nach otrzymacie oceny niedostatecz-ne. Polega to na tym, że warunkowo zostajecie wpisani na kolejny rok stu-diów, ale musicie potem oprócz egza-

minów z danego roku, zaliczyć również ten, którego nie zaliczyliście w roku poprzednim. Dobrą wiadomością jest to, że dostajecie 2 terminy(główny i poprawkowy), złą, że jeśli znowu powinie wam się noga to cofacie się o 2 lata i musicie powtarzać rok, na którym ten przedmiot się znajduje. Wpis przysługuje tylko raz w toku studiów i nie można z niego skorzystać na V roku. Za tę możliwość trze-ba niestety zapłacić: cenę ustala się mnożąc liczbę punktów ECTS za dany egzamin razy 125 zł. Podanie o wpis warunkowy składa się wraz z indeksem do 30 września. O wpis można się również ubiegać w sytuacji, gdy nie uda się zdać egzaminu warunkowego. Wtedy podanie należy złożyć w ciągu 7 dni od daty egzaminu.

Nikomu oczywiście nie życzymy, aby mu-siał korzystać z tych instytucji. A skoro kwe-stie formalne już wyjaśnione, teraz spokojnie możecie zasiąść do podręczników i zająć się zdobywaniem wiedzy. My zaś życzymy żeby egzaminy były tylko małym przystankiem w oczekiwaniu na ferie i kolejną okazją do świętowania!

Misja sesjaKarolina Dołęgowska

informacje

10

Page 11: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Biblioteka WPiA UW została założo-na w 1963. Zdecydowano wówczas o połączeniu do tej pory niezależnych

księgozbiorów poszczególnych katedr i zakła-dów Wydziału. Na dzisiejsze zasoby bibliote-ki składa się blisko dziewięćdziesiąt tysięcy książek i ponad dwadzieścia tysięcy egzem-plarzy czasopism. Zbiory są uzupełniane w ciągu roku na bieżąco. W każdym miesiącu na półki trafia średnio 145 nowych tytułów. 26 maja 2008 roku bi-bliotece nadano imię pierwszego Dziekana Wydziału Prawa i Ad-ministracji Uniwersy-tetu Warszawskiego – prof. Jana Wincente-go Bandtkie – Stężyń-skiego.

Nasza „Wydziało-wa” znajduje się przy ulicy Oboźnej 6 w gmachu Colllegium Iu-ridicum III. Właściwie przez cały rok akade-micki, bo od październi-ka do czerwca Biblioteka jest czynna od godziny dziewiątej do dwudzie-stej, a w soboty do godzi-ny piętnastej. Inaczej niż BUW, Biblioteka WPiA nie pracuje w niedziele. Przed wejściem do „Wy- działowej” należy pozostawić w szatni CI III wierzch-nie okrycie. Torby, teczki i plecaki, których również nie można wnosić do środka, można oddać do przechowania w szatni albo scho-wać w zamykanych na kluczyk szafkach na poziomie -1 CI III. Zbiory udostępniane są w Lektorium Profesorskim znajdującym się na parterze CI III i w Czytelni Studenckiej w podpiwniczeniu budynku. W sąsiedztwie Lektorium znajdują się cztery stanowiska komputerowe przeznaczone do wyszukiwa-nia sygnatur tytułów w bazie internetowej oraz katalogi kartkowe – alfabetyczny, dzia-łowy, czasopism i wydawnictw zbiorowych, rozpraw doktorskich, szkół prawa obcego na WPiA UW oraz starodruków. Nasza bibliote-ka nie ma swojego odrębnego katalogu on-li-ne, właściwym jest dla niej dostępny na stor-nie BUW-u pod adresem https://opac.buw.uw.edu.pl/cgi-bin/katalog/chameleon katalog wspólny bibliotek UW. Książki i czasopisma dostępne w „Wydziałowej” mają w polu loka-

lizacji oznaczenie „Wydział Prawa i Adm.”. Warto pamiętać jednak, że katalog interne-towy obejmuje woluminy wprowadzone do zbiorów od 1995 roku i tylko niektóre star-sze publikacje – o pozostałych dowiemy się wyłącznie z katalogów kartkowych. Z Lekto-rium mogą korzystać wyłącznie pracownicy naukowi Wydziału i doktoranci. Dla studen-tów przeznaczona jest Czytelnia – i

to właśnie ją mamy zwykle na myśli mówiąc o „Bibliotece Wy-działowej”. Przed wejściem do niej należy przyłożyć do elektronicznego czytnika kartę biblioteczną, którą zwykle jest legitymacja studencka. Osoby spoza WPiA mogą również korzystać z naszej Biblioteki; po okazaniu dokumentu tożsamości otrzymują jednorazo-wą kartę wstępu. Jeśli zamierzamy zabrać ze sobą własne materiały – książki, czasopisma – winniśmy zgłosić ich wniesienie bibliote-karzowi. Regulamin udostępniania zbiorów zakazuje nie tylko palenia, jedzenia i picia na terenie Biblioteki, ale także korzystania z telefonów komórkowych. W Czytelni znaj-duje się 40 miejsc do pracy z książką i tyle samo stanowisk komputerowych z dostępem do Internetu. Ponadto użytkownicy Biblioteki mogą wnosić ze sobą własne komputery prze-nośne. Aby jednak korzystać z „wydziałowe-go internetu” na osobistym notebooku należy zgłosić się do sekcji informatycznej WPiA o nadanie uprawnień. Komputery podłączone do naszej prawniczej sieci mają dostęp do

baz aktów prawnych, orzecznictwa, komenta-rzy oraz wzorów pism i umów – Legalis, Lex Omega, Lex Polonica oraz do zagranicznych baz elektronicznych takich jak: BeckOnlile, HeinOnline, Westlaw International. Pliki z komputerów można drukować – konieczne jest jednak posiadanie karty do kopiowania i drukowania, którą zakupić można w automa-tach – w BUW-ie lub w CI III na poziomie -1.

Książki oznaczone w katalogu online jako znajdujące się w „wolnym dostępie” są w Czytelni uporządkowane według dziedzin prawa (A - administracyjne, C-cywilne...) i według sygnatur numerycznych. Księgozbiór czytelni liczy ok. 7 tysięcy publikacji. Aby skorzystać z pozostałych, znajdujących się w magazynie bibliotecznym, należy wypełnić rewers i złożyć go bibliotekarzowi. Czytelnik może jednocześnie zamówić do pięciu tytu-łów. Zwykle czeka się na nie krótko – od kil-

ku do kilkunastu minut. Z książek i czasopism studenci mogą korzy-stać co do zasady tylko na miej-scu. Stałymi kontami wypożyczeń dysponują jedynie doktoranci i pracownicy naukowi Wydziału. Studenci mogą wypożyczać je-dynie publikacje oznaczone w katalogu jako „Dydaktyczny”. Jest ich niestety niewiele, a wśród innych książek w wolnym dostępie łatwo rozpoznać je po charakterystycznych zielonych grzbietach. Możliwe jest zabra-nie ze sobą do domu do dwóch woluminów i to wyłącznie na okres jednego tygodnia. Od-dawanie książek po terminie grozi zawieszeniem prawa do wypożyczania materiałów z „Wydziałowej”. Jeśli nato-miast czytelnik zgubi wypo-życzoną książkę, obowiązany jest do odkupienia takiego sa-

mego egzemplarza. W Czytelni Studenckiej znajduje się także kilka ksero-kopiarek. Użytkownicy biblioteki obsługują je samodzielnie. Podobnie jak w przypadku wydruku, do kserowania konieczne jest po-siadanie naładowanej karty. Skopiowanie jed-nej strony A4 kosztuje 18 groszy – co prawda mniej niż w BUW-ie, ale i tak więcej niż w punktach ksero w pobliżu CI III. Wybierając się do Biblioteki warto więc być wyposażo-nym w drobniaki – w końcu większości ksią-żek nie da się wypożyczyć. Po skorzystaniu z publikacji w wolnym dostępie, należy odło-żyć je nie z powrotem na półkę, ale na wózek biblioteczny. Pracownicy biblioteki postarają się, aby wróciły na właściwe miejsce, a nie jak to się zdarza, gdy użytkownicy-amatorzy biorą sprawy w swoje ręce – kilka sygnatur za daleko.

W razie wszelkich wątpliwości i pytań można kontaktować się z „Wydziałową” ma-ilowo - [email protected] lub telefo-nicznie pod numerem (0 22) 55 20 382.

Odwiedzamy „Wydziałową”Iga Gajos

Ciii... nie rozmawiaj! Cicho, cicho, nie tup obcasami, nie śmiej się zbyt gło-śno. Tutaj tylko książki i maszyny mają prawo głosu. Szeleszczą przekładane kartki, szemrają wertowane książki. Miarowy pomruk kserokopiarki i rytm myśli wybijanych na klawiaturach czterdziestu komputerów znaczą kolej-ne godziny w bibliotece. Oto królestwo pozornej ciszy i prawdziwej pracy, oto miejsce, które znać musi każdy przyszły prawnik. Odwiedźmy „Wydzia-łową”!

informacje

11

Page 12: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Przeglądając poranną pocztę elektro-niczną, zwróciłem uwagę na wiado-mość informującą mnie o tym, że

znajomy zaktualizował swój profil w ser-wisie społecznościowym na literę G (tym, w którym chwalimy się swoim CV). Z cie-kawości zajrzałem; stwierdziłem, że poza uzupełnieniem życiorysu znajomy podał także adres swojej strony internetowej. Ius et Medicina - Prawo a medycyna - blog. No proszę.

Przeprowadzona wkrótce potem ankie-ta (w serwisie społecznościowym na lite-rę F) wykazała, że studentów WPiA UW, którzy prowadzą bloga na tematy związane ze swoimi studiami, jest więcej. Wybrałem spośród nich cztery nazwiska i cztery ad-resy, które warto zapamiętać (albo dodać sobie do Zakładek w swojej przeglądarce).

Każdemu z blogerów zadałem trzy py-tania, dzięki którym dowiedziałem się nie-co więcej o ich motywach.

1. Co sprawiło, że zacząłeś/zaczęłaś prowa-dzić bloga?

2. Czy sądzisz, że prowadzenie bloga pomo-że Ci w karierze prawniczej?

3. Jaką masz radę dla tych studentów, którzy zastanawiają się nad własnym blogiem?

Adrian Bielecki, sekretarz Koła Na-ukowego Myśli Politycznej i Prawnej UW, autor bloga Prawo a medycyna (iusetmedi-cina.wordpress.com).

1. Zacząłem prowadzić bloga z kilku powodów - po pierwsze uważam, iż jest to dobry sposób nie tylko na dzielenie się wie-dzą, ale i fajna rozrywka. Poza tym jest to sposób na naukę - redagując notki samemu trzeba w miarę dogłębnie poznać dane za-gadnienie. No i może to zaprocentować u przyszłego pracodawcy.

2. Myślę, że tak. Po pierwsze profesjo-nalnie prowadzony blog może być atutem przy rekrutacji do pracy. Potwierdzi naszą wiedzę i kompetencje. Co więcej, może to przyciągnąć potencjalnych klientów.

3. Pierwsze i najważniejsze - przemy-śleć tematykę. Powinna ona dotykać mate-rii, o której mamy jakieś pojęcie i nas in-teresuje, najlepiej coś, czym chcielibyśmy zajmować się zawodowo. Po drugie - zasta-nowić się nad kilkoma tematami na czasy posuchy, kiedy nie będzie nowych ciekawo-stek z branży. No i zacząć pisać!

Marta Kiebała, studentka V roku pra-wa. Pisze bloga o prawie żywnościowym (prawozywnosciowe.wordpress.com).

1. Mój blog jest poświęcony tematyce prawa żywnościowego. Do zgłębiania tej dziedziny zachęciła mnie profesor Małgo-rzata Korzycka-Iwanow, która prowadzi Pracownię Prawa Żywnościowego na WPiA UW i jest wybitnym autorytetem w tematy-ce prawa żywnościowego. Zagadnieniem interesuję się od dwóch lat, a pomysł pisa-nia bloga pojawił się kilka miesięcy temu. Na seminarium prowadzonym przez panią profesor poruszaliśmy wielu ciekawych problemów, które potem stały się inspiracją do napisania pierwszych wpisów na blogu.

2. Prowadzenie bloga traktuję jako hobby i możliwość poszerzenia wiedzy z zakresu prawa żywnościowego. Śledząc zmiany w prawie czy przygotowując wpisy, bardzo dużo się uczę. Temat mojej pracy magisterskiej jest także związany z prawem żywnościowym i szukając materiałów do bloga, często znajduję informacje, które potem wykorzystuję przy pisaniu pracy. Swoją karierę zawodową wiążę z tą dzie-dziną i myślę, że prowadzenie bloga będzie dodatkowym atutem przy szukaniu pracy.

3. Przede wszystkim - zachęcam tych, którzy mają pomysł pisania bloga, żeby spróbowali. Jeżeli ktoś naprawdę interesu-je się daną tematyką, to prowadzenie bloga będzie dla niego czystą przyjemnością, a ewentualne trudności nie ostudzą zapału do przygotowywania kolejnych wpisów. War-to też zadbać o stronę wizualną. Zawsze przyjemniej czyta się coś, co jest „miłe dla oka”, niż niesformatowany tekst.

Jędrzej Maśnicki, prezes Koła Nauko-wego Filozofii Prawa i Filozofii Społecznej. Jego bloga (jedrzejmasnicki.wordpress.com) można opisać trzema słowami klu-czowymi: filozofia prawa, prawo prasowe, prawo wyborcze.

1. Myślę, że powody, które kierują blo-gerami, nie są zasadniczo inne niż te, które przyświecają wielu dziennikarzom czy pu-blicystom. W moim przypadku była to chęć podzielenia się swoimi opiniami w szer-szym gronie osób, a także próba ich wery-fikacji i nadania w miarę uporządkowane-go kształtu. W trakcie zwykłych rozmów pojawiają się dziesiątki myśli; oczywiście nie wszystkie wypada i trzeba od razu wy-razić, ale jest jednak pewien zestaw opinii, który tworzy w miarę stałe przekonania. Publikując je, staram się możliwie skon-solidować swoje zdanie w kwestiach mnie interesujących. Istotnymi zaletami bloga są całkowity subiektywizm dobieranych tema-tów, łatwość i szybkość, z jaką można je wyrazić oraz - tutaj zdecydowana przewaga nad papierowymi gazetami - potencjalnie nieograniczony krąg odbiorców i możli-wość (co mam nadzieję, stanie się też moim udziałem) bezpośredniej interakcji z nimi.

2. Prowadzenie bloga prawniczego wymaga bieżącego śledzenia procesu legi-slacyjnego, orzecznictwa, czy też kluczo-wych publikacji w danej dziedzinie. W tym aspekcie narzuca pewną samodyscyplinę i sprzyja usystematyzowaniu pewnych wysił-ków. Natomiast nie sądzę, żeby pracodawca kierował się w większej mierze ilością bądź treścią wpisów na blogu, niż listem moty-wacyjnym, CV, dotychczasowym doświad-czeniem zawodowym czy też zdjęciem z Facebooka.

3. Dopiero zaczynam „blogować”, chęt-niej więc posłuchałbym pewnych wskazó-wek, niźli sam miał ich udzielić.

Piotr Szczeciński, wiceprezes ds. Dzia-łalności Naukowej w ELSA Warszawa. Pi-sze pod adresem piotrszczecinski.bblog.pl.

1. Pomysł stworzenia własnego blo-ga powstał po kilku wizytach na blogach dwóch wybitnych ekonomistów - prof. Krzysztofa Rybińskiego i Ryszarda Petru. Zauważyłem, że tematyka, którą obaj pa-nowie podejmują, jest mi bardzo bliska. Postanowiłem więc podzielić się swoimi skromnymi przemyśleniami z internautami, choć wszyscy dobrze wiemy, że naszym pierwszym recenzentem jest grupa znajo-mych.

2. Z całą pewnością nie może to być ce-lem samym w sobie. Blog to raczej instru-ment, dzięki któremu możemy podzielić się naszymi zainteresowaniami, niż „trampo-lina” do kariery. Poza tym wpływ interne-towej twórczości na naszą przyszłość jest niemierzalny, a nachalne próby autopromo-cji mogą odstraszyć osoby zainteresowane. Niemniej, jak pokazują to przypadki w Pol-sce i na świecie, prowadzenie bloga może nam przynieść pewne korzyści wizerunko-we.

3. Nim zaczniesz pisać bloga, powinie-neś mieć już w głowie pomysł na 1-2 arty-kuły. Znacznie łatwiej będzie Ci wówczas zacząć prowadzić taką stronę oraz unik-niesz zbyt dużych odstępów czasu między publikacjami kolejnych artykułów. Poza tym pamiętaj, aby dobrać portal z blogami odpowiedni do swoich zainteresowań. W moim przypadku jest to bblog.pl, prowa-dzony przez serwis money.pl i specjalizują-cy się w blogach o tematyce ekonomicznej i prawniczej.

Nie wiem, czy ten artykuł zachęci Was do podjęcia próby założenia własnego blo-ga (bo też i nie o to w nim chodziło), ale jestem przekonany, że powinniście poważ-nie zastanowić się nad podzieleniem się ze światem swoimi myślami, opiniami czy za-interesowaniami. Mniejsza o formę i miej-sce. Najważniejsze: zacząć pisać.

Najważniejsze: zacząć pisaćAdam Klimowski

informacje

12

Page 13: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Aplikacja ogólna

Aplikację ogólną można by określić mianem wstępu do aplikacji specjalistycz-nych – sędziowskiej lub prokuratorskiej. Jest to bowiem obowiązkowy etap szkolenia dla osób zainteresowanych pracą w charakterze sędziego albo prokuratora, choć po odbyciu samej aplikacji ogólnej można również pra-cować jako asystent sędziego, asystent proku-ratora czy też referendarz sądowy. Nabór jest dwuetapowy – pierwszy z etapów polega na rozwiązaniu testu 150 pytań z odpowiedzia-mi jednokrotnego wyboru (by uzyskać wynik pozytywny, a tym samym być uprawnionym do udziału w następnej części pisemnej, na-leży osiągnąć co najmniej 120/150 punktów), drugi natomiast na rozwiązaniu kazusów (do zdobycia jest możliwych 75 punktów). Moż-liwość odbycia aplikacji ogólnej uzyskuje dwustu przystępujących z najlepszym wyni-kiem uzyskanym po zsumowaniu punktów uzyskanych z obu części egzaminu wstępne-go. Powiększenie limitu przyjęć jest możliwe tylko wtedy, gdy kilka osób na liście miało tyle samo punktów ogółem i taki sam wynik pracy pisemnej, która to jest decydująca w przypadku uzyskania równej liczby punktów ogółem. W 2011 roku do pierwszego etapu przystąpiło 1837 osób, z czego tylko 503 zostały dopuszczone do etapu drugiego. Naj-lepsza okazała się absolwentka Uniwersytetu Śląskiego – 204,5/225 (do niej należy rów-nież najlepszy wynik etapu „kazusowego” – 61/75), za nią uplasowali się absolwenci Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego – 200,5/225 (w tym z kazu-sów 60,5) oraz Uniwersytetu w Białymstoku – 199/225 (w tym z kazusów 57). Zdarzył się także chętny, który z części kazusowej uzy-skał 0 punktów (pewnie postanowił uciekać załamany tym, co miał rozwiązać).

Aplikacja ogólna trwa 12 miesięcy (pro-

gram nie obejmuje niestety przerwy wakacyj-nej!) – w tym czasie aplikanci uczestniczą w ok. 10 pięciodniowych zjazdach w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. Zajęcia te-

matyczne odbywają się w formie warsztatów obejmujących naukę prowadzenia czynności procesowych oraz opracowywania decyzji procesowych. Pomiędzy zjazdami odbywają natomiast praktyki w różnych wydziałach są-dów oraz w prokuraturze (położonych możli-wie najbliżej miejsca zamieszkania aplikan-

ta). Jako że aplikanci nie mają możliwości zatrudnienia w trakcie odbywania aplikacji, na ich pisemny wniosek udzielane im jest sty-pendium, zaś osoby przyjeżdżające na zjaz-dy z odległych miejscowości mają prawo do zakwaterowania w domu aplikanta (cena za jedną dobę wynosi 50 złotych). Poza odbywa-niem praktyk, aplikanci muszą niestety rów-nież uczyć się do comiesięcznych kolokwiów, których wyniki wraz z ocenami praktyk stano-wią podstawę ustalenia listy kwalifikacyjnej aplikantów – to według tej listy przyjmowani są oni następnie na aplikacje specjalistyczne zgodnie z określonym limitem miejsc. Oso-by, które ukończyły aplikację ogólną, lecz nie dostały się na owe specjalistyczne, nie tracą szansy zostania sędzią albo prokurato-rem, mogą bowiem po przepracowaniu 4 lat na stanowisku asystenta sędziego lub 3 lat na stanowisku referendarza sądowego przystąpić do egzaminu sędziowskiego.

Aplikacja prokuratorska

Warunkami rozpoczęcia aplikacji proku-ratorskiej, poza ukończeniem aplikacji ogól-nej oraz uzyskaniem wystarczającej pozycji na liście kwalifikacyjnej, są m.in. nieposzla-kowana opinia oraz brak skazania prawomoc-nym wyrokiem za przestępstwo lub przestęp-stwo skarbowego. Aplikacja trwa 30 miesięcy (jednak tutaj aplikanci mają już przewidziane przerwy od zajęć – 4 tygodnie na I i II drugim roku aplikacji oraz 4 tygodnie urlopu szkole-niowego bezpośrednio przed egzaminem końcowym) i obejmuje ponownie odbywanie zjazdów w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (program obejmuje 26 takich ty-godniowych zjazdów) oraz praktyk zgodnych z programem aplikacji – wszystko nakiero-wane już bezpośrednio na specjalistyczną pracę prokuratorską. Egzamin odbywa się w ostatnim miesiącu kształcenia i podzielony jest na dwie części – pisemną oraz ustną. Przeprowadzany on jest przez komisję, w skład której wchodzą prokuratorzy co naj-mniej prokuratur okręgowych, wykładowcy KSSiP, specjaliści z dziedzin prawa i nauk pokrewnych objętych zakresem egzaminu wybrani przez Ministra Sprawiedliwości (spośród kandydatów przedstawionych przez prokuratorów apelacyjnych), eksperci wska-zani przez Dyrektora KSSiP oraz przedstawi-ciel Rady Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym. Zadania praktyczne na część pi-semną egzaminu prokuratorskiego polegają na sporządzeniu apelacji od wyroku w spra-wie karnej, pozwu, wniosku albo apelacji w sprawie cywilnej, sprzeciwu albo skargi do wojewódzkiego sądu administracyjnego (można się posługiwać w tym czasie tekstami aktów prawnych, komentarzami czy zbiorami orzeczeń) – oceny dokonuje dwóch członków komisji niezależnie od siebie, zaś kazusy na część ustną obejmują zagadnienia m.in. z pra-wa karnego, postępowania karnego, prawa gospodarczego, kryminalistyki, psychiatrii, psychologii sądowej czy medycyny sądowej – zdający losuje po jednym zestawie kazusów z każdej dziedziny objętej materią

Koniec to początekKarolina Dołęgowska

Aplikacja ogólna, sędziowska, prokuratorskaMaciej Kułak

Koniec studiów – co z tym fantem zrobić? Każdy z nas, wybierając studia prawnicze, zapewne ma już na początku swojej studenckiej drogi pewne plany, a przynajmniej wyobrażenia co do swojej przyszłości zawodowej. Trudno jednak, by były one bardzo sprecyzowane na pierwszym roku – tyle jeszcze przecież przed nami czasu, pięć lat! Potem szybko nadchodzi drugi rok i trzeci rok, robi się coraz poważniej, w końcu nieunikniony czwarty rok - to do-piero brzmi przerażająco! I co ze sobą począć, co robić dalej? Można z tym pytaniem iść do wróżki, niech nam wyczytaa ze szklanej kuli czy kart tarota, co nam pisane. Można zadzwonić do wróżbity Macieja, a ostatecznie ciągnąć zapałki. Lecz by oszczędzić Wam tych dość niekonwencjonalnych środków i zarazem ułatwić świadomy wybór, będziemy przedstawiać w „Lexussie” możliwe drogi kariery dla absolwenta prawa. W tym numerze pisze-my o aplikacji ogólnej, prokuratorskiej i sędziowskiej a także o tym jak dostać się na studia doktoranckie na naszym Wydziale. Zapraszamy do lektury i śledzenia dalszych części cyklu!

informacje

13

Page 14: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Co kandydat wiedzieć powinien

O przyjęcie na studia doktoranckie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersy-tetu Warszawskiego mogą ubiegać się ab-solwenci szkół wyższych, którzy uzyskali tytuł magistra albo równorzędny. Studia doktoranckie trwają cztery lata. Zajęcia odbywają się według indywidualnych pro-gramów, uzgadnianych ze opiekunami na-ukowymi, których wyznacza się spośród profesorów i doktorów habilitowanych Ka-tedry.

Program studiów obejmuje udział w seminariach opiekuna naukowego, wy-kładach organizowanych dla doktorantów przez Wydział Prawa i Administracji UW w osiem sobót w semestrze oraz 60 godzin zajęć dla doktorantów z przedmiotów ogól-nych (do wyboru przez doktoranta, także spośród zajęć dostępnych przez Internet).

Doktoranci mogą również uczestni-czyć w wykładach ogólnouniwersytec-kich, sesjach naukowych, seminariach. Koniecznym elementem pracy naukowej jest również przygotowywanie wystąpień na różnego rodzaju konferencje, które są szansą na zaprezentowanie przebiegu pro-wadzonych badań. Ponadto należy publiko-wać artykuły w czasopismach naukowych znajdujących się w wykazie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego – jest to warunek formalny uzyskania stopnia doktora.

Rekrutacja

W postępowaniu kwalifikacyjnym

można uzyskać maksymalnie 10 punktów. Pod uwagę brana jest średnia ocen uzy-skana podczas studiów magisterskich (do 5 punktów), znajomości języków obcych (kandydat musi przedłożyć odpowiednie zaświadczenia, certyfikaty) (0,5 punktu za dwa języki), a także aktywność naukowa. Punktowana jest w szczególności działal-ności w kołach naukowych, udział w kon-ferencjach, publikowanie własnych tekstów i artykułów. Ważne jest także czy kandydat podejmował wcześniej staż oraz czy jego działalność naukowa, badawcza była na-gradzana lub honorowana wyróżnieniami w konkursach (razem 1,5 punktu). O tym czy kandydat zostanie ostatecznie przyjęty na studia, decyduje również przebieg roz-mowy kwalifikacyjnej.

W bieżącym roku okres składania do-kumentów na studia stacjonarne trwać bę-dzie od 16 kwietnia do 25 czerwca 2012 r., zaś na studia niestacjonarne do 12 września 2012 r. Limit miejsc wynosi odpowiednio 12 (dodatkowo 1 osoba z najlepszymi wy-nikami przyjmowana bez konkursu) oraz 100 miejsc.

Rekrutacja na stacjonarne studia dok-toranckie przebiega w dwóch etapach. W pierwszym etapie kandydaci mają obowią-zek przystąpić do rozmowy kwalifikacyjnej przeprowadzanej przed Radą Naukową In-stytutu (do 1,5 punktu). Drugi etap odbywa się przed Wydziałową Komisją Rekrutacyj-ną, która ocenia zaproponowany przez kan-dydata projekt badawczy i sporządzoną na jego temat prezentację (do 1 punktu) oraz ocena przyjęcia kandydata z punktu widze-

nia potrzeb dydaktycznych Wydziału (do 0,5 punktu).

Postępowanie rekrutacyjne na niesta-cjonarne studia doktoranckie ma charakter jednoetapowy. Radę Naukową właściwego Instytutu przedstawia Komisji listę kan-dydatów, wraz z liczbą przyznanych im punktów (rozmowa kwalifikacyjna do 1,5 punktu). Komisja dokonuje oceny doku-mentów kandydatów i przypisuje im liczby punktów. Na studia przyjmowani są kan-dydaci, którzy uzyskali największą liczbę punktów.

Stypendia

Doktorant studiów stacjonarnych może wystąpić do Rektora z wnioskiem o przy-znanie stypendium. Wniosek ten jest na-stępnie rozpatrywany przez powołaną przez Rektora komisję. Komisja po dokonaniu oceny wniosków, przekazuje Rektorowi listę doktorantów rekomendowanych do przyznania stypendiów doktoranckich wraz ze swoją opinią.

Warunkiem otrzymania stypendium doktoranckiego na pierwszym roku studiów jest osiągnięcie bardzo dobrych wyników w postępowaniu rekrutacyjnym.

Otrzymanie stypendium doktoranckie na drugim i kolejnych latach studiów dokto-ranckich musi być związane również z wy-kazaniem się postępami w pracy naukowej i w przygotowaniu rozprawy doktorskiej.

W roku akademickim 2012/13 Wydział Prawa i Administracji planuje przyznać sty-pendia sześciu najlepszym doktorantom na pierwszym roku.

Dostępne są również inne stypendia – pochodzące ze środków Uniwersytetu, ale również Ministerstwa, oraz ze środków Unii Europejskiej.

„O drodze do doktoratu słów kilka”Monika Cygan

egzaminu (na przygotowanie się do odpowie-dzi na kazusy z każdej z grup egzaminowany ma przynajmniej 15 minut, może również ko-rzystać z aktów prawnych udostępnionych przez komisję). Po egzaminie sporządzana jest ostatecznie lista klasyfikacyjna, zaś Mini-ster Sprawiedliwości w kolejności zajmowa-nego miejsca przedstawia aplikantom propo-zycje pracy.

Aplikacja sędziowska

Najdłuższa ze wszystkich aplikacji – trwa ona bowiem 54 miesiące (przewidziane są przerwy identyczne jak w przypadku aplika-

cji prokuratorskiej) i obejmuje 30 miesięcy zajęć i praktyk w KSSiP, następnie 24 mie-siące stażów – najpierw na stanowisku asy-stenta sędziego (aplikant zostaje zatrudniony na podstawie umowy o pracę na czas okre-ślony), następnie na stanowisku referendarza sądowego (zatrudnienie na czas nieokreślo-ny). W trzydziestym miesiącu szkolenia apli-kanci przystępują do egzaminu sędziowskie-go – przeprowadzany on jest analogicznie do egzaminu prokuratorskiego, z tym że tutaj zadania praktyczne polegają na sporządzeniu orzeczeń wraz z uzasadnieniami w sprawach karnej i cywilnej. Różny jest również zakres dziedzin objętych egzaminem ustnym, nie

obejmuje on bowiem dziedzin specyficznych, charakterystycznych dla pracy prokuratora (np. psychiatrii czy psychologii sądowej), za to w szerszym zakresie wymagane jest np. prawo pracy i ubezpieczeń społecznych.

Aplikacja ogólna jest powszechnie uzna-wana za jedną z najcięższych. Niech przeciw-wagą dla opowieści o ogromie materiału do opanowania i przerażająco trudnych egza-minach, będzie fakt, iż co roku znajdują się jednak absolwenci, którzy przez te egzaminy przechodzą, a potem z powodzeniem kończą KSSiP.

Droga do ot r zymania ty tułu doktora nauk prawnych jes t na pewno śc ieżką pełną wyrzeczeń i t rudnośc i . Jednak d la wie lu , rozpoczęta w ten sposób praca badawcza może okazać s ię życ iową pas ją , s zansą na rozwój i samodoskonalen ie w wybra -nej , in teresu jącej dz iedz in ie . Doktorat jes t przeznaczony d la na j lepszych spoś ród grona s tudentów, s tąd też mnogość wy -mogów formalnych, k tóre muszą spełn ić przysz l i doktoranci .

informacje

14

Page 15: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

M ówi się, że ważniejsza od na-uki bywa praktyka. Wdraża-nie zdobytej wiedzy w życie

daje najlepsze rezultaty w jej przy-swajaniu. Jeśli dodać to tego specyfi-kę kierunku, jakim jest prawo, śmiało można stwierdzić, że korzyści są nie-ocenione. Nie ma lepszej okazji by poznać zasady funkcjonowania kan-celar ii, podpatrzeć, dopytać, w końcu samemu wykonywać obowiązki i zdo-bywać doświadczenie, którego nie da nam nawet najpilniejsze uczestnictwo w zajęciach na uczelni. Podobnie rzecz ma się w przypadku sądów, prokura-tury i innych instytucji związanych z profilem kierunku studiów – nawet jeśli nie wiążemy przyszłości z jed-ną z wymienionych instytucji, mamy niepowtarzalną okazję obserwować jej działanie od wewnątrz. Korzyści można mnożyć, poza tym chyba każdy student doskonale zdaje sobie z nich sprawę.

Za odbyciem praktyk przemawia kolejny, chyba najważniejszy argument – są obowiązkowe. Zgodnie z Uchwałą Rady Wydziału Nr 3/04/2009 z dnia 20. kwietnia 2009 r. studenci studiów sta-cjonarnych, którzy rozpoczęli studia przed rokiem akademickim 2008/2009 zobowiązani są do odbycia praktyk w wymiarze nie krótszym niż 21 dni, tj. 168 godzin, za co otrzymuje się za-liczenie i 5 punktów ECTS. Studenci studiów niestacjonarnych mogą odbyć praktyki fakultatywnie. Inne zasady obowiązują w stosunku do osób, które rozpoczęły studia w roku 2008/2009 lub później. W tym przypadku wymo-giem jest 40 dni, tj. 320 godzin, w tym co najmniej 2 tygodnie, tj. 80 godzin praktyki w sądzie. Student otrzymuje za ich odbycie zaliczenie i 8 punktów ECTS. Do odbycia praktyki zobowią-zani są studenci tak studiów stacjo-narnych, jak i niestacjonarnych. Nowe zasady, podwajające wymiar obowiąz-kowych godzin obejmują więc studen-tów do czwartego roku włącznie.

Władze wydziału pozostawiły dużą dowolność w wyborze formy praktyk. Jedną z oferowanych możliwości są praktyki zorganizowane przez Wy-dział, które odbywają się w instytu-cjach, z którymi awarto umowy. Są to m.in. Trybunał Konstytucyjny, Sądy Okręgowe w Warszawie, Naczelny Sąd Administracyjny. Kierowani będą na nie studenci co najmniej IV roku, a w uzasadnionych przypadkach także studenci lat wcześniejszych. Odbywać można je jedynie w czerwcu, lipcu,

sierpniu lub wrześniu, w pozostałych miesiącach jedynie w uzasadnionych przypadkach. Wszelkich aktualnych informacji należy szukać na stronie internetowej wydziału w zakładce „Praktyki studenckie”, przede wszyst-kim terminów rejestracji, której na-leży dokonać w systemie rejestracji na praktyki – praktyki.wpia.uw.edu.pl. Kolejnym sposobem na zaliczenie praktyk jest zorganizowanie ich samo-dzielnie w instytucji o profilu zgod-nym z kierunkiem studiów. I tu wybór jest praktycznie nieograniczony, gdyż to kryter ium spełniają m.in. kancela-r ie adwokackie, radcowski, notar ialne, komornicze, jak również sądy, proku-ratury lub organy administracji. Je-żeli uczelnia ma zawarte porozumie-nie z daną jednostką, należy wypełnić przez USOSweb Wydziału formularz praktyki w celu przygotowania skie-rowania. W przypadku braku takiego porozumienia, gdy instytucja wyma-ga skierowania, należy wydrukować odpowiednie dokumenty i dostarczyć je na dyżur Pełnomocnika Dziekana ds. studenckich praktyk zawodowych. Jeżeli podmiot przyjmujący na prak-tyki nie wymaga skierowania, należy postarać się jedynie o odpowiednio przygotowane zaświadczenie o ich od-byciu. Zaliczenie praktyk może odbyć się również na podstawie zatrudnienia lub prowadzenia działalności zgodnej z profilem kierunku studiów – należy wówczas wypełnić formularz wskazu-jąc instytucję oraz termin ich odbywa-nia.

Ostatnią możliwością jest szero-ko pojęta działalność zorganizowana przez Uniwersytet, taka jak: organi-zacja imprez, realizacja projektów w ramach działalności kół naukowych, organizacja życia naukowego, kultu-ralnego, gospodarczego i spor towego Uniwersytetu. To ukłon w stronę naj-aktywniejszych studentów, potwier-dzający, że warto angażować się w coś więcej niż obowiązkowy tok zaliczeń.

Uchwała Rady Wydziału szczegó-łowo opisuje obowiązki studenta – m. in. przestrzeganie zasad odbywania praktyk, zachowania tajemnicy służ-bowej, zachowanie porządku i dyscy-pliny pracy. Nakłada także obowiązek ubezpieczenia się od następstw nie-szczęśliwych wypadków – w przy-padku gdy studenta nie ubezpiecza Uniwersytet oraz fakultatywnie – od odpowiedzialności cywilnej.

Zaliczenie odbytych praktyk musi być następnie udokumentowane w in-deksie. W tym celu należy udać się na dyżur i przedstawić zaświadczenie o odbyciu praktyk (trzeba mieć ze sobą dwie kserokopie) - w terminie 3 mie-sięcy od osiągnięcia wymaganej licz-by godzin – wpisu dokonuje się tylko raz w toku studiów, po odbyciu odpo-wiednio 21 lub 40 dni praktyki. Za-świadczenie powinno zawierać dane studenta – obowiązkowo także numer albumu, okres odbywanych praktyk, opisywać zakres przedmiotowy wyko-nywanych obowiązków oraz kończyć się podpisem adwokata, radcy etc. W indeksie należy wypełnić str. 82, wpisu nie dokonuje się na karcie eg-zaminacyjnej. W końcu zaświadczenie wraz z adnotacją należy dostarczyć do dziekanatu – nie obowiązują tu żadne terminy.

Tyle, jeśli chodzi o stronę tech-

niczną. Warto przed wyborem miejsca zebrać o nim trochę informacji, prze-prowadzić mini wywiad środowisko-wy. Są sądy, w których przez 8 godzin zszywa się akta i pisze zawiadomie-nia, są i takie gdzie chodzi się na roz-prawy, protokołuje i ma bezpośredni kontakt z sędzią. Podobnie w kancela-r ii można przysłowiowo parzyć kawę i kserować dokumenty, a można też pod okiem profesjonalistów zdobywać me-rytoryczną wiedzę i praktyczne umie-jętności, chociażby sporządzania pism czy kontaktu z sądami. Pomocna w znalezieniu praktyk może okazać się strona internetowa Wydziału, gdzie w zakładce Praktyki studenckie/ Ofer t – praktyki i staże, zamieszczane są in-formacje o oferowanych praktykach.

Praktycznie o praktykachPatrycja Zawadzka

informacje

15

Page 16: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Drodzy Studenci, zapewne wielu z Was zastanawiało się nad tym w jakiej gałęzi prawa się specja-

lizować. Warto zawczasu określić swoje zainteresowania, aby jak najszybciej zająć się pogłębianiem wiedzy, dzięki której, miejmy nadzieję, ktoś nas w przyszłości zatrudni, albo co lepsze sami się zatrud-nimy. W niniejszym artykule postaram się Was zachęcić i udzielić kilku porad na te-mat tego jak „ugryźć” prawo podatkowe. Nie jest to sprawa wbrew pozorom łatwa.

Każdy z nas w swoim życiu prę-dzej czy później natknie się na prawo po-datkowe bez względu na kierunek studiów. Już przy składaniu deklaracji PIT sprawa nie wygląda zachęcająco, a to tylko wierz-chołek góry lodowej wszystkich proble-mów w tej dziedzinie. Prawo podatkowe jest gałęzią niezwykle rozwijającą się, po-trzebną zarówno w sektorze publicznym jak i prywatnym. Wiedza na ten temat jest tak samo potrzebna drobnym przedsię-biorcom jak i dużym korporacjom. Warto zatem rozważyć, czy nie wykroczyć poza materiał obowiązkowy, jakim jest wykład z prawa finansowego i zająć się prawem podatkowym zawodowo.

Prawo podatkowe dzieli się na dwie części: ogólną i szczegółową (materialną). Bez znajomości pierwszej nie będziemy w stanie zrozumieć drugiej. Część pierwsza obejmuje charakterystykę samego podat-ku, postępowania i zobowiązania podatko-wego. Informacje te zawarte są głównie w ustawie o Ordynacji podatkowej. Powin-niśmy także posiadać podstawową wiedzę na temat doktrynalnej charakterystyki systemu podatkowego, która jest niezbęd-na, chociażby w prawidłowej komunikacji z organami podatkowymi. Na początek w zupełności wystarczy jeden z podręczni-ków i wykład specjalizacyjny. Dla osób, które zdały już przedmiot „postępowanie administracyjne” bardzo wiele regulacji wyda się znajomych.

Kolejnym krokiem jest zapoznanie się z ustawami prawa podatkowego material-nego (część szczegółowa). Mam tutaj na myśli ustawy normujące najczęściej wy-stępujące w praktyce podatki, czyli po-datki dochodowe (od osób fizycznych i od osób prawnych), od towarów i usług, akcyzowy oraz na rzecz gminy (od nieru-chomości, spadków i darowizn, czynności cywilnoprawnych). Każdy podatek składa się z tzw. elementów konstrukcyjnych. Są to m. in. podmiot, przedmiot, podstawa opodatkowania, stawka i skala. Na począ-tek powinniśmy zidentyfikować każdy z tych elementów w powyższych ustawach. Innymi słowy powinniśmy opanować nor-

my lex generalis danej ustawy. Nie warto wczytywać się w przepisy szczególne na tym etapie, gdyż sprawi to tylko kłopot ze zrozumieniem ogólnej konstrukcji dane-go podatku. Najważniejsze to wyciągnąć esencję i tym samym zyskać obraz całości systemu podatkowego i jego wzajemnych zależności.

Podatki dochodowe zarówno od osób fizycznych jak i prawnych opierają się na bardzo podobnej konstrukcji. Poznanie zatem podstaw jednej z nich sprawia, że automatycznie rozumiemy podstawy dru-giej.

Podatek od towarów i usług może po-

czątkowo wydawać się skomplikowany. Proponowałbym najpierw dowiedzieć się dokładnie na czym polega idea podatku od wartości dodanej. Dzięki temu będzie-my w stanie sami zidentyfikować intencje ustawodawcy zawarte w ustawie, przez co jej treść stanie się dla nas bardziej klarowna. Dopiero później powinniśmy przejść do elementów konstrukcyjnych tego podatku.

Warto także zapoznać się z tzw. mię-

dzynarodowym prawem podatkowym. W jego skład wchodzą normy harmonizują-ce systemy podatkowe na terytorium Unii Europejskiej oraz normy zapobiegające podwójnemu opodatkowaniu zawarte w międzynarodowych umowach bilateral-nych z udziałem Polski. Mamy do wybo-ru, aż trzy wykłady specjalizacyjne na ten temat.

Dobrą mobilizacją do zgłębienia tej

tematyki będzie udział w konkursach. Niemal corocznie organizują je firmy: Accreo Taxand, Deloitte, Ernst & Young, KPMG, Pricewaterhouse Coopers. Nieste-ty w tym roku akademickim większość z nich zakończyła już swoje pierwsze etapy, ale możemy spokojnie spodziewać się ich kolejnych edycji.

A oto krótki przegląd przedmiotów z zakresu prawa podatkowego oferowanych przez nasz Wydział:

PRAWO FINANSÓW PUBLICZNYCH

Obowiązkowy przedmiot z grupy B,

który można wybrać począwszy od III roku studiów. Wśród tematów, które bę-dziemy tutaj zgłębiać znajdziemy m.in. te dotyczące prawa podatkowego. Poświęco-ny mu został w całości semestr letni ćwi-czeń. Równocześnie, co warto zaznaczyć i pochwalić, katedra prawa finansowego opublikowała zbiór pytań do egzaminu

ustnego, co znacznie ułatwia przygotowa-nie się do egzaminu.

WYKŁADY SPECJALIZACYJNE - CZĘŚĆ OGÓLNA

Wstęp do nauki prawa podatkowego (se-mestr zimowy) – prof. W. Modzelewski

Jest to podstawowy wykład dla adeptów prawa podatkowego. Poznamy elementar-ne pojęcia, które należy przyswoić zanim zabierzemy się za zgłębianie materialne-go prawa podatkowego.

Warunki zaliczenia: obecność i egzamin (typu open book).

Granice opodatkowania (semestr zimo-wy) - dr W. Konieczny Przedmiot traktuje o granicach opodatko-wania zarówno w aspekcie prawnym jak i ekonomicznym. Tematy zajęć są często przyczynkiem do niemal półtora godzin-nej dyskusji. Po semestrze zajęć na pewno każdy z jego uczestników wyrobi sobie mniej lub bardziej kompletny zestaw po-glądów na temat polityki fiskalnej pań-stwa.

Warunki zaliczenia: obecność i egzamin.

Postępowanie podatkowe (semestr letni) – dr M. Szubiakowski

Wykład adresowany do studentów IV i V roku. Tematyka obejmuje historię po-stępowania podatkowego od czasów mię-dzywojennych do obecnych. Ewolucja konstrukcji prawnej. Szczegółowa analiza aktualnego stanu prawnego tego zagad-nienia.

Warunki zaliczenia: obecność i egzamin.

Ordynacja podatkowa (semestr letni) – dr M. Ślifirczyk

Wykład stanowi uzupełnienie wykładu „Wstęp do nauki prawa podatkowego”, a także spore rozwinięcie tematów po-ruszanych na wykładach z postępowania administracyjnego. Skupia się na uregu-lowaniach ogólnego prawa podatkowego zawartych w ustawie o Ordynacji podat-kowej.

Warunki zaliczenia: egzamin.

WYKŁADY SPECJALIZACYJNE - CZĘŚĆ SZCZEGÓŁOWA

Materialne prawo podatkowe – prof. W. Modzelewski

Pójdź w prawo podatkowe!Marcel Zenowicz

informacje

16

Page 17: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Kontynuacja wykładu pt. „Wstęp do nauki prawa podatkowego”. Omówione zostaną ustawy materialnego prawa podatkowego. Na każdych zajęciach otrzymamy pomoce naukowe opracowane przez wykładowcę.

Warunki zaliczenia: obecność i egzamin (typu open book).

Prawo podatkowe Unii Europejskiej (semestr letni) - podatki bezpośrednie - prof. H. Litwiń-czuk- podatki pośrednie – dr P. Karwat Są to dwa wykłady przedstawiające prawo podatkowe mające swoje źródło w dorob-ku legislacyjnym instytucji Unii Euro-pejskiej. Warto podkreślić, że wiedza ta przyda nam się w pracy, jako prawnicy zarówno krajowi jak i zagraniczni w in-nych państwach europejskich. Harmoni-zacja prawa na terytorium UE sprawia, że duża część konstrukcji prawnych prawa podatkowego jest taka sama. Na stronie internetowej katedry prawa finansowego znajdziemy prezentacje multimedialne wykorzystywane w trakcie wykładów, które ułatwią nam naukę przedmiotu.

Warunki zaliczenia: obecność i egzamin.

Prawo karne skarbowe (semestr letni)– dr M. Błaszczyk

Przedmiotem wykładu jest prawo karne skarbowe w szerokim ujęciu, zatem nie tylko normy zawarte w kodeksie karnym skarbowym, ale także normy odnoszą-ce się do postępowania karnoskarbowe-go oraz wykonania kary za wykroczenia i przestępstwa skarbowe. Warto zdobyć choćby ogólną orientację w tej proble-matyce z uwagi na występującą równo-ległość postępowania podatkowego i kar-noskarbowego. Bowiem, naruszenie norm prawa karnego skarbowego zawsze będzie również naruszeniem norm prawa finan-sowego.

Warunki zaliczenia: obecność i egzamin.

Międzynarodowe prawo podatkowe (se-mestr zimowy) - prof. H. Litwińczuk Na wykładzie szczegółowo omówiona zostanie Konwencja Modelowa OECD o unikaniu podwójnego opodatkowania oraz niektóre międzynarodowe umowy bilateralne z udziałem Polski regulujące ten problem. Konwencja często stanowi wzorzec dla tych umów. Materiały wyko-rzystywane podczas zajęć można znaleźć na stronie internetowej katedry.

Warunki zaliczenia: obecność i egzamin .

Dekalog makiawelicznego władcyAdam Klimowski

W tysiąc dziewięćset sześćdziesią-tym dziewiątym roku w Krakowie miała miejsce międzynarodowa

konferencja naukowa, zorganizowana z oka-zji pięćsetlecia urodzin Niccolo Machiavel-lego. Spora część wygłoszonych wówczas referatów weszła w skład książki Niccolo Machiavelli. Paradoksy losów doktryny, wy-danej cztery lata później.

Zapoznałem się z tym dziełkiem rok temu, kiedy przygotowywałem referat na seminarium z historii doktryn politycznych i prawnych. Moją uwagę zwrócił przede wszystkim artykuł prof. Adama Podgórec-kiego, zatytułowany Socjologiczne wątki w twórczości Machiavellego. Autor, posiłkując się fragmentami Księcia, przedstawia czytel-nikom dziesięć zaleceń, posłuszeństwo któ-rym miało zapewnić sukces władcy (i tylko władcy ) - nie róbcie więc tego w domu ;)

1. Zasada konserwatyzmu - za jej po-średnictwem Machiavelli zaleca książętom ostrożność we wprowadzaniu reform: zawsze będą mieli przeciw sobie zwolenników stare-go porządku, a potencjalni sojusznicy będą najwyżej ich ostrożnymi przyjaciółmi.

2. Zasada konsekwencji - jeżeli już zdecydujemy się ukarać poddanego, powin-niśmy wybrać najcięższy wymiar kary: ludzi trzeba albo potraktować łagodnie albo wygu-bić, gdyż mszczą się za błahe krzywdy, za ciężkie zaś nie mogą. Przeto gdy się krzyw-dzi człowieka, należy czynić to w ten sposób, aby nie trzeba było obawiać się zemsty .

3. Zasada kalkulacji skutków - zda-niem autora Księcia władca może łamać zło-żone przysięgi, jeżeli na krótką metę jest to dla niego korzystne; Zapewne gdyby wszy-scy ludzie byli dobrzy, ten przepis nie byłby dobry, lecz ponieważ są oni nikczemni i nie dotrzymywaliby tobie wiary, więc ty także nie jesteś obowiązany im jej dotrzymywać . Gwałt niech się gwałtem odciska!

4. Zasada „kozła ofiarnego” - opisu-jąc ją, Machiavelli powołuje się na przykład „księcia idealnego” (Cesarego Borgii): po wkroczeniu do zbuntowanej prowincji Ro-mania postawił na czele lokalnego rządu sły-nącego z twardej ręki messera de Orco, który w krótkim czasie przywrócił ład i początek. Niedługo potem Borgia, nie chcąc uchodzić w oczach ludu za odpowiedzialnego za me-tody messera, rozkazał go ściąć, a zwłoki wystawić na widok publiczny. To okrutne wi-dowisko wywołało zadowolenie i zdumienie ludności .

5. Zasada respektowania wartości uznawanych przez społeczność - łączy się

z zasadą konserwatyzmu: ludzie muszą wi-dzieć korzyść w porzuceniu starego stylu życia, ale są rzeczy, na które nigdy się nie zgodzą. Książę winien wiedzieć, na które.

6. Zasada nierespektowania integracji - źle się dzieje, gdy książę chce uchodzić za prawego i łagodnego, a jednocześnie takim być. Zdaniem Machiavellego rychło straci tron; jedyne, co może go na nim utrzymać, to (używając współczesnych pojęć) dobry PR: [trzeba,] by temu, kto go [księcia] widzi i słyszy, wydawał się cały miłosierdziem, cały wiernością , cały ludzkością , cały prawością , cały religijnością . Tylko wydawał!

7. Zasada unikania drogi pośredniej - w tej zasadzie piętnowane jest niezdecydo-wanie; dla osiągnięcia obranego przez kan-dydata na księcia celu (władzy) należy dążyć takimi środkami, jakie są w danej sytyuacji najskuteczniejsze - nawet jeśli okrutne i wy-magające ofiar. Zatrzymanie się w pół drogi oznacza klęskę.

8. Zasada ostrożnych aliansów - na-wet własnego sojusznika należy traktować z dużą dozą ostrożności. Dlaczego? (...) gubi sam siebie ten, kto drugiego czyni potężnym, gdyż tworzy się tę potęgę zręcznością lub siłą, a jedno i drugie budzi nieufność u tego, który stał się potężnym .

9. Zasada rozważnej diagnozy - tutaj Machiavelli zaleca jak najwcześniejsze re-agowanie na oznaki problemów. Im później-sza reakcja, tym z powazniejszym zagadnie-niem przyjdzie nam się zmierzyć.

10. Zasada samowystarczalności - ko-rzystanie z wojsk najemnych było na porząd-ku dziennym w czasach współczesnych auto-rowi Księcia; w książce określa takie wojska mianem bezużytecznych i niebezpiecznych. Wymienia liczne ich wady, kończąc konklu-zją, iż to właśnie najemnicy winni są opłaka-nej sytuacji Italii początku XVI wieku.

Rady, których [Machiavelli] udzielał, były prze-znaczone dla władcy (księcia), dla tego, kto rzą-dzi, nie zaś dla prywatnej jednostki oraz - i przede wszystkim - nie dla siebie samego. Cyt. za: Adam Podgórecki, Socjologiczne wątki w twórczości Machiavellego w: Niccolo Machiavelli. Para-doksy losów doktryny, pod red. Anity Tomasiak-Brzost, Warszawa 1973, s. 132.

Nicolo Machiavelli, Książę. Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Li-wiusza, Warszawa 1987, s. 40.

publicystyka

17

Page 18: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Niektórych osób nie trzeba przekony-wać, że warto tańczyć. Innych można zachęcić rzeczowymi argumentami:

taniec jest aktywną formą spędzania czasu, służy zdrowiu, rozwija koordynację i rów-nowagę, pomaga utrzymać formę fizyczną, a nawet psychiczną, uwrażliwia na dźwięki w muzyce, ponadto ułatwia nawiązywanie zna-jomości na różnego typu imprezach i poza nimi. Polecam niniejszy mini przewodnik szkół tańca chcącym kontynuować swoją przygodę z tańcem, początkującym zapa-leńcom, jak i osobom lubiącym wiedzieć, co ciekawego dzieje się w Warszawie.

Większość szkół oferuje przede wszystkim zajęcia ze styli nowoczesnych lub towarzyskich. Jeśli chcesz wybrać mniej powszechny styl, oferta jest odpo-wiednio mniej bogata. Warto znaleźć taką szkołę, która ma dogodną lokalizację, przystępne ceny i pozytywny klimat. W takich warunkach można w pełni czerpać przyjemność z zajęć.

Jeśli zdecydujesz się na styl street dance, w ramach którego możesz tań-czyć m.in. hip hop, breakdance, popping, locking czy waacking, warto sprawdzić ofertę szkół: Lillahouse, Step Dealers i Devil’s Dance. Lillahouse to niewielki, fioletowy budyneczek na Woli, nieopo-dal Wola Parku. Jego zaletą są małe, około 10-osobowe grupy, dobrzy trene-rzy i przystępna cena. Za miesiąc zajęć z jednego stylu trzeba zapłacić 100 zł w przypadku treningów raz w tygodniu i 150 zł – dwa razy w tygodniu. Ponadto zwykle raz w miesiącu odbywają się tam warszta-ty ze świetnymi tancerzami z całej Polski i z zagranicy. Step Dealers jest niedawno powstałą szkołą przy ul. Miedzianej na Woli. Zachęca do siebie tancerzy klima-tem i sprofilowaniem tylko na style street dance. Dobra lokalizacja, niestety ceny od-powiednio wyższe. Na miesiąc zajęć dwa razy w tygodniu trzeba wydać już 200 zł. Szkołę Devil’s Dance warto wypróbować ze względu na szeroki wybór godzin zajęć i niskie ceny. 8 zajęć w miesiącu kosztuje zaledwie 120 zł. W dodatku szkoła może pochwalić się licznymi pokazami grup ta-necznych.

Chcąc wybrać taniec towarzyski, najle-piej zacząć od znalezienia partnera. Reszta będzie już prostsza. W Warszawie istnieje zaskakująco duża liczba szkół tańca towa-rzyskiego. Nie sposób byłoby wymienić tu wszystkie, wspomnę zaledwie o kilku. Szkoła tańca FEN znajduje się przy metrze Politechnika, oferuje ogromny wybór zajęć zarówno tańca towarzyskiego, jak i solo dla pań i panów. Ceny adekwatne – bogata

oferta jest kierowana do nieco bogatszych osób. Akademia Tańca M&I Sulewscy po-siada lokalizacje przy ul. Chłodnej, Mie-dzianej oraz w PKiN. Jest ukierunkowana przede wszystkim na taniec towarzyski, oferuje zajęcia w grupach wiekowych i roz-sądnej cenie: 30 zł za 1,5 h zajęć w karne-cie. Natomiast mieszkańców prawobrzeż-nej Wisły może zainteresować studio tańca

„Masters”, znajdujące się na Grochowie. Oferuje dobre ceny i kursy nawet dla noc-nych marków.

Miłośnikom tańców latynoskich pole-cam do wyboru przede wszystkim jedną z trzech szkół: Salsa Libre, Steps4Salsa lub SHO. Pierwsza z nich posiada oddziały przy ul. Solec, Łazienkowskiej i Wioli-nowej (Ursynów). Tancerze z Salsa Libre biorą udział w wielu pokazach, a szkoła współpracuje z licznymi partnerami. Jest to dobry wybór nie tylko dla początkują-cych, chcących rozwijać umiejętności, lecz także dla chętnych do pokazania się przed publicznością. Steps4Salsa jest niewielką szkołą, mimo to w ramach posiadanych dwóch sal bardzo dobrze rozplanowuje grafik zajęć, tak że cały czas coś się w niej dzieje. Zaprasza do siebie na ul. Sienkie-wicza, w samym centrum. Trzecia z nich to szkoła tańców karaibskich SalsHall Or-todox na ul. Niepodległości 159. Warto sprawdzić tę szkołę chociażby po to, aby dowiedzieć się, ile różnych styli kryje się pod hasłem: tańce karaibskie. Do odwie-dzenia SHO zachęca również najatrakcyj-niejszy spośród szkół tańców latynoskich cennik. W tej klasyfikacji dalej plasują się

kolejno Salsa Libre i Steps4Salsa.

Teraz kilka słów o szkołach, o których należy wspomnieć, jednak nie mieszczą się one w ramach kryterium styli tanecznych. Oferują wybór wszystkich powszechnych tańców. Na początek szkoła prawdopodob-nie najbardziej znana studentom, a przy-najmniej tym z Politechniki. Niedaleko ich

gmachu głównego ma swoją sie-dzibę Riviera. Warto tu zajrzeć, chociażby ze względu na niskie ceny i komfortowe, duże sale do ćwiczeń. Kolejną propozycją jest Free Art Fusion, znajdująca się przy ul. Miedzianej. Tam oprócz klasyki gatunku spotkacie się też z innymi, rzadziej spotykanymi stylami. Natomiast przy metrze Służew mieści się Akademia Isadory. Znajdziecie tam prawie każdy taniec, który przyjdzie wam na myśl. Na koniec tej ka-tegorii wspomnę o szkole Egur-rola Dance Studio. Spotkacie tu znanych instruktorów, lecz jest to obecnie jedna z najdroższych szkół w Warszawie.

Jeszcze parę miejsc wartych zaprezentowania z uwagi na mniej typową ofertę. Wielbicie-le baletu powinni obrać kierunek przede wszystkim na ul. Moliera lub ul. Twardą, obie w centrum,

gdzie znajduje się studio taneczno-aktor-skie H. Kamińskiej. W przeciwnym kierun-ku niech udadzą się osoby mniej spięte. W Tropicanie przy metrze Wilanowska oprócz kilku grup tańca towarzyskiego można tak-że znaleźć takie kursy jak: rewia orientalna, szejkeszyn czy west coast swing. Wszyst-kie mają najprawdopodobniej coś wspól-nego z tańcem karaibskim. Za niewielką cenę można się poczuć jak na wakacjach w egzotycznym kraju. Idąc tym tropem, warto także wstąpić do afrykańskiej szkoły ruchu i tańca Uanga. Poza dancehallem i tańcem brzucha możecie poznać coś bardziej ory-ginalnego: afro aerobic, soukous, afro tem-po i wiele innych, ciekawych rzeczy. Wśród instruktorów znajdziecie zarówno murzy-nów, jak i murzynki, a nawet białych.

Polecam wszystkim spragnionym ruchu

nie zwlekać dłużej z decyzją o zapisaniu się do szkoły tańca. Tuż przed tym trzeba jesz-cze rozbić świnkę-skarbonkę lub popytać w środowisku o kartę zniżkową MultiSport (wraz z nią pojedyncze zajęcia kosztują zwy-kle od 0 do 15 zł). Postępując zgodnie z po-wyższą instrukcją, będziecie już o krok bli-żej zostania królem albo królową parkietu.

Król parkietu,Czyli o szkołach tańca w Warszawie.Agnieszka Poniecka

publicystyka

18

Page 19: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Częstokroć każdy z nas kupuje przez Internet różne produkty czy usługi. W większości przypadków jesteśmy

z takiego obrotu sprawy w pełni zadowoleni, zakupiony towar odpowiada naszym wyma-ganiom a i cena bywa bardziej korzystna niż w przypadku tradycyjnego kupna w przezna-czonym do tego miejscu (np. sklepie, hur-towni itd.). Co jednak zrobić gdy zakupiony towar z różnych względów nam nie odpowia-da i żałując decyzji o jego zakupie zechcemy odzyskać wydane pieniądze?

Często godzimy się z zaistniałą sytuacją i plując sobie w brodę z powodu nieracjonal-nego zakupu postanawiamy nie robić nic i rezygnujemy ze zwrotu pieniędzy i odesłania sprzedawcy towaru. Należy jednak sobie zda-wać sprawę, iż z faktu bycia konsumentem wynikają dla nas pewne prawa i to o istotnym praktycznie znaczeniu.

W polskim prawie konsumenckim wy-różniono, celem ochrony konsumenta, in-stytucję umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa i umów zawieranych na od-ległość. Zakup towaru przez Internet należy do kategorii umowy zawieranej na odległość, tak więc temu przypadkowi poświęcimy w całości niniejszy artykuł.

Instytucja umowy zawieranej na odle-głość została wprowadzona przez ustawę z dnia 27 lipca 2002 roku o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz zmianie Kodeksu cywilnego (Dz.U. z 2002 r. nr 141 poz.1176 ze zm.). Zgodnie z wolą polskiego ustawodawcy umowa zawarta na odległość to taka, która spełnia kumulatyw-nie dwa poniższe warunki:

1) jest zawarta bez jednoczesnej obecno-ści obu stron;

2) zawarto ją przy wykorzystaniu środ-ków porozumiewania się na odległość;

3) z przedsiębiorcą, który w taki sposób zorganizował swoją działalność.

Powyższe warunki spełnia w pełni sprze-daż internetowa w większości przypadków, najczęściej występująca w praktyce i mająca obecnie co raz większe znaczenie dla obrotu konsumenckiego.

Wracając do problemu postawionego na wstępie: co jeśli po zawarciu takiej umowy i otrzymaniu towaru stwierdzimy, iż wcale go nie potrzebujemy i postanowimy odzyskać wydane pieniądze?

Ustawa przewiduje możliwość odstąpie-nia od takiej umowy nawet gdy rzecz nie jest wadliwa i bez podania jakiejkolwiek przy-czyny. Co ważne, nie jest przy tym dopusz-czalne aby konsument mógł dopiero odstąpić od umowy po zapłaceniu oznaczonej sumy czyli odstępnego.

Warunki odstąpienia od takiej umowy przedstawiają się dosyć jasno. Ustawodawca przewidział tutaj dwa terminy (10 dni albo 3 miesiące) w których konsument może odstą-pić od umowy zawartej na odległość.

Jeżeli konsument najpóźniej w chwili zło-żenia mu propozycji zawarcia umowy został poinformowany m.in. o:

a) firmie, siedzibie przedsiębiorcy oraz organie, który zarejestrował działalność go-spodarczą przedsiębiorcy, a także numerze pod którym oznaczony przedsiębiorca został zarejestrowany;

b) prawie odstąpienia od umowy w termi-nie 10 dni, ze wskazaniem wyjątków;

c) miejscu i sposobie składania reklama-cji;

termin odstąpienia wynosi 10 dni od dnia wydania rzeczy. Jeżeli któregoś z powyż-

szych elementów zabrakło, termin ten ulega wydłużeniu do 3 miesięcy.

Do złożenia oświadczenia o odstąpieniu od umowy zawieranej na odległość wystar-czy zwykła forma pisemna. Najlepiej wysłać takie pismo listem poleconym i zachować do-wód wysłania listu na wypadek, gdyby przed-siębiorca odmówił zwrotu pieniędzy.

Ważne jest, iż w myśl przepisów ustawy, jeżeli strony nie umówiły się inaczej, prawo odstąpienia od umowy zawartej na odległość nie przysługuje konsumentowi w przypadku nagrań audialnych i wizualnych oraz zapisa-nych na nośnikach programów komputero-wych, jeśli konsument usunął ich oryginalne opakowanie.

Niezwykle istotne są skutki odstąpienia od umowy. Jeżeli od umowy odstąpiono, uważa się ją za nigdy nie zawartą (skutek ex tunc), w związku z czym konsument zo-bowiązany jest do zwrotu towaru, natomiast przedsiębiorca do zwrotu otrzymanej od kon-sumenta zapłaty. W przeciwnym razie miało-by bowiem miejsce bezpodstawne wzbogace-nie - odpada bowiem zgodnie z art. 405 w zw. z art. 410 § 2 Kodeksu cywilnego podstawa prawna świadczenia po obu stronach.

Nie należy więc zbyt pochopnie „odpusz-czać” i rezygnować z realizacji swoich praw, zwłaszcza w dobie, gdy umowy zawierane na odległość (zwłaszcza z wykorzystaniem In-ternetu) odgrywają ogromną rolę w obrocie konsumenckim. Przepisy ustawy o szczegól-nych warunkach sprzedaży konsumenckiej zapewniają całkiem przejrzystą i nieskompli-kowaną do zrealizowania procedurę mającą na celu ochronę praw konsumenta.

PRAWNA OCHRONA KONSUMENTA A UMOWY ZAWIERANE NA ODLEGŁOŚĆPiotr Sobczyk

Kwestia wygaśnięcia mandatów poselskich prokuratorów w stanie spoczynkuKrzysztof Olszak

Sprawa prokuratorów w stanie spo-czynku, Dariusza Barskiego i Bog-dana Świączkowskiego, którym, po-

stanowieniem z 27 października 2011 roku, Marszałek Sejmu stwierdził wygaśnięcie mandatów poselskich, znalazła swoje roz-strzygnięcie aż w Sądzie Najwyższym.

Sąd Najwyższy 9 listopada 2011 roku po-stanowił o nieuwzględnieniu odwołań proku-ratorów w stanie spoczynku od postanowie-nia Marszałka Sejmu w kwestii wygaszenia

ich mandatów poselskich.

Rzeczeni prokuratorzy zgodnie z zawia-domieniem Prokuratora Generalnego, prze-szli w stan spoczynku 1 maja 2010 roku, wskutek złożenia przez nich sprzeciwu wobec przeniesienia do Prokuratur Apelacyjnych.

Według Kodeksu Wyborczego, art. 247 § 1 wygaśnięcie mandatu posła następuje, m.in. wtedy gdy, kandydat zajmował w dniu wybo-rów stanowisko lub funkcję, której stosownie

do przepisów Konstytucji RP lub ustaw, nie można łączyć z mandatem poselskim. W tym miejscu warto odnotować, iż mandat poselski wygasa ex lege, a Marszałek Sejmu jedynie deklaratoryjnie postanawia o wygaśnięciu mandatu.

Zważywszy na to, iż art. 247 §1 pkt 5 („zajmowania w dniu wyborów stanowiska lub funkcji, których stosownie do przepisów Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej albo ustaw nie można łączyć z mandatem posła”

publicystyka

19

Page 20: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

odsyła do Konstytucji, uznać by można, że Trybunał Konstytucyjny jest kompetentny do rozstrzygania w sprawie tego czy prokurator w stanie spoczynku może pełnić mandat po-sła. Jednakże Sąd Najwyższy zaznaczył, iż nie stosuje przepisu Konstytucji bezpośred-nio, ale współstosuje go odtwarzając treść hipotezy normy prawnej.

Konstytucja w art. 103 ust. 2 formułuje następujący przepis: „Sędzia, prokurator, urzędnik służby cywilnej, żołnierz pozosta-jący w czynnej służbie wojskowej, funkcjo-nariusz policji oraz funkcjonariusz służb ochrony państwa nie mogą sprawować man-datu poselskiego.” Jak stwierdził Trybunał Konstytucyjny chodzi o niełączenie funkcji (stanowisk w takim zakresie „w jakim konsty-tucja uznaje, że spełnienie określonej funkcji państwowej wymaga unikania możliwości po-wstania konfliktu interesów, gdy poszczegól-ne funkcje, czy działania podejmowane przez tą samą osobę popadną ze sobą w kolizję” (uchwała z 6.2.1996 r., W 11/95, OTK 1996, Nr 1, poz. 5, s. 168).

Co więcej, w doktrynie przeczytać moż-na, iż „z art. 241 ust. 4 Konstytucji RP wy-nika […] że nie wchodzi w grę rozwiązanie kolizji jedynie na czas kadencji parlamentu w ten sposób, że dana osoba nie będzie pełnić przez okres kadencji kolidującej z mandatem funkcji lub zatrudnienia, rezerwując sobie możliwość podjęcia funkcji lub zatrudnienia po wygaśnięciu mandatu (np. uzyskując urlop bezpłatny). Dla ustrojodawcy ważne jest, aby zlikwidować występowanie jednej i tej samej osoby w dwóch rolach zagrażających reali-zacji zasady podziału władz.” Co prawda, uwaga ta tyczyła się dopuszczania urlopów bezpłatnych dla pracowników administracji samorządowej na czas pełnienia mandatu poselskiego, lecz można ją odnieść również do prokuratorów w stanie spoczynku, którzy otrzymują uposażenie w wysokości 100% wynagrodzenia, za pozostawanie w gotowo-ści do sprawowania swojej funkcji, gdyż pro-kurator w stanie spoczynku może wystąpić o powrót na stanowisko prokuratorskie. Tak więc prokurator w stanie spoczynku dalej po-zostaje prokuratorem, tezę tę umacnia rów-nież dalsza treść artykułu.

Porównywalną do sytuacji sprawowania mandatu poselskiego przez prokuratora stanie spoczynku, było sprawowanie mandatu sena-torskiego przez sędziego w stanie spoczynku w Senacie V i VI kadencji (lata 2001-2007). Oczywiście sędzia nie pobierała uposażenia sędziego w stanie spoczynku w czasie pełnie-nia mandatu. Nie nastąpiły natomiast w kwe-stii sprawowania mandatu poselskiego przez sędziego w stanie spoczynku żadne rozstrzy-gnięcia ani nie zostały podjęte żadne działa-nia przez Sąd Okręgowy, Marszałka Sejmu bądź Ministra Sprawiedliwości.

Jedną z najczęściej pojawiających się w mediach kontrowersji była kwestia istnienia bądź nieistnienia stosunku służbowego pro-kuratora w stanie spoczynku. O ile w mo-

mencie wejścia w życie Ustawy Zasadniczej stosunek służbowy wygasał z chwilą przej-ścia prokuratora na emeryturę, o tyle instytu-cja prokuratora w stanie spoczynku oznacza, iż jego stosunek służbowy nawiązuje się od chwili doręczenia zawiadomienia o powoła-niu i trwa do śmierci, zrzeczenia się, prawo-mocnego orzeczenia sądu lub utraty obywa-telstwa polskiego.

Jak słusznie zwraca uwagę Sąd Najwyż-szy, nie ma powodów, aby przeciwstawiać pojęcia prokuratora i prokuratora w stanie spoczynku. Co więcej, wydaje się być kla-rowne, zgodnie z prawidłami logiki prawni-czej, iż nazwa „prokurator” jest nadrzędna w stosunku do nazwy „prokurator w stanie spoczynku”.

Ponadto, prokurator w stanie spoczyn-ku nadal jest obowiązany dbać o godność urzędu i nie może uzyskiwać dodatkowych dochodów. Może być jedynie zatrudniony na trzech rodzajach stanowisk: naukowym, naukowo-dydaktycznym lub dydaktycznym. Prokuratorzy Świączkowski i Barski skorzy-stali z możliwości rozwoju kariery naukowej, pierwszy zawiadomił Prokuratora General-nego, że wykłada w szkole wyższej, a drugi zawiadomił o zamiarze zatrudnienia na sta-nowisku dydaktycznym. Nie spotkało się to ze sprzeciwem ze strony Prokuratora Gene-ralnego. Warto też odnotować, że prokurator w stanie spoczynku podlega odpowiedzialno-ści dyscyplinarnej.

Pozostawanie przez prokuratora w stanie spoczynku jest dobrowolne i nie ma prze-szkód prawnych, aby z tego stanu zrezygno-wać. Natomiast pozostawanie w tym stanie wiąże się z pewnymi ograniczeniami m.in. wymienionymi powyżej.

Prokuratorzy Świączkowski oraz Barski w swoim odwołaniu do Sądu Najwyższego powołali się na art. 65a ustawy o prokura-turze, który stanowi w ust. 1: „Prokurator mianowany, powołany lub wybrany do peł-nienia funkcji w organach państwowych, sa-morządu terytorialnego, służby dyplomatycz-nej, konsularnej lub w organach organizacji międzynarodowych oraz ponadnarodowych działających na podstawie umów między-narodowych ratyfikowanych przez Rzecz-pospolitą Polską jest obowiązany zrzec się swojego stanowiska, chyba że przechodzi w stan spoczynku.” Sąd Najwyższy uznał, że należy dokonywać prokonstytucyjnej wy-kładni ustaw, a nie na odwrót. Tym samym opowiedział się przeciwko wykładni konsty-tucji przez pryzmat norm ustawowych. Tyczy się to również art. 65a ustawy o prokuraturze. Zgodnie z wykładnią przyjętą przez Sąd Naj-wyższy powyższy przepis dotyczy wyboru do innych organów państwowych niż do Sej-mu. Co więcej, zdaniem Sądu Najwyższego prokonstytucyjna wykładnia art. 30 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora pro-wadzi do wniosku, iż jest tu wyrażony zakaz pozostawania w stosunku służbowym przez prokuratora. Sąd Najwyższy nie pokierował

się w tym wypadku wykładnią językową, gdyż wtedy należałoby uznać, że prokurator w stanie spoczynku nie wykonuje swojej pra-cy pomimo pozostawania w stosunku służbo-wym. Natomiast trafnym spostrzeżeniem jest zwrócenie uwagi na fakt, że w ustawie o wy-konywaniu mandatu posła i senatora, regulu-je się przypadki pobierania emerytur mun-durowych przez posłów, natomiast nie ma uregulowanej sytuacji pobierania uposażenia przez sędziego lub prokuratora, w stanie spo-czynku, co może prowadzić do konkluzji, że ustawodawca nie przewidział sprawowania mandatu przez powyższe podmioty.

Przypadek sprawowania mandatu po-sła przez prokuratora w stanie spoczynku mógłby również prowadzić do innych kłopo-tliwych sytuacji, które rodziłyby, być może, nawet nierozwiązywalne problemy praktycz-ne. Przykładem mogą być różnice między zakresem immunitetu poselskiego a prokura-torskiego i kwestia odpowiedzialności, która nie wchodząc w szczegóły, w obu wypadkach jest odmiennie uregulowana. Do kuriozalnej sytuacji mogłoby również dojść, gdyby Sejm odwoływał Prokuratora Generalnego, gdyż podwładny decydowałby o losie przełożone-go.

Sąd Najwyższy postanowił w rzeczonej sprawie, iż nie stwierdza naruszenia zakazu dyskryminacji w razie wygaśnięcia mandatu posła będącego prokuratorem w stanie spo-czynku ani naruszenia przepisów Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

*„Zasadnicze powody rozstrzygnięcia w sprawach sygn. akt: III

SW 168/11 i III SW 169/11” s. 3

*uchwała z 06.02.1996 r., W 11/95, OTK 1996, Nr 1, poz. 5, s.

168

*Banaszak B., „Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komen-

tarz”, Warszawa 2009

*Ustawa o prokuraturze tekst jednolity z dnia 8 stycznia 2008 r.

Dz.U. Nr 7, poz. 39 art. 24 „Krajowa Rada Prokuratorów w szcze-

gólności […] 12) opiniuje wystąpienia prokuratorów w stanie spo-

czynku o powrót na stanowisko prokuratorskie”

Ustawa o prokuraturze tekst jednolity z dnia 8 stycznia 2008 r.

(Dz.U. Nr 7, poz. 39) art. 16

*„Zasadnicze powody rozstrzygnięcia w sprawach sygn. akt: III

SW 168/11 i III SW 169/11” s. 3

*Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2007.03.06, SK 54/06

Dz.U. Nr 47, poz. 317

*Ustawa o prokuraturze tekst jednolity z dnia 8 stycznia 2008 r.

(Dz.U. Nr 7, poz. 39) art. 65a

*Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora tekst jednolity

z dnia 26 listopada 2010 r. (Dz.U. 2011 Nr 7, poz. 29) art. 30 „1.

W okresie wykonywania mandatu posłowie i senatorowie […]wy-

konywać pracy w charakterze sędziego i prokuratora, pracownika

administracyjnego sądu i prokuratury, a także nie mogą pełnić za-

wodowej służby wojskowej.”

*„Zasadnicze powody rozstrzygnięcia w sprawach sygn. akt: III

SW 168/11 i III SW 169/11” s.6

publicystyka

20

Page 21: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Artykuł 196 Kodeksu karnego po-winien zostać usunięty- za każdym razem, kiedy wypowiadam te słowa,

czy też piszę, odczuwam tyle niepokój, co zmieszanie. Niepokój wiąże się z myślą, że komuś przyszło do głowy zamieścić wspo-mniany przepis w kodeksie karnym z 1997 roku. Zmieszanie z racji tego, że mamy do czynienia ze stanem de lege lata i nie zapo-wiada się, aby ustawodawca chciał go zmie-nić. Materia związana z artykułem 196 k.k. jest nie tyle skomplikowana, co niejasna. Nie ma nic we wspomnianym przepisie, co nie budziłoby wątpliwości tak w doktrynie, jak i w orzecznictwie. Próba pełnego zrozumienia ratio legis artykułu, ale również wyinterpre-towania jednolitej normy, jest praktycznie skazana na porażkę. Z racji na ogrom obiek-cji, jaki wiąże się z tą tematyką, w niniejszym tekście poruszę jedynie kilka z nich. Cytując Arthura Conan Doyle’a: ,, Nie rozstrzygnięty problem z pewnością zaciekawi naukowca, lecz może znudzić zwykłego czytelnika”. Za-bawmy się zatem na chwilę w naukowców.

Na początek szczypta historii. Artykuł 196 k.k w obecnym brzmieniu prezentuje się następująco:

„Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do pu-blicznego wykonywania obrzędów religij-nych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”

Od wieków w Polsce istniało prawo, poprzez które chroniono wolność sumienia i wyznania religii katolickiej, czy dzięki któremu zabezpieczano wykonywanie norm religijnych. Do czasu kodeksu Makarewi-cza, wydarzyło się wiele w tym zakresie: za Bolesława Chrobrego wybijano zęby za nie-przestrzeganie postu, Constitutio Criminalis Carolina (która od około 1559 roku funkcjo-nowała w Rzeczpospolitej w łagodniejszej wersji, pod postacią tłumaczenia Bartłomieja Groickiego jako ,, Postępek sądów około ka-rania na gardle”) za czarostwo przewidywała spalenie na stosie. W 1543 roku polski sejm potwierdził kompetencje sądów kościelnych w sprawach o bluźnierstwo i świętokradztwo (które to naruszało tak zasady społeczne, jak religijne). Mimo, iż w ciągu wieków zmienia-ło się prawo i właściwość sądów, to szeroko rozumiana obraza uczuć religijnych (konkret-nie religii katolickiej) była karana śmiercią, karą pozbawienia wolności, wykluczeniem ze społeczności Kościoła Katolickiego, co wiązało się niekiedy z poważnymi (śmiertel-nymi) sankcjami pozaprawnymi... Wystarczy przypomnieć brzmienie pierwszego rozdzia-łu Konstytucji 3 Maja: Przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania, jest zabronione pod karami apostazyi. We wspo-mnianym kodeksie z 1932 roku, przestępstwo

obrazy uczuć religijnych pojawiło się pod postacią publicznego lżenia lub wyszydzania np.: uznanego prawnie wyznania lub związku religijnego. Dekret Rady Ministrów z 1949 roku zniósł artykuł 172 kodeksu, wprowadza-jąc znane już pojęcie obrazy uczuć religijnych. Współczesne uregulowanie przestępstwa jest w zasadzie powtórzeniem tego z kodeksu karnego z 1969 roku. Nie zdziwiłbym się, mając na uwadze tło historyczne, gdyby już król Krak i jego córka Wanda, co to Niemca nie chciała, wspominali o ochronie uczuć re-ligijnych. Od tych czasów wiele wody w Wi-śle upłynęło, wiele się zmieniło. Pojawia się pytanie, czy obecnie w wielokulturowym de-mokratycznym państwie prawa art. 196 k.k. jest potrzebny, w szczególności w kontekście innych regulacji prawnych (jak art 23. k.c, art. 194 k.k, art. 9 EKPC, art. 53Konstytucji RP) oraz czy jego redakcja spełnia wymogi zasa-dy nullum crimen sine lege certa.

Rodzajowym przedmiotem ochrony jest, zgodnie z tytułem rozdziału XXIV Kodeksu Karnego, wolność sumienia i wyznania. Wąt-pliwości zaczynają się przy próbie identyfi-kacji indywidualnego przedmiotu ochrony. J. Raglewski, czy W. Wróbel określają go po prostu jako prawo do ochrony uczuć re-ligijnych . R. Paprzycki dodaje, uprzedzając dyskusję, iż przedmiotem ochrony nie jest z pewnością ochrona bóstwa . E. Kruczoń w artykule ,, Przestępstwo obrazy uczuć religij-nych” wchodzi w polemikę z tezą postawio-ną przez J. Wojciechowską , iż przedmiotem ochrony z art. 196 k.k. jest wolność przeko-nań obywateli w kwestii wiary, wynikająca z konstytucyjnej zasady wolności sumienia i wyznania. E. Kruczoń uważa, iż tak okre-ślony przedmiot zamachu, stanowiłby gwa-rancję przekonań osób tak religijnych, jak i areligijnych, gdyż przekonania w kwestii wiary mogą mieć różny charakter. Z kolei wykładnia funkcjonalna interpretowanego artykułu nie pozwala na takie stosowanie. Również orzeczenie Trybunału Konstytu-cyjnego z 7 czerwca 1994 r. (K 17/93, OTK 1994, cz. I, poz. 11, s. 90) dopuszcza okre-ślenie przedmiotu ochrony jako szeroko ro-zumiane uczucia religijne. Czytamy w nim, że: ,,Uczucia religijne, ze względu na ich charakter, podlegają szczególnej ochronie prawa. Bezpośrednio powiązane są bowiem z wolnością sumienia i wyznania, stanowiącą wartość konstytucyjną”. Nie jest oczywiście niemożliwym, iż z zasady wolności sumie-nia i wyznania wynikają tak samo uczucia religijne, jak i wolność w sprawie przekonań religijnych, jednak wyżej określona argumen-tacja pozwala stwierdzić, iż dobrem będącym przedmiotem przestępstwa z art. 196 k.k. są uczucia religijne. Cóż, panią J. Wojciechow-ską można by pocieszyć starą sentencją nec Hercules contra plures, gdyby nie fakt, iż jej tezę potwierdzają autorzy publikacji ,,Kodeks karny. Praktyczny komentarz”, wydanej w

2010 roku, przez dom wydawniczy Oficyna. Przedmiot zamachu nadal pozostaje nieokre-ślony.

O ile wskazanie dobra prawnego mogło nastręczyć trudności, o tyle zdefiniowanie wyrażenia ,,uczucia religijne” jest już wę-drówką z kamieniami w butach na najwyż-szy szczyt Parnasu. Posługując się wykład-nią językową można stwierdzić, iż uczucie to ,,synteza wszystkich stanów emo-cjonalnych, stanowiąca główną motywację ludzkiego postępowania, zwykle przeciwsta-wiana logice i rozsądkowi” (Słownik Języka Polskiego PWN). Religia natomiast stanowi ,,zagadnienie, które powinno być rozpatry-wane podwójnie: subiektywnie, jako osobisty, uczuciowy stosunek człowieka do Boga, wyra-żający się w modlitwie, rozmyślaniach, czyn-nościach pobożnych oraz obiektywnie, jako zbiór wszystkich prawd i przykazań, w danym systemie religijnym podawanym do wierzeń” (Encyklopedia powszechna wydawnictwa Gutenberga). Pewne jest zatem, iż uczucia religijne składają się z dwóch irracjonalnych czynników: uczuć i religii. Są to więc takie uczucia, które związane są z różnymi aspek-tami religii. Definicja jest nader ogólna i nie daje konkretnej odpowiedzi na pytanie, które uczucie można potraktować jako religijne, a które już nie. Irracjonalność przedmiotu za-machu sprawia, że staje się on w całkowitym stopniu uznaniowy. Kto wie, być może pisząc ten artykuł naruszam właśnie czyjeś uczucia religijne? Sąd Najwyższy w orzeczeniu z dnia 6 kwietnia 2004 r (I CK 484/03), stwier-dził, iż uczucia religijne to: ,,stan psychiczny, którego istotę stanowi ustosunkowanie się wewnętrzne do przeszłych, obecnych i przy-szłych zdarzeń, bezpośrednio lub pośrednio związanych z religią jako formą świadomości społecznej, obejmującej wierzenia dotyczące sensu i celu istnienia człowieka, ludzkości i świata”. Definicja SN pokrywa się w jakimś stopniu z powyższym określeniem zakresu słów ,,uczucie” i ,,religia” oraz tak samo nie udziela odpowiedzi, jakie uczucia możemy uznać za uczucia religijne, jak daleko sięga zakres ich religijności i co obejmuje. Co wię-cej, w doktrynie podniesiono problem, czy mamy do czynienia z uczuciami religijnymi, czy uczuciem religijnym. To znaczy, czy na-ruszenie jednego uczucia religijnego wchodzi w zakres art. 196 k.k., czy też jedynie (lite-ralnie), naruszenie kilku (więcej niż jedno), jest naruszeniem przepisu 196. k.k. Mimo, iż Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 21 listopa-da 2001 r. (I KZP 26/01) zwrócił uwagę, iż zwrot ,,obraża uczucia religijne” jest jedynie stylistycznym zabiegiem i w podanym wyra-żeniu chodzi tak o uczucia, jak i o uczucie, to jest to nadal wyłącznie stwierdzenie Sądu Najwyższego. A contrario mamy do czynie-nia z uczuciami religijnymi. Pozostaje też pytanie, czy dopatrywanie się stylizacji języ-kowej w materii prawa karnego, nie jest

Trzydzieści słów czystego szaleństwa A. Zwoliński

publicystyka

21

Page 22: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Mecenas- określenie, które zawdzię-czamy działalności Gaiusa Cilniu-sa Maecenasa, przylgnęło równie

mocno do patronów sztuki, co do prawników. Nie wiążemy jednak obu tych znaczeń. A może powinniśmy? Czy prawnik powinien znać się na sztuce, sponsorować ją? Czy po-nadto rynek sztuki może być ciekawy z punk-tu widzenia praktyki prawa?

Na te pytania odpowiada twierdząco Aleksandra Drożdż, studentka III roku prawa na naszym Wydziale i inicjatorka projektu Law & Art. Określana przez nią samą jako „szalenie interdyscyplinarna” inicjatywa, ma być platformą porozumie-nia i wymiany wiedzy między dziedzina-mi sztuki, biznesu i prawa.

Nie chodzi jednak tylko o aspekt prak-tyczny, dotyczący uregulowań, np. muze-alnictwa, ochrony dóbr kultury czy pro-wadzenia profesjonalnego obrotu sztuką. To po prostu jedna z nisz, którą można zająć i rozwijać w oparciu o nią swoją karierę. Prawników to musi interesować o tyle, że zawsze, gdy jakaś dziedzina zostaje uregulowana, potrzebny będzie fachowiec, który zrozumiał ustawę. Bar-dziej interesujące wydaje mi się pytanie, na ile prawnik powinien sztuką intereso-wać się biznesowo, na ile jako właśnie-

mecenas?

Wiedzy w tej dziedzinie poszukuje już grupa naszych kolegów, w ramach projektu Law & Art. Nie jest on jeszcze formalnie kołem naukowym, choć już ma poważnego opiekuna, prof. Marię Poprzęcką, historyk sztuki, wieloletnią Dyrektor Instytutu Historii Sztuki UW. Z Law & Art współpracę podjęło branżowe czasopismo Art & Business. Natomiast spotkanie inauguracyjne odbyło się w Galerii Fibak, z aktywnym udziałem jej założyciela. To sprawiło, że sam na po-czątku nieufnie patrząc na tę inicjatywę, zacząłem dostrzegać w niej duży poten-cjał.

Jednak, czy przekonanie o powinności angażowania się prawników w sztukę nie trąci snobizmem? Sama założycielka Law & Art wyraża przekonanie o elitarności naszego przyszłego zawodu, potrzeby utrzymania wysokiego statusu i szacun-ku w społeczeństwie. Prawnik musi być wszechstronnie wykształcony, obyty. W końcu kiedyś, jeszcze przed erą państwo-wych egzaminów prawniczych, zdarzały się pytania do aplikujących do zawodu z historii sztuki czy wydarzeń kultural-nych. Jak ocenić tę praktykę? Z jednej strony był to przejaw dowolności i braku obiektywizmu w procedurach dopuszcza-jących do zawodu, z drugiej, czy można pozwolić, by prawnik był tylko„Fachi-diot”, ograniczonym rzemieślnikiem, bez pretensji do elitarności?

Obecnie studia prawnicze są masowe, samodzielne kancelarie nobliwych adwo-katów odchodzą do lamusa, rynek jest dynamiczny, a klienci nie chcą czuć się

Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż prawnik? Konrad Leszko

przypadkiem stąpaniem po bardzo kruchym lodzie. Spór o to ,,co też ustawodawca miał na myśli, kiedy nie myślał, tylko uchwalał” jest zatem nadal nie rozstrzygnięty i ma swoje praktyczne konsekwencje.

Czyniąc mały test dla powyższych roz-ważań, można zapytać, czy nazwanie Jezusa Chrystusa gejem, jak uczynił to komik Pat Condell oraz muzyk Elton John, narusza uczucia religijne? Mimo posiadanej wiedzy, trudno odpowiedzieć na to pytanie. Czy nie-możność konkretnej identyfikacji przedmiotu ochrony (chociaż w stopniu przybliżonym) nie jest wystarczającym naruszeniem zasady pewności prawa? Sytuację komplikuje fakt, iż występek z art. 196 k.k. jest ścigany z oskar-żenia publicznego.

Problem interpretacyjny dotyczy również zwrotu ,,innych osób”. Czy naruszenie uczuć religijnych jednej osoby stanowi przestępstwo z art. 196 k.k.? Pozytywnie na to pytanie od-powiadają autorzy komentarza do kodeksu karnego z 2006 roku, wydawnictwa Zakamy-cze. Odmiennie uważa J. Warylewski. W ar-tykule ,,Pasja czy obraza uczuć religijnych? Spór wokół art. 196 Kodeksu karnego”, dla którego tło stanowi przypadek Doroty Nie-znalskiej, twierdzi on, że: ,,Aby przyjąć, iż mamy do czynienia z dokonaniem tego prze-stępstwa, musi wystąpić skutek w postaci ob-razy uczuć religijnych więcej niż jednej oso-by, tj. co najmniej dwóch osób, dających się zindywidualizować i konkretnie określić oraz wskazać.”. E. Kruczoń przytacza orzeczenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (wyrok z dnia 21 lutego 2003 r, II AKa 586/02), w któ-rym sąd zajął stanowisko w sprawie zwrotu ,,handel ludźmi” – według autora, który nie jest wolny od wątpliwości, analogicznie w grę wchodzi prawdopodobnie stylizacja ję-zykowa .

Nagłośniona medialnie sprawa Adama ,,Nergala” Darskiego, który podarł Biblię i nazwał Kościół Katolicki organizacją zbrod-niczą w trakcie swojego koncertu, pokazała, że interpretacja wyrażenia ,,innych osób” ma ogromne znaczenie praktyczne. W tym przy-padku prokuratura umorzyła postępowanie przygotowawcze, z racji na to, iż uznano, że pokrzywdzone muszą być przynajmniej dwie osoby, a nie jedna. Finalnie, Adam ,,Nergal” Darski został oskarżony o obrazę uczuć re-ligijnych, po tym jak kilku posłów z Prawa i Sprawiedliwości zgłosiło się jako pokrzyw-dzeni.

Również przynajmniej dwóch pokrzyw-dzonych poszukiwano w sprawie Doroty ,,Dody” Rabczewskiej, która nazwała auto-rów Biblii ,,naprutych winem i palących ja-kieś zioła” oraz w przypadku ,,golasa”, który 8 maja 2010 roku przechadzał się po łódzkiej katedrze.

W końcu, gdzieś tam, z tyłu głowy odzy-wa się głos rozsądku: ,,Jak to? W przypadku innych osób zwrot traktujemy dosłownie, a wyrażenie uczucia religijne już jako styliza-

cję? Na jakiej podstawie?”. Znamienna jest sprawa księdza, który złożył do Prokuratury Rejonowej w Nilsku zawiadomienie o obrazie uczuć religijnych. Obrazy dopuścić miał się sędzia, używając obraźliwych sformułowań w uzasadnieniu do wyroku skazującego ka-płana na karę grzywny za wykroczenie dro-gowe . Uznano, iż jedna osoba pokrzywdzona przestępstwem w zupełności wystarczy.

Przechodząc do strony przedmiotowej przestępstwa, kontrowersje budzą również znamiona czasownikowe, czyli ,,obrażanie” i ,,znieważając”. Niektórzy autorzy, jak R. Pa-przycki powołują się na obiektywny charak-ter obrazy, mając na myśli typowego przed-stawiciela danego kultu, żyjącego w danym środowisku i kulturze, cechującego się prze-ciętną wrażliwością. Ponad to, granice owego

,,obrażania” R. Paprzycki kreśli w stwierdze-niu: ,,O obrazie uczuć można więc mówić tyl-ko wtedy, gdy zachowanie sprawcy wykroczy poza przyjęte ramy merytorycznej analizy czy krytyki i stanie się narzędziem sprawiania przykrości innym”. W przypadku znamienia ,,znieważając”, podobnej oceny dokonał Sąd Najwyższy w wyroku z 17.02.1993 r., III KRN 24/9, gdzie stwierdził, iż niewłaściwym jest subiektywne odczucie urażonej osoby, a stan faktyczny należy odnieść do szerszego kontekstu, jaki stanowią normy społeczno-obyczajowe oraz powszechne oceny. Istnieje też pogląd opowiadający się za subiektywną oceną, dokonywaną przez osobę, której uczu-cia religijne zostały obrażone.

Dosyć często, na tym polu, artykuł 196 k.k. ściera się z prawem do działalności ar-

publicystyka

22

Page 23: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

w obecności Szanownego Pana Mecenasa skrępowani, przytłoczeni jego mądrością i etosem zawodowym. Usługi prawnicze, to dziś tylko trochę inne usługi, niż pra-nie dywanów, przynajmniej z perspekty-wy większości usługobiorców.

Taki wolny od kulturowych i etycz-nych zobowiązań sposób wykonywania zawodu zakorzenił się w USA. Europej-ska palestra cały czas walczy o mit „sta-rego dobrego świata”, hierarchicznego i prawdziwie cywilizowanego.

Powinniśmy akceptować taki stan rze-czy czy jednak walczyć o własną elitar-ność? I czy walczyć o nią właśnie przez działania w sferze kultury i sztuki? Mi-nister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski powiedział niedawno na spotkaniu zorganizowanym przez Ko-misję Kultury WPiA UW, że nawet sno-bizm może być pozytywnym zjawiskiem. Trudno się z nim nie zgodzić. Snob, nie-zależnie od tego czy sztukę potrafi i chce

zrozumieć, finansuje ją uczest-nicząc, podążając za modą, kupując dzieła. To ważne, a do tego istnieje duża szansa, że jego wrażliwość z czasem się poprawi. Prawnik, który będzie mecena-sem sztuki, bo uzna, że to dobre dla jego pozycji i przystoi wykonawcy tak szacow-nego wolnego zawodu czy „ustom” wy-miaru sprawiedliwości, będzie snobem. Nie jestem pewien, jakie postawy będzie promowała nasza wydziałowa inicjatywa Law & Art. Wydaje się, że i tę interesow-ną, i tę prawdziwie fascynacką.

Jak sądzi założycielka projektu, od zawodów zaufania publicznego wyma-ga się więcej. Tak, ale czy wymaga się więcej etyki i umiejętności, czy wymaga się „lepszości”? Z pewnością utrzymanie prestiżu zawodów prawniczych to ważna kwestia. Pozwala zachować odpowiednie relacje ze światem zewnętrznym. Czy jest za późno? Trudno powiedzieć, ale jest więcej niż pewne, że prawo studiują i kończą nie tylko wychowankowie wie-

lopokoleniowych rodzin adwokackich i profesorskich, mieszczańskich domów pełnych kultury. To normalne zjawisko, w końcu nabór jest wolny i nie przyznaje się punktów za pochodzenie czy obycie. Istnieje zagrożenie dzielenia na lepszych i gorszych według kryteriów konserwa-tywnych i nie do końca uzasadnionych. W końcu można być, i nie ma nic złego w takim wyborze, prawnikiem tylko ubocz-nie, dla utrzymania, będąc fascynatem, np. tresury psów i nie roszcząc sobie pre-tensji do uczestnictwa w żadnym „high life’owym” towarzystwie.

Warto zwrócić uwagę na zachowa-nie gospodarza spotkania inaugurujące-go projekt, pana Wojciecha Fibaka. Ten słynny tenisista, marszand, zasypał gości serią anegdotek z życia elit, pochwalił się swoją kolekcją, rodziną. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że trochę snobuje, a jednocześnie chce widzieć i kształcić w młodych prawnikach nowych klientów. Zwrócił jednak uwagę na ważną rzecz. Rynek sztuki na świecie rozwija się dyna-micznie, podczas gdy Polska zamiata na tyłach. Może właśnie dlatego, jak sugero-wał właściciel galerii, że w naszym kra-ju ludzie z pieniędzmi wciąż wolą dobra użytkowe, a o prestiżu nie decyduje wy-sublimowana kolekcja obrazów, ale moc-ne Audi i willa w stylu dworek polski. Już samo przejście ze snobizmu typu „Nowy Ruski” do wersji mecenas sztuki, byłoby znaczną poprawą, przynajmniej rokującą na wewnętrzny rozwój i zmianę postawy.

Każdy prawnik in spe sam powinien sam przemyśleć swoją przyszłą rolę w społeczeństwie. Nie zmienia to faktu, że projekt Law & Art jest jedną z najcie-kawszych w ostatnich latach inicjatyw studenckich, właśnie ze względu posta-wienia nietypowych pytań i szukania od-powiedzi, a przede wszystkim dlatego, że może stanowić prawdziwie alternatywną platformę rozwoju dla fascynatów, a na-wet ignorantów sztuki.

tystycznej. J.Warylewski uważa, że to, czy dany utwór narusza uczucia religijne, powin-ny oceniać osoby znające się na sztuce, posia-dające odpowiednie wykształcenie z zakresu określonej dziedziny sztuki . Autorzy komen-tarza do Kodeksu karnego, wydawnictwa Zakamycze 2006, stwierdzają jednak, iż pro-fesjonalny charakter opinii jest zbędny, gdyż wystarczy odwołanie się w tym względzie do panujących w danej społeczności norm kul-turowych (co koresponduje ze stanowiskiem Sądu Najwyższego).

Należy pamiętać, iż zniewaga musi nastą-pić publicznie. O ile w przypadku opubliko-wania treści naruszającej artykuł 196 k.k. w mediach, czy w trakcie publicznego, otwarte-go występu sytuacja wydaje się oczywista, o tyle nie wiadomo, czy żart traktujący o reli-gii, opowiedziany na spotkaniu towarzyskim,

ma już charakter publiczny, czy też nie.

Obraza uczuć religijnych następuje po-przez znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych. Dok-tryna jest w tym zakresie mocno podzielona. Rozbieżność stanowisk ukazuje ilość pytań: Czy bóstwa są przedmiotem czci religijnej, czy też nie? Czy przedmioty codziennego użytku, będące również przedmiotem czci re-ligijnej danego kultu, zaliczają się do przed-miotów, o których wspomina opisywany artykuł? Czy kapłan danej religii może być przedmiotem czci religijnej? Co z przypad-kami wierzeń, dla których cała kula ziemska jest potencjalnym miejscem przeznaczonym do publicznego wykonywania obrzędów reli-gijnych, jak w przypadku niektórych ruchów neopogańskich, nawiązujących do kultu Gai?

Czy wzmiankowane miejsce ma charakter trwały, czy może mieć również czasowy?

Aż chce się zaśpiewać za Markiem Gre-chutą: ,,Odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele…”

W tekście nie poruszyłem wielu innych kontrowersji, wiążących się z opisywaną ma-terią np.: wątpliwości czy strona podmiotowa obejmuje tylko zamiar bezpośredni, czy rów-nież ewentualny oraz czy tylko zarejestrowa-ne kościoły i związki wyznaniowe mogą ko-rzystać z ochrony przewidzianej w art. 196 k.k.. Osobiście nie zajmuję stanowiska wobec żadnego z powyższych dysonansów, tak jak i nie oceniam projektów zmiany art. 196 k.k. zakładających m.in. zmianę trybu ścigania z oskarżenia publicznego, na prywatny. Uwa-żam, że istnienie przepisu obrazy uczuć reli-gijnych, który stanowi trzydzieści słów

publicystyka

23

Page 24: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Agnieszka Poniecka: Biorąc pod uwagę wciąż niezbyt wysoką po-pularność squasha, możesz krótko przedstawić, na czym polega gra?

Marcin Karwowski: Polega ona na naprzemiennym odbijaniu gumowej pi łeczki przez dwóch graczy za po-mocą rakiet . Gra odbywa s ię na kor-cie ograniczonym czterema ściana-mi. Naszym zadaniem jest zagranie pi łki w taki sposób, aby odbi ła s ię ona od podłogi dwukrotnie , zanim przeciwnik zdąży ją odebrać. Może-my w tym celu odbić ją od dowolnej l iczby ścian w dowolnej kolejności , byleby raz t raf i ła w ścianę przednią . Punkty można również zdobywać z błędów przeciwnika (zagranie zbyt wysokie - „aut” lub zbyt niskie - „blacha”) oraz w przypadku, gdy przeciwnik swoim ustawieniem uniemożl iwi nam odbicie pi łki , np. zagra ją w s iebie – wówczas sę-dzia dyktuje dla nas „st roke”, czyl i punkt .

AP: Jak powstał pomysł odbijania pi łki po polu zamkniętym czterema ścianami?

MK: Pomysł powstał w miejscu, w którym zamkniętych pomieszczeń o małej powierzchni jest dostatek – w więzieniu. Konkretnie było to na początku XIX wieku w londyń-skim więzieniu „The Fleet” . W tam-tym okresie u szczytu popularności wśród londyńczyków znajdował s ię tenis i to właśnie w tę grę początko-wo chciel i g rać więźniowie. Okazało s ię jednak, że pi łka tenisowa odbi-ja s ię zbyt mocno i używanie je j na niewielkich polach gry nie ma sensu. Więźniowie postanowil i więc ową pi łkę przekłuć, aby po zetknięciu ze ścianą t raci ła ona energię . W ten sposób powstała nowa dyscypl ina i stąd wywodzi s ię je j nazwa - „squ-ash” znaczy „miażdżyć, rozgniatać”.

AP: Jak f inansowo przedstawia s ię możl iwość gry dla przeciętnie za-możnego studenta?

MK: Po przejrzeniu podstawowej ofer ty klubów - niestety niezbyt do-brze. Wynajęcie kor tu na godzinę kosztuje 40-65 zł , do tego dochodzi zakup lub wypożyczenie sprzętu oraz ewentualnie opłacenie instruktora . Nie jest to jednak pełny obraz. Po

Marcin Karwowski – lat 20, obecny mistrz Polski w squashu, student 2 roku mechatroniki na Politechnice Warszawskiej.

czystego szaleństwa, jest całkowicie zbędne, a przy tym narusza zasadę pewności prawa. Wolność sumienia i wyznania stanowi war-tość konstytucyjną, doskonale rozumiem jej wagę. Oczywiste jest jednak, iż w polskim systemie prawnym istnieją przepisy, które w sposób wyczerpujący zabezpieczają to pra-wo: chociażby art. 194 k.k., jak i 195 k.k., a także artykuły 118, 256, czy 257 k.k.. W przypadku, gdyby ktoś uznał, iż została naru-szona jego godność, wolność sumienia i wy-znania, czy właśnie szerokorozumiane uczu-cia religijne, zawsze może dochodzić swojej racji, powołując się na naruszenie dóbr osobi-stych. Regulacja cywilnoprawna jest tutaj właściwa, ze względu na sam charakter naru-szenia, jak i cechy, które posiada prawo cy-wilne oraz możliwości wynikające z postępo-wania cywilnego np.: swoista elastyczność, zasada autonomiczności podmiotów, sku-teczność mediacji w postępowaniu o narusze-nie dóbr osobistych, postępowanie pojednaw-cze, stosowniejsza ochrona, nieprzewidująca sankcji karnych.

Ten niepotrzebny i źle skonstruowany przepis, oprócz kontrowersji (z których moż-na się śmiać, albo nie) rodzi niebezpieczne absurdy. Niech przykładem będzie tutaj przy-padek 18-latki z Puław, która za przestawienie liter na kościelnej tablicy tak, aby stanowiły napisy ,,Żryj jak Maryja” i ,,Trwaj Zwierze”, została skazana na karę grzywny oraz orze-czono karę roku pozbawienia wolności z wa-runkowym zawieszeniem jej wykonania.

Nie mam pojęcia, co było motywacją dla racjonalnego ustawodawcy, aby zamie-ścić przepis o obrazie uczuć religijnych w Kodeksie karnym z 1997 roku. Niezależnie od tego, czy stała za tym inspiracja ,,Młotem na czarownice”, czy chęć przypodobania się określonej grupie społecznej, pozostaje mi wierzyć, że prędzej niż później art. 196 k.k zostanie derogowany.

Mam nadzieję, że ustawodawca nie za-wiedzie moich niewygórowanych oczekiwań.

Studenci, na squasha!Z mistrzem Polski w squashu,

Marcinem Karwowskim,

rozmawia Agnieszka Poniecka

*,,Pasja, czy obraza uczuć religijnych? Spór wokół art. 196 Kodek-

su karnego” J.Warylewski

*,,Przestępstwo obrazy uczuć religijnych” E.Kruczoń

*http://www.sztafeta.pl/index.php?option=com_conten-

t&view=article&id=2368:sdzia-obrazi-uczucia-religijne-

ksidza&catid=82:nisko&Itemid=199 ,,Sędzia obraził uczucia

religijne?” Joanna Rabczyńska, ,,Sztafeta”

*Zakamycze 2006, Komentarz do art.196 Kodeksu karnego

*R. Paprzycki, Czy bluźnierca jest przestępcą? Rozważania na

temat znamienia

„przedmiotu czci religijnej” przestępstwa obrazy uczuć religijnych

– art. 196 k.k., „Palestra”, 2008, z. 5-6, s. 81-

89

*B. K u n i c k a - M i c h a l s k a, J. W o j c i e c h o w s k a,

Przestępstwa przeciwko wolności,

wolności sumienia i wyznania, wolności seksualnej i obyczajności

oraz czci i nietykalności

cielesnej. Rozdziały XXIII, XXIV, XXV i XXVII Kodeksu karne-

go. Komentarz, Warszawa

2001, s. 85; zob. także J. W o j c i e c h o w s k a, Przestępstwa

przeciwko wolności sumienia

i wyznania, (w:) A. W ą s e k (red.), Kodeks karny – część szcze-

gólna, t. 1, Warszawa 2004, s. 730

wywiad

24

Page 25: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

pierwsze, wiele klubów oferuje róż-nego rodzaju zniżki dla studentów, cena spada również przy wykupieniu z góry większej l iczby godzin. Ofer-ty klubów można również znaleźć na popularnych serwisach zakupów gru-powych. Po drugie , kor t rezerwuje-my we dwie lub więcej osób, więc koszt s ię rozkłada. Świetną propozy-cję oferuje klub squashowy w C.H. Blue City, organizując w różnych godzinach t reningi grupowe tylko dla studentów. Informacje na ten te-mat można uzyskać wysyłając wia-domość na e-mail : squashdlastuden-tow@gmail .com.AP: Czy pojawiły s ię pytania , które Was szczególnie zaskoczyły?

AP: Czy student prawa jest zobo-wiązany zmienić garnitur na ubra-nie mniej of icjalne przed wejściem na kort?

MK: Zdecydowanie tak. O wiele stosowniejszy, a przede wszystkim praktyczniejszy, będzie zwykły st rój spor towy. Student prawa będzie rów-nież musiał zmienić skórzane półbu-ty na obuwie spor towe, koniecznie na niebrudzącej podeszwie. Nato-miast dałoby s ię grać w krawacie , jeś l i student nie jest w stanie pozbyć s ię całości uniformu.

AP: Kiedyś mój nauczyciel z l iceum stwierdzi ł , że jest to mało męski sport , z uwagi na konieczność bez-pośredniego i bl iskiego kontaktu między graczami.

MK: Zdecydowanie nie miał racj i . Wbrew pozorom każdy z grających ma wystarczająco miejsca wokół s iebie , aby nie czuł s ię skrępowany. Dosyć często dochodzi do konf l ikto-wych sytuacj i , gdy gracze utrudnia-ją sobie wzajemnie odbijanie pi łki , jednak nie ma tu mowy o naruszeniu intymności . Wynika to raczej z ich braków technicznych, zmęczenia , a czasem odrobiny kor towej z łośl iwo-ści .

AP: Jakimi cechami odznaczają s ię najlepsi zawodnicy?

MK: Są przede wszystkim szybcy i dysponują dobrym star tem do pi łki . Ponadto, choć squash jest g rą szyb-ką, wymaga jednocześnie c ierpl iwo-ści . Im wyższy poziom graczy, tym trudniej zakończyć wymianę na swo-ją korzyść jednym atakiem, t rzeba za to rozgrywać pi łkę konsekwent-nie i dokładnie , zdobywając punkt dopiero po którymś z kolei dobrym uderzeniu. Wymaga to oczywiście świetnej wytrzymałości . Jak wynika z tego opisu, dobry zawodnik musi być wszechstronny, nie może wygry-

wać, posiadając tylko jedną spośród wymienionych cech.

AP: Kiedy squash ma szansę stać s ię sportem ol impijskim?

MK: Przed dwoma laty odbyła s ię szeroko zakrojona, ogólnoświatowa akcja promująca kandydaturę squ-asha na Igrzyska Olimpijskie 2016. Pomimo zaangażowania środowiska i dużych nadziei nie udało s ię ze-brać wystarczającej l iczby głosów. Najbl iższym możl iwym terminem są więc dopiero Igrzyska w 2020 roku.

AP: Dlaczego warto spróbować swoich s i ł w tej dyscyplinie?

MK: Przede wszystkim gra ma swój urok, który sprawia, że praktycznie każdy, kto raz spróbuje squasha, ła-pie bakcyla i od razu zapisuje s ię na kolejną grę . Każdy ma ku temu swoje powody: chęć utrzymania kondycj i , odstresowania s ię po pracy lub na-uce, zrzucenia paru ki logramów lub po prostu aktywnego spędzenia cza-su z przyjaciółmi. Ci , którzy cenią sobie rywalizację i spor towe wyzwa-nia , mogą brać udział w turniejach, które oprócz st rony spor towej , są też świetnymi wydarzeniami towarzyski-mi. Podsumowując, moim zdaniem, każdy może znaleźć w squashu coś dla s iebie .

Krzysztof Olszak: Czym właściwie zajmuje się współczesna etyka prawnicza i etyka za-wodów prawniczych?

Dr Paweł Skuczyński: Rozróżnienie etyki prawniczej i etyki zawodów prawniczych ma na celu uświadomienie, że do problemów etycznych związanych z wykonywaniem zawo-dów prawniczych można podchodzić na dwa sposoby. O etyce zawodów prawniczych mó-wimy wtedy, kiedy zajmujemy się obowiązka-mi zawodowymi i wartościami wykonywania poszczególnych zawodów prawniczych, a więc wtedy, gdy koncentrujemy się na problemach etycznych konkretnych zawodów, tak jak są one ukształtowane w danym kraju i w danym czasie. Na przykład zajmujemy się współcze-sną etyką adwokacką, etyką sędziowską czy etyką radców prawnych w Polsce. Podejmu-jąc te zagadnienia z jednej strony staramy się zrekonstruować dylematy etyczne wiążące się z wykonywaniem tych zawodów, staramy się formułować normy etycznego postępowania

przedstawicieli tych zawodów, które są zawar-te w kodeksach etyki poszczególnych zawo-dów, a także takie, które mają charakter niespi-sany, a więc zazwyczaj bardziej abstrakcyjny. Drugie podejście związane z pojęciem etyki prawniczej oznacza, że koncentrujemy się na tym co jest wspólne wszystkim zawodom prawniczym, czy wszystkim prawnikom w ogóle, a więc na uniwersalnych powinnościach prawników, tym co jest ich wspólną moralną odpowiedzialnością, niezależnie od tego, jaki zawód prawniczy wykonują i czy w ogóle ja-kiś wykonują. Tak rozumiana etyka prawnicza obejmuje również etykę nauczycieli akademic-kich prawa, jak i studentów na tym kierunku.

KO: Czy etyka prawnicza ma znaczenie tyl-ko teoretyczne czy również praktyczne?

PS: Jest zbiór zagadnień przede wszystkim praktycznych. Co prawda charakterystycznym zjawiskiem ostatnich lat jest to, że w Polsce zaczęła kształtować się szeroka debata na te-

mat etyki prawniczej, w której wyraźnie widać wzmożone zainteresowanie tymi zagadnienia-mi ze strony teoretyków, czyli nauki prawa. To jest wyraźna zmiana jakościowa. Jednak-że etyka prawnicza to w pierwszej kolejności praktyka, a dopiero w drugiej koncepcje teo-retyczne.KO: Często przeciwstawia się sobie amery-kańską etykę prawniczą i polską. Czym się od siebie różnią?

PS: Przede wszystkim historią i związanym z nim odmiennym rozumieniem, czym jest ety-ka prawnicza. Okoliczności historyczne miały wpływ na to, że etyka prawnicza w Polsce i w Europie jest inaczej pojmowana niż w Ame-ryce. Przede wszystkim różnice te wynikają z tego, że zawody prawnicze w kulturze kon-tynentalnej i amerykańskiej kształtowały się w odmiennych warunkach. W kulturze ame-rykańskiej prawnicy zawsze byli integralną częścią społeczeństwa i nigdy nie wykonywali swojego zawodu w sposób przeciwstawny

Od studentów prawa należy wymagać pewnych wyższych standardów

z doktorem Pawłem Skuczyńskim

rozmawia Krzysztof Olszak

wywiad

25

Page 26: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

wobec władzy czy polityki państwa. Natomiast w Europie bardzo żywa jest tradycja trakto-wania prawników jako buforu pomiędzy pań-stwem i społeczeństwem, w której to tradycji prawnicy, aby skutecznie wykonywać swój zawód, powinni zachować dystans w stosunku do obu tych grup, zarówno w stosunku do spo-łeczeństwa, jak i w stosunku do państwa. W związku z tym amerykańska etyka prawnicza jest dużo bardziej nastawiona na realizowanie potrzeb klienta, na funkcjonowanie na rynku. W etyce kontynentalnej o wiele większą uwa-gę przywiązuje się do niezależności zawodów prawniczych oraz zestawu cnót zawodowych, które pozwalają pełnić prawnikom funkcję po-średnika pomiędzy obywatelami a państwem. I te różnice widać do dziś, pomimo że w ostat-nim czasie te odrębności zacierają się. Niewąt-pliwe jednak polskie oraz europejskie zawody prawnicze nie są tak otwarte na wykonywanie swojej pracy w ramach gospodarki wolnoryn-kowej jak ich anglosaskie odpowiedniki i jest to efekt silnie zakorzenionej tradycji.

KO: Jaki jest stan etyki zawodów prawni-czych w Polsce na chwilę obecną?

PS: Trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie, ponieważ wymagałaby to oceny, czy wartości etyki prawniczej rzeczywiście są re-alizowane i czy obowiązki zawodowe prawni-ków rzeczywiście są przez nich przestrzegane, co oczywiście bardzo trudno zmierzyć. Wyda-je mi się jednak, że w ostatnich latach mamy do czynienia z postępem czy rozwojem etyki prawniczej. Po pierwsze, pojawiła się wspo-mniana już środowiskowa debata dotycząca etyki prawniczej, w której uczestniczy bardzo dużo różnych podmiotów: samorządy zawodo-we, stowarzyszenia poszczególnych zawodów i świat akademicki. Sam fakt istnienia takiej debaty w ciągu ostatniego dziesięciolecia jest czymś dobrym i budzącym nadzieję. Po dru-gie, pojawiła się całkiem obszerna literatura dotycząca etyki prawniczej, której wcześniej raczej nie było albo była ona bardzo ograni-czona. Po trzecie, w ciągu ostatnich dziesięciu lat doszło do skodyfikowania etyki poszcze-gólnych zawodów prawniczych w Polsce. Do 2000 roku kodeksy etyki zawodowej posiadały nieliczne zawody prawnicze. W tej chwili swo-je kodeksy mają wszystkie profesje prawnicze. Po czwarte, rozwija się orzecznictwo dyscy-plinarne oraz istnieje do niego coraz szerszy dostęp, a więc ma miejsce coś, co jeszcze dzie-sięć lat temu było niewyobrażalne. Jest ono także coraz wyższej jakości. Po piąte, kolejną pozytywną rzeczą jest to, że rozwija się edu-kacja etyczna prawników. W tej chwili właści-wie na wszystkich uniwersyteckich wydziałach prawa w Polsce etyka prawnicza, w tej czy in-nej formie i pod taką lub inną nazwą, jest wy-kładana. Mam nadzieję, że istnienie na naszym Wydziale Studenckiego Stowarzyszenia Etyki Prawniczej, które w roku 2011 obchodzi swoje dziesięciolecie, a także powołanie fundacji In-stytut Etyki Prawniczej, mają jakiś wpływ na to, że możemy obserwować rozwój etyki praw-niczej w Polsce.

KO: W jakiej postaci najczęściej objawia

się postępowanie nieetyczne w pracy zawo-dowej prawników, jak wyglądają granice lojalności wobec klienta?

PS: Znów trudno odpowiedzieć jednoznacz-nie na to pytanie, gdyż jest to kwestia niemie-rzalna i można oprzeć się jedynie na pewnych intuicjach i wiedzy potocznej oraz analizach orzecznictwa dyscyplinarnego. Istnieją dwa główne obszary, w których etyka zawodowa adwokatów i radców prawnych, a więc praw-ników zobowiązanych do lojalnego działa-nia na rzecz klienta, sprawia najwięcej pro-blemów. Najogólniej rzecz biorąc, lojalność wobec klienta to obowiązek działania w jego interesie, jednak należy pamiętać, że podlega on pewnym ograniczeniom. Pierwszy obszar problemów z realizacją lojalności, polega wła-śnie na tym, że zdarzają się sytuacje w których prawnicy przekraczają granice lojalności w stosunku do klienta, starają się realizować jego interesy za wszelką cenę, naruszając różne re-guły, ustanowione po to, aby sądownictwo jako całość mogło skutecznie funkcjonować. Są to przede wszystkim reguły związane z zachowa-niem w wystąpieniach publicznych rzeczowo-ści, prawdomówności i umiaru. Nie wspomi-nam oczywiście o zjawiskach kryminalnych, ale niestety co jakiś czas jesteśmy informowani również o takich sytuacjach. Drugi obszar pro-blemów związanych z lojalnością prawników to sytuacje, w których dochodzi do nienale-żytego reprezentowania interesów klientów, a więc zbyt słabego zaangażowania czy nienale-żytej staranności w działaniach na ich rzecz. Zapewne zazwyczaj wynika to z rutyny, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że brak należytej staranności w przypadku wykonywania zawo-dów prawniczych należy oceniać negatywnie z punktu widzenia etyki zawodowej.

KO: Kiedy marketing usług prawnych przekracza granice etyki zawodów prawni-czych?

PS: Powinniśmy rozróżnić dwa zagadnienia. Po pierwsze, istnieje cała sfera problemów związanych z marketingiem usług prawniczych polegającym na pozyskiwaniu klientów. Tu rzeczywiście stosunek etyki zawodowej do na-rzędzi marketingowych w Polsce, ale także w całej Europie kontynentalnej jest odmienny niż na przykład w Stanach Zjednoczonych. Obo-wiązują dość restrykcyjne reguły dotyczące po-zyskiwania klientów przez prawników wśród których podstawową regułą jest zakaz reklamy oraz stosowania różnych technik marketingu bezpośredniego, jak na przykład odbywanie niezamówionych rozmów telefonicznych, czy przesyłanie niezamówionej korespondencji, ofert itd. Zmiany, które zaszły tutaj w ostatnich latach, a mianowicie zniesienie wprost wyra-żonego w kodeksie etyki radców prawnych zakazu reklamy, wbrew obawom nie spowodo-wało lawiny reklamy usług prawnych, reklamy prawnicze nie pojawiły się w radio czy w tele-wizji, wydaje się więc, że pewne obawy zwo-lenników utrzymania takiego restrykcyjnego podejścia nie sprawdziły się. Po drugie, trzeba również pamiętać, że marketing usług praw-niczych to także cała sfera zagadnień związa-

nych nie tyle z pozyskiwaniem klientów, co ich utrzymaniem. Chodzi więc o różne narzędzia służące poprawianiu satysfakcji klienta z otrzy-manej usługi prawniczej, a więc wszystko, co wiąże się z obsługą klientów już pozyskanych, począwszy od punktualności, staranności w redagowaniu dokumentów, poprzez badanie zadowolenia klientów i elastycznego reago-wania na jego potrzeby, aż po kwestie stroju prawników, dekoracji kancelarii prawnej itd. Do tych zagadnień przywiązuje się w zarzą-dzaniu współczesnymi kancelariami prawny-mi coraz większą wagę. Wydaje się, że jeśli chodzi o relacje tak pojmowanego marketingu usług prawniczych do etyki zawodowej, to nie może być mowy o takim restrykcyjnym podej-ściu, jak w przypadku pozyskiwania klientów. Mało tego, wydaje się, że jeśli zakładamy, że podstawową zasadą etyki adwokatów i radców prawnych jest zachowanie lojalności wobec klientów, a marketing usług prawniczych rozu-miany jako utrzymywanie klientów, a więc bu-dowanie z nimi stałej relacji, jest budowaniem lojalności klienta w stosunku do prawnika, to tak rozumiany marketing, i tak rozumiana etyka prawnicza, nie wykluczają się, a wręcz uzupełniają. Wynika to z faktu, że skuteczne wykonywanie zawodów prawniczych jest moż-liwe przede wszystkim wtedy, kiedy stosunek klienta i prawnika oparty jest na wzajemnym zaufaniu.

KO: Jak przeciwdziałać postawom nieetycz-nym wśród studentów prawa i prawników?

PS: To kolejne bardzo trudne pytanie. Naj-ogólniej rzecz biorąc wydaje mi się, że w de-bacie dotyczącej etyki prawniczej funkcjonują trzy wizje kształtowania postaw etycznych. Pierwsza wizja odwołuje się do tego, że za-wody prawnicze powinni wykonywać ludzie posiadający szczególne cechy, nie tylko w zakresie umiejętności, ale także pewne cechy moralne. W tej wizji prawnika powinien ce-chować zestaw cnót zawodowych. Narzędziem kształtowania tak rozumianej etyki zawodowej jest wprowadzanie ograniczeń w zakresie na-boru do zawodów prawniczych, budowanie wspólnoty zawodowej pozwalającej rozwijać te cnoty w ramach samorządu zawodowego, a także istnienie relacji mistrz - uczeń w ra-mach kształcenia zawodowego. A więc w tej wizji przeciwdziałanie postawom nietycznym zarówno wśród prawników, jak i studentów prawa, powinno polegać na wzmacnianiu tego typu instytucji i kładzeniu nacisku na elitarność zawodów prawniczych. Druga wizja opiera się o koncepcję wzmacniania kontroli społecznej nad zawodami prawniczymi, a więc według tej wizji postawom etycznym sprzyja zapewnie-nie transparentności wykonywania zawodów prawniczych, wzmocnienie odpowiedzial-ności dyscyplinarnej, ale także wzmacnianie instytucji państwa nadzorujących samorządy zawodowe oraz wykonywanie poszczególnych zawodów prawniczych. Wreszcie trzecia wi-zja to wizja budowania kultury prawnej wokół etyki zawodowej oraz czegoś, co określa się mianem nowoczesnej infrastruktury etycznej sądownictwa i zawodów prawniczych, a więc są to przede wszystkim takie elementy jak

wywiad

26

Page 27: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

prowadzenie i nieustanne pobudzanie debaty dotyczące etyki prawniczej, dyskutowanie nad treścią poszczególnych wartości i zasad etyki prawniczej. To rozwijanie edukacji etycznej prawników zarówno na poziomie akademic-kim, jak i na poziomie kształcenia zawodowe-go. To wreszcie rozwijanie czegoś, co pojawi-ło się ostatnio, a mianowicie profesjonalnego doradztwa etycznego, polegającego na tym, że w sytuacji szczególnie istotnych dylematów prawniczych związanych z wykonywaniem zawodów prawniczych, prawnicy mogą zasię-gać porady kogoś z zewnątrz. Wydaje mi się, że wszystkie trzy wizje obecne są w aktualnej debacie dotyczące etyki prawniczej w Polsce, przy czym dwie pierwsze wzbudzają bardzo dużo kontrowersji i narażają się na krytykę z punktu widzenie przeciwstawnych sobie inte-resów. W związku z tym, podejmowane w tym zakresie działania, obecnie trudno ocenić jako całkowicie skuteczne. Sądzę, że trzecia wizja, o której wspomniałem, powinna spotkać się ze szczególnym wsparciem, z punktu widzenia różnych organów władzy publicznej, którym dobro sądownictwa i zawodów prawnych leży na sercu.

KO: Cieszę się, że nie ta druga wizja. Nad-zór państwa powinien być wyważony, aby idei samorządności nie sprowadzić do pod-ległości. Praktyka i historia wskazują jed-nak, że nadzór państwa jest bardzo kuszący, a nie każdej pokusie można się oprzeć. Ja-kie są najczęstsze przypadki postępowania studentów prawa niezgodnego z Zasadami Etycznymi Studentów Prawa opracowany-mi przez Studenckie Stowarzyszenie Etyki Prawniczej?

PS: Znów bardzo trudno precyzyjnie odpowie-dzieć na to pytanie, ponieważ dysponujemy w tym zakresie jedynie dwoma źródłami. Z jed-nej strony są to nasze codzienne doświadcze-nia i intuicje, z drugiej natomiast orzecznictwo dyscyplinarne. W szczególności to ostatnie pokazuje, że najczęściej popełniane są delikty dyscyplinarne dwojakiego rodzaju: fałszerstwa i szeroko rozumiane oszustwa. Pierwsza gru-pa obejmuje zarówno ingerencję w dokumen-ty związane ze studiami, a więc indeksy oraz karty egzaminacyjne, ale zdarzają się także fałszerstwa dotyczące zwolnień lekarskich, świadectw maturalnych oraz innych dokumen-tów. Jeśli chodzi o drugą grupę, oczywiście nie będzie niczym odkrywczym powiedzenie, że wciąż mamy do czynienia z plagą popularnego ściągania. Takie przynajmniej wnioski płyną z analizy orzecznictwa dyscyplinarnego, które w ramach Studenckiego Stowarzyszenia Etyki Prawniczej zostały przeprowadzone kilka lat temu. Mogę powiedzieć, że będziemy konty-nuować te badania dzięki uprzejmości Pani Rektor i członków Komisji Dyscyplinarnej UW, dzięki czemu będziemy mogli stwierdzić, czy obecne wnioski będą podobne do tych wynikających z wcześniejszych badań. Jeśli chodzi kary za tego typu czyny, to kształtują się one różnie w zależności od okoliczności popełnienia konkretnego czynu oraz tego, jaka jest postawa studenta, zarówno przed jego do-konaniem, jak i po, oraz w toku postępowania

dyscyplinarnego. Trzeba przyznać, że Komisja Dyscyplinarna UW jest w tym zakresie bardzo elastyczna i stara się bardzo ważyć rację za i przeciw; po kary najsurowsze, a więc wyda-lenia z uczelni, sięga jedynie w ostateczności. Warto również wspomnieć o tym, że w nie-których przynajmniej orzeczeniach Komisji Dyscyplinarnej UW pojawia się tendencja do nieco surowszego karana studentów prawa w przypadku czynów polegających na wspo-mnianych fałszerstwach czy oszustwach eg-zaminacyjnych. W uzasadnieniach tego typu orzeczeń Komisja Dyscyplinarna wskazuje, że już od studentów prawa należy wymagać pewnych wyższych standardów, chociażby ze względu na to, że w przyszłości będą oni mo-gli wykonywać zawody zaufania publicznego. Wzbudza to pewne kontrowersje, ale niewąt-pliwe zwraca uwagę na pewien bardzo istotny problem.

KO: W jaki sposób budować postawy etycz-ne wśród studentów prawa, czy pomagają temu takie instytucje, jak np. kliniki praw-ne działające przy uniwersytetach?

PS: W mojej ocenie powinniśmy koncentro-wać się na budowie pozytywnego klimatu wo-bec etyki prawniczej, kultury etyki prawniczej i nowoczesnej infrastruktury etycznej, także na wydziałach prawa kształcących przyszłych prawników. Niewątpliwe znów w ostatnich latach dokonał się w tej dziedzinie ogromny postęp, regularnie odbywają się konferencje poświęcone etyce prawniczej, a więc toczy się debata w tym zakresie, mamy również od wielu już lat zajęcia dydaktyczne z etyki prawniczej, które, mam nadzieję, przynoszą jakieś pozy-tywne efekty. Wiele inicjatyw pochodzi od sa-mych studentów. Jako bardzo ciekawe uważam organizowanie konferencji „Nasz wydział w na-szych oczach”, które pozwalają w stosunkowo swobodnej atmosferze dyskutować o pewnych problemach funkcjonowania wydziału prawa i jego stosunku do środowiska prawniczego. Mam wielką nadzieję, że słusznym jest przy-jęcie, iż problemy z etyką zawodową bardzo często zaczynają się już właśnie na studiach, w postaci różnego rodzaju drobnych przekro-czeń reguł i procedur związanych z samym studiowaniem. Kształtuje się postawa swego rodzaju cwaniactwa, polegającego na wierze, że poprzez obchodzenie reguł funkcjonowania wydziału, poprzez nadużywanie uprawnień, uda się osiągnąć więcej, co gwarantuje sukces na studiach, a potem sukces zawodowy. Z cza-sem oczywiście taka postawa nie zaniknie i już w dojrzałym życiu zawodowym będzie przeja-wiać się podobnych działaniach podczas wy-konywania zawodów prawniczych. Dlatego tak wielką wagę należy przywiązywać do różnych działań sprzyjających etycznym postawom na wydziale prawa. Moim marzeniem jest wpro-wadzenie edukacji etycznej studentów prawa przy pomocy tzw. metody perwazywnej, któ-ra z powodzeniem funkcjonuje, na niektórych przynajmniej szkołach prawach w Stanach Zjednoczonych, a która polega na włączaniu zagadnień etyki prawniczej do zajęć z poszcze-gólnych gałęzi i dziedzin prawa. Chodzi więc o przedstawianie zagadnień etyki prawniczej nie

tylko w ramach osobnego wykładu z etyki, ale także w kontekście poszczególnych dogmatyk, w szczególności prawa procesowego. Oczy-wiście ważne jest również wprowadzanie róż-nych praktycznych form edukacji etycznej, co jest wielkim zadaniem dla klinik prawa, które już z powodzeniem, przynajmniej w pewnym zakresie, się z tego zadania wywiązują. Warto również wspomnieć, że w ramach Studenckie-go Stowarzyszenia Etyki Prawniczej odbywają się warsztaty dla studentów zainteresowanych zagadnieniami etyki prawniczej, które mają charakter całkowicie fakultatywny. Z radością zauważam, że cieszą się one zainteresowa-niem. Mam nadzieję, że za jakiś czas zostaną one przekształcone w ćwiczenia stanowiące uzupełnienie wykładu z etyki prawniczej. KO: Dlaczego w ostatnim czasie zajął się Pan zagadnieniami reform sądownictwa i zawodów prawniczych – jaki jest związek tych kwestii z etyką prawniczą?

PS: Wynika to w dużej mierze z tego, o czym już rozmawialiśmy, tzn. istnienia różnych wizji kształtowania etycznych postaw w środowisku prawniczym. Mam nieodparte wrażenie, że re-formowanie sądownictwa i zawodów prawni-czych w Polsce nie zmierza w dobrym kierun-ku. Inicjatywy w tym zakresie są zbyt częste i w żaden sposób nie można powiedzieć, że cechuje je ciągłość, tak niezbędna w reformo-wania istotnych z punktu widzenia państwa i społeczeństwa instytucji. Co kilka miesięcy lub lat mamy do czynienia z diametralnie od-miennymi propozycjami reform, czy zmian in-stytucjonalnych, które bardzo rzadko okazują się skuteczne, a które ogniskują w sobie dużą część debaty dotyczącą sądownictwa i zawo-dów prawniczych. Uważam, że po tych refor-mach, które w odniesieniu do sądownictwa i zawodów prawniczych miały miejsce około dekady temu, w tej chwili nadmierne kon-centrowanie się nad tymi zagadnieniami jest pewnego rodzaju marnowaniem energii i sił. Należy pozwolić okrzepnąć tym instytucjom, a koncentrować się na wspomnianej już budowie pozytywnego klimatu wokół etyki prawniczej, infrastruktury etycznej sądownictwa i zawodów prawniczych. Wydaje mi się, że podejmowanie takich miękkich inicjatyw, zamiast poważnych reform prawodawstwa i instytucji ustrojowych, miałoby także skutek w postaci poprawy funk-cjonowania i efektywności sądów.

Dr Paweł Skuczyński - adiunkt w Instytucie Nauk o Państwie i Prawie, prowadzi zajęcia ze Wstępu do prawoznawstwa, Podstaw wiedzy o państwie i pra-wie oraz Filozofii prawa, autor rozprawy doktorskiej p.t.: „Filozoficzny i metodologiczny status etyki prawniczej” nagrodzonej przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, współautor wielu podręczni-ków wraz z prof. Hubertem Izdebskim m. in.: „Edu-kacja etyczna prawników-cele i metody”, „Etyka prawnicza. Stanowiska i perspektywy”, „Etyka za-wodów prawniczych. Etyka prawnicza”, współautor projektu Kodeksu Etyki Adwokackiej z dnia 6 maja 2010 r., prezes fundacji Instytut Etyki Prawniczej.

Współpraca: Marcin Michna

wywiad

27

Page 28: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Rafał Baranowski: Jakie znaczenie ma wolność organizowania i uczestniczenia w zgromadzeniach, która jest zapisana w art. 57 Konstytucji RP? Dr Adam Bodnar: Zgromadzenia, jako spo-sób wyrażania określonych poglądów, myśli i idei, były ważnym elementem kształtowania się polskiej tożsamości narodowej. W cza-sach Solidarności ludzie wychodzili na ulice, by protestować przeciw systemowi komuni-stycznemu, za co niejednokrotnie spotykały ich represje. Jest naturalne, że po przemianach ustrojowych jedną z pierwszych przygotowa-nych ustaw była ustawa Prawo o zgromadze-niach z 1990 r. Jej projekt przygotowali zresz-tą pracownicy WPiA UW. We współczesnych demokracjach zgromadzenia uznawane są za najdalej idącą formę uczestnictwa w debacie publicznej. Tłum ma pokazać, jak ważna jest dana idea dla zgromadzonej grupy osób.

Estera Winiarska: Art. 31 ust. 3 Konsty-tucji RP mówi o możliwości ograniczenia konstytucyjnych praw jednostki w sposób nie naruszający ich istoty. Co jest istotą prawa do zgromadzeń?

AB: Dopuszczalne ograniczenia wolności zgromadzeń muszą wynikać z ustawy. Po-nadto, ograniczenia muszą realizować jakiś interes publiczny, w postaci np. bezpieczeń-stwa czy porządku publicznego. Muszą także być proporcjonalne do realizowanego celu. Jednakże czasami pewne ograniczenia idą zbyt daleko. Nie może dojść do sytuacji, w której wprowadzono tak wiele obostrzeń, iż skorzystanie z danej konstytucyjnej wolności jest pozbawione swej istoty. Przez pewien czas do organizowania zgroma-dzeń konieczne było uzyskanie zgody orga-nu gminy na podstawie Prawa o ruchu dro-gowym (na zajęcie pasa ruchu drogowego). Trybunał Konstytucyjny orzekł, że tego typu sytuacja oznaczała w istocie koncesjonowa-nie prawa do zgromadzeń, ponieważ podda-wała organizowanie zgromadzeń kontroli ze strony organu administracyjnego. TK uznał, że istotą prawa o zgromadzeniach jest korzy-stanie z wolności. Jeżeli chcę zorganizować zgromadzenie, wysyłam zawiadomienie do danego organu, który może jedynie wydać zakaz ze względu na szczególne okoliczno-ści, przewidziane ustawą. Sytuacja, w której obywatel korzystający z wolności stawiany jest w sytuacji petenta wobec organu pań-

stwa, jest sytuacją wypaczającą istotę wolno-ści zgromadzeń.

RB: Co sądzi Pan Doktor o innych obec-nych polskich uregulowaniach prawnych dotyczących tej kwestii, w szczególności o ustawie Prawo o zgromadzeniach z 1990 r.?

AB: Ustawa wymaga zmian, ale nie w takim zakresie, jaki jest ostatnio postulowany przez Prezydenta RP. Dostrzegam w niej dwie wady. Po pierwsze, nie jest uregulowana in-stytucja tzw. zgromadzeń spontanicznych, tj. sytuacji, kiedy ludzie pod wpływem nagłego przypływu emocji, w reakcji na jakieś wyda-rzenie, decydują się zgromadzić by pokazać poparcie dla danej idei. Należy wyważyć dwie wartości: z jednej strony, bezpieczeń-stwo publiczne, które może zostać zagrożone przez niekontrolowane spontaniczne zgro-madzenie się dużej liczby osób, a z drugiej strony wartość w postaci art. 57 Konstytucji RP mówiącego o wolności organizowania pokojowych zgromadzeń. Istota zgromadzeń spontanicznych polega właśnie na tym, że ich organizacja w terminie późniejszym, w nor-malnym trybie ustawowywm, pozbawiona byłaby znaczenia publicznego. Jeżeli przy-kładowo nagle następują poważne zmiany polityczne czy ludzie chcą się solidaryzować z ofiarami aktu terrorystycznego, to nie po-winni na możliwość legalnego zgromadzenia się czekać kilka dni. Po drugie, należy poprawić tryb zawiadamia-nia o organizowaniu zgromadzenia i odwo-ływania się od zakazów. W wyroku (dotąd zresztą niewykonanym) w sprawie dotyczą-cej zakazu Parady Równości w Warszawie Bączkowski i inni przeciwko Polsce, Euro-pejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, iż istotą prawa do zgromadzeń jest możliwość zorganizowania zgromadzenia w planowa-nym przez organizatorów terminie. Zgodnie z ustawą z 1990 r., organizator ma obowiązek złożyć zawiadomienie nie wcześniej niż 30 dni przed a nie później niż 3 dni przed pla-nowaną datą zgromadzenia. Jeżeli organiza-tor złoży zawiadomienie na 3 czy 4 dni przed planowaną datą, a organ wyda zakaz, odwo-łanie od tego zakazu nie zostanie rozpatrzone w terminie. Praktycznie nie ma takiej tech-nicznej możliwości. ETPCz stwierdził, że tego typu sytuacja narusza prawo do skutecz-nego środka odwoławczego (art. 13 Europej-skiej Konwencji Praw Człowieka). Potrzebna

jest procedura, która pozwoliłaby w szybkim trybie zweryfikować zasadność wydania za-kazu. Potrzebny jest tutaj niezależny organ, jakim byłby sąd, który dodatkowo umacniał-by zaufanie i wiarę w wolność zgromadzeń. Ciekawym dla mnie rozwiązaniem jest tryb przyjęty w Izraelu. Ciągle mam w pamięci słowa prezesa tamtejszego Sądu Najwyższe-go, Aharona Baraka, który powiedział, że w Izraelu zdarza się, iż sąd orzeka o legalności zgromadzenia nawet na 2 godziny przed roz-poczęciem zgromadzenia. W Polsce sądy ad-ministracyjne jeśli już orzekaja w sprawach o legalność zakazu zgromadzenia, to czynią to kilka tygodni czy nawet miesięcy po tym jak minęła data planowanego zgromadzenia.

EW: Nie ulega wątpliwości, iż wolność zgromadzeń jest nieodłączną cechą demo-kratycznego państwa prawnego. Lecz czy zdjęcia z ulic Warszawy z dnia 11 listopada 2011 nie są dowodem pewnego zachwiania proporcji pomiędzy tą wartością a bezpie-czeństwem i porządkiem publicznym?

AB: Według mnie, absolutnie nie. Sprawa z 11 listopada nie była efektem złego wy-ważenia wartości w konstytucji, lecz była rezultatem złego egzekwowania prawa. Ni-gdy nie możemy wyeliminować ryzyka, iż demonstracja pokojowa przemieni się w de-monstrację związaną z użyciem siły. Zapew-nienie bezpieczeństwa jest wtedy rolą policji, która ma pełne prawo wykluczać agresywne osoby z uczestników demonstracji. Po to demonstracje są wcześniej zgłaszane, aby policja mogła prawidłowo się przygotować. Brak wystarczającej liczby policjantów mógł zakończyć się takimi wydarzeniami. To oczy-wiście nie zwalnia z odpowiedzialności ich uczestników. Już dawno w Warszawie nie mieliśmy do czynienia z przejawami agresji takich rozmiarów.

RB: Wydarzenia z 11 listopada skłoniły polityków do błyskawicznego wysunięcia propozycji zmian legislacyjnych, np. roz-szerzenia zakazu zakrywania twarzy czy też zakazu kontrmanifestacji? Co Pan Doktor o tym sądzi?

AB: W obliczu kontrowersyjnych zdarzeń najłatwiej powiedzieć, iż należy zmienić prawo. Jak powiedziałem wcześniej, źródło problemów tkwiło w niedostatecznym przy-gotowaniu tych manifestacji, a nie w nie-

Przyjazd Niemców to zwykła rzeczz dr. Adamem Bodnarem,

adiunktem w Zakładzie Praw Człowieka WPiA UW orazWiceprezesem Zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

o konstytucyjnych gwarancjach wolności zgromadzeń, niedoskonałościach ustawy Prawo o zgromadzeniach z 1990r., propozyc-

jach zmian legislacyjnych, wydarzeniach na ulicach Warszawy z dnia 11 listopada 2011r., faszyzmie i kibolach

rozmawiają Rafał Baranowski i Estera Winiarska

wywiad

28

Page 29: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

prawidłowych prze-pisach. Zakaz maskowania twarzy stwarza pewien problem. Zgodnie z wyrokiem Try-bunału Konstytucyjnego, do istoty wolno-ści zgromadzeń należy również możliwość używania pewnych rekwizytów. Za pomocą maski można wyrazić pewne treści. Chodzi również o bezpieczeństwo manifestantów, dla których ujawnienie twarzy w niektórych sytuacjach pociągnęłoby za sobą dotkliwe konsekwencje, np. podczas strajków czy protestów przeciwko polityce korporacji, w których są oni zatrudnieni. Musimy uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą, by wprowa-dzenie zakazu nie wiązało się automatycznie z odebraniem wolności. Natomiast prawo do kontrmanifestacji jest elementem prawa do zgromadzeń. Zgodnie ze wytycznymi ds. wolności zgromadzeń przygotowany-mi przez OBWE uczestnicy demonstracji o przeciwnych poglądach powinni mieć możli-wość protestowania w podobnych miejscach. Mogą, a wręcz powinni być oddzieleni, ale powinni także siebie widzieć nawzajem czy słyszeć swoje hasla. Na ulicach może zatem dochodzić do konfrontacji przeciwstawnych poglądów, co oczywiście nie oznacza, iż trasy przemarszu takich demonstracji muszą się krzyżować. Wtedy zachodziłoby niebez-pieczeństwo naruszenia wartości w postaci bezpieczeństwa oraz ochrony życia i zdrowia uczestników demonstracji. RB: Pojawiały się również pomysły, iż na-leży zwiększyć odpowiedzialność organiza-torów.AB: Propozycje te nie były sprecyzowane.

Wśród nich były m.in. postulaty wprowa-dzenia obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Moim zdaniem są to złe pomysły, ponieważ wielu uczestni-ków zgromadzeń i organizatorów zwyczajnie może należeć do grup osób wykluczonych czy biednych (np. lokatorzy prywatnych kamienic). Gdybyśmy uzależniali wolność zgromadzeń od współpracy z zamożną or-ganizacją lub od posiadania dużych środków finansowych, pozbawilibyśmy dużą grupę społeczeństwa prawa do organizowania zgro-madzeń. Takie zróżnicowanie sytuacji praw-nej byłoby niedopuszczalne.

EW: Jak w świetle tych wydarzeń ocenia Pan Doktor politykę władz miasta w kwe-stii organizacji manifestacji?

AB: Zabrakło przejrzystości. W trakcie de-monstracji pojawił się zamęt informacyjny odnośni legalności manifestacji na Pl. Kon-stytucji. W mediach pojawiały się sprzeczne informacje czy została ona rozwiązana przez przedstawicieli m. st. Warszawy. Po drugie, nie była znana trasa przemarszu Marszu Niepodległości. Co więcej, już po fakcie nie przeprowadzono rzetelnej analizy zaistniałej sytuacji. Urząd Miasta powinien opublikować wszystkie dokumenty dotyczące poszczegól-nych manifestacji. Mimo wszystko sądzę, że władze wraz z policją starały się chronić War-szawę. Gdyby np. nie rozdzielono Marszu Niepodległości i Kolorowej Niepodległej, doszłoby do naprawdę dramatycznych scen.

RB: A działania policji? Helsińska Fun-

dacja Praw Człowieka, w której zarządzie Pan Doktor zasiada, przeprowadziła akcję obserwacyjną. Jakie płyną z niej wnioski?

AB: Uważam, że tego typu monitoring powi-nien być podstawowym zadaniem Rzecznika Praw Obywatelskich. RPO co prawda prze-prowadził pewien monitoring, ale w dość skromnym zakresie. Dlatego też Helsińska Fundacja Praw Człowieka tak mocno zaan-gażowała się w nasz własny, niezależny mo-nitoring. Jednak pomimo tego, że mieliśmy 24 obserwatorów rozlokowanych w różnych punktach miasta, to i tak nie byliśmy w stanie zauważyć wszystkiego. Rozdzielenie dwóch marszów oceniamy pozytywnie. Uważamy również, że policja miała prawo użyć siły na Placu Konstytucji. Plac Konstytucji już po demonstracji wyglądał jak pobojowisko, co nie pozostawiało żadnych wątpliwości, iż tamtejsi uczestnicy demonstracji nie należeli do najłagodniejszych.Naszym zdaniem, nie została dobrze zabez-pieczona trasa przemarszu z Placu Konstytu-cji w kierunku placu Unii Lubelskiej aż po pomnik Dmowskiego,. Niezabezpieczony był także Plac na Rozdrożu, gdzie później doszło m.in. do spalenia samochodów telewizyj-nych. Sam byłem tam świadkiem grożenia dziennikarzowi TVN 24. Obok mnie wybu-chła petarda.

EW: Jakie jest zdanie Pana Doktora na temat procesów sądowych toczących się przeciwko osobom zamieszanym w te za-mieszki? Czy sankcje nałożone lub mające zostać nałożone na te osoby są wystarcza-jące?

AB: Jedną z zasad Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka jest to, że nie oceniamy procesów sądowych dopóty, dopóki nie zapoznamy się z pełną dokumentacją. W każdym przypadku musielibyśmy obejrzeć materiał policyjny. Jeżeli policja ma dowody, każde użycie siły musi zostać osądzone, lecz nie można stoso-wać tu odpowiedzialności zbiorowej - to, że ktoś był na miejscu nie znaczy, że jest winny przestępstwa, poszczególnym osobom należy ten czyn udowodnić.

RB: W dniu 11 listopada, wśród 210 za-trzymanych znajdowało się ponad 90 osób legitymujących się obywatelstwem nie-mieckim, które przyjechały do Warszawy na zaproszenie polskich grup lewicowych. Czy jest jakiś sposób lub środek prawny, by w przyszłości nie dopuścić do tego typu sytuacji z elementem obcym?

AB: Pamiętajmy o tym, iż udział obcokrajow-ców na demonstracjach wszelkiego rodzaju jest czymś naturalnym we współczesnej Eu-ropie. Sam niedawno otrzymałem zaprosze-nie na manifestację dotyczącą poparcia praw osób homoseksualnych w Belgradzie (która została jednak zakazana). W Polsce mieliśmy Europride. W Paradach Równości uczestni-czyli znani politycy niemieckich Zielonych czy nawet oficjalni przedstawiciele innych państw. Jesteśmy w UE, mamy otwarte gra-

Dr Adam Bodnar – adiunkt w Zakładzie Praw Człowieka WPiA UW. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersy-

tetu Warszawskiego w 1999r., a następnie w 2000 r. studia LL.M. (prawo konstytucyjne porównawcze) na Central European

University w Budapeszcie. W 2006r. obronił doktorat „Obywatelstwo wielopoziomowe w europejskiej przestrzeni publicz-

nej”. Jest Wiceprezesem Zarządu oraz szefem działu prawnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Laureat Nagrody To-

lerancji 2011 za działalność na rzecz poszanowania praw osób LGBT.

wywiad

29

Page 30: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

nice, co ma swe implikacje również w kwestii uczestnictwa w zgromadzeniach. Wolność zgromadzeń nie przysługuje tylko osobie legitymującej się polskim paszportem. Nie uważam za coś nagannego przyjazdu obco-krajowców pragnących zamanifestować swój sprzeciw wobec faszyzmu. Jeśli jednak osoby takie nie przyjeżdżają w celach pokojowych, powinno to budzić zainteresowanie policji. Mam jednak wrażenie, że w kontekście wy-darzeń z 11 listopada mogliśmy mieć do czy-nienia z wykorzystaniem danej sytuacji do własnych politycznych celów. Proszę zauwa-żyć, że zatrzymano 90 osób z Niemiec, nato-miast skazano jedynie 5 osób i to bynajmniej nie za atak na grupę rekonstrukcyjną (ale za udział w nielegalnym zbiegowisku i zaatako-wanie policjanta w okolicach hostelu, w który mieszkali). Mam wrażenie, że opinii publicz-nej została sprzedana przez media pewna teza – o ataku kilkudziesięciu osób na grupę re-konstrukcyjną. Teza ta była bardzo wygodna, by przedstawić te osoby w złym świetle, lecz nie jestem przekonany o jej prawdziwości. Naszym obserwatorom nie udało się ustalić, jak było naprawdę. Natomiast to, co w tej ca-łej historii zasługuje na uwagę i burzy obraz nadmiernie idealizowany przez środowiska lewicowe to m.in. sprzęt, jaki pozostawili po sobie antyfaszyści niemieccy pod ścianą Nowego Wspaniałego Światu – drzewce, gaz pieprzowy, ochraniacze na usta, gaśnice. Oni twierdzą, że tego typu akcesoria służyć mogą ich obronie przed atakami neofaszystów, czy

też np. gaszeniu ognia w przypadku rzucania w nich koktajlami Mołotowa. Dla mnie mimo wszystko jednak pewien niesmak i wątpliwo-ści co do pokojowej natury ich udziału w de-monstracjach pozostaje.

RB: Czy problem chuligaństwa sportowe-go i nie tylko aby na pewno został w Polsce rozwiązany? Wciąż mamy do czynienia z kibolami, którzy „przyłączają” się do róż-nych zdarzeń, np. akcji usunięcia kupców z KDT lub właśnie Marszu 11 listopada, w którym to marszu notabene uczestniczyło wielu zwykłych obywateli wraz z rodzina-mi (czego w mediach jednak nie widać). Kraje takie jak Wielka Brytania uporały się z problemem chuligaństwa, m.in. dzięki restrykcyjnym przepisom. Czy stan w Pol-sce to nie po raz kolejny rezultat niesku-tecznego prawa?

AB: To trudny problem. Jestem przekonany, iż decyzje sprzed kilku miesięcy o zamknię-ciu stadionu Legii i Lecha były pozbawione podstawy prawnej. Jak można twierdzić, iż najnowocześniejszy stadion nie zapewnia bezpieczeństwa? Decyzje te zainicjowały jed-noczenie się ruchu kibicowskiego, który po-czuł się pokrzywdzony decyzjami polityków Ruch ten nie jest ruchem jednorodnym; nale-żą do niego nie tylko osoby, które uczestniczą w agresywnych akcjach, lecz wśród kibiców jest także wielu wybitnych przedstawicieli społeczeństwa: adwokaci, wykładowcy aka-

demiccy… Ruch kibiców ze względu na swe dość sprawne akcje polityczne przekształcił się w quasi-ruch polityczny, a poszczególne opcje polityczne postanowiły to wykorzysty-wać, z czego kibice skwapliwie skorzystali. Warto przy tym pamiętać, że niektóre grupy kibicowskie od lat były powiązane z rucha-mi antyfaszystowskimi i nacjonalistycznymi. Akcja „Wykopmy rasizm ze stadionów” ko-ordynowana przez Stowarzyszenie „Nigdy Więcej” nie wzięła się przecież z powietrza. Obecnie zdarzeń rasistowskich na stadionach jest mniej, ponieważ kluby zaostrzyły swoją politykę w tym zakresie, ale to nie znaczy, że ludzie przestali w te ideały wierzyć. Jeśli chodzi o wydarzenia z 11 listopada to para-doksalnie dzięki udziale w demonstracjach antyfaszystów niemieckich, zaistniała dogod-na sytuacja, w której środowiska prawicowe mogły próbować zrzucić całą winę na nich za nich. Moim zdaniem, nie jest to przypadek, który podlega jasnym ocenom prawnym czy socjologicznym i nie można jednoznacznie ustalić winy za taki a nie inny przebieg wy-darzeń. Niemniej myślę, że po latach będę raczej bardziej pamiętał scenę palącego się samochodu TVN24 i wielką grozę panującą na Pl. na Rozdrożu, a nie dziesiątki zamasko-wanych antyfaszystów niemieckich skłębio-nych pod Nowym Wspaniałym Światem czy stanowiących szpaler chroniący Kolorową Niepodległą.

Równouprawnienie w teorii i praktyce,Z prezeską koła naukowego „Prawo a płeć” Anną Wanią Włodarczyk

rozmawiają Natalia Narejko i Agnieszka Poniecka

Agnieszka Poniecka: Skąd powstał pomysł za-łożenia koła „Prawo a płeć”, zajmującego się problematyką równouprawnienia?Anna Wania Włodarczyk: Powstanie koła było przede wszystkim wynikiem moich osobistych zainteresowań. W 2009 w Państwowej Akademii Nauk ukończyłam podyplomowe studia gender studies i kurs gender mainstreamingu. Podczas kursu uczęszczałam na bardzo inspirujące zaję-cia prof. Moniki Płatek „Prawo i płeć”. Ponad-to na trzecim roku studiów prawniczych byłam studentką kliniki prawa UW w sekcji karnej: ofiary przemocy i dyskryminacji, chodziłam tez na zajęcia prowadzone przez dr Adama Bodnara „Legal, social, economic aspects of sexual mi-norities in Poland”, a także ‘Dyskryminacja ze względu na płeć’ prowadzone przez dr Barbarę Namysłowską – Gabrysiak. To pani doktor ocho-czo przystała na pomysł założenia koła i zgodziła się zostać jego opiekunką. Na wydziale prawa spotkałam osoby, które podzielały moje poglądy oraz pomysły na działalność i przyłączyły się do projektu.

Natalia Narejko.: Jakie są dotychczasowe pro-jekty lub osiągnięcia koła?AW: Od początku istnienia kola, to jest od 2009 r., przeprowadziliśmy wiele ciekawych akcji.

Przede wszystkim co dwa tygodnie spotykamy się w gronie osób należących do naszego koła, prezentujemy różne tematy i dyskutujemy o nich. W 2010 r. zorganizowaliśmy pokaz filmu dokumentalnego o podziemiu aborcyjnym w Polsce: „Podziemne państwo kobiet”. Po projek-cji odbyła się dyskusja z udziałem zaproszonych gości, między innymi pani Wandy Nowickiej z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodzi-ny. Innym razem gościliśmy na Wydziale Prawa osoby związane z Centralnym Biurem Śledczym, które opowiadały nam o technikach i metodach zwalczania handlu ludźmi. Tegorocznym osią-gnięciem było zorganizowanie w ramach wygra-nego konkursu na mikro grant ONZ-u spotkania tematycznego dotyczącego wyrównywania szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy.

AP: Jaka jest różnica między pojęciami: rów-nouprawnienie a feminizm?AW: Feminizm jest ruchem społecznym, pewną filozofią czy nawet stylem życia. Z kolei równo-uprawnienie jest istniejącym stanem faktycznym, który może dotyczyć równości płci albo po pro-stu równości osób niezależnie od czegokolwiek – pochodzenia, religii, rasy, stanu zdrowia.... Równouprawnienie, moim zdaniem, polega na tym, że prawo przyznaje wszystkim osobom, bez

względu na różnice między nimi, równe prawa i możliwości, ochronę, które są realnie egzekwo-wane. Sądzę, że przede wszystkim ta kwestia egzekwowania praw nie jest w Polsce całkowicie realizowana.

NN: Jak wygląda kwestia równouprawnienia w Polsce dawniej i dziś?AW: Nawiązując do poprzedniej myśli, nie ulega wątpliwości, że obecnie prawo jest znacznie le-piej ukształtowane niż dawniej. Kiedyś kobiety napotykały wiele ograniczeń, na przykład nie mogły studiować ani nie miały praw wyborczych. To się zmieniło, niestety w wielu dziedzinach równouprawnienie wciąż nie istnieje. Przykła-dem jest polskie prawo aborcyjne, które nie daje kobiecie możliwości decydowania o własnym ciele. Istnieją przesłanki, które zezwalają na dokonanie aborcji, jednak nawet wtedy kobieta może mieć trudności z realizowaniem swojego prawa, czego przykładem jest sprawa pani Ali-cji Tysiąc czy państwa Wojnarowskich. Zatrwa-żającym przejawem braku równouprawnienia jest przemoc wobec kobiet. Badania wskazują, że nawet 11,5 % kobiet doświadczyło przynaj-mniej raz życiu gwałtu lub jego próby. Zapewne ta liczba jest i tak znacznie zaniżona, ponieważ niewiele osób jest chętnych do zgłaszania takich

wywiad

30

Page 31: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

sytuacji. Polecam także zapoznanie się z niedaw-no opublikowanym raportem fundacji Feminote-ka, dotyczącym problemu przemocy seksualnej (http://www.feminoteka.pl/downloads/dosc_mil-czenia_raport2011.pdf).

AP: Jak przedstawia się sytuacja kobiet na rynku pracy w Polsce w porównaniu z innymi krajami?AW: Nie znam dokładnych danych porównaw-czych, ale z treści różnych publikacji wynika, że istnieje wiele barier, które sprawiają, że kobie-tom jest trudniej zdobyć i utrzymać dobrą pracę. Pracodawcy mają obawy przed zatrudnianiem ich z uwagi na możliwość zajścia w ciążę, co później stanowi dla nich obciążenie. Problem wynika między innymi z tego, że w naszym kraju nie ma instytucji tzw. dziennej opieki nad dzieckiem, nie ma wystarczającej ilości żłobków i przedszkoli, a brakuje ich głównie na wsiach i w mniejszych miastach. Także role kulturowe przypisane kobiecie stawiają ją na przegranej pozycji, jeśli chodzi o konkurowanie z mężczy-znami o zdobycie pracy. Mężczyźnie nie mówi się o konieczności pójścia na urlop macierzyński ani o tym, że jest predestynowany przez naturę do zajmowania się dziećmi. Ponadto pokutują stereotypy, że kobieta zamężna nie musi praco-wać, zamiast tego powinna zająć się domem. Ale i od mężczyzn wymaga się pewnych zachowań, np. tego żeby byli żywicielami rodziny – to też może być obciążające. Warto tez wspomnieć o zjawisku tzw. szklanego sufitu. Są to niewidocz-ne bariery awansu kobiet na wyższe stanowiska kierownicze w firmie. To znaczy, że niezależnie od wykształcenia, umiejętności, kobiety rzadziej otrzymują te stanowiska. Z badań wynika, że ko-biety pracują średnio 3,8 roku dłużej, aby awan-sować na wyższe stanowisko.

NN: Czy istnieją statystyki przekonujące do opinii, że kobiety są zazwyczaj lepszymi pra-cownikami?AW: Nie lubię używać takich argumentów, że kobiety są lepsze z powodu jakichś cech. Myślę, że jeśli takie statystyki istnieją, to są wynikiem tego, że kobiety z powodu istniejących barier i ograniczonych w stosunku do mężczyzn możli-wości po prostu bardziej się starają – studiuję, uczą się języków obcych, podnoszą swoje kwali-fikacje. Jednak nie powiedziałabym, że są lepsze - to zależy od cech osobistych, od tego co jest ce-nione przez pracodawcę, od tego, kto jakie miał/miała szanse – nie od płci!

AP: W jaki sposób można dążyć do zrównania praw obu płci?AW: Z pewnością jest to niełatwe zadanie. Na pewno nie da się tego zrobić bardzo szybko, gdyż jest to długotrwały proces, ale mam wrażenie, że jest to możliwe i że ten proces postępuje. Sądzę, że poza oficjalnymi działaniami, jak na przykład angażowaniem się w politykę, w kształtowanie prawa, w dyskusje naukowe, poprzez działalność organizacji studenckich, istnieją także osobiste strategie, czyli wdrażanie równouprawnienia na poziomie życia osobistego. Jestem tego zdecy-dowaną zwolenniczką i staram się realizować to w moim życiu poprzez uczestnictwo w różnych manifestacjach, przynależność do organizacji feministycznych czy choćby poprzez rozmowy

z rodziną i znajomymi. Takie drobne działania są niezwykle istotne, gdyż dla mnie „prywatne jest polityczne” (hasło drugiej fali feminizmu). Granica między tym, co mam w domu, a tym, co jest na zewnątrz, jest bardzo płynna. Dzia-łania na polu prywatnym są niezwykle ważne, gdyż bardzo często sfera prywatna miesza się ze sferą publiczną. Chciałam zaznaczyć, że mój fe-minizm to nie tylko walka o równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Dla mnie to wyemancypowa-nie wszelkich grup społecznych, które są dyskry-minowane.

NN: Jakie zadania podejmuje ruch femini-styczny? Czy jest popularny w naszym kraju?AW: Myślę, że jest on na swój sposób popular-ny, medialnie rozpoznawalny. Nadal jednak sło-wo feministka ma bardzo negatywne konotacje. Bardzo często rozmawiając z kobietami, które w moim rozumieniu mają poglądy feministycz-ne, słyszę: „ale ja nie jestem feministką”. Mam nadzieję, że feminizm będzie coraz bardziej popularny, ale w takim sensie, że ludzie będą świadomi tego, że żyjemy w systemie, w któ-rym płci przypisywane są kulturowo konkretne role. Oznacza to, że choć kobiety mają w takim społeczeństwie pozycję niższą niż mężczyźni, to również mężczyźni nie maja lekko, np. przypisy-wana jest im rola silnego przywódcy, który po-winien dużo zarabiać, walczyć o ojczyznę, któ-ry nie może okazać słabości, nie może płakać. Istnieje też zjawisko zwane tzw. dyskryminacji wielokrotnej, kiedy to niesprawiedliwe traktowa-nie wynika nie tylko z tego, jakiej dana osoba jest płci, ale też z tego, jaki ma status material-ny, pochodzenie etniczne, orientację seksualna. Przykładowo pochodzącą ze wsi lesbijkę może spotkać o wiele gorsze traktowanie, niż hetero-seksualną kobietę z dużego miasta.

AP: Czy problem dyskryminacji kobiet wystę-puje na naszym Uniwersytecie?AW: Wydaje mi się, że nie potrzeba tu danych statystycznych, aby zdać sobie sprawę z tego, że Uniwersytet nie jest przestrzenią wolną od dys-kryminacji. Cieszę się z tego, że na Uniwersyte-cie Warszawskim istnieje Komisja Rektorska ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji. Jest to sytuacja pionierska w Polsce. Dwa lata temu Pani Rektor w obecności mojej i dwóch innych osób z Koła podpisała zarządzenie o powołaniu tej Komisji. Z tego co wiem, skargi do Komisji napływają. Kie-dyś na skrzynkę Koła przyszedł mail z prośbą o pomoc od osoby, która doświadczyła molestowa-nia seksualnego na Uniwersytecie Warszawskim. Jak więc widać, takie przypadki się zdarzają. W moim rozumieniu Uniwersytet wolny od dyskry-minacji i od seksizmu jest wtedy, kiedy nie tylko osoby prowadzące zajęcia są fair i nie dyskry-minują, ale również w gronie rówieśników nie zdarzają się takie sytuacje. Dla mnie przejawem tego, że Uniwersytet nie jest wolny od dyskry-minacji, jest obowiązujący na naszym wydziale podręcznik do prawa rodzinnego i opiekuńcze-go (wyd. LexisNexis, autorzy: J. Ignatowicz, M. Nazar). W rozdziale dotyczącym zawierania małżeństwa jest wprost napisane, że Polska nie będzie podążała za wzorcami zachodnimi, gdyż jest to niezgodne z naszą tradycją. Nie dopuszcza się więc możliwości legalizacji związków ho-moseksualnych, nie wspominając już o adopcji

dzieci przez osoby nie heteroseksualne. Autorzy przytaczają także stereotypowy pogląd, jakoby to kobieta z natury była lepszą matką. Uważam, że w podręczniku akademickim powinna być prze-kazywana obiektywna wiedza, a nie subiektywne poglądy autorów. Funkcjonowanie takiego pod-ręcznika jest moim zdaniem przejawem czegoś bardzo złego.

NN: Jakie szanse mają kobiety w polityce i jak można oceniać kwestię parytetów?AW: Myślę, że jeszcze wiele lat potrzeba, by w Polsce sytuacja mogła wyglądać tak, jak np. w Szwecji, gdzie 48% kobiet stanowi ogólną liczbę parlamentarzystów. Ubolewam nad tym, że nie udało się uzyskać poparcia dla 50% parytetu. Byłam zdecydowaną zwolenniczką tej inicjaty-wy, w Kole także dyskutowaliśmy na ten temat. Wydaje mi się, że jest to sprawny mechanizm, który wprowadzony czasowo, może doprowadzić do wyrównania szans w dostępie do polityki, do sprawowania władzy przez kobiety i mężczyzn. Uważam, że tak naprawdę ważny jest indywi-dualizm jednostki, żadne konkretne kryterium, tylko chęć i zaangażowanie w sprawy społeczne i polityczne. Bardzo podoba mi się pewien cytat: „ Kiedy skład zgromadzeń odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji jest w tak wielkim stopniu niezgodny pod względem płci i przy-należności etnicznej jego członków ze składem społeczeństwa, które ma reprezentować, jest to jasny dowód na to, że niektóre głosy są uciszane i tłumione.” (cyt. Anne Philips, z książki „Aktorzy życia publicznego - płeć jako czynnik różnicują-cy” R. Siemieńskiej)Ze względu na naszą historię, na to jak kobiety były kiedyś traktowane, jak stosunkowo krótka jest ich droga w życiu publicznym, to te kobiety, które obecnie są w polityce, tak naprawdę mu-szą dopiero przecierać ścieżki. Domyślam się, jak bardzo mają ciężko, walcząc o swoją pozy-cję w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Jednak są na szczęście kobiety, którym się chce. Bardzo się cieszę, że do parlamentu dostała się Wanda Nowicka. To jest dla mnie bardzo ważne, ponieważ głosowałam na nią i wiem, że będzie działała na rzecz kobiet. Cieszę się także z tego, że nasz parlament otworzył się na różnorodność, że wyborcy zadecydowali, że reprezentować ich będzie także osoba transseksualna - Anna Grodz-ka.

AP: Od zawsze mężczyźni mieli większe wpły-wy i możliwości. Jak uważasz, w dalekiej przyszłości możliwa jest idealna równowaga między płciami czy to kobiety zaczną domi-nować?AW: Mój feminizm daleki jest od fantazji na te-mat rządów kobiet nad mężczyznami. Swoją dro-gą kim są kobiety a kim mężczyźni? Z tego co się orientuję nie zawsze granice te są wyraźne – co z osobami określającymi siebie jako transgender? Ale to chyba temat na inną rozmowę Chciałabym żyć w społeczeństwie, gdzie będą szanowane prawa każdej jednostki, żeby każda osoba miała szanse realizować swój potencjał, swoje zdolno-ści. Żeby nie było przemocy i nienawiści. Może brzmi to idealistycznie, ale wolę wierzyć że to jest możliwe i starać się kreować taki świat, niż przyjmować biernie to, co przyniesie mi życie.

wywiad

31

Page 32: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

W ostatnim numerze „Lexussa” Mag-dalena Sadowska, recenzując „O pół-nocy w Paryżu” Woody’ego Allena, przyjęła założenie, że najnowszy obraz Amerykanina nijak ma się do jego do-tychczasowego dorobku. Chybiony to strzał, nawet bardzo.

Amerykanin prawie zawsze mówił to samo. Czasem eksperymentował z for-mą („Zelig”), choć ogólnie powstrzy-

mywał się od dekomponowania utartych sche-matów. Nieraz też – raczej w lenistwie rutyny – wystukiwał na swojej starej niemieckiej ma-szynie pisarskiej (wciąż nie może przywyknąć do komputera) podobne scenariusze. Chętnie sięgał po sprawdzone pomysły, wracał do starych opowiastek – odświeżał je, modelował nową narrację, ale też rozwijał i kończył te opowiastki zgoła inaczej. Dość powiedzieć, że „Manhattan” i „Co nas kręci, co nas podnieca” to, spoglądając na sam pomysł, klony.

Obraz z 2004 roku, „Melinda i Melinda”, otwiera rozmowa intelektualistów. Jeden z nich

opowiada nieco kuriozalną historię zasłyszaną od znajomych, a następnie dwójka towarzyszą-cych mu pisarzy spiera się, jak należałoby za-adaptować opowieść przez porządek literacki. Pierwszy skłania się ku formie komediowej, drugi zaś obstaje przy dramacie, jako konwen-cji bardziej wymownej i życiowej. Licytowana historia tej samej Melindy przetacza się na fil-mowej ilustracji w dwóch na przemian przedsta-wianych wariantach. Allen lubi gdybanie, gdyba więc także w Paryżu.

Sięga też po iluzję, ale nie pierwszy raz. W „Purpurowej róży z Kairu” Cecilia (Mia Farrow) traktuje wizyty w kinie, jako odtrutkę na nieuda-ne małżeństwo. Popłakując w przyciemnionej sali, wzdycha do przystojnego aktora, dla któ-rego zresztą wybiera za każdym razem ten sam film. Iluzja właśnie – ta, która przeniosła Gila w lata 20-te, tutaj przełamuje czwartą ścianę – ak-tor ucieka z filmu, ku zdezorientowaniu pozosta-łych postaci, schodzi do kinowej widowni i za-biera Cecilię w miasto. Dziewczyna, odurzając się surrealnym romantyzmem, na chwilę zapo-

mina o nieczułym mężu, ale prędzej czy później i tak musi wrócić na ziemski padół.

Magdalena Sadowska sugeruje, że nowojor-czyk robił dotychczas „łatwe komedie do uśmia-nia się”, co też jest sporym nadużyciem. Zdecy-dowanie najlepszym swoim filmem z ostatniego dziesięciolecia, „Wszystko gra”, Allen składa hołd mało zwiewnej prozie Dostojewskiego. Zresztą Chris Wilton (Jonathan Meyers) to cho-ra Raskolnikowska dusza – widz do końca waha się, czy powinien mu kibicować, a w każdym ra-zie ani przez chwilę nie zbiera mu się na śmiech. Choć trzeba przyznać – i tu poczynię ukłon w stronę autorki – Amerykanin wiele razy popeł-niał filmy sporo mniej ambitne.

Allen idealizuje Paryż, tak jak wcześniej idealizował Nowy Jork w „Manhattanie”. Gil to zresztą tamtejszy Isaac Davis, czy Alvy Singel z „Annie Hall”. Romantyk, trochę egoista, nie nadąża za własnymi myślami, miota się z wy-górowanym superego – pisuje scenariusze, choć dalece bardziej wolałby książki. Owen Wilson podejmując się tej kreacji wiedział, jakich ma protoplastów oraz jak – i przede wszystkim kogo – musi zagrać. Jego mistrz zza drugiej strony ka-mery na Gila i jego paryskie przygody czuł się po prostu za stary.

Zagraj to jeszcze raz, WoodyAdam Karpiński „Goniec Wolności”

„Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdję-ciach”. Znane powiedzenie niestety nieraz okazuje się być prawdziwe i nie chodzi tylko i wyłącznie o zagad-nienia związane z zawiłościami, jakie ustawodawca ustanowił w IV-tej księdze kodeksu cywilnego czy też kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Czasami po pro-stu relacje z najbliższymi osobami nie układają się nam tak, jak byśmy tego chcieli, ani jak chcieliby scenarzy-ści niektórych oper mydlanych.

Zdarza się, że wśród członków naszej rodziny wymienić należy brata. Zdarza się, że owego brata wymieniamy niezbyt chętnie, krzywiąc się lekko na dźwięk jego imienia. Zdarza się także, że codzienna obecność brata w naszym życiu, a także współpraca z nim stają się nieuniknione. Na przykład przy okazji prowadzenia rodzinnego biznesu przejętego w sche-dzie po ojcu. Nierzadkie są sytuacje, gdy jeden z braci jest lekko faworyzowany przez rodziców. Bywa także tak, że jednemu z braci tylko wydaje się, że ten drugi jest faworyzowany. Skutek jest ten sam – kompleks niż-szości, który w miarę dorastania zatacza coraz szersze kręgi i wywiera coraz bardziej przemożny wpływ na osobowość człowieka. Jedna z możliwych dróg pro-wadzi do stałej chęci zaimponowania sobie i innym, a także przekonywania innych do niezmiennej prawdy: „będzie tak, jak mówię ja lub nie będzie wcale”.

A teraz wyobraźmy sobie człowieka, w którym drzemie swoisty kompleks brata. Człowieka, któremu dość często zdarza się wybuchnąć gniewem, gdy tylko poczuje, że ktoś chce w jakikolwiek sposób nadszarp-nąć jego wybujałe ego. Człowieka budującego wokół siebie aurę twardego faceta, który w kaszę nie pozwo-li sobie dmuchać. Zaciskającego pięści jako następny argument w razie sprzeciwu podczas sytuacji konflik-

towej. Twardy i szorstki, nierzadko z szelmowskim uśmiechem i błyskiem w oku. Taki właśnie był Fred. Do czasu…

Brata, jak już wcześniej wspomniałem, można lubić lub nie. Jednakże w naszym kręgu kulturowym sprawą oczywistą jest czynne występowanie w sytu-acjach krytycznych po tej samej stronie barykady co brat. Dość prosta sytuacja, jakich wiele w pociągach podmiejskich: grupka młodych amatorów mocnych wrażeń łazi po pociągu i szuka zaczepki. Oczywiście nikt z pasażerów nie ośmiela się nawet spojrzeć w kie-runku podrośniętych gimnazjalistów robiących wokół siebie zamieszanie. W końcu chłopakom wpada w oko samotna blondynka. Krok po kroku, od żartu do żar-tu – atmosfera staje się coraz bardziej nieciekawa. W pewnym momencie Jerzy – dojrzalszy i spokojniejszy z braci – postanawia stanąć w obronie dziewczyny, li-cząc, że po krótkiej wymianie wzajemnych uprzejmo-ści chłopakom znudzi się zabawa i zostawią blondynkę w spokoju. Tak się jednak nie dzieje… Wywiązuje się bijatyka, podczas której Jerzy natychmiast zostaje sprowadzony do parteru, a jak się następnie okaże, na guzach i siniakach całe zajście bynajmniej się nie skoń-czy. Co w tym czasie robi scharakteryzowany przeze mnie pokrótce Fred? Staje do walki bark w bark z bra-tem, co najprawdopodobniej odwróciłoby losy niefor-tunnej awantury? A może stara się jakimś sposobem załagodzić sytuację lub chociaż wezwać pomoc? Nie, Fred nie robi absolutnie nic… A wokół skutków jego bierności osnuta została większa część filmu Zglin-skiego.

Podczas seansu „Wymyku” złapałem się na tym, że w pewnym momencie bardzo uważnie, wręcz przesad-nie, doszukiwałem się w filmie nieścisłości oraz nie-

realistycznych sytuacji i zachowań, które z pewnością nie nastąpiłyby w prawdziwym życiu. W mojej opinii przynajmniej kilka tego typu elementów wymagałoby ponownego przemyślenia i modyfikacji przez twórców filmu, celem uczynienia przekazu bardziej wiarygod-nym. Zwłaszcza, że wydaje się, iż osiągnięcie maksy-malnego realizmu było jedną z istotniejszych idei, jakie przyświecały Gregowi Zglinskiemu i reszcie ekipy w trakcie kręcenia. Podporządkowany temu celowi jest chociażby sposób prowadzenia kamery oraz kreowanie jak najbardziej „przeciętnych, polskich” bohaterów. Nie da się jednak ukryć, że realizm w kilku miejscach raczej kuleje. Potknięcia te nie rujnują jednak całej koncepcji filmu, który należy uznać za pozycję godną polecenia. Zglinski zaserwował widzom trzymające w napięciu, wytrawne kino psychologiczne. Robert Więc-kiewicz po raz kolejny z sukcesem udźwignął ciężar głównej roli, choć muszę przyznać, że w mojej opinii aktor zdaje się nadużywać pewnych wyrazów twarzy, przez co osoby zaznajomione z innymi produkcjami z jego udziałem (a w ostatnim czasie Więckiewicz na brak pracy raczej nie narzeka…) mogą w niektórych momentach automatycznie „odpływać”, przywołując wspomnienia scen z innych filmów. Ponadto w kwestii aktorstwa polecam uwadze wybitnie zagraną trzecio-planową rolę Mariana Dziędziela.

Jednym z najmocniejszych elementów „Wymyku” jest moim zdaniem… scena końcowa. Tego typu filmy bardzo łatwo zepsuć banalnym zakończe-niem, które sprawia, że co prawda w drodze z kina na przystanek autobusowy pozostajemy jeszcze pod wpływem nastroju wytworzonego na sali kinowej, ale myśleć nie mamy już specjalnie nad czym. Zglinski przedstawia widzowi zakończenie otwarte, o którym z pewnością można przez chwilę porozmawiać ze znajo-mym lub oddać się samotnym refleksjom.

W chwili przekazania Lexussa do rąk czy-telników „Wymyk” nie będzie już niestety wyświetlany w polskich kinach. Polecam jednak jak najbardziej obej-rzenie filmu na małym ekranie.

„Wymyk” reż. Greg ZglinskiObsada: Robert Więckiewicz, Łukasz Simlat, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel

Jakub Brzeski

kultura

32

Page 33: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Drugiego grudnia 2011 roku w Nowym Teatrze odbyła się premiera spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego Opowie-

ści afrykańskie, na podstawie tekstów Willia-ma Szekspira: Otello, Kupiec Wenecki i Król Lear. Opowieści afrykańskie odgrywane są w ATM Studio – w nowoczesnym Centrum Produkcji Filmowej i Telewizyjnej. Dotarcie tam może sprawiać pewne problemy, toteż jak zawsze zapobiegliwi organizatorzy prze-widzieli możliwość skorzystania z przejazdu autobusem podstawianym pod siedzibę teatru na ulicy Madalińskiego.

Na spektakl udałam się z dużym zacieka-wieniem, ale i z pewną dozą niechęci - pięć godzin wysłuchiwania bełkotu intelektualne-go, zrodzonego w synapsach wybitnego pana reżysera. A tu proszę! Cóż za niespodzianka! Podczas długiego wieczoru na sali teatralnej ani przez chwilę nie miałam ochoty spraw-dzić na zegarku w telefonie komórkowym, czy „długo jeszcze?” (co zdarzyło mi się kiedyś, gdy dokładnie za mną rozsiadł się na niewygodnym krzesełku imć Warlikowski). Co więcej – wydaje mi się, że na swój sposób pojęłam przesłanie płynące ze spektaklu. Na czym ono polega?

W poprzednim numerze wypowiedzia-łam się w sposób negatywny o tendencji do uwspółcześniania klasyki teatru na siłę. W

tym wypadku nie mamy jednak do czynienia z podobnym zabiegiem. Otello, Kupiec We-necki i Król Lear są jedynie punktem wyjścia do zaprezentowania problematyki szerszej niż ta, która zawarta jest w dramatach Szekspira. Dowodzi to zresztą po raz wtóry uniwersal-ności i ciągłej żywotności dzieł Szekspira. W Opowieściach afrykańskich stykamy się z problemami rasizmu, antysemityzmu, homo-seksualizmu czy opuszczenia ludzi starych. Świat jest widownią zmierzchu dawnych bo-gów, których miejsce zajmują nowe, płoche bożki - cielesność, pożądanie, seksualność. Zagubieni ludzie borykają się z niedostat-kiem miłości, z zaburzeniami w komunikacji. Niedobitki idealistów przestają wierzyć w sens czegokolwiek. Dokąd prowadzi ta dro-ga? Czy to koniec człowieka? Czy czeka nas powszechne zezwierzęcenie?

Do zaprezentowania podobnych kwestii Warlikowski posłużył się dosadną, żeby nie rzec szokującą formą, która jednak uczęszcza-jących na jego spektakle nie powinna dziwić. Wulgarna seksualność, nagość, uprzedmioto-wienie człowieka doskonale wpasowują się w konwencję spektaklu, uwypuklają zawartą w nim treść. Jednakże nasuwa się pytanie: czy nie uznano przypadkiem, że szokowanie jest najlepszym sposobem na dotarcie do widza? Jako kulturowy troglodyta nie dostrzegam wprawdzie w obnażaniu się aktorów i w kon-trowersyjnych scenach z ich udziałem przeja-

wów łamania formy, odnoszę za to niepoko-jące wrażenie, że częstokroć reżyserowie po prostu nie chcą (a może nie potrafią) wzbu-dzać zainteresowania widzów w inny sposób. Na początku XX wieku kontrowersyjne role służyły głównie przyciągnięciu publiczności, której nic tak nie podniecało jak atmosfera skandalu wokół spektaklu. Współcześnie po-dobne zabiegi na scenie już mało kogo dzi-wią - a przynajmniej nie częstych bywalców teatru.

Problem tkwi jednak nie tylko w reżyse-rach czy aktorach, ale pośrednio i w nas sa-mych. W czasach, gdy jesteśmy nastawieni przede wszystkim na przekaz wizualny, w niezwykłym natłoku obrazów, ginie waga sło-wa. W związku z tym stokroć łatwiejszym dla aktora jest obnażenie ciała, niż zbudowanie osobowości odgrywanej postaci, we własnej i w widza wyobraźni. Obecnie, nawet jeśli spotykamy się z rolami monologowymi, to w przeważającej większości tracimy zaintereso-wanie dla przekazywanej treści już po kilku pierwszych minutach. Jest to kwestia kluczo-wa, ponieważ wielkość aktora poznaje się po tym, czy potrafi porwać publiczność bez czy-nienia zbędnych gestów. Jest to zadanie coraz trudniejsze, ponieważ my sami zadawalamy się fasadowym poznaniem i rzadko podejmu-jemy trud docierania głębiej. Nam - łakomym na błyszczące opakowania, umyka sens tego co naprawdę ważne. Naga dusza przegrywa z nagim ciałem nie tylko w teatrze.

Ewentualnych polemistów, których ocze-kuję z niecierpliwością, odsyłam na adres mailowy: [email protected] x

CO Z TYM TEATREM?NAGA DUSZA CZY NAGIE CIAŁO? – Opowieści Afrykańskie w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego

Dominika Pietrzyk

Karnawał – czas mięsaMarek Skrzetuski

Carnevale. Choć trudno jest ustalić jednoznaczną etymologię tego wło-skiego wyrażenia, większość bada-

czy przyjmuje, że chodzi tu o nic innego, jak „czas pożegnania z mięsem”. Jest wiele teorii dokonujących głębszej, filologicznej analizy tych słów – podarujmy je sobie, bo powyż-sza definicja najlepiej chyba oddaje zarówno atmosferę, jak i wielowiekową historię karna-wału.

Mięso. Słowo jakże soczyste, krwawe, straszne wręcz, o brzmieniu co najmniej nie-pokojącym – w każdym chyba z europejskich języków. Oto klucz do zrozumienia karnawa-łu. Ta niepewność, obawa przed nieubłaganie

zbliżającym się, kategorycznym zakazem jego spożywania towarzyszyła mieszkańcom starego kontynentu od setek lat. Jednak ogra-niczanie tego pojęcia jedynie do pewnych narzucanych religijnie zasad żywieniowych byłoby krótkowzrocznością. Karnawałowe mięso ma znaczenie dużo szersze, także – a może przede wszystkim – metaforyczne.

O co więc chodzi? Nim padnie odpowiedź na to pytanie, warto by przytoczyć kilka wy-mownych przykładów. Rodem z całej Europy, bo choć w formach i szczegółach był karna-wał świętem dość zróżnicowanym, to jego treść i wymowa miała zasięg uniwersalny.

Ot, choćby w wielu miastach średnio-wiecznej Francji, Włoch i Hiszpanii – Autun, Sens, nawet w Madrycie – obchodzono w styczniu uroczystość zwaną Świętem Osła. W teorii miał to być hołd oddany dwóm biblij-nym wierzchowcom – oślicy, na której Świę-ta Rodzina uciekała do Egiptu oraz osiołko-wi, na którym Chrystus w chwale wjeżdżał do Jerozolimy. W praktyce była to ceremonia skrajnie kpiarska, uderzająca we wszelkie ówczesne świętości… a jednocześnie przez niemal całe ówczesne duchowieństwo tolero-wana. Prowadzano więc osła, jak monstran-cję czy relikwie świętych, w barwnej procesji przez miasto do katedry. W otoczeniu księ-ży, przystrojony w kolorowe, drogie tkaniny, wiedziony był przed ołtarz. Tam, zamiast biskupiego tronu, stał bogato wypełniony owsem żłób. Samego osła tytułowano Dostoj-nym Gościem, niekiedy mianując go wręcz tymczasowym księciem lub biskupem. Lud, za kościelnym celebransem, wyśpiewywał pochwalne pieśni ku jego czci, często posu-wając się w tym do ryczenia na wzór ośli po ulicach i świątyniach aż do późnej nocy.

Inną formą poświątecznych obchodów był prowansalski Dzień Młodzianków. Tu również mamy do czynienia z podstawą ewangeliczną – w której miano

Cóż jest takiego szczególnego w tym niedługim okresie, przypadającym między Świętem Trzech Króli a Środą Popielcową? Dlaczego to właśnie w środku zimy tradycja nie tylko nie za-brania, ale wręcz nakazuje nam osią-ganie szczytów szaleństw i uciechy? Zdawałoby się, że w ciągu roku jest tyle innych, lepszych po temu okazji. A jednak świadomość karnawału – choć już coraz bardziej rozmyta, co- raz mniej jasna – jeszcze w nas trwa. Skąd więc się tam wzięła? I cóż z niej dziś nam pozostało?

kultura

33

Page 34: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

przeciwstawiać potęgę niewinności i święto-ści pomordowanych dzieci z ziemską, acz ułomną władzą króla Heroda. W rzeczywi-stości celebracje te miały jednak bardzo cie-lesny charakter. Na czas trwający – w zależ-ności od miasta – od jednego dnia po nawet trzy tygodnie, prawdziwy biskup zawieszał swą duchową władzę nad ludem, przekazując ją w ręce młodego chłopca – zwykle kleryka pierwszego roku. Ten w ramach swego ingre-su obnoszony był po mieście w lektyce, zaś jego sformowany samoistnie i naprędce „dwór” wpadał do kościołów przerywając msze, wyśpiewując sprośne pieśni, wykonu-jąc obsceniczne gesty i parodiując święte ob-rzędy. Po domach zbierano zaś nadzwyczajne datki „na Kościół”, z których większość by-najmniej nie trafiała do biskupiej szkatuły, lecz pożytkowana była na zakup alkoholu i mięsiwa, kolektywnie spożywanych podczas wielkiej wieczornej uczty.

Nieco bardziej na północ, w katolickich krajach dawnego Cesarstwa Niemieckiego, praktyka takiego mieszania sacrum i profa-num, zaburzania ścisłych hierarchii klaso-wych i zasad religijnych posunęła się jesz-cze dalej, przyjmując formę karnawałowego Święta Głupców. W okresie tym realną wła-dzę w miastach przejmowali wędrowni rybał-ci, aktorzy, kuglarze, zachęcając wszystkich do powszechnych libacji, wygłupów, a nawet strojenia sobie żartów ze świeckich i du-chownych włodarzy. Niekończące się, cało-nocne pochody zajmowały wszystkie uliczki. W sposób szczególny czczono zaś ściąganych w tym okresie na uroczystości wariatów, dzi-wolągów, osoby upośledzone. Strojono ich w karykaturalne wersje możnowładczych szat, a ich „parobkowie” skrupulatnie pilnowali by wszyscy w ich towarzystwie – nawet naj-zamożniejsi mieszczanie – poruszali się nie inaczej jak na kolanach.

We Włoszech wreszcie, w tej swoistej ojczyźnie karnawału, wszystkie powyższe szaleństwa wzmacniane były dodatkowo niesamowitym poczuciem anonimowości. Na kilka dni przed początkiem karnawału z zakamarków skrzyń, okrętowych ładowni i krawieckich magazynów wyciągano wszelkie ścinki, bezużyteczne już fragmenty tkanin i innych materiałów. Każdy, kto tylko umiał, zszywał te kawałki, bez większego ładu i składu, tworząc w ten sposób wielobarwne, kiczowate stroje, przedziwne maski, parodie państwowych i kościelnych chorągwi. Samo tylko przebranie się w nie dawało biesiadni-kom daleko posuniętą bezkarność. Wiele kar-nawałowych obrzędów nie tylko dezawuowa-ło życie wyższych sfer czy duchowieństwa, ale wręcz utrzymanych było w atmosferze powszechnego przyzwolenia na wszystko, co w pozostałej części roku było zakazane – pi-jaństwo, obżarstwo, obsceniczność, a także na wyjątkową swobodę seksualną, nawet jak na dzisiejsze standardy.

Tym było właśnie karnawałowe mięso.

Co ciekawe, im bardziej społeczeństwo stawało się „światłe”, im bardziej odchodzo-no od ścisłego, średniowiecznego modelu wiary i obyczajowego rygoryzmu, tym za-równo znaczenie, jak i stopień rozwiązłości w karnawałowych zabawach malały. I nie ma w tym nic dziwnego. Bo karnawał nie-rozerwalnie związany był ze zbliżającym się postem. To właśnie perspektywa nieuchron-nie zbliżającego się czasu uświęconego była impulsem dla chwilowego choć podporząd-kowania sacrum sferze profanum. Bez tak ścisłego rozdziału między tym, co święte a tym, co ziemskie, karnawał nie miałby racji bytu. Te kilkanaście dni, w niektórych kul-turach uważane za permanentnie wyjęte z ziemskiego kalendarza, było wyjątkowym, gwałtownym sposobem na oczyszczenie, swoistym katharsis, przygotowującym lud na okres wyrzeczeń, pokuty i świętości.

I tu docieramy do sedna problemu ze współczesnym karnawałem. Pewne huczne jego ostatki trwają jeszcze tam, gdzie trwa ta swoista perspektywa wiary, pojmowana jesz-cze w klasycznych, rytualnych formach. Nie słyszy się już o ulicznych szaleństwach we Francji czy w Niemczech. Tłumaczy to także dlaczego największy karnawał ma miejsce w stricte katolickiej Brazylii, a te pomniejsze, acz sławne, odbywają się w krajach kultu-ry latynoamerykańskiej czy europejskiego południa łacińskiego. W społecznej rzeczy-wistości, która już dawno odrzuciła domi-nację sacrum, a pozostałe jej elementy na co dzień miesza ze sferą profanum, nie ma już wystarczająco silnej, powszechnej potrzeby odreagowania, wylania z siebie żądz przed okresem postu. Brak kategorycznych norm odrzucających czysto cielesne uciechy, brak bezwzględnym mieczem strzeżonego au-torytetu, niweluje potrzebę tak zajadłego, jak karnawałowy, sposobu jego wyśmiania. Powszechny hedonizm współczesności sku-tecznie stłamsił więc wyjątkowy hedonizm karnawału.

Co więc pozostało nam z karnawału? Nie-stety, już tylko wyzuta z sensu tradycja, pusty, ugrzeczniony i skomercjalizowany obrzęd. Bo wojna postu z karnawałem jest jak daleko-wschodnie yin i yang – musi nierozstrzygal-nie i nierozerwalnie trwać wiecznie. Gdy jed-nego zabraknie, drugie też przestanie istnieć. Jedząc codziennie mięso, szybciej znudzimy się jego smakiem. Zostały nam więc drogie, barwne stroje z wypożyczalni, zostały pla-stikowe, nazbyt podobne do siebie, masowo produkowane maski. Pozostał też pretekst – taki sam, jak i wiele innych – do zabawy. Ale już bez tego duchowego tchnienia szaleństwa, głębokiego transu cielesności, poczucia per-wersyjnej świętości… którego nie zapewni nam żaden z wynalazków zracjonalizowanej, zlaicyzowanej współczesności.

Przy pisaniu powyższego tekstu autor posiłko-wał się książką dra Jacka Sieradzana „Szaleństwo w religiach świata”, którą wszystkim zainteresowa-nym tematem serdecznie poleca.

Celem interaktywnego blogu studenc-kiego Foremki jest zachęcenie ludzi do działania i tworzenia, obudzenie

energii, która ożywi co raz bardziej jałową glebę intelektualną w sferze sztuki i kultury. Chcemy ożywić życie kulturalne na uczelni, kultura bowiem zamyka się z czterech ścia-nach teatrów i muzeów, nie dopuszczając do głosu amatorów, kto wie – w przyszłości może wielkich artystów.

Na Uniwersytecie zawsze brakowało nam kultury wyrażonej przez twórczość ar-tystyczną samych studentów, która mogłaby zagościć w przestrzeni uczelni wyższej, na jej placach i korytarzach. Sami studenci je-żeli już coś tworzą, często robią to w ramach instytucji, do których inni studenci mają ograniczony dostęp. Teren kampusu central-nego powinien być forum interakcji kultural-nej i artystycznej między studentami. Oczy-wiście od czasu do czasu odbywają się u nas imprezy artystyczne, ale niestety ciągle zbyt rzadko i prawie zawsze polegają na przekazy-waniu przez poszczególne grupy artystyczne treści tylko w jedną stronę. Odbiorcami są studenci, którzy, sami tworząc, nie mają możliwości podzielenia się z innymi swoją twórczością. Tę lukę chcą wypełnić Foremki. Na naszym blogu zamieszczamy różne for-my artystyczne przysłane nam przez studen-tów, którzy sami mogą sprawdzić, co sądzą o ich twórczości inni. Być może są wśród nich znakomici pisarze, malarze itp. – jednym sło-wem artyści, którzy prawdopodobnie nigdy nie mieli okazji ujawnić swojej twórczości szerszemu gronu. Byłoby marnotrawstwem, nie wykorzystać możliwości, jaką daje nam Internet. Naszym celem nie jest jednak tylko zamieszczanie różnych form artystycznych tworzonych przez studentów na blogu, ale także stwarzanie warunków do wyjścia ich dzieł na teren uczelni. Chcemy otworzyć stu-dentów na kulturę w życiu codziennym, aby zachęcić ich do rozmów, wymiany poglądów nad znalezionym opowiadaniem, obrazem lub zdjęciem, pozostawionym na korytarzu uczelni czy ławce na terenie kampusu.

Studenci są obecnie bardzo zabiegani. Studiują po dwa kierunki albo łączą studia z pracą, ale mimo to znajdują czas i ochotę, by interesować się kulturą. Brak czasu wśród studentów ma wpływ na obniżanie zaintere-sowania kulturą, ale wcale nie stanowi barie-ry, której nie można byłoby przekroczyć. Lu-dzie, którzy poświęcają się tylko pracy, bądź studiom i zamykają się na kulturę, szybko się wypalają. W dobie permanentnego bra-ku czasu, kultura służy wielu osobom jako forma wypoczynku, dzięki której odzyskują siły i ładują swoje baterie. Często słyszy się słowa krytyki pod adresem współczesnych studentów – że są zanurzeni w relatywizmie, nie mają żadnych zainteresowań.. Na pew-no część z nich tak, ale większość ma swoje

ForemkiGabriel Kayzer

kultura

34

Page 35: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Śnieg, marznący deszcz, zima wydawać by się mogło, iż ta pora roku zdecydowanie nie sprzyja sportom motorowym. Szcze-

gólnie, że np. w Polsce sezon startów kończy się po Rajdzie Barbórka rozgrywanym na początku grudnia, a potem już tylko kupowanie prezen-tów, szykowanie Świąt oraz hulająca śnieżna zawierucha aż do wiosny.

Nic bardziej mylnego. Oczywiście styczeń poza sylwestrem czy skokami narciarskimi koja-rzy się też z Rajdem Paryż-Dakar, zwanym teraz po prostu „Dakarem”. Co prawda nie odbywa się on tak jak kiedyś w Afryce, lecz Ameryce Południowej. Niemniej jednak tegoroczny start Adama Małysza na pewno przyciągnie tysiące polskich kibiców przed telewizory. Warto przy tym pamiętać, iż startujący kolejny raz w „Da-karze” Krzysztof Hołowczyc ma w tym roku realne szanse na walkę o miejsce na podium, a nawet zwycięstwo. Po wycofaniu się fabryczne-go teamu Volkswagena zostali tylko kierowcy wspierani przez BMW (w tym ,,Hołek”), którzy wystartują uterenowioną wersją Mini Coopera. Na sam koniec warto wspomnieć, iż pod koniec lat 80 - tych w rajdzie startowały przerobione polskie Stary oraz Jelcze - niestety nigdy nie ukończyły one zawodów.

Równie klasyczną zimową imprezą jest naj-starszy rajd na świecie, czyli słynne Monte Car-lo. Ta impreza zdefiniowała dzisiejszy kształt rajdów samochodowych. Ciekawostką jest fakt, iż drugim najstarszym rajdem rozgrywanym na świecie jest Rajd Polski. Wracając jednak do terenów Księstwa Monako oraz południowo-wschodniej Francji, prawdziwi fani rajdów jed-nym tchem wymieniają takie odcinki specjalne jak choćby przejazd przez słynną przełęcz Col de Turini. Przez lata na tych trasach ścigały się takie legendy jak: Walther Rohl, Carlos Sainz, Tommi Makinen czy ośmiokrotny już obecnie Mistrz Świata Sebastian Loeb. Rajd Monte Carlo pełen jest też polskich akcentów. Warszawa była jednym z miast obok np.: Lizbony skąd ruszały załogi, aby dotrzeć do Monte Carlo, a dopiero potem ścigać się na rajdowych trasach. Często sam dojazd na start przez pół Europy było już sukcesem i świadczył o wytrzymałości sprzę-tu. W latach 60 - tych francuscy kibice mogli na krętych alpejskich trasach podziwiać nasze rodzime Syrenki, a dekadę później Fiaty 125 w specjalnej wersji Monte Carlo z m.in. dodatko-wymi halogenami używanymi podczas nocnych odcinków specjalnych. Mniej więcej 10 lat póź-niej również poczciwe Polonezy przerobione na wersje rajdowe gościły w Księstwie oraz - po-dobnie jak ,,duże Fiaty” - na Rajdzie Akropolu. Ostatnim akcentem jest zwycięstwo w 2011 roku ,,polskiego” Francuza Bryana Bouffie, trzykrot-nego Rajdowego Mistrza Polski oraz zwycięzcę ostatniej Barbórki. Jego pilot Xavier Panseri na stałe zamieszkał w Polsce!

Kończąc zimową tematykę w kwestii raj-dów warto wspomnieć o Rajdzie Szwecji. W tej trudnej imprezie zbyt zuchwały kontakt z ogromnymi śnieżnymi zaspami oraz zlekcewa-żenie oblodzonej nawierzchni mogą skutkować wypadnięciem z trasy i zdemowalowaniem auta. Jak dotąd tylko raz zwyciężył kierowca spoza Skandynawii! Oczywiście dokonał tego nie kto inny jak Sebastian Loeb. Może w tym roku ko-muś innemu dopisze szczęście.

Istnieje jednak dyscyplina sportów motoro-wych, a konkretnie są to wyścigi, która kończyła lub rozpoczynał swój sezon startów podczas zi-mowych miesięcy. Ku zaskoczeniu wielu osób jest nią Formuła 1. Sport kojarzony z wysokimi temperaturami oraz ciepłymi klimatami ścigał się również w styczniu lub grudniu. Co prawda miało to miejsce w latach 60 - tych, w Południo-wej Afryce, gdzie kilkakrotnie inaugurowano lub kończono sezon startów. Podobnie było w Argentynie, gdzie od lat 50 - tych z przerwą na wspomniane już lata 60 - te, aż do lat 80 - tych w styczniu ścigali się najlepsi kierowcy na świecie, w tym legendarny Juan Manuel Fangio. W 1965 roku w RPA na torze East London, a następnie w 1968 i 1969 na obiekcie Kyalami wyścig Grand Prix odbył się 1 stycznia, tuż po świętowaniu nadejścia Nowego Roku! Dziś niestety sezon F1 rusza dopiero w połowie marca, a kończy się w listopadzie - w przeciwieństwie do dwóch pierw-szych wyścigów tej serii w RPA, które kończyły sezon startów odpowiednio 29 i 28 grudnia.

Na sam koniec chciałbym wspomnieć o oso-bliwej dyscyplinie, jaką są wyścigi na lodzie, a konkretnie zawody Andros Trophy, wymyślone przez Francuzów. Tak na marginesie Rajd Pa-ryż - Dakar wymyślił Francuz Thierry Sabine, który zgubił się na libijskiej pustyni podczas udziału w innym rajdzie i urzeczony jej pięknem stwierdził, że to idealne miejsce do ścigania się. Wracając jednak to wyścigów na lodzie, są one o tyle ciekawe, że większość trasy auto poko-nuje jadąc bokiem. Z tego powodu samochody mają zainstalowaną specjalną wycieraczkę na bocznej szybie od strony kierowcy. W zawodach tych wygrywały tak ,,słynne sportowe auta” jak Kia Rio czy Toyota Auris. W ostatnich latach w wyścigach tych brał udział czterokrotny Mistrz Świata F1 Alain Prost. Wielkokrotnym zwy-cięzcą Andros Trophy jest Yvan Muller, który startuje tam hobbystycznie, na co dzień biorąc udział w serii WTCC. Od kilku lat rozgrywane są żeńskie zawody Andros Trophy, a od 2010 roku istnieje również osobna kategoria dla aut elektrycznych!

Jak widać, zimą nie wieje nudą na rajdowych oesach, ani wyścigowych torach. Osoby prawdzi-wie kochające sporty motorowe znajdą miejsce, czas i sposób, aby rywalizować także pomimo niesprzyjającej aury za oknem.

Co słychać zimą w sportach motorowych?Paweł Krzeski

pasje, także takie związane z kulturą i chcia-łaby przełamywać schematy, zwłaszcza te dotyczące ich samych. Wielu studentów ma dużo do powiedzenia, także poprzez swoją twórczość i wrzucanie ich do jednego wor-ka postmodernizmu oraz określenie ich jako nihilistów jest krzywdzące, choć nie znaczy to wcale, że postmodernizm, czy nihilizm nie może być płodnym podłożem twórczości artystycznej. Bardzo wielu studentów pisze wiersze, opowiadania, doskonałe prace na-ukowe, rapuje, gra w filmach, maluje itp. Je-żeli coś już stworzyli, dlaczego mają się nie podzielić swoim talentem z innymi ludźmi, czemu mają to zatrzymać dla siebie? To wła-śnie od nich będzie zależało, w którą stronę pójdą Foremki.

Sama nazwa Foremki nawiązuje w pe-wien sposób do Gombrowiczowskiej Formy, w której uwięziony jest człowiek. Jako ludzie mamy jednak możliwość samodzielnie two-rzyć foremki - odnajdywać je w nieskończo-ności różnych form. Treść może się różnić, ale zawsze jest opakowana w jakąś formę, która odciska na wyrażanej treści swoje pięt-no. Treść wypływa z przemyśleń człowieka, ale same myśli składają się z słów, które także są pewną formą odwzorowania rzeczy-wistości. Skoro jesteśmy skazani na formę, to powinniśmy nauczyć się posługiwać się foremkami nadając im oryginalny, własny kształt.

Chcemy, aby w przyszłości nasz blog był miejscem, w którym studenci nie tylko będą mogli zamieszczać swoją twórczość i o niej dyskutować, ale z czasem przeniosą ją w przestrzeń uniwersytecką. Ludzie, któ-rzy do nas wysyłają swoje wiersze, zdjęcia i inne prace są przez nas zachęcani do eks-ponowania ich w różnych miejscach na teren uczelni. Pozostawiania swoich wierszy na ławkach, eksponowania obrazów, wyświe-tlania filmów, śpiewania, stawania na głowie – wszystkiego przez co mogą się wyrazić. W przyszłości chcielibyśmy za zgodą twór-ców zorganizować wystawę prac, które będą do nas napływały, a także wydać książkę w formie albumu, na który składałyby się dzie-ła wybrane spośród nadesłanych na adres naszego bloga. Chciałbym jednak zastrzec, że blog Foremki ma być bazą wypadową dla studentów, chcących wzbogacać życie kul-turalne Uniwersytetu Warszawskiego przez umieszczanie swojej twórczości w przestrze-ni publicznej. Obecnie pracujemy nad bazą informacyjną dotyczącą wszystkich wyda-rzeń związanych z kulturą i nauką odbywają-cych się na Uniwersytecie, a także poza nim, w których mogliby brać udział studenci UW.

Nasz blog będzie miejscem, w którym każdy student będzie mógł zarówno spraw-dzić informacje na temat debat studenckich, pokazów filmowych, paneli dyskusyjnych organizowanych przez koła naukowe, jak i zapoznać się z twórczością swoich kolegów. http://foremki.blogspot.com/

kultura

35

Page 36: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Jako reporter, Ryszard Kapuściński wy-jeżdżał do najuboższych państw świata, by opisywać rzeczywistość w jakiej żyli

ich mieszkańcy. Jego reportaże nie mogły jednak docierać wszędzie, dlatego postanowił pisać książki, które szybko zaczęto tłuma-czyć na języki obce. Praca takich ludzi jak Ryszard Kapuściński inspirowała do podjęcia debaty nad przyszłością krajów Trzeciego Świata, czyli tych których roz-wój zależał od wsparcia ze strony państw rozwiniętych. Owo wsparcie musiało przybrać formę zorganizowanej i ciągłej pomocy, która miała pobudzić rolnic-two i przemysł poszczególnych państw w celu uzyskania nadwyżek żywności i innych dóbr konsumpcyjnych. Niemniej ważne były dążenia do ustabilizowania sytuacji politycznej w regionie, gdzie ludzie cierpieli z powodu nieustannych walk pomiędzy plemionami, często zbie-gających się w czasie z klęskami nieuro-dzaju i głodu. Cele te należało osiągać drogą pokojową, o czym niezbicie do-wodzi fakt, iż ich realizacja spoczywała na Organizacji Narodów Zjednoczonych, zrze-szającej państwa „miłujące pokój”. Oprócz wymiaru materialnego pomocy należało również zwrócić uwagę obywateli państw rozwiniętych na najbardziej palące problemy, z jakimi borykali się mieszkańcy Ugandy czy Nepalu. Tu nieoceniona okazała się działal-ność kontynuatorów myśli wspomnianego już Ryszarda Kapuścińskiego, którzy wspólnie z Komisją Europejską i Programem Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) zorga-nizowali serię wykładów nazwaną imieniem „Cesarza polskiego reportażu”. Inicjatywa ta została skierowana do grupy osób najbardziej pragnących zmieniać świat, jakimi jesteśmy my – studenci. Wykłady te, pozwalające na dyskurs między środowiskiem ekspertów, decydentów i studentów, zmierzały do za-prezentowania różnorodnych koncepcji, ma-jących na celu przeciwdziałanie kryzysom i biedzie w państwach trzecich.

Do tej pory zorganizowano 33 tego typu wykłady, w których uczestniczyli m. in. Jerzy Buzek, Paul Collier, Kemal Dervis czy Kri-stalina Georgieva. Ostatni z nich odbył się 8 grudnia 2011 roku w sali Senatu Pałacu Ka-zimierzowskiego i był to wykład wyjątkowy ze względu na osobę referenta oraz tematykę, odwołującą się do absolutnie podstawowego prawa jakim jest godność ludzka. Został on wygłoszony przez Jego Królewską Wysokość, księcia Haakona, Następcę Tronu Królestwa Norwegii. Temat wykładu – „Rozwój i god-ność ludzka”, odnosił się do działalności księ-cia na rzecz rozwoju krajów z grupy rozwija-jących się. Będąc od 2003 roku Ambasadorem Dobrej Woli UNDP, podróżował on po Tanza-nii, Kambodży, Sierra Leone, Gwatemali, a także Nepalu, który odwiedził na krótko przed wizytą w Warszawie. Jego zadaniem podczas

tych dalekich podróży było sprawdzanie z ja-kim skutkiem realizowane są Milenijne Cele Rozwoju, co z resztą stało się głównym wąt-kiem wygłoszonego referatu. Przyjęte przez przywódców 189 państw Milenijne Cele Roz-woju to inicjatywa ONZ, która miała i nadal

ma doprowadzić do wyeliminowania ubóstwa na świecie do 2015 roku oraz ratowania mi-lionów ludzkich istnień. Została ona spro-wadzona do ośmiu konkretnych rezultatów, które umawiające się strony chciały osiągnąć. Pierwszym i z resztą już przywoływanym jest wyeliminowanie skrajnego ubóstwa i głodu, co według ostatniego raportu ONZ zmierza we właściwym kierunku i w prognozowanym tempie. Książe Haakon określił ten właśnie cel (ang. goal) jako najbardziej inspirujący do dalszych wysiłków na rzecz realizacji pozo-stałych. Oprócz eliminacji skrajnego ubóstwa, ów program zakłada walkę z analfabetyzmem poprzez umożliwienie nauki przynajmniej na poziomie podstawowym. W tym celu buduje się nowe szkoły, a już istniejące zaopatruje w niezbędne materiały dydaktyczne. Niemniej zdaniem księcia, pozostaje tu jeszcze sporo do zrobienia, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż stale zmieniające się realia po-lityczne mogą umożliwiać powszechniejszy dostęp do podstawowego nauczania więk-szej rzeszy ludzi do tej pory trudniącej się np. walką zbrojną. Przywołał w tym miejscu sytuację, jaka miała miejsce w Nepalu, gdzie po zakończeniu walk pomiędzy Maoistami, a siłami rządowymi partyzanci musieli zacząć zarabiać na swoje utrzymanie, a brak wyuczo-nego zawodu uniemożliwiał im zdobycie za-trudnienia.

O ile wspieranie równouprawnienia męż-czyzn i kobiet w celu wzmocnienia pozycji „płci pięknej” przynosi efekty poniżej ocze-kiwań, udaje się sukcesywnie ograniczać śmiertelność dzieci. Według danych ONZ, w 2009 roku dziennie na świecie umierało o 12 tysięcy dzieci mniej niż w 1990 roku, aczkolwiek nadal mówimy tu o ponad 8 mi-lionach zmarłych każdego roku. Nie sposób w tym miejscu nie zgodzić się ze zdaniem

księcia, który zaznaczył, iż w tym względzie nie można mówić o sukcesie, zwłaszcza że część krajów afrykańskich znajduje się dziś na poziomie Norwegii z połowy XIX wieku! Niemniej, poprawa warunków w jakich przy-szłym matkom przyjdzie rodzić swoje dzieci z pewnością przyczyni się do coraz szybszego postępu w dziedzinie zmniejszania wskaźnika śmiertelności dzieci.

Celem samym w sobie jest również walka z chorobami, takimi jak AIDS, które ostatnimi laty zbiera drastycz-ne żniwo w państwach afrykańskich. Dzięki prowadzonej od 1997 roku akcji, jak dotąd udało się zmniejszyć ilość nowych zakażeń HIV o 21%, a także zwiększyć dostępność leków retro wirusowych o 13%. Sytuacja może ulec dalszej poprawie, jeżeli mieszkańcy tam-tych rejonów zostaną w należyty sposób uświa-domieni o możliwości

stosowania antykoncepcji, co w pewnych krę-gach nadal jest tam niedopuszczalne.

Ostatnie dwa cele dotyczą utrzymania rów-nowagi ekologicznej i rozwijania światowego partnerstwa w sprawach rozwoju. Zwłaszcza drugi element pozostaje szczególnie istotny w dobie kryzysu gospodarczego z jakim boryka-ją się najwięksi ofiarodawcy dla państw Trze-ciego Świata. Kryzys strefy euro może mieć szczególnie negatywny wpływ na realizację Milenijnych Celów Rozwoju, zważywszy na fakt, iż to Unia Europejska oraz jej państwa członkowskie dostarcza ponad połowy środ-ków wydawanych na pomoc dla najuboższych państw. Konieczność utrzymywania sztywnej dyscypliny budżetowej z pewnością zahamuje na jakiś czas zwiększanie pomocy przez po-szczególne państwa członkowskie. Miejmy jednak nadzieję, że w tej sytuacji większe wsparcie popłynie ze strony innych państw europejskich, pozostających poza Unią Euro-pejską. Chodzi tu m. in. o Norwegię, której Następca Tronu jest Ambasadorem Dobrej Woli UNDP i z całych sił wspiera akcję ma-jącą otworzyć przed najuboższymi państwami Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej, Karaibów możliwość rozwoju.

Wizyta i wykład księcia Haakona, uświet-niony obecnością małżonki i córki zmarłego w 2007 roku Ryszarda Kapuścińskiego, przy-pomniał o konieczności pomagania innym, jaka powinna towarzyszyć naszym codzien-nym poczynaniom. Zwrócił również uwagę na problemy z jakimi borykają się inne państwa, a o których często zapominamy albo po pro-stu nie chcemy pamiętać. Ta chwila refleksji pozwoliła w końcu na zrozumienie czym tak naprawdę jest godność ludzka i w jaki sposób powinno się ją chronić w dzisiejszych czasach.

„Rozwój i godność ludzka”Łukasz Kumkowski

misz-masz

36

Page 37: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

- Zwada dokąd idziesz? – zapytał Sta-szek widzące, że ten kieruje się w stronę lasu. – Wyszczać, całą cholerną drogę trzymałem. – to się pośpiesz i uważaj, nie znamy tego terenu, a jesteśmy spowolnieni i wiesz dobrze, co by było gdyby… - wiem, wiem , część by wyrżnęli, a resztę torturo-wali, aż wszystko wyśpiewają, ciągle tru-jesz nam tym dupę, już daj spokój. Staszek widział jak ten znika w gęstniejącym mro-ku lasu. Zmierzch zbliżał się szybkimi kro-kami. Wiosenny wiatr orzeźwiająco muskał po twarzy. Przynajmniej jest ciepło – pomy-ślał. W zimie mieliby problem z rannym. Tadeusz został postrzelony w krótkiej wy-mianie ognia z milicją. Kierowaliśmy się w okolice Radomska , żeby połączyć się z inną grupą partyzantów, jednak UB musia-ło dostać o nas cynk. Teraz ciągle jesteśmy w ruchu, żeby zgubić pościg. Wszedł do zagajnika, gdzie była reszta. Razem ośmiu. Tadeusz teraz spał, wycieńczony gorączką. – i co z nim? – zagadał. – nie jest dobrze – odpowiedział drużynowy lekarz. - Rana się pogłębiła i wciąż krwawi, zresztą nie mamy leków. Bez nich długo nie pociągnie. Możliwe, że zakażenie się wdarło. Trzeba znaleźć penicylinę w pobliskim miastecz-ku. Jest oddalone o kilka godzin stąd. Kogo wyślemy kapitanie? – zwrócił się do siedzącego pod drzewem mężczyzny. Był średniego wzrostu o niepozornej budowie. Nosił ciemnobrązowe drelichowe spodnie i kurtkę Wojska Polskiego narzuconą na czarny podkoszulek. Spod trochę za dużej rogatywki wystawały pasma blond włosów. Mógł mieć nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. – Pójdę ze Zwadą, ma najlepszy instynkt i działa szybko i pewnie. Wy idźcie tą tra-są, co ustaliśmy. Dogonimy was. Sądzę, że już odpuścili sobie bezpośredni pościg, teraz pewnie czekają aż się wychylimy. W końcu będziemy musieli przejść przez ja-kieś zabudowania. Wyruszcie jak Tadeusz się ocknie. W tym momencie Zwada przy-szedł. – co się dzieje? – spytał. – Bierz pe-peszkę i idziemy po lekarstwa. – odezwał się kapitan wstając. - Eh, dopiero co się zatrzymaliśmy, ale trudno. Ruszyli truch-tem przez las. Z każdą chwilą robiło się co-raz ciemniej. Pod osłoną nocy będzie nam łatwiej – myślał kapitan – tylko żebyśmy się później odnaleźli. Pamiętam kierunki , powinno wystarczyć. Dookoła panowała cisza, słychać było tylko ich miarowy od-dech i szelest roztrącanych krzewów. Po pół godzinie zrobiło się całkowicie ciemno. Zwolnili tempo by nie powpadać na drze-wa. Teraz Zwada szedł przodem. Miał dużo lepszy wzrok w nocy, od małego latał po la-sach, wychował się na wsi. Po jakimś czasie trafili na szlak. - idziemy szlakiem czy na przełaj? – spytał kapitana. – Szlakiem. – od-powiedział krótko, nie ma sensu się zasta-nawiać, oba wyjścia są niepewne, idąc dalej

na przełaj mogą się zgubić, a szlak zawsze gdzieś ich wyprowadzi. Po godzinie dotar-li na polanę, z której można było dostrzec latarnie miasteczka. Było niewielkie, kilka prostopadłych ulic, na obrzeżach kościół. Nawet nie miało rynku. Zbliżali się zgar-bieni, ledwo widoczni w wysokiej trawie. Mięśnie mieli napięte, byli w każdej chwili gotowi do reakcji. W tego typu podchodach umysł musiał być oczyszczony z myśli. Nie mogli sobie pozwolić na najmniejszy cień wątpliwości, bądź zdenerwowania. Jeszcze kilkaset metrów i wejdą w przestrzeń mia-steczka. W większości domów światła już zgasły. Szybko podbiegli do grubego drze-wa tuż przed kościołem. – co teraz? Prze-cież nie zaczniemy pukać do wszystkich drzwi – zagadał Zwada. Kapitan patrzył na swego towarzysza. Znali się już w czasie wojny. Wiele razem przeszli, wiele widzie-li. Zawsze działał na niego uspokajająco, dlatego lubił mieć go w pobliżu.

Mimo potężnej postury, Zwada był zwinny i potrafił poruszać się bezszelest-nie. Teraz wpatrywał się w niego swoimi ciemnymi oczami. – Pójdziemy zapytać w kościele. Nigdy nie trafiłem na księdza – szpicla, więc o tej godzinie to chyba najlep-sze wyjście. Zresztą spójrz, w parafii pali się światło. Idziemy. Szybko przebiegli ten krótki odcinek. – Zobacz przez okno czy jest sam – zwrócił się do Zwady. Ten pod-ciągnął się na parapecie. W małej kuchni, przy słabej żarówce zobaczył jak ksiądz czyta książkę przy stole. Nikogo więcej nie było. – jest sam. – zameldował. – dobrze, zapukamy. Kapitan zastukał trzy razy. Po chwili drzwi się uchyliły. W szparze widać było bladą i starą twarz księdza. – jesteśmy partyzantami, walczymy o prawdziwą wol-ną Polskę, potrzebujemy penicyliny i jedze-nia, proszę nam pomóc. – cicho powiedział kapitan. Drzwi się zamknęły. Po chwili usłyszeli metaliczny odgłos odsuwania zamków. – wchodźcie, wchodźcie , tam jest kuchnia, możecie się posilić czym chcecie, ja poszukam lekarstw, za chwilę wrócę. – mówiąc to oddalił się ciemnym korytarzem. Stali trochę zaskoczeni, że wszystko odbyło się tak szybko. Zwada wzruszył ramionami i poszedł do kuchni. Kapitan ruszył za nim. Znaleźli kiełbasę i bułki. Dopiero teraz zdali sobie sprawę jak bardzo byli głodni, przecież od kilku dni prawie nic nie mieli w ustach. Ich wcześniejsza kryjówka została odkryta i musieli się przenieść w pośpie-chu, zdążyli zabrać tylko broń. - Ile minę-ło, odkąd tu przyszliśmy ? - kapitan zapytał Zwady – Może pięć minut, a co? Martwisz się, że go długo nie ma. Może musi dostać się do trudno dostępnej skrytki, wiesz teraz mogą za wszystko wsadzić do więzienia , mówiąc , że jesteś kontrrewolucjonistą. Lu-dzie się boją. – Pewnie masz rację. Jakby

na potwierdzenie tych słów usłyszeli zbli-żającego się księdza. Wszedł. W rękach niósł torbę z medykamentami. – Mam to o co prosiliście. Jest jeden ranny czy więcej? - jeden - odpowiedział Zwada biorąc kolej-ną bułkę i popijając ją mlekiem. – wystar-czy wam to w zupełności i będziecie mieli też na przyszłość. A ilu was jest oprócz wa-szej dwójki. Słyszałem, że niedaleko stąd doszło do strzelaniny z funkcjonariuszami UB. To wy byliście, mam rację? Zwada i kapitan spojrzeli po sobie. Skąd on może to wiedzieć, przecież zaatakowali nas w nocy, nie było świadków. Kto mógłby przekazać informację jemu, podrzędnemu księdzu w małej miejscowości. Może jest on powiązany z konspiracją, albo – nagle zimny pot oblał kapitana – jest kapusiem komunistów. – nie, jest nas tylko dwóch, a ranny jest w bezpiecznym miejscu. Dzię-kujemy za wszystko, już wychodzimy i tak za długo tu przesiedzieliśmy. Zaczęli się podnosić. Ksiądz chwycił za rękę kapitana. – proszę poczekać, nie ma się czego oba-wiać, tutaj nie ma żadnych posterunków. Nie znajdą was. Poczekajcie chwilę, a dam wam jeszcze jedzenie na drogę, wyglądacie na głodnych. Kapitan patrzył badawczo na księdza. Sprawiał wrażenie dobrego czło-wieka, ale pozory mogą mylić. Coś w jego spojrzeniu nie dawało mu spokoju. Kiedy miał już odpowiedzieć usłyszał głos Zwa-dy – dobra, weźmiemy trochę, cokolwiek, byle szybko. – spojrzał na kapitana – no co? Przecież mamy rannego, musi mieć czym się pokrzepić. Ksiądz zaczął się krzątać w kuchni, wkładając wszystko do koszyka, co wpadnie mu do rąk - masło, ziemnia-ki, konfitury, mleko, jabłka. Trwało to dla kapitana zdecydowanie za długo. Nagle usłyszał odgłos łamanej gałęzi. Spojrzał porozumiewawczo na Zwadę. – Sprawdź tylnie drzwi, tamtędy wyjdziemy. Zwrócił się w stronę księdza - wystarczy, dziękuję raz jeszcze, ale musimy już iść. Zwada ci-cho szedł ciemnym korytarzem.

Zbliżył się powoli do drzwi i nasłuchi-wał. Wydawało się, że jest w porządku. Obejrzał się za siebie. Z tyłu rysowała się ciemna sylwetka kapitana. Odetchnął i lek-ko uchylił drzwi. W tym momencie jedy-nym, co jego mózg zdążył zarejestrować był oślepiający blask. Później nastała ciem-ność. Ciało Zwady runęło na ścianę w ka-skadzie krwi. Oszołomiony kapitan rzucił się do kuchni. Księdza nigdzie nie było. Słyszał jak wywarzyli frontowe drzwi. W jednej ręce z lekarstwami w drugiej z re-wolwerem wyskoczył przez okno. Odłamki szkła poharatały mu policzek. Upadł ciężko na wilgotną ziemię. Słyszał jak ktoś wołał donośnym głosem – Żywcem go, ma być żywy! Biegł na oślep, byle dalej, byle uciec. Widział migoczące światła latarek. Wszyst-kie domy zapalały światła, jeden po dru-gim. Cholera, będę na widoku – pomyślał. Skręcił za pierwszym budynkiem i biegł na łeb na szyję w stronę lasu. W młodości był kiedyś najszybszy w biegu na sto

Żołnierze wyklęciMikołaj Krolski

misz-masz

37

Page 38: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Z badań opinii publicznej w Polsce pro-wadzonych przez CBOS wynika, że w Polakach nadal silnie zakorzeniony

jest obraz miłości romantycznej. Aż 50% z nas uważa, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu. Tyle samo uznaje jednak, że prawdziwa miłość nie może istnieć bez seksu, a 33% sądzi, że seks nie wymaga mi-łości. Wnioski stąd wypływające - poczyt-ność harlequinów wzrasta, a my sami w iście romantycznym stylu wracamy na drzewo!

Co ciekawe przeżywaniu szaleńczych uczuć sprzyja wykształcenie i ustabilizowa-na sytuacja materialna. Wysoki wskaźnik częstości zaangażowania emocjonalnego występuje także wśród osób na kierowni-czych stanowiskach. Romanse z sekretar-kami są więc jak najbardziej na miejscu. W listopadzie 2011 roku do alkowy Polaków wkroczył prof. Zbigniew Izdebski. Z opubli-kowanego przez TNS OBOB raportu wyni-ka, że Polacy są tradycjonalistami w sztuce kochania oraz, że w przeważającej większo-ści dochowują wierności w związku. A więc Polak – kochanek „mierny, ale wierny”?

Czym dla Polaków jest miłość, czy może, co bardziej interesujące, czym jest dla nielicznych spośród nas? Tylko 2% spo-łeczeństwa uważa, że prawdziwa miłość to uczucie „na dobre i na złe”, które potrafi oprzeć się upływowi czasu. Niewiele więcej, bo 3% deklaruje pogląd, że miłość zdolna jest przetrwać bez względu na okoliczności. Nie jesteśmy więc skłonni do powtórzenia za Camusowskim Kaligulą, że „kochać dru-gą istotę, to zaakceptować fakt, że się razem

z nią zestarzejemy”.

Czas założyć różowe okulary. Ponad po-łowa społeczeństwa deklaruje zakochanie, a dwie piąte przywiązane jest do platoniczne-go modelu miłości. Wiara w to, że miłość jest uczuciem pozbawionym pierwiastka cielesności, uzależniona jest od wieku. Naj-większy odsetek prezentujących podobne poglądy, bo aż 50%, jest wśród najmłod-

szych. Młodzi ludzie dalecy są od przeko-nania, że zakochanie jest stanem właściwym dla wieku młodzieńczego. Największy odse-tek Polaków spowitych oparami miłości jest w przedziale wiekowym 25-34 lat.

Wobec wszystkich tych danych nie po-zostaje mi nic innego jak w ferworze unie-sienia wykrzyknąć za wieszczem sakramen-talne „kochajmy się”! Z okazji zbliżającego się Święta Zakochanych, życzę wszystkim znajdującym się w tym lub podobnym stanie (a jest Was ponoć aż 59%!) dużo lukru w związkach na co dzień, a 14 lutego… wiel-kiej awarii elektryczności w całej stolicy.

metrów. Coraz więcej głosów za nim.Ale-nie strzelają. Chcą mnie złapać – szybkie myśli przeszywały umysł – jak złapią będą torturować. Wasze niedoczekanie! Zaryzy-kował obejrzenie w tył, byli kilkadziesiąt metrów za nim. Ucieknę im, uda się. Zno-wu do jego uszu doszedł ten sam basowy głos. – Ucieka! Strzelać! Świt kul, pociski przelatują obok. Boże uchroń. Jeszcze tylko kilka metrów. Dotarł. Ledwo mógł oddy-chać. Teraz pod górę, potem przez strumyk i wyjdę na szlak. Nogi miał jak z waty. Nie możesz się zatrzymać – powtarzał sobie. Oparł się o pień. Co to? Ujadanie psów? Kurwa! Ruszył truchtem. Są coraz bliżej, nie zdążę – gorączkowo myślał. Zdjął kurt-kę i rzucił w przeciwną stronę. – może to da mi trochę czasu. Ześliznął się w dół po skarpie. Biegł resztką sił. Szczekanie jakby ucichło. Każda sekunda trwała wieczność,

czas się zatrzymał. Usłyszał odgłos strumy-ka. Woda była po kolona. Przebiegł. W mokrych butach ciężej było mu iść. Przy-stanął i nasłuchiwał. Są daleko. Ruszył. Był wściekły na siebie, że stracił czujność. Przez niego Zwada nie żyje. Powinien pójść za instynktem. Teraz jest gorzej niż za oku-pacji niemieckiej. Nie wiadomo kto kogo zadenuncjuje, czy rodzina, czy ksiądz, któ-remu mówisz swoje grzechy. Wszyscy są zastraszeni. Niedługo trafi na szlak, a stam-tąd będzie już łatwiej odnaleźć chłopaków. Pewnie usłyszeli strzały. Miał tylko nadzie-ję, że nie zmienią trasy. Chyba już niedale-ko ścieżka. Nagle posłyszał za sobą szybki bieg. Odwrócił się w samą porę by zasłonić ręką gardło, do którego skakał pies. Poczuł przeszywający ból. Strzelił. Pies zaskowy-czał i legł obok. Z oddali dobiegały głosy. Cholera, złapali mój kierunek. Chwycił tor-

bę i biegł dalej. Ciepła krew spływała mu po ręce. Księżyc wyszedł zza chmur. Nie-długo pełnia. Teraz dużo więcej widać. Le-piej dla mnie – pomyślał – oni i tak mają te zapchlone kundle. Co to? Silnik? Jadą szlakiem. Kilkadziesiąt metrów przed sobą zobaczył snop światła przeczesujący okoli-cę. Nie zdążył się uchylić. – tam jest ! – dar-li się jeden przez drugiego. Usłyszał jak biegną w jego stronę. Próbował uciec w bok, jednak strzały przygwoździły go w miejscu. Skryty był za dębem. Dorwali mnie, dorwali, wszystko na marne – powta-rzał raz po raz w myślach. Ledwo żywy ze zmęczenia opadł ciężko na ziemię. Patrzył na wielki księżyc nad sobą. Wokół niego rozpościerała się jasnoniebieska poświata. Piękne – pomyślał i strzelił sobie w głowę.

Kochajmy się, studium miłości po polskuDominika Pietrzyk

W 2005 roku 59% Polaków deklarowało zakochanie. W 2009 roku 63% z nas przyznawało, że wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Czyżby od-zwierciedlenie w rzeczywistości znajdowały słowa piosenki - „kochać, jak to łatwo powiedzieć”?

misz-masz

38

Page 39: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

Śmiech to zdrowie!

Uniwerek.TV z przyjemnością odwiedza Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego na licznych przedsięwzięciach. Byliśmy z

Wami między innymi podczas Jesiennych Wibracji, Połowinek, Balu Absolwenta, czy też Posesji. Materiały z tych wydarzeń możecie oglądać na

naszej stronie.

Jednak na tym nie poprzestajemy – dalej nasza ekipa będzie Was odwiedzać, dlatego warto już dziś polajkować nasz profil na facebooku - fa-

cebook.com/Uniwerek.TV – dzięki czemu żaden materiał nie ucieknie Waszej uwadze. A warto polubić tym bardziej, że od połowy lutego 2012

roku zamierzamy odświeżyć całkowicie wizerunek i ruszamy z nowymi programami i nową stroną internetową. Końcówka lutego będzie także

bogata w różne konkursy.

Więc… Warto!

Nowa odsłona Studenckiej Telewizji Internetowej - Uniwerek.TV

Dlaczego stu-dent jest podobny do psa?

- Bo jak mu zadać jakieś pytanie, to tak mądrze patrzy ...

Włamywacz skarży się koledze:- Ale miałem pecha. Wczoraj włamałem się

do domu prawnika, a on mnie nakrył. Powiedział, żebym zmykał i więcej się nie pokazywał.

- No to jednak miałeś szczęście!- Szczęście? Policzył sobie 300zł za poradę!

Spotykają się szefowie USA, Rosji i Unii. Pierwszy mówi:- Kurcze, jeden z moich ministrów jest narkomanem, ale nie

wiem który?Prezydent Rosji mówi:- Eee tam, jeden z moich jest w mafii i też nie wiem który.A szef Unii:- No kochani, to jeszcze nic, u mnie któryś ekspert jest fachow-

cem i też nie mam pojęcia, kto...

Adwokat wygrał dla biznesme-na bardzo trudny proces. Wysyła mu SMSa:

- Prawda zwyciężyła.Biznesmen natychmiast odpowie-

dział:- Proszę wnieść apelację!

W trakcie egzaminu jeden ze studentów poprosił o otwarcie okna. Profesor stwierdził:

- Okno można otworzyć, orłów tu nie ma, nie wy-fruną.

Po egzaminie, gdy już wszyscy wychodzili, ten sam student spytał:

- Ooo!? Pan profesor też drzwiami?

Seryjny morderca ciągnie ko-bietę do lasu w celu wiadomym. Kobieta krzyczy przerażona:

- Ale ponuro i ciemno w tym lesie. Bardzo się boję!

Na to morderca:- No, a ja co mam powiedzieć?

Będę wracał sam...

Facet wchodzi do urzędu i pyta się sekretarki:

- Naczelnik przyjmuje?- Nie odmawia...

Do pracy przyjmują nowego pracow-nika.

- Jak długo był pan w poprzednim za-kładzie?

- Trzy lata.- Opuścił go pan wskutek wypowiedze-

nia?- Nie, dzięki amnestii!

Do adwokata przychodzi biedna wdowa prosząc o po-radę prawną. Po skończonej wizycie adwokat zażądał 100 zł. Ta drżącymi rękami wyjęła banknot z portfela i podała radcy. Ten jednak po wyjściu kobiety zauważył, że ta pomyliła się dając mu dwa sklejone banknoty stuzłotowe przez przypa-dek.

I wtedy stanął przed dylematem moralnym... Podzielić się ze wspólnikiem?

misz-masz

39

Page 40: LEXU - Samorząd Studentów WPiA UW · 2015. 11. 14. · LEXU§ Czasopismo Studentów WPiA UW | nr II (26), styczeń-luty 2012 ISSN 1897-4759 Prawo a sztuka - mecenas to więcej niż

§