Intro #1 (62)

76
Temat numeru: 20 lat WSIiZ Uczelnia oczami studentów nr 1/2016 (62) Dawniej magazyn studencki „Pressja” WERSJA MOBILNA

description

 

Transcript of Intro #1 (62)

Page 1: Intro #1 (62)

1I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Temat numeru:

20 lat WSIiZUczelnia oczami studentów

nr 1/2016 (62)

Dawniej magazyn studencki „Pressja”

WERSJ

A

MO

BILNA

Page 2: Intro #1 (62)

2 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

Dołącz do nas!

Zostań częściąspołeczności

wsiz.rzeszow.plZdjęcia, filmy, anegdoty z życiastudenckiego WSIiZ? Podziel się[email protected]

#goWSIiZ

Page 3: Intro #1 (62)

3I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Drodzy Czytelnicy,

Przed Wami pierwszy, premierowy, wyjąt-kowy i historyczny numer magazynu wy-dawanego przez studentów Wyższej Szko-ły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie – „Intro Magazyn”. Nie jesteśmy tak cał-kiem nowi – od 14 lat mogliście nas czytać w  magazynie studenckim „Pressja”. Pod tym brandem wydaliśmy 61 numerów kwartalnika drukiem i  w  wersji elektro-nicznej, wiele wydań specjalnych i dodat-ków artystycznych, opowiadania, galerie i edycje tematyczne.

Przyszedł jednak czas na zmiany – nasza Alma Mater obchodzi w 2016 roku dwu-dziestolecie istnienia. Chcielibyśmy więc zacząć coś nowego, zmienić szaty, pójść w nowym kierunku, otworzyć się na szer-szą współpracę i iść z prądem tego, co się wokół nas zmienia. Chcemy wciągnąć do naszego projektu już nie tylko dziennika-rzy i grafików czy uczniów klas patronac-kich, ale też studentów nowych kierun-ków, które coraz liczniej otwierane są na naszej Uczelni – jak choćby Grafika kom-puterowa i  produkcja multimedialna czy Psychologia w zarządzaniu. Wierzymy, że każdy ma szansę rozwinąć u nas skrzydła i odkryć w sobie różne medialne talenty.

W  tym celu powołujemy nie tylko nowy magazyn, ale też całą grupę medialną In-tro.media, w  skład której wchodzi inter-netowa rozgłośnia intro.fm oraz telewizja online – intro.tv. Mamy nadzieję, że nasza współpraca – osób piszących, fotografu-jących, ilustrujących, realizujących, nagry-wajacych, montujących – przyniesie wiele ciekawych, multimedialnych pomysłów i  sprawi, że będziemy dla Was inspiracją i  może kiedyś stałym elementem każde-go dnia. Że będą nas czytać młodsi i nieco starsi, choć nadal młodzi, uczniowie i stu-denci, yuppies i  młodzi przedsiębiorcy, wulkany energii i  introwertycy. Może też wykłacowcy i ci, którzy z młodymi mają do czynienia na co dzień – i chcieliby poznać ich punkt widzenia.

Życzymy miłej lektury.Kamil OLECHOWSKI

Spis treści:

Wydawca:Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowieul. Sucharskiego 2

Redakcja:Red. naczelny – Kamil OlechowskiZ-ca red. nacz. – Aleksandra ŻeleźnikZdjęcia: Oleg Krysa, Adam JanuszSkład i ilustracje: Adrian SowińskiAutorzy wydania: Yaryna Onishechko • Martyna Ślemp • Kateryna Nosenko • Katarzyna Mieszawska • Maciej Kisała • Tetiana Banyt-ska • Nadiia Lavriv • Juliia Mykhailiuk • Oksana Banias • Vladyslav TsovmaOpiekun merytoryczny – dr Iwona Leonowicz-BukałaKorekta – Róża Klimczak

GŁOS Z GÓRY4 Najlepszą promocją jest opinia naszych absolwentów

UCZELNIA OCZAMI STUDENTÓW11 Wyznania naczelnego. Refleksje po 4 latach15 Mieć odwagę ryzykować komfort20 Studiując z doskoku23 Życie w największej międzykulturowej uczelni Podkarpacia

STUDENCKI FLOW28 Erasmus z dystansem34 Moje Quo Vadis39 Studia – czas niepokorny

ABSOLWENTA PUNKT WIDZENIA42 Od początku wiedziałam, że chcę zostać na tej Uczelni

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ – KALENDARIUM46 20 sukcesów na XX-lecie Uczelni

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ – SYLWETKA51 To jak ja żyję teraz to jest bajka. Ta bajka musi się kiedyś skończyć

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ – FELIETON 54 Powrót do przeszłości

56 Samorząd – praca, rozwój i dobra zabawa59 WSIiZ – perspektywa rozwoju czy możliwość ucieczki do Unii Europejskiej?64 Gdy odchodzi autorytet – sylwetka profesora Stanisława Paszczyńskiego67 Za kulisami mediów w WSIiZ

Page 4: Intro #1 (62)

4 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

GŁOS Z GÓRY

Najlepszą promocją jest opinia naszych

absolwentów

Jubileusz XX-lecia istnienia Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania to do-skonała okazja na rozmowę z Jego Magnificencją Rektorem – prof. dr. hab. inż. Tadeuszem Pomiankiem. Jacy są według niego studenci WSIiZ? Jakie ma pomysły na rozwój Uczelni? W jaki sposób studiować za darmo? Od-powiedzi na te i inne pytania znajdziecie w rozmowie, którą przeprowadził Kamil Olechowski.

Kamil Olechowski: W tym roku akade-mickim Uczelnia obchodzi jubileusz XX-lecia istnienia. W jakich wydarze-niach będzie mogło wziąć udział śro-dowisko akademickie w ramach tych obchodów?Tadeusz Pomianek: Obchody zaczęły się w październiku, więc siłą rzeczy część ważnych wydarzeń miała już miejsce, jak np. spotkanie otwarte z ks. prof. Micha-łem Hellerem oraz prof. Krzysztofem Zanussim w  Filharmonii Podkarpackiej czy cykl wykładów otwartych „Zrozu-mieć świat” pod patronatem prof. Jana Winieckiego. Ale oczywiście jest jeszcze kilka wydarzeń przed nami: w marcu bę-dzie miało miejsce uroczyste posiedze-nie Senatu WSIiZ połączone z  wmuro-waniem Kapsuły Czasu oraz konferencją prasową, w  czerwcu natomiast jubile-uszowa Gala, podczas której wystąpi

pani Hanna Banaszak, a wykład wygłosi Prezydent Lech Wałęsa. Poza tym bę-dzie wiele innych okazji, żeby wartościo-wo spędzić czas, między innymi wykład prof. Jerzego Vetulaniego „Mózg nasto-latka. Jak go usprawnić?”, debata „O wła-dzy i  panowaniu mediów” z  udziałem prof. Jerzego Olędzkiego, prof. Tomasza Gobana-Klasa oraz ks. prof. Józefa Klo-cha, czy wreszcie festiwal rowerowy za-kończony jubileuszowym koncertem dla maturzystów i  studentów WSIiZ. Mam nadzieję, że całe środowisko akademic-kie skorzysta z tych wydarzeń.

K.O.: Przejdźmy zatem do samej Uczel-ni i studentów. Jak wynika z badań Universum Talent Research 2015 prze-prowadzonych przez międzynarodową organizację Universum ze Sztokholmu, studenci bardzo dobrze ocenili WSIiZ.

prof. nadzw. dr hab. inż. Tadeusz Pomianek

Page 5: Intro #1 (62)

5I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Aż 80% studentów jest zadowolonych z Uczelni, a 75% poleca ją znajomym. Jaki jest sekret tak dobrego wyniku?T.P.: Przede wszystkim traktujemy stu-denta jak partnera, bo dobrze wiemy, że jeśli nasi absolwenci będą zadowoleni z  wyboru Uczelni: z  jakości kształcenia, udanej kariery zawodowej – to będzie-my mieli następnych chętnych. Studiuje pan na specjalności marketing interak-tywny, więc doskonale zdaje sobie pan sprawę, że najskuteczniejszy jest mar-keting szeptany. To, co mówią o  nas nasi studenci i  absolwenci to najlepsza forma promocji. I jak się okazuje mówią dobrze, co przedstawiają wyniki całkiem niezależnej instytucji – i  to międzyna-rodowej. Najważniejsze jest, żeby nasz absolwent zdobył pewne umiejętności. Pracodawca chce, aby ktoś taki wykony-wał podczas pracy określone czynności; te oczekiwania pracodawców niejedno-krotnie są przesadne, bo mimo wszyst-ko pewne doświadczenie, dostosowanie się do specyfiki firmy i konkretnych obo-wiązków, jest konieczne. Nasze główne hasło – „Kształcimy praktycznie” – nie jest tylko pustym hasłem reklamowym. To filozofia kształcenia.

K.O.: Nie wszyscy jednak są zachwyce-ni WSIiZ.T.P.: Ja zawsze bardzo żałuję, że nasi stu-denci nie studiowali chociaż przez chwilę na uczelni publicznej, a dopiero potem przyszli do nas. Jak spotykam naszych absolwentów w Krakowie, którzy konty-nuują naukę na II stopniu, to zawsze od tego zaczynają rozmowę – dopiero teraz zdali sobie sprawę, czego się u nas na-uczyli i jak można traktować studenta.

K.O.: Wspominał pan o haśle: „Kształci-my praktycznie”. W jaki sposób jest ono realizowane?

Realizujemy je na wiele sposobów. Cały nasz proces dydaktyczny jest „nasyco-ny” laboratoriami; mamy w  końcu po-nad osiemdziesiąt laboratoriów, ich istnienie nie jest przypadkowe. Mamy aktywne metody dydaktyczne, gry de-cyzyjne – nowoczesny sposób na roz-wój umiejętności i  wykorzystywanie wiedzy. Pasywne studiowanie, pasywne nauczanie – to jest skądinąd największa słabość polskich uczelni. Temu młode-mu człowiekowi nie stwarza się szansy na wykorzystanie wiedzy, którą zdobył. I  w  tym miejscu słusznie pracodawcy bardzo na to narzekają. Nasze Biuro Karier ma sporo ofert, nasi absolwenci robią dość szybko kariery, a w badaniu – najbardziej obszernym jak do tej pory, przeprowadzonym kilka lat temu – za-jęliśmy siódme miejsce w Polsce w opi-nii pracodawców. To jest tym większym sukcesem, że jesteśmy jednak w Rzeszo-wie, a nie w Warszawie. To wszystko po-woduje, że opinia o nas jest dobra, ale oczywiście wymaga pewnego systemu organizującego, dyscyplinującego, okre-sowej oceny pracowników, systemu wy-nagradzania – to się nie wzięło znikąd, to jest efekt dwudziestu lat naszej pracy i  doskonalenia systemu, pewnej kon-sekwencji w działaniu. To w końcu daje owoce i z tego się musimy cieszyć.

K.O.: Społeczność studentów składa się z jednostek, które potrafią odnieść sukces, ale także z osób mniej zdol-nych czy zaangażowanych. Może więc dobra ocena Uczelni zależna jest od tego, że od wielu ze studentów po pro-stu nie wymaga się zbyt wiele?T.P.: W  skali bezwzględnej mówię wprost: wymagania naszej Uczelni są umiarkowane. W  skali względnej nale-żymy do uczelni, które wymagają dużo. Taki jest niestety nasz poziom kształce-

Page 6: Intro #1 (62)

6 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

nia w Polsce: zbyt niski. Ja z tym walczę od lat, a  źródłem tego zła jest obecny system finansowania. To jest pogoń za studentem zamiast dbałość o  jakość kształcenia, żaden czynnik, który decy-duje o dotacji dla uczelni, nie zależy od jakości kształcenia. To jest kompletne nieporozumienie. System wysoce szko-dliwy. Dlatego też jest taka część stu-dentów, która chce mieć przede wszyst-kim dyplom. Nie interesuje ich wiedza i  nabyte umiejętności. Wydaje mi się, że w skali względnej wypadamy bardzo dobrze. Jakie mam na to dowody? Po pierwsze sprawność nauczania: 60% na studiach I stopnia, czyli 40% odpada. To jest dużo. Blisko 1000 osób rocznie od-pada. To dużo. Chciałbym znaleźć drugą taką uczelnię – szczególnie tam, gdzie są studia odpłatne – gdzie są podobne wskaźniki.

K.O.: Zostawmy na razie tę tematykę. W WSIiZ studiuje wielu obcokrajow-ców, aż 5% wszystkich studiujących obcokrajowców w Polsce. Dlaczego obcokrajowcy wybierają WSIiZ?T.P.: No właśnie! Przecież oni Polskę ko-jarzą raczej z przeciętnością, więc czymś musimy się wyróżniać, że akurat trafia-ją do nas. Mamy studentów z 23 krajów świata, dlaczego oni do nas trafili? Od-powiedź jest jedna: studentów z  Ukra-iny „werbują” nam sami Ukraińcy. Jak się przeglądnie portale ukraińskojęzycz-ne, to można się zorientować, że oni po prostu chwalą naszą Uczelnię. Niedaw-no skończył swoją misję ambasadorską w Indiach prof. Piotr Kłodkowski, a jesz-cze wtedy Radosław Sikorski był mini-strem spraw zagranicznych, więc złożył mu wizytę – taki jest zwyczaj na zakoń-czenie misji. Opowiadał mi, że Rado-sław Sikorski od tego zaczął: „Ja znam tę uczelnię, wy tam bardzo dobrze kształ-

cicie Ukraińców”. Po prostu staramy się dobrze kształcić i to młodzież dostrzega, nie tylko w  Polsce, ale także poza gra-nicami. Poza tym to, co robimy z jednej strony – można dosadnie powiedzieć – jest pewną formą drenażu mózgów, ponieważ większość tej młodzieży zo-staje w Polsce albo w Unii Europejskiej. W pewnej mierze kształcimy także kadry dla Ukrainy, która ma ogromne proble-my w tym obszarze, chociaż procent lu-dzi, który tam wraca jest niewielki – ale to jest związane z innymi czynnikami.

K.O.: Ta wielokulturowość na pew-no dobrze wygląda, dobrze świadczy o Uczelni. Jakie to wyzwania stawia przed WSIiZ?T.P.: Ku naszej radości, na naszej Uczel-ni nie występują istotne problemy ze względu na wielokulturowość. To też dobrze świadczy o polskich studentach, chociaż z drugiej strony chciałbym, żeby te kontakty między nimi były częstsze. Bo można się od siebie nawzajem wie-le nauczyć. W globalnym świecie to jest bardzo istotne. Jeśli zaś chodzi o  wy-zwania: cały nasz system organizacyjny musi uwzględniać fakt, że przyjeżdża-ją do nas ludzie z  innych kultur, z  inną mentalnością, dość często z  proble-mami językowymi – nieważne, czy mó-wimy o  języku polskim czy angielskim – musieliśmy stworzyć rozwiązania, któ-re będą skuteczne. Cały system opieki, wrześniowych kursów językowych, co-semestralnych egzaminów, możliwości ustnego zdawania egzaminów w pierw-szym roku… To ma ich wspomagać. Wie-my, jak to wygląda w innych uczelniach i  uważamy, że możemy być dla innych wzorcem.

K.O.: Dla przeciętnego studenta naj-bardziej interesujące będą kwestie fi-

Page 7: Intro #1 (62)

7I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Page 8: Intro #1 (62)

8 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

nansowe. Czy istnieje możliwość, żeby studiować na uczelni niepublicznej – takiej jak WSIiZ – za darmo?T.P.: Po pierwsze liczba osób, które w ogóle nie płaci u nas czesnego – a na-wet dostaje stypendia większe niż cze-sne – przekracza 900. Więcej niż 900 osób – w  tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć ile – dostaje stypendia, które pokrywają w połowie czesne. To świad-czy o tym, że spora liczba osób studiuje jednak za darmo. Oczywiście, tych lep-szych. Natomiast jest pewna kwestia, która budzi moją irytację: uczelnie nie-publiczne – zgodnie z konstytucją, zgod-nie z  ustawą o  szkolnictwie wyższym – od 10 lat powinny dostawać dotacje na studia stacjonarne. Nie dostają. To jest ewidentne łamanie prawa. A my stawia-my sprawę tak: nie chcemy tych pienię-dzy, niech one idą w formie stypendium bezpośrednio do naszych studentów – ale niech idą, bo jakim prawem oni nie otrzymują wsparcia? Obecna sytuacja to jest skandal, po prostu skandal – nawet Trybunał Konstytucyjny nam przyznał rację ponad rok temu. Żadnej reakcji. Mam nadzieję, że obecny skład minister-stwa da sygnał, że chce o  tym rozma-wiać poważnie, co więcej: nasz pracow-nik – dr Andrzej Kiebała został szefem zespołu, który w ramach Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego przygotowuje nowy system finansowania szkolnictwa wyższego. Ufam, że uczelnie niepublicz-ne zostaną tam uwzględnione.

K.O.: W tym roku WSIiZ została uczel-nią akademicką – otrzymała prawa do doktoryzowania w obszarze nauk o mediach. Jakie to otwiera nowe moż-liwości przed środowiskiem akademic-kim?T.P.: Będziemy mogli prowadzić semi-naria doktoranckie, również nasi absol-

wenci kierunku Dziennikarstwo będą mogli u  nas robić doktoraty. Nauka o mediach to jest dzisiaj bardzo ważny obszar, także z uwagi na to, co się tam dzieje od strony technologicznej; zatem osoby nie tylko ściśle o  profilu około dziennikarskim mają szansę i  powód, żeby się dalej kształcić. Równie dobrze osoby od strony psychologiczno-socjo-logicznej znajdą swoje miejsce w obsza-rach nauki o komunikowaniu czy public--relations. To jest dość szerokie grono, które ma teraz na miejscu szansę zdo-bywać stopnie doktorskie, co jest ważne dla środowiska uczelni podkarpackich, ale ważne jest także dla firm czy insty-tucji medialnych. To jest też istotne dla młodych ludzi, którzy wybierają naszą Uczelnię o takim profilu, ponieważ wie-dzą, że są nie tylko studia I i II stopnia, ale można na tej samej uczelni zdobywać również stopnie doktorskie. Otwiera to także możliwości, jeśli chodzi o  szerszy dostęp do projektów naukowych. Sta-jemy się partnerem dla poważnych uni-wersytetów, które mają w tym zakresie stosowne uprawnienia, możemy robić wspólne projekty, a  to podnosi prestiż i rangę Uczelni.

K.O.: Wspomina Pan Rektor często o firmach, przedsiębiorcach. W jaki sposób Uczelnia potrafi tak szybko re-agować na zmienność rynku, na jego potrzeby?T.P.: Przede wszystkim zdajemy sobie sprawę, że dobra opinia o  nas wynika z  tego, że nasi studenci – przynajmniej w  skali względnej – stosunkowo łatwo dostają pracę. Jest tak, ponieważ kie-runki i specjalności są zbliżone do tego, co Biuro Karier pokazuje nam w comie-sięcznych raportach. Poza tym ta wiedza pochodzi także ze współpracy z firmami. Tu jesteśmy na pewno liderem w Polsce,

Page 9: Intro #1 (62)

9I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

jeśli chodzi o strukturę przychodów: na czas niżu to jest niezwykle ważne, żeby mieć tzw. zdywersyfikowane źródła przychodów. W Polsce – jeśliby wyjąć kil-kanaście czołowych ośrodków – ponad 90% przychodów uczelni to dydaktyka. Na całą resztę zostaje kilka procent – to jest śmieszne. Czym to się różni – mó-wiąc brutalnie i  dosadnie – od szkółki? U  nas przychody pozadydaktyczne to około 55%. Jesteśmy liderem w  Polsce. To jest efekt właśnie tego, że powstali-śmy na bazie Rzeszowskiej Szkoły Me-nadżerów, która miała już kilkanaście tysięcy absolwentów, mieliśmy zatem kadrę wykształconą, która wiedziała w  jaki sposób się komunikować, kształ-cić i  podnosić umiejętności pracowni-ków innych firm. Poza tym realizujemy wiele projektów na rzecz rozwoju regio-nu. Mamy też – chyba jako jedyna do tej pory uczelnia w Polsce – Dział Sprzeda-ży; zespół, który kojarzy firmę ze specja-listami z Uczelni.

K.O.: Prowadzi pan także zajęcia – jacy są studenci WSIiZ pana zdaniem?T.P.: Różni. Ja ich potrafię zdyscypli-nować, nie mam z  tym problemu. Na-tomiast chcę powiedzieć, że jest taka część, która – mam wrażenie – nie wie sama, dlaczego studiuje. Nie jest duża, ale jest. Jest też taka grupa, których mi po prostu żal, bo widzę, że poprzednia szkoła nie zadbała o to, żeby ich dobrze wykształcić i  otworzyć na świat. Po co u nas jest tyle wykładów otwartych, se-minariów? Bo wiemy jakie zaległości ta młodzież musi nadrobić i  cieszymy się, że z tego korzystają. Natomiast z drugiej strony prowadziłem zajęcia w Krakowie, Gliwicach, byłem prorektorem i prowa-dziłem zajęcia w  Politechnice Rzeszow-skiej, także mam skalę porównawczą. Udział ambitnej młodzieży jest na tyle

duży, że można być zadowolonym, a sła-bości – przynajmniej wiem, skąd one są – jasno artykułuję i  mówię, co należy zmienić, żeby sobie z nimi poradzić.

K.O.: Jakie są plany na przyszłość Uczelni?T.P.: Głównym celem jest dokończenie budowy trzech filarów, tj. edukacji, na-uki i  usług na rzecz gospodarki, które mają zapewnić stabilny, a  zarazem dy-namiczny rozwój naszej Uczelni. Te trzy filary będą się nawzajem wspierać i  to jest model funkcjonowania uczelni, co do której jestem przekonany, że rokuje najlepiej. Oczywiście, ten proces trwa już od wielu lat i mamy spore osiągnię-cia, ponieważ jak już wspomniałem, na-sze przychody pozadydaktyczne wyno-szą 55%. Pod tym względem zajmujemy I  miejsce w  kraju. Nadmienię tylko, iż mamy przed sobą jeszcze wiele projek-tów do realizacji. Chodzi m.in. o to, żeby Uczelnia była rozpoznawalnym źródłem innowacji, wokół której mnożą się kolej-ne firmy wykorzystujące różnego rodza-ju pomysły społeczności akademickiej. Chcemy, żeby przedsiębiorczość stu-dentów była coraz większa. Należymy do tych uczelni niepublicznych, które mają najszerszy obszar profilu techno-logicznego, inżynierskiego, praktycznie drugiej takiej uczelni w tym sektorze nie ma. I  to jest też umiejętność łączenia wiedzy tych, którzy mają umiejętności komunikacji międzyludzkiej, ekonomii, logistyki, informatyki – to trzeba łączyć. Taki interdyscyplinarny charakter uczel-ni daje spore możliwości. Druga sprawa: współpraca międzynarodowa – dobrze, że jest wielu obcokrajowców, choć z dru-giej strony jesteśmy na początku drogi, jeśli chodzi o  wspólne przedsięwzięcia z  uczelniami i  firmami z  różnych stron świata. Szczególnie z  Chinami ta per-

Page 10: Intro #1 (62)

10 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

spektywa jest wyjątkowo ciekawa i w tę stronę chcemy też iść. I cieszymy się, że część studentów jeździ do Chin. Ale na-szą ambicją jest, żeby nasza młodzież w  dużo większej części bywała w  dale-kowschodniej Azji, bo tam pomału prze-nosi się centrum gospodarcze świata. Po trzecie: teraz jest najlepszy czas na pozyskanie funduszy unijnych, które mają wspierać innowacje. Polska może pozyskać 60 mld złotych. Przygotowy-wanych jest mnóstwo projektów i  my teraz zastanawiamy się, co zrobimy, jak będziemy w nich nazbyt skuteczni, kto je będzie później realizował. Cieszymy się, że mamy duży ruch kół naukowych, bo niewątpliwie będziemy studentów anga-żować w te przedsięwzięcia, jeśli będzie nam się wiodło jak do tej pory.

K.O.: Nasz magazyn zostanie wydany w okresie, gdy sesja będzie pukała do drzwi studentów. Czy ma pan rektor jakiś specjalny przekaz na ten trudny okres?

T.P.: Nie uczcie się tylko do egzaminu i  tylko przed egzaminem. Systematyka wszędzie najlepiej procentuje. A  szcze-gólnie podczas studiów. To nie chodzi o  to, żeby zdać egzamin, ale żeby ta wiedza była utrwalona, umieć ją wyko-rzystać w  życiu. Egzamin to tylko jakaś forma i  nic więcej. Szczerze mówiąc, gdyby nasz system nie był taki kostycz-ny, to zniósłbym egzamin. Zamienił-bym wszystko w gry: kilka przedmiotów o  wspólnym mianowniku, gra kończy proces edukacyjny – należy rozwiązać problem X, Y, Z, wykorzystując wiedzę z obszaru właśnie tych przedmiotów. To jest coś, o czym marzę, ale obecny sys-tem prawny mi na to nie pozwala, więc nie mogę tego robić. Ale to jest moja idée fixe, być może kiedyś ją zrealizuję. Wracając do przekazu: systematyczna nauka, bo to najlepiej będzie wam póź-niej w życiu procentować.

Rozmawiał: Kamil OLECHOWSKI

fot. Oleg Krysa

Page 11: Intro #1 (62)

11I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

UCZELNIA OCZAMI STUDENTÓW

Wyznania naczelnego. Refleksje po 4 latach

Kamil Olechowski

Kiedy dokonywałem wyboru studiów, w głowie miałem jedną myśl: chcę się wreszcie nauczyć. Lata szkoły obowiązkowej muszę niestety uznać za zmarnowane i było w tym też trochę mojej winy. Tym razem mocno na-stawiłem się na rozwój – opłacało się, przez te 4 lata nauczyłem się więcej niż przez resztę życia.

Mogę chyba powiedzieć – ostrzegam, będzie nieskromnie – że wielu studen-tów patrzy na moje osiągnięcia z  pew-nym podziwem czy nawet zazdrością. Nie żebym był jednostką wybitną, której dokonania śledzi całe środowisko aka-demickie – po prostu udało mi się wybić ponad przeciętność. Tylko tyle i aż tyle, jak się okazuje, bo przynosi satysfak-cję (dla grona wykładowców nie jestem anonimowy – to naprawdę miłe uczu-cie!), a także pozwala czerpać wymierne korzyści (np. w postaci stypendiów).

Może to, co zaraz napiszę, nie jest zbyt wychowawcze, ale może chociaż moty-wujące – by to osiągnąć nie napracowa-łem się przesadnie, ale za to pracowa-łem mądrze (chytrze?), w  myśl zasady: „trzeba tak robić, żeby zarobić, ale się nie narobić”. Poza tym pracoholizm to choroba, a  ja bardzo dbam o  swoje

zdrowie… Aha – o tym jak pracować mą-drze w dalszej części tekstu. Zapraszam! Przyda się szczególnie tym, którzy do-piero zaczynają swoją przygodę ze stu-diowaniem.

Zanim do tego przejdę, muszę najpierw rozprawić się z  pewnym mitem. Dobrą wymówką od „nicnierobienia” jest bo-wiem zazwyczaj twierdzenie, że ci wszy-scy ludzie, którzy osiągają sukces albo „mieli plecy”, albo ciężko pracowali już od najmłodszych lat. Ja przychodząc na WSIiZ miałem zaledwie kilku znajomych wśród studentów, nic więcej. Natomiast jeśli chodzi o wiedzę, to byłem co najwy-żej niezłym uczniem: jechałem na śred-niej oscylującej wokół 4,0. Nie uczyłem się prawie wcale, większość czasu spę-dzałem na grach komputerowych oraz piłce nożnej. Starałem się jedynie bar-dzo uważać na zajęciach i tyle generalnie

Page 12: Intro #1 (62)

12 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

wystarczyło. Pewnie dlatego wolałem przedmioty ścisłe, ponieważ większość „łapałem” podczas lekcji, a  gorzej było np. z historii, gdzie jednak trzeba prze-studiować podręcznik w  domu. Z  tej ostatniej miałem nawet dwóję.

Jak więc wylądowałem na dziennikar-stwie? Od zawsze wiedziałem, że chcę coś tworzyć, pracować kreatywnie. Po-czątkowo marzeniem była praca przy projektowaniu gier komputerowych – dlatego wybrałem technikum i zostałem technikiem informatykiem. Swego czasu potrafiłem nawet zaprogramować pro-sty kalkulator! Jednak zdawałem sobie sprawę, że to wciąż za mało, jeśli chcia-łem pracować nad produkcjami typu „Wiedźmin”...

Moja pasja miała jeszcze inne ujście: pisałem opowiadania. W  gimnazjum spłodziłem nawet sporą powieść (225 763 znaki ze spacjami!), chociaż – para-doksalnie – prawie w ogóle nie czytałem książek (nie mówiąc już o  lekturach). Ta przygoda z  pisaniem nauczyła mnie jednak pewnych zasad ortografii, pro-wadzenia narracji, interpunkcji i  wielu innych rzeczy. Dlatego też kiedy stwier-dziłem, że moja informatyka nie ma re-alnej przyszłości, wybrałem – może tro-chę przypadkowo – dziennikarstwo.

Zaległości z  lat szkoły obowiązkowej jeszcze czasem mi ciążą, ale staram się nadrabiać. Dużo czytam – nie tylko lite-raturę zalecaną na studiach, ale także lektury szkolne oraz inne, książki i gaze-ty. Przeprosiłem się wreszcie z historią, a nawet chyba zdołaliśmy się zaprzyjaź-nić…

Starczy tej autobiografii – pisanie o so-bie to spora pokusa, więc trzeba się

szczególnie pilnować. Przejdę do najcie-kawszej chyba dla Czytelnika części, czyli jak mądrze pracować. Dodam, że to naj-lepsze czego nauczyłem się w  Wyższej Szkole Informatyki i  Zarządzania. Nie jest to wiedza czy konkretne umiejętno-ści – które również są istotne – ale coś, co nazwałbym uformowanym charakte-rem, sposobem działania. Mam nadzie-ję, że nie będzie banalnie, ale inspirują-co.

Odwalanie brudnej roboty – często moż-na usłyszeć, że należy robić to, co się kocha, a  nie spędzi się w  pracy nawet minuty. Delikatnie mówiąc: nieprawda. W każdej robocie są momenty mniej cie-kawe czy wymagające poświęceń. Zresz-tą zapytajcie Lewandowskiego o  dietę (koledzy podpuszczali go dla zabawy, aby zjadł chipsy – nie wziął ani jednego) czy aktorów współpracujących ze Stan-ley’em Kubrickiem.

Jak wygląda odwalanie brudnej robo-ty na przykładzie gazety studenckiej (w  końcu to moje naturalne środowi-sko)? Młodzi redaktorzy skupiają się na swoich pasjach – to naturalne, pisać o tym łatwo i przyjemnie, w dodatku ma się poczucie misji promowania tego, co uznajemy za wartościowe. Samo w  so-bie nie jest to złe – błędem jest jednak nadawanie temu absolutnego prioryte-tu. Redaktor naczelny wcale nie czeka ze zniecierpliwieniem na kolejny artykuł o  twojej ulubionej kapeli (której – we-dług ciebie – powinni słuchać wszyscy), ale raczej sprawozdania (i zdjęć!) z „nud-nego” wykładu ważnej osoby, na który nikt nie chciał iść.

Nie ma co przesadzać, nie trzeba ob-stawiać wszystkich wydarzeń we WSIiZ, ale umieć ocenić, które z  nich są waż-

Page 13: Intro #1 (62)

13I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

ne. Przyjeżdża prof. Leszek Balcerowicz, a na spotkanie z nim nie wybiera się nikt z  redakcji (z  kultowym usprawiedliwie-niem „mamy wtedy zajęcia”)? Dramat.

Najłatwiej zapunktować, gdy na grupie redakcyjnej pojawia się prośba o  przy-gotowanie konkretnego materiału. A! Kiedy ktoś was osobiście prosi o wyko-nanie jakiegoś zadania, nie odmawiajcie. Nie ma lepszej rekomendacji niż słowa: „do niego się zgłaszam i on zawsze bez gadania robi, o co proszę”. I uwierzcie – giełda nazwisk pojawia się także w  tak

małej organizacji jak redakcja magazynu studenckiego.

Oczywiście kluczem do sukcesu jest systematyczna praca – to truizm. Go-rzej jest z realizacją, kiedy nie pomagają nawet postanowienia noworoczne, że „będę się uczył regularnie oraz pisał pro-jekty na długo przed deadlinem”. Roz-wiązaniem jest stworzenie osobistego systemu motywacji oraz porządkowania pracy. W  zasadzie bez zorganizowania sobie czasu nie da się efektywnie dzia-łać; może tylko wyjątki potrafią odna-

fot. Oleg Krysa

Page 14: Intro #1 (62)

14 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

leźć się w chaosie. Nie ma co oczywiście zaraz ściągać 300-stronicowego porad-nika, a  wystarczy na początek – potem można dodać coś nowego – wypróbo-wać jakiś prosty trik, który chociaż tro-chę uporządkuje nam robotę.

Od siebie polecam kartkę z  zadaniami – niczym w  grze komputerowej. Spisu-jemy rano to, co musimy dzisiaj zrobić i przyklejamy w miejscu, na które często patrzymy: mogą to być drzwi szafy czy blat biurka z komputerem. Musi nas to często upominać i dręczyć, aż do skutku. Nawet nie wiecie, ile satysfakcji daje wy-kreślanie kolejnych punktów z listy.

Należy też chciwie wyciągać łapy po wszelkiego rodzaju wyróżnienia czy dy-plomy. Zaliczyć bezpłatne praktyki (któ-re i  tak są wymagane przez uczelnię) oraz brać udział w  konkursach, starać się o stypendia. To daje wymierne korzy-ści – nie tylko w postaci nagród rzeczo-wych czy pieniędzy. Niektóre działania cały czas pracują na siebie i procentują w  najmniej oczekiwanych momentach. Są takie konkursy (najlepszy student), w  którym przedstawia się po prostu swoje dokonania – nie trzeba robić nic dodatkowego, a  można zgarnąć kolej-ną nagrodę za aktywności, które już raz przecież były nagrodzone. Kolejne wy-różnienia i dyplomy tylko ułatwiają życie.

Najciekawiej przedstawia się tutaj kwe-stia mitycznego Stypendium Ministra Nauki i  Szkolnictwa Wyższego. Wyda-wać by się mogło, że jest ono zupełnie nieosiągalne dla zwykłego studenta. Nic bardziej mylnego, wystarczy mieć pew-ną świadomość i łeb na karku. Obecnie bowiem wnioski oceniane są nie pod kątem średniej ocen, a działalności na-ukowej. I  tutaj najważniejsze: wniosku

Kamil OLECHOWSKIAutor jest studentem II roku magisterskich

studiów uzupełniających na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna oraz

absolwentem studiów I stopnia w WSIiZ. Od 2014 roku jest redaktorem naczelnym maga-

zynu studenckiego, odbył praktyki w rzeszowskim dzienniku „Super Nowości”.

Obecnie jest asystentem stażystą w Katedrze Mediów,

Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej uczelni.

nie składa się tylko za jeden poprzedni rok, a za cały okres studiów (no chyba, że otrzymało się Stypendium Ministra poprzednio, to okres ten liczy się od mo-mentu ostatniego zdobycia tego stypen-dium). Jeżeli są studenci, którzy potrafią dostać to stypendium z roku na rok, to nawet niezły (a nie wybitny) student jest przez 4 lata w  stanie zebrać dorobek, by otrzymać je chociaż raz. A warto, bo to kilkanaście tysięcy złotych i  mocny punkt w CV.

W pierwszych akapitach tego tekstu pi-sałem, że udało mi się wybić ponad prze-ciętność niewielkim wysiłkiem; po pro-stu konkurencja jest niewielka. Niestety. Tu kieruję do środowiska studenckiego przytyk w  postaci słów Jacka Kaczmar-skiego: „wystarczy wsłuchać się i schylić, żeby mieć, a im się nie chce” oraz „każą tutaj tylko czytać, no a  czytać przecież umiem, więc mnie niczym nie nastraszy ten uniwersytet cały”. Odnoszę wraże-nie, że te wymagania niestety przerasta-ją ogromną część ludzi, którzy nazywają siebie studentami. A  uwierz mi, Czytel-niku – warto być studentem pełną gębą!

Page 15: Intro #1 (62)

15I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Yaryna Onishechko

UCZELNIA OCZAMI STUDENTÓW

Mieć odwagę ryzykować komfortczyli, nieco o tym, czego można nauczyć się na uczelni

Mało kto w naszej części Europy ma ten komfort, żeby po ukończeniu szkoły średniej samodzielnie wybierać, czym zajmować się dalej. Na tej przestrze-ni najlepszą, a w świadomości niektórych rodziców nawet jedyną, opcją jest pójście na studia.

Po co? Bo tak należy, bo co ludzie powie-dzą, bo inaczej zepsujesz sobie całe ży-cie. Nierzadko spotykam sytuacje, kiedy matki dzieci wieku przedszkolnego stra-szą swoje pociechy, że będą sprzątać uli-ce, jeśli nie będą ciężko i sumiennie się uczyć. I one wierzą. W istnienie Świętego Mikołaja, Zębowej Wróżki i w to, że po-siadanie dyplomu ukończenia studiów uchroni przed romantycznymi poranny-mi spacerami z miotłą.

Universitas znaczy wspólność, a nie... usługaOd jakiegoś czasu ludzie zapomnieli, czym tak naprawdę jest uczelnia. Korzeni słowa „uniwersytet” doszukać się można w  ła-cińskim „universitas”, co oznacza „ogół”, „powszechność”, „całość”, „całokształt”, „wspólność”. Znaczenie to przekłada się po części na rzeczywistość: niemal wszyst-kie języki europejskie zapożyczyły łaciń-skie określenie dla instytucji edukacyjnej.

Z  samej etymologii słowa wypływa, że uniwersytet to coś więcej niż uczelnia. Ma to być przede wszystkim wspólno-ta ludzi, których łączy więź duchowa i którzy są świadomi, że zostali wybrani spośród innych do pełnienia szczegól-nych ról w  społeczeństwie. Jan Henryk Newman, angielski kardynał, filozof, teolog i  pisarz, kiedy mówił o  uniwer-sytecie, używał określenia „atmosfera myśli”. José Ortega y Gasset, hiszpański filozof i eseista, wspomina o „inteligencji ducha”, a Karl Theodor Jaspers, niemiec-ki psychiatra i filozof, wierzył, że istnieje coś takiego, jak „intelektualne sumie-nie”.

Współcześnie takie podejście niestety nie znajduje odzwierciedlenia w  rze-czywistości. Uniwersytety na ogół rezy-gnują z  szerokiego modelu kształcenia na rzecz wąskiej specjalizacji. Wartości, w  tym wszechstronna wiedza, już nie

Page 16: Intro #1 (62)

16 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

mają takiego znaczenia, jak np. korzyści wymierne. „Wąski” specjalista zwycięża człowieka renesansu.

Zbyt dużym uproszczeniem misji uni-wersytetu, która doszła do nas od cza-sów starożytnych, jest sprowadzanie jej do świadczenia usługi. Nauka i  wiedza to nie są produkty, a  student nie jest klientem. Ponadto pójście na studia to nie inwestycja w przyszłość i nie inicjaty-wa przedsiębiorcza, która za 5 czy 10 lat musi przynieść zyski. Studia to przede wszystkim sposób na sprawdzenie sie-bie, odkrycie talentów i odnalezienie za-interesowań.

Moja historia osobistaMiałam szczęście z  kilku powodów. Po pierwsze, nikt mnie nie zmuszał do tego, żeby iść na studia. Podjęłam się tego wyzwania z  własnej inicjatywy. Ponad-to, „strzeliłam sobie w stopę”, wybiera-jąc kierunek humanistyczny, po którym podobno nie mam żadnych perspektyw. Po drugie, nie oczekiwałam, że studia w  magiczny sposób przyczynią się do tego, że po ich ukończeniu pracodawcy będą ustawiać się w  kolejce przy wyj-ściu z uczelni, żeby zgarnąć tak cennego pracownika jak ja. Nie spodziewałam się również, że w  ciągu trzech lat cała za-wartość biblioteki uniwersyteckiej i naj-jaśniejszych głów wybitnej kadry pro-fesorskiej przemieszczą się do mojego rozumu poprzez to, że będę sumiennie uczęszczać na zajęcia. Po trzecie, zdawa-łam sobie sprawę, że dla wszechstron-nego rozwoju i  poznania wszystkich zakamarków przyszłego zawodu, same studia nie wystarczą.

Podczas gdy wielu przywiązuje dużą uwagę do „technicznych” wyników stu-diów – ocen, średniej, zdobytych punk-

tów ECTS – najcenniejszego się nie do-strzega. Nie wszyscy potrafią wynieść te lekcje z uniwersytetu, z tego względu wydają się być znacznie ważniejsze.

Szkoła życia i myśleniaUczelnia ma wykształcić samodzielność. Jest to zarówno niezwykła przyjemność podejmowania decyzji na własną rękę, jak i śmiałość stawiania czoła odpowie-dzialności. Samodzielność nie ma kształ-tu, koloru, nie można jej ani zobaczyć, ani usłyszeć, ani dotknąć. Ona nie pachnie, ale czasem smakuje gorzko. Nie można się nią podzielić, oddać pierwszemu lep-szemu na ulicy, sprezentować przyjacie-lowi, sprzedać czy pozbyć w jakikolwiek inny sposób. Samodzielność wznosi się na szczycie piramidy, która u  podstaw ma odpowiedzialność, krytyczność, na-tarczywość, opanowanie, stanowczość, inicjatywę i rozwagę. Nie jest ani dobra, ani zła, bo istnieje poza pojęciami warto-ściującymi. Samodzielnie.

Jednocześnie uniwersytet to ogromna struktura. Kilka tysięcy studentów, kilku-set wykładowców, tyle samo kolegów na roku, kilkanaście kierunków, dwa, trzy razy więcej specjalności. Mimo że jest mnóstwo podziałów, wszyscy budują jedną wspólnotę. Zarówno starszy pro-fesor z  kilkudziesięcioletnim doświad-czeniem i potężnym dorobkiem nauko-wym, jak i  świeżo upieczony żak, który wciąż jeszcze błądzi na uczelni w poszu-kiwaniach właściwej sali. Być może są z  różnych wydziałów i  nigdy się nie spotkają. Być może nawet są z jednego wydziału, ale profesor prowadzi zajęcia na jednym kierunku, a student studiuje inny, i znów do ich spotkania nie dojdzie. Tak naprawdę nie ma to większego zna-czenia, bo obydwaj w takiej samej mie-rze są odpowiedzialni za to, czym jest ta

Page 17: Intro #1 (62)

17I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Yaryna ONISHECHKOAutorka jest studentką I roku magisterskich stu-

diów uzupełniających na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna oraz absolwentką studiów

I stopnia w WSIiZ. Była redaktorem naczelnym re-dakcji ukraińskiej magazynu studenckiego, odbyła praktyki w rzeszowskim oddziale „Gazety Wybor-czej”. Obecnie jest stażystką w Biurze Prasowym WSIiZ oraz współpracownikiem Katedry Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej uczelni.

fot. Oleg Krysafot. Oleg Krysa

instytucja, do której należą.

Wiele razy słyszałam od kolegów, że żałują pójścia na studia, bo niczego się nie nauczyli, a sam papier po ukończe-niu studiów do niczego się nie przydaje. W żadnym, nawet najlepszym uniwersy-tecie na świecie, nie pozyska wiedzy ten, który nie chce i nie stara się zrozumieć. Są to bowiem dwa podstawowe elemen-ty umiejętności uczenia się. Podkreśla to sam czasownik, kończąc się cząstką „się” i wskazując na to, że konieczne jest poświęcenie swojego czasu, swoich sił, swojej cierpliwości. Misją uniwersytetu jest pomagać uczyć, a nie uczyć.

Zmiany, wzrost i  ruch do przodu są wtedy, kiedy człowiek – ryzykując swo-im komfortem, spokojem i  równowagą – ma śmiałość wpakowywać się w  eks-perymenty z  własnym życiem. Rzeka też przebywa w  nieustannym ruchu, ale w odróżnieniu od człowieka nie ma

wpływu na to, skąd i dokąd płynie. To jej nie interesuje, bo nie ma celu. Jest jeden szlak, który od wieków uparcie powta-rza. Nie wątpi, że jest to prawidłowa dro-ga. Stwarza iluzję ruchu, ale stoi jednak w miejscu.

Nie ma nic bardziej mylnego niż przeko-nanie, że w chwili otrzymania dyplomu ukończenia studiów nauka się kończy. Rozwój jest niemożliwy bez nieustan-nego uczenia się przez całe życie. Z racji tego, chwila, w której absolwent opusz-cza Alma Mater, to dopiero początek wielkiej samodzielnej i odpowiedzialnej nauki.

Page 18: Intro #1 (62)

18 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

W Polsce jest 2443 różnych zawodów i specjalności.

KIM CHCESZ ZOSTAĆ?A TY?

KSZTAŁCIMY PRAKTYCZNIE

wsiz.rzeszow.pl

nowość

nowość

nowość

studia I stopnia

- Administracja- Bezpieczeństwo wewnętrzne- Dietetyka- Ekonomia- Filologia angielska- Fizjoterapia- Gospodarka

i administracja publiczna*- Grafika komputerowa

i produkcja multimedialna- Informatyka | inżynierskie- Kosmetologia- Logistyka | inżynierskie- Media cyfrowe

i komunikacja wizerunkowa*- Psychologia w zarządzaniu- Turystyka i rekreacja- Zarządzanie

* kierunek w trakcie uzyskiwania uprawnień MNiSW

studia II stopnia

- Administracja- Dziennikarstwo i komunikacja społeczna- Ekonomia- Fizjoterapia- Informatyka- Zdrowie publiczne

| Study in English

studia I stopnia

- Zarządzanie lotnictwem(Aviation Management)

- Zarządzanie międzynarodowe(International Management)

- Zarządzanie finansami(Financial Management)

- Informatyka(Information Technology):| Technologie sieciowe

(Network Technologies)| Programowanie

(Programming)| Grafika komputerowa

(Computer Graphics)

studia II stopnia

- Logistyka w transporcie (Logistics in transport)

- Zarządzanie międzynarodowe(International Management)

- Informatyka(Information Technology)| Sieci komputerowe

(Computer Networks)| Technologie inżynierii oprogramowania

(Software Engineering Technologies)

WSIiZ to pierwsza uczelnia niepubliczna w Polsce, która uzyskała uprawnienia do nadawania stopnia doktora nauk społecznych w zakresie nauk o mediach.

studia doktoranckie

Page 19: Intro #1 (62)

19I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

W Polsce jest 2443 różnych zawodów i specjalności.

KIM CHCESZ ZOSTAĆ?A TY?

KSZTAŁCIMY PRAKTYCZNIE

wsiz.rzeszow.pl

nowość

nowość

nowość

studia I stopnia

- Administracja- Bezpieczeństwo wewnętrzne- Dietetyka- Ekonomia- Filologia angielska- Fizjoterapia- Gospodarka

i administracja publiczna*- Grafika komputerowa

i produkcja multimedialna- Informatyka | inżynierskie- Kosmetologia- Logistyka | inżynierskie- Media cyfrowe

i komunikacja wizerunkowa*- Psychologia w zarządzaniu- Turystyka i rekreacja- Zarządzanie

* kierunek w trakcie uzyskiwania uprawnień MNiSW

studia II stopnia

- Administracja- Dziennikarstwo i komunikacja społeczna- Ekonomia- Fizjoterapia- Informatyka- Zdrowie publiczne

| Study in English

studia I stopnia

- Zarządzanie lotnictwem(Aviation Management)

- Zarządzanie międzynarodowe(International Management)

- Zarządzanie finansami(Financial Management)

- Informatyka(Information Technology):| Technologie sieciowe

(Network Technologies)| Programowanie

(Programming)| Grafika komputerowa

(Computer Graphics)

studia II stopnia

- Logistyka w transporcie (Logistics in transport)

- Zarządzanie międzynarodowe(International Management)

- Informatyka(Information Technology)| Sieci komputerowe

(Computer Networks)| Technologie inżynierii oprogramowania

(Software Engineering Technologies)

WSIiZ to pierwsza uczelnia niepubliczna w Polsce, która uzyskała uprawnienia do nadawania stopnia doktora nauk społecznych w zakresie nauk o mediach.

studia doktoranckie

Page 20: Intro #1 (62)

20 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

UCZELNIA OCZAMI STUDENTÓW

Studiując z doskoku

Jako studenci niestacjonarni z uczelnią mamy do czynienia średnio 4 dni w miesiącu. W tym czasie omawiamy większą część materiału, na który nasi koledzy ze studiów dziennych mają 20 dni. Rzecz trudna, lecz nie nie-możliwa, poza tym plusów i minusów studiowania zaocznego jest znacz-nie więcej.

Dlaczego zaocznie?Obecnie w Polsce około 800 tys. studen-tów to studenci zaoczni. Powody stu-diowania w  trybie niestacjonarnym są różne. Praca, rodzina, chęć rozpoczęcia kariery zawodowej w  młodym wieku, trudna sytuacja materialna lub niewy-starczająca liczba punktów, aby dostać się na studia dzienne. Studia zaoczne są mniej wymagające i nieco mniej angażu-jące – nie trzeba przeprowadzać się do innego miasta, wystarczy dojeżdżać kilka razy w miesiącu. To dobrze rozwiązanie dla tych, którzy chcą mieć wykształcenie bez konieczności spędzania na uczelni całego tygodnia. Na ten tryb studiowa-nia decydują się również ludzie, którzy pracują w danej branży, ale dyplom po-zwoli im piąć się po szczeblach kariery.

Trochę statystykAby nieco przybliżyć wyobrażenie o stu-dentach zaocznych, przyda się garść sta-tystyk z Głównego Urzędu Statystyczne-go. Aż 83,3% studentów pracujących to właśnie studenci zaoczni. Z  badań wy-nika również, że wbrew pozorom studia zaoczne są od studiów dziennych... tań-sze. Jeśli podsumować koszt wynajmu mieszkania czy stancji przez rok, wyży-wienie i materiały, to kwota ta przekra-cza roczne czesne studenta zaocznego.Jeszcze kilka lat temu prestiżowe uczel-nie były sceptycznie nastawione do uru-chamiania studiów niestacjonarnych. Gdy ostatecznie się na to zdecydowały, były kompletnie nieprzygotowane, jeśli chodzi o ułatwienie funkcjonowania stu-dentom zaocznym. Na szczęście w mia-rę upływu czasu sytuacja zaczęła się po-lepszać i teraz studiowanie zaoczne jest bardzo komfortowe.

Martyna Ślemp

Page 21: Intro #1 (62)

21I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Jacy są studenci zaoczni?To zazwyczaj osoby ustatkowane, dla których studia są kolejnym krokiem roz-woju kariery. Praca pochłania średnio 160 godzin ich życia miesięcznie, więc aby pozwolić sobie na studiowanie, mu-szą być dobrze zorganizowani i zdyscy-plinowani. Decyzja o  studiowaniu jest zazwyczaj decyzją samodzielną, dlatego studentom zaocznym zależy, aby wy-nieść z weekendowych zjazdów jak naj-więcej. Również kierunek nie jest wybie-rany przypadkowo – tematyka zazwyczaj interesuje studentów lub jest związana z ich pracą, dlatego podczas zajęć chęt-nie wdają się w dyskusję.

Studiując zaocznie raczej nie ma się cza-su na angażowanie w życie uczelni i kół naukowych, zwłaszcza, jeśli nie mieszka się w pobliżu. Ale to oczywiście nie zna-czy, że studentom zaocznym brakuje ambicji, po prostu więcej czasu poświę-cają na rozwój kariery zawodowej.

Jak są postrzegani studenci zaoczni?Wielu nauczycieli akademickich bardzo ceni sobie pracę ze studentami zaoczny-mi. Są oni lepiej zorganizowali, dojrzali, mają rozeznanie w danej branży, ponie-waż albo w niej pracują, albo nawet mają własne firmy o podobnym charakterze. To ludzie, którym zależy na zdobyciu wiedzy, bo po prostu płacą za studia. Ale zdarzają się też tacy, którzy na zajęciach nie pojawiają się w ogóle, uważając, że studia zaoczne to tylko formalność i że wystarczy wpłacać czesne, aby przecho-dzić na następny semestr.

Na wielu portalach poświęconych studio-waniu można znaleźć opinie, że studenci zaoczni to klienci uczelni, która nastawia się na zysk z ich strony. Są również cał-kiem odmienne zdania – studenci zaocz-

ni nie marnują czasu, szybciej wchodzą na rynek pracy i usamodzielniają się.

Z organizacją bywa trudniejJak już wcześniej wspominałam, studen-ci zaoczni bywają na uczelni kilka razy w  miesiącu i  zazwyczaj mają niewiele czasu, aby załatwić wszystkie formalno-ści. Na szczęście, dziekanat czynny jest również w weekendy, a w dodatku wów-czas kolejki są nieduże, dlatego wiele kwestii można załatwić nawet podczas kilkuminutowej przerwy. Czasami, gdy przerwy wystarcza ledwie na wypicie kawy, sprawy załatwia się przez telefon, co na szczęście często się udaje.Są tacy, którzy studia muszą pogodzić z rodziną. Co wtedy? Ano trzeba jak naj-szybciej zaliczać egzaminy, skutecznie unikając poprawek, aby weekend móc spędzić z rodziną przynajmniej częścio-wo.

Na naszej Uczelni dobrym rozwiązaniem jest tzw. DL – materiały i testy dostępne on-line, które pozwalają na zdobycie do-datkowych punktów i przyswojenie ma-teriału bez konieczności przyjeżdżania na uczelnię.

Studenckie życieCi wszyscy, którzy nie mieli okazji studio-wać dziennie, studiując zaocznie praw-dopodobnie nie zaznają uroków życia studenckiego. Chociaż mogą korzystać z przywilejów takich jak atrakcyjne zniż-ki, to huczne imprezy trwające kilka dni raczej ich ominą. Co ciekawe, można za-uważyć, że studenci zaoczni są ze sobą bardziej zżyci niż studenci dzienni. Wyni-ka to być może z tego, że widzą się rza-dziej, owocniej spędzają wspólny czas i szanują się nawzajem.Dla studentów, którzy dojeżdżają na za-jęcia z odległych miejscowości, weekend

Page 22: Intro #1 (62)

22 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

zjazdowy może się stać oderwaniem od codziennej rzeczywistości. Wówczas znajduje się czas na imprezy, spotkania towarzyskie oraz oczywiście na zajęcia.Imprezą zrzeszającą studentów dzien-nych i zaocznych są Juwenalia. Na kon-certy trwające trzy dni zjeżdżają młodzi ludzie z  okolic. To doskonała okazja, żeby nawiązać nowe znajomości, dobrze się zabawić i zintegrować.

Co po studiach zaocznych?Nie wszyscy studenci zaoczni podjęli się pracy podczas studiów, dlatego gdy już się obronią, w  ich głowie rodzi się py-tanie: „Co dalej?”. Diagnoza Społeczna z 2013 roku jednoznacznie wskazuje, że dyplom traci na wartości. Dla pracodaw-ców bardziej liczą się umiejętności prak-tyczne i cechy charakteru, które pozwa-lają realizować się w  danej dziedzinie. Jeśli ktoś pracował podczas studiów lub realizował się we własnym start-upie, jest atrakcyjny z punktu widzenia praco-

dawcy – a  takie możliwości dają studia zaoczne. Ktoś, kto studiował zaocznie wychodzi na rynek z pewnym praktycz-nym rozeznaniem, otwartym umysłem i głową pełną pomysłów. Oczywistym jest, że dyplom ukończenia studiów zaocznych nie w każdej branży jest mile widziany. Studenci zaoczni, któ-rzy nie pracują mają bardzo dużo czasu na realizacje swoich pasji, dlatego do-brze wykorzystany czas pomiędzy zjaz-dami pozwoli na zdobycie pracy marzeń.

Dobry wybór?Jako studentka wyłącznie zaoczna, nie mam możliwości porównania obu try-bów studiowania. Jednakże otaczam się wieloma studentami i absolwentami studiów dziennych, których zdania na ten temat są podzielone. Wielu uważa, że studia zaoczne to jedno wielkie nie-porozumienie i  powinny być zlikwido-wane, bo jak mówią, studenci zaoczni „kupują sobie dyplom”. Są i tacy, którzy żałują wyboru studiów dziennych, bo zrozumieli, że niemalże to samo mogą zyskać jednocześnie pracując i  studiu-jąc. Zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie barykady znajdą się zwolennicy obu trybów studiowania.Jak mawiał Lech Wałęsa, „są plusy do-datnie i  plusy ujemne” i  tak samo jest w przypadku studiów dziennych. Osobi-ście nigdy nie żałowałam swojego wybo-ru, decydując się na studia zaoczne nie miałam poczucia, że coś tracę. Dzięki takiemu trybowi studiowania udaje mi się pogodzić naukę z pracą związaną po-niekąd z moim kierunkiem, a długo wy-czekiwany dyplom być może już wkrótce wpadnie mi w kieszeń.

Martyna ŚLEMPAutorka jest studentką III roku

studiów niestacjonarnych na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja

społeczna.

Page 23: Intro #1 (62)

23I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

UCZELNIA OCZAMI STUDENTÓW

Życie w największej międzykulturowej uczelni Podkarpacia

30 listopada 2014 roku w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania studio-wało 5995 osób. Spośród nich znaczna część – bo aż 1794 studentów – po-chodziła zza granicy. Co tak naprawdę wiemy o tych ludziach i ich kulturze, o ich integracji w naszym społeczeństwie, ich problemach, zainteresowa-niach?

Jestem tu, ponieważ...Wybierając uczelnię, każdy rozpatruje swoją listę kryteriów, lecz u każdego te kryteria są różne. Szczególnie u  przed-stawicieli innych kultur. Zapytaliśmy studentów, dlaczego zdecydowali się na studiowanie w Wyższej Szkole Informa-tyki i Zarządzania i  jakie mają plany na przyszłość.

Dauren Tattimbekov, student kierunku Aviation managment, jako główny czyn-nik swojego wyboru uczelni wskazuje to, że WSIiZ oferuje studia licencjackie w języku angielskim w dziedzinie, która go najbardziej interesuje: – U nas, w Ka-zachstanie, obecnie dynamicznie rozwija się struktura lotnicza. Studentów, którzy skończą tu studia, Insha’Allah („Jak Bóg da” – przyp. autora), czeka świetlana przy-szłość w Kazachstanie. A planuję wrócić.

Irańczyk Ali Alizadeh, student III roku Wy-działu Ekonomicznego, podobnie przed-stawia przyczyny swojego wyboru, ale też dodaje, że ścieżkę kształcenia w  in-teresującej go dziedzinie oferowało tyl-ko kilka uczelni w Europie. A samą WSIiZ wybrał „za dobrą reputację i względnie niedrogie studia”.

Zwykle studenci postrzegają naszą Uczelnię jako bardzo dobry start – drzwi w ich europejską przyszłość: – Po studiach licencjackich chciałbym wy-jechać do Niemiec po tytuł magistra – wy-jaśnia Ali. Linggesan Jayaram z  Malezji też wykorzystuje możliwości, które ofe-rują studia: – Aktywnie szukam teraz pracy, ale też chcę kontynuować swój rozwój naukowy. Miss WSIiZ International 2015, Inabat Rakhimbayeva, ma nieco inną historię swoich początków:

Kateryna Nosenko

Page 24: Intro #1 (62)

24 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

– Postanowiłam zacząć studia we WSIiZ bazując na rekomendacjach przedstawi-cieli Uczelni. Dla rodziców był to idealny wariant, ze względu na to, że mamie bar-dzo podoba się Polska. Mówiąc szczerze, zakochałam się do zapomnienia w atmos-ferze, która tutaj panuje. Już nie wyobra-żam sobie życia gdzie indziej, jest mi bar-dzo komfortowo i  chciałabym pozostać w Polsce nawet po zakończeniu studiów. O  swoich innych pomysłach opowiada entuzjastycznie, a ma ich naprawdę wie-le, nie wszystko jest związane z  pracą w  zawodzie. Mimo że studiuje Aviation Management oraz Logistykę, jest osobą bardzo kreatywną i  chciałaby związać swoje życie z marketingiem i dziennikar-stwem. Ale to nie wszystko:

– Od 5 lat bardzo poważnie interesuję się modelingiem. Zaczęłam zajmować się tym jeszcze w  Kazachstanie, a  po przyjeździe do Polski, otrzymałam wiele propozycji sesji fotograficznych i  zrobiłam ogromny krok w tej sprawie. Właśnie dzięki temu, że jestem w Polsce, stałam się twarzą kosme-tycznej firmy Inglot i  tak spełniłam swoje wielkie marzenie – moje zdjęcie pojawiło się na reklamowej tarczy na Times Square w Nowym Jorku.

Florian Renaut z Francji, jeden z uczest-ników programu Erasmus, komentuje swój półroczny pobyt w Polsce: – Moja uczelnia jest partnerem WSIiZ, poza tym byłem już w Polsce i strasznie mi się spodobało! W  ogóle nie żałuję swojej decyzji. Poznałem tu wielu wspaniałych lu-dzi, spędziłem czas interesująco i wesoło. Oprócz tego wygodne położenie Rzeszowa pozwoliło mi zwiedzić kraje sąsiednie. Być może przyjadę jeszcze kiedyś tu jako tury-sta, kto wie?Według informacji podanych przez pa-nią Monikę Kuszczak z International Of-

fice, studenci obcokrajowcy najchętniej wybierają kierunki Ekonomia, Informa-tyka, Dziennikarstwo i komunikacja spo-łeczna oraz Turystyka i rekreacja.

Dialog międzykulturowyW  październiku 2014 roku we WSIiZ studiowało około 1800 studentów zza granicy. Wśród nich największą grupę narodową stanowili Ukraińcy – 1612 studentów. Następnie byli to Kazacho-wie (73 osoby) i Malezyjczycy (45 osób). 16 studentów posiadało obywatelstwo rosyjskie, a  11 – białoruskie. Z  Kirgi-zji przyjechało tu 7 osób, 4 z Turcji, po 3 osoby z  Indii, Iranu i  Włoch. Z  Arme-nii, Grecji i Tadżykistanu pochodziło po dwóch studentów. Pojedynczo zdecy-dowały się przyjechać osoby z Ameryki, Bułgarii, Chin, Egiptu, Finlandii, Gruzji, Jordanii, Niemczech, Nigerii, Syrii i Turk-menistanu. 25 krajów wraz z Polską, 25 kultur, które muszą współistnieć na jed-nej uczelni...

Czasem wybierając się na studia do in-nego, czasem zbyt odmiennego kultu-rowo kraju, przed studentami powstaje problem niezrozumienia, który polega na niewiedzy. Na tym gruncie wynikają różne nietypowe, a czasem nieprzyjem-ne sytuacje. Dr Anna Siewierska-Chmaj, wicedyrektor Instytutu Badań nad Cywi-lizacjami w  Rzeszowie, przypomina hi-storię o Irańczykach, którzy szukali sobie mieszkania do wynajęcia. Nie wszędzie pies jest uważany za przyjaciela człowie-ka. Muzułmanie wierzą, że aniołowie nie wchodzą do domu, w którym są te czwo-ronogi, oprócz tego psia ślina uważana jest za nieczystą. Dlatego u  studentów pochodzących z  Iranu, jest dodatkowe kryterium przy wyborze lokalu – właści-ciele nie mogą posiadać psów. Nawet w  przypadku, gdy mieszkanie całkiem

Page 25: Intro #1 (62)

25I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

cym islam trudno może przyjść uznanie tego, że kobiety mogą być wykładowca-mi i mogą kazać im coś zrobić, gdyż Ko-ran podkreśla różnice między płciami, wyraźnie określając rolę kobiet i  męż-czyzn. – Mogą nie być też przyzwyczajeni do pewnego rodzaju strojów, zachowania ludzi, kuchni, pogody. Z czasem to się po-znaje, wchodzi się w to środowisko – wyja-śnia mgr Sawicka.

A jakie wady i zalety zauważyli sami stu-denci, po przybyciu do Polski? Dauren Tattimbekov z  Kazachstanu często jest niezbyt uprzejmie nazywany Chińczy-kiem czy Japończykiem. – Oprócz tego widzę jeszcze dwie wady. Pierwsza: ludzie wcześniej kładą się spać i wcześnie wstają nawet w święta! Druga – w święta wszyst-kie sklepy i centra handlowe są zamknięte, to bardzo niewygodne.

Linggesan Jayaram z  Malezji kilka razy spotkał prawdziwych rasistów, lecz nie jest to częste doświadczenie. Innych wad w tym społeczeństwie nie zauważył. Natomiast Florian Renault był bardzo zdziwiony raczej przeciętną znajomością języka angielskiego wśród mieszkańców Rzeszowa – czasem nie mógł się doga-dać nawet z młodzieżą. Zauważył też, że wielu ludzi jest zamkniętych, chłodnych. Spotkał się też z problemem, wspomnia-nym przez Linggesana. Ali Alizadeh na-tomiast wyczuł wiele atutów u Polaków: – Nie czuję się niekomfortowo z tymi ludź-mi. Praktycznie wszyscy oni są uprzejmi, unikatowi i interesujący.

Inabat Rakhimbayeva porównuje swoje życie w hałaśliwej stolicy Kazachstanu – Astanie – i swój pobyt w Rzeszowie: – Tam jest niesamowicie różnorodne życie, zawsze wszyscy interesują się wszystkimi. Natomiast Rzeszów to bardzo spokojne

spełnia ich potrzeby i  oczekiwania, nie zdecydują się na nie, ponieważ tradycja jest dla nich najważniejsza.

Obyczaje ludzi, pochodzących z  odle-głych kultur, mogą zostać źle odebrane przez lokalne społeczeństwo. Wycho-dząc na zakupy w tradycyjnym turbanie i  z  długą brodą, studenci praktykujący sikhizm, często uważani się za radykal-nych muzułmanów i  niejednokrotnie byli zgłaszani do straży miejskiej jako terroryści. Zwłaszcza gdy mieli przy so-bie kirpan – krótki, zakrzywiony nóż no-szony przez sikhów. Warto podkreślić, że dla sikhów wszystko to stanowi waż-ne elementy tożsamości religijnej.

Mgr Zofia Sawicka, opiekun Koła Nauko-wego Instytutu Badań nad Cywilizacjami w WSIiZ, opowiada nietypowe sytuacje, które wynikają z  powodu różnego po-strzegania czasu przez studentów z Bli-skego Wschodu. Na przykład wyraz „za chwilę” może znaczyć za kilka minut, go-dzinę, tydzień, miesiąc, rok... Studenci mogą przyjść dwie godziny później od ustalonego czasu zajęć i zdziwić się, gdy usłyszą, że zajęcia już się odbyły, „prze-cież my jesteśmy, wykładowca też – dla-czego nie może być zajęć teraz?”. Z kolei w krajach arabskich trzymanie się męż-czyzn za ręce nie jest niczym dziwnym. Podobnie jest też w  niektórych krajach afrykańskich i w Azji. Jest to wyraz przy-jaźni, przywiązania i nie ma podtekstów seksualnych. Natomiast w naszym spo-łeczeństwie odbiera się to jednoznacz-nie. To samo z  całowaniem się w  oba policzki na dzień dobry przez mężczyzn.

Z drugiej stronySą też w polskiej kulturze rzeczy, do któ-rych ciężko przyzwyczaić się studentom obcokrajowcom. Studentom wyznają-

Page 26: Intro #1 (62)

26 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

i  ciche miasteczko, w którym każdy cicho i  spokojnie zajmuje się swoimi sprawami i dla mnie to przepiękny wariant, jeśli cho-dzi o pobyt tutaj. Bardzo mi się podoba, że święta ludzie spędzają z  rodziną – mówi dziewczyna. – Zwłaszcza odczuwasz to przed Bożym Narodzeniem i  Wielkanocą. Robi mi się wtedy na duszy bardzo ciepło o tej porze. Ludzie tutaj są bardzo przyjem-ni, dobroduszni i gościnni. Lecz – przyzna-ję – czasami, przechadzając się w centrum, za plecami słyszysz opinie, które dowodzą, że Polacy czasami ulegają stereotypom. Obcokrajowcy mają też szereg innych problemów. Mgr Zofia Sawicka opowia-da: – Na początku są to problemy związa-ne z  życiem codziennym, z  poruszaniem się po Rzeszowie. Jest już coraz lepiej, ale na pewno też, jeżeli studenci wyglądają nieco inaczej, wzbudzają zainteresowanie i ciekawość ludzi. Problemy administracyj-ne, uzyskanie ubezpieczenia, wizyty u leka-rza, poszukiwanie i wynajęcie mieszkania, też mogą być utrudnione.

W  razie podobnych trudności można szukać oczywiście pomocy na Uczelni. Istnieje na niej system opieki nad stu-dentami zza granicy. – System „Buddy” to system opieki nad studentami zagra-nicznymi. Studenci chętnie z  niego korzy-stają, ponieważ lista najważniejszych pro-blemów, które wynikają u nich jest bardzo długa – opowiada Paweł Wenc, Zastępca Kierownika Centrum Studiów Międzyna-rodowych. – Można tu znaleźć pomoc przy szukaniu nowego mieszkania, w załatwie-niu formalności związanych z ubezpiecza-niem zdrowotnym czy legalizacją pobytu, pomoc w nostryfikacji dyplomów, a także wsparcie w  nagłych wypadkach związa-nych z problemami zdrowotnymi. Opieku-nem może zostać każdy, kto ma chęć do pomocy studentom zagranicznym oraz zna język angielski na poziomie komu-

nikatywnym. Aktualnie Paweł Wenc jest odpowiedzialny za ten system.Uczelnia stara się także zmniejszyć dys-komfort związany z tęsknotą za ojczyzną – Instytut Badań nad Cywilizacjami wraz z kołem naukowym Instytutu Badań nad Cywilizacjami od lat organizuje spotka-nia z cyklu „Dzień Kultury...”. Na Uczelni odbyły się już Dni Kultury Bliskiej i  Da-lekiej, Kazachskiej, Malezyjskiej, Nepal-skiej, Japońskiej, Ukraińskiej, Tureckiej. Corocznie wszyscy chętni mogą delekto-wać się potrawami polskimi na spotka-niach wielkanocnych i wigilijnych. Takie wydarzenia pomagają zintegrować róż-norodną społeczność na naszej Uczelni.

Jesteśmy tacy samiStudenci WSIiZ reprezentują bardzo róż-ne kultury, ale z pewnością tym, co ich łączy jest po prostu młodość. Jak by to nie wyglądało, mamy często podobne podejście do życia, podobne poglądy i  zainteresowania. – Interesują się do-kładnie tym samym, co i wy. Dzisiaj w do-bie Internetu i  globalizacji wszystko jest dostępne prawie w każdym zakątku świa-ta, jesteście tak zwanymi „tubylcami sie-ciowymi”. Dlatego tutaj akurat nie widać tych różnic kulturowych – wyjaśnia opie-kun KnIBnC mgr Zofia Sawicka. Okazu-je się, że muzyka jest prawdopodobnie tym elementem, który łączy wszystkich studentów – ktoś gra na instrumentach muzycznych, inny po prostu słucha ulu-bionych zespołów w swoim mieszkaniu, na koncertach czy imprezach. Więk-szość studentów prowadzi też aktywne życie: – Mówiąc szczerze, relaksują mnie dwie rzeczy: zakłady i piłka nożna – mówi Dauren Tattimbekov.

Jednak centralnym elementem dobrego spędzenia czasu jest przyroda. Prawie każdy zapytany stwierdził, że preferuje

Page 27: Intro #1 (62)

27I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

odpoczynek na łonie przyrody. Ali Aliza-deh: – Najczęściej chodziłem na wybrzeże i spędzałem tam dużo czasu. Od dwóch lat jestem w Rzeszowie, więc musiałem znaleźć inne miejsce. Teraz dla mnie to las. Wspól-ną pasją okazują się być także podróże czy po prostu poruszanie się po nowych miej-sach. Inabat Rakhimbayeva mówi: – Nic mnie tak nie rozluźnia, jak spacery czy to w pięknych parkach czy po tłumnych sze-rokich ulicach – jestem estetką, więc wszę-dzie szukam piękna. Dlatego w Rzeszowie często wybieram kawiarnie z widokiem na miasto – lubię spożywać posiłek w przytul-nej atmosferze.

Kateryna NOSENKOAutorka jest studentką II roku kierunku Logistyka. Od początku studiów jest związana z magazynem

studenckim oraz ze studencką internetową rozgło-śnią radiową.

Z  każdym rokiem liczba studentów po-chodzenia obcego na naszej Uczelni zwiększa się. Musimy postarać się, żeby żadna kultura nie była odtrącona, żeby wszystkim było tu wygodnie i  przyjem-nie, bo mamy niepowtarzalną szansę studiować w  takim międzynarodowym gronie.

Miss International Inabat Rakhimbayeva

Page 28: Intro #1 (62)

28 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

MASZ OKAZJĘ ZADECYDOWAĆNA CO ZOSTANĄ PRZEZNACZONE

TWOJE PIENIĄDZE!

Fundacja „Na rzecz nauki i edukacji – talenty”ul. Sucharskiego 2, 35-225 Rzeszów

podatku na cele Fundacji

„Na rzecz nauki i edukacji – talenty”

Przekaż

DZIAŁAMY DLA CIEBIE I TWOICH NAJBLIŻSZYCH!

stypendia naukowe i socjalne dla uczniom i studentów,wsparcie działalności kół zainteresowań i organizacji studenckich, do�nansowanie wyjazdów uczniów i studentów na seminaria, konferencje i szkolenia,wsparcie rozwoju przedsiębiorczości uczniów studentów i absolwentów, pomoc w rozwoju indywidualnych zainteresowań, talentów i pasji,aktywizację zawodową studentów i absolwentów,wsparcie projektów skierowanych do osób niepełnosprawnych i starszych.

Twój 1% przeznaczymy m.in. na:

Nr wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego: 0000068639Nr konta: 60 1500 1100 1211 0002 8210 0000

Page 29: Intro #1 (62)

29I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

www.kielnarowa.wsiz.pl

Trening indywidualny | Trening dla grup | Kurs strzelecki

Strzelanie sytuacyjneStrzelanie do ruchomych celów

Wysoki realizm warunków polowychBezpieczeństwo i mniejsze koszty

Katedra Bezpieczeństwa Wewnętrznegotelefon: 17 866 14 23, 533 410 598 | e-mail: [email protected]

Centrum Turystykii Rekreacji WSIiZ

Kielnarowa 386A36-020 Tyczyn, k. Rzeszowa

Page 30: Intro #1 (62)

30 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

STUDENCKI FLOW

Erasmus z dystansem

Moi znajomi zachęcali mnie do tego. Rodzice i najbliżsi też. Moja siostra też to przeżyła, mówiła że to najlepsza przygoda życia, która może mnie spotkać. Przez trzy lata studiów licencjackich w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania zastanawiałam się nad tym wielokrotnie, ale zawsze mówi-łam, że nie teraz, że jak mogłabym zostawić znajomych z roku, studia, pasje dziennikarskie, które rozwijam na Uczelni… Przyszedł czas na „magisterkę” i razem z M. podjęliśmy decyzję – jedziemy na Erasmusa.

Początkowo była ekscytacja, radość i lek-kie obawy przed tym, co nas czeka. Póź-niej załatwianie całej papierkowej robo-ty, aż w końcu pożegnanie z najbliższymi i wylot do Hiszpanii. Nasza bajka zaczęła się jednak od najgorszego, a mianowicie braku mieszkania. Przez prawie tydzień szukaliśmy miejsca, w  którym zamiesz-kamy przez najbliższe pięć miesięcy. Nasi znajomi – i jednocześnie tymczaso-wi gospodarze – próbowali nam pomóc na wszystkie sposoby, jednak brak wła-snego miejsca sprawił, że o  mały włos nie wróciliśmy do ojczystego kraju. Po sześciu dniach poszukiwań udało się – znaleźliśmy „własne cztery kąty” na naj-bliższe pięć miesięcy.

Przerażeni faktem, że nasza nowa uczel-

nia przyjęła ponad 100 „Erasmusów”, za-częliśmy się zastanawiać, jak taka sytu-acja wyglądałaby na naszej Alma Mater. W  katalońskiej uczelni rozpoczęliśmy pierwsze spotkania organizacyjne i  jak na tę część Europy przystało, wszystko było lekko niedopracowane. Ktoś się spóźnił, ktoś czegoś nie powiedział. Lu-dzi w salach było zbyt wielu, ale pracow-nicy nie zwracali na to uwagi, kontynu-owali swoje przemówienia i  uśmiechali się do nas życząc miłych chwil spędzo-nych w  murach uczelni. Pytając o  coś, dostawaliśmy informacje, że jest jeszcze za wcześnie, że może jutro będzie coś wiadomo. Jednym słowem „Hiszpania”. A  właściwie Katalonia, która ma zupeł-nie inna kulturę, zwyczaje i obyczaje niż reszta Hiszpanii. Nawet język mają swój

Katarzyna Mieszawska

Page 31: Intro #1 (62)

31I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

własny, bo kataloński, który w  przeci-wieństwie do nielubianego języka hisz-pańskiego, można usłyszeć na każdym kroku.

Tęsknota za domem i  tym, co znane zniknęła, gdy zaczęliśmy poznawać na-szych ówczesnych przyjaciół: ludzi z Wę-gier, Pakistanu, Francji, Niemiec, Czech czy Finlandii. Z każdą wspólną podróżą i  razem spędzonym czasem zaczęliśmy bardziej wierzyć w siebie i w swoje umie-jętności posługiwania się językiem. Na-sza „paczka” w  każdy wolny weekend wspólnie wybierała się do pobliskich miejscowości, na plażę, do muzeum. Wkrótce wolne dni się skończyły i zaczę-ło się prawdziwe studiowanie. Wszystkie opowieści o imprezowym życiu Erasmu-sów okazały się mitami, a każde dodat-kowe projekty sprawiły, że zaczęliśmy przypominać sobie jak było w  Polsce i we WSIiZ. Nie myślałam, że tak szybko zatęsknię za studiowaniem w języku pol-skim. Nie chodzi o to, że brakuje mi słów w  języku angielskim (no dobra, zdarza się, że brakuje), ale czasami chciałoby się powiedzieć coś za szybko do swoich znajomych czy wykładowców i  wtedy uświadamiam sobie, że nie znam angiel-skiego odpowiednika. Opowiadanie żar-tów albo przysłów w  języku angielskim też nabrało innego wymiaru. Najciężej było na zajęciach, kiedy był poruszany temat, który jest naszym „konikiem”. Chciałoby się powiedzieć tak wiele i na-gle zapominamy, gdzie mamy język.

Po paru tygodniach M. i ja przywykliśmy do większości spraw, podszkoliliśmy swoje umiejętności w języku angielskim i stawialiśmy kolejne kroki w naszej na-ukowej karierze. Z  czasem zaczęliśmy dostrzegać różnice w zajęciach z dzienni-karstwa. Zajęcia nazwane „Documentary

Workshop” polegają na ciągłym robieniu krótkometrażówek. Dla osób takich jak my, którzy na swojej macierzystej uczel-ni mieli zajęcia z  tworzenia wideo, nie było większego problemu w wykonaniu tego typu zadań. Okazało się jednak, że nie wszyscy, którzy wybrali ten przed-miot, potrafią łatwo się w nim odnaleźć, bo wykładowca nie wytłumaczył zasad obsługi kamery, podstawowych technik montażu czy rodzajów ujęć. Dzięki temu, że WSIiZ zapewnia studentom dzienni-karstwa nie tylko warsztaty i  ćwiczenia związane z  produkcją materiałów, ale także możliwość spotkania pasjonatów z wielu dziedzin mediów, w tym filmow-ców i dziennikarzy, nie mieliśmy proble-mów z  tworzeniem naszych projektów, ale bardzo zdziwiło nas podejście do tak złożonego zadania bez właściwego – „praktycznego” – wytłumaczenia obsługi sprzętu. Sama nie pamiętam, żeby taka sytuacja miała miejsce na ćwiczeniach w Polsce.

Zajęcia Erasmusów są tutaj połączone z  przedmiotami Katalończyków studiu-jących w  języku angielskim. Każdy stu-dent tutejszego uniwersytetu, podczas studiów pierwszego stopnia, obowiązko-wo musi uczęszczać na zajęcia ze ścieżki anglojęzycznej. Jednak w  kilku przypad-kach zasada „mówimy po angielsku” nie obowiązuje. Po prostu studenci rozma-wiają z wykładowcami po katalońsku lub hiszpańsku, a  nauczyciel, nawet gdy na-pomina, że „rozmowy powinny być pro-wadzone w  takim języku, aby wszyscy zrozumieli”, i tak odpowiada im w macie-rzystym języku. Pamiętam, że zaczynając studia na kierunku Aviation Management, czyli na anglojęzycznej ścieżce WSIiZ, na-uczyciel zapytany o coś po polsku, zawsze odpowiadał w takim języku w jakim pro-wadzone były zajęcia. Na szczęście nie

Page 32: Intro #1 (62)

32 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

fot. Maciej Kisała fot. Maciej Kisała

fot. Maciej Kisała

Page 33: Intro #1 (62)

33I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Katarzyna MIESZAWSKAStudentka I roku magisterskich studiów uzupełnia-

jących na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Spędziła 1 semestr studiów w Katalonii

w ramach studenckiej wymiany Erasmus. Od po-czątku studiów związana z mediami studenckimi.

fot. Maciej Kisała fot. Katarzyna Mieszawska

fot. Maciej Kisałafot. Maciej Kisała

każde lekcje wyglądają w ten sposób i na-szych kolejnych sześć przedmiotów za-chowanych jest w tradycyjnej formie ćwi-czeń i konwersatoriów.

Życie żaka „po godzinach” pozostawio-ne jest do jego własnej dyspozycji. Prze-ważnie raz w tygodniu (chociaż w przy-padku naszego współlokatora jest to co najmniej 6 razy w tygodniu) korzystamy z wydarzeń organizowanych przez wła-ścicieli lokalnych pubów i barów, a także czujnym okiem śledzimy festiwale, któ-re w okolicy odbywają się przynajmniej raz w  miesiącu. Chwilami tęskni się do Klubu Akademickiego IQ – w końcu spę-dzaliśmy po kilkanaście godzin przy-gotowując, a  następnie oglądając kon-certy i  gale studenckie. Wspominamy miłe chwile i stale sprawdzamy nowinki wychodzące z  murów WSIiZ. Przy kilku okazjach pochwaliliśmy się relacjami wideo z  naszego uniwersytetu – część

naszej „Erasmusowej rodziny” była pod wrażeniem z  jakim profesjonalizmem oraz rozmachem zostały przygotowane wszystkie z nich.

W  Hiszpanii jesteśmy już ponad trzy miesiące [w  momencie, kiedy piszę te słowa]. Znaleźliśmy nowe przyjaźnie, przywykliśmy do sposobu prowadzenia zajęć, przede wszystkim poznaliśmy na nowo samych siebie. Naszej przygody zostało jeszcze dwa miesiące. Nie wiem jak M., ale ja wiem, że mimo wielu prze-szkód, gdy wrócę do Polski, będę tęsknić za tym, co mamy teraz, tak jak teraz tę-sknię za tym, co mieliśmy w Polsce.

Page 34: Intro #1 (62)

34 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

Międzynarodowi partnerzyChcemy zapewnić Ci światowe standardy studiowania i kształcić zgodnie z oczekiwaniami międzynarodowego świata biznesu. W trakcie studiów spotkasz się z pracownikami i kadrą zarządzającą wielu firm o zasięgu światowym, m.in. firm informatycznych, finansowych czy linii lotniczych. Wiele firm rekrutuje pracowników spośród studentów WSIiZ.

Wykorzystajmiędzynarodowe możliwościWSIiZ

Jedne studia – dwa dyplomyCzy wiesz, że wybierając WSIiZ, możesz otrzymać dwa dyplomy ukończenia studiów? Tak działa program Double Degree, dzięki któremu możesz studiować w Rzeszowie oraz na jednej z kilkunastu partnerskich uczelni w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Danii.

Zagraniczne praktykiDzięki studiom we WSIiZ masz możliwość wyjechać na praktyki zawodowe do zagra-nicznych firm i instytucji. Rozwiniesz umie-jętności zawodowe, międzykulturowe, ję-zykowe. Co najważniejsze, nawiążesz sieć kontaktów, która zwiększy Twoje szanse na udane życie zawodowe.

Studia w ChinachChiny są dziś – obok USA – najpotężniejszą gospodarką świata. Jako student WSIiZ bę-dziesz mieć możliwość wyjechać do Chin na semestr nauki albo na intensywny kurs języka chińskiego do jednej z siedmiu uczel-ni partnerskich. Warto znać język kraju, od którego zależą losy wielu biznesów.

Erasmus+Studia w całej Europie? To możliwe. Skorzy-staj z możliwości, jakie daje studentom WSIiZ program Erasmus+. Wyjedź na semestr nauki do Danii, Chorwacji, Czech, Francji, Hiszpanii, Litwy, Niemiec, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Turcji lub Wielkiej Brytanii i zdobądź doświadczenie i kontakty międzynarodowe, które na pewno zaowocują.

BELOCAL– THINK GLOBAL

Studia w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania oraz dostępność programówi wyjazdów zagranicznych na tej uczelni sprawiły, że znalazłem się w odpowiednimmiejscu i czasie. Dzięki WSIiZ mogłem zdobywać wiedzę i doświadczenie w różnychośrodkach akademickich na świecie. To zaowocowało zdobyciem przeze mnieEuropean Prize in Aviation Management.

Marcin Dziedzicabsolwent Zarządzania lotnictwem

(Aviation Management) we WSIiZ

wsiz.rzeszow.pl

Page 35: Intro #1 (62)

35I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Międzynarodowi partnerzyChcemy zapewnić Ci światowe standardy studiowania i kształcić zgodnie z oczekiwaniami międzynarodowego świata biznesu. W trakcie studiów spotkasz się z pracownikami i kadrą zarządzającą wielu firm o zasięgu światowym, m.in. firm informatycznych, finansowych czy linii lotniczych. Wiele firm rekrutuje pracowników spośród studentów WSIiZ.

Wykorzystajmiędzynarodowe możliwościWSIiZ

Jedne studia – dwa dyplomyCzy wiesz, że wybierając WSIiZ, możesz otrzymać dwa dyplomy ukończenia studiów? Tak działa program Double Degree, dzięki któremu możesz studiować w Rzeszowie oraz na jednej z kilkunastu partnerskich uczelni w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Danii.

Zagraniczne praktykiDzięki studiom we WSIiZ masz możliwość wyjechać na praktyki zawodowe do zagra-nicznych firm i instytucji. Rozwiniesz umie-jętności zawodowe, międzykulturowe, ję-zykowe. Co najważniejsze, nawiążesz sieć kontaktów, która zwiększy Twoje szanse na udane życie zawodowe.

Studia w ChinachChiny są dziś – obok USA – najpotężniejszą gospodarką świata. Jako student WSIiZ bę-dziesz mieć możliwość wyjechać do Chin na semestr nauki albo na intensywny kurs języka chińskiego do jednej z siedmiu uczel-ni partnerskich. Warto znać język kraju, od którego zależą losy wielu biznesów.

Erasmus+Studia w całej Europie? To możliwe. Skorzy-staj z możliwości, jakie daje studentom WSIiZ program Erasmus+. Wyjedź na semestr nauki do Danii, Chorwacji, Czech, Francji, Hiszpanii, Litwy, Niemiec, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Turcji lub Wielkiej Brytanii i zdobądź doświadczenie i kontakty międzynarodowe, które na pewno zaowocują.

BELOCAL– THINK GLOBAL

Studia w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania oraz dostępność programówi wyjazdów zagranicznych na tej uczelni sprawiły, że znalazłem się w odpowiednimmiejscu i czasie. Dzięki WSIiZ mogłem zdobywać wiedzę i doświadczenie w różnychośrodkach akademickich na świecie. To zaowocowało zdobyciem przeze mnieEuropean Prize in Aviation Management.

Marcin Dziedzicabsolwent Zarządzania lotnictwem

(Aviation Management) we WSIiZ

wsiz.rzeszow.pl

Page 36: Intro #1 (62)

36 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

STUDENCKI FLOW

Moje Quo Vadis

Studiować może dziś prawie każdy, wystarczy odrobina samozaparcia i wola przyswojenia wiedzy, choć czasem jej implantacja może przebiec nawet mimo woli studenta. Wiele osób widzi w studiowaniu możliwość przedłużenia sobie okresu beztroski, dodatkowe kilka lat na zastanowienie się, co zrobić z własnym życiem. Niektórzy patrzą na czas studiów jak na ostatnie chwile wolności przed wejściem w naznaczoną udręką dorosłość. Są też ci patrzący na studia jak na możliwość wzniesienia się ponad innych, uzyskania wyjątkowego statusu potwierdzonego wyjątkowym poziomem wiedzy i umiejętnością jej używania.

Studia pośrednio pełnią rolę bufora i  okresu przygotowawczego dla przy-szłych lekarzy, artystów, adwokatów, leśników, matematyków, informatyków, psychologów i  wielu innych specjali-stów. Szacowne instytucje i mniej znane ośrodki dostarczają wiedzę wprost pod drzwi studenckich umysłów (inna spra-wa, czy te wrota są otwarte, czy może zamknięte na głucho). Dostarczają ją w  wersji, „do samodzielnego monta-żu” – co oznacza, że nikt jej nie rozłoży na czynniki, nie zmiksuje do postaci ła-twostrawnej, ale zaserwuje na surowo. Aby cieszyć się smakiem jej owoców, trzeba trochę zacięcia do „gotowania” i znajomości „kuchennej” magii.

Brzmi to dość tajemniczo, ale w prakty-ce jest bardzo proste. Tak jak wprawny kucharz znający swój fach i  lubiący go-towanie zamienia kilka marchewek, ka-wałek pietruszki, kurczaka i seler w aro-matyczny rosół, tak studenci powinni potrafić zdobytą wiedzę obrobić, posze-rzyć, przyswoić i zastosować w życiu. Ci, którzy studiowanie czują i z przyjemno-ścią potrafią wczuć się w rolę zdobywcy wiedzy, stają się odkrywcami ciekawych rozdziałów, pogromcami zawiłych teorii i miłośnikami owocnych dyskusji. To dla nich stworzono uniwersytety, co wię-cej: to właśnie tacy studenci w czasach średniowiecza zakładali pierwsze uczel-nie (o  czym może nie wszyscy wiedzą),

Maciej Kisała

Page 37: Intro #1 (62)

37I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

organizacje skupiające żądnych wiedzy i  wybicia się ponad przeciętność były w dużej mierze dziełem samych zainte-resowanych.

Dziś studenci oczekują raczej tego, że zostaną czegoś nauczeni, bardziej niż tego, że sami się tego nauczą. Pojawia-ją się głosy skarg na przedmioty „bez sensu”, zbyt skomplikowane i  długie wykłady teoretyczne czy nieciekawą for-mę zajęć. To wszystko prawda, wykła-dy powinny być inspirujące, a  wiedza przystępna. Ale czy nie jest prawdą, że coraz mniej jest osób, które z  zapałem rozmawiają z profesorami, wypytują ich o teorię i praktykę, o ich doświadczenie? Kto chce korzystać z czasu dodatkowych konsultacji, wolnego dostępu do cie-kawych książek w  bibliotece czy nawet darmowych wideo-wykładów w Interne-cie? Wszystko jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy znaleźć w sobie odrobinę siły woli, a później trochę samozaparcia, aby wytrwać w chwilach, w których żmudne przedzieranie się przez tomy zamyka powieki... Ale skąd wziąć tę wewnętrz-ną potrzebę, ochotę do działania, kiedy wszystko nudzi i gdy nie widać sensu ani celu wertowania pozornie bezużytecz-nych naukowych dokumentów?

Warto zmienić perspektywę. Żeby zyskać nowy punkt widzenia, żeby dowiedzieć się, jak jest naprawdę. Warto to zrobić, żeby spojrzeć na siebie samego i na wła-sną sytuację z dystansu. Dokonanie bi-lansu zysków i  strat, przeprowadzenie doskonale znanej studentom analizy SWOT i zbadanie własnej pozycji pozwo-li sprawdzić, czy faktycznie wszystkie na-sze problemy sprowadzają się do złego sposobu nauczania, nieciekawych tema-tów czy bezsensownych zajęć. A  może po prostu nie dostrzegamy sensu, może

coś ważnego nam umyka?

Najlepiej patrzy się na własną sytuację z dystansu, gdy jesteśmy od naszej co-dzienności odlegli jednocześnie pod względem fizycznym i  teoretycznym. Wyabstrahowanie się ze skostniałej for-muły rzeczywistości, w której funkcjonu-jemy, daje szansę ponownej interpre-tacji i  zobaczenia wszystkiego tego, co normalnie zakryte jest mgłą prozy życia. Wśród psychologów (i  nie tylko) mówi się o tym, że pozostawanie w tak zwanej „strefie komfortu” ogranicza możliwości poznawcze, zawęża horyzonty, a nawet uwstecznia. Ta prawda jest nawet za-warta w popularnym porzekadle, wedle którego „Lepiej być dużą rybą w małym stawie, niż zostać małą rybą w wielkim”. Dla uzyskania bardziej realistycznego twierdzenia, w powyższym zdaniu słowo „lepiej” warto zamienić na „wygodniej”. Strefa komfortu nie zawsze jest stanem idyllicznym. Czasem po prostu jest to znane nam otoczenie, którego wady i za-lety znamy i  z  którymi potrafimy sobie radzić. Czasem narzekamy na naszą sy-tuację, na pracę, uczelnię, rodzinę, zna-jomych, ale w gruncie rzeczy nie chcemy niczego zmieniać. Taką strefę komfortu warto opuścić, by zobaczyć, co tak na-prawdę jest dla nas przeszkodą, a gdzie to my sami ustawiamy przeszkody.

Żeby nie być gołosłownym, zdecydo-wałem się samodzielnie wypróbować tę teorię w  praktyce. Pewnego pięk-nego dnia, dałem się skusić i wraz z K. postanowiliśmy, że warto choć na kilka miesięcy – jeden uniwersytecki semestr – zmienić otoczenie i sprawdzić, czy fak-tycznie tam jest dobrze, gdzie nas nie ma. Jako że jedyną dostępną dla nas opcją było wzięcie udziału w programie ERASMUS+ (który na WSIiZ funkcjonuje

Page 38: Intro #1 (62)

38 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

od wielu lat i posiada wiele przetartych ścieżek do uniwersytetów z  całej Euro-py) nie zastanawialiśmy się zbyt długo. Test językowy, rozmowa, kilka spotkań, później rezerwacja biletów lotniczych, odbiór „odprawy” i  wszystko ruszyło z kopyta. Zimowy semestr miał być dla nas łaskawszy, gdyż celem wyjazdu zo-stała Hiszpania, a ściślej Kataloński Uni-wersytet w Vic.

Dla osoby studiującej w Rzeszowie, któ-ra podróżuje, ale nie nazbyt daleko, taka półroczna wyprawa to nie lada wyzwa-nie. Dość egzotyczna okolica, inny język, inna kultura i  społeczne zwyczaje. Nie jeden raz wybierałem się w podróże po Polsce i ościennych krajach, wiedziałem, że mogę liczyć na różne niespodzianki, jednak wypadki, których doświadczy-łem już po przyjeździe, zaczęły prze-konywać mnie o  prawdziwości prawa Murphy’ego. Na początku brak zakwa-terowania, który nieomal zmusił nas do powrotu do Polski, później kłopoty z za-łatwieniem wszelkich biurokratycznych wymagań, a  wszystko to przypieczęto-wane paraliżem decyzyjnym, spowodo-wanym nadzwyczajną ilością „Erasmu-sów”, przyjętych w tym roku na Kataloński Uniwersytet. Trudności w  komunikacji początkowo były na porządku dziennym, ale znajomość języka angielskiego oka-zała się wystarczająca. Poziom jego opa-nowania przez nauczycieli był wyśmieni-ty. Niestety pośród lokalnych studentów mało kto potrafił sklecić gramatyczne zdanie w języku Shakespeare’a. To poka-zuje, że nie jesteśmy na ostatnim miej-scu, jeżeli chodzi o językowe osiągnięcia edukacyjne.

Po pokonaniu początkowych barier, mogliśmy wreszcie rozglądnąć się po Vic. Niespełna miesiąc spędzony w poło-

wicznym zawieszeniu sprawił, że żądni byliśmy eksploracji wszelkich bogactw, zarówno naturalnych, jak i kulturowych. Niekończące się podróże do Barcelony, miast i miasteczek Costa Brava, górskich rejonów Nurii, wypełniły nasze weeken-dy, podczas gdy tydzień pracy spędzali-śmy w  duchu jego nazwy. Liczba prak-tycznych projektów, zadań i mniejszych ćwiczeń, jakie zlecali nam nasi nauczy-ciele mogła przytłoczyć. Jako że jeste-śmy z  K. studentami dziennikarstwa, musieliśmy się zmierzyć z  przedmiota-mi skrojonymi po części dla przyszłych pracowników mediów, a  po części dla kulturoznawców. Wszystko to za sprawą tajemniczej struktury wydziałów gosz-czącej nas uczelni – UVic.

Dwa krótkometrażowe filmy tygodnio-wo, analiza prasowa, prasówka i  pre-zentacje z zakresu dziennikarstwa mię-dzynarodowego. Taka rutyna stała się naszym chlebem powszednim. Niestety, w  przeciwieństwie do WSIiZ, w  naszej katalońskiej uczelni trudno było znaleźć teoretyczną pomoc na zajęciach. Wszyst-kiego musieliśmy dowiadywać się sami albo po prostu dopytując naszych profe-sorów. Tym samym zorientowaliśmy się, że hiszpański „Workshop” jest zdecydo-wanie bliższy zadaniom, jakie spotkają nas jako pracowników, niż naszym za-jęciom ćwiczeniowym, które oprócz wy-znaczania projektów do zrealizowania, dostarczają jeszcze praktycznej wiedzy, co do ich wykonania.

Dzielnie przetrwaliśmy czas burz i  na-poru, nieco zniechęceni nawałem pracy i stęsknieni za rzeszowską Alma Mater, w  wolnych chwilach okresu przedświą-tecznego podreperowaliśmy zdrowie i  zajęliśmy się tym, czego najbardziej nam brakowało. Otworzyliśmy przepast-

Page 39: Intro #1 (62)

39I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

ne katalogi naszych dysków twardych i dzielnie przystąpiliśmy do selekcji i edy-cji tysięcy zdjęć, które zrobiliśmy pod-czas naszego pobytu, aby później móc je wykorzystać w jednym z projektów. Ma-teriały audio zgromadzone podczas wy-cieczek, spotkań i  rozmów, zaczęliśmy z  wolna organizować, mając w  pamięci to, co wynieśliśmy z  pracy w  uczelnia-nym radio – radioeter.fm. Oprócz tego praktyczna i  teoretyczna wiedza wynie-siona z  zajęć w  Polsce niejednokrotnie ratowała nas przed bolesnymi porażka-mi. Podczas zajęć w  studiu radiowym, telewizyjnym czy fotograficznym, mogli-śmy pomóc wielu naszym nowym zna-jomym, którzy razem z  nami znaleźli się w Vic dzięki programowi Erasmus+. Co ciekawe, wiele z tych znajomości ni-gdy by nie zaistniało, gdyby nie fakt, że wszyscy prowadzący zajęcia wskazywali nasze prace jako przykład dla reszty, co prowadziło do wielu rozmów i wymiany doświadczeń, a w konsekwencji wieczor-nych spotkań w  uroczych pubach i  ba-rach, których w naszym miasteczku nie brakuje.

„Good job!” – słyszeliśmy wielokrotnie, choć zdarzały się też porażki. Niektórzy wykładowcy zdawali się nie brać pod uwagę tego, że studenci to żywe organi-zmy i co rusz zarzucali nas nieprzebrany-mi ilościami zadań do wykonania. Słowo „mańana”, czyli „jutro”, stało się naszą zmorą. Wcale nie chodzi tu o  usypiają-cą prokrastynację! W tej części Hiszpanii stereotyp leniwego południowca trzeba odłożyć na półkę między Baśnie Bra-ci Grimm a  Harrego Pottera. To fikcja. Wiele z  niesamowitych wymagań (np. nakręcenie reklamy piwa w  tabletkach) zakładało wykonanie zadania w tempie ekspresowym. Wszystko to, z  uśmie-chem na ustach, zarówno z  naszej, jak

i  nauczycielskiej strony. W  takich mo-mentach nieraz z K. przeklinaliśmy nasz los i  gorzko łkaliśmy na wspomnienie miłych i  znacznie rozsądniej rozplano-wanych zajęć we WSIiZ (którą, ze wzglę-du na bardziej „światowe” brzmienie, nazywamy tutaj UITM). Chwil zwątpienia było niemało, ale zawsze powtarzaliśmy sobie: „Damy radę! Nie takie rzeczy się robiło!” i  przypominaliśmy sobie noce nieprzespane przez długie audycje, edy-cję setek zdjęć i filmów z tuzinów WSIiZ--owych imprez czy długie dnie spędzone na próbach przed rozmaitymi wydarze-niami, galami i koncertami, których przy ulicy Sucharskiego 2 jest tak wiele...

W  tym momencie nasuwa się pytanie o sprawy studenckie. Czy kulturalne wy-darzenia na naszej Uczelni są niecieka-we, czy po prostu mało kto jest wystar-czająco „ukulturalniony”, żeby chcieć na nie chodzić? Na WSIiZ wiele z koncertów, wieczorów poezji, dni kultury czy całej masy innych wydarzeń jest pozbawiona pewnego elementu – publiczności. Ła-ska widza na pstrym koniu jeździ, więc na jednej gali jest tłum po brzegi, a na in-nej wszyscy widzowie po spektaklu mo-gliby razem wybrać się na wycieczkę jed-nym „maluchem”. Katalonia jawi mi sie pod tym względem jako kraina nienasy-conych pochłaniaczy kultury. Universitat Central de Catalunya przynajmniej dwa razy w  tygodniu organizuje spotkania czy to muzyczne, teatralne lub fotogra-ficzne, posiada nawet własną reprezen-tację Castellers – czyli grupę śmiałków, którzy kontynuują ekwilibrystyczną tra-dycję budowania ludzkich wież. Gdyby tego było mało, studenci sami organi-zują się w  rozmaite koła, przygotowują małe koncerty, wieczory filmowe, ku-linarne warsztaty i  prowadzą własne działania animujące rozrywkową część

Page 40: Intro #1 (62)

40 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

uczelnianego życia. Zadziwiające jest to, że przy takiej mnogości, braku wsparcia ze strony kadry profesorskiej i dość mi-zernym zapleczu organizacyjnym (vide: działalność studencka) wszystko to przy-ciąga tłumy. Nawet na spotkanie entu-zjastów fizjoterapii ciężko jest wsunąć się do pomieszczenia jakąkolwiek koń-czyną. Tego się jeszcze musimy nauczyć. Nie tylko jako studenci, nauczyciele czy prowadzący, ale jako społeczność.

Właśnie ten aspekt, społecznościowy, wspólnotowy, wart jest podkreślenia. Tak jak w średniowiecznych początkach działalności uczelni wszystko opiera-ło się na wewnętrznej potrzebie zgłę-biania, odkrywania i  pojmowania, na oddolnej sile pchającej zdarzenia i  po-pychającej ludzi do działania, tak teraz powinniśmy sobie przypomnieć, po co my właściwie studiujemy? Czy tylko ze względu na ładny dyplom poświadcza-jący lata uczestnictwa w wykładach? Czy jednak dla faktycznej wiedzy, rozwoju i  zdobycia palety nowych możliwości, w  tym rozwoju interakcji społecznych – czyli po prostu poznania ludzi, którzy mogą nas ubogacić i vice versa. Wydaje mi się, że jest to podejście nieco prak-tyczne (bo przecież w pracy się nie przy-da), ale to myślenie krótkowzroczne i złudne. Przykład Hiszpanii, znalezienie się w nowej sytuacji, pokazało, że oprócz wspaniałych laboratoriów i wielu godzin w nich spędzonych, o jakości studiowa-nia decyduje też organiczne, całościowe podejście do zdobywania wiedzy, chęć poszerzania horyzontów i  współpracy, bez względu na przeciwności płynące z otoczenia bądź z nas samych.

Po czasie spędzonym w  Vic nie mogę powiedzieć, że to, co tu zobaczyłem jest lepsze albo gorsze od tego, co mamy

w  Polsce. Jest inne. Inne są warunki, możliwości i ludzie. Przekonałem się, że przekorne: „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” doskonale podsumowuje słowa, które często padały tu w Polsce. Przeko-nałem się, że każda sytuacja, każde zda-rzenie ma własną interpretację, zależną od otoczenia i  wielu czynników, które sprawiają, że wszystko jest względne. Widziałem w  Vic rzeczy, które w  Pol-sce robimy znacznie lepiej, laboratoria, z których zrobilibyśmy prawdopodobnie więcej pożytku i  ludzi, z którymi chciał-bym móc pracować w Polsce. Ale widzia-łem też współpracę i zapał, który nie ga-śnie, ochotę, która przeradza się w pasję i szczere uśmiechy, którymi wszystko to jest napędzane. Nie chcę oceniać i war-tościować, chcę wnioskować i  analizo-wać, przyswajać i  wdrażać, poznawać i  rozumieć, chcieć i  móc. Cieszę się, że moja strefa komfortu się poszerzyła, za-mierzam ją opuszczać i poszerzać jesz-cze nie raz i  będę pamiętał, że łaciński źródłosłów wyrazu „student” (starać się, przykładać do czegoś) to nie pusty fra-zes, tylko powinność i życiowa koniecz-ność. Samo nie stanie się nic, praca nie znajdzie się sama, a  umiejętności nie spadną z nieba, wiedzy nie zastąpi szyb-ki dostęp do Internetu. Sam wybrałem tę drogę i teraz nie mogę się ani poddać, ani narzekać. Nikt jej za mnie nie przej-dzie, a  ścieżką na skróty nie pójdę, bo zbyt wiele może mnie ominąć...

Maciej KISAŁAP.S. Lubię przysłowia. Na koniec przypomniało mi się jeszcze jedno. „Nie o to chodzi, by złapać kró-liczka, ale by gonić go”. A czasem warto przebiec wzrokiem ciekawą książkę, prześledzić myślą, co

profesor ma na myśli albo nawet rzucić się w skru-pulatną pogoń za ideałem... Obyśmy wszyscy spo-

tkali się kiedyś na którejś z wielu dróg.

Page 41: Intro #1 (62)

41I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

STUDENCKI FLOW

Studia – czas niepokorny

Podczas studiów studenci uczą się ważnych zagadnień z wybranego kie-runku, zdobywają umiejętności oceny i analizy treści, organizacji pracy, prowadzenia badań, występowania na forum publicznym – wiedzę, która będzie pomocna, a nawet niezbędna w dalszej pracy. Ale czas spędzony w murach uczelni to nie tylko wykłady i ćwiczenia. Ludzie widzą uczelnię jako miejsce, gdzie znaleźli miłość oraz gdzie wydarzyły się najzabawniej-sze i najciekawsze sytuacje w życiu.

Badania na temat najszczęśliwszego okresu w  życiu człowieka zostały prze-prowadzone przez brytyjską gazetę co-dzienną „Daily Mail”. Pytano ludzi w róż-nym wieku, od obecnych studentów do osób powyżej 45 roku życia. 57% re-spondentów deklaruje, że studia są naj-lepszym okresem ich życia. Lata spędzo-ne na uczelni okazują się być ważniejsze niż ślub, zakup mieszkania, uzyskanie pierwszej pracy czy nawet narodziny pierwszego dziecka.

Inne badania na ten temat zostały prze-prowadzone przez Leeds Beckett Uni-versity, również w  Wielkiej Brytanii. Wynika z nich m.in., że 39% studentów podczas studiów odnajduje miłość swo-jego życia.

W Polsce podobne badanie nie zostało przeprowadzone, więc trudno mówić o liczbach, na pewno zaś można stwier-dzić, że historie miłości w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania jak najbardziej się zdarzają.

Randka z golfistą czy na cmentarzu?– Jesteśmy razem już 3 lata. Spotkaliśmy się z Jankiem na mafii. Jak zawsze zbieraliśmy się we WSIiZ, chyba w sali 210. Przyszliśmy na mafię jako pierwsi – opowiada Karina, studentka I roku Dziennikarstwa i komuni-kacji społecznej na studiach II stopnia. – Nikogo nie ma, siedzimy w auli, czekamy. Od razu sobie pomyślałam, że jest jakiś dziwny, był ubrany w golf. Każdy chłopak, który jest ubrany w  golf jest podejrzany, więc zdecydowałam, że niebezpiecznie jest zostać z  nim w  jednym pokoju. Poszłam

Tetyana Banytska

Page 42: Intro #1 (62)

42 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

kupić kawę.Kilka miesięcy później – po tym, jak Ka-rina już przyzwyczaiła się do golfów – Ja-nek zaprosił ją na randkę. Dziewczyna nie mówi o niej zbyt dużo, uważa, że nie była szczególnie ciekawa. Jednak dru-giej randki nigdy nie zapomni. – Umó-wiliśmy się na 19:00. Chociaż zawsze się spóźniam, tym razem byłam wcześniej. Wyprostowałam włosy, oczywiście nie ubrałam czapki, chociaż był luty. Stałam na rynku, koło studni i  czekałam. 18:45, 18:50, 19:00, 19:15, 19:25, w końcu dzwoni do mnie i mówi: „Nigdzie nie idź, już jadę. Jestem w  taksówce, zaspałem” – opowia-da. Teraz tę historię wspomina z uśmie-chem. W  końcu człowieka, który może zaspać na randkę o 19:00, trzeba szukać ze świecą. Ale to myśli z  perspektywy czasu, w tamtym momencie było zupeł-nie inaczej. – Byłam wtedy taka wściekła, jak nigdy w życiu. Odwróciłam się i ruszy-łam w swoją stronę. Doszłam do 3 Maja, byłam bardzo zła na siebie, ale zawróci-łam i dalej czekałam koło tej głupiej studni.

Inna dziewczyna – Irena – twierdzi, że czekanie godzinę na randkę to jeszcze nic strasznego. Ona sama została zapro-szona w miejsce, które w żaden sposób nie może zostać uznać za przyjemne czy romantyczne. – Wojtek na pierwszą randkę zaprosił mnie do obozu koncentra-cyjnego w Lublinie. I  to nie jest jakiś żart. Na pierwszej randce, zamiast kwiatów czy chociażby słodyczy, patrzyłam na miejsca, gdzie mordowali ludzi – opowiada absol-wentka Turystyki i rekreacji.

Irena wspomina WSIiZ jako najlepsze doświadczenie w  swoim życiu. Mówi, że nigdy się dobrze nie uczyła, czasem miała nawet poprawki, ale mimo tego najważniejsze chwile w  życiu przeżyła właśnie podczas studiów. – Spotkałam

najlepszą przyjaciółkę, a  także chłopaka, z  którym jestem już 2 lata. Zdecydowa-łam, czym chcę się zajmować w życiu, no i  po prostu dobrze spędziłam czas – wy-jaśnia. Najważniejszym wydarzeniem ze wszystkich uważa spotkanie ze swoim chłopakiem, Wadymem, który nadal stu-diuje we WSIiZ na kierunku bezpieczeń-stwo wewnętrzne.– Wszystko było dobrze, dopóki go nie spotkałam. Było to wiosną 2013 roku, siedziałam w  czytelni na WSIiZ i  grałam z  przyjacielem w  „dotę”. Dziwne, ale jest to najlepsze miejsce na uczelni, żeby grać w grę komputerową. Przyszło dwóch chło-paków, przywitali się z  moim partnerem do gry, jeden – którego znałam – przywitał się również ze mną, a drugi – nic, ani cześć, ani jak się nazywa, ani nawet kiwnięcia gło-wą – mówi Irena. Pierwsze, co pomyślała o Wojtku, to „Jezu, jaka świnia”. – Okazało się, że ta „świnia” została moim chłopa-kiem. Później widzieliśmy się na uczelni, komunikowaliśmy się w sieci, no i zaprosił mnie na pierwszą randkę.

Nowe znaczenie powiedzenia „zdać bez problemu”– Rano wstaję, przychodzę na egzamin, siadam. Jestem senna, całą noc się uczy-łam, więc nie słyszę, co tam mówi profesor i nawet nie patrzę w jego stronę. Otrzymu-ję arkusz z pytaniami. Nie znam odpowie-dzi na wszystkie pytania, ale idzie mi nie-źle. Oddaję pracę, patrzę na wykładowcę i zaczynam rozumieć, że nie mam bladego pojęcia, kim on jest. Tak zdałam egzamin z, chyba, komunikacji interpersonalnej – mówi Natalia, absolwentka studiów I stopnia kierunku Logistyka.

Historie, które przydarzają się studen-tom są bardzo różne. Za niektórymi sto-ją czynniki fizyczne, takie jak senność, jak było w  przypadku Natalii, ale rów-

Page 43: Intro #1 (62)

43I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

nież bywa tak, że studenci są po prostu nieuważni. O jednym z takich wydarzeń opowiedział student II roku Bezpieczeń-stwa wewnętrznego, Roman. – Mam przyjaciela, Denisa, który zawsze za mną chodził. Siadał obok na każdych zajęciach, uczył się z  moich notatek. Pewnego razu powinniśmy byli wybrać między dwoma przedmiotami, chodziło chyba o  socjolo-gię i filozofię. On, oczywiście, nie wiedział, że można wybierać i został automatycznie przydzielony na inny przedmiot niż ja so-bie wybrałem – opowiada student. – Mia-łem poprawkę z  tego przedmiotu, Denis, oczywiście, idzie na nią ze mną. Postano-wiłem nie mówić mu, że u  niego nie ma tego przedmiotu. Na korytarzu w  pół go-dziny nauczył się najważniejszych rzeczy. Wchodzi, odpowiada, profesor zadaje do-datkowe pytania, Denis znów odpowiada i  zdaje. Profesor jest zadowolony, szuka go na liście i  nie może znaleźć, szuka po raz kolejny, dalej nie ma. Wpisuje go ręcz-nie. Denis wychodzi, patrzy, a ja stoję i się śmieję. Wkurzony odwraca się, otwiera drzwi i mówi do profesora: „Nie mam tego przedmiotu, proszę mnie wykreślić z listy” – kończy zabawną historię.

Zgubiony zeszyt i anatomiaCzasem niektóre dziwaczne i  żenują-ce sytuacje powoduje stres i  złość, jaką odczuwają studenci w pewnych momen-tach studiów. Stres może objawić się w bardzo nieoczekiwanych sytuacjach. – Siedzieliśmy w auli przed wykładem, czeka-liśmy na wykładowcę. Było bardzo głośno. Koleżanka obok już kilka minut szukała ze-szytu i nie mogła go znaleźć. Był to chyba grudzień, w każdym razie gdzieś 2 tygodnie przed egzaminem, a więc koleżanka, która dobrze się uczy, była zdenerwowana. Nagle wchodzi profesor, robi się ciszej, koleżan-ka tego nie zauważyła. Dalej szuka zeszytu i w końcu wściekła nie wytrzymuje i krzyczy:

„Do dupy ten zeszyt i ten przedmiot. Wszyst-ko do dupy” – mówi student z  Ukrainy, Taras. Dodaje, że na szczęście koleżanka powiedziała to po ukraińsku.Jak widać studenci mają talent do stwa-rzania dziwnych i  śmiesznych sytuacji. Talent ten posiadają jednak nie tylko stu-denci, którzy mają dobre poczucie humo-ru: czasami sami wykładowcy znajdują sposoby, by urozmaicić zajęcia, niekiedy całkiem przypadkowo.

– Na pierwszym semestrze studiów, na wykładzie z  ekonomii, prowadzący doktor mówi, że dzisiaj nasza grupa może skończyć zajęcia wcześniej. Wszyscy są bardzo szczę-śliwi, szybko się zbierają i prawie biegną do wyjścia. Wychodzimy z auli, dochodzimy do głównego wejścia, nagle dr Rodzinka łapie nas koło drzwi i  mówi: „Proszę wrócić do sali, pomyliłem was z  inną grupą” – opo-wiada student II roku Logistyki, Maksym. Dodaje również, że po tej sytuacji ów wy-kładowca stał się jego ulubionym.

– Na pewno mogę powiedzieć tylko to, że było tu śmiesznie i  ciekawie – komentuje swoje studia w Wyższej Szkole Informa-tyki i Zarządzania, Marta Naumliuk, ab-solwentka studiów I  stopnia kierunku Turystyka i  rekreacja. – A  co może być ważniejsze?

Tetyana BANYTSKAAutorka jest studentką I roku studiów magister-

skich uzupełniających na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Z magazynem studenckim

związana od blisko 4 lat.

fot. Oleg Krysa

Page 44: Intro #1 (62)

44 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

SZKOLENIA INFORMATYCZNE DLA STUDENTÓW

Szczegółowe informację o oferowanych szkolenia na stronie http://szkoleniait.wsiz.pl

Wychodząc naprzeciw wymaganiom współczesnego rynku pracy oraz trendom w dziedzinie IT oferujemy szeroki zakres szkoleń światowych �rm informatycznych m.in.: CISCO, MICROSOFT, ORACLE, EMC, VMWARE, CITRIX prowadzonych na podstawie materiałów szkoleniowych. Centrum Szkoleniowe przy Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie prowadzi szkolenia z zakresu:

zarządza bazami danychadministrowania sieciami komputerowymi

wirtualizacji programowania

CO NAS WYRÓŻNIA!

Ukończenie szkolenia poświadczane jest certy�katemTrenerzy z praktycznym doświadczeniem

Niskie ceny w porównaniu do komercyjnych szkoleń informatycznychSzeroki dostęp do sprzętu i oprogramowania również poza zajęciami

Nowoczesne metody realizacji zajęć

Materiały dydaktyczne oferowane w ramach niniejszych szkoleń dostępne są w formie elektronicznej, dzięki czemu mamy możliwość nauki o każdej porze dnia z każdego miejsca, gdzie posiadamy dostęp do Internetu.

W czasie szkoleń wykorzystywane są nowoczesne systemu i narzędzia edukacyjne: systemy wideokonferencji, symulatory, NETLAB oraz materiały i zadania do samodzielnego rozwiązania w postaci online. Pozwala to na prowadzenie zajęć w sposób elastyczny i to zarówno jeżeli chodzi o terminy jak i miejsce realizacji.

Ukończenie szkolenia poświadczone jest certy�katem szkolenia autory-zowanego. Szkolenia obejmują zagadnienia teoretyczne i praktyczne z zakresu nowoczesnych technologii informatycznych.

Kursy prowadzone są przez wykwali�kowaną kadrę instruktorską, która oprócz prowadzenia szkoleń i zajęć uczestniczy w projektach informatyc-znych. W czasie laboratoriów studenci mają do dyspozycji sprzęt i oprogramowanie w najnowszych wersjach dostępnych na rynku.

W komercyjnych ośrodkach jeden moduł szkolenia autoryzowany to koszt rzędu kilka tysięcy złotych, dla studenta w Centrum WSIiZ to koszt rzędu kilkuset złotych

Kontakthttp://szkoleniait.wsiz.pl

telefon 17-866-13-13email: [email protected]

Page 45: Intro #1 (62)

45I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

„The only way to do GREAT

WORK is to LOVE what you do” Steve Jobs

Zrób pierwszy krok w kierunku własnego biznesu!

Załóż firmę na próbę bez ZUS

w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania

w Rzeszowie

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie

ul. Sucharskiego 2, 35-225 Rzeszów

pokój nr 41

tel. (17) 860 57 61 [email protected]

Dowiedz się więcej kontaktując się z nami telefonicznie, mailowo lub odwiedź nas w siedzibie inkubatora!

Page 46: Intro #1 (62)

46 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

ABSOLWENTA PUNKT WIDZENIA

Od początku wiedziałam,

że chcę zostać na tej Uczelni

Studenci już od początku swoich studiów myślą o przyszłej pracy oraz an-gażują się w nowym otoczeniu. Taką osobą została absolwentka Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, mgr Gabriela Piechnik, która od początku swego studiowania wiedziała, że chce zostać na uczelni.

Nadiia Lavriv: Jak Pani trafiła na WSIiZ? Dlaczego kilka lat temu wybrała Pani właśnie tę Uczelnię?Gabriela Piechnik: Tuż po mojej matu-rze WSIiZ jako jedyna oferowała kierunek dziennikarski z  elementami grafiki kom-puterowej, co było połączeniem moich dziennikarskich umiejętności z  liceum, które mogłam poszerzać dalej, oraz ar-tystycznego pierwiastka, który mogłam rozwijać dzięki grafice komputerowej. Na początku trochę obawiałam się tego, że osoby, które idą na ten kierunek już znają oprogramowanie i mają jakieś podstawy, a ja, po klasie dziennikarskiej, nie umiałam nic z  grafiki. Dlatego pierwsze tygodnie studiowałam na dziennikarstwie, a dopie-ro później przeniosłam się na specjalność grafika komputerowa w mediach.

N.L.: Studiowała Pani we WSIiZ całe 5 lat. Wiele osób po licencjacie próbuje swo-ich sił na innych uczelniach. Dlaczego postanowiła Pani kontynuować studia

na II stopniu właśnie tutaj?G.P.: Po pierwsze, Uczelnia daje dużo możliwości rozwoju i  nabrania doświad-czenia. Wystarczy tylko chcieć korzystać z tych licznych opcji, jakie daje studentom w swojej ofercie. Stwierdziłam po prostu, że warto dalej z  tych możliwości korzy-stać, tym bardziej, że np. szkoda mi było rozstawać się z radiem, bo jeszcze sporo się mogę nauczyć. Po drugie, bardzo polu-biłam osoby, z którymi współpracowałam przez te kilka lat i z którymi studiowałam na roku, dlatego też postanowiłam zostać tutaj na II stopniu studiów. A  po trzecie i  najważniejsze, chciałam realizować naj-lepiej jak potrafiłam swój plan, czyli chęć zostania na Uczelni jako pracownik dy-daktyczny.

N.L.: Dlaczego myśl, aby zostać wykła-dowcą zrodziła się na II roku studiów? Co Panią zainspirowało?G.P.: To nie była jedna rzecz, jakiś konkret-ny impuls. Na to składało się wiele czyn-

Gabriela Piechnik

Page 47: Intro #1 (62)

47I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

ników. Ta myśl rodziła się raczej powoli i im bardziej angażowałam się w pracę na Uczelni, im więcej nowych ludzi poznawa-łam tutaj, tym bardziej byłam przekona-na, że ten pomysł, pracy na WSIiZ jest tym właściwym i trzeba próbować go realizo-wać. Poza tym, myślę, że gdzieś w sobie mam powołanie do realizowania właśnie takiego zawodu, do kontaktu z  młodymi ludźmi, przekazywania im wiedzy i może w  niektórych też rozbudzania pasji do tego, co robią. Ze swojego studenckiego doświadczenia wiem, że dydaktycy z pasją i  zaangażowaniem, potrafią ukierunko-wać człowieka na dobre tory i pomagają też nimi konsekwentnie podążać.

N.L.: W jaki sposób to 5-letnie doświad-czenie studenckie Panią zmieniło?G.P.: Na pewno nabrałam sporej pewności siebie, ale to nie ze względu na to, że przez pięć lat byłam studentką, tylko przez to, że te pięć lat starałam się wykorzystać jak naj-lepiej. Udzielałam się w  uczelnianym ra-diu radioeter.fm, co później zaowocowało współpracą z innymi działami na Uczelni, no i stażem asystenckim na ostatnim roku mo-ich studiów. A to znowu dawało szansę na zmianę samej siebie, nauczenia się nowych rzeczy i szlifowania tych, które już umiałam – m.in. maksymalnej terminowości, szyb-kiego podejmowania decyzji, umiejętności współpracy z różnymi ludźmi, a jako sekre-tarz redakcji radioeter.fm, a później zastępca redaktora naczelnego – zarządzania redak-cją i anteną. Poza tym nieraz przekonałam się, że nie można się zniechęcać, gdy trafi się jakaś mniejsza czy większa porażka. A szcze-gólnie na początku, gdy się czegoś uczymy, nie zawsze wszystko wychodzi tak jak trze-ba. Szczerze mówiąc, tych rzeczy, które mnie zmieniły lub mi coś nowego uświadomiły jest mnóstwo, nie sposób wszystkich wymienić, ale te chyba są najważniejsze.

N.L.: Czy w tym okresie pojawiły się ja-kieś trudności?

G.P.: Najwięcej trudności było z pogodze-niem wszystkich obowiązków, szczególnie w czasie sesji czy podczas pisania prac dy-plomowych. Musiałam się nauczyć usta-lania priorytetów, co jest najważniejsze i co powinno być zrobione najpierw, a co może chwilę poczekać.

N.L.: Czego Pani nauczyła się w radiu? Czy to pomaga teraz?G.P.: Przede wszystkim pracy z  ludźmi, teraz mi łatwiej pracować ze studentami. Pozbyłam się też ogromnej nieśmiałości, więc prowadzenie zajęć dla kilkudziesię-cioosobowej grupy nie jest już aż tak du-żym problemem. Choć jest czasem wy-zwaniem, bo trzeba tak prowadzić zajęcia, żeby wszystko dla wszystkich było zrozu-miałe i najlepiej ciekawe, przynajmniej dla większości. Nauczyłam się też wyznaczać priorytety i ułożyć sobie czas tak, aby ze wszystkim zdążyć na odpowiedni termin.

N.L.: Czy myślała Pani o tym, aby zostać w radiu?G.P.: W radiu, tym powiedzmy nieco więk-szym niż radioeter.fm – to było jedno z wielu wyjść alternatywnych, jeśli chodzi o moją ścieżkę kariery, gdyby moje plany życiowe nie potoczyłyby się tak, jak się po-toczyły teraz. Na pewno radio nie będzie mi obojętne nigdy, ale nie wiązałam z nim konkretnych planów zawodowych.

N.L.: Na Uczelni działa nie tylko radio, a i gazeta studencka, dlaczego Pani wy-brała akurat radio?G.P.: O ile pamiętam, parę razy w „Pressji” ukazały się moje teksty... Ale nie działo się to regularnie, ponieważ jeszcze w liceum byłam redaktorką gazety wydawanej przez moją klasę i uczestniczyłam w wielu warsztatach prasowych oraz praktykach w redakcjach gazet, więc z gazetą już mia-łam do czynienia. Z  radiem nie miałam aż tak dużej styczności, dlatego było to dla mnie nowe doświadczenie. Chciałam

Page 48: Intro #1 (62)

48 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

spróbować czegoś nowego.

N.L.: Zajmuje się Pani fotografią. W jaki sposób mogła Pani realizować tę pasję?G.P.: Swoją pasję realizuję głównie poza Uczelnią, jako oderwanie od pracy. Cho-ciaż oczywiście na Uczelni też zdarza się, że wykonuję jakieś fotorelacje z wydarzeń. Jeszcze jako studentka miałam możliwość pokazania zdjęć na wystawach, czy to na WSIiZ przy auli, czy też w  Rzeszowskich Inkubatorze Kultury w  czasie Wschodu Kultury w 2014 roku. Wzięłam też udział w  Studenckim Ogólnopolskim Konkursie Fotograficznym Głębia Spojrzenia, na któ-rym zdobyłam wyróżnienie. Informacje o  konkursie i  możliwości wzięcia w  nim udziału były rozsyłane na Uczelni, a  do tego jeden z naszych wykładowców bar-dzo zachęcał nasz rok do wysyłania swo-ich prac.

N.L.: Zaraz po obronie pracy magister-skiej dostała Pani ofertę zatrudnienia. Nie miała Pani wątpliwości?G.P.: Żadnych. Mniej więcej od drugie-go roku studiów już wiedziałam, że chcę zostać na Uczelni i rozwijać się naukowo. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to może być aż tak realne marzenie.

N.L.: Czy miała Pani jakiś inne plany?G.P.: Oczywiście. Lubię planować i  cho-ciaż mniej więcej wiedzieć, w którą stronę mam dalej podążać w swoim życiu, dlate-go głównym celem zawodowym była pra-ca na Uczelni, a alternatywnymi drogami stały się grafika i  fotografia lub dzienni-karstwo, tak jak wspomniałam, najlepiej radiowe. Na szczęście pierwotne plany się spełniły i mogę się skupiać na pracy, któ-ra przynosi mi najwięcej satysfakcji, a do tego dalej mogę się rozwijać naukowo.

N.L.: Jak wygląda Uczelnia i studenci z punktu widzenia wykładowcy?G.P.: Jeśli chodzi o uczelnię to dużej różni-

cy nie widzę, ale to może przez to, że przez rok w  zasadzie studiowałam i  pracowa-łam jako stażystka na WSIiZ jednocześnie i ta granica może się jakoś zatarła, nikt nie wrzucił mnie na głęboką wodę z radykal-nymi zmianami między byciem studentką a prowadzącą zajęcia.Za to teraz, stojąc „po drugiej stronie ba-rykady” wiem, że czasem ciężko jest za-interesować studentów jakimś tematem, zachęcić do działania szerszego niż ich za-łożony plan minimum, czyli „byle było 3” oraz przekonać ich, że to czego teraz się nauczą naprawdę może się im przydać.

N.L.: W tym roku Pani została w Plebisty-cie Student Roku w kategorii «WSIiZtak – owiec – WSIiZ na TAK!» Czym dla Pani jest ta nagroda?G.P.: Ogromnym wyróżnieniem. Cieszę się, że cała moja praca została zauważona i doceniona.

N.L.: Za jaką aktywność Pani otrzymała tę nagrodę?G.P.: Głównie związaną z aktywnym dzia-łaniem na rzecz Uczelni, a  więc pomoc w  robieniu zdjęć z  wydarzeń na WSIiZ, wspieranie działań Klubu IQ i  Rzeszow-skiej Akademii Inspiracji i oczywiście dzia-łanie w radioeter.fm.

N.L.: Czuje się Pani jeszcze trochę stu-dentką czy już tylko wykładowcą?G.P.: Na pewno jeszcze trochę studentką, ale muszę też już przybierać rolę dydak-tyka. Aczkolwiek fakt, że niedawno skoń-czyłam studia i  od razu zaczęłam uczyć, pozwala mi na korzystanie z  własnych studenckich doświadczeń. Wiem czego mi brakowało na zajęciach i teraz staram się to dorzucać na własnych laboratoriach, żeby jak najlepiej przygotować studentów do ich dalszej kariery.

Rozmawiała: Nadiia LAVRIV

Page 49: Intro #1 (62)

49I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Page 50: Intro #1 (62)

50 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ – KALENDARIUM

20 sukcesów na XX-lecie Uczelni

Każda uczelnia, jako placówka dydaktyczna, ma swoje mniejsze oraz więk-sze sukcesy. To właśnie te osiągnięcia kształtują opinie przyszłych studen-tów o wyborze odpowiedniego miejsca do kontynuowania swojej eduka-cji. Choć Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania jest stosunkowo młodą uczelnią, to nie brakuje na jej koncie znaczących sukcesów, które przyczy-niły się do jej szybkiego rozwoju. W ciągu tych dwudziestu lat działo się tyle, że nie sposób ich wszystkich zapamiętać.

Wszystko zaczęło się w roku 1996, a do-kładnie 8 marca, gdy Wyższa Szkoła In-formatyki i Zarządzania uzyskała zgodę na kształcenie w systemie wyższych stu-diów zawodowych na kierunkach Infor-matyka i  ekonometria oraz Ekonomia. W grudniu Uczelnia mogła się pochwalić również kierunkiem Administracja. Dzię-ki Założycielowi Uczelni – Stowarzysze-niu Promocji i  Przedsiębiorczości oraz głównemu twórcy Wyższej Szkoły, prof. nadzw. dr. hab. inż. Tadeuszowi Pomian-kowi, do dyspozycji studentów przezna-czono dwie aule na 120 i 200 osób, 6 la-boratoriów językowych oraz 6 pracowni komputerowych, w których znajdowało się wtedy 90 komputerów. By kształcić studentów, Uczelnia zatrudniła począt-kowo 110 wykwalifikowanych dydak-

tyków akademickich z  różnych stron Polski oraz 37 lektorów języka angiel-skiego i niemieckiego. Jednak to studen-ci są sercem szkół wyższych i  bez nich Uczelnia nie osiągnęłaby tylu sukcesów. Pierwszą rekrutację przeszło 2500 osób i  dało to początek pięknemu, pełnemu sukcesów dwudziestoleciu Uczelni.

—1997—W  roku 1997 Uczelnia wystartowała z  rozmachem i  energią do działania. I niech Was nie zdziwi data. Już w pierw-szym roku swojej działalności Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania odnio-sła znaczące dla jej przyszłości sukcesy. To właśnie w tym roku (dzięki pozytywnej decyzji władz ówczesnego województwa rzeszowskiego) wykupiła budynek ETO-

Aleksandra Żeleźnik

Page 51: Intro #1 (62)

51I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

B-u, co pozwoliło na zlokalizowanie sie-dziby przy ulicy Sucharskiego 2.

—1998—Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania od zawsze stawiała na rozwój umiejętno-ści lingwistycznych swoich studentów. W  roku 1998 Studium Języków Obcych WSIiZ we współpracy z  International Certificate Confference przeprowadziło po raz pierwszy międzynarodowe egza-miny z języka angielskiego oraz niemiec-kiego. Studenci mogli starać się o otrzy-manie takich certyfikatów jak: Certificate in English Stage Two i Zertifikat Deutsch als Fremdspache. Później było tylko le-piej. Zapał nie opuścił włodarzy Uczelni, dzięki czemu w tym samym roku posta-rano się o  akredytację na samodzielne przeprowadzanie takich egzaminów z języka angielskiego.

—1999—Rok 1999 był dla WSIiZ rokiem ważnym. To właśnie wtedy mury Uczelni opusz-czał rocznik, który jako pierwszy zapełnił sale wykładowe. Odbyła się historycz-na graduacja, podczas której dyplomy ukończenia studiów otrzymało ponad 1000 absolwentów Ekonomii oraz In-formatyki i ekonometrii. Brzmi dumnie. To nie koniec sukcesów w  roku 1999. Oprócz pożegnań, Uczelnia mogła przy-witać przedstawicieli władz Purdue Uni-versity z  USA. To właśnie te spotkania zaowocowały rozmowami, a  w  końcu i  wieloletnią współpracą obu instytucji z zakresu tworzenia wspólnych progra-mów dotyczących Turystyki i Informaty-ki oraz Grafiki komputerowej.

—2000—Trzeba przyznać, że Wyższa Szkoła In-formatyki i  Zarządzania w  nowe mil-lenium weszła z  przytupem. Jak sama

nazwa Uczelni głosi, jej konikiem jest właśnie… informatyka. WSIiZ pokazała to podpisując w 2000 roku umowę de-klarującą współpracę z CISCO Systems, czyli jednym z  największych amerykań-skich przedsiębiorstw informatycznych w  branży. Oprócz tego poszerzono za-kres certyfikatów informatycznych – WSIiZ jako pierwsza w  Polsce uczelnia rozpoczęła wydawanie Europejskiego Komputerowego Prawa Jazdy (ECDL). Jest to dokument uznawany w całej Unii Europejskiej i  USA. To nie koniec suk-cesów związanych bezpośrednio z  in-formatyką. Autoryzowane Centrum Eg-zaminacyjne – tak od 2000 roku można określać WSIiZ. Uczelnia została zaak-ceptowana i otrzymała to miano od fir-my Prometric, czyli lidera na rynku cer-tyfikatów informatycznych.

—2001—Czy jest na WSIiZ ktoś, kto nie wie, co to Wirtualna Uczelnia? Raczej nie. Jednak nie wszyscy pewnie są świadomi, że to właśnie w 2001 roku wdrożono w życie jeden ze znaków rozpoznawczych Uczel-ni. A jest się czym chwalić, bowiem Wir-tualna Uczelnia jest systemem stworzo-nym przez WSIiZ dla jej pracowników, który później został udostępniony tak-że wszystkim studentom. W ślad naszej Alma Mater poszły inne instytucje.

—2002—Powiadają, że nieszczęścia chodzą pa-rami. Jednak to nie jest prawda, o czym świadczy rok 2002. W życiu Uczelni na-stały wielkie zmiany. To właśnie wtedy światło dzienne ujrzały pozostałe znaki rozpoznawcze WSIiZ, a mowa tu o kam-pusie w  Kielnarowej oraz Distance Le-arning. Co do pierwszego, to dokładnie w lutym 2002 roku otworzono Centrum

Page 52: Intro #1 (62)

52 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

Turystyczne w Kielnarowej-Królce, gdzie powstał kompleks sportowy z zapleczem socjalnym. Co do tak zwanego DL’a… To właśnie WSIiZ, jako jedna z nielicznych, wyszła naprzeciw oczekiwaniom stu-dentów związanych z podnoszeniem ich kwalifikacji i wprowadziła nową metodę nauczania – Distance Learning. Wszyst-ko zostało udostępnione studentom za darmo na płytach CD.

—2003—WSIiZ to nie tylko nagrody informatycz-ne. W 2003 roku Uczelnia dostąpiła za-szczytu i  została uhonorowana specjal-ną nagrodą – Orłem Rzeczpospolitej Polskiej przyznawanej przez dziennik „Rzeczpospolita”. Nagroda powędrowa-ła w ręce WSIiZ, jako do najlepszej uczel-ni niepaństwowej w regionie, kształcącej na studiach magisterskich.

—2004—Każda uczelnia chce, by jej studenci czuli się w niej jak najlepiej, czerpali wiedzę od wykładowców, bez problemu znajdowali pracę. WSIiZ również. To właśnie dzięki takiej postawie w  roku 2004 Uczelnia została uhonorowana jako jedyna pla-cówka z  Podkarpacia mianem „Uczelni przyjaznej studentom”. Nagroda ta co roku przyznawana jest przez Parlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej.

—2005—Zdecydowanym sukcesem można na-zwać ofertę dydaktyczną, jaką WSIiZ przygotowała dla swoich podopiecz-nych. Program „Jedno czesne – dwa dy-plomy” okazał się strzałem w dziesiątkę. W ramach tej inicjatywy studenci mogą uzyskać dwa dyplomy: Wyższej Szkoły Informatyki i  Zarządzania oraz jednej z uczelni partnerskich. Warto dodać, że chodzi tutaj o  uczelnie zagraniczne. To

właśnie w 2005 roku podpisano pierw-sze porozumienia z  Indiana University – Purdue University Indianapolis (USA) oraz University of Huddersfield (Wielka Brytania).

—2006—Niezbędnym elementem portfela każ-dego studenta jest Legitymacja Stu-dencka. W  2006 roku studenci WSIiZ, jako pierwsi w  Polsce – równolegle ze studentami WSE w Krakowie oraz WSZiA w  Zamościu – otrzymali elektroniczną wersję Legitymacji Studenckiej. Wszyst-ko zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej i  Sportu z  18 lipca 2005 roku. Elektroniczna Legitymacja Studencka była wielkim ułatwieniem dla studentów, a także pozwoliła na podnie-sienie standardów Uczelni.

—2007—Kolejne lata i kolejne nagrody informa-tyczne. WSIiZ w  2007 roku mogła po-chwalić się zwycięstwem w  konkursie ECDL Advanced (Europejski Certyfikat Umiejętności Komputerowych, poziom zaawansowany). Ponadto Uczelnia zo-stała finalistą konkursu SPMP Project Excellence Award Polska 2007, dzięki projektowi System Wspierania Gron Przedsiębiorczości, który realizowany był przez zespół pracowników WSIiZ. Warto nadmienić, że projekt WSIiZ był jedynym projektem spośród uczelni, który dostał się do finału.

—2008—Konkurs „Lider Informatyki” w 2008 roku również przebiegł pod znakiem zwycię-stwa WSIiZ. Uczelnia otrzymała nagrodę w kategorii „Sektor publiczny” za wyko-rzystanie rozwiązań informatycznych w  sposób wzorcowy. Wyróżnienia te przyznawane są przez prestiżowy tygo-

Page 53: Intro #1 (62)

53I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

dnik „Computerword” szeroko ceniony w branży informatycznej.

—2009—Nie ma się co dziwić, że rok 2009 również przyniósł wiele dobrego. Ministerstwo Nauki i  Szkolnictwa Wyższego wybrała pięć uczelni, które otrzymały dofinanso-wanie na realizację projektu zatytułowa-nego „Zwiększenie liczby absolwentów kierunków o  kluczowym znaczeniu dla gospodarki opartej na wiedzy” Progra-mu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Kie-runkiem z  zakresu „studiów zamawia-nych” został kierunek bliski sercu WSIiZ, a mianowicie Informatyka.

—2010—Oprócz Informatyki WSIiZ stawia rów-nież na naukę języków. By jeszcze wyżej podnieść prestiż Uczelni, po pozytyw-nym rozpatrzeniu projektu „Do kariery na skrzydłach – studiuj Aviation Mana-gement”, wdrożono do oferty edukacyj-nej wspomniany kierunek. Warto do-dać, że WSIiZ jest jedyną w Polsce oraz czwartą w Europie placówką, gdzie stu-denci mogą kształcić się pod tym kątem. Obecnie w języku angielskim można stu-diować już na pięciu kierunkach.

—2011—W  młodym ciele młody duch? Nieko-niecznie! Idealnym przykładem są słu-chacze Akademii 50+, która właśnie w  2011 roku miała swój początek. To właśnie wtedy odbyła się pierwsza inau-guracja, która rozpoczęła piękną przygo-dę seniorów z Wyższą Szkołą Informaty-ki i Zarządzania w Rzeszowie. Akademia 50+ ma na celu kształtowanie aktywno-ści umysłowej, emocjonalnej i  fizycznej osób powyżej 50 roku życia, angażowa-nie ich w działania na rzecz środowiska lokalnego, współdziałanie z organizacja-

mi pozarządowymi, wolontariat oraz po-szerzanie ich wiedzy i umiejętności w za-kresie różnych dziedzin. Jak się okazało Akademia 50+ to kolejny strzał w  dzie-siątkę, a także duży sukces pokazujący, że szkoły wyższe mogą i  powinny być otwarte na osoby młode duchem.

—2012—WSIiZ posiada własne wydawnictwo – Copernicus Center Press – które również osiąga sukcesy. Jednym z nich było zdo-bycie głównej nagrody Pucharu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w presti-żowym konkursie wydawnictw nauko-wych. Wszystko to za wydanie przekła-du dzieła Isaaca Newtona „Philosophiae naturalis principia mathematica” („Ma-tematyczne zasady filozofii przyrody”), który zdeklasował pozostałe 36 tytułów biorących udział w konkursie. Rozdanie nagród odbyło się podczas XVIII Wro-cławskich Targów Książki Naukowej.

—2013—WSIiZ jest znana z tego, że realizuje bar-dzo wiele projektów, co procentuje róż-nymi sukcesami. W roku 2013 w ramach kooperacji z  międzynarodowymi part-nerami uczelnia realizowała przedsię-wzięcie zatytułowane Physarum Chip: Growing Computers from Slime Mo-uld. Celem tych badań było stworzenie obiektowo zorientowanego języka pro-gramowania dla obliczeń realizowanych przy użyciu Physarum Polycephalum.

—2014—Rok 2014 upłynął pod znakiem dofinan-sowań. Aż milion złotych wygrał kieru-nek Dziennikarstwo i komunikacja spo-łeczna w  konkursie zorganizowanym przez Ministerstwo Nauki i  Szkolnictwa Wyższego. Kierunek został doceniony za unikatowość i  innowacyjność sto-

Page 54: Intro #1 (62)

54 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

sowanych metod w  kształceniu mło-dych dziennikarzy. Dzięki pozyskanym środkom studenci mogli wziąć udział w  spotkaniach z  takimi osobistościami mediów jak: Mariusz Szczygieł, Marcin Meller czy Renata Kijowska. Oprócz tego zorganizowano wiele warsztatów, które pomogły adeptom dziennikarstwa po-szerzać swoje umiejętności w  różnych zakresach, takich jak: kreowanie postaci 3D, profesjonalnego obrabiania graficz-nego danych oraz tworzenia przestrzeni trójwymiarowych.

—2015—Rok 2015 przeszedł już do przeszłości. Także w tym okresie Uczelnia osiągnęła spore sukcesy. Jednym z nich jest przy-jęcie do elitarnego grona – International Association of Schools and Institutes of Administration. Tego zaszczytu doznał Wydział Administracji i  Nauk Społecz-nych Wyższej Szkoły Informatyki i Zarzą-dzania. Dzięki temu znalazł się w grupie placówek najlepiej kształcących studen-tów na kierunku Administracja. Oprócz WSIiZ, w tym gronie znalazły się jeszcze tylko dwie uczelnie w Polsce. Najwięk-szym jednak sukcesem było przyzna-nie uczelni we wrześniu 2015 roku

uprawnień do nadawania stopnia naukowego doktora w zakresie nauk o  mediach. WSIiZ jest to jedyna nie-puliczna uczelnia w Polsce, która posia-da uprawnienia doktorskie w tej młodej dyscyplinie.

Jak widać, przez dwadzieścia lat wiele się działo. Na te sukcesy pracowali wszyscy: począwszy od założycieli Uczelni, po-przez pracowników, dydaktyków, a koń-cząc na studentach. Wyższą Szkołę Infor-matyki i Zarządzania nagradzają już nie tylko w Polsce. Tym bardziej cieszy fakt, że wszystkie te osiągnięcia kształtują pozycję Uczelni na czołowych miejscach rankingów szkół wyższych. To ludzie tworzą tę placówkę. Dzięki ich oddaniu, pasji, wiedzy i  energii Uczelnia zdobę-dzie jeszcze niejedno wyróżnienie, wy-gra jeszcze niejeden konkurs. A wszyst-ko to przełoży się na jakość kształcenia, która przyciągnie coraz więcej chętnych do studiowania we WSIiZ.

Aleksandra ŻELEŹNIKAutorka jest studentką II roku kierunku Dziennikar-stwo i komunikacja społeczna WSIiZ. Współpracuje z muzycznymi portalami internetowymi, a od paź-

dziernika 2015 roku pełni funkcję zastępcy redakto-ra naczelnego magazynu studenckiego.

Page 55: Intro #1 (62)

55I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ – SYLWETKA

To jak ja żyję teraz to jest bajka. Ta bajka musi się kiedyś skończyć

W styczniu 2016 roku minęło dwa lata od jego śmierci. Profesor Jerzy Chłopecki był wybitnym socjologiem, autorem książek i prac naukowych, Prorektorem ds. Nauki we WSIiZ, ale także – serdecznym przyjacielem, który zawsze służył dobrą radą; mężem, który pomagał w domu; w końcu czło-wiekiem, który patrzył na świat tak przenikliwie, jak to jest tylko możliwe.

Jerzy był dla mnie ucieleśnieniem grec-kiego wzorca filozofa, dla którego dotar-cie do prawdy zjawiska i  człowieka jest ważniejsze aniżeli konieczność zachowa-nia ugrzecznionego i nieszczerego – pisał prof. Piotr Kłodkowski w swoim tekście „Słowo o naszym Mistrzu. O Profesorze Jerzy Chłopeckim”.

WSIiZ jako drugie życieW  Wyższej Szkole Informatyki i  Zarzą-dzania pracował najpierw jako kierow-nik Katedry Dziennikarstwa i Komunika-cji Społecznej, a  następnie – Prorektor ds. Nauki. To jest odrębny odcinek życia prof. Chłopeckiego, kiedy przeżywał dru-gą młodość. Cały czas był w biegu, pełen energii, prawie nigdy nie czuł się na wiek, który można było odczytać z  jego do-wodu. Prowadził badania, pisał artykuły naukowe, wspierał Uczelnię, recenzował prace doktorskie – a to tylko mały wyci-

nek z  jego bogatej aktywności. Uczelnia była jego drugim domem. Starał się zro-bić tak, żeby wszyscy czuli się tutaj jak u siebie: od wykładowców po studentów. Po udanej obronie pracy doktorskiej, profesor proponował swoim doktoran-tom przejście na „ty” – to pokazuje, jakim człowiekiem był profesor Jerzy Chłopecki.WSIiZ jest uczelnią bardzo nowoczesną, gdzie ogromną rolę grają techniczne roz-wiązania, także w  procesie dydaktyki. Jednak profesor Chłopecki – doceniając zdobycze techniki – i  tutaj przenikliwie oceniał sytuację, uświadamiając studen-tom oraz wykładowcom, że nigdy nie mo-żemy zapomnieć o  książkach: – Książka dostarcza nam materiałów do zastanowie-nia, prowokuje do samodzielnego myśle-nia, czego zupełnie nie robi Internet, który jedynie dostarcza nam „gołych” informacji – mówił w swoim ostatnim wywiadzie dla „Pressji” prof. Chłopecki.

Juliia Mykhailiuk

Page 56: Intro #1 (62)

56 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

Socjolog w dziennikarstwieŻycie profesora było zawsze związane z  mediami oraz słowem pisanym. Pra-cował m.in. w  tygodniku warszawskim „Ekran” – który był popularny wśród mieszkańców miasta – ale jest też auto-rem wielu książek: „Rewolucja i postęp”, „Czas, świadomość, historia. Uwarun-kowania potocznej świadomości czasu”, „Przestrzeń polityczna Polski. Konflikt i  zmiana”, „Ciągłość, zmiana i  powrót. Szkice z  socjologii wychowania” czy „Pocztówki z Galicji”. Oprócz tego wiele lat pracował jako dyrektor programowy w Polskim Radiu Rzeszów.

Zawsze starał się rozwijać, ale nigdy nie uważał za doskonałego: – Nie jest moż-liwe bycie doskonałym. Nie mam na to szansy, jeżeli nie mówię do ludzi, którzy są tym zainteresowani. Jeżeli studenci wyka-zują zainteresowanie, to wiem, że jestem dobrym wykładowcą. Ale kiedy widzę mar-twe oczy, znużenie, to sam jestem wykła-dowcą niezadowolonym z siebie – mówił.

Rzeszów – więcej niż miastoProfesor Jerzy Chłopecki pochodził z in-teligenckiej rodziny, urodził się 28 grud-nia 1936 roku w  Lidzie (obecnie Biało-ruś), skończył studia na Uniwersytecie Warszawskim. I  chociaż centrum kultu-ry i elity zazwyczaj skupiony jest w sto-licy, to profesor w  pewnym momencie swojego życia zdecydował pojechać do Rzeszowa. – Przyjechałem do Rzeszowa w  1984 roku na dwa lata, i  te dwa lata trwają aż do dziś. To są moje najdłuższe dwa lata w życiu – zwykł opowiadać prof. Chłopecki.

W  Rzeszowie znalazł nie tylko miejsce pracy, rodzinny dom, ale także własny kąt. Przyjaciele zawsze mówili, że jego przykład świetnie przekonywał, aby

opuścić Warszawę i zamieszkać na Pod-karpaciu. Swoje obserwacje „człowieka z  zewnątrz” profesor opisywał w  felie-tonach dla lokalnej „Gazety Wyborczej”, z  których potem powstała publikacja „Pocztówki z Galicji”.

Szczególnie ważnym miejscem dla prof. Chłopeckiego była filharmonia w  Rze-szowie. Miejsce spotkań inteligencji, gdzie można poznać wielu znakomitych ludzi, ale także miejsce odpoczynku, gdzie po koncertach muzycznych za ku-lisami zbierali się przyjaciele profesora Chłopeckiego w ciepłej atmosferze. Pro-fesor był także w  tym gronie autoryte-tem, ponieważ człowieka o  takim stop-niu inteligencji i erudycji widać z daleka. Oprócz tego był po prostu otwarty dla ludzi. Nie musiał mieć ostatniego słowa, zawsze potrafił wysłuchać. – Człowiek o takiej klasie zdarza się raz na długi czas – mówił Rektor WSIiZ prof. Tadeusz Po-mianek w dokumentalnym filmie o Jerzy Chłopeckim „Czas panuje nad nami”.

Mistrzostwo bycia człowiekiemMogłoby się wydawać, że profesor to z  natury rzeczy człowiek zupełnie nie-dostępny, przemawiający tylko z  wy-sokości katedry. Erudycja, inteligencja, tytuły naukowe wpychają czasami czło-wieka w pewne ramki, gdzie wykluczony jest luz i spontaniczność. Nie w tym wy-padku – taki obraz zupełnie nie przysta-je do profesora Jerzego Chłopeckiego. W  encyklopedii moglibyśmy zapewne przeczytać: Jerzy Chłopecki – socjolog, wykładowca, prorektor; to wszystko jest ważne, ale nie najważniejsze. Profesor Jerzy Chłopecki to przede wszystkim du-sza towarzystwa, wspaniały przyjaciel, po prostu Człowiek, ale pisany wielką literą. Wypada nie zgodzić się z tytułem fil-mu – czas nad nim nie panował, zmuszał

Page 57: Intro #1 (62)

57I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Juliia MYKHAILIUKŻyciorys ma każdy, ale nie każdy ma biografię. Życio-

rys odnotowuje fakty, wydarzenia. Biografia rejestruje dokonania. Na biografii – piętno – często przesądzają-ce o jej kształcie – odciskają miejsca, w których przeby-

waliśmy (przebywamy) i ludzie, których spotykaliśmy (spotykamy).

prof. Jerzy Chłopecki.

tylko do ciągłej aktywności.

– Mistrzostwo to doskonałość. Doskonałość z kolei jest zasadniczą i fundamentalną war-tością. Dlatego to, wbrew pozorom, uczeń wy-biera mistrza jako wartość, a nie odwrotnie. Z  tej wartości czerpie nauki wszelakie, które przynależą do mistrza, a potem stają się war-tością ucznia. Dziś widać wyraźnie, kto po prostu czerpał z Chłopeckiego – mówił prof. Tadeusz Pomianek podczas uroczystości związanych z  70. rocznicą urodzin prof. Chłopeckiego.

Życie poza ścianami uczelniProfesor Chłopecki, jak każdy człowiek, miał słabości, swoje upodobania. Muzyka stale mu towarzyszyła – była wręcz akom-paniamentem jego aktywności. Przycho-dził do domu i  włączał ulubione melodie – przy których pisał swoje prace – filhar-monia była jego miejscem odpoczynku i zebrania myśli. Potrafił czytać nuty i umiał grać na instrumentach.

– Chłopecki ma wiele miłości i słabości. Pierw-sza to niewątpliwie nauka i dociekanie, druga to dydaktyka – mistrz słowa i przekazu, trzecia – wielka miłość do koni, zwierząt, tenisa, gier, zabaw i uciech wszelakich. Miłość do muzyki – Vivaldiego, Bacha czy Beethovena to odrębne zagadnienie i na niezależny materiał do od-rębnego wystąpienia – mówił prof. Tadeusz Pomianek na wystąpieniu poświęconemu jubileuszowi prof. Chłopeckiego.Słabością profesora były zwierzęta. Miał w domu kilka psów, zabierał je nawet cza-sem ze sobą na Uczelnię. Nie można oczy-wiście zapomnieć o koniach, które po pro-stu czyniły go szczęśliwym. Gdy tylko miał taką możliwość – chwilę wolnego czasu – wsiadał do samochodu i jechał w kierunku Kielnarowej.

***Profesor Jerzy Chłopecki zmarł 21 stycznia 2014 roku. Pozostawił po sobie nie tylko ogromny dorobek naukowy, ale także wspaniałe wspomnienia oraz ludzi, dla których był mentorem i którzy wykształcili się pod jego czujnym okiem. Świadectwo jego życia: podążanie do prawdy drogą nauki, ogromna pasja dziennikarska związana z wyjaśnianiem świata zwykłym ludziom – to dziedzic-two, które wymaga nie tylko pielęgnacji, ale nakłada także obowiązek na środo-wisko akademickie kontynuowania ta-kiej działalności.

Page 58: Intro #1 (62)

58 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ – FELIETON

Powrót do przeszłości

Breaking news! W ramach obchodów XX-lecia istnienia Wyższej Szkoły In-formatyki i Zarządzania w Rzeszowie, doszło do niezwykłego wydarzenia – spotkaliśmy człowieka podróżującego w czasie. Przybysz pochodzi z roku 2046 i zdradził nam, jak będzie wyglądać przyszłość Uczelni.

Zanim jednak przedstawimy obraz Wyż-szej Szkoły Informatyki i  Zarządzania, który ukształtuje się w  najbliższych 30 latach, postaramy się przybliżyć szcze-góły tego niewiarygodnego zajścia.

Przyczyną tego niezwykłego wypad-ku był zakup tzw. Kapsuły Czasu, któ-ra miała zostać zakopana wiosną 2016 roku. Planowano wsadzić do jej wnę-trza m.in.: przesłanie studentów rocz-nika 2015/2016 do studentów rocznika 2045/2046 (bo w tym roku akademickim miałaby być ponownie otwarta), akt po-wołania Uczelni, legitymację studencką oraz kilka innych dokumentów.

Po zakupie kapsuła została przetrans-portowana na Uczelnię, gdzie doszło do tego całego nieprawdopodobnego zdarzenia: po serii błysków i wybuchów z  kłębów dymu wyłonił się pięćdziesię-ciokilkuletni mężczyzna – i  bynajmniej nie był to Schwarzenegger.

Nasz gość przedstawił się jako profesor WSIiZ. Jak się okazało, byliśmy świad-kiem pierwszej udanej podróży w czasie, a  jako wehikuł posłużyła wspomniana wcześniej Kapsuła Czasu. Przez chwilę chcieliśmy zapytać o  nieudane próby, ale chyba woleliśmy nie wiedzieć, co się stało z tymi nieszczęśnikami.

– Pamiętam jak wiele lat temu (chociaż dla was to pewnie całkiem niedawno) słuchałem ks. prof. Hellera, który mó-wił, że podróże w czasie to raczej scien-ce-fiction. Oczywiście nie wykluczał ich całkowicie; wypowiadał się jako nauko-wiec i  taki był ówczesny (obecny?) stan wiedzy – wspominał profesor. – Okazuje się jednak, że to możliwe i dokonaliśmy tego tutaj: na naszej Uczelni!Profesor opowiadał jeszcze o  wielu in-nych rzeczach, m.in. o tym, że był świad-kiem obecnych wydarzeń, pamięta jak zakopywana była Kapsuła Czasu. Ba! Na Uczelni dostrzegł nawet samego siebie

Kamil Olechowski

Page 59: Intro #1 (62)

59I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

z lat studenckich. Nie chciał jednak zdra-dzać swojego imienia i nazwiska.

Dobrze, ale jak wyglądać będzie Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w 2046 roku? Jak twierdzi nasz gość: będzie się wspaniale rozwijać – stanie się naj-większą niepubliczną Uczelnią nie tylko w  regionie, ale w całej Polsce. Z powo-dzeniem będzie też rywalizować z uczel-niami publicznymi. Krótko mówiąc: WSIiZ wejdzie na wyższy poziom.

Przy okazji snucia tej wizji (relacjonowa-nia przyszłej prawdy?) profesor pogratu-lował władzom Uczelni otrzymania praw do doktoryzowania w obszarze mediów. Jak mówił, to bardzo szybko zaprocentu-je i za kilkadziesiąt lat na całym świecie słynna będzie Rzeszowska Szkoła Me-dioznawcza, której przedstawiciele będą wywodzić się właśnie ze WSIiZ. Będą to naukowcy i  wizjonerzy formatu Mar-shalla McLuhana czy Neila Postmana. Znani staną się m.in. dzięki badaniom prowadzącym do zrozumienia istoty Twittera oraz innych mediów społeczno-ściowych, które przedstawione zostaną jako swoiste społecznościowe gry prze-glądarkowe.

Zresztą edukacja będzie stać we WSIiZ na wysokim poziomie, dzięki czemu Uczelnia stanie się prawdziwą kuźnią kadr; jej absolwenci zakładać będą wła-sne firmy oraz zajmować najwyższe po-sady państwowe, decydując o losach na-szego kraju.

Profesor zdradził nam też zaskakującą ciekawostkę: na całym świecie zapanuje moda na… polskie swetry! Produkowa-ne one będą z  – a  jakże – wełny alpak z hodowli w Kielnarowej!Mieliśmy do profesora jeszcze całą masę

pytań, nie tylko tych związanych z  ży-ciem Uczelni: kiedy rozpadnie się Unia Europejska? Jak rozwinie się problem z  Państwem Islamskim? Czy Leonardo DiCaprio dostanie w końcu Oscara?

Niestety profesor nie chciał udzielić nam odpowiedzi, ponieważ i  tak już wiele zdradził, a  to niebezpieczne ingerować w  linię czasu – wszystko powinno biec mniej więcej tak, jak się wydarzyło. W do-datku musiał wracać do swoich czasów, bo i tak długo u nas zabawił, a tam – jak twierdził – czeka na niego zniecierpli-wiona żona z gotowym już kazaniem. To oznacza, że – niestety panowie – przez te 30 lat kobiety nie zmieniły się wiele.

Profesor zniknął w  równie zagadkowy sposób jak się pojawił. Pozostawił nas zszokowanych, ale także zainspirowa-nych. Pamiętamy dobrze, że niebez-piecznie jest ingerować w  linię czasu, dlatego z dodatkowymi siłami rozpoczę-liśmy dążenia, aby wszystkie przedsta-wione wizje stały się faktem.

Page 60: Intro #1 (62)

60 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

Samorząd – praca, rozwój i dobra zabawa

Vladyslav Tsovma

Wielu studentów myśli o udzielaniu się w Samorządzie, ale nie wszystkim się to udaje. Praca ta wymaga komunikatywności oraz poświęcania sporo czasu. Bartłomiej Basznianin skutecznie rozwija swoje pasje i potrafi wy-korzystać oraz połączyć to z pracą w Samorządzie. Rozmawia Vladyslav Tsovma.

Vladyslaw Tsovma: Jak wygląda dzień zwykłego samorządowca? Jak wyglą-da twój dzień?Bartłomiej Basznianin: Każdy samo-rządowiec ma dyżur, oprócz przewod-niczącego i  jego zastępcy – oni mają o wiele więcej obowiązków niż my. Tacy zwykli członkowie jak ja czy moje kole-żanki i  koledzy, mamy dyżury. Mamy rozpiskę na tablicy, każdy przychodzi na swoje dyżury na godzinę 11:00 i sie-dzimy do 15:00. Wykonujemy przez ten czas wszystkie obowiązki, jakie należą właśnie do członka Samorządu. Na przy-kład, jeżeli ktoś chce się ubezpieczyć – przedstawiamy mu ofertę i  umożliwia-my ubezpieczenie na Uczelni. A  może student chce kupić jakiś bilet? Również nie ma problemu, wszystkie takie rzeczy znajdują się u  nas. Jeżeli ktoś ma pro-blemy spowodowane barierą językową – może przyjść do nas i my pomożemy

w rozwiązaniu problemu.

V.T.: Jako sekretarz masz jeszcze jakieś dodatkowe obowiązki?B.B.: Dochodzi mi parę obowiązków. Między innymi na każdym spotkaniu Samorządu przygotowuję protokół, czy-li spisuję, kto był obecny na spotkaniu i zapisuję nasze cele.

V.T.: Jak patrzyłeś na Samorząd jako student i jak patrzysz teraz, po kilku miesiącach pracy?B.B.: Pogląd się nie zmienił, wygląda to mniej więcej tak, jak sobie wyobrażałem. Nie jest lekko, ale sprawia mi to dużą sa-tysfakcję. Staram się nie kierować ste-reotypami i raczej do każdego studenta podchodzę indywidualnie.

V.T.: Przed wyborami mówiłeś, że chcesz, aby „każdy student nie był dys-kryminowany ze względu na swoje po-

Page 61: Intro #1 (62)

61I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

chodzenie, na swój status majątkowy”. Czy udaje ci się to robić i w jaki spo-sób?B.B.: Po prostu traktuję każdego tak samo, czyli równo, bez względu na wszystko. Nikogo nie faworyzuję ani nie odbieram nikomu żadnych możliwości. Kiedy jestem świadkiem takiej dyskrymi-nacji, staram się na to reagować.

V.T.: Jakie perspektywy i możliwość daje praca w Samorządzie?B.B.: Daje wielkie perspektywy. Jest to ogromna nauka samoorganizacji i szyb-kiej pracy w krótkim czasie. Jeżeli mam mało czasu, żeby przygotować jakąś rzecz, to dzięki pracy w  Samorządzie wiem, że wszystko jest możliwe, przy odpowiednim planowaniu. Nawet jeżeli trzeba zorganizować wielki event i  jest na to jeden dzień, to wielu ludzi to „ogar-nia”, nawzajem się wspiera. Wspólnie można zrobić naprawdę wielkie rzeczy.

V.T.: Jaką rolę w Samorządzie odgrywa przewodniczący?B.B.: Przewodniczący odgrywa najważ-niejszą rolę, dlatego że to jest ten czło-wiek, który koordynuje naszą pracę. Jeżeli ktoś nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, to przewodniczący wycią-ga wnioski i  konsekwencje. Naprawdę, jeżeli chodzi o  naszego przewodniczą-cego Dominika, uważam że świetnie sprawdza się w  tej roli. On ma już do-świadczenie z poprzedniej kadencji i te-raz wykorzystuje to prowadząc nowy Samorząd. Robi to doskonale i odgrywa kluczową rolę w naszej drużynie.

V.T.: Jesteś jednym z przedstawicieli do Rady Wydziałów z Wydziału Admini-stracji i Nauk Społecznych. Jakie kom-petencje mają przedstawiciele Rady?B.B.: W  tej Radzie działają trzy osoby.

Co jakiś czas organizowane są spotkania z dziekanem – profesorem Gawrońskim. Omawiamy wtedy nowe uchwały, jeżeli chodzi o  katedrę. Ostatnio rozmawiali-śmy o nowym kierunku studiów. Uczest-niczymy w tym, wiemy co się dzieje.

V.T.: W jaki sposób studenci mogą współpracować z Samorządem, jeśli mają własne pomysły?B.B.: Mogą po prostu do nas przyjść, zgło-sić swoją chęć do uczestniczenia w życiu Samorządu i  zostawić swoje dane kon-taktowe. Jeśli będziemy potrzebować jakiejś pomocy, będziemy się odzywać. Oczywiście wynagradzamy taką pomoc punktami do stypendium rektora albo stypendium naukowego. To jest dobra zabawa, ponieważ praca w Samorządzie chociaż często ciężka, to też naprawdę przynosi dużą satysfakcję, daje „kopa energetycznego” do działania.

V.T.: Warto udzielać się w Samorzą-dzie?B.B.: Tak i  jak powiedziałem, to pozwa-la nabyć sporo doświadczenia. Z  tego co wiem, pracodawcy bardzo zwracają uwagę, czy ktoś udzielał się za czasów szkolnych i  studenckich. Właśnie taka praca w  Samorządzie Studenckim daje możliwość zdobycia nowych umiejętno-ści w  samoorganizacji, pracy w  grupie oraz trzymania „w garści” wielu ważnych projektów i ich koordynowaniu. To niby proste rzeczy, które okazują się jednak trudne, jeżeli przychodzi, co do czego. W Samorządzie można się tego nauczyć.

V.T.: W tym roku odbyła się impreza otrzęsinowa, którą wielu dobrze zapa-miętało. Możesz o niej trochę opowie-dzieć?B.B.: Otrzęsiny „pierwszaków” to im-preza, która odbywa się dokładnie co

Page 62: Intro #1 (62)

62 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

rok, nie tylko zresztą na naszej Uczelni. W tym roku postanowiliśmy na tematy-kę filmową. Impreza bardzo się udała i to zarówno z perspektywy studentów, jak i  wykładowców, którzy bardzo so-bie chwalili atmosferę i  pomysł na styl tej imprezy. My, jako Samorząd, byliśmy również zadowoleni, aczkolwiek wiado-mo, trzeba dążyć do perfekcji i nie wol-no osiadać na laurach. Zawsze, ale to zawsze, może być lepiej.

V.T.: Jakie obowiązki będzie miał Sa-morząd podczas świętowania Jubile-uszu 20-lecia uczelni?B.B.: Na razie to jest tajemnicą, nie chcę nic zdradzać. Przygotowujemy i koordy-nujemy działania, których efekt – miej-my nadzieję – spodoba się wszystkim.

V.T.: Studiujesz na kierunku Dzienni-karstwo i komunikacji społecznej. Jak pomaga ci to w pracy samorządowca?B.B.: Jest oczywiście kilka plusów, działa-nie w Samorządzie łączy się trochę z kie-runkiem moich studiów. To jest praca w  grupie i  nieustanne komunikowanie

się, także drugi człon mojego kierunku, „komunikacja społeczna”, odgrywa tutaj większą rolę. Ważne jest przecież komu-nikowanie się z  różnymi mediami, aby promować wydarzenia, które organizu-jemy, i tutaj mogę wykorzystywać umie-jętności dziennikarskie.

V.T.: Odstawmy na bok studia i pracę w Samorządzie. Czym zajmujesz się w wolnych czasie?B.B.: Chyba nie jest zagadką, że muzy-ką. Rok temu wydałem pierwszą płytę, teraz pracuję nad kolejną. Generalnie jednak zajmuję się wieloma rzeczami. Ostatnio zdarza sie mi pracować nad różnymi projektami, jeśli chodzi o mon-taż materiałów dźwiękowych i nagrywa-nie dźwięków. Ostatnio miałem okazję być na planie filmowym produkcji HUBA w Piątkowej na Podkarpaciu.

V.T.: Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.

Rozmawiał Vladyslav TSOVMA

fot. Oleg Krysa

Page 63: Intro #1 (62)

63I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

WSIiZ – perspektywa rozwoju czy możliwość ucieczki do Unii Europejskiej?Oksana Banias

Według młodych Ukraińców Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania to uczelnia, w której panuje sprawiedliwość, czuć motywację i wsparcie w co-dziennej pracy nad sobą samym. Nauka w tym miejscu oznacza perspekty-wę rozwoju i szansę na sukces. Właśnie dlatego w ciągu 5 lat liczba studen-tów z Ukrainy wzrosła prawie 2,5 raza, a w ciągu 10 lat – 16,5 raza.

– Pewnego dnia, niedługo przed maturą, mój wychowawca z gimnazjum powiedział: Masz wybór: albo zostać na Ukrainie, być jedną z  lepszych, ale cały czas walczyć i  godzić się z niesprawiedliwością, korup-cją, biedą albo uczyć się we WSIiZ, nie być wśród najlepszych studentów (przynaj-mniej od razu), ale mieć szansę na sukces, mieć to, na co zasługujesz – tak swoją hi-storię przedstawia Ola, studentka Wy-działu Administracji i Nauk Społecznych.

Po tej rozmowie dziewczyna zaczęła się zastanawiać. Przed nią były jeszcze egzaminy, matura, studniówka. W  tym chaosie stwierdziła, że nie zmieni swo-jej dotychczasowej decyzji – zostanie w  ojczystym kraju. Po maturze złożyła dokumenty na kilka państwowych uczel-ni i od razu dostała się na dwie z nich. Jednak – jak twierdzi – cały czas, gdzieś w  środku tkwiły słowa wychowawcy.

Końcem sierpnia młoda Ukrainka zde-cydowała się jednak na drugą opcję – na WSIiZ. Działać trzeba było szybko: paszport, wizy, tłumaczenie wszystkich dokumentów, szukanie nauczycielki ję-zyka. Po dwóch tygodniach Ola zabrała rzeczy i  pojechała do Rzeszowa. Odtąd słowa nauczyciela z gimnazjum stawały się rzeczywistością: w dalszym ciągu nie znała polskiego, dużo rzeczy było nieja-snych, nowych, obcych, do tego przeży-wała szok kulturowy.

– Na pewno nie byłam jedną z najlepszych. Było trudno, ale trafiłam na uczelnię, gdzie panuje sprawiedliwość, czuć motywację do codziennej pracy nad sobą samym – wspo-mina dziewczyna. – Nie byłam w  swoim gimnazjum od jego ukończenia, czyli już trzy lata, lecz w  sercu od dawna noszę pragnienie, by pójść do swojego nauczycie-la i podziękować mu za to, że zobaczył we

Page 64: Intro #1 (62)

64 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

mnie potencjał, nie stał obojętnie obok, ale pomógł – dodaje Ola, która dzisiaj jest na III roku. Od pierwszego semestru dziew-czyna otrzymuje stypendium naukowe. Od drugiego – znajduje się w  5-ce naj-lepszych studentów kierunku Dzienni-karstwo i komunikacja społeczna. Obec-nie pracuje w dziale marketingu jednej z rzeszowskich firm.

O  WSIiZ, jako o  perspektywie na przy-szłość, mówi nie tylko Ola, ale zdecydo-wana większość studentów z  Ukrainy. Coraz gorsza sytuacja polityczna, eko-nomiczna oraz społeczna na Ukrainie przyczynia się do tego, że młodzi ludzie „uciekają”, szukając lepszego życia, sta-bilności, szansy na sukces w  krajach Unii Europejskiej. Od początku XXI wie-ku stosunki pomiędzy Polską a Ukrainą stawały się coraz lepsze i bardziej zażyłe. Dotyczy to także współpracy w zakresie oświaty, gdzie stwarzano lepsze warunki dla studentów ze Wschodu aplikujących na studia do polskich uczelni.

Blisko domu, ale już w EuropieWielkim atutem WSIiZ jest jej geogra-ficzne położenie, a mianowicie bliskość do granicy wschodniej. „Dobra uczelnia, blisko domu, ale już w Europie”– właśnie tak określają studenci pierwszego roku swoją Alma Mater.

– Ostatecznie zdecydowałam się pojechać na studia do Polski, kiedy byłam w ostat-niej klasie gimnazjum. Właśnie wtedy, kiedy w Kijowie rozpoczął się Majdan, rewolucja, ginęli ludzie. Zrozumiałam, że szansa na dobrą przyszłość na Ukrainie jest bardzo mała – mówi Tetiana Smietana, student-ka II roku na kierunku Turystyka i rekre-acja. – Najpierw planowałam studiować we Wrocławiu: duże miasto, sporo możli-wości, koledzy, a najważniejsze – mam tam

rodzinę. Ale ogarniały mnie wątpliwości, martwiła mnie odległość od Ukrainy. Za-częłam szukać w Internecie innych uczelni niedaleko granicy. Trafiłam na WSIiZ – od ojczystego domu dzieliło mnie tylko 250 kilometrów. Po sprawdzeniu oferty eduka-cyjnej podjęłam ostateczną decyzję. Póki co, jestem bardzo zadowolona z wyboru – dodaje Tetiana.

Polski rynek szkół wyższych oraz uniwer-sytetów jest ogromny, a spora ich część znajduje się niedaleko wschodniej gra-nicy. Jednak to WSIiZ, według rankingu czasopisma „Perspektywy” z 2014 roku, zajmuje drugie miejsce w  Polsce pod względem liczby studentów obcokra-jowców, w tym Ukraińców. Te liczby cią-gle rosną: w 2010/2011 roku na uczelni studiowało 765 studentów z  Ukrainy, a w 2012/2013 było ich już 1188, nato-miast rok później – liczba ta wzrosła do 1682 osób. Dewaluacja hrywny zrobiła swoje. Na semestr zimowy 2015/2016 zrekrutowało się już nie tak wielu stu-dentów ze Wschodu, jak poprzednio: obecnie we WSIiZ studiuje 1763 Ukraiń-ców. Podsumowując: w ciągu 5 lat liczba studentów z Ukrainy wzrosła prawie 2,5 raza, a w ciągu 10 lat – 16,5 raza.

– Historia Ukraińców na WSIiZ zaczęła się w  2001 roku. Był to pierwszy nabór i  wtedy aplikowało 6 osób. W  2005 roku przyjechało do nas bodajże 30 osób, a na Uczelni łącznie było już ponad 100 Ukraiń-ców. Począwszy od roku 2005 roku, każdy kolejny semestr zimowy zaczynało o 100–200 Ukraińców więcej– mówi mgr Rusłan Harasym, absolwent WSIiZ na kierunku Ekonomia. – Bez wątpienia zwiększenie liczby studentów jest bezpośrednio związa-ne z rozwojem tej Uczelni, wzrostem popu-larności, a także rozbudową promocji i re-klamy. W 2005 roku, po ukończeniu szkoły,

Page 65: Intro #1 (62)

65I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

trafiłem na malutką ulotkę o  WSIiZ. Była to tylko połowa kartki A4, do tego w języku polskim. Nie było jeszcze punktów rekruta-cyjnych rozsianych po całej Ukrainie, spo-tkań z  uczniami szkół średnich, billboar-dów, rozbudowanych stron internetowych, a  nawet informatorów ze szczegółowym opisem oferty edukacyjnej, tak jak to jest obecnie – dodaje mgr Harasym.

Niewątpliwie, błędne będzie stwierdze-nie, że bliskość geograficzna czy sku-teczny PR to jedyne przyczyny wyboru przez studentów ze Wschodu uczelni w  Rzeszowie. Coraz wyższe miejsca w  różnych rankingach, certyfikaty mię-dzynarodowe, odznaczenia, sukcesy absolwentów, niewątpliwie przyczyniają się do zwiększenia popularności WSIiZ, co jest jednoznaczne ze wzrostem liczby studentów.

– Na pytanie „Dlaczego WSIZ?”, maturzy-ści najczęściej odpowiadają – „bo według rankingów jest to jedna z lepszych uczelni prywatnych w  Polsce”. Czyli promocja na Ukrainie działa skutecznie – podkreśla Olga Husieva, pracownik Działu Rekru-tacji studentów ze Wschodu. – Jednak, rozmawiając ze studentami starszych roczników, można zrozumieć, że dla nich rankingi nie są już czymś ważnym i przeko-nywującym, bo każdy znalazł tu coś poży-tecznego dla siebie. Każdy widzi we WSIiZ swoją drogę do celu, do sukcesu, o którym marzą wszyscy – wyjaśnia Husieva.

Rozbudowana oferta w prosty sposób i w stosunkowo niskiej cenieWSIiZ to uczelnia międzynarodowa, co czyni ją otwartą na obcokrajowców. Właśnie dlatego jawi się w  oczach stu-dentów, m.in. z  Ukrainy, jako łatwy (w porównaniu z innymi uczelniami) do-stęp do dyplomu, który liczy się w całej

Europie, a  na Ukrainie oznacza to spo-ry prestiż. Żeby się tu dostać nie trzeba zdawać żadnych egzaminów, nie trzeba od razu biegle mówić w języku polskim, a  składać wniosek rekrutacyjny moż-na nawet przez Internet. Takiego typu uproszczenia pojawiają się także w trak-cie studiów. Jednym z największych uła-twień, które bardzo doceniają studenci obcokrajowcy, jest pomoc językowa. Jeszcze przed początkiem pierwszego semestru są organizowane kursy języka polskiego. A  potem obowiązkowe bez-płatne zajęcia w ciągu pierwszego roku studiów. Co więcej, dla studentów, któ-rzy nie zdążyli nauczyć się polskiego, lub nie chcą, nie mają możliwości, ale ma-rzą, by studiować we WSIiZ, utworzono anglojęzyczne kierunki.

– Moim największym kłopotem była barie-ra językowa. Bardzo martwiłam się tym, jak poradzę sobie ze studiami w  języku obcym, w komunikacji. Ale dzięki częstym zajęciom dodatkowym z  języka polskiego udało się pokonać ten problem – opowia-da Iryna Pyrih, studentka III roku na kie-runku Ekonomia. – Co więcej, dydaktycy często stosują ułatwienia językowe spe-cjalnie dla pierwszoroczniaków np. słowa, których jeszcze nie umiesz, można napisać po angielsku. To ważne, gdy uczelnia jest miejscem, gdzie cię wspierają, chcą po-móc, a nie gdzie boisz się aktywnie uczest-niczyć w zajęciach czy życiu akademickim tylko przez problemy z językiem – dodaje Iryna.

Kolejną cechą, którą wyróżniające WSIiZ studenci ze Wschodu są stosunkowo ni-skie opłaty za wysoki poziom edukacji. Obecni absolwenci twierdzą, że kiedy przyjechali do Rzeszowa (w latach 2003–2009), to koszt studiów był taki sam jak np. we Lwowie czy Kijowie. Nie było

Page 66: Intro #1 (62)

66 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

tak ogromnej różnicy, jaka jest obecnie i  każdy przeciętny Ukrainiec mógł po-zwolić sobie, by wyjechać za granicę na WSIiZ. Kryzys ekonomiczny na Ukrainie, dewaluacja hrywny zmieniła tę sytuację. Ale jeśli porównać z tegorocznymi cena-mi za studia w innych uczelniach Polski, to nie jest tutaj drogo, a poniekąd nawet tanio, z uwagi chociażby np. na koszt wy-najmu mieszkania w Rzeszowie. Dodat-kowo działa bardzo rozbudowany sys-tem zniżek. Od pierwszego semestrze można zakwalifikować się do Systemu Bezpłatnych Miejsc, potem uzyskać sty-pendium Rektora czy otrzymać zniżkę za zdanie egzaminów w  pierwszym termi-nie. Potwierdzają to dane Działu Stypen-diów WSIiZ: w  roku 2014/2015 ponad 950 osób studiowało za darmo, tzn. stu-denci ci otrzymali stypendia równe lub wyższe od czesnego. Suma stypendiów wypłaconych w  minionym roku akade-mickim wyniosła 41% wpłaconego cze-snego.

UA vs WSIiZ– WSIiZ na pewno będzie się rozwijać, bo ma do tego odpowiednią kadrę. Dzięki zgranej współpracy pracowników ta Uczel-nia działa jak ogromny, złożony i  żyjący organizm – uważa Viktoriia Dembrovska, studentka III roku na kierunku Dzienni-karstwo i komunikacja społeczna.

Sporo studentów z Ukrainy przy rozmo-wie o WSIiZ wspomina kadrę dydaktycz-ną. Pierwsi Polacy, z którymi mają kon-takt studenci obcokrajowcy w  nowym kraju, to oczywiście wykładowcy oraz koledzy z roku. To dzięki nim u młodych Ukraińców buduje się wizerunek obywa-teli oraz Polski jako kraju.

– To bardzo ważne w  jakiej atmosferze się pracuje. Przyjeżdżamy tutaj mając 17

lat, czyli jako dzieci po szkole, trafiamy do kraju z  inną historią, wartościami, zało-żeniami. Od tego z  kim będziemy praco-wać, zależy jakie będziemy mieć wrażenie ogólne– przekonuje Iryna Pyrih. – Cieszę się, że miałam akurat taką kadrę dydak-tyczną. Wykładowcy WSIiZ są przede wszystkim bardzo otwarci na pomoc, co dla każdego Ukraińca jest dziwne, bo w  ojczystym kraju pomoc była tylko za określaną kwotę. A tutaj łapówek się nie bierze. I jesteś pewny, że jak się czegoś nauczysz, to na pewno zdasz – dodaje Iryna.

Niestety, nie wszyscy doceniają szanse, które mają. Z roku na rok coraz częściej od wykładowców można usłyszeć słowa rozczarowania i tendencję do przekona-nia, że studenci traktują WSIiZ jako lekką drogę do Europy czy po prostu do uzna-wanego w Europie dyplomu.

– Studenci przyjeżdżający z  Ukrainy się zmienili. Nie ma już tego „wyścigu szczu-rów”, jaki był kiedy studiowałem. Każdy starał się zrobić lepszy projekt, dostać lep-szą ocenę – mówi mgr Rusłan Harasym. – Teraz studenci schodzą do poziomu mini-mum, czyli jak Krajowa Rama Kwalifikacji wymaga przynajmniej 3.0, to oni wyżej nie „podskakują”. Nie starają się więcej dzia-łać, nie czytają książek, na zajęciach nie zgłaszają się do aktywnych odpowiedzi, nie zadają dodatkowych pytań, oby tylko ich o nic nie pytano. Kiedyś studenci mieli na celu maksymalne poszerzenie wiedzy i doświadczeń, a teraz: przetrwanie do na-stępnego semestru. Oczywiście, nie wszy-scy, ale sporo Ukraińców musi zrozumieć, że są tutaj i reprezentują Ukrainę jako ca-łość – kreują jej wizerunek. Nie psujcie go dla innych, chętnych i  pracowitych mło-dych ludzi! – apeluje mgr Harasym.

Page 67: Intro #1 (62)

67I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Studenci z Ukrainy mają więc wszystkie możliwości rozwoju dążenia do sukcesu, wystarczy, aby tylko go chcieli go osią-gnąć.

– Nie czujemy się tutaj mniejszością. Jeśli chcesz i  pracujesz, to na pewno możesz dużo osiągnąć. I  to, że nie jesteś z Polski, nie znaczy, że nie masz żadnej szansy – zapewnia Vadym Zamoroka, absolwent kierunku Informatyka.

WSIiZ nie zamierza kończyć na rozwoju i  wzmocnieniu współpracy z  Ukrainą. Władze Uczelni ciągle poszukują inwe-storów do realizacji kolejnych projek-tów, zwiększenia promocji i  ułatwienia dostępu do WSIiZ dla Ukraińców. Starają się także szybko i  skutecznie rozwiązy-wać bieżące problemy.

Tematem, który obecnie najbardziej martwi studentów ze Wschodu jest de-waluacja hrywny. Porównując z  2013 rokiem, złoty stał się droższy o  67%, czyli, jeśli kiedyś koszt studiów rocznie wynosił 13 tysięcy hrywien, to teraz jest to blisko 22 tysięcy. A  do tego jeszcze trzeba doliczyć koszt mieszkania, wy-żywienia, itd. To skutkuje tym, że liczba studentów w  2015/2016 roku akade-mickim zmalała. I  to nie tylko przez to, że mniej osób starało się o  przyjęcie, ale także wiele zrezygnowało w  trak-cie studiów. W  większości przypadków na pytanie dlaczego, odpowiedź brzmi: „Rodziców nie stać się na moje studia”. Oczywiście taka sytuacja martwi nie tyl-ko Ukraińców, ale także władze Uczelni. Rektor Tadeusz Pomianek na początku 2015 roku zaproponował Prezydentowi RP pomysł na system stypendialny, któ-ry kompensowałby spadek hrywny. „To nie tylko pomogłoby studentom, lecz także zwróciłoby uwagę UE na problem

młodzieży ze Wschodu” – uważa prof. Pomianek. Działaniem na korzyść Ukra-ińców jest także rozbudowany system stypendialny. Uczelnia co roku podnosi kwoty stypendialne, jeśli tego nie robi, to tylko dlatego, żeby dofinansowanie otrzymała większa liczba studentów.

Oby tak dalej!Jak twierdzą moi rozmówcy, głównym źródłem promocji WSIiZ na Ukrainie jest marketing szeptany: „koleżanka studio-wała”, „znajoma poleciła”, „siostra skoń-czyła”. Internet i plakaty to tylko dodat-kowe, wzmacniające źródła informacji. I  to chyba jest największe osiągniecie 20-letniej – czyli bardzo młodej uczelni– to, że obecni studenci oraz absolwenci polecają WSIiZ swoim bliskim. Radzą i dzielą się tym, co sami przeżyli, co uwa-żają za potrzebne, wygodne i warte.– Studiując we WSIiZ wiele się nauczyłam, moje najpiękniejsze lata spędziłam w mu-rach tej uczelni. Lubię wielu wykładowców, lubię Klub IQ, lubię bar „Żaczek” oraz „błę-kitne sofki” na każdym piętrze, uwielbiam alpaki oraz papugi, które mieszkają nad fontanną w Kielnarowej – przekonuje Ma-ria Pavliuk, studentka V roku Dziennikar-stwa. – Tu jest mój drugi dom. Kiedy po wakacjach wracam do Polski i przychodzę na Uczelnię – czuję się jakbym wróciła do domu.

Oksana BANIASAutorka jest studentką II roku magisterskich stu-

diów uzupełniających na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Jest liderką Dziennikar-skiego Koła Naukowego „Żurnal” oraz asystentką

stażystką w Katedrze Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej WSIiZ.

Page 68: Intro #1 (62)

68 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

Gdy odchodzi autorytet – sylwetka profesora Stanisława

Paszczyńskiego Aleksandra Żeleźnik

W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym odwraca się i patrzy na swoją przeszłość. Zdarza się, że poddane ocenie życie nie jest satysfakcjonujące, mrozi krew w żyłach i sprawia, że ma się ochotę zacząć je od nowa. Każdy ma jednak tylko jedną szansę. To właśnie dzięki temu, co robiliśmy, jacy byliśmy i co osiągnęliśmy pamiętają o nas po naszym odej-ściu. I to może właśnie dlatego profesora Stanisława Paszczyńskiego ciągle tak brak.

Profesor, gdy zmarł w  2014 roku, miał 64 lata. Do tej pory po wielu głowach krąży myśl jak śmierć mogła zabrać kogoś tak wybitnego, kogoś, kto zro-bił dla nauki tak wiele. Dla najbliższych był serdeczny, dla współpracowników wymagający, a  dla studentów wyrozu-miały. Z wykształcenia inżynier elektro-niki, z zamiłowania – żeglarz. Pomysł na utworzenie Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w głowach profesora oraz obecnego rektora – prof. Tadeusza Po-mianka zrodził się w  1996 roku, kiedy to obaj szukali tego czegoś, co wyróżni powstającą placówkę na tle innych, pań-stwowych. Profesor Paszczyński odegrał tu kluczową rolę, bowiem to on, jako informatyk, zasugerował, aby zająć się właśnie tym kierunkiem. I  tak w  latach 1996–2002 piastował funkcję Rektora,

by rok później pełnić honory Rektora Se-niora.

Wymagał nie tylko od siebieNad jego biurkiem wisiało takie oto ha-sło: „Jeśli twoi pracownicy ci przytakują, to zwolnij ich, bo znaczy, że myślisz za nich”. To cechowało profesora. Był wy-magający nie tylko dla siebie, ale rów-nież dla swoich pracowników. Nie za-pominał również o manierach. W pracy wyróżniał go profesjonalizm i dążenie do celu, w sytuacjach kuluarowych zawsze wykazywał zainteresowanie życiem pry-watnym swoich podopiecznych – trosz-czył się o  nich. Profesor nigdy się nie spóźniał, nad wyraz cenił sobie punktu-alność. Jak mówi jedna z jego współpra-cownic, dr Teresa Mroczek: – Spotkania z nim były inspirujące.

Page 69: Intro #1 (62)

69I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Wśród studentów obrósł pewną legen-dą. Ci, którzy się uczyli twierdzili, że jest niesamowitym wykładowcą, ci zaś, któ-rzy nie mieli ochoty przyswajać wiedzy określali go jako ostrego. Jednak profe-sor był wyrozumiały. Nie robił proble-mów żakom, nie podkładał im kłód pod nogi, wręcz przeciwnie – starał się, aby każdy z  pozytywną oceną kończył jego przedmiot. Studenci darzyli go ogrom-nym szacunkiem. Jednak nic nie przy-chodzi łatwo. Twierdził, że uczelnia po-winna być wymagająca, że to w tym tkwi jej sukces. Zasada ta jest po dziś dzień kultywowana.

Człowiek o wielu możliwościachProfesor Paszczyński był osobą otwartą. Jak przytacza prof. Zdzisław Hippe: – Nie był człowiekiem zamkniętym, sam mógł prowadzić wiele doktoratów. Natomiast nie miał żadnych sprzeciwów, jeśli jego bezpośredni pracownicy szukali promo-torów na terenie naszej Uczelni. Nie było w  nim chęci zamknięcia się, rzecz nie-spotykana w tradycyjnych uczelniach.

Robił wszystko dla dobra nauki. Był bez-kompromisowy w  swoich przekona-niach. Miał swoje zdanie, którego bronił. Nie ulegał opiniom potocznym, za co go ceniono. Był sceptyczny co do działal-ności naukowej w  Polsce. Wyjechał do USA, by przez trzy lata wykładać na Uni-wersytecie Teksańskim. Bez problemu zaproponowano mu stały etat. Profesor odmówił. Możliwości miał wszędzie, każ-de drzwi stały przed nim otworem. Wy-korzystał niektóre z  nich: był autorem wielu prac naukowych, patentów, zgło-szeń patentowych, podręczników, a tak-że materiałów szkoleniowych.

Za swoją działalność naukową dostawał wiele nagród, wyróżnień oraz odzna-

czeń państwowych. Jedną z  nich było wyróżnienie II i  III stopnia nadawane przez Ministra Edukacji Narodowej. To dzięki niemu Wyższa Szkoła Informaty-ki i Zarządzania może się poszczycić tak ogromną liczbą przyznawanych certyfi-katów informatycznych.

Żył nie tylko uczelniąUwielbiał żagle, jeszcze w  czasach stu-denckich jeździł na Mazury. Posiadał uprawnienia sternika jachtowego. Był wrażliwy na przyrodę, ludzi, pasjonował się fotografią. Lubił robić zdjęcia sytu-acyjne – ważne, by ująć na nich człowie-ka. Jego żona miała duży wpływ na jego zainteresowanie sztuką: towarzyszył jej na wernisażach, wspierał ją. Bez wątpie-nia był osobą rodzinną – nigdy nie dał też odczuć swoim przyjaciołom, że jest lepszy. Z  każdym zdobytym stopniem naukowym, z każdym nowym sukcesem pozostawał taki sam: koleżeński, szcze-ry, dowcipny, obdarzony zmysłem hu-moru, praktyczny, przyjazny, miły.

Nie bał się pracy fizycznej: wybudował dom. Jak wspomina jeden z  jego kole-gów, profesor miał zwyczaj mówić, że jest jak kobieta pracująca, bo żadnej pra-cy się nie boi. Ojciec geodeta, matka zaj-mowała się domem. To właśnie z domu wyniósł wszystkie wartości. Nauka przy-chodziła mu nad wyraz łatwo. Był jedy-ną osobą w klasie, od której ściągano na klasówkach i sprawdzianach. Nie był ku-jonem, był po prostu zdolny, a na doda-tek pracowity. W jego latach studenckich na Politechnice Warszawskiej otaczali go niezwykli wykładowcy, którzy dzielili się z nim swoją wiedzą. W wielu rozmowach opowiadał o nich swoim przyjaciołom. Miłośnik szybkiej jazdy. Według profeso-ra Hippe miał kroplę benzyny we krwi. Był dobrym kierowcą, jeździł bezpiecz-

Page 70: Intro #1 (62)

70 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

nie. Był właścicielem Trabanta z  silni-kiem Volkswagena Polo. Uwielbiał także koty.

Odszedł niezapomnianyGdy nadeszły ciężkie chwile spowodo-wane chorobą, profesor starał się za-chować dobry humor. Nie pokazywał w jakim jest stanie, wierzył, że da sobie radę z  przeciwnościami. Cechował go upór w  zachowaniu i  determinacja, by wrócić jak najszybciej do normalnego funkcjonowania. Zmarł 29 sierpnia 2014 roku w Rzeszowie.

– Nie ma wątpliwości, że Staszka nam bra-kuje, nie ma wątpliwości, że z nim byłoby nam łatwiej (…). Na trwale zatem wpisał się nie tylko w dzieje naszej Uczelni, w do-robek naszej Uczelni, ale myślę, że też w budowanie silnej kadry informatycznej, którym Polska się niewątpliwie wyróżnia – podsumowuje prof. Tadeusz Pomianek w filmie nakręconym na cześć profesora Paszczyńskiego. Podkreśla także, że to,

Aleksandra ŻELEŹNIKAutorka jest studentką II roku kierunku Dziennikar-stwo i komunikacja społeczna WSIiZ. Współpracuje z muzycznymi portalami internetowymi, a od paź-

dziernika 2015 roku pełni funkcję zastępcy redakto-ra naczelnego magazynu studenckiego.

by o profesorze pamiętać jest interesem Uczelni. Ważne jest także, by wzorce, które zostawił – kultywować.

Profesor wspominany jest w  wypowie-dziach studentów. Dla wielu był autory-tetem, który dzielił się swoją wiedzą oraz doświadczeniem. Jak stwierdza jeden z  jego byłych uczniów: – Jego wykłady nauczyły mnie kilku cennych zasad i życio-wych wskazówek, których trzymam się do dziś. Był niezwykłym człowiekiem. Wyma-gający, ale nieoceniony profesor.

Page 71: Intro #1 (62)

71I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

„WSIiZ – kształcimy praktycznie” – głów-ne hasło naszej Uczelni jak najbardziej pasuje do kierunku Dziennikarstwo, bo to taki rodzaj studiów, na których prak-tyka jest niezbędna. W  ramach zajęć, oprócz zapoznawania się z teorią, może-my pisać teksty do prawdziwej redakcji, prowadzić program w  radiu, wypróbo-wać się przed kamerą – a także „za nią” jako operator w  studiu telewizyjnym, zostać uczestnikiem seminariów, pisać prace naukowe. Wszystko to dotyczy głównej broni dziennikarza – słowa.

Klasyczne dziennikarstwo w magazynie studenckimKolejne pokolenie mówi, że klasycz-ne dziennikarstwo umiera. Prawda to czy mit, ciężko rozsądzić, ale na naszej

Za kulisami mediów w WSIiZ

W 2014 roku kierunek Dziennikarstwo i komunikacja społeczna Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania został nagrodzony przez Ministerstwo Na-uki i Szkolnictwa Wyższego. Nagroda miliona złotych została spożytkowa-na na liczne warsztaty ze znanymi dziennikarzami czy wyposażenie studia telewizyjnego. Jako że zawód dziennikarza wymaga nie tylko teorii, ale też praktycznych zajęć oraz spotkań z ludźmi, dlatego najlepszym wyborem dla wszystkich, ktorzy chcą w przyszłości pracować w mediach są studia w WSIiZ, która oferuje wszystkie te możliwości.

Uczelni już od 14 lat istnieje magazyn studencki (który trzymacie w rękach). – Myślę, że najtrudniejsza praca jest w pra-sie. Dziennikarz powinien znaleźć infor-macje i napisać artykuł tak, żeby ludzi to zainspirowało – mówi student Dzienni-karstwa, Andriy Rabada.

Na początku studiów przyszli adepci Dziennikarstwa mają obowiązek napi-sania kilku artykułów na portal magazy-nu studenckiego. W taki sposób można nauczyć się szukania tematów, pisania w  różnych gatunkach dziennikarskich, co daje możliwość odczucia na sobie krytyki redaktora, której przyjęcie jest niezbędne w naszej pracy. Moje pierw-sze prace wymagały sporej korekty, co nie do końca mi się podobało. Z czasem

Juliia Mykhailiuk

Page 72: Intro #1 (62)

72 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

jednak zrozumiałam, jak bardzo było mi to potrzebne.

Studenci często na początku piszą do magazynu studenckiego, bo „tak trzeba”, ale po pewnym czasie zaczynają pisać z własnej potrzeby, z chęci bycia częścią redakcji. – Portal „Pressji” (poprzedniczki „Intro Magazynu”) odegrał u mnie szcze-gólną rolę na początku studiów, ponieważ musiałam wtedy dużo pisać, żeby praco-wać nad warsztatem, oczywiście starać się, aby pisać coraz lepiej. Moment porówna-nia tego, co jest na portalu z  tym, co wy-syłałeś – to jedna z ważniejszych dzienni-karskich lekcji. To pozwala na zrozumienie swoich błędów i zapobieganie im w przy-szłości – uważa studentka drugiego roku, Iryna Romaniv. – Dla niektórych to jedno-cześnie dobra lekcja polskiego, ponieważ z ubogim słownictwem nie da się napisać dobrego artykułu.

W ciągu roku nie tylko piszemy artykuły, ale organizujemy też imprezy i wyciecz-ki redakcyjne, co jest związane z możli-wością otrzymania legitymacji prasowej. Kiedy już trzymamy ją w rękach, to na-prawdę czujemy się prawdziwymi dzien-nikarzami.

Nie można też zapomnieć o  redakcji ukraińskiej. Możliwość pisania artyku-łów w języku ukraińskim jest naprawdę bardzo ważna dla studentów ze Wscho-du. Kiedy student przyjeżdża z Ukrainy, to trudno jest mu od razu pisać po pol-sku. Trzeba przy tym pamiętać, że to nie mają być osobiste notatki z  wykładów, a prawdziwe artykuły. Poza tym rodzice oraz przyjaciele z Ukrainy mogą bez pro-blemów przeczytać teksty tego studen-ta. I w końcu: pisanie w dwóch językach to doskonała szans na rozwój słownic-twa, co jest najważniejsze w dziennikar-stwie. – Naprawdę kocham „Pressję”, to tutaj były pierwsze próby mojego pióra –

opowiada dziennikarka „Pressji”, Tetiana Shataieva. – Mogłabym porównać „Pres-sję” z siłownią, gdzie ćwiczysz – coś się nie uda, coś się uda – może czasem wyglądasz nawet śmiesznie, ale wszystko po to, żeby potem wyjść w świat z pewnością siebie. To jest wartościowe – podkreśla.

Radioeter.fm – złap nas w sieciPrzechodzimy od siły słowa do siły głosu. Praca w radiu, z mojego punktu widze-nia, jest najcięższa. Nie ma już tu moc-nych tytułów, dużych reportaży, długich zdań. Dziennikarz w radiu zaczepi tem-brem głosu oraz umiejętnością wypo-wiedzenia wszystkich informacji w ciągu trzech minut – dopiero wtedy zjedna so-bie słuchacza. A to nie jest łatwa rzecz.Włącza się mikrofon, nastaje cisza w stu-diu, pozostaje tylko magia głosu. Kiedy prowadzę program w  radiu, czuję jak-bym była na scenie, a  na mnie patrzy tysiące ludzi. Plusem jest to, że w radiu nie jest ważne, w co jesteś ubrana. Twój głos jest tym ubraniem.

Uczelniane radio nie tylko pozwala sprawdzić się w  studiu, ale oferuje także inne możliwości. O  swoich wrażeniach po zwiedzeniu Polskiego Radia Rzeszów w ra-mach zajęć z  Redaktorem Głaczyńskim mówi opiekun ukraińskiej ekipy radia, Ka-teryna Nosenko: – To wyjście przypominało mi podróż wybranych dzieciaków do fabryki Willi Wonky'ego z filmu Burtona. To było dla mnie tak samo fascynujące, przerażające i in-spirujące. W tych zwykłych, „szarych” ścianach tworzyła się prawdziwa magia – opowiada studentka – I ja zostałam na zawsze oczaro-wana tą sprawą. Ten kanał przekazywania informacji wygrywa największym urokiem, arystokratycznością i siłą oddziaływania. Ra-dio daje tak wiele miejsca na fantazjowanie, na interpretację. Jak prawdziwa lady, skrom-nie, ale niesamowicie elegancko przyciąga tego, kto jest tego warty, tak że już nigdy nie da rady uciec, bo i nie zechce.

Page 73: Intro #1 (62)

73I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Ciekawe audycje, atrakcyjne konkursy wręcz „zmuszają” do wchodzenia na stro-nę i słuchania radia. Magazyn studencki ma ukraińską redakcję, radio – ukraiń-ską sobotę. Tak jak w  przypadku ma-gazynu, jest to możliwość dla studenta z Ukrainy, aby nauczyć się prowadzenia audycji oraz kształcenia głosu, najpierw w języku ojczystym. Ukraińska sobota – czas, gdy czujemy się jak w domu, co jest tak ważne dla studenta z obcego kraju.

Teoria w praktyce – Dziennikarskie Koło Naukowe „Żurnal”Dziennikarz musi też rozwijać się inte-lektualnie. Wiedza jest niezbędnym na-rzędziem, zarówno w  radiu i  w  prasie, jak w  telewizji. Warsztaty z  pisania wy-wiadów, z autoprezentacji, z dziennikar-stwa on-line – to tylko część tego, czym zajmuje się koło naukowe „Żurnal”. – Koło naukowe daje możliwość rozwi-jania się w  sferze, która jest dla mnie ciekawa – powiedziała członkini koła, Ni-kol Hovorkova. Działania koła to m.in.: organizacja imprez, prowadzenie Klubu Miłośników Książki, organizacja warsz-tatów – to wszystko pomaga studentom wszechstronnie rozwijać się, przekuć teorię z wykładów na praktykę.

„Żurnal” można porównać z artystą, któ-ry z  szarego kamienia robi unikatową rzecz. – DKN Żurnal daje studentom moż-liwość rozwoju intelektualnego i naukowe-go. W ramach naszych spotkań poszerza-my wiedzę na temat ciekawostek i nowości ze świata dziennikarstwa i  komunikacji społecznej – wyjaśnia Oksana Banias, li-derka koła. – Badamy i analizujemy me-dia, przygotowujemy się do napisania porządnej pracy dyplomowej. Co więcej, uczestnicząc w kole masz możliwość brać udział w branżowych warsztatach, szkole-niach і konferencjach.

Pisanie pracy dyplomowej czeka wszyst-

kich, dlatego istnieje możliwość wyćwi-czenia się w pisaniu podobnych tekstów, a nawet prezentacja ich na seminariach oraz konferencjach naukowych. Jed-na z  takiсh konferencji, „Nauka i  pasja kluczem do sukcesu”, odbywa się raz w  roku na naszej Uczelni, ale można szukać innych podobnych wydarzeń. Opiekunowie koła pomagają w  napi-saniu prac, dają wskazówki dotyczące prezentowania wyników swoich badań, więc potrzebne są tylko chęci. W zawo-dzie dziennikarza nie wolno wykazywać się ignorancją, musimy rozwijać się, iść z duchem czasu. Koło naukowe pomaga w  zbieraniu nowej wiedzy oraz kształci właściwe postawy dziennikarskie.

Kamera włączona, operatorzy w pogoto-wiu – nagrywamy!Telewizja zawsze była, jest i będzie skom-plikowanym narzędziem komunikacji dla dziennikarza. Miejscem, w  którym nie wolno ukryć się za napisanym repor-tażem czy radiowym mikrofonem – tu-taj widać wszystko. Kamery nagrywają ze wszystkich stron – każdy ruch ciała, każda emocja jest wyłapywana. Oprócz dobrze napisanego tekstu, wygląd także gra ważną rolę w telewizji.

Nie jest łatwo zostać dziennikarzem te-lewizyjnym, często uważa się, że to uko-ronowanie kariery dziennikarskiej. Żeby zajść tak daleko nie zawsze wystarczą warsztaty w  studiu. Nawet po przebr-nięciu przez teorię oraz wiele szkoleń, wciąż będzie kryć się wiele tajemnic za hasłem TV. Trzeba chyba mieć do tego jakieś wyczucie tego, jak podawać infor-mację w  telewizji. Z  pewnością nie jest to praca dla wszystkich.

Studio telewizyjne na naszej Uczelni maksymalnie przybliża studentów do realnej pracy w  tym medium. Prawie wszyscy mają w  domu telewizor, ale

Page 74: Intro #1 (62)

74 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )

większość nie wie, co jest za tym ekra-nem: jak trzymać mikrofon, gdzie stanąć, w którą stronę patrzeć – może wydawać się, że to banalne rzeczy, ale to pierwszy krok do sukcesu w telewizji.

Dziennikarstwo – zawód, w  którym nie wolno się bać. Podczas warsztatów ćwi-czymy jak z nim walczyć. Kiedy pierwszy raz mówiłam do kamery, to wydawa-ło mi się, że zostanę przez nią pożarta. Za drugim razem uciekałam wzrokiem gdzieś indziej: byle nie patrzeć w kame-rę. Teraz już panuję nad sobą. Wszystko przychodzi z praktyką.

W telewizyjnym dziennikarstwie istnieje specyficzny język, bez którego nie zrozu-miemy zadania. Co to jest „setka” lub jak napisać off’a – o takich rzeczach mówimy na warsztatach. Przeprowadzanie wy-wiadów z ludźmi, wymyślanie własnych programów służy studentom jako punkt wyjścia w poznaniu świata telewizji.

– Dla mnie warsztaty telewizyjne to możli-wość rozwoju. Odbywałam praktyki w na-szym studiu telewizyjnym, gdzie nauczyłam się wielu rzeczy – mówi studentka dru-giego roku, operator kamery, Yelyzaveta Androsova.

Odpoczynek dla studenta, miejsce pracy dla dziennikarza – Klub Akademicki IQStudenci patrzą najczęściej na uczelnię przez pryzmat studiów, długich wykła-dów, sesji, ocen – lista może być jeszcze dwa, trzy razy dłuższa. WSIiZ zmienił jed-nak tę optykę, ponieważ w  jej murach nie tylko ciężko się pracuje, ale można też odpocząć.

Chcesz posłuchać fajnej muzyki, obej-rzeć film, pójść na koncert, brać udział w różnorodnych wydarzeniach kultural-nyche? To wszystko, i nie tylko, oferuje Klub Akademicki IQ. W  klubie studenci

nie muszą wyłącznie uczestniczyć w im-prezach – sami mogą realizować swoje pasje i  występować jako gwiazdy wie-czoru.

Jeśli chodzi o  samych dziennikarzy, to można spróbować się w roli prowadzą-cego. Wystąpienia publiczne to też ciężka praca, która nie od razu się udaje. Klub Akademicki IQ pozwala postawić pierw-sze kroki, daje możliwość eksperymen-towania bez wielkiego stresu, ponieważ po drugiej stronie siedzą przyjaciele, a nie surowe i bezwzględne audytorium.Z  drugiej strony, klub jest miejscem, gdzie można „pobiegać” z kamerą, poro-bić wywiady, napisać sprawozdanie po wydarzeniu lub samemu coś wymyślić i nagrać to, napisać news. A to mnóstwo możliwości dla początkującego dzienni-karza.

Rola dziennikarstwa we współczesnym świecie Dziennikarstwo nie jest takie łatwe, jak się wydaje. Trzeba pisać teksty tak, żeby być czytanym, mówić w radiu tak, żeby zostać usłyszanym, przeprowadzić pro-gram w telewizji tak, żeby zapadł w pa-mięć, mówić na scenie tak, aby być wia-rygodnym. Dla mnie to jest magia, także ze względu na to, że studiuję Dzienni-karstwo.

Dziennikarze to tłumacze życia – zdanie, które wyjaśnia znaczenie prawdziwego dziennikarstwa. Żeby jednak nauczyć się tłumaczyć życie, trzeba wiele czasu, wysiłków, czemu nie wszyscy potrafią sprostać. Dziennikarstwo to walka – nie z konkurentami – a ze słowem, które nie pokaleczy, a wyleczy.

Juliia MYKHAILIUKAutorka jest studentką II roku kierunku Dziennikar-

stwo i komunikacja społeczna.

Page 75: Intro #1 (62)

75I n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i e

Page 76: Intro #1 (62)

76 W y ż s z a S z k o ł a I n f o r m a t y k i i Z a r z ą d z a n i a w R z e s z o w i eI n t r o M a g a z y n / / n r 1 / 2 0 1 6 ( 6 2 )