Grzegorz Kwiatkowski (ur. 1984) – poeta, muzyk....
Transcript of Grzegorz Kwiatkowski (ur. 1984) – poeta, muzyk....
G R Z E G O R Z K W I A T K O W S K I
O S Ł A B I Ć
Grzegorz Kwiatkowski (ur. 1984) – poeta, muzyk. Mieszka w Gdańsku. Wydał dwa tomy wierszy, Przeprawa (2008) oraz Eine Kleine Todesmusik (2009). Członek zespołu Trupa Trupa. Zgłoszony do Paszportów Polityki (2009). Laureat Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Twórców (2009). Stypendysta Fundacji Grazella (2009). Stypendysta Miasta Gdańska (2010). Laureat ogólnopolskich nagród poetyckich (m.in. Władysława Broniewskiego, Witolda Gombrowicza, Złoty Środek Poezji). Dwukrotnie nomi-nowany przez Gazetę Wyborczą do nagrody Sztorm Roku (2008, 2009). Nominowany do nagrody Splendor Gedanensis (2009). Publikował m.in. w Tygodniku Powszechnym, Gazecie Wyborczej, Dzienniku, Lampie, Dwutygodniku i Odrze. Więcej na www.grzegorzkwiatkowski.com
Grzegorz Kwiatkowski mówi rzeczy ważne. I intrygujące. Fałsz jest obcy tej poezji, bo wiersz tworzy się na naszych oczach. Dosłownie. Bywa, że dotyka ideału, bywa, że dosyć skutecznie od niego ucieka. Zawsze jednak jest to głos świeży. To głos, który gwiżdże na trendy i mody. Nie wpisuje się we wspólne mianowniki. Idzie osobno.
Piotr Kępiński
OS
ŁA
BIĆ
GR
ZE
GO
RZ
KW
IAT
KO
WS
KI
2245717883609
I SBN 978 - 83 - 60224 - 57 - 1
O S Ł A B I Ć
P O E Z J A P O L S K A
Nowa Ruda 2010
G R Z E G O R Z K W I A T K O W S K IO S Ł A B I Ć
Copyright © by Grzegorz Kwiatkowski, 2010
Redakcja: Przemysław Kalinowski
Korekta: Jan Piasecki–Hlousek
Skład i okładka: Jarosław Orłowski
Fotografie: Maciej Salamon (strona tytułowa), Rafał Wojczal (biogram)
Fotografia na stronie tytułowej przedstawia pracę Macieja Chodzińskiego oraz Macieja Salamona z wystawy Powinni się nie urodzić.
Druk: Print Group Sp. z o.o., Szczecin
ISBN 978-83-60224-57-1
Wydawnictwo MamikoApolonia Maliszewskaul. Piastów 5/157-400 Nowa Rudawww.mamiko.pl
Nowa Ruda 2010Wydanie I
Prolog
- 7 -
inne
jak trudno było mu to zrobić z własnej pychywoli mocyczy tęsknoty za kimśz kim został dawno rozdzielony
stoi na ośnieżonej polanie i otwiera się na innei chce aby inne go pożarło a potem aby on pożarł inne
1. Sprawcy
- 9 -
sprawcy
zabili im dzieckoale mieli wciąż swoje ciała
zdjęli z siebie ubrania i zaczęli się kochać
będą mieć nowe dzieckomocno w to wierzą
ich ruchy są rytmicznesą czystą energią
ich ruchy są rytmicznesą czystym spalaniem
Alfa i OmegaDiter i Uvesprawcy pogrzebów i wojen
- 10 -
chrzest
pomyśleli: w jego oku nie ma płomieniale jest tafla wodyw której możemy się przeglądać do woli
po czym pogłaskali go po główcewłożyli do koszykai zanieśli do kościołaaby mógł wreszcie odbyć się chrzest
- 11 -
matka
moje dzieci pływały przywiązane do sznurkatak aby nie utopić się w rzece
na początku trzymałam je dzielnieale z roku na rokczułam coraz większe zmęczenie
w końcu puściłam sznurki i odwróciłam się do nich plecami
w ich twarzach lubiłam swoją twarzw ich obyczajach własne obyczaje
- 12 -
w domu
oni byli myśliwymi w stroju Wehrmachtuw stroju lekarzai w stroju ojca domu
znali różne sposoby na zapładnianie:pręt wystający z łóżka o który mogli się nogami zapierać i świdrować
akceptowani mordercy
krew na chujach i na dłoniach
wojna na polu bitwy to była wojna zastępcza
prawdziwa wojna odbywała się w mieście
prawdziwa wojna odbywała się w domu
- 13 -
upośledzona
była trochę upośledzona i mąż bił ją i wyrywał jej włosy z głowyi wyrzucał na brukowane podwórze
lśniące od deszczuniebo pełne gwiazdBoże jak pięknie
i wtedy się nad nią pierwszy raz zlitowałi zrobił jej kubek żytniej kawy i pozwolił jej spać w oborze
- 14 -
zapomnienia
do późnej nocy słuchałyśmy z siostrami jak recytuje:„niech płyną nade mną żywiołypaństwa zmieniają władców flagi kolory a ludzie swe maski”
obudziło mnie jarzące słońcewyszłam przed domi ogarnęłam wzrokiemcały ten obóz – całą plantację
aż przyszło pięciu rosłych mężczyzn i gwałciło nas do samego południa
kiedy już się znudzili i poszlinie miałam się czego uchwycići chciałam ze sobą skończyć
i wtedy przypomniałam sobiejeden z wierszyktóre recytował nam poprzedniej nocyi z ufnością wyrzekłam: chcę wrócić do twego łona o matko!i kołysać się i zasnąć!w ciemnych wodach spokoju i zapomnienia!
- 15 -
wielka kochanko
– co to jest? to jest brzoza a pod tobą jest mech– co to za miejsce? to grzęzawisko– co ze mną będzie? jesteś bezpiecznamech jest gościnnyto nie będzie boleć wielka kochankodroga staruszkoczas wyznać prawdę:to koniec tej drogi byłem dobrym opiekunemi dobrym przewodnikiemi przez całe życie mówiłem ci: chodź ze mną zaufaj mi – co to jest?to perski kotte chmury są deszczowe ta ziemia to less wielka kochankodroga staruszkodwie rurki podłączone do twojego nosadają ci tlena wenflonowy kwiat wprowadza w ciebie wywar z maku już więcej się nie spotkamywiem o tym na pewnospójrz na mnie przyjrzyj mi się dokładniebo widzisz mnie ostatni raz
- 16 -
– co to za miejsce?to grzęzawiskojesteś bezpiecznamech jest gościnnyto nie będzie boleć
a potem rzęziłai plułai wyzywała mnie
mówiła: chodź ze mnąskocz na grzęzawiskonie opuszczaj mniechodź ze mnąskocz na grzęzawiskonie opuszczaj mniechodź ze mnąskocz na grzęzawiskonie opuszczaj mnie
a ja nie mogłem tego słuchaći opuściłem pokój szpitalnyi nigdy nie było mi tak dobrzerazem z moim przyjacielem sercemrazem z moim wiernym bijącym równo sercemi ciemnymi kanałami wypełnianymi co chwilęciepłymi zastrzykami krwi
wielka kochankodroga staruszkomusiałem im wyznać całą prawdę
wielka kochankodroga staruszkomusiałem wyznać ci całą prawdę:
przez całe życie się tobą żywiłemprzez całe życie byłem z gruntu zły
2. Znajomość
- 18 -
znajomość
siedziała w kościele w tej samej ławie co jabyła młoda i przystojnamiała na nóżkach mokasyny z wężowej skórycicho i nerwowo łkałai szeleściła ciemnoczerwoną siatkąna podniesienie nie klęczałai to nas do siebie jakoś zbliżyłoi było mi jej całkiem żal
aż nagle słońce wyszło zza chmuri wpadło do kościoła i uczyniło z siatki witraż:nóżka przy główcerączka na kręgosłupiei fantazyjne spirale jelit
tak właśnie zaczęła się nasza wieloletnia znajomość
- 19 -
opuścił
pięćdziesięcioletnia aktorka porno przechodzi do kategorii grannyjest najlepsza w kategorii mature ale z powodu wieku musi odejść
właśnie wstawiła pranie i leży w wanniei ogląda swoje największe role:Deepthroat z Jacksonem Minikiemi Anal Session Maroko
a potem wychodzi z wanny i przegląda się w lustrze:jej piersi są nadal sterczącejej cipa wciąż ciasna i różowa
czemu nie ma dziecka?byłoby teraz przy niej
czemu nie ma męża?usmażyłby na patelni wursta potem raczyliby się ciepłym piwem
próbuje przypomnieć sobie jakąś modlitwęjakiś fragment z Pismacoś co ją uratujecoś co ją uratujedosłownie kurwa cokolwiek:
śpicie tu i odpoczywaciea oto przyszła moja godzinaBoże czemuś mnie opuściłopuściłopuścił
a w domu rozlega się nagle dzwoneki w drzwiach stoi Jackson Minikz bukietem kwiatówz torbą pełną piwai z kolorowym wibratorem
- 20 -
hej Liz przechodziłem nieopodal i pomyślałem o tobie
nic się nie zmieniłaśświetnie wyglądasz
przyniosłem trochę ciepłego piwa
myślisz że mogę?
- 21 -
słońca
w sobotnie poranki wsiadali na rowerymatka zakładała na ich głowy akwariai jechali do lasuby ciosać drzewa
pewnego dnia zaparł się ojca i nie założył na głowę akwariumbo w jego życiu pojawiła się kobieta
w piwnicy na półce opalizują atrybuty ich dawnej miłości:
dwa zakurzone akwariadwa dłutadwie siekieryi dwa drewniane słońca
3. Autor
- 23 -
obserwowanie
z nieba lunął deszcza ja schroniłem sięw sklepieu starego Fischera
– ten dywan nakrapiaćraz w miesiącukrwią z gęsi i kozłaa zasłony okadzaćopiumowym dymem
– o czwartej w nocy mój pieszaczął mówić głosemmojego ojca
– to dobry znak
przejaśniło sięwyszedłem na ryneki pokłoniłem się córceprzemysłowcaktóra się zaśmiałai rzekła:
jaka szkoda że nie możesz już dotykaćmoich piersi i moich rąkkto by pomyślałże po śmiercistaniesz się czystym obserwowaniem
- 24 -
autor II
kiedy żyłem w lesie malowałem lasy
kiedy żyłem nad brzegiem angielskich jeziormalowałem słońca chowające sięw jeziorach Little Tarn i Windermere
teraz żyję między wamii jedyne co udaje mi się malować to śmierć
tak jest w istocie:waszą istotą jest przede wszystkim umieranie
nieustające spalanienawet po rozpadzie ciałabezlitosneponiżające
tak jest w istocie:waszą istotą jest przede wszystkim śmierć
- 25 -
fundatorka
w autobusie poczuła nagle ogromną samotność
z jej ręki wypadła siatka a z siatki wypadło jabłkoi potoczyło się do dziecka które je zjadłoi pokazało złośliwy uśmiech
ale ona nie widzi żadnej złości
szyby stały się mętnea podłoga chwiejna
ten autobus to wielorybktóry wyrzuci ją na wyspę chodnik
na promenadzie ulicy podejdzie do niej mężczyznai powie: pokoje dla turystów w przystępnej cenie
następnego dnia jego syn bez matki zrobi im zdjęcieaparatem marki polaroid na tle wielkiej palmy
tydzień później wszyscy martwi:pożar tego roku spalił dużą część wyspy
w metalowej skrzyni znaleziono pamiętnik i zdjęcie
ktoś ogłosił to w jednej z lokalnych gazet
ten ktoś pomógł mi w napisaniu książki„o życiu i śmiercimojej fundatorkimojej matki”
- 26 -
urodzić
chcieli być jak najdalej od płacenia podatkówpowtórnego wyrabiania paszportów i dowodówi odszraniania okien na mrozie
i byli od tego możliwie jak najdalej
ale coś im umknęło:tak naprawdę nie poznali innychi nie wiedzieli co jest dla innych ważne
któryś z nich opisał kiedyś szyderczo i ironicznie radość kobietywypłacającej z bankomatu lśniący lekko twardawy dwustuzłotowy banknot
powinni się nie urodzić
powinni się nie urodzić
4. Osłabić
- 28 -
masowa
w wielkim pomieszczeniu setki stolikówdolewała każdemu kawy i podawała sadzone jajaw niebieskim fartuchu przepasana pomarańczową szarfąwielki porządek zamiast brudu jej starego brukowanego miasta
ale ją przeciążonozużytokrew z nosabrak zainteresowań wyblakłe drzewawszystko przetłuszczone i przesłodzonestępionanie pojedynczaobłamasowa
- 29 -
osłabić
świeże bułki wkładaliśmy do zamrażarkia potem do piekarnika tak że znowu były świeże
tak bardzo chciałabym ci je mamusiu daćale mieszka w tobie rak
i to mogłoby go umocnići to mogłoby mnie osłabić
- 30 -
urodzić II
zawsze zastanawiało mnie:czemu są tacy wyblakli i ospaliaż zrozumiałem że odebrano im miłość
słyszałem jak mówili: a takie słońce mieliśmy w rękachtak piękne słońcejak mogliśmy pozwolić mu odejść?
nad kubkiem kawy bez miłościw korku samochodowym bez miłościrobiąc zakupy bez miłości
powinni się nie urodzićpowinniśmy się nie urodzić
oto widzę procesję ludzi bezdomnychw porze kiedy zmierzchaciepła strużka moczu na owłosionej nodzei to wystarcza aby powiedzieć: nienie godzę sięnie godzę
- 31 -
oszczenić
w tym roku miałoby szesnaście lat
to była dla mnie wielka trauma
znowu śniło mi się dziecko chodzące po nowym domu
w tym roku urodziłam zbyt wiele kamieni
oszczenić się
oszczenić
- 32 -
„Rupert i synowie”
kiedy farba wyschła razem z bratem nawoskowaliśmy blachęi lśniący szyld przytwierdziliśmy nad wejściem do sklepu
pamiętam: mój pierwszy klient zamówił dwa funty mąki i ćwierć funta moich ulubionych słodkich karmelków
mijały lata: ukochani rodzice martwi (epidemia cholery w 1933 roku)mój młodszy brat martwy (lotnik w bitwie o Anglię)
nie mogłem dłużej tego znieść:wszedłem po drabinie i wymazałem z szyldu „synowie”
traktowaliście mnie źlenieczuli mieszkańcy Ledbury
kpiliście z mojej bezdzietności i kawalerstwaplotkowaliście o rzekomej skłonności do mężczyzna kiedy mijałem was na ulicyunikaliście mego wzroku
z obrzydzeniem wspominam wasze zwierzęce zwyczaje:
dopiero co wyszliście z objęć ojca i matkia już rozwieraliście uda albo wchodziliście w czyjeś ciało
czy tak trudno było wcześniej zapytać: przepraszam czy można?czy przypadkiem nie przeszkadzam?
klientów z roku na rok było coraz mniejaż w końcu sklep zbankrutował
umarłem w samotności pochowano mniena cmentarzu świętego Michała
- 33 -
o mieszkańcy Ledbury: czy naprawdę nie wiedzieliścieże w moim sercu zamieszkiwała wciąż moja matka mój ojciec i mój brat?
- 34 -
urodziły
aby choć odrobinę wzmocnić i podrysować swoje życiechodzą w góryświnie idące na rzeź:Uve Justice Bertche i Lili
pozaszywane świnieżeby nie wypadły im flakichociaż i tak przez odbyt wypadają
„co się z wami stało?pamiętam was jako małe różowe pięknościw dzieciństwie życie stało przed wami otworem”
„najadłyśmy się przedmiotów i doświadczeńktóre nam podstawionojesteśmy bardzo zakłamane i wiecznie podnieconelepiej byłoby dla nasgdybyśmy się nie urodziły”
5. Wirnik
- 36 -
wirnik
przed wiejskim domem na podwórzu duży kasztan i duży dąbi właściciel w granatowej pikowanej kurtce w kaloszach i w czapce leninówce
on jest nadpobudliwyi niespokojny
on ma w głowieod samego ranapustoszący i wyjącyi zasysający gowirnikw kształcie świńskiego sutka
ale broni sięodganiabiega po podwórzuwymachuje rękami
i wsiada na traktor i wyjeżdża na polei kręci wielkie koła
a na skraju lasu pojawia się sarna i lisi swoim zachowaniem dają mu znaćby wszedł do środka
mężczyzna wyłącza silnikwysiada z traktorai biegnie w stronę zwierząt
dobiega do zwierzątoddaje im pokłoni wchodzą do środka
i jest teraz obgryzaniem kwitnących pędów!i jest teraz śladem kopyta w błocie!
- 37 -
zapada zmrokzwierzęta szykują mu posłanie w wysokiej trawie na łące pisk
- 38 -
niewybaczalne
syn od trzech dni gra na pianinie tak cicho że od trzech dni nie zdołał zbudzić swojej matki
starsza córka bez przerwy szuka czegoś pod dywanema najmłodsza od trzech dni wyleguje się w wannie
co z nimi nie tak?czy nie czują tego smrodu co ja?
jak to możliwe że zapomnielio dniu w którym przyszedłem na świat?!
to niewybaczalne
- 39 -
Ludwik S.
Ludwik S. pacjent szpitala psychiatrycznegodnia 22 lipca 2009 roku uciekł na wolnośćmimo to 24 lipca ponownie zgłosił się do zakładupersonel i pacjenci zwrócili szczególną uwagęna dziwaczny strój: Ludwik S. przebrał się za krukadwa dni później trzech pacjentów przepiłowało kratyi wyskoczyło z czwartego piętra: wszyscy nie żyjącały oddział opanowała mania udawania ptactwakierownictwo uprasza się o niezwłoczną interwencjępodpisano: Ludwik S.
- 40 -
urodzić III
ludzie wpisywali daty na fasadach domóww czasach gdy mieli względny spokóji byli dumni z siebie i ze swojej własności
jak wiele widział w dzieciństwie domów bez dat!jak wiele widział nieotynkowanych plam szarości!
nieśli go w koszyku aby go ochrzcićale koszyk wypadł im z rąk i wpadł w błotowiał zimny przenikliwy wiatri wszyscy byli podenerwowanii mieli przemoknięte buty i przemarznięte stopy
przerażająco szybko spadała jakość ich życiaprzerażająco szybko
kiedy trochę podrósł chciał zdjąć ze ściany wszystkie krzyże i zamienić je na symbole słońca
często chodził roztargniony po ulicach i zaczepiał przechodniówi mówił do nich:
„reaktywacja siłdość poniżaniawięcej kanałów wodnych w okolicy domumelioracja!melioracja!mamy tak mało czasuratujmy siebie i nasze dzieciwypędzić wiernych z wilgotnych katakumbna słońce!przewietrzyć katakumbyi odnowić prawonaciągnąć skórę na twarzei iść godnie i w pozycji wyprostowanej w stronę śmiercibez lękuiść godnie”
- 41 -
aż w jego życiu pojawiła się kobietai porodziła mu synai przez całą noc plotła wiklinowy koszyka on powtarzał w kółko:
„chwila słabościjedna chwila słabościpowinien się nie urodzićpowinniśmy się nie urodzić”
6. Równość
- 43 -
zębów
mówił że ze mną wygrał i że prawda jest aktualnie po jego stronie
umarliśmy obaj:w miejscu jego oka zamieszkał pająkw miejscu mojego podbrzusza znalazł norę lis
nie mam mu za złecieszę się że po śmierci osiągnęliśmy równośćnikt z nas nie jest już niczyim poddanym
chociaż żal mi czasem moich zębówmiałem bardzo piękne i silne zęby
- 44 -
Panie
stał na autobusowym przystankui miał gdzieś jechaćponad nim przewalały się burzowe chmuryi zeszła na niego nagle ta wiedza:nie muszę nigdzie jechać mogę tak ciągle staćpowiedziałeś nam Panieże karzesz nas pracąlecz lilia i ptak leśny nie są ciągle zatroskanei nie przemęczają sięi nie dotyka ich twój gniew
- 45 -
praw
wierzył że nastąpiła redystrybucja prawale słońce znowu oświetliło plantację kawya dzieci zarządcy bawiły się jak dotąd
7. Nawracani
- 47 -
przeszczep
o nawracani w starości albo wieku średnim –przeszczep idei nie zostanie przyjęty
twarz mężczyzny będzie zawsze twarzą ojcatwarz kobiety będzie zawsze twarzą matki
- 48 -
wieża z cukru albo historia nawrócenia szatana
widziano jak z czułością obserwował motylaktóry przysiadł na klapie jego marynarki
słyszano jak mówił: żałuję że nie nazywa się mnie Rabbim
na dwa dni przed końcem jego gospodyni przez uchylone drzwi widziałajak rozebrał się do naga i tańczył
skończył jako pielęgniarz najbardziej uniżony sługa
straciliśmy go:medalik na szyi posiadał ochronną moc lecz nagle ją utracił
straciliśmy go:nadawał złu formę piękna
straciliśmy go:osieroceni mordercyosieroceni bratobójcyosieroceni księża
w Kalifornii widziano dzieci karmiące rekiny chlebem
w Rwandzie na pamiątkę ofiar ludobójstwawładze postawiły trzystumetrową cukrową wieżę
- 49 -
kwilenie
wystawili trumnę przed dom:była wyściełana różowym płótnemi wyglądała jak magnoliai robili sobie z nią zdjęcia
nie było płaczu ani muchktoś puścił arię śpiewaną przez Enrica Carusoa kiedy zaszło słońce i zrobiło się całkiem ciemnozapalili lampiony i zawiesili je na drzewach
a potem wyjęli z trumny ciało i zaczęli z nim tańczyć
jego żona jak zwykle nadeptywała mu na nogi i powiedziała z wyrzutem i z przejęciem:czemu nam to zrobiłeś jak mogłeś jak mogłeś
a on jej odpowiedział:umarłem abyście znowu mogli w coś wierzyćwasza nabożna radość i zabawa to dla mnie największe wynagrodzenie za godziny w których słabł mi pulsi słyszałem wasze kwilenie
Epilog
- 51 -
lekcja estetyki w zajezdni tramwajowej
I
pasażerów poproszono o opuszczenie pojazdu
nie wysiadł
po godzinie usunięto awarię
II
było tam wielu mu podobnych
za wielką przeszkloną szybą zachodzące słońce
byli spokojni
wrócili do swoich małych czynności
było im dobrze
- 52 -
uwagi
leżeli oboje na trawie w cieniu domu w ogrodzie
ona miała dwadzieścia siedem lat krogulczy nosi szaropopielate włosy
on miał trzydzieści jeden lat duże pękate ustai wrócił właśnie z wojny
ach
gdyby tak pozwolono im wiecznie trwaćnie wymagając nic od nich
żadnych myśli o Bogu i zmarłych
tylko czasem jakaś miła władcza chwilaz zamierzchłych czasówkiedy byli przypadkowo w centrum uwagi
- 53 -
morbio
przyjechaliśmy do morbioi było nam od razu lepiej
przyjechaliśmy do morbioi nikt tu nie mówił o posiadaniuani o miłości
morbio zimna rzeka dzieciństwa
morbio ziemia czyli wielki cmentarz
morbio wielki brak który nikomu nie doskwiera
Spis treści
Prolog7 inne
1 Sprawcy9 sprawcy 10 chrzest11 matka12 w domu 13 upośledzona14 zapomnienia15 wielka kochanko
2 Znajomość18 znajomość19 opuścił21 słońca
3 Autor23 obserwowanie24 autor II25 fundatorka26 urodzić
4 Osłabić28 masowa29 osłabić30 urodzić II31 oszczenić32 „Rupert i synowie”34 urodziły
5 Wirnik36 wirnik38 niewybaczalne39 Ludwik S.40 urodzić III
6 Równość43 zębów44 Panie45 praw
7 Nawracani47 przeszczep48 wieża z cukru albo historia nawrócenia szatana49 kwilenie
Epilog51 lekcja estetyki w zajezdni tramwajowej52 uwagi53 morbio