Gazetka 56 84

12
35-LECIE KAPŁAŃSTWA KS. PROBOSZCZA – str. 4 ŚWIęCENIA KAPŁAŃSKIE KS. DAWIDA – str. 5 Nr 56 (84) czerwiec 2014

description

Testowy numer gazetki "U Bożego Serca" w serwisie issuu.com

Transcript of Gazetka 56 84

Page 1: Gazetka 56 84

35-lecie KAPŁAŃSTWA KS. ProboSzczA – str. 4

ŚWięceniA KAPŁAŃSKie KS. DAWiDA – str. 5

Nr 56 (84) czerwiec 2014

gazeta_56_84.indd 1 2014-06-24 12:53:56

Page 2: Gazetka 56 84

2

Dokładnie jutro, 23 czerwca br., mija 35 lat kiedy zostałem wy-święcony na kapłana. To był rok

1979. W tym roku Ojciec św. Jan Paweł II po raz pierwszy, po swym wyborze na Stolicę Piotrową, przybył do Polski. Pa-miętam ten entuzjazm, z jakim tłumy witały go na krakowskich błoniach i te jego niezapomniane słowa: „Niech stąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi!”. Ta atmosfera radości i dumy z wyniesie-nia naszego Rodaka do tak wielkiej god-ności, a wraz z nim i całego krakowskie-go Kościoła, towarzyszyła mi podczas moich święceń, które przyjąłem z rąk śp. ks. bp Albina Małysiaka – bliskiego przyjaciela kardynała Wojtyły. Po świę-ceniach przełożeni wysłali mnie do Lu-blina na dalsze studia na KUL-u, by po ich zakończeniu powrócić z powrotem do Krakowa.

Można powiedzieć, że moje życie ka-płańskie realizowało się wraz z wielkim pontyfikatem św. Jana Pawła II. Jako salezjanin zawsze byłem zafascynowa-ny jego stylem duszpasterstwa młodzie-żowego, pogodnego, otwartego, twór-czego. Zawsze chciałem pracować na pierwszej linii frontu w walce o dusze zwłaszcza młodzieży, a przyszło mi - i to przez większość mojego kapłańskiego życia - pracować niejako na zapleczu tego frontu, w seminarium duchownym na Łosiówce, przygotowując młodych współbraci do kapłaństwa. Dopiero 8 lat temu, spełniło się moje pragnienie, gdy przybyłem na parafię do Pychowic. Mu-szę przyznać, że tu rzeczywiście czuję się jak na linii frontu. Niemal cały czas trze-ba być czujnym, wciąż o czymś myśleć i podejmować decyzje. Jeszcze dobrze nie skończy się adwent, a tu już Wielki Post, rekolekcje i święta, różne uroczy-stości, nabożeństwa, spotkania z ludźmi, z grupami parafialnymi i modlitewnymi, oratorium z licznymi inicjatywami, a po-tem piknik i upragnione wakacje, które też są związane z organizacją wyjazdów na kolonię, półkolonii na miejscu i z wal-ką o dotacje z miasta.

Tak było przez te lata i tak jest będzie i w tym roku Zakończymy ten rok od-pustem parafialnym w najbliższy piątek, 27 czerwca, w uroczystość Najświętsze-

go Serca Pana Jezusa. Będzie to również dzień zakończenia roku szkolnego. Dla-tego wszystkie dzieci naszej parafii zapra-szam na mszę św. z tej podwójnej okazji: odpustu i zakończenia roku szkolnego. A dziś zapraszam wszystkich na Piknik Parafialny po mszy św. o godz. 12.00!

W sumie przeżyliśmy już 6 takich pikników. Może najbardziej utkwił nam w pamięci ten pierwszy, jubileuszowy, z okazji 50-lecia powstania naszej pa-rafii. Ale zawsze było to wydarzenie, które mobilizowało i integrowało całą wspólnotę parafialną - oczywiście tych, którzy chcieli się zaangażować i dać się zintegrować. Również dzisiaj na pikniku będą z pewnością ci, którzy się z parafią identyfikują, i mają świadomość tego, że jest to szczególna okazja do dawania świadectwa, podobnie jak to miało miej-sce w czasie rekolekcji ewangelizacyj-nych czy na procesji Bożego Ciała. Tym wszystkim cześć i chwała!

Dzisiejszy piknik też będzie jubi-leuszowy, dlatego jest mi bardzo miło i dziękuję wszystkim, którzy go zorgani-zowali, abym mógł go obchodzić wraz z Wami i cieszyć się z Wami - Drogimi Pa-rafianami. Zaraz po mszy św. wszystkich serdecznie zapraszam na jubileuszowy obiad, a potem na liczne piknikowe atrak-cje, które przygotowali organizatorzy.

Wasz proboszcz ks. Jacek Ryłko

Parafia Najświętszego Serca Pana Jezusaw Krakowie - Pychowicach

Słowo wStępne

Kancelaria parafialna czynna:codziennie - 7.30 - 8.30;

w poniedziałki, piątki (oprócz I piątku miesiąca),

soboty - godz. 16.30-17.30

30-377 Kraków, ul. Wzgórze 33Telefon parafii: 012 266 22 12

kom. 607 288 438e-mail: [email protected]

www.parafia.krakow.pl

Konto parafii: Bank BNP Paribas

Nr rachunku budowy kościoła parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa

30-377 Kraków, ul. Wzgórze 33 51 1600 1013 1847 3723 6000 0001

Księża pracujący w parafii:ks. proboszcz Jacek Ryłko

ks. Kazimierz Skałka ks. Tadeusz Szamaraks. Dawid Waliczek

Drodzy Parafianie!

Msze św. w niedziele i święta

Pychowice – 7.30, 10.30, 12.00, 18.00

Kostrze – 10.00

Msze św. w dni powszednie

Pychowice – 7.00, 18.00

Nabożeństwa i adoracje

Najświętszego Sakramentu

w kościele parafialnym:

• każdy piątek (adoracja) - 17.00-18.00

• pierwsze czwartki miesiąca

(Godzina Święta) - 18.30

• drugie czwartki miesiąca

(modlitwa rodziców za dzieci) - 21.00

w kaplicy w Kostrzu

• pierwsze piątki (adoracja) - 19.00

gazeta_56_84.indd 2 2014-06-24 12:53:58

Page 3: Gazetka 56 84

3

naSza wiara

Wyrwać się z codziennej ciasnoty i ruszyć ku nowym brzegom.

Lato, słońce, plaże i haust egzotyki. Mieć wreszcie czas dla swojej rodziny i dla

samego siebie. Rozkoszować się wiatrem, słońcem, wodą, pięknem przyrody

i odkrywać dalekie perspektywy życia, które obiecuje Bóg.

Bóg dał nam wolny czas, abyśmy żyli trochę radośniej. Ale – jak często w sprawach Bożych – czas wolny musisz zago-spodarować. Zanim wyruszysz w siną dal, musisz nauczyć

się korzystać z wolnego czasu.Wakacje to czas wyruszania, wędrowania i pielgrzymowania.

Nie chodzi o wyprawy w dalekie kraje. Więcej może przeżyć, zo-baczyć uważny odkrywca i obserwator w najbliższej okolicy niż znudzony turysta wśród fantastycznych gór Kapadocji. Wyrusza się nie tyle po to, by zobaczyć, ale żeby przemienić trochę siebie. Oznacza to wyruszyć jakby ku sobie lepszemu, wrażliwszemu na piękno, bardziej zdolnemu do trudu, wyrzeczeń, prostoty życia, czulszemu na znaki od Boga i ludzi.

Wyruszyć to wziąć z sobą tak niewiele. Uwolnić się od tego wszystkiego, co mam, a właściwie, co mnie posiada, zniewala, zwią-zuje z jednym miejscem, z ulubionymi rzeczami, z przyzwyczaje-

niami, nałogami, bezpiecznym ciepełkiem, które zaczyna już być… smrodkiem. Wyruszyć to wyjść jakby z pustymi rękami, po coś, czego nie można kupić, a czego bardzo domaga się serce i dusza – po wolność dla duszy i po Boga, który zwykle chce nas spotkać na drodze ku Niemu, a nie w wygodnym foteliku z pilocikiem w ręce.

Ale wyruszyć to nie znaczy uciec od bliskich, od domu, obo-wiązków, niezałatwionych spraw, niedotrzymanych obietnic. Wę-drowiec zna cel i sens swojej wędrówki. Gdy go osiągnie, chce wrócić, by odkryć na nowo swój dom, naukę, pracę, rodzinę, przy-jaciół, Kościół, Boga – inaczej, piękniej i lepiej.

Wyruszyć to poznać siebie w nowych, trudnych, zaskakujących sytuacjach; poznać tych, z którymi się wędruje; poznać urok po-przestawania na tym, co ubogie, proste, dzielone z innymi; poznać, czym jest dla nas dom – w oddaleniu od niego. To wydeptywać swoje własne drogi po świecie, do Boga, ludzi i do siebie samego!

Wakacje tuż, tuż…

14 czerwca wybraliśmy się na kolejny Rajd Pa-pieski z Kostrza i Pychowic na Łosiówkę. Zasadnicza grupa rowerzystów i rolkarzy

pod wodzą Ks. Jacka, w sile około 20 osób dotarła na Tyniecką ścieżką rowerową. Na miejscu czekało na nas już zaplecze gastronomiczne – kiełbaski z grilla, różne napoje, wszystko przygotowane przez naszych ofiarnych parafian. Bawiliśmy się świetnie, animacje ( nie mylić z s. Amancją), prowadził kleryk Cezary, a do zabaw przygrywał młodzieżowy zespół „Gaudete”. We znaki dała nam się nauka dwóch tańców - „Let's kissa” i „Belgijki”. Zamieniała łatwe na pozór układy tanecz-ne w stunożną gąsienicę.

Parafialni piłkarze dzielnie trenowali na boisku Salosu, jednak przeciwnicy nie stawili się na mecz. Być może wyjechali do Brazylii... Nie mogło się oczy-wiście obejść bez piosenki o ks. Bosko, zaśpiewanej przy akompaniamencie zespołu kleryków.

Całość, pomimo skromnej frekwencji spowodo-wanej zapewne przez niepewną pogodę, udała się znakomicie. Dziękujemy wszystkim zaangażowanym w przygotowanie imprezy, uczestnikom a gospodarzom z Łosiówki składamy za gościnę serdeczne Bóg zapłać.

/PJ/

II PAPIESKI RAJD RoDzInny

gazeta_56_84.indd 3 2014-06-24 12:54:10

Page 4: Gazetka 56 84

4

naSza parafia

Wiara i myślenie to dwie pasje leżące u pod-staw mojego powołania. Fascynują mnie ludzie, którzy myślą i szukają uzasadnienia dla swych poglądów, nawet jeśli błądzą. Chętnie dzielę się z nimi swoimi przekonaniami i staram się znaleźć takie argumenty, które byłyby dla nich przekonywujące.

- W jaki sposób ksiądz proboszcz odczytał swoje powołanie kapłańskie?

Będąc w szkole średniej chodziłem na ka-techezę w parafii na Woli Justowskiej, gdzie tamtejszemu proboszczowi pomagał ksiądz sa-lezjanin, którego styl bycia i nauczania bardzo mi odpowiadał. To on mnie w dużej mierze za-inspirował, żebym został księdzem.

- Nie bał się ksiądz, czy w tak młodym wie-ku podjął słuszną decyzję?

Oczywiście, że się bałem, ale pomyślałem sobie, że okres przygotowania do kapłaństwa trwa przecież kilka dobrych lat, więc zawsze mogę zrezygnować. W nowicja-cie było nas dwunastu, z czego do pierwszych ślubów przy-stąpiło siedmiu, a ostatecznie święcenia kapłańskie przyjęło tylko trzech. Na szczęście zna-lazłem się w tej trójce, ale teraz zostałem sam, bo dwóch moich kolegów ze święceń już nie żyje.

- Niewiele brakło, aby ksiądz proboszcz przyjął świę-cenia z rąk Jana Pawła II…

Był taki pomysł, gdy papież przybył z pierwszą pielgrzymką do Polski w dniach 1-9 czerw-ca 1979 roku. Niestety nie udało się zdążyć z przygotowaniami i święcenia odbyły się 23 czerwca. Wizyta Ojca Świętego wywar-ła na mnie ogromne wrażenie i utwierdziła mnie w przekonaniu o słusznym wyborze mojej życiowej drogi. Pamiętam, jak po tej pielgrzymce wielokrotnie wzrosła liczba powo-łań. Zaraz po święceniach rozpocząłem studia na KUL-u z teologii moralnej. Było to po linii moich zainteresowań. Tam jeszcze bardziej nauczyłem się szukać uzasadnień dla ludzkich postaw. Po obronie doktoratu byłem wykładowcą i spowied-nikiem w Wyższym Seminarium Duchownym na Łosiówce, następnie przez 6 lat pełniłem tam funkcję rektora, potem pracowałem trzy lata w zarządzie prowincji. Przez kolejne sześć lat by-łem dyrektorem Centrum Formacji Salezjańskiej i prowadziłem różne kursy, rekolekcje i warsztaty dla księży i nauczycieli - w oparciu o system pre-wencyjny księdza Bosko.

- Na czym ten system polega?Metoda wychowawcza ks. Bosko jest bar-

dzo prosta. Trzeba robić wszystko, by zapobiec złu. Podam prosty przykład z mojej praktyki pedagogicznej w Oświęcimiu: mój kolega ze święceń często zaskakiwał chłopców tam, gdzie się go najmniej spodziewali. Kiedy np. po obie-dzie szli za szopę palić papierosy, on już tam na

nich czekał tak, że byli mocno zdziwieni, gdy go tam zastali. To mi u niego imponowało. Zawsze był tam gdzie chłopcy. Ja też chciałem pracować z młodzieżą na pierwszej linii frontu, nie tylko by ich przyłapywać na gorącym uczynku, ale by z nimi rozmawiać o ich problemach i pomóc im je rozwiązywać. To było moim największym pragnieniem.

- Co dla księdza po 35 latach doświadcze-nia jest najważniejsze w kapłaństwie?

W posłudze kapłańskiej najważniejsza jest dla mnie praca duszpasterska, czyli troska o du-sze i ich zbawienie. Przez 27 lat pracowałem w seminarium, gdzie nie miałem możliwości bezpośredniego angażowania się w duszpaster-stwo, ale jak tylko się dało, wykorzystywałem okazje, by popracować duszpastersko. Dużo wtedy spowiadałem, bo sprawy moralne to moja specjalność, a ponadto w konfesjonale niejako namacalnie można dotykać i rozpo-znawać ludzkie problemy i zranienia. Podczas

spowiedzi przychodzą mi do głowy takie my-śli, których sam bym nie wymyślił. Wiem, że to Duch Św. tak działał, bo przecież po to został nam dany - na odpuszczenie grzechów - dla-tego Jego działanie najmocniej daje się odczuć właśnie w sakramencie pokuty. Ponadto, często prowadziłem rekolekcje w różnych parafiach, na których nie tylko głosiłem nauki, ale i spo-wiadałem. Wiadomo, że na rekolekcjach ludzie przychodzą do spowiedzi z trudnymi proble-mami. Czasem trzeba było do ostatniej chwili ich wysłuchać, tuż przed wyjściem na ambo-nę. Trochę się denerwowałem, że nie zdążę zebrać myśli, by wygłosić kolejne kazanie. Ale to właśnie dzięki takim spowiedziom nieraz w ostatniej chwili zmieniałem to, co miałem przygotowane do wygłoszenia. To też jest dzia-łanie Ducha Świętego. Najwięcej doświadczenia duszpasterskiego zdobyłem w czasie wakacji, kiedy to wyjeżdżałem na parafię za granicę, aby tam zastąpić proboszcza wyjeżdżającego na urlop. Nauczyłem się tam wielu nowych sposo-bów pracy duszpasterskiej, które teraz staram się wykorzystać tu w Pychowicach.

- Tak więc po 27 latach kapłaństwa trafił ksiądz wreszcie do Pychowic.

Jako przełożony wspólnoty, do której nale-żeli również współbracia pracujący w Pychowi-cach, często przyjeżdżałem tutaj z Łosiówki, by ich odwiedzić i czasem wspomóc i muszę przy-znać, że bardzo mi się tu podobało. Jako począt-kujący proboszcz, wyszedłem sobie raz na par-celę za kościołem i pomyślałem sobie, co mnie tutaj czeka? Tu na tym miejscu ma powstać nowy kościół, ale z pewnością nie będzie to tak szybko. Najpierw muszę poznać parafię i ludzi, nawiązać z nimi kontakt, stworzyć wspólnotę. Wiedziałem, że będę miał trudności, bo każde dzieło Boże zawsze na nie napotyka.

- Co się udało zrobić, a czego nie w ciągu tych 8 lat pracy w parafii?

Udało się stworzyć oratorium z liczną gro-madą dzieci, śpiewają trzy schole, jest wielu mi-nistrantów, są liczne grupy modlitewne: Straż Honorowa Najświętszego Serca Pana Jezusa

i wspólnota „U Bożego Serca”, któ-re prężnie działają. Natomiast nie udało się jeszcze uzyskać pozwole-nia na budowę kościoła, nie mamy też młodzieży, bo nie ma tutaj szkoły średniej, ani odpowiednich warunków lokalowych, aby ją tu przyciągnąć.

- Co w naszej wspólnocie pa-rafialnej leży księdzu najbardziej na sercu?

Żeby więcej ludzi chodziło do kościoła i więcej się spowiadało. Mało parafian jest zaangażowanych w życie parafialne. Przez kilka lat był prowadzony rodzinny krąg bi-blijny, ale niestety coraz mniej było chętnych i teraz go już nie ma. Po-cieszające jest jednak to, że z tymi, którzy chodzą do kościoła, czuje

się bliską więź, że jest dobra atmosfera. Te-raz jestem przekonany, że lepiej włożyć więcej energii w pracę z małą grupą, niż zabiegać o to, by przyszli nieobecni. Ostatnio powstała u nas poradnia życia małżeńskiego i rodzinnego, jest nadzieja, że będzie mieć powodzenie.

-Jakie szczególne momenty wspomina ksiądz proboszcz podczas pracy w parafii?

Było wiele pięknych i wspaniałych chwil - peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego, ostatnie rekolekcje, radość bycia we wspólnocie ludzi wierzących. Każda udana akcja daje ra-dość np. pikniki parafialne.

-Jakie marzenia ma ksiądz na najbliższy czas?Moim marzeniem jest rozpoczęcie w tym

roku budowy nowego kościoła. Marzy mi się też praca z młodzieżą z prawdziwego zdarzenia oraz zgrany zespół do współpracy, rozumieją-cy się i wspomagający, złożony z księży, sióstr i ludzi świeckich, choć nie mogę narzekać - jest wiele osób w parafii, na których zawsze mogę liczyć. Za to im serdecznie dziękuję.

rozmawiała Monika Cichoń-Waszczuk

„BĄDŹCIE GOTOWI DO UZASADNIENIE TEJ NADZIEI, KTÓRA W WAS JEST”

ROZMOWA Z KS. JACKIEM RYŁKO Z OKAZJI 35-lecia KAPŁAŃSTWAI 8 LAT PEŁNIENIA FUNKCJI PROBOSZCZA W NASZEJ PARAFII

gazeta_56_84.indd 4 2014-06-24 12:54:12

Page 5: Gazetka 56 84

5

naSza parafia

Jesteśmy po Zielonych Świętach. Coraz więcej osób doświadcza spoczynku, czy in-nymi słowy zaśnięcia w Duchu Świętym. Pojawiają się artykuły na ten temat w czaso-pismach religijnych i nie religijnych.

Jest to zjawisko, które zawsze było, ale jego skala w obecnych czasach jest bez prece-densu. Sama miałam niezasłużone szczęście doświadczyć spoczynku i tak bym opisała to zdarzenie w formie wiersza. Oczywiście, nie mam pojęcia jak to odbierają inne osoby. Ce-chą Boga jest kreatywność i przypuszczam, że u każdego wygląda to inaczej.

Odpoczynek w Duchu Świętym

Najczulszy z lwówKładziesz się na człowieka całym ciężaremale tak, żeby ciężaru nie poczułPrzygniatasz go, ale tak, żeby go nie urazićZabierasz jego ciało,żeby uwolnić serce i umysł do uwielbieniaUsypiasz człowiekatrzymając świadomość na ostrzu brzytwyNajczulszy z lwów,liczę na Ciebie, kiedy będę umierałaNajczulszy z lwów w koronie cierniowejJesteś moją pasją!

dankaborys

PASTERZ O ZRANIONYM SERCUJestem Księdzem zaledwie dwa tygodnie,

a więc bardzo bardzo krótko! Chciałbym się podzielić tym, co przeżyłem kilka dni przed święceniami, podczas świętych rekolekcji. Mo-dliłem się w tych dniach dużo o dobrego spo-wiednika i o dobrą spowiedź generalną przed

przyjęciem sakramentu święceń. Prosiłem Pana, aby przemówił do mnie przez usta kapła-na. W przedostatni udałem się do spowiedzi, do kapłana, którego sobie upatrzyłem. Ku mojemu zdziwieniu kapłan ten w ogóle mnie nie zrozu-miał, potraktował mnie w dosyć oschły sposób. Zapytałem się spontanicznie Pana: „To ja się modliłem o dobrą spowiedź, a Tyś mi tak wy-skoczył Panie” i odszedłem od spowiedzi wolny od grzechów, ale z lekkim niesmakiem. Udałem się następnie w góry, aby na przechadzce prze-żyć swój osobisty czas pustyni. I wtedy otrzy-małem słowo w sercu: „Widzisz, Ja poraniłem Twoje serce, abyś Ty potrafi ł kochać i współczuć innym poranionym sercu”. Bóg mnie umocnił, że wszystkie zranienia, grzechy i słabości, któ-rych się lękałem, który powodowały, że uważa-łem się niegodny przyjęcia święceń, są skarbem, skarbem, który pozwala mi być miłosierny i współczujący. Boże daj, abym zawsze w kon-fesjonale był miłosiernym ojcem, a niewyroku-jącym sędzią!

KAPŁAŃSKIE DŁONIEPodczas święceń biskup namaścił moje

dłonie olejem świętym. Sam Chrystus wybrał moje słabe dłonie, dłonie, które nie są święte, przeciwnie, dłonie, które popełniały tak wiele grzechów, wybrał je i uczynił swoimi. Od sa-mego początku doświadczam potęgi Bożego działania. Ja w Imieniu Jezusa wyciągam swo-

je ręce nad darami chleba i wina, wyciągam je przy rozgrzeszaniu, wyciągam przy modlitwie, nakładam w geście błogosławieństwa, ja nakła-dam, ale sam Pan działa! Tak, Bóg dokonuje wielkich rzeczy, wielkich cudów mimo naszej słabości. On jest Bogiem wiernym i miłosier-nym, nie brzydzi się nami, naszą ludzką ułom-

nością, ale dokonuje przez naszą słabość wiel-kich dzieł.

Pamiętam, że podczas obrzędu święceń przeżyłem niesamowicie jeden moment, kie-dy już przy końcu celebracji, podczas przeka-zywania znaku pokoju nowo wyświęconym kapłanom przez innych prezbiterów, podszedł do mnie ks. Piotr Smolka, niewysoki ksiądz pracujący w Przemyślanach na Ukrainie, ka-płan, który w tym samym Kościele, w którym przyjmowałem sakrament kapłaństwa udzielił mi sakramentu chrztu, 7 grudnia 1986 r. Pod-szedł do mnie i jako jedyny pocałował mnie w dłoni i powiedział „Całuję twoje kapłaństwo”. Kiedy to usłyszałem, łzy popłynęły mi ciurkiem po policzkach. Zmieszałem się, że kapłan, któ-ry włączył mnie we wspólnotę Kościoła, kapłan, dzięki któ-remu stałem się dziec-kiem Bożym, całował mnie po rękach, bo biednych, słabych, grzesznych rękach. Wtedy uświado-miłem sobie, że to niesamowite, że mam to samo serce i te same dłonie. Te same, ale jednak inne, moje, ale jed-nak Chrystusowe.

O tych dłoniach pięknie napisała Siostra Nulla:

O, namaszczone, o, tajemnicze Kapłańskie ręce. Ojciec was lepił, Syn umiłował, Duch was poświęcił. Ojciec się z wami łamie

jak chlebem swą stwórczą mocą, Duch was pomazał, Duch was napełnił i przeistoczył. Syn was jak owce pilnie odszukał

wśród rąk tysięcy, By złożyć na was swoje,

przebite skrwawione ręce. O, tajemnicze! O, przemienione! Kapłańskie dłonie! Pieczęć wieczystą wypalił na was

wieczysty Płomień. Z bojaźni drżeniem odgadnąć pragnę,

co się w was chowa. Czy też wy jeszcze jesteście moje Czy Chrystusowe?

Ks. Dawid Waliczek

Pasterz o zranionym sercu i kapłańskie dłonie

24 maja br. przeżyłem bardzo ważne, może najważniejsze wydarzenie w moim życiu.

Przez nałożenie rąk i modlitwę konsekracyjną zostałem wyświecony na kapłana Jezusa Chrystusa.

Wielu pyta się, jak się czuje przeżywając swoje kapłaństwo? Jak przeżyłem te ważne uroczystości?

gazeta_56_84.indd 5 2014-06-24 12:54:27

Page 6: Gazetka 56 84

6

Jan BoSKo

Któregoś dnia ks. Bosko sprawował Mszę św. Po zakończonej Euchary-stii przyszedł do zakrystii człowiek

ledwo poruszający się o kulach. Miał od osiemnastu lat sparaliżowane nogi. Popro-sił mnie, abym przedstawił go ks. Bosko. Chory z wielką pokorą poprosił o błogo-sławieństwo. Ks. Bosko pobłogosławił go, porozmawiał z nim, a na koniec wyjął mu z dłoni kule i kazał iść. Ku mojemu wiel-kiemu zdziwieniu człowiek ten wy-szedł z kościoła z kulami pod pa-chą, mówiąc, że chce je zachować na pamiątkę. „To błogosławieństwo Maryi Wspomo-życielki go uzdro-wiło” – powiedział do mnie ks. Bosko. Wtedy ja dodałem: – Ja również udzielam błogosławieństwa, ale nigdy mi się coś podobnego nie zdarzyło. Na to on: „Drogi księże Dalmazzo, nic się nie wydarzyło, bo nie masz wiary!”.

Do jadalni wszedł ks. Rua.– O czym to rozmawiacie? – O cudach ks. Bosko.– To nie ks. Bosko czyni cuda, ale Jezus

i Matka Boska. Ks. Bosko jest tylko narzę-dziem w ich rękach. Nie dawniej jak wczo-raj byłem świadkiem takiego wydarzenia.

– Proszę nam opowiedzieć.– Nie wiem, czy ks. Bosko sobie życzy,

aby o tym rozpowiadać.– I tak będzie o tym głośno w całym

Turynie, bo takich rzeczy nie da się ukryć.– Macie rację. Jak już mówiłem, wczoraj

przyszli do ks. Bosko rodzice z pięcioletnim dzieckiem. Słyszałem, jak błagali o miło-sierdzie i modlitwę w intencji ich nieszczę-śliwego jedynaka. Ks. Bosko pobłogosławił chłopca, a potem wziął za rękę i kazał mu zrobić parę kroków. Następnie stanął za plecami chłopca i klasnął w dłonie, a dziec-ko głuchonieme od urodzenia odwróciło się i zawołało: „Tato, mamo!”. Rodzice pod-biegli do syna i całowali go ze szczęścia. To było wprost niesłychane: chłopiec w jednej chwili chodził, słyszał i mówił.

– Na pewno złożyli hojną ofiarę, godną otrzymanej łaski.

– Tego to już nie wiem, ale wyglądali na ludzi zamożnych.

Do jadalni wszedł furtian.– Szukam ks. Bosko. Nie wiecie, gdzie

mogę go znaleźć?– A o co chodzi? Może ja mogę to zała-

twić? – zapytał ks. Rua.

– Przyszła kobieta z synem, który ma zabandażowane oczy. Pewnie chce, aby ks. Bosko mu pomógł – odparł furtian.

– Powiedz jej, aby usiadła i zaczekała. Spróbuję go znaleźć.

Po chwili zjawił się ks. Bosko i zapytał: – W czym mogę pomóc?– Mój syn od dawna cierpi bardzo

na oczy. Tak go bolą, że płacze i krzyczy z bólu. Lekarze nie potrafią mu pomóc.

Nie wiem już, co robić! W księdzu jedyny ratunek.

Bosko pobło-gosławił chłopca i dał mu do poca-łowania medalik z wizerunkiem Maryi Wspomo-życielki.

– Boli cię jesz-cze? – zapytał.

– Nie.– Jak to nie? – wtrąciła się matka.– Czujesz, że bolą cię oczy? – powtór-

nie zapytał ks. Bosko.– Nie, już mnie nie bolą.– Ależ oczywiście, że cię bolą – obsta-

wała przy swoim kobieta. Bosko zdjął chłopcu z oczu bandaż.– Możesz patrzeć na światło?– Mogę.Kobieta była oburzona, obawiała się, że

zostanie posądzona o kłamstwo. O mało nie spoliczkowała syna, tak była zaskoczo-na zaistniałą sytuacją.

– Proszę się uspokoić! Dlaczego się pani nie cieszy razem z synem? Chce pani, aby był dalej chory?

Chłopiec śmiał się, podskakiwał, roz-glądał. Podszedł do okna, zobaczył chłop-ców grających w piłkę i zapytał:

– Czy ja mógłbym z nimi zagrać?– Oczywiście. Zaraz do nich pójdziemy.

Któregoś dnia przyszedł do Valdocco znany turyński aptekarz.

– Muszę z księdzem pomówić, ale na osobności.

– Słucham.– Dał ksiądz panu Turco tabletki?– Tak. Pomogły?– Pomogły, choć na jego gorączkę nie

pomagały żadne lekarstwa przepisywane przez lekarzy, dlatego postanowiłem zba-dać skład chemiczny księdza tabletek.

– I co? – zapytał, uśmiechając się ks. Bosko.

– To nie żadne tabletki tylko zwykłe kulki z chleba z mieszanką cukru i mąki.

– Zostałem więc rozszyfrowany. Zdra-dzę panu moją tajemnicę: leczyłem tymi tabletkami od czasów seminaryjnych i to z wielkim skutkiem. Dając je chorym na-kazywałem, aby jednocześnie z tabletkami przyjmowali sakramenty święte i odma-wiali konkretną liczbę modlitw: Zdrowaś Maryjo, Salve Regina lub inne przez trzy dni albo tydzień. Po mojej kuracji zdrowie-li najciężej chorzy.

– Uzdrawiał ksiądz chorych za pomo-cą wezwań do Najświętszej Maryi Panny, a Ona w widzialny sposób obdarzała ich łaską uzdrowienia.

– Tak, ale aby nie stać się przedmiotem kultu, ukrywałem to, posługując się tablet-kami i proszkami.

Ks. Bosko przyjechał do Mornese, odwiedzić tutejszego proboszcza. Wieść o tym szybko rozeszła się po okolicy. Do-tarła również do Girolomo Bianchiego, który postanowił skorzystać z okazji i po-prosić ks. Bosko o błogosławieństwo. Wy-szedł z domu i powoli, krok za krokiem posuwał się, a ból spowodowany atakiem rwy kulszowej stawał się coraz dotkliw-szy. Z wielkim trudem dotarł na plebanię i poprosił ks. Bosko o modlitwę i błogosła-wieństwo.

– Proszę się nie martwić, wszystko bę-dzie dobrze. Wyzdrowieje pan na uroczy-stość Wszystkkich Świętych – pocieszył go ks. Bosko.

I tak się stało, ale choroba po dziesięciu latach wróciła. Bianchi pojechał do Tury-nu prosić ponownie ks. Bosko o błogosła-wieństwo i poprosił również o modlitwę w intencji jego nowo narodzonego dziecka, któremu złamano przy przewijaniu rączkę. Rączka spuchła i wdało się zakażenie.

– Za kilka dni będę w Mornese, odwie-dzę was i pobłogosławię wasze dzieciątko.

Matka dziecka ucieszyła się na widok ks. Bosko i ofiarowała mu hojną ofiarę – swoją złotą, ślubną biżuterię.

– Hojna jest pani dla Matki Bożej – stwierdził Bosko. – Dziecko do końca maja będzie zdrowe, mąż też, ale musicie się mo-dlić do Maryi Wspomożycielki.

Ostatniego dnia maja cała rodzina wy-brała się na Mszę św. Kiedy rozdzwoniły się dzwony, dziecko radośnie poruszyło chorą rączką, czego nie potrafiło zrobić wcze-śniej. Był to podwójny cud.

ciąg dalszy nastąpiBarbara

W i a r a c z y n i c u d a ( 3 )

Ks. Bosko pobłogosławił chłopca, a potem wziął za rękę i kazał mu zrobić parę kroków...

To było wprost niesłychane: chłopiec w jednej chwili chodził,

słyszał i mówił.

gazeta_56_84.indd 6 2014-06-24 12:54:29

Page 7: Gazetka 56 84

7

Jan paweł ii

PAPIEŻ O WIELKIM SERCUJan Paweł II okazywał wielką troskę

o ludzi biednych, upośledzonych, nieule-czalnie chorych, wykluczonych społecznie. Wspierał ich modlitwą, dodawał nadziei. Odwiedzał szpitale, domy dziecka, hospicja dla umierających. Wielkim symbolem po-mocy najbiedniejszym była Matka Teresa z Kalkuty, która swe życie poświęciła bez-domnym umierającym na ulicach indyj-skich miast. Gdy zmarła w 1997 r., założone przez nią zgromadzenie prowadziło setki przytułków, hospicjów, domów opieki dla dzieci, troszczyło się o tysiące ludzi, o któ-rych nikt nie chciał pamiętać. Jan Paweł II żywił wielki podziw dla działaności drob-niutkiej zakonnicy. Dlatego zezwolił na wyjątkowe przypispieszenie jej procesu be-atyfikacyjnego, mógł się on rozpocząć już w dwa lata po śmierci Matki Teresy. Ogłosił ją błogosławioną w 2003 r. Za jego ponty-fikatu rozpoczął się proces beatyfikacyjny księdza Jerzego Popiełuszki, kapłana zamę-czonego za to, że wspierał „Solidarność”, walczył o robotniczą, polską godność.

Jan Paweł II, dobry pasterz dla swojej owczarni, taką też podkreślał rolę Boga – ko-chającego i przepełnionego miłosierdziem dla ludzi. Chciał, aby do wszystkich z całą mocą trafiło to przesłanie, dlatego w 2000 r. ustanowił święto Miłosierdzia Bożego, wy-znaczając jego datę na pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Termin ten pochodził z obja-wień Jezusa Miłosiernego, jakich doświad-czyła siostra Faustyna Kowalska.

MŁODY DUCHEMW pierwszych latach pontyfikatu siły

Ojca Świętego wydawały się niewyczerpa-ne. Kondycję fizyczną zawdzięczał temu, że dopóki nie zmogła go w ostatnich latach życia choroba, aktywnie uprawiał sport. W rezydencji w Castel Gandolfo na jego

prośbę wybudowano basen, w którym pły-wał dwa razy dziennie podczas letniego wypoczynku. W zimie jeździł na nartach, choć początkowo spotkało się to z dużym oporem wśród osób odpowiedzialnych za jego bezpieczeństwo.

W sercu Jana Pawła II szczególne miej-sce zajmowała młodzież. W czasie polskich pielgrzymek było takie specjalne miejsce – okno w pałacu arcybiskupim przy ul. Franciszkańskiej, przed którym groma-dziła się młodzież i nie odeszła, dopóki Ojciec Święty nie zamienił z nią choć kilku słów. A były to żartobliwe dialogi. Podczas pierwszej z wizyt wyszedł nawet na para-pet, a zebrani usłyszeli: „Kiedy tu dawniej byłem w Krakowie, byłem całkiem porząd-nym człowiekiem, nigdy nie wyłaziłem na okna, a teraz co się ze mną stało? W tym Rzymie też nie tak łatwo być tym Papieżem, ale w Krakowie to by się już całkiem nie dało, no bo by człowiek wciąż musiał stać w oknie”. Od 1987 r. co dwa lata spotykał się z młody-mi na Światowym Dniu Młodzieży, w różnych miastach świata. Zapo-czątkował to wydarze-nie, które gromadzi po kilka milionów młodych ludzi.

KU INNYM RELIGIOM

Karol Wojtyła był pierwszym biskupem krakowskim, który przestąpił próg synagogi żydowskiej. Został też pierwszym papie-żem, który zdobył się na taki krok – w 1986 r. odwiedził synagogę na Zatybrzu. Serca wszystkich poruszyła chwila, gdy podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej w 2000 r. stanął przed Ścianą Płaczu w Jerozolimie. Ojciec Święty uczynił tu taki gest, jaki wy-konują pobożni Żydzi – wetknął w szczelinę karteczkę ze swoją prośbą do Boga. Wiele razy spotykał się z przedstawicielami innych religii, między innymi z buddystą, stojącym na czele prześladowanych Tybetańczyków Dalajlamą XIV. W 2001 r. jako pierwszy w historii papież wszedł do meczetu – stało się to w stolicy Syrii, Damaszku.

Z inicjatywy Jana Pawła II 27 paździer-nika 1986 r. w mieście św. Franciszka, Asy-żu, odbyło się spotkanie przywódców naj-większych wspólnot religijnych świata. Na zaproszenie papieża odpowiedzieli repre-zentanci 47 wyznań chrześcijańskich i 13 innych religii (m.in. szamani z Ameryki

Północnej i Afryki). Wspólnie modlili się o pokój na świecie. Na ten czas przerwa-no większość konfliktów zbrojnych, które toczyły się w różnych zakątkach globu. Papieżowi „udało się ukraść jeden dzień wojnie”.

„ŚWIĘTY NATCHMIAST!”Ostatnie lata życia Jana Pawła II były

naznaczone cierpieniem i chorobą. Hartem ducha przezwyciężał jednak słabości ciała. Co roku przewodniczył Drodze Krzyżowej w Wielki Piątek w rzymskim Koloseum. Tylko raz, na tydzień przed śmiercią, nie był w stanie podjąć tego trudu. Zmarł w sobotę 2 kwietnia 2005 r. o godz. 21.37, w przeddzień święta, które ustanowił, Bo-żego Miłosierdzia.

„Santo Subito!” – taki okrzyk rozlegał się w trakcie pogrzebu Jana Pawła II. Hołd

zmarłemu, którego ciało wystawiono na katafalku w Bazylice św. Piotra, oddało półtora miliona osób. Pięć milionów ludzi zjechało do Rzymu na uroczystości po-grzebowe. Ceremonia odbyła się 8 kwiet-nia 2005 r. Tego dnia w Watykanie wiał po-rywisty wiatr, który swobodnie przewracał kartkami Pisma Świętego, położonego na prostej drewnianej trumnie. Rozwiewał szaty kardynałów i biskupów, zrywał im nakrycia głów, aż w końcu z trzaskiem za-mknął świętą księgę...

Kardynał Ratzinger, który został wy-brany następnym papieżem i przyjął imię Benedykta XVI, zaledwie po upływie mie-siąca od śmierci Jana Pawła II zezwolił na podjęcie starań o jego beatyfikację. Ogło-sił swego poprzednika błogosławionym 1 maja 2011 r. Kolejny papież, Franciszek, kanonizował Jana Pawła II 27 kwietnia 2014 r. Wspomnienie obchodzone jest 22 października, na pamiątkę inauguracji pontyfikatu Jana Pawła Wielkiego.

Monika Karolczuk

JAN PAWEŁ II – DROGA DO ŚWIĘTOŚCICZĘŚĆ V – „SANTO SUBITO”

gazeta_56_84.indd 7 2014-06-24 12:54:36

Page 8: Gazetka 56 84

8

? ????

Gazeta parafialna wydawana przez parafię p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie-Pychowicach. Adres: ul. Wzgórze 33, 30-377 Kraków, tel. 12 266 22 12. Gazetka wychodzi w  ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Zebranie zespołu redakcyjnego w każdy pierwszy wtorek miesiąca o godz. 19.00. Skład zespołu redakcyjnego: ks. Jacek Ryłko (proboszcz), Barbara Szczepanowicz (red naczelny), Monika Cichoń-Waszczuk, Łukasz Balon (wieści z dzielnicy), Henryk Hełbicki, Dorota Balon, Paweł Karski (skład graficzny), Paweł Rząsa (pielgrzymki i turystyka), Danuta Borys (czas dla ciebie). Kontakt z redakcją: e-mail: [email protected] rachunku budowy kościoła parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa: Bank BNP Paribas 51 1600 1013 1847 3723 6000 0001

naSza parafia

W ostatnim tygodniu maja odbyło się w Pychowicach spotkanie z Prezydentem Miasta Krakowa

prof. Jackiem Majchrowskim poświęcone problemom naszego miasta, a w szczegól-ności tym, które interesują mieszkańców Pychowic, Bodzowa i Kostrza. W czasie tego spotkania jedna z obecnych osób zadała Prezydentowi pytanie o celowość budowy nowego kościoła w Pychowicach. Prezydent nie mógł udzielić odpowiedzi na to pytanie, ponieważ zakres jego kom-petencji nie obejmuje decyzji o celowości budowy kościoła. Skierował pytającą do Proboszcza ks. Jacka Ryłki., który w czasie ogłoszeń po Mszy niedzielnej udzielił od-powiedzi na postawione pytanie.

Osobiście nie byłem obecny na tym spotkaniu i może, dlatego nie mogę zro-zumieć przyczyn, jakie spowodowały za-danie tego pytania Prezydentowi. Uważam jednak, że to pytanie postawiono całej na-szej wspólnocie parafialnej. Uczestniczę aktywnie w działaniach zmierzających do uzyskania pozwolenia na budowę kościoła i nigdy wśród parafian nie spotkałem się z postawą negującą potrzebę budowy no-wego kościoła. W trakcie prowadzonych na ten temat rozmów zawsze odnosiłem wrażenie, że tak samo jak za czasów, gdy proboszczem był ks.  Machaj, chcemy bu-dować nowy odpowiadający współcze-snym wymogom kościół z potrzeby na-szych serc dla chwały Bożej.

Nasz obecny kościół budowany na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdzie-siątych jest w złym stanie technicznym. Budowany był bez pozwolenia na budowę, etapami w czasach, gdy zdobycie mate-riałów budowlanych na budowę obiektów sakralnych graniczyło z cudem.. Najpierw wykonano zadaszenie przed kaplicą, po-tem ściany, następnie powiększono stojący przed kaplicą barak, aby w końcu już zgod-nie z uzyskanym pozwoleniem wykonać w miejsce niskiego wysoki dach.

Współcześnie budynek użyteczności publicznej, jakim jest kościół powinien spełniać określone wymagania techniczne zawarte w Prawie Budowlanym i w po-wiązanych z nim rozporządzeniach. Moja

wiedza inżynierska oraz doświadczenie zdobyte w ciągu 39 lat pracy w budownic-twie przy projektowaniu i wykonawstwie pozwala mi stwierdzić, że obecny budynek kościoła nie tylko nie spełnia naszych dzi-siejszych wymagań funkcjonalno-użytko-wych, ale również nie odpowiada aktual-nym wymaganiom technicznym zawartym w wzmiankowanych powyżej przepisach prawnych pod względem bezpieczeństwa konstrukcji, energooszczędności, wymo-gów sanitarnych i ekologicznych. Dach kościoła wykonany jest z eternitu, który ze względów zdrowotnych powinien być już dawno usunięty. Współczynniki prze-nikalności termicznej ścian i okien są nie-właściwe, co powoduje, że w zimie kościół jest praktycznie nie do ogrzania, a  w le-cie trudno przy większej liczbie wiernych w nim wytrzymać. Na dodatek budynek pozbawiony jest jakiejkolwiek wentylacji. Trudno również mówić jest o komforcie modlitwy w trakcie ważniejszych uroczy-stości religijnych, kiedy pęka on w szwach od znajdujących się w nim wiernych, któ-rych musi pomieścić. Remont tego obiek-tu musiałby polegać na całkowitym jego wyburzeniu i budowie w tym miejscu no-wego budynku o tych samych gabarytach, a to nie wyczerpuje naszego programu funkcjonalno –użytkowego dla nowego kościoła i Budynku Parafii. Koszt takiego remontu byłby zbliżony do kosztu budowy nowego koscioła.

W realizowanym projekcie dotychcza-sowe funkcje Parafii rozszerzono o funkcję dydaktyczno- wychowawczą tak istotną w działalności Zakonu Salezjań-skiego. Tym sa-mym zapewnimy naszym dzieciom uczęszczającym na zajęcia Oratoryjne komfortowe wa-runki zajęć, naszej młodzieży i nam samym godne XXI wieku warunki do spotkań. Dwie małe, zimne sal-

ki, w których praca naszych duszpasterzy, a w szczególności siostry Amancji jest bar-dzo uciążliwa odejdą do przeszłości.

Nowy kościół to również nowa aran-żacja tego terenu. W miejsce istniejącego kościoła uzyskamy nowy wielofunkcyjny plac. Będzie on miejscem zabaw dla dzieci z Oratorium, boiskiem dla młodzieży oraz parkingiem dla potrzeb kościoła i szkoły.

Cała inwestycja będzie realizowana na działkach będących własnością Zgro-madzenia Salezjańskiego - ze środków pozyskanych ze składek naszych parafian i wspomagających nas w tym dziele Pa-rafii Diecezji Krakowskiej oraz środków Zgromadzenia Salezjańskiego, zgodnie z obowiązującymi przepisami Prawa Bu-dowlanego. Większość członków naszej wspólnoty parafialnej pragnie jej realizacji i dlatego w odpowiedzi na zadane pytanie prosimy grzecznie, aby nikt nam nie prze-szkadzał w budowie nowego kościoła. Pro-wadzeni wiarą przyłączamy się w pełni do słów wypowiedzianych przez Księdza Pro-boszcza w Niedzielę Wniebowstąpienia: „Budowa nowego kościoła jest nie tylko na-szą ludzką sprawą, lecz sprawą Bożą i jeśli jest taka wola Boża, żeby kościół tu powstał, to powstanie bez względu na trudności czy sprzeciwy. Budowa kościoła ma nas łączyć nie dzielić, ma być naszym świadectwem wiary dla przyszłych pokoleń. Teraz mamy na to niepowtarzalną szansę i gdybyśmy jej nie wykorzystali, zaciągnęlibyśmy winę wo-bec kościoła i historii.”

Henryk Hełbicki

? Czy potrzebny jest nowy kościół?

gazeta_56_84.indd 8 2014-06-24 12:54:38

Page 9: Gazetka 56 84

9

naSza parafia

Już o 5.30 przed kościołem zgromadziła się grupa pielgrzymów nieco obawia-jących się podróży na Ukrainę, po wie-

lu informacjach na temat panujących tam niepokojów. W Kostrzu dołączyła kolejna grupa pogodnych osób spragnionych po-znawania nowych miejsc. Pierwszy postój mieliśmy w Dębowcu w sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej. Miejsce to nazywane jest polskim La Salette. Od 20 maja 2012 r. po-siada tytuł bazyliki mniejszej. Szczególnym kultem wiernych cieszy się tu figura Matki Bożej Płaczącej, rzeźba o wysokości 130 cm, umieszczona w bocznej kaplicy sanktuarium. Jest ona kopią figury z La Salette. Przedstawia Matkę Bożą Saletyńską pochyloną do przo-du, siedzącą na kamiennym głazie z ukry-tą w dłoniach twarzą. Została wykonana z drewna lipowego i pokryta polichromią. 15 września 1996 r. nuncjusz apostolski ks. abp. Józef Kowalczyka dokonał jej koronacji.

Po Mszy świętej sprawowanej przed fi-gurą Matki Bożej z La Salette i wysłuchaniu informacji o sanktuarium wyruszyliśmy w dalszą drogę. Następny postój mieliśmy w Przemyślu w salezjańskim kościele św. Jó-zefa, w którym znajdują się relikwie błogo-sławionego ks. Augusta Czartoryskiego. Po zwiedzeniu kościoła wyruszyliśmy w kierun-ku przejścia granicznego w Medyce.

Celem naszej podróży był Lwów. Spaceru-jąc ulicami tego miasta, czuliśmy się podob-nie jak w Krakowie. Tłumy ludzi korzystają-cych z różnorodnych rozrywek uświadomiły

nam, że mieszkańcy Lwowa i turyści funkcjo-nują tu normalnie, mimo różnych trudnych wydarzeń na Ukrainie. Pod przewodnictwem p. Zbigniewa Pakosza zwiedzaliśmy Narodo-wy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Sa-lomei Kruszelnickiej. Piękno tego miejsca wi-doczne jest już na zewnątrz. Fasada zdobiona rzeźbami figur Komedii, Tragedii, Dramatu, Sławy i Muzyki. Wnętrze bardzo przypomi-na nasz Teatr im. Juliusza Słowackiego, lecz jest większe i znacznie bogatsze w zdobienia. Pomieszczenia są ozdobione sztukateriami, rzeźbami, malowidłami, złoceniami i koloro-wym marmurem. Ozdobą widowni jest kur-tyna „Parnas” H. Siemiradzkiego.

Następnie udaliśmy się do katedry ła-cińskiej – głównej świątyni rzymskokatolic-kiej nie tylko Lwowa, ale i całej Ukrainy. Jej powstanie datuje się na XIV–XV wiek. Jest utrzymana w stylu gotyckim z dobudowania-mi i przebudową z okresu renesansu i baro-ku. Zdobiona freskami S. Stroińskiego, witra-żami zaprojektowanymi przez J. Mehoffera i licznymi rzeźbami. Znajdują się tu kopie cu-downego obrazu Matki Bożej Łaskawej i jak-że nam bliska Matki Bożej Częstochowskiej.

Kolejne miejsce to plac Adama Mickiewi-cza z pomnikiem słynnego wieszcza. Zapro-jektowany został przez A. Popiela w układzie kolumny jońskiej, którą wieńczy znicz z pło-mieniem – symbol ofiarnej służby narodowi. U podstawy kolumny znajduje się wykonany z brązu posąg Adama Mickiewicza, do które-go zlatuje geniusz poezji, podając starogrec-

ką kefarę – symbol natchnienia poetyckiego. Oczywiście nie obyło się bez pamiątkowych fotografii pielgrzymów.

Przy placu M. Kropiwnickiego (przed 1945 r pl. J. Bilczewskiego) nawiedziliśmy kościół św. Elżbiety, zbudowany w latach 1904–1911. Formy architektoniczne są utrzy-mane w stylu neogotyckim, uzupełnione ele-mentami neoromańskimi. W czasach ZSRR wiele zdobień uległo zniszczeniu. Po 1945 roku kościół został zamieniony na magazyn żywności, popadł w ruinę, a jego wyposaże-nie uległo zniszczeniu. Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości w 1991 r. został prze-kazany Kościołowi katolickiemu obrządku bizantyjsko-ukraińskiego, dodano też do św. Elżbiety wezwanie św. Olgi .

Po spacerze ulicami Lwowa udaliśmy się do Hotelu Galaktyka na zasłużony odpo-czynek. Drugi dzień pielgrzymki obfitował w kolejne atrakcje. Odwiedziliśmy ośrodek kultu maryjnego, święte miejsce prawo-sławia na Wołyniu – Ławrę Poczajowską. Pielgrzymi przybywają tutaj z trzech powo-dów: aby pokłonić się słynącej z łask Matce Bożej, zobaczyć ślad odciśniętej Jej prawej stopy na kamieniu oraz pokłonić się szcząt-kom błogosławionego Hioba (ukraińskiego Jowa), który spoczywa w srebrnym sarkofagu w cerkwi Pieczarnej (Jaskiniowej). Czeka-ła tu nas dodatkowa atrakcja. Otóż na tere-nie klasztoru kobiety powinny nosić długie spódnice (spodnie są niedopuszczalne) oraz mieć przykrytą głowę. Ponieważ nie jest to strój zbyt powszechny, przy bramie można pożyczyć chusty na głowę i spódnice, ten strój zmienił nas nie do poznania. Bogactwo, a nawet przepych, złote kopuły, złocenia we-wnątrz poszczególnych cerkwi, przepiękne wnętrza bardzo nam się podobały. Urzekły nas również śpiewy cerkiewne na cztery gło-sy – chciałoby się zostać tu dłużej, ale przed nami kolejne miejsca do zwiedzania.

W zadumę i rozmyślanie o naszych wiel-kich przodkach wprawił nas pobyt na Cmen-tarzu Łyczakowskim. Przewodnik z entuzja-zmem dzielił się z nami swoją bogatą wiedzą historyczną. Nawiedziliśmy m.in. grób Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Władysła-wa Bełzy, Zygmunta Gorgolewskiego i wie-le innych. W kaplicy na Cmentarzu Orląt uczestniczyliśmy we Mszy św., wspominając spoczywających tu obrońców Lwowa. Od-było się tu również spotkanie z metropolitą

Pielgrzymka do LwowaPielgrzymki organizowane przez księży są ważnym elementem wypoczynku dla parafian.

Dostarczają przeżyć duchowych, modlitwy, radości przebywania z ludźmi, stwarzają możliwości zwiedzania nowych miejsc, podziwiania architektury i przyrody. W tym roku w dniach 1-3 maja

ksiądz Kazimierz Skałka zabrał nas w przepiękną podróż do Lwowa.

pielgrzymi pod pomnikiem adama Mickiewicza we Lwowie.

cd str. 10

gazeta_56_84.indd 9 2014-06-24 12:54:39

Page 10: Gazetka 56 84

10

naSza parafia

Lwowa Mieczysławem Mokrzyckim. Prze-kazano mu posiadający wartość historyczną sztandar wraz z drzewcem pochodzący z ko-ścioła Matki Bożej Ostrobramskiej ze Lwowa, który znajdował się u salezjanów w Polsce.

Ciepło, spokój i zadowolenie ze spotka-nia z rodakami udzieliło się pielgrzymom, dumnym, że widzieli się z człowiekiem, który kilka lat służył naszemu świętemu papieżo-wi. Po radosnym spotkaniu, poprzedzonym chwilami zadumy na cmentarzach, zwiedza-liśmy dzielnicę żydowską, a następnie kościół św. Andrzeja Apostoła należący do klasztoru Bernardynów. Dawniej był to kościół rzym-skokatolicki, od 1990 r. funkcjonuje tu cer-kiew greckokatolicka pw. św. Andrzeja.

Kolejna świątynia to kościół św.św. Piotra i Pawła, który od grudnia 2011 r. jest grec-kokatolicką cerkwią garnizonową. Po 1945 r. został przeznaczony na magazyn książek i czasopism. Po ogłoszeniu niepodległości Ukrainy magazyn przejęła Biblioteka im. W. Stefanyka, zawierająca m.in. zbiory dawnego Ossolineum. Po drodze zatrzymaliśmy się przy pomniku Nikifora, znanego twórcy lu-dowego związanego z Krynicą. Ks. Kazimierz uzupełnił naszą wiedzę nowymi szczegółami i oczywiście odbyła się sesja fotograficzna. Niewiele czasu dano nam na zakupy, ale ko-biety potrafiły szybciutko wydać trochę hry-wien. Potem jeszcze krótka wizyta w kościele Bożego Ciała. Ogromne wrażenie wywarła na pielgrzymach katedra ormiańska, a zwłaszcza przejmujący śpiew pieśni w wykonaniu księ-dza ormiańskiego.

W trzecim dniu pielgrzymki towarzy-szyły nam deszcz i chłód, ale to nie zepsuło naszego dobrego samopoczucia. Poznaliśmy bardzo trudne drogi ukraińskie, jadąc do Ni-żankowic, niewielkiej parafii Świętej Trójcy, liczącej 12 parafian, od roku 2007 sanktu-arium Matki Bożej Opatrzności, 5 stycznia 2005 r. z oczu figurki Matki Bożej pociekły łzy. Msza św. w tej świątyni, modlitwa przed figurą, wprowadziły nas w zadumę i wzrusze-nie. Ksiądz proboszcz Jacek Waligóra krótko przypomniał wydarzenia z 2005 r., o których wcześniej bardzo szczegółowo opowiedział nam niezwykle dobrze przygotowany ks. Ka-zimierz. W drodze obserwowaliśmy zabudo-wania karnego obozu niemieckiego w Prze-dzielnicy. Został zorganizowany w 1941 r. jako karna kolonia rolnicza o bardzo su-rowym rygorze. Funkcjonował do 27 lipca

1944 r. Przez cały ten czas przeby-wało w nim łącz-nie około dwóch tysięcy mężczyzn i pięciuset kobiet.

Nadszedł czas pożegnania Ukra-iny. Jeszcze spacer po deszczowym Przemyślu i ogrom wiedzy historycz-nej, przekazanej przez organiza-tora naszej piel-grzymki, krótkie

spotkanie z byłymi proboszczami parafii w Pychowicach – ks. Jerzym Kantonem i ks. Marianem Niedzielą i droga powrotna do Krakowa. Ksiądz Kazi-mierz pomyślał o wszystkim. Zadbał o mo-dlitwę, śpiew, dzielił się z nami swoją wiedzą, dostarczał rozrywki w postaci quizów. Były nawet nagrody, bardzo dbał o dobre samo-poczucie uczestników pielgrzymki. Pełni wrażeń i zadowolenia z poznania nowych miejsc, codziennego uczestnictwa we Mszy św., Różańcu, Koronce do Miłosierdzia Bo-żego, śpiewie i indywidualnych modlitwach, wróciliśmy do domów, zachowując w sercach wdzięczność Panu Bogu i księdzu Kazimie-rzowi.

uczestniczka pielgrzymki Bożena P.

Spotkanie pielgrzymów z abpem Mieczysławem Mokrzyckim na Cmentarzu łyczakowskim we Lwowie.

pielgrzymi przed ławrą poczajowską na Ukrainie.

gazeta_56_84.indd 10 2014-06-24 12:54:40

Page 11: Gazetka 56 84

11

naSza parafia

PLANY PIELGRZYMEK PARAFIALNYCH

W czasie każdej pielgrzymki pada pytanie. A gdzie jedziemy następnym razem? Tak było i na ostatniej. Zasugerowałem jeszcze w tym roku pielgrzymkę do sanktu-

ariów maryjnych Polski północnej a w przyszłym roku, w czerwcu, do sanktuariów ma-ryjnych Europy zachodniej.

Pielgrzymka pierwsza – koniec sierpnia 2014Wyjazd z Krakowa o godz. 5.00 do Warsza-

wy. Zwiedzanie z przewodnikiem Zamku Kró-lewskiego, katedry św. Jana (bez przewodnika), przejście Rynek Starego Miasta i zejście na Wisło-stradę do autobusu. Z Warszawy wyjazd do Świę-tej Lipki zwanej Częstochową Północy. Msza św., obiadokolacja, czas na osobistą modlitwę i nocleg w Domu Pielgrzyma.

W sobotę po śniadaniu przejazd do Wilcze-go Szańcu, (kwatera główna Hitlera w czasie II wojny światowej), zwiedzanie z przewodnikiem, wyjazd do sanktuarium M. Bożej w Stoczku Klasztornym (miejsce internowania Kard. Wy-szyńskiego), nawiedzenie sanktuarium i dro-ga krzyżowa, przejazd do Gietrzwałdu (jedyne sanktuarium w Polsce, które Kościół zatwierdził jako miejsce objawień Matki Bożej polskim dzie-ciom pod koniec XIX wieku). Tam Msza św., obiadokolacja, czas na osobistą modlitwę, nocleg w Domu Pielgrzyma.

W niedzielę po śniadaniu przejazd do Niepokalanowa, msza św., Panorama 1000-le-cia, ruchoma szopka, muzeum i powrót do Krakowa. Planowany przyjazd g. 20.30.

Przewidywany koszt 300 zł, zawiera opłatę autokaru, ubezpieczenie osobiste, opłaty wej-ściowe, opłaty przewodników, śniadania i obiadokolacje (2). Zachęcam. Myślę, że warto.

Pielgrzymka druga – czerwiec 2015 r.Plany przyszłoroczne, dotyczą pielgrzymki do

sanktuariów maryjnych Europy Zachodniej. 1. Dzień pierwszy: przejazd przez Pragę (3 godziny na Pragę), dojazd do granicy czesko-niemieckiej. Nocleg w hotelu na terenie Czech. 2. Przejazd przez Niemcy do Paryża3. Zwiedzanie Paryża z przewodnikiem4. Zwiedzanie Wersalu, przejazd w kierunku Lour-des (po drodze nocleg)5. Lourdes. Indywidualna modlitwa i udział w pro-cesji eucharystycznej i maryjnej. Nocleg6. przejazd w kierunku Avignon, zwiedzanie.7. przyjazd do la Salette, modlitwa indywidualna, udział w procesji maryjnej8. przejazd do Nicei, z postojem w Cannes, wyjazd wieczorem do Monako9. przejazd do Padwy z nawiedzeniem sanktuarium Wspom. Wiernych w Turynie10. zwiedzanie Padwy i Wenecji11. Wyjazd do Wiednia, zwiedzanie, nocleg12. Zwiedzanie. W godzinach południowych wyjazd do Polski

Plan bardzo ogólny. Noclegi. Autokar. Śniadania i obiadokolacje. Codziennie msza św. Pilot-przewod-nik. Orientacyjna cena – ok. 2.500 zł. Im wcześniej zaczniemy zamawiać, tym łatwiej znaleźć dobre i tańsze noclegi.

Do zobaczenia na pielgrzymim szlakux. Kazimierz

Aniołowie są istotami delikatny-mi, przychodzą niespodziewanie. Musisz być otwarty, aby móc ich

spotkać. Przychodzą po cichu, dlatego po-trzeba ciszy, aby ich zauważyć. W naszym

świecie pełnym hałasu po-trzebujemy ciszy, aby wy-zdrowieć wewnętrznie.

Cisza jest lekarstwem dla dusz zatrutych

przez hałas świata. Wszystko co wiel-kie potrzebuje ciszy, aby naro-dzić się w czło-

wieku. Tylko w milczeniu dokonuje się

prawdziwe po-znanie. Milczenie uczy

nas nasłuchiwać, słyszeć to, co jest mówione między

wierszami, gdy ktoś do nas przemawia. Milczenie jest wa-

runkiem, żeby usłyszeć głos Boga w sercu. Wielu narzeka, że nie doświadcza Boga ale ludzie są tak pełni hałasu, że nie mogą dosłyszeć cichych impulsów, przez które Bóg mówi w ich sercu.

Mistycy są przekonani, że w każdym z nas jest obszar ciszy zabezpieczony przed dostępem myśli i uczuć, życzeń i potrzeb. Jest to obszar milczenia zamieszkały przez Boga. Tam jestem rzeczywiście wolny. Tam nikt nie ma władzy nade mną. Tam nikt nie może mnie zranić. Tam jestem zdrowy i cały. Moim obowiązkiem jest usiąść i me-dytować, Tam jestem sam na sam z moim Bogiem.

Istnieje sfera, w której pozostajesz nie-tknięty przez cały gruz wyładowywany przy tobie. Niech Anioł Ciszy będzie za-wsze przy tobie i ciągle niech ci przypo-mina o tym, że ten obszar ciszy znajduje się w tobie. Potrzeba tylko wejść w kon-takt z ciszą, która jest w tobie i potrafi cię uzdrowić. Tam w przestrzeni milczenia możesz wypocząć. Tam jest w tobie coś czystego i autentycznego, czego nie może zagłuszyć i przysłonić hałas świata.

Opr. na podst. książki Anselma Grüna „50 aniołów na cały rok”.

A n i o ł C i s z y

W niedzielę po śniadaniu przejazd do Niepokalanowa, msza św., Panorama 1000-le-

Przewidywany koszt 300 zł, zawiera opłatę autokaru, ubezpieczenie osobiste, opłaty wej-

Plany przyszłoroczne, dotyczą pielgrzymki do

świecie pełnym hałasu po-trzebujemy ciszy, aby wy-zdrowieć wewnętrznie.

Cisza jest lekarstwem dla dusz zatrutych

przez hałas świata. Wszystko co wiel-kie potrzebuje ciszy, aby naro-dzić się w czło-

wieku. Tylko w milczeniu dokonuje się

prawdziwe po-znanie. Milczenie uczy

nas nasłuchiwać, słyszeć to, co jest mówione między

wierszami, gdy ktoś do nas przemawia. Milczenie jest wa-

gazeta_56_84.indd 11 2014-06-24 12:54:46

Page 12: Gazetka 56 84

12

1. Nie rozstawaj się nigdy z laptopem lub tabletem.2. Nie zwlekaj z opublikowaniem zdjęcia na Facebooku dłużej niż

30 sekund, szczególnie jeśli jest na nim egzotyczna karawana słoni z Twoją żoną pomiędzy dużymi uszami przywódcy stada.

3. Na bieżąco informuj fejsbukowiczów o aktualnej lokalizacji, tym bardziej, jeśli jest to łańcuch luksusowych hoteli w Indonezji.

4. Jeżeli już musisz zrezygnować z wyjazdu na Tajlandię, to wy-bierz jakieś znane krajowe spa, aby Twoich społecznościowych znajomych pokręciło z zazdrości.

5. Unikaj kontaktu z wszelkim słowem drukowanym, chyba, że jest dodatkiem do wizerunku banknotu $.

6. Nie zapuszczaj się nigdy poza zasięg wi-fi , a jeżeli masz zamiar tak uczynić, zostaw informację na FB w „Księdze Wyjść”, tak aby służby społecznościowe mogły z powrotem złapać Cię w sieć.

7. Siedź przed monitorem lub smartfonem przynajmniej 20 godzin dziennie – korzystaj, że nie masz dostępu do sitcomów i oper mydlanych. A w przypadku uczniów – że nie musisz się uczyć.

8. Jeżeli już musisz uprawiać sport, to regularnie publikuj swoje osiągnięcia. Pamiętaj, że ćwiczenie dla samego sie-bie mija się z celem. NAJWAŻNIEJSZY JEST PR – czy-li nie to kim naprawdę jesteś, ale jak się sprzedasz innym. Twoje hasło na wakacje – „Public Relations w domu i zagrodzie”.

9. Nie zapominaj o naładowaniu komórki. Nieustanny kontakt z szefem da Ci poczucie dobrze spełnionego odpoczynku. Brak zasięgu z Twojej strony może wykończyć Twoją korporację. A przecież to Twój dobroczyńca...

10. ….

Ostatni punkt pozostawiam do wypełnienia Czytelnikom, ogła-szając mini konkurs na dokończenie dekalogu wedle własnej in-wencji. Można wysyłać na redakcyjnego maila. Nagroda – niespo-dzianka zostanie przyznana na wrześniowym posiedzeniu gazetki.

Wasz Wakacyjnie NiedowartościowanyPrzemysław Józefczyk

KRÓTKI FELIETON O WYPOCZYWANIUfe

lie

ton

pÓł ŻarteM pÓł SeriĄ

Po gruntownym przemyśleniu moich kilku wakacyjnych urlopów, podczas których jeździłem na rowerze, pływałem, zwiedzałem i robiłem szereg innych niepotrzebnych rzeczy, postanowiłem zaprezentować Sza-nownym Czytelnikom gazetki kilka rad, które spowodują, że zaplanowany urlop nie zakończy się całkowitym fi askiem. Opatrzyłem je wiodącym hasłem:

„I TY MOŻESZ DOBRZE WYPOCZĄĆ – NOWY DEKALOG DLA GLOBTROTTERÓW”

Oratoryjne wakacje 2014W tym roku nasze oratorium wyrusza na wakacje nad mo-

rze do Mrzeżyna w dniach od 24 lipca do 3 sierpnia. Wypoczy-wać tam będzie ok. 70 dzieci, młodzieży wraz z ks. Tadeuszem i wychowawcami. Będą mieszkać w ośrodku Rutex. Druga gru-pa – 50-cio osobowa, w nagrodzę za całoroczne zaangażowa-nie w oratorium, w dniach 5-10 sierpnia, jedzie wraz z siostrą Amancją na wycieczkę do Austrii. Będą tam mieszkać w domu parafi alnym w miejscowości Schardenberg, blisko granicy z Niemcami, tuż przy mieście łączenia się 3-ch rzek - Passau. Wreszcie na miejscu będą jeszcze półkolonie w dniach 18-30 sierpnia. W programie wiele atrakcji na miejscu i w mieście.

(xjr)

Poświęcenie boiska szkolnego 7.06.2014

Rejs statkiem po Wiśle

Szkoła, boisko, para� a, dom rodzinny – wszystko razem, to jest dopiero prawdziwe oratorium...

Turniej szachowy

gazeta_56_84.indd 12 2014-06-24 12:54:59