Filantrop pazdziernik 2014

48
W NUMERZE: PATRONUJĄ FINANSUJĄ PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH PFRON — obroniony str. 3 Pokoje zawsze otwarte str.9 W „Niezapominajce″ str. 17 Dla Dominika str. 23 „Zlot talentów″ str. 25 „Iskra″ nie zgaśnie? str. 39 Nr (239) 10 Poznań październik 2014 Nr indeksu 327948 ISSN 1231-8876 Amazonki nad Maltą. Na zdjęciu Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”. Str. 13 FOT. AURELIA PAWLAK

Transcript of Filantrop pazdziernik 2014

Page 1: Filantrop pazdziernik 2014

W NUMERZE:

PATRONUJĄ

FINANSUJĄPISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

PFRON — obronionystr. 3

Pokoje zawszeotwarte str.9

W „Niezapominajce″str. 17

Dla Dominika str. 23

„Zlot talentów″ str. 25

„Iskra″ nie zgaśnie?str. 39

Nr (239) 10 � Poznań � październik 2014 � Nr indeksu 327948 � ISSN 1231-8876

Amazonki nad Maltą. Na zdjęciu Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”. Str. 13

FO

T. A

UR

EL

IA P

AW

LA

K

Page 2: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA2 PAŹDZIERNIK 2014

Perfekcjoniści mogą, na pierwszy rzut oka, budzić za-zdrość: ich dom (i życie) jest w idealnym porządku, nie spóź-niają się, dotrzymują terminów, metodycznie realizują wszyst-kie swoje plany… w rzeczywi-stości jednak ten różowy obraz to tylko pozory, ukrywające neu-rozę, stany lękowe i nieustanny niepokój.

Ciemna strona perfekcjoni-zmu to ciągłe natręctwa utrud-niające życie naszym bliskim – a przede wszystkim nam samym. Nigdy nie jesteśmy w stanie po-zbyć się myśli, że nie mogliśmy zrobić tego, co było do zrobienia, lepiej. Stawiamy sobie niereal-ne wymagania. Pogrążamy się w pozbawionej końca gonitwie za nieosiągalną doskonałością1.

Można powiedzieć, że ide-alnie uporządkowany dom to niepokojąca oznaka: świadczy o tym, że psychika osoby, która go zamieszkuje, jest daleka od uporządkowania. Za perfekcjo-nizmem kryje się niepewność: nieświadomie przeczuwamy, że nasza wewnętrzna równowa-

Prezydent Poznania Ryszard Grobelny zaprosił chęt-

nych do udziału w zabawie „Zagraj w reklamie PBO2015”. Symbolem tegorocznej kam-panii promującej głosowanie w konsultacjach w ramach Poznańskiego Budżetu Oby-watelskiego 2015 będzie nie-bieska piłka z napisem „GŁO-SUJĘ”. Nagranie zdjęć z piłką odbyło się we wrześniu na placu Wolności, przed Starym Browarem na ulicy Półwiej-skiej oraz na Starym Rynku przed Ratuszem.

– Chcemy, by energia spo-łeczna, aktywność i zaanga-żowanie wyzwoliły się wła-śnie przy okazji głosowania nad projektami mieszkańców zgłoszonymi do Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego – po-wiedział prezydent Ryszard Grobelny. – W ubiegłym roku mieliśmy prawie 90 tysięcy gło-sów. Tegoroczne projekty zgło-szone do konsultacji są również warte tylu głosów.

Piłka, a w zasadzie kula, to idealna forma geometryczna, która, jak wskazują eksperci, ma

największe możliwości absorbo-wania energii. Starożytni Egip-cjanie wierzyli, że kształt kuli wysyła przyjazne dla człowieka fale. Powstała wewnątrz kuli siła uruchamia energię potrzebną do życia.

– Przekazywaliśmy sobie nie-bieską piłkę podczas kręcenia społecznego spotu promującego konsultacje budżetowe – stwier-dził Maciej Milewicz, kierownik Oddziału Dialogu Społeczne-go Biura Prezydenta UMP. – Na pewno warto dzielić się tą ener-gią. awa

Kierunki zmian w systemie wsparcia osób niepełno-

sprawnych, rola oraz zadania Rady Nadzorczej Państwo-wego Funduszu Rehabilita-cji Osób Niepełnosprawnych i Krajowej Rady Konsultacyj-nej do spraw Osób Niepeł-nosprawnych w kontekście wdrażania konwencji o pra-wach osób niepełnospraw-nych były tematem posiedze-nia w Dobieszkowie w gminie Stryków w dniach 4 i 5 wrze-śnia.

W spotkaniu zorganizowa-nym z inicjatywy Pełnomocni-ka Rządu do spraw Osób Nie-pełnosprawnych Jarosława Dudy wzięli udział przedsta-wiciele Krajowej Rady Konsul-tacyjnej do spraw Osób Niepeł-nosprawnych, Biura Pełnomoc-nika Rządu do spraw Osób Nie-pełnosprawnych, Rady Nadzor-czej oraz Zarządu Głównego PFRON.

Był między innymi minister Jarosław Duda, prezes Zarzą-du Głównego PFRON Teresa Hernik i członek Krajowej Rady Konsultacyjnej do spraw Osób Niepełnosprawnych, przewod-niczący Komisji Polityki Spo-łecznej i Zdrowia Rady Miasta Poznania Michał Tomczak.

ZMIANY W USTAWIEDyskutowano o pracach le-

gislacyjnych nad nowelizacją ustawy z dnia 27 sierpnia 1997 roku o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnia-niu osób niepełnosprawnych w związku z nowym rozpo-rządzeniem Komisji Unii Euro-pejskiej. Znowelizowana usta-wa ma wejść w życie z dniem 1 stycznia 2015 roku. Propo-nowane rozwiązania są adre-sowane szczególnie do praco-dawców prowadzących zakła-dy pracy chronionej.

Mają dotyczyć przede wszystkim rozszerzenia gru-py podmiotów zwolnionych z wpłat na PFRON o zakła-dy opiekuńczo-lecznicze (art. 21 ust. 2e), uszczegółowienia przepisów dotyczących pod-miotów zwolnionych z wpłat na PFRON w przypadku ogło-szenia ich upadłości albo li-kwidacji (art. 21 ust. 3), rezy-gnacji z obowiązku zapewnie-nia doraźnej i specjalistycznej

KarolinaKasprzakPOZNAŃ

KKP

Głosuję z piłką i aparatem

1 Przekleństwo perfekcjonizmu, http://natemat.pl/46547,przeklenstwo-perf-ekcjonizmu-nieustanne-wymagania-moga-wywolywac-stany-chorobowe

2 Kurt Tepperwein, Co choroba mówi o To-bie, przeł. M. Dziedzic, Wydawnictwo KOS, Katowice 2003, s. 201.

3 Being a perfectionist can take a toll on health, http://www.nbcnews.com/id/38170039/ns/health-mental_health/t/being-perfectionist-can-take-toll-health/

4 Ewa Klepacka-Gryz, Perfekcjonizm – jak z nim żyć?, http://zwierciadlo.pl/2013/psy-chologia/zrozumiec-siebie/perfekcjoni-zm-jak-z-nim-zyc

Perfekcjonizm – pułapka doskonałości

ga jest bardzo krucha, że świat nie jest tak uporządkowany, jak się wydaje; rutynowe czynno-ści muszą być wykonane ide-alnie, żeby ją podtrzymać; jed-nak wystarczy odrobina niepo-rządku, aby zapanował całkowi-ty chaos2.

Za obsesją porządku i dosko-nałości może się kryć również niezaspokojona potrzeba uzna-nia: chcemy za wsz elką cenę udowodnić światu, jacy jesteśmy solidni, dokładni i rzetelni. Ideal-ny porządek ma być naszą wizy-tówką. Czujemy się wartościo-wi tylko wtedy, kiedy wiemy, że nie mamy sobie nic do zarzuce-nia. Niestety, najdrobniejsze nie-dociągnięcie niszczy ten obraz…

Taka postawa sprawia, że sta-jemy się swoimi najgorszymi wrogami. Nie pozwalamy sobie cieszyć się życiem, skazujemy się na ciągły stres i zgorzknienie. Jednak perfekcjonizm nie tylko utrudnia życie; może prowadzić do poważnych schorzeń: depre-sji, bezsenności oraz zaburzeń odżywiania – anoreksji i bulimii3.

Żeby pokonać perfekcjonizm, musimy pogodzić się z tym, że życie jest nieprzewidywalne i czasem chaotyczne. Świat się nie rozpadnie, jeśli zrezygnu-jemy z obsesyjnych prób kon-trolowania go – wręcz prze-ciwnie, życie stanie się łatwiej-

sze4. Odpuśćmy, nie narzucaj-my sobie nadmiernie wygóro-wanych standardów. Przyznaj-my sobie prawo do popełniania błędów. Nie możemy być per-fekcyjni we wszystkim – więk-szość z nas jest świetna w nie-których dziedzinach, słabsza w innych – trzeba to zaakcepto-wać. Większość wyzwań, jakie stawia przed nami życie, nie wy-maga perfekcji – nie musimy ro-bić wszystkiego idealnie, wystar-czy, jeśli zrobimy to dostatecznie dobrze.

Świat nie jest doskonały – i my też nie musimy być!

Celem artykułu jest utrzymanie zdrowia w dobrej kondycji przez całe dane nam życie.

W problemach chorobowych proszę korzystać z porad kwalifi kowanych le-karzy.

WitoldBońkowski

Page 3: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 3PAŹDZIERNIK 2014

ZARZĄD GŁÓWNY PFRON – NA SPOTKANIU W DOBIESZKOWIE

Osobowość prawna PFRON – obroniona?

opieki medycznej oraz porad-nictwa i usług rehabilitacyj-nych przez zakład pracy chro-nionej (uchylenie art. 28 ust. 1 pkt 3), odstąpienia od obo-wiązku przeznaczania 15% środków Zakładowego Fundu-szu Rehabilitacji Osób Niepeł-nosprawnych na indywidualne programy rehabilitacji z jedno-czesnym zapewnieniem moż-liwości fi nansowania tych pro-gramów ze środków ZFRON (art. 33 ust. 3 pkt 4), dofi nan-sowania osobom niepełno-sprawnym kosztów utrzyma-nia psów asystujących (art. 35a, ust. 1).

Jak widać zmiany są dość rozległe. Komuś, kto nie zna ustawy o rehabilitacji zawodo-wej i społecznej oraz zatrud-nianiu osób niepełnospraw-nych mogą wydać się trudne do zrozumienia i zapamięta-nia. Założenia mają usprawnić system. Na ile przyniosą wy-mierne korzyści dla osób nie-pełnosprawnych i czy w ogó-le tak się stanie, czas pokaże.

Plusem jest zmiana w art. 26d ust. 1 odnośnie możliwo-ści uzyskania pomocy na re-kompensatę dodatkowych kosztów związanych ze szko-leniem personelu w zakresie wspierania pracowników nie-pełnosprawnych. Obecny za-

pis w art. 26d ust. 1 mówi o zwrocie wyłącznie kosztów zatrudnienia pracowników po-magających niepełnosprawne-mu w pracy, zaś po zmianie w grę wchodziłoby rozszerzenie o możliwość uzyskania zwro-tu kosztów szkolenia pracow-nika pomagającego niepełno-sprawnemu w pracy. To jest sensowne, bo nie każda orga-nizacja pozarządowa zajmu-jąca się aktywizacją zawodo-wą osób niepełnosprawnych ma możliwość nieodpłatne-go szkolenia asystentów pracy czy trenerów i nie każdy pra-cownik wspierający niepełno-sprawnego w pracy ma możli-wość szkolenia się odpłatnie.

Minusem w proponowanych rozwiązaniach jest zmiana dotycząca rezygnacji z obo-wiązku zapewnienia doraźnej i specjalistycznej opieki me-dycznej oraz poradnictwa i usług rehabilitacyjnych przez zakład pracy chronionej. Za-kłady pracy chronionej i inne instytucje dające miejsca pra-cy osobom niepełnospraw-nym, póki będą istnieć, win-ny zapewniać opiekę medycz-ną oraz dostęp do rehabilitacji każdemu pracownikowi, który jej potrzebuje.

SYSTEMPROCENTOWY

Istotnym punktem spotka-nia w Dobieszkowie była rów-nież kwestia założeń do zmian w systemie wspierania osób niepełnosprawnych. Dyskuto-wano między innymi nad or-ganizacją procesu orzeczni-czego. O tym m.in. mówił nam Michał Tomczak:

– Orzekanie o niepełno-sprawności odbywa się na mocy rozporządzeń wydanych przez Ministerstwo Pracy i Po-lityki Społecznej. W krajach Unii Europejskiej, na przykład w Niemczech, znakomicie sprawdza się tak zwany sys-tem ICF, czyli system procen-towego określania uszczerbku organizmu. Aby w Polsce ten system mógł sprawnie działać, potrzebne są radykalne zmia-

ny. Odrębna sprawa to kar-ty parkingowe. PFRON będzie odpowiedzialny za kampanię medialną dotyczącą przedłu-żenia ich ważności, aby każ-da osoba, która z takiej karty korzysta, była dokładnie zapo-znana z tematem.

Uczestnicy rozmawiali też o niekorzystnym systemie wspierania zatrudnienia, nie-efektywnym systemie wspar-cia pozazawodowego i nie-adekwatnym systemie orze-kania o niepełnosprawno-ści. Wyłoniono problem, że w treści obecnie wydawanego orzeczenia brakuje informacji dotyczącej skutków, co unie-możliwia dokonanie oceny funkcjonalnej i zaplanowanie odpowiedniej ścieżki wspar-cia oraz przyszłej kariery za-wodowej.

NIE NA STAŁE?Przedmiotem dyskusji była

ponadto kwestia zachowania osobowości prawnej PFRON. We wrześniowym wydaniu „Fi-lantropa Naszych Czasów” na stronie 7 publikowaliśmy ar-tykuł „Niepełnosprawni – nie-spokojni”. W chwili, gdy numer był już w druku, 29 sierpnia, 434 posłów głosowało w Sej-mie za przyjęciem poselskiego

projektu nowelizacji ustawy o rehabilitacji zawodowej i spo-łecznej oraz zatrudnianiu nie-pełnosprawnych dotyczącej zachowania dotychczasowego statusu PFRON. Żaden z parla-mentarzystów nie sprzeciwił się, a tylko dwóch wstrzyma-ło się od głosu.

– Osobowość prawna Pań-stwowego Funduszu Rehabili-tacji Osób Niepełnosprawnych została obroniona, ale nie można powiedzieć, że na sta-łe – powiedział Michał Tom-czak.

Dużo czasu poświęcono za-gadnieniom konwencji o pra-wach osób niepełnospraw-nych, którą podpisała i raty-fi kowała Wspólnota Europej-ska. To pierwszy międzyna-rodowy akt prawny dotyczą-cy praw człowieka, a w szcze-gólności ujmujący całościowo prawa osób niepełnospraw-nych.

Równe prawa dla wszyst-kich winny być elementarną zasadą w każdym demokra-tycznym państwie. Życie jed-nak pokazuje, że praw należ-nych człowiekowi często się nie przestrzega. Przepisy sta-ją się wówczas tylko teorią nie znajdującą odniesienia w praktycznym działaniu.

FO

T. (

2X

) A

RC

HIW

UM

Michał Tomczak:– Osobowość prawna

Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób

Niepełnosprawnych została obroniona.

Ale nie można powiedzieć, że na stałe.

Prezes Zarządu Głównego PFRON Teresa Hernik i minister Jarosław Duda podczas spotkania w Dobieszkowie.

Page 4: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA4 PAŹDZIERNIK 2014

„Choroba Alzheimera – fak-ty i mity” – tak brzmiał ty-

tuł wykładu otwartego zorgani-zowanego z okazji Światowe-go Dnia Choroby Alzheimera przez Wielkopolskie Stowarzy-szenie Na Rzecz Osób z Choro-bą Alzheimera w Poznaniu. W piątek 19 września w Zakładzie Zdrowia Publicznego Uniwer-sytetu Medycznego specjalista neurolog Jan Ilkowski przybli-żył istotę tego schorzenia.

W spotkaniu wzięli udział opiekunowie osób chorych, członkowie rodziny i wolonta-riusze. Ilkowski zwrócił uwagę, że na Alzheimera choruje staty-stycznie około 50 mln ludzi na całym świecie, a w krajach roz-wijających się żyje aż 65% osób z demencją. Ryzyko zachoro-wania na Alzheimera wzrasta z wiekiem. Na zachorowalność mogą mieć wpływ: wiek, geny, historia chorób w rodzinie, ura-zy głowy i inne czynniki.

Specjalista podkreślił też, że wciąż brakuje narzędzi diagno-

Caritas Archidiecezji Po-znańskiej prowadzi cha-

rytatywny projekt pod nazwą „Podzielmy się radością”. Pie-niądze będą zbierane za po-średnictwem Internetu. Przed-sięwzięcie ruszyło od paździer-nika tego roku.

Do tego celu wykorzysta-no narzędzie internetowe au-kcjecaritas.pl Zebrane pieniądze będą przeznaczone na cztery przedsięwzięcia: „Tornister pe-łen uśmiechu” (zakup potrzeb-nych materiałów szkolnych), „Skrzydła” (zbiórka na stypen-dia dla dzieci), „Przekaż ciepło” (kupno opału ) oraz „Puste miej-sca” (Wigilia). W sierpniu rozpo-czął się stypendialny, długoter-minowy program „Skrzydła”. Jest on skierowany do uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i li-ceów, którzy z powodu złej sy-

tuacji materialnej potrzebują po-mocy w dożywianiu w placów-ce szkolnej, przy zakupie wypra-wek oraz na dofi nansowanie do wycieczek szkolnych.

Parafi a pod wezwaniem Naj-świętszego Serca Jezusa i świę-tego Floriana postanowiła włą-czyć się do tego przedsięwzię-cia. Pierwszym krokiem jest zbiórka przedmiotów przezna-czonych na licytację. Można przynosić przedmioty codzien-nego użytku w dobrym stanie do ponownego wykorzystania. Nie przyjmuje się odzieży. Mile wi-dziane są między innymi bibe-loty, książki, płyty, wazoniki, za-stawy stołowe, pocztówki, ob-razki i obrazy ścienne. Rzeczy te trafi ą na licytację internetową, a uzyskane pieniądze pomogą w przeprowadzaniu akcji „Skrzy-dła”. awa

Cztery piękne i utalentowa-ne dziewczyny w niebiesko

białych strojach okazały się prawdziwą ozdobą III Turnie-ju Koszykówki na Wózkach w Koninie w dniach 23-24 sierp-nia 2014.

Oprawą artystyczną zajęły się uczestniczki projektu Akademia Życia (Marta Smorczewska, Pa-trycja Pochyluk i Marta Stogiń-ska) oraz Joanna Maćkowska należąca do składu drużyny KSS Mustang.

Przygotowania do występu czirliderki rozpoczęły półtora miesiąca przed wydarzeniem.

Swój układ trenowały w Szkole Podstawowej nr 3 w Koninie, gdzie spotkały się z ogromną aprobatą, a drzwi sta-

ły dla nich otworem. W przygo-towaniach wspierała je Joanna Obiała.

Pomysł na stworzenie grupy czirliderek powstał podczas jed-nego z meczów koszykówki, na którym byłyśmy obecne miesz-kając w Koninie. Pomyślałyśmy wtedy, że chciałybyśmy kiedyś wystąpić w przerwie meczu i zaprezentować swój autorski układ.

Czirliderki przyznają, że w trakcie ćwiczeń towarzyszył im stres, gdyż czas na przygo-towania był ograniczony i mia-ły chwile zwątpienia. Na szczę-ście nie poddały się i pozwoliły uczestnikom turnieju podziwiać swoje umiejętności taneczne.

PATRYCJA POCHYLUK

stycznych, które pozwoliłyby określić, czy jest to Alzheimer, czy nie. Do mitów zalicza się w szczególności twierdzenie, że demencja i choroba Alzheimera są tym samym. Kiedyś podejrze-wano, że aluminium może być przyczyną zachorowań na Al-zheimera, jednak czas obalił ten pogląd.

Na wykładzie poruszono też kwestię depresji i jej związku z chorobą Alzheimera. Zdaniem lekarza, depresja czasem wy-przedza pojawienie się Alzhe-imera. Tę chorobę diagnozuje się niekiedy u osób, które leczy-ły się psychiatrycznie.

Nie wynaleziono leku zatrzy-mującego chorobę. Są leki, któ-re zwalniają postęp choroby, ale jej nie zatrzymują. Dla ludzi na-uki Alzheimer wciąż pozostaje zagadką. Aby ustrzec się tej cho-roby, warto ćwiczyć mózg, najle-piej poprzez aktywność twórczą (naukę języka obcego, rysowa-nie czy grę na gitarze).

KAROLINA KASPRZAK

Alzheimer – wciąż zagadką

Podzielmy się radością

Niezwykłe czirliderki

FOT.

(2

X)

AR

CH

IWU

M

Page 5: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 5PAŹDZIERNIK 2014

23 i 24 sierpnia odbył się w Koninie III Towarzyski

Turniej Koszykówki na Wóz-kach. Organizatorem była Fun-dacja im. Doktora Piotra Ja-naszka PODAJ DALEJ, której po-magali: Konińskie Stowarzy-szenie Sportowe MUSTANG, Spółdzielnie Socjalne SPORT I REHA BILITACJA, BLUES HO-STEL i Centrum Organizacji Po-zarządowych w Koninie.

Turniej zorganizowano dzię-ki fi nansowemu wsparciu Mia-sta Konina, reprezentowane-mu na turnieju przez prezydenta Miasta Józefa Nowickiego, a tak-że dzięki Bankowi BGŻ, który re-prezentowała dyrektor Monika Durkiewicz.

Uczestniczyły cztery druży-ny: Salutare Wrocław – zwycięz-ca ubiegłorocznego turnieju, IKS DSS Kraków – zwycięzca turnie-ju sprzed dwóch lat, Reprezen-tacja Polski do lat 22, która roz-poczęła rywalizację w Mistrzo-stwach Europy do lat 22 oraz go-spodarze turnieju drużyna Mu-stang Konin, która w poprzed-nich dwóch edycjach zajmowa-ła II miejsce.

Po pierwszym dniu rywaliza-cji, kiedy drużyny rozegrały po dwa mecze, poznaliśmy już czę-ściowe wyniki turnieju. O miej-sca III i IV rywalizowały druży-ny IKS DSS Kraków i Salutare Wrocław o zwycięstwo w tur-nieju Reprezentacja Polski z go-spodarzami – MUSTANG Konin. Mecze miały bardzo wyrówna-ny przebieg. III miejsce zdobyła drużyna IKS DSS Kraków poko-nując Wrocławian 59:45. W fi na-le turnieju Reprezentacja Polski nie dała żadnych szans koniń-skim MUSTANGOM wygrywając 68:46. W młodzieżowej repre-zentacji Polski mamy swojego wychowanka Mateusza Tylaka.

Tegoroczny Turniej dedy-kowaliśmy naszemu koledze śp. Marcinowi Wróblowi, który zmarł w wypadku w ubiegłym roku. Dla Marcina udział w ze-szłorocznym konińskim Turnie-ju był ostatnim, w którym brał udział. Marcin Wróbel był człon-kiem kadry narodowej w koszy-kówce na wózkach, reprezento-wał nasz kraj na Igrzyskach Pa-raolimpijskich w Londynie.

Dziękujemy wszystkim, któ-rzy włączyli się w organizację i przygotowanie turnieju, w tym w szczególności: Polskiemu

Lepiejczytać książki Wzrastające tempo życia

powoduje, że mamy co-raz mniej czasu na czytanie książek. W gazetach oglądamy zdjęcia i czytamy podpisy pod nimi, rzadko zagłębiając się w teksty. W telewizji wybór am-bitnych programów jest zniko-my.

Stad pomysł projektu pod na-zwą „W Poznaniu lubimy czy-tać”, którego organizatorem była Biblioteka Raczyńskich w Po-znaniu, a inicjatorami serwis Lu-bimyczytać.pl i Urząd Miasta Po-znania. Projekt trwał do 5 paź-dziernika i miał pokazać stolicę Wielkopolski jako ośrodek roz-woju polskiego czytelnictwa.

Organizatorzy chcą tym dzia-łaniem zaszczepić miłość do książek, dzięki którym nie tylko zdobywamy i poszerzamy wie-dzę z różnych dziedzin, ale także poprawiamy wymowę i utrwala-my znajomość poprawnej polsz-czyzny. Internet nie zastąpi wy-drukowanej książki. awa

WynikibadaniaGUS

Główny Urząd Statystycz-ny we wrześniu ogłosił wy-

niki badania aktywności eko-nomicznej ludności. Okaza-ło się, że współczynnik aktyw-ności zawodowej osób niepeł-nosprawnych w wieku produk-cyjnym wyniósł 27,2%, wskaź-nik zatrudnienia 22,5%, a stopa bezrobocia 17,4%.

Współczynnik aktywności zawodowej, jak i wskaźnik za-trudnienia, wzrosły o 1,5 punk-tu procentowego, natomiast sto-pa bezrobocia spadła o 1 punkt procentowy. Obniżenie kwot do-fi nansowania do wynagrodzeń pracowników niepełnospraw-nych, które nastąpiły od 1 kwiet-nia tego roku, nie spowodowa-ły pogorszenia sytuacji osób nie-pełnosprawnych na rynku pracy.

Wyraźny wzrost wskaźników aktywności zawodowej i zatrud-nienia między pierwszym a dru-gim kwartałem 2014 roku jest charakterystyczny także dla lat poprzednich. awa

III TOWARZYSKI TURNIEJ KOSZYKÓWKI NA WÓZKACH W KONINIE

Mustangi i inni

Związkowi Koszykówki, Ap-tekom PRIMA, Fitness Clubo-wi CALYPSO, Pizerii LeLe, AN-DREE AbresiveArticles, wolon-tariuszom Fundacji im. Dokto-ra Piotra Janaszka PODAJ DA-LEJ.

KAROL WŁODARCZYKFUNDACJA

IM. DOKTORA PIOTRA JANASZKA PODAJ DALEJ

UL. POŁUDNIOWA 2A, 62 – 510 KONIN

TEL. 507 [email protected]

FOT.

(3

X)

AR

CH

IWU

M „

POD

AJ D

ALE

J”

Page 6: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA6 PAŹDZIERNIK 2014

Pod hasłem „Ku Wiklinie” 31 sierpnia tego roku człon-

kowie Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego w Poznaniu znowu spotkali się w gościnnej zagrodzie funda-cji „hOlendry” w Nowej Róży 2.

Jednak zanim przekroczyli-śmy progi tej starej olenderskiej osady, gościliśmy w Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa w Nowym Tomyślu. U bram przy-witała nas gospodyni Nowej Róży Zofi a Schroten-Czernie-jewicz i oddała pod opiekę kie-rownika Andrzeja Chwalińskie-go. Zgromadziliśmy się przed zabytkową chatą osadnika olę-derskiego z końca XVIII wieku, w której od 1985 roku mieści się muzeum. Jest w nim wiele eks-ponatów związanych z uprawą wikliny i chmielu. Podziwialiśmy fantastyczne wyroby z wikliny, w tym wspaniałe meble, koszyki w różnym kształcie i wielkości, wi-kliniarskie dzieła sztuki w plene-rze, nawet wiklinowy parasol.

Stąd udaliśmy się do Nowej Róży. Zofi a Schroten-Czernie-jewicz gościła tu naszą SMową rodzinę po raz piąty. Jak zawsze, uczestniczyliśmy w warsztatach twórczych z wykorzystaniem dobrodziejstw okolicznej natu-ry i darów okolicznych miesz-kańców. Były warsztaty kulinar-ne „Żywność prosto z pola”, wy-konywanie stroików i obrazów z darów pól i lasów „Fascynacje i dekoracje”, malowanie obrazów zakończone wystawą „Energia z oddechu i uśmiech”, wdzieranie się w ostępy leśne osób na wóz-kach „Las bez barier”, spotkanie

„Iskra”na KDO Zasady umieszczania logo-

typów Urzędu Miasta Po-znania obowiązujące przy identyfi kacji działań promo-cyjnych, kłopot lokalowy Sto-warzyszenia Na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Iskra” oraz prezentacja działań skoncentrowanych na akty-wizacji zawodowej osób nie-pełnosprawnych były tema-tem XXII posiedzenia Komi-sji Dialogu Obywatelskiego przy Pełnomocniku Prezyden-ta Miasta Poznania do Spraw Osób Niepełnosprawnych.

W czwartek 4 września w Sali Białej Urzędu Miasta Po-znania Artur Kabat reprezen-tujący UM omówił temat „Sto-sowanie identyfi kacji wizual-nej Miasta Poznania w trak-cie realizacji przez organi-zacje pozarządowe projek-tów dofi nansowanych ze środ-ków Urzędu Miasta Poznania”. Uczestnicy spotkania dowie-dzieli się, że logotypy należy umieszczać na wszystkich ma-teriałach promocyjnych w dol-nym lewym narożniku wraz z adnotacją „Zadanie fi nansowa-ne ze środków Urzędu Miasta Poznania”.

Prezes Stowarzyszenia „Iskra” Tomasz Popadowski poprosił członków KDO o pi-semną opinię dla organizacji, która pomoże w staraniach o znalezienie lokalu i wsparcie fi nansowe na jego ewentualny remont i adaptację do potrzeb osób niepełnosprawnych. Opi-nię zaakceptowano jednogło-śnie. O sytuacji „Iskry” piszemy na stronie 39.

Tematem posiedzenia był też projekt Wielkopolskiego Forum Organizacji Osób Nie-pełnosprawnych (WIFOON) pod nazwą „Ośrodek Aktywi-zacji Zawodowej – szansą na zatrudnienie osób z niepełno-sprawnościami”. O projekcie mówiła Katarzyna Rogacka.

Dyskutowano nad przyję-ciem rekomendacji dotyczą-cych działalności Poznańskie-go Centrum Wspierania Orga-nizacji Pozarządowych i Wo-lontariatu – „Centrum Bukow-ska” w związku z ogłoszeniem nowego konkursu na prowa-dzenie Centrum.

KAROLINA KASPRZAK

W skali kraju stopa pro-centowa zatrudnionych

osób niepełnosprawnych wy-nosi zaledwie 27%. To wynik, który powinien motywować do systematycznych działań w zakresie poprawy jakości ży-cia ludzi z różnymi rodzajami niepełnosprawności. O pozy-tywnych aspektach zatrudnia-nia mówili laureaci IX edycji etapu regionalnego (wielko-polsko-lubuskiego) konkursu dla pracodawców wrażliwych społecznie „Lodołamacze”.

Środa 24 września i Pałac Działyńskich na Starym Ryn-ku w Poznaniu będą kojarzyć się z wrażliwością na potrze-by słabszych, wsparciem w przełamywaniu barier archi-tektonicznych i społecznych, a szczególnie z faktem, że cho-ciaż świat coraz szybciej podą-ża naprzód, nie brakuje na nim ludzi o otwartych umysłach i sercach.

– W województwie wielko-polskim funkcjonuje 177 zakła-dów pracy chronionej i 21 spół-dzielni inwalidzkich. Uroczysta gala „Lodołamaczy” to promo-cja zatrudniania osób niepeł-nosprawnych oraz ludzi, któ-rzy chcą być aktywni. Także szansa, żeby niepełnospraw-nych zauważać i pamiętać o nich każdego dnia. – podkreślił wojewoda wielkopolski Piotr Florek.

W IX edycji w regionie wiel-kopolsko-lubuskim udział wzięło 75 fi rm, organizacji oraz instytucji. W całej Polsce do konkursu przystąpiło blisko 400 fi rm. Wielkopolsko-lubuska ka-pituła konkursu uhonorowa-ła: Spółdzielnię Niewidomych „Nadodrze” z Bytomia Odrzań-skiego (I miejscem i statuet-ką „Lodołamacz 2014” w kate-gorii „Zakład Pracy Chronio-nej”), fi rmę W.O.T „ECO-PAK-IR” sp. z.o.o z Sulmierzyc (II miej-scem i srebrnym medalem), fi r-mę „SYSTHERM” Danuta Gaziń-ska sp. j. z Poznania (III miej-scem i brązowym medalem), Zakład Aktywności Zawodowej Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem – Oddział w Ko-ninie (wyróżnieniem). W kate-gorii „Otwarty rynek” I miejsce i statuetkę „Lodołamacz 2014” otrzymała fi rma „Mol” sp. z.o-.o z Suchego Lasu, II miejsce i srebrny medal fi rma „Hipomedi-cal” sp. j. ze Złotowa, III miejsca i brązowego medalu w tej kate-gorii nie przyznano. W kategorii „Instytucja” I miejsce i statuetkę „Lodołamacz 2014” otrzymała Fundacja imienia Doktora Pio-tra Janaszka „Podaj dalej” z Ko-nina, II miejsce i srebrny medal Stowarzyszenie „Na Tak” z Po-

„Ku wiklinie”. Na każdym spo-tkaniu poznaliśmy wspaniałych ludzi, w tym burmistrza Nowego Tomyśla Henryka Helwinga.

Natalia Schroten – prezes Fundacji „hOlendry” przybliży-ła nam życie i zmagania z SM mieszkańców Holandii i przed-stawiła kilka holenderskich SM-owych organizacji. Pojawiła się możliwość nawiązania holen-dersko-polskiej współpracy po-między chorymi z SM; wszak SM i Europa są bez granic. Oglą-daliśmy fi lm Ilony Bidzan „SM” – o pasji, cierpieniu i zmaganiach ludzi chorych na stwardnienie rozsiane. Duże wrażenie wywar-ły na nas fi lmy młodych twórców uczestniczących w corocznych warsztatach fi lmowych w Nowej Róży. Mieszkańcy okolic opo-wiadali o swoich pasjach życia i przywiązaniu do tej ziemi i No-wego Tomyśla.

Na koniec do późnego popo-łudnia przybywali goście z oko-lic. Wielu poznaliśmy na wcze-śniejszych spotkaniach. Oni już nie wyobrażają sobie swego lasu bez zjazdu osób na wózkach, z balkonikami czy kulami. Podsu-mowaniem spotkania w „hOlen-derskiej” osadzie był pomarań-czowy trunek, wypijany tylko w dniu urodzin króla Holandii. My z okazji 5-lecia cyklu „Las bez barier” wręczyliśmy gospoda-rzom Wiklinowe Serca Wdzięcz-ności.

Wiele osób z chęcią przyjeż-dża do Nowej Róży, aby podzie-lić się z innymi swoimi radościa-mi i problemami z całego mi-nionego roku. Organizatorów cieszy, że pomimo deszczowej pogody udało się wyciągnąć z domu wiele osób na wózkach i że każdego roku w lesie bez ba-rier jest nas więcej. Słowem – im dalej w las, tym więcej nas. Pod takim hasłem spotkamy się tu-taj za rok.

WojciechZielińskiPOZNAŃ

Ku wiklinie – w Nowej Róży

FOT.

AR

CH

IWU

M

Page 7: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 7PAŹDZIERNIK 2014

„LODOŁAMACZE” W REGIONIE WIELKOPOLSKO-LUBUSKIM ROZDANE

Zatrudniać –nie wykluczać

jerowicza tytułem „Lodoła-macza Specjalnego 2014” „za szczególną wrażliwość spo-łeczną i promowanie aktyw-ności osób niepełnosprawnych w różnych dziedzinach ży-cia” było miłym zaskoczeniem dla środowiska osób niepełno-sprawnych. Kapituła konkur-su zwróciła szczególną uwagę na to, że Marcin Bajerowicz w ciągu 20 lat dał się poznać jako osoba budująca w społeczeń-stwie pozytywny wizerunek osób niepełnosprawnych – peł-noprawnych obywateli zasłu-

gujących w najwyższym stop-niu na uznanie i szacunek. Sta-tuetkę i certyfi kat wręczali lau-reatowi wielkopolscy dzienni-karze – Katarzyna Kmita-No-wacka z Telewizji Polskiej S.A. – Oddział w Poznaniu, zastęp-ca redaktora naczelnego „Gło-su Wielkopolskiego” Krzysztof Smura i zastępca redaktora na-czelnego „Radia Merkury” Ry-szard Ćwirlej.

Podsumowanie IX edycji konkursu dla pracodawców wrażliwych społecznie „Lo-dołamacze” organizowanego przez Fundację Aktywizacji Za-wodowej Osób Niepełnospraw-nych (FAZON) po raz kolejny dowiodło, że niepełnospraw-ność nie przeszkadza w rzetel-nym wypełnianiu obowiązków zawodowych, a przeciwdzia-łanie stygmatyzacji, marginali-zacji, oraz zawodowemu i spo-łecznemu wykluczeniu osób niepełnosprawnych powinno być kluczowym dążeniem całe-go społeczeństwa.

KAROLINA KASPRZAK

I miejsce i statuetka „Lodołamacz 2014” w kategorii „Instytucja” trafi ła do Fundacji imienia Doktora Piotra Janaszka „Podaj dalej”

w Koninie „za realizację licznych projektów aktywizujących zawodowo osoby niepełnosprawne”.

„Super Lodołamacza 2014” odbiera prezes Zakładu Piekarniczo-Cukierniczego „Glutenex” sp. z.o.o Andrzej Kawa.

„Lodołamacz Specjalny 2014” dla Marcina Bajerowicza„za szczególną wrażliwość społeczną i promowanie aktywności

osób niepełnosprawnych w różnych dziedzinach życia”.

Laureaci, organizatorzy i członkowie kapituły IX edycji konkursu „Lodołamacze” w regionie wielkopolsko-lubuskim.

FO

T. (

4X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

znania, a III miejsce oraz brą-zowy medal Regionalny Ośro-dek Polityki Społecznej w Zie-lonej Górze.

– Ideą konkursu „Lodołama-cze” jest promowanie praco-dawców, szczególnie z otwar-tego rynku pracy, którzy chcą zatrudniać i zatrudniają oso-by niepełnosprawne. W Polsce 27% osób niepełnosprawnych funkcjonuje zawodowo. Wśród niepełnosprawnych, co warto podkreślić, nie brakuje osób o wysokich kwalifi kacjach. – mó-

wił członek Zarządu Powiatu Poznańskiego, przewodniczą-cy kapituły Zygmunt Jeżewski.

Kapituła przyznała ponadto tytuły honorowe – „Super Lo-dołamacz 2014” i „Lodołamacz Specjalny 2014”. „Super Lodo-łamacza 2014” otrzymał Zakład Piekarniczo-Cukierniczy „Glu-tenex” sp. z.o.o z Tarnowa Pod-górnego, a „Lodołamacza Spe-cjalnego 2014” redaktor naczel-ny „Filantropa Naszych Cza-sów” Marcin Bajerowicz.

Uhonorowanie Marcina Ba-

Page 8: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA8 PAŹDZIERNIK 2014

– W rodzinach osób nie-pełnosprawnych wiele wąt-pliwości budzi kwestia ubez-własnowolnienia. Proszę po-wiedzieć jak przebiega proces ubezwłasnowolnienia osoby niepełnosprawnej?

– Ubezwłasnowolnienie słu-ży osobom, które nie są w sta-nie samodzielnie troszczyć się o swoje sprawy i dbać o wła-sne dobro. Dotyczy to przede wszystkim osób niepełno-sprawnych intelektualnie, lecz również takich, u których za-burzenia psychiczne wynika-ją z nadużywania alkoholu bądź zażywania narkotyków. W sprawach o ubezwłasno-wolnienie orzeka zawsze sąd okręgowy właściwy dla miej-sca zamieszkania danej oso-by. Wniosek może złożyć naj-bliższy krewny, małżonek albo przedstawiciel ustawowy. We wniosku należy podać, czy w grę wchodzi ubezwłasnowol-nienie całkowite czy częścio-we. Trzeba opatrzyć go krót-kim uzasadnieniem i załączyć zaświadczenia lekarskie o sta-nie zdrowia. W trakcie postę-powania osoba, której wnio-

sek dotyczy, musi zostać prze-słuchana w obecności lekarza specjalisty. Najczęściej powo-łuje się psychiatrę lub psycho-loga, który wydaje opinię o za-sadności bądź braku podstaw do ubezwłasnowolnienia. Opi-nia ta jest głównym dowodem w sprawie i podstawą orzecze-nia sądowego.

– Jak może się bronić osoba

niepełnosprawna, wobec któ-rej współmieszkańcy (człon-kowie najbliższej rodziny) do-puszczają się przemocy?

– Jeśli w rodzinie występu-je przemoc fi zyczna lub psy-chiczna, jedną z metod obrony jest zgłaszanie interwencji po-licyjnej. Gdy zgłoszenia są uza-sadnione, interwencje odnoszą właściwy skutek i często pro-wadzą do założenia tak zwa-nej „niebieskiej karty”. Jest to do-kument służbowy wypełniany przez funkcjonariusza policji w trakcie interwencji. Po założe-niu „niebieskiej karty” dzielnico-wy odwiedza rodzinę, przepro-wadza wywiady środowiskowe i monitoruje sytuację. Istnienie „niebieskiej karty” oraz notatek z interwencji policyjnych to do-wody w postępowaniu karnym o znęcanie się. Można też pomi-nąć tę procedurę: złożyć od razu zawiadomienie o przestępstwie i domagać się ścigania spraw-cy przemocy. Dopuszczalne są również powództwa cywilne o ochronę dóbr osobistych, za-dośćuczynienia i odszkodowa-nia. Formą obrony ofi ary prze-mocy jest także zastosowanie wobec sprawcy nakazu opusz-czenia wspólnie zajmowanego mieszkania.

– Czy w świetle obowią-zujących przepisów może-my mówić o przymusowym umieszczeniu w domu po-mocy społecznej osoby nie-pełnosprawnej, która jest w pełni poczytalna i świadoma swoich praw?

– W aktualnym stanie praw-nym umieszczenie osoby z niepełnosprawnością czy też chorej psychicznie bez jej zgo-dy w placówce opieki całodo-bowej jest co do zasady nie-możliwe do przeprowadze-nia. Kwestię tę regulują prze-pisy o ochronie zdrowia psy-chicznego. Od tej zasady jest tylko jeden wyjątek polegają-cy na tym, że wyrażenie zgody na leczenie nie jest wymagane w sytuacji, kiedy brak tej zgo-dy zagraża życiu danej oso-by. W tym przypadku organy samorządowe do spraw spo-łecznych (np. ośrodek pomo-cy społecznej) mogą wystąpić do sądu opiekuńczego z wnio-skiem o przyjęcie do domu po-mocy społecznej.

– W jaki sposób sąd mo-nitoruje zachowanie osoby nadużywającej alkoholu, któ-rej ograniczono prawa rodzi-cielskie?

– Zachowanie osoby nad-używającej alkoholu może być monitorowane przez róż-ne instytucje. W postanowie-niu o ograniczeniu władzy ro-dzicielskiej, w przypadku za-grożenia dobra dziecka, sąd może orzec o stałym nadzo-rze kuratora sądowego, zobo-wiązać opiekuna do określo-nego zachowania albo skie-rować go do placówki zajmu-

jącej się terapią rodzinną, po-radnictwem bądź leczeniem odwykowym. Obecnie nadzór kuratorski staje się coraz bar-dziej skuteczny, gdyż zatrud-niane na tych stanowiskach osoby muszą posiadać sto-sowne kwalifi kacje oraz do-świadczenie. Ponadto istnie-je możliwość wystąpienia o ograniczenie kontaktów rodzi-ca nadużywającego alkoholu z jego małoletnimi dziećmi (np. poprzez zakaz zabierania ich poza miejsce pobytu). Można też orzec obowiązek przepro-wadzania widzeń w obecności drugiego rodzica lub kuratora sądowego. Ostatecznością jest orzeczenie całkowitego zaka-zu kontaktów.

– Jaki przepis prawny chro-ni niepełnosprawnego pra-cownika, wobec którego pra-codawca stosuje mobbing i dyskryminację?

– Każdy pracownik, w tym także z orzeczonym stop-niem niepełnosprawności, chroniony jest przed mob-bingiem i nierównym trakto-waniem przepisami kodek-su pracy oraz kodeksu postę-powania cywilnego. Zgodnie z tymi przepisami pracow-nikowi przysługują roszcze-nia majątkowe o zadośćuczy-nienie pieniężne, jak również roszczenia o charakterze nie-majątkowym polegające na żądaniu zaniechania działań naruszających dobra osobiste pracownika. Wybór sposobu ochrony należy do poszkodo-wanego.

– Dziękuję za rozmowę.

O spółdzielniach socjal-nych jako formie akty-

wizacji osób korzystających ze wsparcia instytucji pomo-cy społecznej, fi nansowaniu przystępowania do spółdziel-ni socjalnych oraz centrach i klubach integracji społecznej będzie mowa podczas blo-ków szkoleniowych, które re-

alizuje Stowarzyszenie Insty-tut Zachodni na zlecenie Re-gionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Poznaniu.

Udział w szkoleniu jest bez-płatny – szkolenia są fi nanso-wane ze środków Unii Europej-skiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Prze-

widywane terminy spotkań to: 4–5 listopada, 25–26 listopada i 27–28 listopada w Hotelu In-ter Szablewski w Dymaczewie Nowym. Osoby chętne mogą uczestniczyć w kilku blokach szkoleniowych.

Formularze zgłoszeniowe są dostępne na stronie interneto-

wej http://www.siz.poznan.pl/ekonomia-spoleczna/ Licz-ba miejsc jest ograniczona, a o zakwalifi kowaniu się na szko-lenie decyduje kolejność zgło-szeń. Kontakt: (61) 852 41 62, 666  739  981, [email protected]

KAROLINA KASPRZAK

Bezpłatne szkolenia

Chronić przed nadużyciamiZ MACIEJEM LOGĄ – członkiem Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej w Warszawie rozmawia KAROLINA KASPRZAK.

FOT.

AR

CH

IWU

M

Page 9: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 9PAŹDZIERNIK 2014

Centrum Poznania, Nowo-wiejskiego 11. Budynek ja-

kich wiele w okolicach Placu Wolności. Większości W ielko-polan starszej nieco daty na-zwa ulicy kojarzy się z zakła-dem energetycznym, które-mu karnie wpłacają rachun-ki za prąd. Dla młodszych uli-ca Nowowiejskiego to świet-ne miejsce wieczornych, klu-bowych wypraw. Od pewnego czasu do świadomości kon-serwatywnych (w jak najbar-dziej pozytywnym znaczeniu tego terminu) poznaniaków dociera i utrwala się infor-macja, że właśnie tutaj znaj-dują się biura Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Poznaniu. Co to i czym się zajmuje ROPS, kto tam pracu-je? Na te pytania dzielny, wy-sportowany reporter stara się odpowiedzieć na łamach „Fi-lantropa” po raz trzeci.

Jestem młody, sprawny i przepadam za aktywnością ruchową we wszystkich jej przejawach. Rezygnuję więc z windy i schodami docieram do drugiego piętra. Skręcając w lewo natknę się na sekretariat i pokoje Działu Księgowości. A gdy skręcę w prawo?

To bardzo nietypowa część ROPS-u. Przestronna, wyciszo-na. Kilka pokoi biurowych i po-mieszczenia o niewiadomym (na razie) przeznaczeniu: na podłodze dywany i wykładziny, wygodne fotele, stoliki z kolo-rowymi kredkami i bajkowymi książeczkami. ROPS prowadzi przedszkole? – pierwsza myśl przelatuje przez głowę. Nie, niemożliwe. Nie słychać prze-cież zwykłego w takim miejscu dziecięcego gwaru. Więc co?

– Wielkopolski Ośrodek Ad-opcyjny – tłumaczy kierująca Ośrodkiem Basia. – To, że nie słychać i widać typowej dla pracy urzędów krzątaniny, jest zupełnie naturalne. Wykonu-jemy inną, różną od admini-stracyjnej pracę, a ta wymaga specjalnych warunków. Stąd atmosfera skupienia, spokoju, refl eksji i zaufania – czasami ogromnych emocji. Pracujemy przecież z rodzinami i dzieć-mi!

Każdego roku na adopcję w Polsce czeka ponad 2 tysią-ce dzieci. W WOA (Centrala w Poznaniu i oddziały w Lesz-nie i Pile) średnio ponad dwie-ście dzieciaków znajduje nowy dom i nowe rodziny. Zespół tworzy siedemnastu specjali-stów: pedagogów, psycholo-gów i niezastąpiona (jak za-znacza Basia) Agnieszka, spi-nająca pracę WOA administra-

cyjnie. W powszechnej opinii proces adopcyjny jest długo-trwały, a efekty nieprzewidy-walne. Jak jest naprawdę?

– To oczywiście mit – prote-stuje Barbara. – Wszystko za-leży od rodzin adoptujących dzieci, ich motywacji i deter-minacji. Jeżeli rodzina chce opiekować się dzieckiem do-stosowując swoje życie do jego potrzeb i wymagań, to proces adopcyjny nie trwa długo. Nie-stety, nie zawsze tak jest, ale i z takimi sprawami musimy so-bie radzić…

Opuszczam WOA w optymi-stycznym nastroju. Pewnie to kwestia sprawy i ludzi, z któ-rymi miałem okazję porozma-wiać. Muszę zejść piętro niżej, jest winda, schody, jest i… po-ręęęęęęęcz.

Na pierwszym piętrze znaj-duje się Dział Rehabilitacji Za-wodowej i Społecznej. Moż-na odnieść wrażenie, że wyso-kość wsparcia (ponad 112 mln zł w latach 2003-2013), jakie uzyskują wielkopolskie zakła-dy aktywności zawodowej, or-ganizacje pozarządowe i insty-tucje działające na rzecz osób z niepełnosprawnościami, wy-maga rozbudowanej kadry ad-ministracyjnej.

– Nic bardziej mylnego – roz-wiewa moje wątpliwości Ję-drzej, kierownik Działu. – Nasz dział to cztery osoby (wlicza-jąc w to mnie) zajmujące się bardzo szeroką problematyką. Dlatego musimy być zoriento-wani w różnych, czasami bar-dzo odbiegających od siebie dziedzinach. Od budownictwa przez gospodarkę, podatki aż po prawo.

Trudno się dziwić – zakres zadań jaki realizuje Dział, wy-maga uniwersalnej wiedzy. To właśnie tutaj składane są wnioski o dofi nansowanie ro-bót budowlanych służących osobom z niepełnosprawno-ściami, tutaj są oceniane i, je-żeli dojdzie do realizacji (decy-zje ostateczne podejmuje Sej-mik Województwa), również monitorowane i rozliczane. To tutaj rozdzielane są środki

PFRON-u wspierające funkcjo-nowanie wielkopolskich ZAZ-ów (około 60% ogólnych kosz-tów utrzymania).

– W Dziale Rehabilitacji Za-wodowej i Społecznej ROP-S-u – dodaje Jędrzej – realizu-jemy również zadania zlecone przez PFRON. To np. Program Wyrównywania Różnic Między Regionami, w którym zajmu-jemy się dofi nansowywaniem zakupu sprzętu rehabilitacyj-nego dla wielkopolskich szpi-tali i innych jednostek służby zdrowia. Współpracujemy tak-że z Wojewódzką Społeczną Radą ds. Osób Niepełnospraw-nych przy Marszałku Woje-wództwa Wielkopolskiego i z biurem Pełnomocnika Rządu ds. osób Niepełnosprawnych.

Mam szczęście, trafi łem na dzień zebrań kierowni-ków działów. W sumie nor-ma – tak dzieje się w każdej fi rmie, w urzędzie również. W sali 206 są wszyscy. Więk-szość już znam i czytelnicy „Fi-lantropa” również. Ale nie do wszystkich pokoi (z braku cza-su) mogłem zajrzeć. Spotkanie prowadzi zastępca dyrekto-ra Wojciech Zarzycki. Jest Łu-kasz (prywatnie: znany muzyk rockowy) – szef Działu Admi-nistracyjnego, który zapewnia ROPS-owi sprawne funkcjo-nowanie, zajmuje się przetar-gami, archiwum, siecią inter-netową i ochroną danych oso-bowych. Jest Magda z Działu Planowania i Analiz, pracują-cego przy obsłudze projektów. Jeż także Ania, szefowa Dzia-łu Organizacyjnego, „strażnika” nagrodzonego przez Związek Miast Polskich „Domu Warto-ści” i kodeksu etycznego pra-cownika ROPS, jest Mariola, kierująca Działem Księgowo-

ści. Nie zostaję długo na spo-tkaniu – umówiłem się na roz-mowę z dyrektor Aleksandrą Kowalską.

W sekretariacie czeka kil-ka osób. Sylwia, perfekcyjnie regulująca „ruch” w „sztabie” ROPS-u prognozuje, że pocze-kam minutę. Nie myliła się.

– Czy można poznać ludzi pracujących w takiej instytucji i ich pracę w czasie trzech wi-zyt? – Dyrektor Kowalska prze-jęła moją rolę. Na odpowiedź nie musiała długo czekać:

– Nie, ale bardzo bym chciał. Może będzie jeszcze okazja?

– Z pewnością. Ale proszę pytać – zaprasza moja roz-mówczyni. Po kwadransie py-tań i odpowiedzi Sylwia przy-pomina:

– Pani dyrektor, o 10.00 spo-tkanie…

Musimy kończyć, szkoda. Z drugiej strony… zawsze mogę wrócić. W ROPS-ie pokoje są zawsze otwarte!

TOMASZ GRABOWSKI

Pokoje zawsze otwarte(3)

PRACA NA CAŁY ETAT

CENTRUM TERAPII MANUALNEJ

w Sierosławiu

zatrudni na stanowiskoobsługi klienta

w rejestracjipanią z orzeczeniem

o niepełnosprawności.

Praca na cały etat. Wymagana znajomość języka angielskiego i/lub niemieckiego. CV ze zdję-ciem prosimy składać osobi-ście w siedzibie fi rmy:

Sierosław, ul. Leśna 162-0 80 Tarnowo Podgórne

Page 10: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA10 PAŹDZIERNIK 2014

Karta Dużej RodzinyWojewoda Piotr Florek za-

prasza do udziału w ogól-nopolskim programie Karta Dużej Rodziny instytucje kultu-ry, ośrodki sportowe, podmio-ty publiczne i prywatne z ca-łego województwa. Mogą one przystąpić do programu zniżek i systemu ulg dla rodzin wielo-dzietnych. Wojewoda zawiera umowy partnerskie określają-ce zasady udzielania zniżek na mocy porozumienia podpisa-nego z ministrem pracy i poli-tyki społecznej.

Karta Dużej Rodziny to ogól-nopolski program wspierania ro-dzin wielodzietnych. Skierowa-ny jest do rodzin mających przy-najmniej troje dzieci, bez wzglę-du na osiągany dochód. Dotyczy także rodzin zastępczych i ro-dzinnych domów dziecka. Ro-dzice otrzymują kartę dożywot-nio, dzieci – do 18 roku życia lub do ukończenia nauki, mak-symalnie do osiągnięcia 25 lat. Osoby niepełnosprawne otrzy-mają kartę na czas trwania orze-czenia o niepełnosprawności. Karta jest wydawana bezpłatnie każdemu członkowi rodziny.

Kartę przyznaje wójt, bur-mistrz lub prezydent miasta na wniosek członka rodziny wie-lodzietnej. Karta oferuje system zniżek i dodatkowych upraw-nień udzielanych przez instytu-cje państwowe oraz fi rmy pry-watne, które przystąpią do pro-gramu. Zyskują one prawo do posługiwania się w materiałach reklamowych i informacyjnych znakiem „Tu honorujemy Kar-tę Dużej Rodziny”. Wykaz ak-tualnych partnerów programu oraz informacje o oferowanych ulgach znajduje się w serwisie www.rodzina.gov.pl.

By zgłosić fi rmę do programu, należy określić formę i wyso-kość zniżek oferowanych rodzi-nom wielodzietnym, pobrać ze strony Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego formularz zgło-szeniowy i przesłać go na ad-res [email protected]. Warunki współpracy zosta-ną uzgodnione po weryfi kacji danych. Dodatkowe informacje na temat Karty Dużych Rodzin można uzyskać korzystając z in-folinii Ministerstwa Pracy i Poli-tyki Społecznej (22 529 06 81, 22 661 11 99).

TOMASZ STUBE

Wielkopolski Związek In-walidów Narządu Ru-

chu w ramach realizacji za-dania „Wiosna w sercach II”, współfi nansowanego przez Miasto Poznań, zorganizowa-ło w dniu 6 września Święto Pieczonego Ziemniaka.

Tradycją organizowanych przez Związek imprez jest po-kazywanie uczestnikom no-wych zakątków. Tym razem na miejsce spotkania wybrano Dziewiczą Bazę leżącą u pod-nóża Dziewiczej Góry w gmi-nie Czerwonak. Słońce rów-nież polubiło imprezy orga-nizowane przez WZINR, bo mimo chłodnego początku ty-godnia sobota była bardzo sło-neczna i ciepła. Dlatego już przed wyznaczoną godziną zbiórki uczestnicy stawili się w Dziewiczej Bazie.

Zaczęto od poczęstunku, aby po chwili przy akompa-niamencie gitary rozpocząć wspólne śpiewy. Pan Zenek przygrywał nie tylko do tek-stów ze śpiewników i do utwo-rów nuconych przez biesiad-ników. Były konkursy wywo-łujące dużo radości. Miały na celu podniesienie sprawności uczestników zabawy. Trzeba było obrać trzy ziemniaki bez odkładania ich na stół czy tra-fi ć ziemniakiem do celu. Dużo emocji wzbudził konkurs na

kie założenia. Pokazano cie-kawe i urokliwe miejsce w bli-skim otoczeniu Poznania (wie-le osób było tam po raz pierw-szy). Poprzez zaproszenie do udziału całych rodzin pokaza-no, że osoby z niepełnospraw-nością potrafi ą się doskona-le bawić, ale również dosko-nale sobie radzą przy pokony-

BłażejFriedrichPOZNAŃ

Wiosna w sercach – jesienią

najdłuższą obierzynę. Chętni poszli na spacer na wieżę wi-dokową. Było pieczenie kiełba-sek nad ogniskiem.

Przystępując do każdego za-dania Związek zakłada sobie cele, które chciałby osiągnąć. Święto Pieczonego Ziemniaka pozwoliło zrealizować wszyst-

waniu własnych ograniczeń, a często wiele czynności wyko-nują szybciej niż osoby spraw-ne. Wspólne rozmowy i śpiewy pokazały, że można doskonale się bawić bez alkoholu.

Choć Poznańska Pyra zosta-ła strasznie przeegzaminowa-na, to jednak ani jeden ziem-niak się nie zmarnował: za zgodą leśniczego wykorzysta-ne pyry wyniesiono do lasu dla dzików. Budujące jest uczest-niczenie w imprezach promu-jących tak wysoką kulturę spę-dzania wolnego czasu.

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

WZ

INR

Page 11: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 11PAŹDZIERNIK 2014

Kanały informacyjne, spo-ty, napisy na tramwa-

jach i autobusach, komuni-katy w mediach. Szacuje się, że już ponad dwa i pół milio-na osób dowiedziało się o ko-lejnej edycji kampanii infor-macyjnej Polskiego Towarzy-stwa Stwardnienia Rozsia-nego „SyMfonia Serc”. Wiele wciąż jeszcze nie wie, czym jest SM.

We wtorek 2 września o 12.00 w sali konferencyjnej imienia Je-rzego Turowicza Fundacji Stefa-na Batorego przy Sapieżyńskiej 10 a w Warszawie Rada Głów-na PTSR zorganizowała wer-nisaż połączony z konferencją prasową. Na wydarzenie złożyła się inauguracja VII edycji „SyM-fonii Serc” oraz podsumowanie konkursu poetyckiego i fotogra-fi cznego pod hasłem „Pewnego dnia…”.

WIEDZIEĆ WIĘCEJW tym roku patronat honoro-

wy nad „SyMfonią Serc” sprawu-je Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz. Żałuję, że tylko nieliczni dziennikarze przyby-li na konferencję prasową. Sy-tuacja chorych na stwardnienie rozsiane jest poważna. Powinno się jak najwięcej o niej mówić.

Taki właśnie cel ma „SyMfonia Serc”. VII edycji towarzyszyła ca-łodzienna akcja informacyjna na temat SM na Krakowskim Przed-mieściu w Warszawie. W nie-dzielę 14 września w godzinach od 11 do 21 prowadzono bada-nia poziomu cukru, warszta-ty udzielania pierwszej pomocy, porady związane z profi laktyką chorób kręgosłupa oraz prawi-dłowej postawy, warsztaty z za-kresu opieki nad osobami star-szymi i przewlekle chorymi czy pokazy tańca na wózkach. Moż-na było zdobyć wiedzę o stward-nieniu rozsianym, a w szczegól-ności przekonać się, że nie jest chorobą zakaźną.

MŁODZI CHORZY Na ogólnopolską kampa-

nię „SyMfonia Serc” składa-ją się różne wydarzenia pod-kreślające wagę problemów lu-dzi ze stwardnieniem rozsia-nym. Realizatorzy, prócz zwięk-szania świadomości społeczeń-

stwa, przez inicjatywę wywiera-ją wpływ na organy władzy pań-stwowej, walcząc o łatwiejszy dostęp do leczenia oraz rehabi-litacji.

– Od wielu lat zabiegamy o jak najlepsze możliwości le-czenia. Udało się doprowadzić do tego, że kolejne 3 leki bę-dziemy przyjmować nie przez 5 lat, ale tak długo, jak lekarz neurolog uzna to za koniecz-

ne. Dzięki wsparciu osób do-brej woli możemy szerzej mó-wić o chorobie i jej leczeniu we współczesnym świecie – po-wiedziała wiceprzewodniczą-ca PTSR Helena Kładko.

Zaprezentowano piosen-kę „SM-ka” napisaną przez Witolda Szacunia. Po ofi cjal-nym powitaniu i wprowadze-niu głos zabrał prof. nadzw. dr hab. Jerzy Kotowicz, specjali-sta neurolog Akademickiego Centrum Medycznego w War-szawie. Przekazał szereg cie-kawych informacji dotyczą-cych patogenezy stwardnie-nia rozsianego, ewolucji cho-roby, leczenia. Dowiedzieli-śmy się, że „badania patolo-giczne oraz nowe techniki re-zonansu magnetycznego wy-kazały, że we wczesnej fazie choroby dochodzi do zmian zapalnych, które powodu-ją nieodwracalne uszkodze-nie aksonów. Nasilenie proce-su zapalnego we wczesnej fa-

zie choroby koreluje ze stop-niem inwalidztwa w jej póź-niejszym przebiegu”.

Profesor Kotowicz uświa-domił ponadto słuchaczom, że chorują najczęściej oso-by dorosłe między 20 a 40 ro-kiem życia, ale też dzieci przed 16 rokiem życia. O tej grupie chorych u nas praktycznie nie mówi się w ogóle.

Szacuje się, że w Polsce na stwardnienie rozsiane cierpi około 45 tysięcy osób. To scho-rzenie jest najczęstszą przy-czyną niepełnosprawności. Po-ważne ograniczenia zdrowot-ne uniemożliwiają wykony-wanie pracy zawodowej. Cho-rzy często latami toczą batalie o przyznanie renty z tytułu nie-zdolności do pracy, dostęp do leków, terapii.

Do form choroby zalicza się postać rzutowo-zwalniają-cą, wtórnie postępującą, pier-wotnie postępującą, łagod-ną i ostrą. Rzut choroby leczy się sterydami – wlew dożyl-ny, zaś do leków stosowanych w pierwszym rzucie (leczenie modyfi kujące) zalicza się inter-ferony beta 1a i 1b oraz octan glatirameru. Przy drugim rzu-cie stosuje się fi ngolimod, te-rifl unomid i natalizumab. Nie-zwykle istotne jest też leczenie objawowe, rehabilitacja funkcji ruchowych i poznawczych.

SM, jak powiedzieli przedsta-wiciele PTSR, to poważny, wie-lowymiarowy problem społecz-ny. Dzięki organizacjom poza-rządowym ludzie z SM mogą uzyskać cenne wsparcie i pora-dy w zakresie specjalistycznego leczenia, ale też szeroko infor-mować społeczeństwo o konse-kwencjach tej choroby.

WYSOKI POZIOMPo części inaugurującej VII

edycję „SyMfonii Serc” przy-szedł czas na nagradzanie lau-reatów prac w konkursie po-etyckim i fotografi cznym. Me-dale, dyplomy i upominki wrę-czały władze PTSR oraz człon-kowie jury. Skład jury konkur-su poetyckiego tworzyli: Do-rota Ryst, Krzysztof Bieńkow-ski i Andrzej Zaniewski, a fo-tografi cznego Wanda Hansen, Katarzyna Nowicka i Przemy-sław Wierzchowski. Nagro-dzono wiersze Janusza Kowal-kowskiego, Reginy Sobik, Aliny Puk, Andrzeja Gajczyka, Marci-na Gdowskiego, Piotra Zegara, Lilianny Misiak, Elżbiety Sła-boszewskiej, Waldemara Ruty, Marii Stawickiej, Beaty Dudek, Moniki Kładko i fotografi e: Ka-tarzyny Chołuj, Agnieszki Ku-szyńskiej, Iwony Augustyniak, Barbary Bunk, Danuty Ewy Tracz, Grzegorza Gojżewskie-go, Katarzyny Młyńczyk, To-masza Iwaniuka i Teresy Nie-zgodzkiej.

Przewodniczący PTSR To-masz Połeć nagrodził Moni-kę Kładko za „całokształt osią-gnięć we wszystkich dotych-czasowych edycjach konkursu fotografi cznego organizowane-go przez PTSR”. Prace prezen-towały wysoki poziom – od-zwierciedlały codzienne życie osób ze stwardnieniem rozsia-nym, pasje, radości i oczeki-wania. O poezji chorych na SM mówił juror Andrzej Zaniew-ski. Zarówno wiersze jak i fo-tografi e nadesłane na konkurs pomagają społeczeństwu zbli-żyć się do chorych, zrozumieć ich przeżycia i trudy, którym co-dziennie stawiają czoła. Więcej o wierszach opublikowanych w zbiorze „Kubek pełen SMaku 2” piszemy na stronie 20.

KAROLINA KASPRZAK

Nagrodę za „całokształt osiągnięć we wszystkich dotychczasowych edycjach konkursu fotografi cznego organizowanego przez PTSR” odbiera Monika Kładko.

Inauguracja VII edycji „SyMfonii Serc” w Warszawie

FO

T. K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Page 12: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA12 PAŹDZIERNIK 2014

W środę 1 października był obchodzony Mię-

dzynarodowy Dzień Senio-ra. Powiat Poznański z tej okazji przygotował liczne atrakcje w Domu Pomocy Społecznej w Lisówkach dla jego mieszkańców i osób starszych z 17 gmin.

W piątek 19 września zor-ganizowano tu piknik, dzię-ki któremu ludzie starsi mo-gli wspólnie się spotkać, za-sięgnąć konsultacji specja-listycznych, wziąć udział w różnych konkurencjach, do-wiedzieć się jak można chro-nić się przed kradzieżami czy oszustwami fi nansowymi.

Mieszkańców DPS i senio-rów z gmin powiatu poznań-skiego odwiedziła radna sej-miku województwa wielko-polskiego Maria Grabkow-ska, wicestarosta poznań-ski Tomasz Łubiński, członek Zarządu Powiatu Poznań-skiego Zygmunt Jeżewski, dy-rektor Wydziału Spraw Spo-łecznych i Zdrowia Starostwa Powiatowego w Poznaniu Te-resa Gromadzińska, dyrektor Powiatowego Centrum Po-mocy Rodzinie Elżbieta Bi-jaczewska, kierownik Dzia-łu do spraw Osób Niepełno-sprawnych PCPR Elżbieta Mazur, przedstawiciele Rady

Powiatu i jednostek organi-zacyjnych Powiatu Poznań-skiego.

– Spotykamy się z okazji Międzynarodowego Dnia Se-niora, który został uchwalo-ny przez Organizację Naro-dów Zjednoczonych 14 grud-nia 1990 roku. Powiat Po-znański stara się podejmo-wać jak najwięcej działań w zakresie pomocy społecznej i wsparcia seniorów. Ktoś kie-dyś powiedział, że o kulturze narodu świadczy szacunek do osób starszych. Myślę, że w tym względzie mamy jesz-cze dużo do zrobienia, a dzi-siejsze wydarzenie jest tego

początkiem – mówił Zyg-munt Jeżewski.

Wystąpił zespół folklory-styczny, kapela dudziarska, Sandra Paetz, była biesiada z wodzirejem i pokaz tańca. W poszczególnych strefach (zdrowia, bezpieczeństwa, rozrywki, artystyczna) cze-kały stanowiska medyczne, dietetyczne, Powiatu Poznań-skiego, Powiatowego Zespo-łu do spraw Orzekania o Nie-pełnosprawności, Powiato-wego Centrum Pomocy Ro-dzinie, stanowisko z kijkami nordic walking.

Seniorzy obejrzeli pokaz tresury psa, brali udział w warsztatach decupage, origa-mi, wykonywali przedmioty użytkowe. Był pomiar ciśnie-nia krwi, glukozy, wagi ciała, doradztwo w kwestii odży-wiania, gry tradycyjne (war-caby, chińczyk), instruktaż pierwszej pomocy.

KAROLINA KASPRZAK

FO

T. (

4X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

W DOMU POMOCY SPOŁECZNEJ W LISÓWKACH

Starsi aktywni

Stali czytelnicy „Filantropa Naszych Czasów”. Od lewej: Maciej Matuszewski, Teresa Gromadzińska,

Maria Grabkowska, Zygmunt Jeżewski, Elżbieta Bijaczewska, Elżbieta Mazur, Renata Kuźniewska.

Występy artystyczne.

Zainteresowaniem cieszyły się różnego rodzaju porady; seniorzy na co dzień nie mają możliwości korzystania z nich nieodpłatnie.

Jak widzi i zachowuje się człowiek po spożyciu alkoholu…

Page 13: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 13PAŹDZIERNIK 2014

Przyjechała ich z całej Pol-ski ponad setka, by wziąć

udział w dwudziestej Ogólno-polskiej Jubileuszowej Sparta-kiadzie Amazonek, zorganizo-wanej przez oddział poznań-ski. Panie w wiankach na gło-wach dumnie paradowały nad Maltą. Przed chwilą zeszły z ło-dzi smoczych, w których płynę-ły zagrzewając się do zwycię-stwa. Ale najpiękniejszym ak-centem było rzucanie kwiatów do wody dla tych, które odeszły i okrzyki radości tych, które na-dal żyją.

Przygotowania do uroczysto-ści rozpoczęły się w paździer-niku ubiegłego roku. Było to ogromne przedsięwzięcie. Trze-ba było pozałatwiać setki du-żych i małych spraw, by wszyst-ko się udało. Amazonki święto-wały nad Maltą od czwartku 11 września do niedzieli 14 wrze-śnia na terenie Campingu Malta przy ulicy Krańcowej w Pozna-niu. Patronat nad uroczystościa-mi sprawowała Anna Komorow-ska, żona prezydenta RP, a pa-tronat medialny nad obchodami objęła TVP Poznań.

– Ta olimpiada jest moim dzieckiem, bo uczestniczę w niej od początku – powiedziała Helena Pawlak, skarbniczka po-znańskiego oddziału. – Dzisiaj jestem podwójnie szczęśliwa, bo moja drużyna zajęła w wy-ścigu łodzi smoczych pierwsze miejsce, dlatego koleżanki wło-żyły mi na głowę dwa wianki.

Po raz pierwszy Amazonki zetknęły się z łodziami smoczy-mi, zwyczajem rzucania kwia-tów jako symbolu dla nieżyją-cych koleżanek oraz okrzyka-mi radości w podziękowaniu za życie, przeszczepionym z Kana-dy. Obsada takiej łodzi liczy dzie-sięć zawodniczek ze sternikiem, oprócz tego rytm nadaje bębni-sta. Taki wyścig to spory wysi-łek, ale Amazonki doskonale so-bie radzą z przeciwnościami.

– W tym roku wprowadziliśmy inne dyscypliny, bo do tej pory było strzelanie z łuku – dodaje Helena Pawlak. – Amazonki były trochę zaskoczone ich nazwami, ale chętnie wzięły w nich udział. Było dużo śmiechu i zabawy, a o to chodzi, by cieszyć się każdą chwilą. Amazonki dobrze rozu-mieją to przesłanie.

Ogrom pracy, wysiłku, serca i oddania w przygotowanie wło-żyła Joanna Grzesiak, terapeut-

ka i doktorantka z Akademii Wy-chowania Fizycznego w Pozna-niu.

– Jedną z nowości jest kubb, gra polegająca na eliminacji od-powiednio ułożonych drewnia-nych klocków lub pałek, rozsta-wionych na trawiastym, piasz-czystym lub betonowym pod-łożu, przez dwie, opozycyjnie w stosunku do siebie drużyny. Zwycięstwo daje strącenie króla, czyli drewnianego klocka usta-wionego na środku pola gry – wyjaśnia Joanna.

Z daleka widać rozwieszo-ną siatkę do gry w siatkówkę z wielkimi otworami. To pier-ścieniówka, czyli gra drużyno-wa, podobna do tradycyjnej siat-kówki. Zadaniem zawodników jest przerzucanie piłki na boisko drużyny przeciwnej przez otwo-ry w siatce. Było popularne rin-go, tajemniczo brzmiący speed-minton podobny do badminto-na, petanque – tradycyjna fran-cuska gra towarzyska z elemen-tami zręcznościowymi, polega-jąca na rzucaniu z wytyczonego okręgu metalowymi kulami oraz bowling.

– Dla mnie najbardziej wzru-szające jest rzucanie kwiatów do wody – mówi Beata Tietz. – Wówczas myślę o koleżankach, których już nie ma i dziękuję za dar życia.

Po zawodach był grill, a wie-czorem koncert Hanny Śleszyń-skiej. Spartakiadę zakończy-ła uroczysta Gala Jubileuszowa z okazji XX-lecia Federacji Sto-warzyszeń „Amazonki”. Uroczy-stość zaszczycili posłanka Elż-bieta Radziszewska i Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. Były odznaczenia, kwiaty, gratu-lacje i wiele wzruszeń.

AureliaPawlakPOZNAŃ

APP

Amazonki nad Maltą

FO

T. (

3X

) A

UR

ELIA

PA

WLA

K

Page 14: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA14 PAŹDZIERNIK 2014

Bez wątpienia jedną z naj-ważniejszych korzyści

płynących z zajęć hipotera-pii jest nauka raczkowania i chodzenia. Pacjenci, którym nie dawano szans na wstanie z inwalidzkiego wózka, bar-dzo często za pomocą konia osiągają cel oznaczony jako niemożliwy. Jak dokonuje się ów cud?

Zacznę od krótkiego wytłu-maczenia, w jaki sposób uczy się mózg. Organ ten zbudo-wany jest z różnych rodzajów neuronów, czyli komórek ner-wowych. Odpowiadają one za nasze czucie, ruch, myśli i po-czynania. Aby wszystko spój-nie działało, neurony two-rzą między sobą wiele sieci, po których przekazywane są wszelakie informacje w po-staci oddziaływań chemicz-nych i impulsów elektrycz-nych. Każde nowe doświad-czenie, spontaniczna myśl lub nieznana sytuacja powodu-je, że w naszym mózgu two-rzą się nowe sieci neuronów. Pojedyncze doznania two-rzą tak zwany ślad pamięcio-wy, czyli engram. Pozwala on na odtworzenie w pamięci sy-tuacji z przeszłości, aby zna-leźć rozwiązanie w chwili po-wtórzenia określonej sytuacji. Gdy bodźce wykorzystujące ślad pamięciowy powtarza-ją się, wówczas engram prze-mienia się w stałe połączenie między neuronami, a informa-cja po takich „trasach” przebie-ga natychmiastowo.

Działa to również w drugą stronę – jeśli przestajemy wy-konywać pewne czynności, to połączenia w mózgu stają się coraz słabsze i mogą na-wet zanikać. Jeśli dziecko nie potrafi chodzić i raczkować, to znaczy, że jego mózg nie utworzył sieci neuronów po-trzebnych do koordynacji owej czynności albo utracił je w wyniku tragicznego wypadku lub braku możliwości powta-rzania tych umiejętności. Koń idący stępem porusza mied-nicą siedzącego na nim czło-wieka dokładnie w tych sa-mych osiach i płaszczyznach,

jak robimy to podczas cho-dzenia. Mózg pacjenta siedzą-cego na grzbiecie zwierzęcia dostaje w ten sposób nowe in-formacje i zapamiętuje je jako połączenie neuronów – en-gram.

Ten ruch, którego wcze-śniej organizm podopieczne-go nie znał, jest powtarzany podczas każdych zajęć, więc ślad pamięciowy przekształca się w trwałe połączenie. Może to jednak trwać nawet kilka ty-godni. Gdy mózg nauczy się poprawnie chodzić, wystar-czy tylko wypracować mięśnie do utrzymania wagi ciała oraz zmysł równowagi, by pacjent wstał z inwalidzkiego wózka i postawił swoje samodzielne pierwsze kroki. Co z raczko-waniem? Napiszę najprościej – to samo. Mózg uczy się no-wego ruchu poprzez położe-nie pacjenta na koniu. Wów-czas nogi i ręce podopieczne-go poruszane są przez koń-czyny przemieszczającego się zwierzęcia identycznie jak podczas prawidłowego racz-kowania. W ten sposób kory-gowane są również wszelakie patologie związane z porusza-niem się.

Podsumowując, raczkowa-nie i chodzenie to umiejętno-ści nabywane z czasem. Nawet jeśli dziecko ma z nimi trudno-ści, to nie oznacza, że jest ska-zane na wózek inwalidzki. Hi-poterapia ma ogromny wpływ na umiejętność prawidłowe-go poruszania się. Najwięk-szą rolę odgrywa tu sam koń, którego nie da się zastąpić, ponieważ to on porusza cia-łem pacjenta i powoduje utwo-rzenie połączeń neuronów w mózgu odpowiedzialnych za zapamiętanie i odtwarzanie w przyszłości prawidłowych wzorców raczkowania i cho-dzenia. Im bardziej systematy-cza terapia, tym trwalszy efekt można osiągnąć. Zapraszam na zajęcia!

AGNIESZKA PIECHOWIAKFUNDACJA „APJA”

609 047 [email protected]

WWW.FUNDACJA-APJA.ORG.PL

„Przelewamy krew za Cy-sterki” – taką nazwę no-

siła akcja poboru krwi, w któ-rą chętnie włączali się miesz-kańcy powiatu poznańskie-go. W sobotę 13 września przy pałacu w Owińskach Związek Harcerstwa Polskiego – Hufi ec Czerwonak tradycyjnie zorga-nizował piknik cysterski „Kon-wencjonalia 2014”. Przyjecha-li wolontariusze z poznańskie-go „Hospicjum Palium”, muzy-cy, rzemieślnicy.

Spotkanie miało na celu pre-zentację dawnych strojów, sta-rych rzemiosł, walk rycerskich, muzyki sakralnej w nowocze-snej aranżacji. Wstęp był dar-mowy, dzięki czemu ze spo-tkania mogły skorzystać rodzi-ny w trudnej sytuacji material-nej. Osoby niepełnosprawne i wszyscy, którzy nie widzieli jesz-cze pierwszego w Europie Parku

Orientacji Przestrzennej na tere-nie Specjalnego Ośrodka Szkol-no-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Owińskach mo-gli, mogli się tam wybrać.

Była też możliwość zwiedza-nia z przewodnikiem pocyster-skiego kościoła Jana Chrzciciela w Owińskach, warsztatu papie-ru czerpanego, aranżacji dawnej polskiej wsi, przymierzalni stro-jów i uzbrojenia. Był turniej łucz-niczy, warsztaty artystyczne.

Wolontariusze poznańskie-go „Hospicjum Palium” chętnie opowiadali dzieciom i młodzie-ży o roli wolontariusza w cho-robie terminalnej. Zachęcali do malowania motyli symbolizują-cych delikatność i wrażliwość na ludzkie cierpienie. Przeprowa-dzono również zbiórkę publicz-ną „Wyprawki szkolne dla dzieci z gminy Czerwonak”.

KAROLINA KASPRZAK

HIPOTERAPIA – REHABILITACJA I PRZYJEMNOŚĆ(7)

Raczkowanie i chodzenie

FO

T. (

2X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Pamiętali o chorych

Akcja „Przelewamy krew za Cysterki” była okazją do podzielenia się bezcennym lekiem.

Malowanie motyli.

Page 15: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 15PAŹDZIERNIK 2014

Pozytywnym przykła-dem wzajemnej pomo-

cy wśród liderów organizacji pozarządowych okazał się kolejny charytatywny ma-raton fi tness pod hasłem „Z zumbą, z sercem, dla serca i zdrowia” – Aktywnie w Po-wiecie Poznańskim”. W so-botnie popołudnie 6 wrze-śnia w amfi teatrze (Sce-na nad Jeziorem) w Swarzę-dzu zapaleńcy tańczyli przez prawie 3 godziny.

Był to już trzeci maraton z cyklu „Z zumbą, z sercem…”. Charytatywne maratony fi t-ness realizuje Stowarzyszenie Na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Pobiedzi-skach w ramach zadania pu-blicznego fi nansowanego ze środków Powiatu Poznańskie-go. O poprzednim maratonie zumby pisaliśmy w sierpnio-wym wydaniu „Filantropa” na stronie 11.

Aktywny PKPSKolejną osobą wyróżnioną

Srebrną Honorową Odzna-ką przez Wielkopolski Zarząd Wojewódzki PKPS w Poznaniu została 24 lutego Teresa Kan-ciak z Bnina za szczególne za-sługi dla organizacji, w której działa już 25 lat. W latach 80-tych dała się poznać jako bar-dzo dobry organizator.

Na następną kadencję Za-rządu Miejsko-Gminnego PKPS podczas wyborów 5 marca zo-stali wybrani dotychczaso-wi członkowie. Funkcję preze-sa nadal pełni Bogdan Wesołek. ZM-G PKPS otrzymał za aktyw-ność bilety dla 55 osób na kon-cert charytatywny z okazji Dnia Kobiet. Złożono podziękowania osobom, instytucjom, fi rmom wspierającym PKPS w Kórniku.

ZM-G został zaproszony przez Radę Sołecką Czołowa do Klubu Środowiskowego. RS po-dzieliła się z członkami PKPS informacjami o działaniach na rzecz starszych ludzi. Trwa kon-takt kórnickiego PKPS z Pola-kami na Ukrainie. Raz na kwar-tał jest przekazywana żywność dla chorego na fenyloketonu-rię ukraińskiego chłopca. Trwa-ją przygotowania do dystrybu-cji żywności zakupionej z fun-duszy unijnych. Osobom niepeł-nosprawnym przekazywany jest sprzęt rehabilitacyjny. Kórnicki PKPS podjął się opieki nad po-mnikiem Stanisława Woźniaka, żołnierza AK.

Trwa współpraca PKPS z róż-nymi organizacjami. Od Kórnic-kiego Stowarzyszenia Pomo-cy Osobom z Niepełnospraw-nością Intelektualną i Rucho-wą „Klaudynka” Bogdan Weso-łek otrzymał podziękowanie za pracę społeczną dla najbardziej potrzebujących. Komenda Hufca ZHP im. Tytusa hr. Działyńskiego w Kórniku dziękowała za pomoc w organizacji akcji letniej.

ROBERT WRZESIŃSKI

Tym razem organizacja z Pobiedzisk pomogła Stowarzy-szeniu Przyjaciół Dzieci Spe-cjalnej Troski imienia Leszka Grajka w Swarzędzu. Całko-wity dochód z zakupu cegiełek

było oprzeć się pokusie. Zum-ba porwała do tańca niemal wszystkich! Podopieczni Sto-warzyszenia Przyjaciół Dzieci Specjalnej Troski imienia Lesz-ka Grajka wykazali się dosko-nałym poczuciem rytmu.

Uczestników powitała pre-zes Stowarzyszenia Na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełno-sprawnej w Pobiedziskach Małgorzata Halber oraz prze-wodnicząca Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci Specjalnej Troski imienia Leszka Grajka Barbara Kucharska. W spotka-niu wzięli udział radni Powiatu Poznańskiego – Agnieszka Do-lata i Paweł Bocian.

Imprezę wsparli: Urząd Mia-sta i Gminy Swarzędz, Swa-rzędzkie Centrum Sportu i Re-kreacji, salon kosmetyczny „Karina” – Karina Gryciuk, sa-lon fryzjerski „Halina”, klub „Atrium” – siłownia i fi tness, klub „2B Activ”, sklep „Mega-Fit”, solarium w Swarzędzu, Mistrz Świata Ekwadoru 2013 w kulturystyce Marek OLEY Olejniczak, drużyna piłkar-ska „Meblorze”, grupa kultu-rystyczna „MF Team”, Haniball Team Adam Leśniewski (opra-wa muzyczna), Katarzyna Ja-naszek (fotografi a), wolonta-riusze, pielęgniarka i wielu lu-dzi dobrej woli.

KAROLINA KASPRZAK FO

T. R

OB

ERT

WR

ZES

IŃSK

I

Taniec zdrowia i z sercem

Powitania i podziękowania dla instruktoróworaz wszystkich zaangażowanych.

Zadowolenia z charytatywnego maratonu zumby w Swarzędzu nie kryła Barbara Kucharska.

Taniec dla zdrowia i z sercem.

(zbiórki publicznej przeprowa-dzonej na podstawie zezwo-lenia Starosty Poznańskiego) przekazano swarzędzkiej or-ganizacji.

Charytatywny maraton zum-by prowadziło 7 instruktorów. Konferansjerem był nasz re-dakcyjny kolega Marcin Woj-cieszak. Tańczyli sprawni i nie-pełnosprawni, młodsi i nieco starsi. Takt muzyki i serdeczna atmosfera sprawiły, że trudno

FO

T. (

3X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Page 16: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA16 PAŹDZIERNIK 2014

– We wrześniu przypadł ju-bileusz 25-lecia „Barki”. Czuje się pan człowiekiem spełnio-nym, pomagającym ludziom?

– Duch pomagania innym towarzyszył mi od urodze-nia. To zasługa moich rodzi-ców. Wskazali drogę, którą po-dążam przez całe życie. Mam ogromną satysfakcję, że „Bar-ka” pomogła przez te dwadzie-ścia pięć lat tysiącom ludzi. Wielu z nich wróciło do społe-czeństwa, pozakładali rodziny, mają dzieci, pracują. Mają am-bicje i marzenia. Nasza dzia-łalność ewoluowała, bo zaczy-naliśmy od wspólnoty we Wła-dysławowie, a teraz nawiązali-śmy kontakty z innymi krajami, wprowadzamy nowe rozwią-zania, projekty, pomysły spra-wiające, że „Barka” już dawno opuściła granice Polski.

– Barka to symboliczna na-zwa...

– Na ten pomysł wpadła nie-pełnosprawna dziewczynka, która skojarzyła takie skupisko ludzi z Arką. Ta nazwa jest już bardzo popularna, więc zmie-niliśmy ją na „Barkę”, która ob-jęła odpowiedni kurs i już od ćwierćwiecza z niego nie zba-cza.

– Pewnego dnia z żoną Bar-barą porzuciliście dotychcza-sowe życie i zamieszkaliście z grupą osób wykluczonych w zdewastowanym budynku szkoły we Władysławowie.

– Tak zaczęła się histo-ria „Barki”. Oboje z żoną wy-braliśmy taki sposób na życie. Wspólnie z mieszkańcami za-braliśmy się za remont domu, w którym mieszkaliśmy. Powstał

Niezapominajka. Nazwa tego kwiatu, symbolizu-

jąca miłość i wierność, ide-alnie pasuje do Zakładu Ak-tywności Zawodowej w Go-łaszewie w gminie Mieści-sko. Tutaj pracę znalazło wiele osób niepełnospraw-nych z terenu gminy, które być może nigdy nie wyszły-by z domów. Teraz mają za-jęcie, spotykają się z innymi ludźmi. I, co najważniejsze, nadali sens swojemu życiu.

Zanim powstał ZAZ w Go-łaszewie, był tutaj budynek starej szkoły, który ulegał de-gradacji. Władze gminy zde-cydowały o przekształceniu go w miejsce dla osób z róż-nymi niepełnosprawnościa-mi. W przedsięwzięcie za-angażował się PFRON. W tej chwili pracuje tu trzydzie-ści osób niepełnosprawnych oraz obsługa, kierownictwo i kierowcy – w sumie czter-dzieści jeden osób.

– Pracujemy w trzech dzia-łach: ogrodniczo-porządko-wym, krawiecko-pamiątkar-skim i niszczenia dokumen-tów – mówi Tadeusz Syno-radzki, kierownik placów-ki. – Uczestnicy są dowożeni naszym transportem z róż-nych gminnych miejscowości i odwożeni do domów. Udało się nam już wprowadzić oso-by na otwarty rynek pracy. Li-czymy, że za nimi pójdą ko-lejni.

Zaglądamy do jednego z pomieszczeń, w którym jest gabinet rehabilitacyjny. Za-jęcia prowadzi wykwalifi ko-wana rehabilitantka Karoli-na. Ćwiczenia odbywają się poza godzinami pracy. Wy-konywane są między innymi zabiegi laserowe i ultradź-więkowe. Podopieczni dys-ponujący wskazaniami od le-karza mogą korzystać z wi-rówek dla kończyn dolnych, górnych. Można też ćwiczyć na rowerze stacjonarnym.

Na nowoczesnej hafciarce pracuje znakomity krawiec Darek. Lubi przyjeżdżać do Gołaszewa, bo tutaj robi to, co lubi. Czuje się potrzebny i zadowolony, czego dowodem jest uśmiech na jego twarzy. Potrafi wykonać najbardziej skomplikowany haft.

– Mamy także praktykan-tów z Powiatowego Urzędu Pracy – dodaje Tadeusz Sy-noradzki. – Część z nich pra-cuje przy składaniu lamp. Przed laty podpisano umo-wę z fi rmą Lena Lighting S.A. w Środzie Wielkopolskiej.

zakład stolarski, pieczarkar-nia, uprawy ogrodnicze. Dzię-ki pracy zyskaliśmy pieniądze na utrzymanie całej grupy. Nie-zwykle cenne było dla nas ser-deczne przyjęcie przez miesz-kańców Władysławowa, Irene-usza Witkowskiego, dyrekto-ra szkoły w Chmielniku i pro-boszcza Jerzego Gąszczaka. W 1990 roku pomoc fi nansowa Marii Garwolińskiej umożliwi-ła utworzenie Fundacji Pomo-cy Wzajemnej „Barka”.

– O „Barce” słychać dwa razy w roku w czasie Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

– Nie zależy nam na rozgło-sie. Najważniejszy jest czło-wiek, który potrzebuje naszej pomocy. Ale okazjonalne zain-teresowanie może być irytują-ce. Niewiele osób wie, że „Bar-ka” jest już siecią. Usamodziel-nione są programy obejmujące wspólnoty, edukację, tworze-nie miejsc pracy. Dzięki temu powstały fundacje, spółdzielnie pracujące na własny rachunek. Zajmują się tym ludzie, którym pomagaliśmy odbudować swój potencjał, rozbudzić ukryte ta-lenty i umiejętności. Odzyska-li godność i człowieczeństwo. To cel naszej działalności. Tu nie przychodzi się na „gotowe”. Trzeba wziąć się w garść i wy-prostować swoje życie.

– Kim są wasi podopieczni?

– Przekrój jest bardzo róż-ny. Na początku przychodzi-ło do nas od tysiąca do dwóch tysięcy osób rocznie. Wie-lu z nich nigdzie nie pracowa-ło, nie mało gdzie mieszkać, stracili rodziny, zostali odrzu-ceni przez bliskich. Najwięk-szy problem stanowiła praca, bowiem ci ludzie często nie mieli kwalifi kacji. Nie potrafi li się odnaleźć w nowej, kapita-listycznej rzeczywistości. Kie-rowaliśmy ich na terapię, a po wyjściu z niej odbywali różne-go rodzaju staże, uczestniczyli w centrach integracji społecz-nej. Wkrótce przekonaliśmy się, że nie wystarczy dać miskę i nocleg. Trzeba postarać się o stworzenie takich warunków,

aby oni mogli się nauczyć żyć w nowej rzeczywistości. Cho-dziło nam o rozwój osoby, któ-ra została bez grosza, miesz-kania, pomocy. Prywatyzowały się fabryki, upadały hotele ro-botnicze, zaczęły się zaludniać dworce bezdomnymi. Byli to ludzie kompletnie nieporadni, popadali w nałogi, nie widzie-li sensu życia. Najpierw potrze-bowali terapii, namiastki nor-malnego życia, a potem pracy. W okresie transformacji było to trudne, ale nie niemożliwe.

– Jaki był program obcho-dów jubileuszowych?

– W Stowarzyszeniu Inte-gracyjnym Wspólnoty Barka w Chudobczycach, gdzie znajdu-je się farma ekologiczna, odby-ła się konferencja pod hasłem „Partnerstwa lokalne i rozwój przedsiębiorczości społecznej. Perspektywy rozwoju wspól-not solidarnych w Polsce”. Był również spektakl amerykań-skiego pisarza i fi lozofa Richar-da Bacha pod tytułem „Mewa”, opowiadający o tym, że główny bohater początkowo jak inne mewy w stadzie lata dla zdo-bycia łupu, ale wkrótce uświa-damia sobie, że lot może być czymś więcej niż codzien-ną walką o przetrwanie. Daje szansę na przekroczenie wła-snych granic, pokonanie ogra-niczeń i słabości.

– Z roku na rok podbijacie coraz więcej krajów na świe-cie.

– Podróże w naturalny spo-sób wpisały się w naszą dzia-łalność. Są to wyjazdy na róż-nego rodzaju konferencje, kur-sy, podczas których dużo się uczymy, poznajemy nowych lu-dzi, nawiązujemy cenne kon-takty. Nasza fundacja dzia-ła nie tylko w Polsce i Europie. Współpracuje z Ugandą, Kenią, Meksykiem i Kanadą. Na tym nie zamierzamy poprzestać, bo wiedzy nigdy dosyć. Wiele po-mysłów przenieśliśmy na nasz grunt. Wszystko, co robimy, jest związane wyciągnięciem ręki do potrzebujących. To jest na-sza misja.

Barka pomogłatysiącom ludziZ TOMASZEM SADOWSKIM, prezesem Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka” rozmawia AURELIA PAWLAK.

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

Page 17: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 17PAŹDZIERNIK 2014

Dzięki temu podopieczni tu-tejszego ZAZ mają zapew-nione zajęcie. Weteranem w tej dziedzinie jest Jarek, któ-ry doskonale wie, jak zło-żyć wszystkie półfabrykaty, by lampa była sprawna. To żmudna praca, wymagająca cierpliwej staranności. Ale dla Jarka jest ona wielką fraj-dą. Nie pamięta, ile takich lamp złożył, ale na pewno bardzo dużo. W tym samym pomieszczeniu pracuje Zdzi-sław, który dostał się tutaj dzięki programowi unijne-mu. Dzięki pracy w „Nieza-pominajce” uwierzył w sie-bie. Podobnie jak Grażyna,

minków, które układane w ba-loty szybko znajdują nabyw-ców z różnych miast. To za-jęcie szczególnie podoba się dwóm niepełnosprawnym braciom z jednej z gminnych wsi. Wyciągnięcie z domów niepełnosprawnych w gminie Mieścisko było dobrym po-sunięciem. Na przyjęcie cze-ka kolejnych trzydzieści osób niepełnosprawnych. Nieste-ty, z różnych powodów praw-nych nie można rozbudować placówki. Ale może ktoś na-stępny wystartuje na otwarty rynek pracy i zwolni miejsce.

AURELIA PAWLAK

W „Niezapominajce”– jak w domu

która także wyspecjalizowa-ła się w skręcaniu lamp.

W kolejnym dziale panie składają torebki na prezenty.

– Szyjemy również róż-nego rodzaju t-shirty, czap-ki z daszkiem, torby lniane, papierowe, ortalionowe, po-ściele, obrusy, fl agi, ręczniki frotte, proporczyki dla przed-szkoli oraz różnych zakła-dów pracy, fartuchy dla ma-sarni, ubrania robocze dla kuchni – mówi Dorota. Wtó-rują jej koleżanki, które dzię-ki zdobytemu doświadczeniu podejmują czasami bardzo trudne zlecenia.

W dziale niszczenia doku-mentów stoi wielka maszyna, która pochłania niezliczoną ilość dokumentów od instytu-cji państwowych oraz przed-siębiorców, a oddaje ogromną masę ścinków. Niszczenia od-bywa się zgodnie z wymoga-mi wynikającymi z ustawy o ochronie danych osobowych.

Z kolei na zewnątrz budyn-ku widać ogromny foliowy tu-nel. Tutaj dojrzewają pomido-ry uprawiane w naturalny spo-sób. To królestwo Alosia, któ-ry z sercem o nie dba, podle-wa, pielęgnuje. W pobliżu od-bywa się cięcie drewna do ko-

FO

T. (

4X

) A

UR

ELIA

PA

WLA

K

Darek haftuje.

Składanie torebek. Praca przy cięciu drewna.

Tadeusz Synoradzki.

Page 18: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA18 PAŹDZIERNIK 2014

W wielu przypadkach nie-pełnosprawność nie jest

związana z chorobą, ale z nie-szczęśliwym wypadkiem. I tak było w tym przypadku.

Jurek Skrobiszewski urodził się 19 kwietnia 1948 roku w Jasz-kowie w powiecie średzkim. Tam skończył szkołę podstawo-wą. Naukę kontynuował w Śro-dzie Wielkopolskiej, a następ-nie w Technikum Mechaniza-cji w Poznaniu. Rozpoczął pra-cę w Państwowym Ośrodku Ma-szynowym w Środzie Wielko-polskiej. W 1970 roku Jerzy Skro-biszewski bierze ślub – z tego szczęśliwego związku narodzi-ła się dwójka dzieci: córka i syn.

W 1977 roku Jurek ulega wy-padkowi, którego następstwem jest usztywnienie stawu kola-nowego, powiązane z zapale-niem kości i skróceniem nogi, co spowodowało konieczność poruszania się o lasce ortope-dycznej i noszenie ortezy. Nigdy nie wróci już do pełnej spraw-ności, zaczyna więc poszuki-wać kontaktu z organizacją sku-piającą takich jak on osób z nie-pełnosprawnością ruchową. Nie jest to łatwe, zwłaszcza w małej miejscowości, a w takiej właśnie, w Solcu, mieszkał Jurek.

W 1988 roku dowiaduje się o zebraniu powołującym do ży-cia Koło Środa Wielkopolskie-go Związku Inwalidów Narządu Ruchu. Dochodzi do spotkania z ówczesnym Prezesem Związku Bogdanem Nowakiem, zebrania założycielskiego i w efekcie do powołania Koła w Środzie Wiel-kopolskiej. Jerzy Skrobiszewski zostaje wybrany Przewodniczą-

– Co oznacza nazwa FIONA?

– Fundacja na Rzecz Integra-cji Osób Niepełnosprawnych i Autystycznych. Nasza baza to CIiA, czyli Centrum Integracji i Aktywizacji przy ulicy Mielżyń-skiego w Poznaniu. Przed no-wym sezonem pomalowaliśmy ściany, odnowiliśmy pomiesz-czenia i sprzęty. Zadomowili-śmy się tu dzięki dobrym lu-dziom, których mamy szczę-ście spotykać na naszej drodze. Mamy piękną siedzibę w cen-trum miasta. Aby się tu dostać trzeba pokonać kilka pięter, ale to nie przeszkadza tym, którzy do nas przychodzą.

– Prowadzicie fundację ro-dzinnie, czyli pani, mąż i syn. Bez wynagrodzenia…

– Jesteśmy wolontariuszami FIONY od przeszło pięciu lat. Ale oboje z mężem mamy swoje ży-cie zawodowe, a fundację pro-wadzimy „po godzinach”, po-święcając jej każdą wolną chwi-lę. FIONA stała się dla nas dru-gim domem. Dbamy o dobrą at-mosferę, wymyślamy różne ini-cjatywy, staramy się pomagać tym, którym jest trudniej. Na-szym wynagrodzeniem jest ra-dość i uśmiechy na twarzach podopiecznych. FIONA jest or-ganizacją non-profi t, a wolon-tariat stanowi podstawę naszej działalności. Dowodem uzna-nia dla nas jest tytuł Poznański

Corocznie w Nowym To-myślu odbywa się Jarmark

Chmielo-Wikliniarski. Do tego-rocznej edycji zaproszono Dru-żynę Szpiku, która podczas Jar-marku propagowała m.in. re-jestrowanie się w bazie poten-cjalnych dawców szpiku.

Jarmark Chmielo-Wikliniarski przeszedł już do historii. Ocenia-jąc to najważniejsze nowotomy-skie święto można rzec w skró-cie: kto był, ma co wspominać, kto nie był ma czego żałować.

– Tegoroczne święto chmielu i wikliny było dla mnie wyjątkowe, ponieważ był to już 20. Jarmark podczas mojego urzędowania. Z roku na rok jego poziom wzra-sta. Dzięki sprawdzonemu ze-społowi można budować powo-dzenie tak dużej imprezy. Pod względem organizacyjnym, roz-rywkowym i wizerunkowym te-goroczny Jarmark był znakomi-ty – mówi Henryk Helwing, bur-mistrz Nowego Tomyśla.

Dla nowotomyślan to trzy-dniowe święto jest nagrodą za całoroczny pracę. Nie można pominąć jego ogromnej roli w promocji miasta. Żadne wyda-rzenie nie przyciąga do Nowego

Wolontariusz Roku 2012. Doce-niono nasze wysiłki, dzięki cze-mu zaangażowaliśmy się jesz-cze bardziej. Naszym celem jest integracja i społeczna rehabilita-cji podopiecznych.

– Co wyróżnia waszą dzia-łalność?

– Zaczynaliśmy od obozów wspinaczkowych dla osób z autyzmem. Znaleźliśmy wła-sną formułę, konsekwentnie łą-cząc zajęcia sportowe z inten-sywnym programem aktywi-zująco-integracyjnym. Zależa-ło nam na tym, by docenić wy-siłek rodzica, jadącego ze swoim dzieckiem na drugi koniec Polski i oprócz dawki adrenaliny, mo-tywacji i przyjemności podczas wspinaczki, dać mu szansę na skorzystanie z zajęć wspierają-cych funkcjonowanie w społecz-nej rzeczywistości, trudnej dla osoby z autyzmem.

– Kim są wasi podopieczni?

– Fundację założyliśmy z my-ślą o osobach z autyzmem, ale życie samo pisze scenariusze. Dzisiaj może się do nas dołą-czyć każdy. Nie jest ważna dia-gnoza, sytuacja rodzinna, wiek. Warunkiem jest chęć zaangażo-wania się całym sercem. Trzeba pamiętać, że bycie w grupie to udział w spotkaniu indywiduali-stów, którzy rozumieją koniecz-ność dostosowywania się do sie-

Tomyśla takiej rzeszy ludzi, jak właśnie Jarmark.

– Staramy się, aby młodzież, rodzice, dziadkowie znaleźli coś ciekawego dla siebie. Z myślą o młodych zostali zaproszeni Ra-fał Brzozowski i zespół Bracia. Rodzice mogli wspominać swą młodość słuchując koncertu ze-społu Lombard, z kolei występ zespołu Skaldowie był gratką dla starszych odbiorców impre-zy. Międzypokoleniowy aspekt Jarmarku tworzy więź pomiędzy

cym tego Koła. Pełni tę funkcję do dziś.

Jurek jest wulkanem energii i pomysłów. Wiele imprez, które cieszą się wieloletnią już trady-cją, jak chociażby piknik w Lu-tyni czy wypady nad morze, są jego pomysłem. Ale przecież Ju-rek jest cały czas czynny zawo-dowo, a poza tym udziela się społecznie. Przez dwie kaden-cje był radnym gminy Krzykosy, od 10 lat pełni funkcję Przewod-niczącego Powiatowej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych przy Staroście Średzkim, należy do Rady Sołeckiej w Sulęcinku, jest członkiem Rady Budowy Ko-ścioła w tej miejscowości. Jego hobby to piłka nożna i wycieczki krajoznawcze.

Można by jeszcze długo wy-mieniać kim był i komu pomaga. Nie o to chodzi. Postawa Jurka pokazuje, że rzecz nie w niepeł-nosprawności, ale w chęci dzia-łania. W pragnieniu pomagania innyma.

Wiele osób pełnosprawnych z naszego otoczenia swoją obo-jętność tłumaczy tym, że prze-cież jedna osoba nic nie zmieni, nic nie może. Nie idzie na wybo-ry, zebranie, nie bierze udziału w wyrażaniu swojej opinii. Bo cięż-ko, bo daleko, bo pada deszcz lub świeci słońce. Jurek pokazuje, że jemu zawsze się chce, że war-to. Kiedy zjawia się uśmiechnię-ty i oparty na swojej lasce, czu-je się ciepło, przychylność i życz-liwość. Środowisko obdarza go największym wyróżnieniem, na jakie można sobie zasłużyć: za-ufaniem.

BŁAŻEJ FRIEDRICH

Jerzy Skrobiszewski (z prawej) z burmistrzem Środy Wojciechem Ziętkowskim na pikniku w Lutyni.

LUDZIE ZWIĄZKU

Zasłużyć na zaufanie

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 19: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 19PAŹDZIERNIK 2014

bie nawzajem. To nie jest łatwe, ale udaje się.

– Czy uczestnicy obozów po powrocie nie mówią: dość, to nie dla mnie?

– Przeciwnie, nie kryją łez ra-dości, że mogli uczestniczyć w czymś niezwykłym. Uczą się by-cia razem i chcą się ponownie spotykać z kolegami. Naszym założeniem jest komponowanie grupy, którą na tych samych pra-wach współtworzą podopiecz-ni, rodzice i wolontariusze. Ra-zem uczestniczą w przygodzie. Nie stosujemy dyrektywnego po-dejścia. Nie stoimy z boku poka-zując palcem, co i jak należy ro-bić. Zawsze współuczestniczy-my, pokonujemy podobne trud-ności, doświadczamy podobne-go wysiłku, ale nie zapominamy o sprawnej organizacji i budowa-niu atmosfery bezpieczeństwa.

– Są różne rodzaje niepełno-sprawności; czy każdy może skorzystać z waszej oferty?

– Nie każdy. Organizuje-my dwa ogólnodostępne obo-zy: zimowy i letni, ale więk-

szość miejsc jest z góry zarezer-wowana przez rodziny uczest-niczące w poprzednich wyjaz-dach. Na sugestie rodziców, aby zabrać nową rodzinę pytam: a kto z was zrezygnuje? Chętnych brak. Chyba, że zdarzą się sytu-acje losowe.

– Jesteście jedyną organiza-cją pozarządową w Polsce, któ-

ra dysponuje przenośnym par-kiem linowym. Jak go wykorzy-stujecie?

– Podczas naszych plenero-wych imprez rozwieszamy sitaki i przeszkody na znacznej wyso-kości. Odpowiadamy również na zaproszenia innych organizato-rów i uatrakcyjniamy ich pikni-ki. Z naszych linowych atrakcji

mogą skorzystać osoby o zróż-nicowanym poziomie spraw-ności, a dla osób z porażeniem mózgowym wykonaliśmy we-dług własnego pomysłu specjal-ną uprząż zakładaną na wózek inwalidzki. Dzięki temu możemy podpiąć wózek, wciągnąć na kil-ka metrów do góry i zrobić wa-hadło, bujające się nawet po kil-ka metrów w każdą stronę.

– Współpracujecie z innymi stowarzyszeniami i fundacja-mi?

– Interesuje nas każda pro-pozycja umożliwiająca osiąga-nie wspólnych celów. Aktywnie współdziałamy ze Stowarzysze-niem na Rzecz Dzieci i Młodzie-ży z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym „Żurawinka”, Stowa-rzyszeniami „Potrafi ę więcej” czy ProFuturo. Lubimy działać ra-zem z innymi.

– A gdybym chciała przyjść do was i pomilczeć?

– Zapraszamy. U nas każdy ma się czuć jak w domu. Może porozmawiać lub pomilczeć, je-śli tego potrzebuje.

uczestnikami tego wydarzenia – dodaje Henryk Helwing.

Nie brakowało okazji do zaku-pu wyrobów wiklinowych. Były konkursy plecionkarskie, na naj-piękniejszą formę wiklinową, na najdłuższą ramkę, największą szyszkę chmielową i na najcie-kawszą witrynę sklepową, przy-braną chmielem i wikliną. Jar-mark umacnia wiklinową mar-kę Nowego Tomyśla i przypomi-na, że to właśnie tutaj jest polska stolica wikliny.

– O tym, że w mieście niepo-dzielnie króluje wiklina, niech świadczy fakt, że przyodziewam wiklinowy strój i na trzy dni za-mieniam się z burmistrza w wi-klinowego burmistrza – podsu-mowuje Henryk Helwing.

Na Jarmark zaproszono Dru-żyna Szpiku, która od kilku już lat edukuje i informuje ludzi, aby oddawali nie tylko krew, ale przede wszystkim rejestrowali się w bazie potencjalnych daw-ców szpiku i oddawali szpik, kie-dy znajdzie się genetyczny bliź-niak.

– Pomysł zorganizowania akcji powstał w marcu 2014 r. po prelekcji w jednej z nowo-tomyskich szkół ponadgimna-zjalnych. Mimo że w Nowym Tomyślu jest oddział Regional-nego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, nie posia-damy możliwości rejestracji w bazie potencjalnych dawców szpiku. Jedynym sposobem są właśnie tego typu akcje, które

dają mieszkańcom możliwość zostania bohaterami. Na Jar-marku mieliśmy dwa stanowi-ska. Akcja propagująca świa-dome dawstwo szpiku trwa-ła przez trzy dni, podczas któ-rych łącznie uczestniczyło 25 naszych wolontariuszy. Wolon-tariuszki roznosiły w wiklino-wych koszyczkach ulotki, szpi-

FO

T. (

2X

) T

OM

ASZ

MA

NTA

S

Wiklinowy Jarmarkz Drużyną Szpiku

Nie kryją łez radościZ ANNĄ JANIAK, szefową Fundacji FIONA w Poznaniu rozmawia AURELIA PAWLAK.

Anna Janiak, jej mąż Przemek (z lewej) i syn Jerzy.

kowe gadżety i cukierki. Nasze stoiska promocyjne cieszyły się sporym zainteresowaniem. Udzielaliśmy niezbędnych in-formacji, na czym polega reje-stracja, a później ewentualne oddanie szpiku – mówi Kon-rad Przybylski z Drużyny Szpi-ku Nowy Tomyśl.

STANISŁAW FURMANIAK

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

Page 20: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA20 PAŹDZIERNIK 2014

„Konkurs prowadzony przez Polskie Towarzy-

stwo Stwardnienia Rozsianego jest konkursem wyjątkowym, bowiem uczestnicy nie tylko sprawdzają swoje umiejętności literackie, swój talent, a two-rząc uczestniczą w ciągłej roz-mowie z rzeczywistością jaką jest przecież literatura. Są sobą i przezwyciężają wszelkie ba-riery: zmęczenie, poczucie sa-motności, rozczarowanie, smu-tek…” – pisze poeta Andrzej Za-niewski we wstępie zbioru po-ezji i fotografi i „Kubek pełen SMaku 2”.

Tomik zawiera wiersze i zdję-cia chorych na SM nagradzane w latach 2012-2014. „Kubek pe-łen SMaku 2” to coś więcej niż lektura do poduszki. To głębo-kie emocje – czasem kojące na-dzieją, a niekiedy krztuszące się wołaniem o jeszcze jeden dzień słońca, samodzielnego spaceru i schodów, które „przestają terro-ryzować”.

Stajemy z autorami na tram-polinie życia. Uczymy się „od-kręcać pozakręcany świat” i od nowa hierarchizujemy własne wartości. Nie ma znaczenia, czy wyjdę z domu w szpilkach, czy w płaskich butach. Najważniejsze, że o własnych siłach. Poruszają-co pisze o tym Grażyna Fotek w wierszu „Cieszy się chwilą”.

Wiersze chorych na SM ude-rzają autentyzmem i szczero-ścią. Uświadamiają wagę tru-dów, z którymi stają oko w oko na co dzień. Nie byłoby tak głę-bokich liryków, gdyby nie do-

Podczas wakacji nie było przerwy w realizacji zada-

nia „Lider pilnie poszukiwany”. Uczestnicy szkolenia spotka-li się na II bloku tematycznym w dniach od 14 do 17 sierpnia w Hotelu „Pietrak” w Trzemesz-nie. Tym razem by przekonać się, że „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”.

Analizując ankiety, jakie wy-pełniali uczestnicy przed przy-stąpieniem do szkolenia, to te zajęcia, obok pisania projektów, cieszyły się największym zain-teresowaniem. Każdy z nas wie, jak trudno przełamać własny lęk i strach, aby wstać i publicznie zabrać głos. Te zajęcia miały po-móc pokonać te obawy oraz na-uczyć dyskusji, wyrażania swo-jej opinii oraz mówienia w taki sposób, aby druga osoba potra-fi ła zrozumieć, co do niej mówi-my. Zajęcia prowadziła znana i ceniona coach Hanna Caplew-ska. Zajęcia były prowadzone w sposób warsztatowy, co bardzo wysoko ocenili uczestnicy zada-nia już po pierwszym spotkaniu.

Jeden z pierwszych warszta-tów polegał na tym, aby dobrać się w pary i każdy miał pięć mi-

Rodzice dzieci, które cho-rują na rzadkie nowotwo-

ry, często zostają postawieni pod ścianą, bowiem w Polsce nie każde leczenie jest refun-dowane przez NFZ. Jest zali-czane jako eksperymentalne. Wówczas rodzice muszą szu-kać pomocy w leczeniu swo-jego dziecka poza granicami kraju. Niestety, takie leczenie jest bardzo kosztowne i gdy-by nie pomoc życzliwych lu-dzi, uzbieranie wymaganej kwoty byłoby mało realne.

Do takich dzieci, które wal-czą z rzadkim nowotwo-rem, zalicza się Zuzia, która ma niespełna 3 lata. Ma tyl-ko mamę, która jednocześnie jest matką, ojcem, przyjaciół-ką, pielęgniarką, pocieszyciel-ką. Ale ile może wytrzymać jedna kobieta, która musi sta-wiać czoła przeciwnościom losu? Stanął przed nią mur, który na dzień dzisiejszy jest nie do przeskoczenia. Pani Magdalena, mama Zuzi, wie-rzy, że z pomocą ludzi dobrej woli pokona ten mur. Już nie-raz udowodniła, że niemożli-we nie istnieje.

– Zuzia postawiona jest przed przepaścią. Musi poko-nać paskudnego przeciwnika: NBL – neuroblastomę, rzad-ki i bardzo groźny nowotwór wieku dziecięcego. Jest już po

świadczanie choroby, twórcze zaangażowanie artystów, mobi-lizacja i pasja. Warto przysiąść i poczytać. Dziś jestem zdrowy i wierzę, że nic złego mi się nie przytrafi . A jakie będzie jutro?

KAROLINA KASPRZAK

GRAŻYNA FOTEK

Cieszy się chwiląwsparta o szufl adę wyrzuca butyszuka tychz niskim obcasemchoć zawsze chodziła w szpileczkachdziś przebiera się od ranajej ubrania stały się za dużeodkłada na sofęktóry to raz

Czas nagliHonorata ubiera za luźną sukienkępodkreśla talięwsuwa nogi w wygodne butyzostawia smutekza drzwiamicieszy się chwiląnieważne w czym wychodzinajważniejsze że jeszcze chodzi

kilku cyklach chemioterapii, dwóch operacjach usunięcia guzów z brzuszka i klatki pier-siowej. Przeszła MEGAche-mię, autoprzeszczep i czeka na radioterapię. Niestety do-pełnieniem leczenia i metodą zwiększającą o 20 proc. szan-se na życie Zuzi jest terapia anty GD2, która w Polsce na dzień dzisiejszy nie jest moż-liwa. Światełkiem w tunelu są Włochy. Wyjazd tam zbliża się wielkimi krokami, a na koncie Zuzi od stycznia br. uzbiera-no tylko 39 tys. zł. Tymczasem samo leczenie kosztuje 40 tys. euro. Dlatego też wpadłam na pomysł zorganizowania dla Zuzi „Charytatywnego Mara-tonu Zumby”, z którego do-chód w całości przeznaczymy na jej leczenie. Przyszło wiele osób, a i pogoda nam dopisa-ła – mówi Magdalena Szmyt, pomysłodawczyni i organiza-torka tego wydarzenia.

„Charytatywny Maraton Zumby”, połączony z pikni-kiem rodzinnym, odbył się na terenie pięknego obiek-tu Fabianowo Sport & Beau-ty w Poznaniu. Można było skorzystać z wielu atrakcji, przygotowanch przez orga-nizatorów i sponsorów. Pysz-ne jedzenie zapewniło „CHO-CO events & catering”, profe-sjonalne zdjęcia to zasługa „ChocoBerry Studio” i „Wi Go”,

nut na opowiedzenie o sobie. Po tym czasie następowała zmiana, a na koniec każdy z uczestników opowiadał publicznie, co zapa-miętał o swoim rozmówcy. Oka-zało się, że czasem osoba opo-wiadająca kładła nacisk na coś zupełnie innego, niż wychwyci-ła osoba słuchająca. Był to przy-czynek do zwrócenia uwagi na jakość wypowiedzi. Podobne za-danie miał warsztat, kiedy jedna osoba wcielała się w podwład-nego, a druga w szefa, który mu-siał wydać polecenie.

Okazywało się, że choć dla szefa polecenie było jedno-znaczne, podwładny zupełnie inaczej je rozumiał. Kiedy jed-na osoba wydała polecenie: po-sprzątaj mieszkanie, nie był to wcale jednoznaczny komuni-kat. Czy tylko odkurzyć, czy też umyć podłogi? Czy umyć okna, czy wyprać fi rany? Przed naj-trudniejszą próbą, jaką miało być nagrywanie publicznych wy-stąpień, jeszcze jedno zadanie okazało się bardzo frustrujące. Czy próbowaliście kiedyś mówić o rzeczach dla was ważnych, kiedy druga osoba was ignoruje? Okazuje się, że nawet opowia-

SMak życia

We wrześniu odbył się IV Metropolitalny Spływ Ka-

jakowy. Trasa długości około 50 kilometrów wiodła tradycyj-nie Wartą, w tym roku od Śre-mu przez Puszczykowo do Po-znania.

W spływie mógł wziąć udział każdy, pełnosprawny i niepełno-sprawny. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwali profesjo-nalni instruktorzy kajakarstwa. Komandorem spływu była Iza-bela Dylewska, wielokrotna me-dalistka olimpijska, uczestnicz-ka mistrzostw świata i Europy w tej dyscyplinie.

– W ciągu minionych dwóch lat zainicjowaliśmy projekty związane z koleją metropolital-

ną i planowaniem przestrzen-nym na terenie aglomeracji po-znańskiej – powiedział Maciej Musiał, dyrektor biura Stowarzy-szenia Metropolia Poznań. – Nie zapominamy, że częścią funk-cjonowania nowoczesnej metro-polii jest aktywny wypoczynek wśród zieleni.

Organizatorem spływu było Stowarzyszenie Metropolia Po-znań, a współorganizatorami Śrem, Puszczykowo, Śremski Sport i Centrum Turystyki Kultu-rowej TRAKT, zarządzającej jed-ną z najnowszych atrakcji tury-stycznych Poznania – centrum interpretacji dziedzictwa Brama Poznania. awa

Wzdłuż Warty

Page 21: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 21PAŹDZIERNIK 2014

a ponadto dla dzieci był zor-ganizowany kącik nadzoro-wany przez profesjonalną ka-drę wychowawców z „Anima-cje dla dzieci”, które malowa-ły buźki i robiły cudeńka z ba-lonów. Pod okiem „ZUZAZU play & spa Salon Piękności dla Dzieci i Rodziców” dzieci mo-

gły zmienić sobie fryzury. Po-jawiły się też zawsze gotowe do działania i o wielkim ser-cu instruktorki Zumby, dzięki którym można było ponownie pozumbować. Organizatorzy przygotowali też dla pociech Zumba Kids, które cieszyło się dużym zainteresowaniem.

Pieniądze zbierano do skar-bonek. Krok po kroku realny staje się wyjazd Zuzi na dal-sze leczenie.

– Zachęcam wszystkich do odwiedzenia strony Zuzi na Facebooku „Pomoc dla Zuzi w walce z nowotworem” oraz do przekazania nawet naj-mniejszej kwoty na jej lecze-nie – prosi Magdalena Szmyt. – Wsparcia można udzielić wpła-cając dowolną sumę na konto bankowe: Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”, Bank BPH S.A. 61 1060 0076 0000 3310 0018 2660 tytułem: 22664 – Sie-licka Zuzanna – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

STANISŁAW FURMANIAK

dając historie, które się doskona-le zna i pamięta, to gubi się wą-tek, kiedy opowiadając napotyka się na ścianę obojętności.

Było jeszcze wiele ciekawych ćwiczeń przeplatanych wyja-śnieniem mechanizmów, które powodują powstawanie sytuacji niejasnych i nieczytelnych, ale i tak wszyscy z wielkimi obawa-mi czekali na wystąpienia przed kamerą.

Należało przygotować krót-ką prezentację na dowolny te-mat, a następnie wygłosić ją na środku sali. Po nagraniu wy-stąpienie odtwarzano, a każ-dy miał okazję zobaczyć siebie z tej drugiej strony. Wychwy-cić swoje dobre strony, ale też i braki. Później w postaci „ka-napki” wystąpienie oceniali inni

uczestnicy szkolenia. Metoda „kanapki” polega na przeple-ceniu 3 elementów: na począ-tek pozytywne elementy wystą-pienia, później 2, 3 uwagi wy-magające poprawy, a na zakoń-czenie pochwała. Okazało się, że osoby, które najbardziej oba-wiały się wystąpić publicznie, radziły sobie bardzo dobrze. Były też osoby, dla których wy-stąpienia publiczne to prawie chleb powszedni, ale wówczas okazywało się, że przekazywa-ły bardzo ciekawą historię ze swojego życia. Wszyscy zgod-nie też zauważyli, że kamera maskuje pewne niedoskonało-ści wystąpień, jak na przykład drżący głos. Niezależnie od ja-kichkolwiek braków w wystą-pieniach – wszystkim nale-

żą się wyrazy szacunku za po-dejście do zadania i odwagę w jego realizacji.

Choć terminarz szkoleń był bardzo napięty, znaleziono czas na wieczorne spotkania i wspól-ną zabawę. Tym razem ich au-torką była Grażyna Kierstan-Weiss i Zbyszek Andrzejew-ski. Uczestnicy sprawdzili swo-ją wiedzę dotyczącą gwary po-znańskiej, umiejętność porozu-miewania się przy pomocy ka-lamburów czy też musieli do-kończyć przysłowie.

Z trudem rozstawano się w niedzielę w Poznaniu. Drugi warsztat potwierdził, że reali-zacja zadania „Lider pilnie po-szukiwany” ma sens, a osoby z niepełnosprawnością chcą wal-czyć ze swoimi ograniczeniami i

chcą ciągle pogłębiać swoją wie-dzę. I dotyczy to nie tylko życia codziennego, ale również naby-cia umiejętności pomocnych w artykułowaniu swoich potrzeb na zewnątrz, zarówno dotyczą-cych ich osoby jak i prezento-wania stanowiska środowiska. Rozszerzenie oferty dla środo-wiska osób z niepełnosprawno-ścią nie tylko o organizację cza-su wolnego, ale również o szko-lenia, to dobry kierunek, w ja-kim Związek zmierza. Musiało to zauważyć również kierownic-two WZINR, organizując kolejne szkolenie – tym razem z zakresu obsługi komputera.

Zadanie jest współfi nanso-wane przez Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.

BŁAŻEJ FRIEDRICH

PROJEKT WZINR „LIDER PILNIE POSZUKIWANY”

Tak Cię piszą…

Charytatywny Maraton Zumby

FO

T. (

2X

) W

ITO

LD G

OLI

ŃSK

I

Page 22: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA22 PAŹDZIERNIK 2014

Skarbiec życiaTym razem zajrzymy do

skarbca życia, w którym naj-cenniejszym darem jest zdro-wie, Dar zdrowia nie zawsze dany nam jest raz na zawsze, choć są osoby, które dostąpi-ły tej łaski i w dobrym zdrowiu dożywają późnej starości.

Kiedy jesteśmy zdrowi, myśli-my, że świat do nas należy, żyje-my dniem dzisiejszym i bez obaw wybiegamy w przyszłość, krok po kroku realizując swoje skry-te marzenia. Człowiek zdrowy nie boi się wyzwań, stawia sobie nowe cele i z podniesionym czo-łem odpiera nieprzyjazne chmu-ry na niebie swego życia. Kiedy choroba położy cień na naszym jestestwie, wówczas tym bardziej zdajemy sobie sprawę, jaką kru-chością, niestałością i delikatno-ścią wyróżnia się zdrowie, któ-re można utracić. Tym samym zostanie zachwiana nasza pew-ność siebie co do nienaruszalno-ści tego wartościowego daru.

Zdrowie To cały tyTwoje plany, MarzeniaI ścieżka Do ich spełnieniaNajbardziej docenia zdrowie

ten, kto odczuł i doznał cięża-ru choroby. Myślę, że wówczas każda najmniejsza poprawa przybliża człowieka do szczę-ścia, a w jego ogrodzie marzeń budzą się do życia kwiaty o imie-niu Nadzieja: że będzie lepiej, że słońce będzie dla nas mocniej grzało a niebo błyszczało lazu-rem, że póki ona trwać będzie w sercu i w myślach, będziemy po-suwać się do przodu, nie usta-niemy, nie zwątpimy, nie spo-czniemy, nie zobojętniejemy i nie przestaniemy pracować nad tym, by było wciąż lepiej!

Zdrowie Jest krucheNadzieja silnaKtórej mocJe odbudujeA kiedy Tak się stanieZnów spokojny UśmiechNa twarzy Się maluje.

W ostatni dzień sierpnia od-był się Wielki Sportowy

Piknik Rodzinny w nowo wy-budowanym obiekcie: Centrum Tenisowym Sobota koło Ro-kietnicy. Piknik zorganizowała Fundacja Renaty Mataczyńskiej i Izabeli Ewy Kwiatkowskiej „Światełko w Tunelu” i Centrum Tenisowe Sobota.

Impreza ta ma charakter cy-kliczny. Przyświeca jej idea po-pularyzacji zdrowego trybu ży-cia, propagowanie aktywnego wypoczynku, podniesienie wia-ry we własne siły oraz ukazanie wielkiej siły, jaką jest integracja, gdzie każdy uczy się od każdego, gdzie indywidualizm jednostek to wielkie JA, gdzie wspólnota to MY, gdzie głównym hasłem jest BYĆ, a nie – mieć.

Do dyspozycji uczestników były korty tenisowe, squash, si-łownia, stetching&wellnes (szczególnie dla pań), bowling, bilard, rzut lotkami. Dla małych dzieci były do dyspozycji 4 ani-matorki, które organizowały za-bawy. Dodatkowo można było skorzystać z piaskownic, zjeż-dżalni, trampoliny.

13 września odbył się zorganizowany przez

Wielkopolski Związek In-walidów Narządu Ruchu - Warsztat Terapii Zajęcio-wej X Festyn Integracyjny w Owińskach. Tegoroczna ju-bileuszowa impreza upły-nęła pod hasłem „Świat ba-jek – podróż X”.

Gości już od wejścia witały postacie z bajkowego świata: był Reksio, Bolek i Lolek, Żwi-rek i Muchomorek, ukochany przez wszystkich Krecik oraz wiele innych postaci.

Wśród gości, którzy przy-byli na festyn, byli min. sta-rosta poznański Jan Grab-kowski, członek Zarządu Po-wiatu Zygmunt Jeżewski, dy-rektor PCPR w Poznaniu Elż-bieta Bijaczewska, dyrek-tor Wydziału Spraw Społecz-nych i Zdrowia Teresa Gro-madzińska, kierownik Od-działu Integracji Osób Nie-pełnosprawnych Urzędu Miasta Poznania Józef So-lecki, wójt gminy Czerwo-nak Mariusz Poznański oraz wielu przyjaciół Warsztatu Terapii Zajęciowej.

Festyn rozpoczęła pre-zes WZINR Mirosława Ry-nowiecka witając gości. Za-prosiła do wspólnej zabawy, którą zainaugurowały wy-stępy artystyczne Warszta-tów Terapii Zajęciowej. Był występ taneczny, czytanie brailem, pantomima i przed-stawienie.

O godzinie 14.00 przyjechał wspaniały tort z fajerwerka-mi, wspólnie zaśpiewano „Sto Lat”, a goście złożyli życzenia z okazji X urodzin Warszta-tu Terapii Zajęciowej w Owiń-skach na ręce kierownik Mał-gorzaty Wołosz. Po życze-niach i przepysznym torcie na scenie pojawił się iluzjo-nista Michał Walkowiak, któ-ry swoim pokazem oczarował wszystkich gości.

W parku czekało wiele gier i zabaw pozwalających przenieść się choć na chwilę w świat dzieciństwa. Wśród konkurencji był slalom Baby Jagi, łowienie rybek, przygo-towanie koszyczka Czerwo-nego Kapturka, można było zagrać w golfa, kręgle, rzu-cać dyskiem do celu. Za-bawę wspaniale prowadzi-li klauni ze Stowarzyszenia „Spółdzielnia Teatralna” z Poznania.

Po zmaganiach sporto-wych każdy mógł się posi-lić żurkiem oraz kiełbaską z

Sam turniej tenisowy i squ-asha obejmował różne katego-rie: kobiety, mężczyźni, debel, dzieci. Zwycięzcy turniejów zo-stali nagrodzeni pucharem oko-licznościowym i dyplomami, na-tomiast dzieci otrzymali przygo-towane medale i upominki.

O Pikniku mówi Renata Mata-czyńska, założycielka Fundacji „Światełko w Tunelu”:

– Ważnym elementem była in-tegracja rodziców, a zwłaszcza rodzin wielodzietnych, zaspo-kojenie potrzeby emocjonalne-go związku z rodziną podczas rodzinnych zmagań turnieju bowlinga. Piknik mógł się odbyć przede wszystkim dzięki uprzej-mości pana Tomasza Nowickie-go, właściciela CTS Sobota i jego współpracowników. Każdy, kto wziął udział w Pikniku i nabył cegiełkę za 5 lub 10 zł, pomógł w realizacji projektu „Pokochaj Muzykę”, którego ideą jest krze-wienie kultury i wrażliwości mu-zycznej u dzieci ze Szkoły Pod-stawowej nr 75 z Oddziałami In-tegracyjnymi im. Powstańców Wielkopolskich w Poznaniu.

STANISŁAW FURMANIAK

DorotaSuderKRAKÓW-DĄBIE

DSK

Rodzinny piknik w Sobocie

Organizatorzy i uczestnicy Wielkiego Rodzinnego Pikniku Sportowego.

FO

T. R

OM

AN

CZ

EWSK

I

Radość dzieci i rodzin.

FO

T. IZ

AB

ELA

E. K

WIA

TK

OW

SKA

Page 23: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 23PAŹDZIERNIK 2014

grilla. W piernikowej chatce kusiły wypieki przygotowa-ne przez rodziców naszych podopiecznych oraz człon-ków Koła WZINR w Owiń-skach. Słodka wata cukrowa była przebojem wśród naj-młodszych gości, a wspania-ła oprawa muzyczna zachę-cała do tańca.

Coroczne spotkania na te-renie Warsztatu Terapii Za-jęciowej w Owińskach są okazją do spotkań osób nie-pełnosprawnych wraz z peł-nosprawnymi przyjaciółmi.

Festyny są pełne radości, humoru i zabawy, jednocze-śnie promują – poprzez kon-kursy – zdrową rywaliza-cję pomiędzy sprawnymi i niepełnosprawnymi uczest-nikami. Uczą tolerancji, zwiększają empatię, wpły-wają na poprawę kontaktów między ludźmi.

MAŁGORZATA WOŁOSZ

X FESTYN INTEGRACYJNY WZINR I X LAT WARSZTATU TERAPII ZAJĘCIOWEJ W OWIŃSKACH

Jak to szybko minęło…

FOT.

(5

X)

AR

CH

IWU

M W

TZ

W O

WIŃ

SKA

CH

Page 24: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA24 PAŹDZIERNIK 2014

W czwartek 10 lipca w WTZ „Promyk” w Otu-

szu odbyło się uroczyste za-kończenie całorocznej pra-cy warsztatowej, zarówno dla terapeutek jak i uczestników. Na uroczystość przybyły tak-że nasze koleżanki i koledzy wraz z terapeutami z WTZ „Promyk” w Konarzewie.

Słuchając muzyki, tańcząc, uczestnicząc w grach i zaję-ciach sportowych, świetnie się bawiliśmy. Choć nasze obo-wiązki niejednokrotnie bywały ciężkie i trudne do wykonania, to mimo wszystko podołaliśmy tym wyzwaniom. Wszystkie nasze wysiłki zostały nagro-dzone uznaniem pana preze-sa Bogdana Maćkowiaka i te-rapeutek. Główną nagrodą za całoroczną pracę był piękny dyplom, który otrzymał każdy z uczestników. Po otrzymaniu

Był „szpital z przymrużeniem oka”, prezentacje wokalne,

zapisy literackie odzwiercie-dlające autentyczne przeżycia, zabawne kapelusze, kostiu-my, plakaty i inne atrakcje. 12 września w Lubońskim Ośrod-ku Sportu i Rekreacji Powiat Poznański oraz Związek Pol-skich Kawalerów Maltańskich – „Pomoc Maltańska” (Dom Po-mocy Maltańskiej w Puszczy-kowie) zorganizował II edycję Powiatowego Przeglądu Twór-czości Osób Niepełnospraw-nych „Zlot talentów”.

Gospodarzem spotkania był starosta poznański Jan Grab-kowski i dyrektor Zarządu Fun-dacji Polskich Kawalerów Mal-tańskich – „Pomoc Maltań-ska” Andrzej Baehr. Uczestnicy, mieszkańcy powiatu poznań-skiego, zaskoczyli jurorów od-wagą, inwencją, pomysłowo-ścią i wkładem pracy.

W Lubońskim OSIR osobom niepełnosprawnym kibicował członek Zarządu Powiatu Po-znańskiego Zygmunt Jeżewski, radna Sejmiku Województwa Wielkopolskiego Maria Grab-kowska, dyrektor Wydziału Poli-tyki Społecznej i Zdrowia Staro-stwa Powiatowego w Poznaniu Teresa Gromadzińska, Pełno-mocnik Starosty Poznańskiego do spraw Osób Niepełnospraw-nych Elżbieta Tonder i dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Poznaniu Elżbieta Bijaczewska.

Jury (Elżbieta Bijaczewska, Elżbieta Tonder, Katarzyna Hey-del, Katarzyna Czarnecka, Ma-rek Pruchniewski) nie miało ła-twego zadania. Oceniano te-ledyski, prezentacje wokalne, małe formy teatralne, prace pla-styczne, twórczość literacką, występy indywidualne i zespo-łowe. Wszystko po to, by złamać stereotypy dotyczące osób nie-pełnosprawnych.

– Celem Zlotu jest integracja środowisk, mobilizacja kadry terapeutycznej do podejmowa-nia wysiłku w kierunku rozwi-jania twórczych zdolności pod-opiecznych i rehabilitacja spo-łeczna. Komuś, kto nie zna śro-dowiska osób niepełnospraw-nych, trudno wyobrazić sobie, ile pracy kosztują przygotowa-nia do takiego wydarzenia. Po-szczególne kategorie konkur-sowe stwarzają uczestnikom szansę na publiczne pokazanie dorobku, uzdolnień i zaintere-sowań – mówił Zygmunt Jeżew-ski. – Kategoria literacka to tek-sty obrazujące przeżycia osób niepełnosprawnych. Wyjątko-wo szczere są osoby z niepeł-nosprawnością intelektualną. Odczuwają potrzebę dzielenia się swoimi doświadczeniami i chętnie podejmują pisarskie wyzwania.

W konkursie„Bukiet letni” zwy-ciężyli: Kornel Klorek (Warsz-tat Terapii Zajęciowej „Promyk” w Konarzewie I miejsce), Kata-rzyna Błoniewska (Dom Pomo-cy Maltańskiej w Puszczykowie, II miejsce), Adam Potocki (DPM w Puszczykowie, III miejsce), Matylda Grząślewicz (Środo-wiskowy Dom Samopomocy w Kórniku, wyróżnienie). W kon-kursie „Plakat promujący powiat poznański” na czołowych pozy-cjach uplasowały się: Ewa Jan-kowska i Anita Krzymieniewska (WTZ w Owińskach, I miejsce), Dariusz Karpiński (WTZ „Pro-myk”, II miejsce), Agnieszka An-draszyk (WTZ „Promyk” – Filia w Otuszu, III miejsce), Izabela Mi-chalak (WTZ w Baranowie, wy-różnienie). W konkursie na ka-pelusz Magdalena Zgoła (DPM w Puszczykowie, I miejsce), Anna Krzyżanek (WTZ w Owiń-skach, II miejsce), Kamila Gibka (WTZ „Promyk”, III miejsce), Piotr Banaszak (ŚDS w Kórniku, wy-różnienie).

dyplomów na wszystkich twa-rzach można było dostrzec za-dowolenie oraz dumę samego z siebie.

Po zakończonej impre-zie wszyscy udali się do swo-ich domów. Następnego dnia uczestnicy otuskiego „Promy-ka” przybyli do swojej placów-ki, aby posprzątać po imprezie. Gdy otuski „Promyk” już lśnił czystością, wszyscy rozpoczę-liśmy miesięczny urlop, któ-ry był świetną okazją do miłe-go spędzenia czasu w gronie rodzinnym i przyjaciół. Był to czas, kiedy można było się po-rządnie zrelaksować, na przy-kład leżąc na plaży lub leśnej polanie. Do warsztatowej pra-cy wróciliśmy w poniedziałek 11 sierpnia.

MICHAŁ SZYMANOWICZ UCZESTNIK WTZ W OTUSZU

ZAKOŃCZENIE ROKU WTZ W OTUSZU

Na plażęi leśną polanę

FO

T.(2

X)

PAT

RY

CJA

OR

AC

Z

„Autobus do sławy”, czyli wyzwanie dla uczestników WTZ w Baranowie.

Page 25: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 25PAŹDZIERNIK 2014

W konkursie literackim na pracę „Moje najważniejsze osiągnięcie życiowe” zwycięży-li: Piotr Iwański (WTZ w Bara-nowie, I miejsce), Mateusz Szy-mański (WTZ w Baranowie, II miejsce), Michał Ogoniak (WTZ w Swarzędzu, III miejsce), Ho-norata Łąkowska (ŚDS w Kór-niku, III miejsce). W konkur-sie literackim na pracę „Podróż marzeń” zwyciężyła Katarzyna Błoniewska (DPM w Puszczyko-wie, I miejsce), Ewa Kwiatkow-ska (WTZ w Owińskach, II miej-sce), Magdalena Zgoła (DPM w Puszczykowie, III miejsce), Do-rota Lisiecka i Lidia Krystkowiak (DPM w Puszczykowie, wyróż-nienia).

W konkursie na teledysk zwy-ciężył ŚDS w Kórniku (I miej-sce), Specjalny Ośrodek Szkol-no-Wychowawczy imienia Janu-sza Korczaka w Mosinie i Dom Pomocy Maltańskiej w Pusz-czykowie (II miejsce), wyróż-nienie otrzymał WTZ w Swa-rzędzu. W konkursie „Mała for-ma teatralna” zwyciężył WTZ w Baranowie (I miejsce), DPM w Puszczykowie i WTZ „Pro-myk” w Konarzewie (II miejsce), ŚDS w Kórniku i SOS-W w Mo-sinie (III miejsce), wyróżnienie otrzymał Miejsko-Gminny Ośro-dek Wsparcia w Swarzędzu. W prezentacjach wokalnych naj-lepsi okazali się: Jarosław Trep-to (I miejsce), Karina Kominek (II miejsce), Krzysztof Sadek (III miejsce). Wyróżnienie zdoby-

ła Anita Krzymieniewska. Ty-tuł „Talent Roku 2014” przyzna-no grupie teatralnej z Warsztatu Terapii Zajęciowej w Baranowie.

Osoby nagrodzone i wyróż-nione otrzymały dyplomy i na-grody rzeczowe ufundowane przez Powiat Poznański (radio-magnetofony, odtwarzacze mp4, aparaty fotografi czne, plecaki, pendrive, portfele, kubki termicz-ne). Prócz nagrodzonych placó-wek w II Powiatowym Przeglą-dzie Twórczości Osób Niepełno-sprawnych „Zlot talentów” udział brał Warsztat Terapii Zajęciowej Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich – „Pomoc Maltań-ska” w Poznaniu i Dom Pomocy Społecznej w Lisówkach.

Wydarzenie pokazało, że w sztuce nie ma barier, a ludzie, pomimo różnorodnych niepeł-nosprawności, codziennych zmagań i ograniczeń, mogą osiągać sukcesy artystyczne, a tym samym motywować spo-łeczeństwo do podejmowania wyzwań w trosce o ich pełno-prawny udział we wszystkich sferach życia.

Piątkowe spotkanie to wzor-cowe wydarzenie dla placówek wspierających osoby niepełno-sprawne z innych gmin i powia-tów, które bez wątpienia może posłużyć jako przykład dobrej praktyki wdrażanej w celu upo-wszechniania i popularyzowa-nia idei rehabilitacji osób nie-pełnosprawnych przez sztukę.

KAROLINA KASPRZAK

II POWIATOWY PRZEGLĄD TWÓRCZOŚCI OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH „ZLOT TALENTÓW”

Sztuka bez barier

Każdy mógł wykazać się nie tylko talentem, ale i pomysłowością.

Na scenie Piotr Cwojda (z lewej), Wioletta Kosmacz i Marcin Pietrzak z WTZ „Promyk” w Konarzewie.

Zdobywczyni tytułu „Talent Roku 2013” Sandra Paetz.

Zygmunt Jeżewski wręcza nagrodę Anicie Krzymieniewskiej.

FO

T. (

5X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Page 26: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA26 PAŹDZIERNIK 2014

Ćwiczenia dla dorosłych osób niepełnosprawnych

i niepełnosprawnych dzie-ci z rodzicami odbyły się 2 i 4

Czwarte warsztaty dla dzie-ci niepełnosprawnych od-

były się 14 sierpnia w godzi-nach, jak zwykle, popołu-dniowych. Tym razem jego uczestnicy bawili się w wę-drowanie po górach zdoby-wanie szczytu „Śnieżki”.

W związku z tą tematyką były do wykonania następują-ce zadania: obrysowanie stóp z imieniem i wydarcie jej z ko-lorowej kartki papieru, zrobie-nie rybki metodą origami, skle-jenie lornetki, wspólne naryso-wanie łąki przerywane masze-rowaniem w takt muzyki ir-landzkiej, a na końcu zaba-wa związana z bajką o „Czer-wonym kapturku”. W przerwie śpiewaliśmy przy akompania-mencie na gitarze. Nie zabra-kło też tańca powitalnego jako stałego elementu zajęć. Po podwieczorku i zdobyciu celu wędrówki uczestnicy grali na

trawie w bule. Czas minął nam radośnie.

Natomiast 11 września od-było się ostatnie z zaplano-wanych sześciu warszta-tów dla dzieci niepełnospraw-nych, zorganizowanych przez Stowarzyszenie „Pomagam” w Kleszczewie dzięki dotacji wójta gminy. Uczestnicy, wy-bierając rekwizyty, zamienia-li się w różne postacie: poli-cjanta, klauna, wróżkę, damę i inne. Wybrano też Juliankę w różowej peruce z warkoczyka-mi i tańczono z nią. Prowadzą-ce panie wyrzuciły balony, aby każdy mógł uchwycić te, któ-re mu się najbardziej podobały. Były śpiewy przy akompania-mencie gitary, a na pożegnanie wykonano biedronkę, do któ-rej przyczepiono życzenia, aby uczestnicy warsztatów miło je wspominali.

MIROSŁAWA RADZIMSKA

Kolejne spotkanie senio-rów z gminy Kleszcze-

wo z zaplanowanych sześciu odbyło się 29 sierpnia w go-dzinach od 17 do 19. Wszyst-kie zrealizowano dzięki dota-cji wójta gminy Kleszczewo. Była zabawa taneczna.

Muzykę i nagłośnienie z

września w Kleszczewie. Do-rośli mogli spędzić czas na wspólnej rozmowie na inte-resujące ich tematy, oddać się relaksowi przy muzykotera-pii, odprężyć się przy lekkiej gimnastyce.

Natomiast zajęcia dla dzie-ci wraz z rodzicami pozwoli-ły całej grupie wyjść przy sło-necznej pogodzie na spacer z psem Niką (golden retrie-ver) do zabytkowego parku w Kleszczewie. Po powrocie każ-dy uczestnik otrzymał zdjęcie Niki z odbiciem na odwrocie jej pazura.

Po pożegnaniu się z psem przy akompaniamencie gitary śpiewano piosenki o pieskach. Po podwieczorku uczestni-cy tego popołudnia w dwóch grupach pod kierunkiem jed-nej z pań prowadzących wyko-nały psa z papieru. Towarzy-szyła temu działaniu atmosfe-ra twórczej i miłej zabawy. To integracyjne, sprzyjające do-bremu samopoczuciu spotka-nie było możliwe dzięki dotacji wójta gminy Kleszczewo.

MIROSŁAWA RADZIMSKA

oświetleniem przygotował Łu-kasz Ratuszny. Taniec ma do-broczynny wpływ na orga-nizm człowieka, gdyż podczas tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci zdol-ność kontroli, a ciałem kieru-je serce.

Paulo Coelho wyraża myśl, że „w tańcu można pozwolić sobie na luksus bycia sobą”. Natomiast James Brown jest autorem sentencji, że „jedna rzecz, która może zaćmić pro-blemy, to taniec”. Więc zachę-cano seniorów do tańca. Di-dżej raz trafi ał z muzyką w gu-sty uczestników i wtedy wszy-scy tańczyli, innym razem sie-dzieli i słuchali. Jednak dzień ten można uznać za udany.

MIROSŁAWA RADZIMSKA

Dla dzieci niepełnosprawnych

Twórcze ćwiczenia

Tańce w Klubie Seniora

FOT.

AR

CH

IWU

M

FOT.

(2

X)

AR

CH

IWU

M

Page 27: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 27PAŹDZIERNIK 2014

Stowarzyszenie dla Ochro-ny i Promocji Zdrowia Psy-

chicznego „Bądźmy Razem” w partnerstwie ze Środowisko-wym Domem Samopomocy w Międzychodzie zorganizowa-ło 5 września na plaży przy Ho-telu Neptun I Letnie Rozgrywki Ringo-Ringomania.

Ringomania to impreza pro-mująca aktywność sportową osób niepełnosprawnych. Do udziału w rozgrywkach zapro-szono uczestników zajęć ze Śro-dowiskowego Domu Samopo-mocy w Pszczewie, uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej z Kwilcza, uczniów z Ośrod-ka Szkolno-Wychowawczego w Międzychodzie, podopiecznych Domu Pomocy Społecznej z Pił-ki-Zamyślin. Otwarła rozgryw-ki wiceburmistrz Międzychodu Agnieszka Leśniewska – patron honorowy imprezy.

Rozegrano 10 pojedynków. I miejsce zajęli uczniowie z Ośrod-ka Szkolno-Wychowawczego, II – podopieczni DPS z Piłki-Zamy-ślin, III – gospodarze Ringoma-nii, uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy w Między-chodzie. Wszystkie zespoły na-grodzono pamiątkową statuetką,

medalem i upominkiem w posta-ci skrzynki-niespodzianki, ufun-dowanej przez fi rmę Między-chód Nowicka Sp. J. Poczęstunek podarował Piotra Gursza. Każdy uczestnik gry mógł skorzystać z dodatkowych stoisk z kolorowy-mi mandalami, makaronowymi kwiatami i trójbojem.

Ważnym elementem imprezy był konkurs na logo Ringomanii. Zwyciężyła uczestniczka ŚDS w Pszczewie. Zaprojektowane przez nią logo będzie używa-ne we wszystkich materiałach promujących kolejne rozgryw-ki. Prowadzący Ringomanię Ro-bert Buchert na koniec zapowie-dział, że organizatorzy planują w kolejnych latach kontynuować rozgrywki w rozszerzonej for-mie i zaprosić do wspólnej za-bawy uczniów z międzychodz-kich szkół. Serdecznie gratuluje-my wszystkim zespołom odwagi oraz niesamowitego zaangażo-wania w rywalizację na boisku. Dziękujemy za wspólnie spę-dzony czas oraz dobrą zabawę.

I Letnie Rozgrywki Ringo-Rin-gomania był projektem współfi -nansowanym ze środków gminy Międzychód.

EWELINA MAJ

W moim mieście Swarzę-dzu 15 sierpnia po raz

czwarty odbył się Międzyna-rodowy Festiwal „Integracje”. Przed koncertem była zabawa dla dzieci, którą przeprowadzi-ły zespoły Polski i Węgier.

Oprócz nich wystąpiły w kon-cercie Meksyk, Cypr i Japonia. Muszę powiedzieć, że tak okla-skującą publiczność widziałem tlko w Swarzędzu, a poza tym nigdy i nigdzie. Mnie najbardziej podobali się artyści z Meksyku, którzy najlepiej pokazali kulturę swojego kraju. Ale dla ogółu wi-dzów najlepszy był zespół z Ja-ponii.

Natomiast w sobotni wieczór 23 sierpnia koncertem na Placu Niezłomnych w Swarzędzu roz-począł się XVI Festiwal Orkiestr Dętych imienia Rajmunda Gro-nowskiego. Dzień później orkie-stry koncertowały na osiedlach naszego miasta i na scenie ple-nerowej.

W tym roku prezentowały się orkiestry ze Śremu, Szamocina, Środy Wielkopolskiej, Śmigla i ze Swarzędza. Poziom Festiwa-lu Orkiestr Dętych pozytywnie mnie zaskoczył. Repertuar pre-

Z Warsztatu Terapii Zajęcio-wej w Swarzędzu 9 sierp-

nia wyjechaliśmy do Dar-łówka. Pogoda była słonecz-na do końca naszego poby-tu na turnusie wypoczynko-wym. Mieszkaliśmy w Ośrod-ku Rehabilitacyjnym „Pirami-da II”, który mieścił się nieda-leko morza.

Znajdowały się w nim gabi-nety zabiegowe, sala ćwiczeń oraz basen i ścianka wspi-naczkowa. Słoneczna pogo-da pozwalała nam i opieku-nom korzystać z zabaw na plaży i kąpieli w morzu. Pew-nego dnia wybraliśmy się na rejs statkiem „Unkus”. Mieli-śmy wieczorek zapoznawczy, a atrakcją na zakończenie tur-nusu był grill.

W wolnym czasie chodzili-śmy na ryby, do kawiarni, na kawę, desery, lody i gofry, a przede wszystkim oddycha-liśmy świeżym morskim po-

zentowanych utworów był inte-resujący, poziom wysoki. Arty-ści wykonywali piosenki rozryw-kowe, fi lmowe i taneczne. Bawili publiczność przez dwie i pół go-dziny. Na zakończenie każda z orkiestr otrzymała upominki.

Na każdy program publicz-ność reagowała burzliwymi oklaskami.

MICHAŁ OGONIAKWTZ W SWARZĘDZU

wietrzem, co poprawiło nasze zdrowie. Miło i sympatycznie spędziliśmy czas wakacji.

Dziękujemy władzom samo-rządowym Swarzędza i Powia-tu Poznańskiego za wsparcie fi nansowe naszego wyjazdu nad morze.

AGNIESZKA SZYDŁOWSKAWTZ W SWARZĘDZU

Ringomania – to zdrowie

Dwa festiwale

Buławistki swarzędzkiej orkiestry.

Wspomnienie lata

FO

T. A

RC

HIW

UM

FO

T. (

2X

) A

RC

HIW

UM

FOT.

AR

CH

IWU

M

Page 28: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA28 PAŹDZIERNIK 2014

Prezydent Poznania i prezes Związku Miast Polskich –

Ryszard Grobelny, Eugeniusz Kondracki – prezes Polskiego Związku Działkowców i Zdzi-sław Śliwa – prezes Okręgo-wego Zarządu PZD w Pozna-niu podpisali w Sali Błękitnej Urzędu Miasta porozumienie o współpracy.

Związek Miast Polskich i Pol-ski Związek Działkowców, ma-jąc na uwadze znaczenie istnie-nia rodzinnych ogrodów dział-kowych dla miast i ich miesz-kańców oraz dostrzegając po-trzebę wypracowania mechani-zmów stałej współpracy pomię-dzy samorządami lokalnymi a środowiskiem działkowców, po-rozumiały się w sprawie dzia-łań związanych z ustawą o ro-

dzinnych ogrodach działkowych z grudnia ubiegłego roku. Zwią-zek Miast Polskich wycofał tym samym przesłaną do Prezydenta RP prośbę o skierowanie ustawy z dnia 13 grudnia o rodzinnych ogrodach działkowych do Trybu-nału Konstytucyjnego. 

Ogrody działkowe są miej-scem wypoczynku również osób niepełnosprawnych, któ-rych nie stać na drogie wyjaz-dy krajowe i zagraniczne. Dział-ka jest ich drugim domem, tutaj pielęgnują swój kawałek ziemi, sadzą drzewa, kwiaty, nawiązu-ją nowe znajomości i przyjaźnie. Wiele osób wybudowało małe domki, w których nocują do późnej jesieni. Taka forma spę-dzania wolnego czasu cieszy się ogromną popularnością. awa

W malowniczej scenerii gospodarstwa Agrotu-

rystycznego w Lutyni, gmina Nowe Miasto nad Wartą, od-był się coroczny piknik, zor-ganizowany przez średzkie koło Wielkopolskiego Związ-ku Inwalidów Narządu Ruchu.

120 gości przywitał prezes tej organizacji Jerzy Skrobi-szewski. Byli wśród nich bur-mistrz Środy Wojciech Zięt-kowski, prezes Zarządu Głów-nego WZINR Mirosława Ryno-wiecka, prezes koła WZINR w Poznaniu Urszula Nowak i pre-zes koła tej organizacji w Śre-mie Maria Pękala. Jerzy Skro-

Z dużym zainteresowa-niem ze strony osób nie-

pełnosprawnych i ich śro-dowiska spotykają się po-rady prawne, socjalne, psy-chologiczne czy pośrednic-two pracy. Przedsięwzięcie, którego celem jest wyposa-żenie osób niepełnospraw-nych oraz ich otoczenia w wiedzę dotyczącą przysłu-gujących praw, realizuje Fundacja Na Rzecz Wspie-rania Społeczności Lokal-nej w Śremie.

„Wiedzieć znaczy być”, bo taką nazwę nosi działa-nie, to projekt współfi nanso-wany ze środków PFRON w ramach konkursu 13 – celu programowego 4 „Zapewnie-nie osobom niepełnospraw-nym dostępu do informacji

i specjalistycznych usług”. Trwa od 1 lipca do 31 grud-nia 2014. W zadanie wpisuje się poradnictwo on-line pro-wadzone za pośrednictwem platformy na stronie inter-netowej Fundacji pod adre-sem www.fundacja.srem.co w zakładce „Porady on-line”.

Do dyspozycji są: praw-nik, doradca do spraw osób niepełnosprawnych, specja-lista z zakresu prawa pra-cy oraz bezpieczeństwa i hi-gieny pracy, specjalista pra-cy socjalnej. Osoby zainte-resowane poradami on-line proszone są o kontakt tele-foniczny z koordynatorem projektu Kingą Płończak: 784 209 450.

KAROLINA KASPRZAK

W województwie wielko-polskim jest około 1200

pacjentów do 18 roku życia, którzy chorują na cukrzycę. Wielu z nich prócz opieki lekar-skiej potrzebuje także wspar-cia psychologicznego. Młodzi ludzie stawiają sobie pytania: „Dlaczego ta choroba przytra-fi ła się właśnie mnie?”, „Czemu nie mogę być zdrowy jak inni”?

O cukrzycy jako ważnym pro-blemie społecznym rozmawia-no w sobotę 13 września w go-dzinach 10.00 – 15.00 w Szko-le Wyższej Psychologii Społecz-nej przy Kutrzeby 10 w Poznaniu podczas konferencji pod nazwą „Jak można dobrze żyć z cukrzy-cą”, którą zorganizowało Stowa-rzyszenie „Psyche Soma Polis” w ramach projektu społecznego „Słodkie życie z cukrzycą”.

POTRZEBNE WSPARCIE

W wydarzeniu wzięły udział dzieci i młodzież – młodzi Wiel-kopolanie chorujący na cukrzy-cę typu I, ich rodzice, opiekuno-wie oraz osoby zajmujące się niesieniem pomocy pacjentom z cukrzycą i ich bliskim. Celem spotkania było poszerzenie wie-dzy w zakresie radzenia sobie z cukrzycą.

– Przekrój wiekowy pacjentów jest bardzo szeroki. Inne pro-blemy dostrzegamy u małego dziecka, odrębne u nastolatka w wieku szkolnym. Nasze kontakty z państwem niejednokrotnie od-bywają się w pośpiechu, bo go-

Porady on-line

nią terminy. Człowiek z cukrzy-cą, prócz należytej opieki me-dycznej, potrzebuje wsparcia psychologicznego. Tu jawi się problem, bo Narodowy Fundusz Zdrowia nie zawsze godzi się na zatrudnienie psychologa w klini-ce diabetologii. – zaznaczył prof. dr hab. n. med. Piotr Fichna z Kli-niki Diabetologii i Otyłości Wie-ku Rozwojowego Uniwersyte-tu Medycznego imienia Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Niewystarczające wsparcie uderza w chore dziecko szcze-gólnie wtedy, gdy mamy do czy-nienia z negatywnym odbiorem cukrzycy przez środowisko ró-wieśnicze – czy to w szkole, czy na podwórku. Człowiek pragnie być akceptowany, a kiedy na-stępuje odrzucenie przez gru-pę, popada w smutek i frustra-cję, które prowadzą do depresji. Dlatego tak ważne jest, aby nie tylko dorośli, ale również dzieci w wieku szkolnym wiedziały jak najwięcej na temat cukrzycy.

SPOŁECZNYEDUKATOR

O roli społecznego edukato-ra cukrzycy powiedziała Wanda Służewska, prezes poznańskie-go oddziału Koła Pomocy Dzie-ciom z Cukrzycą przy Towa-rzystwie Przyjaciół Dzieci. Pre-legentka opowiedziała o dzia-łalności poznańskiej organiza-cji, która zrzesza obecnie 128 członków (dzieci oraz młodzież do 25 roku życia). To w zasadzie jedyna w Wielkopolsce organi-

Ogrody bezpieczne

Piknik w Lutynibiszewski mówił o najbliż-szych działaniach koła WZINR w Środzie.

Było wiele dobrej zaba-wy i konkursów. W konkursie „ścieżka życia” zwyciężył Jó-zef Bączyk ze Środy, w ringo – Krzysztof Jankowski ze Środy, w „odgadnij wagę” – Emilia Zys ze Środy, w rzucie do kosza – Jan Skrobiszewski ze Środy.

Rozdano nagrody i dyplomy. Imprezie towarzyszyła zabawa taneczna. Grał zespół muzycz-no-wokalny EX-TRAME. Śpie-wała i tańczyła cała sala.

GRAŻYNA KIERSTAN-WEISS

Wesołe zabawy.

FO

T. A

RC

HIW

UM

WZ

INR

Page 29: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA29PAŹDZIERNIK 2014

Wielkopolska Rada Koor-dynacyjna Związek Orga-

nizacji Pozarządowych zaan-gażowała się pilotażowy pro-gram pod hasłem „Miastoczyn-ni”, fi nansowany przez Urząd Miasta Poznania. Koordynato-rem jest Stowarzyszenie Ko-lektyw 1a.

Projekt ma na celu eduko-wać i wyłaniać nowych anima-torów kultury, wspierać inicja-tywy kulturotwórcze mieszkań-ców bądź osób działających na terenie miasta Poznania, po-magać w realizacji i fi nansowa-niu ich projektów. Rozdyspono-wana zostanie kwota na zupeł-nie nowe pomysły (10 projek-tów dostanie do 1.500 złotych na każdy z nich, zaś trzy o cha-rakterze rozwojowym, albo cy-

klicznym otrzymają 1.500 zło-tych).

Łącznie przeznaczono 16.500 złotych na projekty, które tej je-sieni urozmaicą poznańskie ży-cie kulturalne. Wybrani uczest-nicy wezmą udział w nieodpłat-nym cyklu wykładów otwartych i warsztatów specjalistycznych, dotyczących animacji kultury, pisania projektów i zdobywa-nia środków na własne pomy-sły. Pod koniec warsztatów goto-we projekty zostaną złożone do komisji, w skład której wchodzą specjaliści prowadzący warszta-ty, przedstawiciel Wielkopolskiej Rady Koordynacyjnej i przedsta-wiciel Urzędu Miasta Poznania. Komisja wybierze najciekawsze propozycje i nagrodzi je dofi nan-sowaniem. awa

Przez dziewięć lat dzia-łania Giełdy Używanych

Podręczników poznania-cy umieścili na niej ponad 40.000 książek. Ta liczba cią-gle wzrasta. Najczęściej za-mieszczane są podręczniki historii, polskiego, matema-tyki, geografi i, niemieckiego i angielskiego.

Młodzież zamieszcza rów-nież podręczniki do plastyki i religii. Ceny książek nie są wy-sokie w porównaniu do cen w księgarniach. Zaczynają się od kilku złotych. By skorzystać z Giełdy, wystarczy wypełnić for-mularz, podać odpowiednie dane i poczekać na mail po-twierdzający zgłoszenie sprze-dawanej książki do systemu lub komunikat informujący czy

szukana pozycja znajduje się w bazie.

Urząd Miasta Poznania stwo-rzył Giełdę, by ułatwić dostęp do używanych podręczników ro-dzicom i uczniom poznańskich szkół. Warto nadal korzystać z tej możliwości, bowiem gdy nie udało się zdobyć potrzebnej książki we wrześniu, to może znajdzie się ona na giełdzie w październiku. To bardzo dobra forma zaopatrzenia się w wyma-gane podręczniki dla osób nie-pełnosprawnych, których często nie stać na wydanie kilkuset zło-tych na nowy zestaw. Informacji udziela Wydział Oświaty Urzę-du Miasta Poznania, ul. Libelta 16/20, tel. 61-878-43-11, [email protected] awa

Urozmaicą kulturę

Używane podręczniki

zacja pozarządowa niosąca po-moc osobom z cukrzycą.

Wanda Służewska mówiła też o problemie zaangażowania le-karza na turnus rehabilitacyj-ny. Lekarz, który chce wyjechać na taki turnus, musi wziąć 14 dni urlopu od pracy zawodowej, co odbiera mu możliwość wypo-czynku z bliskimi. Trudno mó-wić o wynagrodzeniu dla me-dyka, bo Koło Pomocy Dzieciom z Cukrzycą przy TPD oparte jest głównie na pracy społecznej. Pieniędzy brakuje też na turnusy. Prócz organizacji wyjazdów re-habilitacyjnych, wyjazdów oraz spotkań okolicznościowych zaj-muje się organizacją pomo-cy materialnej, psychologicznej, socjalnej i prawnej dla rodzin z dziećmi z cukrzycą, prowadzi konsultacje dla rodzin, instruk-taże dotyczące posługiwania się najnowszym sprzętem medycz-nym, a także bezpłatne szkole-nia (między innymi w szkołach) prowadzone przez społecznych edukatorów cukrzycowych, któ-rzy posiadają certyfi kat upraw-niający do przeprowadzania ta-kich szkoleń.

RODZAJECUKRZYCY

– Każda cukrzyca jest indy-

widualna. Nie ma dwóch ta-kich samych cukrzyc i dwóch jednakowych osób, które na nią chorują. – mówiła Natalia Rucińska, psycholog i psycho-terapeuta Centrum Psychote-rapii Integralnej w Poznaniu.

Pomoc psychologiczna w leczeniu odgrywa niezwy-kle istotną rolę, bo cukrzycę, jak każdą inną chorobę, trud-no zaakceptować. W głowie niemal każdego chorego tkwi myśl „Wolałbym być zupełnie zdrowy”.

Rucińska zwróciła uwa-gę na rolę rodziny. Duże zna-czenie mają emocje rodziców, gdyż to oni właśnie kształtują i modelują myślenie o chorobie. Uczą żyć z cukrzycą, akcepto-wać siebie.

W przypadku młodych osób mówi się o cukrzycy typu I (in-sulinozależnej), która na ogół pojawia się między 10 a 19 ro-kiem życia. Najczęstszymi ob-jawami są: osłabienie, sen-ność, spadek masy ciała, nasi-lone pragnienie, sucha i szorst-ka skóra, obrzęk i zaczerwie-nienie gardła, mdłości i wy-mioty, bóle brzucha. Ten typ cukrzycy wymaga systema-tycznego monitorowania po-ziomu insuliny.

Z kolei cukrzyca typu II do-

tyczy na ogół osób starszych, ale może występować również u dzieci z problemem otyłości. Do przyczyn cukrzycy typu II zalicza się czynnik genetycz-ny (dziedziczność) oraz środo-wiskowy (tryb życia). Problem otyłości u dzieci we współcze-snym świecie coraz bardziej przybiera na sile, dlatego nie-zmiernie istotna jest dbałość o prawidłową dietę. Każdy cho-ry powinien być pod stałą kon-trolą diabetologa i kontrolować poziom cukru we krwi za po-mocą glukometru.

Podczas konferencji „Jak można dobrze żyć z cukrzy-cą” chorzy mogli skorzystać z konsultacji psychologicznych dla cukrzyków oraz konsulta-cji dietetycznych. Zadaniem uczestników spotkania było narysowanie tego, co kojarzy się z cukrzycą. Mnie cukrzy-ca skojarzyła się ze schoda-mi. Wyobraziłam sobie chore-go, który stoi przed nimi, bo to schorzenie wiąże się z różno-rodnymi utrudnieniami. Przej-ście przez każdy stopień zbli-ża ku osiągnięciu upragnione-go celu. Cukrzyca, choć jest poważną chorobą, nie musi oznaczać rezygnacji z aktyw-ności edukacyjnej, zawodowej czy osobistej.

PORADNIENIEZBĘDNE

Działania Koła Pomocy Dzie-ciom z Cukrzycą w Kaliszu przedstawiła prezes tej organi-zacji Elżbieta Świtaj. Kaliskie Koło liczy 360 członków, a zasię-giem obejmuje 7 regionów połu-dniowej Wielkopolski. Terenem oddziaływania jest obszar całej RP. W Kaliszu zamknięto kiedyś poradnię diabetologiczną, co uniemożliwiło stałą kontrolę le-karską. Dojazd do innej poradni powodował tak znaczne kosz-ty, że część pacjentów przestała korzystać z konsultacji medycz-nych. Obecnie poradnia działa, a Koło, dzięki wsparciu fi nansowe-mu PFRON, Wojewody Wielko-polskiego, Miasta Kalisz, Regio-nalnego Ośrodka Polityki Spo-łecznej w Poznaniu, Fundacji „Dbam o zdrowie” i fi rm farma-ceutycznych może realizować inicjatywy służące rehabilitacji i integracji chorych na cukrzycę ze społeczeństwem.

Coraz częściej odnotowuje się wzrost zachorowań na cukrzy-cę wśród dzieci poniżej 2 roku życia. Cukrzyca to wciąż mało zauważany problem społeczny. Trzeba pamiętać o tym, że leki zazwyczaj nie są refundowane z NFZ, a w Polsce brakuje naro-dowego programu do walki z cu-krzycą. Statystycznie na cukrzy-cę choruje około 3 milionów Po-laków, z czego 30-40% nie jest świadoma choroby.

KAROLINA KASPRZAK

Żyć z cukrzycą

Page 30: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA30 PAŹDZIERNIK 2014

BARBARA TYSZKIEWICZ

***

Idziesz o świciemorskim brzegiem.Na mokrym piasku zostawiasz ślad.Czujesz tę magięchłodnego wiatrui tych szumiącychsłonych fal.Mewyswym krzykiemzbudziły słońce,różową zorząna horyzoncie.I płyną falesrebrno-miedziane,tak wolno wstajeletni poranek.Stopami czujeszziarenka piasku,morze nabierasrebrnego blasku.Mewy szybująw błękicie nieba.To czar i magia,której nam trzeba.Ta siła chwili niech długo trwa,żeby nie stracić żadnego dnia.

Kulturabez barierOsoby niepełnosprawne

nie zawsze mogą brać udział w wydarzeniach ar-tystycznych – koncertach, spektaklach czy wernisażach. Często przeszkodą okazują się schody, brak zrozumienia ze strony organizatorów, pro-blem z transportem lub hała-śliwe otoczenie.

W odpowiedzi na zróżnico-wane potrzeby tej grupy zor-ganizowano II Warszawski Ty-dzień Kultury Bez Barier.

Organizacji podjęło się Mia-sto Stołeczne Warszawa i Fun-dacja Kultury Bez Barier przy wsparciu Teatru „Syrena” i Be-mowskiego Centrum Kultu-ry „ARTBEM”. W dniach od 26 września do 6 października czekały atrakcje zapewnione przez teatry, galerie oraz mu-zea. Było w czym wybierać.

Nie zabrakło spektakli z au-diodeskrypcją, tłumaczeń na język migowy, tyfl ografi ki, na-pisów dla niesłyszących i z pę-tli indukcyjnych. Organizato-rzy zadbali o miejsca dla po-ruszających się na wózkach inwalidzkich. Osoby niepeł-nosprawne mogły też liczyć na pomoc ze strony asystenta osoby niepełnosprawnej.

KAROLINA KASPRZAK

Od 2 do 5 września uczest-nicy Warsztatów Terapii

Zajęciowej w Pisarzowicach prowadzonych przez Funda-cję Inwalidów i Osób Niepeł-nosprawnych „Miłosierdzie” w Kaliszu, przebywali na wy-cieczce w Warszawie.

Wędrówkę rozpoczęliśmy od zwiedzania cmentarza na Po-wązkach i wjazdu na taras wi-dokowy na XXX piętrze Pałacu Kultury i Nauki, z którego rozpo-ścierał się przepiękny widok. By-liśmy na Stadionie Narodowym. Jest wśród nas wielu kibiców pił-ki nożnej, dla których wizyta ta była spełnieniem marzeń. Z try-bun podziwialiśmy ogrom tego obiektu. Zwiedziliśmy szatnię reprezentacji Polski.

Każdego dnia towarzyszy-ła nam słoneczna pogoda, dla-tego mogliśmy spacerować po ogrodach na dachu Bibliote-ki Uniwersyteckiej. Z tarasu wi-dokowego podziwialiśmy pa-noramę Warszawy, Most Świę-tokrzyski i Wisłę. Byliśmy w Ła-

Zarząd Województwa Wiel-kopolskiego podjął decyzję

o uchwaleniu V edycji konkur-su „Wielkopolska Otwarta dla Niepełnosprawnych”, którego celem jest szeroko pojęte upo-wszechnianie dobrych praktyk i pozytywnych postaw społecz-nych w odniesieniu do osób z różnymi rodzajami niepełno-sprawności.

Termin składania ofert mija 20 października 2014 o 15.00. Ofer-ty mogą składać wielkopolskie gminy i powiaty realizujące dzia-łania w obszarze edukacji, ryn-ku pracy, kultury, społeczeństwa obywatelskiego.

Minione edycje przedsię-

wzięcia pokazały, że w woje-wództwie wielkopolskim nie brakuje działań podejmowa-nych na rzecz wyrównywa-nia szans osób niepełnospraw-nych. Konkurs z roku na rok cieszy się coraz większym za-interesowaniem. Oferty moż-na składać w siedzibie Regio-nalnego Ośrodka Polityki Spo-łecznej, ulica Nowowiejskiego 11, 61-731 Poznań lub przesłać pocztą (decyduje data stempla pocztowego). Dodatkowych in-formacji udziela Aleksandra Krawczyk (61) 856 73 26, [email protected]

KAROLINA KASPRZAK

zienkach Królewskich. Tu naj-większe wrażenie zrobił Te-atr na Wyspie, a w szczególno-ści półkolista widownia, scena położona na sztucznej wyspie i rząd kamiennych rzeźb. Przejeż-dżaliśmy Traktem Królewskim, m.in. Alejami Ujazdowskimi, zo-baczyliśmy budynki ambasad. Zwiedziliśmy budynek Sejmu i Senatu, a w nim salę obrad Sej-mu i Senatu.

Poznawaliśmy piękne zakątki Warszawy, np. Pałac w Wilano-wie, który jest perłą polskiej pa-łacowej architektury. Spacero-waliśmy po Placu Zamkowym, widzieliśmy Zamek Królewski i pomnik Syrenki. Widzieliśmy warszawskie ZOO. W drodze po-wrotnej ostatnim przystankiem było zwiedzanie Żelazowej Woli, miejsca odpoczynku i refl eksji.

Koszt wyjazdu był fi nansowa-ny ze środków uczestników i z pieniędzy ze sprzedaży naszych prac.

MAŁGORZATA ADAMSKA

W Kleszczewie 16 wrze-śnia odbyły się kolejne

zajęcia grupowe dla osób niepełnosprawnych. Były m.in. ćwiczenia uspraw-niające narządy ruchu oraz elementy ćwiczeń relaksa-cyjno-zdrowotnych z medy-cyny chińskiej.

Oprócz tego niepełno-sprawni obejrzeli fi lm, a po nim dyskutowali na temat fi lmowej prezentacji. Na każ-dym ze spotkań uczestni-cy mogą zawsze wspólnie porozmawiać na ważne dla nich tematy.

ZBYSZKO NOWAKPSYCHOLOG

W Kleszczewierozmowy o fi lmie

Dobre praktyki

Z Pisarzowic – do Warszawy

FO

T. M

AŁG

OR

ZA

TA A

DA

MSK

A

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 31: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 31PAŹDZIERNIK 2014

W sierpniu przypada ju-bileusz setnej rocznicy

spalenia Miasta Kalisza przez wojska niemieckie. Podczas tej tragedii zniknęło bezpow-rotnie wiele cennych zabyt-ków.

Z tej okazji 22 sierpnia odby-ło się podsumowanie Konkur-su Plastycznego dla Osób Nie-pełnosprawnych pod nazwą „Moje ulubione zabytki Kali-sza”, nad którym patronat ob-jęli prezydent Kalisza Janusz

Do tej pory zorganizowa-no V rajdów rowerowych

dla niepełnosprawnych osób z Warsztatu Terapii Zajęciowej w Kaliszu, działającym przy Fun-dacji Inwalidów i Osób Niepeł-nosprawnych „Miłosierdzie”.

Kolejny VI Rajd przeprowa-dzono w formie codziennych wyjazdów z miejsca zakwate-rowania. Impreza rozpoczęła się 29 sierpnia. W drogę wyruszy-ło dziewięciu niepełnospraw-nych rowerzystów z czterema opiekunami. Celem pierwszego dnia była miejscowość Siedląt-ków obok zbiornika Jeziorsko, gdzie uczestnicy zakwaterowa-li się w gospodarstwie agrotury-stycznym.

Stąd w kolejnych dniach uczestnicy wyruszali do Uniejo-wa, Borysewa i wokół zbiorni-ka Jeziorsko. 2 września dziel-ni rowerzyści wrócili do Kali-sza. Wszystkie etapy przebie-gły sprawnie, a uczestnicy naby-li nowych doświadczeń i umie-jętności.

MAREK KONWIŃSKI

W dniach od 25 do 29 sierp-nia uczestnicy Warszta-

tu Terapii Zajęciowej w Kuźni-cy Grabowskiej prowadzone-go przez Fundację Inwalidów i Osób Niepełnosprawnych „Mi-łosierdzie” w Kaliszu przeby-wali wraz z opiekunami w nad-morskiej miejscowości Darłów-ko.

Pogoda była wymarzona. Mieszkaliśmy w ośrodku wy-poczynkowym „Korsarz”. Co-dziennie chodziliśmy na plażę,

do portu, na deptak, aby zaku-pić pamiątki, rybkę, lody i go-fry. Graliśmy w siatkówkę i bi-lard. Wieczorami bawiliśmy się na dyskotece. Było też ogni-sko i ćwiczenia rozluźniające w świetlicy.

Wyjazd był zrealizowany dzięki pieniądzom zaoszczę-dzonym przez uczestników w ramach treningu ekonomiczne-go oraz ze sprzedaży prac wy-konanych podczas zajęć w pra-cowniach warsztatu. na

Rowerem wokół Jeziorska

Z Kuźnicynad morze

FO

T. M

AR

EK K

ON

WIŃ

SKI

KONKURS PLASTYCZNY DLA OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

Zabytki Kalisza – w obrazach

Pęcherz i senator RP Witold Si-tarz. Organizatorem była Fun-dacja Inwalidów i Osób Niepeł-nosprawnych „Miłosierdzie” w Kaliszu, przy współpracy Sto-warzyszenia „Wszystko dla Ka-lisza” i Fundacji „Aktywni Za-wodowo”. Miejsce, w którym dokonano otwarcia wystawy jest charakterystyczne, jest to bowiem schron przeciwato-mowy z lat 60 ubiegłego wie-ku, sam w sobie również będą-

cy zabytkiem, którym opieku-ją się osoby niepełnosprawne z Warsztatu Terapii Zajęciowej przy Fundacji „Miłosierdzie” w Kaliszu.

W konkursie udział wzię-ło 10 placówek z terenu mia-sta i regionu. Wpłynęło około 90 prac. Po raz pierwszy prace oceniane były w dwóch kate-goriach: osób niepełnospraw-nych i ich opiekunów.

W podsumowaniu konkur-

su wzięli udział przedstawicie-le władz Miasta Kalisza, Rady Miejskiej, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, oraz Za-rządu Fundacji „Miłosierdzie”.

Nagrody dla laureatów ufun-dowali: prezydent Kalisza, Urząd Miejski w Kaliszu i Sta-nisław Bronz – prezes Zarzą-du Fundacji Inwalidów i Osób Niepełnosprawnych w Kaliszu.

MARIUSZ PATYSIAK

FO

T. (

2X

) M

AR

IUSZ

PA

TY

SIA

K

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 32: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA32 PAŹDZIERNIK 2014

Mój przyjaciel Opowiadałem już o mo-

ich przyjaciołach. Czas przedstawić kolejnego – Ma-riusza. Poznałem go na warsztatach terapii zajęcio-wej przy ulicy Plantowej 7 w Łodzi. Jest chłopcem poru-szającym się na wózku. Po-trzebuje pomocy prawie przy wszystkim. Jego mama, nie-stety, podupada na zdrowiu.

Kłopoty te zaczęły się dość niewinnie. Najpierw bowiem odczuwała ból stawów kolano-wych. Pojawiał się on w ściśle określonych przypadkach: przy przenoszeniu Mariusza z łóżka na wózek, do łazienki i odwra-caniu go na łóżku. Następnie ból objął kręgosłup, co dodat-kowo utrudniło i tak już skom-plikowane życie. Niestety los nie zamierza ich oszczędzać.

Jakiś czas temu mama Ma-riusza przeszła operację usu-nięcia kamieni w woreczku żółciowym. Życie pisze wła-sny scenariusz opowiadając w nim swoją niepowtarzalną hi-storię. Ta jednakże ma więcej ostrych zakrętów niż rolerko-ster najdzikszej kolejki górskiej. Na ostatnim z nich, gdyby nie zdecydowana, wręcz agresyw-na interwencja sąsiadki, Ma-riusz dziś nie miałby już obojga rodziców.

Jak by tego było mało, on jeszcze jest niepiśmienny i ma mózgowe porażenie dziecięce. Na warsztaty chodziliśmy ra-zem przez trzy lata.

Jakiś czas temu dowiedzia-łem się, że Mariusz został zmu-szony do opuszczenia warszta-tów w prosty i perfi dny sposób. Kierownictwo doszło do wnio-sku, że do obowiązków kadry nie należy zaprowadzanie do toalety takich podopiecznych i obsługi w razie potrzeby. Posta-wiono więc Mariuszowi ultima-tum: albo będziesz nosił pam-persy i pozwolimy ci uczęsz-czać albo wylatujesz! Takie ul-timatum usłyszeli wszyscy nasi koledzy na wózkach.

Najbardziej smuci mnie fakt, że po tym ultimatum Mariusz jest zamknięty w domu już osiem lat. Nie wyszedł nawet na sekundę.

Zwracamy się do wszyst-kich ludzi z dobrym ser-

cem o pomoc fi nansową na leczenie naszej dwuletniej có-reczki Zuzi, która walczy o ży-cie. Jej wrogiem jest nowotwór złośliwy neuroblastoma IV stopnia. Przechodzi intensyw-ną chemioterapię, która jest pierwszym elementem lecze-nia nowotworu. Kolejne eta-py to zabieg operacyjny, me-gachemia oraz autologiczny przeszczep szpiku.

Ostatnim etapem leczenia, zwiększającym szanse na cał-kowite wyleczenie neurobla-stomy, jest terapia monoklo-nalnymi przeciwciałami anty-GD2. Nie jest ona, niestety, fi -nansowana przez polski NFZ.

Kraje UE stosują tą meto-dę leczenia, ale jest ona bar-dzo kosztowna: wynosi około 160 tysięcy euro. Zuzia obec-nie przebywa na oddziale On-kologii i Hematologii Dziecię-cej Szpitala Klinicznego w Ło-dzi przy ulicy Spornej, gdzie poddawana jest intensywnej, wielolekowej chemioterapii, która przynosi efekty w posta-ci zmniejszania się guza.

Dzielnie walczy o swoje

Fundacja na Rzecz Osób Nie-widomych i Niepełnospraw-

nych „Pomóż i Ty” zwraca się z prośbą do Czytelników o wsparcie fi nansowe dla jednej z jej małych podopiecznych – 6-letniej Wiktorii Chuderskiej.

Wiktoria urodziła się z wadą obu rąk: brakiem kciuków i wy-kształconych kości promienio-wych. Codzienne czynności, które nam wydają się banalne, są dla niej barierą nie do poko-nania. Tylko skomplikowana operacja i systematyczna re-

RadosławJabłońskiŁÓDŹ

RJŁ

zdrowie, nie poddaje się. Ro-dzina, przyjaciele i znajomi są zaangażowani w pomoc dla naszego dziecka. Zbie-ramy pieniądze na leczenie na różne sposoby, zwłaszcza poprzez Fundację Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”, gdzie Zu-zia ma swoje konto i przez portal siepomaga.pl

Zuzia ma swojego bloga: zuziapokora.blogspot.com, na którym można śledzić prze-

habilitacja mogą odmienić ten stan rzeczy. Jednak jej ogrom-ny koszt przekracza możliwo-ści matko dziewczynki. Dlate-go prosimy o pomoc nawet w postaci skromnego datku na rzecz tej wielkie sprawy.

Większość z nas nie zasta-nawia się, czym jest spraw-ność. Dla naszej podopiecz-nej sprawność oznacza samo-dzielność, wolność i niezależ-ność, a dla jej matki, która co-dziennie wraz z córką zma-ga się z niepełnosprawnością, gest wielkiego serca oznacza wiarę w szczęśliwą odmianę losu.

Wiktorii można pomóc do-konując bezpośredniego prze-

lewu za pomocą formularza znajdującego się na stronie in-ternetowej http://www.pomo-zity.org/pl/jak-mozesz-po-moc/elektroniczne-przelewy.html: System obsługuje portal przelewy.pl,dotpay.pl, paypal

Można też pomóc dokonując wpłaty bezpośrednio na kon-to BANK MILLENIUM S.A. nr 63-1160-2202-0000-0000-2920-6273 z dopiskiem „Operacja rą-czek Wiktorii Chuderskiej” na poczcie lub w banku.

Więcej informacji na naszej stronie internetowej http://po-mozity.org

Podziel się tą wiadomością z innymi na facebook.com (na)

Odmieńmy los Wiktorii

Zuzia chce żyć – pomóżmy!bieg jej leczenia. Ma także dwa konta na Facebook’u – „Zuzia walcząca o życie” oraz „Bazarek dla Zuzi Pokory”. Na bazarku wystawiamy różne przedmioty, które można licy-tować. Można również prze-kazywać przedmioty do licyta-cji, a pieniądze te zasilą konto Zuzi w Fundacji.

Mimo tych działań nie jeste-śmy w stanie zebrać tak dużej kwoty. Zwracamy się więc do czytelników „Filantropa”: po-móżcie nam!

Będziemy wdzięczni za naj-skromniejszą nawet wpłatę. Nie poddamy się, nasza có-reczka daje nam tyle siły i wia-ry w to, że z Waszą pomocą uda nam się wygrać nierówna walkę z neuroblastomą.

Jeśli uda się zebrać pienią-dze, za rok o tej porze Zuzia będzie kończyć terapię prze-ciwciałami i powoli zapomi-nać o nowotworze. Prosimy Was o wsparcie i pomoc w dalszym pozyskiwaniu pienię-dzy na konto:

Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”, Bank BPH S.A. 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 Tytułem: 24651 – Pokora Zu-zanna– darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

Dziękujemy z całego serca.

EWA I BOGDAN POKORAWRAZ Z CÓRKĄ ZUZIĄ

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 33: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA33PAŹDZIERNIK 2014

Takich tłumów na Stadio-nie Miejskim w Wolszty-

nie dawno nie było. 14 wrze-śnia odbył się charytatywny mecz piłki nożnej z udzia-łem Reprezentacji Artystów Polskich oraz nauczycieli, samorządowców, ludzi wiel-kiego serca z gminy i powia-tu wolsztyńskiego.

Mecz Gwiazd rozpoczęła Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Rostarzewa. W tym czasie na stadionie każdy mógł spo-tkać się ze swoim ulubieńcem znanym ze szklanego ekranu. Artyści chętnie rozmawia-li ze swoimi fanami, nie za-brakło wspólnych zdjęć i au-tografów.

Mecz zorganizowano dla chorego na neuroblastomę Dominika Młynkowiaka. Jest to jeden z najcięższych no-wotworów wieku dziecięce-go. Dominik jest obecnie le-czony w jednej z niemieckich klinik.

– Dominik zakończył trzeci cykl leczenia, pozostały jesz-cze dwa. Po dwóch wykona-no badania kontrolne, które wykazały, że jest reakcja na przeciwciała. To jest dobra wiadomość. Mam nadzieję, że dzięki dalszemu leczeniu Dominik całkowicie pozbę-dzie się nowotworu – mówi Małgorzata Młynkowiak, mama Dominika.

Dużym zainteresowaniem cieszyła się licytacja rzutu karnego do bramki Radosła-wa Majdana. Ostatecznie za kwotę 2010 zł. wylicytował go Tomasz Pis z Karpicka, któ-ry chwilę później strzelił gola Radkowi Majdanowi. Nato-miast Marcin Mroczek, za-skoczony fascynującą licyta-cją, przekazał swoją koszulkę z podpisami Drużyny Gwiazd, a Artur Mielewczyk i Jerzy Hi-rowski dorzucili przelot sa-molotem nad Wolsztynem.

– Dla mnie jest to zwykły ludzki gest, gdy komuś po-magam. Robię to z wielką przyjemnością, ponieważ nie można gonić tylko za karierą. Powinno się również znaleźć czas dla drugiego człowieka. Reprezentacja Artystów Pol-skich powstała między inny-mi po to, aby pomagać innym, bo każdy sposób pomocy jest dobry. Nie można też zapomi-nać o organizatorach, bo to na nich spoczywa największy obowiązek, muszą mieć nie tylko pomysł, ale możliwości zorganizowania tak dużego wydarzenia, my jesteśmy tyl-ko wykonawcami – mówi Ra-dosław Majdan.

– Uwielbiam występować na takich charytatywnych meczach i lubię grać, mimo że niezbyt dobrze gram w pił-kę. Najważniejsze jest jednak to, że przez zabawę pomaga-my ludziom. Słyszałem wcze-śniej o Dominiku i jego wal-ce z chorobą. Bez wahania zgodziłem się wziąć udział w tym meczu. Oby takich akcji było jak najwięcej, gdyż w ten sposób można pomóc innym – dodaje Bilguun Ariunbaatar.

Reprezentacja Artystów Polskich pokonała drużynę nauczycieli, samorządow-

mecz mógł się odbyć. Szcze-gólne dziękujemy za pomoc: Reprezentacji Artystów Pol-skich, Zakładowi Opakowań Kartonowych Mariana Gór-nego z Barłożni, Nadleśnic-twu Wolsztyn, Firmie Romix z Żodynia, Szynaka Meble, Melbex, Rondo Market, Col-way, Damo Poland – Damia-nowi Mączka – producentowi wkładów i zniczy z Wolszty-na, Tokol sp. z o.o. – produk-cja, przetwórstwo i dystrybu-cja parafi n w Polsce i Euro-pie, OSM Wolsztyn, Składo-wi Opału Natalia z Wolszty-na, SKOK Jaworzno, Bocian, Play, Motelowi Montana, Mo-nice Drzymała.

W meczu po stronie arty-stów wystąpili:

Radosław Majdan, Mar-cin Mroczek, Wiesław Tupa-czewski, Piotr Świerczewski, Bill Gun, Tomasz Schimsche-iner – kapitan drużyny, Ma-rek Włodarczyk, Michał Cho-rosiński, Konrad Marszałek, Adrian Woźny, Piotr Kiera-

ga, Piotr Wiszniowski, Marcin Piętowski, Piotr Reiss, Artur Magiera. Koordynatorem dru-żyny była Dorota Wardyńska.

Drużynę gospodarzy repre-zentowali: Waldemar Orwat, Waldemar Szymański, Prze-mysław Wieczorek, Andrzej Wawrzynowicz, Jakub Rut-nicki, Kilion Munyama, Ma-teusz Wawrzyniak, Krzysz-tof Czwojdrak, Daniel Pającz-kowski, Krzysztof Filipek, Hu-bert Rokoszewski, Krzysztof Reimann, Krzysztof Grynik, Radosław Wawrzyniak, Woj-ciech Hanyż, Mateusz Kazub-ski, Damian Sadza, Krzysz-tof Nieborak, Krzysztof Piosik, Adrian Nitschka, Hubert Bła-żejczak, Artur Walczak, Arka-diusz Ceglarek, Wiesław Ce-glarek, Sławomir Kotlarski, Konrad Duszyński, Krzysztof Czwojdrak, Piotr Korbas, Piotr Malczewski, Paweł Pilarczyk, Jerzy Rusin, Andrzej Gostyń-ski, Damian Mączka, Dominik Tomiak, Mateusz Gostyński.

Puchary dla zwycięzców wręczała modelka, fi nalistka programu Top Model – Mar-cela Leszczak.

Mecz komentował Kuba Szymczak z Telewizji Lech, aukcje i wywiady z zawod-nikami przeprowadzili Ar-tur Skorupiński i Piotr Spot-tek. Patronat medialny nad meczem objęli m.in. TVP Po-znań, Telewizja Republika, Radio Merkury. Organizato-rami meczu byli: Piotr Spot-tek, Artur Skorupiński i Miej-ski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Wolsztynie.

STANISŁAW FURMANIAK

MECZ GWIAZD W WOLSZTYNIE

Dla Dominika

ców i ludzi wielkiego serca z gminy i powiatu wolsztyń-skiego wynikiem 6:4. Ale wy-grali wszyscy, bowiem zjed-noczyli się na wolsztyńskim stadionie dla Dominika, by wesprzeć go w zmaganiach z ciężką chorobą.

– Wstęp na mecz był nieod-płatny. Podczas jego trwania wolontariusze z 13. Druży-ny Harcerskiej „Skamander” i 9. Drużyny Harcerskiej „Sło-neczni” zbierali dobrowol-ne datki do specjalnie ozna-czonych puszek z logotypem Fundacji „Zdążyć z pomo-cą”. W trakcie zbiórki zebrali-śmy łącznie z przeprowadzo-nymi licytacjami sumę 17.291 zł 65 gr oraz 4 euro i 10 eu-rocentów. Kwota ta w cało-ści trafi na subkonto Fundacji „Zdążyć z pomocą” dla Domi-nika Młynkowiaka z Wolszty-na – mówi Artur Skorupiński, jeden ze współorganizatorów Meczu Gwiazd. – Dziękujemy wszystkim, którzy przyczy-nili się do tego, by ten wielki

FO

T. (

2X

) W

ITO

LD G

OLI

ŃSK

I

Page 34: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA34 PAŹDZIERNIK 2014

Niektóre dzieci lubią kalen-darze z kartkami do zrywa-

nia. „Wieczorem zrywam kart-kę i wtedy czuję, że jest o dzień bliżej do wakacji” – mówi Ka-rol. Inne dzieci zakreślają po-szczególne dni tygodniowego kalendarza i to z coraz więk-szą energią. Wszystkie bez wy-jątku niecierpliwie czekają na wakacje, oczekiwany czas nie tylko odpoczynku, ale przede wszystkim ciekawych przeżyć.

Plany wakacyjne rodziców są różne, zależnie od ich moż-liwości fi nansowych i nie tyl-ko. Jednak niezależnie od tego, czy dziecko wyjedzie nad mo-rze, w góry, czy na wieś do babci – wakacje powinny być czasem szczególnym. Także te spędzo-ne w mieście.

Taki szczególny charakter wakacji zapewnić mogą trzy sposoby ich spędzania. Pierw-szym jest bliższy, pogłębio-ny kontakt dziecka z rodzica-mi, nieco odmienny niż podczas roku szkolnego. W zależności od wieku dziecka mogą to być długie, wspólne spacery, albo le-żenie obok siebie na łące i ga-wędzenie. Także różne, wspólne zabawy ruchowe, z gonieniem się i skakaniem włącznie. War-to także zmienić coś w domu: dodać mu barwy, zapachu czy nowego brzmienia muzyczne-go. Równie pożądana jest zmia-na jedzenia lub choćby tylko sposobu jego podawania. Jakiś kwiatek leżący przy talerzu, pa-pierowa serwetka z namalowa-

W dniach od 16 do 20 września członkowie i

przyjaciele średzkiego koła Wielkopolskiego Związku Inwalidów Narządu Ruchu byli na wyjeździe integra-cyjno-turystycznym w Pola-nicy Zdroju.

Zwiedzano miasto i oko-licę, między innymi Hutę Szkła ,,Barbara” w Polanicy, Zamek Książ koło Wałbrzy-cha. Stąd nasza grupa wra-cała do Polanicy koleją dol-nośląską przez Kłodzko, po-dziwiając piękne widoki i panoramę gór z okien pocią-gu, przejeżdżając mostami i wąwozami. Podczas zwie-dzania Książa spotkano gru-pę emerytów z Krzykosów i Dominowa.

Następnego dnia pojecha-liśmy autokarem do Pragi,

nym ptaszkiem, karteczka z mi-łym życzeniem, żeby smakowa-ło. Ale najważniejsze są waka-cyjne wieczory: dłuższe siedze-nie przy łóżku dziecka, czytanie mu, opowiadanie, rozmowa.

Drugim sposobem spędza-nia wakacyjnego czasu jest bliż-szy kontakt z lubianymi rówie-śnikami. „Niech się wybawią za wszystkie czasy” – mówi jedna z mamuś, niech razem biega-ją, kulają się na trawie, budują zamki z piasku i niech się dużo, bardzo dużo śmieją. Oczywiście nad młodszymi dziećmi doro-śli powinni czuwać, także nad starszymi, jeżeli w pobliżu jest jezioro albo las. Należy razem z dziećmi postanowić, jak daleko mogą się oddalić, przyjąć przy-rzeczenie i potem nagrodzić je jakąś miłą niespodzianką. Jeże-li dopuścimy dzieci do współde-cydowania – zazwyczaj dotrzy-mują danego słowa.

Warto też kolegę czy koleżan-kę zaprosić do domu, pozwolić na swobodną zabawę, dyskret-nie czuwając. Nadają się do tego szczególnie deszczowe dni, któ-rych lato zazwyczaj nie skąpi. Dzieci są z reguły bardzo szczę-śliwe, kiedy mama zapyta: „czy mam wam podać podwieczo-rek na podłodze?” Albo na bal-

konie, albo przy oknie – byle ina-czej, niż w zwykłe dni. Pamię-tajmy też, że dzieci uwielbiają się przebierać – wakacje są do tego czasem szczególnie przy-jaznym. Pozwólmy im oglądać siebie w sukience mamusi czy w piżamie tatusia, będą wówczas stały przed lustrem, będą stro-iły miny, czuły się dorosłymi. To nie tylko zabawa – to także ćwi-czenie wyobraźni, także identy-fi kacja z rodzicem tej samej płci. Zazwyczaj szczególnie pożąda-ne są kapelusze mamy, ale także krawaty taty mają spore powo-dzenie! Na ogół nie obędzie się bez sięgnięcia po szminkę, dla-tego warto temu zapobiec, ku-pując bezpieczne farby do malo-wania twarzy.

Trzecim sposobem dobre-go spędzenia wakacji jest in-tensywne doświadczanie przy-rody. Organizujmy czas dzieci w taki sposób, aby mogły bawić się piaskiem, wodą, kamykami. Zwróćmy ich uwagę na siłę wia-tru, na piękno uginających się gałęzi. Jeżeli są nad morzem, pozwólmy im krzyczeć do fal, gonić mewy, zbierać muszelki do „pudełka skarbów”. Gdy są w górach, uczmy je widzieć je ina-czej o różnej porze dnia. A może rano zechcą górom powiedzieć

„dzień dobry”, a wieczorem „do-branoc”?

Personifi kowanie przyrody jest znakomitym ćwiczeniem wyobraźni dziecka, także jego uczuć. Zapytajmy je, co mogła-by odczuwać morska fala, gdyby natura obdarzyła ją zdolnością odczuwania? A co czułby wiatr? A kwiat – ten rozkwitający i ten więdnący? W takiej chwili po-znamy nasze dziecko z całkiem innej strony. Dzieci są zazwyczaj zachwycone, kiedy mogą wy-myślać „co by było, gdyby było”. I bardzo się tym ekscytują, mają coraz śmielsze skojarzenia, ich fantazja płonie jak żywy ogień. „A co myśli trąba słonia?” – pytał Grześ. „A co żmija, gdy pełznie?” „A co myśli śpiewający ptak?” „A co czuje łza?”

Oczywiście, wszystkie opi-sane trzy sposoby spędzania wakacji powinny wystąpić ra-zem, przeplatać się, wzbogaca-jąc psychikę dzieci. Niech lato nie będzie jedynie najcieplejszą porą roku, ale niech będzie tak-że najcieplejszą porą uczuć w każdej rodzinie.

IRENA OBUCHOWSKAZ KSIĄŻKI „KOCHAĆ I ROZUMIEĆ” CZ. III

gdzie zwiedziliśmy Most Ka-rola, Dzielnicę Żydowską, Stare Miasto i dworzec me-tro oraz kolejowy w Pradze. Wieczorem uczestnicy wy-cieczki do Pragi wrócili do Polanicy. W drodze powrot-nej po stronie czeskiej w Na-chodzie dokonaliśmy drob-nych zakupów. W dniach, kiedy nie wyjeżdżano poza Polanicę, uczestnicy korzy-stali ze słonecznych kąpieli i czystego powietrza górskie-go. W dniu odjazdu wszyscy oglądali i przeżywali start i metę kolarskiego Maratonu Dolnośląskiego. Wieczorem w sobotę choć zmęczeni, ale zadowoleni wysiadaliśmy z autokaru z planami następ-nego wyjazdu do Polanicy i okolic.

JERZY SKROBISZEWSKI

Barwy wakacji

W Polanicy, Książu, Pradze

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 35: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA35PAŹDZIERNIK 2014

W gustownych strojach, za-dbani, z uśmiechem na

twarzy, ze zrozumieniem dla drugiego człowieka. Jak każ-dy, doświadczają dobrych i złych chwil: porażek i sukce-sów. W życiu napotykają mnó-stwo przeszkód. Z uporem walczą. Biografi e tych ludzi różnią się. Łączy ich jedno – wszyscy wychowują niepełno-sprawne dzieci.

Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych z całej Pol-ski spotkali się w Poznaniu na ogólnopolskiej konferencji i se-sji szkoleniowo-warsztatowej pod nazwą „Partnerstwo rodzin z dzieckiem niepełnospraw-nym. Międzynarodowa wy-miana doświadczeń w zakre-sie poprawy społecznego funk-cjonowania rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym”. Inicjaty-wę dofi nansowaną ze środków PFRON zorganizowało Towa-rzystwo Przyjaciół Dzieci – Za-rząd Główny Krajowego Komi-tetu Pomocy Dzieciom i Mło-dzieży Niepełnosprawnej Ru-chowo.

Honorowy patronat nad wy-darzeniem sprawował marsza-łek województwa wielkopol-skiego Marek Woźniak, woje-woda wielkopolski Piotr Florek, prezydent Poznania Ryszard Grobelny i starosta poznański Jan Grabkowski.

W dniach od 22 do 24 sierp-nia na terenie Schroniska Mło-dzieżowego Wielkopolskiego Oddziału Regionalnego Towa-rzystwa Przyjaciół Dzieci w Po-znaniu rozmawiano o wdra-żaniu i upowszechnianiu form wsparcia dla osób niepełno-sprawnych oraz ich najbliż-szego otoczenia. Czego trze-ba dzieciom niepełnospraw-nym do rozwoju, rehabilitacji, edukacji, terapii i pracy, wie-dzą najlepiej rodzice. Rodzic pełnosprawnego dziecka nie jest w stanie pojąć, co czują w momencie narodzin ukochanej istoty. Nie przeczytamy o tym w książkach, nie usłyszymy w ra-diu czy telewizji. Żadną mia-rą nie da się zmierzyć strachu, szoku, załamania. Kiedy oka-zuje się, że dziecko jest niepeł-nosprawne, życie traci blask.

Mimo postępu medycy-ny, wciąż zdarza się, że leka-

rze przekazują wieść o niepeł-nosprawności niemowlęcia w drodze do kolejnego pacjenta, na korytarzu, bez krzty zrozu-mienia. To pogłębia ból i bezsil-ność. Rodzic czuje się osamot-niony. Po pewnym czasie poja-wia się myśl, że dziecku trzeba zaplanować leczenie, rehabili-tację, edukację, zadbać o jego przyszłość.

Wielu opiekunów osób nie-pełnosprawnych znajduje wsparcie w regionalnych od-działach Towarzystwa Przy-jaciół Dzieci, w organizacjach pozarządowych i grupach nie-formalnych założonych przez innych rodziców. Spotkania dają szansę wymiany doświad-czeń oraz wzajemnej obserwa-cji dzieci.

„Partnerstwo rodzin z dziec-kiem niepełnosprawnym – mit czy rzeczywistość?” – tak brzmiał temat prezentacji Józe-fa Bogdaszewskiego, pedago-ga specjalnego, działacza spo-łecznego, ojca człowieka z mó-zgowym porażeniem dziecię-cym. To wystąpienie na dłu-go pozostanie w mojej pamię-ci. Prezes Krajowego Komite-tu Pomocy Dzieciom i Młodzie-ży Niepełnosprawnej Ruchowo Towarzystwa Przyjaciół Dzieci opowiedział o narodzinach nie-pełnosprawnego dziecka z per-spektywy specjalisty, ale przede wszystkim ojca osoby niepeł-nosprawnej.

– Przyczyną wad rozwojo-wych oraz niepełnosprawności

wrodzonych jest wiele. Mogą to być czynniki genetyczne, pa-tologia ciąży, wzrastające za-trucie naturalnego środowiska, różne energie promieniowa-nia, nieprawidłowości okresu okołoporodowego czy zdrowie matki i warunki życia w okre-sie ciąży. W przypadku niedo-tlenienia mózgu podczas po-rodu bardzo ważna dla dziecka jest walka z czasem. Wcześnie wykryte i poprawnie zdiagno-zowane mózgowe porażenie dziecięce u dziecka, któremu ustalono optymalny program leczenia i usprawniania, stano-wi podstawę działań terapeu-tycznych pacjenta i jego rodzi-ny. Dla rodzin diagnoza niepeł-nosprawności dziecka to okres chaosu i zamętu. Co pozosta-je rodzicom? Oddać się w ręce lekarzy, terapeutów, psycholo-gów, pedagogów oraz innych specjalistów, którzy będą wspo-magać rozwój dziecka i dbać o rodzinę – mówił Bogdaszewski.

Rodzice i opiekunowie do-tarli na konferencję z różnych stron kraju – z Warszawy, Bo-lesławca, Wrocławia, Gdańska, Lubinia i innych miast. 30-let-nie doświadczenie osób, któ-re tworzą ruch społeczny ro-dziców dzieci niepełnospraw-nych dostarcza nieporówna-nie większej wiedzy niż infor-macje przekazywane przez na-ukowców na akademickich wy-kładach. Wśród obecnych spo-tykam uśmiech kobiety. Obok niej siedzą dorosłe osoby nie-pełnosprawne, bo i tych na sesji

szkoleniowo-warsztatowej nie brakowało.

O współpracy Koła Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepeł-nosprawnej Ruchowo z grupą angielskiej młodzieży niepeł-nosprawnej z Sandwell West Midland – Departament of Edu-cation and Community Servi-ces powiedziała przewodni-cząca Koła Krystyna Zdunik. Wskazała liczne korzyści, któ-re dają osobom niepełnospraw-nym spotkania z przyjaciółmi. Młodzież w wieku 15-25 lat ma dzięki temu szansę poznawa-nia Europy, a opiekunowie ob-serwacji zagranicznych roz-wiązań w rehabilitacji, eduka-cji i terapii.

O dyscyplinach sportu dla lu-dzi z ograniczeniami funkcjo-nalnymi, sukcesach i osiągnię-ciach osób niepełnosprawnych oraz działalności Stowarzysze-nia Sportowo-Rehabilitacyjne-go „Start” w Poznaniu opowie-dział prezes tej organizacji Ro-muald Schmidt. Prezentacje placówek dla niepełnospraw-nych w powiecie słupeckim omówiła dyrektor Zakładu Ak-tywności Zawodowej w Słupcy Renata Nowinowska.

Konferencja „Partnerstwo rodzin z dzieckiem niepełno-sprawnym” była ponadto oka-zją do złożenia podziękowań przedstawicielom instytucji i rodzicom. Odznakę „Przyjaciel dziecka” nadano Pełnomoc-nikowi Prezydenta Miasta Po-znania do spraw Osób Niepeł-nosprawnych Dorocie Potejko, dyrektorowi Powiatowego Cen-trum Pomocy Rodzinie w Po-znaniu Elżbiecie Bijaczewskiej, Pełnomocnikowi Starosty Po-znańskiego do spraw Osób Nie-pełnosprawnych Elżbiecie Ton-der, Monice Walichnowskiej oraz Dorocie i Janowi Waligó-rze. Odznakę „Serce na dłoni” otrzymała Jayne Underwood, Irene Grosvenor, Elżbieta Trę-bacz, Maria Borowicz, Romuald Schmidt i Renata Nowinowska.

Podobne spotkanie szkole-niowo-integracyjne odbyło się w dniach 27-28 września w Płońsku („Partnerstwo rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym – efektywność działań podejmo-wanych przez organizacje po-zarządowe w zakresie wspiera-nia roli rodziny w procesie usa-modzielniania się osób niepeł-nosprawnych) i 24-26 paździer-nika w Karpaczu („Partnerstwo rodzin z dzieckiem niepełno-sprawnym – umiejętność szu-kania pomocy i wsparcia w naj-bliższej społeczności lokalnej”).

KAROLINA KASPRZAK

Przeżycia bliskich – nauczą najwięcej

Romuald Schmidt (z prawej) mówi o działalności Stowarzyszenia „Start”. Z lewej Krystyna Zdunik i Józef Bogdaszewski.

FO

T. K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Page 36: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA36 PAŹDZIERNIK 2014

– Zainicjowała pani założe-nie książeczki mieszkaniowej dla sieroty z domu dziecka…

– To był odruch serca. Nie po-trafi ę przejść obojętnie obok ko-goś, kto cierpi, jest samotny, nie potrafi zmierzyć się z życiem. Wpadł mi do głowy pomysł, aby zebrać pieniądze na pomoc dla osieroconego dziecka. Zwróci-łam się do Domu Dziecka w Bni-nie. Wskazano półsierotę, któ-rej można by zapewnić start w dorosłe życie z własnym lo-kum. Przy okazji różnych spo-tkań nie żałowano pieniędzy. Zbiórkę nadzorowała Rada Ko-biet Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Zebra-liśmy pełen wkład. Powołali-śmy komisję, która nadzorowa-ła zbiórkę. Książeczkę wręczyli-śmy dziecku z okazji Dnia Mat-ki. Poczułam satysfakcję, że lu-dzie obdarzyli mnie zaufaniem i wsparli działania, dzięki którym można było kogoś uszczęśliwić.

– Pomimo nawału pracy znajduje pani czas na działal-ność społeczną?

– Dostrzeganie potrzeb in-nych leży w moim charakterze. Zawsze lubiłam pomagać lu-dziom. Wkrótce stało się to moją pasją, przynoszącą wiele rado-ści, zwłaszcza gdy widziałam rezultaty inicjatyw. Starałam się szybko osiągać cel. Potrzebujący pomocy człowiek nie może cze-kać. Wsparcie bywa potrzebne natychmiast. To przynosi pięk-ne owoce, pozwala zobaczyć szczęście na twarzach tych, któ-rym udało się pomóc.

– Czy pani funkcja preze-sa Stowarzyszenia Krajowego Forum Kobiet Odział Wielko-

– W parku są stare drzewa z dziuplami. Myślę, że stamtąd – odrzekła Alina. – Wyjdźmy na zewnątrz, będzie lepiej widać – zaproponowała.

– A jak się komuś we włosy wkręcą? – na poły żartem, na poły serio i z udawaną obawą zapytał Artur. – Lepiej siedźmy w domu…

Uśmiechnął się pod nosem, lecz Alina nie usłyszała weso-łej nuty.

– I kto to mówi? – prychnę-ła. – Przyszły myśliwy i traper…

– Żartowałem, mamo…– Mógłbyś, synciu, bzdur nie

powtarzać i nie straszyć dziew-czynek… – powiedziała zachę-cając do wyjścia. – Na dzika się zasadzałeś… Doprawdy, ty to jeszcze potrafi sz zaskoczyć człowieka… Chodźmy na ze-wnątrz – ponagliła.

– Nie wkręcą się we wło-sy? – z obawą w głosie zapy-tała Jasia, kiedy już stali przed drzwiami na podeście. – Artur mówił…

– Artur jest baba – odparł Bartosz.

– Bartoszu!…– Co za miły wieczór – Artur

pełną piersią wdychał powie-trze. – Robi się coraz cieplej. Czuję jakiś początek…

– Prawda? – podchwyciła Ali-na. – Ja też to czuję. Początek… początek czegoś niezwykłego, wspaniałego… Dobrze nam tu będzie – westchnęła obejmując ramię Bartosza. – Nie inaczej… dobrze i szczęśliwie… Co, Bar-toszu?… co powiesz?…

– Pięknie jest.– Jest cudnie, kochany. Takie

szczęście czuję w piersi.– Aż chce się żyć.– Chce się, jak nigdy.– W tym tygodniu spodzie-

wam się przesyłki z ogrodnic-twa. Mają przysłać drzewka. Za kilka lat zaszumi tu sad…

– Chyba nie tylko… Nie bądź taki praktyczny, Bartoszu… parę iglaków też posadzimy.

– Myślę o cedrach przed do-mem i różach wzdłuż podjaz-du…

– Tu przed wejściem jest ide-alne miejsce na rododendrony – dodała Alina.

– I jedną choinkę, kolorową –

Zbigniew M.NowakKOŁOBRZEG

polska sprzyja pomaganiu lu-dziom?

– Jest platformą nawiązywa-nia cennych kontaktów, umoż-liwia rozszerzanie działalności, stwarza podstawy do podejmo-wania ważnych decyzji. Forma-lizowanie umacnia w przeko-naniu, że działamy charytatyw-nie zgodnie z prawem, transpa-rentnie.

– W Środzie Wielkopolskiej, gdzie wszyscy panią znają, mówi się: jak nie wiesz, co zro-bić, idź do Kasi, ona pomoże. To panią cieszy, czy raczej ob-ciąża?

– Nigdy nie traktowałam po-mocy innym jako dodatkowego obciążenia. Przeciwnie, kocham to co robię i zawsze staram się poszukać jak najlepszej formy pomocy. Od lat organizujemy bale charytatywne, podczas któ-rych zbieramy pieniądze na róż-ne akcje. Zawsze mamy dyle-mat, kogo wesprzeć; po dysku-sji podejmujemy decyzję. Odkąd urodziły się w Środzie Wielko-polskiej pięcioraczki, postano-wiłyśmy w ramach forum dokła-dać określoną kwotę na wspar-cie tej rodziny. Dla niej choć-by kupno pięciu kurtek na raz jest poważnym wydatkiem. Od dwóch lat wspieramy również drobną kwotą budowę hospi-cjum im. Piotra Króla w Środzie.

– Jako forum wysyłacie na kolonie dzieci z najbiedniej-szych rodzin. Dzięki temu mogą one zobaczyć ciekawe zakątki kraju i cieszyć się róż-nego rodzaju atrakcjami. Czy tak akcja jest także prowadzo-na cyklicznie?

– Wysyłamy rocznie ponad setkę dzieci na letnie kolonie i zimowiska. W ciągu lat naszej pracy dzięki naszym staraniom wyjechały ponad dwa tysiące uczestników. Wspiera nas w tym działaniu fundusz składkowy z Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. To sponsor, który w miarę możliwości z wielkim sercem i oddaniem wspiera na-sze przedsięwzięcia. Przy oka-zji odbywają się szkolenia, pod-czas których uczymy jak ustrzec

się wypadków w codziennym życiu. To bardzo ważne, bowiem rodzice często nie mają czasu, by uświadomić swoje pociechy. Profi laktyka wypadkowa odgry-wa ważną rolę, uświadamia, co wolno, a czego należy się wy-strzegać.

– Czy wasze działania obej-mują także osoby wykluczone społecznie oraz seniorów?

– Tak, pomagamy też osobom, które nie potrafi ą się odnaleźć w obecnej rzeczywistości. Wy-razem takich działań była kon-ferencja podkreślająca prawo osób wykluczonych do powro-tu do społeczeństwa. My zdro-wi mamy obowiązek zapew-nić im realizowanie się w takich działaniach, w których spraw-ność im na to pozwala. W konfe-rencji uczestniczyły środowiska skupiające pedagogów szkol-nych, służby mundurowe, a tak-że przedstawicieli reprezentują-cych instytucjonalną opiekę spo-łeczną. Przedstawiono dostęp-ność do świadczeń zdrowot-nych lekarza rodzinnego i pielę-gniarki środowiskowej. Zależało nam na tym, by wzbudzić świa-domość, że każdy może kiedyś zachorować i aby w takiej sytu-acji nie czuł się bezradny. Zor-ganizowaliśmy również konfe-rencję o przemocy w rodzinie. W tym roku przymierzamy się do konferencji dotyczącej wykorzy-stywania seksualnego i depresji. Jestem świadoma, że dotykają-ca coraz większą populację de-presja niesie za sobą ogromne zniszczenia. Nie leczona, zanie-dbana, nieuświadomiona może doprowadzić do tragedii. Trzeba temu zapobiegać. Corocznie od prawie dziesięciu lat jest orga-nizowana konferencja poświę-cona przeciwdziałaniu szero-ko pojętym uzależnieniom. Ko-lejna odbyła się 10 i 11 paździer-nika w Rokosowie. Poświęcona była uzależnieniom od kredytów, dzieci od Internetu, zagrożeniom wynikającym z prowadzenia po-jazdów pod wpływem alkoholu, narkotyków, dopalaczy czy środ-ków psychotropowych.

Lubię pomagać ludziom Z MIROSŁAWĄ KATARZYNĄ KAŹMIERCZAK, prezesem Forum Kobiet Oddział Wielkopolska rozmawia AURELIA PAWLAK.

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

Page 37: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 37PAŹDZIERNIK 2014

ZBIGNIEW NOWAKTaki dzień

Już nie trzymam życia w dłoni,Pewnie tego nic nie zmieni,Czczą godzinę pustka chłonie,Ile to już tych jesieni?

Jak bym zerwał jabłko z drzewa,Garść orzechów do kieszeni…Tak niewiele mi potrzeba,Tylko trochę tej zieleni.

Myśl się czasem rozochoci,Czegoś szuka wzrok stęskniony,Wrzesień srebrzy się i złoci,W ramy okna oprawiony.

ziewnęła Janeczka – dla mnie… i Lilki!

– Późno już – rzekł Bartosz. – Jutro muszę wcześniej wstać… – także on ziewnął szeroko i potarł twarz. – Śpiący jestem… chodźmy już do łóżek…

– Chodźmy – zgodziła się Alina. – I, kochani, uwaga!… zapamiętajcie dzisiejszy sen. Pierwsza noc tutaj… Ciekawe, co to będzie?… Sen na nowym miejscu jest zapowiedzią resz-ty…

– A jak przyśni się jakiś kosz-mar? – żartem zapytał Artur.

– Żadnych takich! – zaprote-stowała z radością. – Jutro chcę usłyszeć same miłe rzeczy.

*Wymyślili sobie, że ich dom

musi tonąć w zieleni, że nie dość im będzie naturalnego otoczenia i tej, w końcu boga-tej, dzikiej roślinności. Miej-sca było dość, by posadzić tro-chę drzew owocowych i jesz-cze kilka drzewek ozdobnych. Ogólny zarys ogrodu mieli już dawno opracowany, zaraz po zakupie działki wyobrazili go sobie. Sęk w tym, że każde ina-czej, co ujawniło się dopiero, kiedy na planie terenu zaczę-li rozrysowywać usytuowanie konkretnych gatunków i rabat. Głównie różnice wynikały z tego, że Bartosz chciał jak naj-więcej drzew użytkowych, ro-dzących owoce, zaś Alinie za-leżało na ogrodzie o charakte-rze bardziej wypoczynkowym, który miała nadać roślinność z innych obszarów geogra-fi cznych. Po kilku dniach per-traktacji i wzajemnych prze-konywań doszli do consensu-su, który jak zwykle polegał przede wszystkim na ustęp-stwach Aliny i wynikał z jej elastyczności.

Pierwszą selekcję w wybra-nych przez oboje odmianach przeprowadził klimat eliminu-jąc z długiej listy te wybitnie ciepłolubne lub wymagające bezwietrznej pogody. Nieste-ty okazały się nimi rośliny naj-piękniejsze, kwitnące dorodnie i nader oryginalnie, które miały być nasadzone jako podstawo-

wa ozdoba ogrodu. Chcąc nie chcąc musieli być pragmatycz-ni i spuścić z wybujałego tonu.

Wydzielili z całości, znajdu-jącej się po południowej stronie domu, obszar na sad, a za nim, miejsce na relaks wśród igla-ków, pnączy i bardziej ozdob-nych krzewów. Wzdłuż głów-nej alei miały być rabaty kwia-towe, o które upomniała się Alina. Tym razem wykazała się stanowczością tak nieugiętą, że Bartosz zmuszony był ska-pitulować. Na działce rosły już drzewa pozostałe z poprzed-niego ogrodu, który kiedyś ktoś założył w tym miejscu. Były sta-re, sadzone przed wojną albo w czasie jej trwania, i ogrom-ne – zwłaszcza dwie grusze i rosnąca we wschodniej czę-ści działki morwa. Myśleli je wyciąć, bo zabierały światło mniejszym roślinom, ale jesz-cze rodziły, i to takie owoce, ja-kich już nigdzie nie było, o za-pomnianych, ciekawych sma-kach, więc ostatecznie posta-nowili, że je tylko prześwietlą i zostawią w spokoju.

Spodziewana przesyłka do-szła z małym opóźnieniem, ale, jak stwierdził Bartosz, nie uległa w drodze uszkodzeniu. Drzewka zniosły podróż po-myślnie. Nie były to wszyst-

kie rośliny, ponieważ sadzenie pewnej części zaplanowali na jesień.

Tak więc w sobotę z same-go rana Bartosz zmobilizował Artura i obaj zeszli do ogrodu. Zabrali się za wbijanie kołków w miejsca, w których miały ro-snąć nowe drzewa i trasowa-nie ścieżek oddzielających po-łacie przeznaczone pod rabaty kwiatowe. We dwóch, mimo że Artur nie za bardzo garnął się do „grzebania w ziemi”, radzi-li sobie niezgorzej i kiedy koło południa dołączyła do nich Ali-na, wszystko z grubsza mie-li wytyczone. Ona wcześniej, trzymając w ręce drugi egzem-plarz planu, przyglądała się ich pracy z tarasu i z przyjemno-ścią stwierdziła, że Bartosz nie skorygował po swojemu ich wypracowanych ustaleń.

Później zaczęli kopać i sa-dzić: cortlandy, spartany i ban-krofty oraz jonatany – jabłonki, które Bartosz wybrał, sugeru-jąc się radami znajomego sa-downika. A że wierzył w nie-go jak w wyrocznię delfi cką, to jeszcze dokupił renklodę i dwie węgierki. Na jedyną kon-ferencję – gruszę o legendarnej sławie i wielkoowocowe czere-śnie (w tym jakąś „Dębówkę”, o której przeczytał w pewnej

wspomnieniowej książce) oraz po jednej moreli, pigwie i nek-tarynie zdecydował się, słu-chając własnego wyczucia. (Co do moreli, to były wątpliwości, czy zważywszy na jej duże wy-magania, nie nazbyt optymi-stycznie ją posadził).

Przy kratach, które były na południowej ścianie domu i ta-rasie, gdzie rosły już wcześniej posadzone winogrona, Alina dosadziła „Heliotropa”, dają-cego podobno smaczne zbio-ry i również ponoć nad po-dziw szybko rosnącego. Krze-wy czarnej porzeczki: bonę i titanię zasadzili wzdłuż płotu.

– Bój się Boga, Bartoszu – powiedziała Alina ogarnia-jąc wzrokiem tkwiące w ziemi smukłe sadzonki. – Co my zro-bimy, jak to wszystko zaowo-cuje? Kto to zje?…

– Fakt – przyznał Bartosz wodząc wzrokiem po młodym sadzie – mogą być kłopoty. Bę-dziemy robić kompoty… – wy-myślił szybko i zabrał się za sa-dzenie ostatniej jabłonki.

Dziewczynki ze sznaucer-ką na smyczy, niemożliwą do utrzymania, biegały między nimi.

– Nie przewróć się, skarbie! – upomniała Alina.

Zgrzana musiała rozpiąć swój kremowy polar.

– Patrz Jasiu pod nogi! Liluś!– Ja uważam – odparła zasa-

pana Janka – tylko Chakra sza-leje…

Bartosz wsparł się na szpa-dlu. Jego uwagę zwrócił ruch na podjeździe.

– Artek! – zawołał. – Masz gościa!

– Dzień dobry, jaki ze mnie gość! – wesoło odparła smukła dziewczyna bawiąc się war-koczem, w który splotła swoje gęste, jasnolniane włosy.

– Witaj Elu! – ucieszyła się Alina.

– Cześć! – przywitał ją Artur.– Przyszłaś nam pomóc? –

zagadnął Bartosz. Wbił szpa-del i wyrzucił grudę gliny, która skulnęła się z usypanego kop-ca.

– Sadzi pan drzewa do kom-pletu? – spytała dziewczyna.

– Do kompletu?– No – odparła – syn jest,

dom także, a teraz?… Zostało coś jeszcze?…

– Faktycznie, wyrobiłem się dość wcześnie, ale spokojna głowa… do emerytury jeszcze niejedno wymyślę…

cdn.

Opowieść osobliwie inna(3)

Page 38: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA38 PAŹDZIERNIK 2014

Centrum Zdrowia i Aktywi-zacji Fizycznej – Ośrodek

Rehabilitacyjno-Wypoczyn-kowy„WIELSPIN” w Wągrow-cu to obecna pełna nazwa obiektu wybudowanego w la-tach 1990-2010 – wysiłkiem wielkopolskich spółdzielni inwalidów oraz m.in. ich nie-mieckich (dolnosaksońskich!) odpowiedników.

Ośrodek położony jest nad jeziorem Durowskim (po prze-ciwnej stronie miasta Wągro-wiec) i wśród lasów znajdu-jących się na terenie i w bez-pośrednim sąsiedztwie Nadle-śnictwa Durowo. Do 2008 roku przez 18 lat prezesem Zarzą-du „WIELSPIN”-u był Zdzisław Bączkiewicz, natomiast od 2009 roku funkcję tę pełni Ja-cek Wichłacz – były z-ca pre-zesa Zarządu „WIELSPIN”.

W miejsce urzędujące-go do niedawna w Ośrodku w Wągrowcu dyrektora Paw-ła Ławniczaka, a przedtem Anny Maćkowiak, wielolet-niej jego kierowniczki – aktu-alnie Ośrodkiem „zawiaduje” dyrektor MałgorzataWasielew-ska. Już od 2009 roku „WIEL-SPIN” nie jest spółdzielnią, któ-rej członkami udziałowcami są spółdzielnie inwalidów, lecz spółdzielnia owa została jako całość przekształcona w spół-kę z ograniczoną odpowie-dzialnością.

Wiążą się z tym m.in. takie oto zmiany:

1. Zatrudnienie ulega tu sys-tematycznemu zmniejsza-niu się, i to nawet do poziomu uniemożliwiającego – moim zdaniem – efektywną realiza-cję zadań, których ośrodek do tek pory się podejmował.

2. 0deszło z Ośrodka wie-lu miłych I wartościowych pra-cowników: fi zjoterapeutów, obsługi urządzeń do hydro-terapii, pionu lekarsko-pielę-gniarskiego oraz kuchenno-stołówkowego itd.

Swoją działalność prowa-dzą w barakach przy ulicy

Grunwaldzkiej 55 w Pozna-niu. Trudno do nich trafi ć, bo administracja pomieszczeń za szyld kierujący do siedzi-by zażądała zapłaty uzna-jąc to za reklamę organizacji. Brak wskazówki dotarcia jest zaledwie jednym z licznych kłopotów Stowarzyszenia Na Rzecz Osób Niepełnospraw-nych „Iskra”.

„Iskra” jest organizacją o wieloletnim doświadczeniu. Powstała w 1995 roku z ini-cjatywy rodziców. Podopiecz-ni mają imponujące osiągnię-cia artystyczne, odnoszą duże postępy w rehabilitacji i tera-pii. Jest tak dzięki ciągłej pra-cy pedagogów, terapeutów, re-habilitantów, wolontariuszy i wszystkich, którzy chcą im po-magać. Wysiłek może w każ-dej chwili zostać zniweczony, bo organizacja jest zagrożona koniecznością zmiany siedzi-by. Zmiany, która kosztować będzie dużo pieniędzy. Jeśli nie uda się znaleźć odpowied-niego pomieszczenia i pozy-skać funduszy na jego adapta-cję, a Stowarzyszenie otrzyma pisemne wypowiedzenie naj-mu dotychczasowego lokalu, będzie zmuszone zaprzestać działalności. Gdy tak się sta-nie, 65 osób z niepełnospraw-nością straci możliwość reha-bilitacji i terapii, a co najgor-sze, zostanie w domach.

— Teren, na którym znaj-duje się siedziba naszego Sto-warzyszenia – pawilon 18/19 ma zostać przekazany przez Miasto Poznań Uniwersyteto-wi Medycznemu celem roz-budowy szpitala. Dowiedzieli-śmy się o tym z prasy na po-czątku ubiegłego roku. Z cza-sem mówiło się na ten temat coraz głośniej. Zaistniała sy-tuacja oraz niepewność co do dalszych losów Stowarzysze-nia budzą rozgoryczenie i żal, tym bardziej, że nikt nie do-starczył nam nigdy ofi cjalne-go zawiadomienia o planach związanych ze wspomnianym terenem. Nie znamy terminu, w którym mamy opuścić lokal przy Grunwaldzkiej. Zostali-śmy poinformowani przez Za-rząd Komunalnych Zasobów Lokalowych, że ma to się stać z końcem czerwca 2014. Jest wrzesień i nadal tu jesteśmy. Jak długo, tego nie wiadomo – relacjonuje prezes „Iskry” To-masz Popadowski.

Za ścianą trwają zajęcia re-habilitacyjne, rozbrzmiewa muzyka. Grupa fi lmowa odby-wa próbę. W sali rehabilitant

MaciejSieradzkiPOZNAŃ

MSP

„WIELSPIN” mnie wzmocnił

3. Stołówka nosi teraz dum-ne imię „sala konsumpcyjna”, tylko iż wśród przebywających tam letników (wczasowiczów) usłyszeć można coraz czę-ściej, że „z żywieniem jest w Wągrowcu coraz gorzej!”.

Prof. Aleksander Kabsch podczas jednej z konferencji naukowych masaż suchy i ćwi-czenia usprawniające indywi-dualne (kinezyterapię) uznał za dziedziny wiodące, które polska szkoła rehabilitacji po-leca i stara się stosować. Jako bardzo ważne, choć uzupeł-niające, traktuje się fi zykote-rapię, elektroterapię, hydrote-rapię oraz farmakoterapię. Za-biegi z masażu suchego oraz kinezyterapii miałem z Han-ną Ciesielską, z którą w Wą-growcu spotykam się już od 2006 roku. Z Hanią w Wągrow-cu mam też elektroterapię: so-lux lub laser!

Drugą z aktualnie pracują-cych w Ośrodku fi zjoterapeu-tów jest Natalia Chudzik, bar-dzo zaangażowana w swoją pracę dziewczyna, w okresach mniejszego ruchu turystyczne-go pracująca także jako recep-cjonistka. Dawniej dla mnie najważniejsze było pływanie (jako dział hydroterapii) w ba-senie rehabilitacyjnym w tem-peraturze wody 26-32 st. C. Z powodu dotkliwie w ostatnich

latach odczuwanej niedostęp-ności pływania dla mnie nie korzystam już zupełnie z base-nu jako jednego z najbardziej skutecznych, ale i najbardziej przyjemnościowych zajęć re-habilitacyjnych (usprawniają-cych).

Niedostępność ta wzięła się ze zmian, w wyniku których mięśnie moje doznały relak-sacyjnego oddziaływania nań clonazepamu. Moje mięśnie uległy redukcji po clonazepa-mie, dlatego też są słabe i do pływania, i do chodzenia. Ak-tywizacji układu ruchu służy-ła kinezyterapia indywidual-na wraz z masażem suchym. Czterotygodniowe ćwiczenia wraz z masażem sprawiły, że lepiej zaczęły mi się uginać ko-lana i moje nogi dają teraz kro-ki dłuższe.

Z perspektywy dwóch mie-sięcy, które mijają właśnie od zakończenia mojego poby-tu w Wągrowcu muszę wspo-mnieć o ogólnym wzmocnie-niu, jakiego tam doznałem. W okresie lipca i sierpnia – po Wągrowcu – muszę zauważyć mniejszą intensywność upad-ków, które mi się zdarzją, gdy tylko do głosu dojdzie pood-stawienny etap rozwoju moje-go uzależnieniowego cyklu po clonozepamie.

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 39: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA39PAŹDZIERNIK 2014

„Iskra” nie może zgasnąć

podaje podopiecznej dłoń i za-prasza na zajęcia. Tu zbudo-wały się więzi oparte na sza-cunku, wzajemnej tolerancji, przyjaźni. Więzi, bez których nie sposób mówić o rehabili-tacji oraz integracji społecznej osób niepełnosprawnych.

„Iskra” prowadzi Środowi-skowy Dom Samopomocy (za-danie zlecone przez Miasto Poznań), Ośrodek Terapii Za-jęciowej (zadanie wspiera-ne przez PFRON i gminę Tar-nowo Podgórne) oraz Świetli-cę Terapii Zajęciowej (zadanie wspierane przez Miasto Po-znań). Sprawa lokalowa jest o tyle przykra, że niespełna dwa

lata temu w „Iskrze” przepro-wadzono kapitalny remont.

– Dostosowaliśmy wszyst-kie pomieszczenia do obo-wiązujących wymogów na-łożonych na środowiskowe domy samopomocy. W budyn-ku, który obecnie zajmujemy, nie ma barier. Mieliśmy otrzy-mać do remontu lokal położo-ny przy ulicy Łozowej 26, na-leżący do Miejskiego Przedsię-biorstwa Gospodarki Mieszka-niowej w Poznaniu, ale okaza-ło się, że nie spełnia wymaga-nej powierzchni użytkowej, a i czynsz jest dużo wyższy niż zakładano wcześniej – mówi Popadowski. – Potrzebujemy

życzliwych ludzi, którzy będą starali się nam pomóc w nie-łatwej sytuacji. Cały czas po-szukujemy nowego lokalu. Meble z kuchni są w tak kiep-skim stanie, że nie przetrwają transportu. Przydałyby nam się też krzesła, bo i one się psują. Zwróciliśmy się do przedsta-wicieli instytucji publicznych z prośbą o opinię, która pomoże nam w staraniach o pomoc fi -nansową. Takie poparcie uzy-skaliśmy między innymi z Pań-stwowego Funduszu Rehabili-tacji Osób Niepełnosprawnych, Wielkopolskiego Urzędu Woje-wódzkiego, a także od uczest-ników XXII posiedzenia Ko-misji Dialogu Obywatelskiego przy Pełnomocniku Prezyden-ta Miasta Poznania do spraw Osób Niepełnosprawnych.

Stowarzyszenie „Iskra” na realizację działań otrzymuje pomoc Państwowego Fundu-szu Rehabilitacji Osób Niepeł-nosprawnych, Urzędu Miasta Poznania, Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu, Wielkopolskiego Urzędu Wo-jewódzkiego i gminy Tarnowo Podgórne. Są to jednak środki wyłącznie na bieżącą działal-ność. Cały czas pozostaje nie-wiadomą kwestia pozyskania dotacji w takiej kwocie, jaka okaże się niezbędna do prze-prowadzenia ewentualnego remontu lokalu, jaki zostanie nam przyznany.

Na sprawę Stowarzyszenia „Iskra” pozytywnie zareagował członek Krajowej Rady Konsul-tacyjnej do spraw Osób Niepeł-nosprawnych, przewodniczący Komisji Rodziny, Polityki Spo-łecznej i Zdrowia Rady Mia-sta Poznania Michał Tomczak, który poprosił o szczegółowe informacje oraz przesłanie do-kumentacji.

Kolejnym problemem or-ganizacji są koszty czynszu. W drewnianym baraku staw-ka czynszowa za 1 m² wynosi 6,25. W innych lokalach staw-ki są trzykrotnie wyższe i or-ganizacji na nie nie stać. Po-wierzchnia takiego pomiesz-czenia nie może być mniejsza niż 450 m2.

Stowarzyszenie Na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Iskra” prowadzi rozległą dzia-łalność, realizuje projekty wspierane przez Miejski Ośro-dek Pomocy Rodzinie w Po-znaniu czy Wielkopolski Urząd Wojewódzki. Posiada pracow-nię edukacyjną, 2 sale rehabili-tacyjne, 3 pracownie plastycz-ne, pracownię komputerową, stolarską, muzyczną, kulinar-ną.

Jest organizacją otwartą na współpracę, wymianę do-świadczeń i podejmowanie wszelkich inicjatyw sprzyjają-cych psychospołecznemu roz-wojowi osób niepełnospraw-nych. Szczególnie akcentuje stwarzanie szansy podopiecz-nym na integrację ze społe-czeństwem, co czyni przez wyjścia do opery, teatru, kina, restauracji. Kto nie zna Sto-warzyszenia, powinien je ko-niecznie poznać. „Iskra” bez wątpienia zasługuje na popar-cie i pomoc.

KAROLINA KASPRZAK

FO

T. (

3X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Terapia przez sztukę ma pozytywny wpływ na osoby z niepełnosprawnością intelektualną.

Codzienne zajęcia.

Próba muzyczna pod kierunkiem Marcina Książaka.

Page 40: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA40 PAŹDZIERNIK 2014

Andrzej Medyński, prezes Stowarzyszenia imie-

nia Lecha Wierusza w Opolu prowadzącego „Grupę Opty” na stronie internetowej or-ganizacji www.opty.info za-mieścił artykuł „Pamięć o człowieku – wspomnienie o doktorze Mirosławie Leśkie-wiczu”. Po publikacji ode-zwał się daleki krewny dok-tora i skontaktował Medyń-skiego z jego żoną – Wan-dą Leśkiewicz. Tak powsta-ła książka „A wszystko za-częło się od doktora Mirosła-wa Leśkiewicza – początek rehabilitacji w świebodziń-skim Zakładzie” (Wydawnic-two „Druk-Tor” 2014).

„Postanowiłem zebrać wszelkie dostępne materiały i informacje, by ocalić od za-pomnienia tak godną i wielką postać. Im bardziej wzboga-całem wiedzę o doktorze, tym bardziej byłem zafascynowa-ny jego osobowością i doko-naniami” – pisze Medyński we wstępie książki.

Publikacja opatrzona refl ek-sją Janiny Ochojskiej w spo-sób rzeczowy przybliża syl-wetkę doktora, który swo-ją pracę zawodową rozpo-czął tuż przed II wojną świa-tową – dyplom lekarski zdo-był 12 listopada 1937. W latach 30 i później brakowało specja-listycznych narzędzi do prze-prowadzania operacji, mate-riałów opatrunkowych. Mimo tego doktor Leśkiewicz dokła-dał wszelkich starań, żeby po-prawić jakość leczenia.

W dzisiejszych czasach co-raz rzadziej pamięta się o wy-bitnych postaciach zasłużo-nych w dziedzinie polskiej re-habilitacji jak profesor Wik-tor Dega czy opisywany dok-tor Mirosław Leśkiewicz, dla-tego tym bardziej warto się-gnąć po książkę Andrzeja Me-dyńskiego i poznać tę niezwy-kłą sylwetkę.

Doktor Leśkiewicz wdrażał oraz propagował ideę kom-pleksowej rehabilitacji dzie-ci wielokrotnie podkreślając, że dziecko opuszczające pla-cówkę rehabilitacyjną win-

Warsztat Terapii Zajęcio-wej w Ostrzeszowie,

prowadzony przez Funda-cję „Miłosierdzie” w Kaliszu, zorganizował w dniach od 8 do 11 września dla swoich uczestników wycieczkę po ziemi toruńskiej.

Po drodze zwiedziliśmy w Gnieźnie rynek, stare miasto i katedrę. W Toruniu zamiesz-kaliśmy w atrakcyjnym ośrod-ku Tramp. Wieczorem wszyscy chętnie udali się na spacer, by móc podziwiać pięknie oświe-tlone miasto.

Na starówce uczestni-cy obejrzeli wiele ciekawych miejsc: Łuk Cezara, Krzywą Wieżę, pomnik i dom Mikołaja Kopernika, pomnik Flisaka, ru-iny zamku.

Niestrudzeni pieszymi wę-drówkami po Starówce od-wiedziliśmy też Żywe Muzeum Piernika, gdzie na piętrze za-bytkowego spichrza dzia-

no być „przygotowane do sa-modzielnego bytu i optymal-nej przydatności społecznej”. Co więcej, w latach 50 odstą-pił od używania zwrotu „dzie-ci kalekie”. Jako człowiek bez obu nóg, które musiano mu amputować, wiedział najle-piej, że rehabilitacja medycz-na to jedno, zaś zachowanie sprawności psychicznej – dru-gie. W okresie powojennym nie ustawał w walce o powrót do społeczeństwa i normalne-go życia okaleczonych dzieci.

W nastrój wydarzeń z cza-sów działalności doktora Mi-rosława Leśkiewicza wprowa-dzają czytelnika biało-czarne fotografi e. Śledząc biografi ę doktora uświadamiam sobie jak daleka jeszcze jest moja droga w doskonaleniu zawo-dowym w zakresie pracy z osobami niepełnosprawnymi. Publikacja niesie siłę i wiarę, że to, co dziś wydaje się nie-możliwe, jutro może okazać się jak najbardziej realne.

Wierzę, że książka Andrze-ja Medyńskiego, prezentują-ca tak istotne dla nas wszyst-kich humanitarne idee i war-tości wychowawcze, docze-ka się już niebawem recen-zji znanych publicystów, a w szczególności będzie źródłem nieocenionej wiedzy dla mło-dzieży, która dopiero pozna-je dziedzinę pedagogiki spe-cjalnej, rehabilitacji czy fi zjo-terapii.

KAROLINA KASPRZAK

ła szesnastowieczna pierni-karnia. To muzeum angażuje wszystkie zmysły. Oprócz oglą-dania toruńskich pierników każdy miał możliwość własno-ręcznie kształtować specjały.

Wizytowaliśmy też Centrum Astronomiczne w Piwnicach pod Toruniem. Obserwowali-śmy tam radioteleskop, które-go średnica wynosi 32 metry oraz mniejszy, 15 metrowy, ra-dio satelitarne i ogromny mi-kroskop.

Po zakupie pamiątek i naj-smaczniejszych toruńskich pierników wyruszyliśmy do domu. Po drodze zwiedziliśmy Park Zdrojowy i obszar tężnio-wy w Ciechocinku. A w Krusz-wicy uczestniczyliśmy w rejsie po Jeziorze Gopło i weszliśmy na Mysią Wieżę.

Uśmiech na twarzach uczestników to najlepsze pod-sumowanie wyjazdu.

AGNIESZKA KEMPA

KSIĄŻKA

O doktorze Leśkiewiczu

Z Ostrzeszowa – do Torunia

FO

T. A

GN

IESZ

KA

KEM

PA

Page 41: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 41PAŹDZIERNIK 2014

Młodzież z powiatu po-znańskiego z zaintere-

sowaniem i szacunkiem wy-słuchała poruszającej auto-biografi i Bartłomieja Wal-kowiaka, prezentacji wier-szy Lecha Berlińskiego oraz tekstów uczestników Domu Pomocy Maltańskiej. Było to we wtorek 23 września pod-czas spotkania w Zespole Szkół imienia Mikołaja Ko-pernika w Puszczykowie.

Spotkanie z uczniami Ze-społu Szkół miało na celu przybliżenie twórczości osób niepełnosprawnych, któ-re publikują na łamach mie-sięcznika „Filantropa Na-szych Czasów” prace literac-kie i artystyczne. Przewod-niczący Zarządu Fundacji Marcin Bajerowicz przedsta-wił główną ideę czasopisma – oddawanie głosu osobom niepełnosprawnym. Omówił też wydawnictwa Fundacji Pomocy Osobom Niepełno-sprawnym „Filantrop”: zbiór 12 autobiografi i osób niepeł-nosprawnych „Moje Kiliman-dżaro”, autobiografi ę Mario-li Wower „Dwie sekundy”, książkę Euniki Lech „W życiu liczy się życie”, tomik poetyc-ki Magdaleny Molendy-Sło-

mińskiej „Teraz zaśpiewa słońce” i zbiór fraszek Jerze-go Szulca „Gdyby człowiek był człowiekiem”.

Duże wrażenie wywar-ła na młodzieży prezenta-cja Bartłomieja Walkowiaka, uczestnika Środowiskowego Domu Samopomocy „Zielone Centrum” w Poznaniu, który przeczytał opublikowaną na łamach „Filantropa Naszych

Czasów” autobiografi ę „Moja droga do zdrowia” i wiersze. Młodzież dowiedziała się, na jak liczne utrudnienia napo-tykają ludzie z problemami zdrowia psychicznego. Lech Berliński, również z „Zielone-go Centrum”, przeczytał wła-sne wiersze i zaprezentował obrazy wykonane pod kie-runkiem opiekuna pracow-ni plastycznej Włodzimierza Trawińskiego.

Na spotkanie z młodzieżą dotarli również podopiecz-ni Domu Pomocy Maltań-skiej w Puszczykowie Fun-dacji Polskich Kawalerów Maltańskich „Pomoc Maltań-ska” – Katarzyna Błoniewska, Magdalena Zgoła, Łukasz Młyńczak, Mateusz Rosiń-ski, Adam Potocki z terapeut-ką Lidią Łubińską. Uczestni-cy pochwalili się pracami ar-tystycznymi (malarstwo, wi-traże) i literackimi prezen-towanymi na II Powiatowym Przeglądzie Twórczości Osób Niepełnosprawnych „Zlot ta-lentów”. Za organizację spo-tkania oraz życzliwą atmos-ferę serdecznie dziękujemy dyrekcji Zespołu Szkół, na-uczycielom i młodzieży.

KAROLINA KASPRZAK

„FILANTROP” W ZESPOLE SZKÓŁ W PUSZCZYKOWIE

Oswoić z niepełnosprawnością

FO

T. (

4X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Przewodniczący Zarządu Fundacji Marcin Bajerowicz

prezentuje autobiografi ę Marioli Wower

„Dwie sekundy”.

Bartłomiej Walkowiak (z lewej) i Lech Berliński, uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy

„Zielone Centrum”.

Młodzież zapoznała się z wydawnictwami Fundacji – publikacjami osób niepełnosprawnych, dzięki czemu

mogła przekonać się, że są to ludzie w pełni zasługujący na społeczne uznanie i szacunek.

Fragmenty pracy nadesłanej na konkurs

literacki „Moje najważniejsze życiowe osiągnięcie”

zorganizowany w ramach II Powiatowego Przeglądu

Twórczości Osób Niepełnosprawnych

„Zlot talentów” czyta Magdalena Zgoła.

Page 42: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA42 PAŹDZIERNIK 2014

A’propos… w biegu prze-czytałam urywek arty-

kułu z ostatniego Newswe-eka o e-narkotykach, czy i-narkotykach. Jakoś tak to się nazywa. Zupełnie nie wie-działam, że coś takiego ist-nieje. Kupuje się w sieci i ścią-ga muzykę (nie wiem czy to muzyką można nazwać), któ-rej słuchanie wywołuje różne reakcje. Daje speeda, odurza, wywołuje wizje. Taka muzy-ka to na przykład szum wia-traków, który się nasila do gra-nic wytrzymałości słuchu. jak się domyślam. Pomyślałam, że to straszne, gdy rodzic widzi np. swojego nastolatka leżą-cego na kanapie ze słuchaw-kami na uszach i się cieszy, że dziecko się nie szlaja, a ono może sobie taką krzywdę ro-bić, bo podobno to działa i po-dobno jest popularne, a kom-pletnie niewykrywalne.

Wracając do naszej szpital-nej rzeczywistości. Dzień w bu-fecie oprócz zaskoczenia ob-fi tością oferowanych dań, za-skoczył mnie również pozio-mem obsługi, o którym ostatnio różnie się wyrażałam. Zwra-cam honor z procentem do kie-szeni własnej – tak mawiał śp. Prof. M., człowiek nieprzecięt-nego intelektu i dobroci, któ-ry uczył nas w liceum łaciny, a po lekcjach zabierał na swoją działkę na Wyspie Puckiej. Pie-ląc jego buraczki, zrywając po-midory, ćwiczyliśmy koniugacje i deklinacje, a do domu wraca-liśmy jak wielbłądy, obwiesze-ni plonami natury i zawsze z kwiatami.

Wracając do bufetu. Tym ra-zem obsługiwała nas pani nie-zwykle elegancka zarówno w wyglądzie jak i sposobie bycia, o iście królewskich manierach. Zupełnie nie pasowała do tych barowych dań. Ale miło było poczuć się jak ktoś wyjątkowy w wyjątkowym miejscu. Oka-zuje się, że można zaczarować świat na chwilkę. I nawet czło-wiek by się nie spodziewał, że to właśnie pani z baru może być wróżką.

Dobrą wróżkę mieliśmy też w nocy na oddziale. Przyszła pielęgniarka, która swoim spo-kojem, jakby posypując ma-gicznym pyłem, uśpiła wszyst-kie dzieci. To była bardzo spo-kojna noc. Pawełek spał i śpi

A.M. KrystosikGromadzińskaSZCZECIN

Dwa życia(5)Rozdział 3PIERWSZE DNI PO ZABIEGU – OCZEKIWANIE

dalej jak niemowlę. Powinny być nie tylko ordery uśmiechu, ale również ordery spokoju. Ja bym tej Pani go dała, nawet by nie musiała pić soku z cytryny, by go dostać. Po porannych pe-rypetiach ta nocna pani pielę-gniarka przywróciła nam wia-rę, że może być dobrze. Mama może dziś już wyjdzie ze szpi-tala. Będzie dochodziła do sie-bie „w naszym – nie naszym” mieszkanku. Ja już się do niego przyzwyczaiłam. Nie zrywa już mnie na równe nogi huk z kata-kumb. Już wiem, że to oswojo-na, chociaż wciąż przerażająca szatkownica.

Właśnie jesteśmy po wizy-cie porannej. Nogi mi się ugięły. Nie jest dobrze. Wciąż jest po-dejrzenie, że to Pawełka nerka, a nie babci, wciąż pracuje. Wy-niki znów na wieczór były gor-sze. Kreatynina urosła, mocz-nik nie spada.

Dziś spokojny dzień. Wyniki niestety pogorszyły się, ale dia-lizy nie są potrzebne. Nie wiem, co będzie dalej, ale na razie ży-jemy dniem dzisiejszym.

Odwiedza nas co najmniej dwa razy dziennie pani psy-cholog. Nie wiem, czy to do-bry znak, czy zły. Czy już tak źle wyglądamy, że dyskretnie wysyłana jest do nas pomoc, czy sytuacja jest taka zła, że na wszelki wypadek kontroluje nas specjalista. Nie wiem. Zo-baczymy...

Pawełek dziś na dobre wstał z łóżka. Ładnie już spaceruje. Pomalutku, ale chodzi. Byliśmy w świetlicy, co miało na Pa-wełka niezwykle dobry wpływ. Zobaczył w końcu inne dzie-ci, zobaczył, że też są chore. Uczestniczył nawet w zajęciach

przedszkolnych i zrobił pięk-nego motyla, który ozdabia te-raz nasz pokój. Poweselał. Był tak radosny pracując w grupie. Omawiał z panią przedszkolan-ką wszystkie szczegóły.

Widać dziś było, jak bardzo brakuje mu szkoły, kontaktów z rówieśnikami, pracy w gru-pie. Podbudował się psychicz-nie. Dostał też w końcu lepsze jedzenie. Już nie dieta ziemnia-czana – czyli chleb z kiszonym ogórkiem, a chleb z kawałkiem wędliny i twarożek. Bardzo jest z tego zadowolony. W końcu jest syty i naprawdę szczęśliwy.

Dziś po raz pierwszy spadł deszcz. Tak pięknie pachnie wokół. Szpitalne zapachy na chwile zostały zdominowa-ne przez zupełnie inne, takie piękne. Wszyscy mówili tylko o deszczu Jakaś zmiana w ru-tynie, coś się wydarzyło, coś, w czym chociaż w nikłym pro-cencie mogliśmy wziąć udział, patrzeć przez okna na krople deszczu.

Zaraz mycie, potem leki, czy-li znów koszmarne przeżycia, a może w końcu coś się przeła-mie, potem czekamy do 21 na kolejne leki i wreszcie można się układać spać. Od trzech dni siedzę w szpitalu, na oddziale, tata donosi mi obiad i kolację. Zmienia mnie o północy, bo Ja-cek zachorował. Szybko do łóż-ka i od rana znów na oddziale. Nie widzę nic poza nasza salą i dziś świetlicą, więc nie ma o czym pisać.

Jak Jacek wyzdrowieje, to może znów ludzi trochę po-oglądam. Mama gotuje obiady, tata je przynosi. Lekkie obiad-ki, bardzo zdrowe, ale trochę tęsknię do schabowego i bu-raczków, atmosfery stołówki. Ale mam podane, mama stara się, więc grzechem byłoby od-mówić. Przynajmniej wiem, że zdrowo jem.

Z nadzieją, że jutro będzie chociaż odrobinkę lepiej, cho-ciaż trochę...

ROZDZIAŁ 4CICHE WOŁANIEO POMOC

Cholerny świat, przepra-szam, ale po prostu cholerny

świat, dlaczego ta nerka nie chce ruszyć. Jeszcze nie rozpo-czynają dializ. Jeszcze jej dają szanse.

Moja wena odpłynęła, koniec pisania.

Gdzie jest jakaś wróżka od nerek?!

Panie Boże, puk puk...

Poobiednie myśli nieuczesa-ne, nieokrzesane i niepoetyc-kie.

Jacek rozchorował się. Ma wirusowe zapalenie gardła, więc został wyizolowany. Mu-siał się wyprowadzić i wyna-jąć lokum. Za około 5 dni bę-dzie mógł wrócić. 5 dni to 120 godzin, 7200 minut, albo ina-czej 432 tysiące sekund, a da-lej ileś tam milisekund, ale to już za trudne rachunki dla mo-jej głowy.

Do których drzwi pukać? Puk Puk, jak nie drzwiami, to oknem, gdzie mam szukać tego okna?!

Zeszłam do bufetu. Dziś pią-tek. Chciałam rybę, ale pomy-ślałam, że na pewno się udła-wię ością. Chyba ze mną nie za dobrze, pomyślałam i aż się z siebie zaśmiałam w duchu, głośno wstyd, bo pomyślą że wariatka, chociaż tutaj zacho-wanie wielu rodziców może ta-kie właśnie podejrzenia wywo-ływać. Stres bardzo zmienia.

Jest fi fty fi fty szans powo-dzenia. Szklanka jest w poło-wie pełna. To fakt. Tak sobie właśnie wmawiam. No i oczy-wiście maksyma Pana U: tylko spokój nas może uratować, tyl-ko spokój.

Czy są jakieś sklepy ze spo-kojem? A może jak e-narkotyki można kupić w Internecie e-spokój. Tylko czy przypadkiem nie ma między nimi zbyt śli-skiej granicy. Koniec głupot.

Ale skoro z Jackiem nie mogę pogadać, bo chory i nie będzie go lata świetlne, to przynaj-mniej ze swoim komputerem. A może w końcu będę miała In-ternet i kontakt ze światem zo-stanie przywrócony. Wszystko przez te sylabusy… Wtajemni-czeni wiedzą, co to takiego ten czort.

cdn.

Pawełek na Dniach Morza. F

OT.

AR

CH

IWU

M R

OD

ZIN

NE

Page 43: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA43PAŹDZIERNIK 2014

Kontynuując wyliczanie tych, jak się później oka-

zywało, zacnych osobowości szkolnych, muszę wymienić z wyższych od mojej klas Bog-dana Kryspina, muzyka, reży-sera, publicystę, Jerzego Łoj-ka, historyka z tytułami na-ukowymi, Andrzeja Siniar-skiego, zawodnika sportu raj-dowego oraz Hannę Kirchner (z klasy Izy), pisarkę i history-ka literatury.

„Przyszłościowych sław” w mojej klasie nie było wiele, ale na to miano zasługuje na pew-no Jerzy Cimoszewicz, niedo-ścigniony w wiedzy o literatu-rze i języku polskim, hołubio-ny przez polonistę i łacinnika. Tu winien jestem wyjaśnienie, że łacina nie była obowiązko-wa, tak jak i religia, ale w ogól-nym odczuciu nasza klasa celo-wała w „religijności” – lekcje za-czynaliśmy zawsze od głośnej modlitwy, co wynikało raczej z chęci działania „na przekór” aniżeli z pobożności. Powraca-jąc do Jurka, został on w przy-szłości utytułowanym histo-rykiem teatru. Wojtek Daniel-ski, mój kolega jeszcze z Zale-sia, już w szkole miał zadatki na osobę duchowną (określali-śmy go pseudonimem „Ksiądz”) i został nią w przyszłości, nie był jednak „szeregowym” księ-dzem lecz naukowcem z dzie-dziny liturgii na Katolickim Uni-wersytecie Lubelskim. Był jesz-cze przyszły aktor teatralny i fi l-mowy Ryszard Ostałowski, ale jakoś mu się w tym fachu nie wiodło (popadł w alkoholizm), nie zrobił wielkiej kariery – w przeciwieństwie do swojej cór-ki Dominiki, znanej obecnie z seriali telewizyjnych.

W mojej klasie, podobnie jak w innych, był zwyczaj nie po-sługiwania się imieniem, ale przezwiskiem. Każdy miał ja-kąś „ksywę”. I tak na przykład „Małpką” był Marek Dobrowol-ski, świetny kolarz rywalizujący z Edkiem Stefańskim, „Zyzol”, czyli „Remiza” – Ryszard Remi-szewski, „Salcia” – Andrzej Za-lewski, niedościgniony w plu-ciu na odległość, biada temu chłopakowi, który na przerwie ziewał… „Salcia” trafi ał bezbłęd-nie, „Ciupa” – Zbigniew Ciupiń-ski, „Tusik” – Strumiłło itd. Mnie nazywano po prostu „Mierkoś”.

Naturalnie prawie wszyscy ci: „Małpki”, „Tuśki” i „Salcie” zdali maturę, jeśli nie o czasie, to jest w 1951 roku, to trochę „z pośli-zgiem” w późniejszym termi-nie, pokończyli studia wyższe i rozpoczynali pracę w wyuczo-nych zawodach. Informacje o swoich losach mieliśmy okazję

„Górale”...i wypadek”(2)

wymieniać od 1981 roku, kiedy zapoczątkowaliśmy organizo-wanie spotkań trzech klas ma-turalnych rocznika 1950/1951 szkoły Górskiego – formalnie z ulicy Smolnej 30. Z czasem te spotkania zostały „wchłonięte” przez spotkania Koła Wycho-wanków Szkoły Górskiego.

Czułem się w szkole i swo-jej klasie dobrze. Należałem ra-czej do spokojnych chłopców, zwłaszcza od momentu, kie-dy w grudniu 1947 roku w wy-padku tramwajowym straci-łem obie nogi. Z powodu tego wypadku nie miałem zbyt dłu-giej przerwy w nauce. Zarówno klasa jak i nauczyciele (zwłasz-cza wychowawca Pan Rosolak) przyjęli mnie po powrocie ze szpitala dobrze. Miałem w ko-legach oparcie, czasami nawet zbyt przesadne. Kiedy podczas lekcji któryś z nauczycieli przez zapomnienie wywoływał mnie do tablicy mówiąc: „Mierkowski wstań”, klasa zgodnym chórem gromko odpowiadała: „On nie ma nóg!!!”. Nauczyciel się pe-szył, a oni mieli frajdę.

A jak to było z tym wypad-kiem? A no po raz kolejny zo-stałem pokarany przez los, może za głupotę, i tym samym wyczerpałem limit „do trzech razy sztuka”. Według mnie było to znowu doświadczenie życio-we – bo kto skacze do tramwa-ju na drugi pomost pierwsze-go wagonu?! Nie znający tam-tejszej rzeczywistości powin-ni wiedzieć, że ówczesne tram-waje różniły się od obecnych w znaczący sposób. Nie mia-ły drzwi z boku wagonu i to szczelnie zamykanych. Miały wejścia na początku i na końcu wagonu, a po ich bokach dłu-gie rączki, no i wolniej jeździły. Można było do nich „wsiadać” w każdym momencie. Wsko-czenie do tramwaju było w za-sadzie łatwe. Nie brakowało „wirtuozów” tej sztuki. Często było można oglądać takie sko-ki, bo nie zawsze robiło się to z konieczności (kiedy przysta-nek był daleko), ale także dla rozrywki.

Była niedziela 7 grudnia 1947 roku. Mieszkaliśmy wówczas już w Warszawie na ulicy Czer-

wonego Krzyża 7 (na Powiślu) i aby się dostać do Śródmie-ścia można było dojść piecho-tą po skarpie do ulicy Smolnej, względnie dojechać tramwa-jem jadącym wiaduktem „Po-niatoszczaka”. Ja w tę feral-ną grudniową niedzielę wy-brałem się tą drugą drogą. Kil-kadziesiąt metrów od domu do wiaduktu przebiegłem lek-ko, ale po schodach na wia-dukt było już ciężej. Jako ten 12-letni „gnojek”, jak wynurzy-łem się ze schodów i zauważy-łem nadjeżdżający w kierunku Śródmieścia tramwaj, niewiele myśląc wystartowałem do nie-go (w tym miejscu nie istniał przystanek). Bieg był za wolny, bo byłem zmęczony schoda-mi, nie zdołałem mocno chwy-cić się rączki na pomoście no i zawinęło mnie pod koła dru-giego wagonu. Co czułem? Ta-kie ogólne odrętwienie – przy-tomności nie straciłem. Ktoś się mną zajął i zatamował krew. Wsadzono mnie na skrzynię samochodu ciężarowego, któ-ry był „pod ręką”. Całe szczę-ście, że pojawiła się (zupełnie przypadkowo) karetka pogoto-wia i zawiozła mnie, w warun-kach bardziej higienicznych, do Szpitala Dzieciątka Jezus na Nowogrodzką. Tam szpital-ny ksiądz z miejsca udzielił mi ostatniego namaszczenia i do-piero wtedy mogłem sobie po-zwolić na „odpłynięcie”. Opera-cja się udała. Amputowano mi nogi „z zapasem”, bo w powo-jennych czasach medycyna nie była na tak wysokim poziomie jak obecnie – bano się zakaże-nia i ewentualnych komplikacji. Mój pobyt w szpitalu zakończył się po 17 dniach.

Z doktorem, który mnie wte-dy operował, spotkałem się przypadkowo w późniejszych latach, gdy poszukiwałem do-brego chirurga dla siebie, a później dla Agaty. Powspomi-naliśmy sobie tamten wypadek. Opowiedział mi trochę tym, jak mnie operował razem z mło-dą lekarką, która „ćwiczyła” na mnie. W sprawie Agaty po-twierdził swoje umiejętności jako chirurga „starej daty”. Z jej „kocim pazurem” (zakażenie po

zadrapaniu palca przez nasze-go kota) poradził sobie znako-micie i wyleczył w prosty spo-sób – po przecięciu wielkiego ropnia kazał płukać palec je-dynie w sodzie. Nie zalecił ja-kichś specjalnych zabiegów i w dodatku nie widział przeciw-wskazań co do jej wyjazdu na wakacje.

Z pobytu w szpitalu zapa-miętałem niektóre charaktery-styczne scenki. Pielęgniarka-mi, które opiekowały się chory-mi były jeszcze siostry zakon-ne. Była to fachowa i sumien-na opieka. Miałem tylko jed-no zastrzeżenie, mianowicie co do sposobu budzenia cho-rych. Polegało to na „wtargnię-ciu” (z hukiem) na salę o szóstej rano i rozpoczęcie donośnym głosem odmawiania porannej modlitwy. Wielołóżkowa sala, w której leżałem, była duża, jak to bywa w szpitalu starego typu, stąd wszystkie odgłosy, a tym bardziej głośna modlitwa poranna, były zwielokrotnione przez echo.

Przy moim łóżku był stale oj-ciec. Podziwiałem go za tę tro-skę o mnie – miał stałą prze-pustkę do szpitala. W pierw-szym okresie dyżurował tak-że i w nocy. To chyba Mamcia go do tego nakłoniła, bo sama prawdopodobnie nie miała sił na spełnianie wobec mnie roli „samarytanki”. Wspomnia-łem wcześniej, że w między-czasie przeprowadziliśmy się z Zalesia do Warszawy. Było to spowodowane koniecznością uniknięcia moich i Izy codzien-nych dojazdów do szkoły. Oj-ciec (pracujący w PCK) postarał się o pokój w dawnym budynku administracyjnym należącym do nieistniejącego już komplek-su szpitalnego PCK położonego na Powiślu między ulicą Czer-wonego Krzyża na dole a ulicą Smolną na górze skarpy. Mimo, że nasz adres ofi cjalny to była ulica Smolna 6, to w rzeczy-wistości ten budynek był usy-tuowany równolegle do ulicy Czerwonego Krzyża w bezpo-średnim sąsiedztwie wiaduktu kolejowej linii średnicowej.

BOGUMIŁ MIERKOWSKI

Page 44: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA44 PAŹDZIERNIK 2014

FILANTROP NASZYCH CZASÓW. Miesięcznik.

REDAGUJĄ: Marcin Bajerowicz – redaktor

naczelny, Paweł Grochowski, Andrzej

Grzelachowski Aga, Aleksandra Lewandowska,

Karolina Kasprzak, Magdalena Molenda-

-Słomińska, Maciej Sieradzki, Zbigniew

Strugała, Robert Wrzesiński.

ADRES REDAKCJI: 60-681 Poznań

os. Bolesława Chrobrego 33 m 65

tel. 822-64-54, kom. 0-608-311-903

e-mail: [email protected]

www.jadwiga.org; [email protected]

WYDAWCA: Fundacja Pomocy Osobom

Niepełnosprawnym „Filantrop”

os. Bolesława Chrobrego 33 m 65

60-681 Poznań, tel. 608-311-903,

061-8226-454, www.filantrop.org.pl

KONTO: BZ WBK SA VI/O Poznań

28-1090-1362-0000-0001-0665–8259

DRUK: DRUKARNIA „KOM-DRUK”

Grzegorz Komisarek

ul. Karpińskiej 16

60-462 Poznań

tel. 618 172 206

e-mail: [email protected]

Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów

i zmian w nadsyłanych materiałach

oraz nie bierze odpowiedzialności

za ich autorstwo.

JerzySzulcWARSZAWA

LechKonopińskiWARSZAWA

Fraszki

FraszkiZ PIWOWARSTWAI szumowinana wierzch wypływa,gdy się nawarzyza dużo piwa.

OBROTNIKręcą sięludzie obrotnijak im zawiejewiatr – psotnik.

BOGATE DOŚWIADCZENIA Zyskał nie tylkowiedzę bogatą,prywatyzacjęłącząc z prywatą.

POSTĘPOWCYNa nowej drodze,W pierwszym szereguJadą do przoduNa wstecznym biegu.

RYS. Andrzej Rossa

W KOŁO MACIEJUWół rad nieradwprzągł się w kierati jak Maciejtrwa w kieracie.

POKARMZastąpi wszystkieinne pokarmy – na żer rzucony – kozioł ofi arny.

DUMA KARZEŁKÓWKarzełki nie chcą za niczrównać sięz kurduplami.

CEL STRZELCAStrzelec wyborowynie strzela do krowy.

WOJACYKarmaarmat.

NA STARCIECzasem na starciemożna już sparcieć.

WYRAZISTYBLASKTo dzięki cieniombarwy się mienią.

Z KSIĄŻKI„FRASZKOPIS Z KONOPI”

ŚCIŚLE TAJNENajwiększe przekrętyWielcy politycyTrzymają przeważnieW ścisłej tajemnicy.

ŻYWOTNOŚĆWszystko z biegiem czasuPsuje się niestety:Auta i autorzy,I autorytety.

POPARCIEDraństwo wciąż popieraNajwiększego drania,Bo to dla nich człowiekGodny zaufania.

MARKETINGMarkowe spodnieKupił se Kuba,A to tandetnaChińska podróba.

ORACJAAni to orator,Ani erudyta,Bo mu napisali,A on z kartki czyta.

ODNOWABędzie odnawianieCałego systemu,Żeby wszystko mogłoZostać po staremu.

OBIECANKIZe szczodrej gębyHojny przydziałNa to, czegoNie będziesz widział.

OTYŁOŚĆZa dużo ty jesz,Dlatego tyjesz.

UKŁADANKACi, którzy nie kradli,Z układów wypadli.

Page 45: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA45PAŹDZIERNIK 2014

chem śmiechu. Józek uznał, że ma powód do dumy.

Jednak sławę przyniósł mu inny przypadek z jego życia. Tego tygodnia pracował do go-dziny trzynastej. Był to dzień wypłaty. W takie dni Józek wra-cał do domu późnym wieczo-rem. Koledzy, którzy pracowa-li do piętnastej, jak zwykle wy-chodzili od ulicy Fucika, która dochodziła do ulicy Pabianic-kiej na wprost restauracji „Bo-taniczna”.

Zbliżali się już do Pabianic-kiej, gdy nagle z baru „Lotnik” wybiegł jakiś mężczyzna, być może na spotkanie kolegów. Ci osłupieli ze zgrozy, bo wy-biegającym okazał się Józek, który wpadł pod nadjeżdżają-cy tramwaj przegubowy (wte-dy nowość). Tramwaj hamując zatrzymał się niemal natych-miast, ale Józek właśnie dostał się pod koła. Wszystkich, którzy to widzieli, sparaliżowała zgro-za. Stali wpatrzeni w podwozie tramwaju.

Zaraz pojawiła się milicja. Stwierdzono, że Józek żyje. We-zwano pogotowie ratunkowe i techniczne. Oba pojawiły się za kilka minut. Nadjechał dźwig, który podniósł tę część tram-waju, pod którą leżał Józek.

To, co w tej chwili nastąpiło, wprawiło gapowiczów w osłu-pienie. Skoro tylko tramwaj zo-stał uniesiony, Józek wyczołgał się z szyn i zaczął uciekać na czworakach jak pies. Milicjan-ci dogonili go i zaprowadzili do radiowozu. Wszyscy byli zanie-pokojeni, co dalej z Józkiem.

Następnego dnia Józek przy-szedł do pracy jak zwykle przed piątą, ale nieco smutny. Zaraz wyjaśnił, że był to kac. Koledzy zapytali, jaki był fi nał tego wy-padku.

– No cóż – rozpoczął Józek z lekkim zakłopotaniem – do-gonili mnie gliniarze, bo urwał mi się fi lm. Co było dalej – nie wiem. Fakt, że śniło mi się, że jestem w niebie.

– Jak to?! – pytano.

– Budzę się, a tu przy mnie piękne dziewczyny. Wycierają mnie chłodnymi gazikami, na-moczonymi w chłodnej wodzie.

– Co dalej? – niecierpliwili się słuchacze.

– Uciekły! Bo gdy je zobaczy-łem takie piękne, milutkie i tro-skliwe, z radości krzyknąłem: „o k…! Nie wiedziałem, że już jestem w niebie i że tak wyglą-dają anioły!”.

– Ale kto to był, gdzie cię za-wieźli? – zapytał ktoś.

– Jak to gdzie? Do izby wy-trzeźwień. A z drugiej strony dzięki temu, że powiedziałem tym dziewczynom o raju, nie będę płacił kolegium.

– Jak to możliwe? – Wszystko jest możliwe –

powiedział kierownik Barczyk wchodząc do szatni. – jednych spotykają kary za byle co, a dru-gich jakby się nie imały.

– Taki to zawsze ma szczę-ście – podsumował ktoś.

Skwitowano to wybuchem śmiechu.

TadeuszMaryniakWARSZAWA

TMW

• Jedni mają psy, drudzy ich odchody.

• Jeśli się czegoś nie ma, najlepiej mieć to w nosie.

• Jubileusze warto obchodzić. Z daleka.

• Jeśli chodzi o wyżywienie, to najtaniej jednak żywić przekonania.

• Wiedział za dużo, dlatego teraz milczy jak zaklęty.

• Ze wszystkich insektów najtrudniej jest wytępić podsłuchujące pluskwy.

• Gorzkie prawdy oczyszczają mózg ze szkodliwych myśli.

• Tam, gdzie króluje prawda, tam panoszy się kłamstwo.

• Niejeden poległ, polegając na innych.

• Najtrudniej jest napełnić puste głowy.

• Im człowiek jest starszy, tym przedmioty są bardziej złośliwe.

Józka znali wszyscy we wszystkich wydziałach. Ale

jego nazwiska nikt nie wspo-minał, chyba tylko wśród kie-rownictwa przędzalni i w dziale rachuby. Był sumien-nym pracownikiem, wozicie-lem przędzy, choć powszech-nie uznawano go za dziwaka.

Zaczęło się to od dnia, gdy kupił sobie radio. Opowiadał, jakie jest wspaniałe, bo gra nie tylko głośno i cicho, ale też wol-niej i szybciej. Innym razem opowiadał kolegom, jak to po-przedniego wieczora po po-wrocie do domu zastał żonę śpiącą w ich łóżku z sąsia-dem. Na stole była niedokoń-czona zakąska i napoczęta pół-litrówka wódki. Józek głosem szczęśliwca wyjawił, że chcąc im zrobić na złość wypił wód-kę, dokończył zakąski i poszedł spać.

Uważał, że to wspaniały żart, który koledzy skwitowali wybu-

• Ci są bez głów, którzy biorą się za łby.

• Miał bardzo czyste ręce, ponieważ umywał je od wszystkiego.

• Nie pytajmy o drogę tych, którzy błądzą po • bezdrożach.

• Nawet człowiek wolny może robić tylko to, co mu wolno.

• Z kukułczych jaj nie wylęgają się orły.

• Rzucił się w wir pracy i został wciągnięty na dno.

• Politycy są jak pieniądze, które po określonym czasie trzeba wycofać z obiegu.

• Zmieniał partie jak rękawiczki, żeby ze ślepej wyjść uliczki.

Aforyzmy

KazimierzGraczykŁÓDŹ

KGŁ

Aforyzmy• Gdybyż to ludzie za

złamanie słowa musieli nosić język w gipsie.

• Iluż to ludzi myśli, że osiedli na laurach, podczas gdy osiedli na mieliźnie.

• Jednostka może być potęgą. Zależy, ile zer stanie za nią.

• Grzeczność to czasem nie tyle dobre wychowanie, co – wyrachowanie.

• Bardzo często niepoczytalny pisarz jest bardzo poczytny.

• Niektóra żona, zdradzając męża, zdradza także niezły gust.

• Starajmy się, by słowo p o s t u l a t nie oznaczało, że zostanie on zrealizowany po stu latach.

• Bardzo ciemne cele też mogą komuś przyświecać.

• Chcesz być krańcowo bezstronny? Spróbuj stronić od siebie.

• Człowiek upojony władzą często cierpi na k a c y k a.

• Jakiś facet jest legendą? Widać opowiada się o nim same bajki.

RYSZARD PODLEWSKIZ CYKLU DRAKO-RÓBSTWO

WSPOMNIENIE Z PRL-U

Taki ma szczęście

Page 46: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA46 PAŹDZIERNIK 2014

Większość z nich łączy-ło jedno. Młodo umiera-

li. Z powodu alkoholizmu, cho-rób, na katordze, braku środ-ków do życia. Rosyjscy pisarze mieli często bardzo dramatycz-ne, ale i ciekawe życie. Ich ta-jemnice odkrywała 15 września Aleksandra Retecka na spotka-niu w siedzibie „małych braci Ubogich” w Poznaniu.

Pani Ola solidnie przygotowa-ła się do wykładu na temat ży-cia rosyjskich sław literackich. Okazało się, że każdy pisarz i pisarka kryli w sobie tajemni-ce nie zawsze pozytywne. Mia-ło na to wpływ wiele czynników. Smutne, traumatyczne dzieciń-stwo, nieczuli rodzice, nieudane związki, pochodzenie, skłonno-ści do alkoholu. Jednak te prze-szkody nie wpłynęły na objawie-nie się wielkich talentów, dzię-ki czemu dzisiaj możemy się zachwycać „Wojną i pokojem”, „Eugeniuszem Onieginem” czy „Trzema siostrami”.

– W literaturze rosyjskiej wszystko zaczyna się od czasów staroruskich – mówi Aleksandra Retecka. – Z tego czasu znana jest „Rzecz o wyprawie Igora”. Natomiast okres zjednoczenio-wy trwa od XV do XVII wieku, którym główną rolę odgrywało Księstwo Moskiewskie. Ten czas

Do Centrum Kultury Za-mek 17 września przyszły

młode mamy z dziećmi, pa-nie i panowie w średnim wie-ku oraz seniorzy, by kształto-wać swoje nawyki żywienio-we. Była degustacja ekolo-gicznych owoców, ciast, pie-czywa. Rozdano poznania-kom mnóstwo ulotek, książe-czek i broszurek propagują-cych zdrowy styl życia.

W ten sposób nasze mia-sto dołączyło do grona sze-ściu miast Unii Europejskiej propagujących dbałość o zdro-wie. Było wspólne ucztowanie i czerpanie radości z przygoto-wywania zdrowych posiłków. Zorganizowano warsztaty ku-linarne, ustawiono stragany z lokalnymi produktami. Udzie-lano informacji na temat ak-tywnego stylu życia.

– Wszystko to dzieje się związku z kampanią We Love Eating, która jest europejską ini-cjatywą dotyczącą tematu zdro-wego żywienia – mówi Marta Lewandowicz, udzielającej in-formacji na jednym ze stoisk.

zdominowały kroniki, opisy po-dróży, pisma religijne.

Worek ze sławami rozwią-zał się w XIX wieku. Pojawia-ją się między innymi Dostojew-ski, Tołstoj, Gogol, Szewczen-ko. Jedną najciekawszych posta-ci był Aleksander Puszkin. Jego życie pisarza mogłoby stanowić scenariusz fi lmowy. Pradziad był Abisyńczykiem, stąd szczegól-na uroda Puszkina. Młody pisarz był niepokorny, krytykował w za-bawnych wierszykach cara, dla-tego jako buntownik trafi ł na po-łudnie Rosji. Na zesłaniu napisał wiele dzieł. Zmarł mając zaled-wie 33 lata.

– Pełni romantyzmu i wraż-liwości byli bardzo nieodpor-ni na rzeczywistość – dodaje Aleksandra Retecka. – Niezwy-kły życiorys ma Fiodor Dosto-jewski. Jego depresyjności to-warzyszył wielki talent. Był po-dejrzliwy, nieufny, zazdrosny.

Nie lubił Polaków. Druga żona Anna, choć nie była urodziwa miała silny charakter i potrafi ła oduczyć Fiedię zabójczej skłon-ności do hazardu. Fiodor Do-stojewski był synem dyrekto-ra zakładu psychiatrycznego, człowieka okrutnego, oschłego, co nie pozostało bez wpływu na życie chłopca. Mały Fiedia bawił się w szpitalnym ogród-ku, obok cmentarza dla więź-niów, słuchał tego, co mówią chorzy. Depresja nie opuściła go do końca życia. Podjął dzia-łalność rewolucyjną, przed roz-strzelaniem ochronił go ukaz cara. Karę śmierci zamieniono mu na katorgę. Ikoną rosyjskiej literatury jest Lew Tołstoj. Po-chodził z arystokracji, miłował pokojowe rozwiązywanie kon-fl iktów. Wzorował się na nim między innymi Martin Luter King. Z podróży zagranicznych zawsze wracał do Jasnej Pola-

ny, w której się urodził. Chodził w chłopskiej sukmanie, przepa-sanej sznurkiem. Jako starszy człowiek wyszedł w tym stroju z domu i zmarł na przydrożnej stacji Atopowo. Zawsze chciał rozdać ziemię chłopom. Słynął z dobrego serca i wrażliwości na innego człowieka.

Wśród elity pisarskiej znalazł się Taras Szewczenko, ukraiń-ski chłop pańszczyźniany. Był niezwykle uzdolniony malar-sko i literacko. Petersburscy ma-larze wykupili go z poddaństwa. Zmarł w wieku 47 lat, z czego 24 lata żył w poddaństwie, 10 lat na zesłaniu, 3,5 roku pod nadzorem policji, a jako wolny człowiek – zaledwie 9 lat.

To tylko wybrani twórcy ro-syjscy. Prawie każdy z nich miał niezwykłe i trudne życie. Warto o tym poczytać.

AURELIA PAWLAK

Goszczono między inny-mi Michała Muskałę, fi nalistę programu Master Chef, któ-ry przeprowadził kulinarny quiz. Organizatorzy zadbali o aktywność sportową. Próbo-wano sił w jodze, tai-chi, ta-ekwondo, nordic walking. Pol-skie Stowarzyszenie Pedago-gów i Animatorów „Klanza” zapewniło atrakcje dla dzieci i dorosłych.

Przed wejściem na zamkowy teren ułożono sztuczną trawę, gdzie instruktor uczył panie i panów, jak chodzić z kijka-mi. W sali konferencyjnej trwa-ły wykłady na temat odżywia-nia w ciąży, w wieku dojrza-łym, w wieku dzieci i młodzie-ży. Uczono, jak nie marnować jedzenia. Zaplanowano atrak-cje na ten i następny rok. Na uwagę zasługuje akcja „Pod-rasuj swój posiłek”, polegająca na rozmowach w poradni „Mój dietetyk” na temat wzbogace-nia swojego jadłospisu. Dru-gie przedsięwzięcia to gra kar-ciana „Zdrowe jedzenie” – roz-rywka dla dziadków i wnuków.

Każda talia zawiera zestawy kart obejmujących owoce, wa-rzywa, zboża, jedzenie boga-te w proteiny i produkty mlecz-ne. Wygrywa ten, kto najszyb-ciej ułoży trzy zbilansowane posiłki. Będą również zajęcia „Mądre wybory w sklepie, czy-li jak nie dać się zwieść pro-ducentom żywności”, „Kocha-my szpinak w październiku”,

„We Love Eating w supermar-ketach”, „Jak bardzo kochasz jeść”. Przewidziano wspólne podwieczorki w domach po-mocy społecznej. O terminach i miejscach tych akcji będzie-my informować na łamach „Fi-lantropa”. Polskim partnerem tego przedsięwzięcia jest Cen-trum Inicjatyw Senioralnych.

AURELIA PAWLAK

FO

T. A

UR

ELIA

PA

WLA

K

Rozdawano ulotki propagujące zdrowy styl życia.

Tajemnice rosyjskiej literatury

Zdrowy styl życia – na Zamku

Page 47: Filantrop pazdziernik 2014

STRONA 47PAŹDZIERNIK 2014

ul. Karpińskiej 16, 60-462 Poznańtel. 618 172 206

www.komdruk.pl � mail: [email protected]

AlimentydowzięciaPrzypominamy, że Poznań-

skie Centrum Świadczeń przyjmuje wnioski o przyzna-nie świadczeń z funduszu ali-mentacyjnego, których wy-płata będzie dotyczyła okre-su od października 2014 do września 2015 roku.

PCŚ zachęca do rezerwa-cji terminu wizyty pod nume-rem telefonu 61 646 33 44 lub za pomocą formularza inter-netowego „Rezerwacja wizyty” na stronie www.pcs-poznan.pl. Gdy wniosek wraz z kom-pletem dokumentów zostanie złożony w okresie od 1 wrze-śnia do 31 października, usta-lenie prawa do świadczeń z funduszu alimentacyjnego oraz wypłata świadczeń przy-sługujących za październik na-stąpi do 30 listopada. Radzi-my dopilnować terminów. Tak-że wśród osób niepełnospraw-nych jest wiele osób starają-cych się o świadczenie alimen-tacyjne. awa

Stowarzyszenie Instytut Za-chodni na zlecenie Regio-

nalnego Ośrodka Polityki Spo-łecznej w Poznaniu realizu-je szkolenie pod nazwą „Stres i wypalenie zawodowe” adre-sowane do pracowników po-mocy i integracji społecznej z województwa wielkopolskie-go. Szkolenie jest współfi nan-sowane ze środków Unii Euro-pejskiej w ramach Europejskie-go Funduszu Społecznego.

Podczas szkolenia kursan-ci będą poznawali zagadnienie znaczenia świadomości w sytu-acji pomagania, mechanizmów radzenia sobie ze stresem i trud-nościami, symptomów oraz przyczyn wypalenia zawodowe-go, profi laktyki wypalenia zawo-dowego, konstruktywnych spo-sobów radzenia sobie ze stre-sem, strategii zarządzania cza-sem, technik kontroli stresu,

asertywności, rozwijania odpor-ności na stres.

Szkolenie odbędzie się w Ho-telu Inter Szablewski w Dyma-czewie Nowym. Organizator za-pewnia dojazd na miejsce szko-lenia, nocleg, pełne wyżywie-nie, materiały szkoleniowe. Aby zgłosić udział w szkoleniu nale-ży wskazać w formularzu zgło-szeniowym jeden z terminów: 29-31.10. 2014, 17-19.11. 2014, 26-28.11.2014, 14-16.01.2015, 23-25.03.2015, wypełnić druk za-świadczenia o zatrudnieniu i do-starczyć do Stowarzyszenia In-stytut Zachodni nie później niż 5 dni roboczych przed datą szko-lenia. Druk zaświadczenia wraz z regulaminem projektu są do-stępne na stronie http://www.siz.poznan.pl/stres-wypalenie-zawodowe/ Informacje: (61) 852 41 62, [email protected]

KAROLINA KASPRZAK

Stresi wypalenie

Seniorzy na szlaku

Kończąc sezon wakacyjny podopieczni „małych bra-

ci Ubogich” w ramach „Waka-cji jednego dnia” wybrali się do Pobiedzisk.

– Najpierw poszliśmy do drewnianego Grodu Pobiedzi-ska na Szlaku Piastowskim, na wystawę znanych w starożytno-ści machin oblężniczych – mówi Zuzanna Gajewska z „małych braci Ubogich”. Towarzyszył nam przewodnik, który opowia-dał między innymi o kuszy wa-łowej i machinie miotającej, któ-ra wyrzucała pociski dzięki sile mięśni ludzkich.

Uczestnicy wycieczki byli też w Skansenie Miniatur, w którym znajduje się blisko 100 minia-tur budowli Szlaku Piastowskie-go i Wielkopolski, wykonanych w skali 1:20, z trwałych two-rzyw. Skansen ukazuje struktu-rę przestrzenną Szlaku Piastow-skiego w jego dzisiejszym i czę-ściowo historycznym kształcie.

Wycieczka odbyła się w ra-mach projektu „Otwórzmy się na samotność seniorów – kon-tynuacja i rozwinięcie”, współ-fi nansowanego przez MPiPS w ramach Programu ASOS 2014--2020. Dzięki temu wyprawa do Grodu Pobiedziska doszła do skutku. awa F

OT.

AR

CH

IWU

M

Page 48: Filantrop pazdziernik 2014

PAŹDZIERNIK 201448STRONA

W ostatnią sobotę sierpnia na chodzieskim rynku

odbył się VI festyn prozdrowot-ny „Zdrowa sobota”. Organi-zatorem było Stowarzyszenie „Bioderko” i Chodzieski Dom Kultury. Przemawiali, gratulu-

VI FESTYN PROZDROWOTNY W CHODZIEŻY

Zdrowo w sobotę

jąc pomysłu „Zdrowej soboty”: senator RP Mieczysław Agu-styn, poseł RP Małgorzata Ja-nyska i burmistrz Jacek Gursz.

Prowadzone były bada-nia profi laktyczne osteoporo-zy, współfi nansowane ze środ-ków PFRON, będących w dyspo-zycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego, badania słu-chu i mammografi czne. Kompu-terowo badano stopy. Badania dla seniorów wykonało Polskie Towarzystwo Gerontologiczne w ramach projektu z ASOS. Był pobór krwi i rejestracja dawców szpiku. Powodzeniem cieszył się Gabinet Małego Doktora, w którym to dzieci występowały w roli lekarzy.

Zebrani na chodzieskim ryn-ku mogli wysłuchać koncer-tu niemieckiej Orkiestry Gita-rowej i wziąć udział w charyta-tywnym maratonie zumby. Ze-brane środki przeznaczono na turnus rehabilitacyjny w wągro-wieckim WIELSPINIE dla jed-nej z podopiecznych Bioderka. Impreza ta to nasz duży suk-ces, warto przypomnieć, że Fe-styn Zdrowa Sobota w ubiegłym roku wyróżniono w konkursie Wielkopolska Otwarta dla Nie-pełnosprawnych. Umieszczono go także na Witrynie Obywatel-skiej Prezydenta RP.

HONORATA PILARCZYK PREZES STOWARZYSZENIA

„BIODERKO”

Senator Mieczysław Augustyn przy stoisku chodzieskich Amazonek.

Organizatorzy maratonu zumby z Magdą Łukasik.

Zumba.

Wolontariusze: Łukasz, Klaudia, Sandra, Krzysztof i Martyna.

FO

T. (

4X

) A

RC

HIW

UM

ST

OW

AR

ZY

SZEN

IA „

BIO

DER

KO