Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.1 Prolegomena i Podstawy Do Filozofii Dziejów i Socyologii

download Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.1 Prolegomena i Podstawy Do Filozofii Dziejów i Socyologii

of 166

Transcript of Erazm Majewski - Nauka o Cywilizacji, T.1 Prolegomena i Podstawy Do Filozofii Dziejów i Socyologii

  • ERAZM MAJEWSKI

    NAUKA O CYWILIZACYI

    PROLEGOMENA I PODSTAWY DO FILOZOFII DZIEJW I SOCYOLOGII Sapere aude,

    Horac. epist. II 40.

    WARSZAWA 1908.

    PRZEDMOWA.

    Osobliwym jest przedmiot niniejszej ksiki. Nie starczyoby ju ycia ludzkiego do zapoznania si z tem, co ju przemylano o nim i niemasz jeszcze wynikw powszechnie przyjtych, tak co do poj najoglniejszych, jak tysicznych szczegw; niemasz tu nawet podstawy wsplnej. Ile wybitnych umysw, tyle punktw wyjcia i tyle sprzecznych ze sob rozwiza.

    Z gry przeto wiem, e tre tej ksiki nie moe wszystkich zadowolni. Nawet wwczas, gdyby wszystko w niej byo prawd, musiaaby wywoa sprzeczne sdy, bo prawd, jeli jest odmienna od naszej prawdy, przyjmujemy nie bez oporu, a c dopiero, gdy znajduj si tu idee nowe, ktre musz wpierw przej przez ogie wszechstronnej krytyki.

    Nie spodziewam si rwnie zgody w przyjmowaniu myli tu wyoonych. Co jednemu wyda si susznem, to inny odrzuci i odwrotnie.

    Dlatego nie porwnywam myli swoich z wywodami innych. Nie wdaj si w rozbir ani krytyk systemw, teoryi i hipotez cudzych, albowiem trzebaby na to zuy zbyt wiele pracy, czasu i miejsca i niepotrzebnie rozszerzy dzieo do rozmiarw kilkakro wikszych po to chyba, aby przekona, e widz lepiej ni inni, ale przekona szermierk na sowa, w ktrej czsto nie prawda, lecz zrczno i talent odnosi tryumf - oczywicie znikomy.

    Nie przeprowadzam rwnie linii demarkacyjnych midzy tem. co "moje", a co "cudze", bo byby to trud jaowy a nawet niewykonalny.

    Zamiast nuy czytelniku obojtn dla erudycy, wol odrazu stan oko w oko z zagadkami, o ktre chodzi, i, wspierajc si jedynie na elementarnych podstawach nauki, wysnu niezalenie i jasno pogld wasny.

    Jeli moje przedstawienie rzeczy nie jest bdne, przez to samo upadn pogldy odmienne, trudzibym si wic bezpotrzebnie osobnem ich zwalczaniem. Gdyby za moje pogldy nie day si utrzyma, to i wysiki, woone w zwalczanie innych, na nicby si nie zday.

    Zamiast krytykowa tych, dla ktrych wiedzy i przenikliwoci ywi szacunek, wol podda mj sposb widzenia roztrzsaniom krytycznym. Jeeli mi dowiod, e si myl, nie bd si upiera, ale prosz, niech moi krytycy nie wchodz na drog argumentowania dogmatami i autorytetami, niech przekonywaj rzeczow i logiczn argumentacy.

    Niech mi nie mwi, e znakomity A. ujmowa spraw inaczej, e B. dowid ju czego innego, e C, D, utrzymuj co sprzecznego z moim pogldem, bo sam wiem, e rozmijam si z pogldami wielu badaczw najpowaniejszych, dla racyi ktrych wykadem jest dzieo niniejsze.

  • Kto wasnym umysem szuka prawdy i porzdku wiata i potyka si o przeszkody, ktre nam uomno nasza napitrzya, kto ledzi walk umysw z niewiadomem, ten wie, co sdzi o "ostatniem sowie nauki", na ktre chtnie powouj si umysy lkliwe i skrpowane dogmatem. Ostatniego sowa niema w nauce, bo ludzko nie spoczywa w pracy. W wiecie jest cigle "jutro", ktre rodzi si z caego "wczoraj". Na dzi niema miejsca, bo gdyby byo, zapanowaaby powszechna stagnacya.

    Postp jest wanie ustawicznem zaostrzeniem si naszego wzroku i doskonaleniem metod oraz zdolnoci do coraz subtelniejszej analizy i syntezy.

    Nauk o cywilizacyi, a wic porednio o spoeczestwie i czowieku uwaam za ga oglnej nauki o Przyrodzie i dlatego wyprowadzam j z podstaw przyrodniczych.

    Jaka jest racya bytu "Nauki o cywilizacyi" i miejsce w szeregu nauk, o tem

    czytelnik bdzie mg sdzi po zapoznaniu si z treci traktatu niniejszego. Tutaj powiedzie mog, e nowo nazwy pynie z ujcia przedmiotu badania od caoci, nie za od elementw, skadajcych si na cao. Nauka o cywilizacyi jest o tyle socyologi ile ni jest rwnie biologia organizmw, ktr monaby nazwa, wychodzc z punktu widzenia socyologw, socyologi komrek organizmu.

    Zdyem tu wyoy zaledwie podstawy przyszej konstrukcyi, ale nawet gdyby one nie miay si utrzyma, zdaje mi si, e praca niniejsza naley do rzdu tych, ktre nie mog by dla nauki niebezpieczne, bo prowadzi cile okrelon drog i systematycznie do gbszego wniknicia w stosunki midzy rzeczami badanemi, co wanie jest jedynym celem nauki. Nie mam nikomu nic do zawdziczenia, tylko przyjaciel mj, dr. fil. Maryan Massonius by wiadkiem mego zmagania si z zadaniem i w czstych rozmowach o kwestyach wtpliwych zawdziczam Mu niejedn cenn poprawk oraz obron z niejednego wyniku przed wasnem wtpieniem.

    Autor.

    Warszawa 31 grudnia 1907 r.

    WSTP. 1.

    Do najciekawszych, a zarazem najzawilszych bodaj zagadek, ktrych nauka, pomimo bardzo wielu usiowa nie zdoaa jeszcze rozwiza, naley bezwtpienia pytanie: dla czego cywilizacya wysoka zjawia si na ziemi nie wszdzie, dla czego jest zjawiskiem prdko przemijajcem, jak nam to stwierdzaj dzieje powszechnie oraz od czego zaley jej pojawianie si i znikanie, a waciwie przenoszenie si na powierzchni ziemi, z miejsca na miejsce, z kraju do kraju, od ludu do ludu?

    Dlaczego wysoki stan cywilizacyi nie obejmuje nigdy caego obszaru ziemi i wszystkich ludzi, lecz wystpuje ogniskami, zajmujcemi stosunkowo niewielkie obszary i w adnym jeszcze momencie do dugich dziejw (powszechnych) nie tylko nie obj wszystkich ludzi, ale nawet nie utrzyma si dugo tam, gdzie ju si pojawi?

    Dlaczego jedno jakie ognisko cywilizacyi wyszej gdzie rozpala si, gdzieindziej ponie w caej peni, wdzie za dogasa? Co za wpywy przemone

  • kieruj caym tym ruchem, jakie prawo rzdzi temi na pozr bezadnie, a jednak nieodwoalnie dokonywujcemi si zmianami?

    Jednem sowem, co zapala i co gasi oddzielne cywilizacye, co wznosi ludno rnych krajw na wyyny i co je strca?

    Do wspomnie Egipt, Chalde, Grecy, Rzym, aby spostrzedz, e to, co nazywamy stanem wysokiej cywilizacyi nigdzie nie trwa bezustannie. Kady z wymienionych krajw jania niegdy wielkim blaskiem swej cywilizacyi i opromienia szeroko wiat ludzki, zostajcy w porednim lub bezporednim zwizku z tem ogniskiem, i kady blad kolejno w upadku cywilizacyi i w promieniach nowozapalajcego si gdzieindziej ogniska.

    I wanie dla tego, e nie znamy dotychczas adnego wyjtku od tego prawa znikomoci oddzielnych ognisk cywilizacyi, e na mocy tego, co byo. moemy napewno przypuszcza znikomo rwnie i wspczesnej nam cywilizacyi, rodzi si w kadym umyle gbszym zaduma i pytanie: dla czego tak jest i czy tak musi by zawsze?

    Zagadka ta nie tylko jest trudna, ale i zdradna, bo dopiero po wnikniciu w niezliczone pytania, jakie myliciel musi sobie zadawa w miar, jak zapuszcza si w szczegy, ukazuje si jako zadanie niesychanie skomplikowane. Bez takiego wniknicia udzi pozorn swoj prostot i wywouje nieskomplikowane objanienia. Dawano ju ich bardzo wiele, a wszystkie maja t wspln wad, e nie sigaj, i nawet nie usiuj sign do dna sprawy.

    Jeszcze w staroytnoci niektre z pyta, ktremy postawili na czele, lubo nie w caej rozcigoci, nurtoway w umysach bystrzejszych.

    Polibiusz, usiujc zda sobie spraw z tajemniczych przyczyn upadania miast helleskich, zawyrokowa, e Grecya umiera przez ludzi. W tem orzeczeniu, niewtpliwie susznem, o ile chodzi o przyczyn bezporedni, nie wiele powiedziano, ale mamy dowd, e mylano nad zagadka i mylano nie o wiele gorzej, ni si to czsto dzieje za naszych czasw i w zastosowaniu do rnych innych ludw.

    Orzeczenie to nie tumaczy jednak, dlaczego ludzie z tego samego narodu greckiego w pewnym czasie wytworzyli cywilizacy greck i wznieli j na wyyny, a w innym znw czasie przyprawili j o upadek. Jeeli Grecya upada przez Grekw, to Polibiusz tak samo nie objani w czem tu oni zawinili, jak nie objani i nie prbowa nawet objani, w czem byli przyczyn wielkoci Grecyi, cho to drugie pytanie zwizane jest nierozerwalnie z pierwszem.

    Sprawa nie jest bynajmniej prosta.

    Przypumy, e przyczyn upadku Grecyi i Grekw byo zwyrodnienie ludnoci. Czy takie przypuszczenie objania nam zjawisko?

    "Upadanie" jest przecie dopiero poow zjawiska, ktre nas zajmuje. Gdybymy nawet wyjanili fakt upadania "zwyrodnieniem", lub jak inn bezporedni przyczyn, to pozostaje jeszcze do wytumaczenia przyczyna rozkwitu cywilizacyi greckiej. Nawet zrozumienieprzyczyn upadku nie

    wytumaczy nam jeszcze rozkwitu, a c dopiero powiedzie, gdy sobie uprzytomnimy, e nawet i samo zjawisko upadania nie jest tak jasne, jak si wydaje przy powierzchownem traktowaniu.

  • Upadek cywilizacyi rzymskiej wyjaniaj historycy wtargniciem barbarzycw Pnocy w poczeniu ze zwyrodnieniem ludnoci rzymskiej, lecz i tu wysuwane s na czoo przyczyny ostatnie i tylko pozorne.

    Twierdzono, e portom morza rdziemnego odkrycie Ameryki odebrao dawn wielko, przenoszc "o handlu wiata" w inne miejsca. I tu powierzchowno sadu a bije w oczy i tu wypadki, ktre si zbiegy ze sob, wizane s w zwizek przyczynowy moe nawet dobrze, ale zbyt pytko i dlatego rozwizanie nie tumaczy sprawy. Wszak mamy prawo zapyta, dlaczego odkrycie Ameryki nie miao przyczyni si rwnie dobrze do jeszcze wikszego spotgowania si wietnoci wiata rdziemnomorskiego?

    Los Wenecyi i jej podobnych portw rdziemnomorskich niesusznie jest wizany w zwizek przyczynowy z odkryciem Ameryki, a przynajmniej winien by postawiony na szerszym gruncie, nie jest bowiem odosobniony, ani pierwszy w dziejach. Jeszcze wczeniej na korzy tych modszych portw Italii upady Tyr, Sydon, Kartagina i tyle innych kolejnych "Krlowych morza". Wszak tamtych nie zabio odkrycie "nowych wiatw". Dziaao wic i tu i tam co innego i bardziej oglnego, czego nie umiano si domyle.

    W dotknitych przykadach chodzi o upadki. Jest to temat najgorliwiej opracowany przez historyozofow. Lecz upadki, do ktrych historyozofowie okazuj wiksze zainteresowanie, s tylko czci i to mniejsza ich zadania. Predylekcy atwo sobie wytumaczy. Upadanie odbywa si, e tak powiem, przed oczyma historykw i w szybkiem stosunkowo tempie. Daje si ono rozoy na logiczny szereg znanych zdarze historycznych o skutkach, a czsto i o przyczynach bezporednich znanych i wyranych.

    Nie tak atwe do odszukania i ujcia s przyczyny wzrostu i rozwoju, albowiem ten bywa zwykle powolny i mniej owietlony faktami historycznemi. W ogle atwiej nam objani dlaczego i w jakiej zdarze kolei kto znany utraci majtek, anieli dlaczego i w jakiej kolei zdarze zebra. W ostatnim wypadku natrafiamy zwykle na brak lub ubstwo materyau historycznego, ktrybymy mogli wiza w logiczny acuch historycznych przyczyn i skutkw. Ale wanie ta okoliczno wskazuje, e w objanianiu posugujemy si materyaem ubogim i jednostronnym. Gdy mamy cokolwiek zamao danych bezporednich, stajemy bezsilni i zrzekamy si wyjanie.

    A przecie we wzrocie tkwi musi taka sama suma realnych, cho innych przyczyn, jaka tkwi w zjawisku upadania.

    Z nierwnomiernoci i jednostronnoci wanie materyau historycznego pynie skonno historyozofw do zajmowania si przewanie procesem rozkadu spoeczestw i cywilizacyi. Historyozofia uprawia chtniej patologi spoeczestw, anieli ich fizyologi, a zwaszcza embryologi. A i w tej dziedzinie wpada najczciej w jednostronno, sztuczno lub bezpoyteczn drobiazgowo.

    Niejednemu zdawao si, e co gbiej rozjania, gdy do acucha bezporednich przyczyn i skutkw wprowadza rzekomo jeszcze bezporedniejsze i rwnie prawdziwe. Wywoywa on nieraz podziw dla swej przenikliwoci i bystroci, cho w gruncie rzeczy operowa paradoksami.

  • Jeeli rozerwanie potnej koalicyi w r. 1711 Voltaire przypisuje szklance wody, wylanej na sukni pani Masham i parze rkawiczek lady Marlborough, ktrych ona da nie chciaa krlowej Annie, wiemy, e mamy do czynienia z paradoksem.

    Jeeli Pascal powiada, e gdyby nos Kleopatry posiada inny ksztat, to historya obszarw, pooonych nad Nilem, byaby zupenie inn, - to przypuszczamy rwnie, e mamy do czynienia ze wietnym, gbokim i rozmylnym paradoksem. Ale historyozofia zbyt czsto zupenie mimowolnie zajmuje si podobnemi paradoksami, jest z nich zadowolona i nie czuje nawet tego. e uprawia metafizyk, e idzie z najpospolitszym prdem niewyrobionej myli ludzkiej.

    Paradoks mimo, e zawiera w sobie prawd, nie przyczynia si do odkrycia zwizku zdarze, chyba tem jednem, e zmusza do rozwaa. Prowadzi zato czsto na manowce jaowych rozwaa: coby byo, gdyby si co zdarzyo lub nie zdarzyo. Rozwaania takie s rwnie bezpodne w historyi, jak byyby w przyrodoznawstwie, bo i tu i tam powinno chodzi i chodzi jedynie o wytumaczenie tego, co byo, nie za co by mogo. Moliwo nie istnieje w przyrodzie, naley ona cakowicie do metafizyki.

    "Moliwo" lub "konieczno" nosw i szklanek historycznych nie moe by przedmiotem bada historyozoficznych. S to tylko fakty, zostajce w bezporednim zwizku z innemi faktami i naley je bra takiemi, jakiemi s i za to, czem s, nie za jakiemi i czem byby mogy.

    Co komu przyjdzie ze spostrzeenia, e kartacz, omijajc gow. Bonapartego w Tulonie, wpyn na losy Europy? Wszak monaby temu spostrzeeniu przeciwstawi pytanie: czy czasem inny kartacz nie pozbawi Francyi innego, lepszego Napoleona pord zabitych modych oficerw?

    Jeeli wiec historyozofowie przestrzegaj przed wizaniem wielkich zdarze z maemi przyczynami, to maja suszno, rwnie jak ci, ktrzy nie radz drobnych zdarze przypisywa wielkim przyczynom, - ale jedni i drudzy obracaj si w kole, z ktrego wyjcie jest inne. Dla zdarze realnych trzeba poszukiwa jedynie bezporednich ich przyczyn i na nich poprzestawa. Tylko wtedy zaczniemy dostrzega i poznawa prawa, t. j. pierwiastek, ktrego najmniej umieli szuka historycy i historyozofowie przed Monteskiuszem. Czy przyrodnikowi przyjdzie do gowy zastanawia si nad tem, jakby wiat organiczny wyglda, gdyby w powietrzu nie byo azotu, lub coby byo, gdyby na sosnach rodziy si dynie? Przyrodnik bada wiat jakim jest, nie jakim mgby by, bo mgby by milion razy innym. To samo powinien czyni historyozof.

    Przypuszczenia: "coby by mogo" bywaj uprawnione i prowadza do odkry w badaniu naukowem, ale tylko wtedy, gdy operujemy wielkociami wiadomemi, co ma miejsce w fizyce, chemii i t. p., - tam za, gdzie, jak w sferze czynw ludzkich jednostek, mocno zindywidualizowanych, nie mamy nawet jednej wiadomej, lub

    dajcej si wyznaczy wielkoci, - nie mog prowadzi do adnego odkrycia. Sfera ludzkich czynw i ich nastpstw w ludzkich czynach naley wanie do

    kategoryi wielkoci, nie dajcych si wyznaczy. Historyozofia nie moe nic na niej opiera.

  • Do rwnie pytkich, a nawet wprost nienaukowych docieka i wyjanie naley objanianie "kaprynego" biegu dziejw czynami genialnych, potnych lub wybitnych jednostek. Mimo to niektrzy myliciele powanie si tem zajmuj, podajc takie jednostki za gwne motory dziejw. Lecz jeeli ma by prawd, e Napoleon pokierowa losami Europy, a jeden mdrzec sam odkry jaka donios dla caej ludzkoci prawd, to powinno by uznane za prawd, e zabjc onierza jest kula, ktra ciao jego przeszya, albo proch, ktry kul wypchn, albo karabin, z ktrego kula wybiega, nie za onierz, ktry wystrzeli, nie oficer, ktry da haso do strzau, nie wdz, ktry da haso do bitwy, nie wadca, ktry wojn wypowiedzia.

    Gdy chcemy pozna oglne przyczyny procesw spoecznych, majce powszechne zastosowanie, musimy usun na bok wszystkie czynniki porednie, wszystkie jednostki mianowane i przesta je uwaa za przyczyny bd gwne, bd jedyne. Tumaczenie losw spoeczestw czynami wielkich ludzi, grup spoecznych, instytucyi i t. d. jest omyk, dlatego, e zasania szerszy widnokrg, na ktrego tle jedynie monaby zwiza dzieje ludzkoci w cao z procesem rozwoju wiata i zrozumie je tak przynajmniej, jak rozumiemy naturalne procesy, zachodzce dokoa nas w martwej i oywionej naturze. Historya powszechna nigdy si nie wzniosa do takiego stanowiska, ona pozostaje zawsze na poziomie umiejtnoci opowiadania niezliczonych zdarze i oddzielnych epizodw, pozbawionych zwizku naturalnego. Nawet historyozofia, cho podejmuje si wyrcza history w zadaniu usystematyzowania i powizania, rwnie daleko zostaje od poziomu prawdziwie naukowego. O ile si nie wspara na szerszej podstawie oglnych praw przyrody, zostaa ona rwnie jak historya tylko sztuk: ukada ona obrazy fantastyczne, wic nieprawowicie zdarzenia w dowolny i sztuczny acuch rzekomych przyczyn i skutkw. I niema w tem nic dziwnego, bo materya jest zebrany wadliwie i nadzwyczaj jednostronnie. Historya do niedawna nietylko nie umiaa, lecz nawet nie lubia zajmowa si rzeczami zwykemi, pospolitemi. Ona najchtniej zajmowaa si tem, co ma najmniej wsplnego z normalnym biegiem zdarze ludzkich i zwykym biegiem rzeczy na wiecie.

    Cay materya, zgromadzony przez historykw wszystkich czasw, jest tego dowodem. Trzy czwarte historyi i kronik zajtych jest nie tem, co jest normalne, pospolite i zgodne z prawami natury, nie tem, co dotyczy wszystkich spraw i

    rzeczy ludzkich, lecz tem, co jest wyjtkowe i uderzajce. Nie uderzao za historyka to, co widzia codziennie, na kadym niemal kroku - lecz to, co si zdarzyo nadzwyczajnego. Zapeniy si karty chmar faktw - przewanie jednej kategoryi i wyrwanych z ram naturalnych. C dziwnego, e w takim steku zdarze najmniej pospolitych i owietlajcych ludzko, czasy i zdarzenia jednostronnie, nie mg historyk dostrzedz ani adu, ani zwizku z powszechnemi prawami natury? Obracajc si wrd faktw, wyrwanych z pord tysicy innych niemniej wanych, ktrych ani zauway, ani niemi si nie zajmowa, przyj za prawo to, co jest wyjtkiem, w anormalnociach chcia szuka prawidowoci, z czstki prawdy chcia odbudowywa ca prawd.

  • Zrozumiano to ju bardzo wczenie i niektre umysy zwrciy si do szukania rozwizania zagadki znikomoci cywilizacyi i zmiennych dziejw ludzkoci nie w samym czowieku i stosunkach ludzkich, lecz poza czowiekiem, w oglnych prawach przyrody. Zaleno czowieka od ta, na ktrem wystpuje, od oglnych si przyrody, staa si z rozwojem nauk przyrodniczych tak oczywista, e ju w wieku XVIII, a nawet nieco wczeniej bystrzejsze umysy postawiy na miejsce dawnych potg najwikszego despot: rodowisko.

    Zalenie od sposobu zapatrywania, jedni ograniczali si do wyjaniania naturalnych przyczyn upadku tej lub innej cywilizacyi, do wyjaniania roli przyrody kraju czyli otoczenia wzgldem jednostki lub ludu, inni, szerzej na zagadk spogldajc, szukali praw czy zasad oglnych, rzdzcych ca ludzkoci, a nawet caym wiatem oywionym. Jednym z pierwszych mylicieli, przypisujcych nierwnomierny rozwj cywilizacyi oraz rnice w oglnym charakterze narodw czynnikom, niezalenym od woli czowieka, a wic geograficznym i klimatycznym, by Jan Baptysta Vico. Usiowa on na tej podstawie okreli prawa rozwoju narodw i cywilizacyi; wypowiedzia on wiele godnych podziwu myli i cho nie mg upora si z trudnociami zadania, zyska u potomnych saw twrcy filozofii historyi oraz psychologii ludw.

    Rycho przewyszy go i zami genialny Montesquieu, pomimo jednak ogromnej wiedzy i rzadkiej bystroci umysu, posun tylko spraw o olbrzymi krok naprzd, ale jej nie rozwika, podobnie, jak w 40 lat po nim I. G. Herder, niewiele mu ustpujcy przenikliwoci i gboka wiedza. Genialny ten myliciel, zbrojny niezwykle bystr intuicy i doskona metod, zmierza, podobnie, jak Montesquieu, do wykazania midzy przyczynami rozwoju cywilizacyi i takich, ktre nie s zalene od woli i dziaa jednostek ludzkich, a wic tkwicych w przyrodzie.

    Wielkie jego dzieo jest jednym z najznakomitszych pomnikw wiedzy i myli, ale pomimo to zarwno jego praca, jak dwch jego wybitniejszych poprzednikw, dzi historyczne ma ju tylko znaczenie.

    Jasnem jest dzi dla kadego, e wczesny stan nauk nie dawa trwaej opory dla najbystrzejszej intuicyi. Wielko i przenikliwo obu wspomnianych mylicieli wanie i w tem przejawia si, e sami oni bardzo silnie odczuwali braki wczesnej wiedzy w stosunku do zadania i trafnie oceniali bezsilno swoj pync z tych brakw, nie za z winy ich umysw.

    Dowid tego Herder, gdy skary si w sowach godnych prawdziwego mdrca: "Wszdzie prawie w mej ksice, pisze on, widnieje ta prawda, e jeszcze niepodobna pisa filozofii rodu ludzkiego. Moe si to uda dopiero na kocu stulecia, a moe dopiero naszego tysicolecia"...

    "Sab doni pooyem pierwsze fundamenta budowli. Moe je zuytkuj wieki pniejsze. Bd szczliwy, jeeli cho te kamienie pokryje ziemia i ich budowniczy bdzie zapomniany, jeeli na nich lub w innem miejscu wzniesion zostanie budowla doskonalsza". I w istocie prorocze byy jego sowa, trafne przewidywania. Przecie nawet w sto lat pniej Buckle, bogatszy ju wynikami pracy trzech pokole, znalaz si w warunkach niewiele korzystniejszych, gdy postawi sobie za zadanie wykrycie praw, rzdzcych ludzkoci, wykrycie

  • oddziaywa czowieka na przyrod i przyrody na czowieka. Od tego czasu wiedza przyrodnicza i nauki socyalne rozszerzyy si i pogbiy. a mimo to jednak jestemy jeszcze i teraz w niewiele korzystniejszych warunkach pracy.

    Jeeli chodzio o wyjanienie charakteru oddzielnych narodw i krajw oraz wpywu przyrody na swoisty dla kadej krainy charakter mieszkacw, to ju osignito pikne wyniki, ale wszystkie one nie na wiele si przyday, gdy usiowano powiza te wyniki w jeden acuch spoisty i logiczny, celem wyjanienia sobie caoci. W takiej pracy syntezujcej, wszystko si wika, wnioski, ktre oddzielnie wzite byy bardzo jasne i logiczne, trac te swoje zalety, jedne drugim przecz i rycho okazuje si, emy jeszcze bardzo daleko od prawdy, e nie wiemy: co zapala i co gasi cywilizacye.

    I tak, pomimo dugiego pasma bada, nie wiemy po dawnemu dlaczego np. "rodowisko" Grecyi, a mwic prociej kraina grecka najpierw i przez dug przeszo nie sprzyjaa cywilizacyi. cho ona kwita w poblizkim Egipcie. pniej w Mezopotamii i na pobrzeach Azyi Mniejszej, potem zacza sprzyja i znowu rycho staa si dla niej niekorzystn?

    Zwrcono ju wprawdzie dawno uwag na zmienno warunkw fizycznych rnych krajw w granicach czasw historycznych i osignito na tej drodze interesujce wyniki, ale dotyczyo to gwnie paru orodkw cywilizacyi, w ktrych zmiany klimatyczne jaskrawo si uwydatniy. Na gruncie Europy zmian takich, ktreby daway dostateczn podstaw do skojarzenia ich z kolej rozwijania si osobnych centrw cywilizacyi, nie zdoano stwierdzi, ani okreli, ani zwiza ich z przebiegiem zjawisk historycznych.

    Nie ulega np. wtpliwoci, e Chaldea i Assyrya jest dzi daleko suchsza, anieli bya w epoce, gdy Ur, Larsam, Babilon i Niniwa przeglday si w falach Eufratu i Tygrysu. Niegdy Chaldea bya jednym ogrodem, dzi jest krain spiekoty letniej. To samo mona w znacznej mierze powiedzie o Egipcie. Zmiany takie wystarczaj rzeczywicie do wyjanienia w czci przyczyny upadku niektrych krain, ale nie objaniaj nam wiele, a przedewszystkiem nie objaniaj caoksztatu i cigoci zjawiska, ktre nas tutaj zajmuje. Midzy innemi nie objaniaj wcale przyczyny, dla ktrej Europa ze swoj ras aryjsk pozostawaa bez cywilizacyi w czasach wietnoci Egiptu, Chaldei i Assyryi, a nawet tego, dla czego cywilizacya opucia te krainy poudniowe, gdy warunki ich fizyczne; t. j. otoczenie ulegy zmianie na gorsze. Gdy tylko usiujemy to wyjani, wpadamy zaraz bardzo atwo w jednostronno, a std w sprzecznoci.

    Mwiono raz, e wanie wyjtkowo dogodne warunki bytu rozpaliy wysok cywilizacy w dolinie Nilu, lub te Eufratu, a drugi raz, e cywilizacya nietylko przystosowywa si do coraz surowszych warunkw otoczenia, ale e wanie cika i coraz cisza walka z przeciwnociami, z coraz surowszem otoczeniem rozwija w ludzkoci te przymioty i wysze uzdolnienia, ktre s warunkiem i znamieniem cywilizacyi.

    Jeeliby tak byo, to czemu cywilizacya zamiast w Chaldei i Egipcie nie zjawia si odrazu w Europie, gdzie walka z surowsz przyrod, sprzyjaa lepiej rozwojowi energii ludzkoci? Albo te, skoro ju raz najwysze uzdolnienia ludzkie pojawiy si w Egipcie oraz dolinie Eufratu, czemu tam zniky tak rycho,

  • gdy powinny si raczej nieustannie wzmaga w miar pogarszania si warunkw bytu, na tamtym gruncie! Brak tu jednolitoci, skoro nam wypada, e raz przyjazne otoczenie sprzyja cywilizacyi, drugi raz dla niej jest zabjcze: raz jest bodcem, to znowu hamulcem. Okazuje si. e i magiczne swko "rodowisko", po ktrem sobie tyle obiecywano, pozostaje dotychczas czczym wyrazem.

    Nie umiano treci jego cile ograniczy - i rozumiano je rozmaicie. Wiadomo, e rodowisko Buffona jest czem innem ni Lamarck'a; filozofowie brali je pomimo to za jedno, Comte np. nie zrozumia Lamarckowskicgo rodowiska. Jego "milieu" nie moe te by uwaane za jedno z "otoczeniem naturalnem". Wedug niego, milieu ma by ogem wszelkiego rodzaju warunkw zewntrznych, ktre do egzystencyi danego organizmu s konieczne; on nie tylko wprowadza tu obcy pierwiastek, ras, ale mwi nawet ju o "rodowisku intelektualnem". Taine - wzi rodowisko jeszcze szerzej. Koncepcya przyrodnicza jasna, a przynajmniej mogca by bardzo cile okrelona, gdy si j zaczo nagina do potrzeb antropologii i socyologii, dala pole do licznych nieporozumie i zamia si najzupeniej.

    Pod t sama nazw ukrywa si tre coraz to inna. C dziwnego, e wobec tylu niepowodze, a waciwie wobec powstaego chaosu, zaczto odrzuca wan rol rodowiska, prbujc dowodzi, e lud dzielny sam stwarza sobie rodowisko dla siebie najodpowiedniejsze, e rasa, obdarzona odpowiedniemi zaletami, przerabia nawet bezpodn krain na yzn, przez zbudowanie odpowiedniej sieci kanaw i t. p.

    Jest tu nieporozumienie. "Dzielno" i "przymioty" "rasy" albo "ludu" s znowu tylko przykrywk naszej nieznajomoci przyczyn gbszych. atwo dostrzedz, e one same przecie wymagaj objanienia. Skde "dzielno" si bierze, kiedy si ona zaczyna w filogenetycznym rozwoju pokole i odkd si koczy? Jeeli zwaymy, e te same ludy odgrywaj w tych samych krainach dzi zgoa odmienna role od ich roli w przeszoci, to okae si najlepiej konieczno odpowiedzi przedewszystkiem na te zasadnicze pytania.

    Staroytna np. "rasa", ktra dokonaa dzie wielkich w Europie, nie znika w pewnym, dajcym si okreli czasie. Potomkowie Faraonw i wybitnych dziaaczw staroytnego Egiptu podobni s jeszcze dzi do wielkich przodkw jak dwie krople wody, a przecie oddawna spadli na niziny kultury. Z drugiej strony rasa biaa, europejska, ktr cywilizowani Chaldejczycy i Egipcyanie mieli swego czasu prawo uwaa za "nisza" i zgol niezdolna do przyjcia "wyszej" kultury, nie zmienia si jakociowo, fizycznie, jako rasa, gdy stana na czele ludzkoci, Gdzie tu wic dowody, e rasa jest wszystkiem, e rasa panuje nad rodowiskiem, albo, e "rasa" co objania? Znamy kracowo niepodobne do siebie rasy jednako zdolne do wysokiej cywilizacyi. Gdzie wic przywilej naturalny ktrejkolwiek rasy do przewodniczenia na polu cywilizacyi?

    Nie zamierzam kreli tu dziejw usiowa zgbienia zagadki mechanizmu cywilizacyi, czy te zjawisk similibiologicznych ciaa spoecznego. Potraciem o kilka szczegw, o kilka nazwisk jedynie w tym celu, aby narzuci zlekka to i

  • ramy tematu mego. Zapuszcza si w rozbir poszczeglnych systemw i hypotez nie potrzebuj. Niewielka ilo systemw historyozoficznych, a take oglnie socyologicznych, gbiej opracowanych i majcych dzi swoich zwolennikw i korektorw, zbyt jest znana, aby je tu streszcza byo uytecznem, ogromna za wikszo prac, zarwno dawniejszych, jak wieszych w tej sprawie, nie zasuguje na rozbir.

    Przewanie byy to pomysy i hipotezy, oparte na podstawach, ktre postp nauki pozbawi ju gruntu.

    We wszystkich dziedzinach wiedzy, ktre tu gos maj, zaszy i zachodz tak doniose zmiany, e najwietniejsze pozornie koncepcye nie ju przed lat stu, lecz choby z przed wierwiecza przedstawiaj si nam, jako konstrukcye wprost niedopuszczalne, gdy byy oparte albo na bdnem tumaczeniu niedostatecznie poznanych faktw, albo na ideach z gry powzitych.

    Zagadka nietrwaoci oddzielnych cywilizacyi, a waciwie spoeczestw wysoko cywilizowanych, powtarzam to raz jeszcze, jest bardzo zdradna. bo udzi pozorn swoj prostot i, niby mira, sprowadza nawet bystrych mylicieli i badaczw na bezdroa.

    Widzimy, e byli ju tacy, ktrzy ujmowali zadanie bardzo szeroko i porzdnie, ktrzy bardzo metodycznie usiowali dotrze do poznania podstawowych warunkw sprzyjajcych rozkwitaniu cywilizacyi, lub sprowadzajcych jej upadek i rozkad, ale i ci najdzielniejsi rycho rezygnowali wobec pitrzcych si trudnoci i poprzestawali na rozjanianiu niektrych zaledwie stron wielce zoonego zadania. Mniej krytyczni wpadali zwykle na manowce metafizyki, fantazyi lub jednostronnoci, przeceniajc zwykle donioso jednego jakiego czynnika, a wic gospodarstwa, techniki, produkcyi, warunkw termicznych, lub klimatycznych, rodzaju i wartoci poywienia, obecnoci wielkich rzek lub innych warunkw fizyczno-geograficznych i t. d. Tworzyli oni sztuczne systemy "corsa" (Vico) i cykle, nie wytrzymujce ani filozoficznej, ani przyrodniczej krytyki. Niezmiernie powikane zjawiska spoeczne i historyczne starano si czsto wyjania jedn jedyna zasada podstawowa, pomysem, do ktrego nacigano fakty, lekcewac t prawd, e caa penia niezmiernie rnorodnych zjawisk ycia spoecznego i zmiennych losw tak ludw, jak caego rodu ludzkiego, nie moe by objaniana jednym jakim czynnikiem, choby nawet wanym, bez uwzgldnienia caej peni czynnikw ycia oglno-ziemskiego.

    Na pytania, postawione na czele tej pracy, dostarczyy ju rne nauki niezmiernie obfitych materyaw do odpowiedzi. Oparto je na drobiazgowem i wszechstronnem roztrzsaniu stosunkw czowieka do przyrody. Bardzo ju wiele powiedziano na ten temat, a jeszcze wicej na rne skadowe jego czci, zrobiono mnstwo gbokich i trafnych spostrzee, poodkrywano rnego rodzaju zalenoci czowieka od warunkw zewntrznych i od czowieka, - ale oglnej odpowiedzi, jasnej i prostej, niemasz jeszcze. Wszdzie mnstwo wykluczajcych si spostrzee i objanie.

    Oto obraz historyozofii. Nie lepiej przedstawia si stan tego odamu dotychczasowej socyologii, ktra dzi rozrosa si w potny odam (ale nie ga) wiedzy i zajmuje legion badaczw, nie malejcy, ale wci rosncy. Monaby ju

  • ogromn bibliotek stworzy z dzie obszernych, prac mniejszych, artykuw, broszur i przyczynkw, zmierzajcych wprost lub ubocznie do wyjanienia stosunkw, ktre nas tu zajmuj, - ale, niestety, w powodzi tych prac najrniejszego rodzaju, rzadko mona si spotka z syntez szerok i gbok. Wikszo ich nie zasuguje nawet na miano naukowych. Mamy tu wskrzeszon w najgorszej postaci dawn scholastyk, jaowe fantazyowanie bez hamulca, krtkowidztwo i miao porywania si na najtrudniejsze zadania bez koniecznego przygotowania.

    W tym dziale prac socyologicznych, ktre pod inn nazw prowadz dalej wtek bada historyozoficznych, - zmienia si nietylko nazwa, ale i metoda pracy. Gdy dawniej historyozof pracowa duo i wiedzia bardzo duo, zanim napisa dzieo, choby chybione, dzi podobne zadania podejmuje si z atwoci trudn do uwierzenia, ale i z rwn pewnoci siebie.

    Socyologia syntezujca, filozoficzna staa si polem harcw dla umysw najuboszych i dla ambicyi najmniej usprawiedliwionych. I nie dziw, e historycy w takim stanie rzeczy odnosz si do historyozofii, a zwaszcza tej zmodernizowanej pod nazwami "oglnych koncepcyi socyologicznych" (Conceptions generales sociologiques), "filozofii socyalnej" (Philosophie sociale) i

    "teoryi oglnych" (Theories generales), z lekcewaeniem, a nawet wrogo; e obawiaj si "psu sobie robot" uwzgldnianiem pomysw mglistych, przedwczesnych lub fantastycznych.

    Oni odrazu skapitulowali przed trudnociami, a przytem nie maj obowizku przekracza ram, ktre sobie jasno zakrelili. Oni nie usiuj uzbraja si w wiedz szersz, celem dociekania pierwszych przyczyn zdarze, ktre rozpatruj.

    Raczej dziwiby si naleao, e o braki naszej wiedzy oglnej, z ktrej w szczupych jej zakresach jestemy tak dumni, rozbijaj si od lat tylu wszelkie usiowania, majce na celu poznanie praw takiej kolei rozwoju spoeczestw (ludw, narodw, pastw), jak nam odsania historya powszechna, - pomimo, e w innych naukach nie odczuwamy tak silnie brakw i niedokadnoci naszej wiedzy o wiecie. Ale, jeli wnikniemy gboko w przyczyny niepowodze, - atwo pogodzimy si z tem zjawiskiem, jako zupenie naturalnem.

    Wiadomoci nasze o wiecie s jeszcze zbyt uamkowe i niepowizane, aby pozwoliy ju dzisiaj zrozumie rol czowieka na ziemi. Rozwizanie zadania, o ktre chodzi, a ktre jest rwnoczenie historyozoficznem, socyologicznem i przyrodniczem, musi by poprzedzone rozwizaniem wielu szczegowych pyta w dziedzinie bardzo wielu nauk. Filozofia historyi bdzie koron wiedzy ludzkiej.

    Kto zna stan nauk przyrodniczych i spoecznych, obfitujcych dzi jeszcze w race luki, - ten nie bdzie si dziwi powolnoci w dochodzeniu do coraz janiejszego pogldu na zagadk nas tutaj obchodzc. Owszem, ten dostrzee, e i tu, jak na pozostaym obszarze wiedzy, jeeli pominiemy prace pseudonaukowe, - wci, lubo powoli, zbliamy si do prawdy. Zwaszcza wielk pomoc i otuch na przyszo jest najnowszy zwrot w pracach nad poznawaniem przyrody, rozkwit filozofii przyrody w najlepszem rozumieniu tego sowa.

    Doskonal si do cisoci dawniej nieprzeczuwanej metody pracy, metody ujmowania najzawilszych zagadnie i wnikania w najgbsze przyczyny zjawisk.

  • Kady rok przynosi nam nowe elementy, ktre wprowadzone do sprawy, coraz lepiej rozwietlaj nam zagadki i przybliaj chwil, w ktrej prawda odsoni si przed nami w caej prostocie i oczywistoci. Ale tymczasem, na naszem zwaszcza polu, rozpaczliwie jest ciemno. Rozwizanie niejednego wanego pytania ju, ju zdaje si by przed nami, wycigamy rce do uudy, tymczasem przychodzi wietrzyk i obraz rozwiewa si, odsaniajc znan ju nam pustk. I znowu okazuje si, e jestemy daleko od celu. e stoimy na pustym szlaku, usianym komi dzielnych wdrowcw, ktrzy padli, dc wytrwale do mniej lub wicej jasno wytknitego celu. W tej walce z pitrzcemi si przeszkodami jest co podobnego do wypraw podbiegunowych. Kada nowa wyprawa uzbraja si lepiej lub inaczej, kada niemal przynosi co nowego, ale kada koczy si porak. Mimo to powstaj nowe wyprawy i nie baczc na los poprzednich, odwanie d naprzd, z wiar, e choby im si nie udao dotrze do celu podry, to przynajmniej uatwi si zwycistwo nastpcom.

    Wstp 2. Zadanie nasze i metoda badania.

    Porwany urokiem zagadnienia, powiciem mu niemao uwagi i wysikw. Dugo zadanie nie dao si opanowa, dugo zmagaem si z samemi

    trudnociami waciwego ujcia sprawy oraz z ideami narzuconemi. Prbowaem rnych drg i porzucaem je jako nie wiodce do celu, bo prowadzce do wynikw ju osignitych, a niezadawalajcych, a wreszcie spostrzegem, e gwna przyczyna niepowodze na tem polu polega na niewaciwem ujmowaniu zadania, na niedocenianiu jego trudnoci i na stosowaniu niewaciwych metod badania.

    Mgawica, nie dajca si uj w konkretne formy skrystalizowaa si. Spostrzegem, e zadanie ujmowano najczciej ze stanowiska zbyt wycznie historycznego, Ukrytych przyczyn zdarze wielkich, albo wcale nie przeczuwano tam, gdzie one spoczywaj, albo szukano zbyt pytko i blizko czowieka, najczciej w samym czowieku.

    Nawet gdy sigano bardzo bystro i ze znacznem powodzeniem do przyczyn gbszych, tkwicych poza czowiekiem, czyniono to poowicznie i otrzymywano te rezultaty poowiczne, rwnajce si praktycznie zeru.

    Zamao byo metody przyrodniczej w takich badaniach, zamao wiary w t metod i zamao wiernoci tej metodzie, zamao przewiadczenia, e historya rodu ludzkiego w tych granicach, jak j sobie zakrelia Historyozofia i Socyologia, jest waciwie nauk przyrodnicz.

    Zadanie cae daje si sformuowa jako poszukiwanie przyczyn koniecznych i dostatecznych takiego biegu dziejw ludzkoci, jaki nam odsania historya powszechna i historya cywilizacyi. Ma to by poszukiwanie oglnych praw, rzdzcych ludzkoci.

    Stajemy tu wobec przedmiotu i zadania wprawdzie skdind historycznego, ale w uzbrojeniu nie historyka, lecz przyrodnika.

    Jeli mi kto powie, e to stanowisko nie nowe, e zajmowali je ju historycy cywilizacyi, to omiel si tylko zapyta, jakie s ich roboty rezultaty? Czy znamy mechanizm cywilizacyi?

  • Prawda, e niektrzy historycy usiowali zaj podobne stanowisko, ale rwnoczenie nie wyzbywali si swej metody, albo na zbyt krtk chwil. Mieli oni tylko poczucie potrzeby zajcia podobnego stanowiska, ale u jednych brak przygotowania przyrodniczego uniemoliwia utrzymanie si na zajtem stanowisku, innym ciekawo historyczna odbieraa potrzebn cierpliwo i wstrzemiliwo. Tacy zdajc do wyjaniania konkretnych wypadkw historycznych, przerzucali si zbyt atwo na pole spekulacyi filozoficznych.

    Nawet ci, ktrzy prawili o Historyi naturalnej cywilizacyi, o Fizyce spoecznej, o Fizyologii wszechwiata (Comte, Carey, Supiski i inni) waciwie zamiast by rzeczywicie filozofami przyrody, stawali si historykami lub socyologami filozofujcymi.

    Oni prawdy, zaczerpnite z przyrodoznawstwa, brali za kanw tylko do osnuwania na niej dowolnych idei filozoficznych. Zamiast

    szuka rzeczywistych praw natury dla kadego faktu (bo kady fakt ma swoje prawo), oni jeden szablon, najczciej dowolnie obrany, przystosowywali do coraz innego szeregu zjawisk. Albo nie starali si, albo nie umieli sformuowa praw, wyraajcych si coraz inaczej, zalenie od przedmiotu, do ktrego si stosuj, i std pyny niejasnoci, zawikania i gubienie si w chaosie pomini, niedomwie, albo zbyt odlegych analogii.

    Aby da jeden przykad, wspomn o sile rzutu i sile przycigania, bdcych osi w zasadzie bardzo bystrych i gbokich pomysw Supiskiego.

    Poza tem, niemal wszdzie tkwi ten sam bd metodyczny, polegajcy na nietrzymaniu si adnej metody, na zbyt aforystycznem traktowaniu powizanych ze sob zagadnie.

    Powodzenie w badaniu zjawisk przyrody zaley od jasnego sformuowania zadania (okrelenia sobie zjawiska) nastpnie od podzielenia oglnego faktu na czci jego skadowe, wreszcie od wyboru najstosowniejszych dla kadego rodkw badania.

    Historya naturalna cywilizacyi, albo, jak chc niektrzy, jej fizyka, czy mechanika, przedewszystkiem powinna by oddzielona od historyi cywilizacyi (w jej dotychczasowem rozumieniu), albowiem obie maj zadania odrbne. Pierwsza zaczyna si tam, gdzie si koczy, a waciwie urywa druga. Pierwsza powinna bada zjawiska cywilizacyi cakowicie od zewntrz, na tle praw, rzdzcych ca przyrod, gdy druga ma si zaj stron wewntrzn, czyli tem, co zaley od czowieka.

    I oto ujmujc mj temat cilej, zaznaczam, e jest on o wiele wszym od tematu oglnego, bdcego treci obu nauk, cho z drugiej strony, jest o wiele gbszym.

    Nie chodzi tu bowiem tylko o wyjanienie takiej wanie kolei dziejw ludzkich, jak nam odsania historya, lecz o zrozumienie praw, ktre sprawiaj niejednakowo losw ludw, grup spoecznych i osobnikw; nie zamierzam rozwaa, ani tumaczy czynw i roli osobnikw mianowanych, grup i kategoryi spoecznych, czynnych w okrelonem miejscu i czasie, lecz idzie mi o poznanie praw, majcych zarwno powszechne, jak szczegowe zastosowanie do tego wszystkiego i objaniajcych wszelkie procesy historyczne oraz spoeczne,

  • ujmowane tak ze strony najoglniejszej, jak te i w szczegach. Chodzi mi, e tak powiem, o Chorologi i Phylogeni cywilizacyi. Idzie mi przytem nie o przyczyny psychiczne czynw i stosunkw ludzkich, lecz o fizyczne.

    Wolno je uwaa za przyczyny porednie, gdy bezporedniemi s ostatecznie przyczyny psychiczne, lecz biorc rzecz ze stanowiska przyrodnika, z zewntrznej strony, wanie te ostatnie, psychiczne, uwaam za przyczyny porednie, poniewa ostatecznie zale od innych przyczyn fizycznych.

    Koniec kocw, w poszukiwaniu oglnych i fizycznych praw, rzdzcych ludzkoci, trzeba wej na drog metodycznych bada przyrodniczych.

    I znowu, jeli mi kto powie, e podobne stanowisko zajli ju socyologowie, zwaszcza ostatnich lat dwudziestu, to odpowiem, e tacy socyologowie, ktrzyby zaczynali od fundamentw, nale do rzadkich wyjtkw.

    Wikszo ogranicza si w swych badaniach do zagadnie specyalnych, ktre stanowi tylko czstk caoci, wymagajcej zrozumienia. Obracajc si w takim ciasnym zakresie, unikaj oni starannie szerokiej analizy i takieje syntezy, bez ktrej niepodobna otrzyma w poszczeglnych zagadnieniach trafnych rozwiza.

    Mamy przytem socyologw bardzo rozmaitych, tak rozmaitych, jak rozmait jest dziedzina socyologii, ktrej przedmiotu jeszcze nikomu nie udao si uj w karby jakiego planu, jakiej oglnej idei przewodniej. Jest to wci jeszcze olbrzymia mgawica rozstrzelonych trudw, w ktrych niema ani planu oglnego, ani podstaw wsplnych. Cz tylko socyologw stoi na gruncie przyrodniczym, cho rzadko na drodze metody przyrodniczej. Natrafiajc na powaniejsze trudnoci, atwo zatraca ona ni przewodni i gubi si w labiryncie zjawisk, ktre trzeba zrozumie i oceni. Nasze zadanie naley istotnie do zakresu socyologii, traktowanej jako wiedza przyrodnicza, ale nie powinno si nazywa socyologicznem; dlaczego, o tem przekonamy si pniej. Zreszt nie chodzi tu o nazw, lecz o rzecz. Niech to bdzie socyologia, niech bdzie antropologia filozoficzna, jak chce tego Folkmar, lub te filozofia cywilizacyi, lecz niech nie bdzie ani mitologia, ani metafizyk.

    W poszukiwaniu praw, rzdzcych ludzkoci, trzeba cakiem zapomnie o wolnym czowieku i jego psychice, trzeba zapomnie na razie o tysicznych szczegach, z ktrych skada si og zjawisk wiata ludzkiego i t. zw. Historya; trzeba zaj si przedewszystkiemcaoci rodu ludzkiego, aby j wcieli organicznie do caoci wiata i dopiero z tej caoci wyprowadzi.

    Dopiero, gdy si to powiedzie, znajdziemy klucz do wszystkich poszczeglnych zagadek, ktremi si socyologia przedwczenie zajmuje. Wtedy, zamiast snu pomysy, pozbawione realnej podstawy oraz zwizku z caoci wiata, bdziemy formuowa prawa, rzdzce czowiekiem i ludzkoci.

    Tak obierani drog. Punktem wyjcia bdzie tu zasada mechaniczna, ktra kae przyj, e

    czowiek jest wypadkow si, czynnych w przyrodzie, e to, co jest, jest koniecznem w danych warunkach.

    Nie tylko na organizm i czyny czowieka, lecz i na spoeczestwa, ich ustrj oraz na cae dzieje ludzkoci naley patrze oczyma przyrodnika.

  • Wychodzc z zasady, e cywilizacya jest niejako funkcy ludzkoci, a waciwie spoeczestw, stawiam drug, uzupeniajc, e skoro ona jest gdzie, to musi by zjawiskiem w danych warunkach i w danej postaci koniecznem. Ona nieby nie moe, skoro owe "warunki" nakazuj jej wystpi, ona rwnie nie moe pojawi si wwczas i na tem miejscu, gdy i gdzie owych warunkw jeszcze niema, albo ju niema. Ona take nie moe by inn, ni tak, jak jest, zarwno w oglnych rysach, jak w szczegach.

    Uznajc najkompletniejsz zaleno tak czowieka, jak naturalnych skupie ludzkich od wiata, na ktrego tle wystpuj i ktrego czynn cz skadow stanowi, zdobywamy wskazwk najpierwsz, na jakiej drodze drczce i nierozwizane od tylu wiekw pytanie powinno by rozwizywane.

    Chcc zbada zagadk cywilizacyi w tych granicach, jak je tutaj zakreliem, trzeba si wyrwa z ciasnego i nizkiego stanowiska, pozwalajcego ogarnia wzrokiem stosunki wycznie ludzkie i to jeszcze stosunki kategoryi historycznej, bo ono nam wiele rzeczy zasania i trzeba si wznie ponad ziemi tak wysoko, aby mdz ogarnia wzrokiem ducha cao stosunkw ziemskich.

    Zajwszy dopiero tak grne stanowisko, jedyne, jakie sobie w stosunku do zadania mog wyobrazi, bdziemy mogli dostrzedz janiej i usiowa zrozumie procesy, zachodzce wrd pykw oywionych, rojcych si na dnie atmosfery ziemskiej, a na powierzchni gruntu staego, ktry ziemi nazywamy.

    Teraz sw kilka o metodzie, ktrej wypadnie si nam trzyma. Celem badania naszego ma by wyjanienie faktu, ktrego warunkw

    koniecznych i dostatecznych, a wic i przyczyn nie znamy. Faktem tym jest naprzd sama cywilizacya, nastpnie przenoszenie si jej ognisk, zjawianie si ich w jednych miejscach i czasach, niezjawianie si w innych.

    Chcc wyjani sobie bardzo zoony fakt, trzeba si uciec do przyrodniczej metody analitycznej. Fakt, o ktrego objanienie chodzi, trzeba rozoy na szereg faktw skadowych.

    Fakty te mog by znane, lecz mog by take jeszcze nieznane. Bardzo czsto i wanie najczciej w zjawiskach najwaniejszych fakty te nie s znane, i w takim razie trzeba je dopiero znale, odkry. Wtedy z chwil poznania i uznania faktw odkrytych gwny fakt niezrozumiay, dla ktrego poszukiwano wytumaczenia, staje si zrozumiaym.

    Fakt nasz wydaje si bezprzykadnym w swoim rodzaju. Drugiego zjawiska, podobnego do cywilizacyi, nie znamy. To utrudnia zadanie, bo gdyby tak byo rzeczywicie, to nawet rozoenie go na czci skadowe moe nie doprowadzi do wytumaczenia. Moemy bowiem otrzyma szereg nowych faktw skadowych, tak samo bezprzykadnych i tak samo niezrozumiaych, jak fakt gwny. Nawet stwierdzenie cisego zwizku midzy niemi moe w tym wypadku nie doprowadzi do wytumaczenia zjawiska.

    Ale fakt ten tylko wwczas wyda si bezprzykadnym, gdy zapomnimy o cigoci i jednoci si w przyrodzie. Metoda analityczna oddaje wanie nieocenione usugi przez to, e nie pozwala zapomina ani na chwil o tej zasadzie.

  • Ona nawet dopiero wtedy moe by owocna, gdy nie bdziemy zakrela badaniu ani ciasnych, ani wogle adnych granic.

    Metod analizy fizycznej pojmuj tak, jak j sformuowa Maxwell. Rozumie on pod t nazw odnajdywanie czciowych podobiestw, zachodzcych pomidzy prawami, rzdzcemi jedn dziedzin zjawisk, a prawami dziedziny drugiej, co sprawia, e kada moe suy za ilustracy drugiej.

    Tu mamy do czynienia z podobiestwem abstrakcyjnem, gbszem od podobiestwa zwykego, z analogi, ktra ze swej strony jest "szczeglnym przypadkiem podobiestwa".

    "Tu adna z bezporednio postrzeganych cech nie zgadza si cakowicie z jakbd cech drugiego, a jednak istniej pomidzy cechami jednego przedmiotu zwizki zupenie zgodne i identyczne z temi, jakie znajdujemy pomidzy cechami drugiego przedmiotu".

    Tak wic zamierzam stosowa tam, gdzie tego zajdzie potrzeba, analogi, jako motyw kierowniczy, jako metod badania analitycznego.

    I nie jest to stanowisko nowe w nauce, jak susznie na to zwraca uwag Mach w drugiej z prac, przytoczonych wyej (w odsyaczu).

    Ju Kepler wiadom by wysokiej wartoci analogii dla poznania i korzysta z niej w sposb klasyczny: "Lubi bardzo analogi, tychnajwierniejszych moich mistrzw, wiadomych wszystkich tajnikw przyrody". W tych sowach podkreli on zasad cigoci w przyrodzie, ktra jedna zdolna go bya przywie to takiego stopnia abstrakcyi, ktry umoliwia ujmowanie gbokich analogii.

    Jest prawie niepodobiestwem przecenienie znaczenia analogii w naukach przyrodniczych.

    Na czeme ostatecznie polega analogia? Na praktyce, ktr cigle w yciu i prawie bezwiednie stosujemy. Szczeglnie uyteczn jest ta metoda w badaniu zjawisk skomplikowanych.

    Przez analogi (porwnywanie) ze znanemi, lub dostpniejszemi dla zbadania zjawiskami, owietlamy je stokro lepiej, ni przez badanie w oderwaniu.

    Dziki te analitycznemu ujmowaniu przyczyny, mona rozoy na czci skadowe przyczyny wielu zjawisk, uwaane dzi za jednolite.

    Std krok ju tylko do operowania w naukach przyrodniczych modelami (schematami), a take fikcyami.

    V. Voigt, rozbierajc donioso mechanicznego tumaczenia zjawisk przyrody i posugiwania si schematami, przypisuje wyobrani w nauce t sam wan rol, jaka ona odgrywa w dziedzinie sztuki. Zdolno widzenia zjawiska "w przestrzeni" (intuicya) jest tu przymiotom umysu niezmiernie wanym dla badacza. By czas, e go w sobie tumiono, by czas, e lkano si analogii, pozbawiano si dobrowolnie najcenniejszych narzdzi badania: dzi czas ten mija. Wracamy na gociniec, po ktrym kroczyy najwiksze umysy, a nauka wicia najwiksze tryumfy.

    Jedno jest tylko wane ograniczenie, o ktrem w badaniu strony fizycznej wszelkich zjawisk nie naley zapomina. Trzeba unika dualizmu. Trzeba trzyma si jednej podstawy. Skoro przyjmujemy za zasad jedno si w przyrodzie, musimy si wyzby biegunowo przeciwnego mechanistycznemu, pogldu

  • teleologicznego t. j., wyobraenia o celowoci w przyrodzie, chocia odpowiada on lepiej sposobowi mylenia czowieka, ktry przywyk pyta o cele. Teleologia uprowadza "przyczyny ostateczne" causae finales, ktre maj oddziaywa wstecz, przyrodoznawstwo ich nie dopuszcza. Ono, opierajc si na prawie przyczynowoci, uznaje to co pniejsze za konieczne nastpstwo togo, co byo wczeniej. Z tego powodu byoby wkraczaniem w metafizyk wprowadzanie poj "doskonalenia si" (Herder), a wic poj stanw "wyszego" i "niszego" w zastosowaniu do czowieka i spoeczestw. Doskonalenie si lub "ulepszanie" wymaga ju przyjcia jakiego "celu" z gry wytknitego, a nawet "dobra" - mechanizm nie moe mie nic wsplnego z tem wszystkiem.

    W przyrodzie nic si nie "ulepsza", lecz tylko przetwarza. Dla przyrodnika te nic poza zmianami nie istnieje. Kad zmian musimy bra jedynie jako skutek dziaania uprzedniej jakiej przyczyny, a wiat cay taki, jakim jest, za wynik jego stanu poprzedniego. Wszystko co jest i jakiem jest, jest uwarunkowane tem, co

    byo, nie za tem, co bdzie. wiat, jaki nas otacza, jest wypadkow si dziaajcych w

    przyrodzie. Gdybymy zdoali pozna dokadnie wszystkie siy, okreli ich warto oraz kierunek dziaania kadej, osignlibymy ostateczny cel poznania. Zrozumielibymy nie tylko przeszo i teraniejszo wiata oraz czowieka, ale moglibymy dokadnie przewidzie przyszo wiata i czowieka.

    Oczywicie cel ten idealny, jest dla nas niedocigniony, ale etapy, wiodce do niego nc: obiecuj wiele zdobyczy, dzi nawet nieprzeczuwanych, dy wic do pogbiania naszej wiedzy trzeba. Gdy jeszcze, oceniajc trzewo olbrzymie trudnoci zadania, zakrelimy sobie ramy skromniejsze i zrzeczemy si z gry zrozumienia pierwszych przyczyn, to wolno spodziewa si, e jednak pewne prawa, wedug ktrych zjawiska, najbliej nas obchodzce zachodz, mog by poznane.

    Na wiele pyta oglnych moe i musi by sformuowana odpowied oglna i krtka, ale nie moemy jej zdoby od razu. Ju aby sformuowa takie pytanie, dochodzimy od rozwaania rzeczywistoci, ktra jest nieprzebrana rozmaitoci - do coraz wyszych uoglnie i dlatego, chcc otrzyma odpowied ogln, doj do niej moemy tylko, schodzc ze szczytw uoglnie na poziom rzeczywistoci, do szczegw i wznoszc si potem znowu przez wszystkie stopnie, do najwyszych uoglnie. Aby na tej podwjnej drodze operowania pojciami mniej lub wicej oglnemi, nie zej na manowce, musimy cigle baczy, aby treci wyrazw nie zgubi, nie przeinaczy. bo wtedy odpowied pomimo logicznoci rozumowania, moe wypa cakiem bdna. Zdarza si to czsto w badaniu naukowem, a win nieporozumienia bywa przewanie niedokadne zdawanie sobie sprawy z treci wyrazw, nieznaczne przeistaczanie jej w cigu procesu formowania poj.

    Aby wic unikn tego niebezpieczestwa i rozumie si wzajemnie, musimy naprzd ustali sobie znaczenie najwaniejszych wyrazw. Nie bdzie to czcz formalnoci, albowiem wyrazy s to szufladki, ktre zawieraj to tylko, co sami w nie woymy.

  • Pod wikszo wyrazw, nie tylko mowy potocznej, ale i naukowej bywaj podkadane pojcia bardzo rne, raz wakie, to znowu szerokie, a niektre wzajem si wykluczaj. Tak np. wyraz "cywilizacya" jest bardzo rnoznaczny, i nie ma w tem nic dziwnego. Pomijajc rne potrzeby specyalne, dla ktrych tre tego wyrazu bywa zwana lub rozszerzana, trzeba przyzna, e samo zjawisko cywilizacyi jest bardzo trudne do zdefiniowania, a nawet w swej istocie t. j. w

    stosunku do wiata jeszcze nie zdefiniowane. Jedni cywilizacy nazywaj tylko stan najwyszy spoeczestw ludzkich

    (Morgan), niszy zw barbarzystwem, a najniszy dzikoci, inni wszystkie te stany obejmuj pojciem cywilizacyi, rozrniajc tylko jej stopnie.

    Ktry pogld jest suszniejszy, nie bdziemy w tej chwili rozstrzygali. To samo wypadnie uczyni z wyrazem "spoeczestwo", bo obejmuje on

    pojcia bardzo rozmaite. Jedni mwi o spoeczestwachludzkich, inni pojcie spoeczestwa rozcigaj i na wiat zwierzt, a nawet rolin. Musimy rwnie ucili sobie pojcie "rodowiska", albowiem i to pojcie jest bardzo elastyczne; nawet pojcie "czowieka" wymaga omwienia i to gruntownego. We wszystkich tych wyrazach bdziemy mieli do czynienia z abstrakcyami, t. j. z odksztaceniami i uproszczeniami rzeczywistoci, musimy wic dokadnie zda sobie spraw z tego, jakiego to rodzaju i stopnia abstrakcye w nich pomiecimy. Aby doj na tym wanym punkcie do porozumienia, musimy przeprowadzi po krtce proces rozumowania, ktry nam wyjani, co pod danym wyrazem rozumie naley w badaniu naszem. To bdzie treci rozdziaw najbliszych.

    CZE PIERWSZA. PODSTAWY.

    I. Co to jest cywilizacya w oglnoci?

    Gdyby mi trzeba byo koniecznie da odrazu dokadne okrelenie cywilizacyi, bybym w kopocie, albowiem kade, jakie mgbym tu powtrzy za innymi, a dano ich bardzo wiele, byoby niezupene. Nie znam zadawalniajcego okrelenia.

    Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem bardzo zoonem i tajemniczem, ktrego istota nie zostaa zbadana. Kade wic okrelenie z tych, ktre byy dane, musi by jednostronne i niezupene; obejmuje te tylko cechy, ktre w danej chwili i dla danych potrzeb (celw), narzucaj si pierwej badaczowi i zasaniaj inne, moe niemniej wane, ale chwilowo obojtne lub niedostrzegalne.

    Nas zajmuje tutaj nie cywilizacya, pojmowana najoglniej, ale tylko ten szczeglny jej stopie, do ktrego wznosz si nie wszystkie ludy. Zaznaczyem ju wyej, e wikszo mylicieli okrela mianem cywilizacyi tylko ten najwyszy stopie. Innym stanom ludzkoci odmawiaj oni cywilizacyi. Ale i ci myliciele nie umiej wskaza cisej granicy midzy tak pojmowan cywilizacy, a nie-cywilizacy. Granice bywaj tu okrelane rozmaicie i nader chwiejnie. I tak Littre powtarza w swym "Sowniku", e cywilizacya "jest to szczeglny okres ycia spoecznoci, ten, w ktrym znajduj si obecnie narody europejskie". Jest to okrelenie niewtpliwie najprzezorniejsze, bo nic nie mwi, tylko wskazuje. Swoj drog i ono mwi jeszcze za duo i zbyt niejasno. Wskazuje na narody europejskie

  • tak, jakby one wszystkie stay na jednakowym poziomie, gdy tymczasem daleko jest do tego. Inni usiowali da definicye dokadniejsze, ale po wikszej czci byy one bardzo niejasne lub oglnikowe. Tak np. Guizot przed 80-ciu laty powiedzia, e "cywilizacya jest to udoskonalenie spoecznoci i czowieka", e jest to "wielki nurt rzeki dziejowej". W podobnych okreleniach zbytecznem byoby szuka jasnoci, wida tylko, e tu mowa tylko o cywilizacyi wysokiej.

    Ale tak ciasno niepodobna ujmowa zjawiska, ktre nas tu zajmuje. Wedle najpowszechniejszego okrelenia, cywilizacya obejmuje "sumy wszelkich objaww ycia zbiorowego i indywidualnego, sum idei, bdcych w obiegu, sum objaww dziaalnoci spoecznej, odkry, wynalazkw i ich zastosowa, stan ustroju rodzinnego, klasowego i wogle spoecznego, ustroju wszelkich instytucyi" i t. d. i t. d.

    Ot jeeli bdziemy stosowa to okrelenie do ktregokolwiek z najniszych bodaj spoeczestw, czy hord ludzkich, okae si, e w kadem znajdziemy te cechy i zjawiska, ktre obejmujemy w pojciu cywilizacyi, okae si, e, waciwie biorc, niema ani ludzi, ani spoeczestw bez cywilizacyi. I tak:

    Jeeli zechcemy sobie odpowiedzie na pytanie: czem si rni cywilizacya najwysza ze znanych od dowolnie obranego stopnia niszego, okae si, e zasadniczej rnicy tu nie bdzie, oba stany rni si tylko nateniem i skomplikowaniem tych samych zjawisk. Jeli postawimy sobie drugie pytanie: czem si rni bardzo mierna cywilizacya od bardzo nizkiej, to i tutaj nie znajdziemy adnych si i zjawisk, nieznanych w stanie bardzo nizkim. Midzy obu stanami rnica bdzie tylko ilociowa. Jeeli zrobimy prb trzeci i porwnamy bardzo nizki stan cywilizacyi, do stanu najniszych hord ludzkich, ktry w potocznej mowie nazywamy "stanem dzikoci", dojdziemy do tego samego rezultatu. Okae si, e cywilizacya wysoka nie zawiera w sobie nic takiego, czego by jakociowo brak byo w t.zw. praktycznie nie-cywilizacyi ludzkiej. Co wicej, nawet w przeszoci do gboko przedhistorycznej nie znajdujemy czowieka absolutnie niecywilizowanego. By w tej fazie niegdy i przez dugie zapewne tysicolecia cay rd ludzki, okres ten jednak musimy uwaa za przedludzki. za okres stawania si nie-czowieka czowiekiem.

    Definicya wic, ktra midzy stanami cywilizacyi pozwala nam dostrzedz rnice tylko ilociowe, nie jest zadawalniajc, nie jest jasn, ani praktyczn, bo nie wytyka cisej linii demarkacyjnej ani midzy stopniami cywilizacyi, ani midzy cywilizacy i nie-cywilizacy, ma t jednak dobr stron, e doprowadza nas najkrtsz drog do odsonicia wanej strony zjawiska: jakociowej jednorodnoci wszystkich stopni cywilizacyi. Jasno z niej wida, e to, co skada si na cywilizacy naton, wypywa z tych si i wadz czowieka, ktre w zarodku drzemi w kadym osobniku i w kadej hordzie, wypywa tylko ze spotgowania si i zrnicowania si tych samych si i wadz. Z tego faktu rzadko zdajemy sobie spraw i w tem tkwi jedna z waniejszych przyczyn trudnoci okrelenia cywilizacyi oraz rozmaito jej definicyi.

  • Zamierzylimy na wstpie zaj si nie cywilizacy w oglnoci, lecz tylko cywilizacy w pewnych, bardzo wysokich stanach napicia. Nazywamy je (niniejsza o to susznie, czy niesusznie) najwyszemi.

    Poszukujc praw, rzdzcych niezrozumiaem dla nas zjawianiem si tylko gdzieniegdzie cywilizacyi w wysokim stopniu napicia, moglibymy te stany rozpatrywa jako caoci, rzucone na to cywilizacyi nienapitych. Moglibymy poprzesta, jak si dotychczas poprzestaje, na bardzo sumarycznem ujciu pojcia cywilizacyi wogle, ale za to, okreliwszy sobie stan, ktry ma by przedmiotem badania, stara si pozna warunki jego pojawiania si i znikania.

    Tak postpujc, znalelibymy si jednak na ciece, udeptanej ju przez historyozofw, ktra, jak wiemy, nie doprowadzia do wynikw podanych.

    Koniecznem wic jest obranie drogi innej, moe duszej, ale bardziej obiecujcej. Musimy sign gbiej i postawi sobie najoglniejsze pytanie, mianowicie: co to jest cywilizacya w oglnoci?

    Okrelenie jej jako "sumy" wszelkich objaww ycia indywidualnego i zbiorowego ludzkoci, a choby spoeczestwa, nie daje odpowiedzi waciwej na to pytanie. Odpowied ta jest podobna do okrelenia, e "zajc jest to suma koci, misa, y i krwi, zawartych w skrze, pokrytej sierci, e ta suma biega po lasach i polach i t. d.", a przecie i wilk i niedwied bd taka sama suma, cho nic s zajcem. Jeeli podobne okrelenie zajca byoby bardzo wadliwem, jest niem rwnie takie okrelenie cywilizacyi.

    Czeme si to dzieje, e po wikszej czci me czujemy nawet jego niedoskonaoci, oraz, e lepszego nie mamy? Oto tem, e my naprawd nie rozumiemy, czem jest spoeczestwo ludzkie i cywilizacya w stosunku do wiata.

    Zarwno w yciu potocznem, jak i w nauce obchodzimy si i w wielu razach moemy nawet obchodzi, bez cisej definicyi zarwno oddzielnych stanw cywilizacyi, jak te cywilizacyi w najoglniejszem znaczeniu: kadej. I bez niej odrniamy praktycznie rne stany cywilizacyi i to nas zadawalnia. I wanie dlatego, e nie usiowano da definicyi cisej, wszelkie okrelenia nasze s (tylko umwione ) i pozbawione realnoci. S one nietyle okreleniami rzeczywistoci, lecz raczej tylko mask naszej niewiedzy, tj. nieznajomoci rzeczywistoci.

    S one wprawdzie zbudowane na wzr definicyi abstrakcyjnych, ktre s dobre i prawowite do okrelania poj abstrakcyjnych, np. trjkta, ale mimo to nie mog by wystarczajce. atwo zrozumie dlaczego tak jest. Pojecie trjkta jest abstrakcy, ktrej nie odpowiada adna rzeczywisto, pojcie cywilizacyi jest take abstrakcy, lecz abstrakcy od rzeczywistoci. Pierwsze pojcie jest czystem pojciem, drugie tylko uoglnieniem rzeczywistoci.

    Pojcie cywilizacyi jest podobn abstrakcy, jak pojcie czowieka. Definicya jej musi wic by podobna do definicyi czowieka, a ta ostatnia musi mie powszechne zastosowanie do kadego czowieka i niemoe obejmowa adnej takiej cechy, ktrejby cho jeden czowiek nie posiada.

    Poniewa cechy, ktrych suma stanowi jakakolwiek cywilizacy, nie s czystemi abstrakcyami, lecz odpowiadaj realnym stanom rzeczy, poniewa te stany rzeczy pojawiaj si, trwaj i znikaj, przeto definicya oglna cywilizacyi

  • musi mie powszechne zastosowanie do kadej cywilizacyi, ale musi obejmowa te tylko cechy, ktre s wsplne wszystkim stanom cywilizacyi. a adnej cechy, ktrejby ktrykolwiek stan nie posiada. Nie moe ona tedy wypywa z czystego rozwaania samej cywilizacyi, lecz musi wypyn z odrnienia tejrzeczywistoci od innej, a wiec cywilizacyi od nie-cywilizacyi, ktra jest rwnie realnym stanem rzeczy na wiecie, jak i cywilizacya. Definicya odpowiada na pytanie: co to jest? Odpowied musi okreli przynajmniej najwaniejsze cechy przedmiotu, rnice go od innego przedmiotu, a nawet od wszystkich innych.

    Zgodzilimy si na to, e rnica cywilizacyjna midzy Anglikiem, a czonkiem najniszych szczepw ludzkich jest tylko ilociowa, e stanu prawdziwej nie-cywilizacyi w rodzie ludzkim wprost nie znamy. Jeeli to jest prawd, to wynika std, e ani potrzebnego nam pojcia oglnego cywilizacyi, ani jej cech najwaniejszych nie moemy odszuka i skonstruowa przez przeciwstawienie i porwnanie znanych nam z dowiadczenia czowieka i spoeczestwa cywilizowanych do znanych nam z dowiadczenia czowieka i spoeczestwa niecywilizowanych, bo waciwie to drugie nie jest nam z adnego dowiadczenia znane. Moglibymy tylko pojcie cywilizacyi przeciwstawi fikcyjnemupojciu niecywilizacyi, bo takie fikcye, przy waciwem obchodzeniu si z niemi s prawowite i mog by owocne. Nie bdziemy si jednak ucieka do tego rodka, gdy zamierzylimy stan na gruncie badania przyrodniczego i posikowa si przyrodnicza metoda analityczn, ta za ma do swego rozporzdzenia rzeczywisto, nie potrzebuje wic odrazu ucieka si do fikcyi, przed wyczerpaniem waciwych sobie rodkw badania. Ju z logiki wiadomo, e do poznania cech przedmiotu, ktry chcemy zdefiniowa, mona dochodzi przez postawienie obok niego cech przedmiotu wprost jemu przeciwnego.

    Cywilizacyi wypada wic przeciwstawi niecywilizacy, ale nie fikcyjna, lecz rzeczywist. Zadanie to nie jest ani atwe, ani proste. Jeli zoolog szuka cech jakiego zwierzcia, to ma on mono porwnywania ich z innemi, znanemi mu zwierztami i odrniania od nich. Chemik formuujc cechy zwizku chemicznego, moe go porwnywa z innemi, znanemi mu zwizkami, my za drugiej rzeczy, podobnej choby troch do cywilizacyi nie znamy. Niema jej z czem porwna, a waciwie mwic, nie wiadomo nam, z czem mamy j porwnywa. Zjawisko cywilizacyi stoi w wiecie bezprzykadne, wszystko wic, co nie jest cywilizacy, mogoby by jej przeciwstawiane, ale w takim razie mielibymy niezmierzone pole do poszukiwa. Poniewa jednak przyrodoznawstwo bardzo czsto miewa do czynienia ze zjawiskami albo pozornie, albo nawet rzeczywicie bezprzykadnemi, a mimo to dochodzi do ich okrelenia i zrozumienia, przeto nie powinnimy z gry obawia si niepowodzenia. Przy trafnem, t. j. metodycznem zastosowaniu analizy i analogii, moe si nam uda skonstruowanie okrelenia, opartego na poznaniu rzeczywistego stosunku midzy rzeczami.

  • Chcc porwnywa cywilizacy z nieznan nam niecywilizacya, musimy wytkn sobie kierunek, w jakim nieznanej rzeczy mamy w wiecie szuka. W tym celu, jeli nie chcemy bdzi, musimy skonstruowa sobie jaka choby tymczasow abstrakcy cywilizacyi, tj. odszuka choby jedna realna cech, wsplna wszystkim stanom cywilizacyi, a obc nie-cywilizacyi. Cech taka moemy odszuka przez porwnywanie rnych jej stanw i wynajdywanie rnic midzy stopniami, jakie le midzy dwoma kracami cywilizacyi. To, co poza rnicami pozostanie wsplnego, bdziemy mogli dopiero porwnywa z niecywilizacya. Mamy tu dwie drogi. Za punkt wyjcia mona obra fazy zacztkowa cywilizacyi, mona te jej stan najwyszy.

    Nie bdziemy obiera drogi pierwszej, ktra scharakteryzowabym mianem embryologicznej, lecz za punkt wyjcia wemiemy odrazu najwyszy stan, jako najwyraniejszy. Poniewa nam chodzi nietylko o teraniejszo, ale i o przeszo najgbsza, ktra pozostawia nam po sobie lady uamkowe i jednostronne, ograniczajce si czysto gwnie do zabytkw zewntrznych, materyalnych, z pominiciem duchowych, przeto obierzemy te cechy cywilizacyi najwyszej, ktre daj najwicej materyau porwnawczego. Do nich nale dowody materyalne wysoko posunitych udoskonale technicznych, dowody wielkiego zgszczenia ludnoci cywilizowanej na danym obszarze, obfito gstych skupie, zwanych miastami i istnienie zwykle jakiego wielkiego bardzo miasta, ktre odgrywa role gwnego ogniska danej cywilizacyi. W takich jdrach wytwarza si najenergiczniej i najobficiej to wszystko, co stanowi istot cywilizacyi.

    Chobymy nie wiem jak surowe wymagania metodyczne stawiali do oceny zwizku cywilizacyi napitej z istnieniem gstej ludnoci i istnieniem miast wielkich, zwizek ten jest faktem i ma dla nas wielka warto praktyczna. Po tej wskazwce moemy stwierdzi obecno cywilizacyi nawet tam, gdzie przesza tak dawno, e nietylko tradycya pokole, ale nawet dokumenty historyczne o niej milcz, gdzie nawet nie pozosta aden lad jej widomy na powierzchni ziemi. lad jej, ukryty pod dawno rozniesionemi gruzami, ukazuj nam archeologowie, ktrzy odgrzebuj, niby z grobu, z pod ziemi fundamenty grodw, jakich nawet nazwa zgina w pomroce wiekw.

    Jeeli teraz porwnamy ludno wielkich miast kwitncych z ludnoci, yjc w stanie nizkiej cywilizacyi, ktremu zwykle odpowiadaj cechy odwrotne: rzadko ludnoci, czsto rozbicie na drobne gromadki oraz brak miast, to w pierwszej uderzy nas musiwielkie zrnicowanie funkcyi osobnikw i wynikajca z tego wielka zaleno wzajemna osobnikw.

    Osobniki, skadajce spoeczno najwyej cywilizowan, s najwszechstronniej i najkracowiej zrnicowane w swych uzdolnieniach indywidualnych i funkcyach, a wzajemna zaleno ich wystpuje najsilniej i najharmonijniej. W wielkich miastach rnice pomidzy czowiekiem, a czowiekiem, pod jakimkolwiekbd wzgldem mierzone dosigaj najszerszych granic, a rwnie i wzajemna zaleno wszystkich jest najwiksza. Z obnianiem si poziomu cywilizacyi skraca si skala rnic funkcyonalnych, zmniejsza si take stopie wzajemnej zalenoci. Na najniszym poziomie s one bardzo nieznaczne. Pomimo to, nie znajdziemy takiej gromady naturalnej ludzkiej, w

  • ktrej wszystkie osobniki peniyby tak jednakowe funkcye i tak od siebie nie byy zalene, jak s podobne do siebie funkcyonalnie wszystkie lisy, zamieszkujce t sam okolic, wszystkie tygrysy, zajce i wszystkie muchy.

    Nawet w najniszej gromadzie lub hordzie ludzkiej istnieje pewien podzia pracy, czyli rno funkcyi.

    Skoromy dotarli do najniszych granic wiata ludzkiego i wszdzie znaleli wrd osobnikw tego rodu funkcyonowanie zrnicowane, albo zrnicowanie funkcyonalne, wypada nam wkroczy do wiata zwierzt, mianowicie tych, ktre yj gromadnie.

    Ju pobieny przegld najrozmaitszych gatunkw poucza nas, e osobniki jednogatunkowe po najwikszej czci funkcyonuj jednakowo. Wspycie w gromadzie jest zjawiskiem bardzo pospolitem wrd wszystkich rodzajw zwierzt, ale jako zasada wystpuje tu bardzo wyranie jednakowo uzdolnie i jednakowo funkcyi wszystkich jednogatunkowych osobnikw w gromadzie. Zasada ta nie traci wanoci w adnej kategoryi jestestw yjcych, poczynajc od sscych krgowcw, a koczc na pierwotniakach (Protozoa) np. wymoczki (Infusoria) i korzenionki (Rhizopoda).

    wiat rolinny rwnie j potwierdza. Zstpujc za jeszcze niej, do wiata nieorganicznego, dostrzegamy rwnie, e czstki fizycznie i chemicznie jednakowe zachowuj si jednakowo, bez wzgldu na to, czy s rozproszone lub nagromadzone. Wszystkie atomy elaza zachowuj si we wszelkich warunkach (stosunkach) jednakowo. W caym tedy wiecie panuje zasada, e fizycznie jednakowe atomy, czstki nieorganiczne i organizmy zachowuj si jednakowo, czyli funkcyonuj jednakowo.

    Tylko rd ludzki, a, jak pniej zobaczymy, niektre jeszcze zwierzta, stanowi wyjtek. One tylko, o ile tworz gromady, zachowuj si inaczej, ni czstki elaza, ni bakterye, korale (Anthozoa), ryby, ptaki i t. d., one tylko tworzc nagromadzenia osobnikwjednorodnych zdolne s funkcyonowa niejednakowo. Dzieje si to, co prawda, w stopniu bardzo rozmaitym, zaczynajc od skali rnic funkcyonalnych bardzo nikej, a do bardzo rozlegej.

    Wany ten wynik naley podda rozbiorowi, albowiem wypada nam, e organizmy zachowuj si dwojako. Jedne, i tych jest ogromna wikszo, podlegaj zasadzie, inne, mianowicie niektre gatunki zwierzt i czowiek, wyamuj si od niej w stopniu rozmaitym.

    Na czeme polega to dwojakie zachowywanie si osobnikw w gromadzie? O osobnikach rodu ludzkiego mwilimy wyej, wypada wic tylko

    rozpatrze osobniki zwierzce. Jeli wemiemy pod uwag niejednakowo funkcyi osobnikw jednogatunkowych zwierzcych, to wnet dostrzeemy, e odpowiada jej prawie wszdzie i zawszeodmienno ustroju osobnikw, funkcyonujcych inaczej. Odmienno t, dla uproszczenia nazwiemy morfologiczn odmiennoci.

    U niektrych owadw o funkcyach zrnicowanych (np. mrwki, termity, pszczoy) odmienne funkcye peni klasy, odznaczajce si waciw kadej klasie budowa ciaa (u mrwek: samiczki, samce i robotnice, u termitw: samiczki, samce, robotnice i onierze). Osobniki jednej klasy lub jednego stanu, t. j.

  • morfologicznie podobne do siebie funkcyonuj jednakowo. Jeli nawet chwilowo pewne grupy takich osobnikw peni czynnoci odmienne od czynnoci innych grup, nie wypywa to ze zrnicowania uzdolnie, lecz z potrzeb chwili.Przeciwnie, uzdolnienia do funkcyi wrd klas (stanw) s tu jednakowe, stae, niezmienne i wrodzone. Wszystkie "robotnice" maja jednakowy zakres swych funkcyi i funkcyonuj jednakowo, wszyscy "onierze" termitw funkcyonuj jednakowo i inaczej, ni "robotnice", samce i samiczki i t. d.

    Tak wic, zrnicowanie funkcyonalne osobnikw jednogatunkowych wrd zwierzt prawie zawsze wypywa z rnorodnoci budowy ciaa, z rnorodnoci morfologicznej.

    Wyjtek okazuje si tedy pozornym i potwierdza tylko zasad, e osobniki jednakowe funkcyonuj jednakowo. Ucila j tylko w pewnym kierunku, albowiem nie moemy ju powiedzie, e osobniki jednogatunkowe funkcyonuj zawsze jednakowo.

    Tam, gdzie w jednym gatunku wystpuje zrnicowanie morfologiczne na klasy (stany), zasada nasza ogranicza si tylko do klas.

    Zostaje nam czowiek. Ten, bez wzgldu na rozmaito funkcyi specyalnych, jakie peni osobniki w

    spoecznoci, zostaje zawsze morfologicznie podobnym do wszystkich innych osobnikw, a dowd w tem, e osobnik moe w cigu ywota swego zmieni funkcye, a jego potomstwo jednako jest uzdolnione do kadej funkcyi. Funkcye tedy specyalne osobnika, t. j. zrnicowanie funkcyonalne osobnikw nie bywa tu ani stae, ani niezmienne, ani wrodzone. Najistotniejsz wic cech rodu ludzkiego zdaje si by zrnicowane funkcyonowanie osobnikw genetycznie i morfologicznie jednakowych.

    Poniewa zrnicowanie moe si przejawia tylko wtedy, gdy osobniki genetycznie i morfologicznie jednakowe yj w gromadzie, naley wic doda do powyszego zdania okrelenie: yjcych w gromadzie.

    Poniewa cywilizacya jest w gruncie rzeczy funkcyonowaniem spoeczestw i wynikiem funkcyi osobnikw, yjcych w gromadzie, jest ona przeto funkcyonowaniem zrnicowanem osobnikw jednorodnych i morfologicznie jednakowych, yjcych w gromadzie, oraz wynikiem zrnicowanego ich funkcyonowania.

    rdo jej tkwi w zdolnoci osobnikw jednakowych do funkcyi rozmaitych. Antitez cywilizacyi bdzie niezrnicowane funkcyonowanie osobnikw

    jednorodnych i jednakowych, yjcych w gromadzie. Im zrnicowanie funkcyonalne osobnikw jest wiksze, t. j. im skala takiego

    zrnicowania jest rozleglejsza, tem zjawisko cywilizacyi jest wyraniejsze, a stopie cywilizacyi wyszy.

    Doszlimy do najoglniejszego okrelenia cywilizacyi. Nie jest to jeszcze bynajmniej definicya, ale jest to ju pierwsze uoglnienie, ktre mona uwaa za etap do zdobycia definicyi peniejszej.

    Jest ono w pewnym wzgldzie nieoczekiwane, rozszerza bowiem i bardzo uoglnia pojcie cywilizacyi. Wypada nam bowiem, e mona mwi o cywilizacyi tam wszdzie, gdzie na tle bytu gromadnego zjawia si choby

  • minimalne zrnicowanie funkcyi osobnikw jednogatunkowych i jednakowych. Innemi sowy, cywilizacya nie moe si ogranicza w zasadzie do jednego rodu ludzkiego. Gdyby si okazao, e u mrwek, bobrw czy koni istnieje takie zrnicowanie, mielibymy nietylko prawo, ale i obowizek mwi o cywilizacyi mrwek, bobrw i koni. Choby tam stopie zrnicowania funkcyi by bardzo nieznaczny, ju stanowi podstawow i rzeczywist cech cywilizacyi.

    Uoglnienie nasze zbyt jest wane, aby nie wymagao sprawdzenia, sprawdzi za moemy najdogodniej, poddajc podobnemu rozbiorowi, jakiemu podlegao pojecie cywilizacyi, pojcie spoeczestwa, t. j. substratu. na ktrego tle zjawia si cywilizacya.

    II. Co to jest spoeczestwo?

    Jako bezporedni wynik okrelenia, danego na kocu rozdziau poprzedniego, wypywa nastpujce, konieczne okrelenie spoeczestwa: Spoeczestwo jest to takie skupienie naturalne osobnikw jednogatunkowych i morfologicznie jednakowych, w ktrem funkcye osobnikw s zrnicowane.

    Antitez spoeczestwa bdzie takie skupienie o funkcyach niezrnicowanych. Zarysowuje si nam tu bardzo silnie linia demarkacyjna midzy obu pojciami i wystpuje potrzeba osobnych wyrazw na pojcie spoeczestwa i nie-spoeczestwa.

    W socyologii nowoczesnej mwi si cigle o spoeczestwach zwierzcych, nie czynic rnicy midzy niemi a ludzkiem spoeczestwem; owszem, czy si je w jednej nazwie. Mamy tu do czynienia z nieodczuwaniem potrzeby oddzielnych

    okrele. Societe, Gesellschaft, etat social, stale si uywa, czy to mowa o skupieniach typu pierwszego, lub drugiego. Mnie si zdaje, e si tu popenia wielki bd, utrudniajcy nastpnie nietylko porozumiewanie si, ale zaciemniajcy rozumowania.

    Poszukujc pierwocin, t. j. zacztkw i niejako przyczyn cywilizacyi, socyologia i etnologia zwracaj si do badania rnych form stada, gromady i rodziny w wiecie zwierzcym. Jedni w gromadzie, inni w rodzinie upatruj pierwsz komrk spoeczestwa.

    Podobny punkt wyjcia jest o tyle tylko suszny, o ile chodzi o badanie jedynie rnych form bytu towarzyskiego.

    Jeeliby kto jednak w yciu gromadnem spodziewa si znale klucz do rozwizania zagadki cywilizacyi, ten byby w bdzie. W bdzie tym wanie grznie dotychczas caa socyologia, nic tedy dziwnego, e nie moe si wydoby z chaosu sprzecznych hipotez. Punkt wyjcia bowiem jej jest faszywy i wprost sprzeczny z logika.

    ycie gromadne jest tylko form, jest tem, na ktrem rnicowanie si funkcyi osobnikw moe wystpowa. Jest ono tylko jednym z warunkw koniecznych rnicowania, a wic cywilizacyi, ale bynajmniej nie dostatecznym.

    Cywilizacya jest zjawiskiem ycia nie osobnikowego, lecz tylko gromadnego, wic tylko na jego tle moe si pojawia. Jednoczenie

  • jednake jest ona, jakemy wyej rzekli, zjawiskiem wyjtkowem ycia gromadnego.

    Rozproszmy najbardziej zrnicowane funkcyonalnie osobniki spoeczne tak, aby kady musia y i funkcyonowa o wasnych siach i oddzielnie, a zniknie natychmiast zrnicowanie funkcyi, jako polegajce u podstawy swojej na podziale pracy czonkw zrnicowanej gromady. Zniknie cywilizacya. Dobrze to wyraa stara maksyma "unus homo nullus homo".

    Z drugiej atoli strony zgromadmy jaknajgciej choby najwiksz ilo jakichkolwiek osobnikw, niezdolnych do zrnicowanego funkcyonowania w gromadzie, a nie stworzymy spoeczestwa. Wana ta okoliczno zasuguje na najbaczniejsze rozwaenie.

    Byt gromadny sam przez si w niczem nie przyczynia si do zrozumienia pierwocin cywilizacyi, przeciwnie, utrudnia nawet to zadanie.

    Aeby dowie susznoci tego twierdzenia, a jednoczenie zdoby podstaw do cilejszego okrelenia "spoeczestwa", musimy zbada to, co jest antitez jego, a wic zjawisko ycia gromadnego bez zrnicowania osobnikw. Przedtem jednak, aby nie czyni przeskokw, a nawet zdoby podstaw do oceny bytu gromadnego, musimy zada sobie pytanie, co to jest rodzina?

    III. Co to jest rodzina?

    W tym celu musimy powrci do zasady mechanicznej, ktrmy sformuowali w rozdziale I, ktra brzmi, e fizycznie jednakoweatomy, czstki nieorganiczne i organizmy zachowuj si czyli funkcyonuj jednakowo.

    Zasada ta wymaga uzupenienia, o ile chodzi o osobniki wiata organicznego, ktre rodz si, wydaj potomstwo i umieraj.

    Tu narzuca si wana okoliczno, pominita poprzednio dla uproszczenia obrazu. Jest ni oddzielne istnienie dwu pci, czyli t. zw.rozdzielnopciowo.

    Gatunki jestestw rozdzielnopciowe skadaj si z osobnikw niejednakowych, mianowicie z dwu kategoryi osobnikw: mskiej i eskiej. Poniewa jeden szereg bez drugiego nie moe istnie duej, ni przez jedno pokolenie, przeto nie wolno dzieli dwu pci, organicznie nalecych do siebie, niby dwie powki jednej caoci. Z tego powodu jednostk w wiecie organicznym, odpowiadajc pojciu atomu,musi by idealna cao, zoona z osobnika mzkiego, eskiego, a poniekd nawet niedojrzaego.

    To bdzie dopiero "czstka biologiczna", odpowiadajca czsteczce nieorganicznej

    Czstk wic biologiczn, zawsze jednakowo funkcyonujc, nie bdzie wilk, lecz para wilkw, a waciwie gniazdo, czyli rodzina. Osobnik jest tylko czci skadow "jednostki biologicznej".

    Z tego uzupenienia w pojmowaniu "jednostki" wynika, e w rozwaaniu rnic funkcyonalnych wrd osobnikw jednogatunkowych, wszelka odmienno funkcyonalna, wypywajca z rnic pci fizyologicznych nie moe by brana w rachub. Mamy tu tylko rozdzielno funkcyi "jednostki biologicznej", ktr monaby nazwa "niedziak".

  • Uzupenienie to degraduje rodzin do stanowiska, rwnego atomowi lub czstce nieorganicznej. Jest ona najmniejszym elementem bd gromady, bd spoeczestwa i niczem wicej, ale i niczem mniej.

    Socyologia dzisiejsza nieco inaczej patrzy na rodzin. Uwaa j za jak specyaln podstaw spoeczestw, tymczasem z tej niewtpliwej prawdy, e rodzina jest istotnie materyaem, z ktrego tworz si nietylko gromady, ale i spoeczestwa, nic wicej nie wypywa.

    Oczywicie, e z rodzin-atomw (ludzkich), a nie z czego innego zbudowane jest spoeczestwo (ludzkie), podobnie, jak kryszta soli zoony jest z czstek soli. Ale nie w rodzinie samej, jako formie lub grupie tkwi geneza zrnicowanego spoeczestwa, tak samo, jak nie w czstce krysztau w oglnoci tkwi geneza krysztau soli, lecz wanie w czstce kwalifikowanej: soli, nie za innego zwizku chemicznego.

    Nie rodzina w oglnoci, lecz koniecznie rodzina ludzka, zdolna do wchodzenia z innemi w stosunek zalenoci wzajemnej, jest przyczyn spoeczestwa ludzkiego.

    Ta okoliczno sprowadza socyologiczne znaczenie rodziny do zera. Pamitajmy przecie, e z rodzin tworz si wszystkich typw zarwno

    aglomeraty, jak zwizki. Powiedzielimy na wstpie, e rodzina jest to idealna cao, zoona z

    osobnikw mzkiego, eskiego, a take nijakiego, czyli niedojrzaego (w dowolnej iloci). Idealn nazwalimy t cao dlatego, e w przyrodzie komplikuje si ten atom atwo i czsto przez dusze, ni to jest koniecznem, pozostawanie w cznoci dzieci z rodzicami, lub z jednem z nich. Wytwarza si przeto rozszerzona rodzina, zoona z jednego osobnika pci jednej i dowolnej iloci osobnikw pci drugiej, albo nawet z dowolnej iloci osobnikw obu pci pokolenia modszego, yjcych razem z rodzicami lub z jednem z nich. Taka rodzina przestaje ju by w cisem znaczeniu "jednostk biologiczn", ale jednak, dopki si nie rozpadnie, jest czem przejciowem od "jednostki" do "grupy jednostek biologicznych".

    I jeszcze jedno trzeba tu uwzgldni. Byoby wielkim bdem metodycznym, gdybymy "czstk biologiczn" pojmowali zbyt jednostronnie i literalnie, jako cao, zoon z dwch powek, z dwch indywiduw, odmiennych od siebie w granicach rnic pciowych i, pyncych z tych rnic, rnic funkcyonalnych.

    My jednoczenie musimy na t czstk spoglda jako na caostk jednolit i to na caostk abstrakcyjn.

    Musimy wic przeprowadzi taki proces mylowy, ktryby nam wytworzy pojcie osobnika (indywiduum), ktryby nie by ani mzkim, ani eskim, ani nijakim, ale ktryby stapia w sobie w jedn cao te czci skadowe.

    Musimy, krtko mwic wyczy z naszego pojcia cechy pciowe, poniewa te cechy istniej tylko dla zapewnienia czstkom biologicznym tej trwaoci, jak ma czstka nieorganiczna, ktra nie potrzebuje si odnawia przez narodziny, bo nie zna mierci.

    Pojcie "czstki biologicznej" uzupenia si tu musi i regulowa abstrakcyjnem pojciem osobnika, obranego z cech pciowych. Pojcie wilka

  • obejmie z jednej strony cao nierozdzieln, ktrmy nazwali "gniazdem", a z drugiej ma by pojciem "wilka w oglnoci", ktry przedstawi si naszej wyobrani pod postaci osobnika, posiadajcego wszystkie cechy, ktremi obdarzone s wszystkie wilki, ale adnej takiej, ktrejby nie posiada albo wilk samiec, albo wilczyca.

    Po tych uwagach moemy przej do rozwaania takiej grupy, ktr dla odrnienia nazywamy gromad.

    IV. Co to jest gromada?

    Gromada jest to naturalne skupienie osobnikw jednogatunkowych mniej lub wicej liczne i mniej lub wicej stae. Skupienia takie znamy pod rnemi nazwami: kolonii, awicy, chmary, stada, trzody, tabunu, gniazda i t. d.

    Znamy gromady przytwierdzone do miejsca n p. kolonie i awice korali, miczakw, znamy gromady wdrowne n. p. szaraczy, ledzi, szczurw, wiewirek, znamy gromady na czas pewien powstajce w rnych celach i rycho si rozpraszajce: znamy te gromady stae. Niektre gromady posiadaj jednostk bd mzka, bd esk, ktra peni rol wodza, naczelnika lub matki, inne gromady nie posiadaj takiego osobnika centralnego. Bywaj gromady, zoone z osobnikw jednopciowych. czenie si osobnikw jednogatunkowych w gromady albo pozostawanie w nierozdzielnoci osobnikw zrodzonych z jednych rodzicw, jest zjawiskiem bardzo rozpowszechnionem we wszystkich klasach zwierzcych.

    Gatunkw, yjcych gromadnie jest takie mnstwo, e niepodobna kusi si o ich wyliczanie. Przypomn tylko, e wrd ryb ywot w gromadach, nieraz bardzo liczebnych (skutkiem wielkiej mnonoci), jest szczeglnie rozpowszechniony (ledzie, sardynki i t. d.). Wrd ptakw ycie towarzyskie wystpuje pod najrozmaitszemi postaciami. Mamy liczne przykady ycia gromadnego wrd skrzekw i gadw (wie, we, krokodyle). Najrozmaitsze gatunki ssakw yj rwnie gromadnie w skupieniach rozmaitego typu, do przypomnie wspycie towarzyskie delfinw, fok, wielorybw, przeuwajcych, gruboskrnych, jednokopytowych, misoernych, nietoperzy i map.

    Jeli wszystkie postaci gromady ogarniemy wzrokiem we wszystkich dziaach krlestwa zwierzcego, uderzy nas ta okoliczno, e istnieje tu kilka typw zasadniczych gromady w pewnej, do znacznej liczbie odmian i typy te oraz ich odmiany powtarzaj si niemal we wszystkich dziaach wiata zwierzcego.

    Najodleglejsze od siebie genetycznie gatunki zwierzt tworz gromady jednego typu, najblisze za sobie yj w zgoa odmiennych formach bytu gromadnego. Obok za gatunkw gromadnych, istniej blizkie im pod kadym wzgldem gatunki, nie czce si nigdy w gromady. Dowodzi to, e ywot gromadny pozostaje niemal bez wpywu na zmiany organiczne jednostek. Znane s przecie gatunki, yjce w gromadzie przez cae epoki geologiczne. ywot gromadny nie wywoa tu w jednostkach (czstkach skadowych gromady) wyranych zmian organicznych.

    aden typ gromady nie ma gbszego znaczenia w procesach przemiany gatunkw, a wic i w ksztatowaniu si osobnikw.

  • Dowodzi tego dostatecznie fakt, e dany typ napotykamy wrd gatunkw ryb, ptakw i ssakw blizkopokrewnych innym, ktre yj w innej formie skupienia.

    Wobec takich faktw, nie moe by mowy ani o dziedzicznoci form socyalnych, ani o wyszoci adnej z nich.

    Zwierzta stadne na og nie gruj te ani rozumem, ani innemi cechami nad nie-stadnemi; zwierzta jednego typu gromadnego nie gruj rwnie pod adnym wzgldem nad zwierztami innych typw gromadnych.

    Jeeli zwaymy, e trzymanie si gromadne osobnikw, bardzo pospolite wrd najpierwotniejszych organizmw, nie znika nawet wrd najpniejszych i najbardziej skomplikowanych, to byt gromadny musimy uzna za wrodzon wszystkim jestestwom dno do zbliania si osobnikw podobnych midzy sob w gromady. Mamy tu do czynienia z prastarym instynktem, sigajcym niewtpliwie do pocztkw ycia.

    Tajemnicza ta dno nie prdko moe bdzie cakiem wywietlona, ale bez obawy popenienia bdu naukowego omiel si widzie w niej co wsplnego z niemniej tajemniczem, powszechnem fizycznem prawem przycigania. Nie myl tej idei ani broni tutaj, ani jej rozwija, rzucam j nawiasowo.

    Nie opuszczajc gruntu realnego i trzymajc si faktw, wol podnie z naciskiem tylko co sformuowan dno osobnikw podobnych do zbierania si w gromady. Jeeli ona istnieje w przyrodzie, to musi si manifestowa dnoci odwrotn: oddzielania si od siebie osobnikw niejednakowych, choby nawet byy jednorodnemi.

    Ot dno ta istnieje (w wiecie organicznym) i manifestuje si silnie we wszystkich klasach wiata zwierzcego. Rozrywa ona bez dostatecznie czem innem usprawiedliwionych powodw te niedziaki, ktremy nazwali "jednostk biologiczn" i prowadzi do grupowania si oddzielnie osobnikw mzkich, oddzielnie eskich, a jeli mona, to nawet jeszcze oddzielnie nijakich.

    Za ilustracy przytocz powszechnie znany ywot w gromadach jednopciowych wielu gatunkw ryb (Gordonus, Gymnotus i t. d.), ptakw i ssakw, e tu wymieni bizona amerykaskiego, muflony, rne jelenie, nietoperze i t. d.

    Jeeli oglna skonno do ywota gromadnego nie jest powszechn w przyrodzie, to dzieje si to z powodu trudnoci wyywienia si w gromadzie. Ta trudno staa si czynnikiem rozpraszajcym nie tylko gromad, ale nawet i rodzin. Ilekro okazywaa si dla danego gatunku mniej wicej staa, tylekro czste powtarzanie si potrzeby rozpraszania si wytwarzao z danego gatunku typ nietowarzyski. Proces podobny zachodzi wrd wszystkich grup zwierzcych. Typem takich nietowarzyskich stworze jest orze, tygrys i wiele drapienikw, ktre, jeli nie chc zgin z godu lub w walce o ywno, musz si trzyma zdaa od siebie, kade w swoim rewirze. Gdzie nawet tak drobna jednostka, jak rodzina, nie moe przebywa stale razem, tam poycie rodzinne zostao zastpione ywotem w odosobnieniu. Osobniki wtedy zbliaj si i cz bd w rodziny, bd w gromady, tylko w pewnych okresach ycia i na czas krtki.

  • Skoro cay wiat zwierzcy, w caej rnorodnoci form i sposobw ycia jest takim, jakim jest bez wzgldu na tryb ycia gromadny lub niegromadny, to trzeba przyzna, e wszystkie formy gromady s jednako obojtne lub jednako wane dla procesu uspoeczniania. Rola gromady, jako czynnika uspoeczniajacego, a innemi sowy socyologiczne znaczenie gromady, spada do zera.

    ywot gromadny nie przyczynia si do wytumaczenia rnicowania si funkcyonalnego osobnikw jednorodnych i jednakowych.

    Przeciwnie, charakter gromady zdaje si by wprost sprzeczny z zasad spoeczestwa.

    Wszak znamy gatunki, utrzymujce si w yciu gromadnem przez cae epoki geologiczne bez adnych zmian nie tylko morfologicznych, ale i funkcyonalnych.

    S one cigle tem samem. Odradzaj si w niezliczonych pokoleniach bliniaczo do siebie podobne pomimo, e dzieli je dziesitki i setki tysicy lat trwania! Gromadny byt wystpuje obok bytu w odosobnieniu ju na najniszych stopniach bytu zwierzcego i nie przynis nigdzie rozamu jakociowego wrd obu seryi. Rwnolegy byt w gromadzie obok ywota w rozproszeniu cignie si przez wszystkie szczeble we wszystkich seryach, a do ostatnich gazek rodw zwierzcych, bez adnych widocznych skutkw dla jednostek gromadnych lub niegromadnych. To chyba wystarcza, aby zrozumie, e niema on adnego znaczenia. Wemy jeden przykad i to z seryi najbliszej czowiekowi. Popatrzmy na mapy. Gibbon yje w duych stadach pod przewodnictwem naczelnika, zupenie w tej formie gromady, jak ko. Najbliszy mu goryl yje tylko parami w cisej monogamii, zupenie tak, jak wiele ptakw, mimo to nie przestaje by blizkim gibbonowi.

    Szympans yje stadami, podobnie jak gibbon, za daleko bliszy jego krewny, Orangutan yje w rozdzielnoci pciowej. Samice z maemi przebywaj gromadnie, bez samcw, ktre prowadz ywot samotny, zwaszcza starsze.

    Jedne Lemury yj w licznych stadach, inne gatunki tylko parami. Gdzie tu jaki porzdek, ktryby nadawa ktrejkolwiek formie jakie gbsze

    znaczenie?

    Wszak jeli o czowieka chodzi, nieobojtn bdzie uwaga, e w rodzie ludzkim moemy wyrni rwnoczesne istnienie wszystkich tych form bytu, jakie napotykamy wrd zwierzt; i to nie tylko na niszych, ale na wszystkich poziomach cywilizacyi ludzkiej.

    Gdy to zwaymy, to nareszcie moemy sobie powiedzie, e czas ju przesta upatrywa w formach bytu gromadnego tego, czego one w sobie nie kryj, mianowicie tajemnicy czowieka, spoeczestwa i cywilizacyi.

    Chobymy sobie nawet powiedzieli, e taka to, a taka forma gromady jest t, w ktrej rd ludzki y przed uspoecznieniem si, to nic nie zyskamy wicej nad puste sowo, bo taka forma bdzie tylko tem, na ktrem w pewnej chwili pojawi si wypadek szczeglny bytu gromadnego, ktry nazywamy spoecznym, t. j. taki wypadek, w ktrym osobniki gromady zdolne s do wchodzenia w skomplikowany stosunek wzajemnej zalenoci.

  • Przyczyn tego wypadku wyjtkowego nie moe by gromada, bo nie jest i nie bya ni w tysicach tysicy innych wypadkw. Przyczyn jest tu co innego, mianowicie materya.

    Dopki niema materyau na spoeczestwo, niema spoeczestwa, jest tylko gromada. Od chwili, gdy pojawia si taki materya, gromada przestaje by gromad, staje si spoeczestwem.

    Forma jest tu niczem, o wszystkiem decyduje materya.

    V. Rnica midzy gromad a spoeczestwem.

    Tajemnica spoeczestwa i cywilizacyi spoczywa w odmiennoci materyau, z ktrego si skada gromada niespoeczna i gromada spoeczna.

    Aby najkrtsza drog zdy do definicyi materyau spoecznego, wypada zbada: czem si rni zasadniczo materya, skadajcy gromady, od materyau, skadajcego spoeczestwa, wypada nam porwna gromad ze spoeczestwem. Najmniejsza czstka tego materyau, ktry mamy pozna, nie bdzie osobnik w zwykem tego sowa znaczeniu (w myl rozdz. III), lecz tylko "jednostka biologiczna" czyli "atom biologiczny". Nazwalimy j "czstk biologiczn".

    Na zasadzie wszystkiego, co byo powiedziane wyej, definicya gromady zwykej bdzie nastpujca:

    Gromada jest to naturalne skupienie czstek biologicznych jednakowych (rwnych sobie), wolnych i niezalenych od siebie, o funkcyach jednakowych, niezmiennych i niezrnicowanych. Ani liczebno jej, ani gsto (stopie skupienia) nie wywouje rnicowania si funkcyi. Gsto jest zreszt jednakowa i niezmienna, zalena jedynie od normalnych j niezmiennych potrzeb jednostki. Gsto, przechodzca tak miar normalna dla wszystkich jednostek, rozprasza gromad.

    Czstka biologiczna gromady moe si skada z 2-4 kategoryi osobnikw morfologicznie rnych i funkcyonujcych rnie z powodu odmiennoci morfologicznej. Rozmaito funkcyi osobnikw uwarunkowana jest w gromadzie rozmaitoci ich morfologiczn.

    Funkcya gromady jest funkcy czstki biologicznej pomnoon przez ilo czstek.

    Gromada jest to suma czstek biologicznych morfologicznie i funkcyonalnie jednakowych.

    Definicya spoeczestwa, zbudowana rwnolegle do pierwszej, bdzie nastpujca :

    Spoeczestwo jest to naturalny zwizek (ustrj) czstek biologicznych jednakowych (rwnych sobie), zwizanych wzajemn zalenoci, o funkcyach niejednakowych, zmiennych i zrnicowanych. Wzrastajca liczebno jego i gsto (stopie s