e-profit luty 2012

50

description

Magazyn poświęcony zagadnieniom e-biznesu, inwestycjom oraz nowinkom internetowym.

Transcript of e-profit luty 2012

Page 1: e-profit luty 2012
Page 2: e-profit luty 2012

W NUMERZE luty 2012

3032

45

6

13

7

WYDARZENIAIQ Partners znowu inwestujeKonferencja E-biznes GigaConNasi bohaterowieAny7 na zakupachStarupy nad morzemTrejdoo.com wchodzi do gryMambiznes.pl opublikował inwestycjeFELIETONInternet dla uczniaGra wstępnaInQbe Z NASZEJ PERSPEKTYWY10 przykazań biznesuRYNKOWE TRENDYWyniki raportu GameIndustry TrendsDokąd zmierza Taxi?Nadchodzi reklamowa inwazjaUsabilityDo zakochania jeden... clickDaj się znaleźćKim jesteś freelanserze?E-SPÓŁKA MIESIĄCABCS – nowy wymiarkonferencji i targówDOSSIERInternetowe nauczanie -LulanidiaROZMOWA MIESIĄCATa reklama kłamieWARTO WIEDZIEĆBlog firmowyPrzedsiębiorcy wczoraji dziś. Co się zmieniło?Body language Your engish zonePO GODZINACHZ biblioteki starupowcaOkiem CDRolleraLudzie internetu11 wspaniałych

fot. materiały prasowe jojo mobile

fot. materiały prasowe Personal PR

fot. materiały prasowe ABC Media

fot. materiały promoyjne wytwórni

NA OKŁADCE: PAWEŁ TKACZYKFOTO: OLA ANZEL

Page 3: e-profit luty 2012

3

Marek Dornowski REDAKTOR NACZELNY

OD REDAKCJI

Wydawca: InQbe sp. z o.o. ul. Towarowa 1, 10-416 Olsztyn

NIP 524-256-87-12 REGON 140440822 KRS 0000250743

www.inqbe.pl <http://www.inqbe.pl>

Redakcja: Marek Dornowski, Marta Przyłęcka,

Małgorzata Zawadzka, Jerzy Kawa

Projekt okładki i skład: Ateneo

Korekta: ITEL Solutions Tomasz Łukiańczyk

fot. materiały prasowe Personal PR

fot. materiały prasowe ABC Media

Ostatnio podczas jednej z rozmów padło pytanie, które z po-zoru można nazwać retorycznym: na czym tak naprawdę za-rabiają firmy? Na sprzedaży swoich produktów i usług. No

tak, ale dlaczego ktoś je kupuje? Odpowiedź znowu jest banalnie prosta – bo zaspokajają jego potrzeby. Jaki z tego wniosek – firmy zarabiają na zaspokajaniu ludzkich potrzeb i zachcianek. Posłużmy się przykładem. Ludzie mają ochotę przeżyć emocje, takie jak strach, ale jednocześnie czuć się zupełnie bezpiecznie. Jak im to zapewnić? Nic prostszego. Nakręcimy film o kolejnym Kubie Rozpruwaczu albo jakimś innym miłośniku wywlekania na światło dzienne ludzkich wnętrzności, a ludzie kupią bilet do kina i przegryzając popcorn, będą oglądać z wypiekami na twarzy sceny niczym z igrzysk w staro-żytnym Rzymie, a po zakończeniu filmu, pójdą kontynuować zakupy w centrum handlowym, ciesząc się, że to, co widzieli przed chwilą na ekranie, to jedynie kolejny popis świetnej reżyserii i efektów spe-cjalnych. Potrzeba, a może bardziej zachcianka, została zaspokojona. Internet aż roi się od firm, które specjalizują się w zaspokajaniu za-chcianek, o których kiedyś nikt nawet nie myślał. W sumie nie ma się, co dziwić, to prawo rozwoju i postępu. Pozostaje pytanie, czy istnieją jeszcze firmy, które działają z pewną misją zaspokojenia po-trzeb ważnych społecznie. Firmy, które owszem nastawione są na zysk, to przecież normalna rzecz, ale które oprócz tego chcą zmie-niać otaczającą nas rzeczywistość? Nie odpowiadamy na to wprost, ale pokazujemz w tym numerze zagadnienie, które z pewnością jest ważne ze społecznego punktu widzenia – edukacja. Na ile wykorzy-stujemy internet dla rozwoju naszych pociech i to zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej? Wiem, wiem mamy karnawał, ferie i tak dalej, ale może jednak warto zrobić w tej kwestii mały rachunek su-mienia? My takowy w redakcji zrobiliśmy.Skoro mamy luty, to nie uciekniemy od tematu dnia zakochanych. Internet w tej sferze ma już pewne dokonania oraz grupę tych, którzy na tym zarabiają. To chyba jeden z niewielu rynków, gdzie o popyt raczej martwić się nie trzeba. W tym numerze przyglądamy się ser-wisowi Heartpicks.pl, który prezentuje zgoła odmienne, aczkolwiek podobno interesujące podejście do tematu. Piszemy podobno, bo w całej redakcji nie znalazł się nikt z grupy docelowej serwisu. Musi-my zatem wierzyć w to, co usłyszeliśmy.Polecamy również rozmowę z ciekawą postacią, jaką niewątpliwie jest Paweł Tkaczyk. O budowaniu marki czy gamifikacji już pisaliśmy, ale podejście Pawła do tych zagadnień wydało się nam na tyle inte-resujące, że zdecydowaliśmy się nim z Wami podzielić.Na koniec mamy dla Was kolejną propozycję – tym razem muzyczną. Serwis CDRoller przygotował recenzję płyt, których warto posłuchać. Czy przypadną Wam do gustu? Mamy nadzieje – miłego rollowania.

Page 4: e-profit luty 2012

Celem ostatniego projektu o nazwie VIP-Medica S.A. jest stworzenie pierwszego w Europie multipartnerskiego programu lojalnościowego skierowanego do środo-wiska medycznego, powiązanego z impre-

zami dla uczestników programu. W ramach VIPMedica lekarze będą mieli możliwość korzystania z dedykowanych rozwiązań zakupowych (produk-tów i usług z różnych branż), dostępnych tylko dla środowiska medycznego na preferencyjnych warunkach.

WYDARZENIA

4

IQ Partners znowu inwestuje

Końcówka ubiegłego roku upłynęła pod znakiem nowych inwestycji IQ Partners. Poprzez swój wehikuł inwestycyjny Ventures Hub Sp. z o.o. spółka sfinansowała cztery nowe projekty, sumą 2,7 mln zł. Tym samym łączna liczba inwestycji w portfelu spółki wzrosła do 52.

Trzeci z projektów dotyczy branży edukacyj-nej, a konkretnie nauki… języka chińskiego. Chinese2know.com to jednocześnie nazwa spółki i portalu do nauki języka chińskiego w wielu wersjach językowych. Projekt pole-ga na stworzeniu pierwszego w Polsce i na

świecie kompleksowego systemu przeznaczonego do nauki i doskonalenia znajomości języka chińskiego. Projekt będzie oparty na pięciu podstawo-wych filarach: edukacyjnym serwisie internetowym, programami offline, platformą e-learningową, kursami na Facebooku oraz kursach na smart-phonach.

Kolejny podmiot GETINFO S.A. będzie serwisem dostarczającym raporty go-spodarcze (weryfikacja danych, wy-wiady gospodarcze, sprawdzanie zdol-

ności kredytowej) o przedsiębiorstwach i osobach fizycznych z Polski oraz zagranicy. Korzystanie z serwisu GETINFO ma za zadanie w znaczny spo-sób ułatwić współpracę pomiędzy kontrahentami z różnych rynków oraz zmniejszyć ryzyko w obrocie gospodarczym. Możliwość sprawdzenia da-nych firmy, wiarygodności i wypłacalności partnera biznesowego pozwoli na szybsze nawiązanie relacji handlowej oraz bezpieczniejszą współpracę. Celem projektu jest spopularyzowanie potrzeby informacji gospodarczej wśród małych i średnich przedsiębiorstw oraz konsumentów.

Obszar działalności nowych podmiotów jest mocno zróżnicowany. Pierwsza ze spółek BSS Po-land Sp. z o.o. zajmie się budową systemu mię-dzybankowej wymiany informacji o dokonanych transakcjach przez klientów banków. Specjalne

oprogramowanie umożliwiać będzie dokonywanie międzybankowych roz-liczeń transakcji pomiędzy współpracującymi ze sobą bankami. To kolejna obok M10 S.A. oraz Igoria Trade S.A. inwestycja w obszarze szeroko rozu-mianych finansów.

Odpowiedz ze str. 43: 1.C, 2.A, 3.C

Starannie realizujemy wszystkie nasze plany

związane z nowymiinwestycjami.

W 2012 roku, oprócz kolejnych tur dofinanso-wania przez inkubatory,

nie wykluczamybezpośrednich inwesty-cji ze środków własnych,

króre również składają się na nasz portfelinwestycyjny –

podsumowuje Maciej Hazubski, prezes Zarządu

IQ Partners.

Page 5: e-profit luty 2012

5

WYDARZENIA

Nasi bohaterowie!!!30 sekundowe prezentacje modeli biznesowych? To już było! Teraz możecie podziwiać i oceniać zdolności aktor-skie tych, którzy zdecydowali się wziąć udział w konkursie Startup heroes. Prezes przebrany za Batmana, programi-sta w stroju z Czterech Pancernych? Ograniczeniem była tylko wyobraźnia. Od dziś możecie oceniać nadesłane filmy, glosując na swoich ulubieńców na stronie http://mamstartup.pl/info/startup-heroes.

Konferencja „E-biznes GigaCon. Firma w sie-ci” odbędzie się w Warszawie, w Hote-lu Courtyard już 14 lutego. Wygląda na to, że będzie to doskonała okazja do pogłębiania wie-dzy o rozwiązaniach informatycznych, a w szczególności o prowadzeniu e-biznesu. Ścieżki tematyczne zainteresu-ją zarówno osoby, które ten rynek już znają i chciałyby wyjść poza granice standardów, jak i osoby, które do-piero wkraczają w świat e-biznesu. Wśród planowanych zagadnień pojawią się: Modele biznesowe w e-świecie, E-Procurement dziś i jutro w wymiarze UE ASP rozwiązań rynków zagrożeń, możliwości, Cloud Computing i model (SaaS).

Any 7 na zakupachSpółka any7 sfinalizowała zakup blogu Niezgrani.pl. Any7 Sp. z o .o. działa w branży elektronicznej roz-rywki – prowadzi sklep z kluczami do gier Inmudo.pl oraz rozwija silnik gamifikacyjny* wykorzy-stujący mechanikę z gier kom-puterowych. Blog Niezgrani.pl skierowany jest do miło-śników gier komputerowych, konsolowych, mobilnych oraz społecznościowych. W wyniku przejęcia przez any7 – jak zapowiada prezes zarządu spółki – przejdzie on istotne zmiany wizualne oraz funkcjonalne.Blog Niezgrani.pl powstał w lutym 2010 roku z inicjatywy Jakuba Teppera i Beniamina Durskiego. Obaj mają wielo-letnie doświadczenie w pisaniu o grach dla największych serwisów oraz prasy drukowanej. Podstawowym celem projektu Niezgrani.pl było stworzenie alternatywy dla istniejących już witryn i blogów o tej tematyce. Bardzo szybko blog zdobył liczną i stabilną grupę czytelników (ponad 20 tys. unikalnych użytkowników).Kolejnym krokiem pozwalającym na jego dynamiczny rozwój jest wejście w serwis inwestora strategicznego – any7 Sp. z o.o.– Gdy tworzyliśmy Niezgranych, myśleliśmy o całkowicie alternatywnej stronie działającej non profit zapełniającej lukę w branży gier. Teraz widzimy, że istnieje silne zapo-trzebowanie na stronę o rozrywce elektronicznej w szer-szym ujęciu, dla zupełnie nowych graczy gustujących

w tego typu zabawie od niedawna. Nie oznacza to zerwanie z dotychcza-sową grupą – będziemy patrzeć znacz-nie szerzej na rynek i odpowiadać na jego potrzeby – mówi Jakub Tepper, jeden z założycieli Niezgrani.pl.Any7 również działa na rynku gier.

Rozwija silnik gamifikacyjny o nazwie SnowballEngine, któ-ry wykorzystuje mechanikę z gier komputerowych i stanowi unikalne w polskiej skali rozwiązanie technologiczne. Silnik jest możliwy do wdrożenia w różnych typach witryn np. w serwisach e-commerce, e-learning, witrynach informacyj-nych, serwisach społecznościowych, jak również w dzia-łaniach HR. Z drugiej strony, od 2010 roku any7 prowadzi działającą w skali międzynarodowej platfomę cyfrowej dys-trybucji (sprzedaży kluczy do gier wideo oraz programów), Inmudo.pl.– Zakup Niezgranych to przyspieszenie realizacji naszej stra-tegii – powiedział Michał Bakuliński, Prezes Zarządu any7 Sp. z o.o. – W planach mieliśmy budowę własnego serwi-su o grach, jednak ostatecznie zdecydowaliśmy się na jego zakup. Niezgrani to bardzo dobry serwis, który chcemy da-lej rozwijać. Aktualnie dokonaliśmy kilku podstawowych poprawek w layoucie i funkcjonowaniu serwisu, w drodze są kolejne rewolucyjne zmiany. Wszystkie mają na celu uła-twienie czytelnikom dotarcie do informacji, a redakcji lepszą prezentację dużej ilości codziennych treści – dodaje.

Page 6: e-profit luty 2012

Startupy nad morzemCzy istnieje cos takie-go jak idealne miejsce do pracy? Podobno na świecie nie ma ideałów, ale jeśli mielibyśmy po-marzyć, to kto z was nie chciałby pracować przysłowiowy rzut be-retem od morza, w nowoczesnym budow-nictwie z podziemnym

parkingiem, gdzie pod nosem jest centrum konferencyjne, miejsce do lunchu z partnerem biznesowym i …przedszko-le? Powód do narzekania oczywiście zawsze się znajdzie (w końcu Gdańsk jest jednym z najbardziej wietrznych miast w Polsce, a latem pełno tam turystów), ale trzeba przyznać, że otwarty 23 stycznia Gdański Inkubator Przedsiębiorczo-ści STARTER to kolejny po kieleckim Parku Technologicznym przykład lokalnej inwestycji do wspierania lokalnego biznesu.

Na uroczystości otwarcia nie mogło zabraknąć przedstawi-cieli władz miasta, które reprezentował Prezydent Miasta Gdańska, Paweł Adamowicz. Uroczystość wzbogacił wyko-nany przez studenta Politechniki Gdańskiej wirtualny spa-cer. Goście ponadto chętnie korzystali z zaproszenia do nie tylko wirtualnego, ale i realnego zwiedzenia budynku, w ra-mach którego zostały przygotowane liczne atrakcje, np. wy-stawa zorganizowana przez osoby zaangażowane w projekt Creative Cities prowadzony przez Gdańską Fundację Przed-siębiorczości. Uroczystość otwarcia dopełnił występ zespołu String Wasabi. Nad całością imprezy czuwała znana słucha-czom dziennikarka Radia ESKA, Patrycja Drozd.Budowa nowej siedziby Gdańskiego Inkubatora Przedsię-biorczości STARTER rozpoczęła się na początku 2010 roku. Pomysł zrodził się w murach Wydziału Polityki Gospodarczej Urzędu Miejskiego w Gdańsku, zaś jego sfinansowane od-

było się z funduszy pozyskanych z Urzędu Miasta oraz Unii Europejskiej.Nie był to zresztą pomysł zupełnie nowy. STARTER jest bo-wiem kontynuacją, a zarazem rozwinięciem działań po-wstałej w 2005 roku Gdańskiej Fundacji Przedsiębiorczości, pomysłodawcy projektu „Biznes na Start”. Celem jest stwo-rzenie nowym firmom w pierwszym okresie ich działalności warunków do rozwoju, a także udzielenie szerokiego wspar-cia biznesowego oraz udostępnienie infrastruktury. A ta ma duże znaczenie, jeśli chodzi o koszta, bo znalezienie w Trójmie-ście dobrego lokalu w cenie od 15 zł za m² nie jest proste.

Powierzchnia Gdańskiego Inkubatora Przedsiębiorczości STARTER w 60% została przeznaczona dla inkubowanych firm, natomiast jej 40%. zajmą firmy komercyjne. – Dzięki części komercyjnej uzyskujemy kapitał, który pozwala nam wspierać przedsiębiorców znajdujących się w pierwszej fazie rozwoju – wyjaśnia Małgorzata Jasnoch, prezes Gdańskiej Fundacji Przedsiębiorczości koordynującej rekrutację oraz pracę Inkubatora.

Ciekawą opcją jest tzw. Wirtualne Biuro pozwalające na rejestrację firmy pod adresem Inkubatora, zamieszczenia wizytówki firmy w budynku i na stronie internetowej oraz skorzystanie z internetowego panelu klienta wraz z adresem e-mail. Jeżeli we wczesnej fazie działalności nie chcemy za-kładać firmy w mieszkaniu, a koszty musimy ograniczyć do minimum to jest to dla nas rozwiązanie idealne.

Powstanie kolejnego tego typu inkubatora i to przy udziale lokalnych urzędników musi cieszyć i cieszy. I nawet nie cho-dzi tu o to, że firma X czy Y znajdzie tańsze miejsce na lokum i uda jej się przebić na rynek. To też jest ważne, ale waż-niejszy jest wzrost świadomości lokalnych samorządowców w zakresie korzyści, jakie dla lokalnej społeczności może przynieść inwestycja w biznes, zwłaszcza w e-biznes.

WYDARZENIA

6

Serwis Mambiznes.pl opublikował listę 10 najciekaw-szych przejęć i inwestycji w 2011 roku. Wśród nich znalazły się dwie, w których stroną było IQ Part-ners. Na drugim miejscu znalazło się przejęcie e-Muzyki przez Empik, zaś na ósmym inwestycja IQ Partners w zna-ny serwis Antyweb.pl. Więcej na temat inwestycji, które zwróciły uwagę redaktorów Mambiznes.pl znaleźć można na http://mambiznes.pl/artykuly/czytaj/id/4392/10_najcie-kawszych_przejec_i_inwestycji_roku_w_e-biznesie.

1.Grupa Allegro kupuje Agito.pl2. Empik przejmuje spółkę e-Muzyka3. Xevin Investments kupił udziały Grono.net4. MCI inwestuje w Morele.net5. Edipresse Polska kupuje Pomocni.pl6. Xevin Investments inwestuje w Cuppon.pl7. Brand24 pozyskał inwestora CAM Media8. Ventures Hub inwestuje w Antyweb9. Helix Ventures Partners inwestuje w Serwisprawa.pl10. HackFwd obejmuje udziały w projekcie Filmaster

Page 7: e-profit luty 2012

Trejdoo.com wchodzi do gry

Na polskim rynku pojawiła się plaftorma, któ-ra oferuje unikalne usługi finansowe online.Trejdoo.com, platforma internetowa uru-chomiona przez notowaną na NewConnect spółkę Igoria Trade, umożliwia elektroniczną wymianę walut oraz korzystanie z rachunków powierniczych escrow w internecie.Wymiana walut 2w1Co prawda w sieci działa już szereg serwisów proponujących społecznościo-wą wymianę walut – co daje możliwość uniknięcia kosztów spreadu, czyli różnicy pomiędzy kursem kupna i sprzedaży – jednak Trejdoo.com gwaran-tuje usługę na najwyższym poziomie, łącząc ją z możliwością zakupu waluty po aktualnym kursie rynkowym. W efekcie wymiana walut na Trejdoo.com jest możliwa zarówno po cenie oferowanej przez innego użytkownika, jak i przez sam rynek. Tej funkcjonalności nie posiada żaden inny internetowy kantor czy serwis społecznościowej wymiany.Wymiana walut poprzez Trejdoo.com jest dużo tańsza, niż w banku albo kantorze; koszt nie obejmuje bowiem spreadu, kurs bywa korzystniejszy, a jedyną ceną jest prowizja w wysokości 0,2% Pamiętajmy, że nawet typowe kantory internetowe korzystają na spreadzie. Przykładowo, jeśli wymienimy 1000 EUR na PLN, w banku przy tej transakcji spread wyniesie ok. 120 PLN, w tradycyjnym kantorze ok. 70 PLN, a internetowym ok. 40 PLN. Dokonując wymiany na Trejdoo.com, jedyny jej koszt wyniesie 4,50 PLN.Pierwsze escrow w polskim internecieUsługa escrow na platformie Trejdoo.com adresowana jest zarówno do osób fizycznych, jak i firm zajmujących się handlem bądź świadczeniem różnego rodzaju usług. To nic innego, niż narzędzie depozytowe o bardzo atrakcyjnej i wygodnej formule. Za jego pomocą ustanawia się rachunek po-wierniczy, będący gwarancją dla przyszłej transakcji finansowej np. kupno-sprzedaż samochodu czy nieruchomości. Dzięki temu nie musimy mieć przy sobie gotówki na poczet zaliczki czy zadatku. Wystarczy, aby obie strony umowy posiadały konto w serwisie Trejdoo.com. W przypadku firm, escrow stanowi znakomite narzędzie gwarantujące rzetelność i pewność obu stron transakcji, również w obrocie międzynarodowym.Do tej pory rachunek typu escrow można było uruchomić w banku lub kan-celarii notarialnej. W porównaniu z Trejdoo.com, usługi te są jednak dużo droższe i bardziej czasochłonne. Platforma internetowa pobiera bowiem jedynie prowizję w wysokości od 0,3% wartości transakcji.Maksymalne bezpieczeństwo transakcji (ostatni akapit)Trejdoo.com przestrzega przepisów dotyczących zapobiegania praniu pie-niędzy oraz przeciwdziałania finansowaniu terroryzmu (AML/CFT). Wszyst-kie transakcje są monitorowane w trybie 24/7, by chronić interesy klientów i zapewnić bezpieczeństwa obsługi transakcji. Środki każdego z użytkowni-ków platformy przechowywane są na oddzielnych rachunkach bankowych i nigdy nie są łączone ze środkami operatora Trejdoo.com, spółki Igoria Trade S.A.Ponieważ Igoria Trade jest spółką giełdową, jej działalność monitoruje GPW. Podlega także kontroli Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nad-zoru Finansowego, jak również audytom prowadzonym przez niezależnych kontrolerów.Jeszcze w tym roku planowane jest otwarcie przedstawicielstwa w Hong-kongu, a transakcje wymiany walut, obok franka szwajcarskiego, funta bry-tyjskiego, dolara i euro – rozszerzona ma być o chiński juan.

WYDARZENIA

7

Automaty na NewConnect

Już w lutym na ryn-ku NewConnect za-debiutuje M 10 S.A, spółka z portfela inwestycyjnego InQbe działająca w sektorze fi-nansowym. Uchwalę w tej sprawie podjęła już Giełda Papierów Wartościowych. To kolejny etap rozwoju spółki, która zamierza przeszczepić na rynek polski sukces jaki automaty inwestycyjne odniosły za oceanem. Spółka M10 prowadzi działalność badawczą, roz-wojową i licencyjną w obszarze tzw. automatów i algorytmów inwestycyjnych. Stosunkowo nowe na polskim rynku metody inwestycji, znane są już od dłuższego czasu zagranicą i zyskują coraz więk-szą rolę na światowych rynkach finansowych. Dziś rynek automatycznych systemów transakcyj-nych (automatów inwestycyjnych) jest jednym z najszybciej rosnących segmentów na styku tech-nologii IT i finansów. M10 S.A. jest pionierem tego typu rozwiązań w Polsce. Wykorzystanie specjalnie opracowywanych algorytmów do po-dejmowania decyzji inwestycyjnych ma swoje sensowne uzasadnienie:• gwarantują uniezależnienie się od emocji ludzi podejmujących decyzje inwestycyjne;• pozwalają prowadzić transakcje jednocześnie na wielu rynkach, co w rezultacie prowadzi do dużej dywersyfikacji i zmniejszenia ryzyka inwe-stycyjnego;• obniżają koszty zatrudniania wykwalifikowa-nych pracowników – traderów oraz zmniejszają problemy związane z ich ewentualnym odejściem lub niedyspozycyjnością;• ze względu na właściwe zarządzanie kapitałem bardzo wielu systemów o niskiej korelacji powo-dują szybki wzrost krzywej kapitału.W tej fazie strategii rozwoju, spółka skoncentru-je się głównie na przygotowaniach pierwszych portfolio automatów inwestycyjnych, na pracach związanych z ich wszechstronnym testowaniem – mówi Andrzej Endler prezes Zarządu M10. Wielo-etapowe testy odbywają się zarówno na danych historycznych, jak i rynkach rzeczywistych. Jest to niezbędne do dla utworzenia historii transakcji dowodzących jakości portfolio oferowanych sys-temów. Po tym okresie Spółka przystąpi do pozy-skiwania klientów zewnętrznych na przetestowa-ne automaty. W USA i na rynkach europejskich tego typu rozwiązania doskonale się sprawdziły.Jestem przekonany, ze podobnie będzie w Polsce – dodaje Endler.

Page 8: e-profit luty 2012

FELIETON

8

Internet dla ucznia

Sylewster Kozakwydawca serwisów

internetowych: e-biznes.pl

wystartowali.pl

Przeglądając zarówno program nauki w szkołach podstawo-wych, jak i same podręczniki zauważymy, że niewiele się

zmieniło w ciągu kilkunastu lat. Owszem, okładki jakby bardziej kolorowe, pisania w zeszytach też mniej, bo wydawcy zapewnia-ją uczniom zeszyty ćwiczeń, nie robią tego oczywiście bezintere-sownie to jednak temat na zupełnie inny felieton.Czy jednak we współczesnej edukacji uczeń potrafi korzystać z dobrodziejstw internetu? Na pewno tak, internet to doskonałe narzędzie do kopiowania treści i to uczniowie doskonale wyko-rzystują, a nauczyciele zdają się nie widzieć tego. Spójrzmy np. na statystyki serwisu Ściaga.pl – ponad 3 mln użytkowników z dotar-ciem do ok. 90% uczniów szkół gimnazjalnych, średnich oraz stu-dentów. Uczniowie Ci nie wchodzą tam pogłębiać wiedzy, tylko wchodzą po gotowe materiały, które można wykorzystać.Dlaczego nauczyciele nie starają się aktywnie korzystać z zaso-bów internetu, dlaczego nie starają się tej wiedzy przekazywać uczniom? Na pewno w jakimś stopniu generalizuję i część na-uczycieli potrafi zachęcić uczniów do poszukiwania wiedzy. Pa-trząc jednak przez pryzmat całości edukacji, takich nauczycieli jest zdecydowana mniejszość. Oczywiście na YouTube znajdzie-my mnóstwo śmiesznych filmików, ale znajdziemy też materiały naukowe i to właśnie do ich oglądania uczniowie powinni zostać zachęcani. Właściwie każdy przedmiot i temat, który uczniowie analizują w szkole może być wzbogacony o materiały dostępne w sieci. Dlaczego więc się tak nie dzieje? Ja nie potrafię odpo-wiedzieć na to pytanie. Rodzicom pozostaje więc próba zaszcze-pienia odrobiny ciekawości swoim dzieciom i wskazanie, w jaki sposób korzystać z zasobów internetu, tak aby dziecko samo-dzielnie potrafiło szukać konkretnych sposobów rozwiązywania problemów, a nie gotowych rozwiązań.

Page 9: e-profit luty 2012

FELIETON

9

Gra wstępna

Paweł Lipiecredaktor prowadzący

ecommerce.edu.plBloger

WebFan.pl

Google na pytanie „gra wstępna” zwraca ponad 500 tys. wyników. Zastanawiasz się, co jeszcze ciekawego można na ten temat po-

wiedzieć… i to tak, by korelowało z tematyką startupów? Można. Naj-pierw posłuchajcie opowiastki o latach młodzieńczych (moich, moich – to wcale nie było tak dawno).Jeszcze kilka(naście) lat temu zdarzało mi się spotykać z grupą znajo-mych i grywać z w rozmaite gry RPG (Role-Playing Game). Nie mylcie tego z cRPG, czyli podobnego gatunku grami komputerowymi – my zbieraliśmy się u jednego z nas i przez dobre 6–7 godzin byliśmy leśny-mi elfami, cichymi zabójcami, ujmującymi się honorem palladynami i początkującymi magami. Po kilku rozgrywkach taka ekipa całkiem dobrze się rozumiała i pewne decyzje podejmowaliśmy niejako auto-matycznie. Dla nas był to bardzo dobry mechanizm usprawniający grę. Problem pojawiał się, kiedy ktoś nowy chciał dołączyć do naszej grupy – po pierwsze trudno było w fabułę wpleść nagłe pojawienie się kolej-nej osoby, która dzieliłaby losy kompletnie obcych sobie postaci, po wtóre spokojne, wolniejsze wprowadzenie nowej postaci pozwalało nam lepiej zgrać się z nowym graczem.Pierwszą sesję grał nowy gracz z samym Mistrzem Gry (osobą prowa-dzącą rozgrywkę). Taka indywidualna sesja pozwalała na „miękkie” wprowadzenie nowej osoby w fabułę, co znacznie ułatwiało „zinte-growanie” gracza z już istniejącą drużyną.Jaka z tego nauka dla startupu?Twoim problemem – jako twórcy nowego, nikomu nieznanego roz-wiązania – jest to właśnie, że Ty doskonale znasz to rozwiązanie. Twoi pierwsi klienci potrzebują takiego (indywidualnego?) wprowadze-nia i zapoznania z produktem. Jeśli na początku nie wprowadzisz go w sposób przyjemny, wywołując miłe skojarzenie z produktem, to możesz go zrazić do siebie już na starcie. Tutorial w dobrze dobranej formie i stworzony z pomysłem spawi, że klient po pierwsze w przy-jemnej atmosferze zrozumie zasady funkcjonowania produktu, a po wtóre, zupełnie nieświadomie, powoli i bez żadnego stresu zacznie się przyzwyczajać do niego (zamiast się doń zrażać).Warto zainwestować w grę wstępną.

Page 10: e-profit luty 2012

Z NASZEJ PERSPEKTYWY

10

10Nie ma recepty doskonałej na udany biznes. Ale są doświadczenia innych… z których należy czerpać i uczyć się jak najwię-cej. Niech słowa Benjamina Disraeli – Nic nie robić i zarabiać dużo pieniędzy – oto jak młodzieńcy wyobrażają sobie idealną karierę – będzie naszym mottem do rozważań. Nie jest to przecież sytuacja nierealna, wymaga jedynie dobrego pomysłu na biznes, konsekwentnej pracy oraz trochę szczęścia i… można odpoczywać.Za nami stary rok wraz z historią przejrzanych i przeanalizowanych projektów od pomysłodawców. Chciałbym w 10 „przy-kazaniach” podsumować te obszary, którym poświęcono względnie najwięcej czasu i dyskusji. Co powinno zwrócić naszą uwagę, gdy chcemy wystartować z biznesem i go rozwijać?

Tomasz Szulgo

przykazańBIZNESU

JEDEN„Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu”.(M. Twain)

Nie ograniczaj się do tego, by powielać istniejące rozwiązania, idee i pomysły rodem z USA. Nie bądź kolejnym Gruponem, Myspacem itd. Najlepsze pomysły i projekty urodziły się przez myślenie prowokacyjne. Innowatorzy ciągle zadają pytania kwestionujące powszechnie panu-jące opinie, rozważają, co by było, gdyby… na tle codziennych czynności, zjawisk, zachowań behawioralnych. Powstałe „założenia i koncepcje” zamieniają w prototypy i najzwyczajniej w świecie testują, testują, testują.Sukces – jeśli się pojawił – w każdym przypadku osadzony był na fundamentach determinacji.

DWA„Powodzenie biznesu zależy nie od producenta, lecz od klienta”. (Peter Drucker)

Czy i czym wyróżnia się Twój produkt/usługa na rynku, na którym zamierzasz grać? Cała sztuka tkwi w tym, by solidnie zastanowić się i rozważyć te cechy naszego produktu, które faktycznie mogą pozwolić na dostrzeżenie przez klienta „nowości” czy „pozytyw-nej inności” naszego rozwiązania zwanej potocznie innowacyjnością. Pamiętać należy również o tym, że klienci to leniwe jednostki – szczególnie ci z biznesu online. Produkt, proces zakupu, proces płatności muszą być podane na tacy.

TRZY„Nawet i najmędrsi spośród ludzi chętniej widzą tych, którzy im pie-niądze przynoszą, niż tych, którzy do nich po pieniądze przychodzą”.

(Georg Christoph Lichtenberg)Czy za oferowany produkt/usługę, która w naszej ocenie rozwiązuje problemy klienta, on sam jest gotowy za to zapłacić? Jakich rozwiązań użyjemy by sfinalizo-wać płatność? Czy oferowana metoda płatności jest dostosowana do wartości/ceny produktu lub usługi?

CZTERY„Są tacy, co potrafią, a są tacy, co nie potrafią. W tym cała rzecz.” (Alan Alexander Milne, Kubuś Puchatek)

W jakich obszarach, zainteresowaniach jesteś mocny a w jakich słaby? Co lubisz i potrafisz robić najlepiej?Świat biznesu to niezliczone ilości dróg, to niezmierzone możliwości i wiele, wiele innych pokus. Nie można być wszędzie w jednym czasie i wszystkiego poznać – niestety. Dlatego Ci z nas, którzy są świadomi swoich mocnych stron, Ci z nas, którzy wiedzą, co potrafią, a czego nie powinni dotykać, już na starcie są o krok przed „konkurencją”. To jest nie-zmiernie ważny aspekt naszej świadomości, i zapewne dla wielu z nas bardzo trudny do określenia. Łatwo się mówi – trzymaj się tego, w czym jesteś najlepszy – mimo wszystko spróbujmy tak właśnie robić.

Page 11: e-profit luty 2012

Z NASZEJ PERSPEKTYWY

11

” ”

Tomasz Szulgo dyrektor Inwestycyjny InQbe Sp. z o.o. [email protected]

Dla mnie „wiedzieć” nie jest celem samym w sobie [...], sztuką jest „wdrożyć w życie”.

www.inqbe.pl

PIĘĆ„(...) jak się nie ma forsy, wszystko idzie jak kurwie w deszcz”. (Julio Cortázar, Gra w klasy)

W zasadzie powinienem tu wstawić szablon „No comment/Bez ko-mentarza”. Nie widzę potrzeby „pouczania” czytelnika, w tym zakre-sie. Pozwólcie zatem, że dla porządku artykułu zamknę myśl w dwóch sentencjach – Ile gotówki potrzebuję na pierwszy i drugi rok działal-ności? W jakich wartościach i jakie wydatki są niezbędne do rozpo-częcia i prowadzenia biznesu? + 10-20% buforu bezpieczeństwa na „niespodziewane sytuacje”.

SZEŚĆ„Wartość wykształcenia objawia się najwyraźniej wtedy, gdy wykształceni wypowiadają się w sprawie,

która leży poza sferą ich wykształcenia”. (Karl Kraus)Biznes najlepiej robić w zespole – w zespole ludzi, którzy sobie ufają. Z kim mam współpracować? Kto się nadaję do tego biznesu, a kto nie? Kto nie zawiedzie się pierwszymi porażkami? Kto wytrzyma czę-ste zmiany obranej strategii – tzw. piwoty? Niech przytoczony cytat będzie Wam pomocny. Kropka – nic więcej nie powiem. Tu Pomysło-dawca jest władcą, królem i panem.

SIEDEM„Jakość przeciwników nadaje wartość zawodom i cenę zwy-cięstwu”. (Éric-Emmanuel Schmitt)

Konkurencja – słowo przerażające nie tylko dla startupowców. Mamy świetny w naszej ocenie pomysł, dobranych odpowiednich ludzi, mamy IT i możemy starto-wać do zawodów na zarabianie pieniędzy. Udaje się! Model biznesowy się spraw-dza! tj. zaraz tą drogą pójdą inni biznesmeni zwani naszą konkurencją. I… zaczyna się walka na: kto szybciej, kto lepiej i kto taniej. Tak to działa i zapewne wcale nie jesteście tym zaskoczeni – jeśli tak? to super. Wygrywa nie ten, kto raz zarobił więk-szą kwotę, ale ten, kto zarabia systematycznie bo ma systematycznych lojalnych i zadowolonych klientów.

OSIEM„Jeżeli coś nie ma ceny, nie ma również wartości”. (Albert Einstein)

Jakie ceny? Zmora i nieprzespane noce pomysłodawców. Tu i moja wiedza i do-świadczenie na nic się zdadzą. Nie ma jednej i jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Mogę przytoczyć Einsteina, że wszystko jest względne – szczególnie ceny. Rada? Ja zalecam testowanie skłonności klienta, do zapłaty jakiej wartości jest w stanie się posunąć, by zaspokoić swoją potrzebę/rozwiązać swój problem. Temat delikatny i krytyczny! Taka matura z biznesu.

DZIEWIĘĆ„Rysio – ucieleśnienie okazji udanych zakupów. Le-piej taniej kupić niż drożej, lepiej teraz niż nigdy, nie

ma rzeczy, których byśmy nie potrzebowali, tylko potrzeby, których jeszcze nie odkryliśmy. Wciskam wszystko i każdemu, zero skrupułów, zero litości – to ja”. (Czas Surferów, polska komedia)„Tekst” powyżej mówi sam za siebie ☺ Zero skrupułów i zero litości! oczywiście w obsłudze naszych drogich klientów! O skalowalności biznesu nie wspominam – doświadczenie pokazuje, że to po prostu rozumiecie intuicyjnie.

DZIESIĘĆ„Cholera jasna! Won mi tu stąd, jeden z drugim! Będzie mi tu kłaki rozrzucał! Pa-nie! Tu nie jest salon damsko-męski! Tu jest kiosk RUCH-u! Ja… Ja tu mięso mam!”.

(Miś, polska komedia)Zawsze szukam z Pomysłodawcami metod na zautomatyzowanie działań czy procesów biznesowych, a szcze-gólnie tych dotyczących funkcjonowania samego produktu czy usługi. Jak najwięcej automatyzacji nie ozna-cza jednak, że temat relacji z klientami ma pozostać na uboczu. Klient jest człowiekiem – istotą społeczną i zawsze będzie preferował kontakt z drugą podobną jemu istotą. Piję tu szczególnie do procesów reklamacji, ewentualnie innych tematów, dla których „leniwy z natury” klient podjął się próby kontaktu bezpośredniego z nami – nie dajmy mu szansy, by rozmawiał z automatami! bo będzie to nasz drogi klient, ale na nowo w jego pozyskaniu.

Page 12: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

12

 

Zanikają różnice płci! 72% kobiet gra vs 78% mężczyzn! W dodatku polki czę-ściej niż mężczyźni grają w gry na serwisach społecznościowych, smart-fonach i tabletach, są bardziej niż mężczyźni skłonne płacić za granie na tych urządzeniach – wynika z Raportu Game Industry Trends 2011 wyda-nego przez NoNoobs.pl.

Wyniki raportu Game Industry Trends 2011

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

„Pierwsza edycja Raportu Game Industry Trends skupia się przede wszystkim na badaniu Rynku elektronicznej rozrywki w Polsce – mówi Dariusz Sokołowski, prezes zarządu NoNoobs.pl S.A.Wspólne badanie NoNoobs.pl i Interaktywnego Instytutu Badań Rynkowych odpowiada wy-czerpująco na pytania: Kim jest dzisiejszy gracz w Polsce? Ile czasu przeciętny polski gracz po-święca na tego typu rozrywkę? Jakie gry pre-ferują kobiety, a jakie mężczyźni? Z badania tego wynika, że niewiele mniej kobiet (72%) niż mężczyzn (78%) grało w grę elektroniczną, w większości gramy wciąż na komputerach PC (84%), ale już na drugim miejscu są urządzenia mobilne (51%). Z gier społecznościowych chęt-nie korzystają pracownicy umysłowi wyższego szczebla – aż 43% zadeklarowało codzienne granie! – dodaje Dariusz Sokołowski”.

Link do strony z Raportem: http://www.git2011.pl/raport

Raport to 60 stron skondensowanej wiedzy na temat rynku gier w Polsce i na świecie,

dostarcza obszernej wiedzy dotyczącej tej dy-namicznie rozwijającego się gałęzi gospodarki. W Raporcie poza badaniem możemy przeczytać o historii gier, zapoznać się z nowym trendami, takimi jak gamifikacja czy cloud gaming. Ra-port jest dystrybułowany bezpłatnie, patronat medialny objęły: Gry Online, Komputer Świat, Gazeta Technologie, WP.pl, Gamezilla.pl, No-bagames, Wyborcza.biz, Polygamia, Grupa O2, Interia.pl oraz Gram.pl. Partnerem Wydania są Przelewy 24.– Raport jest uzupełnieniem Konferencji Game Industry Trends 2011, którą przeprowadzili-śmy w listopadzie w Warszawie – powiedziała Agnieszka Świtkowska, członek zarządu No-Noobs.pl S.A. – Prezentacja wyników badania otwierała naszą konferencję i miała na celu przedstawienie w możliwie wyczerpująco da-nych z badania polskich graczy. W Raporcie Game Industry Trends 2011 prezentujemy ana-lizę wyników tego badania, przybliżamy histo-rię rynku gier, wskazujemy najnowsze trendy w grach, pokazujemy jak wygląda marketing w grach oraz staramy się przewidzieć czekają-cą nas przyszłość. Raport jest dystrybuowany bezpłatnie dzięki naszym Partnerom, Patronom Medialnym oraz Partnerowi Wydania Przele-wy24.Zachęcamy do bezpłatnego pobierania Raportu z naszych stron oraz naszych Partnerów – do-daje Agnieszka Świtkowska

Informacja Prasowa

Page 13: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

13

Dokąd zmierza TAXI?Wybierasz się do Wielkiej Brytanii, lądujesz w Edynburgu, szukasz taksówki – informacja na lotnisku czy wynik zapytania w wyszukiwarce nie zawsze mogą pomóc. Sięgasz po telefon, uruchamiasz aplikację, a tam lista taksówek… tylko z Warsza-wy. Brzmi znajomo? A teraz wersja lokalna. Spotkanie służbowe w Warszawie. Punkt 16. Z Muranowa potrzebujesz szybko dostać się na Ursynów. Nerwowo spoglądasz na zegarek. Zamawiasz taksówkę i... stop! Tak powinna zacząć się ta historia. Jednak życie weryfikuje nasze plany i taksówki ani widu, ani słychu. Tracisz cenny czas i rozpoczyna się wielka przygoda. A gdyby tak ułatwić sobie życie?

Hanna Zaborska

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

jojo

mob

ile

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Zaczynamy raz jeszcze od: „nerwowo spoglą-dasz na zegarek”... Wyjmujesz smartfona,

a aplikacja z systemem geolokalizacji namierza najbliższą taryfę. Możesz wybrać odpowiadający Ci cennik, opcję płatności kartą, markę samocho-du bądź dodatkowe wyposażenie. To nie koniec atrakcji. Aplikacja przechowa informacje o trasie jazdy i umożliwi dzielenie się postępem w podró-ży z wyznaczonymi przez nas osobami. W trakcie przejazdu taksówką możesz udostępnić aktualną lokalizację, szacowany czas podróży, czy informa-cję o dotarciu do celu. Rodzina nie będzie czekać w napięciu na wiadomość. Wiarygodna oferta, system GPS – pomyśl, jakie korzyści z takiego me-chanizmu bezpieczeństwa odniesiesz, udając się w podróż do obcego kraju. Jeśli czytasz ten tekst z przymrużeniem oka, to mamy dla Ciebie niespo-dziankę! Kto powiedział, że powyższa historia nie może być prawdziwa?

Taxi Finder to powstająca aplikacja dla użyt-kowników telefonów Windows Phone. Mimo iż nie jest jedyną aplikacją taksówkową, zapo-wiada się bardzo innowacyjnie. Lista propono-wanych funkcjonalności wygląda imponująco, zaczynając od elementów social, a kończąc na mechanizmach znanych z gier komputerowych. Docelowo aplikacja będzie obejmować więk-szość państw świata, także miejsc, gdzie pod-czas podróży taksówką należy zachować szcze-gólną ostrożność.Takie sa wstępne założenia autorów projektu firmy JOJO Mobile Polska z Wrocławia. Firmy będącej dziś liderem rynku aplikacji na Win-dows Phone w Polsce.

A teraz „wisienka na torcie”: JOJO Mobile chce rozwijać swój projekt wspólnie z użytkownika-mi Windows Phone! Oznacza to, że każdy może mieć wpływ na ostateczny model i funkcjonal-ność aplikacji. Nikt nam nie każe biernie stać, oczekując na efekt końcowy. Chcesz mieć real-ny wpływ na sposób, w który będziesz podróżo-wać? Nic prostszego. Wystarczy wejśc na stronę o WindowsPhone.pl i zostawić swój komentarz odnośnie danej funkcjonalności. Nawet jeżeli ktoś złożył wieczyste śluby niekorzystania z tak-sówek, to i tak warto zaangażować się w pro-jekt, by poznać mechanizmy tworzenia kre-atywnych koncepcji i mieć w nich udział. Więcej informacji możecie znaleźć na www.taxifinder.eu.A… i jeszcze jedno, z Muranowa na Ursynów można dojechać metrem. Pod warunkiem oczy-wiście, że o 16 uda Wam się do niego wsiąść.

Page 14: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

14

Nadchodzi reklamowa inwazjaGoDealla.pl, największy polski serwis gromadzący lokalne okazje i kupony zakupów grupowych, uruchomił własną sieć re-klamową dla zakupów grupowych – GoDealla NetWork. Czy to eksperymentalny krok testowania rynku, czy może począ-tek nowego trendu. Na ten temat rozmawiamy dziś z Kamilem Kaniukiem.

Rozmawiał Marek Dornowski

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

GoD

ealla

.pl

Na zakupach grupowych można oszczę-dzać, Wy twierdzicie, że dodatkowo moż-

na jeszcze zarabiać. Możecie to wyjaśnić?

Tak. Jeśli spojrzeć na zakupy grupowe nieco szerzej to okazuje się, że to zjawisko przypo-mina dobrze znaną i praktykowaną dotychczas offline’owo formę promocji, jaką jest sampling. Punktem wyjścia i głównymi graczami, na tym zarobiającymi są usługodawcy, którzy zyskują niesamowity rozgłos i reklamę (72% firm de-cyduje się na zakupy grupowe ponownie) oraz klienci, którzy mogą faktycznie przekonać się czy dany produkt/usługa jest rzeczywiście tak dobry jak go reklamują.

Uważamy, że zarobić na tym mogą nie tylko usługodawcy, klienci, portale grupowe lecz tak-że właściciele popularnych serwisów (nie tylko o tematyce kobiecej). Wykorzystując techno-logie geolokalizacji i kategoryzacji kuponów, wydawcy tworzą doskonały kanał dystrybucji bonów, szczególnie istotny dla nowo powsta-jących portali grupowych, które na starcie nie dysponują dużą bazą użytkowników.

W największym skrócie, jak taki mechanizm działa w praktyce?

Pobieramy kupony z portali grupowych i wy-świetlamy je w naszym agregatorze oraz na stronach zrzeszonych w sieci reklamowej zaku-pów grupowych GoDealla NetWork. Negocju-jemy prowizję od sprzedaży z danym portalem grupowym i tą prowizją dzielimy się z wydaw-cami (50–70% oddajemy wydawcom). Cały mechanim działa na dedykowanym i spraw-dzonym rozwiązaniu afiliacyjnym – Hasoffers.com, z którego korzystają takie firmy, jak Zyn-ga, Livingsocial czy Seomoz. Postawiliśmy na tego typu specjalistyczną technologię, ponie-waż daje to gwarancję bezpieczeństwa obsłu-gi transakcji i pewność, że platforma jest stale rozwijana.

Dlaczego jako bloger czy wydawca mam uwierzyć, że kupon, z emisji którego zysk jest uwarunkowany sprzedażą, ma być lepszy od reklamy, która wyświe-tli się tak czy inaczej, a ja zarobię bez względu na to czy klient dokona zakupu czy nie?

Page 15: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

15

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

GoD

ealla

.pl

Praktyka pokaże, czy jesteś w stanie zarobić wię-cej na emisji standardowych reklam czy może jednak więcej ze sprzedaży dopasowanych pod twoich użytkowników kuponów. Rzeczywistość to zweryfikuje, ale wychodzimy z założenia, że:

1często kupujemy pod wpływem impulsu (tym bardziej w zakupach grupowych, gdzie

przeceny zazwyczaj są lepsze niż w galeriach handlowych w czasie najlepszych wyprzedaży),

2reklama np. restauracji stanowi znacznie mniejszą wartość dla klienta niż taki rabat –

60% na piwo i obiad w pobliskiej knajpie,

3nasze API i widgety dają duże możliwości customizacji, co pozwoli optymalizować zyski,

4 reklama efektywnościowa ma potencjał.

Jak określacie potencjał rynku? Na podstawie czego sądzicie, że taki model ma szansę się przyjąć?

Pierwsze reakcje wydawców są naprawdę opty-mistyczne, są otwarci na tego typu inicjatywy i chętnie wypróbują narzędzie. Oczywiście muszą na tym wystarczająco dużo zarobić, aby rozwiązanie się przyjęło. Z drugiej strony mamy prawie 100 portali działających w modelu zbli-żonym do zakupów grupowych (ponad 40 zin-tegrowanych z GoDealla.pl). W Czechach i na Słowacji ponad 2 razy więcej. Coraz częściej zgłaszają się do nas nowe, ciekawe i niszowe portale ze świetnym produktem (np. książki 50%), które bardziej niż cokolwiek innego po-trzebują dotrzeć do użytkowników i zrealizować sprzedaż – GoDealla NetWork (http://www.go-dealla.pl/network) ma im to umożliwić.

Czy to bardziej wysublimowana forma geo-marketingu?

Ja osobiście nie widzę w tym nic nadzwyczaj wy-szukanego, aczkolwiek geolokalizacja i dopaso-wanie tematyczne kuponów odgrywają kluczową rolę (będą decydować o poziomie konwersji).

Czy na zachodzie takie rozwiązania funkcjonują?

Oczywiście, przykład branży pokrewnej GoDealli – bardzo popularny agregator zakupów grupowych w USA (kupiony niedawno przez Google) TheDe-alMap i jego sieć DealExchange (http://www.the-dealmap.com/dealexchange/) docierająca do ok. 85 mln użytkowników.

Czy nasz rynek już do takich rozwiązań dojrzał?

Bardzo bym sobie tego życzył, aby kupony, rabaty, zniżki i inne formy przecen się u nas zadomowiły na stałe. Osobiście czuję się lekko oszukany, wcho-dząc do galerii handlowej, gdzie mam informację o przecenach 80%, a ceny po obniżce wcale nie są atrakcyjne... Mam wrażenie, że w Polsce jeszcze sprzedawcy nie przeceniają towarów wystarcza-jąco dużo. Np. w Anglii na wyprzedażach można dorwać naprawdę dobre deale. Z zakupami grupo-wymi podobnie, wytrawny szukacz GoDealli znaj-dzie zniżkę niespotykaną do tej pory w polskich realiach. Zrealizuje kupon i – jeśli zostanie dobrze obsłużony – wróci ze swoimi znajomymi (95% klientów choć raz poleciło usługę lub produkt, któ-ry kupili w serwisie zakupów grupowych.

Kamil Kaniuk„Smart buyer” i zarazem pomy-słodawca oraz za-łożyciel GoDealla.pl . Na co dzień zajmu-je się rozwijaniem marki, kontaktami i promocją. Nie-ustannie pracuje nad optymalizacją użytecznościi UX serwisu.

Page 16: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

16

Usability – czyli, jak być użytecznymO tym, że w sieci warto być dostrzegalnym, wie każdy. O tym, jak to zrobić, już znacznie mniejsza grupa. Jeszcze mniej jest jednak tych, którzy wiedzą, jak stworzyć serwis, który niezależnie od swojej popularności, będzie po prostu przyja-zny dla użytkownika. O temacie przejrzystości serwisów rozmawiamy dziś z Anną Liszewską – specjalistą ds. użyteczności.

Rozmawiał Marek Dornowski

Gdybyś miała jednym słowem określić in-ternet – co to by było? Biznes, rozrywka,

coś innego?

Wiedza.

Przyjrzyjmy się więc aspektowi biznesowemu. Zgodzimy się chyba, że internet to niewyczer-pane źródło inspiracji do zarabiania?

Internet niewątpliwie jest niewyczerpanym źródłem inspiracji do zarabiania. Jednak jest to niebezpieczne źródło – wiele osób skuszonych pozorną łatwością zarobku w internecie srodze się zawiodło. Aby zarabiać w internecie, trze-ba mieć naprawdę dobry pomysł, siłę przebi-cia, trochę szczęścia i dużo wiedzy dotyczącej samego internetu i mechanizmów, którymi się rządzi. No i trzeba się przygotować na dużo pracy – pieniądze, w internecie, nie zarobią się same!

Jedna z prostych zasad biznesu mówi, że klient, aby zapłacić za daną usługę czy produkt musi rozumieć jego wartość dodaną. Czy jest to ugaszenie pragnienia w przypadku butelki wody, czy chęć rozrywki w przypadku biletu do kina, ta wartość zawsze gdzieś jest. Jak we-dług Ciebie wygląda kwestia uświadamiania wartości dodanej klientom z sieci? Czy twórcy

różnego rodzaju usług uświadamiają swoim klientom, dlaczego Ci mieliby zapłacić za dany produkt czy usługę?

Zasady biznesu w internecie nie różnią się od tych w świecie realnym. Jeżeli produkt ma osiągnąć sukces, to podobnie jak w przypadku produktów tradycyjnych, użytkownicy muszą wiedzieć, dlaczego warto z nich skorzystać i że odniosą wymierne korzyści z tego produktu. Właśnie od tego, w jaki sposób udowodnimy użytkownikom, że warto zainteresować się na-szym produktem zależą późniejsze wyniki fi-nansowe.

A może już przyjęła się tendencja, że w sieci wszystko jest dla użytkownika za darmo i ktoś, kto żąda pieniędzy jest niepoważny?

Możliwe, że kiedyś (jakieś 10 lat temu) tak było. Teraz przyzwyczajamy się coraz bardziej do wszechobecnej monetaryzacji. Płacimy za e-booki, płacimy za aplikacje na komórki – coraz częściej jesteśmy w stanie płacić za muzykę sprzedawaną w sieci czy zakupić dobry film.

Staram się dojść do meritum naszej rozmowy. Jeżeli uznajemy, że zawsze ktoś płaci, choć nie zawsze jest to użytkownik, to chyba warto, żeby dana usługa była użyteczna, przyjazna

Page 17: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

17

fot.

mat

eria

ł pra

sow

y Ja

nmed

ia

użytnikowi. To wydaje się być oczywiste. Tyle teoria, a jak to wygląda w praktyce?

Tak, zdecydowanie – badania mówią, że użyt-kownicy bardzo szybko wyrabiają sobie opinie na temat strony, którą odwiedzają. Już po kil-ku pierwszych sekundach, na podstawie tego, czy strona im się spodoba czy nie, decydują, czy warto na niej pozostać. Oczywiście, w ciągu kilku pierwszych sekund użytkownicy nie mają szans określić, czy strona jest użyteczna czy nie, ale jeżeli projekt jest atrakcyjny graficznie jego użyteczność oceniana jest wyżej. Potem atrak-cyjność serwisu ma coraz mniejszy wpływ na decyzje, czy użytkownik zostaje na stronie czy nie, a jej miejsce przejmuje właśnie użytecz-ność. Jeżeli użytkownik na każdym kroku bę-dzie napotykał problemy podczas korzystania ze strony szybko z niej zrezygnuje, nawet jeżeli wcześniej był zachwycony jej wyglądem.

Jakie zatem błędy w zakresie usabilities naj-częściej występują?

Rodzajów błędów wpływających na użytecz-ność serwisu jest naprawdę dużo. Sklepy inter-netowe zmagają się z problemami związanymi z niejasnym dla użytkownika sortowaniem pro-duktów, niestandardowymi rozwiązaniami (np. koszyka). W przypadku aplikacji często brakuje jasnej informacji zwrotnej dla użytkownika – tak, by wiedział, co się zdarzyło i jeżeli na przy-kład popełnił błąd, by wiedział, w jaki sposób go naprawić.Zmorą wielu (bardzo różnych) aplikacji i skle-pów są trudne do wypełnienia formularze – po pierwsze tak długie, że nikt nie chce ich wypeł-niać, po drugie bez jasnej komunikacji, w jaki sposób je wypełnić i po trzecie zbyt zawiłe, by móc je zrozumieć.

Gdzie tkwi ich źródło?

To też zależy, w przypadku małych sklepów czę-sto wiedza twórców jest zbyt mała, nie znają się na projektowaniu i robią naprawdę podstawo-we błędy – co obniża wiarygodność ich serwisu i ludzie nie chcą powierzać im swoich pienię-dzy. Większe firmy tworzące strony muszą zma-gać się z polityką wewnętrzną. Trzeba dogadać się z wszystkimi działami i prezesami – a to cza-sami jest bardzo trudne i wymaga kompromi-

sów. Każdy ma swoje preferencje i każdy myśli, że jego preferencje dotyczą użytkowników. Dla-tego tak ważne jest stosowanie metod projek-towych, które temu zapobiegają – np. person czy makiet oraz nie wolno zapominać o testach z użytkownikami.

Wiadomo, że każdy projekt jest inny, ale czy są jakieś uniwersalne rady w zakresie usabili-ty, dla tych, którzy planują i projektują własne serwisy?

Projektując serwisy, warto skupić się na meto-dologii zwanej User Centered Design – czyli na każdym kroku pamiętać o użytkowniku. Zainte-resować się badaniami i testami z użytkowni-kami, tworzyć szkice strony i makiety – w taki sposób by łatwo i szybko można było nanosić poprawki na projekt. Po stworzeniu nowego rozwiązania nie spoczywać na laurach, ale wy-łapywać problemy i szybko je poprawiać.

Anna Liszewska

specjalista ds. uży-teczności w Janmedia Interactive

Zajmuje się badaniem i projek-towaniem interfejsów i serwi-sów internetowych i aplikacji RIA. Ma duże doświadczenie w przeprowadzaniu testów z użytkownikami oraz analiz eksperckich. Prowadzi również szkolenia z dziedziny usability.

Page 18: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

18

Do zakochania jeden… clickCzy tego chcemy, czy nie trudno byłoby przeżyć luty i nie natknąć się na cały szum medialny związany z walentynkami. A co poza filmem Masz wiadomość ma wspólnego internet i za-kochiwanie się? Otóż całkiem sporo, i jak to najczęściej bywa z internetem, również w tym obszarze możemy znaleźć niekonwencjonalne sposoby na biznes.

Tomasz Janczar

Internetowe biuro matrymonialne, serwisy w stylu casual dating, a może portal randko-

wy dla osób wyznających taki sam światopo-gląd i ceniących te same wartości?Wszystkie te pomysły, jedne lepiej drugie go-rzej, już w sieci funkcjonują. Najczęściej jednak opierają się o model przeglądania profili zareje-strowanych osób. Tymczasem na naszym rynku pojawił się serwis, który do znanego w sumie tematu podchodzi w sposób, który – jak na pol-skie warunki – można nazwać innowacyjnym.Heartpick, bo o nim mowa, to portal randkowy działający na zasadzie speed dating, gdzie, jak podkreślają twórcy, liczą się prawdziwe osoby, tradycyjne profile nie istnieją, a spotkania od-bywają się na żywo podczas organizowanych wydarzeń specjalnych.

Randkowanie w internecie to temat niezwykle trudny i dla niektórych wstydliwy. Nie każdy ma na tyle odwagi, by przyznać się, że szuka part-nera lub partnerki w sieci. Znaczna część pro-fili użytkowników serwisów randkowych jest „podrasowana” – ludzie lubią pokazać się w jak najlepszym świetle, dlatego nierzadko naginają fakty.W Heartpick możemy poznawać prawdziwe osoby, a nie ich profile, a wszystko to dzieje się zawsze na żywo dzięki przekazowi wideo. Do-datkowo w serwisie nie ma ogólnodostępnych profili.

– Doszliśmy do wniosku, że fajnie by było po-znawać ludzi w internecie, tak jak się to robi w normalnym świecie. Chcieliśmy stworzyć coś w rodzaju klubu, dać ludziom poczucie eksklu-zywności i zarazem ułatwić znalezienie osób chętnych na rozmowę – tłumaczy Paweł Dryło – CEO i współzałożyciel Heartpick. – Zdecydo-waliśmy się tworzyć tematyczne wydarzenia, trwające w określonych godzinach, które mają być internetowymi odpowiednikami klubowych imprez. To daje dwóm obcym sobie wcześniej osobom kontekst do rozmowy – będący jednym z kluczowych elementów komunikacji – dodaje Dryło.

TAK TO SIĘ ZACZĘŁO

Heartpick założyli dwaj studenci informatyki Politechniki Rzeszowskiej – Paweł Dryło oraz Tomek Foltman. – Będąc jeszcze studentami zaczęliśmy dostrzegać problemy w komunikacji występujące u większości osób studiujących ra-

Ekipa Heartpick podczas Poznań Startup Weekend

fot.

Dzi

enni

k In

tern

autó

w

Page 19: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

19

zem z nami. Szczególnie ujawniających się w re-lacjach damsko-męskich. Właśnie stąd pomysł na serwis, który byłby rozwiązaniem tego pro-blemu – mówi Paweł. Projekt na początku reali-zowany był po godzinach pracy. Nieco później pojawił się pomysł pozyskania inwestora. Wów-czas pojawił się Mateusz Tułecki – organizator spotkań XRAii oraz InternetBeta. – Mateusz wprowadził nas do środowiska i pomógł nawią-zać kontakt z ekipą BrightBerries. Po pierwszej rozmowie, która odbyła się przy piwie, zosta-liśmy zaproszeni do ich siedziby, gdzie jeszcze raz porozmawialiśmy o pomyśle, starając się zarazić ich swoją ideą. Udało się nam – po oko-ło dwóch miesiącach podpisaliśmy umowę in-westycyjną i umowę spółki – wspomina Paweł.

STARTUP WEEKEND

Paweł z Tomkiem za namową inwestora posta-nowili wziąć udział w Poznań Startup Weekend. – To była świetna impreza! – wspominają z za-dowoleniem. – Staraliśmy się dużo rozmawiać z mentorami i ludźmi z branży. Spojrzeliśmy na pewne elementy naszego projektu z zupeł-nie innej strony. Przyjechaliśmy tam z ustaloną koncepcją, która przy każdej rozmowie z men-torem była burzona prawie do zera i budowana od nowa. Jak twierdzą – Żałowaliśmy wtedy, że nie zjawiliśmy się wcześniej na imprezie tego typu.

Startup Weekend dał im jeszcze większą moty-wację i energię do działania. Wcześniej niezbyt chętnie wychodzili ze swoim pomysłem na ze-wnątrz, trochę obawiali się pokazać swój serwis szerszej publiczności. Jednak zaraz po tej im-prezie prace nabrały tempa, a doświadczenia, cenne rady mentorów zaczęły procentować. – Wypróbowaliśmy nasz serwis w gronie znajo-mych i znajomych znajomych podczas testowe-go eventu, który nazwaliśmy IT Crowd. Oczywi-ście nie wszystko od razu działało poprawnie, ale naprawiliśmy wszelkie usterki tak szybko jak się dało i ruszyliśmy dalej.

ZARABIAĆ NA DATINGU

Eventy sponsorowane to główny, ale nie jedyny sposób, w jaki serwis ma zarabiać. W przyszło-ści twórcy przewidują także dodanie funkcjo-nalności premium, jak również płatne eventy pełne niespodzianek. Planowane jest również

dodanie usługi trenera video. W sumie rzecz dotyczy kwestii tylko z pozoru prostych i oczy-wistych.

Heartpick ma za sobą już pierwszy event spon-sorowany – zorganizowany dla lokalnego ope-ratora multimedialnego z Wielkopolski – firmy ASTA-NET z okazji premiery usługi VOD. – Wie-my, że są firmy zainteresowane tego rodzaju współpracą. Cieszymy się z tego faktu tym bar-dziej, że na wczesnym etapie rozwoju serwisu, korzyści płynące z organizacji takiego eventu, nie są jeszcze wymierne – podkreśla Paweł. – Wszystko jest tworzone z myślą o klientach fir-my lub marki sponsorującej event, także o oso-bach już korzystających z serwisu. – Jednak zaznacza, że na chwilę obecną event sponsoro-wany jest dla sponsora narzędziem stricte wize-runkowym. Firma może się zaprezentować jako dynamiczne i nowoczesne przedsiębiorstwo dające swoim klientom możliwość poznania ko-goś na żywo.

Teraz Heartpick ma już ponad 1000 zarejestro-wanych użytkowników. Każdego dnia dołącza-ją do nich kolejne osoby. Co ważne, twórcy zwracają uwagę na fakt, że nie są to jednora-zowe wejścia – około 70% to użytkownicy powracający. Co istotne nawiązały się już pierwsze znajomości. Serwis tworzony jest z myślą o ryn-ku globalnym, ale póki co to rozwiązanie musi się przyjąć w Polsce. – Już niedługo uru-chomimy naszą aplikację na Facebooku. Wkrót-ce przeprowadzimy kilka akcji, o których nie mogę nic więcej powiedzieć poza tym, że na pewno zostaną zapamiętane – mówi Paweł, który mocno wierzy w ostateczne powodzenie przedsięwzięcia. – Wierzymy, że odniesiemy sukces. Są dwa zasadnicze powody. Po pierw-sze: tworzy go świetny zespół z pasją i deter-minacją. Po drugie: Heartpick jest oryginalny i kompletnie inny od tego, co spotykamy w in-ternecie. Czy doczekaliśmy się rozwiązania, które sprawi, że e-randkowanie nie będzie je-dynie pustym przeglądaniem profili, a realnym doświadczeniem łączącym ludzi? Niebawem się przekonamy.

fot.

Dzi

enni

k In

tern

autó

w

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

hear

tclic

k

Page 20: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

20

I mieli rację. Pomimo rosnącej popularności smartfonów i coraz tańszych pakietów da-

nych jest to usługa, która w najbliższych latach będzie skierowana raczej do określonych seg-mentów rynku. Warto nadmienić, iż segmentu bardzo aktywnego w internecie i mediach spo-łecznościowych. A co również istotne, segmen-tu, który w najbliższym okresie będzie bacznie się przyglądał potencjalnym zastosowaniom geolokalizacji w działaniach sprzedażowych czy marketingowych. To są w sumie ci ludzie, którzy mają nam powiedzieć, czy to się przy-da. Z pewnego punktu widzenia, jest to grupa osób, mająca wysoki potencjał zakupowy i re-komendacyjny. Wystarczy przejrzeć profile wie-lu osób na serwisie Twitter.com, aby wiedzieć, gdzie najczęściej bywają. Również profile na Facebooku pozwalają nam dowiedzieć się, kto i gdzie przebywa. I co ważne, kto go obserwuje.

Jeżeli są to osoby aktywne w mediach społecz-nościowych, posiadające konta na serwisach Facebook.com, Twitter.com, czasem bloga, to w przypadku zaangażowania takiej osoby w działania geolokalizacyjne rośnie widoczność

marki lub miejsca w Social Media. Czyli natural-nej przestrzeni w internecie do kształtowania rekomendacji zakupowych lub produktowych. W pewnym stopniu geolokalizacja stanowi na-rzędzie, które pozwala nam dotrzeć i w ciekawy sposób zaangażować najbardziej aktywnych in-ternautów. Problem leży tylko w pomyśle, jak to wkomponować w projektowane działania.Możemy wykorzystać kilka sprawdzonych tech-nik np. ambient, event lub promocje. Może to być udział w evencie połączony z shareowaniem treści (video z koncertu, zdjęcia) lub skorzysta-nie z promocji w POS. Ważne jest dokładne po-znanie profilu nie tylko odwiedzanych miejsc, ale odbudowanie internetowych tożsamości osób, które korzystają z usługi. Są to w końcu osoby korzystające z nowych kanałów społecz-nościowych, w związku z tym połączenie ich profili pomiędzy takimi sieciami, jak Facebook, Twitter, Blogspot czy Foursquare nie jest czymś niemożliwym.Na obecnym etapie nie każda marka ma czego szukać w serwisach geolokalizacyjnych. Pomi-mo iż internauci regularnie meldują się przy bankomatach czy paczkomatach, w Polsce dominuj lotniska i dworce, punkty gastrono-miczne i biznes lokalny (czytaj: galerie handlo-we i sieci dyskontowe m.in. Żabka, Carrefour). W porównaniu do trendów panujących np. na rynku niemieckim, widać kategorię które jesz-cze nie zostały wypróbowane w Polsce (m.in. konferencje czy organizacje non profit). Cieka-

Daj się znaleźć

Marcin Krzosek

Geolokalizacja to nowy trend, który w ostatnich miesiącach coraz częściej staję się elementem dyskusji najbardziej za-awansowanych technologicznie internautów. W przeciągu ostatniego roku w społecznościach branżowych, blogosferze czy serwisach z trendami, pojawiały się informację o serwisach Foursquare, Places czy Gowalla. Pomimo fajnych i efek-tywnych przykładów z zagranicy, Polscy early adopters usługi nie dostrzegli w niej szerokiego potencjału.

fot.

Jaku

b Ry

bick

i

Page 21: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

21

wą prawidłowością obecną w obu analizowanych przestrzeniach, tj. Polsce i krajach niemieckoję-zycznych jest wysoki udział check-in w punktach związanych z szeroko rozumianym aktywnym sty-lem życia i urodą (ośrodki SPA, siłownie, sale gim-nastyczne, punkty beauty care). Wychodzi na to, że lubimy się chwalić zdrowym trybem życie.

Co interesujące zarówno w Polsce, jak i w krajach niemieckojęzycznych w zestawieniu najczęściej odwiedzanych miejsc dominują lotniska i dworce, centra handlowe i stadiony sportowe (m.in. blisko 50 tys. meldunków na Allianz Arena). To znaczy, że ci, którzy są aktywni w obszarze nowych techno-logii, często podróżują, robią zakupy w galeriach handlowych i aktywnie uczestniczą w wydarze-niach sportowych. Nowe polskie stadiony w koń-cu mają zostać zapełnione przez osoby o wysokim potencjale zakupowym.Jest to przestrzeń, w której można prowadzić dzia-łania zarówno wizerunkowe (przykład kampanii linii lotniczych KLM Surprise), jak i sprzedażowe w formie rabatów czy promocji produktowych. Przykładów udanych działań jest dużo, wystarczy uważnie śledzić te dobre z rynków, gdzie geoloka-lizacja jest już wykorzystywana.

Najbardziej istotną kategorię miejsc odwiedza-nych przez użytkowników jest jednak biznes lokalny. To o tyle ważne, gdyż wraz z rosnąca popularnością serwisów informujących o naj-bliższych sklepach i lokalach, coraz ważniejsze stanie się odpowiednie promowanie własne-go „miejsca”, na zasadzie analogicznej do SEO i SEM. Im więcej osób będzie szukać adresu naj-bliższego sklepu z odzieżą lub bankomatu, tym większa rola spoczywać będzie na silnikach re-komendujących użytkownikowi dane miejsce. A o rosnącej popularności tego typu usług, jak również marketingu lokalnego, nie należy niko-go przekonywać. Co ważne, będąc w ruchu, bę-dziemy szukać tego typu miejsc, przez telefon. Polacy już to robią, o czym świadczą wysokie pozycję tego typu aplikacji m.in. w serwisie An-droid Market czy iTunnes. Usługi związane z na-wigacją i lokalizacją były 6. najbardziej popu-larną kategorią pobieranych aplikacji w Polsce. Polacy ściągają przede wszystkim Zumi.pl, Pa-norama Firm, serwis Jakdojade czy bankomaty. Na świecie dominują Mapy Google.

Pierwsze wysiłki zmierzające do stworzenia wskaźnika miejsca, na zasadzie analogicznej do wykorzystywanego przez Google Page Ranku, już się pojawiły. W listopadzie ub.r. firma VenueLabs, która opracowała wskaźnik VenueRank rozpo-częła współpracę z agencją GroupM Search, firmą odpowiedzialną za marketing w wyszuki-warkach sieci domów mediowych m.in. Mind-share, Mediacom czy Mediaedge:cia. Świa-domość, że również miejsca na mapie mogą i powinny być pozycjonowane, pojawi się rów-nież w Polsce. Ważne jest, aby być na to przy-gotowanym, przez budowanie historii miejsca. A nic nie przekłada się na udaną historię, jak aktywni użytkownicy, którzy mają potencjał do rozprzestrzeniania informacji o nim w mediach społecznościowych.

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

fot.

Jaku

b Ry

bick

i

Badanie Potencjału usług geolokaliza-cyjnych w Polsce

jest cyklicznym pro-jektem badawczym prowadzonym przez Adwatch.pl. Jednym z celów prowadzo-

nych badań jest opracowanie wskaź-nika jakości miejsca,

uwzględniającego jego zasięg, aktyw-ność konsumentów, społeczność wokół

niego skupioną oraz opinię o nim. Dane dot. geolokalizacji zbierane są przez

Mitu (Mitu.pl) oraz IRCenter.

Page 22: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

22

Kim jesteśStudent, który za 200 zł zrobi „drugie Allegro, tylko lepsze”? Bezrobotny, który nie może znaleźć stałej pracy (w końcu podobno mamy kryzys)? A może gość z innej bajki, który życzy sobie mie-sięcznej pensji za dzień pracy? Kim – w powszechnym mniemaniu – jest freelancer?Sylwia Konik

freelancerze?

W sumie to przesadzam z tym „powszechnym mniemaniem”. Może i w branży słowo fre-

elancer jest równie znane jak startup, ale poza naszym środowiskiem ciągle dociera do nielicz-nych. Kiedy zakładaliśmy Stowarzyszenie Freelancity.org, z góry odrzuciliśmy nazwy typu „Stowarzyszenie Polskich Freelancerów”. Dlaczego? Jeden z członków przed spotkaniem rozmawiał z koleżanką o powstają-cym stowarzyszeniu freelancerów, Stowarzyszeniu finansjery? –To ma coś wspólnego z finansami – dopytywała.Skoro słowo freelancer dla wielu osób spoza bran-ży mediowej i IT jest nieznane, to co mówić o wi-zerunku polskiego freelancera? Dla części Polaków wizerunek freelancera jest identyczny jak wizeru-nek typowego polskiego astronauty.

Czytasz tę definicję na własne ryzyko

„Freelancer? Student informatyki, który cały dzień gra w koszykówkę, a później – dwa tygodnie po terminie – pisze na kolanie program za 200 zł”. Boli? Dziwi? Ostrzegałam! A taką definicję podała mi pierwsza osoba, którą poprosiłam o wyjaśnie-nie, kim jest freelancer. Nie chcesz, żeby freelan-cerzy byli tak postrzegani, prawda?Pracuję z freelancerami i to, co dla mnie jest oczy-wiste dla moich znajomych rozróżniających tylko „etat” i „umowy śmieciowe” freelancing jest na-dal czymś bardzo odległym. Wyjaśnijmy parę kwe-stii. Po pierwsze, freelancer nie musi pracować w domu (jednocześnie pracownik etatowy może

fot.

And

rzej

Mar

czuk

Page 23: e-profit luty 2012

RYNKOWE TRENDY

23

” ”

drobny szczegół: jeśli pracujesz na etacie i aku-rat nie przynosisz firmie dochodu – też musisz płacić składki na ZUS. W dodatku zwykle wyż-sze niż 1000 zł. Chętnie dowiedziałabym się, czy rzeczywiście ZUS i podatki to taki olbrzymi koszt dla przeciętnego freelancera.

Samodzielnie zbuduj wizerunek freelancera

Jest jeszcze lista spraw, o których przeciętna osoba (nawet zatrudniająca freelancerów) nie ma pojęcia. Czy typowy freelancer ma problem z szukaniem zleceń? Czy korzysta z networkin-gu albo promuje się w sieci? Ile czasu poświęca na efektywną pracę, a ile na sprawy okołoza-wodowe – faktury, telefony, szukanie klientów, e-maile? A kto wie, może jako freelancer masz jeszcze inne problemy, o których świat nie ma pojęcia? Czy jesteś wiarygodnym klientem dla banku? Czy musisz płacić wyższe składki ubez-pieczeniowe? O tym naprawdę się nie mówi!Czujesz, że ten tekst był o Tobie? A może od-wrotnie: twoim zdaniem plotę bzdury, a freelancerzy są zupełnie inni? Pozwól mi więc następnym razem opierać się na faktach. Inwestując kilka minut, weź udział w największym i najpełniejszym ba-daniu polskich freelancerów: https://4p.info.pl/cfe88d82c7670f67e97f269ce640b0df.pg.Zbuduj sam właściwy wizerunek freelancera. Odpowiedz na pytania: kim jesteś, jak pozysku-jesz zlecenia, dlaczego robisz to, co robisz i jak chcesz być postrzegany przez kontrahentów?

https://4p.info.pl/cfe88d82c7670f67e97f-269ce640b0df.pg.

pracować zdalnie). Druga sprawa – czym on właściwie się zajmuje?. OK, w IT 20% zatrud-nionych specjalistów stanowią freelancerzy, jak wykazują badania firmy Hays, ale większość fre-elancerów pracuje poza IT!Moi znajomi freelancerzy zajmują się grafiką, tłumaczeniami, dziennikarstwem, coachingiem, projektowaniem domów, ja sama zajmowałam się rekrutacją zanim rozwinęłam kilkuosobową firmę. Mało tego! Słyszałam nawet o młodych naukowcach, którzy mają dość uczelni i prowa-dzą badania na własną rękę.

Coś, o czym wiedzą tylko freelancerzy

Wiem również, że freelancerzy – zwłaszcza pra-cujący w domu – mają zupełnie niezrozumiałe dla etatowców podejście do czasu. Dla nich nie liczy się spędzenie nad projektem ośmiu godzin dziennie. Chcą go zrobić w dwie, żeby pograć w koszykówkę o 13.Zwykli pracownicy buntują się, kiedy tylko dowie-dzą się, że chcesz monitorować efekty ich pracy. Tymczasem freelancerzy instalują sobie progra-my zliczające czas poświęcony na konkretnego klienta, czytają blogi o produktywności, blokują sobie lub ograniczają czasowo dostęp do innych rozpraszaczy uwagi itd. Mogę się założyć, że typo-wy freelancer wie więcej o organizacji pracy niż niejeden menadżer z korporacji.

A co z zarobkami, umowami i formalnościami?

Wciąż popularny jest mit mówiący, że „prowa-dząc własną działalność, musisz płacić 1000 zł na ZUS, nawet jeśli nie zarabiasz”. Jest tylko

Freelancer? Student informatyki, który cały dzień gra w koszykówkę, a później – dwa tygodnie po terminie – pisze na kolanie program za 200 zł

fot.

And

rzej

Mar

czuk

fot.

And

rzej

Mar

czuk

Page 24: e-profit luty 2012

BCS – nowy wymiarkonferencji i targów

Joanna Czajkowska

fot.d

epos

itpho

tos

E-SPÓŁKA MIESIĄCA

Page 25: e-profit luty 2012

25

BCS – nowy wymiarkonferencji i targów

Joanna Czajkowska

fot.d

epos

itpho

tos

E-SPÓŁKA MIESIĄCA

Jak powinny wyglądać targi i konfe-rencje w XXI wieku?

Targi i konferencje to skomplikowa-ny proces, nie tylko dla organizatora. Proces, który wiąże organizatorów, wystawców, prelegentów i odwiedza-jących. Wszyscy poruszają się zwykle w archaicznym modelu z XX wieku. Przy okazji narzekają na kryzys „formu-ły” targów. Często zdarza się, że odwie-dzający mają problem z dostępem do informacji, do wystawcy lub prelegenta. Czy zdarzyło się ci podczas targów cze-kać w długiej kolejce do kasy? Może czekałeś długo na niemożliwy do znale-zienia identyfikator, może na potwier-dzenie wpłaty, czasem nie docierałeś do stoiska wystawcy, na którym szcze-gólnie ci zależało? Jak często zdarzyło się ci zgubić ważną kartkę z informacjami? To wszystko codzienność „zwykłych” tar-gów i konferencji.

W nowoczesnym wymiarze targów ta-kie rzeczy się nie zdarzają

Wyobraź sobie, że wszelkie informa-cje o ważnym dla ciebie wydarzeniu

znajdziesz na portalu społecznościo-wym, specjalnie dedykowanym dla tej imprezy. Na stronie zapoznasz się z programem targów, konferencjami czy imprezami towarzyszącymi (wykładami, warsztatami). Rejestracja na takim por-talu to także możliwość zakupu bile-tów, umówienia się na spotkanie z da-nym wystawcą podczas imprezy czy nawiązania kontaktów z prelegentami oraz uczestnikami wydarzenia. Dzień targów to już czysta przyjemność. Bez stania w kolejce po bilet/rejestrację odbierasz swój identyfikator w odpo-wiednim punkcie i rozpoczynasz „zwie-dzanie” wcześniej „zaprogramowaną” przez ciebie trasą. Zakodowany bilet pozwala na swobodne przemieszcza-nie się po stoiskach oraz miejscach, do których masz dostęp. Podczas skano-wania twojego identyfikatora na umó-wionym stoisku, wystawca ma możli-wość przypisania w systemie ważnych informacji do waszego spotkania, dla-tego zbędne są wizytówki, różnego rodzaju karteczki z adnotacjami. Po targach masz dostęp do ważnych in-

formacji z imprezy, ze spotkań, a także do materiałów z konferencji, w której uczestniczyłeś. Gdybyś jednak miał ja-kieś pytania – zawsze możesz zalogo-wać się do systemu, nawiązać kontakt z organizatorem, wystawcą lub innymi uczestnikami konferencji.

A teraz wyobraź sobie, że jesteś wy-stawcą. Twoi klienci, na długo przed imprezą, poprzez portal społeczno-ściowy proponują tobie temat i termin spotkania. Dzięki kalendarzowi targo-wemu jesteś w stanie właściwie zapla-nować prace swojego stoiska. Podczas imprezy twoje stoisko wyposażone jest w specjalny skaner oraz elektroniczny kalendarz.

Poprzez skanowanie identyfikatorów odwiedzających orientujesz się, z kim masz do czynienia oraz budujesz bazę swoich potencjalnych klientów. Do każ-dego raportu w tej bazie możesz przy-pisać dowolną ilość informacji.Obie strony tego procesu wychodzą z imprezy z uporządkowanymi relacja-mi biznesowymi. Zarówno wystawca, jak i odwiedzający posiadają pełną hi-storię wzajemnych kontaktów, ustaleń i zobowiązań.

W modelu konferencyjnym system umożliwia kontakt (umawianie spo-tkań) pomiędzy uczestnikami konferen-cji oraz w relacji prelegent-uczestnik. Wystawcy oraz prelegenci mogą zasilić konto uczestników materiałami konfe-rencyjnymi w postaci elektronicznej. Największym beneficjentem jest trzeci aktor systemu – organizator. Pozysku-je on bardzo dokładne dane na temat wszystkich partnerów biznesowych, czyli wystawców, prelegentów, uczest-ników. Wyobraźmy sobie, jakie korzyści przynosi to w kolejnych edycjach.Targi XXI wieku to możliwość zbiera-nia i udostępniania informacji, które w normalnym modelu są niedostępne.

Czasy, kiedy Międzynarodowe Targi Poznańskie były je-dyną znaną szerzej imprezą wystawienniczą w Polsce dawno już odeszły w niepamięć. Co prawda mieszkańcy stolicy Wielkopolski nadal mogą szczycić się imponują-cą liczbą organizowanych tam konferencji targów i wy-staw, ale inne ośrodki (z Warszawą na czele) przeżywają w ostatniej dekadzie swoisty nawał eventów skupio-nych praktycznie na każdej branży gospodarki. Z punktu widzenia uczestnika, organizacja targów i konferencji to w miarę nieskomplikowana sprawa. Każdy jednak, kto choć raz podjął się tego zadania, doskonale zdaje sobie sprawę, że rzeczywistość jest całkowicie inna. Może więc nadszedł czas, by zarządzanie tym skomplikowanym pro-cesem w miarę możliwości uprościć?

Page 26: e-profit luty 2012

26

”fo

t. m

ater

iały

pra

sow

e

E-SPÓŁKA MIESIĄCA

Rozmowa z Maciejem Trochimowi-czem – prezesem BCS Software S.A.

Kto w praktyce jest potencjalnym klientem ExpoSupport?

Potencjalnym klientem ExpoSupport są firmy zajmujące się organizowaniem targów i konferencji. Dotyczy to zarów-no dużych centrów targowych, takich jak Targi Poznańskie czy Targi Kielce, jak i setek organizatorów targów i kon-ferencji, którzy działają w wielu lub nawet w jednej specyficznej branży. Ci, którym się to opłaca mogą, System ku-pić, a inni wynająć za przystępną cenę.

Na rynku są już serwisy ułatwiające or-ganizację eventów, chociażby Evenea.pl. Jak Wasz system zamierza się pozycjo-nować? Czym chcecie się wyróżnić?

Nasza usługa wyróżnia się przede wszystkim kompleksowością. My nie tylko pomagamy w przygotowaniu targów, czyli tworzeniu strony interne-towej wydarzenia, zbieraniu zgłoszeń, sprzedaży biletów, jak wspomniana Evenea. Dzięki ExpoSupport możemy zarządzać całym procesem organizacji targów. System służy do komunikacji, wystawiania dokumentów, faktur, kon-troli, umożliwia zrealizowanie całego procesu organizacji i przeprowadzenia

targów lub konferencji w jednym miej-scu. Jednym zdaniem, można przenieść cały proces do jednego Systemu. Moż-na zrobić to szybko, łatwo i uzyskać produkt, który znacznie odróżni nas od konkurencji. W takich aspektach jak współpraca z partnerami, wystawcami, prelegentami, odwiedzającymi, aż do tworzenia skomplikowanych raportów i statystyk cennych w tym biznesie. To właśnie możliwość przygotowywa-nia zaawansowanych statystyk jest tym, czym się zdecydowanie wyróż-niamy. Skanowanie odwiedzających podczas imprezy pozwala dokładnie badać zachowanie uczestników impre-zy, a dane, które są w ten sposób po-zyskiwane, są istotne dla wystawców, organizatora i odwiedzającego. Dostęp

do danych umożliwiają pakiety do-stępowe (podstawowy, standardowy, premium), które różnią się sposobem dostępu oraz zakresem pozyskanych informacji. A uczestnicy, wbrew po-wszechnym obawom, uwielbiają się skanować, tym bardziej, że wielu z nich robi to od lat na całym świecie.

W jakim modelu biznesowym działa ExpoSupport?

ExpoSupport oraz Conferencesupport (dedykowany dla konferencji) udostęp-niany jest najczęściej w trybie SaaS. Wynajmujący system jest zwolniony zatem z wysokich kosztów, związanych z infrastrukturą, ale można mieć też

EXS i COS na własność, tę formę po-lecamy podmiotom, które organizują targi i konferencje notorycznie. W tym wypadku oprogramowanie też działa w „chmurze”.

Jakie planujecie dalsze kierunki roz-woju?

To zasygnalizowałem w poprzednim pytaniu. W odpowiedzi na zaintereso-wanie platformą ExpoSupport wśród organizatorów konferencji wprowadzi-liśmy nową „lżejszą” usługę – Confe-renceSupport, która przeznaczona jest dla wsparcia konferencji. Pracujemy też intensywnie nad udostępnieniem Systemu w innych obszarach języko-wych. Można śmiało powiedzieć, że System codziennie się rozwija.

Chciałbym zaznaczyć, że „opłaca” się go używać nawet do przysłowiowej jednej konferencji, nie tylko wszystko ułatwi, ale też wyróżni każdego organizatora. Wszystkim stronom procesu dostarczy korzyści, które w tradycyjnym modelu targów i konferencji nie są dostępne. Nie chcę tu zdradzać wszystkich szcze-gółów, ale mogę powiedzieć, że w za-kresie ułatwiana kontaktów pomiędzy uczestnikami wydarzenia mamy kon-kurencję tylko za oceanem…

Nasza usługa wyróżnia się przede wszystkim kompleksowością.Dzięki ExpoSupport możemy zarządzać całym procesem organizacji targów. Maciej Trochimowicz, prezes BCS Software S.A. ”

Page 27: e-profit luty 2012

27

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

E-SPÓŁKA MIESIĄCA

W 2008 roku ZPWKP, wieloletni organizator imprez targowych, postanowił usprawnić i unowocześnić pro-ces przygotowania i poprowadzenia targów i kongre-sów kosmetycznych. Nowym projektem zostały obję-te trzy, coroczne imprezy, organizowane pod nazwą „Salon Wiosna”, „Salon Jesień” oraz „Salon Wrocław”. Związek postawił przed projektem następujące cele:• zbudowanie mechanizmów/kanałów komunikacji z dwiedzającymi targi kosmetyczkami;• pozyskanie informacji o kosmetyczkach odwiedza-jących targi oraz informacji o ich zainteresowaniach;• usprawnienie procesu sprzedaży biletów wejścio-wych na targi i towarzyszące im konferencje oraz warsztaty;• redukcja kosztów poprzez zmniejszenie ilości osób zaangażowanych w organizację targów• stworzenie serwisu internetowego dla wystawców i odwiedzających zawierającego wszystkie potrzebne informacje na temat targów.

Związek jako partnera (w projekcie oraz) i dostawcę rozwiązania, w wyniku konkursu ofert, wybrał spółkę BCS. Za takim wyborem przemawiało duże doświad-czenie BCS w tworzeniu dedykowanych rozwiązań in-formatycznych oraz fakt, iż nie ma na polskim rynku gotowych rozwiązań przeznaczonych dla branży tar-gowej.Tak duże oczekiwania ze strony Związku wymusiły podział projektu na dwa etapy. Pierwszy z nich po-legał na uruchomieniu portalu internetowego de-dykowanego dla kosmetyczek odwiedzających targi „Salon Wiosna” „Salon Jesień” oraz „Salon Wrocław”. Kosmetyczki dzięki niemu mogły otrzymać wszelkie niezbędne informacje o targach, zarejestrować swo-

je dane, zakupić elektroniczne bilety wejściowe na targi i towarzyszące im seminaria oraz brać udział w progra-mach lojalnościowych. W ramach drugiego etapu został przygotowana aplikacja automatyzująca proces składania zamówienia przez wy-stawców na powierzchnie targową, jej zabudowę oraz zamówienia na usługi dodatkowe. Wystawcy mają dzię-ki niej szybszy i czytelniejszy dostęp do zamówień po-wierzchni i usług oraz przejrzysty system rozliczeń wraz z uproszczoną procedurą zamówień w przypadku korzy-stania z kolejnych edycji imprez.Zakończony z sukcesem projekt przyniósł Związkowi re-alizację wszystkich postawionych celów. Dzięki nowo-czesnemu systemowi Związek pozyskał informację doty-czące blisko ośmiu tysięcy kosmetyczek odwiedzających jego targi oraz zbudował skuteczne narzędzie komuni-kacji z nimi. Jednocześnie dzięki elektronicznej sprzeda-ży biletów zniknęły wielogodzinne kolejki przed kasami biletowymi (w drugim roku działania systemu, prawie wszystkie bilety na kongres oraz jedna trzecia biletów na targi została nabyta w przedsprzedaży internetowej). Związkowi udało się zmniejszyć liczbę osób potrzebnych do organizacji targów, a wystawcy otrzymali przyjazne narzędzie ułatwiające składania zamówień oraz możli-wość monitorowania ich realizacji.W 2010 roku związek oparł organizację targów o Sys-tem ExpoSupport, nową platformę BCS-u do organizacji Targów i Konferencji dostarczaną jako usługa, co znacz-nie obniżyło koszt użytkowania.

Wypowiedz eksperta Maksymilian Allweil

Maksymilian Allweil, prezes Zarządu Allweil Consulting, w latach 2005–2010 dyrektor zarządzający ZPWKP. Dziś jego firma jest organizatorem prężnie rozwi-jających się z roku na rok Targów Nurkowych.

Page 28: e-profit luty 2012

DOSSIER

28

Internetowe nauczanie – przyszłość czy Utopia?Uczniowie nie lubią nudy. Szkoła kojarzy im się często z siedzeniem przez czterdzieści pięć minut na lek-cjach, dyktowaniem zadań i notatek do zeszytu. Program nauczania nie do końca pozwala na innowacje i eksperymentowanie. Nie zawsze jednak tak było...

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

zada

ne.p

l

Już w zamierzchłych czasach uczono się poprzez wspólne dyskusje, opo-

wieści. Homer nie zapisywał nigdzie swoich dzieł. Opowiadał je i przeka-zywał dalej. A że były długie, musiał znaleźć sposób. Odnalazł go w symbo-lach, pewnych powtarzających się mo-tywach, rymach i rytmie. Dzięki temu mógł w atrakcyjny sposób przekazywać wiedzę innym. W dobie internetu, kie-dy wszystko podane jest na tacy, tra-dycyjne prowadzenie zajęć wydaje się staromodne. Poszukiwanie informacji w sieci jest prostsze i o wiele szybsze. Internet można także wykorzystać twórczo. Narzędzia już istnieją. Są nimi portale społecznościowe, encyklope-die internetowe, blogi. Portale typu Facebook, Youtube, Twitter, a nawet wyszukiwarka Google, to prawdziwe kopalnie wiedzy: teoretycznej i prak-

tycznej. Samą naukę stanowi już sztuka od-różnienia informacji war-tościowych od zbędnych, fałszywych od prawdzi-wych. Nawet przy poten-cjalnych zagrożeniach, są to dziś niezwykle atrak-cyjne formy pozyskiwania wiedzy.

Internet postrzegany jest jako konkurencja dla tra-

dycyjnego nauczania. Na szczęście są ludzie, którzy widzą w tym przyszłość, nie tylko samej nauki, ale i sposobu uczenia się. Można łączyć tradycyjne metody, jak zajęcia i wykłady, z tymi nowoczesnymi. Nauczyciele, widząc w technologiach sposób na zaangażo-wanie uczniów, zakładają swoje profile na Facebooku, tworzą klasowe blogi, na których zamieszczają informacje o sprawdzianach, zadaniach domo-wych, udostępniają materiały, wrzu-cają ciekawe linki, a przede wszystkim zachęcają uczniów do współtworzenia. Dzięki temu powstaje społeczność, która wspólnie rozwiązuje zadania, stale poszukuje nowinek, zachęca in-nych do wyrażania swoich poglądów. Zadania z języka polskiego mogą być wpisem na blogu, zawierającym mini-recenzję przedstawienia obejrzanego w teatrze bądź książki. To, co napisze

uczeń, bardzo szybko może być zwery-fikowane i skomentowane przez jego znajomych. W dobie internetu nie trzeba rozmawiać o książce, siedząc obok siebie, wystarczy dostęp do sieci. Komentarze prowadzą do dyskusji, a ta jest twórcza.

Podobnie jest z matematyką czy fizyką. Nie wszystko trzeba tłumaczyć, opie-rając się na samych wzorach. A gdyby tak zachęcić uczniów do pokazywania własnych doświadczeń, za pomocą filmików kręconych i wrzucanych do sieci? Wymaga to nie tylko skupienia i zaangażowania, lecz także przyswo-jenia wiedzy, często większej niż wy-uczenie się kilku wzorów. Nie wspo-minając o zaletach takich jak trwałość. Filmik zawsze można odtworzyć, zapi-sać na dysku. Stwarza to realne moż-liwości „powiększenia swojej pamięci”. Wszystkie wymienione elementy pro-wadzą naturalnie do social learningu, który jest kolejnym krokiem na drodze do efektywniejszego i ciekawszego na-uczania.

Idea społecznego uczenia nie jest od początku związana z internetem. Po-lega na wspólnej wymianie wiedzy i umiejętności, systemie pytań i odpo-wiedzi, a przede wszystkim wzajemne-go motywowania się. To swoista mie-szanka nauki, dyskusji, poznawania ludzi, poszerzania wiedzy, umiejętności spo-

Mateusz Dykier

Page 29: e-profit luty 2012

DOSSIER

29

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

zada

ne.p

l

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

zada

ne.p

l

łecznych oraz ciągłego poszukiwania. Dzięki wejściu social learningu do sieci, jej możliwości stały się jeszcze więk-sze. Nie jest ważne, skąd pochodzisz – z Polski, Stanów Zjednoczonych czy Ja-ponii. Możesz się uczyć od innych osób, inspirować ich, jednocześnie samemu będąc inspirowanym. Social learning w sieci polega na połączeniu otwarto-ści, łatwości nawiązywaniu kontaktów i wymianie poglądów, z ideą wspólnej nauki, polegającej na ciągłych rozmowach oraz dostępem do narzędzi, umożliwiających sku-teczną i nowoczesną naukę. Nie dość, że uczniowie wśród ró-wieśników czują się pewniej, to mogą pomóc sobie nawzajem. Jeżeli jeden z uczniów jest słabszy z języka polskiego i dostaje pomoc od drugiego ucznia, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jednocześnie po-mógł tamtemu w matematyce.

Na całym świecie social learning za-czyna odnosić sukces. Jak mówi Jane Hart z Centre for Learning & Perfor-mance Technologies: Przyszłość nauki to social learning. Na pewno wspólne uczenie może być skutecznym dodat-kiem do tradycyjnych metod. W wielu

krajach działają już specjalne serwisy, które wykorzystują nowoczesne na-uczanie. Za przykład może posłużyć Openstudy.com, który współpracuje z New York University czy Massachus-sets Institute of Technology. W Polsce jest to Zadane.pl. Serwisy te działają na zasadzie serwisu społecznościowego. Każdy użytkownik ma własne konto i w wybranych działach może odpowiadać na zadane pytania, bądź stawiać wła-

sne. Wzajemna

po-moc

nie kończy się tylko na wyczerpujących odpowiedziach, moż-liwe jest również nawiązanie nowych znajomości. Wysyłanie wiadomości, dopytywanie się, wymiana źródeł in-formacji, wreszcie wzajemna inspiracja

Ogólnopolska Olimpiada Logiczno-Matema-tyczna to pierwsza w Polsce Olimpiada zorgani-zowana w całości w internecie. Jej celem było zachęcenie do rozwiązywania zadań logiczno--matematycznych, sprawdzenie swoich umiejęt-ności, poszerzenie wiedzy. Na potrzeby akcji na-uczyciele i egzaminatorzy z OKE stworzyli tysiąc zadań na różnych poziomach trudności.

Olimpiada okazała się ogromnym sukcesem. Wzięło w niej udział blisko 18 tys. osób z gimna-zjów i liceów. Inicjatywa pokazała także jedną, ważną rzecz: medium, jakim jest internet, może służyć również do efektywnej nauki. Przygoto-wywana jest już druga edycja, nad którą patro-nat objęło Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Inicjatywa Zadane.pl z Google Polska Code: Girls to pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce mająca zachęcić uczennice gimnazjów i lice-ów do tworzenia aplikacji. Próbujemy złamać stereotyp, że informaty-ka jest domeną mężczyzn. Akcja polega na indywidualnym bądź grupo-wym (dwu-, trzyosobowe teamy) tworzeniu aplikacji na Androida lub Google Chrome.

Przedsięwzięcie trwa do 26 lutego. Zgłoszenia można wysyłać przez portal Zadane.pl (www <http://www.zadane.pl/codegirls>). Idea jaka nam przyświecała, to przede wszystkim nauka, sprawdzenie własnych umiejętności i zdrowa rywalizacja. Wszystko dzięki systemowi pytań i dpowiedzi. Na stronie portalu Zadane.pl możliwe będzie zadawa-nie pytań, na które odpowiadać będą inżynierowie z firmy Google. Twórczynie najlepszych aplikacji w Dniu Kobiet zostaną zaproszone do siedziby firmy Google w Krakowie, gdzie będą mogły zaprezentować swoje prace. Więcej informacji i regulamin całej akcji dostępny jest po adresem: www <http://www.zadane.pl/codegirls>.

– wszystko to służy wspólnej nauce. W serwisie aktywni są nie tylko uczniowie. Na Zadane.pl wypowiadają się również nauczyciele, wykładowcy i hobbyści, pomagając w nauce, udzielając odpo-wiedzi i motywując do nauki. Dzięki temu powstają również wartościowe projekty (więcej informacji w ram-kach), które jeszcze bardziej zachęcają do nauki, wprowadzają element zdro-wej rywalizacji, pozwalają utrwalić oraz sprawdzić swoją wiedzę i wykazać się.

Jeżeli chcemy żeby nauka była również zabawą,

a nie tylko przykrym obowiązkiem, powinni-

śmy wyjść jej naprze-ciw. Świat pędzi do przodu, technologia rozwija się, nauka również. Warto wy-korzystać dostępne możliwości i pozwolić młodym ludziom na

nowoczesne podejście do szkoły. Dzięki dostępowi

do sieci, odpowiedniemu użyciu portali społecznościowych, blogów, Wikipedii, wreszcie idei social learningu – można to osiągnąć.

Code: Girls Olimpiada Logiczno-Matematyczna

Page 30: e-profit luty 2012

DOSSIER

30

LulandiaWIRTUALNADaria Modelska

kraina dzieciństwa

fot.

mat

eria

ły p

raso

we A

BC

Med

ia

Które dziecko nie lubi bawić się pilotem od telewizora czy włącznikiem światła? Ciągłe

„pstrykanie” przyciskami w urządzeniach doro-słych, bywa często utrapieniem dla rodziców, a dla malca stanowi krok milowy w jego roz-woju i źródło bezustannej radości. Nagle, mały człowiek przekonuje się, że sam potrafi zmie-nić rzeczywistość. Podobne uczucie towarzyszy dziecku, które pierwszy raz siada przed kom-puterem i uczy się poruszać po interaktywnym świecie. Wystarczy kliknąć lub dotknąć, a ekran

się zmienia jak zaczarowany – postacie są w ruchu i mówią, można przenosić przedmio-ty z miejsca na miejsce, kolorować. Wszystko na ekranie dzieje się na życzenie dziecka i przy jego czynnym udziale, zachęca malca do kre-atywnego myślenia, a samodzielność w podej-mowaniu decyzji dodaje mu pewności siebie, co sprawia, że komputerowe zabawy są pod wieloma względami korzystniejsze od biernego oglądania bajek.

Page 31: e-profit luty 2012

DOSSIER

31

fot.

mat

eria

ły p

raso

we A

BC

Med

ia

fot.

mat

eria

ły p

raso

we A

BC

Med

ia

Właściwie dobrane gry komputerowe ułatwiają dziecku zdobywanie wiedzy i rozwijają inteli-gencję. Są nie tylko dobrą rozrywką w deszczo-wy dzień – ćwiczą logiczne myślenie i kojarzenie faktów, uczą wytrwałości i cierpliwość, skłania-ją do szybkiego i celnego podejmowania decy-zji. Oswajają dziecko z rzeczywistością, z którą będzie musiało się zmierzyć w przyszłości. Ta-kie założenia przyświecają również serwisowi Lulek.tv, który otworzył bramy interaktywnego świata dla dzieci i rodziców w lutym 2011 r.

Miniaturowe, animowane królestwo z Lulkiem i Rózią obejmuje ponad 100 różnego rodzaju gier, teledysków, piosenek i bajek, które nie tylko przygotowują do pierwszych lat nauki w szkole, lecz także zachęcają całą rodzinę do wspólnej, kreatywnej zabawy. Portal został ob-jęty patronatem Wydziału Pedagogiki Uniwer-sytetu Wrocławskiego, a indywidualną opiekę nad nim objęła dr Elżbieta Jezierska-Wiejak, wieloletni doradca pedagogiczny dolnośląskich przedszkoli oraz wykładowca. Z ponad połowy gier można korzystać za darmo, płatna część jest całkowicie wolna od reklam i zapewnia bezpie-czeństwo podczas zabawy. Twórcy zadbali o to, by bawiące się dziecko nie mogło łatwo opuścić krainy Lulandii poprzez zewnętrzne linki, a gry

można powiększać na cały ekran, chowając ad-res przegladarki. W serwisie utworzono rów-nież panel pomocy, przez który można szybko i skutecznie zgłosić błąd lub sugestię, uzyskując pomoc nawet w weekendy. Ogromną sympatią cieszą się główni bohatero-wie Lulandii – Lulek i królewna Rózia. Teledyski z postaciami na kanale YouTube biją rekordy oglądalności i wygenerowały 18 mln odsłon! Edukacja dla dzieci jest najbardziej skuteczna wtedy, gdy dzieci jej nie zauważają. Oprócz na-uki liter, liczb czy języka angielskiego najmłodsi nabywają tu także inne umiejętności. W na-szym serwisie króluje złota zasada, że nad cza-sem spędzanym przed komputerem powinno się panować. W egzekwowaniu jej służy zegar Bimbam strzegący bram królestwa i na nim ro-dzice mogą ustawić czas zabawy dziecka. Oka-zało się, że przedszkolaki, które z natury czują się bezpiecznie w uporządkowanym świecie wartości i zasad, bardzo zegar polubiły i trak-tują go z wielką powagą. Mamy nadzieję, że ta cenna cecha panowania nad czasem gry w wir-tualnym świecie zaowocuje w dorosłym życiu. – dodaje twórczyni serwisu, Agnieszka Zaskórska.

Page 32: e-profit luty 2012

ROZMOWA MIESIĄCA

Ta reklama kłamieNie jest historykiem, choć jak

sam o sobie mówi „zarabia na życie opowiadaniem historii”, bloger, pisarz i mentor w jed-

nej osobie. Pasjonat grywa-lizacji i kreowania mar-

ki, pozytywna dusza polskiego internetu. W tym numerze na-

szym gościem jest Paweł Tkaczyk.

fot.

Ola

Anz

el

Rozmawiał Marek Dornowski

Page 33: e-profit luty 2012

ROZMOWA MIESIĄCA

33

fot.

Ola

Anz

el

Wszechojciec to brzmi dumnie. Słowo skądinąd chyba Ci bliskie?

Tak określam moje stanowisko w fir-mie. „Właściciel” czy „prezes zarządu” nie przenoszą żadnego znaczenia, to takie niewiele znaczące tytuły. Ja wie-rzę, że nazwy stanowisk pracy powinny mówić coś o odpowiedzialności oso-by zajmującej dane stanowisko. Np. zobacz – „menedżer pierwszego wra-żenia” brzmi dużo lepiej, niż „recep-cjonistka”, prawda? „Wszechojciec” to słowo pochodzące z nordyckiej mito-logii, Odyn był wszechojcem świata. Martwił się o niego, naprawiał jego problemy. Ja mam taką samą relację z własną firmą – nie ma określonego zakresu obowiązków, jeśli jest problem, to go rozwiązuję. Stąd takie stanowisko. Choć na wizytówce mam jeszcze inne…

Na Twoim profilu w serwisie „ludzie pol-skiego internetu” znalazłem cytat „Ta re-klama klamie”. Skąd on się tam wziął? Ty, człowiek piszący o nowoczesnym marketin-gu mówi, że reklama kłamie. Zdajesz sobie sprawę ze skutków takich wypowiedzi? Wiesz, ilu młodych to czyta?

Bo reklama kłamie. Albo – w zależności od definicji kłamstwa – podaje „praw-dę niepełną”. Czy to coś złego? Nie, my chcemy być oszukiwani. Chcemy widzieć obrobione Photoshopem aktorki i mo-delki w reklamach kosmetyków, chcemy wierzyć, że zegarek czy samochód uczy-nią nas lepszymi ludźmi, a wybielone zęby dadzą sukces towarzyski czy szczę-ście osobiste. Współczesne produkty często przejmują rolę amuletów, które kupowaliśmy na szczęście – tam na-wet nie było żadnych polipeptydów ani bakterii L. casei. Była za to opowieść: kamień w tym naszyjniku pochodzi od członka ekspedycji, który twierdzi, że znaleźli kopalnie króla Salomona… Czym te opowieści różnią się od dzisiejszych, np. o kawie tworzonej z najlepszych ziaren zbieranych o poranku? Zatem: reklama kłamie, a im wcześniej sobie to uświadomimy, tym zdrowiej będziemy do niej podchodzić.

A swoją drogą, czym Paweł Tkaczyk za-służył sobie na znalezienie się w zacnym gronie „ludzi polskiego internetu”?

O to chyba powinieneś pytać ludzi, któ-rzy mnie do tego grona zaprosili. Gdy-bym miał zgadywać… Dzielę się wiedzą, także w internecie. Pomagam młodym przedsiębiorcom w budowaniu marek, doradzam jako mentor w czasie róż-nego ro-dzaju im-prez. Plus podobno

dobrze ra-dzę sobie

podczas wystąpień

publicz-nych i… odpowia-

dam na e-maile (tak przedstawił mnie Mateusz Tułecki – Człowiek Roku Pol-skiego Internetu – podczas konferencji Internet Beta 2010).

To zacznijmy od budowania marki. Po-święcamy jej na naszych łamach dużo miejsca, ale… chyba warto, bo to nie jest temat prosty i „przetrawiony” przez branżę internetową. Zgadzasz się?

Zgadzam, choć nie rozróżniałbym po-między internetem i nie-internetem. Wśród przedsiębiorców „z reala” te-mat budowania marki jest tak samo skomplikowany i równie mało prze-trawiony. Z tym skomplikowaniem jednak bym nie przesadzał – wszystko jest kwestią posiadania planu, strate-gii. Muszę powiedzieć, że – patrząc na doświadczenia z własnej firmy – widzę, że coraz więcej firm zdaje sobie sprawę z potrzeby posiadania takiego planu. Przychodzą po strategię, konsultacje, szkolenia… Nawet w branżach, które tradycyjnie radziły sobie ad hoc, czyli np. hotelach, restauracjach… Bardzo mnie to cieszy. Kiedyś pokutował po-gląd, że budowanie marki to sprawa korporacji, wielkiej firmy. Dziś już nie – wielu właścicieli firm zaczyna właśnie od tego, czyni strategię marki elemen-

tem biznesplanu. To bardzo pozytywny trend.

Podobno lubisz opowiadać historię, opo-wiedz nam historię o… Jasiu, który sam zbudował silną markę w polskim interne-cie. To będzie historia prawdziwa czy bajka?

Myślę, że zdecydowanie prawdziwa.Mamy mnóstwo silnych marek, nie tyl-

ko na naszych rynkach. Od Nk.pl przez FreshMail.pl czy GetResponse.pl. Ci ostatni mają mocniejszą pozycję na rynku zagranicznym niż polskim. Tak samo zresztą, jak LiveChat… Mamy GoldenLine (który niedawno zaczął romans z Agorą). Ci ludzie mają imio-na, nazwiska, swoje własne historie. Silna marka to z jednej strony dobry produkt, z drugiej trudna praca nad uświadomieniem innym, że ten pro-dukt istnieje, przekonaniem ich do za-kupu. Mamy więc produkt i jego histo-rię, a na to wszystko nakłada się praca właściciela. Wszystko musi grać…

Będąc na różnych spotkaniach, konfe-rencjach, odnoszę wrażenie „teorety-zowania”, mówienia o budowie marki czy startupu, który miałby funkcjono-wać w idealnym świecie. Wszystko wydaje się jasne, a potem nadchodzi poniedziałek i w codzienności ta pew-ność, to przekonanie, że tak trzeba, rozmywa się. Wielu startupowców kompletnie o tym nie pamięta. Rozu-miesz, pojęcia takie jak wizerunek czy marka odkładane są często na półkę, bo przegrywają w hierarchii wartości z hasłami typu „komu mogę wystawić pierwszą fakturę”. Wiesz, jak przeko-

Ja wierzę, że nazwy stanowisk pracy powinny mówić coś o odpowiedzialności osoby zajmującej dane stanowisko. Np. zobacz – „menedżer pierwszego wrażenia” brzmi dużo lepiej, niż „recepcjonistka”, prawda?

” ”

Page 34: e-profit luty 2012

ROZMOWA MIESIĄCA

34

nać ludzi do tego, że to nie abstrakcja, tylko nieodzowny etap poprzedzający wystawienie faktury i gwarantujący, że będzie się ją miało komu wystawiać?

W przypadku startupów to stosunko-wo łatwe. Wystarczy pokazać firmy, które oferują niemal dokładnie to samo, ale jedne z nich mają markę, inne jej nie mają. Weźmy na przykład Allegro i eBay – według standardów biznesowych, globalny eBay powinien wyprzeć nasze rodzime Allegro z rynku. Ale nie, Allegro trzyma się świetnie, ro-śnie. Bo ma markę, której nie mają inni

jego konkurenci (eBay nie jest jedyny). W niszach jest choćby Wykop, który urósł z małej firmy, a wygrał konkuren-cję z Gwar.pl Agory czy Wyczaj.to One-tu. W internecie wszyscy konkurują o jeden ekran użytkownika. A mówiąc do-kładniej, o miejsce w jego głowie, o de-cyzję, co na tym ekranie się pojawi. Bez marki nie da się zbudować silnej pozy-cji na tym rynku. Faktury w eBay-u się nie pojawiły…

A może pokazać, że życie to gra? Jed-na z Twoich książek poświęcona jest grywalizacji…

Wiesz, wszystko zależy od percepcji. Moim zdaniem życie to nie jest gra, przynajmniej nie jedna. To seria minigier, w które gramy sami, gramy z przyja-ciółmi czy… z wrogami. Zobacz, pro-wadzenie samochodu to z jednej stro-ny gra w kotka i myszkę z drogowymi radarami i patrolami policji. Z drugiej strony gra z samym sobą – dojechać do celu i nie zużyć za dużo paliwa to spore osiągnięcie. I tak dalej. Grywali-

zacja, o której wspominasz, to nie jest zamienianie życia w grę dla samej gry. Chodzi o coś innego. Gry, w które gra-my są dobrowolne i wiążą się z przy-jemnością, frajdą czerpaną z samego grania. W grywalizacji chodzi właśnie o wstrzyknięcie tego elementu frajdy do czynności, które do tej pory przyjem-nymi nie były.

Wierzysz w to, że dorosły człowiek, mówiąc kolokwialnie, łyknie to? Cho-ciaż w sumie każda forma promocji czy programu lojalnościowego to też gra…

Wierzę, choć nie z powodu gry, ale z powodu przyjemności właśnie. I nie chodzi tylko o programy lojalnościowe. Na nasyconych rynkach mamy coraz większą konkurencję – kiedyś mogli-śmy dostać chleb czy mleko w jednym sklepie, w którym musieliśmy stać w ko-lejce. Dziś na moim osiedlu jest pięć sklepów, w których mogę to kupić. Dostępność towaru przestała być czyn-nikiem walki konkurencyjnej – w każ-dym sklepie mają chleb i mleko. Do którego zatem wejdę? Do tego, w któ-rym zakupy sprawiają mi największą przyjemność. Ona może się brać z róż-nych, czasem niemal pozabiznesowych czynników: z tego, że obsługa jest miła, mam gdzie zaparkować albo… zakupy oferują mi frajdę w postaci jakiejś gry, rywalizacji, nagród… Grywalizacja zdo-bywa popularność właśnie dlatego, że jest coraz więcej rynków, w których nie da się już konkurować dostępnością towaru czy ceną – tradycyjnymi war-tościami marketingu. Firmy zaczynają

konkurować doświadczeniem, a frajda jest nieodłącznym elementem tego do-świadczenia.

No to, jak wykorzystać elementy ga-mifikacji do wspierania Naszego biz-nesu, do budowania marki?

Marka to miejsce w głowie naszego od-biorcy. Im więcej damy mu powodów, by o nas myślał (plus, miał pozytywne skojarzenia), tym silniejszą markę bę-dziemy budować. W brandingu jest takie określenie jak „głębia marki” – to ogół skojarzeń, które mamy, kiedy myślimy o danej marce. Grywalizacja bardzo wpływa na tę głębię. Chcesz przykładu? Weźmy Nike – to marka sportowych ciuchów, butów. Gdyby budowali swój wize-runek jedynie na tym, nie myślałbyś o niej za wiele. Ale Nike buduje swój wizerunek także na radości ze zwycię-stwa, tych wszystkich pozytywnych emocjach związanych z wygrywaniem, pokonywaniem słabości. Co jeszcze można zrobić? Jak sprawić, żebyś my-ślał o Nike, kiedy np. myślisz o paczce przyjaciół? Tu mamy Nike+ – aplikację, która mierzy Twoje postępy przy biega-niu, nagradzając Cię za bicie kolejnych rekordów. Przebiegłeś najdłuższy dy-stans w tym tygodniu? Aplikacja po-chwali Cię za to. Miałeś najlepszy czas? Dostaniesz kolejną pochwałę. Ale to nie wszystko. W Nike+ możesz zapro-sić przyjaciół, by biegali z Tobą – wir-tualnie lub naprawdę. Tworzysz swój zespół, a aplikacja na bieżąco informu-je Cię, kto w nim przebiegł więcej od Ciebie, kto Cię dogania w osiągnięciach itp. Nie tylko motywuje Cię do biega-nia, ale także daje pretekst do rozmo-wy przy sobotnim piwie. To jest wła-śnie głębia, którą możesz wybudować – między innymi – dzięki grywalizacji.Grywalizacja mocno akcentuje także aspekt social (społeczny) naszych czyn-ności. Do tego też powoli się przyzwy-czajamy. Zobacz komputery. W latach 90. ubiegłego wieku były to „samotne

Moim zdaniem życie to nie jest gra, przynajmniej nie jedna. To seria minigier, w które gramy sami, gramy z przyjaciółmi czy… z wrogami ” ”

Page 35: e-profit luty 2012

ROZMOWA MIESIĄCA

35

fot.

Ola

Anz

el

wyspy”, a siedzenie przed kompute-rem – nawet jeśli było produktywne i sprawiało frajdę – było samotną czyn-nością. Robiliśmy za pomocą kompu-terów piękne rzeczy: grafiki w Pho-toshopie, programy itp. Ale robiliśmy to sami. Z tamtych czasów wziął się pokutują-cy do dziś stereotyp gracza: pryszcza-tego nastolatka zamkniętego samotnie w piwnicy i nabijającego kolejne po-

ziomy w Diablo. Ale internet sprawił, że połączyliśmy komputery i zaczęliśmy znowu tworzyć epickie rzeczy, tym ra-zem wspólnie. Razem zrobiliśmy Wikipedię, Facebo-oka. I pojawiła się refleksja: jeśli je-steśmy w stanie dokonać tak wielkich rzeczy wspólnie, dlaczego się przy tym dobrze nie bawić? Razem i frajda: to elementy obowiązkowe grywalizacji. I wierzę, że każdą markę można „kon-

sumować” razem (wspólne zakupy, wspólne oglądanie telewizji, wspólne wyjście na piwo czy do kina). Trzeba tylko wpaść na pomysł, jak to opako-wać, jak zachęcić do tego „razem”. Tym pomysłem (a właściwie szkieletem pomysłu) są mechanizmy grywalizacji.

Page 36: e-profit luty 2012

WARTO WIEDZIEĆ

36

Blog firmowyCzyli, jakie podejście sprawia, że ludzie rzeczywiście chcą go odwiedzać i czytać?

Od dwóch tygodni wiele osób zadaje mi i pozostałym piszącym na Across the Board (blog.paylane.com <http://blog.paylane.com/> ) pytania, które można sprowadzić do jednego: jak to zrobiliście? I nie chodzi wyłącznie o to, że nasz blog zajął trzecie miejsce w konkursie na Firmowy Blog Roku 2011. Wyróżnienie to było zaskakujące w kontekście faktu, że bodaj jako jedyni zgłosiliśmy do polskiego konkursu blog prowadzony po angielsku. Ponadto piszemy o płatnościach, czyli temacie, który wiele osób szufladkuje niemal a priori jako nudny lub skomplikowany.

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Payl

ane

Startowaliśmy w kategorii Blog Mło-dy, ponieważ Across the Board ist-

nieje od niespełna roku. Jednak w tym czasie zbudowaliśmy cały blog od zera – począwszy od projektu layoutu, a na publikacji treści kończąc. Całość prowadzimy po angielsku, ponieważ w chwili uruchamiania blogu koncen-trowaliśmy się na rynkach zachodniej Europy (do tej pory większość naszych

klientów pochodzi spoza Polski). No i tematyka – płatności oraz wszystko, co z nimi związane. Jak więc w takich warunkach, udało nam się zdobyć miejsce na konkursowym podium?

Firma to zespół. Cały zespółŻeby blog żył, ktoś musi pisać – to oczywiste. Pytanie tylko kto? Każdy ma w firmie swoje obowiązki, nie każdy

zaś musi mieć chęci czy zdolności do prowadzenia blogu. Mieliśmy to szczę-ście, że stały trzon naszego zespołu jest na tyle niewielki, iż zdołaliśmy szybko dojść do porozumienia – piszemy wszyscy.Nie chcieliśmy „oddelegować” np. jednej czy dwóch osób z marketingu i uczynić prowadzenie blogu ich obo-wiązkiem. Szybko zacząłby im ciążyć, co z kolei zauważyliby czytelnicy. Moż-

Jan Makulec

Page 37: e-profit luty 2012

WARTO WIEDZIEĆ

37

Jan Makulec administrator i prowadzący blog.paylane.com

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Payl

ane

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Payl

ane

na by wtedy oczekiwać, że wpisy z cza-sem stracą na jakości, czy wręcz styl pisania danego autora zacznie być ewi-dentnie wymuszony. Uniknęliśmy tego, rozdzielając pracę na więcej osób.Co istotniejsze, nasz blog jest dzięki temu prawdziwie firmowy! Dewelo-perzy napiszą o stronie technicznej naszej działalności lub podzielą się in-formatycznymi ciekawostkami, mar-ketingowcy opowiedzą o reklamie czy przeprowadzą wywiady z ciekawymi osobami, a sprzedawcy podzielą się wrażeniami z targów czy konferencji. Pokazujemy naszą działalność z róż-nych stron, a czytelnik sam może wy-brać ujęcia, które go najbardziej inte-resują.Nikt też nikogo nie cenzuruje. Każdy ma swój styl i każdy może go rozwi-jać w dowolnym kierunku. Tu również decyduje czytelnik – może wręcz cze-kać na wpisy od ulubionych autorów. I choć początkowo mieliśmy lekkie obawy, czy takie rozdrobnienie nie uj-mie blogowi charakteru, to najwyraź-niej okazało się dobrą decyzją.

Blog firmowy, ale dla ludziGdy zadaliśmy sobie pytanie: czego najbardziej nie lubimy na blogach fir-mowych? – wszyscy odpowiedzieliśmy podobnie. Otóż nie lubimy, gdy firmy piszą wyłącznie o sobie oraz gdy ich wpisy brzmią niczym noty dyploma-tyczne. Każdy człowiek chce być trak-towany po ludzku, więc należy zwracać się do niego jak do człowieka właśnie, a nie bezosobowej masy czy, co gorsza, jakiegoś urzędu.Staramy się zatem pisać możliwie naturalnie, bez przyjmowania służ-bowej pozy. Czy i jak nam to wycho-dzi – to ocenić mogą tylko czytelnicy. Nieskromnie śmiem jednak twierdzić, że nie jest najgorzej, bowiem jednym z kryteriów ocen w konkursie (i to dość istotnym, bo o wadze 40%) było ła-manie stereotypów komunikacji firm. Płatności bezpośrednio kojarzą się z nudnymi finansami, więc można rzec, że przynajmniej teoretycznie łatwo

było się tu wyróżnić. Mimo wszystko mamy na uwadze również ogólny ima-ge firmy – staramy mieścić się w pew-nych granicach, by potencjalni klienci nie musieli odpowiadać sobie na pyta-nia: czy aby na pewno mogę powierzyć swoje pieniądze takim ludziom?

Design – drugi plan też jest ważnyOczywiście treść jest najważniejsza (osławione content is king) i jeśli pod tym względem strona kuleje, to nawet najlepszy layout jej nie pomoże. Jeżeli jednak blog zdobywa publikę swoją za-wartością, to designem strony można ten proces wzmocnić lub osłabić.W tym przypadku również zastanowi-liśmy się nad tym, czego mamy dość podczas przeglądania innych blogów. Poza szeroko pojętymi wrażeniami es-tetycznymi, które są przecież zależne od gustów, najczęściej wskazywali-śmy na mikroskopijne czcionki, rekla-my (lub inne elementy niepotrzebnie spowalniające stronę, a niewnoszą-ce treści, funkcjonalności ani nawet niepoprawiające estetyki) czy strony o wyglądzie przypominającym tabelki.Najpierw powstał layout blogu, wy-łącznie na podstawie naszych uwag i spostrzeżeń. Chcieliśmy zrobić stro-nę, którą sami z przyjemnością by-śmy odwiedzili. Oczywiście można powiedzieć, że i tak część osób korzy-sta z czytników RSS czy subskrypcji

e-mailowych, a tego rodzaju stronę odwiedza się zwykle, mając konkret-ny powód – gdy interesuje nas tema-tyka lub sama firma. Jednak z drugiej strony gdyby wygląd był zupełnie bez znaczenia, to triumfów nie święciłyby takie narzędzia jak Readability, Cle-arly od Evernote czy mnóstwo innych o podobnej funkcjonalności. Służą one do wybierania z danej strony „treści właściwej”, pozbywania się wszystkie-go, co zbędne (reklamy, nagłówki itd.) i prezentowaniu w wygodnej do czyta-nia formie.Na podstawie własnego przykładu twier-dzę, że udany blog firmowy to w dużej mierze efekt odpowiedniego podej-ścia. Zdefiniowanie głównych założeń na początku pomaga uniknąć póź-niejszych niepewności i niespójności. A dobre założenia to także takie, któ-re są w zgodzie z poglądami autorów. Jeśli narzuci się piszącym wytyczne sprzeczne z ich postrzeganiem, to prę-dzej czy później stanie się zauważalne w ich tekstach.Myślę, że podstawowy klucz stanowi jednak szczerość. Ludzie nie lubią, gdy inni udają kogoś, kim nie są. Nie pozuj-my na takich, jakimi chcielibyśmy, by nas postrzegano – na pewno wyjdzie to sztucznie. Lepiej być naturalnym i pokazać, że zespół to nie tylko firma, ale nade wszystko ludzie.

Page 38: e-profit luty 2012

WARTO WIEDZIEĆ

38

Przedsiębiorcy wczoraji dziś. Co się zmieniło?Z czasów PRL-u wyszliśmy obronną ręką i śmiało ruszyliśmy w stronę kapitalizmu. Odważnie zakładaliśmy firmy i czekaliśmy cierpliwie na otwarcie ramion zachodniej Europy. Ostatnie dwie dekady to czas permanentnych zmian polskiej przedsiębiorczości, naszej biznesowej świadomości oraz ewolucja w dziedzinie narzędzi, jakimi dziś możemy dysponować na poziomie zarządzania firmą. Zatem, co się zmieniło w życiu polskiego przedsiębiorcy przez ostatnie 20 lat?

Lidia Skrzyniecka

Wizerunek

To właśnie zmiana wizerunko-wa jest pierwszą dostrzegalną zmianą wśród polskich przedsiębiorców. Bu-dowa nowego systemu gospodarcze-go, opartego na zasadach ekonomii rynkowej, zaowocowała doniosłymi przemianami społecznymi, i od nich się zaczęło. Przez wiele lat panowało prze-konanie o nadrzędnej roli wielkoprzemy-słowej klasy robotniczej, jej ważnej mi-sji w rozwoju cywilizacyjnym. W końcu zostało to zakwestionowane. Jej do-tychczasową pozycję skutecznie zastą-piły inne struktury. Jedną z nich była klasa przedsiębiorców pracujących na własny rachunek. Jednak na początku podchodzono do nich nieufnie.W roku 1997 przedsiębiorcy z firm jed-no- i wieloosobowych stanowili zbli-żoną wiekowo grupę (średnio 40 lat). Średnią wieku nie odbiegali od nich pra-cownicy najemni. Przedsiębiorcy, jako całość, byli grupą lepiej wykształconą od pracowników najemnych. Wśród pracowników wykształcenie podsta-wowe miało 14% osób. Wśród przed-siębiorców z firm jednoosobowych liczba ta malała do 10%. Z kolei, przed-stawiciele firm wieloosobowych tylko 3%. Natomiast wykształcenie wyższe posiadało 17% przedstawicieli obu ka-tegorii przedsiębiorców oraz 11% pra-cowników najemnych. Podsumowu-jąc, można stwierdzić, że prowadzenie

działalności gospodarczej, zwłaszcza kierowanie firmami wieloosobowymi, wymagało wykształcenia na poziomie ponadprzeciętnym. Jednak nie było to zazwyczaj wykształcenie wyższe.A jak jest teraz? Z badania zrealizowa-nego przez Tax Care wynika, że staty-styczny obraz polskiego przedsiębior-cy to: mężczyzna do 40 lat (to się nie zmieniło), wykształcony (po studiach), chcący zwiększyć swój status majątko-wy i stać się niezależnym.

WielkośćPo roku 1989 zaczęły powstawać małe rodzinne biznesy. Następnie pojawiły się większe firmy, zagraniczne korpo-racje, nasze duże przedsiębiorstwa. Jak widać, wszystko podlega uwarunko-waniom politycznym, gospodarczym, a biznes odzwierciedla ich kondycję. Dziś obserwujemy trend samozatrud-nienia i mikroprzedsiębiorstw. Mogliśmy się o tym przekonać podczas pierwsze-go Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw.Kongres odbył się w pierwszym ty-godniu października w Katowicach. Podczas dwóch dni dyskusji dowie-dzieliśmy się między innymi, jaka jest aktualna kondycja polskich firm. Naj-nowsze dane zaprezentowała Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). Jej przedstawiciele podali, że w Polsce zarejestrowanych jest 1,7 mln firm. – To o 1,2 mln więcej niż w 1991

roku. Z tego aż 99% należy do sek-tora MŚP, natomiast 96% to przed-siębiorstwa mikro. Dla porównania w UE firmy mikro stanowią 92% ogółu przedsiębiorstw – wskazała podczas sesji otwierającej Bożena Lublińska--Kasprzak, prezes PARP. Jak wynika z badań, Polska jest na szó-stym miejscu w Europie, jeśli chodzi o liczbę zarejestrowanych działalności. – Ostatnie 23 pokazały, że Polacy są narodem, który przedsiębiorczość ma we krwi i jeśli stworzone są choćby mi-nimalne sprzyjające warunki, chętnie inwestują we własny biznes. Potwier-dzają to analizy PARP-u. W Polsce aż 60% ludzi do 30 roku życia deklaruje chęć pracy na własny rachunek, jed-nak w rzeczywistości tylko 30% z nich zakłada firmę. Ambicja spotyka się tu z niechęcią do podejmowania ryzyka – komentowała pani prezes.Ponad połowa miejsc pracy stworzo-nych przez przedsiębiorstwa w latach 2003–2008 była zasługą małych firm – wynika z raportu PARP.

– MŚP wytwarzają połowę krajowe-go PKB i zatrudniają ponad 60% pra-cowników w Polsce. Są elastyczne i w sytuacjach kryzysowych najszybciej dostosowują się do zmian – zaznacza Tadeusz Donocik, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach.

Page 39: e-profit luty 2012

WARTO WIEDZIEĆ

39

Ostatnie dwa lata rzeczywiście obfitują w wysyp startupów internetowych. Wiąże się to zarówno z funduszami, które można uzyskać na własny pomysł z Unii (do dyspozycji mamy kilka dróg np. PARP, inkubatory), jak i z otwartością na pomy-sły napływające do nas z krajów bardziej rozwiniętych. Dobrze korzystać z tego, co sprawdza u sąsiadów i przełożyć to na pol-skie warunki. Często to prosta droga do własnego planu na biznes. Jednym z takich pomysłów jest wspomniane w tekście

IntegracjaPrzed przystąpieniem Polski do Unii Eu-ropejskiej przeprowadzono szereg ba-dań sondażowych, z których wynikało, że polscy przedsiębiorcy nie czują się bezradni wobec rzeczywistości zmie-niającej się pod wpływem procesów integracyjnych. Obmyślali raczej kon-kretne posunięcia pozwolące im prze-trwać, a następnie rozwijać w nowych warunkach. Przedsiębiorcy prowadzą-cy małe firmy wypadli w sondażach jako grupa najsłabiej przygotowana do wejścia Polski w struktury unijne. Dlaczego? Ponieważ kontakty między polskimi firmami a przedsiębiorstwa-mi z krajów Wspólnot Europejskich, pozwalały pewnej grupie przedsiębior-ców zgromadzić doświadczenia. Jed-nak większość społeczeństwa, w tym w dużej mierze także przedsiębiorcy małych i średnich firm, nie mieli wiele okazji do bezpośredniego kontaktu ze zjawiskami mającymi związek z proce-sem integracji. Stąd ich niepewność, a często nawet brak zainteresowania. Dziś fundusze unijne oraz możliwość podbijania zagranicznych rynków są szansą dla polskich przedsiębiorców. Do 2004 roku Polska korzystała z tzw. pomocy przedakcesyjnej – środków finansowych dla krajów starających się o członkostwo w UE. Po wstąpieniu do Wspólnoty mogliśmy wciąż wykorzy-stywać pomoc przedakcesyjną i dodat-kowo otrzymaliśmy nowe możliwości wsparcia. Lata 2007–2013 to kolejny okres programowania, w ramach któ-rego Polska otrzymała wsparcie na roz-

wój poszczególnych regionów i całego kraju, rozwój zasobów ludzkich oraz na zbliżenie poziomu życia ludności w Pol-sce do standardów europejskich. Stały się popularne inkubatory przedsiębior-czości, pojawiły się startupy techno-logiczne i nie tylko, zaczęło królować samozatrudnienie. W związku tym za-obserwowaliśmy wyjątkowo liczne re-jestrowanie mikroprzedsiębiorstw.Ciekawa, z analitycznego punktu wi-dzenia, wydaje się być perspektywa roku 2014, kiedy środki z Unii Euro-pejskiej zostaną wyczerpane. Jednak z punktu widzenia małych przedsię-biorstw może się to okazać dużym za-grożeniem. Z pewnością powinniśmy się spodziewać spadku zainteresowa-nia otwieraniem własnej działalności gospodarczej.

Zarządzanie Zarządzanie firmą w Polsce, po roku 89. było w fazie raczkowania. Przez zastój rynkowy spowodowany podej-ściem etatystycznym, brak nam było doświadczenia w tej dziedzinie. Najle-piej radziły sobie firmy rodzinne. Pra-cownicy będący w jednej rodzinie ko-munikowali się bezpośrednio w domu, w firmie, zawsze byli w stałym kon-takcie. Nieco gorzej wyglądały relacje w firmie zatrudniającej obce sobie osoby. Telefony komórkowe miały do-piero pojawić się na polskim rynku, nie każdy posiadał telefon stacjonarny, a kontakty listowne znacznie opóźniały działania. Z jednej strony tempo pracy było wolniejsze, z drugiej wstrzymywa-ny był potencjał przedsiębiorstw przez

brak rozwiniętej struktury komunika-cyjnej. Dodatkowo, zamiast kompute-rów – maszyny do pisania, zdarzały się liczydła, umowy duplikowane były za pomocą kalki, a pracowników kontro-lować można było wyłącznie według zasady „pańskie oko konia tuczy”.Dziś wszystkie te rzeczy możemy ro-bić bez wychodzenia z domu. Wystar-czy internet i urządzenie, do którego go podłączymy. W roku 2011 mamy w Polsce do czynienia z nowoczesnymi aplikacjami wspomagającymi zarzą-dzanie firmą. Jesteśmy świadkami two-rzenia się nowej kultury przedsiębior-czości. Możemy kontrolować działania w firmie z poziomu przeglądarki inter-netowej, z każdego miejsca na świecie. Komunikacja z pracownikami i klien-tami odbywa się niemal w czasie rze-czywistym, a praca grupowa nie musi oznaczać siedzenia w tym samym po-mieszczeniu, a nawet przebywania w jednym państwie. Firmy, które już ko-rzystają z mobilnych aplikacji online do zarządzania swoim przedsiębiorstwem wskazują konkretne wymierne korzy-ści, jakie z tego czerpią: oszczędność czasu, pieniędzy, konkurencyjność na rynku, ulepszona komunikacja z pra-cownikami, klientami, partnerami, a przede wszystkim mobilność. Wszyst-ko to w 22 lata po transformacji i 7 po przystąpieniu do Unii Europejskiej.

oprogramowanie do zarządzania firmą dostępne online. Idea ta już powoli podbija polski rynek. Jeszcze chwila i otworzą się na nią nie tylko duże przedsiębiorstwa, ale i firmy z sektora MŚP. Z nadzieją czekamy na zmiany w polskiej kulturze przedsiębiorczości, skuteczności biz-nesowej i odważnego korzystania z pomocnych narzędzi. Chcemy mieć też w tym swój udział i udowodnić polskim przedsiębiorcom, że również u nas może być łatwiej!

Komentarz eksperta: Marcin Sznyra, Exnui.com

Artykuł powstał na postawie materiałów Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, rządowej strony poświęconej funduszom europejskim, Exnui.com oraz sprawozdań udostępnionych przez Kongres MSP

Page 40: e-profit luty 2012

WARTO WIEDZIEĆ

40

Body language – czyli język milczy ciało mówi

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Chyba wszyscy chociaż raz słyszeli o badaniach psychologa Alberta

Mehrabiana, który stworzył regułę 55-38-7. Nie są to żadne cudowne licz-by, które pozwolą na wygraną w totka, ale ogólne podsumowanie tego, jak wygląda proces komunikowania się lu-dzi. Zgodnie z tymi danymi 55% naszej komunikacji stanowi mowa ciała, 38% to głos, jego tembr i modulacja, a zale-dwie 7% to słowa.Mimo że padają zastrzeżenia co do tego, jak wyglądała metodologia ba-dań prowadzonych przez Mehrabiana, wiele późniejszych analiz potwierdza, że jesteśmy bardziej skłonni uwierzyć mowie ciała osoby, z którą rozmawia-my, niż tylko wypowiadanym słowom. Kilka lat po nim Michael Argyle prze-prowadził badania, które wykazały, że mowa ciała jest 12,5 razy ważniejsza podczas oceny postawy drugiej osoby. Dlaczego o tym piszę? Przede wszyst-kim po to, aby przypomnieć lub uświa-domić czytelnikom, jak istotne jest świadome wykorzystanie mowy ciała w trakcie wszelkiego rodzaju spotkań, wystąpień czy prezentacji.Wiele osób opiera się jedynie na tym, co ma do przekazania. Nie ulega wąt-pliwości, mówić ciekawie, merytorycz-nie, „do rzeczy” to podstawa każdego wystąpienia. I nie ma co się spierać, kiedy ktoś powie, że wygląd to za mało. Oczywiste jest, że za mało. Proszę so-bie wyobrazić piękną kobietą bądź przystojnego mężczyznę, każde z nich wychodzi świetnie ubrane przed swo-ich słuchaczy, ale nie jest przygotowe do takiego spotkania. Jak potraktujemy taką prezentację? Jako słabą, nudną, nie-

potrzebnie zajmującą czas.Szalenie ważne jest przygotowanie się do wystąpienia, a oto kilka rad, jak to zrobić, mając w pamięci to, o czym na-pisałam wyżej:

1.Dowiedz się, do kogo będziesz mówił

Kiedy jesteś specjalistą w danej branży i masz prezentację dla osób z nią nie-związanych posługiwanie się słownic-twem, którym na co dzień operujesz sprawi, że nie zostaniesz właściwie zrozumiany. Kilku słuchaczom możesz zaimponować nowym, nieraz orien-talnym dla nich określeniem, jednak wielu może wyjść zniechęcona przede wszystkim dlatego, że nic z tego wystą-pienia nie zrozumie. Stąd dowiedz się, kto Cię będzie słuchał.Za tym też idzie sposób i styl ubrania. I tutaj mała uwaga, zauważyłam, że za każdym razem, kiedy podkreślam ko-nieczność świadomego doboru odzie-ży do spotkania większość mężczyzn reaguje bardzo szybko i agresywnie, komentując to w ten sposób, że garni-tury i krawaty nie są dla nich. To tylko tłumaczy, że niektórzy mają bardzo małą wiedzę tego, jak można się ubrać na dane spotkanie. Czasem wystarczy uprasowana koszula, jeansy, wypasto-wane buty i już wygląda się właściwie.

2.Dowiedz się, dlaczego masz wystą-pienie

Czy ta prezentacja służy sprzedaży Twoich usług, produktów, przybliżeniu jakiegoś zagadnienia czy przekazaniu wiedzy. Pytanie niby banalne, ale po-zwoli to później na własną ocenę tego spotkania. Sam stwierdzisz, czy wypa-dłeś dobrze, osiągnąłeś właściwe re-

zultaty. Jeśli tak, to świetnie. Jeśli nie, samodzielnie przeanalizuj swoje wy-stąpienie i pomyśl, co takiego mógłbyś zrobić, żeby następnym razem udało się je osiągnąć. Początkowo może to wydawać się dziwne, dla niektórych bez sensu, ale taki własny feedback po-zwoli Ci ulepszać każde kolejne spotka-nie i zwiększać jego efekty.

3.Dowiedz się, ile będziesz miał czasu na wystąpienie (nawet orientacyjnie)

Kiedy wiesz, ile masz czasu na prezen-tację, jesteś w stanie przygotować się do jej wygłoszenia i osiągnąć wszystkie cele. Mimo to nie można zbyt wiele treści zawierać w wygłaszanym ma-teriale, ponieważ może się okazać, że zbyt duża ilość zostanie w bardzo ma-łym stopniu przyswojona i zapamięta-na. Bardzo lubię prostą zasadę doty-czącą prezentacji:• Pomyśl, co zamierzasz powiedzieć,• Powiedz to,• Powtórz, co powiedziałeś.Nie zakłada ona ogromnych partii ma-teriałów, jakie zostaną przekazane, a tak skonstruowana pozwala na za-poznanie słuchaczy z najważniejszymi treściami. Według mnie istotne jest, aby nie zostawiać najważniejszych in-formacji na koniec, a stale wplatać je w prezentację.Korzystając z tych kilku porad, jak przy-gotować się do prezentacji oraz pamię-tając, jak ważna jest mowa ciała (o niej więcej w następnym numerze) może choć trochę łatwiej wyjdzie każdemu z czytelników przekazywanie dalej swoich myśli.

Anita Kijanka

Page 41: e-profit luty 2012

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Page 42: e-profit luty 2012
Page 43: e-profit luty 2012
Page 44: e-profit luty 2012

PO GODZINACH

E-Commerce to najważniejsza chyba branża w internecie, a na pewno w polskim internecie. Generuje ona największe przychody i chyba przez długi czas tak pozo-stanie. Dlatego kusi tak wielu i z każdym dniem pojawiają się nowe sklepy interne-towe, a za nimi „poszukiwacze złota”, którzy wierzą, że za chwilę staną się milione-rami. Wierzą, że wystarczy uruchomić sklep, by odnieść sukces, a e-commerce to taki dziki zachód, gdzie wystarczy być, by odnieść sukces.Niestety droga do sukcesu biznesowego nie jest łatwa. Na każdego czekają niespo-dzianki związane z wyborem technologii sklepu, polskim prawem, logistyką, zwrota-mi towarów i inne mniejsze lub wieksze problemy. Dlatego zanim zamarzysz o staniu się polskim Jeffem Bezosem przeczytaj książkę Tomka Karwatki i Dawida Sadulskiego E-commerce. Proste odpowiedzi na trudne pytania.

Książka w czytelny sposób przeprowadzi Cię przez większość aspektów two-rzenia i życia sklepu internetowego:• Strategia• Projekt• Marketing• Oprogramowanie• LogistykaJuż sam zakres tematyczny pokazuje, że sklep internetowy to coś więcej niż „fajna” domena, która „na pewno przyciągnie miliony kupujących”.Książkę napisali praktycy, a nie akademiccy teoretycy. Oprócz porad i odpowie-dzi autorów zawiera również opinie zebrane wśród przedsiębiorców działają-cych w branży internetowej od lat. Największą wartością tej pozycji jest to, że można skorzystać z doświadczenia osób, które latami pracowały na swój suk-ces i teraz mówią otwarcie, czego należy unikać i co należy zrobić, by szybciej trafić na ścieżkę sukcesu w e-commerce.

Każdy, kto zaczyna przygodę z e-commerce lub prowadzi od jakiegoś czasu sklep internetowy powinien mieć tę lekturę na swojej półce. Jest to kompen-dium wiedzy, które można przeczytać od deski do deski, ale też zaglądać w po-szukiwaniu wskazówek w trudnych sytuacjach. Dlatego polecam ją tym, którzy myślą o stworzeniu sklepu, chcą rozwinąć już prowadzony biznes, a także tym, którzy z czystej ciekawości chcieliby się dowiedzieć czym ten e-commerce jest.

Nie traćcie czasu na uczenie się na swoich błędach, uczcie się na błędach i ra-dach innych. Dzięki tej książce zaoszczędzicie miesiące żmudnej nauki biznesu, a być może unikniecie porażki na twardym rynku e-commerce, gdzie Wasza konkurencja zrobi wszystko, by Was wyprzedzić (a na pewno przeczyta tę książkę). Zaoszczędzony czas wykorzystajcie do tego, by Wasz biznes osiągnął odpowiednią skalę, a klienci byli zadowoleni z Waszej oferty.

Tytuł: E-commerce. Pro-ste odpowiedzi na trudne pytaniaAutor: Tomasz Karwatka, Dawid SadulskiWydawca: Wolters KluwerIlość stron: 336Rok wydania: 2011

44

Rafał Janik | Z BIBLIOTEKI STARTUPOWCA

Zimowe wieczory sprzyjają dobrej lekturze. Można ten czas oczywiście przeznaczyć na pozycje określane mianem „lekkie łatwe i przyjemne” i następnego dnia o nich zapomnieć. Można jed-nak skusić się na lektury, które wymagają od czytelnika trochę więcej uwagi i których przesłanie warto wziąć sobie do serca. Jeśli bardziej przemawia do Was ta druga opcja, to warto zapoznać się z tym, co rekomenduje Rafał Janik.

Page 45: e-profit luty 2012

PO GODZINACH

T.lovestory [15CD+DVD]Wykonawca: T.LoveFirma fonograficzna: EMIMusic PolandData wydania: Październik 2011

45

Rafał Janik | Z BIBLIOTEKI STARTUPOWCA Robert Woźniakowski |OKIEM CDROLLER’A

Nie samą pracą człowiek żyje. W końcu muzyka to – parafrazując Ludwika Jerzego Kerna – nie-bo z nutami zamiast gwiazd. Dlatego od bieżącego numeru postanowiliśmy wprowadzić Was w świat muzyczny, po którym przewodnikiem będzie Robert Woźniakowski – osoba, która jak mało kto potrafi żyć muzyką. Wiemy, że niemożliwe jest trafić w upodobania muzyczne każde-go, ale jeśli choć jeden z naszych czytelników dzięki tym wyprawom odkryje nowy i nieznany dla siebie muzyczny świat, to warto było. Miłego rollowania.

T.Love Story się nie kończy

2 lutego T.Love skończy 30 lat! Podobno, jak podaje Muniek, 2 lutego 1982 roku zespół zagrał swój pierwszy koncert i to nie byle gdzie, tylko w IV LO w Częstochowie.

Od tamtego momentu wiele się zmieniło, nazwa, członkowie czy sytuacja polityczna. Jedynie Muniek i muzyka została taka sama – rock & roll w naj-lepszym wydaniu! Można się o tym przekonać, słuchając najnowszego boxu T.Love pt. Story.

Box ukazał się jesienią zeszłego roku i można go zaliczyć do najlepszych wy-dawnictw wielopłytowych, które pojawiły się na polskim rynku. Nie tylko ze względu na zawartość, ale również formę i sposób wydania. Zawiera pełną dyskografię T.Love z katalogu Emi Music Poland. W sumie 14 monograficz-nych płyt zespołu oraz dwie płyty DVD. Dodatkowo box zawiera książeczkę z wszystkimi tekstami i ciekawymi opiniami znanych muzyków i dziennika-rzy na temat T.Love.Trudno tu przywołać wszystkie najlepsze przeboje T.Love, każdy mógłby po-dać swoją najlepszą 10. Najważniejsze cechą tego wydania jest to, że wśród wszystkich znanych można znaleźć wiele nigdy niepublikowanych piosenek lub ich wersji.

Wytwórnia zadbała również o warstwę wizualną. Dwie dołączone płyty za-wierają nagrania live i teledyski, z których zespół jest również słynny.

Box promują trzy nowe wcześniej niepublikowane piosenki. Wśród nich już przebój Polskie mięso. Ostra krytyka obecnej sytuacji, pokazana w teledy-sku zrealizowanym przez Xawerego Żuławskiego.

Zdecydowanie CDRoller poleca tę pozycję i nadaje jej status obowiązkowej w kolekcji każdego fana muzyki...Muniek keep rollin’...

Page 46: e-profit luty 2012

web

Współzałożyciel Listonic, czyli mobilnej listy zakupów dostępnej na wszystkich typach telefonów oraz w Inter-necie. Z wykształcenia programista, z zamiłowania webdevelo­per, ukończył Coventry University w UK oraz Politechnikę Łódzką. Po studiach wraz z Piotrem Wójcickim oraz Kamilem Janiszewskim stworzył spółkę BitsKitchen specjalizującą się w projektach webowych realizowanych dla klientów z Polski i Irlandii. Od 2009 konsekwentnie rozwija Listonic, czyli jeden z popularniejszych polskich serwisów mobilnych, który na dzień dzisiejszy może pochwalić się ponad 140 000 użytkownikami, stałą współpracą m.in. z Orange, Microsoft, Empik.com oraz dużymi klientami z branży FMCG (m.in. Real, Unilever, Kraft). W wolnym czasie współtworzy liberalny magazyn Liberte! oraz angażuje się w mniejsze projekty Fundacji Industrial. Inspirowany przez technologie, wieczorami jeździ na rowerze, a odpoczywa przy dobrym stand­up comedy. @milof na facebooku, G+, twitterze i tumblr.

LUDZIE POLSKIEGO INTERNETU

FILIP MIŁOSZEWSKI

Idea projektu jest prosta. Pokazać ludzi tworzących Internet w Polsce.Chcemy pokazać ludzi zróżnicowanych, ciekawych, barwnych, uchwyco-nych w czarno­białych fotografiach Aleksandry Anzel.

www.webdokwadratu.pl, www.olaanzel.pl

PARTNERZY PROJEKTU

2

Page 47: e-profit luty 2012

47

„11 wspaniałych”

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

moj

a11.

pl

Wyobraźmy sobie, że jest piątek wieczór godzina 18.00. Wyma-

rzona pora tygodnia dla każdego kibica. Czas zasiąść wygodnie przed telewizo-rami. Właśnie rozpoczyna się pierwszy mecz kolejnej kolejki Ekstraklasy i tym samym następny odcinek „serialu” pt. Moja11.pl. Z tą tylko różnicą, że tutaj czekają emocje nieporównywal-nie większe od tych, do których przy-zwyczaiło nas większość seriali rodzi-mej produkcji. Źródłem dodatkowych emocji gwarantowanych przez serwis Moja11.pl jest nic innego, jak udział w wirtualnej grze, gdzie każdy może zabawić się w trenera i menadżera dru-żyny i skompletować własny team ze wszystkich graczy występujących dziś w polskiej lidze.

W pierwszym meczu Jagiellonia Biały-stok wygrywa na własnym boisku z Le-chem Poznań 1:0. Zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobywa – nie kto inny

jak – Tomasz Frankowski. Co to ozna-cza? Ze sportowego punktu widzenia wiele rzeczy, ale nie skupiajmy się na razie na tym. Przede wszystkim ozna-cza to 10 pkt. dla tych wszystkich, któ-rzy w wirtualnej 11 postanowili posta-wić na popularnego „Franka”.

Skąd wzięły się te punkty? Zostały na-liczone według następującej punktacji obowiązującej w serwisie: 4 punkty za zdobytą bramkę, 2 za zwycięstwo drużyny, 2 za grę w podstawowym składzie oraz 2 dodatkowo punkty za zwycięską bramkę. Zawodnicy mogą też tracić punkty, np. za stratę bramki lub za niewykorzystanie rzutu karnego. Wszystko, co dotyczy punktacji zawod-ników dostępne jest w profesjonalnie prowadzonych statystykach, do któ-rych zawsze można zajrzeć i dowie-dzieć się więcej o danym zawodniku. Informacje te, przydatne będą zwłasz-cza przed jego transferem do naszej

drużyny. Każdy zawodnik ma określoną cenę na Liście Transferowej. W zależ-ności od zdobywanych punktów ceny te wzrastają.

Transferów można dokonywać między kolejkami, czyli w trakcie tygodnia. Każdy transfer trzeba dobrze przemy-śleć, ponieważ za sprzedaż zawodnika zostanie pobrana prowizja punktowa i pieniężna. No chyba, że robimy zaku-py podczas trwania darmowego okien-ka transferowego lub przed pierwszym założeniem drużyny, ale czym by były zakupy bez pieniędzy?

Na początku istnienia drużyny na za-kup pierwszych zawodników, każdy ma do dyspozycji 25 wirtualnych milionów. Budżet ten możemy zwiększać przez pozyskiwanie wirtualnych sponsorów. Oczywiście, jak to w życiu bywa, każdy sponsor ma swoje wymagania i w tym przypadku nie jest inaczej. Sponsora

PO GODZINACH

Dla tych, którzy odsypując samochód ze śniegu marzą o nadejściu wiosny, a wraz z nią sportowych emocjach związanych z rozgrywkami piłkarskimi, przygotowaliśmy materiał o serwisie, który może sprawić, że nawet najnudniejszy mecz z li-gowego podwórka dostarczy nam niesamowitych wrażeń. Poza tym, jak wiadomo, ilu Polaków, tylu lekarzy, ilu sympa-tyków futbolu, tylu znawców trenerskiego rzemiosła, którzy zawsze wiedzą lepiej. I gdyby tylko dać im szansę, okazaliby się zbawieniem dla polskiej piłki. Teraz będą mieli szansę sprawdzić się w praktyce. Ale po kolei.

Łukasz Wojciechowski

Page 48: e-profit luty 2012

48

„„

można pozyskać po zdobyciu odpo-wiedniej liczby punktów przez druży-nę. Każdy wirtualny sponsor to 2 mln do budżetu drużyny.

Po zakupieniu 18 zawodników na ryn-ku transferowym, można przystąpić do wybrania podstawowej jedenastki oraz czterech rezerwowych. Pozostałych trzech zawodników trzeba odesłać na trybuny. Dalej wybieramy jedną z kilku formacji drużyny oraz kapitana. Dodaj-my, że wybór kapitana jest bardzo waż-nym elementem taktycznym w usta-wieniu drużyny, ponieważ punkty zdobyte przez kapitana są podwajane.

Tak przygotowanym zespołem można zacząć rywalizację w 11 rankingach i walczyć o 52 nagrody pieniężne o łącz-nej wartości 16 tys. zł!

Przy całkiem sensownie rozbudowa-nym systemie gry, twórcy serwisu zaproponowali użytkownikom tylko jeden element płatny, są nim sponso-rzy wirtualni. Żeby pozyskać sponsora, trzeba użyć Kodu do Gry. Jego koszt przy płatności SMS-a 2, 46 zł.

Serwis opiera się więc na typowym modelu freemium, gdzie każdy może założyć sobie konto w serwisie i pro-wadzić trzy drużyny bez żadnych opłat, ale… Nie ma co ukrywać, że pieniądze od sponsorów wirtualnych to duża po-moc i niejeden wirtualny gracz skusi się na taki zakup, mając w świadomości niską jego wartość. Cały model opiera

się w przypadku większości mikropłat-ności na efekcie skali. Jeśli kody zakupi 10 graczy, to żaden z tego biznes, ale niech przy każdej kolejce zakupi go

1000 użytkowników i już cyfry są bar-dziej przyjemne dla oka. Oczywiście większy zakup kodów nie oznacza au-tomatycznego zwycięstwa, bo wszyst-ko weryfikowane jest w odniesieniu do realnych wyników osiąganych przez dane drużyny.

Oprócz wcześniej wspomnianych ran-kingów, dodatkowe nagrody można zdobywać, biorąc udział w organizo-wanym przez serwis Pucharze. Zasa-dy są bajecznie proste. Rywalizuje się z innymi użytkownikami. Puchar, jak to w przypadku pucharów, jest rozgrywa-ny systemem pucharowym, czyli zwy-cięzca przechodzi dalej. Jedna runda to jedna kolejka rozgrywek Ekstraklasy. Drużyna, która zdobędzie większą licz-bę punktów w danej kolejce przecho-dzi dalej.

Jeśli komuś to jeszcze mało, może stworzyć własną ligę pry-watną i zapraszać do niej znajomych. Ligi Prywatne mają swoją klasyfikację.

A co się dzieje w przypadku, kiedy – tak jak teraz – trwa przerwa w rozgryw-kach Ekstraklasy? W sumie pomiędzy rundami są to najczęściej dwa miesią-

ce, a i podczas trwania samej rundy jest parę dwuty-godniowych

przerw na mecze między-państwowe.

– To było jedno z najważniejszych py-tań, które sobie zadawaliśmy podczas tworzenia serwisu. – mówi Piotr Horsz-czaruk, jeden z twórców Moja11.pl – Nasza polska liga jest jedną z niewielu, z tak długą przerąę w rozgrywkach. Liga angielska, dla przykładu, prak-tycznie gra non stop. Odpowiedzią na to pytanie są rozgrywki „Ligi Typerów” i możliwość typowania meczy różnych lig europejskich oraz meczy między-państwowych. Jako pierwsi połączyli-śmy elementy gry menadżerskiej z ele-mentami tzw. „Typera”. Liga Typerów” ma swój oddzielny ranking, ale jest jednocześnie nieodłącznym elemen-tem zabawy i przy dobrym typowaniu można pozyskiwać dodatkowych spon-sorów dla swoich drużyn.Dzięki temu elementowi możemy prak-tycznie nieprzerywalnie prowadzić roz-

grywki na naszym serwisie. Dla przykła-du drugą edycję Konkursu zaczynamy miesiąc przed startem rundy wiosennej Ekstraklasy, właśnie od „Ligi Typerów”

PO GODZINACH

Źródłem dodatkowych emocji gwarantowanych przez serwis Moja11.pl jest nic innego jak udział w wirtualnej grze, gdzie każdy możezabawić się w trenera i menadżera drużyny i skompletować własny team ze wszystkich graczy występujących dziś w polskiej lidze.

Nasza polska liga jest jedną z niewielu, z takdługą przerwą w rozgrywkach. Liga angielska, dla przykładu, praktycznie gra non stop.

” ”

Page 49: e-profit luty 2012

49

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

moj

a11.

pl

PO GODZINACH

i „ Bitwy o Kody”, w której to będzie można wygrać kody do gry na sponso-rów wirtualnych – dodaje Horszczaruk.

Serwis cały czas jest w trakcie rozwo-ju. Dodatkowe funkcjonalności oraz wszelkiego rodzaju poprawki wpro-wadzane są na bieżąco na podstawie

zdania i opinii użytkowników.

Czy Moja11.pl to przykład kolejnego wirtualnego menadżera? I tak i nie. Z jednej strony zarządza się własna drużyną, z drugiej serwis przypomina bardziej typowanie wyników niż wielo-funkcyjną grę menadżerską, ale para-

doksalnie to połączenie z rzeczywisto-ścią wydaje się być tu najciekawszym rozwiązaniem. ”

Page 50: e-profit luty 2012