Bordello Peerelo

403
1 Jan Prowincjusz bordello peerelo Szanowni Pastwo By moe niektórzy czytelnicy rozpoznaj wród bohaterów postaci autentycznie niegdy zamieszkujce peerel. By moe znajd si wród tych czytelników osoby, które zechc si upomnie o dobre imi owych bohaterów. Autor, wiadom swych praw twórcy, uczynil wiele, by nikogo nieslusznie nie urazi... Jest prawd, e autor nie potrafi dowie, e np. w peerel funkcjonowal w opisywanym rodowisku tak wlanie, jak to przedstawiono na na kartach powieci, dom publiczny. A jednak osoby przy tej okazji opisane – postaci literackie – uczestniczyly w czym bez porównania bardziej haniebnym – realnie wspóltworzyly peerel w jego najwlaciwszym wymiarze. Prawa honorowe, a przed mechanicznym odebraniem ich kuplerom wahal bym si, im zatem – takie jest moje najglbsze przekonanie - nie przysluguj. Przynajmniej do chwili jakiego satysfakcjonujcego rozliczenia si z epoki... autor Poniewa powie przed dwa lata, mimo niekiedy entuzjastycznych recenzji, nie znalazla sobie papierowego wydawcy, std zdecydowalem si zawiesi na www.sws.org.pl To samo zaproponuj Redakcji internetowych Kontratekstów. Bardzo prosz ewentualnych czytelników o zamieszczanie swych uwag. Tekst nie byl poddany obróbce redakcyjnej. autor Copyright by Krzysztof Markuszewski

Transcript of Bordello Peerelo

Page 1: Bordello Peerelo

1

Jan Prowincjusz

bordello peerelo

Szanowni Pa�stwo

By� mo�e niektórzy czytelnicy rozpoznaj� w�ród bohaterów postaci autentycznie

niegdy� zamieszkuj�ce peerel. By� mo�e znajd� si� w�ród tych czytelników osoby,

które zechc� si� upomnie� o dobre imi� owych bohaterów. Autor, �wiadom swych

praw twórcy, uczynił wiele, by nikogo niesłusznie nie urazi�...

Jest prawd�, �e autor nie potrafi dowie��, �e np. w peerel funkcjonował w

opisywanym �rodowisku tak wła�nie, jak to przedstawiono na na kartach powie�ci,

dom publiczny. A jednak osoby przy tej okazji opisane – postaci literackie –

uczestniczyły w czym� bez porównania bardziej haniebnym – realnie współtworzyły

peerel w jego najwła�ciwszym wymiarze. Prawa honorowe, a przed mechanicznym

odebraniem ich kuplerom wahał bym si�, im zatem – takie jest moje najgł�bsze

przekonanie - nie przysługuj�. Przynajmniej do chwili jakiego� satysfakcjonuj�cego

rozliczenia si� z epoki...

autor

Poniewa� powie�� przed dwa lata, mimo niekiedy entuzjastycznych recenzji, nie

znalazła sobie papierowego wydawcy, st�d zdecydowałem si� zawiesi� na

www.sws.org.pl

To samo zaproponuj� Redakcji internetowych Kontratekstów.

Bardzo prosz� ewentualnych czytelników o zamieszczanie swych uwag.

Tekst nie był poddany obróbce redakcyjnej.

autor

Copyright by Krzysztof Markuszewski

Page 2: Bordello Peerelo

2

Nie miałem łatwego dzieci�stwa - o nie! I nie zawsze sprzyjało mi szcz��cie...

Własnym rozumem, pracowito�ci�, nie raz ryzykuj�c dorobek całego �ycia,

doszedłem do czego�...

Syn magazyniera GS-u z miasteczka na w Kieleckiem nie miał lekko. Sko�czyłem

technikum rolne, bo innego u nas nie było. Na studia w sze��dziesi�tym pi�tym

poszedłem w Wy�szej Szkole Gospodarwstwa Wiejskiego w Warszawie. Chciałem

zdawa� do Warszawy, na filozofi�, ale nauczyciele mi odradzili.

- Gdzie ty b�dziesz si� pchał - pytali. Twój ojciec zahaczył o AK, ciesz si�, �e

technikum sko�czyłe�.

Ja im na to, �e w AK był od pa�dziernika czterdziestego czwartego do wyzwolenia

przez Armi� Czerwon� - tak powiedziałem - przez Armi� Czerwon� - �eby nie

zapomnieli, jaki mam pozytywny stosunek do naszej polskiej rzeczywisto�ci - a w

ogóle, to tata miał wtedy szesna�cie lat. Dzi� mog� powiedzie� prawd� - tata w

rzeczywisto�ci miał siedemna�cie lat, ale tak sobie my�lałem, �e nikt nie b�dzie

sprawdzał. Bo tata za AK wcale nie siedział, raz go tylko wzi�li na UB, dali

wpierdol, nawet ci��ki, ale przecie� nic takiego, tydzie� pole�ał w po�cieli i potem

nikt si� go nie czepiał. To było lato, czas �niw i tata nie musiał u stryjka pracowa� na

polu. Bo w wojn� dziadków zabili Niemcy. Oboje. Partyzanci zastrzelili, czy nawet

tylko ranili dwóch Niemców. To było na skraju lasu obok wsi. Cała młodzie� z

bydłem i �winiami wyniosła si� ze wsi, zostali tylko gospodarze i starcy. Aha -

zostały jeszcze kury, bo jak to gna�. Kaczki i g�si to przegonisz, ale kur nie - s� zbyt

głupie. No i Niemcy w dwa dni potem przyjechali w kilku ci��arówkach. Najpierw

chcieli rozstrzela� tylko m��czyzn, ale odkryli u Józefiaków �ydów, których oni

ukrywali, wi�c rozstrzelali te� kobiety i nawet kilkoro niemowl�t, których nie brano,

bo przecie� co one komu zawiniły? Dlaczego �ydzi od Józefiaków nie uciekli razem

z młodzie�� – nikt nie wie...

No - Niemcy, to nie ruskie wojsko - dzi� mog� to powiedzie�. Trzech niemieckich

�ołnierzy, podobno takich prostych szeregowców, dorwało si� do jednej takiej matki

dziecka i j� gwałciło, czy chciało zgwałci�? No - cholera z tym - w ka�dym razie

Page 3: Bordello Peerelo

3

dopadł ich oficer i od razu dał po mordzie. Ale �e to był Niemiec - to kazał im, a

mo�e tylko jednemu z nich, zaraz zastrzeli� t� kobiet�. Tamten sfuszerował, strzelił

jej za stodoł� w pier� i ona jako� prze�yła. Bo innych zegnali na skraj wsi, wp�dzili

do dołu wykopanego pod budynek mleczarni, który mieli stawia� i tam rozstrzelali.

Wcale ich nie zasypali, ale nikt si� nie uratował, bo ka�d� parti� rozstrzelanych

oficer, czy podoficer, dobijał z pistoletu. O Niemcach mówi�, �e tacy s� solidni,

akuratni, a prosz� - o tej kobiecinie zapomnieli.

A Niemcy tym si� ró�nili od ruskich, �e ruski oficer mo�e nawet rozstrzelałby

swoich �ołnierzy, tak od razu, pistoletem z r�ki, ale potem sam by zgwałcił i jeszcze

wódki by za��dał. Ruskie - to prawda, jak im si� nie sprzeciwia�, to gwałconych bab

nie mordowali... Chamstwo bo chamstwo - wszy po nich łaziły jak T-34, ale do

ludno�ci zachowanie mieli inne. Ruskie to jednak nie Niemcy. Cho� ja oczywi�cie

wiem - ruskie za komunizmu wi�cej ludzi pomordowali, ni� Hitler. Przecie�

przeczytałem "Archipelag GUŁAG" - nie cały, bo za gruby, ale przeczytałem.

Potem jeszcze ci Niemcy spalili wie�. Po rozstrzelaniu szli z kanistrami wzdłu�

ulicy i podpalali chałupy, bo od frontu s� chałupy. I chałupy wszystkie si� sfajczyły,

ale nie wszystkie stodoły i obory. Tamta postrzelona le�ała za stodoł� i nawet do niej

nie zajrzeli. Jeszcze kilka osób ze wsi pochowało si� tu i tam i przetrwali. I jeszcze

jedna rodzina �ydowska te� wtedy przetrwała. Chyba pi�� osób. Dopiero w pół roku

potem ich wyko�czyli. Nie mieli si� gdzie schowa�. Ci �ydzi to grozili, �e jak ich

Niemcy złapi�, to powiedz� gdzie si� ukrywali. �e niby - znów za kar� Niemcy

przyjad� i wymorduj� tych, którzy uciekli przed rozstrzałem. We wsi nie brakowało

chojraków, którzy byli w BCh, czy w NSZ-cie, którzy bez gadania mogli ich

kropn��, ale nic takiego. Kto� ich tam w zagajniku - ho, ho - teraz to jest wysoki las -

musiał dokarmia�. Ale jak Niemcy robili obław� na partyzantów, to partyzantów nie

znale�li, za to tych �ydków stukn�li.

A partyzantów nie mogli znale��, bo to byli zwykli chłopi na co dzie� krz�taj�cy

si� w gospodarstwie. Na akcj�, to szło si� najmniej ze dwadzie�cia kilometrów dalej.

Page 4: Bordello Peerelo

4

U nas akcje robili ludzie z innych powiatów. Bo było wiadomo, �e Niemcy mog�

m�ci� si� za te akcje.

No i po tym spaleniu wsi gospodark� przej�ł stryjek. Jak inni, najpierw mieszkał w

s�siedniej wsi, tam trzymał zwierz�ta, a potem po kawałku przenosił si� na swoje.

Najpierw do ziemianki, potem do obórki, gdzie mieszkał razem z bydl�tami...

A tata przeniósł si� do miasteczka. Tam było mnóstwo domów do

zagospodarowania - po�ydowskich. Cenniejsze rzeczy zrabowali Niemcy, ale ró�ne

takie bambetle, jak garnki, miotły i co tam jeszcze, to mo�na było znale�� nie

rozgrabione. I tata taki dom znalazł - na podmurówce, bez piwnicy, ale z solidn�

jam�, nawet z zapasem �ywno�ci - pewnie gospodarze chcieli si� w tej jamie

schowa�, ale potem co� im nie wyszło i poooszli - do Beł�ca.

Moja ciocia - siostra taty, te� przeniosła si� ze swoim chłopem do miasta. Zaj�li

s�siedni dom. On - znaczy si� - wujek - nie chciał, ale ciocia zagroziła, �e za niego

nie wyjdzie i przestanie mu dawa�. Wujek na to, �e w wojn�, to chłopów brak, a nie

bab i znajdzie sobie inn�, lecz ciocia na jakiej� zabawie ta�czyła z innym. Wujek

wyzwał go na walk�, zdaje si� - tak mówi�, �e przegrał, w ka�dym razie od zawsze

dla mnie szczerbaty był, lecz cioci to nie przeszkadzało i si� pogodzili. No i przeszli

do tego miasteczka.

W czterdziestym czwartym był strach. Tata przygruchał sobie kuzynk� cioci, a co

on miał - szesna�cie lat i �eni� si� chciał. Ciocia z wujkiem ju� byli po �lubie. A

przecie� - burdel był taki, �e nie było wiadomo, czy te domy, co oni zaj�li i zaj�li

inni ludzie ze wsi, co poszli do miasta na po�ydowskie, to s� ich, czy nie. Niemcy

wydawali tylko tymczasowe meldunki. No i ju� było dobrze wiadomo, �e Niemcy

bior� w dup� i nowa władza nastanie. Ludziom a� tak bardzo na tych niemieckich

meldunkach nie zale�ało.

Tylko nie było wiadomo, czy nowa władza zaakceptuje nowych gospodarzy, czy

nie. Na zdrowy rozum, to powinna, bo przecie� dawni wylecieli kominem ze

wszystkimi spadkobiercami. Jak tam który pojechał przed wojn� do Stanów, czy do

Palestyny, to przecie� i tak by nie wrócił. No ale ludzie gadali, �e po wojnie pa�stwo

Page 5: Bordello Peerelo

5

b�dzie biedne i b�dzie kazało płaci� za przyznanie własno�ci. A ka�dy chciał by� na

swoim. Pami�tali jednak, �e przed wojn�, jak kto� był na wojnie o niepodległo��, tak

ludzie mówili - o niepodległo�� - to zostawał osadnikiem wojskowym i gospodark�

dostawał od pa�stwa, albo przynajmniej licencj� na kiosk z papierosami.

Wujek nie mógł i�� do lasu, bo ciocia ju� zaci��yła, no to tat� posłali. Nie od razu,

bo był cały bal z wyborem partyzantów. Oni swój pomy�lunek mieli i wiedzieli, �e

id� ruskie i trzeba i�� do takiego wojska, które ich lubi. Znaczy si� - tata chciał do

AL, a raczej stryjek i stryjna tak chcieli. A nikt nie miał kontaktu. W ko�cu -

kuzynka stryjny, znaczy si� - moja mama, zaci��yła z tat� i ja miałem si� narodzi�.

Mama miała siedemna�cie lat - par� miesi�cy starsza jest od taty - ale wstydziła si�

przyzna�. Podobno stryjna swoje wiedziała, ale nic nie mówiła, �eby tylko tata

poszedł wreszcie do tych partyzantów i �eby wywalczył dla całej rodziny prawo do

normalnego zasiedlenia tych domów.

No i jak ju� ruskie stali za Wisł�, tata poszedł, z braku czego lepszego, do AK. Bo

wtedy to gadali, �e ci z AL, na których i tak nie było kontaktu, to za byle co potrafi�

swoich rozstrzela�. I �e rz�dz� si� tam same ruskie. Dzi� dobrze wiem, �e to była

całkowita nieprawda, �e rz�dzili ruskie - rozstrzeliwali nasi i za byle podejrzenie, �e

jest si� wtyk� NSZ lub AK. Potem si� nasłuchałem, co oni porz�dnych chłopaków

narozwalali. Całkiem si� nie znali na swojej robocie. A potem do UB, na urz�dy,

trzeba było bra� całkiem surowych ludzi. Swoich brakowało. A jakby tamci z

grobów powstali - to przecie� byłoby mo�e nawet w sam raz?

Po wojnie tata został magazynierem w GS-ie. Najpierw był tylko pomocnikiem, bo

szkół nie miał, ale wieczorowo uko�czył podstawówk� w rok. Zaraz po promocji

wzi�li go na UB i tam dali wycisk.

Ale opłaciło si� - bo zaraz potem, tak bez wyroku, przyszli w �rodku nocy do

magazyniera i stukn�li go w ogrodzie. Przebrani byli za tych z lasu, ale ka�dy

wiedział, �e to Mostowski z UB robił porz�dki przed referendum. Bo magazynier -

stary działacz spółdzielczy - tak o nim mówili - był w PSL. Wtedy nawet na

przesłuchanie nie brali, bo nie mieliby takich tłumów kim przesłucha�. W

Page 6: Bordello Peerelo

6

normalnych czasach przed rozwałk� wy�piewałby co i jak, ale jak trzeba było działa�

na grand�, to od razu, w ogrodzie...

No i ojciec - ledwie osiemna�cie lat - awansował na magazyniera. Trzymał si� tej

posady, �e hej. Potem nawet matur� zrobił. Cho� - wstyd o tym wspomina�, ojciec i

dzi� nie pisze ortograficznie.

Tylko do partii nie chciał si� wpisa�. Ja mu przedkładałem, �e tak b�dzie lepiej, a

on swoje - �e wie swoje... Ja byłem za głupi, �eby to wszystko rozumie�, ale potem

zrozumiałem. Ojciec z tego UB wyszedł mo�e i obity, ale i namaszczony. Do

ko�cioła chodził, ale ja swoje wiem. W ko�cu poszedł do ZSL-u... Co my

przewalanek z tym ojcem potem nie narobili�my! Ale to potem...

Ja sobie rosłem w ka�dym razie po pa�sku. Rodzice posłali mnie do technikum

rolnego, bo mówili, �e na liceum jestem za głupi. A ja si� dobrze uczyłem i wcale nie

byłem za głupi. Zreszt� - od dziecka byłem rozgarni�ty - nie mieli kogo ze mn�

zostawia� w domu, bo mama wtedy pracowała, a stryjna jak raz była w szpitalu, to

co� załatwili i rok wcze�niej wysłali mnie do szkoły. Dla mnie to nie było takie

dobre, bo długo byłem najsłabszy w klasie - inni mnie leli. Oni kombinowali, �e jako

technik rolny, przejm� posad� po ojcu, a mo�e nawet awansuj�?

Ojciec co jaki� czas dokładnie odpytywał mnie z tego, co dzieje si� w szkole. Ja

tego nawet nie dostrzegałem, ale on sterował moimi znajomo�ciami. Nawet - a w

tamtych czasach rodzice zwykle udawali, �e chłopcy dziewczynami nie powinni si�

zajmowa� - mało tego - �e taka kwestia w ogóle nie istnieje - zach�cał mnie, abym

si� umawiał z tak� Zosi�. Ona była - raczej jest, bo zdaje si� - �yje - córk�

kierownika skupu i ksi�gowej w GS-ie. No wi�c ja niejasno - jak na swoje

czterna�cie czy pi�tna�cie lat my�lałem, �e ojcu chodziło o układy w pracy, czy jak?

Tak - miałem wtedy czterna�cie lat... Ale to były całkiem inne buty...

Wcale nie miałem do niej �miało�ci. Była z równoległej klasy, ale w takim razie

była o rok starsza. Taka czarnulka. Młodzie� wtedy wolniej dorastała. Ale ona była

wy�sza ni� ja, ju� w pełni wyro�ni�ta, cho� piersi to nadal miała ze dwa razy

mniejsze, ni� w rok, a mo�e dwa lata pó�niej.

Page 7: Bordello Peerelo

7

Był czerwiec, ale jeszcze nie było wakacji. Jednak w szkole nie było przez dwa dni

lekcji, bo przyjechał sanepid i kazał j� natychmiast deratyzowa�. Przyjechali ci od

deratyzacji i rodzicom nakazano, by uczniowie nawet nie zbli�ali si� do szkoły.

Mówiono - u�yj� jakich� takich technik trucia szczurów, które s� niebezpieczne dla

dorastaj�cej młodzie�y.

Trzech kolegów si� zmówiło, �e podejd� do szkoły od strony boiska, schowaj� si�

w krzakach i wszystko b�d� widzie�. Mnie nie doprosili, ale sk�d� wiedziałem - ju�

nie pami�tam... Gryzłem si�, �e mnie nie zignorowali. Wyobra�ałem sobie, �e takie

chowanie si� w krzakach b�dzie najlepsz� zabaw� w wojn�. Bo my ci�gle bawili�my

si� w wojn� i czasem było si� Polakiem, czasem Niemcem, a jak dziewczyny chciały

si� z nami bawi�, to czasem si� godzili�my, ale pod warunkiem, �e one b�d� ruskim

wojskiem. Bycie ruskim wojskiem było najmniej presti�owe, ale one nie maj�c

wyj�cia - godziły si�.

No a tu pod dom zaje�d�a ojciec tak� półtoratonow� ci��arówk� Lublin. Ledwo

wszedł do domu, wypił troch� zsiadłego mleka, tak na chybcika i woła do mnie, �e

mam si� zbiera�. �al mi było tych krzaków i tej zabawy w wojn� chemiczn�,

przecie� było ryzyko, �e nas te� zagazuje tak jak te szczury, ale nie było wyj�cia. W

tamtych czasach z rodzicami, zreszt� w ogóle ze starszymi, nie dyskutowało si�.

W kabinie - ku memu zdziwieniu, była Zo�ka. Miała te swoje czarne włosy upite w

dwie kitki po bokach, �ci�gni�te gumk�. Ubrana była w tak� bardziej domow�

sukienk� z kretonu zapinan� przez cała długo�� na guziki. Był upał. Sukienka była

troch� ciasna i gdy siedziała, to na odcinkach mi�dzy guzikami wszystko jej si�

rozchylało. Majtki miała białe, z cienkiego sztucznego jedwabiu. No ale nie

zwracałem na to uwagi.

Gdy przyszedł ojciec i za swoim fotelem upchn�ł wypchan�, spinan� dodatkowo

paskiem skórzan� teczk�, okazało si�, �e mamy jecha� do s�siedniego, powiatowego

miasta po wag� z naprawy. Zo�ka podniosła raban, �e w takim stroju to ona nie chce

jecha�. Ojciec usiadł za kierownic�, bo kierowca., pan Władek, był tak pijany, �e nie

mógł kierowa�. Ja miałem usi��� na tym samym fotelu, na którym siedziała Zo�ka.

Page 8: Bordello Peerelo

8

Zgodził si�, �e Zo�ka z domu we�mie plastikowe spinki na warkoczyki, aby przykry�

te gumki - recepturki, ale nie zgodził si�, �eby si� przebierała. Co mu zale�ało -

Zo�ka to nie mama, przeprałaby si� w try miga...

Ojciec w ogóle był wesół, bo jak powiedział, z panem Władkiem wypił �wiartk� na

drog�, ale nie zorientował si�, �e pan Władek ju� był po dwóch winach. Prawo jazdy

miał, ale kierowca z niego był jeszcze niedo�wiadczony. Powiedział, �e gdyby mama

Zo�ki wiedziała, �e jad� bez pana Władzia, to mo�e by si� nie zgodziła na podró�?

Ruszył i jeszcze zajechał do GS-u. Z szoferki przez otwarte okno wykrzyczał do jej

mamy, �e sam prowadzi, ale �eby si� nie martwiła o Zosi�, bo b�dzie jechał wolno -

swojego syna te� wiezie.

Jechali�my �wirow� drog�, bo jeszcze wtedy nie było asfaltu i w upale

zostawiali�my za sob� tuman pyłu. Ja siedziałem od drzwi i co jaki� czas

wychylałem si� przez okienko, �eby popatrze�, jak chłopów z furmankami, albo

kogokolwiek na drodze, ten pył osypywał. Ludzie na to nie reagowali, traktowali jak

naturalny dopust bo�y, bo te� i co mo�na było zrobi�?

Zo�ka czasem, gdy np. mijali�my wozaka z aluminiowymi baniakami z mlekiem,

te� si� wychylała i swoimi, tymi jeszcze nie całkiem rozwini�tymi piersiami,

napierała mi wprost na twarz. Nie miała stanika - wtedy dziewczyny nosiły staniki

dopiero wówczas, gdy im ju� całkiem urosło, a i to nie w domu. W du�ych miastach

było inaczej, ale małych i na wsiach - wła�nie tak.

Ojciec si� nie wychylał, bo prowadził, ale wida� było, �e te� ma ochot�.

W mie�cie ojciec zajechał na rynek i wysadzi nas pod cukierni� Wolframa.

Wszyscy wiedzieli, �e pan Wolfram jest �ydem, ale tego si� gło�no nie mówiło,

jakby to było wstydliwe. Wolfram miał jakiego� kuzyna na stanowisku w

Warszawie, wi�c nie gn�bili go domiarami. To te� wszyscy wiedzieli. Ale Wolfram z

ojcem musiał �y� w zgodzie, bo czasem od taty odbierał przydziały �mietany, m�ki,

a najcz��ciej jajek. Jajka i tak kupował u chłopów, ale musiał mie� faktury i ojciec

jako� mu je dostarczał. Na m�k� z młyna w naszym GS-ie narzekał, �e nie jest tak

Page 9: Bordello Peerelo

9

dobra, jak trzeba, ale tata mu tłumaczył, �e w tych czasach bra� trzeba to, co jest i

wida� było, �e pogl�d Wolframa było taki sam.

Pó�niej ojciec mi wyja�nił, �e w magazynach gnie�dził si� wołek zbo�owy i to nie

było takie złe. Bo jak tego wołka było wystarczaj�co du�o, to wtedy zbo�e szło nie

do młyna, ale do gorzelni. No i wtedy ojciec przywoził do domu cał� beczk�

spirytusu. To nie był dziewi��dziesi�ciopi�cioprocentowy spirytus - miał mo�e

niecałe dziewi��dziesi�t, ale mama zawsze mówiła, �e taki jest zdrowszy i szybciej

leczy z przezi�bienia. Beczki na wszelki wypadek trzymali�my u stryjka na wsi, �eby

nie nakryli i tata zawsze narzekał, �e wujek podbiera wi�cej, ni� si� umówili. To

były takie stulitrowe beczki d�bowe i obaj nie byli w stanie tego wypi�, tylko �e

wujek czasem sprzedawał. Ale i tak, gdy kiedy� wtaczałem z wujkiem i kuzynem

Wojtkiem - synem stryja - t� beczk�, to w schowku w stodole pod słom� było ich co

najmniej sze��. W drugim ko�cu stały beczki z rop� do silnika nap�dzaj�cego za

pomoc� pasa transmisyjnego krajbzeg�. Jak si� czasem ojciec ze stryjem napili, na

przykład na �wi�ta, to si� �mieli, �e jak b�dzie po�ar w stodole, to cała wie�, nawet

plebania, pójdzie z hajcem... A mama i stryjna wtedy załamywały r�ce, albo

krzyczały na nich - w zale�no�ci od nastroju...

Tak wi�c ojciec usadził nas z Zo�k� na rynku na werandzie przed cukierni�

Wolframa i tylko zaznaczył, �eby nam nie dał wi�cej, ni� po dwie kulki lodów,

uprzednio upewniwszy si�, �e s� �wie�e. Były lody truskawkowe i �mietankowe. My

chcieli�my, rzecz jasna, truskawkowe, ale Wolfram dał nam �mietankowe z wyra�nie

wyczuwalnym smakiem wanilii. Chyba jednak wcale nie był pewien tych swoich

truskawkowych...

Na rynku, dzie� nie był targowy, prawie nikogo nie było. Tylko w przeciwległej

pierzei stała kolejka, bo rzucili wła�nie mydło, a jako� akurat mydła nie było. Pan

Wolfram skomentował to: - Głupi ludzie - mydło trzeba kupowa� na zapas, nawet jak

par� lat pole�y, to si� tak bardzo nie psuje, tylko mniej pachnie. Ja tu tak filuj�, bo

maj� �yletki przywie�� do "Ruchu", a �yletk� zawsze jest lepiej si� goli�, jak

brzytw�.

Page 10: Bordello Peerelo

10

Gdy w podstawówce obok rynku zrobiła si� chyba druga przerwa, maluchy

wybiegły na plac. Pewnie na co dzie� nie było im wolno, ale wtedy była taka pi�kna

pogoda i ju� koniec roku - stopnie mieli pewnie wystawione... Gdyby to było

liceum, to byłoby nam głupio, bo my co - technikum i wcale nie w powiecie. Ale na

tych z podstawówki mogli�my patrze� z góry...

Potem jaki� samochód podjechał pod kiosk i pan Wolfram, mimo poka�nego

brzucha, dosłownie sprintem rzucił si� do przodu. Ci z kolejki natychmiast to

zauwa�yli - sam samochód pod kioskiem ich nie wzruszał, bo mógł dowie�� byle co,

ale sprint pana Wolframa - człowieka powa�nego, na dodatek �yda, a �ydzi -

wiadomo - zawsze wiedz�, co w trawie piszczy, to była alarmuj�ca informacja. Z

kolejki najpierw jedna osoba - bez wahania, a po niej jeszcze kilka, wyra�nie

miotanych rozterk�, pobiegło do kiosku. Pan Wolfram dopiero dokonawszy zakupu

krzykn�ł, tak przez cały rynek: - �yletki! - i wtedy jeszcze kilka osób pobiegło do

kiosku.

Wolfram po drodze, wyra�nie zadowolony, wszedł jeszcze do spozywczego i po

chwili przyniósł nam po oran�adzie. Na chwil�, z tymi czterema oran�adami wszedł

do �rodka swojego zakładu, po chwili wyniósł dwie na tacy, przetarł je �ciereczk� i

postawił przed nami.

- Uwa�ajcie, bo stolik si� rusza – o�wiadczył, ci�gle jeszcze z zadowolon� min� i

dodał: - Szklanek wam nie podam, �eby kontrola, jak si� napatoczy, nie mówiła, �e

handluje pa�stwow� oran�ad�...

Ka�dy wiedział, o co chodzi - formalnie prywatnemu nie wolno było sprzedawa�

nic, co było wyprodukowane przez pa�stwowe. To, �e nam tak dogadzał, było

oczywiste - z naszymi rodzicami i ich odpowiednikami w powiatowym GS-ie musiał

�y� dobrze. Oboje z Zo�k� to rozumieli�my.

Gdy odszedł, po chwili milczenia, schylaj�c si� do głowy Zo�ki, konspiracyjnie

nieomal wyszeptałem: - T� czwart� oran�ad� - ty wiesz, dla kogo wzi�ł?

- Jasne, �e wiem, taka dziewczyna ze wsi, która u niego pracuje. Wiem dobrze -

pracuje legalnie - rodzice o tym mówili. Dziwili si�, �e urz�d pracy dał zgod�...

Page 11: Bordello Peerelo

11

- Ja te� słyszałem od rodziców... Mówili tak mi�dzy sob�, nie wiedzieli, �e ja

słysz�...

- No co... - spojrzała na mnie z zaciekawieniem, ale i z pow�tpiewaniem...

- On j� posuwa...

Zo�ka spojrzała na mnie, jakby nie rozumiała i chyba rzeczywi�cie w pierwszej

chwili nie zrozumiała...

- No wiesz - nie wiedziałem jak to powiedzie� nie u�ywaj�c wulgarnych słów - robi

z ni� to, co m�� i �ona robi� w łó�ku...

Ona na to popatrzyła na mnie, jak na jakiego� �wi�tokradc�, potem na chwilk�

przyj�ła min� oboj�tno�ci, by wreszcie jednak przesta� udawa� i spyta�: - Przecie�

on ma �on�!

- No wła�nie - odpowiedziałem sam nie wiedz�c, jak to rozumie�.

Dopiero po chwili skontaktowałem, �e przecie� Wolframowa jest stara, gruba i

brzydka, a ta ekspedientka młoda, z g�stymi blond włosami i jeszcze, cho� tego sobie

nie powiedziałem w my�li, ale pomy�lałem tak obrazem - cycata. Tego wszystkiego

jednak Zo�ce nie mówiłem, bo si� kr�powałem.

Min�ło jeszcze kilka chwil, zanim na rynek zajechał ojciec z wag� na platformie

ci��arówki. Te� wzi�ł loda, dwie kulki i zezwolił panu Wolframowi nało�y� nam do

wafelków po jeszcze jednej kulce. Wtedy panował pogl�d, �e od lodów mo�na si�

przezi�bi� i trzeba z nimi bardziej uwa�a�, ni� doro�li np. z wódk�. Chciał zapłaci�

za oran�ady, ale Wolfram nie wyraził zgody i nawet zawin�ł w papier babk�

dro�d�ow�. Czasem w tych babkach od Wolframa były �liwki, czasem inne owoce, a

czasem nic nie było , tylko troch� rodzynek.

Wracali�my inna drog�, poln�.

- Po pierwsze, to ludziom nie b�dziemy kurzy� w nosy, a po drugie, to wyk�piemy

si� w rzece.

Rzeczywi�cie - do przebycia mieli�my rzek�. Na głównej drodze był drewniany

most, odbudowany po wojnie byle jak i je�li trzeba było z powiatu lub do powiatu

Page 12: Bordello Peerelo

12

jecha� z wi�kszym ci��arem, to kierowcy ci��arówek czasem woleli jecha� t� w

innych sytuacjach nie ucz�szczan� drog� le�n�.

Tym razem nie chodziło o ci��ar, tylko o to, �e nie mieli�my kostiumów

k�pielowych. Ja ju� miałem w domu takie spodenki gimnastyczne, które uchodziły

za k�pielowe. Dziewczyny w mie�cie zwykle te� miały od chwili, gdy im piersi

rosły. Cz�sto dziewczynie ju� co� zaczynało wystawa�, a jeszcze rodzice nic im nie

kupowali. One si� w domu wykłócały i z czasem osi�gały to, co chciały. Jednak do

tego momentu k�pały si� w samych majtkach i udawały, �e nic si� nie dzieje.

Chłopcy te� udawali, �e nic nie widz�. No ale, gdy zaczynały im rosn�� włosy nie

tylko na głowie, to musowo wszystkie miały kostiumy, zwykle bawełniane,

jednocz��ciowe.

Oczywi�cie - Zo�ka miała kostium ju� nawet dwa lata temu. Ale dwa lata temu

wprawdzie włosy rosły jej pod pachami, ale piersi prawie nie miała, wi�c raz opalała

si� w kostiumie, innym razem bez i nikomu to nie robiło ró�nicy. Rok pó�niej

widziałem j� tylko w kostiumie. No a teraz, to ju� miała porz�dne, cho� ci�gle

jeszcze za małe, to nie wypadało, �eby z nimi biegała. Nie wypadało, to nie

wypadało, ale wyczuwało si�, �e ona uwa�a si� ju� za kobiet� i si� wstydzi.

Miałem na ten temat swoje obserwacje. Kobiety, które miały niemowl�ta, bez

�enady karmiły je piersi� przy obcych. Gdy były dorosłe, a wokół byli tylko

wyra�nie młodsi, latem te� cz�sto wchodziły do wody w staniku, który zdejmowały

myj�c si� mydłem i jedne zakładały go z powrotem jeszcze w wodzie, a inne

wychodziły na brzeg, wy�ymały, cho� mogły wy�yma� stoj�c po kolana w wodzie,

strzepywały i dopiero wtedy zakładały. Tak wi�c dorosłe osoby nas - dorastaj�cych

chłopaków - specjalnie si� nie wstydziły. Za to nasze rówie�nice - gdy ju� miały te

swoje kostiumy, to bardzo. Zo�ka dwa lata temu pod tym, wzgl�dem była

ewenementem.

Pami�tam, kiedy� byłem nad rzek� z Wojtkiem, moim kuzynem. To było rok

wcze�niej. Akurat byłem na wsi. Poszli�my wzdłó� pól w takie miejsce, gdzie nikogo

nie powinno by� i tylko s�siadka pieliła brukiew. Rozebrali�my si� na golasa, a

Page 13: Bordello Peerelo

13

jeszcze ani jemu, ani mi nic tam nie rosło. K�piemy si�, a tu na brzegu siedz� dwie

rok młodsze dziewczyny: siostra Wojtka - Ania i jej kole�anka Renata. Nie

chcieli�my ich wzi�� i szpiegowały nas. Ja jako� wstydziłem si� pokazywa� goły, ale

co było robi�, skoro one nie chciały odej��. Schowali�my przyrodzenie w dłonie, na

brzegu zało�yli�my majtki i troch� dali�my im popali�. Ale nie za mocno je zbili�my,

bo si� nie obraziły. Wiec one te� si� rozebrały - Anka do majtek, bo wiedziałem, �e

kostiumów, jak to na wsi, w ogóle nie maj�. Gdy chciały i�� si� k�pa�, a my

pocz�tkowo ostentacyjnie powiedzieli�my, �e na razie mamy do��, Wojtek zabronił

Ance k�pa� si� w majtkach, bo miała na sobie nowe, całkiem białe i w rzece mogły

z�ółkn��. Zagroził, �e powie o wszystkim matce i wida� było, �e to jest argument.

Ale Anka była zakłopotana i w ko�cu powiedziała, �e zdejmie majtki, je�li i Renata

zdejmie. A było wida�, �e Renata jest ju� rozwini�ta, �e ho, ho - zreszt� dlatego -

dodatkowo - wstydzili�my si� przed ni� biega� nago. A Renata była w majtkach i w

podkoszulku. Ten podkoszulek był porozci�gany i w rzeczywisto�ci nie był taki

szczelny, ale liczyło si�, �e jest. W mie�cie, jakby dziewczyna k�pała si� w

podkoszulku, to wszyscy by si� z niej �mieli, ale na wsi to mogło uchodzi�.

Na to Renata Ance zacz�ła tłumaczy�, �e jej ju� nic nie brakuje, a ona jeszcze

nawet nie ma swego okresu. Ja wtedy, a zreszt� i w rok pó�niej wcale nie

wiedziałem, co to jest okres. Wiedziałem oczywi�cie, jak si� robi dzieci i nawet co�

słyszałem, �e kobietom krew leci, ale co i jak, to nie wiedziałem.

Na to Anka odpowiedziała, �e chodz� do jednej klasy, maj� tyle samo lat, wi�c

je�li ona mo�e si� całkiem rozebra�, to Renata te� mo�e.

Pocz�tkowo nam z Wojtkiem nie bardzo na tym zale�ało, ale sprawa nas

wci�gn�ła. W jednej chwili obie stały si� dla nas obiektem obserwacji o podło�u

erotycznym.

W pewnym momencie Anka zem�ciła si� na Wojtku i zaproponowała, �e wszyscy,

to znaczy my równie�, rozbierzemy si� na golasa. I na zgod� od razu zdj�ła te swoje

białe majtki. To jednak było co�, bo miała mi�dzy nogami kilka króciutkich,

wij�cych si� po skórze włosów.

Page 14: Bordello Peerelo

14

Oczywi�cie - Wojtek był jej bratem, a Renata dziewczyn�, wi�c od razu

zrozumiałem, �e to jest gest nade wszystko w moj� stron�. No ale mogłem uchodzi�,

jako kuzyn, za takiego, którego nie trzeba si� wstydzi�.

A jednak - Renata odmówiła. Powiedziała, �e je�li si� rozbierze, to my z pewno�ci�

rozgadamy... My wprawdzie zarzekali�my si�, ze nie, ale ona nie wierzyła. A mo�e -

uznała, �e jest w tym stopniu zaawansowania, �e jest kim� ponad nami i nie warto si�

z nami pospolitowa�? Ale tak naprawd�, to si� wstydziła. Tak my�l�. Wstydziła si�

tak�e Anka. No ale z ni� było ju� po ptakach - była na golasa, wi�c tak została.

Potem, po k�pieli, gdy le�eli�my obok siebie na trawie, przywarła do mnie, niby si�

odwracaj�c, pocierała si�. To było niewinne, cho� wówczas mnie sparali�owało.

Sparali�owało, cho� to była wiejska dziewucha - córka prostego chłopa i na

dodatek młodsza - wtedy takie rzeczy dla mnie si� liczyły. Dzi� - tak sobie my�l�, �e

ona chciała w ten sposób sprawi�, bym jako� zaakceptował t� jej goło��, albo co?

Przez cz��� dorosłego �ycia �yłem z seksu, ale przecie� nie wszystko rozumiem...

W sumie jednak to wszystko nie zrobiło na mnie wi�kszego wra�enia, dopiero

potem u�wiadomiłem sobie, �e to mi si� �ni po nocach - jakie� rozbudowane,

nierzeczywiste... A tak�e - miałem do�wiadczenie, �e dziewczyny, nie koniecznie w

jakim� wieku, ale w pewnym momencie rozwoju fizycznego, nie s� skłonne do

bezwstydu.

Tak wi�c do pomysłu ojca miałem sceptyczny stosunek. Tym bardziej, �e jak

s�dziłem, ojciec w ogóle nie zastanawiał si� nad zło�ono�ci� sprawy. Było gor�co -

nie chciało mu si� do czwartej siedzie� w kanciapie magazynu tym bardziej, �e ju� z

rana opił z panem Władkiem jaki� interes. Poniewa� w domu, jeszcze rano, ładował

do teczki jakie� butelki, z pewno�ci� ze spirytusem rozrobionym z sokiem, to by�

mo�e i z tymi od naprawy wagi co� sobie dziabn�ł. Co go obchodziły

skomplikowane stosunki mi�dzy młodymi lud�mi?

Rzek� od lasu oddzielał mo�e dwudziestometrowy pas ł�ki zalewowej. Ojciec

skr�cił, odjechał wzdłu� rzeki ze sto metrów i zatrzymał si� za krzakami, zza których

samochód nie był zbyt widoczny. Nie chodziło o to, by nikt nie widział ci��arówki,

Page 15: Bordello Peerelo

15

lecz by nikt jej nie rozpoznał, a przynajmniej nie mógł odczyta� numerów

rejestracyjnych. Takie rzeczy same przez si� były rozumiane. Je�li kto� podejdzie, to

znaczy, �e chce pogada� i nie wypada, aby doniósł. A je�li b�dzie chciał donie��, to z

daleka nic pewnego nie zobaczy. Ojciec zawsze był ostro�ny, a z domu wiedziałem,

�e rodzice Zo�ki te� byli ostro�ni.

My z ojcem od razu wbiegli�my do wody. Po chwili ojciec odszedł do ci��arówki i

wrócił z nowym, luksusowym mydłem w papierowym opakowaniu. Wida�,

zaopatrzył si� w magazynie w to samo, po które ludzie tłoczyli si� na rynku. Gdy

wróciłem, znad wody, ojciec ju� wybrał miejsce tak ze dwadzie�cia metrów od

ci��arówki, �eby si� nie zapaliła i rozpalał ognisko. Kazał nam i�� po chrust. Dwa

razy obrócili�my z pełnymi nar�czami. Po drodze, z głupia frant spytałem: - nie

k�piesz si�? Ona mi na to, �e nie ma kostiumu. Ja, �e mo�na bez kostiumu, nikomu

przecie� nie powiem.

- Kiedy si� wstydz�...

Na to ju� nic nie powiedziałem, tylko powiedziałem: - głupia jeste�...

Ale wcale nie uwa�ałem, �e jest głupia, tylko nie miałem pomysłu, aby powiedzie�

co� innego.

Wrócili�my do ogniska. Ledwo si� tliło, poniewa� ojciec wcale nie chciał du�o

podkłada� do ognia. Z teczki wyj�ł gazet� - "Trybun� Ludu", na któr� wszyscy

narzekali, bo na zawijanej w ni� �ywno�ci zostawiała czarne odbicie liter i słyszało

si�, �e to jest bardzo niezdrowy ołów. Ale co było robi� - du�o lepszego "Słowa

Ludu" ojciec nie mógł zaprenumerowa� w spółdzielni, a taki głupi, �eby samemu

płaci� za gazety, to nie był.

Tak wi�c wi�ksz� cz��� gazety - dwukolumnow� - rozło�ył na trawie, a mniejsz� -

jednokolumnow�, starannie zło�ył i schował do teczki na pó�niej. Bez zb�dnego

gadania na sfotografowanej twarzy towarzysza Wiesława poło�ył butelk� piwa

j�drzejowskiego. Wszyscy wiedzieli, �e nie ma gorszego piwa, ni� j�drzejowskie, to

te� natychmiast popatrzył pod sło�ce, czy w �rodku nie pływa mucha. Zdaje si� - nie

Page 16: Bordello Peerelo

16

pływała, a je�li, to musiała by� taka mała, �e ojciec nie zwrócił na ni� uwagi. Po

chwili wyj�ł te� napocz�t� flaszk� z nalewk� i poci�gn�ł spory łyk.

Popatrzył na nas i powiedział: - do wody, dzieciaki, do wody, tu woda płytka, to si�

nie potopicie... Jak wrócicie, to dam wam na spółk� oran�ad�, ale tylko jedn�, bo

druga niech czeka, a� co� zjemy...

Ja na to, �e Zo�ka nie chce, bo nie ma stanika i si� wstydzi.

Zo�ka nic nie powiedziała, ale widziałem, �e zrobiła si� czerwona.

- Te� mi fanaberie - zdejmuj dziewczyno t� sukienczyn� i do wody, ale ju�. Jak si�

wstydzisz, to ja si� odwróc�, ale potem mamie powiem, �e fochy stroisz i jest z tob�

zawracanie głowy.

Tu ojciec poci�gn�ł łyk piwa i zmartwił si�: - Jak ciepłe piwo, to od razu jest

kwa�ne. Ale trudno...

W tym czasie Zo�ka rozpi�ła wprawdzie jeden guzik, ale zamarła tak, jakby znowu

zrezygnowała. Ojciec spojrzał na ni� i dodał - mydło b�d� dzi� dawał twojej mamie,

to nie zapomn� poskar�y�...

Zo�ka zatem - jak zauwa�yłem - dr��cymi palcami, powoli rozpi�ła sukienk� i

wstaj�c zdj�ła j�. Piersi miała wi�ksze, ni� s�dziłem, a przede wszystkim długiem,

sztywne i pomarszczone sutki. To było co� nowego - takie rzeczy cz�ste były u

karmi�cych matek, ale nie w jej wieku. Zreszt� - w samochodzie mimochodem

widziałem, gdy si� schyliła, jej piersi i były inne. We mnie te� si� co� ruszyło, co pod

majtkami, wcale nie k�pielowymi, byłoby wida�, wi�c natychmiast ruszyłem do

wody. Ojciec w tym czasie znów poci�gn�ł łyk nalewki i poło�ył si� na trawie.

W wodzie bawili�my si� w berka i dwukrotnie - doganiaj�c j�, chwyciłem za te

piersi - były w �rodku twarde, podobnie jak sutki. W gatkach miałem namiot, jak

wszyscy diabli, ale tym bardziej udawali�my, �e nic nie widzimy. Czuło si�, �e i to

moje obłapianie jej za piersi i mój namiot, to ma by� nasza wspólna tajemnica.

Gdy wrócili�my, na gazecie le�ały trzy zaostrzone scyzorykiem patyki i kilka

grubych plastrów kiełbasy �ywieckiej. To była kiełbasa o szeroko�ci co najmniej

Page 17: Bordello Peerelo

17

osiem centymetrów, pomy�lana jako obło�enie dla chleba. Obok były pajdy chleba i

słoik z musztard�.

- �eby ,cholera, w powiatowym mie�cie, w magazynie, nie było normalnej kiełbasy.

Rozumiem - w sklepie, dla ludzi, ale w magazynie? Ta w ogóle tłuszczu nie ma -

niech sobie j� w Warszawie jedz�, albo w województwie. Nam trzeba porz�dnej, ze

słonin� i cienkiej. W domu mam porz�dn� kiełbas�, wiejsk�, od brata, ale czy to

człowiek pomy�lał?

Ojciec narzekał, ale wiedziałem, �e nie jest szczery. Przed wojn� mi�so jadł od

wielkiego dzwonu. Nawet teraz koledzy jedli mi�so w niedziel� i mo�e jeszcze raz w

tygodniu. Do chleba te� tylko od �wi�ta mieli salceson, kaszank�, a chleb, je�li

smarowali, to margaryn� mleczn�, od ci��y skuteczn�, chyba �e rodzice mieli krow�.

Były jednak domy, gdzie krowa w miasteczku była, ale całe mleko sprzedawano, a

rodzina normalnie - jadła z margaryn�, albo i bez.

Tym czasem u nas w domu, ale i u Zo�ki, nikt si� czym� takim nie przejmował. Na

koniec i na pocz�tek roku ka�demu nauczycielowi dawali�my po pół laski

szynkowej, albo je�li była du�a, to jedn� trzeci� laski. Wychowawczyni nawet

wi�cej... Masła było ile kto chciał, bo nasza spółdzielnia mleczarska brała z innych

spółdzielni masło, dodawała swoje i soliła dla wojska. Potem wystarczyło wsypa�

wi�cej soli, ni� wymagała receptura, a tego nikt nie sprawdzał i nadwy�k� mo�na

było obdzieli� wszystkich tych, których warto było obdziela�. No i nawet, je�li

kanapk� smarowałem grubo na palec, to mama nic nie mówiła, tylko si� �miała, �e

taki jestem �arty i chyba du�y urosn�...

Wsadzili�my płaty kiełbasy do ogniska i cho� były pot��ne, to szybko si� nagrzały.

Potem po jeszcze jednym, a ojciec jeszcze jeden. My przedtem nie wypili�my swojej

oran�ady, bo wło�yli�my j� do rzeki, aby zrobiła si� chłodna i teraz dopiero j�

pili�my. Drug� wło�ył do rzeki ojciec, gdy biegali�my w wodzie.

Zjedli�my prawie cał� musztard�, wi�c tata podszedł do rzeki, wyrzucił reszt�,

opłukał musztardówk� i po powrocie nalał sobie nalewki. Była g�sta - znałem jej

Page 18: Bordello Peerelo

18

słodkocierpki smak, bo czasem na spróbowanie brałem na koniec j�zyka. Zo�ka

jednak przygl�dała mu si� uwa�nie i dlatego spytał j�:

- Co - chciałaby� spróbowa�?

Ona jednak nic nie odpowiedziała, bo chciała, ale wstydziła si� przyzna�. Wi�c

ojciec wypił swoje, otarł brzeg szklanki o traw� i nalał jej tak tylko troch�. Jedn�

r�k� zatkn�ła nos, jakby chciała si� rzuci� do gł�bokiej wody, a drug� podniosła

musztardówk� z rubinowym płynem.

- Nawet si� nie zakrztusiła - he, he, za�miał si� ojciec.]

Potem kazał jej pami�ta�, by�my podczas k�pieli skorzystali z odpiecz�towanego

mydła. Zaznaczył przy tym, �e ja na pewno nie b�d� chciał, albo nie b�d� pami�tał, a

on, jak si� obudzi, to sprawdzi, czy jeste�my umyci.

Potem wstał i odszedł w cie� pod krzaki, obok ci��arówki, z której wyci�gn�ł

jaki� stary granatowy fartuch. Roz�cielił go sobie i poło�ył si� drzema�. Przy tych

czynno�ciach z kieszeni fartucha wypadł chemiczny ołówek. Rodzice zawsze mi

wkładali w głow�, abym uwa�ał na chemiczne ołówki, bo gdy grafit dostanie si� do

oka, to oko wypłynie. Zo�ce te� to mówili, jak to urz�dnicy w GS-ie, wi�c gdy to

zobaczyli�my, to spojrzeli�my na siebie porozumiewawczo.

Pobiegli�my do wody. Celowo tak uderzałem stopami, a wła�ciwie - jak pami�tam

- pi�tami w wod�, by jak najszerzej si� rozpryskiwała. Jedynie w jednej trzeciej

szeroko�ci si�gała nam ona do pasa, a raczej mi, bo byłem wówczas troch� ni�szy od

niej. Nurkowali�my chc�c wypatrzy� jakie� ryby. W pewnym momencie płyn�c z

przeciwległych kierunków pod wod� wypłyn�li�my twarz w twarz. W jej oddechu

wyczułem wi�niówk�.

- Dobra była ta wódka?

- Aha...

- Ja kiedy� te� spróbowałem, ale malutko...

- Aha - odpowiedziała i rzuciła si� na mnie z zaskoczenia. Przywaliła swoim

ci��arem i wepchn�ła pod wod�. Nie od si� wyrwałem i gdy wstałem, musiałem

wykaszle� si� i wykrztusi�. Starałem si� robi� to cicho, aby ojciec nie słyszał, bo

Page 19: Bordello Peerelo

19

przecie� to co robili�my, tak mo�na to było sobie wyobrazi�, było prost� drog� do

utopienia si�, przed czym tak nas przestrzegano.

- Cho� - tam na brzegu jest butelka - spróbujemy...

Rzeczywi�cie - było w tej butelce troch� mniej ni� połowa zawarto�ci. Wzi�łem

musztardówk� po to, aby j� umy�, ale Zosia gestem dała mi zna�, �e nie, �e

b�dziemy próbowa� z butelki. W całkowitej ciszy łykn�li�my po jednym razie. Ona

wyj�ła kiełbas� z gazety i le��cym obok scyzorykiem ukroiła plaster. Przedtem

jednak zgoniła z tego scyzoryka muchy i wytarła go o traw�. Plasterek pokroiła na

sze�� cz��ci. Tym samym rozstrzygn�ła, po ile razy b�dziemy próbowa�. Musieli�my

bra� małe łyki, �eby ubytek płynu w butelce nie rzucał si� w oczy. Niczego nie

musieli�my ustala�. Wszystkie rytuały znali�my z obserwacji.

- Teraz nale�y si� papieros... - zauwa�yła.

Ja oczywi�cie wiedziałem, �e Zo�ka wcale nie pali. Nale�ała do grupy tych

dziewczynek, które nauczyciele uwa�ali za grzeczne. Oczywi�cie - podobnie jak mi,

jej było łatwiej ze wzgl�du na rodziców.

Mój ojciec nie palił i oboje to wiedzieli�my. O ka�dym w miasteczku potrafili�my

powiedzie�, czy pali, czy nie. Ale co� wiedziałem - ojciec cz�sto miał "Carmeny",

albo inne luksusowe papierosy w teczce na wypadek, �e trzeba b�dzie cz�stowa�

kogo�, kogo warto cz�stowa�. Takie paczki zazwyczaj były odpiecz�towane.

Rzeczywi�cie - papierosy w teczce były, ale nie było zapałek. Zo�ka wyj�ła

jednego i przypaliła od dogasaj�cego �aru w ognisku.

- Mo�e by� z tego po�ar - zauwa�yła - zasikaj!

Spojrzałem na ni� - było jasne, �e ci�gle mam ten namiot, cho� nie taki, jak jeszcze

przed paroma momentami. Ale trudno... szło mi niet�go, bo w tych okoliczno�ciach

nie mogłem precyzyjnie trafi�, a zreszt�, sikałem niedawno - nie zdejmuj�c majtek

podczas k�pieli, w wodzie. W ka�dym razie niczego nie zagasiłem.

Zo�ka uwa�nie si� przygl�dała, bałem si�, �e b�dzie si� �miała - oczywi�cie - ze

wzgl�du na ojca bezgło�nie, ale nie. Odsun�ła mnie. Zsun�ła majtki i wychylaj�c

tyłek nad ognisko chciała utrafi� w centrum przyprószonego popiołem �aru, lecz to

Page 20: Bordello Peerelo

20

było niemo�liwe. Oczywi�cie, z tylko troch� zsuni�tymi majtkami nie mogła zrobi�

wielkiego rozkroku, wi�c zdj�ła je i dopiero w ten sposób zasikała dokumentnie

wszystko. W palcach trzymała papierosa. W przeciwie�stwie do mnie miała ju�

niewielk�, ale g�st�, całkiem czarn�, mo�e jeszcze bardziej, ni� jej włosy na głowie -

k�pk�.

Syk ogniska nie był gło�ny, ale mógł obudzi�. Dlatego szybko odbiegli�my w to

samo, oddalone miejsce w rzece na całkowitej płyci�nie. To była taka malutka

zatoczka i woda była tu do�� ciepła. To był wa�ne, bo w czerwcu woda w rzece

raczej jest jeszcze chłodna.

Poło�yli�my si� obok siebie w mule płycizny. Zo�ka w jednej r�ce miała majtki, a

w drugiej papierosa. Pewnie by je zało�yła, ale musiała possa� papierosa, aby nie

zgasł. Nie zaci�gała si�. Podała mi i ja te� possałem nie zaci�gaj�c si�. Poło�yłem si�

na boku, �eby dokładniej przyjrze� si� jej kroczu. Gdyby nie ta wi�niówka, to pewnie

nie byłbym taki bezczelny.

- Gapisz si�? - spytała...

- Aha...

Zo�ka od pasa w gór� była wynurzona, a poni�ej lekko zanurzona w troch� m�tnej,

jednak przejrzystej wodzie. Mimo to poprosiłem: - Wysu� si�.

Ona spojrzała na mnie, wzi�ła papierosa i odwróciła si� odwrotnie - twarz� ku

nurtowi. W ten sposób to, o co chodziło, miałem przed nosem. Dotkn�łem. W tym

czasie Zo�ka mi te� zsun�ła troch� spodenki. Aby mi ułatwi� badania, praw� nog�

uniosła w kolanie. Równocze�nie delikatnie, a zarazem nieporadnie - oczywi�cie - to

oceni� mogłem pó�niej - dotykała mnie. Wystrzeliłem prawie natychmiast. Prosto w

jej twarz. Nie spodziewała si� tego. Ja zreszt� te� - zreszt� o niczym nie my�lałem.

Starła nasienie z twarzy, ale niezbyt dokładnie.

- Spróbuj - podobno dla kobiet jest to smaczne i zdrowe...

Tak rzeczywi�cie gdzie� słyszałem, a zreszt� powiedziałem tylko po to, aby co�

powiedzie�. Oboje si� roze�mieli�my.

- A nikomu nie powiesz?

Page 21: Bordello Peerelo

21

- Nie - potwierdziłem z gorliwo�ci�. Było jasne, �e to co robimy, musi by� nasza

tajemnic�.

Najpierw spróbowała troch�, potem jeszcze... Wreszcie przysun�ła dło� do mojej

twarzy: - Masz, te� spróbuj...

- Nie, to podobno tylko dla kobiet dobre. Tak słyszałem.

Spojrzała na mnie nieufnie, ale poniewa� miałem szczery wyraz twarzy, wszystko

dokładnie wylizała.

- Dobre? - spytałem

- No...

- Cho� do wody - ponurkujemy, a potem mo�e jeszcze raz...

Rzucili�my si� na �rodek nurtu. W jakim� szale�stwie siłowali�my si� tak, aby jak

najwi�cej si� dotyka�. Nie o to nam chodziło, kto przewa�y, lecz o to, by styka� si�

ciałami w najdziwniejszych pozach.

Przerwał to okrzyk ojca. Obudził si� i chciał ju� jecha�. W tym wszystkim

zapomnieli�my o papierosie, który nad sam� lini� wody został na słomce i o

majtkach. Te jednak popłyn�ły. I jej i moje. Papierosa cisn�li�my w �lad za nimi.

Ojciec chyba si� zorientował i miał dwa wyj�cia - albo zrobi� afer�, albo uda�, �e

niczego nie widzi. Wybrał ten drugi wariant i skrył si� w krzaki, pewnie zreszt� nie

bez powodu. Szybko dobiegli�my do ubra�. Ja na mokre ciało zało�yłem spodnie, a

Zo�ka swoj� sukienk�. Gdy si� schylała, mi�dzy guzikami wida� było co� czarnego.

W szoferce tym razem od okna usiadła Zo�ka. Ojciec upewnił si�, czy dobrze

zamkn�ła drzwiczki, bo czasem, jak kto� zrobił to nieumiej�tnie, otwierały si�. Nic

nie mówił. Zreszt� - wida� było, �e po przebudzeniu jest lekko oszołomiony... Podał

nam swój grzebie� - uczeszcie si� - szczególnie ty Zo�ka - mo�na wami ludzi

straszy�... Roze�mieli�my si�. Nam było czego� bardzo rado�nie...

***

Page 22: Bordello Peerelo

22

Jeszcze w klasie maturalnej urz�d si� mn� zainteresował. Jakubowski był wówczas

porucznikiem, ale tego przecie� nie wiedziałem. Ja nawet nie wiedziałem, �e on

nazywa si� Jakubowski, bo przedstawił si� całkiem inaczej. Milicjant zgarn�ł mnie,

gdy przechodziłem ulic� nie na pasach. A to główna ulica w miasteczku, do�� długa,

za� pasy wymalowali tylko w jednym miejscu. Nikomu do niczego one nie były

potrzebne. Je�li przeje�d�ał pojazd mechaniczny, to raz na par� minut. Nikt nie

zwrócił uwagi. Ten milicjant - Waszak, wcale nie był zły. Powiedział tylko, �e

przeszedłem nie na pasach i musi mnie na chwil� zatrzyma�. Ja mu na to, �e przecie�

jestem grzeczny, starszym osobom si� kłaniam, ale nie powiedziałem, �e przecie� u

nas w ogóle nie ma pasów, bo to byłaby prowokacja - mógłby to poczyta� jako kpiny

z władzy ludowej, albo jak�� prowokacj�. Wreszcie - mógłby si� zezło�ci� i na

komendzie spra� mnie. Chłopaków cz�sto prali na komendzie, ale nie mnie. Jako�

tak si� wiedziało, kogo z miasteczka mogli spra�, gdy mieli ochot�, a kogo raczej

nie. To zale�ało od rodziców - je�li co� znaczyli, to ich synom nic specjalnego nie

groziło. W zasadzie...

A zreszt� - pozycja mego taty była silna - tak to widziałem - ale pod warunkiem, �e

znało si� swoje miejsce w szeregu. To nie była �adna elita. Tata wiele mógł, był w

ko�cu tym magazynierem, ale chwali� si� nie było czym. Jako magazynier mógł do

jednego mi�snego, albo spo�ywczego, rzuci� towar, a do innego nie. Mógł najpierw

kierowniczki sklepu poinformowa�, ale nie musiał. A jak one miały pó�niej

zawiadamia� swoich klientów?

Oczywi�cie - mogły przetrzyma� dla nich towar na zapleczu, lecz to nie było

bezpieczne - jakakolwiek niezapowiedziana kontrola o d razu je załatwiała. Cho�by i

byli z sanepidu, to i tak mogli tak przysra�, �e lepiej od razu było dawa� im w gar��

du�o wi�cej, ni� zwykle.

A kierowniczka sklepu nie jest przecie� �wi�ta - cudu nie uczyni - wi�cej na boku

zarobi�, ni� si� dawało - nie dawało si�. Niejedna, jak była głupia - tak mówił ojciec

- robiła manko i szła do mamra. Czasem, jak była kontrola, to komisja pomagała to

manko jako� zaklajstrowa�. Tak było mo�e nawet najcz��ciej. Wiadomo, �e w

Page 23: Bordello Peerelo

23

sklepie przemysłowym GS-u tak zrobili. Kierowniczka była taka �arta, �e nawet

sobie will� postawiła na skraju miasta. Całe osiemdziesi�t metrów - z pi�trem!

Ludzie mówili, �e na to pi�tro, na stropy, to szyny kolejowe kładła - a sk�d mogła

mie�? - ze złodziejstwa!

Ale nawet to by przetrwała, bo potrafiła brakowa� towary deficytowe. My te�

mieli�my lodówk� saratow - radzieck�, gło�n� bo gło�n�, ale ka�dy wiedział, nawet

jak nie wchodził do kuchni, �e jest w domu lodówka. No wi�c ta lodówka

kosztowała siedem trzysta, a tata, przynajmniej oficjalnie, zarabiał tysi�c

dziewi��set. To i tak du�o zarabiał. A przecie� - radio - tysi�c osiemset. Tyle samo

odkurzacz. Pralka frania tysi�c trzysta. Telewizor - dwana�cie i pół. Sama antena do

telewizora, ta wi�ksza, �eby było j� wida� - dwie�cie złotych z czym�. Taka mniejsza

- za osiemdziesi�t, co ledwo wystawała nad komin, była gorsza. Od razu wszyscy

wiedzieli, �e u ludzi jest telewizor - pieni�dzy starczyło, ale ledwo, ledwo...

Inna sprawa, �e te mniejsze anteny były mo�e i lepsze? Obraz i tak był kiepski i

tak, a przynajmniej na wietrze małe anteny nie uginały si� i obraz nie skakał, nie

biegał...

No wi�c w przemysłowym tata sam przywalił, po godzinach zamkni�cia, młotkiem

w emali� tego saratowa, aby troch� jej obtłuc. Kierowniczka wy�miała go, �e z taka

rys� to wcale nie pójdzie do przeceny i przywaliła - tak powiedział ojciec - jak

kowal. A� obudowa, cho� z radzieckiej blachy, a oni zawsze dawali do wszystkiego,

nawet do konserw, grub� blach�, no wi�c ta blacha wgi�ła si�, �e hej. Rodzice

pó�niej kilka dni chodzili smutni, ale gdy za kilka dni pan Władek przywiózł swoj�

ci��arówk� lodówk�, to mama orzekła, �e nie jest tak tragicznie... No i tylko dwa sto

kosztowała! Co to była za lodówka - dopiero w 1981 roku, gdy deficytowe towary

sprzedawali na talony, z omini�ciem handlu, �eby niczego nie rzuca� do sklepów,

rodzice kupili sobie nast�pn�. I zamra�alnik sobie wtedy kupili. A star� dali na

werand� - mi�sa zawsze było wi�cej, ni� miejsca w lodówce.

Do ka�dego przecenionego towaru obowi�zkowo dodawali radzieck� płyt�

gramofonow�, longpleja. Nam si� dostał chór Aleksandrowa. Radzieckie były ta�sze

Page 24: Bordello Peerelo

24

- po 55 złotych, gdy krajowe - po 80. Nie było wyboru - kierowniczka dawała

pierwsz� z brzegu. To była sprzeda� wi�zana. Zupełne głupstwo, bo nie wszyscy -

jak my - mieli gramofon. My mieli�my gramofon razem z radiem.

No wi�c ten milicjant powiedział mi, �e mog� sam i�� do komendy, ale od razu i

�ebym tylko nie skrewił, bo si� ze mn� policzy, albo mo�e sam mnie zaprowadzi�.

Sprawa była jasna - lepiej było nie robi� rabanu na całe miasteczko i unikn��

marszu pod konwojem. Zreszt�, skoro groził mi wyciskiem dopiero w wypadku,

gdybym si� nie stawił, to mogłem wnioskowa�, �e nic mi nie grozi. Cho� oczywi�cie

- z nimi nigdy nic nie wiadomo...

Na komendzie w okienku pokazałem legitymacj� szkoln� - dowodu jeszcze nie

odebrałem, czy mo�e nie nosiłem ze sob�, aby nie zgubi�? Tłusty kapral, którego

znałem z widzenia, opryskliwie skierował mnie na koniec korytarza i kazał czeka� na

porucznika. No i wypadło mi czeka�, siedz�c na krze�le, dobrze ponad godzin�.

Wyj�łem podr�cznik, chyba od matematyki i udawałem, �e si� ucz�. Ale gdzie tam -

nie byłem w stanie si� uczy� - raczej chciałem pokaza�, �e pilnie robi� to, co do mnie

nale�y. Nie wykluczałem, �e jednak naprawd� chodzi o to przechodzenie przez

jezdni� i w takim razie argument, �e jestem obci��ony nauk�, mógł by� istotny.

No i wreszcie wyszedł do mnie z pokoju w �rodku korytarza facet mo�e

trzydziestoletni... Zawołał po imieniu dodaj�c, zreszt� dobrodusznie:

- No cho� do mnie, ty piracie drogowy.

W pokoiku, w którym stały zł�czone ze sob� naprzeciw dwa wielkie, solidne, cho�

obskurne biurka z krzesłami, a pod �cianami dwie szare stalowe szafy i nic wi�cej,

nie było przytulnie. Facet wyszedł zostawiaj�c mnie samego. Byłem tu po raz

pierwszy. Od razu spojrzałem na kaloryfer. Wszyscy, którzy byli w �ledztwie

potwierdzali, �e milicjanci ch�tnie przykuwaj� kajdankami do ł�czki kaloryfera i

wówczas pałuj�, albo gro�� pałowaniem. Pałowali mocniej, lub słabiej, w zale�no�ci

od stopnia przewinienia.

W tajemnicy jednak dodawano co� wi�cej. Otó� je�li ju� kogo� dorwali na

przest�pstwie i on si� przyznał, to pałowali go po to, by przyznał si� do popełnienia

Page 25: Bordello Peerelo

25

jakiego� przest�pstwa zgłoszonego, którego jednak naszej milicji nie udało si�

wy�wietli�, znale�� winnych.

Ojciec mówił, �e trzeba rozumie� chłopaków, bo przecie� od poziomu

wykrywalno�ci zale�ały ich premie, awanse i odznaczenia resortowe, a czasem nawet

pa�stwowe. Np. sier�ant Królak, dawny komendant posterunku, odchodz�c na

emerytur�, dostał order odrodzenia Polski. Nale�ało mu si�, bo po odzyskaniu

niepodległo�ci, z nara�eniem �ycia walczył z bandami, czyli z Wasiakami i z

Kostrzewami. Wasiaków było czterech braci, z czego trzech prze�yło wojn�, a

Kostrzewów było te� czterech, ale tylko dwóch prze�yło. Jak jednego Wasiaka -

Stanisława - zamkn�li w na posterunku, to pozostali go odbili. Milicjanci podobno

zleli tego Stanisława i to było wida�. No wi�c Wasiak Walery z Kostrzewiakami, a

mo�e nawet ze starym Kostrzew�, w nocy włamali si� na posterunek. Byli

zamaskowani, ale milicjanci ich i tak rozpoznali, ale nie dali zna� po sobie.

No wi�c jak Kostrzewy z Wasiakiem zobaczyli, �e Stanisław dostał taki wycisk, �e

nie był w stanie sam i��, to tym trzem milicjantom tez dali wycisk. Królak

powiedział, �e taki jeden z powiatu bił, a nie oni, a Stanisław tak miał wszystkiego

do��, �e nie potwierdzał, ale i nie zaprzeczał. Królak dalej z kolei prosił ich, �eby

tylko nie zabierali broni, to oni co� wymy�l� i nie b�d� tego napadu zgłasza� dalej. A

poniewa� jeszcze z wojny, z AK i Wasiakowie i Kostrzewiacy mieli broni jak lodu,

wi�c im zostawili.

Jak tylko wyszli z posterunku, to poszli do lasu, czyli na melin� do bunkrów w

lesie, ale nie w tym lesie koło miasteczka, tylko dalej. Podobno trzeci Wasiak nie był

na posterunku, ale z erkaemem ubezpieczał akcj� od zewn�trz.

No wi�c Królak nast�pnego dnia z posiłkami KBW aresztował starych

Kostrzewów i siostr� Wasiaków, bo nikogo wi�cej nie zastali. Wzi�li jeszcze

s�siadk� Wasiaków. Po kolei ich przykuwali do kaloryfera i leli. Wasiakow�, to

ludzie najlepiej słyszeli, tak wyła. Podobno nawet ksi�dz proboszcz mówił ludziom,

�e tak bi� człowieka, to to jest obraza boska. Potem ich wywie�li i starego Kostrzew�

s�dzili za napad.

Page 26: Bordello Peerelo

26

O Wasiaku Walerym mówiono, �e uciekł przez zielona granic� do Anglii. Ale

potem, po 1956 odnalazł si� w Zwi�zku Radzieckim. Okazało si�, dorwali go, nie

wiedzieli kto zacz, to go wywie�li do Rosji, do Kazachstanu, do miejscowo�ci

D�azkazgan. Pami�tam, bo to taka dziwna nazwa, łatwo wpadaj�ca w ucho - jakby

ameryka�ska. Ten Walery chciał wróci� tym bardziej, �e wyszedł na amnestii.

Niektórzy stamt�d wracali, ale mo�e Królak co� zadziałał - tak ludzie mówili - no i

go w ko�cu nie pu�cili. O�enił si� tam z jak�� Polsk�, ale nawet odwiedzi� go nie

było mo�na. Teraz gmina chce sprowadzi� trzy rodziny jego trojga dzieci, ale to

musiałaby prawica wygra� wybory, bo ani peesel, ani eselde, a one taraz rz�dz� w

gminie, nie b�d� takie głupie. Tamci przyjad�, pieni�dze gminne si� na nich wyda, a

oni b�d� pyszczy� na władz� ludow� i ludziom m�ci� w głowach.

No wi�c jako� przed pa�dziernikiem 1956 wyszedł stary Kostrzewa, ale to było

człowieka pół, bo pracował w kamieniołomach. Baby wypu�cili wcze�niej. Tego

Kostrzew� to czasami wida� było, jak idzie do ko�cioła. Rent� dostał, to go sta�,

�eby si� lenił. I nawet odszkodowanie. Z młodych to tylko ten trzeci Wasiak prze�ył,

no i jego siostra. Za ni� nikt nie chciał wyj��, cho� swoja urod� miała, bo ka�dy

kawaler si� bał, no to poszła do klasztoru i urz�dziła si�. Pracuje w zakonnym Domu

Pomocy Społecznej i czasami samochodem marki Warszawa, pó�niej Skod�, a na

koniec Polonezem przyje�d�ała czasem do miasteczka. Tak zadawała szyku, �e trzy

inne dziewczyny z miasteczka przez te lata zaci�gn�ła do klasztoru! A to warto było

im łama� �ycie?

A Królaka nie lubili. Nie za to, �e obiecał tamtym, �e jak im broni nie zabior�, to

zatuszuje spraw�. Przecie� ka�dy musi zrozumie�, �e za strat� broni milicjant mógł

mie� ci��kie problemy. Nie lubili go za to, �e najmocniej, z całego posterunku, przy

tym kaloryferze bił.

No wi�c gdy na zł�czce od kaloryfera, tak czekaj�c w samotno�ci, zobaczyłem

liczne, w�ynaj�ce si� w metal rysy, to było jasne, �e nie wzi�ły si� nie wiadomo

sk�d. Ja tam wielkiego przest�pstwa nie popełniłem, ale mo�e szukali jelenia do

jakiej� grubszej sprawy?

Page 27: Bordello Peerelo

27

W ko�cu ten trzydziestoletni wrócił i usiadł naprzeciwko mnie. Szczupły, do��

wysoki, w zbyt krótkiej koszuli popelinowej, która wychodziła mu z wełnianych,

troch� pogniecionych spodni. Gór� garnituru te� miał jak�� jakby wymi�toszon�. Ale

ogolony był porz�dnie. Włosy za to miał pełne łupie�u, który zalegał na ubraniu i

chyba ten łupie� najbardziej robił złe wra�enie, bo go było wida� na tle ubrania.

Zacz�ł od tego, �e nieuwaga podczas przechodzenia przez jezdni� mo�e mie�

straszne konsekwencje, bo mo�na w ten sposób spowodowa� wypadek i na długie

lata znale�� si� w wi�zieniu. Ja grzecznie powiedziałem - przepraszam - i to mu

chyba wystarczyło.

Potem z kolei zacz�ł opowiada�, �e s� jeszcze gorsze zagro�enia i one to ju�

wprost zagra�aj� socjalistycznej ojczy�nie. Zaraz potem spytał:

- A ty jaki masz stosunek do socjalistycznej ojczyzny?

To było zdumiewaj�ce pytanie - zgłupiałem całkiem i odpowiedziałem: - mam jak

najbardziej dobry stosunek. Kocham moj� socjalistyczna ojczyzn�.

- No a �ycie, jak by trzeba było, to oddał by� za socjalistyczn� ojczyzn�?

A ja wła�nie jako� niedawno ogl�dałem film "Kanał". W tym filmie wszyscy

patrioci oddali swe �ycie za ojczyzn� i dobrze było - film był ładny - wi�c bez

wahania odpowiedziałem: - oddałbym bym. Po chwili dodałem: - gdyby ojczyzna

za��dała.

- A za bratni Zwi�zek Radziecki - te� by� oddał?

Zdurniały byłem całkowicie, bo przecie� nad tym w ogóle si� nie zastanawiałem.

Ale mój rozmówca miał gro�n� min�, wi�c czym pr�dzej, a nawet tym bardziej

gorliwie potwierdziłem.

- No - to uwa�aj - z zadowoleniem, ale i z niejak� gro�ba, energicznie pomachał mi

przed nosem paluchem. Paznokcie miał długie, co dowodziło, �e nie pracował

fizycznie, ale brudne, z charakterystyczn� �ałob�.

W tym momencie na chwil� wszedł Królak. Byłem zdziwiony, bo przecie� był ju�

na emeryturze, a ubrany był w mundur. Czasem wprawdzie si� go jeszcze widziało w

mundurze, z tym odznaczeniem na piersi, ale dzi� to nie był przypadek.

Page 28: Bordello Peerelo

28

Przesłuchuj�cy w pierwszej chwili wyra�nie chciał mu da� zna�, �e jeszcze za

wcze�nie, ale natychmiast dał spokój i powiedział: - Przypatrz si� - pan towarzysz

Królak nie jednego złamał...

- Ja wiem - odpowiedziałem, a Królak tylko stał i patrzył. Jakby na co� czekał.

Z pewno�ci� ch�tnie by mnie przykuł do kaloryfera i skatował. Ale uratował

mnie porucznik. Po prostu - powiedział:

- Dzi�kuj� - i Królak zmył si� jak niepyszny.

- Widzisz, �e z nami nie ma �artów - powiedział ni w pi��, ni w dziesi��, bo ja o

tym i bez niego dobrze wiedziałem.

- A rodziców kochasz? - spytał du�o bardziej absurdalnie?

- Pewnie, �e kocham

- A tatu� jest magazynierem?

- No jest...

- A ty wiesz, �e jak zrobi� kontrol, to zawsze jest za co posadzi� magazyniera?

Ja to dobrze wiedziałem, bo przecie� ojciec sam zawsze to powtarzał, ale czasem

jeszcze dodawał, �ebym nikomu nie mówił, ale jego tak łatwo posadzi� to si� nie da.

Ale gadał tak tylko, gdy był na ba�ce i nawet wtedy jako� tak ostro�nie. Było jasne,

�e wspomina� o tym nie nale�y i dlatego tylko potwierdziłem. A zreszt� - czasem si�

słyszało, �e ludzie dziel� si� na tych, którzy siedzieli, siedz�, albo b�d� siedzie�.

Lecz ja wiedziałem, �e ta zasada wcale nie dotyczyła wszystkich ludzi. No bo cho�by

Królak?

- Twoi rodzice wszystko zawdzi�czaj� socjalizmowi. To socjalizm twojemu ojcu

pozwolił uzyska� wykształcenie, odpowiedzialn� prac�, szacunek w�ród ludzi. A ty

my�lisz, �e nic nie zawdzi�czasz socjalizmowi?

- Wszystko - prosz� pana - zawdzi�czam socjalizmowi - gorliwie potwierdziłem, bo

jednak si� bałem, a zreszt� to chyba była prawda. Nigdy nad tym si� nie

zastanawiałem. Rodzice raczej wskazywali mi na zagro�enia ł�cz�ce si� z

socjalizmem. Oni bardzo rzadko, ale krewni cz��ciej, słuchali Wolnej Europy i tego

za �adne skarby nikomu nie trzeba było mówi�. Ruskich trzeba si� ba�, bo to dzicz i

Page 29: Bordello Peerelo

29

dla nich zamordowa� człowieka, to jakby pestk� słonecznika zje��. Czemu tak

mówili, do dzi� nie wiem, ale chyba widzieli jakiego� morduj�cego Rosjanina, który

nie przerwał ulubionego zaj�cia. No i tego te� nie nale�ało mówi�, ale - jak

rozumiałem - w pewnych okoliczno�ciach wolno było zasugerowa�. �ydom nie

wolno było ufa�, bo �ydzi zawsze chrze�cijan oszukiwali. Rodzice znali przed wojna

przyzwoitych �ydów - jakiego� szewca, potem młynarza, ale ju� sklepikarze to byli

sami oszu�ci. No ale przyzwoici �ydzi wygin�li podczas wojny, a zostali sami

okropni. Mo�e z wyj�tkiem pana Wolframa - z którym zreszt� tata robił interesy i o

którym mówił, �e u niego słowo to jest słowo. To wolno było mówi� gło�no, ale

tylko w�ród swoich. Kim byli swoi - nie tłumaczyli, ale porucznik na pewno nie był

swój. No i wreszcie - nie trzeba było nigdzie mówi�, �e si� wierzy w Pana Boga, ale

te� nigdy nie wolno było si� Go zaprze�. Mama bardzo dokładnie mnie uczyła, jak

odpowiada� na ró�ne warianty pytania o wiar� w Pana Boga. Zawsze trzeba było tak

odpowiada�, �eby odwróci� kota ogonem. Bo za przyznanie si� mo�na było mie�

kłopoty, ale za zaprzeczenie istnieniu Pana Boga wcze�niej czy pó�niej musiały

spa�� takie plagi na człowieka i jego bliskich, �e to ju� nie tylko, �e w �adnych

okoliczno�ciach si� nie opłaciło, ale wr�cz nie nadawało si� do jakiejkolwiek

kalkulacji.

Za co� takiego mo�na było trafi� do piekła.

No wi�c socjalizm kojarzył mi si� z zagro�eniami, ale �ycie w ogóle przypominało

pole minowe, po którym id�c, nale�ało omija� miny - jako� tam jednak widoczne -

zamaskowane, ale nie do ko�ca.

Oczywi�cie, podczas rozmowy nie było czasu, by zastanawia� si� nad tym, czy

istotnie wszystko zawdzi�czałem socjalizmowi. Starczyło go na tyle, by wpa�� na

pomysł, �e tak wła�nie trzeba o�wiadczy�.

- Czy chcesz w takim razie socjalizmowi słu�y� ze wszystkich sił? - rozmówca takim

pytaniem zaskoczył mnie - no bo w �wietle tego, co przed chwila o�wiadczyłem,

musiało to by� oczywiste.

- Tak, tak - nieomal natychmiast potwierdziłem...

Page 30: Bordello Peerelo

30

- Wiesz, s� ludzie, którzy maj� szczególnie odpowiedzialna prac�. Im socjalizm

zawdzi�cza najwi�cej. Stanowi� oni prawdziw� elit� socjalistycznego społecze�stwa.

Słu�ymy narodowi i wspólnocie socjalistycznej.

Chwil� pomy�lał, zapalił papierosa marki Płaskie.

- Pewnie si� dziwisz, �e nie cz�stuj� ci�?

- Nie - sk�d�e - jestem przecie� uczniem - nie wolno mi...

- No ale ko�czysz szkoł�, jeste� ju� dorosły - mo�e pójdziesz na studia?

- Chc� i�� na studia - od razu odpowiedziałem - spontanicznie, równie gorliwie, co

uprzednio, ale tym razem bez �adnych w�tpliwo�ci szczerze. Nie miałem w tej

kwestii w�tpliwo�ci.

- A czy mo�na mie� do ciebie zaufanie. Czy mo�na ci uwierzy�, �e nikomu nic nie

powiesz, nawet swoim rodzicom?

- Nawet rodzicom? - spytałem nie całkiem szczerze - rzecz jasna miałem przed

rodzicami swoje tajemnice.

- Nawet... - powiedział jako� twardo. Skojarzył mi si� w tym momencie z Pawłem

Korczaginem - bohaterem powie�ci "Jak hartowała si� stal". To za� miało swoje

konsekwencje. Byłem chłopcem dociekliwym i podczas czytania wówczas, gdy

Korczagin aresztował jakiego� polskiego konspiratora z organizacji "Strzelec" w

miejscowo�ci Szepietowka, to ja sprawdziłem w atlasie szkolnym, gdzie jest ta

Szepietowka. No i było mi strasznie przykro. Uto�samiałem si�, rzecz jasna, z

Korczaginem. A tu nagle okazało si�, �e on mordował Polaków - moich - jakiego�

szewca. I nadal czytałem t� powie�� z wypiekami, ale te� i z zadr� w sercu -

opisywała bowiem �wiat nadal pi�kny, romantyczny, ale przecie� nie mój, mnie

osobi�cie, jako Polakowi - wrogi.

To podobie�stwo natychmiast przypomniało mi z jeszcze wi�ksza siła potrzeb�

czujno�ci - a przecie� byłem czujny...

- Dobrze - w takim razie po�wiadczysz mi to na pi�mie.

- Po�wiadczysz, �e ze wszystkich sił b�dziesz chciał si� wykaza� w budownictwie

socjalistycznym. �e rzeczywi�cie zasługujesz na to, by wej�� do elity społecze�stwa

Page 31: Bordello Peerelo

31

polskiego. �e chcesz sta� si� członkiem tej elity i dla tego celu nie po�ałujesz

najwi�kszych wysiłków.

W tym momencie si�gn�ł do skórzanej teczki, wyci�gn�ł najpierw wytworne,

chi�skie pióro, obiekt moich marze�, ale udało si� kupi� tylko jedno i miał je mój

tata. Takie pióro wyró�niało si� tym spo�ród innych wiecznych piór, �e pisz�c nie

chrobotało - miało wspaniał� stalówk�.

Porucznik wyci�gn�ł te� zadrukowany blankiet. Najpierw sam wypełnił niktóre

rubryki. Patrz�c z drugiej strony, a wzrok miałem �wietny, dostrzegłem, �e z pami�ci

wypisuje moje dane, nawet dat� urodzenia. Palce, w których trzymał pióro,

stopniowo zabarwiały si� na niebiesko. Jego pióro te� niestety przeciekało. Wad�

pi�knych piór chi�skich było to, �e zalewały. Jedna dziewczynka dostała w paczce

od krewnych w Anglii pióro Parker, które było jeszcze pi�kniejsze, ale nie zalewało.

Kto� ukradł jej to pióro, a potem widzieli takie pióro u przewodnicz�cego

powiatowej rady narodowej. Sam nigdy tego nie widziałem, ale ta plotka była

uporczywa.

Do piór Parker najlepiej było stosowa� oryginalny atrament Parkera. Lecz ten

atrament kosztował 30 centów w sklepach PKO, dolarowych. A posiadanie dolarów

było zakazane. Rodzice kupili kiedy� najpierw dwa dolary, po 31 złotych, a potem

jeszcze dwie dwudziestodolarówki po 40 złotych. Podobno przepłacili, ale mama si�

cieszyła, bo uwa�ała, �e dolary s� pewniejsze ni� złoto. Mi to nie pasowało, bo

dolary były ameryka�skie, ale nie w�tpiłem w to, �e jednak cenne, skoro rodzice

przepłacili - tak mówili - ale nie �ałowali i wydali na to całe 800 złotych.

Pó�niej jednak porucznik odczytał wszystko to, co napisane było w

kwestionariuszu, a elementy wpisywane r�cznie, mnie osobi�cie dotycz�ce, kazał

potwierdza�, a nawet powtarza�. Sprawiało mu wyra�na satysfakcj�, �e - jak s�dził -

nie popełnił �adnej pomyłki. Tu si� mylił - wpisał mi rocznik o rok wcze�niejszy -

pewnie kierował si� rokiem urodzenia mojego rocznika. A ja przecie� poszedłem do

szkoły rok wcze�niej. Ja sobie pomy�lałem - od razu - �e skoro tu jest nieprawda, to

cały dokument mo�na b�dzie uzna� za niewa�ny i w takim razie nadal jeszcze mój

Page 32: Bordello Peerelo

32

podpis nic nie znaczy. W spokoju, zastanowiwszy si�, b�d� mógł podj�� decyzj�. To

było wa�ne, bo byłem w takim stanie napi�cia, �e zwróciłem uwag� na niezgodno��

daty urodzenia, lecz sensu samego dokumentu nie rozumiałem. Cho� zarazem -

domy�lałem si�. Domy�lałem si�, �e zostawałem takim człowiekiem, przed którymi

rodzice kazali mi szczególnie uwa�a�. Ale nie uwa�ałem, �e to co� złego - raczej -

zgodnie z intencjami porucznika - miałem poczucie jakiego� du�ego - mo�e nawet

przełomowego awansu. Wierzyłem, �e dzi�ki temu, je�li nie wszystko, to b�d� mógł

szczególnie wiele. Ale to nie było pewne - dlatego warto było zachowa� ostro�no�� -

nie odkrywa� si� ze swoimi nadziejami przed porucznikiem.

Dzi� s�dz�, �e w tych dniach porucznik złowił jeszcze kogo� z mojego rocznika w

szkole i st�d si� wzi�ła ta jego machinalna pomyłka.

Porucznik wr�czył mi pióro i wskazał, w których miejscach mam podpisa�.

Podpisałem - palce natychmiast zabarwiły mi si� na niebiesko...

Wracaj�c z posterunku do domu pami�tałem, aby kupi� ziemniaki. Z piwnicy

wyszły te przywiezione ze wsi, od stryjka i zanim dowiezie si� nowe, trzeba było

kupowa�. Z pogarda min�łem jedyny pa�stwowy sklep warzywniczy w miasteczku.

W nim ziemniaki, przechowywane przez mojego ojca, były na wpół zgniłe i w ogóle

- najgorsze barachło nadaj�ce si� nawet nie dla �wi�, a tylko do gorzelni. Kupiłem

ziemniaki w prywatnej budce Niedzielaków - porz�dne - kopcowe. Przy okazji

poprosiłem i Niedzielakowa za dwa złote trzydzie�ci groszy dała mi z paczki

schowanej w stercie cebuli płatek owocowej, ameryka�skiej gumy Wriglers. Bardzo

rzadko pozwalałem sobie na tak� rozrzutno��. Rodzice solennie mi tego zakazali. No

ale nie miałem wyrzutów sumienia. Nie w tej sprawie. Postanowiłem bowiem, �e

rodzicom o spotkaniu z porucznikiem nie powiem. Na razie nie powiem... W takim

razie ta guma nie miała ju� �adnego znaczenia...

***

Page 33: Bordello Peerelo

33

Chemia w ogóle mnie nie interesowała. Rodzice jednak chcieli, aby zdawał do

Wy�szej Szkoły Nauczycielskiej w Kielcach, bo to jednak blisko. A na chemi�, bo

jeden nasz krajan był dyrektorem administracyjnym, a mo�e tylko zast�pc� dyrektora

administracyjnego wydziału chemii.

Poniewa� tak czy siak egzamin musiałem zdawa�, wi�c wkuwałem t� chemi�. Ale

wobec kolegów nie robiłem tajemnicy z tego, �e nie jestem zadowolony. No i na

dziesi�� dni przed egzaminem na studia objawił si� porucznik. Wracałem z boiska,

gdzie mimo nauki pograłem w piłk�. Gra w piłk� była w szkole troch� taka jakby

nielegalna - gimnastyka, to owszem. Równie� siatkówka zdaniem nauczycieli WF

była dobra. A piłka no�na nie. Nawet po lekcjach zakazywano gry w ni� na

szkolnym boisku. My i tak grali�my, ale pedel cz�sto nas wyganiał. Rodzice te� to

popierali, bo uwa�ali, �e od piłki no�nej pepegi szybciej si� zdzieraj�, a przede

wszystkim robi� si� w płótnie dziury na wysoko�ci palców. Niektórzy, w tym ja,

mieli�my trampki. Trampki miały czuby z gumy osłaniaj�ce palce i co najwy�ej

mogły si� podrze�, ale to te� nie tak od razu.

Ale my sobie grali�my jak nigdy nic, bo byli�my ju� po maturze i pedel nic nam

nie mógł zrobi�. On to wiedział i dlatego tylko pobła�liwie spogl�dał na przebieg gry

�mi�c sporta, a mo�e mazura. Palił go w fifce, jak towarzysz Wiesław - a to

sugerowało, �e pedel popierał towarzysza Wiesława.

Nie wiem, jak to si� działo, ale towarzysz Wiesław u nas w kieleckiem przestawał

by� popularny. W szkole uczyłem si� francuskiego, wi�c wiedziałem, �e wytwornie

byłoby powiedzie�, �e towarzysz Wiesław zaczynał by� passe. No ale nikt tak,

oczywi�cie - nie mówił.

Gdy wracałem z tej piłki i nieopodal mego domu po�egnałem si� z ostatnim

koleg�, wyszedł na mnie porucznik. Od razu przeszedł do rzeczy. Spytał, czy nie

wolałbym pój�� na rolnictwo, do Warszawy? Pewnie, �e chciałem. Ale czy zdam

egzamin? On mi na to, �ebym spróbował i mo�e si� uda. Na chemi� w Kielcach

zawsze mogłem próbowa� po wakacjach - co rok zostawały wolne miejsca.

Page 34: Bordello Peerelo

34

Co wi�cej, domy�lił si�, �e rodzice wcale nie popr� mojej eskapady do stolicy. Po

prostu - dał mi pieni�dze na wyjazd, nawet wi�cej, ni� było potrzeba i kazał jeszcze

tego samego dnia odebra� papiery z Kielc i od razu na poczcie w Kielcach wysła� do

Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

W male�kim pokoju w akademiku mieszkało nas czterech. Sam akademik nie był

du�y - raptem czterdzie�ci pokoi - dla samych chłopa... Na dole, przy wej�ciu,

siedzieli od�wierni, na ka�dym pi�trze sprz�taczki. Do tego dochodził otwarty cztery

godziny w ci�gu dnia bufet i stołówka, administracja, jaki� nawet kierowca �uka,

kierownik akademika i jego dwóch zast�pców - na moich oczach zmienili status na

dyrektora i zast�pców dyrektorów - w sumie czterdzie�ci pi�� osób.

Z akademikiem mi si� udało - dochody rodziców te oficjalne - absolutnie nie

upowa�niały mnie do przyznania mi akademika, no ale facet, który z ramienia

resortu na razie mnie przej�ł, kazał pisa� podanie, no to napisałem. To był pan Sta�.

Pan Sta� miał jakie pi��dziesi�t lat i gdy tylko przyjechałem do Warszawy na

egzamin - przyszedł do mnie do akademika, w którym wyznaczono noclegi

kandydatom na studia spoza Warszawy. Ju� w godzin� po moim przybyciu

wtran�olił si� do mojego pokoju, gdzie na czterech łó�kach zameldowano dziewi�ciu

go�ci. Jaki� kierownik tłumaczył nam, �e przecie� nast�pnego dnia zaczynaj� si�

egzaminy pisemne, trwa� b�d� dwa dni i w ich wyniku połowa i tak odpadnie, a

wówczas - statystycznie - słowo to z wielkim namaszczeniem celebrował - ka�dy

b�dzie miał swoje łó�ko, a w ka�dym razie co� koło tego...

No wi�c ja w tym kołchozie, jakim był przydzielony mi pokój, nie załapałem si� na

łó�ko, bo dwóch cwaniaków jad�cych tym samym poci�giem, co ja, z Buska -

Zdroju, zorientowało si� w tramwajach - kogo� spytali, no i dotarli pierwsi. Ja

miałem plan Warszawy - dostałem od mojego opiekuna za pokwitowaniem, bo to

była własno�� - jak po raz pierwszy usłyszałem - resortu - i jeszcze w domu

opracowałem marszrut�. Jednak co� pokr�ciłem... A oni nie... Gdy zaproponowałem,

Page 35: Bordello Peerelo

35

�eby�my na przemian spali w tych łó�kach i na podłodze, to zachowali si� tak, jakby

w ostateczno�ci gotowi byli mi spu�ci� manto... No... - ładnie si� ta Warszawa

zaczynała. Krzesła - cztery - te� były zaj�te przez ludzi, albo ich baga�e, wi�c

usiadłem na parapecie, wyci�gn�łem notatki z chemii i dalej - wkuwa�, a

przynajmniej udawa�, �e wkuwam.

A� tu po godzinie włazi ten pan Stasio i spokojnie mówi, �e jest koleg� ojca z

partyzantki i miał od niego telefon. Popatrzył po pokoju, szybko zorientował si�, co

jest grane, pokr�cił głow� nade mn�, jakby si� litował i ni st�d ni zow�d wskazał na

jedno z łó�ek: - Kto to zajmuje?

A to łó�ko zajmował akurat jeden z tych z Buska. Pan Stasio miał wyraz twarzy,

jakby mógł wszystko i ten z Buska szybko to wychwycił. To te� gdy usłyszał, �e ja

jestem synem bohatera narodowego, który krew przelewał za ojczyzn�, to najpierw

przygasł, a potem powoli zacz�ł zbiera� te swoje rzeczy. Po chwili jednak cicho

zaoponował, �e przecie� jego ojciec te� był w partyzantce i nawet dwa razy był

ranny. Pan Sta� zainteresował si�, czy był ci��ko ranny i dostał gorliw� odpowied�

twierdz�c�. Pokiwał ze zrozumieniem głow�, jakby uznawał racje faceta i jego ojca,

ale nie...

- A w jakiej formacji był twój ojciec?

Tamten, chyba nawet przera�ony, zacz�ł co� mamrota� i wypadki potoczyły si�

szybko. Pan Sta� jedn� r�k�, jakby daj�c do zrozumienia, �e tak od razu to nie chce

da� w mord�, ale w ka�dej chwili mo�e, sykn�ł do niego...

- Ty reakcjonisto...

- Mój tata był w Batalionach Chłopskich...

- A sk�d jeste�?

- Z Buska Zdroju...

- No to, je�li nie kłamiesz, a to mo�na sprawdzi�, był najpierw w BCh, ale zaraz

potem w AK. O reakcyjnej akcji scaleniowej słyszałe�?

Tamten spocił si� i nic nie powiedział. Do dzi� nie wiem, czy pora�ony był logik�

faktów, czy tylko zgłupiał?

Page 36: Bordello Peerelo

36

- Ciesz si�, �e mimo tego wszystkiego, co twój tata narozrabiał przeciw ojczy�nie,

ojczyzna ludowa, pa�stwo socjalistyczne, daje ci szans�, by� studiował. Ale odbierze

ci t� szans�, je�li b�dziesz uprawiał propagand� antysocjalistyczn�...

Wszyscy w pokoju z wra�enia opu�cili szcz�ki i postawili oczy w słup. Ja chyba

te�...

A pan Sta� kontynuował: - Ja ciebie czyni� osobi�cie odpowiedzialnym za to, by

�adna łachudra nie zaj�ła tego miejsca. To łó�ko nale�y na czas egzaminów do

twojego kolegi i ty jeste� za to odpowiedzialny. Jak co� zginie - na zbit� mord�...

zapami�taj...

Przed wyj�ciem poszli�my do łazienki nasika�, Ka�dy z trzech pisuarów był

zatkany i mocz si� z nich przelewał. W jednym kto� - jaki� idiota, a raczej kmiotek -

nasrał. Po załatwieniu swych czynno�ci poszedłem ku zlewozmywakom, ale

wszystkie - stoj�c w szeregu - były potłuczone. Z jednego kranu jednak leciała woda

i po podłodze �ciekała do kratki. Podeszwy moich butów, wykonane - jak twierdził

ojciec - z szajsu, czyli ze �wi�skiej wielowarstwowej skóry, jak zwykle, gdy

wszedłem w mokre, natychmiast przemokły.

Pan Sta� machn�ł r�k� i retorycznie spytał: - Ty jeste� baba, �eby si� ci�gle my�?

W tym co� było. U nas w domu to mama naciskała na ojca, aby w mieszkaniu

wydzieli� pomieszczenie na łazienk�, zrobi� bie��c� wod� na pomp� elektryczn�,

zlewozmywaki, klozet, a nawet wann�. Ojciec przystał na bie��c� wod�, motor

elektryczny z pomp� kupił na lewo od wojska i nawet �ołnierze cało�� zainstalowali.

Jednak na co� wi�cej ni� zlewozmywak w kuchni, pod którym równie� si� myli�my,

nie zgodził si�. Dopiero potem, gdy w sklepach nie było kompletnie ani wanien, ani

baterii, to si� zdecydował. Brak w sklepach był dla niego �wiadectwem, �e jednak

warto te wszystkie rzeczy instalowa�. Wann� emaliowan� obtłukł troch� w swoim

magazynie i potem, jako całkowicie uszkodzon�, wraz z doskonale całym

zlewozmywakiem kupił prywatnie sam od siebie, jako magazyniera, za dziesi��

procent. A bateri� do wanny i kafelki załatwił od robotnika budowlanego w

powiecie. Du�o ryzykował, bo z powiatu musiał sam przywie�� i wprawdzie wypisał

Page 37: Bordello Peerelo

37

sobie papiery przewozowe, ale lipne, bo kafelków i armatury nie miał ani na stanie,

ani w zapotrzebowaniu. Za taki numer mógł swobodnie i�� na osiem lat do

wi�zienia... Władza ostro karała przewalanki, na które nie było porz�dnego pokrycia

w papierach...

Gdy wychodzili�my, oczywi�cie wpisałem swoje wyj�cie w specjalnym zeszycie

wyj�� pilnowanym przez portiera. Zauwa�yłem, �e za ka�dym razem ten facet

ostrzegał: - Młody człowieku, uwa�aj, to jest ołówek chemiczny i je�li zaprószysz

nim oko, to ci wypłynie...

Ja jednak, jak trzeba, najpierw po�liniłem grafit, a potem ju� wykaligrafowałem

imi�, nazwisko i godzin� wyj�cia. Pan Sta� jeszcze obficiej napluł i w efekcie

zamiast czytelnego wpisu była intensywnie niebieska, mokra plama. Taka sama,

jak� naniósł w zeszycie wchodz�c. Cwaniak...

Przeszli�my mi�dzy blokami i po chwili w jakim� zaułku stan�li�my obok

bł�kitnej, �licznej i pi�knie utrzymanej Wołgi.

- Kto� spytał radio Erywa�, czy to prawda, �e ka�dy obywatel sowietskogo sojuza

mo�e mie� Wołg�? No i radio odpowiedziało: - w zasadzie prawda - ale na chuj mu

tyle wody....

Pan Sta� opowiedział ten dowcip i sam zacz�ł si� �mia�. Ja nawet w pierwszej

chwili nie załapałem, o co chodzi. Ale domy�lałem si�, �e nie jest to dobrze o

Zwi�zku Radzieckim i przera�ony pomy�lałem, �e jestem ofiara prowokacji...

No ale on poklepał mnie po ramieniu, powiedział:

- Jeste� jeszcze surowy, ale otrzaskasz si� - i troch� szarpi�c si� z zamkiem w

drzwiczkach otworzył je od strony kierowcy, potem odblokował drzwiczki dla mnie i

ruszyli�my.

Jechał po tej Warszawie jak mój ojciec po naszym miasteczku. Szybko i bez

hamowania na widok ludzi, którzy sami wiedzieli, �e musza ucieka�. Nawet

staruszki, ku�tykaj�c o laskach, dosłownie przebiegały ulice.

- Spierdalaj�, jak w powstanie pod ostrzałem... - pan Sta� nadal był zadowolony, czy

to ci�gle jeszcze po dowcipie, czy mo�e na widok ludzi, którzy tak biegali wcale nie

Page 38: Bordello Peerelo

38

przera�eni, raczej bez jakiego� szczególnego wyrazu twarzy, za to z oczywista

rutyn�...

Z piskiem opon zaparkowali�my obok restauracji. Była szesnasta - ludzie

wychodzili z pracy i grupkami - niedawno była lipcowa wypłata za czerwiec -

usiłowali dosta� si� do restauracji. Lokal był pierwszej kategorii, wi�c z pewno�ci�

drogi. W drzwiach stał portier w br�zowym mundurze, twarz miał wskazuj�ca na

daleko posuni�t� degeneracj� wskutek nadmiernego picia alkoholu, niemniej z

werw� op�dzał si� przed klientami.

- Panowie - co wy mi b�dziecie w łap� dawa� - ja mam rezerw� i póki go�cie z

rezerwacji nie spó�ni� si� pół godziny, to nikogo nie puszcz�.

A jednak - pan Sta� jako� rozepchn�ł tłumek spragnionych - wcale nie brutalnie, a

nawet nie arogancko - wida� zreszt� było, �e łatwo jest w tym towarzystwie, je�li

człowiek nie umie si� zachowa�, dosta� par� razy w głow� - dotarł do

zmarnowanego portiera, co� mu tam powiedział, wło�ył mu w r�k� pi��dziesi�t

złotych, a to było du�o pieni�dzy i jako� od razu weszli�my.

Pan Sta� podszedł do szatniarza, bez w�tpienia bliskiego przyjaciela portiera,

mrugn�ł okiem i spytał:

- S� camele?

- Po dwadzie�cia pi��...

- Dla mnie? - zdziwił si� pan Sta�...

W tym momencie szatniarz co� załapał, bo jako� tak łokciem stukn�ł si� w czoło,

całkiem niczym Maciek Chełmicki, czyli Cybulski w filmie "Piopiół i diament" w

scenie, gdy czy�ci w hotelu gnata, a zapukała do niego barmanka, która przyszła,

�eby si� pieprzy�, no i od razu zszedł z cen�: - Dla szanownego pana za osiemna�cie

- no przecie� musi by� troch� dro�ej ni� za Carmeny...

Równocze�nie tłumek pod lokalem wcale nie akceptował taksy wyznaczonej na

pi��dziesi�t złotych za dwie osoby i usiłował zbi� j� do standardowej - dycha za

twarz.

Page 39: Bordello Peerelo

39

- Tamten to jaki� badylarz, panie portier, albo rzemie�lnik, prywatna inicjatywa,

taka jego ma�, a my porz�dni ludzie, z pensji �yjemy jak i pan... - usiłowali go wzi��

z włosem, bo przecie� portier nie �ył z pensji i na ten temat wła�nie toczyła si�

rozmowa. Ale nie wiem, czym si� to sko�czyło, bo wkroczyli�my na sal�.

Pan Sta� krokiem do�wiadczonego bywalca skierował si� ku jednemu z

kilkunastu wolnych stolików. Jak wszystkie, był on przykryty białym obrusem, z

czym dotychczas spotykałem si� tylko podczas �wi�t b�d� imienin rodziców. Na co

dzie� stół przykrywano u mnie w domu wytworn� cerat�, która zreszt� w skutek

u�ywania szybko przestała by� wytworna, lecz przeciwnie - pokrywały j� plamy,

wytłoczenia w skutek kontaktu z gor�cymi garnkami, �lady po rozlanym atramencie i

innych brudach. Poniewa� jednak matka cz�sto przecierała t� cerat� szmatk�, to -

niezale�nie od tego, co na niej było wida� - uchodziła za czyst�. To te� fakt, �e w

sposób oczywisty nie byli�my pierwszymi konsumentami zasiadaj�cymi nad stołem

pokrytym tym obrusem, a poprzednik jadł mi�dzy innymi barszcz czerwony i chyba

jaki� sos - to si� bowiem dawało odczyta� z najnowszej historii obrusa - w ogóle mi

nie przeszkadzał. Memu towarzyszowi równie� to nie przeszkadzało. I tak wolno

było zakłada�, �e obrus został wymieniony rano i trudno było ��da�, by jeszcze tego

samego dnia marnowali kolejny...

Czułem si� skr�powany, bo w podró� ubrałem si� w wełniane wprawdzie spodnie,

ale cerowane w kroku, bo ju� si� wytarły, no i troch� krótkie - brakowało im do

wła�ciwej długo�ci nie wi�cej ni� ze trzy, no mo�e pi�� centymetrów, ale liczyłem,

�e po podró�y szybko si� przebior�. Wyszło inaczej.

- No - jak ci si� podoba - spytał pan Sta� z min� czarnoksi��nika wiod�c wysuni�t�

r�k� dookoła sali

- No... - odpowiedziałem, bo jednak na dnie ci�gle miałem obaw�, czy czasem to nie

mi wypadnie płaci� rachunek? Jednak pyta� o to nie wypadało - kr�powałem si�...

Pan Sta� tym czasem z namaszczeniem odpiecz�tował papierosy. Najpierw

owini�te były w szeleszcz�cy celofan, potem - w sztywnym opakowaniu zawierały w

�rodku prawdziwe sreberko, niczym czekolada z zakładów 22 lipca. Wtenczas

Page 40: Bordello Peerelo

40

jeszcze wcale nie rozumiałem, dlaczego nauczycielka - ona i przed wojn� objadała

si� czekoladami - nazywała te czekolady - "od wedla". Rodzice sprzed wojny znali

tylko smak czekolady Java, bo �yd w sklepie chłopom sprzedawał tylko te Javy, i

jedynie jak si� trafił lepszy go��, to oferowali te dro�sze. Dla rodziców - jak i dla

mnie - firma nazywała si� 22 lipca i innych skojarze� nie mieli�my. Takie mo�e

tylko, �e wedle mamy te wyroby z 22 lipca były dobre, ale nie takie, jak czekolada

Java. Rzadko - mo�e ze trzy razy, w naszym sklepie były powojenne czekolady

Jawa, przez normalne w - po 11 złotych, wi�c taniej ni� inne i wszyscy twierdzili, �e

jest najlepsza, ale nie ta, co przed wojn�.

Oczywi�cie - nikt publicznie, czy w wi�kszym towarzystwie nie miałby odwagi

czego� takiego powiedzie�, ale gdy było mniej osób i zawsze dawałoby si� doj�� do

tego, kto doniósł, to ludzie byli odwa�niejsi, a ka�dy i tak wiedział, �e wyroby

przedwojenne były leopsze od powojennych.

No ale to były papierosy. Tak pakowane były tylko zupełnie luksusowe papierosy

polskie, których nikt z osób, które dotychczas znałem - nie palił. Sm�tnie stały w

Domu Kultury na półce i nawet z�ółkły ze staro�ci. Mo�e raz na rok kupował

Carmeny ojciec, aby od �wi�ta cz�stowa� swoich zwierzchników.

O Camelach słyszałem tylko kiedy�, gdy długo nie przywozili chleba i dwóch

nieco starszych jegomo�ciów s�dz�c, �e nikt ich nie podsłuchuje, wspominało jak��

wojn� z sowietami. Ja mimo matury wcale nie wiedziałem, �e była jaka� polska

wojna z sowietami, cho� nawet mój dziadek w niej uczestniczył. Ale o tym rodzice

powiedzieli mi dopiero po maturze - w najgł�bszej tajemnicy. To było tak, �e latem,

gdy Rosjanie zbli�ali si� w 1920 roku do Warszawy, to pomimo, �e wcze�niej poszli

z miasteczka i ochotnicy i był pobór, to jeszcze zgłosiło si� stu sze��dziesi�ciu

nowych ochotników - rannych podczas wojny �wiatowej, �ywicieli wielodzietnych

rodzin i innych. �ydów przyjmowali tylko w �rednim wieku, bo młodym nie ufali.

Młodzi mogli pój�� tylko do kopania okopów - tak podobno rabin radził staro�cie?

To ci młodzi oczywi�cie si� nie zgłosili i jeszcze przedrze�niali Polaków i kpili, �e

sowieci raz dwa dadz� naszym po dupie. No wi�c ochotnicy tych �ydów pobili.

Page 41: Bordello Peerelo

41

Potem jeszcze - tak usłyszałem - starzy �ydzi dosolili młodym. Bo młodzi �ydzi to

była komuna i syjon - dzi� ju� chyba wiem o co chodziło, ale wtedy? Kiedy� na

jakim� weselu słyszałem dyskusj� o tym wydarzeniu. Zast�pca kierownika młyna

mówił, �e niesprawiedliwie pobito jakiego� tam �yda, �e tych �ydków, którzy sobie

�artowali z pa�stwa polskiego, to trzeba było zla�, mo�na było im nawet mocniej

przyło�y�, ale którego� tam wcale nie nale�ało rusza� i teraz temu młynarzowi głupio

- bo porz�dny był chłop z tego �yda... Ja to zapami�tałem, ale kompletnie nie

rozumiałem wówczas o co chodzi.

Moi rodzice byli ze wsi - w miasteczku przed wojna nie mieszkali. Dziadek ze

strony mamy, jak pomocnik kupca �ydowskiego chciał na targu nisk� cen� da� za

jałówk�, to go w mord� zdzielił batem - moja rodzina nie dawała si� oszukiwa�

�ydom.

No wi�c ci dwaj troch� starsi faceci pod sklepem, oczekuj�c na chleb, wspominali,

�e gdy byli na wojnie sowieckiej, to były takie ameryka�skie papierosy Camele, z

wielbł�dem, opiumowane, �e jak si� człowiek sztachn�ł, to mu si� od razu w głowie

kr�ciło i je�li był ranny, to nic, albo du�o mniej czuł. Jak który był ranny, to od razu

mu w g�b� wkładali papierosa i nawet je�li umierał, to nic nie czuł. I jak w ko�cu

przychodzili sanitariusze, �eby zrobi� zastrzyk z morfiny, a ranny palił Camela, to od

razu mówili, �e ma dobrych kolegów. Co jeszcze mówili, to �e doktor wojskowy im

tłumaczył, �e zdrowy m��czyzna, który nie choruje na płuca i jest dobrze od�ywiany,

mo�e �miało spali� dziesi�� papierosów na dzie�, ale nie wi�cej i dlatego przed

wojn� w wojsku dawano �ołnierzowi, jak chciał, przydział dziesi�ciu papierosów.

Ja jednak papierosów nie paliłem i ojciec nie raz, jak mnie lał, to dodawał, �e nie

tak mnie zleje, jak usłyszy, �e papierosy pal�... Od pana Stasia jednak wzi�łem,

zapaliłem, bo interesowało mnie to opium... Strasznie zacz�łem kaszle� i dałem

spokój.

Gdy tak kaszlałem, to przybiegł kelner, ale gdy zorientował si�, �e nie rzygam, to

chciał odej�� i dopiero pan Sta� go skrzyczał , wi�c przyj�ł zamówienie. Najpierw

Page 42: Bordello Peerelo

42

"na szybko" kelner miał przynie�� dwie setki z lodówki i oran�ad�, a do tego menu -

tak powiedział, jak si� czyta - menu...

Jednak nie od razu zjawił si� kelner. Za to przyszedł portier, po imieniu zwrócił

si�: - Panie Stasiu - zwracam pa�skie szanowne pieni��ki i pi�knie dzi�kuj� - tu

dyskretnie podał mu banknot pi��dziesi�ciozłotowy.

- Prosz� mi uczyni� zaszczyt i wypi� ze mn� setk�...

Pan Sta� wyraził zgod� i ju� po chwili portier był z powrotem z trzema setkami w

angielkach i z piwem - pó�niej przeczytałem - bydgoskim eksportowym. I wódka i

piwo było zimne - szkło było zroszone. Ja jeszcze nie miałem wielkiego

do�wiadczenia w piciu... Skoro portier stał, to pan Sta� wstał i ja wstałem -

wypili�my do dna i pan Sta� rozlał butelk� do tych samych angielek, bo szklanek

jeszcze nam przecie� nie podano. Piana przelewała si� na obrus, który w zasadzie był

czysty, ale przecie� piwo, to �aden bród - piwo si� pije...

Portier odszedł i po chwili, stopniowo sala zacz�ła si� zapełnia� - z podsłuchanych

komentarzy wolno było wnosi�, �e jednak portier ostatecznie brał po pi�tna�cie od

pierwszych, a od kolejnych ju� tylko po dziesi�� złotych.

Nie zd��yli�my zamieni� słowa, gdy zjawił si� kelner z dwiema setkami i

oran�ad�, a tak�e dwiema porcjami �ledzia w oleju. Cebulka była nieco sczerniała,

ale na pocz�tku lipca nie miała prawa by� inna.

Pan Sta� najpierw dotkn�ł palcami wódki, potem butelk� oran�ady i o�wiadczył:

- Jakie� toto ciepłe panie...

Kelner si� nie spłoszył:

- Bo portier rozlał panom z prywatnego zapasu - on ma dost�p do lodówki, a

oran�ada to tylko jest taka... Ale udało mi si� wło�y� do lodówki dwie flaszki

�ytniej, wi�c za pół godziny ona dojdzie, a do tego czasu to ja mog� wam przynie��

cztery setki i b�dzie dobrze. Patrz pan - za to przyniosłem �ledziki - dzi� na kuchni

�ledzików nie robili - te s� wczorajsze, ale z chłodni panie - palce liza� - nikt poza

wami dzi� nie zje �ledzi... - prawie o�ci - panie - nie maj�...

Page 43: Bordello Peerelo

43

- No, chyba �e tak, ale w takim razie donie� pan nie tylko te wódk�, ale jeszcze dwie

porcje masła. I �ytnia - gestem twarzy wskazał na wypite kieliszki - cos nie taka -

włó� pan do zamra�alnika Wyborow�.

- Pan wie, co dobre - z przymilnym u�miechem odpowiedział kelner, strzepn�ł w

klapy czarnego ubrania łupie�, bo zebrało si� go ju� troch� za du�o, odszedł do

gabloty pod �cian� i przyniósł �wie�e angielki na oran�ad� tak, �e nie musieli�my

u�ywa� tych po poprzedniej wódce i piwie.

- Widzisz - chłopie - z lud�mi trzeba dobrze, o swoje dba�, ale bez potrzeby nie

obra�a� i wtedy da si�, panie - tego - �y�...

- Rodzice tez mi mówili, �eby ludzi uwa�a� - z szacunkiem do nich, to samemu

szacunek si� zyska.

- Dobrze mówili ci rodzice - m�drzy - wida� - ludzie... No to jeszcze po jednym,

�eby od razu przej�� do rzeczy, bo potem to nie wiadomo, mo�e nam ze łba

wylecie�...

Nie byłem zwyczajny pi� alkohol, szczególnie w tym tempie, a na dodatek: było

ciepło i wódka była ciepła. No ale - na razie rozumiałem, co si� dookoła dzieje.

Głodny tak bardzo nie byłem, bo w podró� dostałem dwa jajka na twardo, ze trzy

kanapki i kompot rabarbarowy w butelce. Tata proponował, aby powierzy� mi

rodzinny termos - lecz mama bała si�, �e zniszcz�. A gdy pó�niej pomy�leli, �e w

akademiku mog� mi ukra��, to ju� w ogóle temat przestał by� aktualny. Zreszt� -

rodzice nie byli zadowoleni, �e zdecydowałem si� zdawa� na studia w Warszawie,

wi�c mo�e to miało wpływ, �e ostatecznie termos, kupiony kilka lat wcze�niej i

u�ywany przez ojca mo�e w trzech podró�ach słu�bowych, pozostał na swym

honorowym miejscu na szafie. Taki termos, chi�ski, w kwiatuszki, �wiadczył o

dobrobycie domu - nie był tani - ale i o zapobiegliwo�ci gospodarzy. Tak na półce w

sklepie to, jak Polska długa i szeroka, kupi� si� go nie dało. Termosy chi�skie

kupowało si� na talony przyznawane przez zwi�zki zawodowe...

Mimo �e nie byłem specjalnie głodny, to jednak, skoro le�ał przede mn� �led�, to

zacz�łem go je��...

Page 44: Bordello Peerelo

44

- Na studiach nie wychylaj si�. Nie b�d� pierwszy do wszystkiego, bo na takich

wszyscy zwracaj� uwag�. A ty - zanim zdob�dziesz wpraw� w robocie, mo�esz

popełnia� bł�dy. To si� tylko tak wydaje - tu pan Sta� zawiesił głos i uniósł w gór�,

na wysoko�� oka, widelec z nabitym dzwonkiem ryby, z którego spadły obok talerza

skrawki tłustej od oleju cebuli - �e to �adna sprawa, tak sobie słucha� ludzi, potem

zapami�ta� i powtórzy�. A przecie� - nasza robota - pomy�l o tym - jest nie mniej

odpowiedzialna, ni� robota chirurga. Chirurg - panie - to jak si� pomyli - pacjent

idzie do bozi i �wi�ty bo�e nie pomo�e... Z nami tak samo - �le zrozumiesz czyje�

gadanie, pomy�lisz �e wróg, co� tam jeszcze upi�kszysz i dostaniesz jak�� premi�,

albo i nie dostaniesz, tylko pochwał� ustn�, a facet jest załatwiony na amen. Albo

inaczej - gadasz tak z człowiekiem i polubisz chłopa - gada wrogo, ryje na przykład

pod towarzyszem Wiesławem, albo nawet pod samym socjalizmem ryje, ale lubisz

ju� chłopa i udajesz, �e nie rozumiesz, no bo nawet nie my�l o tym, �eby co�

ukrywa�... I w efekcie b�dzie sobie chodził w glorii zaufania partii i społecze�stwa

po ulicach Warszawy nierozpoznany wróg. A co b�dzie, jak imperiali�ci zaatakuj�

Polsk�? Przyjad� towarzysze radzieccy broni� nas przed niemieckimi rewizjonistami,

przed Hupk�, przed Czaj�, przed tym Adenauerem, a u nas nastroje b�d� wrogie? Co

wtedy zrobi� towarzysze radzieccy? Nie wiesz? No to ja ci powiem - nam si� do

dupy dobior�...

Powiedziawszy to wszystko pan Sta� najpierw popatrzył na mnie, potem z

zadowoleniem potoczył wzrokiem po całej sali, jakby zgromadzonych w niej go�ci i

pracowników brał na �wiadków, a przecie� mówił to wszystko półgłosem. Nikt nie

mógł nas podsłucha� i przyzna� słuszno�ci wyłuszczonym przez niego racjom.

Znów wbił we mnie wzrok. Tym razem, zdało mi si�, pos�pny, jakby oczekiwał

jakiej� odpowiedzi. A przecie�, ja nie a� tak wiele zrozumiałem z tego, co on mówił.

Mimo to gorliwie podkre�liłem:

- Słucham pana uwa�nie, wszystkiego musz� si� uczy� od starszych...

Pan Sta� wyra�nie był zadowolony z odpowiedzi:

- Zdolny jeste� - b�d� z ciebie ludzie...

Page 45: Bordello Peerelo

45

W tym czasie podszedł do nas kelner i przyj�ł zamówienie - dwa rosoły z

makaronem. Wolałem truskawkow� ze �mietan� i makaronem, ale pan Sta� wcale

mnie nie pytał o zdanie i dodał dwa rumsztyki wołowe z ry�em, marchewk� z

groszkiem i tarta marchew z chrzanem. Do tego kompot. Pan Sta� wcale nie był

oszcz�dny. Mo�na było zamówi� zestaw obiadowy: szczawiowa bez jajka, mielony z

ry�em i sałatka z kapusty kiszonej - wychodziło po dziewi�� - pi��dziesi�t, a tak, to

po dziewi�tna�cie... do tego kompot za złoty i trzydzie�ci groszy - nie w szklance, a

w takiej kokilce - wcale nie wiedziałem, jak ta kokilka si� nazywa. Nalane prosto z

kupnego słoika - wi�nie i wspaniale słodki, nie rozwodniony płyn ze słoja...

Wówczas, gdy kelner ustalał z nami trunki, a nie było co ustala�, bo w lodówce

le�ała dla nas Wyborowa, jego pomocnik - praktykant - błyskawicznie przyniósł

dania - wszystkie na raz. Rosół był gor�cy, ale drugie danie, bez dotykania palcem -

wida� było, �e wcale nie było gor�ce... Pan Sta� ze swojego i z mojego kieliszka

przelał do przyniesionej przez kelnera angielki po troch� wódki, tak �e było równo

rozlane na trzy i wypili�my razem z kelnerem...

Gdy ten kelner odszedł, pan Sta� wzrokiem wskazał na n niego i spytał:

- A ty wiesz, �e on te� �wiczy swego praktykanta - uczy go roboty?

W pierwszej chwili s�dziłem, �e chodzi o to, �e praktykant uczy si� roboty

kelnerskiej, lecz pan Sta� wyprowadził mnie z bł�du - oni to maj� lekk� robot - tu

podsłucha�, tam zanotowa�, potem zatelefonowa� na emo, aby ich spisali i je�li

pyszczyli na ojczyzn socjalistyczn�, to zawie�� do �łobka, po drodze złomota� i da�

cynk sanitariuszom, �eby te� od siebie spu�cili łomot... A je�li jaka� grubsza sprawa,

to słucha� i zrobi� fotografi�... To nie takie proste - lamp� błyskow� wszyscy

zobacz�... Ale to sam nie podejmuje decyzji - podchodzi do rezydenta - a dzi�

rezydentem jestem ja... - pan Sta� rozprostował si�, nabrał powietrza w płuca i wida�

było, �e naprawd� jest dumny z wagi poruczonych mu przez zwierzchników zada�...

Rumsztyk był twardy, nie z młodej wołowiny, ale ze starej, mlecznej krowy.

Znałem si� na tym, bo przecie� ojciec pracuj�c w zaopatrzeniu uczulał mnie na takie

sprawy, a i mama, jak to gospodyni domowa, w �yciu by czego� takiego nie zrobiła.

Page 46: Bordello Peerelo

46

Na rynek młoda wołowina trafiała rzadko – ka�dy to rozumiał - młoda wołowina to

był towar eksportowy. U nas w miasteczku ka�dy wiedział, �e w wi�kszych miastach

mi�so kupuje si� spod lady, byle jakie, byleby było... U nas w miasteczku było

inaczej - starej wołowiny mogłe� kupi�, ile chcesz, bo ludzie mieli mało pieni�dzy i

oszcz�dzali... No ale młod� wołowin�, to trzeba było załatwia�, a ciel�cina, to i u nas

była od �wi�ta...

Ja miałem zdrowe z�by, a pan Sta� solidne protezy - wprawdzie mu si� troch�

ruszały i troch� przekrzywiały, ale przecie� to było normalne - wszystkim, którzy nie

stalowali sobie protez prywatnie, musiały si� one rusza�... Zreszt� te prywatne, je�li

zrobione były z materiałów czechosłowackich, a nie szwajcarskich, albo

ameryka�skich, te� mogły si� rusza�. Ale ameryka�skie protezy, wiem to dobrze, bo

mama słyszała od gosposi dentysty, w naszym powiecie zamówiły tylko trzy osoby -

�ona komendanta emo, sekretarz powiatowy partii i jeden taki, co ma siostr� w

Anglii, dostaje od niej paczki z ciuchami, sprzedaje w Warszawie na ciuchach i szcza

na socjalizm spod du�ego palca... Ten facet na lewo załatwił sobie szyby na szklarnie

i musiał nie�le komu� zapłaci�, bo jak mu zrobili kontrol, to okazało si�, �e na

wszystko ma rachunki – cwaniak... I wcale nie dało si� go zamkn��... A przecie�

cały powiat huczał, gdy robili mu kontrol... Trzy dni si� gadało, �e go zamkn� albo

za brak rachunków na materiały z budowy domu i szklarni, albo za ukrywan� bro�...

No bo przecie� wszyscy jak�� bro� gdzie� ukrywali. Mój tata ukrywał u wujka na

wsi - w jednej skrzynce była nasza bro�: szmajser z amunicj� i granaty i pistolet, ale

pistoletu nie widziałem, a w drugiej skrzynce bro� stryjka - erkazem diegtiarewa i

karabin mauser. Skrzynki były z dobrego, orzechowego drewna zszabrowanego z

po�ydowskiej drogerii. Szczelne, w �rodku wszystko zalane było smalcem, który co

par� lat trzeba było wymienia�. No ale takich rzeczy - głupi nie byłem - nie mówiło

si� nikomu... A ten facet od szklarni schował tak dobrze swoj� bro�, �e jej nie

znale�li... Nasza zakopana jest w takiej szopie jedn� �cian� przylegaj�cej do stodoły.

Obok szopy jest buda dla psa na ła�cuchu. Pies mo�e spa� w budzie, albo w słomie

stodoły, bo wyci�ty jest kawałek deski w stodole. Ła�cuch ma tak długi, �e nikt

Page 47: Bordello Peerelo

47

nieznajomy do szopy nie wejdzie... Aha - w obu skrzynkach s� jeszcze granaty -

du�o ró�nych granatów. Tata mi tłumaczył, �e jak by kto� wlazł na podwórko i

trzeba było ucieka�, bo groziłoby du�o lat, albo i czapa, to trzeba najpierw rzuci�

jeden granat, odczeka�, potem drugi i nie czeka�, a ucieka� i dopiero z daleka rzuci�

trzeci, to nawet nie zauwa��, �e si� uciekło... Tylko przy tym trzeba my�le�, �eby

nikt swój nie był na podwórku, czy w ogóle w pobli�u, �eby swojego nie zabi�...

Generalnie - jak grozi, �e przy okazji dostanie kto� swój, to trzeba rzuca� granaty

zaczepne, te z trzonkiem, a je�li swoich nie ma, tylko kontrol, to obronne, w kształcie

cytryny... No i gdyby to tata uciekał, to trzeba od razu rzuca� si� w domu pod �cian�,

bo przy podłodze jest podmurówka, a na podwórku gdziekolwiek i tylko mam�

osłania�, bo na pewno zgłupieje...

W pewnej chwili pan Sta� przerwał jedzenie i moje rozmy�lania wokół protez,

zagranicznych ciuchów i granatów u wujka:

- A ty, kochaniutki, jeste� wierz�cy?

Oczywi�cie, na to pytanie byłem od dziecka przygotowywany, bo przecie� - nie

było dobrze by� wierz�cym, ale zaprzeczy� istnieniu Pana Boga, to przecie� grzech

�miertelny i nie wiadomo, jak to z tym b�dzie po �mierci - odpuszcz�, czy nie...

Mama mówiła, �e nigdy nie trzeba zaprzecza�, a ojciec, �e mama nie zna �ycia, �e

czasem mo�na, ale oboje zgodnie uwa�ali, �e najlepiej jest kombinowa� ni tak, ni

siak. No i ja uznałem, �e to ostatnie b�dzie najlepsze, a tu taka sprawa - ten pan Sta�

nie zostawił mi �adnej szansy, bo przecie� zadał pytanie wprost...

To te� zgłupiałem, otworzyłem g�b� pełni� z mozołem �utego mi�sa, które na

pewno było twardsze, ni� moja ersatz - �wi�ska podeszwa i nic nie powiedziałem...

- A - sam widzisz - wpadłe�... Ale nic nie szkodzi... Na razie mo�esz sobie po cichu

wierzy�. Jako współpracownik, to nawet dobrze. Najlepiej my lubimy takich, co

wierz�, ale nie ufaj� ksi��om... I zakonnicom nie ufaj�... A najbardziej, to �eby nie

ufa� temu episkopatowi... Bo ten episkopat to jest podst�pny wróg... Jak si� uprze, to

potrafi sprowadzi� niewiele mniej ludzi, ni� my, na �wi�to majowe, a ju� wi�cej, ni�

na lipcowe masówki... No wi�c na współpracownika si� nadajesz z t� rozdziawion�

Page 48: Bordello Peerelo

48

katolick� g�b�... Ale jak b�dziesz przechodził do resortu, to jeszcze podczas studiów

mo�e nawet, jak si� b�dziesz starał i organa to doceni�... Wtedy ju� na studiach

b�dziesz miał regularn� pensj�, prawo do leczenia resortowego. No, ale wtedy bez

�adnych waha� musisz by� prawdziwym marksist�. Znaczy si� - w Boga nie mo�esz

wierzy�. I tu nie ma tak, �e mo�na kłama�, bo to zawsze wyjdzie i wtedy b�d� mieli

na ciebie takiego haka, �e hej...

Ja jednak ju� wtedy byłem chłopak bystry i szybko zmieniłem temat. Uchwyciłem

si� tego leczenia resortowego, bo to wszyscy o tym mówili, jakie ono jest dobre...

- A ja słyszałem, �e w szpitalach emeswu wszystkie lekarstwa s� dost�pne. Jak kto�

zachoruje, to karmi� go gar�ciami antybiotyku i zaraz jest zdrowy...

Pan Sta� u�miechn�ł si� z politowaniem:

- Ty w to nie wie�, �e tak gar�ciami. No mo�e ten polski, jak on si� nazywa, to tak

nie sk�pi�, ale te�... Najcz��ciej lecz� w�gierskim, bardzo dobrym, ale �eby

angielskim, albo ameryka�skim, to nie tak od razu... Ju� pr�dzej niemieckim, ale to

szajs gorszy od polskiego... Cho� z enerefu, a nie z enerde... Nie, nie - trzy razy

dziennie taka piel�gniareczka przychodzi, ka�e otworzy� g�b� i niczym hosti�

wkłada ci t� pastylk�, wod� destylowan�, tak� bez smaku, ka�e popi� i jeszcze raz

otworzy� g�b�, �eby sprawdzi�, czy� połkn�ł. I to dokładnie patrzy, j�zyk ka�e

podnie��, liter� aaaa powiedzie�... To oficerów te� tak sprawdzaj�. Ja my�l�,

zwalniaj� od pułkownika, a mo�e od majora w zwy� z tej kontroli. Ale mo�e ich te�

nie zwalniaj�. No bo jak mamy socjalizm, to powinno by� wszystko po równo - w

szpitalu tak samo musz� nas traktowa�. No nie... A to, �e gar�ciami daj�, to ty w to

nie wierz. Tak to i w Ameryce, czy nawet w Argentynie nie ma...

Dla mnie w tym wszystkim wa�ne było to, �e pan Sta� moje przyszłe studiowanie

traktował jako co� oczywistego, niew�tpliwego... Oczywi�cie - mógł z uprzejmo�ci

zakłada�, �e jestem taki zdolny i pracowity, �e nie b�d� miał �adnych trudno�ci... Ale

przecie�, jako człowiek praktyczny, chyba nie kierował si� tak� prostot� wyobra�e�.

Wi�c chyba, a przynajmniej wolno było mie� nadziej�, �e kryje si� za tym co�

wi�cej. Prawd� powiedziawszy - bałem si� tego egzaminu i bałem si� konkurencji

Page 49: Bordello Peerelo

49

kandydatów z takiego wielkiego, bogatego miasta. Tu ka�da kamienica była wi�ksza

od jakiejkolwiek nie tylko w moim mie�cie, ale nawet w mie�cie powiatowym. Taka

obserwacja daje do my�lenia - uczy pokory...

Rzecz w tym, �e mama przed wyjazdem usma�yła truskawki z cukrem - a póki s�

�wie�e, to s� bardzo aromatyczne. Potem cz��� przeło�yła do mniejszego gara,

dosypała jeszcze tyle chyba cukru, ile kazali dosypywa� w przepisie - jak sama

powiedziała - pół na pół, a przecie� cukru zawsze dawało si� mniej... Wlała to do

dwóch słoi Wecka i dała mi na drog�:

- Ró�nie bywa, ale jak b�dziesz rozmawiał z tymi egzaminatorami, to daj im po

słoju. Jak ich b�dzie wi�cej, to pami�taj, �e daj najstarszym... Oni pewnie bogaci i

wszystko maj�, ale takie konfitury zawsze potrafi� zmi�kczy� nawet skamieniałe

serca...

Było jasne, �e ja tych słoi nikomu nie dam... Przecie� to nie wiejskie nauczycielki,

którym za ocen� dawało si� kur� z jajami, a jak facetowi od wuefu, to nawet nie

oskuban�... Taki głupi to nie byłem. Na dodatek - sam miałem ochot� zje�� tak

słodkie konfitury. No ale - mo�e warto by je da� panu Stasiowi? Z nim siedziałem

przy wódce, no i gdyby przyj�ł, to mo�e poczułby si� bardziej zobowi�zany?

- Panie Stasiu - pan wie - moja mama usma�yła konfitury, nic wielkiego, takie

zwykłe, wiejskie konfitury truskawkowe...

Pan Sta� nadstawił uszu:

- A na patelni sma�yła?

- No tak, na patelni, ale przecie� dobrze umyła...

- No i dobrze, ale po co mi o tym mówisz?

- No bo mam dwa weki. Mama powiedziała, �eby je da� komu�, kto ma wpływ na

egzamin...

W tym momencie uwa�nie popatrzyłem na pana Stasia, �eby stwierdzi�, czy ma on

ten wpływ na egzamin, czy te� nie ma? Chyba jednak miał... Tak pomy�lałem, bo

spytał, czy matka dodała troch� rabarbaru, bo u niego w domu kiedy� tak robiono...

Nie skłamałem, powiedziałem, �e nie, ale �e i tak dobre...

Page 50: Bordello Peerelo

50

- A o egzamin, to ty si� nie martw tak bardzo... Jako� zdasz...

No - my�l� sobie - nie jest �le, ale ju� po chwili dodał...

- Przecie� jeste� zdolny... he, he...

- Wie pan - martwi� si�, czy ci z mojego pokoju nie ukradn� moich rzeczy?

- Chłopaku - wzruszył ramionami - je�li zjedli konfitury, to ja im z dupy nogi

powyrywam... - ale wida� było, �e zarazem pomy�lał:

- Przecie� ty tam nic cennego nie masz... Nawet jak ukradn�, to co?

Sam nie wiem, czemu sobie tak wymy�liłem, ale jestem do dzi� pewien, �e on to

pomy�lał.

- A oni nie domy�lili si�, �e pan jest stamt�d - mo�e trzeba było mnie jako� inaczej

wyhaczy�?

Spytałem tak bez jakichkolwiek intencji, bardzo spontanicznie, bo akurat przyszło

mi to do głowy, a głow� miałem znieczulon� spor� ilo�ci� ciepłej i zimnej wódki...

- Ty - mały - ty nie kombinuj... Ja nie popełniam pomyłek. Je�li oni czego� si�

domy�l�, to dlatego, �e przyleziesz po pijaku i nachlapiesz... Innej mo�liwo�ci nie

ma...

Sposób, w jaki to powiedział, nie pozostawiał �adnej w�tpliwo�ci. Nie chodziło o

realny stan rzeczy, lecz o to, �e �adne podejrzenie o nieudolno�� nie mo�e pa�� na

mojego przedmówc�. A tak�e, �e je�li padnie, to nie mog� liczy� nie tylko na lito��,

ale i na lojalno��. Po prostu - stan� si� ofiar� kłamstw...

- No bo posłuchaj mały - ja jestem przed emerytur� i musz� zgarnia� wszystkie

premie. Ka�dy normalny człowiek to rozumie. U nas jest tak - musisz by� do bólu

szczery, ale nie idiota - trzeba my�le� nad tym, co wolno, co wypada, czego nie

wypada, a kiedy nawet jest lepiej zagry�� wargi i wzi�� na siebie. To jest abecadło,

które albo si� rozumie, albo nie trzeba wtyka� nosa tam, gdzie trzeba mie� mózg pod

czaszk�, a nie kapust�... Ale nic to - wypijmy...

Zaraz potem zacz�ła si� katastrofa. W zasadzie pami�tam wszystko, ale jakby - tak

jak chwil� wcze�niej kontrolowałem, co robi�, to natychmiast straciłem kontrole. To

Page 51: Bordello Peerelo

51

co działo si� ze mn�, a nie tylko wokół mnie, było jak film, który przepływa na

ekranie niezale�nie od mojej woli.

Kelner do�� szybko si� zorientował, �e ze mn� jest nie tak i najspokojniej nalał,

bynajmniej nie siadaj�c, panu Stasiowie i sobie. Potem to nie pami�tam, bo chyba

zasn�łem, a w ka�dym razie zapadłem w nico��, cho� nie tak całkowit�, skoro jako�

tam byłem czujny i pomimo, �e co i raz co� mi podchodziło do gardła, to jednak nie

wymiotowałem...

Potem półprzytomnie rozmawiałem z panem Stasiem i zdaje mi si�, �e on te� ju�

musiał by� ci��ko nar�bany. Powstali�my i niepewnym krokiem ruszyli�my ku

wyj�ciu. Nie wiem czemu �piewali�my "Ok�", a zaraz potem "Buv vsiegda budet

sonce"...

Póki �piewali�my, to było dobrze, bo ka�dy, nawet najgłupszy milicjant wiedział,

�e je�li kto� �piewa po pijaku - powiedzmy: "Czerwone maki", albo "Rozszumiały

si� wierzby", a je�li "Marsz Mokotowa", to nawet obowi�zkowo - mo�na go�cia

wsadzi� do suki i wio... do aresztu, a w wi�kszym mie�cie do izby wytrze�wie�. Ale

gdy kto� �piewa "Ok�", albo jak�� piosenk� radzieck�, to oczywi�cie - je�li jest tak

pijany, �e nic nie pami�ta, to mo�na, a nawet warto spu�ci� mu ci��ki wpierdol w

ciemnym zaułku, ale pod �adnym pozorem nie nale�y zwija� takich ludzi, a nawet

legitymowa�...

No ale nami nie kierowało jakie� wyrachowanie Przeciwnie - byli�my

spontaniczni. To znaczy - pan Sta� �piewał spontanicznie, a ja spontanicznie gotów

byłem �piewa� wszystko, co pan Sta� intonował...

Dotarli�my do postoju taksówek. Stało tak ze dwadzie�cia osób i wyra�nie

wszystkim si� spieszyło. Na dodatek jak�� staruszk� przepuszczono szybciej. Pan

Sta� mo�e nie wszystko rozumiał, w ka�dym razie gło�no oponował, w skutek czego

zaprzestali�my naszych słusznych �piewów i natychmiast, maj�c z powodu wła�nie

tej swoistej deklaracji politycznej przeciw sobie kolejk�. A ju� nie kryli�my si� za

egid� praktycznego komunikatu, jakim był dla emowców nasz �piew. Byli�my zatem

wystawieni na wszelkie sztychy niczym bezbronne dzieci... Nie min�ło pi�� minut, a

Page 52: Bordello Peerelo

52

zreszt� nie wiem ile, poniewa� mierzenie czasu przestało by� dla mnie, w tych

warunkach, czynno�ci� odruchow� i napatoczył si� patrol dwóch mundurowych.

- Obywatele - dokumenty - budzicie zgorszenie publiczne...

Pan Sta� stan�ł w rozkroku, wystawił przed siebie wskazuj�cy palec prawej r�ki i

kiwaj�c nim w obie strony chciał rozpocz�� peror�:

- Gdyby�my byli mundurowi, to tak by z nami obywatele milicjanci nie rozmawiali.

No ale...

Có� - tak rozpoczynaj�c swój wywód pan Sta� niechc�cy, wbrew prawdzie zreszt�,

zasugerował, �e nie ma nic wspólnego ze słu�bami mundurowymi. U nas w powiecie

zna si� z widzenia wszystkich mundurowych, ale w stolicy? No i zanim zd��ył

cokolwiek jeszcze doda�, starszy milicjant, tak pod czterdziestk�, pozoruj�c, �e niby

głaszcze si�, czy te� drapie po biodrze, niespodziewanie wyci�gn�ł pał� i

błyskawicznym ruchem zdzielił pana Stasia t� pał�, a wtedy mieli jeszcze tylko takie

ci��kie pały - brunetki - czyli czarne - blondynki pojawiły si� dopiero za par� lat -

przez �rodek głowy. Pan Sta� padł na gleb� kompletnie bez czucia, a nawet bez

jakiegokolwiek odgłosu. Ja si� skuliłem, ale nie dostałem. Pan Sta� le�ał jak martwy,

a ludzie w kolejce, przynajmniej ci, którzy pami�tali nasze �piewy, z satysfakcj�

popatrywali na ten oczywisty milicyjny bł�d w rozpoznaniu. Ale to ci przed nami,

zorientowani w naszym repertuarze, bo ci za nami usiłowali co� pyszczy�, ale nie za

gło�no, by samemu nie oberwa�... Kto� nawet, o wygl�dzie dyrektora - tak jak przez

mgł� kojarz� - usiłował nawi�za� w tej sprawie dyskurs zaczynaj�c od słów:

- Towarzysze milicjanci... co było brutaln�, bo uniemo�liwiaj�ca werbaln� polemik�

form� upokorzenia tych�e milicjantów, oczekuj�cych raczej zwyczajowego tytułu

"panie władza". Ale po chwili facet, szarpany za mankiet przez roztropna mał�onk�,

dał spokój. Bo te� i rzeczywi�cie, je�li był dyrektorem w przemy�le lekkim, albo nie

daj Bóg - terenowym, to przecie� mogli go najzupełniej bezkarnie wdepta� w błoto

za pomoc� tych pał...

Drugi milicjant w tym czasie wypatrywał jakiego� pojazdu milicyjnego i w ko�cu

starania jego zwie�czone zostały sukcesem. Podjechała Warszawa ze stosownym

Page 53: Bordello Peerelo

53

oznakowaniem, wyskoczyło z niej dwóch facetów i do�� brutalnie najpierw mnie

zapakowali daj�c jednak tylko jednego kopa i wyrywaj�c troch� włosów, za to gorzej

był z panem Stasiem. Aby go ocuci�, leli go pałami po goleniach. Skutek był

doskonały - pan Sta� natychmiast o�ył, niemniej zbolałym głosem o�wiadczył, �e

osobi�cie spu�ci im wpierdol, co zostało opacznie zrozumiane przez milicjantów i

jeden kopn�ł go w jaja. Pan Sta� zwin�ł si� i w tym ge�cie ciała poniek�d

dopasowanym do kształtu siedzenia w samochodzie, za włosy został wprowadzony

na siedzenie obok mnie.

Ruszyli�my z kopyta. Milicjant siedz�cy obok kierowcy pogonił swego koleg�

tłumacz�c, �e ten menel krwawi z głowy i potem trzeba b�dzie sprz�ta�.

Rzeczywi�cie - skóra we włosach wyra�nie si� rozdarła i stopniowo przez

zatłuszczone - na co dotychczas nie zwracałem uwagi - włosy mego towarzysza

przenikała g�sta krew.

Gdy dojechali�my na Kolsk�, do moich drzwiczek podszedł kierowca. Wyci�gn�ł

mnie - rzecz jasna za włosy, jako� tak uniósł i cisn�ł o beton wylany przed wej�ciem

do słynnego instytutu, o którym słyszało si� nawet w moim miasteczku.

Pana Stasia traktowano brutalniej. W drzwiach przej�li nas trzej sanitariusze w

białych kitlach o twarzach zwyrodnialców. Wci�gn�li nas do jakiego� boksu i

najpierw sprawdzili, czy nie mamy flaszek. Nie mieli�my.

- No to czego, kurwa, na Kolsk� bez wódki przyjechali�cie - spytał jeden i lu pana

Stasia... Drugi wcisn�ł mnie pod nisk�, dług�, jakby szkoln� ławeczk� do siedzenia

dla wielu dzieci i rozmie�ciwszy mnie stosownie, tak bez emocji, jak mi si� zdaje,

ale te� nie wkładaj�c w to nawet cz��ci drzemi�cej w nim energii - systematycznie

kopał przez mo�e minut�, cho� mi si� wówczas zdawało, �e trwa to niesko�czono��.

To wszystko było stresuj�ce, ale nie czułem wielkiego bólu. Znów z panem

Stasiem było gorzej, bo z tego wszystkiego si� zrzygał i kazali mu to zlizywa� ze

wstr�tnie brudnej, lastrikowej podłogi i połyka�. Pan Sta� był tak zmaltretowany, �e

podporz�dkował si� rozkazom.

Page 54: Bordello Peerelo

54

Wreszcie zmusili nas do rezebrania si�, wrzucili nasze rzeczy do jednego worka i

gołych zaprowadzili na badanie. Przed lekark� stała, te� całkiem na golasa, jaka� -

tak mi si� zdawało - młoda i zgrabna dziewczyna, wi�c cho� wszystkiego miałem

do��, zacz�łem si� gapi�. Natychmiast zostałem skarcony fachowo wykonan� muk� i

ju� wiedziałem, �e mam si� odwróci�. Jak zauwa�yłem, pan Sta� miał tak nieobecny

wzrok, �e nikt na nic mu nie zwracał uwagi.

Po chwili jacy� chyba inni sanitariusze odprowadzili na ławk� pod �ciana

dziewczyn�, która siedz�c, chyba niepotrzebnie, bo i tak wszystko miałaby zasłoni�te

- zasłaniała dło�mi krocze, w skutek czego biust miała na wierzchu, no i teraz

dzieliłem swój wzrok mi�dzy t� dziewczyn�, a lekark�. Lekarka miała ze czterdzie�ci

lat, utleniona była na �ółty kolor, taka przy ko�ci, ale bez przesady - silnie

umalowana, z lakierowanymi paznokciami r�k i nóg, niczym kator�nica ci��ary -

nosiła na sobie kilkana�cie masywnych, radzieckich wyrobów jubilerskich. Do dzi�

nie wiem dlaczego, ale radzieckie wyroby rozpoznawał spo�ród innych nawet

kompletny laik.

Lekarka zacz�ła si� �mia� i dopiero po chwili zorientowałem si�, �e to w skutek

widomych oznak mego zainteresowania goł� dziewczyn�.

- Ten jest zdrowy - nie ma co bada�, to i ten drugi, skoro oni razem, jest zdrowy -

o�wiadczyła i kazała to o�wiadczenie zanotowa� siedz�cej do nas bokiem i

wypisuj�cej papiery piel�gniarce.

Potem zaprowadzili nas na dołek i zasn�łem.

Obudziłem si� z totalnym bólem głowy, ale te� z bólem poobijanego ciała. Obok

mnie le�ał pan Sta�, który zauwa�ywszy, �e jestem ju� na chodzie, konspiracyjnym

głosem, aby pozostałych sze�ciu w celi nie słyszało, powiedział:

- Kutasy - nie znale�li legitymacji. No i dobrze - ja teraz z nimi pota�cuj�...

Dopiero w tym momencie u�wiadomiłem sobie, �e przecie� dzi� o dziewi�tej mam

egzamin. Gdy o tym przypomniałem, pan Sta� si� zas�pił i... jakby ze smutkiem -

powiedział:

Page 55: Bordello Peerelo

55

- Ja to jako� musz� załatwi�, ale teraz mnie łeb boli - ty si� nie martw, jak jest �le, to

zawsze jeszcze mo�e by� gorzej.

Na wychodnym zwrócono mi ubranie, z podartymi portkami, ale na szcz��cie to

były te bardziej zu�yte i ju� za małe, a tak�e plastikowy portfel z okładki do

dzienniczka ucznia, z dokumentami, ale bez pieni�dzy. Poniewa� u pana Stasia

dokumentu nie znaleziono, to musiałem po�wiadczy�, �e nazywa si� tak, jak podał, a

podał fałszywie. Oczywi�cie skwapliwie potwierdziłem, ale pomy�lałem, �e je�li

chce ukry� przed zwierzchnikami, czemu trudno si� było dziwi�, sw� wizyt� w izbie

wytrze�wie�, to tym bardziej nie b�dzie chciał tłumaczy� mej nieobecno�ci na

egzaminie. To za� do reszty grzebało moje szanse.

Po wyj�ciu pan Sta�, ku memu zdumieniu, ju� na Okopowej zatrzymał milicyjny

samochód i jakby nigdy nic kazał si� zawie�� na Rakowieck�. Oczywi�cie -

kompletnie nie wiedziałem, co mie�ci si� na Rakowieckiej. Jad�c pan Sta� upewniał

si�:

- Co, kurwa, r�bn�li ci tysi�c złotych?

Ja na to, �e nie, �e tylko 350, ale wi�cej nie mam i jest niedobrze. A wówczas pan

Sta�, patrz�c na mnie wzrokiem zbolałym, bo te� nie był w formie, powtarzał swoje:

- No, no - przyszłemu studentowi tysi�c złotych...

Milicjanci na przednim siedzeniu milczeli.

Gdy zajechali�my, pan Sta� podzi�kował ładnie milicjantom, dobrotliwie kazał im

wraca� do pełnienia obowi�zków, a mnie usadził w �rodku masywnego gmachu na

ławce. Od dy�urnego wzi�ł papierosa i z tym papierosem, mi ka��c czeka� do

skutku, ruszył wgł�b.

Wrócił po godzinie. Znów wsiedli�my do jakiej� Warszawy, ale nie oznakowanej,

z jednym cywilem w �rodku. Była chwila przed jedenast�, gdy dojechali�my do

lokalu, sk�d tak nieszcz��liwie wczoraj wyszli�my... Pan Sta� przez chwil� łomotał -

otworzyła nam sprz�taczka. Byli�my we trzech z tym cywilem. Weszli�my niczym

zwyci�zcy - barmanka dosłownie dostała rozkaz - warkni�cie:

- Trzy sety, oran�ada i co� na z�b na kaca...

Page 56: Bordello Peerelo

56

Ubrana była jeszcze w strój prywatny, ale natychmiast spełniła polecenie nalewaj�c

trzy bardzo zimne wódki i w trzy szklanki od herbaty rozlała dwie chłodne

mandarynki. Zaraz potem pobiegła do kuchni, potem do stolika, który nakryła

wykrochmalona serwet�. Tłusty kucharz przyniósł trzy podwójne jajecznice na

kiełbasie i pod pach� flaszk� zimnej soplicy. Kelnerka w tym czasie doniosła herbaty

i pokrojony chleb, a tak�e masło. Podeszła do nas barmanka, rozlała soplic�, bo po

wódce czystej u mych s�siadów nie było ju� �ladu i u�aliła si�:

- Co te� wam si� przytrafiło... biedacy...

Nikt jednak nie chciał z ni� gada�, wi�c odeszła. Rzucili�my si� na jedzenie.

Miałem brudne, lepi�ce si�, ani razu nie myte w tym czasie r�ce, ale byłem głodny.

Na wódk� patrze� nawet nie mogłem, co obaj rozmówcy rozumieli, jeszcze przy

barze podzieliwszy si� moj� czyst�. Po zjedzeniu - tak bez słowa - powstali. Na

zewn�trz, przed knajp�, pan Sta� tylko spytał tonem, jakby si� upewniał:

- Wszystko b�dzie załatwione?

Ale ten od Warszawy tylko skin�ł głow� i zapakował si� do swego wozu.

Pan Sta� zawiózł mnie pod akademik, wskazał na sklep spo�ywczy, wyj�ł z

kieszeni bardzo nowe, prosto z drukarni, ale ju� pomi�tolone sto złotych i

zaznaczaj�c:

- to po�yczka - kazał zrobi� zakupy i czeka� na niego, cho�by nie wiem co.

Interwencja pana Stasia w sprawie mego łó�ka, ta dzie� wcze�niejsza, musiała by�

dobitna, skoro nikt w nim nie spał. Miałem w�tpliwo�ci, czy nadal to

uprzywilejowane łó�ko mi si� nale�y, ale poniewa� nikogo nie było w pokoju, a ja

padałem z nóg, to zwaliłem si�, znów zreszt� nie pami�taj�c o umyciu si�.

Przebudziłem si�, gdy ju� kilku współspaczy wróciło. Udawałem �e �pi�.

Uzmysłowiłem sobie, �e w izbie wytrze�wie� ukradli mi zegarek. Cho� nie

pami�tałem, abym go wówczas zdejmował, wi�c mo�e milicjanci? Nadal udawałem,

�e �pi�, bo wstydziłem si�, a poza tym i tak nic sensownego tym ludziom o

przyczynach mej nieobecno�ci nie potrafiłbym powiedzie�. Oni zreszt� nie tracili

czasu tylko, wsadzili nosy w ksi��ki i notatki.

Page 57: Bordello Peerelo

57

Po pewnym czasie przyszedł pan Sta�. Głow� miał obwi�zan� banda�em, na

policzku był wydatny siniec, ale poza tym zachowywał si� normalnie. Bez gadania

wyprowadził mnie na zewn�trz i wsadził do swojej Wołgi, jak uprzednio

zaparkowanej w dyskretnej odległo�ci od akademika.

- No, to teraz zobaczysz, czy z nami mo�na sobie w chujki polatywa�...

- Panie Stasiu - zegarek mi ukradli...

- W akademiku - tam tak zawsze...

- Nie, nie, mo�e w tej izbie, ale ja my�l�, �e to ci milicjanci.

- Którzy? - zainteresował si� akurat hamuj�c, bo jaka� nic nie rozumiej�ca staruszka

weszła na pasy nie zwa�aj�c, �e jedzie samochód...

- No ci pierwsi, z przystanku...

- A to dobrze, to zobaczysz...

A po chwili dodał:

- B�dziesz mógł sobie wybra� i pami�taj... jak si� trafi szwajcarski, to cho�by był

stary, to bierz, a radziecki tylko w ostateczno�ci...

Kompletnie nic nie rozumiałem, ale mój towarzysz miał tak zdeterminowany

wyraz twarzy, �e nic nie mówiłem. Wjechali�my w jaki� zagajnik. Na tablicy

napisane było, �e jest to Lasek Biela�ski. Na polnej drodze podskakiwali�my chyba z

kwadrans. Po drodze dogonili�my jak�� Warszaw� i zdawało mi si�, �e jest to ta

sama, któr� jechali�my dzi� rano do knajpy.

- My w komplecie - skomentował to pan Sta�.

Na polanie najpierw zatrzymała si� warszawa, z której wysiadł znany mi cywil, a

za ni� zaparkowali�my my.

Wysiedli�my, oni zapalili po papierosie. Cywil spytał:

- On wie? - na co pan Sta� pokiwał głow�, �e nie... Troch� si� przestraszyłem, ale

nic nie mówiłem, bo było mi wszystko jedno. Studia przecie� przepadły...

Po chwili podjechała inna warszawa, te� bez oznakowa�. Ze �rodka wysiadł cywil,

taki tłusty, mówi�cy wysokim i łami�cym si� głosem. Za nim wysiedli dwaj

Page 58: Bordello Peerelo

58

milicjanci. Od razu poznałem, cho� wtedy byłem pijany, a głowa jeszcze mnie

bolała, �e to ci dwaj, którzy pobili nas na postoju.

- Rozbiera� si� - rykn�ł tym swoim dziwacznym głosem cywil od milicjantów i po

chwili dodał: - Nie pozwol� przez chujów kala� munduru!

Tamci niczym na basenie rozebrali si�, w kostk� układaj�c poszczególne cz��ci

słu�bowej garderoby. Obaj jak automaty na szczytach tych kostek ustawili sztywne

czapki milicyjne, a na ich deklach portfele i zegarki. Wszyscy trzej wyszli na �rodek

polany i w tym momencie my te� odeszli�my w ich kierunku od samochodów.

Cywil od tamtych miał pod pach� pał�. Podał j� panu Stasiowi zaznaczaj�c:

- To ta sam, ale tak jak si� umówili�my - z góry, w czoło, ale nie w skro�...

Pan Sta� wzruszył ramionami:

- No dobra, b�d� uwa�ał, cho� oni na nic nie uwa�ali...

Nagle zmienił wyraz twarzy na jaki� zwierz�cy, wr�cz straszny, zamachn�ł si�, ale

nie uderzył, bo ten starszy, który miał by� celem ciosu, zasłonił si� r�k�.

- Bez zasłaniania, kurwa, jak nasz ma nie bi� w skro�, jak ten chuj si� zasłania? -

zainterweniował nasz cywil...

- Co kurwa si� zasłaniasz, nie tak si� kurwa umawiali�my, chcesz kurwa wstydu

narobi�? - zgodził si� z intencjami naszego milicyjny cywil i zdzielił otwart� dłoni�

w twarz starszego milicjanta.

Ten starszy miał lekko obesrane gacie, na co by� mo�e tylko ja zwróciłbym uwag�,

gdyby nie to, �e zwieracze mu pu�ciły i rzecz rzuciła si� w oczy . Czekaj�cy na cios

milicjant speszył si�, a potem, zrezygnowany, opu�cił r�k�. Na to tylko czekał pan

Sta�, którego to gówno wcale nie wzruszyło i z wielk� moc� przypalantował

starszemu, który padł na ziemi� bez słowa, jak wczoraj pan Sta�. Zaraz potem, zanim

si� zorientował, upadł po takim samym ciosie młodszy. Trzej faceci zapalili. Ja nie.

- Bałem si�, �e mam wstrz�s mózgu, to wtedy mogłoby nie wyj��. Ale tak, to ma si�

te wpraw�...

- Za Bieruta si� uczyłe�? - spytał cywil milicyjny...

- Tak jakby - odparł nasz cywil i dodał:

Page 59: Bordello Peerelo

59

- Tak pobi� na ulicy zasłu�onego weterana, kurwa. Czy wasi nie mog� najpierw

sprawdza�, na kogo si� napatoczyli. Mamy tak� ci��k� słu�b�, �e czasem

trzeba wypi�. Ale wczoraj, to przecie� pił słu�bowo, panie tego - werbował...

A tu i jemu wpierdol i temu dzieciakowi, kurwa...

- No dobra, kurwa - przerwał cywil milicyjny, ocuc� ich i obaj po sze�� kopów, ale

płaskich, nie z kajora...

- Dobra - potwierdził reguły kontraktu nasz cywil.

Pan Sta�, który podczas palenia wydawał si� na powrót by� uspokojonym, nagle

wyskoczył do przodu i nie czekaj�c na cucenie, gło�no licz�c, rzeczywi�cie płaskim

butem, ale mocno i gdzie popadnie skopał, z oczywist� intencj� pozostawienia po

sobie trwałych urazów ciał milicjantów. Ostatni cios, mo�e przypadkiem,

wymierzaj�c w tył głowy młodszego - w okolicach potylicy.

O dziwo, gdy przerwał, na powrót był człowiekiem spokojnym, nawet nie zna�

było po nim, �e tak bij�c i kopi�c ul�ył sobie... I takim nijakim głosem, z normaln�

intonacj� wskazał mi le��cych: - Teraz ty...

Oczywi�cie miałem �al do milicjantów, jednych i drugich, a tak�e do sanitariuszy,

ale przecie� pami�tałem, �e poniewa� nie podskakiwałem, to dostałem du�o mniej

ni� pan Stanisław. A nadto - tak kopa� le��cych? Gdyby jeszcze moi towarzysze byli

moimi rówie�nikami... Ale tak? No ale z drugiej strony - to wła�nie ci doro�li

oczekiwali ode mnie, �e przyło�� si� do dzieła. Tak wi�c podszedłem i najpierw do��

mocno, równie� na płask skopałem młodszego, bo on mnie ci�gn�ł za włosy. Ale to,

co w moim poj�ciu było do�� mocne, w oczach pozostałych było �enuj�co słabe.

Gdy tak kopałem, za ka�dym razem dodaj��: - a masz... , to tamci si� porozumieli i

cywil milicyjny delikatnie, cho� poniek�d z pogard� odsuwaj�c mnie powiedział:

- Popatrz - nie trzeba przesadza� - ta uwaga zapewne dotyczyła pana Stasia i była

ukryt� polemik� z jego sposobem kopania - ale kopa� trzeba jednak z przekonaniem,

przykłada� si� do roboty...

I rzeczywi�cie - kopał l�ej ni� pan Sta�, uwa�niej wybierał miejsca tak, by nie

zrobi� kopanym trwałej krzywdy, ale zarazem z energi�, która dosłownie przesuwała

Page 60: Bordello Peerelo

60

ciała milicjantów. Starszy znów był stratny, bo cywil chc�c unikn�� pobrudzenia

sobie butów tym, co �ciekało mu spod spodenek, zapewne wbrew intencjom

operował niebezpiecznie blisko nerek...

Sko�czywszy kopanie wzruszył ramionami, na mnie nawet nie spojrzał słusznie

wychodz�c z zało�enia, �e nawet nie warto przygl�da� si�, jakie wra�enie na mnie

musiało wywoła� jego mistrzostwo, tylko zagwizdał w wyj�ty z kieszeni gwizdek,

taki harcerski, szary, czyli przysługuj�cy dziewczynom i zaraz potem usłyszeli�my

najpierw szum motoru, a po chwili wjechała na polan� milicyjna karetka pogotowia

medycznego. Cywil podszedł do pojazdu, do�� gło�no i tak�e bez �adnych emocji

rzucił:

- Bierzcie ich i kurujcie - tylko �eby portfele poszły w cało�ci do depozytu, na co

sanitariusze w kitlach i spodniach milicyjnych tylko wzruszyli ramionami i ju�

wyci�gali z samochodu nosze.

W tym czasie cywil podszedł do ubra� tych pobitych, podniósł zegarki, najpierw

sam je obejrzał, nawet si� u�miechn�ł i podał mi: - wybierz sobie jeden.

Mojego w�ród nich nie było. Pierwszy, na szerokim, w dobrym stanie pasku ze

�wi�skiej skóry był chyba radziecki. Pasek od drugiego był ju� złachany, dosłownie

przero�ni�ty brudem, który zreszt� w�arł si� w elementy koperty, lecz był

szwajcarski – Doxa. Wi�c oczywi�cie ten wzi�łem, a drugi - tak jak nale�y -

zwróciłem.

- Łebski jeste�, mo�e jednak b�d� z ciebie ludzie - zauwa�ył cywil, za� na twarzy

pana Stasia zarysowała si� niekłamana duma... Była to duma zasłu�ona - gdyby nie

on, by� mo�e popełniłbym pomyłk�?

Potem wsiedli�my do samochodów. Pan Sta� kieruj�c samochodem, ju� poniek�d

w intymnej sytuacji, nerwowo szarpi�c pał�kiem od zgrzytaj�cej skrzyni biegów,

gło�no i z emocjami, jakby ogl�dał pasjonuj�cy mecz, szeptał:

- Ale im kurwa wpierdoliłem, ale im wpierdoliłem...

A po chwili, ju� jad�c dodał:

Page 61: Bordello Peerelo

61

- Ale ten Olek to porz�dny facet - nie przepu�cił fuszerki, powiniene� by� mu

wdzi�czny - to za ciebie kopał...

Wszystkie trzy wozy zajechały pod jaki� obskurny bar. Najpierw wyszli�my z

samochodów i poniek�d ustawili�my si� w szyku klinowym, rozgarniaj�c racz�cych

si� na schodkach piwem roboli i weszli�my do �rodka. Kierownik bez słowa

wyskoczył zza baru i przeprowadził nas cuchn�cym kotami korytarzykiem do sali

urz�dzonej wr�cz luksusowo - z porz�dnym �yrandolem z czeskiego szkła,

orzechow� szafk� na sztu�ce i talerze, no i z pokrytymi białymi obrusami trzema

stolikami. Przy jednym siedział facet mo�e pi��dziesi�cioletni z młodsz� od niego o

połow� kobiet�. Jedli po schabowym i popijali to wermutem. My zasiedli�my przy

stoliku przeciwległym. Po minach moich starszych kolegów wida� było, �e s�

zaskoczeni i spodziewali si�, �e b�d� sami.

Po chwili wrócił ten kierownik w granatowym, do�� solidnie zniszczonym,

podobnym do ojcowskiego - fartuchu.

- Polecam schabowego z ziemniaczkami i z kapustk� zasma�on�... W kapustce jest

kiełbasa krakowska parzona - prima sort, a kotlety to �adne oszustwo - panierki

mało, a mi�ska du�o i w ka�dym kostka... Do tego kompocik z czerwonej porzeczki,

ze słoika, ale bardzo porz�dny... Mog� kaza� nala� bez owoców - samo mokre, a na

deser petite - beury, albo andruty. No i wódeczk�...

- A zupy jakiej� nie ma? - obruszył si� nasz cywil...

- Zupy s� - kierownik odparł z pewnym niesmakiem, jakby ura�ony, �e podejrzewaj�

go, �e w jego zakładzie nie ma zup, - ale nie polecam...

Komunikat był jasny. Wszyscy popatrzyli na niego z prawdziw� wdzi�czno�ci�, bo

te� rzeczywi�cie - dał dowód, �e naprawd� jest człowiekiem godnym zaufania. Nasz

cywil zatem jeszcze tylko wskazał wzrokiem na par� obok...

- To jeden z dyrektorów domu towarowego na Woli.... - odparł głosem

konspiracyjnie cichym - Panowie, jak przyszedł, to nie mogłem go tak nie wpu�ci�...

Zreszt� troch� zrozumienia - widzicie, �e z kobiet�...

Page 62: Bordello Peerelo

62

Wszyscy okazali zrozumienie, bo wszyscy lekko si� u�miechn�li. No ale, ze

wzgl�du na t� par�, trudno było komentowa� emocjonuj�ce wydarzenia sprzed

kwadransa. Dyskretnie przygl�dałem si� dyrektorowi i jego babce. Ubrana była w

wełnian�, br�zow� garsonk� i tak� sukienk�. Wida� było, �e nie s� to po�lednie

produkty. Modnie uczesana, ładna, nie nazbyt umalowana. Robiła wra�enie i było

oczywiste, �e jest dost�pna jedynie dla tych z wy�szych sfer, którzy maj� pieni�dze,

władz�, ale zarazem potrafi� si� ubra� i umiej� si� zachowa�. Nie tylko ja, ale i trzej

pozostali przy naszym stoliku byli jakby z innej bajki. Do tego stopnia, �e nie mieli

respektu przed tamtymi. Mi jednak zaimponował pomysł, �e schabowego mo�na

popija� winem. Im nawet im nie za�witał w głowie...

Do�� szybko zjedli�my swoje schabowe, andruty, popili�my kompotem i

wypili�my litr Luxusowej. Ja wypiłem jeden kieliszek. Chciałem połow� zostawi�,

ale tak na mnie patrzyli, �e wypiłem. Nie zmarnowało si�...

Gdy przed wej�ciem do knajpy �egnali�my si�, nasz cywil, troch� jakby si� �miej�c

- powiedział: - Za trzy dni s� wywieszane wyniki egzaminu pisemnego. Chyba nie�le

ci poszedł. No ale, nadal si� staraj, bo jeszcze s� ustne...

Ju� chciałem rzuci� si� i tłumaczy�, �e jednak nie pisałem tego egzaminu, �e to

pomyłka i oczywi�cie moja wina, ale mo�e mo�na jako� w dodatkowym terminie...

ale pan Sta� wzi�ł mnie za rami�, a potrafił chwyci� za rami�, i zaprowadził do

samochodu. Ju� w �rodku wyja�nił:

- Masz jedno cztery i pół i jedno pi��, ale nie wiem z jakich przedmiotów. Na

ustnym si� nie zbła�nij, bo nam s� potrzebni zdolni, samodzielni pracownicy.

Popatrzyłem na pana Stasia z wdzi�czno�ci�. Gdyby nie to, �e jeszcze par� chwil

przedtem wygl�dał, jak wygl�dał i robił, co robił, to bym go chyba ucałował. No ale

miałem jednak przed nim respekt...

****************************************

Page 63: Bordello Peerelo

63

Uczy� si� na pierwszym roku musiałem du�o. Ja my�lałem, �e tylko podczas

egzaminów w czterołó�kowym pokoju upychali sze�ciu spaczy. A to nie była

prawda. Wyl�dowałem w tym samym akademiku, w innej sali, ale te� w sze�ciu...

Tak jak pan Sta� mi doradził - wybrałem najsłabszego - dałem mu pucki, gdy si�

rzucał i miałem najlepsze miejsce - od okna.

Mamie było mnie �al, bo przecie� w domu zawsze miałem swój pokój. Nie

wiedzie� czemu uznała, �e mam niespokojny sen i w takim tłoku nie b�d� si�

wysypiał, wi�c weszła na głow� ojcu, �eby dał mi fors� na wynaj�cie kwatery na

mie�cie. Ja jej tłumaczyłem, ile to w Warszawie kosztuje, �e wszyscy jad� do

Warszawy, a Warszawa została przez okupantów zburzona, na co mama na mnie

naskoczyła, �e mo�e i przez okupantów, ale z winy ruskich. Kompletnie nic nie

rozumiałem, atmosfera zrobiła si� ci��ka i wreszcie ojciec powiedział, �eby mama

nie robiła mi wody z mózgu, bo te m�dro�ci do niczego mu, czyli mi si� nie

przydadz�, a jeszcze po pijaku gdzie� nachlapie i wyleci ze studiów z wilczym

biletem.

Bo rodzice nie byli ch�tni, bym studiował w Warszawie, gdy� s�dzili, �e si� nie

dostan�, albo nie dam sobie rady. Ale te� byli dumni i puszyli si� mn� przed całym

miasteczkiem. Rozpili�my z tat�, bo mama to tylko nam dorabiała jedzenie, �eby mi

wódka, jak to młodemu, nie zaszkodziła i ojciec po pijaku nawet powiedział co�

takiego, �e jak sko�cz� studia, to u nas kariera przede mn� stoi otworem i kto wie,

mo�e nawet zostan� sekretarzem partii?

Nawet byłem zdziwiony, bo my�lałem o tym, �eby na studiach, po drugim roku

wpisa� si� do partii i nie byłem pewien, jak rodzice na to zareaguj�. No bo jednak -

wpisanie si� do partii to była ostateczna i jawna deklaracja. Pomysł ten zreszt�

popierał pan Sta�. Tłumaczył mi, �e to doskonała �cie�ka - partyjnego nie mo�na

zwerbowa�, bo partyjny ma partyjny obowi�zek donosi�, ale inna sytuacja jest, gdy

zwerbowany zostaje partyjnym. Wtedy za donosy nadal dostaje pieni�dze. A z

partyjnym zwerbowanym, bo w ko�cu partyjnych te� si� werbuje, jest tak, �e

trudniej jest mu za informacje, nawet bardzo dobre - płaci�. Wprawdzie - jak

Page 64: Bordello Peerelo

64

powiedział - nie ma takiej rury, której nie da si� przedmucha�, ale jest trudniej...

Partyjni s� stratni... Donosz� prawie za darmoch�... Ale za to karier� robi�...

Zbieranie informacji przychodziło mi łatwo. To były takie tam duperele - kto na

przykład ma informacje, które mógł usłysze� z Wolnej Europy, albo od kogo�, kto

słucha Wolnej Europy i kolportuje to dalej. Albo - kto chodzi do ko�cioła.

Najwa�niejsi byli tacy, którzy to ukrywali, a w akademiku to ukrywali wszyscy. Jak

si� zorientowałem, to do ko�cioła w Warszawie z akademika prawie nikt nie chodził,

za to u siebie w domu, to chodzili. Za to warszawiacy cz�sto chodzili do ko�cioła i w

zasadzie wcale z tego, przynajmniej niektórzy, nie robili tajemnicy. Ja chodziłem w

Warszawie, ale ja to chodziłem tam na łowy, by wyłowi� swoich.

No i za to wszystko dostawałem trzysta złotych miesi�cznie, a przed wyjazdem na

�wi�ta Bo�ego Narodzenia to nawet dostałem paczk� z półtorakilogramowa puszk�

szynki konserwowanej, kilogramow� puszk� wojskowego boczku w plasterkach

poprzekładanego staniolem, czterysta gramów mielonki te� w puszce,

półkilogramow� bombonierk�, ale nie od 22 lipca, lecz z Wawela, acha - p�to

kiełbasy jałowcowej, paczka kawy Super, pudełko kakao 22 lipca, blaszane pudełko

z dwiema przegródkami - mam to pudełko do dzi� - radzieckiej herbaty gruzi�skiej,

czekolad� gorzk� i mleczn�, chyba jeszcze nadziewan�, torebk� mieszanki

czekoladowej, dwie puszeczki szprotek w oleju, pi�� troch� popsutych pomara�cz i

dwie zupełnie dobre cytryny, a nawet butelk� białego wina słodkiego z Rumunii i

czerwonego wytrawnego z W�gier. A wreszcie - na deser - włoskie po�czochy z

nylonu...

- Te po�czochy, to s� ekstra - jak poka�esz takie po�czochy dziewczynie, to ka�da da

ci pociupcia�... - tonem człowieka do�wiadczonego powiedział pan Sta�, a ja ju�

wiedziałem, �e on zwykle wie, co mówi...

Z tym pociupcianiem, to była sprawa. Poznałem taka dziewczyn� z Nowego

Dworu Mazowieckiego, te� mieszkaj�c� w akademiku. Do kina z ni� chodziłem, a to

kaw� w kawiarni postawiłem, a to oran�ad�, dwa razy byli�my na czyich� imieninach

w akademiku, to wino kupowałem. Tylko czasem pozwalała si� całowa�. My�lałem,

Page 65: Bordello Peerelo

65

�eby o niej nie wspomina� panu Stasiowi, �eby na ni� nie donosi�, no ale musiałem

si� poradzi�, co i jak zrobi�, �eby dała - przynajmniej �eby co� dała.

Nast�pnego dnia spotkałem si� z ni� i chciałem w kawiarni pokaza� te po�czochy,

ale ona wymy�liła - tak sobie romantycznie rozmawiali�my - �e pójdziemy na spacer.

A ja - oho - w ciemi� bity nie byłem - na dworze mróz i zadymka, ona w cienkim

paltociku niby wełnianym, ale wiatrem podszytym, buty te� miała kiepskie, za to

po�czochy miała ciepłe - domowe, wełniane, a czapk� tak� niby beret - ani ciepł�,

ani tez zimn�, ale ładn�...

Zaraz wi�c na dworze zaci�gn�łem j� do jakiej� bramy i tam zacz�li�my si�

całowa�. Ja zdj�łem r�kawiczk� i dawaj, wtyka� jej r�k� najpierw pod płaszczyk, pod

sweter, przedarłem si� przez haftki koszuli. Jako� ekwilibrystycznie musiałem

pow�drowa� w gór�, aby min�� do�� wysoko zaczynaj�c� si� halk� i potem, to ju�

byłem w domu - dobrałem si� do jej piersi. A piersi miała - ho, ho - du�e, twarde...

No - poezja...

Pod sukienk� łapy nie pozwoliła mi wło�y�, bo jakby kto przechodził przez bram�,

to od razu by wiedział, co si� dzieje...

Zimno było, wi�c wrócili�my do kawiarni, a tam to ju� tylko za r�czki si�

trzymali�my. Troch� oboje byli�my zawstydzeni, ale było miło...

Po�czoch jej nie dałem. Nie było warto, bo dostałem i tak maksimum tego, co było

do uzyskania - przecie� nawet nie mieliby�my gdzie si� kocha�. A tak, to te

po�czochy dałem mamie na gwiazdk�, pod choink�. Bardzo si� cieszyła, cho� zdaje

si� - zrobione były one z my�l� o szczuplejszych nogach i do�� szybko poszły

oczka...

Dochody z urz�du nie były moimi jedynymi dochodami. Dostawałem jeszcze

dwie�cie sze��dziesi�t złotych stypendium. Nie nale�ało mi si�, ale dzi�ki panu

Stasiowi jako� si� udało. No i od rodziców dostawałem miesi�c w miesi�c dwie�cie

złotych, a jak przyje�d�ałem do domu, to jeszcze sto pi��dziesi�t, abym nie był

stratny za koszty podró�y. Jako stypendysta za �niadania i kolacje w akademiku

płaciłem osiemdziesi�t złotych, a za obiady na stołówce na uczelni te� osiemdziesi�t.

Page 66: Bordello Peerelo

66

Gdybym miał wszystko w jednym miejscu, to chyba jeszcze dziesi�� złotych bym

oszcz�dził, ale nie mogłem podczas zaj��, w �rodku dnia, wraca� do akademika.

Zaraz po �wi�tach, tak pod koniec stycznia, na nasz� rodzin� spadła katastrofa. Do

magazynu ojca przyszła kontrol. Interesowało ich wszystko, bo szukali maksymalnie

du�o haków. Ojciec nie robił manka - wszystko si� u niego - przynajmniej w

granicach przyzwoito�ci - bilansowało. To, na czym robił kas�, to było załatwianie

deficytowych towarów: materiałów budowlanych, maszyn rolniczych, cz��ci

zamiennych, skóry dla szewców, ekstra w�dlin na wesela i takie tam ró�ne. W

zasadzie wszystko dzielił na połow�: pierwsz� dawał po cenach oficjalnych tym,

którzy byli wa�ni, a reszt� tym, którzy dawali w łap�. Ale warto pami�ta�, �e nawet

ci wa�ni czasem poczuwali si� do wdzi�czno�ci i dawali to czy owo, zazwyczaj w

naturze, a ju� na pewno w układach. Tak czy inaczej goła pensja nie miała dla moich

rodziców takiego wielkiego znaczenia, cho� była cenna, bo zawsze była pierwszego

dnia miesi�ca i ona była pewna.

Tak wi�c ojciec był w zasadzie nie do ruszenia. Ale wywalił si� si�... i to na

mi�kko...

Proboszcz ze wsi s�siaduj�cej ze wsi� moich rodziców zgodził si� odtworzy�

zniszczon� przez Niemców parafi�, a mo�e biskup mu kazał? Oczywi�cie trzeba

było odbudowa� ko�ciół. Władza była niech�tna, ale tamci si� uparli, wierni pisali

jakie� petycje do władz, kol�dowali po przedpokojach i spokoju nie dawali. Wreszcie

chyba ze trzysta osób uroczy�cie poszło ze wsi i z s�siedztwa w pielgrzymce, jakie�

transparenty nie�li. Trzeba im było to wyrywa�! Baby podobno nawet podrapały

milicjantów i skandal był na całego. No to ust�piono, bo przecie� z głupot� ludzka

skutecznie nie da si� walczy�. Kto to widział - takie afery? Cho�, prawd�

powiedziawszy, tak w gł�bi duszy, to i moi rodzice i ja dumni byli�my z naszych

krajan... Z naszych stron ludzie s� pro�ci, mo�e prymitywni, nie rozumiej�

pa�stwowych racji, ale maj� charakter...

No ale pozwolenie to jedno, a budowa, to drugie. Trzeba było kamienie zbiera� na

polach. O to mniejsza... Ale cement, troch� stali zbrojeniowej, drewno, drewno

Page 67: Bordello Peerelo

67

szlachetne na ławki, jednak sporo cegły poszło, papa, eternit i co tam jeszcze?

Drewno chłopi przetarli swoje, kamienie - jak powiedziałem - zebrali, ale dalej?

No wi�c na mojego ojca wywierano taka presj�, �e nic nie mógł zrobi�. W ko�cu

jego kum, bo przecie� ojciec te� był zorganizowany, jako� tak jesieni� w tej sprawie

ju� ostatecznie z tat� si� zgadali�my, poradził mu, �eby dawał przydziały chłopom,

�e niby na obory i takie tam, a oni oddadz� to na ko�ciół. W rezultacie ta presja si�

sko�czy, odpierdol� si�, a my przy okazji b�dziemy mieli haka i na chłopów, bo

zawsze mo�na ich rozliczy�, gdzie s� te obory, na które dostali od socjalistycznego

pa�stwa przydziały i na ksi�dza - no bo z czego ko�ciół zbudował - archanioł Gabriel

mu zesłał, czy jak? Tylko z tym, to trzeba było uwa�a�! Taki klecha to z ch�ci� by

poszedł za to do pierdla i zaraz by si� zrobił znany. Jakby si� przestraszył, to mo�e

nawet dałoby si� go zwerbowa�, ale je�li si� nie ugnie, to mo�na było mu tylko

naskoczy�... Czarni to zaraza. Ja to uwa�am, �e jak kto� jest wierz�cy, a ja jestem

wierz�cy - dzi� to mog� powiedzie� - to nic nie szkodzi, a nawet dobrze. Ale je�li

kto� jest pod wpływem czarnych - klerykał - to ju� kapota - do ko�ca �ycia nie

b�dzie wolny - zawsze, a to na spowiedzi, a to inaczej b�d� si� czepia�. Nic tak po

ludzku nie maj� zrozumienia...

Tak sobie uradzili z kumem i zrobili. Wszyscy byli zadowoleni. Nasz dawny

ksi�dz miał parafi� o połow� mniejsz�. We wsi był nowy proboszcz mieszkaj�cy,

póki sobie nie zbudował plebani, zreszt� nie gorszej, ni� przedwojenny dwór, k�tem

u przedwojennego sołtysa. Ludzie mieli gdzie si� modli�, a nasi mieli haki na

dziesi�tki ludzi. Ale wkurzył si� jaki� sekretarz, czy tam kto�. W ka�dym razie

nasłali tak� mocn� kontrol, �e resortowi nic było do niej, a ona ju� doszła, kto tak

hojnie wydawał materiał. To nie ojciec wydawał przydziały, tylko powiatowy

wydział rolny. Tata tylko opiniował i potem wydawał. Ale czy to ten go�� z wydziału

był zbyt mocny, czy te� tradycyjnie - dopierdolili si� do magazyniera, bo to

najłatwiej, nie wiadomo. Ale zrobiło si� �le. Przy okazji zanalizowano struktur�

przydziałów. Do�� szybko doszli do tego, �e szły one pozornie najdziwaczniej, a w

rzeczywisto�ci najpro�ciej - dostawali ci, którym si� z racji powagi lub urz�du

Page 68: Bordello Peerelo

68

nale�ało. A je�li ju� kapn�ło, to na pewno krewnym tych pierwszych. Jak w

soczewce zbiegły si� wszystkie lokalne nici. Rodzice nawet nie zastanawiali si� nad

tym, �e to tak jest, bo to było na co dzie� - no ale tak było... Kontrol mogła

raportowa� do prokuratury, �eby wsadzi� cały powiat, ale akurat nie mego ojca, bo

za co? Albo mogła wsadzi� tylko ojca i udawa�, �e całe zwyrodnienie, to jego wina.

Resort powiatowy bronił ojca, jak mógł, ale chłopcy z resortu te� byli umoczeni, �e

hej, wi�c mało mogli. No i normalnie - warszawa zaje�d�a na podwórko,

prokuratura, szcz��ciem do prasy nie pu�cili, ale gadania było co niemiara. Wszyscy

mówili i słusznie, �e ojciec cierpiał za ko�ciół. Ka�dy człowiek do dzi� potwierdzi,

�e ojciec był �wi�ty człowiek, zasłu�ony dla Ko�cioła.

Jak ju� ojciec siedział w areszcie powiatowym, to ja starałem si� jako� spraw�

załatwi� przez pana Stasia, ale słabo szło. Cała trudno�� polegała na tym, �e ja nie

mogłem wiedzie�, �e ojciec był współpracownikiem resortu, bo to by �wiadczyło, �e

był złym współpracownikiem resortu, a w takim razie słusznie siedział. Ale to akurat

pan Sta� jako� przeszedł. My byli�my za chudzi w uszach, �eby to załatwi�. Jedyne,

co nam obiecano, to �e jak ojca ska��, to wyjdzie ze wzgl�du na stan zdrowia.

Resort mógł wszystko, ale nikomu wi�cej nie chciało si� kiwn�� palcem... Nie

chcieli wchodzi� w spór z t� komisj�, która jak raz miała poparciem polityczne na

najwy�szym szczeblu. Tak to tłumaczono. No i gdy pan Sta� pytał, gdzie tu jest

sprawiedliwo��, �eby moczy� naszego człowieka w pudle, to jedynie przyznawali

racj�, �e rzeczywi�cie to jest wielkie �wi�stwo. Jednak dodawali, �e teraz, jak on tam

w swoim powiecie robi za takiego katolickiego m�czennika, nieomal �wi�tego, to

głupio by było, gdyby troch� nie posiedział, bo to byłaby zmarnowana okazja.

Oni tak mówili, a ojciec siedział i mama dosłownie nikła w oczach.

Gdy ju� wszystkie szanse zostały wykorzystane i z miernym skutkiem, to pan Sta�

przyszedł do mnie do akademika. Był nab�blowany jak szafa trzydrzwiowa. Mnie

nie zastał, wi�c czekał i gadał jedynie z moimi współspaczami. Z tego frasunku

wszystko mu si� por�bało i zacz�ł ich po pijaku werbowa�. Chyba trzech na raz. Oni

- poniewa� było ich trzech na raz i jeden nie chciał si� przyzna� przed drugim,

Page 69: Bordello Peerelo

69

wykr�cali si� od deklaracji i słusznie. Wtedy pan Sta�, ju� całkiem od rzeczy, zacz�ł

im opowiada�, jakie to ja mam korzy�ci z tego, �e donosz�.

Dowiedziałem si� o całej tej sprawie nie od razu. Gdy przyszedłem, to pan Sta�

smacznie spal w moim łó�ku i był całkiem do niczego, a tamci oczywi�cie nic mi nie

powiedzieli. Za to w ci�gu paru dni gadał o mnie cały akademik i cała grupa

dzieka�ska. Tylko ja nie słyszałem... Widziałem, �e wszyscy zrobili si� jacy� tacy

uwa�ni, mo�e nawet uprzejmi, ale z dystansem... Starałem si� dociec, o co chodzi,

ale oczywi�cie - nieskutecznie.

W ko�cu, w trybie awaryjnym zostałem wezwany do takiego wydzielonego pokoju

z mał� łazienk� za kotar� i wn�k� na kuchenk� elektryczn�, na przedwojennym

osiedlu domków na Mokotowie, który był lokalem operacyjnym pana Stasia. Tam

ju� czekał na mnie pan Sta� z jednym takim chudym facetem przed czterdziestk�, w

znoszonej marynarce, której mankiety były a� przetarte. Został mi on przedstawiony

jako pan Zygmunt. Pan Sta� powiedział, �e w skutek tego, �e odchodzi na emerytur�,

musi mnie przekaza� panu Zygmuntowi owi, �e co złego, to nie on i poszedł sobie.

Pan Zygmunt uwa�nie wysłuchał moich �alów o ojca i jego problemy. O�wiadczył,

�e zna sytuacj� i uwa�a, �e jednak w post�powaniu mego ojca było co�

niewła�ciwego, ale nie jest upowa�niony do tłumaczenia - o co chodzi. W ka�dym

razie zwrócił mi, i to z naciskiem - uwag�, �e win trzeba szuka� raczej w sobie, bo

dopiero wówczas, z takiej perspektywy wła�ciwie mo�na oceni� trosk� organów o

nas.

Potem dodał, �e nasi ludzie pracuj� w szalenie trudnych warunkach i dlatego łatwo

jest o zaniedbania, a nawet bł�dy. Za te bł�dy trzeba płaci� i my z panem Stasiem

popełnili�my taki bł�d. Wypytał mnie o stosunek studentów do mnie, czy si� nie

zmienił, a ja na to, �e w zasadzie, to si� nie zmienił, ale zarazem tak, jakby si�

zmienił i to radykalnie. Dopiero teraz pan Zygmunt opowiedział mi z detalami

przebieg wizyty pana Stasia w moim pokoju. Wiedział tak du�o, �e - to było

oczywiste - musiał mie� jeszcze jednego informatora w naszym pokoju.

Page 70: Bordello Peerelo

70

Potem, z min�, jakby wygłaszał jak�� gł�bok� sentencj�, o�wiadczył, �e sprawa

ojca i sprawa pana Stasia ostatecznie mnie pogn�biły. Gdy oponowałem wskazuj�c,

�e przecie� w obu kwestiach ja nic nie zawiniłem, to odrzucił ten sposób my�lenia,

gdy� nie mogło by� przypadku w tym, �e to wła�nie w moim otoczeniu si�

wydarzyło. Zdaje si�, chciał jeszcze par� chwil mnie dołowa�, jednak nieopatrznie

wypsn�ło mu si�, �e organa wcale nie s� pewne, czy powinny mi da� jeszcze jak��

szans� i czy wart jestem tego, by wyci�gn�� do mnie pomocn� dło�.

Było bowiem jasne, �e skoro organa maj� te w�tpliwo��, ale ich przedstawiciel w

osobie ascetycznie wygl�daj�cego, raczej niesympatycznego, ni� sympatycznego

pana Zygmuntaa, tymi w�tpliwo�ciami dzieli si� ze mn�, to jednak pozytywna

decyzja zapadła. Pan Zygmunt musiał zauwa�y� zmian� mego wyrazu twarzy na

mniej bolesny, z pewno�ci� uznał to za swoj� pomyłk�, ale był zbyt dobrym

fachowcem, aby to okaza�. Jednak wyra�nie skrócił nasze spotkanie, to dostrzegłem i

o�wiadczył, �e na razie nie mog� dalej mieszka� w akademiku i �e jest to wyraz ich

szczególnej troski o mnie. A tak�e, �e ten lokal, w którym jeste�my, czasowo, do

ko�ca roku akademickiego, skoro i tak obecnie nie jest on potrzebny panu Stasiowi,

mo�e by� moj� kwater�. Tak si� wyraził - kwater�. Nadto, �e powinienem do ko�ca

roku akademickiego studiowa� tam, gdzie studiuj� i je�li mimo trudnej sytuacji b�d�

sobie jako� radził, to organa o mnie nie zapomn� i mam szans�, je�li wyka��

szczególne zdolno�ci, sta� si� kadrowym pracownikiem. A po roku nienagannej

pracy zma�� wszelkie w�tpliwo�ci, które wokół mnie narosły i dalej b�d�

kontynuował nauk� w zgodzie z potrzebami resortu. No bo jednak w mojej uczelni

jestem ju� spalony i tylko musz� dowie��, �e potrafi� sprosta� nawet trudnym

sytuacjom.

Tak poprowadził t� rozmow�, �e wyszło na to, �e jestem czemu� tam winien, nie

powinienem wi�c podnosi� kwestii mego ojca, czy te� mojej, w rzeczywisto�ci nie

przeze ojca i mnie zawinionych, tylko jeszcze bardziej si� stara�. Dowiedziałem si�

za to, �e za kwater� nic nie musz� płaci�, a nawet za darmo mog� odbywa�

miejscowe rozmowy telefoniczne. A telefon był w pokoju. Oszcz�dzałem na

Page 71: Bordello Peerelo

71

opłatach za akademik! Strat� jednak było to, �e �niadania i kolacje musiałem sobie

robi� sam i za wszystko płaci� w sklepie, za� pan Zygmunt ani si� nie zaj�kn�ł, �e

przecie� tata siedział w ulu i nie mógł mi dawa� pieni�dzy.

No ale mogło by� gorzej...

Gdy ju� przeniosłem si� do nowego mieszkania, to troch� obsun�łem si� w nauce.

Bo wprawdzie miałem lepsze warunki do nauki, ale mniejsz� motywacj�. Sk�d j�

miałem bra�, skoro i tak od lata miałem porzuci� uczelni� i zatrudni� si� w resorcie...

Przy tej samej ulicy mieszkał doktor Melanowski. Z Melanowskim miałem zaj�cia

z ekonomii politycznej socjalizmu i to on zaczepił mnie na ulicy. Ja bowiem, skoro

wszyscy wiedzieli, albo mogli wiedzie� o mojej współpracy, wcale znów taki ch�tny

nie byłem do poznawania ludzi na ulicy. No ale czy to on nie wiedział, czy mu nie

przeszkadzało, w ka�dym razie mnie zaczepił i potem, to ju� cz�sto spotykali�my si�

na ulicy, bo on wychodził ze swoim psem. To było zdumiewaj�ce, ale on opowiadał

mi o swoich osobistych kłopotach. Znudziła mu si� �ona. Rzeczywi�cie - par� razy

widziałem, gdy przechodziła t� sama ulic� - nie była pi�kno�ci�. Gdy tym czasem

Melanowski zakochany był po uszy w studentce trzeciego roku Halince Majerek.

Była to miło�� z wzajemno�ci�. Podobne katusze prze�ywał, zanim straciłem z nim

kontakt - pan Sta�. On te� znudził si� swoj� połowic�, której nie widziałem, ale na

słowo mu wierzyłem, �e grubej jak kolumbryna i głupiej jak stodoła. Za to zakochał

si� w jakiej� dziewczynie - jak rozumiałem, cho� wprost tego nie powiedział - swojej

informatorce - pewnej pono� eterycznej ksi�gowej. Ale pan Sta� był z charakterem -

gdy traciłem go z widoku, był w trakcie sprawy rozwodowej. Celował tak, aby

rozwód przeprowadzi� akurat wtedy, gdy pójdzie na emerytur�. W ten sposób

unikn�łby przej�� w pracy. Bo w resorcie takich rzeczy jak rozwody nie lubiano, a

czasem nawet nie tolerowano. Udało mu si� nawet załatwi� sobie mieszkanie

zast�pcze - mniej wi�cej taki sam lokal, jaki ja dostałem. Mo�e miał dwa lokale

kontaktowe?

Page 72: Bordello Peerelo

72

No wi�c na chwil� przed tymi wszystkimi aferami, to pan Sta� bał si�, �e gdy ju�

pójdzie na emerytur�, to si� na niego wypn� i on zostanie do ko�ca �ycia ze swa

wybrank� w tym mało luksusowym mieszkaniu. Ze smutkiem wspominał, �e

popełnił bł�d, �e nie pojechał na Ziemie Odzyskane. Tam dopiero było eldorado.

Ludzie z resortu bez gadania dostawali w starym budownictwie w najlepszych

dzielnicach po połówce przedwojennych sze�ciopokojowych mieszka�, a ówczesne

mieszkania to było nie to, co dzi� - miały rozmiar stodoły! Zwykle za s�siadów mieli

jakich� dyrektorów, ksi�gowych, albo urz�dników - słowem ludzi kulturalnych - a to

te� si� liczyło.

Natomiast w Warszawie, gdzie wszystko zostało zburzone, a ludzi zjechały si� całe

tabuny - była katastrofa.

Melanowski nie był tak zdeterminowany, jak pan Sta�, bo te� i miał inna sytuacj�.

Pół domu, bo reszt� zabrał kwaterunek, obj�ł na Mokotowie wraz z mał�onk�, która

szcz��liwie straciła cał� rodzin� w powstaniu i do tej połówki nie było ju� wi�cej

pretendentów. Dzieci nie mieli. Jako� tak kombinował, aby mie� nowa �on� i

mieszkanie, ale �adna kombinacja, która w tej sprawie przychodziła mu do głowy,

nie trzymała si� kupy.

Ja oczywi�cie o wszystkim donosiłem panu Zygmuntowi, bo i tak nie miałem

innych porz�dnych informacji. Pan Zygmunt o dziwo, wcale tych raportów - lubił

bowiem terminologie wojskow� - nie uwa�ał za plewy. Przypuszczam, �e

Melanowski te� musiał by� informatorem i ja go rozumiem - liczył, �e mo�e dzi�ki

temu załatwi sobie mieszkanie, albo mo�e - jeszcze lepiej - wykopsa jako� t� swoj�

�on�. No a skoro był informatorem, to zawsze było warto sprawdzi�, czy jest szczery

z organami. By� mo�e zreszt� - sprawdzali, czy ja wszystko wiernie powtarzam? No

bo je�li mieli informacje o tym samym i ode mnie i od niego, to pozwalało to

dokona� porównania.

Gdy z panem Zygmuntem mówili�my o kłopotach lokalowo - miłosnych

Melanowskiego, to pan Zygmunt, który przecie� wygl�dał jak asceta i kojarzył mi si�

Page 73: Bordello Peerelo

73

z jakim� wr�cz mitycznym, ideowym komunist�, takim jak Paweł Korczagin z "Jak

hartowała si� stal" Ostrowskiego, dał wyraz swego zrozumienia dla ludzi.

- Słuchaj - jak ten cały Melanowski b�dzie ci� prosił, by� mu po�yczył lokal na

godzink� czy dwie, �eby si� spotkał z t� swoj� kochank�, to ty mu nie odmawiaj.

Mo�esz si� chwil� podroczy�, mo�e nawet niech ci co� załatwi, albo co, ale pójd�

mu na r�k�...

Ja mo�e nawet okazałem, �e jestem zdziwiony, bo dodał:

- My komuni�ci musimy humanitarnie podchodzi� do słabo�ci człowieka. Sam

widzisz - problem ma i nie chce skandalu. W ko�cu - przyzwoity naukowiec, z

pewn� pozycj�, pracuje na wa�nym odcinku kształtuj�c socjalistyczn� �wiadomo��

ekonomiczn� - niech sobie ul�y. Byleby nikt si� nie dowiedział, bo nasze lokale to

nie domy schadzek. Twoja sprawa, jak post�pisz, ale przyja�� z tym człowiekiem nie

mo�e ci zaszkodzi�.

Musz� przyzna� - nawet mi zaimponował tym swoim ludzkim podej�ciem. Co

tydzie� go widziałem i miałem wra�enie, �e facet zachowuje si�, jakby kij połkn�ł -

tak sztywno. Teraz te� mówił w charakterystyczny dla siebie, kostyczny sposób,

jakby problemy z kobietami jego w ogóle nie dotyczyły. Ale jednak chciał

człowiekowi i�� na r�k�.

Ja w ka�dym razie podczas najbli�szej rozmowy z Melanowskim, a to było jeszcze

tego samego dnia, kiedy rozmawiałem z panem Zygmuntem, wspomniałem o

trudno�ciach finansowych i o tym, �e program na uczelni jest trudny i musze si� tyle

uczy�, �e w konsekwencji cz��ciej jestem w bibliotece, ni� w domu.

Melanowski od razu zorientował si�, o co chodzi, bo zaofiarował mi dwadzie�cia

złotych za to, �e udost�pni� mu mieszkanie na popołudnie. Ja na to, �e moje

trudno�ci nie s� a� takie małe, aby dwadzie�cia złotych załatwiało spraw�. Miałem

swoje racje - pokój w hotelu kosztował mo�e dwadzie�cia pi�� złotych na dob�, ale

przecie� nie mo�na było wynajmowa� pokoi w hotelu w mie�cie, gdzie si� było

zameldowanym, nie wolno było meldowa� wspólnie kobiety i m��czyzny, je�li nie

byli mał�e�stwem, a wizyty nie meldowanych kobiet w pokojach m��czyzn,

Page 74: Bordello Peerelo

74

poniewa� wszystkie pokoje, jak uwa�ano, s� na podsłuchu, mogły si� sko�czy�

niebywałym skandalem i podpadni�ciem. Tak wi�c - warunki były takie, �e mogłem

�miało ��da� pi��dziesi�t złotych i o takiej kwocie wspomniałem, lecz �e

Melanowski si� targował i dorzucił załatwienie zalicze� i egzaminów na studiach, a

ja mogłem mie� z tym trudno�ci, to przystałem na dwadzie�cia pi�� złotych.

Nie zgodziłem si� natomiast na to, by Melanowski u �lusarza dorobił sobie klucz.

Ostatecznie - lokal był słu�bowy. Poza tym, zakazane miał telefonowanie, bo

przecie� telefon z pewno�ci� był na podsłuchu, a pan Zygmunt wspominał o

dyskrecji. No i pod wszelkimi gro�bami zakazałem mu dzwoni� na mi�dzymiastow�.

Zreszt� - nie miałoby to sensu, bo na poł�czenie, od chwili zamówienia, mogła min��

nawet tylko godzina, ale przecie� cz�sto ł�czyli dopiero nast�pnego dnia. Mowy nie

było o tym, �eby on u mnie koczował dniami i nocami. Poza tym - za takie rozmowy

sam miałem płaci� i jak niby miałbym si� z nim rozlicza�?

Tak ze trzy razy dawałem mu ten klucz, a on od razu dawał mi pieni�dze. Nie

powiem - był elegancki - podawał niebiesk� kopert�, a w �rodku było dwadzie�cia

złotych w banknocie z rolniczk� i aluminiowe pi�� złotych z rybakiem. Po to, by

moneta nie wypadła, zawsze zaklejał kopert�. Troch� szkoda, bo mogłaby si� jeszcze

przyda� na list do ojca.

Ja w zgodzie z umow� przychodziłem o ustalonej porze i Melanowski był ju� na

spacerze z psem - jak gdyby nigdy nic... Dawał mi klucz, ja wracałem... W pokoju

było bardziej posprz�tane, ani�eli przed moim wyj�ciem. W szafce trzymał swoj�

po�ciel i on, czy te� jego flama, zdejmowali z kołdry moj� po�ciel i wkładali swoj�, a

przed wyj�ciem powtarzali operacj�, tylko w drug� stron�. Dla mnie to wcale nie

było takie dogodne, gdy� ich po�ciel była �wie�a, co dwa razy zmieniana, a moja a�

czarna od brudu. Ja j� nawet prałem, ale marnie, bo nie miałem tarki. Akurat nie

mo�na było jej nigdzie dosta�. Chciałem nawet kupi� w naszym miasteczku na targu

tak� drewnian�, o tyle gorsz�, �e po�ciel szybciej si� na niej �cierała, ale trudno...

Melanowski pewnie miał pralk� Frania i takie rzeczy w ogóle go nie interesowały.

Cho� z drugiej strony - prała u nich w domu pewnie �ona i mogłaby si�

Page 75: Bordello Peerelo

75

zainteresowa�, sk�d bierze si� ta po�ciel? A zatem - zapewne było to zaj�ciem jego

kochanki. Cha! - kochanki - kobiety, która na co dzie� nie zawracała sob� głowy, ale

gdy trzeba było, to oddawała si�...

Z tym miałem problem, bo - jak wspominałem - wprawdzie poczyniłem pewne

obiecuj�ce starania, ale wobec ogólnego zepsucia si� atmosfery wokół mnie - tak�e i

tu poniosłem kl�sk�. Inna sprawa - dobrze, �e pochopnie nie dałem jej tych

po�czoch! To te� była nauczka, �e ka�dy krok warto jest przemy�le�, nie działa� na

łapu - capu, bo tak akurat teraz si� wydaje...

To było przed �wi�tami Wielkanocy. Jak zwykle dałem temu całemu

Melanowskiemu klucz i poszedłem sobie do biblioteki, a potem na spacer. Chciałem

i�� do kina, ale w Palladium bilety s� po dwana�cie złotych, a nie po sze��, jak w

niektórych innych kinach, wi�c zrezygnowałem. Za osiemdziesi�t groszy kupiłem

herbat� z cytryn�. Co to jest, �e w zakładach konsumpcji uspołecznionej cytryny

czasem s�, a dla ludzi w sklepach - nie ma? Za cytryn� w takim zakładzie - cieniutki

plasterek - obsługa z cał� pewno�ci� oszukuje i od razu do wszystkich takich

zakładów, nie czekaj�c na sygnały od informatorów - powinno nasyła� si� kontrol i

zamyka� paso�ytów - licz� sobie dwadzie�cia, a czasem nawet - np. w WARSIE -

trzydzie�ci groszy. No i to jest loteria, bo jak trafi si� skrawek z brzegu, to w ogóle w

cytrynie nie ma soku, a jedynie skórka! No wi�c - ja sobie to kalkulowałem, tak pij�c

- z malutkiej cytryny wykroj� i osiemna�cie, no niech b�dzie, �e pi�tna�cie

plasterków. A z du�ej to nawet trzydzie�ci. A przecie� na pewno jest na to norma i

ona na pewno jest wy�sza.

Musiałem i�� do toalety i okazało si�, �e nawet pokawałkowanych gazet tam nie

było. No przecie� chyba nikt takich gazet nie kradnie. Ja rozumiem, �e w toalecie nie

ma �arówki - wiadomo - kradn�, albo nie montuje si� jej pod pozorem kradzie�y i

tego nie da si� skontrolowa� - ale gazet?

A ja akurat nie miałem �adnej gazety, czeka� nie mogłem, wi�c z ksi��ki

bibliotecznej wyrwałem dwie mniej wa�ne kartki. A przecie� taka ksi��ka jest

wi�cej warta ni� nawet rolka papieru toaletowego? W restauracjach kategorii "S" i w

Page 76: Bordello Peerelo

76

lepszych kawiarniach babcie klozetowe wydaj� po skrawku prawdziwego papieru

toaletowego, a przy okazji sprzedaj� ameryka�sk� gum� do �ucia. Szatniarze

sprzedaj� papierosy, a one gum�. Taki jest podział. Jedno i drugie jest albo z

przemytu, albo kupowane w Baltonie i nielegalnie odsprzedawane przez wła�cicieli

bonów szatniarzom i babciom. A papieru toaletowego nie ma! Gazet nie ma. I co si�

dziwi�, �e ksi��ki z bibliotek maj� poobdzierane strony? I jak my - informatorzy -

mo�emy temu zaradzi�? Jak pomóc socjalistycznemu pa�stwu?

Tak wi�c wróciłem o dziesi�tej na moj� uliczk�, a Melanowskiego nie ma. Pogoda

podła, ja wprawdzie byłem dobrze ubrany - obkupiłem si� - bo to i buty na gumowej

podeszwie - takie nie przemakaj� od dołu, i spodnie wełniane z pedetu i wreszcie

płaszcz z bazaru, z samodziału, szyty z pewno�ci� na lewo, ale ciepły. Musze jeszcze

tylko kupi� sobie fabrycznie zrobiony sweter, koniecznie czarny i b�d� miał

wszystko. Najlepszy byłby z golfem, angielski, ale taki ładny na ciuchach widziałem

za tysi�c dwie�cie złotych, w serek za osiemset, a kiepski, to mo�na dosta� nawet za

trzysta pi��dziesi�t, oczywi�cie po ostrym targowaniu si� ze spekulantk�. Najlepiej

byłoby zamkn�� tak� jedn� z druga bab�, towar skonfiskowa� i nawet odpłatnie

odsprzedawa� współpracownikom, no ale wówczas nikt by nie handlował. To ju�

lepiej jest tak jak teraz - czasem si� je zamyka, ale zwykle nikt sobie tym głowy nie

zawraca.

Podobno jest tak, �e je�li kto� o tym przypomni towarzyszowi Wiesławowi, to jest

akcja i spekulantów si� zamyka, soli porz�dne wyroki, czasem i osiem lat, a potem

znów si� czeka do nast�pnej akcji. A towarzysz Wiesław - wiadomo - jest

człowiekiem, który o wszystkim pami�ta, no ale nie codziennie, bo nie dałby rady....

Odczekałem te pi�tna�cie minut na dworze i zdecydowałem si� zajrze� do mojego

pokoju. Nie miałem klucza, ale co tam. wiatło si� �wieci, wi�c pukam, a nikt nie

odpowiada. No to miałem pretekst - nikogo nie ma, a �wiatło si� �wieci. Ja za �wiatło

nie płac�, ale oni o tym nie wiedz�. Zajrzałem przez dziurk� od klucza, ale nic nie

było wida�. Wszedłem do �rodka, a tu w moim łó�ku le�y kobieta - brunetka - tak ze

dwadzie�cia osiem lat, po pachy zasłoni�ta moj� kołdr� w ich poszwie. Oderwała si�

Page 77: Bordello Peerelo

77

od czytania kryminału z serii tłumacze� z angielskiego. Klucz, tak jak si� ju�

spodziewałem, tkwił w drzwiach.

- Pan tu jest lokatorem - spytała i nie potrafiłem zorientowa�, si�, czy jest

za�enowana, czy nie. Ja byłem...

- Tak, ja tu mieszkam. A pana Melanowskiego nie ma?

- Musiał wyj��. Jaka� sprawa rodzinna - przyszła s�siadka przysłana przez jego

dotychczasow� �on�. Kazał mi tu czeka�, to czekam...

Mogłem jej kaza� si� zbiera�, no bo pora była pó�na i po ustalonym terminie, ale to

była niebrzydka brunetka, na ramionach miała tylko rami�czka od stylonowej,

ró�owej halki, a ja zreszt� nie miałem jeszcze wpisanych zalicze� do indeksu. To

dopiero za miesi�c i nie chciałem zadziera� z Melanowskim.

- Widz�, kawaler jeszcze młody... Student pana Melanowskiego?

- Tak, ta - odpowiedziałem - z pierwszego roku - b�d� in�ynierem rolnictwa...

Skłamałem, bo przecie� miałem tylko do ko�ca roku studiowa�, ale co za ró�nica?

- Pan siada - poczeka, zaraz zrobi� herbat�...

Byłem troch� zdziwiony, �e w mojej kwaterze mi maj� robi� herbat�? Ale z drugiej

strony, skoro w jednym pokoju jest kobieta i facet, to wiadomo, �e wypada, aby

sprawy domowe załatwiała kobieta. One to lepiej umiej�...

Wstała. Pod halk� było wida�, �e nie zdj�ła majtek, ale za to, na tle lampy

zawieszonej na �cianie przy wej�ciu, obok maszynki elektrycznej, takiej porz�dnej,

przedwojennej, która jest tak zabezpieczona, �e pr�d nie ma prawa popie�ci� - nie

powojennego barachła - pod lekko prze�wituj�cym stylonem rysowały si� jej piersi.

Dorodne, spore, cho� mogłyby by� jeszcze wi�ksze...

Ja przed wyj�ciem zostawiłem brudne moje trzy szklanki i talerz. Ona ju�

pozmywała, ale robiła herbat� - przyniosła swoj� - Madras za dziesi�� złotych, wi�c

musiała pozmywa�. W trakcie tej pracy rami�czko jej si� obsun�ło. Ale wida�

kobieta - nie przedstawiła mi si� - przywykła do solidnego wykonywania, a zatem i

nie przerywania pracy, bo z poprawieniem rami�czka czekała do ostatecznego

umycia szkieł. Zreszt� - halka zawisła na samej brodawce odsłaniaj�c zaledwie jej

Page 78: Bordello Peerelo

78

górn� kraw�d�. Oczywi�cie obserwowałem to z napi�ciem i zapewne ona to

wiedziała, albo przynajmniej domy�lała si�.

I w tym momencie, z impetem wpadł do pokoju Melanowski. Chyba si� skradał, bo

nic nie było słycha�. Spojrzał na swoja flam�, na mnie... Ona co� chciała powiedzie�,

ja za� czekałem, a� powie dzie� dobry - bo to przecie� on wszedł do czyjego�

mieszkania, a on zamiast tego wykrzykn�ł:

- Kurwa! - i wybiegł z powrotem.

Ja byłem zdumiony, a ona przera�ona. Tym razem chyba naprawd� zapomniała o

tym rami�czku, bo zastygła, odwrócona najpierw do mnie placami, a twarz� do

drzwi, a potem twarz� do mnie, gdy prawa pier� całkowicie si� ju� odsłoniła.

I w takiej pozie po raz drugi zobaczył j� Melanowski, którego twarz zarysowała si�

w przerwie mi�dzy słu�bow�, to wiedziałem od pana Stasia, ale zbyt w�sk� zasłon�,

a okiennic�. Po chwili co� jeszcze powiedział, ale przez okno nie było wyra�nie

słycha� i znikn�ł. Kobieta nadal nie orientowała si�, co mogło zbulwersowa�

Melanowskiego, bo machinalnie, nic nie poprawiaj�c w garderobie, zacz�ła sypa� do

szklanek wiórki herbaciane. Do�� du�o wiórków... Zalała je wod� i ły�eczk� do

ka�dej szklanki, bez pytania, nasypała z mojego cukru po dwie i pół ły�eczki.

Dopiero przed przeniesieniem tego na stół poprawiła rami�czko, tak machinalnie,

jakby si� nic nie stało.

Usiedli�my.

- O co mu chodziło - taki kulturalny człowiek? - spytała kobieta.

- Nie wiem - odpowiedziałem - cho� si� domy�lałem...

- O t� halk�, która ci�gle si� zsuwa? Przecie� dobrze o tym wie. Ja nie mam tyle

pieni�dzy, �eby zamawia� sobie bielizn� na Rutkowskiego...

Poniewa� jednak nadal nic nie mówiłem, to dodała:

- Pan jest młodszy ni� ja, wła�ciwie, to jeszcze dzieciak. No wi�c niby co si� stało, �e

tak przy robocie sobie pan poogl�dał to i owo. Ja si� pana nie wstydz�. Przecie� nie

b�d� si� wstydziła prawie dziecka...

Page 79: Bordello Peerelo

79

Nie podobało mi si�, �e ona uwa�a mnie za prawie dziecko, ale podobała mi si�

deklaracja, �e wcale si� mnie nie wstydzi. Stanowczo nie chciałem zadziera� z

Melanowskim, przynajmniej przed zako�czeniem sesji egzaminacyjnej, ale tu przede

mn� siedziała realna kobieta, której pier� jeszcze przed chwila była całkiem

odsłoni�ta i która deklarowała, �e nadal si� mnie nie wstydzi.

Spróbowałem herbaty, ale była jeszcze gor�ca, a wiórki pływały na powierzchni.

Sam nie wiem, sk�d zebrałem si� na �miało�� i poło�yłem dło� na jej kolanie. Ona

udała, �e nic nie zauwa�yła, cho� lekko drgn�ła.

- Dorosły z niego człowiek, a zachowuje si� jak dziecko. Mo�e nawet nas podgl�da?

Natychmiast wstałem i poprawiłem zasłony. Delikatnie starałem si� zafilowa�, czy

nie ma go za oknem, ale nie widziałem. Ko�ce firanki umocowałem do parapetu za

pomoc� ksi��ek i to samo zrobiłem z firank� w drugim oknie. Potem podszedłem do

kobiety, tak od tyłu i delikatnie dotkn�łem j� za obiema dło�mi z obu stron miejsca,

gdzie szyja przechodzi w ramiona.

- Kawaler nie chce pi� herbaty? - spytała, lecz ja delikatnie zsun�łem jej te

rami�czka. Tkanina znów - teraz po obu stronach, zatrzymała si� nieco powy�ej

brodawek. Zsun�łem je palcami i pełnymi dło�mi obj�łem obie piersi od dołu.

Kciukami dotkn�łem sutek - sam to wymy�liłem.

- Kawaler spał ju� z kobiet�?

- Nie - odpowiedziałem spontanicznie i dlatego prawdziwie...

- A kawaler dotykał kobiety w miejsca intymne?

Nie wiedziałem, co odpowiedzie�, bo o swoich skromnych do�wiadczeniach,

szczególnie tych ostatnich - bolesnych - nie chciałem wspomina�. Ona jednak jakby

nie czekała na odpowied�, bo nagle wstała, obróciła si� i nie poprawiaj�c tej halki, z

odkrytymi piersiami zarzuciła mi r�ce na moje ramiona. Powiedziała, ale tak

nami�tnie, cho� zarazem tonem, jakby spełniała raczej dobry uczynek, ni� co�, czego

sama chce:

- o Jezu - i całym ciałem przywarła do mojego...

Page 80: Bordello Peerelo

80

To była katastrofa. Ci�gu zdarze� nie potrafi� zrozumie�. Najpierw nic si� nie

działo. Min�ły dwa tygodnie. A wreszcie, ni z tego, ni z owego, opiekun grupy

dzieka�skiej wzywa mnie i pyta, gdzie ja mieszkam. A ja nie wiem, co

odpowiedzie�, bo przecie� lokal jest słu�bowy, ale o tym, to było oczywiste,

wspomina� nie nale�ało. Oczywi�cie, skoro facet był opiekunem grupy dzieka�skiej,

to mo�e był nasz? Ale z drugiej strony patrz�c, rzecz nie była pewna. A poza tym,

nawet je�li był nasz, to czy to znaczyło, �e ja mam zdradza� mu swój adres?

Powiedziano mi jedynie, bym starał si� nikogo ze studiów nie zaprasza� do lokalu

chyba, �e słu�yłoby to pozyskaniu wa�nych informacji, czyli w praktyce – dla

wzbudzenia zaufania u po��danego informatora. Wówczas nawet mogłem na

rachunek fikcyjnej firmy zrobi� pewne zakupy celem ugoszczenia informatora.

Uznałem, �e to nie jest nic warte, bo ponosiłem takie ryzyko, �e je�li ostatecznie nie

b�d� mógł informacjami uzasadni� wydatków, to by� mo�e nikt by mi nic nie

zwrócił?

Przy okazji pan Zygmunt rzucił, �e do takiego ugoszczenia mog� u�y� produktów z

paczek �wi�tecznych. Ale nie powiedział, czy wówczas te produkty byłyby mi

zwracane? Sam dostarczył mi paczk� wielkanocn�. Wr�czaj�c ja powiedział, �e to

jest paczka pierwszomajowa, ale wydawana jest troch� wcze�niej. Nawet si� nie

zaj�kn�ł, aby miało to zwi�zek z Wielkanoc�. Tak samo jak uprzednio, przed

Bo�ym Narodzeniem, gdy wr�czał mi paczk� pan Sta�, to wyja�niał, �e to jest taki

padarunek od Dziadka Mroza na Nowy Rok i kazał mi po�wiadczy� zawarto��. Ja si�

wtedy wstydziłem dokładnie ogl�da� specyfikacj�, a brakowałó wypisanych i

podpisanych przeze mnie jako odebrane: wody kolo�skiej "Prastara", szwedzkich

�yletek, paczki cukierków Krówki dwie�cie pi��dziesi�t gramów, butelki winiaku nie

pami�tam jakiej nazwy, a tak�e "zestawu luksusowych papierosów krajowych". Pan

Zygmunt był du�o porz�dniejszy, bo brakowało tylko koniaku rumu�skiego z

Page 81: Bordello Peerelo

81

niemieckoj�zyczn� etykiet�, o nazwie "Triumph" i delikatesowego mydła

dzieci�cego o nazwie "Kajtek".

Tak wi�c w dwa tygodnie po ostatniej wizycie Melanowskiego wezwał mnie

opiekun i odpytywał z rzeczy, które do niego nie nale�ały. I dopiero na zako�czenie

o�wiadczył, �e cały skandal, który ma miejsce w moim mieszkaniu, zostanie

omówiony na posiedzeniu Komitetu Wydziałowego pezetpeer i by� mo�e b�dzie

zalecenie dla wydziałowej komórki zetemesu, aby ustosunkowała si� do zagadnienia.

Gdy pytałem, szczerze zaskoczony, o co chodzi, to ten opiekun odpowiedział,

zwracaj�c si� do mnie nie per pan, lecz per wy:

- Sami ju� dobrze wiecie, jaki... - tu zawiesił na chwil� głos, wyra�nie szukaj�c

wła�ciwego okre�lenia - bardak macie w domu....

Ja oczywi�cie nie byłem durny i od razu domy�lałem si�, �e chodzi o kochank�

Melanowskiego i tylko nie rozumiałem, jak on mógł, maj�c �on�, zdecydowa� si� na

ujawnienie swego podwójnego �ycia. Ale zdecydował si�, upublicznił - takie były

fakty i ju�. Nadal jednak nie rozumiałem, co to obchodzi pezetpeer i zetemes? No bo

rozumiem, gdyby pan Zygmunt miał do mnie �al, ale nie kto� spoza resortu.... A

zreszt� pan Zygmunt o wizytach tej pary był informowany, nawet wyra�nie si� tym

interesował. O finale ostatniego spotkania te� wiedział, nawet mi gratulował, cho�

chyba ironicznie. Ale kazał rozla� po kieliszku nalewki wi�niowej, któr�

przywiozłem z domu. Byłem nawet zdziwiony, bo pan Zygmunt nie był

moczymord�. Zreszt� wypili�my tylko po jednym, a wła�ciwie po szklance

napełnionej ledwie u samego dna.

Tak wi�c od strony resortu byłem kryty. Wprawdzie było jasne, �e Melanowski nie

pomo�e mi w zaliczeniach i egzaminach, ale to wszystko razem nie wydało mi si�

jeszcze przesłank� do jakiej� katastrofy. Oczywi�cie, w trybie alarmowym spotkałem

si� z panem Zygmuntem, który był zaniepokojony, a nawet zdenerwowany. Chyba

nie na mnie, bo powiedział:

- Ja im nogi z dupy powyrywam...

A po chwili dodał:

Page 82: Bordello Peerelo

82

- Ja im nogi z dupy powyrywam, nawet sami nie b�d� wiedzieli - kiedy...

Stało si� inaczej. Ju� nast�pnego dnia zebrał si� Komitet Wydziałowy pezetpeer,

bezpo�rednio po nim Zarz�d Wydziałowy zetemes i oba te gremia uchwaliły, �e

takiej zakały jak ja nie mog� tolerowa� mury socjalistycznej uczelni rolniczej.

Słowa: zakała i moralno�� socjalistyczna zawarte zostały w obu uchwałach. Tak wi�c

zalecono dziekanowi relegowanie mnie z uczelni, a poniewa� kto� taki jak ja kalałby

szeregi socjalistycznych in�ynierów rolnictwa, to relegowano mnie bez prawa do

powrotu. Wszystko to stało si� szybko i gładko i nie miało ju� �adnego znaczenia,

�e list polecony, zreszt� na adres domowy w miasteczku, podpisany przez dziekana,

przysłano dopiero po dwóch tygodniach. List matka oczywi�cie przeczytała i to j�

całkowicie rozstroiło, bo przecie� uznała, �e wyrzucono mnie z uczelni z powodu

ojca, przeciw któremu toczyło si� �ledztwo. Potem tłumaczyłem jej, �e oba fakty nie

maj� ze sob� zwi�zku, lecz nie uwierzyła.

Dla mnie najwa�niejsze było, jak do afery ustosunkuj� si� organa? Z ich strony

byłem całkowicie w porz�dku. Wyobra�ałem sobie, �e jest to sztab ludzi wnikliwie,

wedle jakiej� kolejno�ci omawiaj�cych problematyk� poszczególnych

współpracowników, analizuj�cych, daj�cych wytyczne oficerom prowadz�cym. Pan

Zygmunt był zasmucony obrotem sprawy, lecz nie s�dził, aby było tak �le.

- Wszystkie inkryminowane wypadki maj� pokrycie w dokumentacji. Twoja

chwilowa słabo�� te� jest tam opisana. Podkre�liłem fakt, �e kobieta była starsza od

ciebie i raczej mo�na by mówi� o deprawacji osoby, która nie tak dawno przestała

by� małoletnia, gdyby nie to, �e rekomendowany jeste� do słu�by czynnej w

organach i w tej sytuacji trudne okoliczno�ci, w jakich si� znalazłe�, dowodz� twojej

przydatno�ci. Ostatecznie podj�łe� si� tych wszystkich czynno�ci z ch�ci uzyskania

informacji o obiekcie, udaj�c ofiar� jej wyuzdania i pozornie ulegaj�c jej. Ja jestem

wobec ciebie w porz�dku, ale co� si� porobiło. Do mnie doszły słuchy, �e to był jaki�

nierz�d, a to przecie� kompletna głupota. Rozpalona baba nie została zaspokojona

przez Melanowskiego, no to uwiodła ciebie, a ty, chc�c uzyska� niezb�dne

Page 83: Bordello Peerelo

83

informacje udałe�, �e dajesz si� uwie��, gdy w rzeczywisto�ci pełniłe� obowi�zki

lojalnego informatora.

Zadumał si� i po chwili jeszcze dodał:

- Tu jest jakie� drugie dno i ja si� dowiem, kto pode mn� dołki kopie...

Byłem zdziwiony, bo przecie� to ja wpadłem w dół, nie on, ale i zadowolony, bo

to oznaczało, �e w poj�ciu pana Zygmunta moja sprawa była jego spraw�. Miałem

poczucie, �e nie jestem w tym wszystkim osamotniony, �e jednak mog� si� wesprze�

o mojego prowadz�cego... To było wa�ne, bo przecie� pan Zygmunt, to nie był brat

łata pan Sta�, lecz człowiek, który wszystko, co robi, to robi w sposób przemy�lany i

budz�cy zaufanie.

Ale na razie nie był w stanie nic wymy�li�.

Po paru dniach, listem poleconym, na adres akademika, bo jako� to wszystko tak

było załatwiane, �e formalnie nadal zameldowany byłem w akademiku, przyszło

zawiadomienie, �e zostałem skre�lony z listy studentów i �e przysługuje mi prawo do

odwołania si�. Ten dokument został podpisany przez dziekana do spraw studenckich.

Znów spotkałem si� z panem Zygmuntem i pan Zygmunt, cedz�c słowa, tak ze dwa

razy podkre�lał, tym razem, �e jaja im powyrywa, ale wiedział du�o wi�cej. Okazało

si�, �e Melanowski zgłosił do mojego dziekana, ale tak�e do działu kadr w pracy tej

kobiety - Anny Bawiaruk - informacj�, �e Anna Bawiaruk zajmuje si� zawodowo

nierz�dem, za� ja trudni� si� kuplerstwem. Zarazem przekazał t� wiadomo�� gdzie�

wy�ej "po linii politycznej" i z najwy�szego szczebla zeszła informacja, �e

najwy�szy szczebel uznał, �e w socjalistycznym pa�stwie nie ma takiej mo�liwo�ci,

by kto� musiał zawodowo zajmowa� si� nierz�dem i sutenerstwem i �e trzeba by�

człowiekiem o osobowo�ci prostytutki i alfonsa, aby w naszych czasach to robi�. A

w takim razie mamy nadal to robi�, ale ju� nie pod przykrywk� pracy i studiowania

w socjalistycznym zakładzie pracy i w socjalistycznej uczelni. Partia nie jest w stanie

nic na to poradzi�, cho� zdaniem najwy�szych szczebli, kuplerstwo jest karalne, ale

te� najwy�sze szczeble machn�ły r�k� na mój kr�gosłup ideowy, bo "w tych

Page 84: Bordello Peerelo

84

okoliczno�ciach socjalistyczne pa�stwo jest bezsilne i nie jest w stanie powstrzyma�

mnie i j� przed nasz� antysocjalistyczn�, nierz�dn� działalno�ci�".

Tak wi�c pan Zygmunt wr�cz podyktował mi podanie do dziekana, bardzo dobre,

gdzie sam siebie mieszałem z błotem, podkre�lałem brak mego do�wiadczenia

�yciowego i zagubienie w wielkim mie�cie, a tak�e zwalałem wszystko na Ann�

Bawiaruk.

Ale zarazem stwierdził, �e to wszystko i tak psu na bud� si� zda i �e naprawd�, w

wyniku paskudnej prowokacji, której on nie my�li ulega�, zostan� alfonsem, a ona

kurw�. Na razie jednak kazał mi ucieka� z Warszawy. A poniewa�, w zwi�zku a

afer�, w któr� wpl�tał si� mój ojciec, nie byłoby dobrze, bym wracał do mojego

miasteczka, to on wysyła mnie w misj� do Nakła na Pomorzu. Mam si� zatrudni� do

akcji buraczanej tamtejszej cukrowni. Nadal to on, pan Zygmunt b�dzie mnie

prowadził i z nikim pod �adnym pozorem, cho�by nawet wzi�li mnie do

bydgoskiego SB i grozili najgorszymi konsekwencjami, nie mam nawi�zywa�

kontaktu słu�bowego. Mam sobie my�le�, �e jestem agentem socjalistycznej Polski

w zachodnim NRF i �e wszystkie miejscowe słu�by, s� to słu�by rewizjonistycznych

i imperialistycznych Niemiec zachodnich, które tylko czyhaj�, aby zabra� nam nasze

Ziemie Odzyskane. Dodał przy tym, abym pami�tał, �e gdyby Niemcy, morduj�c

mieszka�ców rodzinnej wsi moich rodziców, nie spalili ko�cioła, to ojciec nie

siedziałby w wi�zieniu, ja nadal bym studiował mieszkaj�c w akademiku, nie

poznałbym tego parszywego prowokatora Melanowskiego, któremu pan Zygmunt

przy jakiej� okazji te� si� dobierze do dupy, cho�by po to, aby pokaza� tym draniom,

�e nam si� nie robi koło dupy i nawet pan Sta� nie musiałby bez potrzeby i��

wcze�niej na emerytur�, ni� na to zasługiwał. Dostałby jeszcze awans, jakie� premie i

byłaby ta emerytura cacy, a nie taka, jaka jest.

Pan Zygmunt miał racj� - dziekan ustosunkował si� negatywnie do mojego

odwołania...

Page 85: Bordello Peerelo

85

Wraz z utrat� indeksu, straciłem tytuł do korzystania z lokalu słu�bowego. Skoro

bowiem miałem z niego penetrowa� �rodowisko akademickie, to musiałem odda�

klucze i ju�. Ale firma mnie nie opu�ciła. Delegowano mnie do tego Nakła. Miałem

za zadanie sprawdzi� na miejscu, czy raporty miejscowej SB s� prawdziwe.

Poniewa� nie znałem tych raportów, to - by� mo�e - wcale nie b�d� wiedział, jakie s�

efekty mojej misji? W ka�dym razie pan Zygmunt przestrzegał mnie, �e wła�nie ze

wzgl�du na t� specyfik� jest to zadanie niebezpieczne.

- W naszej robocie, gdy inaczej nie mo�na, to w łeb si� daje obiektowi i po pie�ni... -

zauwa�ył filozoficznie i było jasne, �e tym obiektem mog� by� ja.

Wcale tego niebezpiecze�stwa nie widziałem, jako jak�� nielojalno�� firmy wobec

mnie. Przeciwnie - specyficzny romantyzm przygody podobał mi si�. Nadto -

liczyłem, �e im bardziej si� zasłu��, tym wi�ksza jest szansa, �e za moje zasługi

zwolni� ojca. Wprawdzie pan Zygmunt wcale mi tego nie obiecywał, a nawet

podkre�lał, �e to raczej ja sam powinienem si� zrehabilitowa� w oczach słu�by, lecz

byłem przekonany, a mo�e po prostu chciałem wierzy�, �e dokonam rzeczy tak

wa�nych, �e jednak te zasługi zostan� policzone równie� ojcu.

Jechałem osobowym. Przysługiwał mi zwrot kosztów podró�y. Ale bez

okazywania biletu - tylko za poci�g osobowy II klasy. A przecie� ci�gle mogłem

korzysta� ze zni�ki jako student. Wa�nej do ko�ca wrze�nia legitymacji studenckiej

nie zwróciłem.

Ludzie wchodzili i wychodzili, wi�c pomimo najlepszych ch�ci nie udało mi si�

nikogo upolowa� tak, �eby mo�na było sporz�dzi� raport. Wprawdzie opowiadali

dowcipy o towarzyszu Wiesławie i towarzyszu Chruszczowie, ale nie znałem ich

nazwisk Poza tym jeden dowcip był o towarzyszu K�pie. Wszystkie zasłyszane

dowcipy słyszałem ju� od pana Zygmunta i sam byłem zreszt� zobowi�zany je

opowiada�. To nie było tak, �e miałem taki obowi�zek na pi�mie, ale pan Zygmunt

tak to jako� opowiadał, �e było wida�, �e chce, abym zapami�tał i powtarzał. I je�li

raportowałem mu potem o tym, �e słyszałem od osób trzecich te dowcipy, to si�

Page 86: Bordello Peerelo

86

cieszył, a jeszcze bardziej cieszył si�, gdy mogłem powiedzie�, jak si� nazywa

opowiadaj�cy. Dodawał przy tym:

- Ty pewnie my�lisz, �e chodzi tak sobie o to, by do teczki obiektu doł�czy�

informacje o ich aspołecznym zachowaniu? No tak - to te�, ale to nie ma znaczenia -

wszyscy opowiadaj� dowcipy. To wcale nie buduje sylwetki obiektu. Za to mo�na

umiejscowi� obiekt wzgl�dem innych naszych agentów i docieka�, jakimi �cie�kami

rozchodz� si� plotki. A je�li jest to nasz człowiek, no to te� wa�ne, �e si� nie leni. To

wszystko słu�y dla nauki...

W Nakle skierowali mnie na kwater� prywatn�. Wyst�powałem tam jako

pracownik sezonowy o wysokich kwalifikacjach pozwalaj�cych powierzenie mi

samodzielnego stanowisko. Dostawałem na miesi�c 1800 złotych pensji, premie za

nadgodziny i inne premie, ale to w sezonie buraczanym, zwrot kosztów kwatery, 20

złotych dziennie zwrotu kosztów wy�ywienia - ale to wszystko to od cukrowni. Bo z

firmy dostawałem 920 złotych, a tak�e 1000 złotych na fundusz operacyjny. Gdybym

go przekroczył, to musiałem przedstawi� rachunki, lub wiarygodne o�wiadczenia za

wszystkie wydatki, w tym tak�e obejmuj�ce ten tysi�c. Poniewa� cukrownia płaciła

mi za delegacj� i kwater�, to firma ju� nie płaciła. Pan Zygmunt wprawdzie

wspominał, �e to pewnie jako� by przeszło, ale gdyby si� wydało, to jemu by si� do

dupy dobrali, a mnie jaja oberwali i wsadziili na kapusia do kryminału.

Kwatera była w porz�dku - w ceglanym, nie tynkowanym domu, ale nie szkodzi,

bo z pi�knej licowej cegły. Gospodarzami byli ludzie przed pi��dziesi�tk�: ona - pani

Magda - była sklepow� w małym sklepiku i miałem sprawdzi�, czy nie robi nadu�y�,

bo nigdy nie ma manka, a on - pan Bernard - rybakiem na Noteci. Jego prac� nie

warto było si� interesowa�. Przedtem rybacy byli w spółdzielni, ale gdy ryby w

Noteci wytruło, to przeszli na pa�stwowe. Pan Zygmunt od razu mi powiedział, �e

oni wykazuj� wi�ksze zu�ycie sprz�tu i paliwa, ni� to ma miejsce w rzeczywisto�ci,

no bo po co maj� bez sensu pływa� po rzece, w której nie ma ryb?

Tu si� pan Zygmunt jednak mylił - troch� ryb było, ale co lepsze rybacy łapali dla

siebie.

Page 87: Bordello Peerelo

87

Ju� pierwszego dnia uło�yłem si� z gospodarzami, �e �niadania i kolacje a

dwana�cie złotych dziennie, a w niedziele za dwadzie�cia, je�� b�d� u nich. Drogo to

wychodziło, ale pani Magda powiedziała, �e jak mi nie b�dzie pasowa�, to mog�

zawsze robi� sobie sam. Ja si� nie targowałem, bo przecie� byłem przestrze�ony, �e

oni byli folksdojczami i pocz�tkowo, póki ich nie poznałem, wyobra�ałem sobie, �e

jako folksdojcze mog� mnie nawet zamordowa�.

Dzieci mieli dwoje - oboje ju� na l�sku. Syn był górnikiem, a córka �on� górnika

i mogła pracowa� tylko na pół etatu. Mieli tam dobrze, bo porz�dni ludzie na l�sku

wcale ich nie mieli za goroli, tylko za normalnych, przyzwoitych ludzi.

W kwaterze łó�ko było czyste i nie było robactwa. Przeciwnie - wszystko a� si�

l�niło. Gdy pani Magda nie pracowała, to pucowała i słuchała radia.

Ju� pierwszej soboty, pod patelni� kaszanki, lepszej ni� u nas na kielecczy�nie, a

tym bardziej lepszej ni� w Warszawie, cho� ze sklepu, takiej zesma�onej z naci�

dymki z inspektu za domem, do tego była jeszcze na deser babka dro�d�owa z

kruszonk�, ale inna, ni� robi mama, bo taka z blachy, a nie z formy i ze �liwkami z

kompotu w �rodku - upili�my si� jak niebo��ta. Najpierw poszło pół litra czystej,

potem chciałem i�� na jak�� met�, ale pani Magda przypomniała, �e pracuje w

sklepie i "�adnych metów nie trza" Do tego dodała charakterystyczne w tamtych

stronach: "jo", a na stół wpłyn�ła litrowa, przedwojenna, monopolowa butelka, jak�

doskonale znałem z domu rodzinnego - bimbru z melasy. Podobnie jak mama, te� i

pani Magda. myj�c butelk� uwa�ała, by jak najmniej uszkodzi� jeszcze autentyczn�

etykiet�.

U pani Magdy i pana Bernarda po raz pierwszy w �yciu, poza por� zimow�, po

przyj�ciu do domu, musiałem zdejmowa� buty i zakłada� kapcie.

Na koniec uczty z kaszank� i z ciastem dro�d�owym pani Magda wyci�gn�ła

długiego na dobre pół metra uw�dzonego w�gorza i ci��kim, cho� wyostrzonym

bagnetem, niczym tasakiem por�bała na kawałki i podała na talerzu z chlebem. Dla

mnie miał za mało soli, no wi�c ka�dy kawałek soliłem i jadłem, a� mi si� uszy

trz�sły, cho� głowa, a i reszta ciała, poruszały si� coraz leniwiej. Pan Bernard �miał

Page 88: Bordello Peerelo

88

si�, �e ten w�gorz, którego wła�nie jedli�my, ju� wypatroszony i nasolony, w beczce,

podczas w�dzenia, to jeszcze z pi�tna�cie minut si� wił, a� ciepło od dymu całkiem

go nie przeszło. Ja te� si� �miałem, bo przecie� ka�dy wie, �e w�gorz ma twarde

�ycie i w kawałkach potrafi podskakiwa� na patelni.

Moim kierownikiem był pan Antoni. Pan Antoni te� pracował sezonowo, ale był

odpowiedzialny za skadrowanie aparatu skupu buraka, czyli po prostu za

zatrudnienie osób obsługuj�cych skup. Pan Zygmunt kazał mi nastawi� si� na tego

Antoniego, bo to rzeczywi�cie było dziwadło. Major jeszcze UB, po pi��dziesi�tym

szóstym wyszedł ze słu�by, a w ubiegłym roku wyst�pił z partii. Podczas obserwacji

miałem bra� pod uwag�, �e jest maoist� zwi�zanym mo�e z Mijalem, czyli takim

człónkiem kace, który wła�nie zbiegł do Albanii. Albo �e uległ ideologii

mikołajczykowskiej, a praca w ube była dla niego tylko przykrywk�. No - w ogóle -

miałem mu si� przygl�da�. A ju� najwa�niejsze, to było zapami�tywanie

wszystkiego, a potem, jak si� wyraził pan Zygmunt:

- I tak da si� co� sfastrygowa�.

Przez dwa tygodnie mieli�my szkolenia i wprawdzie nie wszystko dawało si�

zapami�ta�, bo skryptów nie było, a prelegenci czasem sami nie byli przygotowani,

jednak to nie było takie trudne i dawało si� wzi�� na logik�. Najtrudniejsza była

sprawozdawczo�� - wszyscy si� tej sprawozdawczo�ci bali i pan Antoni obiecywał,

�e ze sprawozdawczo�ci� to postaraj� si� nikogo nie pozostawi� samego, bo na tym

najłatwiej si� wyło�y�.

Oni tu wszyscy u�ywali słowa "wyło�y�" i dopiero, gdy na drug� niedziel�

pojechali�my Lublinem z cukrowni na mecz zu�lowy Polonii Bydgoszcz, a Polonia

to przecie� resortowy klub, to zrozumiałem, �e wykładał si� �u�lowiec, który,

zwykle na zakr�cie - wywracał si�.

Wracaj�c zatrzymali�my si� w jakiej� wiejskiej gospodzie. Pan Antoni był z

Bydgoszczy, tam mieszkał, miał rodzin�. Ale jechał do Nakła z nami. W gospodzie

nie było ani rosołu, ani w ogóle porz�dnej zupy, tylko szczawiowa i owocowa

zabielana z makaronem. Ciekawa rzecz - rosołu nie było, a sztuka mi�s w sosie

Page 89: Bordello Peerelo

89

musztardowym była, zreszt� łykowata. No ale trudno, aby wsiowych karmili

eksportow� wołowin�... Czysta wódka te� była na wyko�czeniu - były tylko dwie

flaszki, a poza tym jedynie jarz�biak eksportowy, bo z napisami po angielsku i

słodkie: orzechówka i angielska gorzka. Ja tej angielskiej nigdy nie piłem i nigdy

bym nie powiedział, �e gorzka jest słodka, bo przecie� sama nazwa dezinformuje

ludzi pracy. Pó�niej nawet uj�łem to w raporcie i pan Zygmunt �miał si� ze mnie i

chyba jednak po prostu wyrzucił ten raport.

Usiadłem obok pana Antoniego, co zostało przez niektórych odczytane jako

lizusostwo, a ja przecie� chciałem uzyska� informacje. No i nawet pilnie starałem si�

sobie wyobrazi�, co to jest ten maoizm? Wychodziło mi na to, �e je�li kto� bardzo

ceni chłopów, to jest maoist�. Literatury �adnej na ten temat nie miałem, a

informacje pana Zygmunta były m�tne. I tak przy wódeczce sprawa si� wyja�niła.

Wszyscy z sezonowego działu skupu w cukrowni byli skrajnymi antymaoistami,

poniewa� wyra�ali si� o chłopach pogardliwie. Wszyscy mianowicie na ró�ne

sposoby podkre�lali, �e chłopi s� t�pi, a z niedomówie� wynikało, �e łatwo jest z

nich wciska� pieni�dze, które zreszt� nie s� im potrzebne, bo maszyn rolniczych i

tak inaczej nie mo�na kupi�, jak na lewo z pegeerów, rzekomo - za chłopsk� łapówk�

- złomowane, a inne rzeczy nie s� im potrzebne. Wychodziło na to, �e je�li chłop nie

b�dzie miał pieni�dzy, to nie b�dzie łapówek dawał i wreszcie b�dzie dobrze. I

jeszcze wyra�ali pogl�d, �e chłop �pi, a jemu w polu samo ro�nie. A dziwne było to,

�e wszyscy rozmówcy jako� tam, na ile si� zorientowałem, wywodzili si� ze wsi i

powinni wiedzie�, czy na wsi pracuje si�, czy nie?

Ja wyra�ałem zdziwienie i dostrzegł to pan Antoni. On jeden nie przył�czał si� do

chóru i nawet starał si� zmieni� temat na �u�lowy. Wspomniał, �e który� �u�lowiec,

bodaj o nazwisku Połkard, tak wyr�n�ł o ziemi�, a potem o band�, �e normalny

człowiek złamałby kr�gosłup, a tamten nic. Sam wrócił do boksu i tylko lekarz

zakazał mu bra� udział w kolejnych jazdach. Nie na długo, bo publika gwizdała,

skandowała i w przedostatniej je�dzie jednak pojechał... Podobno wida� było po nim,

Page 90: Bordello Peerelo

90

�e ledwo trzyma si� motocykla, bo doszedł ostatni, wszyscy go �ałowali i dalej

skandowali jego nazwisko.

W dwa dni pó�niej przyjechał pan Zygmunt. Spodziewałem si� go. Zbli�ała si�

defilada na dwudziestego drugiego lipca - tysi�clecie pa�stwa polskiego. Prawie nic

nie miałem o nastrojach patriotycznych. Nikt mi nic nie mówił o li�cie biskupów

polskich do biskupów niemieckich i nie miałem komentarzy o płaszczeniu si�

naszych biskupów przed niemieckim rewizjonizmem. Miałem tylko tyle, �e prawie

wszyscy chodz� do ko�cioła, partyjni u�ywaj� przy tym podkładki, �e towarzysz�

swoim �onom i dzieciom. O samym li�cie nic nie mówili. Słyszało si� o pielgrzymce

do Cz�stochowy, ale byłem obcy, wi�c nic konkretnego nie wiedziałem. Oczywi�cie

- znane mi nazwiska wynotowałem, a pan Zygmunt wzruszył ramionami, bo to było

zadaniem miejscowych sił, takie notowanie. Był jaki� zniech�cony. Kazał mi pilnie

zbiera� informacje o panu Antonim, ale w �adnym wypadku w raportach nie pisa� o

jakim� maoi�mie, tylko czeka� na jego sygnał. Na dodatek, jak powiedział:

- Cholera go wie, co to ten maoizm i z czym to si� je?

Na wszelki wypadek, cho� to mo�e nie jest istotne, warto sprawdzi�, czy ten

Antoni lubi ry�, czy nie? Niby bez sensu, ale to przynajmniej jest jaki� konkret... A

nasza praca polega na zbieraniu konkretnych informacji...

- Taka sprawa Rewskiej, albo Rudzi�ska, Chojecka, która ma pseudonim Kama i jest

bardzo niebezpieczna - same reakcyjne suki na �ołdzie rz�du londy�skiego,

utrzymuj� kontakt z parysk� "Kultur�" i Woln� Europ�... O - to s� sprawy, wszystko

jest jasne - baby za judaszowe dolary sprzedaj� ojczyzn� socjalistyczna.

Kazał mi zapami�ta� te nazwiska, bo ka�da informacja o nich cenniejsza jest ni�

złoto.

Natomiast z maoizmem mu nie było po drodze... Dodał:

- Nie wiadomo, o co chodzi, przecie� nikt powa�ny nie jest jakim� Chi�czykiem czy

ich sług�. Mijal pojechał do tych Chin, bo w kraju �y� mu nie dawali. I dobrze mu

tak...

Page 91: Bordello Peerelo

91

Pan Zygmunt przyjechał do mnie, by da� ustnie instrukcje co do dwudziestego

drugiego lipca:

- Jest pełna mobilizacja. To b�dzie defilada wi�ksza ni� na Placu Czerwonym. Setki

czołgów, transporterów opancerzonych, rakiet du�ych i małych, a potem barwny

korowód mieszka�ców stolicy, młodzie�y, sportowców, pisarzy i w ogóle ludzi

socjalistycznego trudu. Dla nas jest to jednak i �wi�to i maksymalny wysiłek -

wrogowie Polski tylko czyhaj�, aby prowokacjami zakłóci� tysi�czn� rocznic�

pa�stwa polskiego. A przecie� tysi�c szkół zbudowali�my i zbudujemy na

tysi�clecie.

Ja miałem za zadanie ustawi� si� przed ko�ciołem na Nowolipiu i obserwowa�, czy

co� si� nie dzieje. Zadanie było odpowiedzialne, bo tam si� zdarzył cud - ludziom

pojawiła si� Matka Boska i teraz my mamy kłopot. Po pierwsze, to zabobonne baby

mogły to wykorzysta� do walki z ustrojem socjalistycznym i nie wiadomo, co im

strzeli do łbów. A po drugie - to w ogóle w tym dniu, kto b�dzie w ko�ciele, a nie na

pochodzie, to b�dzie to jawny eksponent klerykalnych sił.

- Z t� Matk� Bosk� to w ogóle mamy kłopoty. Objawiała si� dzieciom, a raczej

dziewczynce w Zabłudowie koło Białegostoku. Tak regularnie, co niedziela, a Wolna

Europa za ka�dym razem informowała. Utłuc tej dziewczynki nie mo�na było, bo

kler natychmiast ogłosiłby j� �wi�t� i byłoby gotowe nieszcz��cie. Bo tam s� i

prawosławni i katolicy. I jedni i drudzy uwa�aj� to za swój cud. Oczywi�cie -

najwa�niejszy cud miał si� odby� w dniu wyborów. Nalazło si� tam do tej dziury

wi�cej jak sto tysi�cy luda. Ty masz poj�cie - oni t� wioch� dosłownie zasrali! Czy

oni o takich rzeczach nie my�l�? Ten tłum srał w takim lasku, a nasi, oczywi�cie

mundurowi, musieli dla siebie zrobi� parawan z transporterów opancerzonych.

Mówi�c to pann Zygmunt coraz bardziej si� zapalał:

- To był cios w serce organów. Wiadomo jest, ilu dobrych, oddanych pracowników

daje nam Białostocczyzna. A wszystko dlatego, �e prawosławni i katolicy �yj� tam

jak pies z kotem. I tego musimy pilnowa� jak �renicy oka. A tu oprosz� - cud i

katolicki i prawosławny... Jedni i drudzy wspólnie si� modl�. Modl� si� w dniu

Page 92: Bordello Peerelo

92

wyborów. I jak tu było podawa� frekwencj�, �e wysoka, kiedy wida� było gołym

okiem, �e cały północny wschód zjechał si� na zabobony do Zabłudowa? A Matka

Boska o tym nie pomy�lała?

Byłem troch� zdziwiony, poniewa� dotychczas byłem gł�boko przekonany, �e pan

Zygmunt w Boga nie wierzy i w konsekwencji - tak�e w Matk� Bosk�...

Szcz��ciem Wyszy�ski uznał, �e na tym polu z władz� socjalistyczn� nie wygra i

cudu nie uznał. Stworzył jak�� komisj�, ale bez prawosławnych. Tego nie wiem, ale

tak sobie my�l�, �e w episkopacie prawosławnym mamy jeszcze wi�cej naszych, ni�

w katolickim. Mo�e gdyby stworzył t� wspóln� komisj�, to byłoby dobrze?

- No i w ko�cu trzeba było rozgoni� to towarzystwo cho�by po to, by wrócili do

domów i kto zd��y, to �eby jeszcze wzi�ł udział w wyborach, a w ka�dym razie, aby

to było mo�liwe, �e wzi�ł, bo co byłoby z frekwencj�? I co powiedziałoby si�

towarzyszowi Wiesławowi. A co towarzysz Wiesław miałby powiedzie� potem tym

z Kremla? Przecie� ich to te� interesuje... A jeszcze prawosławni? Trzeba było

rozwi�za� to delikatnie, chirurgicznie...

- No i udało si�. Transportery i ci��arówki wje�d�ały w tłum, kilka setek

poturbowały... ale co tam. Zastrzelono, tak na �mier�, tylko jednego. Inni, nawet

je�li zgin�li, na przykład zadeptani, to załatwiło si� to jako� inaczej... To wszystko

hołota z wiosek, z małych miasteczek, nie takie rzeczy przechodziły bez krzyku.

Tak wi�c dwudziestego pierwszego lipca o siedemnastej wyjechałem poci�giem.

Miałem miejscówk� i bilet drugiej klasy poci�gu pospiesznego, ale ju� na peronie,

gdy czekałem na podjechanie składu, było jasne, �e miejscówki si� nie licz�.

Wszyscy o tym mówili. wi�to obchodzono w całym kraju, lecz uroczysto�ci

warszawskie były najwa�niejsze. Na peronie stały delegacje poszczególnych

zakładów pracy z pi�knymi transparentami z dykty, dru�yny harcerskie, zespoły

ludowe w strojach ludowych, a je�li były to ludowe zespoły sportowe, to w strojach

gimnastycznych. Nie s�dz�, by mieli taki obowi�zek, by ju� w podró�y tak si�

ubiera�, lecz rodziło si� pytanie - a gdzie przebior� si� w stolicy? Delegacja jednego

z zakładów, chyba ROMETU, miała transparent:

Page 93: Bordello Peerelo

93

- "Cały kraj odbudowuje swoja stolic�".

Podeszło do nich dwóch go�ci, szybko okazało si�, �e z naszego resortu i kazało im

zwróci� ten transparent.

- Wydajcie obywatele, w Warszawie dostaniecie inny, lepszy...

Na to, pewnie ichni sekretarz komitetu partyjnego, obruszył si�:

- A co wy towarzysze chcecie od naszego transparentu? Został zatwierdzony w

Komitecie Wojewódzkim...

Ten z Komitetu Fabrycznego był w spodniach od marynarki, białej, okrutnie, bo na

�ółto przepoconej koszuli, a marynark� miał przewieszon� przez r�k�,. W drugiej

trzymał teczk� ze �wi�skiej skóry i t� teczk�, pełn� zapewne stosownych uchwał

partyjnych, niczym dziecko przed łobuzami, zasłaniał koleg� trzymaj�cego - teraz

wysoko nad lud�mi na peronie - dumne i solidarne z ludem Warszawy o�wiadczenie

pracowniczego kolektywu.

Nasi ludzie te� byli w spodniach od marynarek, te� byli spoceni, ale przecie� nie

tak okropnie i te� mieli teczki ze swoimi dokumentami, a tak�e marynarki na r�kach.

Starszy z naszych dobrodusznie, unikaj�c niepotrzebnego stawiania konfliktu na

ostrzu no�a zauwa�ył:

- Wy towarzyszu chyba czego� nie rozumiecie. My nic do was nie mamy. Nam te� -

towarzyszu - le�y na sercu dobro socjalistycznego budownictwa w Bydgoszczy i

województwie. Ale nic nie poradzimy - wytyczne to wytyczne - �wi�to lipcowe -

tysi�clecie pa�stwa ludowego, nie jest wła�ciwym momentem - tam si� mamy

cieszy�...

- No to si� cieszymy - my na swój sposób... - odci�ł si� partyjny...

- Towarzyszu - my nawet nigdzie nie zatelefonujemy - tam na peronach s� nasi z

Warszawy. Oni i tak wam odbior�, ale wpisane do akt b�dziecie mieli w centrali, a

nie w województwie - po co wam to?

Zgromadzony wokół tłum, a peron był nabity, wyra�nie dzielił si� na ten z pionu

partyjnego, jako� tak wzrokiem, gestami solidaryzuj�cych si� z partyjnymi i na

Page 94: Bordello Peerelo

94

naszych - z SB, którzy jad� do prawdziwej pracy, jak ja, którzy nawet byli zdumieni,

� tym partyjnym takie głupstwa w głowie...

Kupiłem garnitur z elany, prawie si� nie gniot�cy si�, a nawet krawat, cho� z

wypowiedzi pana Zygmunta wcale nie wynikało, �e zwróci mi na rachunek za

krawat... No ale koszul� non - iron - angielsk� - przywiózł mi i to we wła�ciwym

rozmiarze, cho� bez mierzenia, wła�nie pan Zygmunt, wi�c nie wypadało specjalnie

si� kłóci�... Oczywi�cie - musiałem pokwitowa� odbiór...

Ci partyjni ostatecznie transparent oddali i dostali w zamian instrukcj�, w jaki

sposób na dworcu zachodnim mog� dosta� lepszy. Gdy nasi odeszli zdeponowa�

transparent ROMETU, ten partyjny, cicho, ale tak, �e słyszałem, powiedział:

- Takiego wała im wezm� od nich transparent. Na pewno na tym samym dworcu

dystrybuuj� te� nasze, partyjne. A jak nie, to cholera cho�by zetemesowski

pobierzemy...

Ja to oczywi�cie zapami�tałem i opisałem - za to była osobna premia dwie�cie

czterdzie�ci złotych! Takie głupstwo, a takie pieni�dze... I wpisanie do akt

osobowych... No a ze wzgl�du na tat�, ja byłem łasy na pisane pochwały. W ogóle

byłem łasy...

Sama słu�ba w Warszawie, wbrew temu, czego si� spodziewałem, była m�cz�ca,

monotonna i nic si� nie zdarzyło. Z Nakła wzi�łem butelk� z herbat� i kanapki

Jeszcze w poci�gu herbat� wypiłem, kanapki zjadłem, a na dworcu były takie

kolejki, �e nie sposób było cokolwiek kupi�.

Funkcjonariusze i informatorzy, w ogóle cały aktyw z całego kraju walił do stolicy i

ledwo mo�na było si� przecisn�� na ulic�. Upał od rana był niemo�liwy. Dzi�ki

planowi miasta bez trudno�ci trafiłem pod ko�ciół na Nowolipiu.

Z podsłuchanych rozmów dowiedziałem si�, �e wyj�tkowo du�o ludzi było na

siódm� rano i to byli ci, którzy �pieszyli si� na uroczysto�ci partyjno - pa�stwowe.

Przed ko�cem mszy wyszedłem na ulic�, aby z nasypu przed blokiem naprzeciw

ko�cioła zrobi� pierwsza seri� fotografii powierzonym mi słu�bowym aparatem

radzieckim marki FED. Wspaniałe, precyzyjne urz�dzenie, a dzi�ki panu

Page 95: Bordello Peerelo

95

Zygmuntowi wiedziałem, �e nazwa pochodziła od słów: Feliks Edmundowicz

Dzier�y�ski. Pan Zygmunt kazał mi przeczyta� jaki� poemat pedagogiczny

Makarenki, �eby si� wi�cej dowiedzie� o aparatach marki FED, ale nigdy do niego

nie dotarłem...

Ci z mszy o siódmej odwracali si�, gdy ich fotografowałem, przyspieszali i w ogóle

byli niezadowoleni. Za to na mszy o dziewi�tej popełniłem bł�d. Bo przed ko�cem

znów wyszedłem, aby fotografowa�, a tym czasem na koniec �piewano "Bo�e, co�

Polsk�" i nie wiem, czy z prowokacyjnym zako�czeniem: "ojczyzn� woln� racz nam

wróci� Panie", czy te� z prawidłowym: "ojczyzn� woln� pobłogosław Panie"? Nie

przyznałem si� do tego i potem zameldowałem panu Zygmuntowi, �e jednak

�piewali poprawnie, co bardzo go zdziwiło. Ci o dziewi�tej wcale nie kryli si� przed

fotografiami, wskazywali mnie palcami, a jedna mała dziewczynka, u�miechni�ta,

taki berbe� czteroletni mo�e, podbiegła do mnie i powiedziała, �e jej tatu� jej

powiedział, �e jestem łobuz, a do mamy, �e jestem kutas... Na szcz��cie zachowałem

zimna krew i sfotografowałem dziecko z mam�, która zbli�yła si� i wzi�ła córk� za

r�k�... Tak samo sfotografowałem dwie stare wydry, które chciały, �ebym uciekał

do Moskwy i tam czcił tysi�clecie mumii Lenina. No... to, to ju� było jawne

przest�pstwo i zdenerwowało mnie. A pan Zygmunt potem tylko si� �miał i spytał:

- A co my po pi��dziesi�tym szóstym mo�emy im zrobi�? Paszportu im nie damy?

Przecie� i tak nie dajemy, a takim paszport w jedn� stron� by si� przydał - niech by

imperiali�ci je karmili... Przecie� nie b�dziemy w ciemnej uliczce tłukli ka�dej

imperialistycznej staruszki... Kto by miał do tego głow�...

No i za te zrobione z zachowaniem zimnej krwi, w warunkach istotnego

zagro�enia fotografie nie dostałem �adnej premii...

Pi� mi si� chciało strasznie, je�� te�, ale wszystko, jak to w niedziel�, było

zamkni�te. Gdy mnie przyparło, to musiałem nawali� w �mietniku. Strasznie si�

wstydziłem, bo to był blok wojskowy, ale nikt nie widział.

Koszula non-iron była do niczego - dosłownie parzyła mnie w tym upale pomimo,

�e chowałem si� pod takimi młodymi drzewkami na ulicy, albo w chłodnym

Page 96: Bordello Peerelo

96

ko�ciele. Ksi��a podczas kaza� ci�gle gl�dzili o zawierzeniu Polski Matce Boskiej, a

to przecie� nie mogło podoba� si� towarzyszowi Wiesławowi i partii i o tym

oczywi�cie równie� raportowałem.

W porze obiadowej, nie wiem dokładnie, o której godzinie, bo zapomniałem

nakr�ci� mój szwajcarski zegarek i dopiero potem z kim� na ulicy na nowo ustaliłem

poprawn� por�, przyszła do mnie zakonnica ze słoikiem pełnym chłodnego kompotu

z owocami i dała mi, zdaje si�, bez słowa... Potem chciałem odnie�� ten słoik, cho�

był troch� wyszczerbiony i ju� si� nie nadawał do kolejnego wekowania, ale si�

wstydziłem. Dopiero, gdy pomy�lałem, �e jest to wspaniała okazja, by uzyska� jakie�

cenne informacje, to poszedłem i grzecznie zapukałem. Inna zakonnica ładnie mi

podzi�kowała i zamkn�ła drzwi przed nosem. Aha - dodała, �e:

- Szcz��� Bo�e...

Tego epizodu nie opisałem w raporcie, a jedynie wspomniałem o nim panu

Zygmuntowi i on miał pretensje, kazał uzupełni� upominaj�c, �e przecie� był to

element walki ideologicznej. Dodał, �e �le zrobiłem, �e wypiłem ten kompot, bo na

zdrowy rozum, to ten kompot mógł by� zatruty...

O godzinie dwudziestej w umówionym miejscu nie było pana Zygmunta.

Czekałem godzin� i pi�tna�cie minut, nogi bolały mnie ju� strasznie. Czym pr�dzej

pobiegłem na dworzec.

W poci�gu inni mieli jak�� wałówk�, któr� pan Zygmunt pewnie te� by mi dał,

gdyby dotarł. Poprosiłem jakiego� człowieka, który na oko tak jak ja był

pracownikiem lub współpracownikiem, a miał nie wymi�t� torb� papierow� pełn�

rzeczy do jedzenia, termos chi�ski i nawet flaszk� wódki czystej. Liczyłem na to, �e

bez wielu słów zorientuje si�, o co chodzi. On popatrzył na mnie - jestem

przekonany, �e wprawnym okiem prawdziwie ocenił sytuacj� i bez �enady

odpowiedział:

- Kole� - odpierdol si�...

Page 97: Bordello Peerelo

97

*************************************

Pan Zygmunt był wyra�nie poddenerwowany. Nie patrzył mi w oczy, ci�gle

wycierał spocone dłonie o nogawki spodni na udach.

- Mój drogi... Organy maj� dla ciebie szczególne zadanie. Tak wa�ne, �e nawet si�

nie spodziewałem, �e wła�nie tobie zostanie powierzone. Jest to zadanie całkowicie

tajne. Jak wiesz, w ka�dym pa�stwie istnieje policja polityczna. Musi si� ona

chwyta� ró�nych sposobów, aby zdobywa� informacje, przeciwdziała� wrogim

siłom. Ty pewnie my�lisz, �e przyja�� z narodami zeteseerer, władza ludowa, �e to

wszystko dane nam jest na wieki, nie jest zagro�one? No wi�c mylisz si�. Codziennie

trzeba walczy� o nowe sukcesy budownictwa socjalistycznego. Ka�dy na swoim

stanowisku. Górnik kopie w�giel, nauczycielka uczy, lekarz dokonuje operacji, a

dojarka w pegeerze doi krowy. Ka�dy ma swoje zadania w ramach budownictwa

socjalistycznego. To nie jest anarchia, ale całkowity ład. �ycie społeczne jest

całkowicie planowane w pa�stwach socjalistycznych przez centralnego planist�.

�adna �rubka nie jest wyprodukowana przypadkowo. Ka�da jest uwzgl�dniona w

planie miesi�cznym, kwartalnym, rocznym i pi�cioletnim. Nawet je�li w planie s�

niedoci�gni�cia, to i to przewidziano – od tego s� czyny produkcyjne. Ka�da praca

jest powodem do dumy dla pracownika. Najbardziej dumni mo�emy by� my,

poniewa� wykonujemy prac� najci��sz�, wymagaj�c� najgł�bszych po�wi�ce�.

Gdy, tak siedz�c w moim pokoju, nad talerzem �ledzi z beczki usma�onych przez

pani� Magd�, a �ledzie te pochodziły z nadwy�ki sklepowej - wystarczało na gruby

szary papier kła�� z beczki mokre �ledzie, tak by solanka wsi�kała w ten papier, aby

z beczki mie� nawet par� kilo oszcz�dno�ci - wi�c cał� t� opowie�� o ka�dej �rubce

traktowałem wprawdzie z powag�, ale dlatego, �e głosił j� pan Zygmunt, a nie

dlatego, �e była tak całkiem prawdziwa. Zreszt� - nie tylko �rubki, ale i całe

kompletne maszyny walały si� po cukrowni, bo bez sensu je tu przysyłano, a i tak

wszyscy mówili, �e tu jest ład i porz�dek, jak to na pograniczu wielkopolsko -

pomorskim, bo dopiero w innych cukrowniach to jest bajzel. Tak było ze wszystkim

Page 98: Bordello Peerelo

98

- deklaracje w zupełnie oczywisty sposób nie pokrywały si� z rzeczywisto�ci�, wi�c

traktowano tez stan rzeczy jako normalny i nie bulwersuj�cy. Ja zostałem

zatrudniony w cukrowni do akcji buraczanej, która rozpocz�� si� miała dopiero na

przełomie wrze�nia i pa�dziernika. Teoretycznie winienem by� w tym czasie

szkolony i istotnie, co i raz podpisywałem w kadrach �wistek o kolejnym zaliczonym

szkoleniu, o którym zwykle dopiero wówczas si� dowiadywałem.

- Tak wi�c, mój drogi - przed tob� te� postawiono zadanie, które jest specyficzne, a

jednak wynika z tego, �e partia i jej organa musz� by� przygotowane na wszystko.

Jak wiesz - ludzie s� słabi i maj� swoje potrzeby, w tym m�sko - damskie. Byłoby

niewybaczalnym bł�dem, powodem, dla którego mo�naby poci�gn�� do daleko

id�cej odpowiedzialno�ci po linii słu�bowej i partyjnej kierowników naszego resortu,

gdyby tych słabo�ci nie przekuwali na or�� w budownictwie socjalistycznym, w

obronie naszych granic, w walce z marnotrawstwem i bumelanctwem. A przecie�

zachodnioniemieccy rewan�y�ci i ameryka�scy imperiali�ci tylko czyhaj�.

Ja oczywi�cie ci�gle jeszcze nie tak wiele rozumiałem, o co mu chodzi, ale za to

domy�lałem si�, �e to wa�na rzecz i naprawd� liczyłem na jakie� romantyczne

zadanie.

- �yj�c tak w�ród tych ludzi, poznajesz �ycie socjalistyczne... prawd� �ycia... tego...

no po prostu si� szkolisz... Szkolisz do nowego zadania... Panem Antonim i w ogóle

tym, jak działaj� miejscowe organa, tak bardzo si� nie interesuj. A raczej - interesuj

si�, wszystko pami�taj, ale nie musisz ju� szuka� dziury w całym. Ty teraz masz si�

szkoli�.

Wzi�ł gł�boki wdech i ci�gle nie patrz�c na mnie, a w ka�dym razie unikaj�c

wzroku dodał:

- W dowód szczególnego zaufania do pułkownika W�troby, szefa resortu w

województwie, centrala przekazała mu informacj� o tym, �e kto� tu został przez nas

postawiony. To całkowite głupstwo, bo centrala ma swoich ludzi na ka�dym

szczeblu. Ale to taki rebus dla nich, �eby ciebie znale��. Ale to �aden rebus. Jak by

Page 99: Bordello Peerelo

99

ci� mocno bili, to ty si� po prostu przyznaj i tylko pami�taj - im powiesz, �e mi nic

nie powiesz, a ty mi powiesz... To mi zupełnie wystarczy...

- Jak to bili?

- No nie wiem, ale mo�esz dosta� pucki, to si� zdarza. Przecie� ci� nie zabij�, nie

człowieka centrali... No i dlatego nie, �e sami mu o tobie powiedzieli�my. To znaczy

nie to, �e ty to ty, ale �e jeste�... Aha - i wszystkie wypłaty, jakby� od nich dostał, to

masz mnie informowa�. Ka�da pomyłka co do kwoty i daty b�dzie zła...

Zabrali�my si� do �ledzi, które troch� cuchn�ły zjełczałym olejem rzepakowym, ale

jak Polska długa i szeroka olej w sklepach był wył�cznie, w najlepszym wypadku

lekko zjełczały, lecz jadalny...

Rozumiałem, �e specjalne zadanie to była sprawa z pułkownikiem W�trob� i tylko

kompletnie nie mogłem zrozumie�, co do rzeczy maj� słabo�ci m�sko - damskie?

Przed wyjazdem, do pieni�dzy, które mi si� nale�ały, dodał premi� za szkolenia i

obiecał, �e mo�e kapnie co� jeszcze za raport o incydencie z transparentami

ROMETU na dworcu...

**************************************************

Podczas niedzielnego �niadania pani Magda wspomniała o Marlenie Gortatównie,

pi�knej dziewczynie z poczty, która rozpytywała, kto ja zacz.

- Ta Marlena to fest dziewczyna... Jo... Za chłopem si� rozgl�da, ale jest dwa lata

starsza... Dzi� mo�e do nas na kaw� przyj��.

Moi gospodarze miedzy sob� cz�sto rozmawiali w miejscowej gwarze. Tak�e z

miejscowymi, je�li byli zaprzyja�nieni, mówili po miejscowemu. Jest to j�zyk

zupełnie nie zrozumiały tym bardziej, �e mówi� nim bardzo szybko. Ale nie tylko ze

mn�, lecz i z miejscowymi, których gorzej znali, mówili normaln�, zasłyszan� w

radiu polszczyzn�. Wyra�nie uwa�ali, �e gwara jest bardziej dla nich sympatycznym

j�zykiem, gdy j�zyk normalny czym�, czym wypada si� posługiwa�. W sklepie, gdy

pijacy chcieli wyci�gn�� od pani Magdy piwo, lub wino na kredyt, to zawsze

Page 100: Bordello Peerelo

100

zwracali si� w gwarze, a ona odmawiała im w radiowym polskim. U nas w

miasteczku te� widziałem to zjawisko. Starsi ludzie mówili wył�cznie nasz�, dla

ka�dego Polaka zrozumiał� gwar�. Ale ju� ja chyba bym nie potrafił.

Marlena rzeczywi�cie przyszła na kaw�. Niczym prawdziwa Marlena Dietrich była

blondynk�, ale nie a� tak� znów szczupł�...Wcale nie gruba - za to pot��na - mojego

wzrostu - metr siedemdziesi�t pi��, z biustem jak kamienica...Dziw, �e jeszcze wolna

chodziła... Gdy przyszła, to pani Magda doprosiła mnie do stołu. Było ciasto

domowe pani Magdy - dro�d�owe, ale Marlena przyniosła biszkopt z kremem i z

owocami. Mówili po polsku, �ebym zrozumiał. O plotkach miejscowych. Tak�e o

mnie. Otó� Marlena gdzie� zasłyszała, �e podczas kampanii mog� mie� super robot�,

bo przy wytłokach, ale to jeszcze nie jest pewne... Ze sposobu, w jaki spojrzeli na

mnie wówczas gospodarze, mogłem wnosi�, �e to naprawd� jest co�...

Potem Marlena kazała mi si� odprowadzi� do domu. Wypytywała, co robi�, no i ja

troch� kr�ciłem, bo po co mówi� prawd�? Przed jej domem zatrzymali�my si�.

Zrywali�my ostatnie czere�nie. W pewnym momencie, gdy opierałem dło� o pie�

drzewa, Marlena dosłownie przyszpiliła j�, niby mimochodem, swoj� piersi� do

kory. A� trzeszczał materiał biustonosza... Wskazała mi, niby bez zwi�zku, na okno

pokoju, w którym mieszka z ojcem. Ona w tym pokoju b�dzie od ósmej wieczór, ale

ojciec zasypia o dziewi�tej, niemniej ma lekki sen... Powiedziała to tak bez zwi�zku,

niby mimochodem i wcale nie wynikało z tego, �e chce, abym j� teraz pocałował,

czy co?

O dziewi�tej zapadał ju� zmrok i miałem obaw�, czy dobrze trafiłem? Pod oknem

stała jaka� stara, ale solidna skrzynka. Stan�łem na niej i pchn�łem lekko uchylone

okno. Wsadziłem przez nie głow�. Marlena w nocnej koszuli kl�czała przy łó�ku pod

�wi�tym obrazem i modliła si�. Spojrzała na mnie, niby zdziwiona i nie przerywaj�c

modlitwy dała znak, �e niby si� waha, ale zaprasza mnie, bym si� gramolił. Gdy ju�

wszedłem, to byłem na tyle zbaraniały, �e te� si� prze�egnałem gestem, jakim modl�

si� ministranci, gdy przechodz� obok ołtarza w ko�ciele. Gdy ona sko�czyła, kazała

si��� przy stole na jedynym krze�le, a ona usiadła obok, na brzegu łó�ka. Zrobiła

Page 101: Bordello Peerelo

101

grymas twarzy i powiedziała, �e jestem brudny. A ja przecie� brałem prysznic w

cukrowni w pi�tek... Kazała mi si� całkiem rozebra� i wyszła z pokoju. Ja w tym

czasie rozebrałem si� do majtek. Ona wróciła z wielkim emaliowanym dzbankiem

pełnym - okazało si� - letniej wody i z równie� emaliowan� misk�. Dosłownie

wstawiła mnie do tej miski, a krzep� miała, z szelmowskim u�miechem �ci�gn�ła mi

majtki, co z oczywistych powodów nie było takie najzupełniej proste, no ale nie było

trudne i pachn�cym mydłem zacz�ła mnie systematycznie my�...

**************************************************

W cukrowni ci�gle nic nie miałem do roboty. Z kolegami nie piłem, a przynajmniej

starałem si� nie pi�, gdy oni robili to ci�gle. Jak porachowałem, to wi�kszo��

zarobku wydawali na alkohol i papierosy. To była głupiego robota... Raz w sło�cu

upiłem si� z nimi bimbrem z melasy i potem dwa dni dochodziłem do siebie.

Kompletna bzdura.

Jako� w połowie sierpnia dostałem polecenie słu�bowe, aby na przystani na Noteci

zast�pi� na dwie nocki stró�a, który z jakiego� powodu musiał wyjecha�. �eby si�

nie nudziło, zaprosiłem i Marlenk�, kupiłem nawet jakie� dobre rzeczy do jedzenia i

wino wermut, takie samo, jak widziałem w knajpie na Bielanach... Poniewa� nie

pochlebiało mi, �e zast�puj� stró�a, to wbrew rozs�dkowi wło�yłem porz�dne

ubranie.

Marlenka nie przychodziła, a mnie ci�gle kusiła strasznie droga kiełbasa

krakowska i konserwowe ogórki. Ogórki były wielkie. W litrowym słoiku mie�ciły

si� tylko trzy i jeden mniejszy. Ale innych nie było... Do tego jeszcze kupiłem cztery

brzoskwinie rumu�skie, dobrze ju� zepsute, ale pani Magda zachwalała, �e i tak

dadz� si� zje��. Importowanie warzyw i owoców od naszych południowych

przyjaciół mijało si� z celem, skoro ich produkty docierały do nas zgniłe, lub

półzgniłe... Nigdy ich nie ma, a jak s�, to w trzeciej, albo co gorsza - czwartej

kategorii.

Page 102: Bordello Peerelo

102

Około dziesi�tej wyszedłem z kanciapy stró�a i poszedłem na molo. Tak stukaj�c

w deski pomostu doszedłem do ko�ca i stan�łem wpatruj�c si� w lekko połyskuj�c�

w słabym ksi��ycu wod�. Nagle kto� chwycił mnie za łokcie w taki sposób, �e wr�cz

unieruchomił. W pierwszej chwili przebiegła mi przez głow� my�l, �e to głupie �arty

jakiego� kolegi z cukrowni. Tej my�li towarzyszyła inna - �e mam nowe ubranie i

je�li cos si� stanie, to szkoda go b�dzie... No ale po chwili skojarzyłem - wszystko to

działo si� w ułamkach sekund, �e mo�e porzucony i zdradzony epuzer Marlenki, a

słyszałem, �e jednak był taki, dobrał si� do mnie...

Usłyszałem, tu� za uchem:

- Spuszcza� go?

- Jeszcze nie...

Bokiem podszedł do mnie drugi człowiek, nie ten, który trzymał mnie za łokcie i

warkn�ł:

- Wpierdoliłe� si� po uszy...

Był to człowiek, s�dz�c z sylwetki - czterdziestoletni, ni�szy ni� ja, korpulentny...

- My tu w Bydgoszczy nie lubimy wtyk z centrali. Wszystko nam wy�piewasz,

zrobisz co karzemy, albo ryby nakarmisz... kutasie...

Byłem tak zaskoczony, �e nic nie odpowiedziałem. Nagle poczułem szarpniecie,

dosłownie zostałem uniesiony w powietrze, przeniesiony troch� poza kraw�dzi�

mola, ale ostatecznie wraz z trzymaj�cym mnie człowiekiem wykonałem obrót i

wyl�dowałem na deskach. Szybko zostałem wprowadzony z powrotem do kanciapy.

Wła�ciwie nie wprowadzony, lecz wrzucony jak worek kartofli tak, �e łydk�

zahaczyłem o stół i wywróciłem stoj�cy na niej wermut. Dosłownie w powietrzu

złapał go ten niski i korpulentny. Wida� było, �e ma refleks. Ten, który chwycił mnie

na molo i wrzucił do kanciapy, do �rodka nie wszedł i zamkn�ł nawet za sob� drzwi.

Siadłem na podłodze i masowałem sobie bol�ca łydk�. Po pierwsze, to

rzeczywi�cie bolała, ale po drugie, to chciałem zyska� na czasie. Facet nie

odkładaj�c butelki nalał w przyszykowan� dla Marlenki musztardówk�, tak po

wr�bki i wypił duszkiem. Zaraz potem nalał do obu musztardówek - a przyniosłem je

Page 103: Bordello Peerelo

103

z kredensu pani Magdy. Cie� miał na składzie tylko takie poobtłukiwane. Facet

usiadł za stołem i spytał?

- Masz do��?

- Aha... - odpowiedziałem.

- Albo wszystko mi opowiesz, jak na �wi�tej spowiedzi, albo toniesz jak kamie�. Ja

nie �artuj�. Wiesz kim jestem?

- Nie, ale wiem - sk�d... - odpowiedziałem całkiem przytomnie...

- No widzisz, a ja wiem i to, kim jeste� i to - sk�d... My�lisz, �e rzucam słowa na

wiatr?

Nie wiem, co mnie podkusiło, ale odpowiedziałem:

- Nie, nie �artuje pan. Spu�ci mi pan pucki, ale nie utopi mnie pan...

- A to dlaczego?

- Ludzi z centrali si� nie topi...

- A je�li si� kurwa mylisz? - spytał, pozornie monotonnym głosem.

Nic nie odpowiedziałem, bo wprawdzie ufałem panu Zygmuntowi, ale to ja tu

byłem, nie on...

- Masz racj�. Wcale ci� nie utopi�. Ale spuszcz� takie manto, �e przez cał� kampani�

b�dziesz le�ał w szpitalu.

Mówi�c to podał mi na ziemi� musztardówk�, a sam zacz�ł pi� swoj�. Równie�

wypiłem duszkiem. On wyci�gn�ł t� poszczerbiona musztardówke ciecia i rozlał

reszt� wermutu na trzy. Zapukał w okienko i wszedł facet tak pod dwa metry,

trzydziestoparoletni i o rozmiarach szafy trzydrzwiowej. Same łapska miał jak

patelnie. Głupio si� u�miechał i szef zaraz go obsobaczył:

- Co ty kurwa z�by szczerzysz - zaraz tego chujka b�dziesz topił w Noteci, a przecie�

nie codziennie topisz ludzi...

Tamten natychmiast zmienił wyraz twarzy i dosłownie naszedł na mnie. Ja na

podłodze - on nade mn� - nie wygl�dało to zach�caj�co. Poza tym ustalenie, czy w

ko�cu mam by� utopiony, czy nie, było dla mnie istotne. Nadto, gdy my�lałem o

Page 104: Bordello Peerelo

104

biciu, o czym przecie� wspominał pan Zygmunt, to jako� je bagatelizowałem. Teraz

ju� wcale nie byłem do tego skory.

- Pijmy! - wezwał starszy i spełnili toast. Ja równie�. Musztardówka w łapsku osiłka

po prostu uton�ła. Wygl�dało, jakby nabrał w dło� wody...

Ja jednak ci�gle milczałem, bo to było jednak zmartwieniem tego starszego, by

jako� prowadzi� rozmow�.

- Podpiszesz mi kurwa współprac�.

Wzruszyłem ramionami. Sam nie wiem, sk�d miałem tyle odwagi? Było jednak

oczywiste, �e skoro ju� raz podpisałem, no to bzdur� byłoby podpisywanie jeszcze

raz. Wprawdzie dla mego rozmówcy było oczywiste, �e jestem co najmniej

współpracownikiem, a zatem co� tam ju� podpisywałem, ale przecie� tego

argumentu nie mogłem u�y�. To było, w tym wypadku formaln�, ale tajemnic�.

Facet popatrzył na mnie, tak bez po�piechu, uwa�nie i nagle, błyskawicznym

ruchem chwycił mnie za włosy, lekko uniósł głow� i z całej siły załomotał twarz� o

blat. Nawet nie słyszałem, �e złamał mi nos. Ogłuszyło mnie po uderzeniu czołem o

drewno. Dopiero po dłu�szej chwili doszedłem do siebie. Na stole stała

musztardówka z wódk�. Miała lekko �ółtaw� barw� po nie dopitym wermucie.

Wida� nie przewróciła si�. Wódk� musiał facet przynie�� ze sob�. Stała na stole -

eksportowa �ytnia. On palił papierosa - jak mogłem oceni� - sporta w fifce. Ta

szklana fifka, butelka na stole - w razie energicznych ruchów fifka mogła si� stłuc, a

nie zakr�cona butelka rozla�. Uniosłem si�. Musztardówka stała w plamie g�stej

krwi. Krew zreszt� buchała mi z nosa. Wzi�łem stakan w dło� - facet przyzwalaj�co

u�miechn�ł si�. Wypiłem tak z połow�. Zatkałem nos. Go�� znów zastukał w szyb� i

przyszedł ten wielki. Bez słowa, a mo�e ja nie zwróciłem na jakie� słowa uwagi,

znów chwycił mnie za łokcie, wyprowadził na molo... Bałem si�, �e teraz da mi w

czoło i wrzuci do rzeki. A on nie - poło�ył mnie na deskach na wznak, namoczył

wyci�gni�t� z kieszeni, pomi�t� chusteczk� w wodzie i troskliwie zacz�ł opatrywa�

twarz. Do�� szybko zatamował krew. Czułem do niego wdzi�czno��. Absurdalne to,

a jednak prawdziwe.

Page 105: Bordello Peerelo

105

- Ja widziałem wszystko przez szyb�. Niegrzecznie wzruszyłe� ramionami. Szef tego

nie lubi. Rób, co ci karze, bo rzeczywi�cie karze mi ciebie zatłuc... Z nim jeszcze nikt

nie wygrał... Ale mo�na mu ufa� - o swoich dba...

Po chwili znów zostałem doprowadzony do kanciapy. Krew nadal ciekła, ale ju�

nie tak mocno...

- Zepsułe� sobie ubranie. Flejtuch jeste�. Masz tu dwa górale...

Rzeczywi�cie - na stole, mo�liwie daleko od plamy krwi, le�ały dwie pi��setki z

górnikiem. Ka�dy wiedział, �e na góralu jest górnik. Obok le�ała wyrwana z zeszytu,

chyba nawet tego, który był w kanciapie, zapisana za pomoc� chemicznego ołówka.

Ja od razu rozpoznawałem to, co napisano chemicznym ołówkiem.

Znów zbli�ył si� do mnie ten du�y, wzi�ł ze stołu kartk�, z kieszeni wyj�ł do��

ordynarne, szkolne pióro wieczne firmy Inco i wida� było, �e nastrój na troskliwo��

przeszedł mu. Ja udawałem, �e czytam, lecz nie potrafiłem si� skupi�. Chyba jednak

było tam tylko pokwitowanie odbioru pieni�dzy za zniszczone podczas

wykonywania zadania ubranie biurowe zło�one z marynarki, spodni i kamizelki, a

tak�e koszuli białej popelinowej. Kamizelki wcale na sobie nie miałem, za to znów

brakowało krawata... Podpisałem. Obaj si� u�miechn�li. Wida� było, �e ju� wi�cej

nic mi nie wlepi�. Wypili�my reszt� wódki. Oni ruszyli ku drzwiom. Na odchodne

ten ni�szy rzucił:

- Prowadz�c� ju� masz. Nie id� czasem do domu, bo przysta� okradn� i b�d� musiał

ci� zamkn��.

Mo�e po godzinie, gdy tak le�ałem na ziemi w letargu, przyszła jednak Marlenka.

Namoczon� w Noteci szmatk� dokładnie, niczym piel�gniarka mnie obtarła. Do

łó�ka nie przeniosła, bo barłóg ciecia był absolutnie niehigieniczny. Uło�yła jak

kłod� na ziemi, doprowadziła do stanu erekcji, okrakiem usiadła na mnie i na je�d�ca

- ja tylko raz o tym słyszałem, �e tak mo�na, bardzo delikatnie zrobiła ze mn� to, co

było dobre... W trakcie pomy�lałem, �e by� mo�e ona, cho� pracuje na poczcie, to

taka pot��na, �e �miało sama mogłaby mi dokopa�...

Page 106: Bordello Peerelo

106

*******************************

O wszystkim, to oczywiste, opowiedziałem panu Zygmuntowi. On mi poradził,

bym wcale nie mówił Marlence, �e tak si� stało. Obja�nił mi przy tym pewne

meandry wielkiej polityki. A wi�c miało miejsce jakie� zadra�nienie mi�dzy

Warszaw� a Bydgoszcz�, ale nie wiem, czy po linii partyjno - urz�dowej, czy tylko

mi�dzy urz�dem w Warszawie i urz�dem w Bydgoszczy. To był powód, dla którego

zostałem wysłany na desant do Nakła. Spór ten został ułagodzony i w rezultacie mój

pobyt tutaj stracił sens. Ale zarazem - formalnie byłem tu szkolony, i to w sposób

tajny, a w takim razie zmiana stosunków warszawsko - bydgoskich nie mogła by�

wystarczaj�cym powodem do odwołania mnie. Nie było szans, aby bydgoszczanie

mi zaufali, ale te� i warszawianie musieli mi si� teraz uwa�nie przygl�da�, czy

zachowam si� wobec nich lojalnie, czy nie. Rzecz była o tyle wa�na, �e s� ju�

wobec mnie jakie� plany...

Z ko�cem wrze�nia ruszyła kampania buraczana. Dla chłopów buraki cukrowe

były bardzo dogodna ro�lin�. Rozro�ni�te łodygi zamieniano na kiszonki i spasano

nimi bydło. Za buraki dostawali gotówk�. A obok tego mieli prawo do wytłoków

buraczanych, ale nie było powiedziane - ilu i na jakich warunkach. Cena wytłoków

była okre�lona i bardzo niska. Nadto niektórzy mogli liczy� na prawo wykupu

melasy. W zasadzie melas� przejmowały gorzelnie i dro�d�ownie, ale cz�sto nie

były w stanie cało�ci zagospodarowa� i wówczas mo�na było sprzedawa� j�

chłopom. Mogła ona słu�y� do ró�nych celów, lecz ka�dy wiedział, �e słu�y ona im,

czy te� innym osobom do p�dzenia bimbru. To był powód, dla którego dyrektorzy

pegeerów nie zawsze wykupywali cało�� przysługuj�cej ich zakładom melasy. Je�li

chcieli nagrodzi� załogi, to kupowali, ile si� dało, ale je�li chcieli ukara�, to

kupowali jej mniej. Jedno było pewne - cała ta melasa formalnie natychmiast była

spasana, a faktycznie rozdzielana mi�dzy pracowników, przerabiana na trunek i w

tempie wolniejszym, lub raczej szybszym - wypijana. Panował powszechnie

uznawany pogl�d, �e chłopi do�� roztropnie gospodarowali swoj� melas� -

Page 107: Bordello Peerelo

107

dysponowali małymi urz�dzeniami bimbrowniczymi i na raz nie p�dzili wi�cej ni�

dwie kanki trunku. Pegeerusy za� - cz�sto wykorzystuj�c przedwojenne, zwykle nie

u�ywane, małe urz�dzenia gorzelniane z maj�tków, piły na umór, a� wszystko, co

nadawało si� do wypicia celem skutecznego zatracenia si� w rzeczywisto�ci, było

wypite. W tym czasie w skutek nie dojenia krowy traciły mleko, �winie padały z

głodu lub ton�ły w gnojówce, nie przesypywane zborze st�chło i nadawało si�

wówczas te� tylko do gorzelni, a dyrektor pegeeru z głównym ksi�gowym, cz�sto

bior�c do pomocy weterynarza, jako� musieli te straty rozpisa�, by prawdziwa

przyczyn� nieszcz��cia zakamuflowa�. Była to zreszt� wył�cznie formalna łatanina,

bo wystarczyło zajrze� w tym czasie do dokumentacji pogotowia ratunkowego, by

stwierdzi� lawinowy wzrost i tak notorycznych wypadków przy pracy i w drodze do

szkoły, a tak�e zatru�, w skutek nadu�ywania alkoholu przez dorosłych i dzieci. Z

powodów ubezpieczeniowych wypadki nie przy pracy i nie w drodze do szkoły, czy

w szkole, nie zdarzały si�.

T� strategiczn� placówk� - czyli przekazywanie melasy gorzelniom i

dro�d�owniom, oraz odsprzeda� nadwy�ek rolnikom uspołecznionym w pierwszym

rz�dzie, nieuspołecznionym w drugim, a gdy nie było ch�tnych, to wszystkim innym

ch�tnym, obj�ł pan Antoni.

Dyrektorzy pegeerów ogl�dnie kupowali melas�, zwykle tak cyrkluj�c, by do postu

poprzedzaj�cego Bo�e Narodzenie wszystko zostało wypite, bo to zwykle pozwalało

jakkolwiek zapanowa� nad burdelem panuj�cym w pegeerach. Chłopi gotowi byli

kupi� dowolna ilo�� melasy, by j� wypi�, a tak�e - by za bimber inicjowa�

złomowanie maszyn rolniczych w pegeerach, bo wówczas albo legalnie je kupowali -

formalnie po cenach złomu, albo nielegalnie - po rzekomym złomowaniu. Je�eli jaki�

chłop miał na widoku ci�gnik, a ci�gnik w tym kraju chłop mógł kupi� tylko ze

złomowiska, to w gr� wchodziły całe tony przetworzonej na bimber melasy.

Jednak pan Antoni nie mógł zapomina� o setkach drugorz�dnych i trzeciorz�dnych

sług socjalistycznego pa�stwa, którzy te� byli zainteresowani w uzyskaniu melasy, a

których tytuł do tego przywileju formalnie mie�cił si� w ostatniej, maj�cej

Page 108: Bordello Peerelo

108

najmniejsze szanse kategorii. Nie było wcale potrzeby, by sprzedawa� im t� melas�

po cenie zbytu jedynie. Przeciwnie - wła�ciwie wszyscy musieli dawa� łapówki:

chłopi i inni ludzie w gotówce, a pegeery w beczkach masła wygospodarowanych

przez oborowych, w rozpisanych jako padłe �winiach, zu�ytych, skórzanych pasach

transmisyjnych, które na pniu kupowali prywatni i uspołecznieni szewcy, bo nawet ci

uspołecznieni mo�e jedn� tylko napraw� dziennie robili na rachunek, wówczas

troskliwie wypisywanych w czterech kopiach przez kalk�, gdy reszt� robili na lewo i

jako� musieli pozyska� materiał. Niekiedy organizacje zwi�zkowe wielkich

zakładów pracy wyst�powały o przydział melasy dla zwi�zkowców. Pracownicy tych

zakładów zwykle pochodzili ze wsi i potem aktywi�ci po linii zwi�zkowej, partyjnej

i młodzie�owej z beczkami melasy tarabanili si� poci�gami i autobusami do domów

rodzinnych, by z rodzicami i rodze�stwem dost�pi� tradycyjnego obrz�dku ludu

polskiego - p�dzenia bimbru i spo�ywania go potem, a raczej ju� w trakcie produkcji.

Oczywi�cie - organizacja zakładowa zakładów obuwniczych zawsze dysponowała

np. setk� par butów wła�nie zakwestionowanych przez wewn�trzn� kontrol� jako�ci,

które hurtem odkupywał pan Antoni i jego głowa była w tym, aby te cenne

przedmioty si� nie zmarnowały.

Rzecz jasna - te przecenione i sprzedawane panu Antoniemu buty były wr�cz

niewiarygodnie, jak na mo�liwo�ci socjalistycznego przemysłu, porz�dnymi butami.

Zaraz potem szły buty szyte na eksport do drugiego obszaru płatniczego. Nieco

gorsze były przeznaczane na rynek wewn�trzny i na eksport na W�gry. Gorsze

wysyłano do rodziny pomniejszych bratnich pa�stw socjalistycznych. Natomiast

produkowane na rynek radziecki celowo były zszywane z fragmentów skóry o ró�nej

grubo�ci i odcieniach, nie doszyte i nie doklejone. Gorzej robiono tylko dla Kuby,

bo Kuba - ten zwi�zek przyczynowo - skutkowy nasuwał si� sam - sprzeciwiła si�

Ameryce. Za to najlepsz� w historii bydgoskiego zakładu produkcj� - luksusowych

sandałów ze skórzanymi podeszwami i wy�ciełanych traw� morsk� pokryt� irch�,

wykonano dla Izraela. Cała załoga si� �miała, �e to po to, by �ydki dobrze

Page 109: Bordello Peerelo

109

wspominały stary kraj, ale pracowała, �e hej... Ksi�gowy - �yd - chodził wtedy

dumny po zakładzie i nawet gadał z lud�mi, cho� na co dzie� był małomówny.

Ja jeszcze w Warszawie słyszałem opowie�� o produkcji kosmetyków w fabryce na

Pradze na eksport do zeteserer, celowo wykonywanej na bazie zjełczałych,

najgorszych z przechowywanych w magazynie tłuszczy i bez zachowania

jakichkolwiek rygorów technologicznych. Raportowałem o tym panu Stasiowi, który

mnie opierdolił, nawet nie tłumacz�c, dlaczego. Z tym obuwiem to nie raportowałem

panu Zygmuntowi i tylko opowiedziałem oczekuj�c wyja�nie�, ale on nazwał mnie

sakramenckim idiot�, nic nie wyja�nił, ale te� si� nie pieklił, bo chyba docenił, �e nie

pisałem �adnego �wistka, który on potem musiałby drze�. Jednak - pami�tam - przy

nast�pnym spotkaniu wróciłem do tematu i odpowiedział, �e dla towarzyszy

radzieckich priorytetem jest ilo��, a jako��, wystarczy, by była wy�sza od ich

własnej rynkowej produkcji. O wi�cej nie pytałem.

Zadanie postawione przed panem Antonim - dystrybucja melasy - było

najtrudniejsze, cho� owocowało niesamowitymi wr�cz zyskami. Ja - ku memu

zaskoczeniu - cho� ju� co� o tym słyszałem wcze�niej - zostałem kierownikiem

wydawania wytłoków. Formalnie nic ode mnie nie zale�ało. Nie ja decydowałem,

komu i ile wytłoków si� nale�y. Podlegało mi jedenastu pracowników, którzy

łopatami mieli ładowa� te wytłoki na wozy pegeerowskie i chłopskie. W

rzeczywisto�ci jednak ci�gle mi ich zabierano do innych prac i jedynie wagowy

zawsze był przy mnie. Wagowy to była wa�na posta�, bo to on wa�ył i podpisywał

dokumentacje zdawczo - odbiorcze. W zasadzie to te wytłoki przed wydaniem nam

z cukrowni powinny by� wa�one, ale pozostałe wagi dali do skupu buraków. Tak

wi�c my dostawali�my po prostu niepoliczaln� ilo�� wytłoków, wa�yli�my wydaj�c

j� klientom i na podstawie tych dokumentów pod koniec dnia sporz�dzali�my

wspólnie z technikiem z produkcji wielko�� dostawy. Był to system idealny, gdy�

nawet nie wchodziło w rachub� manko, jak zreszt� i superata. Dwie tony, tak na

oko, co dzie� musieli�my wyda� chłopom wskazanym przez tego technika i z tamtej

strony był spokój.

Page 110: Bordello Peerelo

110

Wytłoki wa�one były w ten sposób, �e wóz lub przyczepa wje�d�ała na wag�

pusta, a potem wa�ono j� po załadowaniu. Zysk wagowego wynikał st�d, �e przy

pierwotnym wa�eniu wo�nica lub kierowca był w �rodku, a zatem te� był wa�ony.

Za to płacił pi��, lub dziesi�� złotych. Jak był lekki, lub gdy zapłacił wi�cej, to mógł

wtaskiwa� na ten wóz sztang� miedzian� wagi osiemdziesi�t kilogramów, lub dwie

sztangi. Waga wydawała taki zadrukowany kartonik identyczny fasonem z biletem

kolejowym. Równocze�nie na ta�mie papierowej w zaplombowanym pojemniku

zapisywała to samo dla ksi�gowo�ci. Ja z tego tytułu nie miałem �adnych korzy�ci.

A jednak - korzy�ci miałem du�e, gdy� codziennie ustawiały si� po te wytłoki

monstrualne tłumy. W zasadzie, to była kolejka, ale ja decydowałem, kto tak

naprawd� wjedzie na wag�. Ci z ko�ca kolejki płacili pi��dziesi�t złotych za wóz

konny ogumiony, trzydzie�ci złotych za taki z obr�czami, a je�li odstali w kolejce -

to dziesi�� złotych. Od pegeerów pocz�tkowo nie chciałem nic bra�, a ci��arówki i

ci�gniki z przyczepami ustawiały si� w osobnej, szybciej obsługiwanej kolejce. Ale

oni sami zacz�li mi po kilku dniach przywozi� na podwórko moich gospodarzy

cenne dobra: a to beczk� masła, a to wypatroszonego �winiaka... Z jednego pegeeru

dostałem trzy nabite worki pierza g�siego i worek puchu. To była dosłownie lawina.

Ja nic nie ��dałem, a oni i tak przywozili.

Czy miałem do dyspozycji ładowaczy, czy nie, to i tak oni nic nie robili, tylko

udawali, �e nadzoruj� ładowanie, bo załadunkiem zajmowali si� furmani, kierowcy i

osoby przez nich przywiezione lub prywatnie wynaj�te na miejscu. Ci prawdziwi

ładowacze - prywatni - znałem ich - cz�sto zbierali dla mnie pieni�dze od swoich

klientów. Je�li za� kto� nie potrzebował tych ładowaczy, to ja wyci�gałem z kieszeni

sporta i tak łaziłem z nie zapalonym - a przecie� nie paliłem - a� mi dawali pudełko

od zapałek z banknotem lub z monetami. Ja miałem kłopot, bo codziennie worek

tych pudełek niosłem na kwater�, gdzie pani Magda paliła nimi pod blach�. Zapałek

przed wej�ciem nikt nie rozrzucał, bo chłopi byli oszcz�dni i brali te zapałki luzem

do domów.

Page 111: Bordello Peerelo

111

Najgorszego dnia zarobiłem osiemset dwana�cie złotych, a najlepszego trzy tysi�ce

trzysta pi��dziesi�t i co�. To z samych łapówek. Bo to, co pegeery zwalały mi na

podwórko, to sprzedawała pani Magda i Marlenka. Nie�le mnie skubały, a i tak pani

Magda sprzedała za dwadziecia jeden tysi�cy, a Marlenka za dziewi�tna�cie.

Marlenka ostrzej mnie nacinała, ale nie zwa�ałem na to. Na dodatek pensji z

premiami i nadgodzinami miałem po osiem, dziewi�� tysi�cy złotych miesi�cznie,

gdy Marlenka zarabiała dziewi��set pi��dziesi�t. Na koniec jeszcze spółdzielnia

rolna, która miała cegielni�, przywiozła cegły w ilo�ci wystarczaj�cej na dom. Jako��

taka, jak licówka, a nadto dachówki i kafle z gliny oblewanej na piece. Cało�� od

razu kupił jaki� krewny Marlenki i jeszcze przywiózł �winiaka w wyrobach: szynki,

kiełbasy, pasztetowa i salceson, a nadto surowy schab na kotlety. Wszystko to

sprzedała pani Magda i oczywi�cie - rozliczyła si�.

�yłem jak w bajce. W �yciu nie brałem pod uwag�, �e mo�na w trzy miesi�ce

zarobi� tak du�o pieni�dzy. Miałem dwie�cie szesna�cie tysi�cy złotych i za te

pieni�dze mogłem na pniu kupi� porz�dn�, przedwojenn� will� pod Warszaw�.

Tylko jak bym wyja�nił - sk�d wzi�łem na ni� �rodki? Nawet nie mogłem tych

pieni�dzy wpłaci� do pekao.

Z cukrowni na po�egnanie dali mi na stycze� przydział do sanatorium z

Nał�czowie. Bez gadania przepisali go na moja pro�b� na imi� mamy.

Pan Antoni zaprosił mnie do siebie, do Bydgoszczy. Nie zauwa�yłem, �e był

kompletnie pijany. Miał małego włoskiego fiata, takiego samego, jak du�o

popularniejsze jugosłowia�skie zastavy. Wsiadł do niego i jechał zakosami.

Zatrzymała nas milicja drogowa. Chcieli go wzi�� na izb� wytrze�wie�, a w ka�dym

razie nie�le spałowa�. To było wida�. Ale nie z panem Antonim takie numery. Teraz

ju� wprawdzie ledwie trzymał si� na nogach - wida� wypił olbrzymia ilo�� wódki

bezpo�rednio przed naszym wyjazdem, zagryzł i dlatego stopniowo go brało. Rozdarł

si� na tych milicjantów, w ko�cu dorosłych, czterdziestoletnich ludzi:

Page 112: Bordello Peerelo

112

- Gnojki jedne, na baczno�� przede mn�... Numery słu�bowe, ale to ju�... Wy kurwa

wiecie, kto to jest pułkownik W�troba? No wiecie gnojki jedne, czy dopiero musicie

si� dowiedzie�?

By� mo�e milicjanci nie znali osobi�cie pułkownika W�troby i uznali, �e maj� z

nim do czynienia osobi�cie, albo te� znali, ale w takim razie, całkiem zasadnie,

przypuszczali, �e maj� do czynienia z jego współpracownikiem lub krewnym, ale tak

czy inaczej odwrócili si� bez słowa na pi�cie, wsiedli na motocykl i tyle ich było

wida�...

Pan Antoni bardzo niebezpiecznie prowadz�c mamrotał co�, �e był w partii wtedy,

gdy go wszy jadły, a teraz, to nie chce by� i dlatego wyst�pił i w ogóle taki burdel

pierdoli...

Ja pod pozorem sikania poprosiłem, aby zatrzymał si� i po prostu uciekłem. Pieszo

doszedłem do niedawno mijanej wsi. Sprawdziłem, o której mam autobus i

poszedłem do knajpy geesu, ale było akurat sprz�tanie.

Do moich gospodarzy wróciłem wieczorem, zzi�bni�ty. Pani Magda czym pr�dzej

mi po�cieliła, do łó�ka przyniosła kolacj�, co� mocniejszego, a wreszcie, bym si� nie

przezi�bił, sama wlazła mi do łó�ka. Młódk� nie była, ale co tam... Jej m�� nie

przeszkadzał nam w ogóle.

A w dwa dni pó�niej opu�ciłem go�cinne Nakło. I Marlenka i pani Magda płakały

na po�egnanie... Z Marlenk� jeszcze potem rozmawiałem telefoniczne, bo musiałem

co� uzgodni�, by i w jej raporcie i w moim było to samo. W lot mnie zrozumiała, a

przecie� nie mogłem mówi� wprost. Bystra była dziewczyna, nie chciałem jej traci�

z horyzontu...

****************************************************

- W poci�gu do Warszawy, jak to w poci�gu. Bilet miałem pierwszej klasy, ale

obci��ony byłem dwiema walizami i skrzynk�. W jednej, zupełnie nowej, skórzanej

walizie kupionej w Nakle - a� dziw, �e w takiej dziurze był tak luksusowy wyrób,

Page 113: Bordello Peerelo

113

miałem moje rzeczy i połow� pieni�dzy. W drugiej za�, a tak�e w skrzynce owini�tej

szarym papierem i sznurkiem pani Magda z Marlenk� zapakowały mi dwie w�dzone,

jeszcze nie ugotowane szynki, wielkie jak bomby lotnicze i jedn� szynk� ugotowan�.

Do tego ze czterdzie�ci kilo kiełbasy i dwa balerony nie we flaku, tylko osypane

papryk�. Z takim obci��eniem nie miałem �adnej szansy na wywalczenie sobie

miejsca, cho� poci�g ruszał z Bydgoszczy i na peron wjechał prawie pusty, tylko z

lud�mi, którzy maj�c układy na kolei wsiedli jeszcze na stacji rozrz�dowej.

Rozło�yłem paczki wzdłó� przej�cia tak, �e nowa walizka była w �rodku i zgodziłem

si�, aby na jednej usiadła starsza pani, a na drugiej chyba jaki� student, albo co?

Zaraz potem z przedziału wyszedł mo�e trzydziestoletni facet i ust�pił miejsca

staruszce. Rzecz jasna - usiadł na skrzynce.

Sprawdzaj�c bilety doszedł konduktor. Z moich pakunków unosił si� fascynuj�cy

aromat w�dlin. On tylko popatrzył, pokiwał głow�...

- To ju� i pierwsz� klas�, he... he... Uwa�aj pan - dzi� mog� pana wyhaczy�...

Nie min�ło i dziesi�� minut, gdy zjawili si�, z tego samego kierunku, z którego

przyszedł konduktor - soki�ci. Poci�g na chwil� stan�ł w Solcu Kujawskim i nawet

zastanawiałem si�, czy nie wysi���, ale to byłoby szalenie trudne. Gdy poci�g

ruszył, soki�ci zbli�ali si� do mnie i ju� po minach było wida�, �e ten zapach

pochwycili niczym psy go�cze. Jeden z nich miał tak z pi��dziesi�t lat i rzut oka

starczył, by oceni�, �e z milicji wyrzucili go za pija�stwo, a przecie� byle pijaka w

tym kraju z milicji si� nie wyrzuca. Drugi, czterdziestoletni, te� nie wygl�dał du�o

lepiej.

- Czyje to pakunki?

- No moje - opowiedziałem...

- Co tam macie?

- Wracam z kampanii cukrowniczej, pracowałem w niej, no i na �wi�ta dostałem

troch� w�dlin...

Ta odpowied� troch� zbiła z tropu pytaj�cego - tego starszego. No bo rzeczywi�cie

- w pierwszej klasie, porz�dnie ubrany młody człowiek. Nawet ta walizka taka dobra

Page 114: Bordello Peerelo

114

- mo�e syn dyrektora? Tak sobie musiał kombinowa�. Po chwili jednak wpadł na

koncept:

- W stołówce pracowniczej?

- Tak, w stołówce - uchwyciłem si� tej szansy.

- A rachuneczek jest, cho�by paragon?

- No co pan - łgałem - s�dziłem, �e jak z nut - w stołówce paragony? Sklepowa

chemicznym rachuje na gazecie...

- Na gazecie to mo�e se rachowa�, jak wydaje drugie �niadanie. A nie wałów� na

�wi�ta. Jest tego pi�� kilo?

- No mo�e jest? - odpowiedziałem pytaniem, bo co miałem zrobi�?

- No to mo�e jednak spekulant?

Tu ju� si� zdenerwowałem - ch�tnie oddałbym im cał� t� padlin�, bo przecie� nic

nie była warta w stosunku do pieni�dzy, które wiozłem. A poza tym - te pieni�dze -

rzecz była oczywista - musiały pochodzi� z przest�pstwa gospodarczego, a za to z

dziesi�� lat mamra jak obszył, a mo�e i wi�cej?

- Panie władza - nie jestem spekulantem, tylko socjalistycznym pracownikiem. Moja

praca cieszyła si� uznaniem, zostałem nagrodzony, a wy mi tutaj takie rzeczy...

Soki�ci nadal chyba jednak nie byli pewni, jak post�pi�, no ale te moje w�dliny tak

pi�knie pachniały, �e si� przemogli:

- Dobra, dobra - dokumenty...

Oczywi�cie podałem i dowód, a w nim były, jak trzeba, piecz�tki o zatrudnieniu od

i do w cukrowni na stanowisku starszego specjalisty. Widziałem, �e to umocniło

moja wersj�. Postanowiłem dobi� wrogów:

- No i sam pan władza widzi, �e jestem powa�nym człowiekiem i nie w głowie mi s�

jakie� lewe interesy...

Powiedziałem to jednak tonem troch� za bardzo pewnym siebie i to był bł�d.

- Wszystko prawda, obywatelu, ale rachunków na w�dliny nie macie. Sami

przyznali�cie. Pójdziecie z nami do wyja�nienia - zatelefonuje si� do cukrowni. Jak

Page 115: Bordello Peerelo

115

potwierdz�, to mo�e pu�cimy... A co z w�dlin�, to si� zobaczy. Przez telefon

rachunku nam nie przy�l�... Tacy m�drzy to si� jeszcze na �wiecie nie narodzili...

- Panie - ile jej b�d� szuka� - replikowałem - kampania si� wła�nie sko�czyła - gdzie

t� bufetowa b�d� szuka�?

- No to se - obywatelu - na dołku poczekacie, a� do skutku. Za spekulacj� obywatelu

jest sankcja prokuratorska...

Przestraszyłem si� nie na �arty. Przecie� gdybym chciał, i gdyby w sklepie było

du�o, a przecie�, gdy rzucali towar, to było du�o - mogłem sobie w byle sklepie

kupi� pi�� kilo kiełbasy i nikt by nawet okiem nie mrugn�ł. Sklepowa by najwy�ej

mrugn�ła okiem i powiedziała - takie chuchro, a ma spust...

- Panie - mówi� - ja musz� dzi� do Warszawy - bierz pan te w�dliny w choler�, na

mnie na peronie b�d� czeka�...

I to był bł�d - wprawdzie ten młodszy dawał starszemu niedwuznacznie do

zrozumienia, �e trzeba bra� skrzynk� i cieszy� si� darem bo�ym, lecz starszy ju� to

ignorował. Facet bez mrugni�cia powiek� po�wi�caj�cy tyle dobra, samo przez si�

si� rozumiało, �e połow� - czyli zawarto�� skrzynki, musiał by� podejrzany.

W Toruniu na posterunek ja niosłem now� walizk�, a soki�ci drug� walizk� i

skrzynk�.

Ju� na posterunku moje dane spisywał ich komendant. Przygl�dał mi si� uwa�nie:

- Wy to nie z resortu?

- A mam to na twarzy wypisane? - odpowiedziałem na pytanie, bo oczywi�cie nie

wolno mi było powiedzie�, �e z resortu. Zreszt� - czy ja byłem z resortu?

- Nie na twarzy, towarzyszu, tylko na marynarce po prawej stronie.

Ubrany byłem w szykowny płaszcz tweedowy, ale w poci�gu go rozpi�łem, id�c

przez perony nie zapi�łem i teraz był rozsuni�ty.

- Ja si� na tym znam - jeste�cie towarzyszu ma�kutem i tam macie gnata na

szelkach...

- Co� tam mam, ale to tajemnica - odpowiedziałem. Nie moja własno��...

Page 116: Bordello Peerelo

116

- Jasne - �e resortowa... Ale stosowny dokumencik to nawet towarzyszom sokistom

trzeba okaza�. Takie przepisy - sami je znacie...

- Nie mam legitymacji...

Na t� odpowied� komendant - facet przed sze��dziesi�tk�, do�� niechlujny, bo w

poplamionym mundurze, a� si� zje�ył:

- Lewizna, legitymacji nie ma...

Nawet nie zorientowałem si� kiedy, niczym �bik rzucił si� na mnie i z kieszeni

bocznej marynarki wyszarpn�ł paczk� z pieni�dzmi. To one bowiem tworzyły

wypukło��. Jednak on jeszcze nie wiedział, co ma w gar�ci, bo tak szarpi�c

wykrzyczał:

- Za bro� bez pozwolenia jest prokura.... - i zamilkł. Na blat stolika słu�bowego

wysypały si� dziesi�tki tysi�cy złotych. Pewnie w �yciu tylu na raz nie widział na

oczy...

Wreszcie po chwili chwycił oddech, wyszarpn�ł słu�bowy pistolet i wycharczał:

- Bank, bank �e�cie towarzyszu obrabowali...

Zatrzymany... Wy nie jeste�cie �aden towarzysz, wy jeste�cie zatrzymany - i lu

mnie w mord� pi��ci� obci��on� kilogramowym złomem. Dosłownie pofrun�łem na

�cian�.

- Ty kurwa sobie nie my�l, ze my ci� przesłuchujemy. To nie było w ramach

przesłuchania... To było, �eby� nie uciekł. A jak si� b�dziesz skar�ył, to dam ci prób�

ucieczki...

Zaraz potem zawlekli mnie do celi, wrzucili i zatrzasn�li drzwi. Nie min�ła minuta,

gdy weszli do �rodka i zrobili rewizj�. W kieszeni spodni miałem wcale nie mniej

pieni�dzy. Pozostałe były w walizce. Troch� jednak ochłon�łem i dobitnie

poprosiłem, by zatelefonowali pod numer - tu im podałem numer słu�bowego

telefonu, i �eby poprosili pana Zygmunta. Z du�� pewno�ci� siebie - jak na sytuacj� -

powiedziałem to, a zreszt� by� mo�e nawet komendant wiedział, na jakie cyfry

zaczynaj� si� które telefony w Warszawie, bo na odchodne, z du�ym szacunkiem

nios�c w obu dłoniach nowy plik pieni�dzy - rzucił:

Page 117: Bordello Peerelo

117

- Zobaczymy...

Miałem czas do rozmy�la�. Było jasne, �e pan Zygmunt nie znajdzie pomysłu na t�

drak�. Z drugiej strony - tyle pieni�dzy to nie zawsze jest nawet w oddziale banku.

A przecie� nie słyszało si�, �eby ostatnio gdzie� okradli bank. Inna sprawa, �e jak

okradali bank, to prasa o tym wcale nie tr�biła. Byłem tak oszołomiony, �e zapadłem

w jaki� letarg, pół sen... No bo co ja jeszcze mogłem zrobi�? Umarł w butach... Za

takie wielkie afery to nawet kar� �mierci potrafili zas�dzi�...

Szkoda mi było młodego �ycia. A poza tym - ojciec w wi�zieniu, ja w wi�zieniu -

matka tego nie prze�yje... Na szcz��cie zd��yłem przesła� jej poleconym skierowanie

do sanatorium... Ale czy pojedzie? W tych warunkach?

Po paru godzinach, gdy straciłem rachub� czasu, bo Dox� przecie� mi zabrali przy

rewizji razem ze sznurówkami, drzwi si� otworzyły. Wszedł komendant:

- Wstawajcie towarzyszu... kto� do was...

Od razu pomy�lałem, �e jednak pan Zygmunt, ale tak szybko?

Jednak na posterunku był nie pan Zygmunt, lecz ten osiłek, który razem ze swoim

szefem zdybali mnie na przystani nad Noteci� w Nakle. U�miechał si�. Komendant

te� si� u�miechał. Wszyscy si� u�miechali.

- Wy tu u nas co� sobie ci�gle garderob� psujecie... - i wymownie popatrzył na

wysoko�� mojego rozporka. Cholera - rzeczywi�cie - sam nie wiem kiedy

zmoczyłem si�...

- No - nic takiego - jak to na słu�bie... - rzucił usprawiedliwaj�co. Pewnie macie co�

tam na zmian�. A t� �liw� nad okiem to niepotrzebnie, komendancie, mu nabili�cie...

Pospieszyli�cie si�. Dobry towarzysz, czekista na słu�bie, a wy go tak ostro...

- Sk�d mogłem wiedzie�? Ja tylko lekko, profilaktycznie, my�lałem, �e mo�e nie jest

nasz? Jak który wygl�da na takiego, co mo�e da� drapaka, to ja go zawsze lu w

mord�. Przepisy przepisami, ale sami widzicie - tu jest blisko do drzwi...

- Dobra ju� - towarzysz jest naszym go�ciem. Tu s� wasze rzeczy - wskazał na

ustawione rz�dem walizki i paczk�. Zaraz jeden taki przyniesie z bufetu posiłek

ziemi kujawskiej. Przebierzcie si�...

Page 118: Bordello Peerelo

118

Byłem jeszcze bardziej oszołomiony. Jak automat otworzyłem walizk�, wyj�łem

jakie� spodnie i poszedłem do celi przebra� si�. Rzeczywi�cie - na podłodze była

plama. Gdy wróciłem, mój wybawca strofował komendanta:

- No i co wy powiecie. Kierujecie placówk� i nie wiecie, gdzie na dworcu mo�na

kupi� flaszk�? Ze mnie durnia robicie? W peerelu nie ma takiego dworca, �eby tu�

przy nim nie było trzech met... o - mo�e na wiosce s� dwie... Co tu u was za burdel?

Dziesi�� minut! Dziesi�� minut macie na to...

Komendant jak z procy wyskoczył za drzwi. Stał na nim na mrozie jeden z tych

sokistów, którzy mnie wygarn�li...

- Do poci�gu macie godzin�. Pieni�dze wam zaraz zwróc�, ale przy �wiadku - przy

komendancie. Kwitowa� nic nie trzeba.

A po chwili dodał, a� kr�c�c głow�:

- Ale si� nachapali�cie... Wiedzieli�my, �e tego b�dzie du�o, ale tyle? To dla nas

wa�na informacja...

Po chwili wszedł komendant ze starszym sokist�, który w dłoniach trzymał tac� z

dwiema kawami, dwiema oran�adami, talerzykami i półmiskiem z w�dlinami.

- U was z tych czemodanczikach lepsze specjały, ni� dworcowe, ale jeste�cie naszym

go�ciem, towarzyszu, wi�c czym chata bogata.

A zaraz potem zwrócił si� do komendanta:

- Odprawcie swojego człowieka...

Sokista natychmiast wyszedł nie czekaj�c na rozkaz przeło�onego.

- No i teraz przeliczcie - i wyci�gn�ł spod gazety na stole pieni�dze. Liczyłem

do�� długo, nikt mi nie przeszkadzał. Wida� było, �e na obu moich towarzyszach

suma robi wra�enie... Gdy sko�czyłem, rozło�yłem na trzy paczki i upchn�łem w te

same miejsca, co poprzednio.

W tym samym czasie ozwało si� pukanie... Komendant wyjrzał i po chwili wniósł

dumnie do �rodka trzy butelki wódki czystej.

- No rozlejcie... przecie� jakie� szkło macie... - a po chwili dodał:

- Na trzech... bo to na zgod�...

Page 119: Bordello Peerelo

119

Szkło si�znalazło – dla go�cia z Bydgoszczy i dla mnie porz�dnie umyte szklanki

herbaciane z bhufetu dworcowego, za� sobie komendant nalał do lepi�cej si� od

brudu musztardówki.

- Za pomy�lno�� zadania naszego miłego go�cia...

Ja za�, cho� nadal byłem w gł�bokim szoku, przytomnie zareplikowałem...

- Nie, nie... towarzyszu - za zdrowie i za dalsze sukcesy w pracy towarzysza

pułkownika W�troby...

Obaj a� pokra�nieli z zadowolenia...

Do domu wracałem w przedziale tylko do mojej dyspozycji. W korytarzu,

dyskretnie, par� metrów od moich drzwi, wartowali obaj soki�ci. Popijali sobie z

flaszki. Nie wiem, czy załapali si� na jedn� z dwóch, które zostały z tych trzech

przyniesionych, czy te� roztropnie kupili ich na mecie od razu wi�cej?

Byłem kompletnie wyko�czony. Na dworcu wschodnim czekała na mnie

pilnowana przez miejscowego sokist� taksówka... Pojechałem na now� kwater�... Z

baga�nika taksówki, mimo mrozu, do kabiny docierał zapach kiełbasy. Ale nie

miałem siły my�le�, czy jest to nadal zapach miły, czy ju� nie...

- Mój drogi - resort stawia przed tob� naprawd� trudne zadanie. Trudne zadania s�

dla szczególnie zdolnych i oddanych... Wida� - w �wietle moich raportów - za

takiego zostałe� uznany. Poprowadzisz placówk� pod przykryciem - całkowicie

tajn�, ale jawn�...

Patrzyłem na pana Zygmunta ze zdumieniem. miał si� z mojej dramatycznej

opowie�ci o przej�ciach w poci�gu. Ja ci�gle nie byłem pewien, czy pieni�dze, które

uzyskałem na tak ró�ne sposoby w Nakle s� moje, czy resortu. Byłem gotów zrzec

si� ich w obawie, �e przecie� ci�gle mog� mnie zamkn��. Zreszt� - co niby miałem

zrobi� z tak� gór� pieni�dzy? A on nic mi w tej sprawie nie powiedział. Po

wysłuchaniu raportu tylko u�miechn�ł si�, �e takiego przekr�tu to nawet on, po tylu

latach słu�by, nie robił.

Page 120: Bordello Peerelo

120

- To b�dzie wielka odpowiedzialno��, ale i wielki honor. Bo odpowiedzialno��

poł�czona jest z zaufaniem, jakie w tobie pokładamy. Moje zaufanie jest szczególnie

du�e, bo to ja jestem twoim prowadz�cym i moja kariera zale�y od twojego

powodzenia. Partia i rz�d czyni� wielkie starania, by broni� granic naszej młodej

ojczyzny przed odwiecznym wrogiem - zachodnioniemieckim rewizjonizmem i

ameryka�skim imperializmem. Robotnicy buduj� statki i samoloty. Ty wiesz, �e

nasze samoloty uzyskuj� gotowo�� bojow� w powietrzu najszybciej na �wiecie? Bo

piloci te� pracuj� z najwi�kszym po�wi�ceniem. Tego samego, a nawet wi�cej

oczekuje si� od ludzi zwi�zanych z resortem. My bowiem pracowa� musimy nie

zwa�aj�c, �e nasza praca cz�sto jest niedoceniana, fałszywie interpretowana... Tym

bardziej partia musi docenia� nasze starania... A twoje zadanie b�dzie najtajniejsze z

najtajniejszych...

Wszystko to, jak�e pompatyczne w słowach, mówił, nawet jak na niego,

monotonnym głosem. Wiedziałem, �e to jest wa�ne, ale zaczynałem by� cała t�

przemow� znu�ony.

- Jak wiesz, ludzie maj� swoje słabo�ci, a stosunki m�sko-damskie do nich nale��.

Wiesz tak�e, �e partia i rz�d wcale nie popieraj� rozwi�zło�ci. Przeciwnie - stawiaj�

nieprzebyt� zapor� przed nowinkami z Zachodu - tak zwanym seksem i pornografi�.

I tu trzeba mocno podkre�li�, �e placówka twoja nie b�dzie słu�y� zachodniemu

seksowi i rozpasaniu. B�dzie bowiem placówk� badawcz�. Bada� bowiem musimy

zachowania ludzi w okre�lonych sytuacjach. W szczególno�ci musimy tak�e

naszych ludzi szkoli�. O tak... szkoli�...

Nie byłem pewien, czy wypada, bym przerywał, wi�c ostatecznie nie

zdecydowałem si� na zadanie pytania o to, w czym ich mamy szkoli� i co te� takiego

ja potrafi�, w czym mógłbym kogokolwiek szkoli�?

- Tak wi�c placówka twoja b�dzie prowadziła program badawczy... Powtarzam -

program w istocie rzeczy naukowy, pod auspicjami naszych tajnych instytutów

naukowych.

Page 121: Bordello Peerelo

121

- Na czym b�dzie polega� moja działalno��? - jak najbardziej uległym tonem

zdecydowałem si� spyta�...

- To nie ma nic do rzeczy. Najwa�niejsze, aby� jak najszybciej obj�ł swoj� placówk�,

wyremontował j� i niejako przygotował... My zapewnimy ci kontyngent personelu.

Trzeba pami�ta�, �e musisz z nimi post�powa� w sposób mo�liwie kulturalny i

taktowny. Ich zadanie, zadanie w naszym socjalistycznym pa�stwie niezwykle

trudne, jest niezwykle trudne...

Wyra�nie nawet pan Zygmunt czasem jednak si� gubił...

- Czy podejmujesz si�? Pomy�l, �e ł�czy si� to z istotnym awansem - b�dziesz

niezale�nym w strukturze Funduszu Wczasów Pracowniczych kierownikiem. Ł�czy

si� to z wielk� odpowiedzialno�ci� materialn�. Partia i rz�d, a wła�ciwie nasz resort,

a tak�e, mo�e przede wszystkim, Fundusz Wczasów Pracowniczych, powierz� ci

wielkie �rodki, którymi b�dziesz musiał umiej�tnie, na po�ytek społeczny

gospodarowa�. Jestem pewien, ze podołasz temu nowemu dla ciebie zadaniu... Jeste�

zdolny...

Przez chwil� nawet my�lałem, �e on sobie kpi i nawi�zuje do moich wyczynów

nakielskich, ale chyba nie? To nie było w jego stylu...

- Szczegółów dowiesz si� od specjalisty. A dodam, �e jest to specjalista

przedwojenny, sanacyjny, w zasadzie człowiek nam oddany, ale z istoty swojej

wrogi, obcy... Spróbujemy załatwi� jeszcze współczesnego specjalist� z wojska, ale

to nie jest pewne, bo chcieliby�my, by wojsko mo�liwie długo o tym przedsi�wzi�ciu

nie wiedziało. Niech potem zazdroszcz�...

To ostatnie zdanie pan Zygmunt wypowiedział z wi�ksza energi�, a nawet mo�e z

satysfakcj�?

- I by� mo�e b�dziesz zadaniem nawet zszokowany. Oszcz�dz� ci szczegółów.

Dowiesz si� w swoim czasie. Jutro o dziesi�tej przyjdzie do ciebie ten sanacyjny

specjalista... Przyjmij go godnie - jaki� gruzi�ski czy jaki tam koniak, w�dliny masz,

�e na korytarzu czu�... Oczywi�cie - na nie nie b�dziesz miał rachunku, wi�c nikt ci

Page 122: Bordello Peerelo

122

nie zwróci... Ten facet powie, �e przybył w sprawie łab�dzi, a ty mu odpowiesz, �e

nie masz biletów na "Jezioro łab�dzie". Zapami�tasz?

Udało mi si� kupi� w zielonej budzie chrzan, ogórki kiszone te� nie były

kapciowate - bo od prywatnego, do tego jaja wiejskie, a nie pa�stwowe, �mierdz�ce

rybami... Wymy�liłem danie na sto dwa - jajecznica na kiełbasie, herbata, koniak i

petitybery, bo w cukierni prywatnej nie chcieli da� rachunku. Ja i tak na tej zielonej

budce - te� bez rachunku - byłem stratny. W ka�dym razie postanowiłem

przedwojennego fachowca przywita� po pa�sku...

W ko�cu przyszedł pół godziny po czasie. Mały, sze��dziesi�cioletni człowieczek

w �wietnym, bazarowym, kraciastym palcie z koca, czerwonych skarpetach i butach

chyba ameryka�skich. Z przodu miał wszystkiego ze trzy całkiem czarne od

papierosów z�by. Włosy miał takie tłuste, �e cho� zwykle na to nie zwracałem

uwagi, sam przecie� nie byłem wzorem higienisty, to tym razem mi si� nie udało.

Tyle jednak wiedziałem, �e je�li włosy były ju� takie tłuste, �e łupie� przestawał

odpada�, to czas najwy�szy było je my�...

Spojrzał na koniak, taki z robaczkami zamiast liter i radziecki i od razu nalał sobie

do naszykowanej angielki. Nasma�yłem jajecznic� z o�miu jaj - pochwalił, �e na

�niadanie, je�li go�cie zostan� do �niadania, to jest to dobre...

- Jacy go�cie? - pytam...

- No jak masz pan prowadzi� burdel, to nawet w peerelu, panie tego, trzeba czasem

wydawa� �niadania. Na tym si� zarabia... No... na tym te�...

- Jaki burdel panie?

- No kurwa, panie... Za przeproszeniem. Pan oficer mówił, �e jak jezioro łab�dzie, to

b�dzie to nowy socjalistyczny opiekun panienek. �e masz pan burdel prowadzi�... Ja

głupi nie jestem... Sam przed wojn� w burdlu - za przeproszeniem, niestety

sanacyjnym, robiłem...

Page 123: Bordello Peerelo

123

To był jak cios obuchem! Bo niby co� takiego si� tajemniczo przewijało, ale �eby

rzeczywi�cie? W pa�stwie socjalistycznym? A gdzie moralno�� z "Jak hartowała si�

stal"? Nagle jeszcze zdałem sobie spraw�, �e co ja mamie powiem? Tata w wi��niu,

a syn burdel prowadzi? No ale tu szybko wymy�liłem, ze przecie� mam by�

kierownikiem domu wczasowego. Jako� si� zakombinuje... Je�li ja mam by�

kierownikiem, a personel sami mi przy�l�, to przecie� mo�na b�dzie, no - mo�e

czasem... tak�e samemu u�y�? Marlenka była daleko, a krew młoda...

- Burdel panie, albo inaczej dom publiczny panie, to jest instytucja... Jest burdel

mama, albo - za przeproszeniem - burdel tata... On rz�dzi wszystkim i wszyscy maj�

si� go słucha�... A musz�, bo burdel tata trzyma kas�. Jak co� si� nie podoba, to

krótka rozmowa - w jap� i na bruk - now� kurw� zawsze si� znajdzie... W ogóle to

panienki trzeba krótko trzyma� - tirli, tirli z nimi, niby wszystko pi�knie, ale jak

tylko co� nie tak, to w ucho... W ucho panie najlepiej, bo si�ców nie wida�. Na

całym ciele, panie, si�ce klient zobaczy, a na uchu, czy pod włosami - nie tak łatwo...

Bo panna musi w ka�dej chwili by� do u�ytku. Burdel zarabia na pierdoleniu, panie,

a nie na gadaniu... Jak który go�� chce, �eby panienka jego lała - to prosz� bardzo,

ale jak chce, �eby to on lał, to ju� inna historia... Za to, to trzeba płaci� jak za zbo�e

panie... Bo przecie� potem nie ka�dy j� b�dzie chciał, albo za pół ceny... Klienci,

panie, to zaraza. Wszystko wychwyc�, o - za przeproszeniem o ka�de gówienko si�

kłóc�, �e ma by� taniej.

Byłem oszołomiony. W tym duchu facet jeszcze nawijał dwie godziny, zjadł

jajecznic�, kazał sobie ukroi� troch� szynki, to nakroiłem. Na oknie wisiała, to co

miałem robi�? Koniak wypił, kaw� wypił, herbat� wypił, petitybery to nie bardzo, bo

prawie wszystkie ja zjadłem i poszedł mówi�c, �e jeszcze wróci... gdy dostanie tak�

pro�b� pana oficera... Tak powiedział...

Nast�pnego dnia spotkałem si� z panem Zygmuntem w Ali - Babie na Miodowej.

Miałem ju� plan. Pomysł z burdelem mi si� podobał, ale czy b�d� kadrowym

pracownikiem? No i - czy wypuszcz� mojego tat�? Jakie b�d� miał pobory? Jak

b�d� zarabiał?

Page 124: Bordello Peerelo

124

Po to, aby uzyska� lepsze warunki, a szczególnie, �eby tat� wypu�cili, pocz�tkowo

planowałem kr�ci� nosem. Nie, �eby mówi�, �e nie, bo jeszcze pan Zygmunt powie,

�e jak nie, to nie... Tego wcale nie chciałem. Ale chciałem jak najwi�cej uzyska�. No

wła�nie...

Od razu si� zorientowałem, wcze�niej o tym nie my�lałem, �e pan Zygmunt jest

zadowolony, �e wszystkiego tak naprawd� dowiedziałem si� od tego sanacyjnego

alfonsa. Wi�c od razu przeszedł do rzeczy:

- Budynek w Sokołowie - sto siedemdziesi�t kilometrów od Warszawy - to dawny

dwór jakich� hrabiów niemieckich, samych generałów. W sam raz na tak� instytucj�.

U nich te� było same kurestwo i jeszcze zbrodnie... Architekt ju� plany zrobił, tylko

on nie wiedział, do czego to ma słu�y�. My�li, �e jaki� spec dom twórczy, albo co?

To ty z tym Zenkiem wszystko obejrzysz. Remont robi� b�d� górale. Spółdzielni�

maj�, ale to tak naprawd� prywaciarze. Resort uznał, �e tak b�dzie najlepiej. Cały

interes polega na tym, �e oni nie mog� wiedzie�, �e to ma by� zakład specjalny. Jest

ich tylko pi�ciu, ale robotnych. Obiecane maja paszporty do Ameryki. Jak si� b�d�

stara�... Po to, aby nie podpadało - to tajemnica - rozumiesz - tu wszystko jest

tajemnica - ale ty - lepiej - �eby� wiedział... Oni dali tak� niby łapówk� jednemu z

naszych. I maj� powiedziane, �e jak dobrze zrobi�, to paszporty dostan�.

Turystyczne, ale nigdy nie wróc� - to si� wie... Tylko �eby wizy dostali... Wi�c ani

mru, mru... Bo jak amerykany wyniuchaj�, �e nam zale�y, to im wiz nie dadz�, a my

nie chcemy, �eby w kraju o naszej instytucji kto� za du�o wiedział...

- Panie Zygmuncie - ja na to - ale dlaczego ja mam prowadzi� ten zakład? Ja si�

wstydz�...

I tu stało si� co� niespodziewanego. Pan Zygmunt nie bacz�c na to, �e jeste�my w

lokalu publicznym, zmieniaj�c wyraz twarzy nieomal rykn�ł:

- Wstydzisz si�?

A potem, ju� szeptem, ale z wyra�nymi, chyba jednak sztucznie wywołanymi

emocjami kontynuował:

Page 125: Bordello Peerelo

125

- A łapówki bra� w Nakle nie wstydziłe� si�? Wymuszałe� na chłopach, ale to pal

licho... Brałe� łapówki od zakładów uspołecznionych - pegeerów i spółdzielni

rolnych... Mo�e nie? To czystej wody szkodnictwo. Jeden mój ruch i zgnijesz w

pierdlu, dupodajc� zostaniesz dla kryminału... Aferzysta i syn aferzysty... Ja cie

kurwa zgnoj�...

To nie musiały by� �arty. Zbyt dobrze pami�tałem rozbity na przystani nos... Miał

mnie w gar�ci. Ale te� - było jasne, �e mu zale�y na tym, abym to ja prowadził

przedsi�wzi�cie...

- Ja przecie� nie mówi� nie. Ja tylko si� kr�puj�... Bo to krepuj�ce...

Pan Zygmunt natychmiast si� zmienił, konfidencjonalnie pochylił i szepn�ł:

- Ja przecie� wiem. Sam mam problem... Ale trzeba... Słu�ba nie dru�ba. To

wszystko dla socjalistycznej Polski, dla ludu pracuj�cego miast i wsi... Ty zobacz - ja

mam ci� w gar�ci. Ale czy na przykład chc� od ciebie za darmo pieni�dzy? Nie chc�.

Masz we mnie przyjaciela, takiego prawdziwego... Ja, widzisz, wiedziałem, �e tobie

b�dzie przykro, bo ty jeste� przyzwoity chłopak, z dobrego domu. Ale to ani moja,

ani twoja decyzja. Zawalisz, to ciebie zgnoj� i mnie zgnoj�... Nie mo�na si� da�...

Trzeba podoła�...

Nie byłem zdziwiony t� nagł� zmian�, ale jej skal�! A� tak ciepło pan Zygmunt

nigdy do mnie nie mówił...

- Ja wiem, co ciebie boli. Chodzi o te krzywd�, która spotkała twojego ojca.

Porz�dny chłop, nasz, a poszedł siedzie�. Co� tam si� zap�tliło i po drodze słu�bowej

nic si� nie da zrobi�. Ale widzisz - tu mój rozmówca przyj�ł ju� ton protekcjonalny,

ale i zdystansowany - ja przez te dni przegl�dałem takie tam szpargały i co� chyba

wiem... Spraw� twego ojca mo�na próbowa� zrobi� prywatnie, tak wiesz - na boku...

Komu� trzeba b�dzie da� w gar��. O mnie te� wypada pami�ta�, bo do tej pory, od

tych papierzysków, chce mi si� kicha�, Takie były zakurzone... A to przecie� fucha...

Na boczku. Nikomu ani mru, mru, bo wszyscy jak jeden m�� bekniemy...

Oczywi�cie si� zgodziłem. Okazało si� wówczas, �e pan Zygmunt wła�ciwie wie

wszystko. Kazał nauczy� mi si� na pami�� imienia, nazwiska i adresu, a tak�e

Page 126: Bordello Peerelo

126

numeru dowodu osobistego takiej pi��dziesi�ciosze�cioletniej pani ze wsi obok

mego miasteczka. Jej miałem zapłaci� pi�tna�cie tysi�cy złotych i pi��set dla niej

osobi�cie. Bez �adnego pokwitowania. I nie przejmowa� si�, �e to jest kompletna

idiotka i baba od gnoju. Panu Zygmuntowi miałem da� dwa tysi�ce teraz, bo na tyle

wyszacował swoje koszty. Sam nie wiem które? I dziesi�� tysi�cy, bo przecie� tyle

to mu si� ode mnie nale�y. No i na �wi�ta jedn� szynk�, kawałek baleronu i kilka

kiełbas, ale nie okre�lili�my - ile... W�dliny i tak bym mu dał, i tak... No ale on wolał

si� upewni�.

W dwa dni pó�niej pojechałem do mamy i bardzo trudno mi było słucha� jej

rozdzierania szat nad losem ojca i nad tym, �e skre�lili mnie z listy studentów, bo o

tym wiedziała z listu z dziekanatu, jaki nadszedł do domu, w którym ci�gle byłem

zameldowany na stałe. Starałem si� j� uspokoi�, jak mogłem. Mama chciała, �ebym,

skoro ju� nie jestem studentem, wracał na stałe do domu. Ró�ne przedstawiała

argumenty, a jeden z nich był taki, �e w wielkim mie�cie jest kurestwo i popadn� w

towarzystwo kurew...

Kpiła, �e co to za czasy, �eby syn z miasta rodzicom - ci�gle zapominała, �e tata

siedział i nie ma go w domu - przywoził w�dliny. Ale �e spróbowała i były o niebo

lepsze, ni� te, które sama z krewnymi robiła, to tak bardzo nie narzekała. Nawet

pytała mnie o przepis, ale sk�d mogłem go zna�?

Nast�pnego dnia niby poszedłem na spacer. Mama była zdziwiona, bo wyszedłem

na ten spacer w szarówce, ale miałem do pokonania pi�� kilometrów po �niegu. Obu

taksówkarzy znałem dobrze i ani mi było w głowie, �eby wiedzieli, gdzie id�. Ja

przecie� nawet matce nie powiedziałem.

Bab� odnalazłem łatwo. Mieszkała sama. Jej m�� umarł, a dzieci wyjechały do

miasta. W domu nikogo nie było. Akurat w maselnicy biła masło. Wiedziała o co

chodzi. Dowodu osobistego wcale nie chciała okaza� i nawet zacz�ła by� nieufna, ale

w ko�cu wzruszyła ramionami:

- Jednego brata mam w prokuraturze, drugiego w milicji, to kto mo�e mnie

zamkn��?

Page 127: Bordello Peerelo

127

Pieni�dze schowała tak po prostu do kieszeni brudnego, poplamionego pryskaj�c�

z nieszczelnej maselnicy �mietana fartucha. Jedynie pi��set złotych, czyli brudasa dla

niej, starannie rozprostowała, popatrzyła pod �wiatło przez zaro�ni�te pokładami

muszych gówienek okno i schowała pod taka dziergana kamizelk�, gdzie wida�

miała swój tajny schowek. Potem pocz�stowała herbat� i nawet miałem ochot�, bo

przyszedłem z mrozu, ale cuchn�ło u niej myszami, wi�c podzi�kowałem. Pan

Zygmunt miał do mnie �al, bo mogłem co� wi�cej si� dowiedzie�. Baba przecie�

głupia, ale ja my�l�, �e tak du�o to bym si� nie dowiedział. Miała chytre oczka i tak

jako� jej one biegały...

Tata wyszedł za dwa dni. Prokuratura w jego działalno�ci nie dopatrzyła si� cech

przest�pstwa. Wypu�cili go na same �wi�ta. Ludzie mówili, �e prokurator nie chciał

zadziera� z ksi�dzem, to odpu�cił... Mama s�dziła, �e wszystko to, to jej modlitwy i

wszystkich innych krewnych do naszego �wi�tego, jak mówiono, obrazu w

ko�ciele... Ja powiedziałem tylko tacie i dopiero w par� lat potem, gdy si� o co�

rozliczali�my i my�lał, �e jest stratny... No to ja mu wygarn�łem:

- Kto tu na kim jest stratny?

Nawet chciał zwraca�, ale przecie� w �yciu od rodzonego ojca bym nie wzi�ł...

Od tego czasu jeszcze bardziej szanowałem pana Zygmunta. Nie ulegało

w�tpliwo�ci, �e dla mnie zrobił lewizn�. Wprawdzie zarobił na tym dwudziestu

brudasów, ale przecie� mógł za��da� wi�cej. Wiedział, �e pieni�dze mam. Zreszt�

nie na przelew wzi�ł... To nie taki człowiek. Kupił sobie Trabanta. Potem mi

wyjawił, �e Trabantów nie dawali na raty, a on chciał Trabanta, bo to solidna,

niemiecka robota. I nie rdzewieje, bo nie ma jak. Cz��� karoserii jest z tektury, a

cz��� z plastiku - mydelnica... Taki człowiek to nie jest wariat. Mo�na mu w ró�nych

sprawach zaufa�. Nie wywinie niespodziewanego numeru...

Pierwszy raz do Sokołowa pojechali�my wła�nie tym trabantem. Inaczej trz�sie ni�

warszaw�. Jednak wołga - to jest wóz... Pan Zygmunt powiedział, ze pan Sta� id�c

Page 128: Bordello Peerelo

128

na emerytur� odkupił t� swoja słu�bow� wołg� i kombinuje, �eby przej�� na

taksówk�. Straszny z niego pijak, ale je�li cho� troch� si� pohamuje, to na taryfie

b�dzie robi� trzy razy tyle, co w resorcie. No i jeszcze emerytura...

Na miejscu byli ju� górale. Wybijali stare futryny - takie jakie� nie nowoczesne, z

rze�bionymi esami - floresami, pewnie tak zwane ludowe. Chciałem, �eby były takie

jak w blokach. Przecie� mo�na by poszerzy� okna, ale plan architektoniczny

zabrania. Podobno to zabytek i nie wolno narusza� "struktury bryły"... Za to �ciany

wewn�trzne r�ba� trzeba było równo. Zreszt� - co za partactwo - na jedn� cegł� były,

obło�one jak�� trzcin� i otynkowane. Dotychczas była tu szkoła, ale zbudowali

tysi�clatk� i teraz przej�ł to resort. Pegeer chciał, �eby to wzi�� na mieszkania, albo

na przedszkole - bo to mitr�gi mniej - szkoły i przedszkola to jeden resort, ale nasz

resort wszystko załatwił i przeszło pod FWP. Budynek jest pi�trowy i jeszcze nawet

strych... Z opisu architektonicznego nie wynika, �e architekt wiedział, co

przeprojektowuje. W ka�dym razie na miejscu nigdy go nie było i nie miało by�.

Dokumentacj� zdawczo - odbiorcz� podpisał w ciemno i z góry.

W piwnicy była kuchnia i kotłownia. Do tej pory palono w piecach, a w hallu w

kominku. Jakie� nawet ładne te piece i kominek, z pi�knie rze�bionych kafli. Nawet

mi si� podobały. Jak w prawdziwym pałacu, ale kazali�my z panem Zygmuntem

wszystko to zwali�, bo jednak nie nowoczesne... Pan Zygmunt prosił, aby te kafle,

co si� nie potłuk�, albo potłuk� si� troch�, to �eby ich nie wyrzuca�, ani nie dawa�

pegeerusom, tylko w jakiej� szopie zachowa�, to jakby on kiedy� sobie dacz�

stawiał - b�dzie w sam raz...

- No dobra - my�l�... Wydałem takie polecenie...

Za tego tat� byłem mu wdzi�czny. Wi�c jak si� dowiedziałem od dyrektora

pegeeru, �e górale chc� sprzeda� troch� cegły weterynarzowi, to ich obsobaczyłem...

Nie tak grubymi słowami, tylko roztropnie:

- Wy chłopaki chcecie mie� przej�cia z prokuratur�? Nawet jak �ledztwo b�dzie si�

�limaczy� i nic wam nie dowiod� - a czemu maj� nie dowie�� - to i tak b�dziecie

musieli czeka� latami na ka�de wezwanie prokuratora...

Page 129: Bordello Peerelo

129

Wszystko w lot zrozumieli i chcieli mnie napoi� spirytusem. Bo oni z rana na

�niadanie tak trzy czwarte musztardówki spirytusu na twarz, do roboty, w obiad

znów spirytus i potem jeszcze chyba na kolacj�. Gotowała im baba z ich wsi. Jakie�

układy z pegeerusami musieli mie�, bo cho� w sklepie nigdy nie było słoniny ani

boczku, to oni ci�gle tylko to �arli... I �mietan� pili. Chyba te� nie ze sklepu... Ja im

nie płaciłem i nie wiem, jak im płacono, ale biedy nie mieli...

Sprytni byli, �e hej... �aden z nich nie był hydraulikiem, a instalacje wodne i

grzewcze zrobili tak dobrze, �e a� dziw. Troch� byłem nieufny, bo a� z Ełku

przywie�li z jakiej� rozbieranej kamienicy rury miedziane, czyli stare, ale pan

Zygmunt powiedział, �e takie s� lepsze, bo nie rdzewiej�.

Na parterze był hall z sufitem z belek d�bowych na wysoko�ci strychu. Na

pierwsze pi�tro wchodziło si� po schodach d�bowych, na nowo malowanych na

olejno. W hallu miał by� barek i stoliki. Wszystko wykonane z laminowanych płyt

pil�niowych z ładnym niebieskim wzorkiem w kwiatki. To załatwiono bezpo�rednio

w fabryce w Nidzie - z partii eksportowej. �e niby jakie� wady miały te płyty, ale tak

naprawd� to nie miały. W prawo od drzwi wej�ciowych była jadalnia z wind� z

kuchni w piwnicy. Stół w jadalni był stary, taki rze�biony, z ładnym nawet blatem,

ale porysowanym przez dzieci. Nie miało to znaczenia, bo i tak przecie� pokrywany

miał by� obrusem. miało mogło przy nim siedzie� i dwadzie�cia pi�� osób. Potem

okazało si�, �e wcale nam nie zale�y, �eby wszyscy siedzieli przy jednym stole, bo

po co go�cie mieli si� nawzajem zna�, to si� go poci�ło na krajbzedze na opał i dało

si� typowe stoliki. Partia była jaka� tandetna, jak zawsze i �eby stoliki si� nie

ruszały, trzeba było papier podkłada� pod nogi. Gdy był potrzebny du�y stół, to

zawsze mo�na było zestawi� ze stolików, oczywi�cie pami�taj�c o papierowych

podkładkach.

Gł�biej był mój gabinet, pokój ksi�gowej i pokój intendenta, a tak�e mój, niezbyt

widny pokój do mieszkania. Wszyscy razem mieli�my jedn� toalet�.

Po lewej stronie od hallu były dwa najlepsze pokoje do pracy ze wspóln� łazienk� i

wspóln� pakamer� obserwacyjn�. Na pi�trze było osiem pokoi z trzeba pakamerami

Page 130: Bordello Peerelo

130

obserwacyjnymi i wspóln� łazienk�, w której był te� prysznic na cztery sitka. Inaczej

nie dawało si� zrobi�. Do ka�dego pokoju był dost�p z pakamer przez specjalne

dziury. Do pakamery na dole wchodziło si� z zewn�trz, a na pi�trze z korytarza i to

mógł by� kłopot. Dlatego tam, mimo, �e miejsca było mało, dali�my podwójne drzwi

tak, aby z korytarza nikt nie widział kamer. Dało si� pi�kne tabliczki - pomieszczenia

elektryczne - podobno norma pa�stwowa kazała to inaczej nazwa�, ale tak kazałem

namalowa� i tak zostało.

Wszystkie pokoje oraz jadalnia wyło�one były pi�kn� boazeri� z fornirem

machoniowym. Prawdziwym! Tak samo meble wykonane były z takiego forniru.

Typowe - ale w wersji eksportowej luksusowej do pierwszego obszaru płatniczego.

Mój gabinet i pokój te� były takie same.

Na strychu było dwana�cie pokoików z umywalkami.

W pawilonie obok było osiem pokoi go�cinnych, te� niczego sobie urz�dzonych i

cztery jeszcze pokoje dla załogi. W pawilonie przy bramie wjazdowej, tak sto

metrów od budynku, było miejsce postoju pocztu wartowniczego. Z drugiej strony,

nad jeziorem, stał pawilonik na sprz�t wodny, gdzie składowali�my zaoszcz�dzone

materiały budowlane, kafle pana Zygmunta, rower wodny, trzy kajaki i jedn� łódk�.

Był przydział na łód� �aglow� omega, ale fabryka z Ostródy co� si� oci�gała.

Podobno mieli jak�� ponadplanow� w wytwórni w Mikołajkach, ale skoro papier był

na Ostród�, to nie dało si� ugry��.

Pawilon obok domu wczasowego remontował pegeer swoimi siłami To samo

pawilon nad jeziorem, a pawilon przy wej�ciu, jednostki nadwi�la�skie zrobiły sobie

w cztery dni. Przywie�li ze stu ludzi i cho� rwetes był niesamowity, to zrobili i

odjechali.

Na pierwszego kwietnia wszystko było gotowe.

Ja pocz�tkowo chciałem mieszka� w Warszawie i tylko tu doje�d�a�, ale pan

Zygmunt po prostu zakazał mi korzystania z kwatery w Warszawie i nie miałem

wyj�cia. On mi powiedział, �e to nie jego wina, gdy� tylko wykonuje rozkazy

przeło�onych. Potem ta budowa wci�gn�ła mnie. Ksi�gowo�� robiono do tej pory w

Page 131: Bordello Peerelo

131

Warszawie. W ogóle nie miałem z ni� do czynienia. Pan Zygmunt potem wspomniał,

�e jemu taki sposób �mierdzi, ale te� ani on, ani ja niczego nie podpisywali�my, to

przynajmniej sami nic nie �mierdzieli�my.

Potem przyjechała ksi�gowa. Nie miał jej kto zatrudni�, bo jeszcze nie było

kadrowca. Ten przyjechał w dzie� pó�niej, własnym samochodem, wołg�... Byłem

zdumiony, ale i zachwycony - to był pan Sta�. Teraz był moim podwładnym.

Pracował na pół etatu jako kadrowiec i przywiózł ze sob� centralk� telefoniczn� i

telefony. Mnóstwo telefonów. Potem par� wybrakowalismy komisyjnie i

sprzedali�my na lewo. A równie� kabel. Okazało si�, �e zna si� na tym. Sam z

jednym góralem poprowadził te kable od centralki w barze do wszystkich

pomieszcze�. Spieszył si�...

- Jak my kurwa nie zainstalujemy, to co nadwi�la�scy zainstaluj� u siebie centralk� i

b�d� nas kontrolowa�? W departamencie, jak do tego doszli, to szału dostali i zaraz

mnie wydelegowali. Zobacz�, jak na tym b�d� wychodził. Bo ja to mog� zawsze na

taksówke wróci�... No ale tu mo�e robota inna. Cho� na taksówce te� co� si� zawsze

dzieje...

W par� dni pó�niej przyjechała jego konkubina, która miała sta� za barem.

Rzeczywi�cie - warta grzechu kobieta - taka rozło�ysta, piersiasta, tleniona

blondynka. To jednak nie była ta panna, dla której si� rozwiódł, tylko nowa. Okazało

si�, �e barmanka z jednej takiej kawiarni w Warszawie. Lat troch� te� ponad

trzydzie�ci - ale, ale... Zaraz pojechali do Baltony do Gdyni i nawie�li cały

samochód ró�nych tam koniaków, likierów, nawet szampana francuskiego. Szybko

si� okazało, �e bar to nie moja sprawa. Wsadzili tam radzieck� lodówk� capatob i nie

od razu wpadłem na to, �e to ruskie bukwy i oznaczaj� Saratów nad Wołg�.

Sprawa z lodówka dała mi do my�lenia. Nie miałem jej w przewidywanym

inwentarzu. Była lodówka w kuchni, ale nie w barze. Ta lodówka w barze nie była

nowa, cho� pi�knie j� odpucowano. Okazało si�, �e pochodziła z podziału

mał�e�skiego dorobku pana Stasia. No to jak to - placówka jest pa�stwowa, a w

barze lodówka prywatna? I jeszcze - w Baltonie robi si� zakupy, bar w planie był, ale

Page 132: Bordello Peerelo

132

nie podlega ksi�gowo�ci? To o co tu chodzi? Prywatna inicjatywa, czy co? W

resorcie?

Pan Sta� tylko wzruszył ramionami i nic nie powiedział. Mi nic nie powiedział -

kierownikowi! Pan Zygmunt za� prosto i w�złowato o�wiadczył:

- Nie czepiaj si�, to nie nasza działka... - i w skazuj�cy palec skierował ku niebu.

Nie od razu załapałem, �e tu musi by� kto� wa�ny w tle.

Wreszcie zwalili si� �ołnierze. Starszy wiekiem sier�ant - tylko on w ostateczno�ci

- mógł wchodzi� do domu wczasowego do �rodka. Ponadto trzech plutonowych z

poboru i jedenastu sołdatów. Jeden zawsze był na warcie w bramie i jeden nad

jeziorem, a dwóch kr�ciło si� wzdłu� remontowanego przez brygad� remontow�

pegeeru muru. Poprawki po nich zrobili jeszcze górale, bo pegeerusy zostawili

chytre przej�cia. Dyrektor pegeeru poleciał im po premii. �ołnierze stołowali si� z

pegeeru. niadania i kolacje przynosili sobie w takich baniakach, a obiad przywoziła

im nyska z pegeeru. Zatrzymywała si� przed brama wej�ciow� i do �rodka nie miała

prawa wje�d�a�.

Teren był du�y - sze�� hektarów takiego niby parku, ale bardziej lasu, bo

zdziczałego. Tylko drog� dojazdow� pegeerusy wygracowali i jeszcze �cie�k� nad

jezioro. �ołnierze patroluj�c wydeptali �cie�k� wzdłu� muru.

Pan Sta� chciał jeszcze wzi�� pół etatu zaopatrzeniowca, ale ja nie chciałem i

załatwiłem to z panem Zygmuntem. Dostałem drugi etat - obok kierownika - trzy

sze��set z dodatkami, zostałem zaopatrzeniowcem za tysi�c dziewi��set pi��dziesi�t.

Duch wi�ty mnie chyba natchn�ł... Dostałem słu�bowy samochód - warszaw� pick-

upa. Nie miałem prawa jazdy i nie miałem �adnej mo�no�ci pojecha� na kurs.

Prawko przywiózł mi pan Zygmunt razem z piecz�tk�, bo nie mógł si� dosta� do

mojej kartoteki, �eby zrobi� odbitk� zdj�cia legitymacyjnego. Ja jeszcze miałem, to

nakleili�my, on podpiecz�tował i wszystko grało. Prowadzi� nauczył mnie pan Sta�.

Przy trzeciej nauce był tak pijany, �e wjechał do rowu, a poniewa� ja wyjechałem, to

uznał, � jestem ju� dobry i taki był koniec mojej nauki.

Page 133: Bordello Peerelo

133

Kucharki były trzy - dwie wiejskie dziewuchy z pegeeru na etacie - takie

dwudziestoparoletnie, zdrowe, niezbyt czyste i stara, siedemdziesi�cioletnia baba,

niby na ryczałcie - dawna kucharka jakich� pa�stwa z Kresów - jeszcze

przedwojenna. Pan Sta� w powiecie w kartotekach sprawdził, zajechał do niej wołg�

i ona najpierw s�dziła, �e za t� prac� u krwiopijców to pójdzie teraz siedzie�, a tu

taka sprawa... Dziewi��set miesi�cznie - najwy�sza mo�liwa stawka, i jeszcze cał�

rodzin� karmiła ptasim mleczkiem. Formalnie szefow� kuchni była jedna z tych

dziewuch i chciała na staruszk�, która cał� powa�n� robot� robiła za nie - pohukiwa�.

Jak ja to usłyszałem, a byłem zdenerwowany, bo wła�nie miało by� podpisywanie

protokołu zdawczo – odbiorczego, to j� trzasn�łem w jap�. Od razu był porz�dek i

było wiadomo, co si� komu nale�y...

Kucharki nocowały w pawilonie, obok pana Stasia i bufetowej. Pomocnic�

bufetowej była jej młodsza siostra. Te� niczego sobie babka - panna, co uciekła od

kawalera na l�sku, bo mieszkania, chocia� hutnik, ci�gle nie mógł dosta�. Troch�

si� spó�niła, bo przecie� miała zast�powa� bufetow� przy centralce, wi�c była na

szkoleniu. J� dali na szkolenie, a mnie nie....

Od�wiernych było dwóch. Obaj to emerytowani milicjanci, tacy pod

sze��dziesi�tk�. Obaj z zachodniopomorskich miasteczek. Brzuchaci, nalane mordy,

ale resort miał do nich zaufanie. Powinno by� trzech - po osiem godzin dziennie, ale

było dwóch. Mimo wieku byli krzepcy... Potem si� dowiedziałem, �e w gruncie

rzeczy, to oni zostali zesłani. Mieli jakie� przej�cia rodzinne, przesadzili lej�c swoje

�ony, czy kogo� takiego, wi�c przysłano ich tu, a nie do aresztu z zastrze�eniem, ze

je�li wykonaj� jak�� w tym gu�cie samowolk�, to im si� stare grzechy wyci�gnie.

Oni mieli jeszcze po trzy czwarte etatu jako palacze. Byli w tym kiepscy, wi�c za

kar� to oni wozili na wie� do praczki pranie - tego bywało du�o. Praczka robiła z

nami �wietne interesy. Ciepł� wod� i pr�d miała na koszt pegeeru, a w naszym

taryfikatorze tak było to ustawione, jakby te koszty sama ponosiła...

Sprz�taczki były dwie. Były to baby z powiatu - jedna trzydziestoletnia, a druga

czterdziestoletnia. Były to �ony milicjantów. Ka�dego dnia m�� jednej z nich

Page 134: Bordello Peerelo

134

słu�bowym samochodem je przywoził, a na niedziel� tylko jedn�. Obie, w gruncie

rzeczy, były przystojne i wyra�nie wystraszone. Pewnie m��owie ustawili je przed

robot� do pionu.

Pan Felek, czterdziestoletni były ci��arowiec, z zawodu elektryk, był nasz� złot�

r�czk�. �ycia rodzinnego sobie nie uło�ył. Do dzi� my�l�, �e jako jedyny z całej

załogi nie był stukaczem. No sam nie wiem, na jakiej podstawie, ale chyba nie miał

prowadz�cego? Jego strata - nie miał boków z tego tytułu. Ja na przykład, nie licz�c

premii, miałem dwa dziewi��set z resortu. On chyba nie... Troch� niechlujny, bardzo

niski, kr�py, a raczej jak szafa kwadratowy, był bardzo silny. No i dusza człowiek.

To, co wiedział o przedwojniu, mógł tylko słysze� od innych, a jednak ci�gle mówił,

�e przed wojn� wszystko było lepsze, mniej tandetne i w ogóle komunizm był dla

niego do luftu. W normalnej robocie dawno by na niego donie�li i najpierw traciłby

kolejne prace, a w ko�cu za jak�� lip� poszedłby siedzie�, ale u nas był całkiem

bezpieczny. Mimo, �e o naszych go�ciach nie mówił inaczej, jak czerwone paj�ki i u

siebie w pawilonie na okr�gło słuchał wolnej europy. Mi to nie przeszkadzało, ale

przecie� wszyscy o tym wiedzieli, bo okna nawet zim� nie zamykał. Nie zawsze

miałem czas, �eby samemu słucha� – oczywi�cie dyskretnie, jak wszyscy - radia, to

on mi potem relacjonował.

Ja mu za to dodałem, troch� wbrew przepisom, ale chciałem sprawdzi�, czy mog�

przekroczy� przepisy, ciche protesty ksi�gowej i bredzenie pijanego pana Stasia -

kadrowca - cały etat jako jeszcze jednego palacza. Bo na tym fachu tak naprawd� to

tylko on si� znał i gdy palili milicjanci, tak bowiem nazywali�my od�wiernych, to

strach był, czy aparatura nie strzeli...

Mrukliwy - miał zmysł orientacji. Od niego wiedziałem o wszystkich przewałach

mojej załogi. Stawiałem u mnie w gabinecie �wiartk� na stół. On j� z flaszki, małymi

łykami wypijał z popitk� lub bez, a jak kto� wchodził, to flache wkładał mi�dzy nogi

i nikt nic nie widział.

***************************************************

Page 135: Bordello Peerelo

135

Na pierwszego kwietnia przewidziana była inauguracja. Przyby� miało pi�� osób

z departamentu, ale nie powiedziano mi – kto? Taka jakby konspiracja. Musiałem

si� do tego przyzwyczai�. Nadto czterech prowadz�cych oficerów miało przywie��

pi�� dziewczyn z zasadniczego personelu. Przyj�cie miało si� odbywa� w ten

sposób, �e w hallu i w jadalni miała by� uroczysto�� dla go�ci, pana Zygmunta, mnie

i personelu zasadniczego. Oficerów prowadz�cych miał go�ci� pod namiotem pan

Sta�. W tamtej uroczysto�ci uczestniczy� miał personel nie zatrudniony bezpo�rednio

przy obsłudze: ksi�gowa, siostra barmanki i Felek. Pan Sta� kombinował, �eby

Felek był w kuchni, ale ja postanowiłem inaczej. Nie powiedziałem tego tak

brutalnie, lecz:

- Panie Stasiu - człowiek pracy, bez niego nic by tu nie chodziło. Tylko jemu górale

opowiadali, co i jak...

Kierowcy i obstawa naszych go�ci mieli by� podejmowani przez �ołnierzy

nadwi�la�skich i dlatego tamto przyj�cie te� my zorganizowali�my.

Górale dwa dni wcze�niej sko�czyli sprz�ta�, upili si� bardziej ni� zwykle i

pojechali przybył� z Warszawy ci��arówk� do siebie.

Kompletnie zapomnieli�my o obsłudze kelnerskiej i nale�ało jeszcze rozwi�za�

problem, kogo do tej pracy zatrudni�. Tymczasowo kelnerami mieli by� obaj

milicjanci. Poniewa� mieli obskurne ciuchy, a nie byłoby wła�ciwe, by ubierali si� w

mundury, to kupiłem im słu�bowe czarne ubrania wieczorowe. Niezbyt dopasowane,

ale co tam... Chciałem, by wyst�powali w muszkach, lecz w powiecie były tylko

okropne muszki w groszki, wi�c kazałem im zało�y� byle jakie krawaty.

W jadalni na stole najpierw wyło�ono przystawki. Sporo w�dlin - specjalnie

je�dziłem do Konsumów w Olsztynie. Du�o te� było ró�nych korniszonów, dyni

marynowanych, a nawet za własne pieni�dze kupiłem od jednej z kuchni - nie tej,

Page 136: Bordello Peerelo

136

która paln�łem - grzybki marynowane. Do tego była wódka czysta wyborowa z

lodówki.

Pan Zygmunt po naradzie ze star� z kuchni ustalili, �e przystawki b�dzie si� je�� na

stoj�co, a krzesła - bardzo porz�dne, wy�ciełane, stały pod �cianami. Ceramik�

mieli�my z FWP, z firmowymi napisami. Grube, solidne talerze. Jedynie zamiast

takich kubków kazałem poda� szklanki, które wraz z kieliszkami dzie� wcze�niej

kupiłem na rachunek. Mało brakowało, a go�cie piliby z musztardówek...

Przyj�cie zacz�ło si� o trzynastej, gdy przyjechali go�cie z Warszawy.

Wyglansowani stra�nicy najpierw wpu�cili trzy wołgi i gazika. Z gazika wyszło

trzech z obstawy i od razu rozeszli si� po parku, a sam gazik wrócił pod bram�.

Zgodnie z rad� starej z kuchni ustawiłem w szeregu cały personel wedle wa�no�ci,

a barmanka przywitała przybyszów chlebem i sol�. Tak podobno zawsze działo si� w

pałacach i tak było dobrze - go�ciom si� chyba spodobało... Wprawdzie do

ułamywania chleba zbli�yła si� do najwy�szego, co wcale nie znaczyło, �e

najwa�niejszego, z czego si� tylko �miali.

Najwa�niejszymi go��mi byli: pan Mieczysław, ale oczywi�cie nie ten mój, i pan

Grzegorz. Oczywi�cie - od razu wiedziałem, kto to jest, ale - poniewa� ostentacyjnie

mi ich nie przedstawiono, to konsekwentnie udawałem, �e nie wiem. Jak si�

zorientowałem, nie było nikogo z Olsztyna, a przecie� to był ich teren i to

tłumaczyło, dlaczego w Konsumach w Olsztynie, cho� dałem zapotrzebowanie,

dostałem niby wszystko, co chciałem, ale w nie najlepszym gatunku.

Było troch� chłodno, lecz słonecznie i ładna pogoda wszystkich nastrajała

optymistycznie.

Go�ci wprowadziłem do jadalni, ale oni najpierw chcieli zobaczy� cały zakład,

wi�c ich oprowadziłem. W moim gabinecie, pan Mieczysław patrz�c na biurko,

powiedział:

- Mało...

Ja nie wiedziałem w ogóle o co chodzi, ale po tygodniu przyjechała ekipa

telekomunikacyjna i obok normalnego telefonu zało�yli erk� i telefon resortowy.

Page 137: Bordello Peerelo

137

Jeszcze si� upewniali, czy nie jest mi potrzebny telefon kolejowy, to w takim razie

przyjad� jeszcze pó�niej, ale ja widz�c, �e mam pół parku rozkopane pod kable,

czym pr�dzej powiedziałem, �e nie. Erka była taka, �e mogłem podnosi� słuchawk�,

ale nie mogłem si� przez ni� poł�czy� z telefonist�. Wszystkie słu�bowe telefony

miałem załatwia� przez aparat resortowy. A to po to, aby nie trzeba było podwójnej

załogi do monitorowania moich poł�cze�.

Dopiero potem wrócili�my znów do jadalni.

- Czym chata bogata... - powiedziałem, bo byłem bardzo speszony. Ci go�cie byli

ubrani w czarne marynarki szyte przez doskonałego krawca, a ja co - w ubranie z

pedetu?

- Drodzy towarzysze - wysun�ł si� na czoło pan Mieczysław, oczywi�cie ten

ministerialny.

- Ojczyzna nasza po zniszczeniach wojennych dynamicznie podnosi si� z

gruzów. Pami�ta� musimy nie tylko o wzro�cie produkcji �rodków

wytwórczych i artykułów konsumpcyjnych, ale tak�e, towarzysze, musimy

pami�ta� o potrzebach ducha. W naszej ci��kiej i odpowiedzialnej słu�bie

ł�czy� trzeba rozrywk� z prac�. W tym pi�knym mazurskim zak�tku, w tym

regionie, który po wiekach powrócił do macierzy i strz�sn�ł z siebie

germa�sk� hydr�... łap� germa�skiej hydry... w tym pi�knym za

- k�tku macierzy godnym pióra poety i p�dzla patriotycznego malarza... My -

towarzysze - ł�czy� b�dziemy przyjemne z po�ytecznym... towarzysze... O

dalszy, towarzysze, rozkwit naszej ojczyzny, o sukcesy... towarzysze....

budownictwa socjalistycznego... pod kierownictwem towarzysza Wiesława

oczywi�cie... Wznosz� toast... I o pogł�bianie współpracy naszego resortu z

Funduszem Wczasów Pracowniczych...

Mówi�c to ostatnie skłonił si� ku najstarszemu spo�ród go�ci, którego nie znałem,

ale który, jak wszyscy, spełniwszy toast, zapukał bardzo długim paznokciem

wskazuj�cego palca w pusty kieliszek.

Page 138: Bordello Peerelo

138

Na ten gest milicjanci w flachami rzucili si� uzupełnia� kieliszki, przy czym o

mnie całkiem zapomnieli, za co ich potem obsobaczyłem, cho�, u diaska, nie miałem

tak naprawd� pretensji.

- Fundusz Wczasów Pracowniczych jest niezbywaln� zdobycz� ludzi pracy w

socjalistycznej Polsce. W czasach sanacji ludzie pracy nie wypoczywali, a jedynie

podlegali wielostronnemu wyzyskowi. Dzi� partia i rz�d, a tak�e Centralna Rada

Zwi�zków Zawodowych... - tu mówca na chwil� si� zatrzymał, pewnie przypomniał

sobie, �e tym razem wcale nie jest obecny przedstawiciel wspomnianej instytucji -

zapewniaj� ludziom pracy w Polsce ludowej wypoczynek, o którym marzy� tylko

mog� wyzyskiwani ludzie pracy w krajach nie b�d�cych członkami wspólnoty

pa�stw socjalistycznych ze Zwi�zkiem Radzieckim na czele. Przyjaciele. Niech

zakwita nasza socjalistyczna ojczyzna i niech pogł�bia si� współpraca mi�dzy

Funduszem Wczasów Pracowniczych, a resortem, który d�wiga na sobie tak wielk�

odpowiedzialno��... I w trosce o bezpiecze�stwo ojczyzny nie waha si� si�ga� po

najtrudniejsze, skuteczne i nieodzowne �rodki obrony...

Pan Mieczysław wypiwszy zacz�ł klaska� - do�� niezr�cznie, bo w dłoni trzymał

kieliszek i ten gest, oczywi�cie, podchwycili pozostali. Nagle jednak przerwał,

ochoczo zakrzykn�ł:

- Do roboty... - i ruszył ku uginaj�cemu si� pod ci��arem jedzenia stołowi.

Ja tym czasem wyszedłem, bo zauwa�yłem przez okno jakie� poruszenie na

dworze.

Daleko w bramie stał autobus. Pobiegłem tam. Przedstawiłem si� jako kierownik

o�rodka i spytałem, o co chodzi. Wtedy wyst�pił jeden z facetów - tych

prowadz�cych, którzy przywie�li panny:

- Dziewczyny w tajemnicy si� popiły i rozrabiaj�. Dostały po pysku, słu�bowo, a

teraz si� stawiaj�...

Wszedłem do autobusu. W samym jego ko�cu zgrupowane były dziewczyny - tak

jak przewidziano - pi��. Podszedłem do nich, usiadłem na fotelu, przedstawiłem si� i

spytałem, o co chodzi?

Page 139: Bordello Peerelo

139

One jedna przez drug� zacz�ły co� mówi� o tym, �e wszyscy ci prowadz�cy po

drodze chcieli je przery�ka�, a w ogóle, to jeden z prowadz�cych miał dwie

kochanki, tu obecne i one dopiero tutaj si� poznały. Ja od razu pomy�lałem, �e z tego

b�d� kłopoty. Ale przemówiłem do nich dobrym słowem:

- Dziewczyny - los tak zdarzył, �e zostały�cie powołane do najwy�szej słu�by.

Zarobicie mnóstwo pieni�dzy, prace b�dziecie miały lekk� i du�o czasu na

spacerowanie. Nawet telewizor b�dzie, cho� jeszcze nie ma. Najwy�sze czynniki

oczekuj� od was pełnego oddania w słu�bie, ale je�li cokolwiek zrobicie nie tak, to

r�ka noga mózg na �cianie... Nie �artuj� - sam si� boj�... Róbcie, co ja wam ka��, a

wasi dotychczasowi prowadz�cy ju� nie s� waszymi prowadz�cymi. B�dziecie miały

najlepsza opiek�, pływa� b�dziecie w luksusie, albo was zwyczajnie zastrzel�...

Tu blagowałem, bo jeszcze nawet nie miałem pozwolenia na bro�... Niemniej -

blagowałem skutecznie. Popatrzyły po sobie, popatrzyły za okna autobusu, gdzie ich

rozw�cieczeni prowadz�cy nie mieli przyjaznych min i uznały, �e cho� jestem taki

młody, to nie opowiadam bzdur i mog� wszystko...

W tej sytuacji kontynuowałem dalej:

- Mamy bardzo powa�n� wizyt� w zwi�zku z otwarciem o�rodka. Jest to wizyta na

najwy�szym szczeblu, o którym nawet nie macie poj�cia. Macie by� uprzejme, nie

przeklina� nawet, je�li go�cie b�d� przeklina� i robi� to, co wam karz�. Na razie

wejdziecie bocznym wej�ciem i ja was w try miga rozlokuje po pokojach. Macie

pi�tna�cie minut, aby si� umy�, ubra� w co macie najlepszego i czeka� na moje

wezwanie. Ta, która si� spó�ni, dostanie wpierdol...

Na koniec mojej wypowiedzi do autobusu wszedł pan Sta� i dodał:

- No ju�, raz ciach - ciach, bo tu nie sanatorium a ja mam kopyto i ze mn� nie ma

gadki...

Sam nie wiedziałem, czy si� cieszy�, czy raczej martwi�, �e pan Sta� wchodzi w

moje kompetencje, ale faktem jest, �e baz gadania wyszły, zrobiły miny do swoich

prowadz�cych i poszły karnie bocznym wej�ciem na gór�. Na górze ja wskazywałem

im pokoje, jak leci . Pan Sta� brał delikwentk� za rami�, wpychał i zamykał drzwi.

Page 140: Bordello Peerelo

140

Zszedłem na dół i dyskretnie szepn�łem trzem naszym go�ciom, z którymi

rozmawiał mój pan Zygmunt, �e panny ju� przyjechały, ale musz� si� umy�.

Roztropnie nie wspomniałem, kiedy b�d� gotowe. Troch� si� pokr�ciłem, zajrzałem

do kuchni, nawet pod pawilon, gdzie ju� nad flaszk� i bigosem - zaczyna� si� miało

od zimnych przystawek, ale ten stół był drugorz�dny - prowadz�cy zapoznawali si�

z towarzystwem. Min�ło pi�tna�cie minut i wracam na gór�, a tu Sodoma i Gomora.

Panny zamiast czeka� gotowe do swojej słu�by, kłóc� si� o pokoje, �e niby s� gorsze

od lepszych, a to akurat była bzdura, bo wszystkie były takie same, a pan Sta� na

ucho mi szepcze, �e nie potrafi by� damskim bokserem. Ja te�, ale miałem to ju�

przemy�lane. Zszedłem na dół i odci�gn�łem na bok jednego milicjanta - pana

Wacka, który zdawał mi si� bardziej rozwa�ny i mniej - jakby co - brutalny.

- Panie Wacku... Te dziewczyny przyjechały, s� ju� na górze, ale stroj� fochy. Widzi

pan, trzeba by im lekkie manto spu�ci�, ale dyskretnie, albo nawet tylko postraszy�.

Ale tak, �eby szybko wykonywały polecenia. Jak nie zapanujemy nad sytuacj�, to

b�dzie afera... - i wskazałem na naszych go�ci - W ka�dym razie nie mo�e by� �ladu

po biciu, wi�c mo�e lepiej postraszy�?

- Zaraz - panie szefie, tylko skocz� po narz�dzie... - i jak stał, tak pokłusował, mimo

tuszy, zaskakuj�co szybko.

Poszedłem na gór�. Tu co� si� zmieniło, bo panny w dwóch pokojach si� tłoczyły,

ale wolno było s�dzi�, �e co� ze sob� robi�... Niemniej pojawił si� milicjant, przez

rami� miał przeło�ona gór� od munduru milicyjnego. Wszedł do tego pokoju, gdzie

były trzy, a mi dwie pozostałe kazał zawoła�... Tak zrobiłem. Dziewczyny - to było

wida�, jednak si� wystraszyły. On zdj�ł marynark� i zało�ył mundur. Pod mundurem

miał pał� - blondynk�. Najpierw im j� pokazał przed nosami, a po chwili, kompletnie

równie� mnie zaskakuj�c, rzucił jedn� z nich na łó�ko, wykr�cił jej nog� i przywalił

pał� w pi�t�. Tamta rykn�ła w niebogłosy, ale zaraz zatkał jej usta i półgłosem

warkn�ł:

- Niech mi która pi�nie...

�adna nie pisn�ła... Ja wówczas wysun�łem si� do �rodka:

Page 141: Bordello Peerelo

141

- Macie pi�� minut na zrobienie, co kazałem i na gotowo�� do zej�cia na dół...

Gdy ko�czyłem to mówi�, w drzwiach stan�ł pan Mieczysław, a za jego plecami

pan Zygmunt. Pan Mieczysław za�miał si� rubasznie, patrz�c na milicjanta nadal

trzymaj�cego za nog� dziewczyn� na łó�ku:

- Ech - młodo��... Łód�... tamte czasy walki... Widz�, �e fachowiec, ale nie do

ko�ca... Bo jednak krzykn�ła i generał wszystkiego si� domy�lił... Generała nie da

si� zwie��... Gdzie słu�yłe�?

Milicjant zerwał si� na równe nogi, nie zasalutował, bo nie miał czapki, wi�c

obci�gn�wszy ruki pa szwam zameldował:

- Bataliony Chłopskie, ube w Białej - Podlaskiej, szkoła podoficerów bezpiecze�stwa

i urz�d w Szczecinie. Po pi��dziesi�tym szóstym komendant posterunku emo. Teraz

na emeryturze... to przez �ydów wszystko.... panie generale...

Pan Mieczysław z widocznym zadowoleniem, cho� i z roztargnieniem, bo patrzył

wcale nie na starego wiarusa, tylko na dziewczyny:

- Partyzant... bardzo ładnie... oddana załoga nowej placówki... ty mnie pod włos nie

bierz... masz tu baby, to je sobie emabluj, a nie mnie... jak b�dzie rozkaz, to b�dziesz

gonił... a bez rozkazu, to ja ci dam... no dziewczynki... do�� tego... zapraszam na

salony... - i ju� odchodz�c rzucił:

- Kadry - na razie - na medal...

Obaj z panem Wackiem popatrzyli�my sobie w oczy. Nie było o czym mówi� -

dobrze wyszło... Gdy wychodziłem, pan Zygmunt poklepał mnie w drzwiach po

ramieniu:

- No... chłopie... generał na wiatr medalami nie rzuca...

Cho� pan Mieczysław był ju� pod schodami, w ko�cu korytarza, to chyba to

słyszał...

Na obiad była pomidorowa z ry�em, tak g�sta od �mietany i �eberek, �e mo�na

było ły�k� stawia�, na drugie zrazy zawijane wołowe z ziemniaczkami, buraczki i

ogórek kiszony, a do tego kompot bułgarski z wi�ni. Kłopot był, bo kto chciał, to

sobie pojadał te wisienki, a one nie były drylowane. Stanowczo, do potrzeb

Page 142: Bordello Peerelo

142

słu�bowych przemysł powinien był dostarcza� kompot z wi�ni drylowanych. Do tego

wszystkiego pili�my soplic�.

Dziewczyny były wystraszone i mało gadały. Bł�dem było to, �e go�cie siedzieli

obok siebie i panny obok siebie. Niemniej go�cie - ludzie do�wiadczeni, nie

okazywali �adnego zakłopotania. �artowali nawet.

Po obiedzie poszli�my na spacer nad jezioro. Ja si� troch� martwiłem, bo poziom

jeziora był wysoki i dar� na podej�ciu do pomostu, jeszcze poniemieckiego,

połatanego na razie troch� byle jak, bo podobno konserwator zabytków zabronił co�

zmienia� - do pałacu go nie wpu�cili - to jeszcze zanim ja tu przyjechałem - wi�c

zem�cił si� na pomo�cie. Ja o tym wszystkim tylko słyszałem. Wówczas obiekt

znajdował si� pod opiek� powiatowych słu�b i mnie to w �adnym stopniu nie

obci��a. Go�cie skacz�c przez co bardziej rozmi�kłe placki darni �mieli si�, �e jest

"jak w lesie". Jasne było, �e chodziło im o wspomnienia z lat wojny. Dziewczyny te�

skakały, ale były na obcasach i nie bardzo im wychodziło. Go�cie obłapywali je, aby

im pomóc, a potem, to ju� poszło.

Po powrocie urz�dowali�my ju� raczej w holu. Towarzysz�cy naszym go�ciom

postawny czterdziestolatek, te� - okazało si� - ju� prawie generał, bo pułkownik na

etacie generalskim, uwa�nie skontrolował cennik w barku i poklepał kochank� pana

Stasia tak troch� nad po�ladkami. No... znaczy - zadowolony... Pan Sta� z dumy a�

nap�czniał i strzelił sobie kielicha brandy martinau - takiego z jaskółk� na etykiecie.

Ale toastu nie �miał zaproponowa�. Ten prawie generał, okazało si�, to był nasz szef

departamentu... Pó�niej poklepał mnie po policzku i gro��c palcem, ale zadowolony

- zaznaczył:

- Staraj si�... mały... staraj si�...

Pan Mieczysław w ko�cu poszedł z dwiema dziewczynami do pokoju na parterze.

Uprzednio dokładnie sprawdził, wychodził w tej sprawie na dwór, �e w kabinie

lustracyjnej nie ma jeszcze aparatury. Pokój obok zaj�ł przedstawiciel FWP. Id�c tak

zaznaczył:

Page 143: Bordello Peerelo

143

- No, moja panno, na twoj� odpowiedzialno��... W moim wieku nie ob�dzie si� bez

wszechstronnej, internacjonalistycznej - rzekłbym - pomocy...

Jedna panna na jakie� pół godziny odeszła pod namiot obok baraku. Wida� miała

interes do swego dawnego prowadz�cego. Zajrzałem tam - rozmawiali na boku,

gestykulowali, ale chyba si� nie kłócili, wi�c co mnie to obchodzi? Wypiłem z

towarzystwem jednego gł�bszego, bo nie było sposobu - tym bardziej �e opu�cił ich

pan Sta� jako� wbrew instrukcjom pl�t�j�cy si� po hallu.

Zajrzałem te� na stra�nic�. Narzekali, �e mało gołdy dostali i chyba przyjdzie im

kupi� własn�. Ju� chciałem ich spławi�, bo nadwi�lanom nie miałem popuszcza�.

Jestem pewien, �e gdy wa�ne osobisto�ci rekreowały si�, to oni nie pilnowali terenu.

Ale te� - nie było wida� �adnych intruzów. Bałem si� szpiegów ameryka�skich i

zachodnioniemieckich, bo takiego to nie zobaczysz, ale przypomniałem sobie, �e

przecie� tu podejmujemy kierowców samych generałów... A kierowca, to wiadomo -

słyszałem od pana Zygmunta - duuuuuuuuu�o mo�e... Tak wi�c obiecałem im

jeszcze do deseru kilka flaszek winiaku luksusowego, ale pod warunkiem, �e

kierowcy nadal nie b�d� pi�. To była taka asekuracja z mojej strony, bo przecie�

widziałem, �e kierowcy pili i nie miałem w�tpliwo�ci, �e nadal b�d� pi�... No... ale

swoje powiedziałem, wi�c jakby co, to nie moja wina... Cho�, gdyby co, to nie

byłbym taki pewien...

Gdy wróciłem, wszyscy ju� byli ci��ko pijani. Zaobserwowałem, ze i barmanka...

To nie był dobry znak.

Pan Mieczysław obejmował pana Grzegorza i jako� tak, troch� si� �lini�c mówił

mu szeptem co najmniej scenicznym:

- Ja Grzesiek te� si� kurwa wtedy bałem... Co ty my�lisz, ja zawsze byłem za

Wiesławem... Wiesław o tym wie... Ja tam tak czy owak... ale byłem z wami... Mnie

ju� nawet z resortu przecie� zdj�li, ty wiesz... sam wiesz...

Pan Grzegorz uwa�nie słuchał, cho� wida� było, �e wygodnie mu było siedzie� na

fotelu z cedetu, obok stolika stoj�cego w miejscu po kominku, bo mógłby si� jeszcze

zachwia�, ale odpowiedział:

Page 144: Bordello Peerelo

144

- Ja rozumiem intencje, całkowicie popieram, ale ja sam... wiesz... młoda �ona... na

Koszykowej sterałem zdrowie... przedtem w lesie... no i te wód� od rana �łopiemy...

Na co wł�czył si� dostojny starzec z FWP, wyra�nie zm�czony, lecz bardzo

zadowolony:

- Panowie baczno�� - zdrowie pa�...

- Nieustaj�ce - odkrzykn�ł pan Mieczysław i wszyscy powstali�my

Sto lat, sto lat

Niech �yj�, �yj� nam

Sto lat, sto lat,

Niech �yj�, �yj� nam

To zaintonował pan Mieczysław, a pan Grzegorz i nasz szef departamentu im

zawtórowali. Jedynie stary z FWP, zwykle taki układny - energicznie zaprotestował:

- Mietek kurwa rzesz ju� nie pierdol... Jak stodoła kurwa... Pomy�lcie... na co komu

stuletnia kurwa?

Wszyscy si� �mieli - jak zauwa�yłem - nawet dziewczyny, cho� jakby z

mniejszym, ni� pozostali, przekonaniem... Chyba zauwa�yli t� niezr�czno��, bo

starszy pan wyci�gn�ł z kieszeni marynarki rulon pi��setek, powstał, zreszt� z

niejakim trudem i obchodz�c sal� ka�dej kobiecie, w tym tak�e barmance, wr�czył

po brudasie. Pan Mieczysław zaoponował:

- Zostaw te pieni�dze, one s� inaczej płacone...

- Przecie� wiem - sam to wymy�liłem kurwa... - odci�ł si� szef FWP.

- Eech... - machn�ł r�k� pan Mieczysław i ruszył ku drzwiom. Podbiegłem, by

otworzy� drzwi. Zatrzymał si� na chwil�...

- Aaa...

Wyci�gn�ł z bocznej kieszeni plik kartek z nadrukami, gdzie w kropkowanych

miejscach wpisane było co� wiecznym piórem.

- To twoja zapłata - skierowania - masz tego du�o, �eby� znał pana...

Page 145: Bordello Peerelo

145

Znów wyci�gn�ł mi przed nos paluch:

- Ty pami�taj - to s� �rodki społeczne - trzeba nimi rozwa�nie gospodarowa�, nie

szasta�...

Ja byłem taki przez cały czas spi�ty, taki zdenerwowany, a teraz widz�c, ze chyba

wszystko si� udało i nie było �adnej wi�kszej wpadki, �e z tego wszystkiego, sam nie

wiem jak, pocałowałem go w r�k�... Niebywałe...

Pan Mieczysław te� był zdziwiony, ale mniej, a w ka�dym razie nie pokazał po

sobie, tylko rzucił:

- Głupi mały, ale starasz si�... dawaj sobie rad�... trudna palcówka...

Wszyscy ruszyli�my ku bramie wej�ciowej. W ostatniej chwili zatrzymałem panny

- po co miały si� pokazywa� kierowcom? Wprawdzie ju� je widzieli, ale po co ta

publiczna komitywa? Na stra�nicy nas zauwa�yli i zacz�ł si� tam energiczny ruch.

Zanim tam dotarli�my, kierowcy ju� podje�d�ali po swoich.

Najpierw do wołgi wszedł pan Mieczysław, potem pan Grzegorz - razem

przyjechali i razem wracali. Pan Grzegorz na odchodne, te� ju� chyba mocno

zm�czony alkoholem rzucił wzdłu� alejki, ku dziewczynom:

- Czołem panowie oficerowie...

Dziewczyny nie od razu domy�liły si�, �e to do nich, ale po chwili zacz�ły

energicznie wymachiwa� r�koma...

Po chwili kolumna z łazikiem na czele ruszyła. Wartownicy w komplecie stali w

szyku na baczno��. Wyglansowane bagnety na karabinach, odbijaj�c �wiatło

elektryczne dosłownie błyszczały. Pi�knie to wygl�dało. Wła�ciwie, to wypadałoby,

by najstarszy stopniem u�cisn�ł dło� dowódcy warty, ale jako� zapomnieli...

W tym czasie, dosłownie kłusem, do autokaru biegli kompletnie pijani, zataczaj�cy

si� i przewracaj�cy oficerowie prowadz�cy. Szerokim łukiem omin�li mi�dzy

drzewami swoje niedawne informatorki.

Po powrocie kazałem w pół godziny posprz�ta� wszystko i stawi� si� pod

namiotem koło baraku. Było wprawdzie chłodno, ale pogoda ładna, komarów jeszcze

nie było, a �wie�e powietrze nikomu nie zaszkodziło. Chciałem na tym krótkim,

Page 146: Bordello Peerelo

146

zaimprowizowanym, bo uprzednio nie planowanym zapoznaniu si� poda� wermut

bułgarski, ale pan Sta� powiedział, �e nie, �e wyj�tkowo, dla całej załogi, postawi

trzy butelki szampana francuskiego. Ja chciałem, �eby tylko jedn�, ale on obiecał

swoje gło�no, przy ludziach, wi�c dałem spokój. Ci�gle jeszcze niepokoiłem si� o ten

wybryk z pocałowaniem pana Mieczysława. Dobrze to czy �le wyszło - sam nie

wiedziałem...

Szampana wypili�my wszyscy, tylko stara z kuchni odmówiła i nic nie mo�na było

poradzi�.

Nast�pnego dnia w gabinecie, w sprawie jakiej� instalacji elektrycznej, któr�

koniecznie trzeba było wymieni�, odwiedził mnie w moim gabinecie Felek. Jak ju�

to weszło w zwyczaj, postawiłem na biurku �wiartk�. Interesowało mnie, jak udało

si� przyj�cie pod namiotem. Tu te� nie było skandali, cho� oficerowie �ałowali, �e

trac� te dziewczyny. Ale gdy Felek spytał, czy je posuwali, to nie odpowiedzieli, ale

on my�li, �e posuwali. Ja te� tak my�l�... Ładne bestie. Ka�da na etacie i kelnerki i

praczki. Oba niezbyt wysoko płatne. Prima sort personel...

Ka�de skierowanie na wczasy powinno by� opłat� za noc. Ja im mam z tego

odpala� pi��set na r�k�. Tak sugerował pan Zygmunt, ale te� zaznaczył, �e

ostatecznie s� to sprawy, o których sam powinienem decydowa�. Dostałem na raz

dwadzie�cia pi�� skierowa�. Wi�c zdecydowałem, �e dam im po pi��set, ale

zastrzegłem, �e na przyszło��, je�li go�cie nie b�d� z nimi na cała noc, to nale�e� si�

b�dzie trzysta. To jest w porz�dku, bo wówczas b�d� mogły obsłu�y� wielu

klientów. Im chyba nie do ko�ca to si� podobało, ale musiały pami�ta� pał�

milicjanta, bo nie protestowały. A zreszt�... to ju� było po szampanie, w

pensjonacie... Tak wła�nie - słyszałem - zakład nazwał jeden z go�ci. To mi si�

spodobało...

Page 147: Bordello Peerelo

147

Nie od razu poznałem dziewczyny. Wysłany zostałem na szkolenie. Zasadniczo

fotografowa�, a w przypadkach szczególnych nagrywa� na ta�m� filmow� filmowa

miał funkcjonariusz, którego zakwaterowano w powiecie. Nawet mi go nie

przedstawiono. Ale, jak zrozumiałem, bo wcale nie zostało to sformułowane w

sposób oczywisty - miał on przyje�d�a� wówczas, gdy b�d� fotografowani jacy�

wa�ni. Z drugiej jednak strony - o ka�dej wizycie miałem ja, lub pan Sta�,

informowa� go telefonicznie. Zapewne po to tak naprawd� instalowano mi telefon

resortowy.

Przez tydzie� p�tałem si� przy Polskiej Kronice Filmowej. Ci ludzie oczywi�cie

nie wiedzieli, po co mi ta wiedza. S�dzili, młody człowiek, mo�e ma plecy, a nie

studiuje, wi�c próbuje swych sił przy fotosach i kamerze. Nastroje w ekipie nie s�

dobre. Ekipa jest kompletnie za�ydzona i nie jest - tak potem meldowałem - zdolna

realizowa� aktualnej linii partii polegaj�cej na utrwalaniu wi�zi ze społecze�stwem

na gruncie patriotyzmu, szacunku dla wysiłku zbrojnego �ołnierza polskiego - jak�e

cz�sto wykorzystywanego przez manipulatorów ró�nej ma�ci.

Gdy tylko wróciłem, to miałem wła�nie okazj� we wła�ciwym �wietle ujrze� swoje

do�wiadczenia polityczne wyniesione ze współpracy z ekip� Polskiej Kronice

Filmowej. Przyjechałem pod wieczór. Na razie wraz z panem Zygmuntem nie

mieli�my zaufania do pana Stasia na tyle, by mu powierza� prowadzenie placówki w

moim zast�pstwie. Dlatego przez ten tydzie� na miejscu kołkiem siedział pan

Zymunt i podj�ł nawet kilka bardzo racjonalnych decyzji dotycz�cych praktycznego

funkcjonowania pensjonatu, o których mnie poinformował. Dwóch go�ci było na

górze. Jeden był wiceministrem handlu odpowiedzialnym - jak mi powiedziano - za

rzemiosło. Drugi prawdopodobnie z resortu, ale go nie widziałem, poniewa� upił si�,

zanim poszedł na gór�, potem zasn�ł, a rano, bez �niadania wsiadł w samochód i

pojechał.

Natomiast w hallu w fotelach przy stoliku siedzieli, pili martineau pod specjalnie

przywiezion� z warszawskiego Varsowinu polo-coct�: szef naszego departamentu i

pewien wybitny pułkownik LWP, a zarazem pisarz. Byli kompletnie pijani, co

Page 148: Bordello Peerelo

148

podobno a� tak cz�sto naszemu szefowi si� nie zdarza. Szef pocieszał pułkownika,

którego na łamach prasy partyjnej i inteligenckiej strasznie gn�bili publicy�ci

�ydowscy. Ci �ydzi to Rakowski i Urban. I Wajda - ale ja przecie� dobrze wiem, �e

Wajda - s�dz�c po nazwisku - �yd - jest re�yserem, który zrobił patriotyczne filmy

"Kanał" i "Popiół i diament". Jeden jest o powsta�cach, a drugi o bezsensie

sprzeciwiania si� władzy ludowej i sojuszom. Kto� mi zreszt� to ju�przedtem

relacjonował, ale w innym oszuka�czym duchu... No ale nie wszystko rozumiem...

Aha - widziałem jeszcze "Popioły" Wajdy - pi�kny film - ci�gle walcz� na koniach,

w kostiumach z epoki - nasi wygrywaj� na Zachodzie, w klerykalno - faszystowskiej

Hiszpanii i z Austri�, za to dostaj� po łapach, jak si� pchaj� z Napoleonem na

Moskw�. Przesłanie jest dla mnie jasne - pomylili�my sojusznika. Jeszcze si� taki nie

narodził, co by ruskim dał rady. Ich wojsko ma wszy wi�ksze jak czołgi i z tak�

armi� jeszcze nikt nigdy nie wygrał. Słyszałem taki kawał o radzieckiej wszy

wywiezionej w kosmos przez Gagarina, ale ju� nie pami�tam, o co chodziło. Ale

chodziło o to, �e jak ruskiemu wojsku ze wszami nie mog� da� rady amerykanie, tak

i astronauci ameryka�scy - ja tak mówi� o Amerykanach, bo w Wolnej Europie s�

astronauci, za� w naszej prasie i radiu - kosmonauci - pan Zygmunt kazał mi na to

zwraca� uwag�, by sprawdza�, kto si� znajduje pod obcym wpływem. Gdy ja

mówi�: - "atronauci", to czekam - albo kto� mnie poprawi i o tym powinienem

donosi�, albo nie zauwa�y i o tym nie mam meldowa�, albo porozumiewawczo te�

mówi�; - "astronauci" i wtedy... o... mamy gagatka... Ju� ma to na wieki zapisane w

ankiecie personalnej. No wi�c: czołgi�ci rosyjscy s� najlepsi na �wiecie i w takim

razie kosmonauci radzieccy s� te� najlepsi na �wiecie.

Tak siedz�: pułkownik z resortu z pułkownikiem od prasy i sm�dz�. Na dodatek

ten pułkownik publicysta narzeka, �e wódka jest lepsza od koniaku, radziecki koniak

jest lepszy od francuskiego, ale dalej pij� francuski... Ja ukradkiem pojadam z talerza

jajecznic� na kiełbasie, bo po drodze zgłodniałem, a w geesach wolałem nie

ryzykowa�, bo łatwo jest si� stru� - ci�gle trzymaj� mi�so w piwnicach, a nie w

lodówkach. Ja w moim pensjonacie wystarałem si� o lodówki.

Page 149: Bordello Peerelo

149

Słucham bacznie, cho� zarazem udaj�, �e zaj�ty jestem jedzeniem. Wolałbym, �eby

podali mi t� jajecznic� na patelni, ale mo�e na talerzu jest wytworniej, wi�c nic nie

krzyczałem na kuchni�, �eby nie wygłupi� si� przed go��mi.

- Ci�gle ta Moskwa nie potrafi zaj�� pryncypialnego stanowiska. Niby jest za nami,

ale i tamtych nie daje załatwi�... - smuci si� nasz pułkownik.

Na to pułkownik publicysta, do�� ci��ko dysz�c, bo poci�gn�ł gł�boki łyk i zaraz

zaci�gn�ł si� papierosem, a podobno - tak słyszałem - ma gru�lic�:

- Słuchaj - to jest tak jak z Włochami u boku Hitlera kurwa... no wiesz... Włosi

Mussoliniego byli sojusznikiem Hitlera...

- Ty mnie kurwa nie mniej za idiot�...

- No, no... daj spokój... tak sobie gadamy... - bez oznak jakiego� speszenia odci�ł si�

publicysta... - - Przecie� ja akurat wiem, �e ty masz obszern� wiedz�... No wi�c

Włosi du�o gadali o sojuszach, ró�ne tam pakty stalowe i osie, ale jak co do czego, to

zawsze na widok aliantów uciekali. Ja ju� nie mówi� - na froncie wschodnim, ale

nawet na Zachodnim, w walce z tymi fiszendfritesami i bublegumami... ja ci powiem

wi�cej - oni w dupe brali nawet od greków, a przecie� wiadomo, �e Grecy to

pastuchy kóz... hołota...

- No ty mów do rzeczy, przecie� to o tych Grekach to wiem, mnie w Moskwie

szkolono z tego...

- No wi�c jak rz�d dusz u nas trzyma� b�d� �ydzi, to skutek b�dzie taki, �e jak co do

czego i trzeba b�dzie walczy�, to nasza armia mo�e by� u boku armii czerwonej jak

ci Grecy, nie... no Włosi dla Hitlera... No i wiesz... dla Moskwy strata, bo za takie

rzeczy płaci si� krwi� własnych �ołnierzy, a dla nas wstyd... panie tego... �eby

�ołnierz polski jak Włosi?

- Eeeee tam... - nasze Ma�ki b�d� si� biły. A jak nie, to da si� kordonuj�ce bataliony,

ostrzał artyleryjski z tyłu, albo co... No nie b�dziemy ryzykowali... Jak b�dzie �le, to

ruskie naszych dowódców hurtowo mog� stawia� pod �cian�... ja ich znam... Ale

�eby nasi jak Włosi? Zobaczysz... nasi b�d� lepsi ni� enerdowcy, a zreszt�...

enerdowcy nie prze�yj� tego bałaganu... no mokra plama...

Page 150: Bordello Peerelo

150

- A mam nadziej�... he, he...

- Ty my�lisz - zd��ymy ewakuowa� naukowców, elity, rodziny? Przecie� wiesz...

wszyscy w bunkrach, tych porz�dnych, nie pomieszcz� si�. Zreszt�, b�dzie niezły

burdel, akowcy jednak mog� si� ruszy�... nie wszyscy rozumiej� szczero�� naszych

intencji...

- Bo ja wiem... jak b�dzie ewakuacja, to wywiad nieprzyjaciela b�dzie o tym

wiedział...

- Sam wiem... no ale chyba nam tego nie zrobi�?

- Nie zrobi�, bo b�d� chcieli mie� na Syberii zakładników...

- Chuj z tym, �e zakładników... tego si� nie boj�... my tu w Kraju flaki dla wspólnej

sprawy z �ył wyprujemy... Ale wiesz - bezpiecze�stwo bliskich... nie mog� nam tego

zrobi�...

Poniewa� jednak go�cie co jaki� czas czujnie spogl�dali na mnie, wi�c pod

pozorem, �e musz� odnie�� talerz do kuchni, oddaliłem si�. Gdy wróciłem, to pili ju�

kolejne kieliszki, a nalewali do koniakówek, takich ładnych, w kształcie gruszek, a�

po wr�bki i pułkownik publicysta cos tam mówił, ale cicho. Wreszcie dopiero

usłyszałem:

- Ty sobie pomy�l, mo�e warto zapami�ta�, bo to taki bon - mot, no wiesz -

powiedzenie... Ono mo�e pój�� pod strzechy i warto, by pami�tali, �e to twoje:

"Przyja�� ze Zwi�zkiem Radzieckim powinna by� jak herbata - mocna, ale nie

przesłodzona"...

- Ruskim b�dzie to pasowa�?

- No kurwa mówi� ci, �e b�dzie... ju� ja wiem... jak mówi�, to nie my�l�... ale

wiem...

- Dobry jeste�... ja jeszcze jednak skonsultuj�, ale dobrze wiesz, �e ci ufam... Dobrze

powiedziane, mocno... to prawie poezja... kurwa... Jeszcze po jednym...

Wypili. Ja ci�gle czujnie wyczekiwałem... Nagle nasz pułkownik rzucił:

- To co - popierdolimy sobie teraz troch� - masz tyle zdrowia?

Page 151: Bordello Peerelo

151

Zadał to pytanie z niejak� czuło�ci dla swego rozmówcy, który rzeczywi�cie -

ci�gle kaszlał, a chwilami wr�cz charczał... Ale obruszył si�...

- Ja do ta�ca i do ró�a�ca... W narodzie musi panowa� zdrowy duch i dziarsko��...

Ja, mo�e nawet na przekór trudno�ciom - nie b�d� si� uchyla�...

Wtenczas nasz pułkownik kiwn�ł na mnie - jednak był pewien, �e ich obserwuj�,

cho� udawałem, �e czytam "Gazet� Olszty�sk�" - artykuł o tym, �e bie��ca akcja

�niwna nas nie zaskoczy i nie zabraknie sznurka do snopowi�załek, poniewa� z puli

specjalnej premier postanowił wyasygnowa� dewizy na zakup sznurka w Argentynie

i tylko nie wiadomo, czy statki nad��� go przywie��. Wszystko zale�y bowiem od

terminu agrotechnicznego zbiorów zbó�, a tego nie da si� z całkowita precyzj�

przewidzie� w planie społeczno - gospodarczym.

Oczywi�cie - natychmiast pobiegłem.

- Dostarcz nam do pokojów babki, takie wiesz - dla pułkownika cycat�, a dla mnie

te�, nie �eby deska zaraz, no wiesz: - Tereska - z przodu deska, z tyłu deska... -

wszyscy trzej si� za�mieli�my - ale nie jaka� beczka... No i po tym francuskim

koniaku na tacy... tak... polo-cocta... i dla mnie ptitybery... a zreszt� - co? - dla

towarzysza pułkownika równie�...

Dziewczynami zaj�ł si� pan Zygmunt, który te� nasłuchiwał, ale z innego ko�ca

sali. Dla mnie �adna strata, bo przecie� na swojego szefa departamentu i tak nie

mógłbym donosi�, chyba �e inn� droga słu�bow�, której na razie nie znałem. Ja

przecie� jeszcze nie znałem naszych dziewczyn - nawet nie pami�tałem wszystkich

po imieniu...

Zostałem w hallu sam tylko z panem Zygmuntem i z barmank�. Pan Zygmunt

wzi�ł z baru kolejna flach� tego u�ywanego dzi� w nadmiarze trunku, kolejne dwie

deficytowe na rynku polo-cocty, usadowił wszystko wraz ze szkłem na tacy i

przyniósł do mnie. Ja popytałem, co w pensjonacie - jemu ta nazwa chyba te�

pasowała. On mnie z kolei - jak poszło szkolenie?

Wreszcie, gdy spytałem, kiedy zrobi� zebranie z dziewczynami, �ebym je poznał,

to powiedział, �e wcale nie trzeba robi� takiego zebrania.

Page 152: Bordello Peerelo

152

- Po co masz si� z kurwami pospolitowa�? Wiesz, to jest klasyka post�powania.

Musi by� dobry ubek i zły ubek. Obiekt musi ba� si� w sumie obu, ale złego ubeka

bardziej. Wtedy w naturalny sposób, za cho�by cie� sympatii, czy zrozumienia,

zgodzi si� wszystko zezna�, nawet to, �e jego matka jest kurw�. To tylko kwestia

dobrej obróbki, której osiami sprawczymi... tego... jest harmonijna i niezbyt

widoczna współpraca dobrego i złego... No i ty dobrze zacz�łe� z tym pałowaniem.

Jeszcze lepiej, �e trafił si� ten pierdolony milicjant. Dobry fachowiec. Podobno w

młodo�ci seryjnie katował na �mier�. Ale, no mówi� - fachowiec, a nie sadysta. Jak

nie trzeba, to nawet nie poznasz, �e kogo� zlał. Dla nas, na naszej placówce - złoto

nie człowiek... No wi�c jak ty si� b�dziesz ostentacyjnie od nich odgradzał, to

dobrze... I tak musz� o ciebie zabiega�, bo z twojej r�ki maj� bra� szmal... No i

wiesz... pierdoli� musisz równomiernie, nie wyró�nia� jednej jakiej�... Ja chyba te�

b�d� musiał, a na co mi to... Czy ja �ony nie mam? Ale pami�tasz tego fagasa,

którego podesłałem ci na Prag� na szkolenie? No wiesz, tego sanacyjnego sutenera?

- No pewnie, �e pami�tam...

- On mówił, �e jak chcesz mie� porz�dek w burdelu, to trzeba je raz na tydzie�

pierdoli� i one same tego chc�. Wła�ciwie, to jeden powinien to robi�, ale w

imperialistycznym burdelu chodzi o pieni�dze. A u nas, no to wiadomo - chodzi nam

o informacje, a im o pieni�dze... Wi�c my musimy inaczej. U nas musi by� tak samo

jak w pa�stwie socjalistycznym - ba� si� maj� aparatu pa�stwowego, no wiesz...

milicji, wojska, dyrektorów, majstra, a tuli� głow� z �alu w ramionach partii,

zwi�zków zawodowych i oficera prowadz�cego.

Tu pan Zygmunt u�miechn�ł si�. Wida� chciał i�� pod wzgl�dem tych tam

bonmotów w konkury z pułkownikiem - publicyst�, bo dodał:

- W naszym pa�stwie jest jak w naszym pensjonacie - jak jest potrzeba, to obywatel

ma informowa�, a na co dzie� by� dyspozycyjnym i na ka�de skinienie dupy

dawa�...

Teraz to my si� �mieli�my... Zreszt� siedzieli�my w tych samych fotelach - ja na

miejscu publicysty...

Page 153: Bordello Peerelo

153

Potem jeszcze dodał:

- Mam polecenie, by zaradzi� pewnemu problemowi. Ale o tym ani mru, mru... Ja

tobie mówi�, �eby� wiedział, ale �eby� o tym nie gadał i nie dopuszczał, �eby ludzie

gadali. No wiesz... nasi tu - z personelu... Potrzeby bywaj� zró�nicowane, a my

musimy wszystkie wykorzystywa�. Tam na górze z dziewczyn� jest taki jeden

wiceminister handlu. On si� z t� dziewczyna m�czy, bo dobrze wiem, dostałem to w

instrukcji, �e woli chłopców...

Popatrzyłem na niego zdumiony...

- No nie gap si� jak ciel� w malowane wrota. Słyszałe� kurwa o pedałach?

- Co� tam słyszałem, ale nie całkiem rozumiem - w dup�, czy jako� tak?

- No to dobrze słyszałe�. Tu przyjedzie taki chłopta� i on b�dzie od czego� tam -

wymy�lisz mu jak�� mało absorbuj�ca funkcj�, �e niby jest od czego� innego i on

takim jak nasz wiceminister b�dzie robił dobrze...

Ze zbaranienia... kompletnego... tylko kiwn�łem głow�...

Ja do tej pory wyobra�ałem sobie, �e to tylko w Ameryce takie rzeczy si� dziej�...

Niby miałem obowi�zek ry�ka� te panny w regularnych odst�pach, ale to łatwo

tak powiedzie�. Z jednej strony miałem na to ochot�, bo przecie� młody byłem

chłopak, z okre�lonymi potrzebami, ale z drugiej - jako� si� wstydziłem... Ja zawsze

miałem poczucie wielkiej odpowiedzialno�ci za powierzony mi personel. Musiałem

trzyma� dystans, �eby prz�dek panował, a tym czasem jak si� ry�ka, to jaki tu

dystans?

Tak wi�c pan Zygmunt ry�kał dowoli, nawet narzekał, bo to �ona, łgał nawet, �e

zdrowie nie to, ale swoje robił. A ja jako� nie mogłem si� przełama�... Pan Zygmunt

mi mówił, �e mo�e nawet któr�� namówi�, �eby przyszła do mnie w nocy do łó�ka,

ale przecie� nie o to chodzi, bo to ja mam tu by� tym pogromc� dzikich zwierz�t, a

nie pudlem... Tak mi mówił.

Page 154: Bordello Peerelo

154

Ja tym czasem na głowie miałem inn� kwadratur� koła. Płacono mi skierowaniami,

ale ksi�gowa zapierała si�, �e nie b�dzie wypłaca� pieni�dzy z konta pensjonatu,

które to pieni�dze przecie� wpływały w oparciu o dostarczone skierowania, skoro nie

ma pokrycia w fakturach rachunków. ci�lej bior�c - kłopot był ze stawkami

�ywieniowymi, a one obejmowały w sumie wi�kszo�� sum, na które opiewały

skierowania. Oczywi�cie - co� tam, zreszt� nie tak mało, kupowało si� z �ywno�ci,

do�� szybko załatwiłem w sklepie powiatowym rozpisywanie alkoholu na �ywno��.

Nic za to nie musiałem płaci�, nawet co i raz dostawałem flaszk� ekstra, tak raz na

tydzie� i to jakiej� dobrej wódki, gatunkowej, spod lady, jak ajerkoniak, czy takie

tam. Ja wiem, o co chodziło. W powiecie wprawdzie zaopatrzenie w mi�so było

lepsze ni� w Warszawie, na przykład prawie zawsze mo�na było kupi� schab, ale z

lepszymi w�dlinami była bryndza. Ona sprzedawała to spod lady, mo�e dro�ej, a

mo�e w zamian za co innego - nie moja sprawa - a rozpisywała, �e sprzedała nam i

dlatego na lad� nie wystawiała. �adna kontrol jej nie mogła podskoczy�, �e chowa

dla nas na zapleczu, bo z powiatowego wydziału handlu miała odpowiednie

zalecenie. Mi to wcale nie przeszkadzało. Niech ka�dy sobie radzi, jak mo�e...

U niej te w�dliny były jeszcze jako takie, ale nigdy nie mo�na było przewidzie�, co

rzuc�? A ja tym czasem zawsze musiałem mie� wyroby luksusowe i na dodatek

�wie�e. Niby to wła�nie mogłem kupi� w Konsumach w Olsztynie, ale tam jako��

była jaka� taka podła. Pogadałem chwil� z panem Zygmuntem, a on, nie pytaj�c

nikogo o pozwolenie powiedział:

- Chłopie - załatwiaj...

Wida� miał dyspozycj�, aby takie sprawy rozwi�zywa� jak najkorzystniej i na

własn� r�k�. W trzy dni potem wsiadłem w pikapa, aby z honorami zajecha� na

rodzicielskie podwórko. W miasteczku nic si� nie zmieniło. Coraz intensywniejsza

wiosna sprawiała, �e było pi�knie. Tym bardziej, �e klimat tam jest cieplejszy i

wszystko szybciej dojrzewa, ni� na Mazurach. Z ojcem załatwiłem oficjalnie tak:

dostał on dodatkowe pół etatu w moim pensjonacie, z czym zreszt� były korowody

biurokratyczne, bo przecie� pensjonat był w innym województwie, ale jako�

Page 155: Bordello Peerelo

155

załatwili�my. Na pro�b� resortu gees w miasteczku podj�ł si� obsługi

zaopatrzeniowej naszego pensjonatu.

To była absolutna granda, bo przecie� poszczególne województwa, a w

województwach poszczególne powiaty, w powiatach poszczególne sklepy z gardła

sobie wyrywały przydziały na mas� mi�sn� i w w�dlinach, czekolady i takie tam

równie�. No i zaopatrywanie placówki z innego województwa było w takim razie

czyst� strat�. Ale nie całkiem, bo mo�no�� wykazania si� zaopatrywaniem placówki

specznaczenia, a taka byli�my, stanowiła podstaw� do zabiegania o wi�ksze

przydziały w województwie na powiat. I dalej - województwo te� umieszczało nas

w zestawie swoich placówek spec, które musi zaopatrywa� i dlatego przysługuj� mu

wi�ksze przydziały.

W rezultacie ojciec now� nysk� chłodnicz�, tak� mu i tak kupili, gdy wyszedł z ula,

w ramach swoich obowi�zków słu�bowych co tydzie� woził do nas wyroby. Za

paliwo i tak dalej rozliczał si� fakturami u siebie w geesie, za to u mnie dostawał na

to ryczałt bez obowi�zku dostarczania faktur. Oczywi�cie - dosłownie wszystkie

pieni�dze mogłem pokry� zaopatrzeniem od ojca, a on i tak przywoził mi tyle

wszystkiego, ile potrzebowałem. Ze sprzeda�� to on całkiem nie miał trudno�ci - im

wi�cej - tym lepiej. Ciel�ciny w ogóle nie wpuszczał na rynek - baby z miasteczka

je�dziły do Kielc i sprzedawały j�, jako ciel�cin� od chłopa, z podwójnym

przebiciem. One zarabiały, rodzice zarabiali i mi co� tam kapało. Nawet nie�le

kapało...

Do�� długo nie instalowano nam urz�dze� technicznych do fotografowania i

filmowania. Oficer, który miał to robi� - słyszałem - wykorzystywał czas na remont

przydzielonego mu mieszkania, a wła�ciwe domku jednorodzinnego. Mo�e wi�c

wcale nie pop�dzał zaopatrzeniowców? Tylko ja czasem wchodziłem do tych kabin i

obserwowałem przebieg �wiadczenia usług przez moje dziewczyny. One o tym si�

dowiadywały, ale po czasie, bo przecie� tak naprawd� nie mogłem ukry� swoich

wej�� do kabin na pi�trze, a nawet na parterze... To przecie� te� si� nie ukryło.

Page 156: Bordello Peerelo

156

Szczególnie miła była wizyta dyrektora zakładów parkieciarskich. Tak si� przy

barku �alił, �e obiekt pi�kny, ładnie utrzymany, a parkiety marne. No bo

rzeczywi�cie - parkiety były stare, przedwojenne, tylko cyklinowane. Jego zakład

du�o produkował na eksport, co� tam miał wspólnego z resortem, ale ja w takie

rzeczy nie wnikałem, no i resort go nagrodził wizyt� u nas.

Od słowa do słowa uzgodnili�my, �e je�li b�dzie zgoda resortu, to ekipa z jego

zakładu wejdzie do pensjonatu i w try miga zerwie stare parkiety, postawi nowe i

nawet bardzo �liczne, bo takie mozaiki z mi�dzy innymi czarnym d�bem, który

wydobyto z dna jakiej� rzeki i który le�ał tam podobno tysi�c lat... Departament

zgodził si�, FWP te�, bo przecie� to ono musiało opłaci� rachunki, a dyrektor mógł

sobie do nas przyje�d�a� kiedy tylko nie było jakiego� alertu. Oczywi�cie nadal

musiał dostarcza� za ka�d� wizyt� skierowanie, ale to nie był dla niego problem.

Przecie� w zwi�zkach zawodowych miał tego u siebie w zakładzie od cholery... Tyle

załogi... nikt nawet nie odczuł... Zreszt�, ta jego załoga... pracuj� dobrze, ale same

pijaki... Wiem co mówi� - cz�sto go słuchałem i zreszt� widziałem, jak kładli

parkiety u nas... Podobnoe nawet z politury potrafili wydestylowa� spirytus...

Niebywałe...

On upodobał sobie taka Magd� - dziewczyn� przywiezion� ze Zgierza. Prowadz�cy

podstawiał j� ró�nym dyrektorom, czy jakim� takim, chyba od dziecka, bo gdy trafiła

do nas, to maj�c dziewi�tna�cie lat znała ju� chyba wszystkich wa�nych w Łodzi. W

ka�dym razie, co kogo� mieli�my z Łodzi, to oni si� znali... Inna sprawa - ładna jak

malowanie - taka blondyneczka jak lalka, ze szczerym wyrazem twarzy i bł�kitnymi

oczyma. Wygl�dała na maturzystk�, mo�e studentk�... nikt by nie pomy�lał...

Kupował jej radzieckie złote pier�cionki. Mi si� to nie bardzo podobało, ale na razie

nie interweniowałem...

Wczesnym latem przyjechał pan Zygmunt i powiedział, �e paln�li�my straszn�

gaf�, ale jest tak załatwione, �e je�li wyniknie afera, to na nas mo�e nie padnie. Otó�

przypomniał o istnieniu chorób wenerycznych - całkiem o tym nie pomy�leli�my -

Page 157: Bordello Peerelo

157

tyle jest w przychodniach plakatów mówi�cych o chorobach wenerycznych, a

człowiek nie skojarzy...

Z innego miasta powiatowego, z odległo�ci ponad trzydziestu kilometrów, miała

codziennie o pi�tnastej przyje�d�a� do nas pani doktor. Dostała przydział na jednego

z pierwszych fiatów 125 p. Doskonała maszyna - jeszcze miała wi�kszo�� cz��ci

włoskich i jugosłowia�skich. Taki wytworny, be�owy. Co tydzie� miała nam bada�

cały personel - tak jej kazano, a nadto - ka�dego go�cia. Byłem zdumiony - taka

ładna, zgrabna, trzydziestu lat nie miała - doktor Ewa si� nazywała, a ka�demu

go�ciowi miała fiuta ogl�da�. Mi te�... To było kr�puj�ce, ale polecenie słu�bowe...

Raz na tydzie� przyje�d�ała na dłu�ej, a tak to na dwie godziny - od pi�tnastej do

siedemnastej. Teoretycznie, je�li który� go�� przyjechał potem i nie mógł by�

poddany badaniu, to nie mógł by� obsłu�ony. Oni to wiedzieli. Ale je�li miał

przyjecha� kto� wa�ny, to si� j� prosiło, �eby poczekała. Go�cie rozumieli o co

chodzi i cz�sto, je�li si� spó�niali, to jak�� bombonierk� deficytow� jej ofiarowali,

czasem nawet perfumy, albo dla mnie podwójne skierowanie.

Pani doktor przyje�d�ała i o trzeciej, razem z nami, na prawach go�cia w jadalni

spo�ywała obiad. Przy okazji - miała uprawnienia jako dietetyczka, wi�c

zatwierdzała co tydzie� plan �ywieniowy. Z tego tytułu mogli�my jej da� dwie

połówki etatu, a tak�e rozlicza� podró�e.

Takie rzeczy nic mnie nie kosztowały. Trzeba bowiem wiedzie�, �e pieni�dze na

fundusz płac, energi� i inne opłaty przychodziły z FWP i nie miały �adnego zwi�zku

z naszymi dochodami. I analogicznie - wszelkie koszty - w granicach wyznaczonych

regulacjami, opłacałem z pieni�dzy FWP. Jednak stawki �ywieniowe, a zatem i

przydziały �ywno�ci, czy np. opłaty za pranie - na tym nie dawało si� zreszt�

oszcz�dzi�, zwi�zane były z ilo�ci� skierowa�. My akurat - cz�sto tak bywało -

mieli�my wyra�nie obło�enie wi�ksze, ni� ilo�� miejsc noclegowych. Ale to

załatwiałem wpisuj�c rzekome dostawianie łó�ek do pokojów. Czasem wychodziło,

�e jest ich nawet kilkana�cie w pokoju. Nie mogło by� inaczej, skoro skierowanie

Page 158: Bordello Peerelo

158

było niby na dwa tygodnie wczasów, a tym czasem go�� - bywało - wpadał tylko na

godzink�...

Ja natomiast rozliczałem si� z dziewczynami pieni�dzmi, które jako� musiałem

wygenerowa� - przede wszystkim od taty. Tata mi płacił za �ywno��, �rodki

czysto�ci i tak dalej, po cenach pa�stwowych minus dziesi�� procent. On oczywi�cie

miał z tego wi�cej. Szybko jednak zrobili�my jeszcze inaczej - tata przywoził towaru

ile wlezie, najlepszego, a ja odsprzedawałem naszym go�ciom z narzutem

dwudziestopi�cioprocentowym. Poniewa� jednak odpadała mar�a sklepowa, to w

sumie wychodziła cena podobna, co w sklepie, a my mieli�my po prawie

dwadzie�cia procent zysku, a nawet wi�cej, bo tatu� zawsze wpisywał wi�ksze

ubytki masy, ni� to miało miejsce w rzeczywisto�ci i to te� solidarnie dzielili�my.

Z tym, �e ja z tego interesu miałem wi�cej, bo musiałem z tych pieni�dzy tylko

opłaci� dziewczyny, czasem jakie� wydatki ekstra, na których rozliczenie nie

mieli�my ju� �adnego pomysłu z ksi�gow�, a reszta była dla mnie. Ksi�gowa co� na

boku kombinowała i te� wychodziła na swoje. Ja w ka�dym razie w pierwszym roku

uzbierałem w ten sposób prawie trzysta tysi�cy złotych, a je�li doda� jeszcze pensje i

takie tam ró�ne premie od pana Zygmunta, to jeszcze drugie sto tysi�cy doszło. A w

pegeerze zarabiali po siedemset złotych. Pani doktor w o�rodku zdrowia brała tysi�c

pi��dziesi�t, ale u mnie dwa trzysta i jedzenie. I jeszcze za paliwo... dziewczyny

�rednio miały po pi�� do o�miu tysi�cy, plus pensje. A jeszcze - wszyscy co kwartał

dostawali premie w wysoko�ci dwudziestu pi�ciu procent legalnego uposa�enia,

czyli co trzy miesi�ce siedemdziesi�t pi�� procent miesi�cznej pensji ekstra... No

�y�, nie umiera�... Pan Zygmunt, to powiadał, �e my ju� trafili�my do komunizmu...

Bo przecie� jeszcze �arcie wszyscy mieli�my, i to prima sort, za darmo...

Pod koniec sierpnia miały miejsce wydarzenia dramatyczne. W pi�tek wieczorem -

a mieli�my pełne obło�enie pi�cioma klientami - wszyscy ze spółdzielczo�ci

Page 159: Bordello Peerelo

159

rzemie�lniczej z miasta Łodzi – zostali dostarczeni przez wiceministra handlu. On

coraz cz��ciej u nas bywał nie dlatego, �e były dziewczyny, ale przeciwnie - dlatego,

�e był Ada�. Ada� był synem jakiego� działacza partyjnego i u nas został zatrudniony

jako kierowca. Nie miał wprawdzie prawa jazdy, ale pan Zygmunt przywiózł mu

dokument, a pan Sta� w chwilach, w których uwa�ał, �e jest trze�wy, poduczał go. Ja

dostałem fiata 125 na wzmocnionych resorach – kombi. Model taki sam, jak karetki

zdrowia. W takim razie Włodek je�dził na warszawie pikapie i dowoził ró�ne

produkty.

Razem z tym ministrem robili sobie wycieczki tym pikapem. Poznali mi�dzy

innymi Gerharda - Mazura, któremu zabrano domiarami rok temu w�dzarni�.

Oczywi�cie - prywatnym w ogóle nie wolno było robi� wyrobów z mi�sa.

Teoretycznie mogli wytwarza� wyroby z podrobów, ale sk�d mogli wzi�� podroby,

je�li zakład uspołeczniony pr�dzej dał je na pasz� dla lisów, ni� sprzedał

prywaciarzowi? Za karmienie lisów nikt im głowy nie urwał, je�li mieli z sanepidu

o�wiadczenie, �e z jakich� powodów to jest słuszne, a za prywaciarza mogli mie�

tak� kontrol, �e całe kierownictwo mogło znale�� si� w mamrze.

Minister sam o sobie, w chwilach rozrzewnienia mawiał, �e jest hersztem od

likwidacji rzemiosła w peerelu i taka była prawda. Ojciec, gdy si� dowiedział, kim

on jest, to wzi�ł mnie na stron� i powiedział, �ebym si� przed nim pilnował,

poniewa� to musi by� nadzwyczajny skurwiel...

A jednak to minister wraz z Adasiem wynale�li Gerharda, który w ogródku, jak

nałogowiec, w stalowej beczce po benzynie lotniczej urz�dził sobie przydomow�

w�dzarni�. A to było wolno, je�li w�dziło si� tam nie mi�so, a ryby. No a on w�dził

w�gorze. Teoretycznie winny to by� samodzielnie złowione ryby na w�dk� przez

posiadacza karty w�dkarskiej. W rzeczywisto�ci jednak były to, nawet nie musiałem

nikogo pyta�, w�gorze złowione przez niego na sznury, ale przede wszystkim

w�gorze na lewo kupione od tych samych rybaków, od których zawsze kupował

ryby.

Page 160: Bordello Peerelo

160

Dzi�ki Adasiowi zawsze mieli�my w kuchni kilka w�gorzy. Oczywi�cie bez faktur

- formalnie nie istniały, ale mi to było oboj�tne, bo przecie� rozpisywałem to na

mi�sie i w�dlinach od ojca, które albo w ogóle nie doje�d�ały na Mazury, albo i tak

sprzedawałem moim klientom. No i wła�nie nast�pnego dnia miałem sam pojecha�

do Gerharda, aby ewentualnie kupowa� wszystko u niego na pniu, a potem

odsprzedawa� swoim klientom. On te swoje w�gorze sprzedawał na sze��dziesi�t

pi�� złotych kilogram, gdy ja z pocałowaniem r�ki mogłem ka�d� ilo�� ka�demu

sprzeda� za sto pi��dziesi�t, a jeszcze si� zastanawiałem, czy nie wstawi� ich do baru

i nie sprzedawa� w porcjach? Było ryzyko, ale je�li dałoby si� go zwerbowa�, to

wówczas byłoby formalne, cho� tajne uzasadnienie dla tych podejrzanych machlojek

i nikt by mi nie podskoczył... Tak sobie kombinowałem, �e ka�dego na tym by

zamkn�li, ale nie mnie. Nie prowadziłem przecie� gastronomii otwartej, a w�gorz, to

wiadomo - ryba... Ryby s� zdrowe, czego najlepszym dowodem jest ludowe

powiedzenie: - "jedzcie dorsze, gówno gorsze". A ludzie, wiadomo, nie lubi� tego, co

zdrowe.

Otó� wieczorem zadzwonił telefon resortowy. Szcz��ciem usłyszała go ksi�gowa,

powiadomiła mnie i zd��yłem dobiec. Poznałem po głosie szefa departamentu...

- No... jeste�cie... słuchajcie uwa�nie... Sytuacja jest dramatyczna. Czort wie, co za

menda powiedziała pierwszemu, co si� robi w waszej placówce. Wzi�ł Mieczysława

na dywanik... A zreszt� nie wiem, w jakiej sytuacji, ale naskoczył na niego, �e w

socjalistycznym pa�stwie jest burdel, a przecie� socjalizm wyzwolił kobiety i nie ma

prostytucji w naszym kraju. Tupał nog� i jest w�ciekły. Jutro, jad�c do Ła�ska, ma

do was przyjecha�. B�d� z nim. Tak si� zastanawiałe... Tu nie ma co udawa�, �e nie

ma tego, co jest. Jak mu kto� powiedział, to musz� to by� wrogowie Mietka i ju� oni

dobrze wiedz�, co i jak. Tego nie przeskoczymy... Ale mo�na zagra� z innej ma�ki.

Słuchacie mnie?

- Słucham, towarzyszu pułkowniku!

- Dobra... Pierwszy musi rozumie�, �e nasze pracowniczki nie s� prostytutkami, to

znaczy, �e nie zarabiaj� od spotkania z klientem, tylko dostaj� normaln�,

Page 161: Bordello Peerelo

161

socjalistyczna pensj�, a nawet premi�... �e s� takimi pracownicami zdrowia po to, by

w wypadku koniecznym, kiedy słu�ba tego wymaga, walczy� z wrogiem na froncie

agenturalnym. �e du�e pa�stwo, je�li chce by� suwerenne, musi umie�

wykorzystywa� wszystkie swoje atuty... No a w takim razie musi by�

przygotowane... Gotowe... No musi gdzie� trzyma� te dziewczyny i one musz� co�

umie�. Ty nie masz tego mówi� pierwszemu... No chyba, �eby pytał, ale to i tak za

du�o wiedzie� nie musisz... Mówi�, �eby� wiedział, �eby� nie zrobił co�

sprzecznego. No i ja wymy�liłem, �e to ma wygl�da� jak taki szpital - wiesz - w

barku ró�ne wody mineralne, personel na biało, w łachach szpitalnych... Cały! Ty

mnie słuchasz?

- Uwa�nie słucham i wszystko na razie pami�tam...

- No dobra... Wi�c wszystko jak w szpitalu. Oooo! Le�aki nad jeziorem i - ty masz

tam teraz jakich� rzemie�lników - za mord� ich i wyrzucaj od razu, na kopach... W

nocy przyjad� nasi pensjonariusze - z resortu... Jak który� b�dzie pijany, a cho�by na

fleku, to notuj... Jak bardzo pijany to wypierdol, albo nawet utop skurwysyna w

jeziorze, a pierwszemu takiego nie pokazuj... No wi�c słuchaj... Ze szpitala emeswu

ju� jedzie do was ci��arówka na sygnale i jedzie dwóch lekarzy - jeden profesor i

inny taki. Oni chyba jakim� innym wozem, albo w szoferce... Zreszt� oboj�tne... No

nie... maj� eskort� - radiowóz... Wioz� cały ten szpitalny kram, jakie� parawany,

kaczki do sikania, fartuchy... Dziewczyny maj� by � w czepeczkach piel�gniarskich -

to nie tak łatwo jest zało�y� - niech �wicz�. A - wioz� lizol - to wszystko pochlapa�,

�eby cuchn�ło, jak w szpitalu... No a ty czekaj�c na nich - wszystko przygotuj.

Wywala� wszystko, co z alkoholem i w ogóle z burdlem... No dobra... Po�ar w

burdelu... Jak co� �le pójdzie, to ju� nie ja wam dopierdol�, a prokurator...

Wszystkim! Wszystko zrozumieli�cie?

Byłem przera�ony. Wcale nie byłem pewien, czy wszystko zrozumiałem, ale

odkrzykn�łem, dosłownie pluj�c w słuchawk�:

- Zrozumiałem towarzyszu pułkowniku...

Page 162: Bordello Peerelo

162

O wpół do ósmej rano zajechał całym p�dem na podwórko - stra�nikom tylko

machn�ł r�k� - motocykl z go�cem milicyjnym. Milicjant nie gasz�c motoru

krzykn�ł:

- Jakie pół godziny za mn�... - i odjechał...

Po dziesi�ciu minutach zajechał taki sam goniec, ale inny - i te� krzykn�ł:

- Za pół godziny... - i znikn�ł. Felek, tak jak po poprzednim i teraz od razu zagrabił

�lady kół.

Pi�� minut potem zajechał peugot, ale na stra�nicy si� zatrzymał i z niego rozbiegli

si� po terenie ochroniarze.

Min�ło jeszcze pi�� minut i zajechała kawalkada pojazdów z dwiema czajkami. Z

jednej wysiadł pierwszy, a z drugiej nikt nie wysiadł. Nasz pułkownik wysiadł z

szarej wołgi. Podbiegł do czajki i chciał pomóc wysi��� �onie pierwszego, ale

pierwszy nie pozwolił. Zbli�yli si� do nich: profesor, doktor i pan Zygmunt. Ja te�,

ale ustawiłem si� troch� z dala. Wezwali mnie jednak, �ebym si� zbli�ył. Pierwszy

spytał:

- Gdzie jest jezioro?

Pułkownik wskazał drog� i tam, wraz z jakim� ochroniarzem chyba udała si�,

taszcz�c spor� torb� skórzan�, �ona pierwszego. W pawilonie nad jeziorem nie było

nic kompromituj�cego. Przeciwnie - dwóch przysłanych w nocy ludzi z resortu brało

na le�akach k�piel słoneczn�. Przykryci byli do pasa kocami. Wszyscy ci przysłani

jako figuranci pacjentów ludzie wygl�dali bardzo inteligentnie - a� rzucało si� w

oczy, �e resort do powa�nych spraw ma powa�nych ludzi.. Pół autokaru

inteligentnie wygl�daj�cych ludzi na skinienie r�ki... Czułem, �e resort mo�e

wszystko...

My za�, to znaczy kilka osób, w tym nasz szef departamentu, jeden z sekretarzy

kacepezetper, którego jeszcze nie znałem, profesor i ja szli�my za pierwszym. W

hallu był barek z kilkoma rodzajami wody mineralnej i pojemnikami z dziubkiem,

Page 163: Bordello Peerelo

163

które mo�na było sobie kupi� do picia tej wody. Barmanka stała za barem i jak

zwykle gotowa była w ka�dej chwili ugasi� pragnienie spragnionych. Towarzysz

pierwszy był spragniony i za�yczył sobie szklaneczk�. Ta idiotka, nie bacz�c na

wystawione ceny nalała mu do dzbanuszka z dziubkiem z napisem "Polanica Zdrój" i

był kłopot - prosi� o zapłat� siedmiu złotych, czy nie prosi�? Wida� było, �e si�

waha i �e pierwszy to dostrzegł. Cho� barmanka ostatecznie nawet si� nie zaj�kn�ła

o zapłacie, to jednak pierwszy wyj�ł z kieszeni zatłuszczon�, składan� portmonetk�,

w której osobno mo�na było chowa� monety i osobno banknoty. Popatrzył do �rodka

- co� mu nie pasowało, wi�c rzucił:

- Nie mam drobnych... Ale wy towarzyszko umyjcie to potem uwa�nie i sprzedajcie

któremu kuracjuszowi na stałe. Jemu to bardziej potrzebne...

Pierwszy tylko spróbował wody, cho� chyba tylko udawał, �e spróbował, ale gdy

spostrzegł, �e innym jej nie dano, lub mo�e z jakiego� innego powodu odło�ył

naczynko i pochwalił:

- No towarzysze - macie jeszcze mały zakład, to i musicie od innych bra� naczynka.

To z Polanicy jest ładne i w ogóle, towarzysze, dobrze, �e nie jeste�cie rozrzutni...

W tym momencie do hallu weszła pani doktor. Ze wzgl�du na awari� sieci

telefonicznej w jej mie�cie zawiadomiona została z opó�nieniem. Szef nie znał jej,

czy nie pami�tał, wi�c zbli�yłem si� i do ucha mu powiedziałem, kto to jest.

Pierwszy chyba usłyszał, bo poprosił j�, by oprowadziła nas. Zbli�ył si� te� profesor.

Ju� wchodz�c na gór�, pierwszy wspólnie z medykami odseparował si�, wida� było,

�e chciał, aby pozostali trzymali si� na odległo��... Nawet sekretarz kace... Oni stali

pod w nocy wywieszonym jadłospisem na dzi�: na �niadanie kaszanka, na obiad

mielony ze szpinakiem i kompot �liwkowy. Pierwszy uwa�nie, nie przerywaj�c

rozmowy, przeczytał jadłospis.

Ubrany był troch� dziwacznie. Miał jak�� tani� marynark�, wida� było, �e cz�sto

wysyłaj� j� do pralni chemicznej, bo ju� mocno wyblakła. A tak�e miał troch� �le

skrojone popielate spodnie z doskonałego, mo�e nawet angielskiego, cienkiego

sukna. Do tego biała koszula z czarnym krawatem. Obejrzał sale na parterze, w

Page 164: Bordello Peerelo

164

których le�ało czterech pacjentów, którym towarzyszyła jedna piel�gniarka. Nie

wiem, czy zwrócił uwag� na to, jak bardzo była atrakcyjna. Potem weszli�my na

gór�. Min� miał tak�, jak było to do�� cz�sto wida� w telewizorze. Troch� utykał.

Nadal o czym� cicho rozmawiał z medykami. Weszli�my do pierwszej sali na

pi�trze. Dwóch pacjentów i piel�gniarka. Zobaczył otwarte drzwi na werand� na

pi�trze, wi�c powiedział tylko grzecznie do obecnych:

- Dzie�dobry towarzysze... - a zabrzmiało to, jakby wiejski nauczyciel przywitał si� z

ze swoj� klas� i szybko wszedł na balkon. Tam kiwn�ł głow� na mnie. Podszedłem...

- Wy towarzyszu jeste�cie tym młodym kierownikiem... A wiecie, komu

zawdzi�czacie awans?

- Nie towarzyszu pierwszy sekretarzu...

- No to dobrze - a powiedz mi - tu lecz� ludzi?

- Tak towarzyszu - tu lecz� przem�czonych prac� towarzyszy...

- Z resortu?

- Ja towarzyszu pierwszy sekretarzu takich rzeczy nie wiem...

- ...towarzyszu - wszedł mi w słowo pierwszy - ja słyszałem... - wida� było, �e nie

wie, jak sformułowa� my�l, ale w ko�cu zdecydował si�:

- Słyszałem, �e tu jest zwyczajny burdel...

- Nieprawda, towarzyszu pierwszy sekretarzu.

- To chcecie powiedzie�, �e raporty na moim biurku s� fałszywe?

Prze�yłem pewne wahanie, ale w ostateczno�ci musiałem co� powiedzie� i

uznałem, �e nadszedł ten ostateczny moment:

- Towarzyszu - tu czasem s� akcje specjalne, ale ja wówczas opuszczam o�rodek,

�eby za du�o nie wiedzie�. Mam zakazane komukolwiek o tym mówi�. Podpisałem

zobowi�zanie. To jest sprawa karna... odpowiedzialno�ci karnej... mo�ecie w ka�dej

chwili dosta� dokładny raport od moich przeło�onych, ale nie ode mnie...

- A du�o było takich akcji?

Przez chwil� my�lałem, jak odpowiedzie�, ale w ko�cu zdecydowałem si�:

Page 165: Bordello Peerelo

165

- My od niedawna działamy, wi�c tylko dwie i zdaje si� - udane, bo nie doszło do

mnie, �e kto� był niezadowolony. Ja wiem tyle towarzyszu, �e ka�de pa�stwo ma

prawo broni� si� przed zachodnioniemieckim rewizjonizmem wszelkimi sposobami i

to mi wystarcza... Staram si� ze wszystkich sił...

Pierwszy gestem twarzy odesłał mnie do drugiego szeregu i znów zbli�ył si� do

profesora i pani doktor. Co� im tłumaczył, nawet gestykulował, ale nie potrafiłem

usłysze� - co? Nie wygl�dał na niezadowolonego. Popatrzył uwa�nie ku rysuj�cemu

si� za drzewami jezioru. Nagle odwrócił si� na picie, chyba nawet nie po�egnał si�

osobno z rozmówcami, tylko ogólnie rzucił:

- Pracujcie dalej towarzysze...

Szybkim kroczkami zszedł na dół, na półpi�trze ulokował wyj�t� z papiero�nicy

połówk� papierosa bez filtra w szklanej fifce, zapalił i szybkim krokiem ruszył na

zewn�trz i ku jezioru. Po drodze wezwał kogo� z otoczenia i ten kto� podszedł do

profesora. Szli�my tak z dziesi�� metrów za pierwszym, gdy wysforował si� ku

niemu profesor. Gdy doszli do trawiastej pla�y, wszyscy zatrzymali si� dyskretnie, a

pierwszy wraz z profesorem zbli�yli si� ku mał�once pierwszego. Siedziała ona na

kocu - po fakturze i po stemplu łatwo poznałem, �e to nasz koc.

Słonko sobie grzało, pierwszy wraz z profesorem usiedli, do�� niewygodnie, na

kocu. W tej pozycji �ona pierwszego podała profesorowi dło� do ucałowania. O

czym� tam rozmawiali. �ona pierwszego z torby wyj�ła termos i dwa kubki. Nalała

do nich herbaty, a tak�e do kubka b�d�cego nakr�tk� termosu. T� nakr�tk� dała

m��owi. Potem wyj�ła trzy zawini�te w papier kanapki, rozwin�ła pierwsza tak, �e

papier pozwalał izolowa� chleb od brudnych by� mo�e r�k i podała profesorowi.

Drug� w taki sam sposób podała pierwszemu, a trzeci� sama zacz�ła pogryza�.

Profesor, zdaje si�, wzbraniał si�, ale w ko�cu nie odmówił kanapki pierwszego

sekretarza. Pojedli jeszcze tak z pi�tna�cie minut, posiedzieli, cicho pogadali. Wida�

było, �e pierwszy nie jest zły. Do�� swobodnie zdj�ł buty, podrapał si� pod palcami u

nóg, profesor przy tym co� mu powiedział, pierwszy si� �achn�ł... �ona pierwszego

co� perswadowała obu i pierwszy energicznie z powrotem wło�ył skarpetki i buty.

Page 166: Bordello Peerelo

166

Powstali. �ona pierwszego starannie posprz�tała, strzepn�ła okruchy z koca, zło�yła

go i pozostawiła na trawie.

Ruszyli�my ku podwórku w tym samym porz�dku, jak przyszli�my. Jako� tak

wyszło, �e to ja z profesorem u�cisn�li�my prawic� pierwszego i ucałowali�my, w tej

kolejno�ci, dło� jego mał�onki. A wreszcie wszyscy odjechali.

Profesor był niezwykle blady, lecz nie wypadało mi pyta� - dlaczego? Zreszt� nie

musiałem, bo sam, przez �eby wycedził, czy to ze zdumieniem, czy te� wr�cz

wstrz��ni�ty:

- Z salcesonem... z salcesonem kurwa była...

A potem... Potem to ju� była balanga... Nic nie zmieniali�my wystroju, dziewczyny

nadal były w czepeczkach piel�gniarskich, a pacjenci długo jeszcze ci�gn�li

�liwowic� paschaln� w szpitalnych pi�amach. To była jedna wielka, całodniowa

orgia. Doł�czył do nas dyrektor departamentu i dojechał zbyt pó�no powiadomiony

pan Mieczysław. W ogólnym pierdoleniu si� uczestniczyła i pani doktor i ksi�gowa i

nawet pan profesor. Pan profesor przy tym zrobił układ z panem Stasiem, �e swoje i

swoich kolegów butelki koniaku od pacjentów b�dzie mu hurtem sprzedawał za

po�rednictwem jakiego� zdolnego adiunkta. Ja po raz pierwszy zaliczyłem dwie

dziewczyny i łakomie ogl�dałem si� za pani� doktor, ale nie miałem �miało�ci, cho�

brało j� na moich oczach tak ze trzech... W jadalni na stole le�ały deficytowe szynki

w�dzone i konserwowe i kroili�my je sobie jak chleb. Ja, wzorem jednego docenta z

politechniki maczałem sobie te pajdy w spodku z majonezem. Pacjenci, okazało si�,

byli to naukowcy z ró�nych politechnik naradzaj�cy si� akurat nad czym� w gmachu

na Rakowieckiej i powołani zostali do nadzwyczajnego zadania z zaskoczenia. Jeden

był rektorem i upodobał sobie kuchark� - kompletnego tłumoka. Wsadzał jej mi�dzy

nogi uw�dzonego w�gorza. Nie pami�tam tylko, czy wkładał stron� od ogona, czy od

paszczy. Kucharka - kompletny wsiowy tłumok - �miała si�. Ale cho� pijana, taka

rozkraczona patrzyła na mnie, czy jej nie obsobacz�. Tego dnia nie to było mi w

głowie. Z rektorem byłem na ty, bo wypili�my bruderszaft, a zreszt� brudzia

wypiłem z dyrektorem departamentu, czyli moim głównym szefem, z Zygmuntem i

Page 167: Bordello Peerelo

167

ze Stasiem. A zreszt� - nie pami�tam z kim jeszcze. Zasn�łem w baraku nad jeziorem

w kajaku z ksi�gow�, ale nie pami�tam, czy j� te� brałem. Ubrana była tylko w

troch� naddarty biały fartuch i w zało�ony ju� podczas jubla wtrakcie czepek

piel�gniarski, bo przecie� podczas wizyty pierwszego była w białym kitlu

wprawdzie, lecz bez czepka.

Okazało si�, �e Franek, mój szef, powiedział, ale niezbyt dokładnie, �e tu u nas

wypoczywaj� nasi polscy agenci po wyprawach na Zachód i nawet je�li czasem

zaprzyja�ni� si� z piel�gniark�, to nie ma nic w tym złego. Pierwszy nie ufał temu

o�wiadczeniu, dlatego po drodze do Ła�ska sprawdził, a �e jest przykładnym

mał�onkiem i nie chciał nara�a� si� na podejrzenia �ony, to wzi�ł j� ze sob�. Lecz

nie do �rodka... bo mo�e to rzeczywi�cie burdel?

Oczywi�cie wszyscy musieli�my si� zastanawia�, kto nam próbował podło�y�

�wini�?

Prowadzenie pensjonatu na całe �ycie mnie zmieniło. Wówczas gdy inni byli

studentami, pomocnikami fachowych majstrów i w ogóle lud�mi, którym jeszcze nie

powierza si� powa�nych zada�, ja byłem kierownikiem instytucji w skali całego

kraju unikalnej. Oczywi�cie w hotelach działały prostytutki. Faktycznie kierowane

były przez naszych ludzi i nastawione były na turystów zagranicznych, lub na

bardziej dzianych krajowych. Prostytutki du�o gorszego kalibru działały przy

jednostkach wojskowych i były kontrolowane przez wueswu Bardzo ró�na klasa

prostytutek była przy wielkich budowach - od lafirynd w wieku zaawansowanym i

nie, po super sztuki. Jedna taka – Ania, była u nas. Wreszcie prostytutkami były

małoletnie zwykle dziewczyny, cz�sto bardzo młode, które szły "na gigant", czyli

uciekały z domów, domów dziecka, albo z poprawczaków. One zwykle szukały

klientów po dworcach.

Natomiast nasze rozwi�zanie było nowatorskie, poniewa� dziewczyny faktycznie

miały status pracownika socjalistycznego przedsi�biorstwa, co zapewniało im spokój

Page 168: Bordello Peerelo

168

od emo, ubezpieczenia socjalne, stał�, troskliw� opiek� medyczn� i nawet mo�no��

znalezienia m��a w�ród ludzi naprawd� zasłu�onych i powa�anych. Mało tego - one

mogły do woli wpłaca� swoje zarobione pieni�dze na ksi��eczk� pekao.

Dostawały te� niekiedy super premie. Po wizycie pierwszego wszystkie

dziewczyny dostały po dwadzie�cia pi�� bonów dolarowych na fatałaszki. Wy�sze

kierownictwo, to znaczy ja, pan Zygmunt i pan Sta� po pi��dziesi�t bonów.

Dwadzie�cia pi�� dostała jeszcze pani doktor, ksi�gowa i barmanka, a tak�e jej

siostra, a reszta po dziesi��. Ochrona z jednostek nadwi�la�skich dostała natomiast

dwie skrzynki wódki ostemplowanej na etykietach przez Konsumy, ale zrobiono

bł�d, bo dano to komendantowi. My raczej ze stra�nikami nie utrzymywali�my

stosunków. Oni �yli swoim �yciem. Ale widziało si�, �e komendant przez tydzie�

chodził pijany. Ale do nas, w zgodzie z rozkazami, nawet na najwi�kszym pijaku nie

zachodził.

Tam była afera �ołnierze poszli na jak�� zabaw� wiejsk� do s�siedniej wioski, ale

byli ludzie z naszej wioski i mieli �al, bo jak jaki� dzieciak szwendał si� w pobli�u

muru parku pensjonatu, to zwyczajnie - dawało mu si� par� klapsów, dowiadywało

si�, jak si� nazywa i gdzie mieszka, a potem posterunkowy wlepiał rodzinie niewielki

mandat z ostrze�eniem, �e przecie� stra�nicy ju� chcieli strzela� i w ostatniej chwili

zauwa�yli, �e to dziecko, a nie dywersant. Je�li bra� pod uwag�, �e naprawd� wa�ny

interes pa�stwowy sprawiał, �e musieli�my by� �ci�le izolowani, to nie mo�na tego

było załatwi� bardziej humanitarnie.

Ale nie wszyscy to rozumieli i krewni jednego takiego chłopaczka pobili naszych

�ołnierzy. Przecie� takich samych poborowych, jakimi oni byli lub b�d�! No ale tu

milicja z powiatu zadziałała bezbł�dnie i zanim wł�czyła si� ekipa �ledcza, winni -

trzej ludzie, ju� siedzieli w aresztach i nawet mieli zarzuty prokuratorskie. Wyra�nie

było wida�, �e powiat nie chciał, by w takie sprawy wł�czało si� esbe z Warszawy,

co my od razu zrozumieli�my, ale dalsze post�powanie przecie� nie od nas zale�ało.

Jedyne, co my mogli�my zrobi�, ale i to bez mojego udziału, to doprowadzi� do

zwolnienia najbli�szych krewnych tych posadzonych na pi��, cztery i pół i trzy lata,

Page 169: Bordello Peerelo

169

z pegeeru, pozbawi� mieszka� słu�bowych i odesła� ich do takiego pegeeru, gdzie

pracowali wi��niowie z ko�cówkami wyroków i zwolnieni z wi�zie� gdzie� w

�rodku puszczy. Tam podobno te� dostali mieszkania słu�bowe, mo�e nawet nie

gorsze, ale pegeerusy o swoje mieszkania nie dbali, wi�c one zawsze były fatalne, za

to płace były niskie i do szkoły daleko. Od tego czasu wida� było, �e liczba narusze�

naszego obszaru gwałtownie spadła.

Pewnej �rody cała załoga udała si� resortowym autobusem na wycieczk� do

Warszawy i zaszli�my przy ulicy Kredytowej do sklepu dewizowego pekao.

Wszyscy kupili�my sobie po co najmniej jednej parze spodni marki rifle. Takie

zbiorowe kupowanie nie ma sensu. Ja uległem jakiemu� amokowi i kupiłem

normalne d�insowe Rifle za siedem i pół bona, oraz białe, z płótna za drugie siedem i

pół bona. Oczywi�cie d�insowe były nie do podrobienia, ale przecie� płócienne

mogłem da� zwyczajnie do uszycia i ju� jaki� cwany krawiec by si� chyba znalazł?

No ale gdy tak wielu ludzie patrzy, to człowiek chce im imponowa� i rozum odbiera.

Na szcz��cie moje spodnie jeszcze były dopasowane, ale wiele osób kupiło troch� za

du�e i musiało pó�niej przerabia�. Z tego wszystkiego musiałem kupi� maszyn� do

szycia. Na rynku w powiecie - bez rachunku – od parszywej spekulantki. Wszystkim

dziewczynom kazałem si� zrzuci�. One najpierw kombinowały, �e ja "i tak nie�le

r�n� kas�", ale w takim razie tym bardziej si� uparłem. Maszyna sobie stała w moim

gabinecie, a one miały nie dopasowane portki i tysi�c innych pomysłów na jej

wykorzystanie. W ko�cu uległy.

Podczas tej wycieczki byli�my jeszcze w na ciuchach na Pradze, ale troch� pó�no -

kupiłem tylko po dwadzie�cia pi�� złotych dwie pary skarpetek ze �ci�gaczem –

angielskich. Potem byli�my na bazarze Ró�yckiego i w pedecie w Alejach

Ujazdowskich, gdzie jednak były takie kolejki i taki �cisk, �e mało kto co� sobie

zdobył. Ja jednak kupiłem letnie ubranie, z takiego be�owego, wełnianego tropiku.

Oczywi�cie był ju� pocz�tek jesieni i przydatne to ubranie było dopiero za rok.

Krawatów w ogóle nie było. Butów te� nie było - nawet pepegów - tylko jakie�

sandały, które oczywi�cie kupiłem, cho� mam inne, ale te te� si� przydadz�. Gdy te

Page 170: Bordello Peerelo

170

co mam si� zu�yj�, to te nowe b�d� jak znalazł. Na pocz�tku roku szkolnego zawsze

jest katastrofa z butami...

Ta wizyta w pedecie nie była miła, poniewa� ludzie to straszne chamstwo! Tłoczyli

si�, wypychali, a ja na takie rzeczy jestem zbyt delikatny. Jeszcze tego nie potrafi�...

Do poci�gu si� przepcha� cz�sto potrafi�, ale do lady jest mi trudno.

Tak czy inaczej dziewczyny postanowiły wywierci� dziur� w brzuchu Frankowi,

�eby raz na miesi�c podstawiał taki autokar. Wolałbym, �eby to pozostawiły mnie i

jako� tak postanowiłem kombinowa�, by nie gubi�c samej idei - np. wycieczki raz na

kwartał, mo�e nawet poł�czonej z tak� dewizow� premi� - wszystko zawdzi�czały

mi, a w najgorszym razie Zygmuntowi.

Z przyjemno�ci� podczas tej podró�y zauwa�yłem, �e nie tylko mnie, co jest

oczywiste, ale w ogóle naszych pracowników sta� jest na bez porównania wi�cej

towarów i dro�szych, ni� innych klientów. A przecie� nie porównuj� z pegeerusami,

czy z robolami, którzy smaruj� chleb margaryna mleczn�, albo i nie, jak za du�o

wydadz� na wódk�, lecz z warszawiakami, z elit� kraju...

O... warszawiacy daj� sobie rad�... W sklepach w ogóle nie ma butów, a na nogach

- prosz� - same skórzane, cz�sto bardzo ciekawe modele... Dotychczas nie zwracałem

na to uwagi, ale podsłuchałem, co mówiły dziewczyny z pani� doktor... To ma sens.

Gdy wracali�my, to towarzystwo mi si� popiło. Na ile udało mi si� zorientowa�, to

kierowca nie pił... Ale gdyby mu tak pobra� krew... no... ciekaw jestem...

Ta Ania wciskała mi po drodze, �e jestem podobno strasznie podniecony - no fakt -

ja w zasadzie zawsze jestem podniecony - i poprosiła mnie, �ebym usiadł z tyłu, to

mi co� poka�e. No i pokazała! Rozpi�ła mi rozporek, sama podci�gn�ła spódnic� i

zdj�ła majtki. No i nadziała si�. Ja nawet sobie wyobra�ałem, �e pozostali

wykorzystaj� ten czas na danie wódki kierowcy, ale przecie� przez cały czas, z zza

ramienia Ani, wszystko widziałem, wi�c chyba nie?

W ogóle jako� wyluzowałem si� w sprawie kontaktów z dziewczynami, ale nadal

nie miało to tego charakteru, który zalecał mi sanacyjny sutener. No ale rzeczywi�cie

- musz� je jako� kontrolowa�, panowa� nad nimi i to chyba jest jedyny sposób?

Page 171: Bordello Peerelo

171

Zauwa�yłem, �e cho� chyba si� po k�tach �miały, to jednak uznały, �e t� cał� Ank�

spotkało wyró�nienie, skoro j� tak z tyłu autobusu ry�kałem.

Zygmunt nie wracał z nami i przed odjazdem autobusu rozliczył si� z

dziewczynami za pier�cionki, zwykle radzieckie, od klientów. One miały �al, �e nie

na pocz�tku wizyty w Warszawie, ale czepiały si�, bo przecie� miały pieni�dzy jak

lodu. Same dochody i prawie w ogóle wydatków!

Dzie� pó�niej zauwa�yłem, patrz�c przez wizjer, �e Anka jednemu klientowi, który

stał i poci�gał sobie koniak kupiony u Stasia, kl�kn�wszy przed nim - wzi�ła w usta.

W pierwszej chwili wzi�ło mnie obrzydzenie, ale potem uznałem, �e to mo�e by�

dobre. Tego samego wieczora spytałem ksi�gow�, tak u niej w gabinecie, bez

wymieniania nazwisk, czy to jest normalne? Ona powiedziała, �e to jest normalne i

nie ka�demu to si� robi, ale to robi� normalne dziewczyny, nie tylko takie jak u nas i

�e ona mnie lubi i mo�e to zrobi�, byleby nie wstawa� z krzesła. Wi�c ja posłusznie

zbli�yłem si�, ale kr�powałem si� rozpi�� rozporek, wi�c ona si� roze�miała i sama

to wyj�ła, a potem wsadziła sobie. Kazała mi si� obj�� za głow� i rusza� biodrami.

Anka robiła to inaczej. Chyba jako� musiał j�zykiem rusza�, bo tamten wcale jej nie

obejmował za głow�, ale nie mogłem mie� pretensji. Było wspaniale, cho� miałem

wyrzuty sumienia... To chyba nie jest tak całkiem normalne. Poza tym - mogłaby

cho� do pasa si� rozebra�...

Potem troch� rozmawiali�my, tak szczerze. Okazało si�, �e ona była ksi�gow� w

innym departamencie w Krakowie, ale miała przej�cia z majorem z Krakowa, który

najpierw przymuszał j� do ró�nych rzeczy, a gdy dowiedziała si� o tym jego �ona, to

zesłał tutaj. Nie mogła si� sprzeciwi�, bo przy zatrudnieniu podpisała dokument, �e

pracowa� b�dzie tam, gdzie jej ka��. Ona uwa�a, �e to ta �ona j� tak załatwiła.

Ksi�gowa ma długie, ukr�cone w kok włosy. Gdy j� tak trzymałem za t� głow�, to

wypadły spinki i te włosy si� rozsypały. Przedtem nie zwróciłem na to uwagi. Ona

jest starsza ni� ja i jaka� taka opieku�cza. Ale te� jest wida�, �e czuje mores. Potem

słyszałem, �e ten sposób jest ameryka�ski, albo francuski. Prawdopodobnie jest on

popularny i we Francji i w Ameryce...

Page 172: Bordello Peerelo

172

Od Stasia dowiedziałem si�, �e on jej powiedział, �e ja postulowałem, �eby ona

dostała premi� dwadzie�cia pi�� dolarów, tak samo jak pani doktor i dziewczyny.

Ciekawe - sk�d on to wiedział? Ja przecie� niczego nie postulowałem!

Jednego dnia, w czerwcu, deszczyk popadywał, jako� po tej ofensywie izraelskiej

na pa�stwa arabskie, najpierw przyjechał pan Mieczysław, a potem dwóch takich o

wygl�dzie mo�e profesorów, a mo�e dziennikarzy. Ludzi było nawet sporo, lecz

czuli mores, wi�c gdy pan Mieczysław usiadł sobie z tymi facetami w holu w

fotelach, nad wódeczk� ze �ledzikami po japo�sku i szynk� konserwow� nawijan� na

korniszony, to nikt si� nie zbli�ał. Tylko ja miałem smiało�� w nadziei, �e na co� si�

przydam i przycupn�łem z boczku. Tolerowali mnie, cho� szkła nie zaproponowali. I

bardzo dobrze...

- Towarzysze – zagaił pan Mieczysław – opinia publiczna wie, �e pa�stwa

wspólnoty socjalistycznej zaanga�owały si� w przygotowanie pa�stw

arabskich, a szczególnie tych zmierzaj�cych do socjalizmu, jak Egipt i Syria,

do odparcia agresji izraelskiej. A tym czasem Izraelczycy zrobili, co sami

wiecie: i Półwysep Synaj z miejscowosci� Gaza, i Wzgórza Golan kosztem

Syrii, i Zachodni Brzeg Jordanu ze starym palesty�skim grodem Jerozolim�.

My to teraz musimy jakos przedstawi� opinii publicznej. Nie mo�e by� tak, �e

wojskowi doradcy ze wspólnoty socjalistycznej zawiedli...

Tu pan Mieczysław stukn�ł si� ze swoimi rozmówcami angielkami, takimi

wypełnionymi po wr�bki i spełnił toast do dna.

- Tak wi�c, towarzysze – kontynuował ju� pewniejszym głosem – od

towarzyszy radzieckich wiemy, �e �ołniezre arabscy ulegali zabobonom

religijnym i podczas najgor�trzych walk wyci�gali dywaniki, aby si� modli�

do swojego Allaha. Wina ich w tych warunkach jest bezsporna. Niemniej

jednak opinia publiczna – zdrowe j�dro narodu w peerel oczekuje od nas

pełnej informacji o przyczynach tego niepowodzenia? Jednym słowem – jak to

Page 173: Bordello Peerelo

173

si� stało, �e gudłaje zamiast ucieka�, gdzie pieprz ro�nie, wykorzystali słabo�ci

przeciwnika?

To powiedziawszy popatrzył na tych swoich tak, �e było jasne, �e co� musz�

powiedzie�. Starszy, mo�e czterdziestopi�cioletni, z miniaturk� krzy�a grunwaldu w

klapie, wzruszył ramionami i rzucił:

- �ydzi, to wiadomo – s� podst�pni...

Zapadła chwila ciszy. Wszyscy trzej zastanawiali si� wida�, czy podst�pno��

�ydów co� tu wyja�nia? Po chwili młodszy, najpierw popatrzywszy na pana

Mieczysława w oczekiwaniu na przyzwolenie, nieznacznie wzruszył ramionami:

- Podst�pno�� �ydów jest faktem historycznym, ale nie widz� jeszcze

powi�zania tej ich niew�tpliwej cechy z konkretnymi wydarzeniami, które

miały miejsce na polu walki. Spróbujmy zastanowi� si� zatem nad tym, czy

podczas wojny �ydzi cos ukradli?

- No jak to co?

Pan Mieczysław wzruszył swymi ramionami bardzo energicznie:

- Przeciez ukradli te tam wzgórza i Zachodni Brzeg i Półwysep Synaj. To mało?

Starszy profesor spu�cił wzrok i nerwowo zacz�ł mi�toli� swój r�cznie

wydziergany na drutach, włóczkowy krawat:

- Tu musiał by� jaki� szwindel. Nie mogło by� tak, �e �ydowiny w tych swoich

chałatach po prostu w otwartym boju co� zdobyły... Szukajmy towarzysze

szwindla, jak w stogu siana...

- Przekupili mniej u�wiadomionych Arabów! – niczym „eureka” zakrzykn�ł

młodszy...

- Eee... do dupy – �achn�ł si� pan Mieczysław.

- Musimy uwa�a�, �eby nie wywoła� afery mi�dzynarodowej – dodał.

- Nie mo�emy sobie tak sobie powiedzie�, �e jacy� konkretni Arabowie wzi�li

od �ydów pieni�dze, bo towarzysze arabscy mogliby to opacznie zrozumie� i

poszuka� winnych. A my wtedy przed Moskw� nigdy by�my si� nie

wytłumaczyli – takie rzeczy to tylko im przysługuj�... Nie zapominajmy o

Page 174: Bordello Peerelo

174

czujno�ci! Towarzysze radzieccy, jak si� zorientowałem, zwracaja uwag� na

imperialistyczny charakter wojny, na zaanga�owanie si� w niego ameryka�kiej

soldateski, a raczej ameryka�skiej generalicji i na to, �e słusznie nie

powierzyli towarzyszom arabskim najnowocze�niejszego sprz�tu, gdy

Amerykanie swojego Izraelczykim nie �ałowali. W rezultacie nasza strona

poznała tajemnice ameryka�skie, gdy oni naszych nie. To ma sens, ale my

musimy znale�� jaki� czytelny dla Polaków koloryt.

Młodszy, jeszcze przed chwil� dosłownie zdruzgotany popełniona gaf�, nabrał

powietrza w płuca i upił troch� z napełnionej przez pana Mieczysława angielki. Pan

Mieczysław aluzju poniał, oczywi�cie wszyscy trzej chlapn�li i z zaciekawieniem

spojrzeli na młodego:

- Towarysz Wiesław nie bez racji zawsze stara si� wykry� matactwa

zachodnioniemieckich rewan�ystów. Oni tam musieli jako� uczestniczy�. Nie

nale�y w�tpi�, �e musiało doj�� do aktywnej współpracy sił rewan�yzmu

zachodnioniemieckiego, słowem neonazistów, z syjonistami. Czy nie s�dzicie

towarzysze, �e tym tropem warto by było pój��? Te wszystkie Adenauery,

Bormany i Gehleny musiały udzieli� jakiej� pomocy. Trzeba wla� otuch� w

serca naszych uczciwych obywateli – Niemcy te� podczas wojny najpierw

wygrywali. To trzeba jako� skojarzy�...

- Ale �eby �ydzi i Niemcy – czy to b�dzie wystarczaj�co czytelene? Przecie�

my musimy – w naszym gronie nie wolno o tym zapomina� – zmaga� si� ze

zmasowana propagand� Wolnej Europy, Głosu Ameryki i BBC. A oni w

swojej walce ideologicznej nie cofn� si� przed �adn� kalumni�! Ten

kolaborant Jan Nowak Jeziora�ski na pewno b�dzie chciał co� tu nałga�...

- �ydzi dla interesu b�d� robi� interes z ka�dym antysemit� – podj�ł temat

starszy – dlatego ich współpraca z pogrobowcami nazizmu i z Jeziora�skim

jest tak oczywista, �e �adna obłudna propaganda naszych czarnosecinnych

wrogów jej nie podwa�y. ... �ydzi nam chłopów rozpijali, a panów, bo głupi

Page 175: Bordello Peerelo

175

panowie byli, to oszukiwali. A dzi� zało�yli, towarzysze, kome�ki i ogonami

na nasze partyjne msze dzwoni�! Brudne �winie...

Pan Mieczysław pokiwał głow� i dla zebrania my�li z apetytem schrupał

korniszonka z szynk� – eksportowego, z wytwórni w Mi�dzyrzeczu, sam w

olszty�skich konsumach wybierałem słoiki:

- �yd je�li mo�e mniej, lub bardziej szkaradnie oszuka�, to na pewno wybierze

to gorsze... Oni ju� tacy s�. My tu w Polsce mamy zbyt bolesne do�wiadczenia

z oble�nymi �ydowskimi kramarzami i z ich potomkami, którzy wymo�cili

sobie ciepłe posadki w ludowej ojczy�nie...

To powiedziawszy pan Mieczysław przystapił do rozlewania kolejnej flaszki

Wyborowej. Popatrzył na mnie, jakby zastanawiał si�, czy i mnie nie dokooptowa�

do towarzystwa, ale poniewa� ostatecznie nic nie zarz�dził, to nie pozostało mi nic

innego, jak oddali� si� do innych zaj��... Odchodz�c usłyszałem, �e ten starszy

profesor przy toa�cie wspomniał partyzanckie czasy.

Potem dowiedziałem si�, �e ci dwaj wcale nie s� profesorami, bo jeden jest

asystentem na wy�szej uczelni – po prostu magistrem, a drugi redaktorem w

krakowskiej gazecie literackiej, czy tam w radiu...

Jako� tak w pa�dzierniku nocami były przymrozki. Szczególnie tu, na Mazurach.

Na popołudnie mieli�my mie� pełne obło�enie pensjonatu, ale na razie była dwunasta

i tylko do domu zbierał si� jeden dyrektor zjednoczenia, za to minister od rzemiosła

miał uczy� po południu naszego Adasia klejenia mebli klejem stolarskim.

Rzeczywi�cie - jaka� szafka fabrycznie została tak sklejona - chyba była

produkowana pod koniec miesi�ca, gdy w fabryce plan gonił, a klej wyszedł, bo si�

sama z siebie rozpadła. Felek by to sam zrobił bez gadania, ale minister uparł si�, �e

nauczy Adasia. Ada� pojechał pikapem po chleb i takie tam ró�ne, no i je�li b�dzie

papier toaletowy, to po papier, bo musieli�my ju� gazet u�ywa� i kazałem troch�

gazet nudz�cym si� dziewczynom poprzycina� na stosowne kawałki tak, by wszelkie

portrety przywódców odrzucały. Potem trzeba było jeszcze po nich sprawdza�, bo

Page 176: Bordello Peerelo

176

ju� raz pu�ciły Bre�niewa z "�ołnierza Wolno�ci" i gdyby nie to, �e to był stały

klient z resortu, to mogłaby by� afera. Miał ze sob� wzi�� ministra. Nie mogli

przecie� po chleb jecha� słu�bowym Humberem, ale miał �al do ministra i jako� mu

uciekł. Chodziło o to, �e minister miał ze mn� załatwi�, abym ja dawał Adasiowi za

ka�dy przyjazd ministra pi��set złotych. A przecie� wprawdzie minister za ka�dym

razem dawał skierowanie i du�o kupował w barze dewizowych trunków, lecz

formalnie przecie� nie przyje�d�ał po to, by bra� od tyłu Adasia. O tym gło�no si�, w

zasadzie, nie mówiło. To te� i minister nie mógł tak wprost w rozmowie ze mn� tego

tematu poruszy�. Ja wychodziłem, z zało�enia, �e skoro to s� takie buty, to niech on

ekstra płaci Adasiowi i on to robił. Nawet, moim zdaniem, rozpuszczał chłopaka.

Czasem go bił, ale niezbyt mocno i on nic sobie z tego nie robił.

Tak wi�c dyrektor zjednoczenia poci�gał sobie arme�ski koniak, bo wczoraj ju�

wydał chyba za du�o pieni�dzy, a arme�ski koniak kupowało si� du�o taniej. Do

otrze�wienia słu�yłby tak samo dobrze, jak francuski, gdyby nie to, �e dyrektor

wyra�nie przesadzał. Ja si� nie obawiałem, bo miałem takie do�wiadczenie, �e nawet

je�li komu� zabrakło pieni�dzy, albo zostawał na dłu�ej, a nie miał przy sobie wi�cej

skierowa�, to potem bardzo sumiennie i z górk� si� rozliczał. Ludzie jednak bali si�

skandali.

Minister za�, nieco wolniej, pił strasznie drogiego courvois’e i tak sobie czasem

pogadywali - chyba si� nawet znali z działalno�ci warszawskiej, cho� brudzia wypili

wła�nie tak siedz�c. Minister tłumaczył dyrektorowi, �e jednak koniecznie powinien

cos zje��, a kuchnia jajecznic�, kiełbas� z musztard�, a nawet palce liza� bigosik,

mo�e wyda� w pi�� minut. Tamten jednak chyba w ogóle nie miał melodii na

jedzenie i tylko co jaki� czas biadolił o obrabiarkach z Czech. Nie mówił - z

Czechosłowacji, tylko z Czech, które z jakiego� powodu nie s� dobre i on sam nie

wie, co ma zrobi�? Ale tego, oczywi�cie, nikt nie wiedział..

Gdzie� koło dwunastej zatelefonowali z bramy, �e przyjechało dwóch oficerów z

esbe ze skierowaniami, ale nie ma ich na li�cie, któr� im wczoraj dostarczyłem.

Zanotowałem nazwiska, stopnie. To pył major i pułkownik, a zatem wysokie szychy

Page 177: Bordello Peerelo

177

z Wrocławia, ale co ciekawe - skierowania mieli wystawione przez esbe z

Bydgoszczy. Ja do Bydgoszczy miałem stary sentyment. Nawet zastanawiałem si�,

czy byłoby mo�liwe, czy byłaby ch�tna i czy to byłoby stosowne, aby �ci�gn�� tu

Marlenk�. Paru go�ci z Bydgoszczy te� ju� mieli�my.

Tak wi�c zgodnie z instrukcja zatelefonowałem do kadr w Bydgoszczy. Oni si�

pytali, jakie s� numery skierowa�, lecz ja na to, �e nie wiem, bo trzymam ich na

stra�nicy, wi�c bez dalszego gadania potwierdzili i nawet podali numery legitymacji

słu�bowych. Poprosiłem, �eby ta z kadr poczekała i przez niedawno zainstalowany

telefon bezpo�rednio ł�cz�cy mnie ze stra�nic� sprawdziłem - numery słu�bowe

zgadzały si�, wi�c sprawa była wyja�niona, cho� przypomniałem, �e powinni mnie

informowa�.

Oni przyszli, przekazali swoje skierowania, wypili po polokokcie i spytali, czy

mog� co� zje��? Ja na to, cho� wiedziałem, �e kuchnia mogłaby wyda� ju� teraz

obiad, to jednak z przekory, �e nie zadbali, by najpierw si� zapowiedzie�,

powiedziałem, �e obiad jest od trzynastej, wi�c teraz tylko dania zimne, ale wówczas

na obiad b�d� najedzeni, a dzi� s� do wyboru schabowe i zrazy, bo schabowe i zrazy

s� zawsze, a tak�e jest dewolaj i ja tego dewolaja polecam, bo zwykle, gdy jest, to

jest bardzo dobry. Oni jednak powiedzieli, ze je�li to jest mo�liwe, to chc� po porcji

szynki - jadłospis wisiał od czasu wizyty pierwszego na �cianie - chleb, masło,

ogórek kiszony, du�o ogórków, a w barze, gdzie była siostra barmanki, wzi�li flaszk�

�ubrówki i jeszcze zamówili kaw�. To był klasyczny bł�d nowicjuszy - bo kaw�,

troch� słabsz�, mogli mie� za darmo z kuchni. Czasem tylko kuchnia nie miała kawy,

a bar - jak si�gam pami�ci� - miał zawsze. Wystarczyło zamówi� dwie kawy po pół

szklanki i kuchnia ju�, aby oszcz�dzi� na zmywaniu sama wydawała jedn� równie

mocn� kaw� w szklance, jak w barze. Minister od rzemiosła nam obiecał, �e gdy

tylko b�d� za nadu�ycia likwidowali jakiego� prywaciarza, to mu si� skonfiskuje

ekspres do kawy i my go dostaniemy. No ale na razie to była tylko obietnica, a mi

zreszt� nie zale�ało, bo na razie kaw� piłem tylko od wielkiego dzwonu. Ministrowi

te� było oboj�tne, bo chorował na serce i kaw� pił rzadko. Z �ubrówka to samo - w

Page 178: Bordello Peerelo

178

zasadzie to ja krajowe alkohole i koniaki ze strefy rublowej rozliczałem jako

�ywno�� i ludziom z esbe czasem nawet dawałem za darmo, a w ka�dym razie taniej,

ni� Sta�. Ale ci nie wiedzieli, no to niech sobie Stasio zarobi. Jakby co, to zawsze

mogłem zwali� na niego, �e dezinformował, a jemu nic nie zrobi�, bo był na układzie

z Frankiem. A Frankowi to najwy�ej pan Mieczysław mógł podskoczy�, albo kto� z

biura, albo z sekretariatu kace chyba tylko.

Z drugiej jednak strony - ekspres to ekspres - je�� nie woła, a pensjonat zawsze by

na tym skorzystał. W wi�kszo�ci kawiarni i restauracji, gdzie był ekspres, to i tak go

nie u�ywano, ale za to robił doskonałe wra�enie �wiadcz�c o wy�szej kategorii

zakładu. Podobno od w�gierskiego ekspresu barmanka mogła łatwo si� oparzy�, na

włoski nie mieli�my szans, bo te ze strefy dewizowej ekspresy przysługiwały tylko

kategorii es, a my mieli�my status bufetu pracowniczego. Maj�c szczupła załog� nie

mogłem ryzykowa� takiego poparzenia.

Wszystkie zamówione produkty zanie�li do wskazanego im pokoju na parterze.

Było, nie było - to pułkownik. Zapas pokoi miałem. Gorzej było z dziewczynami, ale

na razie si� nie martwiłem. Nagle dostaj� od siostry barmanki znaki, �e mryga

�waitełko telefonu resortowego. Znaczy - do mojego pokoju dzwoni� z resortu.

Pobiegłem.

Telefonował Franek. Uprzednio kazał mi sprawdzi�, jak to jest, �e w fakturach nie

ma zakupu majonezu, a majonez na stole jest i w sałatkach jest. Okazało si�, �e stara

w kuchni nie uznaje kupnych majonezów, jej zdaniem mieszanych z wod�, albo

innym �wi�stwem i dlatego sama kr�ci, a raczej p�dzi do kr�cenia tłumoki z kuchni.

Wi�c my�l�c, �e mo�e o to chodzi melduj�, co i jak z tym majonezem i �e ta stara to

skarb, cho� w przeciwie�stwie do tłumoków nie ma uprawnie�, a on mi na to:

- Nie pierdol głupot...

Od razu stan�łem na baczno��, jak w wojsku, bo zrozumiałem, �e teraz b�dzie co�

wa�nego.

- Jest u was takich dwóch z Wrocławia?

- S�, towarzyszu pułkowniku - bo od razu przeszedłem na formy słu�bowe...

Page 179: Bordello Peerelo

179

- Nazwiska!

Podałem nazwiska, sk�d maja skierowania i co zrobiłem, �eby sprawdzi�, bo si�

nie zapowiadali.

- To kurwa trzeba było do nas dzwoni�, a nie do tego chuja W�troby...

- Czy towarzysz pułkownik na stałe zmienia instrukcj�?

- Ty mi kurwa nie o instrukcjach, tylko rusz głow� i własn� inicjatyw�... Co robi�?

- Zamówili przek�ski, �ubrówk� i poszli do pokoju na parterze...

- Kamer kurwa ci�gle nie ma?

Franek mógłby o to nie pyta�, bo moim zdaniem to on dbał o to, by nie było i aby

ten oficer, który przeniósł si� do powiatu, nawet tu nie zagl�dał. Ale odpowiadam:

- Jeszcze nie s� zainstalowane. S� wstawione w plan na przyszły rok. Resort nie jest

temu winien...

- Kurwaaaaaaa ma�, gnojku! Wła� do kabiny, dyskretnie i wszystkiego słuchaj. Jak

si� zm�czysz, to mo�e ci� zmieni� Zygmunt, albo Sta�, je�li nie pije i nie b�dzie du�o

pił... chuj zatracony. Ja mu kurwa jeszcze kiedy jaja wyrw� za t� gorzał�. I nikomu

ani mru, mru... To misja specjalna... No i wyluzuj si�, jak si� dobrze sprawicie, tylko

bez notatek, to... dostaniecie na lody... No, pomy�l� o was...

My�l o lodach w taka słot� była zdumiewaj�ca, ale odkrzykn�łem, mo�liwie

chwacko:

- Tak jest!

- Wykona�! - zako�czył Franek i odło�ył słuchawk�.

Natychmiast �ci�gn�łem do mojego gabinetu Zygmunta i w krótkich słowach

wyja�niłem, o co chodzi. Razem ruszyli�my na poszukiwania Stasia. Był w swoim

pokoju w pawilonie i ogl�dał telewizj�, a miał �wietny w�gierski telewizor Orion.

Anten� jako� tak ustawił, �e wprawdzie nadal, jak w całym powiecie, obraz był

bardzo blady, ale mało mrygał. Szedł wła�nie Zorro. Sam ch�tnie bym go obejrzał i

dostrzegłem, �e i Zygmunt był nie od tego. Z tym wi�ksza satysfakcj� przerwali�my

mu. Uzgodnili�my, �e ze wzgl�du na to, �e powinienem by� pod r�k�, a nadto mam

najmniej do�wiadczenia politycznego i nic nie b�d� rozumiał, ja najmniej b�d� ich

Page 180: Bordello Peerelo

180

podgl�dał. Za to oni b�d� mi na przemian relacjonowa� to, co usłyszeli, ja za� b�d�

notował. Potem w oparciu o notatki i pami�� wszystko do kupy zrekonstruujemy i

notatki w obecno�ci wszystkich trzech spalimy. Nikt si� nie dowie, �e robili�my

notatki, a za to nie pogubimy si� w tym wszystkim.

Tamci o wła�ciwej porze za��dali obiadu do pokoju. Posłałem im Ank� jako

kelnerk�. Chwyciło - obaj do spółki ja wyobracali. Pó�niej powiedziała, �e gadali

przy tym i ten pułkownik tego majora nazwał Ickiem. Rzecz jasna - w dokumentach

miał gad, �e jest Jackiem. Wszystko stawało si� jasne - syjami�ci przyjechali knu� w

zaciszu przeciw ojczy�nie ludowej. Potem ja przez jaki� czas byłem w komórce.

Wchodz�c narobiłem jakiego� rumoru. Siedz�cy tu przede mn� Sta� palił papierosa -

bo znalazłem na kupce popiół. To było wa�ne, bo je�li tamci, w skutek mej

nieostro�no�ci co� wyniuchali z tym podsłuchiwaniem, to mogli uprzednio wyczu�

dym z papierosa. Wcale nie chciałem, by na mnie, jako najmłodszego, co� zwalano.

Tamci istotnie co� chyba usłyszeli, ale nie dali po sobie pozna�. Ten gruby

pułkownik, polewaj�c drug� butelk� koniaku do szklanek, tak po pół szklanki mo�e,

rzucił:

- Icek - my�lisz �e Mietek wie, jaki jest układ w Moskwie?

- Troch� wie, a troch� nie wie...

- Mów Icek ja�niej do jasnej Anielki...

- No wiesz... On ma swoich i wierzy im jak w obraz.... Ale on kombinuje, �e ruskich

przechytrzy. On chce jak Causescu - komunizm narodowy stworzy� po to, by Polacy

uwierzyli w sens sojuszu z sowietami.

- Głupi - Polaków do tego namówi�, to tak, jakby krow� siodła�. Nic tylko �miech...

Niech zreszt� Mietek uwa�a - my mo�emy łatwo nasili� informacj�, �e naprawd�

nazywa si� Demko i dla jaj doda�, �e wcale nie jest z Łodzi. Niech potem biega po

kraju i tłumaczy: Demko tak, ale to, �e nie z Łodzi, to nie... Ciotk� w peruce te� mu

jak�� znajdziemy. Niech potem biega z albumami rodzinnymi...

- Co ty - te chamy na chleb nie miały - ci�gle musiały bra� na borg, bo wódk� tylko

piły - o jakich albumach ty mówisz?

Page 181: Bordello Peerelo

181

- Nie bój si� - taki sobie album spreparuje, �e mu nie podskoczysz...

- Chuj z albumem. Tak czy inaczej jeszcze mu buty mo�emy w kraju uszy�. Bo w

Moskwie ju� prawie, prawie ma przejebane. Rozmawiałem z Kosti�, no wiesz - z

Kosti� - pułkownik mówił to dobitnie a� do sztuczno�ci, tak jakby chciał, bym

zapami�tał - nasi mo�e teraz s� w defensywie, ale koniec ko�ców Moskwa zawsze

zaufa raczej nam - przedwojennym komunistom - ni� im. My siedzieli�my w łagrach

w Rosji, a oni co? - najwy�ej w kraju. Poza tym ten flirt Mietka z akowcami - czy w

sowietach był kiedy� flirt z Wranglem, Denikinem, z białymi? To nie dla nich. Oni to

odrzuc�. Podyskutuj�, Mietek w tym czasie wdepnie w awantur�, a potem odrzuc�

wraz z nim.

- Gównia�eri� nam obkleił agentur� - on w tym kierunku szuka zwady...

- Kiedy ja si� zgadzam, �e gnoje przesadziły - te ró�ne Bable, kluby sprzeczno�ci i

tak dalej... ale starczyłoby zamkn�� Kuronia, niech b�dzie, �e z Modzelewskim -

niech i on ma nauczk�, ja bym jeszcze z tych młodszych dorzucił Szlajfera, Michnika

mo�e, cho� Ozjasz tłumaczył Marksa i nikt drugi raz tego nie zrobi. Wyjdzie

niezr�cznie, ale trudno. A nasi niech spuszcz� gnojom manto po domach i niech

wybij� im głupoty. B�dzie git. Mietka nie b�dziemy rusza�, a on nas. On na tej

awanturze nie wygra. Nawet jak nic nie b�dziemy robi� - a b�dziemy - to i tak

Moskwa go wypluje. Antysemici go wykorzystaj�, ale my to przetrwamy. Jako�

przetrwamy. Przecie� do komina nas nie wrzuc�. A potem si� zaczaimy i nawet na

dnie nie darujemy. Czy on to rozumie? Po co mu to było? Czy my jeste�my gorsi

komuni�ci? Zawsze si� przydamy... Kto tu kurwa kultur� tworzy? On my�li, �e zrobi

co� na skróty... A skrótów nie ma. Dwa pokolenia musza min��, �eby jak w

sowietach - nikt ani zipn�ł o kapitali�mie. Po dwóch pokoleniach chłopi sami nie

b�d� chcieli rozwi�zywa� kołchozów. Gdyby Lenina ten głupek czytał, to

wiedziałby, �e chłop jest konserwatywny. Skoro urodził si� w kołchozie, to w

kołchozie b�dzie chciał umiera�. A on z Wiesławem z indywidualnymi flirtuje,

dostawy chce im odj��. A czym ludzi pracy wy�ywi? Czy on w tym łbie w ogóle

rozumie, co to jest bilans?

Page 182: Bordello Peerelo

182

- Icek - ty go nie obra�aj. Ty mu ubli�asz, a my mamy interes do załatwienia. Sprawa

jest prosta - sowiety na półwyspie Synaj dostały po twarzy i to dla niego samego, dla

Mietka, nie jest takie złe. Bo oni musz� rozumie�, �e sojusznicy s� potrzebni. Ale

je�li Mietek przegnie, to po pierwsze primo sowiety mu tego nie daruj�, bo im pi�ta

kolumna na zapleczu nie jest potrzebna, a po drugie primo, to my mu te� tego nie

darujemy. Jak on chce zrobi� pogrom, to on z nas naprawd� zrobi �ydów i my

b�dziemy wtedy solidarni. Bo co nam zostanie?

- A czekaj - jeszcze miało by� o Wiesławie...

- No dobra - wi�c Wiesław jeszcze nie jest taki głupi. Jak oni maj� do wyboru

Wiesława, albo Mietka, to wola Wiesława. Póki Wiesław jako tako utrzymuje wi�� z

masami, jest nie do ruszenia. Taki jest układ. Jak Mietek b�dzie machał szabelk�, to

si� skaleczy i nie znajdzie mame, która go przytuli. I jeszcze jedno Icek - my wcale

nie chcemy, �eby on z nas zrobił �ydów. Jaki ja �yd - tate o mało nie umarł, jak

mnie z gminy wykre�lili. Tylko mame powiedziała, �e dobrze robi�, a tate mnie

wykl�ł... Ja oprócz idei nic nie mam... Moskwa o takich rzeczach pami�ta... My�lisz

�e do��? Icek?

Major tylko wzruszył ramionami - bo oni tak sobie dziarsko mówili, ale byli jacy�

smutni. Ja my�l�, �e oni wiedzieli, �e to wszystko zostanie powtórzone, ale wła�ciwy

adresat tego nie widzi, wi�c nie ma si� co wysila�.

Potem przyszedł Zygmunt. Ja mu pokazałem popiół, �eby widział i ewentualnie

potwierdził i wróciłem do gabinetu notowa�. Miałem poczucie, �e to jest bardzo

wa�ne i �e tak naprawd� nic złego si� nie stało, �e był ten demaskuj�cy podsłuch

rumor. Oni na to czekali.

Gdy wróciłem do salonu, nowych go�ci jeszcze nie było, dyrektor zjednoczenia

wreszcie wsiadł w samochód i pojechał. Kierowca czekał na niego w hotelu

garnizonowym w powiecie, wi�c nie musiał si� po drodze zabi�. A pułkownik z

majorem siedzieli w fotelach i gadali z ministrem. Minister był zirytowany, bo

Adasia ci�gle jeszcze nie było, a obaj z Wrocławia te� byli podminowani, czemu si�

nie dziwiłem.

Page 183: Bordello Peerelo

183

Pułkownik półgłosem odezwał si� do ministra:

- Ci�gle si� boisz, �e przyjdzie ci do reszty rozło�y� rzemiosło i posad� stracisz?

- Łe tam... Jak do pi��dziesi�tego szóstego nie zlikwidowali�cie, to ja ju� mog�

spokojnie doci�gn�� do emerytury.

- Ty mi powiedz, co to jest - ty jeste� sanacyjny piłsudczyk...

Minister gwałtownie zamachał r�koma, �e nie, ale tamten kontynuował...

- Nu daj spokój. Wcale nie chc�, aby� si� przyznawał i w ogóle, to rozmowy nie

było. Słowu czekisty mo�na ufa�. Jak to jest, �e za sanacji sanatorzy byli

filosemitami, a pa�stwo było antysemickie, a teraz jest na odwrót.

- Ze mnie antysemity nie zrobisz - Mietek te�. Ja Mietka szanuj� - to powiedział

dobitnie, aby wszyscy słyszeli - ale w �adne hece nie chc� wchodzi�. Ja rozmawiam

z rzemie�lnikami - przy wódeczce słysz� nie jedno. Oni wcale nie s� antysemiccy. W

czerwcu bili brawo, mówili - tu �ciszył - �e znów nasi ruskim wpierdol spu�cili, jak

w dwudziestym.

- No ale co my mamy z tym wspólnego - my jeste�my inernacjonalistami - tylko

internacjonali�ci zostali...

- No i o to �al ma Mietek, ale tak najbardziej o to, �e macie du�o posad - reszta to

chuj... A on ma wielu ludzi... Ale to pijak, jemu we łbie od wódki si� kiełbasi - to

mówił ju� wyra�nie po cichu – my�li, �e b�dzie wojna i chce mie� armi� narodow�,

która czołgi napoi w Sekwanie...

- Co kurwa napoi... w czym? - dopytywał si� zdumiony major - ja nie leniłem si� na

lekcjach geografii i wszystko w lot zrozumiałem...

- No nic - �e on b�dzie taki wielki marszałek... dajmy spokój - to niebezpieczne

tematy...

- Ale ty - przecie� Moskwa prowadzi rozmowy z Ameryk�... Czy Mietek tego nie

rozumie?

- Wie z pewno�ci�. Ale czy to jest stały trend? Kto to wie? Chruszczow w Karaibach

si� cofn�ł i za to poleciał... Chyba za to? No to nie wiadomo, co my�li Bre�niew? Po

wpadunku na Synaju nie daruje Izraelowi. Ja sobie my�l�, �e najpierw was zetn�

Page 184: Bordello Peerelo

184

Mietkiem, potem Mietka Katang�, a Wiesław wszystkich prze�yje i po starym

sentymencie niektórych z was �ci�gnie z emerytury - cho� chyba nie z waszego

resortu. Ja mam szerokie skrzydła, rzemiosło jest pojemne. Pode mn� si� ustawcie,

kolegów jakich� zawsze jeszcze b�dziecie mieli - da si� �y�...

- Ty słuchaj - korporancie - nie po to mnie z gminy wykl�li, �ebym teraz jak tate

suknem handlował, albo gojów obszywał. Wy ze mnie kurwa �ydowskiego krawca

nie zrobicie, bo ja jestem komunista...

- Jak sobie chcesz, ale �y� trzeba... Nie mówi�, �e krawiectwo. Na tym si� trzeba

zna�. Ale elementy plastikowe - ja to mog� załatwi�... i zleconka z zakładów

uspołecznionych, albo... he, he... z Inco - to b�dzie dobre!

- Daj spokój, to do chuja niepodobne. Ja jestem czekist�, a nie prywaciarzem...

Wiedziony jakim� spontanicznym impulsem, w ka�dym razie bez zastanowienia,

ale z pewno�ci�, aby uzyska� wi�ksz� jasno�� przed pisaniem raportu, a tak�e, by

dowiedzie� si� co� o naszym stałem go�ciu - ministrze - szybko pobiegłem do

gabinetu, wróciłem, na stolik postawiłem flaszk� w�gierskiego Budafoka, a miałem

wtedy tego z dziesi�� kartonów i poprosiłem:

- Towarzysze - przepraszam, �e o�mielam si� przeszkadza�, ale chciałbym si� kilku

rzeczy dowiedzie�. W szkole o Piłsudskim nigdy nie wspomniano - tylko tyle, �e

wówczas, gdy była szansa od razu budowa� socjalizm, to stworzył nie suwerenn�

Polsk� bur�uazyjn� w skutek czego lud pracuj�cy �ył w n�dzy i jeszcze to, �e zrobił

faszystowski zamach majowy, ale nawet z Hitlerem nie potrafił si� dogada�. A tu

słysz� takie rzeczy i po prostu dla siebie chciałem co� zrozumie�.

Mówi�c to rozlewałem ju� koniak.

- To nie takie trudne - zacz�ł pułkownik - Piłsudski był oportunist�, znaczy si� -

socjalist� z pepeesu. Potem był pa�stwowcem, czyli faszyst� i w imi� tego zrobił

pucz faszystowski, jak Franco. W ogóle nie miał zrozumienia dla internacjonalizmu.

Nie znosił Rosji i na zło�� Rosji chciał zrobi� federacj� z Białorusinami, Ukrai�cami

i Litwinami i z kim tam jeszcze - z całym Kaukazem - Gruzja, Armenia, kto chcesz...

Nie umiał si� wznie�� ponad polskie opłotki, cho� przecie� był przyjacielem Lenina.

Page 185: Bordello Peerelo

185

Dlatego w dwudziestym, gdy sprzeciwił si� rewolucji europejskiej, to zdradził

Lenina. Ludzko�� lepiej by wygl�dała, gdyby od razu towarzysze niemieccy, włoscy,

belgijscy tworzyli socjalizm. No ale nie wyszło. I to z winy Piłsudskiego i tych

wszystkich Sienkiewiczów z Mickiewiczami, którzy Polakom pobełtali rozum w

głowach. Z tego te nieszcz��cia, jak powstanie warszawskie. W skutek bł�dów i

wypacze� wymordowano wszystkich prawie przedwojennych komunistów polskich.

I jak wraz z Armi� Czerwon� szła rewolucja w Polsce, to kto� musiał j� robi�. Jurek

Putrament niegłupio pomy�lał, �e je�li pan minister - no dzisiejszy tu obecny - na

studiach był w korporacji "Piłsudia", to wprawdzie jest korporantem, ale

u�ytecznym. Mo�na rzec - materiał na poputczika - takiego, co kawałek z nami

pójdzie nasz� drog�, a potem si� go odrzuci. I wyci�gn�ł ministra z opanowanego

przez Armi� Czerwon� Wilna, a towarzysze dla jaj zrobili go dyrektorem urz�du od

likwidacji rzemiosła. Sprawdził si� i jak rzep trzyma si� urz�du. Ilu naszych ju�

wyleciało na takim czy innym wira�u - czestnych towariszczej - a on trwa, cho� to on

był do �ci�cia na kolejnym etapie. Towarzyszom radzieckim nawet pasuje, bo po

rosyjsku mówi perfekt i - tak słyszałem - ruszczyzn�, jak za cara...

Tu - musz� nadmieni� - minister a� pokra�niał z zadowolenia...

- No to jak tak si� wszystkim podoba, to niech sobie do usranej �mierci likwiduje

rzemiosło, cho� on jest niezły dywersant, bo naszych, gdy maj� kłopoty, �ci�ga do

rzemiosła, kontrakty załatwia... miliony... korumpuje, znaczy... aparat. Kto wie,

mo�e i mi przyjdzie na stare lata plastikowe detale na wtryskarce wtryska�... Ale to

si� jeszcze zobaczy... On sobie my�li, �e jest wielki Konrad Wallenrod, a to wszystko

teatr marionetek. Bo centrala jest na Kremlu i ona jak si� zdenerwuje, to pacnie. On

to rozumie, wi�c Mietka popiera warunkowo... Nastawiony jest na to, by przetrwa�

wszystkich. Mietek go toleruje, bo jak mu zabraknie posad dla swoich, to reszt�

usadzi w rzemio�le i te� b�dzie git. Tak wi�c on z biletem partyjnym w kieszeni

nadal jest piłsudczykiem, a ja z biletem partyjnym jestem internacjonalist� i obu nam

cały ten bardak nie pasuje... I my jeste�my przyjaciele... Taka jest polityka... A nam,

Page 186: Bordello Peerelo

186

młody człowieku, chodzi o to, by do całej afery dystans miał te� Franek. Czy ty to

rozumiesz?

Ładnie podzi�kowałem za wykład, na pytanie nie odpowiedziałem, ale gestem

twarzy chciałem da� zna�, �e zapami�tałem i chyba zostałem wła�ciwie zrozumiany.

Rozlałem reszt� Budafoka i chciałem ju� wznie�� toast, gdy minister wszedł mi w

słowo i krzykn�ł:

- Za nasze bilety partyjne...

Wszyscy si� roze�mieli, ja te�, tym bardziej, �e przecie� ci�gle jeszcze nie byłem

nawet kandydatem. Jako� nikt mi nie proponował, a samemu nie wypadało. I

przeleciała mi przez głow� inna my�l, �e jestem w towarzystwie jakich� dziwacznych

ludzi, którym po łbach pl�taj� si� dziwaczne idee, jaki� sojusz z upowcami i

Białorusinami, a przecie� to wszystko, to s� po prostu ruskie... Jaki�

internacjonalizm, jakie� kompletne, nie maj�ce zwi�zku z �yciem idee - bzdury,

dziwactwa o przyja�ni Piłsudskiego z Leninem... Nie, nie... panowie... z tym

towarem za daleko nie zajedziecie. To wszystko jest zbyt oderwane od realnej

rzeczywisto�ci. W �yciu liczy si� konkret, jak si� jest na wylocie, jak te �ydki, to nie

wzgardza si� wielkoduszn� ofert� ministra, który ma pstro w głowie...

Wieczorem napisali�my raport, ale bez najwa�niejszego posłania. Nazajutrz

wystawiłem sobie delegacj�, pojechałem do gmachu urz�du na Rakowieckiej, w

biurze przepustek zameldowałem si� co i jak, a nast�pnie w ci�gu pi�ciu minut

zło�yłem pełny raport Frankowi. Nic nie powiedział, nie skomentował, nie kazał

nawet usi���, jedynie rzucił:

- Odmeldowa� si�. Lody dostaniesz tylko ty, je�li utrzymasz j�zyk za z�bami... A jak

nie... to do piachu...

Swoja drog�. Ja oczywi�cie słyszałem o haniebnej agresji izraelskiej na pa�stwa

arabskie, ale w ogóle nie kojarzyłem tego z naszymi �ydłakami i z tym, �e na tym

mo�na co� zyska�. To był taki odległy, egzotyczny - ładnie to powiedziane - film... A

tym czasem... Taki raport, taka pochwała...

Page 187: Bordello Peerelo

187

Zaraz potem była u nas narada grupy operacyjnej. Nikt mi oczywi�cie nie

powiedział, co to była za grupa tym bardziej, �e w dniu, kiedy si� zje�d�ali, Franek

pogadał z Zygmuntem i on, z niezbyt tajon� na mnie zło�ci�, kazał mi jecha� pod

Siedlce. Tam mieszkał taki jeden hodowca karpi w stawach. Same karpie przynosiły

mu krociowe zyski, ale jemu było mało i handlował złotem. Specjalizował si� w

sztabkach bankowych próby 99.9. Kazał mi post�powa� z nim ogl�dnie tym

bardziej, �e wła�nie został poddany jakiej� obróbce. I w ogóle nie mam mówi�, kogo

reprezentuj� tym bardziej, �e on i tak wie, od kogo jestem.

Ruszyłem moim fiatem. Montowany był jeszcze we Włoszech. Na drogach

widziałem kilka innych, pewnie wyprodukowanych w Polsce. Byłem dumny, �e nasz

kraj si� tak rozwija. Interes na złocie miał polega� na tym, �e miałem sprzedawa�

moim klientom - tym, którzy maj� pieni�dze... rzeczywi�cie du�e pieni�dze - te

sztabki, notowa�, komu ile i o wszystkim informowa� Zygmunta. I jeszcze - miałem

dwana�cie procent obrotu oddawa� Zygmuntowi. Miałem pewne obawy, bo nie

powiedział mi, za ile mam kupowa� i za ile sprzedawa�. Wszak�e nic na tym nie

mogłem straci�, bo pieni�dze oddawa� mu miałem dopiero po wykonaniu całej

operacji.

Miałem odr�cznie narysowany plan. Trafiłem bez trudu. Zajechałem na podwórko

troch� podniszczonego, nie remontowanego co najmniej od czasów II wojny

�wiatowej domu, który bez w�tpienia był niegdy� dworem szlacheckim. Gdy tylko

zajechałem, to jaka� starsza kobieta dosłownie sprintem rzuciła si� do drzwi

domostwa.Na ganek wyszedł gospodarz. Spytałem:

- Czy pan Przemyslida?

- Mo�e i Przemyslida, a mo�e i nie, a o co chodzi? - spytał na tyle cicho, �e na

wietrze prawie nie słyszałem.

Facet był dosłownie wielki, mo�e czterdziestopi�cioletni, łapska jak patelnie, a

mimo to jaki� podkurczony. Gdy si� przedstawiłem jako Jan Krowalski, zaprosił

mnie do �rodka. Zauwa�yłem, �e utykał. Przez wyszorowan� sie�, w której

Page 188: Bordello Peerelo

188

zauwa�yłem kilka starych, by� mo�e cennych rupieci, weszli�my do salonu. W

�rodku było ciepło. Salon urz�dzony był jak u ksi�dza, albo mo�e jak w

przedwojennym dworze. A nawet lepiej, bo zamiast pieców były normalne, takie jak

w blokach kaloryfery. Usiedli�my w wy�ciełanych wyciskanym w ró�ne wzorki,

cho� troch� ju� zu�ytym pluszem fotelach, przy okr�głym stoliku z blatem z blachy

miedzianej z wystukanymi młoteczkiem jakim� wschodnimi wzorami. W kredensach

były srebrne i kryształowe naczynia, na �cianach obrazy w pi�knych ramach - sami

szlachcice polscy, albo baronowie w perukach, albo gołe baby, troch� jak na

potrzeby mojego pensjonatu zbyt tłuste - o kalibrze �cierw z mojej kuchni.

Mój gospodarz był mocno wystraszony. Wida� było, �e wr�cz panicznie si� mnie

boi, wreszcie prawie szeptem rzucił:

- Młody człowiek jest od mokrej roboty - takiemu młodemu człowiekowi nie

powierzano by nic powa�niejszego. A młody człowiek swoje zrobi, potem si� go

kropnie i wpu�ci do stawu rybom - jak nikt nie zd��y znale��, to ryby zjedz�...

Chwil� pomilczał, ja tym bardziej milczałem, bo w ogóle nie wiedziałem, co

powiedzie�, a wreszcie kontynuował:

- Baby i palacza nie warto rusza�. Palacz jest durny, dawny akowiec, troch�

posiedział i zdurniał. Całkiem nie jest dla was niebezpieczny. Sługa te� jest niczemu

niewinna. Nic nie wie - zwykła wiejska kobieta - niech sobie jeszcze po�yje. Kto� tu

i tak po mnie musi mieszka�. Domu szkoda... A parobek od ryb jest wasz... Durny

Białorus, ale wasz. No bo ju� nie nasz...

Cos zacz�łem załapywa�. Tak na prób� rzuciłem...

- Panie Przemyslida. Pan jest ci�gle nasz. Mi kazano bardzo ogl�dnie i uprzejmie z

panem post�powa�. Powiedziano mi - du�o lat b�dziecie razem ze sob� pracowa�,

wi�c wa�ne jest, �eby�cie sobie ufali...

Troch� blagowałem, bo a� tak mi nie powiedziano, ale co było robi�?

- Panie Przemyslida - ja nie wiem, co było dawniej, ale zapewniam pana, �e ja nie

jestem od takich rzeczy. Mi dali po raz pierwszy bro� do r�ki, �ebym si� nie bał

wozi� to, co pan mi ma powierzy�. Gdy tylko sprzedam, przywioz� panu pieni�dze i

Page 189: Bordello Peerelo

189

wezm� now� partie. Tak mi powiedziano - pan mówi o rzeczach, których nie znam.

Nikt mi nie mówił, �e pan jest nie rozparcelowanym szlachcicem - nawet nie

wiedziałem, �e tacy jeszcze s�. Prosz� mi wierzy�. Z t� broni� jest tak, �e mam tylko

taki blankiet z numerem dowodu osobistego - blankiet tymczasowy. Nie mówi�, �e

nie umiem strzela�. U nas w miasteczku ka�dy gnojek umie strzela�, bo z

kielecczyzny, jak jest po�ar wsi, to cała wie� si� pali, bo dom przy domu - same

strzechy - chłopi krzycz� wtedy: - "o - do Pawlaka dochodzi, najpierw pier...

przepraszam: waln� pancerfausty, a potem trzaska� b�dzie ta�ma z ruskiego

cekaemu, tego za pół ba�ki brachy"... To ja si� boj�, ale nie pana przecie�, tylko

jakich� zbójców na drodze...

- Przecie� wszystko mi zabrali�cie...

- Ja nic nie wiem. Kazali od pana wzi�� sztabki, bez pokwitowania, odda� do

sprzeda�y i rozliczy� si�.

Uznałem, �e nie warto obja�nia�, �e to wła�nie ja mam sprzeda�.

- Je�li co� nie tak, to w porz�dku - ja pojad� do siebie, zamelduj�, tylko si� martwi�,

bo skoro mam wzi�� bez pokwitowania, to jak dowiod�, �e pan mi nie dał?

- A ja - jak dowiod�, �e dałem? - odpowiedział pytaniem...

- Ja nie wiem... My�lałem, �e to jest ustalone... Taka słu�ba, trzeba po prostu

zaufa�...

- No a młody człowieku - powiedzmy - ja tobie zaufam - bo istotnie - zgadza si�

wszystko. Ty jeste� durny, masz ode mnie odebra� ostatnie czekoladki, ja je oddam,

ty oddasz, a potem mi dadz� w łeb i dziesi�� czekoladek kto� ma w gar�ci. My�lisz,

�e ty po�yjesz długo?

Prostota tej argumentacji zaniepokoiła mnie. Nawet niechc�cy pod nosem

zmi�dliłem:

- Loda mi si� zachciało...

- Lodów nie mam - ale obiad zaraz sługa poda...

Facet wstał i wyszedł. Wrócił po chwili, podszedł do jednego z dwóch kredensów i

wyci�gn�ł tak� zw��aj�c� si� od dołu ku górze, kryształow� karafk� z rubinowym

Page 190: Bordello Peerelo

190

płynem, dwa kieliszki i to wszystko na srebrnej, lub posrebrzanej tacy. Moje

przypuszczenie, �e jest to szlachcic potwierdziło si�. I na tacy i na karafce i na

kieliszkach były herby - cho� ka�dy inny. Nalał. Zanim wypili�my, weszła baba,

nieodmiennie wystraszona i wida� było, �e nadal gotowa rzuci� si� do ucieczki, z

inn� srebrn�, wi�ksza tac�, na której był porcelanowy dzbanek z herbat�, taki a�

przezroczysty. Wida� było poziom herbaty. Fili�anki i porcelanowa cukiernica

pasowały do kompletu. Na takim samym spodku były �urawiny ze �liczn� ły�eczk� z

kolejnym herbem na r�czce. Ły�eczki przy herbacie - srebrne - miały za to

monogram, ale tak pozawijany, ze nie potrafiłem go odczyta�.

Ja si� bałem, bo przecie� to co mówił ten Przemyslida, mogło nie�le nastraszy�, a

zarazem byłem speszony, bo przecie� jeszcze w �yciu mi si� nie zdarzył taki

zaszczyt, �ebym pił herbat� cho�by z proboszczem, a co tu mówi� o prawdziwym

panu. Taki pan, który herbat� pija ze sreber i w porcelanie tak cienkiej, �e krzykn��

starczy, by p�kła! To był taki �wiat, o którym mo�e i słyszałem, �e on kiedy� był, ale

�e nadal jest? Przecie� mamy czasy sprawiedliwo�ci społecznej. Z lud�mi, którzy

wszystko mog�, pijałem z musztardówek i to było w porz�dku. Ministrowie u mnie

pili koniak jaki si� chce najlepszy na �wiecie, nawet remy - martin, z kieliszków w

kształcie gruszek, takich �miesznych, pewnie nawet eksportowych - znaczy - na

Zachodzie te� z takich mog� pi�. A tu prosz� - wzór na kieliszkach do domowej

nalewki, jak paj�czyna, tak delikatny i g�sty. Szlifierz musiał to szlifowa� mo�e

nawet tydzie�? Jeden mały kieliszeczek musiał szlifowa� i szlifowa�, a jeszcze ile

przy okazji zmarnował, bo mu si�, na przykład - r�ka omskła? Dło� mi a� zadr�ała,

bo absurdalnie pomy�lałem, jaka tandeta mnie otacza i jaki� inny, lepszy, ba...

mityczny �wiat zobaczyłem mo�e jedyny raz? No bo je�li domysły tego Przemyslidy

s� prawdziwe? Czy ja nie wiem, ile warte jest dziesi�� czekoladek - dziesi�� kilo

złota? Czy ja jestem idiota i nie rozumiem, �e Franek �yje i ze Stasia i z Zygmunta,

�e W�troba swe dochody czerpie ze sprzeda�y melasy przez bezpartyjnego kumpla z

wojny z bandami upa w Bieszczadach? Ile� to roboty da� mi w łeb? Dobrze, �e nie

Page 191: Bordello Peerelo

191

chwaliłem si�, �e potrafi� wali� z broni. Ale warto by było przestrzela� tego nagana z

wymiennym b�bnem. Ogl�dałem grawerunek na nim, do�� nieudolnie spiłowany:

- "porucznikowi Sta... za Brzozówk�".

Reszta imienia i nazwisko - raczej krótkie, spiłowane było rzetelnie.

Baba nalewaj�c herbat� oznajmiła:

- Za dziesi�� minut b�d� schabowe z kapust� i sałatka z kapusty ze �mietan�. Zupa

si� przypaliła, no... nie b�dzie zupy. Mo�e by�?

Ze zdziwieniem zauwa�yłem, �e ona nie pytała gospodarza, lecz mnie, st�d

zbaraniały jedynie skin�łem głow�. Gdy poszła, spontanicznie spytałem:

- Oczywi�cie pa�skie obawy co do resortu z pewno�ci� s� nieprawdziwe. Ale

zbójców nie brak. Ja bym te moj� pukawk� przestrzelał - mam trzy b�bny - z

ka�dego losowo jedn� kul�... To chyba jest rozs�dne?

Po chwili dodałem:

- Nagan nie filozofia, w jednej wiosce, gdzie ruskie jak robactwo le�li na cekaemy, to

wi�cej tego �elastwa le�y jak grzybów... Przy orce wychodz�, bo ostrzał był

artyleryjski - ruskie same armatami swoich pop�dzały...

- Po co o nich tak mówi�? Wielki naród rosyjski wszystko po�wi�cał, aby nas

wyzwoli� od faszystowskiego gada... Po co takie rzeczy mówi�? No dobrze.

Najpierw obiad, potem jeszcze kawa i koniak, no i na pragułku... Niech i tak b�dzie...

Mogło by� wcze�niej... na �niegu... na golasa... za zon�... a to nie to samo... Cygaro

wezm�, zapal�... ba... po pa�sku... Młody człowieku, mam makarowa, mógłbym ci�

waln��, ale po co... A mój makarow dobry, nie zacina si�...

Mimo wzajemnego zdenerwowania, wszystko zjedli�my z apetytem. Potem

rzeczywi�cie była kawa, w takich pozłacanych od wewn�trz, te� porcelanowych

fili�ankach i na talerzykach z tego samego serwisu keks - ale jaki? Koniak był, jak

koniak - mydliny - marki nie znam, bo z karafki, ale chyba te� nie najgorszy,

podobno prawdziwy. Pan Przemyslida zapalił cygaro i gestem r�ki wła�nie wielkiego

pana zaproponował powstanie. Na chwil� jeszcze poszedł do gospodyni, ale wrócił,

miał na sobie szyty pewnie na miar�, olbrzymi na olbrzymim cielsku, płaszcz z

Page 192: Bordello Peerelo

192

wełny. On musiał by� chyba starszy, skoro - jak si� domy�liłem - podczas wojny był

w zeteserer. Wsiedli�my do bryki. Chciałem przesun�� krzesło, bo w moim wozie

była taka luksusowa mo�liwo�� i mimo wszystko chciałem si� pochwali�. On jednak

machn�ł r�k�. Siedział skurczony i okazywał mi drog�. Poza tym jechali�my w

milczeniu. Po chwili byli�my obok grobli mi�dzy stawami. Tych stawów było kilka,

całkiem sporych. Z daleka przygl�dał si� nam czarny punkcik człowieka. Wychodz�c

z wozu Przemyslida skomentował:

- Same bł�dy: wóz rzucaj�cy si� w oczy, niepotrzebny �wiadek, którego trzeba

b�dzie gania�, a on nie�le zna teren, a i dubeltówke na kłusowników ma w budzie...

Odchodz� ostatni fachowcy...

Tak gderaj�c ruszył ku k�pie krzewów mi�dzy stawami - w takim zgrubieniu

grobli. Szarówka, lekka m�awka - parszywa ci�gle pogoda... Nad sama wod� wbity

był, bo chyba nie poło�ony, spory pniak. Wskazałem na niego. Z półobrotu

wyszarpn�łem z rozpi�tej uprzednio szelki - Przemyslida to chyba widział - nagana i

jak na kowbojskich filmach wypaliłem. Spudłowałem, ale nieznacznie. Obróciłem

si� ku niemu, tak z zadowoleniem, bo wcale nie był to najgorszy strzał, mo�e z

dwunastu metrów. On jednak stał z pistoletem w r�ku wycelowanym we mnie. To

pewnie był ten jego makarow. Szału dostałem, bo o mało mnie nie zabił, a po

wyrazie twarzy widziałem, �e gotów był strzela�, a zarazem strzela� wcale nie chciał.

Strasznie si� bał. Po chwili po prostu upu�cił swoja bro� na ziemi�. R�k� trzymał jak

trzymał, a jednak bro� upadła, a on zastygłszy w ge�cie ciała, zarazem si� skurczył,

zrobił si� cholera mniejszy.

- Czy� pan kurwa zdurniał. Ja sam si� boj�... Chc� bro� przestrzela�... Bierz pan

mojego gnata, tu jest drugi b�benek, zmie� pan go i wal. Przecie� mogłe� mnie pan

kurwa ubi�. A tego by wam nie darowano...

Wcale nie byłem taki pewien, czy by mu nie darowano. Jak nie planuj� obu nas

sprz�tn��, to przecie� on jest nie mniej cenny, ni� mój pensjonat. I dopiero teraz

pomy�lałem, �e dla resortu mój pensjonat jest cenny, ja dobrze nim kieruje, wi�c nie

stukn� ani mnie, ani jego. No ale tego Przemyslidzie tak dokładnie nie mogłem

Page 193: Bordello Peerelo

193

powiedzie�. Niemniej, machn�łem r�k� i mo�liwie przekonuj�c� intonacj� głosu,

wyra�nie ju� wyluzowany, co jest paradoksalne, skoro o mało istotnie nie wpadłem

do ryb z dziur� w głowie, zacz�łem mu tłumaczy�:

- Panie - nie popadajmy w histeri�. Ja przemy�lałem - ja nie jestem niezast�piony, ale

jestem trudny do zast�pienia w innych sprawach i nikt mnie nie b�dzie zabijał. W

takim razie i pana nie b�dzie zabijał. Mi kazano rzetelnie si� z panem rozlicza�. Ja na

tym nie mam mie� straty, cho� to jest dla mnie nowy interes i jeszcze nie wiem, jak

pójdzie. Ceny pan ma mi zaproponowa�, abym z obrotu miał siedemna�cie procent,

bo tak mam si� rozlicza�. I nie chc�, �eby� mnie pan bez sensu ubił kurwa...

To go przekonało. W ci�gu pół godziny ustalili�my szczegóły. Jemu wychodziło,

�e normalnie powinno si� toczy�, je�li b�d� miał z tego dwana�cie procent, ale to

było dla mnie nie do przyj�cia i on powiedział:

- Próbuj młody człowieku... W normalnym �wiecie cena nie jest ustalona, tylko cen�

jest to, co skłonny jest zapłaci� nabywca. Mo�e b�d� trudno�ci, ale je�li masz

klientów z gor�cymi złotówkami, to i za wi�cej wezm�. To nie jest rynek w

miasteczku i nie jajami z koszyka b�dziesz handlowa�.

Chyba mi uwierzył. Gdy wracałem, to jednak znów nawiedzały mnie w�tpliwo�ci.

Nawet na herbat� bałem si� zatrzyma�, bo przecie� w schowku miałem dziesi��

kilogramowych sztabek złota - ile to byłoby pier�cionków?

Wróciłem na wieczór. Szkolenie ju� si� sko�czyło. Teraz pili i m�czyli po

pokojach panny. Kazali im si� za ka�dym razem my�, bo było ich wi�cej ni�

dziewczyn - tak ze dwudziestu. Kuchty te� zagoniłem do roboty, ale zastrzegłem, �e

w takim razie poza zak�skami na stole dzi� nic wi�cej do �arcia nie dostan�.

Kuchtom obiecałem po sto pi��dziesi�t złotych od numerka. Dla mnie czysty zysk,

bo przecie� ich numerki te� si� licz� jak ka�dy inny - za skierowanie. Dziwni s� ci

ludzie. Na ulicy na moje kuchty nawet by nie rzucili okiem... To byli sami

prowadz�cy studentów i pracowników naukowych - elita słu�by - intelektuali�ci. I

zreszt� nie powiem, kulturalni ludzie, szkła nie tłukli, dziewczynom kazali si� my�,

upili si� w ko�cu, na ogół na umór, ale jednak i tak, nawet rzygaj�c, zachowywali

Page 194: Bordello Peerelo

194

pewn� elementarna kultur�. I wida� było, �e szkolenie dotyczyło rzeczy wa�nych,

zreszt� tu i tam słyszało si� w tym galimatiasie, �e chodziło o wa�n� koordynacj�

działa�.

Nagana postanowiłem nie zdawa�, a wi�c musiałem zabiega� o stałe pozwolenie.

Poszło od r�ki. Przecie� taki maj�tek miałem na głowie... Jako drug� bro� dostałem

mały belgijski pistolecik, te� z szelkami, z czasów wojny, ale niezbyt

dopasowanymi, od czego� troch� wi�kszego. Franek przy okazji rzucił, tak od

niechcenia, �e przejmuje w sprawie czekolady, a jeszcze lepiej mówi� - lodów -

kontakty ze mn� bezpo�rednio i Zygmuntowi, jak i komukolwiek innemu chuj do

tego.

Zastanawiałem si�, jak - mo�liwie taktownie - powiedzie� mu o tym, �e w takim

razie dwa procenty wcale si� Zygmuntowi nie nale��. W najgorszym wypadku gotów

byłem nie spiera� si�, tylko zwróci� si� o arbitra� do wy�szego przeło�onego, czyli

do Franka.

**********************�**********

1 lutego 1968 telewizja i radio lakonicznie podało, �e w teatrze narodowym w

Warszawie odbył si� ostatni spektakl inscenizacji Kazimierza Dejmka "Dziadów"

Adama Mickiewicza, które były wykorzystywane przez elementy antysocjalistyczne

do wło�enia koła w szprychy przyja�ni polsko - radzieckiej. Jaki� Dajczgewand

Józef - charakterystyczne, �e imi� miał po Stalinie, Kretkowski Sławomir - te� lepsze

nazwisko i Seweryn Andrzej, Seweryn to nazwisko, a Andrzej to imi�, �mieli

składaj�c pod pomnikiem Adama Mickiewicza kwiaty wykona� cios w serce

przyja�ni polsko - radzieckiej. Wszystkiemu temu winni byli Kuro� Jacek i

Modzelewski Karol, w mniejszym stopniu Michnik Adam i Szlajfer Henryk, a

patronowali temu: Bauman Zygmunt, Brus Włodzimierz, a tak�e Kołakowski

Leszek.

Page 195: Bordello Peerelo

195

No to ju� mieli�my awantur� i ja dom�lałem si�, �e nie bez zwi�zku ze

szkoleniami, bo jeszcze kilka było, w moim pensjonacie. Sta� �miał si� tylko, a

raczej cieszył, �e tak dobrze wyszło, bo to s� same �ydy i to ze starej ekipy z

bezpieki i teraz, to w resorcie nieodwołalnie wszystko b�dzie nasze. Dopytywałem o

szczegóły, nawet �ubrówk� piłem - kto� mnie nauczył nowego sposobu - trzeba

miesza� schłodzon� �ubrówk� z zimnym sokiem jabłkowym z Tymbarka - da si� pi�

lepiej, ni� te inne �wi�stwa. Brrr - wódki po prostu nie lubi�, piwo nie da si� pi�, bo

gorzkie, a koniak jest jak mydliny.

No i na to mi Sta� dokumentnie: �e Brus i Bauman byli oficerami politycznymi pod

Lenino, Modzelewski to przybrany syn �ydowskiego ministra spraw zagranicznych

za Bieruta, Kuro� nie jest �yd, ale ze Lwowa i w ogóle. Tylko ten Kretkowski to

jaka� rodzina socjalistyczna jeszcze z czasów, gdy Piłsudski był w PPS - ja musz�

ci�gle pami�ta�, �e Piłsudski pisze si� przez ds., a nie przez dz, bo cho� nigdy nie

b�d� musiał tego wykl�tego nazwiska pisa�, to jednak pami�ta� takie rzeczy wypada,

a sam Piłsudski to wiadomo - niby krewny Dzier�y�skiego, ale na Litwie to oni

cz�sto mieli tak jak Mickiewicz, który te� był �yd i u niego te� były tylko �ydy i

wrogowie Polski. Nic z tego nie rozumiałem, bo w telewizji przecie� mówili, �e

Mickiewicz nadal b�dzie w lekturach szkolnych i jest wa�ny, a przecie�, gdyby był

�ydem, to przecie� to byłoby niemo�liwe. Uznałem, �e w tym pijanym łbie wszystko

si� kiełbasiło, ale zarazem, �e co� tam pi�te przez dziesi�te musi by� prawd�, bo

przecie� przedtem słyszałem, �e ojciec Michnika ma na imi� Ozjasz i tłumaczył

Marksa. Zarazem ciekawe - czy bez pozwolenia Moskwy nasi zaka�� w takim razie

Marksa? Czy skoro Marks nie był �ydem, bo przecie� był koleg� Lenina, tylko

starszym i z Niemiec, ale �yj�cym w Anglii, bo w Rosji wtedy był jeszcze carat, to

czy trzeba w Polsce Marksa zakaza�?

Takie mi si� my�li snuły po głowie, ale uznałem, �e nic mi do tego, bo mój

pensjonat nie �yje z Marksa. Gomółka i Cyrankiewicz ze Spychalskim wisz� tylko w

moim gabinecie, sam Gomółka wisi u ksi�gowej, a pan Mieczysław z osobist�

dedykacj� zdobi pokój Stasia i barmanki. Aha - u jednego milicjanta jeszcze wisi

Page 196: Bordello Peerelo

196

Gomółka, a u drugiego - tak mi doniósł, ale konfidencjonalnie Zygmunt - bo on

wszystkie pokoje sprawdza, tak�e mój, lecz nie ma klucza do sejfu, �e drugi milicjant

ma w walizce na dnie owini�ty szmatk� gipsowy tors towarzysza Stalina. Zytgmunt

mówił, �e to nie jest takie głupie, bo u nas mo�e si� zdawa�, �e stalinizmu ju� nie

ma, ale nikt nie wie, kiedy ruskie znów ochujej�. Był to rzadki przypadek, kiedy

Zygmunt był na ba�ce i mówił w ten sposób:

- I znów przywróc� kult Stalina.

A wtedy ten nasz milicjant, je�li dobrze rozegra spraw�, mo�e nawet zosta�

komendantem powiatowym. W ka�dym razie Zygmunt trzymał swoje dzieła zebrane

Stalina w piwnicy, ale dobrze zabezpieczone i te� w razie czego ma si� czym

pochwali�.

Wszystko to było zbyt dla mnie skomplikowane. Dla mnie wszystko jedno, konkret

si� liczy. Rozmawiałem o tym z ojcem, a ostatnio mieli�my cz�sto ze sob� do

czynienia. Ojciec co tydzie� przywoził ładunek mi�sa, w�dlin i serów ementaler i

oscypków wytwarzanych w spółdzielni w Zakopanem, nadto papieru toaletowego,

szprotek, radzieckiej saury, wody kolo�skiej "prastara"... Od tego czasu cz�sto jej

u�ywałem, cho� szczypało. Zaczynałem si� dopiero goli�, tak co trzy dni. Do tego

dochodziły w�gorze i szynki od tego dawnego niemieckiego, cho� on sam o sobie

mówi, �e jest Mazurem - ale wiadomo - jest Niemcem - w�dzarza. Wszystko to

opychali�my naszym go�ciom z dubeltowa cen� i z tego to był niezły grosz. Rzadko

co� nam si� psuło, to wtedy schodzili�my do ceny detalicznej, czyli sklepowej. Przed

�wi�tami tata Lublinem przywiózł dwie�cie skrzynek pomara�cz i cytryn - przydział

z dwóch powiatów. Wszystko poszło. Klienci swoich kierowców przysyłali i płacili

za cytryny po siedemdziesi�t, a w sklepie przecie� kosztuj� trzydzie�ci, za� za

pomara�cze osiemdziesi�t pi�� złotych za kilogram, cho� sklepowa cena to

czterdzie�ci. Same skrzynki sprzedawałem klientom po dwadzie�cia złotych i brali z

pocałowaniem r�ki, a przecie� skrzynki były za darmo. O te rozliczenie si� ze

skrzynkami ojciec si� upominał i upominał, ale w ko�cu tak mu wygarn�łem, �e si�

odczepił.

Page 197: Bordello Peerelo

197

No wi�c z ojcem o tym rozmawiałem i ojciec powiedział, �e najwa�niejsze, to

nie wychyla� si�. Ka�� ci chwali� Stalina, to chwal, a gani�, to ga�, ale wszystko w

miar�, w drugim szeregu, nie rzucaj�c si� w oczy. Rób co wszyscy, to masz

najwi�ksze szanse. Karz� ci gada�, �e �ydki s� złe, to mów, ale ostro�nie i mało,

najlepiej półg�bkiem, bo sk�d masz wiedzie�, kto wypłynie w przyszło�ci? A

najlepiej dyskretnie jeszcze jakiemu� w czym� niegro�nym pomó�, to w przyszło�ci

mo�e ci si� przyda�. To co mówił tata uznałem za rozs�dne, wi�c w rewan�u

nauczyłem go sposobu z �ubrówk� i z sokiem jabłkowym. On najpierw wydziwiał,

�e wódki w zasadzie nie lubi cz�sto pi� i to jest prawda - jak ma melodi� jak wtedy,

nad rzek�, albo jak wyszedł z mamra, to pije nawet ciepł�, a tak to nie bardzo. No

wi�c wydziwiał, ale potem orzekł, �e poka�e mamie i je�li jej b�dzie smakowa�, to

mo�e by�, ale go�ciom w domu to nie zaryzykuje, �eby proponowa�. Tak z mam�,

je�li powie, �e dobre, to tak, ale z go��mi, to nie... Nawet z tymi z rodziny...

Gdy 5 lutego cała ferajna przyjechała - teraz ze trzydzie�ci chłopa - �wi�towa�

sukces, bo wszystko si� udało i pocz�tek, pod tym pomnikiem Mickiewicza jest

zrobiony, to ja swoje wiedziałem. Oni mi tu rozrabiali. Nikt nie był w stanie

zapanowa� nad dziewczynami. Gotowi chyba byli nawet star� z kuchni rypa�, byleby

było co, w ka�dym razie ksi�gowa schowała si� przed nimi w swoim pokoju, a i tak

ja wyci�gn�li i obracali. Z prywatnej cukierni zamówione torty sami sobie nakładali

kremem do dołu na głow�, no po prostu sodoma i gomora. I nawet nie pomy�l�, �e

mo�e ruskie powiedz� w pewnym momencie - niet...

Jeden po pijaku opowiedział mi, �e oni �wi�tuj�, ale nie wszystko poszło po

my�li pana Mieczysława. Bo pocz�tkowo, to gdy zdecydowano zdejmowa� „Dziady”

Mickiewicza z afisza – tak si� mówi – to miała by� demonstracja patriotycznych

studentów. Pan Mieczysław miał do nich podjecha� pod pomnik Mickiewicza, uj��

si� za nimi i znów kaza� wystawia� sztuk� w teatrze. Podobno Ruscy na to szli i

nawet przysłali swojego ambasadora na przedstawienie, �eby pokaza�, �e oni nie s�

przeciwko Mickiewiczowi i nie popieraj� nadgorliwców. Ale podobno w spraw�

wdali si� �ydzi i jacy� komandosi, wła�nie ci Dajczgewandzi i panu Mieczysławowi

Page 198: Bordello Peerelo

198

naprawd� nie pozostało nic innego, jak tylko zakaza� przedstawie�, jako

syjonistycznych i nacjonalistycznych.

Wszystko to podobno było jednak bez znaczenia, bo było oboj�tne, czy �ydów

wywala� si� b�dzie z posad za to, �e chcieli zwalcza� literatur� narodow� z

Mickiewiczem na czele, czy za to, �e chcieli j� wykorzysta� w interesach

mi�dzynarodowego syjonizmu i zachodnioniemieckiego rewan�yzmu.

Rano wsiedli w autokar i pojechali, a ja miałem taki burdel w pensjonacie, �e

nawet w jadalni jaka� idiota ponaklejała na �elatyn�, któr� zalano półmisek, plastry

schabu, pod szlaczek, chyba z dwadzie�cia plasterków, a� pod sufitem. Prawie �aden

si� nie odkleił. A przecie� ten schab, specjalnie najpierw marynowany,

przyprawiany, to nie byle gówno, które ich mał�onki prosto wyci�gni�te przez

ojczyzn� ludowa z obory, potrafi� upichci�... No ale �e za nic nie płacili - dubeltowo

poszły skierowania wczasowe, a dostali jakie� premie, to dokładnie wyczy�cili

wła�nie przywiezione przez tat� zapasy. Wszystko poszło bez targowania i nawet,

mi�dzy nami mówi�c, bez wagi. Tak na oko, z moj� korzy�ci�. Wszyscy tak chcieli,

byle by szybciej przeszło, bo oni mieli strasznego kaca. Tak stoj�c w kolejce po

mi�so w kuchni, warz�chwiami wypili zimny rosół z kotła. Cały kocioł, bo jak wzi�li

kucharki w obroty, to poprzedniego dnia nie miał im kto tego poda�. No, zwyczajna

stonka, a nie ludzie...

Ale ja oczywi�cie byłem usłu�ny, dla ka�dego miałem dobre słowo, o nic si�

nie gniewałem. Co sobie sam my�lałem, to moje.

Ten schab to kazałem odklei�, sam te� pomagałem. Umyło si� go, zalało now�

�elatyn� i go�cie zjedli. Cała załoga wiedziała, o co chodzi, a przecie� nikt nie

sypn�ł. Trzeba przyzna�, �e stanowimy coraz lepiej zgrany kolektyw...

Dopiero na pocz�tku lutego sprzedałem pierwsze czekoladki. Przebicie miałem

du�e. Cztery wzi�li, po jednej, rzemie�lnicy. Bali si�, �e to tombak. Tych przysłał

minister i tak gro�nie patrzył, �e bez szemrania wyci�gali pieni�dze. Reszt� hurtem

zgarn�ł dyrektor sprzeda�y fabryki włóczki wełnianej z Łodzi i on w ogóle si� nie

targował. On był na hasło od Franka. Umówili�my si� na nast�pn� dostaw�, a termin

Page 199: Bordello Peerelo

199

miałem poda� wła�nie przez Franka. Za jednym zamachem zarobiłem wi�cej

pieni�dzy, ni� w całym 67 roku. Chryste Panie... Przecie� to był taki bogaty rok...

Siedziałem wła�nie w salonie u Przemyslidy. Facet zamontował u siebie

telewizor. Nie był to byle jaki aparat, lecz produkt holenderski – Philipsa. Od razu

było wida�, �e ma wi�kszy kineskop i nowoczesn�, z jakiego� wschodniego,

czerwonego nieomal drewna obudow�. Nie chciał monterów wpuszcza� do

mieszkania, wi�c najpierw musiał sam dokładnie pozna� zasady zamontowania

anteny na dachu tak, by nie �ci�gała piorunów. Przyznał, �e piorunów troch� si�

obawia. Obraz był tak samo blady jak u nas, ale to dlatego, �e te� mieszka daleko od

nadajnika. Po obiedzie siedzieli�my w fotelach. Przemyslida palił wielkie cygaro,

hawa�skie, od towarzyszy radzieckich - jak to z naciskiem podkre�lił i omawiali�my

interesy. Imponował mi jego dom. Przemyslida narzekał, �e nie mo�e zadba� o ziele�

przed domem, bo gdyby mógł, to odrestaurowałby park i zaprowadził porz�dne

klomby. Nawet trzech ogrodników by zatrudnił w sezonie, a jednego na stałe, ale

wtedy to by dopiero rzucałby si� w oczy.

Z p�katych kryształowych kieliszków pili�my koniak i w takich

naczyniach, to nawet koniak, cho� to mydliny, smakował mi. Opowiadał o tajnikach

handlu złotem. Tak naprawd� szwajcarskie czy brytyjskie sztabki ró�ni� si� mi�dzy

sob�. S� bowiem prawdziwe i one maja prób� 99.99, ale s� i krajowe wyroby. Złoto

da si� rafinowa�, nawet on sam to robi. Odlewa z tego sztabki. Jest synem jubilera i

wie, co i jak, od dziecka.

Zdziwiony byłem, bo byłem pewien, �e urodził si� w pałacu. Ale

pomy�lałem, �e jubiler, to przecie� te� jest dobrze. Otó� je�li jest złoto z na przykład

radzieckich pier�cionków, a one nie maj� �adnej warto�ci jubilerskiej - jest to po

prostu złom - to trzeba to przetopi� i wyrafinowa� do poziomu 98 procent - nie mniej

w ka�dym razie, ostemplowa� stemplem, który fachowiec od r�ki rozpozna i

Page 200: Bordello Peerelo

200

sprzedawa�. Oczywi�cie taka sztabka kosztuje troch� mniej, bo ma mniejsza

zawarto�� złota, a i za autentyczno�� te� trzeba płaci�. Ale o 98 procent nikt nie ma

prawa si� obrazi� - nawet je�li my�lał, �e to autentyk, to za niewiedz�, tak troch� -

tyci, tyci - te� trzeba płaci�. Ale jak kto� da mniej ni� 98, to ju� kapota, za to wolno

jest nawet zabi�. Bo ka�dy wie, �e do 98 mo�na do�� łatwo wyrafinowa� i je�li jest

mniej, to znaczy, �e sprzedawca chce oszuka� nabywc�.

Tak mi perorował, a w tym czasie Władysław Gomółka w telewizorze

przemawiał w sali kongresowej do aktywu zwi�zków zawodowych omawiaj�c

niedawne wydarzenia marcowe. Nie zwracali�my na to uwagi, cho� zauwa�yłem, �e

mój rozmówca, cho� taki raczej oci��ały w ruchach, ma podzieln� uwag� i chyba

nawet do�� uwa�nie analizuje to, co płyn�ło z gło�nika. W ka�dym razie, gdy były

zakłócenia obrazu, to niespiesznie, lecz gdy d�wi�ku - to od razu regulował aparat.

Wyra�nie było wida�, �e Philips to jednak łatwiejsza w obsłudze maszyna, ni�

aparaty krajowe, czy z naszego obozu socjalistycznego. Cho� mo�e znaczenie miał i

fakt, �e Przemyslida wcale si� nie denerwował i swoje manipulacje wykonywał bez

emocji.

Ja tylko - gdy jednak roze�mieli�my si�, gdy o jakim� poecie Wiesław

powiedział, �e jest ni pies, ni wydra, co� na kształt �widra, czyli alfonsem -

zainteresowałem si�, bo istotne dla mnie było, czy mam konkurencje, któr� Wiesław

wła�nie rozgonił, czy nie?

Oczywi�cie Przemyslida nie wiedział, dlaczego kwestia mnie interesuje,

ale spokojnie, jak to on, orzekł, �e to była przeno�nia i je�li kto� w tym towarzystwie

jest alfonsem, to chyba tylko ten prawicowy odchyleniec. To ostatnie powiedział

jednak cho� troch�, mo�e niezbyt zauwa�alnie - ale jednak emocjonalnie.

Domy�liłem si�, �e chodzi mu o Wiesława, ale bzdury z jakimi� odchyleniami

całkiem mnie nie interesowały.

To przemówienie, je�li było dla mnie wa�ne, to tylko dlatego, �e

znamionowało now� balang� triumfaln�. Nie omyliłem si�. Za tydzie� przez trzy dni

pensjonat był tylko dla nich. Przedtem �ci�gn�li�my dwie nowe dziewczyny, ale one

Page 201: Bordello Peerelo

201

nie miały wprawy i po pierwszym dniu wszystko je bolało. Wtedy za jedn� dob�

były po dwa skierowania, a teraz za trzy doby te� były po dwa skierowania za osob�.

Jak wyrachowałem, to nie udało mi si� zmie�ci� w kosztach. Sta� chyba te� miał

straty, ale Franek, gdy próbowali�my si� skar�y�, tylko palcem nam pogroził.

Zwyci�stwo w wojnie �ydowskiej było pełne i do lata w kraju nie miało by� �adnego

�yda. Wszyscy won do Izraela, albo gdzie oczy ponios�. Uznałem, �e to dobrze, bo

b�dziemy mieli czysty rasowo kraj i nie b�dzie ju� takich awantur, ale tata

powiedział, �e trzech dobrych lekarzy ze szpitala wojewódzkiego ma si� zbiera� i

mama, coraz bardziej chora na serce, wcale nie jest zadowolona. Ksi�dz te� jej nie

powiedział, �e to dobrze, a jedyne co dobre, to to, �e komuni�ci mi�dzy sob� si� �r�,

ale czy od tego musi by� lepiej?

W ka�dym razie mówiło si�, �e pan Mieczysław mo�e zast�pi�

Wiesława, a to na pewno byłoby dobrze. Ale potem coraz bardziej orientowałem si�,

�e to wszystko rozchodzi si� po ko�ciach. Nawet nie udało si� ustrzeli� Kliszki, a

podobno on jest �yd jak st�d do Zaleszczyk.

Co za Zaleszczyki, to nie wiem, cho� gdzie� ju� t� nazw� słyszałem.

Wszyscy te� si� �mieli, �e jak zwykle przetrwał Cyrankiewicz, a tak�e, z niejakim

szacunkiem, �e "tak czy owak, Zenon Nowak". Podobno ten to w ogóle jest

wył�cznie "człowiek radziecki" i nikt nie potrafi go ruszy�.

Zwi�zek Radziecki interesował mnie - opowiadał mi o czasach

wojennych w zeteserer Przemyslida, �e straszna bieda i gdyby da� tam ludziom

wolno��, to wszyscy wszystkich od razu by zagry�li i tylko trawa w zetesererze by

rosła. Zastanawiałem si�, czy to by było dobrze, czy �le, ale uznałem, �e najpierw

dobrze by było mie� wi�cej pieni�dzy i złota i w ogóle wszystkiego, ni� ma

Przemyslida, a wtedy, niech nawet sanacja wraca. Ja sobie tak my�lałem o tym w

samochodzie i gdy zdałem sobie spraw�, jakie głupoty my�l�, to a� waln�łem si� w

czoło i o mało nie spowodowałem powa�nego wypadku drogowego. Na szcz��cie nie

waln�łem w słupek, za to ubiłem dwie g�si. To ju� było za wsi� i tylko dwie

staruszki szły, wi�c ładnie powiedziałem im dzie� dobry, jak wypada i dawaj ładuj�

Page 202: Bordello Peerelo

202

te g�si do baga�nika. Mo�e �le zrobiłem, bo one, ju� chyba zdechłe, zapaskudziły mi

baga�nik i w samochodzie cuchn�ło przez tydzie�, ale co mi baby zrobi�? One

wygra�ały pi��ciami, ale takie małe jakie� baby, stare, wi�c cho� miałem szesna�cie

sztabek 98 i trzy pełne, prawdziwe szwajcarskie, to nie obcyndalałem si�. Niech

mnie goni milicja. Miałem na stałe legitymacj� porucznika SB z moj� fotografi� i nie

moim nazwiskiem. Na jej widok do rowu by zmiatali ze strachu!

No có�... Młody człowiek to i fantazji nie brakuje... Cho� zdawałem

sobie spraw�, �e tak naprawd�, to robi� głupstwo i nie ma si� czym chwali�.

Latem sze��dziesi�tego ósmego du�o gadało si� o Czechosłowacji. Ze

zło�ci�, bo to mogło by� gro�ne dla kraju, ale i ze �miechem. Pami�tam - mówiono,

�e w Czechosłowacji jest Svoboda i poDupczy� mo�na... Jednak cały kraj odetchn�ł

z ulg�, gdy wreszcie nasi tam wjechali. Nawet zwykli ludzie nie �ałowali Czechów,

bo oni nigdy nie walcz� o swoje. Na takich, powiadaj�, w razie czego nie mo�na

liczy�. Co� słyszałem o Zaolziu, ale nic z tego, jak to zwykle, nie wyszło. Władze

mieli�my coraz mniej dynamiczn�. Podobno gdyby Mietek był pierwszym, to takiej

okazji by nie przepu�cił. Przemyslida wprawdzie powiedział mi, �e "głupstwa

pleciesz młody człowieku", ale akurat na tym to on nie musiał si� zna�. Zaolzie to

Zaolzie - je�� nie woła, nawet mo�e nakarmi�! Nie postarali si� nasi.

Kucharka orzekła, �e z jakich� powodów te dwie g�si nadaj� si� tylko na

faszerowane i je�li te tłumoki kuchenne nie pokalecz� przy zdejmowaniu skóry, to

powinny by� dobre. Rzeczywi�cie, były - palce liza�! Z dwóch g�si zrobiła si�

jedna, ale wszystko było w porz�dku. Dla siebie nic nie r�bn�ła, zanim nie

pozwoliłem. Po prostu dwie zmielone w elektrycznej maszynce - niedawno

dostali�my na ni� przydział i jak raz, były w magazynach w Olsztynie - siedziały w

skórze jednej...

************************************************

Page 203: Bordello Peerelo

203

Ja przecie przy najlepszej woli nie byłem w stanie wyda� nawet trzeciej

cz��ci swojej pensji z dodatkami. A przecie� to była pestka w porównaniu ze fors�,

któr� zgarniałem z pokrywania rachunkami skierowa� na wczasy. No i one i tak si�

powi�kszały dzi�ki sprzeda�y go�ciom �ywno�ci i innych towarów, rzekomo

zu�ywanych w pensjonacie. Do tego dochodził niesamowity obrót w�dzonymi

w�gorzami i szynkami, bo Gerhardowi załatwiłem formalnie nasze szynki z

zakładów mi�snych w Bydgoszczy. Stare kanały, mo�na rzecz. Antoni latem był

kierownikiem wczasowiska bydgoskich zakładów mi�snych nad morzem. Ja

kombinowałem, �e mo�e ju� działaj� te jego szklarnie, ale on ich jeszcze nie

uruchomił. Za to tak załatwili�my, �e na duplikatach skierowa� potwierdzanych

przez nas samych stemplem, mo�na było stworzy� now� dostaw�, zduplikowan�,

surowych szynek. A szynki były potrzebne, bo ju� ojciec Gerharda przed wojna co

tydzie� kolej� dostarczał do hamburskiego hotelu "Altona" wła�nie szynki i w�gorze.

Oczywi�cie - nawet z własnej �wini własnor�cznie ubitej chłop nie miał prawa nic

uw�dzi�. Ba - nie miał prawa jej zabi�, to te� ci bardziej boj�cy si� chłopi cz�sto

najpierw �winiakowi łamali nog� i wówczas ka�dy weterynarz mógł pod przysi�g�

przyzna�, �e chłop musiał interweniowa� no�em. Ale nawet wtenczas nie mógł

w�dzi�. Oczywi�cie chłopi nie takie tam rzeczy potrafili robi�. Potrafili mie� do

wysoko�� pierwszego pi�tra retorty do p�dzenia bimbru. W�dzarni� to miał ka�dy.

Franek, gdy usłyszał o tej szynce z hotelu "Altona", to si� zapalił. Z

w�dzarni Gerharda zrobiło si� oddział jakiego� pegeeru o sto kilometrów dalej, tak

na lip�, ale bumaga była i z tym papierem mo�na było uw�dzi� nawet

wojewódzkiego prezesa sanepidu. Tak naprawd�, to sanepid nawet nie miał prawa

si� pojawi�. Ju� wkrótce Mietek zacz�ł je�dzi�, najpierw raz na dwa tygodnie, a

potem raz na tydzie�, z produktami Gerharda do Hamburga. Okazało si� - oni tam

pami�tali i ch�tnie kupowali. Mietek najpierw je�dził, razem z ci�gle zmieniaj�cym

si� konwojentem, który nie miał prawa nawet wej�� do naszego parku, zupełnie

now� Nysk�, ale poniewa� ten samochód z jakich� powodów nie nadawał si� na

drogi zachodnioeuropejskie, to resort kupił mu chłodni� na mikrobusie volkswagena.

Page 204: Bordello Peerelo

204

My na tym w ogóle nie mieli�my straty - to co szło do Niemiec, to nie

była nawet połowa produkcji Wernera, a reszt� my brali�my. Nawet s�siadom nie

wolno mu było sprzeda�. Zreszt� on był Mazurem i z s�siadami blisko nie �ył. Oni

byli zza Buga i wcale si� do Niemca nie garn�li. Dla nich tylko bandyta ukrai�ski

mógł by� gorszy. Dla kilku rodzin z Wile�szczyzny z kolei Litwini, to "strzelcy

ponarscy" - gorzej zwierz�t - gorsi byli od Wernera. A w tej wsi Ukrai�ców z akcji

Wisła wcale nie brakowało. Ja nawet troch� si� bałem tam je�dzi� i zawsze brałem ze

sob� nagana, a i dwie rodziny litewskie, uciekaj�c przed sowietami, te� si� przytuliły

i udawały najwi�kszych Polaków. Ludzie swoje wiedzieli - to byli szaulisi. Co by to

słowo miało znaczy�, to nie wiem, ale pewnie w tamtejszej gwarze nic przyjemnego.

Pyta� nie chciałem, bo je�li nasi Polacy byli w jakiej� organizacji, to te� w niezbyt

prawomy�lnej, pewnie w AK, albo co� takiego.

Lato sze��dziesi�tego dziewi�tego było pi�kne. Problem z dochodami

rozwi�załem tak, �e dochody z czekolady lokowałem w czekoladkach.

Kolekcjonowałem te najprawdziwsze i tylko z brytyjskiego banku. No bo co to jest

Szwajcaria? Taki kraj, którego nikt nie rabuje, bo sam chowa tam swoje pieni�dze,

ale to wszystko mo�e by� do czasu. Jak ruskie rusz�, to przecie� �adnej neutralno�ci

nie uszanuj�. Dyskretnie podpytywałem na te okoliczno�� co lepiej zorientowanych

go�ci. Wszyscy ł�cznie z pułkownikami i generałami stwierdzali bez �adnych waha�:

- ruskie niczego nie uszanuj�, a ju� szwajcarskiej neutralno�ci szczególnie. A

przecie� taki generał dlatego jest generałem, �e ruskie go znaj�, ale i on zna ruskich.

Jeden generał milicji powiedział, �e to nawet jest interesuj�cy, teoretyczny problem

taktyczny, bo ruskie pchaj� si� do ataku falami - jak jedna fala zginie, to posyłaj�

drug� i tylko kadry ze sztandarem odsyłaj� na zaplecze dla rekonstrukcji formacji.

Ale ju� podczas wojny na Przeł�czy U�ockiej nic im z tego nie wyszło, usypali gór�

z osiemdziesi�ciu tysi�cy trupów, czołgów, samochodów i całego tego �elastwa, �e

kolejne szturmy były niemo�liwe. Dopiero przyszedł �ukow, a dla niego nic nie było

niemo�liwe, on nawet w Armii Czerwonej wyró�niał si� temperamentem bojowym.

W rezultacie stracił drugie tyle, ale przeł�cz zdobył. Lecz ze zdobywaniem

Page 205: Bordello Peerelo

205

Szwajcarii, gdzie takich przeł�czy s� wi�cej ni� dziesi�tki, a ka�dy Szwajcar ma

pancerfausta w mieszkaniu, to zwyczajnie mo�e zabrakn�� rekrutów. Bo to jest

przes�d - kontynuował generał - �e ruskich jest niesko�czona ilo��. Wystarczy wzi��

rocznik statystyczny i nawet uwzgl�dniaj�c pewien naturalny chaos statystyczny, w

przybli�eniu do dziesi�ciu milionów wyjdzie nam rzeczywista liczba ludno�ci. I to

jest liczba sko�czona. Nie da si� na ka�d� przeł�cz szwajcarska po�wi�ca� cho�by

tylko i stu tysi�cy, bo przecie� kto� musi podbija� reszt� Europy.

- Szwajcaria, to b�dzie kopernika�ski przewrót w taktyce radzieckiej -

orzekł podnosz�c tłusty palec ku górze i oblizuj�c si� na widok zbli�aj�cej si� mojej

panienki.

Odchodz�c rzucił jeszcze:

- Potem b�dzie Afryka i nowa taktyka b�dzie bardzo potrzebna. Na Afryk�

szkoda a� tylu ludzi... Cho� czy oni to zrozumiej�? - I poszedł z dziewczyn�, ze

zniech�ceniem machaj�c r�k�...

Mnie to w ogóle nie obchodziło, czy b�dzie przewrót, czy nie, ale

czekoladki postanowiłem zbiera� tylko firmowe Bank of England. Bo niby złoto to

złoto i zawsze ma warto��, lecz Anglia to wyspa i tak jest lepiej.

Za to pozostałe pieni�dze za rad� Przemyslidy postanowiłem lokowa� w

dolarach, ale prawdziwych, nie w bonach, bo to szajs, w �winkach, czyli w złotych

rublach carskich i w złotych dziesi�ciodolarówkach zwanych cymesami. Ja ch�tnie

bym zbierał takie pi�kne rzeczy, jak on, ale nie znałem si� na tym, a co gorsza, nie

miałem ich gdzie trzyma�. Przemyslida po prostu nikogo poza słu�b� i najbardziej

zaufanymi przyjaciółmi, takimi, jak - nie chwal�c si� - ja , do domu nie wpuszczał.

Ja tych warunków nie miałem.

Co� dziwnego działo si� z Zygmuntem. Oczywi�cie domy�lałem si�, �e

nie przeszedł do handlu zagranicznego i za tymi jego kursami do Hamburga co� musi

si� kry�. Ale co, tego nie wiedziałem. Pocz�tkowo przywoził sporo towaru na handel

- jakie� po�czochy, zreszt� nawet sam nie wiem co. On mi tylko mówił, co mo�e mi

cennego z Niemiec przywie��, czego u nas w kraju nie ma i pytał, czy ja chc�? W ten

Page 206: Bordello Peerelo

206

sposób stałem si� wła�cicielem małego dyktafonu japo�skiego. Szpula starczała na

jakie� trzydzie�ci minut. Rozmiar - pi�tna�cie centymetrów na dziesi�� i z pi��

wysoko�ci. Same tranzystora i ani jednej lampy. Takiego sprz�tu prawie nie ma

nawet na rakowieckiej. Pu�cił do mnie oko:

- Ka�d� rozmow� nagrasz. W s�dzie to u nas w kraju nie jest �aden dowód,

ale nie oto przecie� chodzi. Mikrofonik na kablu zaczepiasz pod stołem i ka�d�

rozmow� nagrywasz.

No to zamówiłem. Do nagrywania muzyki nie bardzo si� nadaje, ale głos

nagrywa super.

Druga rzecz, to radio tranzystorowe. Te� japo�skie, małe, w czarnym

etui, podobno rzadki przypadek, bo z falami krótkimi, w sam raz na woln� Europ� i

BBC, a tam podobno w radioodbiornikach fale krótkie to rzadko��. Potem jako

nagrod� rzeczow� za słu�b� pan Mieczysław ofiarował mi radzieck� Spidol� - du�o

wi�ksz�, z teleskopow� anten�, z czterema krótkimi zakresami, dla wrogich rozgło�ni

po prostu ideał.

Potem Zygmunt przywiózł mi szelki do belgijskiego pistoleciku.

Strasznie drogie, ale ja głupi my�lałem, �e to b�dzie tanie i nawet nie pytałem o cen�,

tylko zamówiłem. Zygmunt mówił, �e na Zachodzie, na zakup broni, w takim

normalnym sklepie, do którego ka�dy mo�e tam sobie wej��, potrzebne jest

pozwolenie, ale oni na Zachodzie s� tacy naiwni, �e gdy si� kupuje szelki, to nawet

legitymowa� si� nie trzeba. Co za burdel na tym Zachodzie? Przecie� wiadomo, �e

jak kto� chce szelki, to znaczy �e ma, lub b�dzie miał bro�, a wi�c cho�by dla zasady

trzeba go skontrolowa�, przepyta� co i jak, bo bro� to nie maszyna do szycia.

Wreszcie przywiózł mi albumy do fotografii. Rzeczywi�cie �liczne. Raz

tylko widziałem równie ładne, bo przedwojenne. Od razu trzy, cho� zdaje si�, �e

zamawiałem jeden, bo po co mi wi�cej? Ale nie spierałem si�. Dwa pozostałe b�d�

jak znalazł na luksusowe podarki. Jeden dla rodziców, a drugi dla kogo� z

kierownictwa, gdy b�dzie okazja.

Page 207: Bordello Peerelo

207

No i na koniec telewizor Philipsa. Ja chciałem dokładnie taki sam, jak

Przemyslidy. W ko�cu to ju� kosztowało straszne pieni�dze i chciałem dokładnie to,

co zamówiłem. Ale dostałem model równie� dwudziestojednocałowy w kineskopie,

czyli olbrzymi, lecz z inn�, plastikow� obudow�. Po namy�le jednak uznałem, �e

plastik mo�e nawet jest bardziej nowoczesny?

Najwi�cej zamawiały u Zygmunta dziewczyny. Przywoził dla nich

fatałaszki. Dla mnie zreszt� te�. To nie były drogie rzeczy. Z przebiciem, bo on

zawsze, rzecz jasna, przebijał cen� zakupu. To było nawet taniej, ni� w naszych

sklepach, a o ile lepsze. Te rzeczy były u�ywane, ale bogacze niemieccy chyba ze

trzy razy jak�� rzecz nosili na sobie i oddawali na szmaty i z mojego punktu

widzenia to były rzeczy nowe. Dowiedziałem si�, �e z tego �yj� nasze ciuchy na

Pradze. Tak wi�c miałem dwie marynarki, trzy pary wełnianych spodni i jedne z

białego, a wła�ciwie z popielatego płótna letnie, cztery luksusowe koszule pod

marynark�, płaszcz prochowiec z podpink�, podobno taki, jak ma D�ems Bond... Nie

wiem, kto to taki, ale to nazwisko cz�sto padało z ust niektórych ludzi z resortu i to

mówili o nim z uznaniem. Mo�e to jaki� nasz, albo radziecki kret w ich słu�bach?

Je�li to Polak, to ch�tnie bym go poznał, ale jeszcze go u mnie nie było. Jak tak

dobrze ubrany, to pewnie przed dziewczynami nie mo�e si� op�dzi�...

Zygmunt wracał przez enerde i stamt�d przywiózł mi dwana�cie par

skarpetek i sze�� kompletów bielizny bawełnianej. Wszystko to w nie lepszym

gatunku, ni� u nas, ale zagraniczne, to kupił od razu wi�cej i przy okazji

dowiedziałem si�, �e stanowczo nie nale�y bielizny i skarpetek nosi� dłu�ej ni� trzy

dni. Pocz�tkowo, gdy przej�łem pensjonat, to nawet tak robiłem, bo pranie i tak mnie

nie kosztowało, ale potem uznałem, �e za bardzo materiał si� niszczy i znów

nosiłem wszystko po tydzie�. Teraz jednak postanowiłem ju� do ko�ca �ycia by�

kulturalny i zmienia� całe to barachło nie rzadziej ni� raz na tydzie�. Zygmunt

przywoził Stasiowi ze strefy wolnocłowej takie trunki, których nie było w baltonie i

w sklepach pekao. W strefach wolnocłowych ceny były troch� wy�sze, ale wybór

wi�kszy, wi�c Sta� nabijał na te rzeczy zaporowe ceny, tak �e mało kto to zamawiał,

Page 208: Bordello Peerelo

208

a za to miał teraz w barku z sze��dziesi�t ró�nych flaszek. To robiło wra�enie.

Gdyby towarzysz Wiesław ni st�d ni zow�d zrobił na nas nalot, to jak twierdził pan

Mieczysław - umarł by od razu na palpitacj� i wiele rzeczy by si� wyprostowało.

Tego ostatniegop wcale nie powiedział, ale to si� samo przez si� rozumiało. No ale

towarzysz Wiesław roztropnie wcale nas nie nawiedzał.

Zygmunt maj�c jakie� sprawy w Niemczech, zainteresowanie dla

krajowych spraw utracił. Zreszt� chyba musiał jako� zmieni� departament, cho� o

tym si� nie słyszało. Zreszt� nadal, oficjalnie, to on był moim prowadz�cym.

W ka�dym razie wida� było, cho� si� z tym nie obnosił, �e ma jakie�

straszne pieni�dze. To troch� przewróciło mu w głowie, bo miał ju� trzecie dziecko

ze swoj� �on� - a jak porachowałem, to tylko raz na tydzie� na jedn� noc wpadał do

domu. Gdy był w kraju, to siedział u nas, a połow� tygodnia sp�dzał w podró�y.

Coraz dłu�ej te� posiadywał u nas minister od rzemiosła. Jeden generał

milicji w Krakowa to nawet zauwa�ył, �e je�li minister siedzi wył�cznie w burdelu,

to my nigdy nie zlikwidujemy prywatnego rzemiosła i z tego wszystkiego ruskie

nam kiedy� jaja za to urw�.

Ministra spotkało wielkie nieszcz��cie. Podczas wydarze� marcowych

jego syn wygłupiał si� i demonstrował na uniwersytecie. Poniewa� studiował

matematyk�, a tego wydziału nie rozwi�zali, to minister jako� tak załatwił, �e syna

ani nie wyrzucili ze studiów, ani nawet sprawy mu nie wytoczyli. Jego te� nie ruszyli

- �ydem nie był, z Mietkiem �ył dobrze, wi�c w prasie, gdy pisano o zamkni�tych

dzieciach notabli, to jego nazwisko nie padało. Bo te� prawd� było powiedzenie:

- "Kto nie z Mieciem, tego zmieciem".

Minister za�, jak zwykle sceptyczny, po pijaku o hecach antysemickich

wypowiadaj�cy si� nawet do�� dosadnie, był jednak z Mieciem i to wystarczyło.

Ten jego syn jednak nadal wdawał si� w jakie� awantury. To nawet

wiedziałem nie od ministra - on bowiem, rzecz jasna - milczał - lecz od Stasia.

Powiedział mi, �e jest prikaz, by szczególnie pod tym k�tem obserwowa� ministra,

czy czasem nie ma jakich� konszachtów z synem. Ja jednak tego syna na oczy nie

Page 209: Bordello Peerelo

209

widziałem, a poniewa� minister do swego urz�du wracał tylko, gdy była operatywka

wtorkowa, lub gdy kazali mu by� na posiedzeniach rz�du, to z synem chyba nie

bardzo mógł kombinowa�. Mieszkał w pokoju Adasia. Tam miał nawet, bardzo

dyskretnie przeci�gni�t� telefoniczn� linie rz�dow�. Jako� to pewnie z Frankiem

musiał załatwi�, ale nie jestem pewien, czy nawet Franek mo�e podejmowa� a� tak

wa�ne decyzje.

Pani doktor robiła badania dziewczyn i Adasia co tydzie�. Ja jednak nie

współ�yłem z nimi regularnie, bo gdy mnie spierało, to cz�sto zagl�dałem do

ksi�gowej. Utrwalił si� taki obyczaj, �e ona zamykała drzwi gabinetu na klucz i

zasłaniała okna. Nie wiem po jak� choler� zawsze zapalała na talerzyku �wiec�, a

potem to nawet w cepelii kupiłem jej �wiecznik. Uwa�nie zdejmowała rajstopy.

Kupowała je za du�e pieni�dze od Zygmunta i nie chciała, by z byle powodu poszły

oczka. A potem �ciagała majtki. Podci�gała spódnic� i kazała sobie w tyłku gmera�.

Siedziała jako� tak, �e było to mo�liwe. Gdy nastawał wła�ciwy moment, to ja

szybko wstawałem, spuszczałem spodnie, od których pasek i guziki i tak miałem ju�

rozpi�te i dawałem jej loda. Ona jedn� r�k� pomagała sobie przy lodzie, a drug�

trzymała mi�dzy nogami. Zawsze wszystko sumiennie połykała, albo - je�li miała

dobry humor - to rozmazywała na twarzy. A wła�ciwie inaczej - je�li miała ciot�, to

nigdzie jej tam nie gmerałem tylko dawałem loda i ona wówczas nie połykała, tylko

rozmazywała sobie na twarzy. Mówiła, �e to jest najlepsza maseczka kosmetyczna.

Tak jako� dziwnie robili�my, ale ja w moim pensjonacie napatrzyłem si�

na dziwactwa.

Gdy raz dziewczyny ju� nas bardzo wkurzyły, bo one ci�gle miały jakie�

��dania, których nie mo�na było spełni�, to kazałem ka�dej pój�� do pokoju. Jak to

czasem koło południa si� zdarzało, poza ministrem nikogo w z go�ci nie było,.

Poniewa� Ada� trzymał zwykle z dziewczynami, to prosiłem ministra, aby te� go w

tym samym czasie stłukł, co tamten robi sumiennie, lej�c go chyba z my�l� o swoim

synu, a poniewa� potem dawał Adasiowi podarki, to Ada� nie bardzo protestował,

cho� ryczał w niebogłosy. No wi�c czasem robiłem - tak si� utrwaliło to nazywa� -

Page 210: Bordello Peerelo

210

dzie� sanitarny i ka�da dziewczyna czekała w swoim pokoju, a ja z milicjantem

szedłem od pokoju do pokoju i po kolei je lałem. Jedne udawały, �e walcz� i trzeba

było uwa�a�, �eby nie da� si� podrapa�, a jedna - taka Iwona ze l�ska - bardzo to

lubiła. Poniewa� uwa�ała, �e pasek od milicyjnych spodni jest za lekki, a my nie

zwa�aj�c na �lady leli�my je wtedy paskiem, to tylko w szlafroczku czekała na nas, a

obok le�ało pot��ne pasisko stra�ackie, które sam nie wiem sk�d wytrzasn�ła. Ta

sytuacja była a� głupia i milicjant stanowczo domagał si�, �ebym to ja lał, a ona

chciała, �eby milicjant, bo milicjant bił mocniej, o co jej chodziło. W ko�cu milicjant

si� wkurzał i lał j� tak, jak ona lubiła, ja dyskretnie wychodziłem i wszyscy byli

zadowoleni.

Ten milicjant to był mi wierny jak pies. Wiedział dobrze, �e cała ta

operacja, a do bicia tej dziewczyny wcale nie miał serca, a� dziwne, bo bi� lubił, nie

jest mo�liwa bez mojej dobrej woli. Czasem, ale bardzo rzadko, robili to na własn�

r�k�. Raz widziałem dziwo nad dziwo: ona na golasa le�ała zim� na lodzie na

jeziorze, mo�e podło�yła sobie jak�� kurtk� - mam przynajmniej taka nadziej�, a on

j� lał tym pasem, a nawet kopał buciorami. Mimo odległo�ci mo�na było dostrzec, �e

s� to kopy bez �adnej dynamiki. Nawet krzyczała mu:

- "mocniej, mocniej"!

Co było dalej, to nie wiem, bo jednak nie przerwałem tych bezece�stw i

słusznie - po tym wszystkim nawet nie była zakatarzona.

Jeden kapitan, naukowiec, potem pracował w akademii MSW - on u nas

czasem bywał, przywiózł akurat tego dnia, kiedy tłukli�my dziewczyny, by wybi� im

głupoty w główek, swojego młodszego koleg�, porucznika, takiego rudego z

czupryn�, w�sem, a zreszt� w ogóle do�� podobnego do Stalina. Poniewa� ju� było

po operacji, to siedzieli�my na le�akach na werandzie i rozmawiali�my. Jako� to si�

wydało, �e dzi� je tłukli�my. Oni i tak by si� dowiedzieli, bo przecie� na

dziewczynach były �lady. Ten jak Stalin, potem przezywali�my go po prostu

Stalinem, zapalił si� do tematu. Nozdrza to a� mu latały od samej rozmowy, a gdy

Page 211: Bordello Peerelo

211

dowiedział si�, �e jest taka, która to lubi, to od razu bez ogl�dania zapisał si� do

Iwonki.

Z tego si� zrobił niezły romans. On przyje�d�ał nie regularnie mo�e, ale

w ka�dym razie cz�sto i zawsze do niej. Ona na niego wyczekiwała. Ten dopiero

tłukł j� sumiennie, gdy za bardzo krzyczała to interweniowałem i groziłem, �e

wyrzuc� go i nigdy nie wpuszcz�, a w instancjach b�d� postulował, by zbadali t�

afer�. Ale oczywi�cie, wprawdzie raportowałem jak zawsze o wszystkich go�ciach,

ale póki nie było afery, to guzik mnie to obchodziło.

Iwonka, jakkolwiek wyczekiwała wizyt Stalina - jemu ta ksywka bardzo

si� podobała i przyznał, �e nie przypadkiem stylizuje si� na niego, nawet zamiast

wódki, jak zwykle ni�si oficerowie, pił jakie� wina, jak jego idol - to jednak bardzo

zabiegała o stosunki z milicjantem. Milicjant wiedział o Stalinie - to jest jasne, ale i

Stalin wiedział o milicjancie - starym, było nie było dziadzie i �adnej tam szyszce. A

jednak musiał si� godzi�, �e obok rutynowych kontaktów słu�bowych dzieli� musiał

serce Iwonki z wła�nie z nim.

Tak wi�c moje dziwactwa z ksi�gow�, dawn� sekretarka pewnego

pułkownika, który jednak nigdy do nas, ze wstydu zapewne, nie zajrzał, których

natury koniec ko�ców pewnie w pensjonacie si� domy�lano, cho� - jak s�dziłem -

bez szczegółów - nie były �adn� rewelacj�.

Migałem przed okresowymi badaniami u pani doktor, bo kr�powały

mnie. Wła�nie tego dnia, kiedy w pensjonacie objawił si� Stalin, pani doktor obeszła

dziewczyny pod pozorem, aby sprawdzi�, czy �adnej nic si� nie stało, ale to było

nawet obra�liwe, bo gdzie bym tam dopu�cił do tego, by milicjant, sk�din�d poza

stosunkami z Iwonk� maj�cy ci��k� r�k�, co� by której� zrobił. A wreszcie zacz�ła

na mnie po cichu wprawdzie, ale w pobli�u ludzi naciska�, bym i ja poszedł do

gabinetu. By unikn�� skandalu zrobiłem tak.

W tym gabinecie zdejmuj� spodnie i staje przed ni�. Niestety, jak to

bywa, laska stoi jak lanca i nic na to nie poradz�. Pani doktor siedzi na obrotowym

taborecie blaszanym dla pacjentów i mi tam ogl�da na wszystkie sposoby:

Page 212: Bordello Peerelo

212

- Pan si� kr�puje.. �e stoi, to dobrze, lepiej mog� dokona� ogl�dzin...

I dalej nim wywija, aby zobaczy� z ró�nych stron, ka�de jajko chwyta

delikatnie w dło�, aby, jak mówi, stwierdzi�, czy nie ulegaj� obrz�kowi, a� wreszcie

stało si� to, co musiało si� sta� - strzeliłem jej prosto na taki mocherowy, dziergany

z niebieskiej wełny sweterek, a po cz��ci i na szyj�.

- O - jaki dzielny - jak szelma u�miechn�ła si� pani doktor.

A ładnie tego dnia wygl�dała, taka zalotna, chyba na widok tych

spranych dziewczyn podnieciła si�, cho� mo�e �le o niej mówi�. W ka�dym razie nie

przestaj�c trzyma� mego ptaka jedn� dłoni�, drug� zgarn�ła troch� spermy i zacz�ła

si� jej przygl�da�, z zainteresowaniem, jak s�dziłem przez chwil� - medycznym.

Lecz nagle, ci�gle tak patrz�c na te moje wybroczyny, ale czuj�c drug�

dłoni�, �e nieodmiennie ci�gle jestem gotów do kolejnej akcji, pyta?

- No na co pan czeka, panie dyrektorze - ja jestem równie� kobiet�...

Od tego czasu raz na tydzie�, albo raz na dwa, je�li miała okres -

poddawałem si� badaniu. Okazało si�, �e one z ksi�gow� do�� cz�sto o mnie gadały i

to bez zahamowa�.

Nie chciałem jej płaci� pieni�dzmi, wi�c wymy�lili�my z ksi�gow�

sposób na jeszcze inne, ni� dotychczas nadgodziny, które od razu wpisywali�my i

ksi�gowej - obie miały po tysi�c sto miesi�cznie wi�cej. A oprócz tego, w

krytycznych chwilach ksi�gowa - bo praktycznie musiała, a pani doktor - jak chciała

- miały po siedemset od pierwszego łebka i ewentualnie po pi��set za ka�dego

nast�pnego, który liczył si� za skierowanie. Czasem zwalał si� jednak taki tłum,

zwykle autobusem, poł�czony z prawdziwym, cz��ciej lipnym szkoleniem, �e nawet

szwadron dziewczyn nie dałby rady. Tłumokom z kuchni, po sprawdzeniu

delikwentek przez nie tylko miejscowe, ale i nasze stołeczne esbe, pozwoliłem

przyprowadza� w takich sytuacjach dwie z pegeeru, zreszt� fest dziewuchy, takie

rzepy. Jedna to cycki miała jak dynie wielkie. Dorabiały na tej samej stawce, co

kucharki. Wygoda była, bo one jeszcze za normaln� zapłat� godzinow� robiły

najpierw w kuchni, a przecie� akurat w te dni kuchnia miała szczególnie du�o roboty.

Page 213: Bordello Peerelo

213

Z pani� doktor czasem robili�my to na lekarskiej kozetce wy�ciełanej

cerat�, a czasem na krze�le. Ja siedziałem, ona na mnie i wtedy lubiła przegl�da�

ankiety lekarskie, by sprawdzi�, czy nie ma zaległo�ci. Ja te� filowałem, bo nigdy

do�� ró�norodnej wiedzy o personelu, czy o tych go�ciach, którzy akurat badani byli

ambulatoryjnie, bo na przykład skaleczyli si�, a cz��ciej, gdy od dziewczyn i gorzały

serce ich bolało i automatycznie zakładano im teczki. Zwykle zaległo�ci były w

wadze pacjentów badanych okresowo. Z jakich� powodów nie mo�na było doprosi�

si� wagi lekarskiej, wi�c ona wła�nie ze mn� w �rodku wpisywała na oko i je�li

dobrze nam szło, to notowała w tej rubryce niezłe bzdury...

Aha - tego samego dnia, kiedy byłem badany przez pani� doktor,

przyjechał tata, jak co tydzie�, ale na moja pro�b� przywiózł mi egzemplarz nagana

taki sam, jaki miałem z resortu, ale sił� rzeczy nie ewidencjonowany, albo

ewidencjonowany w Armii Czerwonej podczas wojny, a to na jedno wychodzi.

Policzy mi za niego pi��set złotych, cho� je�li prawd� jest, �e kupił go od Stasiaka z

naszej wioski, gdzie tata si� wychował, to on ma tego tyle, �e pewnie wi�cej jak dwie

stówki nie wzi�ł. Do tego tata doło�ył jeden z rodzinnych obrzynów. To ju� całkiem

darmo, bo miał ich ze trzy. W pierwszej chwili chciałem go z tym obrzynem

wy�mia�, ale chwil� pomy�lałem i dobrze - po pierwsze w pudełku amunicja do

nagana i obrzyna były wymieszane, a akurat nie miałem czasu selekcjonowa�, a po

drugie - obrzyn to obrzyn, nie jaki� gówniany pistolet. Ja nie jestem pudel i w

Warszawie si� nie wyklułem na ten bo�y �wiat. Od dziecka wiem, �e obrzyn to

grunt, a na ryby od granatu lepszy jest pancerfaust. To mi nasun�ło pewn� my�l. Ale

zrealizowałem ja dopiero pó�n� wiosn� siedemdziesi�tego.

19 czerwca 1970, gdy ryby nie były ju� takie chude jak wcze�niejsz�

wiosn�, na niedziel� pensjonat został zamkni�ty. Ju� w sobot� przyjechali go�cie, w

tym pan Mieczysław, pan Grzegorz, jeszcze ze trzy wa�ne szychy, ale sami

zaprzyja�nieni. Ja zapotrzebowałem w dwóch miejscach łódki i w obu wypaliło -

Page 214: Bordello Peerelo

214

miałem sze�� łódek, lecz tylko trzy radzieckie silniki do nich - z magazynów resortu,

ale ju� potem zostały. Dlatego jeszcze wzi�li�my adiutantów, aby miał kto

wiosłowa�. Wczesnym rankiem w niedziel� całe jezioro obstawiła szkoła milicyjna

ze Szczytna. Komendant - generał Knucisko, wprawdzie nas odwiedził, ale rano

nawet wsta� mu si� nie chciało, bo powiada, �e na ryby, to z w�dk�, a nie jak my,

wi�c pal go licho, tego całego Knucisko

Wypłyn�li�my w sze�� łódek. Mnie spotkał zaszczyt wspólnego

polowania z panem Mieczysławem i z panem Grzegorzem. No, to ju� było co�...

Jako pierwszy r�bn�łem ja z RPG. Po paru minutach było biało od ryb. Płyn�li�my

dalej. Potem waln�ł towarzysz z aparatu kace z łódki obok. On te� z RPG. Potem

kolejne celne strzały. Rybne to nasze jezioro. Tony ryb wokoło. Wreszcie towarzysz

Grzegorz łupn�ł z tatusinego pancerfausta. Bali�my si�, czy co� si� nie popsuje, ale

gdzie tam - tatu� dobrze konserwował sprz�t!

W ci�gu godziny, bior�c na hol tych na łódkach bez motoru,

dwudziestoma jeden pociskami kumulacyjnymi załatwili�my na amen całe jezioro.

Jakie� raki, albo w�gorze, które pochowały si� w trzcinach, mo�e i prze�yły. Ale tak,

to mogli�my uzna�, �e cholera wszystko wytłukli�my. W drugim ko�cu jeziora

wysiedli�my z łódek i wsiedli�my do naszych samochodów. Elewi ze szkoły wsiedli

do łódek, mieli te� zreszt� i swoje pontony - daaawaaaj - zbierali jak najszybciej, by

te ryby, które tylko ogłuszyło, nie zd��yły nam zwia�. Pi�� ton si� tego nazbierało.

Drobnic� rzucili�my do pegeeru na pasz�, najlepsze sztuki do baga�ników i do mojej

chłodni, a reszt� mogli sobie wzi�� elewi dla rodzin, bo zaraz potem mieli wolne.

Tak ustalili�my jeszcze na brzegu, przy samochodach, gdy z plastikowych

kieliszków pod kr��ki prawdziwej kiełbasy wiejskiej załatwionej przez pani� doktor

walili�my �ytni� eksportow�.

Wracamy do pensjonatu, wysiadamy na podwórzu, a tu ksi�gowa,

nieuczesana, a to przecie� taka kulturalna kobieta, daje mi znaki, �ebym podszedł i to

sam.

- Stalin zabił Iwonk�, a milicjant zabił Stalina!

Page 215: Bordello Peerelo

215

- Jezuuuuuuu - my�l�...

Id� z ksi�gow� na gór�, ona inteligentnie zamkn�ła pokój na klucz, a tu

rzeczywi�cie - na podłodze we krwi le�y zmasakrowana dosłownie Iwonka. Całkiem

ju� zimna. Nooo... my�l� sobie. Ja rozumiem teraz milicjanta. Na dodatek jedn� r�k�

zaczepiona była kajdankami do nogi od łó�ka. Straszna rzecz i straszna �mier�...

Nakazałem ksi�gowej milczenie, a tak�e, by si� jednak umyła, uczesała i

w ogóle �eby zachowywała si� normalnie. S� tu najwy�sze instancje z resortu i niech

oni zadecyduj�. Przecie� trzeba jako� rozbroi� milicjanta i w ogóle co� zrobi� z tym

skandalem. Ona na to, �e milicjant oddał jej swoj� bro�, ona to na klucz zamkn�ła w

sejfie i on tam u niej w pokoju czeka na swój los.

Poszedłem do Franka i wszystko mu powiedziałem. Nie stracił zimnej

krwi. Najpierw poszedł na gór�, potem nakazał wszystkich z pi�tra dyskretnie, ale

baz gadania sprowadzi� natychmiast na dół. Na warcie przy schodach ustawił

swojego adiutanta. Gdy ja najpierw wymiotłem moich ludzi z poddasza, a potem po

kolei spuszczałem na dół osoby z pokoi na pi�trze, Franek naradzał si� z panem

Mieczysławem. Jak rzep przyczepił si� do nich pan Grzegorz. Wszystko to

fachowcy. �adnemu nawet powieka nie drgn�ła ani podczas rozmowy, cho� przecie�

musiała by� dramatyczna, ani w pokoju Iwonki, gdzie razem z nimi zajrzałem, bo ja

miałem klucz. Poszli do milicjanta, ale mnie przy tym nie było. Wezwali mnie

dopiero, gdy w pi�tk�, bo jeszcze z samym milicjantem - dwóch adiutantów szło

troch� z tyłu i nawet odpi�li kabury - ruszyli�my w las. Jakie� trzysta metrów od

pensjonatu był taki poniemiecki schron wkopany w ziemi�, na którym rosły drzewa.

Nic nie wystawał ponad powierzchni� lasu. Wchodziło si� schodz�c do takiego

poro�ni�tego krzakami dołu i tam było wej�cie, w którym była studnia.

Zeszli�my. Obok studni le�ał Stalin. Strzał dostał w potylic�, ale pół

twarzy mu wyrwało. Mózg jak galareta le�ał obok rozdartej czaszki.

Generałowie, bo Franek te� ju� był generałem, obejrzeli ciało. Pan

Mieczysław rzucił do pana Grzegorza:

– Ładna kurwa robota - na czysto...

Page 216: Bordello Peerelo

216

– Fachowiec... - skomentował pan Grzegorz.

– I po co te ceregiele z szubienic�... - dodał pan Mieczysław, a kieruj�c

wzrok na wypr��onego jak struna milicjanta spytał:

– Sk�d brachu tak umiesz?

– Nigdy, melduj�, nie dopu�cili mnie, ale kilkana�cie razy asystowałem, bo

czasem si� szarpali... melduj�...

– Przystojny był nawet, pami�tam go... - ju� do Grzegorza i Franka pan

Mieczysław skomentował urod� Stalina.

– B�d� korowody - dodał Franek.

– Ma krewnych? - praktycznie spytał pan Grzegorz.

– Młodszego brata, te� z resortu, bardzo podobny, teraz podporucznik...

zdyscyplinowany...

I dodał:

– Ojciec obu to milicjant na rencie.

– �ona, dzieci?

– Dwoje dzieci, ale z �on� w separacji, a mo�e i po rozwodzie - w

dokumentach mo�na sprawdzi�... Bo był brutalem... - uzupełnił Franek.

– Dzieci nic nie winne, a renta si� nie nale�y... za tak� rzecz... -

skonstatował pan Mieczysław.

Franek, wida� to było, �e przez chwil� si� wahał, a� wreszcie

wypowiedział si�...

- Ja tak my�l�. Przez takiego zwyrodnialca b�dzie straszna heca. Dzieci

zostan� bez wsparcia, �ona - dobra kobieta - do reszty złamie sobie �ycie. Nasz tu

milicjant, dobry przecie� mołojec, pójdzie do pierdla za to, �e s�d wyr�czył...

Przy słowie Mołojec pan Mietek ostrzegawczo, a pan Grzegorz

dosłownie strasznie - popatrzyli na Franka, ale on nic - tylko si� poprawił:

- No mówi� - milicjant jest dobry komsomolec - sami widzicie, jaka to

robota. Nie zasłu�ył sobie na ten los. Ja go nie popieram, ale ja potrafi� to zrozumie�.

Działał dla dobra słu�by... mo�e nawet...

Page 217: Bordello Peerelo

217

- Kul� znajd�, a zreszt� wlot do czaszki jest łatwy do zmierzenia... -

zauwa�ył pan Mieczysław.

- Z kałasza by do reszty to zmia�d�y� i �adne badania nie przejd�...

Elewów od cholery niedaleko, ale nie tu. Chyba nie słyszeli, skoro ich tu nie ma.

Zreszt� - z Knuciskiem idzie si� dogada�, jest na miejscu. Ale wedle mnie nie b�dzie

potrzeby. Nic nie wiedz�.

- A za małego i t� ksi�gow� r�czysz? - spytał pan Mieczysław Franka.

- Troch� ju� o �wiecie wiedz�, a ksi�gowa ma najwy�sze zaufanie jeszcze z

poprzedniej pracy... Oboje s� pewni.

- No mówi� - tu pan Grzegorz przesadził, bo nic takiego dotychczas

nie mówił:

- Tego gagatka w płacht� i wywie�� st�d daleko, a tam z kałasza

oczy�ci� teren.

- Masz pod r�ka nie rejestrowanego kałasza? - spytał pana Grzegorza pan

Mieczysław.

- Kałasza, nie kałasza, ale mam nie tak daleko kole�k�, a on co� mi tam da.

Wrzuci si� ten chłam do jeziora, a ty mu z resortu dasz tak� specjaln� bro�, mo�e by�

rejestrowana, bo pozwolenia ma - na przykład grawerowan� i z dedykacj�... za

odwag� w boju... Jeszcze z wojny mu si� nale�y takie cacko. A grata od niego

wpu�ci si� do jeziora i chuj...

Ju� chciałem wychyli� si� z moim obrzynem. Wprawdzie serii z niego

nie pu�cisz, ale w ko�cu chodzi o du�� liczb� napoi, ale pomy�lałem, �e nie ma po co

pcha� si� przed szereg - niech my�li generalicja.

Pan Grzegorz kazał mi wezwa� swojego adiutanta i przynie�� flaszk�. Ja

to zrobiłem. Adiutant poszedł ku nim, ale pan Grzegorz wykaraskał si� z dołu, by

adiutant zbyt du�o nie widział.

Nie chciałem kombinowa� w tych warunkach ze Stasiem, który zreszt� na

pot�g� poił zgromadzonych w barze i z mojego pokoju wzi�łem trzy brandy marki

Stock. Po chwili zszedłem do kuchni i z chłodni wyj�łem jeszcze trzy fachy

Page 218: Bordello Peerelo

218

wyborowej. Do tego pi�� oran�ad. Troch� ju� skisły, ale innych w całym pensjonacie

nie było. Wszystko to wrzuciłem do takiej obszernej, skórzanej z przydziału torby

jakiego� le�niczego załatwionej mi przez pani� doktor za trzy flaszki wódki. On jej

do tego dorzucił wianek suszonych borowików i to wtedy był jej zysk.

Gdy wróciłem, to okazało si�, ze zapomniałem o plastikach i pili�my na

hejnał, z gwinta. Najpierw pan Grzegorz waln�ł na czysto jedn� czwart� od razu.

Miał wpraw�... Potem pan Mietek. Najpierw obejrzał uwa�nie flaszk� i potem od

jednego łyka precyzyjnie wycelował na połow� flaszki. Franek nie był taki dobry.

Wypił mniej i musiał, po ogl�dzinach i z komentarzem starszych dopijaj�c zostawi�

mi �wiartk�, czyli sto dwadzie�cia pi�� gramów. Gdy ju� si�gałem, pan Mieczysław

ostrzegł mnie:

- Mały - nie b�d� chciwy - zostaw z tego połow�...

Nie rozumiałem o co chodzi, ale posłusznie, mniej wi�cej, nawet chyba

mniej, zreszt� dobrze, bo okropna jest ta wódka, zostawiłem jeszcze sporo i oddałem

flaszk� panu Mieczysławowi. On za� zwrócił si� do milicjanta. Ten milicjant przez

cały czas stał jak struna i nawet gestem nie zdradził, �e wie, �e jego losy si� wa��.

Tyle tylko, �e całe jego ubranie, od stóp do kołnierzyków, a nosił si� w takich

ciuchach niby milicyjnych, ale bez dystynkcji, było dosłownie mokre od potu.

- Chod�cie tu sier�ancie, usi�d�cie z przeło�onymi jak człowiek, przecie�

widzisz, �e ci�gle my�limy, jak ci� wyci�gn�� z biedy.

Milicjant wzi�ł z wyci�gni�tej r�ki generała butelk�, ale chciał wypi� na

stoj�co. Został skarcony i przysiadł do nas. Wyraz twarzy miał jak zmaltretowany

pies.

Potem �wiczyli�my tego Stocka, te� z gwinta i popijali�my oran�ad�.

- Jak w lesie, w czterdziesty czwartym - wspomniał pan Mieczysław - my

tu walimy w kilku flach� zdobycznego koniaku, nawet podobny w smaku, cho�...

mo�e troch� inny. Tamten był jaki� migdałowy, czy jak... turecki chyba... No wi�c

my walimy, a obok, ze trzysta metrów od nas na biwaku s� upowcy i �piewaj�. Co

było robi�? Tłok był w lesie. My nawet z akowcami w takim bałaganie musieli�my

Page 219: Bordello Peerelo

219

�y�. Bo Niemcy byli pod bokiem, a przecie� - młodzie� niech nie słucha - to

wyra�nie było do mnie - i upowcy przed Niemcami si� chowali.

- Co �piewali? - spytał Franek...

- Eee... nie znacie... jako� tak...

- Łenta za łentoj naboj podawaj,

Za wilnu Ukrainu w boj dawaj...

Najpierw podj�ł piosenk� pan Grzegorz, potem Franek, a nareszcie, jako�

nie�miało, ale pewnie, mój milicjant. mieli si� przy tym. Tu le�y mózg tego

pieprzonego Stalina, cuchnie ten cały dynks nie�le, a oni si� cisz� jak dzieci...

- Sk�d kurwa chłopaki to znacie?

- Z przesłucha� - �mieje si� pan Grzegorz...

- I ja te� z przesłucha� - zarykuje si� Franek...

- Ja, melduje posłusznie, jak �em na dołku gadów pilnował, to słuchałem i

jak to �piewali, albo inne faszystowskie piosenki, to �e�my we trzech wbiegali i

kolbami ich... i kolbami...

- Były czasy... - ze szczer� rado�ci� wspomniał pan Mieczysław i sam bez

ceregieli wyci�gn�ł z mojej torby flach� wódki. Odkr�caj�c j�, bo to była wersja

eksportowa, na zakr�cany kapsel, dodał...

- Ech... dla bojowego chłopaka warto si� troch� pogimnastykowa�. Twoje

zdrowie sier�ancie...

Godzin� pó�niej wywie�li�my w płachcie namiotowej z magazynku

zwłoki, z archaicznej pepeszki w lesie głowa tego Stalina dosłownie wdrukowała si�

w mech i było fertisz. Adnotacja o wizycie porucznika Stalina uległa wydarciu.

Akurat była na samym dole stronicy. Tylko jedno nazwisko w dzienniku przyj��

było ni�ej. Likwidacj� �ladów po skierowaniu wzi�ł na siebie Franek, a ja mogłem

powiedzie�, �e naprawd� umocniłem swoja pozycj� słu�bow�. Tym bardziej, �e to ja

z pani� doktor załatwiłem, �e Iwonka jako pokojowa spadła ze schodów podczas

wykonywania obowi�zków słu�bowych. Tylko specjalnie trzeba j� było zawie�� do

powiatu po blankiety aktu zgonu, bo przecie� doktor Ewa przy sobie ich nie miała.

Page 220: Bordello Peerelo

220

Pan Mieczysław w nagrod� kazał jej przydzieli� sze�ciopokojowy domek

poniemiecki z ogrodem i wyremontowany na koszt resortu. Za dziewi�� tysi�cy

miała prawo go wykupi� i oczywi�cie wykupiła. Jako� tak załatwiła, �e mieszkała

nadal w dotychczasowym mieszkaniu, a domek letnikom wynajmowała, bo cho� na

bliskim obrze�u miasta, to poło�ony był pi�knie, jak na wsi i miał wszystkie wygody.

Ciekawe, �e mi nikt nic wtedy nie przydzielił...

A ryby do samochodu dałem im do wyboru z chłodni. Jezu słodki! Jakie

one były pi�kne, te ryby... Za sto lat takie w jeziorze nie urosn�. Chocia� jeszcze tego

samego roku załatwiło si� w Polski Zwi�zku W�dkarskim, �e w trybie awaryjnym na

nowo zarybili, ale nawet potem porosły jakie� gorsze, cholera... Aha. Temu z

sekretariatu kace, gdy łódki si� bujały po strzałach z erpegie, zsun�ła si� do wody �le

umocowana skrzynka z granatami. Dowiedziałem si� dopiero po miesi�cu.

Wyja�niono mi wprawdzie, �e zawleczki s� aluminiowe, wi�c nie zardzewiej�, ale to

bałach, bo sprawdziłem - zawsze s� stalowe i warto pami�ta�, by jak w ko�cu

trzasn�, to szybko biec na jezioro i zbiera�... Nic tylko zbiera�...

Z tym Stockiem to była cała historia. Syna ministra w sprawie

Taterników w ko�cu posadzili. To była jaka� kompletna głupota. Jest takie

wydawnictwa "Kultura" w Pary�u, ten sam tytuł, jak tygodnika z Warszawy. To cyba

jest to samo, co instytut literacki, o którym ju� kiedy� słyszałem. No i młodzi ludzie

we współpracy z CIA i Inteligence Servise, a zreszt� z kim si� chce, sprowadzali do

Polski przez Tatry te gazety i ksi��ki. Bo oni w tej „Kulturze” i ksi��ki tam drukuj�.

Nasi oczywi�cie ich dupn�li i posadzili. Głupia gównia�eria. Przecie� gdyby te

ksi��ki były ludziom pracy do czego� potrzebne, to nadrukowano by ich nie mniej

jak dzieł Lenina, a jak nie s� potrzebne, to po co si� wygłupia�? Przecie� tyle

cennych rzeczy mo�na sprowadzi� do kraju z Zachodu i jeszcze na tym o... jak

zarobi�...

Page 221: Bordello Peerelo

221

No i za winy syna ministra zdj�li nam z posady. Rzemie�lnicy wcale nie

przestali nas odwiedza�, a i minister ju� całkiem na stałe nam w pensjonacie

zamieszkał. Nie wiem, jak było u niego z fors� - skierowania stale dostarczał - raz na

tydzie� - tak ustaliłem. Szedłem mu na r�k� jak mogłem. Ada� te� zreszt�. Minister

ci�gle na serce chorował. Rzemie�lnicy, gdy nas odwiedzali, to skar�yli si�, �e nowy

to nowa miotła i zaraz da im popali�. Wprawdzie Franek wspomniał, fakt �e w

rozmowie ze mn�, a nie z nimi, �e nie maj� si� czego ba�, ale oni si� bali. Wiadomo -

co drugi z nich siedział w Stronnictwie Dr��cych.

Ja nakazałem Stasiowi, �eby bar nic nie wydawał ministrowi płatnych

alkoholi, tylko kupiłem par� skrzynek Stocka i kazałem polewa� mu w tempie

najwy�ej flaszka na dzie� i grama wi�cej. Z własnych pieni�dzy kupiłem, ale firm�

sta� było. On jednak gasł w oczach, a wreszcie wzi�ł i umarł. Na pogrzeb autokarem

do Warszawy pojechali�my, a potem nawet, bo nikt nas na styp� nie zaprosił,

robili�my zakupy. Obiad jedli�my w "Polonii", niedaleko Domów Towarowych

Centrum. Tym razem pami�tałem, �eby wzi�� ze sob� dwie takie bułeczki z

restauracji kategorii es, �eby i u nas, przynajmniej na szczególne okazje, umieli takie

bułeczki piec. Stara pokombinowała i wyszło.

Nieboszczyk pod koniec wspomniał, �e w �yciu by nie zajmował si� tym

rzemiosłem, a zreszt� w ogóle jak�kolwiek prac� na rzecz peerelu, gdyby nie to, �e w

jego miejsce dali by szumowin� z awansu, całkiem nie rozumiej�ca racji stanu. To

nie był taki sobie jaki� urz�dniczyna...

�al nam było, ale z rzemiosłem polskim wi�zi nie utracili�my.

Przeciwnie - tak kupowali czekoladki, �e a� ceny poszybowały w gór�. Tak zarz�dził

Przemyslida. I przeszło - nabywcy troch� narzekali, ale nie bardzo - rynek to rynek...

W pa�dzierniku i listopadzie przewaliło si� kilka szkole�. Ja ich

oczywi�cie nie słuchałem, ale z tego co gadali, to wiedziałem, �e na pocz�tku to jest

anarchiczny motłoch niszcz�cy sklepy, a potem uzasadniony w niektórych aspektach

protest klasy robotniczej. Nie trzeba było by� m�drcem, �eby wiedzie�, �e co�

powa�nego si� kroi. Wszyscy ju� patrzyli na pana Mieczysława jak na bliskiego

Page 222: Bordello Peerelo

222

nast�pc� Wiesława. Szczegółów wolałem nie zna�. Gomułka z Brandtem podpisali

układ, na mocy którego Niemcy ju� nie mieli wróci� na swoje dawne ziemie i

dobrze, bo szkoda by było dla faszystów takiego ładnego pensjonatu.

A tu dwudziestego grudnia, podczas kolejnego szkolenia przyje�d�a

Franek, taki jaki� niepewny i pyta mnie, tak przy kawie na werandzie - mróz nie

mróz, a my siedzimy przy kawie na fotelach z pediku wyprodukowanych przez klas�

robotnicz� krwawi�cego Wietnamu Południowego. Vietcong przysłał naszym w

darze takie fotele i stoliki wytworzone w warunkach konspiracyjnej gospodarki

antyameryka�skiej, w podzi�ce za pomoc, a pensjonatowi dostały si� trzy stoliki,

dziewi�� foteli i trzy otomany. Wszystko lekkie jak piórko, ze specjalnego drewna i z

siedzeniami z pediku, a blatami z laki, czy jako� tam. No - pi�kne rzeczy.

I Franek pyta:

- Mały - komu wszystko zawdzi�czasz?

- Wam, towarzyszu generale.

Ja z tym towarzyszem ci�gle wyje�d�ałem, bo ci�gle nikt mi nie

proponował przyst�pienia do partii i bardzo si� tym niepokoiłem.

- Co� ci poka��...

I podaje mi �wistek przebitkowy - tak� kalk� maszynopisu, a w nim

czytam:

"Czołowym pretendentem do przej�cia władzy w PZPR jest człowiek

przewrotny i gł�boko zdemoralizowany. Antysemita, dwulicowiec, maj�cy

nieskrywane skłonno�ci dyktatorskie. Otacza si� lud�mi z pogranicza politycznych

szumowin. Nie rozumiemy, dlaczego towarzysz Gomułka przygarnia go i wysuwa na

coraz to nowe stanowiska"...

Chwil� pomy�lałem i pytam:

- Co za prowokator to napisał?

- A wiesz o kim mowa?

- To chyba jest jasne...

Page 223: Bordello Peerelo

223

- No wi�c to nie napisał, a powiedział towarzysz premier zeteserer Aleksiej

Kosygin na naradzie w Moskwie. Teraz rozumiesz?

Z wra�enia zd�białem - ale co robi�:

- Wszystko rozumiem.

- Nic mi kurwa nie rozumiesz. W ci�gu trzech dni mam mie� raport o

wszystkich tych rzeczach, które robił tu generał Mietek wtedy, gdy ja nie byłem

obecny. Pojmujesz... Ja tego pewnie nikomu nie poka��, ale trzeba si� asekurowa�.

Je�li kto ciebie z tego bagna wyci�gnie, to tylko ja. Generał - sam widzisz - nikt tego

nie wie - ale ju� nic nie mo�e. On robi akcj�, ale zobaczysz, jak to wyjdzie. Stasiek

te� go spuszcza...

W pierwszej chwili miałem fałszywe skojarzenie, ze chodzi o Sta�ka z

baru, ale od razu zdałem sobie spraw� z zabawnej pomyłki. No... zabawnej... nie do

�miechu mi było. Ju� ja wiem, kto jak ulał pasował na szumowin� z otoczenia. Nie

tak dawno był proces w aferze mi�snej i tam poszli normalni ludzie na stryczek. A

przecie� oni to było małe miki w porównaniu z moimi interesami. Franek wiedział,

�e mo�e mi ufa�. Tylko po co mnie wtajemniczał?

Oczywi�cie raport napisałem, a potem uzupełniałem go na bie��co.

Gdy słuchałem o wydarzeniach grudniowych na Wybrze�u, to gdybym

tylko miał lepszy humor, to na okr�gło bym si� trzymał za brzuch ze �miechu. Ja

oczywi�cie znałem tylko fragmenty tej układanki, lecz gdy stopniowo Historia przez

du�e H odsłaniała nowe sceny, to one jako� mi pasowały do cało�ci. Ruch wykonał

Mietek, a władz� wzi�ła Katanga. He, he... Tylko jedno nie wyszło... Ostatecznie

podwy�ki miały zosta�, a tym czasem w skutek oporu bab z Łodzi Gierek musiał

podwy�ki cofn��. To głupie, co teraz powiem, ale partia i resort po prostu nie

rozpoznały swoich kadr. Ja przecie� wiedziałbym, jak z babami post�powa� - trzeci

rok i �adnej wpadki... No i wiadomo by od razu było, jak to jest ze mn� i z panem

Mieczysławem.

Na szcz��cie stopniowo wszystko si� wyja�niało i Franek mocno poszedł

do góry. I formalnie i faktycznie. A pan Mieczysław dostał zawału i od razu mi si�

Page 224: Bordello Peerelo

224

go �al zrobiło, bo jednak dobry był chłop. Na szcz��cie prze�ył. No ale w skutek

rehabilitacji zmuszony był wył�czy� si� z �ycia politycznego i mówiono o nim -

pase... Tak powiedział pan Przemyslida, a inni - moi go�cie, to nawet dosadniej. Ale

nikt, jak pami�tam, z tego powodu toastów nie wznosił...

Pan Mieczysław zajrzał do nas dopiero w kwietniu 1971. Obejrzał, ja

byłem wobec niego a� mo�e zanadto uprzejmy, ale udawałem, �e nic si� nie

zmieniło. Alkoholu prawie nie pił, bo jadł jakie� lekarstwa i w ogóle był krótko, ale

zapowiedział, �e na trzy dni licz�c od 24 maja pensjonat ma by� do jego wył�cznej

dyspozycji. Trzy dni wcze�niej przyjechała ekipa z emeswu i jak nigdy dot�d zrobili

kontrol pod kontem ewentualnych podsłuchów. A u nas nigdy nie było podsłuchów -

niemniej zakwestionowali mi mikrofon od japo�skiego dyktafonu i powiedzieli, �e

potem zwróc�. A kij im w ucho... niech potem zwracaj�... Nie za darmo miałem ten

cenny sprz�t...

Zwalili si� dopiero 25 maja na wieczór... Tak z dziesi�� osób trzema

wołgami. Same szychy. Cho� nie wszystkich znałem, ale było wida� - sekretarze

wojewódzcy. Obstaw� pewnie mieli, lecz została dyskretnie za bramami. Nawet nasi

nadwi�la�scy ich nie widzieli.

Kolacji nie jedli, bo byli ju� po - zjedli j� w jakiej� knajpie po drodze z

Olsztyna. Akurat odbywało si� tam plenum wojewódzkie. Narady w jadalni te� nie

chcieli. Poszli na gór� i tylko w nocy Sta� osobi�cie donosił im nieznaczne ilo�ci

trunków - w sumie mo�e z osiem ró�nych flaszek, kanapki i jakie� ciastka. Pili przy

tym morze herbaty.

Od Stasia nic nie szło si� dowiedzie�. Potem w ko�cu posn�li, ale ja nie

spałem - warowałem w hallu i w ko�cu zasn�łem w fotelu. Obok warował Sta� i te�

wida� było, �e kto� go nakr�cił, ale i tak popijał sobie, lecz przyzna� musz� - w

miar�.

Bladym �witem si� budz�, bo do hallu wszedł mój milicjant i daje mi

jakie� znaki... Zaraz za nim tarabani si� pan Stanisław, ten sekretarz kace. O którym

Page 225: Bordello Peerelo

225

wspomniał niedawno Franek i dawaj na gór�. Ja za nim, wi�c słysz�, jak idzie od

pokoju do pokoju i budzi ludzi krzykiem:

- Wstawa�, towarzysze, dla was dzisiejszy bal si� sko�czył...

Tylko pana Mieczysława potraktował jako� ogl�dniej, mo�e ze wzgl�du

na chorob� serca. Wyci�gn�ł ich z pokojów w pi�amach i dawaj - ci�gnie na dół do

jadalni. U niektórych jednak były dziewczyny, ale w tych idiotycznych warunkach

nic o tym nie wiedziałem i nawet potem byłby mo�e i problem z wypłat�?

W jadalni - ja do niej nie wszedłem - usłyszałem tylko, �e Gierek

przerwał wizyt� partyjn� na zje�dzie partii w Czechosłowacji i czeka na nich w

Ła�sku. I albo oni teraz od razu wy�piewaj� mu w kwadrans, jak na �wi�tej

spowiedzi, co i jak, albo w Ła�sku to ko�ci b�d� gruchota�.

Ja nawet nie zd��yłem si� zastanowi�, co to wszystko znaczy, gdy

podchodzi do mnie znany mi kapitan esbe i pokazuje jaki� papier. Ja mu na to, �e

skierowania na dzi� s� anulowane:

- Nie ma panienek - i w ogóle �eby zmiatał, bo mo�e wdepn�� w niezłe

gówno i po co mu to...

A on mi na to:

- To ty kurwa wdepn�łe� jak chujem w �ledzie - to jest nakaz zatrzymania

gł�bie... jeste� zatrzymany i je�li b�dziesz dalej tak trzeszczył gałami, to ci� kurwa w

obr�czki wezm�...

Zdurniałem i nawet szczoteczki nie wzi�łem - tak w przepoconej po nocy

bieli�nie - a spociłem si� i wszystko si� lepiło - polazłem na dwór. Na werandzie stał

w otoczeniu kilku znanych mi oficerów Franek i dawał jakie� znaki, chyba takie, �e

nie jest �le, a przynajmniej, �e b�dzie mi pomagał, ale w ko�cu to nie były �adne

konkretne znaki. Równie dobrze mógł tam sta� tak samo zatrzymany jak ja. Chocia�

- to on był ministrem i zwierzchnikiem tych wszystkich esbeków. To si� kurwa nie

dawało wyja�ni�!

Wsadzili mnie w Nysk� z jakimi� lipnymi napisami, a w rzeczywisto�ci

to była suka, gdzie usiadłem mi�dzy dwoma takimi milicjantami, �e rozmiary mieli

Page 226: Bordello Peerelo

226

szaf pancernych. No nie�le... W mundurach, to przynajmniej kulki w łeb na polance

nie wlo��... Przynajmniej... - prawdopodobnie nie wło��...

Ciemno jak w dupie u murzyna, a jechali�my tak w milczeniu trzy

godziny. Tras� na słuch wzi�łem – wie�li do Warszawy. Wreszcie zajechali�my do

�rodka budynku. Słyszałem, jak zamykaj� za nami stalow� bram�. Drzwi si�

otwieraj�, przejmuje mnie cywil. Taki pi��dziesi�cioletni, którego nie znałem i

odpytuje z nazwiska, imion rodziców i takich tam.

Włazimy do windy. Nawet mnie jeszcze nie przeszukali, a ja mam

belgijk� w szelkach na plecach i my�l� sobie - b�dzie zaraz heca...

Wychodzimy na korytarz i ja od razu wiem, �e jeste�my na Rakowieckiej,

cho� jeszcze �adnego okna nie widziałem. Wsadza mnie do pokoju przesłucha�.

Gołe �ciany, jedynie herb peerelu, a pod �cian� stalowa szafa. A tak to dwa biurka

zł�czone razem szczytami i dwa krzesła.

Zostaj� sam. Po kwadransie ju� uwa�nie wszystko penetruj�, ale ni

cholery - kamery �adnej nie mo�e by�. Mikrofon jest na pewno, ale nie kamera.

Przypominam sobie o belgijce, wi�c �ci�gam marynar�, zdejmuje szelki i cały szajs

kład� na biurku przede sob�.

Czekam dalsze pi�tna�cie minut i nic. A� wreszcie wchodzi ten cywil, z

gro�na min�, która w jednej chwili baranieje...

- Co, kurwa, co to jest kurwa?

I oczywi�cie wskazuje na moja niewinn� belgijk�. Ja na to, �e miałem na

sobie. Normalnie, jak to na słu�bie, ale w tych warunkach mo�e lepiej, �ebym zdał.

My�l� sobie - b�dzie co b�dzie, ale po pierwsze - to trzeba zachowa� spokój tak, jak

starzy czeki�ci, co widziałem podczas afery ze Stalinem, a po drugie, to punkt dla

mnie, bo jednak tamten zbaraniał, a mi nic nie mo�e zarzuci�.

Tamten jednym błyskawicznym ruchem zsun�ł to wszystko do otwartej

na chwil� szuflady biurka po swojej stronie i jakby nigdy nic - ja te� pomy�lałem i

słowem o pistolecie wprost nie powiedziałem, a to te� był raczej taki przytomny

go��, bo od razu załapał i do mnie:

Page 227: Bordello Peerelo

227

- Obywatelu. Zakwestionowano u was złote przedmioty - dwie fałszowane

sztabki jednego z banków szwajcarskich i dwie sztabki prawdziwe banku

angielskiego, Poza tym szereg innych przedmiotów. A tak�e, obok innych

przedmiotów, zeszyt z notatkami. To wasze notatki?

Ja spojrzałem, ale wszystko było jasne - zrobili rewizj� i wygarn�li, co

tam miałem, a troch� miałem. Fors� schowałem, to co było, to marne dwa tysi�ce

dolców, jakie� funty, ale niewiele i jeszcze mniej w markach. Do tego sze��set rubli i

o to mog� si� czepia�, no bo sk�d ruble, a ze mn� kto� tak si� rozliczał i co ja mam

na to poradzi�? Te dwie sztabki to była ci�gle jeszcze własno�� Przemyslidy, ale

takiego walca wam powiem - my�l� - a dwie sztabki autentyczne to mój zysk z

ostatniej operacji. Sztabki tak chowałem, jak wiewiórka, w ró�ne miejsca, ale takie,

�e nikt nawet z aparatur� nie znajdzie. No ale nie mogłem tego robi� codziennie.

Wi�c jak raz zostały si�. Ale nic - id� w zaparte i odpowiadam:

- Złoto i inne walory, oprócz złotówek, to maj�tek słu�bowy Funduszu

Wczasów Pracowniczych, w którym, jak wiecie, wielostronnie współpracuj�. Jest to

tajemnica słu�bowa i z wyj�tkiem moich przeło�onych z Funduszu Wczasów

Pracowniczych nikomu nic nie wyja�ni� bez specjalnego rozkazu. Bro� mam

słu�bow�. Wcale nie mówi�, �e chodzi o bro� le��c� w szufladzie - i pozwolenie

wydano mi w tym gmachu. Notatki te� nosz� charakter wybitnie słu�bowy i

postronny czytelnik zapoznaj�c si� z nimi nara�a si� na odpowiedzialno�� karn� lub

słu�bow�. To ostatnie oczywi�cie pod warunkiem, �e jest pracownikiem Funduszu

Wczasów Pracowniczych.

Nawet nie s�dziłem, �e w tak krytycznych chwilach mog� mie� takie

gadane.

Przesłuchuj�cy wstał, zbli�ył si� do mnie i gwałtownym ruchem pchn�ł

wraz z krzesłem do tyłu, na szaf�. Ale tak to zr�cznie zrobił, �e dłoni� osłonił mi

potylic� przed kontaktem z metalem.

- Baranie - jaja sobie robisz... jakie słu�bowe? Jaki jest twój zwi�zek z

Afer� Przemytnicz�?

Page 228: Bordello Peerelo

228

- �aden. Powszechnie wiadomo, �e to jest sprawa drugiego departamentu

emeswu, a ja ich nie znam. Nic tu nie zlutujecie - nie nadaje si�...

- Ty kanalio - zawrzeszczał oficer - my nic nie lutujemy! My jeste�my

karz�ca r�ka ludu pracuj�cego miast i wsi! My oczy�cimy kraj z takich jak ty!

Było charakterystyczne, �e przez cały czas istniała dysproporcja mi�dzy

tym, co i jak mówił, a jego gestami i mimik� twarzy sugeruj�c� małe zaanga�owanie

w spraw�. No... my�l� sobie... na razie jest �le, ale nie najgorzej...

- Wi�c nie przyznajecie si� do winy?

- Nie

- No to nie... - wrzasn�ł i wyszedł z pomieszczenia trzaskaj�c drzwiami.

- W�troba na pocz�tku był straszniejszy. Ale z tego jeszcze mo�e wyj��

takie gówno, �e hej... No bo tak - pan Mieczysław jest załatwiony poniek�d r�koma

tak�e Franka, cho� formalnie pan Mieczysław jest w sekretariacie kace. Franek

awansował, ale nowy pierwszy pewnie wcale mu nie ufa i chce go ustrzeli� razem z

panem Mieczysławem. Ta narada u mnie, to był lepszy gips jaki� - Franek był w�ród

tych, którzy rano rozgonili towarzystwo, ale kompozycje mog� by� ró�ne... Sprawy

mi nie wytocz�, bo za du�o wiem, ale tak na zdrowy rozum to ja wszystkim z t� moj�

wiedz� przeszkadzam. No niby, w ogóle ludzie za du�o o sobie wiedz� i tylko

czasem tak bywa, �e na kogo� z tego powodu padnie i wida� na mnie padło. Ciekawe

- jak w mojej sytuacji pograłby Przemyslida... Po prostu wzi�łby na przeczekanie.

Cholera, przepadło jego złoto, nie tylko moje... No ale nie mo�e mie� pretensji...

W tym momencie przemy�lenia przerwał mi wchodz�c do �rodka oficer,

który mnie zatrzymał. Ja widziałem, �e nie jest to zgodne z regulaminem i od razu

domy�liłem si�, �e to bardzo dobrze, albo bardzo �le - chc� mie� mało �wiadków.

Znów zjechali�my winda na parter i załadowali mnie do tego samego

samochodu. Jechali�my mo�e z pi�tna�cie minut w tym samym towarzystwie dwóch

wielkich milicjantów i z cał� pewno�ci� nie wjechali�my do aresztu na

Rakowieckiej. Gdy otworzyły si� drzwi to ujrzałem tylko szpark� nieba i od razu

dosłownie wprowadzili mnie milicjanci do jakiej� willi. Po schodkach w dół do

Page 229: Bordello Peerelo

229

piwnicy, do celi całkiem bez okien, z �arówk� pod sufitem zasłoni�t� drucian� g�st�

siatk�, prycz�, przy�róbowanym stolikiem i takim samym taboretem. Na stoliku była

blaszana miska z trzema kanapkami ze smalcem i blaszany kubek z gor�c� herbat�.

Herbata była lux - na pewno nie Ulung - chyba Yunan, a mo�e Five o'clock? Nadto

na stoliku była ksi��ka. Sprawdziłem, nie był to kodeks karny, lecz "Lalka"

Bolesława Prusa.

Trzy dni chyba tak siedziałem, bo na noc - jak s�dz� - na noc - wydawali

mi po�ciel i gasili �wiatło. Cała t� "Lalk�" - olbrzymie tomiszcze z czyjego�

prywatnego ksi�gozbioru - w skórzanej oprawie, przedwojenne wydanie opatrzone

piecz�tk� i herbem z koron� jakich� hrabiów, przeczytałem nawet prawie do ko�ca.

To była lektura szkolna i ju� raz kiedy� j� czytałem, ale mimo to była dla mnie

pociech�.

Coraz bardziej bowiem, cho� nikt z wyj�tkiem chyba niemowy -

stra�nika mn� si� nie interesował, dochodziłem do wniosku, �e z tej dziupli �ywy ju�

nie wyjd�. Tak b�dzie dla wszystkich najlepiej. Szkoda było tych sztabek, które były

pochowane, gdzie nikt nigdy ich nie odnajdzie, ale co tam - rodzice mieli szmalu jak

lodu, a zreszt� im pewnie te� ju� do dupy si� dobrali. Cholerny �wiat... Co to za

pierdolony ustrój, który normalnym ludziom nie da si� w spokoju dorabia�!

Trzeciego dnia wjechał wreszcie normalny obiad z restauracji, ale na

blaszanych miskach. Ciel�cina duszona z groszkiem zielonym, do tego ogórek

konserwowy, a przedtem zupa pieczarkowa. Pycha! Potem stra�nik podał mi dwa

kubki. Okazało si�, �e w jednym jest kawa - strasznie mocna - chyba trzecia cz���

kubka to był proszek, a w drugim winiak - chyba klubowy, ale mo�e luksusowy?

Wszystkiego tego nie musiałem sprawdza�. Mimo zaduchu, prawdopodobnie nawet

smrodu - czego ju� nie czułem - w�ch miałem wyostrzony. Do tego wszystkiego z

kieszeni stra�nik wyj�ł połamane ptibery zapiecz�towane w celofan i z min�, jakby

znów przyniósł mi kanapk� ze smalcem, bez słowa wycofał si� zamykaj�c jak

zwykle drzwi na sztab�.

Page 230: Bordello Peerelo

230

Ten stra�nik to musiał by� jaki� przodownik pracy socjalistycznej, bo

przecie� na okr�gło musiał mie� słu�b�, albo mo�e po prostu tu mieszkał?

Wszystko to wygl�dało podejrzanie, jak uczta skaza�ca...

Ale� ja miałem bałagan w głowie...

Bezmy�lnie wypiłem pół litra winiaku, pół litra kawy jak szatan i paczk�

ptiberów. Stra�nik musiał filowa�, bo wszedł i gestem kazał mi i�� ze sob�. Ci�gle z

t� sieczk� w głowie szedłem za nim. Było jasne - on ma mnie wyprowadzi� na

egzekutora, który z tyły wło�y mi w czaszk� siedem gram. Pewnie robi� to w takim

miejscu, gdzie s� kafelki, �eby łatwo było zmywa� podłog�, a kafelki były koło

schodów na gór�. Pewnie na schodach czai si� egzekutor, a zatem walnie mi w skro�

i wszystko b�d� widział!!!

Ale nie... Idziemy na gór� i ja na schodach ogl�dam si� za siebie, a za

mn� nikogo nie ma. No jasne - do drzwi wpasowane jest wej�cie do Nyski. Za

miastem mnie kropn�! Po choler� tyle ceregieli! W Nysce nikogo nie ma, a drzwi od

zewn�trz zamyka stra�nik. No durny ja. Wiadomo - rura wydechowa jest do �rodka i

udusz� mnie! Jedziemy - rzecz jasna spaliny rzeczywi�cie id� do pomieszczenia, ale

chyba nie bardziej ni� zwykle? Wiadoma rzecz - Nyska tak jest skonstruowana, �e

troch� spalin, ale przecie� nie dawka �miertelna, zawsze wchodzi do �rodka...

Zatrzymujemy si�. Za oknem słycha�, �e to miasto. Drzwi si� otwieraj� i pokazuje

si� twarz Zygmunta.

- Jezu słodki - swój!!!

Wita si� ze mn�, przyzna� trzeba, tylko przyjaznym skinieniem głowy i

prowadzi mnie do bloku mieszkalnego. Nie wiem, w której dzielnicy jestem.

Wchodzimy do �rodka. Ludzie jak ludzie. Kto� nawet, taki pi�tnastoletni chłopak,

wchodzi do windy. Wida� jest, �e wraca z piłki, bo przepocony, brudny i

zadowolony z siebie... Zwyczajna rzecz. Wysiadamy na czwartym pi�trze i

wchodzimy do otwieranego przez Zygmunta mieszkania. No tak... Normalny lokal

ł�cznikowy, pewnie lokal Zygmunta, gdy załatwia informatorów w Warszawie...

Page 231: Bordello Peerelo

231

Siadam w jednym z dwóch pokojów na krze�le za stołem, ale Zygmunt

ci�gnie mnie do kuchni - pokazuje lodówk� pełn� �arcia i nawet gorzały. Kładzie na

stole kuchennym przygotowany talerz z w�dlinami, dwa talerzyki i dwie

musztardówy. Jak zawsze - szklanki przydziałowe do domu dla �ony, a na lokalu

słu�bowym musztardówy! Mój Bo�e... Jak ja si� rozczuliłem...

Nalał Klubowego do pełna, wypili�my, a mi serce pika od tej kawy.

- Franek swoich ludzi nie zapomina. Podobno dobrze si� sprawiłe�, a

Mietek - to było wyra�nie o panie Mieczysławie - a� kipiał a ch�ci zemsty. Podobno,

tak słyszałem, ale to powiedziałem ci prywatnie. Masz tu siedzie� cicho. W pokoju

obok s� dwie twoje ksi��eczki oszcz�dno�ciowe na pi��set tysi�cy. Ładny kurwa

grosz. Towarzysz Gierek przez całe swoje �ycie tyle nie zarobił - a przecie� jeszcze

�ycie kosztuje - no i kilka brudasów po�yczki ode mnie. Lepiej �eby� si� ludziom w

oczy nie pchał. Inne dokumenty s�, nagan te�, ale tylko jeden... Ile ty kurwa miałe�

naganów? W burdelu to pistolety płciowo si� rozmna�aj� - tak pytał Franek, nie ja -

obrzyna na razie mam w domu, bo przy �onie wstydziłem si� takie co� do torby

pakowa� i jak chcesz, to mog� wrzuci� to �wi�stwo do Wisły..

- Nie, nie... - zaprotestowałem, bo to przecie� cenna pami�tka rodzinna...

- Jak chcesz - czekaj rozkazów i nie szwendaj si� po mie�cie. Telefony

pewnie pami�tasz, ale raczej do nikogo nie dzwo�, najwy�ej do mnie. Nic ci teraz nie

mog� wi�cej powiedzie�. Aha - jeszcze jedno. Ciesz� si� kurwa, �e si� wywin�łe�...

Nic ju� nie b�dzie tak jak było, ale b�dzie dobrze... No nic ci nie powiem, bo sam nie

wiem i w ogóle jest taki pierdolnik, �e głowa si� lasuje. Ale ty czuj si� na

wakacjach...

Powiedziawszy to wyszedł nawet nie podaj�c mi r�ki. No dobra... Na

razie �yj�, cho� nie mnie bra� na plewy - co� tu mi ci�gle nie gra. Chocia� w łeb mi,

przynajmniej ci od Franka, nie dali. A ci od Mietka, mój Bo�e, co miałem zrobi�, to

ju� zrobiłem... Jasne , �e w imieniu Franka wszystko tam u mnie z tej narady

monitorowałem, ale czasu cofn�� si� nie da... Wi�c po co mieliby mnie stuka�?

Page 232: Bordello Peerelo

232

Zwaliłem si� do łó�ka. Wzi�ł mnie jaki� idiotyczny �miech... Pomy�lałem

sobie, �e pan Mieczysław nie mo�e mnie stukn��, bo przecie� wszyscy, jak to bywa -

opu�cili go... Sam nie wiem czemu ta my�l� przyczyniła si� do idiotycznego,

gł�bokiego, ale nie histerycznego - tak mi si� zdawało - �miechu.

Kilka dni pó�niej odezwał si� dzwonek. Otwieram - do diaska - ten

p€łkownik, który mnie przesłuchiwał na Rakowieckiej. Trudno...

- Jeszcze nie wszystko jasne?

- Nie wiem, ja nie w tej sprawie...

- Aha, znam was...

Ale wpuszczam go�cia do �rodka. Ma mnie kropn��, to i tak kropnie, a

mam nagana w kieszeni i jeszcze jest kwestia, kto pierwszy wyci�gnie swoje cacko.

R�k� trzymam w kieszeni, �e niby taki jestem obra�ony...

- Nie si�dziemy? - pyta...

- Prosz� - i prowadz� go przed sob� do kuchni. Z lodówki wyci�gam

cytronet� i niedopity Klubowy...

- Ledwo pana znalazłem... - tamten do mnie...

- Nie wie prawica, co czyni lewica - ja jestem na lokalu Funduszu

Wczasów Pracowniczych, a nie u cioci na imieninach.

- Kolego... młodszy kolego - odpierdol ty si� ode mnie. Robi� co ka��, a

gdyby nie ja, to byłby� ju� nie�le zmasakrowany...

- Przez wróbelki?

- Nie, ale ja mam wpraw� i potrafi�... je�li chc�... Z byłym ministrem teraz

nie patyczkuj� si� - tak u nas w fabryce mówi�...

No rzeczywi�cie - od pewnego czasu nastała moda, aby Rakowieck�

nazywa� fabryk�.

Page 233: Bordello Peerelo

233

- A ja towarzyszu pułkowniku gazety czytam, radia słucham i wiem, �e

towarzysz były, jak si� wyrazili�cie - minister, nadal jest członkiem Biura

Politycznego i sekretarzem kace, faktycznym zwierzchnikiem takich jak pan i ja. Dla

niego to, to samo... pułkownik czy taki go�ciu jak ja...

Tamten, zanim odpowiedział, wzruszył ramionami:

- Sam nie wiem - ale tak mówi�. Afera z "Zatok�" jest teraz i z puczem

Mietka. Mietek zgarn�ł sekretarzy wojewódzkich i chciał ich przekupi� sztabami

złota, dwudziestodolarówkami złotymi i czym tam chcesz... To pewne, �e siedzi

wiceminister - szef departamentu drugiego - a dwójka za głupstwa nie wypada z

gry...

- A co - prasa kłamie... – ci�gle byłem napastliwy.

- To nawet studenci - młody towarzyszu - wiedz�...

- To po co ich pałujecie? - spytałem bez sensu...

- Wy fundamenty podwa�acie? - zaperzył si�...

- Bzdura - pod �cian� bym stawiał - wykonałem ucieczk� do przodu, tez

niezbyt m�dr�...

- My�licie - to w ko�cu i tak uderza w słu�by... Mam wi�cej lat... swoje

wiem... Wol� emerytur�... Ja zreszt� w innej sprawie. Mam wasza klamk�...

Chciałem wam podzi�kowa�...

I wyci�ga zza paska spodni oplecion� tak� trzcink� flaszk�

Jubileuszowego.

Ja si� zdenerwowałem i dawaj karaska� nagana z kieszeni portek, ale si�

zaczepił o materiał i tylko kolba mi wyszła...

Pułkownik zacz�ł si� �mia�, z hukiem poło�ył swoja butelk� na blacie i

powiada:

- Pod marynarka mam na szelkach wasz� belgijk�, ale teraz to nawet boje

si� j� zdj��... Cho� pomy�lcie... Gdybym rzeczywi�cie miał was waln��, to bym to

zrobił dziesi�� razy i tak, �e nawet nie zauwa�yliby�cie... Zreszt� ja do takiej roboty

si� nie nadaj�... Wiem co mówi�... Ale wam mo�e nerwy troch� puszczaj�... Nie

Page 234: Bordello Peerelo

234

dziwi� si�. Na przesłuchaniu byli�cie twardzi jak stal, ale to si� tak gra... Ju� widz� -

do dzi� by�cie p�kli... A zreszt� to nigdy nie wiadomo... Dewizy mo�emy wam

zwróci�, je�li wszystko wy�piewacie o zwi�zkach Mieczysława z "Zatok�".

- Oho - pułkowniku - a złoto?

- Jakie złoto gówniarzu? Patrzcie go aferzyst�... Człowiek si� nara�a, by

uratowa� �ycie młode - idealnie nadajesz si� na kozła...

Tu si� wkurzyłem i jednak wyrwałem mojego gnata razem z podszewk�...

Przystawiłem mu do brody, druga r�k� za chabety...

- Pułkowniczku kurwa, nie ze mn� ta mowa. Nie jestem pudel warszawski.

To jest złoto... słu�bowe..

- A ty kurwa po polsku nie rozumiesz? - odpowiada pytaniem, ale słysz� -

głos mu dr�y.

- Mówi� ci przecie�, �e �adnego złota nie było, bo albo było z "Zatoki", a

Franek twierdzi, �e z "Zatok�" nie masz nic wspólnego i �ledztwo to na razie

potwierdza, albo �ledztwo poszło �le - ty jeste� z "Zatoki" i rodzi si� pytanie o rol�

ministra... A złoto wtedy przepadnie na skarb pa�stwa... Zreszt� - spytaj Franka...

- Takie buty... - pu�ciłem go...

- I co - do emerytury taki fundusik? – ci�gle jeszcze kombinowałem, �eby

si� chocia� podzieli�...

- Mała rybka jestem. Mało jeszcze znasz �ycie. Ty jeste� dla nich takie

pekao - trzymasz kas�, ale do dyspozycji... Niby twoje, ale i nie twoje... Ale ja tylko

tak my�l�. A za t� belgijk� po prostu chciałem podzi�kowa�. To byli moi ludzie. Oni

winni... a ja mógłbym bekn��...

- No dobra - wypijmy po jednym... - machn�łem zrezygnowany r�k�...

- No wypijmy - i wypili�my...

Pułkownik pogłaskał si� po wyliniałej głowie, a z ust to mu �mierdziało - ja

z chlewa!

- Bojowy jeste� chłopak... Podobasz mi si�... Ale du�o wiesz i formalnie nie

w słu�bie - ten gnat jeszcze ci si� przyda...

Page 235: Bordello Peerelo

235

A po chwili, skoro milczałem - dodał:

- Ale to nie ja nadam ci spraw�...

Gdy wreszcie poszedł, uprzednio ostro�nie, �ebym si� nie zdenerwował,

zdejmuj�c z karku moj� spluwk�, humor wcale mi si� nie poprawiał. Nast�pnego

dnia przylazł Zygmunt. Taki był skwaszony, �e a� g�b� miał krzyw�.

- Towarzysze uznali, �e jeste� cennym współpracownikiem. Z pensjonatem

krewa. Bractwo ju� rozp�dzono. No nie ma burdello peerelo (zostawi� bł�dn�

pisowni�). Nawet odpraw� dostaniesz. Dobre były czasy, ale si� sko�czyły. Dawaj

gorzał� na stół...

Ja ju� miałem za du�o tej gorzały - dzie� w dzie�, jak tylko wyszedłem,

a nawet jeszcze w mamrze.

- Polska Ludowa padnie przez te har� - mówi�.

Ale on nic, tylko �ebym dawał, bo temat trudny...

- A dziewczyny - wiesz - to płakały, gdy im kazano si� pakowa�... -

zaczyna, a ja na to:

- No to nie musiałe� mi dla tej rewelacji w�troby marnowa�...

- A co - masz chor�...

- Jeszcze nie - ale b�d� z tob� miał...

- Daj spokój - ja nie o tym... A zreszt�, kto jak kto, ale ja z gorzał� nie

przesadzam.

- To o czym?

- Kurestwa za du�o jest w Polsce Ludowej - nie my�lisz?

- Raczej za mało - o nasz pensjonat.

- Pensjonatu �al, ale nie tobie - za granic� jedziesz...

- J�zyków brachu nie znam, daj sobie siana...

- Nie musisz - fach masz i potrzebny jeste� w Wiedniu chyba, czy jak?

- Tam mnie jeszcze nie było? - spytałem niby oboj�tnie, ale w

rzeczywisto�ci zastrzygłem uszami.

Page 236: Bordello Peerelo

236

Za Gierka wprawdzie zacz�li czasem komu� tam dawa� paszporty, gdy

miał krewnych za granic�, ale ja nie miałem i zawsze s�dziłem, �e w tym

bolszewickim syfie do ko�ca b�d� siedział jak w konserwie. Filmy si� ogl�dało,

Wolnej Europy słuchało, no ju� wiedział człowiek, �e komuna nie taki znów

rarytas... Wszystko z Zachodu było lepsze jak nasze. Nawet piwo było lepsze od

�ywca, chyba �e eksportowy �ywiec, to mo�e nie jest gorszy... Ale oni potrafi� w

butelce od eksportowego szczyny sprzeda�...

- No - st�kaj w ko�cu...

- Pozornie chujowa robota, ale szmal wielki. No bo widzisz, kurew, albo

kandydatek na kurwy u nas, byleby si� wyrwa� na Zachód, jest od zajebania...

- No bez poezji. Sam wiem. Niejedna córka członka kace by si� za paszport

pokurwiła... No i za dewizy...

- Tak my�l�... No wi�c trzeba to zrobi�...

- Córki członków kace na kurestwo puszcza�... w Wiedniu? - jaja sobie

robi�, bo widz�, �e go a� zgina.

- A chuj mi do tego, czyje córki. Byleby si� nadawały. Ty b�dziesz

sprzedawał je alfonsom do zachodnich burdeli. Na pocz�tek do Wiednia.

- A one co - agentki?

- Mo�e tak, a mo�e nie. Ani tobie, ani mi nikt si� nie b�dzie tłumaczył. Na

pewno za to - dewizy pa�stwu s� potrzebne. Id� kurwa rano do sklepu, a masło tam

du�skie. To co kurwa? Nad Wisł� krowy wymiona pogubiły, czy jak?

- Do rzeczy Zygmunt... - sam nie wiem, czemu jestem taki opryskliwy...

- No dobra. Nasi b�d� ci nasyła� dziwki. Jak b�dziesz miał

zapotrzebowanie na konkretn�, to tak� ci wy�l�, jak� narysujesz i za ka�d� zapłacisz

resortowi, ale tobie drugie tyle zostanie.

- To znaczy ile?

- Nie wiem człowieku. Sam musisz zbada� rynek. Ale zasad� ustalono...

Musisz nie za mało, ale te� nie przesadza� z cen�. Towaru mamy po gardło, tylko go

pcha� na eksport... Dewiz w kraju nigdy do��...

Page 237: Bordello Peerelo

237

- Ty - to jest lewizna, jak ten cały "Zalew", czy operacja?

- Po chajrem - operacja... Na "Zatoce" posypała si� dwójka, znaczy si� -

wywiad. Nowi ludzie i nowe, efektywne idee zgodne z linia partii. Ojczy�nie

potrzebne s� dewizy, a słu�by dla ojczyzny i w gównie potrafi� si� babra�. Sam

wiesz...

- A nasza "zatoczka" - chyba nie mniejsza, ni� ta wpadka - jest ju� passe?

- O czym ty chłopie gadasz? My nigdy takich rzeczy... Szaleju si� na�arłe�?

Frankowi mam wspomnie�?

- Dobra, dobra - �artowałem...

I na zgod� nalałem - nawet nie wiedziałem, �e Zygmunt zrobił si� taki

pijak...

- Sam widzisz, �e jednak nie jeste� pewny. Dziwiłem si�, ale si� nie

dziwi�... - zauwa�ył...

Wypili�my...

- Ty - czemu ty mówisz, �e ja nie jestem pewien i �e ty si� temu nie

dziwisz?

- No bo rodz� si� w�tpliwo�ci...

- Do mnie? - �achn�łem si�.

- A w ka�dym razie musisz utwierdzi� zaufanie słu�b do ciebie.

- No dobra, ja mog� wszystko... - mówi� i nakładam na talerzyki �ledzie w

occie. Lubi� �ledzie, ale obrane i przyrz�dzone sprzedaj� tylko w słoikach z octem.

Mo�na jeszcze kupi� z beczki, z flakami i samemu przyrz�dzi�, ale trzeba wiedzie�

jak, no i pó�niej przez trzy dni r�ce �ledziem id�. Wi�c gdy tylko widz�, �e rzucaj�

do sklepu �ledzie w occie, to kupuj�.

- Słuchaj - przed wyjazdem masz załatwi� jednego ksi�dza pod Warszaw�.

- Co znaczy załatwi� - utłuc?

- No wła�nie - masz go załatwi�... A jak, to ju� twój ból głowy. Po prostu

za dziesi�� dni ma go nie by� w�ród �ywych i ju�...

Page 238: Bordello Peerelo

238

- No co ty... Nowa władza z Ko�ciołem katolickim dobrze �yje. Sam

słyszałem, jak towarzysz Gierek mówił: - "wierz�cy i nie wierz�cy"...

- Co ty dzisiaj bredzisz? - replikował...

- No nic nie bredz�, tylko ja do mokrej roboty si� nie nadaj�. Mama jest

wierz�ca, tata chyba te� - po co mam ksi�dza zabi�?

- Potraktuj to jako �wiczenie. Zanim pojedziesz do Austrii, musisz przecie�

dowie��, �e umiesz si� znale�� w ka�dej sytuacji.

Patrz� ja na tego Zygmunta - facet ma coraz mniej włosów, coraz

chudszy, a przecie� znamy si� nie tak wiele lat. Odpowiedzialna ma prac�. Nie b�d�

pytał, ale przecie� jeszcze tydzie� temu robił w wywiadzie. A po twarzy wida� - ile

ma trosk... Mówi mi, �e mam zabi� ksi�dza i to jest normalne, a po tej twarzy widz�,

�e jemu samemu jest głupio, cho� zało�� si�, �e nie jest wierz�cy.

- Kto to wymy�lił?

- Nie ma znaczenia i nie dowiesz si�. Nikomu poza mn� nie mo�esz tego

powiedzie�.

- Mog� kogo� do tego zaanga�owa�?

- Ty czego� nie rozumiesz. Ja ci nie dałem �adnego zlecenia. Chodzi o to,

ze je�li za dziesi�� dni ten ksi�dz b�dzie �y�, tu masz koordynaty - daje mi

przebitkow� bibułk� i trzy fotografie - to ty le�ysz i nie masz zaufania instancji. Ale

koszty mo�esz, a nawet musisz rozliczy�. My rozumiemy, �e manipulacje kosztuj�...

- Ty, Zygmunt - ale po co wła�ciwie stuka� tego gada?

- No sam widzisz, �e gad - uchwycił si� słówka...

- Spójrz na to filozoficznie - kontynuuje. Czy twoim zdaniem ksi��a w

gospodarce socjalistycznej wytwarzaj� co� po�ytecznego?

- No ludziom s� potrzebni...

- A do czego? Do hodowli tuczników s� potrzebni, do spustu �elaza, do

eksportu i importu?

- No nie...

Page 239: Bordello Peerelo

239

- Wi�c sam widzisz, �e s� to zwykłe darmozjady. Paso�yty paso�ytuj�ce na

ciele socjalistycznej ojczyzny. I jeszcze wtykaj� kij w szprychy...

- Wi�c ten katabas niczym konkretnym si� nie zajmuje?

- Nie wiem. Mam przekaza�, to przekazuj�. Ale �e oni, ci ksi��a i

zakonnice darmo chleb polski jedz�, to jestem pewien... Dla zdrowia społecznego...

mo�na powiedzie�...

No i na tym wła�ciwie sko�czyła si� rozmowa... Bo o czym tu było

gada�? Niby teoretycznie prawda, ale niby dlaczego ja?

Aha - powiedział mi jeszcze, �e to, jak cał� spraw� zaaran�uj�, to nie ma

znaczenia, byleby si� nie wydało... �e to jest niby traki mój majstersztyk w cechu...

A tak w planie politycznym to mo�e to słu�y� przypomnieniu, �e wprawdzie na

obecnym etapie władza z Ko�ciołem z dzióbków sobie jedz�, ale niech sobie te

krecie syny nie my�l�... Im trzeba takie sygnały co jaki� czas wysyła�, �eby si� nie

rozpasali...

No i poszedł sobie, zostawiaj�c mi obrzyna, a tak�e niezłe gówno na

�rodku głowy.

Pomysł, �e chc� mnie wpu�ci� jako morderc� ksi�dza i os�dzi�, do��

szybko odrzuciłem. Wi�c w takim razie chc� mnie zwi�za� ze sob� na �mier� i �ycie,

a to jest głupie, bo ja jestem ju� zwi�zany... Wa�ne było dla mnie, �e wła�ciwie to ja

nie musz� osobi�cie tego wszystkiego załatwi�. Oczywi�cie pod warunkiem, �e rzecz

zostanie załatwiona na czysto... Miałem pewien plan. Szybko ruszyłem na Poczt�

Główn� i sprawdziłem po ksi��ce telefonicznej adres. Poci�giem nie chciało mi si�

jecha�, bo jednak ludzie mog� zapami�ta�, a brakowało mi samochodu. W kioskach

nie było ju� "�ycia Warszawy" - od dziesi�tej to normalne - nie ma i ju�, ale

poszedłem do empiku, dwie herbaty wypiłem, zanim doszedłem w kolejce do

przeczytania. Na szcz��cie - cz��ci z ogłoszeniami motoryzacyjnymi �aden cwaniak

nie wyrwał...

Znalazłem dobre ogłoszenie - czteroletnia Syrenka z resorami na

podkładkach miedzianych i z kierownic� od Skody. Stan po remoncie.

Page 240: Bordello Peerelo

240

Zatelefonowałem z budki - to były korowody - wsz�dzie albo połykał monety, albo

słuchawki urwane, ale udało si� w kinie "Bajka". Przed wpychaj�cymi biklety na

film ameryka�ski ko�mi, to op�dza� si� człowiek musiał. Wsiadłem w taksówke i

pojechałem w pobli�e adresu, obejrzałem samochód. Rzeczywi�cie na chodzie.

Złodziej jeden - pi��dziesi�t dwa tysi�ce za��dał i jeszcze kazał si� spieszy�, bo na

wieczór umówiony jest z innym klientem. Pojechali�my na Poczt� Główn� znowu.

Po drodze stargowałem do pi��dziesi�ciu i pół - wi�cej jak za nowy, ale to było

normalne. Na nowy trzeba przydział i taki przydział jeszcze par� dni temu to dla

mnie była betka, ale dzi�? Niestety, nie publikowali cen samochodów, �eby nie

wyszło na jaw, �e s� takie drogie, cho� wszyscy to wiedzieli i nawet nie bardzo

miałem z czym porówna�...

Blankiet umowy miał facet z giełdy. �e te� nie chciało mi si� dwa dni

poczeka� - no ale nie mam czasu, nie tylko nie pomy�lałem. Panikuj� do czorta, czy

jak?

Wsiadłem w ten mój nowy pojazd i prosto z dworca ruszyłem ruszyłem

do Człuchowa. Na ograniczenia pr�dko�ci nie zwa�ałem, bo przecie� miałem t�

swoj� legitymacj� esbe na inne nazwisko. Po drodze waln�łem oczywi�cie g��.

Wła�ciwie to celowo, cho� obawiałem si� stłuczenia szybki reflektora. Tak

odruchowo waln�łem, bo przecie� nawet nie było takiej kuchni, która by mi ja

przyrz�dziła. Byłem bezdomny jak pies. Je�li nie zdob�d� zaufania, to po prostu b�d�

na lodzie: bez przyjaciół, pozycji, pieni�dzy. Bardzo mi si� siebie zrobiło �al. Po

chwili jednak pomy�lałem, �e g�� mogłem da� jako podarunek z podró�y...

zawróciłem. Jaki� cham niósł j� ju� do wsi. Zatrzymałem si� - dawaj - macham t�

legitymacj� tak, �eby nazwiska nie widział, bo czasem i cham ma refleks i mówi�

mu:

– To jest dowód przest�pstwa - dokumenty...

– Jakie przest�pstwo panie... Moja g�� - poznaj� - dzieciaki s�siada mi

powiedziały: - na drodze wariat taka sam� Syrenk�, jak pana - trzasn�ł...

Page 241: Bordello Peerelo

241

– Ja nie mówi� obywatelu, �e to wy popełnili�cie przest�pstwo, ale albo

dowód przest�pstwa wydacie celem przeprowadzenia czynno�ci, albo wezwiemy was

na �wiadka...

Tamten zbaraniał, bo jak ka�dy cham boi si� panicznie s�du...

- A jakie tak dokumenty... Panie kapitanie... Ja ze wsi, wszyscy mnie tu

znaj�...

- To si� jeszcze zobaczy. Posterunkowy wywiad przeprowadzi... Wy mi

obywatelu na czystego wygl�dacie

A mówi� to dla jaj, bo gumofilce - w czerwcu gumofilce! - to miał tak

uwalane gnojem, �e hej...

- Ale posterunkowy zawsze czego� si� dogrzebie... a mi to po co - wy

b�dziecie si� tłumaczy�, a ja papiery wypisywa�. Dawajcie dowód przest�pstwa

obywatelu, albo dowód osobisty, bo ja na słu�bie...

Pewnie, �e dał... Po drodze pukn�łem jeszcze zaj�ca. Zgłupiał pod

Człuchowem w �wietle reflektora. Widno jeszcze było, ale chciałem wypróbowa�,

czy akumulator jest wystarczaj�co mocny?

Zajechałem pod domek mojego sier�anta. Ładny miał domek. Zapraszał

do �rodka, ale stanowczo nie skorzystałem. Za to dałem mu moje zdobycze. Niech

jego �ona ma jakie� zaj�cie... Wrócił po pi�ciu minutach z torb� ortalionowa na

zakupy. Poszli�my na spacer. Przez �rodek jeziora, takiego zaro�ni�tego trzcin�, szła

poniemiecka jeszcze kładka. Trzeszczało to cholera, dechy przegniłe, pale ze staro�ci

spróchniałe, a z prawej bagno i z lewej bagno... �e te� rada narodowa nie kazała

jeszcze tego rozebra�... A �aby darły mordy, �e człowiek człowieka nie słyszał. Po

drugiej stronie był las przerobiony na park miejski - nawet ławeczki - kulturalnie.

Kawalerka niedaleko od nas wino piła - zwykłe J-23, ale na widok milicjanta - fakt,

�e emerytowanego, niemniej zawsze - poszła gł�biej. Dało si� rozmawia�.

Ja mu:

- Wy wiecie, �e ja dla was wszystko?

Page 242: Bordello Peerelo

242

- Ja dla was, panie dyrektorze, te� wszystko, jeszcze by nie... sklerozy nie

mam...

I wyci�ga egzemplarz "W Słu�bie Narodu", rozkłada mi�dzy nami na

ławce, a na tym cztery kotlety mielone, a� ociekaj�ce smalcem - takie dobre,

musztard�, skibki chleba, nawet obrany ju� ogórek - w czerwcu �wie�y ogórek -

rarytas... No i musztardówk� i czyst� stra�ack�. A w drugiej butelce po wódce -

herbata na popitk� i dwie musztardówki... Ech... na bogato... Wida� było, �e nawet

sytuacja sprzyjała konstruktywnej rozmowie i konstruktywnym wnioskom...

Cztery dni pó�niej stałem przy pustej uliczce podwarszawskiego, raczej

szemranego miasteczka. Tak w odległo�ci pi��dziesi�ciu metrów, mi�dzy gał�zkami

krzewu, ale dobrze widoczny, miałem ganek plabanii. Zajechała moja Syrenka.

Wyszło dwóch go�ci. Jeden, mój sier�ant, został przy bramie z r�koma w kieszeni.

Drugi, mo�e nawet troch� starszy, ruszył ku drzwiom. Pewnie zapukał? Otworzyła

jaka� stara baba, a ten facet wszedł wraz z ni� do �rodka. Czekam i czekam. Pi��,

dziesi�� minut... Ja si� denerwuj�, ale i mój sier�ant - mimo odległo�ci przecie� to

widz� - denerwuje si�. Ju� byłem gotów wej�� na stanowisko sier�anta - na czat�, a

sier�ant niech idzie robi� porz�dek. Ma swoj� tetetk�, prywatn�, nigdzie nie

notowan� i mojego jeszcze obrzyna. Czułem, jak krew mi w skroniach pulsuje...

Niepotrzebnie, cholera, kaw� piłem...

Ale na szcz��cie w chwili, gdy ju� chciałem rusza�, kto� wyszedł z

budynku i targa ze sob� worek.

- No kurwa - my�l� - na to si� nie umawiali�my... Miało nie by� rabunku...

Ale co mog� zrobi�?

Oni wsiadaj� do Syrenki, mój sier�ant niepotrzebnie silnik zgasił, bo nie

od razu si� zapala... Ale zaskakuje w ko�cu, i terkoc�c swym dychawicznym

dwutaktem bryka rusza. Ja czym pr�dzej oddalam si�. Wła�ciwie to powinienem

Page 243: Bordello Peerelo

243

wej�� tam i sprawdzi�, ale cholera strachu si� najadłem i poszedłem. Mimo to dumny

byłem. Tak, tak... - dumny. Czułem si� jak gwardzista z Gwardii Ludowej, jaki�

Mały Franek albo Janek Krasicki, który wła�nie wrzucił wi�zk� granatów do "Cefe

Clubu"...

Z sier�antem spotkałem si� o dwudziestej trzeciej pod Poczt� Główn�.

Fakt, �e milicji wokół du�o i pewnie te� tajniaków, bo tu utarg ze sklepów

przywozili, ale z drugiej strony - ludzi tylu, �e nie zwracali na siebie uwagi.

- I jak - wszystko w porz�dku? - pytam...

- Zadanie wykonane, tylko otworzyła ta stara, to j� od razu nadział na nó�.

To fachowiec. My tak peeselowców przed referendum kłuli�my - jak prosiaki... To

był mój dowódca, ma wpraw�, nawet nie zipła. Cała filozofia, by stan�� bokiem, to

w jusze si� człowiek nie ubabra... Potem dziada te� skroił... Dziad idiota, zamiast si�

broni�, zacz�ł si� modli� - kretyn... No ale nie dał mu czasu... Zenek nie z tych...

Zenek go ciach w gardło i wtedy si� ubrudził... Pewnie widzieli�cie?

Nic nie widziałem, bo ju� była szarówka, ale nie było potrzeby si�

tłumaczy�.

- Potem jeszcze biegał w te i nazad, ale wikary pewnie na kurwy przez

okno uciekł, albo wtedy wyszedł, kiedy my narad� robili�my... A w takim razie w

ka�dej chwili mógł wróci�... A tym czasem Zenek nic... Nie pietra, tylko penetruje

lokal. Ja mu mówiłem, �eby nic nie brał, ale on i tak swoje zrobił. To ja mu z tej

zło�ci, �e cały worek fantów wyniósł, i to jakich! - �e premii nie dostanie...

- Dostanie, dostanie... Cho� trzeba pomy�le�, �eby mo�e mniej... Jaka� kara

za samowolke musi by�...

- Panie dyrektorze - ni cholery... Jak mu powiedziałem, �e nic, to nic. Ja

znam �ycie. Jak si� oka�e mi�kko��, to potem ci�gle b�dzie chciał na gorzał�

po�ycza�. Na wieczne nie oddanie... Pana nie zna, ale do mnie mo�e si� przyczepi� i

starego kumpla b�d� musiał stukn��. Dla jego dobra prosz�...

- Dobra - stoi... Przynajmniej pół litra mu postaw. Masz tu pi��dziesi�taka

na pół litra. Naprawd� nawet nie chcesz za bilety?

Page 244: Bordello Peerelo

244

- Panie dyrektorze. Ja jestem człowiek honorowy. Ja mam dług i ja go

spłaciłem. Krew za krew. Mogłem mie� czap� za tego Stalina... A zreszt�... Młode

lata se człowiek przypomniał... Jeszcze nie zardzewiałem... Jakby co, to gotów

jestem do słu�by... A pół litra kupi� i wypij�... Razem z kumplem... Zawsze jest co

wspomina�... Mo�e co� mu fantów puszcz�... U nas jest garnizon, mam kumpli w

tym wojsku, przy forsie. Im zawsze trzeba co�... I głupich pyta� nie zadaj�...

Ju� dwa dni pó�niej przyszedł do mnie Zygmunt. Patrzył na mnie z

podziwem. I raport kazał pisa�. Ja na to, �e robota wykonana, a krasnoludki tego nie

sprawiły, ale on nic, tylko �eby raport. Ja wi�c pytam:

- Mam sam pisa� o tym, �eby�cie mieli na mnie takiego haka?

- No wła�nie o to chodzi. Ale wiesz. Napisz tak, aby w ka�dym zdaniu było

jasne, �e działałe� na rozkaz. Nigdy �adnemu s�dowi takiego czego� si� nie

poka�e...

Wzruszyłem ramionami, ale nic - pisz�, a on mi pomaga. Na koniec

zaznaczyłem, �e koszty własne to pół litra. Nie wchodziłem w szczegóły. Tam

benzyna, jakie� takie rachunki z geesów po drodze... To przy innych tam sprawach...

Pół litra i szlus, �eby nie było, �e jestem pazerny... Zygmunt wypłacił mi za nie od

r�ki. mieli�my si� z tego... No bo rzeczywi�cie. Taka powa�na akcja, taka

synchronizacja, a tylko pół litra. W naszych gierkowskich czasach, a bez wkładu

dewizowego si� obyło... Czysta krajowa produkcja...

No i nie min�ł tydzie�, gdy wsiadałem do poci�gu do Wiednia.

Paszport odebrałem rano, przed dziewi�t�, zanim jeszcze zacz�to wpuszcza�

interesantów. Tak ze setka ludzi koczowała cał� noc, a ja nic. Zaje�d�am jak panisko

resortow� taksówk�, czyli z naszym tajniakiem jako kierowc�, bo przecie� rano

�adnej bym nie złapał, mijam wszystkich z tak� min�, �e sami si� rozchodz�, cho� w

zasadzie dost�pu do drzwi wej�ciowych pilnuj�, grzecznie pukam, od�wierny ze

stra�y przemysłowej równie grzecznie otwiera, ka�e si��� na swoim biurku i idzie po

Page 245: Bordello Peerelo

245

kogo�. Po pi�ciu minutach przychodzi rozespana urz�dniczka – no wida�, �e picie

porannej kawy jej przerwałem - z jakimi� papierzyskami. Ja je wszystkie po kolei

podpisuj�. Ona z jakim� lewym u�miechem mi to daje , oboje ładnie sobie mówimy

do widzenia, ja od�wiernemu te�, a on mnie olewa, jak to stra� przemysłowa - ci��k�

ma prac� z t� kł�bi�c� si� pod drzwiami hołot�. Wychodz� na zewn�trz i z tłumu

słysz�:

- "Czerwony paj�k"

Tak nie gło�ne to było, ale dało si� słysze�, wi�c obracam si� i pytam:

- A co obywatele, po odbiór paszporcików si� czeka? A jak zawróc� i nie

dostaniecie, to co - jeszcze w kraju, a ju� wroga propaganda?

Tamci jak jeden m�� zamarli! Ze strachu, to jasne...

- No, powiedzie� przepraszam, bo wracam...

Ci najbli�si mnie, z niet�gimi minami i tak jako� niewyra�nie, czasem

tylko ruszaj�c wargami, jednak przeprosili. Inni udawali, �e nie wiedz�, o co

chodzi... Stale z batem trzeba nad t� band� sta�... Dałem spokój. Taksówkarz na

dziesi�t� miał dziecko zawie�� do lekarza, czy co? Nie b�d� mu przecie� takich

spraw psuł... Ale ju� byłem tego bliski...

Pojechałem do fabryki na Rakowieck�. Tam w biurze przepustek czekał

oficer, wzi�ł ode mnie paszport i wrócił z trzema a� wizami. Wszystko ładnie,

zgrabnie, nie do rozpoznania. Mam si� nie obawia�, bo wszystkie wizy s�

potwierdzone. A paszport - nie wspomniałem - nie jest na moje nazwisko.

No dobra. W poci�gu mam miejscówk� w pierwszej klasie, przy oknie, w

przedziale dla nie pal�cych. S�siedzi te� raczej mili. Wida�, �e powa�ni ludzie, na

stanowiskach, jad� słu�bowo, ale ka�dy, cho� gadamy, o meritum ani wspomni. No

morda w kuble, �e a� miło. Rzec mo�na, �e elita społecze�stwa delegowana jest za

granic�... Ka�dy wie, jak si� zachowa�.

Dewizy w delegacji oszcz�dzaj�. W przedziale od krakowskiej suchej i

jałowcowej a� �licznie pachnie... Jak to si� mówi - jak w mi�snym za Nieboszczki

Page 246: Bordello Peerelo

246

Rzeczypospolitej... Ju� tam gdzie jad�, to ja si� tych bogactw napatrz�.. he, he... No

a nasi delegowani głodni chodzi� te� nie b�d�...

Taki� jaki� wyluzowany, zadowolony jad�, cho� na niepewne, bo

przecie� po niemiecku ani me, ani be, tyle co z liceum, bo przez dwa lata miałem

niemiecki, ale nauczycielka poszła na emerytur� - do dzieci wyjechała na l�sk i

zmienił nam si� z now� nauczycielk� j�zyk na francuski. I ten luz to był zwodniczy.

W Cz�stochowie na stacji przychodzi dwóch tajniaków, wal� do mego przedziału i

grzecznie, ale stanowczo ka�� i�� ze sob�. Jeden prowadzi, a drugi wzi�ł wszystkie

moje baga�e. Bardzo dokładnie to ustalali, nie było lipy.

No - my�l� - umarł w butach. Zastanawiałem si�, czy co� ze złota nie

wzi��, albo dewiz, ale my�l� sobie: - nie - dali mi dwa tysi�ce dolarów kazionnych,

to musi mi starcza�. Jad� słu�bowo, to ze swoich dopłaca� nie b�d�... Byłem tak

bojowo nastawiony, �e gotów byłem całe powiaty dziewczyn wysiedla� na Zachód,

wi�c kombinowałem, �e szmalu mi nie zbraknie... No rwało mnie do czynu, a tu taki

gips! To wszystko były jaja! Oni chcieli mnie po prostu udupi�... No ale nic takiego

nie wiozłem...

Prowadz� mnie jak przest�pc� na komisariat, tam wybebeszaj� wszystkie

baga�e - nawet trzy tubki z past� do z�bów na moich oczach pokroili. Moim

własnym no�em! Najpierw odkr�cili drewniane deseczki r�czki. Nawet nie s�dziłem,

�e si� odkr�caj�. A oni rozkr�cili i tym rozkr�conym przedwojennym gerlachem

past� do z�bów mi zmarnowali! Przez cały czas mnie obserwowali, a potem na

osobist�. Nawet do dupy, za przeproszeniem - zagl�dali. No jebał was pies.

W ko�cu dali spokój. Jeden wyszedł, wrócił, bez gadania przeprosił

�licznie, wyja�nił, �e taka słu�ba i �e jestem wolny. Ja si� pytam, kiedy mam

nast�pny do Wiednia, albo jakie� poł�czenie z przesiadkami, a oni mi na to, �e nie,

maj� polecenie powtórzy�, �e w Warszawie mam si� stawi� na kwaterze.

Ja tak dla pucu, aby Austriaków zmyli�, mam bilet powrotny, ale bez

miejscówki. Zreszt� najbli�szy poci�g, to wcale nie ekspres, bez miejscówek. Do

Warszawy wróciłem z wszystkimi bambetlami. No poległbym na tym Dworcu

Page 247: Bordello Peerelo

247

Wschodnim, obrabowaliby mnie jak nic, gdyby nie to, �e Zygmunt czekał. No, to ju�

chyba nie jest �le. Zawozi mnie swoj� now� Skod� pod kwater�. A ja my�lałem, �e

ju� do niej nie wróc� i mówi:

- Nie wiem, cholera, o co chodzi, ale kto� spod Siedlec na ciebie czeka...

On nie wiedział, ale ja wiedziałem. Po całej tej aferze nie pojawiałem si�

u Przemyslidy, bo przecie� ci�gle mogłem by� na smyczy. Tajniacy czasem potrafi�

udawa�, �e ich nie ma - a zreszt� nie byłem pewien, czy on nie działał przy tej

"Zatoce", czy te� "Zalewie" - i czy go nie zamkli... Chwali� si� nie miałem czym.

Wprawdzie rozliczony byłem z nim na bie��co, ale te dwie sztabki niby

szwajcarskie, to były jego, a przepadły...

- No i widzisz, młodu człowieku, nigdy nie trzeba ignorowa� starych

przyjaciół. Nawet je�li oni nie b�d� si� m�cili, to los mo�e si� zem�ci�... Uznano, �e

skoro jednak troszk� na tych operacjach zarobiłe�, to powiniene� si� rozliczy� co do

grosza. Mam nadziej�, �e odkładałe� dla siebie w autentycznych sztabkach

bankowych. No to wła�nie takie mi zwró�. Ja si� nie obra��...

Dobrze Przemyslidzie było mówi�... Ale wychodziło na to, �e całe

ryzyko finansowe brałem na siebie ja. Mógłby si� przynajmniej podzieli� - on

sztabk� i ja sztabk�... Ale powiedział to wszystko tonem tak autorytarnym, �e lepiej

było nie kruszy� kopii. Facet miał wej�cia, skoro sprowadził mnie z trasy. A ju�

dwukrotnie s�dziłem, �e jest załatwiony. Po raz pierwszy, gdy w 1968 wyp�dzali

�ydów ze szczególnym uwzgl�dnieniem tych umoczonych w stalini�mie. A on mi

wygl�dał na takiego wła�nie. A drugi raz, gdy wła�nie ostatnio pół zarz�du drugiego

rozp�dzono za szmugielek złota i dewiz. Dało mi do my�lenia, �e nie wpadły sztabki,

ale mimo to s�dziłem, �e palce maczał w tym Przemyslida.

- Masz na to dwa dni. Za dwa dni przyb�d� tu z fantami. Gdyby� był

�ledzony, to masz trzy dni. Ale kłama� - to mówi� w zaufaniu - nie warto... Ja b�d�

wiedział, czy �ledz� ci�, czy nie?

Page 248: Bordello Peerelo

248

Po zło�eniu tego o�wiadczenia wstał z fotela, odwrócił si� na pi�cie i

wyszedł z własnego salonu, zostawiaj�c mnie sam na sam ze swym muzeum. Nawet

herbat� mnie nie pocz�stował.

W tej sytuacji powstałem i ja. Tako� odwróciłem si� n pi�cie i

wyszedłem, przez nikogo nie �egnany, na podwórko, do mojej syrenki.

ledzony chyba nie byłem, a sprawdzałem to na ró�ne sposoby, lecz z

pewno�ci� nie na wszystkie. Z Warszawy wyjechałem na Kielce bocznymi, a

wła�ciwie polnymi drogami. Tak cyrklowałem, by dotrze� na jak�� pierwsz� w nocy,

lecz udało mi si� dopiero na czwart�. Nawet do rodziców nie zajrzałem.

Odwiedziłem tylko jeden ze schowków i wzi�łem, co miałem wzi��. Wróciłem jad�c

przez Ostrowiec, tras� na Lublin, szerokim kołem omijaj�c stolic�. Wprost, a raczej

te� bocznymi drogami, pod Siedlce. Zajechałem na podwórko w porze obiadowej.

Nikt nie wyszedł mi na spotkanie. Przemyslida wprawdzie kazał mi

zjawi� si� za dwa dni, ale mo�na było to rozumie�, jako najpó�niejszy termin. W

termosie miałem jeszcze troch� kawy, bo najpierw j� oszcz�dzałem, a potem

zapomniałem o niej. Wypiłem w samochodzie i w najlepsze zasn�łem. A zasn�� na

siedzeniu syrenki nie jest łatwo.

Obudził mnie, delikatnie potrz�saj�c za rami�, gospodarz. S�dz�c z lekko

obłoconych butów - charakterystycznych, z podeszw�, jak opona traktora - wracał ze

spaceru. Troch� si� zawstydziłem. Ale i przestraszyłem. Przez cały ten czas, tak na

dnie, tkwiła we mnie pami�� sposobu, w jaki poznałem Przemyslid�. Wówczas to on

strasznie si� mnie bał. Dzi�, kto wie, mo�e ja powinienem si� ba�?

Wzi�łem swój pakunek i poszedłem do mieszkania. Tym razem starannie

wytarłem buty. Poprzednio zapomniałem i zostawiałem �lady na podłodze, a

zapewne i na dywanie.

Zasiedli�my w fotelach. Na stoliku poło�yłem, delikatnie, aby nie

naruszy� wzorów na miedzianej blasze, pakunek. Przemyslida rozwin�ł papier,

nast�pnie papiery, w które - ka�da z osobna - zawini�te były sztabki i obejrzał je

Page 249: Bordello Peerelo

249

uwa�nie. Pomy�lałem, �e on chyba pami�ta ka�d� z osobna, bo zdawało mi si�, �e

wr�cz je rozpoznaje.

Wyniósł je do innego pomieszczenia, a po chwili wrócił ju� razem z

gospodyni� nios�c� kaw� w pi�knym, srebrnym i wypucowanym do połysku

dzbanku, a tak�e kanapki ze schabem pieczonym w domu. W �rodek schabu

powtykane były suszone �liwki. Ciekawe, sk�d on brał ten schab i inne produkty w

kraju, gdzie w sklepie szynkowa, nawet lekko zzieleniała, była ozdob� działu mi�sno

- w�dliniarskiego. mietana, �wie�a, to było wida�, te� była w dzbanku ze srebra, ale

mniejszym. Przemyslida bez słowa, lecz uwa�nie mi si� przygl�daj�c, nalał kawy i

gestem spytał, czy j� zabieli�? Zgodziłem si�.

- Odwiedził mnie przyjaciel... Taki stary przyjaciel - znamy si� od

lat... Czasem odwiedzamy...

Z lekka zawołał:

- Michaile Grigoriewiczu... prosimy!

Wszedł do pokoju człowiek zaskakuj�co niski, z perkatym nosem, du�ym

brzuchem, w wieku co najmniej czterdziestu pi�ciu lat. Wszedł z baniast� butelk�

brandy Maxim - bodaj najta�szego z francuskich w Pewexie. Tak dwie trzecie co

najmniej ju� było wypite. Dopiero teraz powstał gospodarz, lecz zamiast dokona�

prezentacji podszedł do komody po kieliszki.

Facet, wygl�daj�cy co najmniej komicznie, w swetrze z czego�

sztucznego przetykanego złot� nici�, a dobrze ju� wiedziałem, �e swetry najlepsze s�

z prawdziwej wełny, wzbudzał moj� wesoło��. Sytuacja nie nastrajała do �miechu i

wcale nie wygl�dało na to, by roztropnie było �mia� si� z przyjaciół Przemyslidy.

Nawet je�li zwykli nas�cza� si� trunkami, które Sta� rezerwował dla gorszych

swoich go�ci. Nie w�tpiłem, �e Maxim nie był inicjatyw� Przemyslidy. To te� udało

mi si� opanowa�.

- Michaile Grigoriewiczu... Eto jest tot młody pare�, o którym wam

wielokrotnie mówiłem. Jest troch� nadgorliwy. Wywi�zał si� z zadania o dzie�

wcze�niej...

Page 250: Bordello Peerelo

250

- Oho - pomy�lałem - z tymi sztabkami, to było tylko takie zadanie i mo�e

mi je zwróc�?

- No... to za znajomo��... - odpowiedział ten malutki z dziwnym akcentem i

teraz, to ju� miałem pewno��, �e mam do czynienia z prawdziwym Rosjaninem.

Wypili�my do dna. Ja w pierwszej chwili nie zorientowałem si�, �e z

koniakówek mam pi� do dna, ale natychmiast si� poprawiłem. Rosjanin wypił i

reszt� wytrz�sn�ł wprost na dywan.

- Dobry koniak - powiedział - nie tak ostry, jak nasz sowieckij... No...

kusz... jedz - młody człowieku, ty z drogi. Nie dziwisz si�, �e ja sowietskij

cziełowiek?

- Nie, bo wiem, �e pan Przemyslida to dobry internacjonalista.

Spojrzałem na niego mo�liwie najbardziej spokojnym wzrokiem

zadowolony, �e tak zgrabnie znalazłem słowa...

- Masz racj�... Dobry komunista i internacjonalista. A ty do Awstrii

chciałe�, do wroga, na obcy teren. Czy ty jeste� dobrym internacjonalist�?

- Nie wiem, prosz� pana, ale staram si�...

Rosjanin �achn�ł si�:

- Ja nikakoj pan - ja towarzysz... No i dobrze, staraj si�...

A po chwili, jakby si� wahał, ale w rzeczywisto�ci widziałem, �e jest to

wyre�yserowane, rzucił:

- A Kraju Rad, kraju awangardy klasy robotniczej, ty by� nie chciał

pozna�?

- Chciałbym - szczególnie chciałbym zobaczy�, jak ludzie �yj�... Nie tak z

wycieczk�, ale w�ród ludzi radzieckich...

Sam nie wiem, czemu tak powiedziałem. Po prostu powtórzyłem to, co

zasłyszałem od kilku go�ci w pensjonacie, którzy mówi�c o ZSRR narzekali, �e z

nikim normalnym nie mog� tam porozmawia�, �e nie s� w stanie przebi� si� przez

otoczenie przydzielonych im gepistów. Tylko domy�lałem si�, �e gepi�ci, to nazwa

ich SB. Ju� po chwili bałem si�, �e naruszyłem jakie� tabu, zrobiłem co�

Page 251: Bordello Peerelo

251

niedopuszczalnego tym bardziej, ze po raz pierwszy widziałem w oczach, jak�e

zwykle dyskretnego Przemyslidy, po prostu zdumienie. Nie obce ono było te�, z

natury mało sugeruj�cej skłonno�� ku refleksji, twarzy Michaiła Grigoriewicza. A

jednak szybko si� opanował i poniewa� we flaszce po Maximie pozostało jedynie

wspomnienie, gestem zwrócił si� ku gospodarzowi. Ten zareagował, przyniósł

butelk� Stock'a i jak to bywa zauwa�ył:

- "Koniak Stock przez cały rok"...

- Lato idzie, lato, towarzyszu... A jak ju� b�dzie prawdziwe lato, u nas, na

Krymie, to biełyj mied�wied� najlepszy... Ooo - biełyj mied�wied�... Ale dawaj etot

kaniak sztok...

Gdy tylko wznie�li�my kieliszki, to perkaty rzucił:

- Za wizyt� naszego młodego przyjaciela na Krymie, w prawdziwym

centrum rekreacji zdrowia i wypoczynku ludzi sawietskich.

A po chwili, gdy ju� znów osi�gn�li�my dno kieliszków, dodał:

- Chcesz jecha� w sposób nie zorganizowannyj. No charaszo...

Prigłaszaem... Mój brat, eto czestnyj czełowiek, no prosta - dusza człowiek.

�oneczke - tak si� mówi po waszemu - �oneczk� ma prima sort, taka rabotnaja...

Eeech - wypi� by za naszije �eleznyje sawietskije �enszcziny...

Przemyslida - bez entuzjazmu dla samej czynno�ci, �yczenie jednak

natychmiast spełnił... Po �eleznych sowietskich �enszczinach byłem ju� nie�le

wstawiony...

Tak wi�c, na lato zamiast do Wiednia udałem si� do Zwi�zku

Radzieckiego na słynny Krym. Wiz� w ambasadzie radzieckiej podbito mi

wprawdzie niezbyt elegancko, bo portier o twarzy do�� mocno zdegenerowanego

alkoholika i roznosz�cy analogiczne wonie stanowczo za��dał, bym spluwał tylko do

spluwaczki, gdy ja w ogóle nie planowałem spluwa�... za to bardzo szybko - wci�gu

trzech godzin. Przy okazji, zgodnie z rad� Michaiła Grigoriewicza, w bufecie

Page 252: Bordello Peerelo

252

kupiłem po pi�� małych puszek kawioru czarnego i czerwonego, pi�� puszek

bezsensownie tłustej tuszonki wołowej z fabryki w Baranowiczach - kazano mi

sprawdzi� - czy z fabryki w Baranowiczach, czy nie, no i dwadzie�cia kartonów

ameryka�skich papierosów.

Dla przeci�tnego Polaka, nawet oficera wysokiej szar�y, były to boskie

dary kupione za bezcen. Papierosy po trzydzie�ci pi�� złotych za karton, czyli w

cenie sportów, tuszonka jak tuszonka - tłusta, bo tłusta, ale dawała si� na ciepło

zje��, a kawior - wszyscy mówili, �e taki dobry, no to dobrze... Wszystko to

zawiozłem do rodziców i dopiero pod mamy r�k� tuszonka nabrała sensownego

smaku. Ojciec słysz�c, �e jad� do zeteserer, a� pokra�niał z zadowolenia, cho� od

razu mnie przestrzegł, bym nikomu nie mówił bez potrzeby, a i matce zabronił.

Uwa�ał bowiem, �e bez potrzeby do zetesereru nikogo nie zapraszaj� i byle dyrektor,

to mo�e sobie jecha� do Bułgarii, ale człowiek z perspektywami, który ma zrobi� w

kraju karier�, winien je�dzi� do zetesereru. Gdy wyje�d�ałem, mama dała mi

formalne błogosławie�stwo, zabroniła pi� z Rosjanami wódk�, a ju� zupełnie

zabroniła w czymkolwiek im si� sprzeciwia�, bo dla Rosjanina zastrzeli� człowieka,

to jak zje�� bułk� z masłem... No i dała mi, specjalnie przyniesion� z apteki, bardzo

podobno skuteczn� ma�� rt�ciow� na wszy. Do�� sumiennie musiałem powtórzy�,

które czynno�ci wypadnie podj��, gdyby ta ma�� była potrzebna.

Nie s�dziłem, aby ta cała ma�� miała mi by� bardziej potrzebna, ni� w

kraju, a nigdy dotychczas nie musiałem jej u�ywa�, ale zapakowałem. Walizk�

przecie�, i to skórzan�, miałem pojemn�.

Ale nie wida� było, by mama sprzeciwiała si� wyjazdowi. Przeciwnie -

miałem wra�enie, �e z tym samym nastawieniem �egnałaby mnie przed wyjazdem do

USA. Mo�e na poniewierk�, ale na pewno po dolary...

Zygmunt odprowadził mnie na Dworzec Wschodni. Bilet kupiłem w

"Orbisie" w Alejach Jerozolimskich i gdy tylko przedstawiłem paszport, to kasjerka

najpierw sprawdziła w przetłuszczonym i rozpadaj�cym si� zeszycie, a potem,

dokładnie mi si� przygl�daj�c, wzrokiem takim bardziej policyjnym, czy ja na

Page 253: Bordello Peerelo

253

fotografii, to ja za szyb�, wr�czyła mi miejscówk� pierwszej klasy. Oprócz walizki

miałem jeszcze olbrzymie papierowe torby z Pewexu, gdzie w zgodzie z rad�

Michaiła Grigoriewicza nabyłem trzydzie�ci par spodni ze �cieralnego d�insu Rifle

dla dorosłych i dwadzie�cia par dla dzieci, a Sta� załatwił mi i to od r�ki,

dwadzie�cia pi�� par polskich, z gorzej �cieralnego d�insu, jako� taniej, bo po sto

sze��dziesi�t złotych, kupionych na bazarze Ró�yckiego od bab. Te d�insy masowo

produkowało całe podziemie funkcjonuj�ce wokół podkarpackich wiosek z

Rzeszowszczyzny. Nasi w ogóle nie potrafili sobie z tym da� rady, wi�c tylko

kontrolowali, co i jak. Tak słyszałem jeszcze w pensjonacie, ale miałem pogl�d nieco

bardziej sprecyzowany. Tych trzech oficerów od szytych w kraju d�insów, po pijaku

dosłownie szastało pieni�dzmi i zaraz po marcu 1968 dziewczynom wkładali mi�dzy

nogi całe rulony brudasów wołaj�c, �e teraz to oni s� bananowa młodzie�.

Do tego wszystkiego doł�czyłem pi�� pojedynczych gum bubble-gume -

ameryka�skich - na padarunek dla syna gospodarza, dwadzie�cia krajowych

pakiecików gum po pi�� z prywatnej wytwórni, dwana�cie parasolek damskich

składanych i sze�� m�skich, te� składanych. Jechałem wi�c na ten Krym jak z szabru,

obci��ony niesamowit� ilo�ci� wyrobów, o których sk�din�d, nie tylko do Michaiła

Grigoriewicza wiedziałem, �e w zeteserer s� chodliwe. W banku polskim za�

wymieniłem w oparciu o specjalny talon wr�czony mi po prostu przez Michaiła

Grigoriewicza, trzysta sze��dziesi�t rubli - kwot� podobno znaczn� - i to wpisano mi

do ksi��eczki walutowej. Dokładnie je sobie obejrzałem. Trzydzie�ci sze��, prosto z

drukarni, czerwonych banknotów po dziesi�� rubli. Nic si� od czasów caratu nie

zmieniło - dziesi�� rubli papierowych to czerwoniec... U nas w kieleckiem jeszcze o

tym pami�tano. Tyle, ze kiedy� za czerwo�ca, tak wspominano, to porz�dnego

cielaka kupił...

My�lałem, �e poznam kogo� stamt�d w przedziale, nawet przygotowałem

sobie cał� koncepcj�, jak by tu si� mo�liwie du�o dowiedzie�, samemu mówi�c jak

najmniej. Słówek uczyłem si� ze słownika, który kupiłem w antykwariacie za

trzykrotn� cen� w stosunku do tej wytłoczonej na okładce. Był troch� zu�yty, ale

Page 254: Bordello Peerelo

254

jeszcze kompletny, a nowych w ksi�garniach nie było. Miały by� jakie� wielkie

słowniki w pałacu kultury, w jakim� Orpanie, czy jak, ale łaziłem po tym pałacu i nie

znalazłem... Zgłupiałem i niepotrzebnie pytałem, gdzie jest ksi�garnia, w której

mo�na kupi� słownik i rozmówki polsko - rosyjskie? Chłe, chłe... No to pewnie, �e

mnie dezinformowali...

Jednak a� do granicy jechałem sam. Wagonowa - baba rozło�ysta,

wzrostu grenadierskiego, w wieku nie do ustalenia, z kokiem tak wysokim, z włosów

tak dziwacznie, chyba nieumiej�tnie pofarbowanych, �e roznosz�c po�ciel z tkaniny

bawełnianej o fakturze papieru �ciernego, zamiatała sufit, kazała przyj�� po kipiatok

"czerez dziesiat minut"...

Za dziesi�� minut ruszyłem korytarzem ku ko�cu korytarza, gdzie kł�bił

si� ju� niezły tłumek Rosjan. Teraz dopiero domy�liłem si�, �e Polacy je�dzili,

zapewne polskimi wagonami, te� zreszt� wł�czonymi do składu poci�gu. Pozostałe

kobiety te� miały koki, zreszt� w ró�nych kształtach, lecz nieodmiennie olbrzymie...

Doprawdy, radziecka ziemia karmi kobiety o niezwykle g�stym i obfitym owłosieniu

na głowach...

Gdy tylko wagonowa mnie dostrzegła, dosłownie rykn�ła na pozostałych

podró�nych:

- Towariszczi, tawariszcz inastraniec - dawajcie jewo...

I jak za dotkni�ciem czarodziejskiej ró�d�ki utworzył si� w korytarzu

szpaler mi�dzy podró�nymi wiod�cy mnie wprost do olbrzymiego blaszanego

pojemnika wmontowanego w �ciany wagonu, pod którym, mimo niesamowitego

upału palił si�, niczym w wiejskiej kuchni, w�giel. A okna, jak si� zorientowałem,

były za�róbowane.

Wagonowa wyci�gn�ła w moim kierunku szklank� w metalowej oprawce

i z irytacj�, �e marudz�, sykn�ła:

- Brasaj, tawariszcz, czaj...

Ja domy�liłem si�, o co chodzi, ale oczywi�cie własnej herbaty ze sob�

nie miałem. W termosie miałem kaw�, ale herbaty w wiórkach nie... Szybko jednak,

Page 255: Bordello Peerelo

255

nieomal na wy�cigi, zacz�li mi podró�ni wsypywa� w t� szklank� po troch� herbaty

tak, �e do jednej trzeciej wypełniła si� suszem.

- Nu - kulturna... - skomentowała to baba i odsypała wi�kszo�� w skrawek

gazety, zrobiła tutk� i po prostu wło�yła mi do kieszeni marynarki. Reszt� zalała,

wsypała trzy czubate ły�ki cukru, a gdy z namaszczeniem trzymałem t� szklank� w

jednej r�ce, to do drugiej podała mi najpierw piwo, a potem pół litra wódki. Ja wódki

nie chciałem bra�, lecz ona autorytatywnie zakrzykn�ła:

- Bieri, bieri... paka i jest...

Potem jeszcze dodała olbrzymi� puszk� tuszonki. Flaszki ulokowałem w

kieszeniach marynarki, a ona dodała:

- Tri piatdziesiat siem...

Gdy pokazałem, �e nie mam jak si�gn�� do portfela, wzruszyła

ramionami:

- Patom...

I rzeczywi�cie. Wszyscy brali ten sam zestaw, tylko na dzieci wydawała

wrz�tek, tuszonk� i piwo, ale bez wódki. Ludzie przeciw temu protestowali. Ogl�dali

te butelki i ze znawstwem oceniali:

– eksportnaja...

Czyli tak jak i u nas - to co eksportowe – wida�... jest lepsze...

W przedziale - bukwy ju� jako tako przypomniałem sobie w Warszawie -

dokładnie przeczytałem etykiety. Wódka była "moskovskaia" i etykieta zapisana była

łaci�skimi literami, piwo było �igulowskie i wypicie go, ciepłego jak zupa, lecz bez

w�tpienia samego w sobie nie do przyj�cia, było czynem ponad moje siły, za�

tuszonka była wołowa, tak jak te moje z ambasady, ale wi�ksza i nie z Baranowicz.

Przed Przemy�lem poszedłem do toalety. Prze�yłem szok, a nie mam

słabych nerwów. Gdy tylko otworzyłem drzwi, a mogłem si� tego domy�la�, bo w

upale i zaduchu po całym korytarzu rozchodził si� znajomy mi z krajowych

poci�gów, które jednak przecie� s� wietrzone, charakterystyczny zapach. Ale gdy

tylko otworzyłem drzwi do toalety, to jaka� siła wypchn�ła mnie dosłownie na

Page 256: Bordello Peerelo

256

zewn�trz. No... ale wej�� musiałem. Zamiast muszli klozetowej była po prostu dziura

w podłodze. Wprawdzie zaznaczone były miejsca sugeruj�ce, gdzie nale�y postawi�

stopy, lecz nie wszystkim to si� udało. Mocz po prostu chlupotał na podłodze

rozchodz�c si� falami w rytmie stukotu wagonu o szyny. Nie była to woda, gdy�

wody w kranie nie było. To wszystko by mnie nie dziwiło, te obrazki znałem z

repertuaru pekape, lecz nie w tym nat��eniu! Dopiero gdy wychodziłem, to

zauwa�yłem kł�b jakiej� mi�kkiej brunatnej bawełny, te� zapewne nie pi�knie

pachn�cej, cho� ja ju� nic nie czułem. Starannie, nie dotyk�j�c jej palcami, wytarłem

o ni� buty. Czym pr�dzej wróciłem. W ustach czułem smak skwa�niałego - to było

dla mnie doprawdy odkryciem - gówna. Czym pr�dzej, wbrew swym obyczajom,

odkr�ciłem kubeczek od termosu i nalałem sobie po wr�bki, ciepłej bo ciepłej,

wódki. Wypiłem toto nieomal po rosyjsku, na dwa razy!

Ci�gle jeszcze byłem zszokowany, gdy weszli polscy pogranicznicy i

celnicy. Z wra�enia zapomniałem schowa� napocz�ta butelk�. Pogranicznik pi�knie

�yczył mi, salutuj�c, miłej podró�y i to był optymistyczny akcent - wojsko jednak

potrafi si� zachowa�... Celnicy te� byli uprzejmi. Dwaj, bez w�tpienia działali na

zlecenie, porachowali dosłownie wszystko i cho� na zakupy w Pewexie miałem

stosowne rachunki i wolno mi je było wywie��, to jednak parasolki i spodnie z

bazaru były ewidentnym szmuglem. A jednak nawet powieka im nie drgn�ła.

Zanotowali nawet chusteczki do nosa i te� si� po�egnali �ycz�c miłego wypoczynku.

O celnikach to i owo si� słyszało, wi�c na ich zachowanie złego słowa nie mog�

powiedzie�. Ale było jasne, �e Franek, cho� przecie� krajowe rzeczy kupowałem

przez Zygmunta i Stasia, to jednak chciał by� zorientowany.

Rosjanie za� wpadli do przedziału jak szara�cza. Akcja si� powtórzyła.

Znów wszystko notowali i te� niczemu si� nie dziwili. Byli bardziej wnikliwi. Kazali

mi spu�ci� spodnie, pochyli� si� i zajrzeli w odbyt. Ja roztropnie podczas wizyty z

toalecie miałem własny papier toaletowy, lecz u�ywałem go w nienormalnym dla

mnie po�piechu, wi�c wszystkie te zabiegi nie musiały by� dla funkcjonariuszy

buduj�ce. Wcale ich nie �ałowałem... Wygl�dali jak bandyci w mundurach i takie

Page 257: Bordello Peerelo

257

mieli maniery. Bez słowa odwalili po hejnale z mojej flaszki, nawet nie powiedzieli,

�e "wkusna" i poszli.

Flaszk� z reszt� alkoholu wrzuciłem do pojemnika na �mieci i

systematycznymi ruchami, jak automat, wyci�gn�łem z walizki płask� butelk�

jarz�biaku z metalowym kieliszkiem. Waln�łem sobie dwa pojemniczki pod rz�d,

poprawiłem kaw� i uspokoiłem si�. Miałem jeszcze te� płaskie Martineu, ale

postanowiłem nie otwiera�. W tym upale łatwo mogłem si� upi�. Była bowiem noc,

sama w sobie parna, a na dodatek te okropne okna były za�rubowane. Jedyny wlot

powietrza był - teraz to wiedziałem - przez dziur� w kiblu.

We Lwowie korzystaj�c z półgodzinnego postoju wyszedłem na peron.

Nie chciałem oddala� si� od wagonu ze wzgl�du na pozostawione w nim rzeczy,

jednak zdecydowałem si� ruszy� ku cysternie, a której rozlewano jaki� płyn.

Odcyfrowałem napis - kwas. Co� słyszałem, �e to zapewne kwas chlebowy - pono�

doskonały na kaca.

Wła�nie na moich oczach milicjanci wygonili spod cysterny prywatn�

inicjatyw� - bab� sprzedaj�c�, pewnie za grosze, olbrzymie puste słoje na kwas dla

nie zaopatrzonych przybyszy zza granicy. Ludzie natychmiast - u nas to by

gardłowali, a przynajmniej u�alili si� nad staruszk� - zacz�li kupowa� w stoisku

obok pełne słoje. Potem doczytałem - to był sok z brzozy. Wylewali go wprost do

rynsztoka i puste baniaki podawali sprzedawcy celem powtórnego napełnienia

krwistoczerwonym płynem lec�cym z kurka. Zapach tego czego� był mi chyba

znany... Płyn był do�� chłodny, bo czułem to przez szkło. I do�� w sumie drogi - za

trzy litry prawie rubla... Spróbowałem - to było czerwone wytrawne wino... Nie

miałem szansy przywita� Ojczyzn� Proletariatu na trze�wo...

Gdy z tym baniakiem wróciłem do przedziału, to siedziała w nim ju�

nowa pasa�erka... Mo�e przed trzydziestk�, raczej obfitych kształtów,

prawdopodobnie w delegacji, bo miała ze sob� tylko niewielk�, jak wi�kszo��

miejscowych - jeszcze bardziej obskurn�, ni� to zdarzało si� w Polsce - walizk�.

Page 258: Bordello Peerelo

258

Do�� szybko nawi�zali�my rozmow�. Znała polski! Co wi�cej - równie�

jad�c do Odessy, gotowa była mi udzieli� praktycznych lekcji j�zyka rosyjskiego.

Tak wi�c cał� prawie dob� przegadali�my z doskonałym skutkiem dla mnie.

Wprawdzie była do�� w�cibska i pytała o zbyt wiele rzeczy osobistych, ale albo j�

zbywałem, albo, gdy była nachalna, zwyczajnie łgałem. Dopiero, gdy zbli�ali�my si�

do miasta, to mi powiedziała, �e jest przydzielon� mi przewodniczk� i tłumaczk�

pracuj�c� w turystycznej firmie Intourist. Aha - taki głupi to nie byłem - ju� ja tam

wiem, jak si� nazywa jej biuro turystyczne...

W Odessie wysiedli�my wieczorem. Miasto jakie� jakby zaciemnione. O

godzinie dziewi�tnastej ich czasu ulice po prostu puste. Czekaj�c� na nas luksusow�

taksówk� marki Wołga dojechali�my do hotelu - po rosyjsku - gastinica - o nazwie

"Łondonskaia". Co� w rodzaju warszawskiego Bristolu, tylko du�o mniejszego. No i

jeszcze gorzej utrzymanego - podłogi wprawdzie pastowano i froterowano, ale chyba

od rewolucji nie cyklinowano. Zdumiała mnie liczba karaluchów. Gniazdo -

ewidentnie - miały w tapczanie w moim dwuosobowym pokoju. Kolacj� zjadłem

sam w barze na pi�trze. Jaka� fatalna szynka, tłusta kiełbasa. Wszystko pokrojone w

plasterki centymetrowej grubo�ci. Ja chyba zapomniałem, �e jestem tu go�ciem i

łaman� z polskim ruszczyzn� usiłowałem wynegocjowa� pokrojenie dla mnie w�dlin

nieco cieniej. Babol, mo�e czterdziestoletni, melancholijnie chudy, z wielkimi

oczami i monstrualnym kokiem w kształcie zupełnie foremnej łodzi rybackiej, przy

tym raczej nie uczesany - bo cała ta fryzura była ewidentnie nie pierwszej �wie�o�ci,

doskonale mnie zrozumiał i odci�ł si�, �e palców dla mnie to ona nie b�dzie sobie

obcina�.. Pokazała przy tym te swoje nie obci�te palce i okazało si�, �e ma nie

obci�te, ale paznokcie, pomalowane jakim� kiepskim, złuszczonym lakierem, przez

który przebijała �ałoba ordynarnego brudu. No... jak ja bym co� takiego zauwa�ył u

moich tłumoków kuchennych rodem z pegeeru, to normalnie tłukłbym i patrzył

tylko, czy równo puchnie!

Page 259: Bordello Peerelo

259

Zapłaciłem za to jakie� zupełne grosze i reszt� sumiennie mi wydano.

Bufetowa usiłowała wcisn�� mi jeszcze czekolad�, �e niby na zgod�, ale cho� i w

Warszawie był to rarytas, to zrezygnowałem.

Inni go�cie te� jedli. Przygl�dali mi si� z zainteresowaniem, cho�

przecie� obcokrajowiec nie mógł na nich w takim hotelu robi� wi�kszego wra�enia.

Potem zszedłem na dół, do holu, gdzie ju� czekała Udarka - moja

poznana w poci�gu przewodniczka. Wyszli�my na spacer. Hotel stał na wysokiej

skarpie, wzdłu� której szedł �le o�wietlony bulwar. W dole wida� było port. Jakie�

trzydzie�ci metrów od budynku hotelowego był skwer z pomnikiem - jak si�

dowiedziałem - diuka Richelieu. W m�tnym �wietle było wida�, �e stary. Dziwne to

było, �e kardynał Richelieu, chyba jeszcze młody, bo bez brzucha, a przecie�

czytałem "Trzech muszkieterów", był tutaj w Odessie i na dodatek pono� zakładał

miasto. Udarka dopiero po chwili, gdy weszli�my w przylegaj�cym budynku do baru

"Domu Oficera", za okazaniem przez ni� jakiej� legitymacji - zapewne legitymacji

przewodnika turystycznego - he, he.. - wyja�niła mi, �e to był inny Richelieu -

progresiwnyj, czyli post�powy, gdy ten z "Trzech muszkieterów" był reakcyjny i na

dodatek pop katolickiej cerkwi.

Zaraz potem spytała, czy chc� jutro i�� do katolickiej cerkwi, ale

oczywi�cie od razu odmówiłem. To �mija!

Jeszcze raz mnie podchodziła mówi�c, �e Zwi�zek Radziecki w obronie

pokoju, w celu osłaniania swych licznych sojuszników, musi ponosi� olbrzymie

koszty ł�cz�ce si� z wielkimi wyrzeczeniami, z rado�ci� ponoszonymi przez ludzi

radzieckich i dlatego na ulicach mo�e mi si� wydawa�, �e nie wszystko jeszcze jest

w nale�ytym porz�dku. Ja jej na to, �e przeciwnie, wszystko jest wspaniale, ludzie

mili, a miasto jak nale�y i niczym nie ró�ni si� od miast w Polsce, mo�e z wyj�tkiem

Warszawy, bo Warszawa jest nowoczesna i ma prawie same nowoczesne budynki.

Udarce my�l, �e miasto nie powinno mie� starych budynków bardzo si� spodobała.

Page 260: Bordello Peerelo

260

A co jej miałem powiedzie�? Czy to, �e z tymi swoimi obdrapanymi

kamienicami z ubiegłego wieku Odessa wydała mi si� jeszcze brzydsza, ni�

Piotrkowska w Łodzi? Ale sama zrozumiała...

W barze Klubu Oficera kł�bił si� dziki tłum oficerów i ich niezwykle

krzykliwych �on w ró�nym stopniu upojenia alkoholowego. Stare �ciany były chyba

nawet niedawno malowane, a mo�e bielone wr�cz wapnem, przez który przebijały

si� jeszcze bardziej fantazyjne ni� w hotelu kształty narastaj�cych grzybów. Jednak

było tak parno, �e pewnie grzyb wyrastał tu jeszcze zanim zawieszono wiech� nad

dachem. My w ka�dym razie z zadysponowan� przez Udark� butelk� koniaku,

kilkoma cukierkami i oran�ad�, wyszli�my na podwórko, gdzie były rozstawione

tandetne stoliki ze skrzypi�cymi krzesłami. Stół - czy to stoj�c na nierównym terenie,

czy te� maj�c nierównej długo�ci nogi - w kraju najcz��ciej chodziło o to ostatnie -

zakolebał si�, gdy usiłowali�my za nim zasi��� i butelka spadła rozbijaj�c si� w

drobny mak. Trzeba przyzna�, �e w tej temperaturze natychmiast owiał nas obłok

doskonałego aromatu. Udarka wstała, poszła do bufetu, a ja za ni�.

Za poprzednie zamówienie ja zapłaciłem. Tym razem zapłaciła ona.

Chciała co� jeszcze, zapewne, by kto� posprz�tał szkło. Bufetowa, której kok

przypominał korze� buraka cukrowego, z którego wyrastały dwie ły�wy, stanowczo

odmawiała. Wtedy Udarka pokazała swoje mo�liwo�ci - rozdarła si� na cał� sal�

elektryzuj�c nawet niektórych pijanych oficerów, a ju� na pewno wzbudzaj�c �ywe

zainteresowanie ich kł�bi�cych si� po sali bez miejsc siedz�cych �on. Wrzeszczała

co� o go�ciu z sojuszniczej Polski i inne dyrdymały, ale tonem, który wskazywał, �e

rycze� na wszystkich to jej wolno. Bufetowa jednak, wida� zaprawiona w niejednym

boju, wzruszyła ramionami i odpowiedziała:

- Kurica nie ptica, a Polsza nie zagranica...

Byłem tak zbaraniały, �e nawet nie pomy�lałem, aby jako� zareagowa�.

Po prostu, jak s�dz�, rozdziawiłem jap�... W tym momencie jednak refleksem

wykazała si� Udarka. Kocim ruchem chwyciła bufetow� za kudły, ale nie szarpn�ła.

Page 261: Bordello Peerelo

261

Dzi�ki temu, poniewa� miała dłu�sze od niej r�ce i w ogóle solidniej wygl�dała, była

pani� sytuacji:

- No blad�, bystra... - dosłownie wycedziła.

Bufetowa, bez ruchu, rozkazała swej pomocnicy posprz�ta� i na tym si�

sko�czyło. Wyszli�my z sali, w której panowała nieomal absolutna cisza. W �lad za

nami pod��ała pomocnica bufetowej, mo�e siedemdziesi�cioletnia staruszka na

krzywych i niezwykle cienkich nó�kach z trudem, ale i z wpraw� nios�ca wiadro i

miotł�. Tu jednak nowa katastrofa: na stole pozostał tylko talerzyk po konfietach, a

jedna z dwóch butelek oran�ady była wypita. Udarka, ci�gle jeszcze rozgrzana

niedawnym zwyci�stwem, bez jakiegokolwiek zdziwienia rozejrzała si� po sali. Poza

naszym były w sporym oddaleniu od siebie jeszcze dwa stoliki i oba były zaj�te.

Przy jednym siedziało czterech młodych oficerów, jeszcze mo�e nawet trze�wych i

chyba za�enowanych sytuacj�. Przy drugim stoliku było trzech w wieku trzydziestu

mo�e lat...

Udarka podeszła do tego drugiego stolika i bez słowa, wkładaj�c palce

lewej r�ki w dziurki od nosa pierwszego z brzegu oficera postawiła go do pionu, a

zaraz potem praw� dłoni� trzymaj�c butelk�, palec �rodkowy tej dłoni wsadziła

dosłownie w oczodół delikwenta. Palec haczykowato wbijał si� w oczodół, a samo

oko wygl�dało, jakby bliskie było wypadni�cia, jednak jeszcze nie wypadło. Drug�

r�k�, to dostrzegłem dopiero po chwili, energicznie trzymała w kroczu tego faceta.

- Konfiety - znów wycedziła, cho� z pozorami spokoju.

Po go�ciu nawet nie wida� było, �e jest przera�ony. Wygl�dał tak, jak

wygl�da� mo�e człowiek na chwil� przed utrat� jednego z dwóch oczu...

- Wania... kanfiety - wyszeptał z wielk� ostro�no�ci�, by niczym nie

zirytowa� mojej Udarki.

Wówczas drugi z oficerów nie wstaj�c rzucił gar�� cukierków na

wapienne płyty, którymi wyło�one było podwórko.

- Na stoł... wor... - warkn�ła Udarka.

Page 262: Bordello Peerelo

262

Z drugiego stolika poderwał si� młodziak i poło�ył cukierki na stole.

Zaraz potem usiadł. Moja towarzyszka ostro�nie wyj�ła palec z oka, ale drug� r�k�

uczyniła jaki� energiczny ruch, bo jej ofiara natychmiast upadła na ziemi� zwijaj�c

si� z bólu. Jego koledzy poderwali si�, podnie�li go i bior�c ze sob� w kiesze�

napocz�t� flaszk� ze swojego stolika, szybko si� oddalili. W �lad za nimi ruszyli ci

młodzi.

Dosłownie wida� było, �e Udarka jest z siebie dumna. Ale mimo to oboje

przez cały wieczór sympatycznie rozmawiali�my nie napomykaj�c nawet o

incydencie. Cho� wyobra�am sobie - ten oficer - a wyra�nie to nie on ukradł

cukierki, tylko jego kolega - musiał by� w swojej jednostce ju� sko�czony.

Noc sp�dzili�my u mnie w pokoju. Bufetowa �alu nie miała, bo gdy na

odchodne zamówili�my szampana, to przyniosła, specjalnie dla nas, dwie flaszki

porz�dnie zmro�onego i połusuchowo - czyli półwytrawnego, gdy innym dawała

gorszy, wytrawny i na dodatek nie z lodówki.

Udarka znów usiłowała wyci�gn�� ze mnie informacje, ale korzystaj�c z

intymno�ci sytuacji poprosiłem, by wreszcie dała spokój. Powiedziałem to mo�liwie

taktownie tak�e po to, by jej nie zirytowa�.

W pokoju zabawiali�my si� sob� prawie cał� noc. Łapałem karaluchy i

puszczałem je po jej ciele. Wcale si� nie brzydzili�my. miechu było co nie miara,

gdy takie szkaradnie wielkie, w�sate, właziły tam, gdzie nie trzeba... A� piszczała z

zadowolenia!

A swoj� drog�, czekoladowe cukierki, nawet tak marne, jak sowieckie, do

koniaku, to dobra rzecz...

**************************************************

W poci�gu na Krym Udarka opowiedziała mi dowcip o Odessie:

- Rozmawia dwóch ludzi - jeden adesyta, czyli mieszkaniec Odessy, a drugi

mieszka gdzie� indziej. Ten nie z Odessy pyta: - "skolka liudziej �ywiot w Odesie?

Page 263: Bordello Peerelo

263

No szto� - otwieczaiet adesyta - połtora miliona budziet... A jewriejew skolka? -

znowa spraszywaiet etot nie adesyta. A ja i skazał - otwieczaiet adesyta"...

W D�ankoi, ju� na Krymie, u samej nasady półwyspu, była przesiadka.

Miejscowo�� jest malutka, wła�ciwie tylko stacja kolejowa i osiedle kolejarskie.

Mieli�my par� godzin, wi�c spacerowali�my. Wsz�dzie szw�dało si� mnóstwo

wojskowych w czarnych mundurach - wojsko kolejowe. Ale byli jacy� dziwni,

niezwykle kr�pi, pot��ni jak szafy trzydrzwiowe. Spytałem zatem, sk�d oni takich

bior�?

- A u nas w specwajskach daj� �ołnierzom takie cud pigułki. Oni je jedz� i

jak w czarach drobni chłopcy staj� si� pot��ni w barach. Ooo... u nas s� najlepsi

in�ynierowie zdrowia i fizkultury. Gdy tylko w nast�pnej pi�ciolatce zwi�kszy si�

produkcja specpastylek, to nawet telefoni�ci u nas b�d� jak atleci. Nic tylko na

olimpiad� ich puszcza�. Ale nie martw si�... Dla armii sojuszniczych te� nie

b�dziemy niczego �ałowa�. Wam te� cherlactwo nie jest w koszarach potrzebne...

Doprawdy, Kraj Rad zdumiewał mnie. Oficerowie kradn� cukierki z

oran�ad�, baby lej� chłopów, a chłopy s� chodowani tak dobrze, �e cały �wiat mo�e

tylko zazdro�ci�... No i w kosmos posłali Gagarina pierwszego... Ale ba... My

swoich �ydów jak idioci wyrzucili�my za granic�, a oni nic... Swoich trzymaj�, jak

który chce emigrowa�, to go wysyłaj�, ale na Syberi�. Całe miasta, jak Odessa, maj�

pełne �ydów. To i nic dziwnego, �e nauka u nich taka przoduj�ca. �ydzi im

wszystko wymy�l�. Udarka te� tak s�dzi. Dlatego uwa�a, �e antysemityzm, to jest

bł�dna i szkodliwa koncepcja. Wystarczy tylko pilnowa�, aby �ydzi nigdzie poza

nauk� nie dominowali. Nawet w nauce te� trzeba pilnowa�, aby nie było wi�cej, ni�

te pi�� procent �ydów w poszczególnych rocznikach akademickich. I to wystarczy.

No i do wojska nie trzeba ich wpuszcza�, bo z �ydów �adne wojaki. A nasze Franki,

pany Mieczysławy i tak dalej, zamiast korzysta� ze sprawdzonych wzorów, naszych

�ydów wypu�ciły. I potem dziwi� si�, �e takie pastylki, zamiast samemu

produkowa�, zalewa� nimi Zachód, sprzedawa� im za dolary, nawet dawa� na

Wschód - co tam.. - my musimy si� prosi� Rosjan.

Page 264: Bordello Peerelo

264

Na razie jeszcze nasi Polacy s� jakby wy�si i lepiej zbudowani ni� ludzie

radzieccy, ale nie miałem w�tpliwo�ci - to tylko kwestia czasu. A zreszt� po co si�

szarpa� z t� produkcj� �ywno�ci, martwi� pustymi hakami, skoro na rynek mo�na

rzuca� byle co, dopcha� pastylkami i te� b�dzie dobrze? Tylko czy nasi to

zrozumiej�? Im tylko kiełbasa w głowie... �arli by i �arli, a peerel sk�d ma na to

�arcie bra�?

A ludzie radzieccy - w tym ju� si� zorientowałem - w sklepach było

mało, a i pieni�dzy maj� mało, mimo to s� szcz��liwi i b�d� tak dorodni, jak ci z

D�ankoj. To chyba musi na tym polega�, �e u nich mimo wszystko �wiadomo�� jest

wy�sza...

Udarka powiedziała mi, �e w D�ankoj w 1920 roku dowodził walkami na

Krymie generał Wrangiel. Ja co� ze szkoły pami�tam, �e gdy Piłsudski naiwnie

rzucił si� na Kijów, z tak� pot�g� zadarł i oczywi�cie dostał po dupie, to Wrangiel -

generał białogwardzistów - maszerował na Kijów, albo co? Taki głupi jednak, �eby

si� nadzia� na tani chwyt, to ja nie byłem i o nic Udarki nie wypytywałem, tylko

skomentowałem:

- I Wrangiel i Piłsudski - duraki, bo sowietskij sojuz jest wieczny i

sprzeciwia� mu si� nie nale�y!

Ach, jaka była zadowolona po tej deklaracji! Skwapliwie dodała:

- Pół miliona naszych sowietskich sołdatów poległo za wyzwolenie Polski.

I teraz sowietskij sojuz i polska narodna respublika s� jak dwie siestry... Jedna jest

starsza, a druga jest młodsza.

- No zdziro - pomy�lałem - dobrze sobie przypominam obchody tysi�clecia

pa�stwa polskiego.

Ale oczywi�cie o tym nie wspomniałem.

Z D�ankoj do Teodozji jechali�my niebywale rozpalonym wagonem. W

�rodku nie było przedziałów. Ludzie dosłownie mdleli. Przez cały czas kołatała mi

si� my�l, aby stłuc szyb� i tylko dobre wychowanie mi w tym przeszkodziło. Do

Page 265: Bordello Peerelo

265

restauracyjnego nie mogli�my pój��, bo wszystkich czemodanów nie mogli�my ze

sob� taska�, a zostawia� nie było bezpiecznie.

Zdumiało mnie, �e baby w dowolnym wieku, na oczach wszystkich w

tych wagonach bez przedziałów przebieraj� si�. A nie wydaje si�, by były

bezwstydne. Po prostu w takim wagonie - chyba słusznie - uwa�aj�, �e normy

cywilizowane nie obowi�zuj�.

W Teodozji na dworcu, a dworzec jest tam wprost na bulwarze

nadmorskim, z r�k Udarki przej�ł mnie gospodarz, Nikołaj Grigoriewicz, brat

Michaiła. Tego nie spodziewałem si�. S�dziłem, �e na cały czas pobytu w zeteserer

Udarka jest mi przydana. A tym czasem moje bambetle wyl�dowały w koszu

zdobycznego niemieckiego zundappa, ja sam usiadłem na tylnym siedzeniu, a

motocykl z wielka wpraw� wymijaj�c spacerowiczów prowadził Nikołaj

Grigoriewicz. Nawet si� z Udark� nie zd��yłem po�egna�. Pomachali�my do siebie

r�koma...

Nikołaj Grigoriewicz był starszym bratem Michaiła, pi��dziesi�cioletnim

emerytowanym oficerem wojska lub KGB, zwolnionym z armii w stopniu mi nie

znanym, lecz chyba pułkownika. Miał ju� czwart� �on�, bo poprzednio w odległych

garnizonach i słu��c za granic� �eni� si� musiał w po�piechu, bez zastanowienia i

dobra kobieta trafiła mu si� dopiero za czwartym razem.

Tego wszystkiego dowiedziałem si�, gdy zajechali�my do domu. Uliczka

troch� w gł�bi Teodozji, w dawnej dzielnicy tatarskiej, wykładana białymi

wapiennymi kamieniami, z których zbudowano te� ci�gn�ce si� z obu stron mury

kolejnych, przylegaj�cych do siebie posesji. Jaskrawe, odbijaj�ce si� od białych

kamieni �wiatło i niebywały gor�c ust�piły natychmiast, gdy przez furtk� weszli�my

do �rodka. Obok furtki były drzwi gara�u, nad którym nadbudowane było jeszcze

mieszkalne pi�tro. Tam mieszkał wraz z rodzin� gospodarz. W centrum posesji stał

Page 266: Bordello Peerelo

266

obszerny, parterowy dom kamienny rozparcelowany na pokoje do wynaj�cia.

Mi�dzy domem a murem od ulicy było ocienione trzema olbrzymimi drzewami

morelowymi atrium. W �rodku malutka, czynna fontanna, której woda ci�gle si�

rozpryskiwała na drobne kropelki, tworzyła, w cieniu moreli, swoisty mikroklimat.

Pod daszkiem na czterech kamiennych słupkach stał na wolnym powietrzu

zachodnioniemiecki telewizor marki Telefunken - dobitne �wiadectwo pobytu

gospodarza w NRD; i przedwojenny polski, doskonały zreszt�, jak si� okazało,

radioodbiornik marki Elektrit. Ja słyszałem, chyba od ministra od likwidacji

rzemiosła, który sam był wilniukiem, �e to była fabryka w Wilnie zrabowana przez

sowietów w 1939 i wywieziona wraz z załog� do Mi�ska. Podczas ataku

niemieckiego na zeteserer fabryk� ewakuowano na Syberi�, a poniewa� w 1944

Mi�sk si� spalił, to zainstalowano j� z powrotem, nie wiadomo dlaczego, nie w

Wilnie, lecz w Rydze. Oczywi�cie, od 1939 produkowała pod inn� mark�. O los

wo�onej w te i nazad załogi nie pytałem, bo minister, pod koniec �ycia przestawał

by� ostro�ny, jeszcze by powiedział tak wprost, nie owijaj�c w bawełn� i musiałbym

znów na niego donie��...

Pokoik dostałem mały, dwułó�kowy, z szafk�, stolikiem i dwoma

fotelami. W �cian� wpuszczona była wi�ksza szafa, której jedna półka była za

szkłem. Wszystkie te meble wykonano domowym sposobem, ale solidnie i z

porz�dnych materiałów.

Gdy tylko si� rozpakowałem, gospodarz poprosił mnie do atrium.

Usiedli�my na ławie pod murem domu przy jeszcze jednym stoliku. Na stole stała

popielnica ze spiłowanej łuski armatniej. Obok był kosz na �mieci z o wiele wi�kszej

łuski, pewnie do działa okr�towego. Przyszła jego �ona, Marija - tak mi j�

przedstawił i dobitnie kazał mówi� do niej po imieniu. Ukłoniła si�, jakby była

kelnerk�. Liczyła sobie jakie� trzydzie�ci pi�� lat. Była Mołdawiank�, czyli - czego

dotychczas nie wiedziałem - po prostu Rumunk�. Bardzo pracowita kobieta.

Przyniosła dwie szklanki z grubego, lanego szkła i butelk� chłodnego

wina.

Page 267: Bordello Peerelo

267

- To wino, to Cziornyj Doktor - zaznaczył gospodarz.

Było smaczne - ci��kie, półsłodkie, a mo�e półwytrawne - słabo si� na

tym znam.

Okazało si�, �e dom jako ruin� gospodarz kupił, gdy przechodził na

emerytur�. Sam pochodził z Uralu i te upały troch� go m�czyły. Wszystko własnymi

r�koma odbudował, rozbudował, nawet muszle klozetowe udało mu si� załatwi�,

przez brata. Rzeczywi�cie, muszle były jak najbardziej z Polski, potem to

sprawdziłem, bo z polskimi napisami, ale jakie� przedwojenne chyba, pewnie

wymontowane z rozbieranego budynku. W ka�dym razie spłuczka była �eliwna z

napisem "Niagara" i od razu czułem si� jak w domu. Kablom, gdy si� im

przyjrzałem, te� nic nie brakowało. Elektryczno�� rozchodziła si� po domu

wojskowymi kablami z czasów hitlerowskich, w ołowianych koszulkach, z nazw�

wytwórni i gapami Wehrmachtu.

W zasadzie nie wolno było w zeteserer wynajmowa� pokoi

wczasowiczom, ale po pierwsze, to wszyscy tak robili, a po drugie - z czego� trzeba

�y�. Emerytur� bowiem Kola ma dobr�, ale zawsze nowa kopiejka si� przyda. Potem

zorientowałem si�, �e brał od łebka osiem rubli za nocleg. A to wcale nie były

kopiejki.

Trzecia �ona my�lała, �e do ko�ca �ycia �y� b�dzie jak kuracjuszka, wi�c

musiał j� przep�dzi�. O�enił si� ze sklepow� w sklepie spo�ywczym. Codziennie

widział, ze to robotna dziewczyna, a gdy na jego oczach utłukła szw�daj�cego si� o

sklepie szczura, to ju� wiedział, �e jest to ta baba, której mu było trzeba. Teraz nadal

pracuje w sklepie, ale tylko siedem miesi�cy na pół etatu. Sklep jest naprzeciw

szkoły powszechnej, w której uczy si� ich jedyny syn, to go mo�e dogl�da�. Potem

si� dowiedziałem, �e od pocz�tku maja do ko�ca wrze�nia Marijka po prostu

konsekwentnie szła na chorobowe. Gdy tak sobie gadali�my, to ona moje brudne po

podró�y ubrania wła�nie prała, o czym wcale jeszcze wówczas nie wiedziałem.

Zorientowałem si�, gdy po chwili rozwieszała je na sznurze tłumacz�c si�, �e nie

pytała, bo przecie� to wszystko, w tym upale, to za pi�tna�cie minut b�dzie suche.

Page 268: Bordello Peerelo

268

Stołowa� si� miałem w Domu Oficera Armii Czerwonej o dziesi��,

pi�tna�cie minut drogi od domostwa gospodarzy. Gdyby jednak tego było mało, to

mogłem podobnie jak pozostali wczasowicze, w tej chwili przebywaj�cy na pla�y,

gotowa� sobie równie� w domu. Czego nie b�dzie w sklepie, to si� na bazarze

dokupi...

Wszystko za mnie wobec Kolki i wobec stołówki jest opłacone. Te

rzeczy, które przywiozłem ze sob� na sprzeda�, to on ch�tnie kupi, chyba �e znajd�

lepszego kupca, ale jego zdaniem nie jest to prawdopodobne. Na bazar nie wolno mi

i�� jako sprzedawca, wi�c ka�d� par� spodni i ka�d� parasolk� za ka�dym razem

musiałbym bra� na siebie i ze sob�. Wtedy ludzie b�d� mnie zaczepia� i tak

sprzedam, nawet troch� dro�ej, ale �y� mi nie dadz�, dopóki ostatniej rzeczy z Polski

nie sprzedam. To ju� lepiej jest konsekwentnie odmawia� i za par� rubli mniej mie�

�wi�ty spokój.

Mikołaj Grigoriewicz powiedział, �e chodzi� mog� wsz�dzie, gdzie chc�

w obr�bie miasta, ale nie poza nim, bo w południowej cz��ci, na bulwarze, w

dawnym pałacu Mienszykowów, czasem wypoczywaj� towarzysze z najwy�szych

władz i nie wolno im przeszkadza�, a jeszcze dalej na południe, w Płanerskie, s�

atomnyje łodki i stra�nik, jak głupi, to mo�e nawet zastrzeli�. Dopiero potem

dowiedziałem si�, �e w Płanerskie koło Koktebelu s� nie tylko łodzie podwodne,

zreszt� w warunkach Morza Czarnego podobno kompletnie nieprzydatne, ale i willa

towarzysza Bre�niewa.

W pewnej chwili na moich oczach spadły w k�p� kwiatów przy fontannie

dwie dojrzałe morele. No tak, �y� tutaj i nie umiera�... Po prostu �licznie...

Domy�liłem si�, �e Mikołaj Grigoriewicz jest dobrze zorientowany w

tym, co mam ze sob� na sprzeda�, a to dzi�ki szczegółowej kontroli na granicy.

Umówili�my si� na sto dziesi�� rubli za spodnie Rifle dla dorosłych, sto za Rifle dla

dzieci i dziewi��dziesi�t za podrabiane Rifle z bazaru Ró�yckiego. Po dwadzie�cia

pi�� zaproponował za parasolk�, a poniewa� odniósł wra�enie, �e si� waham, to

najpierw zaproponował dwadzie�cia siedem, a potem dwadzie�cia osiem rubli. Ja

Page 269: Bordello Peerelo

269

miałem ze sob� dwie puszki kawy rozpuszczalnej - jedn� Nesca od Stasia, a drug�

krajow� Marago od rodziców i on s�dził, �e to te� na sprzeda�, ale wyprowadziłem

go z bł�du.

W tej sytuacji udałem si� do mojego pokoju i do kuchni przygotowa�

pocz�stunek: kaw� i koniak Martineu. Wszystko to przyniosłem na drewnianej tacy

słu��cej, jak si� zdaje, tak�e jako deska do krojenia w�dlin. W tym czasie z domku

nad gara�em schodził tak�e Mikołaj Grigoriewicz. Z zachwytem spojrzał na butelk�.

Łaci�skie litery nie były mu obce i szybko odcyfrował napis "France". Dostrzegł, �e

przyniosłem trzecia szklank� dla jego mał�onki. Zachował si� stosownie, je�li

zwa�y�, �e ta flacha kosztowała tak pomi�dzy połow�, a jedn� trzeci� przeci�tnej

pensji krajowej. Było co docenia�. Nie musiał wiedzie�, �e były czasy, gdy takie

trunki traktowałem nie lepiej ni� oran�ad�...

Zaproponował, całkiem roztropnie, by napi� si� dopiero wówczas, gdy

si� obrachujemy. Zgodziłem si� z tym. Marijka zacz�ła mu dawa� jakie� znaki i

zauwa�yłem, �e w gar�ci trzyma jeden parasol m�ski i jeden damski. Mikołaj

Grigoriewicz ze zrozumieniem kiwn�ł mi głow� i zaproponował, �e za parasolki,

skoro s� składane, zapłaci mi po czterdzie�ci rubli. Ja, powodowany nie wiem czym,

poniewa� wbrew mym obyczajom, zgodziłem si� na trzydzie�ci pi��, na co

rozmówca odpowiedział, �e trzydzie�ci sze�� i niczym na targu powiatowym z

rozmachem podali�my sobie r�ce na zgod�. On jeszcze musiał rachowa� nowe

liczby, a Marijka bez liczydła nie chciała mu pomaga�. Na chwil� wycofał si� do

swojego mieszkanka nad gara�em, by po chwili wróci� i poło�y� dosłownie stos

czerwonych dziesi�ciorublówek

- Wosiem tysiaczej sto czityrnatcat rubliej. Paszczitajcie, jest charaszo ili

niet?

I zacz�li�my rachowa�. Składali�my banknoty w kupki po dwie�cie

pie�dziesi�t. Wszystko si� zgadzało. To była góra pieni�dzy - Wołga - fakt �e bez

talonu niedost�pna - kosztowała dziesi�� tysi�ce rubli. Potatarski dom dostał Mikołaj

Grigoriewicz, fakt, �e w ruinie, a poza tym po cenie urz�dowej, za siedemset rubli.

Page 270: Bordello Peerelo

270

Inna sprawa, �e swoich pieni�dzy, szczególnie w Pewexie, te� wyło�yłem bardzo

du�o, tak mniej wi�cej trzydzie�ci pensji krajowych. No ale w rewan�u dostałem

ponad osiemset przeci�tnych miejscowych pensji. Jeszcze z Warszawy wiedziałem,

�e dolar na czarnym rynku kosztuje od dwóch i pół rubla w Armenii do trzech rubli

w Moskwie i to z pocałowaniem r�ki. Wychodziło na to, �e le�ało przede mn� trzy

tysi�ce zielonych... dwa porz�dne mieszkania w Warszawie kupione na wolnym

rynku!

Oczywi�cie miałem własnych pieni�dzy du�o wi�cej, szczególnie w

złocie i u rodziców. Ale te dochody na razie si� sko�czyły i cho� spodziewałem si�,

�e do czego� b�d� potrzebny Przemyslidzie i niewielkiemu wzrostem bratu Mikołaja

Grigoriewicza, to jakie z tym b�d� si� ł�czy� pieni�dze, przewidzie� nie mogłem. Ja

po prostu, mo�e wła�nie poza Przemyslid�, nie znałem nikogo równie bogatego, jak

ja. Cho� oczywi�cie nikt si� swoimi zasobami nie chwali, to jednak mogłem oceni�,

ile wyci�gał od Stasia Franek - z pewno�ci� du�o mniej ni� ja. A przecie� - uchodził

za trzeci� osob� w pa�stwie. Nie pod wzgl�dem dostoje�stw, lecz realnych

wpływów. Chyba jednak wi�cej miał pułkownik W�troba z melasy pana Antoniego

w cukrowni w Nakle. Ale ile takich interesików mogli prowadzi� ci najwi�ksi?

Jeden, dwa, trzy? Nie wi�cej!

Marijka troskliwie umyła nasze szklanki po winie w fontannie i ja

rozlałem. My m��czy�ni siedzieli�my, a Marijka skromnie popijała ju� nieco

wystygł� kaw� na stoj�co pomimo, �e obok stał taboret. Wskazałem gestem, �e toast

winien wznie�� gospodarz i w tym momencie zorientowałem si�, �e jego zdaniem

nalanie do mniej wi�cej jednej trzeciej wysoko�ci rozszerzaj�cej si� szklanki, mo�e

po niecałe sto gram, jest nietaktem. Szybko wi�c uzupełniłem do wysoko�ci dwóch

trzecich. Całej szklanki w tym upale chyba bym nie wytrzymał...

- Za dru�bu mie�du narodami, za dru�bu mie�du narodnoj respublikoj

polszy i sowietskim sojuzem, za dru�bu mie�du nami...

No i oczywi�cie, nawet Marijka chlapn�ła, jak wod�, cały stakan. Ja,

rzecz jasna, te�.

Page 271: Bordello Peerelo

271

- Wkusne - powiedziała Marijka

- Wkusne - potwierdził Mikołaj Grigoriewicz.

- Wkusne - i ja doł�czyłem do chóru.

Zagry�li�my rozpołowionymi przez gospodyni� morelami i popili�my

kaw�.

Mikołaj Grigoriewicz zaproponował, �e skoro nie mog� wpłaci� tych

pieni�dzy na ksi��eczk�, on zreszt� te� nie powinien tego robi�, bo "cisze idziosz,

dalsze dajdziosz", to on we�mie na przechowanie. Potem poczeka si� na dostaw�

kolca do sklepu juwielerniewo i tam w porozumieniu z Annuszk�, podrug� Marijki,

w zgodzie z rad� brata, przerobi si� to wszystko na �lubne obr�czki.

Po chwilowym zastanowieniu uznałem, �e tak b�dzie najlepiej. Od tej

chwili codziennie rano Mikołaj Grigoriewicz przychodził do mnie do pokoju i bez

słów, aby inni nie słyszeli, pytał - czy i ile ma mi da� pieni�dzy? Ja za� starałem si�

mie� przy sobie zawsze sto pi��dziesi�t do dwie�cie rubli.

W Polsce w jeden dzie� przepu�ci� pół pensji nie było łatwo, ale było to

mo�liwe. Ja za�, robi�c co si� dało, nie byłem zwykle w stanie tych pi��dziesi�ciu

rubli ró�nicy wyda� przez trzy dni. A przecie� pensja polska to było wyra�nie wi�cej,

ni� pensja radziecka.

Nad reszt� koniaku przeszedłem z Mikołajem, czyli Kol�, na ty. Jako� tak

w ci�gu godziny od naszej transakcji Kola pojechał swoim motocyklem, na razie

ci�gle osieroconym w gara�u bez towarzystwa samochodu i wkrótce wrócił z now�,

niezbyt wielk�, ale i nie najmniejsza lodówk�. Marijka zaraz dokładnie j� umyła. Ta

lodówka stała w kuchni, obok wi�kszej, dla wszystkich i przeznaczona była tylko dla

mnie.

Teodozja jest po prostu pi�kna. Kola wzi�ł mnie motocyklem na

pragułku. Siedziałem w honorowym miejscu - w koszu ze specjalnie sprofilowanym

siedzeniem dla erkaemisty, gdy tym czasem na tylnym siodełku trzymał si�

Page 272: Bordello Peerelo

272

specjalnego mocowania jego dziesi�cioletni syn, te� Kola. Chciał by� marynarzem,

potem �ołnierzem, a teraz giepist�, tak jak stryjek. Pocieszny maluch!

S� zabytki: najwa�niejszym jest wspaniały, chyba granitowy pomnik

marynarzy, którzy dokonali desantu na opanowan� przez hitlerowców Teodozj�. Nie

jest taki du�y, jak w Wołgogradzie, opiewaj�cy bohaterstwo zwyci�zców w

Stalingradzie, ale zawsze. Gdyby da� mu wy�szy cokół, to byłby zdecydowanie

wi�kszy od naszej warszawskiej Nike.

Rosjanie umieli walczy�! Wysadzili kilkadziesi�t tysi�cy desantowców

na brzegu i zabrali statki. Rad�cie sobie teraz towarzysze sami... A Niemcy -

wiadomo, łatwo si� nie poddaj�... Wszystkich ruskich wybili! Tylko kilkunastu

przedarło si� w góry i przeszło do działa� partyzanckich. Kola w zaufaniu powiedział

mi, �e cz��� z nich poddała si� Niemcom i tych, po wyzwoleniu, Stalin po połowie:

jednych kazał powi�za� drutem kolczastym na szosie i rozjecha� czołgami, a

drugich zesłał na Sybir. To si� nazywa dyscyplina! Oni naprawd� podbij� �wiat! I to

zrozumienie dla warto�ci zdobyczy wojennej. Do dzi� za najcenniejsze uchodz�

zegarki z wyzwalanej Europy. Raz Marijka z zachwytem popatrzyła na moj� Dox� i

mówi:

- Trofiejna...

- A trofiejna, trofiejna, kanieszna... - odpowiedziałem w zgodzie z prawd�...

wietnym zabytkiem jest zamek genue�ski. Och - wspaniała jest jednak

historia Rosji. Ju� w �redniowieczu zachodni imperiali�ci usiłowali j� kolonizowa�,

zamki tu budowali - znaczy si� - kosztowne inwestycje realizowali, a przecie�

nadaremno... Podobno wówczas Teodozja nazywała si� Kaff�. Ale jeszcze

wcze�niej, antyczni Grecy te� kolonizowali Teodozj�. Teraz archeolodzy radzieccy

wnikliwie wszystko badaj�.

Na drugi dzie� po przyje�dzie, gdy tak sobie gulali�my, to tylko na

�niadaniu byłem w Domu Oficera, bo za obiad dla naszej trójki zapłaciłem w

herbaciarni obok zamku. Obiad fatalny, ale co tam... Zreszt�, prawd� mówi�c, tak

złych gospód, to w Polsce nie ma. Nawet najgorszych Gminnych Spółdzielni... Na

Page 273: Bordello Peerelo

273

szcz��cie Kola wcale nie lubi pi� wódki przy ka�dej sposobno�ci. Bystry facet - od

razu zauwa�ył, �e ja te�. Powiedział mi jednak, �e tym chwali� si� nie nale�y, bo

niektórzy głupi ludzie uwa�aj�, �e je�li kto� ci�gle nie pije wódki, to nie jest szczery.

Ja mu na to powiedziałem, �e wódk� pij� w miar�, jak on, a przecie� jestem szczery.

Ustalili�my, �e gdybym co� wiedział, a raczej dowiedział si� od ludzi radzieckich, co

mogłoby by� interesuj�ce dla organów, to �ebym si� nie przejmował, nie szukał

jakiego� kagiebe, tylko od razu jemu powiedział.

Przejechali�my obok przepi�knego i odremontowanego domu

wczasowego dla towarzyszy z kace partii i kace zwi�zków zawodowych. Akurat

nikogo z najwa�niejszych nie było, wi�c udawali�my, �e mamy jaki� interes i

przejechali�my obok, nawet niezbyt szybko. Zaraz potem był taki fragment szosy, z

którego wida� było basen portowy okr�tów podwodnych. Umówili�my si�, �e razem

z małym Kol� mamy mie� głowy skierowane na wprost i tylko zezowa� b�dziemy

we wła�ciwym kierunku. Udało si�, tylko ja, psia krew - nic nie zobaczyłem. No nie

zd��yłem. Mały Kola mówił, �e co� widział, a ja nie widziałem.

K�pali�my si� w morzu. Łowili�my kraby. Kola złapał dwa, gdy ja

zobaczyłem jeszcze jednego. Wynurzyłem si� i zawołałem Kol�, bo kraby łowi si�

sposobem i jeszcze nie chciałem sam ryzykowa�. W wodzie krab jest bardzo zwinny

i mo�e ugry��. Palca nie odgryzie, ale zawsze... Pełn� dłoni�, by nie miał za co

chwyci�, trzeba go wypchn�� na powierzchnie, a potem silnym ruchem wyrzuci� na

chwil� ponad wod�. On z powrotem opada na wod� i przez chwil� znajduje si� na

powierzchni. Wówczas nie mo�e manewrowa� - tak tłumaczył mi Kola i miał racj� -

wtedy trzeba gada chwyta� palcami za korpus mi�dzy łapami ze szczypcami i jest

nasz!

Woda jest czysta i bardzo ciepła. Na brzegu tłumy ludzi - zabawnie

wygl�daj� te ruskie baby ze swoimi kokami na piasku.

Potem na pro�b� małego Koli obejrzeli�my jeszcze pomnik Pawki

Morozowa. Co� i tu cholera nie gra - zakablował własnych rodziców, wi�c dziadek

go zatłukł. Miał racj� staruszek - na bliskich si� nie donosi - co innego obcy... Kola

Page 274: Bordello Peerelo

274

wprawdzie nic nie powiedział synowi, ja oczywi�cie te� nie, ale wida� było, �e jest

tego samego zdania, co ja i �e domy�la si�, jaki jest mój pogl�d.

Troch� jednak przesadzaj�.

Kolacj� zjadłem w Klubie Oficera. Jakie� mi�so w burym sosie, z kasz�,

do tego kiszona, ubiegłoroczna kapusta, sok i chleb. Aha - na pocz�tku jeszcze była

zupa. Chleb jedz� do wszystkiego - to ju� od samego pocz�tku zauwa�yłem.

Ja jem w ostatniej turze. Pierwsza tura w ci�gu czterdziestu minut zjada

potraw� wykonan� z najlepszych produktów. Druga tura w pół godziny zjada te same

dania z gorszych produktów. Potem trzecia tura - z najgorszych. Wszystko to s�

oficerowie z domów wczasowych wraz z rodzinami. Wreszcie czwarta tura dla

oficerów z miasta, niekiedy po prostu emerytowanych i mieszkaj�cych na miejscu.

Tu do poszczególnych stolików przypisani s� ludzie tych samych kategorii. Ja mam

pierwsza kategori� i jem razem w admirałem, który admirała dostał, gdy szedł na

emerytur�. Teraz tutaj mieszka i stołuje si� razem ze swoim letnikiem - malarzem z

Mi�ska, który mieszka u niego od maja do pa�dziernika. Tylko �e malarz siedzi przy

innym stoliku. Je razem z nasz� tur�, ale wedle trzeciej kategorii.

Nadto jeszcze jest wdowa po generale. J� ci�gle, od �mierci m��a, chc�

przerzuci� na trzeci� kategori�, ale ona si� uparła, bo mówi, �e lekarz jej przepisał

norm� �ywieniow� dietetyczna i tylko pierwsza kategoria spełnia te warunki. Babsko

jest durne i pełne fochów. Admirał dla niej, to nikt znacz�cy, bo admirała i to

najni�szego dostał ju� na odchodne i nigdy nie dowodził formacj� wła�ciw� dla rangi

generała.

Admirał dowodził okr�tami rzecznymi i twierdził, �e rzeczna, a raczej

słodkowodna flota radziecka jest wielokrotnie pot��niejsza od floty ameryka�skiej.

A nadto, z nie mniejsz� wnikliwo�ci� dostrzegł, �e je�li taka idiotka, jak Jekaterina

Pawłowna - nasza wdowa - miałaby by� jego �on�, to on dobrze zrobił rozchodz�c

si� ze swoj� bab� i zostawiaj�c jej swoje mieszkanie gdzie� nad Amurem. Zreszt�

mieszkanie jej zabrali, bo nie była ju� �on� oficera i przenie�li j� do komunałki -

jakiej� drewnianej robaczywej rudery.

Page 275: Bordello Peerelo

275

Zdaje si�, �e tu jeszcze trudniej o dobr� �on� ni� w Polsce i w takim razie

rozumiem zadowolenie mojego gospodarza Koli, �e wreszcie wyszukał taki skarb jak

Marijka. Ona nawet koka nie ma.

Trzeciego dnia przed obiadem do Domu Oficera wyruszyłem okr��n�

drog�, najpierw do bulwaru, a potem bulwarem do ulicy, przy której jest Dom

Oficera. Po drodze, tak z ciekawo�ci zajrzałem do sklepu spo�ywczego. Produktów

niewiele, ale cho� to zwyczajny, niewielki sklep, to obok cukru, soli i chleba

sprzedaj� ciepły bulion z piero�kami. Postanowiłem spróbowa�. Jednak �le trafiłem,

bo akurat był pierieryw na otdych dla załogi - czyli pi�tnastominutowa przerwa. No

ale ja miałem czas. Usiadłem sobie grzecznie przy stoliku, a przed lad� kł�bił si�

tłumek z dziesi�ciu mo�e alkoholików - zazwyczaj z wojennymi medalami na

piersiach. Co jaki� czas pogaduj� z ekspedientk�, trzydziestoletni� bab� jak forteca z

fryzjersk� wie�� zamkow� na głowie.

Chc� si� napi� i prosz� j� po imieniu i otczestwie, �eby jednak , nie

zwa�aj�c na przerw� dała im flaszki. A ona nic. Dumna niczym ruski bojar stoi

wyprostowana za lad�, plecami jednak opiera si� o regał. Biały fartuch ma po prostu

mokry od potu i pali sobie kózk�. Kózka to papieros Biełomor lub Kazbek, z długim

pustym w �rodku filtrem, przełamany w dwóch miejscach tak, �e niczym fajka do

góry sterczy raczej krótki fragment papierosa z tytoniem.

Nagle, w jakiej� determinacji, ku ladzie przedziera si� na wózku z deski i

czterech kółek inwalida wojenny bez obu nóg uci�tych przy samym korpusie.

Przemieszcza si� odpychaj�c dło�mi od ziemi i aby mu tych dłoni nie podeptali, na

wszystkich gło�no krzyczy. Dotarł do lady tak, �e tylko czubek oczu mu do niej si�ga

i dawaj - ur�ga... Ty taka nie taka lafiryndo, ja za ciebie w boju walczyłem, medale

dostałem - a medali rzeczywi�cie miał sporo - ty mi teraz wódki nie chcesz sprzeda�.

Wyst�pienie jego było do�� długie, przy czym dwa razy nazwał j� bladzi�.

Sprzedawczyni - jak s�dziłem - zawstydzona, a raczej, s�dz�c z

kompletnego braku reakcji mimicznej na to, co si� dzieje - aby si� odczepi� od

intruza - ostatecznie inwalida wojenny - co z takim robi� - przybli�yła si� do lady. Z

Page 276: Bordello Peerelo

276

blaszanej, sporej miseczki na drobne wsypała monety do szuflady i z rozmachu, t�

mich�, jak nie walnie kombatanta w łeb, �e tylko fikn�ł i bez czucia łupn�ł o

kamienn� posadzk�.

- A wot tiebie miedal! Rugat' budziesz sawietskuju rabocziu �enszczinu...

Kombatanci od razu ucichli - dyscyplina jednak ci�gle jeszcze w nich

była �ywa. Inwalida po chwili zamroczenia jako� si� wtaskał na swoj� desk� z

kółkami od wózka dla dzieci i te� wi�cej nie gardłował.

A piero�ki w bulionie były pierwsza klasa. Sam bulion po prostu od razu

wyparował ze mnie w formie potu. W kolejce nie stałem, bo sklepowa od razu

wyłowiła mnie z tłumku jako jedynego kulturnego człowieka.

Po obiedzie zaprosiłem na spacer admirała wraz z jego koleg� -

malarzem. W ko�cu trefili�my do niego do domu. Admirał - okazało si� - podczas

wojny pływał monitorem po której� z rzek syberyjskich. Dowodził tam słu�bami

patrolowymi i eskortował transporty wodne. Potem, w czterdziestym trzecim,

marynarzy wzi�li mu na front jako podoficerów w jednostkach formowanych z

aresztantów. A on został na gospodarstwie z nieliczna załog� i tylko pilnował. A w

1944 wzi�li go razem z cz��ci� okr�tów - tych mniejszych, które dało si�, cho�by i w

cz��ciach załadowa� na wagony i przenie�li ich z my�l� o u�yciu na Dunaju. Wtedy

był po raz pierwszy w Teodozji. On montował statki, a NKWD wysiedlało Tatarów.

Znał, kogo trzeba i załatwił sobie taki domek. Teraz, na emeryturze, odremontował

go, odpucował, ale letnikom nie chce mu si� wynajmowa�. Pieni�dzy ma do��, wi�c

tylko dawny ordynans, malarz Owsiejenko, na lato do niego przyje�d�a. W remoncie

pomo�e, wódeczki razem si� napij�, na bulwarze obrazki sprzedadz�. Sprzedaje niby

malarz, ale admirał na te okazje zakłada mundur i ju� nikt si� nie targuje.

Anton Siergiejewicz Owsiejenko był niezwyczajnym malarzem. To

znaczy w Polsce byłby chyba zwyczajny, bo malował bohomazy, z których nic nie

mo�na zrozumie�, cho� przyznaj� - gdy popatrze�, to jednak przejmuj�ce. Ale w

Kraju Rad nie ma bohomazów. Je�li dobrze zrozumiałem, to tu nadal obowi�zuje

realizm socjalistyczny, jak u nas przed pi��dziesi�tym szóstym. No i dobrze - obraz

Page 277: Bordello Peerelo

277

to obraz, a nie jaki� Picasso. No wi�c on dla siebie maluje gołe baby, nawet cz�sto

ładnie, ale nierealistycznie, bo na przykład na niebiesko i jakby fruwaj�ce, albo co?

Niektóre, to nawet dla mnie, z moim do�wiadczeniem �yciowym, były mocno

wyuzdane.

A gdzie� ty widział na pla�y sowieckiej goł� bab� - ja si� go pytam.

Po prawdzie, to kostiumy k�pielowe maj� tutaj najró�niejsze i niejeden

jest tak porozci�gany, a ju� biustonosze u kobiet z mniejszymi piersiami tak bardzo

nie dopasowane, �e równie dobrze mogłoby ich nie by�. No ale bez kostiumu to

nawet dwuletniego dziecka nie zobaczysz.

On mi na to, �e owszem, zawiezie mnie na tak� pla��, gdzie same gołe

baby si� opalaj�, tylko �e my te� musimy tak samo. Chciałem mu na to

odpowiedzie�, �e w porz�dku, �e mi to zwisa, czy jestem w gaciach, czy nie, ale nie

umiałem tego wyrazi� po rosyjsku, wi�c tylko si� zgodziłem.

Admirał s�dził, �e zostałem zmuszony sytuacja na t� zgod�, wi�c

tłumaczył, �e cho� jego dawny ordynans ma nieestetyczn�, nawet nie leninowsk�,

lecz wstyd powiedzie� - bucharinowsk� brod�, to jednak jest malarzem, artyst� i

wiele trzeba mu wybacza�. A tak�e, �e nigdy na bulwarze nie sprzedaj� tych bab,

najwy�ej koneserom.

Mieszkanie miał urz�dzone w przedwojenne orzechowe meble i w ogóle

takie wedle wzorów przedwojennych wytworne. Nawet kotary miał w oknach

pluszowe, rozci�gane na ozdobny sznurek. Jaka� stara baba, która na miesi�c

dostawała siedem rubli emerytury, usługiwała im. Okazało si� - wdowa po oficerze

zawodowym, który dostał si� do niewoli, albo w ogóle co� z nim si� zrobiło nie tak,

wi�c j� po wojnie wzi�li do obozu i potem dali najni�sz� emerytur�. Ale schludna

staruszka i robotna. Du�o toto nie zje, a w domu u admirała jest porz�dek i nawet

ładnie.

W dwóch pokojach porozwieszane s� obrazy Owsiejenki, lecz w salonie,

a tak�e w gabinecie admirała - bo admirał ma nawet własny gabinet - jak trzeba -

wisz� jedynie fotografie okr�tów rzecznych, a z boku, w miejscu ikony - malowany

Page 278: Bordello Peerelo

278

portret Stalina. Nadto po całym mieszkaniu wisi sporo obrazów Owsiejenki

pokazuj�cych okr�ty i statki na morzu. Te obrazy - zdaniem admirała najpi�kniejsze,

a zdaniem Antona bezwarto�ciowe, razem sprzedawali na bulwarze. Anton w

dobrym dniu potrafił namalowa� i dziesi��. Przed �niadaniem ta�mowo malował na

wszystkich jedne detale, przed obiadem reszt�, a przed kolacj� wyka�czał. Po kolacji

za� szedł bez admirała do herbaciarni i si� upijał. Tylko wówczas, gdy malował

obrazki marynistyczne, tak si� upijał, ale zawsze. Na bulwar brał sztalugi i

sprzedaj�c jedynie udawał, �e maluje.

O tym Stalinie - proszono mnie, bym nie mówił nikomu i to był bł�d, bo

tak, to mógłbym uwa�a�, �e wszystko jest normalnie, a tak, to oczywi�cie musiałem

poinformowa�.

Anton po drodze kupił lody, takie najlepsze, po dwadzie�cia kopiejek,

sze�� sztuk, m�skie porcje podwójne. Usiedli�my w atrium. Tu te� była mała

fontanna, tylko ogródek mniej dopieszczony ni� u Koli i zjedli�my te lody pod

butelk� wódki. W trakcie sobie przypomnieli�my, �e babuszka te� człowiek i ka�dy z

nas odło�ył na talerzyk troch� loda dla niej.

Zaciekawiło mnie, �e gdyby Anton usiłował swoje gołe baby sprzedawa�

na bulwarze, to mogliby go zamkn�� do obozu, albo, co gorsza, uzna� za

schizofrenika i zamkn�� w szpitalu dla wariatów...

No rzeczywi�cie, trzeba by� wariatem, by takie głupstwa malowa�, ale w

Polsce wszyscy malarze s� wariatami i przecie� od tego wcale nie s� niebezpieczni.

Po co ich zamyka�? Admirał te� uwa�ał, �e je�li malarz tak widzi �wiat jak

Owsiejenko, to nie jest zdrowy na umy�le, ale akurat Owsiejenko nawet muchy by

nie ukrzywdził, na wystawy ze swoimi babami si� nie pcha, pokazuje je tylko

dorosłym i cz�sto członkom partii, nigdy nawet studiuj�cym i pracuj�cym

komsomolcom, wi�c jemu wolno da� spokój.

Wzdłu� całego miasta, równolegle do bulwaru, ale w odległo�ci mo�e

dwustu metrów od niego, leci przykryty jeszcze przedrewolucyjn� chyba, �eliwn�

krat�, �ciek. Wszelkie nieczysto�ci w tym upale maj� okropny, słodkawy zapach.

Page 279: Bordello Peerelo

279

Nad tymi kratami s� tarasy restauracji i kawiar�, ludzie lody jedz� i to im nie

przeszkadza, a przynajmniej konsekwentnie udaj�, �e nie przeszkadza. Du�o mniej

intensywnie, ale ten zapach dociera tak�e do ogrodu admirała.

Ale Anton to jest wariat. Tak przy lodach opowiedział kilka wierszyków,

którymi podobno racz� si� na co dzie� inteligenci radzieccy. Jest to tak zwany

„czarny chumor dziecinny”, bo tematem jest zawsze �mier�, albo co� w tym rodzaju

z udziałem dziecka. Kilka potem sobie wynotowałem:

Malczik Miszania naszoł chleborez

Ticho w kwartiru direktora wlez

Bystro swerszyłsia czornoe deło

W wannie naszli rasczliennoe ceło

Babuszka wnuczku oczen liubiła

Minu w postel jej ana poło�iła

Nocziu dwa moszcznych razdalisa wzrywa

Wnuczenka babuszku to�e liubiła

Krasnoj płoszczad’, zelenyie jełki

Malczik guliaet w bełoj futbołke

Cziornaja „Czajka” promczałas szur - sza

Net, nie da�diotsa mat’ małysza

Malczik Petrunia na kuchnie �arił

Ticho szof – powar k niemu podwalił

Budet teper dlia raboczewo kłasa

Sorok kilo swarenowo miasa

Malczik Parania po relsam guliał

Page 280: Bordello Peerelo

280

S zadi paraniu tramwaj daganiał

Dołgo wiz�ali kolesa tramwaja

Sinye kiszki na osi motali

Dewoczka k moriu kupatsia poszła

Ticho akuła k niej padpłyła

Liazdnuli zuby, bryznuła krow

Wot szto takoe – k prirode liubow

Bantiki, szortiki, zwozdoczki w riad

Tramwaj pereehał atriad aktiabriat

Siska nalewo, siska naprawo

S nimi pagibła wo�ataja Kława

Albo inaczej i dziwniej, bo do dzi� nie wiem, czy zast�powy aktiabrat,

czyli takich ichnich zuchów, był dywersantem, czy raczej miał cechy radzieckiego

marszałka?

Zwiozdoczka k zwiozdoczke, kosticzki w riad

Tramwaj pereechał atriad aktiabriat

Riadom wa�atyj bułku �ujet

Zawtra on nowyj atriad prowiedet

Kinuł Andriusza w teatr sne�ok

Wietsa na Tiuzom (teatr junnosti) cziornyj dymok

„Tak i bywaet” – Andriej gawarit

Jesli w snezok zała�isz dynamit

Page 281: Bordello Peerelo

281

A admirał dla �miechu zrewan�ował si�:

Malczik za reczkoj naszoł pistoliet

Bolsze w derewnie miliciji niet

Malczik w awrage naszoł pulemiot

Bolsze w derewnie nikto nie �iwiot

Kromie deda Archimieda, u katorowo torpieda

Kromie babki – parazitki, u katoroj dwie zenitki

mieszne to, a zreszt� i Koli si� podobało, szczególnie wierszyk admiralski...

Nast�pnego dnia na �niadanie były karbonady, czyli kotlety,

teoretycznie chyba schabowe, z ry�em i z buraczkami - rzecz jasna z ubiegłego roku.

Jeszcze ani razu nie jadłem ziemniaków. Admirał z Owsiejenk� jadali tylko

�niadania i obiady. Po �niadaniu mieli�my z Antonem jecha� do miejscowo�ci

Koktebel na gołe baby. Na to si� nie umawiali�my, lecz on wzi�ł na to �niadanie

sztalugi i drewnian� torb� z farbami. Znaczy si� - b�dzie malował. Ja miałem

nadziej�, �e mo�e sobie jako� tak z boczku przycupniemy, nikomu nie b�dziemy si�

rzucali w oczy, a on nie - ze sztalugami - wida� chce robi� wokół siebie zbiegowisko.

Jem tego swojego karbonada - tak na oko ochłap do�� chudego surowego

boczku, albo podgardla wieprzowego panierowanego. Od samego patrzenia na gluta

z ry�u robi mi si� niedobrze - wszystko to razem na dodatek jest pot��nie przesolone.

Mnie głowa boli po wczorajszej wizycie u admirała - sam admirał mimo tych

samych dolegliwo�ci jednak przyszedł i zaleca mi klina - cho�by i �ygulowskie, je�li

akurat jest w sklepie. No ale ja mam tego do�� - zaje�d�a od admirała jak z gorzelni,

a generałowa a� chłonie ten zapach. Pewnie jej nieboszczka mał�onka przypomina...

Page 282: Bordello Peerelo

282

Podchodz� wi�c do stolika trzeciej kategorii, gdzie mój Anton ze sztalugami bez

kr�pacji zajada kotleta popijaj�c jakim� tanim winem. Czy on chce dosta� zawału?

Po winie na sło�ce - w taki upał - w cieniu czterdzie�ci stopni jak obszył... Wi�c

mówi� mu, �e nie chc� jecha�, �e dzi� to nie dla mnie, bo nie chc� mu na razie

tłumaczy�, �e z tymi sztalugami, to zabawa nie dla mnie. Ale tak stoj�c nad nim sił�

rzeczy widz� jego talerz. Od jego kotleta odpadł kawał panierki, któr� Anton z

zainteresowaniem zsun�ł z mi�sa i objawił nam si� skrawek ryja �wini wraz z

kawałkiem nosa. Nawet pół dziórki było wida�! Taki ró�owy, a skóra na pysku

fachowo ogolona ze szczeciny...

No nie wytrzymałem! Wybiegłem na zewn�trz i na schodkach rzetelnie

pojechałem do Rygi. Anton zobaczywszy, co si� dzieje, pobiegł po Admirała i teraz

obaj mnie jako� cucili. Rzecz jasna - winem. Co za �wiat!

Wyszli�my na zewn�trz i usiedli�my w wiklinowych, dziurawych

fotelach prowadzonej przez jakiego� południowca szaszłykarni. Proponowali mi ten

szaszłyk, ale ja oczywi�cie nie chciałem. Przy trzech stolikach wszystkie miejsca

były zaj�te, ale nam ust�piono, bo admirał jakim� ludziom wyja�nił, �e to

obcokrajowiec zasłabł.

- Ty nie chowany w eseseser, nie mo�esz strawi� naszej kuchni. U was nie

było prawdziwego głodu... - tak skwitował moje zachowanie admirał.

Jednak Anton miał bardziej rzeczowe podej�cie.

- Słuchaj - je�li nie mo�esz tego je��, to czort z tym. Obok dworca

autobusowego jest bazar, tam wszystko dostaniesz w najlepszym gatunku. Jesli tolka

ciebie dzieneg chwatit - kuszaj - szto chocziesz...

To było jakie� wyj�cie i ruszyli�my na bazar. Admirał zatrzymał jad�c�

ulic� polewaczk�. Polewaczka polewała wła�nie wszystko w koło wod�, ludzi

zreszt�, o ile nie uciekli - te�, wi�c s�dziłem, �e kierowca musiał by� jakim� jego

znajomym. Ale nie. Bez gadania wtarabanili�my si� do szoferki - ciasno było, ale

dało si� jecha�. Cały bal kosztował rubla, którego ze swoich wypłacił artysta.

Page 283: Bordello Peerelo

283

Anton niepotrzebnie opowiedział kierowcy cała afer� i ten wzruszył

ramionami:

- Miasa, eta miasa... Nie wkusna? Cziort s niemi, inastrancami... Wot nam

sajuzniki papali - frankijskie sabaczki...

Gdy zorientował si� jednak, ze ja rosyjski rozumiem, to zgłupiał i potem

pieni�dzy przyj�� nie chciał. Anton na sił� mu tego rubla wepchn�ł.

Na bazarze, całkiem sporym, kł�bił si� tłum. Handlowano wszystkim i

wszystkim w najgorszym gatunku. Mnóstwo starzyzny - kto te stare gacie i inne

barachło kupował? �arcia było nie tak wiele. Nieliczne �wie�e jarzyny i owoce były

zadziwiaj�co małe, jakby rosły na Syberii - jop ich mat' - a nie na Krymie. Baby

sprzedawały wino domowe w butelkach i bez zachowania jakiejkolwiek higieny

dawały lepszym go�ciom do popróbowania. Nas w lot oceniono jako lepszych. Gdy

ja, jak to mi si� czasem zdarzało, op�dzałem si� przed amatorami moich spodni

Rifle, moi towarzysze doili wino w najlepsze. W ko�cu musiałem kupi� dwie

butelki, zdaniem admirała fałszywego Cziornego Doktora, ale za to babuszka

wskazała nam inn� bab� syskretnie handluj�c� w�dlinami i mi�sem. W�dliny były

w�dzone - wołowe i wieprzowe - spore ochłapy wprost wkładane do beczki

w�dzalniczej na haku, ale smaczne. Do tego w�dzony jesiotr - za kompletne grosze...

U innej baby kupiłem wielka puszk� czarnego kawioru za jedena�cie rubli - podobno

z nas zdarła. Do tego osełk� masła – rarytas, w sklepach Teodozji w ogóle

niedost�pny, chyba litrowy słój �mietany, butelk� tatarskiej przyprawy czerwonej

barwy o nazie ad�yka, no i kilkana�cie piero�ków. Na koniec jeszcze trafiła si�

upieczona kura. Baba mówiła, �e to kurczak, ale nie, to była kura. Za wszystko

razem zapłaciłem kilkana�cie rubli, a przecie� sam jesiotr był du�o dłu�szy ni� moja

r�ka!

Wszystko to załadował do jutowego worka admirał. Okazało si�, �e ten

do�wiadczony człowiek, w białej płóciennej marynarce nosi taki� płócienny, mo�e

niezbyt czysty, ale za to pojemny worek. Ja miałem ze sob� tylko harcerski chlebak,

który zreszt� i tak wszyscy brali za trofiejny z wojny. Znawcy twierdzili, �e zdarty

Page 284: Bordello Peerelo

284

został z Rumuna, albo z Włocha. W ka�dym razie chlebak te� wzbudzał

zainteresowanie.

Anton tym czasem gadał z jakim� facetem i okazało si�, �e on przywiózł

wła�nie z kołchozu babuszk� na handel i cho� dla niego nie do ko�ca to po drodze, to

jednak zaryzykuje i pojedzie do Koktebelu. Co� trzydzie�ci kilometrów za rubla!

Szoferak chciał dwa ruble, ale Anton si� uparł i stan�ło na rublu.

Mi ju� było wszystko jedno - admirał zobowi�zał si� odda� moje

sprawunki Marijce. Do Koktebelu ruszyli�my olbrzymim KRAZ-em - ci��arówka

wielotonow�, spalaj�ca pewnie ze czterdzie�ci litrów na sto kilometrów. Jedno wino

i kur� wzi�li�my ze sob�. W bułocznoj admirał dokupił nam dwa batony - czyli takie

bułki paryskie, bo na pewno nie tej jako�ci, co wrocławskie.

Krajobrazy Krymu, drogi ci�gn�cej si� pod pasmem gór, s� wspaniałe. Ja

jednak ledwie �yłem - czułem si� jak sma�ona szynka na patelni.

Wysiedli�my nieopodal pla�y. Z boku min�li�my, pono� znan� w całym

sojuzie, wytwórni� koniaków "Koktebel". Gdy tylko weszli�my na pla��, jak zawsze

tutaj – kamienist�, od razu dostrzegłem, �e towarzystwo w kostiumach i bez jest

przemieszane. Jednak jeszcze wi�ksze wra�enie na mnie zrobił widok - w

niezmiernie przejrzystym powietrzu - w ostrym sło�cu - zatoka ze skałami i górami

wdzieraj�cymi si� chwilami w wod�. Mój Bo�e! Jak tu było pi�knie! My szli�my ku

w�skiemu pasmu pla�y ograniczonej skał�. Tu ju� były same golasy. O dziwo

czułem si� tu du�o bardziej jak w Polsce, ni� w Teodozji. Co ja tam tych pla� w

Polsce widziałem - u siebie w miasteczku, dwa razy basen w Warszawie... Nad

morzem w �yciu nie byłem! No nie - raz z wycieczk� szkoln�...

Dopiero po chwili si� zorientowałem:

- Tu kobiety jak u nas w Polsce - koków nie maj�, tylko normalne włosy...

Ja ju� my�lałem, �e u was normalnych bab nie ma...

- S� i normalne - sajuz jest taki wielki, ze u nas wsio jest - odparł Anton...

Ale koki istotnie - monotonne jakie�. Póki b�dzie u władzy towarzysz Bre�niew, to

si� nie zmieni.

Page 285: Bordello Peerelo

285

- Czemu? - pytam.

- Bo towarzyszka mał�onka towarzysza Bre�niewa nosi kok...

Ju� chciałem powiedzie� - "a chuj z ni�" - tak absurdalny zdawał mi si�

Bre�niew ze swoj� połowic�, wobec urody miejsca, a zreszt� i kobiet, ale oczywi�cie

powiedziałem co� innego:

- U nas �ona Gierka, a przedtem �ona Gomółki - tez nosz� koki, ale nikogo

to nie obchodziło...

Przypomniałem sobie jednak znane mi - z rzadka - �ony ró�nych

dostojników i a� gotów byłem postuka� si� w głow� - wi�kszo�� z nich nosiła

rzetelne, mo�e nie takie jak sowiecka sklepowa, ale zawsze do połowy wysoko�ci

fryzury baby bre�niewowej rozro�ni�te koki. �e te� ja jeszcze na to nie wpadłem...

Anton rozstawił swoje sztalugi, zaraz potem całkiem si� rozebrał, wpadł

na par� minut do wody i zapalił Kazbeka. Ja zostałem na brzegu, �eby pilnowa�

rzeczy. Gorsze były te Kazbeki w zapachu ni� nasze Klubowe.

Na filmach wielokrotnie widziałem, �e malarze szkice w�glem robi� na

kolanie, albo na serwetce przy stoliku kawiarnianym. Ale nie Anton - on porz�dnie, z

namaszczeniem. Ludzie, jak si� spodziewałem, zaczynali si� gromadzi�,

komentowa�. Mówili zupełnie inaczej, ani�eli moi rosyjscy, a zreszt� i polscy

znajomi. Jako� tak wida� było, �e kulturalnie. Tego tutaj, a zreszt� w całym Zwi�zku

Radzieckim, wcale si� nie spodziewałem.

Mimo wszystko długo na sło�cu nie wytrzymałem. Schowałem si� z

kocem w cie� pod sam� skał�. Sło�ce było w zenicie, potem zasn�łem. Gdy si�

obudziłem, a było dobrze po szesnastej - spałem prawie pi�� godzin - Anton ci�gle

jeszcze malował. Ju� farbami. Jaki� in�ynier z miejscowo�ci, której nazwy nie chciał

wyjawi�, ofiarował si� mnie odwie�� do Teodozji. Anton chciał zosta�. Nie czułem

si� chyba najlepiej. Podró� słabo pami�tam. Szybko poło�yłem si� spa�, ale Kola i

tak wezwał lekark� - s�siadk�. Martwił si�, �e je�li przyjdzie mi chorowa�, a by�

mo�e mam udar mózgu, to trzeba b�dzie mnie odwie�� do Sewastopola, bo tam

najlepszy szpital. A z drugiej strony - Sewastopol jest miastem zamkni�tym, wi�c

Page 286: Bordello Peerelo

286

mo�e do Jałty? Ale podobno jałta�ski szpital – oczywi�cie ten dla lepszych

pacjentów – w �aden sposób mi nie przysługuje...

Lekarka jednak wcale nie zalecała takiego po�piechu ze szpitalem. Za

dziewi�� rubli podj�ła si� w kwadrans, z �elaznego zapasu szpitalnego załatwi�

glukoz� i witamin� "b" w płynie. Bezwolnie si� zgodziłem. Rzeczywi�cie, nie min�ło

pewnie pół godziny, gdy zrobiła mi kroplówk�. Jako� dochodziłem do siebie.

Spytałem, czy z zapaleniem mózgu b�d� mógł wróci� do kraju?

- Do Polszi... Na szto? U was nie zagarienie mozga, tolka pochmiel'...

- O do czorta - szto za pochmiel', wracz? Szto eta?

- Mensze wodki nada pic - wot i wsio lekarstwa... Sewodnia s wieczera nie

bolsze czem sto, a łutsze – dwa raza po piatdzesiat' gram...

- O do cholery - my�l� sobie - ona ma mnie za sko�czonego alkoholika,

który bez wódki dnia nie mo�e wytrzyma�... No, no...

Ze trzy dni potem w domu siedziałem. Je�� miałem co. Wypiłem

trzylitrowe ba�ki: soku jabłkowego, mandarynkowego - zaskakuj�co niesmacznego,

soku z brzozy i dwie ba�ki kwasu. Do tego zielon� herbat� i tylko jedn� kaw�

dziennie - a ju� przywykłem do dwóch tego paskudztwa... Napoje w słojach dowoził

mi Kola.

Upał, organizm nie nawykły do stałego pompowania spirytusu, no i tak to

si� sko�czyło...

Po trzech dniach wyszedłem na spacer, na bazar. Kupiłem nawet lemonki

do kawioru. Starszy Gruzin sprzedawał kwiaty – mimozy, czy jakiego� innego

drzewa? Po dwa ruble za gał�� - rozbój w biały dzie�! Ale nic, trzy gał�zie kupiłem.

Za rubla doło�ył mi dwunastokartkowy fotograficzny kalendarz ze zdj�ciami Stalina.

Prawdziwa nielegalna robota! Od razu go zakablowałem - siedem rubli przecie� mi

zabrał! Ale Koli sprawa wcale nie zainteresowała. Obejrzał, powiedział:

- "maładcy"... i dodał:

- Nie stiesniajsia - za Stalinu wazmo�na było pad stienu, no do ciurmy - nie

lzia...

Page 287: Bordello Peerelo

287

Nie to nie - a gał�zki pani doktor bardzo si� podobały...

Aha - kupiłem na bazarze dwie bułgarskie koszulki, matroski, w biało -

niebieskie pasy, po trzy ruble. Podobno w sklepie mo�na kupi� po rublu z

kopiejkami radzieckie, ale bez rami�czek. Mi tam wszystko jedno, lecz do sklepu z

ubraniami nie chce mi si� chodzi�. Potrafi� sobie wyobrazi�, co w nich jest. Ludzie

tu s� nie najlepiej ubrani...

Pod wieczór poszedłem do kina w o�rodku wczasowym chemików. Kola

mi to załatwił. Pokazywali, na seansie zamkni�tym, polski film "Jak rozp�tałem

drug� wojn� �wiatow�". miesznie było ogl�da� film, którego aktorzy mówili po

polsku, a lektor po rosyjsku. Bardzo mi to pomogło w nauce rosyjskiego.

Kola wyja�nił, dlaczego ten film jest niecenzuralny w zeteserer. Otó� nie

pokazano w nim w wystarczaj�cym stopniu heroizmu walki ludzi radzieckich i w

ogóle �artowano sobie z wojny. Ale przyznał, �e �mieszny. Najbardziej rozbawiła go

uporczywa walka Włochów o "bordello militare". Włosi, jego zdaniem, to w ogóle

�aden naród, poniewa� walczy� nie umiej�, s� pod tym wzgl�dem jeszcze gorsi ni�

Czesi. Aha - Francuzi jego zdaniem te� zeszli na psy:

- Za Napoleona to był wielki naród - kontynuował. Porz�dnie si� bili w

pierwszej wojnie �wiatowej. A potem to ju� degeneracja. Jedyna nadzieja Włochów i

Francuzów to ich partie komunistyczne. Gdy tylko przejm� władz�, to one ju� ich

naucz�...

************************************************************

************8

A potem znów zacz�li�my z Antonem je�dzi� do Koktebelu. Dwa razy

był z nami ordynans admirała. Okazało si�, �e admirał miał swojego ordynansa -

marynarza zasadniczej słu�by. Był to syn jakiego� dostojnika wojskowego. Nicpo�,

Page 288: Bordello Peerelo

288

wedle Antona, paraj�cy si� włamaniami do domów. Na razie zamiast do wi�zienia

wzi�li go, ze wzgl�du na zasługi wojenne ojca - do wojska. W kadrach wojskowych

za�, aby przypodoba� si� tatusiowi generałowi, pchn�li go do ordynansa. Wcale nie

po zło�ci przydzielili go do admirała. Po prostu admirał mieszkał w kurorcie, a na

dodatek komendantem portu jest znajomy tego taty. No i na admirała padło.

Komendant portu nie chce zgodzi� si� na aresztowanie gagatka, cho� ten chodzi jak

głupi po bulwarze i kuracjuszom proponuje fanty do sprzeda�y. Mi te� proponował:

- Wazmi szubu - mówi do mnie - sobolnaja. Samoje łutsze kaczestwo... Ja

tebe eszczo tigra otdam - moli ewo neskolko pokuszali, no niczewo... Tigra prosta

daram otdam...

- Pradawaj Wowa swai westi drugim... - chc� si� od niego odczepi�.

- Admirał tebe zdełajet pismo, czto eta dar at niewo... Dlia tamo�nikow eta

chwatit... Pasłuszaj - sobolnaja szuba stoit wosiem tysiaczi rubliej. Ja smatrieł w

magazinie. Skolka tiger, ja i nie znaju, no mnoga! Mo�et byt' i dwa tysiaczi?

Wszystkiego tego słuchał Anton. Wzruszył ramionami.

Ale wieczorem, gdy wespół z admirałem, Antonem i trzema

pracownicami przemysłu maszynowego - tu potrafi� ludzie trzyma� mord� w kuble -

nic o nich wi�cej si� nie dowiedziałem - spacerowali�my po bulwarze, admirał wzi�ł

mnie za rami� i na chwil� odci�gn�ł od towarzystwa:

- Wazmi at niewo etu szubu. Emu nie nada dawat' mnogo - pa moiemu -

trista rubliej chwatit. Pismo, czto eta dar at mienia - afarmliu. I snowa na dwie

nedeli moewo urki nie budet damoj... Nu dawaj... Ja eti maładyie �enszcziny damoi

prigłaszu - paguliaiem... Na szto� woram znat', szto u tebe dengi? Ty u niewo

pakupisz i on nieczwo nikamu nie ska�it...

Zgodziłem si�. Dziewczyny były zdumione, gdy na mecie, bo w sklepie,

a nawet w dwóch kawiarniach nie było, kupiłem trzy flaszki szampana, a wypiłem

tylko kieliszek i nic wi�cej z alkoholi. Ja spałem z dwiema. Sumiennie potargałem

im raczej niewielkie, takie tylko dla formalno�ci hodowane koki. Anton zaliczył

Page 289: Bordello Peerelo

289

chyba wszystkie. Wowa, który nam usługiwał - na pewno wszystkie. Czy

któr�kolwiek admirał - tego nie jestem pewien - do�� szybko si� upił.

Kola, którego si� radziłem, po wahaniach o�wiadczył, �eby i szub�, i tigra

bra�... W trzy dni po jublu u admirała starannie ogoliłem krocze i solennie

nama�ciłem si� ma�ci� rt�ciow� od mamy. Na pla�y w Koktebelu wzbudziłem nie

mał� sensacj�. Ju� mnie znali - uchodziłem tutaj za artyst�, lub działacza polskiego

komsomołu.

Nast�pnego dnia i Anton przyszedł ogolony, uprzednio dokonuj�c zakupu

w aptece, bo polskiemu specyfikowi nie ufał.

- Znajesz, kto w etim winawat?

- Adna z etich dziewaczek - kanieszna... - odpowiadam.

- A pa maiemu niet. Wowa - wot w cziom dzieło... Dziewaczki kulturnyie -

cziort znaiet, czto tieper ani dumaiet... U admirała w gastiach... Rasieja kanczaetsia...

Przyczyn naszych zabiegów fryzjerskich nie wyjawiali�my, to te� po

kilku dniach spora cz��� pla�owiczów poszła w nasze �lady.

W ogóle musz� powiedzie�, ze ludzie w Teodozji na bulwarze, a jeszcze

bardziej na pla�y w Koktebelu, s� niezwykle mili. �adnego przekle�stwa nie

słyszałem. Idzie człowiek bulwarem i nagle z nieznajomym w szachy zagra, a to

mo�e akademik z Moskwy, a mo�e ksi�gowy z kołchozu... Zaraz potem pod sklepem

z trzema przygodnie poznanymi lud�mi, je�li tylko chcesz - butyłku wodki wypijesz i

jeszcze sklepowej, która szklank� po�yczy - te� troch� odlejesz. Dziewczyn - ile

wlezie... O zmroku poznajesz na bulwarze, zapraszasz na szampana, który sprzedaj�

tu na kieliszki i zwykle jednak mo�na go dosta�, chyba �e nie dowioz�, a gdy ju�

zrobi si� ciemno, idziecie jak Bóg przykazał na pla��. Piasek jeszcze ciepły. Obok

dziesi�tki takich par robi� to samo. No pełnia wypoczynku i rekreacji!

Ciekawa rzecz - mo�e na kempingu, zreszt� jak cała pla�a nielegalnym -

ludzie si� pieprz�. Z cał� pewno�ci�. Ale na pla�y nie... Całymi rodzinami

przychodz�...

Page 290: Bordello Peerelo

290

A zreszt� id�c do wody zawsze zostawiali�my na brzegu swoje rzeczy, w

tym ja portmonetk� z du�o wi�cej, ni� przeci�tna pensja w tym kraju. A pomimo to

nigdy nic mi nie zgin�ło. I nie słyszałem, aby zgin�ło. Cho� gdy byli�my z Wow�, to

raczej uwa�ali�my na niego. Bali�my si� wstydu...

Jako obcokrajowca ludzie mnie cz�sto zaczepiaj�. Coraz rzadziej

wprawdzie chc� ode mnie kupi� spodnie, czy co� innego, co mam na sobie, bo ju�

wiedz�, �e ja nie handluj�, ale pozna� chce mnie wielu. Zdecydowanie unikam

kontaktów z sowieckimi Polakami. Uprzejmie, ale jednoznacznie - won! Kłopotów

to ja nie chc�...

To, �e na wszystkich domach - oboj�tne - starych czy nowych - obłaziły

tynki, �e na klatkach schodowych - odwiedziłem dwie dziewczyny z Teodozji - jedna

mieszkała w obszcze�iciu, czyli w hotelu pracowniczym i wszedłem tam przez okno,

a druga w normalnym mieszkaniu przedrewolucyjnym, podzielonym na tyle

mieszka�, ile jest pokoi z tym, �e wi�ksze pokoje podzielono tektur� na dwie lub trzy

nawet cz��ci - cuchnie, jakby mieszka�cy swoje potrzeby załatwiali tylko w tym

miejscu - ju� mi tak bardzo nie przeszkadzało. Oczywi�cie, po do�wiadczeniu z

ryjem wieprzowym panierowanym z pewn� nieufno�ci� podchodziłem do potraw

podawanych w zakładach zbiorowego �ywienia, ale kurcz� tabaka, solank� i piero�ki

z blinami we wszelkiej postaci, nawet z ry�em, bardzo polubiłem. Tylko chleba do

ziemniaków nie nauczyłem si� je��... To gospodarzy zawsze niepomiernie dziwiło.

Jedna malarka, dwudziestoletnia, �liczna jak malowanie dziewczyna,

koniecznie chciała wyj�� za mnie za m��. Córka jakiego� bardzo znanego i bardzo

bogatego profesora weterynarii z Leningradu. Anton twierdził, �e bardzo

uzdolniona. Te� malowała w Koktebelu. Ju� drugi rok nie chcieli jej przyj�� do

Akademii, bo �ydówka. Okazuje si� - Rosjanie tak załatwili problem, o czym zreszt�

ju� słyszałem, �e �ydów przyjmuja tylko okre�lon� liczb� na studia i wi�cej nie.

Pozna� mog� łatwo, nie to co u nas, bo ka�dy �yd, a zreszt� Polak równie�, ma to

napisane w paszporcie, a jak sobie w urz�dzie zmieni narodow��, to organa i tak

wiedz� i w konia nie daj� si� robi�.

Page 291: Bordello Peerelo

291

No - artystka w domu... Taka �liczna, przymilna... Gdyby nie �ydówka,

to kto wie? Ale s�ki do ko�ca �ycia... To nie dla mnie... Cho� brałem pod uwag�, �e

mo�e Przemyslida miałby do mnie wi�ksze zaufanie? W ogóle mógłbym na �ydów

liczy�. Ale co ich w kraju zostało? Co oni dzi� mog�? Próba bilansu ewentualnych

strat i zysków wypadła zdecydowanie niekorzystnie.

Na dodatek - najlepsi oficerowie radzieccy do Arabów pojechali - sam

kwiat korpusu oficerskiego Rosji. Sprz�t te� robi� dla nich najlepszy - eksportowy.

Nie to barachło, co do Indii. Polsce podobno te� nie najlepsze rzeczy sprzedaj�. No

ale Polsza nie kurica... Przy najbli�szej próbie izraelskiej napa�ci na bratnie kraje

arabskie z �ydów nic nie zostanie - czarna dziura!

Anton mi poradził, �ebym nie stiesniałsa, bo jak ona jest córk� profesora i

to znanego, to wcze�niej czy pó�niej na akademi� j� przyjm�.

Ale ładna bestia...

Ciekawa rzecz - wszyscy tutejsi, ł�cznie z admirałem, bredzili co� o

konieczno�ci zachowania pokoju na �wiecie. Mówili o tym tak w rozmowach

towarzyskich, ale w tych samych rozmowach ka�d� rzecz gotowi byli rozpatrywa� z

punktu widzenia jej przydatno�ci podczas wojny, a raczej zwyci�skiego pochodu na

Zachód... Taki mimowolny narodowy sport.

Od batiuszki, znajomego Koli, kupiłem hurtem po sze��dziesi�t rubli

szesna�cie ikon - trzy najstarsze były z szesnastego wieku, dwie z siedemnastego,

cztery z osiemnastego i siedem z dziewi�tnastego, ale z pierwszej pono� połowy. By

mi si� nie pomyliło, na odwrotnych stronach desek zapisywałem wiek długopisem,

jak trzeba, rzymskimi cyframi, a poniewa� długopis nie chciał pisa�, to wła�ciwie

ryłem nim w drewnie.

Batiuszka, popijaj�c wódeczk� i zagryzaj�c ju� tegorocznym

ogóreczkiem narzekał, �e na Ural musi po nie je�dzi�. Z Kol� znali si� dobrze - mo�e

nawet z frontu? W ka�dym razie, je�li dobrze zrozumiałem, to podczas wojny

batiuszka by młodszym oficerem, ale co� przeskrobał i najpierw wzi�li go do

karnego batalionu, a potem w popy zesłali... Był po cywilnemu. Tylko taki du�y

Page 292: Bordello Peerelo

292

złoty krzy� popi na złotym ła�cuchu miał w kieszeni. Krzy� te� chciał sprzeda�, ale

�e z �emcziug�, czyli z perłami, to chciał drogo i nie porozumieli�my si�.

Anton te� sprzedał mi, równie� po sze��dziesi�t rubli, dziewi�� aktów

namalowanych w Koktebelu. Wariackie, bo wariackie, a mi si� podobaj�. Wszystkie

baby ró�owe, albo jaskrawo �ółte, lub w podobnych, słonecznych kolorach... Jedna

Gruzinka, aktorka, miała srom niczym w��yk generalski - taki pofalowany - no i on

to namalował. Ech...

Anton na podarunki w kraju dał mi jeszcze swoje trzy obrazki statków

�aglowych. Tak za darmo. Obiecałem zaprosi� go w go�ci do Warszawy, czy gdzie

tam b�d�. Martwi� si�, �e w zale�no�ci od rodzaju czekaj�cego mnie zadania, by�

mo�e nie b�dzie to mo�liwe. Tylko za ramy musiałem zapłaci�.

Za reszt� rubli kupiłem złote obr�czki �lubne. U nas w kraju z przydziału

sprzedaj� tylko przy pierwszym �lubie, a rozwodnicy musz� sobie radzi� sami.

Jubilerom wolno wytwarza� wyroby tylko z powierzonego złota, złom mo�e

skupowa� tylko pa�stwo, a złoto mimo wszystko jest. No wła�nie - co� o tym

wiem....

I jeszcze kupiłem du�o dobrego jedzenia. Na ostatni dzie� pojechali�my

do Jałty i tam w sklepie za �ółtymi firankami było wszystko, co zechcesz...

Doktorska kiełbasa wcale nie miała odcienia zielonego. Wino "Cziornyj doktor" było

firmowe - kolekcionnoe - jak mnie poinformowano. Kola sił� wcisn�ł we mnie

kilkana�cie flaszek miejscowych koniaków, takich dwunasto i wi�cej letnich. I ja to

wszystko mam taska�! Nawet argenty�sk� tuszonk� wołow� w puszkach

sprzedawali...

Wszyscy odprowadzili mnie na dworzec. Małemu Koli oddałem

ostatniego dnia ostatnie gumy do �ucia - popłakał si�... Niepotrzebnie dałem mu je

ju� na dworcu. Peron jest na bulwarze - dzieci spacerowiczów rzuciły si� nieomal na

niego, ale jakos tam manewrował, �e dał im tylko jeden płatek do podziału.

Tu bez kr�pacji ludzie ludzi prosz� o papierosa, lub o dwie kopiejki na

telefon. No ale guma do �ucia kosztuje wi�cej. Szczególnie tu.

Page 293: Bordello Peerelo

293

W przedziale czekała na mnie... no oczywi�cie - Udarka. Ucałowali�my

si� serdecznie.

W Odessie nie było miejsc w "Łondonskiej", wi�c w innej, nowoczesnej i

nadmorskiej cz��ci miasta zatrzymali�my si� w olbrzymim domu szkole�

Komsomołu. Luksus - nie to co Dom Oficera. Wszystko w najlepszym gatunku: białe

serwety, zastawa z Teatru Bolszowo w Moskwie - chyba nawet srebrna... W ka�dym

razie jeszcze przed odej�ciem go�ci rachowana przez kelnerk�... Jedzenie takie, �e

bez obaw mo�na było je�� panierowane karbonady. A szkoleni komsomolcy?

Wszyscy byli wyra�nie starsi ni� ja. Czasem tylko ich �ony były młodsze, ale i to

rzadko.

Wieczorem jednak taksówk� wezwan� w recepcji pojechali�my do Klubu

Oficera obok portu. Diuk Richelieu stał jak stał. Do klubu Udarka wkroczyła jak

złota medalistka olimpijska. Poznała j� tylko barmanka i mo�e ta krzywonoga

staruszka, ale nic. Warto było. Barmanka podała nam piero�ki z ryb� w�dzon� i

cebul� - palce liza�. Sama Udarka przyznała, �e i w domu lepszych nie ma.

W nocy, jak poprzednio, puszczałem po niej karaluchy. Ale te były jakie�

mniejsze, cholera i trudne do złapania.

Odwiozła mnie do samego Lwowa. Wyszła z przedziału, gdy wpadła do

wagonu kontrola. Znów wszystko sumiennie porachowali, ale nic ich nie dziwiło.

Celnik zanim wsadził mi palec w tyłek, to tym razem posypał go sobie talkiem. No

có� - ró�ni celnicy ró�nie lubi�...

Nasi porachowali, jak trzeba, ale oczywi�cie osobista rewizj� darowali.

Na dworcu czekał jednak Sta� z trzema �ołnierzami jednostki

nadwi�la�skiej.

- Nie jest �le - pomy�lałem - szanuj� mnie...

Ci �ołnierze oczywi�cie nie�li pakunki do Wołgi. Sta� zawiózł mnie na

nowa kwater�, do Konstancina. Czekała ju� na mnie na podwórku starej, obdrapanej

willi moja syrenka. Pokój z kuchenk� mi dali, w której za kotar� był kibelek. Ale

jakie� rozpadaj�ce si� meble, �elazny balkon z kowalskimi balustradami w esy

Page 294: Bordello Peerelo

294

floresy - tak zardzewiały, �e strach na niego wychodzi�. I niedu�y portret Feliksa

Dzier�y�skiego w w�skich, złoconych ramach. Szkiełko, trzeba przyzna�, muchy

zd��yły nie�le zabrudzi�.

�ołnierzom dałem na piwo, ich dowódcy, który czekał na �ołnierzy w

łaziku, wr�czyłem wódk� kupion� z przydziału od wagonowej poci�gu relacji

Odessa - Warszawa. I tym razem była to wersja eksportowa, ale wódki Kuba�skiej.

Stasiowi za� dałem flaszk� koniaku ze specsklepu w Jałcie. Wida� było, �e liczył na

co� wi�cej. Ale obrazki marynistyczne miałem dla Przemyslidy, Franka i

ewentualnie - dla Zygmunta. Trudno i darmo.

- Ty popatrz Stasiu na te flaszk�. To jest mołdawska "Leninskaia put'".

Kolekcionnyj kaniak chłopie... Pi��dziesi�t siedem procent i dwadzie�cia pi�� lat

wydzier�ki... Ty w �yciu tak dobrej rzeczy nie piłe�. Od czasu �mierci ministra

my�lałem, �e jeste� jedynym człowiekiem w Polsce, który doceni taki dar...

Stasiu, aby mi pokaza�, co o tym my�li, wzi�ł dwie, słabo domyte

musztardówki - znów tylko musztardówki były na kwaterze i od r�ki, wybijaj�c

korek r�k�, polał. Ja od czasów moich przej�� na sło�cu w Koktebelu alkoholu

unikałem, ale có� - jeszcze mi si� Stacho do reszty obrazi.

Łykn�li�my... Stach si� rozpogodził, ucałował mnie z dubeltówki i ładnie

przeprosił:

- �e te� kurwa pozwoliłe� mi to tak od razu otworzy�...

- A co ja mogłem - odci�łem si� - patrzyłe� na mnie jak na przesłuchaniu

przed wyciskiem...

No có� - w �yciu ró�nie bywa. Przyjechałem z tych wakacji i nic -

�adnych propozycji. Przemyslidzie dałem obrazek, chyba nawet nie bardzo mu si�

podobał... Pytał, czy byłem w Teodozji w muzeum Ajwazowskiego. A ja - czort z

tym - nie byłem. Sk�d miałem wiedzie�, �e to taki wa�ny człowiek - okazuje si� -

Page 295: Bordello Peerelo

295

malarz. A przypominam sobie: admirał chciał ze mn� i��, Anton i nawet Kola mówił,

�eby zajrze�. Na głowy z nikim si� nie pozamieniałem, �eby po muzeach si�

wał�sa�...

Tak czy inaczej Przemyslida do�� taktownie i nie wprost, lecz

jednoznacznie dał mi do zrozumienia, �ebym mu si� nie narzucał, a je�li b�d�

potrzebny, to sam da zna�.

Franka te� w �aden sposób nie mogłem złapa�. No bo jak - �eby

porozumie� si� rz�dówk�, to trzeba mie� do niej dost�p. Ja ten telefon miałem na

wyci�gni�cie dłoni w pensjonacie, ale teraz to i na Poczcie Głównej nie mam szans.

Do Pernanbuko mog� zatelefonowa�, ale nie do Franka...

Zygmuntowi dałem obraz - jemu bardzo si� podobał, ale o moich losach

wiedział niewiele wi�cej. Tyle tylko, �e nadal jestem pracownikiem Funduszu

Wczasów Pracowniczych i powinienem si� do nich zgłosi�. No to si� zgłosiłem do

Dyrekcji Generalnej, a tam okazało si�, �e awansowałem na dyrektora, pensje dla

mnie odkładali na nieoprocentowanym koncie, nawet premie mi przyznawali...

Pensja zreszt� - he, he - wzrosła... Ale nie wolno mi jecha� do pensjonatu, bo remont

i tylko bym przeszkadzał. Gdy wspomniałem, �e rzeczy ch�tnie bym stamt�d wzi�ł,

bo pewnie co� jeszcze zostało, to mi kadrówa w FWP powiedziała, �e nie da rady, bo

mnie stra� na biurze przepustek nie pu�ci. A to suka zorientowana... Niby nikt nic nie

miał wiedzie�, a ona wie, �e jest biuro przepustek...

Kazała spokojnie odbiera� co miesi�c pensj� i cicho siedzie�, bo prezes

mnie lubi i krzywdy nie da zrobi�. Dobra sobie. Rozwarłem na ni� ryja, �e nie mam

gdzie w tej Warszawie mieszka�, wi�c kazała mi si� zgłosi� za tydzie�.

Po tygodniu dała w kopercie taki �wistek do Dzielnicowej Rady

Narodowej Dzielnicy Warszawa - ródmie�cie do pokoju takiego i takiego na ulicy

Nowogordzkiej w Warszawie.

No dobrze - poszedłem tam, a referent kazał si� dowiadywa�, czy co� jest,

czy nie ma, bo teraz nie ma.

Page 296: Bordello Peerelo

296

No - my�l� sobie - mam powód, by wej�� Frankowi na głow� i dawaj, z

całym problemem do Zygmunta. Spotkali�my si� w "Niespodziance" na emdeemie

na dole - w takim kurwidołku. Jezu - jakie lafiryndy... Ale szpetne!

No i ja mu mówi�, co i jak, a on mi na to zasuwa mówk�, �e przeci�tnie

czeka si� od o�miu lat - to najlepsi członkowie partii, do dwudziestu lat na przydział

mieszkania, a ja chc� tak hop, hop i ju�.

Na to ja si� pytam:

- Do kogo Zygmunt ta mowa? Co ja - �ycia nie znam? Jak trzeba, to od

razu jest mieszkanie, a jak nie trzeba, to i dwadzie�cia lat człek pokutuje. Ja tu trac�

k�t słu�bowy nie z mojej winy - w cał� afer� wsadził mnie przecie� nie kto inny,

tylko Franek. Do Ruskich nawet jad� cierpie� niesamowite upały, łeb mnie do dzi�

pobolewa, a na mieszkanie nie mam szans...

Zygmunt chyba opacznie zrozumiał moje słowa i wyszło mu, �e głowa to

mnie boli od jakich� szkole� - tak to w jego twarzy wyczytałem. W ka�dym razie

szybko si� urwał.

- No - my�l� - teraz to mam w plecy...

Ale nie, przeciwnie. Na drugi dzie� dzwoni Zygmunt, �ebym do tego

urz�dnika na Nowogrodzkiej szedł jak w dym. I rzeczywi�cie - urz�dnik ucieszył si�,

�e mam własne auto, bo cho� to blisko, to jednak w kilku miejscach... Ze stalowej

szafy wyj�ł kilka kopert z kluczami i jedziemy.

Pierwsze mieszkanko było na emdeemie, porz�dne, ale małe - trzydzie�ci

jeden metrów. Wi�c nie. Dalej jedziemy par� kroków - na Marszałkowskiej, chyba

trzecie podwórze w gł�b. Drugie pi�tro, mieszkanie wspaniałe - cztery olbrzymie

pokoje i słu�bówk�, du�a kuchnia i łazienka, ale w starym budownictwie, po

podwórzu element si� szwenda i alpagi pije. Nie.

Trzecie mieszkanie było na Powi�lu - przedwojenna porz�dna kamienica,

ale tylko dwa pokoje. A ja widz� po tej Marszałkowskiej, �e mog� mie� tych pokoi,

ile chc�. Najwy�ej - poczekam...

Page 297: Bordello Peerelo

297

Telefonuj� do Zygmunta, spotykamy si� w "Lunie" w Alejach

Niepodległo�ci koło Fabryki, jak zacz�to nazywa� kompleks gmachów na

Rakowieckiej. Ja mu mówi�, jak si� rzeczy maj�, a on, �e rzeczywi�cie, to bez sensu,

abym w starych skorupach mieszkał. Nast�pnego dnia spotkalismy si� w Centralnej

Radzie Spółdzielczo�ci Mieszkaniowej - w kiblu na parapecie podanie

wysma�yli�my, �eby w trybie nadzwyczajnym uczyniono mnie spółdzielc�

mieszkaniowym bez sta�u kandydackiego, gdy� wa�ne wzgl�dy socjalne skłaniaj�

mnie do tej pro�by, a mianowicie brak mieszkania. Zło�yłem cieciowi na dziennik

podawczy, nawet kopii nie miałem, �eby po�wiadczył odbiór. Nie min�ł tydzie�, a ja

przez go�ca z jednostek nadwi�la�skich dostaj� odmowne pismo od ceeresem, �e

niestety sta� kandydacki musz� odby� i w sprawie procedury mam si� za dwa dni

zgłosi� do pokoju tego i tego. No dobrze - kij wam w ucho - zgłaszam si�, najwy�ej

wezm� starocia z dzielnicy... A tu nie - czeka na mnie formalny przydział mieszkania

- cztery pokoje Za �elazn� Bram� - pi��dziesi�t dziewi�� metrów, drugie pi�tro. A ja

te domy znam - bardzo du�e bloki, z du�ym holem na dole, kioskiem RUCHU cał�

dob�. Pokoje klitki, ale trudno - za to mury nowe i meneli nie ma. I w ogóle dzielnica

taka bardziej inteligencka - na szóst� nikt tam do roboty nie je�dzi.

No i czas mojego sta�u rachuj�c od daty zło�enia podania min�ł po

dziewi�ciu dniach. Tak zdecydował prezes CRSM i nawet zło�ył pod tym podpis ze

stempla, którym dysponuje jedynie jego osobista sekretarka. Tego akurat

dowiedziałem si� od Zygmunta. Zorientowany facet z niego. Chciałem go z tej

rado�ci wzi�� na obiad do jakiej� dobrej knajpy, ale nie dało rady - okazało si�, �e on

nadal je�dzi do Niemiec, do Hamburga z tymi w�gorzami i szynkami. Co w

pensjonacie, to i on nie wie. No i wła�nie musi ju� rusza�, aby przespa� si� w

Ostródzie i rano towar pobra�.

Cie choroba. Nikt ode mnie nic nie chce, ale powa�ny pracownik w

przerwach mi�dzy jedn� operacja wywiadowcz�, a drug�, ma dla mnie zawsze czas,

a gdy przyjdzie mi do głowy pomysł z mieszkaniem, to jak na tacy mi podaj�. A�

wstyd byłoby przed lud�mi si� przyzna�, jak w try miga stałem si� członkiem

Page 298: Bordello Peerelo

298

realnym, z mieszkaniem, w nauczycielskiej spółdzielni mieszkaniowej. Nie ma si�

co denerwowa�...

Od takiego jednego naszego człowieka, który przeszedł do Domów

Towarowych Centrum na �cianie wschodniej na jednego z dyrektorów dostałem

legitymacj�, nawet ze zdjeciem, na ostatnie pi�tro "Juniora". No i prosz� - byłem w

sklepie za �ółtymi firankami w Jałcie, poszedłem i w Warszawie.

Ekip� remontow� dostałem z ojcowskiego geesu. Wstawili parkiet

bukowy, bo d�bowego po prostu fizycznie w całym wojewódzkim geesie nie było.

wier�wałków na spojenia parkietu ze �cian� te� jak raz nie było, ale miały by�

potem, to sobie sam przybij�. Gorzej, ze od razu polakierowali mi t� podłog�

emolakiem i rzecz jasna, zapomniałem zachowa� sobie flaszk� na te �wier�wałki.

Okna zostały te same, ale od nowa je zamontowano uszczelniaj�c traw� morsk�,

dzi�ki czemu nie b�dzie mi wiało. Zamontowali te� uszczelniaj�c� ta�m� aluminiow�

- w�giersk�. Drzwi obili blach� i zało�yli obok yale porz�dny, przedwojenny zamek

p�taj�cy si� u rodziców jeszcze z czasów szabru. Klucz był systemu poniemieckiego,

wi�c trzeba było zapasowy dorabia� u �lusarza, ale co tam. Do kuchni poszły

cepeliowskie meble kuchenne ze Stopnicy. Stamt�d zreszt� był i parkiet.

Zlewozmywak kupiłem enerdowski na ostatnim pi�trze "Juniora". Ten "Junior" to w

ogóle doskonały wynalazek - nie trzeba sta� w wielodniowych kolejkach na zapisy i

codziennie stawia� si� na odczytywanie listy. No po prostu luksus!

Ekspedientka namówiła mnie na wymian� kuchenki na importowan� z

Czechosłowacji. Podobno gorsze, ni� nasze eksportowe na Zachód, ale lepsze o

niebo od tego, co zastałem na miejscu. Ponadto kupiłem farelk� z nawiewem

powietrza - zupełna nowo��. Gdy wył�cz� ogrzewanie, a jeszcze nie wył�cza pr�du,

to b�dzie jak znalazł. Telewizor kupiłem w normalnym sklepie, bardzo porz�dny,

dwudziestojednocalowy „Beryl”. ! I to bez kolejki. Za jedena�cie tysi�cy złotych.

Mniejsze były nawet po sze�� i pół, ale zupełnie kiepskie. Stolik pod telewizor był

zbyt mały, ale wi�kszych jeszcze w ogóle nie produkuj�, wi�c podło�yłem desk� i

jest w porz�dku. Swoj� drog� – jak zwykle planów pi�cioletnich przemysłu

Page 299: Bordello Peerelo

299

meblarskiego nie skoordynowano z pi�ciolatkami przemysłu elektrotechnicznego!

Je�li Zygmunt nadal liczy na donosy ode mnie, to o tym na pewno nie zapomn�!

Kafelków do łazienki wcale nie mo�na było dosta� - musz� za rad� ojca

czeka� na remont szpitala w Kielcach i mo�e wtedy si� załatwi jako potłuczone

podczas remontu? Podobno maj� otworzy� Pewex z kafelkami, ale nie chce mi si�

wierzy�.

Firanki i zasłony mama ju� kilka lat temu kupiła, bo były i teraz nie

musiałem biega�. Karnisze kupiłem bardzo drogo w Cepelii - nigdzie indziej nie

było. Mam teraz takie ładne, malowane we wzorki, jak w jakim� dziecinnym

pokoju. Same dziecinne pokoje mam. Przynajmniej pod tym wzgl�dem.

Do tego wszystkiego lodówka "Polar" i trzy dywany - podobno nawet

odrzuty z eksportu z Kowar. Rzeczywi�cie - ładne. W "Juniorze" trafił mi si�

odkurzacz z silnikiem japo�skim, a �e był i nawil�acz - wszyscy brali, to i ja

wzi�łem nawil�acz. Po co ma by� wilgotno w mieszkaniu, to nie wiem, ale spróbuje

si� dowiedzie�. Do trzech pokoi dostałem talon na meble z Zamo�cia - to mi załatwił

Zygmunt w BOR-ze u Trzymankiewicza. Mogłem cholera chwil� wstrzyma� si� z

telewizorem i miałbym od nich jeszcze niemieckiego "Grundiga". Ale przepadło.

Tak wi�c mieszkanie urz�dziłem sobie do�� jednostajnie – wsz�dzie te

same firanki i zasłony, nawet – rzucaj�ce si� w oczy karnisze. Wsz�dzie strasz�

fioletowe i w innych kolorach gołe baby i ikony. W łazience na razie mam tylko

wisz�ce lusterko z kiosku, a poniewa� szklanek jak raz nigdzie nie mogłem dosta�, to

kupiłem strasznie drogie, kryształowe, w sklepie z kryształami.

Pieni�dzy mi nie brakuje – przyprowadziłem do ekspertyzy do domu

kusnierza i mówi� mu:

- Prosz� pana – tego futra ja panu z pewno�ci� nie sprzedam. Ale

chc� wiedzie�, ile jest warte?

Ku�nierz ogl�dał je centymetr po centymetrze, w dwóch, mim zdaniem

zupełnie dobrych miejscach a� cmokał z niezadowolenia, kl�ł swoich rosyjskich

konkurentów za partacka robot� i wreszcie orzekł:

Page 300: Bordello Peerelo

300

- Ja mog� panu da� sto osiemdziesi�t tysi�cy i w�tpi�, by jaki�

fachowiec dał panu wi�cej. Mo�e pan to wsadzi� do komisu na Chmielnej i

wtedy, po odliczeniu mar�y, powinien pan dosta� nawet wi�cej, mo�e

dwie�cie tysi�cy... Cho� ja bym zaryzykował i wsadził za wi�cej – jak si� trafi

klient z pieni�dzmi, któremu b�dzie pasowało, to kupi. Dyplomata z Zachodu

mo�e kupi� za dowoln� cen� panie – dolary sprzeda na czarno, a wywiezie bez

cła. To jest na barczystego m��czyzn� wzrostu metr osiemdziesi�t – rzadka

rzecz...

A ja mu na to:

- Poniosłem koszty – za mniej ni� �wier� miliona nie mog�...

- No to ja panu nie pomog�... Za �wier� miliona to mo�na will�

kupi�...

- Kiedy dro�ej� panie... wille dro�ej�. To futra te� musz� dro�e�...

- Wie pan... Słyszy si� to i owo... To jest wspaniała rzecz, to futro...

rzadkie sobole... Na Zachodzie to by poszło za nie wiem ile... Ale na granicy z

tym to i ministra by dupn�li... Wiem co mówi�... Widzi pan – takie futra to

produkty jednostkowe, nawet u ruskich... Ka�de jest rozpoznawalne... To jest

jak obraz, taki muzealny... Pan pewnie zwrócił uwag� na wszyte numery

metryczki... Ale ofiaruje mi go pan bez �adnej metryczki...

- Bo ja go panu nie ofiaruj�, nawet nie chce sprzeda�, chc�

wyceni�... – zje�yłem si�.

Nawet nie pomy�lałem, �e giepi�ci musieli dobrze wiedzie�, czyje to

futro i komu Wowa go r�bn�ł. I nie była to pewnie przodownica kołchozowa, ani

górnik przodkowy... A� si� spociłem. Sk�d we mnie tyle naiwno�ci? Wprawdzie

miałem, jako �wiadectwo pochodzenia, pismo od admirała, ale zabrali mi je na

granicy,. Admirał pewnie dobrze wiedział, co robi – mo�e te� współpracuje? Ja w

ka�dym razie tego pisma ju� nie mam i jakby co, to nie mam czego przedstawi� z

wyj�tkiem protokołu odprawy granicznej... Ale oni zawsze mog� si� wypi�� i

powiedzie�, �e uwierzyli swemu go�ciowi z bratniej peerel.

Page 301: Bordello Peerelo

301

No ale wpadłem na pomysł. Pi�knie podzi�kowałem fachowcowi b�d�c

na siebie zły, �e teraz on wie, gdzie ja mieszkam i zapłaciłem mu za t� fatyg� tysi�c

złotych – pół przyzwoitej pensji!

Nast�pnego dnia z poczty zatelefonowałem do Przemyslidy i od razu

ruszyłem pod Siedlce. Przyje�d�am, pokazuj� i pytam, czy ma komu to sprzeda�. A

on mi na to:

- Pomyliłe� adresy – to ty znasz ludzi, którzy maj� pieni�dze,

cho�by rzemie�lników. Popatrz, na którego by to pasowało i sprzedawaj... No i

pami�taj – tak naprawd� towar ma t� cen�, któr� nabywca chce za niego

zapłaci�...

Zjedli�my dobry obiad domowy i pojechałem. Propozycji nie miał

�adnych.

Dziwna rzecz – nawet nie chc� mnie podsłuchiwa�, bo nie mog� si�

doprosi� telefonu.

Pokazałem t� szub� Zygmuntowi i mówi�, �e szukam klienta, najlepiej

dyplomat�. On tak dla jaj przymierzył, czy na niego pasuje, no ale on jest chuderlak i

futro jest zbyt obszerne. Zapalił papierosa, poci�gn�ł z mojej pi�knej szklanki kawy,

dosłodził sobie, bo uznał, �e pocz�tkowo wsypał za mało, pomieszał, wystukał

krople o brzeg naczynia i pyta:

- Jaka ma by� cena?

A ja mu na to:

- Dla mnie �wier� miliona, a dla ciebie reszta. Dyplomata kupi i za

pół miliona w dutkach. Tak mi mówił ku�nierz, ale twierdzi, �e mo�e

zmobilizowa� tylko sto osiemdziesi�t...

Nie ryzykowałem szar�y z ofert� ku�nierza, bo mo�e jest kapusiem i

Zygmunt wie zbyt wiele? Cho� wygl�dał na zaskoczonego. I bardzo podnieconego –

ja go jeszcze takim nie wiedziałem.

- Słuchaj – nie wiem, czy uda mi si� w zielonych... Daj zapali�, to

pomy�l�...

Page 302: Bordello Peerelo

302

Mama zawsze narzekała, �e od papierosów �ółkn� firanki i planowałem

nie pozwala� moim go�ciom, o ile to b�dzie mo�liwe, na palenie. Ale trudno – cho� z

góry wiedziałem – teraz to on u mnie b�dzie zawsze palił.

- Dwie�cie dwadzie�cia... – zaoferował zaci�gn�wszy si� dymem z

Giewonta.

- Fiu... – my�l� – tego si� nie spodziewałem. Wida� ma kupca w

Niemczech...

- No co ty Zygmunt... – szuba warta jest grubo wi�cej...

- Dajesz czy nie? – przyszpilił mnie niczym igł� owada.

- A je�li powiem, �e zgadzam si� na dwie�cie trzydzie�ci, to jest na

zicher – sprzedane?

- No nie b�d� taki �yd – dwie�cie dwadzie�cia pi��, dajesz mi dzi� i

gotówk� masz w tydzie�.

- Aha – my�l� sobie – w tydzie� obróci do Niemiec i sprzeda. A jak

go dupn�, to moje ryzyko...

- Dobrze, ale gotówka jutro.

- Dawaj jaki� koniak!

Nalałem mu. Do szklanek, bo kieliszków jako� jeszcze nie kupiłem. Same

brzydkie były. A miło byłoby tak jak u Przemyslidy pi� z kryształowych... Jak jacy�

panowie...

Napił si�, pomy�lał i bardzo spokojnie mi wyja�nił:

- Ja mam tak� sytuacj�, �e troch� złotówek odło�yłem z pensji. Ale

to zbunkrowała moja baba. Gdyby futro było damskie, to co innego – na jutro

wszystko bym załatwił. Ale ono jest m�skie – na mnie w sam raz. Tylko troch�

trzeba zw�zi�, skróci� i b�dzie jak ulał. Musz� j� troch� poprzekonywa�.

Wiesz, jak to jest w mał�e�stwie... a zreszt� mo�e i nie wiesz, bo i sk�d... Jak

jej tylko powiem, to ka�e mi w głow� si� popuka�. Jak jej tylko poka��, to to

samo, nawet jeszcze b�dzie zła, �e niby o niej nie my�l�, a sk�d ja wezm� dla

niej sobole? Ale je�li powiesz� w szafie i pojad� do Niemiec, to nim wróc�,

Page 303: Bordello Peerelo

303

�onka sama zmieni zdanie. Poogl�da, pomy�li, �e mo�e w takim razie jak

gdzie� pójdzie ze mn� w takiej szubie, to cho� ona b�dzie tylko w karakułach,

to przecie� mn� szyku zada. Takich soboli nikt nie ma. No nikt ze znajomych.

Zgodziłem si�. Potem sobie wyrzucałem, �e popełniłem bł�d. No bo

Zygmunt mógł mi trele morele opowiada� o swojej babie, a w rzeczywisto�ci

pojecha� z tym do Niemiec i wystawia� moje futro na ryzyko. Mógł te� uzna�, �e ja

jestem ju� załatwiony – przecie� wiedział, �e szw�dam si� bez zaj�cia i zwyczajnie

mi nie zapłaci�. Co mu zrobi�?

Ale nie. Po tygodniu zjawił si� i z pi�ciu ró�nych kieszeni wyj�ł paczki

banknotów po pi��dziesi�t tysi�cy – takie nowe, małe, z Kopernikiem i poło�ył na

stole.

Cholera – tyle forsy za par� zszytych ze sob� futerek zdartych z jakiego�

�cierwa...

No i mam pewno��, �e jeszcze si� licz�. Inaczej fig� z makiem

widziałbym pieni�dze...

Nast�pnego dnia kupiłem komplet kryształów w sklepie na

wi�tokrzyskiej – nawet nie długo stałem w kolejce, akurat rzucili...

A jeszcze potem Sta� mi powiedział, �e zdaniem Zygmunta trac� kontakt

z parti� i z masami, bo powiesiłem sobie na �cianie obrazy religijne. Ju� ja wiem o co

chodzi. Teraz �al mu tych wywalonych pieni�dzy. We łbie mu si� miesza – co ja

mam wspólnego z tymi głupimi masami? Ale istotnie – warto by z jakiej� partyjnej

ksi��ki wyci�� portret Dzierzy�skiego i jak w Kraju Rad – powiesi� sobie w salonie.

To by jako� zrównowa�yło te wszystkie ikony. A jak kupowałem je od popa - on był

taki nasz i Kola był nasz, �e nawet o tym wa�nym aspekcie nie pomy�lałem.

A swoja drog� – takiZygmunt – niby chuchro nigdy w niczym si� nie

wychylaj�ce, chodzi w tych swoich tanich marynarkach, cho� ostatnio cz�sto w

swetrach z Zachodu. ale jak ju� si� postawił, to za worek pieni�dzy.

Page 304: Bordello Peerelo

304

Na Nowy Rok, ale ju� po �wi�tach, na moje zaproszenie przyjechał

Anton. My�l� sobie – czas leci, pensje płac� nie wiadomo za co, a ja zło��

zaproszenie w ambasadzie radzieckiej i przypomn� o sobie. Admirała te� zaprosiłem,

ale jego nie pu�cili. A podobno chciał przyjecha�.

Anton przywiózł ze sob� po prostu stos obrazów, tak ze sto czterdzie�ci, z

czego połowa, jak nie wi�cej – gołych bab. Aby zajmowały mniej miejsca, to zdj�ł

płótna z listew, na których były rozpi�te. To si� chyba blejtram nazywa, chyba �e

blejtram to co� innego. W szkole psia krew uczyli, a ja nie pami�tam.

No to poszli�my do sklepu malarskiego i on a� si� zacukał – takie

podobno dobre farby, p�dzle i jakie� tam takie ró�ne. A wszystko to kosztuje, �e hej!

Listewki kupił, ale na reszt� zabrakło mu pieni�dzy.

Ja go lubi�, cho� widz�, �e najch�tniej, to codziennie piłby wódk�. Wi�c

odliczyłem z brzegu dziesi�� obrazków, te� gołymi babami i za ka�dy dałem mu

pi��set złotych, ale pod warunkiem, �e co tydzie� dostanie tysi�c, �eby mu na cały

miesi�czny pobyt starczyło i jeszcze, �eby na koniec sobie zrobił jakie� zakupy.

Od razu poszli�my do tego sklepu artystycznego, a potem, za rad� jakiej�

malarki poznanej w sklepie, do stołówki stowarzyszenia malarzy. Jest ta stołówka na

drugim pi�trze, lezie si� po schodach. W �rodku tłum i od dymu chod� siekier�

wieszaj. A gwar! Ale nic – za osiem złotych tylko daj� male�kiego schabowego z

ziemniakami i kapust�. Zjedli�my, ja przyniosłem jeszcze po małym Budafoku, bo

był tylko Budafok, rumu�ska �area, likier orzechowy i Ratafia. Wina �adnego! A�

mi było wstyd – w zeteserer przecie� na dworcach wino si� leje! A tu taka n�dza.

Poszedłem do toalety, troch� czasu mi zabrało jej znalezienie – okazało

si�, �e klucz jest za pobraniem u portiera na dole i trzeba da� dych� zastawu. Gdy ju�

to wszystko załatwiłem, wracam, a tu mój Anto� przy barze pije ratafi� z takimi

samymi jak on brodaczami. No przecie� zaraz mi si� porzyga!

Ale odci�gn�� si� nie dał. Wi�c pogadałem razem z nimi, cho�

oczywi�cie tego �wi�stwa nie piłem. Warto było. Okazało si�, �e Anton to jaki�

Page 305: Bordello Peerelo

305

wybitny artysta , bo jak opisał, co maluje i �e nie mo�e wystawia� w zeteserer, to od

razu chcieli mu zrobi� wystaw� niezale�n�, czyli nielegaln�.

- No – my�l� ja sobie – ja b�d� udawał, �e wszystko jest w

porz�dku, �e jestem za, a raporcik jakby ju� sam si� pisał... Ja ju� przecie�

bardzo potrzebuj� przypomina� o sobie! A osi�gni�� ostatnio nie mam, bo i

sk�d?

Nast�pnego dnia awaryjnie widz� si� Zygmuntem i mówi�, co i jak. Nie

mijaj� trzy dni – a jeszcze dwa razy byli�my w tym całym klubie – jeszcze nikt nie

widział jakiegokolwiek antkowego płótna, a ju� wszyscy wiedz�, �e to pisarz

prze�ladowany na zesłaniu na Syberii, wybitny i taki, któremu trzeba pomóc. Dwie

panny na kolorowo ubrane, z jakimi� paciorkami i w sandałach wyr�bał nieomal przy

ludziach. �e niby on siedzi w rogu na krze�le, a ona mu na kolanach, gdy w

rzeczywisto�ci pod stołem sukienk� ma podci�gni�t� i nadziana, �e tylko kieliszkiem

zasłania twarz, aby w oczy si� nie rzucały ró�ne takie grymasy.

- Arty�ci – psia ich ma�...

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przyłazi z rana po

tygodniu Zygmunt, bo ja telefonu ci�gle nie mam i mówi:

- Z tym twoim Antonem to chryja. Nasi nie chc� �adnego skandalu

i daj� mu od razu wystaw� w Domu Kultury na Mokotowie, z honorarium,

kilka muzeów kupi jego płótna i nawet przedstawiciela atasze kulturalnego

zeteserer si� zaprosi. Ale w zamian on nie b�dzie robił �adnego skandalu z

nielegalna wystaw�. Poza tym upewnij si�, czy on czasem tego nie chciał

zrobi� w jakim� ko�ciele. Klechy u nas to wielcy politycy, podobno z ruskimi

nie zadzieraj�, bo oni w zastawie maj� tamtejszych katolików, no ale nigdy nie

wiadomo...

Wystawa była podobno wielkim triumfem. Cał� reszt� obrazów sprzedał

na pniu – ja widz�c co si� dzieje swoje, tak�e te nowe, postanowiłem na razie

trzyma�. Z ambasady było trzech urz�dników, przynie�li ze sob� puszk� kawioru

czarnego, puszk� czerwonego, skrzynk� ró�nych trunków i dwana�cie butelek

Page 306: Bordello Peerelo

306

szampana, a tak�e trzy krasne ryby, czyli takie w�dzone jesiotry ju� pokrojone w

plasterki, na salaterkach i wszystko to doło�yli przed imprez� do produktów

przygotowanych przez organizatorów.

Dom Kultury był nabity go��mi – niektórzy byli bardzo znani. Z dnia na

dzie� Anton stał si� uznanym artyst�, cho� recenzji nie było podobno w prasie

�adnej. Chyba wiem - dlaczego. Ci z ambasady nie byli ju� tak bardzo zachwyceni

gołymi babami, na dodatek mało przypominaj�cymi fotografie, a to oznacza, �e

niezbyt to wszystko było wedle zasad realizmu socjalistycznego. No i – jak s�dz� –

nasza cenzura wszystkie wzmianki prasowe zablokowała. A przecie� było radio i

nawet przez dziesi�� minut telewizja!

Niemniej, gdy Anton odje�d�ał obkupiony w Warszawie za wszystkie

czasy, z cał� walizk� materiałów malarskich, ciuchami i sprz�tem gospodarstwa

domowego, to na dworzec przyszło kilkunastu artystów i niewiele mniej dziewczyn –

wszyscy pili wódk� nie zwa�aj�c na surowe w tym wzgl�dzie zakazy. No ale byli

nasi po cywilnemu – ja ich łatwo rozpoznaj�, wi�c obyło si� bez ekscesów z SOK-

istami.

W ka�dym razie co� si� działo.

A� do jesieni 1974 nic si� nie działo. Absurdalna historia. Pensj� ci�gle

mi płacili, premie zwykle dawali, a ja nic nie robiłem. Nawet na wakacje do Teodozji

czy w ogóle do zeteserer pojecha� nie mogłem. A zreszt� – na listy nikt mi nie

odpisywał, nawet Anton. Z nudów regularnie je�dziłem na wczasy FWP – nic za to

nie płaciłem, bo jechałem jako tajny inspektor. Wszystkie uzdrowiska zwiedziłem.

W Zakopanem nawet doro�karze ju� mnie poznawali, cho� nigdy nie dałem im

zarobi�.

Wakacje sp�dzałem w Bułgarii, w ramach wymiany mi�dzy bratnimi

organizacjami turystycznymi. Interesów �adnych – to oczywiste – zrobi� si� nie dało.

Z nudów nasadziłem tat� na zorganizowanie w miasteczku manufaktury staników.

Page 307: Bordello Peerelo

307

Zygmunt z enerde przywoził mi te materiały, których nie mo�na było kupi� w

Polsce, baby to tłukły na domowych maszynach, igły łamały na pot�g�, ja im te igły

załatwiałem z Radomia i brałem za ka�da podwójn� cen�, bo w sklepach na igły był

deficyt i nie chciałem, �eby mi sprzedawały. Tego Radomia to si� bałem, bo w

zakładach „Łucznik” produkowali nie tylko maszyny do szycia, ale i karabiny. Ten

zakład obstawiony był przez kontrwywiad wojskowy i dla zwykłej zabawy mogli

mnie – człowieka było, nie było – fabrycznego – capn��.

Wykroje brałem w ten sposób, �e Zygmunt kupował mi w Berlinie, bo

najtaniej, staniki ró�nych rozmiarów, które si� rozpruwało i ju� był wzór. Baby na

Ró�ycu płaciły mi od sztuki czterdzie�ci do sze��dziesi�ciu złotych, tak abym miał

prawie dwadzie�cia złotych ze sztuki dla siebie, z czegoZygmuntowi, obok zwrotu za

materiały z enerde, dawałem pi�� złotych i on to jako� drobnił mi�dzy naszych.

Elementy plastikowe tłukł mi na swojej wtryskarce na lewo facet z Otwocka, bez

faktury, bo i po co, ale musiałem mu da� dwadzie�cia tysi�cy na wej�ciu na

wykonanie wzorów. To jaka� skomplikowana historia i chyba nie bardzo mnie

or�n�ł.

Cały dawny powiat, bo powiaty akurat likwidowano, niczym za okupacji

si� zorganizował i walił mi te staniki, a potem do kompletu i majtki, wszystkiego

razem najpierw po tysi�c, a potem po kilkana�cie tysi�cy sztuk miesi�cznie.

Zygmunt na moje potrzeby musiał zamówi� w resorcie now�, wi�ksza chłodni�. Inne

materiały kupowałem wprost w fabrykach, od naszych ludzi tam zatrudnionych,

najcz��ciej w zwi�zkach zawodowych. Z milicji kupiłem złomowan� Nysk�, potem

drug� i dwóch go�ci dla mnie pracowało. Jeden to taki student, co go wyleli i był

ko�cielnym u proboszcza na Pradze. Nasz człowiek, ale o tym oczywi�cie ani mru,

mru... Przez tego proboszcza mój człowiek poznawał ksi��y buduj�cych si�, wi�c

potrzebuj�cych kasy i oni w kraju puszczali mi towar jak cholera. Ale głównie

rozchodziło si� poprzez bazar – nie było targowiska w kraju, gdzie moich wyrobów

bym nie widział. Ja co dwa miesi�ce na dwa tygodnie jechałem na wczasy, wtedy

interes zamykałem, a baby mi w powiecie w tym czasie tłukły towar jak cholera, no i

Page 308: Bordello Peerelo

308

sobie ogl�dałem. Ceny w kraju były zadziwiaj�co zró�nicowane. Ja o wszystkim

pisałem obszerne sprawozdania – mo�na rzec – donosiłem sam na siebie – i było git.

Kupiłem plac w Aninie i nawet rozpocz�łem budow� domu. Z materiałami miałem

krucho, ale kontakty z ksi��mi były jak znalazł. A Zygmunt, za spory grosz –

skrz�tny typ – takie dochody i mimo to ze mnie wyciskał ci��ko zarobion� kas� –

dostarczał mi faktury. Na szcz��cie faktury były in blanco i co jaki� czas

spuszczałem tak� któremu� ksi��ulowi i zwracałem sobie koszta. Przynajmniej do

czasu, gdy okazało si�, �e na którego� w przemyskiem polowali, a on sobie jaja z

nich zrobił i pokazał faktury, których nie miał prawa mie�. Jak mnie wtedy Mietek

opierdolił! Mój Bo�e! My�lałem ju�, �e teraz to si� przejechałem, ale nie – chyba

Franek z lito�ci mnie podtrzymał, albo mo�e uznał, �e cho� na razie nie jestem

potrzebny, to jednak ruskie trzymaj� mnie w rezerwie i mam specjalne papiery.

Naraili mi w ko�cu z Fabryki takiego majstra budowlanego z Otwocka i

on po godzinach razem ze swoj� brygada mi to stawiał. Szybko mu to nie szło, ale

ju� w jakim� takim tempie. Pijani chodzili na okr�gło, ale swoje robili. Ten majster

to ci��ki pojeb – jednego oka nie ma, a raczej ma szklane, ale tak w ogóle to w

porz�dku go��. Raportowa� miałem o nim regularnie co i jak – głupia sprawa. Ale ja

go specjalnie nie uwalałem, bo po co, skoro dobrze muruje i jeszcze mi materiały

załatwia z budowy, �ebym nie musiał po ksi��ach si� prosi�. Poprzedni� partanin�

prawie cał� wyrzucił, a sklecił mi chałup� z wielkiej płyty, z elementów

wybrakowanych, jednopi�trow�, ale solidnie, nie jak to z piszcz�cymi rurami gówno

Za �elazn� Bram�. Troch� wbrew przepisom wyszło mi dwie�cie trzydzie�ci metrów

u�ytkowych. Na parterze elementy były z parteru wie�owca – takie wysokie na

prawie trzy metry, podobnie piwnica, a na pi�trze standardowe. Tylko trudno�� była

z pokojami, bo nie chciałem takich małych klitek no i postarali si� – pokoi mam pi��

plus salon – wszystko jak trzeba, obszerne.

Szpital w kieleckiem w ko�cu zacz�li remontowa�, wi�c kafelki poszły

ju� do nowego domu, podobnie jak rury i armatura. Armatura nie bardzo mi si�

podobała, lecz w sklepach w ogóle nie była do dostania ładniejsza – nawet w

Page 309: Bordello Peerelo

309

Juniorze, wi�c kupiłem w Pewexie. W ogóle to, co nie jest dost�pne za złotówki,

�miało mo�na kupowa� w Pewexie i tylko te ceny – nawet mnie przera�aj�!

Zorientowałem si�, kto w tym Aninie mieszka – działacze partyjni,

oficerowie, adwokaci, pisarze, nawet gwiazdy telewizji. Ale� oni wszyscy mieszkaj�!

Sk�d maj� pieni�dze? Ale� oni musz� robi� przewały... I ja nic o tym nie wiem!

Ostatecznie zdecydowałem, �e kafelki ze szpitala dam tylko do piwnicy,

gara�u, na oba tarasy i do altany, a tak�e do baseniku z fontann�. A do obu toalet,

łazienki i kuchni kupiłem hiszpa�skie. Drogo to wychodzi, ale co tam. Nawet mój

majster, cho� to kompletny matołek, musiał przyzna�, �e hiszpa�skie kafelki s�

pi�kne. Teraz musz� mu patrze� na r�ce, bo wprawdzie na niczym go nie złapałem,

ale �le mu z oka patrzy... Te� si� buduje.

Nawet si� zastanawiałem, czy ze wszystkimi bambetlami nie przenie��

si� do tego Anina, ale dałem spokój, bo u siebie w bloku Za �elazn� Bram�

wynaj�łem na ostatnim pi�trze kawalerk� z telefonem, faktycznie tam mieszkałem, a

w Aninie nie było na razie �adnych szans na telefon.

Z tym telefonem to była afera. Zygmunt zapomniał poinformowa� o tym

fakcie i przez długi czas, o czym nie wiedziałem, nawet nie miałem podsłuchu. Przy

okazji dowiedziałem si�, jak taki podsłuch wygl�da. Oczywi�cie – je�li maj� kogo�

na tapecie, to człowiek zawsze wsi na słuchawce i reaguje stosownie do rozwoju

wydarze�. Ale zwyczajny podsłuch, jest to nowo zbudowana hala niedaleko

Stalingradzkiej z tysi�cami magnetofonów kasetowych. Podobno dla tego podsłuchu

specjalnie kupiono licencj� na produkcj� magnetofonów Thomsona. Taki

magnetofon wł�cza si� automatycznie z chwil� poł�czenia telefonicznego i

konsekwentnie nagrywa wszystko jak leci. Potem z rana zmienia si� kasety. Zatem –

je�li konsekwentnie potrzyma� telefon na głucho przez pół godziny, to nie ma

�adnego podsłuchu, bo kaseta si� sko�czy i do rana jest spokój. A zreszt� – tak

twierdzi Zygmunt – nikt nie ma głowy do słuchania tych tysi�cy kaset. Zygmunt na

przykład ma tylko prywatny magnetofon i nie b�dzie go psuł na pa�stwow� robot�,

Page 310: Bordello Peerelo

310

bo gdyby to robił, to tylko z gadaniny jego własnych obiektów wynikałoby, �e doba

jest zbyt krótka.

I ju� tak przywykłem do tej przedsi�biorczo�ci, gdy ni st�d ni z ow�d –

puk, puk... z rana do kawalerki, o której nic nie mógł wiedzie�, przyszedł

Przemyslida. Na szcz��cie byłem ju� ubrany, cho� jeszcze nie ogolony. Podałem

jak�� kaw� i załatwiane w Gi�ycku, w wytwórni, szprotki w podw�dzane w oleju –

rarytas – prawie takie, jak eksportowe! Nie musiałem si� wstydzi�!

Tak jemy te szprotki, popijamy kaw�, masła nie dostałem, ale nie szkodzi,

bo jest olej z puszki.

- No i rozwijasz si�... Ciesz� si�... – mówi.

Nie wiem, do czego pije, ale pewnie wszystko wie.

- Staram si�, prosz� pana...

- No i dobrze robisz. Widzisz – masz nowe zadanie. Zarobisz

jeszcze wi�cej...

- Mam porzuci� swój dorobek – pytam?

- Ale� nie, je�li dasz rad�. Widzisz – potrzebny jest taki

specyficzny import, w formie paczek kierowanych zza granicy, z Zachodu, do

prywatnych osób do Polski.

- To nie pachnie kryminałem?

- A gdzie tam – �achn�ł si�.

- Od paczek trzeba płaci� cło – zauwa�am.

- No i dobrze. Twoje zadanie b�dzie polega� na tym, �e musisz

znajdowa� figurantów, na adresy których b�d� przychodziły paczki. Ty im

dasz pieni�dze na to cło – dzi� to jest trzysta pi��dziesi�t tysi�cy. To znaczy,

na cło jest troch� mniej, bo dla nich jest dwadzie�cia procent, a dla ciebie

dziesi�� procent. Tylko �e to b�dzie du�o, bardzo du�o paczek. Ty musisz

wyszuka� sobie ludzi, którzy b�d� dociera� do konkretnych osób, które b�d�

u�ycza� swoje adresy.

- Wy ich pó�niej b�dziecie trzymali za jaja?

Page 311: Bordello Peerelo

311

- Eee tam – znów si� �achn�ł – wszystko jest legalne. Je�li tylko nie

sprzeniewierz� pieni�dzy, to wobec prawa b�d� czy�ci. To jest raczej forma

dotacji.

- Aha.

- A nasi o wszystkim wiedz�?

- Którzy nasi – odpowiedział pytaniem?

- No Fabryka...

- Ale� wie, ale nie maj� prawa si� wtr�ca�. Stoi?

- Stoi – zobowi�załem si�.

Ju� nast�pnego ranka, o �wicie, słysz� do drzwi: - puk, puk...

Ledwo przytomny otwieram, a �e miałem wi�ksz� gotówk� w domu, to

nawet za drzwiami trzymam nagana w gar�ci. No ale to nie miało sensu – przyszło

dwóch z Rakowieckiej. Rozbebeszyli mi cały dom wydłubuj�c z ró�nych miejsc

sporo grosza.

- Co jest cholera – my�l�? Czy to czasem nie jest tak, �e ja Fabryce

jako partner Przemyslidy nie pasuj�? Ale �e te� s� tacy bezczelni, aby spiera�

si� z plecami Przemyslidy!

W ko�cu zakwestionowane przedmioty, głównie gotówk� polsk�, troch�

dewiz, wrzucili do torby i sprowadzaj� mnie do du�ego fiata na dole. Porz�dny

pojazd – taki sam jak mój – na szerokich felgach, tylko niebieski, taki przechodz�cy

w bł�kit, gdy mój jest lepszy, bo jellołbahama. Ale tak w ogóle, to te same pojazdy,

nawet silniki tak samo rasowane – z tego samego �ródła. Ale mój jest prywatny – po

przebiegu dwudziestu tysi�cy kilometrów kupiłem go za grosze jako złomowany.

Sta� mi to załatwił. Zawsze miał układy w gara�ach na Słu�ewcu, czyli w bazie

motoryzacyjnej esbe.

Kierowca jedzie z przodu, a ja z tyłu mi�dzy oboma moimi go��mi o

�wicie. My�li mam niewesołe. Firma mo�e mi proces zrobi� lepszy, ni� swego czasu

afer� mi�sn�. Przecie� wszystko wiedz�! Ja nie wiem, czy cho� jeden mój

współpracownik nie jest zarazem kapusiem. Troch� mi to nie pasuje, bo współpraca

Page 312: Bordello Peerelo

312

ze mn� dotychczas była form� premii za dobre donoszenie, a co wa�niejsze – jeszcze

cz��ciej dla krewnych ludzi z firmy. I co – teraz ich wszystkich tak po prostu

wypatrosz�?

Gdy nie skr�cili�my na Mostowo, nie zdziwiłem si�. Ale gdy bez

zwracania uwagi na ograniczenia szybko�ci min�li�my Rakowieck�, to si�

przeraziłem. O do diabła – wiadomo, �e Przemyslida nie współpracuje z

Pernambuko, tylko z ruskimi. Nasi, je�li im nie pasuje, nie b�d� si� przecie� z

ruskimi kłóci�, za to mog� mi cicho da� w łeb i koniec pie�ni. Franek wła�nie z

wielkim hukiem poszedł w odstawk�, podobno pod samym towarzyszem Gierkiem

rył, a ja mog� uchodzi� za człowieka Franka. Troch� mo�e b�d� si� nawet na siebie

d�sa�, a ja w tym czasie b�d� gnił gdzie� w dole w Lesie Kabackim, albo w innym

ustronnym miejscu.

Ale nie – skr�cili�my w Ró�an� i w tym momencie – chyba chwil� zbyt

pó�no – zasłonili mi oczy. To dobrze – wida� po całej tej aferze jeszcze mam co�

wiedzie� i pami�ta�!

W ko�cu odsłaniaj� mi te oczy – szmat� do wycierania samochodu to

zrobili i przez podwórko osłoni�te od ulicy �ywopłotem wprowadzaj� mnie do

przedwojennej, odrapanej willi. A leci od nich gorzałk�, jakby nawet po popijawie

nie spali. Ledwo wytrzymywałem ten smród. Prowadz�c mnie pod ramiona

dosłownie wepchn�li mnie za drzwi, których sami nie przekroczyli. Tam mnie

przej�ł inny, te� bez słowa znów chwycił mnie za rami� i schodami i korytarzem do

takiego gabinetu. Po�rodku stał stół sosnowy, biurowy, przykryty blatem ze szkła.

Wokół stały proste krzesła obite jak�� derm�. Pod �cianami stały szafy do kompletu

ze stołem, a w rogu stolik okr�gły, z blatem z czernionego szkła i z trzema fotelami.

Na �rodku stolika poło�yli malutki obrusik z Cepelii i cepeliowski gliniany

dzbanuszek ze sztucznymi kwiatami.

W pokoju zostałem sam. Nigdzie nie siadałem, tylko jak kołek prze mo�e

kwadrans stałem w miejscu. A� tu nagle otwieraj� si� drzwi i wchodzi nowy szef

Page 313: Bordello Peerelo

313

bezpieki. Znam go z widzenia – mały, szczupły, słynny z tego, �e to w poj�ciu

wszystkich wyj�tkowo wredna kanalia, ale nawet nigdy z nim nie rozmawiałem.

- No – rozwijasz si�.

Ja stoj� na baczno��, jak struna i oczywi�cie nic nie odpowiadam.

- To dzi�ki nam si� rozwijasz. Pod nasz� opiek�...

- Tak jest, towarzyszu generale!

- Wszyscy to doceniamy. I to mnie cieszy.

Chwil� pomilczał i dopiero, gdy wpadłem na ten pomysł i rykn�łem:

- Ku chwale ojczyzny towarzyszu generale!

- Udzielimy ci w nowym zadaniu wszechstronnej pomocy, w

szczególno�ci pomocy kadrowej. To wszystko po to, by zadanie wykona�

perfekcyjnie i jak zawsze, słu�y� naszym towarzyszom kompetentnie.

- Tak jest towarzyszu generale!

- No i dobrze... – facet chwil� jeszcze postał i wyszedł.

Znów postałem sobie, teraz mo�e z dziesi�� minut. Tak na oko, bo mojej

Doxy w tym rozgardiaszu nie wzi�łem. Wreszcie wszedł facet czterdziestoletni mniej

wi�cej, równie� niski, ale ju� nie taki szczupły, łysiej�cy, z bardzo niezdrow� cer�.

Wskazał na fotel przy stoliku i po chwili wszedł �ołnierz w mundurze

nadwi�la�skim, lecz dziwny, bo jednak licz�cy sobie z dwadzie�cia pi�� lat i z tacy

poło�ył na stoliku dwie kawy w szklankach, cukier, popielniczk� i odpiecz�towan�,

lecz pełn� paczk� luksusowych papierosów „Sojuz - Apollo”.

Gdy ju� �ołnierz wyszedł, go�� nie cz�stuj�c mnie – wida� wiedział, �e

nie pal�, albo nie uwa�ał tego za konieczne, zapalił:

- No pijcie t� kaw�. Nale�y si� wam.

Ja wykorzystałem sytuacj�, by przypomnie� o moich sprawach:

- Wasi ludzie zapakowali rano jakie� moje rzeczy do torby. Czy je

odzyskam?

- Ju� jad� do waszego mieszkania. Same – za�miał si� - Gdy

wrócicie, b�d� na miejscu.

Page 314: Bordello Peerelo

314

- Dzi�kuj� – odpowiedziałem mo�liwie wdzi�cznym tonem.

- Masz racj�, dzi�kuj... My ci pomo�emy – wydelegujemy troch�

naszych ludzi do pomocy tobie, ale nikt nie b�dzie kwestionował twojej

samodzielno�ci... przynajmniej do chwili, gdy b�dziesz całkowicie lojalny...

To nie brzmiało dobrze. Towarzysze ruscy nie słyn�li z tolerowania

podwójnych lojalno�ci:

- Czy towarzyszu to nie stanie w sprzeczno�ci z oczekiwaniami

strony finansuj�cej całe przedsi�wzi�cie?

- Ty si� ciesz, bo ty b�dziesz ludziom dawał pieni�dze do gar�ci –

niektórym palma odbije i przechulaj� wszystko. I je�li nie b�dziesz robił

przekr�tów, to na nas w granicach rozs�dku mo�esz liczy�. I nie przejmuj si�...

To wszystko jest realizowane na nasza pro�b�. My we wszystkim jeste�my

gotowi �wiadczy� naszym wspólnym towarzyszom wszelk� pomoc.

To powiedziawszy nagle wstał, podał mi r�k� – nawet nie zd��yłem

wsta� z fotela i wyszedł.

Zd��yłem dopi� kaw�, na wszelki wypadek podmieniaj�c szklanki, gdy

wszedł ten sam trzydziestoletni co poprzednio, wyprowadził mnie na podwórze,

oddał ju� tylko kierowcy bł�kitnego fiata i wróciłem do domu. Na miejscu były

pieni�dze w teczce, chyba co do grosza, a nawet nieudolnie posprz�tano.

Nast�pnego dnia znów puk, puk o �wicie.

- O rany – my�l�!

Ale nie – to przyszedł technik, aby zamontowa� mi w lokalu na dole i w

Aninie telefony. No to wreszcie si� doczekałem...

W paczkach przychodziły całe pudełka ciasno upchni�tych ko�cówek do

długopisów. Dziesi�tki tysi�cy. Swoje musiał bra� dostawca, swoje figurant, go��,

który mi go znajdował i przekonywał do współpracy, wreszcie ja i Przemyslida.

Page 315: Bordello Peerelo

315

Potem szło to do Rosji. Kiedy� b�d�c u Przemyslidy – miał ju� nowa gospodyni�,

ho�� trzydziestolatk�, a tak�e ogrodnika i �liczny park wokół dworu, spytałem:

- Czy to im si� opłaci?

- No có� – gospodarka radziecka ma rozliczne zadania i musi je

wypełnia�. Radziecki przemysł potrafi wyprodukowa� wszystko, ale wida� si�

nie opłaci. Jednak – nie chce wprost sprowadza� tych ko�cówek, bo Zachód

mo�e łatwo zablokowa� eksport i co – taki wielki kraj ma wróci� do stalówek

w obsadce?

- A CIA o niczym nie wie?

- My�l�, �e wie... Ale co im to przeszkadza?

- Wie pan – to dziwna historia z naszymi figurantami. Od pana na

listach dostaje wszystkich: profesorów, aktorów, oficerów i majstrów

budowlanych. No i ja rozumiem, �e to s� takie dary przyja�ni. Ci ludzie cz�sto

podstawiaj� swoje �ony, matki, no ale wiadomo, o co chodzi. Nasi te� daj�,

zwykle krewnych oficerów, lub współpracowników. Ale jedni i drudzy ka��

dociera� mojej sforze do ludzi znanych ze swych antysocjalistycznych

pogl�dów. Taki sam skup prowadzi „Inco” i cz�sto ju� ludzie „Inco”

usiłowali do nich doj��. Bez skutku. A naszym si� udaje. No – cz�sto si�

udaje. Sprawa jest legalna – przecie� tego nie da si� u�y� jako argumentu, na

przykład przy werbowaniu...

- Czemu?

- No nie ma czym nastraszy�!

- Ale jest marchewka... i to gruba, grubo smarowana masłem! A

nawet je�li nie, to zawsze mo�na go�cia załatwi� i pu�ci� plotk�, �e fors�

dostał za usługi, których nie wy�wiadczył. Prosz� mi wierzy�, dla wielu

problemem nie jest donoszenie, ale obawa, �e inni si� o tym dowiedz�. Taka

plotka potrafi by� argumentem rozstrzygaj�cym. Ale masz racj� - jak kto�

zostanie naszym figurantem, a nie jest współpracownikiem, to jak si� uprze, to

nie b�dzie współpracował. Ale co pan my�li – ludzie to Jakuby prostaczki –

Page 316: Bordello Peerelo

316

my�l�, �e takie sprawy załatwia pok�tny konik spod kina? A zreszt� czy s�

koniki nie współpracuj�ce? Owszem, ale ju� w kryminale. Jak wchodz� w ten

interes, to ju� s� co najmniej w drodze do nas... Tak czy inaczej mamy na nich

haka.

Po chwili przyniósł wchisky marki Ballantine, nalał na dno du�ych

kryształowych szklanek i zmienił temat:

- Wiesz – z Polski eksportuje si� du�o koni. Ró�nych koni –

najcz��ciej rze�nych, do Włoch, Francji, ale czasem doskonałych koni

wierzchowych, nawet arabskich.

- No wiem, tu niedaleko jest stadnina w Janowie Podlaskim.

- No tak, cho� to s� bardzo drogie konie. Ja my�l� o mimo

wszystko ta�szych. Poza tym mo�na kupowa� rze�ne w zeteserer. Gdyby jako�

przej�� pensjonat i troch� gruntu obok, to mo�na by zrobi� o�rodek

koncentracji zwierz�t przed wysyłk�. Siano by kupowa� od chłopów,

ewentualnie nawet owies.

- Ale kto to sprzeda – własno�� pewnie FWP, ale oni nic tam nie

robi�. Podobno chłopi wynie�li ju� ostatni� framug�. A ja my�l�, �e wcale nie

chłopi, tylko nasi oficerowie byli szybsi. Bo nawet parkiety zerwali. Na co

chłopu parkiet?

- Popróbuj – mo�e si� uda?

Par� dni pó�niej wrzuciłem temat Zygmuntowi. Zainteresował si�. Ale

ju� dwa dni pó�niej powiedział, �e nie ma mo�liwo�ci. Chyba od gminy, bo to

własno�� gminna, ale gmina nie ma prawa sprzeda� osobie prywatnej.

- W ogóle kurwa porobiło si�. Ty wiesz co si� stało?

- No nie – odpowiedziałem na tak głupio sformułowane pytanie.

- Ty wiesz, ze w zamian za bezzwrotny jaki� kredyt Gierek sprzedał

Niemców Schmidtowi?

Page 317: Bordello Peerelo

317

- No co� czytałem, �e na podstawie mi�dzynarodowej umowy ilu�

tam naszych, polskich Niemców mo�e wyjecha� do raichu. Wyobra�am sobie,

ilu teraz sobie przypomina, �e ich przodkowie to wył�cznie Niemcy.

- No tak, ale ch�tnych jest i tak za mało. Podpisali kontrakt na zbyt

wielu ludzi i teraz zmuszaj� na Mazurach ludzi do wyjazdu. Cz��ciowo po to,

by ich chałupy kupowa� za bezcen jako dacze – o – to ci mog� załatwi� – ale

głównie po to, by wypełni� kontyngent. Za takiego mazurskiego drwala wraz

ze skretyniał� rodzin� wypada podobno osiemset marek za ka�d� twarz! A w

kraju od dewiz si� nie przelewa! No i w ci�gu jednego dnia – rano przyjechali

ci��arówk� – załadowali do wagonu, a osobowym wieczorem mojego

w�dzarza wysłali do dojczland. Masz poj�cie – tu wielka akcja wywiadu, co

tydzie� wi�ksze dewizy z samego oficjalnego eksportu, a tu taki burdel. Mój

w�dzarz nie protestował, bo pewnie s�dził, �e to za nasz� wiedz�. Ja znalazłem

nowego, nie gorszego w�dzarza z zakładów mi�snych w Ostródzie, ale co tam

– Hamburg si� uparł i od niego nie chce. Chyba z tego wszystkiego po�l� mnie

na ememrytur�. Jakbym co� był winien. A ja wtedy byłem akurat w

Hamburgu!

Patrzyłem na niego zdumiony – bez słowa. Jezu słodki – przecie� mój

interes z powodu podobnego głupstwa mo�e te� skr�ci� kark. A ja z nim. Co za

bardak!

Poradziłem Zygmuntowi, �eby szedł na emerytur�, a ja – je�li nie ma

lepszego pomysłu – jako� go ustawi�. Odpowiedział, �e owszem, je�li nie b�dzie

miał wyj�cia, ale ma troch� grosza, bo �ona oszcz�dna, wi�c mo�e co� na własn�

r�k�?

A jednak jako� go nie szurn�li. Chyba współpraca ze mn� utrzymała go

na powierzchni i nawet dostał awans i odznaczenie: „Budowniczy Polski Ludowej”.

O! – to dobry medal, chlebowy, daje emerytur� w pełnym wymiarze ostatniej płacy.

Pewnie mu zatkali g�b�, aby nie chlapał o tej wpadce z w�dzarzem?

Page 318: Bordello Peerelo

318

Zrezygnowałem z wyjazdów na wczasy, wszystko z braku czasu. Mimo

to z FWP mnie nie wyrzucili. Szczególnie, �e na takie chwilówki, pod pozorem

kontroli, a w rzeczywisto�ci za interesami, nadal je�dziłem cz�sto. Nie musiałem

korzysta� z hoteli. Bez delegacji cz�sto si� okazywało, �e rezerwacja była, a pokoju

nie ma i dymaj człowieku na kwater� prywatn�, albo i nie to.

Miałem pocz�tkowo takie poczucie, �e zbyt wiele srok trzymam za jeden

ogon. Przez pierwsze miesi�ce straciłem kontrol� nad cało�ci�. Wszystkiego nie

potrafiłem zapami�ta�, mieszały mi si� pieni�dze z bielizny z pieni�dzmi na import.

Wreszcie wpadłem na koncept. Przez Stasia dotarłem do mojej dawnej ksi�gowej.

Mieszkała w tej chwili znów w Warszawie, na Targowej w takiej starej kamienicy.

Spotkali�my si� w Bristolu, w kawiarni na pi�trze.

- Gdzie pracujesz?

- W kadrach „Mostostalu”. Tam mnie skierowali. Zupełnie inna

robota, jako tako płac�, ale to nie ksi�gowo��.

Teraz troch� mniej si� malowała. Trzeba przyzna�, �e pensjonat skłaniał

kobiety do malowania si�. Cho� starsza była, ni� ja, to nadal była warta grzechu –

nie roztyła si�, dobrze ubrana. Obr�czki nie nosiła. Miałem to skojarzenie, poniewa�

cz�sto g�sto w pensjonacie musiałem zmywa� wieczorem specyficzna obr�czk� z jej

szminki. Rozczuliło mnie to wspomnienie.

- Wyszła� za m��?

- Jako� nie.

- Przypomniałem sobie, jak musiałem potem zmywa� twoja

szmink�...

- A co – nie masz komu wkłada�?

- Nie to, cho� miło było.

- Dla pana dyrektora wygodnie.

- To fakt, ale miło było...

- Straciłam mieszkanie słu�bowe, ale starczyło na własno�ciowe...

W sumie wyszło nie najgorzej.

Page 319: Bordello Peerelo

319

- Chciałaby� zarobi�?

- Mam prac�.

- No wiesz – du�o wi�cej i po godzinach?

Przyjrzała mi si� uwa�niej:

- Pensjonat znów rusza?

Nie byłem pewien, czy spytała tak z zainteresowania i z gotowo�ci

podj�cia tam pracy, czy te� kpi�c. Celowo tak to rozegrała.

- No nie, nie rusza. Ale robi si� inne interesy. Du�o interesów i

trzeba to jako� rachowa�. Nie daj� rady. My�l�, �e dwie godziny dziennie

pracy starczy, a b�dziesz miała z tego du�o wi�cej, ni� z etatu.

- To jaka� lewizna? Mog� posadzi�?

- Posadzi� nie – roze�miałem si� – ale gdy na którego� trzeciego

maja siły reakcji z klechami i rozw�cieczonymi zakonnicami na czele zaczn�

wiesza� na latarniach, to o nas nie zapomn�...

Ona te� si� roze�miała. Doceniła dowcip. Nie wiedziała, �e zacytowałem

Przemyslid�, bo i sk�d?

Zgodziła si� na wszystko. Postanowiłem interesy przenie�� do Anina i

tam otworzy� biuro. Odwiozłem j� do domu. Gdy stali�my na jakim� �wietle, zacz�ła

mi gmera� przy rozporku. Chwil� potem, ja kierowałem, a ona schyliła si� i dossała.

Dojechali�my na miejsce. Na gór� nie chciałem i��. Takie figle s� dobre, ale spa� z

ni� nie chciałem. Dystans musi by�. �eby pami�tała, kto tu jest szefem, a kto

podwładnym. Jak raz spraw� ustawił w pensjonacie Sta�, �e ja do niej mówi� po

imieniu, a ona do mnie: - panie dyrektorze, to i niech zostanie.

Trzeba przyzna� – od razu zacz�ło wszystko lepiej działa�.

***********************************

Wiosn� 1976 Zygmunt prosił mnie, bym zarezerwował dwa dni w

weekend na wyjazd na seminarium naukowe organizowane przez resort. Ja byłem

Page 320: Bordello Peerelo

320

zdziwiony, bo co ze mnie za naukowiec, ale niech tam. Ruszyli�my z ulicy

Wi�niowej, �e niby jeste�my zwi�zani z esgiepisem. Dwa autokary. Dojechali�my do

o�rodka szkoleniowego PKO w Serocku. Wspaniałe miejsce – klubokawiarnia,

bilard, w parku nad brzegiem zalewu p�taj� si� nagrobki �ydowskie, które – jak si�

okazuje – nazywaj� si� macewy. Dobry kamie� – warto byłoby wyzbiera� i u�y�

jako utwardzenia do drogi, albo co? Przecie� to ju� jest nikomu nie potrzebne!

Przed południem w sobot� był wykład o sytuacji mi�dzynarodowej.

Opowiadał o tym komentator prasowy z jednego z najlepszych tygodników

warszawskich. Mówiono du�o niecenzuralnych rzeczy. Ja mam nawyk, �eby słucha�

jednak Wolnej Europy, ale i tak dowiedziałem si� sporo nowego. Potem był obiad i

po obiedzie był wykład z aktualnych problemów polityki wewn�trznej. Mówca –

profesor uniwersytetu opowiadał o siłach antysocjalistycznych, które podobno

organizowały si� do nowego ataku. Wskazywała na to dyskusja w paryskiej

„Kulturze’ i w londy�skim „Aneksie”. Temat był dla mnie tym bardziej ciekawy, �e

sporo moich figurantów rekrutowało si� z tych �rodowisk. Sam to dostrzegłem.

Zarówno Przemyslida, jak i Zygmunt najbardziej byli zadowoleni, gdy obiekt z tej

kategorii chwycił i zdecydował si� na firmowanie importu. Jeden nawet zwyczajnie

przehulał wszystkie pieni�dze w „Grandzie” w Sopocie, a mimo to sugerowano mi,

�ebym nadal z nim pracował. Prawda, �e straty mi pokryła Warszawa. Ciekawa

rzecz, bo go�� był z listy Przemyslidy.

Naukowiec – profesor nied� – wybitny znawca polityki, cz�sto

wyst�puhj�cy w telewizji działacz partyjny wysokiego szczebla - zacz�ł temat i

zwrócił uwag�, �e absolutna wi�kszo�� rozrabiaczy s� to �ydzi. I to jacy!

Potomkowie działaczy partyjnych. Zarówno ci z kraju, jak i ci z zza granicy.

Najgorszy okazał si� by� Antoni Słonimski, który wprawdzie ma �on�, ale bywa w

kawiarni „Amatorska” na Placu Trzech Krzy�y, a to jest kawiarnia dla pedałów.

Oczywi�cie ju� samo nazwisko mówi, czy Słonimski jest chrze�cijaninem, czy nie.

Ja nie do ko�ca rozumiem, po czym mo�na pozna�, �e nazwisko jest �ydowskie, czy

nie? Jak jest jaki� Goldberg, albo Bekier, to wiadomo, ale Słonimski?

Page 321: Bordello Peerelo

321

Wszyscy ci �ydzi to w rzeczywisto�ci trocki�ci i celem ich jest przej�cie

naszego socjalizmu na słu�b� CIA. CIA bowiem rozumie, �e zdobycze socjalizmu s�

nie do wyrwania z duszy człowieka socjalistycznego i dlatego godz� si� na wariant

trockistowski, który gwarantuje im mo�no�� kontroli sytuacji. No to wreszcie wiem,

o co chodzi z tym trockizmem. To zreszt� te� wyja�nił lektor:

- �ydzi kontroluj� Wall Street, czyli banki i pras� w USA, to te� je�li

podporz�dkuj� �wiat socjalistyczny Stanom Zjednoczonym wykorzystuj�c do tego

celu ideologi� trockistowsk�, to faktycznie �ydzi b�d� kontrolowa� nasz blok. W

tym celu mobilizuj� do walki ostatnie swoje zast�py tych �ydów, których jeszcze nie

ekspulsowalismy z naszego kraju.

- Wyła�� oni – towarzysze – jak karaluchy noc�! Z ka�dej, towarzysze –

szpary! I Kuro� i Blajfer i Blumsztajn. A Michnik! Czy wy towarzysze wierzycie, �e

syn Ozjasza Szechtera, brat stalinowskiego prokuratora, mo�e by� Polakiem?

- A tym czasem Ko�ciół katolicki w Polsce, w swej zapiekłej i

�lepej nienawi�ci do socjalizmu zatracił busol� patriotyzmu. Michnik sobie

ksi��k� pisał na stypendium kardynała Wyszy�skiego. Jdnak, towarzysze, ja

was przestrzegam – kardynał Wyszy�ski jeszcze nie obsun�ł si� tak daleko w

swej zdradzie narodowej, w swej drodze ku Targowicy, jak jego

prawdopodobny nast�pca, kardynał z Krakowa – Wojtyła. Wojtył� po prostu

mo�na nazwa� eksponentem interesów natowskich w kraju. Najlepszy dowód,

�e �aden artykuł w „Tygodniku Powszechnym”, czy w „Znaku” nie mo�e si�

ukaza� bez jego zgody i jego poprawek. A nie jest to, prosz� mi wierzy�,

dobrotliwa cenzura z Mysiej, lecz organ rodem z czasów zbrodni inkwizycji.

Ci�gle na to wskazuj� nasi przyjaciele z Paxu, którzy wiedz�, �e przecie� nie

wszyscy dostojnicy ko�cielni a� tak jawnie słu�� mi�dzynarodowym interesom

imperializmu i finansjery. I dziwi� si�, �e nasze władze rezygnuj� z aktywnego

wpływania na układ sił w episkopacie. Towarzysze, nie jest to niemo�liwe. Ja

ju� nie mówi� o do�wiadczeniach radzieckich, lecz przecie� jest

Czechosłowacja, nawet W�gry Kadara maj� pewne interesuj�ce

Page 322: Bordello Peerelo

322

do�wiadczenia. A nasz „Caritas” nie wykazuje wystarczaj�cej aktywno�ci.

Wcale nie dlatego, �e jest słaby kadrowo, cho� warto by go było wzmocni�.

Mo�e warto pomy�le�, by skierowa� tych duchownych, którzy za nasz�

wiedz� ukrywaj� przed �wiatem swoje sympatie dla socjalizmu, szczególnie

młodszych, dynamicznych, maj�cych przed sob� perspektywy, które mog�

zrealizowa� we współpracy z socjalistyczna ojczyzn�, wła�nie do „Caritasu”.

Trzeba poruszy� problem dyskryminacji kobiet w ko�ciele. Co to jest, �eby w

pa�stwie socjalistycznym istniała instytucja tak jawnie dyskryminuj�ca w

swych szeregach kobiety?

- Tak wi�c, towarzysze, staj� przed nami wa�ne zadania i trudny

egzamin. Partia to docenia i musi stworzy� warunki dla aktywnej walki. Je�li

nie starczy nam kadr, je�li nie starczy nam �rodków, to wcze�niej czy pó�niej

przyjdzie nam si� zwróci� o pomoc do towarzyszy radzieckich. Ja nie strasz�!

Ja jestem towarzysze od tego daleki. Ale taka jest logika historii i

do�wiadczenie W�gier i Czechosłowacji.

No to ja byłem w domu. No bo prosz� – nied� chce unikn��

interwencji radzieckiej dławi�c opozycj�, trockizm, �ydostwo i episkopat. Ja za� daj�

zarabia� wszystkim tym kategoriom na wniosek czy to Przemyslidy, którego

przecie� te� nikt nie chrzcił, za to który nakr�cany jest z Moskwy, czy to na rozkaz z

Warszawy. Czyli obiektywnie zmierzam do interwencji radzieckiej w Polsce. Ba....

No ale tym to ja publicznie nie b�d� si� chwalił!

Jaki� działacz młodzie�owy z SZSP spytał, czy nied� nie widzi

problemu w fakcie, �e obiektywnie zmuszeni jeste�my w imi� dalszego

dynamicznego rozwoju kraju i walki o podniesienie stopy �yciowej, zaci�ga� kredyty

w bankach kontrolowanych przez mi�dzynarodowe �ydostwo, a nasza walk�?

nied� u�miechn�ł si�, niczym cudotwórca i rzucił:

- Warto, towarzysze, �ledzi� do�wiadczenia towarzysza Causescu.

Ja nie mówi�, �e warto przyjmowa� jego polityk� mi�dzynarodow�

nacechowan� niewystarczaj�co pogł�bionym internacjonalizmem, lecz akurat

Page 323: Bordello Peerelo

323

w stosunku do mi�dzynarodowego kapitału prowadzi polityk� aktywn�, a

zarazem niezale�n�. I to mu gwarantuje całkowita stabilizacj� wewn�trzn�.

Prawdziwie siln� i gor�c� wi�� z narodem rumu�skim.

- A towarzszu profesorze nied� – odezwał si� tubalnym i chyba

nie całkiem trze�wym głosem z ko�ca sali Sta� – �e te� cholera nawet go nie

zauwa�yłem - jeste�cie pewni, �e towarzysz Causescu jest z rodziny

chrze�cija�skiej?

- No wła�nie towarzysze – zareplikował kto� inny – ju� on tam wie,

jak si� nie da� tym gudłajom.

Kto� inny zaraz dorzucił:

- Bo Causescu to ma, towarzysze, kiepełe!

nied� słysz�c to a� pokra�niał z zadowolenia. No wida� było, �e a�

zakwitł! Zaraz dodał:

- Ale pami�tajcie towarzysze, z jak podst�pnym mamy do czynienia

wrogiem! �ydzi w 1967 podczas agresji na kraje arabskie korzystali nie tylko

z pomocy materiałowej i finansowej erefen, lecz tak�e erefen wydelegował im

do pomocy tysi�c notorycznych zbrodniarzy z eses i gestapo. To oni u�yli

swych do�wiadcze�, swych umiej�tno�ci wy�wiczonych na zbrodniach na

narodzie polskim, do walki z Arabami. To jest spisek naszych wrogów! Tylko

id�c krok w krok z bratnia kapezeter i jej przywódc�, towarzyszem Leonidem

Bre�niewem, kieruj�c si� ideałami internacjonalizmu, mo�emy w tym wrogim

�wiecie przetrwa�!

Zbyt to wszystko jest dla mnie skomplikowane. Jeszcze przed kolacj�

poznałem towarzysza dziekana z Politechniki l�skiej. Znałem go ju� z pensjonatu.

Teraz dopytał si�, �e nie uko�czyłem studiów. Kazał mi przyjecha� do Katowic, to

jako� si� temu zaradzi. Ja mu na to, �e nie mam czasu, ale on, �e nie, �e

wykształcenie to zbyt wa�na sprawa i �e je�li tylko b�dzie mógł odwiedza� pensjonat

raz na pół roku, to ja b�d� musiał go raz na pół roku rewizytowa�, �eby uzupełni�

Page 324: Bordello Peerelo

324

indeks i jako� te studia odb�bni�. Jest jaki� taki tryb zwany Indywidualny Tok

Studiów i je�li b�d� zdolny, to nawet w trzy i pół roku dam rad�.

Cholera - magister in�ynier – to brzmi porz�dnie.

W nast�pnym tygodniu zajechałem do Katowic. Wyja�niłem, �e na razie

to ja nie dysponuje pensjonatem, bo jest w remoncie, ale co pół roku mog� mu da�

okazj� do zarobku. Pojechali�my na obiad do takiej restauracji w �rodku parku w

Chorzowie o nazwie „Łania”. W tej „Łani” ustalili�my, �e paczk� b�dzie te�

przyjmowała jego córka, równie� raz na rok i wówczas to on b�dzie trzymał mój

indeks i wszystko załatwiał, jednak trzeba b�dzie jeszcze płaci� za prace roczne i

potem za prace magistersk�, bo to s� �lady materialne i one musz� by�. No

zgodziłem si�, ale naciskałem, �eby spraw� załatwi� w dwa lata, to wtenczas na

koniec dam zlecenia z wyrównaniem za cało�� i nawet ekstra. W tej sprawie nic nie

obiecał, ale mówił, �e zrobi, co mo�e.

Naukowiec, ale wygl�da na przytomnego człowieka.

A wracaj�c do wyjazdu do Serocka – jednak wypocz�łem i sporo si�

dowiedziałem. Z tymi �ydami, to chyba jednak przesadzaj�. Cho� kto wie? Jeszcze

si� nad tym zastanowi�. No bo to Wall Street... Czy profesor nied�, wespół nawet z

Causescu, jest w stanie pokona� Wall Street i Izrael? Co� tu si� nasi pl�taj�...

A ze Słonimskim spraw� załatwiono elegancko – czołowe zderzenie i

�miertelny wypadek w chwil� po wydarzeniach w Radomiu i w Ursusie. A ja w tym

czasie w ci�gu drugiego tylko semestru ko�czyłem drugi rok studiów. Raz nawet

byłem w Katowicach. Co� tam przy okazji załatwiałem.

***************************************************8

Od połowy 1977 i dla Warszawy i dla ruskich najwa�niejsi byli figuranci

rekrutuj�cy si� z opozycji i �rodowisk zagro�onych infekcj� – naukowców,

studentów, dziennikarzy, artystów. Na szcz��cie zu�ycie długopisów w Kraju Rad

rosło, wi�c nie musiałem obcina� zlece� dla innych. Ju� dawno przestałem dawa�

Page 325: Bordello Peerelo

325

opusty kaperownikom daj�cym zlecenie ludziom nie zwi�zanym z opozycj�. Zarobek

mieli na opozycjonistach i tych zagro�onych opozycyjno�ci� – z nimi musieli

�wiczy�, �eby przekona�, a z pozostałymi, to mogli si� sami dzieli�. Moi

mocodawcy milcz�co to zaakceptowali, bo przecie� im te� zale�ało na wynikach

wła�nie w tej pierwszej kategorii. A tym czasem tylko jedna trzecia prób w tym

�rodowisku ko�czyła si� sukcesem.

Dziwni ludzie – nie maja paszportów, wi�c nie mog� dorobi� w

szklarniach w Holandii, od czego po jednych wakacjach byle studenciak czuje si� jak

milioner, a gotowego grosza ode mnie nie chc�. To był problem. Wezwał mnie

Przemyslida i wzi�ł na spacer na stawy.

- Słuchaj – tak nie mo�e by�, �eby� miał takie słabe wyniki w

opozycji. Susz� mi ju� o to głow�.

- No ale co mam zrobi�? Jak nie chc�, to nie...

- Aktywniej trzeba, z głow�...

- No ale konkretnie jak?

- Sam nie wiem. Wsad� ten problem swoim ludziom. Ale tak sobie

my�l�, �e to wszystko nie jest trudne. Moim z Moskwy susz� głow�, wi�c oni

mi. Ty za� zasugeruj, �e przecie� problem jest w tym, aby na nazwisko

przyszła na poczt� przesyłka. No to wystarczy przez prowadz�cych, bo

przecie� ka�dy z twoich ludzi nadal ma prowadz�cych, z którymi si� dzieli

zyskami. Oni zrozumiej�. B�d� przejmowali te zawiadomienia na poczcie, czy

od listonoszy – co ciebie obchodzi – jak. Niech si� wyka�� inwencj�. Przecie�

straty na tym nie b�d� mieli. A potem tylko na dowód, mo�na przecie�

obiektowi zwin�� i podmieni� fotografi�. Skar�y� si� nie b�dzie, bo nawet nie

b�dzie wiedział, �e odebrał paczk� i nawet zapłacił cło. O tym przecie� te�

si� nie dowie! Tamci zgarn� kas�, a my wszyscy b�dziemy mieli �wi�ty

spokój.

- No wiesz – nasi to nasi – ale gdyby ruscy si� dowiedzieli?

- A jak? Czy ich przesłuchuj�, czy jak?

Page 326: Bordello Peerelo

326

- No ale gdyby interweniowali, to mog� w oparciu o te listy

kaperowa�...

- Daj spokój – jak zainterweniuj�, to b�dzie taki burdel, �e nikt do

tego nie b�dzie miał głowy. Nie znasz ruskich.

- Zreszt� – dodał po chwili – b�dziemy si� martwi�. To nie nasza

głowa. Niech ci z Moskwy si� martwi�, czy ich wtedy pogłaszcz� za brak

dozoru... Co� wymy�l�... Ja ich znam... A zreszt� powiem ci. Pojawia si�

szansa na nowy towar, jeszcze bardziej dochodowy. Ale je�li si� nie postaramy

na błysk, to nas ubiegn�. A kto si� nie rozwija, ten ginie – to jest prawo natury.

- Czy schodzimy z tych długopisów?

- No nie – poszerzymy mo�e asortyment, a mo�e i stracimy

wszystko. Moi ludzie z Moskwy te� si� boj�. A co ty my�lisz – w Moskwie nie

ma ch�tnych do interesów?

No i po tej rozmowie wszystko poszło jak z płatka. Wszystko to

przepuszczałem przez takiego studenta z Łodzi. On brał w Warszawie nielegalne

gazetki i ró�ne takie, zawoził to do Łodzi, a przy okazji w Warszawie na ró�nych

przyj�ciach kaptował mi w Warszawie ludzi. Jednak ze dwa razy złapałem go na

oszustwie i teraz od razu wiedziałem, do kogo si� zgłosi�. Wzrosła mi wydajno�� –

inni mimo sygnałów działali z wi�kszym umiarem, a ten Mariusz od razu chwycił

blusa i a� go musiałem miarkowa�, �eby razem ze swym parów�, czyli

prowadz�cym, wzi�li na wstrzymanie i przynajmniej co pi�tego opozycjonist�

uznawali za niemo�liwego do zorganizowania. Co za zachłanni ludzie! Od tego

czasu sumiennie wykazywali co pi�tego za niemo�liwego do wci�gni�cia do

współpracy przy imporcie.

Musiałem tylko troch� porz�dku zrobi� w biznesie bieli�niarskim. W

coraz wi�kszym stopniu zast�pował mnie w ró�nych zadaniach Piotru�

Czere�niewski – ten ko�cielny z Pragi. Teraz ju� nie był ko�cielnym, formalnie

pracował jako pracownik społeczny w szpitalu. Jego proboszcza przenie�li do

ko�cioła na Pow�zkach i Piotru� tam si� nie załapał. Zreszt� chyba wolał u mnie

Page 327: Bordello Peerelo

327

robi�. Ale zacz�ły mu si� przykleja� pieni�dze. Zwracał mi na to uwag� tata, a on ma

oko na takie sprawy. Tego tolerowa� nie mogłem. Poprosiłem, aby Zygmunt pogadał

z jego prowadz�cym i po paru dniach znałem problem. Nie był prosty. Mój Piotru� to

pederasta i krocie wydaje na ró�nych chłopców poznawanych w takiej kawiarni na

Krakowskim Przedmie�ciu. Na dodatek ostro gra na wy�cigach i cho� czasem

wygrywa, to jednak zwykle oczywi�cie przegrywa. Bóg z nim, ale on tych

chłopców opłaca i szasta na konie moimi pieni�dzmi. Na razie ma jak�� miar�, skoro

miałem tylko mgliste podejrzenia, ale długo tak nie potrwa. Poprosiłem Zygmunta,

by wykorzystuj�c swoje mo�liwo�ci wsadził go na tydzie� do aresztu, postraszył, a

wykorzysta� mo�na fakt, �e ci�gle je�dzi po alkoholu łami�c swoja skod� przepisy

ruchu drogowego.

Ja w tym czasie miałem ju� prawie nie u�ywane BMW klasy trzysta.

Człowiek ci��ko pracuj�, to musi jednak wygodnie je�dzi�. Fiata dałem w u�ywanie

ksi�gowej. Cho� ma ju� tyle pieni�dzy, �e mogłaby sobie sama kupi�. Ale co tam -

w rachunkach mam przejrzysto��, na dodatek jak mnie zeprze, to nie trac� czasu, bo

ona mi druta ci�gnie. Czasem si� zapominam i staj� koło niej. Ona my�li, �e o to

chodzi i dawaj si�ga mi do interesu. Ona chciała, �ebym ja jej przy tym pie�cił biust,

ale ju� jej jednak troch� zwiotczał. To podobno od odchudzania.

Z afer� z tym Piotrusiem były jednak trudno�ci. Jego ojciec był

członkiem IV, całkowicie naszej Komendy WiN, czyli zbrojnej organizacji

antysocjalistycznej w latach czterdziestych i oczywi�cie miał zasługi. Jego matka to

kadrowa wr�cz w „Trybunie Ludu”. No ale z drugiej strony – za jazd� po pijaku

mo�na go troch� potrzyma�. Dałem kilka zlece� komu trzeba, kilka wzi�ł sam

Zygmunt, chyba tylko dla siebie i dla prowadz�cego Piotrusia, ale tak si� sprawili, �e

w pi�� dni, zanim wyszedł – znaczy dostał sankcj� – dostał wciry od klawiszy i

jeszcze wi�ksze od współzatrzymanych. No nie wiem, czy to go wyleczy z chłopców

i koni, ale przynajmniej teraz wie, czym to pachnie. Jest grzeczny, jak nigdy, a

przecie� i tak zawsze był grzeczny. Nie tym mnie wpienił!

Page 328: Bordello Peerelo

328

************************************************************

***********8

A� wreszcie doczekali�my si�. A raczej to ja si� doczekałem. Chyba

co� niezbyt zadowolony był Przemyslida, gdy przekazywał mi informacj�, �e jestem

zaproszony na szkolenie do Wilna. Dał mi �wistek z okr�gła piecz�ci� i bilet

kolejowy. Wsiadłem na Warszawie Centralnej, w Ku�nicy Białostockiej zmieniano

koła. Zaraz potem Grodno, a na dziewi�tnast� Wilno. Od Grodna towarzyszyła mi

towarzyszka z Inturistu. Nie była to Udarka. Nawet nie wiedziała, kto to jest. Ta

nazywała si� Irena i była rodowit� Litwink�. Na handel nic nie brałem, bo nikt mnie

do tego nie zach�cał. A zreszt� – jakie ja mogłem na tym zarobi� pieni�dze? Była

zdumiona. Jednak par� sztuk portek z Pewexu wzi�łem i dobrze. Jedne od biedy na

ni� pasowały. Zało�yła je pod spódnic�, któr� potem zdj�ła, �eby zobaczy�, jak le��.

Ona twierdziła, �e jak ulał, ja nie byłem taki pewien. No bo za co jej mam dawa�

prawdziwe Wranglery? Smutna zdj�ła zapominaj�c o spódnicy. Ładna była bestia –

co tam – umówili�my si�, �e da mi jeszcze i w drodze powrotnej. W Wilnie chciała

te gacie ju� wzi��, ale powiedziałem jej:

- Hola, moja panno – a rozmawiali�my po polsku – spodnie

dostaniesz w drodze powrotnej!

Ju� to jej głowa, by ona mnie odprowadzała.

Zawiozła mnie w Wilnie zamówionym samochodem słu�bowym do

hotelu „Draugiste”, troch� w bok od starówki. Restauracja hotelowa okazała si� by�

bardzo dobra – cho� oczywi�cie nie tej klasy, co „”Bristol”, czy „Forum”, �e nie

wspomn� o wilanowskiej „Ku�ni”. A to podobno ich najlepsza knajpa. Ale jak

mówi� – bardzo przyzwoita. Tylko kelnerzy s� rozpaczliwie leniwi.

Nast�pnego dnia zwiedzałem Wilno. Straszne nudziarstwo, ponadto moja

Irena nie darowała sobie i zaznaczyła, �e pod Ostr� Bram� �ebrz� tylko �ebracy –

Polacy. W ogóle tego nie skomentowałem. Ale gdy swe powinno�ci za spodnie

chciała odrobi� cho�by w parku na ławce – to te� udałem głupiego. Obcałowywała

Page 329: Bordello Peerelo

329

mnie, tuliła si�, a ja nic... Pewnie chciała zało�y� na ju� umówiona randk�, ale

takiego wała! Umówili�my si� na poci�g powrotny i kwita.

Na wieczór zawie�li mnie do Druskiennik. Umieszczono mnie w

luksusowym pensjonacie architektów – kuchenka z łazienk� i dwa pokoje. W jednym

nocowałem, a w drugim były pomoce naukowe. Rano przyszło dwóch specjalistów.

Jeden był sowieckim Polakiem i mówił �mieszn�, taka archaiczn� polszczyzn�, a

drugi normalnie – ruski - j�zyk polski znał kiepsko i ci�gle ten Polak musiał co�

tłumaczy�, a wida� było, �e zna j�zyk z domu i terminologii po polsku nie umie

u�ywa�. Ale to nawet lepiej, bo ja te� nie znałem. No bo co ja wiedziałem o

komputerach?

Okazało si�, �e mam importowa� przez turystów wyje�d�aj�cych z Polski

i przywo��cych z powrotem towar – komputery osobiste. W stosunku do cen w

Berlinie Zachodnim – podobno najta�szym rynku w Europie – przebicie było prawie

czterokrotne. Nadto dla mnie miało by� pi�tna�cie procent, z czego musiałem opłaci�

naganiaczy. Ja to przekalkulowałem i zaproponowałem jednak dwadzie�cia procent.

Inaczej mógłbym si� nie zmie�ci�. Poniewa� cena dolara w złotych nie była ju�

stabilna, to rozlicza� si� mieli�my w złotówkach, ale rachuj�c w dolarach. To było

rozs�dne. Poniewa� nie od razu łapałem co i jak z tymi komputerami, wi�c oni dali

spokój, gdy obiecałem, �e wynajm� studenta, który na tym si� zna. Skupiony za�

towar miałem gromadzi� w Aninie i zawsze po telefonie, na drugi dzie�, mogłem si�

spodziewa� mikrobusu z ambasady.

Ja wyja�niałem, �e zanim wytworz� poda�, to minie par� miesi�cy, bo

przecie� moi studenci musza wyjecha� na zachód, zarobi� par� groszy i potem

jeszcze wróci�. Nadto poprosiłem, bym mógł przydziela� paszporty moim

ł�cznikom, to oni ju� sami w kraju b�d� załatwia� dewizy i je�dzi� b�d� tylko po

zakupy.

Obiecali przekaza� wy�ej wszystkie moje dezyderaty, a nast�pnie

wr�czyli mi honorarium za konsultacje techniczne – bon na dwa tysi�ce rubli.

Wyszło na to, �e to ja byłem konsultantem, he, he. Wieczór sp�dzili�my w takiej

Page 330: Bordello Peerelo

330

drewnianej restauracji w lesie, nad jeziorem. Było ju� na tyle ciepło, �e zacz�li�my

go na drewnianym stoliku na dworze, ale sko�czyli�my w �rodku. Starałem si� pi�

mało, ale nie udało si�. Jedzenie te� było dobre. W ogóle zdaje mi si�, �e na Litwie

karmi� lepiej, ni� na Krymie.

Nast�pnego dnia przed poci�giem powie�li mnie do Wilna i tam wraz z

tym Polakiem poszedłem w jakiej� nowoczesnej dzielnicy do sklepu za �ółtymi

firankami. A w �rodku tylko importowane towary i jeszcze taniej, ni� w Pewexie!

Okazało si�, �e ceny dolarowe bez cła przeliczaj� po sze��dziesi�t par� kopiejek za

dolara i ja musiałem na raz wyda� dwa tysi�ce rubli. Z trudem, ale dałem sobie rade.

Gdy ju� nie miałem pomysłów, to reszt� dopchn�łem koniakami i papierosami, ale

wydałem co do kopiejki. Nawet ekspedientki – nieodmiennie z kokami – robiły

wielkie oczy. A przecie� musiały to by� damy do�wiadczone. Na zewn�trz czekała

ju� jak najbardziej polska Nyska, tylko na rejestracji sowieckiej i cały ten towar

zapakowany w jedn� kolosaln� skrzyni� z desek zawiozła w �lad za nami na

dworzec. Odebra� miałem na dworcu w Warszawie z baga�owego.

No i dobrze. Irenka by mi �y� nie dała.

Obiad zjedli�my z dawnym hotelu „Astoria”. W toalecie wod�

spuszczałem nie�mierteln� „Niagar�” z polskimi napisami. Zreszt�, ch�tnie to

przyznaj� – miłe miasto, to Wilno.

Okazało si� zreszt�, dlaczego Irence było tak spieszno – gdy wracali�my,

to miała okres. Ona była gotowa do wszelkich desperackich kroków, lecz ja

oczywi�cie nie. Mówi� jej, jak komu dobremu, �eby załatwiła rzecz doustnie, a ona,

�e nie, bo si� wstydzi.

Pal ci� licho – my�l�, i zapraszam j� do wagonu restauracyjnego. A sam

mam na tyłku, jak to w podró�y, porz�dne Levis’y. Gdy tak szli�my wzdłó�

korytarzy, to ja byłem z przodu i musiała na to patrze�. Ju� przy przystawkach z

kieliszkiem szampana, ona odwołała, nie pytaj�c mnie o zdanie, zamówienie, tylko

wzi�ła butelk� połusuchowo i dawaj ci�gnie mnie do przedziału. Ale dała mi szkoł�!

Page 331: Bordello Peerelo

331

Dobra była! Trzy razy ze mnie wycisn�ła. I tylko za ka�dym razem zagryzała

kawałkiem suchego chleba popijaj�c szampanem. A taki ogie� miała w oczach!

Przed Grodnem dałem jej te spodnie i na dodatek sweterek zachodni te� z

Pewexu. Ona �le zrozumiała mój gest i znów z łapami do mnie. Ale j� jako�

powstrzymałem. No normalnie wpadła na widok swetra w orgazm. Ró�ne rzeczy

widziałem, ale z takim temperamentem dziewczyna! I to blondynka! A mówi�, �e

blondynki maj� wła�nie mniej temperamentu.

Na dworcu w Warszawie czekał na mnie Sta�, zreszt� nie�le nawalony.

Oczywi�cie, jego nie�miertelna wołga nie była w stanie unie�� wielkiej skrzyni.

Telefony na dworcu nie działały. Załatwił baga�ow�, lecz za kurs do Anina

musiałem zapłaci� dwa tysi�ce złotych... Narody! Prawie pensj�. Alternatyw� było

koczowanie do rana z t� skrzyni� na dworcu bez pewno�ci, �e rano pojawi� si� jakie�

baga�ówki i �e widz�c przymusowa sytuacj� szoferak znów czego� nie wymy�li.

Mogłem jeszcze na dworcu rozbi� skrzynie i przy ludziach ładowa� to całe bogactwo

do Wołgi. Ciekawe, czy bym zd��ył?

Ju� na miejscu w domu pomy�lałem, �e cholera chyba naprawd� robi� si�

wa�n� postaci�.

Tam w knajpie w Druskiennikach eksperci mi mówili, �e na Litwie �yje

si� najlepiej w całym sojuzie. Lepiej, bior�c �rednio, ni� w Moskwie. Mało miałem

czasu, ale na ulicy n�dza i szarzyzna Litwy na tle Polski po prostu rzucała si� w

oczy. Cho� ludzie, w porównaniu z mieszka�cami Odessy te par� lat wcze�niej, bez

porównania s� bardziej schludni.

No i do tego doszło, �e teraz ja na pot�g� skupowałem czekoladki. Innego

wyj�cia nie miałem. Bałem si� wozi� dolary za granic�, bo jednak dupn�, a w kraju

to niby co mam trzyma�? A złoto to jednak złoto.

Z pensjonatem jednak załatwiłem. Jad� do Olsztyna do konserwatora

zabytków i pytam, czy w ramach akcji ratowania polskich dworków nie mógłbym

Page 332: Bordello Peerelo

332

kupi� tej ruiny. I tam urz�dnik mi na to, �e nie zna stanu prawnego, ale sprawdzi. No

to ja ju� wiem, o co chodzi i wykładam dwie�cie dolarów na stół. On, �e to mało, bo

pałac du�y, wi�c i trudno�ci do przełamania odpowiednio wi�ksze i nie starczy mu

na op�dzenie nieuniknionych przeszkód, które b�dzie musiał pokona�. Ale wiadomo

o co chodzi – jak masz pieni�dze na remont takiego pałacu, to pła� człowieku.

Spierali�my si� zajadle, bo on chciał okr�głe dwa tysi�ce dolarów. Stan�ło jednak na

sze�ciuset i okazało si�, �e tego samego dnia wyruszyłem do gminy z wła�ciwym

zaleceniem. Za sam pałac, przy zobowi�zaniu si�, �e b�d� przestrzegał zasad

remontowania obiektów zabytkowych, zapłaciłem symboliczn� złotówk�.

Komputery skupowałem wprost od oficerów prowadz�cych. Prowadz�cy

wysyłali na zakupy swoich tajnych współpracowników, cz�sto krewnych i potem w

z�bach, poprzez struktury wojewódzkie, wszystko spływało do mnie. Oni skupowali

dolary na rynku i podobno – tak mi powiedział pewien obrotny pułkownik – istniała

przez chwil� mo�no�� zaistnienia rzeczy niemo�liwej – oderwania kursu dolara od

ceny półlitrówki, któr� za dolara zawsze mo�na było kupi� w Pewexie. Oczywi�cie –

dolar zawsze kosztuje troch� wi�cej, bo trzeba przyzna�, �e gorzała z Pewexu jest po

prostu lepsza. Normaln�, rynkow�, ostatnio podobno w jednej gorzelni produkowano

z na wpół zjedzonych przez robactwo cukierków!

Do�� powiedzie�, �e z ambasady prawie codziennie przyje�d�ała nyska, a

czasem i ci��arówka, a brama mojej posesji wcale si� nie zamykała. Musiałem

pobudowa�, i to w try miga, pot��n� hal� magazynow�. Zatrudniłem dwunastu

stra�ników, emerytowanych milicjantów, ka�dy z własna broni� słu�bow�. Płaciłem

im nie gorzej ni� oficerom. Szefem chciałem uczyni� mojego starego milicjanta, ale

zestarzał si� dziad, wi�c go posadziłem w pensjonacie – niech remontuje, stawia

stajnie i przygotowuje pensjonat je�dziecki.

Mój milicjant dziarsko zabrał si� do rzeczy. Obok parku dokupił od

Spółdzielni Kółek Rolniczych grunty, które faktycznie u�ytkował pegeer. Po

pi��dziesi�t hektarów na mnie, na tat� i na siebie. Nawet nie tak du�o wydał na

Page 333: Bordello Peerelo

333

łapówki. Raczej to wszystko wydeptał po urz�dach. Kto by si� spodziewał, �e

stupajka z Człuchowa ma takie zdolno�ci!

Aby nie mie� trudno�ci z konserwatorem zabytków, naj�łem go, w

ramach prac zleconych, to sporz�dzenia ekspertyzy, potem projektu, a wreszcie

nadzoru nad remontem. On szabrował po innych tamtejszych pałacach i dworach,

montował to u mnie i brał za to pieni�dze, o jakich nie marzył. Skupował te�

stosowne dzieła sztuki, jak rogi upolowanych w dawnych wiekach zwierz�t, obrazy i

inne takie fanaberie. Posadzki z czarnego d�bu przeplatanego białym – takie

artystyczne, całkiem przypadkiem załatwiłem od ruskich. Tylko wzi�li plany i

przywie�li kolej�. Co� oczywi�cie pochrzanili, ale wiedzieli o tym, to te� przysłali

tego du�o wi�cej, ni� trzeba.

W Aninie zatrudniałem ju� na stałe obok stra�ników jeszcze kilkana�cie

osób. Ale �e nie mogłem zatrudnia� oficjalnie, wi�c bazowa� musiałem na młodych

zwykle emerytach, a tych mogłem pozyska� tylko z esbe i milicji. Niemniej dwóch

zdolnych jako� wepchn�łem do FWP – ci�gle tam jeszcze byłem dyrektorem

remontowanego domu wczasowego, który ju� teraz był moja własno�ci� i jako �ywo

z FWP nie miał mie� nic wspólnego. Ju� raczej z budownictwem kieleckim, bo

tradycyjnie – materiały budowlanego ci�gn�łem stamt�d. Ci dwaj zdolni to

elektronicy, którzy mi od r�ki naprawiali ten sprz�t, który uszkodził si� w trakcie

transportu.

Do polityki w ogóle głowy nie miałem. To tez zło�ciło mnie, �e cho�

dynamicznie si� rozwijamy i jeste�my dziesi�ta pot�ga na �wiecie, to jednak jest

coraz gorzej. Doszło do tego, �e cho� w sumie jest mi oboj�tne, co jem, byleby nie

był to sma�ony ryj �wi�ski, to przecie� zwykłe zakupy musiałem robi� w Pewexie.

Tak to jest, gdy nie ma gospodyni. Ale sk�d wzi�� warto�ciow� dziewczyn�, gdy

człowiek w ci�głym młynie?

Osi�gn�łem du�o, bardzo du�o pieni�dzy. Tym bardziej, �e komputerami

zainteresowało si� i nasze wojsko. Spotkał si� ze mn� taki major, elektronik, ale

dziwny go��, bo zawsze chodzi w cywilu i nawet, jak na wojskowego, to chyba ma

Page 334: Bordello Peerelo

334

troch� zbyt długie włosy. Ale przez Zygmunta sprawdziłem – rzeczywi�cie – major

elwupe, ale wcale nie z WAT-u, lecz z wywiadu lub z kontrwywiadu. Tego, to nawet

Zygmuntowi nie chcieli powiedzie� precyzyjnie. Ale przecie� o Zygmuncie, to ja

teraz te� nie wiedziałem, czy jest z wywiadu, czy z jakiego� departamentu

wewn�trznego. W czasach Pensjonatu, to ja jednak du�o wi�cej wiedziałem.

Najpierw ten major odwiedził mnie w Aninie, ale oczywi�cie w ogóle z

nim nie gadałem, zanim nie sprawdziłem, kim on jest. Ale zostawił telefon. Zygmunt

poradził, �eby jednak zatelefonowa�. Umówił si� ze mn� jako� dziwnie, bo w

restauracji „Złotu Lin” w Serocku. My�lałem, �e to jest jaka� szpiegowska fanaberia,

ale nic – pojechałem. Byłem kwadrans przed czasem, a facet przyjechał

równocze�nie. Odniosłem wra�enie, �e przez łoki – toki kto� go informował i on to

spotkanie na podwórku przed restauracj� zainscenizował?

W ka�dym razie weszli�my do knajpy razem. Jak na majora w takiej

słu�bie, to był do�� młody, bo mniej wi�cej trzydziestopi�cioletni. Wiedziałem tylko

tyle, �e nazywa si� Krzesi�ski. I nie wygl�dał na młotka z prowincji. Raczej na

plejboja. Nawet nie znałem jego imienia.

- Uwa�nie obserwujemy pa�sk� działalno��.

- Jak ja oceniacie?

- Wysoko.

- Dlaczego.

- Staramy si� rozpatrywa� problem z punktu widzenia przydatno�ci

dla obronno�ci kraju.

- To zrozumiałe – skwitowałem i wzrokiem zasugerowałem, �e

jednak wolałbym przej�� do konkretów.

Oczywi�cie, nie było to mo�e uprzejme, lecz ja naprawd� byłem

zapracowany.

- My lubimy konkretnych ludzi...

Nadal patrzyłem pytaj�co...

Page 335: Bordello Peerelo

335

- Nigdy nie my�lał pan o tym, by wej�� na wy�szy etap – samemu

podj�� produkcj�?

- No wie pan, ja jestem prywatna inicjatywa. Wła�nie zabiegam o

powołanie firmy polonijnej. To długa procedura. Ale decyzja o powstaniu tej

firmy, jak zreszt� o charakterze jej działalno�ci, nie ode mnie zale�y. Sam pan

wie.

- Ma pan partnera zza granicy? – spojrzał z zainteresowaniem.

- Wierz�, �e i t� trudno�� mo�e pokonam.

- Gdyby my�lał pan o produkcji krajowej, to mo�emy podj��

daleko id�ca kooperacj�. Partnera te� by�my znale�li...

Chwile pomy�lałem. Tu si� robił niezły bajzel. Dotychczas funkcjonuj�

na styku esbe i kagiebe. A teraz jeszcze słu�by wojskowe... Ciasno!

- Widz�, �e ma pan w�tpliwo�ci – dostrzegł w moim zachowaniu

wahanie.

- To mo�e by� skomplikowane przedsi�wzi�cie, taka współpraca.

Problem, by� mo�e, tkwi w koordynacji intencji przyszłych partnerów.

- My�l�, �e to mog� wzi�� na siebie.

Aha – my�l� sobie – oni ju� to wszystko obgadali, tylko beze mnie. Jak

star� szmat� przekazuj� sobie mnie z r�ki do r�ki. No ładnie... Zastanawiałem si�, jak

sformułowa� swoj� w�tpliwo��?

- Nie potrafi� odpowiedzie� – musz� wiedzie� troch� wi�cej...

W tym czasie ju� major poczynił zamówienie. Kelnerka przyniosła coca

– col� i faszerowanego szczupaka. Prywatna knajpa, a trzeba przyzna�, �e wybór był

znakomity.

- Widzi pan – podj�ł major – pan sprowadza sprz�t oparty o cz��ci

ameryka�skiej firmy Digital. A tym czasem jest jeszcze Taiwan – tam nie

wszystko produkuj�, ale du�o i w dobrej jako�ci. No i przede wszystkim – by�

mo�e gotowi s� sprzeda� nam te cz��ci, których jeszcze nie jeste�my w stanie

wytworzy� w kraju.

Page 336: Bordello Peerelo

336

- Czemu jest tak, ze w naszym bloku nie potrafimy opanowa� tych

technologii? No nie wiem... skopiowa�, czy jak?

- A wie pan – opowiadał mi pewien radziecki generał – ze swad� i z

pewn� swoboda podj�ł major – �e rzecz jest na tym etapie rozwoju socjalizmu

nie do zrealizowania. W Sewastopolu, pan wie, to jest na Krymie, jest

wytwórnia półprzewodników. Tam musi by� sterylne powietrze i wła�ciwe

ci�nienie wewn�trzne. Temu re�imowi sprostali, przynajmniej tak mówi�...

Patrzyłem na niego z zaciekawieniem – w naszym �rodowisku nie było w

zwyczaju tak swobodnie mówi� o Kraju Rad. Nie s�dz�, aby w jego organizacji było

inaczej – o co� mu chodzi.... A on tym czasem kontynuował:

- Tak wi�c wszystko byłoby dobrze, ale do produkcji potrzebny jest

czysty spirytus. Oczywi�cie – w Zwi�zku Radzieckim spirytus produkowa�

potrafi�, a tak�e pi�. Nie było sposobu, by ten spirytus ju� na halach

produkcyjnych kontrolowa�. Bo kontrolerzy te� dzionek zaczynali od

szklaneczki tego składnika produkcji. Oni zatrudnili kobiety, ale „naszi

�eleznyje sawietskije �enszcziny”, skoro buduj� drogi i bloki mieszkalne, to

tak�e potrafi� wypi�. W rezultacie jako�� produkcji była zdecydowanie

niezadowalaj�ca.

Roze�mieli�my si�. Ale major znów podj�ł temat:

- To w takim razie postanowili wydziela� tylko tyle spirytusu, ile

wedle normowszczyków było niezb�dne. Ale to było jeszcze gorzej – pili i tak,

a bez spirytusu tłukli badziewie. Wi�c wygonili te baby i wzi�li z łagrów

skazane kobiety – matki, obiecuj�c im przeniesienie dzieci do lepszych

dzietdomów, skrócenie wyroków i oddanie tych dzieci, gdy wróc� na wolno��.

No – my�l� – teraz to ju� pójdzie. Ale nie – łagiernice chlały, kurwiły si� z

m�skim personelem i one dopiero poło�yły produkcj�. Mało tego – w ci���

zachodziły tak masowo, �e nawet radziecka sie� dzietdomów, najwi�ksza na

�wiecie, nie byłaby w stanie tego wchłon��. No i wtedy zgłosili si� do pana.

Page 337: Bordello Peerelo

337

Wła�nie na stół wpłyn�ły półmiski z linem w �mietanie. W �yciu nie

jadłem nic tak smacznego!

- Tak wi�c – w trakcie jedzenia major kontynuował – ja znam

takiego Chi�czyka z Taiwanu, który podj�ł si� zapewni� dostawy cz��ci, a

trzeba powiedzie�, �e tam wszystko jest czasem nawet dziesi�� razy ta�sze,

ni� ameryka�skie. Takie pecety, jak te pa�skie sprowadzane przez wielbł�dów,

kosztuj� po sze��set dolarów, a pan skupuje po cztery tysi�ce... jest ró�nica? A

gdyby jeszcze zast�pi� cz��ci tajwa�skie, za które jednak trzeba płaci� w

dolarach, polskimi – oczywi�cie tymi, które jeste�my w stanie wyprodukowa�,

to ró�nica w ogóle b�dzie bardzo du�a.

- Ale przecie� Taiwan jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych.

Amerykanie tak na to si� zgadzaj�?

Krzesi�ski wzruszył ramionami:

- Pan wie, �e Amerykanie uznali legalno�� władz maoistowskich w

Pekinie. Taiwan został nawet wyrzucony z ONZ. Nie musz� si� przejmowa�.

Na wszelki wypadek, aby on miał podkładk�, zrobimy z pana działacza

opozycyjnego...

- Cooo?

Równie dobrze mógł mi przyło�y� siekier� w głow�...

- No tak – �eby Amerykanie zacz�li si� zastanawia�, o co chodzi.

Ale o tych Amerykanach, to ani mru, mru. Oczywi�cie cał� reszt� niech pan

powie. Widzi pan – w kraju nie dzieje si� dobrze... id� zmiany...

- Ja si� na tym nie znam – odpowiedziałem z całkowita szczero�ci�.

- A widzi pan – człowiek z takimi talentami, a to nie jest moja

opinia, nie mo�e si� separowa� od spraw publicznych. Jest pan niezale�nym

działaczem gospodarczym. Na zachodzie byłby pan milionerem...

No – niezły naiwniak – pomy�lałem...

Page 338: Bordello Peerelo

338

- Przepraszam - poprawił si� jednak – nie jest moim zadaniem

zagl�danie panu do kieszeni, lecz tryb przypuszczaj�cy w sprawie milionów

wycofuj�...

- Przesadza pan – zareplikowałem, zreszt� bez wiary w sw�

zdolno�� przekonywania.

- Tak wi�c powstaje inicjatywa obywatelska – taka ankieta na temat

mo�liwo�ci dokonania realnych i uzasadnionych zmian w kraju. Gor�ce

głowy, jak zawsze, ale kraj potrzebuje zmian. My to rozumiemy...

Było jasne, �e wszystko to jeszcze musz� skonsultowa�, wi�c dalej długo

nie gadali�my. Za wszystko zapłaciłem ja, major wzi�ł rachunek i rozstali�my si� na

razie w zgodzie.

Profesor Mołojewicz wygl�dał dziwnie. Mieszkał luksusowo w naro�nej

kamienicy na Ho�ej, ale nie w jakiej� starej, zapuszczonej ruderze, w której kiedy�,

obok, oferowano mi te� pi�kne, lecz zapuszczone mieszkanie. Pami�tam – z wielki

�alem rezygnowałem. Taka pi�kna kamienica. No ale trudno. Otó� kamienica

profesora była wspaniale utrzymana. Sstare, niezniszczone podczas wojny kafelki na

schodach, mozaiki w oknach, wsz�dzie czysto. On mieszka na pierwszym pi�trze:

olbrzymie pokoje, stare meble, obrazy. To wszystko nie tak luksusowe, jak u

Przemyslidy, ale za to zharmonizowane, jako� bardziej na swoim miejscu. Sam

profesor – jak wiem – seksuolog – dziwaczna profesja, jest człowiekiem drobnym, o

rysach twarzy, które czasem widywałem w Zwi�zku Radzieckim, ale rzadko.

Zaprosił mnie, bym usiadł w starym, ale wygodnym krze�le za stołem. Mał�onka

profesora, wyra�nie młodsza i niczego jeszcze sobie, podała kaw�, a on wyci�gn�ł

brandy.

Przygl�dałem mu si� z ciekawo�ci�. Wiedziałem, �e jest bogaty, bo pisze

kryminały i najwi�ksze pieni�dze, cho� w kraju bierze du�e, ma z edycji w Zwi�zku

Radzieckim.

Page 339: Bordello Peerelo

339

- Ciesz� si�, �e zechciał pan przyby�. Wie pan oczywi�cie,

dlaczego chciałem si� z panem spotka�?

Zygmunt dał mi instrukcje, wi�c oczywi�cie wiedziałem:

- Nie do ko�ca, panie profesorze. Ale generalnie tak. Jak wiem,

zawi�zało si� seminarium Wiedza i Wnioski grupuj�ce ludzi ró�nych

zawodów, w tym tak�e działaczy społecznych. Ja jednak jestem tylko

skromnym rzemie�lnikiem, nie �adnym dyrektorem wielkiej fabryki, wi�c nie

wiem, czy zasługuj� na takie wyró�nienie, a przede wszystkim, czy moja

skromna wiedza w ogóle komu� na co� mo�e si� przyda�?

- Prosz� si� nie przejmowa� – odpowiedział, wyra�nie zadowolony

z moich słów – warunki społeczno – polityczne sprawiaj�, �e wedle

uzyskanych przeze mnie informacji, działa pan na mo�liwie najwi�ksz� w

naszym kraju skal�. Pan oczywi�cie wie, ze nasza działalno�� jest

komentowana w �wiecie, w tym tak�e w Wolnej Europie. Nic na to nie

poradzimy, ale nie ma innej mo�liwo�ci skutecznego dotarcia do opinii

publicznej.A to, co naszemu krajowi jest niezb�dne, to jest społeczny dyskurs.

Sam pan widzi – opozycja jest ju� taka silna, �e nikt jej nie mo�e zdławi�,

powstaj� nawet Wolne Zwi�zki Zawodowe. Nie da si� rz�dzi� bez brania pod

uwag� opinii, ale tak�e i woli społecze�stwa, jej ró�nych podmiotów...

- Towarzysz Gierek jednak ci�gle konsultuje, w fabrykach, na

wiecach – zauwa�yłem.

- Widz�, �e jest pan człowiekiem ostro�nym. Prosz� jednak zwróci�

uwag�, �e nie jeste�my jak�� opozycj�, raczej gronem osób w ró�nych

dziedzinach fachowych, pragn�cych ratowa� nasz kraj. Chyba ma pan pogl�d

na stan polskiej gospodarki?

- Poza tym, co widz� na półkach sklepowych, na ulicach, w bardzo

w�skim zakresie.

- I czy jest pan tym stanem, który widzi pan w obr�bie swoich

zainteresowa� – usatysfakcjonowany?

Page 340: Bordello Peerelo

340

- Panie profesorze – w zasadzie tak. Je�eli odnotowuj� jakie�

skromne sukcesy, to dzi�ki temu, �e wyst�puj� okresowe braki tego, czy

owego. Ale przyznaj� – sam fakt, �e te braki wyst�puj� i pomimo mojej

działalno�ci, czy osób mi podobnych, ust�pi� nie chc�, jest dla pa�stwa

niepokoj�cy.

- Czy mo�e cos pan o tym powiedzie�?

- Wła�ciwie, to o konkretach nie chciałbym zbyt wiele mówi�, cho�

wszystko, co robi�, jest legalne, przynajmniej o ile mi wiadomo. Pan wie –

przepisy ci�gle si� zmieniaj�. Na powielaczu je drukuj� i drukuj�. Swoja

drog�, poniewa� działalno�� seminarium poci�ga za sob� koszta, ch�tnie na

miar� skromnych mo�liwo�ci poczyni� jaki� wkład. Prosz� pana profesora o

nie komentowanie tej mojej deklaracji.

- Ciesz� si� z pana słów. Na szcz��cie nasza działalno�� nie jest

kosztowna i nie jeste�my w takiej potrzebie. Ale to na razie. Pragn�

podkre�li�, �e w�ród naszych respondentów s� liczni ludzie niew�tpliwie

zwi�zani z aparatem władzy, przewin�li si� nawet członkowie kace,

redaktorzy „Polityki”...

Aha – my�l� sobie – ju� ja wiem jacy – zwi�zani z informacj�

wojskow�...

- Widzi pan, nie chodzi o to, by bez potrzeby dra�ni� naszych

sojuszników. Oni te� musz� zrozumie�, �e bez radykalnych zmian Polska

stanie si� dla nich dramatyczna kul� u nogi. Otworzyli front w Afganistanie i

oczywi�cie odnosz� tam same sukcesy, ale to jeszcze nie wiadomo, na ile lat

tych sukcesów si� skazali? To nie jest czas – z ich punktu widzenia – na

trudno�ci w Polsce. A one ju� s�.

Zgodziłem si� z profesorem, pobrałem kwestionariusze ankiet, umówiłem

si� na termin ich wypełnienia i wyszedłem. Dziwny człowiek. Drukuj� go w

zeteserer, a nie wydaje mi si�, by był ruskim człowiekiem. Cho� czort go wie.

Page 341: Bordello Peerelo

341

Tylko rodzi si� pytanie – po co ja im tu w tym towarzystwie? Jest jasne,

�e słu�by to kontroluj�. Ba, nawet członkowie kace tu kombinuj�. W co� tu

wdeptuj�... Ale nie mam wyj�cia. Pachnie to wielka polityk�, a ja jestem na ni� zbyt

chudy w uszach...

Potem dopytałem jeszcze Zygmunta o tego profesora. No i odpowiedział

mi dziwacznie:

- Ten twój profesor, o ile mi wiadomo, jest lojalny wobec

wszystkich słu�b, ale nie jest agentem �adnej. On jest jeszcze inaczej

zorganizowany.

- Ruski człowiek?

- Mo�e, ale te� raczej nie. Jego matka była jak�� Buriatk�, czy tez

raczej, ale nie wiem, czy dobrze pami�tam: - Chakask�...

- �e kim?

- No Chakask�?

- Co to za dziwo?

- Pewnie jacy� ludo�ercy w Rosji – wiesz, inaczej mówi�c –

Samojedzi. Słyszałem, �e tacy s�.

A� wzruszyłem ramionami. Jezu, jak to dobrze, �e istnieje Rosja i

człowiek tak� dzicz� nie musi sobie zawraca� głowy. Niech ju� oni si� nimi martwi�

i w swoim zakresie trzymaj� za twarz. Kto by ich spami�tał?

- Ty, to w takim razie z kim on jest zwi�zany?

Zygmunt popatrzył na mnie takim wrednym wzrokiem i a� prychn�ł:

- Co ja wiem. Nikt mi nic nie mówi, ale tak co� mi si� obiło o uszy,

�e tak całkiem bezprizorny to ten profesor nie jest. Jaka� mafia, ale nie mafia,

cholera go wie... Daj mi spokój, mo�e on jest zwi�zany z Watykanem? No

przecie� jakie� siły musiały nam zrobi� to �wi�stwo i wybra� Wojtył� na

papie�a. Mo�e to oni wysadzili rotund� na rogu Jerozolimskich i

Marszałowskiej? Mo�e oni spalili Dom Dziecka?

Page 342: Bordello Peerelo

342

- Ty ze mn� nie polatuj w piczki. Nic mi do tego, ale wszystkie

skowronki �piewaj�, �e to Zygmunt przypomina, �e jest i jest w grze. A

Wojtyła, to mo�e fanatyk, lecz nie głupek. Głupków na papie�y nie bior�...

- Ty nie b�d� taki mundry – odszczekn�ł si� i tyle si�

dowiedziałem.

Rzeczywi�cie, z krajem nie działo si� dobrze. CIA podst�pnie poprzez

�ydowskie banki uzale�niła Polsk� od kredytów i mamy na tym polu kłopoty.

Chłopi siej� dywersj� i nie chc� produkowa� wystarczaj�cej ilo�ci �ywno�ci.

Prolety zawracaj� głow�, �e chc� wódk� koniecznie kiełbas� zagryza�, jakby ta

ich partanina była warta kiełbasy. Na dodatek ruskie włazły do Afganistanu jak w

gówno i to ka�dy rozumie – przecie� to dzicz w sam raz do partyzantki –

Krzesi�ski mówił, �e taki Afgan złapie szczura, zje i cały dzie� mo�e walczy� i

jak zginie, to jest zadowolony, bo idzie do jakich� hurys Alllaha. No i jeszcze ten

spisek z papie�em. Nie mogli go nasi utłuc? Jakbym chciał, to sam t� ankiet�

Wiedzy i Wniosków bym wypełnił i tak bym dał czadu, �e w pi�ty by poszło. No

ale nie jestem głupi – dałem Zygmuntowi – niech w Fabryce ci nasi naukowcy te�

troch� popracuj�.

Ogl�dałem w telewizji wizyt� papie�a. Nie taki diabeł straszny. Nasi

si� spi�li i rzucili na ten czas towar do sklepów nie gorzej, ni� na �wi�ta i jako�

przeszło. Setki tysi�cy dewotów tam poszło. Ale to nic, do Cz�stochowy te� ła��.

Nasi bali si�, �e ten papie� rzuci hasło, by naszych wiesza� na latarniach i nie

wiadomo, co by było, bo to taki tłum. Ale ten papie� to mi�czak – typowy klecha

– ni tak, ni siak. A tak, to mamy troch� czasu i co� si� wymy�li. Tak mówi

Krzesi�ski. Uwa�a, �e nawet da si� wykorzysta� tego papie�a do pozytywnych

zmian. No – daj Bo�e. W ka�dym razie papie� dał ciała – miał na swoje skinienie

takie tłumy i nic! A od naszych, którzy byli na mszach wiem, �e te tłumy były

Page 343: Bordello Peerelo

343

wystarczaj�co sfanatyzowane, by zrobi� ka�de głupstwo. Ale� nam si� dostał

narodek?

Przez kontakty Krzesi�skiego wkr�cono mnie na taki wieczór u

niejakich Walerowskich. Okazuje si�, �e opozycja jest ju� tak bezczelna, �e robi

regularne przyj�cia i tam na tych przyj�ciach knuje. Mało tego – u jednego

takiego siwego, to podobno przez cały czas istnienia peerelu w imieniny Jana w

czerwcu spotykaj� si� i nic. Tam te� jako� tak zakr�ciłem, �e mnie zaprosili.

W ka�dym razie u tych Walerowskich tłum był tak dziki, �e trzeba

było siedzie� na podłodze. To nie dla mnie. Taki gitarzysta �piewał, �e:

„przyszłe pokolenia b�d� si� �miały, �e usiłowali�my papierow�

amunicj� – czyli niby drukami powielaczowymi – dochodzi� swoich racji” –

obala� ustrój. No rzeczywi�cie – �ałosne, niczego nie rozumiej�ce towarzystwo.

Zasłu�� sobie tylko na wzruszenie ramion i pogard�. Tak ich potomni musza

oceni�, no bo trzeba mie� mocno nasrane w głowie, by dla paru nieczytelnie

wydrukowanych bzdur łama� sobie karier�? Sami tacy z dobrych domów, albo

takich udaj�cy – we łbie im si� od dobrobytu przewraca...

Ten �piewak nazywa si� Kelus i jestem pewien, �e z takim

nazwiskiem to �yd. Cholera – w tym kraju tylko �ydzi s� uzdolnieni.

piewał te� piosenk� o jakim� chłopaku – fizyku – wymienionym z

nazwiska i imienia, który szedł do wojska, ale bez ch�ci. Ko�czy si� to, �e: - „gdy

ojczyzna mnie zawoła, zamiast piersi wypn� dup�, bo ta nafta nie jest moja”.

Imi� si� zgadza, nazwisko te�, ale tamten chyba był matematykiem. A mo�e robił

dwa fakultety? W ka�dym razie rozs�dny go�ciu, ma normalny stosunek do

rzeczywisto�ci. Tylko �e ja tego nikomu nie mog� powiedzie�. Zreszt� nie taki

rozs�dny, skoro si� ze swoimi pogl�dami obnosi.

Ale, ale – w dwa lata – w stachanowskim tempie zostałem magistrem

górnictwa w�glowego. A ja o kopalniach wiem tyle, �e maj� takie wie�e z

konstrukcji stalowej, chyba na windy? Kosztowało to du�o, ale niech tam –

jestem magistrem i zapisałem si� na doktorat. Jak ju�, to ju�, na sobie b�d�

Page 344: Bordello Peerelo

344

oszcz�dzał? Na oblewanie dyplomu zaprosiłem Zygmunta i Stasia, a tak�e

Piotrusia, do kawiarni „Kamienne Schodki” na Rynku Starego Miasta. W

restauracjach kryzys si� zrobił i nigdy nie wiadomo, co maj� w kuchni! A w tych

„Kamiennych Schodkach” ustaliłem, �e b�d� dzikie kaczki pieczone z jabłkiem,

bo zawsze s�. Tak wi�c w „Kamiennych Schodkach” zamówiłem stolik, a

poniewa� od Krzesi�skiego po�yczyłem „Protokół Dyplomatyczny”, taki

samouczek dla dyplomatów, jak nale�y si� zachowywa� - to moja pierwsza

ksi��ka przeczytana od lat – wi�c miałem szereg uwag do tego, co proponowała

kierowniczka sali. W ko�cu z podziwem dostrzegła, �e to ja, z moja wiedz�,

mógłbym by� kierownikiem sali. Oczywi�cie darowałem sobie wszelki

komentarz.

Krzesi�ski chciał, �ebym swoje obrazy Antona dał na wystaw� u

Walerowskich. Ja nawet takiego jednego zahaczyłem w tej kwestii. Mówi� mu, �e

Anton siedzi w psychuszce, bo od Krzesi�skiego dowiedziałem si�, �e po wizycie

u mnie, Antona posadzili i tam ju� został – szkoda chłopa. Podobno w jakim�

serbskim instytucie. Znale�li u niego tak� schizofreni� bezobjawow�, czyli tak�,

której znale�� nie mo�na u chorego, a ona jest, skoro go�� jest politycznie

niepewny. Dobrzy s� ci ruscy. Maj� pomysły. Nie podoba mi si� to. Jak ju� u nas

wprowadz� t� schizofreni� bezobjawow�, to naprawd� nikomu nie b�d� mógł

podpa��!

Wi�c jak opowiedziałem historyjk� o Antonie, to on przyjechał do

mnie do Anina i był zachwycony. Ale to jaki� dziad – po�yczył ode mnie par�

groszy – zorientował si�, �e mi ich nie brakuje i na szcz��cie rozeszło si� po

ko�ciach. Gadało si� o tej wystawie, nawet w Wolnej Europie mówiono, �e taki

wybitny malarz, przypomnieli t� wystaw� w Domu Kultury na Mokotowie – maj�

jednak informacje – ale tak konkretnie to nikt si� tym nie zaj�ł. No i dobrze. Te

gołe baby lubi�, a jeszcze co� by si� z nimi stało... Na szcz��cie w Wolnej

Europie mojego nazwiska nie wymieniano. A pieni�dzy w oznaczonym terminie

oczywi�cie nie zwrócił. Spotkał si� ze mn� ze dwa razy jeszcze, alkoholu wypił,

Page 345: Bordello Peerelo

345

ile si� dało i zamiast zwraca� mi pieni�dze, obiecał, �e opisze mnie w swojej

poezji. Ustalili�my, aby przynajmniej bez nazwiska. Co� tam słyszałem jego

nazwisko, ale nie jestem pewien. Wierszy nie lubi�, ale gdy ju� napisze, to przy

okazji ma mi podrzuci�. Wiersz o mnie, czy mo�e mi dedykowany? Ciekawe.

Chciał ze mn� zagra� w szachy na pieni�dze, ale po prostu dałem mu jeszcze

troch� pieni�dzy. Wrednie mu z oczu patrzyło, nazwisko te� ma takie szpotawe,

ale skoro ma wiersze o mnie pisa�? Podobno jestem idealnym tematem. Bystry

facet – w lot zorientował si�, �e jestem człowiekiem czynu.

Dał mi co� swojego wydrukowanego na powielaczu. Co� o jakiej�

carycy, ale ja wierszy nie lubi�, wi�c rzuciłem to gdzie� i zagubiło si� w

mieszkaniu. A chciałem da� jako ciekawostk� Przemyslidzie. Wyszło na to, ze

staruszka zast�piłem w wa�nych interesach, to niech ma poczucie, ze jednak o

nim pami�tam i nieodmiennie go ceni�.

W sklepie w Aninie poznałem jednego takiego umorusanego wozaka

rozwo��cego ko�mi w�giel. Pogadałem i wyszło na to, �e w tym roku nie b�dzie

mi brakowało w�gla. Nazwoził mi tego, ze hej, nawet mu pół litra postawiłem.

Twarda sztuka. Mo�e mi si� jeszcze w ró�nych takich sprawach przyda�. Na

razie skupowa� b�dzie dla mnie dolary. W Aninie nie brakuje ludzi z dewizami, a

jak im kaza� płaci� za w�giel i koks w dolarach, to jakie b�d� mieli wyj�cie? A

mi dewiz, jeszcze bardziej ni� pa�stwu, ci�gle mało!

Na kupionej niedaleko mojego domu w Aninie parceli postawiłem z

wybrakowanych elementów prefabrykowanych hal� produkcyjn� – dziewi��set

metrów. Mój majster si� zbiesił i nie chciał tego robi�, wi�c naj�łem ekip� z Kielc. I

bardzo dobrze – wszystkie elementy mi sprowadzili z Kielc i nawet tata załatwił na

to papiery. Dosłownie wszystko w nim zostało na produkcji odrzucone jako produkt

wybrakowany: i betonowe elementy ju� ze stolark�, i armatury i cegły i nawet beton.

Page 346: Bordello Peerelo

346

Ba – nawet ci��kie Kamazy, które mi to wszystko przywoziły, były akurat w

remoncie i dlatego nie mogły wozi� na pa�stwowe budowy.

Ale nie mam skrupułów – na takiej dyskusji �rodowiska Wiedzy i

Wniosków pewien utytułowany mówca zauwa�ył, �e w systemie socjalistycznym

wszystko to co pa�stwowe, jest marnowane, niszczeje, albo u�ytkowane jest bez

sensu, gdy wszystko to, co ludziom uda si� rozkra��, natychmiast znajduje sensowne

zastosowanie. Przecie� to prawda! �e te� ja sam na to nie wpadłem.

W ogóle od czasu, gdy przeczytałem „Protokół Dyplomatyczny”

autorstwa Edwarda Pietkiewicza – to na pewno jaki� profesor, czuje si� pewniej w

takich wytwornych towarzystwach. Wydano to jako druk powielaczowy w Wy�szej

Szkole Nauk Społecznych, bez ceny, za to jako druk �cisłego zarachowania, tylko dla

swoich. I słusznie – po co zaraz wszystkim taka wiedza?

Min�ła zima z 79 na 80, a moje interesy szły coraz lepiej. Rodzice te�

rozbudowali swój dom do rozmiarów kamienicy, bo na pi�trze jest magazyn

półfabrykatów i gotowych wyrobów bieli�niarskich. Ja nawet podj�łem starania, aby

to zalegalizowa�, jako firm� polonijn�, lecz to nie ma sensu, bo trzeba by

legalizowa� te półfabrykaty, a przecie� normalna drog� one s� kompletnie nie do

dostania.

Na 15 marca ustalili�my z Krzesi�skim termin naszego wylotu do

Bangkoku w celu spotkania z Chi�czykiem. Zygmuntowi przedstawiłem spraw�, �e

potrzebny mi paszport i jak uprzednio – zgłosi� si� musiałem po niego na Krucz�

przed otwarciem biura.

Nigdy jeszcze, poza zeteserer, a tak�e przez jeden dzie�, z wycieczk�, w

Berlinie Wschodnim, nie byłem za granic�. Nigdy w ka�dym razie nie byłem w

strefie dolarowej. Od roku brałem korepetycje z angielskiego trzy razy w tygodniu,

ale cz�sto mi co� wypadało, wi�c mo�na powiedzie�, �e dwa razy w tygodniu, a

tak�e z rosyjskiego raz w tygodniu. Wprawdzie na filmach angielskoj�zycznych, a

kilka razy byłem w kinie, niewiele rozumiałem, ale zawsze ju� co�.

Page 347: Bordello Peerelo

347

Nastraszono mnie, �e ceny na zachodzie s� bardzo wysokie, bo oni dolary

traktuj� jak my złotówki, to te� postanowiłem wzi�� ze sob� pi�� tysi�cy tych

dolarów.

Z Krzesi�skim spotkali�my si� na lotnisku na Ok�ciu, chcieli�my wypi�

kaw�, ale akurat nie było, wi�c wypili�my herbat� i dawaj na kontrol�. Widzieli�my,

�e w strefie wolnocłowej, ju� za dewizy, kawy mo�na si� napi�, wi�c nie było na co

czeka�.

Bez problemu mijamy kontrol� WOP-u i Krzesi�skiego bez �adnych

takich przepuszczaj� przez cło. Tylko o co� spytali. Poniewa� obok patroszyli jakich�

handlarzy, to my�l� sobie – mi te� dadz� spokój, zreszt� – wszyscy �wi�ci przecie�

wiedza o moim wyje�dzie i pewnie dali jakie� instrukcje? Ale nie. Facet o wygl�dzie

bazyliszka prosi mnie na kontrole osobist�. Oczywi�cie – szybko znalazł te pi��

tysi�cy dolarów, a nadto, nie wiem po co, zainteresowały go druki reklamowe

ameryka�skiego Digitalu i jeden druk reklamowy taiwa�skiej firmy.

Pyta mnie:

- Co to jest?

Ja odpowiadam, jak komu dobremu:

- To s� druki reklamowe. Tak jak nasz LOT dla zagranicznych

drukuje na ładnym papierze kolorowe ulotki, tak firmy elektroniczne te�

drukuj� takie, ogólnie dost�pne ulotki.

- A od kiedy to w pa�stwie socjalistycznym, jakim jest Polska,

takie ulotki na ulicach rozdaj�?

Gdyby nie te dolary, które w trzech paczkach, bo schowałem w trzy

miejsca, �eby mnie nie okradli, to wzruszyłbym ramionami. Ale nic takiego nie

zrobiłem:

- Prosz� pana, ja przecie� wcale nie mówiłem, �e dostałem je na

ulicy.

- Tak, tak – wszyscy tak mówi�. A elektronika, to materiał

strategiczny...

Page 348: Bordello Peerelo

348

I on mi to mówi? Czy ja nie wiem, �e ona jest strategiczna? Czy ja nie z

tego �yj�? Milcz� jednak.

- Musimy to wyja�ni�. Na razie nie poleci pan tym samolotem, ale

za trzy dni jest nast�pny.

Nie zni�ałem si� do pró�b. Nie miało to sensu. Chcieli mnie dupn��, to

dupn�li. Tylko po któr� choler�. Jak� rol� odegrał w tym Krzesi�ski? Czy to s� gry i

zabawy mi�dzy wywiadem wojskowym i kontrwywiadem esbe? Dlaczego musiało

pa�� na mnie?

Jakim� korytarzem poprowadzono mnie do celi, w �lad za mn� na wózku

jechały moje bambetle. Potrzymali mnie nawet bez szklanki wody do �rodka nocy.

W nocy za� wsadzili w Nysk� i zawie�li na Rakowieck�. Ale nie do gmachu

ministerstwa, lecz do aresztu. Byłem zm�czony. Bezwiednie zdałem ciuchy do

depozytu, w zamian dostałem jakie� szmaty. To chyba wbrew przepisom – nie byłem

przecie� skazany, lecz zatrzymany i przysługuj� mi ciuchy cywilne. Tak słyszałem.

No i zacz�ła si� gehenna. Przez dwadzie�cia dziewi�� dni nic si� nie

działo. Siedziałem w pojedynce i nie miałem �adnego kontaktu z innymi lud�mi, z

wyj�tkiem kalifaktorów. Z nudów wymy�liłem sobie chorob�, lecz przyj�ł mnie w

towarzystwie sanitariusza o wygl�dzie oprawcy rze�niczego lekarz, który nawet nie

usiłował udawa�, �e jest trze�wy, a tym bardziej, �e jest uprzejmy. Przeciwnie –

chamidło tak mi siebie w mo�e trzy minuty – bo tyle czasu trwała wizyta – obrzydził,

�e wi�cej ju� tam si� nie zgłaszałem.

Do�� powiedzie�, �e na trzy dni zaaplikował mi trzy razy dziennie

lewatyw�! I mimo moich protestów t� lewatyw� wykonywano! Ja prosiłem i

groziłem – nic nie pomogło. Wi�c potem ju� nie przeszkadzałem i dobrze zrobiłem –

gdy si� opierałem, to tak gmerał tym szpikulcem, �e cała dupa mnie bolała. Gdy

przestałem przeszkadza� i współpracowałem, to te� bolała, ale ju� mniej.

Wariantów przyczyn, dla których mnie wsadziłem, miałem par�, ale

ka�dy był bez sensu. Nawet mi nie przedstawiono nakazu prokuratorskiego, a

przecie� trzymali mnie powy�ej czterdziestu o�miu godzin.

Page 349: Bordello Peerelo

349

Po dwudziestu dziewi�ciu dniach przyszli klawisze, sprowadzili mnie do

suki wi�ziennej i ju� w par� minut pó�niej byłem na rakowieckiej. No to byłem w

domu. Zamkli mnie esbecy za kar�, �e współpracowa� zacz�łem z wojskiem. Co za

granda! Przecie� o wszystkim informowałem. Mało tego – za ka�dym razem pytałem

o pozwolenie. W ko�cu nie krasnoludki wydały mi paszport!

Dwóch cywilów przej�ło mnie od klawiszy i zawiozło wind�, potem

pieszo, troch� klucz�c, do pokoju przesłucha�. Nic si� nie zmieniło. Dwa zł�czone ze

sob� blatami naprzeciw biurka, szafa stalowa, orzeł na �cianie i nic wi�cej.

Tak byłem wynudzony, a zreszt� i zoboj�tniały, �e wła�ciwie to z

zainteresowaniem czekałem na rozwój wypadków.

Po mo�e pół godzinie zjawił si� klient, którego nie znałem. Przedstawił

si� jako porucznik Ostrowski.

- A jak imi� pana porucznika – pytam?

- A na co wam imi�, mnie tu wszyscy znaj�.

Gdyby naprawd� wszyscy go znali, to ja te� bym znał...

- Wpadł pan jak �liwka w kompot – rzucił.

Ja wzruszyłem ramionami, bo nie ze mn� takie gadki.

Ten niby Ostrowski zauwa�ył to, poderwał si�, zacz�ł wrzeszcze�:

- Ty szpiegu pierdolony. Ojczyzn� socjalistyczna zdradzasz,

sojusze nam kurwa nara�asz, ramionami wzruszasz? My ci� do takiej

kazamaty wpu�cimy, gdzie b�dziesz miał wod� pod grdyk� i jak si� klawisz

pomyli, to utoniesz i chuj z tym, nawet na pogrzeb nikt nie pójdzie.

Ja troch� si� zdenerwowałem, ale nadal milcz� i nic po sobie nie pokazuje.

Wida� przyj�li wariant nie rozmawiania po dobroci, no to nie. Jak maj� da� w łeb, to

dadz� niezale�nie od tego, jak ze mn� b�d� gada�. I tak wszystko tak naprawd�

zale�y od ruskich, a oni chyba ze mnie s� zadowoleni. Je�li ruskie mnie opuszcz�, to

oczywi�cie – umarł w butach, ale i tak to jeszcze nie znaczy, �e mnie utrupi�. Raczej

przesun� do rezerwy, do wykorzystania w przyszło�ci. Du�o niby wiem, ale czemu

miałbym zdradza�?

Page 350: Bordello Peerelo

350

- Gadaj kurwa – gdzie schowałe� pieni�dze i złoto? Gdzie twoje

judaszowe srebrniki?

- Aaa – tu was mam – zrozumiałem wszystko.

Taki rympał! Mo�ecie mnie zabi�! Nigdy nie wyjawi�, gdzie dołuj�

szmal! Ani gdzie złoto. Ja nawet nie umiałbym tego opisa� – takie miejsca

wybierałem, �e jak dadz� mi jaki� zastrzyk, to nie da rady precyzyjnie tego opisa�. A

sam nie zaprowadz� ich, cho�bym miał skona�.

Tamten dalej ci�gn�ł swe wyzwiska, ale tylko do chwili, gdy uniosłem

dło� w ge�cie, �e chc� co� powiedzie�. Umilkł natychmiast i nawet objawił na swej

twarzy pewne zainteresowanie.

I ja mu wtedy wygarn�łem, nawet nie podnosz�c głosu:

- Nigdy, po prostu nigdy nie dostaniecie ode mnie ani grosza.

Mo�ecie mnie zabi�. Ja po prostu nie mam ani grosza. Mojego tat� mo�ecie

powiesi� za jaja, a mamusi� �ywcem zakopa� w grobie. Mnie te�. Chuj z tym.

Id� do swoich wspólników, drobny chujku i razem si� z nimi wyonanizuj si� w

szklank�. Czy wszystko dobrze poj�łe� gnoju?

Tamtego naprawd� zatkało. Zaraz potem zacz�ł wygl�da�, jakby chciał

mnie zabi�. Ale ju� po chwili nabrał gł�boki haust powietrza, obrócił si� na pi�cie i

wyszedł. Ojej – to jeszcze mleczak i partacz. Ja bym jednak dla zasady przywalił z

raziczek, za ten onanizm z przeło�onymi. Przecie� wszystkiego słuchaj� na

interkomie i te� musieli si� wkurzy�. Mimo to, dobrze spraw� przemy�lałem. Od lat

ju� unikałem przekle�stw, wi�c je�li teraz u�yłem brzydkich wyrazów, to celowo.

Po mo�e godzinie wlazł do pokoju Zygmunt. No tego mogłem si�

spodziewa�.

Nic nie mówi, tylko siada. Sprawa jest jasna. Kumple postanowili mnie

obrabowa�. Nie warto tłumaczy�. Ja te� milcz�, wi�c tak sobie siedzimy. W ko�cu

tamtemu si� znudziło, zreszt� uciekał przede mn� wzrokiem:

- Milion...

Ja nic, cho� my�l� sobie – tanio poszło...

Page 351: Bordello Peerelo

351

- No mówi� ci – milion wpłacasz do skarbu pa�stwa za swoje afery

i jest fertisz.

Nawet mu nie odpowiedziałem.

- Czy ty jeste� słup soli? Ja z tob� negocjuje, a ty milczysz?

A ja tylko wzruszyłem ramionami.

- My ciebie puszczamy, a ty w dzie� pó�niej w kopercie, jak trzeba,

a jeszcze lepiej, w walizce przynosisz dewizy – milion sałaty i ani centa mniej.

Nadal milcz�.

- Słuchaj, ja ryzykuje, �eby ci� z tej kabały wyci�gn��, a ty w ogóle

ze mn� nie współpracujesz.

Ja na niego popatrzyłem jak na gówno.

- Człowieku, przecie� masz afer� szpiegowsk�, �e r�ka noga mózg

na �cianie.

Ja nadal nic.

- Wiozłe� ze sob� do wrogiego pa�stwa tajne dokumenty

kacepezetpeer, czy nie?

- No nie�le, co� mi podrzucili – u�wiadamiam sobie. Ale w takim

razie tym bardziej milcz�. Tym razem jednak, my�l� sobie, troch� przyjdzie

posiedzie�. Podrzuci� mi mogli nawet plany bomby atomowej ze wierku. A

co ich to kosztuje?

- Nie interesuje ci�, jakie to tajne dokumenty szmuglowałe� dla

CIA?

Nie objawiłem tym zainteresowania.

- A „Protokół dyplomatyczny” to pies?

Teraz rozdziawiłem g�b� jak wiejski głupek na targu... Czy oni na głowy

poupadali?

Ale milcz� – przecie� nawet kretyn zrozumie, �e umiej�tno��

poprawnego doboru kieliszków do ró�nych trunków, sposoby operowania sztu�cami

i zasady, wedle których przy powitaniu raz ten, raz drugi jako pierwszy ma wyci�ga�

Page 352: Bordello Peerelo

352

dło�, nie s� materiałem szpiegowskim. Nie wiem, jak tam u Amerykanów z kultur�

osobist�, ale widziałem na tajnych fabrycznych projekcjach dwa filmy z Bondem i

wiem, �e zawsze mog� si� spyta� Anglików.

Zygmunt nie jest dure�, wi�c je�li to sypn�ł, to jednak mnie kryje.

Obna�ył słabo�� całej tej afery. Mogłem przemówi�:

- Słuchaj, do�� tej parodii. Mog� ci da� sto tysi�cy na Polski

Czerwony Krzy�, albo na oran�ad�, bo tyle akurat mam. Nie mam ani grosza

wi�cej. Reszt� powiedziałem temu typkowi, a ty to słyszałe�...

Tamten jakby odetchn�ł, ale zaraz przyj�ł zatroskan� min� i zacz�ł

lamentowa�?

- Czy ty traktujesz nas niepowa�nie. Sto tysi�cy? Daj spokój.

Milion i ani centa... Oni naprawd� zesraj� ci si� na łeb. wi�ty Bo�e nie

pomo�e... Niepowa�ny jeste�. Przemów po ludzku – pół miliona i

rozpoczynamy normaln� dyskusj�.

Ja znów wzruszyłem ramionami i odwróciłem si� do okna.

Zygmunt wstał, wyszedł i po dziesi�ciu minutach wraca z kaw�,

ciasteczkami i nawet z trzema takimi pasztecikami z kapust� i pieczarkami. Kładzie

tac� z tym towarem przede mn�, puszcza do mnie oko, wyci�ga z kieszeni marynarki

– jak zwykle bardzo taniej – piersiówk� winiaku luksusowego i wlewa mi troch� do

kawy.

Ja mu gestem pokazuj�, �e najpierw ma upi� troch� z butelki. Tamten w

lot łapie o co chodzi i wbrew woli – tak z rana to on w ogóle nie pije – poci�ga

rzetelny łyk. No to wskazuj� mu na paszteciki i ciasta. Zjada jednego pasztecika,

nawet z apetytem i ciastko, kokosank�. Ale ja wol� jeszcze par� minut odczeka�,

wi�c sobie milczymy. Troch� si� zaczerwienił, jak to po alkoholu, zatem dawaj,

rzucam si� kaw� i te paszteciki. Nikt o paczkach dla mnie nie pami�tał, wi�c po

ziemniakach z sosem, w którym potrafiła pływa� zwierz�ca sier��, to była uczta.

Nawet dałem mu znak, �e winiaku chc� chlapn��.

Zjadłem, wypiłem, to teraz znów mog� mnie wsadza�:

Page 353: Bordello Peerelo

353

- No to jak powiedziałem – sto tysiecy...

- Jaja sobie ze mnie robisz?

- A ty ze mnie?

- Powiedz co�, bo mnie tak opierdol�, �e nic nie b�d� mógł zrobi�?

No... wi�cej...

- Sto tysi�cy razy dwa, �eby�cie jeszcze mieli na dropsy...

Wymiotło go od razu z pokoju. Nawet flaszk� mi zostawił, to sobie znów

poci�gn�łem.

Po chwili wraca:

- Dwie�cie pi��dziesi�t tysi�cy i jest fertisz.

- Termin miesi�czny – odpowiadam.

- Co tak długo?

- Nie mam w kieszeni takiej gotówki. Musz� i�� na grzyby, albo na

ryby, mo�e złot� rybk� złowi�... Ale w�dkowa� to ja lubi� w samotno�ci, bez

asysty. Sam wiesz, jak jest...

Znów wylazł i po chwili wrócił:

- Jest zgoda. Zaraz wracasz na dołek i jutro ci� zwolni�...

- No to dwie�cie tysi�cy...

- Co za dwie�cie?

- No za noc w dołku płacicie.

- Z byka spadłe� – s� przepisy...

- Przepisy s�... We łbie ci si� bełta? – ripostowałem.

Znów wyszedł. Wraca u�miechni�ty.

- Za godzin� b�dziesz na wolno�ci...

W szoferce suki pojechał ten cały niby Ostrowski z tekturow� teczk� pod

pach�. Po dwóch godzinach jechałem słu�bowym polonezem z Zygmuntem do

domu. Kazałem mu si� zatrzyma� przy „Cristal – Budapeszcie”, �eby zje�� co�

porz�dnego. Wprawdzie ciuchy przesi�kły smrodem mamra, ale co tam. Przy

zwalnianiu dali mi spis zwracanych rzeczy i oczywi�cie – pi�ciu tysi�cy dolarów

Page 354: Bordello Peerelo

354

brakowało. Ale tego si� spodziewałem. Inaczej przecie� Ostrowski mówiłby przecie�

o przest�pstwie dewizowym – jedynym realnym punkcie zahaczenia na mnie.

Zwrócili mi jednak portfel z tysi�cem złotych i portmonetk� z jakimi� drobnymi.

Ulice wygl�dały tak samo, cho� wiosna mocno posun�ła si� do przodu,

ale jako� pi�kniej. Nad butelk� czerwonego wina do zupy rybnej – w �wietle

„Protokółu Dyplomatycznego” był to karygodny bł�d, lecz ja poprosiłem kelnera o

jakie� wino do tej zupy i potem, do kotleta na placku ziemniaczanym i on poprawnie

dobrał „Egri Bikaver” do dania głównego, lecz zapomniał, �e do zupy potrzebne

byłoby białe wino.

- Dolar stoi ju� na mie�cie sto dziesi�� złotych – zacz�ł normalna

rozmow�.

- To wszystkie ceny pójd� w gór�...

- �eby� wiedział, b�d� podwy�ki. Jaroszewicz ju� si� na tym

poło�ył... tak mówi�, �e i tak musz� by� podwy�ki. Ju� nawet parówek nie

mo�na dosta�. U nas w Konsumach szynkowa chodzi za szynk� i sprzedaj� po

pół kilo? To ja si� pytam, �winie w kraju dupy potraciły? Podobno wszystko,

ze wszystkich kadeeli idzie do Moskwy na olimpiad�.

- Nie o tym mówi� – ceny w interesach...

- To ty nic nie wiesz?

- A co?

- Twój interes, ten z ruskimi, przej�ło wojsko do spółki z

Przemyslid�.

- Aaa...

No i teraz wszystko zrozumiałem. Ten pieprzony Przemyslida okazał si�

by� jeszcze rze�kim staruszkiem.

- Jak on to zrobił?

- Pami�tasz Wiedz� i Wnioski?

- No takie miałem od nich zlecenie, akceptowane u nas – razem

gadali�my.

Page 355: Bordello Peerelo

355

Ruskim te� dałem cynk, ale tego Zygmuntowi nie chciałem mówi�.

- No wi�c ruskie s� ci�te na Rakowskiego i dlatego w�ciekły si� na

ciebie.

- Ale przecie� mówi si�, �e Rakowski jest z ferajny wojskowej. To

czemu Przemyslidzie kazali robi� to z wojskiem?

- Taki m�dry to nie jestem. Ale tyle wiem, �e jak jest burdel i nic

do siebie nie pasuje, to znaczy, ze jest normalnie. Strzec si� trzeba, gdy

wszystko układa si� logicznie...

- To prawda. Logiczne jest, ze ja jestem teraz takie troch� pochyłe

drzewo, wi�c skacz� po mnie kozy.

- Ja z tego b�d� miał na samochód. Zreszt�, mi pieni�dzy starcza.

Co by� miał z tego, �e powiedziałbym, �e ja w te klocki nie wchodz�? Ja bym

miał krzywo, a ty nie miałby� nawet �yczliwej duszy. Ja mam z tego

pi�tna�cie, a mo�e nawet tylko dziesi�� kawałków – chcesz – to zwróc�.

- No jasne, ze chc�. To mój szmal!

Popatrzył na mnie bez entuzjazmu. Co� sobie w łebku rachował. Pewnie

mu wyszło, �e jednak dla dziesi�ciu kawałków nie warto ze mn� zrywa�.

- Masz to u mnie.

- Kto poza tym gnojkiem w tym siedzi?

- Daj spokój. Czy ja pytam, na których jeziorach b�dziesz ryby

łowił?

- Co z bielizn�?

- Piotru� dalej kr�ci, ale co� chyba du�o przegrywa w pokera.

- Bardzo du�o?

- No mo�e nie... zreszt�, kto ich tam wie, tych szulerów. W ka�dym

razie wi�cej, ni� zwykle i jeszcze mieszka z dwoma takimi chłopcami. Ci�gle

im ciuchy kupuje... Ale te ciuchy, to betka.

- Dadz� mi spokój?

Page 356: Bordello Peerelo

356

- Chyba nie. Ja bym zszedł z tej bielizny. Przynajmniej na razie.

Masz Pensjonat. Je�li wywi��esz si�, to mo�e załatwi� ci zlecenia z Fabryki na

kuracjuszy?

- Znowu burdel?

- Eee – nie wiem. Ale chyba nie... To jeszcze nic pewnego...

No i wróciłem do Pensjonatu na Mazury. Wzi�łem ze sob� ksi�gow�.

Remont si� ko�czył. Mój milicjant od rana chodzi na ba�ce, ale upijał si� dopiero

wieczorem, po robocie. Stary dziad z niego, zrz�dliwy, ale to dobrze, bo siedzi

budowla�com na karku. Pałac mam taki, jak chyba tylko ko�cioły potrafi� jeszcze

lepiej wyszykowa�. Nawet �ciany poci�gn�li gipsow� szlicht�, aby były gładkie jak

lustro. Tak� szlicht�, to tylko przed wojn� kładziono - jak mawiał nieboszczyk

minister – za nieboszczki Rzeczpospolitej. On to mówił dopiero na staro��, gdy ju�

go szurn�li z tego rzemiosła. Zasłu�ony był człowiek, bronił rzemiosła pazurami

przed dogmatykami! Kraj wiele mu zawdzi�cza. Przecie� byłoby jak u sowietów,

albo w Czechosłowacji – z braku prywatnych szewców ludzie sami by sobie buty

reperowali!

Na pierwszego lipca ostatnie meble, wszystko za gotówk� odrzuty z

eksportu – najwy�sza jako��, jedynie tu, czy tam zadrapania, lub kawałem okleiny

si� odczepił i odbiorca z Zachodu zakwestionował – zostały ustawione. W

budynkach pierwotnie pomy�lanych jako stajnie, te� miałem dwadzie�cia siedem

pokoi z łazienkami. Szerzej zatrudniłem ludzi z pegeeru. Dyrektor – ci�gle ten sam

– krzywo na mnie patrzył, lecz wyja�niłem mu, �e teraz nie b�d� si� separował i

dzi�ki temu on u go�ci b�dzie mógł wiele załatwi�.

Bar poprowadziła mi taka dziewczyna - Olga - po rusycystyce, ze wsi.

Studiowała w Gda�sku, ale tam nie dostała mieszkania, wi�c wróciła i groziło jej, �e

zostanie nauczycielk�. Sprawdziłem przez Zygmunta – nie było przeciwwskaza�.

Wprawdzie okazało si�, �e ona jest z rodziny ukrai�skiej, ale mi to wisi, a Fabryce

Page 357: Bordello Peerelo

357

wida� te�. Pomaga� miała jej młodsza siostra. Zaopatrywa� w spirytualia i w takie

tam ró�ne b�d� ja. Co� trzeba jednak robi�.

Na otwarcie zakładu chciałem zaprosi� tłum ludzi z Fabryki, �eby

pokaza�, �e ci�gle �yj�, ale odradzono mi. Po prostu – bez �adnych skierowa�

fabryka wykupiła u mnie komplet miejsc po cenach hotelowych. Zaopatrzenie nadal

miałem bra� z olszty�skich Konsumów, albo sk�dkolwiek, co oznaczało zielone

�wiatło dla interesów z tat�.

Ojciec sam ju� nie woził, bo troch� zapłacił i po prostu został gminnym

prezesem geesu. Tak było łatwiej. Bielizn� nadal szyli, ale rozprowadzali mi to

swoimi kanałami w�glarze. W�giel i bielizna damska – to mo�e by� tylko u nas.

Z nimi zreszt� zrobiłem jeszcze inny interes. Brat mojego w�glarza jest

bystrzak, wi�c pusta hala, w której nie zaistniała fabryka komputerów, poszła w r�ce

moich remontowców z kieleckiego i w trzy miesi�ce, na pierwszego wrze�nia ma

tam by� dyskoteka. Pozwolenia załatwiłem zadziwiaj�co łatwo - jednak nadal mnie

ceni�. Ja jestem wła�cicielem, a ten Maniek - brat w�glarza, moim kierownikiem.

Kierownikiem artystycznym zrobiłem Piotrusia pod warunkiem, �e nie zobacz�

�adnego szulera i �adnego pederasty z wyj�tkiem góra jednego chłopca dla Piotrusia.

Tyle na mnie utargował. No i w ten sposób Piotru� b�dzie kontrolował Ma�ka i

odwrotnie, a ja nie musze sobie suszy� głowy. Gorzał� b�d� ja im dowoził –

kupowa� b�d� w Pewexie i co najwy�ej jeszcze od taty. Przydziały alkoholu na

gminy s� teraz sztywne, artykuł zrobił si� ni st�d ni z ow�d deficytowy, ale po co ma

mu si� ludno�� rozpija�?

Wszystko to chamska prowizorka – betonowe podłogi hali po prostu

pomalowało si� na olejno, �ciany te�, troch� kiepskich stolików i ławek ze Stopnicy,

no i sporo kasy na elektronik�.

W Pensjonacie od razu zacz�ł si� ruch. Jak rozumiałem, mieli tu

przyje�d�a� esbecy ze swoimi informatorami, aby wypoczywa�, albo my�le� nad

nowymi akcjami, a tu nie - zwalili si� esbecy z rodzinami, jakie� dmuchane koła

gumowe, kiełbaski przy ognisku, rano na �niadanie kawa zbo�owa z mlekiem. No

Page 358: Bordello Peerelo

358

istne cuda wianki – par� miesi�cy min�ło, a ja zamiast zbroi� ruskie dywizje

pancerne w komputery pokładowe czołgów wysłuchiwałem �ali, �e czyje� dziecko

przez dwa tygodnie tylko pół kilo przytyło. Gdyby matka tego bachora nie była córk�

znanego mi pułkownika, to zwyczajnie naplułbym jej w lico.

Ale ju� w lipcu wybuchły pierwsze strajki i oficerów zrobiło si� jakby

mniej. Za to rodzin jeszcze przybyło. Od pocz�tku sierpnia to ju� po prostu �adnego

faceta nie było. Wszystkie te �ony, córki i matki takie jakie� niena�arte łaziły, �e im

w ko�cu poradziłem, �eby poszły do pegeeru popatrze�, jak tam pegeerusy pracuj�.

Pomysł był dobry, bo w pegeerze robili akurat pota�cówk�. Całe stado g�si wyszło z

Pensjonatu i chyba niejedna wróciła stamt�d zapłodniona przez zdrowych fizycznie,

cho� mo�e niezbyt sprawnych umysłowo robotników rolnych. Je�li m��ulkowie si�

nie połapali i nie oddali do skrobania, to całe �ycie hodowa� b�d� latoro�le jakich�

półmózgich buraków.

Jednak dwudziestego pierwszego sierpnia dostałem jeden telefon, a mam

teraz tylko normalny cywilny telefon i w ci�gu jednego dnia – won – wszystkich

wywaliłem. Autobusy pekaesu podjechały pod bram� pensjonatu i zgłupiałe rodziny

płacz�c jechały. Bały si�, �e w kraju taka ju� rewolucja, �e na miejscu razem z

dzie�mi tłum ich zaszlachtuje. Ja im klaruje, �e przecie� rozmowy si� tocz�, a ich

faceci wła�nie co� szykuj� i zanim dojad� do domów, to ze stoczni kamie� na

kamieniu nie zostanie, wi�c nie musz� si� martwi�, tylko �miało jecha� w Polsk�, bo

Polska jest ich, a nie sił antysocjalistycznych, a one dalej w płacz. Dopiero, gdy im

powiedziałem, �e Wolna Europa podała, �e strajkuj�cy nie czuj� nienawi�ci do

czerwonych paj�ków, to zrozumiały i dawaj, tarabani� si� do wła�ciwych i

niewła�ciwych pojazdów. Pół godziny jeszcze trwało porz�dkowanie tego bałaganu,

bo idiotka z Cz�stochowy nie rozumiała, �e autobus do Wrocławia jest dla niej

lepszy, ni� do Katowic. Milicjant potem mi klarował, �e ona miała racj�, ale co mnie

to obchodzi – grunt �e w zgodzie z poleceniem wysłałem bab� z gnojami precz –

cho�by i na ksi��yc. Jako� sobie da rad�... Przecie� to wyj�tkowa sytuacja!

Page 359: Bordello Peerelo

359

Która� wydra przed odjazdem gadała innym babom, ze ruskie nie

zostawi� nas na pastw� losu i jak trzeba b�dzie, to wkrocz�. Tyle to i ja wiem. Tylko

czy po intrydze tego dziada Przemyslidy to byłoby dla mnie dobre, czy złe?

Wszystko zale�y od tego, jak on mi te buty skroił i w co z jego gadania oni

uwierzyli. A tego nie wiem...

W miejsce dziatwy od kawy zbo�owej z miejsca zjawili si� oficerowie z

całej Polski, z jakiej� Piły, Szczecina, Warszawy i sk�dkolwiek, ale raczej z Polski

północnej, ze swoimi pupilami. Przyjechało kilku lektorów z Warszawy, z Akademii

Spraw Wewn�trznych. Były wykłady ogólne i zaj�cia indywidualne. Ja w tych

zaj�ciach nawet nie mogłem uczestniczy�. Oni nawzajem si� nie znali – tylko z

imienia, a zreszt� nie wiadomo, czy z prawdziwego. Ja te� ich nazwisk nie znałem,

ale jedynie stemplowałem delegacje wystawiane bez nazwisk, za to z piecz�tkami SB

z takiego, a takiego województwa.

No ale to czy owo si� słyszało. Szkolili ich na działaczy opozycyjnych.

Potem przyjechał taki chudy mały psycholog z Warszawy i dawaj – teraz ich w try

miga szkolili na działaczy zwi�zkowych. Jak w piekarni – jedni przyje�d�ali, inni

odje�d�ali. Olga pozornie nie miała roboty, tylko kaw� robiła w ekspresie i parzon�,

albo dawała coca – col�. Alkoholu nie było wolno. Nawet znajomym oficerom

odmawiałem. Był wyra�ny zakaz, wi�c si� do niego stosowałem. Tamci jednak

chyba ze wsi sobie przynosili, bo cho� nie wolno było opuszcza� o�rodka – znów

zjawili si� nadwi�la�scy – to wolno było pływa� na sze�ciu kajakach i sze�ciu

rowerach wodnych. No to tamci pod pozorem szkolenia na wodzie mogli dopłyn��

do brzegu i dawaj, na wódk�, bo piwa w ogóle nie było w całym dawnym powiecie.

Ale szkoli�, to te� szkolili si� na tym jeziorze. Po wodzie głos niesie i

niejedno słyszałem. Melancholijny po moich przej�ciach byłem, dziwnie si� czułem

maj�c tak mało zaj��, wi�c szw�dałem si� nad brzegiem, czasem nawet w�dk�

moczyłem w wodzie, ale co to za łowienie, gdy ja, nie to �e brzydz� si� robalami, ale

łowi� wol� na ciasto.

Page 360: Bordello Peerelo

360

Tak wi�c oni dyskutowali o sposobach „przej�cia” strajków tam, gdzie to

si� udało. Albo – jakie plotki trzeba rozsiewa� przez agentur�, aby konkretnego

człowieka wybrano w jakich� wyborach, do jakich� komisji. Albo co wymy�la� na

człowieka, �eby go pogrzeba� w oczach ludzi. Tu okazało si�, �e najlepsze jest

rozpowszechnianie plotki, �e facet jest agentem. Natomiast zniech�cali do

plotkowania, �e kto� jest �ydem, bo to wcale nie musi zaszkodzi�. wiat si� ko�czy

– w partii, czy w policji �yd ma przer�bane, a u ludzi nie? Nawet o tym nie

pomy�lałem... Rozpatrywano wariant post�powania z kim�, kto miał córk� z

nie�lubnym dzieckiem, �e miała go wła�nie z nim – z ojcem i z dziadkiem

równocze�nie. Pomysł, tak pływaj�c na rowerze wodnym, uznali za dobry, bo szybko

si� rozniesie w�ród załogi, lecz nie byli pewni, czy ludzie uwierz�. A szukali

pewniaków, które od razu przynios� skutek. Wi�c chyba tego nie zagrali, cho� czort

ich wie... Inny wariant, ale to z kajaka – �eby porobi� odbitki faceta, jak rypie si� w

delegacji z jak�� kole�ank� z pracy, a w domu �ona i dzieci, lecz to mogło, zdaniem

rozmówców – tylko pomóc obiektowi, bo chodziło o jak�� hut�, czyli m�ski zakład

pracy.

A codziennie wieczorem było ognisko. piewali ró�ne takie

antysocjalistyczne i antyradzieckie piosenki, na przykład:

„Jedna atomowa, druga atomowa

i wrócimy znów do Lwowa”

albo uczyli si� na pami��:

„Bo�e co� Polsk� przez tak liczne wieki” i tak dalej.

Chodziło o to, by nasi ludzie znali piosenki, nie bali si� ich �piewa� i

�eby to �wiadczyło o ich nieskazitelnej wrogo�ci do socjalizmu i sojuszu z zeteserer.

Bo �e akurat tylko tym mo�na sobie zaskarbi� sympati� załóg pracowniczych

wielkich zakładów pracy, to w to nikt nie w�tpił.

Porozumienia gda�skie, moment podpisywania wszyscy ogl�dali�my w

salonie w telewizji. Sala była nabita. Wszyscy gło�no klaskali, cieszyli si�. Nie to,

�eby nieszczerze, w ramach pozoracji. Chodziło o to, �e tyle dni intensywnie si�

Page 361: Bordello Peerelo

361

uczyli i gdyby nasi tak od razu tych warchołów rozp�dzili, to cała ta praca poszłaby

na marne. A wraz z ni� awanse, odznaczenia, gratyfikacje... No po prostu – był

wło�ony wysiłek ludzki i jak to cz�sto u nas – zmarnowałby si�. A cał� pul�

zgarn�łoby wojsko i jakie� zomo – zdaje si� – zmotoryzowane odwody milicji

obywatelskiej. No ale wszystko szcz��liwie si� sko�czyło i porozumienia podpisano.

Zaraz potem działaczy zakładowych wywiało, za to zjawiły si� zast�py nauczycieli,

naukowców, studentów, lekarzy i Bóg raczy wiedzie� kogo jeszcze. W ka�dym razie

lepsze towarzystwo – od razu w sprawie gorzały si� postawili, �e jak jej nie b�dzie,

to oni nie b�d� si� szkoli� i z Warszawy dostałem cynk, �e wódka wchodzi na bar,

ale płatna. Bo za kaw� i ciastka z baru osobno płaciła Warszawa i nawet interesowało

mnie, czy Olga nie robi czasem zbyt wielkich przekr�tów. �eby jej nie

demoralizowa�, to kazałem, aby wszystko w barze było płatne.

Ciekawa rzecz, �e robotnicy potrafi� zrobi� strajk, ale u nas to kupowali

gorzał� na lewo. Natomiast inteligenci, niby takie wymoczki, a tu pryncypialnie –

jeszcze chwila, a powołaliby do �ycia pensjonatow� komisj� strajkow�.

Aha – przysłali takiego byłego ksi�dza, który teraz pracował w esbe, aby

nauczył naszych inteligentów modli� si�. Ale to okazało si� prawie niepotrzebne,

cho� gro�ono, �e przeprowadz� egzamin. Były ksi�dz zreszt� si� upił i po trzech

dniach, gdy zacz�ł ju� całkiem bredzi� od rzeczy, zwyczajnie kazałem go odesła� do

jego miasta. Bo szkoleniem dowodził taki pułkownik z Bydgoszczy, za�

administracyjnie dowodziłem ja. Jako� tak wyszło. Walk� z siłami

antysocjalistycznymi organizował prywatny przedsi�biorca z tego tytułu, �e był

prawnym wła�cicielem obiektu! Gdy zdałem sobie z tego spraw�, to u�miałem si�

serdecznie!

Raz nawet przyjechał do mnie ojciec. Jako prezes spółdzielni

przywieziony został słu�bowym fiatem 132. Takiego oczywi�cie nie ma nawet

naczelnik gminy. W ogóle ojciec jako� porz�dnie zacz�ł wygl�da�. Sporty palił tylko

w domu, bo nawet w samochodzie kto� mógłby wyczu�, wi�c tylko Marlboro. A kl�ł

Page 362: Bordello Peerelo

362

je jak jasna cholera. No ale inaczej mu nie wypadało. Przyjechał zastanowi� si�, czy

nie i�� na emerytur�, bo czas ju� min�ł i nie bardzo mu si� chce dalej tyra�.

- Wiesz – mówi – Bogda�ski mógłby wej�� na moje miejsce. Ja go

mam w gar�ci, chodzi mi jak zegarek.

A ja tego Bogda�skiego to znam i wiem, ze teraz chodzi, a jak b�dzie

potem, to nie wiadomo. Sam nie tak dawno przesiedziałem miesi�c w mamrze, o

czym rodzicom nawet nie wspomniałem. Oczywi�cie wyja�niłem im, � skala moich

interesów si� zmienia i �e wypada, abym robił co� innego, lecz bez szczegółów.

- Ludziom to tato nie wolno ufa�. Póki trzymasz ich za twarz, to

jest dobrze. Id� jakie� zmiany w kraju. Lepiej by� na posadzie.

Zmartwił si�, ale co było robi�. Przenocował. Zahaczył jeszcze o

rybaków, �eby troch� w�gorzy kupi�, takich na uw�dzenie i pojechał z powrotem. A

moja szkolona w o�rodku agentura ju� plotkowała, �e mój ojciec jest nowym

sekretarzem partii w jakim� województwie, tylko nie mogli ode mnie wydusi�, w

którym?

Od połowy wrze�nia Pensjonat jednak wyludnił si�. Po kilkunastu,

czasem tylko kilku ludzi było na miejscu. A� z pocz�tkiem pa�dziernika robota znów

ruszyła pełna par�. Teraz ju� nie miałem w�tpliwo�ci – szkolono aktyw, chyba

głównie oficerów esbe, do współpracy z wojskami radzieckimi. A zatem – sprawa

była przyklepana – nasi musieli wiedzie�, jak si� zachowywa� wobec ruskiego

wojska. Rosyjskie słówka, poprawna wymow�, to nawet z Olg� �wiczyli nad

„Starowinem Lubuskim”, bo był najta�szy – jedyna polska wódka, jaka dawało si�

jeszcze kupi� cho�by i w Pewexach. Dla lepszych go�ci miałem jeszcze par�

kartonów �ubrówki z syropem jabłkowym. Nie to, co prawdziwy sok jabłkowy, ale

zawsze... Do �arcia te� były najcz��ciej parówki, jajecznica, kurczaki i inne

badziewie. Cały kraj mówił, �e lepsze gatunki mi�sa i w�dlin zjada milicja, wojsko i

esbe, a u nas, cho� nie tak, jak u cywili, ale te� było cienko. Tylko masła i serów

twardych nie brakowało, bo nasi przejmowali dary zachodnie i co� z tym cholera

trzeba było robi�. Cał� piwnic� i strych zapełnione miałem workami z m�k�, cukrem,

Page 363: Bordello Peerelo

363

sol�, pakami z herbat� – ale tylko luksusowe gatunki, no i papierosami. Trafił mi si�

tygodniowy przydział Marlboro na całe województwo, to wzi�łem. Na strychu ju�

miejsca nie było, a i tak dwie plbrzymie skrzynie z zapałkami kazałem wcisn��. W

listopadzie dostałem z Ostródy trzy tysi�ce puszek z szynk� po trzy i pół kilo chyba –

waga była w funtach i po angielsku, ale zrozumiałem, wi�c z baru sprzedawałem ile

kto chce z potrójnym przebiciem. Po szynkowej w Konsumach moje esbeki brali

całymi baga�nikami. To samo od jakiego� polskiego pułkownika elwupe – to

znajomy mojego milicjanta – siedem tysi�cy półkilowych puszek sowieckiej

tuszonki. Sprawdziłem – z Baranowicz – a jak�e! Masło to te� brali po �wiartce

wielkiego bloku – chłodno ju�, to si� w baga�niku nie rozpu�ci. Sery – takie prawie

czerwone – ameryka�skie – te� na cz��ci wielkich bloków brali. Znów, jak za

dobrych czasów specjalnie po �arcie przyje�d�ały do mnie słu�bowe samochody

tylko z kierowca. To co – pułkownicy i generałowie te� nie mieli innych doj��?

Z ko�cem grudnia szkolenie pod ruskich nagle si� sko�czyło. I znów

tylko na soboty i niedziele zapełniał si� o�rodek, a tak to puchy... Na �wi�ta

przyjechali wy�si rang� z rodzinami – ja na lewo par� �wi� kupiłem, jakie� dwa

cielaki. Mój milicjant wszystkie galanto zaszlachtował, po�wiartował, a tłumoki

kuchenne – tylko stara ju� nie �yła, jako� pozamieniały to na wyroby.

Zastanawiali�my si�, co zrobi� w Wigili�. Był pomysł, aby wyprawi�

tradycyjn� Wigili� z uszkami i z kol�dami, a nawet z opłatkiem. Grzybów kuchnia

nie miała, bo sk�d, ale z kapust� – prosz� bardzo. Tak chciały �ony moich go�ci, ale

dzieci nie – �e niby lepiej dyskotek�. Sami oficerowie nie wypowiadali si�. Wyszedł

kompromis – najpierw była kolacja, tradycyjna – ryb nie zabrakło – cho� nie z

naszego jeziora – ci�gle jeszcze, mimo zabiegów ichtiologów z Kortowa, rybki w

nim takie jakie� nie najlepsze.

A potem normalnie, dyskoteka dla młodszych i kto tam chciał, a reszta w

barze i po pokojach wódk� chlała. A wybór na �wi�ta przygotowałem najlepszy –

całe zapasy wystawiłem. O dwunastej w Wigili� z tego wszystkiego strzelano w

powietrze, całymi magazynkami słu�bowych tetetek. Pijani wartownicy zacz�li wali�

Page 364: Bordello Peerelo

364

z kałachów i tylko jeden major zauwa�ył, �e burdel jest w kraju, gdy słu�ba

wartownicza nie przestrzega regulaminu. Okazało si�, �e wolno im było strzela�, ale

najpierw ostrzegawczo, a skoro nasza palba nie umilkła – to do nas. To zdaniem

majora byłoby w porz�dku. Natomiast strzały na wiwat z wartowni, to burdel, a nie

wojsko i w lepszych czasach całe to towarzystwo poszłoby pod s�d, na pokazówk�.

Przez dwa dni �wi�t starszyzna leczyła w barze ból głowy, a młodzie�,

gdy znów chciała hałasowa� dyskotek�, spacyfikowano metod� tradycyjn� – laniem

pasem przez tatusiów. Troch� ruchu na kaca im nie zaszkodziło.

Na te wczasy młodzi przywie�li sporo płyt – Olga je podczas �wi�t

przegrywała na kaseciaka. Ciekawa rzecz – były to same płyty angielskoj�zyczne i

kupowane w strefie dewizowej.

Nastroje w�ród kadry dowódczej nie s� najlepsze. Oni maj� nawyk nie

rozmawiania o sprawach zawodowych przy rodzinach, ale alkohol rozwi�zywał

j�zyki.

- Dryfujemy z pr�dem sił antysocjalistycznych. Nie mamy

inicjatywy. Nic nie proponujemy. A sytuacja dojrzewa do ruchu w te lub w

tamt� – biadoli tłusty jak beczka pułkownik – chyba z Rzeszowa.

- W t�, to ja wiem, ale w tamt�? – pyta si� warszawski major.

A przy stoliku siedzi jeszcze �ona rzeszowskiego pułkownika i kapitan,

ale bardzo jaki� wa�ny, z Poznania.

- To ju� wy w Warszawie musicie wiedzie�. Jasne rozkazy s�

potrzebne.

Po tym dictum major nabrał powietrza i z wa�n� min�, spo�ywszy kielich

soplicy, uniósł dło� z pustym kieliszkiem odchylaj�c mały palec:

- Radzieccy nas zostawili. Podobno papie�a si� przestraszyli. I

Amerykanów. Od nas domagaj� si� aktywnej walki, ale sami nie chc� wyj��

na ulice. A jak my mamy to zrobi�? Z kim? Moi podwładni cichcem, ale wcale

nie tak, �eby�my tego nie widzieli – na gwałt chrzcz� dzieci. Co oni sobie

Page 365: Bordello Peerelo

365

my�l� – �e jak kontrrewolucja we�mie władz�, to chrzczonych zostawi� w

spokoju?

- Dajcie spokój, majorze – wł�cza si� kapitan z Poznania – jak

zaczniemy �ciga� naszych za te chrzciny, to nikt nam nie zostanie. To nie

sposób. Zewrze� szeregi mo�na tylko pilnuj�c, by zawsze pami�tali, �e jest

konfrontacja. Skoro władze polityczne o tym nie pami�taj�, to kto� musi...

Major nieznacznie wzruszył ramionami:

- Ale co nam to da, �e zetrzemy si� z dziesi�cioma milionami?

Radzieccy wtedy nam pomog�, załó�my, ale co – zrobi� ruch kadrowy.

Utracimy do reszty inicjatyw�.

Na to kapitan a� si� obruszył:

- Ja nie chc� straszy�, ale jaki b�dzie ruch kadrowy, gdy partia

poszuka kozłów ofiarnych? Pami�tacie, co było w pi��dziesi�tym szóstym?

Kogo rzucili na po�arcie?

- Wtedy wyselekcjonowali �ydów. A teraz �ydów u nas nie ma... –

wysapał tłu�cioch.

Po chwili dodał:

I chwała Bogu najwy�szemu!

- Pułkowniku – znajd� jakie� inne kategorie. Jak chcesz uderzy�, to

kij znajdziesz... – odparł major.

- Ja te� mówi� – zaparł si� major - �adnych gwałtownych ruchów.

Tylko co jaki� czas przypomina�, �e wrogów nie brakuje. Sytuacja w ko�cu

sama si� wyklaruje... Na naszych mo�emy liczy�. Wa�ne jest zatem, jaka

b�dzie postawa wojska. Rodzi si� pytanie – czy starczy im ideowo�ci?

W tym momencie zdecydowałem si� wyj�c z kieszeni flaszk�

hiszpa�skiego brandy i postawi� na stole. Tak naprawd� to było dla kapitana.

Obiecał mi cały zestaw przedwojennych �yrandoli z jakiego� pałacu – przerabianych

na �arówki, jeszcze przed wojn�, z takich na �wiece. Nie za darmo, ale raczej tanio.

Page 366: Bordello Peerelo

366

- Zdrowie gospodarza – weszła mu w słowo, bo co� jeszcze chciał

powiedzie�, �ona pułkownika.

Lecz ja si� z tym nie zgodziłem i rozlewaj�c trunek do kieliszków z

szarmanckim u�miechem wezwałem:

- Towarzysze – zdrowie pi�knej damy...

**********************************************************

***********8

W kwietniu odbyła si� u mnie konferencja naukowa partyjnego zaplecza

intelektualnego. Sami partyjni naukowcy, ale tacy najwierniejsi. Jak si�

zorientowałem – po prostu współpracownicy. Dlatego te� wybór padł na moj�

placówk�.

Do udziału w obradach mnie nie dopuszczono, cho� nawet chciałem si�

wkr�ci�. Ostatecznie – jakkolwiek w tej chwili lepiej jest sprawy zbyt nachalnie nie

popycha�, to jednak mam otwarty przewód doktorski i przy najbli�szej okazji

politycznej spodziewam si� z dobrym skutkiem obroni� prac�. Podobno oryginaln�.

Tak wi�c zredukowany zostałem do roli zaopatrzeniowca, karmiciela i

takie tam. Naukowcy kl�li, �e nie mo�na zrobi� polowania, bo nie sezon i wyra�nie

popatrywali na wy�sze szar�e, które mogły nie bacz�c na przepisy wyrazi� zgod� i

nawet bro� udost�pni�. W Ła�sku podobno s� du�e zapasy broni my�liwskiej, a u

mnie i tak zameldowanych było tylko pi��dziesi�ciu, a pozostałych dowoziło si�

autobusem wła�nie z Ła�ska.

Przez dwa dni obradowali i pili tylko wieczorami. Bar miał obrót przez

cał� dob�, nawet du�y, ale dyskretny. Balanga była dopiero w niedziel� wieczorem.

Poniewa� na rynku były trudno�ci z mi�sem – po prostu w ogóle go nie

było, za to skup jako� był nieudolny i nie udawało si� chłopom oddawa� �ywca, wi�c

kupiłem cztery ponad stukilogramowe prosiaki. Przez cztery godziny piekły si� na

ro�nie pod laskiem i zapach był taki, �e skrócono obrady.

Page 367: Bordello Peerelo

367

Jednak do konstruktywnych wniosków doszli. Uznali, �e trzeba odnawia�

parti� eliminuj�c kapitulantów ze struktur poziomych, najlepiej – wchodz�c do nich.

Utrzymywa� presj� unikaj�c skrajnej konfrontacji. Zabiega� o jeszcze wi�ksze

trudno�ci rynkowe i w ogóle, o nieregularne funkcjonowanie wszystkiego i wini� o

to siły antysocjalistyczne. Zreszt� słusznie – bez nich nikt by si� przecie� nie

wygłupiał. Obraz wroga na zachodzie nale�y ukazywa� we wła�ciwym �wietle

wskazuj�c na �rodowiska u wroga najbardziej patriotyczne, zachowawcze,

antysemickie na przykład, by podwa�y� opinie wroga w �wiecie, a swoja drog� w

przyszło�ci samych patriotów wykorzysta�. Kogo� przecie� trzeba b�dzie przyci�ga�

do nas... Ale wyst�pi� dopiero wówczas, gdy w obozie wroga nast�pi� wyra�ne i

ró�norodne podziały, a ludno�� b�dzie tak zm�czona, �e apatyczna.

Ale nowy premier nie spełniał pokładanych w nim nadziei. Dopiero na

jesieni z tego, co działo si� w pensjonacie mogłem wnosi�, �e wreszcie maj� jasn�

wizj� działania. Robota a� furczała. Z wielka nadzieja oczekiwałem zbli�aj�cego si�

przesilenia.

Martwiłem si� tylko o zasady funkcjonowania wówczas dyskoteki. Tak

bowiem było, �e ja miałem dochody z wyszynku – około dwudziestu tysi�cy dolarów

miesi�cznie – teraz ju� wszystko warto było rachowa� tylko w dolarach, a i tak

jeszcze pi�tna�cie tysi�cy dolców dostawałem ekstra. To była góra pieni�dzy! Te

ekstra pieni�dze były dla mnie – przeci�tnie pi��, sze�� tysi�cy i dla ró�nych takich z

esbe, �eby nie tylko nie utrudniali, ale wr�cz pomagali dociera� moim ludziom do

farmaceutyków, jak morfina, maj�cych charakter narkotyczny.

A wi�c dla mnie bardzo wa�ne było, czy w tych chwilach przełomu

działalno�� rozrywkow� da si� kontynuowa� bez zakłóce�, czy nie?

Na pocz�tku grudnia pan mecenas – poznałem takiego poprzez jednego z

moich go�ci i on wreszcie zacz�ł co� skutecznie działa� przy rejestracji firmy

polonijnej – zatelefonował, �e wreszcie jest decyzja, ale to jeszcze tam trzy tysi�ce

dolarów ekstra b�dzie kosztowa�. Za to do profilu działalno�ci udało mu si� wcisn��

Page 368: Bordello Peerelo

368

wszystkie te bran�e, o jakich tylko udało nam si� podczas pierwszej rozmowy

pomy�le�. Była okazja do snucia planów.

Przypuszczałem, �e hasłem do akcji b�dzie zastrzelenie papie�a. W maju

si� nie udało i trudno. Ale ju� było wiadomo – po pierwszym słomianym zapale

ludno�� popadłaby w apati�, której tak wyczekiwał major podczas �wi�t Bo�ego

Narodzenia. Oczywi�cie zadanie nie było łatwe, jednak troch� tak, jak kibic wierzy w

zwyci�stwo swojej dru�yny, ja liczyłem w perfekcyjno�� działania odpowiednich

słu�b radzieckich. Kto� mi w zaufaniu powiedział, �e wywiad izraelski, cho� jest

du�o mniejszy, to jest jeszcze lepszy. A to był kto� mo�e nawet z wywiadu, a w

ka�dym razie z fabryki.

Podobno u nas w kraju robi� usługówk� dla Amerykanów, bo stworzyli

siatk� z punktu widzenia ich własnej agentury – ameryka�sk�. Genialne! I nasi nic

wi�cej o niej nie wiedz�.

Mój dawny majster budowlany, ten, który stawiał mi Anin, został

członkiem biura politycznego. Taki patentowy kretyn! Nasze słu�by, one go musiały

wylansowa�, trafiły w dziesi�tk�! Ja naprawd� nie znam wi�kszego idioty! Je�li im

kazano znale�� półmózga, to przesadziły – przecie� go�� nie ma �adnego zwoju

mózgowego...

Miałem takie dziwne uczucie, ze kraj �ył w jakim� szale�stwie, a ja tym

czasem robiłem konkretne rzeczy. Na przykład szef milicji jednego z wi�kszych

miast mazurskich wspomniał mi, �e zakłady spirytusowe mog� nie wykona� planu,

bo nie maj� opakowa� szklanych i nie mog� skonfekcjonowa� swojej produkcji. Ja w

takiej sytuacji w porozumieniu z Zygmuntem, za ci��kie pieni�dze, załatwiłem

faktury zamówie� i przelewy na fabryk� elektroniczn� i dawaj – kupiłem sto

dwadzie�cia beczek po 80 litrów spirytusu rektyfikowanego. Je�li uwzgl�dni� ró�ne

koszta osobowe, ł�cznie z ci�gnikiem z przyczep� z pegeeru, to mi to wyszło po

około dwadzie�cia złotych za litr. Chłopaki z Anina od skupu odkupili butelki, z

warszawskich zakładów spirytusowych odkupili na lewo jeszcze wi�ksz� ilo��

surowych kapsli, a jeden �lusarz sam pomy�lał i zrobił r�czn� kapslownic�.

Page 369: Bordello Peerelo

369

Potem tylko �ci�gn�łem czterech chłopaków z Anina, takich mniej

gadatliwych i pod kierunkiem milicjanta przyst�pili do pracy. Na moim polu, a mo�e

na polu milicjanta, przylegaj�cym do lasku, w którym jest pensjonat, stoj� dwie

poniemieckie, troch� si� ju� sypi�ce stodoły. Te stodoły stoj� w szczerym polu, gdzie

tylko perz ro�nie, wi�c postawiło si� jaki� płotek.W jednej stodole zwalili�my beczki,

a w drugiej zrobili�my mieszalnie. Butelki myli�my w baliach do prania. Brak

bie��cej wody stanowił trudno��. W wolnej beczce mieszało si� na oko, ale bez

oszustw, spirytus z wod�, aby uzyska� czterdzie�ci procent i to wszystko. Na razie

nie mieli�my etykiet. Potem i etykiety si� znalazły – trzeba było pilnowa�, �eby

naklejali równo. Nie było to proste. Przymrozki si� zacz�ły. W ka�dym razie interes

si� rozkr�cił. Od pocz�tku grudnia co dwa dni przyje�d�ał na lewo wynaj�ty Star, ale

z papierami i zabierał urobek. Transport był podejrzany, bo butelki były w

samochodzie luzem i to ustawione pionowo, bo zbyt wiele by przeciekało. Jednak

bałagan w kraju był taki, �e milicjanci z drogówki, gdy zatrzymywali i okazywało

si�, ze papiery s�, to niczemu si� nie dziwili, tylko po flaszce na twarz brali.

Kierowca z konwojentem w zamian domagali si� pustej butelki, któr� stłuk�, �e niby

s� rozliczani z tego. Zwykle milicjanci w wozie mieli takie dobro. Jak nie, to

wypijali na miejscu i ju� po minucie zwracali szklane opakowanie.

W Warszawie była posucha na alkohol. Do Anina, do mojej dyskoteki,

gdzie nie do��, �e była na okr�gło gorzała, ale jeszcze mo�na j� było kupi� bez

zak�ski w dowolnych ilo�ciach, cho� oczywi�cie z narzutem, odbywały si� całe

pielgrzymki. Nyska towaru na wesele pojechała nawet do Sochaczewa! To jednak

było podejrzane. Dlatego wymy�liłem, �e moi chłopcy z Anina musz� stworzy�

własn� sie� melin.

W przewidywaniu jeszcze gorszych dla pijaków czasów kupiłem od

geesu w Kielcach niesamowite ilo�ci alkoholu na rachunki dyskoteki. Wszystko to

zwalałem w mojej willi. Gdyby jakim� trafem wybuchł po�ar, to bł�kitny płomie�

poszedłby prostu ku niebu! Na t� gorzał� pobrałem nawet zaliczki w esbe na przyszłe

wykorzystanie mego lokalu. Brakowało mi ju� złotówek, bo przecie� z dyskotek�

Page 370: Bordello Peerelo

370

rozliczałem si� wła�ciwie tylko w dolarach, nawet za wyszynk a zielonych w

trudnych czasach wolałem nie wydawa�. A ju� w ogóle wi�kszych nominałów – od

dziesi�ciu dolarów w gór�.

Tak wi�c dziesi�tego grudnia, zm�czony jak pies wracam do Pensjonatu,

a tu okazuje si�, �e wjecha�, to tak, mog�, ale nie wyjecha�.

- Taki rozkaz – szczekn�ł komendant posterunku, który przecie�

zwykle z r�ki mi jadł.

Wzruszyłem ramionami. W Pensjonacie tym czasem tłok, a� byłem

zdumiony. Mnóstwo esbeków i ich pupili. Wyszynk formalnie jest wstrzymany, ale

całe towarzystwo a� bucha spirytusem. Okazało si�, �e taki major, którego dobrze

znałem, najpierw wszelkie zapasy opiecz�tował, opisał, nawet butelki w moim

prywatnym barku, zakazał sprzeda�y Oldze, a potem sam zgłosił si� do mojego

milicjanta, �eby mu „duchem załatwi� dwie flaszki”. Major formalnie został

komendantem merytorycznym, czy jak, tego nadzwyczajnego szkolenia.

Od tej chwili w pokoju milicjanta, w oficynie, urz�dował taki stró� z

pegeeru i w zamian za połówk� z rana i połówk� z wieczora wraz zagrych� na

okr�gło wydawał produkty ze stodoły po dwie�cie pi��dziesi�t złotych. Narzut dały

szelmy wy�szy, ni� w dyskotece! Ale nikt nie protestował! Stró� spał po trzy mo�e

godziny na dob�, ale – jak mówił:

- Ja jestem taki, �e jak mam wódk� i zak�sk�, to spa� nie musz�...

Chwil� pomy�lałem i z baru wycofałem papierosy przerzucaj�c je te� do

stró�a. Oczywi�cie z nowa cen�. To te� nikogo nie zdziwiło. Skoro pa�stwo na

swoich produktach potrafi da� now� etykiet� z now� cen�, to ja nie musiałem

zmienia� etykiet!

Nikt mi nic nie mówił, ale wszystko wiedziałem. Gdy w telewizorze

mówiono o spotkaniu Jaruzelskiego z Glempem i Wał�s�, to wszyscy tylko si�

rechotali. Jaki� porucznik z Grudzi�dza – znałem go – pyta mnie:

- I co – kochany kierowniczku – uda si�, czy si� nie uda?

Page 371: Bordello Peerelo

371

- Co ma si� uda� – wzruszam ramionami, bo tamten wyci�ga

flaszk� z tym gównem ze stodoły i chce mnie tym faszerowa�.

- No jak to co?

- No wła�nie – co?

- Zamach, panie kierowniczku, zamach... Z czołgami pójdziemy na

naród, bo pobł�dził. Naród nawet pod g�sienicami jako� b�dzie �ył, wi�c my

mu szkolimy przywódców. Na gwałt. Przyszedł rozkaz, �eby bra� na

szkolenie, a Zenek akurat jest na rybach, pod lodem sobie łowi, to jego strata.

Szkolony jest – okazuje si� – na przywódc� – Janek, bo siedział w domu i

bimber p�dził... B�dzie dobrze! Napijmy si� kierowniczku!

Anin o aferze, do�� ogl�dnie i ojca – dosadniej – poinformowałem

poprzez milicjanta. On i tak wychodził przez płot do stodoły, za ka�dym razem –

wytrzymały staruszek – przynosz�c plecak i dwie siatki butelek. Całe to towarzystwo

piło na umór, a chyba i na zapas kupowało... No to poszedł do sołtysa i stamt�d

zadzwonił. Czy oni zrozumieli, co i jak to tego jednak nie wiedziałem.

Rano trzynastego w pensjonacie było pusto. Tylko major był ju� w takim

ci�gu, �e spał na okr�gło i tylko co par� godzin budził si�, wzywał dzwonkiem

pokojówk� i ona przynosiła mu w szklance setk� wódki i wystudzon� herbat�. Bez

lito�ci dla załogi zarz�dziłem generalne sprz�tanie. Telewizor z przemówieniem

Jaruzelskiego dałem na cały regulator, ale co kto� chciał si� zatrzyma� i popatrze�, to

goniłem! My�lałem, �e generał b�dzie mówił o masowych rozstrzelaniach i o

wywózce na Sybir, wi�c chciałem unikn�� niepotrzebnych spazmów.

Ciekawe, czy internowani rzeczywi�cie s� w wi�zieniach, czy od razu

poszli do piachu?

Ja to bym si� nie spieszył... Rozstrzela� mo�na tylko raz, a wskrzesi�

ludziska si� nie daj�. Czy nasze generały o tym my�l�? Pinochet rozstrzeliwał i teraz

ma kłopoty. Cały �wiat si� go czepia, a szczególnie pa�stwa naszego obozu.

Rechotalismy, bo o tym mówił, podczas narady intelektualistów, taki jeden, chyba

chemik?

Page 372: Bordello Peerelo

372

Trzynastego wieczorem kl�łem w �ywy kamie�, �e nie wolno porusza�

si� po drogach. Paliwo miałem, ale nie miałem pozwolenia od komisarza. Nawet nie

wiedziałem, kto to jest? Nast�pnego dnia planowałem pojecha� do gminy i cos si�

dowiedzie�. Tak czy inaczej, najpierw musiałem zajrze� do Anina, a potem do

rodziców.

Pod wieczór wzywa mnie do swojego pokoju major. Jego stan jest

dramatyczny – wygl�da, jakby dogorywał. Le�y w łó�ku, chyba �ygał i płacze...

Płacze i mówi:

- Nie mam �adnych rozkazów, Ale wydaje mi si�, �e trzeba jecha�

do Warszawy. Wy macie legitymacje słu�bow�?

Ja oczywi�cie ci�gle mam, co roku przedłu�an�, star� moj� legitymacje

na lewe nazwisko, ale nie wiem, czy w stanie wojennym mog� si� ni� posługiwa� i

czy w ogóle powinienem o tym wspomina� majorowi:

- To jest bardziej skomplikowana sprawa, a czemu majorze

pytacie?

- Mam słu�bowe auto, ale �le si� czuj� – zawie�cie mnie...

- Z tego, co mówi� w telewizji, to trzeba mie� pozwolenie od

specjalnego komisarza w gminie. Komisarza wojskowego...

- Cooo? – nieomal rykn�ł nagle reanimowany major - od

wojskowego? Zatankujcie mojego fiata i jeszcze dajcie kanister. Cholera wie,

co jest na drodze.

Wi�cej nie trzeba było mi mówi�. Kazałem przygotowa� dwa termosy – z

kaw� i herbat�, kanister z benzyn� i kanister z czystym spirytusem – tym mo�na

zahandlowa�, a w najgorszym razie wla� do baku – silnik powinien na spirytusie

poci�gn��. Do teczki wrzuciłem nagana. Bo cho� bro� kazali zda�, to jednak nie

wiem, czy mnie to dotyczy. A poza wszystkim na stałe zameldowany jestem na

Grzybowskiej. Anin formalnie jest lokalem towarzysz�cym budynków o

przeznaczeniu na działalno�� rzemie�lnicza. Wi�c jakby co, to jad� wła�nie zda�

bro�. W tej samej teczce mam flaszk� brandy i rewiduj�cy cho�by nie wiem co – w

Page 373: Bordello Peerelo

373

takich czasach zechce wzi��. I sam b�dzie kombinował, jak ko� pod gór�, co z tym

fantem zrobi�?

Jechali�my noc�. Fiat majora, jak to pojazd słu�bowy, oczywi�cie był

felerny i słabo grzał. Major najpierw poci�gał ze swojej flaszki, któr� wyszabrował

od milicjanta i tylko ci�gle mówił, �e je�li przestanie pi�, to umrze na zawał serca.

Nie potrafiłem wykluczy�, �e umrze. Ale od nie picia?

Poprzedniej nocy na Warszaw� szedł jaki� garnizon z Mazur, mo�e nie

jden, bo na poboczu za�nie�onej szosy stały dziesi�tki, jak nie setki popsutych

czołgów, skotów, ci��arówek i gazików z marzn�cymi załgami. Wzdłó� szosy

je�dziły wojskowe stary i tym z zepsutych pojazdów �ołnierze z platformy zrzucali

jakie� konserwy, suchary, �elazne koksowniki i kilka szufel koksu – tak wprost na

�nieg... To te� wzdłó� szosy wida� było rozpalone koksowniki i jak zmokłe wrony –

kul�cych si� przy nich �ołnierzyków. �andarmeria wojskowa – sk�d oni nabrali tylu

�andarmów? – ci�gle kontrolowała, ale legitymacja majora robiła swoje. Ja

podawałem t� legitymacj� – oni nawet nie porównywali fotografii z twarz� osoby –

miałem na głowie rusk� karakułow� uszank�, wi�c brali mnie za majora i dawaj –

salutowa�, zreszt� co najmniej niedbale.

Od Mławy majorowi sko�czyła si� wódka i molestował mnie, słusznie

przypuszczaj�c, �e co� tam jednak mam. Przed Pło�skiem zatrzymałem si� i na

mrozie chciałem przela� mu z kanistra do butelki, ale nie dawało rady. W ko�cu

wlałem tak dwie trzecie do kubeczka z termosu, reszt� zalałem kaw� i musieli�my

jeszcze z dziesi�� minut posta�. Heroicznie wytrzymał do Modlina. Tu nas zatrzymał

kolejny patrol, �ołnierz pokazał legitymacj� majora swemu zwierzchnikowi i ten

przyczłapał do nas. Kazał wyj��. No dobrze - wyszli�my.

- Aaa! Wszystko jasne. �ołnierz miał w�tpliwo�ci, bo wasz�

legitymacj� majorze pokazał wasz kierowca.

- Towarzysz kierownik był tak uprzejmy, �e te� cz��� trasy

prowadzi - odpowiedział mój pasa�er i to było chyba wszystko, na co go było

sta�, cho� od postoju pod Pło�skiem i tak si� o�ywił.

Page 374: Bordello Peerelo

374

- Aaa... kierownik... - popatrzył na moje karakuły. Towarzysz na

narad�, do komitetu?

- Jakiego komitetu? – pytam.

- No warszawskiego – wy jeste�cie trzeci. Aktyw stołeczny si�

zbiera.

- Cholera – wracamy z Mazur – potrzebne jakie� przepustki?

- A wy z jakiego resortu?

- Spraw wewn�trznych – to jasne...

Major dodał:

- Mo�ecie nam wystawi� taka przepustk�, to wystawiajcie, nie

b�dziemy czasu traci�...

- Ja nie mog�. Mog� wam podbi� list, �e tam jedziecie. Nic wi�cej.

Zimno... – dodał, bez w�tpienia pij�c do aromatów rozsiewanych na mro�nym

wietrze przez mego towarzysza.

- Dajcie czyst� mena�k� – odpowiadam.

Do metalowego naczynia nalałem do pełna. Oficer zaprasza do siebie do

łazika. Wracam do samochodu po nagana – w stanie wojennym chyba nie wolno

rozstawa� si� z broni�. Gospodarz to widzi i ogl�da:

- Ładna sztuka, zabytkowa.

- Ostatnio działała.

Wchodzimy do �rodka. Mój major z pełn� powaga niesie mena�k�. W

�rodku jest ciasno, ale ciepło. Na stole l�duj� musztardówki.

- Za zwyci�stwo – toast wznosi wojskowy.

- Popijamy lan� do tych samych musztardówek, z metalowego

kanistra przymocowanego do rusztowania podtrzymuj�cego plandek�, herbat�.

Chłodn�, cho� jeszcze nie zimn�, słab� jak słomka i przesłodzon�.

Oficer rozło�ył na odwrotnej stronie skórzanej teczki meldunkowej mój

pistolet i czy�ci go.

Page 375: Bordello Peerelo

375

- Lubi�, cholera, �eby bro� si� �wieciła, jak psu jaja... W

warunkach wojennych, to grunt. Wiecie, co si� dzieje?

- Tyle co z radia – wrogów pointernowano, a strajki si� łamie.

Ekstrema w odwrocie. Nasi rozwalaj� ich, czy tylko aresztuj�?

- Cholera wie, ale rozkazy mówi�, �eby unika� niepotrzebnego

hałasu. Ja my�l�, �e to b�d� jakie� koncentraki...

- Szkoda – zauwa�am – ludzie musz� zobaczy�, �e mamy sił� – po

Bierucie dwadzie�cia lat jeszcze pami�tali. Nowe pokolenie musiało przyj�� i

ich te� trzeba poduczy�...

- Przyjdzie rozkaz, to poka�emy, na co nas sta�...

- A wy co� wiecie – pytam?

Major, znów rozlewaj�c do musztardówek, a� prycha...

- Miała by�, cholera, garnizonowa gazeta frontowa, ale im si�

powielacz zepsuł, a mo�e zgubił? Burdel wa ma� na cztery fajerki. Z tego co

wiem od oficerów, do dziewi��dziesi�ciu pi�ciu procent sprz�tu wyjechało za

bram�, a ju� za bram� z holu zdj�li trzydzie�ci procent. Drugie trzydzie�ci

stan�ło po drodze. Stary na łysych oponach l�duj� w rowach i wypadek za

wypadkiem. Jakby ekstrema broniła si� na rogatkach, to nasi jeszcze

szturmowaliby Warszaw�. A gadało si�, �e Amsterdam, Hamburg i

Kopenhaga b�d� dla naszych. Ruski generał opowiadał, �e jak był na zwiadzie

w Amsterdamie, to tam jubilerski sklep z diamentami na sklepie z diamentami.

I to wszystko niby nasze. A my tam chyba na pancernych hulajnogach

mogliby�my dotrze�. Nawet w sucharach mamy manko – kwatermistrz sobie

tuczarni� �wi� zorganizował i �elaznym zapasem skarmiał... Teraz jak nic go

rozstrzelaj�. W warunkach wojennych nie maj� prawa inaczej...

- A ruskie wle�li?

- Ró�nie mówi� – jedni ich widzieli, a inni nie... Podobno nie, ale

s� tacy, co widzieli. Orzysz podobno cały obsadzili...

- Ale burdel – wreszcie przemówił major

Page 376: Bordello Peerelo

376

- Czas nam rusza� – dodał, energicznie wyszedł z łazika i pierdz�c

okrutnie pu�cił na �nieg pot��nego pawia.

Majorowi afera nie była potrzebna, wi�c czy pr�dzej wypisał nam pismo,

wr�czył mi je razem z wyczyszczonym naganem i ruszyli�my.

Warszawa była jak wymarła. Godzina policyjna dobiegała ko�ca, ale ludzi

jeszcze nie było wida�. Tylko �ołnierze przy koksownikach i szybko je�d��ce

wojskowe i milicyjne pojazdy patrolowe. W gmachu komitetu stołecznego przy Alei

wierczewskiego za to �wiatło si� jarzyło. Tłum działaczy i troch� naszych stało i

siedziało w sali głównej, pl�tali si� po całym gmachu, na co� w napi�ciu czekali.

Szła jaka� akcja, czy co� tam i to musiało by� kluczowe dla rozwoju wypadków w

mie�cie. Jeszcze si� dobrze nie rozejrzałem, tylko mojego majora usadziłem w

fotelu, �eby spał, gdy do wielkiej sali kto� wbiegł i krzykn�ł:

- Towarzysze! W Ursusie zwyci�stwo. Zdobyli od razu! Mamy

Lipskiego!

- Urrra!

Po prostu wszyscy krzyczeli, ja te�. Nie gorzej, ni� po zdobyciu bramki w

meczu reprezentacji narodowej.

Zaraz potem wszyscy zacz�li si� rozchodzi�. Mój major spał. Poprosiłem

znajomego z Mi�dzylesia, �eby podrzucił mnie do domu. Zgodził si�.

Przeładowałem swoje rzeczy – kanistra z wódka ju� nie było – chyba w Modlinie

r�bn�li, wło�yłem �pi�cemu majorowi w kiesze� kluczyki i do domu. Nie musiałem

spa� na Grzybowskiej.

W Aninie zamiast pustego domu zastałem z pi�tnastu facetów jak w boga

patrz�cych w mojego Piotrusia. Nawet nie tak bardzo pijani, ale jako� tak

rozchełstani. Na szcz��cie do mojej sypialni, zreszt� podobnie jak do piwnicy i na

strych, gdzie trzymałem zapasy papierosów i alkoholi – pomieszczenia były solidnie

zamkni�te - nie włazili. Piotru� co� kr�cił, ale chwyciłem go za chabety i wy�piewał:

- To zboczki, prosz� pana magistra in�yniera. Oni te� si� boj�.

Teraz wszystkich aresztuj� i my tu si� schowali�my. Do dyskoteki ich nie

Page 377: Bordello Peerelo

377

puszczałem przez cały czas – jak pan kazał. Ale teraz co miałem robi�? My te�

si� boimy...

- No... Nie jest �le... Znaczy... wszyscy si� boj�. Chyba si� uda...

Kazałem im równo z ko�cem godziny milicyjnej wynosi� si�, ale tak

naprawd�, to było mi oboj�tne. Cennych rzeczy nie ruszali. Gdy postanowiłem si�

umy�, wyszło szydło z worka – zu�yli prawie wszystkie moje pewexowskie

kosmetyki i �yletki. Pal ich licho..

Po tylu wydarzeniach ju� miałem zasn�� snem sprawiedliwego, gdy na

dole usłyszałem łomot. Zdenerwowałem si�, bo byłem pewien, �e jak do siebie

zawitała tu nowa horda wyznawców igraszek m�sko – m�skich, wi�c ju� w salonie,

id�c do drzwi, dwóch celowo potr�ciłem. Otwieram, a tu za drzwiami jaki� esbek,

nawet go znam, ale nie pami�tam sk�d, jeden milicjant i jeden taki o wygl�dzie

kosmity – cały w skórach, w kasku z goglami, wszystko to nabijane metalowymi

�wiekami, a szczególnie skórzane r�kawice.

Esbek mnie pyta, czy ja, to ja. Odpowiadam, �e istotnie, ja to ja.

- Czy posiadacie obywatelu bro�?

Odetchn�łem. Wprawdzie akurat naszych nie musiałem si� obawia�, ale

zawsze to lepiej jest wiedzie�, czego ludzie od ciebie w takiej sytuacji chc�?

- Tak, mam bro�, specjalnie po to, by j� zda�, przyjechałem przed

chwil� z Mazur.

Po chwili zastanowienia dodałem:

- Prosto z podró�y zd��yłem by� tylko w komitecie stołecznym i

dopiero co przyjechałem. Tych obywateli z wyj�tkiem mojego pracownika i

kilku osób widzianych przelotnie nie znam.

- Spokojnie, po kolei, do nich przejdziemy w swoim czasie.

Zaprowadziłem go do gabinetu, tamci dwaj zostali w salonie. Wr�czyłem

nagana, pozwolenie i spytałem:

- Jeste�cie pewni, �e nie powinienem tej broni zachowa�? Przecie�

ekstrema podobno szaleje na mie�cie.

Page 378: Bordello Peerelo

378

On jednak moja uwag� zignorował i mozolnie zacz�ł chemicznym

ołówkiem wypisywa� jaki� blankiet. Potem na chwil� wyszedł do salonu i rzucił

swoim:

- Wylegitymujcie tych gagatków. I w ogóle ustalcie, co ich tak

du�o?

Wrócił do mojej sypialni, siadł w fotelu tak wprost, na moich gaciach i

skarpetkach.

- Nie za du�e u was zgromadzenie?

- Nie wiem, co to za ludzie, poza tym, �e s� to znajomi mojego

pracownika, obecnego tu Czere�niewskiego. Zapewniam, �e jest on zasłu�ony

dla Fabryki. Fabryka poprzez niego wła�nie kontroluje to �rodowisko. Tak

s�dz�...

Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Nawet chyba nie chodziło mu o to, �e

ja takich spraw nie powinienem wywleka� w rozmowie z kimkolwiek – nigdy zreszt�

tego nie robiłem – co� mi si� pomyliło – ale o to, �e tak dziwne go spotykaj�

ostatnimi dniami przypadki.

- My ich wylegitymujemy, a zatrzyma� i tak nie mog�, bo jak –

wszystkie suki w akcji...

- �e te� macie czas, �eby po nocach �ci�ga� bro� od ludzi poza

wszelkim podejrzeniem...

Esbek jednak tylko wzruszył ramionami.

Przeszedłem do gabinetu. Esbeka a� poderwało, �eby pobiec za mn�.

Otwieram barek – wsadził tam nerwowo nos, jakby si� bał, �e trzymam tam

pancerfausta, ale oczywi�cie na widok baterii trunków całkowicie si� rozkleił.

Zm�czony byłem, sytuacja była nadzwyczajna, wi�c niech tam, rozlałem

do kieliszków porz�dne porcje bardzo starego Bisquita, takiego po sze��dziesi�t

dolców za butelk� w Pewexie. Podobno na Zachodzie taki kosztuje dwie�cie dolców.

No ale psi� słu�b� ma chłopak, niech popróbuje dobrego. Mnie te� zreszt� troch�

suszyło po spirytusie w Modlinie.

Page 379: Bordello Peerelo

379

Esbek waln�ł od razu cało�� porcji, tak z osiemdziesi�t gramów i

energicznie wyszedł do salonu:

- Tylko dokładnie mi ich sprawdzi�, przepyta�, co za cudaki, a...

docisn��, jak trzeba, te� nie zaszkodzi. I nie przeszkadza�...

Wrócił i wida�, �e chce jeszcze. No to nalałem mu Maxim’a, za to do

pełna. Przypomniałem sobie, �e w lodówce barkowej były ze trzy butelki coca – coli.

Zajrzałem – były, wi�c dwie wzi�łem i do tego kryształowe szklaneczki.

Nie chciało mi si� gada�, ale co� trzeba w takiej sytuacji mówi�:

- Du�o jeszcze dzi� takich wizyt?

Tamten dopił i dopiero wzruszył ramionami:

- Co mi ka��, to ja robi�. Na razie staram si� nie zasypia�.

- Uda si�?

- No najwy�ej zasn�...

- Ja nie o tym – czy... – nie wiedziałem, jak nazwa� zamach, wi�c

ostatecznie powiedziałem – stan wojenny powiedzie si�?

- Musi. Bo albo peerel jest nasz, albo ich. Nie damy si� do ruskich

wyp�dzi�. Jeszcze par� instrumentów mamy w zanadrzu...

Po chwili jednak zorientował si�, �e teraz to on chlapn�ł niepotrzebnie,

wi�c zamilkn�ł. Ja poszedłem do barku i przytaskałem reszt� Maxima na stolik.

Tamten w milczeniu sobie nalał pełn� kryształow� koniakówk�, wypił, wstał,

wyszedł do salonu i po chwili w jego miejsce wszedł do �rodka kosmita.

- Co do cholery – we własnym domu na chwil� nawet mnie nie

spuszczaj� z oka?

Tamten wrócił z innym cywilem, rozespanym – pewnie koleg� �pi�cym

w samochodzie.

- Pocz�stujcie obywatelu i tego funkcjonariusza...

- Pal was licho – my�l� – kład� na stół nowy kieliszek ze szklank�,

ale niech obsługuj� si� sami

Page 380: Bordello Peerelo

380

Esbek nalał najpierw mi, a potem koledze i sobie. Flaszka si� sko�czyła.

Wypili, gdy ja jedynie umoczyłem usta. Miałem na dnie jeszcze Bisquit’a, który

został wymieszany z ordynarnym Maximem.

Tamci waln�li, jak ze szklanki, strz�sn�li jak musztardówki po bimbrze i

odezwał si� mój esbek:

- Obywatelu, na rozkaz moich przeło�onych mam was zawie��

celem podj�cia dalszych czynno�ci.

- Co jest, cholera – zmobilizowa� mnie chc�? Nigdy nie byłem w

słu�bie czynnej, nawet w wojsku...

- Nam si� nie tłumacz�. Jest rozkaz, to wykonujemy.

Wsiadamy do fiata. Wzi�łem ze sob� szczoteczk�, bielizn�, jakie�

pieni�dze, a nawet termos, zreszt� pusty. Kto wie, co si� przyda?

Najpierw jedziemy na most Poniatowskiego, czyli normalnie, cho� lepiej

byłoby przez łazienkowski. Ale na wysoko�ci komendy na Cyryla i Metodego

skr�camy na północ. Walimy przez Prag�. Miasto jako� o�yło. Ludzie snuj� si�, lecz

nie ma ich wielu. Dochodz� do wniosku, �e jaki� sztab zorganizowano na Bródnie, w

stanie wojennym nie maja alkoholu, wi�c chc� mnie zmobilizowa�, bym si� tym

zaj�ł. Przepisy przepisami, ale kto� musi zabezpieczy� sposoby ich obchodzenia. Bez

sensu! Ja przecie� mam powa�ne interesy na głowie!

Na rondzie przed Stalingradzk� przypominaj� sobie, by nasadzi�

magnetycznie przyklejaj�cego si� do karoserii koguta. Milicji i wojska na

Stalingradzkiej niesamowite ilo�ci. Jakie� kolumny czołgów, skotów, jeden nawet na

poboczu le�ał kołami do góry, a przed bram� szkoły na Gol�dzinowe wystawili

posterunek z autentycznym ci��kim karabinem maszynowym. FSO wygl�da na

obl��on�, jak jaka� wroga twierdza. Na płotach ponasadzane transparenty

„Solidarnosci” i inne wrogie emblematy, na przykład portrety papie�a. Nas tylko raz

zatrzymali, ale na widok przepustki potwierdzaj�cej zasadno�� koguta machn�li r�ka.

Kierowca w �niegu o mało nie wjechał pod ruszaj�cy wła�nie, zreszt� z wielkim

hukiem – czołg. Jako� jednak wywineli�my si�, po chwili zajechali�my przed

Page 381: Bordello Peerelo

381

nieznany mi kompleks pawilonów za wysokim betonowym płotem. Okazuje si� –

wi�zienie na Białoł�ce. Rzezywiscie – nie�le wymy�lili – miejsce postoju sztabu nie

jest łatwe do zdobycia, a i dezerterzy, je�li si� trafi�, nie b�d� mieli łatwego zadania.

Przed brama stra�nicy. Mój podchodzi do stra�nika, pokazuje jakies papiery i tamten

naciska dzwonek. Brama si� otwiera, wje�d�amy i od razu stajemy. Mój esbek

podchodzi do kolejnego stra�nika i znów macha tymi papierami. Wraca, prosi, bym

wyszedł, prowadzi mnie do dwóch stra�ników, oni mnie przejmuj� i prowadz� do

�rodka. Tam jaki� sier�ant słu�by wi�ziennej patrzy na mnie jak na kotlet –

wprawdzie apetyczny, ale ju� nie pierwszy tego dnia na talerzu.

- Chc� rozmawia� z waszym przeło�onym – mówi� do niego, bo

jestem jednak zdezorientowany.

- Z przeło�onym kurwa! Jeste�cie internowani! Od teraz ja jestem

waszym panem bogiem! St�d ju� kurwa nie wyjdziecie. Albo was

wychu�damy, albo kurwa - doktorem murkiem. Tak czy tak do piachu...

Byłem bardzo zm�czony. Popadłem w jaki� letarg. Zabrali mi pasek,

sznurowadeł we włoskich butach na zamek nie miałem, za to zdj�li krawat. Wr�czyli

jaki� koc, po�ciel z papieru �ciernego barwy szarej i przeprowadzili korytarzem

mi�dzy szpalerem funkcjonariuszy z tarczami i pałami szturmowymi. Tylko jeden

mnie zdzielił, zreszt� niezbyt mocno. Wpadłem do otwartej celi. W �rodku było ju�

pi�ciu osadzonych. Okazało si� – te� internowani. Wła�nie jedli �niadanie: chleb,

kawa z bromem i po trójk�ciku sera topionego – dobro całkowicie w kraju

niedost�pne. Podzielili si� ze mn� swoimi porcjami. Ja machinalnie zjadłem, co mi

dali. Pytaj�:

- Z jakiego zakładu?

Nie od razu zrozumiałem. Wreszcie załapałem:

- Prywatna inicjatywa... rzemiosło... mo�na powiedzie�...

Kto� w tym czasie, widz�c mój stan, powlókł mi po�ciel� koc i poduszk�,

chyba z mielonej cegły. Waln�łem si� na wyro i zasn�łem snem sprawiedliwego. Jak

kamie�.

Page 382: Bordello Peerelo

382

Mili ludzie, ci ekstremi�ci. Nastroje mamy pod psem. Wiadomo�ci tylko

te, które nadaj�, chcesz czy nie, z gło�nika – kołcho�nika zawieszonego w celi. Jest

oczywiste, �e to same kłamstwa. Jednak powoli sytuacja si� klaruje, dla moich

nowych towarzyszy nie najlepiej.

Ja nie mam do tego stosunku emocjonalnego. Przypuszczam, �e wsadzili

mnie tu po to, bym był kapusiem. Idea mo�e słuszna, ale ja nie jestem taki prosty

kapu�. Mam wa�niejsze rzeczy do roboty. Gdy mnie wezw�, abym kapował, to po

prostu odmówi� – oka�� si� nieu�yteczny i mnie wypuszcz�.

Gdy inni osadzeni pytaj� mnie, z jakiego tytułu mnie posadzili, to w

zgodzie z prawda odpowiadam, �e nie wiem. Powiadam, �e jestem wła�cicielem

pensjonatu i dyskoteki, człowiekiem nawet nie najbiedniejszym, a z polityka nie

mam nic wspólnego. Ustroju, powiadam, nie lubi�, ale kto lubi?

- W normalnym ustroju, jak człowiek ma kiepełe, to mo�e do woli

si� bogaci�. A u nas... jedynie boi si�, �e zaraz mu wszystko zabior�.

Zdaje si�, zacz�li mnie uwa�a� za cwanego w interesach �yda, to za to

słowo „kiepełe” – okazuje si� – z j�zyka �ydowskiego, albo te� za szpiega

ameryka�skiego, któremu nic nie potrafi� dowie��, rozwali� cichcem nie chc�, wi�c

internowali. Mi to nie przeszkadza. �ydzi i tak rz�dz� �wiatem, wi�c �aden wstyd

by� na tym �wiecie �ydem, a szpieg ameryka�ski? Oho! Tak da� nog� do Ameryki i

zacz�� wszystko od nowa – zainwestowa�, co tam człowiek uciułał, w jaki�

normalny biznes!

Póki sa ruskie, to w tym kraju przecie� nic si� nie zmieni. A jak si�

zmieni, to trzeba b�dzie wła�nie do ruskich ucieka�! Co za fatum? Człowiek z

takimi talentami jak ja, w kapitali�mie byłbym nababem, skazany jestem na �ycie w

por�banych systemach.

�eby chocia� z góry mo�na było co� zainwestowa� w tej Rosji, cho�by

kupi� jaki� po tatarski dom w Teodozji i na wszelki wypadek go wyszykowa�! To

Page 383: Bordello Peerelo

383

człowiek czułby si� troch� bezpieczniejszy. Ale gdzie tam – teraz to nie jest

mo�liwe. Tam te� musieliby obali� komunizm. A jakby chcieli go obali�, to dawno

by to zrobili. Naszych Polaków, to straszy si� ruskimi i bajzel si� toczy. Ale którymi

ruskimi straszy si� ruskich? Sami siebie? Mój Bo�e, przecie� u nas ani godziny nasi

by nie rz�dzili, gdyby nie pewno��, �e ruskie wjad� swoimi czołgami.

Cho� – czy nie pozwol�? Kiedy� Przemyslida wspominał, �e ruskie s�

pragmatyczni i nawet gotowi byliby w skrajnej sytuacji odda� władz�

Wyszy�skiemu, lecz za gwarancje, �e w razie kryzysu mi�dzynarodowego nie b�d�

zagro�one linie komunikacyjne z enerde. Ale takich gwarancji Wyszy�ski nie mógł

im da�. A nasi daj�, �e jakby co, to utopi� ludno�� we krwi, tak �e nikt nie strzeli do

ruskiej lokomotywy, bo ju� nikt taki nie b�dzie �ył.

No ale nasi co� słabi. Na Białoł�ce wiemy ju�, �e FSO spacyfikowali,

nawet chyba ze trzy razy, ale ja pami�tam nerwowo�� w�ród oblegaj�cych, gdy mnie

tu wie�li. Bali si�. I ci moi, którzy mnie wie�li, cho� nab�blowali si� brendy, to te�

si� bali. To wszystko lada moment mo�e trzasn��. Ekstremie zabrakło determinacji –

rozwali� by tak nawet nie dwadzie�cia tysi�cy naszych i reszta byłaby jak stado

baranów. A wtedy ruscy mieliby do my�lenia – mogliby wygenerowa� now� swoj�

ekip�, ale jeszcze słabsz� i mniej pewn�, albo godzi� si� z ekstrem�. A wtedy,

gdybym �ył, to spieprzałbym do Rosji... za Don! Wszyscy nasi by si� zrywali, a� by

im nogi z dup wypadały.

Jeden taki na spacerniaku literalnie mi opisał, �e w 1945 roku w Jałcie

Polska została przez Roosevelta i Churchilla zwyczajnie dana sowietom, razem z

Czechosłowakami i W�grami, jak stara, niepotrzebna nikomu marynarka. No i fakt –

kraj był do cna obrabowany przez Niemców i ruskich. Jedna pi�ta ludno�ci le�ała w

piachu, a główne miasta i tysi�ce miejscowo�ci, nawet wioska moich starych, były

zburzone i spalone. Na choler� im ten kłopot? Na Zachodzie ludno�� była prawie nie

tkni�ta, kraje prawie nie zniszczone i obrabowane co najmniej mniej metodycznie, a

jednak Amerykanie miliardy musieli utopi� w planie Marschalla. To po co im było

Page 384: Bordello Peerelo

384

ładowa� szmal jeszcze w Polsk�? Raczej niech łykn� ja ruskie. Mo�e si� udławi�?

Podobno Roosevelt z Churchillem tak wła�nie kombinowali...

No i teraz odbieraj� tantiemy od inwestycji w Jałcie. Jak by nie było –

Polska ruskim stoi ko�ci� w gardle.

Ciekawa koncepcja – musz� sobie j� przemy�le�.

Dopiero po tygodniu wezwali mnie na przesłuchanie.

Wchodz� do gabinetu przesłucha�, a wiem, �e dotychczas nikogo nie bili,

wi�c całkiem na luzie, nawet z zaciekawieniem, �e wreszcie si� dowiem, o co chodzi.

Wchodz�, a tu stary znajomy Ostrowski. �e te� ja tego wcze�niej nie wymy�liłem!

Tu stan wojenny, �wiat si� wali, a ci ci�gle chc� mnie rabowa�!

Wchodz�, nie czekaj�c na zaproszenie siadam, a tamten wyskakuje na

mnie z mord�! �e �ywy to ja st�d nie wyjd�, �e wszystko na skarb pa�stwa, do

ostatniej obr�czki złotej i takie tam trele morele.

Ryczał jak wół z pół godziny, jak nakr�cony. Ja nie przerywałem. Po pół

godziny przypomniał sobie, �e warto by zapali� papierosa, wyci�gn�ł paczk�

ameryka�skich, pewnie gdzie� podczas rewizji ukradzionych i nerwowo szuka �ródła

ognia. Z wra�enia a� zaniemówił.

A ja spokojnie:

- Zapałeczek kutasiku zapomniało si�?

My�lałem, �e mnie w jap� strzeli, ale nie. Jak spłoszony ptak zamachał

łapami i wybiegł z trzaskiem wal�c drzwiami. No to jeden – zero dla mnie...

Wraca po chwili, z zapalniczk� z Pewexu w gar�ci i z dopalonym do

połowy papierosem.

- Albo dasz szmal, albo ubijemy.

- Powiedz swemu hersztowi, �e niech ubija.

- Ty� na głow� upadł. Przecie� zanim zatłuczemy, to b�dziemy

jeba�, a ty b�dziesz wisiał na sznurku za jaja. Sam b�dziesz prosił, �eby ci�

szybciej wyko�czy�.

Page 385: Bordello Peerelo

385

- Do dzieła, kurwi pomiocie... – wzruszam ramionami. A boj� si�,

jak jasna cholera, lecz chyba nie okazuj� tego po sobie...

Tamten znów wylazł, a po chwili wkroczyli klawisze i do�� obcesowo

odprowadzili mnie pod cel�.

Pod cel� koledzy mnie pytaj� – czego chcieli?

- Nie jestem biedny, a oni s�dz�, �e jestem bardzo bogaty i

skitrałem gdzie� złoto i waluty. Oni mi gro��, �e mam odda� wszystko na

pa�stwo, a w rzeczywisto�ci, abym oddał im połow� do r�ki, na lewo.

Zwyczajny rabunek.

To samo opowiadałem na spacerniaku i wkrótce chyba cały internat o

tym wiedział. Internowani przypomnieli sobie wystaw� Antona i nawet mnie na tym

balu na Placu Komuny Paryskiej, czyli na Placu Wilsona. Ja po wizycietej wizycie

na pami�� nauczyłem si� „Protokółu Dyplomatycznego”. Warto było tam pój��. I w

ogóle, na spacerniaku i pod cel�, do wieczora traktowano mnie jak swojego

człowieka.

Pod wieczór, po kolacji, gdy kombinowali�my, jak przygotowa� si� do

wi�t Bo�ego Narodzenia, wyci�gaj� mnie znowu.

Wrzucaj� mnie do gabinetu, a tu ni mniej, ni wi�cej, tylko Zygmunt.

- Ratuj si� – mówi...

- To ty ratuj resztki staro�ci i id� na emerytur� – firma w pi�tk�

goni.

- Co ty bredzisz?

- Normalnie, skoro całego towarzystwa nie rozwalono na dzie�

dobry, to z czasem si� je wypu�ci i oni wszystkich nas ode�l� do ojczyzny

białych nied�wiedzi. A zd��ymy, lub nie – uciec.

- Czy ty masz nawalone – nas słuchaj� przez mikrofon...

- Na to licz�.

- Daj spokój dyrdymałom. Masz we mnie przyjaciela. Powiadam ci

– oddaj szmal.

Page 386: Bordello Peerelo

386

Powiedział to niby z przekonaniem, �eby było słycha�, ale cho� �adnych

znaków nie dawał, to jak on w takich razach – bez �adnej mimiki. Znów palanty dały

mu si� naci�� na ten sam numer.

- Słuchaj Zygmunt. Przed tob� był ju� jeden kol�dnik – ten niby

Ostrowski. Sugerował, �e jak nie, to mnie pu�cicie, by zaci�gn�� w ciemny

zauł i wytłuc ze mnie wszystko, co dobre. No wi�c nie. Ja dzi� na spacerniaku

gadałem tak ze trzydziestk� osób. Jednemu dałem gryps. Zgaduj któremu? To,

po co mnie trzymacie, wiedz� ju� wszyscy. Wy zreszt� te� wiecie, �e oni

wiedz�. Po to tu jeste�. Nie dam ani grosza. Cały towar przejmie Glemp i jego

ferajna. Par� nowych ko�ciołów zbuduj�, a mo�e i plebanii. Ju� mój tatu� za

Gomółki za to siedział. U nas to rodzinne. A moja duszyczka zamiast w piekle

wyl�duje w czy��cu i załatwi� sobie takie układy, �eby sobie was ogl�da� w

kociołkach piekielnych. A przecie� wiesz dobrze – was to b�d� do piekła

podsyła� szwadronami, w rytmie salw plutonów egzekucyjnych.

- To kurwa jaka� zaraza, ta ekstrema. Wystarczyło par� dni i ju�

jeste� zainfekowany. A przecie� taki byłe� normalny. Oni tego słuchaj�. Teraz

naprawd� si� wkurwi�.

- A chuj z nimi – robi� gest Kozakiewicza – taki wielki i z wszami

jak krasne czołgi.

W ogóle podczas przesłucha� swad� mam wi�ksz�, ni� zwykle. Boj� si�,

a mimo to wal� jak cepem...

- Dobra, dajmy temu spokój. Tym razem b�dzie kosztowa� milion.

- Id� na emerytur� – straciłe� resztki inteligencji. Takiego wała, jak

Wał Miedzeszy�ski.

- No ja zrobiłem wszystko – chyba naprawd� si� zmartwił.

- Daj spokój Zygmunt. Oni nie pójd� na ten skandal. Jutro o aferze

b�dzie wiedziała Wolna Europa. Id� do tych kutasów i spytaj, czy chc�

normalnie gada�. Mog� wykona� co�, na czym oni i wielu du�o zarobi,

legalnie, a ja nie strac� i b�dzie git. Ale musz� mnie kutasy ładnie przeprosi�,

Page 387: Bordello Peerelo

387

bo jak nie, to mi wisi. Ja dotrwam nowego etapu i wtedy im gnaty porachuj�.

Nie �artuj�. Ja wszystko przewidziałem. Elaborat smarowałem trzy dni. Wal�

po nazwiskach i faktach. Klawisze mówi�, �e wszystko w mamrze potrafi�

znale��... No to ich sprawd�cie... Znajd� – macie mnie. Nie znajd� – dłu�ej

wypadnie mnie przeprasza�. Teraz ulgowa taryfa – wypadnie tylko rzuci�

jedno słówko.

Niczego si� nie boj�. Nawet je�li to nie ja jestem wtyka w naszej celi, to i

tak jego o�wiadczenie, �e nic nie pisałem, nie jest wiarygodne. Od naszych szpiegów

wiem, ze pisa� mo�na nawet w zupełnej ciemno�ci i to zupełnie czytelnie. Oni za�

wiedz�, �e ja to mog� wiedzie�. A grypsu nie znajd�, bo go nie ma. Luksusowa

sytuacja.

Zygmunt wychodzi i po chwili wraca z pułkownikiem Kalafiorem.

- Wiedziałem, �e to ty – zwracam si� do Kalafiora po imieniu, cho�

brudzia wcale nie pili�my.

- No dobra, przepraszam. Sam wiesz, czasy s� nerwowe i człowiek

czasem najpierw robi, a potem my�li.

U�miecha si� i wali flaszk� jarz�biaku o stół.

- Beze mnie. Jeszcze musz� i�� pod cel�, po�egna� si� z

chłopakami. Co sobie pomy�l�, gdy z dogoworu wróc� po gorzale?

- No wła�nie o to chodzi. Niech my�l�. My�lisz, �e zgodz� si�, po

tym wszystkim, �eby uwa�ali ci� za swojego?

- O ty gł�bie warzywny – my�l� sobie...

- Dawaj... lej i nie gadaj... – szczekam.

Pojawia si� musztardówka. Najpierw dla mnie, prawie po wr�bki.

Cholera – rozpije si� przez tych durniów! Nic... waln�łem od jednego razu i popiłem

z metalowego kubka herbaty, chyba tej kazionnej, z bromem.

Potem niewiele mniej Kalafior nalał Zygmuntowi, wreszcie sobie. Obaj

popijali z tego samego kubka. Innego czaju, ni� z bromem, przecie� nie było.

- No to gadaj, bo robota czeka – przeci�ł sielank� Kalafior.

Page 388: Bordello Peerelo

388

- Normalnie. Mam działk� czterdzie�ci hektarów na Mazurach,

obok Pensjonatu. Formalnie to własno�� mego milicjanta, ale tak naprawd�

moja. Nad jeziorem, pod lasem, nawet dziki w szkod� wchodz�. Podzieli� to

na działki tysi�c metrów, wytyczy� dró�ki, to wyjdzie jakie� dwie�cie

pi��dziesi�t dacz. Zało�ymy szybko spółdzielnie sportu i rekreacji, lub innego

słusznego dzieła na chwał� peerelu i po kosztach, jakie w stanie wojennym

uda si� zbi�, postawi� dacze. A pi�� dacz b�dzie za friko – dla znajomych.

- A jak du�e dacze?

- Daj spokój – b�d� materiały, to i pałace mo�na postawi�. Byleby

materiały skr�ci� i dru�yny robocze. Jakie� wojsko, albo ZOMO... Od biedy

mo�na pegieerusów pop�dzi� do roboty i płaci� im z funduszu rolnego

jakiego�. Stanu surowego za bardzo nie spieprz�, bo jak, a wyko�czy� i tak

ka�dy b�dzie musiał w swoim zakresie. Ja od siebie dorzucam pawilon na

sprz�t wodny, pomost i jak�� knajp� ze sklepem otworz�. Nie strac�...

- Nic na tym łobuzie nie stracisz!

- A po co mam traci�? Grunt, �e ty zyskasz!

- Ja ci� jeszcze kiedy� cwaniaku zapierdol�.

- Skoro mi grozisz, to wracam pod cel�. Z interesu nici. Mo�esz mi

s�downie sekwestrowa� maj�tek. Albo zgoda na zicher i sielankowa

współpraca, albo dalej wyjmuj podczas snu spr��yny z dupy na wczasach

resortowych. Ja ciebie przetrzymam, a nie, to grób, mogiła, nie b�d� miał

zmartwie�... W przeciwie�stwie do ciebie. Takie ci uszyłem buty, �e kolejna

odnowa z mety zdmuchnie ci� na Mokotów, ale po drugiej stronie

Rakowieckiej. Chyba �e wojsko szału dostanie wcze�niej. Teraz chyba wojsko

rz�dzi... Czy si� myl�?

- Daj spokój – przecie� wiesz, �e ci� lubi�. Tylko martwiłem si�, �e

jeste� nieu�yty. Teraz – widz� – zmienia si� – b�dziemy s�siadami... Na co�

si� przydasz...

Page 389: Bordello Peerelo

389

Pod cel� chłopakom od razu powiedziałem, �e wymusili na mnie sporo

grosza, ale Bóg z nimi. Puszczaj� mnie – tak powiedzieli, a wódk� kazali wypi�,

�eby koledzy spod celi uznali mnie za kapusia. Grozili, �e sił� wcisn� mi szyjk� w

gardło i mog� przy tym uszkodzi� z�by. Dałem spokój i sam wypiłem. Z

musztardówki – chamstwo niemyte.

- Hak im w smak.. – zauwa�ył który�.

- Chcesz, to pu�ci si� felieton do Wolki. Przy pierwszej okazji...

- Felieton to nie, ale warto, by wspomnieli mimochodem, �e

internat wykorzystywany bywa do wymuszania haraczy od mniej ubogich

obywateli. Tak bez szczegółów, mimochodem, najlepiej przy okazji

omawiania innej kwestii.

- Zrobi si�, co si� da... – usłyszałem.

- Aha – jaki� skowronek �wierka mi w uchu, �e po moim

znikni�ciu b�dzie ostry kipisz. Taki chyba po cało�ci... Pomin� szczegóły –

was b�d� wiska�, ale to oni maj� teraz sraczk�...

Gdy wychodziłem, to na drog� dali mi kopa w tyłek, �ebym ju� nie

wracał... A jak sko�czy si� ten cały burdel, to na grobie komuny umówili�my si� na

wi�ksz� wódk�. Na koniec solennie obiecali�my sobie wyszcza� si� na malowany

gównem napis „peerel”.

Kalafior oczywi�cie podsłuchiwał. Odwo��c mnie zauwa�ył, �e Zygmunt

słabo mnie wykorzystuje jako informatora, a jestem cwany i szybko łapi� kontakt. W

istocie rzeczy zły był, �e nie wyszedł mu manewr z jarz�biakiem. Wzruszyłem

ramionami z tylnego siedzenia – Kalafior siedział w wołdze obok kierowcy, a ja

obok Zygmunta i tego idioty Ostrowskiego. Tylko jap� rozdziawił, gdy odwaliłem

jego zwierzchnikowi:

- Daj mi spokój, ja nie mam czasu, by nawet wszystkie powa�ne

interesy załatwi� jak trzeba. Szukaj pastuszku, owieczek do pasania, na innych

halach...

Nawet kierowca nieznacznie si� u�miechn�ł...

Page 390: Bordello Peerelo

390

Kontrakt z esbe na wynajem Pensjonatu w pełnym obło�eniu miałem do

ko�ca 1982, a tym czasem pensjonariuszy wymiotło. Dopiero, gdy na pocz�tku

marca zarejestrowano w abcugach spółdzielni� domków rekreacyjnych nowo

powołanego do �ycia koła Towarzystwa Przyjaciół Krainy Jezior, to zacz�ły wpada�

rodziny członków – funkcjonariuszy z całego kraju. W kwietniu zwołali�my zebranie

walne spółdzielców w restauracji Konsumów przy kinie Muranów. Zostałem

wiceprezesem spółdzielni, a Stasia – udało mi si� od rana utrzyma� go w trze�wo�ci

– zrobiłem prezesem. Dyrektorem został mój milicjant, a drugim wiceprezesem

Zygmunt. Znaczy si�, Zygmunt jest jednak ich człowiekiem zaufania. Tym durniom

po prostu gówno chlusta pod czaszkami! �eby było tanio, to wódk� na zebranie

przywiozłem swoj�, jeszcze t� rozlewan� w stodole. Jaki� kontroler trzy dni potem

zgłosił si� do mnie, wi�c go wraz z koleg� wpisałem do spółdzielni.

Rozlewni� ustawiło si� w kurniku jednego chama. Amerykanie przestali

nam dostarcza� zbo�e, przynajmniej za darmo lub na kredyt, bo przecie� mimo

embarga w �wiecie mo�na było kupi� dowolna pszenic� za gotówk�, wi�c wi�kszo��

kurników padła. mia� mi si� chciało, gdy słuchałem, jacy to �li ci Amerykanie, �e

nie chc� nadal nam dostarcza� za darmo tego i owego, a nawet sko�czyły si� kredyty

na wieczne nie oddanie. Ciekawe, ze ruskie nie s� takie hojne, jak za legalnej

„Solidarno�ci” Amerykanie. Raz przysłali transport darmowej wołowiny podobno w

tak złym gatunku, �e nawet wojsko miało problem, jak upitrasi� te wióry, wi�c w

ko�cu co si� dało, to poszło na mielonk� konserwow�, a czego sanepid ju� �adna

miar� nie mógł dopu�ci� do spo�ycia, to poszło do jakiej� prywatnej przetwórni pasz

zwierz�cych – podobno rewelacyjny interes!

Page 391: Bordello Peerelo

391

Przez Zygmunta Kalafior dostarczał mi faktury na tysi�c beczek za ka�dym

razem, a dyrektor gorzelni sprzedawał mi je bez gadania. Kalafiorowi dawałem

siedemset dolców, a dyrektorowi trzysta. Cz��� puszczałem na melinach przez moich

w�glarzy, a cz��� szła do melin milicyjnych, to znaczy kontrolowanych bezpo�rednio

przez milicj� i esbe.

Burdel w interesie meliniarskim jest w Warszawie i w okolicach

kompletny. Ci sami esbecy bezpo�rednio kontroluj� jedne meliny, prowadzone przez

ich agentur�, a zarazem pobieraj� haracz od moich w�glarzy za ich meliny. Ja tych

moich nakr�ciłem, �eby nie pozwalali mundurowym sobie wchodzi� na głow�. Tyle i

tyle twojego i krótka rozmowa. A nie, to zamykaj mnie, spałuj, ale nie znasz dnia ani

godziny. Wkładanie agentury nie miało sensu, bo przecie� w�glarstwo – oczywi�cie

– w�glarstwo dla mnie – lepiej płaciło, ni� jakiekolwiek gratyfikacje od parówy. A

rozpracowanie przez esbe mojej siatki w ogóle mnie nie martwiło – to raczej kolejni

�ledczy wchodzili do interesu z nami. Jedn� r�k� smarowali na nas raporty, a drug�

przez swoje mamusie emerytki, ciotki – wydry i kochanki po dziesi�tej skrobance

wchodzili do chewry. Byle student miał za miesi�c pracy na Zachodzie tyle, co oficer

milicji przez rok. Z tej dupy gówno wypadało ju� tylko na rzadko... Co drugi agent i

krewny esbe prowadził w mie�cie melin� z moj� gorzał�...

Podczas zebrania spółdzielców ustalono, �e dla doprowadzenia bydynków

do stanu surowego wszyscy jako� b�d� zrzuca� swoje mo�liwo�ci, przydziały, na

jedn� kup�. I koszty tego potem podzielimy równo. Ja, o czym nie wspominałem,

zobowi�zany byłem pokry� pi�c udziałów. Nadto jednak zarezerwowałem dla siebie

jeszcze trzydzie�ci domków, jako „rekreacyjny fundusz rezerwowy spółdzielni”. Pi��

domków dostał Zygmunt, jeszcze kilku Bolków po dwa. Dyrektorowi pegeeru

oddałem sze�� do podziału z jego kumplami za pi��dziesi�t nowych hektarów.

Komuna nie�le ju� zdychała – w zamian za bezcen odkupili�my pi��dziesi�t

przylegaj�cych hektarów pegeerowskich. Takie cuda jeszcze chyba si� nie zdarzały,

by pegeer co� oddał!

Page 392: Bordello Peerelo

392

Robocizna formalnie nic nie kosztowała, bo zatrudniło si� brygady z

kilku pegeerów płac�c im z Pa�stwowego Funduszu Rekultywacji Terenów

Poprzemysłowych. Pa�stwowe fundusze okazały si� efektywnym instrumentem

gospodarczym – wszyscy od razu je polubili�my. Ten powstał specjalnie dla nas. Ilu

to posłów - kapusiów musiało pod dyktando swych parówek – spółdzielców, dr�czy�

si�, po co to tak naprawd�, w my�l instrukcji, mozolnie podnosz� dłonie za

ustanowieniem nowego, jak�e wa�nego z punktu widzenia ekologii funduszu?

Wiosn� spotkałem w Warszawie ojca. Kontakt, ze wzgl�du na wył�czone

telefony i brak mi�dzymiastowej był utrudniony. Ze zdumieniem dowiedziałem si�,

�e awansował do kieleckiego OKON-u, czyli do tego ciała, które miało by� ni�szym

szczeblem planowanego w przyszło�ci PRON-u. S�dziłem, �e to zawracanie głowy,

ale przecie� nie – ojciec dobrze my�lał – trzeba odbudowa� szwalni�, teraz ju�

legaln�, jako firm� polonijn�, której sam jestem wła�cicielem, a do tego potrzebne s�

stosunki. Ojciec ma nowego faworyta – Pawlaka – on ma by� kierownikiem

produkcji. No dobra, trzeba pojecha�, przyjrze� si�, jak to tam jest...

Na nic nie mam czasu. Gania mnie po kraju w te i we wte. W ko�cu sobie

zamówiłem przez PEWEX BMW siódemk�. Najlepsz�, jaka w ogóle jest. Do tego

jeszcze BMW pi�tk� albo na zapas, albo dla ochrony, bo o czym� takim my�l� i ta

ochrona musi przecie� za mn� nad��y�.

Na brzegu jeziora na wysoko�ci osiedla rekreacyjnego rozpocz�to budow�

mojego nowego pensjonatu, stylizowanego na zabytek, wraz z restauracj�, barem i z

dyskotek�. A co... Kilka domków przydzieliłem moim w�glarzom, to niech i tu

kr�c� mi lody. A na dwóch pi�trach b�d� pokoje do wynaj�cia, za� na strychu pokoje

słu�bowe.

Całego kompleksu pilnuje oddział ZOMO, �eby miejscowi materiałów

nie rozkradli. I tak budowla�cy kradn� i to jest �ywioł. Czterech ju� poszło do

mamra, co mnie kosztowało kolejne dwa przydziały dla s�dziów i dwa dla

prokuratorów. Czasy s� takie, �e zamykaj� ludzi nawet za darmo, ale jak chcesz

posadzi� dla postrachu ewidentnego złodzieja, to pła�! A takich dwóch chłopków, co

Page 393: Bordello Peerelo

393

chcieli co� dla siebie ukra��, jak na pa�stwowym, to ZOMO-wcy tak stłukli, �e jeden

zdechł i trzeba było pozorowa� utoni�cie, a tego drugiego, �eby �wiadków nie było,

to chyba nawet �ywcem utopili. Ale... to ju� nie moja komenda. Tym kieruje kto� od

Kalafiora.

Dwie dacze kosztował mnie doktorat. Przyjechał do mnie profesor – ju�

nie dziekan, ale mówi, �e nadal mo�e, cho� dro�ej. My�l� sobie – ju� z uprzednio

wydałem troch� grosza – szkoda marnowa�. Rozliczyłem si� tymi daczami. Im ze

l�ska daleko, ale mog� sprzeda�, a nawet je�dzi� – trasa do Warszawy dobra, a

kłopoty z paliwem, bo niby na kartki, jak wszystko, nie b�d� trwa� wiecznie. Łykn�ł.

Za to szurn�li mnie z dyrektora FWP. Komisarz wojskowy ci�gle o mnie

pytał i dwa razy przychodziła moja sekretarka prosz�c, �ebym mu chocia� na oczy

si� pokazał. Ja nawet my�lałem, ale co tam, w ko�cu nie miałem czasu... Napisałem

podanie o zwolnienie z obowi�zków za porozumieniem stron.

Człowiek niby jest naukowcem, dostojny, w moim BMW prowadzi

zawsze kierowca, a jednak czasu mam coraz mniej. Ledwo zd��yłem na pogrzeb

rodziców. A umierali po kolei – najpierw mama, a potem tata. Pawlak i tak ju�

ci�gn�ł szwalni� – szycie z powierzonego materiału dla Hiszpanów, Włochów, a

ostatnio coraz cz��ciej Niemców. Złoty interes. Ju� w o�miu byłych kurnikach,

cz�sto rozbudowanych, kr�c� si� kołowrotki maszyn do szycia. Musz� tego dobrze

pilnowa�. Umawiam si� na deklarowanie ni�szych opłat za przerób i lokuj� wszystko

w bankach na wyspie Man, na Cyprze i nawet na Bahama. Ja do niedawna my�lałem,

�e bahama, to kolor �ółty i nic wi�cej. A tam, okazuje si�, s� lepsze banki, ni� w

Szwajcarii. Robi� takie przekr�ty, �e zyski z rozlewni, a mam ju� trzy, przerabiam w

szwalni na dolary transferowane na Zachód. Ju� cholercia musz� ostro my�le�, by

sobie przypomina�, gdzie w zamierzchłych czasach skitrałem złote sztabki. Ale

znalazłem czas i razu jednego sprawdziłem. S�, to niech le�� – je�� nie wołaj�, a

człowiek nie zna dnia ani godziny.

Page 394: Bordello Peerelo

394

He, he... gdy sko�czyłem interesy ze złotem, to my�lałem, ze ju� w �yciu

tyle nie zarobi�! A przecie� zaraz potem zarobiłem...

W temacie melin robi si� inflacja! Jeden esbek pod pozorem

kontrolowanej przez esbe drukarni podziemia antykomunistycznego zacz�ł drukowa�

takie nalepki na wódk�, �e s� lepsze ni� pa�stwowe. Po tym je mo�na pozna�! No ale

nie jestem jedynym jego klientem i układ jest taki, �e nie mo�na tego na razie

zmieni�. Niestety, ju� nie tylko ja zaopatyruj� meliniarzy...

Kompleks wypoczynkowy w pensjonacie tez działa bez zarzutu. Sam

pensjonat działa jak super hotel z czterema gwiazdkami. Dobudowałem teraz jeszcze

prawdziwe stajnie, korty. Pasze mam ze stu pi��dziesi�ciu hektarów moich i

dzier�awionych, a tak�e dziesi�ciu, co zostały po parcelacji na działki, milicjanta. Do

hotelu przy letniskach dobudowałem basen – oczywi�cie taki troch� mniejszy, �eby

mi si� szkoły nie p�tały. Latem konkurencj� dyskotece robi namiot cyrkowy z

wojska, w którym jest tancbuda i graja regularne wiejskie kapele, te, co na weselach.

A czasem dla młodzie�y robi� tam bal i sprowadzam przez dyskotek� w Aninie

jakie� znane zespoły.

Latem 87 nawet na tydzie� poleciałem do Teodozji. Jako� tak zahaczyłem

na jednym przyj�ciu radzieckiego konsula i wyraził zgod�. Nie warto wchodzi� dwa

razy do tej samej rzeki. Antona udało mi si� wcze�niej zawiadomi� – ulokował si� u

Koli, tam gdzie i ja. W Teodozji i w Koktebelu nadal jest pi�knie, ale ten

prymitywizm przera�a mnie. Rosja to ju� jednak Azja. Maj� nowego genseka,

Gorbaczowa, ale co on zmieni?

Spróbuj� sprowadzi� Antona do Polski, mo�e nawet na stałe. Jest strasznie

zniszczony po tej psychuszce. Dobrze, �e do nas ta zaraza nie dotarła. A sukinsyny

planowali – dobrze to wiem! Tylko bali si�, �e Zachód nam kredytów nie da...

Wracaj�c, troch� nielegalnie zahaczyłem o Mi�sk i od tamtejszych artystów kupiłem

za rad� Antona ze trzysta płócien. To niech przyje�d�a i mi je oprawia. Ja potem

porozwieszam to po pokojach hotelowych i b�dzie ładnie. Zreszt� mam ju� inny

Page 395: Bordello Peerelo

395

stosunek do malarstwa nowoczesnego. Ostatecznie jestem doktorem. Na wszystkich

wizytówkach to pisz�.

W lipcu, gdy byłem na tych wakacjach – pierwszych od lat, to wybuchła

afera z Piotrusiem. Drapn�li go na granicy ze złotem i zabrali mu. Dure� mógł

pogada� ze mn�! Ale taki major Szczepa�ski, w barku koło letniska spokojnie mi

tłumaczy, �e chyba nie mógł ze mn� gada�, bo tego złota jest dziwnie du�o.

Przerachowałem. No... je�liby rzeczywi�cie całe �ycie oszcz�dzał, to miał prawo. Ale

Piotru� wydaje na chłopców, a jeszcze wi�cej na konie, �e nie wspomn� o ruletce...

Znaczy si� – podł�czył do mego ruroci�gu kurek. Cały weekend tarmosiłem si� ze

sob�, co robi�, a� wzywam tego Szczepa�skiego i jednak, wcale bez przekonania, �e

dobrze robi�, powiadam:

- Huncwot jest i złodziejaszek, a na dodatek haniebnie łamie prawo

pa�stwowe. Je�li to mo�liwe, to jednak najpierw dajcie mu popali�, a potem

dajcie szans�... To nie jest zły chłopak, cho� pedalisko i szuler...

- Tak jest – mój Szczepa�ski waln�ł kopytem o podłog�, bez

szacunku dla raz na tydzie� pastuj�cych klepk� bab, zrobił półobrót i poszedł

w choler�. Nawet si� zastanawiałem, czy go nie zawróci� i jednak nie cofn��

sugestii...

No i w sierpniu stare wróciło. Okazało si�, �e esbe znów wynaj�ło kilka

pokoi, by przygotowa� akcj� pod nazw� pepees. W zamian za przyschni�cie sprawy

z przemytem złota Piotru� ma odegra� w tej aferze istotna rol�. Dlatego niektóre

szkolenia i narady postanowiono przeprowadza� u mnie w Pensjonacie.

Ekstremi�ci planowali powoła� do �ycia, czy nawet tylko odtworzy�

Polska Parti� Socjalistyczna. Nasi ich penetrowali przez Górny l�sk. Grupa

niejakiego Kowala rzekomo brała od nich pras�, konkretnie „Robotnika” i potem

zwałowała go na Rakowieckiej. Oni zreszt� o tym PPS ci�gle podobno w swoim tym

„Robotniku” pisali. Nie było siły, �eby ten pepees zatrzyma�, a z jakich� powodów

bardzo go nie chcieli. Tym czasem nawet Moczulski chciał paru swoich

Page 396: Bordello Peerelo

396

kapeenowców oddelegowa� do tego ppepesu, �yby było wi�cej nielegalnych partii

politycznych.

Mi to wisiało, czy s� partie polityczne nielegalne, czy nie, ale mi major

Partyka obja�nił, �e to ma by� partia robotnicza i przeciwna prywatnej inicjatywie.

No, no... to słowo „socjalizm” od razu mi nie pasowało. Sam zacz�łem razem z nimi

si� martwi�, czy aby korowcy w to nie wdepn�. O jakich� rozmowach z ekstrem�,

które prowadził na polecenie generała premiera Jelitczak słyszało si� to i owo. I u

mnie w Pensjonacie, niby przypadkiem, znacz�ce postaci obu stron spotykały si�

przy barze. No có�, rachunki regulowali, nic mi do tego.

Tak wi�c ju� we wrze�niu, na krótko przed przyjazdem Antona, doszło do

serii trzech takich niby przypadkowych spotka�, gdy w tak zwanej „rodzinie”, czyli

w�ród wy�szych eszelonów opozycyjnych, szyto buty pepeesowi. Z jakim skutkiem,

to nie wiem. Tylko jeden taki, do�� chyba znany, jak podsłuchałem, przy kieliszku

zarzekał si� takiemu profesorowi psychologii, który ju� kiedy� miał u mnie wykłady

z ramienia esbe, �e nic nie jest w stanie obieca�, bo przecie� Jacek i Janek nie s�

wcale obliczalni. Mój profesor rozkładał ze zrozumieniem r�ce i jednak naciskał, �e

dobro ojczyzny wymaga, by pewne inicjatywy, jako niewła�ciwe, zdusi� w zarodku,

lecz metodami politycznymi, dalekimi od prowokacji esbeckich.

Ze dwie godziny potem zastałem mego propfesora samotnego przy

stoliku, zamówiłem dwa ballantim’y na koszt firmy i pytam:

- Co wła�ciwie jest takiego złego w tym pepees. Partia ta b�dzie

przeciwna post�powi i to potrafi� zrozumie�. Ale czemu akurat ona jest taka

niedobra?

- No a jaka partia, panie doktorze, teraz rz�dzi?

- No pezetpeer – to si� wie...

- A jaka to jest partia – faszystowska?

Tu rozdziawiłem g�b�, no bo niby komunistyczna, ale czort j� wie, jaka

ona jest naprawd�?

Page 397: Bordello Peerelo

397

- Rozumiem pa�ska rozterk� – sam ja podzielam. Ale có�,

zało�enia ideowe i w sumie – programowe, s� komunistyczne i w takim razie

najłatwiej nam b�dzie ten bałagan cywilizowa� pod szyldem

socjaldemokratycznym. Tak jak SPD Schmidta, czy szwedzcy

socjaldemokraci. A zreszt�, co� z ich koncepcji trzeba b�dzie zapo�yczy�, bo

kraj nie wytrzyma gwałtownej liberalizacji.

- Politycznej, by� mo�e, ale gospodarcza jest nam niezb�dna.

Trzeba ten kraj ratowa�, da� szans� ludziom z inicjatyw�...

Profesor u�miechn�ł si�, a miał zwyczaj mówi� tak, by nawet

zaj�kni�ciem nikogo nie irytowa�.

- A jednak chyba wypadnie obcina� nam ten ogon po kawałku.

Mo�e si� zreszt� myl�? Tak czy inaczej jedna partia byłaby socjalistyczna

wywodz�ca si� z dzielnego podziemia, a druga z korzeniami w peerelu. A pan

wie, jak ludzie przepadaj� za peerelem. Teraz ju� nie mo�emy liczy� na

towarzyszy z zeteserer. Maj� swoje problemy – pierestrojka. Wszystko im si�

włapach rozłazi. W Afganistanie nie odnosz� sukcesów. Jak Raegan rozpocz�ł

wy�cig do gwiezdnych wojen, to wysłał w kosmos Discovery, a tym czasem

radziecki prom kosmiczny Buran nawet nie wzniósł si� w powietrze. No nie

lata cholera i ju�. A taki podobny do ameryka�skiego...

- No dobrze – przerywam – ale co ma Buran do naszych partyjek

pod podłog�?

- A to, �e te partyjki lada dzie� b�d� legalnie działa� – taka jest

logika dziejów. I ja bym chciał, aby PPS działał jak najgorzej, fatalnie, a

najlepiej, by si� poł�czył z pezetpeer i dał nam nowe otwarcie...

- Ale czy przez to nie grozi nam hamowanie inicjatywy

gospodarczej w kraju? – upewniam si�.

- No panie doktorze. Czy pan i pana koledzy dadz� si� czym�

pohamowa�? A taki pełen wigoru pepees, gdyby stał si� popularny – mógłby.

To sami trocki�ci – powiem panu w zaufaniu.

Page 398: Bordello Peerelo

398

- Dobrze, �e nie mówi pan profesor o tym, �e to sami �ydzi...

- Na tym, to ja drogi panie si� nie znam – profesor si� zaperzył...

- No nie... �le si� wyraziłem – chodzi mi o to, �e pan powiedział o

tych trockistach tak, jak ró�ne idioty w dawnych latach mówiły o �ydach... A

to sko�czony kretynizm, ten cały antysemityzm...

Profesor popatrzył na mnie z szacunkiem.

- Panie doktorze. Rzeczywi�cie – naród nam si� trafił wyj�tkowo

antysemicki. Trzeba przyzna�, �e opozycja demokratyczna podobnie, jak

nasze elity władzy, zwalcza to zdecydowanie. W ka�dym programie

politycznym, w ka�dej wa�nej deklaracji podziemia na szcz��cie jest passus

pi�tnuj�cy t� wstr�tn� skorup�, ten tak bolesny dla kraju wrzód

bezinteresownego, głupiego i szkodliwego dla kraju antysemityzmu. Czasem

a� strach da� im prawo głosowania, bo jeszcze popr� antysemitów? Przecie�

były chwile, gdy pod kierunkiem tego bandyty Moczara nawet w naszym

ruchu dały si� dostrzec pierwiastki antysemickie.

- Eee tam, dure� schlebiał najni�szym instynktom mas –

nieszczerze si� oburzyłem, bo wspomniałem stare dobre dzieje, pana

Mieczysława, Franka... Dobre były czasy, człowiek był młody, pełen złudze� i

entuzjazmu...

W pierwszych dniach pa�dziernika przyjechał Anton. Przywiózł ze sob�

kolejnych ponad sto obrazów, tym razem z własnego mieszkania. Wi�cej dobytku

nie miał. Obrazy hurtem kupiłem po trzydzie�ci dolców za sztuk� i wydzieliłem mu

pokój w pawilonie. Obiecałem, �e je�li uda si� go zatrzyma� na stałe, to zbuduj� mu

pracowni� z wielkimi powierzchniami ze szkła, dobrze ogrzan� w zimie. Tu troch�

bajerowałem, bo co roku trzeba było dosłownie pazurami walczy� o w�giel, bo moi

w�glarze ju� dawno wzi�li rozbrat z wo�eniem opału. No ale sko�czy si� pieprzona

komuna i wierzyłem – b�dzie lepiej!

Razem z Antonem zacz�ł w wynaj�tych pod akcje pepees pokojach

bywa� Melanowski! Prawdziwy, nawet dobrze zasuszony kutas Melanowski.

Page 399: Bordello Peerelo

399

Bezwstydnie wywalił mnie swego czasu z uczelni i teraz nawet nic nie mogłem mu

zrobi�. Wydelegowali go na takiego, co ma odgrywa� wa�n� role w tym pepeesie i

teraz był intensywnie szkolony.

Naukowej kariery nie zrobił, nadal był tylko doktorem, podobno miał

trudno�ci z habilitacj�... Z satysfakcj�, nie podaj�c r�ki, wr�czyłem tej szmacie

wizytówk� z tytułem doktorskim. Jego jakby szlag trafił, twarz pobielała, chyba

znikn�łem z jego pola widzenia i był nie�le zaskoczony. Ale ju� po chwili łasił si�

jak mysz do kota. Ja jednak o starych dziejach nie wspomniałem.

Zreszt� po namy�le doszedłem do wniosku, �e w sprawie pepesu mo�na

by� pełnym otuchy – taka wesz jak Melanowski narobi tam niezłego bigosu.

Na chwil� przed powołaniem tego pepees na działkach na Mokotowie na

razie odwołali z akcji Piotrusia, �e niby jeszcze nie jest wylansowany w �rodowisku.

A tak naprawd�, to bali si�, �e jest zbyt głupi. W ogóle na ludziach si� nie znaj�.

Piotru� mo�e na szmal naci��, ale zje�� w kaszy, to si� nie da. Nie ten model...

Wystawa obrazów Antona, a tak�e jego przyjaciół – wył�cznie moich

zbiorów – była jeszcze wi�kszym wydarzeniem, ni� ta przed laty. W salach domu

kultury na Mokotowie znów spotkali si� ludzie re�imu i ludzie opozycji. Niby taka

jest napi�ta sytuacja w kraju, a tu w zgodzie opozycjonista wali wódeczk�, byleby

schłodzona – z bolszewickim ministrem i jest dobrze... Na gruncie kultury nie ma ju�

�adnych sporów – ostatecznie – wszyscy musimy popiera� zrujnowanego przez

sowiecki system psychuszek Artyst� – przez du�e A!

A swoja droga Anton rzeczywi�cie nie jest odległy od kondycji

psychicznej warzywa. Taki go�� ju� nie narozrabia. Lansuj� go jako mego

przyjaciela. Zreszt� nie jest to odległe od prawdy.

S�dz�c z przebiegu rautu po wystawie, to młodzie� opozycyjna pije nie

gorzej, ni� narybek esbecki. S� jednak bardziej spontaniczni. No i dobrze, takich

łatwiej wykiwa�...

Zim� 88 dokonał si� w PPS rozłam. ledziłem to na bie��co. Pomylono

godziny spotkania ich władz naczelnych tak, �e grupa radykalnych spotkała si�

Page 400: Bordello Peerelo

400

wcze�niej, wprowadzona w bł�d zmieniła lokal, a mniej radykalni, jakie� profesory,

przyszli o czasi i w pierwotnie ustalone miejsce, a jednak zbyt pó�no. Nic by si� nie

stało, ale młodzi przyj�li radykalne uchwały w imieniu partii, a Malinowski namówił

starych, by w takim razie zamiast negocjowa� wydali o�wiadczenie, �e młodzi s�

sterowani przez esbe. Wszystko to dostało si� do Wolnej Europy, tych gazetek

podziemnych i w ogóle stało si� znane.

Ju� przedtem PPS wybrał sobie od razu władze, gdy jeszcze partia liczyła

ze sto osób i wielu ch�tnych po prostu si� nie załapało. Ale gdy usłyszeli, �e na razie

wej�cie do władz im nie grozi, to postanowili poczeka�. To wszystko ustalono

wcze�niej, w moim pensjonacie i udało si�. Skoro natomiast dokonał si� rozłam, to

po prostu nie wst�pili. W naturalny sposób zablokowano rozwój opozycyjnej partii

lewicowej – o co przecie� chodziło. Nasza agentura w �rodowiskach opozycyjnych

opowiadała banialuki z jedn� prawd�: tam nie warto wchodzi�, bo si� kłóc� i cze��.

Pami�tam – po tym sukcesie pito w pensjonacie radzieckie wina musuj�ce na umór!

A po rozłamie Piotru� został najpierw skarbnikiem najwa�niejszego okr�gu – bo

warszawskiego, za� zaraz potem w ogóle skarbnikiem PPS. I dobrze – zacz�ł

przegrywa� nie moje pieni�dze, lecz dotacje dla PPS z CIA, czy od kogo tam...

Ja zreszt� znów zacz�łem wypełnia� jakie� ankiety. Dawne �rodowisko

Wiedzy i Wniosków aktywizowało si�. Dostawałem zaproszenia od ambasad

zachodnich na spotkania z wielkimi tego �wiata, którzy nauczali Polaków z tej i

tamtej opcji o zasadach funkcjonowania systemu demokratycznego i wolnego rynku.

Bardzo ładnie mówili – szczególnie jeden kardynał, a tak�e Zbigniew Brzezi�ski.

Gryzie mnie to, �e w pensjonacie odbyło si� kilka spotka� po�wi�conych

robieniu interesów prywatnych, kreuj�cych nowych, polskich prywatnych

przedsiebioców, w oparciu o �rodki z funduszy pa�stwowych. Go�ci było du�o,

głównie zwi�zanych z Fabryk� i oni u mnie mnie nie zaprosili do obrad! W tej

sytuacji doprowadziłem do spotkania z ruskim radc� handlowym, aby załapa� si� z

innej ma�ki i te� nic... Zjadłem kawior, ale chwała Bogu, z woda mineraln� – u nich

suchoj zakon i wreszcie przestali pi� wódk�.

Page 401: Bordello Peerelo

401

Za to wódki napiłem si� z pułkownikiem Brył�. I to miało sens.

Umówili�my si�, �e ruszymy stary biznes z burdelami. No bo jest tak. Prawo

zabrania czerpania dochodów ze str�czycielstwa, ale nie z zapewniania ludziom

towarzystwa kobiet. W takim razie mo�na tworzy� instytucje, które nazwali�my

agencjami towarzyskimi, �e niby za pieni�dze mo�na sobie wynaj�� szykown� lask�

do pój�cia do teatru. A poniewa� ludzie z natury swej s� wolni, wi�c co b�d� robili

po teatrze, to ju� nie nasza sprawa. My kasior� zdzieramy od klienta za samo

towarzystwo. W tym czasie ja finansuj� budow� lub adaptacje lokali i takie agencje

powstan� stacjonarne. I znów – b�d� pokoje, gdzie człowiek b�dzie mógł sobie

spokojnie pogada� z lask�, a o czym b�d� gada�, nie nasza to rzecz. Zakłady te

prowadzi� b�d� co bystrzejsi dotychczasowi meliniarze wspólnie ze swymi

opiekunami z milicji i esbe, a ja dorzuciłem jeszcze moich w�glarzy. Wekslami

obci��y si� tych przedsi�biorców tak, �e b�d� nam z r�ki je��. Musimy nad tym

dobrze popracowa�, �eby nasza rola nie była zbyt jednoznaczna.

Drug� spraw� było przygotowanie si� do legalizacji handlu walutami. Tu

pułkownik za bardzo swoim ludziom nie ufał:

- Cholera, ju� mi ich przebrali, ch�tnych inni naj�li, nie

zorientowałem si� na czas...

- No spokojnie pułkowniku, znajdziemy nowych, lepszych, od

w�glarzy...

- A oni temu wszystkiemu podołaj�? Przecie� to matołki!

- Matołki, matołki, ale lubi� pieni�dze i s� zdyscyplinowani. Teraz

s� kalkulatory, to wcale nie musz� si� myli� przy rachunkach. A zreszt� na

kasjerów mo�na naj�� normalnych ludzi...

Ale najwa�niejszy przewał rysował si� z wódk�. Otó� mo�na było

przypuszcza�, �e za chwil� b�dzie wolno importowa� alkohol prawie bez cła i opłat.

No prawie... W ka�dym razie akcyza monopolowa działa� b�dzie w stosunku do

alkoholu krajowego, a wobec importowanego nie. I wygraj� ci, którzy maj� dost�p

do tanich wódek na Zachodzie, a tak�e maj� tanie �rodki transportu. Wygl�da na to,

Page 402: Bordello Peerelo

402

�e wódka b�dzie w cenie oran�ady i konkurencja odbywa� si� b�dzie na niskim

poziomie.

To za� rodziło kolejne pytanie – co z moimi rozlewniami? – a miałem ich

ju� par�. Pułkownik nie miał pomysłu tym bardziej, �e meliny nieodwołalnie musiały

odej�� w niebyt.

No i dobrze... Pułkownik nie ma pomysłu, a ja mam. Krajowe gorzelnie

nie b�d� miały zbytu i ka�dy dyrektor sprzeda mi gorzał� w beczkach na byle jaki

papier, �eby tylko sprzeda�. Od razu kazałem Antonowi jecha� do Mi�ska i w

miesi�c wróci� z papierami firmy zajmuj�cej si� handlem wszystkim. Taki Zenu�,

student prawa – o prawników teraz warto zabiega� – pojedzie z nim i pomo�e, bo

przecie� Anton to warzywo – byleby miał jak�� modelk�, to j� maluje i jest

szcz��liwy, Nawet nie jestem pewien, czy je rypcia!

Tak sobie marzyłem, �e jak ju� zarobi�, to nic nie b�d� robił, tylko b�d�

wypoczywał. Ale jak tu odpuszcza�? Przecie� czasy id� takie, �e kto b�dzie pracował

jak wół, to zgarnie cał� pul�, a kto si� b�dzie lenił, po prostu spadnie na dno.

Dosłownie! Je�li b�d� słaby, to zwyczajnie – zrobi� mi jakie� �ledztwo za to czy za

tamto – za byle jakie głupstwo wsadz� do mamra. Za ti im ostrzej gram, tym mniej

mi grozi!

W ogóle mam pewne my�li na temat porz�dku społecznego. Pracy dla

wszystkich nie ma, nie b�dzie i nie ma potrzeby, by była. Trzeba zatem podzieli�

ludno�� �wiata na trzy kategorie: bussinesmanów, pracuj�cych i nie pracuj�cych.

Faktycznie przynale�no�� do tych warstw i tak b�dzie dziedziczna. Terytorialnie

trzeba b�dzie ich rozdzieli� tak, by na obszarach dla biznesu byli biznesmeni i ci,

którzy akurat z ró�nych wzgl�dów s� tu potrzebni. Obszary gospodarcze pozostawi�

trzeba pracuj�cym. A w enklawach nieróbstwa pozostawi� jedynie sklepy, kluby

piłkarskie, jakie� niezb�dne słu�by, ale generalnie – niech si� kitłasz� we własnym

Page 403: Bordello Peerelo

403

sosie. A jak złami� prawo, to do pierdla. Tak rozumiem nowe czasy. Całkowicie j�

popieram.