Biuletyn Hatikvah

22
H atikva h Biuletyn Studenckiego Koła Naukowego Instytut Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego Żydzi wybierają Kneset Gdzie jest nadzieja? Współczesne żniwo sztuki historia i polityka rozmowa ekspert kultura EgzEMplarz BEzpłatNy Jewish man at the Wailing Wall in Jerusalem by Dr_Evil 1/2013 Nr 1

description

Ostatnie wydanie naszego Biuletynu, tym razem z nadanym numerem.

Transcript of Biuletyn Hatikvah

Page 1: Biuletyn Hatikvah

HatikvahBiuletyn Studenckiego Koła Naukowego

Instytut Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego

Żydzi wybierają Kneset Gdzie jest nadzieja? Współczesne żniwo sztuki

h i s t o r i a i p o l i t y k a r o z m o w a e k s p e r t k u l t u r a

EgzEMplarz BEzpłatNy

Jewish m

an at the Wailing W

all in Jerusalem by Dr_Evil

1/2013 Nr 1

Page 2: Biuletyn Hatikvah

Czy nowe plany rozbudowy izraelskich osiedli na Za-chodnim Brzegu ostatecznie pogrzebią możliwość utworzenia państwa palestyńskiego? Palestyńczycy zapowiadają, że jeśli Izrael waży się postawić choć

jeden kamień pod budowę osiedli w Ramat Szlomo i Giwat Ha-matos, natychmiast zwrócą się do MTK. Natomiast po drugiej stronie muru podpisano porozumienie o utworzeniu gabine-tu. Wysiłki zostały doceniona przez prezydenta USA, Baracka Obamę, który pogratulował Benjaminowi Netanjahu, obiecując „ścisłą współpracę”. W skład gabinetu weszła partia Likud Be-iteinu wraz z ultraprawicową partią osadników żydowskich Ży-dowski Dom oraz centrowa Jesz Atid. Czy jest to nowa iskierka nadziei na pokojową koegzystencję dwóch zwaśnionych naro-dów? Na to pytanie spróbują odpowiedzieć prelegenci podczas konferencji dotyczącej różnych ujęć konfliktu bliskowschodniego, która odbędzie się 3 czerwca w Instytucie Studiów Międzyna-rodowych. Tymczasem zachęcam do przeczytania biuletynu studenckiego koła naukowego „Hatikvah – Nadzieja”.

Natalia Rybacka

Historia i polityka

Ekspert

Kultura

3 Nowa siła w izraelskiej polityce - Yesh AtidMonika Bazan

4 Żydzi wybieraja Kneset - decyzje podejmuje Biały DomMonika Bazan

6 Gusz Emunim - religijny syjonizmLidia Pauch

Afryka Północna – miękkie podbrzusze EuropyPiotr Kraczko

7

W Izraelu nic nie jest pewne do samego końca...Monika Bazan

8

Gdzie jest nadzieja?Dr Marcin SzydziszDr Jarosław Jarząbek

10

12 Współczesne żniwo sztuki. Czas na refleksjęNatalia Rybacka

Golda Meir - matka IzraelaDamian Wutke

14

Tweet– Tweet, czyli wielkie klezmerskie weselePaulina Jósków

17

Wiosna 1941. Cena przetrwaniaNatalia Zaleska

18

Walc z Baszirem - czy filmy mogą mieć działanie terapeutyczne?Paulina Jósków

19

Od Włodkowica do Pereca - żydowska przestrzeń WrocławiaMarek Szajda

21

Biuletyn Studenckiego Koła Naukowego „Hatikvah – Nadzieja”

e-mail: [email protected]: www.hatikvah.uni.wroc.plRedaktor Naczelna: Natalia RybackaRedakcja: Monika Bazan, Paulina Jósków, Piotr Kraczko, Lidia Pauch, Marek Szajda, Damian Wutke, Natalia ZaleskaWspółpraca: dr Jarosław Jarząbek, dr Marcin SzydziszDTP: Stanisław Zaykowski

Hatikvah

gdzie jest nadzieja?

rozmowa

Kwaśny smak życiaNatalia Zaleska

20

Page 3: Biuletyn Hatikvah

3Hatikvah

Od 2010 roku pojawiały się informacje o aspira-cjach politycznych Yaira Lapida. Odszedł z tele-wizji po 31 latach pra-

cy w 2 Kanale, w której był popularnym i lubianym prezenterem. Niewielu spodzie-wało się, że jego plan wejścia w politykę odniesie taki sukces.

Yair Lapid jest największym zwycięzcą tych wyborów do Knesetu. Jego partia Yesh Atid (Hebr. יש עתיד, Istnieje Przyszłość), uzyskała 19 mandatów w Knesecie i jest drugą siłą po-lityczną w parlamencie. Lapid urodził się w Tel Aviv, jest synem Yosefa Lapida, ofiary Szoah w obozie zagłady na Węgrzech, który przybył do Izraela w 1948 roku. Po śmierci swego ojca w 2008 roku wydał książkę „Memories After My Death”. Opowiada historię swego ojca, od dni pobytu w getcie w Budapeszcie do okresu piastowania stanowiska ministra sprawiedli-wości w rządzie Szarona. Lapid pracował dla dwóch dzienników: Maariw i Jediot Ahronot. To właśnie prowadzenie licznych programów pu-blicystycznych w izraelskiej telewizji dało mu popularność. W sondażu na najpopularniejszego Izraelczyka wszechczasów, przeprowadzonym przez Ynet (internetowe wydanie „Jediot Ahro-not”), uzyskał 36 miejsce. W styczniu 2012 od-szedł z telewizji i ogłosił decyzję o utworzeniu partii, którą zarejestrowano dopiero w kwietniu. Ten 49 letni dziennikarz zaproponował nową wi-zję polityki z zupełnie nowymi twarzami, wśród których odnaleźć można znanych sportowców, rabinów, burmistrzów miast, wykładowców aka-demickich, reprezentantów różnych środowisk, m.in. Żydów rosyjskich, etiopskich imigrantów. Nie ma tam ani jednego polityka, który miałby afiliacje z innymi partiami. Media zagraniczne umieszczają partię w centrum sceny politycznej, głównie przez pryzmat programu politycznego. Póki co żadna z partii centrowych nie przetrwa-ła dłużej niż dwie kadencje (Kadima). Ideologię można przedstawić jako zbitkę pojęciową: libe-ralizm, sekularyzm, ekonomiczny liberalizm, syjonizm. Jego agenda zawiera zmianę ustawo-dawstwa izraelskiego. Reforma systemu rządu ma polegać na podniesieniu progu wyborczego z 2% do 6%, co ma zabezpieczyć Kneset przed wejściem do parlamentu małych partii z ilością 2-3 mandatów i zagwarantować stabilniejsze

rządy. Kolejna zmiana ma dotyczyć ustanowienia prawa, w ramach którego to partia zwycięska bę-dzie miała wyłączne prawo do tworzenia rządu, co ma zmobilizować wyborców do wybierania kandydatów z większych partii. Lapid planuje również wprowadzić przepis, by wotum nieufno-ści dla rządu było poparte przez min. 70 człon-ków Knesetu. Ostatnia reforma to liczba mini-strów w rządzie, która nie może przekroczyć 18. Pozostałe zmiany mają dotyczyć systemu eduka-cji. Yesh Atid dąży do tego, by Izrael w ciągu 10 lat zajął miejsce wśród światowych rankingów edukacji. Osiągnie to w wyniku podniesienia płacy nauczycieli i zmianom w programach edu-kacji. Yesh Atid zamierza również wprowadzić sprawiedliwy pobór młodych Żydów do woj-ska (hebr. Cahal). Wśród celów gospodarczych, przede wszystkim ma zamiar poprawić pozycję klasy średniej, głównie przez pomoc w rozwoju małych przedsiębiorstw. Ostatnim zadaniem jest poprawa warunków kredytów mieszkaniowych dla weteranów IDF i młodych par.

Yesh Atid jest partią, która prawdopodob-nie wejdzie do koalicji z partią Likud-Bejtenu. Umowa koalicyjna będzie podpisana po zakoń-czeniu rozmów między obydwoma stronnic-twami. Program partii jest ciekawy, a większość wyborców, którzy zdecydowali się oddać głos na partię, to osoby młode, wykształcone. Pro-gram jest dość odważny, a jego realizacja będzie utrudniona ze względu na udział w koalicji par-

tii o prawicowym nachyleniu, zwłaszcza jeśli do koalicji wejdzie partia Żydów Sefardyjskich – Szas. Jest ona popierana przez Żydów religij-nych, ortodoksyjnych Haredim. Prawdopodob-nie pierwszym zarzewiem konfliktu między Szas a Yesh Atid będzie kwestia poboru młodych do Cahalu. Zgodnie z obecnym prawem Żydzi reli-gijni nie muszą odbywać obowiązku służby woj-skowej (w przypadku mężczyzn - 3 lata, kobiet - 2 lata). Yesh Atid chce wprowadzenia nowych zasad, prawdopodobnie Haredim, którzy odmó-wią służby w Cahalu zostaną pozbawieni świad-czeń pomocy społecznej, na co Szas nigdy się nie zgodzi, występując w obronie uciemiężonych i pokrzywdzonych Żydów.

Co przyniesie kolejny miesiąc? Trudno prze-widzieć, ale bez wątpienia w głównej rozgrywce będzie się liczyła partia Yesh Atid. Już teraz trwają próby przeciągnięcia Lapida na lewą stronę areny politycznej. Jeśli doszło by do porozumienia stron na lewicy, to procentowo Kneset byłby podzielony 60 mandatów na lewicy i 60 mandatów na prawej stronie. Poczynania Partii Pracy wydają się jednak być mało efektywne, być może strony nie dojrzały jeszcze do porozumienia, z tego powodu zjedno-czenie lewicy jest mało prawdopodobne. Nie ulega jednak wątpliwości, że partia Yesh Atid zyskała miano partii u wagi i będzie starała się przeforsować swoje propozycje w nowym gabinecie koalicyj-nym, za pomocą politycznego szantażu współpracy z lewicą.

Nowa siła w izraelskiej polityce - Yesh Atid

Monika Bazan

Historia i polityka

Yair Lapid(ur. 5 listopada 1963)

Monika Bazan

Page 4: Biuletyn Hatikvah

Wybory do izraelskie-go parlamentu mia-ły miejsce 22 stycznia 2013 roku. Sondaże niewiele pomyliły się

w swych prognozach, a mimo to było kilka za-skakujących wyników tej rywalizacji. Według anegdoty: kogo by nie wybrano to i tak decy-zję podejmie USA.

Na początku stycznia 2013 pojawił się son-daż Maarivu, w którym przedstawiono praw-dopodobny podział miejsc w 120 osobowym Knesecie. Z sondażu wynikało, iż pozycja pra-wicy wzmacniała się z dnia na dzień. Koalicja Likud- Nasz Dom Izrael (Beiteinu) zyskałaby 36 mandatów, Partia Pracy 18, Kadima 2, Hatnuah 9, Habayit Hayehudi 131.

Ważnym wydarzeniem tej kampanii było wy-stąpienie przewodniczącej Partii Pracy Shelly Yacimovich. Ogłosiła, że nie weźmie udziału w koalicji, w której znajdzie się Likud i Beite-inu. Z drugiej strony Tzipi Livni (Hatnuah) nie wykluczyła udziału w prawdopodobnej koalicji z Netanyahu. To spowodowało, iż przewodniczą-ca Partii Pracy i Lapid, założyciel Yesh Atid2, ata-kują Livni. Yacimovich swoimi wypowiedziami bardzo ożywiła zachowania Partii Pracy (dawniej Awoda). Przewodnicząca Partii Pracy zapowie-działa, iż woli być liderem opozycji niż jednym z partnerów koalicyjnych Netanyahu3. W konsekwencji wyborów Awoda uzyskała 15 mandatów, a wyborcy zdecydowanie wyrazi-

li swe poparcie dla Yacimovich, która w jasny sposób określiła postawę krytyczną wobec pra-wicy, odmawiając jakiejkolwiek współpracy z Natenyahu.

Pojawienie się partii Żydowski Dom (hebr. Habayit Hayehudi), było ciekawym elementem tej kampanii. Przewodniczącym ugrupowania jest Naftali Benett, który przez media określany lekceważąco jako 40-letni chłopiec, ukrywający kandydatów swojej partii. Benett z powodze-niem stara się wszystkimi dostępnymi kanałami wpłynąć na dostęp do wyborców. W każdym ty-godniu jego pozycja wzrastała o 1,5 mandatu4. Benett zapowiedział, że chce by jego partia stała się drugą partią w Knesecie. Celem jest wejście do koalicji, w której będzie partnerem w stabil-nym rządzie prawicowym z Netanyahu, a nie w transcendentnym rządzie lewicy, który szybko upadnie5. Partia Habayit Hayehudi zdobyła 11 mandatów, co daje jej czwarte miejsce w Knese-cie na równi z partią Szas.

Ciekawym posunięciem, które pojawi-ło się już we wcześniejszych wyborach, jest wykorzystanie języka angielskiego w kampa-nii wyborczej. Wykorzystuje się go po to, by skierować swój apel do tego elektoratu, który nie zna hebrajskiego6. Jest to często powtarza-ne, zwłaszcza w kampaniach amerykańskich. W Izraelu mamy do czynienia z bardzo zróżni-cowanym etnicznie społeczeństwem, które nie zna języków państwowych Izraela (hebrajski, arabski). Już w ostatniej kampanii partie m.in.

Beiteinu kierowały apel wyborczy w języku angielskim, hebrajskim i rosyjskim, zwłaszcza w stronę elektoratu, jakim są Żydzi pochodzenia rosyjskiego, częściej posługujący się rosyjskim niż językami narodowymi.

Imponująca jest pozycja partii Szas. Od kil-ku już elekcji ta partia utrzymuje swój elektorat i systematycznie uzyskuje wynik gwarantujący jej 11 mandatów. Również w sondażu przepro-wadzonym przez Maariv, Szas mógł liczyć na 11 miejsc w Knesecie. Jeden z przywódców partii, Arye Deri ujawnił w wywiadzie dla „The Jerusalem Post” pogląd partii na politykę wobec procesu pokojowego, która pozostaje jednym z trudniejszych tematów tworzących główne obszary konfliktów politycznych. Stwierdził on, że „Szas nie jest ani Prawicą, ani Lewicą. Za-pytamy rabinów, co zrobić i pójdziemy za ich wskazówkami”7. Poza tym Deri podkreślił w wywiadzie, że w żaden sposób jego partia, członkowie i elektorat - nie czują się nacjo-nalistami. Kieruje nim jedynie wiara, iż Izrael jest „ich”, gdyż Bóg dał go im, z tego powodu w żadnej mierze nie czują się okupantem. To ra-bini zdecydują, co jest najlepsze dla uniknięcia rozlewu krwi8. Szas przejmuje politykę dovish, czyli politykę gołębi, centrowo-lewicowych ugrupowań, nastawioną koncyliacyjnie i ugodo-wo w stosunku do procesu pokojowego z Pale-styńczykami.

Wydawać by się mogło, że ważnym akto-rem politycznym w tej rozgrywce była Hatnuah

Hatikvah4

Historia i polityka

Żydzi wybierają Kneset - decyzje podejmuje Biały Dom

Monika Bazan

Page 5: Biuletyn Hatikvah

5Hatikvah

(Ruch) założona w listopadzie 2012 roku. Jest to partia Tzipni Livni, lidera opozycji i byłej przewodniczącej Kadimy (w latach 2009-2012), która ustąpiła miejsca swojemu konkurentowi S. Mofazowi. Tak jak dawniej Szaron odcho-dząc z Likudu założył Kadimę, tak Livni, będą-ca jedną z najbardziej zaufanych osób Szarona, opuszczając Kadimę utworzyła Hatnuah. Partia ma charakter typowo centrowy, co jest konty-nuacją starej polityki prowadzonej przez Livni w Kadimie. Partia dąży do rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, optując za pomysłem podziału państwa9. Mimo sondaży, które dawa-ły jej 9 mandatów, partia zyskała zaledwie 6, a sama Livni i jej wejście do rządu z Likudem jest traktowane jako zdrada przez tych wybor-ców którzy jeszcze wierzyli w jej porozumienie z Yacimovich (Partią Pracy), zwłaszcza, że jesz-cze 4 stycznia Tzipni Livni wezwała Yacimovich i inne centrowe partie do sformowania nowej koalicji przeciwko Netanyahu, która byłaby w stanie przeciwstawić się obozowi radykalnej prawicy.

Wybory wygrała koalicja Likud-Beiteinu, z liczbą 31 mandatów. Wbrew przedwyborczym sondażom, jest to niski wynik. Partia Likud prawdopodobniej miałaby większe poparcie, gdyby do wyborów startowała sama. Beitei-nu swój elektorat dalej skupia wokół kwestii imigrantów z Rosji, bo to oni w głównej mie-rze wspierają partię. Program skupiony jest na pomocy finansowej dla uboższej warstwy spo-łeczeństwa, jaką są olim (imigranci), którzy

w wyniku barier językowych mają trudności z przystosowaniem się do życia w innej kulturze i środowisku izraelskim. Z tymi propozycjami nie zgadzają się wyborcy Likudu, którzy opowia-dają się za gospodarką kapitalistyczną i redukcją świadczeń opieki społecznej dla imigrantów. Rozmowy miedzy przyszłymi koalicjantami po-trwają do marca, powołany zostanie nowy rząd, wszystko rozpocznie się od nowa.

*Umowa koalicyjna została podpisana po 40 dniach od wyborów, 15 marca 2013 roku. Do nowego rządu wejdą ugrupowania, które od-niosły największy sukces wyborczy. Koalicja (Likud-Beiteinu, Yesh Atid, Habayit Hayehudi, Hatnuah) łącznie uzyskała liczbę 68 mandatów, mimo że jest to mała koalicja, to programowo nie jest silnie zróżnicowana, co daje jej szan-se na przetrwanie do końca kadencji. Wielkim zaskoczeniem jest pozostawienie poza umową koalicyjną partii Żydów ortodoksyjnych, Szas10. Dzięki temu posunięciu ugrupowania rządzące są ideologicznie podobne, o nachyleniu liberal-nym, świeckim, tradycyjnym, ale bez Haredim (twardego ramienia religii). Mimo to zdania na temat trwałości koalicji są podzielone. Profesor Uniwersytetu Hebrajskiego Abraham Diskin wyraził swój pogląd następująco: „Prawdziwe zagrożenie dla stabilności koalicji leży w we-wnętrznych różnicach w partii Yesh Atid. Jej członkowie to różnorodny zestaw - od działa-czek na rzecz praw kobiet, przez olimpijskiego sportowca, po byłego szefa izraelskiego wywia-du Szin Bet. Sukces wyborczy Yesh Atid zasko-

czył wszystkich. Może się okazać, że wśród par-lamentarzystów Yesh Atid są prawdziwe gołębie, którym nie spodoba się ta koalicja” .

1What goes up must come down? Haaretz brings you the latest polls [online] 2013 [dostęp 3.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.haaretz.com/news/israeli-elections-2013/what-goes-up-must-come-down-haaretz-brings-you-the-latest-polls-1.485371> 2Więcej na ten temat zobacz w artykule M. Bazan: Nowa siła w izraelskiej polityce –Yesh Atid, Biuletyn Hatikvah. 3Yacimovich: Labor would rather lead opposition than join Netanyahu coalition polls [online] 2013 [dostęp 5.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.haaretz.com/news/israeli-elections-2013/israeli-elections-news-features/yacimovich-labor-would-rather-lead-opposition-than-join-netanyahu-coalition.premium-1.491664> 4Emotions running high as Israeli elections approach polls [online] 2013 [dostęp 5.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.haaretz.com/weekend/week-s-end/emotions-running-high-as-israeli-elections-approach.premium-1.491877> 5Bennett: Habayit Hayehudi to be 2nd largest party polls [online] 2013 [dostęp 5.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4328515,00.html> 6Political parties are translating English ‚likes’ into Israeli ballots polls [online] 2013 [dostęp 5.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.haaretz.com/news/national/political-parties-are-translating-english-likes-into-israeli-ballots.premium-1.491804> 7Deri calls for long-term Palestinian peace deal polls [online] 2013 [dostęp 5.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.jpost.com/DiplomacyAndPolitics/Article.aspx?id=298407> 8Ibidem. 9The Israeli Voter’s Voice: Noam Mark, Gaza belt polls [online] 2013 [dostęp 5.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.jpost.com/DiplomacyAndPolitics/Article.aspx?id=298406> 10PM inks coalition deals with Bennett, Lapid polls [online] 2013 [dostęp 18.01.2013]. Dostęp na World Wide Web: <http://www.jpost.com/DiplomacyAndPolitics/Article.aspx?id=306570>

Historia i polityka

Żydzi wybierają Kneset - decyzje podejmuje Biały Dom

Monika Bazan

Page 6: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah6

Historia i polityka

Wojna sześciodniowa była ogromnym zwycięstwem Izraela. Zwycięstwem na tyle niespodziewanym i błyskotliwym, że niektó-

rzy zaczęli się w nim doszukiwać działania Boskiej Ręki. Pojawiły się głosy, że musiał być to cud, co więcej – jasny ZNAK, przecież nie da się tego inaczej wytłumaczyć. Jeśli Bóg tak wyraźnie sygnalizuje Izraelowi, że jest po jego stronie, należy podjąć dalsze działania. Utwo-rzenie Wielkiego Izraela przestaje być jedynie mrzonką, staje się realne.

Koncepcja mesjanizmu zaprzecza możli-wości powstania Izraela przed przyjściem Me-sjasza. Dopiero On może zbudować Trzecią Świątynię i zgromadzić cały Naród Wybrany na Ziemi Świętej. Wtedy rozpocznie się era pokoju, ze świata znikną choroby, cierpienie, nienawiść i ucisk. Wszyscy uwierzą w Boga Izraela, a wiara ta zjed-noczy ludzkość. Procesu tego nie można jednak ani przyspieszać, ani też wymuszać (Dein, 2009). Syjonizm z tego punktu widzenia jest więc błędem, a nawet dzia-łaniem wbrew woli Boga. Mimo to, nie wszyscy ortodoksyjni Ży-dzi mieli uznać tę doktrynę za całkowicie złą. Dla niektórych syjonizm okazał się ideologią, która może wpasować się w tra-dycję religijną judaizmu. Możli-we stało się uczestniczenie w bu-dowie żydowskiego państwa, bez konieczności odejścia od wiary. Z takimi właśnie poglądami są kojarzeni datiim leumim - reli-gijni syjoniści (Skorek, 2008). Początkowo ich podejście do demokratycznego (świeckiego) państwa miało być umiarkowa-ne, w pewnym sensie praktyczne. Wydarzenia Wojny Sześciodniowej powodują jednak wy-buch euforii. Oto zaczyna się proces odkupienia, trzeba więc przygotować się na przyjście Mesja-sza. Następuje radykalizacja poglądów pośród religijnych syjonistów. W ich środowisku rodzi się nowych ruch, o nazwie Gusz Emunim (Blok Wiernych).

Oficjalne powstanie Gusz Emunim ma być wynikiem konferencji w Kfar Ecjon z 1974 roku, na której zgromadzili się uczniowie rabi-na Cwi Jehudy ha-Kohena Kuka (od niego po-

chodzi nazwa doktryny kukizmu). Jak twierdzi Simon Dein („Jewish Millennialism and Violen-ce”, 2009), doktryna, która staje się podstawą do powstania ruchu, zakłada zmianę koncepcji mesjanizmu. Państwo żydowskie przestaje być bluźnierstwem – staje się wręcz koniecznością. Wynika to z obowiązku przygotowania się do przyjścia Mesjasza, a właściwie drugiego z kolei Mesjasza. Pierwszy z nich nazywany jest Synem Józefa i ma za zadnie przygotować materialne warunki zbawienia. Jest kolektywny - są nim właśnie zwolennicy Gusz Emunim. Dopiero dru-gi Mesjasz – Syn Dawida, spektakularnymi cu-dami zbawi świat. Era odkupienia wcale się nie zaczyna – jesteśmy w jej trakcie! Trwa bowiem już od końca XIX wieku, to jest od powstania sy-jonizmu i deklaracji Balfoura z 1917 roku (Bole-chów, 2007). Ideologia ta opiera się na poglądzie, że Bóg komunikuje się z Narodem Wybranym poprzez ingerencję w dzieje. Każde wydarzenie,

ważne dla Żydów, ma więc mieć pewne ukryte znaczenie. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że Era Mesjańska zaczęła się wraz z powstaniem syjonizmu, jak mogło dojść do tak ogromnej katastrofy, jaką był Holokaust? Zwolennicy tego ruchu paradoksalnie widzą cel w Zagładzie – rozumieją ją jako „bóle porodowe Mesjasza”. Dosłownie, jest to amputacja, odcięcie Żydów od Diaspory, które umożliwiło powrót do Ziemi Świętej i otworzyło drogę Zbawicielowi. Tylko ludzie niewierzący nie mogą pojąć zachodzące-go procesu. Jak łatwo się domyślić, taka koncep-

cja nie może zakładać pokojowej koegzystencji z Arabami na Ziemi Świętej…

Jednym z głównych celów wyznaczonych przez ruch, to odzyskanie i utrzymanie tery-toriów obejmujących biblijną Ziemię Świętą. Tereny te powinny się znaleźć pod zwierzch-nictwem Żydów – tylko wtedy możliwe będzie przyjście Syna Dawida. Gusz Emunim chcą du-chowej i religijnej odnowy Żydów. Pragną, by każdy uwierzył, że Wojna Sześciodniowa była właśnie tym znakiem, na który czekali. Wspól-na, narodowa aktywność w końcu przyniesie odkupienie. Dlatego Ziemia Święta powinna być zasiedlana, nawet jeśli Syn Józefa będzie musiał okupić to śmiercią (Skorek, 2008). Pań-stwo Izrael nie może być rozumiane jako zwy-czajne, jedno z wielu. Jego celem jest zbawie-

nie – nie tylko Narodu Wybranego, ale i całego świata (Bolechów, 2007). W tym miejscu mamy do czynienia ze sprzecznością między ideologią ruchu a syjonizmem. Ten ostatni zakładał, że Żydzi powinni stać się narodem równym wszystkim innym narodom. Gusz Emu-nim temu zaprzeczają – przeznaczeniem Narodu Wybranego ma być nie normal-ność, lecz świętość. Zwolennicy ruchu powinni więc robić wszystko, co w ich mocy, aby przypadkiem nie zatrzymać Ery Mesjasza i nie opóźnić jego przyj-ścia. Dotyczy to również sfery polityki, która także jest dla nich polem działa-nia. Pierwszym i nieodzownym warun-kiem jest zaprzeczanie możliwości po-parcia dla „grzesznego” państwa pale-styńskiego. Co więcej, każdy kto się do tego nie stosuje, nie zasługuje na ochro-nę. Stosunek do Arabów ma być jeszcze

bardziej radykalny. Niektórzy mają twierdzić, że Żyd, który zabija Araba nie powinien być karany. Najlepszy status, na jaki mogą liczyć w Eretz Israel, to status „obcych cudzoziem-ców”, zakładający całkowite poddanie hegemo-nii Narodu Wybranego (Bolechów, 2007). Stając się alternatywą dla świeckiej koncepcji państwa żydowskiego, Gusz Emunim osiągają, jak twier-dzi Artur Skorek („Radykalny nurt religijnego syjonizmu – doktryna Gusz Emunim”, 2008), stosunkowo zaskakujący sukces. Duży wpływ ma na to tzw. system hasederów, który łączy

Gusz Emunim - religijny syjonizm

Lidia Pauch

Ziemia braci Izraela i 12 plemion, Gaon Mevilna (1802)

Page 7: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah 7

w sobie służbę wojskową (obligatoryjną w Izraelu) z edukacją religijną. Dzię-ki ważnej roli, jaką młodzi zwo-lennicy Gusz Emunim odgrywają w armii, rośnie ich znaczenie w społe-czeństwie.

Lata 80. XX w. przynoszą jednak osłabienie Gusz Emunim. Już w 1978 roku porozumienia z Camp David, prowadzące do wycofania się Izraela z Synaju, zaprzeczają doktrynie ruchu, która nie zakłada żadnych ustępstw. (Inbari, 2007). Rok później powstaje podziemna organizacja składająca się z członków Gusz Emunim uznających dotychczasową doktrynę jako „zbyt umiarko-waną” (Bolechów, 2007). Jednym z jej ce-lów staje się zniszczenie Meczetu na Skale i wywołanie wielkiej, ostatecznej wojny z Araba-mi. Takie działanie miałoby pobudzić proces Zba-wienia. Plan organizacji został jednak udaremnio-ny przez izraelskie służby bezpieczeństwa.

Kolejne rozmowy pokojowe, w Madrycie (1990 rok) oraz w Oslo (1993 rok), powodują wy-cofanie się Izraela z części Judei i Samarii. Jest to już poważny kryzys dla kukizmu. Tym bardziej, że w tym samym roku doszło do zamordowania Ic-

chaka Rabina przez Yigala Amira, który studiował w jesziwie Gusz Emunim. Następnym ciosem oka-zało się zwolnienie w 2005 roku części osad (ży-dowskich) na terenie Strefy Gazy oraz północnej Samarii (Inbari, 2007).

Według Motti’ego Inbari („Fundamenta-lism in Crisis—The Response of the Gush Emunim Rabbinical Authorities to the The-ological Dilemmas Raised by Israel’s Di-sengagement Plan”, 2007), działania te spo-wodowały rozbicie jedności ideologicznej

i zróżnicowanie postaw przywódców ruchu – od szukających kompromisu do jeszcze bardziej radykalnych. Nie oznacza to oczywiście całkowitego upadku ideologii. Wspomniany autor przeprowadza interesujące porów-nanie między historią Gusz Emunim a ewolucją ideologii Bractwa Muzuł-mańskiego. Zwraca uwagę na to, że zmarginalizowany ruch łatwo może przybrać bardziej bezkompromisową postawę.

Zdania na temat znaczenia Gusz Emunim są podzielone, chociaż oficjalnie miał on utracić jakąkolwiek moc oddziaływania już 30 lat temu. Niektórzy bronią ruchu, zwracając uwa-gę na odwołania do etosu żydowskiego osadnika i szlachetnych ich zdaniem pobudek. Inni uważa-ją, że radykalna postawa Gusz Emunim jest już historią (o tym, że ruch faktycznie nie istnieje możemy przeczytać między innymi na oficjalnej stronie internetowej Knessetu). To, co się dzieje w środowisku religijnych syjonistów jest jednak o tyle ważne, że niezaprzeczalnie w pewnym stop-niu wpływa na izraelskie realia polityczne.

Ziemia Święta

Lidia Pauch

Afryka Północna – miękkie podbrzusze Europy

Piotr Kraczko

Kraje Maghrebu dotychczas ko-jarzyły się z wakacjami i inte-resującym Orientem. Europej-czyk czuł się tam bezpiecznie, bo Afryka Północna jest po-

łożona blisko Starego Kontynentu, a społe-czeństwo, mimo iż muzułmańskie, to otwarte i postępowe. Jednakże Arabska Wiosna, która początkowo odbierana była bardzo po-zytywnie z nadzieją na demokratyzację państw objętych dotychczas terrorem dyktatorów, uka-zała prawdziwe problemy Afryki Północnej.

Czas odwilżyJaśminowa rewolucja, która na przełomie 2010 i 2011 roku ogarnęła kraje Maghrebu, wywołała w Europie falę entuzjazmu wśród polityków czy biznesmenów, którzy upatrywali nowych ryn-ków zbytu i potencjalnych miejsc na inwestycje. Także ze strony zwykłych ludzi, na co dzień nie zajmujących się światem wielkiej polityki, ale solidaryzujących się z uciśnionymi społeczno-ściami Afryki Północnej, słychać było życzenia wolności i sprawiedliwości. Wśród unijnych przywódców rozbudziły się nadzieje na demo-kratyzację najbliższego nam, Europejczykom świata arabskiego. W końcu jesteśmy powiązani współpracą gospodarczą i wymianą handlową,

a już bardziej prozaicznie, prawie nie ma już mieszkańca Starego Kontynentu, który choć raz nie spędzał wakacji w którymś z kurortów Egipty czy Tunezji. Począwszy od Tunezji po-przez Egipt i na Libii kończąc rewolucja obalała rządy krwawych i znienawidzonych przez uci-śnione od tylu lat społeczeństwa arabskie dyk-tatorów, wyzwalając poczucie wolności i spra-wiedliwości. Europa nie pozostała obojętna na cierpienie ludności w Afryce Północnej. Skie-rowano wiele środków pomocy materialnej i humanitarnej. Ponadto czas trwania i bru-talność wojny domowej w Libii (w tym także przerwy w dostawie ropy naftowej do Europy Południowej) zmusiły unijnych przywódców do interwencji militarnej. Niestety, równie szybko okazało się, że uniwersalne dla nas, mieszkań-ców Starego Kontynentu wartości, nie trafiły na podatny grunt.

Pontonem przez Morze ŚródziemnePierwszym problemem, który w Europie wywo-łał falę niepokoju i niezadowolenia była wielka fala uchodźców z krajów ogarniętych rewolucją. Tysiące ludzi z Tunezji, Libii i Egiptu (ich licz-bę ocenia się na 830 tysięcy), wyruszyło w nie-bezpieczną przeprawę przez Morze Śródziemne.Często na zwykłych pontonach bądź tratwach,

by znaleźć lepsze i bezpieczniejsze życie na kon-tynencie europejskim. Liczba osób, które straci-ły życie w tej nierównej walce z siłami natury, bądź umarła z głodu i pragnienia była ogromna (szacuje się, że ta liczba sięga kilku tysięcy). Niedoszli imigranci tonęli u wybrzeży Włoch, Malty, Hiszpanii czy Grecji. Wszyscy marzyli o życiu w zapewniającej, w ich mniemaniu, god-ne warunki do życia Europie.

Jednocześnie wzrosła też obawa, że wraz z uchodźcami na teren państw unijnych będą starać się przeniknąć grupy terrorystyczne, a to byłby jeszcze jeden wielki problem dla Starego Kontynentu. Europa codziennie była torpedo-wana wiadomościami o kolejnych protestach czy nawet zamieszkach, jak w przypadku Gre-cji, przez rozgoryczone kryzysem w strefie euro społeczeństwo. Problem z terrorystami rozwija-jącymi swą siatkę na terenie Unii byłby kolej-nym niepotrzebnym elementem zapalnym do niepokojów społecznych.

Rewolucja trwała, dysydenci wciąż napływa-li. Osłabiona przez wciąż rozwijający się kryzys gospodarczy i związane z nim protesty Europa musiała jeszcze na dodatek zająć się tysiącami uchodźców z krajów Afryki Północnej. Wśród spo-łeczeństw, w szczególności Europy południowej,

Historia i polityka

Page 8: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah8

która najbardziej była pogrążona w kryzysie (Grecja, Włochy, Hiszpania), narastała coraz większa ksenofobia. Obawy przed zajęciem miejsc pracy przez imigrantów i obciążenie sys-temu socjalnego dodatkowo potęgowały niena-wiść do uchodźców.

Wróg u bram

Dziś minęło już stosunkowo sporo czasu, rewolucyjny huk ucichł, lecz nie oznacza to, że nastał zupełny spokój. Przed Unią Europejską stanęło nowe zadanie. Do władzy w krajach objętych Jaśminową Rewolucją zaczęły dochodzić partie i ludzie bezpośrednio bądź pośrednio współpracujący z organizacjami terrorystycznymi. Przykładem jest chociażby Bractwo Muzułmańskie, które objęło władzę w Egipcie i szybko zaczęło zmierzać ku

utworzeniu nowej republiki islamskiej, czysto wyznaniowej. Motto Bractwa Muzułmańskiego brzmi: Allah jest naszym celem. Prorok naszym przywódcą. Koran naszym prawem. Dżihad naszą ścieżką. Śmierć na ścieżce Boga jest naszą jedyną nadzieją. Już samo motto może pokazać jakie realne zadania ma przed sobą to ugrupowanie i bynajmniej nie jest to świeckie państwo. Jednymi z pierwszych rozporządzeń Bractwa było wprowadzenie ograniczeń dla licznej mniejszości Koptów w Egipcie oraz uderzenie w „rozpustnych” turystów z „zepsutej i zgniłej” Europy. Dodatkowo wzrosły obawy o przyszłość Egiptu gdy wyszło na jaw, że Bractwo współpracuje z Al- Kaidą.

Szybko po tym, gdy rewolucja ustała i rozpo-częło się formowanie nowych rządów, fanatycy dostrzegli możliwość osiągnięcia władzy. Oka-

zało się, że dyktatorzy (Zin Al-Abidin Ben Ali, Hosni Mubarak, Muammar al-Kaddafi), oprócz tego, że rządzili twardą ręką i w brutalny spo-sób rozprawiali się ze swoimi przeciwnikami, to tępili także wszelkie przejawy fanatyzmu islam-skiego i powiązanego z nim terroryzmu. Tłumili w swoich państwach islamskich radykałów. Ich działania były jak najbardziej na rękę Zachodo-wi, lecz po ich upadku fanatyzm, który zakła-da wprowadzenie prawa koranicznego i walkę z niewiernymi, trafił na podatny grunt. Afryka Północna przez swoje położenie w bezpośredniej bliskości Starego Kontynentu jest wymarzonym zapleczem i bazą wypadową do Europy dla Al- Kaidy.

Choć formalnie społeczeństwa Afryki Pół-nocnej dalekie są od fundamentalizmu religijne-go, który reprezentuje Al-Kaida, to nie znaczy, że Europa może czuć się bezpieczna. Uświado-miła to seria konfliktów zbrojnych, która wy-buchła w 2012 roku, między armią malijską, a rebeliantami tuareskimi z Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu wspieranego przez bo-jówki Al- Kaidy. Wojna domowa pociągnęła ze sobą zaangażowanie militarne Francji, a także całej Unii, w mniejszym bądź większym stop-niu. W Mali Unia wypowiedziała wojnę terro-ryzmowi. Winston Churchill jako pierwszy użył określenia „miękkie podbrzusze Europy”, gdy mówił o wyspach Dodekanezu i rejonie Bałka-nów. Miało się to odnosić do ciągle skłóconych państw bałkańskich i konfliktów w tym regionie, co w konsekwencji destabilizowało całą Europę. Dziś to określenie jest wciąż aktualne. Z tą róż-nicą jednak, że świetnie pasuje w odniesieniu do Afryki Północnej.

Ucieka-jący na

pontonach afrykańscy

uchodźcy próbują

przedostać się do

Europy

Piotr Kraczko

Historia i polityka

W Izraelu nic nie jest pewne do samego końca...

Po wyborach do Knesetu 22 stycz-nia 2013 postanowiliśmy popro-sić o ocenę elekcji wyborczej jednego z Izraelczyków Reuve-na Kapula, który jest w stanie

opowiedzieć nam o specyfice izraelskiego społeczeństwa. Nasz rozmówca jest studen-tem studiów magisterskich na Uniwersytecie w Hajfie. Podczas wyborów pełnił funkcję przewodniczącego jednej z komisji wybor-czej w okolicach Hajfy.

Monika Bazan: Czym zajmowałeś się podczas wyborów?Reuven Kapula: Podczas wyborów pracowa-łem jako przedstawiciel koalicji wyborczej Li-kud-Beteinu. Pilnowałem prawidłowego prze-biegu wyborów. U nas w Izraelu jest tak, że nie ma karty do głosowania, na której skreśla się wy-braną partię. Są pojedyncze kartki do głosowania z nazwą partii politycznej. Wybiera się taką kart-kę i wrzuca do urny.

M.B.: Co myślisz o wyniku wyborów? Czy jest on dla Ciebie satysfakcjonujący?

R.K.: Tak, cieszę z wyborów, bo wygrała par-tia na którą glosowałem, czyli Likud w koalicji z Beteinu. Może zdobyli relatywnie mniej gło-sów do poprzednich wyborów do Knesetu, ale myślę że to dobry wynik. Teraz czekamy na pod-pisanie umowy koalicyjnej w marcu.

M.B.: Czy myślisz, że utworzony zostanie sta-bilny rząd?R.K.: To zależy od tego, kto wejdzie do koali-cji, ale rozmowy które trwają dowodzą, że to będzie rząd, w którym znajdą się dotychczasowi koalicjanci. Dość ważnym wydarzeniem jest po-

Monika Bazan

Page 9: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah 9

jawienie się partii Lapida, który zapewnie wejdzie do koalicji.

M.B.:Wspomniałeś o Lapidzie. Kim jest? Me-dia izraelskie mówią że to największa niespo-dzianka tych wyborów. Sondaże dawały mu 10 mandatów, dostał 19!R.K.: W Izraelu nic nigdy nie jest pewne do końca, ale mówiło się od dawna, że Lapid to czarny koń tych wyborów. Wielu moich znajo-mych chciało na niego zagłosować. Spora część z nich, którzy do końca nie wiedzieli na kogo oddać głos, wybrało właśnie jego. To dzięki swej popularności zdobył tyle głosów. Otwarcie potępia obecny system wyborów. W jego partii żaden z polityków nie miał powiązań z innymi partiami. W związku z tym partia wydaje się być bardziej wiarygodna w stosunku do pozostałych partii, zwłaszcza w propozycjach reform, przed-stawianych przez osoby, uchodzące za niesko-rumpowane.

M.B.: Dlaczego tak wielki odsetek społeczeń-stwa zagłosowało na Lapida?R.K.: Ludzie mają dość stagnacji i tych, którzy są na scenie politycznej od lat, tyle że pod nowy-mi nazwami partii. Pojawił się ktoś, kto pragnie zmian, jest lubiany, dobrze się prezentuje, więc dlaczego nie oddać na niego głosu? Na Lapida głosowali głównie ludzie młodzi, świeccy, z du-żych miast. Jak sam mówi, nie ma nic wspólnego z polityką. Prawda jest taka, że jego ojciec już nie żyje, ale w polityce był ważną personą, mini-strem w rządzie Szarona. To dzięki niemu zdobył swoje zaplecze polityczne.

M.B.: Czy rząd będzie stabilniejszy, jeśli do koalicji wejdzie Tzipi Livni ze swą nową par-tią Hatnuah?R.K.: Monika… Żartujesz? Livni to jakiś żart! Nie dość że jest nudna, to jeszcze nie wie sama o co jej chodzi. Zwłaszcza, że nic nie zrobiła wcześniej, to teraz też nic nie zrobi.

M.B.: Dlaczego jest nudna? Przecież była przewodniczącą Kadimy, za czasów kiedy Kadima miała 28 mandatów w Knesecie. Była pierwszą siłą w parlamencie, fakt że nie utwo-rzyła gabinetu, no ale…RK: No właśnie, przegrała wybory z Mofa-zem, i nie potrafiła się pogodzić z przegraną, a teraz próbuje wejść do rządu za wszelką cenę. Znam wielu ludzi, którzy jej nie lubią. A nudna jest dlatego, że nic nie przeskrobała, nie miała żadnych romansów, nic ciekawego… Livni jest niepoważna. Najpierw cała jej kampania była przeciwko Bibiemu, a teraz dla dobra pokoju z Palestyńczykami, zostanie ministrem spra-wiedliwości w rządzie z największym wrogiem politycznym. Ludzie się na niej zawiedli, a Ona sama jeśli wejdzie do rządu, to może pożegnać się z jakimikolwiek poparciem w następnej elek-cji.

M.B.: Dlaczego lewa strona polityki izrael-skiej jest tak słaba? Czy nawiązanie dialo-gu między partiami (Partia Pracy, Kadima) wzmocniłoby lewicę Izraela?R.K.: Lewica od lat jest rozbita. To, co mówią główne partie, w ogóle nie interesuje społe-

czeństwa. My chcemy być respektowani także na świecie. A lewica nie interesuje się polityką zagraniczną. Mówią o ekonomi, ale prawda jest taka, że od kiedy Bibi rządzi, gospodarka jest ustabilizowana, szczególnie w porównaniu do europejskiej.

M.B.: Co jest problemem Kadimy? W ostat-nim Knesecie miała 28 mandatów, teraz ma tylko 2. R.K.: Kadima jest stracona, nikt jej już nie poprze po tym, jak wstąpili do koalicji w ostatnim momencie, co wyglądało na chęć uniknięcia wyborów i brzydki przekręt. Ludzie, szczególnie młodzi, wolą raczej Tzipi niż Mufa-za. Prawdopodobnie jak podniosą próg wybor-czy od następnych wyborów, to żadne małe par-tie nie wejdą do Knesetu.

M.B.: No tak, to Lapid chce podniesienia pro-gu z 2 do 6 %, prawda?R.K.: Tak. Z tym się akurat zgadzam w jego pro-gramie. Czas najwyższy, żeby ograniczyć liczbę partii. Przecież teraz do wyborów startowało 40 partii!

M.B.: Co myślisz o partiach arabskich? Teraz łącznie będą mieć 11 mandatów. To dość dużo jak na warunki izraelskie.R.K.: Co z tego skoro, te partie się nie dogadają. Hadasz to partia jeszcze pokomunistyczna. Taal jest zbyt religijna, a Balad jest zainteresowany

samymi Palestyńczykami, a nie pozycją Arabów w Izraelu. Nie ma szans na jakąkolwiek konsoli-dację w jedną partię.

M.B.: Interesuję się partiami Żydów rosyjskich. Dlaczego ich pozycja jest tak wysoka w Izraelu? Widzisz jakieś różnice między Liebermanem a Szaranskim? R.K.: Ich pozycja jest wysoka, bo po prostu w Izraelu jest dużo (1 mln) imigrantów akurat z Rosji. Główna różnica między obiema partiami wynika z tego, że Szaranski odwoływał się do Żydów rosyjskich i był popierany tylko i wyłącz-nie przez nich.

W przeciwieństwie do partii Libermana, która stała się bardziej izraelska i swój apel wyborczy kieruje do wszystkich obywateli Izraela. Beteinu popierają również Żydzi sefardyjscy czy Dru-zowie, ze względu na jego dość prawicowe po-glądy. Mimo, że Liberman ma teraz wytoczony proces, to uważam, że nic nie zostanie mu udo-wodnione i pozostanie on ważnym politycznym graczem w najbliższych latach.

M.B.:Dziękuję za poświęcona chwilę.

rozmowa

Rozmowę z Reuven Kapula przeprowadziła Monika Bazan.

Page 10: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah

Nadzieja jak zwykle jest pogrzebana w pragnieniach, decy-zjach i działaniach ludzi. Konflikt izraelsko-palestyński jest do rozwiązania, jeśli tylko Izraelczycy i Palestyńczycy będą tego chcieli.

Nie można powiedzieć, że oba te narody nie chcą pokoju. Pro-blem polega na tym, że każdy z nich inaczej wyobraża sobie, na jakich warunkach można go osiągnąć. Oczekiwania mieszkańców Izraela w żaden sposób nie przystają do pragnień Palestyńczyków. Izraelczycy najchętniej pozostawiliby w swoich rękach Jerozolimę oraz większość osad żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu. Większość Palestyńczyków chciałaby, aby wschodnia Jerozolima (wraz ze Starym Miastem) sta-ła się ich stolicą, a granica między dwoma państwami przebiegała wzdłuż granicy izraelsko-jordańskiej z 1967 r. Dodatkowo mieszkańcy Palestyny uważają, że władze w Tel Awiwie powinny zgodzić się na powrót uchodźców palestyńskich, którzy opuścili swoje domy w 1948 r. Na tego rodzaju roz-wiązanie nie chcą przystać Izraelczycy, dla nich oznaczałoby to w krótszej lub dłuższej perspektywie załamanie się koncepcji Izra-ela jako państwa żydowskiego.

Gdzie jest więc nadzieja? Nadzie-ja jest w relacjach między prostymi ludźmi. Władze, podziały polityczne, religia, kultura i język mogą się różnić, istotniejsza w rela-cjach między ludźmi jest przecież wzajemna życzliwość, otwartość i zrozumienie.

Niestety w ostatnich czasach i tego brakuje. Dawniej Izraelczycy i Pale-styńczycy mieli dużo więcej okazji, by się kontaktować ze sobą. Bardzo często Pale-styńczycy pracowali w Izraelu, Izraelczycy często jeździli do zamieszkałych przez Pa-lestyńczyków miast, by zrobić zakupy, czy zjeść w arabskiej knajpce.

Te wzajemne kontakty budowały zaufanie. Nawet jeśli Zev generalnie nie lubił Palestyńczyków, to jednak Mahmuda uważał za dobrego, sumiennego i solidnego pracownika. Ten sam Mahmud mógł uważać Żydów za zaborców, ale jego pracodawca Zev był dla niego porządnym i uczciwym człowiekiem

Zamachy samobójcze, budowa muru, ograniczenia w dostępie do pozwoleń na pracę spowodowały, że znacznie spadła liczba palestyńskich pracowników w Izraelu. Także Izraelczycy nie bywają już w miastach Za-chodniego Brzegu, a tym bardziej Strefy Gazy. Te dwa narody, przecież w praktyce zamieszkujące to samo miejsce, stają się dla siebie coraz bardziej obce. W dużo większym stopniu niż kiedyś patrzą na siebie przez pryzmat

stereotypów. Palestyńczycy traktują Żydów jak bezdusznych okupantów, a Izraelczycy uważają wszystkich Palestyńczyków za fanatycznych terrory-stów. Odgrodzone od siebie murem obie nacje coraz bardziej zamykają się na siebie. Brak kontaktów poszerza przestrzeń nieufności i niezrozumienia.

Nadzieja jednak nie gaśnie. Zarówno Żydzi, jak i Arabowie an-gażują się w propokojowe inicjatywy (np. organizacja Peace Now, Rada Instytucji Religijnych w Ziemi Świętej czy peacemakerzy z Jerozolimy).

Zdolność zrozumienia drugiej strony, gotowość do zaakceptowa-nia jej punktu widzenia, skłonność do ustępstw, a także normalna ludzka życzliwość, solidarność to płaszczyzna przyszłego porozumienia. Czy ono kiedyś nastąpi? Pozostaje mieć nadzieję, że tak.

10

Ekspert

Gdzie jest nadzieja?

Dr Marcin Szydzisz

Dr Marcin Szydzisz

Page 11: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah 11

Gdzie jest nadzieja?

Ekspert

Dr Marcin Szydzisz

Dr Jarosław Jarząbek

Konflikt izraelsko-palestyński jest konfliktem nieroz-wiązywalnym na drodze negocjacji. Aby negocjacje pomiędzy dwiema stronami dowolnego sporu miały w ogóle szanse powodzenia, koniecznie spełniony musi być

jeden warunek. Mianowicie minimalne oczekiwania obu stron nie mogą się wzajemnie wykluczać. Innymi słowy musi realnie istnieć kompro-misowe rozwiązanie możliwe do przyjęcia dla obu stron. W przypadku konfliktu izraelsko-palestyńskiego takie rozwiązanie nie istnieje, gdyż absolutnie minimalne oczekiwania obu jego stron są ze sobą sprzeczne.

Podstawowym żądaniem strony palestyń-skiej jest utworzenie suwerennego państwa, które będzie zdolne do samodzielnego funk-cjonowania. Tylko to byłoby w stanie skło-nić Palestyńczyków za zaprzestania walki i pokojowego ułożenia stosunków z Izraelem. Do stworzenia suwerennego i samodzielnego państwa konieczne zaś byłoby spełnienie kilku warunków. Państwo to musiałoby posiadać peł-ną i wyłączną kontrolę nad całym swoim tery-torium i wszystkimi swoimi granicami (w tym także granicą morską i przestrzenią powietrzną). Terytorium państwa musiałoby mieć charakter ciągły, co oznacza, że nie mogłyby na nim ist-nieć żadne dzielące go na mniejsze fragmenty obszary pod obcą kontrolą, takie jak osiedla, bazy wojskowe, strefy bezpieczeństwa, ekste-rytorialne drogi. Terytorium takiego państwa musiałoby obejmować obszary wystarczające do zapewnienia mu możliwości samodzielnego funkcjonowania, przede wszystkim zaś ujęcia wody pitnej, pola uprawne, obszary na których można rozwijać przemysł, dostęp do infrastruk-tury umożliwiającej kontakty gospodarcze ze światem zewnętrznym. Z dużym prawdopodo-bieństwem można również założyć, że Palestyń-czycy za warunek niezbędnie konieczny uznają włączenie do ich państwa Wschodniej Jerozoli-my, która będzie stolicą ich państwa. Wszystko inne, w tym problem uchodźców, rekompensat,

dokładnego ustalenia granic, wymiany terytoriów to kwestie negocjowalne.

Dla Izraela sprawą bezdyskusyjną jest zachowanie realnej kon-troli nad obszarem Zachodniego Brzegu Jordanu. Wynika to z kluczowych interesów strategicznych i ekonomicznych tego państwa. Tę realną kontrolę zapewniają w chwili obecnej izraelskie osiedla oraz bazy wojskowe. Dzięki nim Izrael kontroluje prawie wszystkie ujęcia wody pit-nej na tym obszarze, które zapewniają mu około 1/3 dostaw wykorzysty-wanej tam wody. Izraelskie osiedla i bazy wojskowe na Zachodnim Brzegu, wraz z wybudowaną tam siecią umocnień stanowią również bardzo ważną część izraelskiego systemu obronnego. Ponadto ewakuacja liczącej już po-

nad 500 tysięcy ludzi rzeszy osadników jest zadaniem niewykonalnym dla żadnego rządu izraelskiego, niezależnie od jego intencji. Trudno sobie też wyobrazić, aby strona izraelska zgodziła się na rezygnację z kontroli ze-wnętrznych granic potencjalnego państwa palestyńskiego.

Skoro niemożliwe jest rozwiązanie pokojowe obecnego konfliktu, po-zostają jedynie dwie wykonalne opcje: rozwiązanie siłowe lub zachowa-nie obecnego status quo. Pierwsza z tych opcji wydaje się niezbyt realna. Optujące za rozwiązaniem siłowym ugrupowania i organizacje po stronie palestyńskiej nie mają i w dającej się przewidzieć przyszłości nie będą mia-ły realnych możliwości militarnych pozwalających im poważnie zagrozić izraelskiej potędze wojskowej. Po stronie izraelskiej liczba zwolenników rozwiązania siłowego rośnie i coraz częściej otwarcie przedstawiają oni swoje pomysły. Jednym z ostatnich jest np. propozycja siłowego wysiedle-nia Palestyńczyków przedstawiona przez byłego ministra spraw zagranicz-nych Izraela Avidora Libermana. Jakkolwiek Izrael byłby zapewne w stanie taką operację przeprowadzić, ze względu zarówno na reakcje międzyna-rodowe jak i nieuniknione przy tej okazji poważne straty własne, jest ona bardzo mało prawdopodobna.

Stan obecny natomiast dość dobrze się już zakonserwował i utrwalił. Żyjący w kilkudziesięciu wyodrębnionych na Zachodnim Brzegu Jorda-nu rezerwatach Palestyńczycy nie są oczywiście z niego zadowoleni, ale w praktyce nie mają oni żadnej możliwości zmiany swojego położenia. Władze palestyńskie nie dysponują realnymi możliwościami wpływu politycznego, ekonomicznego, społecznego czy militarnego, pozwalającymi im na oddzia-ływania na państwo Izrael. Ten natomiast uznaje sytuację obecną za niezwykle dla siebie korzystną. Dzięki budowie muru bezpieczeństwa, wpływom politycz-nym i dyplomatycznym, skutecznym działaniom zbrojnym i akcjom antyterro-rystycznym oraz w wyniku waśni wewnątrz-palestyńskich bezpieczeństwo Izraela po 2005 roku uległo zdecydowanej poprawie. Liczba ataków terrory-stycznych w Izraelu znacząco spadła, zaś ostrzał rakietowy i moździerzowy z terytorium Strefy Gazy nie stanowi poważniejszego zagrożenia. Izrael dość swobodnie rozbudowuje swoje osiedla na terytoriach okupowanych, przede wszystkim jednak czerpie znaczące korzyści ekonomiczne zarówno z okupa-cji jak i z faktu istnienia Autonomii Palestyńskiej. Oprócz wspomnianego już swobodnego wykorzystywania zasobów wodnych ze znajdujących się pod Za-chodnim Brzegiem Jordanu warstw wodonośnych, władze izraelskie w pełni kontrolują gospodarkę Autonomii Palestyńskiej, pobierając w jej imieniu cła i podatki oraz całkowicie panując nad przepływem towarów i usług. Wła-dze Autonomii Palestyńskiej, utrzymującej się w głównej mierze dzię-ki pomocy międzynarodowej, zmuszone są do zakupu większości dóbr i usług, których dostarczają swoim mieszkańcom bądź to w Izraelu, bądź też w krajach trzecich, ale za pośrednictwem Izraela. To samo dotyczy także sa-mych mieszkańców terytoriów okupowanych. W efekcie to państwo Izrael jest końcowym beneficjentem znacznej części międzynarodowej pomocy finansowej i gospodarczej przeznaczonej teoretycznie dla Palestyńczyków. Biorąc to pod uwagę nie ulega raczej wątpliwości, że władze izraelskie będą dążyły do zachowania stanu obecnego tak długo, jak tylko będzie to możliwe. Każda znacząca zmiana obecnego statusu konfliktu izraelsko-pa-lestyńskiego będzie dla nich obarczona dużym ryzykiem i prawdopodobnie przyniesie im wymierne straty. Dr Jarosław Jarząbek

Fot. Katarzyna Ferenc-Szydzisz.

Page 12: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah12

Współczesne żniwo sztuki. Czas na refleksję

Natalia Rybacka

Najbardziej prestiżowe nagrody, Oscary i World Press Photo, zostały wręczone. Emocje opadły, czas na refleksję nad wyróżnionymi dziełami. Czy rzeczywiście zasłużyły na miano „najlepszych”?

Kultura

reprodukcja obrazu gusta-va Klimta pt. Pocałunek na zdewastowanym budynku w Syrii.

Page 13: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah 13

Komercja i upolitycznienie, brak dbałości o szczegóły i po-szukiwanie szybkiej sensacji. Z drugiej strony prawdziwa, bru-talna rzeczywistość, której do-

świadczają tysiące ludzi. Dlaczego dziś, w dobie ogólnodostępnej techniki, otwartych granic i gloryfikowanej wielokulturowości człowiek, sięgając po środki artystycznego wyrazu, ukazu-je ludzkie okrucieństwa, tym samym dając na nie ciche pozwolenie?

Obraz współczesnego świata

World Press Photo to najbardziej ekskluzywna nagroda fotograficzna dla dziennikarzy z całego świata. Tegoroczną edycję wygrał Szwed Paul Hansen, pracujący dla dziennika „Dagens Nyhe-ter”. Zwycięskie zdjęcie prezentuje makabryczną scenę, jak zresztą wszystkie wyróżnione w tym roku fotografie. Izrael, Strefa Gazy i Syria – te trzy miejsca w sposób kompletny oddały okrutną rzeczywistość wojny. Tysiącom sfotografowa-nych tragedii, dziennikarze zawdzięczają sławę, rozpoznawalność i pieniądze. Podczas rozmowy telefonicznej pomiędzy Michielem Munneke a Paulem Hansenem padają słowa, iż jego zdjęcie dosłownie powaliło komisję na kola-na. Siła tego zdjęcia leży w kontraście między gniewem i smutkiem dorosłych a niewinnością dzieci. Nigdy nie zapomnę tego kadru - tłuma-czy Mayu Mohanna, członek jury World Press Photo 2012, któremu w tym roku przewodniczył Santiago Lyon, wiceprezes agencji Associated Press. Fotografia przedstawia grupę Palestyń-czyków niosących ciała dwójki martwych dzie-ci przez ulicę w Strefie Gazy. Ciała zawinięte w białe całuny są niesione do meczetu na ce-remonię pogrzebową, podczas gdy ciało ich ojca, Fouada, jest niesione na noszach za nimi. Dwuletni Suhaib Hijazi oraz jego trzyletni brat Muhammad zginęli, gdy ich dom został znisz-czony podczas izraelskiego ataku rakietowego. Ich matka trafiła na oddział intensywnej terapii. Inne zdjęcia wyróżnione przez jury również pre-zentują wojenną tematykę: żołnierz Wolnej Ar-mii Syrii, przygotowujący się do walki podczas starcia z siłami rządowymi w dzielnicy Sulema-in Halabi w Aleppo; dramat cywilów podczas wojny w Syrii - Aida straciła rodzinę, a sama została ciężko ranna podczas bombardowania dokonanego przez wojsko syryjskie; palestyński rewolwerowiec jadący na motocyklu, włóczą-cy za sobą ciało mężczyzny zabitego z powodu podejrzenia o kolaborację z Izraelem; poważnie ranne dziecko, czekające na opiekę medyczną w jednym z ostatnich ostałych szpitali, podczas gdy armia al – Assada przygotowuje się do prze-jęcia miasta.

Nagrody w konkursie World Press Photo przyznawane są od 1955 roku. W ciągu pierw-szych lat wyróżniano zdjęcia o pozytywnym wy-dźwięku, niosące nadzieję albo przynajmniej ła-

dunek neutralnych emocji. Pierwsza wyróżniona praca w konkursie jest wyjątkowa ze względu na swą wartość historyczną, przedstawia bowiem upadek uczestnika wyścigu motocyklowego. Niestety, takich prac jest niewiele. Obrazy, od których nie sposób się uwolnić, ukazują cier-pienie, wojnę, głód, rozpacz, beznadziejną wal-kę. 58 lat konkursu World Press Photo przynosi smutną prawdę o świecie współczesnym.

And the Oscar goes to…

Oscar dla filmu Bena Afflecka pt. „Operacja Argo” to chyba największe zaskoczenie tego-rocznej ceremonii wręczenia statuetek. Czy rzeczywiście był lepszy od „Nędzników”, „Lin-colna” czy „Miłości”? Według ministra kultury i orientacji islamskiej Sejeda Mohammada Ho-sejniego, film nie zasługuje na nagrodę ani pod względem technicznym, ani artystycznym. Do-datkowo, przedstawia „wypaczoną historię Ira-nu” w ramach „miękkiej wojny o wpływy kul-turalne” w tym kraju. Internauci z całego świata komentują, iż jest to Oscar polityczny, który reklamuje CIA. „Operacja Argo” opowiada o tajnej akcji wywiezienia z Iranu szóstki pra-cowników amerykańskiej ambasady w Tehera-nie, zaatakowanej szturmem przez ekstremistów w 1979 roku. Dodatkowe kontrowersje wzbudza fakt, że statuetka została wręczona przez Pierw-szą Damę USA, Michelle Obamę. Iran już zapo-wiedział własny film jako odpowiedź na dzieło Afflecka. Ma on ukazywać te same wydarzenia z irańskiej perspektywy. Znamiennym jest, że

Akademia Filmowa nagradza filmy, które są zdecydowanie upolitycznione. Nie tylko „Ope-racja Argo”, ale również „Wróg numer jeden” – o polowaniu na Osamę bin Ladena, który dziś nazywany jest wręcz „ikoną współczesnego ter-roryzmu”, „Asad”, „Buzkashi Boys” czy w la-tach wcześniejszych „Monachium”.

Sztuka vs. wojna

Gustav Kilmt, wybitny przedstawiciel sece-sji, malując obraz pt. „Pocałunek” przedstawił idealistyczną wizję miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną. Choć kochanek czule obejmuje i delikatnie całuje damę w policzek, nie wymu-sza zaborczego cmoku w usta. Tammam Azzam, syryjski artysta urodzony w Damaszku, nałożył właśnie to kultowe dzieło na mury budynku, zniszczonego wojną, w jego rodzinnym kraju – Syrii. Jego graffiti zestawia piękno z wojenną dewastacją, zderza idealistyczną wizję miłości z bólem i cierpieniem, którego doświadczają Sy-ryjczycy. Nie chcę walczyć – mówi Azzam – Ale destrukcja i smutek, których doświadczyłem ze strony reżimu w rezultacie zainspirowały mnie do działania. Wojna domowa w Syrii trwa już ponad dwa lata. Organizacja Narodów Zjedno-czonych oszacowała, że w konflikcie zginęło jak dotąd 60 000 osób.

Sztuka jest narzędziem, które służy do wy-wierania nacisku na opinię publiczną. Dzięki mediom masowym fotografia czy film szybko docierają do tysięcy odbiorców, jednak nowe technologie w takim samym stopniu ułatwiają przekaz, co go zagłuszają. Dzieła alternatywne często giną w mnogości medialnych głosów. Projekt Azzama nie został nagrodzony Oscarem. Nie zdobył też uznania dyrektora World Press Photo. Uświadomił natomiast, w sposób prosty i niekomercyjny milionom ludzi, jakim okru-cieństwem jest wojna, która zabiera ze sobą po-tężne żniwo śmierci.

,,Dodatkowe kontrowersje wzbudza fakt, że statuet-

ka została wręczona przez Pierwszą Damę USA, Mi-

chelle Obamę.”

World press photo 2013 dla paula Hanse-na za zdjęcie ze Strefy gazy.

Natalia Rybacka

Kultura

Page 14: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah

Rzadko w historii naro-dów zdarzają się kobie-ty, które odegrały rolę tak wielką, że pamięta o nich cały świat. Wiel-ka Brytania była, przez blisko dwadzieścia lat,

rządzona przez „Żelazną Damę” – Margaret Thatcher. Indira Gandhi dała początki poli-tycznej dynastii, która do dzisiaj ma wpływ na losy Indii. Izraelczycy mają swoją „Żela-zną Gołdę” – Gołdę Meir, jedyną kobietę pre-miera państwa żydowskiego, jedyną wśród Mędrców Syjonu.

Przyszła na świat 3 maja 1898 roku w Ki-jowie, jako Golda Mabowicz. Nikt wtedy nie pomyślałby, że za pół wieku Żydzi stworzą wła-sne państwo, a na dodatek na jego czele stanie w przyszłości Żydówka, urodzona na Ukrainie. Mieszkała razem z matką, dwiema siostrami oraz ojcem, który w 1903 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, stając się Moshe Ma-bovitzem. W wydanej 1975 roku autobiografii „Moje życie” Gołda Meir tak opisuje swoje dzie-ciństwo: „Doskonale pamiętam jak biedni wte-dy byliśmy. Nigdy nie było za dużo czegokol-wiek, ani jedzenia, ani ciepłych ubrań, ani ciepła w domu. Zawsze było zbyt zimno i zbyt pusto”.

Trzy lata po emigracji ojca do USA, cała ro-dzina Mabowiczów – Mabovitzów przeniosła się do niego. Standard ich życia zaczynał się pod-nosić – ojciec pracował jako stolarz, matka pro-wadziła sklep warzywny, a Gołda uczęszczała do szkoły podstawowej. W wieku czternastu lat pierwszy raz sprzeciwiła się matce, która zasu-gerowała, aby porzuciła szkołę i wyszła za mąż. Uciekła wtedy do Kolorado, do swojej siostry Shejny. Wróciła po roku do rodzinnego domu, aby ukończyć liceum i rozpocząć studia na Uni-versity of Wisconsin-Milwaukee. Studia przy-niosły przełom w jej życiu. Została członkiem Poelei Zion (Robotnicy Syjonu) oraz aktywną działaczką żydowskiej organizacji socjalistyczno – syjonistycznej Haboni. W 1917 roku poślubiła Morrisa Meyersona, a cztery lata później wspól-

nie wyemigrowali do Palestyny. Tam właśnie Gołda Meir rozwijała swoją karierę polityczną.Rozpoczynała jako przewodnicząca związku ro-botniczego Histadrut w kibucu Merhavia, gdzie zamieszkała razem z mężem po przybyciu do Palestyny. W 1928 roku była już sekretarzem Rady Kobiecej Histadrut, a jej pozycja nadal ro-sła. Obowiązki związkowe zmusiły ją do prze-prowadzki do Tel Avivu. Właśnie wtedy rozstała się ze swoim mężem, jednak nigdy oficjalnie się nie rozwiedli. Morris Meir zginął w 1951 roku. Przy Gołdzie pozostała dwójka dzieci – Sarah i Menachem.

Jej polityczne losy od początku były zwią-zane z Davidem Ben Gurionem oraz Moshe Sharettem. Z pierwszym - w 1930 roku - zakła-

dała partię socjalistyczno syjonistyczną Mapai. Drugiemu, w 1946 roku, pomagała w kierowa-niu Agencją Żydowską w Palestynie, po tym jak brytyjskie władze mandatowe aresztowały większość żydowskich przywódców. David Ben Gurion, jeden z ojców Izraela, nazwał ją „jedy-nym mężczyzną w gabinecie”.

Przełomem okazał się rok 1948. Gołda Meir była jedyną kobietą, która podpisała deklarację niepodległości Państwa Izrael. Sama tak wspo-minała ten moment: „Po podpisaniu, popłakałam się. Gdy studiowałam historię amerykańską, jako uczennica, czytałam o tych, którzy podpi-sali Deklarację Niepodległości, nie mogłam wy-obrazić sobie prawdziwych ludzi robiących to. A wtedy ja siedziałam i podpisywałam de-klarację niepodległości.”. W czasie wojny o niepodległość Meir została przewodniczącą de-partamentu politycznego Agencji Żydowskiej i członkiem rządu tymczasowego, jako mini-ster spraw zagranicznych. Jeszcze w przeddzień

wybuchu wojny prowadziła pertraktacje z kró-lem Jordanii, Abdullahem. Niestety, trzy dni po ogłoszeniu deklaracji niepodległości, Izrael został zaatakowany przez połączone siły Egip-tu, Syrii, Libanu, Transjordanii i Iraku. Gołda Meir otrzymała pierwszy paszport państwa Izra-el i wyjechała do Stanów Zjednoczonych, aby zebrać fundusze na obronę. David Ben Gurion miał nadzieję, że uda jej się zebrać chociaż 5 mi-lionów dolarów. Przyszła pani premier wróciła z USA z walizkami, wypełnionymi banknotami jedno i pięciodolarowymi, w sumie z 50 milio-nami. Pozwoliło to na zakup broni do obrony przed ościennymi państwami arabskimi. Ben Gurion powiedział wtedy, że „będzie się mówi-ło, że Żydówka załatwiła pieniądze na założenie państwa”.

W czerwcu 1948 roku została pierwszym ambasadorem Izraela w ZSRR, jednak funkcję tę sprawowała tylko przez pół roku. Władzom sowieckim nie podobała się jej zbytnia aktyw-ność oraz liczne spotkania ze społecznością ży-dowską. W styczniu 1949 powróciła do kraju i wzięła udział w wyborach do Knesetu. Zasiada-ła w nim, nieprzerwanie, do 1974 roku.

Od 1949 do 1956 roku sprawowała funkcję ministra pracy w rządach Ben Guriona i Szaret-ta. Jako osoba przesiąknięta ideami lewicowymi, od zawsze zajmująca się sprawami społeczny-mi, wspierała związki zawodowe, a także imi-grantów, wspierając budowę nowych domów i tworzenie miejsc pracy, sprzyjających integra-cji. Była też autorką ustawy o ubezpieczeniu społecznym. Wprowadziła jednak selekcję imi-grantów, zwłaszcza tych z Polski. Pisała o tym w liście do Kaca, ambasadora Izraela w Polsce: „W komitecie koordynacyjnym zgłoszono propozycję, by poinformować polski rząd, że życzymy sobie wprowadzenia selekcji żydow-skiej emigracji do Izraela, bo nie możemy dłu-żej przyjmować chorych i niepełnosprawnych osób”.

Jako minister spraw zagranicznych w rządzie Ben Guriona i Levi Eskhola, w latach 1956–

14

Golda Meir - matka Izraela

Damian Wutke

Kultura

,,A wtedy ja siedziałam i podpisywałam deklarację

niepodległości”

Page 15: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah 15

1966, zainicjowała politykę kooperacji z nowo powstającymi państwami Afryki, wprowadzi-ła program współpracy, który trwa do dzisiaj, a który oparty jest na izraelskich doświadcze-niach budowania nowego państwa. Zacieśniła również stosunki ze Stanami Zjednoczonymi oraz Ameryką Łacińską.

W trakcie kadencji szóstego Knese-tu (1965–1969), wykryto u niej nowotwór, co zmusiło ją do czasowego wycofania się z czynnej polityki. Po jego przezwyciężeniu w 1968 roku, została sekretarzem generalnym partii Mapai. Rok później, po nagłej śmierci premiera Eskhola, została wyznaczona „kan-dydatką konsensusu” na urząd szefa rządu. 17 marca 1969 roku, jako pierwsza, i dotychczas jedyna, kobieta objęła urząd premiera pań-stwa Izrael. Kilka miesięcy później, w paź-dzierniku, już jako przewodnicząca Zjedno-czenia Pracy (blok polityczny Mapai, Ahdut ha’Avoda, Poalej Syjon), poprowadziła partię

do zwycięstwa i objęła stanowiska premiera w siódmym Knesecie.

Kadencja siódmego Knesetu, od 1969 do 1973 roku, to najgorętszy okres w życiu po-litycznym Gołdy Meir. Izraelczycy żyli ciągle radością z przejęcia znacznych obszarów ziem arabskich, w trakcie wojny sześciodniowej 1967 roku. Jednak początki rządów Meir to

„wojna na wyczerpanie” – nieustanne ataki wojsk egipskich, wzdłuż Kanału Sueskiego. W 1970 roku zgodziła się podpisać porozu-mienie pokojowe o przerwaniu wojny. Sprze-

ciwiała się jednak wycofywaniu wojsk izrael-skich z Gazy, Judeii czy Samarii. Twierdziła, że największym niebezpieczeństwem dla Izra-ela jest powrót do granic z 1948 roku, bo nie są one możliwe do obrony. Zasłynęła zakazem wydanym swoim ministrom, aby nigdy nie używali stwierdzenia: „wycofywanie z teryto-riów”.

Każdy, kto oglądał film „Monachium” Ste-vena Spielberga, wie jaką rolę odegrała pani premier. Według różnych źródeł to właśnie ona miała osobiście wydać rozkaz zabicia palestyń-skich zamachowców, nie zważając na środki i cenę, nie licząc się też z ewentualnymi stratami po stronie izraelskiej. Podobno sama też miała wyznaczyć oficerów Mossadu, którzy mieli te wyroki wykonać. Według Gołdy Meir, zabicie odpowiedzialnych za masakrę w Monachium nie było rodzajem zemsty, ale ostrzeżeniem przy-szłych pokoleń, że Izrael zawsze pomści swoich synów. W 2006 roku Zvi Zamir, szef Mossadu za

golda Meir była Żelazną Damą izra-elskiej polityki lata przed przylgnięciem tego określenia do Margaret thatcher.

Kultura

,,Podobno sama też miała wyznaczyć oficerów Mos-

sadu, którzy mieli te wyroki wykonać.”

Page 16: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah

czasów rządów Meir, odpowiadając na pytanie dziennikarzy o dyrektywy pani premier po zama-chu, powiedział: „Gołda nigdy nie powiedziała: Zemścij się na tych, którzy byli odpowiedzial-ni za Monachium.”. Apelowała wtedy do świa-ta, aby pomógł ratować obywateli izraelskich i potępił popełnione przestępstwa. Swoje zde-cydowanie tłumaczyła niewystarczającą reakcją świata. Była wręcz oburzona dostrzegalnym bra-kiem działań na skalę światową i właśnie wte-dy zdecydowała upoważnić Mossad do zabicia przywódców i członków Czarnego Września – organizacji terrorystycznej, która dokonała zamachu na Letnich Igrzyskach w Monachium, w 1972 roku.

6 października 1973 roku okazał się najgor-szym dniem w życiu Gołdy Meir. Izrael został zaatakowany przez połączone wojska Egiptu i Syrii. Izraelski wywiad nie był w stanie okre-ślić, czy uderzenie w ogóle nastąpi. Dzień przed wybuchem wojny Jom Kippur, Gołda Meir spo-tkała się z dwoma najważniejszymi generałami – ministrem obrony narodowej Mosze Dajanem i szefem sztabu generalnego Davidem Elazarem. Mimo propozycji generała Elazara, aby dokonać prewencyjnego uderzenia na Syrię, premier zde-cydowała się czekać. Uważała, że ważniejszy jest wizerunek Izraela i brak embarga na ropę naftową ze strony państw europejskich. Wojna Jom Kippur uwydatniła wiele słabych punktów państwa izraelskiego i doprowadziła do wy-buchu protestów społecznych i wewnętrznych kłótni na łonie koalicji. Mimo, że zwycięstwo pozostało po stronie izraelskiej Gołda Meir była nieustannie krytykowana i oskarżana. Nowym bohaterem narodowym został Mosze Dajan, któ-ry w społecznym odczuciu uchronił kraj przed większymi stratami. Jednak to wszystko nie przeszkodziło pani premier - po raz ostatni - po-prowadzić Zjednoczenia Pracy do zwycięstwa. 10 marca 1974 roku, w czasie kadencji ósmego Knessetu, została ponownie szefem rządu.

Fala krytyki była jednak tak duża, że rząd po-stanowił powołać komisję śledczą dla zbadania działań związanych z wojną Jom Kippur. Na jej czele stanął prezes Sądu Najwyższego – Szymon Agrnat i na samym początku postanowił o od-stąpieniu od personalnego oceniania Gołdy Meir. 1 kwietnia został ogłoszony raport, który wska-zywał złe zarządzanie państwem i brak współ-pracy między najważniejszymi organami, jako przyczyny takiego obrotu spraw. Mimo, iż Gołda Meir nie była wymieniona w raporcie jako win-na czemukolwiek, poczucie odpowiedzialności za losy kraju nakazywało jej zrzec się urzędu. 11 kwietnia 1974 roku przestała pełnić funkcję pre-miera rządu izraelskiego, wycofała się zupełnie z życia politycznego i zajęła pisaniem książek. Po raz ostatni publicznie pokazała się w 1977 roku, kiedy została zaproszona do Knessetu w trakcie wizyty egipskiego prezydenta Anwara Sadata. Zmarła w 1978 roku w Jerozolimie.

Była osobą niezwykle stanowczą i stałą w swoich poglądach. Od samego początku nie wierzyła w możliwość zawarcia pokoju z Ara-bami. Nieustannie odrzucała amerykańskie pro-pozycje, aby zamieniać ziemię na pokój. Nie dlatego, że była zafascynowana ideą wielkiego biblijnego Izraela, ale dlatego, że była racjona-listką i uważała, że oddawanie ziemi Arabom

i tak nie przyniesie pokoju na Bliskim Wscho-dzie. Niemalże obsesją było jej przekonanie, że ludność krajów arabskich chce zagłady Izraela. Dlatego też uważała, że nie można od izraelskich przywódców żądać chęci zawarcia pokoju z Ara-bami. Swoim życiowym mottem uczyniła słowa: „pokój nadejdzie, kiedy Arabowie pokochają swoje dzieci bardziej niż nienawidzą nas.”.

Z drugiej strony jest przedstawiana w Izra-elu, jako „babcia Gołda”. Istnieje nawet okre-

ślenie „kuchnia Gołdy” oznaczające zebrania najbardziej zaufanych ministrów w kuchni pani premier, które odbywały się w niedzielę po szabasie, przed wieczornymi obradami całego rządu. Była też kobietą wyzwoloną. Mimo że nigdy nie uzyskała od swojego męża rozwodu, nie przeszkadzało jej to w rozkochiwaniu kolej-nych mężczyzn. Bliskie relacje damsko–męskie łączyły ją między innymi z prezydentem Zalma-nem Shazarem czy z ministrem edukacji Davi-dem Remezem.

Do roku 2005, kiedy Spielberg nakręcił swój film „Monachium”, pokazujący Gołdę Meir jako niezłomną w walce o każdego Izraelczyka, jej rodacy postrzegali ją głównie przez pryzmat wojny Jom Kippur. Od tego czasu na nowo jest postrzegana, jako „Matka Izraela”, oddana spra-wom żydowskim bez końca, zaangażowana we wszystko, co robiła. Dzisiaj Izraelczycy uważa-ją, że cokolwiek robiła Gołda Meir, robiła to dla ludzi.

16

Kultura

,,Mimo że nigdy nie uzyska-ła od swojego męża rozwo-du, nie przeszkadzało jej to w rozkochiwaniu kolejnych

mężczyzn.”

Damian Wutke

golda Meir na okładce ,,time”

Page 17: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah 17

Kultura

tytuł: Tweet - Tweet autor: Abraham Inc.Wytwórnia: Tzadik Recordsrok: 2009

Tweet – Tweet, czyli wielkie klezmerskie wesele

RecenzujePaulina Jósków

Co by się stało, gdyby ktoś chciał połączyć jazz z funkiem, rapem i dużą porcją klezmerskich dźwięków? Miałby szanse stworzyć ekspery-mentalny kolaż muzyczny – taki, przy którym kiwa się głową z uznaniem, ale po przesłucha-niu odkłada na półkę. Co się stanie, gdy w studiu nagraniowym znajdą się David Krakauer i jego Klezmer Madness!, Fred Wesley z trójelemento-

wą sekcją dętą, Josh Dolgin Socalled i całe mnóstwo napędzanej funko-wym rytmem energii? Usłyszymy 40 minutową fuzję jazzu, funku, rapu i… ludowych pieśni żydowskich pod nazwą Abraham Inc!

Tweet-Tweet to konglomerat nie tylko różnych gatunków i stylów, ale także odmiennych kultur. Po raz kolejny okazuje się, iż muzyka łagodzi obyczaje i ułatwia porozumienie –osobiście uważam, że jeżeli jesteśmy w stanie dopasować rap do ludowych pieśni żydowskich, to nie ma dla nas ograniczeń. Podobnie David Krakauer, zapytany o to, czym naprawdę jest Abraham Inc. odpowiedział: „W Abraham Inc. chodzi o zbliżanie do siebie ludzi, ich kultur i muzyki – i to jest niesamowicie wspaniała sprawa!” Wza-jemne przenikanie się stylów jest bardzo widoczne na całej płycie, prym wiodą jednak dwa motywy – funkowy, realizowany przez wspaniałą sekcję dętą Freda Wesleya, i klezmerski – Davida Krakauera. Gdyby komuś było mało – niepodważalnie hip-hopowy charakter tej produkcji nadają slamy raperów Socalleda i C-Rayz.

W świat muzycznych impresji Abrahama wprowadza nas melancholijna sekcja dęta, by po chwili przerodzić się w pulsujący energią motyw prze-wodni utworu Tweet-Tweet, od którego nazwę wzięła cała płyta. Klima-tem jesteśmy już na żydowskim weselu, gdzie trębacz i klarnecista walczą o uznanie publiczności, prześcigając się w genialnych improwizacjach. Kolejny kawałek, Moscovitz Remix, to instrumentalny hołd złożony tra-dycyjnym, klezmerskim brzmieniom, dający pole do popisu przede wszyst-kim Krakauerowi, podobnie jak Baleboste, gdzie dźwięki instrumentu przeplatają się z cichym, monotonnym śpiewem Socalleda i niezauważoną

dotąd gitarą elektryczną, przy której głośność sama idzie w górę. Jednym z ciekawszych utworów na płycie jest The H Tune (Hava Nagila), czyli abrahamowska aranżacja ludowej pieśni żydowskiej, gdzie wypróbowaną mieszankę jazzu, folku i funku uświetnia bardzo soulowy kobiecy wokal. Hava Nagila to po hebrajsku - radujcie się, utwór skomponowany przez Abrahama Zewi Idelsohna po brytyjskim zwycięstwie w Palestynie pod-czas I Wojny Światowej i po deklaracji Balfoura – w której postanowiono odtworzyć w Palestynie żydowskią społeczność narodową.

Tweet-Tweet to pierwsze i na razie jedyne dziecko Abraham Inc., ale warto zainteresować się tym projektem muzycznym, choćby przez fakt, iż zespół planuje częste koncerty w Polsce. W 2011 roku zagrali na dwóch koncertach w Polsce: na Festiwalu Open’er i na Festiwalu Kultury Ży-dowskiej w Krakowie. To właśnie podczas gdyńskiego festiwalu polska publiczność, w tym ja, usłyszała ich muzykę po raz pierwszy i pomimo lejącego się z nieba strugami deszczu i wiatru wyrywającego parasole z rąk, na scenie zrobiło się gorąco jak nigdy. Zespół, o którym prawie nikt nie słyszał, okazał się czarnym koniem festiwalu, a płyty przywiezione przez nich zniknęły, zanim zdążyłam się przecisnąć do kasy. To okazało się dość problematyczne, bo we Wrocławiu nikt o Abraham Inc. nie słyszał, nie wspominając o rzeczonej płycie. Szczęśliwie, za granicą Tweet-Tweet zdążyło zebrać wiele pozytywnych recenzji i wylądowało bardzo wyso-ko na listach Billboardu i Amazonu. Wątpliwe wydaje się, żeby z takim potencjałem „wielkie klezmerskie wesele” skończyło się na jednej płycie. Tymczasem więcej aranżacji Krakauera i Socalleda możemy odnaleźć w ich wspólnym projekcie „Klezmer Madness!”.

Paulina Jósków

Page 18: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah18

Kultura

W iosna 1941 to film oparty na opowiadaniu Idy Fink - Żydówki polskiego pochodzenia, której jako dziecku udało się uciec z getta. W 1957r. wyjechała do Izraela, gdzie w 1971 roku za-częła publikować swoje utwory. W książce pod tym samym tytułem opisała parę historii, których fragmenty możemy odnaleźć w filmie.

Charakteryzuje je bezuczuciowy opis. W filmie nie dało się uniknąć grania na emocjach - kiedy mamy do czynienia zWiosna 1941” to film oparty na opowiadaniu Idy Fink - Żydówki polskiego pochodzenia, której jako dziec-ku udało się uciec z getta. W 1957 r. wyjechała do Izraela, gdzie w 1971 r. zaczęła publikować swoje utwory. W książce pod tym samym tytułem opisała parę historii, których fragmenty możemy odnaleźć w filmie. Cha-rakteryzuje je bezuczuciowy opis. W filmie nie dało się uniknąć grania na emocjach - kiedy mamy do czynienia ze ścieżką dźwiękową, która buduje napięcie czy ujęciami, które pokazują nam zagrożenie. Wszyscy aktorzy mówią po angielsku, jedynym wyjątkiem są piosenki śpiewane w jidysz, co zwraca na siebie uwagę, szczególnie dlatego, że polscy aktorzy mówią bardzo specyficznie.

Akcja filmu rozpoczyna się w momencie, kiedy po 30 latach do Pol-ski powraca znana wiolonczelistka, Clara Planck (Clarie Higgins). Jest to dla niej sentymentalna podróż- odwiedza miejsca, w których ponad 20 lat wcześniej wydarzyły się sytuacje, który zaważyły na całym jej życiu.

Clara wraz z mężem Arturem (Joseph Finnes) i dwoma córkami mieszka w małym miasteczku. Artur jest lekarzem, więc prowadzą dostatnie życie, cieszą się dużym szacunkiem społecznym. Wszystko zmienia się, gdy do Polski wkraczają wojska hitlerowskie. Rodzina wie, że jako Żydzi nie mają szans na przeżycie i muszą uciekać. Udaje im się namówić do udzielenia pomocy biedną chłopkę, która handluje w miasteczku warzywami- Emilię (Kelly Harisson). Jednak podczas nocnej wyprawy do jej domu na wsi, dochodzi do pierwszej tragedii- młodsza córka Plancków zostaje zastrzelo-na. Kiedy małżeństwo dociera na wieś, Emilia decyduje się ukryć rodzinę na strychu. Jednakże jej intencje odnośnie Artura są jasne. Lekarz czuje ogromną wdzięczność do młodej kobiety, w związku z czym zaczyna jej pomagać w gospodarstwie. Nie ma on typowo żydowskiej urody, w odróż-nieniu od swojej żony, dlatego jego obecność przez długi czas nie budzi niczyich podejrzeń. Ma on jednak trudności z podstawowymi obowiązka-

mi, jak sam zauważa ma „dłonie chirurga, a nie chłopa”. Emilia musi go wszystkiego nauczyć, dlatego spędzają ze sobą dużo czasu. Podczas jednej z rozmów przyznaje się Arturowi, że od dłuższego czasu coś do niego czu-je. Ten postanawia poświęcić się dla dobra rodziny i decyduje się na romans z dobrodziejką, a to prowadzi do oddalania się od siebie małżeństwa. Clara jest załamana. Nie dość, że obca kobieta zabiera jej męża i ona nie może nic z tym zrobić, to jeszcze spędza całe dnie na strychu z córką, która nie mówi, odkąd straciła siostrę.

W okolicach domu Emilii dochodzi coraz częściej do rozstrzeliwań lud-ności żydowskiej. Małżeństwo zaczyna sobie uświadamiać, że nie może żyć w ten sposób. Wiedzą, że powinni się przenieść, ale nie posiadają alter-natywy. Kiedy Emilia staje się coraz bardziej zaborcza, Artur decyduje się wraz z rodziną opuścić jej dom.

Po latach Clara odwiedza Emilię. Nie ma do niej żalu za wykorzystanie ciężkiej wojennej sytuacji na swoją korzyść. Emilia (Maria Pakulnis) ucie-ka przed przeszłością, nie ma zamiaru poświęcić Clarze czasu. Gdy sławna wiolonczelistka czeka w skromnej wiejskiej chacie, w której nic się nie zmieniło od czasów wojny (jedynie z drzwi zniknął krzyż z kropielnicą), przeprowadza poważną rozmowę ze swoją córką Tanią (Sinead Matthews), która zarzuca jej, że po tym jak Clara straciła rodzinę w czasie wojny, już nigdy nie potrafiła okazywać prawdziwych uczyć, poza żalem i goryczą. To uświadamia wiolonczelistce, że od lat jest samotna, ponieważ dusi wszyst-kie emocje w sobie. Wtedy matka decyduje się opowiedzieć córce, całą tragiczną historię, od momentu opuszczenia domu Emilki.

Clara Planck przeżywa w Polsce swoiste katharsis. Dopiero powrót do kraju młodości umożliwił jej uronienie łez nad swoim losem. „Wiosna 1941” to jeden z wielu filmów opowiadających o losie Żydów w Polsce w czasie wojny. Jest to dobrze zrobiona koprodukcja, jednakże w porównaniu do książki wiele traci i nie ma w sobie niczego wyróż-niającego. Jej plusem jest to, że pokazuje, jak okrucieństwa wojny mogą wpłynąć na całe życie człowieka.

„Kiedy przedzieram się przez ruinę moich wspomnień, odnajduję ten czas, ten inny czas, świeży i nietknięty niepamięcią”- Ida Fink.

tytuł: Wiosna 1941 reżyseria: Uri Bar-bashrok: 2008

Wiosna 1941. Cena Przetrwania

RecenzujeNatalia Zaleska

Natalia Zaleska

Page 19: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah 19

Kultura

Niektóre wspomnienia, szczególnie te, które stawia-ją nas w złym świetle, okazują się zbyt bolesnym ciężarem dla pamięci. Nasz organizm stara się przed nimi bronić stosując mechanizm wyparcia – pozwala nam zapomnieć o tym, co nie daje nam spać. Czasem jednak zostają koszmary, halucyna-cje, przebłyski, z którymi próbujemy radzić sobie

inaczej – Walc z Baszirem to sposób Ariego Folmana na rozliczenie się z własną pamięcią.

Walc z Baszirem to próba rekonstrukcji wspomnień reżysera, Ariego Folmana z wojny libańskiej z 1982 roku; wspomnień, które z nieznanych dla niego powodów wyparł z pamięci. Towarzyszymy mu w rozmowach z dawnymi żołnierzami, teraz statecznymi biznesmenami, lekarzami, praw-nikami, którzy przywołują swoje najbardziej osobiste reminiscencje cza-sów służby. Wszyscy mówią o tym ze spokojem, pozorną obojętnością, jednak ich wizje, halucynacje, migawki wspomnień pozwalają nam stwier-dzić, jak wielkie spustoszenie w umysłach młodych siała wojna.

Prawdopodobnie najbardziej znamienną sceną, obrazującą to, jak trudno jest pogodzić się z przeszłością, jest ujęcie otwierające cały film. Kolega z czasów wojny, Boaz Rein Buskila, opowiada Folmanowi dręczący go od lat koszmar senny, w którym horda 26 psów goni go ulicami miasta. Wściekłe zwierzęta chcą go zagryźć, zabić, za to, że będąc osiemnastolet-nim żołnierzem izraelskiej armii miał za zadanie strzelać do psów, zanim zdążą się obudzić i swoim szczekaniem ostrzec wioskę o zbliżających się oddziałach izraelskich. Koszmar kończy się zawsze tak samo, psy żądają od kierownika by wydał im Buskila, inaczej zabiją wszystkich jego klien-tów. Wtedy Boaz się budzi.

Zwierzenia dawnego kolegi skłaniają reżysera do refleksji na temat jego własnych wspomnień z czasów wojny. O dziwo, w jego pamięci nie zapisa-ło się nic z tego okresu, nawet okryta niechlubna sławą masakra w obozach w Sabrze i Szatili.

Aby dobrze zrozumieć ten film potrzebny jest kontekst historyczny. W zachodnich mediach wojna libańska z 1982 przedstawiana jest jako niesprowokowana agresja Izraela na swojego sąsiada. Aby oddać sprawie-dliwość siłom żydowskim należy zaznaczyć, że tak Liban jak i inne kraje półwyspu arabskiego w tamtym czasie jawnie wspomagały antysemickie grupy terrorystyczne. W Bejrucie bytowała także ogromna liczba Palestyń-skich uchodźców, skąd rekrutowano wielu nowych członków takich grup jak Organizacja Wyzwolenia Palestyny czy Abu Nidala.

Izraelski plan przewidywał eliminację komórek terrorystycznych z te-rytorium Libanu i obsadzenie na głównodowodzącym stanowisku nieja-kiego Baszira Dżemaleja, przywódcy chrześcijańskiej milicji, tj. Falangi,

z którym liczono na zawarcie korzystnego pokoju. Zakładano zajęcie ca-łego południowego Libanu aż do Bejrutu, co umożliwiłoby rozliczenie się z Syrią, kolejnym islamskim państwem, które aktywnie wspierało antyizra-elski terroryzm. Starannie ułożony przez ministra obrony Ariela Szarona plan nie doszedł jednak do skutku, gdyż jeszcze przed oficjalnym prze-jęciem stanowiska prezydenta, Baszir Dżemalej został zamordowany. Do dziś nie wiadomo na czyj rozkaz. Śmierć uwielbianego przywódcy wyzwo-liła nieznany dotąd poziom agresji u chrześcijańskich Falangistów. Wspie-rani przez izraelskie wojska otoczyli obozy dla Palestyńskich uchodźców i za zamkniętymi bramami dokonali masowego mordu na 3 000 cywilów, starców, kobiet i dzieci. Dowódcy sił Izraela bronili się przed zarzutami o współuczestnictwo w masakrze, twierdząc jakoby nic o niej nie wiedzieli, co wydaje się o tyle mało prawdopodobne, iż Falangiści dostawali zaopa-trzenie od żydowskich sił zbrojnych. Pod naciskiem międzynarodowym Izrael przeprowadził śledztwo, którego wyniki uderzały głownie w Ariela Szarona. Powołana przez Kneset komisja oskarżyła go odpowiedzialnością za „zlekceważenie ryzyka masakry:” (co nie przeszkodziło społeczności żydowskiej w obraniu go na premiera 20 lat później).

Ari Folman podchodzi do kwestii masakry bardzo ostrożnie. Do pewne-go momentu powstrzymuje się od dosadnych stwierdzeń, fotografii, ujęć, wprowadza nas w fałszywy stan spokoju, szczególnie gdy widzimy sceny relaksu na plaży. Głośna muzyka, palące słońce, piwo, papierosy, smażenie jajek i wołowiny na spalonym wraku samochodu i oddawana automatycz-nie salwa z czołgów w stronę niezidentyfikowanego miasteczka pełnego cywilów. Jednak Folman, pomimo wielu spotkań z kolegami, wciąż nie może sobie przypomnieć samej masakry. Dopiero rozmowy z obecnymi wtedy w Bejrucie dowódcami mniejszych oddziałów pozwalają mu przy-pomnieć sobie swoje miejsce, swój krąg, swoją odpowiedzialność.

Walc z Baszirem to film bardzo osobisty. Stosując formę animowaną, re-żyser podkreśla, jak bardzo subiektywną i surrealistyczną rzeczą są wspo-mnienia, które często trudno odróżnić od halucynacji i snów. Tak samo irracjonalna i niewyobrażalna jest wojna, w której nieznajomi strzelają do nieznajomych, zabijają nieznajomych z nieznanych sobie powodów. Zwy-kły dokument nie ująłby absurdu wojny w taki sposób, w jaki dokonała tego animacja.

Walc z Baszirem to także film traktujący o wciąż kontrowersyjnej histo-rii Izraela. Folman jednak powstrzymuje się od wartościowania jego poli-tyki i skupia się na indywidualnej tragedii, jaką wojna jest dla każdego jej uczestnika – zarówno cywila, jak i żołnierza. W wielu wypowiedziach na temat tego animowanego dokumentu znajdzie się stwierdzenie, że to forma autoterapii reżysera. Od siebie mogę tylko dodać, że Walc jest terapią zde-cydowanie nie tylko dla Ariego Folmana. Raczej dla każdego, kto chociaż raz zastanawiał się nad uniwersalną odpowiedzialnością ludzi za udział a takim absurdzie jakim jest wojna.

Walc z Baszirem – czy filmy mogą mieć działanie terapeutyczne?

tytuł: Walc z Baszirem reżyseria: Ari FolmanDystrybutor: Against Gravityrok: 2008

RecenzujePaulina Jósków

Paulina JóskówNatalia Zaleska

Page 20: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah

Drzewo cytrynowe to dramat polityczny, którego ak-cja toczy się na zielonej granicy pomiędzy Izraelem i Palestyną. Opowiada historię Salmy Zidane (Hiam Abbass), wdowy, która jest właścicielką gaju cytry-nowego. Jej życie jest spokojne, do momentu, kiedy do domu po drugiej stronie zagajnika wprowadza się izraelski Minister Obrony – Izrael Navon (Daron

Tavory). Służby bezpieczeństwa decydują, że drzewa cytrynowe stanowią potencjalne miejsce kryjówki dla terrorystów, co w efekcie doprowadza do nakazu ich wycięcia. Uboga Palestynka jest załamana tą decyzją - gaj jest jej źródłem utrzymania, ale także swojego rodzaju pamiątką po ojcu i mężu. Postanawia wytoczyć proces Ministrowi Obrony i nie dopuścić do zniszczenia dorobku swojego życia. Niestety na polu walki znajduje się zupełnie sama: nie znajduje wsparcia ani u swoich dorosłych dzieci, które są zajęte własnym życiem, ani u lokalnej społeczności, która nie traktuje jej poważnie, ponieważ jest kobietą. Na każdym kroku sąsiedzi Salmy przy-pominają jej, że nie powinna brać pieniędzy od strony izraelskiej (która zaproponowała odszkodowanie), a z drugiej strony nie dają nawet cienia nadziei na wygranie tej sprawy. Załamana kobieta kontaktuje się z młodym prawnikiem – Ziadem Duadem (Ali Suliman), który mieszka w obozie dla uchodźców w Strefie Gazy. Adwokat ma świadomość, że proces będzie bardzo trudny- oto jednostka wytacza proces całemu państwu- ale jako je-dyny decyduje się wyciągnąć pomocną dłoń, nie bacząc na trudną sytuację finansową wdowy.Rozprawa w sądzie pierwszej instancji kończy się przegraną Salmy Zi-dan. Nie poddaje się jednak i odwołuje do Sądu Najwyższego w Izraelu. Te wszystkie wydarzenia zaczynają oddziaływać na żonę ministra – Mirę Navon (Rona Lipaz-Michael). Postanawia uświadomić swojego męża, że wycięcie gaju, tylko ze względu na potencjalne zagrożenie jest przesadzo-nym zachowaniem. Ten jednak, mimo wzniosłych deklaracji w mediach, nie jest zainteresowany udzielaniem pomocy- twierdzi, że nie może się sprzeciwiać Tajnym Służbom. Przez podejście ministra do sprawy gaju cy-trynowego, Mira zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie. Uświadamia so-bie, że od lat tkwi w związku, który nie daje jej szczęścia. Efektem tego jest próba podjęcia pomocy ubogiej Palestynce. Doprowadzi to do sporego za-mieszania wśród najwyższych władz Izraela, a także w małżeństwie Miry.

„Drzewo cytrynowe” to nie tylko historia walki jednostki przeciwko państwu. Film pokazuje również, że mimo konfliktu, który od lat panuje na Bliskim Wschodzie, nie wszyscy mają w sobie głęboko zakorzenioną niechęć do sąsiedniego narodu. Widać to szczególnie na przykładzie dwóch kobiet - Salmy i Miry. Obie są samotne, niezrozumiane przez otoczenie.

Obie nie są w stanie nawiązać dobrych relacji ze swoimi dziećmi. Mimo tego, że otoczenie Miry stara się jej uświadomić zagrożenie, jakie może dla niej stanowić Palestynka i jej gaj, ta nie przyjmuje tego do świadomości i szuka kontaktu ze swoją sąsiadką.

Z każdą minutą filmu pojawia się coraz więcej barier wokół plantacji: najpierw siatka uniemożliwiająca dostanie się do zagajnika od strony izra-elskiej, później wejście zostało zablokowane od strony palestyńskiej, a na końcu pojawia się wielki, betonowy mur, zasłaniający wszystkie drzewka. Obrazuje to dosadnie, jak wraz z upływem lat, Izrael odgradza się do Za-chodniego Brzegu Jordanu, gdzie od 2002 roku powstaje mur bezpieczeń-stwa. Tak jak i w rzeczywistości, tak i w filmie powstanie muru wiąże się z szykanami izraelskich żołnierzy wobec Palestyńczyków.

Film został doceniony na wielu festiwalach filmowych, w tym w 2008 roku na Festiwalu Filmowym w Berlinie otrzymał Nagrodę Publiczności w sekcji „Panorama”, w kategorii Najlepszy Film. Był również nominowany przez Izraelską Akademię Filmową w wielu kategoriach, a także przez Eu-ropejską Akademię Filmową.

Reżyser Eran Rikils, wplótł w dramat polityczny uniwersalne treści, które niezależnie od kultury będą odbierane tak samo. Historię oparł na prawdziwych wydarzeniach, kiedy izraelski Minister Obrony Shaul Mofaz doprowadził do ścięcia gaju oliwnego ze względu na zagrożenie terrory-styczne. Rikils jest znany z tego, że porusza tematykę konfliktu pomiędzy Arabami i Żydami na Bliskim Wschodzie. Krytyk filmowy Andrew O’He-hir stwierdził, że reżyser ten zapuszcza się w tematykę, której nie mają odwagi podjąć inni izraelscy filmowcy.

„Drzewo cytrynowe” skłania do refleksji. Reżyser pokazuje konflikt, jednocześnie nie zaniedbując przy tym dogłębnej analizy psychologicznej postaci, co jest dużą zasługą aktorów. Rikilsowi udaje się stworzyć coś po-nad kolejny obraz o napięciach na linii sąsiadujących krajów. „Drzewo Cy-trynowe” jest dobrym filmem, jednakże nie jest zdolne zmienić cokolwiek w sytuacji pomiędzy Izraelem a Palestyną. Jednak, jak zauważył Minister Obrony, podczas udzielania wywiadów:

„Nie wolno odbierać Palestyńczykom nadziei”. Wydaje mi się, że wła-śnie tę maksymę chciał przekazać światu reżyser.

Kwaśny smak życia

tytuł: Drzewo Cytrynowe reżyseria: Eran RiklisDystrybucja: IFC filmsrok: 2008

RecenzujeNatalia Zaleska

Kultura

20

Natalia Zaleska

Page 21: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah

Od ulicy Włodkowica do Pereca - żydowska przestrzeń

Wrocławia

Wrocław – miasto spo-tkań! Takie hasło na co dzień wita tury-stów. Ale co się za nim kryje? Wielkie dzie-dzictwo kulturowe

i zmienne dzieje różnych społeczności oraz narodów. Od kilku lat grupa studentów od-twarza te związane z Żydami przybyłymi do miasta po II Wojnie Światowej.

Wrocławska judaistyka ma korzenie dość silne i głębokie. Wystarczy wspomnieć bezpreceden-sowe Seminarium Teologiczne powstałe w 1854 roku. Oczywiście dziedzictwo nie jest bezpo-średnie, ale tradycja nauczania o historii, kultu-rze i języku żydowskim jest silna. Spoglądając zaś na losy diaspory we Wrocławiu, należy się-gnąć do macewy kantoru Dawida z XIII wieku i przeglądać kolejne wydarzenia m. in.: pogro-my, powstawanie bożnic krajowych, przyjazdy kupców, znów stałe osadnictwo, rozwój gminy i wielu instytucji religijnych. W końcu wydarze-nia najnowsze, po 1945 roku. Wielce dynamicz-nie i jednocześnie mało znane.

Zadanie, jakie kilka lat temu postawili sobie studenci Studium Kultury i Języków Żydow-skich Uniwersytetu Wrocławskiego, nie było ła-twe. Chcieli oni odtworzyć żydowską przestrzeń miasta, odwołując się do różnych metodologicz-nie badań oraz problemów. Projekt objął okres 1945 – 1968, ze szczególnym uwzględnieniem pierwszych pięciu powojennych lat. W różnym czasie przeprowadzano następujące etapy: 1 – gromadzenie adresów instytucji życia żydow-skiego, 2 - przeprowadzenie wywiadów z Żyda-mi i Polakami, 3 – tworzenie bazy informacji na temat życia żydowskiego wraz z krótkimi not-kami, 4 – zbieranie dokumentów i fotografii od osób prywatnych, 5 – fotografowanie miejsc ży-cia żydowskiego, 6 – tworzenie wirtualnej mapy obecności Żydów we Wrocławiu. Poszczególne grupy i osoby realizowały powyższe zadania w sposób możliwie najdokładniejszy, jednakże nie wszystkie z celów zostały wypełnione całko-wicie. To dało możliwość na coraz to częstsze przyłączanie się do projektu nowych studentów, którzy dopiero zaczynają studiować judaistykę.

Prace nad projektem nadal trwają, a kolej-ne roczniki wprowadzają przedsięwzięcie na nowe ścieżki, jeszcze niezbadane. Widoczne są jednak konkretne efekty działania. Jed-nym z nich jest strona internetowa www.zy-dowskiwroclaw.uni.wroc.pl, na której można znaleźć wszystkie istotne informacje na temat projektu, działania, które w jego ramach się odbyły i są podejmowane oraz część zebranych dokumentów i danych o żydowskim Wrocła-wiu w czasach powojennych. Istotną częścią strony jest interaktywna mapa wraz z opisami instytucji oraz przestrzeni życia żydowskiego. Strona ta jest nie tylko bazą wiedzy, ale rów-nież swoistym przewodnikiem dla wszystkich pragnących przejść drogami dawnych ulic żydowskich. Dla tych zaś, którzy chcą pospa-cerować z „żywym” przewodnikiem, uczest-

nicy projektu organizują spacery wybranymi ścieżkami. Ostatni taki spacer z września 2012 roku, w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Na-uki, zgromadził prawie 50 osób.

Projekt ciągle żyje i rozwija się w sposób bardzo dynamiczny. Wiedza o Żydach, będących tak dużą częścią społeczeństwa powojennego w naszym mieście, jest ciągle niewielka. Dlatego za najbliższe zadanie uczestnicy wyznaczyli so-bie przygotowanie, wydrukowanie i propagowa-nie stylizowanej mapy turystycznej, dostępnej dla każdego turysty oraz wrocławianina.

Marek Szajda

Kultura

21

Natalia ZaleskaMarek Szajda

Page 22: Biuletyn Hatikvah

Hatikvah