BBadania Podwodneadania Podwodne zznaleziska ... rem/ad_rem_03_2011.pdf · również i tej...

24
Nr 3/2011 Kwartalnik Akademicki ISSN 1899-0495 Badania Podwodne Badania Podwodne w Instytucie Archeologii UW w Instytucie Archeologii UW Rzymianie na wschodnim Rzymianie na wschodnim wybrzeżu Adriatyku – chorwackie wybrzeżu Adriatyku – chorwackie znaleziska podwodne znaleziska podwodne Podwodna odyseja Podwodna odyseja w poszukiwaniu zaginionego w poszukiwaniu zaginionego molo w Aydıncık (Cylicja) molo w Aydıncık (Cylicja) Nurek-amator Nurek-amator w podwodnej archeologii w podwodnej archeologii Podwodne dziedzictwo Aleksandrii Podwodne dziedzictwo Aleksandrii - ekspozycja na Kom el-Dikka - ekspozycja na Kom el-Dikka Gdzie Rzym, a gdzie... no właśnie, Gdzie Rzym, a gdzie... no właśnie, a gdzie my jesteśmy? Wyprawa a gdzie my jesteśmy? Wyprawa rowerowa Chorwacja 2011 rowerowa Chorwacja 2011

Transcript of BBadania Podwodneadania Podwodne zznaleziska ... rem/ad_rem_03_2011.pdf · również i tej...

Nr 3/2011 Kwartalnik Akademicki ISSN 1899-0495

Badania PodwodneBadania Podwodne

w Instytucie Archeologii UWw Instytucie Archeologii UW

Rzymianie na wschodnim Rzymianie na wschodnim

wybrzeżu Adriatyku – chorwackie wybrzeżu Adriatyku – chorwackie

znaleziska podwodneznaleziska podwodne

Podwodna odyseja Podwodna odyseja

w poszukiwaniu zaginionego w poszukiwaniu zaginionego

molo w Aydıncık (Cylicja)molo w Aydıncık (Cylicja)

Nurek-amatorNurek-amator

w podwodnej archeologiiw podwodnej archeologii

Podwodne dziedzictwo Aleksandrii Podwodne dziedzictwo Aleksandrii

- ekspozycja na Kom el-Dikka- ekspozycja na Kom el-Dikka

Gdzie Rzym, a gdzie... no właśnie, Gdzie Rzym, a gdzie... no właśnie,

a gdzie my jesteśmy? Wyprawa a gdzie my jesteśmy? Wyprawa

rowerowa Chorwacja 2011rowerowa Chorwacja 2011

AD REM 3/20112

SPIS TREŚCIKtóż nie marzył o wyjątkowych odkryciach będących efektem badań podwodnych?

Zalegające na dnach wielkich akwenów wodnych starożytne wraki, często z ładunkiem towarów, znaleziska będące świadectwem dramatycznych wydarzeń z odległej, ale również i tej bliższej przeszłości, zaginione miasta i kontynenty (gdzie znajdowała się Atlantyda?) - to tylko niektóre spośród tematów pobudzających wyobraźnię. Dobrze zatem się stało, że w Instytucie Archeologii UW pomyślnie rozwija się unikatowa specjalizacja. Czytelnicy Kwartalnika Akademickiego „AD REM” mogą się zapoznać z przygotowaną przez Instytut interesującą ofertą dydaktyczną w tym zakresie, prezentowaną przez dr. Radosława Karasiewicza-Szczypiorskiego.

Egzemplifi kacją tezy o atrakcyjności badań podwodnych jest artykuł Marty Bajtler o znaleziskach podwodnych z okresu imperium rzymskiego na terenie Chorwacji. Ilość i jakość tamtejszych odkryć jest porażająca: od przedmiotów codziennego użytku, wyrobów luksusowych, po znaleziska monumentalne jakimi są elementy sarkofagów czy wykonany z brązu posąg. To są prawdziwe skarby i kopalnia wiedzy skrywane pod wodą!

Z kolei Karolina Trusz wprowadza nas w świat poszukiwań zaginionego miasta Aydıncık (starożytne Kelenderis) lokalizowanego na północnym wybrzeżu Morza Śródziemnego. Poprzez pryzmat badań archeologicznych ostatnich lat realizowanych w zatoce morskiej poznajemy pracę archeologów, próbujących z niewielkich elementów zbudować obraz portu tego ośrodka. Natomiast w szkicu Kariny Kowalskiej uwagę zwraca interesujący aspekt badań i odkryć podwodnych, którego bohaterem jest wszakże nie archeolog, lecz nurek-amator.

W dziale Artes znajdziemy szkic Katarzyny Kapiec o podwodnym dziedzictwie Aleksandrii. Również to miejsce jest dla archeologii podwodnej niemal kultowe, bo miasto było zwornikiem wielu kultur i tradycji, a część starożytnego miasta znajduje się dzisiaj pod wodą. Zapoznać się możemy z kolekcją znalezisk pochodzących z badań podwodnych kolo Faros w Aleksandrii. Jest to lektura nader interesująca, zatem na pewno Czytelnicy tego tekstu nie poczują się zawiedzeni. Wreszcie w dziale Mirabilia mundi Marta Bajtler pisze o zmaganiach z upałem (i nie tylko) w czasie wyprawy rowerowej do Chorwacji.

Wszystkie teksty zamieszczone w bieżącym numerze czyta się wyśmienicie. Zachęcamy do ich lektury!

prof. Andrzej Buko

Gesta et Homines:

Kwartalnik Akademicki – AD REM nr 3/2011

Wydawca:Międzywydziałowe Towarzystwo NaukoweBadań i Ochrony Światowego DziedzictwaKulturowego „HUMANICA”Uniwersytet Warszawskiul. Krakowskie Przedmieście 26/2800-927 Warszawae-mail: [email protected]

Rada Naukowa:

Prof. Zbigniew BaniaProf. Andrzej BukoProf. Juliusz A. ChrościckiProf. Witold DobrowolskiProf. Piotr DyczekProf. Adam ŁukaszewiczProf. Iwona Modrzewska-PianettiProf. Ewa Wipszycka-Bravo

Zespół redakcyjny:

Redaktor naczelny: Piotr SypczukGesta et homines: Piotr CzerkwińskiArcheologia: Piotr SypczukHistoria: Sławomir PoloczekArtes: Piotr LasekMirabilia mundi: Szymon Modzelewski

Redakcja nie zwraca materiałów nie zamó-wionych oraz zastrzega sobie prawo do re-dagowania nadesłanych artykułów. Kopio-wanie i rozpowszechnianie publikowanychartykułów wymaga zgody redaktora naczel-nego i autora tekstu.

Wydanie publikacji dofi nansowała

Fundacja Uniwersytetu Warszawskiego

Cennik reklam i ogłoszeń:

1/3 str. (58 mm x 258 mm) – 650 zł

1/2 str. (180 mm x 128 mm) – 900 zł

cała str. (180 mm x 260 mm) – 1500 zł

II lub III str. okładki (kolor) – 2000 zł IV str. okładki (kolor) – 2500 zł

Zdjęcie na okładce: Amfora na dnie Morza Śródziemnego u wybrzeży Turcji (fot. Marcin Trzciński - fotopodwodna.pl).

Badania podwodne w Instytucie

Archeologii UW dr Radosław Karasiewicz-Szczypiorski

Archeologia:

Rzymianie na wschodnim wybrzeżu

Adriatyku – chorwackie znaleziska

podwodneMarta Bajtler

Podwodna odyseja w poszukiwaniu

zaginionego molo w Aydıncık (Cylicja)Karolina Trusz

Historia:

Nurek-amator w podwodnej archeologiiKarina Kowalska

Artes:

Podwodne dziedzictwo Aleksandrii

- ekspozycja na Kom el-DikkaKatarzyna Kapiec

Mirabilia Mundi:

Gdzie Rzym, a gdzie... no właśnie,

a gdzie my jesteśmy?

Wyprawa rowerowa Chorwacja 2011Marta Bajtler

Patronat honorowy:

3

6

13

15

20

10

:

GESTA ET HOMINes

AD REM 3/20113

Do niedawna pasję nurkowania z zainteresowaniem archeologią można było łączyć tylko na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu albo udać się na studia zagraniczne. W ostatnich latach ta sytuacja uległa cał-kowitej zmianie. Instytut Archeologii UW wzbogacił ofertę dydaktyczną i wykopaliskową stawiając na roz-wój archeologii podwodnej.

Dydaktyka

W rozpoczynającym się właśnie roku akademickim 2011/2012 otwiera się nowa specjalizacja na studiach licencjackich – Archeologia Podwodna. Podczas trzech lat studiów studenci mogą wybierać zajęcia związane ze specyfi ką badań podwodnych oraz napisać pracę licen-cjacką związaną z tą tematyką. Od semestru letniego ruszają roczne studia podyplomowe. Będą one dostęp-ne dla wszystkich chętnych, posiadających zarówno dy-plom licencjacki, jak i magisterski dowolnej dyscypliny i uczelni. Ten nowy produkt to „skondensowany kurs”

Badania podwodne w Instytucie Archeologii UWdr Radosław Karasiewicz-Szczypiorski

archeologii podwodnej. Jedyny taki w kraju. Ofertę dydaktyczną wzbogaca nowy kierunek wyjazdów w ramach programu Erasmus. Dzięki możliwości podej-mowania przez studentów IA UW studiów na Uniwer-sytecie Technicznym w Trondheim (Norwegia) można rozwijać zainteresowania archeologia morską na pozio-mie magisterskim!

Badania

Tradycyjnie już nasi nurkujący archeolodzy mogą doszkalać się i uczestniczyć w badaniach prowadzo-nych przez Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku. W roku 2011 taką możliwość dawała m.in. inwentaryzacja kilku wraków w pobliżu Westerplatte.

Instytut Archeologii rozwija też własne badania podwodne. Od kilku lat przy wsparciu Warszawskiego Klubu Płetwonurków nurkujemy na Krymie. Polsko--ukraińskie prace podwodne skupiają się na weryfi kacji i inwentaryzacji archeologicznych stanowisk w wodach

Szurpiły (Suwalszczyzna). Magdalena Nowakowska i dr Bartosz Kontny z fragmentem drewna wydobytym

z dna jeziora (fot. Crimeaproject Team)

GESTA ET HOMINes

AD REM 3/20114

przybrzeżnych Krymu. Do najbardziej spektakular-nych zabytków znajdowanych podczas tej akcji można zaliczyć całą serię kotwic datowanych od czasów staro-żytnych po współczesność.

W Polsce rozpoczęliśmy nurkowania w jeziorach sąsiadujących ze stanowiskami badanymi dotychczas

przez IA UW tylko na lądzie. Rekonesans pod-wodny objął jeziora wokół największej twier-dzy Jaćwingów - w Szurpiłach. Podjęliśmy też prace archeologiczne na kilku wyspach je-zior mazurskich. Wśród planów na najbliższą przyszłość mamy poszerzenie naszych badań nad Morzem Czarnym o wybrzeża i wody śródlądowe Gruzji. Mamy nadzieję, że już w roku 2012 ruszy pierwsza wyprawa, w którą włączymy najlepszych studentów oraz uczest-ników nowego studium podyplomowego.

Nasi ludzie pod wodą

W IA UW wyszkoliła się w ostatnich la-tach spora grupa archeologów, którzy podnoszą swo-je kwalifi kacje nie tylko zdobywając stopnie naukowe, ale także nurkowe. Część tej młodej kadry posiada już stopień doktora. Kilka osób ukończy doktoraty w naj-bliższym czasie. Wśród liderów podwodnej archeologii znajduje się dr Bartosz Kontny oraz mgr Magdalena

Inauguracja drugiej edycji kursu Archeologii Podwodnej realizowa-

nego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach

projektu „Archeologia Podwodna - rozszerzenie i wzbogacenie ofer-

ty edukacyjnej uczelni i potencjału kadr Instytutu Archeologii UW”.

Kierownik projektu dr Radosław Karasiewicz-Szczypiorski wręcza

uczestnikom materiały szkoleniowe (fot. Agata Trzop-Szczypiorska)

Krym - sezon 2011. Nurek przy jednej ze znalezionych kotwic (fot. Crimeaproject Team)

GESTA ET HOMINes

AD REM 3/20115

Nowakowska (pełniąca m.in. funkcję kierownika podwodnych badań na Krymie).

Rok akademicki 2011/2012 rozpoczyna-my znacznie wzmocnieni kadrowo. Na stanowisku Profesora Wizytujące-go został zatrudniony dr Waldemar Ossowski z CMM w Gdańsku. Dzięki programowi Erasmus na wykłady będzie też przy-jeżdżał prof. Marek Jasiń-ski z Uniwersytetu Tech-nicznego w Trondheim. Oprócz osób, które będą z IA UW współpracować długoterminowo, planu-jemy też zapraszać wybit-nych specjalistów na wy-kłady gościnne. W poprzednich latach odwiedzali nas: prof. George Bass (Institute of Nautical Archaeology, Teras), dr Peter van Alfen (INA), prof. Jorgen Dencker (Viking Ship Museum, Roskilde), prof. Carlo Beltrame (Universita Ca’Foscari, Wenecja). Ostatnio gościł u nas także Don Walsh (człowiek który zszedł w batyskafi e na dno Rowu Mariańskiego), który otworzył wystawę poświęconą polskiej eksploracji podwodnej i promo-wał studia podyplomowe „Archeologia Podwodna” na UW. Mamy nadzieję, że kolejni odkrywcy i nurkujący archeolodzy z zagranicy odwiedzą nas już w najbliż-szych miesiącach.

Pisząc o badaniach podwodnych w IA UW nie spo-sób nie wspomnieć o prężnie działającym Studenckim Kole Naukowym Nowoczesnych Metod Prospekcji

i Dokumentacji Arche-ologicznej „Wod.o.Lot”. Wśród wielu projektów realizowanych przez członków koła co roku znajdują się również te podwodne. W tym roku członkowie koła nurko-wali w ruinach zatopio-nego antycznego miasta Fanagoria nad Morzem Czarnym. Na uwagę za-sługuje także udział koła w warsztatach archeolo-gicznych „Śladami świata starożytnego”, realizowa-nych w ramach programu „Młodzież w działaniu”. Istotnym elementem tego projektu była zaini-cjowana przez członków „Wod.o.Lot-u” sesja na-

ukowa pt. „Zatopione skarby, czyli badania z zakresu archeologii podwodnej”.

Archeologia podwodna na UW cały czas dynamicz-nie się rozwija. Stanowi nowy, bardzo atrakcyjny do-datek do tradycyjnej oferty. Zachęcamy wszystkich do zasmakowania przygody i poznania nowych możliwo-ści, jakie daje połączenie wykopalisk i nurkowania. To nie tylko możliwość badania dotychczas niedostępnych zabytków, to także okazja dotarcia w miejsca nurkowe zamknięte dla wycieczek podwodnych oferowanych prze kluby i bazy nurkowe.

Zapraszamy na studia w Instytucie Archeologii UW. Podzielimy się z Wami naszą pasją. Zabierzemy Was pod wodę!

Hall Starej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (czer-

wiec 2011). Otwarcie wystawy „Najgłębsze tajemnice plane-

ty. Polskie eksploracje podwodne” z udziałem gościa hono-

rowego Dona Walsh’a (fot. Marzena Hmielewicz - Adventure

Pictures)

6

archeologia

AD REM 3/2011

Powodem pojawienia się Rzymian w III w. p.n.e. w Ilirii była niepokojąca działalność lokalnych piratów w basenie Morza Adriatyckiego, która zagrażała kupcom i handlarzom Republiki. Początkowo miały miejsce działania pokojowe, jednak, gdy te nie przyniosły żad-nych efektów Rzymianie przeprowadzili w 229 r. p.n.e. interwencję militarną. Praktycznie do końca I w. p.n.e. miały miejsce jedynie pojedyncze interwencje i równo-ległe zakładanie osad rzymskich. Wszelkie działania odbywały się w strefi e przybrzeżnej, gdyż Rzymianie, jeżeli nie było potrzeby nie zapuszczali się w górzysty i niebezpieczny interior kraju. Do I w. n.e. Rzymianie nigdy nie mieli pełnej kontroli nad Dalmacją. Dopiero w latach 6-9 nastąpiła systematyczna pacyfi kacja zbun-towanych plemion dalmatyńskich, tak z wybrzeża jak i z głębi lądu. W 9 r. Iliria została podzielona na dwie prowincje: Dalmację i Panonię. Od tego czasu aż do

połowy IV w. obecność Rzymian w Dalmacji była sta-ła. Niedaleko miasta Salona zostały osadzone 2 legiony. Powstało wiele nowych miast, w których osadzana była ludność italska, a już istniejące zyskiwały status kolonii.

Na wschodnim wybrzeżu Adriatyku nawet w cza-sie niepokojów funkcjonowała intensywna wymiana handlowa. Drogą morską transportowano wino i inne dobra na rynki całego basenu Morza Śródziemnego. Śladem tej wymiany są znajdowane obecnie w przy-brzeżnych wodach chorwackich setki wraków z okresu rzymskiego. Większość z nich jest zdewastowana i nie przetrwała niszczycielskiej działalności czasu, morza i szabrowników, jednak niektóre zachowały się w prawie kompletnym stanie.

Jedną z licznych chorwackich wysp obfi tujących w znaleziska podwodne jest Pag, w czasach antycznych znana była pod nazwą Cissa. Pierwotnie zamieszki-

Rzymianie na wschodnim wybrzeżu Adriatyku – chorwackie znaleziska podwodne

Marta Bajtler

Morskie szlaki handlowe w Imperium Rzymskim

7

archeologia

AD REM 3/2011

wało ją iliryjskie plemię Liburnów. Był to silny i wa-leczny lud morski, który władał dużą częścią Adriaty-ku od pierwszego stulecia I tys. p.n.e. Coraz liczniejsi osadnicy z Italii i innych części Im-perium „wymusili” rozwój handlu drogą morską i wymianę towarów po-między lokalną ludnością a mieszkańcami basenu Mo-rza Śródziemnego oraz w szczególności zachodniego wybrzeża Adriatyku.

W północnej części wyspy Pag znane są dwie rzym-skie osady: Cissa (dzisiejsza Caska) i Navalia (dzisiejsza Novalja). Oba ośrodki podczas rzymskich rządów roz-winęły się w ważne centra polityczne i administracyj-ne wyspy. O randze portów tych ośrodków świadczyć może wiele wraków statków handlowych spoczywają-cych na dnie. Także u wybrzeży wyspy miały miejsce liczne katastro-fy statków spowodo-wane błędami nawiga-cyjnymi, napadami pi-ratów, bądź złymi wa-runkami pogodowymi.

W 2004 r. na wschodnim wybrzeżu wyspy, w kanale Podve-lebitskim, przy plaży Vlaška Mala odkryty został wrak z transpor-tem amfor z I w. p.n.e.

Odkryto prawie 100 amfor i 2 oło-wiane elementy kotwic. Wszystkie amfory należały do jednego typu Lamboglia 2, któ-re przeznaczone były do transpor-tu wina. Naczynia tego typu powsta-wały od połowy II

w. p.n.e. do końca I w. p.n.e. i przeznaczone były przede wszystkim na rynek adriatycki oraz wschodniego Śród-ziemnomorza. Produkowane były na adriatyckim wy-brzeżu Italii, jednak istnieją pewne przesłanki, iż taka produkcja mogła się także odbywać lokalnie, w Dal-macji. Na wylewie jednej z amfor znajdował się stem-pel producenta: TIMO. Oprócz amfor i pozostałości 2 kotwic odkryte zostały także inne zabytki, stanowią-ce część wyposażenia statku. Naczynia, które odkryto w piasku, obok największej grupy amfor oraz kamień

młyński stanowiły wy-posażenie kuchni.

Stanowisko położo-ne jest na głębokości 24-29 m, na kamieni-sto-piaszczystym stoku dna morskiego. Więk-szość ładunku obecnie znajduje się w Muzeum Miejskim w Novalji na wyspie Pag. To co pozostało pod wodą chronione jest żelazną klatką (10 m x 12 m, wysokość 2-4 m), do Specyfi ka budowy liburnijskich statków, tzw. „zszywanie”

Ołowiany element rzymskiej kotwicy, Muzeum Miejskie w Novalji

(fot. M. Bajtler)

8

archeologia

AD REM 3/2011

której można wejść podczas nurkowania. Niedaleko miejscowości Caska, w 2005 roku doko-

nano niesamowitego odkrycia. Pod morskimi osadami spoczywała drewniana kotwica rzymska, zachowana praktycznie w całości. Znalezisko jest o tyle spektaku-larne, że w morzu bardzo rzadko zachowują się drew-niane elementy. Na całym świecie znanych jest tylko kilka oryginalnych drewnianych kotwic z okresu rzym-skiego. Sądząc po wymiarach (dł. 160 cm) kotwica na-leżała prawdopodobnie do małej jednostki handlowej, bądź statku rybac-kiego.

Dalej na połu-dnie od wyspy Pag, w miejscowości Za-ton, w czasach sta-rożytnych znajdo-wał się port Aenony (dziś Nin). Port zo-stał odkryty w latach 60. XX w., a przez ostatnie 20 lat miały miejsce tu liczne ba-dania archeologicz-ne. Natrafi ono m.in. na pozostałości pir-su, kamiennej osło-ny chroniącej od zachodnich wiatrów. Jednak najbardziej znaczącymi zna-leziskami są wraki trzech łodzi. Jest to o tyle niespotykane znalezisko, że zbu-dowane były one w tradycji liburnijskiej.

Budowa łodzi jest bardzo specyfi czna, deski były ze sobą „zszywane”, wiązane „na styk” konopnym sznu-rem, a dodatkowo konstrukcja wzmacniana była drew-nianymi kołkami i uszczelniana. Nigdzie w budowie kadłuba nie użyto metalowych elementów. Statek tego typu przez antycznych pisarzy zwany był serilia.

Oprócz wyżej wspomnianych wraków w porcie znaleziono także dużą ilość różnych drobnych materia-łów, wśród których najliczniejsza była ceramika (miski, garnki, dzbany, lampy, amfory itp.). Ceramika pocho-

dziła praktycznie z całego basenu Morza Śródziemne-go: Azji Mniejszej, północnej Afryki, Włoszech oraz Gre-cji. Wśród znalezisk były także materia-ły, które zazwyczaj słabo się zachowują, jak szkło, drewno, kości i skóry, w tym wiklinowy kosz. Na podstawie tak licz-nych znalezisk na-ukowcy datują okres działalności portu od I w. do prawdo-podobnie IV w. Na stanowisku przepro-wadzono także ana-lizy archeobotanicz-ne, które wykazały, że najważniejszymi produktami rolnymi w okresie działalno-ści portu były: wino- Apoksjomenos in situ

Sarkofagi, wyspa Brač

9

archeologia

AD REM 3/2011

rośl (Vitis vinifera), oliwki (Olea europea) oraz fi gi (Ficus carica).

Starożytni Rzymianie na swych statkach przewozili nie tylko amfory wypełnione różnymi dobrami. Tak jak w całym basenie śródziemnomorskim, tak i przez Adriatyk transportowano różne elementy kamien-ne. W okresie rzymskim na wschodnim wybrzeżu Morza Adriatyckiego dzia-łało kilka kamieniołomów, głównie wapienia, które położone były bez-pośrednio nad morzem, co ułatwia-ło ładowanie i transport. Przewo-żono nieobrobione bloki, elementy architektoniczne, a także sarkofagi, które zazwyczaj transportowane były w formie półproduktów.

Do tej pory w chorwackich wodach odkryto trzy rzymskie wraki, które zatonęły z ładunkiem sarkofagów. Jeden z nich odkryty został przy miej-scowości Veli Školj u wybrzeży wyspy Mljet. Na dnie spoczywało piętnaście sarkofagów, w tym kilka z zachowanymi wiekami. W oparciu o inne znaleziska na miejscu (amfory) wrak został wydatowa-ny na początek II w. Trzy inne sarkofagi z pokrywami odkryto w 2003 r. u wybrzeży wyspy Jakljan na głębokości 37 metrów. Sarkofagi mają prostą konstrukcję, po-zbawione są dekoracji, natomiast wieka są dwuspadowe z akroteriami na rogach. Wymiary skrzyń są ujednolicone: dł. 214 cm, szer. 70 cm, wys. 74 cm oraz gł. 54 cm., a szerokość ścian wahała się od 10 cm do 15 cm. Trzeci wrak, odkryty w 2008 r. w pobliżu wyspy Brač, oprócz ładunku sarkofagów (7 skrzyń i 2 wieka) zawie-

rał także 9 bloków, kolumnę oraz kamienne naczynie. Na podstawie widocznego ładunku (nie wiadomo, co

jeszcze skrywa piasek) oszacowano tonaż jednostki na nie więcej niż 50 ton, co zgadzałoby się z przyjętym tonażem do

lokalnej nawigacji. Ponieważ nie odkryto jeszcze pewnie datujących znalezisk, wrak

wstępnie jest datowany na późny okres rzymski.

Najbardziej spektakularnym zna-leziskiem, jakie zostało wydobyte z Adriatyku jest z pewnością naturalnej wielkości posąg Apoksjomenosa wy-konany z brązu. Jest to rzymska kopia oryginału z IV w. p.n.e., odkryta przy-padkowo w 1997 r. na głębokości 45 m, w pobliżu wyspy Veli Lošinj. Sta-tua w nienaruszonym stanie została

wyciągnięta i poddana długotrwa-łej konserwacji. Obecnie brakuje jedynie małego palca u lewej ręki,

co w żadnym wypadku nie jest uszczerb-kiem dla tak wspaniałego dzieła.

Wody Adriatyku, nie tylko u wybrze-ży Chorwacji, skrywają liczne archeolo-giczne skarby. Jednak, aby poznać je wszystkie niezbędne są systematyczne badania archeologiczne i przeciwdzia-łanie szabrownictwu, w czym Chorwa-cja na tle większości państw bałkańskich

przoduje.

Apoksjomenospo konserwacji

10

archeologia

AD REM 3/2011

Miasto Aydıncık (starożytne Kelenderis) znajdujące się na północnym wybrzeżu Morza Śródziemnego było jednym z najważniejszych starożytnych miast-portów w Trachei, wschodniej części historycznej krainy Cyli-cji. Miasto miało naturalny port, a dzięki swojemu geo-grafi cznemu położeniu było jednym z istotniejszych punktów cumowania statków i tranzytu we wschodniej części Morza Śródziemnego. Dodatkowo mieszkańcy mieli nieograniczony dostęp do słodkiej wody i lasów

Podwodna odyseja w poszukiwaniu zaginionego molo w Aydıncık (Cylicja)

Karolina Trusz

cedrowych, których drewno wykorzystywano do budo-wy statków.

Za założycieli miasta uznaje się Jończyków, którzy przybyli z wyspy Samos ok. VIII w. p.n.e. Jednakże swój najprężniejszy okres przeżywało w V-IV w. p.n.e., w tym samym czasie dostało się pod panowanie Per-sów. Po pokonaniu perskiego króla przez Aleksandra Wielkiego, miasto zaczęło mieć stałe kontakty han-dlowe z dynastią Ptolemeuszy. Po okresie panowania

Ptolemeuszy, nawiązano kontakty z Rzymem, a w źródłach z tego okresu Kelenderis jest określane jako „małe, ale silne miasto”. Pod koniec okresu rzymskiego jego znaczenie znacznie zmalało, a port stał się niewystarcza-jący dla dużych fl ot. Mimo tych oko-liczności miasto nigdy nie zostało w pełni opuszczone, było zamieszki-wane przez następne wieki.

Podczas pierwszych badań arche-ologicznych skupiono się na szcze-gółowym przeszukaniu (tyralierą) dna morskiego zatoki Aydincik. W 1974 roku w trakcie rekonesansu natrafi ono na trzy ciosane kamienne bloki. Niestety na tym etapie badania portu się zakończyły, dalsze prace prowadziła ekipa naziemna. Nato-miast badania podwodne zostały przeniesione na miejsce kotwicowi-ska koło wyspy Yilanli Ada (ok. 3,3 mili od Aydincik).

Po dłuższej przerwie prace wzno-Mapa Cylicji z zaznaczonym miastem Aydincik (starożytne Kelenderis)

11

archeologia

AD REM 3/2011

wiono w 2006 roku, zapocząt-kowując pierwsze metodyczne ba-dania podwodne portu. Wówczas też zidentyfi ko-wano kamienne elementy jako fragmenty molo, dokonano jego pomiarów oraz wytyczono grani-ce obszaru wyko-palisk podwodnych. Ponowny rekonesans zaowocował zlokalizowaniem 41 nowych bloków, które ciągnęły się na długości 26 m i szerokości ok. 5 m. Po oczyszcze-niu ich z piasku odnaleziono dodatkowo różnorodny materiał archeologiczny (fragmenty budowli: dachów-ki, cegły, a także fragmenty amfor), które wydobyto i poddano zabiegom konserwacyjnym.

W 2007 roku oczyszczono kolejne 22 bloki, ich cał-kowita liczba wy-nosiła 66. Maksy-malna głębokość na jakiej dotych-czas zlokalizowa-no bloki wynosi 15 m. Podczas podwodnych prac przeprowadzo-nych na terenie portu, znaleziono żelazne kotwice, które pozostały prawdopodobnie z czasów osmań-

skich oraz frag-menty amfor z różnych okresów. O d p o w i e d n i o zabezp ieczony materiał został umieszczony w miejscowym mu-zeum. Sporządzo-no również plan domniemanego molo, wyodręb-niając mur A: pół-nocno-wschodni i

mur B: południowo-wschodni, a także nadano nume-rację poszczególnym blokom kamiennym

W roku 2008 przeprowadzono sondaż po zewnętrz-nej (północno-zachodniej) stronie bloków A13-A18, w celu sprawdzenia struktury murów. W wyniku wykona-nia sondażu o głębokości 110 cm, poniżej pierwszego rzędu bloków (A) odkryto drugi rząd, którego bloki kamienne nosiły ślady obróbki. Takie same badania wy-

konano w rzędzie bloków B, dzięki czemu wiadomo, że jest on usytu-owany ok. 40 cm niżej niż rząd A. Obok rzędu B znaleziono znacz-nie więcej luźno rozrzuconych ka-miennych bloków niż koło rzędu A. Prawdopodobnie jest to spowodo-wane trzęsieniami

Struktura molo (badania 2006-2008)

Blok kamienny B1

12

archeologia

AD REM 3/2011

ziemi lub tsunami, które naruszyły strukturę wybrze-ża Anatolii. Po-nieważ w stronę wybrzeża dno wy-płyca się, niezna-na jest dokładna liczba bloków umieszczonych w i pod rzędem B.

Kolejne son-daże A14-B12 i A18-B16 (o wymiarach 5 x 2,5 m) pozwoliły wykazać, że przestrzeń między rzędami została wypełniona 5-10 kilogramowymi kamieniami. Do wypełnienia przestrze-ni na całej ich długości (26 x 5 m) potrzeba było kilka ton kamieni, które prawdopodobnie przywieziono tu z okolic miasta. W sondażach, jak i poza nimi, znalezio-no liczne fragmenty mis, amfor, dachówek, ciężarków do linek wędkarskich oraz kości ludzkich. Po usunięciu znacznej części wypełniska możliwe było rozpoznanie architektonicznej formy molo, która według prof. L. Zoroglu jest podobna do typu kasetonowego.

Podczas procesu przeszukiwania warstw w rzędzie B natrafi ono na nowe bloki - B37 oraz znaleziony w jego pobliżu B1. Obydwa bloki różnią się od pozostałych i prawdopodobnie są to fragmenty fasady molo. Wyjąt-kowe wykończenie tych bloków może sugerować, iż z molo nie korzystali tylko wędkarze, ale również było ono wykorzystywane podczas różnych uroczystości.

W roku 2009 badania zostały podzielone na trzy czę-ści. Rozpoczęto od wykonania dokumentacji fotogra-fi cznej i rysunkowej na odcinku między blokami A13--A20. Następne próbowano znaleźć połączenie molo z lądem, ale wymagałoby to przeprowadzenia wykopa-lisk naziemnych, co zostało przełożone na kolejne lata.

W ostatnim etapie badań w tym se-zonie skoncentro-wano się na do-kładnym oczysz-czeniu przestrzeni między blokami A1-B1. W trak-cie prac odkryto fragment wraku (wymiary 4 x 4 m), który był za-kopany pod ok.

30-centymetrową powierzchnią kamiennych płyt. Ar-cheolodzy prowadzący badania (H. Oniz i prof. L. Zo-roglu) po obejrzeniu szkieletu doszli do wniosków, że zapewne jest to fragment statku pływającego po wo-dach płytkich, prawdopodobnie używanego do żeglugi kabotażowej.

Podczas kilku sezonów wykopalisk (na ziemi i pod wodą) w Aydıncık uzyskano wiele nowych i cennych informacji na temat tego stanowiska. Odkryto dwa rzę-dy dużych bloków kamiennych, których układ wska-zuje, że były one fundamentami większej konstrukcji. Bardzo ważnym odkryciem był fragment wraku. Jest to prawdopodobnie jeden z wielu statków zatopionych w celu stworzenia stabilnej podstawy dla przyszłych konstrukcji. Na wrakach umieszczano kamienne bloki (różnych wielkości) dla wyrównania poziomu. Przy-szłe badania pod kierunkiem prof. L. Zoroglu pozwolą rozpoznać połączenie molo z lądem oraz szczegóło-wo przeprowadzić badania w obrębie znalezionego już wraku. Czytelnikom zainteresowanym poruszaną tematyką polecam stronę internetową Eastern Medi-terranean University: http://www.emu.edu.tr/uric/.

Rysunek bloków kamiennych B37 i B1

13

HISTORIA

AD REM 3/2011

Nurek-amator w podwodnej archeologiiKarina Kowalska 1*

1* Autorka jest kustoszem Muzeum Nurkowania w Warszawie (www.muzeumnurkowania.pl).

Historią nurkowania interesuję się od bardzo daw-na. Z fascynacją śledzę dowody pomysłowości ludzi, którzy dla określonych celów musieli się znaleźć pod wodą. Szklane beczki, drewniane okręty podwodne, różnorakiego kształtu pojemniki z powietrzem zabie-rane przez amatorów nurkowania pod wodę, czy też płetwy z liści palm tworzą fantastyczny ciąg wynalaz-ków, które w XIX w. doprowadziły do powstania ska-fandrów klasycznych, a w XX w. akwalungu – czyli autonomicznego aparatu do nurkowania dającego nur-kowi całkowitą swobodę poruszania się pod wodą. A kiedy już opanowano technikę przebywania pod wodą, zaczęto rozszerzać zakres zadań, które można było powierzyć nurkowi. I tak, bardzo w skrócie, nurkowie trafi li do archeologii.

Historia archeologów pracujących pod wodą (bo przecież archeolog to archeolog, niezależnie gdzie pra-cuje) to pasmo sukcesów i porażek. Sukcesów - zwią-zanych z odnalezieniem fantastycznych przykładów działalności człowieka, często sprzed tysięcy lat. Pora-żek - bo trzeba było dużo czasu na opanowanie technik zabezpieczających wyciągane spod wody przedmioty, lub dojścia do wniosku, że może należy te przedmioty pozostawić pod wodą.

Kiedy tłumaczyłam z języka angielskiego na polski książkę „ojca” archeologii podwodnej, Georga Bassa (Archeologia pod wodą) jeden z fragmentów utkwił mi szczególnie w pamięci, stając się przedmiotem wie-lu dalszych dyskusji zarówno z samym profesorem, z którym koresponduję od lat, jak i kolegami archeolo-gami. Cyt. ”Trzeba pamiętać, że to nurek amator, a nie archeolog, w większości przypadków był tym pierw-szym, który znalazł miejsce zatopienia interesującego

obiektu, zachęcił do prac poszukiwawczych pokazując potencjał znaleziska. Winni jesteśmy tym amatorskim archeologom wdzięczność, mimo wielu błędów, jakie popełnili”.

Chyba wszyscy się zgodzą ze mną, że słowa te, choć napisane 50 lat temu, nie straciły na aktualności. Nadal bardzo często „nurek amator” znajduje pod wodą obiekty, do których potem schodzi ekipa nur-ków-archeologów wyposażonych w coraz to bardziej skomplikowane przyrządy, a także ekipy fotografów i fi lmowców. Piszę często, bo nurków amatorów jest z każdym rokiem coraz więcej, więc potencjalnie rośnie liczba takich spontanicznych odkryć.

Co naprawdę rozumiemy pod hasłem nurek ama-tor? Na pewno nie nurek klasyczny (może tylko z wy-jątkiem Edwarda H. Thompsona, który aby przeszukać święte jezioro Chichen Itza - nauczył się nurkować w skafandrze klasycznym). Nurkowie klasyczni oddali ogromne zasługi dla archeologii (także w Polsce przed i po II wojnie światowej), ale byli to nurkowie zawodo-wi, cywilni lub wojskowi. Dla mnie, nurek-amator to ktoś, kto nurkuje przede wszystkim dla przyjemności samego nurkowania, z akwalungiem, a nawet i bez. W Polsce nurkować z akwalungiem zaczęto w latach 50. XX w. W 1956 r. powstały pierwsze kluby nurkowe, a w czasie zjazdu delegatów-nurków z 9 miast Polski, który odbył się 9.XII.1956 r. w Warszawie, powołana została ogólnopolska organizacja zrzeszająca takie klu-by. Organizację nazwano wtedy Komisją Turystki Pod-wodnej. W tym samym roku trafi ły do Polski akwalun-gi i skafandry francuskiej fi rmy La Spirotechnique w liczbie 3 kompletów. Sprzętu do nurkowania było w całej Polsce niewiele, a nabijanie butli powietrzem lub

14

HISTORIA

AD REM 3/2011

mniej jeden konkretny cel - archeologię. Oj zaświeciły się wtedy oczy paru naszych kolegów. Jeden z nich, An-drzej, chodził wtedy z dziewczyną, której brat był ar-cheologiem, a potem dyrektorem Muzeum Archeolo-gicznego. To on skontaktował Warszawskich nurków z prof. Zbigniewem Rajewskim.

Oddaję głos nurkom. Cyt.: „W lecie 1957 r., na za-proszenie Muzeum Archeologii w Warszawie znaleź-liśmy się w Biskupinie, na terenie osiedla obronnego sprzed 2500 lat, odkrytego w 1933 r. przez nauczycie-la miejscowej szkoły Szweitzera, a odkopanego przez profesorów Kostrzewskiego i Rajewskiego. Staliśmy się ekipą pomocniczą dla archeologów, by ułatwić wy-grzebywanie przedmiotów z dna jeziora Biskupińskie-go”. Tak pisze dla „Kulis” w 1959 r. M. Kwapisiewicz. To właśnie on wygrzebał z mułu zalegającego dno jeziora, kompletne naczynie łużyckie. W lecie 1958 r. nurkowie wrócili do Biskupina, potem nurkowali w Gople, odkrywając resztki mostu z XI w. Następny był Wolin, i przeprowadzenie poszukiwań w pobliżu portu starosłowiańskiego Winieta, potem Kołobrzeg i poszukiwanie śladów wczesnośredniowiecznego mo-stu, także komturia Krzyżacka w pobliżu miejsca bitwy pod Grunwaldem. Polscy nurkowie amatorzy od 50 lat znajdują pod wodą ciekawe obiekty. Najbardziej zna-ny to wrak angielskiego statku „General Carlton of Whitby” odnaleziony u ujścia rzeki Piaśnicy przez dra ichtiologii Michała Woźniewskiego z Warszawskiego Klubu Płetwonurków. Amatorskie ekipy pomocnicze dla archeologów nadal pracują w Polsce, wspomaga-jąc chociażby prace Muzeum Morskiego w Gdańsku. Dlatego kończę ten artykuł stwierdzeniem, że nie ma archeologii podwodnej bez nurków amatorów, i że wie-lu z nich należy się wielkie dziękuję i trwały wpis do historii tej dziedziny nauki.

tlenem (używano jeszcze wtedy tzw. tleniaków), grani-czyło z cudem.

W 6 punkcie programu wspomnianego powyżej zjazdu: „Pogadanka o turystyce podwodnej” wystąpił dr S. Jagielski. Przede wszystkim opowiadał on swoje doświadczenia z nurkowania „na zachodzie” (tak nazy-wano wtedy kraje kapitalistyczne). Uchylam rąbka tych wspomnień moim zdaniem tak bardzo istotnych dla ar-cheologii podwodnej w Polsce. Cyt.: ”Spędziliśmy trzy niezapomniane doby na pokładzie szkunera „Camar-gue”, zakotwiczonego o 20 km od brzegów Riwiery. Badania były zorganizowane przez Międzynarodowy Instytut Badań Liguryjskich w Bordigherze i przez Mu-zeum Borély w Marsylii. Studia prowadzono początko-wo na włoskim statku „L’Artiglio”, który wyposażony w dzwony głębinowe i ekipy nurków penetrował dno morskie wzdłuż wybrzeży Ligurii i Prowansji. Obiek-tem, nad którym pracowała załoga „Camargue” , był grecki frachtowiec pochodzący z setnego roku p.n.e.”

Nie będę teraz wyjaśniać jakie to tragiczne, wojenne okoliczności, doprowadziły do tego, że Polak mieszka-jący w 1955 r. w „komunistycznym” kraju, nie tylko po-dróżował samochodem po Riwierze włoskiej i francu-skiej, ale i nurkował z pierwszymi w Europie podwod-nymi archeologami, jeszcze, zanim G. Bass nauczył się nurkować. Dodam jeszcze, że w czasie wspomnianej pogadanki dr Jagielski opowiadał o sprzęcie, który znajdował się na pokładzie nurkowej bazy, takim jak: skutery podwodne, echosonda, telewizja podwodna, aparaty do robienia zdjęć pod wodą. To wszystko trafi -ło do wyobraźni zapaleńców nurkowania ze Szczecina, Łodzi, Gliwic, Gorzowa, Wrocławia, Olsztyna, Pozna-nia, Warszawy i Gdańska. Zaowocowało to zdobyciem z sukcesem sprzętu niezbędnego do nurkowania. Chy-ba się bardzo nie pomylę twierdząc, że dr Jagielski, do wyczynu sportowego, jakim było samo pływanie pod wodą, dodał pionierom polskiego nurkowania co naj-

15

artes

AD REM 3/2011

Aleksandria od starożytności była miejscem prze-platania się wielu kultur, a współcześnie również i wielu działalności archeologicznych, w tym archeologii pod-wodnej. Aleksandria ad Aegyptum (takim mianem czę-sto określana jest stolica Egiptu ptolemejsko-rzymskie-go) założona przez Aleksandra Wielkiego na wybrzeżu Morza Śródziemnego, była miejscem mieszania się kul-tury greckiej i egipskiej. Lokalizacja miasta pozwoliła na jego szybki rozwój - był to jeden z najważniejszych portów w tym okresie, choć morze nie zawsze było przychylne Aleksandrii - część jej zabudowań znalazła się pod wodą. Jednak, jak mówi przysłowie „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Obecnie jest to jedno z najciekawszych obszarów archeologicznych badań podwodnych.

Podwodne dziedzictwo Aleksandrii - ekspozycja na Kom el-DikkaKatarzyna Kapiec

Kom el-Dikka

W Parku Archeologicznym Kom el-Dikka, w sa-mym centrum współczesnej Aleksandrii, obok teatru rzymskiego, audytoriów, Willi Ptaków, znajduje się nie-wielka ekspozycja podwodnych znalezisk misji francu-skiej, kierowanej przez Jeana Yves Empereura. Zabytki wyłowione w okolicach dawnej wyspy Faros (dziś już półwyspu) w latach 90. XX w., swoje miejsce znalazły na Kom el-Dikka. W 2005 r. wystawę zaaranżowano na nowo.

Trochę historii

Rzeźby i elementy architektoniczne zostały wy-łowione w 1996 r. w okolicach Faros, czyli tuż obok miejsca, gdzie niegdyś stała słynna latarnia morska,

Ekspozycja podwodnych znalezisk na Kom el-Dikka (fot. K. Kapiec)

16

artes

AD REM 3/2011

zaliczana do siedmiu cudów świata. Miejsce to zna-ne było od dawna – już w XVII w. francuski konsul Benoît de Maillet pisał o podwodnych ruinach, które były widoczne przy spokojnej wodzie. Na listę stano-wisk archeologicznych okolicę tę wpisano w latach 60. XX w., po wyłowieniu kolosalnego posągu Izydy przez egipską marynarkę. Jednak pierwszy sezon wykopalisk odbył się dopiero w 1994 roku. Kolejne trzy sezony rozsławiły to miejsce jako podwodne źródło zabyt-ków starożytnego Egiptu. Wyłowiono wówczas około 3.000 artefaktów. Stanowisko zostało dokładnie zado-kumentowane, m.in. przy pomocy urządzenia o nazwie Aquameter D100. Dzięki niemu każdy zabytek został

zadokumentowany w trzech wymiarach. Aranżacja kolekcji

Wśród prezentowanych znalezisk znajdują się rzeź-by, głównie sfi nksy i fragmenty monumentalnych, kró-lewskich posągów, oraz elementy architektoniczne, ta-kie jak architrawy czy obeliski. Ich ponowną aranżacją oraz opracowaniem zajęła się Isabelle Hairy, archeolog--architekt z Centrum Studiów Aleksandryjskich (Cen-tre d’Études Alexandrines - CEA), nadzorująca rów-nież badania podwodne. Cała wystawa składa się z 26 zabytków, którym towarzyszą zdjęcia z wykopalisk pod wodą i procesu wydobycia. Najważniejszymi elementa-mi ekspozycji są obelisk Seti I oraz sfi nks Psammety-

Sfi nks Psametyka II (fot. K. Kapiec)

17

artes

AD REM 3/2011

ka II, co zostało podkreślone w układzie - nie sposób ich pominąć w czasie zwiedzania - od razu przyciągają uwagę. Obelisk Seti I został znaleziony w kilku czę-ściach, niektóre z nich oraz bliźniaczy zabytek wciąż znajdują się pod wodą. Wyłowione fragmenty zostały połączone w 2005 r. m.in. przy współpracy polskie-go konserwatora, Wiesława Kuczewskiego, tworząc 8-metrową konstrukcję. Obelisk wykonany został z piaskowca, jego bazę zdobi scena ofi arowania – król w pozycji klęczącej składa ofi ary bóstwom z Heliopolis. Pozostała część obelisku jest bogato zdobiona hiero-glifi cznymi inskrypcjami, na których widoczne są ślady przekuć z okresu Ramzesa II. Zastanawiający jest fakt, jak i dlaczego obelisk Seti I znalazł się w Aleksandrii. Prawdopodobnie przewieziono go z Heliopolis (dziś dzielnica Kairu) w celu ponownego użycia, być może jako dekorację ptolemejskich budowli. Celem było podkreślenie związku Ptolemeuszy z Egiptem i nawią-zanie do świetności kraju z okresu Nowego Państwa. Z kolei sfi nks Psametyka II ustawiony jest w końcowej części ekspozycji, w otoczeniu innych artefaktów. Jest to nadnaturalnej wielkości rzeźba, wykonana z kalcytu. Głowa została znaleziona oddzielnie, narażona była na większe erozyjne działanie wody – detale twarzy zo-stały wymyte, natomiast reszta rzeźby znajduje się w dobrym stanie - inskrypcje są czytelne.

Pozostałe zabytki są niemniej ciekawe. Wśród ele-mentów architektonicznych znajdują się dwie kolumny papirusowe z różowego granitu, pochodzące z Mem-fi s lub Heliopolis. Prawdopodobnie zostały wykute w okresie XVIII dynastii (proporcje kolumn są typowe dla tego okresu), a następnie ponownie użyte przez Ramzesa II (XIX dynastia), za czym przemawiają prze-kute kartusze z imieniem władcy. Następnie w okresie rzymskim przewieziono je do Aleksandrii, gdzie zdobi-ły aż do czasów bizantyjskich jakąś niezidentyfi kowaną dotąd budowlę, o czym świadczy wyryty chrześcijański Obelisk Seti I (fot. K. Kapiec)

18

artes

AD REM 3/2011

krzyż na bazie jednej z kolumn. Dookoła nich, na pod-wodnym stanowisku znaleziono jeszcze pylon - być może kolumny fl ankowały wejście do świątyni w stylu faraońskim. Kolejnym zabytkiem architektonicznym jest architraw króla Apriesa (XXVI dynastia).Wykona-ny został z różowego granitu, inskrypcje są czytelne - wśród nich znajduje się odniesienie do Heliopolis, co może świadczyć o pochodzeniu architrawu. Po prze-wiezieniu do Aleksandrii został użyty do innych celów, o czym świadczy przekucie pod kątem 45°. Pod wodą znaleziono również fragmenty kolejnych obelisków Seti I. Jeden z nich został wykonany z szarego, a drugi z różowego granitu. Na pierwszym z nich zachowały się inskrypcje z imieniem władcy, natomiast na drugim widoczna jest też scena ofi arna. Sfi nks z głową boga Seta ofi arowuje chlebek konikalny bóstwu z Heliopo-lis. Poniżej przedstawiony został Horus w podwójnej koronie Górnego i Dolnego Egiptu. Podobnie jak w innych przypadkach, dekoracja obelisku świadczy o jego prawdopodobnym pochodzeniu z Heliopolis. Śla-dy przekuć natomiast wspierają hipotezę o ponownym użyciu obelisku jako budulca. Mimo przeróbek zacho-wało się wyżłobienie, które służyło do umocowania metalowego piramidionu, będącego zwieńczeniem obelisku. Warto również wspomnieć o kapitelu w stylu korynckim. Detale zostały wymyte, zachowała się jedna woluta. Kapitel wykonany został z granodiorytu, pier-wotnie ustawiony był na kolumnie o wysokości 16,5 metra. Pod wodą nadal znajdują się fragmenty tejże kolumny, widnieją na niej inskrypcje greckie z okresu Konstantyna i Licyniusza (początek IV w n.e.). Pozo-stając w kręgu epigrafi cznym, tuż obok kapitelu zapre-zentowano fragment marmurowego bloku z negaty-wem metalowej inskrypcji, również w języku greckim. Można wyróżnić napis ΑΡIΣ oraz fragment omikronu. O znaleziskach tego typu inskrypcji pisał już w XV w. niejaki Maqrizi w swoim dziele Kitab el-Khitat. Znacz-

ną grupę zabytków stanowią sfi nksy - aż siedem. Ich stan zachowania nie jest najlepszy – inskrypcje są czę-sto wymyte, a głowy straciły charakterystyczne cechy ikonografi i. O sfi nksie Psametyka II już wspomniano,

Kolosalna korona bogini Hathor (fot. K. Kapiec)

19

artes

AD REM 3/2011

kolejnym ciekawym przykładem jest granodiorytowy sfi nks Ramzesa II. W łapach trzymał wazę hes lub nw - otwór na naczynie znajduje się pomiędzy nimi. Być może rzeźbę wykorzystywano w czasie święta Nowego Roku, kiedy rozpoczynał się wylew Nilu. Wówczas na-lewano świętą wodę do tego typu waz i odprawiano ry-tuały, w których błagano bogów o idealny poziom rze-ki (nie za niski, ale też i nie za wysoki). Kolejny sfi nks, a właściwie jego przedni fragment, został wyrzeźbiony w podobnym stylu – tym razem między łapami znaj-duje się skarabeusz. Wśród zabytków znajduje się jesz-cze jeden sfi nks inskrybowany imionami Ramzesa II, zachowany w 2/3 – największemu zniszczeniu uległ tył i głowa rzeźby, z przodu bardzo dobrze zachowa-ły się kartusze z imieniem faraona. Obok niego został ustawiony piaskowcowy sfi nks z imieniem Sezostrisa III, w inskrypcji znajduje się również odniesienie do Heliopolis. Przekucia hieroglifów świadczą o uzurpa-cji tej rzeźby w okresie Ramzesa II. Pozostałe sfi nksy, prezentowane na Kom el-Dikka, są mocno zniszczone przez erozję wodną. Prawdopodobne jest, że niektóre z nich były wtórnie użyte jako budulec.

Kolejną grupę zabytków, choć niewielką, stanowią dekorowane fragmenty ścian. Na czterech eksponowa-nych blokach widoczne są postacie mężczyzn w krót-kich kiltach, postać boga Ptaha, pana Memfi s. Na jed-nym z nich znajduje się kartusz Ramzesa II.

W ekspozycji nie zabrakło również kolosalnych po-sągów królewskich, wykonanych z różowego granitu. Jako pierwsza przedstawiona została ogromna korona bogini Hathor, składająca się ze strusich piór, dysku słonecznego i krowich rogów. Mierzy ona 1,5 m, więc cała wysokość rzeźby, przedstawiająca ptolemejską królową, szacowana jest na 10,5 metra. Prawdopodob-nie po zawaleniu się fi gury, korona została użyta jako budulec. Pozostałe fragmenty zostały wyłowione przez marynarkę egipską w latach 60. XX wieku. Następnym

zabytkiem jest tors monumentalnej postaci kobiecej, zachowany od szyi do talii, bez ramion. Na podstawie wielkości fragmentu oszacowano wysokość całej fi gury na 6,3 metra. Z tyłu rzeźby znajduje się fi lar podtrzy-mujący. Być może rzeźba ta fl ankowała wejście na Fa-ros. Podobnie w przypadku dwóch kolejnych fragmen-tów kolosalnych posągów - dwóch głów. Jedna z nich należy do posągu męskiego, na podstawie jej wielkości oszacowano, że cała rzeźba mierzyła 6,3 metra. Szcze-góły twarzy są mocno wymyte – widoczne są jedynie zarysy oczy, nosa i ust oraz peruki. Druga głowa jest jeszcze bardziej zerodowana – nie można określić płci. Nakrycie głowy na pierwszy rzut oka wygląda na chat (rodzaj czepca), jednak należy pamiętać o niszczącym działaniu wody, dlatego mogło to być jedno z klasycz-nych nakryć głowy króla - chusta nemes. Ostatnim przykładem monumentalnej rzeźby jest fragment mę-skiej postaci, zachowany od talii (widoczny pępek) do połowy ud, ubranej w klasyczną męską spódniczkę – szendżyt. Z tyłu fi gury również znajduje się podtrzy-mujący fi lar.

Nie tylko Kom el-Dikka

Ekspozycja na Kom el-Dikka to nie koniec działal-ności CEA w Aleksandrii – planowane jest ustawienie monumentalnego pylonu przy wejściu do Biblioteki Aleksandryjskiej, tuż obok kolosalnego posągu Ptole-meusza, również pochodzącego z podwodnym badań.

Wykopaliska i ekspozycja nie wyczerpują tematu stanowiska wokół współczesnej cytadeli. Czy wyłowio-ne monumenty były rzeczywiście związane z legendar-ną latarnią na Faros? Jeżeli tak, to jaka była ich funkcja i jak wyglądało całe założenie? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań wciąż czekają na odkrycie w głębinach starożytnego portu w Aleksandrii.

20

Mirabilia mundi

AD REM 3/2011

Trzecia w nocy. Z niespokojnego snu wyrywa nas ostre „Zug ist kaputt”. Tuż przed granicą austriacką, półprzytomne z rowerami pod pachą i resztą bagaży zawieszoną na nas jak na choinkach, w półbiegu zmie-niamy pociąg. W jednym przedziale wypadło okno, Po-lacy tego nie zauważyli, Słowakom nie przeszkadzało, a Austriacy zmieniają nam pociąg. Od razu pojawia się myśl: „no to się zaczęło... jak zwykle”.

Plan planem, ale na takich wyprawach nie można się go zbyt ściśle trzymać. Dlatego po dobie w pociągu, na dworcu w Zagrzebiu zamiast szukać noclegu skrę-camy rowery i wsiadamy do kolejnego, tym razem już na wybrzeże. Do Rijeki, nad morze, żeby czym prędzej zacząć wyprawę!

W Rijece wysiadamy z pociągu, prosto w otaczającą nas czarną noc. Nieliczni ludzie snują się jeszcze po ulicach, dzięki czemu udaje nam się zlokalizować kieru-nek gdzie będzie najbliższy camping. Nie możemy się już doczekać tej wolności podczas jazdy na rowerach. Wiatr rozwiewa włosy, a rowery radośnie skrzypią pod obciążeniem sakw. Pora wyruszać.

Podczas wyprawy rowerowej w kwietniu br., prze-mierzałyśmy chorwackie wybrzeże i wyspy oraz reali-zowałyśmy dwa główne cele. Ja, jako raczkujący arche-

Gdzie Rzym, a gdzie... no właśnie, a gdzie my jesteśmy? Wyprawa rowerowa Chorwacja 2011

Marta Bajtler

olog oraz pasjonat archeologii podwodnej, zbierałam materiały dotyczące starożytnych Rzymian na tym terenie, ze szczególnym naciskiem na znaleziska pod-wodne. Asia, zapalony fi lmowiec, realizowała projekt dokumentalny, mający na celu zarejestrowanie naszych poczynań na rowerach. Celem nadrzędnym, wspólnym dla nas obydwu, było po prostu przejechanie całej za-planowanej trasy na rowerach.

Ostatni cel, wydaje się być najłatwiejszym. Lecz jest takim tylko z pozoru. Nadmorską Chorwację opisać można, jako kraj gór i morza. Drogi prowadzą na naj-wyższe wzniesienia stromymi i krętymi serpentynami tylko po to, aby zaraz w szaleńczym zjeździe opaść do poziomu morza. Słońce nawet w kwietniu potrafi przy-grzać niemiłosiernie, a po godzinie nie ma po tym naj-mniejszego śladu, gdyż wszystko zmywa potężna ule-wa. Wyspy czasami wydają się bezludne, bo najbliższe osady niekiedy dzielą dziesiątki kilometrów. Mogę tak wymieniać bez końca, ciągłe skrajności, ale nie o to tu chodzi. Wszystko to rekompensują widoki zapierające dech w piersi, zachody słońca, które nigdy nie są ta-kie same, przemili i otwarci mieszkańcy, którzy zawsze wyciągają pomocną dłoń i morze, które spokojne czy wzburzone zawsze budzi respekt.

21

Mirabilia mundi

AD REM 3/2011

Wyruszyłyśmy z Rijeki po to, aby po kilku dniach pedałowania zajechać do Puli, antycznej Poli, która w czasach rzymskich była najważniejszym portem na Istrii. Naprawdę nie mogłam się doczekać tego przy-stanku, od samego początku te ruiny rozpalały moją fantazję. Jednak jak pisałam, plan planem… Mapa oka-zała się zbyt ogólna, a oznaczenia na drodze prowadzić mogły do celu jedynie wtajemniczonych. Takim sposo-bem nagle, po szaleńczym, 20 km zjeździe ocknęłyśmy

się przy promie na wyspę Cres, w połowie drogi do Puli. Zbyt wycieńczone by wtaczać się (nie było mowy o jechaniu) z powrotem pod górę, wsiadłyśmy na prom. W takich momentach należy zaufać losowi, czystemu przypadkowi czy głupiemu szczęściu i dać ponieść się chwili. Nas ta chwila poniosła ku nieznanemu.

Wyspa Cres przywitała nas w swojej najokrutniej-szej odsłonie. Żar lał się z nieba bez najmniejszego po-wiewu wiatru, a droga przez wiele kilometrów nieprze-

22

Mirabilia mundi

AD REM 3/2011

rwanie pięła się w górę. Od czasu do czasu mijał nas sznur samochodów, które właśnie przypłynęły pro-mem. Drogę niekiedy urozmaicały owce, leniwie pod-gryzające suchą trawę i karłowate roślinki. Krajobraz przechodził w coraz bardziej surowy, a wody ubywało w niepokojącym tempie. Gdzieś w połowie trasy znala-złyśmy niewielką wioskę, przytuloną do zbocza, gdzie niestety nie było sklepu (najbliższy za 20 km). Ale za to byli pomocni ludzie, którzy napełnili nasze puste już butelki zimną i mokrą kranówką. Po wzmacniającej zupce z proszku, napełnione nowymi siłami znów ru-szyłyśmy. Wyspa Cres jest chyba jedynym miejscem w Europie, gdzie swoją ostoję znalazł sęp płowy. Miesz-kańcy wyspy, na których w końcu trafi łyśmy, są z tego faktu bardzo dumni i przy każdej możliwej okazji in-formują o tym niczego nieświadomych turystów.

Z wyspy Cres, jakże urokliwej jak się potem oka-zało, udałyśmy się promem najpierw na wyspę Krk, a następnie na Rab. Wjeżdżając na prom w ostatnim mo-mencie (w końcu liczy się efekciarski wjazd) zostały-

śmy przyuważone przez Jasona, samotnego rowerzystę z Arizony. Spotkania takie są bardzo cenne, gdyż wy-miana przeżyć i doświadczeń bardzo wiele daje w takiej podróży. Z Jasonem rozstałyśmy się mówiąc sobie „see you on the road”, ale już wtedy wiedziałyśmy, że jest on „too fast for us”.

Wyspa Rab jest dużo bardziej przystępna dla rowe-rzystów, więcej tu drzew, a trasy są płaskie, przez co wcale nie tracą ze swojego uroku. Z „zielonej wyspy”, wróciłyśmy ponownie na ląd, gdzie przywitał nas silny i mroczny wiatr z gór Velebit, który w żadnym wypadku nam nie pomagał zwiewając nas z całym dobytkiem z drogi. Po 2 dniach ciągłej walki o utrzymanie się w sio-dełku postanowiłyśmy powrócić na wyspy, tym razem na największą, wyspę Pag.

Tu wreszcie uśmiechnął się do mnie archeologicz-ny los. W miejscowości Novalja działa małe Muzeum Miejskie, które skrywa iście podwodne skarby. W wo-dach przybrzeżnej wyspy są liczne wraki i porty, któ-re w ostatnich latach zaczęli badać lokalni archeolo-

23

Mirabilia mundi

AD REM 3/2011

dzy. Wiele z tego, co zostało odkryte znajduje się w zbiorach muzeum. Niespodzianką dla odwiedzających może być fakt, że budynek muzeum zbudowano na rzymskim wodociągu z I w., do którego prowadzi bez-pośrednie przejście z muzeum.

Przez 60 km wyspa towarzyszyła nam w całej swojej okazałości, ukazując strome zbocza, urocze zatoczki i solniska ciągnące się przez kilometry, a pożegnała jakże majestatycznym mostem łączącym ją ze stałym lądem.

I nagle znalazłyśmy się w całkiem innym świecie, jakbyśmy jechały przez polską wieś. Morze skryło się za pasmem gór, a nas zaczęły otaczać pola, łąki i nie-liczne wioski, gdzie jak zwykle byłyśmy nie lada atrak-cją. Na camping dojechałyśmy późną nocą, byłyśmy wyczerpane, ale i szczęśliwe, bo trasa tego dnia w resz-cie była dla nas łaskawsza i pozwoliła w pełni nacieszyć się cudownymi widokami. Następnego dnia, przy śnia-daniu natknęłyśmy się na dwóch rowerzystów (dokład-nie to oni natknęli się na nas). Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że zmierzamy w tym samym kierun-ku. Więc pożegnaliśmy się klasycznym: „see U”, dając

sobie 50% szans na kolejne spotkanie. Tym milszym było dla nas zaskoczenie, gdy na campingu w Zadarze okazało się, że czeka na nas wiadomość od nowych przyjaciół! Reto i Lloyd, Szwajcar i Anglik. Poznali się przypadkiem na promie, na jedną z wielu chorwackich wysp. Lloyd korzystając z 10 dni urlopu postanowił zrobić sobie szybką wyprawę po Chorwacji, Reto wy-ruszył na swoim wehikule ze Szwajcarii i zmierza na Sri Lankę. Lloyda pożegnaliśmy w Zadarze, z którego miał już samolot do domu, a Reto obecnie przemierza Iran. Tak inni, a po kilku dniach wspólnej podróży zostali serdecznymi przyjaciółmi.

Podróżowanie na rowerze bardzo zbliża. Z naturą, od której w dużej mierze zależy jak daleko dziś zaje-dziesz, z ludźmi, którzy w potrzebie zawsze są gotowi pomóc i z samym sobą, gdyż uczysz się praktycznie żyć na nowo. Po przejechaniu trasy z Rijeki do Splitu nauczyłyśmy się, że woda, papier toaletowy i kuchenka turystyczna są podstawą przeżycia oraz tego, co wiemy już od dawna, że najważniejsza jest przyjaźń.