Ambicja (1/2011)

18
1 “Nihil est in intellectu, quod non sit prius in sensu” Numer 1; Rok I; E-pismo wydawane bezpłatnie Relacja z otrzęsin Wydziału Teologii + zdjęcia Jedność małżeństwa a wychowanie dzieci

description

PIsmo Wydziałowe Teologii UWM w Olsztynie

Transcript of Ambicja (1/2011)

Page 1: Ambicja (1/2011)

1

“Nihil est in intellectu, quod non sit prius in sensu” Numer 1; Rok I; E-pismo wydawane bezpłatnie

Relacja z otrzęsin Wydziału Teologii + zdjęcia Jedność małżeństwa a wychowanie dzieci

Page 2: Ambicja (1/2011)

2

Page 3: Ambicja (1/2011)

3

„AMBICJA” Pismo studentów wydziału Teologii Uniwersy-

tetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie REDAKCJA Redaktor naczelny: Tomasz Kulczycki, REDAKTORZY Alicja Bukowska, Janusz Ruciński, Grzegorz Wę-glarz, Mateusz Rutynowski WYDAWCA Pismo wydaje Wydział Teologii UWM Olsztyn OPIEKUN: Ks. dr Marek Jodkowski

KONTAKT [email protected]

ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY PRZY TWORZE-

NIU PISMA WYDZIAŁOWEGO WSZYSTKICH CHĘTNYCH A W SZCZEGÓLNOŚCI KSIĘŻY ORAZ

OSOBY ZAKONNE

Redakcja zastrzega sobie prawo do kopiowania arty-kułów, zmieniania ich tytułów bez zgody autora.

Wszelkie kopiowanie jest zabronione

NASZA ROZMOWA Z o. Leonardem Bieleckim OFM o małżeń-stwie i nie tylko, rozmawia red. naczelny 2 WYDARZENIA 4 WARTO PRZECZYTAĆ Otrzęsiny Wydziału Teologii 10 FELIETONY Z lekkim przymrużeniem... 13 TEO & NEO Ogłoszenia z wydziału 14 Z WYDZIAŁU Koło Filozoficzne wzywa 12

Zdjęcie na okładce: Jan Daukszewicz TEMAT AMBICJI Małżeństwo Dlaczego coraz częściej dochodzi do rozpadu małżeństwa?

6-7

Co 30 sekund w Unii Europej-

skiej rozpada się jedno małżeństwo.

Dlaczego więc nasz pierwszy numer

czasop isma Wydzia łu Teo log i i

„Ambicja” poświęciliśmy małżeństwu?

Odpowiedź znajdziecie Drodzy Czytel-

nicy w środku numeru. Wydziałowy

miesięcznik nie ujrzałby światła dzien-

nego, gdyby nie zgoda Dziekana Wy-

działu: ks. Piotra Duksy, prof. UWM, za

co cała redakcja pisma chciałaby ser-

decznie podziękować. Dziękujemy rów-

nież księżom, którzy włączyli się w pi-

sanie artykułów. Nasza redakcja jest

otwarta na nowe siły. Zapraszamy, więc

do współpracy.

Editorial Tomasz Kulczycki

redaktor naczelny

Page 4: Ambicja (1/2011)

4

NAJŚWIEŻSZE WYDARZENIA

Redakcja „Ambicji” zaczęła pracę dość nietypowo. Pomysł pisma zrodził się w połowie li-stopada, a samo składanie pierwszego numeru zaczęło się kilka dni później…

Sam pomysł wydawania pisma elektronicznego zrodził się spontanicznie, a idea spodoba-

ła się władzom wydziału, które zezwoliły, aby Wydział Teologii reaktywował wreszcie swoją wła-

sną, wewnętrzną gazetę. Redakcja postawiła sobie za cel przekazywanie prawdy, nawet czasami

tej bolesnej.

Pismo wychodzi z rąk studentów i to oni głównie je tworzą z myślą o swoich kolegach i ko-

leżankach. Nasze motto brzmi „od studentów, dla studentów”, ale nie tylko… bo prócz nas są

także wykładowcy, osoby duchowne, siostry zakonne, alumni z WSD „Hosianum” i pracownicy

wydziału. Chcemy dotrzeć do wszystkich, nawet do zwykłych ludzi. Pismo będzie zawierało stałe

rubryki.

Zachęcamy do uważnego przeczytania pierwszego numeru oraz do podzielenia się wraże-

niami. Wszystkie opinie, pomysły na udoskonalenie prosimy wysyłać na adres e-mail pisma:

[email protected].

Od lewej: ks. dr Marek Jodkowski (opiekun), Alicja Bukowska (redaktor) oraz Tomasz Kulczycki (red. naczelny pisma). To tylko część redakcji.

Page 5: Ambicja (1/2011)

5

Wspomnienie śp. Warmińskich Księży Profesorów

Uroczystość Wręczenia Dyplomów Absolwentom 2011

Page 6: Ambicja (1/2011)

6

Kultura XXI w. coraz częściej stara się ukazać człowiekowi, iż wartości takie jak mał-żeństwo czy rodzina odeszły już do lamusa i jeżeli chcemy żyć dobrze, musimy zadbać o własne interesy. Dlatego też zaobserwować można, iż wiele młodych osób zaczyna podą-żać za tym trendem i wybiera życie singla. A przecież człowiek realizuje się w pełni dopie-ro wtedy, gdy otwiera się na drugiego człowieka i przyjmuje go jako partnera w swoim ży-ciu. Szczególnym otwarciem się na drugiego jest miłość, która najpiękniej realizuje się w mał-żeństwie i rodzicielstwie. Moim skromnym zdaniem, aby dobrze zrealizować rodzicielstwo, trzeba najpierw dobrze realizować małżeństwo. Zdaję sobie sprawę z zarzutów, które pojawią się zaraz po tym stwierdzeniu typu: „Przecież samotnie wychowująca dziecko osoba może je równie do-brze wychować jak oboje rodziców, albo aby być rodzicem w dzisiejszych czasach nie potrzeba zakładać rodziny, bo istnieje wiele innych metod aby mieć dziecko” itp. Zgoda, jednak pierwszą sytuację mogę tylko dopuścić wtedy, gdy jeden z małżonków umiera, natomiast drugą jeżeli „inną metodą” miałaby być adopcja. W obu jednak przypadkach są to dla mnie sytuacje ekstremalne.

Badania wskazują, iż pod względem psychologicznym i socjologicznym, osoba samotna, po-mijając jej walory indywidualne, jest słabszym środowiskiem rodzinnym, niż para małżeńska czy też pełna rodzina. I chyba nie trzeba nikogo przekonywać do tego, że gdzie jest mama i tata tam trud wychowania rozkłada się na dwie osoby.

Jedność małżeństwa, a

wychowanie dzieci

→ Janusz Ruciński

forumpediatryczne.pl

Page 7: Ambicja (1/2011)

7

Ale oczywiście, żeby nie było tak miło, bo diabeł tkwi w szczegółach, mama i tata nie mogą być dla siebie jakimiś przypadkowymi osobami. Jeżeli chcą w pełni wychować potomstwo, sami muszą stać się pełnią, czyli jednością dwojga osób połączonych świętym i nierozerwalnym wę-złem małżeńskim. Rzeczywistość złączonych rąk nie kończy się wraz z końcem ceremonii ślub-nej, wręcz przeciwnie, ona w tym właśnie momencie się rozpoczyna i winna trwać zgodnie z przysięgą „aż do śmierci”. Od tego momentu są oni przygotowani do tego, aby przyjąć potomstwo i udźwignąć trud wychowania, ponieważ posiedli umiejętności wzajemnej ofiarności oraz otwarto-ści na drugiego, którą będą mogli przelać na istotę z nich zrodzoną.

Uwzględniając powyższe rozważania dziecko, wychowujące się w rodzinie, w której rodzice są jednością, będzie potrafiło samo dostrzec, iż również ono jest częścią tej jedności. Ponadto at-mosfera miłości, ofiarności i otwartości pomoże mu w „konfrontacji” z innymi ludźmi, których na swojej życiowej drodze będzie spotykało. Do tego wszystkiego można jeszcze przytoczyć popu-larne powiedzenie, iż „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje” i chyba każdy z nas jest skłonny się do tego przychylić. Chyba powiedzenie to można odnieść również do kwestii wychowania i nie trze-ba specjalnie (tak mi się wydaje) popierać tego jakimiś badaniami, że człowiek wychowujący się w zdrowej rodzinie przejmuje również zdrowe nawyki i odwrotnie człowiekowi mającemu złe sko-jarzenia z rodziną trudniej będzie zaopatrzyć swoje życie w bagaż dobrych doświadczeń. Choć jak to w życiu bywa, zawsze zdarzają się wyjątki od reguły.

Niemniej jednak, każdy z nas chce zbudować trwałą rodzinę, na zasadzie wspólnoty kochają-cych się osób. Wiem, że nie da się uniknąć wszystkich „zgrzytów”, zarówno w relacjach małżon-ków, jak i w relacjach rodzice – dzieci, ale podobno nie ma sytuacji bez wyjścia, dlatego powinni-śmy starać się wyjaśniać wszystko sobie od początku do końca bez zbędnego przeciągania spra-wy w czasie, gdyż to może spotęgować wymiar „zgrzytu”. W jedności tkwi siła rodziny i tej jedno-ści powinniśmy strzec we własnych rodzinach począwszy od relacji między małżonkami, gdyż to oni są fundamentem każdej rodziny. Wzajemny stosunek do siebie rodziców może się w przy-szłości odbijać głośnym echem w świadomości człowieka, kiedy już dzieckiem być przestanie. Jeżeli ten stosunek rodziców był OK! to i obraz jego świata będzie OK!

Na koniec pozwolę sobie zaapelować zarówno do tych, którzy weszli już w związek małżeński, jak i do tych, którzy mają go w planach; zadbajmy o jedność małżeństwa przez wzgląd na nasze potomstwo, aby miało na czym wzorować swój przyszły świat wartości.

Zapraszamy na stronę Wydziału Teologii UWM w Olsztynie www.uwm.edu.pl/wt

R E K L A M A

Page 8: Ambicja (1/2011)

8

Od najdawniejszych czasów, gdy człowiek nauczył się mówić, komunikował się z innymi ludźmi. Rozmowa jest ważna dla każdego z nas. Dzięki niej możemy mówić o swoich potrze-bach, zmartwieniach, szczęśliwych chwilach, głupotach, wziąć udział w dyskusji i obronić swoje zdanie. Od najmłodszych lat rozmowa jest nieodłącznym elementem naszej codzienności. Naj-ważniejsze, co daje nam dialog z drugą osobą, to możliwość poznania drugiej osoby i dążenie do rozwoju siebie. Na podstawie fabuły, dwóch filmów, postaram się przedstawić skutki braku rozmowy między dziećmi i rodzicami.

Film „Bez mojej zgody” opowiada o rodzinie, na którą spadło wielkie nieszczęście, a mia-nowicie białaczka córki. Determinacja matki, by ratować córkę jest godna podziwu. Porzuciła pracę, odsunęła od siebie męża i syna, by być przy Kate, by wszelkimi sposobami, środkami, jakie były możliwe do zdobycia, wyzdrowiała. Poświęciła dla córki wszystko, ona była najważ-niejsza, nie dostrzegała nic poza nią i jej chorobą. Brak zgodnych dawców na przeszczep szpi-ku i determinacja rodziców, by ich ukochana córka żyła, skłoniły ich by „wyhodować” sobie dziecko. Tak, wyhodować! Za pomocą in vitro oraz serii zabiegów na embrionie, powstał ideal-ny dawca dla Kate - Anna. Od pierwszych dni swojego życia była poddawana operacjom, by ratować życie własnej siostrze. Czyniła to przez jedenaście lat. Rodzice tłumaczyli jej, czemu to robi, ale nie pytali jej o zdanie, gdyż przecież po to została stworzona.

Magazyn części zamiennych, tak określała siebie Anna, nie sprzeciwiała się rodzicom, do czasu, gdy, Kate potrzebowała przeszczepu nerki. W tym momencie, jedenastolatka podjęła decyzje – chce usamodzielnienia medycznego. Można pomyśleć, że chciała śmierci siostry i wydaje wyrok na osobę, którą przecież kocha. Tak to też jej decyzję odebrali rodzice. Nie zwra-cali uwagi na Anne. Każda operacja przynosi ryzyko, a przeszczep organów ma konsekwencje na przyszłe życie. Anna, choć to jeszcze dziecko, była dojrzała. Myślała o swojej przyszłości. Brak nerki nie pozwoliłby jej uprawiać sportu, cieszyć się życiem nastolatki, później dorosłej osoby.

Decyzja Anny o podaniu rodziców do sądu, zmusiła ich, by zaczęli dostrzegać, także jej potrzeby i zmusić rodziców do rozmowy. Jednak jej matka nie pogodziła się z tą sytuacją, nie zauważyła, dlaczego jej córka, nie chce oddać nerki dla siostry. Walczyła w sądzie, gdyż chcia-łaby Kate wyzdrowiała, by nadal żyła. Zauważała tylko chorą córkę, zrobiłaby dla niej wszystko, a potrzeby innych członków rodziny, cóż nie liczyły się.

→Alicja Bukowska

Rozmowa z dziećmi i konsekwencje jej braku w filmach

filmweb.pl

Page 9: Ambicja (1/2011)

9

W filmie „Sala samobójców” nie spotykamy się z śmiertelną choroba dziecka, lecz z rodzina, która na pierwszy rzut oka jest szczęśliwa. Dominik, 18-letni uczeń prestiżowej szkoły, z prywat-nym kierowca, gadżetami, o których większość z nas może tylko pomarzyć. Jego rodzice osią-gnęli sukces zawodowy i dalej rozwijają się w swojej dziedzinie. Cale ich życie podporządkowane jest, po to by wzbijać się na wyżyny społeczne i tego samego oczekują od syna.

Dominik chodzi z rodzicami do opery, teatru, lecz z nimi, tak naprawdę nie rozmawia. Od-krywanie siebie, swojej seksualności i jedno wydarzenie, które zrujnowało całe dotychczasowe życie nastolatka, spowodowało, że chłopak stracił wszystkich przyjaciół, nie miał z kim porozma-wiać, do kogo zwrócić się o radę. Szukał kogoś komu mógłby się zwierzyć, a na rodziców nie mógł liczyć.

Przyjaciół, rodzinę znalazł w wirtualnym świecie, w Sali samobójców. Zupełnie obcy ludzie, byli wsparciem dla chłopaka, lecz jedynym wyjściem z sytuacji, jakie proponowali to odizolowanie się od świata realnego, a następnie śmierć. Rodzice Dominika zauważyli, że ich syn ma kłopoty, dopiero, gdy chłopak próbował się zabić, lecz myśleli, ze skoro ma wszystko, ale tylko to co moż-na kupić, to nie powinien zamykać się w sobie. Czego mu brakuje? To pytanie zadawał ojciec Dominika, ale nie wiedział, że odpowiedz jest bardzo prosta, a mianowicie szczera rozmowa. To było potrzebne dla Dominika, a nie nowinki techniczne.

Gdyby obie przedstawione rodzinny, rozmawiały ze sobą, mogłyby uniknąć wielu kłopotów. Rodzice Anny i Kate, wiedzieliby, czemu ich córka, nie chce oddać nerki, a rodzice Dominika, nie pochowaliby syna.

Rozmowa, to tak nie wiele, ale jak wiele znaczy. Każdy z nas, gdy ma problem, chce z kimś porozmawiać, najlepiej z kimś bliskim. A dla dzieci, najbliższymi osobami są właśnie rodzice. Szczera rozmowa, tak nie wiele czasu zajmuje, a tak bardzo zbliża. Poczucie bezpieczeństwa, bliskości jest tak bliskie każdemu z nas, że nie potrafimy sobie wyobrazić jak można tego nie czy-nić. Mimo, iż jesteśmy dorośli, każdy z nas właśnie u rodziców szuka rady, pomocy, wsparcia. Oni są pierwszymi osobami, które nas pokochały. Nie zawsze jest idealnie, ale to dzięki nim żyje-my i powinniśmy być im wdzięczni za wszystko, co dla nas uczynili. Jeśli nie potrafimy, uczmy się rozmawiać.

Page 10: Ambicja (1/2011)

10

→ Rutyn

Otrzęsiny Wydziału Teologii

Page 11: Ambicja (1/2011)

11

W poniedziałek 21 listopada nasz wydział bawił się na tradycyjnych otrzęsi-nach, które odbyły się w klubie „Grawitacja”. Tegoroczna zmiana lokalu wpłynęła pozytywnie na frekwencję, ponieważ tuż po godzinie 20-stej „Grawitacja” wypełni-ła się studentami Teologii. Wchodzących, a nie znających tematu imprezy mogły zaskoczyć ubiory obecnych. Rada Wydziałowa Samorządu Studenckiego, będąc zauroczona latami 60. i 70., wymyśliła Hippis Party. Szczerze powiedziawszy, wątpiłem trochę czy raczej nie spodziewałem się, że temat się spodoba i czy w ogóle ktoś się przebierze. A tu miła niespodzianka! Teolodzy po raz kolejny poka-zali jak dobrze potrafią się bawić i przyszli jak najbardziej przygotowani do impre-zy. RWSS przygotował dla imprezowiczów kilka zabaw z nagrodami. Pierwszy z nich polegał na ogoleniu balona przy pomocy maszynki do golenia. No i do dzie-ła! Głośny doping koleżanek i kolegów z wydziału dopomagał, a szanse były wy-równane. Niestety mógł wygrać tylko jeden. Okazało się, że szybciej na Teologii golą się panowie. J Po dawce dobre muzy serwowanej przez DJów odbył się dru-gi konkurs, w którym liczył się spryt oraz… sprawny język. Należało bowiem z po-jemników wypełnionych wodą i mąką wyciągnąć (czy raczej wyssać ;P) 4 kluski. Co bardziej cwani chcieli wygrać konkurs cudownie rozmnażając kluski z czterech do sześciu. I znów impreza, impreza, impreza aż nadszedł kolejny konkurs. Wykazać się mogły głodne pary. Zabawa polegała na nakarmieniu partnera pysznym jogur-cikiem, ale żeby nie było zbyt łatwo to osoba karmiąca miała zawiązane oczy. Iście piekielny pomysł. J Finałowa konkurencja to tradycyjna walka o miano najle-piej przebranej osoby tej nocy. Zasady były proste: należało wejść na scenę i za-prezentować swój układ taneczny do zagranej muzyki. Specjalnie powołana komi-sja po trudnych i długich obradach, i dogrywce wyłoniła zwycięzców. W czasie wieczoru przeprowadzono też dwie akcje: rozdawano naklejki z hasłem: „Narkotyki – na co mi to?” mające na celu uświadomienie, że narkotyki nie są nam potrzebne oraz akcję „Prowadzę, jestem trzeźwy!”, w której zachęcano do odpowiedzialności za kierownicą. Na koniec – wielkie i serdeczne podziękowania Piotrowi Dowejko

za poświęcony czas i fotografowanie otrzęsin.

Dzięki za Waszą obecność oraz za to, że wstaliście następnego dnia na zajęcia…

Page 12: Ambicja (1/2011)

12

Filozofia nie jest łatwym kawałkiem chleba. Każdy, kto ma o niej minimalne po-jęcie wie, że bez większego wysiłku koko-sów się na niej zbić nie da. Ba! Znacznie częściej można skończyć w nędzy i niezro-zumieniu.

Wystarczy prześledzić losy niektórych z filozofów z przeszłości. Sokratesa sąd w „nagrodę” za jego mądrość poczęstował cyku-tą, osamotnionego Blaise’a Pascala wykończy-ła gruźlica, a Jana Eriugenę uczniowie uśmiercili rysikami używanymi przez nich pod-czas wykładów. Podobno za dużo wymagał… Byli także filozofowie, którzy kończyli żywot w dostatku. Na pewno jednak nie przychodziło im to bez trudności. Chociaż najczęściej filozofo-wie różnili się od siebie diametralnie, to jedna ważna rzecz ich łączyła. To ODWAGA spra-wiała i sprawia, że ludzie nie zadawalają się wiedzą i mądrością, którą już zdobyli. Dzięki ODWADZE niejeden mądry człowiek potrafił postawić znak zapytania tam, gdzie inni sta-wiali wykrzykniki. ODWAGA w myśleniu uczy-niła z niejednej anonimowej osoby mędrca i odkrywcę.

Koło Filozoficzne Wydziału Teologii wła-śnie odwagę w myśleniu wzięło uczyniło swoim mottem i zadaniem. Towarzysząca od lat lu-dziom sentencja Sapere aude przyświeca na-szym spotkaniom, dyskusjom i działaniom.

Spotykamy się co 2 tygodnie i rozmawiamy o sprawach aktualnych, ważnych, ciekawych i niejednokrotnie kontrowersyjnych. Nie zadawa-lamy się tym, co mówią wszyscy. Sami stara-my się odkrywać prawdę o otaczającym nas świecie. I choć jak głosi stare przysłowie „Gdzie 2 polaków, tam 3 punkty widzenia”, to na naszych spotkaniach potrafimy przedsta-wiać swoje racje w atmosferze wzajemnego szacunku. Niejedna osoba po naszym spotka-niu miała nieodparte wrażenie, że wie lub rozu-mie coś, czego nie tej pory nie była w stanie ogarnąć swoim umysłem. Myślę, że nikt, kto choć raz uczestniczył w naszym spotkaniu, nie może uznać tego czasu za stracony.

Krótko mówiąc: jeśli jesteś odważnym człowiekiem, który ma własne zdanie, lub pra-gnie je mieć, zapraszamy Cię do nas. Spotka-nia Koła Filozoficznego odbywają się w środy 2 tygodnia, o godzinie 15:20. Za każdym razem podajemy w internecie i na tablicy ogłoszeń dokładną informację dotyczącą konkretnego spotkania.

Dołącz do nas! Odważ się używać

własnej mądrości!

Koło Filozoficzne

wzywa Sapere aude!

→ Grzegorz Węglarz

Page 13: Ambicja (1/2011)

13

Z lekkim przymrużeniem Autko

→ Alicja Bukowska

Cudowny, najlepszy, najpiękniejszy, wy-dający dźwięki, które cieszą, a jednocześnie powodują ogromną obawę. Mowa o moim sa-mochodziku. Raz w tygodniu sprawdzam wszystkie płyny, ciśnienie w oponach, czyli wszystko to, czego uczyli mnie na kursie. Nie-stety za każdym razem, gdy wsiadam do swo-jego F., zaczynają mi się zbierać myśli w gło-wie: dojedzie? Zatrzyma się na trasie? Jeny, co to za dźwięk? Czemu mnie znosi? Ile razy zgaśnie mi dziś na światłach?

Liczba przygód, jakie miałam na trasie, z powodów mechanicznych, a nie mojej jazdy, jest przerażająca. Od samego początku, jak tylko dostałam kluczyki, zaczęło dziać się coś niepokojącego. Po pierwsze popsuł się prędko-ściomierz, później światło cofania. Po tygodniu jazdy. podczas pierwszej samodzielnej wypra-wy do wielkiego miasta, zagotowała się woda, a żeby było ciekawiej, było ze mną trzech face-tów i żaden nie wiedział, co się dzieje!!! A to tylko usterki z pierwszych 7 dni posiadania prawka i samochodu.

W wakacje wybrałam się do Ełku, ale przed tak długą wyprawą trzeba wszystko sprawdzić, więc pojechałam do mechanika, by zerknął, dolał płyny. Po usłyszeniu „gotowe”, wsiadłam i ruszyłam, lecz po przejechaniu oko-ło 300 metrów, z nieznanych mi powodów za-czął wyć klakson. Przeraźliwy dźwięk w środku auta i wzrok przechodniów i innych uczestni-ków ruchu, sugerujący: no tak kobieta za kie-rownicą, blondynka, która nie wie, do czego służy sygnał dźwiękowy. Prowadząca KOBIE-TA nie oznacza niebezpieczeństwa na drodze. Skłoniło mnie to do powrotu do Pana R., który stwierdził, że albo zostawiam auto na dłuższy czas, albo dementuje mi, jakże ważną część samochodu. Dodał, że niedługo F. i tak u niego

wyląduje, bo padnie mi elektryka. I tak tez się stało. Padła, a do tego układ kierowniczy, ha-mulec ręczny i coś jeszcze (nie mogę znaleźć faktury za tą naprawę). Jak pech to, pech i pro-rocze słowa mechanika.

Liczba usterek F. jest nie zliczona (często odwiedzam mechanika), ale kto by się przejmował takimi głupotami. KAŻDY, kto chce bezpiecznie dojechać na miejsce, ale co tam. Jest ryzyko, jest zabawa i wydatek… Mimo, iż znam wszystkie wady, ostatnio odkryłam wiel-kiego plusa. Po ostatnim mandacie, (pozdrawiam panów policjantów z drogówki olsztyńskiej), zaczęłam bardzo spokojnie jeź-dzić. Nie przekraczam dozwolonej prędkości, nie wyprzedzam na trzeciego, a często nawet odpuszczam tę czynność. I niestety, przekro-czyłam ją, a dlaczego? Mój samochodzik, ma niezłego powera. Lekko nacisnęłam pedał ga-zu, a ten w ciągu chwili znacząco się rozpędził. Skąd ta moc? Wiedziałam, że może dużo, ale żeby tak szybko nabrał prędkości? Nie! Ściga-łam nim mpka, niejednokrotnie śpieszyłam się na zajęcia, na spotkanie czy do pracy i nigdy nie zauważyłam, że F., ma w sobie nieujawnio-ną wcześniej zaletę, ważną i zarazem zdradli-wą.

Liczba wad niestety przewyższa liczbę plusów, co nie zmienia faktu, że jest to zarąbi-sty samochód. Dlaczego? Primo – mój pierw-szy, secundo – nie mam innego i nie stać mnie na inny, tercio – dzięki niemu oszczędzam sporo czasu. Trzeba dodać, że dzięki dwulet-nim doświadczeniom, wiem więcej o budowie samochodu i jego naprawie, jak część męż-czyzn.

Page 14: Ambicja (1/2011)

14

Koło Filozoficzne zaprasza serdecz-nie na spotkania, które odbywają się w 2 tygodniu w piwnicy (środa 15.20) Więcej informacji pod: [email protected] Lub pisząc bezpośrednio na: [email protected]

Wszystkich zainteresowanych pi-saniem do pisma wydziałowego serdecznie zapraszamy, aby swo-ją chęć zgłosili pisząc na nasz re-dakcyjny e-mail. Z pewnością od-piszemy na każdy list :)

FAQ czyli często zadawane pytania: 1. Po co są te żółte karteczki i czemu mają służyć? Odpowiedź: Na e-mail redakcji należy wysłać ogłoszenie (wszelakiej maści). W najświeższym numerze te ogłoszenie „przyczepimy” na żółtej karteczce… Pomysł dość dobry i redakcja jest z tego zadowolona.

Page 15: Ambicja (1/2011)

15

Punkt xero znajduje się wciąż na wydziale :) Czynne w czasie przerw między za-jęciami. Serdecznie zapra-

szamy do korzystania :)

Sprzedam 4 tomy brewiarzy ( w skrócie LG). Zaintereso-wanych proszę na kontakt:

[email protected] +

oprawa skórzana

Nie zapominajmy, że na wy-dziale czynna jest z szeroką ofertą kawiarenka, z dostę-

pem do Internetu. Tych, któ-rzy tam nie byli, gorąco za-chęcamy do odwiedzenia.

Page 16: Ambicja (1/2011)

16

O franciszkańskim pomyśle na audycje video dla młodzieży, które robią furorę w necie, o małżeństwie okiem „brązowych” z

o. Leonardem Bieleckim OFM oraz o franciszkańskim zwykłym dniu rozmawia redaktor naczelny.

Jak franciszkanie pojmują sakrament małżeństwa? Franciszkanie sakrament małżeństwa pojmują dokładnie tak samo jak naucza Kościół, jako zwią-

zek dwojga kochających się ludzi, którzy chcą się wzajemnie uświęcać, żyjąc w oparciu o Boże

przykazania.

A co jeśli nadchodzi kryzys w małżeństwie? Jak pomóc małżonkom unik-nąć rozpadu ich małżeństwa? Kryzys jest sprawą naturalną. Każdy go przechodzi. Pytanie czy chce się za-

walczyć o „nasze razem” czy szuka się swojego? Nie wystarczy ślub w koście-

le. Biada temu małżeństwu katolickiemu, które nie buduje swojej przyszłości

na klęcząco. Sprawa rozpadu małżeństwa jest często bardzo złożona. Nie ma

szablonu rozwiązań dla każdej pary. Jedno jest jednak pewne, bez życia sakramentalnego mał-

żeństwo katolickie jest teatrem.

„Bez życia sakramental

nego małżeństwo

katolickie jest teatrem”

Page 17: Ambicja (1/2011)

17

Audycje franciszkanów z Poznania, można obejrzeć co tydzień w czwartek na www.franciszkanie.net., lub na ich oficjalnym blogu

Wielu ludzi dzisiaj żyje na "kocią łapę"... Nie biorą ślubu, bo po co… Bo tak też łatwiej, bez zobowiązań, bez deklaracji. Tylko czy w miłości chodzi o brak perspektywy

rozwoju? Miłość musi się ewoluować. Jeśli człowiek wiary świadomie akceptuje grzech i chce

permanentnie w nim trwać to chyba jednak nie jest wierzącym. Wiedząc czym tak naprawdę jest

sakrament, jak bardzo scala małżonków trzeba być wyjątkowym partyzantem, by próbować żyć z

kimś do końca życia, bez poważnych deklaracji. No chyba, że to komuś odpowiada, taki tymcza-

sowy związek, ale po co?

Istnieje jakaś franciszkańska recepta na udane małżeństwo? Właściwie to już chyba odpowiedziałem na to pytanie. Udane małżeństwo to małżeństwo szczę-

śliwe. Szczęście to nie tylko patrzenie na siebie.

Parę lat temu w Internecie wystartował pierwszy odcinek "Bez Sloganu" - franciszkańskich audycji skierowanych do młodzieży, który robi furorę w Internecie. Początkowo audycję wraz z ojcem, prowadził ojciec Jakub, który wyjechał na misje. Skąd wogóle zrodził się po-mysł na taki przekaz? Dlaczego akurat dla młodzieży, a nie dla ludzi w podeszłym wieku...? Pracując w szkole sportowej zobaczyłem jak szybko filmiki dostają się do sieci. Młodzi telefonami

dokumentują swoje życie i dzielą się nim w Internecie. My podobnie. Pokazujemy czym żyjemy,

co jest naszą normalnością. Muszę powiedzieć, że te filmiki ogląda całkiem spora liczba ludzi w

średnim wieku. Kierowaliśmy je do młodych ze względu na medium, z którego korzystamy. Tym-

czasem z maili, które otrzymujemy okazało się, że mamy także starszych widzów. To tym bar-

dziej motywuje.

Proszę nam opowiedzieć, gdyby jakiś młody chłopak powiedział, że pragnie iść do zakonu franciszkanów, właśnie do Poznania, ale się jeszcze waha, to co Ojciec by mu poradził/powiedział?

Odwagi! To nie Ty wybierasz drogę. To Bóg ją wybrał dla Ciebie. Jeśli już wiesz, w którą stronę

iść to się nie wahaj, a będziesz szczęśliwy

Page 18: Ambicja (1/2011)

18

Foto: Piotr Dowejko