(27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

16
Fragment plakatu „Mistrzostwa Europy w boksie” Warszawa, 1953 r. FOT ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI” 1949 – 1953 Stalinizm triumfujący Najnowsza historia Polaków Nr3 27 LISTOPADA 2007 Oblicza PRL Instytut Pamięci Narodowej Na początku lat 50. tysiące patriotów polskich traciły życie w komunistycznych więzieniach. Maltretowania nie przeżyli sędziwy przywódca PPS–WRN Kazimierz Pużak ani dowódca Okręgu Wileńskiego AK Aleksander Krzyżanowski „Wilk”. Zamordowano prezesa IV komendy WiN Łukasza Cieplińskiego, który zdołał powiedzieć na procesie: „w czasie śledztwa leżałem w kałuży własnej krwi”. Społeczeństwo nie miało wielu powodów do radości. Ale w maju 1953 sprawili ją polscy pięściarze, którzy w finałach mistrzostw Europy pokonali sowieckich rywali...

Transcript of (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

Page 1: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

Fragment

plakatu

„Mistrzostwa

Europy

w boksie”

Warszawa,

1953 r.

FO

T A

RC

HIW

UM

„M

ÓW

IĄ W

IEK

I”

1949 – 1953Stalinizm

triumfujący

Najnowsza historia Polaków

Nr327 LISTOPADA 2007

Oblicza PRL

Instytut

Pamięci

Narodowej

Na początku lat 50. tysiące patriotów polskich traciły życie

w komunistycznych więzieniach. Maltretowania nie przeżyli sędziwy

przywódca PPS–WRN Kazimierz Pużak ani dowódca Okręgu

Wileńskiego AK Aleksander Krzyżanowski „Wilk”. Zamordowano

prezesa IV komendy WiN Łukasza Cieplińskiego, który zdołał

powiedzieć na procesie: „w czasie śledztwa leżałem w kałuży

własnej krwi”. Społeczeństwo nie miało wielu powodów

do radości. Ale w maju 1953 sprawili ją polscy pięściarze, którzy

w finałach mistrzostw Europy pokonali sowieckich rywali...

27-11-PR-1-A-001-KO-1 11/21/07 5:09 PM Page 1

Page 2: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

27-11-PR-1-A-002-KO-1 11/21/07 5:10 PM Page 2

Page 3: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

>Oblicza PRL 3

MAREK NOWAKOWSKIpisarz

Ci ubowcy byli niewątpliwą awan-gardą. Bezpieczniacy. Tak lubilina siebie mówić. Towarzyszez pierwszej linii. Tak nazywali ich

poeci, piewcy trudu budowy państwa ro-botników i chłopów. Z nimi nie było żar-tów. Zresztą żartowali też nieprzyjemnie.Taki jeden z powiatowego urzędu bezpie-czeństwa upił się w knajpie U Dziadka i ba-wiąc się swoją spluwą, mówił do tego, comu stawiał wódkę:

– Myślisz, że nie wiemy? Reakcyjny gadz ciebie.

– Jak to? – przestraszył się tamten.– A twój starszy brat gdzie był? W AK,

nie? Tatuś w PSL rozrabiał, nie? Mywszystko wiemy! – roześmiał się i poklepałfundatora po plecach.

Ci dwaj, którzy pojawili się któregośdnia w fabryce i zajęli pokój z żółtymi fi-rankami na parterze, od razu zostali roz-poznani właściwie. Ubowcy. Stanowili ko-mórkę ochrony w zakładzie. Na ich sto-łach wyrosły stosy teczek. Brali z personal-nego i wertowali. Dział personalny takżebył blisko bezpieki. Jedna ręka. Ci dwajzachowywali się spokojnie. Właściwie niebyło ich widać. Siedzieli u siebie w pokoju,czytali akta personalne i czasem wzywaliludzi na rozmowy. Nikt z wzywanych tymsię specjalnie nie chwalił i nie opowiadało treści rozmowy. Niekiedy po wódce ten

i ów napomknął półgębkiem, że wypyty-wali go szczegółowo o kumpli z jego bry-gady, wydziału, majstra, kierownika, a na-wet o sąsiadów z domu, gdzie mieszkał.Jeden z narzędziowni, szczególnie małoodporny, wyznał histerycznie: „Oniwszystko wiedzą! Nic przed nimi nie da ra-dy ukryć”.

Jak tak powiedział, to już wiadomo, żego rozpracowali. Przed takim należałotrzymać język na wodzy. Taki wszystko imdoniesie.

Główny technolog pierwszy im się kła-niał i było to zrozumiałe. Przedwojennyinżynier, pracował w tej fabryce jeszczew czasach, kiedy stanowiła własność kapi-talisty.

Raz nastąpiła awaria w maszynownii wtedy oni bardzo węszyli. Pewno doszu-

kiwali się sabotażu. Ale przyczyna byław starym, skorodowanym urządzeniui rzecz cała rozeszła się po kościach. Lu-dzie odetchnęli. Szczególnie majster, któ-ry był bezpartyjny.

Ci dwaj fabryczni ubowcy prywatnie tobyli weseli, towarzyscy ludzie. Jeden war-szawiak z urodzenia, cwaniakowaty, znałod groma kawałów. Drugi inteligenciak,umiał się naukowo wysławiać, lubił płećpiękną. Autobusem fabrycznym jeździlirazem z nami do Krakowa i na Ziemie Od-zyskane. Podczas tych wycieczek za koł-nierz nie wylewali, śpiewali i podmacywa-li dziewuchy. Na oko równe chłopy. Tylkozawsze człowiek łapał się na takiej myśli,że nie wiadomo, co oni kombinują. Cacy,cacy, a jutro wzywają ciebie do swego po-koju urzędowo i to już jest całkiem in-na rozmowa.

Po październiku 1956 roku „ubowo”zredukowali i fabryczna komórka ochro-ny przed wrogiem klasowym przestała ist-nieć. Ci dwaj z dnia na dzień nie pojawilisię więcej w naszym zakładzie. Później je-den z nich, ten warszawiak z urodzenia,był mundurowym gliniarzem, sierżantem.Chodził po Śródmieściu i serdecznie witałsię z pracownikami naszej fabryki. Wspo-minał chętnie te lata, kiedy był razem z na-mi. Czasem bywał podpity i wtedy pytałnatarczywie: „Ale musicie przyznać, kur-wą nigdy nie byłem, prawda?”.

Jego kolega podobno nadal pracowałw resorcie, który już nie nazywał się Mini-sterstwem Bezpieczeństwa Publicznego,tylko Ministerstwem Spraw Wewnętrz-nych. Jeszcze później ten warszawiak byłportierem w nocnym lokalu. Następnie ki-bice boksu spotykać go zaczęli na haliGwardii. Sprawował tam funkcję porząd-kowego i kiedy tylko rozpoznał kogoś z na-szej fabryki, od razu wpuszczał go na meczbez biletu.

Towarzysze z bezpieczeństwa

Źle skrojony, mocno zszyty. To Gogolowskie określenie jak ulał pasuje do działacza jedynie słusz-nej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a jeszcze bardziej do „bijącego serca partii”, czyli policjipolitycznej. On – zdrajca i kat – rządzi. Oto wchodzimy w okres stalinizmu pełnego, triumfującego. Młodzi chłopcy z harcerskich batalionówArmii Krajowej znów trafiają do więzień, oficerowie polscy, którzy zawierzyli zapewnieniom komuni-stów o tworzeniu prawdziwego Wojska Polskiego, są mordowani pod sfałszowanymi zarzutami. Tęrozprawę z polską inteligencją można nazwać: Katyń 2. Chłopi z przerażeniem widzą rabunek swychgospodarstw. Kupcy i rzemieślnicy, nie mówiąc już o przemysłowcach, którzy w pewnym stopniu ratująjeszcze ginący rynek, są tępieni jako „pasożyci”. Wali się krajowa gospodarka, zanikają więzi obywatel-skie, wszechogarniający strach ogarnia Polskę.A jednak pamięć o Polsce trwa. Szczególnym wzruszeniem napawają relacje o licealistach, którzy w po-rywie młodych serc i umysłów protestują przeciw zniewoleniu... —Maciej Rosalak

Katyń 2

redaktor cyklu, dziennikarz„Rzeczpospo-litej”,[email protected]

≤Znaczek Poczty Polskiej wydany z okazjiustanowienia Konstytucji PRL w 1952 r.

27-11-PR-1-A-003-KO-1 11/21/07 5:11 PM Page 3

Page 4: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

4 Najnowsza historia Polaków

JANUSZ PINDERAdziennikarz „Rzeczpospolitej”

Pamiętne mistrzostwaEuropy w Warszawiebyły największym po-wojennym sukcesempolskiego sportu, jed-

nym z największych w całej hi-storii polskiego boksu. Mimo tonastępnego dnia po zakończe-niu tego wspaniałego dla na-szych pięściarzy turnieju czo-łówki polskich gazet krzyczały:„Bokserzy radzieccy mistrzamiEuropy”, „Zwycięstwo radziec-kiej szkoły boksu”. Chyba wła-śnie wtedy wielu Polaków zro-

zumiało, że jesteśmy traktowanijako republika Związku Ra-dzieckiego.

Transmisji radiowych z haliGwardii, gdzie rozgrywanow 1953 roku mistrzostwa Euro-py, słuchały miliony ludzi. W jed-nostkach wojskowych tak ukła-dano plan zajęć, by żołnierzemogli ich słuchać przez megafo-ny. Turniej był bezprecedenso-wym sukcesem polskich pię-ściarzy, którzy zdobyli pięć zło-tych medali, a bokserzy Związ-ku Radzieckiego tylko dwa.Na otarcie łez polscy działaczeuznali Władimira Jengibaria-na za najlepszego zawodnikamistrzostw. Powszechnie uwa-żano, że było to polecenie władzpartyjnych.

Niech żyje

braterstwo narodów!

X Mistrzostwa Europy w bok-sie rozpoczęły się w poniedzia-łek, 17 maja 1953 roku, o godzi-

Czegoś podobnego w historii polskiego boksu nie było

Pięściarze pokazali Rosjanom,kto jest silniejszy

Dokumenty epoki | W pierwszej dekadzie po wojnie działało w Polsce ponad tysiąc antykomunistycznych organizacji m

PIOTR SZUBARCZYK historyk, Biuro Edukacji Publicznej Oddziału IPN

w Gdańsku

29 września 1952 roku – dzieńprzed ogłoszeniem wyrokuw jednej z rozpraw przeciwkogimnazjalistom ze StarogarduGdańskiego oskarżonymna podstawie dekretu z13 czerwca 1946 r. o przestęp-stwach szczególnieniebezpiecznych w okresie od-

budowy państwa – 17-letnia Te-resa Blockówna powiedziaław ostatnim słowie, że jeśli maspędzić życie w więzieniu, towoli raczej karę śmierci! Jej ró-wieśnica Irena Stolzównapoprosiła, by jej nie wieszano,tylko rozstrzelano z karabinu...Ta prośba wydała się zabaw-na funkcjonariuszom UB,wszyscy ryknęli szyderczymśmiechem.Ani Tereska, ani Irka, ani niktspośród ich koleżanek i kole-gów do nikogo nie strzelał i niegromadził broni. Wywieszali an-tysowieckie afisze, niszczyliwizerunki Stalina, Rokossow-skiego i Bieruta, pisali odezwydo kolegów z ZMP. Działali takprzez pięć miesięcy roku szkol-nego 1951/1952.

Rzeka wolności

Naczelnik więzienia śledczegow Starogardzie napisał o Tere-sie: „Jej ustosunkowanie siędo władz więziennych [...] nace-chowane jest wzgardą [...].Usiłuje kontaktować się za po-mocą prowadzenia rozmów, jakrównież pisania grypsów.Wszelkie uwagi i pouczenia nieodnoszą żadnych skutków. Sto-sowane kary dyscyplinarneprzyjmuje z uśmiechemna ustach [...]. W celi więziennejpisze po ścianach wiersze [...]”.Jakie wiersze pisała „po ścia-nach” Tereska? Tego się już niedowiemy, ale prof. BarbaraOtwinowska, również młodawięźniarka polityczna lat 1947– 1950, wydała antologię wier-szy więziennych „Przeciwko

Dywizja nastolatków

≤Zygmunt Chychła pokonuje w finale wagi półśredniej Szczerbakowa(ZSRR)

≤Kazik Niemczyk, 16 lat, skazanyna osiem lat więzienia

27-11-PR-1-A-004-KO-1 11/21/07 5:11 PM Page 4

Page 5: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

>Reportaż z przeszłości 5

nie 14. Zgłoszono do nich 119pięściarzy z 19 państw. Na wi-downi warszawskiej hali Gwar-dii głowa przy głowie, lecz po-rządek jest wzorowy. Strop haliprzystrojony flagami wszystkichpaństw biorących udział w za-wodach, wśród nich wielka nie-bieska chorągiew z gołębiem,– wspominał w swych pamiętni-kach legendarny trener pol-

skich pięściarzy Feliks Stamm. Wśród burzy oklasków do ha-

li wkraczają poczty sztandaroweprowadzone przez zasłużonegomistrza sportu Franciszka Szy-murę. Polską flagę niesie świet-nie zbudowany, wysoki ZbyszekPiórkowski, obok niego stoją Le-szek Drogosz i Bogdan Węgrzy-niak. Na podium wchodzi prze-wodniczący GKKF poseł Wło-dzimierz Reczek. Krótkie, ser-deczne powitanie i okrzyki:Niech żyje braterstwo narodówcałego świata! Niech żyje pokój!

W polskim zespole, od kate-gorii muszej do ciężkiej, znaleźlisię: Henryk Kukier, Zenon Stefa-niuk, Józef Kruża, Aleksy Ant-kiewicz, Leszek Drogosz, Zyg-munt Chychła, Zbigniew Pie-trzykowski, Zbigniew Piórkow-ski, Tadeusz Grzelak i BogdanWęgrzyniak.

Kukier, słynna maszynkado zadawania ciosów z Lublina,przed mistrzostwami w Warsza-wie stoczył 118 walk, przegrałtylko 13, raz zremisował. Stefa-niuk, chłopak z Siedlec, znako-mity technik, ze 136 walk, któremiał na koncie, przegrał 11,a pięć zremisował. Kruża, byłypiłkarz spod Tczewa, wal-czył 209 razy. 20 walk przegrał,siedem zremisował.

Antkiewicz kopał piłkęna Grabówku pod Gdynią. Kie-dy rodzice przeprowadzili sięna Oksywie, za sprawą maryna-rzy, którzy trenowali boks, zara-ził się tą dyscypliną. Z igrzyskw Londynie przywiózł brązowymedal, pierwszy po wojnie dlapolskiego sportu. Cztery latapóźniej w Helsinkach zdobyłsrebro. Jego bilans – 226walk, 14 porażek i cztery remisy.

19-letni Drogosz świetnie grałw ping-ponga, dorabiał teżna weselach jako akordeonista.Miał talent do wszystkiego,do czego się zabrał. Pytany, ilewalk przegrał z 85, które stoczył,

odpowiadał, że nie pamięta.Chychła, Kaszub wcielony

w czasie wojny do Wehrmachtu,był bokserem gdańskiej Geda-nii. W Helsinkach zdobył pierw-szy złoty medal olimpijski dlaPolski po wojnie. Z 250 walkprzegrał tylko 12.

Debiutant Pietrzykowski, póź-niej czterokrotny mistrz Europy,trzykrotny medalista olimpijskii 11-krotny mistrz Polski, znalazłsię w tej reprezentacji tylko dla-tego, że tak chciał Stamm. Zade-cydował nos trenera.

Piórkowski został bokseremz nudów. Kiedy kończył się se-zon piłkarski w Łodzi, nie miał coze sobą zrobić. 115 walk, 14 pora-żek, sześć remisów.

Grzelak, syn marynarza. 197walk, 25 porażek, dziesięć remi-sów.

Węgrzyniak, marynarz. Onteż namiętnie kopał piłkę, alegdy wypływał w morze, musiało niej zapomnieć. Boks byłznacznie bardziej przydatnyw portowych knajpach i zauł-kach. 54 pojedynki, siedem po-rażek.

Pięć złotych medali

Czegoś podobnego w historiipolskiego boksu nie było. Tylkoigrzyska w Tokio i trzy złote me-dale Józefa Grudnia, JerzegoKuleja i Mariana Kasprzykawsparte srebrem Artura Olechawytrzymują porównanie z mi-strzostwami w Warszawie.

Finały, jakich nie było, zaczęłysię 24 maja od wygranej KukierazCzechem Majdlochem. Plan Pa-py Stamma był prosty. „Majdlochsłynął zniezwykłego impetu ibo-

Na polecenie władzpartyjnych polscydziałacze uznaliJengibarianaza najlepszegozawodnika mistrzostw

cji młodzieżowych. Ponad 10 tysięcy dziewcząt i chłopców przeciwstawiało się sowietyzacji kraju

złu”, w której jest wiele utworównastoletnich więźniarek poli-tycznych, np. 17-letniej JadwigiObrembalskiej. Jadzia napisaław więzieniu „Kartkę dla mojejmatki”:Cóż Ci mam pisać, moja Mat-ko droga,która codziennie prosiszza mną Boga,abym się dzielnie w życiu za-chowałai ideały w sercu przechowała.

Ty, co mi przykład swoim ży-ciem dajesz,wiem, że się na mnie nie mo-żesz zawieść,więc jak potrafię, tak się Mat-ko starami koleżankom w celi dopoma-gam.[…]

Polskę podźwignąć trzebaz niewoli,rodakom odjąć z tego, co boli.Zwyciężą w świecie nasze

ideałyi znów powstanie Naródwspaniały;a ja – kropelka mała – w ci-chościprzepłynę kiedyś RZEKĄ WOL-NOŚCI.

* * *

Lata 1944 – 1956 to okres fun-damentalny dla budowysowieckiego dominium w Pol-sce i dla stworzenia

mentalności homo peerelusa,która przetrwała do dziś i zasa-dza się na kośćcu wspólnymdla wszystkich odmian homosovieticusa: koniunkturalizmie,oportunizmie, braku ugruntowa-nego poczucia wolnościwłasnej, godności; na instynkciestadnym zamiast na samodziel-nym myśleniu i działaniu. Nikt dziś nie pyta o jeden z fe-nomenów powojennej historiiPolski, jakim była antykomuni-styczna konspiracja młodzieży,ponieważ z góry się uznaje, żebyło to zjawisko mało istotne,raczej wyraz lekkomyślnościi młodzieńczej przekory niżwierności ideałom. Poza tym tonie pasuje do etosu powojenne-go polskiego inteligenta, dlaktórego postawa Antygony wy-pada blado i bez wyrazu– wobec bogactwa dylematów,które przeżywa Ismena. Dokład-nie tak jak w filmie AndrzejaWajdy o Katyniu. >

>

≤Leszek Drogosz (z prawej) w zwycięskiej półfinałowej walcez Ambrusem (Rumunia)

≤Donos dyrektora szkoły w Starogardzie

≤Od lewej: szesnastoletnie: Teresa

Blockówna (wyrok dziewięć lat),Irena Konewkówna i Danuta

Stolzówna

27-11-PR-1-A-005-KO-1 11/21/07 5:12 PM Page 5

Page 6: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

Bij Ruska!

Leszek Drogosz, legenda pol-skiego boksu. Ośmiokrotnie wy-grywał mistrzostwa Polski, trzy-krotnie mistrzostwa Europy,medalista igrzysk olimpijskich.Grał w wielu filmach, między in-nymi „Polowaniu na muchy”i „Krajobrazie po bitwie” An-drzeja Wajdy oraz „Bokserze”Juliana Dziedziny. W tym ostat-nim zagrał samego siebie. Je-den z tych, którzy w 1953 rokustali na najwyższym stopniu po-dium. Jeden z czterech, obokKukiera, Chychły i Pietrzykow-skiego, którzy jeszcze żyją. Dro-gosz mówi, że z mistrzostww Warszawie najbardziej wbiłamu się w pamięć niesamowitaatmosfera tamtych dni. – Ruinyzniszczonej Warszawy i ludzie,ich optymizm i radość, gdy wy-grywaliśmy. Dopiero wtedy zro-zumiałem, czym była woj-na – wspomina.

– U mnie w Kielcach było kil-ka zniszczonych domów, a tu wi-działem na każdym krokuzgliszcza. Dopiero w Warszawienamacalnie poczułem grozęwojny. Dzień w dzień patrzyli-śmy na te ruiny, ocieraliśmy sięo nie, idąc z hotelu Polonia,

6 Najnowsza historia Polaków

jowości. Należało więc na jegoszturm odpowiedzieć jeszczebardziej zdecydowanymi ataka-mi” –pisał w„Pamiętnikach”.

Stefaniuk był zupełnie innympięściarzem niż Kukier. Znako-mity, wszechstronny technik,zimny w ringu, zawsze z chłodnągłową. – Musisz zatrzymać Stie-panowa na długość ręki. Zaska-kiwać lewymi prostymi i kontro-wać prawą – tak wyglądała re-cepta Stamma na zwycięstwow pojedynku z Rosjaninem.

Inny przepis na złoto dostałKruża, który w decydującej wal-ce zmierzył się z rodakiem Stie-panowa Zasuchinem. – Zagra-my z nim w szachy. Wszyscy wie-dzą, że się pochylasz w ringu,więc będzie zadawał ciosy pod-bródkowe. Więc przyjmiesz po-stawę obronną, głowę odchyliszdo tyłu – tłumaczył legendarnypolski trener.

Kruża był szczególnie zmoty-wowany. Przed finałem pocho-wał syna, który zmarł po poro-dzie. Walczył na własne życze-nie. I wygrał, został mistrzem Eu-ropy. Drogosz miał łatwiejsze za-danie. Najgroźniejszego rywala,Rosjanina Miednowa, pokonałwcześniej. Wrodzony spryt i in-

stynkt bokserski „Czarodziejaringu” wystarczył na Irlandczy-ka Milligana.

Znacznie większym wyzwa-niem dla Stamma był przeciw-nik Chychły, słynny SiergiejSzczerbakow. Polski pięściarznie był wtedy w tak dobrej for-mie jak rok wcześniej w Helsin-kach, gdzie pokonał w finale Ro-

sjanina. Nikt nie mówił tego gło-śno, ale Chychła miał już począt-ki gruźlicy. Werdykt przyznającyniejednogłośne zwycięstwo Po-lakowi był dyskutowany, alewarto pamiętać, że członkowiekomisji odwoławczej nie mieliwątpliwości, jednogłośniepunktując na korzyść gdańsz-czanina.

To był ostatni, piąty złoty me-dal wywalczony przez chłopcówPapy Stamma w Hali Mirow-skiej. Grzelak i Węgrzyniakprzegrali swoje walki. Pierwszyz nich z Niemcem z NRD Nitsch-kem, a drugi z legendarnym So-czikasem. Tylko nieliczni wie-dzieli, że Węgrzyniak mógł wal-czyć z mistrzem Związku Ra-dzieckiego tylko jedną ręką.W drugiej, prawej, miał rozbitykciuk. Na podium stanęli jeszczePietrzykowski i Antkiewicz, któ-rzy zdobyli brązowe medale.

– To był najszczęśliwszy dzieńw moim życiu. Zdaję sobie jed-nak sprawę, że stało się to dziękiciągle wzrastającej opiece pań-stwa ludowego nad wychowa-niem fizycznym – pisał w swoich„Pamiętnikach” Stamm, widaćmając na względzie, w jakich ży-je czasach.

Czegoś podobnego w historii polskiego boksu nie było

Pięściarze pokazali Rosjanom, kto jest silniejszy

Dokumenty epoki | W pierwszej dekadzie po wojnie działało w Polsce ponad tysiąc antykomunistycznych organizacji m

17 lipca 1950 roku na ulicyŚwiętojańskiej w Gdyni spotka-ło się trzech 16-letnichchłopców: Władek Skubek, An-drzej Lippa i Mirek Glebów.Chcieli wspólnie spędzić trochęwakacyjnego czasu. Wybór padłna pobliski klub TowarzystwaPrzyjaźni Polsko-Radzieckiej.Andrzej z Władkiem chcieli za-grać w szachy, Mirek imtowarzyszył. Klub nie budziłw chłopcach dobrych skojarzeń.Tandetne gipsowe popiersie Le-nina na postumencie, gipsowyposąg przodownicy pracy, ma-kieta projektowanego pomnikaprzyjaźni żołnierza radziecko--polskiego; do tego wspólnezdjęcia Lenina i Stalina orazwielki jak talerz aluminiowy me-dal z popiersiem Stalina.Na medalu napis: „Nasze diełoprawoje. My pobiedili...”. Co

do „pobiedy” wątpliwości niebyło. Co do „prawości” były– i to zasadnicze. Zaczęło sięod partii szachów, skończyłona zdemolowaniu klubu i wyko-naniu „okolicznościowych”napisów na murach sąsiednichbudynków: „Katyń pomścimy”,„Ruscy do domu… Tajemniczynocny konfident przekazał UBinformacje do identyfikacji.Chłopcy trafią na pięć latdo więzienia.

* * *

Rok 2007. Polskie miasteczko.Uroczystość pod pomnikiemniepodległości 3 maja. Szeregludzi składających kwiaty, zapa-lających znicze. Miejscowa elita:burmistrz, radni, młodzież.Do pomnika podchodzą komba-tanci. Wiek około 70 lat.Słychać szydercze komentarze:

„A ile oni mogli mieć lat w cza-sie wojny?!”. „Im dalej od wojny,tym więcej kombatantów!”. Jakwyjaśnić w kilku zdaniach, żewojna nie zakończyła się w Pol-sce 8 maja 1945 roku?

„Powaga organów”…

W styczniu 1950 roku w Myśle-nicach pod Krakowem UBaresztuje harcerzy z zakonspiro-wanej drużyny Sępy.W mieszkaniach Janka Hołuja,Tadeusza Pytlika, Stefana Tulii Bronka Święcha odbyły się re-wizje. W marcu cała czwórkastanęła przed Wojskowym Są-dem Rejonowym w Krakowie.Prokurator ppłk Piotr Smolnickipostawił chłopcom zarzuty usiło-wania zmiany przemocą ustrojupaństwa, rozpowszechniania„wrogiej propagandy”, która mo-głaby „wyrządzić istotną szkodę

Dywizja nastolatków

≤Zenon Stefaniuk zwyciężaw finale wagi koguciej zeStiepanowem (ZSRR)

≤„List gończy” grupy Orląt

z Gdyni

>

>

27-11-PR-1-A-006-KO-1 11/21/07 5:15 PM Page 6

Page 7: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

>Reportaż z przeszłości 7

gdzie mieszkaliśmy, do Hali Mi-rowskiej. Szliśmy na skróty,w otoczeniu kibiców, którzyprosili o bilety. Kibice byli wszę-dzie, nachodzili nas w pokoju,atakowali telefonicznie. W dro-dze przywileju mogliśmy kupićtrzy karnety. To były bilety dlarodzin, najbliższych znajomych.Ja jeden z karnetów sprzeda-łem. Przebicie było dziesięcio-krotne.

Drogosz w pierwszej walcewylosował Rosjanina Miedno-wa, wicemistrza olimpijskiegoz Helsinek.

– Feliks Stamm zagadał weso-ło, że dobrze trafiłem. „Jak wy-

grasz, to będziesz miał łatwiej-szą drogę do finału, a jak prze-grasz, to nikt nie będzie miałdo ciebie pretensji” – powtarzał.Zbyszek Pietrzykowski próbo-wał mnie pocieszać: „Nie martwsię. Jesteś młody. Za dwa lata bę-dziesz miał więcej szczęścia”.A ja sobie w pokoju wyjąłemzdjęcie Miednowa i jak spojrza-łem na jego bicepsy, to aż mnieciarki przeszły. On był aż garba-ty od mięśni.

Warszawska publiczność re-agowała na ten pojedynekw miarę spokojnie. Ktoś krzyk-nął: „Bij Ruska”, ale nikt Miedno-wa nie obrażał. To był wspaniały,pozytywny doping dla Drogo-sza. Gdy w trzeciej, ostatniejrundzie słaniał się ze zmęczenia,cała sala skandowała: „Leszek,Leszek”. W narożniku Stammtylko się uśmiechnął i mruknąłpod nosem: „Chyba wygrałeś”.Nie wierzył własnym uszom, gdyspiker ogłaszał: „Stosunkiemgłosów 2: 1 wygrał... Leszek Dro-gosz!!!”.

Później setki ludzi chciałouścisnąć mu dłoń, podrzucali godo góry, na ramionach znieślido szatni. Przed hotelem znówtłum ludzi, znów wiwaty. Na rę-kach wniesiono go do hotelu,Stamma również. Pamięta do-skonale, że na drugi dzień otrzy-mał mnóstwo telegramów z całejPolski. Tak było po każdej kolej-

nej walce, aż do finału, w którympokonał Irlandczyka Milligana.

Drogosz zapytany, jak się za-chowywał Miednow po tej sen-sacyjnej porażce, mówi, że pa-trzył spode łba, tak zresztą jaki inni pięściarze ZSRR, którzyprzegrali z Polakami. – Chybamieli zakaz rozmawiania z nami,bo się nie odzywali. Czuło się

od nich niechęć. Chodzili grup-kami, z przewodnikiem, smutnijacyś. Dopiero po mistrzo-stwach, na spotkaniu obu dru-żyn lody zostały przełamane.Każdy z nich dostał od nasskromny prezent, wypiliśmypo oranżadzie, porozmawiali-śmy. To byli fajni chłopcy, tylkostrasznie zahukani.

Mimo że Polacy byli bohate-rami mistrzostw w Warszawie,zdobywając pięć złotych medali,i wygrali klasyfikację drużyno-wą, to i tak na najlepszego pię-ściarza wybrano Jengibariana.Zdaniem Drogosza takie byłopolecenie partyjne. – Zagranicz-

ni sędziowie i trenerzy stawialina Chychłę i na mnie – mówiłDrogosz. To Polacy zdecydowa-li, że nagrodę trzeba dać bokse-rowi ze Związku Radzieckiego.Ale nie miałem o to żalu, byłemszczęśliwy. To przecież były mo-je najpiękniejsze i najważniejszemistrzostwa. Nikt na mnie nie li-czył, a ja zdobyłem złoty medal,pokonałem słynnego Miedno-wa. Później zawsze już byłem fa-worytem, a to zupełnie co inne-go.

Powitania w rodzinnych Kiel-cach nie da się opisać. Kiedyna dworcu kolejowym zobaczyłtysiące ludzi, myślał, że witajądelegację rządową. A oni czekalina niego. Do Domu Kultury nie-siono go na rękach. Tłum szedłgłówną ulicą i wiwatował: „Niechżyje Leszek”. I tak całą drogę, po-nad 3 km. W nagrodę od władzmiasta otrzymał motocykl SHL--125 cm, który wtedy można by-ło kupić tylko na talony. Szybkojednak zrozumiał, że popular-ność ma też swoje ujemne stro-ny. Skończył się czas beztroskii szalonych zabaw. Był już rozpo-znawalny. Tak samo jak jego ko-ledzy, którzy w piękne majowedni 1953 roku stali się bohatera-mi zbiorowej wyobraźni wszyst-kich Polaków. To oni przecieżpobili Rosjan, pięściami pokaza-li, kto jest silniejszy.

—Janusz Pindera

Stali się bohateramizbiorowej wyobraźniwszystkich Polaków. Tooni przecież pobiliRosjan

cji młodzieżowych. Ponad 10 tysięcy dziewcząt i chłopców przeciwstawiało się sowietyzacji kraju

interesom państwa polskiegobądź obniżyć powagę jego na-czelnych organów”(!). Ten ostatnizarzut to była czysta groteska.Jak można było „obniżyć powa-gę” ludzi, którzy w normalnym,wolnym państwie trafilibyna szubienicę za kolaboracjęz wrogiem i zdradę stanu w wa-runkach wojny? 16 marcazapadł wyrok. Tadeusz i Janekotrzymali po trzy lata więzienia,Stefan dwa lata w zawieszeniu,Bronka uniewinniono. Żadenz chłopców nie skończył jeszczewtedy 17 lat. Kiedy zaczynalidziałalność, nie mieli jeszczelat 16.

„Pedagog”

W lutym 1951 roku wojewódzkiUB w Szczecinie otrzymał do-nos na ucznia LiceumPedagogicznego w MyśliborzuJózka Obacza. Donosicielembył dyrektor szkoły KazimierzWojciechowski. Józek trafi

do więzienia, potem do korpusugórniczego, gdzie w wypadkuprzy pracy straci rękę. Dyrektorawansuje i wyjedzie do Warsza-wy. Zostanie redaktoremnaczelnym ogólnopolskiego„Przeglądu Pedagogicznego”!Do pewnego czasu historycybadający skalę młodzieżowegooporu opierali się na odtajnio-nym sprawozdaniu Biura „C”MSW z roku 1964 dotyczącym„nielegalnych antypaństwowychorganizacji i band zbrojnych,działających w Polsce Ludowejw latach 1944 – 1956”. Wedługbezpieki w tym czasie działałow Polsce ponad 470 organizacjimłodzieżowych, które klasyfiko-wano jako „nawiązującedo tradycji AK”, „organizacjeharcerskie”, „organizacje klery-kalne”, „pozostającepod wpływem endecji”, „pozo-stające pod wpływem WiN” lub„bez zabarwienia politycznego”.

Meldunek „Rysia”

Ryszard Szkolnicki „Ryś” byłnajmłodszy w antykomunistycz-nej grupie Orlęta z Gdyni,zaliczał się jednak do jej lide-rów. Działał jako 15-latek,

sądzony jako 16-latek otrzymałdwa i pół roku więzienia. Karęodsiadywał w gdańskim więzie-niu, w którym przebywaławówczas Jadwiga Mikołajew-ska, 27-letnia łączniczka AK >

≤Józef Kruża (z prawej) zdobywazłoty medal w wadze piórkowej,pokonując Zasuchina (ZSRR)

≤Fragment listu Heńka Duszyńskiego z Młodej Polski

27-11-PR-1-A-007-KO-1 11/21/07 5:16 PM Page 7

Page 8: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

14 WRZEŚNIA– W krakowskim wię-zieniu rozstrzelanojezuitę ks. WładysławaGurgacza, Stefana Ba-lickiego i StanisławaSzajnę, członków PolskiejPodziemnej Armii Nie-podległościowej.W swych ostatnich sło-wach ks. Gurgaczpowiedział: „Ci młodzi lu-dzie, których tutajsądzicie, to nie bandyci,jak ich oszczerczo nazy-wacie, ale obrońcyOjczyzny! Nie żałuję tego,co czyniłem. Moje czynybyły zgodne z tym,o czym myślą miliony Po-laków, tych Polaków,o których obecnym losiezadecydowały bagnetyNKWD. Na śmierć pójdęchętnie. Cóż to jestzresztą śmierć?... Wierzę,że każda kropla krwi nie-winnie przelanej zrodzitysiące przeciwnikówi obróci się wam na zgu-bę”.6 LISTOPADA – Mini-strem obrony narodowejzostał sowiecki obywatelmarszałek Konstanty Ro-kossowski. Nazajutrzpodczas sejmowych ob-rad sprawozdawcainformował, iż „marszałekmówi doskonale po pol-sku”. W wojskui bezpiece było kilka ty-sięcy sowieckichdoradców. Ulica odpowie-działa na tę politykędowcipem: „Wieczór ka-sza, rano kluski. Naródpolski, a rząd ruski”.11 – 13 LISTOPADA– Na III Plenum KC PZPRwezwano do wzmożenia„czujności rewolucyjnej”,co było zapowiedzią dal-szej ofensywyideologicznej komuni-stów i sowietyzacjiPolski.27 – 29 LISTOPADA– W wyniku połączeniakomunizującego Stron-nictwa Ludowego

8 Najnowsza historia Polaków

>

KAZIMIERZ BRAUN reżyser, pisarz

Pobudka była wcześnie. Byli-śmy zakwaterowani w jakiejśszkole na Czerniakowie, w okoli-cy stadionu Legii, a kolum-na sportowa miała zbiórkęna defiladę gdzieś daleko,na Trasie W-Z. Nie chciałem iść.Ojciec siedział w więzieniu, tu,w Warszawie. A ja miałem defilo-wać przed jego oprawcami i do-zorcami?

Miałem wtedy 16 lat. Chodzi-łem do Liceum im. Sienkiewiczaw Częstochowie. Tam nasza ro-dzinaznalazła się powojnie. Tammój ociec Juliusz został areszto-wany w grudniu 1948 r. Za Unię,niepodległościową organizacjęz czasów wojny, a po prostu, jakwielu innych, za to, kim był i jaki

był. Zostaliśmy sami z mamą weczwórkę (mój młodszy brat Ju-liusz miał trzy miesiące), prak-tycznie bez środków do życia.Ojca „zatrudniono” w Warszawiew jakimś więziennym „biurzeprojektowym”.

A teraz ja znalazłem się w War-szawie, bo byłem lekkoatletą:biegi krótkie, skok wzwyż, w dal,trójskok. Ta lekkoatletyka to byłowłaściwie jedyne miejsce, gdziemogłem jakoś zaistnieć, wyżyćsię, przeżywać chwile radości. Bojuż na kurs szybowcowy nie zo-stałem przyjęty: ojciec w więzie-niu, ciotka wLondynie –JadwigaDomańska, aktorka, dyrektor Te-atru Dramatycznego 2. Korpusugen. Andersa. Jeszcze bym uciekłszybowcem do Anglii. Byłemw lekkoatletycznej reprezentacjiszkoły i trenowałem w klubieOgniwo.

Dokomunistycznych manipu-lacji propagandowych należałyróżne imprezy masowe. Otóżw ramach przygotowań do pla-nowanego w Warszawie ZlotuMłodych Przodowników – Bu-downiczych Polski Ludowej, któ-ry miał uświetnić ogłoszenie no-

wej konstytucji (ustanowiła for-malnie PRL), zorganizowanow całym kraju uliczne biegi szta-fetowe. Dwudziestu biegaczy po-konywało w odcinkach dystansbodaj 10 kilometrów. W sztafecieOgniwa biegłem na 300 metrów.Ciężki dystans – przedłużonysprint. W Częstochowie zajęli-śmy jedno z czołowych miejscpremiowanych udziałem w za-wodach wojewódzkich w Kato-wicach. Przypadł mi odcinekostro podgórkę. Dałem radę. Za-jęliśmy znów dobre miejsce i za-kwalifikowaliśmy się do zawo-dów centralnych. „Jedziemydo Warszawy! Na zlot! – cieszyłsię trener. –Nadefiladę młodychbudowniczych Polski Ludowej!

Do Warszawy? Na zlot? Na de-filadę? Przecież tam ojciec sie-dzi w więzieniu. I ja – ja mam być„budowniczym Polski Ludo-wej”? Ja – syn „wroga ludu”?

DoWarszawy pojadę nazawo-dy, ale nadefiladę nie pójdę!

Pojechaliśmy, wpychając sięna stacji w Częstochowiedo specjalnego pociągu, już peł-nego „przodowników” z Kato-wic. Tylko kostium i dresy. Zaka-

z Wileńszczyzny. Kiedyś trafiłado karceru i była bliska załama-nia. Nie widziała dla siebieprzyszłości. Nagle w sąsiadują-cej z karcerem łaźni usłyszałaokrzyki. Dzieci? Tutaj!? To nie-możliwe! A jednak wyraźniesłychać było głosy nastolatków.Gdy jeden z nich podbiegłdo ścianki karceru, Jadwiga gło-śno zapytała: „Kim jesteście?”.W odpowiedzi usłyszała: „Mel-duje się „Ryś”, dowódcaOrląt!”… „Tak się zawstydziłam– powiedziała mi po latach – żeod razu przestałam się użalaćnad sobą. Skoro takie dziecisiedzą już po więzieniach”...

* * *

W ostatnich kilku latach IPNpodjął prace nad „Atlasem pod-ziemia niepodległościowegolat 1945 – 1956”. Na podsta-

wie danych ze wszystkich od-działów IPN stwierdzono, żew latach 1945 – 1956 działałow Polsce co najmniej 950 anty-komunistycznych organizacjimłodzieżowych. Co najmniej, bodane dotyczą tylko tych, którezostały wykryte przez UB, a ichczłonkowie byli represjonowani.Ile było niewykrytych? Pewniekilkaset. Zakładając od siedmiudo dziesięciu osób jako średniąliczebność organizacji, moż-na bez obawy o pomyłkę jużdziś powiedzieć, że w pierwszejdekadzie komunistycznej Polskigrubo ponad 10 tysięcy nasto-latków konspirowało w obronieniepodległego bytu państwapolskiego. 10 tysięcy ludzi tow języku wojskowym pełna ob-sada dużej dywizji. Mieliśmywięc w latach 1945 – 1956 dy-wizję polskich nastolatków,

które bez broni podjęły nierów-ną walkę z komunizmem,płacąc za to więzieniem, cier-

22 lipca 1952 roku

Plama na defiladzie

Dokumenty epoki | W pierwszej dekadzie po wojnie działało w Polsce ponad tysiąc

Dywizja nastolatków

Kalendarium

19

49

≤List ostrzegawczy myślenickich

Sępów do nadgorliwego kolegi

>

<Jarosław

Szarek

historyk,Oddział IPN w Krakowie

27-11-PR-1-A-008-KO-1 11/21/07 5:16 PM Page 8

Page 9: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

i przejętego przez proko-munistycznych działaczyPolskiego StronnictwaLudowego powołanoZjednoczone StronnictwoLudowe realizującedo końca PRL politykęPZPR na wsi.23 STYCZNIA– Przejawem za-ostrzenia walkiz Kościołem stało sięfałszywe oskarżenie Cari-tasu o defraudacjęi ustanowienie nad nimprzez komunistów zarzą-du komisarycznego.Jednocześnie kontynu-owano pozbawianieKościoła jego wpływuna młodzież poprzez usu-wanie duchownych i sióstrz przedszkoli, szkół, szpi-tali itp. Działaniom tymtowarzyszyły aresztowa-nia i represje wobecksięży (m. in. proces boni-fratrów we Wrocławiu).W marcu rozpoczęto kon-fiskatę przez państwokościelnego majątku.30 KWIETNIA – W wię-zieniu w Rawiczu zmarłKazimierz Pużak(ur. 1883), słynny, nie-podległościowy działaczPPS, były więzień carski,podczas okupacji przy-wódca konspiracyjnegoparlamentu, skazanyw procesie 16 w Mo-skwie w 1945 roku.14 KWIETNIA – Episko-pat podpisałporozumienie z komuni-stycznym rządem.Próbując ratować resztkiswobody dla swej działal-ności duszpasterskiej,zgodził się na umiesz-czenie w porozumienium.in. zapisów o potępie-niu „band podziemia”i „poszanowaniu władzypaństwowej”. Prymaskard. Stefan Wyszyńskistykając się z zarzutami,że nie paktuje się z dia-błem, odpowiadał„z diabłem nie można sięporozumiewać, alez ludźmi tak”.15 MAJA – Związek Har-cerstwa Polskiegopodporządkowano ZMP,co stało się początkiemtworzenia czerwonegoharcerstwa wzorowanegona sowieckich pionierach.„Wiemy, że pedagogikafaszystowska postawiła

>Pamiętam ten dzień 9

zano nam zabierać ubrania cy-wilne. Pewnie po to, byśmy byliłatwo rozpoznawalni, by byłonas łatwiej kontrolować w stoli-cy. Zakwaterowanie w tej jakiejśszkole. Sienniki w sali gimna-stycznej. Całe popołudnia ćwi-czyliśmy marsz ósemkami.„Krok dziarski. Uśmiech. Radośćw oczach” – pouczał trener.Z powodu wzrostu byłemw pierwszej ósemce, i to prawo-skrzydłowym. Wielki zaszczyti wielka odpowiedzialność.

Zawody sztafetowe odbyły sięna Służewcu. Biegaliśmy za-miast koni. Trybuny napełnionebyły młodymi „przodownikami”z całej Polski. Doping ogłuszają-cy. Zajęliśmy dobre miejsce– w pierwszej dwudziestce. Tre-ner bardzo nas chwalił: „Praw-dziwi z was przodownicy, bu-downiczowie Polski Ludowej!”.

W dniu „święta lipcowego”wczesna pobudka, rozruch, my-cie, śniadanie w stołówce. „Spie-szyć się, bo zaraz wychodzimyna defiladę!”. Nie pójdę! Wymy-śliłem w ostatniej chwili. Podnio-słem kubek pełen kawy (oczywi-ście zbożowej) do ust i gwałtow-nie poderwałem łokieć. Jakbyktoś mnie potrącił. Chlust. Kawapociekła mi na koszulkę,na spodenki. Byłem cały zapa-prany. Ku uciesze sąsiadów.Otrzepałem się. I od razu, zapla-miony, do trenera, który siedział

przy stole naczalstwa. Stanąłemprzed nim: „Panie trenerze, całysię zaplamiłem. Nie mogę iśćna defiladę. Nie pójdę”. Spojrzałna mnie zaskoczony. „Jak to niepójdziesz? Wszyscy muszą iść”.„Ale ja się zaplamiłem”. Spo-chmurniał, rozejrzał się. Oboksiedzieli jacyś działacze w czer-wonych krawatach. Podniósł sięi wziął mnie na bok. „Sabotaż?”– spytał cicho, jakby się bał wła-snego głosu. Przecież trener, dy-rektor szkoły, sekretarz POPPZPR w szkole, nauczyciele wie-dzieli o ojcu, byłem synem „wro-ga ludu”. Przeraziłem się –„sabo-

taż” to było straszne słowo, słowogroźba, słowo wyrok. Usiłowa-łem jeszcze walczyć: „Ktoś mniepotrącił! Nie mogę tak iść nadefi-ladę”. „Pójdziesz – powiedziałponuro. – Nikt nie będzie zwol-niony z defilady. Nikt!”. „Nie mo-gę tak pójść!”. „Jak nie, to wyrzu-cenie zklubu. Wniosek doszkoły.Pożegnasz się z maturą. No, już.Zjeżdżaj”.

Zaplamiony, z buntem w ser-cu, wściekły, że nie udał mi sięwybieg, poszedłem na zbiórkę.Tam dogryzania kolegów. Sto-imy w ósemkach. Ze skrzydłapierwszej trener przesuwa mniedo środka drugiej. Idziemy. Dłu-gie dojście. Długie czekaniena placu Dzierżyńskiego. Włą-czenie kolumny sportowejdo kolumny głównej. Marszał-kowska. I tak z tą plamą przede-filowałem przed trybuną, z któ-rej pozdrawiali nas przywódcy.Cały czas myślałem o ojcu.

I tak szedłem dalej przez PRL,przez wszystkie lata. Z tą plamą.Naznaczony. I plama szła zemną. Gdy w 2003 r. otrzymałemz IPN swoje teczki, jako po-krzywdzony przez reżim, to zna-lazłem tam – obok donosówna mnie – odpis wyroku na ojca.To była wielka – choć niejedy-na – plama w moich aktach.Przesyłana z jednego miasta,w którym pracowałem, do dru-giego. Dumny jestem z tej plamy.

pieniem swoich najbliższychi utratą szans na wykształcenieoraz karierę zawodową.

Paradoksy edukacji

postkomunistycznej

W programie historii polskichszkół nie ma o nich ani jednejlekcji. Po prostu polski nauczy-ciel nic na ten temat nie wie…Do narodowej tradycji i mitologiinależy sprawa wileńskich filo-matów uwiecznionych przezAdama Mickiewiczaw cz. III „Dziadów”. Podobnieproces studentów i gimnazjali-stów spod zaboru pruskiegow Toruniu (1901). Tam posta-wiono przed sądemza nielegalną działalność oko-ło 60 gimnazjalistówi studentów polskich. Łącz-na suma wyrokówna wszystkich razem była niż-sza od jednego wyrokuna Tereskę Blockównę w ro-ku 1952.

Pruski dyrektor gimnazjumw Starogardzie ujął się za swymuczniem Marianem Mokwą,późniejszym wybitnym mala-rzem marynistą, bo cenił jegotalent. Dyrektor szkoły TPDw Starogardzie Antoni Celuch

wysłał do miejscowego UB 12donosów na swoich uczniów.Dlaczego o tym nie uczymy?Tragedia polskich nastolatkówz lat 1945 – 1956 została zapo-mniana.

—Piotr Szubarczyk

antykomunistycznych organizacji młodzieżowych

19

50

≤Autoportret Józefa Obacza „Samotny więzień w celi”

>

>

≤Jedna z defilad lat 50. (jużpo zbudowaniu Pałacu Kulturyi Nauki)

27-11-PR-1-A-009-KO-1 11/21/07 5:16 PM Page 9

Page 10: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

10 Najnowsza historia Polaków

tę samą zasadęna czele swego syste-mu wychowania przezślepy czyn (…) Tak jestw skautingu, tak byłow przedwojennych orga-nizacjach hitlerowców (…)Tak wychowano niemiec-kich ludobójców” – pisałaPelagia Lewińska w bro-szurze „Walka o noweharcerstwo”.20 CZERWCA – Zlikwido-wano prywatnekancelarie adwokackie,a pół roku później pry-watne apteki przejęłopaństwo.14 LIPCA – Nadanopierwszą w języku pol-skim audycję radiowąGłosu Ameryki. Rozgło-śnia uderzającaw monopol komunistycz-nej ideologii stała sięprzedmiotem ataków pro-pagandowych. W wierszu„Głos Ameryki” Jan Brze-chwa pisał: „Falaczterdzieści cztery, Dwu-dziesta pierwszatrzydzieści. Słyszycie GłosAmeryki! Dobre lub złe,ale prawdziwe wieści! (...)Niektórzy coca-colęod wolności wolą, Niektó-rych wolność cieszy,a niektórych złości: Fastprzez kraty spoglądana Posąg Wolności. Trud-no. Trumani trumna – dwa podobnesłowa, Zmieści się międzynimi bomba atomowa”.1 PAŹDZIERNIKA – Mini-sterstwo Kultury i Sztukiwydało wykaz 2482 tytu-łów „książekpodlegających niezwłocz-nemu wycofaniu”z bibliotek, w tym 562 ty-tuły dla dzieci, a wśródnich m.in. WładysławaBełzy „Katechizm pol-skiego dziecka”– wszystkie wydania.14 PAŹDZIERNIKA– Ogłoszono wyrokw procesie kierownic-twa IV Zarządu GłównegoZrzeszenia WiN – karaśmierci dla siedmiuz dziesięciu sądzonychosób.16 PAŹDZIERNIKA – Od-była się inauguracja„nowo powstałej placów-ki partyjnej” – InstytutuKształcenia Kadr Nauko-wych przy KC PZPRna czele z Adamem

>

>

19

50

KRZYSZTOF MASŁOŃdziennikarz „Rzeczpospolitej”

Bóbr” nie tylko należałdo głęboko niesłusz-nej Armii Krajowej,ale jeszcze strzelał niew tę stronę, co trzeba.

Bynajmniej nie do wrażych teu-tońskich wrogów naszego naro-du, lecz do – jak nieoczekiwaniemiało się okazać – wypróbowa-nych przyjaciół.

A że podjął karkołomną decy-zję, by piórem zarabiać na życie,tym gorliwiej starał się odciąćod swych błędnych młodzień-czych wyborów i wzniecić w so-bie gorące uczucia do ludzi ra-dzieckich. W końcu, jakby sięzastanowić, po tym gdy wziąłudział w akcji „Burza”, a następ-nie bezsensownie – jak to terazoceniał – wałęsał się po PuszczyRudnickiej, strzelając do wszyst-kiego, co się rusza, a zwłaszczado tego, co miało czerwonągwiazdę na czapce, mogli go So-wieci wywieźć na białe niedź-wiedzie, a oni jedynie odebralimu ojczyznę. Konieczność dzie-jowa – wytłumaczył sobie„Bóbr”.

Zaraz też napisał powieść ma-jącą być obrachunkiem z fatalnąprzeszłością, ale schował jądo szuflady. Przed 1948 rokiemmógł jeszcze spróbować ją wy-dać, ale później było to już wy-kluczone, co zaakceptował bezwiększych zastrzeżeń, jako żeprawa dialektyki marksistow-skiej rozumiał coraz lepiej.

Decydujący dla niego stać sięmiał rok 1952, nie tylko dlatego,że posiadł wtedy legitymacjęPolskiej Zjednoczonej Partii Ro-botniczej. Spoczywająca w szu-fladzie powieść miała tam leżećjeszcze przez cztery lata, choćmoże szkoda, że nie dłużej, bodowódca „Bobra” – „Puchacz”

– twierdzi, że ten „falsyfikat” to„paszkwil na naszą wileńskąpartyzantkę, obraz (...) lepki, ni-by to realistyczny, a w istocie od-realniony, podporządkowanyidei złej rzeczywistości”.

Na razie jednak wciąż byłrok 1952 i „Bóbr” wraz z drugimadeptem sztuki pisarskiej – Ta-deuszem Papierem – wybrał sięwrejs wzdłuż Wisły, podczas któ-rego młodych inżynierów duszludzkich starsi inżynierowiewodni wprowadzali w tajniki hy-drologii. Rozmawiali jednak nietylko o regulacji Wisły, którąprzewidzieli na rok 1960. W wy-danej naprędce przez Książkęi Wiedzę książeczce „Nad Wisłąi Pilicą” mogliśmy przeczytać:„Inżynier pochylił się ku namirzekł prawie szeptem:

– Kiedy byłem dzieckiem, oj-ciec prowadził mnie pod zamekw Warszawie i pokazywał Czer-kiesów pełniących służbę. „Patrz– mówił – i pamiętaj: zaborcy,Rosjanie”. W 1905 roku pokazy-wał Kozaków szarżujących

na tłum: „Patrz, co robią Rosja-nie”. Prowadził pod cytadelęi uczył: „Tu Rosjanie mordująPolaków...”.

Inżynier wydobył pudełkoz papierosami. Zapalił zapałkętrochę drżącymi palcami.

– W takiej atmosferze ro-słem... W ciągu lat kamieniało tow głowie...

Milczeliśmy. Pod pokładembuczało jękliwie dynamo.

– Dziś z całym przekonaniemnależę do Towarzystwa Przyjaź-ni Polsko-Radzieckiej”.

Była to jednak zaledwiewprawka literacka, prawdziwyprzełom przynieść miała wypra-wa do światowej ojczyznywszystkich ludzi miłujących po-kój. Wybrał się „Bóbr” na niąw grudniu 1952 roku wrazz dziewięcioma innymi obiecu-jącymi pisarzami, a co zobaczyli,zawarli w dziele zatytułowanymkrzepiąco „Wśród przyjaciół”.

„Jak zawieszone nad ruchliwąulicą moskiewską, czerwieniąsię gwiazdy Kremla – notował

Towarzysz Stalin i skryba

27-11-PR-1-A-010-KO-1 11/21/07 5:17 PM Page 10

Page 11: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

Schaffem. Na pierwszejlinii walki z „burżuazyjnąnauką” i jej przedstawi-cielami znaleźli się m.in.Leszek Kołakowski, Bro-nisław Baczko, Jan Kott,Stefan Żółkiewski, MariaJanion, Zygmunt Bau-man, Włodzimierz Brus…Pierwszą sesję poświę-cono „językoznawczympracom” Stalina.28 PAŹDZIERNIKA– Przeprowadzona przezreżim wymiana pieniędzyspowodowała zubożenieznacznej części społe-czeństwa, która m.in.utraciła 2/3 wartościswych oszczędnościw gotówce.18 STYCZNIA – Komuni-ści znieśli święto 3 Maja,a już wcześniej zlikwido-wali święto WojskaPolskiego – 15 sierpnia,oraz jako dni wolne świę-ta Objawienia Pańskiego(Trzech Króli – 6 stycz-nia) i NiepokalanegoPoczęcia NMP – 8 grud-nia.8 LUTEGO – W więzieniuna Mokotowie w Warsza-wie, po procesieWileńskiej AK zamordo-wano mjr. ZygmuntaSzendzielarza „Łupasz-kę”, jednegoz najsłynniejszych do-wódców partyzanckichw walce z Niemcami i ko-munistami. Wychodzącz celi na rozstrzelanie„sprężystym krokiem sta-rego kawalerzystyz bardzo podniesioną gło-wą”, pożegnał się słowami:„Z Bogiem, Panowie”.1 MARCA – W warszaw-skim więzieniuna Mokotowie zostali za-mordowaniprzywódcy IV ZG WiN:ppłk Łukasz Ciepliński,ppłk Mieczysław Kawalec,mjr Adam Lazarowicz, kpt.Franciszek Błażej, kpt. Jó-zef Batory, por. KarolChmiel, por. Józef Rzepka.W jednym z ostatnich li-stów ppłk Ciepliński pisałdo czteroletniego syna:„Andrzejku! Wciąż widzęCiebie na rękach Matki, tejnajszlachetniejszej i naj-lepszej dla nas istoty.Cieszę się, że umierał bę-dę jako katolik za Boga,Polak za Ojczyznę i czło-wiek za prawo

>Portret 11

„Bóbr”. – Tuż obok nas – jakby-śmy słyszeli jego oddech.Skrzyp krzesła, szelest przewra-canych kart książki – żyje JózefStalin.

Zwiedzamy muzeum miłoścido człowieka. Długie, prosteschody marmurowe, u którychszczytu wita nas posąg Stalina.Jest tu bardzo cicho. W tych ob-szernych salach nagromadziłosię tyle uczuć ludzkich, gorącychi często tragicznych, że nawetszept wydaje się niestosowny.

To wszystko, co oglądamy,przysłali Stalinowi ludzie z całe-go świata. Olbrzymi wazonkryształowy, dar radzieckichhutników szkła. Misterne pude-łeczko rzeźbione w kości przy-słał syberyjski chłop. Trzydzieścilat pracował nad swym dziełem.Połowę życia. Szczęśliwszą po-łowę. Nieopodal wisi biała chus-ta, którą wyhaftował mały pio-nier radziecki. Jest na niej frag-ment listu ojca. Przed bitwą oj-ciec pisał, że jeżeli zginie, to pio-nier nie zostanie sierotą. Ojcemmu będzie Stalin. Stalin się nimzaopiekuje. I mały pionier z któ-regoś z miast radzieckich dodajeod siebie, że uczy się pilnie, żejest mu dobrze, że dziękuje ojcuStalinowi.

(...) Sale krajów demokracjiludowej. Polscy górnicy wykulipiękne rzeźby. Robotnicy nasiprzysłali modele maszyn, którecodziennie wyrabiają. Przysłali,co mają najlepszego. Oglądamyfutrzany płaszcz z Węgier. Uszy-ty jest solidnie, o wszystkim po-myślano. Jest przewidziany i ta-ki sposób zapinania, żeby moż-na było osłonić się dokładniekołnierzem. Przecież w Mo-skwie zima bywa siarczysta. A tuznów komplet fajek. I z takiegodrzewa, i z innego. I z bursztyno-wym cybuchem, i z kościanym.Żeby trafić do gustu. Czechosło-waccy robotnicy przemysłu skó-rzanego przysłali buty. Z dobrejcienkiej skóry. A jak uszyte! Po-emat sztuki szewskiej. Tylkodziwnie pokaźnych rozmiarów.Taki człowiek, widać, nie możemieć małej stopy.

Sale podarunków z krajówkapitalistycznych. Mamy tuprzed sobą ułożoną z serdecz-nych uczuć mapę światowejwalki o wyzwolenie człowieka.Listę matek francuskich, którymrozstrzelano synów, małe, nie-pozorne ulotki wypełnione har-dymi rewolucyjnymi hasła-mi. I mozolnie wyszyty wore-czek do tytoniu niech posłuży

towarzyszowi Stalinowi, bo mo-że nie ma takiego poręcznegokapciucha...

Niewielkie obrazy przedsta-wiające walkę ludów ujarzmio-nych. Autorzy obrazów w tejchwili, być może, siedzą za-mknięci w więzieniach, wiedząjednak, że oczy milionów wol-nych ludzi oglądają jednak ichdzieła powstałe z nienawiścido ucisku. Że widział te obrazyStalin. Że wie o ich walce. Żeo nich myśli. (...)

Na ulicy pada mokry śnieg.Przed nami zapalają się czerwo-ne gwiazdy Kremla.

Nasza miłość do Józefa Stali-na nie jest abstrakcyjna. Bo każ-dy nasz poszczególny, osobistylos jest ściśle związany z jego ży-ciem. Bo nawet młody polski li-terat, który mozoli się nad swąpierwszą książką, nauczył się pi-sać w wielkim pociągu historii,który On prowadził. Bo ten mło-dy pisarz, świadcząc prawdzieswoich czasów, żywił gdzieś tamw głębi serca cichą, niepokojącą

nadzieję, że jego książkę, jegoczłowieczy manifest miłoścido człowieka przeczyta kiedyśJózef Stalin”.

Niestety, towarzysz Stalinzmarł 5 marca 1953 roku.Z obiektywnych powodów niemógł przeczytać ani tego pięk-nego wypracowania, ani książki,o powstaniu której napomyka„Bóbr” w zakończeniu.

Nie była nią obrachunkowapowieść głęboko spoczywają-ca w pisarskiej szufladzie, niebył reportaż o pięknej przy-szłości rzek polskich, nie cho-dziło też raczej o story„Przy budowie” o powstawa-niu Nowej Huty, bo już to słowociałem się stało.

Zatem o jaką książkę szło? Nieulega wątpliwości, że o „Wła-dzę”, przerwane w połowie dzie-ło Tadeusza Konwickiego,po destalinizacji równie nie-słuszne jak wcześniej odpowia-dające na żywotne zapotrzebo-wanie kulturalne mas pracują-cych.

>

>

Robotnik paradowałzwykle w waciakachi filcowych butach. Ekspedientki,farmaceutki,nauczycielkii uczennice– w satyno-wychfartuchach

RY

S. M

AR

EK

SZ

YS

ZK

O

27-11-PR-1-A-011-KO-1 11/21/07 5:17 PM Page 11

Page 12: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

12 Najnowsza historia Polaków

i sprawiedliwość. Ja od-chodzę, Ty zostajesz, byw czyn wprowadzić pracęojca. Wierzę w Ciebie!Błogosławię Ciebie! MatceBożej polecam! Bądździelny i szczęśliwy. Łu-kasz”.6 KWIETNIA – Po trzylet-nim śledztwiew Warszawie ogłoszonowyroki dożywocia dla Jó-zefa Kwasiborskiegoi Jana Hoppego, 15 latwięzienia otrzymali Anto-ni Antczak, StanisławBukowski, Cecylia Weker,Jerzy Braun, działaczerozwiązanego Stronnic-twa Pracy (jegoczłonkowie, którzy poszlina współpracę z komuni-stami, współtworzylipodporządkowane PZPRsatelickie StronnictwoDemokratyczne).1 MAJA – „Dzieła kla-sykówmarksizmu-leniniz-mu stały się dla społe-czeństwa polskiegocodziennym nauczycie-lem życia” – pisanow prasie. Tylko Książkai Wiedza wydała dziełMarksa 2 959 000 egz.,Engelsa 1 646 000 egz.,Lenina 5 740 000 egz.,i Stalina 5 130 000 egz.Całkowity nakład tejczwórki w latach 1944– 1951 wy-niósł 21 209 200 egz.21 LIPCA – W Warsza-wie odsłonięto pomnikFeliksa Dzierżyńskiego(zburzony spontaniczniew 1989 roku), 60 tysięcymieszkańców stolicy od-dało „hołd pamięciwielkiego polskiego pa-trioty i największegorewolucjonisty”.2 SIERPNIA – W wynikukonfliktów w międzynaro-dowym ruchukomunistycznym w sana-torium w Krynicybezpieka aresztowałaWładysława Gomułkę,byłego I sekretarza partiikomunistycznej, odpo-wiedzialnego za terrorlat 1944 – 1948. Wrazz nim do więzień trafili je-go najbliżsiwspółpracownicy. Ulicaskomentowała te wyda-rzenia dowcipem. W celispotyka się trzech więź-niów. Pytają się, za co

>

>

19

51

Był pierwszympo wojnie pre-z y d e n t e mS z c z e c i -na (1945– 1950).Do dziś trwa

dyskusja, czy nie oddawał zbytwielu cegieł na potrzeby stolicy,ale nie ulega wątpliwości, że na-prawdę działał na rzecz miasta.Zresztą także województwa, bokierował Biurem PlanowaniaRegionalnego. Tworzył równieżWyższą Szkołę Inżynierską, byłinicjatorem powołania Uniwer-sytetu Szczecińskiego, zostałrektorem Politechniki Szczeciń-skiej. Ale stopnie naukowe zdo-bywał gdzie indziej: magiste-rium na Politechnice Lwowskiej(1934), doktorat na PolitechniceWarszawskiej (1952), profesuręna Politechnice Wrocławskiej(1969). Tytuł doktora honoriscausa przyznała mu z kolei Poli-technika Poznańska (1989). Jakowykładowcę zapraszało go 45uczelni z 32 krajów – główniekomunistycznych.

We wrześniu1939 r. był zastęp-cą komendanta obrony przeciw-

lotniczej w Poznaniu, gdzie spę-dził całą okupację. Pracował jakorobotnik w Zarządzie ZieleniMiejskiej ikreślarz wbiurze pro-jektowym (tworzył m.in. poznań-ską Maltę). Prenumerował wtedy„Pommersche Zeitung”.

Jeszcze przed wojną sympa-tyzował ze środowiskiem haller-czyków (jego ojciec – też Piotr– był adiutantem generała), wal-czącym o przesunięcie granicypolskiej ku Odrze i zajęcieSzczecina. Nic dziwnego, żepo wojnie został jego prezyden-tem. Odezwę o wolnym, bo pol-skim już mieście – podpisaną„inż. Piotr Zaremba, prezydentMiasta Szczecina” – zakończyłzdaniem: „Niech żyje Rząd Jed-ności Narodowej”. To była cena,którą przedwojenny inżyniermusiał zapłacić nowej władzy.

Od małego zbierał znaczki– pasję przejął po dziadku. Lubiłteż mapy: rysował plany miast,które sam wymyślał. Nic dziw-nego, że specjalizował się potemw urbanistyce i rozwoju aglome-racji miejskich. Wiele pisał,zwłaszcza o Szczecinie, chociażwspomnienia – w tym imponu-jący piętnastotomowy „Dzien-

nik” – drukował w Poznaniu.W pogrzebie – zmarł w 1993 ro-ku – uczestniczyło kilka tysięcyosób. Metropolita Marian Przy-kucki mówił wtedy, że był świa-domy wielkiej roli, jaką do speł-nienia na ziemiach odzyskanychmiał Kościół, w czym pomagałz całych sił. Do dziś w Szczeciniejego imię nosi Trasa Zamkowa,choć akurat był przeciwnikiemodbudowy starej niemieckiejprzeprawy w tym miejscu Odry.

W życiorysie jest też tajemni-ca. Gdy wschodnioniemieckamarynarka rozpoczęła demon-stracje na szczecińskim torzewodnym (1985), zwane „wojnąw Zatoce Pomorskiej”, poprosiłjednego z synów o wspólny wy-jazd do Holandii. Wybrał niety-pową trasę: przez Szwecję, Da-nię i RFN. Kiedy znaleźli sięw Hadze, polecił zatrzymać autow bocznej uliczce i poszedłgdzieś z wypchaną teczką. Póź-niej wyjaśnił, że dostarczyłdo Trybunału Międzynarodo-wego dokumenty dotyczące„sprawy świnoujskiej”, a trasęwyprawy dobrał tak, abypo drodze nie zatrzymała ichStasi. —Kuba Kowalski

Oto kolejna para w rubryce„rówieśnicy”, tym bardziejszczególna, że chodzi o rodzonychbraci. W przedziwny sposób życie

ich potoczyło się po wojnie wprzeciwne strony. Obaj byliprzeświadczeni, że najlepiej, jakpotrafią, służą Polsce. Pierwszy

unoo

Piotr Zaremba | Wydał odezwę „Niech żyje Rząd JednościNarodowej”. To była cena, którą przedwojenny inżynier musiałzapłacić nowej władzy

≤Piotr Zaremba – inżynier, uczony, prezydent Szczecina, zwolennik pracy organicznej

ZB

IOR

Y R

OD

ZIN

NE

27-11-PR-1-A-012-KO-1 11/21/07 5:18 PM Page 12

Page 13: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

siedzą. Jeden odpowia-da, iż w 1946 rokukrzyczał „Precz z Gomuł-ką”, drugi, że w 1951roku „Niech żyje Gomuł-ka”, a trzeci na to „a jajestem Gomułka”.13 SIERPNIA – Zapadłwyrok w procesie gene-rałów Stanisława Tatara,Franciszka Hermana, Je-rzego Kirchmayera,Stefana Mossora i puł-kowników Utnika,Nowickiego, Romana, Ju-reckiego i komandoraWacka. Oskarżono icho próbę obalenia „władzyludowej”. W kolejnychprocesach odpryskowychskazano na śmierć po-nad 30 oficerów.18 WRZEŚNIA – IzbaReprezentantów Kongre-su USA podjęłajednogłośnie rezolucjęna rzecz powołania komi-sji pod przewodnictwemRaya J. Madde-na na rzecz wyjaśnieniazbrodni katyńskiej.W 1944 roku prezy-dent D. Roosevelt mówił:„To jest tylko niemieckapropaganda i niemieckispisek… Jestem absolut-nie przekonany, żeRosjanie tego nie uczyni-li”. Komisjajednoznacznie ustaliła, żesprawcami są Sowieci.29 WRZEŚNIA – W mo-kotowskim więzieniuw Warszawie zmarł ko-mendant wileńskiej AKgen. Aleksander Krzyża-nowski „Wilk” (ur. 1895 r.).W grypsie do rodziny pi-sał: „Cała moja wina jest,że walczyłem pod orłemz koroną…”. Jego ciałozostało w tajemnicy za-kopane, a na prośbęrodziny o wydanie zwłokdyrektor departamentuśledczego MBP Józef Ró-żański (wł. Goldberg)powiedział: „Chyba żartu-jecie, chcecie zrobićpogrzebową manifesta-cję”.8 PAŹDZIERNIKA– W Warszawie wydanowieloletnie wyroki na pię-ciu współpracownikówprzywódcy PSL Mikołaj-czyka, m.in. WincentegoBryję, Marię Hulewiczo-wą, Witolda Kulerskiego.30 PAŹDZIERNIKA– Sejm powołał stworzo-

>Rówieśnicy 13

Młodszy bratPiotra. Ra-zem w 1917roku ucie-kali z Pe-t e r s b u rg aprzed nad-

chodzącą rewolucją. Ojciec byłtam dyrektorem banku, miał teżobawy z powodu swojego po-chodzenia: Zarembowie to starapolska rodzina szlachecka, ichherb przedstawia czarnego lwaza murem, co w heraldyce ozna-cza zdobycie miasta, siłę i bogac-two. Zresztą matka Jadwiga– z którą Piotr i Paweł jechaliwtedy do Polski, bo ojciec wcze-śniej z generałem Hallerem po-płynął do Anglii – pochodziłaz niemieckiej arystokracji.

Paweł szkołę powszechnąskończył w Warszawie, prawostudiował już – po kolejnej ro-dzinnej przeprowadzce – w Po-znaniu. W kampanii wrześnio-wej walczył w szeregach 15. Puł-ku Ułanów Poznańskich. Trafiłdo niewoli. Spędził ją oflaguMurnau. Po uwolnieniu z obozuzostał redaktorem „Orła Białe-go” w Londynie, potem dzienni-

karzem Sekcji Polskiej BBC,a pod koniec lat 70. pracował ja-ko zastępca Jana Nowaka-Jezio-rańskiego w polskiej sekcji Ra-dia Wolna Europa.

Paweł Zaremba – podobniejak brat – również wiele pisał.Zajmowała go jednak twór-czość historyczna i publicy-styczna, stanowiąca zresztąmocną pozycję paryskiej „Kul-tury”. Jest autorem monumen-talnej „Historii Stanów Zjedno-czonych” – wydanej po razpierwszy przez „Kulturę”w 1957 roku, w Polsce dopie-ro 35 lat później z przedmowąJerzego Giedroycia. Na podsta-wie historiografii amerykań-skiej prezentuje osąd powścią-gliwy, bezstronny i bez ideolo-gicznych naleciałości, ale pełenfascynacji dla amerykańskiejpotęgi. Instytut Literacki w Pa-ryżu wydał też jego „HistorięDwudziestolecia 1918 – 1939”i „Historię Polski: od zaraniapaństwa do roku 1506”, na któ-rą złożyły się pasjonujące poga-danki radiowe wygłaszanew RWE w latach 1967 – 1979.Ostatnia data wyznacza jegośmierć. Kilka lat temu żona Jo-

anna Zaremba, mieszkającaw Stanach Zjednoczonych, po-darowała archiwum męża bi-bliotece UMK w Toruniu: ma-szynopisy książek i audycji ra-diowych, rękopisy, notatki.

Paweł Zaremba – encyklope-dyczne notki mówią o nim: żoł-nierz, dziennikarz, historyk – ca-łe życie po wojnie spędził po-za Polską. Podobnie zresztą jaknajstarszy brat Jerzy, który wal-czył o Tobruk i Anconę, a potemmieszkał w Anglii i Kanadzie.

Mimo oddalenia, z mieszkają-cym w Szczecinie Piotrem łączy-ła go trudna – ze względu na po-stawy życiowe – braterska mi-łość. Spotykali się wielokrotniei regularnie od 1946 roku. Poka-zują to zdjęcia zrobione w Pary-żu w ogrodach luksemburskich,w Londynie na ulicy, nawetw Monachium niedaleko siedzi-by rozgłośni Radia Wolna Euro-pa. Widać na nich dwóch po-dobnych do siebie panów:przedwcześnie wyłysiałych, za-wsze w garniturach i pod krawa-tami, oraz okularach w rogo-wych oprawkach. Pawła odróż-nia od brata jedynie charaktery-styczny wąsik. —Kuba Kowalski

uznał, że po niszczącej wojnienajbardziej potrzebna jest pracaorganiczna, wzmacniająca potencjałodbudowywanego kraju. Drugi

uważał, że najważniejsza jest walkaz komunistyczną okupacją. Czyspierali się o to, czy przekonywali doswoich racji?

Paweł Zaremba | Pod koniec lat siedemdziesiątychpracował jako zastępca Jana Nowaka-Jeziorańskiego w polskiej

sekcji Radia Wolna Europa

≤Paweł Zaremba był autorem licznych artykułów i książek wydanych na Zachodzie

>

>

BIB

LIO

TE

KA

UM

K/

AR

CH

WU

M R

ED

AK

CJ

I

27-11-PR-1-A-013-KO-1 11/21/07 5:18 PM Page 13

Page 14: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

14 Najnowsza historia Polaków

ną na sowiecki wzórPolską Akademię Nauk– co stanowiło „ukoro-nowaniedotychczasowych wy-siłków organizacyjnychzmierzających do skomu-nizowania nauki polskiej”.Jej pierwszy skład ustaliłBolesław Bierut. Jużwcześniej rozwiązanoTowarzystwo NaukoweWarszawskie (zał. 1907 r.)i Polską AkademięUmiejętności (zał. 1872r.). W ocenie PZPR „PAUbyła zupełnieniedwuznaczną i niemalnie maskowaną agenturąLondynu (…) miejscemswoistego azyluelementów reakcyjnychi konserwatywnych…”.15 LUTEGO – W związkuz brakami zaopatrzeniana wsi wprowadzonoobowiązkowe dostawyzwierząt. Niewywiązaniesię z tego obowiązkugroziło karą trzech latwięzienia. Kilka miesięcypóźniej rozszerzonozakres obowiązkowychdostaw, nawetziemniaków,i wprowadzono sprzedażna kartki.18 KWIETNIA – W 60.rocznicę urodzin„prezydenta” BolesławaBieruta, agenta NKWD,jego imieniem nazwanom.in. UniwersytetWrocławski i hutęw Częstochowie.3 MAJA – O godz. 11.00po pierwszych taktachMazurka Dąbrowskiegospiker zapowiedział„Mówi RadioWolna Europa – GłosWolnej Polski”. Takrozpoczęła się pierwsza,codzienna audycja tejrozgłośni, która dlamilionów Polaków przezkilka dziesięcioleci byłaźródłem prawdziwych in-formacji wyławianychz szumów i trzasków, któ-rymi komuniści próbowalizagłuszyć wolne słowo.Jej pierwszym dyrekto-rem został Kurierz Warszawy, cichociemny,uczestnik powstania war-szawskiego JanNowak-Jeziorański.22 LIPCA – Sejm przyjął– wzorowaną na sowiec-kiej – Konstytucję PRL,

>

>

19

51

ROBERT PRZYBYLSKIdziennikarz „Rzeczpospolitej”

Wiosną 1949 roku na plenumKC PZPR Bolesław Bierut po-wiedział: „Polska Ludowa mawszelkie dane dla stworzenianowoczesnego i godnego nasze-go wojska przemysłu obronne-go”. Do końca roku partyjni pla-niści ustalili wzrost produkcjiprzemysłowej w sześciolatceo 158 proc. Całym projektem bu-dowy militarnego kompleksuzarządzał Piotr Jaroszewicz.

Absolwent Politechniki Łódz-kiej Jerzy Sawicki tak wspomi-nał tamten okres: „Skierowanomnie do Państwowej KomisjiPlanowania Gospodarczego,gdzie na czwartym piętrze nowowybudowanej Mincówki, jaknazywano gmach PKPG przy pl.Trzech Krzyży w Warszawie,urzędowało Biuro Wojskowe.

Kręcili się po nim głównie Rosja-nie w stopniu polskiego pułkow-nika. Do jednego z nich zostałemprzydzielony i jeździliśmypo najróżniejszych fabrykach.Takie gospodarskie wizyty za-wsze zaczynały się od wypiciaszklanki wódki i ojcowskiegopytania pułkownika: „Co wy tuprodukujecie?”. Dyrektor odpo-wiadał, na co pułkownik wyjmo-wał z teczki plany uzbrojeniai mówił, że „od jutra to będą ro-bić”. Prof. Wacław Suchowiakbył dyrektorem technicznym fa-bryki wagonów i usłyszał, że maprzestawić zakład na produkcjęczołgów „odpornych na pociskipancerne”. Oficer wyjaśnił, że„jak człowiek stoi sztywno i ktośda mu w mordę, to go zaboli, je-śli się uchyli, to cios zostanie za-mortyzowany. Będzie więc panbudował czołgi o uchylnej wie-życzce”. Profesor przy pierwszejnadarzającej się okazji uciekłza granicę, wspominał jegownuk.

Społeczeństwo płaci

W 1950 roku nakłady na prze-mysł surowcowy i zbrojeniowy

pochłonęły 32 proc. wszelkichinwestycji i w kolejnym wzrosłydo 34 proc. W tym samym okre-sie inwestycje w przemysł służą-cy potrzebom ludności zmniej-szyły się z 11 do 7 proc. Intensyw-ne zbrojenia, które pochłonęłyblisko4 mld dolarów, szybko wy-suszyły państwową kasę. Przy-musowa pożyczka na rozwójpolskich sił zbrojnych, przynio-sła mniejsze rezultaty od spo-dziewanych. Stąd druk pustegopieniądza dla pokrycia deficytu i19-proc. rocznainflacja.

Skuteczniejsza okazała sięwymiana pieniędzy, którą wła-dze ogłosiły 23 październi-ka 1950 roku. Gotówkę wymie-niano tylko przez dziesięć dniw stosunku 1: 100, oszczędnościw PKO wymieniano w przelicze-niu 3: 100 i narzucono limit 100tys. zł. Ludność straciła 3 mld no-wych zł, czyli 750 mln dolarów,to jest 2/3 swoich pieniędzy.O tyle też spadła siła nabywczazłotówki. Równocześnie zakaza-no posiadania walut, złota mo-netarnego i platyny. Zarobekwynosił ok. 10 proc. budżetupaństwa. Rosły podatki – w la-

Wymiana pieniędzy w 1950 r.

W komunistycznym raju

KRZYSZTOF FEUSETTE

Rok 1950, Ministerstwo Górnic-twa. Praca wre na wszystkichpiętrach. Zajrzyjmy na klatkęschodową. „Na klatce schodo-wej w Ministerstwie Górnictwawisi oblepiona wycinkami z ga-zet tablica agitatorów – donosi»Trybuna Ludu«. – Można z niejdowiedzieć się, jakie artykuływ prasie zasługują na szczególnąuwagę”. Ten artykuł zasługujez pewnością. Jednym z jego bo-haterów jest towarzysz Gubała,który „na pogadanki przynosi

ilustrowane pisma radzieckie”,a taki z niego czarodziej, że„zdawkowa rozmowa na tematfotografii przechodzi w poważ-ną ideologiczną dyskusję”.

Agitatorzy prowadzą też wielerozmów indywidualnych. „Nicdziwnego, że zdobyli sobie auto-rytet” – pisze „Trybuna Ludu”.Byle nie przechwalić. Zwłaszczaże „Niemało jest wśród komuni-stów ludzi łasych na pochleb-stwa, na wychwalanie ich rzeko-mych bądź przesadnie ocenia-nych zasług. W powodzi po-chlebstw komuniści tacy zatraca-ją poczucie odpowiedzialności,wpadają wstan kompletnego sa-mooszukiwania się z racji swej»szczególnej«, »wysokiej«, »histo-rycznej« misji. Taka atmosfera jestnajbardziej korzystna dla wro-gów, którzy zawsze są gotowi wy-korzystywać próżność działaczy,

w celu prowadzenia roboty wy-mierzonej przeciwko ludowi”.Ale niech lud się nie martwi, boinato są sposoby. Wypróbowanąmetodą, zapomocą której „partiemarksistowskie bezlitośnie wy-pędzają ze swych szeregówwszystkie obce, burżuazyjne ele-menty”, są krytyka i samokryty-ka. Gdyby nie one, nieuchronnienastąpiłyby „zastój ignicie”.

Tymczasem ceny w Polsce ro-sną. „To słuszna i mądra decyzjaRządu” – pisze „Trybuna Ludu”.A w ZSRR – maleją. Też wspa-niale. Dobry nastrój udziela sięwszystkim. „My, kapłani dołowi,zawsze znajdujemy wspólny ję-zyk z władzami ludowymi.”– deklaruje ksiądz Bąk.

Mogą księża, mogą i poeci.Po zatrzymaniach polskichurzędników w Paryżu Julian Tu-wim pisze list otwarty do poety

Przodownik prasy

Towarzysz Tuwim pisze list

27-11-PR-1-A-014-KO-1 11/21/07 5:19 PM Page 14

Page 15: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

poprawki na jej tek-ście nanosiłosobiście Stalin. Za-pisane w niej„swobody obywatelskie”były całkowicie fikcyjne.Od tego momentu obo-wiązywała nazwa PolskaRzeczpospolita Ludowa.Z tej okazji w Warszawieczęść ul. Marszałkowskiejnazwano placem Konsty-tucji. Nazwa obowiązujedo dzisiaj.31 SIERPNIA – W wię-zieniu we Wronkachzmarł znany działaczchrześcijańskiej demo-kracji Antoni Antczak(ur. 1892), w czasie oku-pacji delegat Rządu RPna Pomorze.26 PAŹDZIERNIKA – Od-były się „wybory”do Sejmu PRL, wedługordynacji ustalającej, iżliczba kandydatów niemoże przewyższać liczbyposłów w danym okręgu,co oznaczało, iż wyborystały się fikcją, gdyż listyukładały komunistycznewładze – Front Narodowyna czele z Bierutem. We-dług oficjalnych danychfrekwencja wynio-sła 95,03 proc.,a na kandydatów frontupadło 99,8 proc. głosów.Ten proceder trwałdo końca PRL. W opowia-danym dowcipie pytano,ile miejsc dostaliby ko-muniści w wolnychwyborach? Dwa – portie-ra i szatniarza.1 – 2 LISTOPADA– W związku z usuwa-niem nauki religii ze szkółpod petycją katowickiegobpa Stanisława Adam-skiego podpisało się 72tys. wiernych GórnegoŚląska. Bezpieka dokona-ła rewizji w budynku kurii,a trzech śląskich bisku-pów (Adamski, Bieniek,Bednorz) zostało wygna-nych z diecezji.20 STYCZNIA– W więzieniu mo-kotowskimw Warszawie za-mordowano mjr.Bolesława Kontryma,w czasie okupacji za-stępcę komendantagłównego konspiracyjnejpolicji Polskiego PaństwaPodziemnego.

—Jarosław Szarek

>Kosz peerelczyka 151

95

11

95

3

tach 1950 – 1953 czterokrotnie.W 1951 roku udział dochodówprzedsiębiorstw w budżeciewynosił 64 proc., a cztery latapóźniej sięgnął 75 proc. W 1952roku Bank Pekao zaczął sprze-dawać towary za dewizy.W skrabcu zamiast złota składo-wano lekarstwa, surowce i ma-szyny dla rzemieślników.

Nie ma za co i czego jeść

W latach 1949 – 1953 płacenominalne wzrosły o 203,7proc. W tym samym czasiewskaźnik cen w sklepach uspo-łecznionych wyniósł 222,2, na-tomiast cen targowisko-wych 270,0. Trzy lata budowykomunizmu wystarczyły, abyspauperyzować polskie społe-czeństwo. Chłopi w Nowym Są-czu uważali, że żyje im się bied-niej niż Czechom i Węgrom. Po-wszechnie ludzie z brakumieszkań tłoczyli się po czteryosoby w izbie. Głodowe pensjezniechęcały do pracy, fluktu-acja kadr dochodziła do 30proc. zatrudnionych. Wzoremsowieckim rząd wprowadził 7marca 1950 ustawę o zapobie-żeniu płynności kadr pracowni-ków w zawodach lub specjalno-ściach szczególnie ważnych dlagospodarki uspołecznionej.Przez dwa lata pracownikomnie wolno było składać wypo-wiedzeń od momentu wydania

postanowienia przez właściwe-go ministra. Łamiącym je grozi-ło sześć miesięcy aresztulub 250 tys. zł grzywny. W tensposób np. wszystkie zakładyprzemysłu maszynowego miałyzapewnioną stałość kadr. Usta-wa o socjalistycznej dyscypliniepracy z 19 kwietnia 1950 rokuprzewidywała drastyczne karyza spóźnienia i nieusprawiedli-wioną nieobecność.

Kolektywizacja rolnictwa po-głębiła problemy z wyżywie-niem i nawet import zboża

z ZSRR nie ratował sytuacji. 1kwietnia 1952 roku rząd wpro-wadził kartki na mięso w restau-racjach. 24 kwietnia 1952 poja-wiły się kartki na cukier, a 2 ma-ja 1952 roku na mydło i proszekdo prania. Gdy nawet kartki niepomogły w zrównoważeniu po-daży i popytu, 28 sierpnia 1952rząd wprowadził dekretem obo-wiązkowe dostawy ziemniaków,co okazało się mało skuteczne.Dlatego 3 stycznia 1953 nastąpiłageneralna podwyżka cen deta-licznych o 30 procent.

PŁACA I CENY W 1953 ROKUprzeciętna płaca – 968 złdolar na czarnym rynku – 40 złchleb żytni – 3kiełbasa zwyczajna – 27masło (kg) – 60cytryny (kg) – 60koszula męska bawełniana – 55,80pończochy stilonowe – 75uszycie ubrania – 500płaszcz męski, wełniany jesienny – 2060półbuty męskie na skórze – 390szafa garderobiana 3-drzwiowa – 1498koń roboczy – 2212dojna krowa

Louisa Aragona: „Jak do tego do-szło, że francuski z przeprosze-niem »socjalista« tak gorliwiewspółdziała z nowojorskimibankierami, z faszystowskimigenerałami w rodzaju londyń-skiego Andersa i z rosnącąpod amerykańskim protektora-tem armią hitlerydów dyszą-cych żądzą rewanżu?”.

Miesiąc później swoje 60. uro-dziny obchodzi „wielki przyja-ciel Polski – Wiaczesław Moło-tow”. „Trybuna Ludu” zachwycasię słowami, które jubilat wypo-wiedział w 1948 roku: „Przyja-ciele Polacy mają słuszność, gdydopatrują się w przyjaźni ra-dziecko-polskiej gwarancji nie-podległości ludowej RepublikiPolskiej”. Wyrzućmy z tej wypo-wiedzi słowo na literę „n”, a Mo-łotow rozbłyśnie w pełnej kra-sie. Jak koktajl.

Wiele kobiet wykorzystuje swójdobry smak i zmysł piękna jedy-nie w stosunku do własnego wy-glądu, zachowując się zupełnieinaczej, jeśli chodzi o dom i jegosprawy. Wchodząc do mieszka-nia niejednego z młodych mał-żeństw, gość jest nieraz zdziwio-ny istniejącą graciarnią. (...) Zlewej brzydko, z prawej ładnie.

W niektórych domach ilośćporozkładanych na meblachręcznych robótek szydełkowychczy haftowanych makatek, po-duszek jest zupełnie przerażają-ca. Leżą jedne na drugich bezsensu i smaku. W tym wypadkumniej znaczy tyle samo co lepiej– warto o tym pamiętać.

Zdarza się także widzieć całekolekcje rzekomo nowocze-snych i „upiększających” miesz-kanie przedmiotów, a więc róż-

ne oleodrukowe główki czy gip-sowe figurki, które choć znikająpowoli ze sklepów, długo będąjeszcze straszyć w niektórychmieszkaniach.

Brzydota ma niezliczoną ilośćodmian. Jak się tego ustrzec? Za-pytajcie same siebie, czy ten lubinny przedmiot posiada swójużytkowy lub artystyczny celw mieszkaniu, czy tylko udaje, żejest celowy. Wasze odpowiedzibędą miernikiem tego, czy waszemieszkanie jest naprawdę ładnieurządzone. —m. j.-l.za „Moda i Życie Praktyczne” nr 7, 1951 r.

Ciocia Dobra Rada

Piękno i brzydota w mieszkaniu

<Banknot

500-złotowy

wprowadzo-nypo wymianiepieniędzy

>

27-11-PR-1-A-015-KO-1 11/21/07 5:19 PM Page 15

Page 16: (27.11.2007): 1949–1953 Stalinizm triumfujący

16 Najnowsza historia Polaków

Cykl złożony z 18 zeszytów wpinanych do segregatora, ukazu-jących się co tydzień, we wtorek, jako dodatekdo „Rzeczpospolitej”. Powstał dzięki współpracy z InstytutemPamięci Narodowej.1. 1945 – 1947, czyli od zainstalowania przez Sowietów

PKWN do ucieczki Mikołajczyka2. 1947 – 1949, czyli do rozprawy z „odchyleniem prawicowo-

nacjonalistycznym” i wprowadzeniastalinizmu absolutnego

3. 1949 – 1953, czyli najgorsze czasy stalinowskie (bierutow-skie)

4. 1953 – 1956, czyli od aresztowania prymasa Wyszyńskiegodo tzw. odwilży

5. 1956 – 1958, czyli Październik i odwrót Gomułki6. 1958 – 1964, czyli mała stabilizacja, ale konflikty narastają7. 1964 – 1968, czyli do konfrontacji ze społeczeństwem (Ma-

rzec) i inwazji na Czechosłowację8. 1968 – 1970, czyli ostatki gomułkowskie i strzały na Wy-

brzeżu9. 1970 – 1972, czyli początek manewru Gierka; pozory

z otwarciem na Zachód włącznie10. 1972 – 1976, czyli epoka „Czterdziestolatka” i Radom11. 1976 – 1978/1979, czyli opozycja rośnie w siłę12. 1979 – 1980, czyli schyłek gierkowski i wielkie strajki13. 1980 – 1981, czyli wielki karnawał „Solidarności”14. 1981 – 1983, czyli noc generałów i opór społeczeństwa15. 1983 – 1986, czyli stagnacja epoki Jaruzelskiego16. 1986 – 1988, czyli dogorywanie ustroju

i światełko w tunelu17. 1988 – 1989, czyli kres PRL18. DO DZIŚ, czyli co zostało z PRL

Najnowsza historia Polaków. Oblicza PRL

Oblicza PRL – cykl dodatków „Rzeczpospolitej” przygotowywany we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej

Redakcja: Maciej Rosalak, Tomasz Stańczyk („Rzeczpospolita”), Jarosław Szarek, Ryszard Terlecki (IPN), Fotoedycja: Marek Dusza, Opracowanie graficzne: Wojciech Niedzielko, Andrzej Baranowski

Wszelkich informacji o możliwości zakupu kolejnych odcinków naszych cykli historycznych udziela dział sprzedaży „Rzeczpospolitej”

≤Jak festiwal młodzieży zmienił Warszawę w 1955 roku

27-11-PR-1-A-016-KO-1 11/21/07 5:21 PM Page 16